Gorzki dar fragment

Page 1

gorzki-dar.indd 129

12 szkoła przetrwania Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Szkoła przetrwania była ciekawym doświadczeniem. Zostałam zaproszona na nią przez pewną firmę ubezpieczeniową. Miała być dodatkiem do szkolenia. Zostaliśmy zakwaterowani w pięknym, małym hotelu w Kudowie Zdroju. Pierwszego dnia odbyła się część oficjalna połączona ze szkoleniem. Drugiego dnia rano zostaliśmy podzieleni na kilka zespołów i ruszyliśmy w Góry Stołowe. Pierwszy raz w życiu byłam w tym rejonie Polski, a miejscowe góry wydały mi się takie inne niż te, które dotąd znałam. Wspaniali ratownicy z GOPR-u zorganizowali dla nas różne konkurencje. W każdej z nich zespoły zdobywały punkty. Niektóre przeszkody były dziwne, ale żadna z nich nie wzbudziła we mnie przerażenia (co mnie samą zaskoczyło). Pierwszym wyzwaniem było pokonanie odległości dzielącej dwie góry. Należało w pozycji leżącej

129

2016-10-14 16:49:28


gorzki-dar.indd 130

przeciągnąć się na linie nad przepaścią. Rzecz jasna, byliśmy stosownie zabezpieczeni. W naszym zespole byłam jedyną kobietą, która odważyła się na sforsowanie tej przeszkody. Być może przerażająca przepaść, nad którą była zawieszona lina, paraliżowała inne kobiety. A skąd ta odwaga u mnie? Nie wiem. Przecież nigdy nie przechodziłam nawet przez płot. Drugie zadanie było równie interesujące. Odległość między górami nad głęboką przepaścią tym razem pokonywaliśmy stąpając po zawieszonej linie i trzymając się rękoma drugiej. Tak mi się to podobało, że kilkakrotnie wykonałam to zadanie, by w ten sposób zdobyć jak najwięcej punktów dla naszej drużyny. Następnie wchodziliśmy i schodziliśmy po pionowych zboczach gór, oczywiście w pełnej asekuracji. Ostatnim punktem szkoły przetrwania był zjazd na linie ze szczytu. Gdy dziś na to wszystko patrzę, myślę, że te wymagające konkurencje bardzo zbliżyły nas do siebie, w wielu przypadkach, mimo iż od dawna byliśmy brokerami, widzieliśmy się po raz pierwszy. Nie byłam specjalnie zaskoczona, gdy jedna z kobiet zaczęła opowiadać o swoim mężu chorym na SM. Tym razem to jej miałam pomóc, a nie choremu człowiekowi. Byłam świadoma, że ona też w tej całej sytuacji jest na swój sposób cierpiąca. Bardzo ubolewała nad faktem, że sama dźwiga cały ciężar utrzymania rodziny. Jej mąż, będąc w miarę aktyw-

130

2016-10-14 16:49:28


gorzki-dar.indd 131

nym człowiekiem, ale tylko społecznie, nie chciał podjąć pracy zarobkowej. Wtedy zrozumiałam jakimi egoistami potrafimy być my – chorzy. Nieraz wydaje się nam, że fakt postawienia nam feralnej diagnozy upoważnia nas do działania wyłącznie dla naszego dobra. Często pozwalamy sobie na to, by nie liczyć się z potrzebami rodziny.

✴✴✴ Ludzie potrzebni są mi do życia jak tlen. Na pewno nie byłabym szczęśliwa sama, bez dzieci, męża, rodziny, znajomych. Codzienne zmagania z różnymi problemami umożliwiają poznawanie innych, a przez to wpływają na mój własny rozwój. Lubię, gdy bliscy oraz nowi znajomi otwierają się przede mną i szczerze opowiadają o swoich doświadczeniach. Z każdej takiej rozmowy, z reguły, wynoszę dla siebie jakąś nową naukę. Nie znoszę kłamstwa, obłudy i zakłamania. Ludzi prezentujących takie zachowania staram się unikać. Szanuję najbardziej tych, u których dostrzegam tak zwaną mądrość życiową. Są to często na pozór prości ludzie, skromni i cisi.

131

2016-10-14 16:49:28


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.