8 minute read

Fuvahmulah i rekiny tygrysie

n ajbardziej unikalna wy S pa m alediwów

Marcin Pawełczyk

Rajskie Malediwy to marzenie i cel wyprawy niejednego turysty. Nie tylko nurka. Bowiem na Malediwach znajdziemy masę rozrywek również ponad powierzchnią wody.

W tym raju niczym z pocztówki zupełnie wyjątkowym miejscem wydaje się Fuvahmulah – najbardziej unikalna wyspa archipelagu i miejsce, gdzie zobaczymy małe dżungle, piękne jeziora oraz… nietoperze wielkości pterodaktyli, które nie czekają na noc, aby wyruszyć na łowy.

Wyspa inna niż wszystkie. Fuvammulah jest również stolicą niewielkiego atolu Gnaviyani i trzecim co do wielkości miastem Malediwów. Wyspa otoczona jest przez bajeczne rafy koralowe, a jej dosyć unikalne położenie przekłada się na obecność wielu gatunków dużych morskich stworzeń. Wśród nich napotkamy pełną gamę rekinów, w tym rekiny młoty, poruszające się z gracją kosogony, łagodne olbrzymy pod postacią rekinów wielorybich, a także żarłacze białopłetwe i srebrnopłetwe. Niepodzielnymi władcami okolicznych wód są jednak rekiny tygrysie, które niezwykle upodobały sobie Malediwy. Spotkanie z nimi to prawdziwa uczta dla oczu nurka, a jeszcze większa dla obiektywu podwodnego fotografa. Rekiny to jednak nie wszystko! Wiosną w wodach okalających Fuvammulah zjawiają się manty. A konkretnie diabły morskie, czyli manty oceaniczne, które są największym przedstawicielem mantowatych na świecie. Ich piękno i rozmiary będziecie mogli docenić w pełni, jeżeli podczas nurkowania napotkacie manty rafowe, które również można spotkać na Malediwach. A skoro już o olbrzymach mowa… Poznając uroki podwodnego świata, przy odrobinie szczęścia można spotkać tu samogłowy, czyli ryby mola mola. Jest to kolejny gatunek, który napotkany podczas nurkowania zapiera dech w piersi i skłania do refleksji nad pięknem stworzenia.

Jeżeli cenicie sobie podróżowanie i odkrywanie nowych miejsc, kultur oraz smaków, to Fuvahmulah jest czymś właśnie dla was. Na tle pozostałych

wysp archipelagu wyróżnia się m.in. z uwagi na swój lokalny, niewypaczony turystyką charakter. Nie spotka was tu rozczarowanie, jakie zdarzyło mi się w kilku odległych miejscach na świecie, gdy po dotarciu do nich nadal czułem się, jakbym był w Europie. Wszystko z uwagi na dostosowywanie kolejnych elementów pod zamożnych turystów.. Nie na Fuvahmulah! Wyspę zamieszkują rdzenni mieszkańcy żyjący swoim życiem, a na ulicach nie brakuje knajpek i innych miejsc, gdzie możemy spróbować specjałów tutejszej kuchni. Stanowią one idealne miejsce do uzupełnienia sił po dniu pełnym ekscytujących nurkowań, przed… kolejnym nurkowaniem lub popołudniem spędzonym na jednej z malowniczych plaż.

Jak to wszystko się zaczęło?

Nas jednak najbardziej interesowało to, co ukrywa się pod taflą wielkiego błękitu. Dlatego wróćmy pod wodę. Wspomniane już wyżej rekiny tygrysie, to prawdziwe gwiazdy i magnes na nurków. Ich obecność sprawia, że każdego roku Malediwy odwiedzają tłumy amatorów nurkowania. Jak jednak doszło do tego, że znalazły się na Malediwach i skąd możemy mieć absolutną pewność, że spotkamy je pod wodą?

Chcąc wyjaśnić ich obecność w tutejszych wodach, musimy cofnąć się w czasie o kilkadziesiąt lat, aż do początków lokalnego rybołówstwa. To właśnie z nim związana jest obecność rekinów tygrysich. Po pracowitym dniu na morzu powracający rybacy patroszyli praktycznie cały swój połów zaraz po przybyciu do portu, na lokalnym targu rybnym, gdzie sprzedawali go mieszkańcom. Z kolei odpadki pozostałe po czyszczeniu ryb, takie jak np. całe głowy – a musimy pamiętać, że łowiono głównie tuńczyka – razem z wnętrznościami były wyrzucane z powrotem do oceanu. Naturalną koleją rzeczy tak łatwy łup oraz jego obfitość zaczął wabić padlinożerców z bliższych i dalszych zakątków atolu.

W tym gronie znalazły się również rekiny tygrysie, których na taki posiłek dwa razy zapraszać nie trzeba. Z uwagi na fakt, że gatunek ten żywi się głównie padliną oraz polując na słabsze i chore osobniki, to sprzątanie po rybakach było dla nich całkowicie naturalnym zachowaniem. W efekcie te drapieżniki żerujące w wodach okalających Fuvahmulah tak się przyzwyczaiły do stałego miejsca „karmienia”, że już po maksymalnie 10 minutach od wrzuceniu do wody głowy tuńczyka, pojawiały się pierwsze osobniki pragnące zaspokoić głód. Podkreślmy jednak, że rzadko kazały na siebie czekać aż 10 minut. Taka kolej rzeczy dała w efekcie początek niezwykłej więzi, jaka zawiązała się pomiędzy lokalną społecznością i rekinami, a której beneficjentami są również odwiedzający wyspę nurkowie.

Nurkowanie z rekinem tygrysim

Przygotowanie do nurkowania z rekinami tygrysimi przebiega zupełnie tak, jak do nurkowania na rafie lub płytkim wraku. Z tą niewielką różnicą, że na pokład łodzi oprócz sprzętu nurkowego ładuje-

my jeszcze dwa duże 50-litrowe plastikowe kubły na śmieci wypełnione głowami oraz wnętrznościami ryb z porannego połowu. Warto również zaznaczyć, że sama jednostka jest dość charakterystyczna. Doni to typowa dla tego regionu drewniana łódź z dużym sterem, który skiper obsługuje stopą. Posiada piękne zdobienia na dziobie, a całość wieńczą mocno kontrastujące ze sobą kolory.

Miejsce, w którym resztki trafiają za burtę, znajduje się zaledwie 5 minut drogi od portu. Plato jest na głębokości zaledwie 6 metrów i jest to piaszczysta półka na rafie. Nie musimy się więc martwić o to, iż niechcący trącimy i uszkodzimy coś płetwą, kiedy zafascynowani widokiem żerujących rekinów będziemy obserwować ich ucztę. Jako ciekawostkę muszę wspomnieć, że nasi przewodnicy bardzo dobrze znają rekiny obecne na karmieniu. Jak mi wyjaśniono, aż 80% z nich to stali bywalcy podwodnych bankietów. Aby się posilić, zjawiają się wszystkie okazy. Od młodych i niesfornych sztuk, przez dojrzałe samce, aż po samice w ciąży, które mogą osiągać nawet do 5 metrów długości ciała. Podczas naszego nurkowania miałem okazję zobaczyć taką samicę, która spokojnie mierzyła ponad 4 metry. Jak dowiedziałem się od naszych gospodarzy, niektóre rekiny ze względu na swoje cechy charakterystyczne dostały nawet unikalne pseudonimy. Najbardziej charakterystyczną sztuką jest samica, na którą miejscowi wołają „Pirat”. Wszystko przez dużą bliznę biegnącą wzdłuż oka i części szczęki. Jak mi wyjaśniono, nie jest to jednak pamiątka po walce z innym drapieżnikiem, a najprawdopodobniej ślad po bliskim spotkaniu ze śrubą jakiegoś statku lub łodzi.

Zaskakującym widokiem były rekiny, których pyski „zdobiły” haczyki na ryby. Niektóre z widzianych przeze mnie sztuk, miały powbijane po kilka haczyków z resztkami żyłek ciągnącymi się wzdłuż ich ciała. Widok dość niepojący, dlatego postanowiłem zaspokoić swoją ciekawość u naszych świetnie poinformowanych przewodników. Jak się okazało, haczyki na ryby to pamiątka po złodziejskich atakach, podczas których rekiny tygrysie atakują złowione już tuńczyki. Oczywiście nie można wykluczyć sytuacji, gdzie rekin złapał się na przynętę zostawioną specjalnie dla niego. Zdarzają się próby połowów rekina przez lokalnych wędkarzy, na szczęście są to sporadycznie przypadki. Kiedy dopytywałem się, co można zrobić, żeby oswobodzić rekina z takiej niechcianej pamiątki, to w odpowiedzi usłyszałem, że… nic. Może to wydawać się dziwne, ale haczyki prędzej czy później same wypadają. Z kolei rekiny wydają się gotowe płacić tę niewielką cenę za możliwość „przechwycenia” złowionego tuńczyka.

(Nie)Bezpieczeństwo

Zanim zejdziemy pod wodę do królestwa rekina tygrysiego, warto najpierw poświęcić chwilą na przestudiowanie zachowań tych drapieżników. Jeśli poznamy ich typowe zachowania, to będzie nam znacznie łatwiej odczytać ich potencjalne zamiary, rozpoznać ciężarną samicę, czy młodego i ciekawskiego rekina, który jest zainteresowany wszystkim, co nowe, a co za tym idzie, może być nami zaintrygowany bardziej niż pozostałe osobniki. To jednak wcale nie oznacza,, że zamierza nas zjeść. Po prostu jest nastawiony nieco bardziej entuzjastycznie w kwestii skracania dystansu i przełamywania lodów. Zachowanie typowe dla dzieci, niezależnie od gatunku. Jak już wcześniej wspomniałem, samice są znacznie większe od samców. Jeśli rekin ma płetwy piersiowe ułożone wzdłuż

ciała, to oznacza, iż jest spokojny i znajduje się w dobrym nastroju, a co za tym idzie – nie planuje żadnych gwałtownych manewrów. Analogicznie płetwy piersiowe mocno odsunięte od ciała sugerują, że rekin jest pobudzony lub nawet zdenerwowany, czujny i gotów do wykonania błyskawicznych ruchów. Oczywiście żadna wiedza nie uchroni nas przed ewentualnym bliskim spotkaniem z rekinem. Jednak jego prawdopodobieństwo jest bardzo znikome i jeśli już nastąpi, to rekin na pewno nie będzie chciał nas zjeść, a raczej dowiedzieć się, z czym ma do czynienia.

Skoro już mówimy o bezpieczeństwie i unikaniu ryzykowanych zachowań, to z pewnością należy wspomnieć o tym, że na Fuvahmulah, tak, jak zresztą na całym archipelagu (z wyjątkiem prywatnych wysp i resortów oraz jachtów typu liveaboard), panuje całkowity zakaz spożywania i sprzedaży alkoholu. Powód jest prosty – religia. Dominującym wyznaniem na Malediwach jest islam i podobnie, jak w wielu innych muzułmańskich krajach prawo, w tym zakresie jest surowe. Alkoholu nie tylko nie kupimy, ale również nie wwieziemy na wyspę, a jeśli będziemy próbować, to zostanie on nam zarekwirowany na lotnisku.

W związku z dość ortodoksyjnym wychowaniem część miejscowych kobiet dalej chodzi w burkach i jest wychowywana w przekonaniu, że nie wszystkie zachowania oraz zawody są dla nich dostępne. Centrum nurkowe Pelagic Divers, które mnie ugościło, dość mocno odbiega od tych kanonów i tak na przykład zatrudnia obecnie dziewczynę, która jest divemasterem. Pierwszą kobietą w tej roli na wyspie.

Malediwy, podobnie jak większość tropikalnych wysp, trapi problem śmieci oraz plastikowych odpadów, które trafiają tu cotygodniowymi dostawami morskimi. Inah, właściciel centrum nurkowego, oprócz wyszkolenia pierwszej kobiety divemastera na wyspie, bardzo mocno propaguje walkę z plastikiem. W prowadzonym przez niego centrum nurkowym zrezygnowano w 100% z plastikowych butelek i zastąpiono je szklanymi. Wodę do picia dla klientów i pracowników filtruje się i przelewa do szklanych butek wielorazowego użytku. Miejmy nadzieje, że niebawem kolejne centra wezmą z nich przykład i rozpoczną pracę u podstaw, zanim rajski archipelag zamieni się w wysypisko śmieci.

Jeżeli kochacie rekiny i chcecie zobaczyć raj na własne oczy, to koniecznie rozważcie wyprawę na Malediwy. Polecam ten kierunek z całego serca, a najprościej traficie tam dzięki pomocy dziewczyn z Love Maldives, które ten kierunek ogarniają lepiej niż ktokolwiek inny.

Fuvahmulah i rekiny tygrysie jest pierwszym z cyklu artykułów poświęconych Malediwom, jakie przygotowaliśmy wraz z biurem podrózy LOVEMALEDIVES.

This article is from: