Wieści z Gminy Poniec - nr 20 - Sierpień 2012

Page 1

Nr 20

Sierpień 2012

ISSN 2082-7679

Cena 1,50 zł

www.poniec.eu

FESTYN RODZINNY

Na zakończenie Zielonych Wakacji w Poniecu 19 sierpnia odbył się Festyn Rodzinny. Impreza miała miejsce w Parku Miejskim. Najpierw o godzinie 15 na boisku Orlik przeprowadzono finał rozgrywek IV Turnieju Tenisa Ziemnego. Następnie od godziny 16 do późnego wieczora znalazło się kilka atrakcji dla najmłodszych, młodzieży i ich rodziców. Przez dwie godziny były gry i zabawy integracyjne z klaunami, chodzenie na szczudłach, zgadywanie bajkowych piosenek i wiele innych. Na dzieci czekała dmuchana zjeżdżalnia, kucyki, wioska japońska. Dla wszystkich było stoisko gastronomiczne. Sporych emocji dostarczył widowiskowy występ iluzjonisty Carlosa. Na festynie nie zabrakło muzyki. Od godziny 19 przygrywał do tańca zespół Sound of Peach Band. PK


[2]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Jubileuszowy turniej Dnia 5 sierpnia odbył się V Jubileuszowy Turniej Piłkarski im. Jana Dopierały.

Turniej rozpoczął się o godzinie 10. 30 minutą ciszy na cześć pamięci patrona imprezy. Uroczystego otwarcia turnieju dokonali: Bogdan Ptaszyński - przedstawiciel władz OZPN Leszno, Agnieszka Maćkowiak - córka patrona imprezy oraz burmistrz gminy Poniec Jacek Widyński. Impreza odbywała się na boisku sportowym w Rokosowie. Po losowaniu były mecze turniejowe, których wyniki przedstawiały się następująco: 1. KŁOS Rokosowo - GROM Czeluścin 4 : 1 2. KANIA Gostyń - RUCH Bojanowo 1 : 1, rzuty karne 2 : 1 3. GROM Czeluścin - RUCH Bojanowo 1 : 2 4. KŁOS Rokosowo - KANIA Gostyń 3 : 1 W przerwie meczów delegacje złożyły kwiaty na grobie patrona turnieju. Dodatkowo rozegrany

został towarzyski mecz juniorów młodszych pomiędzy Rokosowem a Pudliszkami. Goście zwyciężyli 1 : 0. Natomiast zwycięzcą całego V Jubileuszowego Turnieju Piłkarskiego im. Jana Dopierały została drużyna gospodarzy KŁOS Rokosowo. Najlepszym strzelcem turnieju został Remigiusz Jerszyński, który strzelił 5 bramek dla drużyny

Rokosowo. Najstarszym uczestnikiem był Waldemar Poślednik, a najmłodszym - Patryk Cheba. Tradycyjnie odbył się także Turniej Strzelania z Wiatrówki. Drużyny otrzymały puchary, statuetki, medale oraz nagrody rzeczowe: piłki oraz sprzęt sportowy. Na zwycięzców w konkursie strzeleckim czekały puchary i dyplomy. Po zakończonym turnieju piłkarskim odbył się towarzyski turniej wsi pomiędzy mieszkańcami Rokosowa i Starej Krobi. Po emocjonującej i

pełnej śmiechu zabawie lepsi okazali się goście ze Starej Krobi. Każdy uczestnik otrzymał medal i puchar dla drużyny. Impreza w całości została sfinansowana z dotacji gminy Poniec oraz z wkładu organizatorów. Wsparcia udzielili: GCKSTiR w Poniecu, OZPN Leszno, państwo Biernaczyk, firmy Rymek Arkadiusza Rymaniaka oraz Medij. PK

Zdziałali lokalnie Turniej Tenisa Stołowego rozegrany został 8 sierpnia w sali GCKSTiR w Poniecu. Wzięło w nim udział dziesięciu chłopców, uczniów szkół podstawowych. Mecze rozegrano systemem każdy z każdym. Pierwsze miejsce zajął Maciej Maj, drugie – Natan Rosik, trzecie – Kuba Matuszewski. Wszyscy uczestnicy otrzymali drobne nagrody rzeczowe i słodycze. PK

W wyniku społecznej inicjatywy w Dzięczynie powstał kompleks sportowo - rekreacyjny. Kompleks wykonali: grupa aktywnych mieszkańców Dzięczyny, firma AZBUD, Firma Budowlana Piotr Giera, Jarosław Poślednik oraz wolontariusze Sarbinowskiego Klubu Sportowego Promień. W ramach projektu nazwanego „Dzięczyński kompleks rekreacyjny” powstało boisko do koszykówki, a także ogrodzone, bezpieczne miejsce zabaw i wypoczynku, w którego skład wchodzą jeszcze boiska do piłki nożnej i siatkowej oraz plac zabaw dla najmłodszych. Na otwarcie kompleksu rekreacyjnego zaplanowano duży festyn rodzinny. Jednak zdaniem organizatorów najlepszym efektem inicjatywy jest integracja mieszkańców wsi i działanie dla

wspólnego dobra. Główny realizator projektu, czyli Stowarzyszenie Sarbinowski Klub Sportowy Promień, pozyskał dla tego celu grant w konkursie w ramach Programu "Działaj lokalnie VII" Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce, realizowanego na terenie powiatu gostyńskiego przez Stowarzyszenie Dziecko. W ostatnim numerze gazety w artykule „W Dzięczynie na wesoło” opisywaliśmy Festyn Rodzinny, który odbył się 9 czerwca w Dzięczynie. Do tekstu wkradł się jeden błąd. W rozegranym meczu piłki nożnej pomiędzy panami z Dzięczyny i ze Śmiłowa zwycięzcami okazali się panowie ze Śmiłowa. Wygrali mecz wynikiem 7 : 1. PK

Największe gospodarskie święto rolników obchodzone było w sierpniu we wsiach gminy Poniec: 4 - w Miechcinie, 11 - w Grodzisku, 14 - w Rokosowie i Teodozewie, 18 - w Łęce Małej, Czarkowie i Dzięczynie, 19 - w Szurkowie. Była zabawa, poczęstunek i tańce. W Rokosowie do wspólnej zabawy zagrzewali sołtys z dwoma przedstawicielami Rady Sołeckiej, którzy razem z dziećmi utworzyli tanecznego węża. Stanęli także do wspólnego pamiątkowego zdjęcia. PK


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

[3]

Remonty w świetlicach Uwaga W pierwszym półroczu Gminne Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu przeprowadziło szereg działań związanych z remontami świetlic wiejskich. Podjęto działania remontowe, a także zakupiono sprzęt i wyposażenie. W Świetlicy Wiejskiej w Czarkowie remont kuchni i łazienki polegał na założeniu nowej instalacji elektrycznej, położeniu płytek i malowaniu. W Świetlicy Wiejskiej w Janiszewie założono nowe lampy, rynny, a także wymieniono urządzenia sanitarne w łazienkach. W Świetlicy Wiejskiej w Waszkowie wymalowane zostały wszystkie pomieszczenia. W Świetlicy Wiejskiej w Teodozewie było malowanie zaplecza, wymiana zadaszenia nad drzwiami wejściowymi, a także tynkowanie i malowanie wejścia przy świetlicy. W Świetlicy Wiejskiej w Szurkowie odnowiono instalację CO, a przy świetlicy w Śmiłowie wyremontowano ogrodzenie. Poza wymienionymi remontami świetlice zostały wyposażone w sprzęt oraz materiały i urządzenia niezbędne do ich funkcjonowania.

rolnicy!

W 2012 roku nastąpiła zmiana terminów składania wniosków o zwrot podatku akcyzowego zawartego w cenie oleju napędowego. Wnioski należy składać od 1 do 31 sierpnia (załączając faktury VAT potwierdzające zakup oleju napędowego w okresie od 1 lutego 2012 r. do 31 lipca 2012 r.) Wnioski do pobrania znajdują się w Urzędzie Miejskim w Poniecu w pokoju nr 6. Stawka zwrotu podatku akcyzowego w 2012 roku wynosi 0, 95 zł od 1 litra zakupionego oleju napędowego. Maksymalna kwota zwrotu podatku akcyzowego na 1 ha użytków rolnych w 2012 roku wynosi 81, 70 zł. Pieniądze wypłacane będą do 31 października, w przypadku złożenia wniosku w sierpniu, przelewem na rachunek bankowy podany we wniosku.

Do Świetlicy Wiejskiej w Drzewcach zakupiono szafki pod zlewozmywak. Do świetlicy w Wydawach nabyto kosiarkę spalinową, a do świetlicy w Żytowiecku

zakupiono - WC. Koszty poniesione na wymienione remonty i zakup sprzętu wyniosły ponad 47.000 zł. PK

Gmina Poniec otrzyma 132. 981, 30 zł dofinansowania na realizację projektu systemowego „Indywidualizacja nauczania i wychowania uczniów klas I – III szkół podstawowych w Gminie Poniec”. Na najbliższej sesji Rady Miejskiej w Poniecu zostanie podjęta uchwała zatwierdzająca projekt, po

czym nastąpi podpisanie umowy o dofinansowanie projektu systemowego. Okres jego realizacji to 1. 09. 2012 – 30. 06. 2013 r., Projektem objętych zostanie 254 uczniów z 3 szkół podstawowych gminy Poniec, czyli SP Poniec, SP Sarbinowo oraz SP Żytowiecko, działająca w ramach Zespołu Szkół. Projekt obejmuje 1620 go-

dzin zajęć dla uczniów klas I – III, mających trudności z czytaniem i pisaniem, a także z matematyką. W ramach projektu odbędą się także zajęcia: logopedyczne, socjoterapeutyczne, gimnastyki korekcyjnej, rozwijające uzdolnienia ucznia. Zakupione zostaną także pomoce i sprzęt niezbędny do przeprowadzenia planowanych zajęć. Projekt będzie realizowany dzięki dofinansowaniu Europejskiego Funduszu Społecznego. PK

wokół gminy

szyli do Ponieca przez Rokosowo i Drzewce. Trasa rowerówki liczyła 46 km, a wzięło w niej udział 65 uczestników. Organizatorzy rajdu - Gminne Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu,przewodniczący Rady oraz pełnomocnik burmistrza ds.

rozwiązywania problemów alkoholowych serdecznie dziękują radnemu Żytowiecka za przygotowanie ogniska i gościnność oraz strażakom OSP Poniec za zabezpieczenie trasy przejazdu uczestnikom rajdu. PK

Uczniowie skorzystają

Rowerem

Czwarta w tym sezonie rowerówka wyruszyła 11 sierpnia sprzed Gminnego Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu. Trasa rowerówki wiodła z Ponieca przez Krobię do Domachowa, gdzie uczestnicy wyprawy obejrzeli zabytkowy drewniany kościół pw. św. Michała Archanioła. Historię kościoła przedstawił miejscowy kościelny. Z powrotem rowerzyści udali się przez Chumiętki do Żytowiecka, gdzie na uczestników czekało ognisko, które przygotował radny Stanisław Machowski. Po krótkim odpoczynku i posiłku uczestnicy wyru-

WYPRAWKA SZKOLNA Zarządzeniem Urzędu Miejskiego w Poniecu nr 151/2012 z dnia 6 lipca 2012r. ustalono termin składania wniosków o udzielenie pomocy finansowej uczniom na zakup podręczników objętych Rządowym programem pomocy uczniom w 2012 r. „Wyprawka Szkolna” – do dnia 10 września 2012 r.

Dyżury radnych

W każdy pierwszy poniedziałek miesiąca poszczególni radni Rady Miejskiej Ponieca pełnią swoje dyżury od godziny 14:00 do 16:00 w pokoju nr 14 Urzędu Miejskiego. Można wówczas zgłaszać wszelkie problemy i sprawy, które wymagają zainteresowania władz gminy. Dnia 3 września dyżur będą pełnili Ewa Kończak i Andrzej Zieliński. Ponadto pod numerem telefonu biura Rady 65 573-14-33 zawsze w godzinach pracy można umówić się na rozmowę i spotkanie z dowolnym radnym, który nie ma zaplanowanego dyżuru w najbliższym czasie. PK


[4]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Są miejsca na studiach dualnych

Rozmowa z Eugeniuszem Krysiakiem, pełnomocnikiem rektora do spraw współpracy z gospodarką Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Lesznie. - Wyjaśnijmy na początek, co to są studia dualne. - Mówiąc najogólniej jest to łączony system studiowania. W czasie studiów w cyklu przemiennym student jeden tydzień uczestniczy w zajęciach dydaktycznych na uczelni, takich jak wykłady, ćwiczenia, laboratoria, a drugi tydzień odbywa praktykę w zakładzie pracy. Studia dualne trwają trzy i pół roku i są studiami stacjonarnymi. To studia kształcące inżynierów. - Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Lesznie już po raz drugi prowadzi nabór na dualne studia inżynierskie o specjalności elektromechatronika. - Jesteśmy pierwszą w kraju wyższą uczelnią, która podjęła się takiego wyzwania. Elektromechatronika to wiedza wykraczająca poza takie obszary jak: elektrotechnika, mechanika, elektronika i informatyka. Student kończący tę specjalność będzie przygotowany do podjęcia pracy zarówno w dużych przedsiębiorstwach, jak i małych zakładach produkcyjnych i usługowych. Ta dziedzina niezwykle dynamicznie się rozwija, a przy studiach dualnych daje szansę na szybsze znalezienie inżynierskiej pracy zawodowej. - Kadra nowocześnie wykształconych inżynierów odgrywa ogromną rolę w rozwoju gospodarczym kraju i regionu. - Stąd właśnie nasza oferta skierowana do młodych ludzi, którzy chcą zaraz po studiach wejść na rynek pracy. Nie ukrywajmy, że w obecnej sytuacji społeczno - gospodarczej pracodawcy nie są skłonni w pierwszym okresie zatrudnienia ponosić kosztów specjalistycznych szkoleń nowych pracowników. Szukają raczej osób już wykwalifikowanych, doświadczonych, znających profil ich produkcji czy usług. Studia łączące naukę z praktyką zawodową przygotowują studenta do podjęcia pracy, i to najczęściej w zakładzie, w którym te praktyki odbywa. - Przez cały okres studiów prowadzi się zajęcia przemienne? - Tak. Student tydzień ma zajęcia na uczelni i tydzień w zakładzie pracy. Ponadto po każdym roku akademickim, w okresie przerwy wakacyjnej, student zobowiązany jest przepracować miesiąc w „swoim zakładzie”, a na zakończenie nauki rozwiązać w formie pracy dyplomowej konkretny problem związany z zakładem. Program szkolenia zawodowego dostosowany jest oczywiście do profilu produkcyjno - organizacyjnego danej firmy i powiązany jest z teoretycznym programem studiów. Młody człowiek równocześnie więc zdobywa wiedzę teoretyczną i praktyczną. - To uczelnia podpisuje umowy z zakładami pracy o współpracy dotyczącej wspólnego kształcenia studentów? - Mamy już kilkanaście takich umów, a podpisujemy kolejne. Zależy nam na tym, aby oferta edukacyjna związana była z potrzebami gospodarki w regionie. Chcemy, by była atrakcyjna i zapełniała lukę na rynku inżynierskim. Dla przykładu powiem, że firma Skanska SA skorzystała z naszej oferty i prowadzi praktyki zawodowe dla czterech naszych studentów, a planuje przyjąć kolejne cztery osoby. Dyrektor firmy mówi, że studia dualne są dla nich swego rodzaju wstępnym szkoleniem zawodowym pracowników, a oni sami zyskują kwalifikacje i możliwość dalszego rozwoju. A taki jest przecież cel studiów dualnych. - Czy przyszły student może sam znaleźć firmę, w której chciałby odbywać praktyki? - Oczywiście, że tak. Jednak uczelnia decyduje o wyborze tych firm i podpisuje z nimi umowy. Dodam jeszcze, że student poza stypendium socjalnym, które może otrzymać od uczelni, dostaje dodatkowo w firmie wynagrodzenie zależne od wykonywanych prac i liczby godzin zajęć praktycznych. Najczęściej też po ukończeniu studiów otrzymuje propozycję podjęcia pracy zawodowej na stanowisku inżynierskim. - Powiedzmy więc raz jeszcze: co jest głównym celem studiów dualnych? - Dać gospodarce wykształconych ludzi, wyposażonych w wiedzę oraz umiejętności zawodowe. A więc również zmniejszać bezrobocie. - Do kiedy można składać dokumenty o przyjęcie na studia? - Rok akademicki rozpoczyna się 1 października. Rekrutację na studia dualne prowadzimy do końca września. - Dziękuję  za rozmowę. HALINA SIECIŃSKA

Z bukietem kwiatów do... Beaty - 6 IX

Beata znaczy szczęśliwa, bogata, wspaniała. Imię to nadawano często w XIV wieku oraz w dobie renesansu. Od lat jest bardzo popularna w Polsce. Beata nigdy nie jest płocha ani łatwa. Życie traktuje z powagą i uważa, że urodziła się po to, by służyć innym. Czasem oddaje się bez reszty rodzinie, innym razem całej rzeszy obcych ludzi. Zdrowie ma końskie, energię niewyczerpaną i nierzadko ma się wrażenie, że jest w trzech miejscach jednocześnie. Chce mieć dużo dzieci, które nad wyraz rozumie i męża domatora. Jej kolorem jest błękit, rośliną lilia, zwierzęciem gołąb, liczbą dwójka, a znakiem zodiaku Panna. Imieniny obchodzi też: 8 marca, 29 sierpnia i 22 grudnia. W gminie Poniec mieszkają 43 panie o imieniu Beata. Nie ma wśród nich staruszek, bo najstarsza Beata z Ponieca ma 49 lat. Natomiast najmłodsza Beatka z Drzewiec skończyła w marcu roczek. Wszystkim paniom i dziewczynkom Beatkom życzymy, aby zawsze były zdrowe i szczęśliwe. W Poniecu mieszkają 22

Beata Lisiak z Ponieca Beaty, w Rokosowie - 4, w Łęce Wielkiej i Dzięczynie - po 3, w Łęce Małej, Drzewcach, Śmiłowie i Janiszewie po 2 oraz w Miechcinie, Bączylesie i Grodzisku - po jednej. (has)

Marka - 7 IX

Marek to imię pochodzenia łacińskiego, od imienia boga wojny Marsa. Oznacza: wielki wojownik, należący do Marsa. W Polsce częściej występuje od XIII wieku. Obecnie jest dość popularne. Marek jest osobą skrytą, lojalną, spokojną, pracowitą. W każdej sytuacji potrafi się odnaleźć, z każdej opresji wyjść cało. Lubi wolność myśli oraz swobodę działania. Nie toleruje, gdy ktoś próbuje narzucać mu swoją wolę. Jest obiektywny, ma wielką pewność siebie, nie ulega wpływom. Czasami odgrywa nieśmiałego, ale są to jedynie pozory. Jest w stanie wiele zrozumieć, obserwuje innych uważnie i mądrze. Swoje uczucia czy miłość wyraża w sposób zrównoważony. Jego kolorem jest czerwony, a liczbą piątka. Imieniny obchodzi także: 13 i 24 marca, 11 i 25 kwietnia, 8 maja, 18 czerwca, 28 września, 7 października oraz 16 i 22 listopada. W naszej gminie mieszka aż 77 Marków. Najstarszy ma 62 lata i mieszka w Poniecu, a najmłodszy z Łęki Wielkiej ma 10 lat. Okazuje się, że imię Marek w naszej gminie najmodniejsze było w latach siedem-

Marek Kowalski z Ponieca

dziesiątych. Wtedy otrzymało je aż 34 chłopców. Natomiast przez ostatnie lata Marków u nas nie przybywa. Wszystkim życzymy, aby zawsze spotykało ich szczęście. Najwięcej Marków mieszka w Poniecu - 30. W Szurkowie żyje ich 6, w Żytowiecku i Łęce Wielkiej - po 7, w Drzewcach 5, w Śmiłowie i Rokosowie - po 4, w Sarbinowie i Dzięczynie - po 3, w Janiszewie, Teodozewie - po 2 oraz w Łęce Wielkiej, Czarkowie, Szurkowie i Waszkowie - po jednym. (has)

POŻEGNANIE

W lipcu na zawsze od nas odeszli: 1. 07 - Zys Waldemar (1963), Łęka Wielka 1. 07 - Walkowiak Jan (1938), Wydawy 8. 07 - Kurowski Paweł (1957), Poniec 10. 07 - Kaźmierczak Maria (1954), Łęka Wielka 10. 07 - Dziubałka Krystyna (1940), Żytowiecko 16. 07 - Serwatka Andrzej (1946), Poniec 31. 07 - Gościniak Stefan (1929), Poniec


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Najstarsi w gminie

Stanisława Brodziak i Marian Machowiak to najstarsi mieszkańcy Rokosowa. W tym roku kończą 91 lat.

Stanisława Brodziak urodziła się i całe życie spędziła w Rokosowie. Miała siedmioro rodzeństwa. W Rokosowie razem z mężem wybudowała dom, w którym obecnie mieszka ze swoim synem i synową. Urodziła dwóch synów bliźniaków: Bronisława i Mariana. Ma

czterech wnuków i pięciu prawnuków. Niemal całe życie przepracowała w dawnych PGR-ach w Rokosowie oraz jako pracownik porządkowy w rokosowskim zamku. W PGR-rze wykonywała wszelkie obowiązki rolnicze, prace na polu, zajmowała się hodowlą zwierząt oraz przetwórstwem warzyw i owoców. Na własne potrzeby pani Stanisława z mężem uprawiali pół hektara ziemi. Jej mąż był kolejarzem i odszedł na zawsze już 28 lat temu. Przez długi czas pani Stanisława czuła się dość dobrze, swobodnie chodziła, pomagała w domowych zajęciach. Od roku jest jednak inaczej - teraz słabo słyszy i widzi, a także z chodzeniem jest jej trudniej. Niestety, dolegliwości związane z wiekiem dały o sobie znać niespodziewanie. Tymczasem jubilatka zdaje się tym nie przejmować, bo jak twierdzi - najważniejsze, że apetyt ma taki, jak zawsze. Stanisława Brodziak 91 lat skończy 14 listopada.

Kurs zakończony

Marian Machowiak również całe życie spędził w Rokosowie, poza okresem okupacji. Gdy wybuchła druga wojna światowa, miał 19 lat. Rodzice zostali wywłaszczeni ze swojego majątku w Rokosowie do Śmiłowa, gdzie pracowali u Niemców. Pan Marian i dwie jego siostry zostali ulokowani u okolicznych niemieckich gospodarzy. Jako młody chłopak pracował w 20-hektarowym gospodarstwie. Pod koniec wojny został wywieziony do Głogowa, ale zanim rozpętała się tam straszliwa walka, zdołał uciec z rąk okupanta. W 1958 roku ożenił się, a jego wybranką została mieszkanka Głębocina na dzisiejszej Białorusi. Wiele lat nie mieszkali razem, bo zwykle dzieliła ich praca. Ona jako technik włókienniczy pracowała w Warszawie, a później w Rawiczu. Pan Marian zawsze zajmował się rolnictwem. Przez wiele lat na 5, 5 ha ziemi uprawiał pomidory. Prowadził też hodowlę trzody chlewnej, bydła i koni. Po nim gospodarkę przejęła córka, a obecnie wszystkim kieruje wnuk. Pan Marian ma dwie córki: Emilię i Hannę. Ma także pięciu wnuków i dwóch prawnuków. Pomimo swojego wieku jest w znakomitej for-

[5]

mie. Oczywiście nie czuje się tak dobrze jak dawniej, ale stara się być w ciągłym ruchu. Wciąż dogląda wszelkich prac w gospodarstwie i nadal chce mieć ważny głos w domu. Śledzi bieżące wydarzenia w kraju i na świecie, ogląda telewizję. Czasem jeszcze wsiądzie za kierownicę swojego malucha, aby załatwić różne sprawy w okolicy. Marian Machowiak 91 lat skończył 16 sierpnia. Drogim jubilatom życzymy dużo zdrowia i znakomitego samopoczucia na każdy kolejny dzień. PK

Ostatnie spotkanie z seniorami w ponieckiej bibliotece w ramach kursu e-learningowego odbyło się 8 sierpnia.

Tiger na obozie Ostatni, piąty moduł kursu dotyczył tematu: „Bank centralny a inne banki”. Celem spotkania było dostarczenie wiadomości o podstawowych zadaniach banku centralnego, uświadomienie wpływu działalności NBP na codzienne życie obywateli, a także rozszerzenie wiedzy o kursie walutowym, inflacji i stopach procentowych. Ponadto przedstawiono korzyści i koszty, związane z przyjęciem wspólnej waluty euro oraz doskonalono umiejętności poszukiwania

informacji na tematy finansowe. Seniorzy z zadowoleniem ukończyli kurs. Testy rozwiązali na sto procent, a na końcu wypełnili ankietę dotyczącą kursu oraz prowadzącego. Wyrazili również chęć uczestniczenia w następnych kursach. Na zakończenie cyklu spotkań każdy z uczestników otrzymał Certyfikat Ukończenia Szkolenia „O finansach… w bibliotece” oraz drobny upominek. Kurs ukończyło siedemnaście osób. PK

Letni Obóz Taekwon-do zorganizowany został w sierpniu przez Sportowy Klub Taekwon-do Tiger. W tegorocznej edycji udział wzięło blisko stu uczestników i instruktorów, także z Ponieca. Na obozie w ośrodku Bałtyk, nieopodal jeziora Jamno w Mielnie-Unieściu, nie zabrakło dzieci i młodzieży z Ponieca: Patryka Ślęzaka, Adama Sierakowskiego, Jagody Katarzyńskiej i Łukasza Busza. Rozległy, ogrodzony i strzeżony teren hotelowy zawierał boiska do koszykówki i siatkówki plażowej, place zabaw dla dzieci i oryginalny sprzęt siłowni dla starszych. Wewnątrz były 3 duże sale do wszelkiego rodzaju zajęć.

Oprócz szkoleń i treningów uczestnicy obozu spędzali czas na rozrywce i rekreacji. Pogoda dopisywała od pierwszego dnia i wiele zajęć odbywało się na świeżym powietrzu. Były warsztaty języka angielskiego "Play&Learn", "Ścieżka Duchów", trening nocny ze świetlikami, puszczanie lampionów czy obozowe śluby, chrzest i ognisko. Na plaży zorganizowany został konkurs rzeźb z piasku. Była wycieczka do Kołobrzegu. Wewnątrz ośrodka Bałtyk zajęcia odbywały się dopiero wieczorem. Dyskoteka, turnieje Tekken-a, kino akcji, tematyczny konkurs rysunkowy sprawiały, że każdy znalazł coś ciekawego dla siebie. PK


[6]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Drobna egzotyka

Prawdziwy miłośnik ptaków egzotycznych często decyduje się na ich hodowlę. Dla niektórych hodowla papug jest po prostu zwykłym biznesem, dla innych niecodziennym hobby. Kolorowe ptaki ozdabiają życie Jarosława Michałowskiego z Ponieca.

Na swojej stronie internetowej www.mojeptakiozdobne.pl poświęconej hodowli ptaków egzotycznych Jarosław Michałowski pisze: „Ptaki to wyjątkowe zwierzęta, przebywanie w ich otoczeniu przynosi wiele radości, działa odprężająco i relaksująco. Są to zwierzęta, którym należy poświęcić sporo czasu i energii, a nasz trud na pewno zostanie wynagrodzony”. W tych kilku słowach pan Jarek wyraża swoją pasję, ale jednocześnie daje wskazówkę, że zwierzętom tym należy poświęcić sporo czasu i energii. Załóżmy, że decy-

hodowla ptaków to nie jest hobby dla każdego. Jeżeli tych ptaków jest kilkadziesiąt, jak u Jarosława Michałowskiego, to należy mówić o fascynacji i prawdziwej pasji. Przygoda pana Jarka z ptakami ozdobnymi rozpoczęła się cztery lata temu. Pierwszymi jego podopiecznymi były bażanty łowne. Nie wystarczało mu to jednak i postanowił rozszerzyć krąg swoich zainteresowań o kolejne gatunki ptaków. W tym samym roku wybudował dużą wolierę ogrodową. - Ze zwierzętami obcowałem od najwcześniejszych lat - mówi Ja-

dujemy się na kupno ptaka do hodowli. Ale czy mamy warunki, aby tę hodowlę poprowadzić? Wymagania nie są wygórowane, niemniej trzeba im sprostać. Musimy mieć dużą klatkę, znacznie większą od tej, w której nasz pupilek „rozprostowywał skrzydełka”. Musimy też zapewnić ptakom odpowiednią budkę lęgową. Hodować ptaki można teoretycznie i w mieszkaniu, i w wolierze ogrodowej, jednak w miejscu wolnym od przeciągów i spokojnym. Ptakom należy codziennie zapewnić świeże pożywienie i dodatkową wodę do kąpieli oraz nawet miękką karmę. Trzeba wreszcie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mamy czas, cierpliwość i odpowiedni temperament, aby taką hodowlę prowadzić i czy dobrze znosimy głośny śpiew albo hałas, które potrafią zrobić ptaki. Tak naprawdę

rosław Michałowski. - W moim rodzinnym domu w Kąkolewie było dużo zwierząt domowych. Mnie interesowała zawsze dzika zwierzyna. Gdy po ślubie w 2006 roku zamieszkałem w Poniecu i miałem do dyspozycji duży ogród, postanowiłem go ciekawie wykorzystać i urzeczywistnić swoje marzenie. Tak zaczęła się rozwijać moja hodowla ptaków pięknych i inteligentnych. Poniecka hodowla ptaków egzotycznych ciągle się rozwija. Dochodzą kolejne pomysły rozbudowy i ulepszeń, a krąg podopiecznych pana Jarka rozszerza się o nowe gatunki ptaków ozdobnych. - Praca przy moich podopiecznych przynosi mi sporo przyjemności i satysfakcji - stwierdza pan Jarek. - A kiedy w budkach lęgowych pojawiają się młode, całe

moje poświęcenie zostaje wynagrodzone. We własnoręcznie wykonanych przez pana Jarka wolierach znajdują się ptaki w bogatej gamie kolorystycznej. Są to: aleksandretty obrożne, rozelle białolice, nimfy, świergotki, nierozłączki czarnogłówki, modrolotki, mnichy nizinne, papużki faliste, bażanty - królewskie, złote, srebrzyste, diamentowe, bananowe, mongolskie, a także pawie indyjskie. Woliery zostały tak urządzone, aby przypominały ptakom warunki bytowe na wolności. Przede wszystkim w ich otoczeniu jest mnóstwo małych drzew i krzewów. - Ważne jest, aby zapewnić ptakom odpowiednie warunki do życia, żeby mogły prawidłowo funkcjonować - mówi pan Jarek. Wówczas przyjemnie jest obserwować je i codziennie słuchać ich śpiewu. To najlepsza odskocznia od pracy. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni podopieczni pana Jarka przebywają w zewnętrznej wolierze ogrodowej. Na zimę przenoszone są do cieplejszych pomieszczeń w budynku gospodarczym. Gdy przechadzamy się latem ulicą Harcerską w Poniecu, możemy często usłyszeć ich śpiew. Najwięcej hałasu potrafi zrobić paw w okresie godowym.

Jednak sąsiedzi nie robią z tego powodu problemów. Dla każdego hodowcy chwila, gdy w budkach lęgowych pojawiają się pisklęta, jest wynagrodzeniem za pracę i poświęcenie się tym ptakom. Podopieczni dobrze czują się u pana Jarka, o czym świadczy wielość wyklutych z jaj młodych papug. Najbardziej fascynujące dla hodowcy papug z Ponieca jest rozmnażanie się rozelli białolicych. Od dwóch lat znoszą jaja. Gdy w ubiegłym roku z woliery uciekły dwie dorosłe rozelle, zostawiając dwa pisklęta, pan Jarek z żoną Hanną stanęli przed wielkim wyzwaniem. - Zamieniliśmy się w rodziców tych piskląt, karmiliśmy strzykawką, dbaliśmy o ich odpowiednią higienę i temperaturę - mówi Jarosław Michałowski. - Początkowo nie wierzyłem, że nam się to uda, że odchowamy młode, że w ogóle przeżyją. Udało nam się. Papugi wyrosły na zdrowe okazy w nienaturalnych warunkach. Jedna z nich ręcznie wykarmiona w tym roku złożyła sześć jajek. Z niecierpliwością oczekuję wyklucia i już mogę stwierdzić, że był to największy sukces mojej hodowli. PAWEŁ KLAK


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

[7]

Salezjańska pielgrzymka

31 lipca z małej parafii Szczaniec koło Świebodzina (woj. lubuskie) wyruszyła po raz 21. Salezjańska Pielgrzymka Ewangelizacyjna. Po pięciu dniach, 5 sierpnia, pielgrzymująca młodzież dotarła do Ponieca, gdzie kończył się jeden z etapów jej wędrówki.

Przed godziną 17 grupa około 250 osób dotarła pod kościół farny, gdzie została gorąco powitana przez ks. proboszcza Wojciecha Szałatę, który miał możliwość po raz pierwszy jako gospodarz ponieckiej parafii gościć pielgrzymującą młodzież salezjańską. Licznie zgromadzili się również mieszkańcy, którzy zapraszali pielgrzymów do swoich domów, by mogli się posilić i obmyć z trudów wędrówki. Dla naszej parafii jest to wyjątkowe wydarzenie, przez wielu bardzo oczekiwane – zwłaszcza że SPE to niezwykła pielgrzymka. Gdy inne grupy pątników kończą dzienny etap wędrówki udając się na odpoczynek – młodzież pielgrzymująca w SPE swój czas wolny poświęca na spotkania z mieszkańcami miejscowości, które ją goszczą. W dzisiejszych czasach to wyjątkowy dar móc być świadkiem wydarzenia, kiedy tak liczna grupa młodych ludzi z całego kraju, z właściwą sobie młodzień-

czą radością, prostotą i odwagą przyznaje się do swojej wiary. Po godzinie 19 na ponieckim rynku rozpoczęło się spotkanie ewangelizacyjne, na które przybyło bardzo wielu poniecczan, nie tylko goszczących pielgrzymów, ale również przypadkowych przechodniów, którzy postanowili przyłączyć się do spotkania ewangelizacyjnego – trudno bowiem przejść obojętnie obok tak licznej i radosnej grupy młodzieży. Plan wieczornego spotkania zazwyczaj przedstawia się podobnie we wszystkich miejscowościach. Jest wspólna modlitwa, taniec, śpiewy, są też liczne przedstawienia z „przesłaniem” – zwłaszcza dla najmłodszych. Dla wielu mieszkańców Ponieca była to również swoista podróż sentymentalna. Należy bowiem wspomnieć, że od 18 lat przy ponieckiej parafii działa wspólnota SPE. Przez te wszystkie lata przez jej szeregi przewinęło się ponad 100 osób, które

teraz, często już z rodzinami i własnymi dziećmi, nawet jeśli mieszkają daleko, powracają na ten jeden wieczór, by znów spotkać się i powspominać czas, kiedy sami pielgrzymowali w szeregach Salezjańskiej Pielgrzymki Ewangelizacyjnej. O godzinie 21 odśpiewano Apel Jasnogórski, a wszyscy zgromadzeni na ponieckim rynku przeszli do kościoła farnego, gdzie miała miejsce dalsza część spotkania – już bardziej refleksyjna i duchowa. Kilkoro pielgrzymów z odwagą i otwartością opowiadało o tym, dlaczego wierzy, co im daje wiara i dlaczego jest tak ważna i potrzebna w codziennym życiu. Całe wieczorne spotkanie z pielgrzymami było świadectwem ich wiary. I bardzo trafne wydaje się w tej sytuacji hasło przewodnie tegorocznej pielgrzymki SPE: „Wiem Komu

uwierzyłem – Rok Wiary”. Mogliśmy być świadkami wiary prostej i radosnej, a jednocześnie często bardzo dojrzałej i głębokiej. Po zakończonym spotkaniu wszyscy udali się do domów, gdzie znaleźli gościnę, by spędzić jeszcze chwile na rozmowach z gospodarzami oraz wreszcie odpocząć po długim dniu i zebrać siły na kolejny etap wędrówki. Pielgrzymkę pożegnaliśmy w poniedziałek poranną mszą świętą, mając nadzieję, że mile będą wspominali chwile spędzone w naszych domach. Ze swojej strony pielgrzymi obiecali, że zaniosą również nasze prośby i podziękowania przed oblicze Maryi na Jasnej Górze, dokąd dotarli 14 sierpnia, w wigilię święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. ŁUKASZ DUDKOWIAK

Polecamy Usługi

Czyszczenie Odzieży FAX KSERO Punkt przyjmowania ogłoszeń do gazet Poniec ul. Krobska Sklep obuwniczo - odzieżowy


[8]

WIEŚCI Z G

Muzyka dawniej

W latach 60. i 70. wiejskie zabawy taneczne były najbardziej popularną formą integracji społecznej, najlepszą okazją do posłuchania muzyki na żywo i wyśmienitą rozrywką.

Do rozpowszechnienia muzyki na niespotykaną skalę przyczyniła się telewizja oraz festiwale piosenki, zwłaszcza w Sopocie, Opolu, Kołobrzegu i we Wrocławiu. Na nich zdobywały popularność polskie gwiazdy powojennej estrady. Irena Jarocka debiutowała w 1963 roku i wylansowała liczne przeboje: „Beatlemania Story”, „ Gondolierzy znad Wisły”, „Motylem jestem”, „Odpływają kawiarenki”. Niejedno wyróżnienie w Opolu otrzymały Krystyna Prońko („Jesteś lekiem na całe zło”, „ Małe tęsknoty”), Urszula Sipińska(„Poziomki”, „Cudownych rodziców mam”), Ewa Demarczyk („Grande valse brillante”, „Pocałunki”, „Karuzela z madonnami”). W latach 60. zadebiutowały też jazzujące: Ewa Bem („Dzień dobry, Mister Blues”, „Miłość jest jak niedziela”, „Moje serce to jest muzyk”, „Żyj kolorowo”), Halina Frąckowiak („Bądź gotowy dziś do drogi”), Alicja Majewska („Być kobietą”, „Jeszcze się tam żagiel bieli”) Zdzisława Sośnicka („Julia i ja”, „Żegnaj lato na rok”). Nie brakowało również śpiewających panów. Karierę wśród solistów zrobili: Andrzej Rosiewicz („Czy czuje pani cza-czę”), Zbigniew Wodecki („Izolda”) i Andrzej Zaucha („Bądź moim natchnieniem”, „Byłaś serca biciem”). Na fali tej muzyki wychował się Leon Grund, gitarzysta, pasjonat polskiej muzyki rozrywkowej, założyciel kilku zespołów. Urodził się w Siemianowicach Śląskich, a uczył i przyjaźnił się  z samym Józefem

Skrzekiem z SBB. Już jako nastolatek założył zespół muzyczny. W 1968 roku przeprowadził się do Ponieca, a rok później ożenił się. Do dziś mieszka w Poniecu. - Chociaż z zawodu jestem ślusarzem, to muzyka pasjonowała mnie od zawsze - mówi Leon Grund. - Lekcje gry na gitarze elektrycznej pobierałem prywatnie i w Pałacu Młodzieży w Katowicach, gdzie warsztaty muzyczne prowadzone były przez profesjonalnych muzyków. Krótko pracował jako ślusarz w zakładach zbrojeniowych na Śląsku. Nie czuł się w tym fachu najlepiej. Coś zawsze nieodparcie pociągało go na muzyczną scenę. Podczas służby wojskowej, trafił do orkiestry. Gdy pracował w cegielni w Sowinach, a później jako wartownik i zastępca komendanta straży pocztowej w Lesznie, muzyka towarzyszyła mu po godzinach obowiązkowej służby. - Muzyka była dla mnie wszystkim i zawsze starałem się, aby w moim życiu było dla niej dużo miejsca - mówi Leon Grund. Kiedy grałem nawet w środku tygodnia, dogadywałem się z moim pracodawcą, aby otrzymać na ten czas wolne. W latach powojennych znane wśród zespołów były tzw. przesłuchania muzyczne. W wojewódzkich ośrodkach kultury specjalna komisja sprawdzała rytmikę, dynamikę i wykonanie utworów muzycznych, wygląd zewnętrzny oraz dobór repertuaru zespołu z da-

Zespół Relaks w 1973 roku w Domu Kultury w Krobi. Od lewej: Henryk Zygner, Andrzej Machowiak, Tadeusz Urbaniak, Leon Grund.

nego regionu. Zespoły Leona Grunda niemal zawsze otrzymywały najwyższą kategorię i były najbardziej znanymi zespołami muzyki tanecznej w gminie Poniec, ii nie tylko. Pierwszy zespół pana Leona działał na Śląsku. W Poniecu wspólnie z kolegami założył zespół Goja. W latach 80. założył zespół Relaks. Grywał także w wielu innych zespołach w okolicy, np. w Tajardach w Krobi. - Graliśmy wówczas największe polskie przeboje - mówi Leon Grund. - I doznawaliśmy niezwykłych przeżyć, gdy widzieliśmy sale roztańczonych tłumów. To był prawdziwy fenomen. Na wsiach nie było kursów nauki tańca, a ludzie umieli tańczyć tango, walca, beguina, fokstrota, twista, rock and rolla. Przede wszystkim tańczono parami. Dzisiaj są kursy, jest telewizja z konkursami tańca, a ludzie nie umieją tańczyć tak jak dawniej. W Poniecu i okolicy najbardziej znanymi salami do tańca były: klubokawiarnia, czyli dzisiejszy sklep spożywczy GS przy ulicy Krobska Szosa, lokal Kameralna, sala w Szkole Podstawowej w Poniecu oraz sala u Czwojdy w Śmiłowie. Zabawy były często organizowane ii była to niemalże jedyna forma rozrywki. Nie każdy miał telewizor i nie było Internetu. Ludzie garnęli się do tych sal, aby spędzić ze sobą czas przy ulubionej muzyce, potańczyć, rozerwać się i pośmiać. Wiejskie sale do tańca były jedynymi miejscami w gminie, gdzie można było posłuchać granej na żywo muzyki. Lata 70., a następnie 80. niezwykle obfitowały w liczne przeboje. Gdy Maryla Rodowicz wylansowała swój pierwszy przebój „Mówiły mu”, wkrótce posypały się następne, m. in.: „Jadą wozy kolorowe”, „Leżę pod gruszą”, „Kolorowe jarmarki”. Anna Jantar w 1973 roku zabłysnęła wielkim przebojem „Najtrudniejszy pierwszy krok”, a rok później „Tyle słońca w całym mieście”. Dużą popularność zdobyły też piosenki Hanny Banaszak („Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia”), Edyty Geppert („Jaka róża taki cierń”), Majki Jeżowskiej („A ja wolę moją mamę”), Ryszarda Rynkowskiego i Vox („Bananowy song”). Lata 70.

to także popularne piosenki zespołu Trubadurzy Krzysztofa Krawczyka („Jak minął dzień” ). - Kiedyś przede wszystkim grało się melodyjnie i rzecz jasna na żywo - mówi Leon Grund. - Dzisiaj króluje wielu didżejów, którzy jedynie odtwarzają nagrania. Poza tym muzyków w ich niedoskonałościach wokalnych często wyręcza elektronika. A do tego gra się za głośno, mało tanecznie i różnorodnie w stylistyce. W latach 70. i 80. zespoły, które współtworzył Leon Grund, zapełniały wszystkie sale taneczne w gminie. - Graliśmy na zabawach tanecznych w soboty i niedziele, a czasami też w środy - mówi Leon Grund. - Trzeba wiedzieć, że każdy z nas zawodowo pracował, na spanie pozostawało niewiele czasu. Nigdy nie miałem urlopu, bo wykorzystywałem go na wcześniejsze wyjścia z pracy, aby zdążyć na weselne granie. Mieliśmy tyle zaplanowanych występów, że często nie było wolnego terminu. Dawniej zespoły muzyczne bez wielkiej elektroniki, a czasami i bez prądu, też sobie radziły. „Dwudziesty stopień

Zespół Goja w 1970 roku w klubok Władysław Kwieciński, Jerzy Kusz


GMINY PONIEC zasilania” im nie przeszkadzał. Brało się wtedy dodatkowo akordeon, dwa saksofony, perkusję i zabawa trwała dalej. Była wspaniałym spotkaniem towarzyskim ludzi dorosłych. Dziś osoba w wieku 30 lat czuje się intruzem na dyskotece, a zabawa rozkręca się w porze nocnej, kiedy zespół kończy już grę.

Prawdziwe historie

Zastanawiałam się, czy opowiedzieć historię mojej córki, ale ponieważ ona zgodziła się, pomyślałam, że będzie to jakaś lekcja dla innych.

Niezapomniane były wiejskie wesela. Było to święto całej wioski, a na potańcówkę ściągali ludzie z różnych stron. Weselna uczta odbywała się przeważnie w domu weselnym, a tańce w wynajętej sali, która była otwarta dla wszystkich, którzy zdołali do niej wejść. Znalazł się także poczęstunek dla tych ludzi. Jedynym utrudnieniem była konieczność przemieszczania się z sali do domu i z powrotem. - Przez ponad trzydzieści lat mojego czynnego muzykowania bawiłem ludzi na weselach, festynach i różnych imprezach - mówi Leon Grund. - Teraz najchętniej zapraszani jesteśmy na uroczystości rodzinne, wieczorki emerytów i rencistów, imprezy urodzinowe i wszelkie jubileusze. Sprawia mi to wiele radości, ale i skłania do refleksji nad upływającym czasem. Żal mi jedynie, że przez te lata żadnej zabawy karnawałowej nie przetańczyłem z żoną. Bezgranicznie uwielbiam muzykę, a każdą wolną chwilę poświęcam graniu. PAWEŁ KLAK

kawiarni w Poniecu. Od lewej: , Jerzy Mikulski, Leon Grund.

Iwona jest jedynaczką. Można by pomyśleć, że jest rozpieszczona i rozkapryszona. Nigdy taka nie była. Dobrze się uczyła, zdała maturę, a potem jeszcze zrobiła studium pomaturalne. Ma zawód i dobrą pracę. Dla nas jest najważniejsza na świecie. Razem z mężem marzyliśmy, że założy rodzinę i zamieszka z nami. Mieszkanie zostanie przecież dla niej i dla jej przyszłych dzieci. No, a my nigdy nie bylibyśmy sami. To były oczywiście nasze marzenia, a życie pokierowało nimi trochę inaczej. Dużo prawdy jest w powiedzeniu, że miłość jest ślepa. Nasza Iwonka zakochała się bez pamięci w mężczyźnie, który nie dość, że był od niej starszy, to jeszcze samotnie wychowywał dwójkę chłopców. Był od kilku lat wdowcem i sam prowadził dom. Poznali się w pracy. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, bo dojrzewała niemal trzy lata. Poznawali się, najpierw chyba tylko lubili, potem pokochali. Iwona coraz częściej spędzała czas z Karolem i jego synkami. Wspólnie wyjeżdżali, niekiedy całe dnie robili dla nich jakieś niespodzianki, obiady, desery. Razem chodzili do kina. Patrzyłam jak moja córka staje się mamą. Przyznaję, że nie o takim macierzyństwie dla niej marzyłam, ale widziałam, że jest szczęśliwa. Karol nie był złym człowiekiem.

Jestem pewna, że kochał Iwonkę i wierzył, że razem może im się udać. Kiedy podjęli decyzję o ślubie, mogliśmy ją tylko zaakceptować. Było oczywiste, że nie zamieszkają z nami, że nie my będziemy wychowywać wnuki i że na starość nie będziemy mieli córki przy sobie. Iwonka postanowiła zamieszkać z mężem. Karol miał duże mieszkanie, więc akurat z urządzeniem wspólnego domu nie było problemu. Chłopcy mieli swój pokój, oni swój, były jeszcze salon, kuchnia. Nie musieliśmy nawet niczego dla nich kupować. Iwona zabrała tylko rzeczy osobiste i przeniosła się do swojej nowej rodziny. Przyznaję, że nam było ciężko. Nagle zostaliśmy sami i mieliśmy wrażenie, że córka zabrała też wszystkie uczucia. Wydawało się, że teraz kochać będzie tylko Karola i jego synków, że my znajdziemy się gdzieś na marginesie. Dziś wiem, że tak nie było, ale wtedy, to chyba nam było najtrudniej. Na szczęście Iwona była szczęśliwa. Na początku wszystko układało się dobrze. Kiedy dzieci były małe, traktowały Iwonkę jak dobrą ciocię. Ona była zawsze jak mama. Gotowała, prała, pomagała przy lekcjach, przytuliła, gdy były chore. Po prostu normalna rodzina. Do nas też często wpadali, a to na obiad, a to do ogrodu, nawet na urlop kiedyś pojechali z nami. Cza-

[9] sem miałam wrażenie, że Iwonka jest zmęczona. Nie skarżyła się, nie narzekała, ale to wtedy powinnam z nią częściej rozmawiać. Jeśli na wstępie powiedziałam, że historia mojej córki może być lekcją dla innych, to miałam też na myśli to, że nie można przegapić momentu, w którym zaczynają się problemy. Właśnie wtedy, po pięciu latach małżeństwa, Iwonka potrzebowała wsparcia. Nie mówiła o tym nikomu, a my nie dostrzegliśmy, że dzieje się coś złego. Karol też chyba tego nie widział, bo nigdy nie nawiązał rozmowy w tej sprawie. A chodziło oczywiście o dzieci. Chłopcy mieli już po kilkanaście lat i zaczęli lekceważyć Iwonkę. Stali się nieposłuszni, wymagający, czasem kłamali. Kiedy trzeba było rozstrzygnąć jakąś sprawę, Karol zawsze stawał po ich stronie. Zdarzyło się, że starszy syn poprosił, by Iwona wyprowadziła się od nich. Nawet taki sygnał Karol bagatelizował. A my dowiedzieliśmy się o tym dużo, dużo później. Jeszcze dwa lata byli razem. Dla naszej córki to były dwa najtrudniejsze lata. Wiem, że ciągle kochała Karola, ale w jego domu było coraz „ciaśniej”. Zaczęła też wątpić w jego uczucia. Wyobrażała sobie, że wziął z nią ślub, by mieć kucharkę, sprzątaczkę, opiekunkę do dzieci. My z mężem aż tak źle nie myśleliśmy o Karolu, ale mamy do niego żal, że nie walczył o ich związek. W ich rodzinie o wszystkim zaczęły decydować dzieci, a właściwie już chłopacy. Stawali się dorośli i żadna ciocia nie była im potrzebna. A Karol okazał się słaby. Iwonka wróciła do domu. Mogłabym powiedzieć, że jest tak jak chciałam. Mam córkę u siebie, może kiedyś będę miała wnuki. A jednak nie cieszę się z tej sytuacji. To doświadczenie bardzo zmieniło Iwonkę. Ma trochę ponad trzydzieści lat, a zamknęła się w sobie, nie szuka kontaktów z rówieśnikami, najchętniej nigdzie by nie wychodziła. Boję się, że nie uwierzy już w miłość. A to byłoby przecież najgorsze. Życie bez miłości jest puste, smutne. Żadne uczucie do rodziców nie zastąpi tego najważniejszego, do osoby, z którą chce się spędzić życie. Mam nadzieję, że nasza Iwonka spotka jeszcze kiedyś swoją drugą połówkę. My możemy ją teraz tylko wspierać i kochać. A kochamy ją bezgranicznie. Ostatnio Iwonka coraz częściej mówi o wyjeździe. Jej przyjaciółka mieszka w mieście i obiecała znaleźć jej tam pracę. Kto wie, może to jest dobry pomysł? Do nas zawsze będzie mogła wrócić. SPISAŁA HALINA SIECIŃSKA.


[ 10 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Plażowo w Śmiłowie

W sobotnie popołudnie, 4 sierpnia, dwanaście par stanęło do rywalizacji w V Turnieju Siatkówki Plażowej w Śmiłowie.

Uczestnicy - m. in. pary z Gostynia, Leszna, Ponieca, Śmiłowarywalizowali przez blisko sześć godzin o miano najlepszej dwójki turnieju. Zawody prowadzone w systemie brazylijskim dostarczyły wielu emocji. Im rywalizacja trwała dłużej, tym mecze stawały się bardziej zacięte i emocjonujące. Niejednokrotnie o zwycięstwie musiał decydować tie-break. Zwycięstwo w całych rozgrywkach po emocjonującym meczu zapewniła sobie leszczyńska para Tomasz Przybylski i Łukasz Nowicki, która występowała pod nazwą Stara Gwardia. W finale pokonała ona dwójkę Krzysztof Rosik i Jakub Szpurek Wieczni Artyści. Trzecie miejsce

zajęła dwójka Dariusz i Robert Bella - Tymbark. Trzy najlepsze zespoły otrzymały pamiątkowe puchary, medale i nagrody rzeczowe. Wszystkim uczestnikom natomiast wręczono okolicznościowe smycze i długopisy. Po rywalizacji przyszedł czas na zabawę taneczną, którą do późnych godzin wieczornych prowadził zespół Motyw. Organizator turnieju, czyli Gminne Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu dziękuje sołtysowi, radnemu Śmiłowa oraz OSP Poniec za pomoc w organizacji turnieju. GCKSTIR


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Puchar Firmy Giera

W nocy z 28 na 29 lipca odbyły się zawody wędkarskie o Puchar Firmy Giera. Była to już czwarta edycja tej imprezy. Na stawy do Dzięczyny przybyło 50 zawodników z naszego regionu. Łowienie zaczęło się o godzinie 17. Trzy godziny później była ciepła kolacja dla wszystkich uczestników. Niestety, ze względu na burzę zawody zostały przerwane prawie na dwie godziny. Później ryby dobrze brały, a do siatek trafiały płocie, leszcze, karpie i wzdręgi. Niektórzy zawodnicy z czołówki skutecznie łowili całą noc. Gdy jeden z zawodników łowił karpie, reszta musiała się zadowolić braniami mniejszych ryb. Nad ranem znów zmieniła się pogoda i padał deszcz. Zawody zakończyły się o godzinie 8. Komisja sędziowska pod parasolami zważyła wszystkie ryby, które wróciły do wody, a zawodnicy udali się na miejsce zbiórki. Po podliczeniu wyników wyłoniono zwycięzcę w kategorii „największa waga ryb” i

„największa ryba”. Szczęśliwcem, który wygrał obie kategorie, został Krzysztof Siama – łowca pięciu karpi. Sponsor zawodów wręczył puchary i nagrody. Na koniec Wojciech Brink, zdobywca statuetki dla najmłodszego uczestnika zawodów, wylosował numerek, który wygrał nagrodę pocieszenia – kosiarkę do trawy. Zdobywcą nagrody był Jan Brink. Pierwszych dziesięciu wędkarzy w kategorii „największa waga ryb” : 1. Krzysztof Siama - 15, 54 kg 2. Norbert Lindner - 10, 72 kg 3. Dariusz Starosta - 8, 30 kg 4. Henryk Dubicki - 6, 94 kg 5. Jacek Wrotyński - 6, 60 kg 6. Marek Wrotyński - 6, 54 kg 7. Wojciech Król - 6, 40 kg 8. Hubert Siadek - 6, 22 kg 9. Marcin Maćkowiak - 6, 20 kg 10. Jakub Sołtysiak - 5, 50 kg NORBERT LINDNER

FOT. PIOTR GAJEWSKI

Puchar Huty Szkła

Już po raz 26. wędkarze Koła PZW Perkoz Poniec spotkali się, aby walczyć o Puchar Huty Szkła Gloss. W zawodach wzięło udział 35 wędkarzy. Po zimnej nocy ryby brały dobrze, chociaż były to raczej małe osobniki płoci, leszczy, wzdręg i krąpi. Po czterech godzinach wędkowania okazało się, że całe zawody wygrał Paweł Sibiński z Ponieca. Złowił on ponad 8 kg ryb. Po podliczeniu wyników wręczono puchar i nagrody, które ufundował sponsor. Na koniec rozlosowano nagrodę niespodziankę – kuchenkę mikrofalową, którą wygrał Bolesław Podborowski.

Dziesięciu najlepszych zwodników to:

1. Paweł Sibiński - 8, 08 kg 2. Norbert Lindner - 7, 82 kg 3. Waldemar Walczak - 7, 54 kg 4. Tomasz Łasicki - 7, 34 kg 5. Jacek Tórz - 6, 76 kg 6. Mirosław Mikołajczak - 6, 62 kg 7. Damian Wojtyczka - 6, 26 kg 8. Jan Brink - 6, 02 kg 9. Edward Brink - 5, 00 kg 10. Bogdan Białkowski - 4, 74 kg NORBERT LINDNER

[ 11 ]

Puchar Lata

Na Jeziorze Ziemnickim 5 sierpnia odbyły się zawody Koła PZW Perkoz Poniec o Puchar Lata 2012. Przeprowadzone zawody były szóstymi z cyklu Grand Prix tego Koła PZW. W zawodach wzięło udział 22 zawodników, którzy wędkowali przez cztery godziny metodą spławikową. Pogoda sprzyjała zmaganiom. Do siatek trafiały leszcze, płocie, wzdręgi, okonie i ukleje. Po sygnale kończącym rywalizację największą wagą ryb mógł się pochwalić Waldemar Walczak z Sułkowic, który złowił ponad 10 kg ryb. Tym samym umocnił się on na prowadzeniu w tabeli Grand Prix Koła Perkoz. Dziesięciu najlepszych wędkarzy zawodów: 1. Waldemar Walczak - 10, 26 kg 2. Paweł Sibiński - 8, 88 kg 3. Norbert Lindner - 7, 08 kg 4. Edward Brink - 6, 28 kg 5. Dariusz Starosta - 6, 06 kg

6. Jacek Tórz - 5, 06 kg 7. Eugeniusz Dziewiątka - 4, 76 kg 8. Jan Brink - 4, 66 kg 9. Karol Bogusz - 4, 58 kg 10. Bogdan Białkowski - 4, 42 kg NORBERT LINDNER


[ 12 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Ponieckie grodzisko

Grodziska to miejsca, w których istniały grody, czyli osady obronne z czasów prehistorycznych lub wczesnośredniowiecznych. Zazwyczaj mają postać kolistego lub wielobocznego wzniesienia, będącego pozostałością wałów drewniano-ziemnych. W całej Polsce archeolodzy odkryli ponad 1500 tego rodzaju obiektów. Grodzisko w Poniecu jest położone nad Rowem Polskim, około 200 metrów na wschód od ulicy Gostyńskiej.

Zdjęcie lotnicze grodziska z 1988 r. Ma ono postać niewielkiej wyniosłości terenu o kształcie owalnym, przeciętej drogą polną. Jej wymiary wynoszą w przybliżeniu 90 na 100 m. Obecnie część terenu grodziska znajduje się na terenie firmy Łagrom. Wały grodziska nie są widoczne dla obserwatora na ziemi, jednakże ich zarys jest czytelny na zdjęciu lotniczym wykonanym przez mgr. Wiesława Stępnia w 1988 roku oraz zdjęciach satelitarnych. Prace wykopaliskowe na terenie grodziska w latach 1978 – 1979 prowadził zespół archeologów pod kierunkiem mgr A. Łosińskiej. Były one finansowane przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lesznie i Leszczyńskie Towarzystwo Kulturalne. Archeolodzy wykonali wykop długości 35 m i szerokości 1 – 2, 5 m. W sumie rozpoznali oni w ciągu dwóch miesięcy badań 60 m. terenu. Na obszarze całego grodziska wykonali także liczne otwory sondażowe w celu ustalenia zasięgu wałów. Wyniki prac zostały zamieszczone w artykule Kingi Zamelskiej, opublikowanym przez Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk w 1995 roku. Na jego podstawie powstał niniejszy tekst. Gród w Poniecu powstał prawdopodobnie w X wieku, a więc w okresie tworzenia się państwa polskiego. Władcy Polan z dynastii Piastów: Mieszko I, a wcześniej jego przodkowie - Siemowit, Lestek i Siemomysł, zajmowali, nierzadko przy użyciu siły, tereny współczesnej Wielkopolski. Dla umocnienia swej władzy na zdoby-

tych terenach budowali grody, w których stacjonowała załoga wojskowa oraz urzędnicy książęcy. Jest wielce prawdopodobne, że taką rolę odgrywał także gród w Poniecu. W okresie istnienia grodu ponieckiego zauważa się tworzenie nowych osad w promieniu do 3 km. Są to: Janiszewo, Wydawy, Śmiłowo. Archeolodzy łączą ich powstanie z grodem w Poniecu. Prawdopodobnie stanowiły one bezpośrednie zaplecze grodu. Podobne zjawisko powstawania osad w tym czasie można zaobserwować także wokół innych grodów, jak np. w Rydzynie. Na podstawie prac wykopaliskowych zdołano ustalić, że wał grodu powstawał w trzech fazach. Początkowo zrobiono nasyp z gliny i piasku, umocniony jakimiś konstrukcjami drewnianymi, być może rusztowymi. Jako element wzmacniający wał wykonano u jego podnóża tzw. odsadzkę w formie skrzyń wypełnionych piaskiem, uzupełnionych kamieniami. Szerokość wału razem z odsadzką wynosiła u podstawy ok. 11,7 m. Drugi etap budowy wałów miał miejsce po pożarze. Wykorzystano wówczas materiał ze starej odsadzki i poszerzono szerokość wału do 15 m. Trzecia faza budowy polegała na poszerzeniu odsadzki, dzięki czemu szerokość wału osiągnęła 18 m. Należy podkreślić, że dotyczy to wału od strony Rowu Polskiego, a więc w miejscu z natury obronnym. Można przypuszczać, że umocnienia z pozostałych stron mogły być jesz-

cze potężniejsze. Nie udało się ustalić, w którym miejscu znajdowała się brama do grodu. Jego wnętrze stanowiło owal o wymiarach około 50 na 60 m. W wyniku prac prowadzonych przez archeologów odkopano 1759 fragmentów naczyń ceramicznych. Jednakże nie udało się znaleźć ani jednego całego naczynia. Oprócz ceramiki pozyskano przedmioty metalowe, np. gwoździe, fragment sierpa, krzesiwo, fragmenty noży, podkowy oraz przedmioty o nieokreślonej funkcji. Na terenie grodziska odkopano także groty strzał, żelazną sprzączkę do uprzęży końskiej, podkowę żelazną. Jest to dowód, że w grodzie przebywało rycerstwo. Stanowiło ono siłę zbrojną do obrony samego grodu, jak i przebywających tam urzędników książęcych zajmujących się egzekwowaniem danin i posług od miejscowej ludności na rzecz panującego. Szczególnie ciekawe znalezisko to brązowy odważnik do wagi. Tego typu przedmioty są zazwyczaj spotykane w dużych grodach położonych przy ważnych szlakach. Świadczy to o znaczeniu handlowym ponieckiego grodu,

państwo polskie w czasach następcy Bolesława Chrobrego, jego syna Mieszka II. Zaburzeniom wewnętrznym w państwie towarzyszyły obce najazdy. Dla Wielkopolski szczególnie dotkliwy był najazd czeski pod wodzą księcia Brzetysława, który spustoszył Gniezno. Być może po drodze również gród w Poniecu stał się obiektem ataku Czechów. Nie został już odbudowany. Prawdopodobnie ludność przeniosła się na teren obecnego miasta. Teren grodziska przez następne stulecia nie został zasiedlony. Wykorzystywano go natomiast jako miejsce pochówków, o czym świadczą resztki szkieletów. Być może znajdował się tutaj cmentarz przykościelny, gdyż właśnie w okolicach dzisiejszej ulicy Gostyńskiej istniał drewniany kościół (kaplica szpitalna) pod wezwaniem św. Barbary, Andrzeja i św. Ducha, założony w 1441 roku, a użytkowany jeszcze w czasach nowożytnych. Z czasem tradycja ludowa zaczęła nazywać wały grodziska mylnie szwedzkim okopem. Z dokumentów XVII – wiecznych wynika, że resztki wałów były jeszcze wi-

Grodzisko - stan współczesny. który leżał na szlaku komunikacyjnym łączącym Wielkopolskę ze Śląskiem. Gród poniecki istniał prawdopodobnie do pierwszej połowy XI wieku Nastąpiło wówczas jego zniszczenie wskutek pożaru, o czym świadczą warstwy spalenizny i węgli drzewnych odkrytych w warstwach konstrukcyjnych wału i we wnętrzu grodziska. Zniszczenie grodu w Poniecu można łączyć z okresem kryzysu, który dotknął

doczne na powierzchni. Jednakże działalność rolnicza i warunki atmosferyczne doprowadziły do ich zaniku. Źródło: Kinga Zamelska, Grodzisko w Poniecu ( stanowisko 1) woj. leszczyńskie, w: Z badań nad osadnictwem wczesnośredniowiecznym Wielkopolski południowej, pod. red. Zofii Kurnatowskiej, Poznań 1995, Wyd. Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, s. 9 – 82

GRZEGORZ WOJCIECHOWSKI


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Kalendarium ponieckie Działo się w Drzewcach część 4:

1939 – 1945 – W okresie okupacji hitlerowskiej majątkiem w Drzewcach zarządzał baron Heinrich von Hohn. P zakończeniu wojny dzierżawcą został Feliks Dembiński. 1945 – Po zakończeniu II wojny światowej do Drzewiec wrócili mieszkańcy wypędzeni przez Niemców. Wśród nich był kierownik szkoły Czesław Głuchowski, który podjął na nowo pracę nauczycielską. Jednakże szkoła w Drzewcach w okresie okupacji została pozbawiona sprzętów. Dlatego dzieci z Drzewiec początkowo uczęszczały do szkoły w Czarkowie. Wznowienie nauki w Drzewcach nastąpiło 1 września 1945 r. W tym czasie na mocy decyzji zwycięskich mocarstw wysiedlono ludność niemiecką z Polski. Przed opuszczeniem granic naszego kraju była ona czasowo osadzana w majątkach ziemskich, w których wykorzystywano ją do pracy. W Drzewcach w tym czasie przebywało około 30 Niemców wysiedlonych z Ponieca i okolic. 13 września 1945 r. mieszkańcami wsi wstrząsnęła wiadomość o zamordowaniu kasjera majątku Drzewce Leona Kaczmarka. Sprawcami byli żołnierze Armii Czerwonej. Mord był na tle rabunkowym. Sprawcy zabrali ofierze motocykl, około 1000 zł i buty. Do zbrodni doszło na drodze między Dzięczyną a Karcem. 1951 – Majątek Drzewce został znacjonalizowany, czyli przeszedł na własność państwa. Początkowo wchodził w skład zespołu Państwowych Gospodarstw Rolnych Wydawy, a później wszedł w skład zespołu Gola. 1953 –Z powodu złej pogody miał miejsce nieurodzaj. Rolnicy z Drzewiec nie byli w stanie wywiązać się z obowiązkowych dostaw mleka, narzuconych im przez władze państwowe. 1959 – Gospodarstwo Rolne Drzewce było gospodarstwem działającym na własnym rozrachunku. 1960 – Elektryfikacja wsi. 1963 – Kółko Rolnicze w Drzewcach przyłączyło się do Kółka Rolniczego w Poniecu. 1964 – Powstał nowy sklep wiejski o charakterze wielobranżowym. 1969 – Państwowe Gospodarstwo Rolne Drzewce weszło w skład Kombinatu PGR Pudliszki. 1972 – Oddanie do użytku hydrofornię, która zaopatruje wioskę w wodę. 1973 – 1974 – Położenie nawierzchni asfaltowej we wsi i na drodze Drzewce – Rokosowo. 1975 – Została zlikwidowana szkoła w Drzewcach. 1992 – Utworzenie Gminnego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Poniecu z siedzibą w Drzewcach. 1993 – Prywatyzacja dotychczasowego Państwowego Gospodarstwa Rolnego w Drzewcach. Powstała spółka cywilna, której zarząd tworzą : M. Cebulski (prezes), Z. Hądzlik ( wiceprezes) i M. Lipowczyk (kierownik). 1999 – Drzewce zamieszkiwały 363 osoby

[ 13 ]

Lekarz weterynarii Roman Szymański radzi... Dalszy ciąg rozważań o nicieniach

Pasożytem należącym do nicieni, który powoduje duże straty w hodowli trzody chlewnej, jest nicień – węgorek świński Strongloides Ransni. Postacią pasożytniczą są wyłącznie partenogenetyczne samice. Odporność larw inwazyjnych węgorka na działanie czynników fizycznych i chemicznych jest niewielka. Są one wrażliwe na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, wysychanie, niskie temperatury oraz powszechnie stosowane środki dezynfekcyjne. Występowanie: W Polsce węgorczyca pojawia się przede wszystkim w gospodarstwach - średnio i wielkotowarowych. Występuje głównie u prosiąt odchowywanych, zaniedbanych pod względem higienicznym, w ciemnych i wilgotnych pomieszczeniach. Zarażenie odbywa się głównie przez skórę, po czym larwy węgorka wędrują do płuc. Po odkrztuszeniu i połknięciu osiedlają się w jelicie cienkim, gdzie przekształcają się w formy inwazyjne. Inwazja może mieć miejsce drogą doustną wraz z siarą. W przypadku zarażenia się loch prośnych część larw wydalana zostaje przez gruczoł mlekowy. Do zarażenia może dojść także przez skórę (larwy inwazyjne w ściółce) oraz przez zanieczyszczoną formami inwazyjnymi paszę. Chorobotwórczość węgorka związana jest głównie z miejscem pasożytowania, tj. jelitem cienkim. Objawy kliniczne: W przebiegu inwazji możemy wyróżnić trzy okresy: 1. Skórny – charakteryzuje się zmianami zapalnymi na skórze związanymi z wnikaniem larw. Przenikające przez mięśnie larwy prowadzą do ich uszkodzeń i bolesności, a w konsekwencji do spadku aktywności życiowej. W wyniku migracji larw może dojść również do podrażnienia błony śluzowej mięśni języka i przełyku, czego rezultatem jest niechęć do przyjmowania pokarmu. 2. Płucny – obserwuje się objawy ze strony układu oddechowego w postaci kaszlu, duszności i wypływu wydzieliny z nosa. Związane jest to z migracją larw w tkance płucnej. 3. Jelitowy – związany jest z zakończeniem wędrówki larw i osiedleniem się nicieni w jelicie cienkim. Rezultatem tego są: utrata apetytu, zaparcia, postępująca niedokrwistość oraz wyniszczenie. Zahamowanie przyrostów masy ciała u prosiąt intensywnie zarażonych węgorkiem jest wynikiem silnego uszkodzenia błony śluzowej jelita cienkiego (miejsce bytowania dojrzałych pasożytów) i przez to obniżonym lub zahamowanym wchłanianiem w jelicie. Przy silnej inwazji w związku z działaniem toksyn ujawnić się mogą objawy ze strony układu nerwowego. Padnięcia wywołane węgorczycą są dość częste. Pobieranie materiału do badań laboratoryjnych: Do badań przesyła się kał pobrany od chorych prosiąt. Stosuje się zwalczanie takie jak w przypadku glistnicy. Poza tym należy zwracać szczególną uwagę na higienę i dezynfekcję pomieszczeń, w których przebywają świnie.

źródła: Małgorzata Jakubowska „Historia wsi Drzewce”. Rękopis w zbiorach biblioteki Szkoły Podstawowej w Poniecu Aneta Wojciechowska „Spacer po Drzewcach”. Rękopis w zbiorach biblioteki Szkoły Podstawowej w Poniecu.

GRZEGORZ WOJCIECHOWSKI

Wieści z gminy Poniec Wydawca i redakcja: Gminne Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu,

ul. Szkolna 3, tel. 65 5731169 Redaktor naczelny: Paweł Klak Przesyłanie materiałów do gazety i archiwum PDF: www.poniec.eu Druk: Trasmar Leszno Skład: HALPRESS, Leszno - www.halpress.eu

Letnie spotkanie w leśniczówce Frankówka zorganizował 18 sierpnia Klub Seniora Złota Jesień z Ponieca. Spośród uczestników, blisko 80 osób, połowa przybyła z zaprzyjaźnionego Klubu Seniora z Rydzyny. Była loteria fantowa, muzyka, tańce i biesiada przy stołach zastawionych na słodko, a następnie na grillowo. Organizatorzy składają serdeczne podziękowania sponsorom, którzy przekazali na rzecz loterii wiele prezentów, a także firmie Heinz z Pudliszek, która obdarowała swoimi produktami wszystkich seniorów ze Złotej Jesieni w Poniecu. PK


[ 14 ]

HOROSKOP

Baran 21.03-19.04 W domu możesz liczyć na przyjemną atmosferę. Skończą się nieporozumienia, które ostatnio dawały o sobie znać. W pracy pewne zmiany na lepsze. I dobra wiadomość. Byk 20.04-20.05 Pomyśl więcej o swojej rodzinie. Ostatnio trochę ją zaniedbujesz. Musisz pokazać swoim bliskim, jak wiele dla Ciebie znaczą. W pracy będziesz miała mniej kłopotliwych obowiązków. Bliźnięta 21.05-21.06 Zapowiada się dłuższy wyjazd lub chociaż kilkudniowy wypoczynek. Gwiazdy ostrzegają jednak przed zawieraniem pochopnych znajomości. Uważaj na zdrowie, zwłaszcza na problemy z kręgosłupem. Spaceruj, organizuj wycieczki rowerowe. Rak 22.06-22.07 W pracy pojawi się nowa, interesująca osoba. Prawdopodobne jest obustronne zauroczenie. W drugiej połowie miesiąca możesz spodziewać się ciekawej propozycji dodatkowych zajęć. Rozważ, czy warto ją przyjąć. Lew 23.07-22.08 Przed Tobą bardzo dynamiczny okres, zarówno w pracy, jak i w domu. Nowa znajomość ma szansę na trwały związek. Trochę komplikacji zdrowotnych. Uważaj, by nie przesadzić z odchudzaniem. Panna 23.08-22.09 Trochę za dużo marnujesz czasu. Ciągle gdzieś pędzisz i spieszysz się. Nieco zwolnij, a odczujesz ulgę. Pod koniec miesiąca miłe spotkanie z przyjaciółmi. Finanse dobre. Waga 23.09-22.10 Wkrótce będziesz mogła zająć się wszystkim, na co dotąd nie miałaś czasu lub ochoty. I sprawi Ci to radość. W uczuciach gorąco, spotka Cię czułość, zainteresowanie i wsparcie. Skorpion 23.10-21.11 Lato zachęca do odświeżenia starych znajomości. Skorzystaj z zaproszeń na towarzyskie spotkania. Finanse stabilne, praca przyniesie Ci sporo satysfakcji. Skontroluj zdrowie. Strzelec 22.11-21.12 Wyjedź na urlop tylko we dwoje i ciesz się każdą chwilą. W domu podziel się obowiązkami z bliskimi, nie bierz wszystkiego na siebie. Oczekuj miłej wiadomości. Koziorożec 22.12-19.01 Wkrótce zrozumiesz, jak wiele dla kogoś znaczysz. Nie lekceważ tego uczucia. W pracy otrzymasz pomoc z nieoczekiwanej strony. Stosunki z przyjaciółmi więcej niż dobre. Wodnik 20.01-18.02 Nowa szansa na miłość. Ktoś się Tobą zachwyci i będzie Cię adorować. Jest szansa na poprawę sytuacji materialnej. Może awans. Przez Twój dom przewinie się wiele osób. Będzie wesoło. Ryby 19.02-20.03 Zasłużyłaś na dobry urlop. Jeśli więc dotąd nie znalazłaś czasu na wypoczynek, zrób to teraz. Poznasz ciekawych ludzi. W pracy dość intensywny miesiąc. Po powrocie z urlopu możesz dostać dodatkowe zajęcie.

Cenna mięta

Krzyżówka z nagrodą Zastępuje w pracy człowieka

Angielska miara objętości płynów

Był nim powieściowy Bohun

Medykament

15

Rzeka w USA - Kalifornia

Masa z utartych migdałów z cukrem

2

17

Bajkowy skarbiec Ali Baby Zabiedzony koń

6

10

4

1

Angielska litera „i” w zdaniu

Cyrk lodowcowy

Przodek starożytnych Greków

3

5 poroże na Miasto w Japonii Długie głowie jelenia na wyspie Sikoku tworzące wieniec 16

Grecka bogini zemsty Lód na rzece

13

14

7

Wapń dla chemika Krzywy krótki nóż szewski Biblijny niegodziwiec 8 Prawobrzeżna dzielnica Warszawy

9

1

2

5 12 12

13

3

4

(: (: HUMOR :) :)

12

11

5

6

7

8

9

10

4

2

6

7

8

7

11

14

7

5

15

2

16

11

7

8

17

8

Rozwiązanie powstanie po przeniesieniu liter oznaczonych cyframi od 1 do 17 do odpowiednich kratek poniżej. Prawidłowe rozwiązanie należy przepisać na kartkę i wysłać lub dostarczyć do Gminnego Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu. Rozwiązanie można też przesłać e-mailem na adres krzyzowka@gck.poniec.eu. Prosimy pamiętać o podaniu imienia, nazwiska i adresu zamieszkania. Wśród nadawców prawidłowych odpowiedzi wylosujemy nagrodę. Na rozwiązania czekamy do 10 września. Rozwiązanie poprzedniej krzyżówki brzmiało: URLOP JESZCZE PRZED NAMI. Nagrodę wylosowała Marzena Sikora z Ponieca. Zapraszamy do GCKSTiR po odbiór nagrody.

Na szybki obiad

Żeberka w dżemie Składniki: półtora kg żeberek, 5 cebul, 5 marchewek, słoiczek pikantnego keczupu, słoik dżemu brzoskwiniowego, sól, pieprz, olej do smażenia. Żeberka umyj, osusz, posyp solą i pieprzem. Wstaw na noc do lodówki. Obsmaż na oleju. Cebulę pokrój w piórka, marchewkę zetrzyj na tarce. Ułóż w naczyniu żaroodpornym. Dodaj żeberka, posmaruj dżemem i keczupem. Polej tłuszczem ze

Właśnie teraz w ogródkach jest mnóstwo świeżej mięty. Pięknie pachnie, ale też służy zdrowiu i urodzie. Mięta pomaga pokonać kłopoty żołądkowe, delikatnie uspokaja, chłodzi, poprawia apetyt. Warto po nią sięgnąć. My proponujemy miętowy napar. Łyżkę świeżej mięty zalać trzeba dwiema szklankami wrzątku i parzyć pod przykryciem około 10 minut. Po kolejnych 5 minutach należy napar przecedzić i pić pół szklanki godzinę przed jedzeniem. Wówczas złagodzimy nieżyty żołądka i braki łaknienia. Po jedzeniu napój z mięty służy jako środek rozkurczowy i żółciopędny. Ale mięta wspaniale smakuje też jako dodatek do herbaty. Zaparzamy czarną herbatę, dodajemy łyżeczkę cytrynowego napoju i do tego wrzucamy dwa, trzy listki świeżej mięty. Herbata jest pyszna. I jeszcze polecamy relaksującą kąpiel z miętą. Dwie szklanki świeżej mięty zalewamy litrem wrzątku. Parzymy 10 minut, przecedzamy. Napar wlewamy do wanny, dodajemy 2 krople olejku pomarańczowego i dopełniamy wannę wodą. Taka kąpiel łagodzi stany napięcia nerwowego.

smażenia. Piecz ok. 90 minut w temp. 180 stopni. Kurczak w śmietanie Składniki: 3-4 pojedyncze piersi kurczaka, 2 małe torebki zupy cebulowej, 30 dag pieczarek, 1 śmietana. Piersi pokrój na trzy części, obtocz w proszku z zupy cebulowej i obsmaż na patelni. Pieczarki pokrój w plastry i podduś. Następnie obsmażone piersi ułóż w naczyniu żaroodpornym, wyłóż na nie pieczarki, a wierzch polej śmietaną. Całość zapiekaj w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 20-30 minut.

Na ulicy w kraju skąpców kierowca potrącił przechodnia. Szybko wysiadł z samochodu, trzymając w ręku banknot. Poszkodowany, zobaczywszy pieniądze, zerwał się natychmiast na nogi i zapytał: - Przepraszam bardzo, a w jakie dni tygodnia pan tędy zwykle przejeżdża? *** Mąż pyta żonę: - Co dziś na obiad? - Nic. - Jak to, wczoraj też było nic. - Bo ugotowałam na dwa dni. *** Kowalska do koleżanki: - Nie mogę nauczyć męża porządku. - A co on takiego robi? - Za każdym razem chowa portfel w inne miejsce. *** Kowalski dzwoni do znajomego: - Słuchaj stary, wpadnij do mnie jutro z samego rana, to pojedziemy razem na ryby. - Ale ja nie potrafię łowić ryb! - Co w tym trudnego? Nalewasz i pijesz.

opracowanie strony: (has)


WIEŚCI Z GMINY PONIEC

[ 15 ]

Przydrożne kapliczki i krzyże W naszej wędrówce śladami przydrożnych kapliczek i krzyży trafiliśmy dziś do dwóch wsi - Miechcina i Janiszewa. W obu są kapliczki, a w Miechcinie także krzyż. Opowiadają o nich mieszkańcy.

W Janiszewie stoi tylko jedna kapliczka na zakręcie drogi do Ponieca. Nikt we wsi nie pamięta, czy była ona już przed wojną, ale prawdopodobnie tak, bo zaraz po zakończeniu działań wojennych wymurowano ją w tym właśnie miejscu. A wspomina to pani Stanisława Sikorska, która ma 84 lata i która razem z murarzem Antonim Dudzińskim stawiała kapliczkę wiosną 1945 roku. Pani Stanisława oczywiście tylko pomagała murarzowi, ale wie, że do tej pracy wysłali ich z majątku i że kapliczka zawsze należała do całej wsi. Przed laty bardzo wielu mieszkańców uczestniczyło przy niej w majowych nabożeństwach, a kobiety wspólnie robiły korony, by przystroić figurkę Matki Boskiej. Kapliczka zawsze była zadbana, choć czas dawał się jej we znaki. Przez ponad 60 lat była czterokrotnie odnawiana. Ale generalny remont przeszła sześć lat temu. Wtedy sołtys Piotr Joachimiak

zwołał zebranie i zapytał mieszkańców czy zechcą zebrać pieniądze na odnowę kapliczki. Nikt nie odmówił, więc można było przystąpić do pracy. A remontu wymagało niemal wszystko - daszek kapliczki, tynk postumentu, drzwiczki i szybki, płotek wokół kapliczki, a także figurka, którą oddano do konserwacji. Kapliczka jest więc jak nowa. Jeszcze w ubiegłym roku odbyło się przy niej majowe nabożeństwo. Teraz kapliczka stoi blisko powiatowej drogi, gdzie jest bardzo duży ruch samochodów, więc trudniej tam się gromadzić. Ale kto chce, przychodzi, zapali znicz, pomodli się. O to, by zawsze przy kapliczce było czysto i ładnie, dbają przede wszystkim: Magdalena Ferens, Kazimiera Biernaczyk i Halina Przewoźna oraz sołtys, który wykasza trawę. Ale pomagają również inni. Mieszkańcy mówią, że kapliczka jest częścią ich wsi i historii.

Ta kapliczka w Miechcinie stoi na ziemi Stefana i Władysławy Malcherek. Jej historia jest o tyle ciekawa, że postawił ją inny mieszkaniec wsi. Otóż na początku lat pięćdziesiątych ów mieszkaniec miał pewne życiowe kłopoty. Obiecał sobie, że jeśli się z nimi upora, postawi we wsi kapliczkę. Chciał jednak, by stała na początku wsi, zaraz przy wjeździe do Miechcina. Sam mieszkał o wiele dalej, więc poprosił właścicieli pierwszych numerów domów o zgodę na postawienie kapliczki. Czasy były trudne i nie każdy chciał narażać się na kłopoty z taką budową. Na postawienie kapliczki zgodzili się jednak rodzice pani Malcherek Maria i Władysław Katarzyńscy. I kapliczka stanęła. Najpierw miała drewniane ogrodzenie, ale po latach pan Katarzyński z zięciem zrobili betonowy postument, oszklili kapliczkę, wyremontowali ją. Zawsze odprawiano przy niej majowe nabożeństwa. Kiedyś modlitwy prowadziła Maria Katarzyńska, która należała do Matek Różańcowych, a teraz jej córka Władysława Malcherek. Bo figura

Przed domem pod numerem 11 w Miechcinie stoi piękny nowy krzyż. Mieszkańcy mówią, że był tu zawsze, choć tak naprawdę nie pamiętają kiedy stanął. Właścicielami gospodarstwa są Maria i Zenon Kujawiak. Sprowadzili się tu w 1982 roku. Krzyż oczywiście przed domem już stał. Wcześniej mieszkał tu repatriant Ludwik Ogrodnik z rodziną. Pan Zenon mówi, że to właśnie Ludwik Ogrodnik postawił krzyż w podziękowaniu za to, że wrócił do Polski i że dostał dom i ziemię. Jeśli tak było, to krzyż ma 67 lat. Ale niektórzy mówią, że w tym miejscu stał już wcześniej, także przed wojną. Na pewno wiadomo, że w latach pięćdziesiątych miejscowy stolarz Władysław Katarzyński zrobił krzyż z

w kapliczce jest właśnie Matki Boskiej Różańcowej. W tym roku państwo Malcherk kupili nową figurę. Byli na pielgrzymce i postanowili z niej przywieźć figurkę do kapliczki. Pani Władysława pokazuje tę pierwszą, którą zniszczył czas. Prawdopodobnie będzie ona kiedyś wkopana w fundament domu, tak by pozostała z rodziną na zawsze. A kapliczka pod numerem 3 w Miechcinie jest i prywatna, i wiejska. Mogą przyjść do niej wszyscy. Właśnie teraz mieszkańcy złożyli się  na pokrycie kosztów nowej figurki, za co pani Władysława serdecznie dziękuje.

nowego dębowego drewna. Figurka Pana Jezusa zawsze była ta sama. A krzyż u Ogrodników podobno tonął w kwiatach. Gospodarze obsadzali go kolorowymi bukietami. Dziś krzyż stoi na tle domu w bardzo ładnym otoczeniu, wśród zieleni i trawy. Właśnie w tym roku, zaledwie przed dwoma miesiącami, właściciele postawili go na nowo. Poprzedni już próchniał i przewracał się. Teraz jest z chińskiego drewna, ciemny, piękny. Zrobił go stolarz z Moraczewa Mieczysław Jakubiak. A Maria i Zenon Kujawiak mówią, że będzie tu zawsze. Chroni dom i rodzinę.

opracowanie strony (has)


[ 16 ]

WIEŚCI Z GMINY PONIEC

Zielone Wakacje Zakończyły się wakacje zapewne obfitujące w niezapomniane przygody i radość. Teraz pozostały zdjęcia i wspomnienia. Pogoda w większości przypadków nam dopisała. W dużym skrócie prezentujemy to, co wydarzyło się w gminie podczas Zielonych Wakacji - zorganizowanych przez Gminne Centrum Kultury Sportu Turystyki i Rekreacji w Poniecu oraz pełnomocnika burmistrza ds. rozwiązywania problemów alkoholowych.

Pierwszy turnus Zielonych Wakacji odbywał się od 16 do 26 lipca dla dzieci z Sarbinowa, Szurkowa, Dzięczyny, Janiszewa i Waszkowa. Sporą atrakcją były "Spotkania z Japonią", podczas których można było dużo dowiedzieć się o tzw. Kraju Kwitnącej Wiśni i jego tradycji, poznać technikę strzelania z łuku czy walki mieczem. Odbyło się wiele konkursów, gier i zabaw.

Blisko 40 uczestników spędziło sobotnie popołudnie 28 lipca na wycieczce do ogrodu zoologicznego we Wrocławiu. Najmłodsi ze swoimi rodzicami mogli z bliska przyglądać się znanym i bardziej egzotycznym gatunkom zwierząt.

Drugi turnus Zielonych Wakacji odbywał się od 30 lipca do 10 sierpnia dla dzieci z Ponieca, Śmiłowa, Drzewiec i Rokosowa. W czasie jego trwania, podobnie jak podczas pozostałych turnusów, uczestnicy mieli przyjemność wziąć udział w programie „Edukacja i spotkanie z psem”. Dzieci dowiedziały się jak dbać o psy oraz jakie zagrożenia mogą spowodować nieprawidłowym zachowaniem wobec czworonoga. Oprócz spotkań edukacyjnych zorganizowano wiele konkursów, gier i zabaw. Na zakończenie każdego turnusu dzieci wybrały się na gostyńską pływalnię Na Fali. Trzeci turnus bogaty w podobne imprezy odbywał się od 13 do 24 sierpnia dla dzieci z Żytowiecka, Łęki Małej, Bogdanek i Łęki Wielkiej.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.