Design Alive #18/2016

Page 1

magazyn pięknych idei

nr 18 WIOSNA 2016   cena 20 zł (w tym 5% vat)

komfort 18


design by made by



4 spis treści

NEWSLETTER 12 nowości, wiadomości, ciekawostki na dobry początek

FELIETONY 60 Marek Warchoł Rozmówki Architektoniczne

Poza strefę komfortu 82 Magda Korcz i Anna Pięta Podsłuchane Albo ekspresja, albo depresja 141 ALICJA WOŹNIKOWSKA-WOŹNIAK Mocne plecy Olga Mulica

LUDZIE 36 Wszyscy będziemy artystami Edyta Ołdak 46 Twórca idei Henrik Lindberg 74 Barnbrook + David pięć ważnych albumów 76 Wszechświat Jonathana Studio Barnbrook

18

designalive.pl

SZTUKA ŻYCIA 66 Dom taki jak ty komfort a projektowanie wnętrz 86 HÆ! Islandia. Ten kraj jest jak lukrecja

RZECZY 44 KOOPERACJE IKEA Design stawia na naturę! 64 WAŻNA RZECZ Komfort według studentów Wydziału Wzornictwa warszawskiej ASP 94 Projekt Rejkiawik Co Monice Brauntsch wpadło w oko podczas Hönnunar Mars? 99 Brand new Iceland Północ w sesji zdjęciowej 103 Czytaj, waść! Książki w roli głównej 108 SZTUKA WYBORU Kury i Namiot wybierają: Justyna Burzyńska i Maciek Lebiedowicz z Pan tu nie stał 110 Kolonia, Paryż, Sztokholm... Rzeczowy przegląd pofestiwalowy

ARCHITEKTURA 56 ARCHIKONA Rådhus Ratusz w duńskim Aarhus

WYDARZENIA 107 KOOPERACJE Axor Moduł dla całej rodziny 118 NACH OSTEN Wystawa Alicji Kwade 119 Kreatywni na Arenie Wystawa Design Alive Awards 120 KOOPERACJE GDYNIA Odzyskane 124 Magia drewna w Mediolanie Stolarnia zmysłów 126 Mediolan Projektowanie wszędzie i zawsze 133 MAZDA DESIGN 7. Edycja konkursu 134 „Paweł Orłowski” u Bolesława Biegasa 136 Koktajl Gala ID Design Award, Hönnunar Mars, Stolarnia Zmysłów, XXI Triennale di Milano 138 KALENDARIUM Co przed nami?

SWORD „Wypisz ten znak na brunatnym węglu i pokoloruj krwią spod paznokci kciuka lewej ręki i małego palca prawej stopy. Noś na środku klatki piersiowej, a nigdy nie zostaniesz zamordowany przez swojego wroga”. Znak zaczerpnięty z książki „Sorcerer’s Screed”, gdzie zgromadzono znaki, za pomocą których niegdyś rzucano czary i klątwy na Islandii. Czyż tylko wyhaftowany nie ma mocy? Więcej na s. 104


PARIS / SEPTEMBER 2-6, 2016 PARIS NORD VILLEPINTE

BE HIGHLY INSPIRED IN PARIS

PARYŻ / 2-6 WRZEŚNIA 2016 PARYŻ – UNIWERSALNE ŹRÓDŁO INSPIRACJI

WWW.MAISON-OBJET.COM

INFO@SAFISALONS.FR SAFI ORGANISATION, A SUBSIDIARY OF ATELIERS D’ART DE FRANCE AND REED EXPOSITIONS FRANCE / TRADE ONLY / DESIGN © BE-POLES - IMAGE © DR - ZIMINDMITRY


6 edytorial

Ahoj! Zdobywcy, odkrywcy, przodownicy, awangardziści, szaleńcy, społecznicy! Za tą linią kończy się komfort. Żeglujcie!

Redaktor naczelna

zdjęcie: ewa trzcionka

Numer 19 latem

designalive.pl



8 autorzy

Monika Brauntsch felietonistka

Samúel Eggertsson grafik, kartograf

Paweł Błęcki fotograf

Max Zieliński fotograf

Właścicielka marki oświetleniowej KAFTI, współtwórczyni inicjatywy The Spirit of Poland, promującej polski design na forum międzynarodowym. W 2011 roku zwyciężyła w polskiej edycji konkursu Young Creative Entrepreneur, organizowanego przez British Council. Członkini Śląskiego Klastra Designu, współzałożycielka Otwartego Klastra Designu WILK. Wcześniej pracowała jako manager operacyjny w firmie konsultingowej Kroll. Od 2015 roku wchodzi w skład rady ekspertów ThinkTanka. Z ostatniej swojej podróży do Rejkiawiku, gdzie pokazana została wystawa WILKa „The City and the Forest”, przywiozła dla nas ciekawą opowieść o islandzkim projektowaniu. Zobacz na s. 94.

Był także nauczycielem, przedsiębiorcą, meteorologiem i genealogiem, żył na Islandii w latach 1864–1949. Jego grafiki, mapy, a szczególnie bogate infograficzne opracowania były wyjątkowe nie tylko w jego czasach. Łączył w nich wszystkie gałęzie swoich zainteresowań i tworzył syntetyczne dzieła, pełne informacji na temat swojego kraju: jego mieszkańców, historii, geologii i geografii. Wraz z żoną Martą Elísabet Stefánsdóttir prowadził szkołę podstawową, gdzie uczyła się m.in. operowa śpiewaczka María Markan (widoczna w górnym rzędzie). Prace Islandczyka to kolekcjonerskie perełki; można znaleźć je na aukcjach, w muzeach i w kartograficznych prywatnych kolekcjach. Trzy oryginalne infografiki autorstwa Samúela Eggertssona, znalezione w rejkjawickim antykwariacie, prezentujemy na s. 86.

Mieszka i pracuje w Warszawie. Absolwent intermediów na Wydziale Komunikacji Multimedialnej Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu i fotografii na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz szkoły filmowej FAMU w Pradze. Tyle i aż tyle, bo w wolnej chwili spróbował również archeologii i kulturoznawstwa. W swoich pracach fotografię często łączy z obiektami, tworząc rodzaj intermedialnych, przestrzennych instalacji. Brał udział w wielu wystawach, między innymi w galerii Lokal_30, galerii Lookout, na Miesiącu Fotografii w Krakowie i na Gdańskim Biennale Sztuki. Paweł jest założycielem studia fotograficzno-projektowego FALA oraz członkiem grupy artystycznej Zbiór Pusty. W „Design Alive” prezentuje swoją kooperację z Centrum Nauki Kopernik na s. 19.

Urodził się i mieszka w Warszawie. Od małego był przekonany, że nie będzie „przykuty” do biurka. Póki co plan się spełnia. Zaczął w studiu Pin Up, gdzie przez ponad cztery lata pracował z najlepszymi fotografami mody i komercji. Teraz jest swoim własnym szefem, wszędzie tam, gdzie ma z sobą aparat, komputer i telefon. Pracował zarówno dla dużych firm, jak: Massada Eyewear, Samsung, Tesco, jak i dla mniejszych polskich marek, jak: Kobalt, Krowarzywa, Patyna i Tylko. Fotografia dla Maxa to oprócz kreacji świetna szansa na poznanie ludzi, nowych miejsc, ciągłą zmianę otoczenia, która, jak podkreśla, dobrze „robi na głowę”. Każdy dzień to coś nowego, innego. Jego fotografia modowa jest lekka, naturalna i przyjemna dla oka. Zdjęcia produktowe to często wynik współpracy z Elizą, jego partnerką. Poza pracą jest kilka rzeczy, które zajmują mu czas. Pomijając dziewczynę i kota (a to już niemała część), można wyliczyć: gotowanie, wspinaczkę i zajmowanie się poczciwym golfem Mk2. W „Design Alive” prezentujemy świetne sesje projektu Alfabet kształtów Marii Jeglińskiej dla Autor Rooms (s. 15) oraz nowej kolekcji lato 2016 marki modowej Kaaskas na s. 20.

designalive.pl


DZIAŁ 9

Najlepsze śniadania pod słońcem Dzięki rozwiązaniom balkonowym IKEA tuż za progiem znajdziesz aromatyczną kawiarnię, klimatyczną czytelnię i romantyczną restaurację. W co dziś zmieni się Twój balkon? Więcej inspiracji znajdziesz na IKEA.pl

designalive.pl


MAGAZYN PIĘKNYCH IDEI

NR 18 WIOSNA 2016

CENA 20 ZŁ (W TYM 5% VAT)

Zdjęcie: The Animal Observatory. Na okładce kolekcja wiosna-lato 2016, której autorką jest Laia Aguilar, dyrektor kreatywna marki. Więcej na s. 30

Redaktor naczelna Ewa Trzcionka e.trzcionka@designalive.pl

Dyrektor marketingu i reklamy Iwona Gach i.gach@designalive.pl

Zastępczyni redaktor naczelnej Julia Cieszko j.cieszko@designalive.pl

Dyrektor wydawniczy Wojciech Trzcionka w.trzcionka@designalive.pl

Dyrektor artystyczny Bartłomiej Witkowski b.witkowski@designalive.pl

International sale Mirosław Kraczkowski mirekdesignalive@gmail.com

Redaktor prowadzący on-line Wojciech Trzcionka w.trzcionka@designalive.pl

Reklama reklama@designalive.pl fax: +48 33 858 12 65 tel. kom.: +48 602 15 78 57 tel. kom.: +48 602 57 16 37

Zespół redakcyjny Sylwia Chrapek, Marta Dudziak, Karolina Kosyna-Fuja, Ewa Kuhnert, Łukasz Potocki, Małgorzata Tomaszkiewicz-Ostrowska, Wojciech Trzcionka Felietoniści Monika Brauntsch, Katarzyna Andrzejczyk-Briks, Magda Korcz, Anna Pięta, Alicja WoźnikowskaWoźniak, Marek Warchoł Współpracownicy Dariusz Stańczuk RMF Classic, Mariusz Gruszka Ultrabrand, Jan Lutyk, Rafał Soliński, Marek Swoboda, Krzysztof Pacholak

Prenumerata prenumerata@designalive.pl Wydawca Presso sp. z o.o. ul. Głęboka 34/4, 43-400 Cieszyn NIP 548 260 62 28 KRS 0000344364 Nr konta 59116022020000000153175837 fax: +48 33 858 12 65 e-mail: presso@designalive.pl

Znajdziesz nas w sprzedaży w sieciach Empik, Inmedio i Relay oraz w m.in.: Warszawa Vitkac ul. Bracka 9 Między Nami ul. Bracka 20 Sklep COS ul. Mysia 3 MiTo art.café.books ul. Waryńskiego 28 00-650 Warszawa Kraków Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Lipowa 4 Hotel Copernicus ul. Kanonicza 16 Hotel Stary ul. Szczepańska 5 Hotel Pod Różą ul. Floriańska 14 Marka concept store ul. Józefa 5 31-056 Kraków Puro Hotel Kraków ul. Ogrodowa 10 31-155 Kraków Poznań Concordia Design ul. Zwierzyniecka 3 Bookarest Stary Browar ul. Półwiejska 42

Korekta Julita Balcerzak, Ewa Binda Centrum Korekty Logo i layout Bartłomiej Witkowski Ultrabrand Skład i łamanie Ultrabrand Druk Drukarnia Beltrani / Kraków Nakład: 14 tys. egz. Redakcja designalive® ul. Głęboka 34/4, 43-400 Cieszyn redakcja@designalive.pl fax: +48 33 858 12 65 Copyright © 2016, Presso sp. z o.o. Kopiowanie całości lub części bez pisemnej zgody zabronione. Redakcja „Design Alive” nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia lub reklamy, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z charakterem i regulaminem pisma oraz portalu.

designalive.pl

Sklep COS Stary Browar ul. Półwiejska 42 Puro Hotel Poznań ul. Stawna 12 61-759 Poznań Katowice Geszeft ul. Morcinka 23-25 Hotel Monopol ul. Dworcowa 5 Gyfnie Muzeum Śląskie - Sklep Muzealny ul. T. Dobrowolskiego 40-205 Katowice Wrocław Hotel Monopol ul. H. Modrzejewskiej 2 Puro Hotel Wrocław ul. Włodkowica 6 50-072 Wrocław GDAŃSK Puro Hotel Gdańsk ul. Stągiewna 26 80-750 Gdańsk Pełna lista miejsc: www.designalive.pl



designalive.pl


newsletter 13

1 Okno na Teshima

Inne spojrzenie na architekturę

„Okno na Teshima” to zdjęcie autorstwa Bartosza Haducha nagrodzone w tegorocznej edycji Sony World Photography Awards. Poland National Award została przyznana za „najlepsze pojedyncze zdjęcie polskiego fotografa”, które zostało zgłoszone w ramach jednej z 10 kategorii konkursowych. Haduch na co dzień zajmuje się architekturą. Pochodzi z Gliwic, a obecnie mieszka w Krakowie, pracując w multidyscyplinarnym zespole pod szyldem NArchitekTURA. Na miejsce zdjęć wybrał zaś Teshimę – japońską wyspę. Jak sam mówi, lubi patrzeć na architekturę z różnych perspektyw, a fotografia jest jedną z nich. – Cieszy mnie nie tylko jej projektowanie, lecz także pisanie o niej i ukazywanie jej na zdjęciach – mówi. Nagrodzone prace ze wszystkich krajów można znaleźć pod adresem www.worldphoto.org. Sylwia Chrapek

designalive.pl


14 newsletter

2 Widok na przyszłość Dobra architektura powinna odpowiadać na emocjonalne i racjonalne potrzeby użytkowników. Przedszkole w letniskowej miejscowości Limbach nieopodal Bratysławy zaprojektowane przez biuro architekti.sk doskonale spełnia oba kryteria. Bryła budynku przypomina dziecięcy rysunek – przedszkole to po prostu kilka domków o spadzistych dachach i fantazyjnie rozrzuconych oknach, co sprawia, że miejsce natychmiast wzbudza poczucie bezpieczeństwa. Za tą bajkowo prostą fasadą kryje się jednak przemyślana w najmniejszym szczególe architektura – tylko dzięki temu udało się wkomponować budynek o powierzchni 600 m kw. na niespełna tysiącmetrowej działce. Projektanci zostali zmuszeni do umieszczenia części sal i zaplecza na drugiej kondygnacji oraz przewieszenia jednego z modułów nad drogą dojazdową. Mimo to przedszkole ma wszystko, co potrzeba – czytelny, funkcjonalny układ, jasne, przestronne sale, plac zabaw i piękne widoki – na okolicę i przyszłość, www.architekti.sk Tekst: Małgorzata Tomaszkiewicz-Ostrowska Zdjęcie: Tomáš Manina

designalive.pl


DZIAŁ 15

Alfabet kształtów

Maria Jeglińska dla Autor Rooms

3

Autor Rooms to jedyny w stolicy hotel butikowy w całości wyposażony w przedmioty zaprojektowane lub wykonane w Polsce. Teraz wzbogacił się o kolekcję ośmiu obiektów stworzonych specjalnie dla tego miejsca przez Marię Jeglińską. Alfabet kształtów, który opisuje kolekcja Hotel Essentials, to najprostsze bryły geometryczne. Projektantka wybrała ciepłe materiały i nadała im obłe kształty, kreując prawdziwe symbole gościnności – przyjemne dla ciała i umysłu. – Pracując nad każdym przedmiotem, starałam się wyobrazić sobie przyjeżdżających do Autor Rooms gości i ich reakcję na tę przestrzeń – mówi Maria. – Przybysze pozostają w kontakcie z wnętrzem tylko przez krótki czas, dlatego wybrałam ciepłe materiały, nawiązujące do innych, już w nim obecnych. Kontakt z przedmiotami ma być źródłem zmysłowego doznania. Duża miedziana taca w kształcie twarzy, umieszczona na prostokątnej drewnianej bazie, puszcza filuternie oko do przyjezdnych. Masywny brzeg drewnianej tacy podkreśla delikatny rysunek jesionu. Spodnia część szklanki i karafki uformowana jest w taki sposób, żeby odbijać jak najwięcej światła, jednocześnie trudno nie zauważyć analogii do wklęsłego dna butelki wina. Obłe w swoich proporcjach szkło wygląda elegancko w dłoniach. Drewniany uchwyt początkowo projektowałam z myślą o przesuwnych drzwiach do łazienki. Z czasem przybrał on także formę półki oraz wsporników przytrzymujących lustro w łazience – podkreśla projektantka. W skład zestawu Autor Rooms Hotel Essentials wchodzą trzy stojące lustra Twarze Autora, dzbanek i szklanka, taca, uchwyt, półka oraz lustro wiszące, www.autorrooms.pl Wojciech Trzcionka Zdjęcia: Max Zieliński

designalive.pl


Antydesign w natarciu GUFRAM świętuje

Włoska marka GUFRAM jest dobrze znana w świecie designu ze swojego nietypowego podejścia do projektowania. Jak opisać ich styl? Wywrotny, zabawny, ironiczny, prześmiewczy, zuchwały. W skrócie – radical design. Projektanci nie podążają za światowymi trendami. – Dość drewnianych pastelowych stołków – mówi Charley Vezza, dyrektor artystyczny GUFRAM, krytykując wszechobecny styl skandynawski. Ich projekty są ikoniczne, ponadczasowe. Najważniejsze są mocny kolor, estetyka pop-art i odważna forma – jednym z bardziej znanych projektów jest choćby sofa w kształcie ust Bocca albo Pratone – krzesło w kształcie trawy, w którym można się zanurzyć. Marka uznawana jest za ikonę rewolucji związanej z antydesignem, a jej początki to przełom lat 60. i 70. XX wieku. Z okazji swoich 50. urodzin GUFRAM zdecydował się na współpracę ze znanymi projektantami również ze świata mody – jednym z nich jest Paul Smith. Ich wspólne dzieło – Psychedelic Cactus – zaprezentowano na tegorocznym Salone Del Mobile w Mediolanie. – Siła tego projektu płynie z fuzji pomiędzy dwoma światami: sir Paul Smith nie tylko pokrył tego kaktusa kolorami, ale zdefiniował go na nowo i przetransformował dzięki inspiracji halucynogenną atmosferą tamtego okresu (lat 70. – przyp. red.) – mówi Charley Vezza. Zgodnie z zapowiedziami GUFRAM zaprezentuje nowe odsłony swoich najbardziej znanych produktów niemal na całym świecie – w planach wydarzenia związane ze sztuką i designem m.in. w Paryżu, Nowym Jorku, Londynie, Tokio czy Dubaju, www.gufram.it Sylwia Chrapek

4


newsletter 17

Znowu rachunki? Sztuka w skrzynce na listy

Kiedyś każda wyprawa do skrzynki na listy była związana z niecierpliwym oczekiwaniem, z pieczołowitym i uważnym rozpakowywaniem i wreszcie mniejszym lub większym zaskoczeniem. Teraz sami możemy zrobić zakupy nawet w sklepach mieszczących się na innych kontynentach, dawne pocztówki zastępuje krótkie „pozdrawiam” słane SMS-em, a pełne emocji sprawdzanie poczty zastępuje przycisk „odśwież”. Teraz tradycyjna poczta to synonim sterty rachunków i nikomu niepotrzebnych ulotek. Not Another Bill to inicjatywa, która chce przywrócić radość wyczekiwania na przesyłkę oraz pozwolić każdemu na kontakt z dobrą sztuką. Zasady są proste. Najpierw przystępujesz do subskrypcji. Później wybierasz swoje preferencje – mogą to być choćby takie kategorie jak „coś do kuchni” czy „coś do zawieszenia na ścianie” albo „biżuteria” czy „zabawne i nostalgiczne”. I co miesiąc dostajesz starannie zapakowaną paczkę, pełną dobrej sztuki użytkowej. Co może się w niej znaleźć? Choćby zestaw herbaciany do biura, który obejmuje m.in. mieszankę herbacianą The Office Blend marki Daphnis and Chloe czy sitko ze stali nierdzewnej zaprojektowane przez Toma Dixona. Jedno jest pewne – uczestnicy programu mogą liczyć na ekskluzywne, unikalne i dobrze wykonane niespodzianki każdego miesiąca. Koszt subskrypcji jest uzależniony od długości programu. Można wybrać opcję ciągłą w cenie 24 funtów miesięcznie. Można też zdecydować się na 3-, 6lub 12-miesięczny plan – wtedy płatność jednorazowa to odpowiednio 69, 129 oraz 229 funtów, www.notanotherbill.com

5

Sylwia Chrapek

Wedle muzyki Na ciekawy pomysł wpadli Olivier van Herpt oraz Studio Van Broekhoven. Postanowili użyć drukarki 3D do stworzenia ceramicznych naczyń, a do całego procesu włączyć... dźwięki. Podczas gdy urządzenie nadrukowywało glinę warstwa po warstwie, głośnik wprawiał powstały wydruk w ruch. Dzięki tak nietypowej interakcji powstały niezwykłe wzory. – Piosenka, dźwięk: one teraz mogą stać się obiektami, które zamknęły ten moment w sobie już na zawsze – mówi Herpt. Łączenie muzyki i designu, ukazywanie namacalności dźwięków, wizualizacja rządzących nią wzorów nie są niczym nowym dla Studia Van Broekhoven. Innymi projektami zasługującymi na uwagę są choćby Sonoscope, Audiograph, Soundshape Project czy Soundshape Speakers Koncept, www.oliviervanherpt.com, www.studiovanbroekhoven.com Sylwia Chrapek

6 designalive.pl


18 newsletter

7

Forma i kolor Studio Bordbord wyrasta w sercu szwedzkiej stolicy. Jest niewielkie i liczy sobie zaledwie dwa lata. Artystka stojąca za marką to Camilla Ödmo – projektantka wnętrz oraz dyrektor kreatywna. Zaczęło się niewinnie – od stworzenia stolika do pracy. Obecnie studio posiada w swojej ofercie przeróżne wariacje na temat tego, zdałoby się, już bardzo spowszedniałego i ogranego mebla. Najnowszy koncept to mały różowy stolik stworzony ze stalowego pręta. Projektantka postanowiła wykorzystać najprostsze formy geometryczne – trójkąt oraz kwadrat, co w połączeniu z akcentem kolorystycznym dało całkiem niebanalne połączenie. Poza interesującym wyglądem produkt Ödmo spełnia też swoją podstawową funkcję – z pewnością sprawdzi się jako oryginalna szafka nocna lub stolik na prasę. Zgodnie z zapowiedziami już wkrótce będzie dostępny na bordbord.se oraz w wybranych sklepach, www.bordbord.se Sylwia Chrapek

Komoda z ceramiką Nie tylko dla dźwięku

Czy ktoś jeszcze pamięta clip arty? Tak, to te uproszczone obrazki, które były wbudowane w Worda czy Power Pointa. To właśnie clip art trąbki był inspiracją do stworzenia komody Caruso w takim, a nie innym kształcie. Wybór materiału również związany jest z pewną historią. Projektant, Włoch Paolo Cappello, będąc w warsztacie ceramicznym, zobaczył, że tamtejszy pracownik wkłada swoją komórkę do naczynia z terakoty. Dlaczego? Jak się okazało, materiał ten świetnie współgra z dźwiękiem i sprawia, że jest on głośniejszy. Finalną wersję Caruso od pierwowzoru dzieliła jeszcze tylko seria testów audio. Ostatecznie materiały, których użyto, to ceramika (głośnik) oraz dąb lub orzech (reszta komody). Produkt dostępny jest w różnych kolorach, a klienci mogą dodatkowo samodzielnie komponować zestawienia kolorystyczne zamawianego produktu. Mebel jest dostępny w sprzedaży – ceny wahają się zależnie od modelu od 2 699 do 4 299 euro, www.paolocappello.com Sylwia Chrapek designalive.pl

8


DZIAŁ 19

Majsternia

Eksperymenty w obiektywie fotografa

Fotograf Paweł Błęcki w swojej pracy interesuje się wszystkimi materialnymi przejawami aktywności człowieka. We współpracy z Centrum Nauki Kopernik stworzył serię zdjęć obiektów dostępnych w jednym z działów edukacyjnych tej instytucji. Majsternia to miejsce, w którym odwiedzający budują konstrukcje z dostępnych tam rzeczy – drewnianych elementów, gąbek, papieru, plastiku, styropianu itp., a następnie testują je, by sprawdzić ich działanie lub wytrzymałość. Poruszają obiektami, badają, czy nie runą pod własnym ciężarem, sprawdzają, czy uniosą się nad dmuchawą z powietrzem. Pozostałością po ich eksperymentach są obiekty o ciekawych formach. Zainspirowany pracą osób odwiedzających Majsternię fotograf zbudował niewielkie konstrukcje, którym następnie zrobił zdjęcia. Powstała z tego fotograficzna kolekcja obiektów, tworząca ciekawy kolaż na styku sztuki i nauki. Pełną serię zdjęć zobaczyć można na stronie www.pawelblecki.com. Julia Cieszko

9

designalive.pl


20 newsletter

Subtelny print kaaskas – wstrzela się w trendy swoimi kolekcjami, które łączą prostą formę z oryginalnymi dalekowschodnimi printami. Styl marki został zdefiniowany przez założycielki, Siostry Skórzyńskie, które połączyły wiedzę socjologiczną z umiejętnościami projektowania. Każda kolekcja jest ultrakobieca. Wpisuje się w trendy wielopoziomowego myślenia o projekcie. Ma spełniać wymagania estetyczne i stylizacyjne najbardziej wymagających klientów. Z jednej strony moda KAASKAS sprawia, że kobieta staje się krucha i delikatna, a z drugiej czyni ją mocnym fundamentem, który daje podstawę, solidną formę. Każda część kolekcji to wyraz przeplatającej się wiedzy i pasji oraz ciągłych poszukiwań i bacznej obserwacji współczesnego świata. Pokazuje harmonię współczesnej kobiety na każdym poziomie życia, które samo w sobie ma być szczęśliwe, a nie tylko prowadzić do szczęścia. Projektantki stawiają klientki w centrum – każdy element można dopasować; tym samym odpowiadają na trend dążenia do indywidualnego stylu. Krótkie serie, różne warianty kolorystyczne oraz wzory dają możliwość stworzenia stylizacji podkreślających wizerunek zarówno w życiu codziennym, jak i przy bardziej wymagających okazjach. Dalekowschodnia duchowość jest widoczna – odczytać ją można również w prezentacji kolekcji. Eteryczna, wchodzi na poziomy ekspresji, gdzie żaden z elementów nie znalazł się przypadkiem. Znajomość bieżących trendów i ich aplikacja do kolekcji wskazują innowacyjność marki i twórczą energię projektantek. Najnowsza kolekcja dostępna jest już w sklepie internetowym marki, www.kaaskas.com/sklep. Karolina Kosyna-Fuja Zdjęcia: Max Zieliński

10

designalive.pl



22 newsletter

11

DZIKIE MIEJSCE Laura González i Chabeli Rodríguez to projektantki pracujące na co dzień w Barcelonie, tworzące duet Estudio Sauvage. Ich pasją jest roślinność jako unikalne źródło inspiracji. W świecie flory poszukują ciekawych form, nadając im nowe znaczenia i emocje. Jako florystki tworzą nietypowe rozwiązania i oryginalne połączenia. Tradycyjne kwiaty zestawiają z roślinnością sezonową, często niezauważaną i niedocenianą. Dzika natura stała się dla nich narzędziem kreacji artystycznej, którą Sauvage Studio przenosi w projektach dla świata mody, architektury i mediów. Praca Laury i Chabeli zaczyna się w lesie. Tutaj zbierają roślinność, łącząc ją w unikalne kompozycje. Kwiaty mają dla nich niezwykłą moc, kreują transcendentne poczucie spokoju i dobrego samopoczucia. Projektantki poszukują sposobów na to, by towarzyszyły nam w życiu codziennym, by przyniosły ukojenie. Z wieloletniej fascynacji roślinnością powstało miejsce wyjątkowe – showroom będący połączeniem kwiaciarni ze studiem. Tutaj można podglądać pracę projektową oraz poznać różnorodne odmiany roślin, które później staną się częścią przestrzeni domowej, artystycznej lub komercyjnej. To kawałek nieoszlifowanej historii przeniesionej z lasu do centrum Barcelony – zaprojektowany, a jednocześnie dziki i surowy, www.estudiosauvage.com Julia Cieszko

designalive.pl


DZIAĹ 23

designalive.pl


24 NEWSLETTER

12

Dwie kultury Dwóch mistrzów ponadczasowego designu z dwóch stron świata dzieli się swoją wizją domu i harmonii. Iittala X Issey Miyake Collection to unikalna propozycja wysokiej jakości ceramiki, szkła i tekstyliów domowych. Zaprasza do celebracji życia, świętowania rytuałów poprzez łagodny dobór barw i delikatnych kształtów. W świecie, w którym stale zachęcani jesteśmy do tego, by żyć szybciej i robić więcej, zapominamy, jak ważną funkcję spełnia dom i jego wnętrze, jak bardzo produkty, które nas otaczają, wpływają na komfort, relaks i harmonię. Połączenie fińskiej i japońskiej marki to niemal partnerstwo doskonałe – podobne wartości i filozofia projektowania. Iittala jest mistrzem w kreacji ponadczasowych ikon designu. Issey Miyake to innowacja w świecie mody – ubrania, które wykraczają poza obowiązujące trendy i standardowe konstrukcje. Wierni swojej tradycji oraz twórczemu myśleniu, cenią funkcjonalność i kunszt pracy projektowej. Minimalistyczny język ekspresji artystycznej jako wspólny mianownik na styku dwóch kultur. Ceny pojedynczych elementów z zestawu od około 25 euro, www.iittala.com Julia Cieszko

Harmonia natury i obiektu Naczynie STEM ukazuje wszystko to, co w roślinie najpiękniejsze Prawie z naukową dokładnością ujawnia przed odbiorcą każdy szczegół – delikatne liście, elegancką łodygę, pojedynczy kwiat. Niezwykła harmonia natury i obiektu stworzonego przez człowieka. Minimalistyczna forma, bez zbędnych upiększeń i zdobień, ma za zadanie podkreślić organiczne piękno. Połączenie wazonu z metalowym stojakiem stało się majestatyczną rzeźbą o niezwykłej funkcji. Sprawia, że samotne rośliny wyglądają szlachetnie, tajemniczo. STEM zaprojektowało kopenhaskie studio DUBOKK stworzone przez Aleksandara Lazica i Bjarti Á Steiga. Na co dzień projektują meble i akcesoria. Interesuje ich interakcja człowieka z obiektem zarówno na poziomie praktycznym, jak i emocjonalnym. Wspaniale łączą estetykę z funkcjonalnością, poszukując zawsze dodatkowych znaczeń i rozwiązań, www.dubokk.dk Julia Cieszko

designalive.pl

13


Zgrupowanie Wisła 78 W sezonie wiosenno-letnim 2016 marka Pan tu nie stał (PTNS) stworzyła linię sportowych ubrań dla kobiet. Na kolekcję „RUCH” składa się dziewięć nowych produktów, a wśród nich m.in.: legginsy, szorty, torba, ręcznik, biustonosze i koszulki. Wszystko idealnie zaprojektowane na rower, siłownię, WF, do biegania czy pielenia ogródka. Fani PTNS mogą być spokojni – połączenie świetnego poczucia humoru i dbałości o język ojczysty są nadal naczelną dewizą marki! Skąd pomysł na kolekcję? – Zamierzaliśmy połączyć współczesne wzornictwo i nowoczesną kolorystykę z nadrukami nawiązującymi do aktywności sportowych, które przeszły do lamusa – skok przez kozła, zabawa z hula-hop, rzuty piłką lekarską. Tak powstały legginsy z napisem „Przysiad”, bluza „Ruch – żeńska sekcja lekkoatletyczna” czy ręcznik „Zgrupowanie Wisła '78” – mówią właściciele marki. Dla odtworzenia w pełni klimatu, sesja zdjęciowa wykonana została na starej sali gimnastycznej w YMCA w Łodzi. Kolekcja jest dostępna w sklepach stacjonarnych marki w Warszawie, Krakowie, Łodzi a także w sklepie on-line, www.pantuniestal.com Tekst: Łukasz Potocki Zdjęcia: Sonia Szóstak designalive.pl


26 newsletter


15 Ulotna pamięć rzeczy Rzeczy stanowią nieodłączne tło naszego życia, jednak rzadko przywiązujemy do nich wagę – poza nielicznymi wyjątkami, kiedy wspomnienie zmienia je w pamiątkę. Paula Zuccotti w ramach projektu „Wszystko, czego dotykamy” stara się skierować uwagę na rzeczy, których ludzie z różnych zakątków świata, mniej lub bardziej świadomie, dotykają w ciągu zaledwie jednego dnia. Efektem jej pracy są fascynujące kolaże przedmiotów, które stają się portretem ich użytkowników à rebours. Historia jednego dnia pokazana poprzez pryzmat przedmiotów ujawnia preferencje, pasje i osobowość ich właścicieli, a w szerszym kontekście jest doskonałym studium współczesnej kultury materialnej naznaczonej piętnem tymczasowości. Całość projektu można zobaczyć na stronie autorki, www.paulazuccotti.com Małgorzata Tomaszkiewicz-Ostrowska

designalive.pl


161

egzemplarzy Nowy wymiar luksusu

Powrót do natury – tak krótko można zdefiniować markę ONESIXONE tworzącą luksusowe akcesoria. Jej produkty wyrażają przede wszystkim chęć ukazania piękna: jego głębokiego znaczenia, które ukryte jest w najdrobniejszych szczegółach, w złotym środku. Marka stawia na balans. Wskazuje ładunek emocjonalny, równowagę graficzną i wizualną. Poczucie harmonii transmituje między swoją filozofią, architekturą i naturą. Inspiracją do tworzenia jest połączenie matematycznych, geometrycznych form, jakie pojawiają się w naturze. To przełożenie jest obecne na każdym poziomie prac, objawiając się doskonałą formą i najwyższym poziomem wykonania. Marka tworzy jedynie 161 egzemplarzy torebek, a w każdej z nich widać kunszt pracy projektantów. Numerowane, wykonane ręcznie dwie kolekcje rocznie z niesamowitą starannością łączą tradycję pracy z naturalną skórą przy wykorzystaniu nowoczesnych metod rzemieślniczych. Każdy model spaja klasykę i ponadczasową formę. Projekty są realizacją trendu powrotu do natury, indywidualnych potrzeb klientek oraz odłączenia się od masowego świata. Torebki mają ten element, ten sznyt, to coś, co jest wartością dodaną każdego projektu. Projekt ONESIXONE wpisuje się w nowy rynek dóbr luksusowych, gdzie luksus nie krzyczy logo, a wręcz mówi szeptem, a klient otrzymuje produkt najwyższej jakości. Film promujący markę pokazuje naturalne środowisko pracy kreatorki. Kadry pracowni, skór, maszyn, farb odwołują się do wszystkich zmysłów. To esencja pracy z pasją, wyczuciem i oddaniem. To stanowi najwyższą wartość dóbr luksusowych. Torebka ONESIXONE zaprojektowana przez Helenę Rohner kosztuje około 1850 euro. Produkty dostępne na stronie www.onesixone.es. Karolina Kosyna-Fuja

16

designalive.pl


newsletter 29

17 Paryskie opowieści wypełnione tkaninami

Według Pierre Frey, luksusowego producenta tkanin, każdy materiał może opowiedzieć historię. Francuska firma powstała w 1935 roku łączy tradycyjne rzemiosło i jakość wykonania z nowoczesnym podejściem do tkaniny. Charakterystyczne printy odzwierciedlają wszystko to, z czym kojarzy się Francja: dobre wino, wykwintne jedzenie, podróże i wielowiekowy styl. Każdy produkt wykonany jest z pasją, należytym szacunkiem do tkaniny i całego kunsztu rzemiosła. Portfolio Pierre Frey to zarówno współczesne produkty, jak i materiały wyposażenia wnętrz w stylizowanych wzorach. Miejsca wypełnione tkaninami francuskiej marki przyciągają dziedzictwem inspiracji, pasji, poezji i realizmu. Mają ten sznyt, to skrajne wyrafinowanie, które kryje w sobie elegancję i dawkę śmiałości, wynalazczej inteligencji, wpisując się tym samym w głęboko eklektyczny szyk. Są projektanci, którzy czują tkaninę. Dotykają jej i już wiedzą, jak będzie wyglądał ostateczny projekt. To dla nich Pierre Frey tworzy wzory zainspirowane wpływami przekraczającymi wszelkie granice, w których czuć ducha Paryża, jego wyrafinowanie i urok. To nie tylko projekty Pierre Frey, ale również prestiżowe marki: Braquenié, Fadini Borghi i Boussac. Tradycyjny dom tkanin reprezentuje podejście łączące historię i współczesny świat, co przekłada się również na produkcję wspaniałych akcesoriów do domu i kolekcji meblowych. W najnowszej serii tkanin Maya projektanci Pierre Frey kontynuują podróż po świecie. Tym razem docierają do Ameryki Centralnej, www.pierrefrey.com. Karolina Kosyna-Fuja

designalive.pl


Naturalny instynkt The Animals Observatory to więcej niż moda dla dzieci. To wielopoziomowy koncept, filozofia pracy, kreacji, a przede wszystkim odpowiedzialny produkt, za którym stoi niepoprawna projektantka Laia Aguilar. Świat poznał ją za sprawą Bobo Chosen – marki, dla której przez lata jako dyrektor artystyczna tworzyła świetne formy i wzory. Laia Aguilar widzi modę dziecięcą jako narzędzie artystyczne, przez które wyraża własny niezwykły świat i oryginalny styl. Wie, że to dziecko jest najtrudniejszym sędzią, dlatego każda propozycja musi być wyrazem nieograniczonej wyobraźni. Jest autentyczna i bardzo odważna. Projekt nie jest zakończony, dopóki nie przywoła w nim swojej własnej tajemnicy. The Animals Observatory to proste i pomysłowe wzory, wspaniałe kolory, wygodne materiały i tkaniny. Jednak prawdziwym znakiem rozpoznawczym jest świetne połączenie ilustracji z grafiką, sygnowane nazwiskiem Aguilar. Mimo że to kreacja mody stała się głównym kanałem ekspresji, to jednak projektantka angażuje się w każdy szczegół – od wizerunku marki aż po fotografię w kampanii reklamowej. Współpracuje z artystami i projektantami z wielu dyscyplin. Według własnych zasad łączy design ze sztuką i modą etyczną, co w efekcie nie tylko się podoba, ale i sprzedaje. Laia Aguilar mieszka z rodziną w uroczej hiszpańskiej wiosce Empordà, nieopodal granicy z Francją. W domu pełnym książek, zdjęć, zabawek, czasopism, z dala od zgiełku miasta znalazła źródło inspiracji. Wróciła do korzeni, do natury, by to, czego uczy swoje dzieci, stało się prawdą – „Bądź dobrym zwierzęciem, wiernym swoim instynktom”.

18

Julia Cieszko MANIFEST The Animals Observatory 1. Będziemy celebrować piękno upływającego czasu poprzez rzeczy. 2. Będziemy szczerzy jak zwierzęta i mądrzy jak dzieci. 3. Codziennie rano, otwierając szafę, będziemy śpiewać stare piosenki nowemu światu. 4. Będziemy podążać za naszym instynktem do Zorzy Polarnej. 5. Miłość ponad wszystko. Równość ponad wszystko. Dobroć ponad wszystko. 6. Będziemy grać w chowanego z głupotą i egoizmem. I nigdy nas nie znajdą. 7. Będziemy zapalać świeczki pocałunkami i patrzeć sobie w oczy. 8. Nie będziemy szanować muzeów, które nie mówią prawdy. 9. Odrzucamy wełnę, która jest szorstka. 10. Będziemy robić rzeczy z pasją, pełną pasją i tylko pasją. www.theanimalsobservatory.com

designalive.pl


newsletter 31


32 newsletter

20 Hiszpańska ikona Cesta z kolekcji Santa & Cole to ręcznie wykonana lampa z funkcjonalnym uchwytem – świetna reprezentacja minimalistycznego wzornictwa. Jednak za niepozornym, przedmiotem kryje się również wspaniała lekcja historii hiszpańskiego designu stanowi, potrójny symbol, który odzwierciedla pracę legendarnego twórcy, początki projektowania na Półwyspie Iberyjskim oraz markę, dzięki której projekty sprzed lat otrzymują nową szansę. Cestę stworzył Miguel Mila, projektant pochodzący z rodziny katalońskiej arystokracji z bardzo silnymi tradycjami artystycznymi. To jego krewni zlecili Gaudiemu projekt La Pedrery – słynnej budowli Barcelony. Młody Miguel rozpoczął pracę w studio architektonicznym swojego brata końcem lat 50. XX wieku – w trudnych czasach kryzysu, gdy Hiszpania nie wiedziała jeszcze, czym było wzornictwo, a przemysł praktycznie nie istniał. Pomimo braku surowców zaczął projektować lampy i meble, które wkrótce produkował już we własnej firmie. Interesowały go materiały szlachetne, które – jak sam podkreślał – wiedzą, jak się zestarzeć. Z tej fascynacji w 1964 roku powstała m. in. lampa Cesta. Życie i twórczość Miguela Mili niemal odzwierciedlają historię katalońskiego nowoczesnego designu. Artysta współtworzył instytucje zrzeszające twórców, a wiele z jego projektów to już ikony sztuki użytkowej. W 1987 roku został nagrodzony Premio Nacional de Diseño, a w 2008 roku przyznano mu Compasso d'Oro w uznaniu za pracę i działalność na rzecz promocji hiszpańskiego designu. Cena lampy to około 660 euro, www.santacole.com.

Programowanie od najmłodszych lat Programowanie dla trzylatków? Niemożliwe? A jednak. Już od dłuższego czasu dużo mówi się o uczeniu dzieci kodowania, o wprowadzaniu ich w świat technologii poprzez zabawę. Bo cóż może być dla dziecka lepszego niż samodzielnie stworzona gra, którą z dumą może pokazać innym i sam w nią zagrać? Zawsze jednak w tej interakcji młodego człowieka z maszyną konieczny był ekran i jakaś forma biegłości w obsłudze czy to klawiatury, czy ekranu dotykowego, znajomość liter i znaków. Zespół Primo Toys poszedł o krok dalej. Stworzyli Cubetto – prostą, funkcjonalną, a do tego bardzo ładną zabawkę, która uczy podstaw programowania i myślenia algorytmami dzieci już od 3. roku życia. Jak to wygląda? Do dyspozycji mamy drewnianego robota, drewnianą konsolę do kodowania, 16 kolorowych bloków, mapę oraz książeczkę z pomysłami na zabawę. Dziecko umieszcza bloki na konsoli – każdy z nich może oznaczać coś innego, np. „skręć w prawo” albo „idź do przodu”. Po ułożeniu określonej sekwencji naciska przycisk „start”, a robot wykonuje te polecenia. Co ważne, produkt jest uniwersalny – mogą z niego korzystać zarówno chłopcy, jak i dziewczynki, i to z całego świata – do rozpoczęcia zabawy niepotrzebna jest znajomość konkretnego języka czy też umiejętność pisania i czytania. Producenci zapewniają też, że Cubetto sprawdzi się w pracy z niepełnosprawnymi, wspierając ich rozwój. W 2013 roku zaprezentowano wersję beta na Kickstarterze i już wtedy zebrała ona blisko 80 tysięcy dolarów. Pełną wersję produktu umieszczono na serwisie crowdfundingowym całkiem niedawno, bo początkiem marca tego roku, a już zebrała niemal 800 tysięcy dolarów. Można było tam kupić Cubetto w specjalnej ofercie za 149 dolarów, a cena w normalnej sprzedaży ma wynieść około 225 dolarów. Pierwsze dostawy zaplanowano na jesień, www.primotoys.com Sylwia Chrapek designalive.pl

Julia Cieszko


Światło, proszę! – Chcieliśmy stworzyć najlepsze dla wielu za niewiele – mówią designerzy ze studia Feltmark, zlokalizowanego w słonecznym Los Angeles. Projektanci James Choi oraz David Okum proponują swój najnowszy koncept – Ellum Solar. Te niewielkie i wykonane z największą precyzją lampki posiadają specjalne sensory, które są czułe na ruch. Można je z łatwością umocować za pomocą wbudowanych magnesów do ścian, a urządzenia wskażą nam drogę w ciemności. Można ich także używać jako zwykłą lampkę czy oświetlenie biurka. Kolejnym atutem Ellum Solar jest fakt, że nie używa żadnego okablowania – ładowanie odbywa się dzięki energii słonecznej i zgodnie z zapowiedziami producentów, zaledwie jeden dzień na słońcu pozwoli na 6-miesięczne użytkowanie. Produkt dostępny jest w dwóch odsłonach – w białym klonie lub ciemnym orzechu. Projekt został sfinansowany dzięki platformie Kickstarter. Spodobał się w takim stopniu, że uzyskał niemal 200 tysięcy dolarów, przy zakładanym celu 30 tysięcy dolarów. Pierwsze dostawy planowane są na lipiec tego roku, www.feltmark.com.

21

Sylwia Chrapek

22

Zakręcony relaks Autorzy projektu zachęcają – zakręć i zrelaksuj się. Zestaw Spin & Relax to trzy minimalistyczne i utrzymane w pastelowej kolorystyce bąki oraz podstawka. Sprawdzą się zarówno jako zabawki dla dzieci, jak i forma odpoczynku dla dorosłych. Dostępne są różne wersje kolorystyczne. Za pomysłem stoi nasze rodzime UAU project powstałe w 2011 roku. Założycielami tego multidyscyplinarnego studia są Justyna Fałdzińska oraz Miłosz Dąbrowski, oboje po warszawskiej ASP. Spin & Relax dostępne są choćby na www.gumroad.com już od 6 euro za komplet. Z kolei na www.cults3d.com można kupić wersję do wydruku na własnej drukarce 3D. Sylwia Chrapek

DO_M

Sprytne rozwiązania dla małych wnętrz

23

DO_M to nowa marka, która swoją premierę miała na targach Meble Polska w Poznaniu, zbierając bardzo dobre recenzje. DO_M to sprytne rozwiązania, do niewielkich mieszkań, ale dla ludzi z wielką wyobraźnią. Wszystkie pomysły na produkty powstały podczas rozmów o projektowaniu wnętrz. Projektanci badali potrzeby ludzi urządzających swoje mieszkania, pomagali im socjologowie. Ostatecznie postawiono na funkcjonalne i proste rozwiązania za rozsądną cenę. Kolekcję tworzyli projektanci z Wzorro Design, Magdalena Garncarz, Szymon Hanczar, Patrycja Kryszczuk, Katarzyna Szczęsna, Alicja Prussakowska, Agata Pleciak, Aleksandra Satława, Magdalena Paleczna, Joanna Walkowiak, Wojciech Szczupak i Hanczar Studio. Ceny produktów zaczynają się od około 400 złotych. Zamówienia można składać przez stronę marki www.do-m.pl Wojciech Trzcionka designalive.pl


34 Dział

Łącząc kontrasty

Nowy pawilon Serpentine Gallery

Solidna ściana, która została... rozpięta. Rozciągnięte powierzchnie tworzące efekt trójwymiarowości. To właśnie te idee kierowały duńskim architektem Bjarke Ingelsem, który stworzył tegoroczny projekt pawilonu dla Serpentine Gallery. Artysta szefuje Bjarke Ingels Group (BIG) – studiu, które zatrudnia ponad 300 architektów, projektantów i budowlańców. Obiekt będzie zbudowany z przypominających pudła ram. Zastosowanym materiałem będzie włókno szklane. Sposób ich ułożenia ma nawiązywać do tradycyjnej ceglanej ściany. – Chcieliśmy stworzyć coś, co ucieleśnia wiele aspektów, zwykle postrzeganych jako sprzeczne – struktura, która jest zarazem swobodna i rygorystyczna, modułowa i posągowa, transparentna, a jednak nieprzejrzysta, solidna i równocześnie nieposiadająca wyraźnego zarysu – opisuje Ingels. Konstrukcja rozszerza się ku dołowi, tworząc w środku schronienie, we wnętrzu którego „przycupnęła” kawiarnia. Znajdzie się tam też miejsce na wydarzenia kulturalne, wśród których wymienić można choćby coroczne Park Nights. Serpentine Gallery mieści się w sercu Londynu, w Kensington Gardens. Instytucja kolejny już raz daje zagranicznym architektom możliwość stworzenia ich pierwszej budowli w Anglii. Po raz pierwszy jednak głównemu pawilonowi będą towarzyszyć cztery dodatkowe przestrzenie. Ich autorami są Nigeryjczyk Kunlé Adeyemi, berlińskie studio Barkow Leibinger, Francuz Yona Friedman i Brytyjczyk Asif Khan, www.serpentinegalleries.org Sylwia Chrapek designalive.pl


Serpentine Pavilion 2016 Projekt Bjarke Ingels Group (BIG); Design render © Bjarke Ingels Group (BIG)

newsletter 35

24


36 ludzie

WSZYSCY BĘDZIEMY ARTYSTAMI – Już na samym początku pracy zastanawiałam się, co jako artystka mogę dać społeczeństwu bezsprzecznie dobrego. Doszłam do wniosku, że jest tym właśnie edukacja, która dla mnie stała się również rodzajem sztuki – tak mówi o swoich działaniach Edyta Ołdak, założycielka Stowarzyszenia „Z Siedzibą w Warszawie”, dzięki któremu we współpracy z projektantami powstało kilkadziesiąt działań w przestrzeni publicznej Zdjęcia: Krzysztof Pacholak (portret), Paweł Heppner

E

dyta Ołdak jest absolwentką warszawskiej ASP. Estetyka i piękno, choć ważne, jednak nie były dla niej wystarczające. Zdecydowała się wykorzystywać wiedzę i umiejętności, by diagnozować problemy społeczne i poszukiwać rozwiązań. Pewnego dnia zaprosiła przyjaciół na imprezę, w trakcie której opowiedziała, jaki ma plan. Wskazała problem i zaraziła swoim entuzjazmem. Za jej namową twórcy kultury, artyści, socjolodzy i animatorzy współpracowali z mieszkańcami, wspólnie ożywiając zaniedbane miejsca w stolicy. Założyła własne przedszkole i szkołę. Stała się nieocenioną konsultantką w projektach z zakresu edukacji przeznaczonej również dla odbiorców z dysfunkcjami. W przestrzeni publicznej świadomie ustępuje miejsca innym animatorom. Powoli, jak sama podkreśla tylnymi drzwiami, wchodzi do szkół, by zmieniać je na lepsze. Spotykamy się kilka tygodni po gali Design Alive Awards, w trakcie której Edyta Ołdak otrzymała nagrodę w kategorii Animator. Rozmawiamy o początkach stowarzyszenia, planach na przyszłość, konsekwencjach i o sile sztuki, która według niej ma szansę uzdrowić wiele dziedzin naszego życia. Kiedy odkryłaś, że tak zwyczajnie w twoim życiu nie będzie? Moje studia były w zasadzie „leżeniem na trawie”. Dzięki temu zrozumiałam, że pozasystemowa edukacja, brak narzuconych schematów jest tym, co rzeczydesignalive.pl

wiście kształtuje człowieka, jego poglądy i przyszłość. Masz w sobie wiele energii, by dokonywać zmian w otaczającej nas rzeczywistości. By realizować projekty społeczne, trzeba mieć jednak pewną wrodzoną empatię, być wytrwałym. Człowiek tak po prostu się tego nie uczy. Trudno mi pewnie mówić tak o sobie. Miło mi, że jestem tak postrzegana, ale z pewnością się nad tym nie zastanawiam. Niech się to po prostu dzieje. Muszę znaleźć czas, by realizować to, co zaplanowałam. Bardzo często w moim kalendarzu nakładają się na siebie różne działania – zarówno pisanie nowych wniosków o dofinansowywanie, jak i podsumowanie kończących się działań. Czuję się przeładowana. Ale jeżeli wiesz, czego chcesz, zawsze znajdziesz czas i sposób, by to zrealizować. Zatem zacznijmy od początku. Leżałaś sobie na tej trawie. To była ASP w Warszawie. I nagle twoja sztuka stała się sztuką zaangażowaną. Przez całe studia i dwa lata po nich nieustannie malowałam. W pewnym momencie poczułam, że ten obraz, jego dwuwymiarowość to jest absolutnie za mało w stosunku do tego, co ja chcę powiedzieć. Prymat funkcji estetycznej nad innymi aspektami sztuki, które dostrzegałam, był dla mnie krępujący. Przeszkadzało mi, że ktoś po prostu bierze sobie mój obraz i wiesza na ścianie, patrząc, czy pasuje do koloru kanapy. Czułam się tym absolutnie upokorzona. Oczywiście nie neguję tego typu działań. Są obra-

zy, które potrafią wyjść poza estetyczną funkcję, są też takie, które mają służyć tylko dekoracji. Wiedziałam, że chcę dać ludziom dużo więcej niż tylko płaską, estetyczną formę. Dlatego zaczęłam realizować działania ważne społecznie. Małymi krokami z jasno obranym celem. Najpierw były to małe projekty ze stypendium ministerialnego. Nauczyłam się planowania, organizacji, inicjowania spotkań z bardzo różnymi ludźmi – zarówno z uchodźcami, jak i działkowcami czy też z managerami korporacji. Z pełnym przekrojem społecznym. I stwierdziłam, że skoro jest to coś, w czym się sprawdzam, co sprawia mi satysfakcję, że jest w tym pewna reguła, mogę to przekuć na bardziej zorganizowany, prawnie umocowany system. Tak narodziło się Stowarzyszenie „Z Siedzibą w Warszawie”. – Stowarzyszenie jest to tak naprawdę grupa pasjonatów i przyjaciół. Wyjątkowy był zatem sposób, w jaki powstało. Zrobiłam imprezę, na którą zaprosiłam bliskich mi ludzi. Zamiast 12 stron protokołu po prostu opowiedziałam, na czym mi zależy i co chciałabym zrobić. Sam początek tego stowarzyszenia determinuje, w jaki sposób działamy. Na partnerskich zasadach. Zdefiniowaliście sobie na samym początku problemy, które chcecie rozwiązać? Powiedziałaś sobie: „Ja, Edyta, będę teraz działać w przestrzeni publicznej”? Oczywiście pewna sfera interesowała nas wszystkich. Wiedzieliśmy, że interesują nas projekty prospołeczne. Bardzo



38 ludzie W ramach inicjatywy „Uwolnić projekt” powstało kilka przedmiotów udostępnianych na zasadach wolnych licencji. Zdjęcie: Paweł Heppner

Prymat funkcji estetycznej nad innymi aspektami sztuki, które dostrzegałam, był dla mnie krępujący


DZIAŁ 39 „Uwolnić projekt” to przede wszystkim liczne spotkania z zespołem projektowym. Współpraca to hasło przewodnie wielu przedsięwzięć Stowarzyszenia „Z Siedzibą w Warszawie”

dojrzeliśmy w naszej pracy – w tym tworzone na podstawie pewnych problemomencie stawiamy sobie inne cele mów społecznych i stoją za nimi osoby, niż te sześć lat temu. Jeśli mogłabym które mają swoją wrażliwość. to porównać, to wtedy było to działanie Jak widziałaś swoją ulicę, swoje otoczeeventowe, zabawowe. Teraz, by nastąpiła nie w tym 2009 roku, gdy rozpoczęłaś zmiana, musimy działać bardziej precydziałania Stowarzyszenia? zyjnie, przemyślanie, systemowo. Wtedy z pewnością nie było jeszcze tak, W swojej pracy połączyłaś już wielu projak jest teraz. To, co się wydarzyło przez jektantów, animatorów z instytucjami, te sześć lat, to niesamowita ewolucja ludźmi w potrzebie, czasami tej niew kierunku społeczeństwa otwartego, uświadomionej. Musiałaś sobie to jakoś obywatelskiego, potrafiącego definiowszystko sprecyzować. Musiał powstać wać pojęcia prywatności, własności, plan. odpowiedzialności za przestrzeń. To, co Oczywiście. Wszystko zaczyna się w głosię wydarzyło, jest imponujące. Sztuka wie od postawienia sobie pytania, co w przestrzeni publicznej jeszcze 6 lat jest twoim celem. Jeżeli tego nie zrobisz, temu była zaskakująca. to nie ma sensu zabierać się za robotę. Jesteśmy odważniejsi? Tylko i wyłącznie jasne sprecyzowanie Z pewnością też. Mam wrażenie, że jesteplanu uruchomi machinę działań. Dla śmy na takim etapie ewolucji zbliżonym mnie te cele muszą być ważne, by dotydo tych, które opisywał Jerzy Ludwiński kały problemów społecznych, przestrzen- – teoretyk sztuki, krytyk, wykładowca nych, obyczajowych. Ważne, by wynikały ASP w Poznaniu. Według niego sztuz naszych obserwacji, by odczuwać poka ma swoje etapy rozwoju – zaczyna trzebę rozwiązań. Muszę jednak pamięod takiego dwuwymiarowego, czysto tać, że jestem uwikłana w pewną politykę estetyzującego, potem wchodzi w przegrantową, którą interpretuję na swój strzeń publiczną, społeczną, odnajduje sposób. Wiem, że działania Stowarzyszerównież przestrzeń konceptualną, czyli nia to pewna sublimacja nie tylko moich staje się tylko procesem myślowym, aż spostrzeżeń i celów, moich chęci rozwiąw końcu dochodzi do ostatniego etapu zania problemów, ale także formułowaswojego rozwoju, w którym społeczeńnia konkursów grantowych, od których stwo ogarnia pewnego rodzaju empatia. jestem uzależniona. Oczywiście są one Sztuka przestanie być nazywana sztuką.

Będzie ogólne zrozumienie pewnych rzeczy, bez nazywania tego sztuką, będziemy w przestrzeni ogólnego zrozumienia dla działań i kompetencji ściśle związanych ze sztuką. Będziemy artystami, nie nazywając się nimi? Już zaczyna się coś takiego dziać. Jest bardzo wiele wspaniałych projektów, które wręcz unikają nazywania się sztuką. Nie mówią o sobie wprost. Są pewnym działaniem, które ma skłonić człowieka do refleksji, do zastanowienia się nad przestrzenią, w której żyje, do zwrócenia uwagi na innych. Budują społeczną odpowiedzialność poprzez emanację sztuką. Nastąpiła więc w ostatnich latach dobra zmiana dla sposobu postrzegania sztuki – tego, jakie jest jej zadanie w danym momencie. W przypadku waszego stowarzyszenia sztuka spotyka projektowanie. To jest dość łatwe. Wychodziłam od obrazu i świadomie go porzuciłam, ale nie zostawiłam razem z nim swoich sympatii do estetyzacji. Jestem grafikiem, więc wyzwalam w stowarzyszeniu dużo energii w pracę nad wizualnością, layoutami. Mamy za zadanie wspierać nie tylko kompetencje społeczne. Jeżeli przy okazji nasza praca jest edukacją wizualną, to bardzo mnie to cieszy. Choć designalive.pl


40 ludzie „Pudło w grochy albo gąbka na biegunach” to projekt, w którym zaproszeni do udziału projektanci stworzyli uniwersalne zabawki również dla dzieci niedowidzących

znam wiele przedsięwzięć, które są dość obskurne, ale za to skuteczne społecznie. Kompetencje projektowe to jednak ważny element waszego funkcjonowania. Design dla mnie ma znaczenie bardzo szerokie. Jest to również projektowanie idei. Od tego wychodzę. Pamiętam oczywiście o dobrym kroju, wzorze, to wszystko jest wspólnym mianownikiem dla wszystkich naszych projektów. Niezwykle cenne jest dla mnie myślenie projektantów, których zapraszam do współpracy. Efektem nie musi być jednak namacalny obiekt, bym mogła o przedsięwzięciu myśleć w kontekście designu. To jest zdecydowanie więcej niż tylko kreowanie formy. „Uwolnić projekt” to jedno z waszych przedsięwzięć, które stało się działaniem totalnym. Świetna współpraca z instytucją, realny produkt dla odbiorcy, technologia i przede wszystkim nowy sposób myślenia o kulturze i wolności korzystania z jej zasobów. „Uwolnić projekt” to nowy model produkcji i dystrybucji dóbr materialnych, opierający się na wolnych licencjach Creative Commons. Polegał na opracowaniu przez projektantów współczesnych wersji dawnych, tradycyjnych wytworów rzemieślniczych znajdujących się w magazynach Muzeum Etnograficznego designalive.pl

w Warszawie. W efekcie odbiorcy mogą pobierać dokumentację z sieci i wykonać przedmiot u lokalnego rzemieślnika lub samodzielnie, dostosowując go do własnych potrzeb. Sama idea została opracowana wraz z Arturem Puszkarewiczem z Aze Design. Zależało nam, by przełożyć etapy produkcji obiektów na współczesny język, technologię. Był to chyba pierwszy projekt, który generalnie uwalniał przedmiot na zasadach wolnej licencji i ten aspekt przedsięwzięcia był dla mnie bardzo ważny. Znamy wiele przykładów zasobów otwartych. Mają one jednak formę cyfrową, co w pewien sposób jest łatwiejsze. Problemy napotykamy teraz. „Uwolnić projekt” uważałabym za skończony, gdyby liczba pobrań dokumentacji wykonawczych była zdecydowanie większa. Wówczas czułabym, że ta nowa metoda produkcji funkcjonuje, że ludzie faktycznie pobierają instrukcje i idą z nimi do swojego stolarza z sąsiedztwa i zamawiają stołek. Dużo jeszcze przed nami w kwestii promocji, poszerzania współpracy z rzemieślnikami. Tutaj z pewnością pojawia się słabość takiego tworu, jakim jest stowarzyszenie. Zależymy od dotacji celowych na konkretne działanie. Cały czas staramy się o dofinansowanie na przedłużenie tego projektu, co nie-

stety się nie udaje. Bezwzględnie jednak „Uwolnić projekt” nauczył mnie wiele. Przede wszystkim współpracy z instytucjami, bo właśnie ten rodzaj partnerstwa jest filarem stowarzyszenia – wypracowaliśmy dobre metody kooperacji. Cały projekt był realizowany metodą partycypacji, czyli poprzez spotkania ewaluacyjne i nieustanne zadawanie pytań o to, co chcemy osiągnąć. Taka metoda była dla mnie niezwykle ważna, wiele nas nauczyła i zmieniła sposób pracy przy kolejnych projektach. To nie była jedyna zmiana w waszym stowarzyszeniu. Nastąpił moment, w którym stwierdziłaś, że to edukacja ma teraz największe znaczenie. Ten wątek silnie zarysował się w kolejnych działaniach. Przestrzeń miasta została zauważona. Jest wielu wspaniałych ludzi i inicjatyw, które dobrze się nią opiekują. Są w tym cudowni. Zatem poniekąd zostawiam ten temat w dobrych rękach. Wskoczyłam w tej chwili w fascynującą, ale niezwykle zaniedbaną przestrzeń szkoły – to jest teraz absolutny filar naszych działań. Już na samym początku pracy zastanawiałam się, co jako artystka mogę dać społeczeństwu bezsprzecznie dobrego. Doszłam do wniosku, że jest tym właśnie edukacja, która dla mnie stała się również rodzajem sztuki.


Co jako artystka mogę dać społeczeństwu bezsprzecznie dobrego?

„Widno-krąg” projektu Pani Jurek to zabawka o formie świetlnego blatu z zestawem plansz, wśród których znajdziemy: plansze do nauki alfabetu Braille’a, twarze z grymasami wykonane techniką druku wypukłego, pozwalające dzieciom niewidzącym identyfikować emocje oraz puzzle do układania względem wielkości, obrazujące takie abstrakcyjne pojęcia jak pół, ćwierć, całość, powiększanie, zmniejszanie. Zabawka pomaga również diagnozować zaburzenia widzenia u dzieci

designalive.pl


42 ludzie

Efektem nie musi być namacalny obiekt, bym mogła o przedsięwzięciu myśleć w kontekście designu

Patrząc na to, co dzieje się w polskich szkołach, to dość heroiczne wyzwanie. W Polsce edukacja jest zdegradowana. Nauczyciel jest zdegradowany do roli bohatera powiedzenia: „Obyś cudze dzieci uczył”. Stawia się go w roli wykonawcy najgorszego zawodu, odrabiania wręcz jakiegoś czyśćca. Podczas gdy w takiej Finlandii zawód nauczyciela cieszy się bardzo wysoką estymą, nauczyciel jest kimś ważnym społecznie. Chciałabym po prostu wylansować modę na edukację i pokazać, że jest ona sztuką. Podchodząc do niej w ten sposób, jest szansa, że osiągasz spełnienie twórcze. Konsekwencją tego myślenia jest wasze kolejne przedsięwzięcie „Pudło w grochy albo gąbka na biegunach, czyli o zabawce uniwersalnej”. Jest to projekt, podczas którego rodzice w zespole z architektem przeprowadzili cykl warsztatów dla dzieci ze szkół podstawowych. Uczestnicy wykonali pomoce dydaktyczne dla swoich kolegów z potrzebami edukacyjnymi, przekazywane później ośrodkom terapeutycznym. Kolejnym etapem były warsztaty, podczas których spotkali się rodzice, architekci, dzieci oraz specjaliści od nowych technologii. Wspólnie wykonaliśmy interaktywną instalację, wykorzystującą wcześniej nabytą wiedzę. Finałem była wystawa, której głównym elementem są zabawki edukacyjne wykonywane przez rodziców i projektantów. Cały projekt narodził się z naszego zachwytu nad plastycznymi wzorami uniwersalnych pomocy dydaktycznych. Czasami przybierają one abstrakcyjne formy, niekiedy są obiektami na pograniczu rzeźby i sztuki użytkowej. „Pudło w grochy…” pokazuje również, jak ważną rolę w edukacji dzieci odgrywają rodzice. Jak wspaniałymi specjalistami potrafią być. Tak. To właśnie oni byli ogromną wartością tego przedsięwzięcia. Chcieliśmy designalive.pl

pokazać, że są ekspertami w takim codziennym życiu z dzieckiem ze specjalnymi potrzebami. Ekspertem nie był terapeuta z tytułami przed nazwiskiem, ale rodzic, który codziennie zmierza się z problemami, sam prowadzi terapię i sam buduje pomoce edukacyjne. Ja znam to z własnych doświadczeń, bo jestem mamą dziecka z afazją. Sama byłam zmuszona do robienia takich narzędzi i wiem, że działałam wówczas intuicyjnie, modyfikując je z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, widząc postępy własnego dziecka. W tym procesie i w tych zabawkach zauważyłam ogromną wartość – stają się one rodzajem intymnego języka rodzącego się pomiędzy rodzicem i dzieckiem. To jest bardzo złożone przedsięwzięcie, łączące projektantów z rodzicami, szkołę ze sztuką, dzieci ze swoimi niepełnosprawnymi rówieśnikami. Formuła projektu interdyscyplinarnego zadowala takich ludzi z nadwyżką energii jak ja. Realizuję swoje ambicje artystyczne, zadowalam swoje potrzeby tworzenia projektów zaangażowanych społecznie, potrzebę dzielenia się wiedzą, docierania do środowisk, do których bez takich działań nie miałabym sposobności dotrzeć. Daje mi to możliwość zdobywania wiedzy w tematach, które są dalekie od świata sztuki, takie jak chociażby nauka. Ten projekt był o tyle fascynujący, że poszerzyliśmy grono naszych partnerów o Fundację Synapsis – o fantastycznych specjalistów, wśród których znalazła się m. in. Karolina Dyrda. Wybitna znawczyni tematów ze spektrum autyzmu, osoba, która w swoich metodach pracy daleko wybiega poza przyjęte schematy. To wspaniale, że takich ludzi spotykam na swojej drodze. Współpraca to w zasadzie kluczowe hasło w waszych projektach.

Żadne działanie nie udałoby się, gdyby nie liczne grono partnerów. W stowarzyszeniu mamy kilka pomysłów na skuteczną współpracę. Jest to zarówno partycypacja, jak i spotkania ewaluacyjne przebiegające zawsze według podobnego scenariusza: pytamy o osobiste cele, pomysły na organizację pracy, nowe narzędzia itp. To pozwala wsłuchać się w potrzeby partnera. Twoja twórczość wymaga cierpliwości, spokoju, ale przede wszystkim odwagi. Nie zawsze przecież wszystko, co robisz, musi się spodobać. Musimy absolutnie mieć świadomość konsekwencji naszych działań. Każdy ma obowiązek dobrze poznać narzędzia, którymi się posługuje, żeby przewidzieć skutki swoich decyzji. Musi to zrobić zarówno „edukator”, jak i jego „hejter”. Ten drugi niestety zazwyczaj tego nie robi: cechuje go albo kompletna bezmyślność, albo olbrzymi kompleks. Hejt zalewa przestrzeń publiczną. Często jest narzędziem osób, które działają w sferze kultury. To jest okropnie smutne, ciągle mamy wiele lekcji do odrobienia w tym temacie. W naszym stowarzyszeniu narzędzie, którym się posługujemy, to sztuka, a konsekwencje, jakich oczekujemy, to kompetencje, a nie umiejętności. Jestem przekonana, m. in. za prof. Hausnerem, że sztuka jest narzędziem, które zbawi gospodarkę, zarządzanie, politykę, naukę, internetowe fora. Tylko musimy sobie jasno określić oczekiwania. Nie spodziewam się, że po naszych lekcjach uczestnicy nabiorą umiejętności projektowych. To nie jest nasz cel. Ja liczę, że efektem naszych działań będzie wzrost kompetencji: społecznych, kulturowych, estetycznych. Liczę na to, że wyobraźnia, którą się posługujemy, pozwoli ludziom na bycie lepszym. Lepszym kierowcą ciężarówki, lepszą matką, lepszym forumowiczem czy sprzedawcą telefonów. Rozmawiała: Julia Cieszko


ludzie 43

Bardzo często Stowarzyszenie wyjeżdża ze swoimi działaniami daleko poza Warszawę. To jeden z wielu pomysłów na skuteczną współpracę designalive.pl


Design stawia na naturę! Gdy domowa codzienność płynie gładko i wygodnie, samo życie staje się przyjemniejsze. Tęsknimy za naturą, chcemy prowadzić bardziej zrównoważone życie, również w domu. Dążymy do tego, żeby było ono pełne harmonii i równowagi. Dlatego coraz częściej stawiamy na produkty wykonane z naturalnych materiałów, które z większą śmiałością wkraczają do naszych wnętrz Naturalne materiały znajdziemy m.in. w kolekcji SINNERLIG, która jest efektem kreatywnej współpracy IKEA ze światowej klasy projektantką Ilse Crawford

Z

ielony styl życia to bardziej przyjazne życie i dbanie o planetę, a wszystko zaczyna się w domu. Kolekcja ANVÄNDBAR to nowość od IKEA dla bardziej zrównoważonego stylu życia. W skład kolekcji wchodzą produkty wykonane z naturalnych materiałów, takich jak porcelana, terakota, szkło, drewno i bawełniane tekstylia. Wszystkie produkty wiążą się z codziennym, domowym życiem, a charakteryzuje je funkcjonalność i piękny, skandynawski design. Autorką projektów kilku produktów z najnowszej kolekcji IKEA jest Maja Ganszyniec. W naturze rośliny nie muszą być podlewane - wilgoć zapewniają opady deszczu. Samonawadniające się doniczki z naturalnej gliny są więcpowrotem do korzeni. Dzięki nim rośliny designalive.pl

Ławka do sortowania odpadów z kolekcji ANVÄNDBAR. Kółka ułatwiają przesuwanie. Pokrywka ma miękko zamykane gazowe zawiasy, co pozwala uniknąć ryzyka przycięcia palców przy zamykaniu

mogą same zdecydować, kiedy są spragnione. Absorbująca wodę terakota zapewnia stałe dostarczanie wilgoci oraz równy dostęp do wody dla ziół i roślin. Gotowanie w naturalnych glinianych garnkach to prosty i oszczędny sposób, a jedzenie smakuje doskonale. Jak to działa? Wystarczy namoczyć gliniany garnek w wodzie – zapewni to jego zawartości stałą temperaturę. Poza tym gliniane naczynie potrzebuje mniej oleju lub innego tłuszczu. Może służyć jako garnek do gotowania lub naczynie do serwowania potraw. Należy go myć ręcznie w ciepłej wodzie. Nie ma potrzeby stosowania płynu do mycia naczyń, więc jest przyjazne dla środowiska. Zrównoważony styl życia to również najlepsze wykorzystanie tego, co już mamy. Zwłaszcza miejsca. Wykonane z drewna sosnowe-


KOOPERACJE IKEA 45

Wszystkie produkty wiążą się z codziennym, domowym życiem, a charakteryzuje je funkcjonalność i piękny, skandynawski design

U góry: Garnek gliniany ANVÄNDBAR Obok: Kolekcja doniczek samonawadniających z kolekcji ANVÄNDBAR

go połączenie ławki z miejscem na śmieci doskonale organizuje miejsce do segregacji odpadów. Dodatkowo przy drzwiach zyskujemy wygodne miejsce do siedzenia i zakładania butów. To łatwość sortowania bez konieczności wydzielania specjalnego obszaru w domu. Umiejscowienie w pobliżu drzwi ułatwia wynoszenie śmieci. Naturalne materiały znajdziemy również w kolekcji SINNERLIG, która jest efektem kreatywnej współpracy IKEA ze światowej klasy projektantką Ilse Crawford. Drewno, ceramika, szkło dmuchane ręcznie, bambus, trawa morska, bawełna, len czy korek to elementy, które dominują w kolekcji SINNERLIG. Znakiem rozpoznawczym tej serii jest korek, który doskonale sprawdza się w nowoczesnych wnętrzach. Jest miły w dotyku i dobrze tłumi dźwięk. Do tego

Ładowarka STORHÖGEN z miejscem na 12 baterii umożliwia jednoczesne przechowywanie i ładowanie. Swoim wyjątkowym wyglądem przypomina książkę, dzięki czemu można ją postawić wśród ulubionych pozycji na półce lub zamontować na ścianie, zapewniając łatwy dostęp

jest trwały, wodoodporny, łatwy do czyszczenia i uważany za jeden z bardziej zrównoważonych materiałów. Można chcieć czegoś więcej? Nowością, która pojawiła się w IKEA w kwietniu tego roku, jest asortyment ładowarek oraz baterii do wielokrotnego ładowania, by efektywniej zarządzać energią w domu. Przejście na akumulatorki jest teraz łatwiejsze, atrakcyjniejsze i tańsze niż kiedykolwiek wcześniej. Wybrać można ładowarkę STORHÖGEN z miejscem na 12 baterii, która umożliwia jednoczesne przechowywanie i ładowanie, lub ładowarkę VINNINGE, która świetnie nadaje się do ładowania w podróży lub poza domem, dzięki temu, że jest zasilana przez USB. Do ładowarek idealnie pasuje asortyment baterii do wielokrotnego ładowania LADDA. www.ikea.pl designalive.pl


46 ludzie

Twórca idei – Kluczem jest prostota i poszukiwanie doskonałego rozwiązania – tak w rozmowie z Wojciechem Trzcionką definiuje sukces w biznesie Henrik Lindberg, właściciel marki Lindberg, rodzinnej duńskiej firmy, która działa na globalnym rynku, oferując słynne okulary z tytanu zdjęcia: WOJCIECH TRZCIONKA

designalive.pl


S

Henrik Lindberg przed chatką, która stoi wewnątrz jego firmy. To jego całe biuro. Całość zaprojektował Mats Theselius, który swoje dzieło nazwał „A Man’s Need”. W środku są tylko najpotrzebniejsze rzeczy: prycza, krzesło i stolik

potykamy się w siedzibie firmy w Aarhus, drugim co do wielkości mieście Danii. W zabytkowych halach fabrycznych przypominających wielkie lofty działa jedna z najnowocześniejszych firm optycznych świata. – Jesteśmy marką luksusową, ale dla nas luksus to nie świecidełka, ale komfort – wyjaśnia mi Peter Warrer, dyrektor marketingu Lindberga. – Określamy siebie odkrywcami nowych rozwiązań w dziedzinie przyrządów optycznych korygujących wady wzroku – dodaje Henrik Lindberg. Wszystkie jego okulary są zrobione z tytanu, przez co są ultralekkie, bardzo wytrzymałe i nie rozpadają się, bo do ich produkcji nie używa się śrubek i nitów. Niezwykłymi czyni je jeszcze jeden fakt: nie wiem, jak oni to robią, ale mam wrażenie, że pasuje mi każdy model; których okularów bym nie założył, wszystkie leżą jak ulał. Nic dziwnego, że każdy chce je mieć: czy tą osobą jest duńska królowa Małgorzata II, aktor Brad Pitt, czy słynni właściciele domów mody Miuccia Prada i Giorgio Armani. Zauważyłem, że nie masz sekretarki… Korzystam z pomocy osoby z recepcji. Mamy kilkoro ludzi do pisania listów i innych biurowych czynności, ale nie mam swojej sekretarki. Nie masz również swojego biura, zgadza się? Zamknąłem biuro jakieś półtora roku – dwa lata temu. Po pierwsze, starzeję się i uświadamiam sobie, że powinienem zająć się tym wszystkim, co mnie spotyka, na bieżąco. Po drugie, odkryłem, że wszystko, co znajdowało się w moim biurze, było związane z przeszłością, a mnie nie interesuje przeszłość. Interesuje mnie to, co dzisiaj, jutro i w przyszłości. Zamknąłem więc biuro i przeniosłem się do mojego małego domku. Próbowałem kupić ten dom przez wiele lat, niestety nie chcieli mi go sprzedać. W końcu jednak pojawiła się taka możliwość. Powiedz o nim coś więcej. Czy to zwykła mała chatka z łóżkiem? Takie chatki są bardzo modne. Z zewnątrz nie jest typowo skandynawska, ale stworzył ją sławny szwedzki architekt i designer Mats Theselius, znany głównie z projektowania mebli. Podoba mi się jego filozofia designu, ściśle powiązana z materiałem. Lubię sposób jego pracy z materiałem oraz jego, nazwijmy to, język formy. Dom jest czysty i wyrazisty. Odkryłem, że większość

projektów mebli wygląda całkiem nieźle, niestety niekoniecznie są one wygodne. A tutaj podoba mi się to, co mam. Ten dom został stworzony jakieś 10 lat temu i nazwany „A Man’s Need”. Jest prosty i niewiele się w nim znajduje – łóżko, krzesło i stół. Żona wyrzuciła cię z domu? – Na to wygląda... (śmiech). Twórca tego domu to ciekawa postać. Odwiedziłem go jakieś dwa tygodnie temu, dzień po jego 60. urodzinach. Lubię jego sposób myślenia, jest niesamowity. Lubisz przebywać i pracować ze swoimi ludźmi? Tak, wynika to ze specyfiki pracy w firmie Lindberg, o to właśnie chodzi w designie. Posiadamy wiele wspaniałych przedmiotów powstałych w unikalnym procesie produkcji. I to jest cudowne. Na samym początku, kiedy byliśmy tylko ja i mój ojciec, uznaliśmy, że miarą naszego sukcesu będzie sprzedanie kilku produktów w naszym sklepie i uzyskanie choćby małego zwrotu z tej sprzedaży. Tego oczekiwaliśmy i tak było – na początku sprzedawaliśmy. Potem uznaliśmy, że potrzebujemy maszyny do produkcji wszystkiego, co jest nam potrzebne, aby następnie móc sprzedać towar w tradycyjny sposób – poprzez dystrybutorów. Niestety maszyna, o której marzyliśmy, nie istniała na rynku. Te, które były dostępne, nie nadawały się, pozostawiały zarysowania i ślady na produkcie końcowym, więc w zasadzie musieliśmy zacząć wszystko jeszcze raz, od podstaw. Pierwszą osobą, którą zatrudniliśmy, był… ślusarz, specjalista od narzędzi. Kolejnym krokiem było obmyślenie sposobu wykonania własnych narzędzi, odpowiednio małych, które zaginałyby drut bez śladów. Tak to się właściwie wszystko zaczęło. Wiedzieliśmy również, że aby odnieść sukces, trzeba nawiązać bezpośrednie kontakty z optykami, niezależnie od ich lokalizacji. Obserwowaliśmy rynek i chcieliśmy mieć wszystko pod kontrolą. Możliwości było naprawdę wiele, choć na początku nie mieliśmy nic – ani marki, ani reputacji. I wtedy, w połowie drogi pomiędzy rodzącą się ideą a tworzeniem własnych narzędzi, pojawił się tytan. Używając tytanu, zdajesz sobie sprawę, jakie to trudne. Przesuwasz się po jednym milimetrze, próbujesz nagiąć drut, przesuwasz się dalej i próbujesz naciskać z tą samą designalive.pl


48 ludzie

Jesteśmy marką luksusową, ale dla nas luksus to nie świecidełka, ale komfort

siłą. Musisz zrobić dwa identyczne zagięcia i widzisz, że to niemożliwe... To właśnie jest charakter tytanu – jest to fantastyczny materiał, równocześnie twardy i bardzo lekki. Potrzebowaliśmy maszyny, która sprostałaby temu wyzwaniu, żebyśmy mogli rozpocząć sprzedaż naszych produktów. Postanowiliśmy odłożyć produkcję na później i zacząć od początku. Inną rzeczą jest, że wiedzieliśmy, iż najważniejszym krokiem będzie stworzenie systemu bazowego dla optyków, co pozwoliłoby im na realizowanie bardziej spersonalizowanych rozwiązań. W tamtym czasie oznaczało to użycie wielu elementów – soczewki nie były jeszcze zbyt zaawansowane i zrobienie okularów dla wady wzroku rzędu trzech, czterech, pięciu czy sześciu dioptrii wymagało użycia dużej ilości drutu, który utrzymałby soczewki. Dzisiaj technologia produkcji soczewek jest zdecydowanie lepsza i nie ma specjalnej różnicy w grubości soczewek przy dioptrii cztery lub sześć. Zatem jest to tylko kwestia tego, jak wykonane są soczewki. Kolejnym etapem było wykonanie odpowiednich narzędzi do pracy z tytanem, wykonanie produktu końcowego i sprzedanie go. Droga do ostatniego ogniwa, czyli klienta, wydawała się długa i kosztowna. Żaden bank nam nie ufał, gdyż wszystko mieliśmy designalive.pl

wykonywać sami. Urzędnicy bankowi nie widzieli możliwości zabezpieczenia interesu banku na wypadek naszego bankructwa, zaufaliby nam bardziej, gdybyśmy dysponowali konkretnym towarem do ewentualnej licytacji. Ostatecznie jedynym dostępnym kapitałem były dochody z naszego małego sklepu optycznego. Minęło dużo czasu, zanim udało nam się wysłać pierwszą partię towaru. Jeszcze nie wszystko wyglądało tak, jak powinno, ale przynajmniej zostaliśmy uratowani przed zwinięciem całego interesu. Mieliśmy również trochę szczęścia – wśród naszych przyjaciół było wielu optyków posiadających własne sklepy w Danii, którzy zgodzili się wziąć nasz towar. Przyznawali, że nie do końca rozumieją ideę, ale wzięli od nas okulary i to się liczyło. Wkrótce potem nadarzyła się wspaniała okazja wystąpienia w telewizji u znanego grafika Pera Arnoldiego. Prowadził znany w różnych krajach program w porze największej oglądalności. Wtedy mieliśmy możliwość zaprezentowania naszego systemu, pokazania okularów wykonanych z całkowicie nowego materiału, nieznanego wówczas światu – tytanu. W programie przedstawiliśmy również nasze okulary bez ramek. Następnego dnia nastąpił całkowity przełom – ludzie pędzili do sklepów optycz-

nych, pytając o nowe okulary, każdy chciał je mieć. Nasz pomysł wykraczał całkowicie poza wszystko, co było do tej pory znane. W międzyczasie zatrudniłem Petera Warrera z Niemiec (do dziś jest dyrektorem marketingu – przyp. red.), pojawiła się również możliwość wejścia na inne rynki. Stało się to zupełnie przypadkiem, gdy kilku zagranicznych turystów przebywających na wakacjach w Danii weszło do naszego sklepu i zachwyciło się naszymi okularami. Kupili je i zawieźli do własnego kraju. Czyli łut szczęścia to część biznesu? Zgadza się, nawet duża część. Mieliśmy szczęście głównie ze względu na zbieżność czasową różnych wydarzeń. Najpierw pojawił się tytan i odkryliśmy, że możemy go używać do produkcji, potem pojawiliśmy się w telewizji i nasza idea weszła do ogólnej, międzynarodowej świadomości. Dodatkowo szereg innych drobnych wydarzeń ułatwił nam nasz start na rynku, np. prostsza komunikacja międzynarodowa. Wykręcenie numeru za granicę stało się znacznie prostsze niż do tej pory i ludzie przestali się bać. Wszedł otwarty rynek i to stało się ostatecznie fundamentem naszego sukcesu. Obecnie jesteście w 200 krajach? W 138.


Design to wszystko Markę założył 28 lat temu optometrysta Poul-Jørn Lindberg. Jako że nie mógł znaleźć żadnych lekkich okularów, które by mu się spodobały, postanowił projektować i wytwarzać własne, w których soczewki będą trzymały się jedynie na tytanowym drucie. Dziś Lindberg, prowadzony przez syna założyciela, Henrika (z zawodu architekta), to wiodący, światowy niezależny wytwórca oryginalnych okularów, słynący ze swojego skandynawskiego minimalizmu i dużego uznania dla stylu. – Z designem spędzam 24 godziny dziennie. Dla mnie design jest nie tylko tworzeniem pewnego stylu okularów, to też to, jak prowadzisz firmę. Dobry produkt nie wystarczy, jeżeli źle zaprojektowałeś dystrybucję czy zarządzanie ludźmi. Dla mnie wszystko w pewnym sensie jest designem – przekonuje Henrik Lindberg. www.lindberg.com.

Zatem stanowicie markę globalną. Pierwszym krajem po Niemczech, do którego weszliśmy, była Japonia. Właściwie to był troszkę zbieg okoliczności: kilku Japończyków zainteresowało się naszymi okularami w niemieckim sklepie optycznym. Na japońskim rynku zadebiutowaliśmy jakieś 25 lat temu. Mieliśmy sporo szczęścia... Dziś nasze motto brzmi: „Nasz rynek to cały świat”. Czy to właśnie jest filozofia firmy Lindberg? Filozofia to jedno, a rzeczywistość to drugie (śmiech). Kluczem jest prostota, na ile to jest możliwe. Wizja musi być tak prosta, żeby każdy ją zrozumiał. Jeśli spojrzysz na pojedynczy produkt, to zobaczysz czystą prostotę – zaledwie pięć elementów i drut, nic oprócz drutu. Nie ma łączeń, elementów spawanych, jest tylko odpowiednio wygięty drut. Ale jeśli spojrzysz na rezultat, to zobaczysz najbardziej skomplikowany system z milionami kombinacji i możliwości. To taka sprzeczność. Określamy siebie odkrywcami nowych rozwiązań w dziedzinie przyrządów optycznych korygujących wady wzroku. Oferujemy olbrzymią liczbę wzorów i kolorów, nieporównywalną do innych z tej branży. Zasadniczo filozofią firmy Lindberg jest poszukiwanie tego, co najlepsze, co pasuje i jest odpowiednie, bez oglądania się na in-

nych. Nasza filozofia tkwi nieco w tradycji, choć nie jest ona czysto skandynawska. Określenie naszego designu mianem „skandynawski” jest znacznym uproszczeniem idei; skandynawska filozofia designu jest w zasadzie inna. Przyznaję, jest mi blisko do duńskiej filozofii w odniesieniu do materiałów, sposobów ich wykorzystania oraz dążenia do upraszczania. W naszej wizji mieści się nie tylko wzornictwo w produkcji okularów, ale również zasady dotyczące pracy oraz dekorowania budynków, w których nie znajdziesz ozdobnych elementów czy ornamentów. Tu chodzi o podstawę funkcjonowania. Wydaje mi się, że to może mieć związek z pogodą. W Danii warunki są zdecydowanie surowe, bardziej niż w Polsce. Popatrz na tę małą kolekcję, którą tu mamy. Wyraźnie widoczne jest nasze dążenie do minimalizmu, podchodzenia do tematu z różnych stron i odpowiedniego łączenia elementów. Zawsze poszukujemy doskonałego rozwiązania. Jak udaje się wam odnosić sukcesy w Danii pośród tych wszystkich znanych marek, które są brandami międzynarodowymi? To może mieć pewien związek z faktem, że Dania jest małym krajem. Nie mamy zbyt wielu dobrych szkół designu, ale mieliśmy dobrych nauczycieli. Muszę uczciwie powiedzieć, że w naszej historii jest tro-

chę sławnych postaci, choć przyznaję też, że od końca lat 60. do jakichś ośmiu–pięciu lat wstecz niewiele się działo. Wytwórcy byli najwyraźniej zadowoleni z tego, co już osiągnęli. Wystarczyło im, że mają dobrą sprzedaż, a każdy, kto próbował wnieść coś nowego, musiał ustąpić przed największym wygranym – Ikeą. Nie wkładano zbyt wiele wysiłku w pogłębianie wiedzy odnośnie do designu i nowych rozwiązań. Wygląda na to, że bycie innowacyjnym oznacza ciągłą pracę nad wzornictwem i funkcjonalnością, nad designem. Obecnie największym problemem dla młodych designerów jest brak funduszy oraz zaplecza do wystartowania. Producenci im nie ufają, udaje im się co najwyżej rozwinąć mały lokalny biznesik. Jaka przyszłość czeka Lindberga w obecnym globalnym świecie? Tego nie wiem, trudno powiedzieć. Świat jest duży, a Lindberg ma ograniczoną liczbę produktów wytwarzanych każdego roku. Na razie wystarczy nam to, co mamy, i nie sięgamy wyżej. To daje nam możliwość bycia elastycznym, jeśli chodzi o sprzedaż, i przeniesienia się bez utraty klientów. Nie mamy zarządu, który wywierałby na nas jakąkolwiek presję, nie ma nikogo, kto wyznaczałby nam ścisłe cele sprzedażowe na dany rok. Jestem ja i system. designalive.pl


50 ludzie

Noszenie okularów to nie to samo, co noszenie butów. Buty mogą odrobinę uciskać, byleby dobrze wyglądały. W przypadku okularów wszystko musi być idealne

Nie macie inwestorów? Nie mamy. Nie potrzebujemy inwestorów, nie posiadamy profesjonalnego zarządu, jedynie komitet spotykający się raz na rok do podpisania papierów, i to wszystko. A komitet stanowię ja, moja siostra, moi rodzice oraz nasz Niemiec, Peter. Co mogę powiedzieć o przyszłości? Najlepsze rzeczy przemijają. Optycy ze starej szkoły zanikają, a nowe pokolenie nie chce nas zastąpić, chcą czegoś innego niż siedzenie w sklepie od 9:00 do 19:00. Sytuacja wygląda tak, że niektórzy z naszych starych klientów zostali sprzedani dużym graczom rynkowym, takim jak Prada, Ray-Ban czy inni. Jesteśmy tego świadomi i stawiamy im czoła, ponieważ jesteśmy lepsi – mamy to, czego oni nie mają, czyli tytanowe ramki, okulary bez ramek, soczewki w najnowszej technologii, cenne materiały używane do ramek. Wpasowujemy się w rynek dość dobrze, oczywiście o ile nie utracimy naszej elastyczności. Nasi konkurenci doskonale zdają sobie sprawę z naszej obecności na rynku. Trochę wstyd, że kontrolują większość marek i sklepów, zarówno indywidualnych, jak i sieciówek. Czasami nie wiadomo, kto stoi za daną nazwą. designalive.pl

O ile wiem, twoją wielką miłością były żagle i wyścigi? Żeglowałem, odkąd skończyłem rok. Pomogło ci to w jakiś sposób w biznesie? Żeglowanie było pierwsze; pamiętam, że razem z Peterem weszliśmy w sport i przez wiele kolejnych lat współzawodniczyliśmy z sobą. Później jednak uzmysłowiłem sobie, że mam w pracy podobny problem – pracowaliśmy zespołowo, a ja chciałem robić coś indywidualnie, inaczej niż inni. A ponieważ nie nadaję się do biegania, a golfa nie lubię, musiałem poszukać czegoś innego. I wtedy odkryłem wyścigi na gokartach; ja sam przeciwko innym. Jedynym moim problemem obecnie jest brak czasu. Bardzo dużo podróżuję, jeżdżę do Wielkiej Brytanii, Francji, Korei i innych krajów. Jeździsz do klientów? Tak, spotykam się z moimi klientami w Tajpeju, Mediolanie, Nowym Jorku i wielu innych miejscach. Właściwie to jest nieustająca podróż. Lubię to i zamierzam jeździć, dopóki będę mógł i dopóki będę pomocny dla innych. Czym właściwie zajmujesz się w Lindbergu? Wyznaczaniem kierunków rozwoju, tworzeniem i doskonaleniem idei. Wciąż mam nowe pomysły, jestem członkiem zespołu

projektantów. Obecnie jest nas siedmioro. Siedzimy i dyskutujemy nad każdym milimetrem okularów. Lubię siebie również określać mianem „helikoptera”. Dużo rozmawiam z ludźmi, ale nie podejmuję decyzji należących do innych. Niemniej my, projektanci, robimy wiele rzeczy niedozwolonych, przekraczamy granice (śmiech). Czy jesteś pracoholikiem jak większość właścicieli firm? Pracuję przez całądobę przez siedem dni w tygodniu. Firma to moje życie. Czasami mam jakąś formę wakacji, ale nie jestem typem leżącym na plaży. W wolnym czasie wskakuję do auta i się ścigam. Ile masz lat? 60, ale wciąż lubię być częścią zespołu, tworzyć produkty i sprzedawać je. Czuję, że musimy być twardzi wobec tych wszystkich sprzedających dwie pary w cenie jednej lub ekstra parę dla sąsiada. Uważam, że to, co znajduje się w centrum mojej twarzy, jest niezwykle ważne i musi budować komfort oraz dobrze wyglądać. Noszenie okularów to nie to samo, co noszenie butów. Buty mogą odrobinę uciskać, byleby dobrze wyglądały. W przypadku okularów wszystko musi być idealne. Rozmawiał: Wojciech Trzcionka


PRENUMERUJ www.designalive.pl/magazyn/prenumerata roczna prenumerata: 70 zł roczna prenumerata studencka: 60 zł dwuletnia prenumerata: 130 zł dwuletnia prenumerata studencka: 110 zł


52 archikona

*Rådhus – po duńsku ratusz

designalive.pl


DZIAŁ 53

Rådhus Budowy ratusza w Aarhus nie powstrzymała nawet II wojna światowa. Dziś to klasyk duńskiego modernizmu Tekst i zdjęcia: WOJCIECH TRZCIONKA

designalive.pl


54 archikona

W

Danii byłem wiele razy, ale dopiero gdy odwiedziłem Aarhus, niespełna 300-tysięczne, drugie co do wielkości miasto tego kraju, uznałem, że określenie „niemiecki porządek” jest już bardzo nieaktualne i powinno być przemianowane na „duński porządek”. Ład panuje tutaj i w przestrzeni publicznej, i w architekturze, i we wnętrzach. Można odnieść wrażenie, że w Aarhus wszystko jest przemyślane od początku do końca i zaprojektowane. Bez nadęcia, bez „dizajnowania”, po prostu z myślą o mieszkańcach i turystach. Tak jak ma być! Czy to jesteśmy w pudesignalive.pl

blicznej łaźni, w której kąpiemy się o 7:00 rano przy -10°C z widokiem na jakby wyrastające z wody nowe osiedle Iceberg, czy to spotykamy się w największej duńskiej bibliotece Dokk1 z ogromnymi przestrzeniami do picia kawy, nauki i pracy, czy w restauracji Substans z jedną gwiazdką Michelina (w Aarhus są trzy takie miejsca), czy może w Aros Art Museum… Wszędzie estetyczny raj. Minimalizm i funkcjonalizm na każdym kroku. Nic dziwnego, że „New York Times” uznał Aarhus za miejsce, które trzeba koniecznie odwiedzić w 2016 roku ( 13. miejsce z 52 na świecie), albo jeszcze lepiej w 2017


W 2006 roku ratusz trafił na listę Danish Culture Canon (Kulturkanonen) jako hołd dla jakości i oryginalności projektu

roku, kiedy miasto to będzie Europejską Stolicą Kultury. – Aarhus zawsze było uporządkowane, estetyczne, kwitnące sztuką, a przy tym wyluzowane. Nie bez kozery mówi się, że Duńczycy to „Włosi Skandynawii”. Mamy też swój zdecydowany styl w designie i architekturze, odbiegający od tego, co w Szwecji czy Finlandii. Najlepiej odzwierciedla go nasz ratusz – mówi mój przewodnik po Aarhus i zabiera mnie na zwiedzanie… urzędu zaprojektowanego przez architektów Arne Jacobsena i Erika Møllera. Choć do użytku budynek oddano 2 czerwca 1942 roku, to dyskusje wzbudza do dziś. Jedni zachwycają

się jego prostą i minimalistyczną bryłą, inni drwią, że wewnątrz, ze względu na układ pięter i korytarzy, jest jak w więzieniu. Jeszcze inni nazywają go „złotą klatką”, bo wiele elementów wewnątrz ratusza wykonano z lśniącej miedzi. Są też tacy, którzy krytykują wieżę zegarową (pierwotnie w ogóle jej nie planowano), gdyż według nich przypomina bardziej rusztowanie. Decyzję o budowie ratusza władze miasta podjęły w 1937 roku. Opracowanie planów zlecono cenionym duńskim architektom Arne Jacobsenowi i Erikowi Møllerowi. Wybuch II wojny światowej nie pokrzyżował planów władz Aarhus, gdyż wojska niemieckie zajęły całą Danię, praktycznie nie napotykając oporu zbrojnego, a następnie rząd tego kraju kolaborował z okupantem, więc większość duńskich instytucji publicznych funkcjonowała w niemal niezmienionej formie. Gdy budynek oddano do użytku, gazety rozpisywały się o „dokonaniu niezwykłego dzieła architektonicznego”. Ratusz przetrwał wojnę (nie ucierpiał nawet podczas bombardowań portu w końcowej fazie wojny), szybko stając się klasykiem duńskiego modernizmu z międzynarodowym uznaniem. Budynek posiada trzy główne bloki ułożone asymetrycznie. Tuż za wejściem znajduje się hol, gdzie często odbywają się śluby. Na podłodze „wita nas” czarno-biała włoska mozaika, która przechodzi w jodełkę z dębu bagiennego. W lewym rogu stoi pięknie zaprojektowana mównica, a pomiędzy zaokrąglonymi ławami znajduje się prawdziwe cudo – miedziane poidełko. Z tego samego designalive.pl


56 Dział

designalive.pl


archikona DZIAŁ 57 Ratusz kosztował 9,5 miliona duńskich koron. Łączna powierzchnia budynku to nieco ponad 19 tysięcy m kw. Wieża ma 60 m wysokości, a zawieszony na niej zegar 7 m średnicy

designalive.pl


58 archikona

Budynek wykonany jest z betonu i stali pokrytych miedzią oraz 6 tysięcy m kw. marmuru z Porsgrunn w Norwegii

materiału wykonane są balustrady i popielniczki w windach, w których – uwaga – „Drzwi zamykają się automatycznie”, jak głosi napis na tabliczce z 1942 roku. Nad wszystkim góruje wielki obraz ścienny. Na piętrach mieszczą się biura i sale posiedzeń. Budynek po prawej to przestronne atrium mogące pomieścić 600 osób, z wielkimi oknami i żyrandolami. Organizowane są tutaj koncerty i wystawy. Tuż za holem, w czteropiętrowym bloku – ze względu na układ przypominającym blok więzienny – znajdują się biura, które możemy przejść jedno po drugim, gdyż są zorganizowane na przestrzał i z pierwszego designalive.pl

możemy dojrzeć ostatnie. Budynek ten nazywany jest Panoptikonem (Panopticon; gr. pan – ‘wszystko’; optikos – ‘widzieć’) od więzienia wymyślonego przez XIX-wiecznego angielskiego filozofa utylitarystę, Jeremy’ego Benthama, który tak projektował budynki, aby konstrukcja umożliwiała strażnikom obserwowanie osadzonych bez ich wiedzy. Urząd w Aarhus też został tak pomyślany, ale więzienna surowość została złagodzona naturalnymi materiałami tworzącymi ciepłą i przytulną przestrzeń. Mimo że budynek był projektowany prawie 70 lat temu, wyczuwana jest dbałość o środowisko, głęboko zakorzeniona w tradycji skandynawskiego wzornictwa. Jacobsen, który osiągnął międzynarodową sławę przede wszystkim jako projektant krzeseł i foteli, stworzył niemal każdy mebel, który został umieszczony w budynku. Architekci zaprojektowali dla urzędu również unikalny krój pisma, który do dziś oglądamy na identyfikacji wizualnej wewnątrz budynku i na miejskich dokumentach. – W tym budynku wszystko, od mebli na korytarzach, przez lampy, po dziurki od kluczy w zamkach, zostało zaprojektowane przez Jacobsena i Møllera – opowiada mi urzędowy portier, pozwalając zerknąć do sali posiedzeń zarządu miasta. Oczywiście i ona w całości została specjalnie zaprojektowana. Z zewnątrz budynek przypomina geometrycznie czystą bryłę. Co ciekawe, początkowo projektanci w ogóle nie planowali budowy wieży. Doprojektowali ją dopiero w końcowej fazie budowy ratusza na wniosek mieszkańców, którzy nie mogli sobie wyobrazić urzędu bez charakterystycznej wieży zegarowej. Na nic zdały się protesty projektantów, którzy przekonywali, że zachwiana zostanie „monumentalna prostota budynku”. Wieżę musieli dobudować, zegar tyka.


Wieża zegarowa ratusza została doprojektowana na wniosek mieszkańców

designalive.pl


designalive.pl

ti

ks

Te

e:

ac j

tr

ilus

k

re

Ma oł

ch

ar

W

60 ek

ar

m ar

w ch oł ów ki

ro zm ar

ne

to nicz

ch itek


dy tu prz w to jące egl na 1984 m we no ąda pr szt ro z i się wn wo m p no oste orc ku p Rot zaw ętrz cze ism n wa j ś ko rze terd sz a, sn a p „Ś a sn gi i w cian stki z Pi am e ku przy e, k rez e o m y u e tu ies ując ygl , w pre ta B za bicz pom mf ni p o y ą r l n z y o y d n w r r i n m zb śc e ch a o ie m oj e d n wi iesz i cy toto się ją, ja łują m a. P ekto om ają jak ędn a k o k e k k w , j w sić ać aj fik w by za ą a sta pr na e m a i o łó yś w spom zdję ? Jak ący uśn dol mia burz ni wio ne o g. li d ce ży zory in cie po zdję e” – e pr ły z eni jedn ne ni daw s od Prz i da a u a j a y s w m w w na o ? W jąc yn sta cia mó zec raz ró ej ó ty e p t ać ni zwi zain ida już a z p wia . – A wią hod spa wna tedy elew zwł żdża m s oczu ka e pr ska ter ć o o fi ierw ć m le j do nió ść ki kom z l izo aszc nia kute cie ś u r d z , c we ńcó zejm w a esow d ra ran sze eble ak w sieb w. k om kom fort boś y, iP a w któr zni ora k w , j n z i o a w k e g tow fo fo ow ci ad ie em e w źn się nę , któ wał nał any u, ż ch om dzi tym Ko arz rtow rtow ych ą uk y i t czor u l spo ej u sz m trz rz si ac za e w un e p a u a y m ys m lg k Pr tuki iesz u je y te ę rac h hi pis arch kw ii, n os a tw ej k film ana łada blet mi, bim ag i, f y. a ie sią ną agn – ja ka w go p raz z zej stor anie ite iecis ie na mą ort y m p u l T a z tu po w s w a kiel żki* ub p ch, y na o w bro się sp z p ienie k m ap om mu kom ii sz m s kt b te i d n o r r r ł b a sta bi ch szk – w rze y o sze aśn jewł aw otr ko aw rta ika szen for tuk we ył lep ę. e c ło aśn ia, ż zeb mfo ia W me . A i są tem i, le go ich iej Dom wie . St itek a ko ob zyta bejr cia ie p ni łatw ie o e ży fun rtu ood ncie rze mi mie cz pe m zas m któ ano tur mfo owi ć ro zeć ła na wno iesz pok a ty reg wi c ze je rtow ązk zdz jazd e do o, czek je s dam jest y A niż cież eszk szi r pro ścią kań aja ł m w o oc zęs st w ego owy iał o row kom wyg uje ię ła ent bez llen w lep ać dz iej na sam ia, fo od my twi aln wąt . na egu gi, zm ców akn ięk eni to k ar wi m iel sz eg w rtu nie od ej – ych pie k ł, za ie . W ie s am ry to na e w ym o yn je in urs któ mk rzyć ar nie zą w y a ter ścią . i p ży a c . K nia s i s r t n a n c k i t r , a we eb a o k o je z c r a rc iu i i y ą i p met opr h p ch ć w zdefi ść t om rto hite m, w ie be ozna zyje a, b y ni mfo dę f r nę . K zp k m y e r o so dłu zw aco oje będ zb nio da ortu ść, i ktrz om o ą p n up teg rt io w b w k a m śr i ł o e ny s r y ów ie p g ni ny „ ać tow zie rze ać, się z sw m fort edn ych ? D wa m e o d a w a u de za io icz ąże pr nym ńs go w sp la nia oż stan pod cał z t n ą m f z n ó w on myk z tro ego - Z orto edz 10 wo yce łcz łas . Ar a n dar ielić y d c d n n om a a w a ? a n s h ó o i gl stan a… m, ż Słu m ać s nik ej w itek ucz w . U pys ki e c żę ze w wo iem ygo ci ać cis k we ąda aw en up sp je u ko dy po za w sto ć ro iam a n rz ół słu m p po 197 ram zmo się c ie ejm czy gi. fort a5 d n r i, p w za bę ie nn Ży u” c dz az oku ań y P sem i wą . w st et ie – je kie zą , m w e j d t a ak n Ho yb em ra k E te us ud ko ak e V ow Fra isen ż m m I. C ał nk, m ogł zy dom dla ana y w y by ły zna któr z in to y n c bu y d h rz ziś liw e

G


designalive.pl

*Komfortowe książki są, jak wiadomo, zawsze podzielone na rozdziały (przyp. aut.). **Suzanne Frank. Peter Eisenman’s House VI: The Client’s Response. Nowy Jork, Watson-Guptil Publications. 1994.

Konwencjonalny komfort jest klatką odgradzającą od świata, od prawdy i od własnej jaźni. Jest tożsamy z gnuśnością, z uśpieniem sumienia, gwałtem zadanym duchowej i twórczej aktywności

62 marek warchoł rozmówki architektoniczne

narady z trzaskaniem drzwiami, rwaniem włosów z głowy i waleniem pięścią w stół? A może pan i pani Frank łykali gładko wszelkie propozycje Mistrza, łudząc się, że komfort psychiczny wynikający z prestiżu zamieszkiwania przyszłej ikony architektury nie da się porównać z żadnym innym rodzajem komfortu. „Tu chodzi o ideę, a nie o wasze wygodnictwo!” – mówił im zapewne Peter. „Chodzi o wykreowanie przestrzeni dezorientacji, o zamrożenie procesu, o wizualizację teorii. Chodzi o słupy, które nie będą słupami, o schody imitujące schody, o słodkie kolizje między formą i funkcją. Użytkowość nie jest ważna – bo przecież każda sztuka jest bezużyteczna”. Dlatego nie pytajcie mnie już więcej o tę szczelinę, która rozcina na pół sypialnię wraz z waszym małżeńskim łożem. Ani o ten słup zawieszony nad jadalnianym stołem, przez który nie możecie się nawzajem widzieć. „Ja jestem tylko niewolnikiem Sztuki, podobnie jak wy” – jak mawiał Oscar Wilde. A jednak państwo Frank polubili swój dom za element poezji, który podobno wniósł w ich życie – Suzanne Frank nazwała zamieszkiwanie w nim „ślicznym doświadczeniem”**. Czyżby ich dziwaczna rezydencja dała im sposobność doświadczenia innego gatunku komfortu niż ów destylat wykreowany w ilustrowanych magazynach i sprzedawany w salonach i na targach wnętrzarskich? Może rozsmakowali się w owym antykomforcie, tak jak niektórzy upajają się książkami bez rozdziałów, długimi zdaniami jak z prozy Thomasa Bernharda, niepokojącym kinem lub atonalną muzyką wdzierającymi się siłą w duszę. Emil Cioran powiedział, że książka powinna w duszy czytelnika wywoływać obrażenia. Czy z architekturą nie bywa podobnie?

Oczywiście w większości przypadków jej celem jest zapewnienie komfortu ciału – a jednak istnieją przecież dusze, którym to nie wystarcza, które muszą być rozdarte, by czuć się spełnione. Dla nich konwencjonalny komfort jest klatką odgradzającą od świata, od prawdy i od własnej jaźni. Jest tożsamy z gnuśnością, z uśpieniem sumienia, gwałtem zadanym duchowej i twórczej aktywności. Według nich prawdziwie zdrowym i wolnym można być jedynie poza strefą komfortu – gdyż pozostając w jej granicach, prędzej czy później zmieniamy się w nałogowców zmagających się z wiecznym, niemożliwym do zaspokojenia nienasyceniem. Ale możliwe są przecież także stany pośrednie. Takie, w których pojedyncza rysa na lśniącym nowością i komputerową wizualizacją parkiecie nie spowoduje dyskomfortu i palpitacji serca. W których gęsia skórka na przedramieniu skłoni raczej do zarzucenia swetra lub bluzy niż do dramatycznych kłótni z serwisantem inteligentnego systemu klimatyzacji, który miał przecież gwarantować nieustający komfort cieplny tak za dnia, jak i w nocy. W których krzywa czy obła ściana albo ostry narożnik pokoju zainspirują do nowych zabaw z dziećmi zamiast do kąśliwych uwag o chorych ambicjach niespełnionych architektów. Nie, nie chodzi zaraz o to, by egzaltować się wielką i bezużyteczną sztuką, która się wypnie na kwestie luksusu i technologii, zainteresowana jedynie budzeniem niepokoju i wywoływaniem obrażeń. Chodzi tylko o to, by zamiast łykać gotowe pastylki i suplementy diety, na własną rękę poszukać własnej strefy komfortu. I wyjść poza nią, niekiedy – ot tak, dla draki.



64 ważna rzecz

Komfort Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Wydział Wzornictwa, kierunek: Projektowanie produktu i komunikacji wizualnej, 1. rok studiów magisterskich Prowadzenie: Julia Cieszko zdjęcie: Cezary Koczwarski

Oddaliśmy to miejsce studentom. To będzie ich miejsce. Tutaj pokażą, co myślą i co czują. Subiektywnie na temat otaczającej nas rzeczywistości.

designalive.pl


Anna Kuśmierczuk Pigułka. Panaceum. Paulina Łoś Kostka szklana. Brak ograniczeń i ram, w które muszę się wpisać. Alicja Pałys Klucz do domu. Komfort to dom – odosobnienie, spokój, szczerość. Maria Gajewska Las. Poczucie wolności. Ewa Nowak Piasek, glony. Głębia, szum i zapach morza. Anna Freundlich Mapa. Wiadomy cel, do którego zmierzam. Filip Kurzewski Zegarek. Komfortem współczesności jest czas wolny. Anna Andrzejewicz Przestrzeń, swoboda myśli, działania i tworzenia. Karolina Kamoda Plusz, miękkość, chmura. Sen to największy przywilej mojego życia. Ewa Łoś Fotel. Ciepło, miękko i wygodnie. Anna Banout Paszport syryjski. Podwójne obywatelstwo – dzisiaj doceniam swobodę przemieszczania się. Magdalena Baranowska Inhalator, sztormiak, kubek zielonej herbaty w kwiatki. Spokój – chwile, w których nie muszę absolutnie nic. Olga Szymańska Okulary. Nie umykają mi istotne detale. Dominika Lizurej Karta płatnicza. Pieniądze. Sławomir Krzyżak Mech. Kontakt z naturą. Joanna Kabala Kwiatek bawełny, trochę wełny, tkanina, ciepło i natura. Piotr Melentowicz Słuchawki, długopis, obcążki. Dostęp do natury – możliwość złapania oddechu. Małgorzata Załuska Papierowy kubek „coffee-to-go”. Co by nie było, kawa być musi. Anna Wójcik Słoiczek z wodą. Czysta woda, czyste powietrze, bezpieczeństwo. Szymon Najder Zatyczki. Cisza. Jan Michałowski Las, morze, 50-metrowy pokój na warszawskim Żoliborzu. Przestrzeń to wolność, a wolność to komfort. Nela Maniewska Książeczka. Nie musieć się spieszyć, móc usiąść i poczytać. Przemysław Zembura Miotła. Własny porządek rzeczy. Olga Ziębińska Dwie nogi, a na nogach wysłużone buty.


66 sztuka Życia

Dom taki jak ty Cóż prostszego od opowiedzenia o czymś tak banalnym jak komfort. Przecież to słowo, które odmieniamy na różne sposoby, jak mantrę. Widzimy w reklamowych spotach i plakatach, a jednocześnie tak trudno znaleźć jego jedną definicję. Czy taka w ogóle istnieje? Tekst: Katarzyna Briks Zdjęcia: ÆVA JÓNSDÓTTIR

K

iedy wybierałam domy, które są dla mnie przykładem komfortu, odkryciem był dla mnie fakt, że jest wiele wnętrz, które bardzo mi się podobają, ale nigdy nie wybrałabym ich do mieszkania. Co powoduje, że choć są bardzo atrakcyjne dla moich oczu, trafiają w mój gust, są doskonałą realizacją najnowszych trendów, nie mogłabym z przekonaniem nazwać ich przyjaznymi i komfortowymi? W mojej ulubionej książce Witolda Rybczyńskiego Dom. Krótka historia idei słowo „komfort” pojawia się bardzo późno, dopiero w XVIII wieku. Każda epoka dodaje do tego pojęcia swoje znaczenia i wartości. Do intymności odkrytej przez architektów rokoka wiek XIX dołączył nowe materiały, technologie i wygody, jak elektryczność, coraz lepsze ogrzewanie, syntetyczne barwniki czy wynalazek sprężyn w meblach. Prawdziwą rewolucją była jednak idea mieszkania jako maszyny, którą zawdzięczamy Le Corbusierowi i awangardzie XX wieku. Kult zdrowia, otwarcie domu na światło i przestrzeń, narodziny estetyki, której ideałem była turbina silnika, a nie Nike z Samotraki. Słowo „komfort” w tej rewolucji zmieniło swoje znaczenie, dawne wygodne wnętrze kojarzyło się zbyt mieszczańsko, „nowy człowiek” obywał się bez mebli w stylu Ludwików, dywanów i morza poduszek. Niemal pusta przestrzeń domów modernistycznych była manifestem uwalniania się od przeszłości. Jednak dom jako „maszyna do mieszkania” nie został zaakceptowany przez tzw. zwykłych ludzi. Wydawał im się designalive.pl

„nieludzki”; dziś także, kiedy pokazuję w ramach wykładów o historii architektury nowoczesne domy z betonu, szkła, kamienia i metalu, wielu słuchaczy określa je jako „zimne”. Zwykle na pięknych fotografiach do ekskluzywnych magazynów nie ma nawet ludzi, nie ma także zbyt wielu przedmiotów. Klarowna, wysmakowana kompozycja pionów i poziomów, gra światła i cienia, uroda pięknych materiałów nie lubią intruzów. Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego te wnętrza budzą takie reakcje? Czy to brak wyrobionego gustu albo edukacji plastycznej? A może jednak jakieś potrzeby człowieka zostały w tych projektach zagubione, zapomniane, pominięte?

Doświadczanie domu – zmysły Architektura sprawdza się w prozaicznych momentach. Kiedy pracujemy, odpoczywamy, przyjmujemy gości, przeżywamy trudne chwile i szukamy wytchnienia, schronienia przed światem. Codzienne pełne wdzięczności uczucie, że dom „pracuje dla ciebie” i służy jak dobrze dobrane ubranie czy narzędzie, to jedno z podstaw komfortu. Dlatego ujęła mnie jego definicja autorstwa architekta Christophera Alexandra: „Wyobraź sobie, że w zimowe popołudnie masz filiżankę herbaty, książkę, światło do czytania i dwie albo trzy poduszki do podłożenia. Teraz umość się wygodnie, ale nie w sposób, który chciałbyś pokazać innym, że jest ci pysznie, tylko tak jak naprawdę będzie dobrze tobie. Postaw herbatę w miejscu, w którym łatwo po nią sięgnąć, ale trudno kopnąć.


DZIAŁ 67 Odczuwanie otaczającej nas przestrzeni

� Tekst: Ewa Kuhnert Ocena rozmiarów pomieszczeń w dużej mierze zależy od indywidualnych upodobań, niemniej przesada w którąkolwiek ze stron nie jest wskazana. Niskie przestrzenie charakteryzują się szybkimi zmianami mikroklimatu, wszelkie wahania temperatury oraz wilgotności są wyraźnie odczuwalne. Niewielka cyrkulacja powietrza przyczynia się do dyskomfortu. Ponadto znacznie obniżony sufit wywołuje uczucie przytłoczenia i ograniczenia swobody – w przeciwieństwie do wysokich pomieszczeń, gdzie mamy wrażenie lekkości. Problemem dużych przestrzeni jest natomiast akustyka. Puste ściany wielokrotnie odbijają dźwięk. Może to powodować rozdrażnienie, brak koncentracji, a nawet zmęczenie fizyczne. Dźwięk tworzy poczucie przebywania wewnątrz, pobudza wyobraźnię i pozwala doświadczać przestrzeń. Odbite dźwięki informują o bliskości przedmiotów. Niczym niezmiękczone sprawią, że wnętrze stanie się akustycznie surowe, odbierając ciepło i osobisty charakter.

designalive.pl


68 sztuka Życia

Wzrok odkrywa to, co dotyk już wie. Można myśleć o dotyku jako podświadomości wzroku

Opuść abażur, żeby światło padało na książkę, ale nie za ostro i tak, byś nie widział żarówki. Poduszki daj do tyłu, jedną po drugiej, starannie, niech ci podtrzymują plecy, szyję i ramiona; teraz jesteś naprawdę wygodnie podparty i możesz popijać herbatę i czytać książkę, i marzyć – tak jak lubisz”. W tym opisie nie pojawia się aspekt wizualny. Domu bardziej doświadczamy, niż tylko go oglądamy. Jednak współczesna architektura skupia się głównie na zmyśle wzroku, zaniedbując inne. Istnieją w niej dwie tradycje: domu maszyny i domu organicznego, który pięknie opisała Eileen Grey, niezwykła projektantka, której sławę przyćmił Le Corbusier: „Dom nie jest maszyną do mieszkania. Jest muszlą człowieka, jego przedłużeniem (…). Jest żywym organizmem, w którym każdy z mieszkańców może znaleźć całkowitą niezależność (…)”. Taką wizję domu reprezentują także projekty Franka L. Wrighta, Alvara Aalto Eero Saarinena czy Raya i Charlesa Eamesów. Jest to wizja, w której człowiek i przestrzeń tworzą całość.

tyku jako podświadomości wzroku. Nasze oczy gładzą różne powierzchnie, kontury i krawędzie, a nieświadome wrażenie taktylne określa przyjemność i nieprzyjemność tego doświadczenia”. Miękkie materiały wpływają także na akustykę w pomieszczeniu, chłoną dźwięki i wyciszają wnętrze. Tworzą nam dźwiękowy kokon, w którym możemy odpocząć. Taki jest australijski dom Curraweena House zaprojektowany przez studio Hare + Klein. Jest to modernizacja domu z początku XX wieku w stylu federalnym. Jego stara struktura łączy się z nowoczesnym, choć klasycznym w duchu wyposażeniem. Meryl Hare jest cenioną australijską projektantką, która tworzy zawsze wnętrza bardzo przyjazne użytkownikom. Choć korzysta z mebli najlepszych światowych marek (Moroso, Diesel, Paola Lenti, Tom Dixon), jej aranżacje są swobodne, nie ma tu żadnego zadęcia. Mam wrażenie, że traktuje meble jak meble, a nie jak tzw. ikony designu. Curraweena House zaprojektowany dla sporej rodziny (dwoje dorosłych i czworo dzieci) miał być po prostu „zwykłym domem”, Przytulność jak określili to inwestorzy. Wnętrza są pełne tkanin, których miękkość dopowiada Dla mnie istotą komfortu jest przytulność; odpowiednio użyte światło. Meryl Hare słowo kojarzące się ze słowem „tulić” do- jest z wykształcenia grafikiem, co widać brze oddaje fakt, jak ważny jest dla nas, po zaprojektowanych przez nią pięknych ssaków, zmysł dotyku. Miękkie tkaniny dywanach, małych dziełach sztuki i nieo różnych fakturach, tapicerowane meble, zwykłym wyczuciu proporcji i kolorów. zasłony, poduszki, pledy pozwalają nam nie W swoich projektach używa zwykle jako tylko wygodnie siedzieć. Juhani Pallasmaa podstawy monochromatycznej palety zgaw Oczach skóry pisze: „Wzrok odkrywa szonych barw, którą ożywia nielicznymi to, co dotyk już wie. Można myśleć o do- akcentami koloru. Wie, że nasze oko nie

designalive.pl


DZIAŁ 69 Rola naturalnych przedmiotów w najbliższej przestrzeni

� „Dany obiekt stwarza miejsce. Tam, gdzie stoi, jest tył i przód, jest lewo i prawo, jest bliskość i oddalenie, wnętrze i zewnętrze (…).” Peter Zumthor. Minimalizm wnętrza często wywołuje chęć utrzymania możliwie największej czystości. Przesadna sterylność domu odbierze jednak radość ze zwykłego zamieszkiwania. Prywatność w dużej mierze definiują osobiste przedmioty. Pozorna przypadkowość ich położenia podyktowana jest zazwyczaj intuicją. Często wykonane są z naturalnych materiałów, ponieważ człowiek źle znosi sztuczność i poszukuje bliskości z przyrodą. Ulubiony skórzany fotel, drewniany stół, porcelanowa zastawa mają swoją przeszłość, obdarzone są ładunkiem emocjonalnym. Warto znaleźć dla nich miejsce, nawet w najbardziej ascetycznych wnętrzach. Nie tylko nadadzą wyjątkowy charakter przestrzeni, ale przede wszystkim sprawią, że będziemy czuć się „u siebie”. Nowoczesna, przesiąknięta minimalizmem architektura może wywołać uczucie anonimowości, braku tożsamości i przynależności do konkretnego miejsca. Jednocześnie oszczędność form, barw oraz użytych materiałów we wnętrzu stanowić będzie dobre tło dla życia, które się w nim toczy. Warto pamiętać o tym, że dom powinien być przestrzenią zaspokajającą nasze potrzeby – zarówno fizjologiczne, jak i emocjonalne.

designalive.pl


70 sztuka Życia

Nasz kraj to królestwo lampy górnej. Jasne górne światło to dla mnie fizyczna tortura. Lubię nierównomiernie rozmieszczone światło z kilku lamp, światło pośrednie, łagodnie sączące się przez tkaniny

lubi nudy. „Używam akcentów koloru, Lubię nierównomiernie rozmieszczone jak kobiety używają czerwonej szminki” światło z kilku lamp, światło pośrednie, mówi w jednym z wywiadów. Wprowadza łagodnie sączące się przez tkaniny. Artysta do wnętrz obrazy, grafiki, rzeźby. Nie boi James Turrell uważa, że jesteśmy stworzeni się bibelotów, które „udomawiają” wnętrze. do półmroku, w nim nasze źrenice zaczynają się rozszerzać i czujemy wówczas barNaturalne materiały dzo sensualnie jego materialność. Badania dowodzą także, że półmrok sprzyja spoW wybranych przeze mnie domach jednym tkaniom. W domu Park House Hawthorn z dominujących materiałów jest drewno. ( 2013 Australian Interior Design Awards), Jego odcień jest mniej istotny; ważne, że jest zaprojektowanym przez Leeton Pointon to materiał niezwykle miły w dotyku, da- Architects, to właśnie światło jest jednym jący wrażenie wizualnego i symbolicznego z najważniejszych elementów kształtująciepła. To mój ulubiony materiał. Przynosi cych atmosferę wnętrza. Jest to głównie skojarzenia z naturą, solidnością i tradycją. światło pośrednie. Sączy się przez liniowe Doskonale dopełniają go: kamień, wełna, świetliki, odbija od ścian, pokazując ich len, wiklina. Dziś dzięki próbie nowego fakturę. Otula i spowija delikatnie przespojrzenia na projektowanie, jakie daje strzeń, pozwala odpocząć. Ten dom, jak neuroarchitektura, możemy sprawdzić, deklarują projektanci, został zaprojektojak przestrzeń wpływa na nasz mózg. Po- wany bez wpływu mody i trendów. Miał być nieważ powstawał on przez miliardy lat, ponadczasowy, wygodny i przyjazny. Pasją w czasach naszego silnego związku z na- jego mieszkańców jest ogrodnictwo, dlateturą, badania pokazują, że nasz mózg „lubi” go dominują tu organiczne kształty i paleta organiczne kształty oraz kolory i materia- kolorów natury, a każdy poziom domu łąły pochodzące z natury. To potwierdzają czy się płynnie z krajobrazem. Meble, zaodkrycia, dokonane przez projektantów słony, dywany, lampy i dzieła sztuki zostały skandynawskich takich jak Alvar Aalto, któ- wybrane pod kątem miękkości formy, komry po próbach z meblami z metalu wybrał fortu i naturalności materiałów. Kiedy wydrewno jako materiał „bliższy człowiekowi”. obrazimy sobie, że stoi on w upalnej, pełnej ostrego słońca Australii, zrozumiemy, jaką Światło i cień ulgę daje takie wnętrze po męczącym dniu. Oprócz kolorów bardzo ważne jest dla mnie światło – zarówno naturalne, jak i sztuczne. Nasz kraj to królestwo lampy górnej. Jasne górne światło to dla mnie fizyczna tortura. designalive.pl

Osobowość i swojskość Opowiadając o komforcie, doszłam do wniosku, że tworzę tak naprawdę opowieść


DZIAŁ 71 Znaczenie materiałów wykończeniowych

� Świat składa się z kolorów. Niektóre są przyjazne dla oczu, inne drażnią. Najpopularniejszym materiałem wykończeniowym ścian jest farba. Przy wyborze konkretnej barwy warto wziąć pod uwagę funkcję wnętrza, jego nasłonecznienie oraz wielkość. Kolory mają wpływ na emocje, zachowanie, zdrowie. Odpowiednio stymulują nasz mózg, pobudzając lub hamując różne procesy.

designalive.pl


72 sztuka Życia

Co jest potrzebne, by stworzyć autentyczny dom? Poczucie własnej tożsamości, znajomość siebie i wierność sobie takiemu, jakim się jest

o sobie samej. Dom odbija naszą osobowość, a komfort to wszystko to, co sprawia, że jesteśmy w tym miejscu szczęśliwi, wolni i spełnieni. Dlatego zawsze urzeka mnie we wnętrzach autentyczność. Co jest potrzebne, by stworzyć autentyczny dom? Poczucie własnej tożsamości, znajomość siebie i wierność sobie takiemu, jakim się jest. Jak w domu szefa legendarnej restauracji Noma w Kopenhadze. Surowo, prosto, ale bardzo prawdziwie. Styl wnętrza przypomina jedzenie serwowane w Nomie, pełne rodzimych, zwyczajnych składników, które tworzą niepowtarzalną całość. Po latach mieszkania w małych, wynajmowanych mieszkaniach René Redzepi i jego żona Nadine Levy Redzepi kupili stary, XVII-wieczny budynek dawnego warsztatu kowalskiego w Christianshavn, kilka kroków od restauracji Noma. To dom wielopokoleniowy – mieszkają tu także trójka ich dzieci i mama Nadine. Nie sprawia on wrażenia zaprojektowanego; wydaje się, jakby istniał tu od dawna. Jest skromny i ponadczasowy. Wypełniony pamiątkami z podróży, rzeczami z pchlich targów i second-handów. Jego sercem jest przestronna kuchnia, która choć wygląda bardzo tradycyjnie, dzięki pięknym deskom z Dinesen i staremu piecowi z otwartym ogniem kryje także wiele nowoczesnych urządzeń. To miejsce rodzinnych posiłków, spotkań z przyjaciółmi i eksperymentów pana domu i jego żony, która tworzy książkę kucharską. Jedynym problemem była mała ilość światła naturalnego, charakterystyczdesignalive.pl

na dla starych duńskich domów z małymi oknami i niewysokimi wnętrzmi. Mieszkańcy wprowadzili diody LED w kuchni i części dziennej. Często używają ich za dnia. To pierwsze mieszkanie, w którym szef Nomy poczuł się naprawdę u siebie.

Swojskość i zwyczajność W domu państwa Redzepich goście czują się swojsko. Jest tu dużo starych przedmiotów, a wiekowa struktura domu stała się jego głównym atutem (belkowanie stropu, stolarka, stare schody). Jego właściciele pozostawili świadomie ślady czasu, zniszczenia, zużycia, widząc w nich wartość. To z tych niedoskonałości, patyny, zarysowań, pęknięć tworzy się opowieść o czasie. Dzięki temu w takich domach czujemy się uczestnikami historii. W tym wnętrzu podobnie jak w Curravena House i Park House Hawthorn założeniem było stworzenia przestrzeni, która stanie się tłem dla codziennego, rodzinnego życia. Bycie zwykłym to rzadka dziś wartość. Mistrzowie architektury i designu prześcigają się w coraz wymyślniejszych formach, by pokazać swoją oryginalność i wyjątkowość. Może więc tajemnicą tych wnętrz jest świadoma powściągliwość, odwoływanie się do naszych zmysłów i ich autentyczność. Jeśli tworzysz dom głównie z myślą o innych, by ich olśnić i zaimponować, staje się on pretensjonalny. Kiedy twój dom jest taki jak ty, możesz w nim naprawdę odpocząć.


DZIAŁ 73 Dwa architektoniczne żywioły – szkło i beton

� Szkło nadaje efekt „lekkości”, podejmuje dialog ze światłem i świetnie z nim współgra. Pozwala również dzielić powierzchnię, nie tracąc przy tym na przestronności. Subtelnie zaznacza granicę między różnymi sferami, pozostawiając równocześnie uczucie dostępności. Przeciwstawnym materiałem jest beton, który ze względu na swoją surowość budzi sprzeczne emocje. Betonowe przestrzenie sprzyjają kontemplacji, lecz pozbawione emocjonalnych bodźców mogą wywołać u niektórych pesymizm i smutek.

designalive.pl


74 ludzie

Barnbrook + David Jonathan Barnbrook współpracował z Davidem Bowiem przez ostatnie 15 lat. W tym czasie zaprojektował dla muzyka okładki pięciu albumów: Heathen ( 2002 ), Reality ( 2003 ), The Next Day ( 2013 ), Nothing Has Changed ( 2014 ) i Blackstar ( 2016 ). Czy przeczuwał, że będzie ostatnim? Tekst: Ewa Trzcionka

iedziałem, że ten album będzie czymś w rodzaju końcowego rozliczenia. Nie pytałem jednak wprost, takich pytań nie zadaje się osobie chorej na raka. W tekstach jednak wiele było o śmiertelności, a kiedy rozmawialiśmy z sobą w trakcie tworzenia okładki, David często poruszał sprawy uniwersalne”. Zawsze pracowali bezpośrednio, poza plecami menadżerów z wytwórni. Razem chcieli zrobić coś niezależnego, często na przekór. Jak wspomina Barnbrook, spotkania były nie tylko roboczym zjazdem, ale przede wszystkim okazją do rozmów, żartów, opowiadania historyjek. Album z czarną gwiazdą na białym tle wszedł na rynek muzyczny 8 stycznia 2016 roku, w dniu 69. urodzin muzyka. Dwa dni później David Bowie zmarł. „Nie spodziewałem się, że umrze tak prędko. Sześć miesięcy wspólnej pracy właśnie minęło. Powstała taka właśnie okładka – biała z czarną gwiazdą, poniżej, z jej ułamków, imię DAVID. Przejrzystość i prostota oraz oczywiście przesłanie, że ten album dotyka śmiertelności. Natomiast płyta winylowa miała być designalive.pl

wręcz monolitem – czarny winyl, czarna etykieta, czarna okładka”. Pracownia Barnbrooka zaprojektowała nie tylko okładkę CD; dla wytwórni Sony powstał cały komplet plakatów, obwieszczeń i informacji o nowym albumie, które ukazały się na całym świecie. W dwa dni później stały się wręcz klepsydrami. „To była najbardziej delikatna sytuacja, w jakiej się znalazłem. Ludzie z Sony czekali zmartwieni już wtedy stanem zdrowia Davida. Ja miałem pokazać, co przygotowałem, i to nie mogło wyglądać jak zwykle: »Hej, niespodzianka! Mam tu Davida Bowiego w pudełku!«. I tak nie wyglądało…”. Album stał się przejmującym requiem pisanym przez muzyka dla samego siebie. To, co stworzył Barnbrook, miało być dopełnieniem. „Czy się udało? Najlepszy dowód na to, że twoje dzieło się udało, masz wtedy, gdy widzisz, że ktoś sobie tatuuje nim ciało na całe życie po to, by uczcić w ten sposób wielką osobę – Davida Bowiego”. Prostotę czarnej gwiazdy wybrał, widząc, jak trzy lata wcześniej zafunkcjonował biały kwadrat z albumu The Next Day. Sieć zapełniła się zdjęciami fanów (i ich pupili: kotów, żółwi, psów) o twarzach

zakrytych białą kartką; białe kwadraty pojawiły się też na wielkoformatowych reklamach i plakatach znanych marek, zakrywając zwykle twarze i logotypy. Część była zaplanowanym elementem kampanii, większość jednak okazała się samowolką fanów. „Podczas tamtej kampanii nauczyłem się naprawdę wiele. Szczególnie o fanach Bowiego, część z nich wielbi go wręcz obsesyjnie. I wiedziałem już, że potrzebują czegoś, co symbolizuje tę muzykę. Tak jak wtedy biały kwadrat, tak powstała czarna gwiazda. Nie było to jednak tylko po to, by dzielić się nią wirtualnie, lecz by móc się nią i z nią identyfikować”. Przez wszystkie poprzednie okładki płyt projektowanych przez Barnbrooka dla Davida Bowiego przewijała się postać muzyka. Tym razem było inaczej. „Nie było rozmowy między mną i Davidem o tym, czy umieszczać na okładce jego twarz, czy nie. Czy to będzie w porządku, czy nie. Po prostu czułem, że tak będzie najlepiej dla muzyki. I kiedy spotkaliśmy się, pokazał mi wiele swoich szkiców, jednak… okładka miała być nie o jego obecności, lecz o jego nieobecności i śmiertelności. Został minimalizm i czerń”.


DZIAĹ 75

designalive.pl


76 ludzie

Wszechświat Jonathana Opracowanie: Ewa Trzcionka materiały graficzne: barnbrook, virusfonts

rzy tak osobliwej charakterystyce Studia Barnbrook równie osobliwy musi być klient? Obracamy się w branży muzycznej i nie tylko, to specyficzna działka. Czasem robimy coś za darmo, czasem oczywiście za pieniądze. Nie zarabiamy jednak wielkich kwot, ale da się przeżyć. Nie mamy w firmie specjalnej polityki doboru klientów. Chyba jedyna wskazówka to instynkt. Robię to, co lubię, i nie wyobrażam sobie, bym pracował po to, by kupić sobie wspaniały samochód i drogie cygaro. Nie, nie, to nie jest moja wizja życia. Co poradzisz młodzieży, która startuje w zawodowy świat? Jeśli miałbym poradzić coś grafikom, to nie dać się zniszczyć. Świat jest doskonałym miejscem nauki, więc „ustaw się” na własną rękę. Jasne, będą naciskać – rodzina, znajomi. Ale czasem podążanie przez 10 lat po utartej ścieżce to o wiele większe ryzyko, niż pójść własną drogą, więc bądźcie dzielni. A potem, kiedy zaczniecie pracę, to nie pakujcie się w coś, czego nie lubicie robić, bo bardzo łatwo ugrząźć i nie wrócić do tego, co sprawia prawdziwą przyjemność. Jakie jest twoje pierwsze wielkie zwycięstwo?

P

designalive.pl

Raczej nie klasyfikuję spraw jako zwycięstwa i porażki. Mój pierwszy ważny moment miał miejsce na uczelni wyższej, kiedy postanowiłem porzucić uczelniane projekty (śmiech). Utrzymywałem nadal kontakt z nauczycielami, ale to był pierwszy ważny przejaw mojej odwagi. Czułem się trochę jak bezrobotny, zaraz potem jednak zrozumiałem, że dla każdego znajdzie się miejsce. Chcesz być muzykiem? Bądź. Chcesz być projektantem grafiki? Bądź i rób karierę, to proste, jeśli jasno wiesz, co chcesz robić. Ludzie zechcą poznać twoją osobowość poprzez to, co robisz szczerze. Dzisiaj widzę, że nauczanie skupione jest na przemyśle, a studentom nie daje się czasu, by popełniali błędy, poza tym ich praca mierzona jest jedynie komercyjnym sukcesem. Klienci chcą z tobą pracować, bo masz swój charakterystyczny styl? To nie jest tak, że staram się wkładać w każde dzieło swój określony „styl rozpoznawczy”. Po prostu wkładam siebie jako całość moich zainteresowań. Ciekawi mnie np. konkretna muzyka. Byłoby cynizmem tworzyć dzieło po to, by określało twój styl. Oczywiście będzie posiadało rodzaj głębi, mnie. Ale to, że wygląda jak „moje”, to już ocena z zewnątrz, nie moja intencja.

Typografia jest jak muzyka? Tak. Wyłączając z tego zjawiska groupies i 90-letnich przebrzmiałych gwiazdorów (śmiech). Ale na poważnie – typografia jest jak muzyka albo ton głosu. Może wybrzmiewać np. intelektualnie. Krój pisma ma swoją funkcję i nawet najdrobniejsza zmiana, najmniejsze przycięcie zmienia odczucie. To mnie zafascynowało w typografii, że możesz zbudować to wszechistnienie – kontrolować obraz, kontrolować zawartość tekstu, jego położenie. Zwłaszcza od lat 90. zeszłego wieku, gdy technologia pozwoliła na to, by krojem pisma tworzyć taki właśnie wszechświat i pozwalać do niego wejść innym. Jakie są twoje najbliższe plany? Pracuję nad tajnym projektem dla pewnej partii. To nowy polityczny ruch w Wielkiej Brytanii, bardzo pozytywny. Pewnie Jeremy Corbyn nie będzie kolejnym premierem, ale to, że jest nowym liderem Partii Pracy, pociąga wielu młodych, którzy robią coś, w co mocno wierzę. Część pytań i odpowiedzi pochodzi z dyskusji DesignTalks. Za możliwość spotkania i rozmowy z Jonathanem Barnbrookiem dziękuję organizatorom Projektowego Marca w Reykjaviku, HönnunarMars, www.honnunarmars.is.


ilustracje: virusfonts

OLYMPUKES


78 ludzie Dział

designalive.pl


DZIAĹ 79

designalive.pl


80 ludzie Dział

Jonathan Barnbrook ( 1966 ), projektant graficzny, typograf, animator grafiki, projektant form przemysłowych, aktywista z Wielkiej Brytanii. Znany z prac obrazoburczych, gorzkich i jednocześnie zaangażowanych: społecznie, politycznie; szokujących, obnażających nieprawość i niesprawiedliwość konsumpcyjnego świata. Uczył się w londyńskiej Saint Martin’s School of Art, którą skończył z wyróżnieniem, oraz w tamtejszej Royal College of Art. W 2010 roku jego krój pisma Mason był jednym z pierwszych cyfrowych nabytków Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku, a jedna z jego rzeźb znajduje się w kolekcji sztuki XX wieku. zbiorów Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie. W 2007 roku w Muzeum Wzornictwa nad Tamizą miała miejsce jego pierwsza retrospektywna wystawa zatytułowana „Friendly Fire”. Pracował nad wieloma publikacjami, w tym nad książką brytyjskiego artysty Damiena Hirsta, który to doprowadził do współpracy Barnbrooka z Davidem Bowiem.

designalive.pl


DZIAĹ 81

designalive.pl


82 podsłuchane

AlBO ekspresja Magda Korcz, Anna Pięta. Od kilku lat inwestują czas w promocję polskiej autorskiej mody w ramach stworzonych przez siebie targów HUSH Warsaw. Selekcjonują, trzymają dobre standardy, wyszukują talenty, dodają energii projektantom, których ubrania coraz częściej widzimy na ulicach polskich miast. Moda dla nich to zarówno kreacja i zjawisko kulturowe, jak i silny element gospodarki. Tę ideę z uporem forsują zarówno w branży, jak i wśród instytucji i partnerów biznesowych. Budują strategie, doradzają, animują. Teraz, dla magazynu „Design Alive”, po prostu rozmawiają. A my się przysłuchujemy

designalive.pl


OBAl AJDEPRES jeikslop ęjcomorp w sazc ąjutsewni tal uklik dO .atęiP annA ,zcroK adgaM .wasraW HSUH wógrat eibeis zezrp hcynozrowts hcamar w ydom jeiksrotua iigrene ąjadod ,ytnelat ąjukuzsyw ,ydradnats erbod ąjamyzrt ,ąjunojckeleS hcikslop hcacilu an ymizdiw jeicśęzc zaroc ainarbu hcyrótk ,motnatkejorp ynlis i kaj ,eworutluk oksiwajz i ajcaerk onwóraz ot hcin ald adoM .tsaim dórśw i kaj ,yżnarb w onwóraz ąjusrof meropu z ęedi ęT .ikradopsog tnemele ,zareT .ąjumina ,ąjazdarod ,eigetarts ąjuduB .hcywosenzib wórentrap i ijcutytsni ymejuhcułsyzrp ęis ym A .ąjaiwamzor utsorp op ,”evilA ngiseD„ unyzagam ald


84 podsłuchane

KAMYK W BUCIE Ania: Zastanawiałam się nad tym cały dzień. Tak jakbym była na kozetce u psychoterapeuty. Próbowałam sobie odpowiedzieć na trzy pytania. Jakie rzeczy w moim życiu dają mi komfort. Jeżeli nie dają, to czego mi brakuje, by to osiągnąć. I najważniejsze: dlaczego tak bardzo lubię działać pod presją czasu, lubię czuć niepewność, gdy deadline goni? Magda: Nawet nie wiesz, że jest ci dobrze, dopóki nie pojawi się dyskomfort. Zastanawia mnie jednak to, na ile człowiek jest w stanie w nim działać. Gdy masz wygodne buty, to chodzisz w kółko, bo jest ci wygodnie – wędrujesz, chłoniesz świat zewnętrzny. A gdy pojawia się w nich kamyczek, zaczynasz kombinować. Szukasz rozwiązania. Szybko chcesz dojść do celu, ale nie rozglądasz się wokoło. HUSH wziął się z dyskomfortu! To nie była twoja pilna potrzeba, że musisz zrobić targi, bo bez tego nie przeżyjesz. Coś cię jednak uwierało. Tkwiłaś w sytuacji, która nie pozwalała ci się spełniać. Ania: Tak, to ten cholerny kamyczek w bucie. Przecież żyłam, pracowałam, nie było aż tak źle, ale cały czas myślałam, by coś zmienić. Magda: To jest nasz mityczny ugór. Ja zdecydowanie wolę taką sytuację, która pozwala mi na działanie na niezaoranym polu, niż dżunglę, którą muszę wycinać. Jest ciężko, ale inaczej. Po prostu odczuwałyśmy, że na polskim rynku wiele brakuje, i to zrobiłyśmy. Nadal jednak mamy dobrą sytuację, by działać dalej. Ania: Choć zapewne wielu projektantów mody, z którymi współpracujemy, powiedziałoby, że nie jest im do końca dobrze. Że nie mają możliwości wypuszczania częstych kolekcji, że muszą konkurować na rynku fast fashion, gdzie duże firmy produkują nawet dziewięć kolekcji w roku. Magda: Ale tak jest w wielu krajach. Polska nie jest wyjątkowa pod tym względem. To wszystko jest kwestią definicji. Co to znaczy, że masz komfortowe warunki? designalive.pl

Materialne? Talent? Możliwości? Obszar i chłonny rynek? My znajdujemy teraz nasz kolejny mały kamyczek. Wspaniale byłoby mieć w Polsce instytucję, która wspiera pojedyncze wysiłki, jest punktem odniesienia i skupia dobre praktyki. Wspiera promocję polskiego projektowania mody. Nie mam na myśli wsparcia finansowego. Chodzi o profesjonalne doradztwo i konsolidację środowiska, które w grupie mogłoby mówić dużo głośniej i wyraźniej.

DRES W OPERZE Ania: Idąc w kierunku nam najbliższym. Która moda jest komfortowa? Czy moda w ogóle powinna taka być? Dobrze czujesz się w ubraniach, które najbardziej cię wyrażają, czy w takich, w których wtapiasz się w tłum? Magda: Zastanawiam się, czy komfort może być definiowany jako walka z narzuconym „dress code'em”. Raczej nie. Bo przecież nie będziesz wygodnie siedzieć w dresie w operze. Możesz czuć się niezręcznie w sytuacji, w której wszystkich uczestników obowiązuje ustalony strój, a ty jesteś poza schematem i nie wpisujesz się w otoczenie. W zależności od sytuacji pojawia się pytanie o zasadność łamania przyjętej reguły. Czy to tylko twoje lenistwo, czy uzasadniony znaczeniem gest buntu? Ania: Nie wyróżniasz się, więc masz „święty spokój” i wtedy teoretycznie powinieneś czuć się swobodnie? Mi komfort daje właśnie to, co podkreśla moją „odmienność”. Moja szafa to wariacja na temat aktualnych trendów i świadomości siebie, swojego ciała, ale też spraw dziejących się na świecie. Komfort wewnętrzny wyraźnie przekłada się na nasze opakowanie. Magda: Nie chodzi o konformizm, tylko o zręczne posługiwanie się kanonami. Nie bez przyczyny tęsknimy za regułami, któ-

re są pewnego rodzaju punktem odniesienia. Definiując sprzeciw, musisz posiadać jego odniesienie. Moda to także symbol, przekaźnik zmian. Przypomnij sobie krakowską wystawę o modzie w PRL „Modna i już” – piękne, wrażliwe i oryginalne rzeczy powstawały wtedy, gdy brakowało materiału albo wiedzy na temat tego, co aktualnie modne na świecie. Nie było trendsearcherów, internetu i gotowych rozwiązań, a mimo to rodziły się pewne tendencje i trendy, coś było hitem, a coś kitem. Moje dwa ulubione obiekty z tej wystawy to sukienka ze spadochronu i bluzka z nitek ze spadochronu. Ania: Moda to od zawsze manifest, nawet jeśli uważasz, że masz ją gdzieś, to demonstrujesz to przecież swoim strojem, bo pokazujesz, że jest dla ciebie nieważny. Ale to nadal silny komunikat! I to właśnie daje ci poczucie spełnienia. Po drugiej stronie są wszystkie „trend hunterki”, które biegną do sklepu po każdą nową linię w paski czy kwiaty, które akurat są w głównym nurcie. Ich dress code to właśnie bycie na topie, na bieżąco. Swoim ubraniem pokazują, że wiedzą, co teraz jest w każdej gazecie, a rok temu zapowiadały najważniejsze wybiegi. Nie odkryjemy Ameryki – dla każdego komfort w modzie to coś zupełnie innego. Ważne, żeby mieć tego świadomość i nie wpaść w żadną z pułapek, znaleźć złoty środek. Może właśnie dobre samopoczucie i dopasowanie ubrania do siebie i swoich potrzeb nim jest.

UTARTE ŚCIEŻKI Magda: Patrząc na projektantów w Polsce, dążenie do uzyskania komfortu jest drogą donikąd pod względem projektowym. Odpowiadasz tylko na potrzeby, jesteś człowiekiem, który szyje ciepłe ubrania na zimę i cienkie na lato. Poruszasz się cały


czas w bezpiecznym obszarze bez ryzyka. A przecież prawdziwa kreacja i działanie zaczyna się dopiero poza strefą komfortu… Ania: ...projektant nie przekroczy pewnych granic. Będzie odpowiadać tylko na to, co dyktują trendy, no bo ściga się z fast fashion, bo społeczeństwo polskie jest zachowawcze, a czarny kolor jest ulubionym kolorem tego odbiorcy. Magda: W ten sposób rynek nigdy się nie rozwinie. To nie jest kreatywne. Wpisywanie się w trendy, zamiast ich kreowanie. Działanie według zasady „Lepsze jest wrogiem dobrego”. Mainstreamowe „nie wychylaj się, nie wyróżniaj”. Nie psuj sobie tego, co masz. Ania: Po co to ruszasz? Zostaw! Przecież się przewróci. Będzie źle. Niech będzie, jak było. Jeśli pójdziesz utartą ścieżką, to nikt cię nie wystraszy, nie zrobi buuu... Tak! Kreacja jest całkowicie poza strefą komfortu. A my wszyscy niestety chcemy w niej pozostać. Popatrz na naszą markę. Gdy szło automatycznie siłą rozpędu, to nam się odechciało. Sądzę, że podobnie może być z projektantami. Pozostają w tym samym miejscu, często nawet powtarzając swoje pomysły, bo skoro innym się udało, to ja też stworzę taką markę. To jest zachowawcze i bezpieczne. Myślą sobie zapewne, że lepiej zrobić to samo, co jest już na rynku i się sprzedaje. I nie chodzi tutaj tylko o ciuchy. Buty, burgery, wysyp kopii wszystkiego, co ludzie „wchłonęli”. A przecież prawdziwi wizjonerzy, pionierzy w swoich dziedzinach na nadmiar komfortu nie narzekali. To oni wytyczali nowe kierunki, rewolucyjne idee. Masz rację; odnosząc to do rynku modowego, często brakuje nam w naszej pracy odważnych propozycji, kolorów i form – mało kto tak szyje, bo po prostu boi się odbioru i oczywiście tego, że produkt się nie sprzeda. W związku z czym klient nawet nie wie, że tego chce. Ubiera się więc w standardowe ubrania i tak szare, przeciętne koło się kręci. Ile razy czułyśmy braki, nawet

chcąc coś wypożyczyć do sesji zdjęciowej. A pamiętam początki – Bola, Pieczarkowski, Domi Grzybek, Mrzygłód. Mnóstwo fantastycznych nazwisk i świeżych pomysłów. Magda: Projektanci nie mogą się cały czas kręcić w kółko według tych samych zasad. Nie będą się przez to rozwijać. Będą na mniejszą skalę robić to, co już jest sprawdzone. Zaopatrzeni w zachodnie wzorce, dążą do nich z kolekcji na kolekcję. Nie myślą o tym, że trzeba wytwarzać nowe wartości. Ania: Nie możemy zapomnieć o tym, jak myślą o nas za granicą. Dużo międzynarodowych kupców spogląda w tę część Europy w poszukiwaniu świeżych pomysłów tylko dlatego, że na Zachodzie jest już wszystko ustalone. System mody jest już ukształtowany – od targów, przez showroomy, aż po regularne pokazy. My w Polsce tego bardzo chcemy, bo z oczywistych względów porządek i dobrobyt ułatwiają pracę i funkcjonowanie. To jednak właśnie u nas kupcy widzą więcej niestandardowego działania. Tutaj łatwiej coś odkryć, bo nie wszystko jest jeszcze wstawione w ramy. Z drugiej jednak strony nie ma zasad, które dają komfort i pewność dobrze zawartej transakcji. Po targach w Düsseldorfie okazało się, że ubrania naszych projektantów uznawane są za oryginalne i pożądane, a Polska jest modnym miejscem, w którym poszukuje się właśnie świeżości w kreacji. Magda: Nasz dyskomfort stał się dla nich atrakcyjny. Nagle okazuje się, że z gorszych tkanin robimy lepsze rzeczy. W ich oczach to w naszej części Europy jest większa dynamika, zaskoczenie, rozwój. A to ich sytuacja dla nas jest celem. Absurd. Ania: No czyli jak z tym komfortem? Lubimy go czy nie? Jest potrzebny czy rozleniwia? Magda: Najważniejsza jest tu różnorodność! Jedno nie może przeważać nad drugim, bo albo popadasz we frustrację, albo w nudę. Albo depresja, albo ekspresja.

HUSH Warsaw to targi mody autorskiej, które odbywają się dwa razy w roku. Co sezon pokazują najnowsze kolekcje wybranych marek i projektantów. 8. edycja HUSH Warsaw odbyła się 7 i 8 maja w Arkadach Kubickiego, a kolejna już w listopadzie na Stadionie Narodowym. Więcej informacji na www.hushwarsaw.com


86 Dział

HÆ! Islandia. Ten kraj jest jak lukrecja Tekst: Ewa Trzcionka Zdjęcia: Mariusz Gruszka Infografiki: Samúel Eggertsson

W

tym kraju przed rozpoczęciem inwestycji lokalizację konsultuje się z „trolloznawcą” lub innym medium, które ma kontakt ze światem tajemniczych bytów. Miejsca zamieszkane przez trolle lub usiane kamieniami, w których żyją elfy, nie wchodzą w grę. To nie jest żart. Są na Islandii drogi, które dziwnie wiją się na płaskim, otwartym terenie, omijając siedziby mitycznych mieszkańców wyspy. Są i miejsca, gdzie budowa hotelu byłaby zbyt ryzykowna ze względu na ich gniew i psoty. Ale są też wielkie plany i potrzeby związane z dynamicznie rosnącą falą turystów. Są więc i dylematy. By choć trochę pojąć, jak urządzony jest ten unikalny islandzki świat, warto zobaczyć film Kamień elfów Grímura Hákonarsona (syna Hákanara). Niewidzialni ludzie, trolle, elfy, runy, rzucanie czarów i klątw to elementy islandzkiej kultury. Chciane i kultywowane. Nawet jeśli z przymrużeniem oka. Kraj przez wieki izolowany wodami Atlantyku stał się wyjątkowy. Islandia to dla mnie świat osobny, nieprzystający do żadnego innego – i to w każdym aspekcie. To plątanina sag, światów nadrealnych i mitów designalive.pl

wplecionych w nieskazitelnie piękny, surowy krajobraz wulkanicznej krainy oraz w trudną nieraz i prozaiczną rzeczywistość. A w tej scenografii żyją Islandczycy – jest ich zaledwie 325 tysięcy – właściwie każdy zna każdego, a jak nie, to zna go szwagier albo sąsiad. Zaskakują poziomem kreatywności, osobliwej autoironii oraz czarnego humoru. No bo kto jak nie Islandczyk w dramatycznej sytuacji zagrożenia życia brata wymyśliłby, by zawieźć go do szpitala koparką? Tu skieruję do kolejnego dzieła Grímura – Barany. Islandzka opowieść. Sagi. Nic. Björk – Islandzka kultura to sagi, potem długo, długo nic. Dopiero teraz coś zaczęło się ruszać – mówi Arnar Fells Gunnarsson (syn Gunnara), grafik i redaktor naczelny „HA”, magazynu wydawanego od niedawna przez Islandzkie Centrum Projektowania (Hönnunarmiðstöð Íslands). Opinię Arnara potwierdziła wizyta w Islandzkiej Galerii Narodowej (Listasafn Íslands) w stolicy kraju, Rejkiawiku – jest to naprawdę bardzo, bardzo małe miejsce. Warte jednak odwiedzenia, choćby dla impresjonistycznych pejzaży Jóhannesa Sveinssona Kjarvala


sztuka DZIAŁ życia 87

1 „Jest obowiązkiem nasion poznać historię przodków”

designalive.pl


88 Dział (syna Sveina) czy wcześniejszych – Jóna þorleifssona (syna þorleifa). Dzieł średniowiecznych czy z czasów renesansu brak. Sztuki współczesnej należy natomiast szukać w prywatnych galeriach, restauracjach, hotelach, sklepach – jest wszechobecna. Ja przykładowo spałam w rejkiawickim hotelu z obrazem þórdis Aðalsteinsdóttir (córki Aðalsteina) nad głową. Kultura Islandii to przede wszystkim to, co się dzieje teraz. A dzieje się zaskakująco wiele. O filmie już nieco wspomniałam, choć może jeszcze tylko naprowadzę tych bardziej zaciekawionych nazwiskami: Dagur Kári (Nói Albinói) oraz Baltasar Kormákur (Everest). Jest jeszcze jedna ciekawostka związana z kinematografią. Interstellar, Oblivion, Gra o tron, Sekretne życie Waltera Mitty, Noe. Wybrany przez Boga i cała masa innych filmów była kręcona na Islandii. Zwykle to sceny, gdzie akcja dzieje się w kosmosie albo po zagładzie Ziemi. Filmowców przyciąga niezwykłe światło polarnych dni i nocy oraz zórz i wyjałowione plenery. Te ostatnie to nie tylko sprawka wulkanicznego charakteru wyspy, ale też „zasługa” pierwszych osadników – aż chce się rzec: „Jak zwykle”. Ale o tym później. To, co jest związane z Islandią i od kilku dekad najbardziej zachwyca świat, to muzyka. – Jestem przekonany, że współczesna fascynacja Islandią zaczęła się od Björk i jej inności. Ludzie zaczęli eksplorować dalej naszą muzykę: Of Monsters and Men, Sigur Rós, Gus Gus, Kiasmos, Ólafur Arnalds, Emiliana Torrini i potem poznawali nasz kraj – mówi Arnar Fells. Fenomen potwierdza Adam Godziek, dyrektor programowy festiwalu Tauron Nowa Muzyka: – Nieważne, jaki gatunek czy rodzaj – każda muzyka z Islandii, z którą się stykamy jest interesująca, bardzo emocjonalna, a zarazem na najwyższym poziomie – przyznaje. Jak wszystkie kulturowe zjawiska na Islandii, również muzyka ma charakter kameralny, niemal rodzinny. Wystarczy raz znaleźć się na koncercie „gwiazd” w niewielkim hostelu KEX albo choćby popatrzeć na jeden z filmów stamtąd, by poczuć tę atmosferę. Ponadto w składach różnych kapel nazwiska wymieniają się i powtarzają. Przykład: multiinstrumentalista Högni Egilsson (syn Egila) – ma na koncie solowe utwory, w Hjaltalín śpiewa i gra na gitarze, a w Gus Gus śpiewa i czasem komponuje. Adam Godziek w poszukiwaniu tej lokalnej specyfiki przygląda się czerwcowemu festiwalowi Secret Solstice. – Lubię, gdy festiwal jest zdominowany przez lokalną publiczność, wtedy masz w pigułce dany kraj ze wszystkimi emocjami, poglądami, podziałami czy porannymi afterami – mówi. A żeby po raz kolejny udowodnić, że na Islandii jest bardzo inaczej, to ten „poranny after” nabiera tu zupełnie nowego znaczenia, bo podczas festiwalu, który odbywa się w letnie przesilenie, słońce nie zajdzie ani razu. – Od dawna próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd w moim, tak małym narodzie, taka kreatywność? Mówię designalive.pl

o teatrze, muzyce, projektowaniu, filmie, nauce, biznesie, i nie znajduję odpowiedzi. Może wy, goście z zagranicy, odpowiecie na to pytanie? To przecież nie tylko nasza genetyczna siła wykształcona w odwiecznej walce z wulkanami i lodowcami – zagadnął na spotkaniu z dziennikarzami i organizatorami festiwalu projektowego (Hönnunar Mars) Ólafur Ragnar Grímsson (syn Gríma), który piątą kadencję zajmuje stanowisko prezydenta kraju (od 1996 roku). Panie Prezydencie, podejmuję wyzwanie, gotowa na porażkę… Séríslenskur Séríslenskur to specjalne słowo, by określić coś wyjątkowo islandzkiego (sér – ‘prawdziwie, prywatnie, wyjątkowo’; -íslenskur – ‘islandzkie’). Co jest séríslenskur? Litera þ (thorn) – symbol zakotwiczenia islandzkiej kultury w swojej pradawnej istocie. Ale od początku. Na Islandii obowiązuje alfabet łaciński z dodatkowymi akcentami nad samogłoskami ale Q, W, C i Z potrzebne są tylko do obcojęzycznych słów. Swego czasu w 1973 roku Z zupełnie zostało usunięte z islandzkiego i zastąpione przez S. Jest za to glif Ææ i dwie wyjątkowe litery Ðð (eth) i Þþ (thorn), przy czym pierwsza z nich funkcjonuje jeszcze na Wyspach Owczych, więc nie jest tak do końca taka séríslenskur, za to thorn jest używana tylko na Islandii, a pochodzenie ma zacne – jest jednym ze znaków runicznym z fuþark – najstarszego typu pisma północnoeuropejskiego z początkami w III wieku. Wnikliwych typografów, etnografów albo tych, którzy potrzebują pilnie rzucić czar, odsyłam do książki Sorcerer’s Screed. The Icelandic Book of Magic and Spells w pracochłonnym i pięknym opracowaniu graficznym wspomnianego Arnara Fellsa Gunnarssona, wznowionej przez wydawnictwo Lesstofan. Znaleźć w niej można przebogate studium pism runicznych oraz znaków używanych w nordyckiej magii. Oryginał napisał odręcznie w latach 40. zeszłego wieku Jochum Magnús Eggertsson (syn Eggerta) zwany Skuggim; zebrał wtedy w jednym miejscu cały zbiór znaków, jakie miały przyczynić się do ochrony przed złem, zdobycia szczęścia czy miłości albo wygrania każdej potyczki szachowej. Jednak warunkiem skuteczności było pisanie znaku własną krwią. Może dlatego ten zwyczaj jest na Islandii mniej… żywy niż choćby inny séríslenskur – islandzkie nazwiska. Synowie i córki W kilku krajach świata nazwiska tworzyło się od imienia ojca, ale dziś są dziedziczone bez zmian. Na Islandii jednak nadal się je tworzy za każdym razem, gdy na świat przychodzi nowy obywatel. – Gdyby u nas tworzono nazwiska od wykonywanych zawodów, jak w większości krajów świata, to mielibyśmy tu samych Farmerów i Rybaków – mówi przewodnik Ævar Ómarsson (syn Ómara) i znów


sztuka DZIAŁ życia 89

2 „Kocham was, góry Islandii. Z waszymi jasnymi czołami zwróconymi ku nieba błękitom. Z dolinami, wzgórzami i górskimi wodospadami. Z bystrzami, gdzie kipieli krzyk. Kocham tę ziemię.”

designalive.pl


90 Dział słychać radosny dystans do samego siebie. Islandia to jeden z niewielu krajów na świecie, gdzie patronimiczny system nadawania nazwisk jest nadal żywy. Dzieci nie dziedziczą nazwiska rodzica – tworzy się je od imienia ojca, poprzez dodanie son – ‘syn’ lub dóttir – ‘córka’. Tak więc biorąc hipotetyczną islandzką rodzinę: ojciec Jón Gunnarsson ma córkę Ósk Jónsdóttir i syna Einara Jónssona, a żoną Jóna jest Hrafnhildur Guðmundursdóttir (córka Guðmundura), kobiety bowiem nie przyjmują nazwisk od mężów. Zdarza się więc często, że w jednej rodzinie funkcjonują cztery nazwiska; to bardzo kłopotliwe dla Islandczyków, ale tylko za granicą, gdzie bywają np. podejrzani o porwania dzieci. W swoim kraju natomiast doskonale sobie z tym systemem radzą. Czasem zdarzają się osoby o takim samym nazwisku i imieniu, dla odróżnienia dziecku nadaje się wtedy dwa nazwiska – jedno od imienia ojca, a drugie jest nazwiskiem ojca. W ten sposób angażuje się imię dziadka. Niełatwe? Dla przykładu: syn Einara mógłby się nazywać Orri Einarsson Jónsson. Od pewnego czasu zdarzają się na Islandii też nazwiska matronimiczne tworzone od imion matek, z różnych powodów – to jednak niewielki odsetek. Skoro jesteśmy przy dzieciach, to jak myślicie, co, prócz gryzącego swetra, jest najsilniejszym wspomnieniem z dzieciństwa statystycznego Islandczyka? – Mój chleb i masło. Esencja dzieciństwa. Arystokracja wśród wafelków! – tak przewodnik Ævar reaguje na polskie Prince Polo! Na moje oko to rocznik około 1980, więc można powiedzieć, że rośliśmy na podobnych doznaniach. Jest nawet artysta zwany Prins Póló, batonik jednak jest lżej strawny (subiektywnie). Wspomnę jeszcze o islandzkich imionach, które w większości coś znaczą. Tak więc można się spotkać z Cietrzewiem, synem Wilka (Orrim Ulfssonem) albo napić z Orłem, synem Niedźwiedzia (Einnarem Björnssonem), względnie ożenić z Boginią Miecza, córką Kruka (Hjördís Hrafnsdóttir). Hönnun Znaczy projektować. – Mamy tak niewielkie społeczeństwo i tak cenny język, że nie chcemy go zaśmiecać obcymi wyrazami – mówi Arnar Fells. Dlatego coroczna marcowa impreza, organizowana od 2009 roku, poświęcona projektowaniu, to Hönnunar Mars – dla ułatwienia komunikacji międzynarodowej zwana Design March, jednak wszelkie ulotki i plakaty pełne są rodzimych słów, a fioletowy katalog woła odręcznymi białymi literami: „HÆ! ÉG SKAL VERA BÆBEKLINGURINN ÞINN”(–„Hej! Będę twoim przewodnikiem”). I taka konwencja utrzymuje się przez całe wydarzenie. Jest radośnie i szczerze. Islandczycy uwielbiają się zrzeszać, liczba klubów i stowarzyszeń jest ponadprzeciętna. Przykładowo: Islandzkie Centrum Designu zostało założone w 2008 roku przez Ministerstwo Edukacji designalive.pl

i Kultury oraz Ministerstwo Przemysłu, jednak jest w posiadaniu dziewięciu stowarzyszeń i federacji – architektów, projektantów mebli i wnętrz, architektów krajobrazu, projektantów form przemysłowych i produktu, artystów ceramików, projektantów mody, złotników, grafików i branży tekstylnej. Samo zjawisko „designu” jest na Islandii dość młode – zarówno Centrum, jak i festiwal powstały stosunkowo niedawno. Choć Muzeum Designu i Sztuki Użytkowej ma 20 lat, to jego kolekcja jest naprawdę skromna. Mam wrażenie jednak, że islandzkie projektowanie jest dalekie od ikonicznego designu i nie przystaje do muzealnych realiów, gdzie najlepiej sprawdzają się projekty przemysłowe i wyposażenia wnętrz. Tych gałęzi jednak na Islandii wręcz brak. Jest za to przetwórstwo spożywcze, hutnictwo, produkcja energii i tekstyliów oraz kluczowa gałąź – turystyka! Projektowanie staje się potrzebne właśnie teraz, gdy ta branża, rozwijająca się w zawrotnym tempie, stymuluje gospodarkę. Hotele, restauracje, usługi, transport, przestrzenie publiczne, turystyczne towary – to wyzwania dla islandzkich projektantów. Ciekawie widzi sytuację prezydent kraju, który otwiera kraj również dla, nazwijmy to, „turystyki projektowej”: – Honnönnar Mars to czas, by podkreślić nasz młody potencjał, powiedzieć o nim głośno i zaprosić świat do naszego wyjątkowego kraju, który jest jak otwarte laboratorium, gdzie testujemy granice – mówił prezydent Ólafur Ragnar Grímsson. Architektura z wnętrza Islandia powstała z wnętrza ziemi na styku płyt kontynentalnych eurazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Stale żyje, narasta i rozpada się. Jest czubkiem słupa lawy, jaka wydobywała się z dna oceanu od trzeciorzędu. Czarne wulkaniczne tufy i trachity to jedyny tutejszy budulec, nie licząc okruchów granitu przyniesionych na krach ze Spitsbergenu i drewna dryftowego z Syberii. „Nie mamy domów z cegieł – są za drogie”. Za to aluminium produkuje się tu stosunkowo tanio. Blacha falista na elewacjach islandzkich domów malowana na różowo, zielono, czerwono to malowniczy symbol wpisujący się w portowe miasteczka, główne ulice i górskie wioski. Duży wpływ na islandzką architekturę i wnętrza mieli Duńczycy. Islandia straciła swoją suwerenność w XIII wieku na rzecz Norwegii i później Danii, która oddała kraj Islandczykom dopiero w 1944 roku, a państwo odzyskało całkowitą niepodległość. Szczególnie miejskie zamożne domy naznaczone są duńskim panowaniem. Powojenna architektura natomiast jest, cytując, „a piece of shit!” – jak krytycznie rzekł jeden z islandzkich projektantów, zapytany o szare, przysadziste domy z prefabrykatów. Kwestia gustu, choć nie można im odmówić funkcjonalności, widocznej choćby w wielkich połaciach okien, które wpuszczają do wewnątrz deficytowe,


sztuka DZIAŁ życia 91

3 „W mej wyobraźni widzę wagony i statki, moc, jak w wodospadów nurcie, maszyn pracę, robotników szczęśliwość i dumę, wolny handel narodu, z własną kupiecką bracią.” H. H.

designalive.pl


92 Dział zwłaszcza zimą, światło słoneczne i… widok. Architektura współczesna natomiast zaczyna się teraz, stymulowana turystyką. Najbardziej okazały obiekt to centrum konferencyjno-koncertowe Harpa w portowej części Rejkiawiku. Stoi przy brzegu dość bezwstydnie, uzurpując sobie pierwszeństwo do naszej uwagi, za nic mając otaczającą przyrodę, port i stare miasto. Może dlatego, że projektowali je Duńczycy z Henning Larsen Architects? Moją uwagę zwróciły jednak dwa inne obiekty użyteczności publicznej. – Islandzki mech i kamień to najkrótsza charakterystyka tego projektu. Chcieliśmy podkreślić związek między naturą a działalnością człowieka – mówi Sigríður Sigþórsdóttir (córka Sigþóra) z Basalt Architects, biura odpowiedzialnego za projekt kompleksu Blue Lagoon. I to widać. A właściwie nie widać. Przynajmniej nie od razu. W czym rzecz? Blue Lagoon to gorące kąpiele, spa, hotel, restauracja i klinika umiejscowione nad naturalnymi geotermalnymi źródłami, bogatymi w krzemionkę, inne minerały i algi. To mekka dla fanów gorących kąpieli, jedna z największych atrakcji turystycznych Islandii, a jest ukryta wśród pól lawy tak, że nie widać jej, nawet stojąc na parkingu. Trzeba przejść 200-metrowy, kręty tunel otoczony czarnymi bryłami zastygłej lawy, by dojść do budynku. Skromny, niski, wtopiony w krajobraz. Zaprojektowany przez Islandczyków. Skromność i pokora względem żywiołów to cecha, która niezwykle urzeka w islandzkiej architekturze współczesnej. Muzeum Eldheimar w Heimæy (projekt: Axel Hallkell Jóhannesson, Hringur Hafsteinsson, Margrét Kristín Gunnarsdóttir, Lilja Kristin Ólafsdóttir) upamiętniające tragiczne wydarzenie zostało nagrodzone statuetką Icelandic Design Award 2015. Budynek znajduje się pod adresem Gerðisbraut 10 i otacza swoimi ścianami strawiony ogniem dom państwa Gerður Sigurðardóttir i Guðniego Ólafssona oraz ich trójki dzieci. Rodzina razem z całą czteroipółtysięczną społecznością rybackiego miasteczka musieli uciekać z wyspy, gdy 23 stycznia 1973 roku ich domy zaczęły zalewać potoki lawy. Erupcja zniszczyła miasto, ale pozostawiła Eldfell – wysoki na 279 m nowy wulkan. Architektom pozostała pokora.

została zdewastowana przez człowieka i do tej pory nie potrafiła samodzielnie się odrodzić. Dlatego wystawa „The City and the Forrest”, jaką przywieźli na Projektowy Marzec projektanci polskiego kolektywu Wilk, była odbierana jako jedna z najlepszych podczas Hönnunar Mars. – Nie mamy lasów. Takie wystawy jak „The City and the Forest” mobilizują jeszcze bardziej, by je odbudować. Nasze ptaki tymczasem gniazdują w skałach. Natura jest najczęściej wymienianym powodem odwiedzania naszego kraju, dlatego to dla nas bardzo ważne, by o nią dbać – mówił Arnar Fells, który szukając komfortu, ucieka z miasta na wieś, do rodzinnej chaty. Bez elektryczności, bez ciepłej wody. Wyłącza telewizor. Łowi ryby. Tam odnajduje ciszę i spokój wewnętrzny. To jednak postawa, która nie dotyczy wszystkich. – Niestety większość Islandczyków siedzi przed telewizorem i przełącza kanały. Nie doceniają tego, co daje przyroda Islandii. Poza tym, wielu nie szanuje energii, nie segreguje śmieci – skarży się przewodnik Ævar, który większość czasu spędza w swoim „biurze”, jak przewrotnie nazywa piękne narodowe parki, lodowce i góry. On wie jak mało kto, jak kruchy jest każdy ekosystem. Od kilku lat obserwuje z bliska, jak kurczą się islandzkie lodowce. Islandia oferuje obywatelom niemal darmową energię czerpaną z geotermalnych źródeł i wodospadów. Przez cały rok ciepła woda jest w grzejnikach, kranach i nawet w zewnętrznych basenach. Ekonomicznie jest więc dobrze. Turystyczny boom nabiera rozpędu. Od sześciu lat liczba gości rośnie, z roku na rok o 20-25 procent, a obecnie szacuje się wzrost nawet o 75 procent. względem poprzedniego roku. Powstają nowe inwestycje, hotele, drogi. Najbardziej popularne turystycznie miejsca są wręcz przeludnione. – Wszyscy chcą zarobić. Rząd pompuje pieniądze w nową infrastrukturę. Swoją drogą turystyka uratowała islandzki tyłek. Mamy jednak dylemat. Musimy być bardzo ostrożni, by nie zrujnować naszego miasta, zwłaszcza najstarszej części. I przyrody. To ona jest siłą – mówi Arnar Fells. A mi nasuwa się zasłyszana porada, jaką podobno pewien troll udzielił ludzkości: najlepszą rzeczą, jaką możemy uczynić dla naszych dzieci, to mieć ich mniej… Już wiecie, skąd u Islandczyków czarny humor? Kryzysowa atrakcja Dumni, waleczni, piękni, zdolni, sarkastyczni, zarozumiali, nie odpowiadają na maile, kontra trolle zmienni jak pogoda w Rejkiawiku. Ich kraj? Islandia kojarzy się z surową przyrodą, Jest jak lukrecja – słodko-gorzki czarny żelodowcami i wulkaniczną czarną ziemią lek, tamtejszy przysmak – albo się od niego na nagich równinach. Jest nawet takie stroni, trochę boi się spróbować, albo uzaprzysłowie, że jeśli zgubisz się w islandz- leżnia. Panie Prezydencie, Pan wybaczy, nie kim lesie, to wstań. Tu nie ma bowiem potrafię Panu pomóc w pańskim dążeniu do lasów, są jedynie karłowate zarośla. Tak odpowiedzi. Wciąż za mało o was wiem. nie było jednak zawsze. Pierwsi osadnicy Za pomoc w realizacji materiału dziękuję zeprzybyli na Islandię w 874 roku. Przygoto- społowi Islandzkiego Centrum Designu, które wując ziemię do uprawy, wypasania owiec, co roku w marcu organizuje w Rejkiawiku poszukując budulca i opału, wycięli w pień Hönnunar Mars – wydarzenie poświęcone lasy, które niegdyś zajmowały 50 procent projektowaniu. Kolejna edycjaodbędzie się obszaru wyspy. Trwa obecnie program 23-26 marca 2017 roku, honnunarmars.is, zalesiania Islandii, która 1000 lat temu honnunarmidstod.is

designalive.pl


sztuka życia 93

1

2

Naród islandzki Góry Islandii Pochodzenie, wzrastanie 1913 rok i rozwój od najwcześniejsze„Hic svnt dracones” znaczy: ‘tam mieszgo osadnictwa do współkają potwory’. Tak na mapach określano czesności niegdyś miejsca nieznane i niebezpiecz1913 rok ne – również rejon Islandii, zanim osiedlili Przypłynęli z Norwegii, Szkocji, Irlandii. Łodziami, a każdy kapitan wiózł swój lud na nieznaną wyspę. „Pracujmy nad tą ziemią!”. Tak od 874 roku powstawał islandzki naród. Na zielonych liściach imiona obywateli, głów rodów, które wzrastały w otoczeniu lodu (Ís), ognia (Eldur), zaraz (Drepsóttir) i pod mniejszym lub większym wpływem zdarzeń w odległych krajach (Útlent), również pod zaborami. Niemal na samym dole w kolumnie zdarzeń z kraju (Innlent) znaleźć można ważny moment – w 930 roku na terenie Parku Narodowego Þingvellir utworzono pierwszy na świecie parlament – Alþing, który obraduje do dziś (przeniesiony do Rejkiawiku). Niewielka Islandia wpływała na świat we wszelaki sposób. To nie Kolumb, ale Leif Eriksson ze swoją wyprawą w XI wieku. był pierwszym Europejczykiem na amerykańskim lądzie. W Islandii, w 1980 roku pierwszą kobietą wybraną na stanowisko prezydenta w demokratycznych wyborach była Vigdís Finnbogadóttir – tego zdarzenia nie ma jednak na infografice z 1913 roku, jest natomiast inne w kolumnie Eldur. Uważa się, że w latach 1783–1784 wybuch wulkanu Móðuharðindi, który nastąpił po erupcji Skaftáreldaru, wpłynął dramatycznie na dzieje historii Europy. Potężne masy pyłów i siarki przez osiem miesięcy wzbijały się w powietrze. Marniały uprawy, wymarły stada bydła. Głodu nie przeżyła jedna czwarta islandzkiego narodu. Wiatr roznosił tumany nad większością Europy. Z ich powodu wstrzymywany był europejski transport morski, również żywności. Wulkaniczny pył opadł na spalone upalnym latem uprawy Norwegii, Francji, Niemiec i Włoch. Po zakłóceniach pogody nastała wyjątkowo sroga zima, a wiosną nadeszły powodzie. Wybuch wulkanu na Islandii wywołał potężny kryzys gospodarczy i Wielką Rewolucję Francuską w 1789 roku. Erupcja Eyjafjallajökull w 2010 roku „tylko” wstrzymała europejski ruch lotniczy. Uważa się jednak, że istotnie wpłynęła na współczesny rozwój turystyki tego małego państwa – Pyły z Eyafjatlajökull były chyba największym banerem reklamowym na świecie – stwierdził Arnar Fells Gunnarsson.

się na niej dzielni Wikingowie. Dzięki swej wulkanicznej aktywności wyspa była też uważana za wrota piekieł. W spisywanej od około 870 roku geologicznej historii Islandii zanotowano ponad 180 erupcji, które są „siłą sprawczą” tego lądu. Wulkaniczna aktywność ma źródło w Grzbiecie Śródoceanicznym, skąd wyrósł słup lawy. Jego czubkiem, wystającym ponad poziom morza, jest wyspa Islandia i pomniejsze wokół. Najwyższym punktem kraju jest Hvannadalshnúkur (2 110 m n.p.m.) położony na szczycie wulkanu Öræfajökull, który wybuchł ostatnio w 1727 roku. Natomiast jedna z podwodnych erupcji stworzyła w 1963 roku najnowszy na świecie ląd – wyspę Surtsey, nazwaną tak na cześć Surtra, boga ognia. Wysepka jest ścisłym rezerwatem i obiektem badań wulkanologów i biologów pod kątem sukcesji życia na nowe podłoże. W 2008 roku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Aktywność geologiczną Islandii śledź na www.jonfr.com

3

Rzeki Islandii 1913 rok Reynir Sverrisson, od którego kupiłam te pocztówki, starał się jak mógł, bym zrozumiała wagę dzieł Samúela Eggertssona. Przesyłał mi tłumaczenia i wskazówki: – Może patetyczny ton cię zdziwi, ale w tych czasach nadal walczyliśmy o niepodległość narodu. Wpierw byliśmy pod zaborami norweskimi, potem duńskimi. Poezja była wtedy naszą jedyną bronią w walce o wolność.

Za pomoc w tłumaczeniach dziękuję Reynirowi Sverrissonowi i Ævarowi Ómarssonowi. designalive.pl


94 wydarzenia

Hönnunar mars DESIGN MARCH PROJEKTOWY MARZEC Tekst: Monika Brauntsch Zdjęcia: materiały prasowe

T

en niewielki kraj, leżący tuż pod kołem podbiegunowym, to jedno z tych miejsc, których się nie odwiedza, ale których się doświadcza. Ekstremalne warunki pogodowe i geograficzne powodują, że natura i jej zmienność stają się częścią życia, zaś niewielka populacja sprawia, że wszystko w Islandii jest jakby bliżej… Nie chodzi tylko o to, że wszyscy się znają czy też są spokrewnieni z kimś ze sławnych Islandczyków, ale także o to, że poszczególne dziedziny życia zdają się bardziej przeplatać. Tak na pewno jest z rzemiosłami czy sztuką. Ponoć każdy w Islandii coś tworzy – choćby islandzkie swetry czy skarpety z wełny, z jednej strony wykonywane w ramach hobby w domowym zaciszu, z drugiej – będące sztandarowymi produktami najsłynniejszych islandzkich marek. Tutejsza scena kreatywna jest autentycznie blisko natury i tradycji. Słychać to oczywiście w muzyce, a widać chociażby w markach modowych i outdoorowych, których nie sposób nie zauważyć po przyjeździe do Islandii. 66°North (założony w 1926 roku ) czy całkiem młody Geysir (nawiązujący nazwą do słynnego gejzeru) rodzajem produktów, doborem materiałów czy samymi nazwami skutecznie komunikują swoją silną, lokalną tożsamość. Miejscowa scena designu, rozwijająca się pod wpływem skandynawskim i zachoddesignalive.pl

nim, wydaje się dojrzała, choć jest bardzo młoda. Iceland Academy of Arts powstała zaledwie w 1998 roku. Dekadę później Islandię dotknął kryzys. Środowisko poświęciło ten czas na ciężką pracę i research – jej efektami są „dzieci kryzysu” – Design Fund, Icelandic Design Award i HA Magazine, a także Design March (Projektowy Marzec), coroczny festiwal przyciągający obecnie gości z różnych zakątków świata. Impreza ma dosyć otwartą formułę – to szereg wydarzeń odbywających się w przestrzeni publicznej. Już po jednym dniu, w Islandii można zrozumieć, dlaczego. Rejkiavik to nieduże miasto (populacja miasta to 120 tysięcy, z przyległościami około 200 tysięcy ), łatwo się tu przemieszczać, a siła festiwalu tkwi w tym, że odwiedza się autentyczne pracownie, sklepy, muzea i galerie, a nie hale targowe. Co więcej, kursując pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami, można podziwiać zatokę i rozciągające się nad nią góry. My do Islandii pojechaliśmy z organizowaną dzięki wsparciu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego wystawą „Miasto i Las”. Ten ostatni, jak wiadomo, o ile w ogóle tu występuje, to w dosyć skarłowaciałej formie. Budki lęgowe dla ptaków, będące przedmiotem naszej wystawy, w Islandii nie istnieją – ptaki korzystają z naturalnych szczelin w skałach. Liczyliśmy

zatem na to, że nasz projekt wniesie nieco egzotyki. Organizatorzy zaproponowali nam ciekawą lokalizację – nowoczesną, nieoddaną jeszcze do użytku przestrzeń muzeum, mieszczącą się na cyplu Seltjarnarnes, 4 km od centrum Rejkiaviku. Wydawałoby się, że połączenie cywilizacji z naturą, będące sednem naszego projektu, to dosyć ekstremalne zestawienie (przynajmniej na polskie warunki) – nie spodziewaliśmy się jednak, że Islandczycy łączą to tak sprawnie. Okazało się, że w muzeum brak ogrzewania i dostępu do wody. Wprawiło nas to w lekką panikę i poskutkowało serią e-maili do osób administrujących przestrzenią – na próżno. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że Islandczycy zwiedzają wystawy w kurtkach i czapkach, a dzieci świetnie radzą sobie w takich warunkach także podczas warsztatów. Montaż w dosyć niskich temperaturach wynagrodził nam widok na ocean i rezerwat ptaków, a nocą – rozciągająca się nad zatoką zorza polarna. Lokalizacja zdecydowanie przypadła nam do gustu. W Islandii człowiek naprawdę jest wystawiony na działanie przyrody, dostrzega jej autentyczność, piękno, ale i srogość. Jak blisko natury i lokalnych zasobów jest islandzki design, pokazuje poniższa selekcja obiektów prezentowanych w ramach Design March.


DZIAĹ 95

designalive.pl


96 rzeczy 1

4

1. North Limited Kolektyw nagradzanych islandzkich projektantów prezentujący meble i ceramikę – eleganckie, klasyczne produkty z wysokiej jakości materiałów o starannym wykonaniu rzemieślniczym. Wystawa prezentowana była w jednym z 15 pierwszych murowanych domów, które powstały w Rejkiaviku na początku zeszłego wieku. www.northlimited.com 2. Farmers Market Sztandarowa już marka islandzka obchodząca swoje dziesięciolecie. Studio założone zostało przez muzyka i projektanta. Wiejski urok i zrównoważone podejście widać chociażby w farmerskich, wełnianych swetrach, a także nawiązujących do lokalnych rzemiosł akcesoriach. Produkty bazują na naturalnych materiałach, a także zręcznym połączeniu funkcjonalności z elegancją oraz tradycji z nowoczesnością. www.farmersmarket.is

5

3. Hidden wood / Falinn Skógur Drzew jest w Islandii niewiele, zatem drewno nie jest powszechnie stosowanym materiałem. Projekt, w którym brało udział 12 projektantów, bazuje na wyłowionych z wody kawałkach drewna, przekształconych w formy i przedmioty użytkowe. To także ciekawe podejście do recyklingu i pozyskiwania materiałów w zgodzie z naturą. 4. OR Type x 66°North Dalej w temacie mody. 66°North to marka outdoorowa, działająca od 1926 roku i dostarczająca pięknie zaprojektowane ubrania na ekstremalne warunki pogodowe. OR Type z kolei tworzy czcionki. Na tegorocznej imprezie wspólnie zaprezentowali bazujące na typografii czapki – przydatne nie tylko zimą. www.66north.com, www.ortype.is 5. Weather part 1 Auður Inez Sellgren, Elsa Dagný Ásgeirsdóttir, Niki Jiao Wystawa prezentowała efekty badania skupiającego się na pogodzie i tym, jak wpływa ona na nasze życie. Głównym celem projektantów było skupienie się na lokalnych rzemiosłach i znalezienie punktów stycznych pomiędzy zajęciami i stylem życia a pogodą. Islandia i Islandczycy mają silny związek z morzem. Ze względu na warunki naturalne – skaliste góry i nieurodzajne gleby – rozwój przemysłu morskiego był nieunikniony. Studio planuje przeprowadzić podobne badanie w Chinach. www.totallyaboutweather.com

2

6. Muzeum Eldheimar Hallkell Jóhannesson nagrodzony został Icelandic Design Award 2015 za projekt wystawy dokumentującej wybuch wulkanu na Vestmannaeyjar (ang. Westman Island). Mieści się ona w Muzeum Eldheimar, znajdującym się na tej odległej wyspie. Z uwagi na warunki pogodowe lot na wyspę podczas naszego pobytu został odwołany, ale podobno to jedna z głównych atrakcji festiwalu! www.eldheimar.is 7. Brynja Þóra Guðnadóttir Brynja niedawno została nominowana do Icelandic Innovation Award za projekt żelu wytwarzanego z lokalnych alg, służącego do hodowli roślin. Żel zawiera wszystkie substancje odżywcze, których roślina potrzebuje. Z powodzeniem wyhodowano na nim takie warzywa jak rukola, buraki czy zioła, np. kolendrę. Celem Brynji jest promowanie współpracy interdyscyplinarnej pomiędzy naukami i designem, a także szukanie rozwiązań dla przyszłości, zapewniających jak najbardziej zrównoważone podejście środowiskowe. Na wystawie zaprezentowano szklarnię, w której hodowane są rośliny odżywiające się żelem. www.seasongrow.com 8. Agari Ari Jónsson. Agari to projekt butelki wykonanej z proszku z czerwonych alg (o nazwie agar) i wody. Agar dodany do wody zamienia się w żelową substancję. Dzięki odpowiednio dobranym proporcjom i wypracowanej przez projektantkę technologii (ręcznego formowania i mrożenia butelek, zajmującego około 10 minut) butelka zyskuje niezwykłe cechy. Pełna wody zachowuje swój kształt i funkcję, pusta – zaczyna się rozkładać. Projekt to próba znalezienia alternatywy dla plastikowych butelek, używanych często tylko jednokrotnie, a następnie zaśmiecających środowisko.

designalive.pl

3

6


7

8

designalive.pl


98 rzeczy 9

9. From the Ground Up Theodora Alfredsdottir. Z powodu postępu technologicznego, urbanizacji i zwiększonej konsumpcji związek ludzi ze środowiskiem jest coraz mniejszy. Także pochodzenie surowców i materiałów jest coraz bardziej oderwane od miejsc, w których ludzie żyją. Projekt opiera się na skałach i minerałach. Stanowiący około 60 procent skorupy ziemskiej skaleń jest najpospolitszym materiałem skorupy ziemskiej. From the Ground Up to prosty zestaw jadalny dla dwóch osób bazujący na tym minerale. Poszczególne elementy układa się razem, tworząc totem. www.theodoraalfredsdottir.com

designalive.pl


rzeczy 99

Brand new Iceland

Islandia w ostatnich dekadach zadziwia liczbą młodych marek. Pojawiają się w: modzie, kosmetykach, drobnych elementach wyposażenia wnętrz, meblach, produktach spożywczych, lokalnych upominkach. Doskonale komponują się z tradycyjnymi markami, które również dbają o świeżość wizerunku Opracowała: Ewa Trzcionka Zdjęcia: Mariusz Gruszka

Klipsy duńskiej firmy Vipp znanej z solidnych i oszczędnych w formie akcesoriów biurowych, łazienkowych i oświetlenia. Niedawno marka celebrowała swoje setne urodziny, trwałość więc potwierdzona! Mocowane do ściany klipsy, wykonane z proszkowo malowanego aluminium. 45 euro za 2 szt., www.vipp.com Akwawit Brennivin w wersji lotniskowej, czyli plastikowej butelce, to 34-procentowa wódka z aromatem kminku. Nazwanie go „czarną śmiercią” to lekka przesada, przynajmniej dla Słowian. 500 ml kosztuje około 2 000 koron islandzkich, www.brennvin.com

Okulary Piękne, nawiązujące do klasyki męskie okulary słoneczne duńskiej marki Lindberg. Lekkie i dzięki unikatowym materiałom elastyczne i zarazem trwałe. Model sun 8702 Temple 406 Colour SC58 (K24/P10) SL49. www.lindberg.com Kubek Valka to ceramiczny kubeczek o pojemności 160 ml. Dostępny w kolorach czarnym i białym, stworzony w niewielkiej projektowej manufakturze by Bibi. 21–22 euro zależnie od koloru, www.bybibi.is Ptaszek drewniany, mały, przybrzeżny duński przybysz. Jego zamiary są z pewnością pokojowe, choć nie zawsze tak w historii bywało. 25 euro, www.normann-copenhagen.com

designalive.pl


100 rzeczy

designalive.pl


DZIAŁ 101

Podkładki pod ciepły kubek, wykonane z korka i skóry. Færid znaczy „wszystko jest możliwe dla tych, którzy naprawdę chcą”, to też nazwa islandzkiego studio projektowego, które proste funkcjonalne rzeczy łączy z nordyckim twistem. Dostępne również przez internet za 25 euro (4 szt.), www.faerid.com Wełna Naturalna islandzka wełna Léttlopi jest niezbędna, by zrobić prawdziwy, tradycyjny islandzki sweter, zwany właśnie lopi. Tu w kolorach: wzburzone morze, błękit lodowca, popiół, czarny. Dostępna na wielu stronach internetowych, również w polskich pasmanteriach za około 15 zł za 50 g. Peeling do ciała na bazie geotermalnej wody i krzemionki z islandzkiej „błękitnej laguny”. Słoik 200 ml kosztuje 55 euro, www. bluelagoon.com

Popcorn w wersji gourmet, interpretowany przez Ástrik, co oznacza bogactwo i miłość. Z karmelem i rozmarynem, karmelem i solą morską albo z lukrecją i tureckim pieprzem. Dostępny na Islandii, w cenie 4–5 euro za 100 g (za dodatkową opłatą możliwa przesyłka do Polski).

Maseczka błotna do twarzy z krzemionką pozyskaną z naturalnych źródeł islandzkiej „błękitnej laguny”. Tuba 100 ml oraz upominkowe opakowania wulkanicznego peelingu, maseczki z alg oraz maseczki krzemionkowej to koszt 80 euro, www.bluelagoon.com

Krem leczniczy GRÆÐIR to ulubiony specyfik marki Sóley. Lecznicza maść oparta na islandzkich ziołach i pszczelim wosku to pradawna receptura, dobra na spierzchnięte usta, dłonie, ale też rany, niedoskonałości skóry i otarcia. Do kupienia również przez internet – 30 ml za 25 euro, www.soleyorganics.com

Krem odmładzający na dzień, z filtrem SPF 15, oparty na geotermalnej wodzie i algach z „błękitnej laguny”. Wygładza skórę i zapobiega powstawaniu nowych zmarszczek. Wolny od parabenów i sztucznych barwników. 50 ml za 100 euro, www.bluelagoon.com

Skarpetki marki Geysir, z gryzącej islandzkiej wełny. Krótkie, średnie, albo aż za kolano. 2 900–3 900 koron islandzkich, www.geysir.com

Peeling do twarzy marki Sóley. Nazywa się GLÓey, czyli „wieczne lśnienie”, a to dzięki mięcie i islandzkim ziołom. Złuszczające drobinki to naturalny puder z nasion. Do kupienia również przez internet – 60 ml za 27 euro, www.soleyorganics.com

designalive.pl


102 rzeczy

Czekolada Omnom to nie tylko słodycz w ustach, ale też dla oka. Do kupienia również przez internet – tabliczka za 11 dolarów, www.omnomchocolate.com

designalive.pl


rzeczy 103

Czytaj, Waść!

Opracowanie: Ewa Trzcionka i Julia Cieszko Zdjęcia: Mariusz Gruszka

mokasyny – własność stylistki

Puff Rollo zaprojektowany dla Noti przez Katarzynę Okińczyc. Świetny dla osób dbających o kondycję kręgosłupa i estetykę we wnętrzach. Tapicerowana piłka wymusza balansowanie ciałem i stałą gimnastykę sylwetki. W komplecie producent przesyła w niewielkim pudełku piłkę, wełnianą powłokę i pompkę. 890 zł, www.noti.pl Stolik Wykonany z litego drewna olchowego stolik Alfa marki Mazzivo, cenionej za meble wykonywane z tego szlachetnego surowca. Zgrabne maleństwo sprawdzi się zarówno jako szafka nocna, jak i podręczny stolik w pokoju dziennym. Dostępny w kilku rodzajach drewna: dębie, czereśni, jesionie i buku. 1299 zł, www.mazzivo.pl

Krzesło z kolekcji Lorem projektu Nikodema Szpunara dla Pagedu, wykonane jest z drewna dębowego w naturalnym wykończeniu. Waga krzesła została zredukowana dzięki dwukrotnemu zmniejszeniu grubości sklejki. Charakterystyczna ramka, na której wspiera się oparcie, jest stylistycznym nawiązaniem do pozostałych mebli z kolekcji Lorem, www.paged.pl Piwo Nikiszowiec. To pierwsze z kilku specjalnych edycji trunków z Browaru Pinta, przygotowanych na 150. urodziny Katowic. Nikiszowiec to stout owsiany, etykietę zaprojektował Mikołaj Ratka z Gliwic. Kolejne katowickie piwa to: Giszowiec, Bogucice, Szopienice, Mariackie… każda dzielnica ma doczekać się swojego urodzinowego gatunku. Około 9 zł, www.browarpinta.pl

designalive.pl


104 rzeczy „Sorcerer's Screed” – Elaborat czarodzieja To islandzka książka pierwotnie opublikowana w 1940 roku. Autor, Skuggi, zafascynowany historią magii i w oparciu o dziesiątki islandzkich rękopisów, odtworzył tradycję kultu i pierwotnych wierzeń. W 2015 roku powstała cyfrowa wersja legendarnych zaklęć i magicznych znaków. Książkę można zamówić w cenie 28 dolarów na stronie www.sorcerersscreed.com. My zgłębiamy dla was tajemną wiedzę rodem z krainy lodowców i wulkanów na s. 86–93.

„Stryjeńska. Diabli nadali”. Angelika Kuźniak „Staremu nudziarzowi o sobie pisać zabraniam. Nie zamierzam błąkać się w nudzie i szarzyźnie nawet po mej dematerializacji. Niech będzie w tym pisaniu tempo, ruch, barwa, energia. Niech mi na nowo w żyłach zacznie pulsować! (...) Saludos, Zocha” – pisała Stryjeńska do siostry Maryli w 1969 roku. Tak też się stało. Książkę czyta się jednym tchem. Może dlatego, że artystka Zofia Stryjeńska irytuje, wzrusza i bawi jednocześnie. A może to efekt dziejącej się w tle arcyciekawej historii o wzlotach i upadkach – zarówno artystycznych, jak i historycznych. Wiele wydarzeń, wiele postaci, sztuka, cyganeria i niezwykły temperament artystki. 50 zł, www.czarne.com.pl „Dymny. Życie z diabłami i aniołami”. Monika Wąs Pierwsza biografia Wiesława Dymnego to próba przedstawienia legendy – hołd oddany postaci barwnej, fascynującej, tajemniczej. Malarz, literat, scenarzysta, autor kilkuset melodii, aktor filmowym, współtwórca kultowej „Piwnicy pod Baranami” – niezwykły erudyta, który w swej twórczości nawiązywał do wielu płaszczyzn życia twórczego. Artystę wspominają m.in.: Anna Dymna, Kazimierz Kutz i Ryszard Otręba. Książka opatrzona została ilustracjami Wiesława Dymnego, które sprawiają, że całość przenosi nas do jego artystycznego, często prowokującego świata. 50 zł, www.znak.com.pl „Sztuki piękne pod Tatrami”. Teresa Jabłońska Pierwsza tak obszerna publikacja ukazująca artystyczno-intelektualny fenomen Tatr i Zakopanego. Książka pod patronatem medialnym „Design Alive” pokazuje niezwykłą różnorodność dyscyplin artystycznych – od malarstwa, rysunku, grafiki, fotografii, rzeźby aż po sztukę użytkową. Autorka omawia najważniejszych artystów zainspirowanych Tatrami i kulturą ludową tworzących od początku XIX wieku do roku 1939. Lektura nie tylko ciekawa, ale i piękna – prawdziwa kopalnia wiedzy na temat historii polskiej sztuki. 210 zł, www.tpn.pl

designalive.pl


DZIAŁ 105 „O kwiatach”. Łukasz Marcinkowski i Radek Berent Od hiacyntów i kwitnących gałęzi, przez jaskry, zawilce, dalie, po sukulenty i oplątwy. Właściciele poznańskiej kwiaciarni Kwiaty & MIUT opowiadają piękną historię o roślinach, które towarzyszą nam przez wszystkie pory roku. Z jednej strony otrzymujemy porady, wskazówki, a z drugiej wspaniałe fotografie kwiatowych kompozycji. Album cieszy oko, ale i staje się praktycznym przewodnikiem po świecie znanych i nieznanych nam roślin. 69 zł, www.sklep.ustamagazyn.pl znaczek ESK 2016 Europejska Stolica Kultury, (ESK) to marka stworzona przez Komisję Europejską. W tym roku ten prestiżowy tytuł przypadł w udziale Wrocławiowi oraz hiszpańskiemu San Sebastian. Trzy dni styczniowego Weekendu Otwarcia w stolicy Dolnego Śląska wypełniono prawie setką wydarzeń, które zainaugurowały ten wyjątkowy dla całej polskiej kultury rok działań artystycznych. Z okazji ESK Wrocław Poczta Polska wydała również znaczek. Projektantka Aleksandra Pietrzak umieściła na nim wizerunek wrocławskiego rynku, używając ośmiu kolorów symbolizujących dziedziny sztuki reprezentowane w ramach Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Znaczek, kopertę i kartę pocztową ESK Wrocław 2016 kupimy w specjalnych urzędach pocztowych z punktami filatelistycznymi oraz w większości placówek na terenie całego kraju. „Architektura nowoczesna. Wykłady”. Frank Lloyd Wright Książka przedstawia cykl sześciu wykładów, które jeden z najważniejszych architektów XX wieku wygłosił na Princeton University w 1930 roku. W tekstach zawarł swoje twórcze credo: odrzuca idee Le Corbusiera i chłodny funkcjonalizm modernizmu, proponując architekturę organiczną, zespoloną z przyrodą, opartą na formie otwartej, stanowiącej wyraz i tło dla naszych potrzeb i dążeń. 42 zł, www.karakter.pl

„4'dimension Harmony” Album prezentuje historię powstawania jednego z najpiękniejszych budynków Europy – Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie – opowiedzianą za pomocą fotografii Radka Kurzaja, a także tekstów (m.in. architektów i muzyków). Na ponad 100 zdjęciach odkrywamy budynek, którego architekturę docenił już cały świat. Szata graficzna albumu nawiązuje do kolorystyki wnętrz – czarny, biały i złoty oddzielają kolejne rozdziały. Radek Kurzaj to fotograf i autor wielu publikacji w magazynach takich jak „Gazeta Wyborcza” czy też „Architectual Record”. W Stanach Zjednoczonych wydał 12 albumów, głównie poświęconych architekturze. Elegancka publikacja poświęcona szczecińskiej filharmonii dostępna będzie w edycji regularnej i kolekcjonerskiej, www.filharmonia.szczecin.pl

designalive.pl


106 rzeczy

designalive.pl


KOOPERACJE AXOR 107 Module jest projektem łazienki modułowej przeznaczonej głównie dla dużej grupy osób korzystających z jednej łazienki. Przykładem może być wieloosobowa rodzina lub grupa studentów mieszkających w domu pod wynajem

Moduł dla całej rodziny Zwycięzcy konkursu Akademii Hansgrohe „Citterio i Ty” zostali wybrani

W

tegorocznej edycji konkursu Akademii Hansgrohe uczestnicy zmierzyli się z armaturą autorstwa Antonio Citterio dla marki Axor. Spośród 144 nadesłanych prac jury pod przewodnictwem Wojciecha Trzcionki, dyrektora wydawniczego „Design Alive”, wybrało 10 projektów finałowych. 15 marca wszyscy finaliści prezentowali swoje projekty bezpośrednio przed jury, które wyłoniło zwycięzców oraz przyznało nagrody specjalne. W opinii jury tegoroczny konkurs stał na bardzo wysokim poziomie, stąd decyzja o przyznaniu dodatkowego wyróżnienia. Nagrodę główną o wartości 20 tysięcy złotych w postaci udziału w zagranicznych warsztatach projektowych zdobył Konrad Kobielski z Politechniki Poznańskiej. Jego projekt łazienki modułowej, z której jednocześnie może korzystać kilka osób, charakteryzuje się nowatorskim podejściem do tematu i podejmuje próbę rozwiązania realnego problemu mieszkaniowo-rodzinnego. Module jest projektem łazienki modułowej przeznaczonej głównie dla dużej grupy osób korzystających z jednej łazienki. Przykładem może być wieloosobowa rodzina lub grupa studentów mieszkających w domu pod wynajem. – Kluczem do zrozumienia projektu są moduły. Obecnie jest ich pięć: moduł z umywalką, ubikacją, prysznicem, wanną i moduł przejściowy. Każdy z nich jest niezależny od pozostałych, dzięki zastosowaniu przesuwnych drzwi schowanych w ściankach oddzielających moduły. Dzięki temu roz-

Konrad Kobielski (23 lata) jest studentem architektury Politechniki Poznańskiej

wiązaniu możliwe jest optymalne wykorzystanie łazienki przez więcej niż jedną osobę w tym samym czasie – opowiada zwycięzca konkursu. – Funkcje, takie jak kąpiel lub prysznic, pochłaniają dużo czasu, co uniemożliwia korzystanie ze zwykłej łazienki innym osobom. W tym projekcie zostały one umiejscowione w modułach skrajnych, dzięki czemu inni użytkownicy mogą przebywać w pozostałych modułach w tym samym czasie. Sam moduł nie ma konkretnych wymiarów, przez co dostosowuje się do wnętrza i potrzeb właściciela, pozostawiając mu pełną swobodę działania. Jednocześnie nie ogranicza go w przyszłości, ponieważ ściany działowe modułów można w łatwy sposób przesuwać. Można je również dodawać bądź odejmować we wnętrzu w zależności od zmieniających się potrzeb. W kategorii projektów studenckich jury przyznało nagrodę specjalną o wartości 5 tysięcy złotych dla Karoliny Zuby z Politechniki Lubelskiej za spójną koncepcję i rzeczowo przemyślaną prezentację. Dodatkowo przyznano pozaregulaminowe wyróżnienie w wysokości 3 tysięcy złotych za elastyczne podejście do tematu i pracę zespołową dla zespołu projektowego, w którego skład wchodzą: Katarzyna Drobek, Katarzyna Tkaczyk i Karol Knap. W kategorii projektów profesjonalnych jury przyznało nagrodę specjalną w wysokości 3 tysięcy złotych dla najbardziej obiecującego projektanta; otrzymał ją Jakub Bałanda z Asymetric Studio z Sopotu. www.akademiahansgrohe.pl designalive.pl


108 sztuka wyboru

KURY I NAMIOT

Justyna Burzyńska i Maciej Lebiedowicz. W zasadzie na samym początku chcieli stworzyć tylko bloga i pokazać własną kolekcję starych, dobrze zaprojektowanych produktów. Nie udało się... Ich fascynacja sztuką użytkową sprzed lat plus humor w lekko ironicznym wydaniu doprowadziły do stworzenia kultowej polskiej marki. Twórcy Pan tu nie stał wybrali dla nas wszystko to, co ważne w ich życiu – najlepiej na świeżym powietrzu, pod namiotem, z książką i dobrą muzyką! zdjęcia: z archiwum pan tu nie stał, materiały prasowe

Justyna Książki Czytanie jest wciągające, ale bycie na bieżąco z wszystkimi wartościowymi nowościami – niewykonalne. Nałogowe czytanie zaszczepiła we mnie nauczycielka polskiego ze SP nr 19 w Łodzi – trzeba było założyć dzienniczek lektur i notować przeczytane książki. Ostatnio wciągnęły mnie: Moja walka Karla Ove Knausgårda, Middlesex Jeffreya Eugenidesa, Jolanta Sylwii Chutnik i Próba Eleanor Catton. Ufam czytelniczemu gustowi Justyny Sobolewskiej i Michała Nogasia. Polecam. Zdjęcie: Middlesex Jeffreya Eugenidesa, Wydawnictwo Sonia Draga Wakacje z rodziną Kiedyś z rodzicami wyprawy nad Bałtyk lub do Bułgarii fiatem 126p z butlą gazową, namiotem 3-osobowym Polsport na dachu i walutą skitraną w szczotce do włosów. Obecnie z Maćkiem i 8-letnim Tymonem, z trochę mniej skomplikowanym do rozbicia namiotem, na ciut lepszych campingach w zachodniej i północnej Europie. Koncerty, festiwale Muzyka na żywo cieszy latem, w małych klubach, na wielkich arenach. Zawsze to przeżycie, nawet jeśli nie zawsze miłe uchu. Slajdy i albumy fotograficzne Slajdy z dzieciństwa, kolory ORWO, klimat lat 80. Działka, moje hobby Grzebanie w ziemi, skubanie chwastów, sadzenie, przycinanie. Na wiosnę nabieram ochoty, żeby trochę pomachać szpadlem w ogródku.

designalive.pl


MacieJ VW T3 Przez wiele lat był to nasz nadworny dostawczak. Z racji swojego wieku zdarza mu się niedomagać na długich trasach, dlatego używany jest jako reprezentacyjny wóz bliskiego zasięgu. Rower Mądrzy faceci znający się na rowerach zapytani: „Jaki rower kupić?", odpowiedzą: „Taki, który ci się podoba. Ty będziesz na nim jeździł, a nie facet ze sklepu”. Zgadzając się z tą maksymą, dla mnie jedne z najpiękniejszych rowerów robią sąsiedzi z Czech z firmy Festka. Namiot Dwa lata temu odkryliśmy magiczny przedmiot: namiot. Teraz każde wakacje spędzamy tak z Justyną i Tymkiem. Najbardziej cenię go za to, że o 7:00 trzeba już z niego wyjść, inaczej jest szansa na ugotowanie się. Nie ma leniuchowania. Kury rasy silka Przepiękne ptaki, które hodowaliśmy przez parę lat. Z wyglądu trochę kurczaki, trochę króliki. I na dodatek dają jajka, a z psa lub kota nie wylatuje nic jadalnego.

designalive.pl


110 rzeczy

Premiery Kolonia… Paryż… Sztokholm… Toronto… Frankfurt… Poznań… Za nami kolejne targi i festiwale, które odwiedziliśmy, aby dostarczyć wam dawki nowości Tekst: Wojciech Trzcionka

DUNE

Cztery żywioły

110 rzeczy

Muchomory Nowa kolekcja mebli hiszpańskiej marki Missana. Zaprojektowana została przez studio Masquespacio, które w każdej dziedzinie swojej działalności mocno inspiruje się kulturą wizualną, architekturą postmodernistyczną Michaela Gravesa czy dekoratorstwem obecnym w latach 80. w projektach Grupy Memphis. Kolekcję tworzą pufy, kanapa i stolik. Wszystkie elementy mogą być dowolnie komponowane z wykorzystaniem tkanin, marmuru, drewna czy metali szlachetnych, www.missana.es

designalive.pl

Dune Zestaw aluminiowych, bardzo eleganckich i ultralekkich sztućców. Za projektem stoi włoski projektant Andrea Ponti. Projekt, bardzo piękny w swojej prostocie, zakłada, że sztućce są niezwykle lekkie i łatwe w myciu. Przy ich tworzeniu Ponti inspirował się kuchnią molekularną i multisensoryczną koncepcją jedzenia, która zakłada badanie technicznych, artystycznych i społecznych aspektów gotowania, www.andreaponti.com

Scale

Scale Modułowy akustyczny parawan, który możemy dowolnie przekształcać i dostosowywać do wnętrz. Za projekt odpowiada Studio Layer należące do brytyjskiego projektanta Benjamina Huberta. Projekt powstał na zlecenie firm Asia Pacific i Woven Image. Pierwsza zajmuje się produkcją tekstyliów, druga – projektowaniem wnętrz, www.layerdesign.com


Cztery żywioły Tom Dixon zaprojektował kuchnię dla Caesarstone – producenta luksusowych powierzchni kwarcowych. To pierwsza z czterech kuchni inspirowanych żywiołami (woda, ziemia, powietrze i ogień). „Lodowa kuchnia” przywodzi na myśl krę – to właśnie nią inspirował się brytyjski projektant, tworząc moduły, www.caesarstone.com

Wink Słynna włoska marka Cassina, która w przyszłym roku świętować będzie 90-lecie istnienia, zaprezentowała dziewięć swoich największych ikon w nowej interpretacji. Jedną z nich jest szezlong z regulacją pozycji Wink stworzony w latach 80. przez Toshiyukiego Kitę, www.cassina.com

Renesans Najnowsza kolekcja ceramiki Manufaktury w Bolesławcu zaprojektowana przez rezydującą na stałe w Mediolanie Dorotę Koziarę. Założeniem było harmonijne połączenie różnorodności wzorów, propozycja odejścia od minimalizmu i ocieplenia stołów poprzez bogatą we wzory kolekcję, www.polish-pottery.com.pl

Fields Nowa seria systemów modułowych marki Kinnarps, zaprojektowana z myślą o aktywnym środowisku pracy. Rodzina Fields obejmuje sofy, stoły, ścianki i fotele, a każdy z tych produktów to narzędzie, które można odpowiednio dostosować do własnych potrzeb i preferencji. Seria została zaprojektowana przez Ollego Gylanga, projektanta ze sztokholmskiej pracowni Propeller Design AB, www.kinnarps.pl

renesans

fields

ZDJĘCIA: Vicky Lam, materiały prasowe

wink

designalive.pl


112 rzeczy Nappi Rodzina mebli zaprojektowana dla przestrzeni publicznych, o prostej, kojarzącej się ze stylem skandynawskim, formie. Projekt wykorzystuje właściwości sklejki, która w meblach tapicerowanych zwykle jest ukrywana pod warstwami pianek i tkanin. Projekt: Zofia Żadan, przy współpracy z firmami Noti i Ridex w ramach 15. edycji PE-P (Program Edukacyjno-Projektowy), www.uap.edu.pl

Nappi

Sorcier Ścienna lampa młodej francuskiej marki La Chance. Wyglądem przypomina afrykańską maskę (sorcier to po francusku ‘czarownik’). Tworząc ją, projektantka Marta Bakowski inspirowała się kulturą plemion występujących w Republice Gabońskiej. Marta ma polskie korzenie, ale na co dzień mieszka w Paryżu, www.lachance.fr

Silce

Balance

Sorcier

designalive.pl

Silce Barwny fotel z podnóżkiem zaprojektowany dla Ligne Roset przez Pierre’a Charpina po raz pierwszy trafił do sprzedaży w 1996 roku. Teraz wraca w nowej odsłonie, www.ligne-roset.pl

Balance System modułowych regałów produkcji Meble Vox, projektu Joanny Leciejewskiej i Wiktorii Lenart, otrzymał na Arenie Design w Poznaniu tytuł Top Design Award 2016. Balance to odpowiedź na współczesny trend związany z silną potrzebą kastomizacji oraz większej liczby użytkowanych przedmiotów i przestrzeni. Balance to system, którego wygląd i funkcje zależą wyłącznie od naszej wyobraźni, a brak kłopotliwego montażu sprawia, że śmiało możemy mówić o przełomie w dziedzinie składania mebli, www.vox.pl

Skórzane dywany


Skórzane dywany Studio projektowe Claesson Koivisto Rune zaprojektowało kolekcję dywanów dla ostatniej istniejącej szwedzkiej garbarni używającej garbników roślinnych – Tärnsjö garveri. Każdy wytwarzany jest ręcznie i otrzymuje swój niepowtarzalny numer. Dywany szczególnie dobrze wpisują się w postindustrialne przestrzenie, www.claessonkoivistorune.se, www.tarnsjogarveri.com

Kalikon Nowa kolekcja biżuterii projektu Giulia Iacchettiego produkowana na zamówienie w druku 3D. Poszczególne części biżuterii są ruchome i łączone swobodnie przesuwającymi się elementami, przez co biżuteria dopasowuje się do kształtu ciała, www.maison203.com

Softbox Nowa kolekcja polskiej marki Profim, którą można opisać w trzech słowach: miękkość, precyzja i moduł. Dzięki elementowi narożnemu zestawy można dowolnie konfigurować, aby jak najlepiej współgrały z wnętrzem. Siedziska wydają się podtrzymywane na delikatnych wstążkach – aluminiowe bądź drewniane nogi wyglądają lekko, a jednocześnie stabilnie. Projekt Paula Brooksa został nagrodzony Top Design Award 2016, www.profim.pl

Kalikon

Fotel eventowy Pracujący w szwedzkim Malmö Glen Baghurst zaprojektował ostatnio fotel, który doskonale nadaje się do wystawiania na zewnątrz, podczas różnych eventów. Projektując dwa modele foteli, inspirował się składakami, które Brytyjczycy wozili z sobą podczas podróży po skolonizowanych obszarach, www.glenbaghurst.com

Fotel eventowy

Softbox

designalive.pl


114 Dział H106 Krzesło autorstwa prof. Edmunda Homy. Jest to współczesne wznowienie wyjątkowego mebla, którego jedyny prototyp powstał w 1967 roku i nigdy nie wszedł do masowego obiegu ze względu na trudności PRL-owskiej gospodarki. Teraz jego seryjną produkcję rozpoczęła polsko-niemiecka firma Politura, www.edmundhoma.de

H106 Milà

Lean in

designalive.pl

Milà Jaime Hayón mówi, że projektując nowe krzesło dla marki Magis, miał przed sobą nie lada wyzwanie, gdyż przywiązany jest do pracy z naturalnymi materiałami, a tu musiał się zmierzyć z plastikiem. Trzeba przyznać, że z zadania wywiązał się na szóstkę: stworzył krzesło dynamiczne, wyraziste, przyjemne i lekkie, www.magisdesign.com


rzeczy DZIAŁ 115 Lean In Najnowsze dziecko szwedzkiej marki Materia. Ten „mebel” przymocowany do ściany tworzy przyjemnie miękkie oparcie. Lean In jest idealnym rozwiązaniem w miejscach o ograniczonej przestrzeni lub w pomieszczeniach, gdzie spędzamy mało czasu. Pozwala na stworzenie nowych schematów dla ruchu i interakcji. Design: Kaja Solgaard Dahl, www.kinnarps.pl

Speetbox Francuska marka Speeta poprosiła Philippe’a Starcka o zaprojektowanie systemu kominkowego, który każdy użytkownik będzie mógł dowolnie konfigurować. Projektant zaproponował stworzenie regału o nazwie Speetbox, który może zająć nawet całą ścianę w mieszkaniu i służyć nie tylko do przechowywania drewna, ale nawet książek, www.speeta.com

Tulli Fotel projektu Tomka Rygalika dla firmy Noti. Jego forma jest efektowna, a zarazem nieskomplikowana. Jej charakterystycznym elementem są subtelnie rozchylone podłokietniki. Jest ona także próbą zachowania ciągłości polskiej myśli projektowej w meblarstwie, dyskretnie odnosząc się do fotela Tulipan projektu Teresy Kruszewskiej z 1973 roku. Fotel otrzymał na Arenie Design w Poznaniu tytuł Top Design Award 2016, www.noti.pl

Speetbox

tulli

designalive.pl


Dwie premiery Interprint W naszym zabieganym życiu, nie ma nic cenniejszego niż czas. Kluczowym jest to, co się dzieje „teraz”. Zaś „mniej” stało się nowym „więcej”. „On focus” - to hasło przewodnie pierwszej polskiej edycji Interprint Furniture Days i nowej kolekcji Six Pack 2016. Obie premiery miały miejsce podczas tegorocznych targów w Poznaniu

W Poznaniu premierę miała kolekcja dekorów Six Pack 2016

C

zy czas może być doświadczony w formie skondensowanej? Owszem. Mogli się o tym przekonać uczestnicy pierwszej polskiej edycji warsztatów Interprint Furniture Days, które odbyły się podczas tegorocznych targów Arena Design i Meble Polska w Poznaniu. Przez cztery kolejne dni niewielkie, kilkunastoosobowe grupy spotykały się na stoisku firmy, skąd razem przechodziły do Concordia Design – właśnie tam odbywała się zasadnicza część prezentacji. Pod hasłem „On focus”, uczestnicy (było ich w sumie ponad 150 ), zabierani byli w wyjątkową podróż. Jej początkiem była noc, a następnymi przystankami: łazienka, kiosk, designalive.pl

praca – kolejne etapy naszej codzienności. Codzienności opowiadanej i pokazywanej w kompletnie nowy sposób. Bo któż z nas zastanawia się, jaki wpływ ma na nasze samopoczucie i ciało niespodziewany nocny telefon albo dlaczego kupowane w przyulicznych kioskach gazety drukowane są na papierze o określonej barwie? Czy przyszło nam do głowy, że nasze oczy szukają w wielobarwnych rzeczach, które widzimy, konkretnych, podpowiadanych przez kontekst odcieni? I jak nasz mózg je interpretuje? Te i wiele innych pytań zadał uczestnikom prowadzący – Maurizio Burrato, który na co dzień pracuje w dziale Design Development Interprint. Pytając, sugerując, niekiedy prowokując, budził nowe emocje i skłaniał do refleksji na tematy wydawałoby się zwyczajne, a przecież jednak tak wyjątkowe.

Trendy nigdy nie były tak zróżnicowane Poznańskie Furniture Days dobitnie pokazały, jak bogata jest nasza codzienność. Na jak wiele sposobów można odbierać ten sam bodziec, to samo wydarzenie. Jak wiele ignorowanych na co dzień różnorodnych elementów nas otacza. Przedstawiając dziesiątki różnych dekorów, zespół Interpint udowodnił również, że trendy wzornicze jeszcze nigdy nie były bardziej zróżnicowane, powiązane z indywidualną interpretacją i bardziej... plastyczne. Dowodem na to są również dekory wybrane podczas jesiennych Furniture Days do kolekcji Six Pack 2016, które w Poznaniu miały swoją polską premierę. Ta wyjątkowa szóstka zachwyca autentycznością. Znakiem przewodnim wszystkich wzorów, które ostatecznie


promocja 117 Stoisko Interprint na Arenie Design

Gospodarzem warsztatów był Maurizio Burrato, który na co dzień pracuje w dziale Design Development Interprint

weszły do kolekcji, jest wyrazistość, siła charakteru i nowatorska koncepcja. Kompleksowe skojarzenie trzech elementów – obrazu, struktury i barwy – o wiele mocniej akcentuje wygląd i staje się ważniejsze niż sam rodzaj drewna. Istotna jest również możliwość i łatwość zmiany kontekstu, np. drogą modyfikacji barw danego dekoru. Szóstka z potencjałem Jakie są dekory z Six Pack 2016? Eureka to prawdziwe odkrycie. Dąb, który ma szansę wyznaczać nowe miejskie trendy. Swój naturalny, autentyczny charakter Eureka zawdzięcza umiejętnemu podkreśleniu głębokiej struktury – porowatej, z wyraźnie zaznaczonym usłojeniem. Jednocześnie jest to rysunek pełen harmonii i spokoju zaklętego w łagodnych liniach.

Pordoi to z kolei czysta jak górski potok szwajcarska sosna. Tak autentyczna, że niemal budzi zapach lasu. Uspokajająca aura tego rysunku nie jest wytworem bogatej wyobraźni. Jego jasna kolorystyka wspaniale współgra z wieloma kontrastującymi elementami – sękami i pęknięciami utrzymanymi w ciemniejszych barwach. Prawdziwie epicką historię – pełną wspomnień i znaków przeszłości – skrywa Altendorf, nowa interpretacji drewna iglastego. Znaleźć w nim można ślady ostrza piły tarczowej i piaskowania. A obok nich widoczny jest dowód odrodzenia, powstania na nowo niczym Feniks z popiołów. Jak gdyby nigdy nic się nie stało. Do kolekcji włączono również Veneto – wariację na temat włoskiego marmuru. Jego struktura odzwierciedla ziemię widzianą z lotu ptaka – pełną wijących

się rzek i potężnych łańcuchów górskich. Pełen życia efekt gry cieni - szarości i brązów – pokazany został w dużych, nienatarczywych powtórzeniach. Szturmem wszystkie wnętrza podbija prezentujący nieznane piękno drewna tekowego dekor Ravello. Kolor i faktura przypominają wyblakłe od słońca deski, ale tu kontekst się zmienia. Egzotyczne drewno staje się Europejczykiem. Łagodnieje tak, że ludzie w otoczeniu mebli z Ravello mogą czuć się naprawdę komfortowo. Zupełnie inne wrażenie budzi Clark. Ten klon jest mocno osadzony w ziemi. Silny, niezależny, szalony. Dekor, który wie, jak pokazać swoje walory. Wręcz stworzony, by zaaplikować go na dużych meblowych frontach, gdzie będzie prezentować się najbardziej okazale. www.interprint.com designalive.pl


118 wydarzenia

Nach Osten Tekst: Julia Cieszko Zdjęcia z wystawy: Roman März

A

licja Kwade urodziła się w Katowicach, a obecnie mieszka w Berlinie, gdzie studiowała na Universität der Künste. W dużym budynku dawnego studia filmowego powstają prace artystki, które doceniła już międzynarodowa publiczność. Według krytyków Kwade porusza poważne kwestie dotyczące nauki, struktury społecznej i świata fizycznego, kwestionuje strukturę rzeczywistości, bawi się regułami mentalnej percepcji i fizycznego doświadczenia przestrzeni i czasu. Ona sama podkreśla, że jej zainteresowania skupiają się na wszystkich „ścieżkach”, które odpowiedzą na pytanie, dlaczego świat jest po prostu taki, jaki jest. W swoich interdyscyplinarnych działaniach używa codziennych obiektów, często znalezionych form – luster, lamp, szkła czy kamieni. Alicja Kwade to artystka niezwykle doceniana w Niemczech. Tutaj odbyły się jej ostatnie wystawy indywidualne, m.in. w berlińskim Haus am Waldsee, Kunsthalle Mannheim czy Schirn Kunsthalle we Frankfurcie nad Menem. Brała udział w wielu wystawach zbiorowych zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych. Jest laureatką prestiżowych nagród Hector Preis, Nagrody Roberta Jacobsena oraz Piepenbrock Förderpreis für Skulptur, a jej prace znajdują się w kilku międzynarodowych kolekcjach prywatnych i publicznych. designalive.pl

Pierwsza polska indywidualna wystawa Alicji Kwade odbyła się w szczecińskiej TRAFO. W ramach „Nach Osten” zaprezentowano jej wczesne prace wideo – zapowiedź późniejszych rzeźb, które przyniosły jej światową sławę. Wideo, instalacje świetlne, dźwiękowe oraz unikalny układ wystawy współgrał z postindustrialną architekturą TRAFO, tworząc atmosferę gry w „iluzję i rzeczywistość”


wydarzenia 119

Ekspozycja Design Alive Awards 2015 na Arenie Design powstała we współpracy z Mr. Gugu & Miss Go oraz Kinnarps. Mecenasem konkursu jest Mazda, a sponsorami Barlinek i Schattdecor

Kreatywni na Arenie Wystawa Design Alive Awards 2015 prezentująca najbardziej kreatywne osobowości w Polsce rozpoczęła swoje roczne tournée podczas wystawy na Arenie Design (8-11 marca) w Poznaniu. To już czwarta edycja wystawy

D

esign Alive Awards to konkurs, w którym magazyn „Design Alive” nagradza wybitne osobowości za kreatywność i kulturotwórcze oddziaływanie. Celem fundatora nagród, jest uhonorowanie osób współtworzących marki, produkty, usługi, przestrzenie i wydarzenia oraz animujących przepływ wiedzy, umiejętności i inspiracji. W 2015 roku statuetki zaprojektowane przez Oskara Ziętę otrzymali: Edyta Ołdak (Stowarzyszenie „Z Siedzibą w Warszawie”), Gosia i Tomek Rygalik (Studio Rygalik), Hanna Kokczyńska, Benjamin Kuna, Jacek Majewski, Mikołaj Molenda i Michał Piasecki (Tylko) oraz Agata Wilam (Uniwersytet Dzieci) – nagrodzona wyróżnieniem specjalnym Mazda Design. designalive.pl


120 kooperacje gdynia

Odzyskane 9. edycja Gdynia Design Days odbędzie się w dniach 1-10 lipca

T

egoroczne hasło przewodnie GDD to „Odzyskane”, które w dużej mierze odwołuje się do korzeni Gdyni i jej związków z morzem. Podczas festiwalu poruszone zostaną m.in. tematy związane z pozyskiwaniem energii z morskich żywiołów, korzystanie z zasobów lokalnego rzemiosła czy odzyskiwanie naturalnych połączeń pomiędzy projektantami, przedsiębiorcami oraz środowiskiem naukowym. O festiwalu rozmawiamy z Ewą Janczukowicz-Cichosz, zastępcą dyrektora Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego Gdynia, kierowniczką Centrum Designu Gdynia, oraz Pauliną Kisiel, kierowniczką festiwalu GDD. Co sprawia, że Gdynia przyciąga co roku entuzjastów designu? Ewa Janczukowicz–Cichosz: Gdynia Design Days to miejsce spotkań projektantów, producentów oraz miłośników designu. W letniej atmosferze podsumowujemy rok pracy, wyznaczamy nowe cele, wymieniamy się kreatywnymi pomysłami, rozmawiamy o wartościach i przyszłości designu. Prodesignalive.pl

gram budujemy tak, aby zarówno profesjonaliści, jak i osoby niezwiązane zawodowo z projektowaniem znalazły coś dla siebie. Do współpracy zapraszamy cenionych praktyków, ale dajemy również szanse młodszym, mniej znanym, którzy swoje projekty zgłaszają do nas w ramach Programu Otwartego. Ta mieszanka sprawia, że zawsze można spodziewać się czegoś nowego i świeżego. Wystawy to zarówno ciekawe przeglądy, jak również wyjątkowe, bo jedyne w Polsce, wystawy prototypów, przygotowywanych specjalnie na festiwal. Cieszy nas to, że odwiedzenie Gdyni w lipcu to stały punkt w kalendarzu dla coraz większej liczby osób. Waszą domeną są prototypy tworzone dla Gdyni. Czego możemy spodziewać się w tym roku? Paulina Kisiel: Zaprezentujemy kolekcję elementów wyposażenia wnętrz pod wspólną marką Manuba. Nazwa to akronim słów „manufaktura bałtycka”. Przedmioty są efektem współpracy projektantów z pomorskimi rzemieślnikami. Zależało nam na tym, żeby odzyskać to, co już często zapomniane, czyli kunszt rzemieślników.

Kolekcja Manuba to współczesne interpretacje tradycyjnych metod przędzenia, ceramiki, kowalstwa czy stolarstwa. Wystawa prezentująca efekty projektu będzie miała formułę pop-up store’u, a wszystkie elementy kolekcji zostaną wyprodukowane w krótkiej serii, której sprzedaż rozpoczniemy pod koniec festiwalu. Po GDD Manuba trafi do szerokiej sprzedaży. Silną stroną tegorocznego programu są wydarzenia, które integrują i edukują. Kto może wziąć w nich udział? EJ–C: Festiwal Gdynia Design Days jest jednym z projektów realizowanych przez Centrum Designu Gdynia. Współpracując z projektantami i przedsiębiorcami, widzimy, że obie grupy muszą pracować nad komunikacją, dlatego wspólnie z Henrykiem Stawickim, strategiem designu, zapraszamy na spotkanie „Design językiem biznesu”. Wiemy, że tylko ci przedsiębiorcy, którzy szybko reagują na zmianę, będą odnosić sukcesy, a najsilniejszą przewagę można budować w oparciu o design. Będziemy pokazywać rzeczywiste przykłady udanych kooperacji, a uczestnicy otrzymają od nas praktyczne narzędzia, które ułatwią im


01

02 01 Projekt: RE SEA ME Autor: Nienke Hoogvliet Wystawa główna „Odzyskane” Projekt ma na celu podniesienie świadomości w kwestii odpadów w morzu: pokazuje dwoistość pomiędzy plastikowymi śmieciami, który pływają w oceanach, a zrównoważonymi materiałami, które morze nam oferuje do wykorzystania. Autorka projektu odkryła, że chociaż ​​skóry ryb są odpadem przemysłu rybackiego, to można je wykorzystać jako piękne obicie. Odkryła sposób garbowania skór bez użycia środków chemicznych. Stosując starą, rzemieślniczą technikę, stworzyła silny, trwały i piękny materiał, który może być używany tak jak tradycyjne skóry. Oprócz stołka z siedziskiem ze skóry łososia Nienke zaprojektowała również koncepcyjny dywan, w którym skóra rybia wszyta jest w zużyte sieci rybackie. 02 Projekt: Algaemy Autor: Blond and Bieber Wystawa główna „Odzyskane”

Wybrane projekty, które zostaną pokazane podczas Gdynia Design Days 2016

03

Olbrzymi potencjał mikroalg jest przedmiotem badań w dziedzinie nauk przyrodniczych już od dłuższego czasu. Tymczasem artystyczne i twórcze wartości tego zasobu to nadal nieodkryty ląd. Algaemy bada potencjał mikroalg właśnie w tym kontekście. Projektantki Essi Johanna Glomb oraz Rasa Weber odkrywają estetyczny potencjał zasobu, który jest nadal często traktowany jako chwast. Algaemy jest analogową drukarką tekstyliów, która wytwarza własne pigmenty. Szeroka paleta kolorów w różnych odcieniach niebieskiego, zielonego, brązowego, a nawet czerwonego wywodzi się z różnych gatunków tych glonów. Niezwykle szybko rosnące mikroalgi mają bardzo szeroki zakres zastosowań: m.in. odżywianie, produkcja energii i wydobycie ropy naftowej. Mają też doskonałe właściwości filtrujące i absorbują dwutlenek węgla. Urządzenie wykorzystuje ten potencjał do tworzenia samowystarczalnego koła produkcji, który nie wymaga dodatkowej energii lub surowców oprócz pracy człowieka i samych mikroalg. 03 Projekt: Season – ogród kuchenny Autor: Brynja Þóra Guðnadóttir Wystawa główna „Odzyskane” Season to wynik współpracy między projektantką a biologiem, w wyniku której powstał żel z brązowych alg, który może być używany do uprawy m.in. kiełków. Używając żelu z wodorostów wytwarzanego z lokalnych materiałów, można w prosty sposób stworzyć domową uprawę, bez potrzeby poszukiwania materiałów z zagranicy. Żel zawiera wszystkie składniki odżywcze, których rośliny potrzebują. W wyniku eksperymentu z sukcesem zostały wyhodowane takie gatunki jak rukola, buraki, kozieradka pospolita czy kolendra. Podstawowym założeniem projektu jest promowanie współpracy interdyscyplinarnej pomiędzy nauką i designem w celu znajdowania innowacyjnych rozwiązań dla zrównoważonej przyszłości. Za tę pracę Brynja i jej współpracownik, student biologii Gretar Gudmundsson, zostali nominowani do Islandzkiej Nagrody Innowacyjności przyznawanej przez prezydenta Islandii.

04

04 Projekt: Gyrecraft Autor: Studio Swine Wystawa główna „Odzyskane” Gyrecraft jest poszukiwaniem rzemiosła morskiego, które istnieje w kulturze przybrzeżnych regionów czy wysp na całym świecie. Każde z własną, wyjątkową tożsamością, wykorzystując to, co morze zapewnia. Wiele z tych rzemiosł stworzono na pokładach łodzi podczas długich rejsów jako techniki dokonywania napraw lub po prostu sposoby na to, by czas na morzu szybciej minął. Studio Swine udało się w 1000-milową podróż, by zbierać plastik na obszarze oddziaływania Prądu Północnoatlantyckiego. Dokonali tego na pokładzie „Solar Extrudera” autorskiej maszyny zaprojektowanej i zbudowanej tak, by topiła i wytłaczała zabrane w wodzie tworzywa sztuczne przy użyciu energii słonecznej. W wyniku wirów prądu większość plastikowych odpadów rozpada się na drobne fragmenty, które rozrzucane są na ogromnych połaciach oceanu. Ze względu na ich wielkość, trudno jest je odzyskać w większych ilościach, czyniąc z tego jednorazowego dotychczas materiału bardzo cenny surowiec wtórny. W kolekcji Gyrecraft Studio Swine wykorzystuje tworzywa sztuczne pozyskane z mórz jako wartościowy i pożądany materiał przypominający skorupy żółwia i koralowce. Pięć obiektów kolekcji reprezentuje pięć głównych prądów oceanicznych na świecie.

designalive.pl


122 kooperacje gdynia 05 Projekt: Underworld Autor: Kosmos Project Wystawa „Irrational Times” Projekt stanowi interpretację świata podziemnego, odnoszącą się do Żmija – zoomorficznej formy Welesa, czyli słowiańskiego boga życia pośmiertnego. Żmij to pół wąż, pół ptak, z pazurami orła i złotymi skrzydłami. Żył w korzeniach Drzewa Kosmicznego, a jego usta były bramą Nawi. Weles kojarzony był z wodą - uosobieniem chaosu – ale był także bóstwem bogactwa i dobrobytu, podczas gdy Żmij w niektórych częściach terenów słowiańskich pełnił funkcję ochronną domu przynosząc opiekuńczego ducha. Projektanci stworzyli małą, podłużną szafkę, jej górna część jest wyimaginowaną linią horyzontu. Ten mebel został wykonany z lakierowanego drewna w chłodnym kolorze niebieskim – symbolizującym wodę. Obiekt jest inkrustowany elementami miedzianymi, ponieważ tradycyjnie miedź, złoto i czerwień były kolorami Welesa. Nogi szafki udekorowane są motywem kłosów zboża, odnoszącymi się do płodności natury.

Paulina Kisiel (po lewej), kierowniczka festiwalu GDD, i Ewa JanczukowiczCichosz, zastępca dyrektora Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego Gdynia

06

współpracę. Dla branży kreatywnej, która stawia pierwsze kroki w biznesie, przygotowaliśmy moduł szkoleniowy „Stwórz i sprzedaj”. Seria spotkań zostanie poświęcona najważniejszym aspektom, takim jak wycena projektów, tworzenie modelu biznesowego, budowanie marki czy współpraca z mediami. Stawiamy przede wszystkim na praktyczne doświadczenie, zależy nam na tym, żeby uczestnicy wychodząc ze spotkań, potrafili przełożyć zdobytą wiedzę na ulepszanie swoich biznesów. Wystawa główna to interpretacja hasła „Odzyskane”. Co na niej zobaczymy? EJ–C: Tegoroczne hasło „Odzyskane” nawiązuje do historii 90-letniej Gdyni – miasta, które ponownie połączyło Polskę z morzem, ale festiwal będzie mówił też o odzyskiwaniu energii, równowagi, surowców, rzemiosła pamięci. Wystawa główna to międzynarodowy przegląd projektów związanych z tematyką morza. Pokażemy produkty, dobrze zaprojektowane strategie, usługi i procesy. Do współpracy zaprosiliśmy Izabelę Bołoz, która podjęła się analizy specyfiki regionów przybrzeżnych w skali mikro i makro. Zobaczymy, jak morze inspiruje i oddziałuje na myśl projektową. Wystawa będzie wielowarstwowa, skierowana zarówno do szerokiej publiczności, jak i do osób z branży designu, pracowników administracji publicznej czy przedstawicieli firm. Co w tym roku przygotowaliście dla najmłodszych? EJ–C: Dzieci to ważna grupa odbiorców. Wyznajemy zasadę „czym skorupka za młodu…” i dlatego traktujemy je bardzo serio. Z myślą o najmłodszych przygotowujemy serię warsztatów, podczas których zdobędą wiedzę z zakresu projektowania i same staną się projektantami. PK: Podczas spacerów dla dzieci, prowadzonych przez Dwie Ole, dzieci zwiedzą także wystawy i na przykładzie wybranych designalive.pl

elementów zastanowią się nad funkcją, formą, przyczyną oraz skutkiem. Pozwoli im to na lepsze zrozumienie świata projektantów i wagi projektowania. Pokażemy również Kids Design Space, czyli interaktywną wystawę będącą efektem wspólnej pracy projektantów z dziećmi. Ekspozycja pozwala zrozumieć charakter poszczególnych dziedzin związanych z projektowaniem, takich jak design, architektura, ceramika czy ilustracja. Poruszając się po edukacyjnej ścieżce, odwiedzający będą mogli oglądać, czytać, bawić się, konstruować, pisać i poznawać różne materiały. Co ważne, wszystko będzie „dotykalne”. Podczas festiwalu zachęcacie do zwiedzania Gdyni szlakiem designu. Gdzie tym razem będzie można was spotkać? PK: Zdecydowana większość wystaw i wydarzeń odbędzie się na terenie Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego Gdynia, który na czas festiwalu stanie się miejscem spotkań i inspiracji. Wykorzystując letni charakter festiwalu, jak co roku zapraszamy uczestników do eksplorowania miasta. Liczne punkty na mapie Gdyni poprowadzą festiwalowiczów do Parku Rady Europy, w którym zlokalizowany będzie Terminal Designu, a w nim wystawa „Bałtycki Dom” prezentująca elementy wyposażenia wnętrz polskich i skandynawskich projektantów. Tegoroczna „Wystawa w witrynach” poprowadzi nas wzdłuż ulicy Świętojańskiej, odkrywając przed nami dorobek polskich projektantek tkanin. Do Gdyńskiego Centrum Filmowego zapraszamy na filmy fabularne z designem w tle, jak również na #projektmarket, podczas którego można kupić ciekawe przedmioty od młodych projektantów. Natomiast w Muzeum Miasta Gdyni, w ramach wystawy „Polskie Projekty Polscy Projektanci”, zaprezentowany zostanie dorobek twórczy ceramika Marka Cecuły. www.gdyniadesigndays.eu

06 Produkt: Halfbike – składany rower bez siodełka Producent: Kolelinia, Rumunia Wystawa „In Motion” Zupełnie nowe podejście do roweru. Projektanci pozostawili podstawowy mechanizm, na którym zbudowany jest tradycyjny rower, czyli koła połączone z ramą, i przeprojektowali wszystko inne. W efekcie powstał pojazd bez siodełka, który uczy równowagi i refleksu w całkowicie nowy sposób. Projekt otrzymał nagrodę Red Dot Design w 2015 roku.


05

07

08

09

10

07 Projekt: 3 Division of the Cosmos Autor: Kosmos Project Wystawa „Irrational Times”

08 Projekt: Sky Autor: Petra Lilija Design Wystawa „Irrational Times”

Interpretacja koncepcji trójpodziału świata. Projekt odnosi się do słowiańskich obrazów axis mundi – osi świata, czyli elementu łączącego Jawię (świat bogów), Prawię (świat ludzi) oraz Nawię (świat zmarłych). Czerpiąc inspiracje z tradycyjnej symboliki, powstał obiekt składający się z trzech połączonych z sobą części. Najwyższy element symbolizujący drzewo wykonywany jest w formie wieszaka na ubrania; dolna część to naczynie symbolizujące życie pozagrobowe; trzeci element, będący drewnianym siedziskiem, odwołuje się do świata ludzi. Całość została ręcznie pomalowana na podstawie tradycyjnych słowiańskich wzorów występujących na naczyniach glinianych i haftach ludowych.

W ramach polsko-szwedzkiej wystawy współczesnego designu, inspirowanego wzajemnymi wpływami kultur słowiańskiej i skandynawskiej, powstała lampa ścienna będąca interpretacją nieba i reprezentująca tęczę. Oświetlenie neonowe stało się sztuką nieco zapomnianą, a jego produkcja wymaga wysokiego poziomu umiejętności rzemieślniczych. Białe światło zawiera w sobie wszystkie kolory. Podstawa, w przeciwieństwie do przemysłowych neonów, wykonana jest z jesionowego drewna barwionego naturalnymi substancjami pozyskanymi w wyniku eksperymentów autorki z roślinnymi barwnikami.

09 Produkt: Manuba – kolekcja GDD Wystawa „Odzyskane rzemiosło” Gdynia Design Days będzie pierwszym polskim festiwalem, dla którego powstanie kolekcja obiektów wyposażenia wnętrz zaprojektowanych przez cenionych polskich projektantów. Produkty będą prezentowane pod wspólną marką: Manuba. Kolekcja GDD. W projekcie wezmą udział pomorscy rzemieślnicy oraz rękodzielnicy. Kolekcja Manuba łączy w sobie konwencjonalne techniki takie jak: ręczne tkanie, kowalstwo, garncarstwo, prawdziwe stolarstwo czy wikliniarstwo z nowoczesnym i funkcjonalnym projektowaniem. Co ważne, każdy obiekt zostanie wyprodukowany w krótkiej serii, która będzie dostępna w sprzedaży podczas festiwalu.

10 Projekt: Budka dla nietoperza Autor: Kosmos Project Wystawa „Miasto i Las” Celem wystawy jest zwrócenie uwagi na zwierzęta żyjące w miastach: ptaki, owady i ssaki. Wybrani projektanci stworzyli budki lęgowe dla zwierząt. Wybór poparty był ich własnymi doświadczeniami, a także obawami związanymi ze zmianami zachodzącymi w otaczającym ich środowisku. Projekt przedstawia budkę dla nietoperzy – zwierząt, wokół których narosło wiele przesądów i legend. W rzeczywistości to bardzo pożyteczne dla człowieka stworzenia: żywią się owadami, więc posiadanie kolonii nietoperzy w pobliżu domu sprawia, że znikają kłopoty z insektami.

designalive.pl


Magia drewna w Mediolanie Tekst i zdjęcia: Julia Cieszko

Interaktywna wystawa „Stolarnia Zmysłów / Sensorial Carpentry” po sukcesie na Łódz Design Festival została zaprezentowana w trakcie najbardziej prestiżowego tygodnia designu. Pachnący lasem warsztat Barlinka, Tabandy i „Design Alive” na siedem dni przenieśliśmy do mediolańskiej Zona Tortona, by tym razem i międzynarodowa publiczność mogła poznać prawdziwą magię drewna, testować narzędzia i doświadczyć natury wszystkimi zmysłami

S

tolarnia Zmysłów ukazuje drewno w sposób uczciwy i fachowy, ale przede wszystkim nieoczywisty. Można w niej poczuć się niczym stolarz z krwi i kości – poznać drewno z całkiem nowej perspektywy. Przy znanej wielbicielom designu mediolańskiej Via Tortona, słynącej z wielu showroomów, warsztatów i studiów projektowych, na siedem kwietniowych dni wybudowana została wyjątkowa przestrzeń wystawiennicza – „Stolarnia Zmysłów”. Interaktywna instalacja była przede wszystkim pachnącym drewnem warsztatem, gdzie oprócz setek przepięknych sadzonek drzew pojawiło się surowe drewno i narzędzia. Każdy z odwiedzających mógł stać się na chwilę drwalem, artystą, projektantem, ubrać się w kraciastą koszulę, nałożyć brodę i ruszyć do akcji. Warsztat przyciągnął tłumy już pierwszego dnia. Zaskoczeni goście od razu zabierali się do pracy, żądni prawdziwych doznań, innych niż tylko oglądanie i zwiedzanie. – Przyznam designalive.pl

się, że jestem wręcz przytłoczona – powiedziała w trakcie wystawy Dorota Karbowska-Zawadzka, dyrektor marketingu firmy Barlinek. – Jadąc tutaj, a nawet wcześniej, kiedy myśleliśmy o tej wystawie, gdy narodził się pomysł na gali Design Alive Awards w trakcie rozmów w kuluarach, nie spodziewaliśmy się aż tak pozytywnej reakcji. Po kilku dniach już wiemy, że to był naprawdę dobry krok, by pokazać magię drewna w takim szerokim wydaniu, zwłaszcza tutaj, we Włoszech, międzynarodowej publiczności. To miejsce odwiedzają ludzie ze wszystkich stron świata – projektanci, studenci. Cieszymy się, że się udało, że tutaj jesteśmy. Choć nadal nie do końca wierzę, że to się naprawdę dzieje. Fantastyczne przeżycie dla nas wszystkich – opowiada z radością. Zona Tortona to jeden z najstarszych i najbardziej znanych festiwali mediolańskiego design weeku. Tylko w zeszłym roku inicjatywa przyciągnęła aż 115 tysięcy zwiedzających i zaprezentowała 180 zdarzeń z ponad 20

krajów. To zdecydowanie jedno z najważniejszych wydarzeń projektowych, w trakcie którego zobaczyć można było wiele międzynarodowych wystaw – m.in. z Chin, Francji, Niemiec, Japonii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Czech i Hiszpanii. – Na Zona Tortona ludzie poszukują trochę innych wrażeń niż tylko zwykłej ekspozycji, produktów i katalogów. Odwiedzający oczekują interakcji – podkreśla Dorota Karbowska-Zawadzka. – My przygotowując się do Mediolanu, wiedzieliśmy, że naszym celem nie jest rozdanie tysięcy materiałów promocyjnych, ale zachęcenie ludzi do pracy z drewnem: by je poczuli, powąchali, pozytywnie doświadczyli, a na samym końcu zrozumieli, że to jest Barlinek, Tabanda i „Design Alive” – dodaje. Przygotowane dla odwiedzających narzędzia pamiętają wiele starych stolarni i kawałków drewna – praca z nimi jest jak podróż w czasie. Piła dwuręczna, potocznie nazywana „moja-twoja”, była świetną zabawą w rywalizację. Heble i dłuta wprowadzały


wydarzenia 125

gości w kolejne etapy kształtowania, dzielenia i wyrównywania materiału. Wiertarki ręczne, papiery ścierne i dłuta rzeźbiarskie to narzędzia, które pozwoliły zagłębić się w szczegóły i w pełni zrealizować wykończenie. Drewno ze „Stolarni Zmysłów” zapamiętało każdą ingerencję naszych gości, dzięki czemu przywieźliśmy do Polski wyjątkową pamiątkę po tegorocznym tygodniu designu. – Byliśmy naprawdę ciekawi, co się tutaj dzieje. Zobaczyliśmy to miejsce i od razu wiedzieliśmy, że będzie dobra zabawa. Zauważyliśmy w ostatnich dniach, zwiedzając wiele innych dzielnic designu – od Ventura Lambrate aż po Brera – że nie możesz niczego dotykać. Wszędzie są zakazy. Naprawdę tego nie rozumiemy, bo przecież to jest design, musisz sprawdzić, czy działa i jak działa. Właśnie dlatego wasze miejsce jest dla nas wyjątkowe. Robimy, co chcemy, sprawdzamy, testujemy i dobrze się bawimy. To jest po prostu prawdziwy duch tygodnia designu – powiedziała w rozmowie z „Design Alive”

Elena Boerchio, jedna z odwiedzających wystawy na Via Tortona. – To naprawdę świetna propozycja zarówno dla profesjonalistów, jak i amatorów. Jednak co najważniejsze dla nas, to fakt, że naprawdę pierwszy raz mamy okazję pracować z drewnem. Na naszej uczelni jest mały warsztat, ale wyposażenie jest dość ograniczone i nie ma powszechnego dostępu do tego typu materiału – powiedziały Giulia i Silvia, studentki wydziału projektowania produktu w Mediolanie. – Ta wystawa pokazała, że sensowna rozmowa o designie nie musi być nadęta. Warto zaufać inteligencji widza. Kraciasta koszula i broda? Why not?! – mówili mediolańscy goście, a wśród nich uznani na świecie projektanci, architekci, architekci wnętrz, kuratorzy – mówi Iwona Gach, dyrektor marketingu „Design Alive”. Podczas zabawy goście stolarni z zaciekawieniem poznawali też głębszą „opowieść” Barlinka – o drewnie z polskich lasów, z którego produkowane są deski podłogowe, o barlineckich tartakach

i fabrykach, w których z szacunkiem podchodzi się do produktu, a także o zaangażowaniu firmy w działania proekologiczne. Przeglądali wzorniki desek i dopytywali o charakterystyczne meble Tabandy, którymi urządziliśmy strefę prasową. – Finalnie wyjechaliśmy z Mediolanu z notesem pełnym kontaktów biznesowych z dystrybutorami, architektami, projektantami i… naszymi nowymi czytelnikami – dodaje. – Legenda Lumberjacków obroniła się w Mediolanie. To znaczy, że koszula w kratę i hebel to międzynarodowa zajawka – przyznaje z dumą Megi Malinowska z grupy Tabanda. – Cieszymy się, że udało nam się również rozdać gościom wszystkie drzewka. 1500 sztuk to nie byle co! Przyznam, że nie spodziewaliśmy się, że uda nam się je rozproszyć wśród mediolańskiej publiczności. Los nam sprzyjał. Poza tym wszystkie roślinki puściły liście po dotarciu na Via Tortona – podkreśla z radością projektantka. – No i cóż, troszkę smutno, że już koniec – dodaje.


zenia

126 wydar

punkt caowiązkowy ob s na a dl to wzornictwu. Mediolanie poświęconych ń Kwiecień w ze nie ar yd w ogramu towych, hucz łorocznego pr i wości produk no ym n an zo zn se ę ze yna si spółpracę w i w To tutaj zacz y, ta kt ys je uże pro premiery w komercja, d ogłasza się a dnej strony je Mediolan m Z i. a. m rd ta ga projektan kty, epcja i awan je nc ro ko p j ie ne yj ug dr nowac sprzedaż, a z wystawy, in na świewymagające – ień designu o dz tk ty ys y sz sz w ej ni aż sa dla w an aj N sz ukty. kowej – gotowe prod i sztuki użyt mięu ną es n ąd iz rz b , po idei ratorów na ku i cie to miks w ysł tó om en p , produc e każdy projektantów miejsce, gdzi ty To ek . oj ję pr oc e m oj ą pro kazać sw dzynarodow ści. zie warto po go gd ch e, ły ni by ie zy um nie pr znajdzie zroz i tysięcy tłum dni spęę przez setk ie - siedem n la io ed i przebijać si M w halach eń zi w d o ty asz h i nie tylk ac w ta Zobaczcie n ys w zie i zawsze! zawsze na można wszęd ać dzonych nie uk sz ji ac Bo inspir targowych.


MEDIOLAN e i n a w o t k Proje wszędzie i zawsze

Tekst: Julia Cieszko Zdjęcia: oda Marek Swob ko Julia Ciesz ka Ewa Trzcion

e.pl

designaliv


128 wydarzenia

designalive.pl


rho design doZ części targowej się po mieście, słownie rozlewa ne dzielnice, zdobywając kolej znane już się ją wa gdzie odby j publiczności międzynarodowe : Zona Tortojak festiwale takie District czy też na, Brera Design . Pod szyldem Ventura Lambrate yć można incz ba Fuorisalone zo , instalacje wy sta wy e dywidualn owe ekspozyartystyczne i zbior ych, a także ow kt cje szkół proje biznesmenów spotkać twórców, i projektantów.

designalive.pl


130 wydarzenia

designalive.pl


DZIAŁ 131

Niewątpliwie największe wrażenie na naszej redakcji zrobiły wydarzenia zorganizowane w ramach XXI Triennale di Milano. Legendarna instytucja kultury od 1923 roku wspiera rozwój sztu ki, desi gnu , arch itek tury , mody i filmu poprzez organizację międzynarodowych wystaw i spotkań. Po 20 latach przerwy Triennale wraca w wielkim stylu, tworząc spektakularne ekspozycje w ramach „21st Century. Design After Design”. Wszystkie wystawy można zobaczyć jeszcze do września i trzeba przyznać, że jest to absolutnie obowiązkowy punkt w kalendarzu.


W Mediolanie promocja produktu to przede wszystkim dobra komunikacja poprzez sztukę użytkową, dlatego wiele marek przenosi swoje pokazy i eventy również do centrum miasta i lokalnych showroomów.

designalive.pl


wydarzenia 133

7. edycja konkursu Mazda Design

———

„Dynamika Piękna” – pod takim hasłem odbywa się 7. edycja ogólnopolskiego konkursu Mazda Design. Tegoroczne wydarzenie jest mocno związane z Mazdą MX-5 i obejmuje trzy kategorie tematyczne – autostylizację (tzw. car wrapping), projekty strojów damskich i męskich wraz z nakryciami głowy oraz – zupełnie nową – slow design: twórczy recykling. ——— Konkurs Mazda Design 2016 wystartował 1 marca i potrwa do 12 kwietnia. Rywalizacja prowadzona jest na stronie www.mazdadesign.pl, gdzie uczestnicy mogą zamieszczać swoje projekty. Prace konkursowe oceni profesjonalne jury w składzie: Kevin Rice – dyrektor europejskiego ośrodka stylu Mazdy, Łukasz Jemioł – projektant mody, przedstawiciele studia projektowego Kaniewski Design: Dominika Drezner i Mateusz Przystał, Monika Stukonis – redaktor naczelna magazynu „Elle”, prof. Jerzy Porębski – wykładowca na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz laureaci poprzednich edycji konkursu Mazda Design: Fryderyk Zyska i Maciej Meroniuk. Wsparciem jury będzie znana polska aktorka: Agnieszka Więdłocha. Konkurs skierowany jest zarówno do profesjonalistów, jak i osób, które nigdy nie próbowały swoich sił w projektowaniu. W tym roku uczestnicy mogą brać udział w aż trzech kategoriach konkursowych. – Niezależnie od wyboru kategorii wszystkie zgłaszane prace powinny powstawać w zgodzie z filozofią projektowania Mazdy. Muszą więc łączyć w sobie innowacyjną formę, przełamanie konwencji, kreatywność, a nade wszystko – niezrównaną estetykę – mówi Kevin Rice. W ramach tegorocznej edycji uczestnicy będą mogli zdobyć trzy nagrody główne – po jednej w każdej kategorii. Będzie to czek na 10 000 złotych lub prestiżowy kurs dla projektantów w słynnej francuskiej szkole Boisbuchet – zwycięzca będzie mógł wybrać, którą nagrodę chciałby otrzymać: kurs czy nagrodę pieniężną. Oficjalne wręczenie nagród i ogłoszenie listy zwycięzców odbędzie się w czerwcu, podczas pokazu najnowszej kolekcji mody Łukasza Jemioła. www.mazdadesign.pl


„Paweł Orłowski” u Bolesława Biegasa Tekst: Marta Dudziak Autor zdjęć: Krystian Gacek

designalive.pl


wydarzenia 135

D

niejszych pozytywnych odczuć, jakie jest woje artystów. Dzieli ich zdolny przeżywać człowiek. Nagrodą jest niemal 100 lat. Łączy ta sama dyscysama możliwość tworzenia. Twórczość plina sztuki i wystawa, którą do 12 zaś to tajemnica, odkrywanie nowego”. czerwca można zobaczyć w stołeczWystawę zaaranżował Daniel Doberstein, nym Muzeum im. Bolesława Biegasa. dyrektor artystyczny muzeum. Z kolei za Warszawa, Aleje Jerozolimskie 51. samym oryginalnym pomysłem połączeSecesyjna kamienica braci Hoserów. nia dwóch nazwisk polskiej sceny rzeźNiegdyś biura, potem kantor i skład biarskiej stoi Stanisław Rey, marszand nasion. Dziś muzeum rzeźbiarza, madziałający w Stanach Zjednoczonych. larza, pisarza i dramaturga, notabene To z jego inicjatywy Orłowski rozpoczął największa na świecie ekspozycja stała współpracę z Fundacją Orimari oraz jej jego malarstwa i rzeźby. W budynku prezesem Marzenną Szustkowską, kolektak wyjątkowym ma miejsce pierwsza cjonerką i propagatorką sztuki, twórw stolicy indywidualna wystawa prac Pawła Orłowskiego, krakowskiego artysty, czynią Muzeum im. Bolesława Biegasa. wychodzącego w swoich rzeźbach od kla- Niemal do połowy czerwca zobaczyć sycznych form i motywów, nawiązującego w nim można monumentalne twory w nasyconych kolorach z cyklu BOTY do osiągnięć kubistów, futurystów oraz Orłowskiego oraz kilkanaście premiekonstruktywistów, wnoszącego współrowych rzeźb z brązu wykonanych czesną jakość w swoje geometryzujące formy. Wreszcie artysty pasjonata mówią- specjalnie na tę wystawę. Czym są owe BOTY? Jak opowiada o nich rzeźbiarz: cego: „Satysfakcja, jaka płynie z działal„Bot – to program wykonujący najróżniejności artystycznej, jest jednym z najsil-

sze czynności w zastępstwie człowieka. Często jego funkcją jest udawanie ludzkiego zachowania. Nazwa BOT pochodzi od słowa robot. Tak więc moje rzeźby są niemalże przedstawieniami ludzi, ale nie do końca. Mają często przypominać człowieka, tworzyć jego »skrótowy« model, ale nie wchodzić w dosłowność i opisowość. Niewątpliwie jest to ilustracja naszych czasów, gdzie wszystko sprowadza się do uproszczenia i skrótu”. Porównując twórczość własną i Bolesława Biegasa, artysta dodaje: „Dzieli nas niemal sto lat, natomiast łączy ta sama dyscyplina sztuki, a także medium, w którym się wypowiadamy. Łączy nas również Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie, z którą oboje jesteśmy związani”. Wystawa „Paweł Orłowski” objęta jest honorowym patronatem JM Rektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, prof. Stanisława Tabisza. designalive.pl


136 koktajl

drwa lo sen su ALni Filip Ludka - jedna trzecia grupy projektowej Tabanda – tuż przed otwarciem wystawy w Mediolanie. Dobra zabawa obowiązkowo - od samego początku!

Uroczyste otwarcie „Stolarni Zmysłów” odbyło się 11 kwietnia. Pachnący lasem warsztat Barlinka, Tabandy i „Design Alive” na siedem dni przenieśliśmy do jednej z mediolańskich stref designu przy Via Tortona. Od lewej: projektant Bartek Mejor, Dorota Karbowska-Zawadzka (dyrektor marketingu Barlinek), Filip Ludka (Tabanda), Iwona Gach (dyrektor marketingu DA), Magdalena Szczepaniak (brand manager Barlinek), Daria Bolewicka, Tomek Kempa, Megi Malinowska (Tabanda), Ewa Trzcionka (redaktor naczelna DA).

Stephan Koziol, właściciel kultowej marki Koziol, odwiedził naszą mediolańską wystawę i od razu zabrał się do „roboty”! Na zdjęciu z Ewą Trzcionką, redaktor naczelną magazynu „Design Alive”.

designalive.pl


koktajl 137

Hönnunar Mars

W Islandii na DesignMarch spotkaliśmy również silną reprezentację Polski. W ramach imprez poświęconych projektowaniu zobaczyliśmy wystawy: „Miasto i Las” zorganizowaną przez WILK Otwarty Klaster Designu oraz Places of Origin: Polish Graphic Design in Context Culture.pl. Na zdjęciu: Marcel Lada Marketing Manager w Deezer, kuratorka i projektantka wystawy „Miasto i Las” Ewa Solarz oraz Ewa Bochen, Kasia Syty z Culture.pl oraz projektant Maciej Jelski i manager projektu „Miasto i Las” Monika Brauntsch.

Mediolan

14.04

– Ta wystawa jest o ewolucji człowieka i jego głupoty – powiedział Ewie Trzcionce Kenya Hara (z prawej), jeden z kuratorów wystawy „Neo Preistoria”. Więcej w kolejnym wydaniu „Design Alive”. Na zdjęciu z japońskim naukowcem i kognitywistą, Kenem Mogim. Tak potrafi zaskoczyć Mediolan.

Gala iF Design Award MONACHIUM 26.02

W Centrum BMW Welt odbyła się gala rozdania iF Design Award. W tym roku 13 produktów 11 polskich firm zostało odznaczonych tą prestiżową nagrodą uznawaną za znak najwyższej jakości projektowej. Jedna złota nagroda iF Gold Award pojechała do Poznania do firmy Renomed za nożyczki serii Black & Gray & Silber. To jedna ze 75 złotych nagród na ponad 5 tysięcy zgłoszeń i 1821 laureatów z 53 krajów! Informacja ta do końca trzymana była w tajemnicy… Oto wszyscy laureaci konkursu iF Design Award 2016 z Polski: Renomed, Aquaform, Fibar, Marmite, Mondi, Nowy Styl, Pesa, PRO i Sokka (dwie nagrody), LUG, VANK (dwie nagrody) i Swallow’s Tail Furniture.

Finał konkursu Akademii Hansgrohe „Citterio i Ty” TARNOWO PODGÓRNE 15.03

W tegorocznej edycji konkursu Akademii Hansgrohe uczestnicy zmierzyli się z armaturą autorstwa Antonia Citteriego dla marki Axor. Spośród 144 nadesłanych prac jury pod przewodnictwem Wojciecha Trzcionki, dyrektora wydawniczego „Design Alive”, wybrało 10 projektów finałowych. 15 marca wszyscy finaliści prezentowali swoje projekty bezpośrednio przed jury, które wyłoniło zwycięzców oraz przyznało nagrody specjalne. Więcej na s. 107.

designalive.pl


138 kalendarium

Kalendarium Kwiecień-lipiec 2016 Prowadzi: Julia Cieszko

Kwiecień Cycle revolution do 30.06 Londyn (Wielka Brytania) www.designmuseum.org Ostatnia dekada to prawdziwa rowerowa rewolucja w Europie. Design Museum postanowiło wziąć na warsztat ten sportowy fenomen, przyglądając się zarówno ulicznej modzie, jak i olimpijskim zawodowcom. Wystawa „Cycle Revolution” w londyńskim muzeum designu przedstawia zarówno rowerową modę i fotografię, jak również projektowanie sprzętu i akcesoriów. Organizatorzy zadają sobie pytanie, jaką rolę odgrywa rower w naszym życiu i jak kultura rowerowa rozwijać się będzie w przyszłości. Piękno i pragmatyzm | Pragmatyzm i piękno. XXI Triennale International Exhibition 2016, 21st Century. Design After Design do 12.09 Mediolan (Włochy) www.lapermanente.it Podczas reaktywowanego Triennale Designu w Mediolanie Culture.pl prezentuje wystawę polskiego designu, która przedstawia obiekty przez pryzmat dwóch podstawowych kryteriów projektowania: estetyki i użyteczności. Wszystko, czym się otaczamy, jest zaprojektowane, by spełnić określoną funkcję. Są to również często rzeczy piękne – specjalnie przez nas wybrane, wpisujące się w subiektywną estetykę. Organizatorzy wraz z Magdaleną Kochanowską, kuratorką wystawy, zadają nam pytanie, czy użyteczność jest źródłem piękna, czy dokładnie na odwrót? Co okaże się ważniejsze: piękno czy pragmatyzm? Tego wyboru będą mogli dokonać sami odbiorcy w trakcie wystawy, obierając jedną z dwóch dostępnych dróg zwiedzania.

designalive.pl

Droga ku nowoczesności. Osiedla Werkbundu 1927-1932 do 5.06 Wrocław www.ma.wroc.pl

DA

Wierzono, że mogą zmienić człowieka i jego życie, trwale wpłynąć na krajobraz architektoniczny i zapoczątkować nowy sposób myślenia o budowie mieszkań. Weissenhof, Nový Dům, WuWA, Neubühl, Lainz, Baba – eksperymentalne osiedla Werkbundu zbudowane w Europie w latach 1927-1932 w znaczącym stopniu wpłynęły na rozwój architektury światowej. Jest ich zaledwie sześć – w Niemczech, Polsce, Czechach, Szwajcarii i Austrii. Wszystkie stały się symbolem „architektoniczno-urbanistycznej rewolucji”. Wystawa „Droga ku nowoczesności” prezentowana w Muzeum Architektury we Wrocławiu po raz pierwszy przedstawia wzorcowe osiedla w jednym miejscu. Dzięki współpracy sześciu miast i związanych z nimi instytucji można zobaczyć historyczne plany, projekty architektoniczne i dokumenty, makiety, a także archiwalną i współczesną dokumentację fotograficzną, oryginalne meble, elementy wystroju wnętrz i sprzęty domowe. Exhibitionism: The Rolling Stones do 5.09 Londyn (Wielka Brytania) www.saatchigallery.com The Rolling Stones nie trzeba nikomu przedstawiać – to już prawdziwa legenda światowej muzyki. Po wielu latach na scenie ich twórczość pokazana zostanie również w formie wystawy, a raczej przedstawienia! Za projekt odpowiedzialny jest wyśmienity duet Abbott Miller i William Russell z firmy Pentagram. W londyńskiej Saatchi Gallery pokazanych zostanie ponad 500 artefaktów, pamiątek po królach rocka wraz z instalacjami audiowizualnymi.

MAJ NYCxDESIGN 3-17.05 Nowy Jork (Stany Zjednoczone) www.nycxdesign.com ICFF 14-17.05 Nowy Jork (Stany Zjednoczone) www.icff.com 28. już targi ICFF to kolejne wielkie święto designu i architektury w Ameryce Północnej. Nowojorski Jacob K. Javits Convention Center zamieni na się na cztery dni w globalną platformę nowości, trendów i najlepszych projektów. Tutaj odbywają się północnoamerykańskie premiery. Pole Position 13-16.05 Nowy Jork (Stany Zjednoczone) www.wanteddesignnyc.com Podczas tegorocznej edycji festiwalu WantedDesign Culture.pl zaprezentuje projekty najciekawszych marek z Polski. Wystawa „Pole Position” pokaże, że Polska jest liczącym się zawodnikiem zarówno w branży meblarskiej, jak i w transporcie, ceramice, a nawet w produkcji kurtek i śpiworów. Koncepcja wystawy powstała we współpracy z Zamkiem Cieszyn. Maison & Objet, Miami 10-13.05 Miami (Stany Zjednoczone) www.maison-objet.com/americas Clerkenwell Design Week 24-26.05 Londyn (Wielka Brytania) www.clerkenwelldesignweek.com Piękny dowód na to, że nawet najmniejsze inicjatywy w branży kreatywnej mają szansę na wielki sukces. Z przedsięwzięcia dzielnicowego Clerkenwell Design Week stał

się jednym z największych festiwali promujących marki brytyjskie. Inspirujące spotkania i wystawy w sklepach, showroomach – wszystko to w świetnej majowej atmosferze. Biennale Architektury w Wenecji 28.05-27.11 www.labiennale.org Główna wystawa 15. Biennale Architektury w Wenecji przygotowana przez chilijskiego architekta Alejandro Aravenę odnosić się będzie do hasła „Raport z frontu”. W pawilonie polskim zaprezentowana zostanie wystawa przygotowana przez Dominikę Janicką i Michała Gdaka z Institute of Design Kielce. Ekspozycja o tytule „Podwójna fasada” ma za zadanie zwrócić uwagę na zaniedbany problem warunków pracy pracowników budowlanych oraz etyczne aspekty produkcji architektury. Autorzy podkreślają konieczność wprowadzenia zasad „fair trade”, widocznych już w wielu innych dziedzinach produkcji. Międzynarodowa Wystawa Architektury jest organizowana od 1980 roku. Polskie prezentacje w Wenecji były wielokrotnie doceniane przez międzynarodowe jury, w tym najwyższą nagrodą, czyli Złotym Lwem, za wystawę „Hotel Polonia, Afterlife of Buildings” ( 2008 ) oraz wyróżnieniem specjalnym za projekt „Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great power” ( 2012 ). Opiekunem pawilonu polskiego i organizatorem wystaw na Biennale Sztuki i Biennale Architektury w Wenecji jest Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki.


Zdjęcie ze zbiorów: Mercedes Benz Classic Archive

Pierwsze wzorcowe osiedle powstało w 1927 roku na wzgórzu Weissenhof w Stuttgarcie. Zostało stworzone przez niemiecki oddział Werkbundu w ramach wystawy „Mieszkanie”. Autorem koncepcji urbanistycznej był Ludwig Mies van der Rohe. Gdyby nie widoczny na zdjęciu model samochodu Mercedes Benz, moglibyśmy mieć problem z określeniem roku powstania budynku w tle. Piękna „ilustracja” ponadczasowej architektury.


140 kalendarium „Droga ku nowoczesności. Osiedla Werkbundu 1927–1932” www.ma.wroc.pl Na zdjęciu fragment tarasu w budynku projektu Le Corbusiera na osiedlu Weissenhof

Design Dialogue: Poland – Brazil 1-30.06 Museu de Arte Moderna Rio de Janeiro (Brazylia) www.spiritofpoland.pl Culture.pl i The Spirit of Poland, w ramach rozbudowanego programu prezentacji polskiej kultury w Brazylii, przedstawi „Design Dialogue: Poland – Brazil”. Zespół kuratorski składający się z Magdy Kochanowskiej i Ewy Solarz oraz brazylijskiego kuratora Gabriela Patrocinio stworzył koncepcję wystawy, która zetknie z sobą artystów z Polski i Brazylii. Ponadto wystawa „Design Dialogue: Poland – Brazil” zestawi projektowanie graficzne i wzornictwo, klasykę ze współczesnością, polskich projektantów z brazylijskimi. DMY Berlin 2-5.06 Berlin (Niemcy) www.dmyberlin.com Fotofestiwal 9-19.06 Łódź www.fotofestiwal.com Tematem przewodnim 15 festiwalu będzie podróż oraz różne formy jej zapisu i prezentacji. Program „Hit the Road: Fotografowie w drodze” przybliży nam nie tylko urok szablonowej fotografii pocztówkowej, ale również formy, które ją przekraczają – fotografię konceptualną, dziennikarską i dokumentalną. Zobaczymy m.in. prace

designalive.pl

Roberta Rauschenberga, współtwórcy pop-artu, oraz fotografie Davida „Chima” Seymoura, jednego z założycieli agencji fotograficznej Magnum Photos. Wystawy kuratoruje Alison Nordström, dyrektor artystyczna Fotofestiwalu. Barcelona Design Week 2-12.06 Barcelona (Hiszpania) www.barcelonadesignweek.com Międzynarodowe Biennale Plakatu 11.06-25.09 Warszawa www.biennale.postermuseum.pl Muzeum Plakatu w Wilanowie inauguruje jubileuszową, 25. edycję Międzynarodowego Biennale Plakatu. W tym roku wydarzeniem głównym będzie wystawa, której kuratorem został David Crowley. Ekspozycja poświęcona funkcjonowaniu plakatu w przestrzeni publicznej i mediach elektronicznych nie zapomni o takich formach twórczości jak internetowe memy, gify czy oprawy kibicowskie ze stadionów piłkarskich. Poza wystawą główną na biennale będzie można zobaczyć uznane plakaty, wyróżniające się w całej historii imprezy, czy wziąć udział w konferencji naukowej poświęconej przyszłości plakatu. Inauguracyjne Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie odbyło się w roku 1966 z inicjatywy polskich artystów grafików. Było pierwszym na świecie biennale poświęconym wyłącznie plakatowi. Konkurs i towarzysząca mu wystawa

szybko zyskały olbrzymie uznanie światowych artystów. Wśród laureatów biennale znajdują się najwybitniejsi artyści tej dziedziny, m.in.: Roman Cieślewicz, Shigeo Fukuda, Grapus (grupa art.), Yusaku Kamekura, Jan Lenica, Stefan Sagmeister, Waldemar Świerzy, Armando Testa, Rosemarie Tissi, Henryk Tomaszewski, Andy Warhol czy Tadanori Yokoo. Design Miami/Basel 14-19.06 Basel (Szwajcaria) www.designmiami.com Śląska Rzecz 15.06 Cieszyn www.zamekcieszyn.pl

LIPIEC Gdynia Design Days 1-10.07 Gdynia www.gdyniadesigndays.eu Tegoroczne hasło przewodnie gdyńskiego festiwalu to „Odzyskane”, które w dużej mierze odwołuje się do korzeni Gdyni i jej związków z morzem. Podczas GDD poruszone zostaną m.in. tematy związane z pozyskiwaniem energii z morskich żywiołów, korzystaniem z zasobów lokalnego rzemiosła czy odzyskiwaniem naturalnych połączeń pomiędzy projektantami, przedsiębiorcami oraz środowiskiem naukowym.

zdjęcie ze zbiorów: Stadtarchiv Stuttgart Heike van der Horst

CZERWIEC


Alicja Woźnikowska-Woźniak Mocne Plecy 141

Olga Mulica

Wybiera: Alicja Woźnikowska-Woźniak

Ilustracja to nie tylko zamknięty w formacie rysunek – często wkracza na zupełnie zaskakujące pola, które służą nam w życiu codziennym. W tym numerze przedstawiam ilustratorkę, której prace możecie podziwiać m.in. na ubraniach marki Medicine Every Day Therapy. Choć prace Olgi Mulicy są różnorodne, tu szczególnie chciałabym docenić wzory projektowane specjalnie na tkaniny. Bo nie każdy dostrzega, że motywy oplatające nasze ubrania to małe dzieła sztuki rysowane przez realnych twórców. Zamiast pisać więcej, odsyłam do fantastycznego świata Olgi Mulicy na: www.olgamulica.com.

Prawa majątkowe do prac przysługują BRANDBQ Sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie

designalive.pl


142 Dział

designalive.pl



Grupa BSH jest licencjobiorcą znaku towarowego Siemens.

iSensoric. Technologia, która wyzwala kreatywność. Piękno, które inspiruje. www.siemens-home.pl Ekskluzywna linia sprzętu do zabudowy marki Siemens łączy elegancję oszczędnej formy z futurystyczną funkcjonalnością. Nowatorskie rozwiązania widoczne są zarówno w pięknym i konsekwentnym wzornictwie, jak i w zaawansowanej technologii, przekładającej się na maksymalną samodzielność i efektywność wszystkich urządzeń. Kontrolowane przez elektroniczne systemy sensorowe, pracują oszczędnie i cicho, z gwarancją

doskonałych efektów. Zarówno piekarniki, płyty grzewcze, okapy, jak i zmywarki oraz chłodziarki to prawdziwi eksperci, stworzeni do perfekcyjnego spełniania oczekiwań użytkownika. Technologia iSensoric otwiera przed nami nowe horyzonty, nadając obowiązkom kuchennym rangę kreatywnej twórczości. Marka Siemens wkracza w nową erę, inspirując swoich Klientów do odkrywania nieznanych dotąd możliwości dla domowej kuchni.

Siemens. The future moving in.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.