2016 06 19 302 12

Page 1

Ja Jestem Zmartwychwstaniem Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 12 (302) 19 czerwca 2016 r.

W poprzednią sobotę pożegnalną mszę św. odprawił ks. proboszcz Adam Błyszcz. Podziękowaniom nie było końca. Dziś z kolei mszą św. o godz. 11.00 żegna się ks. Tomsz Sułkowski. Fot. A. Ciereszko

Liturgia słowa Ewangelia wg św. Łukasza (Łk 9, 18-24) Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».

W tym numerze polecamy:  Księdza Tomasza żegna młodzież – str. 9,  Rozmowa podsumowująca 10-letnią posługę księdza proboszcza– str. 4,  Nowi nadzwyczajni szafarze komunii św. i relacje z innych wydarzeń – od str. 17,  Ciekawy film, ważne wydarzenia – str. 26-28.


List do parafian Moi Drodzy, to ostatni, przedwakacyjny numer gazety parafialnej, a zatem również ostatni mój list (to właściwie taka formuła felietonu, którą nazwałem listem). Ostatni w podwójnym tego słowa znaczeniu. Gdyż to również ostatni mój list przed moim odejściem z wildeckiej parafii zmartwychwstańców. Jak ostatni, to człowiek chciałby to wszystko jakoś wyjątkowo, szczególnie napisać, bo wydaje mu się, że każde słowo na wagę złota. Czy ja wiem? Może zacznijmy od kolejnej (już piątej) Gali Orłów w Szkole Podstawowej nr 5. Fantastyczna impreza na zakończenie roku szkolnego wymyślona przez panią wicedyrektor Renatę Grzegorzewicz– Zielony. Kiedy przed kilku laty zostałem zaproszony, aby wręczyć najlepszemu humaniście szkoły dyplom i nagrodę, to pomyślałem, że to kolejna impreza, która promuje prymusów (w podtekście kujonów – sam nim byłem, więc wiem, o czym mówię). Zdziwiłem się. To taka uroczystość, która promuje nie tylko tych, co są uzdolnieni w określonych przedmiotach, ale także tych, co pracowici (talent to jednak nie wszystko), wrażliwi, zdeterminowani. Miło mi było wśród nominowanych i wyróżnionych dostrzec naszych ministrantów (jak chociażby Michasia Robaszyńskiego) czy Agatkę Koncę (z Campanelli). A teraz chciałbym się na chwilę odnieść do sobotniego pożegnania. Dziękuję tym wszystkim, którzy odpowiedzieli na moje zaproszenie. Zaskoczyła mnie (i chyba nie tylko) Wasza obecność. Dziękuję za wszelkie słowa życzliwości i sympatii, za każdy gest wsparcia. Tego dnia zostałem powalony Waszą dobrocią! Dziękuję za przyniesione ciasto, sałatki (niestety, nie załapałem się na moją ulubioną snieżankę, robioną przez panią Emilię), Romkowi i Ani za fantastyczny tort. Dziękuję wspólnotom za przygotowanie tej pożegnalnej Eucharystii. Bóg zapłać. Jak zawsze z sympatią o. Adam CR PS W chłodniejsze dni ubierajcie się cieplej. Dbajcie o siebie. Mnie to zawsze powtarzali pani Ania z panem Janem. Dostałem od nich nawet czapkę na takie zimowe dni. Dbajcie o siebie.

Rozważanie nad Ewangelią Wspólnoty GALILEA

Syn człowieczy musi wiele wycierpieć i zostanie zabity (Łk 9,18-24) To jest droga do poznania Boga i Jego wielkiej Miłości do nas wszystkich. Przyjąć tę wielką ofiarę miłości nie jest tak łatwo. Wierzysz w miłość? Czy wierzysz, że może być człowiek na świecie, który potrafi zrobić coś dla ciebie, a nie dla swojego interesu? Pozór miłości może okazać tylko człowiek, przez swoją egoistyczną, interesowną, grubiańską naturę. Nie Bóg, który cię kocha zawsze. Nawet gdy Go zawodzisz i błądzisz – kocha; kocha cię takim, jakim jesteś, bezinteresownie. Nigdy nie dostajemy cierpienia więcej, niż byśmy unieść zdołali, ile możemy znieść, tego my sami nie wiemy, wie tylko On. A czy umiemy przyjąć cierpienie, które wpisane jest w plan naszego zbawienia, w Boski plan całego stworzenia? Nasze widzenie jest ograniczone, a losy wszystkich ludzi są objęte Bożym widzeniem, Bożym sercem, Bożym miłosierdziem, nieskończenie większym niż nasze. Czy umiemy przyjąć tę wielką miłość spływającą na nas z krzyża? Czy słyszymy słowa Jezusa: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!”. Jezus jest zawsze przy tobie, nawet gdy tobie się wydaje że Go nie ma, zaprasza, byś z całą ufnością poszedł za Nim. On nigdy cię nie zawiedzie, zaufaj Mu. Nie odrzucaj Bożej miłości, miłości ludzi, wszelkiego bezinteresownego dobra, które jest warunkiem naszego człowieczeństwa – naszego zbawienia. Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, Za Tobą tęskni moje ciało, Jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody. | ANIA LIPOWICZ

W czwartek po godz. 17 karetka zabrała ks. proboszcza do szpitala. Stan księdza proboszcza jest stabilny, ale wymaga spokoju i odpoczynku. Trwajmy w modlitwie, tej nigdy za wiele. Strona 2


Z życia parafii

Myśli o miłosierdziu Miłosierdzie Boga nie jest więc jakąś abstrakcyjną ideą, ale jest konkretnym faktem, dzięki któremu On objawia swoją miłość ojcowską i matczyną, która wypływa z wnętrzności i zwraca się do syna. Papież Franciszek Bulla Misericordiae Vultus

Minęło  W piątek, 3 czerwca, powróciła do Poznania parafialna pielgrzymka (ekumeniczna) po sanktuariach Podlasia. Fotoreportaż na str. 21.  W sobotę, 11 czerwca pięciu naszych parafian przyjęło nominację na nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii. Informacje na str. 17.  W sobotę, 11 czerwca o godz. 16 ks. Adam odprawił pożegnalną mszę św. w intencji parafian. 31 lipca kończy swoją posługę w naszej parafii.  W miniony czwartek godz. 17 rozpoczęło się spotkanie Rady Parafialnej z przyszłym ks. proboszczem ks. Stanisławem Pankiewiczem CR. Przerwał je wypadek z ks. Adamem Błyszczem, do którego wezwano karetkę. Informacje finansowe: taca z niedzieli 5 czerwca wyniosła 2 470 zł, a z niedzieli 12 czerwca2 825 zł. Wszystkim ofiarodawcom składamy serdecznie podziękowania.

Nadejdzie  Do końca miesiąca zapraszamy na nabożeństwa czerwcowe: w dni powszednie o godz. 18, zaś w niedziele i uroczystości o godz. 18.30.  W czwartek, 30 czerwca, zapraszamy na mszę św. o godz. 18.30. Po niej w Sali Portretowej zostanie odsłonięty portret Sługi Bożego Piotra Semenenki 19-6-2016

CR i Sługi Bożego Hieronima Kajsiewicza CR, współzałożycieli Zgromadzenia Zmartwychwstańców. W ten sposób, dzięki życzliwości p. Ludomira Gałdowskiego, Sala Portretowa będzie salą portretów. Od 1 lipca rozpoczynamy organizowanie wyprawki szkolnej dla dzieci z Domu Dziecka w Kosewie. Termin lipcowego pobytu czwórki dzieci z tego ośrodka zostanie podany w późniejszym terminie. Już teraz zachęcamy parafian, aby wesprzeć ich pobyt. Ofiary można składać do skarbony św. Antoniego. 1 lipca przypada pierwszy piątek miesiąca. O godz. 8.30 nabożeństwo wynagradzające Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, a o 15 Godzina Miłosierdzia. 2 lipca przypada pierwsza sobota miesiąca. O godz. 8.30 nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi. W każdy czwartek od godz. 15 do 21 zapraszamy na adorację Najświętszego Sakramentu. Na zakończenie adoracji odmawiamy kompletę. Każdego 13. dnia miesiąca o godz. 18.30 msza św. w intencji Ojca Świętego, kapłanów, ojczyzny i społeczności

Radia Maryja.  Każdego 25. dnia miesiąca o godz. 18.30 msza św. w intencji dzieła duchowej adopcji dziecka poczętego. |

Kalendarz liturgiczny 20 VI – poniedziałek 2 Krl 17, 5-8. 13-15a. 18; Mt 7, 1-5 21 VI – wtorek, św. Alojzego Gonzagi, zak. 2 Krl 19, 9b-11. 14-21. 31-35a. 36; Mt 7, 6. 12-14 22 VI – środa 2 Krl 22, 8-13;23, 1-3; Mt 7, 15-20 23 VI – czwartek 2 Krl 24, 8-17; Mt 7, 21-29 24 VI – piątek, Narodzenie św. Jana Chrzciciela Iz 49, 1-6; Dz 13, 22-26; Łk 1, 5766. 80 25 VI – sobota, NMP Świętogórskiej z Gostynia Syr 24, 1-4. 8-12. 19-22; Łk 1, 2638 26 VI – 13. niedziela zwykła 1 Krl 19, 16b. 19-21; Ga 5, 1. 1318; Łk 9, 51-62 27 VI – poniedziałek Am 2, 6-10; 13-16; Mt 8, 18-22 28 VI – wtorek św. Ireneusza, bp. i m. Am 3, 1-18; 11-12; Mt 8, 23-27 29 VI – środa, św. app. Piotra i Pawła Dz 12, 1-11; 2 Tm 4, 6-9. 17-18; Mt 16, 13-19 30 VI – czwartek Am 7,10-17; Mt 9, 1-8 1 VII – piątek Am 8, 4-6. 9-12; Mt 9, 9-13 2 VII – sobota Am 9, 11-15; Mt 9, 14-17 3 VII – 14. niedziela zwykła Iz 66, 10-14c; Ga 6, 14-18; Łk 10, 1-12. 17-20 |

Redakcja „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” dziękuje za wszelkie ofiary składane do skarbony w dniu ukazania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwutygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.plna której publikujemy wszystkie numery – w kolorze. Strona 3


Z życia parafii

Dobrych

10 lat Z ks. proboszczem Adamem Błyszczem na zakończenie jego posługi na Wildzie rozmawia Romana Zygmunt. Często coś ostatnio rozmawiamy… Tak. Niespodziewanie. Takie życie. Spodziewałeś się, że już w tym roku przyjdzie Ci zamykać ten 10-letni okres wildecki swojego zakonnego życia? Nie, nie. Myślałem, że jeszcze dwa lata będę mógł popracować. My tym bardziej. Skoro więc już jesteśmy postawieni przed faktem dokonanym, to podsumujmy nieco. Jakie to było 10 lat? To chyba najważniejsze 10 lat w moim życiu, tak myślę. Po raz pierwszy za coś od samego początku do końca byłem odpowiedzialny i mogłem to kształtować według własnego widzenia, wizji. To jest na pewno coś ważnego. Generalnie myślę, że było to 10 dobrych lat. Pewnie, zawsze można coś lepiej zrobić. Ale myślę, że były to dobre lata dla mnie i dla osób, z którymi pracowałem, mam nadzieję. Sądząc po tej reakcji po Twoim odwołaniu, to niewątpliwie. Jak Ci się współpracowało z Radą Parafialną – tą duszpasterską i ekonomiczną? Czy miały swój wkład w tę Twoją wizję? Pewnie trzeba by sięgnąć do tego, co mówiłem we wrześniu 10 lat temu, gdy rozpoczynałem posługę i zobaczyć. W tej mojej posłudze bardzo mocno stawiam na udział świeckich, tych osób, które identyfikują się z Kościołem, ze swoją parafią, ze swoim chrztem i chcą za to wziąć odpowiedzialność. Więc ta współpraca z Radą była dobra, choć nie ulega wątpliwości, że mogła być lepsza – to uwaga pod moim adresem. Mogliśmy pewne rzeczy robić intensywniej. Dwa-trzy lata temu próbowałem wypracować schemat polegający na podziale Rady na komisje tematyczne, tak by one pchały życie parafii do przodu. W ostatnim roku gdzieś to zanikło. Strona 4

Fot. Adam Ciereszko

Takim momentem kluczowym było 90-lecie parafii i na to próbowaliśmy się sprężyć i zmobilizować. Jak się odnajdywałeś w roli administratora parafii? Nietrudno było zauważyć, że duszpasterstwo to Twój żywioł. Tyle że w polskim Kościele wymaga się od proboszcza bycia jednocześnie – i najlepiej równie dobrze – administratorem, zarządcą i może jeszcze budowniczym. Ja tu się oceniasz? Człowiekiem renesansu to ja nie jestem…. [śmiech] W związku z tym ten aspekt na pewno kulał, jestem świadomy. A myślisz, że w polskim Kościele, diecezjalnym czy tym zakonnym, jest miejsce na to, by poważni ludzie w radzie ekonomicznej nie byli tylko ciałem doradczym i skrzynką kontaktów do firm budowlanych, ale osobami decyzyjnymi, wyręczającymi księdza proboszcza? Ale ja to wsparcie miałem. Wszyscy znamy pana Hieronima Olejniczaka, żartobliwie nazywanego świeckim proboszczem parafii, bo to osoba, która przejęła na siebie – to źle zabrzmi – nadzór administracyjny. Jak się coś psuje, sypie, coś trzeba naprawić, zorganizować ekipę, to pan Hieronim do spółki z panem Andrzejem Spalonym to robili. W ostatnich dwóch latach właśnie dzięki wsparciu całej Rady Ekonomicznej mogłem się zająć niemal wyłącznie duszpasterstwem.


Wywiad Tak, ale w dalszym ciągu decyzje odejmuje i podpisy składa ksiądz proboszcz. Świeccy nic sami nie mogą. Myślę, że to jeszcze nie ten moment w Kościele w Polsce. Trzeba poczekać kilkanaście, może 20-30 lat, a tak będzie. Znamy doskonale przykład Szwajcarii, gdzie sprawami finansowymi i administracyjnymi Zajmuje się wyłącznie świecka Rada Parafialna. Proboszcz jest pasterzem, a nie budowlańcem. Myślę, że w Polsce jeszcze żyjemy według starego modelu, ale on powoli odchodzi do lamusa. Odchodzi, bo świat, który nas otacza, jest już troszeczkę inaczej urządzony, a my, chrześcijanie w nim żyjemy i powoli przenosimy go do Kościoła, nic Kościołowi nie ujmują. Trzeba czasu.

uczeń w Emaus zmęczeni drogą obydwaj siadamy przy stole patrzymy za siebie on widzi gaje oliwne i Judę, który całując go ledwo słyszy przyjacielu mnie zaś miasto tłucze się po głowie nieobecni zaczynamy rozmowę pamiętaj o nich jak w litanii szepczę imiona na samym końcu tam gdzie zazwyczaj baranku boży dodaję siebie jak niechcianego bękarta wstaję odchodzę on pozostaje z rachunkiem za niedokończoną wieczerzę Kochani, dziękując za dziesięć wspólnej drogi, przepraszając za wszelkie uchybienia w miłości, prosząc Was o modlitwę w mojej intencji o. Adam CR Poznań - Wilda, 11 czerwca 2016r.

Przyszedłeś tu z pewną wizją parafii wielkomiejskiej w określonym otoczeniu, w jakim przyszło nam żyć i głosić Słowo Boże – parafii robotniczej w trakcie dużych przemian społecznych. Na pewno trafiłeś z nią do sporej części środowiska – przez te lata do parafii wróciło wiele osób, które zmęczyły poprzednie rządy, wiele osób spoza parafii odkryło ją przez propozycje wspólnot, wydarzeń. Zapytam jednak przewrotnie: do kogo – według Ciebie – ta wizja nie trafiła? Przede wszystkim nie trafiła do duchowieństwa, tak mi się wydaje. Moja wizja była oparta na zaproszeniu świeckich – mówieniu im, że to wasz dom i wasza odpowiedzialność. Pierwszą grupą, do której to nie trafiło, są duchowni. My księża jesteśmy wciąż jeszcze przywiązani do takiego dystrybucyjnego modelu parafii: odprawić mszę świętą, udzielić sakramentu namaszczenia chorych, wyspowiadać. Pierwsza Komunia Święta, bierzmowanie. Już niekoniecznie codziennie powiedzieć kilka słów homilii. Po odpuście usiąść przy dwóch osobnych stołach. Dwa światy. Twoi współbracia? Tak, też. tak myślę. Ale mówię to bez żalu.

19-6-2016

Czy objawem tego był na przykład fakt słabego zaangażowania w życie wspólnoty innych księży zmartwychwstańców? Słyszałam liczne głosy krytyki tego, że jeśli dany ksiądz nie prowadzi określonego nabożeństwa czy spotkania, to już nie pojawi się na nim, tak jakby to nie działo się w jego domu. To bardziej pytanie do tych księży, a nie do mnie. Świeccy patrzą na to bardziej na zasadzie, że jaki pan, taki kram. Jako proboszcz nie możesz tego wymagać? Obawiam się, że to szerszy problem, dotyczący całego zgromadzenia, a myślę, że nawet innych zakonów czy diecezji, i wolałbym w tej chwili

w to nie wnikać. Mamy na przykład w domu ks. Lucjana, który mimo podeszłego wieku bez świeckich nie może żyć, lgnie do nich. Ale znam też księży w całym zgromadzeniu, którym świeccy wadzą, są im balastem. Na pewno to nie jest kwestia generacji, ale nie wiem, skąd to się szerzej bierze. Bo może ci księża traktują posługę jak pracę od.. do, a nie jako posługę… Ksiądz Lucjan jak już wejdzie do konfesjonału, to trzeba go czasem końmi z niego wyciągać. Doceniamy to, naprawdę. Ale skoro już przy skargach jesteśmy, to wiernym wadzi to, że księża w tej parafii są słabo dostępni dla wiernych – że po mszy trudno ich złapać, kancelaria czynna w mało przyjaznych godzinach dla większości pracujących wiernych. Odprawiacie mszę i rozpływacie się jak kamfora w przestrzeniach domu. Dokąd tak się spieszycie? Tak, już to słyszałem. Generalnie to jest tak, że mój numer telefonu jest dostępny w Internecie, można do mnie dzwonić cały czas, co nie oznacza, że zawsze odbiorę telefon. Jak kto chce się ze mną spotkać, to można się umówić. Broniąc się nieco przed tym zarzutem, czasami żartuję, że Poznań to takie miasto, w którym ludzie w nieStrona 5


Z życia parafii dzielę nie jedzą obiadu. Mówię w ten sposób, bo wielu parafian przychodzi po mszy św. w niedzielę załatwiać sprawy. Parafianie też powinni uszanować, że choć raz w tygodniu mogę zniknąć – ja i moi bracia – i usiąść wspólnie przy jednym stole. Natomiast przebija się w tym taka mentalność, która mówi, że jak już jestem w niedzielę w południe w kościele, to przy okazji załatwię parę spraw. Powiedziałbym tak: wysil się człowieku, by nie załatwiać czegoś przy okazji swojej niedzielnej mszy, a kosztem mojego obiadu, tylko przyjdź specjalnie. To jeszcze o jednym cieniu tego 10-lecia: brak kapłana w konfesjonale w dni lub godziny, kiedy wierni mieli prawo się spodziewać spowiednika, na przykład eucharystyczne dni miesiąca. Tak, to na pewno taka sprawa, z którą będzie musiał się zmierzyć mój następca. Msze o 19.00 zgromadziły określoną grupę wiernych – stworzyły swoistą subwspólnotę w ramach parafii, która doceniała Twoje kazania. Okazuje się jednak, że dla niektórych Twoja homiletyka była „przeintelektualizowana”. Jak połączyć te dwa dosyć różne, skrajne stanowiska, w ramach jednej wspólnoty? Nie jestem w stanie się zgodzić z tym, by moje kazania były przeintelektualizowane. Prawda jest taka, że pierwszym adresatem kazania, które głoszę – to brzmi paradoksalnie – jestem ja. Mówię je do siebie, próbuję odpowiedzieć na pytania, które mnie dręczą. Kolejnymi są moi przyjaciele – mówię do nich. Tych kazań by nie było, gdyby nie rozmowy, które toczyłem z przyjaciółmi w ciągu tygodnia czy minionego miesiąca. To nie jest tak, że oni mi zadają temat, chociaż w przypadku kazań katechetycznych tak bywało. To ich pytania i wątpliwości staja się inspiracja dla moich przemyśleń. Kaznodzieja nie istnieje bez ludzi, do których mówi. To brzmi być może paradoksalnie, bo źródłem przepowiadania jest Słowo Boże, ale to Słowo jest odniesione do konkretnych ludzi. I jak się nie ma ich przed sobą, tych osób, z którymi można porozmawiać, którzy mają wątpliwości, którzy stawiają pytania. Bez nich nie ma kaznodziejstwa. Ale te kazania nie są przeintelektualizowane. To nie tak. Kogo zatem najczęściej miałeś przed oczami, mówiąc do nas? To taka świętej pamięci pani Stasia, której mąż cierpiał na głęboką depresję. Mąż nikogo nie akceptował, więc ona była do niego – przepraszam, że tak powiem – przykuta. Choć sama schorowana, starała się jak najpiękniej żyć. Chodziłem do nich z Komunią św. Mam przed oczyma panią Hanię, do której mamy chodziłem. Pani Hania z mężem zawsze byli na 12.30 lub 19, zmieniając się, bo ktoś w domu musiał zostać z jej mamą. Mam przed oczyma Romka, który bardzo Strona 6

Przypominamy 10 lat probostwa ks. Adama Błyszcza poza bogatym życiem wspólnotowym to:            

             

Napisanie i wydanie wspólnej książki parafian z okazji 85-lecia, chyba ewenement na skalę krajową, „Wpisani w Zmartwychwstanie” Huczne i uroczyste obchody 85- i 90-lecia (liczni oficjele ze Zgromadzenia, również zza granicy) Medale dla zasłużonych parafian (kilkukrotnie) Kaplica medytacji Tablica pamiątkowa dla ks. Hanzewniaka Obraz Jana Pawła II we wnętrzu świątyni Sala Portretowa – portret Sługi Bożego B. Jańskiego Kolacje wielkopostne Cykl audycji radiowych nt. spuścizny Bogdana Jańskiego Transmisje mszy św. dla Radia Maryja i TV Trwam i TV Polonia oraz Radia Emaus Kazania katechetyczne na ustalone z Radą Parafialna tematy Publikacje, m.in. „Sakramenty”, „Pięć warunków dobrej spowiedzi”, „Pięć przykazań kościelnych”, „Ochrzcić i wychować świadomie”, „Różaniec z o. Semenenką”, „Piszę w wierze”, „Lectio Divina” Pozyskanie relikwii Jana Pawła II Agapy na dziedzińcu integrujące parafian Droga krzyżowa ulicami parafii Pielgrzymki – jubileuszowa do Rzymu, do Berlina, do Zielonej Góry i Świebodzina, po podlaskich sanktuariach Prace nad reaktywacją cmentarza przy Samotnej Remont drzwi, współfinansowany z budżetu miasta Remont organów Naprawa schodów do kościoła Posadzenie dębu katyńskiego Uporządkowanie i renowacja kapliczki przy ul. Dolna Wilda Odnowienie Groty NMP System multimedialny do wyświetlania tekstów (zasponsorowany) System multimedialny i nagłośnienie w Sali Portretowej (kino parafialne) Odświeżenie wnętrz, nowe nagłośnienie i nowy sprzęt grający w kaplicy, która przez część roku pełni rolę kościoła codziennego Współpraca z samorządem lokalnym (ROW), Volkswagen Poznań, Fundacją .SPOT i centrum GreenPoint oraz rzeszą anonimowych sponsorów.


Wywiad

Rekolekcje ks. Isakowicza-Zaleskiego, o. Karola Meisnera OSB, ks. Artura Nowaka, o. Jana Góry OP, s. Małgorzaty Chmielewskiej, o. dra Jacka Salija OP, o. Ksawerego Knotza, ks. Jordana Śliwińskiego OFMCap, abpa Stanisława Gądeckiego zaproszenie ks. Jana Kaczkowskiego (choroba i śmierć przeszkodziły w realizacji dzieła).

Wystawy:  fotograficzna Marty Harasimowicz-Lewandowskiej nt. życia wspólnot  Redemptoris Missio  fotograficzna o cmentarzu Samotnej Marty Harasimowicz-Lewandowskiej  fotograficzna Adama Ciereszki po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie  fotograficzna o sanktuariach pod opieką księży zmartwychwstańców  ikon  fotograficzna o dawnej Wildzie (dr Magdalena Mrugalska-Banaszak), o Wildzie w czasach PRL-u  poświęcona życiu Sługi Bożego Bogdana Jańskiego  ornatów i szat liturgicznych (Emilia Przybecka) i inne liczne wydarzenia kulturalne i inne eventy (koncerty, przedstawienia, gra miejska, Silent Sky Project).

Spotkania     

wieczory autorskie z poetą ks. Kazimierzem Wójtowiczem CR, dr Magdaleną Mrugalską-Banaszak, ks. Kubą Marchewiczem psycholog dr Jolantą Próchniewicz z publicystą Tomaszem Terlikowskim z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim pp. Pulikowskimi (uczestnikami synodu)

Pomoc dla:         

rodziców chorych bliźniaków Adasia i Stefka domu dziecka w Kosewie – zbieranie wyprawki, wakacje w Poznaniu w tutejszym domu zakonnym dzieci ze szkoły podst. nr V (obiady) szpitali – dwa razy w ciągu roku jałmużna krwi podopiecznych Caritas - zbiórki żywności filipińskich pracowników HCP (zbiórka pieniędzy, by mieli z czym wrócić do domów) uzależnionych i ich rodzin (terapeutka Marlena Grobecka) potrzebujących pomocy prawnej (dyżury prawnika) Oli Piotr po wypadku.

Więcej nie pamiętamy 19-6-2016

się stara, aby Paweł – jego syn był wierzącym człowiekem… Wiele takich osób mam przed oczyma. Co było najważniejsze dla Ciebie przez te 10 lat? Co Ciebie każdego dnia tej niełatwej posługi motywowało do wstawania? Jeśli chodzi o motyw wstawania, budzenia się, to przychodzą mi na myśl pierwsze niedziele miesiąca, bo to są takie dni, kiedy jest wiele mszy, mam zawsze spotkanie ze Wspólnotą Związków Niesakramentalnych i jest jeszcze Wspólnota Burego Misia. Ilekroć rano się budziłem, to zaczynałem dzień jeszcze w łóżku od modlitwy Pod Twoją obronę z intencją, żebym ten dzień przeżył. I jak się kończył, to byłem przeszczęśliwy. Mimo że akurat wspólnota osób żyjących w związkach nieformalnych to Twoje oczko w głowie. Tak, to wspólnota, która dała mi bardzo wiele, która przeorganizowała moje widzenie Kościoła. Pytałaś, kto nie był adresatem mojej propozycji duszpasterskiej. Wspomniałem duchowieństwo na pierwszym miejscu. Na drugim powiedziałbym, że to osoby, które chcą żyć w czarno-białym Kościele, poukładanym. Ale takiego Kościoła nie ma. Weźmy na przykład taką sytuację (z naszej parafii): pan X może być chrzestnym, bo jest ochrzczony, bierzmowany i ma ślub kościelny, co prawda pan X nie chodzi do kościoła ani się nie modli, ale może być chrzestnym, bo spełnia warunki formalne. Ale trzeba też widzieć pana Zbyszka, który co niedzielę jest w kościele z żoną i córką, w pierwszej ławce, modlą się, również w domu, jak wyjeżdżają na wakacje, to proszę o błogosławieństwo na podróż, ale pan Zbyszek nie może być chrzestnym, bo żyje w związku niesakramentalnym. To jest coś, o czym była mowa na jednym z moich kazań – czy chcemy Kościoła, który prezentuje Jezusa, dotykając mar, chociaż tego nie musi robić, żeby wskrzesić młodzieńca z Nain. Ten gest czyni Jezusa nieczystym, wykluczonym, odseparowanym od Przymierza. Myślę więc, że osoby szukające czarnobiałego Kościoła są zawiedzione moją propozycją. Umknęło nam takie zadziwiające zdanie z najnowszej adhortacji papieża Franciszka, że nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej. Zatem osoby tęskniące za czarno-białym Kościołem i sprzeciwiające się temu, co z uporem starałeś się tu wprowadzać, to również te nieakceptujące nauczania Papieża Franciszka. To dla mnie zaszczyt, że mnie tak porównujesz i cieszy mnie, że udało mi się gdzieś tam wpisać w nauczanie Papieża Franciszka. W takim towarzystwie można iść nawet do piekła [śmiech]. Strona 7


Z życia parafii Wiadomo, że zgromadzenie zakonne to niekoniecznie miejsce na realizowanie swoich ambicji, ale co chciałbyś robić, kończąc posługę w tak dużej i wymagającej parafii, gdybyś miał prawo głosu i decyzji? To chciałbym tu jeszcze zostać. Ale nikt Cię o to nie zapytał? Nie, nikt nie zapytał ani o to, ani czego chcę. To jest trudny moment w moim życiu. Jestem już świadomy i moich ograniczeń, i moich zalet, i moich słabości i tego wszystkiego, co można zrobić. W tej chwili wydaje się, że nie jestem tego w stanie organizować wespół z moją wspólnota zakonną. Wiec wydaje się, że po 29 latach musimy się rozstać. Rozmawiając z prowincjałem, o. Krzysztofem, powiedziałem mu, byśmy spróbowali to zrobić tak jak Abraham z Lotem, czyli ze spokojem i wielkodusznością: jak wy w prawo, to ja w lewo, jak wy w lewo, to ja w prawo. Zobaczymy, co czas pokaże, co przyniesie. Jeden z tych wyborów nie przyniesie życia – Lot przegrał. Teraz pytanie, czy to ja jestem Lotem, czy polska prowincja Zgromadzenia? Czemu zatem zgromadzenie tej potrzeby nie dostrzegło? Traci przecież konkretny człowiek – Ty, traci ogromnie nasza wspólnota, traci też – w naszej opinii – Zgromadzenie. Daliśmy tego wyraz już nie tylko w rozmowie z prowincjałem. W mojej rozmowie nie padło pytanie „dlaczego”. Nikt do czasu tej rozmowy nie pochylił się nad tym, co dalej z nami – mną i identycznie potraktowanym moim przyjacielem Dariuszem z Sosnowca. Nie chcę, by we mnie rosły jakieś negatywne emocje, bo to nic nie da. To nie jest żadna buta ani pycha z mojej strony, staram się to rozczytać… Jasne jest, że Pan Bóg potrafi pisać prosto na krzywych liniach ludzkich. Ja niczego nie przekreślam. Jeśli się pomyliłem, to jestem przekonany, że Pan Bóg da mi sposobność, bym przejrzał na oczy. Ale na dzień dzisiejszy ja uważam, że się nie pomyliłem. Co po 1 sierpnia będzie robił ekszakonnik z 21-letnim stażem kapłańskim, wielkomiejskim i włoskim doświadczeniem duszpasterskim, publicysta i autor? Dwie rzeczy chciałbym skończyć. Cały czas pracuje nad książką o miłosierdziu i miłości. Jedno z wydawnictw katolickich jest tym zainteresowane. A druga rzecz, to chciałbym zebrać te 10 lat swoich doświadczeń duszpasterstwa związków niesakramentalnych w książkę. A do „JJZ” byś pisał? Jeżeli ksiądz proboszcz, który tu przyjdzie, będzie sobie życzył. A nas czytać? Was będę czytał! Nie chciałby jednak stwarzać żadnej takiej sytuacji, w której mój następca czułby się niekomfortowo. Nowego księdza proboszcza trzeba przyjąć, mu pomóc, bo parafia jest skomplikowana, w niej przecina się kilka różnych spraw. To parafia miejska, różne środowiska, różne problemy… Na pewno na Facebooku będę publikować lectio divina. Jeśli ksiądz proboszcz będzie sobie życzył, to zawsze coś napiszę do tej gazety. A czytać będę na pewno. Rozmowa przeprowadzona 7 czerwca 2015 r.

Strona 8

Od redakcji

Dziękuję Wszystkim Czytelnikom, którzy tak entuzjastycznie i pozytywnie zareagowali na nasz tekst na temat odwołania ks. proboszcza Błyszcza („Ja Jestem Zmartwychwstaniem 11 (301)/2016), składam serdeczne podziękowania. Te połączone głosy przekazaliśmy już wyżej – do Domu Generalnego. Jednocześnie zapewniam: nasze pismo będzie ukazywać się nadal, w niezmienionej formie, choć na pewno dotkliwy okaże się brak pióra ks. Adama Błyszcza na naszych łamach. Zapraszam do współpracy osoby, które potrafią pisać i chciałyby poświęcić nieco czasu na tworzenie naszego pisma: pisanie relacji, rozmowy z ludźmi itp. Tymczasem robimy sobie przerwę – wracamy po wakacjach, we wrześniu. Życzę wszystkim udanego wypoczynku. Romana Zygmunt


Z życia parafii

Tak szybko minęły te cztery lata… Cztery lata temu po odejściu ks. Artura byliśmy pełni wątpliwości, kto go zastąpi. Denerwowaliśmy się, jak będzie wyglądała współpraca nowego Księdza Opiekuna z Załogą Pana Boga i ministrantami. Nasza ciekawość została szybko zaspokojona, ale niepokój nie zniknął, gdy w 2012 roku razem z ks. Sebastianem udaliśmy się na XVI Spotkanie Młodych na Polach Lednickich, gdzie poznaliśmy ks. Tomasza Sułkowskiego, który przybył tam wraz z młodzieżą zmartwychwstańczą z Radziwiłłowa Mazowieckiego. Od razu wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Nie byliśmy pozytywnie nastawieni, bo Jego grobowa mina odstraszała wszystkich. Po przybyciu na Wildę księdzu powierzone zostały wspólnoty: ministranci, Załoga Pana Boga bierzmowani i dzieci pierwszokomunijne. Rozpoczął również pracę katechetyczną w V Liceum Ogólnokształcącym. Na początku swojej posługi w naszej parafii wprowadził wiele zmian, które później w pozytywny sposób wpłynęły na wspólnoty dzieci i młodzieży. Przez te cztery lata wspólnota ministrantów podwoiła swoją liczebność. Ksiądz Tomasz zadbał także o schludny i jednolity wygląd wszystkich swoich podopiecznych. Wprowadził nowe komże, kolorowe sukienki oraz cingula dla lektorów. Nie zapomniał także o strojach sportowych. Zarówno młodsi, jak i starsi rewelacyjnie prezentowali się na boiskach zmartwychwstańczych parafii podczas Mini-Emaus. Dumnie reprezentowali poznańską Wildę w koszulkach z logo dobroczyńców, którzy wsparli tę inicjatywę. Kolejną zmianą było odnowienie salki ministranckiej. W ostatnim czasie została wymieniona podłoga oraz meble. Nieco wcześniej pojawiły się tam sprzęty elektroniczne, a na ścianach graffiti z symbolami religijnymi oraz młodzieżowymi i zdjęcia ze wspólnych mszy czy wyjazdów. Nasz Opiekun stworzył w tym miejscu bardzo ciepłą i rodzinną atmosferę, a młodzi chętnie spędzają tam czas. Ks. Tomasz kontynuował sprzedaż kadzidełek i zbiórki pieniężne w Uroczystość Chrystusa Króla. Z wielką pasją rozpisywał kolejne dni dyżurów na wizytach duszpasterskich. Właśnie dzięki tym datkom od wiernych udało się zrealizować tyle pięknych przedsięwzięć. Zmianie uległ także statut Liturgicznej Służby Ołtarzy, który 19-6-2016

obowiązywał od 2001 roku. Te znaczące zmiany usprawniają funkcjonowanie wspólnoty ministrantów. Z inicjatywy o. Tomasza, który zaczerpnął ten pomysł z innych parafii, w tym roku zakupiliśmy krótkofalówki (tutaj kierujemy wielki ukłon do Rady Ekonomicznej), które usprawniają wszelkie procesje w naszej wspólnocie parafialnej. Po odejściu ks. Sebastiana pieczę nad Załogą Pana Boga przejął właśnie ks. Tomasz. Okazało się, że był wspaniałym łącznikiem obu wspólnot. Zorganizował zimowisko w Trójmieście, na które pojechały dziewczynki ze scholki, ministranci oraz ich rodzice. Wszyscy staliśmy się wielką rodziną, a przypieczętowaniem było tegoroczne Mini-Emaus, na które pojechaliśmy w podobnym składzie. Ojciec Tomasz jest niesamowitym organizatorem i kierownikiem. Dzieci pierwszokomunijne wraz z rodzicami każdego roku wyjeżdżały na wspólną pielgrzymkę do Lichenia. Wyjazdy nie były jedyną formą scalania dzieciaków i ich rodziców. Ksiądz wyszedł też ze wspaniałą inicjatywą sprzątania parafialnego cmentarza przy ulicy Samotnej, który jest bardzo zaniedbany. W wigilię uroczystości Wszystkich Świętych wszyscy udaliśmy się tam, aby chociaż trochę uporządkować jesienne liście i zapalić znicze na wielu grobach. Poszliśmy także pod krzyż papieski na łęgach dębińskich, aby i tam trochę posprzątać z okazji Dnia Papieskiego. Ojciec Tomasz pokazał nam, jak niewielkim czynem możemy w piękny sposób upamiętnić osoby zmarłe. Mimo że ze wspólnotą ministrantów był związany dłużej i była ona bliższa jego sercu ze względu na to, że w dzieciństwie sam nim był, Ksiądz nigdy nie Strona 9


Z życia parafii negował pomysłów Załogi Pana Boga. W tym roku wspólnota powiększyła znacząco swoją liczbę. Zakupiliśmy koszulki, w których wiosną śpiewamy na mszach. Po kilku latach powróciły jasełka, w których wzięły udział dziewczynki, a także młodsi ministranci. Po raz pierwszy zrobiliśmy wieczór patriotyczny, który został bardzo ciepło przyjęty przez parafian. Kiedy przed ostatnim Mini-Emaus dostaliśmy informację o tym, że wszyscy uczestnicy mają przygotować krótki filmik, który prezentowałby wspólnotę parafialną, byliśmy nie mniej zakłopotani jak przed czterema laty. Mieliśmy sto pomysłów na minutę, jednak żaden nie wydawał się tym trafionym. Gdy wreszcie doszliśmy do porozumienia i mieliśmy pewien pomysł, nasz ksiądz „złapał haczyk”. Wszystkie nasze rozmowy kręciły się wokół tego wydarzenia. Nie mieliśmy wiele czasu. Musieliśmy wszystko i wszystkich zorganizować, nakręcić i zmontować w jedną logiczną całość. Ojciec Tomasz idealnie sprawdził się w roli reżysera, scenarzysty i aktora. Rzucał wieloma pomysłami, które wykorzystaliśmy. Wszyscy mieliśmy przy tym niezłą zabawę, a efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Jesteśmy dumni z naszej pracy, ale chyba najbardziej ks. Tomasz, który stwierdził, że podczas majowego weekendu dumnie reprezentowaliśmy parafię. Można śmiało powiedzieć, że było to ukoronowanie jego czteroletniej posługi. Jak widać, nasze początkowe obawy były zupełnie niepotrzebne. Ksiądz Tomek okazał się być bardzo ciepłą i wspaniałą osobą. Darzyliśmy się szacunkiem i sympatią, a wszelkie niesnaski załatwialiśmy szybko i bezboleśnie. Nigdy nie odmówił rozmowy, tej „służbowej”, jak i tej prywatnej. Wielu z nas zawdzięcza Mu bardzo dużo i już zawsze pozostanie w naszych sercach. Nie ma słów, którymi możemy opisać poświęcenie i zaangażowanie podczas tej czteroletniej posługi. Mamy wobec naszego Opiekuna ogromny dług wdzięczności za trud, który wkładał podczas pracy w Poznaniu. Teoretycznie pogodziliśmy się w tym, że od września szykują się niemałe zmiany, ale dotrze to do nas dopiero wtedy, gdy faktycznie zabraknie Go wśród nas na Wildzie. Mimo że nasza współpraca w parafii się kończy, doskonale wszyscy wiemy, że łatwo i szybko się nas nie pozbędzie. Na kolejne lata posługi życzymy wytrwałości, cierpliwości i opieki Matki Bożej. Serdeczne BÓG ZAPŁAĆ! Z wyrazami wdzięczności, ale bardzo smutni Marika Kupijaj i Grzegorz Króliczak

Z życia Zgromadzenia

Zmartwychwstaniec w Radzie Naukowej Biblii

Konferencja Episkopatu Polski zatwierdziła skład nowej redakcji naukowej Biblii Tysiąclecia (wydanie VI), która w ciągu najbliższych lat ma przygotować tłumaczenie Biblii. W tym elitarnym gronie polskich biblistów znalazł się zmartwychwstaniec, ks. dr Andrzej Gieniusz, wykładowca papieskiego uniwersytetu Urbanianum w Rzymie i członek redakcji prestiżowego kwartalnika „Biblica”. Redaktorem naczelnym został mianowany ks. Henryk Witczy. W radzie będą pracowali ponadto ks. Waldemar Chrostowski, ks. Arnold Zawadzki i ks. Marcin Kowalski. Nowe wydanie, które powstaje w wydawnictwie Pallottinum, ma być gotowe za pięć lat. Biblia Tysiąclecia jest Biblią liturgiczną. Opracowywanie kolejnych jej wydań polega w głównej mierze na modyfikacjach w tłumaczeniu – bliższych oryginałom, uwspółcześnieniu języka Biblii i przypisów. | (RED)

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61-501 Poznań tel. 0 61 833-34-62 Strona internetowa: www.poznancr.pl e-mail: wildacr@interia.pl konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498 Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piątku miesiąca) od godz. 16 do 17.30. Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 34 62.

Strona 10


Z życia parafii

Na pożegnanie Chociaż ksiądz Adam będzie przebywał w naszej parafii do końca lipca br., w sobotę 11 czerwca o godz. 16 odprawił uroczystą mszę św. dziękczynną za 10 lat posługi i w intencji wszystkich parafian. O oprawę muzyczną mszy zadbał jak zwykle niezawodny zespół naszych muzyków: organista Tomek, chóry Zmartwychwstanie i Campanelli. Ksiądz proboszcz jak sam przyznał wygłosił najdłuższe kazanie w historii (publikujemy je na str. 13), zresztą przerwane spontanicznymi brawami zasłuchanych i wzruszonych wiernych. Na końcu mszy przedstawiciele wspólnot składali podziękowania ks. Adamowi i wręczali symboliczne prezenty. Podziękowaniom płynącym z serca, wygłoszony nierzadko spontanicznie pod wpływem tych wzruszających chwil zdawało się nie być końca. Zwieńczyły je słowa Hieronima Olejniczaka, który w imieniu Rady Parafialnej szczerze podziękował proboszczowi za 10 lat wyjątkowej posługi. 19-6-2016

Na pamiątkę Wspólne zdjęcie parafian obecnych na pożegnaniu księdza proboszcza wykonał z gzymsu wieży kościelnej wierny naszej parafii fotograf Adam Ciereszko. Na kolorowej fotografii już w formacie A4 rozpoznawalne są świetnie wszystkie twarze. UWAGA: zdjęcie wspólne (są 2 ujęcia) w dowolnym formacie można zamówić w drukarni Euro Print przy ul. Pamiątkowej 19 (róg Rolnej), od poniedziałku do piątku ,w godzinach 9-17. Fotografie kosztują: A5 – 1 zł, A4 – 2 zł. Istnieje możliwość wydruku w dowolnych formatach, również na płótnie (jak obraz) naciągnięty na ramy, jako puzzle i wiele innych możliwości. Zapraszamy do drukarni. | Zatem dopiero po 18. rozpoczęła się agapa na dziedzińcu kościelnym, wspólnie przygotowana przez ks. Adama (autor ponczu) oraz parafian, którzy przynieśli ogromną ilość ciast i sałatek. Kropkę nad Strona 11


Z życia parafii

„i” stanowił tort. A mimo to trudno było się oprzeć wrażeniu, że niektórzy przyszli tego dnia wyłącznie po to by się za darmo najeść, przysmaki ginęły bowiem ze stołów w takim tempie, że po wspólnym pamiątkowym zdjęciu można było już tylko zbierać śmieci… W przyszłości może trzeba będzie przemyśleć formułę poczęstunku, o ile nie chcemy się denerwować mało kulturalnym zachowaniem niektórych – raczej nie czytelników tych słów. Może warto utrudnić przypadkowym osobom taką mało kulturalną konsumpcję poprzez dyżury przy stole do rozdawania poczęstunku, zamiast rozstawiania wszystkiego do dyspozycji… Jako wspólnota chcemy kontynuować tę nową tradycję wspólnych

Strona 12

i nieograniczonych spotkań, ale niech one nie będą źródłem nerwów.  | MŚ Zdjęcia z mszy i z wieży Adam Ciereszko, pozostałe redakcja


Kazanie na pożegnanie

Dziękuję, przepraszam, wyjaśniam, proszę Jak niektórzy z Was wiedzą, mam zwyczaj prowadzenia dziennika (jestem dzieckiem Sługi Bożego Bogdana Jańskiego). Otóż 29 kwietnia 2006 r. zanotowałem, że byłem w Krakowie, że spotkałem się z ojcem prowincjałem (wtedy o. Adamem Piaseckim – wielkim dobroczyńcą tego domu zakonnego) i jego radę prowincjalną, który powiedział mi, że zostałem zatwierdzony na proboszcza parafii wildeckiej, mimo że wobec tej decyzji w polskiej prowincji zmartwychwstańców podniesie się wiele głosów sprzeciwu. Taki był początek tej naszej przygody. Dobrej przygody. Mówiąc dzisiaj do Was, chciałbym, abyście wiedzieli, że rozpoznaję Wasze twarze, Wasze głosy. Nie chciałbym nikogo zlekceważyć ani pominąć. Pamiętam, jak 10 lat temu przyszli do mnie rodzice Patryka, zapłakani i rozbici, i opowiadali mi o synu, który miał 15 lat i utonął w jeziorze. Jego siostra, drobna dziewczynka, kilkadziesiąt minut przed tą tragedią pokłóciła się z bratem piekielnie. Myślę, że do dzisiaj nosi bliznę tamtej kłótni. Ale kto z nas nie kłócił się z rodzeństwem? I pamiętam Remigiusza, który z bratem chciał się przygotować do bierzmowania. Studenci. Po kilku tygodniach od tamtego, myślę, że trochę wymuszonego spotkania, Remigiusz stracił życie na Matterhorn. Bez jego śmierci nie byłoby wspólnoty Nie Jesteś Sam, Ewy i Witka w naszej parafii. Zdaje mi się dzisiaj, że mój początek w tej parafii naznaczony jest śmiercią. Ale on także określony jest przez miłość. Do dzisiaj mam w pamięci ten wieczór, podczas którego Roman krzyczy do mnie, że po kilkunastu latach rozłąki znowu będą z Anią i jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. A ich syn Paweł mówi do mnie, że starzy to wariaci i nic nie poradzi. Gdybym miał wrócić do początków mojej posługi tutaj, to myślę, że jest ona naznaczona enigmą śmierci i miłością, która zwycięża wszystko. Tą miłością, która objawia się w sakramencie małżeństwa, i tą miłością, której dotknąć możemy także w związkach niesakramentalnych. 19-6-2016

Co chciałbym Wam dzisiaj powiedzieć? Przede wszystkim chciałbym Wam podziękować! Daliście mi tak wiele przez te 10 lat, że nie potrafię tego ogarnąć. Myślę o dziewczynach z Campanelli, które swoim śpiewem otwarły mnie na świat muzyki. Nie znałem tego wcześniej! Głębokie ukłony dla pani Beaty. To podziękowanie kieruję także w stronę wielkiego chóru Zmartwychwstanie – będzie mi brakowało „Alleluja” Haendla w Waszym wykonaniu. Pozwólcie, że wspomnę teraz o innych dziełach: świetlica środowiskowa (nazywałem ją zawsze okrętem flagowym naszej parafii – wielki wysiłek Arka, Sebastiana, kontynuowany teraz przez Tomasza oraz Mikołaja, Iwonę, panią Anię, Monikę i Katarzynę z Izą); wspólnota Nie Jesteś Sam – pamiętacie nasz pobyt w Zaniemyślu i ostatnie godziny pani Basi, którą trzeba było wtedy hospitalizować i która po kilku godzinach odeszła. Jej córka dziękowała potem, że mama te ostatnie dni mogła spędzić w gronie przyjaciół; dwutygodnik parafialny „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – do dzisiaj mam przed oczyma tę scenę, kiedy do biura wchodzi drobna, drobniusieńka dziewczyna i mówi, że tę gazetę można robić lepiej. Tak, proszę pani – odpowiadam. I kto to będzie robić – dodaję. Ja, proszę księdza – słyszę. Uważam, że taką parafię jak nasza musi charakteryzować rozwinięte duszpasterstwo małżeństwa i rodziny. To dlatego zależało mi, aby obok wspólnoty związków niesakramentalnych (głębokie ukłony dla Strona 13


Kazanie na pożegnanie Hieronima i Danusi, którzy to wszystko sprowokowali) powstały również Equipes Notre-Dame (pani Mario i panie Wojciechu, gdyby nie Wasze wsparcie, nie byłoby END-u przy parafii – Bóg zapłać!). We wrześniu miała wystartować (i mam nadzieję, że tak będzie) poradnia małżeńska. To propozycja Agaty i Tomasza, którzy dzielnie i z determinacją prowadzą także Dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. Duszpasterstwo małżeństwa i rodziny było moją podstawową troską. Wszystkim, którzy mi pomagali i rozumieli zasadność tych działań – serdecznie dziękuję Współczesna wrażliwość to również otwarcie na nowe ruchy, które dynamizują nasze duszpasterstwo. Bardzo mi zależało, aby w parafii znalazło się miejsce dla takich właśnie propozycji. Stąd obecność Galilei (i to przynosi już pierwsze owoce) oraz Drogi Neokatechumenalnej, do której w sposób szczególny jestem przywiązany. Starałem się wiązać tradycję ze współczesnością. Cieszę się, że cały czas istnieje Żywy Różaniec z panią Anią jako szefową; że pani Elżbieta (pozdrawiam sąsiadkę) prowadzi Parafialną Wspólnotę Modlitwy Wstawienniczej. To są takie dzieła, które nie rzucają się w oczy, niespektakularne, ale z punktu widzenia tożsamości chrześcijanina – fundamentalne, bo chodzi o modlitwę. Przez 10 lat udało nam się prowadzić spotkania w ramach lectio divina. To taka formuła czytania Pisma Świętego, która odpowiada mojej wrażliwości. Osobą, która przez 10 lat uczestniczyła stale w tych spotkaniach, jest Mariola. Bardzo dziękuję za tę wytrwałość. Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jakąś cechą charakterystyczną naszej parafii jest działalność charytatywna. Comiesięczna zbiórka żywności, obiady dla dzieciaków w szkole, wyprawka dla dzieci z Kosewa (od pierwszego lipca ponownie zbieramy dla nich przybory szkolne), gościna tych dzieci w Poznaniu, jałmużna krwi oraz wsparcie dla Adasia i Stefka. Próbuję to jakoś ogarnąć i bardzo dziękuję paniom Kazi, Leokadii, Katarzynie i Małgorzacie oraz Alicji. Bez waszego wysiłku nie byłoby tej całej działalności charytatywnej parafii. Dziękuję p. Jackowi, który koordynuje (i mam nadzieję, że tak pozostanie) wsparcie dla Adasia i Stefka oraz jałmużnę krwi. Doświadczenie Sługi Bożego Bogdana Jańskiego to doświadczenie człowieka zniewolonego i wyzwalającego się. Ja bardzo chciałem, aby parafia Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu była miejscem takiego właśnie doświadczenia wyzwolenia. To dobrze, że w tych naszych przestrzeniach miejsce znajdują ci, którzy w każdy wtorek modlą się o wyzwolenie od alkoholu (Al–Anon) i ci, którzy zmagają się ze zniewoleniem przez pornografię (anonimowi seksoholicy).

Strona 14

Kiedyś czytałem, że nieżyjący już kardynał Lustiger, mimo że w parafii miał dziesięciu wikarych, to świeckich wysyłał na studia, aby doskonalić ich posługę w parafii. Ja na studia nikogo nie wysłałem, ale cieszę się, że w ciągu tych 10 lat udało mi się zmobilizować świeckich, Was, do poszczególnych posług: dobrze, że są ci, którzy z wielką pokorą podejmują się posługi lektora. Od dzisiejszej soboty nasza wspólnota wzbogaciła się o pięciu szafarzy. Poczytuję sobie to za sukces, że udało nam się również zebrać grupę 10 małżeństw, które ochoczo włączyły się w katechezę chrzcielną. Dziękuję za to. Świeccy – bardzo niefortunne wyrażenie – sprawili także, że nasza parafia stała się przestrzenią wielu wydarzeń kulturalnych. Trudno mi teraz ogarnąć wszystko, ale chciałbym podziękować paniom Aleksandrze Michalskiej, która stworzyła pracownię pisania ikon, oraz pani historyk sztuki Magdalenie Mrugalskiej-Banaszak (nie spłacimy nigdy długu wdzięczności za to, co Pani zrobiła dla naszej parafii). Tak się zastanawiałem gdzie włączyć imię p. Tomasza, naszego organisty, bo to po trosze człowiek orkiestra: i dobry z niego kucharz, i zawdzięczamy mu wiele koncertów, do których zapraszał swoich przyjaciół, i jest dobrym organistą. Niech tak zostanie. Dziękuję. Wspólnym wysiłkiem udało nam się stworzyć parafię, która może inspirować. Bodajże p. Hania kiedyś mnie zapytała, dlaczego stawiam na tyle wspólnot. Odpowiedziałem wtedy, że to jedyna rzecz, która może odpowiedzieć na anonimowość wielkiego miasta. I samotność współczesnego człowieka. Wiecie, parafia to także taki bardzo praktyczny wymiar funkcjonowania. Nie mogę nie podziękować p. Irence, która przez 10 lat trzymała biuro i gdyby nie jej praca, to nie wiem, jak by to wszystko wyglądało. Dziękuję Markowi i Hani oraz p. Jackowi, naszemu kościelnemu. Wiele osób podkreślało, że nasza świątynia jest pięknie przyozdobiona. Tak. To prawda i to zasługa p. Emilki. I to taka posługa serca, którą trzeba cenić. Moją wdzięczność kieruję do p. Anastazji (kobieta z krwi i kości – dobrze, że taka jest, bo przy tych


Kazanie na pożegnanie naszych księżowskich – nieco zniewieściałych charakterach – wszystko by się rozsypało). Chcę podziękować także pani Natalii i pani Teresie. Bóg zapłać. W tym kazaniu musi być także taki moment, w którym powiem przepraszam. Nie dlatego, że wypada, ale dlatego, że trzeba. Jestem świadom moich ograniczeń i moich słabości. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo osłabiało to wysiłek duszpasterski podejmowany przeze mnie i przez innych. Przepraszam. I jakżeż nie miałbym w tym miejscu wspomnieć – i podziękować – o wielkoduszności państwa Aliny i Bolesława. Dziękuję. Skoro jesteśmy już przy błędach i grzechach to nadmienić trzeba i o tym, co nie wyszło. Żałuję, że zabrakło mi determinacji do tego, aby ustanowić stały, spersonalizowany dyżur w konfesjonale. Z moich zapowiedzi modyfikacji kolędy nic nie wyszło. Tego też żałuję. I pewnie mają rację ci, którzy twierdzą, że w sprawach budowlanych można było działać mocniej, pewniej i szybciej. Wiem, że nie wszystkim moja służba przypadła do gustu. Ktoś tam utyskiwał, że przede wszystkim niesakramentalni; ktoś inny, że nie ma żadnych remontów; ktoś jeszcze dodawał, żem opryskliwy w biurze; ktoś pisał listy protestacyjne. Ja Wam dzisiaj chcę powiedzieć, że każdego dnia modliłem się za Was. I nie prosiłem o to, abyście się zmienili. Prosiłem o to, abyście byli szczęśliwi. I żeby Bóg nigdy nie odwrócił swojego oblicza od Was. I tak niech zostanie. Obyście byli szczęśliwi i spełnieni. A mnie niech Bóg strzeże przed jakąkolwiek niechęcią i złością. Pokój Wam. Moi Drodzy, pozwoliłem sobie przygotować na tę dzisiejszą celebrację obrazek. Są to zdjęcia p. Adama Ciereszki (p. Adam po skończonej celebracji zrobi nam z wieży zdjęcie grupowe, więc proszę nie uciekać), z wigilii paschalnej 2012 roku. To taka pamiątka. Żeby coś pozostało. I właściwie o nic nie proszę jak tylko o modlitwę w mojej intencji. Moi Drodzy, to najtrudniejszy fragment mojego

19-6-2016

dzisiejszego kazania. W jakimś sensie muszę odnieść się do mojej aktualnej sytuacji. Opis faktów jest następujący. Przed 10 laty prowincjał mianował mnie proboszczem tej parafii. W tamtym momencie wiedziałem, że nadejdzie taka chwila, w której zostanę odwołany. Stało się to teraz i przyjmuję decyzję mojego obecnego prowincjała z posłuszeństwem. Myślałem, że będę mógł Wam jeszcze służyć i z Wami pracować przez dwa lata, ale decyzja mojego przełożonego jest inna. Nigdy tej decyzji nie oprotestowałem! Nie napisałem żadnego pisma, że się nie zgadzam. Zgodnie ze ślubem posłuszeństwa przyjmuję do wiadomości, że mam opuścić wildecką parafię. Jest natomiast prawdą, że nie przyjąłem nowej nominacji. Od 1 sierpnia tego roku miałbym być przełożonym wspólnoty zakonnej w Sulisławicach (urocza, sandomierska wioska licząca ok. 500 mieszkańców). Nie zgodziłem się na to. Nie jest prawdą, że stawiałem mojemu przełożonemu jakiekolwiek warunki. Od samego początku mojej odmowy (do czego miałem prawo tak w świetle prawa mojego zgromadzenia, jak i prawa kościelnego) sprawę stawiałem jasno: nie przyjmuję nowej nominacji i proszę o zgodę na opuszczenie wspólnoty zakonnej, aby być księdzem diecezjalnym. Taką zgodę uzyskałem. Racje mojej odmowy przedstawiłem ojcu prowincjałowi w prywatnej rozmowie. To jest taka decyzja, na którą składają się przynajmniej trzy czynniki: władza prowincjała nade mną, co trzeba uszanować, świadomość tego, co przez 10 lat zaproponowałem, jeśli chodzi o duszpasterstwo wielkomiejskie oraz przekonanie o posiadanych talentach. Nie zgadzam się na dalsze marginalizowanie. I tyle. Dzisiaj nie wiemy, kto ma rację. Czy leży ona po stronie różnych frakcji działających w naszej prowincji, czy też po stronie mojej i mojego przyjaciela, o. Dariusza, który podobnie jak ja opuszcza wspólnotę zmartwychwstańców. Czas pokaże, kto w tym sporze był bardziej wyczulony na inspiracje Sługi Bożego Bogdana Jańskiego. Ale chciałbym Wam, moi bracia, podziękować za 29 lat wspólnego życia. Nie byłbym tym, kim jestem, gdyby nie Wasza miłość, dobroć i wsparcie. Pokój Wam. Dziękuję Wam także za to, co udało nam Strona 15


Kazanie na pożegnanie

się zbudować na Wildzie. Swoistym symbolem tego była wigilia w Domu Dziecka – dla mnie fantastyczne doświadczenie. Zrezygnowaliśmy wtedy z wigilii w naszym domu zakonnym i przyjęliśmy zaproszenie p. Wojciecha. I dzisiaj dziękuję za odwagę o. Lucjana, który mając osiemdziesiąt kilka lat, zaryzykował tę wieczerzę poza domem zakonnym. W jej trakcie mały chłopiec – patrząc na siedzącego naprzeciwko o. Lucjana – zapytał się: A ten pan, to kto? A o. Lucjan – będąc w sutannie – mówi do niego: A ja jestem księdzem. Dzisiaj przychodzi taki moment, w którym musimy sobie powiedzieć dobrej drogi. I iść osobno. Moi Drodzy, od 1 sierpnia pasterzem naszej wspólnoty będzie o. Stanisław Pankiewicz. Prowincjał powierzył mu obowiązki proboszcza parafii i przełożonego domu. Proszę Was, abyście przyjęli go z życzliwością i pomagali mu we wszystkim. Byłoby dla mnie porażką, gdybym usłyszał, że ktoś mu odmówił wsparcia. Wspólnota, o której marzyłem i którą próbowałem tworzyć wraz z Wami, to nie własność Adama Błyszcza. Czy jestem szczęśliwy? Tak. Czy czegoś/kogoś mi brakuje? Tak. Patrzę na Zosieńkę, Oleńkę i Różyczkę. Dzieci – ich dobroć i otwartość – to coś, czego każdy z nas potrzebuje. I mówienie, że jest inaczej, to iluzja i wybieg. Pozwólcie, że na koniec będzie nieco prywaty. Przypominam sobie moje przybycie do parafii 10 lat temu i jak mnie witał pan Hieronim Olejniczak. Z takim wiosennym bukietem kwiatów. Wyglądało to dosyć śmiesznie. Pan Hieronim – świecki proboszcz, jak żartujemy w gronie Rady Ekonomicznej – ma nieodłącznego druha – pana Andrzeja Spalonego. Panie Hieronimie i pani Halinko, panie Andrzeju i pani Bożeno, dziękuję za wszystko, co dla tej parafii od dziesięcioleci robicie. Jak już nas definitywnie odwołają –

Strona 16

to na jednej ze ścian świątyni winniście posiadać tablicę pamiątkową. Tak jak o. Zapała i o. Hanzewniak. Tutaj winienem słów kilka powiedzieć o tych, którzy są swoistym nerwem parafii, czyli o Braciach Zewnętrznych (ze swoim bratem starszym, p. Pawłem Solarkiem) i ich Przyjaciołach. Bez nich parafii w takim wydaniu nie byłoby. I to nie jest tylko kwestia dekoracji świątecznych czy procesji Bożego Ciała. Wprowadzacie taki specyficzny klimat, który nas, księży uczy czym jest Kościół. Włodas – słowo jeszcze do Ciebie – nie sposób, abym nie pamiętał o tym, jak mnie sześć lat temu wiozłeś do szpitala. Najprawdopodobniej ratowałeś mi wtedy życie. Niech Bóg błogosławi Tobie, Basieńce i Waszym dzieciom oraz wnukom. Myślę, że publicznie muszę (to taki nakaz serca) też podziękować Pawciowi i Leszkowi. Pamiętacie zapewne tę naszą rozmowę sprzed kilku lat. Obydwaj przyszliście do mnie – jak znam życie powodowani także przez Wasze żony Martę i Romę – porozmawiać. Każdemu księdzu – i nie tylko – życzyłbym, aby w swoim życiu mógł spotkać tak szlachetnych i pięknych ludzi, którzy oprócz przyjaźni będą gotowi ofiarować także troskę o wspólnotę. I na samym końcu myślę o Jasiu i Irence. Powiem tak: tak rzadko chodzicie do kościoła, a jesteście tak ewangeliczni. Jak wy to robicie? I Zuzia z Anią z tymi pierogami zupełnie mnie powaliły. Za dar niezasłużonej przyjaźni wszystkim Wam serdecznie dziękuję. Niech Bóg Wam błogosławi. Amen. KS. ADAM P. BŁYSZCZ CR

Fot. Adam Ciereszko

Zapraszamy do wspólnej modlitwy Campanelli od jakiegoś czasu odmawia dziesiątkę różańca w intencji naszego proboszcza. Łączymy się w tej modlitwie o 21.00 i zachęcamy również innych do przyłączenia się. Modlimy się też za o. Dariusza Kujawę, odwołanego proboszcza z Sosnowca. Przyjaciele naszych przyjaciół są wszak naszymi przyjaciółmi.


Z życia parafii

Od lewej stoją panowie: Adam Kołodziej, Witold Czerwiński, Robert Magnuszewski, Marek Skroliński i Tomasz Kamzelak.

Nasi nowi szafarze 11 czerwca w katedrze pięciu naszych parafin otrzymało z rąk abpa Gądeckiego nominację na nadzwyczajnego szafarza Eucharystii. Nadzwyczajnego, ponieważ zwyczajnym szafarzem są kapłani. Dzień później na mszy św. o 12.30 szafarze po raz pierwszy rozdawali wiernym komunię. Witold Czerwiński Od 36 lat żonaty. Czynny zawodowo. Od pięciu lat Brat Zewnętrzny Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego. Aktywnie uczestniczy w życiu parafii, m.in. jako lektor. Rok temu, na ostatnim przed wakacjami spotkaniu Braci Zewnętrznych, proboszcz wystąpił z inicjatywą powołania nowych 5-6 nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii. Nadmienił, że byłoby pięknie, jeśli byliby to byli bracia zewnętrzni. Odzew był mizerny, co mnie zmartwiło. Czułem, że muszę wyznać moje „fiat”, ale 19-6-2016

nie byłem pewny, czy podołam. Pracuję zawodowo i wiele razy muszę być w pracy w niedzielę, bo szkoła ma studium zaoczne. Poza tym należę do Odnowy w Duchu Św., co też dodaje mi obowiązków. Dochodzą do tego liczne rekolekcje formacyjne… Wewnętrzne rozterki trwały ok. miesiąca. Przecież Papież ogłosił Rok Miłosierdzia, a czy może być piękniejszy akt miłosierdzia niż niesienie Jezusa chorym parafianom? Zaniechanie czynienia dobra też jest grzechem. Poza tym jest to najwyższy zaszczyt, jaki może spotkać osobę świecką. Zapadła decyzja na tak i od razu powrócił mi pokój serca, jak zawsze, kiedy nasze czyny są zgodne z Bożą Wolą. Chwała Panu! |

Adam Kołodziej Od 11 czerwca wraz z czterema innymi parafianami zostałem szafarzem nadzwyczajnym w naszej parafii. Dzień później 12 czerwca zostaliśmy przedstawieni naszej wspólnocie, rozdając Komunie Świętą. Było to dla mnie ogromny zaszczyt, radość i przeżycie. Mam 51 lat, z żoną Ewą tworzymy rodzinę od 27 lat. Wychowaliśmy dwójkę dzieci. Oboje z żoną dziłamy we Wspólnocie Jezusa Zmartwychwstałego Galilea, prowadzimy też wspólnie katechezy dla rodziców Strona 17


Z życia parafii we Wspólnocie Jezusa Zmartwychwstałego Galilea, prowadzimy też wspólnie katechezy dla rodziców zgłaszających dzieci do chrztu św., piszemy również artykuły do naszej gazetki parafialnej. Gdy proboszcz o. Adam zaproponował mi tę służbę, miałem duże obawy, czy podołam, bo to ogromna odpowiedzialność nieść Jezusa chorym. Nie pozbyłem się tych lęków do dziś, ale wiem, że „wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia”. Ponadto przyjęcie podczas Eucharystii ciała Pana Jezusa jest wielką radością i przeżyciem, więc nie można odmawiać tego uczucia innym, którzy tego pragną, a nie mogą sami przyjść do kościoła. Dlatego podjąłem tę zaszczytną i odpowiedzialną służbę z dużą radością i Bogiem w sercu. |

Tomasz Kamzelak Mam żonę i dwoje dzieci. W parafii wraz z żoną opiekujemy się dziełem duchowej adopcji dziecka poczętego. Jestem też inicjatorem przeniesienia na grunt naszej parafii ogólnopolskiej inicjatywy modlitewnej rodziców za własne dzieci, chrześniaków i dzieci, które duchowo się zaadoptowało. Inicjatywa ta to „Różaniec Rodziców za Dzieci”. W naszej parafii funkcjonują dwie róże. Jedna jest już kompletna (20 osób), a w drugiej do kompletu brakuje trzech rodziców. Zapraszam gorąco do przyłączenia się. Więcej informacji można uzyskać pod adresem: rozaniecrodzicow.cr@wp.pl. Propozycja księdza proboszcza, abym został szafarzem, była dla mnie zaskoczeniem, a zarazem wyróżnieniem. Po kilku miesiącach zastanawiania się przyjąłem propozycję. W posłudze szafarza widzę szansę na rozwój duchowy – osobisty, jak i osób, do których będę zanosił Komunię Świętą. Mam nadzieję, że tak się stanie, a przez to dołożę cegiełkę do wzrostu naszego Kościoła. |

Robert Magnuszewski Brat zewnętrzny. Jak zostałem szafarzem? W pewnym sensie zdecydował o tym… przypadek? Proboszcz mojej parafii, ks. Adam Błyszcz, zadał mi pytanie, czy zgodziłbym się pomagać kapłanom w naszej parafii w udzielaniu Komunii Świętej, przede wszystkim chorym, ale również wiernym w czasie świąt. Odpowiedziałem, że się zastanowię, chociaż sceptycznie zareagowałem na propozycje mojego pasterza, uważając, że to wyróżnienie należy się jedynie kapłanom. Sądziłem, że nie jestem tego godny, obawiałem się odpowiedzialności, zastanawiałem się, czy to może podobać się Panu Bogu. Propozycję przyjąłem i 11 czerwca zostałem szafarzem. Ze wszystkich sił będę dbać o stały rozwój duchowy, by z godnością nieść Chrystusa innym. | Strona 18

Marek Skorliński Urodziłem się i cały czas mieszkam na poznańskiej Wildzie. W parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego zostałem ochrzczony, przyjąłem sakrament Pierwszej Komunii Świętej, bierzmowania oraz wspólnie z żoną zaprosiłem Pana Boga do wspólnego życia w sakramencie małżeństwa. W latach 1978-1994 uczestniczyłem w życiu Kościoła, służąc do mszy jako ministrant i lektor, brałem także udział w spotkaniach i wakacyjnych obozach Ruchu Światło–Życie. Po studiach zaangażowałem się (i jestem w niej do tej pory) we Wspólnotę Genezaret działającą przy jeżyckiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Floriana, której celem jest to, aby Pan Jezus był bardziej znany i kochany. Prywatnie jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci. |

Korzystajmy! Przy okazji mianowania kolejnych szafarzy w naszej parafii po pierwsze chciałabym zachęcić, byśmy zapraszali ich do naszych chorych – wszystkich tych, którzy nie mogą uczestniczyć w coniedzielnej mszy św. Wierzcie mi, Państwo, wielu naszych parafian, zwłaszcza tych starszych, wciąż nie wie, że komunia św. przyjęta od szafarza jest tak samo ważna i owocna jak ta przyjęta przez kapłana. A przecież księża odwiedzają chorych zazwyczaj tylko raz w miesiącu! Po drugie, chciałabym zwrócić parafianom uwagę na pewne niepokojące mnie (może nie tylko mnie?) zjawisko. Polega ono na tym, że idąc w procesji eucharystycznej podczas mszy i nabożeństw, wierni urządzają… konkurs. O czym mówię? Na przykład o mszy pożegnalnej ks. proboszcza Błyszcza, podczas której kolejka do ks. Adama nie miała końca, a pan Bielica (szafarz) i ks. Tomasz Baniak stali z Panem Jezusem w ręku… bezrobotni. Dłuższy czas, aż poszli na prezbiterium. Zrobiło mi się smutno. Czy Ciało Chrystusa z rąk innego księdza, szafarza jest inne? Gorsze? Lepsze? Mogę zrozumieć niechęć do przystępowania do komunii św. do kogoś, kto nam np. odmówił podawania komunii na rękę czy błogosławieństwa w przypadku osób, które tej komunii przyjąć nie mogę. Ale ten przypadek nie miał tu gremialnie miejsca i nie ma równie często, gdy do takich scen dochodzi – że osoba udzielająca komunii św. stoi bezradna przed tłumem, który tej komunii właśnie od niego nie chce. W najlepszym wypadku to niekulturalne. W najlepszym.| ROMANA ZYGMUNT


Z historii parafii

Niezapomniana postać… … zakrystianina i założyciela Towarzystwa Ministrantów Poznań – Wilda W sobotę, 4 czerwca, w 137.rocznicę urodzin br. Jana Tyrałły, ministranci seniorzy skupieni przy naszej parafii na uroczystej mszy św. dziękowali zasłużonemu opiekunowi i założycielowi Towarzystwa Ministrantów za jego dokonania, które ukształtowały ich wówczas młodzieńczą osobowość na tyle, że do dziś służą naszej parafii jako wspólnota ministrantów seniorów. Wyrazem wdzięczności jest ufundowany przez ministrantów seniorów portret tego zasłużonego zakrystianina autorstwa Marka Wierzejewskiego z Wągrowca, który został umieszczony w Sali Portretowej. Wspominamy człowieka, który potrafił skupić wokół siebie młodych chłopców i zaszczepić w nich miłość do zmartwychwstałego Chrystusa, która niezmiennie trwa.

Brata Jana wspominają ministranci seniorzy Józef Śmiglak

Dzisiaj, po latach, gdy wspominam moją dziecięcą służbę przy ołtarzu, myśli moje biegną do tego, który kształtował wówczas moją osobowość. Brat Tyrałła od początku ujął mnie swą życzliwością. Z początkiem 1945 r., mając zaledwie 7 lat, poprosiłem rodziców, by zapisali mnie do ministrantów. Mama poszła ze mną do ks. proboszcza Falkiewicza i przedstawiła jemu moją prośbę. Po mszy św. podszedł do mnie br. Jan i dał mi plan zbiórek, na których m.in. było szkolenie z liturgii i ministrantury. Dostałem też książeczkę z ministranturą w jęz. łacińskim. Atmosfera stworzona przez księży, br. Tyrałłę i kolegów była tak serdeczna, że do kościoła chodziłem nie tylko w niedzielę. Zbliżał się termin egzaminu, który przed komisją w składzie ks. proboszcz, br. Tyrałła oraz prezes ministrantów zdałem z wynikiem bardzo dobrym. W sierpniu 1948 r. br. Jan zorganizował wycieczkę do Krakowa, Poronina i Zakopanego. Moje bezpłatne uczestnictwo w tej wycieczce było nagrodą. Byłem bardzo szczęśliwy i wzruszony, ponieważ był to mój pierwszy wyjazd w góry. Wiem, że to wszystko zawdzięczam życzliwości, jaką do nas – ministrantów żywił br. Jan Tyrałła.

Jerzy Ptak

Brata Jana pamiętam jako godnego zakonnika i kochającego ludzi. Przykładem takiej jego postawy jest chociażby epizod z mego życia. Gdy miałem 15 lat, zmarł mój ojciec. Dla mnie dorastającego syna była to wielka tragedia i to właśnie wówczas, w tych trudnych chwilach bardzo wspierał mnie brat Jan. Potrafił mnie przekonać, że taka była widocznie wola Boga i z tym faktem trzeba się pogodzić. Potrafił znaleźć mi zajęcie, abym o tym nie rozmyślał, a starał się pomagać rodzinie. Brat Jan miał olbrzymią siłę przekonywania, a przy tym łagodność, z którą to czynił. Bardzo mi wtedy pomógł.

19-6-2016

br. Jan Tyrałła CR (1879-1958) Fragmenty tekstu ks. Bolesława Micewskiego CR z książki „Wpisani w Zmartwychwstanie” wydanej z okazji 85-lecia parafii … dnia 30 kwietnia 1923 r. dołączony został do zespołu fundacyjnego generała ks. Zapały przy ulicy Dąbrówki w Poznaniu i bardzo dobrze prowadził tam ministrantów, będąc zakrystianinem do 1941 r. i od 1945 roku. Organizował dla nich wycieczki krajowe i do Rzymu (1931 r.) oraz wakacje wspólne w Dębkach. Gdy Niemcy zabrali dom i kościół przy Dąbrówki, naśladując księdza Kuklińskiego, jesienią 1941 r. ostatni opuścił Wildę i udał się również do swoich krewnych na Śląsk Opolski. Wrócił na Wildę wiosną 1945 r. i dalej był gorliwym zakrystianinem i opiekunem ministrantów, prawie do śmierci. Zmarł 16 października 1958 r. w Poznaniu, w 80.roku życia. Zmartwychwstałemu Panu służył przeszło 57 lat. |

Konrad Nowakowski

Wspominając posługi śp. br. Jana Tyrałły w tutejszej parafii, należy przede wszystkim przypomnieć, że był on pierwszym w Polsce, który z małego koła ministrantów stworzył Towarzystwo Ministrantów Poznań– Wilda. Towarzystwo to miało swój sztandar i charakterystyczną odznakę, a nadto swój hymn i nigdzie niespotykane pozdrowienie „Cześć służbie Bożej”. Brat Jan miał także Strona 19


Katecheza

Z katechezy Papieża

Czy wielki grzesznik ma szanse na zbawienie?

P

rzed grzesznikiem nowa przyszłość” to tytuł katechezy, którą wygłosił papież Franciszek 13 kwietnia. W 9. rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza czytamy o tym, jak Jezus powołuje Mateusza. Mateusz był celnikiem i do jego zadań należało pobieranie podatków w imieniu Cesarstwa Rzymskiego. Z tego też względu uznawany był za publicznego grzesznika. Jednak Jezus wzywa go, aby poszedł za nim i stał się jego uczniem, a Mateusz wyraża na to zgodę i zaprasza go wraz z uczniami do swego domu na wieczerzę. Faryzeuszom nie spodobał się to, że Jezus ze swymi uczniami usiedli do jednego stołu z celnikami i grzesznikami i powstał spór. Każdy z nas podobnie jak Mateusz powierza się łasce Pana bo wszyscy jesteśmy grzeszni. Jezus, powołując Mateusza, pokazał nam, że nie zważa na przeszłość człowieka, na to, kim był, jakie miał grzechy, jakie jest jego pochodzenie, tylko daje mu

kolejną szansę, otwiera przed nim nową przyszłość. Ojciec Święty przytacza piękne, zasłyszane zdanie, że „nie ma świętego bez przeszłości i nie ma grzesznika bez przyszłości”. Warto o tym pomyśleć, bo są to bardzo mądre słowa. Okazuje się, że wystarczy odpowiedzieć na wezwanie Jezusa ze szczerym i pokornym sercem. Życie chrześcijańskie uczy nas pokory, która otwiera się na łaskę. Ludzie zarozumiali, pyszni nie rozumieją tego, gdyż nawet nie są w stanie zauważyć, że potrzebują zbawienia, i nie potrafią w miłosiernym działaniu dostrzec miłosiernego oblicza Boga. Jezus przyszedł po to, aby każdego z nas poszukiwać, uleczyć z wszelkich ran, gdyż jest najlepszym lekarzem, i z wielką miłością poprowadzić za sobą do nieba. Nikt z nas nie jest z tego wykluczony, nawet największy grzesznik. Dla Boga nie ma bowiem choroby niemożliwej do uleczenia. Słowo i Eucharystia są właściwymi lekami, dzięki którym Bóg leczy nas i karmi. Słowo Boże wnika w nas głęboko niczym skalpel, by uwolnić nas od gnieżdżącego się w naszym życiu zła. Eucharystia natomiast karmi nas życiem samego Jezusa i jako potężny środek w tajemniczy sposób stale odnawia łaskę chrztu świętego. Faryzeusze byli bardzo religijni w formie, ale nie byli gotowi by zasiadać do wspólnego stołu z grzesznikami i celnikami, nie stawiali na pierwszym miejscu miłosierdzia, nie znali serca Bożego, pomimo że byli wiernymi strażnikami Prawa. Tymczasem my wszyscy potrzebujemy posilania się Bożym miłosierdziem, bo z tego źródła wypływa nasz zbawienie. Czy wiesz o tym, że nie ma takiego grzechu, którego Bóg nie mógłby ci wybaczyć? Zastanów się, czy czasami podobnie jak faryzeusze żyjesz religijnością „fasadową”? | EWA KOŁODZIEJ

Wspólnota Galilea

<<<dokończenie z poprzedniej strony duże zdolności organizacyjne i poczucie estetyczne. Potrafił nas mobilizować do służby ołtarza. W zakrystii ustawił skrzynkę, do której ministranci przychodzący w dni powszednie służyć do rannych mszy św. wrzucali kartki ze swoim nazwiskiem i podaniem godziny, o której służyli. Im wcześniej któryś z nas służył, tym więcej zdobywał punktów. Na koniec roku szkolnego br. Jan wraz z zarządem Towarzystwa podsumowywali każdego ministranta wystawiając mu świadectwo, które było oceną sumienności oraz podstawą do ewentualnej nagrody, którą najczęściej był wyjazd na wakacje w góry czy nad morze. | JANUSZ MARCZEWSKI

Strona 20

Zakończenie roku duszpasterskiego Serdecznie zapraszamy na mszę św. kończącą rok duszpasterski we wspólnotach Liturgicznej Służby Ołtarza i Załogi Pana Boga. We wtorek 21 czerwca, w liturgiczne wspomnienie patrona ministrantów: św. Alojzego Gonzagi spotkamy się na Eucharystii o godz. 18.30. W ten dzień zostaną wprowadzeni do posługi ministranta trzej kandydaci: Kacper Kaczmarek, Jakub Kubański i Maciej Walczak. Otoczmy chłopców oraz ich rodziny modlitwą. GRZEGORZ KRÓLICZAK


Z życia parafii

Śladami I Rzeczpospolitej, czyli sąsiedzi, których nie ma. Już nie ma…

Dzień I

30 maja sprzed naszego wildeckiego kościoła wyruszyła pielgrzymka. W zamierzeniu organizatora, o. Adama, była to pielgrzymka, która z jednej strony miała pokazać, że można żyć w zgodzie i pokoju z innymi, z obcymi, a z drugiej miała być ekumenicznym nawiedzeniem sanktuariów chrześcijan. Pierwszego dnia, po nieco męczącej drodze dotarliśmy do Tykocina. Mało kto wie, że właśnie tutaj został ustanowiony order Orła Białego – najwyższe polskie odznaczenie cywilne. W Tykocinie także został postawiony pierwszy cywilny pomnik. To

19-6-2016

sylwetka hetmana Stefana Czarnieckiego. Największe wrażenie zrobiła na nas jednak tykocińska synagoga – jedna z najlepiej zachowanych w Polsce. Tykocin przed wojną był miasteczkiem, w którym większość stanowili Żydzi. Holokaust, zgotowany temu narodowi przez Niemców, położył kres egzystencji polskich Żydów. Teraz możemy jedynie iść śladami społeczności, której już niestety nie ma. Dzień II Podobnie było w Sejnach, których zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w synagodze (dzisiaj muzeum, areopag, sala koncertowa). Przyjęła nas tam w sposób absolutnie niepowtarzalny pani przewodnik. Mówiła ponad czterdzieści minut. Gdyby można było – słuchalibyśmy ją i cztery godziny. Fenomenalna opowieść o sąsiadach; o tym, że pamięć o człowieku nie przenosi książka, a drugi człowiek – sąsiad. Gdzieś w tej opowieści widzieliśmy także naszą książkę na 85-lecie parafii. Opowieść o sąsiadach.

Strona 21


Pielgrzymka Po spotkaniu w synagodze poszliśmy do bazyliki Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Tam uczestniczymy w mszy świętej. Ale Sejny (ok. 30% mieszkańców to Litwini, stąd w Sejnach znajduje się konsulat Republiki Litewskiej) tego dnia nie były jedynym celem naszego pielgrzymowania. Rozpoczęliśmy bowiem ten drugi dzień od wizyty w Puńsku (po litewsku Punskas). Miasteczko, w którym Litwini stanowią zdecydowaną większość, a litewski jest językiem urzędowym. Oprócz zwiedzenia skansenu, kościoła i muzeum regionalnego mieliśmy okazję popróbować kuchni litewskiej. W przesympatycznej atmosferze zajadaliśmy się blinami, kartaczami oraz kiszką. Wszystko to z… pyrów. Właścicielka zajazdu w Puńsku opowiadała, że swego czasu gościli tam prezydenta Litwy i Polski. I przygotowali dwanaście dań. Wszystkie z ziemniaków, kartofli, pyrów. Wszędzie pyrlandia! Dzień III Naszą bazą wypadową był Wasilków. Miasteczko nieco starsze od Białegostoku i znajdujące się dzisiaj na jego przedmieściach. Ośrodek nad Zalewem dawał nam pewien komfort związany z tym, że cztery kilometry od niego znajduje się sanktuarium Świętej Wody. To właśnie z Wasilkowa każdego dnia rozpoczynaliśmy nasze pielgrzymowanie. Trzeciego dnia najpierw pojechaliśmy do Sokółki – cud eucharystyczny. W pięknym kościele, pięknie przyjęci odprawiamy mszę św., której przewodniczy przyjaciel naszej parafii (on także głosi Słowo Boże) o. Dariusz, proboszcz z Sosnowca. Z jednej strony mówi o naszym poszukiwaniu i oczekiwaniu cudu, z drugiej strony nadmienia, że taki cud dokonuje się podczas każdej Eucharystii. W gościnnym domu pielgrzyma dane nam jest obejrzenie filmu poświęconego cudowi eucharystycznemu w Sokółce. Stamtąd zabieramy się i jedziemy do Supraśla. To jeden z pięciu męskich monastyrów (klasztorów) prawosławia w Polsce. Oprowadza nas po cerkwi klasztornej sympatyczny, młody mnich. Leje niemiłosiernie. Część grupy korzy-

Strona 22

sta z okazji zwiedzenia Muzeum Ikon (w gronie pielgrzymów mamy przecież ikonopisarki). Przepiękna ekspozycja artystycznie zaprezentowanych ikon z przemytu. To taki pierwszy dotyk prawosławia i mniejszości białoruskiej w Polsce. Zmoczeni jedziemy z Supraśla do Kruszynian. Wioska, w której siedemnaście rodzin to polscy Tatarzy, muzułmanie. Meczet i cmentarz. Są tutaj od siedemnastego wieku. Oprowadza nas przesympatyczny przewodnik (chciałoby się powiedzieć – tubylec). Nikt z nas nie pamięta (z wyjątkiem teściowych) tak radosnych odwiedzin cmentarza. W samym meczecie pan przewodnik jest bardziej stonowany, chociaż i tu nie brakuje salw śmiechu, bo pan Jemil sypie dowcipami (o teściowych zwłaszcza) jak z rękawa. Z Kruszynian wyjeżdżamy zafascynowani islamem w polskim wydaniu. Dzień IV Supraśl był pewnym zwiastunem, a prawosławie dominantą tej pielgrzymki. Po pozostawieniu Żydów i Litwinów przyszedł czas, aby skupić się na prawosławiu. Jeśli prawosławie, to nie sposób ominąć sanktuarium, które uważane jest za Częstochowę naszych braci z Kościoła wschodniego. Grabarka. Wszyscy zakochaliśmy się w tym miejscu! Cisza, nastrój, modlitwa i przyroda. Z Grabarki, „zarażeni” prawosławiem, jedziemy do Hajnówki. Sobór Świętej Trójcy. Jeszcze czas jakiś temu największa cerkiew w Polsce. Piękna.


Z życia parafii Grabarka.

Oprowadza nas ksiądz wikariusz. W pewnym momencie opowiada o różnicach między prawosławiem w Polsce, Rosji i Grecji. Mówi, że kiedy ostatnio był u swego syna, który studiuje w Grecji… na co jedna z naszych pielgrzymów mówi do swojej towarzyszki: „Oni przynajmniej się przyznają…” Ot, owoce ekumenizmu. Powoli kończy się nasza podlaska wyprawa. Ostatniego wieczoru pani Elżbieta, która okazała się być panią prezes z krwi i kości, wzywa nas na spotkanie integrujące. Zaproszenie przyjmujemy i wychodzi nam to na zdrowie. Dzień V Ostatniego dnia odwiedzamy Białystok. Wszystko zaczyna się od pałacu Branickich (a może jednak Branickiego?). Potem wraz z przesympatyczną panią przewodnik (w ogóle mamy na tej wyprawie szczęście do przewodników – mądrych i zaangażowanych, arcyciekawie przedstawiających historię miejsc i ludzi) idziemy spokojnie aż do kościoła św. Rocha – monumentalnej świątyni z czasów międzywojnia. Białystok robi na nas dobre wrażenie. Wszystko, co piękne i dobre, ma swój kres. Wsiadamy do autobusu i wracamy do domu. | KS. ADAM BŁYSZCZ Fot. Jerzy Bruski

APEL A niech usłyszą! Drodzy Parafianie, Jeśli jesteście niezadowoleni z tego, w jaki sposób zgromadzenie zmartwychwstańców odgórnie i bezwzględnie dokonuje zmian w naszej parafii – dajcie temu wyraz. Zbieramy Wasze głosy, Wasze wyrazy niezadowolenia – bo jest ich bardzo wiele, co było słychać podczas pożegnania ks. Adama. Nie chcemy tworzyć jednego listu z wieloma podpisami. Chcemy pokazać nasze wielogłos. Możesz spisać swoją wypowiedź i dostarczyć ją:  mailowo na adres anlipowicz@wp.pl 

tradycyjnie do skrzynki stojącej z tyłu kościoła zatytułowanej LISTY

Lub zgłosić się do kogoś, kto taki list pisze i złożyć pod nim swój podpis. Im więcej głosów i podpisów, tym lepiej! Niech usłyszą na górze, że mamy swoją wolę, rozum i głos. Wydrukujemy i zbierzemy wszystkie głosy i wyślemy je do generała zgromadzenia, o. Bernarda Hylli. Oraz do Watykanu. Termin: na Państwa głosy czekamy do niedzieli 26 czerwca. Ania i Beata

19-6-2016

Strona 23


Z życia parafii

Co widzi biskup Dekret powizytacyjny w oczach świeckiego Dotarł dekret powizytacyjny bpa Grzegorza Balcerka, który wizytował naszą parafię w dniach 13 i 14 marca. Pierwsza część to prezentacja stanu faktycznego. Biskup zaznacza obecność (części) wspólnot, ale trudno odczytać, czy to pochwała, czy po prostu (urzędowa) adnotacja. Ale: Podczas tych spotkań wielokrotnie przekonywałem się o dużym zaangażowaniu wiernych i ich związku z parafią i kościołem parafialnym – melduje ksiądz biskup. Nie odnotowuje jednak, jak nasza parafia pod tym względem wygląda na tle pozostałych – ksiądz biskup ma wszak ogląd szerszy niż my, tu na Wildzie. Śmiem jednak zauważyć – subiektywnie – że ok. 20 wspólnot to nie taka znów średnia na poznańskim, a tym bardziej diecezjalnym tle. Za to biskup zaznacza, jak mały procent wiernych (tych teoretycznych) uczęszcza na msze (powołując się na relację księdza proboszcza – 17%). Pragnę podkreślić potrzebę ciągłej troski o życie duszpasterskie w parafii. Zwracam na to uwagę, ponieważ stan duszpasterstwa w parafii poznaje się najlepiej po zaangażowaniu dzieci, młodzieży i grup duszpasterskich w życie wspólnoty parafialnej. Tylko w parafii, która jest wspólnotą wspólnot, wierni mogą w pełnym stopniu doświadczyć prawdy o żywym Kościele. (…) Niech zdynamizowanie dotychczasowych działań, obejmujących troskę o rozwój życia duszpasterskiego, pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość i wierzyć, że ten Dom Boży będzie dla każdego, a zwłaszcza ludzi młodych, którzy potrzebują Kościoła żywego, miejsca rozwoju osobistej relacji z Bogiem. Na koniec tej części ks. biskup Balcerek podziękował księdzu proboszczowi za dotychczasowy trud posługi oraz za przygotowanie wizytacji.

Strona 24

W drugiej części znalazły się wskazania powizytacyjne. Szczególnej uwadze i trosce Duszpasterzy polecam świętowanie przez wiernych niedzieli jako Dnia Pańskiego. Jak? Czy coś w tym naszym celebrowaniu jest nie tak? Trudno szukać wytycznych i wyjaśnień. Trudno też do nieobecnych mówić o ich nieobecności… Równie enigmatycznie brzmi punkt drugi: Archidiecezjalny Program Duszpasterski kładzie szczególny nacisk na rozwijanie katechezy dorosłych, zwłaszcza związanej z życiem rodzinnym. To właśnie zadanie winno stanowić jeden z priorytetów pracy duszpasterskiej w parafii (…). Zastanawiam się, jak to wskazanie ma się do tych wszystkich wspólnot adresowanych do małżeństw i rodzin w naszej parafii? W ogóle do osób dorosłych? Czy fakt, że na ich prowadzenie nie wpadła dotąd archidiecezja, tylko są naszym „tworem”, coś im ujmuje? W piśmie na próżno szukać pochwały za to, że ta czy inna wspólnota odpowiada na zapotrzebowanie tych ludzi, w tym czasie, w tym miejscu. W punkcie trzecim biskup prosi duszpasterzy o poszukiwanie nowych form dotarcia do osób, które odeszły od wspólnoty Kościoła i nie uczestniczą w jej życiu sakramentalnym. Szkoda, że biskup, który odwiedza dziesiątki parafii rocznie i widzi przykłady takich działań, nie zachęca do stosowania konkretnych. A czy tak szeroka propozycja wspólnot w naszej parafii nie stanowi właśnie tego sposobu? W kolejnym punkcie ks. bp Balcerek zachęca rodziców, których dzieci mają przyjąć kolejne chrześcijańskie sakramenty, by korzystali z łaski spotkań, które są organizowane w parafii i poświęcili na to nieco czasu. Czy ksiądz biskup wie, że to przynajmniej w połowie przypadków wołanie na puszczy? No chyba że nasi księża będą ten dekret pokazywać przez najbliższych pięć lat kolejnym rodzicom… W szóstym punkcie wizytujący duszpasterz kładzie nacisk na protokołowanie spotkań Rady Duszpasterskiej oraz o wysyłanie jej członków na spotkania formacyjne. Ceny owej formacji wprawdzie nie podał, ale jak już wiemy z doświadczenia, wszystko co organizuje kuria jest… płatne. Parafia dostała również wskazania do znalezienia świeckich katechetów, którzy wesprą księży, ale próżno szukać pochwały dla prawie 10 szafarzy, których doczekała się nasza parafia – też wspierających księży. Od dwóch wizytacji kuria domaga się duszpasterstwa akademickiego. I jakoś nie widzi logicznego związku między obecnością młodzieży akademickiej w Kościele a organizowaniem jej specjalnych spotkań. Może warto zapoznać się z danymi GUS dla tej grupy wiekowej? Albo zobaczyć frekwencję na mszach? Z całym szacunkiem do kilkorga studentów wiernych naszej parafii – ci akurat ludzie w większości są obecni jako 1/ wolontariusze 2/ animatorzy w Oazie 3/ członkowie paru innych wspólnot lub są fanami duszpasterstwa oo. dominikanów (i chwała im za to!). Albo ich tu nie ma, bo Kościół ze swoim feudalnym i przestarzałym systemem myślenia przesłania im rewolucjonizm Jezusa i nie jest dla nich, w tym wieku i okolicznościach, żadną „propozycją”. Z czym więc do kogo? Nie ważne. Schemat powizytacyjnego dekretu zawiera ten punkt i tyle. Wśród wskazań administracyjnych znalazł się remont wieży oraz obmurówki, a w miarę możliwości montaż ogrzewania. Jednocześnie jednak spłata wszelkich zaległości wobec kurii. Ta ostatnia kwestia leży też na sercu ks. prowincjałowi Swołowi, problem w tym, że jak opłacimy należności kurii, to na żaden remont nie zostanie ani złotówka, a kieszenie wildeckich parafian mają dno wyżej niż się księżom na Ostrowie Tumskim wydaje. Zależności żaden z duszpasterzy nie zauważa, a ja nie widzę żadnej walącej się wieży na wspomnianym Ostrowie. Smutek i żal mnie ogarnął po tej lekturze. To urzędowe, zdehumani>>>


Z życia parafii

Z życia Bliźniaków

Adaś i pierwsze podskoki Z blogowych wpisów p. Beaty, mamy Adasia i Stefka Po dłuższym czasie p. Beata melduje się z wpisem o kolejnych postępach Adasia, który: zrobił coś po raz pierwszy w swoim życiu! Podczas przygotowywania obiadu podszedł do zlewu w kuchni, podparł się rękoma o szafkę i wykonał podskok obunóż! Nigdy wcześniej nie skakał obiema nogami w ten sposób. Zaczęliśmy bić mu brawo i poprosiłam, żeby spróbował jeszcze raz. Adaś lubi być chwalony (…) więc znów podskoczył i sam zaczął sobie bić brawo. Jak wiele już rozumie! Zrobił to jeszcze kilka razy. Adaś lubi powtarzać czynność, którą dopiero co opanował. Takie podskoki to niby nic. Dla zdrowego dziecka łatwizna, a dla niepełnosprawnego mnóstwo pracy. Dla rodziców – ogromna duma! Przed kąpielą też mnie zaskoczył. Zwykle rozbieramy się w sypialni, gdzie mamy raczej ciemno, więc włączamy światło. Potem wychodzimy do łazienki nalać wodę do wanienki. Adaś już prawie był w łazience, ale się cofnął… aby wyłączyć światło. Tak sam z siebie. Porządny! Dba o oszczędności. Śmieję się, że Adaś wykonuje tylko trzy polecenia. Włącz światło, wyłącz światło i wynieś swoją pieluchę. Długo trwała nauka, że należy wyrzucać pieluchę po sobie. Konsekwencja i wymagania – słowa klucz w wychowaniu każdego dziecka. Cały czas po przewijaniu wymagałam od Adasia, aby wynosił swoje pieluchy. W pomieszczeniu technicznym mamy taki kosz na pieluchy i Adaś tam chodzi je wyrzucać. Pamiętam kiedyś taką sytuację: kazałam mu wynieść pieluchę, a on udawał, że nie słyszy, nie rozumie. Powiedziałam mu wtedy, że jak wyniesie pieluchę, to pobawimy się w ciąganie na kocu, co Adaś uwielbia robić. Natychmiast wziął pieluchę i wyniósł. Takie sytuacje dobrze świadczą o rozwoju Adasia i, między nami mówiąc, nas cieszą, bo to ozna<<< dokończenie z poprzedniej strony zowane pismo ani nie dodaje otuchy, ani nie pochwala, ani nie próbuje pomóc. Wspólnota wspólnot? Ważne, by kasa się zgadzała, a ludzie chodzili do kościoła. Jako duszpasterz tej wspólnoty też bym trafiła na intensywną terapię.|

cza, że myśli i wnioskuje. Od 8 czerwca p. Beata z Adasiem była na rehabilitacji w Złotowie Zabajka 2. Adaś jak zwykle już dzień przed wyjazdem widział, że gdzieś jedziemy. (…) Cieszył się bardzo. Nawet nie mógł dospać, bo tak był podniecony. Jak dojeżdżaliśmy do Złotowa, to już wiedział, gdzie jest. Przynajmniej tak wyglądało. Kochane dziecko! Lubi ćwiczyć. Lubi konie. Lubi wszystko i nie marudzi. W piątek było zakwaterowanie, a w sobotę już do pracy. W niedzielę za to odpoczynek, aby w tym tygodniu popracować przez sześć dni, bo od poniedziałku do soboty. Trzeba mieć zdrowie, aby to przejść... | ______________________________________

NOWA PUBLIKACJA

W związku z odejściem ks. proboszcza Adama Błyszcza redakcja „Ja Jestem Zmartwychwstaniem” przygotowała już ostatnią wspólną publikację, liczącą 60 stron książkę pt. „Ochrzcić i wychować świadomie” to zbiór tekstów autorstwa ks. Adama Błyszcza wyjaśniających znaczenie liturgii chrztu oraz tekstów na temat wychowania autorstwa pani Teresy Śliwińskiej, doświadczonej i cenionej pani pedagog, która przez większość swojego życia była naszą parafianką. Cena – min. 5 zł (nadwyżkę przekazujemy na cele parafialne). |

ROMANA ZYGMUNT 19-6-2016

Strona 25


Polecamy

Kącik podróżnika

Z wizytą w głębinach zimnych mórz Blisko polskiej granicy, u naszych zachodnich sąsiadów można zobaczyć jedno z ciekawszych oceanariów w regionie. Zapraszamy – może w te wakacje? – do pięknego i zabytkowego Stralsund! Stralsund to zabytkowe miasto portowe w północnowschodnich Niemczech, położone nad cieśniną Stralsund. Miasto oddzielające wyspę Rugię od stałego lądu. Jedno z najpiękniejszych miast wschodnich Niemiec, które słynie przede wszystkim ze wspaniałej starówki, wpisanej na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. To właśnie tutaj znajduje się wyjątkowe podwodne muzeum – Ozeanum (oceanarium), w którym mieści się 50 niezwykłych akwariów. Wystawy prezentowane w muzeum przybliżają różnorodność biologiczną mórz i ich niezwykłych mieszkańców. Podwodna podróż rozpoczyna się od akwarium, w którym znajdują się węgorze, wzdręgi i flądry. Bałtyk jest naturalnym środowiskiem występowania nie tylko meduz, ale nawet płaszczek i rekinów plamistych. W oceanarium znajdującym się w Stralsund możemy spotkać pingwiny Humboldta, które na swoim wybiegu mają przeszklony basen. Największą atrakcją oceanarium są ławice najprzeróżniejszych ryb oraz zwierzęta wodne, wśród których dominują dorsze, jesiotry i różnego rodzaju koralowce, ale także rekiny! Wśród eksponatów są modele największych ryb i ssaków wodnych w skali 1:1, a także prawdziwy kuter rybacki Adolf Reichwein. Wielką atrakcją oceanarium są także olbrzymie żółwie morskie, z których największy waży aż 102 kilogramy. Co ciekawe, te ogromne zwierzęta mieszkają w akwarium o pojemności 350 tys. l, z którego woda mogłaby wypełnić 5000 wanien. Wchodząc do tego wyjątkowego muzeum, człowiek zapomina o codzienStrona 26

ności, ma wrażenie że znajduje się w innym świecie. W świecie, w którym dominuje woda i jej mieszkańcy. Jest to idealne miejsce nie tylko dla dorosłych, ale również dzieci. Najmłodsi mogą poznać podwodny świat i na własne oczy zobaczyć rekina, piranie, czy nawet płaszczki. | AGNIESZKA KUBCZAK


Polecamy

60. rocznica Poznańskiego Czerwca

28 czerwca minie 60 lat od tragicznych wydarzeń z 1956 r., gdy poznańscy robotnicy Zakładów im. Stalina (tak wówczas nazywały się Zakłady Cegielskiego) podjęli strajk generalny, organizując masową demonstrację uliczną. Następstwem robotniczego wystąpienia stały się dwudniowe starcia na ulicach miasta. Według badań IPN zginęło w nich co najmniej 58 osób, a kilkaset zostało rannych. Około 700 osób aresztowano. Spadek poziomu życia, ignorowanie przez władze żądań płacowych robotników, zła, „socjalistyczna”, organizacja pracy i marnotrawstwo – to były główne powody tego niezadowolenia społecznego. Zdaniem historyków, Poznański Czerwiec doprowadził do zmian politycznych w Polsce w październiku 1956 roku. Główne uroczystości odbędą się oczywiście 28 czerwca przed bramą główną Zakładów Cegielskiego (ma wziąć w nich udział Prezydent RP), ale przy okazji obchodów rocznicowych zostanie w Poznaniu zorganizowanych również wiele wystaw, przedstawień i koncertów. Wspomnieć tu należy chociażby o multimedialnym widowisku w reżyserii Jana Komasy. Premiera spektaklu odbędzie się w ramach tegorocznego Malta Festival Poznań. Reżyser spektaklu podkreślił w rozmowie z PAP, że trzonem widowiska będzie grupa kilkudziesięciu tancerzy, którzy na poznańskim placu Adama Mickiewicza „zatańczą totalitaryzm”. – Poprzez swoje ruchy nawiązujące również do tańca symultanicznego, opowiedzą historię wyłamywania się spod więzów systemu – mówił dla PAP. Poza tym 26 czerwca odbędzie się połączony z multimedialnym przekazem koncert zespołu De Press, grany 19-6-2016

w autentycznej scenerii hali nr 7 Zakładów HCP, który pozwoli odświeżyć pamięć o tragicznych kartach historii. Specjalnie przygotowany repertuar zespołu, dokumentalne filmy i komentarze historyczne, złożą się na opowieść o polskim marszu ku wolności. Projekt realizowany będzie przez Radio Merkury we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej w Poznaniu. Koncert będzie rejestrowany i retransmitowany przez TVP. W związku z rocznicowymi obchodami na murze budynku przy głównym wejściu do Zakładów HCP powstaje wyjątkowy mural przedstawiający szary pochód robotników. Warto przejeżdżając ulicą 28 Czerwca w kierunku Dębca zwrócić na niego uwagę. | (MŚ)

Koncert na koniec roku duszpasterskiego Chór Campanelli zaprasza na koncert w sobotę, 25 czerwca po wieczornej mszy św. Chcemy ten koncert zadedykować o. Adamowi. Oczywiście nie w ramach pożegnania. Bo my się nie żegnamy.:-) Zapraszamy serdecznie! Strona 27


Polecamy

BÓG W KRAKOWIE 3 czerwca pojawił się w kinach film „Bóg w Krakowie”. To najnowsza polska produkcja ze znakomitą obsadą (grają m.in.: Radosław Pazura, Piotr Cyrwus, Dorota Pomykała, Jerzy Trela czy Kamilla Baar), opowiadająca o wierze, nadziei, przebaczeniu, miłości i wolności, ale przede wszystkim o tęsknocie człowieka za Bogiem i Jego miłosierdziem. Akcja rozgrywa się współcześnie na tle urokliwego, tajemniczego i mistycznego miasta. Młody polityk, który otrzymuje korupcyjną propozycję; dziewczyna szukająca miłości; stojąca na rozdrożu prawniczka specjalizująca się w sprawach rozwodowych; drobny złodziej chcący ukraść relikwiarz z Krwią Pańską; małżeństwo niemogące doczekać się potomstwa; kobieta po przejściach i mężczyzna niepotrafiący wyzwolić się ze szponów hazardu. Co ich łączy? Siedem epizodów spaja postać św. Alberta Chmielowskiego, który jest przewodnikiem widza po Krakowie. Pełen ciepła i dobrych emocji obraz zostaje dopełniony mistrzowskim aktorstwem. Reżyser filmu, Dariusz Regucki tak zachęca do obejrzenia swego dzieła: „Proponuję Państwu film, który nie jest prowokacją czy happeningiem. Nie chcę nikogo ranić czy pouczać i moralizować. „Bóg w Krakowie” to nie fajerwerki i tanie chwyty na religijną egzaltację. Zapraszam: przyjdźcie do kina i przenieście się w przepiękne miejsce, w którym… niebo spotyka się z ziemią, a ziemia z niebem.” Reakcje widzów po obejrzeniu tego filmu są bardzo żywiołowe i pozytywne. Mówią o tym, że naprawdę

warto go zobaczyć i nie jest to tylko kolejny religijny film, tylko film bardzo wyjątkowy! Renata - wpis 25 maja 2016r.: Film fantastyczny! Nigdy się nie wzruszam podczas seansu w kinie. Tu jednak kilkakrotnie popłynęły mi łzy. Film prawdziwy, dotykający egzystencjalnych problemów człowieka. Film o życiu moim i moich bliskich. Myślę, że każdy może odnaleźć w nim choć fragment swej historii. Film o cudach Bożego działania, film potwierdzający istnienie Miłosiernego. Zachęcam każdego, kto może waha się, czy poświęcić swój czas na jakiś seans w kinie. Warto – mówię Wam – naprawdę warto. Zapraszamy tym bardziej, że cały dochód z filmu „Bóg w Krakowie” zostanie przeznaczony na produkcję kinowego filmu opowiadającego o ks. Franciszku Blachnickim.| Na podst. materiałów prasowych MŚ

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r. Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata Świderska, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt. Współpraca: Małgorzata Heigelmann, Janusz Marczewski, Emilia Mrowińska (teatr), Tomasz Szymczak (Rzym). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61-501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: blysch@libero.it lub redakcja@jajestemzmartwychwstaniem.pl albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85 Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów. Strona 28


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.