Puscza Knyszyńska -szkice leśników

Page 1

$ Puszcza Knyszyńska – szkice leśników


$ Instytucje współfinansujące:

Nadleśnictwo Waliły, Nadleśnictwo Krynki, Nadleśnictwo Żednia,

Nadleśnictwo Supraśl, Nadleśnictwo Dojlidy, Nadleśnictwo Knyszyn

Nadleśnictwo Czarna Białostocka, Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej

copyright © by:

Fundacja Ekonomistów Środowiska i Zasobów Naturalnych

Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej

Białystok 2008

Wydawca:

Wydawnictwo Ekonomia i Środowisko Białystok, ul. Brukowa 28, tel. 085 7446096 fax 085 7460497

ISBN 978-83-88771-92-7

Fotografie:

Piotr Jucha, Sylwester Kowalczyk, Krzysztof Łaziuk, Agnieszka Radulska, Ewa Szczesiul, Piotr Szymczuk, Wojciech Szyszko, Hubert Tryzna, Nadleśnictwo Dojlidy, Nadleśnictwo Krynki, Nadleśnictwo Waliły, 4emultimediastudio

Redaktor:

Janina Demianowicz

Korektor:

Elżbieta Alicka

Skład:

Agencja Wydawniczo-Edytorska EkoPress Andrzej A. Poskrobko Białystok, ul. Brukowa 28, tel. 085 7421113 fax 085 742 1103

Druk i oprawa:

Drukarnia MKJ s.c. Białystok, ul. Zwycięstwa 3A, tel./fax 085 6525230


$ Spis treści Wprowadzenie

5

Krajobraz polodowcowy

9

(Marek Masłowski, Jolanta Ryś)

Historia, mity, legendy… (Waldemar P. Sieradzki)

Przyroda (Joanna Kurzawa)

Sosna (Krzysztof Łaziuk)

Żubr (Krzysztof Bozik)

U Pana Boga za piecem (Ewa Bozik)

Drogi i bezdroża (Luiza Antowska, Jolanta Ryś)

Edukacja przyrodniczo-leśna (Emilia Ostaszewska)

15 37 49 61 45 89 97


$

Puszcza Knyszyńska

<


$ Wprowadzenie


$

Puszcza Knyszyńska

P

uszcza Knyszyńska rozciąga się nad Białymstokiem jak wielki zielony parasol. Majestatyczna, tajemnicza chroni historię i tradycję wielokulturowego pogranicza. Jej różnorodność przyrodnicza to nieskończenie wielka, niepoliczalna fortuna zaklęta w przyrodzie. Las – brzmi swojsko i potocznie, a tyle znaczy; jest nieoceniony jako fabryka tlenu, stabilizator gruntów, zbiornik retencyjny, ostoja klimatu, a jednocześnie inspiracja poetów, muzyków i malarzy. W bezpośrednim kontakcie wywołuje odczucie poddania i pokory, a także bezpieczeństwa, nadziei i siły. W zmowie z grzmotami, błyskawicą i wiatrem jest zatrważający i piękny. Czyste, świeże, pachnące leśne powietrze, cisza, spokój, równowaga sprzyjają czynnej profilaktyce zdrowotnej, rekreacji i turystyce. O tym, jaka jest puszcza, można długo mówić, a jeszcze więcej pisać. W szkicach leśnicy podjęli próbę opisania kilku ważnych i charakterystycznych symboli, by przekazać czytelnikom klimat lasów knyszyńskich. Niezaprzeczalnym walorem puszczy, oprócz jej mieszkańców, są atrakcyjne pagórki, wzniesienia niczym z Bieszczad i w perspektywie pięknie przenikające się krajobrazy lasów, pól, łąk i dolin rzecznych. Pisząc o Puszczy Knyszyńskiej leśnicy nie mogli pominąć sosny – drzewa będącego ostoją lasu. To ją określa się: piękna, gonna, majestatyczna, cenna. Sosna supraska, inaczej zwana masztową, od wieków spełnia oczekiwania ludzi, którzy osiedlili się w kniei może w średniowieczu, a może wcześniej. Dziś odtwarza się ich historię, mity i legendy sięgające początków osadnictwa i próbuje się odpowiedzieć na pytanie, jak tubylcy pokonywali przeciwności losu, czym była dla nich wiara w Boga i siły natury oraz jak korzystali z leśnego dobrobytu? Jakie wsie zamieszkiwali? Jedną z nich jest Królowy Most. Wyjątkowa osada o starej architekturze, symbolach i tradycji charakterystycznej dla Puszczy Knyszyńskiej. Czy tu można żyć jak u Pana Boga za piecem? Tak – mówią mieszkańcy. Charakterystyczną dla puszczy różnorodność urozmaica wolnościowe stado żubrów knyszyńskich, które bytuje na rubieżach lasu i liczy obecnie około 60 osobników.

<


$

Szkice leśników

Puszczę Knyszyńską można odwiedzać przez cały rok. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Rekreacja i wypoczynek mogą odbywać się na niwie przyrodniczej: pieszo, rowerem, kajakiem, a w przyszłości kolejką wąskotorową. Zbieranie grzybów, jagód czy ziół to proste, zajmujące zajęcie, to przygoda. Leśnicy w Puszczy Knyszyńskiej wykonują swój zawód zgodnie z kunsztem, można by rzec, już od XVI wieku. W 1568 roku dla puszcz na Litwie wydano pierwszy dokument „Ustawa Leśniczym”. Dziś wykonując prace gos­ podarcze prowadzą również leśne zajęcia edukacyjne – takie nietypowe nauczanie w lesie o lesie, któremu towarzyszą naturalne, spontaniczne, żywiołowe przeżycia. Zapraszamy wszystkich na dłuższą i głębszą edukację przyrodniczo-leśną w Puszczy Knyszyńskiej. Joanna Kurzawa

<


$

Puszcza Knyszyńska

<


$ Krajobraz polodowcowy


$

Puszcza Knyszyńska

U

kształtowanie powierzchni Ziemi jest wynikiem wielu różnorodnych procesów geologicznych, do których zalicza się: ruchy tektoniczne, sedymentację, erozję, wietrzenie, zjawiska mrozowe oraz gromadzenie szczątków organicznych. Czynniki te stwarzają ramy rozwoju życia na Ziemi, tworząc uwarunkowania powstawania określonych typów gleb oraz wywierając wpływ na cechy regionalnych i miejscowych mikroklimatów. Charakter rzeźby terenu w znaczącym stopniu przesądza również o potencjalnych możliwościach działalności gospodarczej człowieka. Na formowanie warunków przyrodniczych i ekonomicznych decydujący wpływ mają szczególnie najmłodsze okresy geologiczne. Osobliwością Puszczy Knyszyńskiej jest malownicza, urozmaicona rzeźba terenu, przypominająca trochę rejony pojezierne. Obszar ten, wbrew pozorom, nie stanowi monotonnej, zielonej równiny. Znajdują się tu bowiem liczne wzgórza (zdaniem geomorfologów są to przede wszystkim kemy i ozy) oraz głębokie, ostro zarysowane doliny i kotliny ze stromymi zboczami. Z czego wynika takie bogactwo ukształtowania powierzchniowego? Dla obszaru puszczańskiego najistotniejszy był schyłek zlodowacenia środkowopolskiego. Krajobraz tych terenów powstał głównie na skutek oddziaływania wód wytapiającego się lodowca warciańskiego. Działo się to 180-160 tys. lat temu. To właśnie one pozostawiły po sobie wiele tworów, zbliżonych do pojezierzy. Większość wyniesień stanowi pozostałość depozytów żwirów, piasków i rumoszu w szczelinach oraz studniach lodowcowych. Między nimi pozostały warstwy glin moreny dennej. Wartko płynące wody z topniejącego lodowca ukształtowały doliny, a w miejscach brył martwego lodu powstały niecki wytopiskowe. Na rozległych obszarach wschodniej części Puszczy wody spływające z lodowca osadziły dużo piasków w postaci pól sandrowych. Po ustąpieniu wód lodowcowych rzeźba terenu w rejonie puszczańskim zmieniła się w stosunkowo niewielkim stopniu. W dolinach wolno płynących rzek oraz w miejscu zarastających jezior postępowało odkładanie się torfów. A zanim pola sandrowe porosły borami, wiatry na ich terenie uformowały niewysokie, piaszczyste wydmy. Warto wyjaśnić, że sandr to rozległy, bardzo płaski stożek napływowy zbudowany ze żwirów i piasków przez wodę wypływającą z lądolodu.

< 10


$

Szkice leśników

O atrakcyjności pejzażu obszaru Puszczy Knyszyńskiej decydują nie tylko lasy, ale również sfałdowanie terenu. Na Wysoczyźnie Białostockiej ukształtowanie powierzchni ziemi jest odmienne w stosunku do innych regionów naszego kraju objętych zlodowaceniem środkowopolskim. Odznacza się ono stosunkowo dobrym zachowaniem form polodowcowych takich jak: moreny, wzgórza i pagórki kemowe, ozy, sandry. Ten krajobraz przypomina Polskę Północną, która znalazła się w zasięgu zlodowacenia bałtyckiego, a zasadnicza różnica polega na braku jezior w omawianym rejonie. W krajobrazie Puszczy Knyszyńskiej najbardziej widoczne, ciekawe i malownicze jest wyniesienie na odcinku Gródek – Dolina Supraśli, ciągnące się do Czarnej Białostockiej, nazywane Wałem Świętojańskim. Jest bardzo masywne, a także wyróżnia się wysokością, podkreślaną przez otaczające go rozległe obniżenia wytopiskowe. Tworzy go pas wzniesień przebiegających lekko wygiętym łukiem na przestrzeni 50 kilometrów. Potencjalnie stanowi on najlepszy punkt widokowy. Można by stąd podziwiać panoramę niemal całej Puszczy, gdyby nie porastający grzbiet gęsty drzewostan. Kulminacja to Góra św. Jana – 214 m n.p.m. Jest ona położona około 1 km na północ od miejscowości Królowy Most. Najniżej położone miejsce w rejonie puszczańskim usytuowane jest niedaleko wsi Dąbrówki (2 km od Wasilkowa) i osiąga 119 m, licząc od poziomu morza. Wprawdzie nie jest to depresja, ale od najwyższego „szczytu” w tych okolicach dzieli je 95 m, a to dużo jak na obszar nizinny. Wał Świętojański przez długi czas opisywano jako morenę czołową. Jednak obecnie uznaje się go zazwyczaj za oz, a więc silnie wydłużoną pagórkowatą formę terenu w postaci długiego, zwykle krętego wału, powstałą przez akumulację materiału lodowcowo – rzecznego w szczelinie lądolodu, w tunelu lodowcowym lub pod lodem. Ponadto część badaczy prezentuje stanowisko, że Wzgórza Świętojańskie należy zaliczyć do kemów. Przez część Wzgórz Świętojańskich prowadzi niezwykle urokliwy, znakowany na czerwono pieszy szlak turystyczny. Jego atrakcję stanowią niepowtarzalne pejzaże, tereny leśne z bogactwem owoców runa, śródleśne strumienie, miejsca pamięci narodowej, a także znaczne deniwelacje terenu. Trasy opisywanych Wzgórz są przydatne do uprawiania kolarstwa górskiego. Właśnie tędy przebiegał jeden z odcinków kolarskiego Maratonu MTB, zorganizowanego w Supraślu w 2007 roku. Odznaczał się on znacz-

<

11


$

Puszcza Knyszyńska nym stopniem trudności, a jego pokonanie dostarczało uczestnikom wielu wrażeń. Wielbiciele nart nie muszą jechać w zatłoczone Karpaty czy Sudety. Strome stoki odnajdą się także w Puszczy Knyszyńskiej. Największe nachylenia zboczy przekraczają 30 stopni. Należy zachęcić miłośników emocjonujących szusów między drzewami, aby udali się w okolice Ogrodniczek, Kołodna, Królowego Mostu, Krzemiennego czy Zapieczek. Obszar Puszczy Knyszyńskiej wyróżnia się na tle podlaskich równin wyjątkowo „żywą” rzeźbą – mozaice form terenu towarzyszy bogata sieć hydrograficzna. Niezwykle pięknie prezentuje się krajobraz dolinny rzeki Supraśl wraz z dopływami. Główne rzeki tych okolic wykorzystały najniżej położone w terenie miejsca wytopiskowe. Wizytówką tego obszaru są setki źródlisk. Na terenie Puszczy Knyszyńskiej odnotowano ponad 430 punktowych wypływów wód podziemnych, co daje dużą średnią na Niżu Polski. Do pełni krajobrazu pojezierza brakuje jedynie naturalnych zbiorników wodnych. Większość jezior powstałych w wyniku działalności lodowca już zanikło i obecnie są torfowiskami lub zmeliorowanymi łąkami. Po zaprzestaniu działalności rolniczej w tych miejscach usytuowano zbiorniki retencyjne. Na skutek spiętrzeń naturalnych cieków tworzą się zasoby wodne stanowiące przyrodniczą i turystyczną perłę w krajobrazie puszczańskim. Urozmaicona rzeźba terenu oraz rzeka Supraśl wraz z dopływami stwarzają dobre warunki do rekreacji. Najpiękniejsze pejzaże znajdują się w Królowym Moście, Kołodnie, Borkach, Sofipolu, Piłatowszczyźnie i Józefowie. Przez te miejscowości i ich okolice biegną główne szlaki turystyczne.

< 12


$

Szkice leśników

<

13


$

Puszcza Knyszyńska

< 14


$ Historia, mity, legendy ...


$

Puszcza Knyszyńska

P

uszcza Knyszyńska to duży, liczący ponad 840 km2 kompleks leśny, który nigdy nie stanowił jednolitego obszaru etnograficznego i politycznego. Tereny te narodowościowo, językowo i kulturowo kształtowały się od średniowiecza do połowy XIX wieku. W średniowieczu obszar dzisiejszej puszczy zasiedlany był z trzech stron: ze wschodu – od Niemna, z zachodu – z Mazowsza i południa – od Bugu. Napływający w różnych okresach osadnicy wywodzili się spośród Słowian pochodzenia ruskiego i polskiego, Litwinów, Żydów, Niemców i Tatarów. Najliczniejszą grupę stanowili Słowianie. Wbrew temu jednak jak jeszcze do niedawna sądzono, że nie zamieszkiwali „od zawsze” środkowo – wschodniej Europy. Ekspansja tych ludów, gdzieś z okolic Prypeci, czy może z Naddniestrza, miała miejsce dopiero w V-VIII wieku. Były to społeczności pasterskie (stąd zapewne często powraca w mitologii Słowian kult bydła), bardzo związane z rocznym cyklem zjawisk przyrodniczych. W odróżnieniu od wielu plemion ówczesnej Europy, Słowianie nie wykształcili struktury hierarchii społecznej. Nie istniał podział na warstwy, nie rządzili też dynastyczni władcy. Demokratycznie podejmowane decyzje w ramach poszczególnych rodów przesądzały o postępowaniu zarówno w czasach pokoju, jak i wówczas, gdy dochodziło do walk. Jak wynika z opisów ówczesnych kronikarzy Nie znaleźć ludu, który by był zacniejszy i łagodniejszy obyczajem i gościnnością (XI w Adam z Bremy), ale jednocześnie Ibrahim Ibn Jakub w X wieku zauważał: Słowianie są to ludzie odważni i zaczepni. Gdyby nie było pośród nich rozdwojenia wskutek wielu rozgałęzień ich pokoleń i rozdrobnienia ich plemion, żaden lud na ziemi nie mógłby się potęgą z nimi mierzyć... Przybysze ze wschodu przynieśli ze sobą swój język, z którego do dziś wykształciło się i funkcjonuje czternaście mutacji. Najczęściej przyjmuje się, że zapisem pierwotnego słownictwa słowian jest język staro-cerkiewno-słowiański. Spisał go alfabetem zwanym głagolicą Święty Konstanty, czyli Cyryl, zaś jego brat Metody wprowadził ten język do liturgii chrześcijańskiej. To przesądziło o trudnej do przecenienia roli Cyryla i Metodego w rozwoju języka i kultury Słowian. Pierwotna religia naszych antenatów budzi wiele sprzeczności. Jedni powiadają, że głównie wywodziła się ze związków z przyrodą (czczono zjawiska przyrody), inni zaś twierdzą, że dominowały w niej cechy monoteizmu. Praw-

< 16


$

Szkice leśników

dopodobnie jednak z uwagi na tak znaczne rozproszenie, wierzenia Słowian były zróżnicowane. Stąd zapewne rację mają jedni i drudzy. U wszystkich plemion pojawia się główne bóstwo zwane Perunem (gromowładnym) lub Świętowitem oraz antytetyczny tajemniczy bożek podziemia i ciemności – Weles. Fascynujemy się mitologią Greków i Rzymian, podczas gdy nasza przeszłość, ta historycznie potwierdzona i ta zawarta w podaniach oraz legendach, nie jest wcale mniej ciekawa. Problem tylko w tym, że tak niewiele o niej wiadomo. Nie zdajemy sobie na przykład sprawy z tego, że dlatego nie witamy się przez próg, bo niegdyś składano tam prochy przodków, a tradycja zaduszek, śmigusa dyngusa, czy też zatykania wiechy na nowo wybudowanym domu – to reminiscencja dawnych słowiańskich zwyczajów. Dziewanna (Ziewanna) to jak głoszą przekazy Jana Długosza, starosłowiańska bogini lasów i łowów. Ta mieszkanka przepastnych borów i niezgłębionych, prastarych puszcz, szczególnie upodobała sobie ponoć tereny dzisiejszych Puszcz: Białowieskiej i Knyszyńskiej. Z myśliwskim rogiem i łukiem, w towarzystwie nieodłączonego białego jelenia, pojawiała się wszędzie, gdzie coś złego działo się jej ukochanym lasom lub zwierzętom tam żyjącym. Chroniła również i wspierała tych, którzy polując by wyżywić siebie i swoje rodziny, traktowali zwierzęta z należnym szacunkiem. Dziewanna, jak głosi mit, była córką Peruna, ogólnosłowiańskiego głównego bóstwa, władcy nieba i piorunów i jego małżonki Perperuny. Jej przyjściu na świat towarzyszyły podobno o tyle dziwne co zabawne okoliczności. Był to okres, gdy gromowładny Perun, nie wiedzieć czemu, utracił zainteresowanie łożnicą. Mijały lata, umykały wieki, a małżonka, mimo wysiłków, nie mogła nic na to poradzić. Pewnego razu zdarzyło się, że Perperuna przybrana w postać chłopki, przysiadła się do ogniska łowców w osadzie zagubionej gdzieś w kniejach Puszczy Knyszyńskiej. Najprawdopodobniej to wówczas usłyszała opowieść o niezwykłej zielonej nalewce, która jak powiadały miejscowe białogłowy „daje chłopom mocy, a babom wesele”. Perperuna wróciła do swego siedliska na wysokiej górze, porośniętej starymi dębami, z otrzymaną od młodego Czmutara kwaterką nalewki. Perun, który nie stronił od silnych trunków, chętnie skosztował owego pachnącego trochę melisą, trochę miodem, napitku. W dziewięć miesięcy po upojnej nocy, która potem nastąpiła (a była to najkrótsza noc w roku) przyszła na świat śliczna dziewczynka, którą nazwano Dziewanną. Dziewczynka od dziecka uwielbiała przebywać w lesie wśród zwierząt. Jej zainteresowanie przyrodą jedni łączyli z zielonym trunkiem, inni zaś

<

17


$

Puszcza Knyszyńska powiadali, że stało się to za przyczyną owego przystojnego Czmutara, który nie był obojętny Perperunie. Jak było naprawdę, nikt nie wie. Wiadomo natomiast, że Dziewanna upodobała sobie nasze lasy, a ów zielony trunek (według puszczańskich nalewka na Miodowniku melisowatym) do dziś spożywany jest przez miejscowych z racji swych wielorakich walorów.

Mieli Słowianie również swoją krainę dusz i ptaków, którą we wschodniej Słowiańszczyźnie nazwano Wyrajem (był Wyraj ptasi i podziemny). Wierzono, że dusze zmarłych ulatują jak ptaki do niebiańskiej ojczyzny. Potem zaś za pomocą bocianów wiosną i latem oraz kruków jesienią i zimą, powracają, by wstąpić do łon kobiet (czyżby to była forma reinkarnacji?). Stąd zapewne wzięły się opowieści, że bociany przynoszą dzieci. Słowianie czuli się składnikiem przyrody – zdawali sobie sprawę z ogromnego jej wpływu na życie człowieka. Nic zatem dziwnego, że świątyniami dla naszych przodków były prastare puszcze, a zwłaszcza święte gaje, na które wybierano zwykle świetliste dąbrowy lub drzewostany lipowe, rosnące na wzgórzach – charakteryzujących się, jak powiadano, pozytywną energią. W świętych gajach nigdy nie ścinano drzew. Ten respekt i szacunek do drzew pozostał zresztą u Słowian nawet po przyjęciu chrześcijaństwa. I nic w tym dziwnego, przecież od zawsze pełniły one w życiu ludzi szczególną rolę: karmiły, chroniły, ratowały zdrowie, a z czasem stały się najlepszym materiałem budowlanym. Wierzono również, że można pozbyć się choroby korzystając z niezwykłej energetycznej mocy niektórych z nich. Największym kultem obdarzano dęby i lipy, często przydając im rolę siedzib bóstw. Przypisywanie niezwykłych własności lasom i poszczególnym drzewom to nie tylko pokłosie zabobonów. Dziś, żyjąc w cywilizacji „prawego kciuka” wiemy, że najdoskonalsza emanacja życiodajnej przyrody, skomplikowany ekosystem leśny ma na człowieka niezaprzeczalnie korzystny wpływ. Wśród ludów o korzeniach słowiańskich wraz z przyjęciem chrześcijaństwa zaczęły się rozwijać struktury społeczne. Mijały wieki, pojawiała się nowa rzeczywistość, nastąpiły niewyobrażalne zmiany cywilizacyjne. Mimo to, a może właśnie dlatego, żyjąc tu na Podlasiu, ciesząc się ucieczką świata w szeroko rozumiany kosmos, nie należy jednak zapominać skąd przyszliśmy.

Mit o Dziewannie

< 18


$

Szkice leśników

*** Z początkiem XIII wieku na terenach dzisiejszej Puszczy Knyszyńskiej wystąpiła swego rodzaju pustka osadnicza, która była efektem długotrwałych, wyniszczających walk plemiennych. Ścierały się tu wpływy Jaćwingów, Prusów, Mazowszan oraz Rusinów i nieco później Litwinów i Krzyżaków. W 1254 roku książęta Polscy – mazowiecki Siemowit i halicko-wołyński – Daniel, zawarli w Raciążu układ z Krzyżakami, mocą którego Zakon zawarował sobie dwie trzecie terytorium Jaćwieży. Jaćwingowie siedziby swe mieli wprawdzie na terenie obecnej Suwalszczyzny, ale ich dzikie, wojownicze oddziały nie omijały również naszych terenów. Ten niepokorny naród, który nie potrafił stworzyć własnej państwowości, został wówczas w obliczu prawa poddany eksterminacji. Wspólnym wysiłkiem sygnatariuszy układu wysieczono większość z nich, część zabrano w jasyr, a tylko nieliczni schronili się u Litwinów i Rusinów. Chociaż inne zdanie ma Gerard Labuda, wybitny znawca średniowiecza, który twierdzi że w Jaćwieży żyło około pięćdziesiąt tysięcy ludzi, a na jej zgliszczach pozostało więcej niż się przyjmuje, bo ponad trzydzieści tysięcy. Niektórzy zapewne znaleźli schronienie i na naszych terenach. Nierzadko można spotkać przecież nazwiska, których źródło etymologia odnajduje w Jaćwieży. Na Rudakach szumią stare drzewa, wiekowe sosny i o wiele młodsze, choć bardziej agresywne grabowe podrosty. W dole niezmiennie od lat, pośród zarośniętych łozami łąk, leniwie toczy swe wody rzeka Świsłocz. Zda się, że przez wieki nic tu nie uległo zmianie, jakby czas przysnął gdzieś pod świeżą podmytą skarpą, uśmiechając się przez sen do przeszłości. Jednak czasami nocą, gdy od rzeki wieje wiatr, a po niebie wędruje złoty, jak carski rubel księżyc, wydaje się, że między pniami drzew skradają się jakieś cienie, słychać jakby szczęk broni i płacz dzieci. Potem nagle wszystko cichnie i znów do Rudak wraca senny spokój. Prawda to, czy tylko zwidy – nie wiadomo. Na wszelki jednak wypadek w takie wieczory lepiej to miejsce omijać. Może i ta przezorność jest uzasadniona, przecież tu, na styku różnych kultur i walczących o przeżycie prastarych plemion, wiele się działo. Mrok setek lat skrywa zapewne niejedną tajemnicę: ludzkie radości i smutki, wielkie tragedie oraz zapomniane zwycięstwa. Nadszedł pamiętny 1283 rok, prawie 30-letnia krucjata Krzyżaków przeciwko Jaćwingom dobiegała końca. Ci waleczni puszczańscy ludzie zostali prawie unicestwieni. Niektórzy rozproszeni po lasach, kryli się przed prześladowcami. Nad Świsłoczą, w osadzie warownej zamieszkałej przez kilka rodzin z rodu Rudych (zwanych Rudakami) zapadał cichy, wiosenny wieczór. Promyki zachodzącego słońca

<

19


$

Puszcza Knyszyńska topiły resztki śniegu, zasilając i tak już szeroko rozlane wody spokojnie zwykle płynącej rzeki. Potykając się, z wyraźnym trudem, zbliżała się do rudackiej osady grupa ludzi. Już z daleka widać było, że najwidoczniej szukali pomocy i trudno byłoby posądzić ich o wrogie zamiary. Byli to Jaćwingowie, dwóch rannych mężczyzn, trzy kobiety i kilkoro dzieci. Przyjęto ich jak gości, wszak stara, słowiańska tradycja nakazywała potrzebujących nakarmić, rany opatrzyć i dać schronienie. Zapadła piękna, księżycowa noc, przybysze odpoczywali w jednej z chat. W podwórcu powoli przygasały ogniska. Na wieży, przypominającej myśliwską ambonę, spokojnie drzemał, uśpiony wiosennym wietrzykiem, strażnik. Nikt nic nie zauważył, żaden pies nie zaszczekał, nie zarżał żaden koń, gdy do domostw jak nocne duchy, zbliżali się zbrojni. Zdumiewające, że Ci zakuci w zbroje Krzyżacy, bo oni to byli, potrafili się poruszać tak bezszelestnie. Bez wątpienia podążali śladami rannych Jaćwingów. Atak był błyskawiczny. Nie oszczędzono nikogo, nawet dzieci i kobiet. Wyrwani z pierwszego snu mieszkańcy Rudak nie zdążyli nawet sięgnąć po broń. Po godzinie było już po wszystkim. Napastnicy zniknęli za rzeką zabierając konie. W kałużach krwi, w chatach, w podwórcu, pozostały tylko trupy. Nikt ich nigdy nie pochował, tylko wilki i rosomaki przez dłuższy czas nie musiały szukać gdzie indziej pożywienia. Minęły lata, na miejscu dawnego grodziska rodu Rudaków wybudowano folwark, po którym również czas i ludzie zatarli ślad. Mało też kto pamięta o tragedii jaćwieskich plemion.

W owym okresie w rozległych podlaskich borach i lasach pojawiali się tylko myśliwi, pasterze i bartnicy. Śladami ich bytności są, pochodzące najprawdopodobniej z tych czasów, nazwy rzek, uroczysk i jezior. *** Ponowny rozwój osadnictwa między Biebrzą, a Narwią odnotowano w XV wieku po unormowaniu stosunków polsko – litewskich. W latach 1469-1476 potężne obszary lasów między Bugiem, a Niemnem podzielono dla ułatwienia administrowania na puszcze zarządzane przez poszczególne zamki i dwory reprezentujące panującego. W wyniku rozstrzygnięć unii lubelskiej (1569) znaczne obszary Podlasia przyłączono do Polski, a Puszcza w części, aż do 1795 roku (III rozbiór), pozostała w granicach Litwy. Znana nam Puszcza Knyszyńska jest swego rodzaju reasumpcją tych zróżnicowanych historycznie i własnościowo kompleksów leśnych. W początkach

Legenda z Rudak – Jaćwingowie

< 20


$

Szkice leśników

XVI wieku były to Puszcza Grodzieńska, Knyszyńska, Błudowska i Jałowiecka. Sprawy związane z administracją lasów na Litwie (tu Puszcza Grodzieńska) uporządkował Zygmunt August w dokumencie „Ustawa leśniczym” wydanym w 1568 roku w Knyszynie. W tym okresie, trudne do zarządzania, wielkie tereny Puszczy Grodzieńskiej, podzielono na mniejsze obszary administracyjne. Powstały Puszcze: Perestuńska, Przełomska, Nowodworska oraz Kuźnicka, Malawicka, Odelska i Kryńska. Cztery ostatnie z czasem połączono pod nazwą Puszczy Sokólskiej. Ówczesne Puszcze: Knyszyńska, Błudowska i Jałowiecka również przechodziły zmienne koleje własnościowe, kolonizacyjne i wylesieniowe. Szczególną rolę odegrała Królowa Bona, wykupując oraz przejmując zawłaszczone (co potwierdzały sądy) przez Radziwiłłów rozległe lasy i przyłączając je do dóbr królewskich. Z jej inicjatywy powstał w tym okresie ważny ośrodek miejski w Knyszynie, któremu w 1568 roku Zygmunt August nadał prawa miejskie. Wiosna roku 1537 nadeszła wyjątkowo wcześnie. Już w lutym lody na rzekach zaczęły pękać, a topniejący śnieg tworzył rwące potoki nawet tam, gdzie normalnie nigdy nie płynęła woda. Pełnomocnik króla Zygmunta I, namiestnik Aleksander Chodkiewicz, przybył do dworu w Goniądzu, by żelazną ręką kontynuować pomiarę włóczną. Sytuacja wydawała się mu o wiele prostsza, niż w ubiegłym roku, bowiem bezkompromisowe działania królowej Bony doprowadziły do odebrania Radziwiłłom dóbr rajgrodzko-goniądzkich, a pustka osiedleńcza bagiennej doliny Biebry sprzyjała scalaniu. Późnym wieczorem, gdzieś na początku marca, dotarł do dworu jeden z królewskich rewizorów; pochodzący z Mazowsza Michał Laskowski. Nie trzeba było zbytniej przenikliwości, by w jego rozbieganych oczach zobaczyć z trudem ukrywane przerażenie. Z chaotycznego sprawozdania udało się namiestnikowi ułożyć nieprawdopodobną historię. Otóż, pośród przyrzecznych bagien, nieopodal osady osoczników Budne, żyją przybrawszy postać potworów podobnych ni to do wielkich jaszczurek, ni to do gigantycznych węży, szatańskie pomioty. Opiekuje się nimi pięciu czmutarów, którym te gadziny są we wszystkim powolne. Nie dalej jak trzy dni temu, rozszarpały na strzępy dziesięciu osoczników, gdy ci nieopatrznie zbliżyli się do ich gniazda. Chodkiewicz nie należał, ani do łatwowiernych, ani tym bardziej do strachliwych, a każdy sprzeciw karał gardłem. Stąd opowieść rewizora nie tyle go wystraszyła, co nie na żarty rozwścieczyła. Wczesnym rankiem następnego dnia, zabrawszy ze sobą oddział zaufanych Tatarów, wyruszył do osady osoczników. Dziś Biebrza

21

<


$

Puszcza Knyszyńska Po forsownym marszu, późnym popołudniem, stanęli w Budnem. Okazało się jednak, że ani obietnica sowitej nagrody, ani równie sowite baty, nie były w stanie zmusić nikogo z miejscowych, by poprowadził tatarski oddział na bagna. Gdzieś pod wieczór zgłosił się garbaty smolarz, który mówiąc, iż z tymi „gadzinami” ma osobiste porachunki, zgodził się być przewodnikiem. Spokojny o wynik wyprawy namiestnik, wysławszy oddział, zasnął zdrożony w miejscowej gospodzie w towarzystwie dzbana miodu. O świcie obudziły go krzyki. Na podwórcu, z trudem trzymając się na nogach, stało trzech Tatarów i przewodnik. Czy bardziej przerażający był widok ich pokrwawionych ciał, czy też obłęd w oczach, trudno powiedzieć. W każdym razie z bełkotliwych, urywanych zdań smolarza wynikało, że gdy dotarli do chaty czmutarów, ci jakby na nich czekali. Starcie było przerażające. Ryczące potwory, ponaglane przez swych opiekunów rozdzierały na strzępy łuczników. Piekło trwało całą noc. Tylko zawdzięczając nieprawdopodobnej odwadze Tatarów, wybito wszystkie gadziny i ich opiekunów. Z całego oddziału pozostali tylko oni. Następnego dnia, gdy Chodkiewicz wraz z przyboczną świtą wyruszył w powrotną drogę, trzej Tatarzy i przewodnik nie żyli. Jedni powiadali, że od ran, inni, że to namiestnik nie chciał pozostawić świadków. Lubił podobno wszystko doprowadzać do końca. Być może, ale tym razem niezupełnie mu się to udało. Bowiem, jak głosi przekaz, najmłodszy z braci czmutarów, choć ranny, zdołał w zamęcie walki schować do skórzanej torby dwa jaja swoich „sobaczek”, jak pieszczotliwie nazywał potworne gadziny i wymknął się przez bagna. Uciekał w stronę nieprzebytej Puszczy Knyszyńskiej. Z trudem przedzierając się przez nietknięte ludzką stopą lasy, myślał tylko o jednym. „Umknąć prześladowcom i ochronić zamknięte w skorupach życie”. Piątego dnia pod wieczór przeprawił się po pękających lodach przez jakąś rzekę i dotarł do niewielkiej doliny, którą płynął obudzony wiosennymi promieniami słońca, strumyk. Czuł, że opuszczają go siły. W bagiennym oparzelisku z trudem wygrzebał dwa doły. Z pietyzmem umieścił w nich jaja, nad którymi szybko zamknęła się czarna maź. Dźwignął na wpół żywe ciało i jakimś nadludzkim wysiłkiem powlókł się w kierunku, gdzie jak mu się wydawało, słyszał odgłosy wsi. Było już zupełnie ciemno, gdy opadły go wiejskie psy. Mężczyźni, którzy wybiegli z chałupy, z trudem odpędzili zajadłe kundle. Umierającego z ran i z wycieńczenia przybysza wnieśli do izby. – Gdzie ja jestem? – wyszeptał gardłowym głosem – Toż u nas, Panie, u Nawinek – usłyszał, a może już nie usłyszał. Za chwilę bowiem oddał ostatnie tchnienie. Rano pochowali go na skraju lasu. Tak jak przybył znikąd, tak i szybko o nim zapomniano.

Nowinki – dziś Ozierany Małe

< 22


$

Szkice leśników

Pozostała tylko legenda. No właśnie, czy aby na pewno tylko legenda?Jak to bowiem często bywa, życie dopisuje dalszy ciąg tego, o czym powiadają, że tego wcale nie było. Minęły wieki. Pod koniec XX stulecia, w niewielkiej, malowniczej dolince, nieopodal wymierającej wioski Ozierany Małe, przegrodzono rzeczkę bez nazwy. I tak powstał zupełnie niemały zalew. Wpuszczono różnorakie ryby, przygotowano kąpielisko. Zaroiło się od wodnych ptaków. Gdzieś, pod koniec 2003 roku pojawiły się pierwsze nieśmiałe plotki. Ktoś coś widział w ozierańskim zalewie, kogoś przestraszył ryk, czy też dziwny skowyt. Z czasem niektórzy wędkarze zaczęli przebąkiwać o dużej, dziwnej rybie, pokazującej się w mgliste wieczory i ranki przy trzcinowym kożuchu. Kilku wspomniało nawet pół żartem, że może to jakiś potwór? Tylko nieliczni przypomnieli sobie starą opowieść o jajach potworów z biebrzańskich bagien, schowanych gdzieś koło Ozieran. Czy to możliwe, że przetrwały tyle lat i dopiero teraz, w sprzyjających warunkach, w wodzie, wylęgły się z nich prehistoryczne potwory? Tego nikt do końca nie wie, ale jak powiadają miejscowi, wieczorem, gdy mgły spowijają dolinę lepiej trzymać się od zalewu z daleka.

*** Ciemną kartę w historii Podlasia i przyległych terenów litewskich zapisał wiek XVII. Ogromne straty ludności i dóbr materialnych spowodowały liczne wojny. Niektórzy historycy szacują, że w niektórych okolicach liczba mieszkańców zmniejszyła się o ponad połowę. Największe straty odnotowano w regionie Krynek. W tak powstałą „lukę” osadniczą wpisała się koncepcja Jana III Sobieskiego, by zaległy żołd dowódcom i żołnierzom tatarskim spłacić ziemią w wyludnionych wsiach. W efekcie w 1679 roku decyzją króla, rotmistrzom tatarskim i ich podkomendnym nadano najbardziej opustoszałe wsie Ekonomii – Kruszyniany, Łosiniany, Białogorce, Bohoniki, Malawicze, Drahle i Podlipki. Wprawdzie początki osadnictwa tatarskiego w Polsce datuje się na przełom XV i XVI wieku, kiedy to pierwsze rodziny przybyszów z Azji osiedliły się koło Grodna i Tykocina, to jednak dopiero te nadania przesądziły o powstaniu „polskiego tatarstanu”. Nowi osadnicy wykarczowali opuszczone i zarośnięte pola, pobudowali domostwa i świątynie. Odtąd ziemia ta stała się ich nową ojczyzną. W roku 1683 tatarska chorągiew z Kruszynian (60 koni) pod wodzą Samuela Murzy Krzeczkowskiego wzięła udział w walkach pod Wiedniem Legenda z Ozieran – Potwór Łoboda

23

<


$

Puszcza Knyszyńska i pod Parkanami. Jak głosi legenda, w bitwie pod Parkanami kruszyniański rotmistrz Samuel Murza Krzeczkowski uratował życie królowi. Ten zaś wdzięczny swemu wybawcy podobno w 1688 roku dwukrotnie, podczas sejmu grodzieńskiego, odwiedził Kruszyniany. Był rok Pański 1688. Wiosenne promienie słońca roztopiły już zimowe lody, nadmiary wód spłynęły wartkimi strumieniami, reszta zaś nasyciła spragnioną ziemię. Pierwsi siewcy wyszli na wykarczowane i przysposobione do roli pola, by czym prędzej rzucić ziarno. Pomni byli bowiem przekazywanej z dziada pradziada prawdy, iż „kto sieje w błoto, ten zbiera złoto”. Było późne, sobotnie popołudnie, gdy do dworu pułkownika Samuela Murzy Krzeczkowskiego dotarli zdrożeni posłańcy z tatarskiej, przybocznej chorągwi miłościwie panującego Jana III. Stawiwszy się przed oblicze gospodarza, pośród głębokich pokłonów pierścień herbowy okazali. A gdy im mówić dozwolono, królewskie posłanie czym prędzej wyjawili. Oto Jego Królewska Mość, Jan III Sobieski, w drodze na sejm grodzieński zamierza uczynić honor swemu słudze, komendantowi chorągwi tatarskiej, pułkownikowi Krzeczkowskiemu i stanąć za dwie niedziele obozem w Kruszynianach. Dobre wieści rozchodzą się szybko. Nazajutrz we dworze Krzeczkowskiego pojawili się z gratulacjami i ofertą pomocy komendanci sąsiednich chorągwi z Podlipek i okolic Sokółki. Przede wszystkim przywiodła ich jednak cicha nadzieja, iż część splendoru z królewskiej wizyty spadnie również na nich. Przecież wiedzieli, że monarcha od czasu, gdy Krzeczkowski ze swoją chorągwią w bitwie pod Parkanami uratował nie tylko zagrożone Turkami lewe skrzydło polskiej armii, ale i samego władcę, ze szczególną atencją odnosił się do Tatarów. Wizyta królewska była wielkim zaszczytem, czymś tak nadzwyczajnym, że do przygotowań przystąpiono natychmiast. Sposobiono dwór, warzono jadło i przygotowywano podarki. Wiedząc zaś, że Jan III przepadał za polowaniem, wspólnie z królewskim kryńskim leśniczym, gotowili wielkie łowy. Osocznicy ze wsi Nietupa, Sukowicze i Knyszewicze w liczbie 51 osób, nadzorowani przez dziesiętnika Marka Kurulkiewicza, wraz z 16 strzelcami ze wsi Ozierany, tropili i spędzali do mateczników wszelakiego zwierza. Wkrótce drogi w okolicach Tykocina obeschły wystarczająco, by królewskie tabory przedarły się bezdrożami Puszczy Knyszyńskiej i stanęły w Kruszynianach. Rozbito namioty, a monarcha ciepło przyjąwszy powitanie gospodarza, zasiadł z dworzanami i miejscową szlachtą tatarską do suto zastawionych stołów. Król żywo interesował się życiem Tatarów w ich nowej ojczyźnie. A oni patrzyli na władcę z podziwem graniczącym z uwielbieniem, gdy ten wspominając chocimskie i wiedeńskie wiktorie, zwracał się do nich po imieniu. Nie biesiadowano jednak zbyt długo, bowiem zdrożony gość przyjął zaproszenie na poranne polowanie i wcześnie udał się na spoczynek. Jan III Sobieski znany był z krótkiego snu, nie dzi-

< 24


$

Szkice leśników

wiło więc nikogo, że wraz z jutrzenką był już na nogach, ponaglając do wyruszenia w knieje. Odtrąbiono wsiadanego i kawalkada myśliwych, osoczników oraz strzelców z furmankami ruszyła na łowy. Wraz z wędrującym ku zachodowi słońcem zapełniały się wozy. Oddzielnie ładowano zwierza płowego i czarnego, na końcu zaś wieziono leśną drobiznę. Król był niezwykle radosny, czując się bezpiecznie wśród oddanych mu na śmierć i życie Tatarów, zapamiętale tropił i ubijał co większe byki i odyńce. Trzeciego dnia, pod koniec polowania, nieopodal wypełnionej po brzegi o tej porze roku rzeki Świsłocz, wytropiono niezmiernie rzadkiego na tych terenach rosomaka. Ruszyła obława, na czele z królem dosiadającym pięknego srokatego ogiera, podarowanego mu wczoraj przez komendantów tatarskich chorągwi. Osławianego złymi legendami, niesłusznie zresztą znienawidzonego przez ludzi lasu, rosomaka – mrocznego księcia puszcz, dopadli u podnóża góry zwanej Łuszczową (nieopodal wsi Ozierany Wielkie). Tu monarcha zadał mu śmiertelny cios. Dzień zmierzał ku zachodowi, gdy po skromnym myśliwskim posiłku obrócili konie napowrót w kierunku Kruszynian. Czy to jednak z racji niebagatelnej tuszy jeźdźca, do której wierzchowiec zapewne nie zdążył jeszcze przywyknąć, czy też za przyczyną chwili nieuwagi, królewski koń nagle potknął się na zalegających zbocze kamieniach i runął na głowę, zrzucając jeźdźca. Przerażeni Tatarzy pierwsi doskoczyli do leżącego. Ten jednak, o dziwo bez najmniejszego szwanku podniósł się szybciej niż jego wierzchowiec i z nieco kwaśnym uśmiechem (lubił uchodzić za dobrego jeźdźca) rzucił jakby mimochodem do Krzeczkowskiego: – Hej, hej, pułkowniku, nie potoś mnie chyba od Turczyna ratował, bym się teraz u ciebie ubił? – widząc zaś, że ów nie jest w stanie wykrztusić słowa, dodał łagodniej: – Wracając z Grodna zapolujemy jeszcze raz. Tylko tym razem trzymaj acan ziemię daleko od mojego brzucha. Następnego dnia, nim zwinięto tabory, gospodarz poprosił dostojnego gościa, by starym zwyczajem zapożyczonym przez Tatarów z tradycji litewskich, zechciał posadzić na pamiątkę pobytu i zarazem okresu zasiadania na polskim tronie, 12 lipowych drzew. Wyrośnięte sadzonki przywieziono aż z Białowieskiej Puszczy. Wybrano lipę, nie tylko jako jedno z najszlachetniejszych polskich drzew, ale dlatego również, że zgodnie z zaleceniami leśniczych Jego Królewskiej Mości właśnie ten gatunek, nielegalnie wytrzebiony, należało Puszczy przywrócić. Słońce stało już wysoko nad głowami, gdy królewskie tabory ruszyły do Grodna. Słowa Jan III Sobieski dotrzymał i w powrotnej drodze ponownie stanął na popas w Kruszynianach. Czy jednak polowano wówczas – legenda milczy.

Legenda z Kruszynian – Jan III Sobieski w Kruszynianach

25

<


$

Puszcza Knyszyńska

*** Nowe straty w ludności spowodowały przetaczające się przez tę część Podlasia fale wojsk szwedzkich, rosyjskich, saskich i polskich (1700-1721) oraz kto wie, czy nie groźniejsze zarazy wyniszczające całe wsie. Dopiero druga połowa XVIII wieku przyniosła znaczne ożywienie gospodarcze. Szczególną rolę odegrał tu podskarbi litewski Antoni Tyzenhaus, który rozbudowywał infrastrukturę, tworzył nowe organy administracji gospodarczej i podejmował szeroko zakrojoną działalność na rzecz ograniczenia przywilejów związanych z tak zwanymi wchodami do puszcz królewskich. Istotny wkład w rozwój regionu wnieśli Żydzi, którzy zostali sprowadzeni w początku XVI wieku przez właścicieli okolicznych majątków, by zaktywizować handel i rzemiosło. Najstarszy dokument potwierdzający istnienie gminy żydowskiej w Polsce pochodzi z 1085 roku, natomiast najstarszy zachowany żydowski nagrobek datuje się na rok 1203. Przekazy historyczne informują, że pierwsza fala uciekinierów żydowskich z Niemiec miała miejsce w 1096 roku. Krwawe prześladowania starozakonnych nasiliły się na Zachodzie w wieku XII i XIII, przybierając w XIV wieku charakter masowy. Główną przyczyną tej sytuacji było obwinianie Żydów o epidemię czarnej febry. W Polsce przyjmowani byli przez panujących bardzo chętnie. Obdarzano ich licznymi przywilejami, ponieważ dzięki wiedzy i praktycznym umiejętnościom wspomagali realizacje planów budowy i rozbudowy miast. I widział Izrael, jak ciągle powtarzają się w drodze jego cierpienia, jak mnożą się zakazy, wzmagają prześladowania, jak wielka staje się niewola, jak z powodu panującego zła nieszczęście goni nieszczęście, jak mnożą się akty wypędzania. I nie mógł już dłużej wytrzymać z powodu tych, którzy go nienawidzili. Wyszedł wiec na drogę, patrzył i pytał o ścieżki tego świata, która jest słuszna, którą powinien pójść, aby znaleźć wreszcie spokój. Wtedy z nieba spadła kartka: Idźcie do Polski! Poszli więc do Polski i ofiarowali królowi całą górę złota, a król przyjął ich z wielkimi honorami. Bóg ulitował się nad nimi i pozwolił im zaznać łaski od króla i książąt. (...) Istnieje również przesłanka ku temu, że Izrael zamieszkiwał w polskim kraju od pradawnych czasów i rozkwitał tam w uczoności i prawie. Gdy przybyli bowiem z królestwa Franków, znaleźli w Polsce las, którego drzewa były pokryte napisami, a na każdym drzewie był traktat z Talmudu. To las kawęczyński, który ciągnie się od Lublina. Są też tacy, którzy wierzą, że również nazwa kraju pochodzi ze świętego źródła, z języka Izraela. Gdy Izrael bowiem tam dotarł, powiedział: „po-lin”, co oznacza: „tu przenocuj”. I mieli na myśli, tu chcemy przenocować, zanim Bóg znowu pozwoli zebrać się rozproszonemu ludowi Izraela.

< 26


$

Szkice leśników

I szli bezdomni by znaleźć dom. Szli przez Małopolskę, Wielkopolskę, przez Śląsk i Mazowsze. W wielu miejscach zatrzymywali się, wielu z nich jak młode sadzonki podarowane korzeniami ziemi, wrastało na długie wieki w swej nowej ojczyźnie. Liczni spośród nich doszli do Białegostoku, niektórzy poszli dalej odnajdując swą przyszłość na ziemi grodzieńskiej. Tu pośród puszcz porastających okoliczne wzgórza, uwierzyli, iż znaleźli swe miejsce na ziemi. Tu rozpalili ogniska domowe w przekonaniu, iż sam Bóg wyznaczył im drogę i jej kres. Tak opowiadali nasi dziadkowie.

Żydzi skupiali się w gminach, które autonomicznie regulowały swoje problemy prawne, religijne, ekonomiczne i obyczajowe. Mijały lata i mimo różnych kolei losu okazało się, że w 1939 roku tereny naszego kraju zamieszkiwało ponad 3 500 000 Żydów. Stanowiło to około 10% ogółu ludności i ponad 30% mieszkańców miast i miasteczek. Dosyć dużym, choć relatywnie późno powstałym skupiskiem tych imigrantów była stolica regionu – Białystok; nieco wcześniej ważną rolę odgrywał również Tykocin. Pierwsze wiadomości o osadnictwie żydowskim w Białymstoku pochodzą z lat 1658-1661. Z późniejszych przekazów wynika, że w 1692 roku istniał tu przykahałek, czyli coś w rodzaju filii gminy tykocińskiej. Liczba przedstawicieli tej nacji zaczęła rosnąć w drugiej połowie XIX wieku wraz z szybkim rozwojem miasta. W 1913 roku liczyli oni już 60 tysięcy, co stanowiło ponad 70% wszystkich mieszkańców. W okresie międzywojennym Żydzi masowo emigrowali do Palestyny i Ameryki. Najtragiczniejszy rozdział w życiu tego narodu rozegrał się w czasie II Wojny Światowej. Dziś w Puszczy Knyszyńskiej ślady kultury żydowskiej odnajdujemy wśród ruin dawnych bożnic, pośród popadających w zapomnienie na zarośniętych kirkutach macew i w ludzkich wspomnieniach. *** W efekcie III rozbioru Polski tereny współczesnej Puszczy Knyszyńskiej znalazły się w zaborze pruskim – by z początkiem XIX wieku w wyniku traktatu pokojowego w Tylży znaleźć się w granicach Cesarstwa Rosyjskiego. W owym okresie ruchy osiedleńcze na tyle się ustabilizowały, że nie zagrażały obszarom leśnym. Na podstawie żydowskiej legendy

27

<


$

Puszcza Knyszyńska Okres I wojny światowej tereny Puszczy odczuły bardzo boleśnie. Najpierw przemarsze wojsk i towarzyszące im pożary, budowle wojskowe, a później intensywna eksploatacja drzewostanów przez Niemców. Według Reindla w okresie 9-letniej okupacji wycięto, nie odnawiając, ponad 10 000 ha lasów. Po odzyskaniu niepodległości jedynymi zmianami osadniczymi na tym terenie był rozwój osad związanych z przemysłem leśno-drzewnym i parcelacja części folwarków. Przede wszystkim jednak uporządkowano gospodarkę leśną. Przystąpiono między innymi do systematycznych zalesień, co było tym bardziej ważne, że kontynuowana była intensywna eksploatacja Puszczy. Początek XX wieku w większości prawosławnych wiosek zagubionych pośród leśnych ostępów był niezwykle trudny dla tradycyjnej kultury ludowej. Dobrowolne i wymuszone przez liczne deportacje w 1915 roku wędrówki ludzi, którzy niejednokrotnie całe życie spędzili w Puszczy, były dla wiejskich środowisk z jednej strony przeżyciem traumatycznym, z drugiej zaś burzyły ich tradycyjne widzenie świata. Nie tylko nie mieli poczucia przynależności narodowej, ale często odczuwali dyskryminacje wyznaniowe. Pilnie poszukiwano nowych autorytetów, nowego impulsu wiary. W tych warunkach, gdy w Kościele prawosławnym często brakowało duchownych, pojawiło się liczne grono samozwańczych Mesjaszy, cudotwórców, a nawet fałszywych carów Mikołajów. Jedną z takich dziwnych i tajemniczych osób był niepiśmienny chłop z Grzybowszczyzny koło Krynek – Eliasz Klimowicz. Jeszcze przed wojną zaczął wznosić we wsi cerkiew, którą ukończył po wyzwoleniu. Nikt nie wiedział do końca skąd wziął pieniądze. Kult Klimowicza, uznanego przez wyznawców za wcielenie Ili – zmartwychwstałego biblijnego proroka, szybko się rozprzestrzenił. Realizując swoje wizje, Ilja, w zbudowanej „przez wiernych” w środku lasu osadzie zwanej Wierszalinem – ustanowił nową stolicę świata, do której, jak mawiał, nawet szatan nie ma dostępu i tylko ta miejscowość miała przetrwać nadchodzący koniec świata. Wyszli na skraj lasu. Było stąd widać całą Grzybowszczyznę, a dalej za wsią, za ogrodami – cerkiew w kępie drzew... – Zbudujemy tu wielkie miasto. Nazwiemy je Wierszalin. Będzie stolicą świata... Przychodzić tu będą pątnicy z całego świata pokłonić się naszym cudom.

Według Włodzimierza Pawluczuka – Wierszalin

< 28


$

Szkice leśników

Z czasem Ilia, który zmarł w 1939 roku wywieziony przez sowietów, stał się w Puszczy Knyszyńskiej symbolem ludowej, prostej i trochę naiwnej religijności. *** Okres II wojny światowej to początkowo okupacja radziecka, podczas której ponownie zdewastowano lasy, a potem w latach 1941-1944, niemiecka. Ci jednak prowadzili oszczędną i bardziej racjonalną gospodarkę, zmierzali bowiem do utworzenia olbrzymiego zwartego kompleksu leśnego od Białowieży, aż po Augustów. Po zakończeniu działań wojennych na mocy dekretów o nacjonalizacji i reformie rolnej upaństwowiono większość lasów prywatnych. Tym samym nastąpiło polityczne i własnościowe ujednolicenie potężnego kompleksu puszczańskiego, który początkowo nazywano Puszczą Knyszyńsko – Białostocką, by ostatecznie poprzestać na nazwie Puszcza Knyszyńska. Ludzie wiedzieli od zawsze – jest dobro i jest zło. Bo jak mogłoby być inaczej? Nie można wszak zatracić miary między sprawiedliwymi i bezbożnymi – powiadali. Wraz z chrześcijańską wiarą zakradło się na słowiańskie ziemie wszelakie „czartowskie nasienie”, któremu ta wiara oparta na miłości i życzliwości była nad wyraz nie w smak. Nie były to jednak nasze rodzime diabły. Pojawił się hiszpański Asmodeusz, niemiecki Mefistofeles oraz francuski Belfegor. Jakże jednak można było budować państwowość, cieszyć się „odkupionym” życiem, gdy po naszych ziemiach buszowały mroczne i nienawistne czarty z importu. I tak w ludowej legendzie zaczął pojawiać się odmienny, sielski obraz diabła. Miał on nasze ludzkie przywary. Był złośliwy, kłótliwy, lubił się bawić czyimś kosztem, a szczególnie rad był z cudzych kłopotów. Generalnie to jednak nikomu specjalnej krzywdy nie czynił. Co prawda nierzadko krowom mleko potrafił odjąć, bywało również, że dziewke zepsuł, czy też pijanego chłopa po bezdrożach pozwodził. Bywało również, że ostro popiwszy sobie bimberku i przybrawszy ludzką postać (ogon starannie schowawszy w spodniach, a rogi przykrywszy czapą) nie jedną wiejską zabawę, czy wesele rozpędził. Opowiadają jednak po podlaskich wsiach w zimowe wieczory, że gdy ktoś obcy zechce wystąpić przeciwko miejscowym, to lokalny diabeł stanie razem z nimi w jednym szeregu. Taki z niego potrafi być patriota! Różnie nazywano diabły w polskich ziemiach, najczęściej ich imiona związane były z miejscami, w których wg legend miały swe legowiska. I tak pojawił się borowy, rokita, wierzbicki, łoziciński i wiele innych. Co ciekawe w zależności od regionu różne nazwy pojawiały się w ludowych przekazach.

<

29


$

Puszcza Knyszyńska Na Podlasiu, w przepastych puszczach i wioskach w nich zagubionych, jak miejscowi powiadają, wodzili na pokuszenie: Gmyr, Werbowy, Łozowy, Hrehor i Kuwas. Czterech pierwszych osiedliło się ponoć w Puszczy Białowieskiej, gdzie pośród bagien, w starych wierzbach, lipach i dębach umościli sobie siedziby. Kuwas jednak upodobał sobie dawną Puszczę Sokólską (dziś wschodnia część Puszczy Knyszyńskiej i pozostałość po Puszczy Kryneckiej). Był on tu, w jego mniemaniu – panem i carem. A że nie należał do pracowitych (szeptano nawet w piekle, że leń był z niego śmierdzący) to i chłopom zbytnio nie zalazł za skórę. Zdarzyło się jednego razu, a było to podobno gdzieś w XV wieku, ze zabawił zbyt długo, chyba z 50 lat, na sabacie czarownic w amadeckich bagnach (dziś jest to Białoruski Dziki Nikor)i gdy wreszcie wrócił na swoje wzgórze nieopodal osady Ozierany, przeraził się. Po dawnej Kryneckiej Puszczy nie było śladu. Tam gdzie niegdyś szumiały piękne sosny i wiekowe dęby, były pola uprawne, a przy drogach wyrosły nowe osady. Rozeźlił się czart nie na żarty i dalej dokuczać ludziom. Nic im nie oszczędził: deszcze w żniwa, trzaskające mrozy zimą, plagi oraz choroby na ludzi i na domową gadzinę zsyłał rok po roku. Nie pomogło. Ludzie ciężko pracowali, gorąco się modlili, pokornie znosili wszelakie trudy, ale nie ustąpili. Poddał się w końcu Kuwas, podkulił pod siebie wyleniały ogon i powędrował w świat, gdzie go czartowskie oczy poniosły. Minęły lata, pod koniec XX wieku nastał na kryneckich dobrach leśny władyka Mieczysław. A że ciasno było mu w lasach, które przekazano mu we władnie, zaczął zalesiać wylesione niegdyś tereny. Zalesiał i zalesiał, aż u boku Puszczy Knyszyńskiej pojawiło się wiele tysięcy nowych lasów. Pojawił się również „przejazdem” Kuwas. Przetarł ze zdumieniem czerwone ślepia. Puszcza, jego puszcza wróciła. Bez namysłu postanowił zatem zostać. Trzeba pilnować, aby znów nie wycięli – rozumował – z ludźmi nigdy nic nie wiadomo, a nuż przyjdzie im do głowy jakiś szatański pomysł i zaczną znów wycinać. I chociaż nad jego ulubionym wzgórzem królowały krzyże, a trzeba przyznać, że Kuwas, jak to diabeł, bał się ich jak święconej wody, to znalazł nieopodal, pośród kamieni, legowisko. Powiadają miejscowi, że nocami słychać jego szatański skowyt, którym przypomina, że jest, że pilnuje i biada temu kto podniesie siekierę na kryneckie lasy. Tyle legendy. A że jak wiadomo, każdy ludowy przekaz zawiera w sobie jakoś głęboką mądrość, to z tej opowieści warto wywieść przesłanie, iż skoro nawet diabeł wie, że las ma nieprzemijającą wartość, niemożliwe by o tym nie pamiętali ludzie.

Legenda o Kuwasie – diable z Puszczy Knyszyńskiej

< 30


$

Szkice leśników

*** Dziś Puszcza Knyszyńska to jeden z bardziej atrakcyjnych kompleksów leśnych w Polsce. Niepowtarzalna przyroda mądrze udostępniona przez leśników przyciąga coraz liczniejsze rzesze turystów. Wędrując leśnymi bezdrożami i coraz liczniejszymi szlakami turystycznymi, odwiedzając zapamiętałe w swej historii, jakby żywcem wzięte z XVIII-wiecznej ryciny, puszczańskie wioski, warto czasami nieco zwolnić i zasłuchać się w odgłosy lasu. Może uda się wówczas coś więcej zobaczyć, coś więcej zrozumieć.

<

31


$

Puszcza Knyszyńska

< 32


$

Szkice leśników

<

33


$

Puszcza Knyszyńska

< 34


$

Szkice leśników

<

35


$

Puszcza Knyszyńska

< 36


$ Przyroda Puszczy Knyszyńskiej


$

Puszcza Knyszyńska

W

Puszczy Knyszyńskiej pomiędzy pagórkami, ukształtowanymi przez lodowiec, wśród leśnych gęstwin spokojnie, chwilami nawet opieszale, płyną rzeki, z największą Supraślą oraz zasilającymi ją: Sokołdą, Słoją, Płoską ze Świniobródką i innymi. Jak górskie potoki szemrzą strumienie i bije ponad 430 źródełek. Badania archeologiczne dowodzą, że las był tu zawsze. Pierwotnie, przed 10000 lat, panował na tym obszarze bardzo surowy klimat, który pozwalał rozwijać się tylko roślinności tundrowej. Poza mchami, porostami były krzewinki, rzadkie byliny z nielicznie pojawiającymi się kępami brzóz i ostrożnie wstępującą sosną. Wraz ze zmianą warunków klimatycznych (ocieplenie), różnicował się skład gatunkowy lasu. Oprócz drzew szpilkowych warunki do życia znalazły drzewa liściaste: brzozy, dęby, lipy, wiązy, klony, graby, leszczyna, a na mokrym gruncie olsza, jesion i wierzba. Anomalia klimatyczne wciąż się różnicowały i ewoluowały. Po czasach cieplejszych przychodziła epoka chłodu, co spowodowało wycofywanie się gatunków liściastych. W Puszczy Knyszyńskiej pozostały lasy wybitnie borealne o charakterze południowej tajgi z dominującymi borami sosnowymi i sosnowo – świerkowymi i mozaikowy układ krajobrazu leśno-bagienno-łąkowego. Wyniosłości terenu, doliny rzeczne, cieki, źródła, ogromny kompleks leśny, przenikające się strefy klimatyczne kontynentalna i śródziemnomorska umożliwiają miliony kombinacji dla żyjących tu organizmów. Istnieją obok siebie różnorodne zbiory bardzo dobrze wykształconej roślinności, charakterystyczne dla Europy Środkowej i Południowej, mające również charakter podgórski. Są one elementem bogactwa Puszczy Knyszyńskiej i świadczą o jej wyjątkowości. Każda gromada świata roślin i zwierząt ma swoich rzadkich przedstawicieli w puszczańskich ostępach. Roślinność Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej liczy ponad 800 gatunków roślin naczyniowych (nasiennych), co stanowi około 38% całej flory naczyniowej Polski. Analiza flory naczyniowej obszarów Polski PółnocnoWschodniej wskazuje, że w porównaniu do zasobów Puszczy Białowieskiej (w części polskiej) jest to o 120 gatunków naczyniowych mniej, a o 43 gatunki więcej niż w Wigierskim Parku Narodowym. Wśród tych gatunków są prawnie chronione, rzadkie i zagrożone. Enklawami ochronnymi dla rzadkiej puszczańskiej roślinności są rezerwaty.

< 38


$

Szkice leśników

W puszczy zarejestrowano występowanie około 200 gatunków mchów i wątrobowców. Te najprostsze rośliny w środowisku leśnym pełnią rolę gąbki chłonącej i przetrzymującej wilgoć. Często występują w warunkach, w których życie roślin wyższych nie jest możliwe; są pionierami w sukcesji biologicznej. Ciekawą, liczoną na około 280, grupą gatunków są porosty. To połączenie glona z grzybem w jeden organizm przedstawia się bardzo ciekawie. Porosty występują na pniach i gałęziach drzew, na skałach, na luźnych piaskach, na ziemi. Mają różnorakie formy i barwy, są dodatkiem do stroju Matki natury jak przepiękne, zdobione broszki. Nie znoszoną dymów fabrycznych, dlatego też można je traktować jako czuły wskaźnik chemicznego zanieczyszczenia powietrza. Na tym obszarze stwierdzono występowanie ponad 380 gatunków pająków i około 550 gatunków chrząszczy (9% fauny krajowej). Zinwentaryzowano również 90 gatunków motyli dziennych. Wśród rodzin bielinkowatych, rusałkowatych, modraszkowatych można spotkać najpiękniejszego motyla świata, 1 z 10 gatunków paziowatych: pazia królowej. Występują tu również motyle nocne, potocznie nazywane ćmami. Fauna płazów i gadów występujących na terenie Parku nie odbiega od charakterystycznej dla innych regionów Polski Północnej i Wschodniej. Spośród płazów spotkać można traszkę zwyczajną, kumaka nizinnego, rzekotkę drzewną i inne gatunki. Rzekotka drzewna jest ciekawym gatunkiem występującym bardzo pospolicie w krajach tropikalnych. Podobnie jak kameleon, w zależności od temperatury otoczenia, wilgotności, światła, jak również od tego, czy jest głodna i w jakim przebywa środowisku, potrafi zmieniać ubarwienie. Jednym z największych płazów jest ropucha szara. Osiąga wielkość nawet do 20 cm (tylko samice). Głos ropuch podczas godów przypomina skomlenie młodego psa lub jękliwe pochrząkiwanie. Gady reprezentowane są przez 5 gatunków: jaszczurkę zwinkę, jaszczurkę żyworodną, padalca, zaskrońca i żmiję zygzakowatą. Żmija zygzakowata jest jedynym jadowitym wężem występującym w Polsce. Charakterystyczną cechą pozwalającą odróżnić ją od innych, niejadowitych węży jest ciemny zygzak biegnący wzdłuż grzbietu od karku aż do ogona. Żmija nigdy nie atakuje człowieka bez powodu i jest niebezpieczna tylko w bezpośrednim kontakcie (na przykład gdy się na nią nastąpi). Wszystkie gatunki gadów i wszystkie płazy podlegają ochronie gatunkowej.

<

39


$

Puszcza Knyszyńska Jedną z najcudowniejszych i najliczniejszych ozdób krajobrazu są ptaki. To one są najsubtelniejszymi mieszkańcami lasu, upiększającymi go swoim barwnym upierzeniem i radosnymi trelami. Na terenie Puszczy Knyszyńskiej stwierdzono występowanie 153 gatunków ptaków, z czego najprawdopodobniej 143 są gatunkami lęgowymi. Stanowi to około 68% wszystkich gatunków ptaków lęgowych w Polsce. Niektóre gatunki można spotkać podczas każdej wyprawy do lasu czy spaceru po łące. Należą do nich: zięba, świstunka, rudzik, pierwiosnek, mysikrólik, drozd śpiewak, trznadel, skowronek. O tym, że Puszcza Knyszyńska ma charakter tajgi świadczy występowanie gatunków borealnych takich jak: gil, orzechówka i krzyżodziób świerkowy. Na terenie Puszczy stwierdzono występowanie 18 gatunków drobnych ssaków, z czego 4 owadożerne. Są to kret, ryjówka aksamitna i malutka oraz rzęsorek rzeczek. Gryzonie są reprezentowane przez nornicę rudą, badylarkę, smużkę, darniówkę zwyczajną i inne. Obecność gatunków z rodziny pilchowatych – koszatki i orzesznicy, świadczy o wysokim stopniu naturalności środowiska. Orzesznica jest wielkości myszy. Różni ją rudawo-żółte futerko i owłosiony ogon. Zamieszkuje lasy liściaste i mieszane na siedliskach wilgotnych. Bytuje zwykle wśród krzewów leszczyny (stąd nazwa) i w gąszczu jeżyn. Jest zwierzakiem nadrzewnym, świetnie skacze po najcieńszych gałązkach, jest szybka i zwinna. Potrafi, zwisając na tylnych kończynach, przednimi sięgać po orzechy, które zręcznie wyjada nie zrywając ich i nie wyjmując z zielonej otoczki. Mieszkańcem Puszczy Knyszyńskiej, zwierzęciem o imponujących rozmiarach, jest żubr – największy polski ssak. Założycielem obecnego wolnościowego stada był żubr-byk, który przybył z Puszczy Białowieskiej. Od tego czasu stado znacznie powiększyło swoją liczebność i aktualnie liczy około 60 sztuk. W leśnych zakątkach żyje smukły dostojnie kroczący, z majestatycznie uniesioną głową jeleń szlachetny. Bogato zdobione brązowymi perełkami poroże ma kolor mlecznej czekolady, jest grube, mocne. Jelenie żyją w stadach zwanych chmarami. W ciągu dnia chowają się w leśnej gęstwinie, a wieczorem ruszają na żer. Z innych ssaków parzystokopytnych można często spotkać dzika, sarnę oraz łosia, który pojawił się w Puszczy niedawno i coraz bardziej mu się u nas podoba. Postanowił, że zostaje, właśnie się rozgaszcza. Bardzo lubi podmokłe lasy i tereny bagienne; w przeciwieństwie do jelenia

< 40


$

Szkice leśników

jest samotnikiem. Aktywny jest głównie nocą, szybko biega, dobrze pływa, potrafi nurkować. Uwielbia tarzać się w bagnie. Z drapieżników Puszczę zamieszkują przedstawiciele rodziny psowatych, czyli wilki, lisy i jenoty. Wilk jest tajemniczym i inteligentnym mieszkańcem gęstych lasów i terenów bagiennych, ale coraz częściej bywa na obrzeżach Puszczy. Jest przodkiem psa domowego. Jest od niego silniejszy i bardziej wytrzymały, ma bardzo wyostrzone zmysły. Wyglądem przypomina owczarka niemieckiego. Umaszczony zwykle popielato-szaro-żółto. Na karku i grzbiecie ma charakterystyczną grzywę, układającą się trójkątnie na barkach. Włosy grzywy i grzbietu ciemne, prawie czarne. Ogon jest puszysty, długi do ziemi, często opuszczony. Wilki żyją w rodzinach zwanych watahami. W stadzie dominuje najsilniejszy samiec. Wilk daje płodne mieszańce z psem domowym. Rodzinę łasicowatych reprezentują borsuki, wydry, kuny, łasice i gronostaje. Borsuk jest największym jej przedstawicielem. Ma bardzo charakterystyczny wygląd, niezbyt zgrabne, wydłużone ciało, chodzi ociężale. Ma krótkie nogi i mocne pazury, które są pomocne do kopania nor i wygrzebywania pożywienia w ściółce, głównie dżdżownic stanowiących podstawowy pokarm borsuków w klimacie borealnym. Zjada również płazy, ślimaki, owady, jagody, bulwy i kłącza. Prowadzi nocny tryb życia, ma bardzo dobry słuch i węch, gęste i sztywne futro białoszare z domieszką czerni, oraz małą z dwoma charakterystycznymi podłużnymi pasami, głowę. Zasiedla tereny pagórkowate, wygrzebując nory z kilkusetmetrowymi korytarzami o powierzchni ponad 200 m. Borsuk zapada w sen zimowy. Jest uważany za czyścioszka, niezbyt liczny. Ryś jest największym europejskim dzikim kotem występującym w Puszczy Knyszyńskiej. Ma brązowo-rudo-szarą sierść, trójkątne i sterczące uszy zakończone pędzelkami sztywnych, czarnych włosów. Zamieszkuje stare puszczańskie drzewostany. Jest samotnikiem aktywnym o zmierzchu i w nocy. W ciąg dnia można go spotkać wygrzewającego się na słońcu. Jest wytrwały w bieganiu, wspina się na drzewa i nawet z wysokości 5 m poluje na większą zdobycz. Ofiarą rysia padają ssaki, od myszy po sarny, jelenie, dziki. Nad brzegami rzek i strumieni spotkać można bobry i piżmaki, a na polach i obrzeżach lasów niestety coraz rzadziej – zające szaraki. Bóbr, obecnie bardzo pospolity, nazywany leśnym inżynierem, buduje tamy na rzekach i ciekach wodnych, podnosząc jednocześnie poziom wody, zatrzymuje ją, co sprzyja zwiększeniu wilgotności w środowisku. Jest to największy gryzoń

<

41


$

Puszcza Knyszyńska występujący w Polsce. Jego dwa pomarańczowo-czerwone siekacze ścięły niejedno grube drzewo; głównie osiki, wierzby, brzozy, leszczyny. Od 1974 roku trwa introdukcja bobra. Dzięki niej oraz naturalnemu rozprzestrzenianiu występuje on w całym kraju, ze wskazaniem na szczególne zagęszczenie w województwie podlaskim. W trakcie wycieczki do lasu widuje się zwinne wiewiórki, zaś w pobliżu siedzib ludzkich jeże. Puszczę Knyszyńską zamieszkują również ssaki latające, czyli nietoperze: mopek, mroczek późny, nocek gładkowłosy. Wilki, rysie, łasice, gronostaje, wiewiórki, bobry, jeże oraz wszystkie gatunki nietoperzy podlegają ochronie! Czy po krótkim, acz jakże bogatym zestawieniu zróżnicowanych walorów przyrodniczych Puszczy Knyszyńskiej można mieć wątpliwości co do posiadanego skarbu?

< 42


$

Szkice leśników

<

43


$

Puszcza Knyszyńska

< 44


$

Szkice leśników

<

45


$

Puszcza Knyszyńska

< 46


$

Szkice leśników

<

47


$

Puszcza Knyszyńska

< 48


$ Sosna


$

Puszcza Knyszyńska

(...) Sosna wiecznie zielona, niczym żywot nieustający. W upartym istnieniu w czas srogich mrozów, nie gnąca się pod naporem wietrzysk i burz wiosennych z pogańskimi piorunami. Wysokopienna doskonałość, sosna, zwieńczona tęsknotą ziemską do szczęśliwości w wysokościach. Smukłość z bursztynowym odcieniem, wabiąca spojrzenie w zawrocie głowy. Monument lasów nad Narwią i Sokołdą.(...) Sokrat Janowicz

N

ajcenniejszym bogactwem Podlasia, niezasobnego w inne dary natury, jest Puszcza. Trwa tu od wieków, a nawet od tysięcy lat, odkąd ustąpiły lodowce. Gdy pojawili się tu ludzie dała im schronienie i utrzymanie. Drewno, mięso, skóry, miód, węgiel drzewny, żywica, potaż, smoła, dziegieć, siano ze śródleśnych łąk, grzyby, owoce leśne, zioła – to wszystko można było czerpać z lasu, którego najważniejszym składnikiem była sosna. To drzewo odporne, niewybredne, potrafiące dostosować się do życia zarówno na szczerych piaskach, jak i na bagnie zostało królową Puszczy Knyszyńskiej. Sosna wygrała tu walkę o panowanie z dębami, brzozami, wiązami, lipami. Jodła nie odważyła się nawet stanąć z nią do walki, za zimno tu dla niej i za sucho. Jedynie świerk próbował dotrzymywać sośnie kroku, ale i on musiał uznać jej wyższość. Nie był tak wszechstronny, ani tak odporny na susze, szczególnie dotkliwe na szybko przepuszczających wodę żwirach, których tyle tu przywlókł z północy i porzucił cofający się lodowiec. Świerk, choć też jest go niemało, tylko uzupełnia widziany z oddali pejzaż Puszczy swymi spiczastymi koronami – ciemnozielone zęby w miękkiej linii jaśniejszych, sosnowych „obłoczków” rozpiętych na kolumnach pomarańczowych pni... Niemogąca żyć bez słońca sosna króluje w najwyższym piętrze Puszczy. Bardziej wytrzymały na zacienienie świerk, zwykle cierpliwie czeka pod jej koronami na swoją kolej. Kiedy zwolni się miejsce, wystrzeli w górę, by panować na opuszczonym przez sosnę fragmencie nieba. Te dwa drzewa – sosna i świerk – czują się najlepiej w klimacie naszego zakątka Polski, gdzie sięgają jeszcze jęzory powietrza znad wielkich przestrzeni Rosji. Oznacza to, że zimy są tu dłuższe i mroźniejsze, lata bardziej suche i gorące, a czas dany przez naturę na wzrost i zawiązanie nasion krótszy niż w innych częściach Polski. A i przymrozki pojawiające się wówczas, gdy gdzie indziej już o nich zapomniano (to wiosną), albo jeszcze nie pomyślano (jesienią) – nie rozpieszczają roślin.

< 50


$

Szkice leśników

Dobrze czuje się tu sosna, nie przeszkadzają jej trudne warunki. Da sobie radę zasiedlając puszczańskie bagna, ale też nie są dla niej przeszkodą piaski i wyjałowione gleby na opuszczonych polach. Głęboko sięgające, rozgałęzione korzenie pozwalają jej wydobyć cząstki pożywienia i wody nawet z najlichszej gleby. Niesione z wiatrem skrzydlate nasionka osiedlą ją i na tej najbardziej niegościnnej, niechcianej przez wiele innych gatunków drzew. I nie tylko sama przeżyje, ale jeszcze przygotuje grunt dla innych. W ślad za sosną przywędrują liczne gatunki owadów, mikroorganizmów, grzybów – bez nich żaden las nie powstanie, ani nie przeżyje. Ziemia okryta opadłym igliwiem zatrzyma wilgoć i stworzy warunki do życia innym roślinom. Wkrótce zjawi się podszycie boru sosnowego, później inne gatunki drzew, które dalej poprowadzą dzieło rozpoczęte przez sosnę. Potężne, sosnowe korzenie tworzą solidny fundament, dzięki któremu ta niezwykła konstrukcja – jaką jest sosna – trwa na przekór wiatrom. Zdarza się, że ją złamią, ale rzadko kiedy wywrócą. Jest czymś niezwykłym, że tak wąska i wysoka, strzelista kolumna z rozpiętym żaglem korony na wierzchołku, jest w stanie opierać się wichurom jakby za nic mając prawa fizyki. Sosna to prawdziwy „twardziel” wśród drzew. *** Trwając tu od tak długiego czasu sosna wciąż dopasowywała się do panujących tu, ale i zmieniających się przez kolejne epoki, warunków, do tutejszej gleby, klimatu. Jej kolejne pokolenia były coraz lepiej przygotowane do życia w tym miejscu. Widać to dopasowanie po jej strzelistości, smukłości, po doskonałym bezsęcznym drewnie. Szybko to ludzie zauważyli i docenili. Już przed wiekami ścięte sosnowe pnie spławiano Supraślą, Narwią i Wisłą do Gdańska, a stamtąd na zachód, do Anglii, do innych europejskich krajów. Najlepsze sosny znów mogły wierzchołkami sięgać nieba jako okrętowe maszty, bo do tego celu nie brano byle jakich drzew. Budowano też z sosen całe okręty, bo drewno sosnowe, choć miękkie, doskonale znosi zetknięcie z wodą, nie psując się. Ileż krain zwiedziły sosny znad Supraśli i Sokołdy, ile z nich spoczęło w głębiach oceanów, tysiące kilometrów od miejsca swych narodzin. Wykorzystywano drewno sosnowe również na miejscu. Okrętów tu z nich nie budowano, ale czółna rybackie wydrążone w pniu sosny nie miały sobie równych, bo nie nasiąkały wodą. Ponieważ puszczańskie wsie musiały być w

<

51


$

Puszcza Knyszyńska

jak największym stopniu samowystarczalne, powszechna była wiedza, w jaki sposób „wyprodukować” potrzebny w domu lub polu przedmiot, jaki gatunek drzewa nadaje się do tego najlepiej i jakie cechy powinna mieć wybrana sztuka. Wybierając drzewo do wycięcia zwracano uwagę na jakiej glebie rośnie, na wygląd kory, sęków i na wiele innych pożądanych cech według wypracowanej przez pokolenia wiedzy. Dziś, w epoce nowoczesnego przemysłu, ta wiedza jest już często nikomu niepotrzebna i zapomniana. Jeszcze niekiedy najstarsi ludzie pamiętają z czego najlepiej zrobić zęby do drewnianych grabi, jak przygotować trzonek do siekiery albo zęby do koła zębatego w młynie. Najważniejszym wykorzystywanym drzewem była oczywiście sosna – najliczniejsza w Puszczy. Jej łatwo dające się obrabiać drewno, sprężyste, wytrzymałe, powszechnie było używane do wznoszenia domów. A nie było łatwo obrobić sosnowe bale do budowy za pomocą siekiery albo ręcznej piły! I dzisiaj nie sposób się obejść bez tego cudownego produktu natury. Zmieniły się technologie, a sosnowe drewno wciąż, jak przed wiekami, służy nam do budowania domów. A z czego jak nie z sosny najlepiej zrobić drzwi, okna, meble, podłogi albo okleinę? Do niedawna z sosnowego drewna robiono stemple kopalniane, podkłady kolejowe i słupy energetyczne. Teraz zastąpił je w tym beton, ale czy lepiej, czy bardziej ekologicznie? Sosnowe drewno znajdziemy w stolarniach i na placach przy zakładach drzewnych i papierniczych. Z igliwia, karpiny, gałęzi wytwarza się olejki eteryczne potrzebne do produkcji perfum, kosmetyków, leków. Żywica sosnowa jest surowcem do produkcji terpentyny i kalafonii. Dodaje się ją do maści i opatrunków przeznaczonych do leczenia kontuzji, odmrożeń i gośćca. W medycynie używa się wyciągów z młodych pączków sosny, zbieranych na wiosnę. Wchodzą w skład preparatów do inhalacji i kąpieli, syropów wykrztuśnych, okładów przeciw gośćcowi, wrzodom i wypryskom skórnym. Pyłek stanowi składnik kuracji odmładzających. *** Nie sposób wyobrazić sobie naszego życia bez drewna i dlatego musimy mądrze zarządzać jego zasobami. Gospodarka leśna pozwala tak korzystać z zasobów naszych lasów, aby ich nie uszczuplić, by nie pogorszyć ich stanu. I tak się dzieje. Wycina się zaledwie około 60% tego, co corocznie przyrasta, a powierzchnia naszych lasów wciąż się zwiększa. Aby mądrze, co oznacza też w zgodzie z naturą gospodarować tymi zasobami z najlepszych, najdorodniejszych sosen rosnących w puszczy zbiera się

< 52


$

Szkice leśników

szyszki. Wyłuszczone z nich nasiona zawierają zapisane w genach, wyselekcjonowane przez naturę, najlepsze cechy wielu pokoleń sosen rosnących w tym miejscu. Zostaną wysiane w szkółce leśnej, a po dwóch latach młode sadzonki leśnicy wysadzą na zrębie. Czeka je jeszcze długa droga. Muszą wygrać walkę z zagłuszającymi je chwastami, chorobami, owadami. Muszą mieć szczęście, by ominęły je pożary, pyski obgryzających młode drzewka jeleni i łosi, wiatry i opady śniegu łamiące cienkie pnie jak zapałki. Jeśli jeszcze wygrają konkurencję z innymi, ścigającymi się z nimi do słońca sosenkami, stworzą kiedyś piękny las. W tej niełatwej drodze towarzyszy im cały czas leśnik. Wykasza chwasty, osłania przed zwierzyną, chroni przed szkodnikami, broni przed pożarami. Kiedy przychodzi pora, uprzedza naturę usuwając te drzewka, które i tak nie mają szans w tym wyścigu, a pogarszają warunki życia tym najlepszym. To prawda, że zręby, czyli miejsca po wyciętym lesie, nie wyglądają zbyt pięknie. Dlaczego więc się je stosuje? Nie tylko dlatego, że tak jest leśnikom łatwiej. Sosna do swego wzrostu potrzebuje otwartej, nasłonecznionej przestrzeni. Z młodych sosenek posadzonych pod osłoną starszych drzew nie wyrośnie las, a posadzone na zrębie tysiące drzewek konkurując o światło i przestrzeń stworzą kiedyś, już wielokrotnie mniej liczny, ale jakże wspaniały i potężny las złożony ze smukłych, strzelistych i bezsęcznych drzew. Konkurencja w gęstwinie sosnowego młodnika powoduje, że wierzchołki drzewek, ścigając się ze sobą, wyciągają się ile sił do słońca. Dzięki temu będą smukłe i proste. Walczące o dostęp do słońca korony zabierają światło starszym, niżej położonym gałęziom i powodują, że te stopniowo tracą igły, przestają rosnąć, usychają, a wreszcie łamią się i odpadają. To jest tajemnica ich bezsęczności, bo sęki to nic innego jak zarośnięte gałęzie. Dojrzałe sosny, nim zwalą się ze starości, schorowane, przeżarte przez grzyby i owady, leśnicy zetną uprzedzając nieubłagane prawa natury. Właśnie wtedy, na szczycie swego rozwoju, za którym czeka już tylko rozpad, obdarzą nas wspaniałym drewnem, które pozwoli nam się cieszyć pachnącymi lasem przedmiotami. Kiedy skończy się ich czas, rozłożą się i wrócą do gleby zasilając ją. *** Drzewa przez wieki dostarczając ludziom ważnych w ich codziennym życiu produktów, stale obecne w otaczającym krajobrazie, w naturalny sposób pozostawiły swój ślad w folklorze, kulturze i sztuce. Kilka gatunków naszych drzew cieszy się szczególną sympatią, na przykład dąb, brzoza, lipa.

<

53


$

Puszcza Knyszyńska Nasi przodkowie przypisali im szczególne cechy i ważną rolę w swoim życiu. Jednak to sosna, obok wierzby, kojarzy nam się z najbardziej „polskim” drzewem. Nie bez powodu bywa ona motywem obrazów polskich artystów – jeśli nie głównym, to jakże często można ją odnaleźć w tle. A sosna potrafi być wdzięcznym modelem i zmieniać swój wizerunek. Może być gonnym drzewem strzelającym w niebo na trzydzieści kilka metrów, nagim, smukłym i prostym, z wysoko osadzoną szczupłą koroną. Czasami przybiera rosochatą postać o pokręconym pniu przykrytym czapą potężnych konarów – tak wygląda wtedy, gdy ma dość światła i miejsca. Niekiedy jest karłem, gdy 100-letnie drzewa osiągają zaledwie kilka metrów wysokości, a ich pień można objąć dłońmi – to sosna rosnąca na bagnie, walcząca o życie w skrajnie trudnych dla niej warunkach. Sosna rosnąca na dobrej glebie będzie drzewem niskim, ale silnie ugałęzionym z rozłożystą, parasolowatą koroną. Podobnie jak w malarstwie sosna, sosnowe bory bywają bohaterami utworów literackich lub tworzą ich scenerię. Tak bliskie, swojskie, znane doskonale nadają się do budowania zrozumiałych dla wszystkich porównań. Oto słońce przenika światłem bór daleki, Sosnom z nieba podając tajny znak wieczoru. Oto sosny spłonęły, jakby w głębiach boru Nagle coś szkarłatnego stało się na wieki! Zwabiony owym znakiem, biegnę tam niezwłocznie, Aby zawczasu jeszcze, nim wpłynę w noc ciemną, Zostać na nikłym trwaniu i sprawdzić naocznie To właśnie, co już drzewa widziały przede mną. Bolesław Leśmian

Sosna cieszyła się u naszych przodków wielkim poważaniem. Słowianie otaczali czcią święte bory sosnowe, traktowali sosny z szacunkiem i powagą. Podczas obchodzenia Święta Wiosny ustrojona w świecidełka i kwiaty gałąź sosnowa stawała się przedmiotem liturgicznym. Obnoszono ją po siołach życząc wszystkim szczęśliwego „nowego latka”. Uroczystość nazywała się „chodzenie z gaikiem” lub „chodzenie z królewną”. Dawne wyobrażenia, od czasów pierwotnych, czyniły z drzew łącznik między niebem a ziemią. Dlatego często w pobliżu kaplic, cmentarzy, kościołów sadzono sosny, dęby, lipy i brzozy. Sadzono drzewa na mogiłach, chcąc

< 54


$

Szkice leśników

zapewnić zmarłym możliwość odrodzenia. Później był to sposób obrony żywych przed szkodliwym działaniem pogrzebanych. Według wierzeń ludowych, człowiek mógł się przemienić w drzewo, które posadzono na jego mogile. Sośnie przypisywano właściwości magiczne i uzdrawiające. Popiół z jej igieł, przykładany na dziąsła, uśmierzał naszym przodkom ból zębów. Szyszki sosnowe i pączki, gotowane razem w serwatce i wypijane zaraz po porannym pacierzu, stanowiły skuteczny środek przeciw darciu w kościach, swędzeniu głowy, wrzodziankom i kamieniowi w dołku. Nasiona jedzone na czczo miały pomagać przy astmie. Natomiast wióry z trumny sosnowej, utarte i uwarzone z gorzałką, zapobiegały przepuklinie, wynikłej z ciężkiej pracy. Sama trumna sosnowa zapewniała spokój wieczny nieboszczykom, sprawiała, że dusze godziły się z nową rzeczywistością i nie pragnęły wracać z zaświatów. Żywym zaś gwarantowały, że zmarły nie pociągnie ich za sobą w najbliższym czasie. Warunkiem był brak sęków. Gdyby sęk wypadł, nieboszczyk mógłby przez dziurę wypatrzyć sobie kogoś do towarzystwa. Ludowym obyczajem, istniejącym do dziś w okolicach Supraśla, jest wieszanie na sosnach drewnianych kapliczek. Były one formą modlitwy poświęconej pamięci zmarłych członków rodziny, prośbą o powodzenie w życiu, o zdrowie i w wielu innych intencjach. Zawieszano je niemal wyłącznie na sosnach, uświęcając je, dlatego też drzewa te noszą nazwę „Świętych Sosen”. Tak wyróżnione drzewa stawały się nietykalne – człowiek, który by ściął takie drzewo spotkałby się z ogólnym potępieniem i, według ludowych wierzeń, nie minęłaby go za to kara. Najczęściej była nią ślepota. Co ciekawe, reguł tych przestrzegali także Żydzi, co czasami wykorzystywano. Przed II wojną kupcy żydowscy wykupywali kwartały lasu na zrąb. Jeśli narazili się czymś okolicznej ludności, rano na najdorodniejszych drzewach mogli znaleźć zawieszone krzyżyki. Kapliczki wiszą zwykle na starych, dorodnych sosnach, będących reliktem dawnej puszczy. Dzięki kapliczkom ocalały. Choć ich czas mija, wciąż spotyka się wiele starych, uschniętych i bardzo malowniczych sosen z zawieszonymi kapliczkami. Te wiekowe drzewa na swych spękanych i skręconych pniach przeniosły do naszych czasów modlitwy dawno minionych pokoleń. *** Skurczyła się Puszcza przez stulecia pod naporem osadników, oddała swe najlepsze ziemie pod pola uprawne. Osuszono, zwłaszcza w czasach socjalizmu, gdy niemalże religią stało się „ujarzmianie” przyrody, wiele z jej rozległych i niedostępnych niegdyś bagien i mokradeł, a puszczańskie rzeki

<

55


$

Puszcza Knyszyńska skierowano w nowe, pogłębione i wyprostowane koryta. Zmienił ją też człowiek swoją, przez ponad dwieście lat trwającą, gospodarką leśną, kiedy naginał leśne prawa do swoich pomysłów i potrzeb. W czasie I wojny światowej spustoszyły ją przemarsze wojsk, pożary i masowa wycinka drzew na cele wojenne, w czasie II wojny światowej rabunkową gospodarkę prowadzili sowieci. Ale Puszcza Knyszyńska przetrwała. W innych częściach Polski, zwłaszcza tych pod niemieckim panowaniem, lasy nie miały tyle szczęścia. Tam je wycinano i sadzono w nowej, „ulepszonej” postaci jednolitych sośnin. A nasiona na sadzonki sprowadzano skądkolwiek, choćby z Alp. Las znów rósł, ale to nie był już taki sam las. Supraskie sosny na szczęście ocalały – wciąż tu trwają i panują jak przed wiekami.

< 56


$

Szkice leśników

<

57


$

Puszcza Knyszyńska

< 58


$

Szkice leśników

<

59


$

Puszcza Knyszyńska

< 60


$ Żubr


$

Puszcza Knyszyńska

W

ielu osobom żubry kojarzą się tylko z Puszczą Białowieską. Niesłusznie, ponieważ od dawien dawna żubry są też mieszkańcami Puszczy Knyszyńskiej. Według Piotra Bajko, autora Kalendarium białowieskiego żubra, ostatni żubr w Puszczy Knyszyńskiej padł w 1755 roku. Miasto Knyszyn, od którego pochodzi nazwa Puszczy, posiada herb z sylwetką żubra, nadany przez króla Zygmunta Augusta w 1568 roku. Na wschód od Gródka znajduje się osada Żubry, zapewne niegdyś Polscy królowie urządzali tu łowy na te zwierzęta. W gazecie „Wiadomości Białowieskie” z 28 czerwca 1939 roku napisano: Dyrekcja Lasów Państwowych w Białowieży – zakłada nowy ośrodek hodowli żubra. Ośrodek ten mieścić się będzie w Puszczy Knyszyńsko-Białowieskiej w odległości 10 km od Białegostoku na terenie Nadleśnictwa Złota Wieś (Obecnie obręb Nadleśnictwa Czarna Białostocka). Teren ten, specjalnie ogrodzony zajmować będzie przestrzeń 120 ha. Do ośrodka będą przywiezione żubry z lasów spalskich w ilości 5 krów i 1 byk. Hodowla żubrów w tym ośrodku różnic się będzie nieco od hodowli w Puszczy Białowieskiej, bowiem niedostępna będzie dla zwiedzania przez publiczność, w tym celu aby żubry mogły zachować się w stanie dzikim.

Plany te, z powodu II wojny światowej, nigdy nie zostały zrealizowane. *** Żubry wróciły do Puszczy Knyszyńskiej 2 kwietnia 1973 roku. W tym dniu wypuszczono w głównym kompleksie leśnym ówczesnego Nadleśnictwa Waliły dwa byki żubry, a 18 kwietnia wypuszczono trzy krowy. W protokóle zdawczo-odbiorczym powołano się na decyzję dyrektora OZLP w Białymstoku Romana Filipowicza. Dlaczego wybrano Nadleśnictwo Waliły, jedno z siedmiu nadleśnictw Puszczy Knyszyńskiej? Prawdopodobnie brano po duwagę sympatię i przychylności do żubrów ówczesnego nadleśniczego Eugeniusza Gresika. Również nie bez znaczenia był fakt, że lasy Nadleśnictwa Waliły (Leśnictwo Lipnik) zamieszkiwał już jeden żubr – byk, zwany przez miejscowych leśników Pustelnikiem. Przywędrował on z Puszczy Białowieskiej czy dołączył do stada – nie wiadomo. Przez 20 lat liczebność stada rosła bardzo powoli. Ciągle istniała obawa, że żubry ponownie znikną z Puszczy Knyszyńskiej. W 1992 roku Nadleśnictwo Waliły zostało podzielone na Nadleśnictwo Krynki i Nadleśnictwo Waliły. Nareszcie żubry doczekały przyjaciół i stałych opiekunów.

< 62


$

Szkice leśników

*** Powierzchnia kompleksu leśnego, którego częścią jest Puszcza Knyszyńska wynosi około 150 000 ha. Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej wraz z otuliną zajmuje obszar ponad 126 000 ha. Lasy znajdujące się pomiędzy jego wschodnią granicą, a granicą Polski, nienależące do Puszczy Knyszyń­ skiej, obejmują około 24 000 ha. Puszcza Knyszyńska nie jest zwartym ­obszarem leśnym. Poszczególne kompleksy przedzielają zagospodarowane rolniczo doliny rzeczne. Wewnątrz zwartych kompleksów lasów spotkać można duże enklawy łąk i pastwisk. Niestety, w latach osiemdziesiątych część łąk z ogromną szkodą dla środowiska została zalesiona. Podtopienie lub zabagnienie łąk, związane ze sprawnością systemu rowów melioracyjnych i działalnością bobrów powoduje, że pokrywa je roślinność niebędąca pokarmem żubrów, taka jak trzcina czy turzyce. Latem żubry przebywają na terenie Nadleśnictw Waliły i Krynki, penetrując w poszukiwaniu żeru obszar o powierzchni około 10 000 ha. Granice letniej ostoi żubrów przebiegają od miejscowości Kopna Góra do Ostrowia i dalej na południe do Nietupy, aby poprzez Radunin i Lipowy Most powrócić do Kopnej Góry. Krowy wraz z młodzieżą wędrują w niewielkich stadach liczących maksimum po kilkanaście osobników. Wycielenia krów odbywają się zazwyczaj w rejonie Uroczyska Chomontowszczyzna, gdzie teren jest szczególnie trudno dostępny, porośnięty gęstymi świerkowo-olszowymi lasami. Coroczna wędrówka żubrów po tych samych szlakach, na których okresowo zatrzymują się na kilka dni przy śródleśnych łąkach, przypomina zwyczaje bizonów, najbliższych krewniaków tych zwierząt. Czy żubry żyją w lesie? Niezupełnie. Zimowa ostoja żubrów powiększa się o teren, którego granice wyznaczają linie łączące miejscowości: Kamionkę Starą, Wierzchlesie i Szudziałowo; jest to część tak zwanych Wzgórz Sokólskich, pokrytych polami, łąkami, nieużytkami oraz młodnikami sosnowymi. Przy małej pokrywie śniegu żubry żerują tam na oziminach. Są to rejony zupełnie bezludne, co zapewnia tym płochliwym zwierzętom spokój i bezpieczeństwo. Podczas śnieżnych zim żubry wracają do lasów i odwiedzają paśniki z sianem. Całkowita powierzchnia terenu penetrowanego przez stado wynosi około 16 000 ha.

<

63


$

Puszcza Knyszyńska Dla leśników Nadleśnictwa Waliły powrót żubrów jest kolejnym sygnałem zbliżającej się wiosny. Pod koniec kwietnia całe nadleśnictwo oczekuje na pierwszy meldunek od któregoś z leśniczych – wróciły nasze żubry.

*** Żubry są zwierzętami bardzo płochliwymi. Łatwiej podejść w lesie stado jeleni niż stado żubrów. Skąd się bierze ta niezwykła ostrożność zwierząt o wadze do pół tony, które nie posiadają naturalnych wrogów i nie są przedmiotem polowania? Nie wiadomo. Śródleśne łąki i polany karmowe dostarczają żubrom najważniejszego pożywienia i zapewniają spokój. Ze względu na szkody wyrządzone przez jelenie i łosie, grodzi się wszystkie uprawy w Puszczy, likwiduje się tak zwane płazowiny, halizny jako powierzchnie niskoproduktywne. Gdzie żubr może znaleźć 30 kg zielonej masy dziennie potrzebnej do normalnego funkcjonowania tego zwierzęcia? Przyjmuje się, że w zamkniętych zagrodach hodowlanych na 1 żubra powinno przypadać minimum 1,5 ha łąk, pastwisk czy halizn, zapewniających naturalną paszę. Brak takich powierzchni w ostoi żubra może spowodować szkody na chłopskich polach i w lesie oraz niedożywienie tych zwierząt i ich zwiększoną śmiertelność. Od dziesięciu lat na terenie Nadleśnictwa Waliły powstaje sieć łąk, która ma tworzyć letnią bazę pokarmową żubra. Zagospodarowane zostały byłe składnice przykolejkowe, nieużytki, łąki, na które w wyniku sukcesji naturalnej powróciły drzewa i krzewy, podmokłe pastwiska i większe luki w drzewostanie. Uproduktywnia się turzycowiska i trzcinowiska. Prace te już teraz można uznać za wielki sukces w procesie przywracania obecności żubra w Puszczy Knyszyńskiej. Ich jakość najlepiej oceniły same zwierzęta. Żubr jest zwierzęciem niezwykle cennym i rzadkim. Nie można więc pozwolić na utratę nawet jednego osobnika z powodu głodu i wycieńczenia. Co prawda, od 1996 roku nie było w Polsce prawdziwej zimy, ale zawsze trzeba być przygotowanym na konieczność dokarmiania żubrów. W nadleśnictwach Waliły i Krynki zbudowano po 3 paśniki i tak zwane brogi. Brogi znajdują się w Uroczysku Pierekał niedaleko wsi Talkowszczyzna. ­Wykonano je z naturalnych materiałów, przez co doskonale pasują do tej uroczej śródleśnej doliny. Można tam podziwiać żubry z nowej wieży widokowej. Paśniki – magazyny zbudowano na betonowych fundamentach z grubszych bali sosnowych, tak solidnie, że nawet najbardziej głodny żubr nie może ich zniszczyć. Zimowe dokarmianie zmniejsza szkody w lesie. ­Mając

< 64


$

Szkice leśników

stały dostęp do dobrego siana, żubry nie będą musiały zdzierać kory czy ogryzać pędów drzew. *** Czy żubry powodują szkody w uprawach rolnych i w lesie? Już na początku listopada część żubrów pojawia się na polach i łąkach opuszczając lasy Puszczy Knyszyńskiej. Można je tam spotkać aż do pierwszych dni wiosny. Dlaczego żubry opuszczają bezpieczne lasy i udają się w tereny pełne niebezpieczeństw, gdzie łatwo je znaleźć? Nie wiadomo. Na pewno wędrówka ta nie jest spowodowana brakiem pokarmu – śródleśne doliny puszczańskich rzek porasta jeszcze trawa o dobrej jakości. Zimą 1996 roku na polach w okolicy Szudziałowa można było spotkać stado żubrów liczące 13-15 sztuk. Na zdjęciu wykonanym 10 lat później na tym samym terenie były już 44 sztuki. Wypłacanie odszkodowań za straty w uprawach rolnych rozpoczęto w 2000 roku. W latach 2000-2003 z kasy Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku rolnicy z gmin Szudziałowo i Sokółka otrzymali je w łącznej kwocie 26000 zł. Przez te cztery lata zgłoszono 17 przypadków uszkodzenia upraw: żyta, pszenicy, rzepaku, gryki i pszenżyta. Polegały one głównie na wydeptywaniu roślin. Tylko jedno z takich wydarzeń miało miejsce w pełni sezonu wegetacyjnego – żubry żerowały w owsie. Niestety, w następnych latach szkody wzrastały z roku na rok. W latach 2004-2007 zgłoszono 27 przypadków, które zostały wycenione przez rzeczoznawców na 93 000 zł. W rekordowym pod tym względem roku 2007 wysokość odszkodowań do 1 października wyniosła ponad 50 000 zł. Obecność większości żubrów zimą na polach bardzo cieszy leśników, gdyż maleje presja na las. Podstawowym pokarmem żubra są trawy i rośliny runa leśnego. Zimą i wczesną wiosną żubry żywią się również pędami i korą drzew. Oprócz tych królewskich zwierząt w Puszczy Knyszyńskiej żyją również łosie, jelenie i sarny. Szkody w uprawach, młodnikach ocenia się wiosną, raz w roku, więc po kilku miesiącach trudno stwierdzić, jakie zwierzę było sprawcą. Szkody powodowane żerowaniem żubrów są raczej niewielkie. Większość upraw w Puszczy Knyszyńskiej zostaje ogrodzona zaraz po posadzeniu, więc nic im nie zagraża ze strony zwierzyny. Nie grodzi się tak zwanych gniazd, małych powierzchni odnowionych dębem. Żubry żerując na takich gniazdach latem zawsze wybierają trawę, a nie liście dębu. Sytuacja zmienia się zimą, gdy na sadzonkach dębu pozostają suche liście. W młodnikach można zaobserwować spałowanie świerków i dębów, natomiast sosny pozo-

<

65


$

Puszcza Knyszyńska

stają nietknięte. W Puszczy Knyszyńskiej świerk odnawia się w sposób naturalny i często tworzy drugie piętro drzewostanu. Wiele drzew zamiera w tej warstwie w sposób naturalny, z powodu małej ilości światła. Spałowanie tego typu drzew nie jest więc wielką stratą. Problemy pojawią się, gdy obecne uprawy dębowe, których jest bardzo dużo, staną się młodnikami. Zapewne i ten problem uda się naszym leśnikom kiedyś rozwiązać. *** Ingerencja w strukturę stada dokonuje się poprzez odstrzały i przesiedlenia. Minister środowiska 14 lutego 2005 roku wydał decyzję na odstrzał 2 żubrów. Decyzja wydana została na wniosek zespołu, który dokonał komisyjnej oceny i przeglądu stada żubrów w styczniu 2005 roku. W skład tego zespołu weszli przedstawiciele: Lasów Państwowych, Białowieskiego Parku Narodowego, Zakładu Badania Ssaków oraz Urzędu Wojewódzkiego. Liczebność stada wynosiła 36 sztuk, w tym 4 byki, 18 krów, 9 młodników i 5 cielaków. Polski myśliwy 24 marca 2005 roku dokonał pierwszego legalnego odstrzału żubra w Puszczy Knyszyńskiej. Byk żubra padł na terenie Nadleśnictwa Supraśl w obwodzie wyłączonym nr 38. Trofeum – poroże wycenione zostało na 175,75 punktów czyli na złoty medal. Niestety, skóra żubra była w wielu miejscach uszkodzona przez procesy gnilne, było to bowiem zwierzę chore, które niebawem zginęłoby śmiercią naturalną. Drugi żubr – krowa – odstrzelony został 10 grudnia 2005 roku w okolicach wsi Sakowicze, zgodnie z pozwoleniem ministra. Wiek oceniono na 6 lat, a wagę na 100 kg. Mimo posiadania pozwolenia na odstrzał żubra byka w 2007 roku nie udało się go wykonać. Żubr skutecznie unikał spotkania z myśliwym. ,,Kurier Poranny” 26 lutego 2005 roku w artykule „Zaplątana noga Polniki” opisał przesiedlenie dwóch młodych jałówek żubra z Białowieży do Puszczy Knyszyńskiej. Zdjęcia z całej operacji podpisano w następujący sposób: Godzina 11.14 – „Polnika” wybiega z klatki. Ma zaplataną nogę. Przerażone zwierzę próbuje uwolnić się z pułapki. Godzina 14.11 – „Polnika” została trafiona nabojem usypiającym. Do zapadającego w letarg żubra podchodzą naukowcy i leśnicy, za chwilę pomogą jałówce oswobodzić nogę. Godzina 14.44 – Młode jałówki już się uspokoiły, lecz trzymają się z daleka od pasącego się w pobliżu stada.

Wszystko przez obrożę z nadajnikiem.

< 66


$

Szkice leśników Tego dnia chyba po raz pierwszy i ostatni można było podziwiać chwytanie żubra na lasso, mimo że młoda jałówka poruszała się na 3 nogach ludziom próbującym jej pomóc nie udało się założyć pętli na szyję zwierzęcia.

*** Ile żubrów może żyć w Puszczy Knyszyńskiej? Z roku na rok, bardzo powoli zdobywają one nowe tereny w Puszczy Knyszyńskiej. Ciągle jeszcze nie przekroczyły rzeki Sokołdy w kierunku zachodnim i rzeki Supraśl w kierunku południowym. Nigdy nie dotarły też do tak zwanej ściany wschodniej. Cóż za wspaniałe perspektywy przed knyszyńskimi żubrami, ile nowych łąk, dolin rzecznych, borów lasów liściastych! Żubr jest zwierzęciem prawnie chronionym. Liczebność żubrów w Puszczy Knyszyńskiej będzie teraz szybko wzrastać, w roku 2010 może osiągnąć 100 sztuk. Prawdopodobnie małe stada będą już wtedy penetrować tereny Nadleśnictwa Żednia i Czarna Białostocka. W roku 2020 będzie ich ponad 250 i do tego czasu należy opracować zasady redukcji tej populacji. Czy grozi Puszczy Knyszyńskiej zjedzenie przez żubry? Na pewno nie, ponieważ ze względu na rozmieszczenie i skład drzewostanów oddziaływanie żubra na las będzie o wiele mniejsze niż w Puszczy Białowieskiej czy Boreckiej. Czy obecnie wilki polują na żubrze cielęta? Raczej nie, gdyż wielokrotnie znajdywano martwe cielaki, które padły po urodzeniu. Nie zostały one zjedzone przez wilki. Pewnej jesieni znaleziono cielę żubra, prawdopodobnie przypadkowo zabite przez starego byka. Świadczyły o tym połamane żebra i wyraźne dziury po rogach na boku zwierzęcia. Innym razem, szczątki młodego żubra odnaleziono w dole wykopanym w lesie w celu czerpania wody. Resztki pozostawionej aparatury świadczyły o tym, kto i w jakim celu wykopał tę śmiertelną pułapkę na zwierzęta. W lasach Leśnictwa Turowo, gajowy Nadleśnictwa Waliły Wincenty Szeremeta, znalazł pewnego dnia resztki wilka, praktycznie wdeptane w ziemię przez żubry. Można przypuszczać, że była to zemsta stada nad swoim odwiecznym wrogiem. Zimą 1976 roku nieznani sprawcy zastrzelili na polach obok wsi ­Poczopek trzy żubry. Jeden padł na miejscu, dwa pozostałe zdołały przejść kilkaset metrów. Do zwierząt strzelano z drogi Krynki – Białystok. Miejscowi

<

67


$

Puszcza Knyszyńska ludzie znali sprawców, mimo to milicja obywatelska nigdy nie zdołała wykryć przestępców. W tymże roku wykonano jedyny w historii knyszyńskiego stada sanitarny odstrzał żubra. Dostrzelono krowę, która złamała nogę próbując uwolnić się z wnyka. Zwierzę było zupełnie wycieńczone i nie miało szans przeżycia. Decyzję o odstrzale podjął nadleśniczy Nadleśnictwa Waliły. W pobliżu miejscowości Górany 4 maja 2001 roku znaleziono trzyletniego żubra, który zginął od rany postrzałowej. Pocisk uszkodził lewą komorę serca. Sprawcy tego przestępstwa nigdy nie odnaleziono.

*** Można wyhodować dorodne uprawy i młodniki w lesie zamieszkałym przez żubry. Prowadząc gospodarkę leśną, należy pamiętać o potrzebach zwierzyny. Każda śródleśna łąka, pastwisko, nieużytek czy luka to dla zwierzyny idealne żerowisko. Młodniki nie mogą być wiecznie zagrodzone. Zagrody usuwa się po 10 latach, drzewka sosnowe są już w tym wieku bezpieczne, a zwierzyna może zgryzać i spałować gatunki liściaste – osikę, wierzbę czy jarzębinę. Stado żubrów w Puszczy Knyszyńskiej powstałe dzięki leśnikom (przyrodnikom) otoczone sympatią i chęcią pomocy w przetrwaniu, będzie kolejną chlubną kartą w dziejach restytucji tego gatunku. W krajach Zachodniej Europy tak walczących „o środowisko i ochronę przyrody” nie ma miejsca dla dzikich zwierząt. Wolne populacje żubrów znajdują się obecnie w Polsce i Rosji, na Litwie, Białorusi, Ukrainie. Żubry przetrwały do połowy I wojny światowej w Puszczy Białowieskiej, która była własnością carów, a przedtem polskich królów. Tylko państwowa własność ogromnych obszarów leśnych pozwoli tym wspaniałym zwierzętom nadal przemierzać puszczańskie ostępy. Tylko tak zwany wielofunkcyjny model gospodarki leśnej obowiązujący obecnie w Lasach Państwowych, w którym produkcja drewna znajduje się na czwartym miejscu najważniejszych zadań, jest szansą na przetrwanie wolnych stad tych zwierząt.

< 68


$

Szkice leśników

<

69


$

Puszcza Knyszyńska

< 70


$

Szkice leśników

<

71


$

Puszcza Knyszyńska

< 72


$

Szkice leśników

<

73


$

Puszcza Knyszyńska

< 74


$ U Pana Boga za piecem


$

Puszcza Knyszyńska

J

adąc trasą E-65 do przejścia granicznego w Bobrownikach, 14 km od obrzeża Białegostoku, widać z daleka malowniczą dolinę. W otoczeniu Puszczy Knyszyńskiej, w krajobrazie Wzgórz Świętojańskich rysują się liczne zabudowania wsi letniskowej Królowy Most, z widoczną z drogi cerkwią prawosławną pod wezwaniem św. Anny. Rzeźbę terenu maskuje Puszcza Knyszyńska. Las mieszany z przewagą drzew iglastych, ułożony piętrowo nadaje dolinie piękne barwy, szczególnie jesienią. Na tak wyjątkowy i osobliwy krajobraz ma również wpływ płynąca doliną rzeka Płoska – prawobrzeżny dopływ Supraśli. To na tej rzece według legendy miał powstać most, któremu miejscowość zawdzięcza obecną nazwę. Poprzednią był Janopol. Nadana zapewne była na cześć króla Jana III Sobieskiego, który przejeżdżał przez Królowy Most traktem do Wołkowyska. Walory przyrodnicze tych terenów z biegiem lat miały ogromny wpływ na zmianę charakteru pierwotnej osady rolniczej. Powstał letniskowy raj dla turystów, wytrawnych obserwatorów przyrody, mieszkańców miast szukających ciszy i spokoju. Zabudowania w Królowym Moście dzieli piękna zabytkowa aleja drzew – 63 lipy oraz grupa drzew – 6 lip drobnolistnych i 4 klonów. Drzewa te podkreślają urok całej miejscowości, są oazą dla pszczół i schronieniem dla ptaków. Wiek niektórych okazów szacuje się na około 100 lat. Część z nich była sadzona jako uzupełnienie alei w latach powojennych. Piękno tych okolic można podziwiać wędrując pieszo lub pokonując trasę rowerem. Przez Królowy Most bowiem prowadzą następujące szlaki: czerwony – zwany Świętojańskim, niebieski – Napoleoński (z Jałówki do Królowego Mostu) oraz żółty Białegostoku do Czarnej Białostockiej. *** Trochę historii. W 1812 roku wojska Napoleona maszerowały traktem przez Królowy Most do Brzostowicy Wielkiej i Wołkowyska kierując się na Moskwę. Podczas odwrotu w 1813 roku, żołnierze z korpusu marszałka Neya, stoczyli pod wsią pamiętną bitwę. Polegli zostali pochowani prawdopodobnie na cmentarzu przy trakcie za „Świętą sosną” w Supraślu. W 1863 roku, w czasie powstania styczniowego, w lesie koło Królowego Mostu powstańcy stoczyli krwawą bitwę z wojskami carskimi. Oddziałem dowodził Roman Rogiński. Powstańcy ponieśli klęskę. Rannych i chorych

< 76


$

Szkice leśników

jeńców dowódcy carscy polecili powiesić. W tym miejscu na górze Św. Jana na obelisku widnieje napis: „90-ciu w 1863 r. dało życie za Polskę”. W okresie okupacji hitlerowskiej w okolicy Królowego Mostu miejscowa ludność zorganizowała oddział partyzancki im. Komunistów Białostocczyzny. Za kontakty z tym oddziałem Niemcy 3 lipca 1943 roku spacyfikowali pobliską wieś Popówkę. Wszystkich mieszkańców wymordowano, a budynki spalono. Ich wspólna mogiła znajduje się na cmentarzu parafialnym w Królowym Moście. *** Królowy Most jest związany z postaciami z trylogii Henryka Sienkiewicza. Pierwszym właścicielem tego majątku był książę Bogusław Radziwiłł. W połowie XVII wieku swoje dobra podarował Sakowiczom. W ich posiadaniu miejscowość była aż do roku 1903. Ostatni z rodu, Jakub Sakowicz zapisał majątek swej siostrzenicy Małachowskiej, ta zaś – pani Dederko. W 1914 roku państwo Dederkowie wyprowadzili się do Białegostoku, a swoje dobra sprzedali ostatniemu dziedzicowi Królowego Mostu – Józefowi Młodeckiemu. Był on rotmistrzem Kawalerii Polskiej. Przybył na te tereny z okolic Krakowa. Latem 1915 roku, podczas odwrotu wojsk rosyjskich, w obawie przed nadchodzącymi Niemcami nastąpiła masowa ewakuacja miejscowej ludności w głąb Rosji. Ocalała po tułaczce ludność powróciwszy na tych terenach zastała głód i nędzę. W takiej sytuacji znalazła się wdowa po byłym proboszczu parafii prawosławnej, księdzu Włodzimierzu Owczarewiczu. Była ona prawowitą właścicielką majątku parafialnego. Zmuszona sytuacją sprzedała grunty i budynki parafialne Józefowi Młodeckiemu. Do zakupionego wówczas majątku nowego dziedzica w Królowym Moście należały wszystkie zabudowania, między innymi szkoła parafialna, plebania, dom dla psalmistów, kaplica filialna i niedokończona cerkiew. Na początku lat dwudziestych właściciel przekazał część swoich gruntów na rzecz państwa, natomiast szkołę parafialną i kaplicę dla kleru parafii rzymskokatolickiej w Dojlidach. Pozostawił sobie resztę zabudowań i ziemię pod uprawę. Pod naporem miejscowej ludności dobrowolnie oddał również wybudowaną świątynię pod przyszłą parafię prawosławną. Mieszkał początkowo w budynku plebanii, a później przeniósł się do domku pod lasem.

<

77


$

Puszcza Knyszyńska Do pracy w polu i do zarządzania majątkiem pan Młodecki sprowadził ze swoich rodzinnych stron trzy rodziny. Ulokował je na plebanii. W tym czasie w Królowym Moście istniały nieliczne zabudowania. Oprócz budynków parafialnych były jeszcze trzy, usytuowane w pobliżu domu dla psalmistów. Do letniego domku Młodeckiego przyjeżdżali kuracjusze na wypoczynek. Biały budynek był własnością pana Golczuka, posiadacza samochodu, co świadczyło o jego zamożności. Ostatnim budynkiem, nie licząc kaplicy filialnej, była szkoła. Dalej rozciągały się tylko pola i lasy. W pobliżu szkoły istniał kort tenisowy. Później w tym miejscu było boisko szkolne, a teraz rosną tam leszczyny. Dziedzic grywał w tenisa, w karty, jeździł konno, prowadził rozrywkowy tryb życia. Był częstym gościem hotelu Ritz w Białymstoku. Młodecki, jak na rotmistrza przystało, kochał konie. Hodował je na Jakobinie, dawnym majątku pana Dederko. Folwark, obory i stajnia były murowane z kamienia, a wokół rosło zboże. Dzisiaj już nie ma śladu po tych zabudowaniach. W folwarku tym mieszkali: furnal – woźnica, karbowy – zarządca majątku i robotnik z rodzinami. Przy Trakcie Napoleońskim, obok rzeki Płoski istniał już wcześniej piękny park dworski, w którym rosły między innymi olbrzymie kasztanowce. Właśnie tam dziedzic Młodecki potrzymywał 2 ogiery i 2 konie do pracy w polu. Zapłatą za pracę na roli było zboże i kartofle. Zarządca lub furnal otrzymywali ponadto pieniądze od 15 do 35 zł miesięcznie. Do majątku Młodeckiego należały również lasy. Przed wojną w Królowym Moście był sklep z karczmą pana Jakuba Kuniewicza. Raz w tygodniu na trasie kursował czerwony autobus; dowożono gazety dla ówczesnego dziedzica. W 1939 roku Józef Młodecki opuścił pospiesznie swój majątek. Wcześniej wywiózł swoje zbiory i dobytek, a sam pociągiem udał się do Krakowa. Ziemia po parcelacji zgodnie z reformą rolną przeszła na skarb państwa. Część została wydzierżawiona lub rozdana chłopom jako gospodarstwa kilkuhektarowe. Na miejscowym cmentarzu stoją dwa drewniane krzyże w miejscu spoczynku ojca i stryja Józefa Młodeckiego. Chociaż nie są podpisane, to najstarsi mieszkańcy Królowego Mostu pamiętają o tych mogiłach.

< 78


$

Szkice leśników

*** Początek historii szkoły w Królowym Moście jest ściśle związany z powstaniem samodzielnej parafii prawosławnej na tym terenie. W 1900 roku kaplica filialna p.w. św. Anny (jako przejaw represji zaborcy po powstaniu styczniowym) zostaje przebudowana na cerkiew. Początkowo obsługiwana była przez duchownych z parafii gródeckiej, później zaś pełniła rolę cerkwi parafialnej. Pierwszy proboszcz ks. Włodzimierz Owczarewicz dążył do wybudowania większej świątyni. Przed 1903 rokiem kupił na własność od właściciela majątku, marszałka szlachty Jakuba Sakowicza, działkę o powierzchni 9407 m pod budowę cerkwi, szkoły, plebani i budynku dla psalmistów oraz pod uprawę. Budynek szkoły powstaje w tym samym czasie co plebania i inne zabudowania parafialne. Usytuowany został w sąsiedztwie zaplanowanej cerkwi. Dalej rozciągały się już tylko pola i lasy. Przypuszczalnie budowę zakończono w 1903 roku. Według zapisu w kronice szkolnej, w 1903 roku rozpoczęła się systematyczna nauka w szkole parafialnej tak zwanej „cerkiewno-prichodskiej” w trzech oddziałach. Nauka odbywała się tylko w okresie zimowym, gdyż w szkołach parafialnych nie było obowiązku szkolnego. Dzieci przybywały do szkoły tylko w czasie wolnym od zajęć w gospodarstwach rolnych. Uczyły się w jednej dużej sali lekcyjnej. Wszystkie klasy nauczał jeden nauczyciel, a lekcję religii prowadził ksiądz prawosławny. W szkole parafialnej obowiązywały następujące przedmioty: język rosyjski, matematyka i religia. Uczniowie na pamięć musieli znać imiona i nazwiska całej rodziny carskiej (szkoły parafialne usankcjonował oficjalnie car Aleksander II w 1884 roku). Taka organizacja szkoły trwała do I wojny światowej. Budynki parafialne oraz niedokończona cerkiew nie zostały zniszczone w czasie działań wojennych. Po powstaniu Polski niepodległej i po powrocie z Rosji ludności prawosławnej, w szkole parafialnej zostaje utworzona pierwsza szkoła polska – Dwuklasowa Publiczna Szkoła Powszechna I-go stopnia, z obowiązkowym 7-letnim nauczaniem. W budynku mieściła się tylko jedna sala lekcyjna i mieszkanie kierownika szkoły. Nauka odbywała się w 4 oddziałach w klasach łączonych, przy czym oddział III trwał przez dwa kolejne lata jako rocznik pierwszy i drugi, zaś oddział czwarty przez trzy lata. Edukacja kończyła się po siedmiu latach na klasie czwartej. Uczniowie w danym roku szkolnym otrzymywali dwa świadectwa: po I półroczu nauki i na zakończenie roku szkolnego.

<

79


$

Puszcza Knyszyńska Pierwszym kierownikiem szkoły w Królowym Moście był Władysław Tracz; pracował tu w latach 1923-1931. W 1931 roku posadę kierownika objął pochodzący z Supraśla Leon Groman. Brak odpowiednich danych statystycznych z okresu międzywojennego nie pozwala określić stanu liczbowego uczniów tej szkoły. Jedynie numery świadectw z lat 1932-1937 pozwalają przypuszczać, że w roku szkolnym 1932/33 naukę pobierało około 30 uczniów, ale już w 1934/35 uczęszczało do tej szkoły około 50 dzieci. W roku 1936/37 liczba uczniów spadła do około 30. Było to możliwe, gdyż pomimo istniejącego obowiązku szkolnego, nie wszystkie dzieci uczęszczały na zajęcia, zwłaszcza w okresie wielkiego kryzysu gospodarczego. Pod kierunkiem Gromana zaczęło rozwijać się w środowisku szkolnym życie kulturalno-oświatowe. Często urządzano przedstawienia i zabawy. Istniał również instrumentalny zespół muzyczny na skrzypce, mandolinę i gitarę. Ówczesny kierownik cieszył się w środowisku lokalnym wielkim autorytetem i szacunkiem. W 1939 roku po wejściu Bolszewików Groman został a aresztowany. Jednak dzięki interwencji dzieci i mieszkańców wkrótce powrócił i dalej pełnił swoją funkcję. Dnia 21 czerwca 1941 roku, gdy Niemcy napadły na Rosję Sowiecką, po okupacji bolszewickiej nastąpiła okupacja niemiecka. Budynek tutejszej szkoły został zamieniony na obóz przejściowy dla jeńców radzieckich. Dobudowano wówczas od strony placu szkolnego prowizoryczną szopę, która pełniła rolę kuchni oraz latrynę. Cały plac i budynek otoczono podwójnymi zasiekami z drutów kolczastych. Przebywało tu 80 jeńców radzieckich, którzy pracowali przy budowie pobliskiej drogi smołowej. Obóz istniał około roku. Po wyzwoleniu w 1944 roku budynek niczym nie przypominał szkoły. Całość otoczona była zasiekami, pod oknami stała szopa z desek, a obok latryna. Władze oświatowe nie mogły uporać się z zaistniałą sytuacją. Z dużym zaangażowaniem społeczności lokalnej i władz gminy obiekt szkolny zaczął ponownie funkcjonować tak naprawdę dopiero w 1946 roku. Był to drewniany budynek, bez oświetlenia i wody. Dzieci uczyły się w dwóch izbach lekcyjnych, a szatnia mieściła się na korytarzu. W tym samym budynku było też mieszkanie dla kierownika szkoły. W odległości pięćdziesięciu metrów od szkoły znajdowało się prowizoryczne boisko szkolne o powierzchni 525 m². Trudne warunki lokalowe, zbyt małe sale lekcyjne spowodowały, że inspektor szkolny powiatu białostockiego zalecił wynająć dodatkową salę lekcyjną w domu parafii prawosławnej. Od roku szkolnego 1950/51 nauka odbywała

< 80


$

Szkice leśników

się już w dwóch obiektach. Nowe sale lekcyjne mieściły się w wynajętym budynku dla psalmistów, znacznie oddalonym od ówczesnej szkoły. Początkowo funkcjonowały tylko trzy klasy. Z roku na rok przybywali nowi uczniowie. W szkole prowadzone było dożywianie. Dzieci dostawały słodką kawę i chleb smarowany tłuszczem lub marmoladą. W roku szkolnym 1950/51 szkoła liczyła już 7 klas. Wtedy też świadectwa otrzymują pierwsi absolwenci Szkoły Powszechnej w Królowym Moście. W pierwszych latach powojennych system szkolnictwa nieznacznie różnił się od wcześniejszego. Obowiązywały przedwojenne programy nauczania i stare podręczniki. Niewielkiej zmianie uległy jedynie materiały do nauki języka polskiego i historii. Nauka religii była nadal obowiązkowa we wszystkich szkołach publicznych. Obowiązywał dekret z 1919 roku o obowiązku szkolnym, który wprowadził obowiązkową 7-letnią naukę dla wszystkich dzieci od 7 do 14 lat. W 1952 roku postanowiono pobudować w Królowym Moście nową szkołę o dwóch izbach lekcyjnych. W tym celu opuszczony budynek dla psalmistów sprzedano na rzecz istniejącej już szkoły. Po rozbiórce i przewiezieniu materiału z owego domu, zaczęła się budowa nowego obiektu. Przeniesiono wówczas mieszkanie kierownika szkoły ze starego budynku do nowego. W starej szkole od tej pory znajdowały się trzy izby lekcyjne i mały pokój kancelaryjny. 15 lipca 1961 roku została podpisana nowa ustawa, która przedłużała obowiązek szkolny do 17 roku życia. Zapoczątkowała ona reformę oświatową. W myśl ustawy przedłużono wówczas o jeden rok naukę w szkole podstawowej. Taka organizacja nauczania trwała do roku szkolnego 1976/77. W tym czasie 8-klasowa Szkoła Podstawowa w Królowym Moście stała się Punktem Filialnym Zbiorczej Szkoły Podstawowej w Gródku. Zajęcia odbywały się już tylko w starej szkole. W okresie istnienia szkoły w Królowym Moście pracowało wielu nauczycieli – część z nich zagościła tu na krótko, a inni związali się z nią na dłużej. W każdym roku szkolnym pracowało ich niewielu – najczęściej dwoje, troje lub czworo. W 2003 roku minęło 100 lat od daty powstania tego obiektu. Karty historii szkoły w Królowym Moście pamiętają czasy zaboru rosyjskiego, Polski niepodległej, II wojny światowej, Polski Ludowej i początków III Rzeczpospolitej. Funkcjonowała niemal nieustannie przez 90 lat, z przerwami wojennymi.

<

81


$

Puszcza Knyszyńska

*** W Królowym Moście znajdują się dwa obiekty sakralne pod wezwaniem Św. Anny – zbudowana na planie krzyża greckiego cerkiew prawosławna oraz kaplica rzymskokatolicka. Mury świątyni prawosławnej zwieńczone trzema wieżyczkami nad szczytami naw, wzniesiono w latach 1913-1914. Prace przerwano w związku z wybuchem wojny i kontynuowano dopiero w 1928 roku. Wówczas zakupiono dzwony i zamontowano ikonostas pochodzący z cerkwi w Grodnie. Ostatecznie w 1939 roku pomalowaniem wnętrza zakończono prace wykończeniowe. Podczas II wojny światowej obiekt ten nie został zniszczony, a niewielkie uszkodzenia naprawione. Wyświęcenie cerkwi nastąpiło w 1942 roku. Najstarszym obiektem w gminie Gródek jest kaplica rzymskokatolicka pod wezwaniem Św. Anny. Jest to kościół filialny parafii w Gródku. Murowana budowla w stylu klasycystycznym wybudowana została przez ówczesnych właścicieli Królowego Mostu, Sakowiczów około 1830 roku. Po powstaniu styczniowym jako przejaw represji została zamieniona na cerkiew prawosławną. Dopiero w 1915 roku powróciła do właścicieli i do tej pory służy mieszkańcom parafii rzymskokatolickiej. Co roku w Królowym Moście dzień św. Anny obchodzony jest dwukrotnie. W parafii prawosławnej święta liturgia odprawiana jest zgodnie z kalendarzem juliańskim – 7 sierpnia, natomiast w kościele filialnym – w najbliższą niedzielę przypadającą po 26 lipca. Uroczystości te gromadzą duchownych i licznych wiernych. *** Dziesięć lat temu reżyser Jacek Bromski nakręcił w Królowym Moście film U Pana Boga za piecem, który na Festiwalu Filmowym w Sopocie zdobył aż 7 nagród w różnych kategoriach. Portret wsi przedstawiony w filmie to obraz sielankowej miejscowości, małej społeczności z tradycjami i wartościami. Piękne krajobrazy, spokój wynikający z harmonijnego wiejskiego życia to miejsce, do którego chce się wracać. Po blisko dziesięciu latach Jacek Bromski powrócił do Królowego Mostu z filmem U Pana Boga w ogródku. Powrócili też Ci sami bohaterowie – aktorzy Teatru Lalek w Białymstoku.

< 82


$

Szkice leśników

Podlasie w obydwu filmach to nie tylko piękne przyrodniczo krajobrazy, to także wielokulturowość. Już w przedwojennym przewodniku po Białymstoku i okolicach o Królowym Moście pisano: Najpiękniejszy zakątek powiatu białostockiego... Kultywowane w życiu mieszkańców tradycje, codzienny prowincjonalny język, charakterystyczny dla terenów przygranicznych sprawiają wrażenie, że czas wyraźnie się tu zatrzymał.

<

83


$

Puszcza Knyszyńska

< 84


$

Szkice leśników

<

85


$

Puszcza Knyszyńska

< 86


$

Szkice leśników

<

87


$

Puszcza Knyszyńska

< 88


$ Drogi i bezdroĹźa


$

Puszcza Knyszyńska

P

uszcza Knyszyńska to przepiękny kompleks leśny przypominający bory sprzed wieków. Bardzo długo pozostawała na uboczu, w cieniu bardziej znanej w aspekcie naukowym i turystycznym, Puszczy Białowieskiej. Natura i wielokulturowość, malownicze drzewostany ze wspaniałą sosną masztową. Przebywanie w borach nie tylko dostarcza wrażeń estetycznych, dopinguje do wysiłku fizycznego, ale również ma bezpośredni wpływ na zdrowie poprzez oddziaływanie fitoncydów i ujemną jonizację powietrza. Mikroklimat leśny Puszczy Knyszyńskiej zachęca do odwiedzenia Supraśla, który stanął przed nową szansą, jaką jest otrzymanie statusu miejscowości uzdrowiskowej. Obcowaniu z wartościami kulturowymi Puszczy Knyszyńskiej nieodłącznie towarzyszy podziw dla jej różnorodności i bogactwa ekologicznego. Przybyszów i mieszkańców zachwycają pejzaże dolin, lasy na wzgórzach, pachnące żywicą bory sosnowe, podmokłe uroczyska z licznymi źródliskami, malownicza rzeka Supraśl i jej dopływy, a także kwitnące wiosną runo leśne, śpiew ptaków, czyli cała gama piękna przyrody. Puszcza Knyszyńska to niepowtarzalny zakątek, gdzie znajduje się niezmiernie ciekawy świat NATURY oraz można poznać wschodnią otwartą i życzliwą wszystkim naturę społeczności, zamieszkujących puszczańskie miejscowości. Gdzieś daleko pozostaje zgiełk cywilizacji, a tu gościnni gospodarze przyjmują wszystkich i zachęcają do ponownego odwiedzenia ich małej ojczyzny. Co oferują gminy i miejscowości puszczańskie? Rozwijają przyjazne środowisku formy rolnictwa, leśnictwa, a także turystyki. Mieszkańcy tych terenów pamiętają o konieczności promowania wszelkich atutów swoich okolic, w okresie nie tylko wakacyjnym, ale w ciągu całego roku. Teren jest miejscem wypoczynku pobytowego oraz weekendowego i świątecznego, a także rekreacji osób z większych miast, zwłaszcza Białegostoku i Warszawy. Goście chętnie uczestniczą w przyrodniczych wędrówkach, podpatrując ptaki i żubry w ich naturalnym środowisku. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się spływy kajakowe po większych puszczańskich rzekach (Supraśl, Sokołda, Płoska, Słoja). Ważną rolę odgrywają kąpieliska usytuowane w Supraślu oraz przy zalewach w Czarnej Białostockiej, Wasilkowie i okolicach Krynek. Wokół zbiornika Ozierany przebiega bardzo interesujący szlak ekumeniczno-historyczno-przyrodniczy. Na podkreślenie zasługuje fakt, że tereny Puszczy Knyszyńskiej są atrakcyjne

< 90


$

Szkice leśników

także w okresie zimowym. Istnieją tu warunki do uprawiania narciarstwa (dwa szlaki i wyciąg w Ogrodniczkach). Niezapomnianych wrażeń dostarczają organizowane tu kuligi, połączone często z imprezami integracyjnymi. Florę puszczańską można poznać w Arboretum w Kopnej Górze, gdzie oprócz gatunków miejscowych znajdują się także gatunki ozdobne z innych cieplejszych rejonów. Wiosną szczególnie malowniczo prezentuje się kolekcja kwitnących rododendronów. W miejscowej szkółce można zakupić przeróżne sadzonki do swojego ogrodu. Silvarium w Poczopku w Nadleśnictwie Krynki zaprasza na „Ziołową Trybę”, gdzie drzewa, krzewy i rośliny zielne starannie wypielęgnowane i opisane proponują powrót do ziołolecznictwa – najstarszej formy leczenia naturalnego. Tuż obok w „Galerii na skraju Puszcz” można poznać życie pszczół i mrówek. Wycieczki szkolne i turyści indywidualni ochoczo kierują swoje kroki do „Białego Dworku” w Supraślu – siedziby Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej. Stąd rozpoczynają poznawanie przyrody, obiektów sakralnych i etnograficznych. Przez najciekawsze zakątki zostały poprowadzone ścieżki dydaktyczne. Przemierzając trasy przyrodnicze, na przykład „Dolinę Jałówki” spotyka się żywą ilustrację wrażeń poetyckich Julii Hartwig: Coraz częściej przyglądam się kępom na łąkach i przy drodze, zaprzyjaźniam się z leśnym runem, kwitnącą pokrzywą i łagodnym światłem skabiozy. Jak niepospolite wydają się zioła przydrożne, kiedy mróz ukaże już ogrody za ich nieumiarkowaną barwność. Turystów może zaciekawić również bogaty „bukiet kulturowy” wschodniego pogranicza. Na terenie Puszczy Knyszyńskiej spotykają się kultury Wschodu i Zachodu. Przykładem tego jest bizantyjsko-gotycka cerkiew pod wezwaniem Zwiastowania NMP, znajdująca się w Ławrze Supraskiej. Wyraz wielokulturowości stanowi również budownictwo religijne w miejscowości letniskowej Królowy Most. Znajdują się tu malownicza cerkiewka pod wezwaniem św. Anny z początku XX wieku oraz kaplica katolicka p.w. św. Anny z XIX wieku. Świątynie obu wyznań są również usytuowane w Supraślu, Gródku, Krynkach i Zabłudowie. Obecnie rozwija się turystyka pielgrzymkowa do takich ośrodków kultu, jak Święta Woda w Wasilkowie czy Klasztor Supraski.

<

91


$

Puszcza Knyszyńska Źródłem niepowtarzalnych przeżyć duchowych i estetycznych jest udział w Liturgii prawosławnej z jednoczesną kontemplacją ikon i śpiewem cerkiewnym. Z Sacrum spotkamy się w Ławrze Supraskiej, Muzeum Ikon, jak również w małych wiejskich cerkiewkach. Nie sposób pominąć polskiego Orientu ze świątyniami i cmentarzami polskich Tatarów. Meczet w Kruszynianach przez Profesora Wiktora Zina nazywany był staropolskim meczetem, ponieważ przypomina architekturą kościółek drewniany. Natomiast meczet w Bohonikach z zewnątrz wykazuje ­podobieństwo do cerkwi. Mozaikę etniczno-kulturową Podlasia w okresie przedwojennym tworzyła również liczna społeczność żydowska. Szczególne piętno odcisnęła ona w miasteczku Krynki, gdzie znajdują się także synagogi, obecnie już niepełniące funkcji sakralnych oraz największy na Białostocczyźnie kirkut, w ostatnich latach uporządkowany. W Krynkach żyje i tworzy znany pisarz białoruski – Sokrat Janowicz. Spod jego pióra wyszło wiele interesujących utworów, osadzonych w realiach pogranicza i opiewających wartości społeczeństwa tu żyjącego. Krynki to także zdrowa i smaczna woda mineralna „Krynka”. Wielokulturowość Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej ubogacają zabytki poewangelickie. Wystarczy obejrzeć eklektyczny Pałac Buchhotzów w Supraślu, aby dostrzec nieprzemijającą urodę tej architektury. Wędrując po puszczańskich szlakach turystycznych ogląda się malowniczo przeplatający się krajobraz leśno – rolniczy oraz kulturowy, ukształtowany przez człowieka, na przykład tradycyjną drewnianą zabudowę wsi wzdłuż brukowanych ulic. Refleksy uroku natury Puszczy i bogactwa kultury jej mieszkańców można odnaleźć na obrazach słynnego malarza, Leona Tarasewicza, twórcy związanego z Waliłami. Jego słynące w całym świecie prace stanowią niezwykle finezyjną esencję wartości puszczańskich. Turyści mogą uczestniczyć w swoistym „zatrzymaniu w czasie”, kiedy na Szlaku Rękodzieła Ludowego oglądają warsztaty i wyroby twórców ludowych. „Ginące zawody” reprezentują kowal, garncarze, łyżkarze, tkacze, a także rzeźbiarz. Przeszłość historyczną można poznać przemierzając szlak „Śladami ­Powstania Styczniowego 1863 roku”. Arboretum w Kopnej Górze nosi także imię powstańców.

< 92


$

Szkice leśników

Atrakcją turystyczną w rejonie Puszczy Knyszyńskiej są imprezy organizowane przez miejscowe społeczności, na przykład: coroczne Supraskie Spotkania z Naturą Sztuką Uroczysko, promujące wartości przyrodnicze i kulturowe tych okolic. Coraz większe zainteresowanie wzbudza kultura grup mniejszościowych, w tym Białorusinów, którzy organizują Festiwal Muzyki Młodej Białorusi „Basowiszcza”. Niezwykle malowniczy folklor białoruski jest prezentowany w miejscowościach puszczańskich na różnych imprezach, spośród których warto wyróżnić „Siabrouskaju biasiedu” w Gródku. Stwarza ona możliwość wielokulturowych kontaktów i cieszy się wielką popularnością także poza Podlasiem. Prawdziwym pasjonatem i odkrywcą Puszczy Knyszyńskiej, był Profesor Witold Sławiński. To on zachęcił wielu naukowców oraz studentów do badań i pracy na tym terenie. Jego imieniem nazwano Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej. Mieszkańcy gmin puszczańskich pamiętają o potrzebach turystów i dlatego powstają piękne stylowe pensjonaty oraz gospodarstwa agroturystyczne z regionalną kuchnią. Boże, jak tu fajnie...opowiem innym i razem z nimi tu powrócę.

<

93


$

Puszcza Knyszyńska

< 94


$

Szkice leśników

<

95


$

Puszcza Knyszyńska

< 96


$ Edukacja przyrodniczo-leśna


$

Puszcza Knyszyńska

C

zy edukacja przyrodniczo-leśna jest zadaniem dla leśników? To pytanie pojawiało się już wielokrotnie, było tematem debat i dyskusji od momentu, gdy zaistniał problem potrzeby podnoszenia wiedzy ekologicznej społeczeństwa. Lata doświadczeń pokazują, że leśnicy – ludzie, którzy na co dzień mają kontakt z przyrodą i w praktyce wykorzystują wiedzę o procesach w niej zachodzących – doskonale sprawdzają się w roli edukatorów. Bo czy na pytanie czym jest gleba w ekosystemach leśnych lub jakie znaczenie mają mrówki w życiu lasu, ktoś potrafi odpowiedzieć lepiej niż leśnik? Początki działań edukacyjnych prowadzonych przez pracowników lasów były spontaniczne i często niepozbawione błędów, ale w większości przypadków, dzięki dużemu zaangażowaniu i inwencji twórczej, przynosiły pozytywne efekty. Dowodem tego jest ciągłe, rosnące zainteresowanie różnych grup społecznych możliwościami zdobywania wiedzy przyrodniczej w ramach nieformalnych spotkań z pracownikami nadleśnictw lub parków narodowych i krajobrazowych. Obecnie edukacja przyrodniczo-leśna jest jednym z priorytetowych zadań leśników, wynikających między innymi z założeń polityki leśnej państwa. Dzięki dobrze rozpoznanym potrzebom przybrała bardziej skonkretyzowane formy i kierunki rozwoju, chociaż nieujęte w sztywne ramy procedur. Działalność edukacyjna, którą podejmują leśnicy prowadzona jest w bardzo różnych formach. Różnorodne są także grupy adresatów tych działań. Najczęstszy jednak i najbardziej pożądany odbiorca to dzieci i młodzież. Leśnicy mają świadomość tego, że zachowanie rodzimej przyrody we właściwym stanie zależy od sposobu myślenia najmłodszych grup społeczeństwa. To głównie do nich kierują oferty edukacyjne, ponieważ jest to inwestycja w przyszłość. Puszcza Knyszyńska – obszar gospodarowania kilku nadleśnictw, jak również teren parku krajobrazowego – jest doskonałym przykładem różnorodnej pod względem formy i przekazywanych treści działalności edukacyjnej leśników. Bogactwo przyrodnicze Puszczy Knyszyńskiej oraz jej lokalizacja w pobliżu dużej aglomeracji sprawia, że jest to teren chętnie odwiedzany zarówno przez grupy szkolne, jak i turystów czy ludzi, którzy po prostu pragną odpocząć na łonie natury i nasycić się pięknymi widokami. Wynikają z tego znaczne potrzeby podnoszenia wiedzy społeczeństwa z zakresu znajo-

< 98


$

Szkice leśników

mości organizmów puszczańskich, zależności panujących w ekosystemach leśnych, konieczności przestrzegania zakazów obowiązujących w lesie oraz dostrzegania zagrożenia, jakie niesie za sobą niewłaściwe korzystanie z lasu. Leśnicy – gospodarze puszczy – starają się przekazywać społeczeństwu wiedzę o przyrodzie i powodować jego aktywne włączenie się w ochronę zasobów środowiska przyrodniczego. Cele te osiągane są między innymi poprzez organizowanie miejsc, gdzie taką wiedzę można nabyć. Niezastąpione są tu ścieżki edukacyjne, które odpowiednio zlokalizowane umożliwiają bezpośredni kontakt i obserwację naturalnego obiektu. Na terenie Puszczy znajduje się kilka ścieżek edukacyjnych. Ich tematyka jest bardzo różna. Niektóre prezentują zagadnienia związane z prowadzoną w lasach gospodarką i jej przyrodniczymi podstawami, inne pokazują najciekawsze miejsca lub obiekty przyrodnicze Puszczy Knyszyńskiej. Wśród nich szczególne miejsca zajmują ścieżki poświęcone najbardziej naturalnym – objętym ochroną prawną – fragmentom puszczy. Do nich należą między innymi „Dolina Jałówki” oraz „Kopna Góra”, które przebiegają przez rezerwaty przyrody. Prezentują bogactwo zbiorowisk roślinnych, jak również wiele rzadkich i chronionych okazów, często widzianych przez zwiedzających po raz pierwszy. Zagrożenia lasów ze strony czynników biotycznych i abiotycznych to temat przedstawiony na ścieżce edukacyjnej w Nadleśnictwie Żednia. Zlokalizowana została w pobliżu miejsca, gdzie na skutek bezmyślności człowieka spłonęło ponad 9 ha lasu. Tutaj można dowiedzieć się, że dziwne porozstawiane przez leśników w lesie „rury”, to urządzenia służące do prognozowania liczebności szkodliwych owadów. Ścieżki edukacyjne, poza tym, że prezentują pewne konkretne treści, są często wykorzystywane przez leśników jako miejsca do prowadzenia ­aktywnych, międzyprzedmiotowych zajęć terenowych, na przykład nauki orientacji w terenie, sposobów pomiaru drzew i drzewostanów, rozpoznawania gatunków runa leśnego, czy podstawowych gatunków drzew. Tego typu działania edukacyjne, zwłaszcza kiedy prowadzone są z dziećmi, zasługują na szczególne uznanie. Poprzez aktywne uczestnictwo w zajęciach terenowych zdobywane są nowe umiejętności i rozwijane wcześniejsze. Pisząc o obiektach edukacyjnych w Puszczy Knyszyńskiej nie można pominąć „Galerii na skraju Puszcz” – to jak piszą o niej gospodarze – miejsce, gdzie świat zatrzymanej w biegu przyrody, spoglądające ze ścian i gablot,

<

99


$

Puszcza Knyszyńska

zwierzęta i owady oraz złapane w locie ptaki, sąsiadują z tętniącą życiem naturą. W galerii znajduje się oszklony ul, dzięki któremu tajemnicze życie pszczół przestaje być już tak zagadkowe oraz formikarium – specjalna oszk­ lona konstrukcja, w której umiejscowiono mrowisko mrówki ćmawej. Poza ścieżkami edukacyjnymi, galerią i arboretum na terenie Puszczy Knyszyńskiej znajdują się liczne punkty edukacyjne, izby przyrodnicze i tablice informacyjne. Edukacja prowadzona przez leśników nie ogranicza się jednak tylko do terenu puszczy i wyznaczonych miejsc. Pracownicy nadleśnictw i parku chętnie współpracują ze szkołami, przedszkolami, domami kultury, organizacjami pozarządowymi. Poza dobrze rozwiniętą bazą edukacyjno-informacyjną, duży, a może nawet największy nacisk kładą na bezpośredni kontakt z odbiorcami. Taka forma działań zawsze wzbudza więcej emocji, daje możliwość nie tylko przekazywania wiedzy, ale również wymiany doświadczeń, poglądów, dyskusji. Daje również możliwość odpowiedniego dostosowywania przekazywanych treści do poziomu słuchaczy. Leśnicy są inicjatorami akcji na rzecz ochrony przyrody, organizatorami konkursów o tematyce przyrodniczej, wystaw fotograficznych i plastycznych. Dużym sukcesem na polu edukacji przyrodniczej jest przystępowanie co roku wielu szkół z terenu Puszczy i okolic do ogólnopolskiego konkursu „Czysty Las”. Realizacja konkursu polegająca na działaniach służących poprawie czystości lasów i promocji zasobów przyrody prowadzona jest bowiem nie tylko we współpracy z leśnikami, ale również innymi instytucjami na przykład Kołem Wędkarskim, Strażą Pożarną, Urzędem Gminy. Leśnicy często prowadzą cykliczne zajęcia z dziećmi i młodzieżą, wspomagając nauczycieli w omawianiu zagadnień związanych z lasem, zawodem leśnika, zasadami ochrony przyrody w lasach i gospodarki leśnej. Nie ulega wątpliwości, że edukacja przyrodniczo-leśna jest dużym wyzwaniem dla leśników. We współczesnym świecie – świecie komputerów, internetu i rozwoju urbanizacji ludzie tracą kontakt z przyrodą, przestają ją rozumieć i szanować. Leśnicy w ramach działań edukacyjnych, poza przekazywaniem konkretnych treści, starają się zaszczepić w odbiorcach zamiłowanie do lasu, wrażliwość, poczucie odpowiedzialności za zachowanie zasobów przyrodniczych w odpowiednim stanie. Rozumieją również, że kształtując proekologiczne społeczeństwa wykonują swoją pracę – działają na rzecz lasów, ich zrównoważonego rozwoju i ochrony.

< 100


$

Szkice leśników

<

101


$

Puszcza Knyszyńska

< 102


$

Szkice leśników

<

103


$

Puszcza Knyszyńska

< 104


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.