Surfmag #3

Page 1

NR: 03 czerwiec - sierpień

cena: 20 zł (w tym 8% VAT) ISSN 2353-4958

Hot Stuff / Jesteśmy Hang 10 / Vesper Sport / Duńska sielanka / Freak waves i inne zjawiska / Bałtyk dochodzi do siebie / Lost at Sea – The Baltic / West Coast – Knur on Tour / Sankt Petersburg. – Bałtycki diament / Keep Surfing Weird / Joga i surfing / Moche Rip Curl Pro. – Portugal 2015



REDAKCJA –– Surfmag

Redaktor naczelny:

Współpracownicy:

Wydawca:

Okładka:

Andrzej Łąka

prof. Stanisław Massel, Jacek Bełdowski, Marek „Ogień” Michalski, Kuba Urbański, Małgorzata Tyszkiewicz, Maciej Chmura, Sergey Rasshivaev, Tania Elisarieva, Knur on Tour, Binsurfen.de, Bornholm Surf Farm

SURFMAG ul. Gwiaździsta 5a lok. 38 01-651 Warszawa

Zdjęcie: Krzysztof Jędzrzejak Surfer: Kamil Piotrowski

Projekt graficzny i skład: Piotr Tarasiuk

Redakcja: Łukasz Dymkowski, Krzysztof Jędrzejak

Sekretarz redakcji: Paweł Pokora

Druk: Kontakt: info@surfmag.pl www.surfmag.pl

Drukarnia Hakus ul. Kard. Stanisława Hozjusza 11 11-041 Olsztyn

2016 CZERWIEC SURFMAG / 03


14 22

Jesteśmy Hang 10 26

32 36

Duńska sielanka

Bałtyk dochodzi do siebie

44

68

Lost at Sea – The Baltic

West Coast – Knur on Tour

Sankt Petersburg. – Bałtycki diament 76

Keep Surfing Weird 86

92

Vesper Sport

Freak waves i inne zjawiska

40

64

Hot Stuff

Joga i surfing

Moche Rip Curl Pro. – Portugal 2015





O’NEILL WETSUITS, LLC 2016 ONEILL.COM TIMMY REYES PHOTO: NELLY




WYŁĄCZNY DYSTRYBUTOR

www.freeway.com.pl

FPONAME GOE SHERE Photo by: Fponame Goeshere


Marek „Ogień” Michalski

Stajnia Pod Wiatrakiem / Instytut Oceanologii PAN / TVN Player / Baltic Surf Scapes / lange & lange / Siedemzero.com / Venon Surfboards / Vesper Sport / Polskie Stowarzyszenie Surfingu / Good Life Path / learn 2 surf / Binsurfen.de



HOT STUFF BAŁTYK –– Niezbędnik Rosja

014 / SURFMAG CZERWIEC 2016


HOT STUFF –– Pianka

PIANKA O’NEILL PSYCHO TECH

Nowa seria pianek Psycho Tech łączy w sobie takie technologie jak neopren TechnoButter 2, izolację TechnoButter 2 Firewall, pojedynczo klejone szwy oraz system zapięcia F.U.Z.E. Pianki z tej serii są lżejsze, cieplejsze i lepiej dopasowane, a zarazem szybciej schną i łatwiej się je ubiera. Model Psycho Tech to najnowsze osiągnięcie w dziedzinie pianek stworzonych do użytkowania w zimnej wodzie. SPECYFIKACJA TECHNICZNA: Podwójnie uszczelniony kołnierz ze zintegrowanym kapturem (w opcji 6/4), pojedyncze klejenie szwów, system zapięcia F.U.Z.E. z otworem odpływowym, neopren TechnoButter 2, izolacja TechnoButter 2 Air Firewall, uszczelnienie mankietów Super Seal, pady kolanowe Krypto Knee Padz, zewnętrzna kieszonka z pętlą na kluczyk, uszczelnienia nadgarstków i kostek, bezszwowy krój, strategicznych paneli ramion i pach, LSD- krój bez szwów w części lędźwiowej

2016 CZERWIEC SURFMAG / 015


BAŁTYK –– Rosja

016 / SURFMAG CZERWIEC 2016


HOT STUFF

–– Deska

12 KROKÓW DO IDEALNEJ DESKI NA KITE’A! zdjęcia Materiały prasowe

Jeśli planujecie w tym sezonie zakup nowej deski do kitesurfingu, na pewno wiecie już, że na rynku można znaleźć modele w każdym kształcie i rozmiarze. Doradzę Wam, jak wybrać najlepszy sprzęt.

M

iałem okazję pływać na przeróżnych deskach. Wraz z modą i technologią zmieniał się ich kształt, długość i sztywność. Jednak przy wyborze sprzętu zawsze kierowałem się paroma zasadami. Co więcej, każdą deskę starałem się najpierw przetestować, aby mieć pewność, że będę z niej zadowolony. Każdy potrzebuje deski do zupełnie innego rodzaju pływania, więc nie ma czegoś takiego jak jej jeden idealny model. Inna nadaje się do pływania w butach, a inna do freeride’u. Warto też pamiętać o własnych umiejętnościach. Nie warto kupować deski na wyrost i męczyć się. Na odpowiednio dobranym sprzęcie postępy robi się szybciej. Aby właściwie wybrać deskę, warto dowiedzieć się czegoś o technologii, w jakiej została wykonana, i o znaczeniu podstawowych parametrów. W punktach przedstawię wam najważniejsze czynniki, na które powinniście zwrócić uwagę.

1

Długość. Dobiera się ją do wagi i wzrostu. Dłuższa deska umożliwia łatwiejsze wejście w ślizg i ostrzenie pod wiatr. Pozwala też na szersze rozstawienie padów, co sprawi, że pewniej będziecie stać na desce, lądowania będą łatwiejsze, a mniejsza odległość od końca deski obniży szansę na katapultę. Z drugiej strony dłuższa deska to większa waga i trudniejsze rotacje. Kiedyś korzystałem z desek o maksymalnej długości stu trzydziestu centymetrów, bo dawały mi więcej swobody w powietrzu. Niestety, przy słabym wietrze na dużych latawcach miałem problemy z pływaniem pod wiatr. Teraz nie używam sprzętu o długości nie mniejszej niż sto trzydzieści sześć centymetrów.

2

Szerokość. Im szersza deska, tym łatwiej będzie lądować i wykonywać nowe manewry. Większa powierzchnia ułatwia zmianę kierunku na płaskim blacie, ale utrudnia zmianę krawędzi. Szerokie deski świetnie radzą sobie w słabych warunkach wiatrowych, ale spróbujcie na za szerokim ,,placku” zaciąć krawędź, a łzy same napłyną Wam do oczu.

3

Waga. Nie ma zasady, że cięższe deski są bardziej wytrzymałe, a lżejsze rozpadną się w trakcie pierwszego pływania. Ważne jest wykonanie, a waga to składowa użytych

materiałów. Im lżejsza deska, tym mniejsze obciążenie na nogach, a co za tym idzie – wyższe skoki i więcej swobody na wodzie. Do dziś testuję deski lżejsze i cięższe. Miałem już blaty ciężkie jak wór ziemniaków lub lekkie jak pudełko zapałek. Te drugie, rzeczywiście, nie obciążały mięśni brzucha i nóg w trakcie ewolucji, ale przez to bardzo często przekręcałem rotacje, lądując boleśnie na plecach. Natomiast zbyt ciężkie deski działają niczym kotwica utrudniająca każdy ruch. Trzeba znaleźć własny złoty środek. Lekkie zachęcają do próbowania nowych tricków, ale – wraz z zaawansowaniem i poważniejszym podejściem do freestyle’u – cięższa deska daje większą kontrolę podczas lotu i rotacji.

4

Sztywność. Bardzo ważny parametr, przy którym trzeba sobie szczerze odpowiedzieć, na jedno ważne pytanie: co będę robił na tej desce? Fajnie jest mieć promodel pięciokrotnego mistrza świata, ale większość sprzętu tego rodzaju jest tak sztywna, że trudno jest wykorzystać jego potencjał, a łatwo za to zmęczyć swoje kolana i kostki. Z drugiej strony, przy lądowaniu na zbyt miękkiej desce pojawia się tak zwany double pop, czyli deska odbija się od wody, wytrącając nas z równowagi.

5

Rocker. Czyli po prostu wygięcie deski (przeciwieństwo cambera ze snowboardu). Im większy, tym trudniej ostrzyć i prowadzić deskę na halsie. Ale za to mocne lądowania okażą się dużo przyjemniejsze, a tricki będzie można łatwiej dokręcić na wodzie. Istnieje teoria, że większy rocker daje lepszego popa (jeśli mówimy tu o popie jako wybiciu z płaskiej deski, to jest to prawda). Niestety, często pop mylony jest z wybiciem z krawędzi, które dużo lepiej można zrobić na desce o mniejszym rockerze.

6

Concave. W prostych słowach to poprzeczne wygięcie dna deski. Trudno znaleźć model, który nie ma tego elementu. Z punktu widzenia hydrodynamiki, to pojedynczy jest najbardziej efektywny. Często stosowany jest również podwójny concave, ale różnice zależą tutaj w dużej mierze od czynników dodatkowych.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 017


JEŚLI NAWET BLAT NA BRZEGU WYGLĄDA IDEALNIE, TO JEST TYLKO JEDEN SPOSÓB, ŻEBY SIĘ PRZEKONAĆ, CZY WARTO GO KUPIĆ: TESTY, TESTY I JESZCZE RAZ TESTY.

7

12

8

Według mnie powyższe parametry są kluczowe przy wyborze deski. Wiadomo – grafika i cena modelu również odgrywają dużą rolę, ale „podobno” nie mają wpływu na pływanie. Technologia wciąż się rozwija, ale pewne podstawowe elementy nigdy się nie zmienią. Ważne, aby zachować dystans wobec kolejnych, fantastycznych wymysłów producentów i uważać na deski przeznaczone „do wszystkiego”. Jeśli nawet blat na brzegu wygląda idealnie, to jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać, czy warto go kupić: testy, testy i jeszcze raz testy. Dlatego zapraszam do siebie na kemping Solar na Półwyspie Helskim, gdzie będziecie mieli okazję popływać wybrać naprawdę dobrą deskę.

Kanały. Ostatnio bardzo popularne, wręcz wymagane w wysokich modelach freestyle’owych. W rzeczywistości ich główna zaleta to możliwość pływania bez finów, co przydaje się na przeszkodach. Kanały z reguły usztywniają całą deskę oraz sprawiają, że lądowania są nieco przyjemniejsze. Jednak równocześnie kanały, niestety, spowalniają deskę (woda musi pokonać większe odległości, opływając dno deski) oraz wprowadzają ją w mniejsze lub większe turbulencje. Profil krawędzi. Prosta krawędź oznacza, że deska będzie szybsza i ostrzenie na niej nie sprawi problemu. Zazwyczaj takie modele mają również większego popa. Trzeba przy tym pamiętać, że blat z bardziej łukowatą krawędzią okazuje się mniej stabilny na halsie, wolniejszy, a krawędziowanie będzie wymagało większego zaangażowania.

9

Grubość krawędzi. Cienka sprawia, że deska lepiej tnie wodę, dzięki czemu łatwiej się ostrzy czy pływa overpower. Deska mocniej przenosi drgania (czop) i dużo bardziej chlapie, a co najgorsze, nie wybacza niedokręconych tricków. Z kolei grubsza krawędź oznacza większy komfort na czopie, lżejsze lądowania i mniej chlapiącej wody. Jeśli planujecie pływać wakestyle, wtedy gruba krawędź jest obowiązkowa. Wzmacnia odporność na uderzenia boczne oraz zmniejsza prawdopodobieństwo wcinki na przeszkodach.

10

Inserty. Koniecznie wzmocnione, nieważne czy będziecie pływać w butach, czy strapach. Jeśli są w jednej linii, macie możliwość zmieniania krawędzi (pięty/palce), wydłużając żywotność blatu.

11

Stance. Szersze rozstawienie padów wymusza pozycję na ugiętych kolanach. Dzięki temu Wasze kolana są bezpieczniejsze, a lądowania stabilniejsze. Z drugiej strony wąski stance to łatwiejsze rotacje i wygodniejsza pozycja na halsie pod wiatr. Obolałe po pływaniu kolana mogą oznaczać, że warto pokombinować z kątem, pod jakim macie ustawione pady/buty.

018 / SURFMAG CZERWIEC 2016

Grindbase. Miły dodatek i absolutny must have, jeśli planujecie pływanie po przeszkodach. Dobrze, gdy można go samemu reperować w przypadku drobnych usterek.


HOT STUFF

–– SUP

SUPAIR NOWA JAKOŚĆ NA RYNKU Okazuje się, że pompowana deska SUP nie musi być nudna i brzydka. SUPAIR to nowy gracz na rynku oferujący deski Stand Up Paddle, łączące w sobie ładny design, dbałość o detal i funkcjonalność. Nieważne, czy chcecie udowodnić, że na Bałtyku da się złapać falę, chcecie ominąć korki na Helu, czy po prostu macie ochotę na trochę ruchu, kiedy znowu nie ma wiatru – SUPAIR idealnie sprawdzi się w każdej z tych sytuacji. Do wyboru są dwa modele deski. Mniejsza, bardziej zwrotna w rozmiarze 10’0 za 2899 PLN za zestaw (deska, pokrowiec, pompka i wiosło) i większa, stabilniejsza w rozmiarze 10’6 za 3699 PLN za zestaw. Sprzęt dostępny u dystrybutorów i na stronie www.supairsurf.com.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 019


020 / SURFMAG CZERWIEC 2016


HOT STUFF

–– Niezbędnik

Pole namiotowe Chałupy 6 położone jest na Półwyspie Helskim,około sześciu kilometrów od Władysławowa. Teren graniczy bezpośrednio z wodami Zatoki Puckiej – przez wielu uważanej za najlepszy spot do uprawiania windsurfingu i kitesurfingu. Na plaży od strony morza znajdziesz wyjątkową, szeroką i nigdy niezatłoczoną plażę, na której spędzisz z rodziną lub przyjaciółmi mnóstwo niezapomnianych chwil, rzucając frisbee, grając w siatkówkę, surfując, pływając, budując piaskowe budowle lub po prostu opalając się.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 021

Marcin Migdalski

CHAŁUPY 6 – CAMPING


POLSKA FIRMA –– Hang 10

JESTEŚMY HANG 10 zdjęcia Materiały prasowe

K

ochamy wodę i wszystkie sporty z nią związane. Jaka jest geneza Hang 10? Nasza firma wzięła się – jak wiele innych – z potrzeby, której nie można było spełnić na polskim rynku. Większość pianek jest szara, bura i nudna. Daleko im do jakości wymaganej w polskich warunkach. Pomyśleliśmy, że skoro nie można kupić u nas pianek odpowiedniej klasy, o ciekawym, kolorowym designie i do tego w dość przystępnej cenie, to trzeba je po prostu do Polski sprowadzić. Zaczęliśmy ich szukać. Poszukiwania zaprowadziły nas w odległe zakątki świata, ale także do miejsc położonych wcale nie tak daleko. Poznaliśmy wspaniałych ludzi, pełnych pasji i wizji, szczerze oddanych sportom wodnym. Szukaliśmy małych manufaktur, które nie są nastawione wyłącznie na zysk. Znalezienie ich zajęło nam kilka ładnych miesięcy, ale możemy sobie pogratulować – od tej chwili nasze spoty i wakeparki nie będą nudne, oj nie! Wylądowaliśmy na Hawajach, gdzie powstała manufaktura Sirensong. Tą lokalną marką zawiaduje Jamie, która dla marzeń porzuciła świat korpo. Tworzy śliczne, niezwykle kobiece, hawajskie pianki z materiałów najwyższej jakości. Są nie tylko elastyczne, ale mają niepowtarzalny design, a ich krój podkreśla kobiece kształty mieszając w głowach wszystkim surferom. Dotarliśmy też do Portugalii, gdzie w swojej restauracji nad brzegiem oceanu grupka zapalonych surferów wpadła na pomysł stworzenia firmy, której wyrobów nikt nie podrobi. Pianki marki Janga to prawdziwa erupcja kolorów: odważne barwy, w tym róż nawet dla mężczyzn. Robi się je w niedużych seriach. Dają poczucie wyjątkowości. Chłopaki z Jangi nie oszczędzają na dobrym materiale. Ze spokojnym sumieniem możemy powiedzieć, że produkują najbardziej elastyczne pianki, w jakich pływaliśmy. Sukces Portugalczyków poparty jest latami praktyki na wodzie. Każdy szczegół ubioru ma swoje znaczenie, a nowinki proponowane przez Jangę to zawsze strzał w dychę! Te pianki są szalenie popularne w zachodniej i północnej Europie. W wersji zimowej gwarantują komfort termiczny, a przy tym nadal są bardzo elastyczne, między innymi z powodu zastosowania neoprenu najwyższej klasy. Już czas, aby i polski surfer, strudzony beznadziejną walką o założenie i zdjęcie pianki, miał trochę wytchnienia. Czas na Jangę. Chcieliśmy wam także przedstawić Nikki Wetsuits – projekt pewnej niezwykle miłej Hiszpanki. Nikki wymyśliła piękne, ciepłe pianki, które, biorąc pod uwagę nasze warunki pogodowe, można nazwać całorocznymi. Seria jest wprawdzie krótka – mamy do wyboru sześć wersji – ale kolory-


Sirensong Wetsuits

2016 CZERWIEC SURFMAG / 023


POLSKA FIRMA –– Hang 10

W TRAKCIE NASZEJ PODRÓŻY ZAJRZELIŚMY DO WIELU MANUFAKTUR, MNIEJSZYCH LUB WIĘKSZYCH FIRM, KTÓRE TWORZĄ BARDZO ŁADNE I PRAKTYCZNE RZECZY. stycznie i jakościowo to ekstraklasa. Nikki Wetsuits sprawdzi się i na Helu, i w wakeparkach. Pianki bardzo dobrze przylegają do ciała, woda rzadko dostaje się tam, gdzie nie powinna. Trafiliśmy również do Brazylii. Nasza przyjaciółka stworzyła tam markę ze strojami do pływania. Południowoamerykański kraj znany jest z wysokich temperatur, pięknych kobiet i świetnych spotów do uprawiania kite’a czy windsurfingu. Podobnie wygląda charakterystyka naszego lipcowo-sierpniowego Helu. Wszystko składa się zatem w klarowną całość. Stroje sygnowane przez Natalię są po prostu śliczne. Łatwo się w nich zakochać. Są tak kobiece i temperamentne, jak to tylko jest możliwe. Myślimy, że będą wspaniale służyć naszym riderkom. W trakcie naszej podróży zajrzeliśmy do wielu manufaktur, mniejszych lub większych firm, które tworzą bardzo ładne i praktyczne rzeczy. Jest ich naprawdę sporo. Przy wyborze pianki nie jesteśmy więc skazani na propozycje największych marek. Ich oferta jest oczywiście dobra, ale czy wzornictwo i styl potentatów oddają to, co nam w duszy gra? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie już teraz sam. Żeby jednak nie było tak, że promujemy tylko maluczkich, postanowiliśmy przypomnieć pewnego dużego gracza, który jakiś czas temu zniknął z polskiego rynku, a szkoda. Ale o nim trochę więcej dowiecie się już teraz na naszej stronie i na profilu facebookowym. Co poza tym? W tym roku wypuszczamy testową partię jedynych w swoim rodzaju pianek made in Poland by Hang 10. Przygotowaliśmy kilkadziesiąt sztuk dla surferek i surferów. Zobaczymy, czy się spodobają. Plan jest taki, by w 2017 roku ruszyć z pełną ofertą, z kilkoma wersjami o różnych grubościach. Planujemy głównie pianki z tak zwanym chest zippem lub zip free. Dzięki materiałom z najwyższej półki staną się bardzo elastyczne. Część z nich nie będzie miała zapięć, co zminimalizuje szanse wdzierania się wody do wnętrza pianki. W tej chwili sprawa wygląda w ten sposób, że produkcja będzie odbywać się za granicą, ale postaramy się to zmienić. Szukajcie pianek na naszej stronie. Zapraszamy chętnych do testowania! Nasza oferta dostępna jest na www.hang10.pl, a w „realu” od czerwca do września (camping Chałupy Centrum/ Mixtura). Nasze dokonania, akcje promocyjne i eventy będzie można śledzić na www.facebook.com/hang10pl/. W Chałupach pojawimy się z naszym kochanym Ogórem, czyli starym, ponad czterdziestoletnim volkswagenem T2. Właśnie skończyliśmy go remontować. A zatem zapraszamy wszystkich miłośników sportów wodnych. Piszcie, dzwońcie, doradzimy i pomożemy! Aloha!

024 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

Guilla Brasil

Nikki Wetsuits

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 025


SHAPER

–– Vesper Sport

VESPER SPORT rozmawia Redakcja zdjęcia Vesper Sport

Maciej Chmura – konstruktor oraz pasjonat wody, z wykształcenia architekt, absolwent Politechniki Krakowskiej. Zawodowa praca nie zaspokajała jego potrzeby projektowania i budowania. Przyszedł więc czas na weekendowe eksperymenty z żywicą epoksydową oraz drewnem. Dziś spełnia się jako rasowy shaper.

026 / SURFMAG 2014 SURFMAG CZERWIEC CZERWIEC 2016


Kiedy zainteresowałeś się surfingiem? Podczas półrocznej wymiany studenckiej w USA. Klimat i ludzie poznani na wschodnim i zachodnim wybrzeżu na zawsze pozostali mi w pamięci. Oczywiście, w południowej Polsce ciężko o fale, jednak podjąłem się próby zbudowania własnego, drewnianego katamaranu. Niebawem pojawiły się pierwsze Stand-up-Paddle boardy. Skąd pomysł na ‘szejpowanie’ desek z dala od oceanu? Po zbudowaniu kilku pierwszych desek SUP i ich pomyślnych testach na wodzie zapadła szybka decyzja: pokażę je na targach „Wiatr i Woda”. To okazało się motorem napędowym. Spóźniony na otwarcie targów, podczas skręca-

2016 CZERWIEC SURFMAG / 027


028 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SHAPER

–– Vesper Sport

nia stojaków pod deski usłyszałem bowiem wymianę zdań między dwoma odwiedzającymi: „Ej, patrz, SUPy. Ale kolubryny”. „No... Ale fajnie, że ktoś się wreszcie w Polsce za to zabrał”. Wtedy deski były ciężkie i zdecydowanie za duże – mierzyły 11’3”. Od tamtej pory sporo się zmieniło, zarówno w założeniach jak i w projektach desek. Potem było wiele dziwnych zbiegów okoliczności. Najpierw poznałem na targach Seweryna Majkowskiego, z którym współpracowałem przy pierwszym projekcie deski do wakesurfu. Dzięki przyjaźni z Sewerynem spotkałem wielu wspaniałych ludzi, którzy cały czas mnie dopingują i bardzo wspierają, między innym Alexa Lange z biura projektowego Lange&Lange. Pracowałem z nim nad shapem deski do wakesurfu, a wkrótce nad serią epoksydowych surfingów. Skąd czerpiesz inspiracje? Zazwyczaj inspiracją są ludzie. Każda deska jest niepowtarzalna. Najpierw powstaje w głowie przyszłego ridera. Ja tylko finalizuję projekt 3D, zdejmuję zbędny EPS z blanka i laminuję. Co dotychczas zrobiłeś? Z kim współpracujesz? Do tej pory cała praca to eksperymenty, zarówno gdy chodzi o shape, materiały, proces technologiczny czy ostateczny projekt graficzny. Jak dotąd powstało około dwudziestu pięciu desek – w tym SUP, wakesurf i surf pod marką Vesper, a także kilka desek surf wykonanych na zlecenie innej polskiej firmy. Shape desek surf i grafiki do kite’a to efekt współpracy z Alexem Lange. Największe zmiany nastąpiły na przełomie 2013 i 2014 roku. Wtedy poznałem Maćka Urbana – instruktora kite, który zwrócił uwagę na twintipy. Wkrótce połączyłem siły z inwestorem o ogromnym doświadczeniu i z zapleczem produkcyjnym do pracy w drewnie. Powiedz kilka słów o materiałach, których używasz, procesie powstawania deski, największych problemach technicznych. Najpierw są szkice i referencje. Powstaje pierwszy shape, definiu-

ję wtedy rocker i concave. Później pracuję nad modelem w trzech wymiarach. Po weryfikacji bryła 3D wędruje ma maszynę CNC, gdzie z bloku EPS frezuje się główny shape. Jeśli w projekcie przewidziany został drewniany stringer – jest on wklejany na tym etapie. Jeśli nie, deska trafia prosto do shape roomu, gdzie jest ręcznie wykańczana. Po wygładzeniu, nadaniu ostatecznej formy wklejam sockety do finów w systemie FCS II. Kiedy żywica wyschnie, można przystąpić do laminacji. Tkanina szklana o gramaturach 200g/m2 (odpowiednik 6 oz) lub 140g/m2 (4 oz) z żywicą epoksydową Super Sap od Entropy Resins. Przetestowałem materiały wielu polskich i zagranicznych producentów. Super Sap jest bezkonkurencyjny. Proces laminacji nie należy do skomplikowanych, ale wymaga dbałości o detale. Kluczowe są odpowiednie parametry klimatyczne panujące w pomieszczeniu, w którym przebiega laminacja. W jej trakcie do samej żywicy można dodać barwniki i pigmenty. Wyniki często zaskakują. Po utwardzeniu szkła oraz żywicy można oszlifować miejsca, w którym tkaniny zachodzą na siebie i przygotować deskę do nakładania hot-coat, czystej warstwy żywicy „zamykającej” całą deskę. Po tym etapie deskę ostatecznie szlifujemy i jest gotowa na fale. W przypadku wykończenia gloss deska jest szlifowana ponownie i nakłada się na nią warstwę gloss-coat żywicy, wygładza papierami wodnymi i poleruje na połysk. Cały proces powstawania surfa trwa około dwóch tygodni. Twoje plany na przyszłość? Obecnie całkowicie pochłania mnie praca nad pierwszą serią desek do kite’a i wake’a. Testowe egzemplarze lada moment pojawią się w wybranych miejscach na Helu. Przyszłość to całe mnóstwo ciężkiej pracy, wciąż postępujący research & development – zarówno w dziedzinie produkcji surfboardów jak i kiteboardów, oraz dostarczanie riderom produktów najlepszej jakości. Wierzę, że Vesper namiesza na polskich i europejskich spotach.

KAŻDA DESKA JEST INNA. NAJPIERW POWSTAJE W GŁOWIE RIDERA. JA TYLKO FINALIZUJĘ PROJEKT.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 029


SHAPER

–– Kevin Olsen

030 / SURFMAG 2014 SURFMAG CZERWIEC CZERWIEC 2016


2016 CZERWIEC SURFMAG / 031


SYLWETKA SHAPER

–– Kevin podróżOlsen do Kaliforni

DUŃSKA SIELANKA zdjęcia BSF

Bornholm Surf Farm. Idealne miejsce, żeby odsapnąć od zgiełku cywilizacji i poszaleć w wodzie.

032 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni


034 / SURFMAG CZERWIEC 2016


MIEJSCE

–– Bornholm Surf Farm

SURF FARM CZEKA NA TYCH, KTÓRZY CHCĄ ŁAPAĆ FALE. ZAKWATEROWAĆ MOŻNA SIĘ POD DACHEM ALBO ROZBIĆ NAMIOT NA CAMPINGU.

To miejsce stworzone jest dla ludzi mających ten komfort, że nie muszą się śpieszyć, chcą zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, pobyć wśród natury i popływać na desce. Surf Farm zaprasza. Cicho tu i bez zadęcia: pobielany dom, zielone łąki oraz zagajniki, Bałtyk w zasięgu wzroku. Gospodarstwo znajduje się niemal idealnie w środku północnego pasa wybrzeża wyspy. Wokół – klify, jaskinie, wodospady. Okolica jest przepiękna. Wpiszcie więc sielankowy Bornholm na listę swoich surfingowych miejscówek. Surf Farm czeka na tych, którzy chcą łapać fale. Można zakwaterować się pod dachem albo rozbić namiot na campingu. Do dyspozycji są odkryty taras z leżakami, hamaki, stoły, stanowisko do grillowania, a także kryta świetlica ze wspólną kuchnią. Na terenie gospodarstwa są również umywalnie z ciepłą wodą i WC. A co z surfowaniem? Można zarezerwować dwudniowe Surf Safari – objazd po najlepszych miejscowych spotach. Regularna trasa, ze względu na liczbę miejsc w aucie, jest ograniczona do czterech osób, ale da się też wydłużyć wycieczkę o dodatkowe dni lub zwiększyć grupę uczestników do dziewięciu osób. Inna opcja to SUP Safari wzdłuż północnego i północno-zachodniego wybrzeża pod czujnym okiem lokalnego przewodnika, który wie, gdzie i kiedy najlepiej wejść do wody. Farma proponuje też lekcje surfowania dla początkujących. W ramach zajęć są dojazd nad morze, wynajęcie sprzętu, sucha zaprawa na lądzie i oczywiście zajęcia „na mokro”. Co jeszcze słychać na farmie sprawdzicie, wchodząc na stronę www.bornholmsurffarm.com.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 035


PODRÓŻ TRIP SURFMAG –– Teneryfa Niemcy

036 / SURFMAG CZERWIEC 2016


ROZMOWA

–– profesor Stanisław Massel

FREAK WAVES I INNE ZJAWISKA O falach – nie tylko nad polskim morzem – wiatrach oraz orkanach mówi profesor Stanisław Massel z Instytutu Oceanologii PAN. Wywiad profesor Stanisław Massel

zdjęcia Tania Elisarieva, Marek „Ogień” Michalski

Chcielibyśmy porozmawiać głównie o tym, czego nam czasem brakuje, a co jest naszym pokarmem… o falach na Bałtyku. Ha! Są małe i nierówne. Czynnikiem kultywującym fale są wiatry. Wysokość fali zależy między innymi od tego, skąd wieje, z jaką prędkością i jak długo. Znaczenie ma także to, że Bałtyk jest niewielkim akwenem. Ale ostatnio Estończycy zmierzyli falę o wysokości ponad dziewięciu metrów i to już jest tak zwana significant wave. Natomiast najwyższa bałtycka fala miała czternaście metrów. Dla przypomnienia powiem, że wysokość fali wyznacza się od jej dna do grzbietu. To nie jest amplituda tak jak w fizyce. Podobno hawajscy surferzy mierzą ją jeszcze inaczej. Być może, być może. W każdym razie mieszkałem dziewięć lat w Australii i dla wszystkich, którzy zajmują się badaniem fal, sposób obliczania wysokości to sprawa jednoznaczna. Wróćmy do falowania na Bałtyku. Jest nieprzyjemne, bo krótkie. Inaczej mówiąc strome, wyznaczone przez stosunek wysokości fali do jej długości, a długość fali to jest odległość między jej dwoma grzbietami… …mówimy na to okres fali. Nie, nie! Okres fali wyznacza się w czasie. Mogę go zmierzyć stoperem. Chodzi o dystans czasowy dzielący jeden grzbiet od następnego. Na Bałtyku okres fali sztormowej wynosi od pięciu do maksymalnie dziesięciu sekund. A co ze słynną dziewiątą falą, o której mówi się, że jest zawsze największa? Miałem kiedyś doktorantkę z Wietnamu, która to dokładnie zbadała. Rzeczywiście, między siódmą a jedenastą falą pojawia się ta najwyższa, więc uśredniając, można przyjąć, że dziewiąta. Tak się utarło. Wystarczy przypomnieć sobie znany obraz rosyjskiego

marynisty, Ajwazowskiego, pod tytułem „Dziewiąta fala” – oddający ideę owej powtarzalnej fali. W swojej najnowszej książce piszę między innymi o falach tsunami, które zniszczyły Japonię. Miały trzydzieści osiem metrów. Ale ich powstawanie nie ma nic wspólnego z wiatrem. A czy pan profesor słyszał o Nazaré – słynnym miejscu w Portugalii, gdzie surferzy łapią niesamowicie wielkie fale? No właśnie! Trzeba pamiętać, że ich wysokość zależy też od topografii dna, że istnieją takie zjawiska jak refrakcja i dyfrakcja – zmiany kierunku rozchodzenia się fali. Więc wyobraźcie sobie, że macie miejsce, w którym fale przychodzą z różnych stron. Stłaczają się. Powstaje coś takiego jak superpozycja, sumowanie się wielu ruchów falowych biegnących w różnych kierunkach i z różnymi prędkościami. Kiedy się nakładają, w efekcie może uderzyć raptem bardzo duża fala, jak ta z 1995 roku – new years wave, mająca dwadzieścia siedem metrów. To są właśnie freak waves. Ale takich atrakcji na niewielkim Bałtyku nie uświadczycie. Swego czasu prowadziłem badania na północno-zachodnim cyplu Australii, na styku Oceanu Indyjskiego. Miałem tam zapaloną grupę surferów. Mówili: „Panie profesorze, przez pięć dni będziemy pracować, ile pan chce. Ale dwa dni musi pan nam dać wolnego, żebyśmy mogli posurfować”. Rzeczywiście, to było fajne miejsce do pływania. Nad Bałtykiem mamy Rozewie, gdzie fala jest niepodobna do innych. Właśnie. Ale widzicie, jak się tam układa brzeg, jakie tam jest dno… …kamieniste, gliniaste. Dobrze trzyma. Na Wybrzeżu ciekawy może być też Jarosławiec, przy zachodnich kierunkach wiatrów.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 037


ROZMOWA

–– profesor Stanisław Massel

Mierzeja też ma ogromny potencjał, ale przy fali idącej z północy potrzebuje wiatru z drugiej strony, a ten rzadko się zdarza. Właśnie. U nas przeważają wiatry z południowego zachodu. W 2013 roku przeszedł orkan Ksawery, który był spowodowany wiatrami zachodnimi. Ponieważ Bałtyk ma dużą rozciągłość – od Cieśnin Duńskich do Mierzei Kurońskiej – w związku z tym i fala była wtedy duża. Dzień po Ksawerym, kiedy już przestało wiać, widać było fale, które miały do dwóch metrów, w okresie do dziesięciu, dwunastu sekund. Tak jest. Na przykład w 2005 roku mieliśmy na Bałtyku do czynienia z orkanem o nazwie Gudrun. To właśnie wtedy, na wschód od Sztokholmu, zmierzono tę rekordową, czternastometrową falę. Szukamy takich rekordów na różnych akwenach. Za pomocą satelitów wyłapujemy niespodziewane freak waves. Pomiary fal są ważne chociażby dla konstruktorów statków. Trzeba też

038 / SURFMAG CZERWIEC 2016

pamiętać, że kombinacja prądu i fali biegnącej przeciwko prądowi jest przyczyną tragicznych katastrof morskich. Takim niebezpiecznym obszarem było zawsze wschodnie wybrzeże Afryki. Płynie tam prąd z północy na południe. Natomiast w przeciwnym kierunku, od Antarktydy, nie ma nic – gnają tylko wielkie wiatry. Fala wchodzi więc na przeciwny prąd, skraca się, wpada w dół, przykrywa ją kolejna fala. Tankowce szły z tego powodu na dno. Natomiast na Bałtyku wiatry powodują zniszczenia na brzegu, który ciągle trzeba naprawiać. Ostatnio przez północne wiatry poziom wody tak się zmienił, jakbyśmy mieli prawdziwy przypływ. Od lat pięćdziesiątych obserwujemy regularne podnoszenie się średniego poziomu Bałtyku, mniej więcej – trzydzieści centymetrów na sto lat. Co będzie dalej? Są różne scenariusze, w zależności od tego, jak szybko będzie postępować globalne ocieplenie. Zobaczymy.


Dostawa LNG do Polski Transport -161˚C

Statek do przewozu LNG to metanowiec. Ściany jego zbiorników ładunkowych są zbudowane m.in. ze szkła wulkanicznego, dzięki czemu podczas transportu gaz utrzymywany jest w temperaturze ok. -160°C. Skroplenie gazu pozwala jednorazowo przewieźć statkiem typu Q-Flex 210 tys. m³ LNG. Po przeprowadzeniu regazyfikacji, czyli podgrzaniu LNG, zyskamy ok. 126 mln m³ gazu ziemnego.

Objętość gazu zmniejsza się podczas skraplania 600 razy, co umożliwia transport. To tak jakby dmuchaną piłkę plażową zmniejszyć do wielkości piłeczki pingpongowej.

W tej temperaturze metan zmienia stan skupienia z gazowego na płynny. Ten proces nazywamy skraplaniem. Tak powstaje LNG

AL NUAMAN

210 tys. m³ LNG

1 ładunek metanowca to:

LNG LNG

24 dni ogrzewania wszystkich polskich domów jednorodzinnych wyposażonych w piecyki gazowe

ODPAROWALNIK

Terminal w Świnoujściu

126 mln m³ gazu

Po osiągnięciu stanu pełnej gotowości gazoport będzie w stanie zaspokoić około 1∕3 krajowego zapotrzebowania na gaz.

Skroplony gaz – za pomocą specjalistycznych odparowalników – zmieniany jest znów w gaz lotny. W takim stanie dzięki sieci gazociągowej trafia do odbiorców.

LNG Roczny zapas ogrzewania dla

Dzięki nowoczesnej technologii LNG może być transportowany cysternami do dowolnego miejsca w Polsce. Nawet tam gdzie nie ma dostępu do sieci gazowej.

56 tysięcy domów jednorodzinnych wyposażonych w piece gazowe

3 miesiące gotowania obiadów na wszystkich kuchenkach gazowych w Polsce

1 rok przygotowywania posiłków na

ponad milionie kuchenek gazowych

pgnig.pl źródło: dane PGNiG na podstawie zużycia gazu w Polsce w 2015 r.


PODRÓŻ TRIP SURFMAG BAŁTYK Teneryfa –– Ekologia Niemcy

040 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

BAŁTYK DOCHODZI DO SIEBIE Jacek Bełdowski, doktor w sopockim Instytucie Oceanologii PAN, na bieżąco monitoruje stan zanieczyszczeń na Morzu Bałtyckim. Bada też miejsca, gdzie na dnie zalegają pokłady broni chemicznej. Te substancje bojowe szacuje się na około dwieście czterdzieści tysięcy ton. Ale uwaga – dziś polskie wybrzeże jest w lepszym stanie niż jeszcze dwadzieścia kilka lat temu, kiedy przyjeżdżaliście tu na letnie kolonie. wywiad Jacek Bełdowski zdjęcia Maria Lubicz-Łapińska, Krzysztof Jędrzejak

2014 CZERWIEC SURFMAG // 041 2016 CZERWIEC SURFMAG


BAŁTYK –– Ekologia

Co głównie zanieczyszcza Bałtyk? Przemysł. Bałtyk jest mały, częściowo zamknięty, a wokół jest wiele gęsto zaludnionych krajów i duży spływ lądowy trafia do niewielkiego morza. Przez lata, wszystko, co zostało wyprodukowane, lądowało finalnie w Bałtyku. Na przykład największy emitent rtęci w Europie, wschodnioniemiecki VEB Chemischen Werke Buna, odprowadzał częściowo ścieki do Odry. Z rzeką wpływały do morza. Takie praktyki trwały do lat osiemdziesiątych. Wtedy Bałtyk był naprawdę poważnie zanieczyszczony metalami ciężkimi i trudno rozkładającymi się substancjami organicznymi, takimi jak owadobójczy środek DDT i temu podobne. To wszystko jeszcze i teraz dociera do Bałtyku, npa przykład wypłukiwane z gleby na skutek powodzi w rejonach dużych rzek – Wisły, Odry czy Newy. Ale generalnie w tej chwili jest o wiele lepiej. Bardzo dużo w sprawie ratowania Bałtyku zrobiły Unia Europejska i Komisja Helsińska, zrzeszająca wszystkie nadbałtyckie kraje, włącznie z Rosją. Czy to, co przez lata trafiało do Bałtyku, nadal wpływa na jego czystość? Dno przysypały nowsze osady, ale ich akumulacja, czyli gromadzenie się, wynosi od jednego do dwóch milimetrów na rok. Więc warstwa mułu, która osiadła na zanieczyszczeniach, nie jest wcale taka gruba. Ma od dziesięciu do piętnastu centymetrów. Duży sztorm może obejmować te warstwy, więc wciąż mamy jakąś aktywność zanieczyszczeń z tych „historycznych źródeł”. Jakie są jeszcze inne chemiczne zanieczyszczenia? Poza wspomnianymi DDT oraz rtęcią – zaraz po plutonie drugim najbardziej toksycznym metalem, problemem są węglowodory poliaromatyczne. Mało kto o nich mówi. To są substancje, które powstają z nie do końca spalanego węgla i paliw kopalnych. Należą do nich też na przykład rakotwórcze substancje smoliste w dymie tytoniowym. Specyficznym zanieczyszczeniem jest broń chemiczna z czasów II wojny światowej. W wodach bałtyckich jest jej czterdzieści tysięcy ton. Natomiast na Skagerraku, cieśninie łączącej Bałtyk z Morzem Północnym, jeszcze dodatkowych dwieście tysięcy. Skąd się wzięła? Po 1945 roku alianci przejęli wszystkie niemieckie arsenały. Na podstawie postanowień w Poczdamie miały trafić na wyposażenie sojuszniczych armii, względnie należało je zniszczyć. Oczywiście, nikt nie chciał mieć nic wspólnego z bronią chemiczną, której używania zabraniają wszelkiego rodzaju konwencje. W tamtych czasach doskonałym rozwiązaniem wydawało się zatopienie jej gdzieś głęboko w morzu. Niech sobie leży na dnie, z dala od wybrzeży, w miejscu, gdzie nie ma żadnego życia. I po problemie.

Dzisiaj radioaktywne odpady zalewa się betonem i składuje w starych kopalniach. A kiedyś tego typu rzeczy powszechnie wyrzucano do morza. Zakaz wprowadzono w latach osiemdziesiątych. Przedtem na Bałtyku były dwa wyznaczone miejsca: Głębia Bornholmska i Głębia Gotlandzka, która jest daleko od brzegu, ma do dwustu metrów głębokości i z powodu braku tlenu nic tam nie żyje. Jednak transportowanie broni chemicznej z portu Wolgast w Zatoce Pomorskiej było czasochłonne i drogie. Podobno część ładunków nie docierała do punktu przeznaczenia. Jeden z oficerów Armii Czerwonej nadzorującej te operacje mówił, że załogi, kiedy dowiadywały się, jaki ładunek mają na pokładzie, chciały się go jak najszybciej pozbyć. Wyrzucały broń chemiczną po drodze. Są na to dowody… ...Rynna Słupska? Tak. Na Rynnie Słupskiej i na centralnym Bałtyku rybacy wyciągali w sieciach takie obiekty. Generalnie najwięcej broni chemicznej zostało dostarczonej na Głębię Bornholmską, bo leży bliżej lądu. Znajduje się tam dziewięćdziesiąt procent tego, co zatopiono w Bałtyku. Akurat wybieramy się posurfować wiosną na Bornholmie. Może też coś znajdziemy. W zeszłym roku, po ostatnim wlewie wody z Morza Północnego, znów zrobiły się tam dobre warunki dla dorsza, więc wypłynęły i kutry. Rybacy wyłowili trzy bryły iperytu, a w grudniu wyciągnięto dwustukilową niemiecką bombę lotniczą KC 250, prawie w ogóle nienaruszoną. Warto pamiętać, że broń chemiczną spotyka się w różnych akwenach, i na Pearl Harbor, gdzie Amerykanie zatopili swój arsenał chemiczny, i w pobliżu Halifaksu w Kanadzie, poza tym na wodach Australii, Japonii, Chin oraz na Morzu Śródziemnym. Trwają badania, jak wpływa na środowisko, i czy warto ją wydobyć i poddać utylizacji. W Instytucie Oceanologii PAN też się tym zajmujecie? Wykrywamy między innymi produkty rozkładu broni chemicznej. Podczas ostatniego rejsu we wrześniu ubiegłego roku prowadziliśmy badania odnośnie miejsc, w których ją wykryliśmy w osadzie morskim – na Głębi Gdańskiej, szesnaście mil od Helu, gdzie kiedyś dokonano zrzutu amunicji, podobno konwencjonalnej. Z robota podwodnego zrobiliśmy dokładne zdjęcia dna i pobraliśmy kolejne próbki do badań. Bałtyk jest toksyczny? Nie. Generalnie stan wody się poprawia. Chemikalia, o których mówimy, nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla człowieka. I nawet wycieki nie są niebezpieczne. Owszem, mogą się rozprzestrzeniać, ale są to zbyt niskie stężenia, żeby akumulowały się w tkankach. Do tej pory nie wykryto ich negatywnego wpływu na ludzi, w tym na konsumentów ryb. Od lat osiemdzie-

DZISIAJ RADIOAKTYWNE ODPADY ZALEWA SIĘ BETONEM I SKŁADUJE W STARYCH KOPALNIACH.

042 / SURFMAG GRUDZIEŃ 2016


siątych Bałtyk powoli dochodzi do siebie. To jest wynik różnych działań państw, które mocno wzięły się za ekologię. Kilka dni temu sufrowaliśmy po Bałtyku przy wietrze z północny. Woda w okolicach brzegu była krystaliczna. Kiedy pojawiają się arktyczne fronty, zimne masy powietrza nasze morze robi się czyste. Przede wszystkim musi być wiatr, który będzie spychał wodę rzeczną do ujścia lub ograniczał jej propagację do Bałtyku, bo zawiesina obserwowana na morzu jest albo pochodzenia biologicznego, albo jest właśnie nieorganiczna – składa się z mułu, iłu spływającego razem z rzekami. To, że Bałtyk wydaje się bury, spowodowane jest też glonami. Zawsze było ich dużo, ponieważ nadbałtyc-

kie kraje w nadmiarze stosowały nawozy, które wypłukiwano do morza. Glony rosły więc jak szalone, bo miały do tego paliwo – azot i fosfor. Teraz ograniczono głównie emisję azotanów. Natomiast fosforanów wciąż wpływa do Bałtyku całkiem sporo i dlatego mamy, zwłaszcza latem, zakwit sinic. To są jedyne glony, które potrafią wyciągać azot z atmosfery. Tego planktonu potrafi być tyle, że trzeba zamykać plaże. Na Atlantyku też zdarzają się takie sytuacje – nagle przy plaży pojawia się pole zieleni. Do tego potrzebny jest odpowiedni układ prądów. Stabilna woda, duże nasłonecznienie, dostęp nawozów i jedziemy! Glony mnożą się błyskawicznie.

2016 GRUDZIEŃ SURFMAG / 043


BAŁTYK SYLWETKA

–– Film podróż do Kaliforni

LOST AT SEA –THE BALTIC

tekst Redakcja zdjęcia Krzysztof Jędrzejak, Marek „Ogień” Michalski

Ostatniej zimy na dłużej zakotwiczyliśmy na Wybrzeżu. Wszystko po to, żeby lepiej poznać możliwości, jakie Bałtyk daje surferom. O tej porze roku zdarzają się tu dobre okna pogodowe i bywają pasjonaci, którzy wiedzą, jak je wykorzystać.

044 / SURFMAG CZERWIEC 2016


2016 CZERWIEC SURFMAG / 045


046 / SURFMAG CZERWIEC 2016


BAŁTYK –– Film

K

to jako dziecko chociaż raz był nad Bałtykiem, nosi w sobie obraz tego niezwykłego kawałka lądu, jakim jest Półwysep Helski: pięknych piaszczystych plaż, lasów iglastych kończących się przy samej plaży, wydm, które w wyobraźni małolata urastały do wielkości pustyni. Ale inaczej niż w przypadku Australijczyków, Portugalczyków czy mieszkańców Hawai brak w tych wspomnieniach surferów balansujących na falach. A przecież surfing, ten niezwykły sport, który dla wielu stał się sposobem na życie, można uprawiać nie tylko na oceanach i w tropikach. Jego piękno można odkryć również w Chałupach, Władysławowie czy Jastrzębiej Górze – miejscach odwiedzonych przez nas minionej zimy i wiosny, gdy kręciliśmy dokument o bałtyckim surfingu. Bałtyk jest nieprzewidywalny. Potrafi przez wiele tygodni milczeć, udając jezioro, po czym przypomina o swojej mocy. Musimy jednak pamiętać, że to nie ocean. Fale powstają na nim wyłącznie dzięki silnym wiatrom, którym nieżadko towarzyszą prądy. Trudno znaleźć regułę, zgodnie z którą pojawiają się najlepsze warunki do surfowania. Dlatego planując wyprawę z deską nad Bałtyk, należy uzbroić się w szczególną cierpliwość i czekać – tak jak himalaiści – na okno pogodowe, a właściwie na okno falowe. Z tego powodu każda złapana na Bałtyku fala liczy się za dziesięć fal oceanicznych. Na Bałtyku największe sztormy są zimą. Po każdym z nich wiatr uspokaja się, ale akwen ciągle faluje i to właśnie wtedy przychodzi najdogodniejszy moment na surfing. Są tacy, którzy cierpliwie czekają i monitorują prognozy pogody. Zawsze potrafią pojawić się w odpowiednim miejscu i odpowiedniej porze. Ważną rolę odgrywa również ich doświadczenie oraz znajomość spotów. Po chwili rozmów ze starymi wyjadaczami wiadomo już, na co trzeba zwracać uwagę, gdzie należy pływać, kiedy wiatr wieje z zachodu, a gdzie i kiedy dmucha z północy.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 047


BAŁTYK –– Film

MIESZKANIE W DOMKU W SOSNOWYM LESIE TO BYŁO BARDZO INSPIRUJĄCE DOLCE FAR NIENTE. 048 / SURFMAG CZERWIEC 2016

My wybraliśmy sławny już pas od Jastrzębiej Góry do Chałup. Latem, kiedy temperatury zachęcają do wejścia do wody, są tam tłumy. Zimą byliśmy tylko my. Pierwszymi przewodnikami stali się surferzy z Gdańska. Od począ ku do końca towarzyszyli nam Krzysiek Jędrzejak, który nie tylko surfuje, ale i robi doskonałe zdjęcia, a także Krzysiek Sikora, jego przyjaciel oraz wspólnik w nowo otwartej szkole surfingu. Naszym głównym zajęciem stało się czekanie na fale, ale pomysłów, czym wypełnić czas nic nie robienia, było aż za dużo. Zresztą mieszkanie w takim miejscu jak Sulicice, w domku w sosnowym lesie

z dala od cywilizacji, to było bardzo inspirujące dolce far niente. Nasz gospodarz, Wojtek, mieszka razem z żoną w tym uroczym zakątku już od kilku lat. Kiedyś był kaskaderem, teraz postanowił zostać hodowcą koni. To jego pasja. Pewnego mroźnego poranka padł pomysł, żeby wybrać się do Gdańska i zrobić szybki spływ na SUPach po krach Motławy. Okazało się, że pianki chronią nas idealnie, więc wykonaliśmy więcej niż jedną rundkę dookoła „Sołdka”. Zrobiliśmy to, bo czuliśmy już spory głód deski surfingowej. Może tego dnia odczarowaliśmy trochę Bałtyk, bo parę dni później pojawiła się pierwsza prognoza falowa.


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 049


050 / SURFMAG CZERWIEC 2016


BAŁTYK –– Film

2016 CZERWIEC SURFMAG / 051


-

052 / SURFMAG CZERWIEC 2016


2016 CZERWIEC SURFMAG / 053


JEDNEGO DNIA: SŁOŃCE, DESZCZ, ŚNIEG, NO I TE FALE, KTÓRYCH NIE POWSTYDZIŁBY SIĘ ŻADEN OCEAN.

054 / SURFMAG CZERWIEC 2016


Jak zwykle do końca nie wiadomo było, czego można się spodziewać, ale im mniej czasu pozostawało do godziny zero, tym wszyscy byli bardziej podekscytowani. No i nasz team zaczął się powiększać, bowiem z Wrocławia nocnym pociągiem przyjechał Sean Crowder, australijski surfer, który kilka lat temu postanowił przeprowadzić się do Polski. Sean potrafi inspirować. Chociaż z Dolnego Śląska nad morze ma kawał drogi, zawsze jest na miejscu, gdy tylko pojawia się szansa na okno falowe. Razem więc pływaliśmy i dużo gadaliśmy o Polsce, bo Sean ma imponującą wiedzę na temat historii oraz geografii naszego kraju, któ-

ry zjechał wzdłuż i wszerz. Zimę definitywnie zamknęliśmy pewnej marcowej soboty. Jednego dnia: słońce, deszcz, śnieg, no i te fale, których nie powstydziłyby się żaden ocean, a do tego jeszcze doborowa ekipa w wodzie. To już przeszłość, kiedy na Bałtyku przy takiej aurze pływają jedna czy dwie osoby. Miłość do surfingu rozprzestrzenia się błyskawicznie i z roku na rok przybywa nowych pasjonatów. Owej soboty pojawili się oprócz naszej stałej ekipy również Kamil Piotrowski oraz jeden z pionierów bałtyckiego surfingu, Piotrek Sołtysiak.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 055


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

056 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 057


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

PIOTREK SURFUJE, BUDUJE I NAPRAWIA DESKI, FILMUJE I MONTUJE SWOJE KLIPY. MAŁO TEGO, STWORZYŁ NAWET APLIKACJĘ, KTÓRA INFORMUJE, GDZIE I KIEDY MOŻE TRAFIĆ NA NAJLEPSZE FALE. 058 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 059


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

060 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

Przyszła wiosna i w naszej bazie zaczęło przybywać gości, wśród których była także grupa Niemców, pracująca nad swoim dokumentem o Bałtyku. Pojechaliśmy wspólnie na wyprawę wzdłuż Wybrzeża, zaliczając o zachodzie słońca sesję na Mierzei. To jedno z niedocenionych miejsc na mapie polskiego surfingu. Wiatr z północy potrafi przywiać tu bardzo dobre fale. Mieliśmy też przybysza ze Śląska – Kubę Kuzię (na zdjęciu), jednego z najlepiej zapowiadających się młodych polskich surferów. Jego zapał imponował wszystkim. Kuba, pomimo niskiej temperatury wody,

był doskonałym ucieleśnieniem sloganu O’Neilla: „first in, last out”. Z Indonezji wrócił Piotrek Nowosad. W drodze z Austrii na Svalbard odwiedziła nas Natasza Zawadzka, a po corocznym, zimowym pobycie w Meksyku wrócił, wspomniany już, Jurek Kijkowski. Towarzyszył nam do końca naszej przygody. Jurek każdego lata przenosi się na Półwysep Helski i szkoli młodych adeptów surfingu. Sam przy tej okazji dużo pływa na Bałtyku i jest doskonałym surfprzewodnikiem. Wie, gdzie i kiedy spodziewać się najlepszych fal i radzi sobie z nimi jak mało kto.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 061


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

062 / SURFMAG CZERWIEC 2016


NASZE FILMOWE SPOTKANIE Z ZIMOWOWIOSENNYM BAŁTYKIEM DOBIEGŁO KOŃCA. LATEM USTĘPUJEMY MIEJSCA TURYSTOM. NA WYBRZEŻE WPADNIEMY ZNOWU Z PIERWSZYM ŚNIEGIEM.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 063


BAŁTYK

–– Rosja


BAŁTYK

–– Kitesurfing

WEST COAST X KNUR ON TOUR zdjęcia Knur on tour

Województwo Zachodniopomorskie, z racji położenia i walorów naturalnych, należy do jednego z najpiękniejszych regionów Polski. Blisko 185-kilometrowy odcinek wybrzeża Morza Bałtyckiego wraz z piaszczystymi plażami, wydmami, lasami oraz płytkimi jeziorami nadmorskimi…

A

le bida, skończ” – tak sobie pewnie myślicie, czytając początek. Ale to wszystko prawda. Ten kawałek Wybrzeża naprawdę ma potencjał. Pokażę wam najlepsze lewe i prawe pointbreaki polskiego westcoastu, czyli polskiej Kalifornii. Większość naszej bandy jest ze Szczecina i okolic, więc często pływamy za miedzą, w Niemczech czy Danii. Skoro jedzie się tam prawie tyle samo co do Władysławowa, to wybór spotu jest raczej prosty. Ale zboczyłem z kursu. Wróćmy do tematu. Oto pierwsze z miejsc, pierwszy szalony pointbreak i do tego działa na dwie strony. Tak – to Świnoujście. Przy kilkudniowych północnych wschodach robi się tam naprawdę długa prawa. Z początku jest duża, masywna oraz łagodna, a pod koniec mniejsza, aczkolwiek szybka i łamiąca się bliżej plaży. Kiedy wiatr odkręci do wschodu, to mamy idealny side. Niestety, odkąd powstał Gazoport falochron został mocno wydłużony w stronę morza i musi być „grubo”, żeby spot zadziałał. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o prawą falkę. Po zachodniej stronie mamy do czynienia z długą lewą, która pojawia się przy północnych zachodach. Na wodzie zmieści się tu pięćdziesiąt osób. Jest więc podobny setup jak w Neu Mukran na Rugii, kto był, ten wie, o co chodzi. Lecimy dalej, ale niedaleko. Proszę państwa, oto Międzyzdroje. W sezonie Janusze zjedzą was razem z kajtem, ale poza wakacjami, przy południowych zachodach czasami robi się naprawdę fajnie. A jeśli już chcecie popisać się tam w sezonie, to pamiętajcie, że wschodziki podkręca Kawcza Góra, więc dodajcie parę węzełków do Windguru. Zakładając, że cały czas nam ten zachód wieje, zajeżdżamy do Międzywodzia. Kiedyś uchodziło za stolicę zachodniopomorskiego wave’u. Jednak szczerze mówiąc, nie wiem, co musi się tam wydarzyć, żeby warunki były ok. Zawsze najlepsze są wtedy, kiedy was akurat nie ma. A jak już się zameldujecie w Międzywodziu, to oczekujcie mniejszego lub większego bump and jump.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 065


BAŁTYK

–– Kitesurfing

Czasem pojawia się też „the legendary drugi przybój”. Cztery machnięcia kajtem (jednostka downindowa = 4 km) i jesteśmy w Dziwnowie. Ta miejscówka sprawdza się przy wschodach. Na lewo od portu – fajna, długa fala. Nie jest zbyt duża, ale za to w miarę czysta. Co prawda kończy się palikami, ale i tak nie raz i nie dwa odbywały się tam sesje życia. Wjeżdżamy do Rewala. Północny zachodzik. Piko bello na pięć metrów kajta. Wysoki klif, paliki. Czasami naprawdę jest ekscytująco. Po pływaniu trzeba koniecznie coś zjeść w „Rancho” u Sebastiana, bo jest blisko, smacznie i są specjalne ulgi dla surferów. Jeżeli natomiast chcecie zostać dłużej, to obok, w Trzęsaczu „Pavulon” oferuje nocleg z najlepszymi śniadaniami świata. Mało tego – dostaniecie do testowania RRD, a do spróbowania starą whisky czy whiskey… wszystko jedno. My tu gadu-gadu, telepiemy się busem, dobrze się rozmawia, a to już Mrzeżyno. Na kwadracikach w smartfonie: północny zachód. Jak ktoś chce sprawdzić kierunek wiatru „analogowo”, zawsze może cisnąć piachem. Wystarczy ustawić się frontem do morza i podrzucić piasek do góry. Najlepiej, gdy poleci w prawo, a jeżeli w prawo, ale za was, to też będzie w porządku – lekki side on. Niedaleko jest już Kołobrzeg, gdzie przy konkretnej mocy robi się naprawdę czysto i równo. Na wodzie trzeba mieć jednak oczy dookoła głowy, ponieważ jest side on, „szkwaliście” i jeśli latawiec będzie za nisko, może wpaść do wody. A że paliki są tam co sto metrów, to nie chcemy odplątywać się z nich w takim gnoju (wiem, co mówię). Dalej, na deser mamy jeszcze molo, za którym jest już sztuczna rafa. Pływamy więc niczym w środku Mordoru. Kto był, ten wie, jak się moczy w oku Saurona. Jest jeszcze jedno miejsce, o którym muszę powiedzieć, bo to taki nasz homespot. Spędzamy tam najwięcej czasu. Najlepsze warunki są przy północnym wschodzie, zresztą w ogóle ciężko tam o inny kierunek. Dochodzi natomiast jeszcze kierunek swellu – najlepiej, gdy jest z północnego zachodu (wielkość około dwóch metrów i okres powyżej dziesięciu sekund). W takich okolicznościach odpalamy wisienkę na torcie, czyli El Matador na Boa Vista pod bazą Gutka. Wiem, że to nie zachodni Bałtyk, ale ile można się w nim taplać? Trzeba czasami popływać na prawdziwych falach, żeby potem wiedzieć, o co chodzi, i przenieść tamte doświadczenia na nasze, często nie najlepsze warunki. Ale i tak chłopaki wyciskają z Bałtyku z roku na rok coraz więcej. Najlepszym przykładem jest poziom Baltic Wave Jam. Nie ma żartów!

066 / SURFMAG CZERWIEC 2016


2016 CZERWIEC SURFMAG / 067


BAŁTYK –– Rosja

068 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SANKT PETERSBURG BAŁTYCKI DIAMENT zdjęcia Tania Elisarieva

Surfing w Rosji rozwija się błyskawicznie, a jednym z jego największych popularyzatorów jest Siergiej Rasziwajew, założyciel surfholidays.ru.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 069


BAŁTYK –– Rosja

S

iergiej pierwsze doświadczenia na desce zbierał w Portugalii. Później przyszła pora na różne surferskie wyjazdy, między innymi na Dominikanę. Ale pływanie w egzotycznych zakątkach to nie wszystko. Siergiej szuka też fal na akwenach w swoim kraju. Rok temu wziął udział w kilku ekspedycjach nad Morze Arktyczne, pływał na Kamczatce, nas jednak najbardziej zainteresowała jego bałtycka historia z Sankt Petersburga. Surfing pojawił się tam ponad dekadę temu. Od trzech lat bardzo się rozwija. Nad Zatoką Fińską Rosjanie zaczęli organizować zawody i otworzono pierwszą szkołę surfingu. Oprócz Zatoki Fińskiej ważne miejsce to także niedalekie jezioro Ładoga. Dwa najpopularniejsze spoty to Flotskij z kamienistym dnem i Łaskowyj – klasyczny beach break na plaży w Sołniecznoje. Jak to na Bałtyku, surfing nie zawsze jest możliwy. Jednak ubiegły rok należał do wyjątkowych. Od kwietnia do końca roku, co tydzień można było pływać na desce. Rosyjscy surferzy, tak jak i polscy, zauważyli, że nie trzeba wyjeżdżać z kraju, żeby złapać kilka dobrych fal.

070 / SURFMAG CZERWIEC 2016



072 / SURFMAG 2014 SURFMAG CZERWIEC CZERWIEC 2016


BAŁTYK –– Rosja

2016 CZERWIEC SURFMAG / 073


BAŁTYK –– Rosja


2016 CZERWIEC SURFMAG / 075


BAŁTYK –– Galeria

KEEP SURFING WEIRD zdjęcia Binsurfen.de

Binsurfen.de to kolektyw surferów, fotografów i filmowców z Niemiec, którym przyświeca jeden cel – „keep surfing weird”. Rok temu wypuścili pierwszą niemiecką produkcję, „Headache” – w całości nakręconą na północnych krańcach Europy. W tym roku spotkaliśmy ich na polskim wybrzeżu podczas pracy nad kolejnym materiałem, tym razem poświęconym Bałtykowi. Napiszemy o nim już niebawem...

076 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 077


SURFMAG TRIP –– Niemcy


BAŁTYK

–– Galeria

2016 CZERWIEC SURFMAG / 079


SURFMAG TRIP BAŁTYK –– Galeria Niemcy

080 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 081


SURFMAG PODRÓŻTRIP –––– Niemcy Australia

082 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA BAŁTYK

–– podróż do––Kaliforni Galeria

2016 CZERWIEC SURFMAG / 083


SURFMAG TRIP –– Niemcy

084 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA BAŁTYK

–– podróż do––Kaliforni Galeria

2016 CZERWIEC SURFMAG / 085


086 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

JOGA I SURFING tekst Maciej „Jammy” Dobrowolski zdjęcia Tim Mckenna

Wiele osób pyta mnie, skąd wziął się pomysł na połączenie jogi z pływaniem na desce. Otóż, jak wiele innych pomysłów, narodził się on spontanicznie, z tak zwanej potrzeby chwili.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 087


Z

awodowo zajmuję się jogą, a mój kolega, Maciek Krystosiak, nauczaniem i promowaniem surfingu. Łączy nas pasja, jaką jest pływanie. Zapraszałem Maćka na moje zajęcia, aby pomóc mu zmniejszyć napięcia w mięśniach, powstające po sesjach surfingowych. Pewne asany (pozycje) zaczęły w krótkim czasie przynosić rezultaty. Opracowałam zestaw specjalnie dobranych asan rozgrzewających, przygotowujących ciało do pływania i rozluźniających po pływaniu. Teraz na naszych wyjazdach przygotowuję chętnych do wzmożonej aktywności fizycznej, której wymagają takie elementy surfingu jak: padlowanie, szybki start lub duckdive. Odpowiednia zaprawa potrzebna jest zwłaszcza początkującym surferom o słabej kondycji. W tym celu połączyłem różne techniki jogi oraz asan – pojawiają się między innymi pozycje wzmacniające konkretne partie mięśni, pomagające utrzymać równowagę oraz stabilność w postawach leżących i stojących. Znajomi surferzy pytają mnie często, które asany są wskazane w przygotowaniach do pływania na desce. Odpowiedź brzmi: cała joga jest przydatna, ponieważ – opisana już dwa i pół tysiąca lat temu w tekstach Mistrza Patanjalego – zawiera wszystkie figury,

które przejawiają się w każdej formie ruchu (nawet ćwiczenia stosowane w rehabilitacji mają źródło w asanach). Joga zakłada reintegrację i powrót do stanu równowagi lub harmonii, jakże niezbędnej w każdym aspekcie ruchu – także i podczas surfingu. Na przykład pozycja, w której leżymy na desce i padlujemy, to nic innego jak forma salabhasany, nazywanej pozycją świerszcza. W ramach przygotowania ważne jest, by wykonywać ją jak najczęściej, żeby – kiedy nie możemy codziennie być w wodzie – podtrzymać w ten sposób dobrą kondycję. Jeśli jednak regularnie pływamy i praktykujemy salabhasanę, warto – w ramach rozluźnienia sforsowanych mięśni pleców – robić kontrpozycję, czyli skłon do przodu na siedząco lub stojąco. W asanach rozluźniających efekty pojawiają się natychmiastowo. Stałe praktykowanie jogi przynosi efekty krótko- oraz długotrwałe; są one niczym nagrody dla ciała i umysłu. Mają wpływ na nasze dobre samopoczucie. Czujemy się lepiej, gdy nasze ciało staje się swobodniejsze. Integrując wszystkie elementy składające się na osobowość, adepci jogi doznają często wrażenia, że unoszą się swobodnie ponad światem. Joga jest niewątpliwie głębszą for-


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

mą ruchu niż zwykła gimnastyka, którą robi się przed wejściem do wody. Aktywność w formie asan pomaga skutecznie rozgrzać się na początku sesji surfingowej. Za pomocą skupionych pozycji statycznych zaczynamy ogarniać umysłem także te części ciała, którym w trakcie rutynowych ćwiczeń nie poświęcilibyśmy aż tyle uwagi. Jeśli podczas sesji jogi poruszamy stawem, pracują wokół niego ścięgna i więzadła. Poprawia się krążenie płynu wokół i wewnątrz stawu. Zwiększony dostęp tlenu, składników pokarmowych oraz prana, czyli energia życia pozyskiwana wraz z tlenem, wpływają korzystnie na kondycję tkanek wokół tego miejsca oraz chronią stawy i chrząstkę przed zwyrodnieniem. Na czysto energetycznym poziomie tego typu ćwiczenia odblokowują nas, likwidując wszystkie czasowe zakłócenia w przepływie energii w ciele i wokół niego. Asany jogi zawierają, oprócz pozycji stojących, pozycje siedzące, skręty i napinania, wygięcia do tyłu, pozycje równowagi na ramionach, pozycje odwrócone i relaksacyjne. Asany stojące angażują długie mięśnie, rozgrzewają ciało na początku surferskiej sesji, a także zwiększają siły życiowe. Pozycje stojące wymagają zaanga-

żowania całego ciała. Poza tym czynią nas silniejszymi i bardziej elastycznymi. Mają moc integrującą. W tych pozycjach – podobnie jak w surfingu – bez stabilnej postawy nigdy nie będziemy w stanie dać z siebie wszystkiego. Asany siedzące pomagają głównie rozluźnić ciało, zmniejszając napięcie mięśni, przez co łatwiej nam odnaleźć po sesji psychiczną równowagę. Szczególnie zalecam skłony do przodu na siedząco, które tonizują organy jamy brzusznej i uspokajają system nerwowy po dużym wysiłku fizycznym. Skręty i napinania brzucha też pełnią ważną rolę, ponieważ właśnie w nim znajduje się środek ciężkości ciała. W tym centralnym punkcie znajduje się „koń pociągowy” wszystkich ważnych organów. Skręty eliminują wokół kręgosłupa większość napięć mięśni, które tak aktywnie pracują podczas padlowania. Są także wspaniałymi ćwiczeniami na równowagę ciała. Zaś tonizacja mięśni brzucha jest niezbędna dla właściwej postawy i zapobiega bólom dolnej części pleców. Z kolei pozycje równowagi na ramionach podtrzymują cały ciężar ciała, rozwijając siłę fizyczną. Górna część ciała

2016 CZERWIEC SURFMAG / 089


SURFMAG TRIP –– Niemcy

STAŁE PRAKTYKOWANIE JOGI PRZYNOSI EFEKTY KRÓTKO – ORAZ DŁUGOTRWAŁE; SĄ ONE NICZYM NAGRODY DLA CIAŁA I UMYSŁU.

090 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

staje się silniejsza, a przez to – podczas pływania na desce – ulegają zmniejszeniu napięcia szyi i barków. Pozycje równowagi zwiększają zasoby sił życiowych, a prócz tego jednoczą umysł z ciałem. Wygięcia do tyłu rozgrzewają organizm, dodając energii i siły. Zwiększają elastyczność centralnej osi ciała i wzmacniają słabe mięśnie pleców. Skłony do tyły otwierają klatkę piersiową. Ułatwiają oddychanie. Obszar serca rozszerza się, zwiastując lepszą wydolność organizmu i kondycję. Pojawia się radosna witalność, między innymi dzięki temu mamy taką frajdę z pływania na desce, bo pozycja, w której spędzamy większość czasu, łapiąc fale, to pozycja odgięcia do tyłu, czyli salabhasany. Utrzymanie pozycji odwróconych stanowi natomiast wyzwanie rzucone siłom grawitacji. Wymagają stabilności ciała i umysłu. Pozycje odwrócone są pozycjami uspokajającymi, niwelują zmęczenie i rozwijają zdolność koncentracji. Dlatego wykonuje się je

pod koniec sesji asan lub po pływaniu na desce, gdy nasze ciało jest już dobrze rozgrzane. Ostatnią fazą praktyk są pozycje relaksacyjne. Relaksacja to według jogi czas potrzebny naszemu ciału do tego, aby mogło odczuć efekt ćwiczeń. W okresie przeznaczonym na odpoczynek prana, aktywowana ćwiczeniami pozycji, leczy i energetyzuje system – warto pamiętać, że po fizycznym wysiłku relaksacja jogi stanowi lepsze rozwiązanie niż drzemka. Gdy stopniowo uwalniamy się od napięcia ciała i umysłu oraz stanów emocjonalnych, uczymy się dochodzić do stanu głębokiego spokoju wewnętrznego. Oczywiście nie sposób w tej prezentacji dogłębnie przedstawić wszystkich psychicznych i duchowych aspektów wspomnianych asan. Najlepiej poznać je samemu, praktykując jogę. Gorąco do tego zachęcam.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 091


ZAWODY SURFMAG TRIP –– Portugalia Niemcy

MOCHE RIP CURL PRO

PORTUGAL 2015

tekst Łukasz Dymkowski zdjęcia Krzysztof Jędrzejak

Cyrk Pucharu Świata zawitał do Europy. Taka gratka nie zdarza się co dzień. Dlatego wybraliśmy się na drugi kraniec kontynentu i – łącząc przyjemne (surfing) z pożytecznym (też surfing) – zobaczyliśmy niesamowite widowisko, czyli Moche Rip Curl Pro Portugal 2015.

092 / SURFMAG CZERWIEC 2016


SYLWETKA

–– podróż do Kaliforni

2016 CZERWIEC SURFMAG / 093


SURFMAG TRIP –– Niemcy

094 / SURFMAG CZERWIEC 2016


ZAWODY

–– Portugalia

B

ył to ostatni przystanek europejskiej części Pucharu Świata – World Surfing League. Impreza odbyła się pod koniec października w Peniche; miasteczku niczym półwysep – z trzech stron otoczonych wodami oceanu. Trafiliśmy tam dzięki uprzejmości Turismo de Portugal, czyli Biura Promocji Portugalii, któremu serdecznie dziękujemy. Miejscowość jest znana ze spotu o nazwie Supertubos. Są tam głośne na cały region szybkie i mocne fale. Jeśli tylko pojawiają się sprzyjające warunki, tworzą jedną z najlepszych tub w tej części Europy. Niestety, jak to czasem bywa, zawody nie wstrzeliły się idealnie w prognozę, a może to prognoza nie wstrzeliła się w zawody. W każdym razie zdecydowanie lepsze warunki panowały na północ od Peniche, w pobliskim Baleal. Mimo tego organizatorzy nie zdecydowali się przenieść imprezy, chociaż przecież w poprzednich latach już tak bywało. Przez pierwsze dwa dni zawodów panowały dość dobre warunki. Nadarzyła się okazja zobaczyć w akcji całą śmietankę surfingowego światka. Jednak niektórzy z wielkich – tacy jak Kelly Slater czy John Florence – po słabych heatach dwóch pierwszych rund odpadli z rywalizacji, szybko spakowali dobytek i ruszyli w drogę powrotną do domu lub na inne spoty.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 095


096 / SURFMAG CZERWIEC 2016


ZAWODY

–– Portugalia

W ciągu kilku dni, podczas których mogliśmy obserwować niesamowite popisy – zwłaszcza w wykonaniu Brazylijczyków – staraliśmy się spędzać jak najwięcej czasu w wodzie, między heatami i przed ich rozpoczęciem. Nieraz wstawaliśmy jeszcze przed wschodem słońca, żeby Krzyś mógł złapać najlepsze światło dla swoich zdjęć, a my wszyscy falę w okolicach Baleal i Fereel. Warto pamiętać, że w okresie pucharowego szczytu Peniche wraz z okolicami nie są idealnymi miejscami na surfing, bo w wodzie jest wielu ludzi. Jednak każdemu z naszej czwórki udało się znaleźć coś dla siebie. Olek – ze swoim oldskulowym fiszykiem, w stylowym outficie – łapał piękne ściany. Przyjmował pozycje, które oglądaliśmy na surferskich zdjęciach sprzed ponad dwóch dekad. Krzysiu – już bez aparatu – trzaskał fale jedna za drugą, za każdym razem wracając na brzeg z uśmiechem na twarzy. Gutek zawsze lokował się nieco z tyłu, ale dzięki temu, gdy my walczyliśmy z większymi setami, on wyławiał perełki. Jedna z tych porannych wizyt na spocie, kiedy w wodzie jest ledwie parę osób, skończyła się usuwaniem igieł jeżowców ze stóp, a także innym ranami ciętymi. Ale było warto. Wszystko ma swoją cenę, a ta za sesję z mistrzem świata – Gabrielem Mediną, nie była wygórowana. Siedzenie z nim w lineupie ma swoje minusy – raczej nie przypadną wam w udziale najlepszej fale, ale plusy przeważają. To, z jaką lekkością Brazylijczyk wyjmował falę, będąc dokładnie tam, gdzie powinien być, i łapał ją, nie wykonując przy tym prawie ani jednego ruchu ręką, trzeba zobaczyć na własne oczy. Z powodu nie najlepszych warunków panujących na Supertubos i przerwy w zawodach mieliśmy także czas, żeby rozejrzeć się po okolicy. Niedaleko Peniche znajduje się rybackie miasteczko Nazaré. Niedawno stało się o nim głośno dzięki Garrettowi McNamarze. Właśnie tam Amerykanin zjechał z trzydziestometrowej fali (jednej z najwyższych, jaką kiedykolwiek zmierzono).

Nazaré za sprawą swojej batymetrii i podwodnego kanionu – najdłuższego w Europie – jest miejscem specyficznym. Canhao de Nazaré ciągnie się przez dwieście trzydzieści kilometrów i ma pięć kilometrów głębokości. Rodzą się w nim owe potężne, trzydziestometrowe fale. Przy sprzyjających warunkach, w okolicach Grenlandii kształtują się głębokie niże, które generują olbrzymie swelle pokonujące setki mil – od wschodnich wybrzeży wyspy do brzegów Portugalii. Swell docierający do Praia do Norte wypiętrza fale i rozbija je z olbrzymią mocą o skały i plaże Nazaré. Lecąc do Peniche, wiedzieliśmy już, że w drodze jest pierwsza porcja swellu. Niestety, tego samego dnia, w którym do Nazaré dotarły potężne fale, rozegrano część czwartej rundy Moche Rip Curl Pro Portugal 2015, w związku z tym ominął nas premierowy spektakl tego sezonu. Na nasze szczęście w prognozach zapowiadano nadejście kolejnej dawki solidnego swellu. Miał się pojawić akurat w czasie przerwy w zawodach. Była mowa o dwudziestostopniowych falachw okresie co piętnaście sekund. I tak pierwszego listopada doczekaliśmy się uderzenia. Tuż przed naszymi oczami wypiętrzały się ogromne fale, choć mniejsze od tych anonsowanych. Miały około dziesięciu, dwunastu metrów wysokości. Rozbijając się z hukiem o skały, oblepiały nas słoną mgiełką. Prawdziwa moc oceanu! Na wodzie pojawił się pierwszy garnitur surferów, m.in.: Garrett McNamara, Maya Gabeira, Carlos Burle, Andrew Cotton, Rafael Tapia oraz Sebastian Steudtner. Wracając do samych zawodów, ciekawiło nas, jak wygląda otoczka Pucharu Świata; to, czego nie widać w relacjach live. Na streamingu nie można zobaczyć na przykład reakcji zawodników, którzy po swoich heatach biegną czasem do sędziów z pretensjami. Byliśmy świadkami, jak Josh Kerr dyskutował z arbitrami. Emocje udzielają się wszystkim. Żywiołowo reaguje publika, w tym rodziny i przyjaciele surferów. Czuć atmosferę współzawodnictwa. Klimat Moche Rip Curl Pro Portugal świetnie oddają zdjęcia Krzyśka Jędrzejaka.

NAZARÉ ZA SPRAWĄ SWOJEJ BATYMETRII I PODWODNEGO KANIONU JEST MIEJSCEM SPECYFICZNYM.

2016 CZERWIEC SURFMAG / 097





Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.