konkurs korczak 3 etap

Page 1

Karolina Mroczkowska GM 1 Otwock

BEZ MOŻLIWOŚCI OBRONY


Dwa lata temu moi rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę. Mijały tygodnie, poznawałam ludzi, osiągałam coraz lepsze wyniki w nauce. W końcu stałam się popularna wśród uczniów i nauczycieli. Ta sytuacja bardzo nie spodobała się Elce, która dotychczas grała pierwsze skrzypce. Już od pierwszych dni starała się uprzykrzyć mi życie. Zaniepokoiła ją sympatia okazywana mi przez nauczycieli. Zagrożona była jej pozycja pupilka grona pedagogicznego. Ela faktycznie była bardzo lubiana, gdyż w szkole uchodziła za wzorową, dobrze wychowaną uczennicę, a rówieśnicy również widzieli w niej ideał. Tematem plotek było jej życie towarzyskie, imprezy, chłopcy. Kiedy pokazałam im, że można się bawić bez upokarzania innych, również na tym polu poczuła się atakowana. Przyzwyczaiłam się do złego nastawienia Eli. Nie oczekiwałam zmiany, dlatego zaskoczyło mnie, gdy pewnego dnia, otrzymałam zaproszenie na domówkę organizowaną z okazji jej urodzin. Nie wiedziałam, co nią kieruje. W swej naiwności sądziłam, że chce naprawić nasze relacje. Dziewczyna nie była sobą - miła, uprzejma, zaprosiła mnie do domu. Bawiłam się świetnie i wtedy wszedł on. Na urodzinach Eli pojawił się Dominik. Chłopak z równoległej klasy, który bardzo mi się podobał, okazał się być bratem Elki. Długie blond włosy idealnie współgrały z błękitem oczu i lekko opaloną twarzą. Czułam, jak serce zaczyna mi mocniej bić i wtedy Elka znów podsunęła mi sok pomarańczowy. Rozgorączkowana wypiłam szybko. Od tego momentu coś się zmieniło. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie myślałam racjonalnie. A tego, co się stało potem, nie pamiętam. Ocknęłam się w objęciach Dominika na wpół rozebrana, całująca się z nim. Szyderczy śmiech, jaki wtedy słyszałam, do dzisiaj brzmi w moich uszach. Zawstydzona, zapłakana uciekłam do domu. Następnego dnia strasznie bolała mnie głowa, jednak zmobilizowałam się i poszłam do szkoły. Idąc korytarzem, czułam wzrok kolegów, niemalże słyszałam szyderstwa w ich głowach. Weszłam do klasy, a tam dyrektorka pokazała mi zdjęcia z przyjęcia. Popłakałam się, a nauczycielka kazała mi rozpakować plecak. Chciała udowodnić, że jestem zdolna do każdego przestępstwa. To był triumf Eli. Z mojego plecaka wypadły nie tylko papierosy, ale także butelka jakiegoś taniego trunku. Protesty były daremne. Wychowawczyni wezwała moją mamę, a mnie zawieszono w prawach ucznia. Rodzice przestali się do mnie odzywać, straciłam ich zaufanie, czułam się samotna i odrzucona. Jedynym wyjściem, jakie przyszło mi do głowy, była ucieczka z domu. Nie wiedziałam, gdzie mam się udać. Przyjaciele, rodzina – nikt mi nie pomógł. Świadomość, iż miałam tak bliski kontakt z chłopakiem, dobijała. Nie wiedziałam, jak się zachować, co zrobić. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Idąc, czułam na sobie czyjś wzrok, dlatego postanowiłam usiąść na pobliskiej ławce i obserwować otoczenie. Po krótkim czasie przysiadła się do mnie młoda dziewczyna. Zaczęła rozmowę jakby od niechcenia. Nie mówiła o niczym szczególnym, żartowała, bacznie mnie obserwując. Wtedy tego nie widziałam. Uważałam, że jest miła, rozmowa z nią odstresowała mnie. Spędziłam z nią całe popołudnie, dyskutując o sensie i celu życia. Na koniec spotkania dała mi ulotkę jakiegoś zgromadzenia i powiedziała, że tam będę mogła pogłębiać swoją wiedzę na temat życia. Zbliżała się noc, więc zrezygnowałam z ucieczki i wróciłam do domu. Oburzeni rodzice dali mi szlaban na wszystko.


Spokojny do tej pory tata po raz pierwszy podniósł na mnie rękę. Następny dzień nie okazał się lepszy - w domu panowała niezręczna cisza. Zwłaszcza tata nie mógł pogodzić się z sytuacją. Cały czas odnosił się do mnie wrogo, jego gesty były agresywne. Pogodziłabym się z trudnościami w szkole, jednak zachowanie rodziców męczyło mnie. Czułam, że nie wytrzymam tego psychicznie, byłam zagubiona i samotna. Nie poszłam do szkoły, udałam się na spotkanie zaproponowane wczoraj przez nieznajomą. Miejsce spotkań okazało się zwykłym domem. Od pierwszych chwil poczułam się tu bardzo dobrze. Przywitała mnie kilkuosobowa grupa młodych ludzi. Natychmiast zaproponowali, bym się do nich przysiadła. Dyskutowaliśmy zarówno o błahostkach, jak i ważnych sprawach. Ludzie ci byli bardzo przyjaźnie nastawieni, czułam, że mnie rozumieją, akceptują i to było dla mnie ważne. Pokochali mnie, stałam się ich siostrą. Chcąc oderwać się od napiętej domowej atmosfery, pojawiałam się tu coraz częściej. Opuszczałam zajęcia szkolne, zanurzając się w świecie mojej nowej rodziny. Odreagowywałam rękoczyny i poniżenia ze strony mojego taty. Chciałam też iść do psychologa, jednak moja grupa wybiła mi z głowy ten pomysł. Moje nieobecności w szkole sprawiły, że nie zaliczyłam większości przedmiotów. Ojciec wpadł w furię. Naprawdę mnie pobił. Byłam w szoku. Cudem uciekłam. Z zakrwawioną twarzą biegłam ulicami miasta do mojego prawdziwego domu, gdzie czułam się bezpieczna. Bracia opatrzyli mi rany, podali ziółka, po których szybko zasnęłam. Obudziłam się rano wypoczęta, pełna zapału i chęci do pracy. Jednak ocknąwszy się, zobaczyłam, że jestem w zupełnie innym miejscu. To nie był dom moich braci i sióstr. W tym pomieszczeniu było ciemno, zimno i wilgotno. Paliły się świeczki, które wprawiały mnie w dziwny, mroczny nastrój. Wokoło było pełno przerażających figurek, a w tle brzmiała drażniąca muzyka. Czułam zapach kadzidełek, bardziej intensywny niż ten, jaki towarzyszył zgrupowaniom. Zaczęłam krzyczeć. Momentalnie pojawili się przyjaciele. Uspokoili mnie, przytulili i ciągle powtarzali, że to już czas, bym zamieszkała ze wspólnotą. Dali mi dużo nowych zadań, gdyż okazało się, że należenie do ich społeczności to nie tylko przyjemności - ponure podziemia, żmudne obowiązki, męczące szkolenia, które miały mnie przygotować na głoszenie światu nowych prawd, powtarzanie dziwnych zdań i odprawianie rytuałów. Praca fizyczna bardzo niszczyła mój organizm. Bracia stawali się szorstcy i oschli. W końcu stało się - jeden z nich zgwałcił mnie. Był brutalny. Twierdził, że w zgromadzeniu to normalne - „każdy nowy musi przez to przejść”. Broniłam się, aż w jednej chwili poczułam lekkie ukłucie. Obraz stał się coraz mniej wyraźny, dźwięki mało intensywne, a ruchy sprawiały wielką trudność. Po chwili straciłam świadomość. Obudziłam się bez energii, nie wiedziałam, gdzie jestem, aż zrozumiałam, co się stało. Zeszłam na śniadanie, udając, że nie jestem niczego świadoma. Poranek ten nie różnił się niczym od innych wspólnych poranków. Jednak w mojej głowie rodził się pomysł ucieczki. Wiedziałam, że nie zostanę tu, ale potrzebowałam czasu. Udało się. Wymknęłam się ukradkiem. Uciekłam od kata, który omamił mnie,


podając się za przyjaciela. Byłam wolna, ale nie wiedziałam, gdzie się udać. Nie miałam dokąd iść. W pewnej chwili zobaczyłam opuszczony budynek. Zwykła melina, dziś dostrzegłam w nim nadzieję. To był mój nowy dom. Szybko przyjęłam obyczaje bezdomnych. Zaczęłam kraść, walczyć o swoje. Zmiany, które zachodziły we mnie przerażały, byłam nieszczęśliwa, ale jak inaczej mogłam przeżyć? Idąc przez park, poczułam dziwny niepokój. Drugi raz w życiu czułam się obserwowana. Byłam w miejscu, gdzie rozpoczęła się moja przygoda z sektą. Mężczyzna zaatakował mnie nożem. Zrozumiałam, co miał na myśli guru, mówiąc, że jeśli odejdę, spotka mnie kara. Napastnik był silny, mimo oporu z łatwością poranił moje ciało. Zniknął. Umierałam. Zastanawiałam się, co ucierpiało bardziej moje ciało czy psychika. Słabnąc, myślałam o rodzicach. Nie czułam do nich żalu i pragnęłam ich ujrzeć. Jednak byłam sama. A oni śnili mi się. Płakali. Żałowali każdej obelgi, podniesionej ręki. Nie chciałam tego. Wiedzieli, że nie zawiniłam! Kto im powiedział? Niewyraźna postać stała obok nich. Płakała. Cały obraz pojaśniał. Światło było nienaturalne, raziło w oczy. Co się ze mną działo? Przestraszyłam się. Słyszałam głosy. Niewyraźne, zagłuszone. Budzi się! usłyszałam. Poczułam swoje ciało. Delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam rodziców stojących przy łóżku. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, czy to kolejny sen. Wtedy zbliżyła się do mnie jeszcze jedna postać - Ela. Zwykła błahostka, koleżeńska zazdrość zrujnowała mi życie. Musiało dojść do tragedii, aby winni zrozumieli. Nie trzeba wiele, by pomóc. Wystarczy posłuchać. W tej sprawie najbardziej zawinili rodzice, to ich postępowanie najbardziej mnie zraniło. Wsparcie z ich strony obroniłoby mnie przed sektą. Wśród młodzieży często rodzą się konflikty, przez co robimy rzeczy głupie. Dorośli nie powinni tego lekceważyć, tylko nas wspierać i pomagać nam. Ta historia jest najlepszym przykładem, że wszystko można zmienić. W pewnych sytuacjach trzeba uważać, by nie stało się to za późno. Warto, aby dorośli pamiętali, że dziecko mimo tylu błędów popełnianych przez rodziców, nigdy nie przestaje ich kochać. Czasami wystarczy tylko gest miłości i zrozumienia. Dorośli muszą pamiętać, że najpiękniejszym prawem obowiązującym wszystkich ludzi jest prawo szacunku i zrozumienia.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.