Monitor Polonijny 2015/4

Page 1

ISSN 1336-104X

Monitor04:2015 07/04/15 11:24 Page 33

Z Polską 1 maja na Ty ki str. 29

a m s , a w a b a z , a k Nau nabrzeŻe DunaJu pOD eurOveą

str. 18

Andrzej Grabowski: o tym, jak żyć z gębą Ferdka str. 5

Jak to się robi na Słowacji str. 13

czyli krok za krokiem w kierunku rezydentury


Monitor04:2015 07/04/15 11:20 Page 2

W

Bańskiej Bystrzycy Centrum Języka i Kultury Polskiej działające przy Uniwersytecie Mateja Bela otwarło już piątą (od czasu założenia Centrum w październiku 2012 r.) wystawę dzięki bardzo dobrej współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej. Tym razem zaprezentowana została ekspozycja „Zimna woja. Krótka historia podzielonego świata”. Swoich pomieszczeń użyczyło dla niej Miasto Bańska Bystrzyca w zabytkowym budynku ratusza. W ostatnim dniu marca zgromadzeni w ratuszu studenci polonistyki i historii oraz mieszkańcy miasta mieli okazję wysłuchać wykła-

du prof. Jerzego Eislera, dyrektora Oddziału IPN w Warszawie, który to oddział przygotował wystawę i prezentuje ją w różnych zakątkach Europy od jesieni 2010 r. Wystawa gościła m.in. na Krymie (przed zajęciem przez Rosjan), w kilku miastach Niemiec, w krajach bałtyckich i innych. Ponad to o wybranych zdjęciach opowiadał

2

Zimna wojna Czy może się powtórzyć? tego dnia jeden z autorów ich wyboru dr Paweł Sasanka (był też obecny drugi autor – dr Sławomir Stępień). Zarówno wykład, jak i komentarz do zdjęć przybliżyły zgromadzonym wydarzenia z lat 1945–1991, które rozgrywały się na niemal wszystkich kontynentach i składały się na historię świata podzielonego żelazną kurtyną. Na wystawie zaprezentowane zostały ujęcia odnoszące się do muru berlińskiego, wyścigu zbrojeń, wojny w Korei, Wietnamie czy Afganistanie, kryzysu kubańskiego, ale również do tych mniej znanych, jak wojna domowa w Grecji, „debata kuchenna” między Nixonem i Chruszczowem, atak komunistycznych Chin na należącą do Kuomintangu wyspę Yijiangshan czy lądowanie Amerykanów na karaibskiej wyspie Grenadzie. Wykorzystane zostały fragmenty wypowiedzi polityków po obu stronach zimnowojennej barykady, które na trwałe

przeszły do historii, m.in. przemówienia Winstona Churchilla w Fulton, gdzie padły słowa o „żelaznej kurtynie”, Johna F. Kennedy’ego w Berlinie Zachodnim w rok po zbudowaniu muru berlińskiego, czy Leonida Breżniewa ogłaszającego doktrynę nazwaną jego imieniem. Nie zabrakło oczywiście akcentów polskich (wybór Karola Wojtyły na papieża, „Solidarność“), czy czechosłowackich (Praska wiosna ’68). Wystawa w Bańskiej Bystrzycy nie prezentuje obrazów wyłącznie o charakterze dokumentacyjnym, ale także te zapadające w pamięć, skłaniające do refleksji. Także do refleksji nad obecnym stanem świata i pojawiającą się, również w nieodległych od nas geograficznie miejscach, tzw. wojną hybrydową. JAKUB PACZEŚNIAK organizator wszystkich wystaw CJiKP w Bańskiej Bystrzycy

MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:20 Page 3

„Gosia, rozbił się samolot z prezydentem na pokładzie“ – usłyszałam w telefonie głos mojej przyjaciółki. Spieszyłam się na jakieś spotkanie, więc w pierwszej chwili pomyślałam, że dopiero po nim przyjrzę się sprawie, ale odezwały się we mnie złe przeczucia… Każdy z nas ma jakieś wspomnienia związane z tamtym strasznym dniem, kiedy to 10 kwietnia 2010 roku doszło pod Smoleńskiem do katastrofy polskiego samolotu z prezydentem i innymi dostojnikami państwowymi na pokładzie. Odczuwaliśmy wówczas strach, niemoc, żal, rozpacz... Na łamach „Monitora“ w artykule pt. „Dwie Polski, jedna rocznica“ (str. 4) wspominamy tamte tragiczne wydarzenia, od których upłynęło już pięć lat. Pięć lat minęło też od przyspieszonych z powodu śmierci prezydenta wyborów głowy państwa. Ponieważ kadencja prezydencka trwa właśnie pięć lat, to już niedługo przyjdzie nam znów wybrać się do urn, by zagłosować. O tym, jak tego dokonać, mieszkając za granicą, dowiedzą się Państwo z ogłoszenia na str. 19, zaś na str. 18 przygotowaliśmy dla Państwa przegląd kandydatów, ubiegających się o najwyższe stanowisko w państwie. O wybory prezydenckie zahaczamy też w rozmowie ze znanym aktorem Andrzejem Grabowskim, choć głównym wątkiem rozmowy z nim był oczywiście Ferdynand Kiepski, w którego aktor wciela się od 16 lat! Zachęcamy więc do przeczytania „Wywiadu miesiąca”, w którym nasz bohater opowiada, jak mu się żyje z gębą Ferdka (str. 5). „Tragedia”, „żenada” albo „zadowolenie” i „szczęście” – tak skrajne oceny wystawili ankietowani przez nas nasi rodacy, którzy wypowiedzieli się na temat swoich doświadczeń, związanych z wizytą na policji do spraw obcokrajowców (str. 16). Każdy, kto przybywa na Słowację i zamierza pozostać tu dłużej niż trzy miesiące, powinien zgłosić się do tego urzędu, dlatego też przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące tego obowiązku (str. 13). Dla tych z Państwa, którzy zechcieli zabawić się z nami i odgadnąć, kto jest na starych fotografiach z dzieciństwa, opublikowanych w poprzednim numerze naszego pisma, mamy rozwiązanie tej zagadki oraz ogłoszenie wyników konkursu (str. 27). Zachęcamy też Państwa do wzięcia udziału w planowanych przez Klub Polski przedsięwzięciach, z których wymienimy tylko te najważniejsze, czyli turniej tenisa stołowego, spotkanie „Z Polską na Ty“ czy plenerowe spotkanie zielonoświątkowe. Więcej na str. 28. Poza tym na łamach „Monitora“ wiele ciekawych artykułów, publikowanych w ramach stałych rubryk tematycznych. Życzymy miłej lektury! W imieniu redakcji

Dwie Polski, jedna rocznica Z KRAJU WYWIAD MIESIĄCA Andrzej Grabowski o tym, jak żyć z gębą Ferdka Z NASZEGO PODWÓRKA Jak to się robi na Słowacji, czyli krok za krokiem w kierunku rezydentury ANKIETA Jak się załatwia rezydenturę na Słowacji? Kandydaci na prezydenta KINO-OKO Serce rośnie SŁOWACKIE PEREŁKI Zamek nie do zdobycia POLSKA MEDIALNA Trzy oblicza Kamila Durczoka BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI Nie tylko dla dzieci CZUŁYM UCHEM Szlachetne brzmienie Piasecznego POLAK POTRAFI Starość, więc radość? Wiek znów gra rolę WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI Imrich Karvaš, czyli dzieje życia słowackiego bankowca Rozwiązanie konkursu primaaprilisowego OGŁOSZENIA ROZSIANI PO ŚWIECIE Ale Sajgon! (cz. 2) MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI Świat sam sobie nie da rady, segregujmy więc odpady! PIEKARNIK Mój słodki ptysiu

4 4

5 9

13 16 18 20 21 22 22

23

24

26 28 28 30

31 32

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz, Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891, monitorpolonijny@gmail.com • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2015

www.polonia.sk KWIECIEŃ 2015

3


Monitor04:2015 07/04/15 11:21 Page 4

Dwie Polski, jedna rocznica P

ięć lat temu, rankiem 10 kwietnia 2010 roku, w Rosji niedaleko Smoleńska rozbił się polski samolot, wiozący na uroczystości katyńskie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, jego żonę Marię Kaczyńską, ostatniego prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz wiele znanych i zasłużonych postaci polskiej sceny politycznej – wicemarszałków Sejmu, Senatu, posłów, dowódców Sił Zbrojnych RP, pracowników Kancelarii Prezydenta i Premiera, duchownych oraz pracowników Biura Ochrony Rządu i obsługi lotu. Dla wszystkich Polaków, jak również dla światowej opinii publicznej była to szokująca wiadomość, którą przyjęto początkowo z niedowierzaniem, później zaś z głębokim smutkiem i bó-

lem. Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, przed Pałacem Prezydenckim spontanicznie zaczęto składać kwiaty i znicze. Było ich tak dużo, że szybko zmieniły to miejsce w niespotykane dotąd żałobne pole. Ogłoszono tygodniową żałobę narodową. Ze świata spływały kondolencje. Ludzie łączyli się w refleksji, modlitwie. Wydawało się, że czas stanął w miejscu. Politycy z różnych partii ogłaszali wielkie narodowe pojednanie. Mówiono o społecznej jedności, która miała zmienić na zawsze naszą polską scenę polityczną. Skończyło się jak zawsze. Dość szybko, wraz z pytaniami o przyczyny katastrofy smoleńskiej, rozgorzała dyskusja nad winnymi tego wypadku. Pojawiły się hipotezy o działaniach celowych, zaniedbaniach ze strony opozycji prezydenckiej, wreszcie o zama-

czeniem. Projekt zabrania tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Ogranicza też możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych.

RZĄD PRZYJĄŁ 10 marca projekt ustawy o leczeniu niepłodności, w tym także metodą zapłodnienia in vitro; według projektu z in vitro będą mogły korzystać nie tylko małżeństwa, ale też osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświad4

W WARSZAWIE 11 marca odbyła się doroczna odprawa kierownicza kadry MON i sił zbrojnych z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Tematem spotkania były zadania związane z polską odpowiedzią na pogorszenie bezpieczeństwa na wschód od granicy polskiej i od NATO,

chu. Następną sprawą, która rozpalała opinię publiczną, stała się próba uporządkowania przestrzeni przed Pałacem Prezydenckim i słynna walka o postawiony tam krzyż. Kolejna awantura wybuchła wokół prób upamiętnienia ofiar wypadku – gdzie powinien stanąć pomnik i jak wyglądać. Wszystkie te problemy podzieliły polskie społeczeństwo wydaje się na trwale. Każdy aspekt smoleńskiej katastrofy, czasami sztucznie wyolbrzymiany przez polityków, stawał się sensacją dnia. Wielkie narodowe pojednanie rozmyło się we wzajemnych oskarżeniach i do dzisiaj żadna ze stron konfliktu nie uczyniła najmniejszego kroku, by dzielący je dystans skrócić i postarać się zapanować nad społecznymi nastrojami. Wydaje się, że obecnie w Polsce są możliwe tylko dwa stanowiska wobec katastrofy – jest się za tym, że był to wypadek, albo za tym, że był to zamach. Opo wiedzenie się za którąkolwiek z tych opcji automatycznie przypisuje człowieka do określonej opcji politycznej, wrogiej wobec tej drugiej. Po blisko pięciu latach, 27 marca 2015 roku, Wojskowa Prokuratura

a także przygotowaniami do szczytu sojuszu w Warszawie. TRZECH POLAKÓW zginęło 18 mar ca w ataku terrorystycznym w stolicy Tunezji Tunisie. W sumie w zamachu, do którego doszło w słynnym Muzeum Narodowym Bardo, zginęły 23 osoby, w tym 20 zagranicznych turystów. Do zamachu przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego. OSIEMNASTEGO MARCA zebrała się w Rada Bezpieczeństwa Naro-

dowego. Prezydent Bronisław Komorowski uznał za wskazane, aby odpowiedzią Zachodu na nową doktrynę wojenną Rosji była nowelizacja koncepcji strategicznej NATO. Według prezydenta konieczne jest wzmacnianie jedności świata zachodniego i własnego potencjału obronnego. BYŁY KSIĄDZ Wojciech G. 24 marca został skazany na 7 lat więzienia za molestowanie nieletnich na Dominikanie i w Polsce. Ma też zapłacić 155 tys. zł zadośćuczyMONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:21 Page 5

nienia ośmiu pokrzywdzonym. Sąd Rejonowy w Wołominie przychylił się do wniosku oskarżonego o dobrowolne poddanie się karze. DO 26 MARCA Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała 5 kandydatów na prezydenta. Są to: Bronisław Komorowski, Adam Jarubas (PSL), Janusz Korwin-Mikke (partia KORWiN), Jacek Wilk (Nowa Prawica) oraz muzyk Paweł Kukiz (kandydat niezależny). KWIECIEŃ 2015

Andrzej Grabowski: o tym, jak żyć z gębą Ferdka

Od

16 lat występuje w kultowym już sitcomie „Świat według Kiepskich“, kręconym przez telewizję Polsat, ale na swoim koncie ma wiele innych ról filmowych, telewizyjnych czy teatralnych. Chętnie też występuje w programach kabaretowych. I właśnie, z kabaretowym przedstawieniem „Żywot człowieka zabawnego“ Andrzej Grabowski odwiedził Wiedeń, by wystąpić przed austriacką Polonię. Choć nie przepada za spotkaniami z dziennikarzami i nuży go bycie w centrum uwagi, to jednak przed występem zgodził się udzielić wywiadu dla czytelników „Monitora Polonijnego“,. Która z ról filmowych przyrosła Panu do serca? Gebelsa w „Pitbullu“ w reżyserii Patryka Vegi czy… …czy Ferdka w „Kiepskich“, tak? Niech się pani nie boi o to pytać! Przecież nie będę odmawiał Ferdkowi uznania. To jest moja bardzo ważna rola. Gram ją już 16 lat! To chyba rekord światowy, jeśli chodzi o sitcomy? Tak, to rekord Guinnessa! Naprawdę. To jest coś niebywałego! Na początku nienawidziłem tej roli, byłem chory, kiedy musiałem kręcić „Kiepskich“.

rzy grali w tym serialu. „Kiepscy“ byli uważani za szczyt bezguścia. Nie rozumiano nas wtedy tak, jak się powinno rozumieć. ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Okręgowa w Warszawie ogłosiła opinię dwudziestu biegłych na temat katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Jako przyczyny tego wypadku podała błędy załogi, naruszenie instrukcji i procedur, niewłaściwe działanie rosyjskich kontrolerów lotu. Wyeliminowała możliwość zamachu czy eksplozji. Tuż po tym sprawozdaniu opozycja pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza ostro skrytykowała działania prokuratury i przedstawiła własną wersję wydarzeń. Państwowej zgody więc nadal brak. Czy to się kiedykolwiek zmieni? Wszystko, co jest związane z 10 kwietnia 2010 roku, przypomina niegojącą się ranę, która nie może się zabliźnić i wytworzyć nowej tkanki, by życie mogło pójść dalej. Choć tragicznie zmarłej parze prezydenckiej i innym ofiarom katastrofy postawiono już niejeden pomnik, poświęcono wiele placów i ulic, nadal wydaje się, że niedostatecznie uczczono ich przedwczesną śmierć. Może najlepszym obeliskiem, dowodem najwyższego szacunku byłaby pełna refleksji cisza i zaduma nad tym, co wszystkim ofiarom udało się zrobić dobrego dla innych, dla państwa. W piątą rocznicę tragedii smoleńskiej wspominajmy tych, którzy stracili w niej życie, by ich dorobek stale był wśród nas, ale rozważmy głęboko wchodzenie w kolejne konflikty, aprobowanie ludzi, którzy na tragedii innych zbijają swój polityczny kapitał. Bo przecież nad tymi trumnami powinno już zrobić się ciszej. Najwyższy czas. AGATA BEDNARCZYK

Dlaczego? Nie wiem. W Polsce panował ostracyzm w stosunku do ludzi, któ-

Na rejestrację czekają jeszcze: Andrzej Duda (PiS), Janusz Palikot (Twój Ruch), Marian Kowal ski (Ruch Narodowy), Ma gda lena Ogórek (SLD), Grzegorz Braun, reżyser, twórca filmów dokumentalnych, oraz Paweł Tanajno (Demokracja Bezpośrednio). Wyma ganych 100 tys. podpisów nie zebrały Anna Grodzka i Wanda Nowicka. Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 10 maja; druga – jeśli do niej dojdzie – 24 maja.

POLSKI REŻYSER Krzysztof Warlikowski jest autorem orędzia, które zostało odczytane w 22 językach w teatrach z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, przypadającego 27 marca. „Mistrzów dla teatru najłatwiej znaleźć z dala od teatru. To zwykle ci, których nie zajmuje teatr jako machina do reprodukowania klisz i konwencji“ – napisał m.in. Warlikowski. NACZELNA PROKURATURA WOJSKOWA przedstawiła 27 marca

informacje ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. , w której zginęło 96 osób w tym prezydent Lech Kaczyński. Prokura tura postawiła zarzuty dwóm rosyjskim kontrolerom z wieży lotniska w Smoleńsku. Uznała też, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było niewłaściwe działanie załogi samolotu, polegające na tym, że zniżała lot poniżej warunków minimalnych do lądowania. MP 5


Monitor04:2015 07/04/15 11:21 Page 6

A jak powinno się rozumieć? Że ta głupota Kiepskich jest jakąś nadgłupotą. A ta nadgłupota staje się mądrością. Jasne, że nie w każdym odcinku udało się to pokazać. Każdy odcinek to przecież oddzielna historyjka, a nie telenowela, która toczy się w poniedziałek, zahacza o wtorek, potem idzie w środę itd. Napisanie ponad 400 oddzielnych historyjek, które poruszałyby odpowiednie tematy, które będą coś o nas mówiły, to nie lada wyzwanie! „Kiepscy“ składają się właśnie z takich historyjek. Może nie wszystkie są trafione, ale większość jest udana. Ludzie oglądają Kiepskich. Ta stała liga sympatyków to prawie 3-milionowa publiczność, a to w Polsce dosyć dużo jak na serial, który trwa 16 lat. Trudno znaleźć widownię, która byłaby zupełnie bezkrytyczna. Jest też taka część społeczeństwa, która mówi, że nie będzie oglądała tych głupot. I też to rozumiem. „Kiepscy“ nie są obowiązkowi. Ale wie pani, ja nie mogę nie doceniać tej roli, to jednak olbrzymia część mojego życia.

Przekonał ich Pan, że potrafi zmienić gębę Ferdka na inną? Patryk Vega nie dostał wtedy pieniędzy na ten film. Dopiero dwa lata później to mu się udało. Ponownie złożył mi propozycję zagrania w swoim filmie i wtedy obsadził mnie w tej roli. Wie pani, gdybym nie zagrał Ferdka, to nigdy w życiu nie dostałbym propozycji zagrania Gebelsa. I w życiu nie zagrałbym go tak, jak go zagrałem! Czyli jednak rola Ferdka stała się wytrychem? Tak. Nie twierdzę, że jakoś fenomenalnie zagrałem Gebelsa, chociaż to jedna z moich lepszych ról. Ale gdybym nie grał Ferdynanda, nie musiałbym się zmieniać do roli Gebelsa – i fizycznie, i psychicznie. Teraz, kiedy dostaję rolę, to oceniam ją pod kątem, czy jest ona podobna do roli Ferdka. Jak jest podobna, to ją odrzucam. A dużo jest takich propozycji? Bywały i to dosyć często.

…ja chciałam zapytać, czy przez udział w „Kiepskich“ nie zamknęły się przed Panem jakieś drzwi? Wszystko na to wskazywało. Ale na szczęście Patryk Vega zaproponował mi rolę Gebelsa w „Pitbullu“, z czego się bardzo ucieszyłem. Później powiedział mi, że niestety nie dostanę tej roli, gdyż produkcja się nie zgodziła, bo mam gębę Ferdka.

Czego uczy? Wie pani, co to jest, jak się wychodzi na scenę i na godzinę człowiek dostaje mikrofon, a przed nim siedzi ileś tam ludzi, których trzeba trzymać w napięciu? Mało tego, jeszcze muszą się śmiać! A jak się nie śmieją, to trzeba przeprosić, zwrócić za bilety i wyjść. Podobno właśnie i Pan, i Janusz Gajos, i Janusz Rewiński dostaliście kiedyś propozycję, by zagrać Andrzeja Leppera? Żaden z nas nie dostał tej propozycji oficjalnie. Zadzwoniono do mnie i powiedziano, że mówi się w kołach „Samoobrony”, że będą kręcić film o Lepperze i czy ja bym przyjął tę rolę. Bo mówi się, że może paść taka propozycja.

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Ale były takie sytuacje… Tak, były takie sytuacje, że chciałem z tej roli zrezygnować. Ale teraz nie chcę.

Walczył Pan z zaszufladkowaniem, podobnie jak przed laty Janusz Gajos, którego długo utożsamiano z Jankiem z „Czterech pancernych“? Tak, ale Gajos sobie z tym fantastycznie poradził. To w ogóle genialny, fantastyczny aktor. Gajos, podobnie jak ja, sporo pracował w kabarecie, a to bardzo pomaga w naszym zawodzie. I uczy.

Jest też taka część społeczeństwa, która mówi, że nie będzie oglądała tych głupot. I też to rozumiem. „Kiepscy“ nie są obowiązkowi. 6

MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:21 Page 7

Jeżeli w odcinku „Kiepskich“ jest dobrze dobrany temat, to ten odcinek mówi nam więcej o nas niż całe kino moralnego niepokoju. I co Pan na to? Powiedziałem, że nie. Gdyby to napisał Julek Machulski, a nie członek „Samoobrony”, który stawiał monument Lepperowi, to ja chętnie bym zagrał. Ale teraz to już nieważne, Lepper nie żyje. A gdyby teraz przyszła taka oferta? Teraz to by było bardzo ciekawe. Bardzo! Ja kiedyś już grałem coś podobnego w teatrze telewizji. Było to przedstawienie pt. „19. Południk“ na podstawie tekstu Julka Machulskiego. To była opowieść o prezydencie Czopie, który doszedł do władzy. I śmieszne, i porażające. Tak jak Lepper. Pociągają Pana role obnażające cechy Polaków? Tak. Zazwyczaj to właśnie komedie najlepiej pokazują nasze cechy. Jeżeli w odcinku „Kiepskich“ jest dobrze dobrany temat, to ten odcinek mówi nam więcej o nas niż całe kino moralnego niepokoju. A co Pan robi, żeby się wczuć w rolę Kiepskiego? Wie pani co, jak ja go gram już 16 lat, to ubieram dresy, wchodzę i gram. Tylko dres powoduje, że Pan się przeistacza? To jest trudne do opowiedzenia. Trzeba by to albo opisać, albo odpuścić odpowiedź na to pytanie. Może napisze Pan książkę na ten temat? Już pisałem różne książki. I prowadził Pan też program poświęcony książkom. Która koszula bliższa ciału: śpiewanie, bycie jurorem w „Tańcu z gwiazdami“, prowadzenie programu o książkach? Wszystko jest obce mojemu ciału. Jak to? Najbardziej obce to śpiewanie, bo ja przecież nie umiem śpiewać. KWIECIEŃ 2015

Ale nagrał Pan dwie płyty… Coś tam mruczę, ale trudno to nazwać śpiewaniem. A przy goleniu Pan śpiewa? Nigdy w życiu nie śpiewałem. Jeśli chodzi o prowadzenie programu o książkach, to też to było dla mnie zupełnie obce. Na szczęście prowadziłem ten program z Agnieszką Wolny-Hamkało, czyli poetką i krytykiem literackim z Wrocławia. I jakoś mi to szło, bo jestem wygadany. Nie udawałem, że jestem wielkim znawcą literatury, tylko mówiłem, która książka mi się podoba, a która nie. A jeżeli chodzi o bycie jurorem, to to jest bardzo przyjemna praca. Przeurocza! Lubi Pan krytykować innych? Aż tak bardzo nie krytykuję tańczących. Bez przesady. Chociaż takie jest też moje zadanie, tyle że ja przecież nie znam się na tańcu! Ale umie Pan tańczyć? A gdzie tam! No ale ja oceniam, że tak powiem w cudzysłowie, ogólny wyraz artystyczny. Kroczki oceniają fachowcy, zaś ja i Beata (aktorka: Beata Tyszkiewicz – przyp. od red.) mówimy, czy nam się podobało. Owszem, stacja chce, żebym był trochę złośliwy i dowcipny, no to się staram. Czasem wydaje mi się, że jestem, ale może tylko mi się wydaje. Jak to było z propozycjami z Hollywood, które Pan dostał? Miałem dwie takie propozycje. Film International ściąga z całego świata aktorów. Oni nie dysponują budżetem na miarę Hollywoodu, to raczej biedna wytwórnia, która robi filmy w Los Angeles. No i właśnie oni złożyli mi propozycję zagrania w filmie, w którym miała też występować aktorka z „Efektu motyla“. Już nawet dostałem tekst, zacząłem się go uczyć,

Czy ja się nadaję do Hollywood? No skąd!

kiedy dowiedziałem się, że wspomniana aktorka wycofała się z projektu, ponieważ wycofał się główny sponsor. Jak ja się ucieszyłem, jak pieprznąłem tym angielskim tekstem do kosza! A druga propozycja? Kiedy zadzwonili, odmówiłem, powiedziałem, że nie mam czasu. Właśnie zaczynałem zdjęcia do filmu Smarzowskiego. W sumie dałoby się, ale gdzie ja pojadę robić karierę do Hollywood?! Dlaczego? Czy ja się nadaję do Hollywood? No skąd! W roli aktora też Pan siebie podobno nie widział? Nie chciałem być aktorem i nadal uważam, że to nie zawód. Bardzo lubię to, co robię, ale… Przecież to takie debilne: bawimy się jak dzieci, codziennie przebieramy. No niech sobie pani wyobrazi, że jednego dnia udaje pani królową, drugiego – żebraczkę, trzeciego – diwę operową, a potem znowu królową itd. Przecież to zajęcie dla dzieci (śmiech). Ale ma Pan misję do spełnienia… Gówno, a nie misję! Jaką misję? A odpowiedzialność? Odpowiedzialność, żeby coś dobrze zagrać. A przesłanie? Owszem, idzie do ludzi, bo takie jest zadanie sztuki, ale to zasługa dramaturga, scenarzysty, reżysera. Ale Pan to może przekazać. No i ja to albo przekazuję, albo nie, ale to żadna misja! Bez przesady. Jak dobrze zagram rolę, to będę dostawał ich więcej. I tak to jest. Co innego by Pan robił, gdyby nie aktorstwo? Nie mam pojęcia. Nigdy o tym nie myślałem. Podobno chciał Pan być księdzem? Tak, chciałem. 7


Monitor04:2015 07/04/15 11:21 Page 8

Żałuje Pan tego? Nie, nie. Ale wie pani, mam przyjaciela księdza, który jest w moim wieku, i kiedy się z nim spotykam, to widzę, że ma się fantastycznie: ma swoją „celę“, łazienkę, robią mu pranie, gotują, muszą się nim zaopiekować do końca życia. Ma święty spokój! Ale Pana chyba nie interesuje święty spokój? Lubi Pan swoją pracę? Wie pani co, nie wiem, czy bym bez niej długo wytrzymał. Człowiek wchodzi w ten kierat: spektakl za spektaklem, film za filmem, serial za serialem, kabaret za kabaretem itd. Z drugiej strony, kiedy przez 3-4 dni nie mam pracy, to czuję się okropnie. Jakby mi się coś złego w życiu stało. Do mnie pasuje określenie „leniwy pracoholik”. Komu zawdzięcza Pan tę drogę: bratu czy Janowi Nowickiemu, który dawno temu przepowiedział Panu karierę aktorską? To jest taka przeze mnie wypuszczona w obieg historia, która miała miejsce na obozie żeglarskim dla studentów aktorstwa. Miałem wtedy 16 lat i przyjechałem na ten obóz do mojego starszego brata Mikołaja, który studiował aktorstwo. Był tam wtedy też Janek Nowicki, wtedy już wzięty, znany aktor. Przez całą noc opowiadał nam o teatrze, aktorstwie, ale większość studentów zasnęła. Wtedy Halinka Wyrodek powiedziała mu, żeby już przestał opowiadać, bo jedyny słuchacz, czyli

Popieram tych, których uważam za lepszych i mądrzejszych, a nie silniejszych. ja, jeszcze nawet nie ma matury. Wtedy Janek powiedział, że opowiada mi o aktorstwie, bo być może stanę się aktorem. I wtedy zacząłem się nad tym zastanawiać. Ale właściwie to ja nie chciałem zostać aktorem. Ja chciałem dostać się do szkoły teatralnej, a to jest różnica!

dwóch, ale tyle, żeby mi mocno szumiało w głowie. Ma szumieć. Po to piję, żeby szumiało, bo alkohol nie jest smaczny. Jeszcze tego by brakowało, żeby był smaczny, tani i nie powodował kaca! Zbliżają się wybory prezydenckie. Udzielił Pan poparcia prezydentowi Komorowskiemu. Dlaczego? Boże drogi, jeżeli się jako tako czuję obywatelem tego kraju, a on dobrze sprawuje tę rolę przez 5 lat, to dlaczego mam go nie poprzeć? Pamiętam, że w poprzednich wyborach zaatakował mnie jakiś facet, bodajże w Gdańsku, zarzucając mi, że popieram silniejszych. Zaczął na mnie krzyczeć! Odpowiedziałem mu wtedy, że popieram tych, których uważam za lepszych i mądrzejszych, a nie silniejszych. Z resztą wie pani co, parę miesięcy temu poszła plotka w Internecie, że zginąłem w wypadku samochodowym. Za kliknięcie w tę wiadomość można było zarobić pieniądze. Po paru tygodniach obejrzałem te wpisy.

Co Pana tak pociągało w tym świecie? Wie pani, piękne kobiety, fajni faceci, bankiety. Ale zanim do tego doszło kopał Pan rowy… Kopałem rowy w Gazobudowie przez miesiąc, półtora w wakacje w 1969 roku, kiedy nie dostałem się do szkoły teatralnej. Dopiero później, po wakacjach przyjęto mnie na studia z odwołania na miejsce rektorskie. No i zaznałem tego smaku życia! Co to za smak? Proszę pani, to są smaki młodości. Różne smaki, które każdy, będąc w moim wieku, potrafi docenić, przypomnieć sobie, ale – niestety – nie potrafi ich już poczuć.

Straszne? Jestem przyzwyczajony do tego, że piszą o mnie: „niedomyty kretyn spod mostu”, „śmierdzący”, „skacowany”.

Do tych smaków zalicza się też alkohol? Aktorzy mają więcej okazji do picia? Nie mam zielonego pojęcia. Ja bardzo lubię alkohol, ale nie jestem alkoholikiem. Od czasu do czasu się upijam. Nie wypijam kieliszka czy

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Co Pana od tego odwiodło? Wiek pokwitania.

To dlatego, że utożsamiają Pana z Ferdkiem? Nie mam pojęcia. Może mnie nie lubią? A może wcale tak nie myślą, ale im to sprawia przyjemność? Może nie mają nic innego do roboty? Ale jak usłyszałem o tym, że ktoś w reakcji na tę plotkę, że rzekomo zginąłem w wypadku samochodowym, wpisał: „Dobrze się stało, przynajmniej jednej szumowiny polskiej mniej!“, to ręce mi opadły… Jak ci chrześcijanie potrafią miłować drugiego człowieka? MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, WIEDEŃ Autorka dziękuje organizatorom występu Andrzeja Grabowskiego – firmie Hanus Monika z Wiednia – za umożliwienie przeprowadzenia wywiadu z artystą MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:21 Page 9

Polsko-słowacko-węgierskie wydarzenie w Koszycach

„P

nicy Koszyce-Ťahanovce Cyril Betuš, by uczcić pamięć legionistów polskich,

poległych w walkach narodowowyzwoleńczych w latach 1848-1849. Na spotka-

Ostatni piątek marca w Koszycach Po

południu 27 marca w Domu Mniejszości Narodowych na Mäsiarskiej 35 w Koszycach było gwarno. Zebrali się tu członkowie Klubu Polskiego mieszkający w tym mieście, chociaż nie tylko, bowiem była wśród nich też jedna rodaczka z Preszowa. Spotkanie odbyło się w ostatni piątek marca w nawiązaniu do wcześniejszej decyzji klubowiczów o regularnych spotkaniach, mających się odbywać właśnie w ostatnie piątki miesiąca. Zebrani – starsi i młodsi – rozmawiali o planach, związanych z planowanymi przedsięwzięciami Klubu. Do nich należą obchody 115. roczniKWIECIEŃ 2015

cy urodzin Sándora Máraja, wybitnego pisarza, mieszkającego przed laty właśnie na Mäsiarskiej 35 w Koszycach, gdzie obecnie mieści się muzeum jemu poświęcone oraz Dom Mniejszości Narodowych. Tu też 10 kwietnia będą mieć miejsce uroczystości, mające na celu przypomnienie tej wybitną postaci, na które zaproszeni są członkowie Klubu Polskiego. Kolejne wydarzenie, które odbędzie się w Koszycach, to organizowany przez Antona Glezgo Dzień Dziecka i Dzień Sportu Mniejszości Narodowych. Impreza ta, na którą już dziś organizatorzy zapraszają całe rodziny z dziećmi, rozpocznie się

nie przybyli też członkowie koszyckiej Polonii. Prezes Gajdošová-Sikorska podczas składnia wieńców podziękowała wszystkim zebranym za pamięć i przybycie na uroczystość, z kolei Anton Glezgo podkreślił znaczenie przyjaźni polskowęgierskiej w Koszycach na przestrzeni lat. Jego przemówienie było wymowne, bowiem zwrócił się do zebranych po polsku, po słowacku i po węgiersku. RED.

6 czerwca o godz. 9.00 w ośrodku sportowym przy ul. Alejovej. W maju zaś być może koszycka Polonia pojawi się w Bratysławie, by w pierwszy dzień tego miesiąca wesprzeć rodaków, przygotowujących tradycyjne przedsięwzięcie promujące Polskę RED. „Z Polską na Ty“.

ZDJĘCIE: STEFANIA GAJDOŠOVÁ-SIKORSKA

olak, Węgier, dwa bratanki…“ – słowa znanego polskiego i węgierskiego powiedzenia zabrzmiały 16 marca przy nowo zrekonstruowanej renesansowej kapliczce w pobliżu osiedla Tahanovce. Wypowiedział je Anton Glezgo, prezes Klubu Mniejszości Narodowych w Koszycach. Tego dnia przy kapliczce spotkali się prezes Klubu Węgrów dzielnicy Koszyce-Północ László Göőz, prezes Klubu Polskiego Koszy ce Stefania Gaojdošová-Sikorska, konsul generalny Węgier w Koszycach Ádám Szesztay oraz burmistrz dziel-

9


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 10

Słoneczko

z powrotem do lokalu, nie oglądając się za siebie, bowiem to – według przesądu – mogłoby spowodować czyjąś śmierć w ciągu roku. Z poczuciem dobrze spełnionej misji rozsiedliśmy się wygodnie w kawiarnianych fotelach, by wspólnie spędzić niedzielne popołudnie. Pani prezes rozdała najmłodszym słodycze, a

wy, by zebrać materiały tu rystyczne i kulturalne dla słuchaczy i czytelników w Polsce. Okazało się, że za-

rozchmurzyło buzię C

złonkowie i sympatycy Klubu Polskiego w Bratysławie po raz kolejny odpowiedzieli na apel prezes Katarzyny Tulejko i razem pożegnali zimę, topiąc marzannę, bowiem tradycji musiało stać się za dość. Topienie marzanny odbyło się 22 marca. Oczywiście, by do tego mogło dojść, trzeba się dobrze przygotować. Na dzień, dwa przed imprezą powstaje kukła. Tym razem zatroszczyły się o nią Kasia Thomas i Bogna Zając. Potem następują przygotowania w miejscu, gdzie się spotykamy, czyli w zaprzyjaźnionej kawiarni PolePole w Podunajskich Biskupicach. Tu czekamy na przyjście chętnych do przepędzania zimy, a potem wszyscy przy-

10

gotowujemy balony, kolorowe gadżety, kwiaty, naszyjniki itp. Tak wyposażeni ruszamy nad Mały Du naj. W tym roku początkowo niebo było zachmurzone, ale kiedy zaśpiewaliśmy „Słoneczko nasze rozchmurz buzię” i wrzuciliśmy podpaloną marzannę do wody, naprawdę wyszło słońce! Jak na zawołanie! Oczywiście wszystko to uwieczniliśmy na zdjęciach, a zdziwionych przechodniów poinformowaliśmy o celu naszych działań. Śmiertka, bo tak nazywana jest też marzanna, popłynęła hen daleko, a my, zadowoleni, mogliśmy udać się

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK, DOROTA CHMIEL

my wspólnie konsultowaliśmy sprawy mniej lub bardziej oficjalne. Była to kolejna okazja do wspólnego przyjemnego spędzenia czasu w towarzystwie rodaków mieszkających w Bratysławie i okolicy, poznania nowych Polaków, którzy mieszkają na Słowacji od niedawna. Cały czas towarzyszyły nam dwie dziennikarki z polskich mediów internetowych: Radia KIS i magazynu „Randka z kulturą”. Obie przybyły do Bratysła-

interesowały je również nasze przedsięwzięcia, „wyspo wiadały“ więc prezes Klubu, by się dowiedzieć, jak żyje Polonia w Bratysławie. Biorąc udział w naszym przedsięwzięciu, mogły się o tym przekonać same – bawiły się z nami od początku do końca spotkania, jakby były członkami naszego stowarzyszenia od lat. DOROTA CHMIEL

MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 11

Niedziela

Palmowa N

iedziela Palmowa, czyli Niedzie la Męki Pańskiej, zwana też Kwietną lub Wierzbną, rozpoczyna Wielki Tydzień. Dla bratysławskiej i okolicznej Polonii miała ona charakter odświętny. Jej przedstawiciele przybyli bowiem 29 marca do sanktuarium Matki Bożej w Mariance na zaproszenia ojca Michała Krysztofowicza. Msza odprawiana w języku polskim miała tego dnia wyjątkowy charakter. Pod jej koniec zostały poświęcone palmy, z których ojciec Michał wybrał najładniejszą – ta należała

do Radka i Oli Dąbrowskich, którzy przybyli do sanktuarium wraz z córkami Hanią i Danusią. Zwycięzcy otrzymali słodkie nagrody, przygotowane przez brata Józefa. Po mszy wszyscy rodacy zostali zaproszeni do biesiadowania przy wspólnym stole, na którym oprócz kawy i herbaty pojawiły się domowe wypieki. Była to – jak zawsze w tym miejscu – doskonała okazja do poznania nowoprzybyłych na polską mszę osób. „Cieszę się, że te msze w języku polskim stały się takim magnesem dla Polaków. Tu bowiem możemy się poznać, nawiązać relacje” – mówiła Katarzyna Tulejko, która często informuje rodaków o terminach polskich mszy, a potem często pomaga im w dotarciu do oddalonej od stolicy Marianki. Dzięki gościnności gospodarzy sanktuarium co jakiś czas w tym właśnie miejscu odbywają się spotkania bratysławskiej Polonii, jak choćby ognisko, śledzik czy andrzejki. Mamy nadzieję, że wkrótce będą i następne. RED ZDJĘCIA: RADEK STRZAŁKA

Poświęcenie pokarmów W

Wielką Sobotę w sanktuarium Matki Bożej w Mariance spotkało się spore grono Polaków, którzy na święta pozostali w Bratysławie, czy okolicach. Do Marianki przybyli na tradycyjne święcenie pokarmów, którego dokonał ojciec Michał Krysztofowicz. Potem zaprosił nas do wspólnego stołu, by podzielić się święconką, złożyć sobie życzenia i spędzić w gronie rodaków ten szczególny, świąteczny czas. DCH ZDJĘCIA: DOROTA CHMIEL

Jak wyglądają szkoły w Kamerunie i Czadzie?

O

dpowiedzi na to i inne pytania szukali uczniowie i nauczyciele Szkolnego Punktu Konsultacyjnego w Bratysławie w sobotę, 28 marca. Prezentację komputerową i krótką prelekcję na temat pobytu w Afryce przygotował misjonarz brat Bogdan Fido. Dzięki temu uczestnicy spotkania dowiedzieli się, jak wyglądają szkoły w Kamerunie i Czadzie, co jest smakołykiem tubylców, a także jak śpiewają młodzi Afrykańczycy? Na zakończenie każdy z uczestników spotkania otrzymał stugramowy woreczek z ryżem, czyli całodzienne pożywienie mieszkańca Afryki.

Prezentację można obejrzeć na: w w w . s z k o l a p o l s k a w b r a t y sla wie.inf o lub na Facebooku. MH

ZDJĘCIA: ANNA SIECZKO

11


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 12

G

łówna nagroda dla pol sko-armeńskiego filmu „Mleczny brat” w reżyserii Vahrama Mkhitaryana w sekcji konkursu filmu krótkometrażowe2015 go wyszehradzkiej czwórki to kolejny sukces polskiego kina na festiwalu Febiofest, który odbywa się corocznie na przełomie marca i kwietnia w dziesięciu miastach Słowacji. Ten zaledwie półgodzinny film opowiada przedziwną historię 10-letniego Seto, mieszkającego one na ekranach słowackich kin, by z rodziną w małej armeńskiej wiosce także ci, którzy na Fabiofeście nie byi marzącego o rodzeństwie. Aby przyli, mieli okazję je zobaczyć. Zresztą i Febiofest nie był tak dobrą okazją do ich obejrzenia, bowiem w tym roku filmy polskie były wyświetlane przeważnie w kinie „Mladost” (głównym centrum życia festiwalowego jest kino Lumiere) lub w innych małych kinach klubowych albo wczesnym popołudniem, albo późnym wieczorem. Stąd też zapewne tak mała liczba wiMleczny brat dzów na słowackiej premierze spieszyć moment przyjścia na świat „Bogów”, choć przecież wiadomo, że brata czy siostry, chłopiec zawiązuje to bardzo dobry film, dobrze zagrany i fantastycznie wyreżyserowany. W Polna gałęziach białe chusteczki. Niestesce obraz prezentujący polskiego karty nowonarodzone niemowlę umiediochirurga Zbigniewa Religę zyskał ra. Jego miejsce w rodzinie wypełnia miano najlepszego filmu minionego mały baranek, karmiony piersią przez roku. matkę Seta. Nierozumiejący tej dziwZ bardziej spolaryzowaną krytyką nej sytuacji chłopiec początkowo niew Polsce spotkał się „Jack Strong”, nawidzi zwierzęcia, ale z czasem zafilm o innej znanej osobowości z najprzyjaźnia się ze swoim „mlecznym nowszej historii Polski, płk. Ryszarbratem“. Jagnię jednak dorasta i zapadzie Kuklińskim, który w latach 80. da decyzja o jego powrocie do stada. współpracował z amerykańskim wySeto po raz drugi musi zmierzyć się wiadem. Film przedstawia go jako ofiz traumą utraty rodzeństwa. cera wojska polskiego, podejmującePozostałe polskie filmy konkursogo pracę na rzecz CIA w imię swowe spotkały się z równie dużym zainiście rozumianego patriotyzmu. Fil teresowaniem, szczególnie dokumowi zarzucić można właśnie to, że mentalny obraz „Wanda”, opowiadanie pozostawia on żadnych innych jący o bioenergoterapeutce Wandzie możliwości interpretacji czynu pułFalczyńskiej, która – jak sama twierkownika, choć przecież w Polsce nie dzi – jako jedyna osoba w Polsce pobrakuje także głosów potępiających siada licencję kościoła katolickiego jego postawę. na diagnostykę i leczenie ludzi dzięki sile pochodzącej od Jezusa Chrystusa. Jack Strong Z wyświetlanych poza konkursem filmów polskich szczególną uwagę zwróciły głośne w Polsce filmy z ubiegłego roku – „Bogowie” Łukasza Pal kowskiego, „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego i „Miasto 44” Jana Ko masy. Miejmy nadzieję, że znajdą się 12

Wart obejrzenia jest też film „Miasto 44” Jana Komasy, dopełniający niejako obraz Roberta Glińskiego „Kamienie na szaniec”, opowiadający także o młodych bohaterach Warszawy lat wojennych. Miłość i śmierć, strach i bohaterstwo, przyjaźń i zdrada – to jego główne tematy, które współczesna młodzież odbiera zupełnie ina czej niż ich rówieśnicy z tamtych lat, dlatego warto go pokazywać, zwłaszcza młodzieży. Dla koneserów z kolei przeznaczony chyba jest najnowszy film Lecha Majewskiego „Onirica - Psie Pole”, którego akcja rozgrywa się w Polsce w roku 2010, nazwanym przez reżysera „rokiem biblijnych plag”: powódź na południu Polski, tragiczna śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i elity narodowej w katastrofie pod Smoleńskiem, susza i pożary lasów w Rosji, wybuch wulkanu na Islandii, stanowią potwierdzenie oso-

Onirica - Psie Pole bistej tragedii głównego bohatera. Przed dwoma laty Lech Majewski otrzymał na Febiofeście nagrodę słowackiego Stowarzyszenia Twórców Filmowych za ożywienie obrazu Pietera Bruegla „Droga krzyżowa“ w filmie „Młyn i krzyż“. W tym roku niestety nie byłby w stanie powtórzyć sukcesu, bowiem jego film okazał się zupełnym nieporozumieniem. Na koniec warto przypomnieć, iż w ramach Febiofestu wyświetlane są filmy w różnych sekcjach tematycznych, a jedna z nich to „Skarby archiwów filmowych“, w której pokazywane są odnowione komputerowo filmy stare, które stały się już klasyką. W tym roku w tej właśnie sekcji wyświetlono dwa znane polskie dzieła: „Pociąg“ Jerzego Kawalerowicza z roku 1959 i „Wszystko na sprzedaż“ Andrzeja Wajdy z roku 1969. ANNA MARIA JARINA MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 13

uż jakiś czas temu planowaliśmy przygotowanie praktycznych porad dotyczących załatwiania pobytu obcokrajowców na Słowacji. Impulsem, który nas zmobilizował do rzeczowego podejścia do tematu, stał się post naszej rodaczki, umieszczony w grupie Klub Polski Bratysława na Facebooku.

„Prezydium Policajlného zboru“, do zakładki: „oddelenia cudzineckej policie“ (http://www.minv.sk/?ocp-1). Na stronie widnieją adresy oraz numery telefonów do wszystkich oddziałów tejże policji wraz z godzinami ich urzędowania. Takich oddziałów rozsianych po całej Słowacji jest 12, każdy więc bez problemu odnajdzie ten swój, w którym powinien dokonać rejestracji.

Pojedynek na pistolety?

Kiedy to zrobić?

Aneta Pawlik odsyła w poście członków klubowej grupy do odwiedzenia jej bloga http://hey-ho.me/ i przeczytania wpisu pod tytułem „Wal się obcokrajowcze“, w którym opisuje swoje perypetie związane z wizytami na policji dla obcokrajowców w Bratysławie w celu załatwienia pobytu na Słowacji. Opis konfrontacji z policją dla obcokrajowców poprzedza słowami: „Zetknięcie z biurokracją słowacką było jak umówienie się na pojedynek na pistolety. Po dotarciu na miejsce okazało się, że przeciwnik dysponuje miotaczem ognia i ponadto zasadził wokół mnie miny przeciwpiechotne“. Czy rzeczywiście wizyta na policji to gra, w której drugiej stronie zależy, by uniemożliwić obcokrajowcowi pozostanie na Słowacji? Postanowiliśmy sprawdzić u źródła, jak działa „cudzinecká policia“. W tym celu z prośbą o udzielenie odpowiedzi na nasze pytania zwróciliśmy się do Działu Komunikacji z Mediami w Prezydium Policji, podlegającemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych Republiki Słowackiej.

Kiedy należy złożyć podanie? „Podanie o rejestrację pobytu obywatel unii składa się na kwestionariuszu urzędowym osobiście w komisariacie do spraw obcokrajowców do 30 dni od upłynięcia trzech miesięcy od dnia przyjazdu do Republiki Słowackiej“ – informuje Denisa Baloghová. Na nasze pytanie, czy zasady ubiegania się o rejestrację pobytu na Słowacji są czytelne, nasza rozmówczyni odsyła nas do strony internetową Ministerstwa Spraw Wewnętrz nych. „Przejrzyste informacje, dotyczące załatwiania pobytu, są opublikowane na stronie http://www.minv.sk/ pobyt-cudzinca. Tu też znajdują się potrzebne do rejestracji kwestionariusze“ – dodaje Baloghová.

Jak to się robi na Słowacji czyli krok za krokiem w kierunku rezydentury

J

Dwa razy 300 euro? Polacy, którzy wchodzą w związek małżeński ze Słowakiem lub Słowa czką i osiadają na Słowacji, szybciej myślą o uregulowaniu spraw dotyczących zameldowania, czyli starają się o pobyt stały. Ciekawostką, o której informuje nas rzecznik Prezydium Policji, jest to, że w ubiegłym roku więcej osób ubiegało się o rezydenturę z powodu łączenia rodzin, zaś w latach 2012 i 2013 więcej Polaków rejeKWIECIEŃ 2015

strowało się na Słowacji z powodu podjęcia pracy w tym kraju. I właśnie ta druga grupa ludzi częściej bagatelizuje obowiązek zyskania rezydentury. Ich czujność może być uśpiona, ponieważ oba kraje należą do Unii Europjeskiej. Nie spieszą się więc z uregulowaniem swojego pobytu na Słowacji, a to błąd. Rzecznik Prezydium Policji na Słowacji zwraca uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, mieszkaniec Unii Europejskiej, przyjeżdżając na Słowację, powinien do 10 dni od dnia wkroczenia na teren Słowacji odwiedzić komisariat policji dla obcokrajowców w celu zgłoszenia początku pobytu w tym kraju. „Jeśli tego nie zrobi, dopuszcza się naruszenia, za które grozi kara do 300 euro“ – informuje rzeczniczka Denisa Baloghová. Po drugie, obowiązkiem obywatela UE, który zamierza pozostać na Słowacji ponad trzy miesiące, jest rejestracja pobytu. W przypadku niespełnienia tego obowiązku, dochodzi do kolejnego naruszenia, które może kosztować obcokrajowca do 300 euro.

Za ile? Aby dowiedzieć się o wysokości opłat za udzielenie pobytu na Sło wacji, znów zaglądamy na stronę internetową Ministerstwa Spraw We wnętrznych. Tu roi się od informacji dotyczących opłat, których wysokość jest uzależniona od rodzaju pobytu, i jego celu. Pytamy więc rzeczniczkę, by nie mieć wątpliwości. „Podanie o rejestrację obywatela Unii nie jest

Gdzie to zrobić? Podanie o rejestrację pobytu na Sło wacji należy złożyć w komisariacie policji do spraw obcokrajowców, znajdującym się w rejonie miejsca zamieszkania na Słowacji. Zaglądamy więc na stronę internetową Minister stwa Spraw Wewnętrznych, do działu 13


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 14

płatne“ – informuje Baloghová. Jedyne za co należy dokonać opłaty jest dowód osobisty dla obcokrajowców, jeśli taki chcemy posiadać (nie jest to obowiązkowe). Wystawienie takiego dowodu kosztuje 4,50 euro.

Rozgoryczenie „To absurd i bezlitosna biurokracja“, „bałagan i dezinformacja“, „najbardziej odstraszający moment po przyjeździe na Słowację“ – tak najczęściej określają nasi rodacy odwiedziny na policji dla obcokrajowców. To, na co najbardziej narzekają, to tłumy oczekujących w korytarzach policyjnego budynku, w związku z czym taka wizyta kończy się często niezałatwieniem formalności. Kiedy pytamy rzeczniczkę, czy policja zajmująca się obcokrajowcami jest w stanie odpowiednio kierować pracą urzędu w przypadku dużej liczby petentów, Denisa Baloghová informuje o konieczności pobrania biletu, pozwalającego zorientować się, czy i kiedy zostaną oni obsłużeni. „Na każdym wydrukowanym numerku wskazane jest stanowisko pracy, do którego należy się udać, numer w kolejce i orientacyjny czas oczekiwania, który jest wygenerowany przez maszynę, a obliczony na podstawie średniego czasu oczekiwania“ – wyjaśnia Baloghová i dodaje, że z myślą o obcokrajowcach z Unii Eu ropejskiej załatwiających rezydenturę w Bratysławie został otwarty oddział obsługujący tylko ich, co według mojej rozmówczyni wyraźnie skróciło czas oczekiwania. Nie zgadza się to jednak z opisem niektórych naszych rodaków. Wspo mniana wcześniej blogerka narzekała na dużą liczbę osób oczekujących w kolejce, ona sama, przybywszy do urzędu o godzinie 7 rano, czyli na pół 14

godziny przed jego otwarciem, zastała już ponad dziesięć czekających osób. Powoduje to stres, czy człowiek dostanie się tego dnia do okienka, czy nie będzie czekał na darmo. Ale rzeczniczka uspokaja: „Oddziały policji dla obcokrajowców co prawda nie prowadzą konkretnych statystyk dotyczących liczby załatwionych podań obcokrajowców, ale danego dnia na zalecenie przełożonego załatwiani są wszyscy przybyli do komisariatu obcokrajowcy“.

Tylko jeden jedyny raz? Rzeczniczka ministerstwa wyjaśnia, że do każdego obcokrajowca podchodzi się indywidualnie, a udzielnie zgody na pobyt zależy od danych okoliczności konkretnego przypadku i, jeśli wnioskujący dostarczy wszystkie potrzebne dokumenty, załatwianie rezydentury może ograniczyć się tylko do jednej wizyty w komisariacie dla obcokrajowców. Jak to możliwe? Nie każdy bowiem musi chcieć dokument potwierdzający pobyt na Słowacji, czyli dowód. A nawet jeśli chce wejść w jego posiadanie, może wnioskować o przysłanie go pod wskazany adres

Praktyczne informacje

na Słowacji za opłatą 3 euro lub udzielić pełnomocnictwa innej osobie, która dokument odbierze w jej imieniu (pełnomocnictwo musi być potwierdzone notarialnie). Wygląda więc na to, że komisariat można odwiedzić tylko raz. Ale czy rzeczywiście tak się dzieje? Zrozpaczone głosy blogerki i innych dyskutujących w sieci czy w naszej ankiecie mówią o koniecznych kilkukrotnych wizytach na policji. Za najczęstszą przyczynę takiego stanu rzeczy podają mało czytelne informacje dotyczące dokumentów, które należy dostarczyć na policję.

Samozadowolenie Ponieważ zadowolenia z rozwiązań policji do spraw obcokrajowców nie podzielają niektórzy Polacy, pytamy więc rzeczniczkę, czy sama policja przeprowadza jakąś ocenę pracy swoich komisariatów. Dodatkowo pytamy też, czy spośród 12 oddziałów „cudzineckej policii“ są doceniane te, które pracują lepiej. Okazuje się, że policja takich ocen nie dokonuje. „We wszystkich oddziałach policji do spraw obcokrajowców policjanci podchodzą do każdego obcokrajowca w zgo-

Dokumenty potrzebne do rejestracji • ważny

dokument podróży lub ważny dokument potwierdzający tożsamość • jeśli obcokrajowiec jest zatrudniony w RS Kto może zostać – deklaracja o zatrudnieniu od pracodawcy lub rezydentem na Słowacji? umowa o pracę Jeśli nasz rodak zdecyduje się pozostać • jeśli jest osobą samodzielnie zarabiającą w RS na terenie Słowacji, może ubiegać się – dokument potwierdzający taki stan rzeczy o pobyt na podstawie: (wypis z rejestru firm, wypis z rejestru • zatrudnienia handlowego) • samodzielnego zarobkowania • jeśli ma dostateczną ilość finansów dla siebie • posiadania dostatecznej ilość środków i członków swojej rodziny finansowych dla siebie i członków swojej – dokument potwierdzający ten stan rzeczy rodziny (by nie być obciążeniem (gotówka, czeki, karty kredytowe, wyciągi w słowackim systemie pomocy socjalnej) z kont, dokumenty poświadczające własność i posiadania ubezpieczenia zdrowotnego nieruchomości, dokument potwierdzający, • pobierania nauki na Słowacji w szkole że dana osoba pobiera emeryturę lub inny podstawowej, średniej czy wyższej wiarygodny dokument) • rokowania nadziei na uzyskanie – dokument potwierdzający ubezpieczenie pracy na Słowacji zdrowotne (na nazwisko obywatela UE, • bycia członkiem rodziny obywatela Unii potwierdzający, że jest on ubezpieczony na Europejskiej, który spełnia warunki terenie RS albo potwierdzenie o pokryciu dotyczące pobytu w tym kraju. kosztów leczenia na terenie RS)

MONITOR POLONIJNY

p


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 15

dzie z kodeksem etycznym, respektując rasę, narodowość, wyznanie, przynależność do grupy socjalnej czy polityczne przekonania tych wszystkich, z którymi mają kontakt. Starają się w ramach prawa wyjść na przeciw i być maksymalnie pomocni“ – tłumaczy Balo ghová. Oddziały policji dla obcokrajowców są bezpośrednio zarządzane przez dyrekcję policji granicznej i dla obcokrajowców, które jednocześnie są ich organem kontrolnym.

Ani me, ani be? Zajmujący się legalizacją pobytu obcokrajowców na Słowacji policjanci często krytykowani są za brak znajomości języków obcych. „Policjant, według prawa powinien władać językiem państwowym. Ale urząd służby granicznej podczas przyjmowania do pracy na policji dla obcokrajowców daje pierwszeństwo tym, którzy władają jeszcze minimalnie jednym językiem światowym“ – wyjaśnia Baloghová i przekonuje, że grafik służby policjantów władających obcymi ję-

zykami jest układany w ten sposób, by podczas godzin urzędowania w oddziale znajdowała się chociaż jedna osoba, która mogłaby obsłużyć obcokrajowców nie znających języka słowackiego. Baloghová precyzuje też, że zdolności językowe policjantów są wykorzystywane podczas załatwiania spraw bieżących, by zapoznać obcokrajowców z podstawowymi informacjami i wyjaśnić niektóre zagadnienia, ale podczas administracyjnych działań związanych z aplikacją prawa o pobycie obcokrajowców wykorzystywani są zawodowi tłumacze. „Chodzi o to, by ze względu na nieporozumienie spowodowane niedostateczną znajomością języka nie doszło do ograniczenia praw obcokrajowca“ – precyzuje rzeczniczka, która wszystkich zainteresowanych odsyła też na stronę internetową Ministerstwa Spraw Wewnętrznych RS, na której opublikowane są informacje w języku angielskim. Dodaje ponadto, że w komisariatach dla obcokrajowców na specjalnych stojakach znajdują się broszury w języku angielskim.

pobytu w RS: • jeśli

pobiera naukę na Słowacji: – dokument potwierdzający, że jest się uczniem lub studentem na Słowacji – potwierdzone notarialnie oświadczenie o dostatecznej ilości środków finansowych na pobyt w RS • w przypadku, że rokuje nadzieje na zatrudnienie w RS: – potwierdzone notarialnie oświadczenie o tym, że ustawicznie poszukuje pracy na terenie RS – dokument potwierdzający posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego • jeśli jest członkiem rodziny obywatela UE, który spełnia warunki dotyczące pobytu w tym kraju: – dokument potwierdzający więzi rodzinne (wypis z urzędu stanu cywilnego, np. akt ślubu czy urodzenia) albo – dokument potwierdzający, że z obywatelem UE jest w stałym związku (np. konkubent, konkubina, rejestrowane partnerstwo) – potwierdzenie meldunku obywatela UE, któremu towarzyszy albo przyłącza się do niego

KWIECIEŃ 2015

Banalny powód I dochodzimy do kolejnego problemu, o którym wspominają nasi rodacy. Chodzi o możliwość zakupienia znaczków skarbowych bezpośrednio w pobliżu komisariatu policji do spraw obcokrajowców czy skorzystania z usługi notariusza. Często się bowiem zdarza, że zebrane dokumenty, które należy złożyć na policji, są niemalże kompletne. Niemalże, bowiem czasami brakuje tylko znaczka skarbowego o odpowiednim nominale czy poświadczenia notarialnego na jakimś dokumencie. Tych, którzy przez niedopatrzenie musieli odwiedzać komisariat raz jeszcze, najbardziej denerwował fakt, że nie mogli tych niedociągnięć szybko naprawić z banalnego powodu – na miejscu nie można było ani zakupić znaczków, ani odwiedzić notariusza. Ale Baloghvá zapewnia, że na miejscu znajdują się specjalne kioski samoobsługowe z e-znaczkami skarbowymi, za które można zapłacić kartą. W kiosku w Bratysławie można za nie zapłacić również gotówką. Poza tym Baloghová przekonuje, że opłat można dokonywać bezpośrednio na miejscu w kasie policji dla obcokrajowców.

Co trzeba dostarczyć, jeśli chcemy uzyskać dowód osobisty dla obcokrajowców: • dwie

fotografie o wymiarach 3 x 3,5 cm, przedstawiające aktualny wygląd potwierdzający zamieszkanie w RS Takim dokumentem może być:

• dokument

– akt własności nieruchomości bądź wyciąg z urzędu katastralnego wydany na nazwisko obcokrajowca (nie starszy niż 90 dni), – umowa o wynajmie z właścicielem czy używającym nieruchomość i wyciąg aktu własności albo inny dokument potwierdzający zasadność używania nieruchomości (np. dokument o przydzieleniu mieszkania)

– potwierdzenie o innym rodzaju zakwaterowania (hotel, dom młodzieży, hotel pracowniczy itp.) albo – oświadczenie osoby fizycznej albo prawnej o udostępnieniu zakwaterowania obcokrajowcowi na terenie RS i wyciąg z aktu własności albo dokument uprawniający do używania nieruchomości

Uwaga! Od 1 grudnia 2014 roku opłat dokonuje się wykupując tzw. e-znaczki w automatach na komisariatach policji ds. obcokrajowców lub na poczcie. Jeśli ktoś posiada tradycyjne znaczki skarbowe, które swą ważność straciły 31 grudnia 2014 roku, może je zwrócić do 30 listopada 2015 roku w oddziałach Słowackiej Poczty.

15


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 16

Jak się załatwia rezydenturę na Słowacji?

K

16

Paulina Darda, Bratysława

J

estem na Słowacji już prawie 3 lata, a dokument pozwolenia na pobyt otrzymałam na 5 lat. Podczas odwiedzin w urzędzie do spraw obcokrajowców natrafiłam na pewne bariery. Pierwsza z nich i chyba największa to bariera językowa. W urzędzie nikt nie mówi w języku angielskim. Jako Polka troszeczkę rozumiem po słowacku. Sama też starałam się przygotować na takie spotkanie, notując sobie odpowiednie słowa w języku słowackim. Dla nas Polaków nie jest aż tak strasznie, słowacki da się zrozumieć, ale jak sobie radzą osoby innej narodowości? Obsługa nie jest odpowiednio zorganizowana. Szczególnie zimą jest to dokuczliwe. Ludzie czekają przed budynkiem po kilka godzin. Większość od bardzo wczesnych godzin rannych. Każdy się pcha, by dostać się do środka. A jak to wyglądało, kiedy wreszcie do środka się dostałam? Tu wszyscy się tłoczyli, nie było konkretnej kolejki. Opisałabym krótko – było tragicznie!

Tomasz Bienkiewicz, Bratysława

W

moim odczuciu policja dla obcokrajowców przystępuje do petentów, wszystkich bez wyjątku, jak do potencjalnych przestępców. Osoba ubiegająca się o prawo stałego czy tymczasowego pobytu musi prze dłożyć wiele dokumentów poświadczonych notarialnie. Dlaczego nie wystarczy moje oświadczenie, jako jednostki rozumnej, mającej jednak jakieś określone prawa, wynikające

z tego, że jestem obywatelem EU? Aby cokolwiek załatwić, trzeba przyjść do urzędu o 6 rano. Po wzięciu biletu kolejkowego czeka się na możliwość rozmowy z urzędnikiem minimum dwie godziny. Kolejki są ogromne i w żaden sposób nie widać chęci poprawienia procesu obsługi. Wiele razy zmieniają się zasady, które są mgliście komunikowane. Często okazuje się, że do wniosku trzeba dołączyć nowe dokumenty. Bardzo nieprzyjemną sytuacją było dla mnie to, że musiałem notarialnie oświadczyć, iż zezwalam na zamieszkanie ze mną mojej półrocznej córce, której nazwisko nie było wpisane do rejestru nieruchomości, oraz okazać 200 euro jako zabezpieczenie jej pobytu. Nie tak wyobrażam sobie pracę urzędników, a sytuację uważam za dalece żenującą. Myślę, iż traktowanie nas w ten sposób uwłacza naszej godności. MONITOR POLONIJNY

ZDJĘCIE: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Próbujemy dowiedzieć się tez, kiedy najlepiej wybrać się na komisariat policji dla obcokrajowców, by uniknąć kolejek. Denisa Baloghová mówi, że nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, liczba petentów zależy bowiem od lokalizacji – w Bratysławie obcokrajowców ubiegających się o pobyt jest najwięcej, dużo mniej można ich spotkać np. w Rimavskiej Sobocie. Doświadczenie pokazuje też, że najwięcej petentów bywa w godzinach dopołudniowych, mniej jest ich po południu. „Polecamy więc zainteresowanym, by wcześniej informowali się telefonicznie na komisariacie, który chcą odwiedzić, w jakim czasie najlepiej przyjść“ – podpowiada rzeczniczka. Z kolei jeśli chodzi o najdogodniejszą w załatwianiu rezydentury porę roku, dowiadujemy się, że najwięcej wniosków o pobyt na Słowacji obserwuje się w miesiącach letnich, kiedy dochodzi do zwiększonej migracji osób. No cóż, temat załatwiania rezydentury na Słowacji budzi wiele emocji wśród naszych rodaków. Problemu tego zdają się nie dostrzegać pracownicy policji. Oddział komunikacji z mediami odpowiedział na nasze pytania, ale czy nasze zainteresowanie tą tematyką sprawi, że pomyśli o usprawnieniu pracy policji dla cudzoziemców, tego nie wiemy. Dostrzegamy za to różnice w ocenie sytuacji. Granica petent – policjant jest wyraźna. Na szczęście nie w każdym z 12 oddziałów rzeczonej policji na Słowacji jest tak samo, o czym mogą się Państwo przekonać, czytając wypowiedzi naszych rodaków, opublikowane w ankiecie. MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

ZDJĘCIE:STANO STEHLIK

„W grudniu popołudniu“?

ażdy cudzoziemiec, przebywający na terytorium Słowacji i ubiegający się o prawo stałego lub tymczasowego pobytu, musi odwiedzić urząd ds. cudzoziemców. Słowacka „cudzinecká policia“ w większości budzi skrajne emocje, choć są i tacy, którzy wizytę w urzędzie wspominają miło. Oto doświadczenia naszych czytelników, którzy wspominają swoje pierwsze kroki na Słowacji, mające na celu uregulowanie pobytu w tym kraju.


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 17

Tomasz Olszewski, Pezinok

Basia Vinter, Bratysława

M

O

ZDJĘCIE:STANO STEHLIK

skiej odkryłem miły oddział policji, gdzie zostałem przyjęty – bez czekania w kolejce – przez sympatyczne i pomocne panie. Kiedy się okazało, że brakuje mi pewnego wymaganego dokumentu, uprzejmi pracownicy pomogli mi na miejscu wypełnić zaświadczenie, bym nie musiał przyjeżdżać kolejny raz do Trawy. Z taką otwartością i elastycznością nigdy nie spotkałem się w Bratysławie. Natomiast w Trnawie panowała miła atmosfera, pracownicy uśmiechali się i byli wyrozumiali – tak zapamiętałem ten urząd. Byłem po prostu szczęśliwym i zadowolonym petentem.

dwiedziny urzędu do spraw obcokrajowców nigdy nie kojarzyły mi się pozytywnie. Wręcz przeciwnie. Wizyta w tym urzędzie kojarzy mi się z długim czekaniem. Jako minus oceniam to, że z pracownikami urzędu nie mogłam porozumieć się w języku angielskim, czułam się niedoinformowana lub wprowadzona w błąd. Mieszkam na Słowacji ponad 10 lat, więc policję dla obcokrajowców odwiedzałam kilkakrotnie, ale nigdy nie udało mi się załatwić wszystkiego podczas jednej wizyty. Zawsze brakowało mi jakiegoś dokumentu lub znaczków skarbowych, których nie można zakupić na miejscu. No i te gigantyczne kolejki, szczególnie dokuczliwe, kiedy musiałam odczekać swoje z małym dzieckiem. Budynek w ogóle nie jest dostosowany do obsługi tak dużej liczby osób. Zawsze, kiedy tam byłam, zastanawiałam się, jak to możliwe, że w Unii Europejskiej i w dobie otwartych granic załatwienie w sumie dość banalnej sprawy może być tak skomplikowane.

ZDJĘCIE: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Justyna Dela Krć, Koszyce

K

Krzysztof Dreczkowski, Pezinok

Na

Słowacji mieszkam od 5 lat. Dokument pozwolenia na pobyt załatwiałem w Trnawie, a odwiedziny tego urzędu wspominam bardzo pozytywnie. Pracujący tam policjanci byli mili i pomocni. Udzielili mi wielu wskazówek odnośnie przedłożenia i wypełnienia dokumentów, a ich praca przebiegała sprawnie i szybko. Policjanci okazali się sympatycznymi młodymi i odpowiedzialnymi ludźmi.

KWIECIEŃ 2015

ilka miesięcy temu musiałam załatwić przedłużenie pozwolenia na pobyt. Proces ubiegania się o ten dokument nie był ani łatwy, ani przyjemny, głównie z powodu złej organizacji i braku zdolności komunikowania się pracowników policji do spraw obcokrajowców. A może to tylko ja miałam pecha do ludzi? Generalnie problemem jest długie czekanie oraz nerwowość urzędników, którzy zachowują się często jak automaty. Do urzędu musiałam przyjść dwukrotnie. Za pierwszym razem okazało się, że półtorej godziny przed zamknięciem urzędu to zbyt mało, by załatwić moją sprawę. Policjantka, wiedząc, że przyjdę drugi raz, obiecała, że przygotuje dokument i wyda mi go bez czekania. Niestety nie wyjaśniła, że muszę przyjść w go-

ZDJĘCIE: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

oje pierwsze spotkanie z Urzędem ds. Cudzoziemców w Bratysławie miało miejsce jeszcze w latach, kiedy była jedna kolejka dla obywateli Unii Europejskiej i reszty świata. To doświadczenie było tragiczne, rozumiem więc wszystkich, którzy tego doświadczyli i wypowiadają się negatywnie na temat obsługi w tej jednostce policji. Dwa lata temu wybrałem się ponownie do bratysławskiego oddziału policji, gdzie dowiedziałem się, że jako mieszkaniec Pezinka nie podlegam już pod oddział bratysławski, muszę załatwić formalności związane z moim pobytem w Trnawie. Miałem tylko jeden dzień urlopu, by spełnić swój obowiązek dotyczący rezydentury, więc tego samego dnia pojechałem do Trnawy. Obawiałem się, czy uda mi się wszystko załatwić w ciągu tego jednego dnia, ale czekała mnie wielka niespodzianka. W małym biurze, w starej piwnicy winiar-

dzinach jej urzędowania, co nie było równoznaczne z godzinami otwarcia urzędu. Tydzień później czekało mnie spotkanie z inną urzędniczką, która była rozdrażniona, opryskliwa i potraktowała mnie jak intruza. Czułam się jak jakiś bezdomny, który żyje na garnuszku słowackiego państwa. A jeszcze gorzej się poczułam, kiedy mnie chwyciła i wypchnęła za drzwi, jak gdybym była oskarżona o przestępstwo. Do tej pory nikt nigdy mnie znikąd nie wyrzucił. Kiedy spytałam, jak mogę złożyć skargę, policjantka zareagowała typowo jak w socjalistycznych filmach. Nadęła usta i powiedziała, że niech się skarżę. W żaden sposób nie starała się wyjaśnić lub załagodzić sytuację, stale traktowała mnie jak obywatela drugiej kategorii. Koszmar! MAGDALENA ZAWISTOWSKAOLSZEWSKA 17


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 18

W

dniu 10 maja odbędą się wybory prezydenta Polski. Dla naszych Czytelników przygotowaliśmy przegląd kandydatów, ubiegających się o tę funkcję.

Do startu gotowi! Jedenastu kandydatów zawalczy o najwyższy urząd w państwie w wyborach prezydenckich, które marszałek Sejmu Radosław Sikorski wyznaczył na 10 maja; ewentualna druga tura odbędzie się 24 maja. Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała już oficjalnie popieranego przez PO, ubiegającego się o reelekcję Bronisława Komorowskiego, kandydata PSL Adama Jarubasa, Janusza KorwinMikkego (partia KORWiN), Jacka Wilka (Nowa Prawica) oraz muzyka Pawła Kukiza (kandydat niezależny). Kolejni kandydaci to: Andrzej Duda (PiS), Janusz Palikot (Twój Ruch), Marian Kowalski (Ruch Narodowy), Magdalena Ogórek (SLD), Grzegorz Braun (reżyser, twórca filmów dokumentalnych) oraz Paweł Tanajno (Demokracja Bezpośrednio). Wymaganych 100 tys. podpisów nie zebrały Anna Grodzka i Wanda Nowicka, które musiały wycofać się z wyborów.

Niechętna dziennikarzom

Kandydaci na prezydenta poparcia dla urzędującej głowy państwa i wzrost notowań Dudy. Prawdopodobne więc jest, że dojdzie do II tury wyborów. Ostatnie notowania dają Komorowskiemu 41 proc. poparcia, a Dudzie 24 proc. (TNS Polska) oraz odpowiednio 48 proc. i 20 proc. (CBOS). Prezydent startuje pod hasłem „Wybierz zgodę i bezpieczeństwo“. Hasło wyborcze Dudy to: „Przyszłość ma na imię Polska!“.

Ach to euro! Faworyt? Faworytem wyborów od początku był urzędujący prezydent Bronisław Komorowski (62 lata), który od początku swojej kadencji cieszył się i cieszy w sondażach rekordowym zaufaniem Polaków. Jednak bardzo mocny start 42-letniego kandydata PiS Andrzeja Dudy (obecnego europosła), który rozpoczął swoją kampanię efektowną konwencją wyborczą, a potem kontynuował ją podczas licznych spotkań z wyborcami w całym kraju, sprawił, że prezydent znalazł się w defensywie.

Będzie druga tura? W mediach pojawiły się komentarze, że sztab Komorowskiego nie ma pomysłu na kampanię, że przespał jej początek, czego efektem stał się sukcesywny spadek sondażowego 18

euro jest dużo droższe. Dziennikarze natomiast zbadali, czy rzeczywiście zakupy na Słowacji są droższe. Według nich wszystko zależy od tego, w którym sklepie klient dokona zakupu, a nie to, że na Słowacji środkiem płatniczym jest euro. Z kolei prezydent oświadczył, że nie ma planów szybkiego wejścia Polski do strefy euro.

Niedawno osią kampanijnego sporu stała się kwestia możliwości wprowadzenia w Polsce euro. Duda przestrzegał, że przyjęcie europejskiej waluty spowoduje gwałtowny wzrost cen i zubożenie Pola ków. Aby bardziej przemówić do wyborców, pod koniec marca wybrał się na zakupy na Słowację. Te same artykuły spożywcze zakupił też w jednym z polskich sklepów. W ten sposób chciał pokazać, że życie Słowaków po wprowadzeniu

Wielkim zaskoczeniem było wystawienie przez SLD w wyborach 35-letniej Magdaleny Ogórek, doktor nauk humanistycznych, historyka Kościoła, która nie ma żadnego doświadczenia politycznego. Osobę Ogórek zarekomendował Sojuszowi szef partii Leszek Miller. Wcześniej władze ugrupowania nie zgodziły się na kandydaturę byłego polityka SLD Ryszarda Kalisza. Ogórek zasłynęła już ze swoich ciepłych słów pod adresem prezydenta Rosji Władimira Putina oraz z tego, że bardzo niechętnie odpowiada na pytania dziennikarzy. W sondażach jej notowania wahają się w okolicach kilku procent. Do niedawna zajmowała trzecie miejsce po Komorowskim i Dudzie. Ale ostatnio wyprzedził ją znany muzyk Paweł Kukiz, w innym badaniu – Janusz Korwin-Mikke.

Nieznana twarz ludowców PSL w wyborach prezydenckich postawiło na Adama Jarubasa (41 lat) swojego wieloletniego samorządowca, który od 2006 r. jest marszałkiem województwa świętokrzyskiego. Jarubas podkreśla, że jego kandydatura ma być odpowiedzią na potrzebę zakończenia sporu pomiędzy PiS a PO. Dotychczas mało znany w krajowej polityce wywołał sporo zamieszania swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat polskiej polityki zagranicznej – przeprosił m.in. za sposób przyjęcia w Polsce premiera Węgier Viktora Orbana. W ostatnich sondażach ma ok. 2 proc. poparcia.

MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 19

Za przywróceniem kary śmierci W wyborach prezydenckich po raz kolejny startuje enfant terrible polskiej polityki Janusz Korwin-Mikke (72 lata), którego partia w ubiegłym roku – ku zaskoczeniu wielu – osiągnęła czwarty wynik w wyborach do Parlamentu Europejskiego; on sam został europosłem. Hasłem jego kampanii jest „Dumna i bogata Polska“. Polityk opowiada się za budową silnej armii, przywróceniem kary śmierci oraz likwidacją podatku dochodowego.

Niespodzianka muzyczna Wielką niespodzianką tegorocznych wyborów jest kandydatura znanego muzyka, byłego lidera zespołu Piersi Pawła Kukiza (52 lata), który ostatnio znany był także jako wielki orędownik jednomandatowych okręgów wyborczych. Muzyk obawiał się, że nie zdoła zebrać wymaganej liczby podpisów poparcia, jednak ostatecznie do PKW złożył ich prawie 200 tys.

Przegrani? Swoich sił w wyborach prezydenckich spróbuje także wielki przegrany polskiej polityki - Janusz Palikot (50 lat), kandydat Twojego Ruchu. W 2011 wprowadził nieoczekiwanie do Sejmu 40 posłów, ale pod koniec kadencji jego klub przestał praktycznie istnieć, bowiem odeszli z niego nawet najbliżsi współpracownicy. Wcze śniej ugrupowanie Palikota startowało w koalicji Europa Plus w wyborach do PE, ale bez powodzenia. Obecnie sondaże dają Palikotowi ok. 1 proc. poparcia. O urząd głowy państwa chciały się też ubiegać transseksualna posłanka Anna Grodzka oraz wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka (obie weszły do Sejmu z list Palikota), jednak nie udało im się zebrać wymaganych podpisów. O fotel głowy państwa ubiegać się chcą także mniej znani kandydaci: Jacek Wilk, Paweł Tanajno i Grzegorz MP Braun. KWIECIEŃ 2015

informacja ambasady rP w bratysławie dla obywateli rP Przebywających na słowacji nt. wyborów

Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Radosław Sikorski podpisał Postanowienie o zarządzeniu wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i ustalił dzień wyborów Prezydenta RP na 10 maja 2015 r. W przypadku konieczności przeprowadzenia II tury wyborów odbędzie się ona 24 maja 2015 r. Go dziny głosowania ustala art. 39 § 6 Kodeksu, mówiący że głosowanie w obwodach utworzonych za granicą odbywa się między godz. 7.00 a 21.00 czasu miejscowego. Prawo udziału w głosowaniu (prawo wybierania) w wyborach Prezydenta RP ma obywatel polski, który: - najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat, - nie został pozbawiony praw publicznych prawomocnym orzeczeniem sądu, - nie został ubezwłasnowolniony prawomocnym orzeczeniem sądu, - nie został pozbawiony praw wyborczych prawomocnym orzeczeniem Trybunału Stanu. Udział w wyborach na terytorium Republiki Słowackiej Wpisanie do spisu wyborców w obwodzie obejmującym Republikę Słowacką następuje na wniosek zainteresowanego wyborcy, którym może być obywatel polski stale zamieszkały w RS lub zamieszkujący na stałe w Polsce, ale czasowo przebywający na Słowacji, mający zamiar oddać swój głos w tych wyborach. Wyborca o swym zamiarze udziału w wyborach winien zawiadomić urząd konsularny, właściwy ze względu na miejsce pobytu za granicą (w przypadku Słowacji jest to Referat Konsularny Ambasady RP w Braty-

sławie, ul. Hummelova 4, 814 91 Bratislava). Data rozpoczęcia zapisów do spisu wyborców, jak również spis obwodów wyborczych i ich zasięg terytorialny podane zostaną po ich ustaleniu. Kolejnym krokiem jest przybycie do właściwego lokalu obwodowej komisji wyborczej w dniu wyborów z dokumentem potwierdzającym tożsamość (ważnym polskim paszportem lub dowodem osobistym) w celu oddania głosu na wybranego kandydata. Głosować będzie można również korespondencyjnie Kodeks stanowi, że wybory za granicą są organizowane przez konsulów, którzy ponoszą odpowiedzialność za ich właściwe przygotowanie i przeprowadzenie, w tym za sporządzenie spisu (spisów) wyborców. Obwody głosowania za granicą, ich liczba oraz siedziby obwodowych komisji wyborczych, zostaną określone w rozporządzeniu Ministra Spraw Zagranicznych po zasięgnięciu opinii Państwowej Komisji Wyborczej (art. 14 § 2 Kodeksu). Po podpisaniu przez Ministra Spraw Zagranicznych RP wspomnianego wyżej rozporządzenia konsul RP w Bratysławie powiadomi wyborców w formie obwieszczenia o utworzeniu obwodu (obwodów) głosowania w Republice Słowackiej, numerze (numerach) i siedzibie (siedzibach) komisji, jak również o dalszych czynnościach wynikających z kalendarza wyborczego, w tym o rozpoczęciu przyjmowania zgłoszeń do spisu (spisów) wyborców. Prosimy o śledzenie kolejnych informacji, zamieszczanych na stronach: www.bratysława.msz.gov.pl www.polonia.sk. www.polonus.sk Sugerujemy wykorzystanie czasu pozostającego do uruchomienia kolejnych etapów kalendarza wyborczego na sprawdzenie terminu ważności dokumentów stwierdzających tożsamość obywateli polskich (paszport, dowód osobisty) – muszą one być ważne w dniu wyborów. Zachęcamy również do korzystania ze strony internetowej Państwowej Komi sji Wyborczej www.pkw.gov.pl, gdzie w zakładce „wybory i referenda” w części właściwej dla wyborów Prezydenta RP w 2015 r. można znaleźć pełne teksty przepisów wykonawczych.

19


Monitor04:2015 07/04/15 11:22 Page 20

W

polskim kinie było wielu wspaniałych bohaterów, ale zdarzały się przypadki, że sam charyzmatyczny protagonista nie był w stanie udźwignąć całego filmu.

Wszyscy znamy takie przykłady. Nagrodzony wieloma nagrodami, niekwestionowany zwycięzca festiwalu w Gdyni obraz „Bogowie” to wynik działania całego zespołu filmowców, którzy z chirurgiczną precyzją skroili dzieło wyjątkowe. Reżyser Łukasz Palkowski i scenarzysta Krzysztof Rak za pomocą słowa i obrazu opowiedzieli w sposób hollywoodzki historię Zbigniewa Religi. Ich bohater to kardiochirurg w łapiącym za serce stylu, wierzący w słuszność swoich racji, walczący z narastającymi przeciwnościami losu. Jego celem jest przeprowadzenie pierwszego w Polsce przeszczepu serca, rozwinięcie działalności kliniki kardiochirurgicznej w Zabrzu i uratowanie jak największej liczby ludzkich żywotów. Pasja i oddanie głównego bohatera, jego upór i konsekwencja powodują, że kibicujemy mu od pierwszej minuty filmu. Choć wszyscy wiemy, jaki finał będzie miała ta historia, denerwujemy się, martwimy i obgryzamy paznokcie. To zasługa wspaniałego scenariusza, który trzyma w napięciu jak do-

20

Serce rośnie bry kryminał zza oceanu. Krzysztof Rak nie rozmienił się na drobne, pominął retrospekcje i wspomnienia z dzieciństwa, odrzucił zbędne dygresje fabularne i skupił się na wybranym okresie z życia Religii. O bohaterze opowiada przez pryzmat jego czynów w konkretnym, krótkim, acz intensywnym fragmencie życia. Zbigniewa Religę najlepiej opisują jego jasno wytyczone cele. Scenarzysta i reżyser zbudowali wspaniałą dramaturgię, bombardując widza dawką czystej energii, optymizmu i wiary w to, że każdy, kto się nie podda-

je, może sięgnąć gwiazd. Mamy tu poważny temat, opakowany w lekkie kino gatunkowe, które śmieszy, wzrusza i inspiruje. Mamy protagonistę, który jest genialnym wizjonerem niepozbawionym ludzkich wad i słabości, dzięki czemu staje się bliskim nam człowiekiem, a nie posągowym fantomem. Religę poznajemy poprzez działania i czyny, a nie dialogi. Nieodłączna szklanka kawy i papieros dopalany w biegu więcej nam mówią o bohaterze, niż gdyby poszatkowano akcję przydługimi dyskursami i nudnymi dialogami. Ro -

zwijanie tematu poprzez użycie obrazu, symbolu czy spojrzenia nadają filmowi „Bogowie” tego niesłychanego tempa i napięcia, których na próżno szukać w wielu polskich produkcjach. Tomasz Kot zbudował swą rolę na podobieństwie fizycznym, charakterystycznym sposobie chodzenia Religi, jego mimice, uniesionej brwi, lekkim przygarbieniu i grymasach, a nawet sposobie trzymania papierosa. Patrząc na niego wierzymy mu, widzimy, że nie tylko wszedł w rolę, ale na moment stał się charyzmatycznym kardiochirurgiem. Drugi plan aktorski jest ró wnie elektryzujący, pełen pasji i oddania (Szymon Piotr Warszawski jako Andrzej Bochenek, Piotr Głowacki jako Marian Zembala, Magdalena Czerwińska jako Anna Religa). Zarówno w sferze wizualnej, jak muzycznej film charakteryzu je się detaliczną dbałością o szczegóły w przedstawieniu realiów życia w latach osiemdziesiątych. Można śmiało powiedzieć, że Rak i Palkowski dokonali w polskim kinie pewnego przełomu – udowodnili, że jak się chce, to można! Okazuje się, że bez popadania w patety czny ton, bez stawiania pomników można ludzi złapać za serce. Gorąco polecam! MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 21

Słowackie perełki

Zamek nie do zdobycia

Z

podziwem przyglądałam się potężnym murom, usytuowanym na 60-metrowym wzniesieniu, broniącym dostępu do twierdzy, której nie udało się zdobyć Mongołom, Turkom ani Tatarom. Szkoda, że mnie również nie udało się go zwiedzić pomyślałam. Chociaż zamek był na wyciągnięcie ręki, okazało się, że ostatni autobus do Bratysławy odjeżdża za 12 minut. Ze smutkiem w oczach patrzyłam na pozostające w tyle zamczysko, nie żałując jednak czasu spędzonego w doborowym towarzystwie.

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Razem z grupą znajomych wsiadłam do pociągu. To miała być sobotnia eskapada, połączona z odkrywaniem ciekawego miejsca, tymczasem zakończyła się zupełnie inaczej, niż to sobie zaplanowaliśmy. Przyje chaliśmy do Nowego Miasta nad Wa giem, skąd ruszyliśmy pieszo do wsi Beckov, gdzie znajdują się ruiny średniowiecznego zamku obronnego. Nasza droga początkowo biegła przez rozległy areał wypoczynkowy Zielo na Woda, a później zmieniła się w co raz bardziej niedostępną trasę. Z uporem i wytrwałością brnęliśmy przez rowy, krzaki, autostradę, a nawet pola, aż w końcu naszym oczom ukazały się legendarne ruiny zamku Beckov, wznoszące się na stromym skalnym wzniesieniu. Zamek wybudowano w 1200 roku. Podobnie jak większość zamczysk przechodził z rąk do rąk właścicieli, którzy go przebudowyKWIECIEŃ 2015

wali, a po pożarze opustoszał. To, co jednak odróżnia tę twierdzę od innych, to monumentalność, połączenie pięknej architektury z warunkami naturalnymi, ciekawe legendy oraz wrażenie, że jest ona nie do zdobycia. Niestety, piesza wędrówka zabrała naszej grupie więcej czasu niż się spodziewaliśmy i po dotarciu na miejsce musieliśmy natychmiast wrócić. Upłynęło kilka lat, gdy powróciłam do Beckova i szczęśliwa przekroczyłam bramę twierdzy. Zachwycił mnie ogrom ruin. Do dziś zachowały się tu renesansowa baszta armatnia, gotyckie dziedzińce, dwa pałace w górnym zamku oraz mury obronne. Kiedy przeszłam przez barbakan z mostem zwodzonym i fosą na podzamcze, poczułam atmosferę średniowiecza. Dalej skierowałam się na gotycki dziedziniec zamku dolnego, otoczony umocnieniami z tego samego okresu i ze studnią z XVI wieku. Wyobrażałam sobie, jak musiał on wyglądać setki lat temu, gdy znajdowały się tu budynki gospodarcze i koszary. Jednak najbardziej spodobały mi się okazałe ruiny zamku górnego, trzy baszty i ogromna wieża obronna z XII wieku, nosząca nazwę Donjon. Naj większą powierzchnię zajmował pa łac zachodni i północny. Na głównym

dziedzińcu natomiast mieściła się cysterna na wodę, pochodząca z XV wieku, oraz trzeci, niewielki pałac. Całość robi niesamowite wrażenie, dlatego warto tu przyjechać i pospacerować wśród kamieni, będących świadkami wielu historii. Według jednej z opowieści właściciel zamku Ścibor ze Ściborzyc zrzucił ze skały swego sługę za to, że ten, broniąc własnego dziecka, zabił ulubionego psa pana. Sługa, spadając ze skały, zdążył wykrzyknąć, że spotka się ze swoim panem dokładnie za rok i jeden dzień. I chyba tak się stało, bowiem dokładnie rok później Ścibora ukąsiła w oko żmija, w wyniku czego, oślepiony, spadł w przepaść. Ze względu na swoje piękno i bezcenną wartość historyczną zamek Beckov został uznany w 1970 roku za narodowy zabytek kultury. Przez większą cześć roku odbywają się tu liczne festyny, pokazy, koncerty, inscenizacje pojedynków i oblężenia twierdzy. To jedne z najbardziej popularnych wśród turystów ruin jednego z najstarszych zamków Słowacji. Kiedy się jedzie autostradą do lub z Bratysławy, widać go z daleka, jakby zachęcał, by zjechać z drogi, zobaczyć z bliska i na chwilę przenieść się w inne, odległe czasy. Ja też do tego zachęcam. MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

21


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 22

Polska

T R Z Y

medialna P

olska, marzec 2003 roku. Kamil Durczok prowadzi główne wydanie Wiadomości w TVP 1. Od jakiegoś czasu niepokój widzów budzi jego niekorzystny wygląd – dziwna opuchlizna i łysa głowa. Oszalał? Zgolił włosy dla żartu? Może przegrał jakiś zakład? We wspomnianych marcowych Wiadomościach Durczok rozwiewa wątpliwości. Radykalna zmiana w wyglądzie to efekt choroby, na którą cierpi. Raka. Szczere wyznanie Durczoka, obok szoku oraz niedowierzania, wywołuje ogromną falę współczucia ze strony widzów. Poruszeni i zszokowani wysyłają do dziennikarza listy ze słowami wsparcia i otuchy; zapewniają, że modlą się i trzymają kciuki, by udało mu się pokonać chorobę. Durczok staje się jednym z najbardziej lubianych prezenterów. W kontekście choroby jego wcześniejsze dokonania zawodowe schodzą na dalszy plan. Nawet liczne nagrody, które otrzymał

O B L I C Z A

– a wśród nich Grand Press dla Dziennikarza Roku 2000, Wiktor Publiczności 2001 i Złoty Krzyż Zasługi – wydają się mniej istotne niż zmagania z nowotworem. Rozgrywająca się na oczach milionów widzów walka o zdrowie czyni Durczoka bardziej przystępnym, ludzkim. Kilka miesięcy później pojawiają się informacje, że dzięki terapii stan zdrowia dziennikarza się poprawił i ma on realne szanse na wyleczenie. Durczok z miejsca staje się niemal symbolem walki z rakiem; pozytywnym i niosącym nadzieję przykładem dla wielu chorych. Na fali gigantycznego zainteresowania i jednocześnie w odpowiedzi na pytania płynące od widzów wydaje książkę Wygrać życie. Ksią żka ta – opowiada – będzie rodzajem posługi dla tych, którzy będą musieli zmierzyć się z rakiem. Będzie dla tych, którzy mają kogoś chorego blisko siebie albo sami na taką chorobę zapadają. Ale także dla tych wszystkich, którzy chcą wiedzieć, kim jest człowiek w chorobie i jakie stany świadomości mu towarzyszą. O zdobyciu choćby ułamka takiego szacunku, zaufania i popularności, któ-

K A M I L A

rymi Durczok cieszy się wówczas wśród widzów, inni ludzie mediów mogą jedynie pomarzyć. Niemal kryształowego wizerunku dopełniają wywiady w kolorowych pismach, w których dziennikarz ciepło wypowiada się o swojej rodzinie, zwłaszcza żonie, i wsparciu, którego udzieliła mu w czasie choroby.

Kamil Durczok, perfekcyjny pan w TVN Potężna rysa na spiżowym pomniku Durczoka pojawia się kilka dobrych lat później, w 2009 roku. Jest już wówczas pracownikiem prywatnego TVN, w którym prowadzi Fa kty, serwis informacyjny konkurencyjny dla Wiadomości TVP. Niewiele można mu zarzucić; ma wieloletnie doświadczenie dziennikarskie i prezenterskie, jest w pełni profesjonalny. Do Internetu trafia jednak krótki film, zarejestrowany podczas przygotowań do Faktów. Durczok, nie wiedząc, że jest nagrywany, ruga jednego ze swoich pracowników, nie przebierając w słowach i nie zważając na obecność wykonującej mu makijaż wizażystki. Co go tak rozsierdziło? Stół, przy którym siedzi, prowadząc program, jest brudny. Rurku... To do-

Nie tylko dla dzieci

C

zy autor powieści dla dorosłych i sztuk teatralnych może napisać książkę dla dzieci o holokauście? Może próbować, ale czy mu się to uda i czy zrobi to dobrze?

Gdy pomyślę o trudnym temacie wojny w kontekście literatury dziecięcej, to czuję raczej przygnębienie. Z jednej strony edukacja i świadomość historyczna są niezwykle ważne, z drugiej strony czytelnictwo w Polsce drastycznie spada i zastanawiam się, czy akurat holokaust jest 22

tym, co zachęciłoby młodego czytelnika do sięgnięcia po książkę. Miałam wątpliwości aż do momentu, w którym pojawiła się „Arka czasu” Marcina Szczygielskiego. Szczygielski wielokrotnie udowodnił polskim czytelnikom, że jest nie tylko pisarzem utalentowanym, płodnym, ale też,

a może przede wszystkim poszukującym i niespoczywającym na laurach. Autor nie daje się sklasyfikować czy przyporządkować jednemu gatunkowi, szuflady nie są dla niego. Jedynym chyba wspólnym mianownikiem łączącym twórczość Szczygielskiego jest niezwykły talent pisania

w sposób lekki, wzruszający i bezpretensjonalny o sprawach niezwykle ważnych. „Arka czasu”, jego autorstwa, ukazała się nakładem Wydawnictwa Piotra Marciszuka „Stentor” i otrzymała następujące nagrody: Grand Prix w III Konkursie Literackim im. Astrid MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 23

je. Nie sprzyjają mu pogłoski o romansie z jedną z aktorek młodszego pokolenia, nigdy przez niego nieskomentowane, ale zadziwiająco szybko wyciszone. Niepokoją również powtarzające się tu i ówdzie plotki o „prawdziwej“ twarzy Durczoka jako szefa, rzekomo podobnej do tej znad „upierdolonego stołu”. Jednak nic szczególnego się nie dzieje, a pozycja Durczoka w TVN wydaje się niezagrożona. Aż do lutego 2015.

D U R C Z O K A brze, że mnie słuchasz. Kto odpowiada za to, jak to wygląda w tym studiu? (...) Nie wkurwiaj mnie, dobrze? Od dwóch dni jest tak upierdolony stół tutaj, że tylko dlatego, że zlikwidowaliśmy ten jebany przerywnik, który jedzie z góry, to jeszcze się to jakoś kurwa uchowało i ludzie tego nie widzą – krzyczy wyraźnie zbulwersowany – Może by ktoś ruszył dupsko po prostu i to wyczyścił?! ... A jak tu będzie gówno leżało na stole, to też pokażesz, czy będziesz protestował?! – konkluduje. W sieci wrze. Część komentujących uważa, że każdy może się zdenerwować, stracić cierpliwość i wybuch Durczoka można usprawiedliwić. Ba, jest on nawet niezwykle zabawny. Choć rzeczywiście nijak ma się do jego dotychczasowego wizerunku ciepłej, życzliwej i kulturalnej osoby. Inni nie mają wątpliwości – zachowanie dziennikarza jest karygodne, skandaliczne, a władze stacji powinny wyciągnąć wobec niego surowe konsekwencje. Na to specjalnie nie ma co liczyć. TVN działa, ale nie tak, jak życzyliby sobie tego internauci. Przede wszystkim próbuje usunąć film z serwisu YouTube. To jednak walka z wiatrakami; tysiące razy skopiowany i umieszczony w rozmaitych

Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, wyróżnienie w literackim konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2013, a ponadto została wpisana na Listę Skarbów Mu zeum Książki Dziecięcej. To powieść magiczna i wzruszająca, opowiadająca o sile przyjaźni i marzeń, które dają nadzieję na przetrwanie nawet największej zawieruchy życiowej. Jest to książka, której akcja rozgrywa się w czasach wojny, ale to nie wojna jest jej głównym bohaterem, a fantazja i siła dziecięcego umyKWIECIEŃ 2015

kanałach powraca jak bumerang i nie pozwala o sobie zapomnieć. TVN postanawia więc zastosować inną taktykę. Durczok pokazuje, że ma poczucie humoru, dystans do siebie i zaistniałej sytuacji – kończąc wieczorne wydanie Faktów, zaprasza na następne, zapewniając, że zostanie ono zrealizowane przy czyściuteńkim stole. Sprawa rozchodzi się po kościach, a słynny mebel zostaje przekazany na licytację podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 2013 roku. Nowy właściciel płaci za niego ponad 15 tysięcy złotych. Zgrzyt, który wywołał wybuch złości przy brudnym stole, powoli zostaje zapomniany. Durczok szefuje Faktom, rozmawia z najważniejszymi osobami w państwie, komentuje bieżące wydarzenia. Dla wielu wciąż jest autorytetem, choć łatwo można dostrzec, że kapitał zaufania widzów, który zebrał podczas choroby, topnie-

słu. Rafał jest dziesięcioletnim żydowskim chłopcem, żyjącym w warszawskim getcie. Nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, w jakich czasach i okolicznościach przyszło mu żyć i jakie mogą być konsekwencje tego, co dzieje się dookoła. Z dziecięca szczerą ufnością podchodzi do tego, co przynosi los. Rafał żyje jakby w dwóch światach. Pierwszy to ukochany dziadzio, Dzielnica

Kamil Durczok - co dalej? Bomba wybucha, kiedy tygodnik Wprost publikuje tekst, w którym anonimowa znana dziennikarka opowiada o traumatycznych przeżycia, które stały się jej udziałem podczas pracy w dużej stacji telewizyjnej. Szef popularnego programu informacyjnego miał nękać ją i molestować seksualnie. Nie pada żadne nazwisko, ale internetowi komentatorzy jednoznacznie wskazują na Durczoka. I piszą, że wśród pracowników TVN jego skandaliczne zachowania od dawna są tajemnicą poliszynela. Kilka tygodni później Wprost umieszcza zdjęcie Durczoka na okładce, opatruje je zgrabnym tytułem Ciemna strona Kamila Durczoka i serwuje czytelnikom kuriozalny opis wizyty dziennikarza w tajemniczym mieszkaniu znajomej. Tygodnik z saty-

i zamieszkujący ją ludzie, drugi to świat książek i fantazji, w którym chłopiec zatapia się bez pamięci. To właśnie dzięki książkom oraz dziadkowi nie dociera do niego ogrom otaczającego go okrucieństwa. Szczygielski w bardzo trafny sposób pokazuje, że świat z perspe ktywy dziecka wygląda zupełnie inaczej, trochę jak w głośnym filmie Roberto Benigniego „Życie jest

piękne”. Fabuła „Arki czasu” jest wielowymiarowa i wzruszająca, bohaterowie prawdziwi, akcja toczy się sprawnie jak w dobrym kryminale, a wszystko nabiera uniwersalnego charakteru. Szkoda, że gdy chodziłam do podstawówki, nie mieliśmy takich lektur szkolnych. Książkę polecam nie tylko dzieciom, ale i rodzicom. Będziecie śmiać się i płakać na przemian i wielokrotnie zadawać sobie pytanie, czy zawsze potraficie docenić to, co macie. MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA 23


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 24

Szlachetne brzmienie Piasecznego

A sfakcją donosi, że znaleziono tam lalkę z sex-shopu, biały proszek (jak się później okazało - narkotyki), osobiste rzeczy Durczoka oraz materiały o perwersyjnych treściach. Z rzekomym molestowaniem dziennikarki, opisanym wcześniej, nowy materiał nie ma nic wspólnego i budzi raczej zażenowanie. Ale Durczok zaczyna się tłumaczyć z kuriozalnych informacji o jego dziwnych upodobaniach seksualnych i z zarzucanego mu molestowania wspomnianej dziennikarki. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety – zapewnia. W tym czasie Wprost uderza znów i w kolejnym artykule bez ogródek pisze, że Durczok nękał i molestował podległe mu pracownice. TVN, chcąc pokazać, że traktuje poważnie formułowane pod adresem Durczoka zarzuty, powołuje specjalną komisję, która ma na celu wyjaśnić, czy dziennikarz rzeczywiście zachowywał się wobec podwładnych niestosownie. Efekty jej działań przedstawi później w lakonicznym komunikacie przesłanym mediom. Wynika z niego, że w spółce zidentyfikowano przypadki niepożądanych zachowań, włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym. Trzy osoby mają otrzymać zadośćuczynienia, a Kamil Durczok i spółka TVN osiągnęli porozumienie w sprawie zakończenia współpracy ze skutkiem natychmiastowym. Mimo tych ustaleń Durczok zapewnia, że jest niewinny. Wraz ze swoim prawnikiem przygotowuje serię pozwów przeciwko Wprost, domagając się wysokiego odszkodowania. Sprawa domniemanego molestowania trafiła do prokuratury, śledztwo trwa. Niezależnie od końcowego wyniku wydaje się jednak, że kariera Kamila Durczoka – przynajmniej na razie – legła w gruzach. KATARZYNA PIENIĄDZ

ndrzej Piaseczny dorósł sposób zostaną kiedyś wykorzyi dojrzał. Tak przynajmniej stane – mają potencjał. zapewnia słuchaczy i nawet Warto wspomnieć, że Kalej można w to uwierzyć, patrząc doskop, mariaż współczesnej na wysmakowaną okładkę świe muzyki popularnej i klasyczneżo wydanego albumu Kalejdo go brzmienia, jest zestawem coskop. Piaseczny, który mocno verów, czyli piosenek z repertupodkreśla swoją ewolucję i proaru innych artystów. Piaseczny Czulym si, by już nie nazywać go Piauchem zdecydował się sięgnąć po polskie utwory, które powstały skiem, tym razem nie propow latach 90. ubiegłego stulecia. Wónuje słuchaczom tradycyjnie pojmowczas były one niekwestionowanymi wanego popu, ale pop uszlachetnioprzebojami, dziś to niemal brzmienie ny. Pomysł jest prosty i już dość ograretro. ny – typowe mainstreamowe utwory Z całą pewnością Piaseczny miał zostają zaaranżowane na orkiestrę świadomość, że porównanie zaprosymfoniczną. Na przestrzeni ostatponowanych przez niego interpretanich dziesięciu lat wielu wykonawcji znanych przebojów do oryginalców wydało kilka podobnych krążnych wykonań jest nieuniknione. ków, zaczynając od Perfectu (2002) poprzez Lady Pank (2008), na Dżemie Efekty tych konfrontacji są mocno (2012) skończywszy. Piaseczny podnierówne. I tak doskonale w wersji kreśla, że o nagraniu płyty z udziałem Piasecznego wypada pełen dramatyorkiestry marzył od dawna i nie do zmu List z repertuaru Hey, mój absokońca zadowolony jest z faktu, że nie lutny faworyt z Kalejdoskopu. Prze jest w tej materii pionierem, a podąża konuje również Ostatni, w oryginale śladami innych. śpiewany przez Edytę Bartosiewicz. Realizacja marzenia kosztowała arCiekawym, choć chyba jednak nie do tystę sporo pieniędzy. Do współprakońca udanym eksperymentem jest cy zaprosił bowiem słynną holendernowa wersja Scenariusza dla moich ską Metropole Orkest, muzyków, któsąsiadów, jednego z najlepszych rzy akompaniowali m.in. Patowi utworów w dorobku Myslovitz. BezMetheny’emu, Bono i Dianie Krall. barwnie i mdło brzmi, zresztą już w Dzień pracy symfoników kosztował oryginale nieco pretensjonalne, Za30 tysięcy euro, zarejestrowanie całonim zrozumiesz, wielki hit Varius ści zajęło ponad dwa dni. Samo naManx. O sobie samym, sztandarowa granie orkiestry to połowa całego kompozycja Roberta Gawlińskiego, przedsięwzięcia. Pomyślałem: „Dobra, w wykonaniu Piasecznego traci całą może mnie stać, żeby nie myśleć jak energię i blask. biznesmen, ale chcę sobie zrobić taki Mimo wszystko szkoda, że pozyprezent, na którym być może stracę“ skując do współpracy doskonałych – mówił Piaseczny w opublikowamuzyków, Piaseczny nie wykorzystał nym niedawno wywiadzie dla News - ich (i swojego) potencjału do nagrania autorskiego mateweeka. Podkreślał riału. Być może efekt również, że końcobyłby jeszcze cieka wy efekt brzmi barwszy. Bo płyta z covedziej jak muzyka filrami, nawet podrasomowa niż koncert wanymi symfoniczw filharmonii. Rze nym brzmieniem, jest czywiście, utwory tylko płytą z coveraz Kalejdoskopu momi. W dorobku żagą przywodzić na dnego artysty nie jest myśl ścieżki dźwiękowe do filmów i nie to pozycja wyjątkowa. KATARZYNA PIENIĄDZ wykluczone, że w ten MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 25

M

oda jest dla młodych i pięknych. Zarówno trendy prezentowane na pokazach mody wielkich projektantów, jak i ubrania z tanich sieciówek dobrze wyglądają tylko na smukłych, wysportowanych i idealnie gładkich ciałach.

POLAK POTRAFI

, ć ś o r Stawięc radość? Wiek znów gra rolę

Najmodniejsze makijaże również sprawdzają się tylko na bezproblemowych, alabastrowych twarzach, zupełnie pozbawionych niedoskonałości i zmarszczek. W kulcie młodości, w którym muzy największych projektantów to często podlotki, nawet trzydziesto- i czterdziestolatki czują się staro. Oferta ogólnodostępnych marek skierowana jest przede wszystkim do kobiet młodszych od nich o dekadę lub dwie. W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się kobiety pięćdziesiąt plus; dla projektantów i odzieżowych gigantów niewidzialne. Czasem te panie próbują się wcisnąć w młodzieżowe fatałaszki córek lub wnuczek, częściej jednak wybierają za chowawcze workowate stroje w maskujących barwach. Szarości, brzydkie brązy, khaki, zwane eufemistycznie kolorami ziemi, ubrania prze de wszystkim praktyczne, wygodne, jednak pozbawio ne jakiegokolwiek waloru estetycznego. Jest szansa, że ta skrajnie niekomfortowa sytuacja dojrzałych kobiet się zmieni. Pierwszoligowi projektanci zaczynają dostrzegać, że seniorki mogą być wdzięczną, dysponującą pieniędzKWIECIEŃ 2015

mi większymi niż nastolatki klientelą. Nie bez znaczenia jest także fakt, że coraz więcej kobiet decyduje się na pozostanie bezdzietnymi singielkami. Oznacza to, że w przyszłości nie będą dbały o dzieci i wnuki, ale o siebie, chcąc jak najdłużej być atrakcyjnymi. I oznacza to również, że przedstawicieli nowych, młodszych pokoleń będzie coraz mniej, a że żyjemy coraz dłużej, w przewadze będą seniorzy. Jeśli więc kreujące modę marki chcą przetrwać i sprzedawać swoje produkty, to właśnie do kobiet dojrzałych, a nie do eterycznych nastolatek z alabastrową cerą muszą skierować lwią część swojej oferty. Pierwsze oznaki nowego trendu, zauważającego starszych i odkrywającego dla nich świat mody, można było dostrzec w ubiegłorocznych kampaniach reklamowych Saint Laurent i Celine, czyli creme de la creme glo-

balnej mody. Twarzą kolekcji Saint Laurent została piosenkarka Joni Mitchell (71 lat), zaś do zakupu ubrań sygnowanych przez Celine zachęcała pisarka i dziennikarka Joan Didion (80 lat). Wysmakowane, eleganckie zdjęcia obu pań spotkały się z zachwytem i aplauzem świata mody. Szybko pojawili się naśladowcy. W Polsce w ten trend wpisali się młodzi, awangardowi projektanci – Bohoboco i Nenukko. W ich kampaniach wykorzystano zdjęcia zjawiskowo pięknej Heleny Norowicz (81 lat), przez wiele lat aktorki Teatru Studio w Warszawie. Norowicz jest obecnie jedną z najpopularniejszych i najbardziej rozchwytywanych polskich modelek, mimo że zdjęcia dla Bohoboco i Nenukko to w świecie mody jej debiut, do którego zresztą doszło przez przypadek. Realizowałam w październiku film „Ederly“ i tam spotkałam cudowne grono ludzi, m.in. Aleksandrę Popławską, która zaproponowała, że zrobi mi serię zdjęć – opowiadała Norowicz w jednym z wywiadów. – Zdjęcia umieściła później na swojej stronie internetowej i zostawiła ocenie inter-

nautów. Któreś z tych zdjęć musieli zobaczyć projektanci z Bohoboco. Projekty były piękne, więc pomyślałam: jestem aktorką, spróbuję zagrać rolę – wspominała. Sesja dla Bohoboco przyniosła Norowicz jej rozgłos. Na zdjęciach pozowała w towarzystwie innej muzy marki, dwudziestoletniej Magdaleny Jasek. Miałam świadomość, że młoda, piękna modelka obok będzie bardziej demaskowała mój wiek – przyznaje Norowicz. Dodaje jednak, że nie czuje się źle w swojej skórze i nigdy nie zdecydowałaby się na operację plastyczną, która miałaby poprawić jej urodę. Nie, nie akceptuję tego,

boję się niesprawności, bo coś może się zdarzyć, operacja może się nie udać – wyjaśnia. Cieszy się, że kampanie z jej udziałem zostały życzliwie przyjęte i dzięki nim być może coraz więcej propozycji projektantów będzie skierowanych do starszych, zaś sama starość przestanie być dla świata mody nieatrakcyjna i niewidzialna. To jest wspaniała rzecz, bo śliczne i młode dziewczyny oddzielały całą grupę kobiet od tego, by interesować się modą – mówi entuzjastycznie. KATARZYNA PIENIĄDZ 25


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 26

Imrich Karvaš

W

ieżowiec Narodowego Banku Słowacji stoi w Bratysławie przy małej uliczce Imricha Karvaša. Większość mieszkańców Bratysławy miałaby problem z odpowiedzią na pytanie, kim był patron tej ulicy. A szkoda, bo postać jest godna zapamiętana i skłania do refleksji nad najnowszą historią Słowaków. Karvaš był wysokim dygnitarzem Państwa Słowackiego w latach II wojny światowej, a dzisiaj ma ulicę w Słowacji, stolicy państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Już sam ten fakt budzi ciekawość, kim był. Imrich Karvaš był prezesem centralnego banku Słowacji w latach 19391944 i członkiem rządu Słowacji w latach 1942-1944. To w dużej mierze dzięki jego działalności, wizji i działaniom Słowacja była w tamtym czasie wyspą dobrobytu w dziedzinie zaopatrzenia w żywność. Wygłodniali mieszkańcy sąsiedniego Wiednia mogli marzyć o wycieczce do stolicy Słowacji i porządnym najedzeniu się w tutejszych restauracjach. Pomimo wojennej zawieruchy słowacka korona utrzymywała wysoki kurs, a zamożność ludności wzrastała. Krążyło powiedzenie: „Tiso dał słowackiemu chłopu rower i zegarek”. Jakby nie wyglądało to skromnie z dzisiejszej perspektywy, wówczas nie było to mało. Dla polskiego (ale nie tylko) czytelnika takie pozytywne oceny lat wojny brzmią szokująco. Jak połączyć w jedno udział w wojnie po stronie III Rzeszy i wysłanie na śmierć żydowskich współobywateli z odczuwalnym wzrostem dochodu narodowego? To nurtujące pytania, zwłaszcza dzisiaj, kiedy przygotowujemy się do obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Kim był Imrich Karvaš? Należał do pierwszej generacji nowocześnie wykształconej inteligencji słowackiej. Oczywiście, wykształconych Słowaków spotykać można było też i wcześniej. Ale byli to głównie duchowni, filolodzy (nauczyciele) i prawnicy, którzy koncentrowali się na tworzeniu, inicjowaniu lub budowaniu słowackiej świado26

WAŻKIE WYDARZENIA W DZIEJACH SŁOWACJI mości narodowej; walczyli o uczynienie z języka słowackiego w pełni sprawnego instrumentu komunikacji w nowoczesnym społeczeństwie. Karvaš był już z następnego pokolenia. Nie zajmował się słowackim poczuciem narodowym ani udowadnianiem swojej słowackości. On po prostu był Słowakiem. Nie znaczy to – niestety – że w ogóle nie dotyczył go problem tożsamości narodowej. Musiał się zmierzyć z rzeczywistością I Republiki Czechosłowackiej. Jako wyróżniający się i inteligentny młody ekonomista stanął przed pokusą zostania Czechem. Wybrał słowackość! Imrich Karvaš urodził się w roku 1903 na mieszanym narodowo i językowo południu Słowacji, w wiosce, która dzisiaj jest już częścią miasta Levice. Chociaż pochodził ze wsi, nie był synem rolników. Jego ojciec był tzw. podnotariuszem. Na węgierskiej wsi był to niski rangą urzędnik, który pomagał sąsiadom pisać urzędowe pisma, wnioski, skargi, podania do urzędów. Rodzina była biedna, wielodzietna. A mimo to Imrich poszedł do gimnazjum. Maturę zrobił w 1921 roku, już za czasów Czechosłowacji. Tak jak większość wiejskich dzieci w tym czasie, które dotarły na uniwersytet, o ile nie myślały o karierze księdza, poszedł studiować prawo na sczechizowanym właśnie uniwersytecie w Bratysławie (dawny węgierski uniwersytet św. Elżbiety przemienił się w uni wersytet im. Komeńskiego). Na studiach był wyróżniającym się inteligencją i pilnością studentem. Zainteresował się prawem gospodarczym, a z czasem coraz bardziej samą ekonomią. Bezpośrednio po studiach dostał

roczne stypendium do Francji. To znaczyło, że zwrócono już na niego uwagę. Władze traktowały go jako pierwszego Słowaka z wyższym wykształceniem ekonomicznym. Po powrocie z Francji został nauczycielem akademickim. Zajmował się analizą czynników, które mogłyby przyspieszyć rozwój gospodarczy Słowacji i Rusi Podkarpackiej. Próbował zaaplikować teorię cyklów koniunkturalnych i ekonomicznych do słowackiej rzeczywistości. Był zwolennikiem ingerencji państwa w usuwanie wad liberalnego kapitalizmu. Propagował idee rozbudowy spółdzielczości jako czynnika przyspieszającego rozwój zapóźnionej Słowacji. Wobec braku kadry słowackiej błyskawicznie awansował: w 1930 został docentem, a w 1934 roku profesorem. Jednocześnie był – bo musiał wobec niedostatku przygotowanych kadr – praktykiem życia ekonomicznego. Najpierw został sekretarzem Związku Banków Słowackich, a później sekretarzem Instytutu Gospodarki Narodowej Słowacji i Rusi Podkarpackiej. Ożenił się z Czeszką, co zapewniło mu przychylność władz z Pragi. W 1937 został wysłany na stypendium do USA. W październiku 1938, po konferencji monachijskiej, w ramach przebudowy Czechosłowacji nowy premier gen. Jan Syrový zaproponował mu stanowisko ministra przemysłu, handlu i działalności gospodarczej. Kiedy w marcu 1939 roku ogłoszono powstanie niezależnego państwa słowackiego, stanął przed dylematem: zostać „praskim Słowakiem” czy wracać do Bratysławy? Zdecydował się wrócić. Już na peronie czekali na niego przedstawiciele prezydenta Jozefa Tisy. Zabrali go od razu do jego kancelarii. Prezydent zaproponował mu podjęcie się dzieła stworzenia banku narodowego oraz przygotowania i wypuszczenia waluty narodowej. MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 27

czylI dzIeje życIa słowacKIego banKowca Imrich Karvaš rzucił się w wir pracy. Nie był może wielkim teoretykiem ekonomii, ale był porządnie wykształconym ekonomistą i patriotą, miał wolę pracy i – co podkreśla się w wielu relacjach – myślał o ojczyźnie, a nie o interesie własnym. Pod jego kierunkiem dokonano wielkiej pracy wprowadzenia rachunku ekonomicznego do rozliczeń pomiędzy Słowacją a obszarem ekonomicznym III Rzeszy (jego częścią stał się Protektorat Czech i Moraw). W styczniu 1940 roku wystąpił do władz w Berlinie, aby na terenie Protektoratu nie nacjonalizować majątku żydowskiego, który należał do Żydów, będących obywatelami Słowacji. Ku zdziwieniu wielu władze niemieckie zastosowały się (na okres 6 miesięcy) do tego roszczenia. I nawet jeśli oceniać, że wnioskowi Karvaša przyświecał jedynie interes ekonomiczny Słowacji, był to wyłom w procesie zniemczania na ziemiach czeskich. Własna, mocna i stabilna waluta była podstawą dobrej sytuacji gospodarczej Słowacji w czasie wojny. Kiedy w jej połowie III Rzeszę i jej sojuszników zaczęły dotykać problemy z zaopatrzeniem, Karvaš został szefem Najwyższego Urzędu Zaopatrzenia ze specjalnymi uprawnieniami. Dzięki swoim zdolnościom organizacyjnym udało się na Słowacji aż do lata 1944 roku utrzymać w miarę normalne warunki życia. Marzeniem i zamierzeniem Karvaša było stworzenie warstwy słowackich ekonomistów. Założył i redagował pismo „Hospodárske rozhľady”, a przede wszystkim przyczynił się do założenia w roku 1940 Wyższej Szkoły Handlowej w Bratysławie, która istnieje do dzisiaj (jako Wyższa Szkoła Ekonomiczna). Imrich Karvaš nie angażował się w politykę; oczywiście w takiej mierze w jakiej nie uczestniczy w niej jeden z najwyższych urzędników państwa. Za ciekawostkę można uznać, że osobiście znał się z prawnikiem Gustavem Husakiem, przyszłym niesławnej pamięci „normalizatorem” Czechosłowacji i prezydentem kraju w latach 70. i 80., który pracował KWIECIEŃ 2015

w czasach Państwa Słowackiego jako sekretarz Związku Transportowców. Kiedy na początku wojny Husak został aresztowany za działalność komunistyczną, Karvaš interweniował u mi nistra spraw wewnętrznych Macha i doprowadził do jego zwolnienia (po prawie trzech latach aresztowano go ponownie). Pomimo niemieckiego nacisku Imrich Karvaš zablokował sprowadzenie ze Szwajcarii słowackiego złota (7 300 kg), które zostałoby z całą pewnością przejęte przez Niemców. Złoto sprowadzono do Pragi dopiero w 1945 roku i wykorzystano do powojennej odbudowy Czechosłowacji. Od 1943 roku Karvaš utrzymywał kontakty z antyniemieckimi konspiratorami. Na początku lata 1944 roku włączył się do przygotowań do powstania. Polecił przewieźć z Bratysławy do oddziałów banku w Bańskiej Bystrzycy i Rużomberku 3,5 miliarda koron, co w istotny sposób pomogło później powstańcom w pokryciu kosztów powstania. W Bańskiej Bystrzycy polecił koncentrować zapasy paliw, co okazało się później także olbrzymią pomocą dla powstania. W ostatniej chwili przed wybuchem powstania wydał polecenie odwiezienia ze skarbca Banku Narodowego ponad 200 kilogramów złota do Bańskiej Bystrzycy (to złoto zresztą zostało wiosną 1945 roku przejęte przez Rosjan i wywiezione do Moskwy). Trzeciego września 1944 roku został aresztowany przez gestapo, które odkryło jego polecenia transferu pieniędzy, złota i paliw na Środkową Słowację jako pomoc dla przyszłego powstania. Po aresztowaniu przewieziono go jako więźnia szczególnej wagi do Wiednia, a potem do Berlina, gdzie go tygodniami przesłuchiwano. Wiadomo, że w jego obronie interweniowali u nadzorującego gestapo Ernsta Kaltenbrunnera ks. Tiso i niemiecki ambasador w Bratysławie Hans Ludin. Mimo to 27 lutego 1945 roku skazano Karvaša w Berli nie na karę śmierci za

antyniemiecką konspirację. Wyroku ostatecznie nie wykonano, a Karvaš trafił do obozu koncentracyjnego. Po wojnie wrócił do Bratysławy, co było dość niespodziewane w kontekście jego zaangażowania w działalność Państwa Słowackiego. Równie niespodziewane było to, że pozwolono mu zostać wykładowcą prawa gospodarczego i ekonomii na uniwersytecie, a w 1947 także wydać dwutomowy podręcznik „Podstawy nauk ekonomicznych”, który nie był może wybitny, ale dawał rozeznanie w świecie ekonomii przyszłym urzędnikom (w roku 1999 zdecydowano się na jego ponowną edycję). Za „współudział w Państwie Słowackim” aresztowano Karvaša dopiero w roku 1949. Przed aresztowaniem zdążył jeszcze zostać dziekanem Wydziału Prawa stołecznego uniwersytetu. Skazany został dość paradoksalne na 18 miesięcy więzienia za „niezgłoszenie odpowiednim władzom przestępstwa, którego było się świadkiem” (w ten sposób podsumowano jego działalność z lat 1939-1944), a po odbyciu kary dostał administracyjny zakaz mieszkania w Bratysławie. Dość kuriozalnie w 1958 roku aresztowano go ponownie. Tym razem oskarżono go o zdradę Czechosłowacji i szpiegostwo. Otrzymał surowy wyrok 17 lat więzienia. Wykonanie kary zawieszono mu w roku 1960. W ramach Praskiej Wiosny został zrehabilitowany. Po wielkich zmianach politycznych prezydent Czechosłowacji Vaclav Havel odznaczył Imricha Karvaša Orderem Tomáša Masaryka „za zasługi dla demokracji i szerzenia ludzkich praw”. Co prawda był to order jedynie trzeciej, najniższej klasy, ale biorąc pod uwagę drogę życiową Karvaša, nadanie mu tego odznaczenia należało rozumieć jako gest czeskiego prezydenta Czechosłowacji pod adresem Słowacji i jej niejednoznacznej historii najnowszej. Imrich Karvaš zmarł w zapomnieniu 22 lutego 1981 roku. ANDRZEJ KRAWCZYK 27


Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 28

Rozwiązanie konkursu primaaprilisowego W poprzednim numerze zaprosiliśmy Państwa do rozwiązania zadania z okazji prima aprilis. Polegało ono na odgadnięciu tożsamości znanych z naszego środowiska osób, których zdjęcia opublikowaliśmy. Nie było to proste, ponieważ na fotografiach prezentowali się nasi bohaterowie, ale z czasów ich dzieciństwa. Najwięcej osób udało się rozpoznać Aleksandrze Krcheň z Trenczyna. Zwyciężczyni konkursu otrzymuje nagrodę w postaci 7 tomów powieści fantastycznej Andrzeja Sapkowskiego pt. „Wiedźmin“. Nagrodę ufundował Klub Polski Bratysława, a zostanie ona wręczona na najbliższej imprezie klubowej. Poniżej jeszcze raz publikujemy zdjęcia naszych bohaterów, ale wraz z ich nazwiskami. RED. Stefania Gajdošová-Sikorska prezes Klubu Polskiego Koszyce

Zielone Świątki w plenerze! Klub Polski Bratysława zaprasza w dniach 22- 24 maja na Zielone Świątki do Harmonii-Piesku. Impreza rozpocznie się w piątek wieczorem, a zakończy w niedzielę po obiedzie. W jej ramach planowane są m.in. wspólne ognisko, tradycyjna zielonoświątkowa jajecznica, zabawa taneczna do muzyki na żywo, warsztaty plastyczne dla dzieci i wiele innych atrakcji. Liczba miejsc jest ograniczona. Więcej szczegółów w majowym numerze „Monitora Polonijnego“, na Facebooku oraz na www.polonia.sk. Zgłoszenia prosimy kierować po adresem: kasiaklub.ba@gmail.com

Pierwszy amatorski turniej pod patronatem Konsula RP w RS Jacka Doliwy tenisa ❷ stołowego

❶ Renata Straková prezes Klubu Polskiego Trenczyn

Tadeusz Frąckowiak konsul honorowy RP w Liptowskim Mikulaszu

❸ Zbigniew Podleśny prezes Klubu Polskiego Dubnica nad Wagiem ❹ Jacek Doliwa konsul RP w RS

Konkurs rysunkowy DL A DZ IEC I I MŁODZ IEŻY

❺ Katarzyna Tulejko prezes Klubu Polskiego Bratysława Tomasz Chłoń ambasador RP w RS

odbędzie się w niedzielę, 19 kwietnia, o godz.14.00 w sali gimnastycznej Gimnazjum La Salle przy ul. Čachtickiej w Bratysławie (dzielinica Rača). W turnieju mogą wziąć udział wszyscy, bez względu na poziom umiejętności gry, gdyż zostaną utworzone grupy zarówno dla zawodników zaawansowanych, jak i początkujących. Zapraszamy też chętnych z innych miast do udziału w turnieju, zaś ich rodziny i przyjaciół do kibicowania! Podczas zawodów zapewnione będą: woda, kawa, herbata. O przekąski czy słodycze należy postarać się samemu. Przy wejściu prosimy o uiszczenie symbolicznej opłaty w wysokości 1 euro za osobę. Informacje o turnieju będą na bieżąco aktualizowane na stornie facebookowej Klubu Polskiego Bratysława oraz www.polonia.sk. Zapisy i ewentualne pytania prosimy kierować pod adresem: kasiaklub.ba@gmail.com Pamiętajmy, najważniejsza jest zabawa w dobrym towarzystwie!

Redakcja „Monitora Polonijnego” przypomina, że został ogłoszony konkurs, adresowany do dzieci i młodzieży, pod hasłem

❼ Romana Gregušková prezes Klubu Polskiego Nitra ❽ Wojcieszyńska ❾ Małgorzata redaktor naczelna „Monitora Polonijnego“

PIES REKSIO NA SŁOWACJI Bohaterem prac plastycznych ma być pies Reksio, ulubieniec polskiego serialu animowanego, powstałego w latach 1967–1990 w Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej w reżyserii i według scenariusza Lechosława Marszałka. Zadaniem uczestników konkursu jest narysowanie lub namalowanie (technika dowolna) psa Reksia w słowackiej scenerii lub podczas odwiedzin w ich domach, ewentualnie w trakcie spotkania z posiadanymi przez nich zwierzątkami. Prace konkursowe prosimy przesyłać pod adresem redakcji naszego pisma do 10 czerwca br. pocztą tradycyjną lub elektroniczną. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w lipcowym numerze „Monitora”. Wyłonieni przez specjalne jury autorzy najlepszych prac otrzymają nagrody, zaś wszyscy uczestnicy upominki. MONITOR POLONIJNY


Nad Dunajem po polsku!

Monitor04:2015 07/04/15 11:23 Page 29

Klub Polski Bratysława we współpracy z Instytutem Polskim w Bratysławie i Ambasadą RP w RS organizuje trzecią edycję imprezy promującej Polskę. W tym roku nosi ona nazwę

Z Polską na Ty

Nauka, zabawa, smaki a patronuje jej ambasador RP w RS Tomasz Chłoń.

W ramach tej imprezy 1 maja (od godzin południowych po wieczorne) na nabrzeżu Dunaju pod Euroveą odbędą się:

spektakl pantomimy Teatru Formy z Wrocławia, • prezentacje robotyki i automatyki członków studenckiego koła naukowego Uniwersytetu Warszawskiego, • pokaz mody plażowej, • występy zespołów muzycznych i tanecznych, • warsztaty plastyczne dla dzieci, • pokazy samoobrony i sztuk walki, • degustacje polskich potraw. •

Zaplanowano też wspólne odtańczenie poloneza oraz inne atrakcje. Wszystkich, którzy chcieliby pomóc w realizacji projektu, prosimy o kontakt z organizatorami: Kasia Tulejko: 0903455664, mail: kasiaklub.ba@gmail.com. Do współpracy zapraszamy też osoby młode, które zechciałyby w tym dniu wystąpić w charakterze hostess czy innych pomocników. Szczegółowe informacje na temat spotkania będą aktualizowane na bieżąco na stronie www.polonia.sk oraz na Facebooku (https://www.facebook.com/KlubPolskiBratyslawa)

Redakcja „Monitora Polonijnego“ poszukuje współpracowników Jeśli lubisz pisać, jesteś dobrym obserwatorem i masz chęci współtworzyć nasze pismo, zgłoś się do nas! Jeszcze w tym roku planujemy zorganizowanie dla naszych współpracowników szkolenia pod okiem fachowca, podczas którego będziemy szlifować warsztat dziennikarski. O terminie szkolenia będziemy informować w drugiej połowie roku.

monitorpolonijny@gmail.com

0905623064.

Nie MaRNuJ SwoJego taleNtu, Do oDważNych świat Należy!

Konkurs recytatorski W czerwcu Szkolny Punkt Konsultacyjny w Bratysławie przy współudziale Klubu Polskiego w Bratysławie organizuje konkurs recytatorski pt. „Kochamy polską poezję“. Konkurs przeprowadzony zostanie w kilku kategoriach wiekowych: kategoria I – dzieci do lat 10 kategoria II – osoby w wieku 11 - 15 lat kategoria III – starsza młodzież i kategoria dodatkowa: 30+, czyli dorośli!!! Propozycja udziału w konkursie w tej ostatniej kategorii, jest skierowana do wszystkich członków Klubu Polskiego na Słowacji. Przedmiotem konkursu jest polska poezja, którą można będzie zaprezentować także po słowacku. Szczegóły wkrótce! Zainteresowani mogą się zgłaszać do kierownik Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Ambasadzie RP Moniki Holzwieser: monikact@poczta.fm (także telefonicznie: +43 69911962261) lub do Klubu Polskiego w Bratysławie.

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O N A K W I E C I E Ń 2 015 Ë 10-23 kwietnia, Bratysława, galeria

Dom Quo Vadis • Wystawa obrazów Tadeusza Kurka pt. Krajobraz tatrzański z Papieżem Janem Pawłem II Tadeusz Kurek ukończył malarstwo na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu oraz rzeźbę na Wydziale Sztuk Pięknych UMCS w Lublinie. Miał ponad 50 międzynarodowych wystaw indywidualnych, wziął udział w ponad 70 wystawach zbiorowych w Polsce, USA, Francji, Kanadzie, Grecji, Austrii. Ë 17 kwietnia, Bratysława, klub NuSpirit

Koncert DJa/ Goorala z zespołem Gooral, kiedyś znany jako Dobry Gooral, to właściwie Mateusz Górny. Muzyka, którą tworzy, to – najprościej mówiąc – mieszanka electro z rodzimym góralskim folkiem. KWIECIEŃ 2015

Ë 20 kwietnia, godz. 19.00, Bratysława,

Sala Lustrzana Pałacu Prymasowskiego Ë 21 kwietnia, godz. 18.00, Bańska Szczawnica, Koścíoł Ewangelicki • Koncert Wyszehradzkiego Kwartetu Wiolonczelowego pod kierownictwem Eugena Procháca z udziałem polskiego wiolonczelisty Tomasza Szczęsnego. W programie utwory R. Haasa, F. Chopina, D. Poppera, B. Bartoka i M. Krajčego. Ë 21 kwietnia, godz. 18.00, Bratysława, Instytut

Polski • Koncert muzyki poważnej Cracow Duo - Kalinowski & Szlezer - cello & piano duo. Artystów połączyła edukacja w Krakowie i Paryżu. Oficjalną nazwę – Cracow Duo – zespół przyjął ponad dziesięć lat temu. W ciągu tego czasu zyskał sobie uznanie publiczności, w tym krytyków polskich i zagranicznych.

Ë 27 kwietnia – 22 maja, Bratysława, Instytut

Polski • Wystawa twórczości komiksowej Przemka Truścińskiego „Trust” (Łódź) Ë 22 kwietnia, godz. 17.00, Bratysława, Instytut

Polski • Wieczór dyskusyjny D. Junka – Polslovo XIX, w którym znani Słowacy opowiadają o swoich kontaktach z Polską. Tym razem gościem będzie Jaroslav Rihak, reżyser, scenarzysta, filmowiec. Ë 22 kwietnia – 18 maja, Bratysława, Instytut

Polski • Wystawa „Pomiędzy polską szachownicą a słowackim dvojkrižom. Słowaccy żołnierze na ziemiach polskich 1914-1945” Ë 23-26 kwietnia, Koszyce, ZUŠ Hlavná 68, RTVS -

Slovenský rozhlas - Rádio Regina XIV Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny Petra Toperczera z udziałem polskiego jurora Mariana Sobuli. Solowy konkurs pianistyczny dla dzieci i młodzieży do 17 lat. 29


Monitor04:2015 07/04/15 11:24 Page 30

Ale Sajgon! ❷

„S

Tęsknota za polskimi smakami Sajgon ma naprawdę sporo do zaoferowania pod względem kulinarnym. Z tego powodu ja nie gotuję prawie wcale. Prawie, ponieważ zdarza mi się zatęsknić za polskimi smakami i wtedy serwuję sobie racuchy z jabłkami. Niedawno odkryłam w końcu (po pięciu latach poszukiwań) biały ser i przetestowałam, czy nadaje się na pierogi ruskie. Do babcinych było im daleko, ale okazały się jadalne, więc będzie to nowa pozycja w moim skromnym menu. Skoro już mowa o polskich smakołykach, to wspomnę, które polskie artykuły można kupić w Wietnamie. Pierwszym produktem, który odkryłam, były ogórki konserwowe Krakusa. Mała rzecz, a cieszy! Przed ostatnimi świętami Bożego Na rodzenia trafiłam również na śliwki w czekoladzie, michałki i marcepan. W wię kszych sklepach, w dziale z alkoholami stoją wódki Wyborowa i Żubrówka, a w wietnamskich dyskotekach na stołach często pojawia się Belvedere. Niewiele jest tych naszych produktów, dlatego skarbem są odwiedzający nas goście z Polski albo któryś ze znajomych Polaków, wracający do Wietnamu. 30

ajgon!“ w polskim języku mówionym oznacza ‘bałagan, bezład, brak organizacji’. W poprzednim odcinku starałam się znaleźć odpowiedź na pytanie, czy prawdziwy Sajgon to rzeczywiście nieład. Oto dalszy ciąg moich doświadczeń, związanych z pobytem w Wietnamie.

„Szła dzieweczka do laseczka” Polaków w Sajgonie jest około stu. Spotykamy się regularnie co tydzień na piwku, by poplotkować w rodzimym języku. W poprzednich latach udało się nam zorganizować również większe przedsięwzięcia: wspólnie świętowaliśmy Dzień Niepodległości i 3 Maja. Otrzymaliśmy także wsparcie naszej ambasador Barbary Szymanowskiej, która specjalnie przyleciała na tę okazję z Hanoi, gdzie znajduje się polska ambasada. Podczas tych większych spotkań gośćmi są również Wietnamczycy, którzy lata temu mieszkali w Polsce i nadal mają sentyment do naszego kraju. Nic nie przebije Wietnamczyków, śpiewających po polsku „Szła dzieweczka do laseczka”!

Pani od rachunków Polacy rekordziści są w Wietnamie od kilkunastu lat – mają tu rodziny, firmy, a do Polski jeżdżą na wakacje. Mój staż to tylko 5 lat. Był moment, gdy z wydrukowanym CV chodziłam po ulicach Sajgonu, szukając pracy po tym, jak nie zgodziłam się na przeniesienie mnie przez poprzedniego

pracodawcę do małej mieściny, oddalonej od Sajgonu godzinę drogi. Nie poddałam się. Pobyt w Azji nauczył mnie, że prędzej czy później wszystko się jakoś ułoży, a pracę można znaleźć nawet przy piwie, w towarzystwie nowopoznanych osób. Obecnie od czterech lat uczę przedmiotów rachunkowych na Uniwersytecie Australijskim, który ma siedzibę w Hanoi i Sajgonie. Muszę przyznać, że bycie nauczycielem daje dużo więcej satysfakcji niż bycie księgową. Dobre wynagrodzenie i niskie koszty utrzymania w Wietnamie sprawiają, że żyje się tu łatwo i wygodnie.

Salony piękności Szczególnie wygodnie i przyjemnie jest w salonach piękności, których jest w Wietnamie mnóstwo. Moje pierwsze doświadczenie było jednak trochę stresujące – chciałam tylko umyć włosy, a tu nagle wymasowano mi kark, ramiona i ręce. Leżąc na kozetce, zastanawiałam się, ile te przyjemności będą mnie kosztować. Ostatecznie zapłaciłam tyle, ile było w cenniku za mycie włosów, więc dodatkowe usługi były tylko miłym bonusem i, jak się

http://www.polsaigon.com

okazało, normą w Wietnamie. A cena, całkiem przyzwoita... Za godzinny masaż relaksacyjny całego ciała z użyciem gorących kamieni, za manicure i pedicure, mycie włosów z przycięciem końcówek płaci się tu 15 dolarów z napiwkiem!

Działa mowa ciała Nie zawsze jest jednak tak kolorowo. Coś, co przeszkadza mi tutaj najbardziej, to bariera językowa. I choć coraz więcej młodych Wietnamczyków mówi po angielsku, wizyty w restauracjach czy sklepach nadal mogą być frustrujące. Próbowałam nauczyć się wietnamskiego. Chodziłam nawet na lekcje, ale ponieważ jest to język tonalny, wystarczy, że wypowiem słowo ze złym akcentem i już mówię zupełnie o czymś innym. A Wietnamczycy raczej nie starają się zrozumieć obcokrajowca. Pozostaje więc angielski i mowa ciała. I to – póki co – działa.

Ciemne strony Wietnam ma też swoje ciemne strony. Mimo że jest to kraj bardzo bezpieczny, nagminne są tutaj kradzieże. Chyba nie znam nikogo, komu choć raz nie skradziono portfela, torebki czy telefonu. Ulice Sajgonu pod tym względem nie są przyjazne, szczególnie w okolicach, gdzie jest więcej turystów. Wietnam to raj dla mężczyzn, kobiety singielki tu raczej singielkami pozostaną, gdyż mają małe szanse na zamążpójście w porównaniu z Wietnamkami – szczupłymi, zgrabnymi, drobnymi dziewczynami o nienagannej cerze i pięknych długich włosach. MONITOR POLONIJNY


Monitor04:2015 07/04/15 11:24 Page 31

Wietnamczycy z kolei to mężczyźni raczej niewysocy, również bardzo szczupli, chyba niekoniecznie w typie Europejek, a co ważniejsze – zupełnie niezainteresowani bliż szymi znajomościami z ekspatkami.

Własna krawcowa Wygląd Wietnamczyków jest również przyczyną problemu zupełnie innej natury... W Polsce zazwyczaj noszę rozmiar M, tutaj nie mieszczę się w nic. Zatem po staniki latam do Polski, resztę szyje mi wietnamska krawcowa. Panie w tej branży są tutaj naprawdę świetne. Kopiują moje stare ubrania albo tworzą nowe dzieła, patrząc na pokazane im zdjęcia. Ja znajduję materiał i wybieram krój, reszta w rękach zdolnej krawcowej. Cena jest bardzo korzystna – za uszycie sukienki, łącznie z kupnem materiału, płacę jakieś 12-15 dolarów. A najfajniejsze jest to, że strój jest jedyny w swoim rodzaju. Bluzka ze zdjęcia, z którego się do Was uśmiecham, kosztowała mnie u krawcowej 5 dolarów i ni gdy nie widziałam podobnej.

Kochać i nienawidzić Wietnam to miejsce, które się kocha i nienawidzi. Ma swoje plusy i minusy, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Gdy pobyt tutaj zaczyna dokuczać, należy szybko wybrać się do Polski, odwiedzić rodzinę i przyjaciół, by zatęsknić za Azją i wrócić w te strony. Azja uczy cierpliwości, akceptacji i pozytywnego nastawienia. Są rzeczy i sytuacje, których nie da się zmienić, należy więc je zaakceptować i cieszyć się tym, co przyjemne i pozytywne. A sporo tu tego, więc zapraszam do Wietnamu! ANNA SEMMERLING, Wietnam KWIECIEŃ 2015

świat sam sobie nie da rady,

segregujmy więc odpady! W

iecie, że foliowe reklamówki i plastikowe butelki porzucone w lasach ulegną rozkładowi dopiero po minimum... 100 latach?!!!!! Pamiętajcie więc, że bardzo ważne jest segregowanie śmieci! Dlaczego? Bo nie zniszczą naszej przyrody, a dodatkowo można z nich pozyskać coś nowego. Na przykład z przetworzonych butelek PET tworzy się tkaniny, takie jak polar, a także rajstopy. Pamiętajmy więc, by podczas wiosennych i letnich biwaków, jeśli nie ma w pobliżu śmietników, zabierać własne śmieci ze sobą. Dlaczego o tym piszemy? Bo zbliża się specjalne święto – Międzynarodowy Dzień Ziemi. To święto, którego celem jest upowszechnianie postawy ekologicznej oraz uświadomienie problemów i zagrożeń, związanych z zanieczyszczeniem środowiska naturalnego przez działalność człowieka. Pierwsze obchody Dnia Ziemi ogłoszono 21 marca 1970 roku w San Francisco. Pomysłodawcą święta był amerykański miłośnik przyrody John McConnell. W Polsce po raz pierwszy obchodzono je w 1990 roku. Obecnie 21 kwietnia z inicjatywy ONZ na całym świecie organizowane są spotkania, koncerty, wystawy i wykłady, poświęcone krzewieniu kultury, życia w zgodzie z przyrodą. W organizacji obchodów uczestniczy 17000 instytucji ze 141 krajów całego świata.

W 1969 roku na wzór amerykańskiej flagi została zaprojektowana flaga ruchu ekologicznego. W lewym górnym rogu, wśród zielono-białych pasków występuje symbol złożony z liter „E” i „O” od angielskich słów: Environment – ‘środowisko’ i Organism – ‘organizm’. Każdy kraj ma za zadanie dbać o ekologię. Budowa oczyszczalni ścieków, ograniczenie emisji dwutlenku węgla, naturalne metody pozyskiwanie źródeł energii to czołowe zadania polityki każdego rządu. Do krajów, które szczególnie dbają o ochronę środowiska, należy Szwecja. Mieszkańcy jednej z dzielnic Malmö są mistrzami ekologii. Zamiast typowych śmietników i śmieciarek wykorzystują nowoczesny system rur. Wyrzucone w domu śmieci dzięki specjalnym zasysaczom trafiają do podziemnych kontenerów, a stamtąd do miejsca, gdzie zostają wykorzystane do produkcji nowych przedmiotów albo do ekologicznej spalarni, która przetwarza je na prąd lub specjalny ekologiczny nawóz do gleby. A jak my możemy chronić naszą planetę? Każdego dnia, wykonując zupełnie zwyczajne czynności – takie jak choćby wyrzucanie śmieci do odpowiednich kontenerów, oszczędzanie energii poprzez wyłączanie z gniazdek elektrycznych nieużywanych urządzeń, racjonalne wykorzystywanie wody. To tylko tyle i aż tyle!!! BEATA OŚWIĘCIMSKA z córką SONIĄ PACZEŚNIAK

31


Monitor04:2015 07/04/15 11:24 Page 32

Po wyrzeczeniach Wielkiego Postu chciałoby się troszeczkę pieszczot, przynajmniej kulinarnych. Pani Beatrice Kołatková

Składniki: • 60 dag wody • 30 dag margaryny • 30 dag mąki • 8 jajek

z Trenczyna idealnie trafiła w tę potrzebę, przesyłając do „Piekarnika” przepis na słodkie i pyszne ptysie z dwiema propozycjami nadzienia.

Pyszne ptysie

Nadzienie I: • 4 „zlate klasy” • 1,5 l mleka • 2 opakowania cukru waniliowego • 7 łyżek cukru pudru • 1 bita śmietana + usztywniacz śmietany np. smeta-fix (słow. stužovač)

• 20 łyżek cukru • 4 bite śmietany

Polewa: • 5 łyżek cukru • 50 ml mleka • 250 dag cukru pudru

Margarynę z wodą zagotowujemy i dosypujemy mąkę. Całość mieszamy ok. 3 minut, aż masa będzie odchodzić od garnka. Zostawiamy ją do ostygnięcia, a następnie dodajemy jajka i miksujemy do gładkości. Na wysmarowaną tłuszczem blachę wyciskamy ozdobnym wyciskaczem porcje ciasta w dużych odstępach (porcje około 7 cm dadzą mniej więcej 35 ptysiów). Piekarnik nagrzewamy do 250 stopni i pieczemy w nim ciastka przez ok. 10 minut w opcji termoobiegu, a potem ZDJĘCIA: BEATRICE KOŁATKOVÁ

Nadzienie II:

Sposób przyrządzania na kolejne 20 minut zmniejszamy moc do 170 stopni i wyłączamy termoobieg. Nadzienie I – ze „zlatych klasów”, cukru i mleka gotujemy budyń i odstawiamy do wystygnięcia. Od czasu do czasu mieszamy, by nie było grudek. Do wystudzonej masy dodajemy bitą śmietanę z usztywniaczem. Nadzienie II – cukier rozpuszczamy na karmel i pomału zalewamy bitą śmietaną, aż się zagotuje. Odstawiamy do lodówki na około 24 godziny. Następnego dnia te masę ubijamy mikserem na gładko. Polewę przygotowujemy, rozpuszczając cukier na karmel i dodając do niego mleko. Potem wylewamy do miski i mieszamy z pozostałym cukrem. W przypadku, gdyby polewa była za gęsta, możemy dodać odrobiny mleka, ale ostrożnie, by całości nie rozrzedzić.

Ptysie naprawdę nie są tak trudne do zrobienia, można również eksperymentować z masami, bo przecież już za moment pojawią się różne owoce, z truskawkami na czele, i wtedy taki deser nabierze naprawdę niebiańskiego smaku. AGATA BEDNARCZYK


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.