Jakub Ćwiek odpowiada na pytania użytkowników lubimyczytać.pl

Page 1

Jakub Ćwiek odpowiada na pytania użytkowników lubimyczytać.pl

Co sprawia Panu większą przyjemność: pisanie czy granie na scenie? (Justyna) To zależy kiedy. Pisarzem jestem zawodowym, w związku z tym muszę utrzymywać regularność pisania, by nie skostnieć – chcę czy nie. Ale miewam masę – chyba wciąż większość – takich chwil, gdy to uwielbiam. Muzyka gra, ja stukam w klawisze i mamroczę pod nosem dialogi. Z kolei granie na scenie to hobby, robię to w wolnych chwilach, z grupą przyjaciół, najczęściej przed wyjściem na piwo (bywało i po, ale wtedy zawsze ktoś spadał ze sceny i bywało niebezpiecznie... choć śmiesznie). W sumie mam to szczęście, że większość rzeczy, jakie robię w życiu, sprawia mi frajdę :) Jaka jest dzisiaj Pana opinia o filmie "Łowca androidów" (Blade Runner) w trzech – nie mniej i nie więcej – zdaniach? (Meszuge) Z wybitnymi produkcjami, a "Blade Runner" z pewnością do nich należy, jest zazwyczaj tak, że określasz je pojedynczym słowem lub piszesz elaborat. Trzy zdania to więc albo za dużo, albo stanowczo za mało, by docenić wyśmienite, zapadające w pamięć aktorskie kreacje i kwestie Forda i Hauera, zjawiskową urodę Hannah, wyśmienitą muzykę Vangelisa i nade wszystko niesamowity


klimat neonoir jaki udało się wychwycić Ridleyowi Scottowi. Po prostu się nie da, więc nawet nie podejmę takiej próby :) O Jakubie Ćwieku dowiedziałem się: Urodził się wszak w roku filmowego "Conana Barbarzyńcy" i "Blade Runnera", a to zobowiązuje. Zatem, pozostając w zgodzie z zasadą jedności przeciwieństw: co mogą Panu zawdzięczać, Ridley Scott i John Milius? (Paweł) No proszę Cię, stary, ja tu do wszystkich miło, z uśmiechem, a Ty mnie tak bezwstydnie Jungiem? C'mon! ;) Którą książkę uznałby Pan za przełomową dla własnej kariery? Czy może któraś pozycja nie została przyjęta/zrozumiana przez czytelników tak, jak Pan tego oczekiwał? Pozdrawia "nosiciel" pańskiego nazwiska! :) (dawidcwiek) Tak się składa, że pierwszą – czyli "Kłamcę". I to właśnie ona nie została przyjęta tak, jak oczekiwałem. Zależało mi na tym, by dać początek poważnemu dyskursowi z cywilizacją zbudowaną i osadzoną na religijnych podwalinach. Właściwie to jak czytasz co czwarte słowo, to nawet zauważysz, że to czystej wody polemika sokratesowska z myślą przewodnią "Koranu". Udało mi się utrzymać nawet ten sam rytm... ;) A tak poważnie, to czasem zdarza się tak, że czytelnik startuje do książki z własną jej wizją od początku do końca i wtedy ciężko go zadowolić. Bywa też, że gdy dokonuję gatunkowego zwrotu, pojawiają się zawiedzeni zwolennicy poprzedniej formy. Ale generalnie nie mam powodów do narzekań. Moje książki cieszą się niegasnącym powodzeniem. Jakie jest Pana zdanie na temat współczesnej literatury popularnej? (Aleksandra) Och, literatura popularna to bardzo, bardzo szerokie pojęcie i ciężko odpowiedzieć na to pytanie inaczej niż ogólnie: bywa lepsza i gorsza, ale dobrze, że jest. Znajduję w niej wystarczająco dużo dobrych pozycji, by świetnie się bawić. Ostatnio przeczytałam, że pisanie książek to 10% talentu i 90% wytrwałości, jak by Pan odniósł się do tych słów? (Sylwka) A ja słyszałem, że 86% danych tak zwanych statystycznych, na które powołują się ludzie w codziennych rozmowach, to wyssane z palca bzdury, a 67% ludzi używa podziałów procentowych, bo pojęcia większość czy mniejszość wydają im się nie dość konkretne i wiarygodne ;) Ale tak, pisanie to trochę talentu, ale nade wszystko dużo pracy, najlepiej systematycznej. Więc i wytrwałości. Wspomnienie z dzieciństwa, które pamięta Pan do dziś? (Sylwka) E, całkiem sporo pamiętam, ale spoko, zaraz wybiorę jakieś jedno. Spływ spienioną górską rzeką po powodzi w 1997 roku na związanych ze sobą konarach połamanych drzew brzmi wystarczająco spektakularnie? Choć miałem wtedy piętnaście lat, to już średnio dzieciństwo. Więc może czołganie się po kanałach bez latarki dla zakładu, gdy miałem lat dziesięć? Trudno coś wybrać, naprawdę :) Każdy ma w życiu sytuacje, z których jest dumny lub odwrotnie. Co najbardziej szalonego zrobił Pan w swoim życiu, a co chciałby zrobić? (Sylwka)


Nie umiem sklasyfikować stopnia szaleństwa moich pomysłów, musiałabyś popytać moich znajomych. Ale generalnie lubię się ładować w dziwaczne sytuacje i spełniać swoje marzenia. Zjeżdżenie całej Europy na stopa to dziś nic niezwykłego, podobnie przejazd autobusem Greyhound całych Stanów. Rockowa trasa promocyjna i miesiąc mieszkania w kamperze jeżdżącym od miasta do miasta były całkiem stuknięte. Spotkanie ze Stephenem Kingiem i spanie pod księgarnią w Londynie i Paryżu z innymi fanami mistrza, wizyta pod jego domem, spotkanie z Bruce'em Willisem i zjedzenie z nim obiadu? Więc może mieszkanie z bezdomnymi na dworcu przez pół roku? Albo niemal udana próba zostania kapłanem Voodoo? W tej ostatniej kwestii zresztą nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Do dziś pamiętam zapach ... ? (Sylwka) Ej no, pamiętam całą masę zapachów! Gdyby wiedział Pan, że ma przed sobą tylko jeden dzień życia, jakby go Pan spędził i co by robił w tych ostatnich minutach? Oprócz spędzenia czasu z najbliższymi bo tego pragnie każdy z nas. (Sylwka) Nie ma oprócz. Gdybym miał wybór, wszystko, co bym wtedy robił, zrobiłbym z bliskimi. I to jedyne, czego jestem w tej kwestii pewien. Jakie jest Pana motto którym kieruje się w życiu?(Sylwka) Chcieć to szukać sposobu, nie chcieć to szukać powodu. Powiedział mi to kiedyś mój przyjaciel i drużynowy i do dziś uważam to za swoje motto. Czy w Pana życiu stało się coś co skłoniło lub zainspirowało Pana do napisania tej historii? (Sylwka) Której? ;) Napisałem kilkanaście książek i kilkadziesiąt opowiadań. Wiem, że młodo wyglądam, ale... ;) Czy po wydaniu pierwszej książki było coś co po jej przeczytaniu chciałby Pana jeszcze w niej zmienić lub dopisać? (Sylwka) Na pewno, ale jeżeli się da, nie ulegam pokusie. No, chyba że popełniłem jakiś ewidentny błąd, wtedy staram się dokonać zmiany w nowym wydaniu. Czy warto walczyć o swoje marzenia? Czy czasami warto odpuścić tylko po to, aby kogoś nie skrzywdzić? Czy iść za słowami, że "życie jest tylko jedno" i dojść do niektórych rzeczy po trupach? (Sylwka) Warto walczyć o swoje marzenia i starać się tego dokonać z ludźmi, a nie po ludziach i kosztem ludzi. Da się... zwykle. Chyba, że marzysz o rżnięciu przygodnych turystów piłą, wtedy... tak, warto odpuścić. Zawsze się zastanawiałam jak to jest napisać książkę, czy są to chaotyczne myśli przelewane na papier w przypływach weny, czy pisanie według ustalonego grafiku. Jak wygląda praca pisarza od tej właśnie strony, czyli od początku, od samego powstania pomysłu? (Sylwka)


U mnie to po prostu pisanie. Gdy mam pomysł i wstępny zarys początku fabuły, siadam, zaczynam pisać i płynę z tym tekstem. Czasem wiedzie na mieliznę, ale zwykle udaje mi się trzymać nurtu. Przez te dziesięć lat nauczyłem się sterować. A wena to wymówka dla leni i prokrastynatorów. Czy w Pana książkach znajduje się sama fikcja literacka, czy jest choć ziarenko prawdy? Czy w Pana książkach można znaleźć historie, które naprawdę wydarzyły się w czyimś życiu? (Sylwka) Można znaleźć masę prawdziwych postaci, wydarzeń i dialogów, ale odpowiednio przetworzonych, by służyły fabule. Proporcje prawdy względem fikcji zależą od założenia fabularnego książki. Czy uważa Pan, że każdy z nas może zostać pisarzem, czy potrzeba do tego choć trochę zdolności lub umiejętności? (Sylwka) Uważam, że każdy może spróbować, ale potrzeba do tego trochę talentu i w cholerę umiejętności nabywanych żmudnie i do końca życia. W jakich książkach Pan się zaczytuje, które Pana relaksują, a które powodują impuls do działania? (Sylwka) Czytam mnóstwo różnych rzeczy i większość mnie relaksuje, a całkiem sporo powoduje impuls do działania. Wiem, że to bardzo ogólna odpowiedź, ale nie ma jakiejś reguły, konkretnego typu czy tytułu, który sprawia, że odpływam jak podczas relaksacyjnego masażu. Albo takiego, po którym natychmiast mam nowy pomysł na coś swojego. To tak nie działa. Posiadam wiele książek na półce, ale jak by Pan zachęcił mnie, abym sięgnęła w pierwszej kolejności po „Ciemność płonie” a nie po inną książkę? (Sylwka) Nigdy tego nie robię. Obcych nie zachęcam, bo ich nie znam i nie wiem, co lubią, a znajomych nie zachęcam, bo głupio. Książka ma się bronić sama. Ja mogę rozmawiać o tym, jak powstała, mogę mówić o sobie, o swoim warsztacie, inspiracjach, przygodach, miłości do Michelle Pfeiffer i Keiry Knightley, ale zachęcać? C'mon, w wydawnictwie zajmują się tym zawodowcy :) Dużo się ostatnio mówi i pisze o zwyczajach pisarzy. Rozkłada się ich warsztat na czynniki pierwsze: autor pisze codziennie od 7.00 do 14.00, minimum 300 słów, inny polega na natchnieniu, jeszcze inny czerpie energię twórczą z wyjazdów na Mazury. A jak Pan pracuje: metodycznie, a może w zaciszu domu, w kawiarni, w parku? (Sylwka) Wszędzie. Spędzam dwieście dni roku w podróży, a wydaję dwie książki rocznie. Nie miałbym czasu szukać zacisznego kąta w parku. Zresztą po to są takie miejsca, by uprawiać w nich seks, a nie pisać książki :) Ale staram się pisać regularnie, codziennie przynajmniej pięć, a najlepiej dziesięć stron. Gdzie dokładnie, to kwestia drugorzędna. Pisarz to człowiek, który żyje raczej z dala od reflektorów, z dala od kamer. Taki zawód – to książki i ich bohaterowie bywają popularniejsi od samych twórców. Proszę mi powiedzieć, czy często jest Pan zaczepiany na ulicach, czy też w restauracjach i proszony o autograf? (Sylwka) Nie często, ale zdarza się. I ja nie unikam reflektorów czy kamer. Byłem konferansjerem, rzecznikiem prasowym, występowałem na scenie przed całkiem liczną publicznością. Chyba więc


nie wpisuję się specjalnie w Twoją definicję pisarza... :) Jakie ma Pan odczucia jak widzi swoją książkę na witrynie w księgarni i to na najbardziej widocznym miejscu? (Sylwka) Zadowolenie zwykle. I duma. Chyba, że ta stoi akurat w miejscu, gdzie jest zafajdana szyba, wtedy walczę z odruchem, by wytrzeć witrynę rękawem. Generalnie widok własnej książki na półkach księgarnianych to fajny widok. Jak namówiłby mnie Pan do przeczytania swojej powieści? A może muszę trafić na nią przeznaczeniem lub jakąś inną niepojętną siłą? (wii00) Spoko, jeżeli zachowałaś / zachowałeś dziewictwo, archanioł Gabriel przyniesie ci ją w ramach zwiastowania. Jeśli nie, to gorzej, bo zostaje Ci własna decyzja, recenzje w sieci i opinie kolegów. Mnie w to możliwie nie mieszajmy, bo nie chcę siedzieć za stalking. Czy spotyka się Pan z krytyką swoich powieści? Dołuje ona Pana? A może wręcz przeciwnie, nakręca i daje kopa do działania? (wii00) Spotykam się z krytyką moich powieści. Gdy ma sens, to staram się coś z nią zrobić na przyszłość. Gdy nie ma i jest po prostu hejtem, wyzywam sobie w duchu opiniodawcę przez chwilę albo nabijam się z niego ze znajomymi, a potem zapominam o temacie. Ostatnio czytałam pierwszą część pańskiej powieści "Chłopcy" i muszę przyznać, że bardzo jestem ciekawa, jak wpadł Pan na pomysł, aby gromadkę małych łobuziaków, przemienić w klnący i nieokrzesany motocyklowy gang? (Toonami) Poszukałem odpowiednika zagubionych chłopców wśród dorosłych społeczności, subkultur i środowisk. To, co znalazłem, pasowało idealnie :) Skąd pomysł na to, by w jednym uniwersum umieścić mitologiczne bóstwa i chrześcijańskie anioły? (BlueSugar) Z życia. Zauważ, że dokładnie tak jest i było. W tym samym świecie, w świadomości niektórych żyły anioły, w innych bóstwa. Wystarczyło zadać sobie pytanie: co, jeśli wszyscy mają rację? Z którym z Chłopców Pan się utożsamia najbardziej i dlaczego? (BlueSugar) Z żadnym. Lubię te postaci, ale nie utożsamiam się z nimi. Chyba, że pytasz o książkę Barriego, wtedy trochę z Panem; trochę, pewnie za sprawą imienia, z Hakiem. Z tym ostatnim to zwłaszcza nad ranem, gdy wkurza mnie budzik. Bardzo często można Pana spotkać na konwentach fantastyki. Jakie było Pana najciekawsze/najdziwniejsze doświadczenie z tym związane? (BlueSugar) Taniec z Ivaną Miličević na przyjęciu CINEMAX towarzyszącemu Comic-Conowi w San Diego. Jeśli nie najdziwniejsze, to na pewno najmilej wspominane. Jest Pan niewątpliwie jednym z najbarwniejszych autorów polskiej fantastyki. Kto dla Pana jest autorytetem w tej dziedzinie? (BlueSugar)


W sensie w dziedzinie "barwności"? Ja wolę nazywać to otwartością. Na fanów, na historie i różne sposoby ich opowiadania. Pod tym względem cenię sobie moich ulubionych: Stephena Kinga, jego syna Joe Hilla, Neila Gaimana. A także wielu, wielu autorów, którzy pozostali spoko. W wielu Pana książkach znajdują się odniesienia do popkultury. Co Pana w niej fascynuje i inspiruje? (BlueSugar) Popkultura to ludzie. Ich lęki, sny, pragnienia. To my ją tworzymy, to my ją opowiadamy, to my tworzymy opowieści. Lubię słuchać ludzi, także w tych przyziemnych sprawach, ciekawi mnie ich spojrzenie na świat. A już zwłaszcza, gdy te proste, ale przecież ważne, pełne emocji historie przybiorą fajną formę, która mnie wciągnie. W Pana twórczości jest bardzo mało postaci kobiecych, jednak niektóre są dość wyraziste (Sygin, Dzwoneczek). Jaka jest Pana ulubiona książkowa lub filmowa postać kobieca i dlaczego? (BlueSugar) Nie mam takiej jednej i chyba nie znajdę. Ale tak samo nie umiałbym już chyba znaleźć takiej jednej postaci męskiej. Lubię kobiety złożone, skomplikowane, takie u których za kruchością i delikatnością kryje się ta siła i inteligencja, która nawet w najbardziej "męskich" czasach odgrywała kluczową rolę w losach świata. Mam szczęście do spotykania takich kobiet w życiu, szukam ich także w literaturze. Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że "Kłamca" to polska odpowiedź na "Amerykańskich Bogów" Neila Gaimana? (BlueSugar) Nie, bo nie sądzę, by ktokolwiek musiał Gaimanowi odpowiadać. Ta książka owszem, zawierała pytania, ale o zupełnie inne kwestie niż ja poruszam u siebie. Inna rzecz, że w chwili, gdy ja pisałem "Kłamcę" (a trwało to ładnych parę lat, opowiadania nie powstawały bezpośrednio jedno po drugim), to "Amerykańskich Bogów" jeszcze nie było. Pojawili się w Stanach w 2001 roku, gdy ja miałem już z cztery teksty o Lokim. Natomiast na pewno są w Kłamcy echa "Sandmana", są książek Zelaznego. Nade wszystko jednak jest tam dość wyraźny hołd dla "Dogmy" Kevina Smitha oraz przewrotne "dziękuję" dla jednego z ulubionych seriali dzieciństwa, uroczo-naiwnej "Autostrady do nieba". Jest Pan fanem ciężkiej muzyki. Tę fascynację widać w Pana książkach. Wielokrotnie wspominał Pan, że owa muzyka miała wpływ na Pańskie życie i twórczość. Mówił Pan o koncercie Metalliki i AC/DC. A moje pytanie brzmi: czy istnieje jakiś zespół, bądź wykonawca z "innego świata" muzycznego, który Pana inspiruje i podobnie jak wyżej wymienieni artyści, wstrząsnął Panem? (Kajkillera) Nie wiem, czy tak samo rozumiemy "muzykę ciężką". Nie jestem specjalnie fanem metalu, lubię parę kapel, ale bardziej w klimatach Iron Maiden czy Black Sabbath (choćby ostatnio – świetny polski zespół Exlibris) niż Vadera. Nade wszystko jednak słucham rocka i to od jego początków po wczesne lata dziewięćdziesiąte (potem pojawia się grunge, za którym nie przepadam). A czy coś spoza tego? Oczywiście. Na pewno Michael Jackson, którego cenię sobie bardzo do dziś, David Bowie ( którego gatunkowo ciężko zaklasyfikować, bo i jak, skoro ciągle się zmienia?) oraz... Wysocki i Okudżawa, których wiele słuchałem w dzieciństwie. Kuba, kiedy możemy spodziewać się produkcji Jakuba Kartona? ;-) (fly_girl87)


Nigdy. O to chodzi w tej figurze zastępującej mnie na spotkaniach, by nikt się nie domyślił, że to karton a nie ja. Gdybyś mógł napisać scenariusz odcinka do jakiegoś serialu to który byłby to serial? (Karolina) Najchętniej autorski, miałbym wtedy najmniej narzucone ramy. Ale oczywiście świetnie byłoby być częścią historii "Firefly" czy "Banshee". Co i dlaczego skłoniło Jakuba Ćwieka do bycia tak niesamowitą osobą? Rock 'n 'roll czy może jakaś fascynacja pisaniem? (Weronika Hasacz) Nie wiem, na ile jestem niesamowitą osobą, bo to nie mnie oceniać. Na pewno jestem wypadkową rozmów i przygód z fantastycznymi ludźmi, rock 'n' rolla, masy książek i kina klasy B (nie tylko, ale przede wszystkim.) Siłą tych połączonych mocy powstałem ja... Jakub Ćwiek. Przy okazji załatwię prywatny interes zadając pytanie. Ale od początku, około 1.5 roku temu na spotkaniu w Białymstoku rozmawiałam z Kubą o książce która zainspirowała go do wykorzystania koncepcji "skrótów" w Chłopcach. Temat narodził się przypadkiem, ponieważ główna bohaterka była moją imienniczką, a mister Ćwiek myślał że to moja ksywa, nie imię. I może przejdę do sedna. Jaki tytuł miała ta książka, bo za nic nie mogę jej znaleźć ;) (Diana) Bo źle szukasz. To nie książka, a opowiadanie. "Skrót pani Todd" znajdujące się w zbiorze "Szkieletowa załoga" Stephena Kinga ;) Czemu mają służyć muzyczne cytaty w Pana książkach? Dla kogoś, kto nie słucha rocka, może nie być to tak interesujące. Czy to Panu nie przeszkadza? (izabela81) Ta książka jest o rock 'n' rollu, więc jest i niesiona tą muzyką. Dla kogoś, kto nie słucha rocka i nie chce spróbować, "Dreszcz" w ogóle nie powinien być interesujący. To integralna część świata przedstawionego. I jeśli pytasz, czy mam problem z tym, że kogoś one od książki odrzucą, to nie, nie mam. To tak samo jakbym miał się martwić czytelnikami "Kłamcy", którzy nie oglądają filmów i przez to nie rozumieją niektórych nawiązań. Jak podczas podrywu w barze. Czasem nie zagra, czasem nie chwyci. W swoich książkach wykorzystuje Pan elementy wielu kultów i religii. Jak widzi Pan rolę tych mitów, legend i wierzeń w kształtowaniu światopoglądu ludzkości? (izabela81) Ich rola jest ogromna, zasadnicza wręcz, bo przez stulecia była to najsilniejsza po fizjologicznych potrzeba człowieka. Nadzieja, wiara w istotę gotową nam pomóc oraz po śmierci wziąć nas do siebie pomagała jednym ludziom przetrwać, a wielu innym, tym sprytniejszym, ale też bardziej cynicznym i bezwzględnym, dawała ogromne podstawy do manipulacji. No i nie zapominajmy, że mity składają się z opowieści, a te budują naszą kulturę i kształtują nas, budując wzorce, przykłady, ale i antyprzykłady. Czy myśli Pan, że pisząc fantastykę można przekazać więcej niż w jakimkolwiek innym gatunku literackim? (izabela81)


Fantastyka może zawierać w sobie dowolny inny gatunek literacki i pozostać fantastyką. Nie ma problemu, by istniał kryminał fantastyczny, romans fantastyczny czy taka komedia. Pod tym względem tak, fantastyka może przekazać wszystko i to jak chce. Co sądzi Pan o e-bookach. Czy lubi i czyta je Pan, a może jednak preferuje Pan tradycyjną książkę? (izabela81) Opowieść to opowieść. Lubię tradycyjne książki, ale nie jestem fetyszystą i nad zapach farby drukarskiej czy błysk lakieru na okładce przedkładam jednak swobodę czytania, dostępność książki i nade wszystko korzyści płynące z korzystania z czytnika w podróży. Podróżuję dużo, czytam szybko i zwykle wyjazd na tydzień – półtora musiałby się wiązać z wzięciem ekstra plecaka albo kupowaniem książek po drodze i zostawianiu ich gdzieś. Z Kindlem nie mam tego problemu. Jak Pan – jako pisarz – odnajduje się w gąszczu tego fantastycznego nazewnictwa? (izabela81) Jakiego konkretnie? To nie jest tak, że istnieje jakieś jedno. Podobnie jak z językiem – sami kształtujemy nazewnictwo fantastyczne wprowadzając je do mowy potocznej. Albo nie wprowadzając. Napisał Pan cykl książek "Chłopcy". A czy nie chodzi Panu po głowie, aby napisać cykl "Dziewczyny"? (izabela81) O dziewczynach, konkretnie o Dorotce z Oz, piotrusiowej Wendy i Alicji z Krainy Czarów napisał w swoim komiksie Alan Moore. Jest też serial o tym tytule realizowany przez HBO. Więc spoko, w tym miejscu nie ma luki i można coś dla siebie znaleźć. I nie, nie chodziło mi po głowie, by pisać serie będące tytułowymi przeciwieństwami dla już istniejących. "Szczery" zamiast "Kłamcy" też raczej nie powstanie. Troszkę zabawne pytanie – czy zadał Panu ktoś kiedyś ćwieka? (izabela81) W sensie czy sprawił, że zakłopotany zaniemówiłem? Owszem. Chyba, że, wzorem niektórych mężczyzn nazywających swojego penisa swoim imieniem czy nazwiskiem, pytasz mnie, czy ktoś pozbawił mnie męskości. Wtedy odpowiedź brzmi: nie :) Czy kiedykolwiek czytałeś w szkole pod ławką? (Już się chyba przedawniło, jakby co ;-P) (Sumire) Nie, nie czytałem pod ławką, bo to było niewygodne. Miałem książkę na ławce, między zeszytami, i czytałem na bezczela. Czy delikatny szowinizm w niektórych Twoich książkach jest uzasadniony, zamierzony czy przypadkowy:) (Lani) Szowinizm w moich książkach nie jest delikatny. Jest całkiem poważny, ponieważ bohaterowie, jakich wprowadzam, są konkretnym typem mężczyzn. Wejście do pewnego, konkretnego świata wymaga od autora oddania jego realiów. A te są takie a nie inne, sama przyznasz. Czasem jednak staram się wprowadzać mocne bohaterki, by trochę ów stan i rzeczywistość przełamać. Zresztą dość często powtarzam – a cykl "Chłopcy" pokazuje to z każdym tomem coraz dobitniej – że ten tak zwany męski świat to kolos na glinianych i chwieje się w posadach bez silnych, inteligentnych


kobiet. Czy czytasz własne książki? Jeśli tak to czy doszukujesz się błędów, masz ochotę cofnąć czas i coś zmienić? (Lanii) Jeżeli nie muszę – na przykład wracając po czasie do cyklu – to nie. Te historie już znam, a jest tyle innych, które chciałbym poznać... Czy Twoje wyprawy autostopem są pewnym wyzwaniem dla Ciebie, potrzebą sprawdzenia się, gdzie możesz dotrzeć, kogo spotkać, kogo nie spotkać? Czy robisz to, bo lubisz jeździć po różnych miejscach i poznawać ludzi, czy może bardziej dla samego dreszczyku emocji? Owszem, jest z Ciebie kawał chłopa, ale czy zdarza Ci się na takiej trasie wpaść w tarapaty? (Rafał) Moje wyprawy – wszelkie, nie tylko te związane z autostopem – to chęć przeżycia przygody, poznania nowych ludzi, ubogacenia się nowymi historiami. Oczywiście, że towarzyszą temu emocje i że je lubię, ale nie jeżdżę po to, by sprawdzić, gdzie i w jakich okolicznościach mogę oberwać. Poza tym trochę się też zmieniłem. Kiedyś gotów byłem wejść w każdą zadymę i niech się dzieje co chce, dziś biję się raczej wtedy gdy muszę, a gdy się da, unikam prawdziwych kłopotów. Jednak zbyt wiele połamanych kości – moich i cudzych – chrzęści mi we wspomnieniach. Kiedyś wspominałeś, że nie wrócisz do cyklu Kłamcy. A wróciłeś (z powodzeniem), co jednak w fandomie odbiło się mało pozytywnym echem. Ludzie mieli Ćwiekowi za złe, że słowa nie dotrzymuje. Mnie osobiście cieszy fakt powrotu (komentowałem to zresztą w kilku dyskusjach), ale zauważam, że – będąc jednym z lepiej sprzedających się pisarzy w Polsce jesteś też bardzo często hejtowany. Jak to odbierasz? Dziwi cię to, drażni, smuci? Uważasz za niesprawiedliwe? (Mariusz) Och, nigdy nie powiedziałem, że nie wrócę do cyklu "Kłamcy", a tylko, że ta historia ma już swój koniec. Że nie napiszę kontynuacji, bo się nie da. Widzisz, cała zabawa w tym, że ludzie nie czytają i nie słuchają uważnie tego, co się do nich mówi, a przy okazji korzystają z każdej możliwej okazji, by mieć swoje zdanie. A że oparte na bzdurnej podstawie? Bywam hejtowany dlatego, że dużo mnie widać, dużo się wypowiadam i trzymam swojego zdania. Zresztą zobacz, za co mi się obrywa. Że wydałem kolejną książkę i "skoczyłem na kasę", że ludzie czytają moje rzeczy, a nie coś innego, że wszędzie mnie pełno i strach lodówkę otworzyć. Moi hejterzy stanowią naprawdę małą garstkę w porównaniu do ludzi, którym sprawia przyjemność czytanie moich książek, spotykania się ze mną, uczestniczenia w moich inicjatywach. I serio, fakt, że niektórzy ludzie przy ich poglądach mnie nienawidzą, jest dla mnie wyłącznie nobilitacją. Bo to znaczy, że idę właściwą ścieżką. W Chłopcach czy Kłamcy twoja proza jest lżejsza, uboższa w niuanse, ze słabiej zarysowanym tłem historycznym, niz np w Krzyżu południa czy Ofensywie szulerów. To pewna zmiana stylu, która – dl mnie – jest mocno wyczuwalna. Proza smakowita zmieniła sie w proze lżejszą, bardziej strawna dla szerszego odbiorcy. Czy to zamierzony ruch marketingowy? Czy taki Ćwiek sprzedaje się lepiej? A tym samym, czy zmienia sie nasz odbiorca fantastyki? Jest mniej wymagający? (I żeby nie było nie czepiam się, nie pije złośliwie. Pisarz zarabia na pisaniu, to normalne, żaden wstyd i nie dziwota, że jak jest okazja, to chce zarabiać więcej. Proste i uczciwe. Ale sądze, że Ty, Kuba, rozumiesz moje intencje i sedno tego pytania). Pozdrawiam! (Mariusz)


Och, czy "Chłopcy" są naprawdę lżejsi od "Ofensywy..." czy "Krzyża..."? Polemizowałbym. Oczywiście, że mają zupełnie inaczej zarysowane tło, ale wynika to raczej z założeń towarzyszących tej książce. Ta konkretna opowieść nie wymagała zagłębiania się w historię, badania i interpretowania faktów, głębokiego researchu. Jest za to podróżą wgłąb siebie, konfrontacją marzeń o byciu wiecznym dzieciakiem i konsekwencji takich decyzji i pragnień. Tak naprawdę lekki był "Kłamca", a i to do pewnego momentu, bo gdy przyjrzeć się puencie, która wielu zaskoczyła, to jest ona dość gorzka. Pop-świat zderza się z rzeczywistością, gdzie nie każdy wątek znajduje rozwiązanie, a bohaterom nie zawsze się udaje. To nie tak, że pisząc, analizuję co więcej zarobi. Moje książki cieszą się zainteresowaniem niezależnie od tego, co napiszę. Mniejszym lub większym, ale żadna nie przynosi tak naprawdę strat i z żadną nie miałem tak, że nie opłacało się pod względem finansowym jej napisać (no może oprócz "Świetlika w ciemności", ale on z założenia miał zarabiać nie dla mnie, a dla fundacji). Chcę mieć wolność, swobodę pisania o czym chcę i tego się trzymam. Gdy jest to opowieść o Lokim, piszę "Kłamcę". Gdy o Jeremiah Crossie, powstaje "Cross". A czy to jest strawniejsze dla szerszego odbiorcy? Przejrzyj pytania powyżej, te o rocka, o szowinizm... szerszy odbiorca to także więcej "ale", z którymi musisz się borykać. I wtedy pytanie – pozostajesz wierny sobie i swoim opowieściom czy dasz dupy za kasę. I, pozostając przy tym przykładzie, lubię seks, ale wolę mieć głos przy podejmowaniu decyzji gdzie, kiedy i z kim. Jak to jest z tym urokiem wiecznych chłopców, że ulegają im kobiety, a niektórzy mężczyźni bronią się przed dorastaniem... Czy Pan, jako autor współczesnej opowieści o (w uproszczeniu) tych i takich Chłopcach nie boi się łatki niedojrzałego, seksistowskiego samca? I co Pan robi, gdy ktoś próbuje taką łatkę Panu przykleić? (Żaneta) Jak przeczytasz trzeci tom, to zrozumiesz, że ta opowieść jest tak naprawdę o Dzwoneczku, silnej kobiecie walczącej o rodzinę, a Chłopcy są dla niej niedojrzałym tłem. Zresztą nawet te "dziunie na numerek" zyskują w tej książce możliwość pokazania się inaczej, zaprezentowania kim są lub kim mogły by być. A seksizm to powszechne zjawisko i przedstawiając pewne modele postaci, pewnej środowiska, by pozostać wiarygodnym, należy go pokazywać, wręcz nim epatować. Nie po to, by pochwalać, ale by pokazać, jaki ma wpływ na relacje między postaciami. I tak jest w tym cyklu. Dopóki jest to opowieść Chłopców, to widzimy to tak, jak widzą to oni. Gdy przestaje, zmienia nam się perspektywa. Ot i tyle. To nie jest niedojrzałość, to obserwacja :) A co do przyklejania łatek... to nie ja potrzebuję etykietki, bo bez niej nie potrafię ogarnąć świata. To problem tych przylepiających wszędzie łatki. Współczuję im trochę, ale jednak bardziej mnie śmieszą. No i wreszcie ostatnie pytanie, od którego Ty zaczęłaś: nie wiem jak to jest z urokiem wiecznych chłopców. Może budzą opiekuńcze odruchy, może obiecują przygodę bez zobowiązań, od których każdy stara się uciec? Może oni (my) właśnie tak uciekamy? Trudno powiedzieć i dlatego właśnie zajmuję się tym tematem. By, opowiadając historię, znaleźć odpowiedzi. Dzwoneczek to jedna z najbardziej wyrazistych i ostrych postaci kobiecych w literaturze. Czy była wzorowana na kimś realnym? Jeśli tak, to powiedz gdzie można ją zastać, bo nie chciałabym jej wejść w drogę ;) (Monika) Nie, to raczej wypadkowa kilku fantastycznych dziewczyn, które miałem szczęście poznać. Więc póki co możesz się czuć bezpiecznie :) Nie wątpię, że podróżując po Polsce przeżywasz masę przygód (o niektórych płacząc ze śmiechu czytam na fb). Zapewne wpadasz czasami w prawdziwe tarapaty. Czy Chłopcy


przeżyli kiedyś coś, co w realu spotkało Ciebie? (Monika) Częściej zdarza się to jednak Dreszczowi, choć i jego historie są odpowiednio podkręcone. Ale tak, zdarzają się przygody Chłopców w jakimś tam – zwykle małym – stopniu oparte na moich doświadczeniach. Dużo wspólnego mają z ówczesnym, dziesięcio-, jedenastoletnim mną, mali chłopcy z "Będziesz to prać", a wyjściowa sytuacja z "Faul to cię zrobił" to niestety sytuacja niemal bezpośrednio przeniesiona z rzeczywistości. Jako dorośli wpadamy jednak w zupełnie inne rodzaje kłopotów. Choć z podobnych powodów. Wciąż po cichutku czekam na kontynuację "Krzyża Południa". Chciałabym abyś odniósł się do tego przedsięwzięcia – czy zamierzasz je wznowić? Czy projekt został "porzucony" w związku z problemami z wydawcą "Rozdroży"? (Małgorzata) Zamierzam. To, że jeszcze nie ma dwójki, nie jest kwestia problemów z wydawcą, to dużo bardziej skomplikowana sytuacja, na którą nałożyło się wiele czynników. Bardzo dobrze jednak wspominam współpracę z Anią Brzezińską i wydawnictwem Runa. Natomiast odnośnie kontynuacji "Krzyża..." powiem tyle, że być może jeszcze w tym roku wybiorę się na wycieczkę do USA, celem przejechania tych wszystkich miejsc, które powinny pojawić się w książce. Pewnie zaskutkuje to tym, że jeszcze tam siądę do pisania, bo ja się dość łatwo i szybko nakręcam, a potem długo chodzę na najwyższych obrotach. Czy Kubuś z "Chłopców" w jakiś sposób symbolizuje Ciebie? (Małgorzata) E, nie. Zbieżność imion jest tu przypadkowa. Czy też inaczej – wiem z doświadczenia, że może to brzmieć uroczo, a to właśnie było mi potrzebne. Czy dysponujesz takimi urządzeniami jak „rozciągacz czasu” oraz „przyśpieszacz Ćwieków”? Jak robisz to, co robisz, mając do dyspozycji 24 godziny na dobę? Jest Was dwóch? (Aleksandra) Jest nas dużo więcej. I jeżeli którykolwiek zachował się wobec Ciebie niegrzecznie, to na pewno był ten drugi, albo trzeci, bo ja się nie przyznaję. Ja jestem ten fajny i miły. A co do czasu, staram się po prostu nie marnować go na pierdoły. Jeżeli spróbujesz przeanalizować jeden swój tydzień, jak wiele chwil będzie przepuszczonych bez sensu? Ja kiedyś dokonałem takiej analizy i wynik mnie przeraził. Więc teraz staram się nadawać sens każdej chwili i możliwie z każdej coś wyciągać. A jeśli da się zrobić dwie rzeczy na raz bez straty dla żadnej z nich – na przykład biegać i słuchać książek albo nowych płyt, oglądać filmy i seriale w podróży, pisać w drodze – to czemu nie? Myślałeś może o kontynuacji opowiadania "Dom na Wzgórzu"? Mam na myśli kolejne opowiadania o tej tematyce a może nawet i książkę :) (Natala21) Na pewno nie zamierzam kontynuować tamtej historii, bo ona jest już zamknięta. Natomiast do takich tematów być może jeszcze wrócę, ale to zależy od tego, czy będę zadowolony z pomysłu. Na pewno mam pomysł na dość specyficzne postapo i prawdopodobnie zrealizuję je jakoś niebawem. Loki niewątpliwie jest postacią bardzo charyzmatyczną. Skąd czerpałeś inspirację tworząc tę postać? Czy wzorowałeś się na kimś z Twojego otoczenia? (Klaudia) Nie, to postać oparta bardziej na skrzyżowaniu kilku mitologicznych tricksterów z bohaterami filmów klasy B, które uwielbiałem za dzieciaka (i uwielbiam do dzisiaj). Jako widz czy czytelnik


zawsze lubiłem wygadanych cwaniaków, jestem fanem "Żądła" czy wczesnych filmów Davida Mameta, ale i postaci kreowanych przez Bruce'a Willisa czy Mela Gibsona. Więc to raczej tam szukałbym źródeł tej postaci. A czy Ty jesteś dobrym kłamcą? (Klaudia) Nie, fatalnym. Gdybyśmy się znali, powiedziałbym, że pewnie najgorszym jakiego znasz. W "Kłamcy" barwnie opisywałeś anioły, m.in. archanioła Michała, czy Gabriela. Czy w takim razie jesteś wierzący? Wierzysz, że masz swojego anioła stróża? Co, jeśli po śmierci spotkałbyś takiego archanioła Michała? (Klaudia) Jestem wierzący, ale dość specyficznie, to znaczy niespecjalnie uznaję systemy religijne, a moja wiara to miks tego, w jakim duchu mnie wychowano, co przeczytałem i poznałem, własnych przemyśleń i wyobrażeń. Ale wszystko to kręci się wokół Boga, którego odbieram jako sprzyjającą nam, wszechwiedzącą i wszechpotężną, w jakiś sposób spersonifikowaną siłę. Ja nazywam go Drogą, co w jakiś sposób bliskie jest temu, co mówił o sobie Jezus. Ale to dużo bardziej złożone. Co do mojego Stróża, wierzę, że jest i że tworzymy taki trochę dziwaczny duet jak z policyjnych filmów. Mówimy o sobie jak najgorzej, ale jesteśmy przyjaciółmi i stajemy w swojej obronie. No i jestem pewien, że ma on płaskie czoło od ciągłych facepalmów. Michała natomiast wolałbym spotkać po śmierci niż pozwolić, by był jej przyczyną. W "Kłamcy" wykorzystałeś wiele elementów światowych mitologii. Która z nich jest Twoim zdaniem najciekawsza? (Klaudia) Najbardziej cenię sobie Voodoo i to, jak ta religia jest jednocześnie przywiązana do swoich korzeni i podstaw, jak i elastyczna. Takiego właśnie podejścia, otwartości przy zachowaniu siebie, życzę wszystkim innym religiom. Oraz c'mon, seks, taniec i fajne gadżety – czego tu nie lubić? Czytając Twoje książki widać od razu, że jesteś fanem cięższej muzyki. Jak zaczęła się Twoja historia z muzyką? (Klaudia) Skoro taka ciężka, to dlaczego tak lekko się do niej skacze? ;) Uwielbiam rocka i przygoda z nim rozpoczęła się dla mnie od koncertu AC/DC na stadionie chorzowskim w dziewięćdziesiątym pierwszym. Miałem wtedy dziewięć lat. Wcześniej słuchałem New Kids on the Block, ale to dlatego, że mieli własną kreskówkę ze studia Hanna Barbera. Czy jeździsz na Woodstock? Jesteś fanem takich festiwali? Jeśli tak, to jak zachęciłbyś do tego osobę, która nie jest przekonana? (Klaudia) Nie jeżdżę na Woodstock, byłem na kilku pierwszych i na pierwszym po zmianie miejscówki. Ostatnio jakoś mi się czasowo nie składa, ale festiwale lubię i zwykle świetnie się na nich bawię. Staram się również możliwie często jeździć na koncerty i to zarówno gigantów jak i mniejszych, ale naprawdę dobrych zespołów. Jak chociażby warszawski Exlibris, który nawet umieściłem w jednej z książek. Który z zespołów rockowych poleciłbyś osobie, która dopiero zaczyna swoją przygodę z muzyką? (Klaudia)


Rock to bardzo szerokie pojęcie i musiałbym coś więcej wiedzieć o osobie, której cokolwiek polecam, by to zrobić. Ja uwielbiam Aerosmith (mój numer jeden) AC/DC, The Who, wczesne G'n'R, Stonesów i Beatlesów, Rush... Rany, jest tego tyle, że mógłbym długo wymieniać same tylko najbardziej ulubione. Czy od małego wychowujesz swoje dzieci na Metallice, AC/DC, Ironach, itp.? (Klaudia) Od małego wychowuję dzieciaki z muzyką, dość jednak zróżnicowaną. Staram się dawać im wszystko, co fajnie brzmi i może im się spodobać. Jest tam i rock, i metal, ale i blues, jazz, piosenki z musicali, dobry pop współczesny (Jackson) i niegdysiejszy (Mozart). Jakiś czas temu maluchy dostały swoje mp3-ki z pakietem startowym złożonym z dwustu utworów. Od tamtej pory każde z nich z moim udziałem zmodyfikowało swoją playlistę już kilkakrotnie. Najlepszy album Metalliki, to... ? (Klaudia) "Black Album" z genialnym "Enter Sandman" na otwarcie – pierwszy album Metalliki jaki słyszałem. A zaraz po nim "Master of Puppets". Świat obiegła niedawno bardzo smutna wiadomość o śmierci jednego z najbardziej cenionych pisarzy, Terry'ego Pratchetta. Jak zareagowałeś na tę wiadomość? Czy czytałeś i czy lubisz książki Pratchetta? (Klaudia) Pożegnałem go z bólem, ale i wiarą, że odszedł na swoich warunkach, tak jak chciał. Pratchett był dla mnie bardzo ważny. Dwa razy miałem okazję spotkać go jako fan, raz korespondowaliśmy z nim i uzyskaliśmy (my, czyli Słudzy Metatrona) zgodę na realizację przedstawienia na podstawie jego tekstu. Bezpośrednio od niego. Dzięki niemu poznałem cudownych ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi do dziś (między innymi Piotr W. Cholewa, wieloletni, "nadworny" tłumacz Pratchetta i prezes Śląskiego Klubu Fantastyki), a jego książki dały mi dużo radości i przemyśleń. Będzie mi go brakowało. Z której swojej książki/serii książek jesteś najbardziej dumny? Która jest Twoją ulubioną? (Klaudia) Ze wszystkich jestem. Włożyłem w nie kawał pracy i zawierają kawałek mojego życia. Są wśród nich technicznie mniej udane, ale mimo to są dla mnie ważne. Studiowałeś na UŚ w Katowicach. Również studiuję w Katowicach i jakoś nie potrafię przekonać się do tego szarego i smutnego miasta. Czy są jakieś miejsca w Katowicach, które mógłbyś polecić i które rozświetliłyby nieco wizerunek tego miasta? (Klaudia) A może źle szukasz? Może nie chodzi o rozświetlenie, a o podziwianie właśnie odcieni tej szarości? Śląsk to taki mikroświat, który nie zabiega o Ciebie, gdy się tam zjawisz. Nie próbuje być jak Wrocław, Warszawa, Kraków, miastem przyjaznym obcym. Dlatego spróbuj nie być mu obca. Zwiedzaj zaułki, poznawaj ludzi i postaw na szczerość. Śląsk bywa kłótliwy, pyskaty, arogancki, ale jest szczery. Zaakceptuj go takim, przyzwyczaj się do szarości, a wtedy odkryjesz to, co niezwykłe. I być może poczujesz, co i ja poczułem. To może nie zachwyt, ale z pewnością ogromna fascynacja. Życzę Ci tego, bo pamiętam, jak to jest zjawić się tam po raz pierwszy. Który okres w życiu wspominasz najlepiej? (Klaudia)


Każdy z wyjątkiem dość poważnej depresji kilka lat temu, z której szczęśliwie wyszedłem. Poza tym, dość paskudnym, okresem zawsze bawiłem się dobrze i uważam się za szczęśliwego. Który autor fantastyki jest dla Ciebie wzorem, inspiracją? Czyje książki czytasz w wolnym czasie? (Klaudia) Moim największym idolem jest Stephen King, ale poza nim jest ich naprawdę, naprawdę wielu i długo by wymieniać. Nie ograniczam się zresztą tylko do fantastyki. Staram się czytać wszystko, co zapali mi lampeczkę "warto". Obecnie to około stu książek rocznie, co jest poprawą względem minionych trzech lat, ale poważnym regresem w stosunku do czasów ogólniaka czy studiów, gdzie czytałem książkę na jeden, dwa dni. Gdybyś miał do wyboru: być orkiem, elfem, czy krasnoludem, to kim byś został? A może wolałbyś pozostać człowiekiem? (Klaudia) Pozostać człowiekiem, ale mieć skarby krasnoludów i sypiać z elfkami. Gdybyś miał możliwość spotkać się z jakąkolwiek osobą na świecie, żywą lub martwą, to kogo byś wybrał i dlaczego? (Klaudia) Martwych wolę nie spotykać, bo myślę, że gdyby ktoś spróbował mnie ugryźć lub zjeść mi mózg, mógłbym stracić do tego kogoś szacunek. Z żywych osób chciałem spotkać Stephena Kinga, Bruce'a Willisa, Neila Gaimana, Jossa Whedona i (wówczas jeszcze żyjącego) Terry'ego Pratchetta i z każdym z nich się udało. Jest jeszcze paręnaście osób osób na tej liście (chociażby Nathan Fillion, Keira Knightley, Michelle Pfeiffer, Rutger Hauer), ale spoko, myślę, że mam jeszcze czas. Często jesteś w drodze, a co za tym idzie i słuchasz ludzi wokół (o czym sam często wspominasz). Jaka jest najśmieszniejsza rozmowa, której się przysłuchałeś, lub brałeś udział i czy znalazła się ona w którymś z Twoich opowiadań bądź książek? (Maja) Nie umiem powiedzieć, jaka była najśmieszniejsza, bo ich nie klasyfikuję w ten sposób. Gdy mnie coś rozbawi, piszę o tym na Facebooku albo notuję w głowie, by potem gdzieś wykorzystać. Masa takich rozmów czy sytuacji jest w "Dreszczu". Rozmowa z panią, która zajęła Ryśkowi miejsce w pociągu w drugim tomie, jest tylko odrobinę podrasowana. Pierwszą książkę Twojego autorstwa przeczytałam w wieku 11 lat, ''Dreszcz'' był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem,oderwaniem od rzeczywistości, moim własnym światem. Połączyła mnie z nim muzyka. Później przeczytałam kilka innych książek w tym serię: ''Kłamca''. Jak dotąd najbardziej zafascynowali mnie ''Chłopcy'' dzieci w ciałach dorosłych, problemy,fascynacja motorami, zwariowane pomysły, to zdecydowanie moje miejsce i bardzo chciałabym kiedyś ich spotkać spędzić z nimi czas (uważam, że jestem wystarczająco odporna psychicznie) i myślę,że byśmy się dogadali bo wszyscy jesteśmy ''ciekawi'' chyba w tym pozytywnym sensie. Moje pytanie brzmi kogo poleciłbyś mi poznać najlepiej? Stonowanego, ale zakręconego Milczka? Sprytnych Bliźniaków? Pierwszego czy Drugiego? Rudego olbrzyma Kędziora? Wrażliwą maszynę zagłady Kruszynę? A może jego pupila? Zabawojeb Stalówkę? Zabójczą Dzwoneczek? (natłap) Czekaj, jeśli dobrze liczę, to masz teraz lat trzynaście, tak? To odradzałbym Ci kontakt z


którymkolwiek :) To zdecydowanie nie jest towarzycho dla przyszłych miss Półmetków i Studniówek ;) Jak długo powstawała Twoja pierwsza książka? Jaka książka powstawała najdłużej? Jak długie przerwy zdarza Ci się mieć między napisaniem kolejnych fragmentów? Jak długi fragment napisałeś nie odchodząc od klawiatury? (Weclo97) Długo, bo nie wiedziałem jeszcze, że to książka i po prostu pisałem opowiadania z jednym bohaterem. Jakieś cztery lata, a potem jeszcze pół roku redakcji. I z tego powodu to właśnie "Kłamca" powstawał najdłużej. Przerw staram się nie robić dłuższych niż kilka dni, a i to rzadko, ale mam też książki, które zaczęte leżą już parę lat i czekają, aż do nich powrócę. Na ostatnie pytanie nie umiem odpowiedzieć, bo ja dość często wstaję, rozprostowuję się, parzę kawę, ćwiczę w krótkich przerwach w pisaniu. Ale nie licząc takiego wstawania na siku czy dziesięć pompek, to ciągiem napisałem najwięcej czterdzieści trzy strony. Z tego ostało się potem jakieś trzydzieści. Zakończenie Kłamcy pozostawia za sobą spore refleksje, czy właśnie tak od początku wyobrażałeś sobie zakończenie serii? Czy było to raczej coś co napisałeś na siłę, czułeś bardziej że musisz to doprowadzić do końca, a nie chcesz? (Mateusz) To dobrze, że książka daje Ci podstawy do refleksji. I tak, dokładnie tak planowałem zakończenie tego cyklu, gdy tylko okazało się, że będzie to cykl, czyli w trakcie redakcji pierwszej książki. Jest zresztą mnóstwo wskazówek wiodących do takiego finału, ale mało kto zwrócił na nie uwagę, pewnie przez dłuższą przerwę między tomem trzecim a czwartym. A co do pisania na siłę to, c'mon, man, jestem w tej grupie ludzi, którzy muszą to jeść, oddychać, a resztę robią, bo chcą. Do pisania nie używa się siły. A co do "musisz doprowadzić do końca", mam wciąż dwa cykle rozpoczęte w 2009 i 2010 roku. Gdy uznam, że pora je zamknąć, to to właśnie zrobię, ale nie czuję żadnego przymusu. Wtedy też nie czułem. Czy ma Pan w planach wydanie serii książek dla dzieci? A jeśli tak, to czy nie boi się Pan, że na dobre w nich utknie, tak jak stało się to z Rafałem Kosikiem, czy Marcinem Mortką, którzy dawno już nie napisali czegoś dla „Starszych” czytelników? (Pat) Och, Rafał to akurat pisze co chce i jeśli dobrze pamiętam, on bardziej zaczął FNiN, a dopiero potem pisał też powieści dla dorosłych. Dostał nawet Zajdla za powieść. Co do Marcina, nie śledzę uważnie jego kariery, ale jeśli rzeczywiście przerzucił się tylko na książki dla najmłodszych i to mu pasuje, to dobrze. Jest w tym dobry, więc czemu nie? W literaturze dla dorosłych wystarczająco razy pokazał, że jest świetny. A jak będzie chciał do niej wrócić, przywitam go z radością. Bo chodzi o to, by pisać, to, co się chce i co się lubi. Ja sam napisałem już dwie książeczki dla dzieci – jedna już wyszła ("Świetlik w ciemności"), by wspierać wraz z Browncoats of Poland fundację KIDS NEED TO READ. Druga wyjdzie jeszcze w tym roku i pojawi się w normalnej sprzedaży. Jakoś nie przeszkadza mi to mieć grafik zabookowany książkami dla starszych na co najmniej najbliższe trzy lata. Czy w Przyszłości zamierza Pan, podobnie jak stworzył Pan grupę teatralną Słudzy Metatrona, założyć własny teatr, lub poprowadzić warsztaty gry aktorskiej? (Pat) Nie poprowadzę warsztatów aktorskich na poważnie, bo nie jestem aktorem, brak mi doświadczenia. Podobnie nie zamierzam zakładać teatru. Chcę natomiast wrócić do projektu Sług Metatrona. Rozmawiałem już o tym z współzałożycielami grupy Elą Gepfert i Piotrem W. Cholewą


i coś się szykuje. Czy studiowanie scenopisarstwa przydało się Panu, czy uważa Pan, że te studia były tylko zmarnowanym czasem i mógł Pan wtedy robić bardziej interesujące rzeczy? (Pat) Studiowanie znaczy nauka czegoś, a nie chodzenie na studia. A przynajmniej powinno znaczyć. Czas poświęcony na naukę i poznawanie nowych dziedzin nigdy nie jest stracony. Ja korzystam ze zgromadzonych doświadczeń. Która ze stworzonych przez Pana postaci jest najbardziej do Pana podobna? Do której z nich jest Pan najbardziej przywiązany, a której po kilku latach od czasu umieszczenia jej w książce, chętnie by się Pan pozbył? (Pat) Żadna nie jest do mnie podobna, a lubię większość z nich. Gdy uważałem, że którejś chcę lub należy się pozbyć, to właśnie to z nią robiłem. Taki jest przywilej pisarza i jego przewaga nad stworzonymi postaciami. Bardzo podobał mi się Pana ostatni zakład z fanami. Czy jest coś jeszcze o co mógłby się Pan z fanami założyć? (Pat) Raczej nie, bo, nad czym boleję bardzo, wciąż jeszcze nie wywiązałem się z tamtego zakładu. Jak to zrobię, a zrobię, pomyślimy ewentualnie o następnych. W którymś z wywiadów powiedział Pan, że nie przywiązuje dużej wagi do rzeczy materialnych i nawet, jeśli coś zgubi, to nie będzie po tym długo płakał. Gdybyśmy wpadli do Pana domu z niezapowiedzianą wizytą, to co byśmy tam znaleźli? Jakimi przedmiotami się Pan otacza i czego jest najwięcej, a czego nie ma wcale? (Pat) Gdybyście – nie wiem skąd ta liczba mnoga – wpadli do mnie do domu z niezapowiedzianą wizytą to albo napotkalibyście zamknięte drzwi albo bardzo wkur... znaczy zdenerwowanego mnie uzbrojonego pewnie coś ciężkiego, czym wytłumaczyłbym ideę granicy prywatności :) A w tamtym wywiadzie nie kłamałem. Nie przywiązuję się specjalnie do przedmiotów, a przynajmniej nie na długo. Mam parę bardzo cennych, bo podpisanych książek, płyt i kaset. Mam parę cennych pamiątek, które zostały zrobione dla mnie albo ostały się po jakimś miejscu. Zwykle większość tego mam przy sobie. Mój Voodoo naszyjnik, starsza ode mnie skórzana kurtka, zapalniczka z profilem Wendy... Najnowszym z tych przedmiotów jest łańcuch od kluczy po już niestety zamkniętej, ulubionej knajpie. Pana ojciec był dyrektorem Miejskiego Domu Kultury. Czy często Pan w nim bywał, jako dziecko i co się Panu tam najbardziej podobało? W domach tego typu, przynajmniej w tych, w których miałam okazje bywać, odbywa się mnóstwo zajęć tanecznych, muzycznych, malarskich artystycznych, a mimo to są niewidoczne, organizują niewiele imprez, nie wychodzą „do miasta”. Czy w domu kultury Pana ojca tez tak było? Z czego to wynika i co zrobić, by było lepiej? (Pat) Mój tata jest dyrektorem tego Centrum od czterech lat. Wcześniej zajmował się innymi rzeczami. Ale owszem, bywałem w tym Domu Kultury często, zwłaszcza w dzieciństwie. Angażowałem się w życie lokalnej biblioteki, należałem do grupy teatralnej. W trakcie studiów nawet tam pracowałem. I tak, zwłaszcza teraz dużo się tam dzieje.


Czy kiedyś, w ramach powrotu do utworu „Ciemność płonie” doczekamy się reportażu Pana autorstwa, który mógłby uzupełnić i nieco poszerzyć to, czego dowiadujemy się o dworcu i jego mieszkańcach z książki? (Pat) Tak, w drugim wydaniu "Ciemności..." jest specjalna dodana część zawierająca prawdziwe historie. To nie reportaż, a zbiór historyjek, ale autentycznych i dokładnie z tamtego czasu i o tamtych ludziach. Chce Pan poprowadzić warsztaty, by pomóc młodym ludziom nauczyć się trudnej sztuki pisania książek. To wspaniała inicjatywa; ciekawi mnie tylko, czy zapisać się będą mogli wszyscy chętni, czy będzie test, lub przeprowadzona jakaś wstępna selekcja? I jak by te warsztaty poprowadzone przez Pana wyglądały? (Pat) Jak przyjdzie czas, warunki tych warsztatów będą podane na moim oficjalnym fanpage'u. W radio czy telewizji wielokrotnie słyszałam, jak reporterzy pytali: „Jak żyć w kraju, w którym sklep Biedronka organizuje konkurs literacki?”. Ogólnie cała ta inicjatywa ma bardzo negatywny wydźwięk. A co Pan o tym wszystkim sądzi? Czy musimy się przyzwyczaić do konkursów organizowanych przez sklepy, czy raczej traktować coś takiego jako nieudolna próbę zareklamowania sklepu i ocieplenia jego wizerunku, który ma coraz gorsze opinie na temat płac i traktowania pracowników? (Pat) Poważną wadą tego konkursu jest skierowanie go wyłącznie do ludzi, którzy nigdy wcześniej nie publikowali. Bo to trochę jak z programami typu talent show. Talent to nie wszystko i wejście natychmiast na szczyt po rozgrzewce rzadko kiedy kończy się dobrze. Uważam jednak, że jesteś zbyt surowy / surowa w osądach. Inicjatywa nie jest zła. Jest niekoniecznie dobrze przemyślana. Ale cieszy mnie, że pojawiają się konkursy wyróżniające literaturę popularną. Żeby daleko nie szukać, Nagroda Literacka im. H. Sienkiewicza. Czy ma już Pan plany, co napisze po ukończeniu „Chłopców”? Po jaki gatunek tym razem sięgnie, po space operę? (Pat) Mam plany. Szerokie. I nie, póki co nie zapowiada się space opera, ale kto wie, co mi po drodze do łba strzeli. Jeśli "Kłamca" doczekałby się ekranizacji, to jakiego aktora widziałby Pan w roli głównej? (zuzkug) Nieznanego, niebywale utalentowanego i przystojnego, dla którego ta rola będzie trampoliną do wielkiej kariery. Tak żeby potem miał dom w LA i urządzał tam wielkie przyjęcia, na które kiedyś zaprosi mnie i Keirę Knightley, przedstawi nas sobie, a potem zostawi samych. Twoje książki pełne są wspaniałych postaci. Czy pisząc o Milczku, Kędziorze, Dzwoneczku, Dreszczu, Alojzie, Lokim, Michale i innych bohaterach wzorujesz się na osobach ze swojego otoczenia, rodzinie, znajomych?(sachmet981) Gdzieś wyżej już na to odpowiedziałem. Znajdziesz sobie, pliz? Skąd czerpiesz pomysły? Nawet w czasie pisania wypracowania do szkoły w pewnym


momencie w głowie pojawia się pustka, nie wiadomo co dalej. Jak sobie z tym radzisz? (sachmet981) Nie muszę sobie radzić, pomysły czerpię zewsząd, a jak już totalnie nie idzie, kupuję, płacąc kredytówką w systemie mikropłatności :) C'mon. Co to znaczy, że nie masz pomysłu? Rozglądaj się, obserwuj, szukaj, zderzaj ze sobą różne idee. W końcu się urodzi. Może nie to czego dokładnie szukasz, ale coś... lepszego? Jesteś znany ze swojej miłości do rocka o czym świadczy "Dreszcz". Czy kiedykolwiek byłeś na Woodstocku? Jeśli tak, jakie masz z nim wspomnienia? (sachmet981) Byłem cztery razy. Na trzech pierwszych i pierwszym na nowej miejscówce. Spoko imprezy, ale chyba nie przeżywam go aż tak jak większość ludzi dla których to jedyne takie wydarzenie w roku. Za dużo jeżdżę :) Szczerze, zadam dość proste i pewnie często powtarzające się pytanie: Dlaczego akurat fantastyka? Co skłoniło Pana do pisania książek w akurat takim, a nie innym "klimacie"? (Araxara) A ja odpowiem tak jak zwykle: bo nie lubię się ograniczać. Żaden inny gatunek literacki nie daje Ci takich możliwości jak właśnie fantastyka. A ona z kolei pozwala Ci korzystać ze wszystkich innych gatunków dokładnie tak, jak chcesz. Witam, ja mam tylko jedno pytanie: dlaczego Milczek milczy? (Agni) A skąd ja mam to wiedzieć?! Jego zapytaj. Po śmierci Terry'ego Pratchetta nazwałeś czytelników (w tym również siebie) ,,osieroconymi dziećmi płaskiego świata". Co miałeś wtedy na myśli? (Misaki_Takashiro) To właśnie, co napisałem. Pratchett stworzył – z początku jako żart, ale później coraz bardziej nie – ten swój świat, do którego nas zaprosił. Płaski świat, ale pełen głębokich idei. A potem starał się pokazać jak to wszystko co wokół nas działa... a jak może. Teraz, gdy go już nie ma, zostajemy bez ważnego przewodnika. Bez naszej odskoczni, jaką był Dysk. I teraz, jak to zwykle sierotom, będzie nam trudniej. Jak ludzie reagują na wieść o warsztatach literackich z Twoim udziałem? W ilu miastach masz zamiar je prowadzić? (Misaki_Takashiro) Ludzie, zarówno ci, którzy już kiedyś brali udział w moich warsztatach, jak i ci, którzy dopiero chcą, reagują bardzo entuzjastycznie. Nie wiem jeszcze, w ilu miastach będę je prowadził. Pewnie wszędzie tam, gdzie będą ku temu warunki. Jaki był najdziwniejszy komplement, który usłyszałeś pod swoim adresem? Kto był jego adresatem? (Misaki_Takashiro) Chcąc jednocześnie być szczerym i pozostać gentlemanem, nie mogę Ci niestety odpowiedzieć na to pytanie. To znaczy na pierwszą jego część, bo druga jest prosta. Adresatem byłem oczywiście ja ;)


Dlaczego warto przeczytać pana książki? (Vernum) Bo odpytują z nich na wyrywki na Sądzie Ostatecznym. Dowolnym. I każą rysować z nich wykresy. Czy sądził pan, że powieści odniosą sukces? (Vernum) Oczywiście. Myślałem nawet o zaciągnięciu na poczet tych sukcesów kilku kredytów w bankach i pożyczek u mafii, ale tych pierwszych nie lubię, a z drugimi mam problem, gdy przychodzi do całowania pierścieni. Tylko tyle: dlaczego koty? (KotzCheshire) Dlaczego koty co? Pytasz czy lubię koty? Nie przeszkadzają mi, ale nie pałam do nich jakąś wielką miłością. Kot, którego trzymam na jednym zdjęciu jest wyjątkowy, bo nie dość, że wygląda trochę jak z mojej książki, to jeszcze zszedł z ganku Stephena Kinga, by mnie powitać pod jego domem. Najchętniej wyzwałbym pana "Chłopców" na pojedynek, by zmierzyli się z gorszą wersją mnie samego, a więc z: Protagonista – Robert Arm [współautor we własnej osobie]. PS Tchórzysz McFly? (Robert) Wiesz, Chłopcy to może są duże Dzieciaki, ale mimo wszystko dzieci nie biją. Nawet (a może zwłaszcza) tych cytujących klasykę kina przygodowego. Czy wymyślając te wszystkie (jak dla mnie niesamowite) historie, myśli Pan o sobie w kategoriach marzyciel, czy może wariat (taki pozytywny)? Wyobraża sobie Pan czasem rozmowy z postaciami z książek? (Doominik) Właśnie odkryłeś mój sekret. Te wszystkie postaci to moje inne osobowości, które tłuką się w moim wnętrzu, wyzywając nawzajem od marzycieli czy wariatów, byleby się dopchać do klawiatury :) A tak serio, myśląc o sobie, nie używam etykietek, bo te stosujemy wobec ludzi, których znamy słabo, a musimy na szybko określić. A ja siebie znam i staram na siłę nie spłycać i nie upraszczać. I nie, nigdy nie rozmawiam z postaciami z książek. Zawsze istnieje szansa, że zginą i że to ja je tak czy inaczej zabiję, więc byłoby to jak monolog Złego na koniec filmu. To nigdy nie kończy się dobrze. W sensie dla owego Złego. Powstanie serii o Kłamcy było rzeczywistą, wcześniejszą już, fascynacją mitologiami świata czy był to tylko pomysł, do którego, aby się przygotować, zaczął Pan zbierać informacje na ww. temat? (Justyna) Powstanie "Kłamcy” to wynik moich fascynacji zarówno religiami i mitologiami świata, jak i popkulturą oraz tym wszystkim co je ze sobą łączy :) Jak się czułeś wydając swoją pierwsza książkę? Ile czasu ją pisałeś i o czym wtedy myślałeś? Że odniesie wielki sukces, czy też nie liczyłeś na zbyt wiele? (chupachupsxxx) Czułem się, o ile pamiętam, całkiem dobrze. Troszkę przeziębiony, z obolałym barkiem, no i


chłodno było, bo ubrałem zbyt cienką kurtkę... A poważnie to świetne uczucie, naprawdę. I polecam. Co do pozostałych części pytania, odpowiedzi znajdziesz wyżej. Gdzieś tu się już czają. Za co tak bardzo lubisz Stephena Kinga? Czy czasem się nim inspirujesz? (chupachupsxxx) Za to, że jest prawdziwie oddanym swojej pasji człowiekiem, że jest uczciwy i zdeterminowany, by żyć po swojemu i że tak wiele dokonał i dokonuje dla literatury popularnej. No i za to, że napisał masę genialnych książek, wychował sobie godnego następcę, słucha rocka i podobała mu się moja kurtka. A czy się inspiruję? Czasem tak. Bardziej podejściem do pisarstwa niż samymi tekstami – choć często składam mu fanowskie hołdy w swoich książkach – ale i tekstami się zdarzało. Od jakiego czasu interesujesz się literaturą? Od dziecka zawsze Cię coś ciągnęło w tę stronę czy nastąpił jakiś przełomowy moment? (chupachupsxxx) Od tak zwanego zawsze. Zacząłem płynnie czytać, mając lat pięć, i od tamtej pory jakoś to leci. Jakie książki Pana relaksują? Jakie czyta Pan w wolnym czasie? (bookowl) Dobre, ciekawe, fajnie napisane. Rzecz w tym, że aby móc stwierdzić, że takie są, bez ograniczania się do jednego gatunku czy autora, trzeba je najpierw... przeczytać. Więc kiedy czytam, to wszystko, co mnie jakoś zaintryguje. Czymkolwiek: tytułem, okładką, blurbem, polecanką od znajomego, ładną panią w księgarni... Z czasem zaczyna się to rozpędzać jak kula śniegowa i już od naprawdę dawna nie narzekam na to, że nie mam lub w najbliższym czasie nie będę miał co czytać. Czy zdarzyło się Panu usłyszeć krytykę, która bardzo Pana zniechęciła, albo wprost przeciwnie, dała Panu porządnego kopa? Czy jest coś, co chciałby zmienić Pan w swych książkach? (Weronika) Na te dwa pytania już odpowiedziałem wyżej. Mam nadzieję, że przeczytasz cały wywiad, wtedy z pewnością je znajdziesz. Jak traktuje Pan spotkania z fanami? (Weronika) Bardzo je lubię. Sam jestem fanem masy rzeczy, więc wiem, co to znaczy i zwykle dobrze ich rozumiem. No i to zwykle okazja, by niewielkim kosztem z mojej strony sprawić komuś przyjemność, nie? Więc jest to ta część mojej pracy – bo to niewątpliwie również praca – która daje mi chyba jedną z większych satysfakcji i utwierdza w przekonaniu, że dobrze wybrałem życiową Drogę. Jak Pan myśli, na czym polega sukces Pana książek? (Weronika) Są napisane szczerze. Nie piszę pod cudze gusta, nie kalkuluję ich. Piszę o tym, co lubię i co mnie bawi, przeraża, smuci, niepokoi. Jak się okazuje, wiele osób dzieli ze mną te emocje i stąd sukces. Czy czasem nie chciałby Pan się zamienić miejscami z Lokim? (Agneska94) Nie, bo niezależnie od tego, gdzie Loki jest w danym momencie, wiem, gdzie będzie chwilę potem i nie jest to zwykle fajne miejsce. A mnie zwykle dobrze tam gdzie – i z kim – jestem.


Z której książki własnego autorstwa jest Pan najbardziej dumny? (Iza) Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. To tak jakby mnie ktoś pytał, które dziecko kocham bardziej. Generalnie jestem raczej zadowolony z tego co napisałem i całkiem dumny. Jak się panu jeździło z panem Rysiem w L-ce? :D (Frik) Bardzo dobrze się jeździło, bo pan Rysiek Woźny to znakomity instruktor i przy okazji bardzo fajny, kontaktowy facet. Pogadaliśmy sobie przy okazji jazd po Kłodzku, pośmialiśmy i powkurzaliśmy na rzeczywistość, a finałem tego jest zdobyty przeze mnie plastik. Skąd pan bierze pomysły na tak wiele różnych historii? (Frik) To wiele różnych pomysłów, więc i pomysły pochodzą z wielu różnych miejsc i każdy z nich ma zupełnie inną genezę :) Czy jako jeden z najzdolniejszych i najpopularniejszych polskich pisarzy młodego pokolenia odczuwa Pan presje, kiedy na rynek wchodzi Pana najnowsza pozycja? (triste) Presji nie, ale zawsze z pewną niecierpliwością wyglądam reakcji czytelników. A co do tego młodego pokolenia, to są jego jakieś ramy? Pytam z ciekawości, bo gdy zaczynałem, miałem dwadzieścia trzy lata, teraz mam trzydzieści trzy i się zastanawiam, czy muszę się niebawem przygotować do przekraczania jakiejś niewidzialnej granicy, czy mam jeszcze czas :) Jak Pan radzi sobie z krytyką? Zajada batonikami, popija alkoholem czy obsesyjnie uprawia sport? A może ma Pan ją głęboko gdzieś? (triste) O radzeniu sobie z krytyką już pisałem, ale ubawiło mnie setnie to "zajadanie batonikami". Takie batoniki z małą dawką krytyki, by się do niej przyzwyczajać porcjami: odwijasz sreberko, a tam: ale masz dziś fatalną fryzurę! I już cały dzień toczy się inaczej. Co zainspirowało Pana do napisania „Ciemność płonie”? Czy to właśnie dla niej zdecydował się Pan zamieszkać na dworcu? Jak zareagowali na to Pańscy bliscy? (triste) Całkiem sporo o inspiracjach do pisania tej książki napisałem w jej nowym wydaniu i "Opowieściach dworcowych". Trudno byłoby to tutaj streścić. Ale tak, moje mieszkanie na dworcu było z tą książką mocno powiązane. O bliskich natomiast i moich z nimi rozmowach i ustaleniach, pozwól, nie będę rozmawiał publicznie ;) Czytając o Panu odnoszę wrażenie, że kocha Pan podróże. Do tego celu wykorzystuje Pan najróżniejsze środki transportu. Który z nich jest Pańskim ulubionym? (triste) Bo tak jest. Kocham podróże i większość swego czasu spędzam w ruchu. A z dotychczasowych środków transportu najbardziej pokochałem kamper. Zwłaszcza gdy za kierownicą siedzi mój dobry przyjaciel Lambert, a ja mogę się spokojnie położyć spać i obudzić na miejscu. Niewielu jest kierowców, którym ufam na tyle, by spać, gdy prowadzą. Kiedyś natomiast była ich tylko dwójka – mój tata i Lambert właśnie. Jak zmieniło się Pana życie po 30stce? Czy również tak jak kobiety panikował Pan gdy zbliżał się data tych przełomowych urodzin? (triste)


Jestem fanem rocka. Bardziej bałem się dwudziestych siódmych urodzin niż trzydziestych, bo potem to już z górki aż do sześćdziesiątki. I nie, nie świrowałem. Wykorzystałem to jako okazję do większej niż co roku imprezy urodzinowej. Planuje Pan coś z okazji 10lecia Pańskiej twórczości? (triste) Całą masę rzeczy! Śledź uważnie Jakub Ćwiek – oficjalny fanpage na Facebooku, to będziesz ze wszystkimi niespodziankami na bieżąco :) Czy pisząc pierwszą książkę, spodziewał się Pan, że zostanie Pan jednym z najbardziej popularnych autorów w kraju? (triste) Szczerze mówiąc, na tym etapie życia liczyłem już na własną wyspę i samolot, ale niestety. Winię słaby rynek książki i to, że ludzie nie chcą czytać :) Jest Pan rozpoznawalny na ulicy? (triste) Przez mamę, tatę, kilku sąsiadów. Siostra mnie poznała ostatnio... zakonna więc nie byle co. Przeżegnała się na mój widok :) A poważnie to się zdarza, ale niekoniecznie super często. Dużo częściej widuję na mieście ludzi z moimi książkami. Pisarz nie "pracuje twarzą", jak chociażby aktor, więc i – myślę, że na szczęście – rozpoznawalność jest mniejsza. Pamięta Pan komu dał Pan swój pierwszy autograf? (triste) Tak. Joanna Petruczenko, koleżanka ze Śląskiego Klubu Fantastyki, przywiozła pierwszy egzemplarz "Kłamcy", jaki w ogóle zobaczyłem, na kilka dni zanim pojawił się w księgarniach. Ona kupiła go na stoisku na Dworcu Centralnym w Warszawie. Kto jako pierwszy czyta Pana książki? (triste) Oczywiście ja sam. A po mnie to różnie. Kiedyś była to Ania Kańtoch, dziś mam kilku betatesterów i betatesterek. Kilka osób – w tym moja menago i przyjaciółka Anna Tess Gołębiowska czy "siostra z wyboru i ducha" Aneta Jadowska – często dostaje fragmenty jeszcze w trakcie pisania. Albo dlatego, że chcę coś sprawdzić, albo po prostu, by mogli się pośmiać. Gdyby musiał Pan wybrać pomiędzy podróżowaniem a pisaniem, co by Pan wybrał? (triste) To nie jest kwestia wyboru. Bez pisania nie byłoby podróży, bo nie byłoby mnie na nie stać, a i pewnie mało kto by mnie gdziekolwiek zapraszał. Bez podróży nie byłoby pisania, bo straciłbym swój główny motywator i źródło historyjek pod detale, tła, a czasem i całe fabuły. Także nie tylko nie umiałbym, ale i nie wyobrażam sobie dokonywania akurat takiego wyboru. Jaka była Pańska pierwsza praca? (triste) Zbieranie czarnych porzeczek. Żmudne i totalnie nieopłacalne. Dostałem wtedy w przeliczeniu niecałe pięć złotych dniówki. Ale byłem bardzo z siebie dumnym jedenastolatkiem, bo to pierwsze pieniądze jakie zarobiłem od kogoś nie z rodziny, a od pani w skupie. Czy jest coś czego Pan żałuje? (triste)


Jest parę takich rzeczy. Ale chyba żadnej na tyle, by opłacało mi się cofać w czasie i coś zmieniać, bo generalnie większość tych rzeczy ostatecznie wyszła mi jakoś na dobre. No i uran – nawet ten od Libijczyków – jest drogi. Tak, wiem, popkulturowe żarciki, nie mogłem się powstrzymać. Co koniecznie musi Pan zrobić przed 40stką? (triste) Przeżyć trzydziestkę dziewiątkę. Coś Ty ewidentnie masz z tym upływającym czasem i datami, co? ;) Gdyby był Pan użytkownikiem naszego portalu, któremu pisarzowi najchętniej zadałby Pan pytanie i jakby ono brzmiało? (triste) Nie wiem czy moje pytania zmieniłyby się, gdybym został użytkownikiem portalu. Póki co udało mi się zadać osobiście pytanie – i usłyszeć na nie odpowiedź – Stephenowi Kingowi, Neilowi Gaimanowi, Jonathanowi Carrollowi, G.R.R. Martinowi, Terry'emu Pratchettowi, Joe Hillowi, Umberto Eco, Jackowi Ketchumowi i jeszcze paru innym. O polskich autorach nawet nie wspominam, bo z wieloma spośród nich znam się prywatnie i rozmawiamy mniej lub bardziej regularnie. Więc chyba zostali mi jeszcze tylko Christopher Moore, Lee Child, Elmore Leonard i Gillian Flynn, bo reszta pisarzy, z którymi chciałbym rozmawiać i nie miałem okazji, już raczej nie żyje. Co Pan zawsze robi, gdy już skończy pisać? (triste) Zwykle? Muszę iść się wysikać. Finisz książki to zawsze spora porcja tekstu na raz, a ja dużo piję w trakcie pisania kawy, herbaty i wody. Która ze zdobytych nagród jest dla Pana najważniejsza? O jakiej Pan jeszcze marzy? (triste) Najważniejsza jest odznaka "Super Tata" od moich dzieci. Co prawda była do dostania z laurką od Oreo, ale ma bardzo ładnie wypisany dyplom. A co mi się marzy? Pewnie Oscar za scenariusz, bo takim to podobno można fajnie przyszpanować tu i tam. Hugo czy Nagroda Brama Stokera też byłyby spoko. Gdyby mógł Pan zamienić się z kimś ciałem na jeden dzień to kim byłaby ta osoba i dlaczego właśnie ona? (triste) Na jeden dzień? Cholera, to pewnie Zuckerberg albo Gates. Porobiłbym sobie zdjęcia, jak robię straszne, nielegalne, obrzydliwe rzeczy, a potem wysłał je do siebie i żył z szantażu. Czy coś... Ponoć dla facetów, my kobiety jesteśmy niezrozumiałe. Czy i Pan tak uważa? Czy znalazł już Pan na nas sposób? (triste) Każdy, kto uważa, że istnieje jeden wspólny sposób na kobiety, jest idiotą. Drugi człowiek jest dla nas zrozumiały na tyle, na ile on sam pozwoli się zrozumieć, a my podejmiemy trud takiego zrozumienia. Kluczowe jest jednak indywidualne podejście. Natomiast płeć nie ma w tym procesie aż takiego znaczenia. Był Pan pilnym czy raczej leniwym uczniem? (triste)


Raczej leniwym, za wyjątkiem pasjonujących mnie dziedzin. Ale rozwijania tych pasji nie traktowałem jako nauki. Jakie jest Pana najśmieszniejsze wspomnienie z czasów szkolnych? (triste) Wycieczka szkolna do Krakowa, cała. Był natomiast niej taki moment, gdy chcieliśmy się wybrać do kina z moim tatą (był jednym z opiekunów) i kilkoma osobami z klasy. Polonistka, z którą tam byliśmy, miała trochę przerost ambicji i kino było dla niej rozrywką zbyt miałką, więc udało mi się jej wmówić, że co prawda kino, ale ekranizacja Szekspira! No to się zgodziła i tak poszliśmy na "Romeo musi umrzeć" z Jetem Li. Potem wszyscy mieli niezły ubaw, jak mnie nauczycielka pytała o wrażenia, a ja dokonywałem cudów interpretacyjnych. W 'Dreszczu' znajdują się teksty różnych piosenek, czy to one dają inspirację do kolejnego fragmentu książki, czy wybrany fragment tekstu piosenki jest dobierany pod akcję? (Kaśko) Jest i tak, i tak. Niektóre sceny są powiązane z kawałkiem już w fazie planów i wtedy ten utwór leci na zapętleniu, gdy daną scenę piszę. Kiedy indziej po prostu piszę, słucham playlisty i rodzi się scena. Oczywiście też nie do końca przypadkiem, bo zwykle przed pisaniem danej książki układam sobie nową playlistę. Czasem się zdarza, że zmieniam ją w trakcie pisania, ale zwykle towarzyszy mi do ostatniego zdania. Skąd powstał pomysł na moją ulubioną postać z serii "Kłamca" czyli Kłamczuch? Czyżby była to postać inspirowana wspomnieniami z dzieciństwa autora? :D (Pol15-93) Tak, tyle, że zabawką z mojego dzieciństwa była pacynka – Kajtek. Mam ją zresztą do dziś. Bawiły się nią także moje dzieci. Czy istnieje taka opcja (kiedyś w przyszłości), że wszystkie teksty piosenek wykorzystanych w jakiejś książce będą pochodzić z piosenek stworzonych specjalnie do tej książki i czy będzie można taką płytę kupić? :D (Kaśko) Tak, kiedyś w przyszłości istnieje taka opcja, bo myślałem o czymś takim. Ale nie jest to w sferze najbliższych planów. Wiemy już, że premiera Dreszcza 3 planowana jest na ten rok, czy będzie to ostatnia część, czy można spodziewać się kilku następnych? (Kaśko) Wiecie? To macie lepszy wywiad niż mój, bo ja wcale tego nie wiem ;) Mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie w tym roku – nawet całkiem niedługo – napisana. Natomiast nie, z pewnością nie będzie to ostatnia część przygód Dreszcza i spółki. Nie zamierzam zamykać tego świata, choć nie mogę gwarantować, że to zawsze Rysiek będzie wiodącą w nim postacią. Skąd pomysł aby stworzyć "Chłopców" ożywiając starą bajkę dla dzieci? (Lenka) "Piotrusia Pana" nie trzeba było ożywiać, bo on ciągle żyje w popkulturze i powszechnej świadomości. No i wziął się stąd, że niekoniecznie sądzę, iż jest to historia dla dzieci. I to właśnie postanowiłem pokazać w swoim cyklu. Panie Jakubie,jestem dziewczyną która bardzo wiele czasu poświęca książkom, szczególnie tym fantastycznym. Jestem także początkującą pisarką. Czy może mi pan dać kilka


wskazówek jak napisać dobry tekst? Tekst, który zafascynuję publikę? (Neytiri) Trochę się nie da tak pokrótce, w kilku słowach, ale możesz spróbować zawitać kiedyś na moich warsztatach. W skrócie natomiast – czytaj dużo i jak najróżniejszej literatury, jako wprawki próbuj pisać kawałki stylami różnych autorów, poznawaj pisarzy naprawdę wielkich, także, a może przede wszystkim tych mocno związanych z popkulturą, bo oni wiedzą jak pisać jednocześnie dla siebie i dla ludzi. A o to przecież chodzi. Czy w przyszłości zamierzasz dać swoje książki do przeczytania Samkowi i Zuzi, a może już czytają razem z tatą? (PhansFad) Będą chciały, to sobie wezmą, ale na razie mają co czytać. Jest dużo lektur, które na tym etapie interesują ich bardziej. Gdzie/czy można gdzieś kupić kurtkę z logo Chłopców? (PhansFad) Nie. I raczej nie będzie takiej opcji przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości. W pańskiej biografii można przeczytać, że większość roku spędza pan w podróży – jak łączy pan to z obowiązkami ojca, męża i pisarza? Może pańska rodzina podróżuje razem z panem? (Deya) Kwestią kluczową jest umiejętne oddzielenie życia zawodowego od prywatnego. Co i teraz zrobię, zostawiając sferę naprawdę prywatną tam, gdzie jej miejsce, czyli z dala od wywiadów i czatów :) Prawdę powiedziawszy nie przeczytałam żadnej Pana książki, ponieważ nigdy o Panu nie słyszałam. Jak w takim razie zachęciłby mnie Pan do przeczytania Pańskiej książki? Którą by polecił jaką pierwszą? (Grazia) Prawdę powiedziawszy żadnej, bo Cię nie znam i nie wiem co czytasz. Poza tym jakoś tak nigdy nie umiałem się przekonać do "jakby mnie pan zachęcił do...". Wybieraj książki według polecanek znajomych, swojego gustu i intuicji. Jeżeli tak się zdarzy, że trafisz na moją i Ci się spodoba, to super. Ale nie będę Cię specjalnie zachęcał, bo gdybym tym się właśnie zajmował, indywidualnym zachęcaniem niezdecydowanych, to nie miałbym czasu na pisanie. Jedno pytanie. Czy żałuje Pan teraz, że tak się skończyła kariera Kłamcy? (Rolandtet) Nie żałuję, bo skończyła się ona dokładnie tak jak chciałem. A że jest jeszcze parę historyjek z czasów jego pracy, tym bardziej nie mam powodu do smutku. Widziałeś "Kłamcę 2,5"? Albo zaglądałeś jakoś ostatnio na Jakub Ćwiek – oficjalny fanpage na FB? ;) No dobra, dwa pytania. Kiedy Pan się dowiedział, że tak się skończy przygoda Lokiego? Wydaje mi się, że nie był Pan pewny do samego końca. (Rolandtet) Bardzo błędnie Ci się wydaje. Zresztą już w pierwszym tomie są ku takiemu finałowi wskazówki. Wystarczy ich poszukać ;) Ok ostatnie pytanie. Pana ulubiony film Tarantino i dlaczego Pulp Fiction? (Rolandtet) W ogóle nie "Pulp Fiction", bo choć lubiłem twórczość Quentina od początku (i tak, "Pulp..." też


lubię), to szczerze wolę Tarantino, który wypracował już swój styl i stał się w pełni świadomym twórcą. Czyli tego od "Bękartów..." i "Django". Jakiej zdolności, umiejętności czy cechy charakteru zazdrościsz Lokiemu? (Bury) Żadnej. Zazdrość to najgłupszy z grzechów, bo nic z tego nie masz... a grzeszysz. Ale fajnie byłoby móc kreować iluzje w taki sposób, jak on to robi. Byłoby... zabawnie. Jaki literacki, bądź filmowy bohater powinien zostać prezydentem naszego kraju? Czy był by to jeden z twoich bohaterów? (Bury) Prezydent Bartlet z serialu "The West Wing", bo to prezydent idealny. Nie, moje postaci nie babrają się w polityce, jeśli nie muszą. Czy oglądał pan w dzieciństwie disneyowską wersję "Piotrusia Pana" z 1953 r? Czy miała ona wpływ na pańską powieść "Chłopcy"? (Creative113) Oglądałem wszystkie dostępne filmy Disneya, ten (i jego późniejszą kontynuację) również. I pewnie jakiś tam wpływ miała, ale z rzeczy okołopiotrusiowych jednak najmniejszy. Gdybyś mógł się wcielić w dowolną postać popkultury kto by to był? (Ciastek) Nikt. Postaci z dowolnej popkulturowej historii mają to do siebie, że muszą mieć przerąbane ku uciesze gawiedzi. A ja wolałbym nie mieć przerąbane. Gdyby ktoś inny napisał Twoje książki, po przeczytaniu, jak byś je ocenił? Jaki miałbyś stosunek do autora? Jak wyobrażałbyś sobie pisarza tworzącego TAKIE dzieła? (Mopek) Gdyby ktoś inny napisał teraz moje książki, oceniłbym je jako plagiat, autora miałbym za złodzieja i wyobrażałbym go sobie wyłącznie w czerwieni krwi i fiolecie sińców. Albo w pasiaku. Rany, jak tak patrzę na część pytań, to zastanawiam się co braliście i jak to się stało, że mój dealer tego nie ma. Często nadmienia pan, że decyzja by przystąpić do Śląskiego Klubu Fantastyki, była jedną z najlepszych, jakie podjął pan w całym swoim życiu. Jak ta decyzja wpłynęła na pana późniejszą twórczość i jakie zalety przynosi uczestnictwo w podobnych klubach młodym twórcom? (KupaxXx84) Sprostujmy. To nie tak, że ja często nadmieniam, ale powiedziałem to parę razy i poszło w świat jako jedna, przeredagowywana notka prasowa ;) Co nie zmienia faktu, że tak było w istocie. Odnalezienie ludzi o szerokich horyzontach, ogromnej wiedzy i wielkiej pasji – a takich w całym tak zwanym Fandomie jest mnóstwo – zmieniło moje życie. Ludzie ze Śląskiego Klubu Fantastyki byli dla mnie przewodnikami po tym nowym świecie i już na zawsze będę im za to wdzięczny. Poza tym to tam poznałem cudownych przyjaciół, a w kilku przypadkach już w zasadzie rodzinę. To tam Ela Gepfert i Ania Kańtoch, wówczas sama najpierw przed, a potem zaraz po debiucie, dawały mi uwagi do pierwszych tekstów i pomagały stać się pisarzem. Piotr W. Cholewa nauczył niemal wszystkiego, co wiem o konwentowych prelekcjach, a Słudzy Metatrona byli spełnieniem marzeń o teatrze amatorskim wystawiającym fantastykę. Dziesiątki inicjatyw, działań, akcji; Harry Potter w Chorzowskim Wesołym Miasteczku, SuperElitarny klub Calvinistów Hobbesoidalnych PFUJ i Australijsko-Pratchettowski Band "Swagmani znad Bilabonga", film o zombie kręcony w


śniegu w t-shirtach i uczenie się jak przeklinać w kilkunastu językach, by móc handlować chińską bronią – to wszystko wydarzyło się w ŚKF-ie. Wystarczy chcieć! Jest Pan znawcą muzyki rockowej, a które zespoły należą do Pana ulubionych? (kiniorooo) Ten "znawca" to jakieś tam PR-owe pitu pitu, bo żaden ze mnie znawca tak naprawdę, choć fan od przeszło dwóch dekad. Gdzieś tam już wyżej pisałem o swoich ulubionych zespołach, ale wspomnijmy i tu, poszerzając tę listę: Aerosmith, AC/DC, Stonesi, Beatlesi, The Who, ZZ-Top, wcześni Gunsi, potem Snakepit, Velvet Revolver i ostatnie dokonania Slasha, Dire Straits. Bardzo dobrze mi się kojarzy U.F.O., uwielbiam też poprockowe ballady Scorpionsów, ogółem Rush i sporo Journey. Yardbirds oczywiście, a ostatnio znowu mam fazę na Zeppelinów. Cholera, tego jest tak duuużo... ;) Podczas pisania książki "Ciemność płonie" bardzo dobrze poznałeś mały dworcowy światek poprzez własne doświadczenia. Jak przyjęli Twoją obecność mieszkańcy dworca? I jak wyglądała Twoja praca nad tym tytułem? (Baranek) Świetnie, że pytasz, bo mogę z radością powiedzieć, że to właśnie jest tematem "Opowieści dworcowych", które znalazły się w nowym wydaniu "Ciemności". Pełna anegdot odpowiedź na Twoje pytanie jest tam właśnie. W ilu procentach Jakub Ćwiek jest sobą podczas pisania? (Anna) Czy Ty mnie właśnie zapytałaś, czy podczas pisania oddaję ciało na pastwę demonów, duchów czy innych stworzeń zdolnych mnie opętać? :) No więc nie, nie jestem opętany, a gdy nawet tak o sobie czasem powiem, to jest to metafora osadzona w jakimś kontekście. Jaką cechę charakteru lubi Pan w sobie i czy tą cechę możemy odnaleźć zapoznając się z Pana bohaterami. (Anna) Cierpliwość. Niestety mam jej strasznie mało, więc muszę sobie wydzielać dozownikiem. Dla bohaterów już nie wystarcza ;) Nie ukrywam, że lubię kiedy pisarz ma dobre relacje z fanami. Czy długo pracował Pan, Panie Jakubie na tak pozytywne relacje? (Anna) To praca nieustanna, bo nie da się tego zrobić ani na zapas ani na kredyt. Ja po prostu generalnie lubię ludzi i lubię z nimi rozmawiać. No chyba, że mnie wkurzają, wtedy też się z tym nie kryję. A czytelników, fanów rozumiem, bo sam jestem czyimś czytelnikiem, czyimś fanem i mam wobec swoich idoli jakieś oczekiwania czy może życzenia. A stare przysłowie mówi, jaki każdy Kuba ma deal z Bogiem, nie?


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.