„Pomost – pismo samopomocy. O bezdomności bez lęku”, red. A. Siebert, A. Meller, K. Kowalska, K. Ług

Page 245

POMOST - O BEZDOMNOŚCI BEZ LĘKU

Jarosław opuścił Schronisko. Od lata 2004 roku pracuje w Anglii. Na Boże Narodzenie 2004 roku odwiedził nas. Ma obecnie 47 lat i, jak twierdzi, wszystko przed nim.

Krystyna Krystyna ma 29 lat, jest wychowanką Domu Dziecka. Po kilkuletnim związku konkubenckim, z którego ma czteroletnią córkę, została opuszczona przez partnera. Trafiła do Domu Samotnej Matki w innym mieście. Tam poznała swojego przyszłego męża. Związek ten nie przetrwał próby czasu i Krystyna z córką przeprowadziła się do naszego miasta. Tutaj przez dłuższy czas wynajmowała pokój, pracowała dorywczo sprzątając mieszkania. Po jakimś czasie zajęła pustostan, z którego jednak została usunięta. Krystyna po przyjęciu do naszego domu podejmowała liczne zobowiązania, które miały ją doprowadzić do jak najszybszego wyjścia z bezdomności, jednak nie wywiązywała się z nich. Pracownicy musieli włożyć dużo pracy aby ją zaktywizować. Została wysłana na kurs opiekunek społecznych. Wykonywanie czynności opiekuńczych przy starszych ludziach spodobało się jej i podjęła tą pracę. Po kilku miesiącach dostała propozycję pracy ze szpitala, i od września 2004 jest tam zatrudniona na pełnym etacie. Krystyna ma tam bardzo dobrą opinię i wkłada dużo serca w wykonywanie pracy. W międzyczasie były prowadzone liczne rozmowy i korespondencja z Urzędem Gminy w sprawie przydziału mieszkania socjalnego. Pierwsza odpowiedź była negatywna, ale po złożeniu odwołania i dostarczeniu dodatkowych dokumentów Krystyna została umieszczona na liście i w II kwartale 2005 roku otrzyma lokal komunalny. Został też złożony pozew o rozwód, pozew o podwyższenie alimentów oraz dokumenty niezbędne do otrzymywania świadczeń rodzinnych. Obecnie Krystyna razem z córką mieszka w hotelu, pracuje, córka chodzi do przedszkola. Krystyna wierzy, że wreszcie uda jej się normalnie żyć i w spokoju wychowywać dziecko.

go schroniska. Pracownik socjalny uważał towarzyszenie osobie chorej terminalnie za sprawę priorytetową, dlatego każdą wolną chwilę spędzał z chorym w szpitalu a później w hospicjum. Była to pomoc ważniejsza od wielu innych zadań, ponieważ dotykała wymiaru cierpienia fizycznego i duchowego, osamotnienia w ostatnim zakresie życia, lęku przed śmiercią. Delegacja ze Schroniska wzięła udział w pogrzebie; mieszkańcy schroniska uczestniczyli w Mszy św. odprawionej w intencji zmarłego w naszej kaplicy w okresie Wszystkich Świętych.

Grażyna Pani Grażyna lat 50, wykształcenie podstawowe - przybyła do naszego schroniska w maju 2002 r. Zanim trafiła do nas mieszkała wraz z konkubentem, prowadząc życie wypełnione alkoholem i biedą. Była zamężna jednak związek zakończył się rozwodem. Z dziećmi, dwoma synami, nie utrzymywała kontaktów. Jej zły stan zdrowia, spotęgowany nadużywaniem alkoholu, nie pozwalał na znalezienie jakiejkolwiek pracy. Jednak pewnego dnia postanowiła zmienić swoje życie. Do nas przyszła z mocnym postanowieniem poprawy. Na początku było trudno, jednak z biegiem czasu zaczęła szukać pracy, ukierunkowana przez pracowników schroniska wystarała się o rentę socjalną. Starania o pracę również przyniosły rezultaty, gdyż znalazła pracę, którą utrzymała i utrzymuje do dziś. Uwieńczeniem jej wysiłków było otrzymanie lokalu socjalnego w czerwcu 2004, na który czekała dwa lata. Z naszej strony zapewniliśmy wsparcie duchowe i psychologiczne, ukierunkowanie działań na właściwe tory i poparcie we wszelkich krokach, które podejmowała. Pani Grażyna otrzymała również część wyposażenia mieszkania. W tej chwili utrzymuje z nami stały kontakt. Jest bardzo zadowolona z aktualnej sytuacji i osiągniętego sukcesu. W dalszym ciągu pracuje i ma dalsze plany na ulepszanie warunków życiowych.

Henryk

W roku 2003

Pan Henryk (68 lat) mieszkał w naszym Schronisku z krótkimi przerwami od roku 1996 do 2004. Z wykształcenia był monterem. Do 1979 roku żył w związku małżeńskim, po czym się rozwiódł, wyprowadził z domu, przyjechał do naszego miasta i zamieszkał u kolegi. Po śmierci kolegi w 1995 r musiał opuścić mieszkanie. Od tego czasu Pan Henryk rozpoczyna wędrówkę po schroniskach aż w końcu trafia do naszego ośrodka, w którym zadomawia się na "stałe". W 1997 roku, ze względu na zły stan zdrowia, otrzymuje II grupę niepełnosprawności. Pan Henryk był osobą poważnie chorą - miał wmontowany rozrusznik serca oraz był pod stałą opieką Instytutu Hematologii. W pierwszej połowie 2004 roku jego stan zdrowia uległ drastycznemu pogorszeniu. Lekarze orzekli ciężką białaczkę. Chemioterapia nie wchodziła w grę ze względu na poważne schorzenia większości organów wewnętrznych, pozostało leczenie podtrzymujące. Pan Henryk był uzależniony od alkoholu, co spowodowało zerwanie kontaktów z rodzeństwem. Nasz podopieczny nie życzył sobie komunikowania się z rodziną w trakcie choroby ani po śmierci. Jedyną osobą której podopieczny ufał był pracownik socjalny nasze-

Pan Janek

PISMO SAMOPOMOCY

P. Janek przyszedł do naszego schroniska w listopadzie 2000 r. z innego ośrodka. Przebywał w nim pół roku, nie potrafił jednak dostosować się do tamtejszych warunków, stał się ofiarą szykan współmieszkańców. Jego całe, dotychczas ustabilizowane życie zawaliło się w 1994 r., kiedy to rozstał się z żoną. Bezdomnym stał się w 1996 r. Ma 61 lat, pochodzi z rodziny inteligenckiej, z wykształcenia jest złotnikiem. Znany jako doskonały fachowiec, dorobił się majątku. Ożenił się, ale ten związek nie utrzymał się długo. Alkohol, od którego nie stronił, spowodował zmiany w jego psychice. Zaniedbywał obowiązki zawodowe, majątek zaczął topnieć. Zarówno była żona, jak i najbliższa rodzina, czekali na jego ostateczną porażkę. Podstępem udało się żonie sprzedać warsztat oraz dom, a uzyskanymi korzyściami nie podzieliła się z rodziną. Rozgorzała między nimi walka, a winą za ten stan rzeczy obarczony został główny poszkodowany. Wyrzucony z domu rodzinnego,

243


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.