Tajemnica spowiedzi fragment

Page 1

PROMIC_Spillmann

13/08/2012

16:36

Page 56

5 Przest´pstwo

Kiedy zacz´∏o Êwitaç, Êmiertelnie zm´czony proboszcz Montmoulin wróci∏ ze swojej wyprawy w góry. Ca∏à noc sp´dzi∏ przy ∏ó˝ku chorego, czekajàc na chwil´, kiedy ten odzyska przytomnoÊç i b´dzie móg∏ si´ wyspowiadaç oraz przyjàç NajÊwi´tszy Sakrament. Zaraz po przybyciu namaÊci∏ go Êwi´tym olejem. RzeczywiÊcie, po pó∏nocy nastàpi∏a nieznaczna poprawa stanu chorego i ÊwiadomoÊç wróci∏a mu na tyle, ˝e móg∏ na pytania proboszcza odpowiadaç, dajàc znaki „tak” i „nie”, a kiedy ksiàdz odczyta∏ akt skruchy, zdo∏a∏ uderzyç si´ w piersi nie pora˝onà lewà r´kà. Nast´pnie kap∏an udzieli∏ mu rozgrzeszenia i komunii. Proboszcz zamierza∏ ju˝ wyruszyç w drog´ powrotnà, ale nadciàgn´∏a burza, która wysoko w górach szala∏a z jeszcze wi´kszà si∏à ni˝ w dolinie. – W´drówka w takà pogod´ mo˝e oznaczaç Êmierç, ojcze! – przestrzegali go górale. – Nawet my nie odwa˝ylibyÊmy si´ w taki deszcz i wiatr wyruszyç tymi Êliskimi drogami do Sainte-Victoire! Oko∏o czwartej rano nawa∏nica zacz´∏a si´ uspokajaç. Dano wi´c ksi´dzu, który nie chcia∏ opuÊciç zwyk∏ej mszy o szóstej, silnego ch∏opaka jako przewodnika, by go prowadzi∏ i wspiera∏. Wszystko sz∏o dobrze, dopiero w po∏owie drogi silny, lodowaty deszcz przemoczy∏ ksi´dza do szpiku koÊci. Po dotarciu na miejsce Montmoulin zaniós∏ 56


PROMIC_Spillmann

13/08/2012

16:36

Page 57

P R Z E S T ¢P S T W O

naturalnie Êwi´te oleje i puszk´ do zakrystii, do której wejÊç mo˝na by∏o równie˝ z kru˝ganka, u stóp wymienionych ju˝ kr´conych schodów, zadzwoni∏ na Anio∏ Paƒski, a potem na Msz´ Êwi´tà. Sàdzi∏ wszak, ˝e zakrystian jest nieobecny. Nast´pnie otworzy∏ koÊció∏, do którego zaraz wesz∏o kilka starych kobiet. Teraz proboszcz postanowi∏ pójÊç na chwil´ do siebie, by si´ przebraç, bo z zimna dosta∏ ju˝ dreszczy. Ale jeszcze jakaÊ parafianka na prawie dziesi´ç minut zatrzyma∏a go na rozmow´ o swoich problemach duchowych i pozwoli∏a mu odejÊç dopiero wtedy, gdy spowiednik powiedzia∏ jej, ˝e nie czuje si´ dobrze. W mieszkaniu zasta∏ matk´, która ju˝ od dawna by∏a na nogach. Pokrótce opowiedzia∏ jej o swoich prze˝yciach i ku zadowoleniu us∏ysza∏, ˝e noc min´∏a bez problemów. Tylko raz kobieta przebudzi∏a si´, sàdzàc, ˝e ktoÊ porusza klamkà, ale to musia∏a byç burza. Ksiàdz szybko zmieni∏ ubranie i ruszy∏ do zakrystii przygotowaç si´ do mszy. Jak zwykle po nabo˝eƒstwie, gdy odmawia∏ modlitw´ dzi´kczynnà, stara Susanne przyrzàdza∏a Êniadanie. By∏a dziÊ w nie najlepszym humorze. Ju˝ wczoraj nie spodoba∏a jej si´ wizyta goÊci z miasta, obawia∏a si´ bowiem, ˝e to wst´p do odebrania jej zaj´cia. – Zu˝yli prawie ca∏à kaw´, którà upali∏am i zmieli∏am – mamrota∏a. – Fili˝anki oczywiÊcie nie umyte, cukierniczka do po∏owy pusta… hm… a gdzie˝ to podzia∏ si´ ten du˝y nó˝ do krojenia chleba? To ci dopiero gospodarowanie, a ja przez ca∏e ˝ycie dba∏am o porzàdek. Nie zamierzam braç w tym udzia∏u! Wol´ ju˝ dziÊ sama wypowiedzieç s∏u˝b´! Kiedy proboszcz Montmoulin po dzi´kczynieniu wraca∏ korytarzem, us∏ysza∏ mimo woli cz´Êç tego gniewnego monologu, poniewa˝ Susanne nie dba∏a

57


PROMIC_Spillmann

13/08/2012

16:36

Page 58

P R Z E S T ¢P S T W O

bynajmniej o cisz´, gdy by∏a z∏a. Zniech´cony wszed∏ do kuchni, aby dobrym s∏owem za˝egnaç burz´. Uda∏o mu si´ to tylko o tyle, ˝e gderanie starej kobiety przekszta∏ci∏o si´ w potok s∏ów, w którym ze ∏zami w oczach wyzna∏a, ˝e wie, i˝ proboszcz jest z niej niezadowolony, bo ona nie umie mu w niczym dogodziç, ale sam zobaczy, jakà b´dzie mia∏ obs∏ug´, gdy jà odsunie! – Bzdura, Susanne! A któ˝ chcia∏by ci´ odsuwaç? Mam jedynie nadziej´, ˝e wolno mi b´dzie wziàç do siebie mojà starà matk´? Ty b´dziesz w dalszym ciàgu mia∏a u mnie swój skromny zarobek i pomo˝esz mojej matce w gospodarstwie. Masz – wcisnà∏ jej w d∏oƒ dwa franki. – Teraz przynieÊ nam kaw´. A potem biegnij pr´dko do sklepu pana Lenarda i zapytaj, czy moja matka nie mog∏aby zabraç si´ z nim z powrotem i kiedy? Jak ju˝ to za∏atwisz, pójdê do pani Blanchard i poproÊ jà, ˝eby dziÊ jeszcze do mnie przysz∏a. Susanne wytar∏a ∏zy rogiem fartucha i podzi´kowa∏a. – Gdybym tylko wiedzia∏a, gdzie podzia∏ si´ ten du˝y nó˝! – westchn´∏a na koniec. – Na pewno Julie gdzieÊ go prze∏o˝y∏a. Znajdzie si´ – odpar∏ ksiàdz i poszed∏ do siebie. Po Êniadaniu, które matka i syn zjedli pogrà˝eni w cichej rozmowie o swoich planach wspólnego mieszkania i gospodarowania, Susanne powróci∏a z wiadomoÊcià, ˝e pan Lenard zaprasza panià Montmoulin, b´dzie bowiem jecha∏ o ósmej, zaÊ pani Blanchard odwiedzi proboszcza mi´dzy dziesiàtà a jedenastà. – W takim razie nie mamy ani chwili do stracenia – powiedzia∏ ksiàdz i z kasetki ukrytej w biurku wy-

58


PROMIC_Spillmann

13/08/2012

16:36

Page 59

P R Z E S T ¢P S T W O

jà∏ jeden banknot. – Tutaj jest 500 franków dla ciebie. Nie wzbraniaj si´. Dobra madame Blanchard podarowa∏a mi je ze spadku, który dosta∏a kilka dni temu, drugie tyle zatrzymam dla siebie, na moje ksià˝ki. Nie, nie odmawiaj! Sp∏aç reszt´ d∏ugu, który na mnie zaciàgn´∏aÊ. Nie mam poj´cia, skàd pani Blanchard dowiedzia∏a si´ o naszych problemach finansowych… hm… chyba ma szósty zmys∏, którym wyczuwa wszelkà bied´, aby pomagaç w miar´ swoich mo˝liwoÊci. Ofiarowa∏a mi te pieniàdze z takim taktem, ˝e faktycznie by∏oby jej przykro, gdybym odmówi∏. – Dobra kobieta! Niech jej Bóg wynagrodzi! – odpar∏a pani Montmoulin. – Tak, powinniÊmy o to si´ modliç. Do widzenia, matko, wkrótce b´dziemy razem. Ch´tnie odprowadzi∏bym ci´ do pana Lenarda, ale wiesz, czego musz´ tu pilnowaç. Dzi´ki Bogu, pani Blanchard nied∏ugo przyjdzie i uwolni mnie od tego ci´˝aru, który od wczoraj wieczór le˝y mi na sercu. Do zobaczenia! Módl si´ za mnie – mówiàc to, uca∏owa∏ matk´. – Ty te˝ si´ za mnie módl, ja to robi´ codziennie, poprosz´ jeszcze o b∏ogos∏awieƒstwo! – Ukl´k∏a i w skupieniu prze˝egna∏a si´. Potem szybko wsta∏a, uÊmiechn´∏a si´, majàc wcià˝ wilgotne oczy, i wysz∏a za starà Susanne. W ma∏ej torebce nios∏a par´ sztuk bielizny syna, które wymaga∏y naprawy, zdà˝y∏a ju˝ bowiem o poranku przejrzeç jego garderob´. Z do∏u, z dziedziƒca, jeszcze raz pozdrowi∏a syna, który wyglàda∏ za nià przez okno. Jak˝e inaczej mia∏o wyglàdaç nast´pne ich spotkanie! CoÊ jakby cieƒ przeczucia spowija∏ mrokiem myÊli proboszcza.

59


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.