Alfred Wiewiór i posążek faraona

Page 1


YWATN

Y DE

TEKTY

AGNIESZKA STELMASZYK

W PR

Tekst: Agnieszka Stelmaszyk Ilustracje: Hubert Grajczak Redaktor prowadząca: Katarzyna Juszyńska Korekta: Projekt graficzny i DTP: Ewa Sosnowska © Copyright for text by Agnieszka Stelmaszyk, 2022 © Copyright by Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o., 2022 All rights reserved Warszawa 2022 Wydanie I Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki są możliwe tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.

ISBN Grupa Wydawnicza Foksal Sp. z o.o. 02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 48 tel. +48 22 826 08 82, fax +48 22 380 18 01 biuro@gwfoksal.pl www.gwfoksal.pl www.wydawnictwowilga.pl

Hub Ilustra ert G c rajcz je: ak


E I C J A T I W

W PARK

U

KSIĘŻYCO Y W M!

Jeśli znacie już słynnego detektywa Alfreda Wiewióra, to doskonale wiecie, jak trafić do jego biura. Jeżeli jednak po raz pierwszy zawitaliście do Parku Księżycowego i chcecie przeżyć niezwykłą przygodę, spójrzcie na mapę, a potem podążajcie zgodnie ze wskazówkami. Dojdziecie do niewielkiego domu z czerwoną dachówką przy ulicy Parkowej 6. Będzie tam szyld z napisem „Alfred Wiewiór. Prywatny detektyw”. 5



To właśnie tu Alfred ma swoje biuro. Zazwyczaj jest bardzo zajęty i pędzi gdzieś na hulajnodze. W dniu, w którym zaczyna się ta opowieść, pozostawił jednak swój pojazd w biurze, a na drzwiach wywiesił tabliczkę:

Ale nie myślcie, że Alfred Wiewiór zakończył swoją karierę. O nie! Wręcz przeciwnie – ma na głowie coraz więcej spraw. A w rozwiązywaniu wszystkich zagadek pomagają mu jego wierni druhowie: Maciek Jeż i Stefan Dzik. Cennych wskazówek udziela detektywom również nieoceniona pani Jadzia. Jeśli chcecie poznać bliżej bohaterów tej opowieści, zapraszam do lektury! 8

AC H L O W R ŁÓ W N YC H G W YS TĘPUJĄ :

Alfred

Wiewiór

Niestrudzony tropiciel tajemnic, poszukiwacz przygód i pogromca niewyjaśnionych zagadek. Wysportowany, zwinny, urodzony akrobata, mistrz jazdy na hulajnodze. Uwielbia łamigłówki, wyśmienicie liczy i odznacza się doskonałą pamięcią. Zapamiętuje prawie wszystkie kryjówki, w których chowa przysmaki! Uwielbia czytać książki kryminalne wypożyczane z parkowej biblioteczki. To one zainspirowały go do rozpoczęcia kariery detektywa.


Za dnia bywa nieco senny i rozkojarzony. Marzyciel błądzący myślami w obłokach, ale w nocy, gdy inni śpią, nie ma sobie równych w tropieniu, śledzeniu, bezszelestnym skradaniu się i rozpracowywaniu oszustów i rabusiów. W wolnych chwilach pisze powieść grozy pod tytułem Sekret Mrocznej Puszczy. Inne jeże podśmiewają się z jego zacięcia literackiego, ale on nic sobie z tego nie robi.

M a c i ek

n a f e t s Dz ik

Jeż

10

Zwykle pracuje w przebraniu, bo ludzie na jego widok wpadają w popłoch. Urodzony optymista, uwielbia żołędzie i miłe niespodzianki. Dobry humor nigdy go nie opuszcza. Sprytny i odważny – gdy trzeba, dzielnie staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Olbrzym o gołębim sercu. Marzy 11 Chodzi na castingi, o karierze aktorskiej. ale na razie bez powodzenia…


Teraz, gdy już wiecie wszystko, co należy wiedzieć, możecie poznać kulisy nowej sprawy. A gdybyście akurat znaleźli się w Parku Księżycowym w chwili, gdy zaczyna się ta opowieść, zapewne zauważylibyście niezwykłe poruszenie i zamieszanie w domu przy Parkowej 6. Dostrzeglibyście też stojące na progu walizki. Jeśli jesteście ciekawi, gdzie wybiera się Alfred, to posłuchajcie. Trzy… dwa… jeden…

St a R t !

Rozdział 1

w którym Alfred szykuje się na egzotyczną wyprawę Tego dnia Alfred Wiewiór był tak podekscytowany, że nie mógł usiedzieć na miejscu. Wstał bardzo wcześnie i zjadł pożywne śniadanie, a potem spakował sporo przekąsek. Do pudełeczka włożył orzechy, suszone grzybki od mamy i parę smacznych korzonków. Prowiant zapakował w ulubioną płócienną torbę, by mieć go pod ręką w czasie długiej wyprawy. 13


Gdy był już prawie gotowy do drogi, w biurze zjawili się pozostali dwaj detektywi. Maciek i Stefan także zaopatrzyli się w smakołyki, by umilić sobie podróż.

– O rety! Gdzie my to wszystko zmieścimy?! – wykrzyknęła pani Jadzia na widok wielgachnego worka, zza którego ledwo było widać Stefana. Dzik przewiózł pakunek z lasu na hulajnodze i posapując z wysiłku, postawił go na środku biura. – Nie wiem, co w tym Egipcie jedzą. Może jakieś obrzydlistwa, a ja nie zamierzam tam głodować! – oświadczył Stefan. – Na pewno nie zginiemy z głodu – uspokajała go pani Jadzia, która razem z trójką detektywów również miała wziąć udział w wyprawie. Dla wszystkich przygotowała specjalne walizki, ale worek Stefana za nic nie chciał się do żadnej zmieścić. 15


– Musisz z czegoś zrezygnować – powiedziała stanowczym głosem pani Jadzia. – Nie ma mowy! – odparł Stefan. – Bez prowiantu nie jadę! – burknął, po czym wrzucił worek jedzenia do największej walizki. Walizka była teraz tak pękata, że nie dało się jej zamknąć, więc dzik zaczął po niej skakać. Żołędzie jeden po drugim wyskakiwały z worka i turlały się po podłodze. Wreszcie Stefan z trudem domknął walizkę i dla pewności jeszcze na niej usiadł. – No! – chrumknął zadowolony. – Możemy jechać! – zawołał uradowany. Maciek westchnął i przewrócił oczami. Na szczęście nie był tak wybredny

jak Stefan i zabrał ze sobą tylko wypełnioną smacznymi robaczkami papierową torebkę, która bez problemu zmieściła się w jego plecaczku. Tymczasem pani Jadzia ogarnęła wszystko wzrokiem, a potem odhaczyła coś na długiej liście zapisanej na kartce. – Sprawdźmy ponownie, czy mamy wszystkie dokumenty – poprosiła. – Najważniejsze są paszporty i bilety! – przypomniała. Alfred upewnił się, że niczego nie zapomniał, przejrzał swój bagaż podręczny, a potem przysunął do siebie walizkę, żeby na pewno wziąć ją ze sobą. To była jego pierwsza zagraniczna wyprawa, więc chciał być do niej

16

17


dobrze przygotowany. Tym bardziej że nie jechał tylko na wakacje, lecz by rozwiązać kryminalną zagadkę! Nie mógł się doczekać chwili, gdy pozna szczegóły tej nowej sprawy i pozna osobiście klientkę – panią Manuelę Szulc – która opłaciła całą podróż i zarezerwowała detektywom pokoje w luksusowym hotelu. Tak, to było wielkie, lecz jakże ekscytujące wyzwanie! Podczas gdy Alfred oczyma wyobraźni już widział się w glorii i chwale, pani Jadzia rozmawiała przez telefon. – Taksówka będzie za kwadrans – poinformowała detektywów, kiedy się rozłączyła. – Podjedzie na przystanek. Możemy już tam pójść – stwierdziła, lecz nagle Stefan chwycił się za brzuch.

– Oj, aj! – jęknął głośno. – Co się stało? – zaniepokoiła się pani Jadzia. – Chyba jestem chory i nie mogę lecieć – oświadczył ze łzami w oczach. – Strasznie boli mnie brzuch. Pani Jadzia popatrzyła na dzika zatroskanym wzrokiem. Przyłożyła dłoń do jego czoła, obejrzała język, a potem pokiwała głową. – Tak myślałam. To rajzefiber – postawiła diagnozę. – CO?! – wrzasnął Stefan, wybałuszając przy tym oczy, bo nazwa tej dziwnej choroby naprawdę go przeraziła. – Czy to groźne? – zapytał drżącym głosem. Pani Jadzia roześmiała się, a potem prędko wyjaśniła:

18

19


– Objawy wskazują, że to tak zwana gorączka podróżnych. Ale nie martw się, to nic poważnego – dodała uspokajająco. – Pewnie trochę się boisz tej wyprawy, dlatego odczuwasz niepokój i boli cię brzuch – tłumaczyła. – Nie, wcale nie boję się podróży! Ani trochę! – zaprzeczył Stefan buńczucznie, ale po chwili już bez tej werwy i animuszu dodał: – Eee… Chyba jednak trochę się boję… – wyznał skruszony. – Nigdy nie opuszczałem naszego miasta. I nigdy nie byłem w Egipcie! – Na serio lecimy do Afryki? – wyszeptał przejęty Maciek, jakby i do niego dopiero to dotarło. – Muszę do toalety! – jęknął i też złapał się za brzuch.

– Ale zaraz będzie taksówka! – Pani Jadzia załamała ręce i z niepokojem zerknęła na zegarek. – Musimy już iść. Samolot na nas nie poczeka. Czas uciekał, ale nie było wyjścia – dzielni detektywi musieli skorzystać z łazienki. Gdy zrobiło się już naprawdę późno, w wielkim pośpiechu i zamieszaniu opuszczali biuro.

20

21


Zanim pani Jadzia wyszła z domu, po raz setny sprawdziła, czy z kranów nie cieknie woda, a w kuchni nie ulatnia się gaz. Kiedy już była pewna, że wszystko jest w porządku, zamknęła drzwi na klucz. Z turkoczącymi walizkami na kółkach dotarli do zatoczki autobusowej, przy której czekała taksówka. Kierowca wysiadł z auta i obrzucił klientów zdumionym wzrokiem. Nie powiedział jednak ani słowa, tylko włożył walizki do bagażnika, po czym znów zajął miejsce za kierownicą.

Rozdział 2

w którym Stefan boi się latać Pani Jadzia zajęła fotel obok taksówkarza, Stefan zaś wgramolił się na tylne siedzenie, a po obu jego stronach miejsca zajęli Alfred i Maciek. Pasażerowie zapięli pasy, choć w przypadku Stefana nie było to wcale łatwe, i ruszyli ku nowej przygodzie. Przez całą drogę na lotnisko Alfred podskakiwał na siedzeniu i machał puszystym ogonem, Maciek spokojnie drzemał, bo i tak nie mógł nic zobaczyć przez szybę, a Stefan pochrząkiwał i chrumkał, by dodać sobie odwagi. 23


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.