Atheneum nr 14/2014

Page 1

1

STYCZEŃ/LUTY 2014


2


fot. Maja Przybylska

inaczej. Wszystko się spełni. Z drobną pomocą dobrych chęci. Mam ich całą kolekcję, zebranych w czasie ostatnich miesięcy pełnych obietnic złożonych samej sobie. Najtrudniej jest zacząć. Przełamać lody, które dzielą od obranego celu. Mam jeszcze czas. Na przemyślenia i troski. Rozpisane wyglądają elegancko i schludnie. Dobrze się zaprezentują, gdy zechcesz rzucić na nie okiem. Kuszą wielkością i śmiałym podejściem do sprawy. Sama sobie zazdroszczę, gdy przeglądam te słowa kolejny raz. Cieszą.

Po pierwsze

P

oczątki bywają trudne. Roku. Zdarzają się też poniedziałki. Zaspane poranki. Pierwsze kroki stawiane do przodu. Zdania, które najtrudniej jest zacząć. Od kropki dzieli nas cały alfabet. Litery nie układają się czasem, zwykle na przedzie wypowiedzi. Najtrudniejsze są początki. Wbicie się w rytm. Wystukiwanie obcasami kolejnych kroków. Byle do przodu.

SPIS TREŚCI

Rozsądek czasem zostawiam za drzwiami. Odkładam kolejne czynności. Upieram się, by jeszcze dać sobie czas na obmyślenie planu. Analiza sytuacji wydaje się być trafną metodą na początek. Złudne nadzieje. To dopiero pre-

ludium do koncertu czynności. Trzeba będzie się wziąć w garść, tak sądzę. Jeszcze obmyślę, zaplanuję, rozpiszę, poukładam myśli. Alfabet ma wiele liter, ja mam wiele kartek. Posiadam też cele, postanowienia rozpisane na nowy rok. Dobrze jest mieć plan. Własnych zajęć, by zająć głowę. To brzmi ambitnie. Wysoko mierzę. Wierzę też w swoje siły. Zakaszę rękawy kolejny raz. Gołymi rękoma rozłożę na części pierwsze każdą składową życia.

Początki. Poniedziałki. Poranki. Słowa, zdania, rozdziały. Pierwsze zagadnienia, kolokwia, zadania, sprawozdania, projekty. Strony notatek, wykresów i rozpisek. Bywają trudne. Jednak nie spisuję na straty kolejnego dnia, W tym roku będzie inaczej. Z reguły każdy rok semestru, roku. Postanowiłam. Nie zaśpię na jest inny. Wraz z datą zmieniamy kalendarze, ten egzamin. postanowienia i skarpetki. Lifting życiowy MAJA PRZYBYLSKA jest modny. Jak co roku. Jednak w tym będzie

RELACJA

• Ile dajesz, tyle dostajesz – Sympozjum PROJEKTOR-a • Studenci! Kamera! Akcja • Spotkać mistrza

INFO Z WIELKIEJ BUKWY • Co myśli student

SESJA

• Jak przetrwać sesję? • Powrót do żywych

Popatrzmy prawdzie w oczy. W prawdzie. Ładnie wyglądają. Plany, rozpiski, notatki. Na kolorowo podkreślone, schludnie wzorkiem od siebie oddzielone, jeszcze nieodhaczone i nieprzekreślone. Na przepięknym papierze, wybranym specjalnie na tę okazję. Wyglądają. Spogląda się na nie z przyjemnością, nie ukrywam.

STUDENT Z PASJĄ

• Szymon Łożyński

KULTURALNE UKWIECENIE

• 50 twarzy nimfomanki

POSTANOWIENIA NOWOROCZNE 4 5 7 9 10 11 12-13 19

• Obiecanki cacanki, czyli gdzie ta konsekwencja

14

OPINIE STUDENTÓW

• System eliminacji studentów jest aktywny

RECENZJE

• Książka: Sezon burz • Teatr: Historie bydgoskie • Film: Koneser • Muzyka: Esz.E

15 16 17 18 20

ROZRYWKA

21

KALENDARIUM

22

3


RELACJA / Sympozjum PROJEKTOR-a

J

Ile dajesz, tyle dostajesz

ak często zdarza się, że masz okazję komuś zupełnie bezinteresownie pomóc i ją wykorzystujesz? Uczestnicy pierwszego zorganizowanego na taką skalę sympozjum naukowo-szkoleniowego Wolontariat – czas bezcenny czy stracony udowadniają, że pomagać można zawsze, wszędzie i każdemu.

dr Grzybowski. Prelegent dodaje, że każdy, kto komuś pomógł zna to uczucie, kiedy wraca się do domu i w sumie nie ma się ochoty chwalić tym, co się zrobiło, tym że się komuś pomogło. Zostawia się to dla samego siebie, aby było mu lepiej w środku.

Sympozjum zamknęły warsztaty, wśród których wyróżnić można: m.in. Pedagogikę zabawy czy Terapię śmiechem. Ciekawym i być może bardzo przydatnym w najbliższym czasie warsztatem był Matematyka szyfrem pisana. Większość uczestników odstraszyło słowo „matematyka”, gdyż uczestniczyło w nich Dopóki sam nie potrzebujesz pomocy, tylko kilka osób, które zostały wtajemniczone możesz pomagać w pisanie szyfrów, co może być przydatne Wykład Doktorzy klauni i klauni bez granic – Wolontariat to dar czasu i serca. Sposób na podczas nadchodzącej sesji. Była to pierwsza wygłoszony przez dr. Przemysława Grzybow- zagospodarowanie wolnej chwili, choć czasana taką skalę organizowana przez bydgoski skiego otworzył sympozjum zorganizowane w Bibliotece Kazimierza Wielkiego, które odbyło się 10 stycznia. Prelegent opowiedział o historii doktorów klaunów oraz przedstawił obrazowo, jakie problemy czekają wolontariusza w Peru. Późniejsze prelekcje prowadzone były przez osoby w różnym wieku, co unaocznia, że wolontariuszem można być przez całe życie, a nie tylko w młodości. Sesja plakatowa dała uczestnikom możliwość zapoznania się z grupą organizacji wolontariackich. Projektor, Akademia Przyszłości, DKMS czy Fundacja dr Clown bardzo chętnie przyjmą bowiem w swoje szeregi nowych członków, podobnie jak Fundacja Greenpeace, Polska Akademia Dzieci czy Wolontariat Trzeciego Wieku. Organizatorzy położyli nacisk na zajęcia praktyczne

– Wolontariat to możliwość poznania samego siebie. W świecie, w którym ma się X znajomych, rozmowy są na bardzo płytkim poziomie, a w wolontariacie naprawdę trzeba się angażować i umieć dotrzeć nawet do tych najbardziej zamkniętych ludzi – mówi Nina Woderska, organizatorka sympozjum. Zaznacza, że ważna jest umiejętność dotarcia, prowadzenia rozmowy w taki sposób, żeby nie Wykłady cieszyły się sporym zainteresowaniem tylko „odbębnić” te parę godzin, ale naprawdę komuś pomóc. mi jej nie ma. Ale to jest tylko pozór, jak ktoś chce, zawsze znajdzie okazję. Możesz szyć – Kiedy wraca się ze świadomością, że jednak stroje, możesz czytać bajki dzieciom, możesz się komuś dało wsparcie, to jest to satysfakcjozaopiekować się dziećmi sąsiadów. Pomóc nujące. Niektórzy ludzie chodzą na wódkę, najbliższym, słabszym – to jest oczywiste. inni chodzą na panienki, a inni są wolontariuMusimy działać i to jest cała definicja. My nie szami. To jest dobry element, który zaczyna nazywamy tego wolontariatem, w naszej młotworzyć jakąś osobowość. Przyczynia się do dości to były akcje społeczne – mówi Renata tego, że z jednej strony uczymy się czegoś, Repińska, wolontariuszka Trzeciego Wieku. a z drugiej strony dajemy coś innym – mówi

4

fot. Andrzej Obiała

Jedno słowo, wiele znaczeń Dla Kingi Pruszak, uczestniczki sympozjum, wolontariat to ciężka praca, za którą nie dostaje się pieniędzy, ale w zamian można uzyskać satysfakcję, możliwość spełnienia i sprawdzenia siebie. – Wolontariatu nie można traktować jak zabawę. Kiedy już się zaangażujesz, musisz być dla tych niepełnosprawnych osób dostępny, bo stajesz się dla nich kimś ważnym, kimś, kto się dla nich liczy – dodaje Kinga.

Projektor impreza. Miejmy nadzieję, że nie ostatnia. Wszystko poszło zgodnie z planem, poza 15-minutowym opóźnieniem w związku z licznymi pytaniami zadawanymi przez słuchaczy w trakcie sesji wykładowej. To też jeden z dowodów na to, że organizowanie tego typu spotkań jest nie tylko potrzebne, ale cieszy się zainteresowaniem studentów. DANIEL CZAJA

STYCZEŃ/LUTY 2014


Pracownia TV / RELACJA

Z

Studenci! Kamera! Akcja

e szklanym ekranem, za którym kryją się kolorowe, animowane obrazy, mamy do czynienia na co dzień. Jak działa telewizja, czym jest montaż i na czym polega praca w greenboxie – tego na zajęciach z pracowni telewizyjnej uczą się studenci trzeciego roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Magia telewizji to nie fikcja. Łatwo dać się wciągnąć w niezwykły świat obrazów i dźwięków, perfekcyjnie dopasowanych i uzupełniających się. Już dziś na Uczelni mamy możliwość pracować w telewizyjnej rzeczywistości, bez wychodzenia z murów budynku przy placu Kościeleckich. W Katedrze Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej do dyspozycji żaków są dwa specjalnie wyposażone pomieszczenia, w których możemy realizować projekty filmowe – salę komputerową oraz tzw. greenbox.

Na kilkadziesiąt minut zamieniamy się w operatorów, prezenterów, dźwiękowców, pomoc techniczną, reżyserów. Artystyczne wyżycie się w pełni gwarantowane. Usunięte sceny Drugim etapem pracy jest montowanie materiałów zrealizowanych w czasie zajęć. W pracowni komputerowej rozpoczyna się prawdziwa walka o efekt finalny projektu. Tniemy, usuwamy, przesuwamy, dodajemy dźwięki, napisy, przyspieszamy akcję, nakładamy przejścia. Opcji jest wiele. Realizacja filmu też trochę trwa. Wpadki trzeba usunąć, dźwięki zgłośnić i wyciszyć te w tle. Zdarza się nawet

Na pierwszym roku studiów odbywały się warsztaty z pracowni prasowej, na drugim z radiowej, teraz z telewizyjnej. Studenci mają możliwość poznania od kuchni każdego rodzaju mediów, co daje możliwość świadomego obrania drogi po ukończeniu nauki. Projekty Poza zajęciami dydaktycznymi pracownia telewizyjna ma być także miejscem, w którym Uczelnia będzie realizowała projekty w celach promocyjnych. Reklamowana ma być działalność Uniwersytetu oraz poszczególnych jej pracowników. Nowoczesna sala to także gratka dla biorących udział w rekrutacji na UKW

Cała sala nagrywa z nami! Studenci mają do dyspozycji dwa profesjonalnie wyposażone pomieszczenia – pracownię komputerową oraz salę, w której znajduje się zielone tło. W pierwszym pokoju montujemy materiały stworzone na zajęciach. W sali z greenboxem robi się już poważniej. Kamery, światła, konsolety, mikrofony. Kable, kabelki, wtyczki. Przyciski, guziki, suwaki. Tu praca nabiera prawdziwego tempa, a hasło „telewizja od kuchni” nabiera znaczenia. Greenbox jest naprawdę zielony, światło, kamera i akcja smakują znakomicie, gdy przyłoży się rękę do realizacji danego projektu. Klimat telewizji w murach UKW jak się patrzy! Na plener marsz Oprócz warsztatów w budynku przy placu Kościeleckich pracownia telewizyjna odbywa się także na świeżym powietrzu. Zajęcia są całkowicie praktyczne. Wykładowca doradza w czasie ćwiczeń, ale to my tworzymy ekipę. Każdy z nas ma wyznaczoną rolę w nagrywaniu materiału filmowego. Nie zrażamy się wpadkami, ponieważ wszystko da się wyciąć.

Praktyczna strona dziennikarstwa uczy najwięcej dogrywać kolejne sceny, które nie udały się podczas pierwszego kręcenia. Błędy techniczne zdarzają się, ale właśnie dzięki nim możemy się uczyć. Kamera na ramię, mikrofon w dłoń i lecimy nagrywać dalej. DziKSy mają głos – Zajęcia bardzo mi się podobają, bo nie tylko uczymy się na nich, jak pracować przed, ale także za kamerą – mówi Monika Głowacka, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej, która bierze udział w ćwiczeniach z pracowni telewizyjnej u Marty Kokocińskiej. – Mogę śmiało powiedzieć, że są to moje ulubione zajęcia ze względu na ich praktyczny charakter – dodaje.

fot. Maja Przybylska

Oni tu rządzą Marta Kokocińska i Józef Nadolski – to wykładowcy zajęć z pracowni telewizyjnej, oboje na stałe związani z TVP Bydgoszcz. Pasjonaci, którzy z entuzjazmem uczą studentów świadomego posługiwania się obrazem i dźwiękiem. O sztuce operatorskiej opowiadają z pasją i zaangażowaniem. Przy okazji pozostawiając żakom duże pole do artystycznego popisu, nawet jeśli mowa o krótkiej relacji z zajęć.

przyszłych studentów, mających okazję wziąć udział w zajęciach z profesjonalnym sprzętem. To nas kręci! Każdego adepta dziennikarstwa czeka dopracowywanie szczegółów, dopasowywanie dźwięków, montowanie sekwencji, rozpisywanie scenariuszy, wycieczki w teren w celu zrobienia największej ilości jak najlepszych ujęć. Relacja z Camerimage czy materiał o niszczycielskiej dżdżownicy, zagrażającej ludzkiej cywilizacji – to wszystko i wiele więcej dzieje się na zajęciach z pracowni telewizyjnej na dziennikarstwie i komunikacji społecznej. Nauka nie musi być nudna! MAJA PRZYBYLSKA

5


RELACJA / Otrzęsiny Studenckie 2013

6

STYCZEŃ/LUTY 2014


Paweł Wojciechowski / RELACJA

J

Spotkać mistrza

ak przygotować się do skoku? Co myśli tyczkarz podczas lotu? Czy każdy może być, choć raz, najlepszy? Na te pytania odpowiedział ostatnio mistrz świata w skoku o tyczce, Paweł Wojciechowski.

Najlepszy skok 25-letni Paweł Wojciechowski był gościem „Spotkania z ciekawym człowiekiem” 10 stycznia w auli budynku C, przy ul. Sportowej 2. Cykl ten jest poświęcony sportowcom oraz ich trenerom, a jego celem jest ukazanie „od kuchni” różnych dyscyplin sportowych. Bydgoski tyczkarz opowiedział, jak wyglądały kolejne etapy jego rozwoju od pierwszego treningu. Swoją karierę rozpoczął w wieku dziewięciu lat, jednak, jak sam przyznał, ćwiczenia były dla niego tylko zabawą. Zasłynął dopiero jako osiemnastolatek, gdy podczas mistrzostw świata juniorów skoczył aż 5,51 m, poprawiając tym samym juniorski rekord Polski. Wówczas zmienił trenera. Włodzimierz Michalski przygotowywał bydgoskiego tyczkarza do pamiętnych mistrzostw świata seniorów w Taegu, gdzie lekkoatleta zdobył pierwsze miejsce pokonując wysokość 5,90 m. Niesforny uczeń Podczas piątkowego spotkania Wojciechowski opowiadał o swoich początkowych treningach. Jego pierwszy trener, Roman Dakiniewicz, miał ciężki orzech do zgryzienia, gdyż młody Paweł był dzieckiem bardzo ruchliwym i trudnym do opanowania – stąd też jego zapał do ciągłej pracy i chęć skakania. Wojciechowski przyznał też, iż warto szukać tyczkarzy wśród dzieci, gdyż mają one wiele odwagi i zaufania do trenera, dzięki czemu łatwiej jest im pokonać lęki związane z tak niebezpieczną dyscypliną jak skok o tyczce. Według niego każdy może skakać, jednak nie każdy ma do tego talent. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się, na czym polega ta dyscyplina oraz jak wyglądają treningi. Wojciechowski przedstawił historię swojej kontuzji złamania

Mistrz świata, żołnierz, student - Paweł Wojciechowski

fot. Andrzej Obiała

Medalista juniorskich mistrzostw świata, młodzieżowy mistrz Europy i mistrz świata seniorów z 2011 roku. Tyczkarz, zawodnik klubu Zawisza, bydgoszczanin. W 2011r. w Szczecinie ustanowił nowy rekord Polski w skoku o tyczce, skacząc równo 5,91m. Dzięki temu poprawił wcześniejszy wynik Mirosława Chmary o 1cm. W tym samym roku w Taegu wywalczył złoto, pokonując Kubańczyka, Lázaro Borgesa. Obecnie studiuje wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

kości jarzmowej, z której dopiero niedawno się wyleczył. Przyznał się także do tego, iż studiuje już szósty rok. Jak twierdzi, w pewnym momencie kariery przed każdym sportowcem staje wybór – nauka czy sport? Bydgoski lekkoatleta zaznaczył też, że w Polsce nie ma wielu ośrodków, gdzie można trenować skoki o tyczce. Największy taki klub znajduje się w Bydgoszczy, kolejne w Szczecinie i Zielonej Górze. Aby móc korzystać z najlepszych sal treningowych w Europie, sportowiec jest w ciągłej podróży, stąd niewiele czasu na naukę.

tyczkarzy, m.in. Serhija Bubkę, Władysława Kozakiewicza i Jelenę Isinbajewą. Po krótkim wykładzie poprowadzonym przez gościa, słuchacze zadawali pytania dotyczące pracy Pawła Wojciechowskiego, jego kariery wojskowej (jest obecnie żołnierzem Wojska Polskiego w stopniu szeregowego, na stanowisku zawodnik) oraz aktualnych celów sportowych. Gość przyznał, iż obecnie przygotowuje się do Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Stara się również wrócić do kondycji sprzed kontuzji i zacząć skakać 6 m (na świecie taką wysokość pokonało zaledwie 18 osób – przyp. aut.). Życzymy więc naszeRozmowa z najlepszym mu młodemu tyczkarzowi spełnienia swoich Podczas spotkania zaprezentowano film sportowych marzeń! przedstawiający najlepszych europejskich KAROLINA CZAJKOWSKA

7


8

STYCZEŃ/LUTY 2014


INFO Z WIELKIEJ BUKWY

N

Co myśli student

ie tak dawno Samorząd Studencki UKW przeprowadzał ankiety, dotyczące opinii żaków naszej Alma Mater. Ich analiza umożliwiła poznanie zdania społeczności na większość poruszanych ostatnio kwestii. Redakcja Atheneum, dzięki uprzejmości Samorządu, otrzymała dostęp do wyników ankiet i specjalnie dla czytelników jako pierwsza publikuje ich podsumowanie. W Wielkiej Ankiecie UKW wzięła udział najliczniejsza dotąd grupa studentów, liczba respondentów bowiem sięgnęła niemal pięciuset osób. Zaczęli wypełnianie ankiety od oceny wpływu poszczególnych zespołów organizujących otrzęsiny, juwenalia, wybory władz i proces przyznawania stypendiów. Prawie połowa ankietowanych stwierdziła, że nie posiada dostatecznej wiedzy, by wypowiadać się na te tematy. Znacznie ciekawsza okazała się dalsza część kwestionariusza, w której studenci wyrażali swoje opinie w kwestiach kluczowych dla rozwoju Uniwersytetu. Odpowiadający ocenili poziom nauczania na UKW na 6.07/10, co daje dość dobrą ocenę naszej Alma Mater. Interesująco wypadły także wyniki pytań o egzamin warunkowy – respondenci w przeważającej większości uważają, że nie powinien być on darmowy, choć jego koszt mógłby jednak zostać obniżony. Jednocześnie obecny limit punktów ECTS na wpisy warunkowe został uznany za odpowiedni.

Studenci UKW są zadowoleni z obecnej liczby dni wolnych i ustępstw na ich rzecz, a poziom nauczania i to, jak w tej kwestii reprezentuje ich Samorząd, uważają za odpowiedni. Najchętniej żacy pozostaliby przy tradycyjnych indeksach i pozbyli się karty egzaminacyjnej. Organizacje studenckie zostały ocenione jako warte zaangażowania, jednak większość studentów w nich nie działa – głównym powodem jest brak wolnego czasu.

W kwestiach stypendiów rektora studenci chcieliby otrzymywać więcej punktów za: średnią ocen, studiowanie na więcej niż jednym kierunku, certyfikaty językowe i prowadzenie warsztatów. Jednocześnie uznali oni osiągnięcia sportowe i artystyczne za zbyt wysoko punktowane. Żacy uważają również, że czas przyznawania i wydawania decyzji w sprawach stypendialnych powinien być nieco krótszy. Studenci UKW lubią się dobrze bawić. Na jednorazowy wypad są w stanie wydać przeciętnie około 23 złotych. Preferują jednocześnie dobre imprezy kosztem niskich cen, a w kalendarzu wydarzeń kulturalnych chętnie widzieliby rozrywkowe nowości. Ostatnim tematem poruszanym w ankiecie była informatyzacja Uczelni. USOS został przez studentów oceniony na 5.35/10, co jest dość wysokim wynikiem. Jednocześnie żacy są niechętni wobec nadchodzących zmian na UKW, polegających na samodzielnym dobieraniu przedmiotów. Wynika to nie tylko z dotychczasowych problemów z ocenami w USOS-ie. Respondenci pozytywniej odnieśli się do elearningu, choć wprowadzenie nauczania na odległość również wywołuje wiele kontrowersji. Na legitymacji zaś chcieliby mieć zakodowaną przede wszystkim kartę biblioteczną (obecnie już wprowadzone), Bydgoską Kartę Miejską i kartę parkingową.

Samorząd Studencki serdecznie dziękuje wszystkim, którzy zgodzili się wypełnić ankietę i poświęcili swój cenny czas. Otrzymane odpowiedzi z pewnością zostaną wykorzystane przy planowaniu dalszych działań i celów, które Samorząd będzie przed sobą stawiał. PIOTR OSSOWSKI

9


SESJA

K

Jak przetrwać sesję

iedy wszyscy jeszcze wspominają świąteczne chwile, rozpamiętują huczny sylwester i żyją karnawałową atmosferą, studentom sen z powiek spędza nieuchronnie zbliżająca się sesja egzaminacyjna. Zawroty głowy, kołatanie serca, nadmierna senność lub bezsenność – to tylko niektóre z objawów, jakie może wywoływać ten niezwykle trudny dla studentów okres. Dlatego wychodząc naprzeciw problemowi egzaminacyjnej gorączki, proponujemy kilka sposobów na przetrwanie sesji. Oto one!

Sztuka planowania Umiejętne planowanie ułatwia systematyczne oraz bezstresowe przyswajanie wiedzy. Plan nauki przed egzaminem powinien zawierać takie elementy jak: określony zakres materiału, uzgodniony wcześniej termin egzaminu oraz czas, jaki jest potrzebny na przyswojenie wiedzy. Ponadto, warto zadbać o komfort nauki, czyli swoje najbliższe otoczenie. W tym celu powinieneś wyeliminować wszelkie rozpraszające Cię rzeczy, a w zasięgu ręki mieć te, które będą Ci niezbędne. Zwróć uwagę na odpowiednie oświetlenie. Pamiętaj o tym, aby kontrolować swoje działania i sprawdzać, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Zadbaj o odpowiednią dietę Zrezygnuj z kawy oraz napojów energetycznych – działają one jedynie na krótką metę. Zamiast tego komponuj swoje posiłki tak, aby były one bogate w witaminy oraz mikroelementy. Tabletki zawierające magnez możesz zastąpić czekoladą lub kakao. Zadbaj o to, aby w Twoim jadłospisie znalazły się produkty, które korzystnie wpływają na poprawę pamięci, takie jak: ryby, orzechy, jabłka, ananasy, soja.

aktywności fizycznej jest również jednym ze skutecznych sposobów na rozładowanie napięcia psychicznego i fizycznego. Ponadto zmniejszeniu poziomu stresu może pomóc ulubiona muzyka lub aromaterapia (olejki: szałwiowy, różany, lawendowy). Stres osłabia naszą pamięć, a co za tym idzie, studenci na niego odporni najlepiej zdają egzaminy.

Pozwól sobie na relaks Nawet najpilniejszy student powinien wygospodarować czas na chwilę wytchnienia. Spotkaj się ze znajomymi, wyjdź na spacer z psem, Przede wszystkim sen! idź na basen czy do kina. Rób cokolwiek, byle Ważne jest, aby w nocy spać minimum by „zabić” monotonię ciągłej nauki. 8 godzin. Ponadto, jeśli jest to możliwe – rób sobie krótkie drzemki w ciągu dnia. Sen jest Ustny egzamin najlepszym sposobem na regenerację organi- Przy tej formie zdawania egzaminu, nie tylko zmu. Kiedy nie jesteś wyspany, trudniej przy- ważna jest Twoja wiedza, ale również forma, swajasz materiał, masz obniżoną odporność, w jakiej zostanie ona przekazana. Przygotojesteś rozdrażniony i szybciej tracisz zapał do wując się do egzaminu ustnego, warto powtarzać materiał na głos lub mówić do drugiej dalszej nauki. osoby. Ważne jest, aby zwracać uwagę na Opanuj stres sposób wypowiedzi i jej konstrukcję. PowinUmiejętne radzenie sobie ze stresem jest jed- na składać się ona z wstępu, rozwinięcia oraz nym z kluczowych elementów zdanego eg- zakończenia. Niezwykle przydatne może okazaminu! Przede wszystkim myśl pozytywnie zać się wykorzystanie takich pomocy jak aui racjonalnie, uśmiechaj się (możesz zrobić diobooki z symulacjami egzaminów ustnych. własną listę rzeczy, które Cię rozśmieszają), wypróbuj ćwiczenia oddechowe, które świet- Nagradzanie nie uspokajają umysł. Sport lub inny rodzaj Jak wiadomo, perspektywa nagrody zawsze motywuje do wszelkich działań, również do

10

nauki. Dlatego więc zaplanuj nagrodę dla samego siebie na koniec sesji za trud, jaki włożyłeś w przygotowywanie się do niej. Możesz również robić sobie mniejsze, ale równie motywujące nagrody podczas nauki po każdej partii przyswojonego materiału. Co dwie głowy, to nie jedna Ciekawą formą przygotowywania się do egzaminów jest nauka w grupie. Podczas wspólnej nauki można się nawzajem przepytać z materiału, co pozwala na sprawdzenie ilości wiedzy już przyswojonej. Pozwala to również na ćwiczenie ustnej formy zdawania egzaminu. Ponadto braki w swojej wiedzy może szybko uzupełnić kolega lub koleżanka bez zbędnego tracenia czasu na szukanie potrzebnych informacji w stercie książek. A to tylko niektóre z zalet nauki w grupie. Ta pespektywa jednak nie jest odpowiednia dla osób, które preferują w ciszy i spokoju pogłębiać tajniki swojej wiedzy. Sposobów na przetrwanie sesji jest tyle, ilu studentów. Każdy z nich wymyśla swoje metody, aby jak najlepiej wypaść w „egzaminacyjnej batalii”. Czy istnieje jednak jeden uniwersalny i sprawdzony sposób? Tak! Jest nim po prostu systematyczna nauka! MILENA LEWANDOWSKA-FLORCZYK

STYCZEŃ/LUTY 2014


SESJA

P

powrót do żywych

ołowa lutego rozpocznie czas, kiedy będziemy mogli wytchnąć po sesyjnych szrankach. Oczywiście, może się zdarzyć, że niektórzy studenci uznają zimowy wypoczynek za rozrywkę dla mięczaków i postanowią skupić się na ugruntowaniu nabytej już wiedzy. Jednak spora liczba żaków na pewno zapragnie odmiany i zdecyduje się na odreagowanie wysiłku umysłowego. Jak to zrobić? Co przywróci równowagę zmęczonemu organizmowi? Czy w domu da się atrakcyjnie spędzić tygodniową przerwę? Po pierwsze: oczyszczenie organizmu Zawartość krwi w kofeinie, która krąży po naszym organizmie, zapewne wymaga zmiany. Hektolitry kawy i napojów energetyzujących wypitych podczas sesyjnych przygotowań niekorzystnie wpływają zarówno na nasze zdrowie, jak i samopoczucie.

Po trzecie: chwila dla siebie Przez długie tygodnie, które spędziliśmy na nauce, byliśmy dosłownie wyłączeni z życia. Po takiej ascezie dobrze jest zrobić coś tylko dla siebie. Po ciężkiej pracy odrobina egoizmu staje się cnotą. Oprócz tradycyjnych wyjazdów w góry warto zastanowić się, jakie opcje odreagowania dostępne są w mieście, w kręgu znajomych. Szczególnie, że białe szaleństwo przy anomaliach pogodowych może stać się mrzonką. Dla osób towarzyskich i lubiących aktywny wypoczynek świetnym rozwiązaniem będzie taniec, gra w Twistera albo zajęcia ruchowe

Zadaniem uczestników jest zrekonstruowanie makabrycznego wydarzenia poprzez rozwiązanie dołączonych zagadek. Fani gry komputerowej Mafia chętnie sięgną po inspirowaną tym tytułem zabawę towarzyską The Resistance: Agenci Molocha. Żołnierze przygotowują się do misji na froncie, ale zanim do tego dojdzie trzeba się naradzić. Wśród zebranych są agenci Molocha. Przeszkadzają w planowaniu, podważają racje, a jeśli zostaną wybrani do pójścia na front, zrobią wszystko, by pokrzyżować szyki Posterunku. Niewątpliwą zaletą tej gry karcianej jest fakt, że nikt nie odpada, każdy uczestniczy w zabawie do końca. Przed nami tydzień wolnego czasu, który

Nadmiar tych środków może doprowadzić do: nadpobudliwości, drżenia mięśni czy odwodnienia. Dodatkowo kawa zakwasza organizm, czego skutkiem są: zmarszczki, opuchnięcia wynikłe z zatrzymania wody w organizmie, obumieranie zdrowych komórek, a rozwój rakowych. Przy długotrwałym korzystaniu z kofeiny przyzwyczajamy się do niej tak bardzo, że odstawienie jej powoduje rozdrażnienie, bóle głowy. Aby złagodzić te dolegliwości, zaleca się zwiększenie picia niegazowanej wody mineralnej.

Po drugie: powrót do sił Wielu studentów traci na wadze (i urodzie) z tego prostego powodu, że zapomina o jedzeniu. Wówczas wartościowe posiłki nieudolnie próbują zastąpić przekąskami czy zupami instant.

graf. Agnieszka Ciekot

Fora poświęcone zdrowiu podają, że kofeina, owszem, podnosi ciśnienie (pobudza), ale pod koniec swego działania powoduje jego spadek. Jest ono jeszcze niższe niż przed przyjęciem gorącego płynu, co powoduje senność. A zatem, przygotowując się do sesji letniej, pamiętajmy, że korzystniejsza jest krótka drzemka niż wypicie litra napoju energetyzującego. typu: joga, tai chi. Pamiętajmy, że pozytywną energię można obudzić nie tylko w ruchu, ale i w spoczynku. Poza dobrą książką czy filmem, które są oczywistymi opcjami dla pragnących odpoczynku domatorów, istnieją też gry towarzyskie dla dorosłych. I wcale nie trzeba mieć ukończonych osiemnastu lat, by móc się nimi bawić – można zaprosić do zabawy młodsze rodzeństwo. Zakres tematyczny jest tak szeroki, że niezależnie od zainteresowań każdy znajdzie coś dla siebie, począwszy od fantastyki, na ekonomii skończywszy.

Produkty bogate w żelazo, magnez, przeciwutleniacze i kwasy omega-3 zapewne przyczynią się do poprawy masy ciała, ciśnienia oraz kondycji włosów i skóry. Warto zatem włączyć do swojej diety: szpinak, banany, suszone morele, orzechy włoskie, a nade wszystko: kefir, jogurt naturalny. Zawarte w nich żywe kultury bakterii ułatwiają przyswajanie składCzarne historie 2 – zestaw opowiadań kryminalników odżywczych takich jak: wapń, białko nych, które mogłyby wydarzyć się naprawdę. i witaminy z grupy B.

możemy spędzić, jak tylko chcemy, z dala od obowiązków studenckich. Jeśli odpoczynek w pozycji horyzontalnej spełnia nasze potrzeby i wyobrażenia o wymarzonym weekendzie, nie wahajmy się pozostać w łóżku (wszak dla niektórych to „najlepszy czworonożny przyjaciel człowieka”). Miejmy jednak świadomość, że możliwości na wykorzystanie tych kilku dni jest o wiele więcej i mogą pomóc w czasie niepogody, poprawić kontakty towarzyskie czy fizyczną kondycję. AGNIESZKA CIEKOT

11


fot. Maja Przybylska

STUDENT Z PASJĄ / Szymon Łożyński

Z mikrofonem na Igrzyska O

relacjonowaniu zawodów sportowych, zarabianiu dzięki swojej pasji i trudnościach w dążeniu do bycia najlepszym, z Szymonem Łożyńskim – studentem III roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej – rozmawia Łukasz Płaczkowski. Współpracowałeś kiedyś z portalem internetowym Strefa Siatkówki. Jak udało ci się tam trafić? Pracę w tym portalu rozpocząłem w czerwcu 2011 roku, czyli tuż po zakończeniu liceum. Postanowiłem spróbować szczęścia i złożyć dokumenty na Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. Chodziłem do liceum o profilu matematyczno-fizycznym, więc wszystko wskazywało na to, że wybiorę studia ścisłe. Ale nie ma co ukrywać, nie byłem stworzony do matematyki czy fizyki. Już od lat świtało mi w głowie, żeby spróbować swoich sił w dziennikarstwie, więc zaryzykowałem. Jednocześnie postanowiłem złożyć aplikację do Strefy Siatkówki. Od gimnazjum bardzo mocno interesowałem się sportem. Okazało się, że było warto.

Dlaczego w takim razie zakończyłeś współpracę z portalem? Przede wszystkim, zadecydowały o tym względy finansowe. Po tych dwóch i pół roku współpracy uznałem, że czas, aby pisanie nie tylko sprawiało mi satysfakcję, ale było też źródłem porządnego zarobku. Jeżeli praca, którą lubisz, nie daje ci środków utrzymania, to po pewnym czasie przestanie ci sprawiać satysfakcję i frajdę. Mieszkam na stancji, nie dałbym rady utrzymać się wyłącznie z gratyfikacji finansowej, którą w Strefie Siatkówki otrzymywałem. Gdzie można znaleźć twoje relacje sportowe? W wyszukiwarce na YouTube wystarczy wpisać „Szymon Łożyński”. Na tym kanale są też nagrania moich dotychczasowych komentarzy. Dlaczego postanowiłeś ruszyć z kanałem tego rodzaju? Po ponad dwóch latach współpracy z portalem internetowym postanowiłem zmienić coś w swoim życiu, można powiedzieć, zawodowym. Pisanie to naprawdę wspaniała rzecz dla dziennikarza. Jednak nie chciałem popaść w stagnację, robiąc jedno i to samo. Nie ukrywam, że kiedy rozpocząłem studiować dziennikarstwo, moim głównym celem było i cały czas jest zostanie komentatorem sportowym, ale zdaję sobie sprawę, że same studia mi tego nie zapewnią. W dzisiejszym świecie, w każdym zawodzie pracodawca wymaga przede wszystkim doświadczenia. Dlatego postanowiłem ruszyć ze swoim kanałem.

– Uwagi pomagają. Nie trzeba się obrażać, tylko wyciągać z nich wnioski, żeby stawać się lepszym w przyszłości.

Na czym polegała twoja praca w portalu? Na początku to były typowe podsumowania spotkań, relacje z meczów reprezentacji. Za pierwsze teksty dostawałem bardzo dużo uwag, ale potwierdza się reguła, że uwagi, nawet czasami bardzo krytyczne, pomagają. Nie trzeba od razu obrażać się na to, że ktoś cię krytykuje, tylko wyciągać z nich takie wnioski, aby stawać się lepszym. Z każdym tekstem rosła moja pewność siebie. Po dwóch, trzech miesiącach zacząłem pisać przede wszystkim wywiady. Przygotowywałem zapowiedzi spotkań, reportaże, felietony. Z każdym miesiącem ta praca dawała mi coraz więcej satysfakcji, coraz więcej frajdy. Nie ma co ukrywać, pod względem dziennikarskiego pisania nauczyłem się tam więcej niż na uczelni.

12

Mówisz o tym, że fajnie byłoby na tej pasji zarabiać, ale twój profil na YouTube wygląda na pracę non-profit. Zgadza się, nie mam z tego aktualnie żadnych zarobków. Jednak wyszedłem z założenia, że jest to sytuacja podobna do początków mojej pracy ze Strefą Siatkówki. Tak, jak wówczas nie umiałem zbyt dobrze pisać tekstów, tak teraz nie umiałem jeszcze zbyt dobrze komentować, bo nie miałem okazji się tego nauczyć. Na razie jest czas na zdoby-

STYCZEŃ/LUTY 2014


Szymon Łożyński / STUDENT Z PASJĄ cie doświadczenia w komentowaniu. Nie ukrywam, że pragnę zostać jednym z najlepszych komentatorów sportowych w kraju. Poza tym chciałbym cieszyć ludzi i zarażać ich swoim optymizmem. Co prawda w polskim sporcie sukcesów jest jak na lekarstwo, ale zawsze można znaleźć jakiś pozytyw. Dlatego teraz nie przeszkadza mi to, że nie dostaję za to żadnych pieniędzy. Aktualnie na twoim kanale relacjonujesz tylko skoki narciarskie. Czy masz zamiar poszerzyć swój komentarz o inne dyscypliny sportowe? Skoro o tym wspominasz, to chciałbym zaprosić czytelników do zaglądania na mój kanał podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Mam zamiar wtedy przeprowadzać relacje nie tylko z konkursu skoków narciarskich, ale także z biegów z udziałem Justyny Kowalczyk i biathlonu, w którym żeńska reprezentacja Polski będzie bardzo mocna. Igrzyska będą toczyły się od rana do wieczora. Ci, którzy nie dadzą rady ich śledzić, znajdą nagrania moich relacji na YouTube. Po cichu liczę na dużą słuchalność. Mój przyjaciel zaproponował mi, żebym komentował również tegoroczne Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Poza tym, planuję relacje z najważniejszych wydarzeń tenisowych i z turniejów Grand Prix w żużlu.

– Znam swoją wartość. Odkrywam sam w sobie talent do pracy w dziennikarstwie sportowym, kocham to, co robię i wiążę z tym nadzieje. Jak się przygotowujesz do każdego wydarzenia, które komentujesz? Przeciętnemu zjadaczowi chleba wydaje się, że to nie jest żadna filozofia. Ot, podchodzisz do mikrofonu, komentujesz. Sam muszę przyznać, że tak myślałem, kiedy byłem młodszy. Jest to jednak znacznie trudniejsza praca. Do każdych zawodów solidnie się przygotowuję. Wszystkie najważniejsze informacje rozpisuję wcześniej na kartkach. Przygotowanie takich notatek trwa około dwóch, trzech godzin, ale należy pamiętać o tym, że, na przykład, zawody w skokach narciarskich mamy co tydzień. Mogą pojawić się informacje odnośnie kontuzji któregoś z zawodników albo zmiany w programie konkursu. Te wszystkie informacje zbieram przez cały tydzień. Warto podkreślić, że do swoich relacji głosowych załączam jeszcze elementy graficzne. Sama kwestia techniczna nie trwa długo – jest to tylko zalogowanie się na swoje konto, włączenie relacji i… można nadawać. Ale jakiś sprzęt musisz mieć przygotowany. Wiadomo, że w trakcie zawodów nie siedzisz pod daną skocznią. Oglądam dany konkurs w telewizji z wyciszonym dźwiękiem. Do tego mam jeden laptop, z którego nadaję relację i nie mogę na nim robić nic innego, bo w momencie choćby przypadkowego wylogowania się ze swojego konta zostanie ona automatycznie zatrzymana. Mam też obok siebie drugi komputer, na którym pokazują się wyniki da-

nego skoczka z pomiarami wiatru. Dodatkowo jest jeszcze mikrofon. Na samym początku miałem sprzęt, który jakościowo był słabszy. Przy pierwszym, fantastycznym konkursie dla polskich skoczków na inaugurację Pucharu Świata, kiedy wygrał Krzysztof Biegun, kilka razy podniosłem z radości głos. I niestety, mikrofon już po pierwszym konkursie zupełnie wysiadł. Kolejne zawody komentowałem ze sprzętu wbudowanego w laptopie, ale każdy wie, że taki mikrofon jest słabej jakości. Dlatego priorytetem jest teraz dla mnie przygotowanie przed Olimpiadą dobrej dźwiękowo relacji. Co jest najtrudniejsze w relacjonowaniu na żywo? Jeżeli chodzi o komentatorstwo w skokach narciarskich, to najtrudniejsze jest utrzymanie oddechu. Bardzo często, jeżeli warunki atmosferyczne są dobre, konkurs jest prowadzony w szybkim tempie. Do tego doszły dwa, trzy lata temu, różne przeliczniki, dodawanie punktów za belkę, wiatr. To wszystko powoduje, że przeciętny skok jednego zawodnika trwa minutę, a komentator musi w tym czasie powiedzieć, jakie są noty, jaka była odległość, jak wygląda punktacja. Już trzeba myśleć o tym, kto za chwilę będzie skakał. W pewnym momencie może po prostu zabraknąć tchu. Drugą trudną kwestią jest moment, kiedy konkurs jest przeciągany. Skoki narciarskie to dyscyplina bardzo uzależniona od pogody i nie zawsze można zaradzić temu, co się dzieje z aurą. Mieliśmy już takie przypadki na początku tego sezonu. Na taką ewentualność mam zawsze przygotowanych trochę ciekawostek o zawodnikach, skoczni, które mogę przekazać słuchaczom, ale nie mam też ich całego worka. Twoi słuchacze nie siedzą przed tobą, ale jednak ktoś cię słucha i jednocześnie ocenia. Jak radzisz sobie ze stresem? Najgorzej jest w pierwszych minutach, kiedy rozpoczyna się dana relacja. Jeżeli uda mi się rozpocząć na spokojnie, bez żadnej pomyłki, to wtedy stres automatycznie ze mnie schodzi. Gorzej, kiedy już od początku walnie się jakąś gafę. Wtedy zaczynam bardzo mocno zwracać uwagę na to, żeby nie popełnić kolejnych błędów, a to powoduje, że człowiek się automatycznie „usztywnia” i nie jest już naturalny. A ja uważam, że w komentowaniu bycie naturalnym jest bardzo ważne. W trakcie relacji, kiedy człowiek wkręca się w to, co się dzieje, to bardziej skupia się na komentowanym wydarzeniu. Mówiłeś o tym, że aspirujesz do bycia najlepszym polskim komentatorem sportowym. Chcę być najlepszy. Niektórzy mogą to odbierać za zbytnią pewność siebie. Mogę tylko powiedzieć, że w dziennikarstwie jest ona potrzebna, ale u mnie nie wynika z pychy. Po prostu, po wcześniejszej pracy w Strefie Siatkówki znam swoją wartość. Odkrywam sam w sobie talent do pracy w dziennikarstwie sportowym, kocham to, co robię i wiążę z tym nadzieje. Uważam, że człowiek, aby do końca się spełniać i mieć zapał do pracy, musi stawiać sobie jak najwyższe cele. Minimalne plany nigdy nie pozwolą się w stu procentach zrealizować. Kto jest dla ciebie wzorem? Uważam, że aktualnie najlepszym komentatorem sportowym w telewizji jest Włodzimierz Szaranowicz. Co prawda popełnia gafy, ale potknięć nie dopuszcza się tylko ten, kto nic nie robi. Szaranowicza najbardziej cenię za to, że potrafi znakomicie oddać emocje tego, co się dzieje. Bardzo przeżywa sukcesy Polaków. Jeżeli chodzi o radio, komentator ma zdecydowanie trudniej, bo poza emocjami musi też przekazywać obraz. Tutaj według mnie, mistrzem w swoim fachu jest Tomasz Zimoch, który robi znakomite show podczas swoich wystąpień. Aż nie chce się odchodzić od odbiornika!

13


POSTANOWIENIA NOWOROCZNE

Obiecanki cacanki, czyli gdzie ta konsekwencja?

Zakończenie roku to dla większości z nas okres szeroko pojętej refleksji – w tym czasie przywołujemy w pamięci swoje sukcesy, a przede wszystkim porażki. Nie nastraja to więc pozytywnie. Każdy z nas pragnie poprawić to, co było złe i zacząć z „czystą kartą” nowy rok. Pod wpływem pozytywnego nastroju związanego z sylwestrem, stajemy się pełni zapału i postanawiamy wprowadzić zmiany do własnej codzienności. Czego najczęściej sobie życzymy? Na czele listy znajduje się oczywiście chęć schudnięcia, poza tym zdrowszy tryb życia, rzucenie uciążliwego nałogu czy wprowadzenie oszczędności. Według zeszłorocznych badań UPC postanowienia noworoczne zrobiło aż 80% Polaków, jednak tylko co dziesiąta osoba dotrzymała złożonych obietnic. Nasuwa się więc pytanie, czy jest w ogóle sens zakładać zmiany? Może lepiej pozostawić to ślepemu losowi? – Co roku składam postanowienia noworoczne – mówi Agnieszka, studentka biologii. – Z reguły dotyczą one wprowadzenia diety lub większej aktywności fizycznej. Jednak już po tygodniu od sylwestra „rzucam się” na czekoladę, a o sporcie mogę zapomnieć, bo przecież zbliża się sesja i muszę się uczyć. Potem pojawiają się wyrzuty sumienia, ale już jest za późno i wszystko idzie starym torem, aż do kolejnego pożegnania starego roku. Czy taka sytuacja nie jest typowa dla większości z nas? Z czego wynika ta niekonsekwencja? Przyczyna tkwi w złym planowaniu, twierdzą psychologowie. Zamiast założyć coś konkretnego i realizować to krok po kroku, rzucamy ogólne stwierdzenie, które szybko się rozmywa w obliczu codzienności. Z czasem zaczyna brakować nam też motywacji.

go! Jednak na tym Twoje działanie się nie kończy, potrzebujesz bowiem konkretnego planu. Jeśli chcesz uprawiać sport, to określ dokładnie jaki i ile czasu na niego poświęcisz? Czy masz potrzebne do tego elementy (strój sportowy, kartę na siłownię, itd.) i dokładne informacje? Dopiero stworzenie szczegółowego harmonogramu pozwoli Ci na realizację zadania.

gę na odpowiednie rozbicie działania. Wydziel z niego kilka etapów, a po pozytywnym zakończeniu każdego z nich, celebruj swoje minizwycięstwo. W ten sposób dostarczasz organizmowi pozytywnych bodźców, a co za tym idzie wzmacniasz pewność siebie i zwiększasz szansę na sukces. Pozwala to również na ścisłe trzymanie się planu. Jak więc widać – płyną z tego same korzyści.

Nie zapominaj jednak o czekających na Ciebie przeszkodach. Niespodziewana choroba, brak środków finansowych czy wyjazd, którego nie da się ominąć, mogą wprowadzić sporo bałaganu do Twojego planu. Stąd już niedaleko do złamania przyrzeczeń i powrotu do punktu wyjścia. Można temu jednak zapobiec. Jeżeli już zdarzy Ci się potknięcie, to nie przejmuj

– Zawsze staram się zrealizować swoje postanowienia. Wymaga to sporo wysiłku i przede wszystkim samozaparcia, ale uwielbiam ten moment, gdy osiągam sukces. Radość jest przeogromna, dlatego warto się trochę poświęcić. Oczywiście, jak każdy, mam gorsze chwile, kiedy myślę, że nie dam rady i chcę odpuścić. Potem jednak przypominam sobie

się i dalej rób swoje. Jeden dzień bez książek nie oznacza, że Twoja obietnica systematycznej nauki do sesji właśnie upadła. Zapalony na imprezie papieros nie decyduje zaraz o powrocie do nałogu. Zawsze bądź gotów na plan B – tylko w ten sposób zachowasz pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Wszystko zależy od siły Twej woli – nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo. Nie poddawaj się po jednej wpadce. Uznaj to za chwilową słabość i wróć do realizacji zadania. Jeśli nauczysz się walczyć z pokusą, to właśnie osiągnąłeś sukces, ponieważ na stałe wprowadziłeś zmiany do Twojego życia.

o wszystkich swoich wyrzeczeniach i nie chcę ich tak po prostu zmarnować. Chyba to mój charakter sprawia, że nie lubię odpuszczać. Dlatego każdemu polecam pracować nad sobą aż do skutku – mówi Szymon, student wychowania fizycznego.

źródło: zdrowie.gazeta.pl

W

raz z nadejściem nowego roku i panującym wtedy powszechnym entuzjazmem, większość z nas robi rachunek sumienia i decyduje się wprowadzić do swojego życia poważne zmiany. Postanowienia noworoczne są różne – niektóre pozornie proste do zrealizowania, inne bardzo złożone. Jednak w większości przypadków kończą się one klęską. Dlaczego tak się dzieje? Czy jest w ogóle sens je robić?

Grunt to dobry plan Jeżeli chcesz wytrwać w swoich postanowieniach, powinieneś zacząć od ustalenia konkretnego celu. Zamiast ogólnego założenia „Chcę być szczuplejsza/-y”, powiedz „Zrzucę 5 kg w dwa miesiące”. Pamiętaj jednak, aby Radość z drobnych osiągnięć twoje dążenie było możliwe do zrealizowania Psychologowie zwracają w tym procesie uwa– oceń rzeczywiste szanse na sukces i osiągnij

14

Wypełnienie postanowień noworocznych to wyzwanie trudne i wymagające sporo czasu oraz pracy. Większość z nas nie daje sobie z tym rady i ulega wszechogarniającym pokusom. Prawda jest jednak taka, że wszystko jest do zrobienia, jeśli naprawdę tego chcemy i prawidłowo zaplanujemy swoje działania. W nowym roku życzę wszystkim wytrwałości w dążeniu do realizacji założonych celów. JOANNA WIECZOREK

STYCZEŃ/LUTY 2014


Sesja / OPINIE STUDENTÓW

system eliminacji studentów jest aktywny

W

życiu każdego studenta zbliża się właśnie czas odświeżania starych znajomości, podejmowania nowych hobby i wykonywania porządków w swoich miejscach pobytu. Wszystkie te czynności pozwalają oderwać się od skrupulatnej, przeprowadzanej w pocie czoła nauki. Również w naszym redakcyjnym gronie zauważyć można było wzmożone poszukiwanie dodatkowych zadań, polegających na napisaniu artykułu do czytanego właśnie przez Ciebie numeru. Także i ja, jak co miesiąc, postanowiłem zadać studentom jedno pytanie. Tym razem spytałem o sposoby na walkę ze stresem w czasie sesji. Jak radzę sobie ze stresem? Przede wszystkim nie zostawiam nauki na ostatnią chwilę. Terminy zaliczeń są nam znane wcześniej, więc z wyprzedzeniem planuję sobie naukę z danych przedmiotów. Wiadomo, że stres dopada każdego studenta w sesji – w tym mnie. Jest to nieuniknione, ale w tym napiętym okresie zawsze znajduję chwilę na relaks. Spotykam się z przyjaciółmi, którzy również walczą z sesją, chodzę na basen czy słucham muzyki, która pomaga mi w nauce. Aby móc cieszyć się posesyjnym, bezcennym odpoczynkiem, potrzeba troszkę motywacji i samozaparcia w nauce – wtedy sesja nie będzie nam taka straszna jak się to studentom wydaje! Agata

Nic tak człowieka nie rozluźnia jak rozmowa/ zabawa z: po pierwsze – ludźmi w podobnej sytuacji, a po drugie – osobami, dzięki którym uśmiech z twarzy nie znika. Innym sposobem oprócz dobrej zabawy jest sport. Gdy piąty raz czytam to samo, a zapamiętuję tylko pierwszy wyraz, to nic tak nie odświeża umysłu, jak porządny wysiłek. Kilka rundek wokół okolicznego parku będzie w sam raz. Kolejnym sposobem jest drzemka. Około 30-40 minut spokojnego snu potrafi zdziałać cuda. Nie można jednak przesadzać, gdyż zbyt długi sen może jeszcze bardziej zmęczyć. Równie dobrze odstresować może muzyka – przesłuchanie swojej ulubionej płyty nie tylko uspokoi, ale także odpowiednio nastawi na naukę. Jotcztery

Chyba dla wszystkich studentów czas sesji to najbardziej nerwowy i stresujący okres. Jestem osobą, która bardzo przeżywa każdy egzamin, a stres czasami bierze nade mną górę i pożera od środka. Dlatego znalazłam kilka sposobów, aby choć na chwilę nad nim zapanować. Jednym z nich, jak myślę najbardziej powszechnym, jest słuchanie muzyki. W tym czasie na mojej playliście królują Mozart, Bach, Vivaldi lub utwory relaksacyjne. W przerwie od nauki zapalam świece o aromatycznym zapachu, zakładam słuchawki, zamykam oczy i zagłębiam się w melodię. Czasami włączam sobie plik audio, gdzie lektor prowadzi technikę relaksacji. Na leżąco wykonuję to, co mówi trener. Kiedy mam taką możliwość swoje emocje wyZe stresem radzę sobie w najprostszy możładowuję, grając na pianinie; to bardzo odpręliwy sposób – idę poćwiczyć na siłowni. ża. Innym sposobem jest dla mnie oglądanie Opcjonalnie może być jeszcze piwo ze znajomymi, jednak to raczej nie przed samym egzaminem (śmiech). Piotr

zdjęć z podróży lub takich, które wywołują u mnie miłe wspomnienia. Nie jestem typem sportowca, dlatego zamiast siłowni wybieram spacer. W przerwie między nauką warto dotlenić swoje szare komórki. Dobrym sposobem dla mnie jest także kontakt z Bogiem, modlitwa do Ducha Świętego. To bardzo mnie uspokaja i wycisza. Przede wszystkim staram się nie robić wszystkiego na ostatni moment, bo to wywołuje u mnie największy stres. Dlatego próbuję wcześniej ogarnąć co się da, choć nie zawsze mi się to udaje. Anna Jestem studentką pierwszego roku i sesja jest dla mnie czymś nowym i nieznanym. Towarzyszący mi przed nią stres jest ogromny, ale próbuję go zwalczać sprawdzonymi sposobami, np. słuchając ulubionych piosenek. To właśnie przy nich zapominam o wszystkich problemach i złych chwilach. W celu odstresowania lubię się również wybrać na spacer po lesie. Mam nadzieję, że po sesji będę mogła odetchnąć z ulgą i być zadowolona z pracy, którą włożyłam w przygotowanie się do niej. A jeśli nie, zawsze są poprawki. Natalia Jak widzimy – sposobów na przezwyciężenie stresu związanego z egzaminami jest naprawdę sporo. Najważniejsze, by nauki nie odkładać na ostatnią chwilę. Odpowiednie rozplanowanie czasu na poszczególne przedmioty na pewno zaowocuje korzystnymi wynikami. A jakie macie plany po sesji? Kto wie, może zapytam Was o to już w następnym numerze! GRZEGORZ PORAZIK

Będąc na trzecim roku studiów, poznałem wiele możliwości walczenia ze stresem. Gdybym zaczął je wyliczać, to palców u jednej ręki by mi zabrakło, a i z tymi u stóp byłby problem. Jednym z nich, a zarazem podstawowym, jest tzw. „jedno piwerko” z przyjaciółmi.

źródło: flickr.com

Swój rytuał rozpoczynam od długiej, relaksacyjnej kąpieli, po której zaparzam sobie filiżankę kawy. Następnie czytam notatki, które powtarzam sobie przed snem na dzień przed egzaminem. Ponadto niezbędne do danego zaliczenia książki staram się przeczytać odpowiednio wcześniej. Dzięki temu unikam dodatkowego stresu czy też czytania ich na ostatnią chwilę. Noc przed „godziną zero” przeznaczam na sen, by wstać wypoczęta i pełna sił. Generalnie wychodzę z założenia, że „jakoś to będzie” i nie martwię się na zapas. Sandra

15


RECENZJA / Książka

W

Burzliwy sezon Geralta

iedźmin powrócił! To wydarzenie wstrząsnęło polską fantastyką w 2013 roku. Jedni uznali Sezon Burz za kolejne arcydzieło polskiej literatury, inni – za gniot, którym Sapkowski chciał zgarnąć haracz od popularności serii gier komputerowych Wiedźmin. Jak książka wygląda w praktyce? Powroty zawsze bywają kontrowersyjne, tym bardziej, gdy chodzi o tak kultową serię, jak saga Wiedźmina. Wydanie po dłuższym czasie kolejnej książki o przygodach pogromcy potworów Geralta, jego wiernego kompana – barda Jaskiera i innych znanych czytelnikom bohaterów od początku nastręczało wielu pytań: czy autor uwzględni wątki z gier, czy będzie to kontynuacja poprzednich części, czy książka da więcej odpowiedzi na dotychczasowe wątki, czy też może postawi jeszcze więcej pytań. I wreszcie najważniejsze – czy będzie udana?

lokalnego przestępczego lorda, gdzie napięcie w trakcie negocjacji ciągle rośnie; intrygę mającą na celu przejęcie tronu, a także radosną, niemal karczemną, bijatykę. Wątki te, co prawda składają się w jedną całość, jednak co jakiś czas odnosi się wrażenie, że są do książki wplecione trochę “na siłę”, gdyż autor koniecznie chciał je wszystkie wykorzystać. Być może lepszą formą do tego byłby zbiór opowiadań. Kolejnym niepotrzebnym elementem było poruszenie problemów politycznych, przez co powieść nabrała drugiego tła (np. dyskusja o aborcji). Uczyniło to książkę miejscami nienaturalnie sztywną. Przeszkadzać może także sympatia autora do języków germańskich. Liczba zapożyczeń z niemieckiego jest po prostu za duża i niezgrabnie wkomponowana. Geralt wychodzi także cało z każdej opresji i sprawia wrażenie moralnie poprawniejszego, niż było to w poprzednich częściach, co

w połączeniu ze stosunkowo spokojną scenografią (zbliżający się ślub króla zamiast wojen) tworzy powieść mniej mroczną niż pozostałe książki o Geralcie. Czy są to jednak wady, które zmieniają końcowy odbiór dzieła Sapkowskiego? Moim zdaniem nie. To wciąż ten sam Geralt, ten sam Jaskier, ta sama Yennefer i, co najważniejsze, ten sam klimat. Sezon Burz czyta się z zaciekawieniem. Fani serii będą zadowoleni (choćby twierdzili inaczej), a osoby dotąd niezaznajomione z Wiedźminem, lecz ceniące fantastykę, też z pewnością docenią kunszt autora. Wszystkim, którzy poszukują literatury fantasy, serdecznie polecam. Szczególnie, że prawdopodobnie nie jest to ostatnie tchnienie Geralta. PIOTR OSSOWSKI

Gdy książka Sezon Burz wpadła mi w ręce po raz pierwszy, minął już miesiąc od premiery, a dyskusje na jej temat trwały w najlepsze, co sprawiło, że z tym większym niepokojem podszedłem do jej lektury. Co otrzymujemy w książce? Ani nie jest to kolejny zbiór opowiadań, ani kontynuacja pięcioksięgu – po raz pierwszy jest to książka o wiedźminie, która jest „samowystarczalna”, tworzy spójną całość i niewiele nawiązuje do innych dzieł (jest pewnego rodzaju prequelem). Jest to dobra wiadomość nie tylko dla nowych czytelników, którzy nie pogubią się dzięki temu w fabule, ale także dla zagorzałych fanów Geralta. Nie psuje to w żaden sposób uniwersum dotychczas nakreślonego przez Sapkowskiego, a co więcej, dodaje do niego nowe elementy i to w sposób spójny. W opisanej historii wiedźmin trafia do nadmorskiego Kerack, gdzie ze znaną z innych części gracją, wplątuje się w kolejne intrygi polityczne oraz romans z rudowłosą (a jakżeby inaczej) czarodziejką o wdzięcznym imieniu Koral, przy okazji przeżywając wiele perypetii, z których wiele nadawałoby się na osobne opowiadania. I tu zaczynają się minusy książki – scenariusz jest świetny na grę RPG, gdzie mamy do czynienia z całym mnóstwem wątków pobocznych i różnych zadań do wykonania. Czy sprawdza się to w książce? Jednym spodoba się to bardziej, drugim mniej, niemniej trzeba przyznać, że niemal połowa książki to elementy luźno do niej pasujące. I tak: mamy podróż statkiem rodem z survival horrorów; wizytę u

16

źródło: google.com

STYCZEŃ/LUTY 2014


Teatr / RECENZJA

T

Niemcy, Żydzi, Polacy. Bydgoszczanie

Wyposażenie sceny ograniczone zostało do minimum: wysokie regały z metalowymi, pordzewiałymi pudłami. Archiwum, kompendium bydgoskich losów. Kolejni bohaterowie wyciągają z nich miniwehikuły czasu; przedmioty, które każą im wcielić się w postać z bydgoskiej historii; uruchomić noszoną w sobie drugą osobowość, o istnieniu której nie mieli pojęcia. Są one bodźcem do uchylenia rąbka przeszłości miasta nad Brdą. Całość projektu Historii bydgoskich zaplanowana została na pięć krótkich wystąpień jednego aktora (Albrecht, Maszyna ping, Łuczniczka, Wieczna Bydgoszcz oraz Kazimierz Wielki). Jednak każdy ze spektakli składa się jedynie z trzech z nich, dając w ten sposób godzinną lekcję dziejów Bydgoszczy w dowolnie przez stawia młodą, nagą kobietę, napinającą cięciwę łuku. Pomniejszona kopia Łuczniczki widza wybranym wariancie. prezentowana była na wystawie w Bydgoszczy Artur Pałyga (autor tekstu) i Paweł Łysak w 1910 r. Wtedy bydgoski bankier żydow(reżyser) jako pierwszego bohatera przed- skiego pochodzenia, filantrop, Lewin Louis stawiają Albrechta von Alvenslebena ( Jakub Aronsohn, postanowił sprowadzić do miasta Ulewicz). Grany przez niego mieszkaniec jego oryginał. Obecnie pomnik stoi w parulicy Pogodnej wybiera się na spacer w upal- ku Jana Kochanowskiego, naprzeciw Teatru ny dzień, prowadzi go GPS. Skwar budzi Polskiego. Bydgoska figura ma również cztew nim Niemca – Ulewicz wyjmuje z meta- ry kopie, wszystkie zlokalizowane na terenie lowej skrzyni mundur essesmański. Wyso- Niemiec (Coburg, Berlin, Heringsdorf oraz ko urodzony przyszły adiutant Himmlera Wilhelmshaven). Mieczysław Franaszek odzyskał w Bydgoszczy złą sławę, uczestnicząc grywa rolę skrzypka o dziwnym marzeniu: w morderstwie sześćdziesięciu mieszkańców chce być Żydem, bo chce być kimś. Pokazuje Ostromecka. Ale o tym się ze spektaklu nie widzom historyczne fotografie nieistniejądowiemy. Dowiemy się natomiast o tym, cych już bydgoskich synagog i ubolewa nad że jego niemiecki ojciec został zesłany do tym, że zostało z nich tylko kilka kamieni. Dachau, a sam bohater walczy z kryzysem toż- Te kamienie, tak samo jak posąg łuczniczkisamości, podejrzewając biologicznego rodzi- golaski, są jedynymi śladami po Żydach ca (bliżej nieznanego Hiszpana, Rodrigueza) w Bydgoszczy, a bez nich miasto traci na o pochodzenie żydowskie. Dlatego karie- wartości. ra bohatera w SS zakończyła się bardzo szybko – odkryto, że jego matka jest Polką, Kazimierza Wielkiego przedstawiać nie trzeba. Zaznaczyć jednak warto, że ówczesny a Alvensleben jedynie się nim opiekuje. władca Polski miał wiele kochanek, słynął Łuczniczka to posąg autorstwa niemieckiego z bujnego życia erotycznego i braku prawowirzeźbiarza, Ferdinanda Lepcke. Figura przed- tego następcy tronu. W monodramie poświęconym jego osobie, postać króla ujawnia się za

fot. Marta Ankiersztejn

rzy dwudziestominutowe monodramy składają się na spektakl opowiadający o Bydgoszczy, tej dawnej, jak i tej współczesnej, wielopoziomowej. Przekrojowo ilustrują społeczność bydgoską, ukazując jej aktualność w odniesieniu do dawności. Szkoda tylko, że więcej tu Niemców i Żydów niż Polaków.

sprawą rosyjskiej prostytutki (?) (Małgorzata Trofimiuk), która niemal każdą wypowiedź dotyczącą seksu zapija wódką z plastikowego kubeczka, mówiąc, że „bez wódki się nie da”. Podsumujmy. Tekst jest pierwszorzędny, reżyseria świetna. Scenografia minimalistycznie fantastyczna, pozostawia szerokie pole interpretacyjne, nie zagłusza przekazu aktorskiego. Muzyka doskonale buduje napięcie, a o fenomenalnej grze bydgoskich aktorów nie na darmo rozpisują się pisma branżowe. Można pytać, po co tu tylu Żydów i Niemców i dlaczego Polacy są na marginesie sztuki. Można twierdzić, że właśnie w ten sposób spektakl pokazuje załamania tektoniki społecznej Bydgoszczy, ilustruje jego wielopłaszczyznowość i pyta, czy dawny antysemityzm i niemieckopochodny rasizm nadal są aktualne, czy będąc Niemcem lub Żydem można też być bydgoszczaninem. Szkoda tylko, że Bydgoszcz częściej bywa nazywana Brombergiem (taka konwencja, co zrobić), a przerwy między monologami są zupełnie niepotrzebne. Dobrze za to, że dyrektor teatru zapowiada kolejne historie – pójdę na pewno. URSZULA GĄSIOR

17


FELIETON RECENZJA / Film

Oblał egzamin z miłości P

raca, która doprowadza na sam szczyt. A w tej lawinie sukcesów poprzeczka, której nie w sposób przeskoczyć – kobieta. W tym bajkowym korowodzie jest i drugi przeciwnik – samotność. Obraz Koneser Tornatore’a walczy o tegorocznego Oscara. Virgil Oldman ma wszystko: jest wybitnym znawcą dzieł sztuki, posiada ekskluzywną willę, spełnia się w życiu zawodowym. Ale życie go nie rozpieszcza. Bohater, choć nawiązuje relacje z innymi, ogranicza się tylko do kontaktów zawodowych. O tym, że mężczyzna nie lubi ludzi, świadczy fakt, że nie rozstaje się z rękawiczkami (ma ich bogatą kolekcję). To nie tylko lęk przed obecnością drugiego człowieka, lecz również obawa przed jego dotykiem, oddechem, spojrzeniem. Obserwujemy zatem gehennę bohatera, który swoje urodziny, zgodnie z tradycją, spędza w restauracji, siedząc samotnie przy stoliku (kelner wie, jakie podać mu wino). Cisza obezwładniająca Oldmana zostaje zestawiona z gwarem rozmów pozostałych gości. Dochodzi do przytłaczającego finału – kelner myli datę – święto Virgila przypada dopiero kolejnego dnia.

Czwartkowe seanse w Dyskusyjnym Klubie Filmowym 30 I

Z miłości do… (Song for Marion), Paul Andrew Williams, Wielka Brytania, 2012

6 II

Kongres (The Congress), reż. Ari Folman, USA 2013

13 II

Babcia Gandzia (Paulette), reż. Jérôme Enrico, Francja 2012

20 II

Call Girl, reż. Mikael Marcimain, Szwecja/Finlanida/Irlandia/ Norwegia 2012

27 II

Życie Adeli: Rozdział 1 i 2 (La vie d’Adele chapitres 1 et 2), reż. Abdellatif Kechiche, Francja 2013

18

Ten pieczołowicie zbudowany przez bohatera świat izolacji zostaje wzburzony za sprawą Claire, która postanawia dokonać wyceny majątku po śmierci rodziców. Zaprasza konesera do willi, aby dokonał inwentaryzacji zabytkowych mebli, obrazów, sztućców. Nawet strych skrywa cenne fatałaszki. Ale on nie będzie wiecznie czekał na „paniusię”, która nieustannie wymiguje się od spotkania. Z „duchem” umowy podpisać się nie da. Claire podrażnia cierpliwość Oldmana, który nie tyle ceni sobie czas, co ciszę i spokój. I tutaj odnajdujemy sedno fabuły, którego dotyka Tornatore. Virgil, jako typ chorobliwego samotnika, nie podrywa nieznajomej. On nawet nie potrafi flirtować z damami. Jednakże przejście obojętne obok Claire jest ponad jego siły. Może właśnie dlatego zakochuje się w kobiecie, która po prostu go zaintrygowała? Pozostaje pytanie, co sparaliżowało jego zmysły? Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia (nieznajomi rozmawiają przez zamknięte drzwi, on zobaczy ją dopiero w ramach uknutego fortelu), czy przyciągnęła go świadomość odnalezienia partnerki w równym stopniu jak on odseparowanej od społeczeństwa? Kobieta bowiem, po traumatycznych przeżyciach pierwszej miłości, postanowiła już nigdy nie

pokazać się ludziom. Czyżby miało to odbicie w aparycji damy? Tornatore doskonale gra wyobraźnią widza. Kim jest ta tajemnicza pani? Młoda czy stara? Piękna czy z bliznami po wypadku? Niepełnosprawna, zakompleksiona, chorowita (wprawdzie głos ma przyjemny), typ zlęknionej sarny czy żywiołowej hetery? Ot, wymieniać można by bez liku. W którymś momencie, gdy kobieta żegna się ze swym towarzyszem, mówi: – Do zobaczenia! Koneser ripostuje: – Nie jest mi dane ujrzeć twojej twarzy. Ale ona go obserwuje. Gdy wychwyci, że Virgil farbuje włosy, oznajmia, że brzydzi się nim. Następnego dnia mężczyzna powraca do swojego naturalnego koloru z przebłyskami siwizny. Oldman uzależnia się nie tylko od niesienia pomocy tej niedołężnej kobiecie, lecz także od wykonywania jej poleceń. Tym samym wpada w spiralę nieznanych mu uczuć i wrażeń. Czy jako światowej sławy znawca dzieł sztuki będzie mógł rozpoznać falsyfikaty uczuć damskich? W filmie przeplata się również dalsza intryga, której odkrycie powierzam indywidualnej percepcji. AGNIESZKA SZLACHCIKOWSKA

KONKURS

Redakcja Atheneum ma do rozdania trzy wejściówki na projekcje filmowe, realizowane w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego. Seanse odbywają się co czwartek, o godz. 19.30 w Pałacu Młodzieży przy ul. Jagiellońskiej 27. Cena biletu ulgowego za okazaniem ważnej legitymacji studenckiej wynosi 5 złotych. Aby zdobyć pojedynczą wejściówkę, wystarczy odpowiedzieć na pytanie: pod jakim hasłem przebiega 29. Bydgoska AFF-Era Filmowa? Odpowiedzi wraz z danymi uczestnika (imię i nazwisko, rok oraz kierunek studiów) należy przesłać na adres: gazeta.atheneum@gmail.com do 6 lutego 2013 roku z dopiskiem „Recenzje”. Redakcja poinformuje zwycięzców o wygranej.

STYCZEŃ/LUTY 2014


Nimfomanka / KULTURALNE UKWIECENIE

50 twarzy nimfomanki

W

marcu 1995 roku czterech filmowców spotkało się przy piwie i wymyślili „śluby czystości” jako odpowiedź na fajerwerkowe kino akcji. Manifest nazwali Dogmą. Wśród sympatyków był Lars von Trier, duński reżyser, który w niedługim czasie stworzył kontrowersyjny obraz Idioci – przestawiający grupkę młodych i bogatych ludzi udających chorych umysłowo. W najnowszych filmie Nimfomanka von Trier przekonuje, że sztuka przestaje być dystyngowaną damą, lecz staje się rozpustnicą. Cenzura dotknęła Nimfomankę. Reżyserska, ponad pięciogodzinna wersja, została wyświetlona wyłącznie na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Pozostali (w tym Polacy) mają możliwość oglądania dwugodzinnego seansu. Von Trier, znany z niekonwencjonalnych tematów, tym razem wykorzystuje oklepany wątek. Nimfomania nie jest czymś obcym na ekranach kin. Klasyczna opozycja (stary kawaler opiekuje się młodą, znalezioną na ulicy dziewczyną) również zdaje się nie wnosić niczego nowego. A jednak film, wspomagany agresywną promocją (plakat przedstawiający bohaterkę doznającą ekstazy, skrócona wersja kinowa) jest jedną z najbardziej oczekiwanych premier tego roku. To nie pierwszy raz, kiedy von Trier szokuje nagością. Późną wiosną 1998 roku w Irlandii zakazano wyświetlać Idiotów, ponieważ w wielu scenach bohaterowie występują nago,

a podczas słynnej sceny orgii na ekranie widać w zbliżeniu prawdziwy stosunek płciowy (do kręcenia scen zaangażowano dublerów – aktorów pornograficznych). Wcześniejszy obraz von Triera Przełamując fale, będący zapowiedzią gatunku Dogma, kręcony „z ręki”, bez użycia statywu, przybliża widzowi – podglądaczowi – obraz scen zza ściany. I to nie byle jaki, bowiem axis mundi głównej bohaterki Bess (w tej roli Emily Watson) staje się łóżko – sparaliżowany mąż prosi Bess, aby zdradzała go z innymi, a potem opowiadała mu o wszystkim. Im większy upadek kobiety, tym szybszy powrót do zdrowia mężczyzny. Reżyser ma dobre oko w kwestii wyboru żeńskiej obsady, choć one nie zawsze są zadowolone z tej współpracy. Do kręcenia Tańcząc w ciemnościach von Trier zaprosił alternatywną artystkę Björk, która doświadczenie na planie filmowym podsumowała jako „wyprucie z emocjonalności”. Wokalistka o islandzkiej urodzie idealnie zobrazowała postać tracącej wzrok kobiety. Bohaterka ciężko pracuje w fabryce, aby zarobić na operację wzroku dla synka, któremu również grozi ślepota. Ta opowieść o ludzkiej sile i słabości oraz walce o przetrwanie osadzona jest w fabrycznych plenerach. Miłość, erotyzm? Dyskretne, od pasa w górę. Dzieło wieńczy trylogię Złotego Serca Larsa von Triera.

nietypowy plener, symbolizm, retrospekcje w czasie, nie brakuje golizny. O ile Antychryst formą odrywa się od Dogmy, o tyle treścią jest bliski trylogii Złote Serce. Obraz pokazuje uprzedmiotowienie kobiety, która mści się na męskim rodzie. Seksualna przemoc nie pomaga jej wyrwać się z więzienia społecznej hierarchii. W tej walce czuć oddech Becketta – zło nie zniknie, tylko dlatego, że przestaniemy je dostrzegać. Filmy von Triera interpretuje się dwojako. Miłośnicy upatrują w tej walce z estetyką autentyczne spojrzenie na naturę człowieka. Przeciwnicy widzą pseudoartystyczny film pornograficzny. Ja do filmów duńskiego reżysera podchodzę z całym „dobrodziejstwem inwentarza”, które odpycha i przyciąga: zamiłowaniem do kręcenia scen bez statywów (burzy to percepcję), paradokumentalizmem, nieuciekaniem od natury człowieka, popisem chwytliwych obrazów, które wywołują rumieniec, a które każdy chce zobaczyć.

Reguły Dogmy, niewymagające hollywoodzkich pieniędzy, stały się objawieniem dla niskobudżetowych produkcji (na gruncie polskim – klasyk – Dług Krzysztofa Krauze). Może kino skomercjalizowane jest potrzebne, bo bez niego prawda von Triera nie byłaby tak czytelna? Bo z wyborem filmu jest jak z jazdą samochodem po zmroku. W trakcie wymijaPowstałe długo później Antychryst (2009) nia, ktoś pierwszy musi zmienić światła z dłuoraz Melancholia (2011) to filmy, które zry- gich na krótkie. wają ze „ślubami czystości” – wkrada się ŻANETA SZLACHCIKOWSKA

19


RECENZJA / Muzyka

ESZ.E – Projekt E

SZ.E to duet, w którego skład wchodzą raperzy BaFlou i Studfish. Co można o chłopakach powiedzieć? Na pewno nie brakuje im zajawki na to, co robią, bo to słychać na płycie. To dobrze, bo zaangażowaniem rekompensują słuchaczom swoje braki warsztatowe. Nie zrozumcie mnie źle, obaj posiadają potencjał i obcowanie z ich twórczością sprawia przyjemność. Szczególnie wybija się Studfish. Nie tylko serwuje nam dobrze zarapowane zwrotki, ale jeszcze podśpiewuje! Nie znam zbyt wielu polskich raperów, którzy mają do tego odwagę, jeszcze mniej robi to czysto. Za to plus. Mimo wszystko, panom zdarza się przeciągać wersy, co może brzmi nawet ciekawie, ale tylko na krótką metę. Pomimo tych mankamentów warto zapoznać się z Projektem. Płyta broni się świetną warstwą muzyczną i intrygująco poruszanymi tematami. Bardzo fajny No Name, świetnie wyprodukowana Droga do domu, czy nawet Outro ze zwrotką Studfisha. Wymienione tracki wpadają w ucho i zostają w nim na dłużej. Jednak to dwa inne wybijają się na tle reszty: jeden na plus, drugi na minus. Jasną stronę reprezentuje Portret pamięciowy. Co tu dużo pisać, ten utwór jest po prostu piękny: wpadająca w ucho muzyka, refleksyjne zwrotki raperów opowiadających o swoim dzieciństwie, wbijający się do głowy

fot. Sylwek Netkowski

? 20

refren! Katuję replay przy tym numerze jak głupi! Jak już jednak wspomniałem, medal ma również drugą stronę. I jest nią SWAG Armia, która całkowicie odstępuje od klimatu reszty kawałków i wydaje się być wepchnięta jakby na siłę. O ile jej początek zapowiada coś naprawdę mocnego, o tyle później okazuje się, że raperom zabrakło pary. Numer

wychodzi średnio, żeby nie powiedzieć słabo. Jednak, mimo tych kilku wad, polecam z całego serca zapoznać się z twórczością ESZ.E, bo, jak na tak ciekawie zrobioną płytę, mają zdecydowanie za mało wyświetleń na YouTube. ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

KONKURS

Wygraj bilety do Kina Orzeł! Bądź kreatywny! Zrób sobie zdjęcie z numerem Atheneum i wstaw je na tablicę fanpage’a Atheneum (facebook.com/AtheneumUKW). Zgarnij jak najwięcej lajków i zaproś znajomych na seans! Fotografie prosimy nadsyłać do 1 lutego 2014 r. z podaniem imienia, nazwiska, roku i kierunku studiów.

STYCZEŃ/LUTY 2014


ROZRYWKA

Jakiego miejsca dotyczy ta fotografia? KONKURS

Odpowiedz na pytanie: „Jakiego miejsca w Bydgoszczy dotyczy ta fotografia?” Odpowiedzi można przesyłać na adres e-mail: gazeta.atheneum@gmail.com do 1 lutego 2014r. W zgłoszeniu należy podać imię, nazwisko, rok i kierunek studiów. Wśród poprawnych odpowiedzi rozlosujemy dwa podwójne zaproszenia do Teatru Polskiego Bydgoszcz. fot. Maja Przybylska

Rozwiązanie z poprzedniego numeru: drzwi do biura Samorządu Studenckiego UKW. Nagrody otrzymali: Natalia Witnik, resocjalizacja I MU oraz Przemysław Kupilas, informatyka II. Gratulujemy!

ROZRYWKA 4 6

3 7 2 1 4 6 8 3

9 9 1 6 1 4 2 3 4 9 3 6 8 9 7 3 8 3 9 7

7 4 5 8 9 8 2 8 2 9 5 5 1 6

1 3 5

7 5 3 4 3

8 4 5 9

4 7 9 7 8 3 1

8 8 3

1 1 2 5 8 5

1 9 2 8 9 5 1 9 8 6

1 3 1 5 7

ZNAJDŹ 12 RÓŻNIC

21


KALENDARIUM DATA

WYDARZENIE

KATEGORIA

MIEJSCE

WSTĘP

22-24 stycznia godz. 19.00

„Skąpiec"

Spektakl kameralny

Teatr Polski Bydgoszcz ul. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

25-26 stycznia godz. 19.00; 18.00

„Historie bydgoskie”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz ul. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

29-31 stycznia godz. 19.00

„Wiśniowy sad"

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz ul. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

1-2 lutego godz. 11.00 i 12.30; 11.00

„Mleko”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

1-2 lutego godz. 19.00; 18.00

„Wiśniowy sad”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

7-9 lutego godz. 19.0; 19.00; 18.00

„Wesele”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

13-14 lutego godz. 19.00

„Podróż zimowa”

Spektakl kameralny

Teatr Polski Bydgoszcz ul. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

14-16 lutego godz. 17.00; 17.00; 11.00

„Plastusiowy pamiętnik”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz ul. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

19-22 lutego godz. 10.00; 11.00 (sobota)

„Opowieści zimowe”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

21-23 lutego godz. 19.00; 19.00; 18.00

„Historie bydgoskie”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

27-28 lutego godz. 10.00

„Plastusiowy pamiętnik”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

27-28 lutego godz. 19.00

„Wiśniowy sad”

Spektakl

Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz

Korekta: Magdalena Banasiak, Agnieszka Ciekot, Karol Ebertowski, Urszula Gąsior, Angelika Jesionek, Piotr Ossowski, Patrycja Ziemińska Redakcja: Agnieszka Ciekot, Daniel Czaja, Karolina Czajkowska, Milena LewandowskaFlorczyk, Piotr Ossowski, Łukasz Płaczkowski, Redaktor naczelna: Urszula Gąsior Zastępca redaktor naczelnej: Aleksandra Kreja Grzegorz Porazik, Maja Przybylska, Agnieszka Koordynator i korekta: dr Aleksandra Norkowska Szlachcikowska, Żaneta Szlachcikowska, Joanna Wieczorek

22

Okładka: Maja Przybylska, oprawa


Camerimage / RELACJA

23


RECENZJA / Płyta

24

STYCZEŃ/LUTY 2014


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.