Życie, jakiego pragniesz - John Ortberg

Page 1

śycie, jakiego pragniesz Dyscypliny duchowe dla zwykłych ludzi

John Ortberg


Fragment ksiąŜki ze strony www.aetos.pl


śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ


Dla Windsor House, jako wypełnienie dawnej obietnicy: dla Chucka, Kevina, Jerry'ego, Tommy'ego, Guya i Richa. I dla Nancy.


śycie, jakiego pragniesz Dyscypliny duchowe dla zwykłych ludzi

John Ortberg


Tytuł oryginału: e Life You've Always Wanted: Spiritual Disciplines for Ordinary People Przekład: Anna Buczkowska Korekta: Wiesława Dudek Originally published in the U.S.A. under the title: e Life You've Always Wanted Copyright © 1997, 2002 by John Ortberg Translation copyright © 2009 by John Ortberg Translated by Anna Buczkowska Published by permission of Zondervan, Grand Rapids, Michigan Fotografia na okładce: Fotolia © raven Copyright © for the Polish edition by Aetos Wydawnictwo Aetos Wydawnictwo Poznańska 1/9 53-631 Wrocław tel. +48.503.317575 e-mail: aetos@aetos.pl

internet: www.aetos.pl Wrocław 2009 Wszelkie prawa, włącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone. Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięto z: „Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu“ wydane przez Wydawnictwo Pallotinum, Poznań-Warszawa 1980. ISBN 978-83-61097-06-8 EAN 9788361097068


Spis treści Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 1. „Naprawdę ulegniemy przemianie”: Nadzieja na transformację . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 2. Zaskoczenie zmianą: Cel duchowego Ŝycia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 3. Szkolenie kontra próbowanie: Prawda o duchowej dyscyplinie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39 4. „La-di-da”: Praktykowanie świętowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57 5. Niespieszne Ŝycie: Praktyka „zwalniania” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 75 6. Przerywanie niebu: Praktykowanie modlitwy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 91 7. „Odpowiednia małość”: Praktykowanie bycia sługą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107 8. śycie ponad Ŝalem: Praktykowanie wyznawania grzechów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 9. śycie kierowane: Przyjmowanie Ducha Świętego jako przewodnika . . . . . . . . 139 10. śycie w wolności: Praktykowanie dyskrecji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 157 11. śycie niepodzielone: Praktykowanie medytacji nad Pismem Świętym . . . . . . . . . . 173 12. śycie z uporządkowanym sercem: Opracowanie własnej „zasady Ŝycia” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 193 13. śycie pełne cierpliwości: Doświadczenie cierpienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 208 Źródła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223



WSTĘP

Jak wzrastam? Jak wygląda duchowo dorosła osoba? Dlaczego wzrost wydaje się taki trudny i taki powolny? Czy kiedykolwiek będę inny? Parafrazując Lew Smedesa: Jeśli kiedykolwiek czułeś frustrację spowodowaną tym, co wiesz o życiu duchowym, jeśli zastanawiałeś się, czy zmiana jest możliwa, jeśli czułeś, że nic nie rozumiesz i nie wiesz, co dalej – to jesteś do mnie podobny. Napisałem tę książkę dla ciebie. Ewangelia kładzie nacisk na możliwość rzeczywistej przemiany ludzkiej osobowości. Nigdy łatwej. Rzadko szybkiej. Jednak możliwej. Widzę, jak zachodzi w ludziach czasami – okazjonalnie nawet we mnie. Proces przemiany zaczyna się wtedy, kiedy ludzie poważnie traktują nauczanie Jezusa o tym, jak żyć. Przez wieki rozsądni ludzie poddawali się mądrości Jezusa. Jednak Droga Jezusa w każdym wieku i w każdej sytuacji społecznej musi być wciąż na nowo studiowana i stosowana. Moja książka jest próbą udostępnienia tej mądrości ludziom, którzy raczej żyją w świecie autostrad, wielkich korporacji i gier komputerowych niż w klasztorach i na pustyni. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją jako zaproszenie do życia zgodnie z Drogą Chrystusa, ponieważ jest to jedyne zaproszenie, które ma znaczenie. Chciałbym podziękować osobom, które przeczytały całą książkę lub jej część i zachęcały mnie do dalszej pracy lub sugerowały wpro-


8

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ

wadzenie zmian. Są nimi Max DePree, Scott i Laurie Pederson, Lee Strobel, Dieter Zander, Sam Reeves, Jodi Walle, Richard Foster, Bill Hybells, Mickey Maudlin oraz John Sr. i Kathy Ortberg. Dziękuję Johnowi i Lindzie Anderson za udostępnienie wspaniałego miejsca do pracy, a mojej żonie Nancy za cierpliwą i nieustanną gotowość do oceny moich pomysłów. Współpraca z Jackiem Kuhatschekiem z wydawnictwa Zondervan była radością i źródłem cennej informacji zwrotnej oraz stymulacji, bez których ta książka byłaby uboższa. Również Jim Ruark wniósł jasność i precyzję. Szczególnie chciałbym wyrazić wdzięczność Dallasowi Willardowi1, którego myśli i prace o formacji duchowej wywarły ogromny wpływ na moje życie i posługę, podobnie jak na życie wielu innych. (Jeden z moich roboczych tytułów tej książki brzmiał Dallas dla głuptasów). Bez intencji obciążenia go brakami tej książki, chciałbym przyznać, że wartość tej książki jest w dużej mierze jego zasługą.

1

Dallas Willard, profesor filozofii na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, autor prac z dziedziny epistemologii, jak i książek o chrześcijańskim życiu (wszystkie przypisy od tłumaczki).


ROZDZIAŁ 1

„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE” Nadzieja na transformację

Teraz z Bożą pomocą stanę się sobą. SøREN KIERKEGAARD Nie potrafiłem uciszyć tego perlistego bólu w moim sercu, który zdiagnozowałem jako wołanie dochodzące z domu. PAT CONROY

Jestem sobą rozczarowany. Jestem sobą rozczarowany nie tyle z powodu tego, co zrobiłem, ale z powodu tego, kim się stałem. Nęka mnie odczucie, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. Część mego rozczarowania jest trywialna. Nie miałbym nic przeciwko większej muskulaturze ciała. Nie potrafię wykonywać podstawowych napraw w domu. Do tej chwili nie zabłysnąłem geniuszem finansowym. Część tego rozczarowania jest neurotyczna. Czasami za bardzo się przejmuję tym, co inni myślą o mnie, nawet ci, których nie znam. Część tego rozczarowania jest dużo gorsza od tej trywialnej, jest po prostu kwaśnym owocem zaabsorbowania własną osobą. Jadę na szkolny zjazd i nie mogę opanować pragnienia, aby się wyróżnić wśród kolegów ze szkolnej ławy atrakcyjniejszym wyglądem czy


10

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ większymi sukcesami. Rozmawiam z kimś, chcę być czarujący, a moje słowa brzmią płasko i bez polotu. Jestem rozczarowany swoją zwyczajnością. Chciałbym być, używając słów Garrisona Keillora, „Bogiem Słońcem, królem Ameryki, idolem milionów, Wielkim Haji, Thundarem Olbrzymem2”. Jestem sobą rozczarowany... Nęka mnie odczucie, Ŝe nie wszystko jest tak, jak być powinno.

Jednak część tego rozczarowania sobą sięga głębiej. Kiedy patrzę na moje śpiące dzieci, myślę o tym, jakim chciałbym być ojcem. Chcę stwarzać magiczne chwile, chcę, aby pamiętały śmiech do łez, chcę im czytać tak, aby historie ożywały, aby pokochały czytanie książek, chcę prowadzić z nimi słodkie, niespieszne rozmowy, kiedy szykują się do snu, chcę rano budzić je śpiewaniem. Chcę łapać z nimi świetliki, uczyć je gry w tenisa, toczyć bitwy, obrzucając się jedzeniem, przytulać je i modlić się za nie tak, aby czuły się kochane. Patrzę na nie, kiedy śpią i przypominam sobie, jak naprawdę upłynął dzień: przypominam sobie, jak pokłóciły się przy grze w warcaby, a ja wyszedłem z pokoju, ponieważ nie chciałem podjąć wysiłku nauczenia ich, jak rozwiązywać konflikty. Przypominam sobie, jak moja córka wylała napój wiśniowy w czasie obiadu, a ja nakrzyczałem na nią, jakby chodziło o jakąś głęboką skazę charakteru, nakrzyczałem na nią, chociaż sam ciągle coś rozlewam i nikt na mnie nie krzyczy, nakrzyczałem na nią, ponieważ ja jestem duży, a ona mała i uchodzi mi to na sucho. Potem zobaczyłem jej spojrzenie pełne bólu i niezrozumienia i zdałem sobie sprawę, że w jej sercu powstała rana, którą ja jej zadałem. Wtedy zapragnąłem cofnąć czas o te sześćdziesiąt sekund. Przypominam sobie, że wieczorem zamiast pogawędzić niespiesznie i bawić się z dziećmi poganiałem je, aby jak najszybciej poszły spać, bo chciałem mieć więcej czasu dla siebie. Odczuwam rozczarowanie. Jestem rozczarowany sobą nie tylko jako ojcem. Nie jestem zadowolony z tego, jakim jestem mężem, przyjacielem, sąsiadem i człowiekiem w ogóle. Myślę o dniu, w którym się urodziłem, kiedy przyniosłem ze 2

Postać z kreskówki


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

11

sobą na świat dar obietnicy, dar, jaki otrzymują wszystkie dzieci. Myślę o tym niemowlęciu i o tym, co mogło być, jak mogłem rozwinąć swój umysł, ciało i ducha, jakie pomysły mogłem mieć, jakiej radości mogłem przysporzyć innym. Jestem rozczarowany tym, że nadal tak mało kocham Boga, a tak wiele grzeszę. Jako dziecko zawsze myślałem, że dorośli są takimi ludźmi, jakimi chcą być. Jednak prawdą jest, że jestem żenująco grzeszny. Jestem zdolny do niepokojącej zazdrości, jeśli ktoś odnosi bardziej widoczny sukces ode mnie. Rozczarowuje mnie moja małość i małostkowość. Kiedy modlę się dłużej, mój umysł zaczynają wypełniać fantazje o zemście za drobną zniewagę, którą, jak mi się wydawało, dawno wybaczyłem lub o odnoszeniu imponujących sukcesów. Potrafię przekonać innych, że jestem bardzo zajęty i dużo pracuję, a jednak marnuję ogromnie dużo czasu, oglądając telewizję. To tylko niektóre z moich rozczarowań. Mam jeszcze inne, mroczniejsze, na wyjawienie których publicznie nie jestem gotowy. Tak naprawdę to nawet pisanie tych słów jest trochę mylące, bo sprawia, że wydaję się bardziej świadomy mojej grzeszności, niż jestem w rzeczywistości. Czasami, chociaż zdaję sobie sprawę, jak dużo mi brakuje, nie przeszkadza mi to zbytnio. I znowu jestem rozczarowany moim brakiem rozczarowania. Skąd się bierze to niezadowolenie? Powszechna odpowiedź dzisiaj brzmi, że powodem jest brak poczucia własnej wartości, niezdolność do samoakceptacji. To może być część odpowiedzi, ale nie jest to w żadnym razie pełna odpowiedź. Starsza i mądrzejsza odpowiedź wskazuje na to, że odczucie rozczarowania nie jest problemem, lecz sygnalizuje głębszy problem – fakt, że nie jestem tą osobą, jaką Bóg miał na myśli, kiedy mnie stworzył. To ten „perlisty ból” w moim sercu, aby być w domu z Ojcem.

Powszechne rozczarowanie Jedno z najgłębszych stwierdzeń na temat kondycji ludzkiej usłyszałem, kiedy miałem zaledwie pięć lat. Wygłosił je mój bohater, Popeye the Sailor Man3. Kiedy był sfrustrowany lub nie był pewien, co zrobić, Popeye mówił po prostu „Jestem, kim jestem”. 3

Postać z komiksu i kreskówek


12

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ

Popeye nie był intelektualistą. Nigdy nie poddał się żadnej terapii i, niestety, nie nawiązał kontaktu z cieniem swojej osobowości ani też ze swoim wewnętrznym dzieckiem. O ile nam wiadomo, nie był zbytnio wykształcony. On wiedział, kim był: prostym, palącym fajkę żeglarzem i nie udawał, że jest kimś innym. On był „właścicielem swojej historii” według określenia Lewisa Smedesa. „Jestem, kim jestem”. Jednak zawsze myślałem, że w słowach Popeye’a brzmiała nuta smutku. Zazwyczaj były one wyjaśnieniem jego braków. Nie zapowiadały możliwości zmiany czy wzrostu. Nie zostawiały mu pola, aby stał się tym, kim nie był. Zdawał się mówić – Nie rób sobie zbyt dużej nadziei. Jestem, kim jestem – i (jak dodawał w najczarniejszych momentach) to jest wszystko, kim jestem. Jest to smutne wołanie rodzaju ludzkiego. Na swój sposób wy też wypowiedzieliście te słowa – i ja również. Jest to ciągła walka pomiędzy rozczarowaniem a nadzieją.

Rozczarowując Boga Jestem rozczarowany. Rozmijam się z życiem, jakie przeznaczył dla mnie Bóg – rozmijam się z powołaniem. I usuwam Go z głównej roli, jaką chce odgrywać w moim życiu, nie pozwalam Bogu być Bogiem i sam zajmuję Jego miejsce. Jestem, kim jestem. Jestem rozczarowany. Rozmijam się z Ŝyciem, jakie przeznaczył dla mnie Bóg. Ale jestem kimś więcej. Jestem powołany, aby stać się osobą, jaką Bóg miał w zamyśle, kiedy mnie stworzył. To właśnie brzmi w słowach cudownej modlitwy Kierkegaarda: „A teraz, Panie, z Twoją pomocą stanę się sobą”.

Ta książka jest o wzroście duchowym. O świętym i tajemniczym procesie opisanym przez apostoła Pawła, kiedy mówił o sobie, że „w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje”. Celem takiego wzrostu jest życie, w którym Jezus ma pełną kontrolę nad naszym ciałem. Oczywiście, to nadal my żyjemy. Bóg powołuje nas, abyśmy żyli zgodnie z tym, jak On unikalnie nas stworzył – z naszym tempe-


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

13

ramentem, genami, historią. Lecz wzrost duchowy oznacza życie w coraz większym stopniu w taki sposób, jak Jezus żyłby na naszym niepowtarzalnym miejscu – dostrzeganie tego, co Jezus dostrzegłby, gdyby patrzył naszymi oczami, myśli, jakie On by miał, emocje, jakie On by odczuwał i robienie tego, co On by zrobił. Celem tej książki jest pomoc w duchowym wzroście. Lecz trudno jest pisać o formacji duchowej w sposób wyrażający wagę tematu. Zbyt często ludzie myślą o swoim życiu duchowym jako o kolejnym aspekcie egzystencji, toczącym się obok i pozostającym w znacznej mierze oddzielonym od „życia finansowego” lub „życia zawodowego”. Od czasu do czasu mogą próbować „uporządkować swoje życie duchowe” przez bardziej regularną modlitwę lub opanowanie kolejnej dyscypliny duchowej. Jest to religijny odpowiednik przejścia na dietę lub próby życia zgodnie z budżetem. Tymczasem prawdą jest, że określenie życie duchowe jest po prostu sposobem odniesienia się do czyjegoś życia – do każdego momentu i płaszczyzny – z Bożego punktu widzenia. Inaczej można powiedzieć tak: Boga nie interesuje twoje „życie duchowe”. Boga interesuje twoje życie. On chce je odkupić.

BoŜe dzieło sztuki Jednym z wielkich dzieł sztuki świata Zachodu jest Pietà Michała Anioła, marmurowa rzeźba bolejącej Marii trzymającej ukrzyżowanego Chrystusa. Jakiś czas temu fanatyczny nacjonalista rzucił się na arcydzieło i zaczął miażdżyć je młotem. Chociaż uszkodzenie było znaczne, artyści watykańscy odrestaurowali rzeźbę prawie perfekcyjnie. Zostaliśmy stworzeni, aby być arcydziełem Boga. Paweł pisze, „Jesteśmy bowiem Jego poiēma” – słowo, które może oznaczać Boże „dzieło” a nawet Boże „dzieło sztuki”. Bóg nas stworzył, abyśmy doświadczyli jedności z Nim i innymi istotami ludzkimi. Bóg stworzył nas, abyśmy z Nim współrządzili – mamy napełniać ziemię i czynić ją sobie poddaną, panować nad wszelkim stworzeniem pod Jego rządami i z Jego pomocą. Świadomość Bożego mistrzostwa w stworzeniu nas sprawia, że nasz stan wydaje się tragiczny. Dlatego moje rozczarowanie sobą jest bardzo głębokie.


14

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ

Bóg jednak z determinacją pokonuje zniekształcenie Swego obrazu w nas. Jego plan nie polega jedynie na częściowej odbudowie. On chce uczynić z nas nowe stworzenia. Dlatego historia rodzaju ludzkiego nie jest wyrazem powszechnego rozczarowania, lecz niegasnącej nadziei.

Niegasnąca nadzieja i Ewangelia Frederick Buechner kiedyś napisał, że każdy wiek tworzył baśnie. Coś wewnątrz nas wierzy lub chce wierzyć, że świat, jaki znamy, to nie jest jeszcze cała historia. Tęsknimy za ponownym zaczarowaniem rzeczywistości. Mamy nadzieję, że śmierć nie jest końcem, że wszechświat to coś więcej niż zamknięte terrarium. I tak snujemy i powtarzamy opowieści, które zawierają nadzieję innego świata. Jednak te historie nie tylko domagają się istnienia innego świata, wspólną cechą baśni jest fakt, że zaczarowany świat jest niedaleko. Wchodzimy do szafy i znajdujemy się w Narnii. Idziemy przez las i spotykamy domek siedmiu krasnoludków. Ten inny świat okazuje się być bliżej, niż myśleliśmy. W rzeczywistości historie o nieprzemijającym znaczeniu są tymi, które najsilniej pobudzają w nas tę tęsknotę. Buechner cytuje J. R. R. Tolkiena: Oznaką dobrej baśni, wyższego i bardziej doskonałego rzędu, jest to, iż bez względu na to jak fantastyczne lub straszliwe przedstawia wydarzenia i przygody, może sprawić, że dziecko czy słuchająca baśni osoba, kiedy następuje „zwrot”, wstrzymuje oddech, po czym z ulgą oddycha, serce bije radośnie, oczy ma pełne łez (czasem płyną), podobnie jak wskutek oddziaływania każdej innej formy sztuki literackiej. Co więcej, baśnie nie są tylko opowieściami o przekształceniu świata dookoła nas. Zazwyczaj mówią o transformacji głównych postaci: żaby stają się książętami, brzydkie kaczątka łabędziami, drewniane kukiełki prawdziwymi chłopcami. George MacDonald obdarza swego bohatera Curdie magicznym darem, który pozwala mu po dotknięciu czyjejś ręki stwierdzić, w co on czy ona się przemienia.


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

15

Te cechy, jak mówi Buechner, są wspólne dla baśni i dla Ewangelii z tą jedną różnicą: Ewangelia jest prawdziwa. Głoszenie Ewangelii przez Jezusa jest po prostu ogłoszeniem istnienia i dostępności innego wymiaru egzystencji, innego świata. On powiedział, „Bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” Dobra Nowina – słowo, które tłumaczymy jako „Ewangelia” – jest taka, że ten upadły świat, jaki znamy, to nie jest cała historia. Istnieje inny świat. Jest tak realny jak krzesło, na którym siedzę i książka, którą czytasz. Historia rodzaju ludzkiego nie jest historią powszechnego rozczarowania, ale niegasnącej nadziei. Te słowa Jezusa ogłaszają wielki „zwrot” w historii świata. Z terrarium zostaje zdjęta pokrywa. Za każdym razem ktoś słyszy, jak Jezus mówi te słowa – naprawdę je słyszy – przynoszą one westchnienie ulgi, radosne bicie serca, a czasami łzy. Dobrą Nowiną jest szczególnie fakt, że ten świat – Królestwo Boże – jest bliżej, niż nam się wydaje. Jest dostępny dla zwykłych ludzi. Jest dostępny dla osób, które nigdy nie myślały o sobie w kategoriach religii i duchowości. Jest dostępny dla ciebie. Możesz tam żyć – teraz. To znaczy, że część twojej historii to opowieść o transformacji. Nie zawsze będziesz taki, jaki jesteś teraz, przyjdzie dzień, kiedy staniesz się kimś nieporównywalnie lepszym – albo gorszym. C. S. Lewis wyraził tę nadzieję w taki sposób: Niezmiernie poważną sprawą jest życie w społeczeństwie potencjalnych bogów i bogiń i pamiętanie, że najnudniejsza i najmniej interesująca osoba, z którą zdarzy ci się rozmawiać, może pewnego dnia stać się stworzeniem, które, gdybyś je zobaczył, byłbyś gotowy uwielbiać albo okropieństwem i obrazem zepsucia jak z najkoszmarniejszego snu. Przez cały dzień do pewnego stopnia pomagamy sobie nawzajem w drodze do jednego lub drugiego celu... Nie ma zwykłych ludzi. Nigdy nie rozmawiasz ze zwyczajnym śmiertelnikiem. Narody, kultury, sztuka, cywilizacje – one są śmiertelne i ich


16

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ życie w porównaniu z naszym jest jak żywot komara. To właśnie z nieśmiertelnymi żartujemy, pracujemy, pobieramy się, ich lekceważymy i wykorzystujemy – nieśmiertelne okropieństwa lub wieczne splendory. Dlatego przyszedł Jezus. I o to chodzi w życiu duchowym. To jest twoje powołanie – stać się tym, co Lewis nazywa „wiecznym splendorem”.

Konieczność „podejścia bliŜej” Bóg oferuje możliwość przemiany. Pewnego dnia, kiedy ludzkość już od dawna nie słyszała słowa nadziei, człowiek o imieniu Mojżesz przechodził obok krzewu. Widział go już wcześniej może sto razy. Jednak tym razem było inaczej. Tym razem miał nastąpić „zwrot akcji”. Tym razem szafa staje się drzwiami do Narnii, krzak płonie ogniem obecności Bożej. Mojżesz powiedział do siebie – Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala? Wszystko w tym momencie zawisło na gotowości Mojżesza do „podejścia bliżej” – do oderwania się od codziennych rutynowych zajęć, aby zwrócić uwagę na Bożą obecność. Mojżesz nie musiał tego robić. Mógł spojrzeć w drugą stronę, jak postąpiłoby wielu z nas. I wtedy ominęłoby go wyjście z Egiptu, nie wypełniłoby się jego powołanie, cel jego istnienia. Nie poznałby Boga. Jednak on się zatrzymał. Podszedł bliżej. MojŜesz widział krzak juŜ wcześniej moŜe sto razy. Jednak tym razem było inaczej. Bóg powiedział, że chce stworzyć nową społeczność i chciał, aby Mojżesz jej przewodniczył. Chciał, aby Mojżesz poszedł do faraona, przywódcy supermocarstwa i powiedział mu, że potężna siła robocza w postaci Izraelitów nie jest już do jego dyspozycji. Jednak Mojżeszowi Boże wyczucie czasu wydało się dziwne. Czterdzieści lat wcześniej – to tak, był młody i silny, posiadał najlepsze wykształcenie, jakie mogła zaoferować egipska cywilizacja. Czterdzieści lat temu miał koneksje i wielkie nadzieje. Ale teraz był


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

17

nikim, anonimowym pasterzem na zapomnianej pustyni, odrzuconym przez swój lud i ściganym przez Egipt. – Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu? – zapytał Mojżesz. – Nikt mnie nie zna. Nie jestem wymowny. Jestem sobą rozczarowany. Jestem, kim jestem. Bóg powiedział do Mojżesza to, co powiedział do ciebie i do mnie i do milionów innych Mojżeszy – Wiem o tym. To nie ma znaczenia. Bo Ja będę z tobą. Twoje przewinienia i braki nie stanowią ostatecznej prawdy o tobie. Jesteś, czym jesteś – ale to nie jest wszystko, czym jesteś. Jesteś, czym jesteś, lecz nie jesteś jeszcze tym, czym będziesz. Ja będę z tobą. Na co Mojżesz dość logicznie odpowiedział – Kim Ty jesteś? Co będzie, jak pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was, a oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć? A Bóg odpowiedział – JESTEM, KTóRY JESTEM. Bóg chce być znany, chce, abyśmy znali Jego imię. Ten sam Bóg zaangażował się już w historię ludzkości, chce przemienić każdego, kto jest gotowy podejść bliżej do płonącego krzewu – Jestem Bogiem Abrahama i Sary, Izaaka i Rebeki. Jestem Bogiem, który troszczy się o Swój lud. Widziałem cierpienie Moich dzieci, kiedy one myślały, że nie patrzę. Słyszałem ich jęki, kiedy myślały, że nie słucham. Jestem Bogiem, który widział cię w potrzebie, kiedy się ukrywałeś, kiedy uciekłeś na pustynię. – Taki jest Bóg, który ukrywa się w płonących krzewach i mówi cichym głosem. – Rozbudź swoje nadzieje! – mówi Bóg. – Znasz Mnie. Jestem, który jestem.

Cel – transformacja Kilka lat temu największym zainteresowaniem sześciolatków w Ameryce cieszyła się grupa nastoletnich superbohaterów – Mighty Morphin Power Rangers. Nikt nie spodziewał się sukcesu tego serialu – był niskobudżetową produkcją, zrealizowaną w Japonii, a potem zaopatrzoną w nienajlepszy angielski dubbing. Kluczem popularności filmu była posiadana przez jego bohaterów zdolność do „morfowania”. Na co dzień zwyczajni nastolatkowie


18

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ

w razie potrzeby mogą mieć dostęp do mocy, która przemienia ich w wojowników o sprawiedliwość. Ich bojowym zawołaniem w chwilach kryzysu było „Czas na morfowanie”, po czym ulegali transformacji i otrzymywali zdolność dokonywania niezwykłych rzeczy. Film stał się takim przebojem, że określenie morph pojawiło się w artykułach prasowych, w codziennych rozmowach i chyba stało się częścią naszego słownictwa. W naszym domu jest używane wtedy, kiedy ktoś powinien zmienić swoje nastawienie – „Czas na morfowanie!” Oczywiście, że nie tylko sześciolatki chcą morfować. Pragnienie przemiany leży w głębi każdego ludzkiego serca. Dlatego ludzie poddają się terapii, chodzą na siłownię, szukają grup samopomocy, czytają poradniki, biorą udział w seminariach o motywacji i podejmują noworoczne zobowiązania. Możliwość przemiany stanowi sedno nadziei. Psycholog Aaron Beck mówi, że najbardziej toksyczne dla związku jest przekonanie, że ta druga osoba nie może się zmienić. MoŜliwość przemiany stanowi sedno nadziei. To małe słowo morf ma długą historię. Pochodzi od greckiego słowa wielokrotnie używanego w Nowym Testamencie i w pewnym sensie stanowi fundament tej książki. Morphoo oznacza „wewnętrzną i rzeczywistą formację podstawowej natury osoby”. Było to słowo używane na określenie formacji i wzrostu embrionu w łonie matki. Paweł użył tego słowa w swoim Liście do Galatów „...aż Chrystus w was się ukształtuje”. On męczył się, dopóki Chrystus nie narodził się w tych ludziach, dopóki w całej swej istocie nie wyrażali Bożego charakteru i dobroci. Paweł powiedział, że oni – podobnie jak my – znajdują się w stadium powstawania. Jesteśmy brzemienni, nosimy możliwości duchowego wzrostu i moralnego piękna tak wielkie, że nie mogą być opisane inaczej niż formowanie się Chrystusa w naszym życiu. Paweł użył innej formy tego słowa, kiedy powiedział chrześcijanom w Rzymie, że Bóg przeznaczył ich, aby „się stali na wzór obrazu


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

19

Jego Syna”. Słowo – summorphizo – oznacza – „mieć taką samą formę, ukształtować coś na trwałe podobieństwo”. Wzrost duchowy jest procesem formowania: mamy być odbiciem Chrystusa jak reprint oryginału. Jeszcze inna forma wyrazu pojawia się w Liście do Rzymian, w którym Paweł mówi, że nie mamy brać wzoru z tego świata, ale powinniśmy przemieniać się przez odnawianie umysłu. To słowo to metamorphoo, od którego pochodzi polskie słowo metamorfoza. Pełzająca gąsienica jest przemieniana w unoszącego się na skrzydłach motyla – a my jako dzieci Boże ulegamy takiej przemianie, przy której bledną wszelkie inne metamorfozy. Kiedy zachodzi we mnie morfowanie, to nie tylko robię to, co robiłby Jezus, lecz sam chcę to robić. Takie działania mnie pociągają. Mają sens. Nie tylko właściwie postępuję, staję się właściwą osobą. To są bardzo śmiałe stwierdzenia. Zwyczajni ludzie mogą otrzymać moc do wyjątkowej przemiany. Czas na morfowanie, mówi Paweł. Aby pomóc to zapamiętać ludziom w kościele, w którym służyłem, opracowałem małą liturgię. Zwracałem się do kongregacji – Czas na morfowanie. A oni odpowiadali –Morfować będziemy. Podstawowym celem życia duchowego jest transformacja człowieka. Nie chodzi o to, żeby ludzie byli pewni, gdzie się znajdą po śmierci ani o to, by im pomóc we wzbogaceniu ich życia wewnętrznego, ani też nie o to, aby dużo wiedzieli o Biblii, chociaż to są ważne sprawy. Zacznijmy od tego, co najważniejsze. Pierwszym celem życia duchowego jest odnowienie rasy ludzkiej. Czas na morfowanie. Co więcej, ten cel można realizować przez cały czas. Przez długi czas w moim życiu postępowałem źle: ograniczyłem „narzędzia duchowego wzrostu” do kilku czynności, takich jak modlitwa i studiowanie Biblii oraz kilku chwil w ciągu dnia skupienia uwagi na Bogu. Zajęło mi bardzo dużo czasu nauczenie się, że każda chwila w życiu jest okazją, aby uczyć się od Boga, jak mam być podobny do Jezusa, jak mam żyć w Królestwie Bożym. Musiałem odkryć, że są praktyczne, konkretne sposoby, które pomagają mi „podejść bliżej”. Elizabeth Barret Browning napisała:


20

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ Ziemia jest przepełniona Niebem, A każdy zwykły krzak płonie Bogiem, Lecz tylko ten, który widzi, zdejmuje buty – Reszta siedzi wokół i zrywa jeżyny. Ta książka ma ci pomóc w nauczeniu się, jak wykorzystać każdy moment, każdą czynność do morfowania.

Historia Mabel Przyjrzenie się temu, jak Bóg dokonuje przemiany życia zwyczajnych ludzi, może być dla nas pomocne, dlatego chciałbym wam przedstawić pewną osobę. Ma na imię Mabel. Opowiedział mi o niej mój znajomy, Tom Schmidt: „Państwowy dom opieki nie jest przyjemnym miejscem. Jest duży, brakuje mu personelu, jest przepełniony starymi, bezradnymi i samotnymi ludźmi, którzy chcą umrzeć. Nawet w słoneczne dni w środku jest ponuro, zawsze unosi się zapach choroby i moczu. Przez cztery lata chodziłem tam raz lub dwa razy w tygodniu, ale nigdy nie szedłem z ochotą i zawsze wychodziłem, odczuwając ulgę. Do takiego miejsca nie można się przyzwyczaić. Tamtego dnia szedłem korytarzem w części domu, w której jeszcze nie byłem, na próżno szukając tych, którzy mieliby w sobie wystarczająco dużo życia, aby przyjąć kwiatek czy słowa zachęty. Wydawało się, że znalazły się tam najgorsze przypadki, starzy ludzie przypięci pasami do łóżek lub wózków, całkowicie bezradni. Kiedy doszedłem do końca korytarza, zobaczyłem starą kobietę przypiętą pasami do wózka. Jej twarz była przerażająca. Puste spojrzenie i białe źrenice oczu mówiły, że jest niewidoma. Olbrzymi aparat słuchowy na jednym uchu świadczył o głuchocie. Jedną stronę twarzy pochłonął rak. Otwarta rana pokrywała część policzka, nos zwisał, a szczęka tak się odkształciła, że usta były okropnie wykrzywione – w konsekwencji nieustannie wypływała z nich ślina. Powiedziano mi później, że kiedy do pracy przychodziła nowa pielęgniarka, posyłano ją, aby nakarmiła tę kobietę, ponieważ uważano, że jeśli zniesie ten widok, to


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

21

zniesie wszystko inne. Dowiedziałem się również, że ta kobieta miała osiemdziesiąt dziewięć lat i przebywała tam przykuta do łóżka, niewidoma, prawie głucha i samotna od dwudziestu pięciu lat. To była Mabel. Nie wiem, dlaczego ją zagadnąłem – jej wygląd dawał dużo mniejszą nadzieję na to, że zareaguje, niż wygląd reszty pacjentów na tym korytarzu. Jednak włożyłem jej do ręki kwiat i powiedziałem – To jest kwiatek dla pani. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Matki. Podniosła kwiat do twarzy i spróbowała go powąchać, a potem odezwała się. Ku memu zdziwieniu, jej słowa, choć nieco zniekształcone z powodu deformacji twarzy, z pewnością były produktem jasnego umysłu. Powiedziała – Dziękuję. Jest śliczny. Ale czy mogę dać go komuś innemu? Ja nie widzę, jestem niewidoma. Odpowiedziałem – Oczywiście. Zacząłem popychać jej wózek w kierunku miejsca, gdzie, jak sądziłem, mogliśmy znaleźć bardziej przytomnych pacjentów. Znalazłem jednego i zatrzymałem wózek. Mabel wyciągnęła rękę z kwiatkiem i powiedziała – Proszę, to od Jezusa. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że to nie była zwyczajna istota ludzka. Potem zawiozłem ją do pokoju i dowiedziałem się nieco o jej życiu. Mabel wyrosła na małej farmie, którą zajmowała się razem z matką, dopóki ta nie umarła. Potem prowadziła farmę sama do 1950 roku, kiedy z powodu choroby i utraty wzroku znalazła się w domu opieki. Przez dwadzieścia pięć lat stawała się coraz bardziej chora i słaba, trapiły ją bóle głowy, pleców i żołądka, a potem doszedł jeszcze rak. Jej trzy współlokatorki były zupełnie jak ludzkie warzywa, które od czasu do czasu krzyczały, ale nigdy nie rozmawiały. Często zanieczyszczały łóżka, a ponieważ brakowało personelu, szczególnie w niedzielę, kiedy przychodziłem w odwiedziny, smród często był nie do zniesienia. W ciągu następnych kilku tygodni zaprzyjaźniłem się z Mabel i przez kolejne trzy lata odwiedzałem ją raz lub dwa razy w tygodniu. Zazwyczaj na początku częstowała mnie cukierkami z pudełka, które stało przy jej łóżku. Czasami czytałem jej Biblię i często, kiedy robiłem przerwę, ona kończyła fragment z pamięci, słowo w słowo.


22

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ

Innym razem brałem śpiewnik i śpiewałem razem z nią – ona znała wszystkie słowa starych hymnów. Dla Mabel nie były to zwykłe ćwiczenia pamięci. Często przerywała w połowie hymnu i krótko komentowała słowa, które w szczególny sposób odnosiła do swojej sytuacji. Nigdy nie słyszałem, żeby mówiła o samotności czy cierpieniu poza pewnymi akcentami, jakie kładła na niektóre wiersze w hymnach. Moje przekonanie, że niosę pomoc, szybko zamieniło się w uczucie zadziwienia, przynosiłem ze sobą pióro i papier, aby zapisywać, co mówiła... Nadeszła gonitwa tygodnia ostatnich egzaminów i odczuwałem frustrację, ponieważ mój umysł zdawał się biec w dziesięciu kierunkach równocześnie, o tylu sprawach musiałem myśleć. Wtedy zadałem sobie pytanie – O czym myśli Mabel – godzina za godziną, dzień za dniem, tydzień za tygodniem, nie mogąc nawet powiedzieć, czy jest dzień czy noc? Poszedłem do niej i zapytałem – Mabel, o czym rozmyślasz, kiedy tak leżysz tutaj? Odpowiedziała – Myślę o moim Jezusie. Siedziałem tam i uprzytomniałem sobie, jak trudno jest mi myśleć o Jezusie choćby przez pięć minut, po czym zapytałem – Co myślisz o Jezusie?

Odpowiedziała powoli i z namysłem – Myślę o tym, jaki jest dla mnie dobry. Wiesz, On jest dla mnie bardzo dobry przez całe życie... Należę do tych, którzy są bardzo zadowoleni. Wielu ludzi nie interesuje to, co ja myślę. Wielu pomyślałoby, że jestem staroświecka. Ale mnie to nie obchodzi. Wolę Jezusa. On jest całym światem dla mnie. Potem Mabel zaczęła śpiewać stary hymn: Jezus jest dla mnie całym światem Moim życiem, radością, wszystkim, On jest dla mnie siłą dzień po dniu, Bez Niego upadłbym, Kiedy jest mi smutno, do Niego idę, Nikt mnie nie może rozweselić. Kiedy jest mi smutno On mnie pociesza. On jest moim przyjacielem


„NAPRAWDĘ ULEGNIEMY PRZEMIANIE”

23

To nie jest fikcja. Choć wydaje się nieprawdopodobne, tak żyła ludzka istota. Ja wiem. Znałem ją. Jak ona potrafiła tak żyć? Sekundy mijały, minuty się wlokły, a za nimi dni, tygodnie, lata bólu bez ludzkiego towarzystwa i bez wyjaśnienia, dlaczego tak się dzieje – a ona tam leżała i śpiewała hymny. Jak była w stanie to robić? Myślę, że Mabel miała coś, czego my nie mamy zbyt wiele. Miała moc. Leżąc w łóżku, niezdolna do poruszania się, niewidząca, niesłysząca, pozbawiona możliwości rozmowy z innymi posiadała moc”. Oto zwyczajna istota ludzka, która otrzymała nadprzyrodzoną moc, aby robić niezwykłe rzeczy. Całe jej życie polegało na pójściu za Jezusem, tak jak najlepiej potrafiła w swojej sytuacji: przez cierpliwe znoszenie cierpienia, samotność, modlitwę, rozmyślania nad Pismem Świętym, uwielbienie, społeczność z innymi, kiedy było jej to dane, dawanie – kiedy miała kwiatek albo cukierek. Wyobraź sobie siebie w jej stanie, wyobraź sobie, że mówisz – Myślę o tym, jaki jest dla mnie dobry. Wiesz, On jest dla mnie bardzo dobry przez całe życie... Należę do tych, którzy są bardzo zadowoleni. – To wcielony w życie Psalm 23: „PAN jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie”. Dla każdego, kto naprawdę zobaczył Mabel – kto był gotowy „podejść bliżej” – szpitalne łóżko stawało się płonącym krzewem, miejscem, w którym zwyczajny i przepełniony bólem świat nawiedzała Boża obecność. Kiedy inni widzieli to życie na łóżku szpitalnym, chcieli zdjąć obuwie. Z terrarium zdjęto pokrywę. Następował zwrot, wstrzymywali oddech, serce przyspieszało i pojawiały się łzy. Stali na świętym miejscu. Oto zwyczajna istota ludzka, która otrzymała nadprzyrodzoną moc, aby robić niezwykłe rzeczy. Czy wierzysz, że takie życie jest możliwe dla zwyczajnego człowieka? Czy wierzysz, że jest możliwe dla ciebie? To jest obietnica Ewangelii – Dobra Nowina głoszona przez Jezusa: „Przybliżyło się Królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Dobra Nowina, którą głosił Jezus, rzeczywiście daje zwyczajnym ludziom


24

śYCIE, JAKIEGO PRAGNIESZ

możliwość życia w obecności i mocy Boga. Dobra Nowina, jak ją głosił Jezus, nie dotyczy minimalnych wymagań, aby znaleźć się w niebie po śmierci. Dotyczy chwalebnego odkupienia życia ludzkiego – twojego życia. Czas na morfowanie.

Kup ksiąŜkę: http://aetos.pl/sklep/


ROZDZIAŁ 2

ZASKOCZENIE ZMIANĄ Cel duchowego Ŝycia

Jeśli jesteś znużony jakąś ospałą formą pobożności, to prawdopodobnie Bóg jest nią równie znużony jak ty. FRANK LAUBACH „Duchowość” źle pojęta lub niewłaściwie praktykowana jest głównym źródłem ludzkiego nieszczęścia i buntu przeciw Bogu. DALLAS WILLARD

Człowiek, który nigdy się nie zmienił Hank, jak go sobie nazwiemy, był drażliwym facetem. Niełatwo się uśmiechał, a kiedy to robił, jego uśmiech miał w sobie pewien element okrucieństwa, bowiem Hank często bawił się czyimś kosztem. Miał wyjątkową zdolność do odkrywania złych wiadomości w oceanach szczęścia. Zawsze dostrzegał chmurę tam, gdzie inni widzieli promień słońca. Hank rzadko kogoś chwalił. Wychodził z założenia, że jeśli prawi się komuś komplementy, to może to doprowadzić do zarozumiałości, dlatego starał się, aby wszyscy nie przestawali być pokorni. Jego posługą było zmniejszanie dopływu wody sodowej. Jego ojczystym językiem było narzekanie. Dezaprobata i osąd towarzyszyły mu jak kula i kajdany więźniowi. Chociaż przez całe życie chodził do kościoła, nigdy nie opadły z niego te kajdany.


JAK WYGLĄDA PRAWDZIWE śYCIE DUCHOWE? co nie pozwala ci prowadzić takiego życia? jak możesz je osiągnąć? jeśli męczy cię obecny stan rzeczy – jeśli przeczuwasz, że chrześcijaństwo jest czymś więcej niż to, czego do tej pory doświadczasz – john ortberg wskaże ci drogę do przemiany i duchowego wigoru, którą może pójść każdy. ta droga prowadzi do Życia, jakiego pragniesz.

„john ortberg traktuje wezwanie jezusa do obfitego życia z powagą, radością i realizmem. wierzy, że przemiana człowieka jest możliwa i opisuje ten proces w trzeźwy i praktyczny sposób”. Richard J. Foster, autor dyscyplin życia duchowego „Przystępne i pomocne studium dyscyplin praktykowanych przez chrześcijan od stuleci, które współcześni powinni stosować także dzisiaj”. D. Stuart Briscoe, pisarz „w swoim ujmującym stylu przypominajacym pogawędkę przy kawie, john napisał bardzo przekonującą książkę o procesie duchowej przemiany”.

dr Joseph Stowell, moody Bible Institute

„john ortberg otwiera dla nas wiekową mądrość dyscyplin duchowych. w praktyczny, dowcipny i głęboko inspirujący sposób nie tylko budzi w nas głód przemiany, ale także maluje niezwykle atrakcyjny obraz życia Boga poprzez nas”.

Archibald D. Hart, profesor psychologii

„wszyscy możemy skorzystać z tego, czego nauczył się john, ponieważ odkryte przez niego prawdy mają źródło w Biblii. jego otwartość, uczciwość i umiejętność śmiania się z samego siebie zachęcają do pełnego zrealizowania danego nam przez Boga potencjału do przemiany”. Evelyn Christenson, pisarka

KsiąŜka dostępna na: www.aetos.pl/sklep formacja duchowa, wzrost duchowy

www.aetos.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.