Wieści z gminy Poniec - nr 93 - Wrzesień 2018

Page 1

Budowa świetlicy w Sarbinowie coraz bliżej

Nr 93

Wrzesień 2018

ISSN 2082-7679

Cena 2 zł

www.poniec.eu

Blisko 900.000 zł dofinansowania na budowę świetlicy w Sarbinowie otrzyma gmina Poniec ze środków Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 - 2020. Ta potrzebna i oczekiwana przez mieszkańców inwestycja ma na celu wzrost poziomu aktywności i wspieranie integracji społecznej poprzez udostępnienie infrastruktury kulturalnej. 10 września dyrektor Gminnego Centrum Kultury w Poniecu Maciej Malczyk podpisał w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego umowę na dofinansowanie budowy świetlicy. Szacunkowa wartość inwestycji to przeszło 1.400.000 zł, a gmina otrzyma maksymalne wsparcie w wysokości ponad 60 procent, wartości zadania.

Nowy rok szkolny i nowy patron

Nowy rok szkolny i nowy patron Nowy rok szkolny czas zacząć! Wakacje minęły, Uleciały jak chmurki na niebie. Dzieci plecaki wzięły I biegną szkoło do ciebie Z pytaniami: - Czy tęskniłaś za nami? - Czy brak ci było gwaru, hałasu? - Czy na odpoczynek miałaś dużo czasu? I tak dzieci pytały, I tak szkole marudziły, Że szkoła odpowiadać nie miała już siły. Szkoła cichutko drzwi uchyliła I dzieci do siebie zaprosiła.

Po wakacyjnych podróżach i przygodach nadszedł dzień rozszkolnego roku poczęcia 2018/2019. Dla całej społeczności Szkoły Podstawowej w Poniecu 3 września był dniem szczególnym, gdyż uchwałą

Rady Miejskiej w Poniecu ponieckiej placówce nadano imię podpułkownika doktora Bernarda Śliwińskiego. Nowy patron urodził się w Poniecu, tu pobierał podstawowe wykształcenie, chodził ulicami naszego miasta i o to miasto walczył w czasie powstania wielkopolskiego. Ten patron będzie podkreślał indywidualną tożsamość placówki, nadal wzbogacał szkolne tradycje i obrzędy, nawiązywał do historii całego regionu wielkopolskiego, a w szczególności do naszej małej ojczyzny, jaką jest Poniec i jednocześnie będzie "bliskim" wzorem dla uczniów szkoły w Poniecu. Tego dnia nie zapomniano również o rocznicy wybuchu II wojny światowej. Minutą ciszy uczczono pamięć poległych za naszą wolność i niepodległość. Na zakończenie spotkania

inaugurującego dyrektor szkoły Ryszard Godziewski życzył uczniom, rodzicom i nauczycielom wielu sukcesów edukacyjnych, podejmowania z uśmiechem nowych zadań i wyzwań, które przyniesie

nowy rok szkolny. Niech ten rok 100 - lecia odzyskania niepodległości będzie uczczony przez uczniów najlepszymi wynikami, na jakie będzie nas stać.


Powstanie rondo Stara, ale jak nowa [2]

Urząd Miejski przystępuje do opracowania ostatecznego projektu budowy ronda w obrębie skrzyżowania ulic Bojanowskiej i Rydzyńskiej w Poniecu. Celem inwestycji jest poprawa bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego, poruszających się w obrębie skrzyżowania. Budowa skrzyżowania typu rondo ma zapewnić płynność ruchu i w znacznym stopniu poprawić komunikację. W wyniku realizacji inwestycji nastąpi poprawa płynności ruchu, co w konsekwencji przyczyni się do zmniejszenia emisji spalin wydzielanych przez silniki poruszających się pojazdów, a także do zmniejszenia hałasu oraz polepszenia warunków akustycznych na

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

terenach graniczących z inwestycją. Dla pojazdów poruszających się od ul. Rydzyńskiej w kierunku Bojanowa zaprojektowano bypass, który umożliwi przejazd z ominięciem ronda, którego szerokość jezdni zaprojektowano na 6m. Projekt uwzględni również nowe oświetlenie skrzyżowania i najbliższego otoczenia. Opracowaną koncepcję w zakresie zagospodarowania terenu przedstawiamy Państwu w celu uzyskania opinii i uwag do niej. Jeżeli będziecie Państwo mieli jakiekolwiek uwagi, prosimy o przedstawienie ich drogą mailową na adres um@poniec.pl bądź w siedzibie Urzędu Miejskiego w Poniecu w pokoju nr 9.

Szkoła w Żytowiecku z roku na rok staje się coraz piękniejsza. Tegoroczne remonty zaczęły się już wiosną i trwały niemal do końca wakacji. O tym, jak zmieniła się żytowiecka placówka, przekona się każdy, kto przekroczy jej próg. Świeżą farbą pokryto wszystkie korytarze oraz dawny blask przywrócono klatce schodowej. Wyremontowano znajdujące się na parterze i na piętrze łazienki uczniowskie. Nowe metalowe balustrady otrzymały także schody łączące oba budynki szkolne oraz te, które znajdują się za salą nr 11 na klatce schodowej. Swoje wnętrza całkowicie podczas wakacji zmieniły sale nr 10 i 11.

Od września sala nr 10 służyć będzie przede wszystkim do nauki języków obcych. Pojawił się w niej monitor dotykowy, który wyposażony jest w funkcje umożliwiające komunikowanie się nauczyciela i uczniów poprzez urządzenia komunikacyjne. Stoły w sali nr 10 ustawione zostały w taki sposób, by mogły się w niej odbywać szkolenia i konferencje. Z kolei w sali nr 11 funkcjonować będzie pracownia biologiczno - chemiczno - fizyczna. Od teraz możliwe w niej będzie przeprowadzanie i wykonywanie doświadczeń. Ta sala także posiada monitor dotykowy umożliwiający stosowanie technologii informacyjno - komunikacyjnej. KB

Jesienny marsz nordic walking

Wrzesień to kolejny miesiąc szeregu imprez plenerowych. W niedzielę, 9 września, chodziarze z sekcji NW "Krok za Krokiem" wzięli udział w Jesiennym Marszu Pokoleniowym w Długiem Starem. Marsz zorganizowała grupa "Aktywny senior" Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Święciechowie, a patronat nad imprezą objął wójt gminy Święciechowa. Integracyjna impreza zgromadziła przy Leśniczówce Hubertus ponad 100 rowerzystów i kijkarzy z Ponieca, Leszna, Bojanowa i Lipna. Po krótkiej rozgrzewce na dłuższą około 8-kilometrową trasę wyruszyli rowerzyści, a tuż po nich kijkarze, którzy mieli do pokonania dystans około 5 km leśnymi duktami w okolicy leśniczówki. Tempo marszu każdy z uczestników mógł dostosować do swoich możliwości. Należałoby nadmienić, że w niedzielne południe słoneczna pogoda sprzyjała maszerującym gromadząc na starcie całe rodziny, które lubią aktywnie spędzać wolny czas. Po marszu organizatorzy zadbali o swoich gości przygotowując słodki poczęstunek i wspólne

pieczenie kiełbasek przy ognisku. Nie zabrakło też losowania wśród uczestników imprezy drobnych

upominków. Za miłe wspólnie spędzone chwile, przygotowanie i zabezpieczenie imprezy uczestnicy

marszu serdecznie podziękowali organizatorom. GCK


Uroczyste otwarcie kolejnej firmy WIEŚCI Z GMINY PONIEC

[3]

Na gruntach sprzedanych przez gminę Poniec w Ponieckiej Strefie Inwestycyjnej wybudowano i oddano do użytku kolejną firmę. 7 września właściciele Spółki dokonali uroczystego otwarcia firmy Agricel zajmującej się branżą w zakresie rolnictwa i ogrodnictwa.

Nowo powstała firma AGRICEL zakupiła w 2018 r. tereny pod zabudowę przemysłową i w dynamicznym tempie zabudowała grunty zapleczem magazynowym. Dogodne warunki inwestowania oraz zwolnienia podatkowe spowodowały, że w nowo powstałej firmie swoje miejsce pracy znalazło już kilkanaście osób. "Cieszę się bardzo, że przygotowane przez nas tereny inwestycyjne zostały sprzedane w błyskawicznym tempie. Jest mi niezmiernie miło, że firma Agricel znalazła swoje miejsce właśnie w Poniecu - w gminie, gdzie branża ogrodnicza i rolnicza jest bardzo potrzebna. W imieniu władz samorządowych i społeczeństwa gminy Poniec pragnę złożyć serdeczne gratulacje i wyrazy uznania za wkład pracy i zaangażowanie w dynamiczny rozwój firmy. Życzę dalszych sukcesów zawodowych stale rosnącego zaufania kontrahentów, szerokich perspektyw rozwoju, trwałego umacniania na rynku oraz satysfakcji i trwałości w realizacji zamierzeń" - to m.in. słowa skierowane przez burmist-

rza Ponieca Jacka Widyńskiego do właścicieli firmy. Spółka Agricel jest drugą firmą działającą w Ponieckiej Strefie Inwestycyjnej. Działalność na przygotowanych przez tutejszy samorząd terenach zapoczątkowała Spółka Famag zajmująca się branżą opakowaniową, która produkuje wyroby z tworzyw sztucz-

Nowa nawierzchnia na drodze w Łęce Małej.

W ostatnim czasie Gmina Poniec zakończyła kolejne zadania inwestycyjne przewidziane do realizacji w 2018 roku. Wśród nich znalazły się chodniki i drogi oraz największa inwestycja jaką była modernizacja ulicy Szkolnej w Poniecu. Zakończenie prac inwestycyjnych przyczyniło się znacznie do poprawy komfortu mieszkańców naszej gminy.

Kolejne inwestycje

nych i rozprowadza je na rynek krajowy i międzynarodowy. W Spółce Famag zatrudnionych jest około 60 osób. Sprzedaży podlegała także największa w strefie działka licząca ponad 4 ha gruntu, na której poznański inwestor chce pobudować Poniecki Park Technologiczny i tym samym zatrudniać kilkadzie-

siąt osób. Do sprzedaży w strefie inwestycyjnej pozostała już tylko jedna działka. W związku z dalszym zapotrzebowaniem na grunty inwestycyjne, zgłaszanym przez potencjalnych nabywców, gmina Poniec podjęła już starania o pozyskanie kolejnych gruntów na ten cel.

Nowy chodnik w Grodzisku.

Nowy chodnik na ul. Ogrodowej w Poniecu.

Modernizacja ul. Szkolnej w Poniecu.

Nowy chodnik w Rokosowie.


[4]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Razem przez życie

W nadchodzącym miesiącu jubileusz złotych godów obchodzić będą państwo Urszula i Jerzy Ratajczakowie z Ponieca.

19 października 1968 r. o godz. 11 w Urzędzie Stanu Cywilnego w Poniecu wzięli ślub cywilny. Przed Bogiem, w kościele parafialnym w Poniecu, przysięgali sobie tego samego dnia o godz. 15. Pani Urszula urodziła się w 1950 r. w Bączylesie. Gdy miała trzynaście lat, wraz z rodziną przeprowadziła się do Rokosowa. Tam też chodziła do szkoły, po ukończeniu której rozpoczęła pracę w ogrodnictwie i w miejscowym PGR. Pan Jerzy od swej małżonki jest starszy o cztery lata. Urodził się i wychował w Poniecu. Miał dwóch młodszych braci. Po ukończonej nauce w szkole podstawowej przyuczał się do zawodu murarza w szkole wieczorowej. Następnie przez dwa lata odbywał służbę wojskową w Pomorskiej Brygadzie WOPR. Po powrocie do domu rozpoczął pracę jako murarz. I dzięki temu, że w 1966 r. pan Jerzy murował sklep w Rokosowie,

miał okazję poznać uroczą sąsiadkę - panią Urszulę. Od tego czasu spotykali się w miejscowym klubie, gdzie pan Jerzy przyjeżdżał rowerem, by po dwóch latach wziąć ślub. Młode małżeństwo zamieszkało w domu rodzinnym pani Uli, a po ośmiu latach przeprowadzili się do nowo wybudowanego domu w Poniecu. Pan Jerzy cały czas pracował w branży budowlanej, a jego żona w ponieckiej Wytwórni Wód Gazowanych. Po jej likwidacji pani Ula zatrudniła się w dawnym Łagromie. Nasi jubilaci od kilku lat są już na zasłużonej emeryturze. Mają dwie córki: Iwonę i Różę oraz pięcioro wnucząt i czworo prawnucząt. Wspaniałym małżonkom składamy serdeczne gratulacje i życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności i dalszego udanego pożycia. Niech przykład tak zgodnego i pełnego miłości życia naszych jubilatów będzie wzorem dla nas wszystkich. MK

POŻEGNANIE

W sierpniu na zawsze odeszli od nas :

12.08 - Regina Kistowska (1939), Poniec 12.08 - Stanisław Pietrzak (1945), Dzięczyna 18.08 - Helena Hądzlik (1922), Sarbinowo 20.08 - Anna Markowska (1927), Łęka Wielka 30.08 - Andrzej Wojtaszek (1961), Poniec 31.08 - Stanisław Rosik (1933), Śmiłowo Wieści z gminy Poniec

Wydawca i redakcja: Gminne Centrum Kultury w Poniecu, ul. Szkolna 3, tel. 65 5731169 Redaktor naczelny: Marta Kopania Przesyłanie materiałów do gazety i archiwum PDF: www.poniec.eu Druk: Drukarnia HAF LESZNO Skład: HALPRESS, Leszno - www.halpress.eu

Z bukietem kwiatów do... Darii - 25 X

Daria to imię pochodzenia perskiego i oznacza "tę, która podtrzymuje dobro". Daria jest szczerą i bezpośrednią kobietą, która nie boi się zajmować stanowiska w wielu kontrowersyjnych sprawach. W stosunku do innych jest miła i życzliwa, ale nie lubi, gdy ktoś ją poucza i wytyka jej błędy. Prowadzi spokojne życie i nigdy się nie śpieszy. Poszukiwanie idealnego partnera sprawia, że Darii ciężko jest związać się z kimś na dłużej. Lubi być doceniana i rozpieszczana na każdym kroku. Ponadto jest ona kobietą, która potrzebuje dużo ciepła i czułości. W zamian będzie wierną i kochającą żoną, dla której liczy się tylko dobro rodzinne. Daria dobrze czuje się w towarzystwie znajomych i przyjaciół. Lubi również poznawać nowe osoby. Jednak z powodu wysokiego mniemania o sobie potrafi do siebie zdystansować innych. Nie zawsze umie panować nad emocjami. Artystyczna natura, którą Daria niewątpliwie posiada, nie pomaga jej w wykonywaniu obowiązków zawodowych. Mimo że przykłada się do pracy, to robi to flegmatycznie i nie zawsze dotrzymuje terminów. Lepiej jej się pracuje indywidualnie niż w grupie, z którą ciężko jej zna-

Daria Hampelska z Ponieca

leźć wspólny język. Często zmienia miejsce pracy w poszukiwaniu idealnego zajęcia. Sprawdzi się w takim zawodzie jak pracownik reklamy. Kolorem Darii jest granatowy, liczbą 6, a kamieniem turkus. W naszej gminie mieszka 28 kobiet noszących to imię: 9 z nich jest z Ponieca, po 3 z Łęki Wielkiej i Dzięczyny, po 2 z Drzewiec, Janiszewa i Bączylasu oraz po 1 z Szurkowa, Teodozewa, Czarkowa, Żytowiecka, Waszkowa, Włostek i Grodziska. Najstarsza Daria to 42 - latka z Łęki Wielkiej, najmłodsza zaś to 5 latka z Dzięczyny.

Igora - 5 X

Igor to imię, które pochodzi od skandynawskiego imienia Ingwar, wywodzącego się od słów Ingwo bóstwo i Wari - obrońca. Igor nie lubi dróg na skróty, obiera zawsze najwyższe cele i dąży do ich realizacji. Jest przy tym uparty i zawzięty i dzięki temu zazwyczaj odnosi sukcesy. Praca jest jego pasją i nie ma praktycznie czasu na życie prywatne. Unika ludzi nieuczciwych i nieszczerych. Bardzo trudno zdobyć względy Igora. Jest on z natury samotnikiem, który woli spędzać czas nad rozmyślaniem i analizowaniem życia. Ma jednak dużą potrzebę, by kochać i być kochanym, dlatego też w stosunku do kobiet jest czuły i delikatny. Igor nie lubi obcować z innymi ludźmi, nie jest towarzyski ani pozytywnie do nich nastawiony. Woli z nimi rywalizować niż się przyjaźnić. Mimo wszystko stać go na miłe słowo i życzliwy gest w stosunku do potrzebujących. Praca jest dla Igora całym życiem, spędza w niej większość czasu. Wyznaje on zasadę, że każdy sposób jest dobry, jeśli zmierza do osiągnięcia zamierzonego celu. Od zawsze marzy o sukcesach zawodowych i zawzię-

Igor Zieliński z Zawady

cie do nich dąży. Jest przy tym bardzo zdolny, szybko się uczy i przystosowuje do nowych sytuacji. Sprawdzi się w takich zawodach jak: architekt, pisarz czy też lekarz. Kolorem Igora jest szary, liczbą 4, a kamieniem agat. W gminie Poniec mieszka 18 mężczyzn o tym imieniu: 9 w Poniecu, w Rokosowie 3, w Żytowiecku 2 i po 1 w Kopaniu, Dzięczynie, Zawadzie i Teodozewie. Najstarszy Igor ma 41 lat i mieszka w Rokosowie, najmłodszy zaś skończył rok i jest mieszkańcem Teodozewa.


Spotkanie wokół książki WIEŚCI Z GMINY PONIEC

W poniedziałek, 10 września, Biblioteka Gminnego Centrum Kultury w Poniecu zorganizowała spotkanie autorskie z dwoma niesamowitymi ludźmi na temat ich pierwszej wspólnej książki. Pierwszy z nich to Andrzej Cichocki - ekspert, mówca motywacyjny, natomiast drugi - bliższy naszym sercom - to Tomasz Pacanowski, mieszkaniec Śmiłowa. Spotkanie dotyczyło książki "Cierpienia szczęścia" opowiadającej o losach Tomka, który od 21 lat zmaga się z niepełnosprawnością ruchową spowodowaną nieszczęśliwym wypadkiem. Dzięki wielkiej determinacji i sile krok po kroku spełnia swoje marzenia, a za

Nowy rok szkolny w Żytowiecku

Inauguracja roku szkolnego 2018/2019 w Szkole Podstawowej w Żytowiecku rozpoczęła się od mszy świętej w intencji uczniów, nauczycieli oraz pracowników szkoły, po której odbył się uroczysty apel.

Uczniom towarzyszyli m.in.: burmistrz Ponieca Jacek Widyński, żytowiecki radny i sołtys Stanisław Machowski i jak zawsze powitany gromkimi brawami ksiądz proboszcz Jacek Toś. Nie zabrakło również grona pedagogicznego, pracowników obsługi oraz zawsze mile widzianych w szkole rodziców uczniów. W tym roku szkolnym do grona pedagogicznego żytowieckiej szkoły dołączyły trzy nowe nauczycielki: Anna Dominiak - język angielski, Anna Kędziora - przyroda i Joanna Zborowska - geografia.

Nowym sekretarzem szkoły została Dąbrówka Bilewicz, a funkcję wicedyrektorki pełnić będzie Magdalena Włodarczyk. Podczas apelu odbyło się także pasowanie uczniów klas pierwszych, którego dokonał dyrektor Mariusz Kędzierski, a każdy z pierwszoklasistów otrzymał dyplom. Po części oficjalnej uczniowie poszczególnych klas wraz z wychowawcami udali się na kilku minut do sal lekcyjnych w celu omówienia spraw organizacyjnych. MK

Na początku września grupa ponieckich cyklistów wyruszyła w trasę nad Jezioro Górznickie, gdzie zaplanowano metę Rajdu Rowerowego im. Zdzisława Adamczaka. Na miejscu ósmej edycji imprezy zorganizowano rodzinny piknik, na którym można było spotkać rowerzystów z Leszna, Rydzyny, Osiecznej, Krzemieniewa i Lipna, a przy okazji przy odrobinie szczęścia zdobyć główną nagrodę w loterii fantowej. Czas biesiady i dodatkowych atrakcji umilał zespół Fart, który zaprezentował ciekawy autorski repertuar. GCK

[5]

pośrednictwem książki pokazał, że wszystko jest możliwe. Książka została wydana w 2017 r. i jak mówią autorzy "powstała dzięki temu, że dwie osoby się spotkały, a jedna miała pragnienie". Andrzej Cichocki pracował w Warszawie, Tomasz Pacanowski w domu. Codziennie, około godz. 20, dzwonili do siebie, a spotykali się co sześć tygodni, by po roku prac zamknąć dzieło. Całe spotkanie przebiegało w miłej atmosferze. Nie zabrakło wzruszeń, ale i radości, jakiej doświadczali jego uczestnicy słuchając historii, jak się okazało, bardzo radosnego i zabawnego człowieka, pełnego nadziei na jeszcze lepsze jutro. GCK


[6]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Najstarsi w gminie

Marianna Nawrocka to najstarsza mieszkanka Ponieca. 23 września skończyła 97 lat. Nasza jubilatka urodziła się w 1921 r. w Ostromęczu na Podlasiu. Miała trzy młodsze siostry i brata. Po ukończeniu szkoły podstawowej wyjechała do Warszawy, by podjąć pracę na służbie. W trakcie II wojny światowej podczas łapanki w tramwaju została schwytana i wywieziona na roboty do Niemiec, gdzie przebywała trzy lata. Tam poznała przyszłego męża Józefa Nawrockiego pochodzącego z Ponieca. To z nim tuż po wojnie wróciła w rodzinne strony, by wziąć ślub. Zaraz po nim przyjechali do Ponieca i zamieszkali w domu rodzinnym pana Józefa. Teściowie pani Marianny prowadzili zakład rzeźniczy, w którym pracował małżonek jubilatki, oraz sklep, w którym pracowała ona sama. Państwo Nawroccy wychowali dwóch synów: Tadeusza i Walentego. Dochowali się także jednej wnuczki. Przez całe życie wielką miłością pani Marianny jest jej ogród,

sad i niewielkie pole za domem. Po dziś dzień spędza tam najwięcej czasu, i nie tylko na odpoczynku, ale również na pracy. Mimo swego wieku nasza jubilatka cieszy się godną pozazdroszczenia sprawnością fizyczną. W tym wyjątkowym czasie życzymy pani Mariannie kolejnych lat w zdrowiu, serdeczności od najbliższych oraz wielu powodów do uśmiechu. MK

Poniecki Orlik dołączył w tym roku do ogólnopolskiej akcji "Dzień sportu na Orliku". W niedzielne południe 9 września na kilkuset Orlikach w całym kraju odbyły się liczne turnieje i zawody sportowe.Ośrodek Sportu i Rekreacji w Poniecu zaproponował chętnym udział w dwóch turniejach - mini piłki siatkowej i mini piłki nożnej. Jak na wstępie turnieju zaznaczył Łukasz Idowiak, prezes OSiR w Poniecu, w turniejach nie było zwycięzców i pokonanych, liczyła się przede wszystkim wspólna zabawa i możliwość aktywnego spędzenia czasu. Niemniej jednak uczestnicy podeszli do rywalizacji poważnie i walczyli zaciekle o każdy punkt i każdego gola. Dla wszystkich uczestników przygotowano jednakowe nagrody - bidony z logo organizatora. OSiR

Język polski na boisku

Z troski o bezpieczeństwo najmłodszych uczniów ze Szkoły Podstawowej w dniu 14 września został zorganizowany apel z udziałem dyrektor szkoły Anny Krauze i kierownika posterunku policji w Poniecu Sławomira Mazideńskiego. Pierwszoklasiści, jak również starsi uczniowie, uważnie słuchali prelekcji policjanta na temat bezpiecznego oraz kulturalnego zachowania się w autobusie, w szkole i poza nią. Podczas spotkania dzieci utrwaliły sobie zasady bezpiecznego poruszania się po chodnikach oraz drogach. W czasie apelu pani dyrektor wręczyła każdemu uczniowi z klas I - III odblaski zapewniające dobrą widoczność na drodze. Te upominki dzieci otrzymały od firmy PZU, która w tym roku rozpoczyna ogólnopolską kampanię społeczną. Jej celem jest poprawa widoczności dzieci na drodze oraz ograniczenie wypadków z udziałem uczniów. Kampania została objęta honorowym patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Lekcje z reguły odbywają się w przeznaczonych do tego klasach. Jednak bywa i tak, że dzieci uczą się podczas wycieczek dydaktycznych oraz w intrygujących wnętrzach bibliotek, muzeów czy teatrów. 10 września uczniowie klasy IV b ze Szkoły Podstawowej w Żytowiecku przekonali się, że lekcję języka polskiego, również z elementami wychowania fizycznego, można mieć na boisku szkolnym. Niewątpliwie nauka na świeżym powietrzu to prawdziwa

frajda i doskonała okazja do świetnej zabawy. Tegoż dnia Krzysztof Blandzi zaprosił uczniów na boisko szkolne, by przeprowadzić lekcję gramatyki poświęconą poznanym przez dzieci częściom mowy. Podczas zabawy uczniowie starali się rozpoznać rzeczowniki, czasowniki, przymiotniki, przysłówki, przyimki i spójniki. Odbywającą się na boisku szkolnym lekcję zakończyła pamiątkowa fotografia przesympatycznych czwartoklasistów. MK


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Cała Polska biega

[7]

Czytam, bo lubię

Na stadionie w Sarnowie odbyła się cykliczna impreza "Cała Polska biega - Rawicz też" pod patronatem olimpijczyka i mistrza świata Roberta Maćkowiaka. W niedzielne przedpołudnie 16 września, oprócz biegaczy w różnych grupach wiekowych, wystartowała 100-osobowa grupa kijkarzy. Wśród uczestników nie zabrakło kijkarzy z ponieckiej sekcji GCK "Krok za Krokiem", z Bojanowa "Bojanowskich Kijków Szczęścia", z Miejskiej Górki - "Łazików", "Włóczykijów znad Orli " z Pakosławia oraz kijkarzy z Rawicza. Pięciokilometrowa trasa sar-

nowskimi lasami, piękna pogoda oraz miłe spotkanie z sympatykami nordic walking to gwarancja udanej imprezy. Po marszu można było skorzystać z punktu medycznego oferującego bezpłatny pomiar ciśnienia, pomiar poziomu cukru we krwi oraz masaż pleców. Każdy startujący w marszu uczestnik otrzymał od organizatorów koszulkę, pamiątkowy medal oraz niespodziankę od sponsorów, a po marszu ciepły poczęstunek. Podziękowania dla organizatorów za wspólnie spędzony czas i doskonałą organizację imprezy. GCK

Od początku roku szkolnego na jednej z tablic znajdujących się na korytarzu Szkoły Podstawowej w Żytowiecku oglądać można fotografie autorstwa Krzysztofa Blandziego. Dokumentują one organizowane cyklicznie przez cały rok szkolny 2017/2018 wspólne lekcje języka polskiego dla uczniów klas czwartych, których celem była promocja czytelnictwa. Odbywające się co najmniej raz w miesiącu pod hasłem "Czytam, bo lubię" lekcje, prócz szkoły w Żytowiecku odbywały się także w Lesznie, Poniecu, Karcu oraz w Gostyniu. Podczas lekcji uczniowie mieli przyjemność posłuchać fragmentów "Dziadka i niedźwiadka" Łuka-

sza Wierzbickiego, autora książki przygodowo-podróżniczych dla dzieci, z którym kilka miesięcy później mieli okazję się spotkać podczas spotkania autorskiego. Czytelnicy sami również czytali fragmenty książek poświęconych świętom Bożego Narodzenia, a w Muzeum Okręgowym w Lesznie żytowieczanie uczestniczyli w lekcji zatytułowanej "W krainie baśni i legend". Prezentowane na tablicy znajdującej się naprzeciwko pokoju nauczycielskiego fotografie na co dzień oglądane są przez uczniów i pracowników szkoły. Z pewnością podczas zebrań z rodzicami chętnie obejrzą je rodzice uczniów. KB

Rywalizacja w gronie najbliższych

Grono najbliższych przyjaciół, rodziny, klientów i rywali z torów bowlingowych zostało zaproszone w piątkowy wieczór do wzięcia udziału w I Turnieju Bowlingowym o Puchar Firmy Ciechanowscy. Do rywalizacji o okazałe puchary i statuetki przystąpiło 23 zawodników, którzy walczyli o zbicie jak największej liczby kręgli. Mimo towarzyskiego charakteru zawodów gracze zaciekle rywalizowali o każdy zdobyty punkt. Ci, dla których turnieje bowlingowe to codzienność, radzili sobie zdecydowanie lepiej aniżeli ci, dla których był to pierwszy kontakt z kulami do gry. Niemniej jednak atmosfera była doskonała. Najlepiej radził sobie Piotr Ferens, który zbił łącznie 385 kręgli. Na drugim miejscu grę zakończył Ryszard Giera, zdobywca 343 punktów. Trzecie miejsce przypadło Jackowi Widyńskiemu, który po dwóch grach miał na swoim

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Poniecu Sp. z o. o. serdecznie zachęca firmy do organizacji podobnych przedsięwzięć. Jednocześnie zapewnia, że dołoży wszelkich starań i udzieli pomocy przy organizacji turniejów. OSiR

reklamy Potrzebujesz

koncie 337 punktów. Organizator turnieju Tadeusz Ciechanowski okazał się gościnny, zdobywając 270 punktów, co dało mu 8. miejsce. Jednak, jak sam podkreśla, tego wieczoru nie końcowa lokata była najważniej-

sza, a forma podziękowania za codzienną współpracę. Ma też nadzieję, że turniej stanie się tradycją i już za rok spotka się z gronem przyjaciół, aby wspólnie rywalizować na bowlingowych torach.

dla swojej firmy? Zareklamuj się w naszej gazecie! Zapoznaj się  z cennikiem ogłoszeń na: www.poniec.eu


“Żytowiecki" kocio

[8]

WIEŚCI Z G

“…Ostatnie dni roku 1944 mijały podobnie jak w poprzednich latach. Skromne przygotowania do świąt, chłód i niepewność, co przyniesie nowy rok. Nic nie zapowiadało wydarzeń i zmian z nimi związanych, które miały nastąpić w niedalekiej przyszłości, a przynajmniej my młodzi, kilkunastoletni chłopcy tego nie przeczuwaliśmy. Tylko nasz ojciec, który pracował w tutejszym majątku, teraz zarządzanym przez Niemca, wyczuwał, iż coś drgnęło na froncie wschodnim tej okropnej, jakże już długiej wojny. Jego domysły oparte były prawdopodobnie na wiedzy jaką posiadał pracując przy owcach, gdyż coraz mniej zwierząt było “bitych" na miejscu, a coraz więcej żywych wywożonych do Niemiec. Nie mylił się. Jak się później okazało, była to nasza ostatnia wigilia pod niemiecką okupacją. Nadchodził czas wolności. Ale nim to nastąpiło, nasza wieś miała przejść próbę, która mogła skończyć się tragicznie…".

Już 72 lata minęły od wydarzeń, jakie miały miejsce na ziemi gostyńskiej, a związane były z wyrzuceniem wojsk hitlerowskich z tych terenów przez armię radziecką. Na wyzwolenie, które przyszło z jej wojskami, trzeba było czekać pięć i pół roku. I choć sama kampania wrześniowa jak i wspomniane wyzwolenie nie charakteryzowały się na tym terenie dużymi walkami z uwagi na “ruchomy front", to mimo wszystko niektóre wydarzenia związane szczególnie z 1945 r., dla ówczesnych mieszkańców tych ziem na zawsze wryły się w pamięć. Wśród nich warto wspomnieć choćby takie, jak: wysadzenie składów amunicji w podgostyńskich lasach, spalenie magazynów zaopatrzenia dla niemieckiej armii pod Piaskami, bitwę pancerną przy granicy naszego powiatu w Starkówcu, eksplozję w gostyńskim gimnazjum, potyczkę na przedmieściach Gostynia w nieistniejącej już dziś miejscowości Róża, potyczkę w Anielinie koło Pępowa (trzy dni wcześniej w Pępowie miała miejsce również potyczka, wskutek której eksplodowała amunicja przewożona na samochodach. Zginęło wielu żołnierzy, w większości Węgrów. Jednakże to zdarzenie nie było związane z “wędrującym kotłem", o którym za chwilę), czy też najkrwawsze starcie wojsk Wehrmachtu z Armią Czerwoną w miejscowości Żytowiecko. Udało mi się parę lat temu przeprowadzić wideowywiad z nieżyjącym już dziś niestety świadkiem tamtych wydarzeń z Żytowiecka, panem Stefanem Wachowiakiem. Obiecałem mu, iż spiszę jego wspomnienia i udostępnienie dla przyszłych pokoleń, co właśnie czynię. W czasie kiedy powoli zbliżał się kres III Rzeszy, mój rozmówca miał prawie osiemnaście lat. Dzięki temu dobrze zapamiętał to co zdarzyło się 27 stycznia 1945 r. w jego rodzinnej miejscowości. Geneza Na początku warto z grubsza nakreślić sytuację w jakiej znalazły się ziemie gostyńskie pod koniec stycz-

nia 1945 r., nie wgłębiając się w szczegóły, gdyż ten temat potrzebuje osobnego opracowania. Po “pęknięciu" frontu wschodniego szybko poruszające się pancerne zagony Armii Czerwonej brały w kleszcze wycofujące się wojska niemieckie. W takich kleszczach znalazły się ziemie powiatu gostyńskiego, kiedy to stanęły na styku dwóch frontów: 1 Frontu Białoruskiego oraz 1 Frontu Ukraińskiego. W powstałą lukę między obydwoma frontami wcisnął się niemiecki “wędrujący kocioł" złożony z XXIV KPanc. (24 Korpus Pancerny) generała Walthera Nehringa - składowej 4 armii pancernej Wehrmachtu, XXXXII KA.(42 Korpus armijny) dowodzony przez gen. Hermana Recknagela, a w zasadzie jego pozostałości, wraz z połączonym w rejonie Sieradza “wędrującym kotłem" gen. Dietricha von Sauckena, a dokładnie elitarną składową wojska niemieckiego - Korpusem Pancernym “Grossdeutschland", składającym się z D. Panc. spad."Hermann Goring1" oraz D. Gren. Panc."Brandenburg". Utworzenie “ wędrującego kotła" zapoczątkowały krytyczne dla Niemców(4 Armii Pancernej) wydarzenia pod Kielcami, kiedy to ofensywa Armii Czerwonej, wyprowadzona kilka dni wcześniej z przyczółka pod Baranowem, "wyrąbała" ogromny wyłom w niemieckich liniach i skutkowała masowym, niekiedy chaotycznym, odwrotem Wehrmachtu na zachód. W późniejszym czasie w rajd za nim udał się 25 Samodzielny Korpus Pancerny, wydzielony z 3 Gwardyjskiej Armii Pancernej 1 Frontu Ukraińskiego, którego zadaniem było “kąsanie" Niemców zamkniętych w “ruchomym kotle", nie dając im chwili wytchnienia, a w końcowym terminie ich likwidacje. Z 26 na 27 stycznia 1945 r., od strony Kobylina, w teren powiatu gostyńskiego klinem zaczął wbijać się ów “wędrujący kocioł" złożony z oddziałów gen. Nehringa (gen. Saucken ze swoją formacją parł w kierunku Smolic). Połączone siły,

obydwu zgrupowań generałów, szacowane są na 135 tysięcy żołnierzy w momencie połączenia się pod Sieradzem, do 100 tysięcy żołnierzy, którym udało się dotrzeć do linii Odry. Początek końca “W żytowieckim majątku coraz więcej pracy. Niemcy, po nowym roku, jeszcze bardziej przyśpieszyli wywóz inwentarza. Ojciec zajmował się owcami. Pewnego razu, chyba zaraz na początku 1945 r., udało się mu zdobyć trochę mięsa. Niemcy już nie tak dokładnie wszystkiego pilnowali, więc co nieco mu udało się “zdobyć". Wiedzieli zapewne, iż

muszą się spieszyć. Wiedzieli, ale utrzymywali to w tajemnicy. Mama z przyniesionego mięsa nagotowała rosołu z ziemniakami. Wszyscy zasiedliśmy do stołu. Widok takich “delicji" na obiedzie to była prawdziwa rzadkość. Zapach rozniósł się po całej izbie. Zaczęliśmy jeść. Nagle trzask. Drzwi wejściowe do domu otwarły się z impetem i uderzyły w ścianę. Wszyscy skierowaliśmy wzrok ku wyjściu. W progu stał niemiecki zarządca majątku. Do końca nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji, ale wiedziałem, iż za to pyszne mięso na naszym stole ojciec może słono zapłacić. Zarządca zauważył baraninę. Ale szybko wzrok jego powędro-

Gen. Dietrich von Saucken

Gen. Walther Nehring

Ruchy wojsk niemieckich i rosyjskich na terenie Dolnego Śląska, z uwzględnieniem “wędrującego kotła” w rejonie Gostynia.


oł - styczeń 1945 r.

[9]

GMINY PONIEC

wał w wystraszone oczy mojego ojca, który w jednej chwili przestał jeść. - Herr Wachowiak. Jak pan skończy to natychmiast zgłosić się do majątku. Będziemy wysyłać transport owiec - powiedział dość spokojnym głosem. Zatrzasnął drzwi. Nic! Kompletnie nic nie powiedział na to, iż jemy mięso. Nawet nie zapytał się, skąd je mamy. W ogóle go to nie zainteresowało, co było naprawdę dziwne. A zauważył na pewno. Ojciec natychmiast po jego wyjściu wstał, nie skończywszy obiadu i poszedł za nim. Wolał nie kończyć, gdyż kto wie, co by było, jakby tamten musiał zbyt długo na niego czekać. My dokończyliśmy swój posiłek. Po powrocie do domu ojciec oznajmił, że prawie reszta owiec została wywieziona. Jego przypuszczenia, co do nadchodzących zmian, powoli się sprawdzały. Już wkrótce nasza miejscowość miała przejść próbę i “ugościć" dwie wrogie sobie armie". Zobaczyć wojnę…i przeżyć “Zima w pełni. Śnieg, siarczysty mróz. Minął kolejny, zwykły tydzień. Po nim coś drgnęło. Przez kolejne dwa tygodnie ostatnich dni stycznia 1945 r., naszą miejscowością zaczął płynąć niekończący się "potok ludzi". W pierwszych dniach tej, jak się później okazało, pośpiesznej ewakuacji uciekali cywile. Pojedyncze grupy - rodziny. Jechali wozami lub szli na piechotę. Kierowali się od strony Bukownicy i Pijanowic i dalej na Łękę Małą w kierunku Leszna. Po dwóch, trzech dniach zaczęły się pojawiać wojska niemieckie. Coraz więcej wojska. Na początku samochody, motocykle, ciężarówki i w końcu czołgi, transportery oraz armaty. Domy dosłownie trzęsły się w posadach. Szczególnie od przejeżdżających czołgów, które robiły bardzo dużo hałasu i wyrzucały kłęby czarnych spalin. Hałas ten został spotęgowany przez wymuszony manewr okrążenia stawu, który znajduje się na środku wioski. Dla nas, młodych chłopców, było to ogromnie ciekawe widzieć tyle techniki wojennej w jednym miejscu. Starsi ludzie nie wychodzili z domów, a i nam kazali się schować. Bali się, iż Niemcy mogą dokonać jakiejś masakry miejscowej ludności. Wiedzieli, że nadal są groźni. W końcu szli uzbrojeni po zęby. Każdy miał karabin i kilka granatów za pasem. Niektórzy z nich nieśli na ramionach pancerfausty. Gdzieniegdzie, pomiędzy nimi, bokiem drogi jeszcze uciekali cywile. Trzeba przyznać, iż droga ewakuacji była dość dobrze przygotowana, gdyż żołnierze doskonale wiedzieli, gdzie w wiosce są przygotowane zapasy żywności i wody. W niektórych miejscach, gdzie stały studnie, powbijane były chorągiewki po to, aby zapewne łatwo było je odnaleźć. Jednakże ta lawina uciekinierów nie zatrzymywała się. Pędziła dalej. Na Leszno. Tam już była granica, więc zapewne

Przybliżona pozycja “wędrującego kotła” gen. Sauckena i Nehringa w dniu 27 stycznia 1945 r. W nawiasie formacje bojowe wchodzące w jego skład. Na północ znajdowały się  jednostki gen. Nehringa (nieoznaczono na mapie - w oryginale). uważali, że będzie bezpieczniej. Przejazd wojsk niemieckich trwał prawie dwa tygodnie, do 25 stycznia. Po tym dniu spokój. Wojsko niemieckie odjechało. Sytuacja była dość dezorientująca. Nie wiedzieliśmy, co dalej. Czy to już koniec okupacji? Wkradła się niepewność, gdyż za Niemcami nie nadeszły wojska radzieckie. Czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Dzień 27 stycznia. Przed południem spokój. Poprzedniej nocy w oddali było słychać strzały, chyba czołgowe oraz kilka eksplozji. Około godz. 17 do Żytowiecka zbliżyło się od strony Bukownicy jakieś wojsko. Niemiecka piechota(elementy piechoty “wędrującego kotła" gen. Nehringa przyp. aut.)Jak się później okazało, była to ostatnia formacja wojsk hitlerowskich, która weszła do miejscowości przed Armią Czerwoną. Niemieccy żołnierze szli powoli w luźnym, powiedziałbym byle jakim szyku. Przemarznięci do szpiku kości, wygłodniali, zarośnięci. Na ich twarzach rysowało się zniechęcenie i rezygnacja. Nie była to już ta sama armia, która w 1939 roku najechała na nasz kraj. Niektórzy z nich mieli resztki obuwia na nogach, jeszcze inni poubierani w grube cywilne kożuchy. Było ich kilka ton (350 - 450 żołnierzy, co pan Stefan potwierdził później). Byli również dobrze uzbrojeni, choć ich wygląd odbiegał od formacji, które dwa dni wcześniej przejechały przez Żytowiecko. Między nimi jechał wóz rzeźnicki ciągnięty przez jednego konia, przykrytego jakąś plandeką, spod której wydobywała się dość gęsta para. Był to skutek zmęczenia zwierzęcia, które Bóg wie, jak długo ciągnęło ten wóz. Na wozie trzech niemieckich oficerów. Z tej całej masy żołnierzy tylko oni, wydawać by się mogło, przygotowani byli na warunki zimowe. Grubo ubrani w kilka płaszczy żołnierskich i w oficerkach. Na wozie leżało jeszcze trochę słomy, skrzynki z amunicją w dość sporej ilości, granaty i jakiś sprzęt

wojskowy. Padł rozkaz. Zostają na nocleg. Zaniepokoiło to mieszkańców miejscowości, gdyż coraz wyraźniej front zbliżał się do naszej wioski. W oddali słychać było odgłosy karabinów i wystrzały czołgowe. My, jako młodzi chłopcy, pobiegliśmy się wszystkiemu przyglądać. Trudno nas było upilnować w takiej sytuacji. Ciekawość nie pozwoliła siedzieć nam na tyłkach. Niemieccy oficerowie zatrzymali wóz i zapytali się kilku miejscowych mężczyzn: - Wie weit ist zur grenze? - 30 kilometer - odrzekł mu jeden z chłopów po niemiecku, co nie było dziwne, gdyż ludzie znali ten język. Jeszcze przed I wojną uczono go w szkole w ramach germanizacji. - Scheiße!!! - wykrzyknął wyraźnie niepocieszony oficer niemiecki. Oficerowie zeszli z wozu. W tym momencie jednemu z nich… puściły gazy. Rozbawiło mnie to. Zacząłem się śmiać w głos, gdyż u nas było to nie do pomyślenia. Za takie rzeczy dostawało się od ojców ostrą reprymendę, często kończą się zapoznaniem ze skórzanym pasem ojcowskich spodni. Być może “wyszło" to z niego ze zmęczenia, a być może ze strachu. Miał zapewne świadomość, iż Rosjanie są tuż za nimi. Niemiec ze złością położył rękę na kaburze z pistoletem i powiedział po niemiecku: - Der Junge lach nicht, denn ich erschiesse dich sofort! - wykrzyknął w moją stronę. - Lass den Jungen in Ruhe. Er bekommt eine Strafe. - Drugi z oficerów chwycił mu rękę, nie pozwalając wyciągnąć pistoletu. Mimo tak niebezpiecznej sytuacji nadal nie mogłem opanować śmiechu, a stojący obok mnie kolega zaczął mnie przywoływać do spokoju. Kara mnie jednak nie ominęła. Musiałem za to wyczyścić, napoić i nakarmić konia który był cały brudny i mocno wymęczony. "Co to za kara?" - pomyślałem. U nas już dawno nie było koni, gdyż Niemcy wywieźli wszystkie do

siebie. Zająłem się nim. Było około godz. 17.30. Żołnierze rozpierzchli się po okolicznych domach i stodołach w celu przenocowania. Nie mieliśmy wyjścia. Trzeba było ich rozlokować. Może byli skrajnie wyczerpani, ale kto wie co by zrobili gdyby się odmówiło. Część tego oddziału ulokowała się w miejscowej szkole. Na początku wioski w rejonie tzw. folwarku Niemcy pozostawili kilku wartowników na straży. Pozostali udali się na odpoczynek. Przed tym prosili jeszcze miejscowych o parowane ziemniaki. W zamian dawali mięso. Tak, mięso. Mieli je w swoich plecakach. Jednakże nie nadawało się do jedzenia, gdyż było zamarznięte na kość. Kobiety przyrządziły im tzw. ślepe jajo wraz z parowanymi ziemniakami. Nie mogli się tego najeść. Widać było, że od dawna nie mieli w ustach gorącego posiłku. W czasie odpoczynku Niemcy przeklinali Hitlera za rozpętanie wojny. Mój ojciec i jego szwagier, którzy rozumieli język niemiecki, wszystko słyszeli. Jednakże nikt nie komentował ich wypowiedzi. Po posiłku zaczęli się golić, myć, palić papierosy, pokazywać sobie nawzajem zdjęcia swoich rodzin i w końcu udali się na odpoczynek, który nie trwał jednak zbyt długo. “German jest?" Około godz. 19 od strony Bukownicy coraz bardziej słyszalny stawał się jakiś terkot. Czołgi, pomyśleliśmy z niepokojem, sądząc że to zapewne czołgi niemieckie. Ciężko w ciemnościach było rozpoznać, czyje to pojazdy. I rzeczywiście. Powolnym tempem zbliżały się obłe sylwetki pancernych kolosów…czołówki Armii Czerwonej (jednostki 25 Samodzielnego Korpusu Pancernego, a dokładnie zwiad 111 brygady Czołgowej przyp. aut.). Hałas silników stawał się coraz głośniejszy. Kiedy maszyny pancerne podjechały pod folwark hałas przycichł. Po paru

dok. na str. 10


[ 10 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

“Żytowiecki" kocioł - styczeń 1945 r.

dok. ze str. 9

minutach rozległ się potworny huk. Padły dwa albo trzy strzały w kierunku lasu na południowym krańcu wioski. Nie do końca rozumieliśmy sytuację, ale widocznie Rosjanie chcieli się upewnić, czy przypadkiem nie zostaną okrążeni przez ewentualne oddziały niemieckie, które w tym lesie mogły się znajdować. Jednak nikt nie odpowiedział na ich ostrzał. Znów cisza. Nagle rozległo się kilka wystrzałów z broni karabinowej. To niemiecka warta ostrzelała Rosjan, którzy wyszli przed czołgi. Jednego trafili. Jak się później okazało jakiegoś porucznika który zmarł po godzinie. Podziałało to na czerwonoarmistów jak płachta na byka. Rozległ się odgłos karabinu maszynowego z radzieckiego czołgu. Rosjanie zorientowawszy się iż strzały padły od strony folwarku, ruszyli do ataku. Było ich około 40 60 żołnierzy, a przed nimi dla osłony posuwały się trzy czołgi. Piechota rozciągnęła się na całej szerokości ulicy i niczym mrówki wchodziła w każdy zakamarek, przeczesując każdy budynek. Za nimi wolno posuwały się masywne sylwetki pojazdów pancernych(T - 34). Wystrzały zaalarmowały Niemców odpoczywających w wiosce i jej mieszkańców. Ludzie zaczęli budzić niemieckich żołnierzy. - Iwan. Iwan idzie! - krzyczeli do wpółprzytomnych Niemców. Ci wpadli w panikę i w popłochu, nie-

którzy na wpół ubrani, zaczęli zrywać się z posłań i uciekać przez wioskę w kierunku Łęki Małej. Nie wszyscy jednak byli w stanie się pozbierać. Część z nich miała odmrożone stopy z których schodziła skóra. Nie byli w stanie założyć butów. Żołnierze, którzy byli w miarę sprawni, osłaniali swoją ucieczkę ogniem z karabinów, przez co w niektórych miejscach dochodziło do ostrej wymiany ognia. Kule świstały odbijając się od murów budynków. Tych, którzy nie byli zdolni wstać, Rosjanie wyciągali na zewnątrz i rozstrzeliwali na miejscu. Inaczej wyglądała sprawa z Rosjanami. Byli to w większości młodzi chłopcy. Nie widać było po nich żadnego zmęczenia. Wydawałoby się, iż dopiero co poszli na front. Biegali od domu do domu krzycząc: - German jest?! - Dwóch z nich, nie mogąc znaleźć drabiny na tzw. górkę w budynku gospodarczym, wskoczyli jeden drugiemu na plecy i w ten sposób zrewidowali górę pomieszczenia, nie znajdując tam jednak żadnego Niemca. Oficerowie niemieccy, którzy przyjechali wozem, również zaczęli uciekać. W całym tym zamieszaniu, żeby się ukryć przed ostrzałem, wjechali na trzecie gospodarstwo. Drogę ewakuacyjną zabiegło im kilku żołnierzy radzieckich od strony szkoły. Oficerowie skierowali się w kierunku wejścia do domu. Wszystkich trzech na progu domu dosięgły kule z karabinów maszynowych jednego z Rosjan. Obok naszego domu, przy obórce, czerwonoarmiści ustawili karabin maszy-

Ruchy wojsk niemieckich i radzieckich w okolicy Żytowiecka w dniu 27.01.1945 r.

Główne kierunki przemarszu “wędrującego kotła” przez ziemię gostyńską.

Przykładowe zdjęcie radzieckiego zwiadu (czujki). Fizylierzy na czołgu t-34.

nowy. Mieli widoczność przez długość całej wioski, gdyż wówczas nie było w niej tylu budynków. Jak tylko na drodze pojawił się jakiś Niemiec, obsługa karabinu otwierała do niego ogień. Z budynku szkoły Niemcy oddali strzały do zbliżających się czerwonoarmistów. Obsługa czołgu radzieckiego wystrzeliła w ich kierunku z działa oraz ostrzelała z karabinu maszynowego. W uszach nam zagwizdało, ziemia się zatrzęsła. Z lufy wyrzucone zostały kłęby dymu. Maszyna zadrżała, a wraz z nią ziemia dookoła. Trafili na wysokości pierwszego piętra. Posypały się cegły z wyrwanego eksplozją muru, lecz większej szkody wybuch nie spowodował. Zapewne spodziewali się, iż budynek ten posłuży Niemcom jako punkt oporu. Tak się nie stało. W korytarzu szkoły zastrzelono tylko kilku wehrmachtowców, reszta zdążyła wybiec z budynku i uciec na Łękę Małą. Rosjanie szybko przemieszczali się przez wieś. Na polach za wioską, na tle świecącego tej nocy księżyca oraz białej od śniegu połaci pól, mieli jak na dłoni uciekających żołnierzy wroga i długimi seriami strzelali w ich kierunku, po kolei “kładąc" ich na ziemię. W samej wiosce słychać jeszcze było pojedyncze sporadyczne strzały. To Rosjanie odnajdywali już nielicznych, gdyż większość uciekła, pochowanych pojedynczych żołnierzy i rozstrzeliwali. Potyczka zakończyła się mnie więcej po niecałej godzinie. W wiosce pozostał koń, którego na drugi dzień zaprowadziliśmy do innego gospodarstwa. Był to dla nas prawdziwy skarb. Wszędzie leżało pełno amunicji, pistoletów, karabinów, hełmów i granatów. Śnieg zabarwił się na czerwono od krwi zabitych. Mieszkańcy wioski długo tej nocy nie mogli zasnąć. Rosjanie nie zostali długo. Po szybkim sprawdzeniu całej wioski udali się w pościg za Niemcami. Część z nich pozostała, inni skierowali się w kierunku Łęki Małej. Raz po raz w oddali za Rosjanami słychać było pojedyncze strzały. Nazajutrz dzień ukazał rozmiary i skutki potyczki. Wszędzie leżały

trupy niemieckich żołnierzy. Okropny widok, tym bardziej, że nie było ich mało. Tuż za wioską na drodze i polach do Łęki Małej to samo. 10…30…70… Około 160 poległych. Początkowo ciała zabitych przeniesiono na pole naprzeciwko szkoły. Miejscowi chłopi naradzali się gdzie pochować poległych żołnierzy niemieckich. Mężczyźni, pamiętający I wojnę światową, chcieli wywieźć ciała do lasu i tam pochować we wspólnym grobie. Jednakże silny mróz uniemożliwił taką operację, a biorąc pod uwagę liczbę zabitych ciężko byłoby wykopać tak duży grób. W końcu Jurga(mieszkaniec Żytowiecka?) zaproponował żeby pochować ich w majątku, za stodołą przy drodze do Grodziska w dole przygotowanym wcześniej do kiszenia ziemniaków. Tak też zrobiono. 29 stycznia smykami i wozem rzeźnickim którym przyjechali Niemcy, przewieziono zabitych do majątku. Przed pochówkiem zbierano dokumenty w celu zewidencjonowania poległych. Chowano ich w dwóch rzędach po pięciu lub siedmiu na sobie. Później ciała zasypano wapnem i wszystko przykryto ziemią. Miejscowe kobiety, jak to Polki, jeszcze przez kilka lat zapalały na tej mogile świeczki. Poległych Rosjan(dwóch, trzech) pochowano na miejscowym cmentarzu parafialnym. Przez kilka kolejnych dni zbierano uzbrojenie i amunicję, która wszędzie się walała. My, jako nastoletni chłopcy, strzelaliśmy w tajemnicy przed dorosłymi z porzuconej broni. Oczywiście ganiano nas za to, ale byliśmy młodzi i sprawiało nam to frajdę. Na drugi dzień do Żytowiecka wkroczyli kolejni Rosjanie piechota(236 Pułk Strzelców składowa 106 Dywizji Strzelców) Kazali pozbierać i zdać wszystkie uzbrojenie jakie pozostało po pokonanych żołnierzach niemieckich. I tak oto Żytowiecko zostało wyzwolone. PODSUMOWANIE Elementami “wędrującego kotła", które wkroczyły do Żytowiecka 27 stycznia 1945 r., były zapewne składowe XXXXII KA.(Korpus Armijny).

dok. na str. 11


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

[ 11 ]

“Żytowiecki" kocioł - styczeń 1945 r.

dok. ze str. 10

Owym zgrupowaniem(jednostki w Żytowiecku) dowodził prawdopodobnie starszy podoficer, w stopniu starszego sierżanta Herbert Adolf(4. w. 12. 179?). Ewidencja poległych wymienia również: starszy podoficer w stopniu sierżanta Zinke Johanes z drugiej zapasowej kompani, drugiego wydziału dowodzenia z Monachium, podoficer młodszy plutonowy Stuchlmaher Jozef z 214 regimentu IV baterii (sztabowej?)z Fritzbar oraz podoficer młodszy - plutonowy Richter Gerhard zapasowy oddział artylerii - Trier. Wymienieni są również inni żołnierze w niższych stopniach. W księdze nie ujęto 76 poległych, zapisując ich jako “niezidentyfikowani". W potyczce w Żytowiecku zginęło 151 żołnierzy niemieckich pochodzących z różnych formacji, głównie jednostek zapasowych, takich np. jak:1 kompania 37 szkolnego batalionu obrony, 5 zapasowy batalion saperów 1 regimentu, 698 zapasowy batalion saperski, 7 kompania 568 regimentu grenadierów, 372 zapasowy batalion kadrowy piechoty, 343 batalion artylerii, 6 kompania 692 regimentu artylerii, 2 kompania 417 regimentu grenadierów, 3 kompania 417 regimentu grenadierów, 6 regiment grenadierów, 137 kompania odwodowego 568 regimentu grenadierów, 8 batalion 342 regimentu artylerii, 248 regiment grenadierów, 10 batalion 342 regimentu artylerii, 568 regiment grenadierów, 2 batalion ar-

tylerii przeciwlotniczej 50 regimentu, 2 polowy batalion 342 regimentu artylerii, 554 regiment grenadierów, 124 regiment grenadierów, 6 kompania 692 batalionu obrony, marynarka wojenna, 273 zapasowy batalion artylerii przeciwlotniczej. To tylko niektóre, w dodatku niepełne, dane o formacjach ujętych w ewidencji poległych, ale pokazujące istny “kogel mogel", jaki znajdował się w “żytowieckim" kotle. Trudniejsza okazała się sprawa dojścia do wiedzy na temat udziału w potyczce żołnierzy Armii Czerwonej. Wiadomo iż na południowych krańcach Gostynia operowały dywizje 1 Frontu Ukraińskiego: 149 Dywizja Strzelecka do krzyżówki na Sikorzyn, dalej 106 DS. od drogi na Bukownicę aż po Krobię, dalej 197DS ze swoimi pułkami(mapy operacyjne 1 Frontu Ukraińskiego)Z dziennika bojowego 106 Dywizji Strzeleckiej dowiadujemy się, iż 28 stycznia 1945 roku jej 236 Pułk Strzelecki (około godziny 19 - stej) przechodził przez Bukownicę, Żytowiecko(fonetycznie “Zejde" w języku rosyjskim) Czarkowo i Lubonię - nie odnotowując strat. To zapewne tę grupę żołnierzy widział pan Stefan Wachowiak wspominając, iż “nazajutrz przyszli kolejni Rosjanie i kazali zdawać broń po poległych Niemcach". Odpowiedź na pytanie kto wyzwolił Żytowiecko daje nam dziennik bojowy 25 Samodzielnego Korpusu Pancernego. Dowiadujemy się z niego iż jego składowa 20MCBr (20 Brygada Strzelców Zmotoryzowa-

Żołnierze radzieccy szturmują budynek szkoły w Żytowiecku. Zdj. reko. Paweł Gruszka.

Miejsce uderzenia pocisku czołgowego-rosyjskiego.

Ślady po kulach na murze szkoły tuż  nad starym wejściem. Fot. Paweł Gruszka

nych) 27 stycznia z marszu podchodzi pod Żychlewo, a 111 TBr (111 Brygada Czołgowa 25 SKP.), składająca się z 40 czołgów T - 34. 16 czołgów T - 34/85, strzelców zmotoryzowanych, 4 dział samobieżnych 76 mm, 5 dział samobieżnych 82 mm, 5 transporterów opancerzonych i kompanii saperów, toczy ciężki bój na wschodniej rubieży Łęki. Zapewne w początkowej fazie starcie z oddziałem niemieckim w Żytowiecku prowadził oddział rozpoznania zwiad(czujka) 111 TBr. W raporcie nie podano o jaką Łękę(Mała, Wielka) chodzi, ale jedyne tak duże starcie odbyło się w Żytowiecku i na polach prowadzących do Łęki Małej. Zapewne umiejscowienie tych pól, z uwagi na dużą liczbę zastrzelonych na nich żołnierzy wroga, posłużyło piszącemu meldunek jako punkt odniesienia. W dzienniku bojowym 25 Samodzielnego Korpusu Pancernego czytamy: “Korpus od 12. 00 26 stycznia prowadził ciężkie walki z oddziałami przeciwnika. 111 Tbr oddziałami przednimi (czujkami) o 13.00 weszła do wschodniej części Łeki (20 km na wschód od Leszna), gdzie prowadziła ciężkie walki aż do przybycia głównych sił brygady. 175. 162 Tbr, 1253 sap prowadziły walki w rejonie Sułkowic. (5 km od Krobi). O 17. 00 korpus opanował Pogorzelę". Oczywiście w oczy rzuca się niezgodność daty (26 zamiast 27 stycznia) oraz godzina rozpoczęcia boju (13 w rzeczywistości około 19). Fakt ten jest spowodowany tym, iż rosyjskie meldunki pisane były czasem kilka dni po danym zdarzeniu. Sami Rosjanie nie przywiązywali wagi do drobiazgowości raportu, gdyż tempo z jakim nacierali było dość szybkie i nie pozwalało na skupienie się na tak drobnych sprawach z punktu widze-

nia celu korpusy, jakim było dotarcie do linii “Odry" i zniszczeniu “wędrującego kotła "W dziennikach bojowych 25SKP. oraz 149. 106. 197 DS. występują też mocno zawyżone straty po stronie przeciwnika - Niemców. Nie mniej wiadomo jednak, iż starcie opisywane w dzienniku 25SKP. rozpoczęło się w Żytowiecku. Świadczą o tym relacje naocznych świadków oraz ewidencja spis poległych żołnierzy niemieckich. Końcowa faza tej potyczki rozegrała się na polach pomiędzy Łęką Małą a wspomnianym Żytowieckiem. Liczbę Rosjan poległych w żytowieckiej potyczce określa się na 2 - 3 żołnierzy. Brak jest w tym miejscu danych o stratach 111 TBr. lub też dane te jeszcze nie są dostępne. Pochowano ich na miejscowym cmentarzu katolickim. Zaraz po wojnie odbywały się ekshumacje poległych Rosjan, niestety nie można nigdzie znaleźć wzmianki czy takowe prace odbyły się również na miejscowym cmentarzu. Żołnierzy niemieckich ekshumowano(90 - 110 żołnierzy) w 1994 roku. Prac tych jednak nie doprowadzono do końca, gdyż na części mogiły w latach 60-tych postawiono budynek. Liczba poległych określona jest w ewidencji grobownictwa wojennego, znajdującej się w gostyńskim Muzeum. Tekst i fot. PAWEŁ GRUSZKA

Autor składa podziękowania za współpracę przy tworzeniu tekstu: Adam Kajczyk - archiwa rosyjskie Robert Grupa - tłumaczenie z języka rosyjskiego Podziękowanie za przełożenia na język niemiecki Dyrekcja szkoły podstawowej w Żytowiecku - sesja zdjęciowa Grupa rekonstrukcji historycznej z Bojanowa - sesja zdjęciowa Biografia:

Muzeum w Gostyniu, mat. pomoc. 19. Ewidencja cmentarzy i grobów wojennych, Gostyń 1947 “Mroczny czas. Losy mieszkańców gminy Pępowo w czasie II wojny światowej" - Mirosława Bigaj “Dawne i obecne dzieje Smolic" Józef Ratajczak “Ziemia leszczyńska - styczeń 1945" - Bogdanowicz Jerzy, Leszno 2013. “Wyzwolenie Ziemi Łódzkiej styczeń1945" - K. Badziak,W. Kozłowski “Krobia i okolice - zarys dziejów" Robert Grupa, Andrzej Miałkowski “Wkroczenie wojsk Radzieckich do Gostynia w 1945 r." - Adam Kajczyk “Kielce 1945" wyd. Militaria “Przegląd Górowski" 1 - 10 1994 r.

Ze wspomnień: Jan Olejniczak - Sułkowice, Stara Krobia Bernard Urbański - Krobia Stefan Wachowiak - Żytowiecko Maksymilian Brey - Kobylin Aleksander Czerwiński - Gębice Stanisław Andrzejewski - Potarzyca


[ 12 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Ponieckie drogi do wolności Praca organiczna

Głównym celem niemieckich władz zaborczych było dążenie do wynarodowienia Polaków. Chciały ich pozbawić poczucia tożsamości narodowej i przekształcić w wiernych poddanych króla pruskiego, a od 1871 roku cesarza niemieckiego. Podobna polityka wobec Polaków była prowadzona także pod zaborem rosyjskim. Społeczeństwo polskie przeciwstawiło się skutecznie polityce zaborców, podejmując szereg działań w ramach pracy organicznej.

Pojęcie pracy organicznej jest bardzo szerokie. Oznacza ono działania podejmowane na rzecz rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturalnego ziem polskich. Były to więc różnego rodzaju polskie inicjatywy gospodarcze, takie jak spółki zarobkowe, kółka rolnicze, banki ludowe. W ramach pracy organicznej zakładano stowarzyszenia i organizacje o charakterze oświatowym, kulturalnym, sportowym, np.: Towarzystwo Naukowej Pomocy, Towarzystwo Oświaty Ludowej, Towarzystwo Czytelni Ludowych, Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, skauting, czyli harcerstwo. Ważną rolę odgrywały amatorskie zespoły teatralne i chóry, które rozwijały polską kulturę. Praca organiczna rozwijała się we wszystkich zaborach, najżywiej jednak na ziemiach pod władzą Królestwa Prus. Ziemia gostyńska, w tym także Poniec i okolice, były również polem takiej działalności. Tutaj narodziła się jedna z pierwszych inicjatyw pracy organicznej Kasyno Gostyńskie. Wśród kilkudziesięciu jego członków były osoby znane w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu, m. in.: Edmund Bojanowski, Dezydery Chłapowski, Józef Lompa (z Górnego Śląska), Karol Marcinkowski, Celestyn Mrongowiusz (z Pomorza), Gustaw Potworowski. Wśród członków znajdziemy również osoby z okolic Ponieca. Byli to: właściciel majątku Rokosowo Józef Mycielski, Antoni Sczaniecki, właściciel Sarbinowa i Henryk Unrug z Dzięczyny. Kasyno miało trzy wydziały: rolniczo - przemysłowy, literacki i dobroczynny. Wkrótce rozwinęło szeroką działalność gospodarczą, oświatową i charytatywną. Propagowało nowoczesne metody gospodarki rolnej, tworzyło podstawy polskiego przemysłu, szerzyło kulturę i tradycje narodowe, wspierało ubogich. W 1837 r. otwarto bibliotekę liczącą 1000 książek, głównie z zakresu historii i literatury pięknej. Kasyno Gostyńskie wkrótce znalazło naśladowców w innych miastach Wielkopolski. W drugiej połowie XIX w. i na początku XX w. nastąpiło zaost-

rzenie antypolskiej polityki przez władze niemieckie. W latach 1872 - 1874 prawie całkowicie wyrugowano język polski ze szkół. Nauczycieli Polaków usuwano, a na ich miejsce zatrudniano Niemców. W 1876 r. wycofano ostatecznie język polski z sądownictwa i urzędów na całym obszarze ziem zaboru pruskiego. W 1885 r. rozpoczęto tzw. rugi pruskie, zarządzenia polecające opuszczenie wschodnich prowincji państwa wszystkim Polakom, nieposiadającym obywatelstwa niemieckiego. Dotknęły ogólnie około 26 tysięcy osób, przede wszystkim robotników i rzemieślników. Władze popierały osadnictwo niemieckie na ziemiach polskich. Osadnikom stwarzano dogodne warunki w postaci przydziału działek i kredytów na atrakcyjnych warunkach. Ta polityka była widoczna także w Poniecu. Niemcy mieli swoją instytucję finansową Deutscher Vorschuss Verein (Niemieckie Towarzystwo Oszczędnościowe). W rękach niemieckich znajdowała się także kasa miejska - Stadt Sparkasse oraz kółko rolnicze. W tej sytuacji konieczne było powołanie instytucji finansowej, które byłaby wsparciem dla polskich inicjatyw gospodarczych.

Stał się nią Bank Ludowy, który został założony 15 maja 1893 r. Należy nadmienić, że podobne instytucje powstały wcześniej w sąsiednich miastach, np. w Gostyniu już w 1865 r., Krobi - 1873 r., Borku - 1877 r. Tak późną datę założenia Banku Ludowego w Poniecu może tłumaczyć znaczny stopień zgermanizowania miasta w tym czasie. Bank Ludowy w Poniecu, podobnie jak inne instytucje tego typu, odgrywał ważną rolę w obronie i rozwoju polskiej gospodarki. Wspierał polski stan posiadania, uczył oszczędzania, kalkulowania, dobrej organizacji, racjonalnego i efektywnego wykorzystania kredytu. W ten sposób rozwijał w społeczeństwie polskim niezbędne umiejętności we współzawodnictwie gospodarczym z Niemcami. Pierwszy Zarząd Banku Ludowego tworzyli: Stanisław Cybulski - dyrektor, ks. Franciszek Snowacki kontroler, Władysław Bakowski kasjer. W skład Rady Nadzorczej weszli: dr A. Hejnowicz - prezes, Roman Szymański - wiceprezes, Wawrzyniec Miśkiewicz - sekretarz i jako członkowie: Adam Rajewski, Antoni Ciesielski, Józef Bartkiewicz, Ignacy Szusterkiewicz, Leon Pietrowski, Ignacy Kaniewski. Mimo niemieckiej konkurencji poniecki Bank Ludowy rozwijał się bardzo dobrze. Już w pierwszym roku działalności depozyty założyło w nim wiele osób na sumę ponad 12.000 marek. Świadczyło to o dużym zaufaniu do Banku, które nie zostało podważone aż do końca okresu zaborów. Każdego roku rosła szybko liczba członków Banku. W latach 1900 - 1913 przybywało 25 - 110 osób rocznie. W 1914 r. było aż 775 osób. Dopiero

Dawna siedziba banku ludowego przy ul. Zamkowej (obecnie ul. Focha).

lata I wojny światowej (1914 1918) zatrzymały dynamikę wzrostu. Wśród członków największą liczbę stanowili rolnicy. Udział przemysłowców i rzemieślników wahał się w granicach 18 - 35 procent ogółu członków, a nieznaczny odsetek przypadł na tzw. "innych" członków. Z zachowanych statystyk wynika, że Bank Ludowy służył głównie rolnikom. W 1911 r. 525 właścicieli gospodarstw rolnych było jego członkami. Większość członków stanowili Polacy, ale zdarzały się również osoby narodowości niemieckiej. Członkowie Spółdzielni Kredytowej w Poniecu, którzy przystąpili do Banku, mieli takie prawa, jak: udział w Walnym Zgromadzeniu, prawo zgłaszania wniosków, udział w dywidendzie, prawo zaciągania pożyczek. Jednocześnie byli zobowiązani do uiszczenia rocznej raty udziału i ponosili solidarną odpowiedzialność za zobowiązania Banku, także w razie niepowodzeń. Na szczęście do takiej sytuacji nigdy nie doszło, co dobrze świadczy o władzach Banku. Bank Ludowy w Poniecu, założony w 1893 r., do dziś pod nazwą Banku Spółdzielczego służy nie tylko mieszkańcom naszej gminy, ale również sąsiednich.

Źródła: J. Majchrzak, K. Zimniewicz, Bank Spółdzielczy w Poniecu. Sto lat działalności 1893 - 1993. Poniec, 19993 r. S. Jankowiak, Kasyno Gostyńskie 1835 - 1846. Gostyń 1996 r. Region Wielkopolska https://regionwielkopolska. pl/dzieje wielkopolski/wazniejsze wydarzenia/kasyno - gostynskie. html (dostęp 16. 09. 2018)

GRZEGORZ WOJCIECHOWSKI


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Lekarz weterynarii Roman Szymański radzi... ASF to ciągle aktualny problem

W Polsce badania monitoringowe w zakresie ASF zostały wdrożone w 2011 r. Do chwili obecnej przebadano przeszło 17 tysięcy zwierząt. W związku z niekorzystną sytuacją epidemiologiczną w zakresie ASF za wschodnią granicą kraju niezbędne jest zintensyfikowanie działań szkoleniowych wśród hodowców i producentów świń, ponieważ sukces w obronie kraju przed ASF zależy w istotnym stopniu od poziomu ich świadomości. Czynnik etiologiczny Czynnikiem etiologicznym choroby jest wirus ASF, który namnaża się przede wszystkim w komórkach odpornościowych. Na szczególne podkreślenie zasługuje znaczna oporność wirusa ASF na działanie czynników środowiskowych np. temperatury czy czynników chemicznych. Przykładowo w mięsie mrożonym od świń zakażonych wirus przeżywa 1000 dni, w mięsie suszonym 300 dni, w mięsie solonym 182 dni, a w mięsie mielonym 105 dni. We krwi przechowywanej w temperaturze pokojowej zarazek utrzymuje się w stanie zakaźnym przez 10 - 18 tyg., a w kale 11 dni. Wirus ASF jest także oporny na wysychanie i gnicie. Na terenie Hiszpanii stwierdzono obecność zakaźnego wirusa w zagrodach, wybito zwierzęta 4 miesiące wcześniej, w gnijących zwłokach pozostawionych w temperaturze pokojowej zachował on żywotność przez 18 tygodni, zaś w śledzionie zakopanej w ziemi przez 280 dni. W niskiej temperaturze wirus ASF jest żywotny i zjadliwy przez kilka lat, ciepło natomiast niszczy go relatywnie szybko: w temperaturze 55° C ginie po 45 min., a w temperaturze 60°C po 20 - 30 minutach. Rozprzestrzenianie ASF jest możliwe w drodze: 1. Przemieszczeń zwierząt dzikich (małe stada, pojedyncze osobniki) 2. Przewożenia żywności pochodzenia zwierzęcego przez osoby wkraczające na terytorium UE Resztki żywności mogą zostać wyrzucone (ryzyko zarażenia dzików) lub posłużą do skarmiania świń. Przemyt żywności. 3. Przemieszczeń środków transportu m. in. pojazdów do przewozu zwierząt, paszy, żywności (mięsa)wjeżdżających z krajów i rejonów występowania ASF jeśli nie są przestrzegane zasady bioasekuracji 4. Przemieszczania zakażonych zwierząt lub mięsa zawierającego wirus (lub skażonego wirusem) m. in. w drodze nielegalnego przemieszczania świń z obszarów objętych restrykcjami albo nielegalnego wywozu tusz dzików z tych obszarów (bez badań). Zwalczanie: Dotychczas nie opracowano szczepionki przeciw ASF. Aktualnie zwalczanie choroby odbywa się wyłącznie metodami administracyjnymi poprzez wybijanie zwierząt chorych oraz znajdujących się w strefie zapowietrzonej. Zwalczanie ASF polega w pierwszej kolejności na uniemożliwieniu wprowadzenia wirusa ASF na obszar kraju. Wprowadzenie ASFV do Polski jest możliwe poprzez: 1. Przewożenie (przemyt) żywności przez osoby zza wschodniej granicy. 2. Skarmianie świń resztkami (małe stada); 3. Środki transportu; 4. Migrację zwierząt dzikich - zagrożenie głównie dotyczy woj. wschodnich (małe stada). W przypadku przedostania się wirusa ASF na obszar kraju najważniejsze jest niedopuszczenie do zawleczenia wirusa do stada świń. Za ochronę stada przed ASFV odpowiada właściciel gospodarstwa. Aby nie dopuścić do wejścia wirusa do stada świń hodowca powinien bardzo solidnie zabezpieczyć chlewnię poprzez odpowiednie jej ogrodzenie, uniemożliwiające kontakt świń z dzikami, niewpuszczanie na teren gospodarstwa pojazdów oraz postronnych osób, pilnowanie zmiany obuwia i odzieży przez osoby, które muszą wejść do chlewni, niewykorzystywanie jako ściółki zanieczyszczonej słomy, etc.). Bardzo ważnym źródłem zarazy jest mięso, produkty mięsne oraz nie gotowane odpadki kuchenne i poubojowe, pochodzące od świń chorych lub nosicieli. Z tego powodu należy bezwzględnie przestrzegać zakazu skarmiania zlewek kuchennych. Hodowcy świń nie powinni brać udziału w polowaniach, a jeśli to robią powinni koniecznie pamiętać o dezynfekcji sprzętu łowieckiego. W związku z zagrożeniem ASF właściciel powinien codziennie wnikliwie obserwować swoje świnie, włącznie z oceną apetytu i objawów gorączki. Jeżeli hodowca stwierdza objawy zwiększonych zachorowań i padnięć świń, natychmiast powinien zawiadomić powiatowego

[ 13 ]

lekarza weterynarii, bezpośrednio lub za pośrednictwem swojego lekarza, wójta lub burmistrza. Należy podkreślić, że właściciele świń nie powinni obawiać się zgłaszania podejrzanych przypadków zachorowań świń ponieważ w przypadku stwierdzenia ASF i likwidacji stada właściciel otrzymuje pełne odszkodowanie z budżetu państwa. Z uwagi na niekorzystną sytuację epidemiologiczną w zakresie ASF obserwowaną za naszą wschodnią granicą oraz na potwierdzenie 2 ognisk choroby w Polsce hodowcy i producenci świń muszą dysponować niezbędną wiedzą w omawianym zakresie oraz zachować szczególną czujność i ostrożność. Niezbędna jest ścisła współpraca wszystkich (służby, inspekcje, straże, administracja rządowa i samorządowa, myśliwi, organizacje branżowe, hodowcy) w celu niedopuszczenia do rozprzestrzeniania ASF

Kalendarium ponieckie Z dziejów oświaty część 3:

1793 - Poniec znalazł się pod pruskim zaborem. W tym czasie w mieście istniała szkoła katolicka z jednym nauczycielem. Liczyła zaledwie 50 uczniów z 89 polskich rodzin katolickich. Lekcje odbywały się w pomieszczeniach zastępczych, ponieważ budynek szkolny był w tak złym stanie, że groził zawaleniem. Dzieci niemieckie w liczbie 135.z rodzin ewangelickich, zarówno luterańskich jak i reformowanych, korzystały ze szkoły znajdującej się przy kościele w Waszkowie "dokąd w skrajnej niewygodzie musiały chodzić na lekcje". 1797-1798 - Kierownik kancelarii miejskiej Ernst Reich prowadził w Poniecu nauczanie dzieci wyznania ewangelickiego. Od niego nauczanie przejął organista i śpiewak Gottfried Rüll z Waszkowa, który dojeżdżał do Ponieca. Te nauczanie traktowano jako tymczasowe, do chwili utworzenia w Poniecu wspólnej szkoły dla obu wspólnot wyznaniowych, tj. katolickiej i ewangelickiej. 1801 - Po długich naradach mieszkańcy Ponieca odrzucili propozycję utworzenia wspólnej szkoły dla katolików i ewangelików. Władze departamentu w Poznaniu wysłały do Berlina sprawozdanie, że wskutek sprzeciwu obu wspólnot wyznaniowych (tj. katolickiej i protestanckiej) w Poniecu nie powstanie na razie nowa szkoła. Jednocześnie wysunęły propozycję, aby status szkoły państwowej nadać dotychczasowej szkole, traktując to jednak jako rozwiązanie doraźne, do momentu utworzenia szkoły powszechnej. Władze pruskie nie przystały na tę propozycję. 1802 - Katolicy i ewangelicy podjęli decyzję o utrzymywaniu odrębnych szkół. Szkoła katolicka kosztowała około 100 talarów rocznie, z czego 85 talarów wynosiła pensja nauczyciela. Z tej sumy 79 talarów miało pochodzić ze składek katolickich gospodarzy, a z kościoła katolickiego tylko 5 talarów. Pozostałą sumę w wysokości 16 talarów i 16 srebrnych groszy powinno pokryć miasto. Jednak katoliccy gospodarze stwierdzili, że nie są w stanie zapłacić 79 talarów, a jedynie 50. Ewentualne wydatki na podręczniki szkolne i remont budynku szkolnego chcieli pokryć poprzez rozłożenie kosztów. Luteranie zdecydowali zapewnić swoim nauczycielom roczną pensję w wysokości 73 talarów poprzez uiszczenie składki "według stosunku pożywienia i rzemiosła i bez względu na to czy i ile dzieci ma członek gminy". Resztę tj. 16 talarów mieli, podobnie jak i katolicy, otrzymać z kasy miejskiej. Nauczyciele obydwu szkół, oprócz pensji, mieli otrzymywać rocznie kopę chrustu olchowego z łąk miejskich, możliwość korzystania z pastwiska dla dwóch krów oraz mieszkanie. Nauczyciel luterański został zakwaterowany w zakupionym przez gminę budynku szkolnym przy ulicy Bojanowskiej. Jako nauczyciela luteranie zatrudnili organistę i śpiewaka Gottfrieda Rülla z Waszkowa, który już od 3 lat dodatkowo nauczał ponieckie dzieci. Rüll był obecny na obradach i zgadzał się ze wszystkimi decyzjami. Zdeklarował się, że dwa razy dziennie będzie przyjeżdżał do Ponieca.

Źródło informacji: P. Waehner, Punitz: 1271 - 1945 : Berichte zur Geschichte der Stadt

GRZEGORZ WOJCIECHOWSKI


[ 14 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

HOROSKOP KRZYŻÓWKA Z NAGRODĄ

Baran 21.03-19.04 Wrzesień będzie trochę zabiegany. Nie dość, że trochę spraw łączyć się będzie z początkiem roku szkolnego, to jeszcze ktoś poprosi Cię o pomoc. W pracy broń swoich pomysłów. Byk 20.04-20.05 Spotkasz uwodziciela sprzed lat. Powspominacie. Będziesz też miała więcej czasu na rozrywki. W pracy dostaniesz nowe zadanie. O pomoc poproś współpracowników. Bliźnięta 21.05-21.06 Masz szansę wpaść na pomysł, który przyniesie Ci pieniądze. W domu trochę zamieszania i trochę niedomówień. Ale poradzisz sobie. Przyjaciele poprawią Ci humor. Rak 22.06-22.07 Nie poganiaj partnera. Ważne dla Was decyzje musicie przedyskutować. W pracy sama załatwiaj zawodowe sprawy. Nie spóźniaj się z wykonywaniem poleceń. Skontroluj zdrowie. Lew 23.07-22.08 Najbliższe dni sprzyjać będą nowym znajomościom. Może nawet przeżyjesz mały flirt. Załatw swoje sprawy w urzędzie i weź kilka dni urlopu. Rodzina pozwoli Ci odpocząć. Panna 23.08-22.09 Słuchaj rady bliskiej osoby, dobrze na tym wyjdziesz. W drugiej połowie miesiąca oczekuj ważnej przesyłki. Zadbaj o kondycję, bo wymaga tego serce. Waga 23.09-22.10 Ktoś w pracy szuka u Ciebie "dziury w całym". Nie rezygnuj jednak ze swoich planów. Masz szansę na mały romans, ale nie każdemu ufaj. Finanse dobre. Skorpion 23.10-21.11 Będzie trochę dobrze, trochę źle. Na pewno wyjaśnisz małżeńskie nieporozumienie, ale możesz mieć kłopoty w pracy. Gwiazdy wróżą przypływ gotówki. Strzelec 22.11-21.12 Gwiazdy zapewnią Ci powodzenie. Nie rezygnuj z zaproszeń na towarzyskie imprezy. Pamiętaj też o ważnej rocznicy kogoś z rodziny. Trochę więcej odpoczywaj. Koziorożec 22.12-19.01 Wkrótce spotkasz starych znajomych. Będzie okazja wyjaśnić pewną sprawę. W pracy nie musisz pracować za kogoś, kto ma "dwie lewe ręce". Oczekuj dobrej wiadomości od bliskich. Wodnik 20.01-18.02 Ktoś, o kim nie miałaś najlepszego zdania, okaże się dobrym współpracownikiem. Razem możecie zrealizować zawodowy projekt. Czeka Cię niespodziewana wizyta. Ryby 19.02-20.03 Uda Ci się zakończyć kilka zawodowych spraw, weź urlop, wyjedź z bliskimi. W drugiej połowie miesiąca pewne nieporozumienie. Opanuj nerwy.

Aby rozwiązać krzyżówkę, trzeba wpisać w poziome rzędy znaczenie słów. Potem z oznaczonych liter ułożyć hasło. Prawidłowe rozwiązanie należy

przepisać na kartkę i wysłać lub dostarczyć do Gminnego Centrum Kultury w Poniecu. Rozwiązanie można też przesłać e-mailem na adres krzyzowka@gck.poniec.eu. Prosimy pamiętać o podaniu imienia, nazwiska i adresu zamieszkania. Wśród nadawców prawidłowych odpowiedzi wylosujemy nagrodę. Na rozwiązania czekamy do 10 października. Rozwiązanie poprzedniej krzyżówki brzmiało: OSTATNIE TYGODNIE LATA. Nagrodę wylosowała Elżbieta Świtalska-Żyto. Zapraszamy do GCK po odbiór nagrody.

1 2 3 4 5

11

6

K

14

8 9

12 13 14

1

18

4

12

13 9

2

3

17 4

16

1. Bliski i Daleki w Azji 2. Np. rzeczne 3. Pręgowany kot 4. Folwarczny nadzorca 5. Zdarta miotła 6. Tężyzna fizyczna 7. Mieszkaniec Kartuz

T

2 1 6

N T

19

O

15 16 17

3

15

A

5

7

20

A

7

11

21

10

6

10

S

7

8

9

8

23

P 5

22

S

K

R N

Ś

10 11 12 13 14

18 19 20 21 22 23

Dobre rady

Podczas smażenia ryby unikniesz przywierania jej do patelni, jeśli jeszcze suche i zimne naczynie posypiesz łyżeczką soli i przez minutę będziesz ją podgrzewać na małym ogniu. Sól wysyp, przetrzyj patelnię ręcznikiem papierowym. Dopiero wtedy wlej olej i go rozgrzej. xxx Gotując jajka, na samym początku wrzuć do wody jedną zapałkę lub wlej jedną łyżeczkę octu spirytusowego. Dzięki temu nawet jeśli skorupka jajka pęknie, białko nie wypłynie do wody. xxx Piekąc biszkopt, nie smaruj tłuszczem boków foremki. Ciasto

8. Drzewny zakład 9. Szachowa rozgrzewka 10. Składana na ołtarzu 11. Szpiegowska 12. Krzew z białymi kulami 13. Miasto ze słoika 14. Zdrobniale Jędrzej

równomiernie wtedy urośnie i nie opadnie po wyjęciu z piekarnika. xxx Aby czarna parasolka nie była tak spłowiała, oczyść tkaninę miękką szczotką, potem przetrzyj szmatką zwilżoną w mocnym roztworze soli kuchennej (2 - 3 łyżki na szklankę wody). Czerń nabierze głębi. xxx Ziarna grochu osuszą buty, gdy zmoknie ich wyściółka. Wsyp do nich na noc groch nagrzany w piekarniku. Wchłonie wilgoć. xxx Tłuste plamy znikną z dywanu, jeśli wetrze się w nie pastę zrobioną z soli i spirytusu salicylowego (1:4). Po wtarciu należy odkurzyć miejsce po zabrudzeniu.

Dania na kolację

Ziemniaczana lazania Składniki: 2 kg ziemniaków, 4 cebule, kilka ząbków czosnku, olej do smażenia, 50 dag mielonego mięsa, mały słoiczek koncentratu pomidorowego, 2 listki laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego, 2 łyżeczki jasnego sosu sojowego, pół łyżeczki słodkiej papryki w proszku, pół łyżeczki lubczyku, imbir w proszku, chilli w proszku, 20 dag żółtego sera, natka pietruszki, sól, pieprz. Przygotowanie: Ziemniaki obierz, pokrój w plastry, usmaż na oleju z obu stron. Posyp je solą, pieprzem. Cebule pokrój w drobną kostkę, zeszklij na oleju. Mięso smaż, mieszając. Dodaj do niego czosnek, kilka łyżek zeszklonej cebuli, przyprawy, koncentrat. Smaż 20 min. Układaj naprzemiennie ziemniaki i mięso. Zapiekaj 30 min. w temp. 180 stopni. Pod koniec posyp startym żółtym serem i natką. Tarta z jarmużem Składniki: 15 dag jarmużu, czerwona papryka, mały por, 1/2 kg pieczarek, 10 dag wędliny, 20 dag mąki, 15 dag masła, 2 jajka, 1/2 szklanki gęstej kwaśnej śmietany, 10 dag startego żółtego sera, sól, pieprz, gałka muszkatołowa, olej. Przygotowanie: Pokrój jarmuż, paprykę, por, pieczarki i wędlinę. Podsmaż na oleju. Zagnieć mąkę z masłem, 2 łyżkami wody, odrobiną soli i gałki. Ciasto schłódź, kawałek odłóż do dekoracji, resztą wylep formę. Piecz 10 min. w temp. 200 stopni. Nałóż farsz, zalej śmietaną z jajkiem i serem. Wierzch ozdób odłożonym ciastem. Piecz 35 min.

(: CIEKAWOSTKI :)

Statua wolności została stworzona we Francji według projektu Fryderyka Bartholdiego i przekazana jako dar dla Stanów Zjednoczonych Ameryki. * Według greckiego mitu imię Europa pochodzi od fenickiej księżniczki Europa, uwiedzionej przez Zeusa, kiedy ukrywał się jako byk, a następnie zabrał ją na Kretę. * Największe i najmniejsze kraje w Europie i na świecie: Rosja i Watykan. * Najczęściej odwiedzanym miejscem w Europie jest Disneyland w Paryżu. * W Stanach Zjednoczonych istnieją trzy miasta o nazwie „Święty Mikołaj”. * Stany Zjednoczone nie posiadają żadnego języka urzędowego.


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Leszczyński klub żużlowy Fogo Unia Leszno w tym roku po raz kolejny awansował do finału PGE Ekstraligi, w którym będzie bronił mistrzowskiego tytułu. Wydarzeniem tym żyje nie tylko Leszno, ale cały region. Także w naszym mieście nie brakuje kibiców i sympatyków czarnego sportu. 13 września delegacja Fogo Unii odwiedziła Poniec. Kibice mieli szansę podpisać się na biało - niebieskiej fladze, która przy okazji finałowego meczu zawita na Stadion Alfreda Smoczyka w Lesznie. Na ponieckim rynku na leszczyńską delegację czekały tłumy kibiców. Szczególną atrakcją dla wszystkich był Damian Baliński, z którym wielu zrobiło sobie pamiątkowe zdjęcie. MK

[ 15 ]


WITAMY PIERWSZOKLASISTÓW

[ 16 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Rozpoczął się kolejny rok szkolny. Witamy więc na łamach "Wieści z Gminy Poniec" najmłodszych uczniów naszych szkół. Wszystkim życzymy sukcesów w nauce, jak najlepszych ocen, a także rozwijania talentów w najróżniejszych dziedzinach. Podobne życzenia kierujemy do nauczycieli, a także rodziców małych uczniów, bo przecież ich sukcesy są radością dorosłych. Witamy naszych przyszłych czytelników. Zapraszamy pierwszoklasistów na łamy "Wieści z Gminy Poniec" i obiecujemy, że będziemy towarzyszyć im w codziennych szkolnych zmaganiach. A rozpoczynamy od prezentacji uczniów klas pierwszych. PONIEC - KLASA 1A Wychowawczyni: Anna Kręc Uczniowie: Bystrzycka Michalina, Chuda Natalia, Czarnecki Maksymilian, Danielczak Amelia, Gawrońska Julia, Hądzlik Michał, Janeczek Gracjan, Kabała Mikołaj, Malczyk Blanka, Maśląkowska Wiktoria, Milicka Marta, Musielak Alan, Nowaczyk Amelia, Poprawski Alan, Poprawski Dawid, Przybylska Anna, Solich Karolina, Student Kacper, Ślęzak Beata, Wojtkowiak Zofia, Wrotyńska Maja.

PONIEC - KLASA 1B Wychowawczyni: Elżbieta Leonarczyk Uczniowie: Bielicki Dominik, Dziubałka Borys, Górczak Maria, Graś Liliana, Kołodziej Jan, Koncewicz Amelia, Krzyżoszczak Szymon, Lokś Lena, Łowicki Mikołaj, Matuszewski Stanisław, Mikołajczak Jakub, Pierzchała Julia, Poprawska Sabina, Ptaszyński Jeremi, Rauhut Michalina, Szulc Wojciech, Szymański Oskar, Woźniak Krzysztof, Wojczak Magdalena, Zieliński Igor.

PONIEC - KLASA 1C Wychowawczyni: Karina Hądzlik - Woźna Uczniowie: Andrzejewska Michalina, Cammarano Lilianna, Frąckowiak Adam, Funk Konrad, Gubański Piotr, Hądzlik Agata, Jankowiak Ksawery, Katarzyńska Natalia, Kaźmierczak Kacper, Kluczyk Lena, Małyszek Maja, Olejniczak Alan, Pecold Wiktoria, Pietrzak Tymoteusz, Polaszek Filip, Rusakowicz Natan, Sobkowiak Szymon, Spychaj Stanisław, Szumna Laura, Nowak Wiktor.

ŻYTOWIECKO - KLASA 1a Wychowawczyni: Karolina Duda - Małysiak Uczniowie: Andrzejewski Łukasz, Bujak Jakub, Drewniak Szymon, Dziubałka Milena, Etynkowski Jakub, Jędryczka Bartłomiej, Kaczmarek Antoni, Kozłowska Zuzanna, Majewski Krystian, Orlik Jakub, Skrzypczak Blanka, Szepe Maja, Wróblewska Klaudia, Zaremba Oskar.

ŻYTOWIECKO - KLASA 1b Wychowawczyni: Ewa Łuczak Uczniowie: Becela Bartłomiej, Dworzyńska Wiktoria, Dudziak Gabriel, Jankowiak Aleksandra, Jankowski Hubert, Kabała Lena, Karpiński Dawid, Maćkowiak Bartosz, Pakosz Krystian, Pieczulis Gabriela, Serwatka Nikola, Suder Nikodem, Wawrzyniak Bartosz, Zys Filip.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.