Nowy BregArt, numer 1, maj 2014

Page 1

Nowy BregArt numer 1, maj 2014 ŻYĆ

M O Ż N A,

A

N AW E T

Mija niemal równo 10 lat od zawieszenia przez nas wydawania art.-zina literackiego "BregArt". Dla wielu z Was tamte kilka stron odbite na ksero nie było pustą nazwą, nie było obojętne. U swoich początków, w 1998 nasz zin miał być próbą istnienia niejako niezależnie od cyklów wydawniczych książek, almanachów, antologii, miał być naszą szybką odpowiedzią na pomysły i potrzebę dawania głosu - lokalnie, regionalnie, środowiskowo z czasem, jak się okazało, ten głos był słyszalny także daleko dalej. Jak daleko do dzisiaj nikt nie wie. Była to przygoda kreacji czegoś z niczego. Od czasu zawieszenia "BregArtu" wiele się zmieniło, m.in. szarpnęliśmy się na próbę wydawania regularnego pisma literackiego, co okazało się w gruncie rzeczy jeszcze większą partyzantką niż wydawanie "BregArtu". W okolicznościach od których nie mogliśmy i nie chcieliśmy uciekać – okazało się to zdaniem na granicy sił i wydolności – wydawać ogólnopolskie pismo w powiatowym mieście. Dzisiaj los „Red.”-a i jego serii wydaje się wątpliwy, wiele wskazuje, że koniec jest bliski. Nie ma co narzekać, życie płynie dalej, znajduje nowych nosicieli, nowe formy, poczwarki. Właśnie - coś nam umknęło w walce o "Red."-a. Chyba spory kawałek frajdy bycia o krok od czegoś żywego, prawdziwego, zachowującego swoją wątłą wartość niezależnie od zmiennych niezależnych. Niewątpliwie ma "Red." przewagi nad formą zina a zin nad "Red."-em. No ale zina przez te 10 lat nie było. Poza tym czasy są podłe, warunki zbójeckie i pora chyba wracać

TRZEBA

do undergruntu. Teraz w oczekiwaniu na wieści o kasie (a ta potrzebna jest niemała!) na uruchomienie "Red."-a z jego serią, haraczem dla dystrybutorów i brakiem ograniczenia dla długości tekstów - postanowiliśmy odwiesić "BregArt", a w zasadzie uruchomić go ponownie. Chcemy żeby znowu był lekki (do 20 stron a5), dał się bez spadku jakości kopiować na ksero, wychodził co najmniej 4-5 razy w roku, samodystrybuował się metodą "odkseruj i podaj dalej", prenumerował się na zasadzie - "wyślij zaadresowane do siebie koperty ze znaczkami". Wstępując na scenę z „BregArtem” w roku 1998, czuliśmy tremę, ale też nie mieliśmy za sobą mniej. Dzisiaj wchodzimy na tę scenę po raz kolejny, i trema jest niemniejsza. Zarazem po kilkunastu latach różnych inicjatyw, działań, usiłowań towarzyszy nam uczucie, że już tutaj byliśmy, że przekraczając dwadzieścia lat istnienia grupy i czterdzieści lat życia jakbyśmy znaleźli się znowu u podstawy jakiejś cholernej szklanej góry. Powiedziałby ktoś – regres, panowie, regres. Być może w jakimś stopniu tak. Z drugiej strony trudno grać kartami, których się nie ma w ręku, a czekać, że być może w roku 2015 Minister Kultury, Marszałek Województwa czy Maharadża Bhutanu da nam pieniądze na kolejny numer pisma zbierający teksty z ostatnich dwóch lat (niektóre żałośnie nieaktualne, zestarzałe moralnie i merytorycznie) – no ile można a tu życie ucieka. No. A żyć można. A nawet trzeba. Redakcja

1


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.