Mensis nr 39 - czasopismo e-commerce

Page 1



MENSIS

39/2015

MENSIS.PL magazyn skierowany do sprzedawców internetowych wydawany regularnie od listopada 2011 r. Na łamach magazynu poruszamy tematy dotyczące handlu elektronicznego dostarczając wyłącznie merytoryczne treści. Wychodzimy z założenia, że w dzisiejszych publikacjach i serwisach branżowych jest wystarczająco dużo wypowiedzi ekspertów naszpikowanych pracą działów PR. Chcemy to zmieniać! Zapraszamy też do odwiedzania serwisu www.mensis.pl

FELIETONY 06

KRZYSZTOF SKUBIS

10 WYDAWCA MENSIS.PL

NIP 9281877891 REGON 080162022

EVOLUTIVE Konradowo 22A, 67-106 Otyń

Tel: 607 626 368 Email: biuro@mensis.pl www.mensis.pl

Jednoprocentowy postęp

Firmy technologiczne czyli jakie? Recz o tym, jak wszystko staje się technologią, czyli nic nią nie jest ANDRZEJ LEMAŃSKI

RYNEK REDAKCJA Krzysztof Rdzeń Andrzej Lemański Łukasz Jaje Konrad Cioczek Jakub Jasiński Karolina Kalińska

13

Od Papieża, po cios w e-sklepy ŁUKASZ JAJE

16

Barometr e-commerce: 6 najważniejszych trendów dla polskiego e-biznesu MACIEJ WYSZYŃSKI

WSPÓŁPRACA Maciej Dutko Krzysztof Marzec Piotr Oracz Krzysztof Skubis Ewa Wojciechowska Marek Gąd Jarosław Solecki Maciej Wyszyński Mateusz Ogonowski Marek Włodarczyk

19

Mobile, to dziś coś więcej niż tylko responsywny design MAREK WŁODARCZYK

22

Analityka internetowa e-commerce AD2016 MATEUSZ OGONOWSKI


WSTĘP

Krzysztof Rdzeń redaktor naczelny

P

rzełom roku skłania do refleksji. Podsumowania, rozliczenia i plany to elementy wpisane w charakter tego okresu. Weryfikujemy więc hipotezy z przeszłości i uważnie spoglądamy

w przyszłość. Ponad 2 lata temu na łamach Mensis.pl zastanawialiśmy się czy technologia druku 3D to nadchodząca rewolucja czy największy humbug XXI wieku. Dziś kibicujemy startup’owi Skriware. Sukces ich kampanii na platformie Kickstarter potwierdził, że drukarka 3D do użytku domowego trafia w oczekiwania rynku. Firma realizuje ciekawy wielostronny model biznesowy, któremu warto dokładnie się przyjrzeć (więcej na stronie 31). Od pierwszych wydań Mensis.pl regularnie pochylaliśmy się nad tematyką m-commerce. Aktualnie nikt już nie pyta czy mobile ma znaczenie, ale wielu wciąż zastanawia się jak wykorzystać potencjał użytkowników mobilnych we własnym biznesie. Na 10 najczęściej zadawanych pytań o m-commerce odpowiedziała Ewa Wojciechowska z SALESmanago (str. 39). 6 Najważniejszych trendów wpływających na kolejny znaczny wzrost polskiego e-handlu sformułował Maciej Wyszyński. Według prognoz dyrektora zarządzającego Sociomantic Labs wartość handlu internetowego w Polsce w 2016 roku osiągnie 36 mld zł, a w ciągu najbliższych 5 lat podwoi się. W tym wydaniu przedstawiamy też metody wyceny marki w e-commerce oraz poradniki dotyczące optymalizacji kampanii AdWords, tytułów ofert i porzuconych koszyków. Zastanawiamy się także nad planami rządu dla polskiego rynku cyfrowego. Zapraszam do lektury!


MENSIS STRATEGIE 26

Wycena marki w e-commerce

MARKETING 43

MAREK GĄD

28

Najczęstsze błędy identyfikowania podczas badań z użytkownikami

Druk 3D w każdym domu wywiad z Danielem Losinskim CEO Skriware KRZYSZTOF RDZEŃ

35

Test odzyskiwania koszyka czy to rzeczywiście działa? PIOTR ORACZ

39

Jak urządzenia mobilne zmieniają e-commerce? 10 najczęściej zadawanych pytań o m-commerce EWA WOJCIECHOWSKA

PARTNERZY

RUBRYKI STAŁE 56

KRZYSZTOF MARZEC

Ekspansja e-commerce za granicę - jak i gdzie zacząć? ANDRZEJ LEMAŃSKI

50

JAROSŁAW SOLECKI

31

Ulepsz swoje reklamy AdWords wykorzystując rozszerzenia reklam

39/2015

Przepis na sukces e-sklepu ŁUKASZ JAJE

52

Nieprzyzwoicie dobry tytuł oferty. Tryptyk. Część I: wartość informacyjna MACIEJ DUTKO

58

Platforma ODR - nowy pozasądowy sposób rozwiązywania sporów konsumenckich KONRAD CIOCZEK


6

mensis.pl

felieton

Jednoprocentowy postęp Krzysztof Skubis

Warto się nim zająć?

Zapewne odpowiesz: „nie warto - szkoda czasu i wysiłku”. Chyba, że mamy do czynienia z jakimś mistrzem, który w swojej dziedzinie jest bliski ideału. Wtedy – wyjątkowo – zgodzisz się zapewne, że tenże mistrz powinien się zainteresować postępem o 1%. Wiadomo przecież, że im bliżej do ideału tym trudniej osiągnąć postęp.

Szkoda czasu i wysiłku? Jak dużo czasu i wysiłku zajmuje Ci wdrożenie dużej (wartej Twojej uwagi) zmiany? Dużo? Ja też tak twierdzę. Z mojego doświadczenia: w procesie coachingowym praca nad ważną (i trudną) dla Klienta zmianą najczęściej zajmuje około pół roku. I to przy założeniu ciężkiej pracy Klienta pomiędzy spotkaniami z coachem

(spotkania średnio co dwa tygodnie) oraz przy założeniu pomyślnego rozwiązywania kolejnych problemów. Czy wiesz jak często próby dużych (wartych Twojej uwagi) zmian kończą się niepowodzeniem? Michael Hyatt http://michaelhyatt.com/ w czasie swojego szkolenia „Best Year Ever” podaje następujące dane:


felieton

• • •

25% ludzi porzuca postanowienie noworoczne po jednym tygodniu 60% ludzi porzuca postanowienie noworoczne w ciągu pół roku przeciętny człowiek podejmuje to samo postanowienie noworoczne 10 razy (w różnych latach) – bez rezultatu nawet po ataku serca: tylko 14% pacjentów wprowadza trwałe zmiany dotyczące żywienia, czy ćwiczeń

Przyjrzyj się teraz sobie uczciwie: jakiej ważnej zmiany chcesz w swoim życiu? Co spowodowało, że jeszcze nie jest wdrożona? Brak wiary w siebie? Zbyt duży wysiłek, który trzeba by włożyć? Zbyt dużo czasu jaki trzeba by poświęcić? Zbyt wiele rzeczy, z których trzeba by zrezygnować? A może masz już za sobą nieudane próby wdrożenia dużych, ważnych zmian? I to bolesne doświadczenie wprowadziło Cię w stan: „ja to już niczego zmieniać u siebie nie będę”? A gdyby chodziło o malutką (jednoprocentową) zmianę?

Mała zmiana Zakładam, że wierzysz, że dasz radę wdrożyć malutką (np. jednoprocentową) zmianę. Wierzysz, że możesz? Tylko, że „to nic nie da”? Na razie zignoruj Twojego wewnętrznego krytyka (http://bit.ly/1JTvNgo) z jego „to nic nie da”. Jeszcze do niego wrócimy. Zatem wierzysz, że możesz dokonać małej zmiany. Skąd ta wiara? Bo mała zmiana oznacza najczęściej mały wysiłek? Najczęściej tak właśnie jest. Mała zmiana oznacza też szybką zmianę? Właśnie. Tak, wiem - Twój wewnętrzny krytyk znowu się wyrwał, tym razem z frazą: „jednoprocentowej zmiany to się nawet nie zauważy”.

mensis.pl

7

Policz sobie A jaką zmianę na pewno da się zauważyć? Dwudziestoprocentową? Też tak myślę. Wierzysz, że jednoprocentową zmianę można wdrożyć w ciągu jednego dnia? Ja też. Oczywiście nie każdą i nie zawsze. Ale, na razie, nie zajmujemy się wyjątkami. Jasne. Potem trzeba się pilnować żeby tę (nawet jednoprocentową) zmianę utrwalić (znowu wewnętrzny krytyk). Z tym, że utrwalenie tej zmiany też nie będzie trudne. Chyba nawet będzie łatwiejsze od jej pierwszego wprowadzenia w życie. A po pewnym czasie to, co zmienisz stanie się Twoim zwyczajem (zautomatyzuje się). Zatem, gdyby codziennie wdrażać jednoprocentowy postęp to kiedy osiągnie się postęp dwudziestoprocentowy? Po 20 dniach? Nawet po 19 dniach (procent składany). A kiedy postęp stuprocentowy? Po 70 dniach. Nie wierzysz? Policz sobie: http://www.czytosieoplaca.pl/procent-skladany.html. Wyobraź to sobie. Zauważyć pierwsze efekty zmian po zaledwie 19 dniach. Stać się dwa razy lepszym w danym obszarze w ciągu zaledwie 70 dni. A każdego dnia poprawiać coś tylko o 1%. Tak, wiem. Trudno znajdować kolejne jednoprocentowe usprawnienia w tej samej dziedzinie przez kolejnych 70 dni. Ale np. przez 19 dni (niekoniecznie kolejnych)? Przy czym warto zwrócić uwagę, że gdy chodzi o jednoprocentowy postęp to w grę wchodzą też drobiazgi. Czasem niezwiązane bezpośrednio z obszarem, nad którym pracujesz.


8

mensis.pl

Co wpływa na końcowy sukces? W wymiernej dziedzinie jaką jest sport (choć nie we wszystkich dyscyplinach) często o końcowym sukcesie decydują niuanse. W takim np. tenisie ziemnym często nie widać, na pierwszy rzut oka (o ile się tenisistów nie zna), który gracz jest w rankingu 12, a który np. dopiero 56. Grają ze sobą jak równy z równym. Jednak, w takim pojedynku, ostatecznie najczęściej zwycięża ten, który w rankingu jest 12. Po wyrównanym meczu komentatorzy mówią o: „koncentracji we właściwych momentach”, „większej odporności psychicznej”, „lepszej dyspozycji dnia”. Innymi słowy „decydowały drobiazgi, szczegóły”. Teraz wyobraź sobie, że jesteś tenisistą/ tenisistką i pracujesz nad tym, aby osiągać lepsze wyniki. Co robisz? Pytasz trenera? Świetnie. A co radzi Ci trener? To zależy? Od czego? Tak, od tego jaki to trener. Jeden uważa, że kluczowa jest wydolność fizyczna, inny, że technika, jeszcze inny, że psychika. Ten, że szybkość; tamten, że wytrzymałość; ów, że trzeba eliminować słabe punkty; jeszcze inny, że trzeba się skoncentrować na swoich silnych stronach i je doprowadzić do mistrzostwa. Którego wybierasz? Nie wiesz? A co powiesz na trenera (zdarzają się tacy), który patrzy na całość, zwraca uwagę na drobiazgi. Masz dobry serwis, ale on zwraca Ci uwagę na drobny niuans (ustawienie stóp przed serwisem) , który pozwala Ci się poprawić o 1% w serwisie. Sugeruje Ci zmianę poduszki, abyś lepiej spał/spała. Dorzuca pomysł na lekką modyfikację diety w dniu zawodów. Podsuwa Ci radę dotyczącą odizolowywania się od krzyków publiczności w czasie meczu.

felieton

Itd., itp. W sumie kilkanaście drobnych zmian. Każda z nich z osobna – nie stanowi o różnicy, ale wszystkie razem mogą spowodować, że zaczniesz wygrywać te mecze, które dawniej przegrywałeś/przegrywałaś. Że takich trenerów jest mało? I co z tego? Nie namawiam Cię przecież, abyś takiego trenera zatrudnił/ zatrudniła.

Bądź swoim trenerem dbającym o niuanse Nawet najlepszy trener nie zna się na wszystkim. Ale może pytać specjalistów. Musi tylko chcieć. I musi dostrzegać obszary, o których zazwyczaj się nie myśli. Przy czym w obszarach, o których się zazwyczaj myśli też można dostrzegać (wiele) możliwości jednoprocentowych usprawnień. Tobie, niezależnie od obszaru nad jakim ze c h ce sz p ra cowa ć , p o d rz u c a m k l i ka nieoczywistych (a może dla Ciebie oczywistych) obszarów: • • • • • • • •

jak dobrze się wysypiasz? ile godzin śpisz? o której się kładziesz? o której wstajesz? jak się odżywiasz? ile jadasz posiłków? o jakich porach? co jadasz? jak odpoczywasz? ile czasu? kiedy? czy jesteś potem wypoczęty/wypoczęta? co czytasz? książki, czasopisma, artykuły? jak dużo? jak często? na jaki temat? czego słuchasz? jak głośno? jak często? w jakich warunkach? jakie programy oglądasz? w jakich warunkach? z kim? z kim się spotykasz? o czym rozmawiasz? jak się potem czujesz? ….


felieton

mensis.pl

Podoba Ci się idea? To poświęć kilka minut i wypisz sobie te obszary (przynajmniej 10), które wiążą się z Twoim głównym tematem. Możesz skorzystać z moich podpowiedzi. A potem dla każdego z tych obszarów obmyśl przynajmniej jedną prostą zmianę, która da Ci jednoprocentową poprawę.

Co dalej? Teraz już tylko trzeba po kolei wdrażać drobne zmiany i czekać na zauważalne efekty. Dobra wiadomość jest taka, że jak już się nauczysz zwracać uwagę na niuanse – to zaczniesz mieć dziesiątki pomysłów na drobne zmiany. I trzeba będzie je uszeregować według ważności, bo wszystkich naraz wdrożyć się nie da. Takiej właśnie sytuacji Ci życzę. I trzymam za Ciebie kciuki!

Chcesz się tematowi bliżej przyjrzeć? Przeczytaj książkę Alana Weissa „Zawód konsultant” wypełnioną „1-procentowymi wskazówkami”. Książka dotyczy budowania własnego biznesu, ale idea 1-procentowych usprawnień może być (moim zdaniem) zastosowana w każdej dziedzinie. PS. Możesz dostawać e-mailem wiadomości o moich tekstach: http://skris.pl/Prenumerata.htm. Prenumeratorzy mogą pobrać plik excelowy pracy z "kołem życia": http://skris.pl/kolo-zycia/.

Krzysztof Skubis Pomagam w opanowaniu stresu (zarządzaniu emocjami). Sprawiam, że moi – przedtem zestresowani - klienci przestają żyć w ciągłym stresie. Nie boją się swoich emocji, ale czerpią z nich radość i siłę. W pracy nad stresem podsuwam szereg narzędzi, które pozwalają: określać poziom stresu, wykrywać zagrożenia i reagować w chwilach kryzysu. Najważniejsze jest jednak długofalowe podejście, w którym nie dopuszcza się do wzrostu stresu do poziomu, który upośledza funkcjonowanie. Osiągamy to z klientami przede wszystkim poprzez właściwe zarządzanie emocjami. Mam ponad dwudziestoletnie doświadczenie zawodowe. Większość życia zawodowego spędziłem w korporacjach, głównie jako manager lub kierownik projektu (w obszarze IT). Mam za sobą wiele korporacyjnych szkoleń z zakresu coachingu i mentoringu oraz wieloletnie doświadczenie jako coach i mentor. Zdobyłem certyfikat ACC wydany przez International Coach Federation (ICF), jestem też Certyfikowanym Coachem CoachWise. Mam też kilkuletnie doświadczenie jako instruktor i trener. Piszę o coachingu, stresie, emocjach w Productive! Magazine oraz Mensis.pl. Prowadzę też bloga: http://skris.pl/. Jestem magistrem fizyki oraz doktorem nauk medycznych. Lubię podróżować, jestem kinomanem, interesuję się sportem, kocham koty.

9


10

mensis.pl

felieton

Firmy technologiczne, czyli jakie? Rzecz o tym, jak wszystko staje się technologią, czyli nic nią nie jest. Andrzej Lemański

W Traktacie logiczno-filozoficznym, jednym z najważniejszych dzieł ustalających relacje między językiem a rzeczywistością, Ludwik Wittgensttein napisał co następuje: „Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata”. Tym samym zwrócił uwagę na fundamentalny fakt: im lepiej opanowujemy i rozwijamy swój język, tym więcej różnic jesteśmy w stanie nazwać. A im więcej różnicy potrafimy określić, tym dokładniejszą analizę potrafimy przeprowadzić, co przekłada się na lepsze rozumienie świata. Wszak, znów przywołując Wittgenstteina, „ogół istniejących stanów rzeczy jest światem”.

P

o co ten skrócony wykład? Aby zwrócić uwagę na problem zbyt pobłażliwego traktowania przez wielu dziennikarzy pojęcia technologii. Technologia dziś staje się wszystkim. Technologicznymi nazywane są praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa d z i a ł a j ą c e w I n t e r n e c i e . Fa c e b o o k , Google, Microsoft, IBM etc. Intuicyjnie, wyczuwamy, że chodzi tu o „nowoczesność”,

a więc „nowoczesne technologie”. A skoro nowoczesne technologie to tzw informacjonalizm, społeczeństwo informacyjne, komputery, Internet, czyli szeroko pojęte przetwarzanie informacji. O taki, potężny dodajmy, skrót myślowy możemy podejrzewać w i ę k s zo ś ć d z i e n n i k a rz y p ra c u j ą c yc h w popularnych tytułach. I jest to skrót, który niewątpliwie zabija myślenie o przyszłości


felieton

gospodarki i przedsiębiorstw. Prawdopodobnie, jest to także przyczyna sztucznie napędzanego strachu przed bezrobociem technologicznym. Skąd takie wnioski? Zacznijmy od podstaw, czyli objaśnienia e ty m o l o g i i s ł owa te c h n o l o g i a . S ł owo technologia to zbitek greckich słów„techne” oraz „logia”. W języku polskim ostatni człon „logia” sugeruje związek z nauką, stąd biologia etc, zaś w łacinie oznacza mowę, rozprawę czy też traktat. Innymi słowy, w uproszczeniu możemy mówić tu o zbiorze wiedzy, który stawia jakiś problem i go rozwiązuje. Techne zaś oznacza umiejętność, rzemiosło, ale także sztukę. Grecy twierdzili, że techne to pojęcie kryjące wszelkie „sztuki mechaniczne”, zaś Arystoteles dodał, że jest to reprezentacja aktywności będących mniej lub bardziej udaną kopią sił przyrody. Stąd pisząc lub mówiąc technologia, zawsze należy dopowiedzieć lub dopytać: jaka technologia? A to rodzi pierwszy zarzut względem używania pojęć takich jak „firmy technologiczne” lub „firmy high-tech”. Niech za przykład posłuży ranking Bloomberga największych firm świata, w którym Apple, Alphabet, Microsoft, Amazon, Facebook zostały określone mianem „tech company” (firmy technologiczne). Tak jakby Exxon Mobile, Petrochina, czy też General Electric nie były firmami technologicznymi. Naturalnie, w każdym wyżej wymienionym wypadku rozmawiamy o przedsiębiorstwach, które są dysponentem technologii w swoich branżach: petrochemicznej, elektrycznej, silnikowej, etc. Takimi samymi dysponentami technologiach są firmy takie jak Google, Apple czy Microsoft. Warto przy tym zwrócić uwagę, że Apple to firma po prostu produkująca elektronikę, Microsoft i Google specjalizują się w produkcji oprogramowania, Facebook w technologii komunikacyjnych (np. jak Bell Labs), zaś Amazon

mensis.pl

11

w handlu i mediach. Naturalnie, każda z powyższych firm dysponuje unikalnymi technologiami, które zakupiła lub rozwinęła w ramach własnych dywizji R+D. Nie zmienia to jednak faktu, że nie różnią się one niczym od Exxon Mobile czy też General Electric, które w momencie powstawania branż elektrycznej czy petrochemicznej z pewnością mogłyby być określane jako high-tech lub „technologiczne”. Jednak nigdy nie były – skąd więc to mylące określenie w przypadku dzisiejszych wschodzących gigantów globalnej gospodarki? Przede wszystkim jest to efekt pozostałości po określeniach używanych na firmy z Doliny Krzemowej. Nowoczesne technologie, hightech, lub po prostu technologie to zwroty, które w żargonie dziennikarskim na stałe przylgnęły do firm, które z komputerów uczyniły swój główny profil działalności. Z pewnością 30 lat temu nie wszystkie firmy miały coś wspólnego z komputerami i budowaniem procesów przetwarzania informacji, stąd zwrot hightech miał sens. Dziś, bycie „technologicznym” w każdej branży oznacza przetwarzanie potężnych wolumenów informacji. Nieważne, czy chodzi o produkcję żarówki, paliwa czy tabletu. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że dziś high-tech są firmy, które potrafią przyspieszyć procesy technologiczne dzięki komputerom, nie zaś te, które co i raz to wymyślają odrobinę szybszy procesor. Zwraca to uwagę na problem stopniowego przechodzenia cechy, którą możemy określić jako „high-tech” (sugerującej pewną formę przodującego sektora w gospodarce), z sektora produkcji komputerów i szerzej elektroniki konsumenckiej na inne segmenty gospodarki takie jak np. biotechnologie, czy też tworzenie zaawansowanego inteligentnego


12

mensis.pl

oprogramowania wnioskującego, takiego jak IBM Watson. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Innymi słowy, o ile firmy takie jak Samsung czy Apple nadal pozostają na czołówkach gazet, o tyle dawno nie są już w czołówce światowych innowatorów. Słowo „innowacyjność” jej tutaj kluczem, ponieważ można podejrzewać, że w powszechnym odbiorze „technologiczny” to w sporej mierze tyle co „innowacyjny”. To może wiązać się z kolei z innym problemem określanym jako „bezrobocie technologiczne”. Obserwując rozwój trendów technologicznych łatwo dojść do wniosku, że za kilka dekad możemy utracić większość miejsc pracy z powodu rozwoju technologii informacyjnych. Jak zostało wspomniane wcześniej zaawansowane przetwarzanie informacji obecne jest w każdej branży i dotyczy każdej technologii. Stąd skracanie zaangażowania ilości kosztochłonnych zasobów ludzkich w proces przetwarzania informacji, tam gdzie jest to możliwe, jest naturalną koleją rzeczy w gospodarce nastawionej na wciąż rosnącą wydajność. Problem w tym, że perspektywa jaką przyjmują autorzy opracowań jest prostą ekstrapolacją aktualnych trendów, w ramach których przodującą rolę w globalnej gospodarce mają firmy rozwijające technologie mające na celu przetwarzanie jak największej liczby informacji. To z kolei zapewne doprowadzi to masowego „wyginięcia” wielu miejsc pracy opartych o takie czy inne zajęcie w postaci przetwarzania informacji. To naturalna kolej rzeczy, która wynika z nadmiarowej ilości posad w tej dziedzinie – tak głosi chociażby James Beniger, który zwrócił uwagę, że gospodarka przemysłowa produkująca miliony produktów na minutę wymusiła obok obiegu towarowego wytworzenie silnego obiegu informacyjnego, abyśmy mogli zarządzać globalną dystrybucją

felieton

tego co wytworzono, oraz globalną transportem ludzi. Dziś obieg ten może być realizowany przez maszyny. Podobnie jak niegdyś, manufaktury oparte o pracę ludzkich rąk zostały zastąpione przez produkcję wielkoskalową opartą o pracę maszyn. Stąd dziś, kiedy firmy, które zapoczątkowały erę maszynowego przetwarzania informacji wciąż nazywane są mianem technologicznych lub high-tech ludzkość zamyka sobie perspektywy intelektualne do badania i kreowania nowych możliwości, dla których przetwarzanie informacji nie jest celem samym w sobie ale tylko fundamentem, tak jak dziś fundamentem do budowania technologii informacyjnej jest wydobywanie i przetapianie rud metali. Pozostaje pytanie: co też takiego wyłoni się z rudy informacyjnej, którą dziś uczymy się przetapiać? Z pewnością coś technologicznego.

Andrzej Lemański Specjalista ds marketingu internetowego i public relations. Zastępca redaktora naczelnego Mensis.pl


rynek

mensis.pl

13

Od papieża, po cios w e-sklepy Łukasz Jaje

W tle nośnych medialnie tematów toczą się dyskusje, na podstawie których zapadną decyzje m.in. co do przyszłości polskiego rynku cyfrowego, innowacji czy e-administracji. Za nami jest już kilka posiedzeń sejmowej komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii. Część z posłów poznała pomysły minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej oraz ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Najwyższy czas, aby zamiary polityków dotarły do szerszego grona odbiorców. Na podstawie zapisów z posiedzeń komisji, prezentuję najważniejsze założenia rządu.

Nowela franciszkańska Jeden z tematów, jakie poruszyła Anna Streżyńska podczas spotkania z członkami komisji to… tzw. nowela franciszkańska. Brzmi intrygująco w odniesieniu do cyfryzacji, a chodzi po prostu o Światowe Dni Młodzieży. Wydarzenie z udziałem papieża Franciszka odbędzie się pod koniec lipca. Obecnie istnieją obawy czy uda się zapewnić uczestnikom komfort korzystania z sieci, jak i skuteczny kontakt ze służbami bądź organizatorami. Każdy z nich przywiezie ze sobą co najmniej telefon komórkowy i zapewne tablet, aby, po pierwsze - robić zdjęcia, po drugie – wysyłać je w sieci do rodziny czy znajomych. W związku z tym sieć bardzo łatwo wypełni się tym prywatnym ruchem. Spodziewamy się nawet 3 mln osób w mieście Krakowie, które ma 750 tys. mieszkańców. Wiemy, że infrastruktura telekomunikacyjna tego nie wytrzyma – zauważa minister Streżyńska. Stąd prace nad nowelizacją ustawy, która ma umożliwić szybką rozbudowę sieci telekomunikacyjnej i stosowanie urządzeń tymczasowych tam, gdzie istnieje taka potrzeba

z uwagi np. na organizację ważnego wydarzenia. Cóż, kto by się spodziewał, że wizyta papieża Franciszka i ŚDM przyniosą wymierne efekty dla rozwoju sieci telekomunikacyjnych w naszym kraju?

Uczniowie do nauki programowania Kolejnym celem Anny Streżyńskiej jest rozwój kompetencji cyfrowych Polaków, m.in. poprzez wprowadzenie powszechnego nauczania programowania w szkołach podstawowych i średnich. Zdaniem minister, to bardzo istotna kwestia chociażby z punktu widzenia biznesu 4.0. - Czyli tej epoki biznesu, która nas czeka, polegającej na rozmowie pomiędzy maszynami produkującymi inteligentne i tworzone na zamówienie produkty, także wysokiej myśli technologicznej – Anna Streżyńska tłumaczyła komisji. Przy okazji wspomnę o przymiarkach rządu do wdrożenia do naszego porządku prawnego o cyberbezpieczeństwie oraz otwieraniu danych publicznych do ponownego wykorzystania, np. w biznesie kreatywnym. Poseł Marcin Horała poruszył problem tzw. copyright trolling, czyli wykorzystywanie instytucji państwowych przez różnorakie


14

mensis.pl

podmioty w celu składania masowych doniesień o możliwości popełnienia przestępstwa i uzyskiwaniu dostępu do danych osobowych, aby przygotować pozwy cywilne. Często w ten sposób wyłudza się odszkodowania od niewinnych osób. Niestety, copyright trolling, to problem, którego rozwiązanie leży w gestii kilku ministerstw.

Wydatki na e-administrację pod lupą Marnotrawienie pieniędzy – oto jeden z grzechów głównych Ministerstwa Cyfryzacji. Jednym ze sztandarowych przykładów jest projekt ePUAP. Wydatek rzędu 150 mln zł w niewielkim stopniu przysłużył się Polakom. Zmianą na lepsze ma być portal Obywatel.gov. pl. Streżyńska mówi, że to będzie jedna domena informacyjno-usługowa całej administracji - na wzór domeny gov.uk z funkcjonalnym i prostym (i takim samym językiem polskim, zamiast urzędniczej nowomowy) menu dla usługi, z której dana osoba chce skorzystać. Zanosi się także na spore zmiany dla niektórych firm, świadczących usługi związane z e-administracją: Bardzo często zakupy dokonywane są w sposób nieprzemyślany, na wyrost i zawierają w sobie bardzo dużo elementów zbędnych, dekoracyjnych. Uprzywilejowane w tym procesie zakupowym są największe firmy. Można powiedzieć - gdy się przejrzy ostatnie procesy informatyzacji państwa - że te same firmy się powtarzają. Nie inwestujemy zatem naszego wysiłku w wykreowanie mocnego sektora małych i średnich przedsiębiorstw specjalizujących się w informatyce. Tym projektom towarzyszy też bardzo kosztowne

rynek

doradztwo, nie tylko prawne, ale techniczne i ekonomiczne – wylicza Streżyńska. Tyle ze strony minister cyfryzacji. Teraz sprawdźmy, jakie są plany ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego.

StartinPoland Minister Morawiecki na komisji cyfryzacji mówił wiele o innowacyjności. Mało tego, zaznaczył, że rozwój tego kierunku należy do kluczowych elementów dla powodzenia strategii rozwoju kraju. Jego zdaniem, Polska wpadła w pułapkę średniego rozwoju – nasze produkty i usługi są na tyle zaawansowane, żeby przebić te z krajów mniej rozwiniętych, lecz wciąż wiele im brakuje do rywalizacji z najlepszymi. Rząd rozpoczął analizy poszczególnych sektorów. Efektem ma być wyłonienie tych, które możemy rozwijać i osiągnąć przewagę. Chcemy pobudzać potencjał innowacyjny w przedsiębiorstwach w Polsce. Jest to jedno z ważniejszych wyzwań nowoczesnej gospodarki. Na tym również będziemy się koncentrować – zarówno na tworzeniu własnych, nowoczesnych rozwiązań, jak i na imporcie technologii – ale wprzęgniętych w naszą architekturę gospodarczą. W tym kontekście ogromną rolę będą odgrywały nasze programy start-upowe, wsparcie poszczególnych inicjatyw tego typu – zaznacza Mateusz Morawiecki. Rząd chce walczyć z drenażem mózgów. Stąd pomysł utworzenia inkubatora StartinPoland, wspierającego rodzime inicjatywy, także poprzez budowanie pomostów pomiędzy start-upami a zaawansowanymi technologicznie firmami czy tzw. championami narodowymi.


rynek

Na spotkaniu komisji była również mowa o stymulowaniu firm prywatnych. Niestety m i n i s te r p a t rzy n i ez by t p rzyc hy l ny m okiem na wprowadzenie potencjalnych ulg inwestycyjnych. Zastanawiamy się nad odpowiednimi regulacjami, takimi, które nie będą tworzyły kolejnej przestrzeni do tzw. optymalizacji podatkowej, ponieważ w tym zakresie mamy bardzo dużo do wykonania. W Polsce osiem lat temu pozyskiwaliśmy z CIT 30 miliardów złotych. Dzisiaj, po ośmiu latach, przychody firm wzrosły dwukrotnie, a z CIT pozyskujemy 28 mld złotych. Zatem ten wypływ czy optymalizacja – czasami można tutaj zapewne użyć bardziej brutalnego słowa, czyli te oszustwa podatkowe są na bardzo wysokim poziomie – skwitował minister Morawiecki.

mensis.pl

15

o których powiedział pan poseł, są bardzo mocno artykułowane – tylko dokładnie odwrotnie – przez liczne zrzeszenia małych, średnich i większych przedsiębiorców. Pytają – „jak my, sprzedający buty czy sprzedający książki, czy sprzedający cokolwiek innego, mamy konkurować z tymi, którzy nie płacą podatków i jeszcze dodatkowo mają niższe koszty?” – ripostuje minister rozwoju. Bez wątpienia Polska ma spore pole do popisu. Główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek przytoczyła bowiem dane z GUS. Wynika z nich, że zaledwie 10 tys. firm na 1,8 mln aktywnych w Polsce wydało jakiekolwiek środki na działalność innowacyjną w latach 2012-2014. Zarys działań rządu już znamy, czas na efekty.

Póki co, w grę wchodzą np. ulgi na przyspieszoną a m o r tyza c j ą b ą dź za ku p te c h n o l o g i i , umożliwiających firmom pozyskiwanie jej lub wytwarzania w ramach własnych badań.

E-sklepy na uprzywilejowanej pozycji? Poseł Andrzej Halicki dostrzegł sprzeczność w słowach ministra. - Zamiast zachęt i ulg, wprowadza się np. podatek od sklepów internetowych, czyli krótko mówiąc – zamiast polityki ułatwiania następują kolejne restrykcje – zauważył. Odpowiedź ze strony Mateusza Morawieckiego raczej nie przypadnie do gustu właścicielom e-sklepów. Dzisiaj nowa działalność pod tytułem „sklepy internetowe” korzysta z nieuprawnionych – w sensie zróżnicowanych – korzyści podatkowych, jeżeli nie jest opodatkowana podobnie do sklepów tradycyjnych. Te uwagi,

Łukasz Jaje Człowiek o dziennikarskiej wnikliwośći i marketingowym zacięciu. Były redaktor "Gazety Krakowskiej", który w poszukiwaniu nowych wyzwań trafił do agencji marketingu internetowego They.pl. Umiejętności nabyte w obu miejscach pracy zaowocowały założeniem własnej firmy Kreatora treści - specjalizującej się w tworzeniu wartościowego contentu oraz obsługi fotograficznej i PR-owskiej.


16

mensis.pl

rynek

Barometr e-commerce: najważniejszych trendów dla polskiego e-biznesu

6

Maciej Wyszyński

Wartość rynku e-handlu w Polsce w 2016 roku wzrośnie do blisko 36 mld zł, a w ciągu najbliższych 5 lat podwoi się. Z kolei liczba e-sklepów wzrośnie o 7 proc. Jakie trendy najsilniej wpłyną na polski e-biznes w najbliższych latach?

Do końca dekady wartość rynku e-commerce w Polsce podwoi się i będzie bliska 10 proc. udziału w całym handlu. Z kolei w Europie w 2020 r. e-zakupy będą odpowiadać nawet za 45 proc. przychodów ze sprzedaży ogółem. Liczba sklepów internetowych w Polsce w bieżącym roku wzrośnie o 7 proc. i przekroczy 23,5 tys., a w 2020 r. będzie ich już ponad 30 tys. Które innowacyjne działania i technologie będą najsilniejszymi stymulatorami wzrostu rynku e-commerce?

1

Personalizacja

Klienci zaczynają traktować spersonalizowane oferty jak standard. Pokazują to badania – 70 proc. konsumentów czuje się komfortowo, widząc przekazy reklamowe skierowane specjalne do nich. Bezosobowe reklamy produktów i usług to najszybsza droga do utraty potencjalnego klienta. Personalizacja wychodzi jednak poza obszar samej reklamy i dotyczy kontaktów z e-konsumentem na wielu poziomach – od komunikacji mailowej, przez obsługę klienta, po zindywidualizowany produkt i jego opakowanie.

2

Programmatic buying

To krok dalej w personalizacji – reklamy d o s t o s o w a n e d o k o n k re t n e g o internauty dostarczane są błyskawicznie, dzięki automatyzacji procesów i analizie, która pozwala rozpoznać potrzeby danej osoby i zaprezentować mu odpowiednią reklamę. A cały proces trwa ułamek sekundy! Jak pokazują nasze ostatnie badania, aż 92 proc. marketerów ocenia pozytywnie rezultaty kampanii wykorzystującej model programmatic, a 33 proc. zamierza zwiększyć wydatki związane z zastosowaniem tej technologii.

3

Lojalność i CRM

Internauta, który wraca na zakupy do sklepu internetowego, zwykle wydaje w nim kilka razy więcej niż nowy klient. Co więcej, wartość jego koszyka rośnie wraz z kolejnymi zakupami. W zatrzymaniu klienta pomaga analiza danych z CRM - 53 proc. amerykańskich marketerów zwiększyło wydatki na rozwój CRM, aby osiągnąć wyższą sprzedaż.


rynek

4

Omnichannel i korzystanie z różnych urządzeń (cross devices)

Współczesny konsument żyje w biegu. Np. jednocześnie odpowiada na maile na laptopie i przegląda najnowsze wpisy w portalach społecznościowych na tablecie. Oglądając towar w sklepie, sięga po smartfon i porównuje ceny. Dzięki wdrażaniu spójnej strategii marketingowo-sprzedażowej niezależnie od kanału i urządzenia, z którego korzysta klient, sprzedawcy mogą osiągać coraz lepsze wyniki sprzedaży.

5

M-commerce, w tym płatności mobilne

Z n a c z e n i e s e k t o ra m o b i l n e g o w sprzedaży rośnie, choć nie tak gwałtownie jak od kilku lat przewidują eksperci. Tak czy inaczej e-firmy muszą dostosować się do tego trendu. Najnowsze dane wskazują, że użytkownicy spoglądają na swoje smartfony nawet 221 razy dziennie. Stąd na liście priorytetów e-sklepów musi być stworzenie strony lub aplikacji mobilnej. Zdaniem ekspertów aplikacje mobilne dostarczają nawet o 70 proc. wyższej konwersji w zakresie ilości wyświetleń reklamy i o 50 proc. więcej sprzedaży w porównaniu do stron mobilnych. Wąskim gardłem branży m-commerce w dalszym ciągu są płatności mobilne. W ubiegłym roku według Gemiusa 37 proc. e-konsumentów korzystało ze smartfonów i tabletów w procesie zakupów online, jednak transakcje nie były finalizowane.

6

Cały lejek sprzedażowy (Full funnel)

Marketerzy powinni się skupić na całym lejku sprzedażowym, a nie tylko na jego ostatniej fazie tuż przed zakupem. Celem jest równomierne wspieranie wszystkich etapów procesu zakupowego – budowanie świadomości

mensis.pl

17

i wzbudzenie zainteresowania produktem, nakłonienie do podjęcia decyzji, a także budowanie lojalności i zachęcenie klienta do kolejnych odwiedzin sklepu. Mniejsze znaczenie dla przychodów firm handlujących w sieci mają kolejne zjawiska. Marketing 3.0 m.in. marketing predyktywny, to dla e-przedsiębiorców nowość, która jednak szybko może zyskać na znaczeniu. Dostawa tego samego dnia (Same-Day Delivery) to z jednej strony atrakcyjna usługa dla klientów, lecz dla wielu e-sklepów balansująca na granicy opłacalności. Na takie posunięcie mogą sobie pozwolić największe marki. Handel transgraniczny dla wielu e-przedsiębiorców ma tyle samo zalet, co wad. Z drugiej strony, w Polsce zakupy robi ok. 16 mln osób, a w całej Europie ok. 331 mln – jest zatem o co walczyć. W przypadku social commerce, jedni eksperci wskazują, że trend ten może okazać się w niedalekiej przyszłości bardzo znaczący, a jednocześnie najnowsze badania GlobalWeblndex pokazują, że wciąż niewielu użytkowników serwisów społecznościowych z a i n t e re s o w a n yc h j e s t m o ż l i w o ś c i ą bezpośredniego kupna na platformie np. w przypadku Facebooka mniej niż 10 proc. użytkowników. W dobie stale postępującego rozwoju nowych technologii, trend dotyczący oferowania oprogramowania jako usługi (SaaS) stanowi kapitalne rozwiązanie dla większości e-sklepów i stale zyskuje na znaczeniu. Aż 70 proc. światowego biznesu korzysta z „chmury” – globalny rynek w tym sektorze wciąż rośnie i w 2020 roku będzie wart 241 mld dolarów. Trendem, który może jeszcze nie jest kluczowy, ale nie wolno go zignorować, jest rosnąca popularność AdBlocka. To ważny sygnał dla reklamodawców, którzy mogą stracić wielu potencjalnych klientów. Branża e-commerce


18

mensis.pl

albo więc dostosuje się do zmian np. poprzez stosowanie tylko spersonalizowanych i idealnie dostosowanych przekazów reklamowych, lub położy nacisk na inne formy dotarcia do klienta i doskonalenie technologii. Wśród czynników najsłabiej oddziałujących na polski e-handel, w „Barometrze e-commerce 2016”, znalazły się m.in. beacony oraz internet rzeczy (IoT). Tylko 29 proc. sprzedawców na świecie zaimplementowało beacony w swoich sklepach. W Polsce to w dalszym ciągu nowość, testowana przez liderów rynku. Mało który użytkownik chętnie zainstaluje aplikację, na którą będzie otrzymywał same treści reklamowe. Stale atakujące push notification mogą być naprawdę odstraszające. Z kolei prognozy dotyczące IoT są niezwykle obiecujące (liczba urządzeń podłączonych do sieci w 2012 roku – 8,7 mld, w 2016 roku – 10 mld, a w 2020 roku – aż 50 mld!), a możliwości jego działania przeogromne (sterowane za pomocą internetu samochody, domowe sprzęty, gadżety, lampy uliczne i wiele innych). Mimo to, w Polsce to wciąż bliżej nieokreślona przyszłość. Najbliższe lata pokażą w jakim tempie koncepcja oparta na wykorzystaniu urządzeń, które dzięki Wi-Fi, mobilnemu internetowi czy Bluetooth gromadzą, przetwarzają i wymieniają dane, jednocześnie pozwalając użytkownikom na ich odbiór, zawojuje Polskę.

rynek

Postępujący rozwój technologiczny oraz zmiany przyzwyczajeń konsumentów sprawiają, że z roku na rok rośnie liczba osób robiących zakupy przez internet. Jak pokazują estymacje praktyków i ekspertów, do końca dekady wartość rynku e-commerce w Polsce podwoi się i będzie bliska 10 proc. udziału w całym handlu. Dlatego też przedsiębiorcy chcący wygrać w wyścigu o klienta powinni stawiać na innowacyjne rozwiązania i technologie, które stają się kluczem do osiągnięcia celów biznesowych.

Maciej Wyszyński

Jako dyrektor zarządzający rynkami DACH, CEE oraz MEA w Sociomantic Labs, Maciej Wyszyński odpowiada za strategię, sprzedaż oraz rozwój firmy w regionach, a także za nadzór nad relacjami z klientami. W 2011 wprowadził Sociomantic Labs na polski rynek i do sierpnia 2015 roku był dyrektorem zarządzającym rynkami Europy Środkowo-Wschodniej. Wcześniej pracował jako niezależny konsultant na rynku CEE; przedtem, w 2008 roku, jako szef zanox był odpowiedzialny za otwarcie biura w Polsce; pracował także w serwisie eBay w Berlinie.


rynek

mensis.pl

19

Mobile to dziś więcej, niż tylko responsywny design

Marek Włodarczyk

Mobilna rewolucja trwa - urządzenia mobile staną się wkrótce głównym narzędziem wyszukiwania ofert i dokonywania zakupów, także w Polsce. Zasada „mobile first”, czyli projektowanie doświadczenia zakupowego mając w pierwszej kolejności na uwadze kanał mobilny, powinna więc być już wśród marketerów standardem. Co jednak oznacza to w praktyce i czy na pewno tak jest?

K a n a ł m o b i l ny w k o n te k ś c i e d z i a ł a ń marketingowych, w tym e-mail marketingu, rozpatrywany jest dziś przede wszystkim z perspektywy responsywnego designu. Jak wskazuje już sam tytuł, jest on tak naprawdę ty l ko p u n k te m w y j ś c i a d o s ku te cz n e j komunikacji z wykorzystaniem pośrednictwa kanału mobilnego. Niemniej jednak, można założyć, że to obecnie absolutny standard w komunikacji firm z konsumentami i – pozornie - tak jest. Zgodnie z ubiegłorocznym raportem State of Marketing, większość marketerów (68%) doskonale zdaje sobie sprawę, że responsywny design e-maili i stron docelowych to podstawa. Niestety, przepaść między teorią a praktyką jest bardzo duża. Mniej niż 1/5 marketerów zawsze korzysta z responsywnego designu wiadomości e-mail (19%) i landing page (18%). Wciąż jednak zbyt często zdarza się, że po kliknięciu w link wiadomości wyświetlonej na urządzeniu mobilnym, przekierowani jesteśmy do niedostosowanej do naszego wyświetlacza strony internetowej - a to jeden z prostszych sposobów na zaprzepaszczenie potencjalnej konwersji.

Dlaczego kanał mobilny jest tak ważny? Smartfon stanie się wkrótce głównym narzędziem wyszukiwania ofert i dokonywania zakupów - co do tego nikt chyba nie ma już większych wątpliwości. W samej Polsce wartość m-commerce rośnie w mniej więcej trzykrotnie szybszym tempie niż e-commerce ogółem. Wartość kanału mobilnego jest doskonale widoczna także w kontekście komunikacji z konsumentami za pośrednictwem e-mail marketingu. O ile newslettery i treści promocyjne były w zeszłym roku najczęściej wykorzystywane w ramach kampanii e-mail marketingowych, mobilne wiadomości typu opt-in zostały ocenione jako najbardziej efektywne (State of Marketing 2015). Taką ocenę otrzymały od 76% marketerów, o 10% więcej niż w przypadku newsletterów (66%). Warto wziąć przy tym pod uwagę, że mobilne wiadomości opt-in umożliwiają pozyskanie nie tylko adresów mailowych, ale także numerów telefonów, co w kontekście komunikacji omnichannel ma przecież niebagatelne znaczenie.


20

mensis.pl

Dziś, przez ponad 3/4 użytkowników, e-maile odbierane są na smartfonach lub tabletach, osiągając przy tym wskaźnik otwieralności na poziomie 50%. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że to właśnie na urządzeniach mobilnych usuwamy otrzymane wiadomości znacznie częściej, niż w przypadku poczty desktopowej. Dzieje się tak głównie przez nieatrakcyjny, trudny w odbiorze content. Przyczyn spadku zarówno współczynnika klikalności, jak i samej konwersji, warto więc dopatrywać się w nienajlepszej optymalizacji wiadomości pod kątem urządzeń mobilnych.

Wiadomości przyjazne urządzeniom mobilnym Czym powinny charakteryzować się więc zoptymalizowane wiadomości w kanale mobilnym? Przede wszystkim warto upewnić się, że przyciski Call-To-Action są duże i znajdują się w odpowiedniej odległości od tekstu czy użytych w newsletterze grafik. Ponadto, należy pamiętać o odpowiednim rozmiarze czcionki (około 14 pikseli), trzymaniu się zwięzłej, relatywnie krótkiej treści i nie przesadzaniu z ilością zdjęć w ramach jednej wiadomości. Warto także ograniczyć się do designu jednokolumnowego. Więcej kolumn znacznie utrudnia odbiorcom jakąkolwiek interakcję. B u d u j ą c o p t y m a l n e n e w s l e t te r y n i e zapominajmy także o tym, że urządzenia mobilne to nie tylko smartfony. Od niedawna, oprócz wysyłania typowych, tekstowych i graficznych wiadomości, możliwe jest prawidłowe ich wyświetlanie na smartwatchach. Można także z łatwością zakodować fragment newslettera bez jego automatycznego wyświetlania się – dany paragraf może być osadzony w kodzie i odczytywany wtedy, kiedy zajdzie taka potrzeba.

rynek13

Sukces bez większych wysiłków Pełna optymalizacja mobilna nie musi oznaczać dla marketera dodatkowych trudności ani konieczności znajomości np. HTML – wręcz przeciwnie. Kiedy korzystamy z dobrego oprogramowania do e-mail marketingu, wystarczy jeden szablon, aby wszystkie wersje wiadomości e-mail (w tym mobilna) zostały wygenerowane automatycznie. Oznacza to, że tworzymy jeden newsletter, a jego optymalizacją zajmuje się nasze narzędzie. Uwzględnia to także dostosowanie do każdego urządzenia mobilnego. Dostępny rozmiar ekranu jest dynamicznie wykrywany podczas otwierania wiadomości i na jego podstawie wyświetlana jest jej zawartość. Jednocześnie, wygląd mobilny można zawsze dopasować manualnie, np. wgrywając lub usuwając zdjęcie, wprowadzając układ jednokolumnowy lub rezygnując z części treści, które są dostępne w standardowym newsletterze. Każdą wprowadzoną zmianę można oczywiście przetestować. Za przykład niech posłuży kampania optivo dla jednej z największych na świecie i najbardziej doświadczonych organizacji ochrony przyrody - WWF (World Wide Fund for Nature). Dynamiczny i elastyczny szablon TemplateKit, dostępny w optivo® broadmail, pozwala szybko i z łatwością dowolnie projektować layout newsletterów, dostosowanych do komunikacji mobilnej i automatycznie optymalizowanych pod kątem wszystkich powszechnie używanych smartfonów i tabletów. Nietrudno domyślić się, że w dłuższej perspektywie przekłada się to na zwiększenie liczby darowizn pozyskiwanych poprzez kanał e-mail.


mensis.pl

rynek

Mobile first? Omnichannel first! Kanał mobilny może okazać się niezwykle ważnym elementem większości współczesnych strategii marketingowych. Powinien jednak stanowić element większej całości, czyli k o m u n i k a c j i o m n i c h a n n e l . Po te n c j a ł wielokanałowego komunikowania się z klientem jest tutaj bowiem ogromny. Rozbudowane platformy omnichannelowe umożliwiają znacznie łatwiejsze zintegrowanie kampanii. Dzięki licznym funkcjom crosschannelowym pozwalają na zmapowanie ścieżki konsumenta i towarzyszenie mu na jej poszczególnych etapach. Możliwe jest także proste dokonywanie podziałów i porównań pomiędzy rzeczywistymi i docelowymi wynikami.

Marek Włodarczyk

Country Manager w optivo, gdzie oprócz kreowania działań sprzedażowych i marketingowych na rynku polskim, zarządza

Ponadto, w kontekście omnichannel warto pamiętać również o tym, że z możliwości, jakie dają urządzenia mobilne, możemy korzystać nie tylko online, lecz także offline. Komplementarność tych kanałów umożliwi nam kontakt z odbiorcami za pomocą np. aplikacji WhatsApp czy powiadomień push, które będą pojawiały się na smartfonie użytkownika, nawet jeżeli aktualnie nie jest on podłączony do sieci. Tym samym, nasz kontakt z odbiorcami nie musi być uzależniony od dostępu do sieci, co pozwala na przesyłanie komunikatów w dowolnym momencie.

strategicznie polskim oddziałem firmy. Pracę w optivo rozpoczął w 2014 roku, na stanowisku Sales Director. Jest także ekspertem branży Call Center / Outsourcingu oraz posiada bogatą praktykę biznesową i doświadczenie w budowaniu działań sprzedażowych na terenie całej Europy. Ukończył studia magisterskie na kierunku Socialmanagement w Niemczech, gdzie studiował i pracował łącznie przez ponad 14 lat. Jest też

By w pełni wykorzystać potencjał urządzeń mobilnych i osiągnąć prawdziwą „mobilną fuzję”, warto więc myśleć wielokanałowo i nie poprzestawać na responsywnym designie. Nie zapominajmy o tym, zarówno w momencie wyboru samego narzędzia, jak i planowania poszczególnych elementów naszych kampanii.

absolwentem Podyplomowych Studiów Zarządzania Sprzedażą Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

21


22

mensis.pl

rynek13

Analityka internetowa ecommerce AD2016 Mateusz Ogonowski

Od dłuższego czasu na rynku ecommerce istnieje komunikacja, która podkreśla, że analityka internetowa w organizacji powinna składać się z dwóch elementów: narzędzia analitycznego oraz analityka internetowego. W takim ujęciu to na analityku internetowym spoczywa odpowiedzialność wypracowania odpowiednich rekomendacji, których wdrożenie przyniesie korzyści biznesowe. Jeżeli więc chcesz wykorzystywać analitykę internetową to musisz wykonać dwa kroki: • •

Odpowiednio zainstalować i skonfigurować według Twoich potrzeb narzędzie analityczne… i następnie zrekrutować analityka internetowego

Niestety przykłady z naszego rynku pokazują, że taki sposób myślenia o analityce internetowej prawie nigdy nie przynosi oczekiwanego zwrotu z inwestycji (poprawienia efektywności witryny, ograniczenia kosztów, czy zwiększenia efektywności źródeł ruchu itd.). W końcu z samego patrzenia w zbierane dane jeszcze nic nie wynika.

Z a p o m n i e l i ś my o p r o ce s a c h W opisanym wyżej podejściu do analityki popełniane są dwa podstawowe błędy:

1

Częścią analityki internetowej są procesy, które są zasilane albo uruchamiane dzięki danym online i to dopiero te procesy mogą przynieść mierzalne efekty. Przykładowym procesem wykorzystującym dane może być stały proces optymalizacji współczynnika konwersji, w czasie którego wykorzystujemy dane ilościowe i jakościowe do ciągłego identyfikowania wąskich gardeł, rekomendacji zmian. Oczywiście także dzięki danym, można zmierzyć czy zaproponowane zmiany przynoszą oczekiwane zmiany współczynnika konwersji

2

Drugim błędem jest kolejność w jakiej myślimy i planujemy rozwój poszczególnych trzech części analityki internetowej. Większość organizacji zaczyna od instalacji narzędzia, następnie myśli o tym kto będzie

tym narzędziem się zajmował, a dopiero na sam koniec zaczyna planować, co właściwie z tymi danymi zrobić. Największym problem jest to, że przez takie podejście zbyt dużo czasu i pieniędzy marnowanych jest na tworzenie rozbudowanej instalacji narzędzia, które nie jest dopasowane do potrzeb danej organizacji. Często też okazuje się, że zrekrutowany został analityk o zupełnie innych niż trzeba kompetencjach.

2016 rok będzie rokiem procesów Zarządzający ecommercami powinni w 2016 roku zmienić swoje podejście do analityki internetowej jeżeli chcą wreszcie zobaczyć jakikolwiek zwrot z inwestycji w dane online. Najpierw powinni oni wybrać 4-5 procesów, które uruchomią w najbliższym roku i które będą zasilane danymi, albo które nie będą mogły w ogóle być uruchomione bez danych online. Następnym krokiem jest ustalenie czy do realizacji danych procesów rzeczywiście potrzebują analityka internetowego.


mensis.pl

rynek

P rz y k ł a d o w o — w yo b ra ź m y s o b i e , ż e prowadzimy hurtownię internetową i że każdy stały Klient ma swojego opiekuna handlowego. Procesem, który możemy uruchomić jest przekazywanie do CRM informacji o zachowaniu danego Klienta w obrębie hurtowni internetowej (jakimi produktami się interesował, ale nie dodał ich do koszyka, informację o tym, że ma pełny koszyk ale nie sfinalizował od 2 dni zamówienia, i td . ) W y p o s ażo ny w t a k i e i n fo r m a c j e przedstawiciel handlowy może o wiele efektywniej zajmować się swoim Klientem i sprawniej pracować nad zwiększaniem wartości Klienta. Przykładowymi procesami w ecommerce, które wykorzystują dane mogą być: • •

• • • •

Proces optymalizacji współczynnika konwersji Proces przekazywania informacji do telefonicznego biura obsługi Klienta o tym, co dokładnie dany użytkownik robił w obrębie Twojej witryny zanim zdecydował się na przedzwonienie Proces monitorowania poprawności działania witryny Proces optymalizacji poszczególnych źródeł ruchu Personalizacja witryny (dzięki zasilaniu silnika sklepu danymi behawioralnymi) Proces zbierania feedbacku od użytkowników (voice of customer)

Jeżeli rok 2016 ma przynieść przełom w zakresie wykorzystania danych online to będzie to mogło nastąpić i wyłącznie wtedy, kiedy zarządzający ecommercami zaczną planowanie wykorzystania analityki od procesów (i faktycznie w nadchodzącym roku wdrożą ich co najmniej kilka)

23

Narzędzia analityczne klasy premium Kolejną zmianą w zakresie analityki internetowej, którą będziemy obserwowali w roku 2016 będzie coraz powszechniejsze wykorzystanie narzędzi klasy premium. Większość polskich sklepów internetowych ko rzys t a o b e c n i e z G o o g l e A n a ly t i cs Standard (czyli po prostu bezpłatnej wersji Google Analytics). Jest to świetne narzędzie w y ko rzys ty wa n e n awe t p rzez b a rdzo rozpoznawalne marki niemniej wraz z rozwojem biznesu i skali jego działalności pojawiają się pewne ograniczenia. Tutaj chciałbym skoncentrować się tylko na dwóch:

1

Google Analytics Standard posiada ograniczenie liczby hitów na jedną usługę. Ograniczenie to wynosi 10 milionów. Jest to więc problem dla rozwijających się witryn z rozbudowaną instalacją narzędzia (im więcej zdarzeń, wirtualnych odsłon, sesji itd. tym więcej hitów)

2

Google Analytics Standard pomimo posiadania rozbudowanego API to jednak wiele integracji, które z perspektywy zaplanowanych procesów powinny zostać wykonane, nie będzie możliwa do wdrożenia Te dwa powody są wystarczające do tego, żeby przynajmniej część ecommerców zaczęła rozważać narzędzie analityczne klasy premium. Takimi przykładowymi narzędziami są Adobe Analytics, Google Analytics Premium, Webtrends, AT Internet czy IBM Analytics. Oczywiście nie zawsze pierwsze z opisanych ograniczeń Google Analytics Standard oznacza


24

mensis.pl

bezwarunkową konieczność wykupienia licencji klasy premium. Często wystarczające jest zmniejszenie skali śledzenia. Wiele sklepów ma przesadzone instalacje i w praktyce nie wykorzystują nawet 1/10 zbieranych d a nyc h — w t a k i m w y p a d ku rozs ą d n e zmniejszenie kompleksowości śledzenia nie będzie złym wyborem.

Specjalizacja analityków internetowych Narzędzia analityczne (nawet bezpłatny Google Analytics Standard) stają się na tyle rozbudowanymi systemami, że ecommercy zagraniczne rozróżniają już dwa typy analityków internetowych:

rynek13

2016 Rok 2016 z pewnością będzie dla analityki internetowej ecommerce bardzo ekscytujący. W mojej ocenie możemy wreszcie obserwować faktyczne budowanie przewagi konkurencyjnej przez firmy, które są napędzane danymi. Analityka internetowa zawsze składa się z trzech elementów: z procesów, ludzi i narzędzi. Mam nadzieję, że rok 2016 przyniesie opisane w artykule zmiany w obrębie tych trzech obszarów. Będzie to oznaczało, że nasz rynek ecommerce jest rynkiem coraz bardziej dojrzałym i że polskie sklepy internetowe znalazły wreszcie efektywny sposób na monetyzację danych online .

1. tak zwany analityk wdrożeniowy 2. analityk internetowy Zadaniem pierwszego jest dbanie, rozbudowywanie i ciągła kontrola poprawności działania narzędzia analitycznego. Najczęściej przejmuje on też funkcję osoby odpowiedzialnej za administrację Google Tag Managerem. Wdraża więc samodzielnie wszystkie skrypty śledzące i zapewnia ciągłość zbierania danych. Drugi rodzaj analityka to oczywiście osoba, która wykonuje już analizy i nie zajmuje się konfiguracją czy instalacją narzędzia. Kompleksowość narzędzi analitycznych sprawia, że nie jest możliwe, aby całym spektrum tych zadań zajmowała się jedna osoba—po prostu jest to za duży zestaw kompetencji i obowiązków.

Mateusz Ogonowski Managing Partner w Conversion Jest współzałożycielem i Partnerem Zarządzającym w Conversion. O d k i l ku l a t b i e rze a k ty w ny udział w rozwoju rynku analityki internetowej ( jest częstym prelegentem na konferencjach branżowych oraz autorem artykułów dotyczących roli analityki internetowej w firmie). Ukończył

Polskie ecommercy stają się coraz większe i zapewne już niedługo na naszym rynku również będziemy obserwowali taką specjalizację.

Sz ko ł ę G ł ów n ą H a n d l ową n a kierunkach Zarządzanie oraz Finanse i Rachunkowość.


entuzjazm, efekt,

e-commerce!

Zapraszamy do kontaktu: tel.: +48 61 89 88 479 e-mail: e-commerce@raben-group.com

www.raben-ecommerce.com


26

mensis.pl

strategie

Wycena marki w e-commerce Marek Gąd

Sektor handlu internetowego to jeden z najdynamiczniej rozwijających się rynków w Polsce. Niejednokrotnie sklepy internetowe prowadzone są pod rozpoznawalnymi markami, jednak czy przekłada się to na realną kreację ich wartości?

W nowoczesnej gospodarce zaobserwować można intensywny wzrost znaczenia aktywów niematerialnych w prowadzeniu działalności. Oczywiście już wcześniej znajdowały się one w posiadaniu spółek, ale najczęściej pozostawały w cieniu rzeczowego majątku podmiotu, takiego jak grunty, budynki czy maszyny produkcyjne. Obecnie jednak własność intelektualna często stanowi zdecydowaną większość wartości całej firmy. Marka stanowi jeden z podstawowych c z y n n i k ó w d e c yd u j ą c yc h o s u k ce s i e przedsiębiorstwa. W przypadku firm działających w branży e-commerce rozpoznawalna nazwa pozwala na osiągnięcie określonego wolumenu sprzedaży lub zrealizowanie wyższej marży. Na tym mocno konkurencyjnym rynku, gdzie klient może porównać oferty wielu firm kilkoma kliknięciami myszki, a oferta różnych sprzedawców potrafi być bardzo zbliżona, silna, o dobrej reputacji marka jest jednym z kluczowych czynników, którymi kupujący kierują się podczas wyboru oferty. Ocena tego, czy dany znak sam w sobie ma jakąkolwiek wartość, wymaga sporego nakładu pracy oraz dokładnego poznania specyfiki marki

i branży, w jakiej jest ona użytkowana. Istotny jest również cel dokonywania wyceny, który warunkuje dobór metod wyceny. W przypadku metod finansowych można dokonać podziału na metody majątkowe, dochodowe oraz rynkowe. Pierwsza z nich zakłada, że wartość marki określa wielkość kosztów, jakie należałoby ponieść, aby w przyszłości otrzymać identyczne korzyści, jakich dostarcza już funkcjonująca w przedsiębiorstwie marka. Szacując koszt reprodukcji, następuje odniesienie do historycznych nakładów na rozwój marki (projektowanie, rejestracja, koszty promocji i reklamy, część kosztów funkcjonowania działu marketingu) i aktualizuje się ich wartość na dzień wyceny. Suma oszacowanych kosztów oznacza wartość, jaką należałoby wydatkować, aby otrzymać dokładną replikę marki. Metody dochodowe wartość marki uzależniają od jej wpływu na wynik finansowy generowany przez przedsiębiorstwo. Występuje kilka odmian tej koncepcji, pośród których można wyróżnić metodę zysków nadwyżkowych oraz metodę opłat licencyjnych. W metodzie zysku nadwyżkowego zakłada się, że sprzedaż produktu oznaczonego


strategie

rozpoznawalną marką pozwala na osiągnięcie wyższej ceny sprzedaży, a tym samym wyższej marży niż w przypadku średniej dla produktów identycznych, ale charakteryzujących się brakiem rozpoznawalnej marki. Tym samym nadwyżkowy zysk – osiągany ponad średnią dla branży – można przypisać marce, stanowiącej źródło jej wartości. W metodzie opłat licencyjnych zakłada się, że posiadanie własnej marki zwalnia przedsiębiorstwo z ponoszenia opłat na rzecz trzeciej strony, z tytułu licencjonowania marki o podobnej rozpoznawalności. Wynik finansowy podmiotu jest więc wyższy niż w scenariuszu, w którym jest on licencjobiorcą marki. Wartość bieżąca zwolnień ustalonych w ten sposób stanowi wartość marki. W metodzie rynkowej punktem odniesienia są obserwowane na rynku transakcje kupna – sprzedaży marek. Analizowanie historycznych transakcji pozwala, po dokonaniu niezbędnych korekt, na wyznaczenie odpowiednich wskaźników i zastosowanie ich do estymacji wartości badanej marki. Niezależnie jednak od wybranej metody, aby marka miała jakąkolwiek wartość dla potencjalnego kupującego, musi przynosić właścicielowi wymierne korzyści finansowe. Nawet najbardziej rozpoznawalna marka nie będzie miała dla inwestora żadnej wartości, jeśli nie przyniesie w przyszłości dających się przewidzieć zysków. W przypadku rynku e-commerce główne korzyści płynące z posiadania rozpoznawalnego znaku to

mensis.pl

27

możliwość sprzedaży tych samych produktów po wyższych cenach lub w większej ilości, co często ma miejsce w przypadku dużych i średnich podmiotów działających w danym segmencie od dłuższego czasu i posiadających rozbudowaną bazę klientów, przez co są atrakcyjnym celem zainteresowania inwestorów. W takiej sytuacji możliwe jest wyznaczenie konkretnych korzyści generowanych przez markę i oszacowanie jej wartości metodą dochodową lub rynkową. W przypadku mniejszych firm marka nie posiada zazwyczaj na tyle ugruntowanej pozycji by generować wymierne zyski ponad średnią rynkową. W takim przypadku jedyny zysk, jaki może osiągnąć potencjalny nabywca, to oszczędność czasu potrzebnego na stworzenie nowego znaku. Wartość takiej marki, oszacowana metodą majątkową, jest jednak zazwyczaj bardzo niska i rzadko dochodzi do transakcji sprzedaży tego rodzaju znaków. Wyjątek stanowią sklepy działające w branżach niszowych, które mimo niewielkiej skali mogą posiadać znaki generujące wymierne zyski swoim właścicielom, jednak w tym przypadku możliwość sprzedaży marki jest ograniczona niewielkim rozmiarem rynku.

Marek Gąd, Doradca Inwestycyjny, Makler Papierów Wartościowych Grupa Trinity S.A.


28

mensis.pl

strategie

Najczęstsze błędy identyfikowane podczas badań z użytkownikami Jarosław Solecki

Badania z użytkownikami są najskuteczniejszą metodą sprawdzenia użyteczności serwisu. Zanim do nich przystąpisz, sprawdź na jakie problemy najczęściej trafiają użytkownicy. Eliminując je przed przystąpieniem do testów, oszczędzisz czas, a przeprowadzone badania pozwolą na jeszcze dokładniejszy wgląd w problemy serwisu.

B

adania z użytkownikami pozwalają wyeliminować wiele powstałych błędów projektowych. Im wcześniej zostaną przeprowadzone, tym większa oszczędność dla firmy, która je zleca. Wprowadzanie zmian na działającej stronie wiąże się z dużymi kosztami, dlatego warto zainwestować w badania jeszcze na etapie projektowania makiet serwisu. Zanim jednak przystąpimy do testów, warto się przyjrzeć najczęstszym błędom napotykanym przez użytkowników i od razu je wyeliminować.

Architektura informacji i elementy nawigacyjne Zdecydowanie najwięcej problemów związanych jest z architekturą informacji oraz podległą jej nawigacją serwisu. W kolejnych krokach procesów często brakuje przycisków powrotu. B a d a n i , c z ę s to z w ra c a j ą też uwagę na trudność w znalezieniu informacji, ze względu na słabą widoczność elementów nawigacyjnych. W głównej nawigacji takich błędów jest najmniej, pod warunkiem, że struktura została dobrze przemyślana - najlepiej z użyciem metody sortowania kart. Mało widoczna i nieintuicyjna dla użytkownika główna nawigacja, wpływa negatywnie na doświadczenia związane z całym portalem. Problemem jest

również nieprawidłowe oznaczenie linkowań drugorzędnych, przez co użytkownicy nie wiedzą, że w ogóle są one klikalne. Wiele problemów widać również w strukturze konta użytkownika. Uczestnicy badań często zwracają uwagę na brak poszukiwanych przez nich informacji. Problemem jest niewłaściwe umiejscowienie treści i ich oznaczenie, utrudniające skorzystanie z nich. Wszystkie elementy strony powinny mieć spójne w obrębie całego serwisu, czytelne i jasne nazewnictwo, a trudniejsze nazwy - pomoc kontekstową, tłumaczącą ich znaczenie. Powodem tego typu problemów jest zbyt mocne skupienie na stronie głównej oraz obszarach najczęściej odwiedzanych przez użytkowników i pomijanie znaczenia innych elementów.

Błędne oznaczenie przycisków. Źródło: własne

Informacje związane z zakupem Niestety często, najważniejsze z punktu widzenia klientów informacje związane z zakupem, takie jak sposób i koszt dostawy, tabela rozmiarów lub dodatkowe płatności są


strategie

umieszczane w mało widocznych miejscach. Użytkownik dopiero na ostatnim etapie zakupów dowiaduje się o dodatkowych kosztach, a jego negatywne wrażenie może skutkować opuszczeniem sklepu. Takie błędy mocno odbijają się na konwersji serwisu.

mensis.pl

29

działania. Dostępność jasnych i czytelnych informacji o dodaniu produktu do koszyka, czy pojawiających się błędów to absolutna konieczność. Akcja musi zawsze rodzić reakcje.

Nieczytelne etykiety, terminologia i brak pomocy kontekstowej Wiele kłopotów sprawia Informacja o dodaniu produktu do koszyka. Źródło: http://allegro.pl/ użytkownikom stron internetowych niezrozumiała terminologia. Często firmy naciskają na użycie branżowej nomenklatury, Filtrowanie niesłusznie zakładając, że będzie dla wszystkich jasna. Język, który wydaje się twórcom portalu Wielu użytkowników ma problemy ze naturalny, może być zupełnie niezrozumiały znalezieniem, bądź użyciem filtrów na stronie dla jego użytkowników. Oczywiście pewnych listingu. Ich widoczność oraz prostota użycia, terminów nie da się zastąpić. Konieczna jest ma duży wpływ na poprawę użyteczności wtedy pomoc kontekstowa i tłumaczenie serwisu. Przyciski dodawania oraz usuwania danego pojęcia w sposób zrozumiały dla filtrów, powinny od razu rzucać się w oczy. wszystkich. Warto też zadbać o spójność Warto jednak przemyśleć, czy lista produktów wszystkich etykiet w obrębie serwisu. powinna „przeładowywać się” automatycznie po zaznaczeniu filtra, czy lepiej będzie umieścić przycisk zatwierdzający użycie filtra. Dla dużej ilości aplikowanych filtrów, przycisk zatwierdzający może być lepszym rozwiązaniem, ponieważ skraca proces aplikacji takich filtrów. Filtrowanie jest szczególnie ważne dla stron, których Pomieszanie angielskich i polskich etykiet. Źródło: własne asortyment ma obszerną specyfikację.

Komunikacja z użytkownikiem Nie ma nic bardziej irytującego niż dezorientacja podczas przeglądania serwisu. Jest to niestety bardzo częsty powód utraty użytkowników. Komunikacja z odwiedzającymi serwis, powinna przebiegać płynnie i być odpowiedzią na podejmowane przez nich

Dobrze widoczne usuwanie oraz dodawanie filtrów. Źródło: http://www.homedepot.com/


30

mensis.pl

strategie

Typografia, czytelność i treści nieadekwatne do portalu Dotychczas typografia często traktowana była raczej po macoszemu. Badania pokazują jednak, że użytkownicy zwracają na nią uwagę

i często nie chcą czytać treści, do których użyto zbyt małej czcionki lub umieszczono w nieodpowiednio dopasowanej przestrzeni. Warto zadbać o duże nagłówki i grupowanie treści, a najważniejsze wyróżnić przez zastosowanie wypunktowania.

Stopka o wysokiej czytelności. Źródło: http://www.diy.com/

Niezwykle ważne jest również adekwatne do wizerunku i tematyki portalu użycie treści. Przykładowo strona o tematyce

finansowej, powinna wzbudzać zaufanie i treści o żartobliwym, nieformalnym charakterze nie powinny się na niej pojawić.

Jarosław Solecki UX Designer w Grupie Unity, kontakt: jaroslaw.solecki@unity.pl Tworząc interfejsy, wyznaje zasadę "Less is more". Wiedza psychologiczna zdobyta podczas studiów, pomaga mu w lepszym zrozumieniu użytkowników stron internetowych. W Grupie Unity pracował przy projektach dla dużych, znanych marek, m.in. dla Leroy Merlin, Hyundai czy Grupy Topex. W wolnym czasie trenuje kalistenike.


strategie

mensis.pl

31

Skriware to polsko-szwedzki startup, który powstał z chęci stworzenia prostej w obsłudze i konkurencyjnej cenowo drukarki 3D dedykowanej do użytku domowego. Urządzenie charakteryzuje się nowoczesnym designem oraz rozwiązaniem “kliknij i drukuj”, które czyni proces drukowania 3D szybkim i intuicyjnym. Ponadto, plany startupu zakładają otwarcie Skrimarketu - własnej platformy z gotowymi projektami wydruków. Firma z sukcesem przeprowadziła kampanię na platformie crowdfundingowej Kickstarter, gdzie uzbierała ponad $50.000 na dalszy rozwój.

Wywiad z Danielem Losinskim, CEO Skriware KRZYSZTOF RDZEŃ: Jako obserwator rynku nowych technologii odnoszę wrażenie, że druk 3D jest dziś tam, gdzie na początku lat 80 były komputery osobiste… daleko od biurka „Kowalskiego"? DANIEL LOSINSKI: Faktycznie można zauważyć tu pewne podobieństwa, a wiemy jak syatuacja wygląda obecnie [śmiech]. Początkowo nie wierzono, że komputer może być przydatny zwykłemu człowiekowi. Dziś jednak nikt nie wyobraża sobie by mogło być inaczej. Technologia druku 3D rozwija się w bardzo dynamicznym tempie. Znajduje liczne zastosowania między innymi w budownictwie, robotyce, medycynie czy lotnictwie. Patrząc na ten postęp można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że drukarki 3D mają szanse upowszechnić się, tak samo jak wcześniej stało się to z komputerami czy tradycyjnymi drukarkami. KR: Skriware wprowadzi druk 3D do każdego domu? DL: Śledzimy trendy globalne i widzimy, że druk 3D już znalazł swoje zastosowanie w wielu dziedzinach, w tym przede wszystkim w przemyśle. Wciąż jednak pozostaje wiele miejsca do jego


32

mensis.pl

wykorzystania, na przykład wśród użytkowników domowych. Tworząc Skriware myśleliśmy właśnie o tej luce na rynku. Większość urządzeń dostępnych d o tyc h cza s n a r y n ku w y m a g a ł a z n a j o m o ś c i projektowania i korzystania z zaawansowanych programów graficznych. Dzięki naszej drukarce i marketowi z gotowymi modelami, wydruk 3D będzie zdecydowanie łatwiejszy i bardziej intuicyjny. Wystarczy wybrać projekt dostępny w naszym markecie online i bezpośrednio z niego rozpocząć drukowanie zaledwie jednym kliknięciem myszki. Stąd z naszego rozwiązania będzie mógł korzystać w praktyce każdy. KR: Dwa lata temu polska firma Zortrax zanotowała udany start dzięki finansowaniu społecznościowemu. W czasie trwania kampanii Skriware na Kickstarter w niektórych mediach pojawiły się głosy, że projekt jest trochę spóźniony?

,,

strategie

Technologia druku 3D rozwija się w bardzo dynamicznym tempie. Znajduje liczne zastosowania między innymi w budownictwie, robotyce, medycynie czy lotnictwie. Patrząc na ten postęp można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że drukarki 3D mają szanse upowszechnić się, tak samo jak wcześniej stało się to z komputerami czy tradycyjnymi drukarkami.

DL: Oczywiście pamiętamy tę kampanię na Kickstarterze i cieszymy się, że polscy producenci odnoszą sukces na rynku globalnym. Chcielibyśmy jednak podkreślić, że my znaleźliśmy sobie nieco inną niszę. Rodzimi producenci skupiają się głównie na urządzeniach do prototypowania przemysłowego czy do użytku dla firm i specjalistów. Nasze drukarki są przeznaczone dla użytkownika domowego i naturalnie znajdują się przez to też na innej półce cenowej. Dlatego nie widzimy między nami konkurencji, a wręcz szansę na współpracę przy budowaniu świadomości wśród użytkowników korzystających z technologii 3D. KR: Wasz marketing w dużym stopniu skupia się na estetyce i użyteczności produktu... DL: Chcemy dostarczyć użytkownikom całe experience korzystania z technologii druku 3D. Dlatego postawiliśmy nie tylko na intuicyjną obsługę drukarki oraz marketu, ale też nowoczesny i elegancki design. W rezultacie odbiorca otrzymuje produkt, który jest estetyczny i funkcjonalny, a w przypadku samego urządzenia, stanowi również element wyposażenia wnętrza domu - podobnie jak telewizor czy sprzęt do odtwarzania muzyki. Można więc powiedzieć, że diabeł tkwi w szczegółach, a my o nie dbamy.


strategie

,,

mensis.pl

Chcemy dostarczyć użytkownikom całe experience korzystania z technologii druku 3D. Dlatego postawiliśmy nie tylko na intuicyjną obsługę drukarki oraz marketu, ale też nowoczesny i elegancki design.

33

KR: Po pierwsze rozrywka, a coś ponadto? Dlaczego użytkownik komputera potrzebuje drukarki 3D?

DL: Z pewnością rozrywka i hobby są znaczącą częścią tego, do czego można wykorzystać domową drukarkę 3D, ale tych zastosowań może być znacznie więcej. Dla przykładu, drukarka 3D to świetna okazja dla rodziców do spędzania czasu z dziećmi i pobudzania kreatywności swoich pociech. Innym przykładem, który warto wskazać, są możliwości edukacyjne jakie wydruk 3D daje młodym ludziom - dzięki Skriware mogą rozwijać wyobraźnię przestrzenną i uczyć się prototypowania. Kolejnym przykładem jest design i moda. Tu także widzimy ciekawe realizacje, wykraczające poza utarte schematy zastosowań. Takich przykładów jest wiele, ogranicza nas w zasadzie tylko nasza wyobraźnia.

KR: Ile kosztuje zakup i eksploatacja drukarki 3D? DL: Od początku naszym założeniem był rynek globalny, dlatego jeśli chodzi o cenę to będzie ona identyczna dla zamawiających z całego świata, czyli $999. W pierwszej kolejności drukarki Skriware będą dostępne na naszej stronie internetowej. W późniejszym etapie zakładamy otwarcie sprzedaży również innymi kanałami. Jeśli chodzi o sam filament (materiał do druku) to jego koszt nie przekracza 200 zł za kilogram, więc koszt pojedynczego wydruku to z reguły mniej niż 10 zł.

KR: Sukces projektu na Kickstarterze ma zagwarantować uruchomienie platformy do sprzedaży modeli 3D. Gdzie w tym biznesie jest miejsce na zyski? DL: Fundusze, które zebraliśmy dzięki kampanii na Kickstarterze przeznaczymy na realizację dwóch kluczowych celów. Pierwszy to przejście od prototypu do produkcji drukarek. Jesteśmy już w trakcie przygotowań do wysyłki sprzętu dla wspierających nas podczas kampanii. Z kolei drugim jest właśnie zbudowanie Skrimarketu, czyli platformy online z której będzie można pobrać lub od razu wydrukować modele 3D interesujących nas przedmiotów. Część środków przeznaczymy też na zachęcanie twórców do projektowania modeli do wydruku. Zyski będziemy czerpać z prowizji przy sprzedaży modeli premium.


34

mensis.pl

KR: Skriware to ciekawy wielostronny model biznesowy...

,,

Z pewnością rozrywka i hobby są znaczącą częścią tego, do czego można wykorzystać domową drukarkę 3D, ale tych zastosowań może być znacznie więcej.

DL: Nasz model biznesowy opiera się jednocześnie na sprzedaży drukarek oraz na markecie online z gotowymi projektami. Platforma ta będzie dedykowana zarówno twórcom modeli 3D, jak i zwykłym użytkownikom, którzy będą mogli korzystać z bazy wzorów gotowych do druku. Część wydruków będzie bezpłatna, a za bardziej skomplikowane, autor projektu będzie mógł pobierać opłatę. Skrimarket będzie pobierał prowizję za pośrednictwo. Modele premium pozwolą utrzymać wysoką jakość projektów, a także zachęcą twórców do zamieszczania wysokiej jakości produktów. Innymi słowy, dzięki połączeniu dwóch modeli sprzedaży mogliśmy obniżyć cenę samego urządzenia. KR: Jaki wkład w spółkę miał Dymitr Głuszczenko?

DL: Jeszcze na etapie koncepcyjnym projektu udało nam się pozyskać dwóch inwestorów - polską firmę technologiczną DaftCode oraz Cube Investments, której udziałowcem jest Dymitr (znany między innymi jako twórca serwisu Kwejk.pl). Dzięki temu zespół inżynierów dysponował środkami, aby opracować technologię i wdrożyć innowacyjne rozwiązania. Po dwóch latach pracy stworzyliśmy drukarkę, którą możecie oglądać teraz. W rezultacie jeszcze przed rozpoczęciem kampanii, mieliśmy w pełni działające urządzenie, co jest raczej rzadkością w projektach hardware’owych trafiających na Kickstartera. Sama kampania miała na celu pozyskanie środków na rozpoczęcie masowej produkcji naszej drukarki i rozwój Skrimarketu. KR: Czy i gdzie z Waszej perspektywy biznes e-commerce może skorzystać na technologii 3D? DL: Druk 3D jest coraz bardziej ogólnodostępny. Wraz z dostępnością rośnie zapotrzebowanie na przedmioty, które faktycznie są użyteczne po wydrukowaniu, a nie jedynie do postawienia na półce. Uważamy, że część rynku części zamiennych czy modyfikacji urządzeń przeniesie się na rynek modeli tak jak cześć książek w formie fizycznej zamieniona została na elektroniczne. Umożliwi to szybszą i łatwiejszą naprawę produktów, bez potrzeby zamawiania i oczekiwania na części zamienne. Tego typu usługa pozwoli również na zaistnienie na rynku osobom z pomysłem na produkt, ale bez kapitału potrzebnego na otwarcie masowej produkcji. KR: Dziękuję za rozmowę.

strategie


strategie

mensis.pl

35

Test odzyskiwania porzucanego koszyka – czy to rzeczywiście działa ? Piotr Oracz

Odzyskiwanie koszyka to coraz popularniejszy temat wśród sklepów internetowych. Najczęściej kojarzy się on z wysyłaniem maili do zarejestrowanych klientów, którzy nie dokończyli transakcji i porzucili strony sklepu. Ostatnimi czasy coraz częściej spotykane są rozwiązania działające w czasie rzeczywistym, czyli zanim jeszcze niedoszły kupujący porzuci stronę sklepu. Czy takie działania rzeczywiście są skuteczne? Czy transakcje zawarte po wyświetleniu takiej zachęty można uznać za uratowane? Wykonaliśmy szereg przygotowań i testów AB oraz doszliśmy do całkiem zaskakujących wniosków.

Czy każdy koszyk da się uratować? Nie można uratować każdego koszyka, bo nie każdy odwiedzający, który dotarł do tego etapu przygody ze sklepem ma zamiar kupić już teraz w ramach trwającej wizyty. Dlaczego? Po co w takim razie dodaje produkty do koszyka? Odpowiedź przynosi badanie comSource: 57% porzucających koszyk nie było w „trybie zakupu”, ale w „trybie poszukiwania”, czyli chcieli przekonać się, jaki będzie końcowy koszt zakupu łącznie z płatnością i transportem i porównać go z innymi sklepami. Kolejny wynik tego badania pokazuje, że 55% osób zaznaczyło również odpowiedź, że nie byli jeszcze gotowi na zakupy i dodali produkty do koszyka, aby zapisać je „na potem”.

Czy warto odzyskiwać porzucone koszyki przez kody rabatowe? Nie jest to dobra strategia, ponieważ nie zawsze cena jest problemem. Czasami brakuje w widocznym miejscu informacji o gwarancji, polityce zwrotów, czy też wciąż są wątpliwości

czy kupuję odpowiedni produkt i chciałbym się o niego dopytać. Warto tutaj rozważyć zastosowanie techniki dwuetapowej ankieta + czat opisywanej w poprzednich wydaniach magazynu. W pierwszym etapie badamy jakie są główne powody porzucenia koszyka, w drugim etapie przekazujemy te informacje do operatora czatu i uruchamiamy okienko, z możliwością rozwiązania problemu przez obsługę sklepu. Oferowanie dla wszystkich porzucających koszyk kodów rabatowych nie jest dobrym pomysłem, ponieważ na dłuższą metę może popsuć e-klienta, u którego wypracujemy przyzwyczajenie, że bez rabatu nie kupi. Zamiast tego warto przetestować kilka sposobów na ratowanie koszyka i wybrać najbardziej rentowny, co nie zawsze znaczy najbardziej efektywny. Każdy rabat to mniejszy przychód, który musi być skompensowany większą ilością zamówień.


36

mensis.pl

Jak mierzyć skuteczność porzuconych koszyków? Jeden z naszych klientów poprosił nas o zweryfikowanie działania obsługi porzuconego koszyka. Na bazie przysłanych materiałów opracowaliśmy całą koncepcję, kiedy wyzwalać mechanizm oraz jak mierzyć rezultaty. Skoncentrujemy się na segmencie klientów, których można rzeczywiście przekonać do dokończenia zakupów jeszcze w trakcie wizyty w sklepie. W tym celu przetestowaliśmy następujący scenariusz :

stretegie

W ramach rekompensaty wprowadziliśmy wjeżdżający w tle baner jako część strony sklepu. Ma on za zadanie przykuć wzrok odwiedzającego i zaciekawić go: coś się dzieje na stronie, nie porzucaj jej. Baner celowo ląduje pod okienkiem proszącym o potwierdzenie zamknięcia, co dodatkowo budzi zainteresowanie, co tam może być napisane.

Klient dodał produkty d o k o s z y k a . Po d ł u ż n y m zastanowieniu próbuje zamknąć kartę koszyka, czyli klika w ‘X’ na karcie przeglądarki lub zamyka całą przeglądarkę. To jest najbardziej jednoznaczny sposób na stwierdzenie, czy ktoś rzeczywiście porzuca koszyk. Alternatywą było „wykrywanie intencji porzucenia strony”, czyli zastosowania techniki wykrywania dynamicznego ruchu myszką poza obręb strony, który jednak nie zawsze oznacza chęć porzucenie sklepu. Przy zamykaniu przeglądarki mamy namacalny dowód, że ktoś realnie chce zamknąć koszyk. Dlatego do szczegółowych testów wybraliśmy ten scenariusz. W tym momencie niedoszłemu klientowi wyskakuje komunikat z prośbą o potwierdzenie, że rzeczywiście chce porzucić koszyk. Jest to wiadomość prezentowana przez przeglądarkę i ze względu na bezpieczeństwo nie można np.: zamienić go na ładny banner.

Odwiedzający często pozostaje, aby przeczytać zawartość banera. A tu niespodzianka. Nie oferujemy żadnych zniżek, żadnych kodów rabatowych, ani bonów na następne zakupy. Jedynie nakłaniamy do powrotu do zamówienia. Oczywiście można badać teraz różne warianty, gdzie jednak dajemy jakiś bonus i zweryfikować jak to wpłynie na wzrost ilości zakończonych transakcji. Jak jednak zmierzyć efekty takiego działania. Czy każda transakcja zakończona, po pokazaniu tego komunikatu to uratowany koszyk?


strategie

Aby to sprawdzić zrobiliśmy praktyczny test AB przy pomocy Marketizatora. Połowie osób, które porzucały koszyk nie pokazywaliśmy absolutnie nic, a drugiej połowie opisaną zachętę. Dodatkowo dawaliśmy możliwość powrotów. Jeśli ktoś wróci później i dokończy zakup, to również wpadał odpowiednio do wcześniej przypisanej grupy. Dzięki temu mogliśmy zmierzyć ile rzeczywiście osób, które uciekają w tej chwili, ostatecznie dokończy zakup w przeciągu kilku dni, a więc dla nich mechanizm „ratowania koszyka” kompletnie nie miałby znaczenia.

mensis.pl

N a to m i a s t d e dy kowa n e dz i a ł a n i e przyniosło 283 dokończone transakcje. Oznacza to, że zachęta zwiększa sprzedaż czyli średni przychód na odwiedzającego o 19,35% u tego konkretnego klienta. Bez jakichkolwiek zniżek, rabatów itp. Czy moglibyśmy osiągnąć lepszy wynik dając rabaty? Prawdopodobnie tak. Czy sklep zarobiłby na tym więcej? Trudno powiedzieć. To zależy jak duża obniżka i jak wyższy wzrost sprzedaży osiągnęlibyśmy. Być może ostatecznie sklep osiągnął by taki sam przychód mimo większej ilości sprzedanych produktów. Bez dedykowanego wariantu nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.

Każda transakcja zakończona po zaprezentowaniu tej zachęty to nie jest „uratowana transakcja”. Tylko co piąta z nich. Warto mieć to na uwadze decydując się na gotowe rozwiązania do obsługi porzucanych koszyków przy wyborze np.: rozliczania się od efektu.

Średnia wartość zamówienie nieznacznie wzrosła (+2,9%), ale to jest raczej pomijalny aspekt. Zapewne gdybyśmy test przedłużyli o kilka tygodni to ten wzrost zostałby zredukowany do zera, ponieważ nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego ktoś kupowałby więcej po zaprezentowanym komunikacie.

Wnioski

Eksperyment zakończył się sukcesem, a wnioski z niego są następujące: •

Zatrzymywanie w ten sposób potencjalnych działa, czyli zwiększa sprzedaż sklepu. Poziom ufności dla wyniku eksperymentu to 99,87%

Grupa kontrolna, czyli ci co porzucali koszyk bez jakichkolwiek akcji z naszej strony, w 63% wracali potem dokończyć zakup! A więc porzucający koszyk to wciąż potencjalni klienci. Ilościowo przekładało się to na 239 dokończonych transakcji.

37


38

mensis.pl

stretegie

Przetestuj obsługę porzuconego koszyka w swoim sklepie

stronach sklepu o ile, odwiedzający ma dodany jakikolwiek produkt do koszyka.

Na koniec dodam, że tą zachętę można stosować nie tylko na stronach obsługujących sprzedaż, czyli koszyk, wybór formy płatności, transportu, logowanie itp. Działanie to jest również skuteczne w następującym scenariuszu: Ku p u j ą c y d o d a j e p ro d u k t d o ko szy ka i kontynuuje zakupy, czyli przegląda inne produkty. Zachętę uruchamiamy na wszystkich

Przy pomocy Marketizatora można nie tylko definiować na jakich stronach pojawi się zachęta, ale też komu i jak często. Możemy np.: ustalić, że wyzwala się ona tylko dla: • koszyków o minimalnej wielkości 200 zł • dla osób, które w ciągu ostatnich 3 miesięcy kupiły za minimum 100 zł. • Dla osób przychodzących na stronę z ruchu płatnego lub z Social Media • I wiele innych

Piotr Oracz Od 2007 roku konsultant w Microsoft w zakresie Business Inteligence, współtwórca platformy Loopa.eu REKLAMA


strategie

mensis.pl

39

Jak urządzenia mobilne zmieniają e-commerce? 10 najczęściej zadawanych pytań o m-commerce Ewa Wojciechowska

W 2016 transakcje mobilne mają osiągnąć wartość 142 miliardów dolarów. 1/3 z zakupów mobilnych dokonywana jest w 2 sklepach: mowa o Amazonie i eBayu, które najszybciej zaadaptowały się do nowych zwyczajów zakupowych. Jak znaleźć w tej rewolucji miejsce dla Twojego e-sklepu? Odpowiadamy na 10 najczęściej zadawanych pytań dotyczących m-commerce. Tym z Was, którzy chcą wiedzieć więcej, polecamy darmowego ebooka o marketingu mobilnym, gdzie znajdziecie więcej statystyk, case studies i narzędzi adresowanych do klientów mobilnych.

1

Jaka jest skala zakupów mobilnych?

Badanie IBM Digital Analytics Benchmark dowodzi, że ponad 50% ruchu w sklepach online w USA pochodzi z urządzeń mobilnych, a ten odsetek wciąż rośnie. Wśród nich większą część ruchu generowały smartfony (33,7%), jednak więcej zakupów dokonano na tabletach (12,4% sprzedaży online, smartfony – 10,7%). Ponadto zamówienia dokonywane na tabletach były statystycznie wyższe niż te ze smartfonów. Sami użytkownicy tabletów deklarują, że to ich ulubione narzędzie do robienia zakupów.

2

Jakich branż to szczególne dotyczy?

Według badań Criteo z 2015 roku, n a j c zę ś c i e j za ku py m o b i l n e d o tyc zą następujących e-sklepów: • Moda i towary luksusowe • Wielobranżowe sklepy masowe • Podróże • Akcesoria sportowe • Uroda i zdrowie • Wyposażenie domu. To te sklepy interentowe najbardziej odczuwają zmianę stylu dokonywania zakupów na mobilny.

3

Czym się różnią zakupy desktopowe od mobilnych? Przede wszystkim – podejściem klienta.

Klient mobilny wyszukuje informacji najczęściej związanej ze swoją aktualną sytuacją – np. szuka salonu w pobliżu swojej aktualnej lokalizacji czy sprawdza towary podobne do tych, które właśnie zobaczył w sklepie stacjonarnym. Dlatego kluczowa jest w tym wypadku szybkość działania – potrzeba, na podstawie której klient teraz działa, za 10 minut będzie nieaktualna. Badacze powtarzają, że klienci kupujący mobilnie są bardziej spontaniczni, działają impulsywnie. Adresuj do nich działania w czasie rzeczywistym.

4

Czy urządzenia mobilne zmieniają też zakupy tradycyjne?

Tak. Przede wszystkim z uwagi na możliwość researchu na bieżąco, podczas wizyty w sklepie. Kiedy przymierzamy czy oglądamy produkt, możemy od razu przeczytać jego recenzje online albo sprawdzić, czy nie da się go kupić taniej. Oznacza to, że sklepy internetowe czeka rewolucja, a marketerzy muszą znaleźć sposób na ściślejsze wiązanie doświadczeń online i offline. W listopadzie 2015 Amazon otworzył pierwszą księgarnię stacjonarną, która może być świetnym przykładem takich działań. Sklep fizyczny wykorzystuje cenne materiały, jakie są pozyskiwane online – czyli recenzje i rekomendacje. Każda książka jest opatrzona


40

mensis.pl

oceną, jaką przyznali jej internauci oraz fragmentem recenzji czytelnika, co pozwala odtworzyć wrażenie buszowania po ogromnych zasobach Amazona. Inną metodą powiązania sklepów tradycyjnych i internetowych jest wykorzystanie beaconów do trackingu online, dzięki którym możemy śledzić zachowanie klienta w przestrzeni naszego sklepu fizycznego i połączyć to z jego profilem online. Dzięki temu kiedy klient zbliża się do Twojego sklepu stacjonarnego możesz wysłać mu powiadomienie push ze zniżką na towary, które oglądał w e-sklepie, a w wiadomości email zasugerować produkty, które oglądał na żywo, ale koniec końców nie zdecydował się na zakup.

5

Aplikacja czy przeglądarka mobilna?

Na urządzeniach mobilnych korzystamy dużo częściej z aplikacji niż z przeglądarek – aż 86% użytkowników deklaruje takie preferencje. Aplikacje są wygodniejsze, dostosowane do urządzeń mobilnych i szybsze. To poważny argument na rzecz albo zainwestowania we własną aplikację, albo przeprowadzenia kampanii w aplikacji innego medium. Przeciętny Amerykanin spędza na korzystaniu ze swojego smartfona – w tym głównie z aplikacji – 162 minuty dziennie.

6

Na czym polega multiscreening i czy dotyczy e-commerce?

Te r m i n „ m u l t i s c re e n i n g ” oz n a cza , że użytkownik korzysta z kilku urządzeń (telewizor, komputer, tablet, smartfon) jednocześnie albo wykorzystuje więcej niż jedno urządzenie do wykonania jednego zadania. Według badań Mindshare Polska, zjawisko dotyczy 70% użytkowników sieci.

stretegie

E-sprzedawcy powinni pamiętać przede wszystkim o drugim wariancie, zwanym też shiftingiem: konsumenci bardzo często przeglądają produkty na smartfonach, zaś ostatecznie zakupu dokonują na tablecie bądź laptopie (IBM Digital Analytics Benchmark). Smartfony w ogóle są dla odbiorców idealnym narzędziem do researchu, tym bardziej, że mogą go zrobić w krótkiej wolnej chwili: czekając w kolejce bądź jadąc autobusem. 38% konsumentów zaczyna zakupy w internecie a jednym urządzeniu, a kończy na innym.

7

Czy aplikacje zabiją SMS marketing?

Nie. Skuteczność spersonalizowanych kampanii SMS, pod warunkiem, że pozyskaliśmy numery telefonów za zgodą ich właścicieli, wciąż pozostaje wysoka i plasuje się na poziomie 91,4%. Aż 76% użytkowników deklaruje, że prędzej przeczyta SMS-a niż wiadomość email. SMS-y odczytujemy najczęściej w przeciągu 3 minut od ich otrzymania, w związku z czym to idealne narzędzie do marketingu w czasie rzeczywistym, który stanowi teraz jedno z fundamentalnych wyzwań dla marketerów.

8

Czy powinienem używać powiadomień push?

O d p o w i e d ź j e s t z d e c yd o w a n i e twierdząca. Powiadomienia pełnią kluczową funkcję, zwiększając zaangażowanie w aplikację – nawet o 540%. Zaangażowanie to Święty Graal współczesnego marketingu, szczególnie w aplikacjach, ponieważ aż 22% z nich jest porzucana niedługo po zainstalowaniu. Odbiorcy chętnie pobierają apki, ale potem mają kłopot z regularnym korzystaniem. A nieużywana aplikacja nie ma dla Ciebie większej wartości. Jednocześnie nie ma nic bardziej irytującego niż natrętne powiadomienia, którymi cały czas


strategie

mensis.pl

wibruje Twój smartfon. Dlatego podstawą komunikacji przez pushe jest personalizacja. Aplikacja mobilna daje Ci masę danych o preferencjach, zainteresowaniach i potrzebach Twojego użytkownika. Wykorzystaj je!

9

Czy klienci boją się płatności mobilnych?

Konsumenci deklarują, że boją się m-płatności. Niepokoi ich przede wszystkim bezpieczeństwo (57%) i prywatność (48%). Jednak mimo tych obaw płacą mobilnie: aż 40% korzystało z płatności mobilnych w zeszłym roku. Dla porównania, podczas gdy 56% klientów uważa płatność gotówką za najbezpieczniejszą, jedynie 11% mogło sobie przypomnieć, że faktycznie kupiło coś za gotówkę poprzedniego dnia.

10

Jak powinni na to odpowiedzieć marketerzy?

Po pierwsze, marketerzy powinni zadbać o to, by spiąć doświadczenie mobilne z desktopowym oraz w sklepach stacjonarnych. Niech ruch mobilny, kiedy klienci oglądają produkty, zostanie wykorzystany! Stosuj mobilne rozwiązania Lead Generation (np. formularze kontaktowe, popupy, przetestowane na smartfonach), by użytkowników robiących niezobowiązujący research dodać do Twojej bazy.

41

(lub więcej) produktów na smartfonie jak na pulpicie, jednak konwersja lokuje się na poziomie 2,7% (z porównaniu z 4,4% dla pulpitu). Co ciekawe, wśród urządzeń mobilnych wyższą konwersję wykazują tablety (2,9% dla tabletów na Androidzie i 3,1% dla iPadów). Po czwarte, pamiętaj o responsywnosci: nie tylko Twojej strony www, ale również wiadomości email czy landing pages.

Podsumowanie Od czasów pierwszego iPhone’a z 2007, smartfony to najlepiej sprzedające się gadżety w historii: co 21 sekund sprzedaje się ich 1000 sztuk. Ma je dziś połowa ludzkości, zaś w 2020 ta liczba wzrośnie do 80%. Smartfony robią się też coraz tańsze – w Indiach można je kupić już za 40 dolarów. Dlatego marketerzy muszą zmienić myślenie i zobaczyć w mobile nie tyle kolejny, dodatkowy kanał, ale główny obszar komunikacji z klientami. Kiedy pytaliśmy marketerów o ich przygotowanie na rewolucję mobilną, zaobserwowaliśmy ciekawy paradoks. 86% z nich zadeklarowało, że dostrzega wagę kanału mobile, ale jedynie 13% realnie w niego inwestuje. Najbardziej palącym problemem jest znalezienie konkretnych narzędzi, które będą wspierać kanał mobile, oraz odwaga testowania nowych rozwiązań. Ewa Wojciechowska

Po drugie, postaraj się personalizować doświadczenie w aplikacji. Jeśli możesz, zainwestuj w rozwiązania Mobile Marketing A u to m a t i o n i d o s t a rcza j ko m u n i ka ty dopasowane do poziomu zaangażowania, zainteresowań oraz konkretnej sytuacji danego użytkownika.

P r o d u c t M a n a g e r, SALESmanago, zajmuje się edukacją i marketingiem treści. Pisze o najciekawszych trendach w komunikacji i wykorzystaniu

Po trzecie, zoptymalizuj koszyk mobilny. Użytkownicy zasadniczo oglądają tyle samo

automatyzacji marketingu oraz nowych technologii do budowania osobistych relacji z klientami.



marketing

mensis.pl

43

Ulepsz swoje reklamy AdWords wykorzystując rozszerzenia reklam Krzysztof Marzec

W tym artykule omawiam bardzo ważny aspekt kampanii AdWords jakim są rozszerzenia reklam. Ten element kampanii może wpływać pozytywnie na jej całkowity wynik – od parametrów pośrednich takich jak koszt kliknięcia ( CPC ) przez pozycje w rankingu reklamy po całkowity zwrot z inwestycji ( ROI ) kampanii. Rozszerzenia to nie tylko dodatkowa opcja w systemie, jest to coś co może dać nam zdecydowaną przewagę nad konkurencją oraz lepiej odpowiedzieć na pytania użytkowników zadawane w Google. Pamiętajmy, że główne składowe rankingu reklamy to maksymalna stawka oraz Wynik Jakości, jednak przy obliczaniu rankingu brany jest pod uwagę również oczekiwany wpływ rozszerzeń reklam. Jeśli dwie konkurujące ze sobą reklamy mają tę samą stawkę i ten sam Wynik Jakości, wyższą pozycję otrzyma ta z nich, na którą zgodnie z obliczeniami Google rozszerzenia będą miały większy wpływ. Rozszerzenia reklam mają wagę głównie w Sieci Wyszukiwania Google, czyli reklamie w wyszukiwarce. Dostępne rozszerzenia lokalizacji i połączeń obecne w Sieci Reklamowej w raportach pokazują marginalny wpływ i skupiamy się na nich głównie planując kampanie na kanały mobilne. Rozszerzenia reklam występują w wielu odmianach – w artykule omówimy możliwości ustawienia najważniejszych typów.

Możliwości reklamy w wyszukiwarce Projektując reklamę w wyszukiwarce jesteśmy ograniczeni do 25 znaków nagłówka i 2x35 znaków kolejnych linii opisu reklamy. Warto również wykorzystać wyświetlany adres url, gdzie w 35 znakach mamy możliwość zabłysnąć sprytnie manipulując wymyślonym adresem podstrony. To jednak nie koniec możliwości bo właśnie rozszerzenia reklam dają nam znacznie większy potencjał jeśli chodzi o przekaz.


44

mensis.pl

Reklama Shoper.pl po wyszukaniu marki Shoper, posiada rozszerzenia objaśnień, lokalizacji wraz z numerem telefonu i duże 4 bloki rozszerzeń linków do podstron z opisami. Taka jednostka reklamowa zajmuje nawet 3x więcej niż typowa reklama i skutecznie potrafi przykuć uwagę.

Reklama odsyłająca do strony programu AdWords za pomocą rozszerzeń linków do podstron od razu odpowiada na dwa najczęściej zadawane pytania – jak to zrobić i ile to kosztuje.

Uruchamiamy rozszerzenie objaśnień Aby dodać nowe rozszerzenia logujemy się na nasze konto AdWords, wybieramy kampanię, do której chcemy dodać rozszerzenia i klikamy na karcie Rozszerzenia reklam.

marketing


marketing

mensis.pl

Następnie wybieramy typ rozszerzenia z menu Wyświetl.

Aby dodać nowe rozszerzenie wybieramy przycisk +Rozszerzenie.

Rozszerzenia objaśnień To najprostszy typ rozszerzeń reklam. Wyświetla prosty opis pod reklamą, który może służyć jako dodatkowa zachęta do kliknięcia w reklamę. Dodawanie rozszerzenia wymaga od nas wpisania tekstu – mamy do dyspozycji 25 znaków.

45


46

marketing

mensis.pl

Zaznaczenie opcji urządzenia mobilne, sprawia, że dane rozszerzenie jest preferowane na smartfonach. W takich rozszerzeniach warto np. podkreślić zalety naszej oferty lub promocje dla użytkowników smartfonów. Kolejna opcja daje nam możliwość zaplanowania kiedy rozszerzenie zadziała – od zaraz lub od wybranej daty wraz z możliwością ustawienia daty zakończenia działania. Możemy również ustawić precyzyjny harmonogram działania rozszerzenia. Dla przykładu specjalna promocja Happy Hours w naszej kawiarni, która działa we środy może zostać zaplanowana wyłącznie na ten dzień tygodnia.

Rozszerzenia linków do podstron Ta funkcja ma możliwość stworzenia dodatkowego linku obecnego pod nasza reklamą. Dzięki temu reklama może odpowiadać na dodatkowe intencje wyszukiwania. Dla przykładu użytkownik wpisuje w Google słowo biżuteria – nie wiemy czy szuka kolczyków, pierścionka zaręczynowego czy może obrączki. Dodatkowe linki do kliknięcia mogą odesłać go do kontaktu, promocji czy pokrewnego do wyszukiwanego słowa działu sklepu.


marketing

mensis.pl

Dodajemy je w niemal identyczny sposób, jednak tu główny tekst to nazwa linku. Dodatkowo możemy wypełnić końcowy URL, czyli adres gdzie ma prowadzić link. Jako opcja, ale gorąco zalecana, istnieje możliwość wypełnienia dwóch linii opisu, po 35 znaków każda.

Poza możliwością ustawienia kierowania na urządzenia mobilne mamy możliwość stworzenia dodatkowego adresu URL przeznaczonego właśnie dla smartfonów.

47


48

mensis.pl

Rozszerzenia połączeń Ta funkcja umożliwia wyświetlenie numeru telefonu obok reklamy. Dla użytkowników smartfonów czeka nas kompletna rewolucja, możliwość połączenia bezpośrednio po kliknięciu w reklamę. Za połączenie płacimy tyle samo jak za kliknięcie. Rozszerzenie tradycyjnie umożliwia wyświetlanie numeru tylko wtedy kiedy chcemy, czyli na przykład w godzinach otwarcia naszego biznesu. Dodatkową, bardzo wygodną funkcją jest uruchomienie numeru Google do przekazywania połączeń. Bez żadnych dodatkowych opłat zyskujemy możliwość monitorowania statystyk dotyczących połączeń.

Pozostałe rozszerzenia Jeśli nasz biznes ma i chce promować fizyczną lokalizację warto użyć rozszerzenia lokalizacji. W tym celu możemy zsynchronizować nasze wpisy z konta Google Moja Firma i przypisać je do reklam. Jeśli dysponujemy aplikacją mobilną warto wybrać rozszerzenia aplikacji, które pokierują użytkowników bezpośrednio do sklepu Play lub Apple Store umożliwiając instalację. Rozszerzenia opinii pozwolą nam dodać sprawdzoną opinię do naszej reklamy. Niestety do tej pory nie działają w języku polskim, do wyboru mamy m.in. język angielski, francuski czy hiszpański.

marketing


marketing

mensis.pl

Rozszerzenia informacji w witrynie pozwolą nam dodać nagłówki (kategoria produktu/usługi) związane z reklamą. Dla przykładu sprzedawca butów może umieścić tam marki butów dostępne w ofercie.

Ile to kosztuje? Rozszerzenia nie kosztują nic więcej niż typowa reklama. Jeśli użytkownik kliknie w link do podstrony zapłacimy tyle samo jak za zwykłe kliknięcie. Jeśli przejdzie do mapy lub na smartfonie użyje rozszerzenia połączeń – również zapłacimy jak za kliknięcie. Co więcej, kampanie korzystające z rozszerzeń są statystycznie tańsze, właśnie dzięki ich użyciu. Dodatkowe zalety Niewątpliwą zaletą jest fakt, że w przypadku zdefiniowania większej ilości rozszerzeń raporty pokażą nam jak konkretne z nich wpływały na klikalność ( CTR ) naszych reklam. Tym samym odkryjemy, które z treści przyciągały większą uwagę użytkownika i które treści warto testować na stronach docelowych lub jako nasze wyróżniki czy hasła reklamowe innych kampanii.

Wnioski Rozszerzenia reklam nie gwarantują nam automatycznego pozytywnego efektu. Wiele zależy od analizy danych i pozostałych ustawień kampanii. Dane dotyczące rozszerzeń takie jak ich stan, liczba kliknięć w reklamy z danym rozszerzeniem, liczba wyświetleń oraz CTR tych reklam znajdziemy po przejściu do zakładki Kampanie i kliknięciu w Kartę Rozszerzenia reklam. Interpretacja tych wyników to klucz do optymalizacji kampanii i dalszego ulepszania rozszerzeń reklam.

Krzysztof Marzec Certyfikowany Trener Google AdWords - prowadzi szkolenia m.in. w ramach Akademii Google Partners. Współwłaściciel agencji DevaGroup.

49


50

mensis.pl

marketing

Przepis na sukces e-sklepu Łukasz Jaje

Około 20 tysięcy – tyle sklepów internetowych działa w Polsce według różnych statystyk. Pozornie jest to liczba imponująca. Niestety istnieją również dane, które mówią, że większość z nowo otwartych e-sklepów po kilku miesiącach upada. Przyczyn takiego, a nie innego stanu rzeczy można się dopatrywać w wielu czynnikach. W tym również w niewłaściwej działalności marketingowej. Rodzimi przedsiębiorcy wciąż bagatelizują rolę oferowania także treści na wysokim poziomie. Błędnie. Powiedzenie „content is king” nie wzięło się z przypadku.

P

amiętajmy, że content marketing musi być prowadzony na odpowiednim poziomie, żeby spełniać swoją rolę, czyli przyciągać ludzi, a co za tym idzie zwiększać widoczność w wyszukiwarce danej strony. Aby zarobić trzeba inwestować – ta stara prawda sprawdza się również w przypadku biznesu w sieci. Nie inaczej jest w przypadku blogów, coraz częściej stanowiących uzupełnienie sprzedaży w internecie. Sprzedawcy mają do wyboru dwie ścieżki: skorzystać z pomocy droższych twórców bądź ludzi piszących za przysłowiowe grosze, co często kończy się publikowaniem artykułów wielokrotnie i ciekawiej napisanych przez innych. Nie tędy droga. Szukajmy ludzi, którzy są w stanie przygotować unikatowe treści, nawet za większą cenę i mniejszą liczbę. Temat totalnie wyczerpany trudno sprzedać. Warto stawiać na studia przypadków, poradniki oraz testy poszczególnych produktów czy usług. Na to, czego nie ma konkurencja. Unikajmy przy tym nachalności. Na przykład w e-sklepie dla biegaczy nie rozpisujmy się o zaletach jakiegoś modelu butów. Korzystniej opisać chociażby

porady dotyczące biegania po asfalcie z krótką informacją i odesłaniem do adekwatnego obuwia. Kolejną rzeczą godną uwagi są opisy produktów. Nie powielajmy schematów. Nieszablonowo opisany produkt z naciskiem na wymierne korzyści dla potencjalnych klientów przyniesie znacznie więcej korzyści niż skopiowanie tekstu od producenta. Odbiorca nie musi być specjalistą w danej dziedzinie. Wytłumaczmy dlaczego dana rzecz jest tak niezwykła i komu wyróżnione rozwiązanie się przysłuży. Torpedowanie enigmatycznymi, ale efektownymi hasłami przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. FAQ – przygotowując ofertę spróbujmy się wcielić w rolę kupującego, który ma wiele pytań, często prozaicznych. Najczęściej zadawane pytania i odpowiedzi na nie będą stanowić wartość dodaną serwisu. Także pod kątem wyszukiwarek. Dział należy wyeksponować na stronie w taki sposób, aby każdy mógł do niego łatwo trafić. Przy okazji dodam – nie bójmy się opinii klientów. Sprzedażową porażkę


marketing

można obrócić w sukces, trafnie odpowiadając na negatywne komentarze. Budowanie wzajemnych relacji to podstawa. Video poradniki i infografiki. Jesteśmy społeczeństwem obrazkowym. Banalna prawda, z której można „wyciągnąć” wiele korzyści. Czas „złotych rączek” przeszedł do lamusa. Sprzedajesz meble? Nakręć film, jak je skręcać. Oferujesz aparaty fotograficzne? Wrzuć zdjęcia z poszczególnych modeli. Natomiast na portalach społecznościowych warto pokusić się o infografiki. Atrakcyjna forma i fajny pomysł może zaowocować wiralnością, czyli szerokim rozprzestrzenianiu się w sieci, co znacząco zwiększa szanse, że ktoś zobaczy twoje wirtualne półki. Przepis na uniwersalny sukces nie istnieje, jednak skorzystanie z pomocy profesjonalistów minimalizuje ryzyko porażki w e-biznesie.

Łukasz Jaje Człowiek o dziennikarskiej wnikliwośći i marketingowym zacięciu. Były redaktor "Gazety Krakowskiej", który w poszukiwaniu nowych wyzwań trafił do agencji marketingu internetowego They.pl. Umiejętności nabyte w obu miejscach pracy zaowocowały założeniem własnej firmy - Kreatora treści - specjalizującej się w tworzeniu wartościowego contentu oraz obsługi fotograficznej i PR-owskiej.


52

mensis.pl

marketing

Nieprzyzwoicie dobry tytuł oferty. Tryptyk. Część I: Wartość informacyjna Maciej Dutko

Od blisko 10 lat audytuję oferty e-sprzedażowe na Allegro i w e-sklepach. Istnieje co najmniej kilkadziesiąt elementów, których poprawa przekłada się na dynamiczny wzrost sprzedaży. Jednym z najciekawszych, bo dającym szokująco wysokie skoki przy minimalnym nakładzie pracy, jest tytuł. W trzech kolejnych artykułach zdradzę Ci, jak samodzielnie poprawić tytuł oferty, by pokonać konkurentów bez wdawania się w wojny cenowe.

Trzy warunki dobrego tytułu Na początek podstawowa zasada – skuteczny tytuł oferty w internecie powinien realizować 3 cele: • d o s t a rc z a ć k l i e n tow i w y ra z i s te j i n fo r m a c j i co j e s t p r ze d m i o te m sprzedaży (wartość informacyjna), •

wspomagać wyszukiwanie (wartość wyszukiwawcza),

zachęcać do kliknięcia i otwarcia oferty (wartość marketingowa):

Patrząc z drugiej strony: na skuteczności ogromnie tracą tytuły, które nie informują, co sprzedaje oferta, nie wspomagają wyszukiwania oraz nie posiadają walorów marketingowych. Współpracuję z setkami e-sprzedawców rocznie i wiem, że powyższa prawda niemal wszystkim wydaje się oczywista i banalna. Sęk w tym, że… stojąc 10 centymetrów przed słoniem, nie widzimy słonia, a robiąc e-biznes na co dzień, najchętniej ignorujemy właśnie to, co najbardziej oczywiste. W efekcie wielu sprzedawców wciąż zapomina, na czym polega sztuka tworzenia dobrych tytułów. Ci, którzy handlują na Allegro, tracą szczególnie wielu klientów – od czasu wprowadzenia „trafności” (o której pisałem w „Mensisie” nr 36 oraz na AkademiaInternetu. pl we wpisie z 14.10.2015), jakość tytułu wpływa na pozycję naszego produktu na listingach wszystkich ofert w danej kategorii. Mówiąc brutalnie: jeśli nie zadbasz o tytuł, Twoja oferta może stać się niewidoczna dla klientów.


marketing

Podczas szkoleń dla e-sprzedawców bardzo często porównuję tytuł oferty do żołnierza na pierwszej linii frontu: zazwyczaj bowiem to z nim w pierwszej kolejności styka się klient. Abstrahując od słynnej zasady na temat pierwszego wrażenia, którego nie da się powtórzyć, tytuł jest również jednym z n a j b a rdz i e j n ew ra l g i cz nyc h ( czy t a j : strategicznych) elementów każdej oferty sprzedażowej. Od niego w dużym stopniu zależy, czy i jak często klienci będą w stanie odnaleźć Twoją ofertę i ją otworzyć. Oczywiście dobry tytuł to dopiero pierwszy krok w drodze klienta do ostatecznej decyzji zakupowej. Jednak jeśli ów pierwszy krok (czytaj: kliknięcie w tytuł) w ogóle nie nastąpi – nie nastąpią też kolejne kroki, a więc szansa sprzedania produktu spadnie do zera. Dlatego właśnie podczas audytowania ofert sprzedawców internetowych, tytuł jest jednym z pierwszych elementem, które biorę pod lupę. Co ciekawe, dotychczasowe doświadczenia potwierdzają, że bardzo często już poprawienie tytułu jest w stanie odbić sprzedaż od dna. I o tym właśnie opowiem Ci w tryptyku poświęconym tworzeniu bezlitośnie skutecznych tytułów e-ofert. Pamiętaj też, że większość omówionych tu zasad odnosi się nie tylko do ofert Allegro czy e-sklepowych, ale też do tytułów czy nagłówków innych form sprzedażowych, m.in.: •

reklam tekstowych AdWords,

ofert na eBay’u i w innych serwisach rezerwuujących e-sprzedaż,

ofert w pasażach handlowych, serwisach zakupów grupowych itp.

- wszędzie tam, gdzie nadajesz tytuł swojej ofercie, obowiązywać będą poniższe reguły.

mensis.pl

53

Banalna zasada Dla jasności (jeśli dla kogoś nie jest to jeszcze jasne): tytuł oferty na Allegro, eBay’u czy w sklepie internetowym jest jej szyldem. A szyld – co wiedzieli już starożytni – ma dostarczać przechodniowi konkretnej wiedzy i informować, cóż oferuje dany sprzedawca. Nad sklepem z butami widniało więc „Obuwie”, nad warzywniakiem – „Owoce, warzywa”, nad mięsnym – „Mięso, wędliny”. Oczywiście w toku ewolucji sprzedaży, od szyldu zaczęto wymagać więcej: oprócz informowania, miał też zachęcać (a więc marketing), a w środowisku internetowym – również wspomagać wyszukiwanie. W pierwszej części naszej przygody z tytułami skoncentrujemy się jednak na ich pierwotnej funkcji, czyli właśnie na zadaniu informacyjnym.

Klasyczne błędy „Ale jak można popełnić błąd w zakresie wartości informacyjnej? Przecież to oczywiste, że tworząc tytuł, wręcz intuicyjnie i automatycznie zawieramy w nim główne określenie produktu!” – jeśli tak właśnie myślisz, znak to, że – traktując informacyjną funkcję tytułu jako oczywistość – jesteś szczególnie narażony na wpadnięcie w pułapkę tej oczywistości. Oto kilka typów błędów w tym zakresie, jakie popełnia średnio 2-3 na 10 audytowanych przeze mnie sprzedawców: Brak informacji w ogóle. Co prawda, dziś jest to już jeden z rzadziej spotykanych błędów, ale kiedy się przytrafia – często wystarcza do sparaliżowania sprzedaży. Lata świetlne temu (rok 2008), kiedy Allegro liczyło swoje oferty „zaledwie” w setkach milionów, a ja miałem na koncie nie więcej niż 100 przebadanych ofert, nie zaskakiwały tytuły pozbawione jakiejkolwiek merytoryki, jak ten:


54

marketing

mensis.pl

Super Maszyna Zobacz Nie Pożałujesz!! LianLI!! (numer 345238378) Zdarzało się wówczas wprawdzie, że dobra promocja zewnętrzna (np. ekspozycja na stronie głównej serwisu) powodowała, iż działał efekt skali: jeśli na 3 tysiące wyświetleń, 150 „buszujących” klientów zdecydowało się sprawdzić, o co chodzi i otworzyć ofertę, a 15 z nich dokonywało sprzedaży, można było jeszcze mówić o pewnej efektywności. Z czasem jednak tytuły: „SUPER ANGELIKA zrobi TO za darmo!” - sukcesywnie uczyły klientów, że zazwyczaj nie kryje się za nimi nic ciekawego. Taki marketing bez pokrycia szybko sprawił, że klikalność w tego rodzaju hasła błyskawicznie stopniała. Czy dziś, niemal dekadę później, uporaliśmy się z tytułami niezawierającymi informacji? W dużej mierze – tak; podobne beztreściowe tytuły zdarzają się już na szczęście znacznie rzadziej niż jeszcze kilka lat temu. Określenia szczegółowe zamiast ogólnych. To uchybienie znacznie częstsze i cięższego kalibru. E-sprzedawcy zapominają niekiedy, że powinni kierować klientów od ogółu do szczegółu, a nie odwrotnie. I tak tytuł jednej z analizowanych przeze mnie w ostatnich miesiącach ofert brzmiał: Whirlpool ACM 702 NE - sprzedawca założy bowiem, że umieszczenie p reze n t a c j i w o d p ow i e d n i e j ka te g o r i i produktowej rozwiązuje problem i pozwala pominąć ogólne określenie „płyta indukcyjna”.

Praktyka pokazuje jednak, że akurat przy zakupie sprzętu agd (podobnie jak w przypadku elektroniki użytkowej, mebli, artykułów wyposażenia wnętrz i dziesiątek innych typów produktów), klienci w pierwszej kolejności werbalizują określenie ogólne, dopiero później kierują się marką, a w jeszcze dalszej kolejności – konkretnym modelem. Aby klient już na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, co jest przedmiotem danej oferty, tytuł taki powinien wyglądać co najmniej tak: Płyta indukcyjna Whirlpool ACM 702 NE - tak poprawiony tytuł zyskuje oczywiście nie tylko informacyjnie, ale też – co jeszcze ważniejsze – na potencjale wyszukiwawczym, o którym w kolejnym artykule. Tytuł dla ekspertów. W modelu B2C, gdzie naszym odbiorcą nie jest równy nam ekspert, lecz konsument-amator, to wyjątkowo ciężki, a bardzo często spotykany błąd. Jednym z moich ulubionych przykładów jest: Semperit Speed Grip 175/65/16 1szt wysyłka24h - mamy tu dokładnie ten sam problem, co przy poprzednim rodzaju błędu (brak ogólnego określenia produktu), przy jednoczesnym założeniu, że przecież klient na pewno wie, co to takiego „semperit speed grip” (jeśli Czytelnik jednak nie wie, dopowiem, że chodzi o opony do auta). Albo jeszcze inny ze sprzedawców, który uważa, że poniższy tytuł zawiera wszelkie niezbędne informacje: 0,15ct G/Si1 | INFINITY | DDR1155 PROMOCJA -30%


marketing

mensis.pl

A Ty, Drogi Kliencie, rozwiąż zagadkę, co jest przedmiotem sprzedaży: a) b) c) d)

samochód osobowy, pierścionek zaręczynowy, pamięć do komputera, a może jeszcze inne cudo?

I jak?

55

W następnym odcinku skupimy się na optymalizacji potencjału wyszukiwawczego tytułów ofert. Najpierw jednak zachęcam do przejrzenia swoich prezentacji sprzedażowych i poprawienie ich pod kątem wartości informacyjnej – jeśli zauważyłeś u siebie któreś z omówionych wyżej usterek, już ten pierwszy krok, polegający na ich wyeliminowaniu, może przełożyć się na wyraźne wzrosty sprzedaży.

Informacje niemające znaczenia. Z poprzednimi błędami ściśle wiąże się jeszcze jeden: zaśmiecanie tytułu informacjami, które nie posiadają żadnej wartości z punktu widzenia klienta. Wbrew pozorom, jest to dość częsta pułapka, w którą wpadają firmy chcące ułatwić sobie na przykład logistykę. „Mistrzem” w tym zakresie okazał się jeden z moich klientów – spora firma handlująca używanymi częściami samochodowymi. Jej handlowcy z lubością tytuł każdej z 15 tysięcy wystawionych ofert wzbogacali symbolem wyglądającym mniej więcej tak: R4-C6-1 W oznaczeniu tym była zakodowana lokalizacja produktu: numer magazynu, alejki, regału i półki. Świetnie, bo bardzo ułatwiało to pracownikom szybkie odnalezienie zamówionego produktu. Tyle że numer ten w najmniejszym stopniu nie był potrzebny klientowi. Co gorsza, umieszczony w tytule zabierał 7 bezcennych znaków, które można było zagospodarować sensowniej (ot, dodając choćby wartościowe słowo kluczowe lub element marketingu). W efekcie zaleconej poprawy, sukcesywnie usunięto symbole z tytułów i przerzucono je w mniej strategiczną część oferty, gdzie nadal ułatwiają logistykę, nie zabierając bezcennej i strategicznej powierzchni.

Dr Maciej Dutko Przedsiębiorca, Certyfikowany Wykładowca Allegro, autor bestsellerów „Biblii e-biznesu” i „Efektu tygrysa”. Wykłada na uczelniach biznesowych w całym kraju (studia podyplomowe i MBA). Twórca autorskiego szkolenia „E-biznes do Kwadratu”. Właściciel Grupy Dutkon. pl; w jej skład wchodzą m.in.: AkademiaInternetu.pl (blog i szkolenia dla e-biznesu), Audite.pl (poprawa skuteczności sprzedażowej ofert), Korekto.pl (firma edytorska), e-sklep RepublikaWiedzy.pl. Przez serwis WhitePress.pl uznany za jedną ze 100 najbardziej inspirujących osób polskiej branży interaktywnej.


56

mensis.pl

rubryki stałe

Ekspansja e-commerce za granicę – jak i gdzie zacząć? Andrzej Lemański

Chociaż polski rynek internetowy wciąż chwalony jest za wybujałą dynamikę na poziomie dwudziestu kilku procent, to nie ma da się ukryć, że coraz trudniej, szczególnie mniejszym i średnim sklepom uzyskać jakikolwiek wzrostu. Gdy na rynku brylują hipersklepy z nadmiarową ilością kapitału, gotowe do penetrowania praktycznie każdej niszy sprzedażowej, w celu wyrwania kilkudziesięciu tysięcy złotych obrotu rocznie więcej przy zazwyczaj kilkuprocentowym zysku, to najwyższa pora uciekać w bardziej cywilizowane rejony na przykład: w świat. W niniejszym tekście pokaże kilka prostych sposobów na rozpoczęcie sprzedaży poza granicami naszego kraju.

1. Europa czy świat? Zdecydowanie Europa. A jak Europa to Unia Europejska. Wspólny rynek oznacza swobodny przepływ towarów, brak barier celnych i co najmniej grudnia 2014 roku wspólne przepisy regulujące handel internetowy. Reszta świata to dosłownie wolna amerykanka. Każdy kraj ma własne przepisy, szczególnie te najgroźniejsze dla handlu wysyłkowego, czyli celno-podatkowe. Ponadto, mogą pojawić się niespodziewane bariery kulturowe oraz oczekiwania. Dlatego ekspansja na rynki pozaeuropejskie powinna być poprzedzona rozpoznaniem i wytypowaniem tylko tych miejsc na mapie świata, gdzie faktycznie potwierdzimy nasze szanse biznesowe. Jak zupełnie bezpłatnie możemy sprawdzić którymi częściami świata warto się zainteresować? Nic prostszego – użyjmy Google Trends, wpiszmy kilka marek, które mamy w ofercie i voila – wiemy, gdzie zawęzić dalsze poszukiwania.

2. Sprawy fundamentalne: podatki, język, logistyka. Jeśli prowadzicie bardzo małą działalność powinniście wiedzieć, że sprzedawać za granicę możecie tylko wtedy, gdy jesteście podatnikiem VAT. Warto także pamiętać, że sprzedawanie za granice wiąże się z licznymi formalnościami

podatkowymi i wymaga przygotowania, oraz przedyskutowania z obsługującym firmę biurem księgowym. W przypadku sprzedaży dla konsumentów trzeba uważać na progi obrotów podatku VAT w krajach do których sprzedajemy. Jeśli przekroczymy określony próg konieczna jest rejestracja w danym kraju jako podatnik VAT. Język to kolejna bariera do przebrnięcia. Zjednoczona Europa to kilkadziesiąt języków w ogóle, kilkanaście istotnych i tylko kilka ważnych: angielski, niemiecki i francuski. Włoski, hiszpański i portugalski możemy odłożyć na bok z powodu niskiego poziomu internetyzacji południa Europy. Naturalnie, są od tej sytuacji wyjątki – niczego nie przyjmujemy za pewnik bez rozeznania przynajmniej w Google Trends. Na placu boju pozostają: angielski, niemiecki i francuski. Francuski to także część niderlandów i Szwajcarii. Niemiecki to także Austria, Szwajcaria, Belgia, Luksemburg. Angielski to poza Wielką Brytanią także Irlandia, a przede wszystkim kraje skandynawskie: Norwegia, Szwecja, Dania, Holandia. Stąd wybór języka w jakim zechcemy porozumiewać się z naszymi klientami powinien wynikać przede wszystkim z tego, na jaki rynek chcemy wejść. Logistyka to kolejny kawałek układanki. Zapomnijmy o stawkach jakie obowiązują


rubryki stałe

w krajowym ruchu przewozowym. Stawki europejskie są kilkukrotnie wyższe i bardzo zróżnicowane ze względu na kraj. Trudno też uzyskać rozsądne stawki tylko u jednej firmy logistycznej. Ponadto, często w ruchu międzynarodowym obowiązują zupełnie inne obostrzenia co do wagi i gabarytów przesyłek. Stąd niezbędne jest zapewnienie sobie właściwej logistyki zdecydowanie wcześniej, zanim weźmiemy się za sprzedawanie.

3. Kanały sprzedaży, czyli jakiego pośrednika wybrać. Pierwszym kierunkiem jaki rozsądnie jest obrać to wybór pomiędzy Amazonem a eBay'em. Przy czym pierwszy dociera do zdecydowanie większej liczby osób, ale liczy też sobie zdecydowanie wyższe prowizje, porównywalne z polskim Allegro.pl. Dodatkowo musimy opłacić 25 funtów (lub 39 euro) miesięcznego abonamentu! Do tego Amazon zaleca korzystanie z usługi magazynowania produktów w swoich wewnętrznych placówkach, co znowu podraża koszty. Trzeba też dodać, że w eBay nie konkuruje ze swoimi własnymi klientami. Amazon, jak wiadomo, nie czuje tu szczególnych oporów słynąc przede wszystkim z tego, że jest największym sklepem internetowym na świecie, nie zaś największym globalnym pośrednikiem w handlu internetowym. Aktualnie Amazon oferuje sprzedaż produktów na 5 największych europejskich rynkach: Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania. Skuteczność Amazona możemy przetestować bezpłatnie przez 3 miesiące, co pozwala rozwiać wątpliwości co do opłacalności całej operacji. Przy czym warto nadmienić, że Amazon.de pojawił się w wersji angielskiej i zaoferował bezpłatną wysyłkę do Polski powyżej 49 euro. Obecność magazynów Amazona w Polsce sprawia, że z pewnością będzie się on próbował

mensis.pl

57

rozpychać na naszym rynku, a przynajmniej testować możliwości klientów obeznanych w światowych stronach e-commerce np. AliExpress.com. Ebay z kolei jest przeciwieństwem Amazona. Z jednej strony mamy dość spore stawki za abonament – najwyższa to 69zł miesięcznie, ale przy tym prowizja na poziomie około 2 procent, zaś cena wystawienia produktu to w najgorszym wypadku kilkanaście groszy. Do tego warto zainwestować w szablon sprzedażowy, podobnie jak w przypadku Allegro. pl. Ze względu na koszty to właśnie eBay wydaje się być najrozsądniejszą propozycją na początek wyprawy poza granicę kraju. Sklep internetowy to ostatnia opcja, która oznacza, że musimy zoptymalizować nasze oprogramowanie pod kątem co najmniej językowym. Najlepiej jest jednak stworzyć także oddzielny adres wraz z dedykowanymi dla danej wersji językowej metatagami. To pozwoli wypozycjonować sklep w obcojęzycznej wersji Google – pod warunkiem, że dokonamy stosownych korekt dla danego adresu www w Google Search Console. A to tylko początek trudnej i wyboistej drogi, która zasługuje na zupełnie oddzielne potraktowanie.

Andrzej Lemański Specjalista ds marketingu internetowego i public relations. Zastępca redaktora naczelnego Mensis.pl


58

mensis.pl

rubryki stałe

Platforma ODR – nowy, pozasądowy sposób rozwiązywania sporów konsumenckich

Z

godnie z art. 12 ust. 1 pkt 21) Ustawy z dnia 30 maja 2014 roku o prawach konsumenta przedsiębiorca prowadzący sprzedaż na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa zobowiązany jest do poinformowania konsumenta w sposób jasny i zrozumiały o możliwości skorzystania z pozasądowych sposobów rozpatrywania reklamacji i dochodzenia roszczeń oraz zasadach dostępu do tych procedur. Informacja taka musi „dotrzeć” do konsumenta najpóźniej w chwili wyrażenia przez niego woli związania się umową. Oprócz dotychczasowych sposobów pozasądowego rozpatrywania sporów, 15 lutego 2016 roku uruchomiony zostanie kolejny, tak zwana Platforma ODR (Online Dispute Resolution). Pomimo, że start platformy przewidywany jest w lutym, zgodnie z literą prawa przedsiębiorcy powinni informować o takim sposobie pozasądowego rozwiązywania sporów już od 9 stycznia 2016 roku. Podstawą prawną działania Platformy jest Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 524/2013 z dnia 21 maja 2013 roku w sprawie internetowego systemu rozstrzygania sporów konsumenckich oraz zmiany rozporządzenia (WE) nr 2006/2004 i dyrektywy 2009/22/WE (rozporządzenie w sprawie ODR w sporach konsumenckich). Podstawowym celem, jaki przyświecał twórcom regulacji, jest wprowadzenie do pozasądowych sposobów rozwiazywania sporów możliwości

szybkiego i taniego sposobu rozwiązywania tych sporów, w postaci cyfrowej platformy, a więc całkowicie przez internet. Zgodnie z Rozporządzeniem, ma być to także sposób całkowicie bezstronny i sprawiedliwy, a przede wszystkim skuteczny. Platforma ODR znajdzie zastosowanie do sporów wynikających z internetowych umów sprzedaży i umów o świadczenie usług, wyłącznie pomiędzy konsumentami zamieszkującymi terytorium UE, a przedsiębiorcami mającymi siedzibę na terytorium Unii. Platforma jest interaktywną stroną internetową funkcjonującą w domenie http://ec.europa.eu/consumers/odr/. Dostęp jest całkowicie bezpłatny, a sprawne z niej korzystanie wymaga znajomości jednego z urzędowych języków UE. Platforma umożliwia między innymi możliwość złożenia skargi za pomocą udostępnionego formularza, wzajemną wymianę informacji pomiędzy stronami sporu, działania wybranego przez strony sporu Pomiotu ADR zmierzające do rozwiązania sporu, elektroniczne narzędzie umożliwiające sprawne prowadzenie i rozwiązanie sporu, itp. Ponieważ Platforma na moment pisania niniejszego artykułu jeszcze nie funkcjonuje, niemożliwym jest precyzyjne opisanie nie tylko sposobu jej funkcjonowania, jak i skuteczności rozwiazywania sporów konsumenckich. Procedurę znamy wiec tylko z teorii – w celu uruchomienia postępowania elektronicznego


rubryki stałe

konieczne jest wypełnienie elektronicznego formularza skargi. W przypadku braków formalnych (w szczególności informacji umożliwiających ustalenie właściwości Podmiotu ADR) strona skarżąca zostanie poproszona o uzupełnienie wniosku, natomiast w przypadku prawidłowego wypełnienia formularza jest on przekazywany drugiej stronie, wraz ze stosownymi informacjami dotyczącymi między innymi konieczności wyboru Pomiotu ADR (Podmiot ADR to podmiot powołany w celu rozwiązywania sporów za pośrednictwem Platformy ODR; podmioty te rejestrowane są elektronicznie na Platformie). Odpowiedź na skargę winna być udzielona w terminie 10 dni kalendarzowych. Po uzyskaniu odpowiedzi od strony, przeciwko której skierowana jest skarga, Platforma ODR kieruje skargę do właściwego Podmiotu ADR (Alternative Dispute Resolution). Jeżeli Podmiot ten zgodzi się rozpatrywać skargę, jest ona przez niego prowadzona, natomiast jeżeli odmówi prowadzenia skargi lub strony nie dojdą do porozumienia w terminie 30 dni od przedłożenia formularza skargi o wyborze Podmiotu ADR, sprawa nie jest dalej prowadzona. W tym pierwszym przypadku wynik postępowania ADR jest udostępniany w terminie 90 dni kalendarzowych od daty otrzymania przez Podmiot ADR kompletnej skargi. Przedsiębiorcy mający siedzibę w UE zobowiązani są do podawania na swoich stronach internetowych łącza do Platformy ODR w łatwo dostępnym dla konsumentów miejscu, a także do podania swojego adresu mailowego. To bardzo ważne, ponieważ spotyka się strony, w których takowego adresu brakuje – udostępniony jest wyłącznie formularz do kontaktu, co może być dyskusyjne w świetle prawa. Warto wspomnieć, że taki obowiązek narzuciła już Ustawa o prawach konsumenta.

,,

mensis.pl

59

Podstawowym celem, jaki przyświecał twórcom regulacji, jest wprowadzenie do pozasądowych sposobów rozwiazywania sporów możliwości szybkiego i taniego sposobu rozwiązywania tych sporów, w postaci cyfrowej platformy, a więc całkowicie przez internet.

Co więcej, informacja o możliwości rozwiązania sporu za pomocą Platformy ODR powinna być wysłana do konsumenta, jeżeli oferta składana jest za pomocą wiadomości elektronicznej. Ten jednak obowiązek dotyczy tylko tych przedsiębiorców, którzy są zobowiązani lub którzy zobowiązali się do wykorzystywania jednego lub większej liczby Podmiotów ADR do rozstrzygania sporów z konsumentami. Obowiązek ten zostanie wykonany, gdy przedsiębiorca na swojej stronie internetowej wskaże adres strony internetowej właściwego Podmiotu ADR (np. za pośrednictwem regulaminu). Rozporządzenie nie określa wprost sankcji, jakie spotkać mogą przedsiębiorców, ograniczając się do stwierdzenia, że „Państwa członkowskie ustanawiają przepisy dotyczące sankcji mających zastosowanie w przypadku naruszenia niniejszego rozporządzenia i podejmują wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia ich wdrożenia. Przewidziane sankcje muszą być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające.” Reasumując powyższe, przedsiębiorcy powinni zwrócić baczną uwagę na nowe przepisy


60

mensis.pl

,,

Przedsiębiorcy mający siedzibę w UE zobowiązani są do podawania na swoich stronach internetowych łącza do Platformy ODR w łatwo dostępnym dla konsumentów miejscu, a także do podania swojego adresu mailowego. (..)Co więcej, informacja o możliwości rozwiązania sporu za pomocą Platformy ODR powinna być wysłana do konsumenta, jeżeli oferta składana jest za pomocą wiadomości elektronicznej. Ten jednak obowiązek dotyczy tylko tych przedsiębiorców, którzy są zobowiązani lub którzy zobowiązali się do wykorzystywania jednego lub większej liczby Podmiotów ADR do rozstrzygania sporów z konsumentami.

i wprowadzić odpowiednie zmiany nie tylko do regulaminów, ale także do ofert składanych za pośrednictwem wiadomości elektronicznych, jeżeli zamierzają korzystać z pozasądowego sposobu rozwiazywania sporów w postaci Platformy ODR. Trudno na dzień dzisiejszy ocenić Platformę, gdyż trudno oceniać coś, co jeszcze nie funkcjonuje, niemniej jednak wydaje się, że założenia Rozporządzenia są dobre - osoby prowadzące biznes w internecie, a także odbiorcy ich towarów i usług, uzyskają narzędzie, które umożliwi szybki i łatwy, a przede wszystkim tani sposób pozasądowego rozpatrywania sporów. Od 15 lutego 2015 roku bez wychodzenia z domu, wypełniania skomplikowanych dokumentów i wydawania pieniędzy na sprawy sądowe, możliwe będzie

rubryki stałe

uzyskanie nie tylko informacji natury prawnej, pozwalających na podjęcie kluczowych decyzji odnośnie szans na skuteczne prowadzenia dalej sporu i ewentualnych jego skutków prawnych, ale także merytoryczne rozwiązanie sporu. Podmioty ADR, rejestrowane na Platformie ODR oraz nadzorowane przed odpowiednie instytucje krajowe, mają zagwarantować rzetelność, sprawiedliwość i bezstronność rozwiązywanych sporów. Niestety udział podmiotu ADR w rozpatrywaniu sporu może (ale nie musi) być odpłatny, co może wpłynąć niekorzystanie na wybór tego sposobu rozwiazywania sporów. Ponadto, rzetelne i sprawne działanie podmiotów ADR jest warunkiem bezwzględnie koniecznym do powodzenia całej Platformy ODR. Bez odpowiedzi pozostaje na ten moment pytanie, jak przedsiębiorcy wywiążą się z obowiązku informacyjnego i do jak wielu podmiotów uczestniczących w obrocie towarów i usług przez internet dotrze informacja o Platformie ODR. Dużo zależy także od sposobu działania samej Platformy (przejrzystość, intuicyjność, łatwy dostęp, itp.), niemniej jednak wydaje się, że jest to krok w dobrym kierunku. Wobec wielości kryteriów powyższe najlepiej zweryfikuje czas i praktyka.

Konrad Cioczek Partner Zarządzający ENSIS Kancelarii Doradztwa Prawnego Cioczek & Szajdziński S.C. Androidem. Czasem można ją poczytać na blogu: www.redexperts.net/blog


entuzjazm, efekt,

e-commerce!

Zapraszamy do kontaktu: tel.: +48 61 89 88 479 e-mail: e-commerce@raben-group.com

www.raben-ecommerce.com



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.