Kurier UEK nr 3 (42), kwiecień-maj 2011

Page 18

NASZE PASJE

Z bratem Władkiem i trofeum taty – 12,5-kilogramowym sumem, w roku 1986

NASZE PASJE

a j s a p a h c i C ędkarstwie, ychodzi do głowy na myśl o w prz co , sze rw pie om ob os Zapewne wielu ryb przekraczająci o niesamowitych okazach ieś ow op , ch rza ka ęd o w to kawały e… enia oraz bajki o Złotej Rybc raż ob wy sze iel jśm na sze na cych „Wędkarstwo? Co za nuda!” – pomyśli sobie niejedna osoba, słysząc o tym hobby. Na forach internetowych, jak i w wypowiedziach różnych osób natknąć się można na negatywne opinie na

Siedzi wędkarz nad rzeką i widzi podpływającego do niego krokodyla: - Biorą? - Nie. - To zostaw tę wędkę i chodź się wykąpać!

temat wędkarstwa, typu: „Wędkarstwo to największa nuda na świecie – siedzisz i patrzysz na spławik – można zeza dostać”, „Wstawać rano? brr, to boli: nie dość, że zimno, to jeszcze te latające denerwujące stworki! Jak można lubić łowić!?”, „Czekać trzy godziny tylko po to, żeby zobaczyć małą rybkę na wędce? Bez sensu!”, „Przy łowieniu ryb musi być cisza, więc dla relaksu muzyki sobie nie posłuchasz”, itp. Absolutnie nie zgadzam się z tymi stwierdzeniami. Poniżej chciałbym podzielić się z Czytelnikami kilkoma refleksjami o swoim skromnym doświadczeniu w uprawianiu tego „cichego szaleństwa”. Pozwolę sobie zacząć od objaśnienia tego terminu. Zgodnie z definicją Wielkiej Encyklopedii PWN wędkarstwo to „łowienie ryb na wędkę za pomocą sprzętu ściśle określonego przepisami, odpowiadającego ustalonym zwyczajom i zgodnie z przyjętymi zasadami oraz metodami uwzględniającymi ochronę ryb”1. Ogólnie wyróżnić można dwa rodzaje wędkarstwa: popularne i sportowe. W wędkarstwie sportowym wystę-

1 Z ob. Wielka Encyklopedia PWN, red. J. Wojnowski, Tom 29, PWN, Warszawa 2005, s. 120

pują ponadto takie kategorie, jak: spławikowe, spinningowe, muchowe, podlodowe, morskie oraz rzutowe. Z punktu widzenia historii rozwoju wędkarstwo jako forma odpoczynku i zabawy (nie tylko jako sposób zdobywania pożywienia) było uprawiane w starożytnym Egipcie, Rzymie oraz Chinach. Z kolei w Europie pierwsze stowarzyszenie wędkarzy muchowych założono w roku 1884 w Wielkiej Brytanii. Złowienie dużej ryby to marzenie każdego wędkarza. Nie tylko marzenie – to także wyzwanie i sprawdzian wędkarskich umiejętności. A satysfakcja i splendor tym większe, im trudniej upolować dorodny okaz, który stał się obiektem naszych zabiegów. Wyholowanie rekordowo dużej ryby to naprawdę trudna sztuka – sukces poprzedzają liczne przygotowania. Liczy się umiejętność rozpoznania łowiska, dobór odpowiedniego sprzętu, dopasowanie zachęt i przynęt. Takich umiejętności nie nabywa się z dnia na dzień, chyba że jest nam dane skorzystać z porad wędkarskich mistrza. Osobiście lubię łowić ryby i przy tym zachwycać się przyrodą. Każda nowa wyprawa nad wodę jest tajemnicza i nigdy nie wiadomo, jakich przeżyć dane nam będzie zaznać. Dla mnie wędkowanie to czas odpoczynku, chwila refleksji, przemyślenia pewnych spraw, zatrzymania czasu, spotkania z naturą oraz wyciszenia się z daleka od zgiełku dużego miasta.

Trzykilogramowy „krokodyl” z Niemna (sierpień 2010)

34

www.uek.krakow.pl

Oprócz tego wędkowanie może być źródłem przyjemnego dreszczyku emocji w przypadku złowienia solidnego okazu ryby. Wędkować zacząłem we wczesnym dzieciństwie. Tę pasję zaszczepił we mnie mój tato Leon oraz wujek Andrzej. Pamiętam, ile wysiłku fizycznego kosztowało mnie utrzymanie wędziska, ile trudu zajmowało nałożenie na haczyk przynęty, np. tłustej dżdżownicy lub okazałej uwijającej się rosówki… Po zarzuceniu przynęty spokojne oczekiwanie na pierwsze drgnięcie spławika, nerwowe zacięcie i wyważanie okonia lub karasia próbującego ze wszystkich sił ukryć się w podwodnej roślinności… Kanał Augustowski, Czarna Hańcza, Marycha – urocze rzeczki położone w malowniczych lasach Grodzieńszczyzny na pograniczu polsko-litewsko-białoruskim, obfitujące w pasiaste okonie, czerwonookie płotki, drapieżne szczupaki, waleczne klenie, płochliwe jazie, pstrągi, a nawet lipienie… Wszystkie te ryby były przedmiotem i celem mojego zainteresowania jako początkującego wędkarza. Dopiero po jakimś czasie, w wieku około dwunastu lat, zainteresowałem się łowieniem drapieżnych szczupaków w mojej rodzinnej miejscowości położonej nad Niemnem – Druskiennikach – jednym z najsłynniejszych w historii przedwojennej Polski uzdrowisk, zresztą bardzo lubianym przez przyjaciela A. Mickiewicza poetę Jana Czeczota (gdzie został pochowany w 1874r.), marszałka J. Piłsudskiego. Zacząłem intensywnie zgłębiać również wiedzę teoretyczną w zakresie wędkarstwa oraz specyfiki połowu różnego rodzaju ryb, czytając dostępną literaturę fachową. Mój pierwszy solidny okaz to kilogramowy szczupak (55 cm długości), złowiony „na żywca” (na małą ukleję) w głębokiej zatoce przy ujściu wpadającej do Niemna druskiennickiej Rotniczanki. Było to w 1989 roku, kiedy miałem 11 lat. Od tamtego momentu złapałem „szczupakowego bakcyla”. Mój rekordowy (jak dotychczas!) szczupak został wyłowiony również na żywca późną jesienią 4 listopada 1991 roku. To był prawdziwy „krokodyl”, ważący 4 kg, o długości 85 cm! Walka z „potworem” trwała ok. 15 minut. Z biegiem czasu malało moje zainteresowanie pasywnym łowieniem za pomocą sprzętu

uzbrojonego w spławik i haczyk. Przyszła pora na spinning oraz łowienie na sztuczne przynęty typu błysk czy woblery. Technika łowienia na spinning jest aktywniejsza od łowienia na spławik i polega na nieustannym zarzucaniu przynęty w różne zakątki zbiornika, gdzie spodziewać się można podwodnego drapieżnika (okoń, szczupak). Wraz z postępem, który dotarł również nad Niemen, pojawiły się nowe sposoby łowienia boleni – niezwykle inteligentnych i płochliwych ryb. Był koniec sierpnia 2000 roku i przed wyjazdem do Krakowa na rozpoczęcie roku akademickiego wybrałem się wieczorem w swoje ulubione miejsce nad rzeką. Po kilku rzutach spinningiem zmieniłem położenie i za drugim rzutem poczułem mocne uderzenie w kilkucentymetrową blaszkę. Ryba strasznie mocno murowała do dna, a moja żyłka 0,20 była napięta do granic wytrzymałości. Po długim i zaciętym boju moim oczom ukazał się wspaniały boleń, Na prawym brzegu Niemna

który w końcu znalazł się na brzegu. To był mój rekordowy okaz i zarazem zdobywca pierwszego miejsca w rankingu czasopisma „Meškeriotojas” (tłum.: Wędkarz, odpowiednik polskich „Wiadomości Wędkarskich”). Ważył 5,2 kg (77 cm) – prawdziwy król boleni (na fot. obok). Największą i niezapomnianą przygodę przeżyłem jednak kilka lat temu, gdy w ciepły letni wieczór jak zwykle podziwiając uroki zachodzącego słońca nad Niemnem, nagle poczułem, że zaciąłem coś w rodzaju pnia, którego nie sposób ruszyć z miejsca, ale po jakimś czasie ten „pień” zaczął się powoli ruszać… Dopiero po kilku minutach zrozumiałem, że na drugim końcu spinningu znajduje się „coś”, co przekracza moje najśmielsze oczekiwania – potężny sum. Słońce już zaszło, mgła pojawiła się nad ciemną wodą spokojnego Niemna, co dodawało pewnego mistycyzmu temu miejscu. Chwilami, stojąc w wodzie i zmagając się z potężną rybą, myślałem, czy nie wciągnie mnie ona do rzeki. Nie poddawałem się – niestety, po dwugodzinnej walce żyłka nie wytrzymała napięcia i pękła. Na pamiątkę pozostało obolałe z napięcia ramię oraz powiewająca w powietrzu urwana żyłka. Zdawałem sobie sprawę, że z takim sprzętem nie mam szans z potworem, ale odczuwałem niezwykłą satysfakcję ze spotkania z królewskim okazem suma. Kilka miesięcy później wyłowiono w tym miejscu prawie 40-kilogramowego suma – oczywiście ten, z którym ja się zmagałem, był zdecydowanie większy. Na zakończenie chciałbym tylko wspomnieć o sposobach przyrządzania świeżo wyłowionych ryb. Godnymi polecenia wydają się odpowiednio przygotowane i uwędzone ryby (np. leszcze) czy szczupak faszerowany o niepowtarzalnym smaku.

Szczupak faszerowany po litewsku

Ostatnia moja refleksja – a może by tak zastanowić się nad wyprawą społeczności UEK nad brzegi Niemna? Na pewno znalazłoby się zajęcie nie tylko dla wędkarzy amatorów, czy myśliwych ale również miłośników leczniczych źródeł mineralnych, kąpieli borowinowych, atrakcji parku wodnego czy (od kwietnia br.) całorocznej trasy narciarskiej. Chętnie służę radą oraz czynną pomocą w zorganizowaniu tego rodzaju przedsięwzięcia turystycznego. Z wędkarskim pozdrowieniem dr Marek Szarucki Katedra Analiz Strategicznych

35


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.