Zofia Tadla "Z INNEJ GLINY"

Page 1




ZOFIA TADLA " Z INNEJ GLINY" Wydawca Rzeszowskie Stowarzyszenie Fotograficzne ul. J. Matejki 1 0, 35-064 Rzeszów www.rsf.rzeszow.pl Projekt okładki Magda Pelc Projekt katalogu Artur Wysocki Korekta Katarzyna Michno, Elżbieta Rokosz, Jerzy Skiba, Katarzyna Warańska Druk presejo.com Nakład 50 egz. ISBN 978-83-951 848-5-7 Rzeszów 2021

Honorowy Patronat Wójta Gminy Gać


W szufladzie biurka Zofii Tadli leżał zeszyt i teczka z wydrukami. W obydwu były wiersze. Jak wspomina jej krewna fotografka Katarzyna Michno – wydruki były przygotowane do wysyłki do wydawnictwa. Nigdy jednak nie zostały wysłane. W szufladzie przeleżały dwadzieścia lat, do momentu, aż Katarzyna ją otworzyła. Chciałoby się zapytać Zofię, dlaczego jej wiersze pozostały w szufladzie. Dlaczego wcześniej nie pokazała ich światu, któremu z taką czułością przyglądała się w swoich tekstach? A patrzyła na świat z dużą wrażliwością. Wiersze, które pozostawiła, poza dbałością o frazę i brzmienie, mają w sobie przenikliwość spojrzenia i zachwyt nad otaczającym poetkę światem. Zmieniają się w nich pory roku, pęcznieją sady. Bogactwo, które niesie za sobą świat ożywiony, zdaje się towarzyszyć Zofii na każdym kroku. W swoich wierszach rozmiłowuje się w roślinności, zwierzynie i w stanach przyrody. Autorka odnajduje w nich porządek boskiego stworzenia. Sam Bóg nieustannie towarzyszy Tadli, będąc dla niej oparciem, ale także konstruktorem i zarządcą wszystkiego, co żyje. Jest mu wdzięczna za życie, świat i ludzi. I choć w pewnym momencie jej głos zmienia się, bo choroba, z którą walczy w ostatnich latach życia, napełnia ją wątpliwościami, to smutek, który zdaje się grać w niej pojedyncze akordy, poetka rozjaśnia przez zanurzenie się w muzyce i ufność w Tego, który jak wierzy, stworzył ją do wieczności. Twórczość Zofii Tadli nie mogła przejść bez echa. Gdy Katarzyna opublikowała kilka wierszy swojej ciotki na Facebooku, posypały się słowa zachwytu, a fotograf Artur Wysocki zaproponował, by wiersze autorki zilustrować fotografiami i w takiej formie wydać książkę z poezją Tadli. Pomysł z entuzjazmem podchwycony przez członków Rzeszowskiego Stowarzyszenia Fotograficznego rozwinął się we wspólne czytanie poezji skromnej poetki-muzykolożki w jej rodzinnym domu i fotografowanie Gaci, którą z takim pietyzmem opisywała Zofia w swoich wierszach. Fotografie, które w efekcie tego doświadczenia powstały, są próbą zamiany słów w język wizualny, przefiltrowany przez wrażliwość osób fotografujących. Zbiór, który trzymacie Państwo w ręku, zawiera wszystkie odnalezione przez członków rodziny wiersze poetki. Wydaliśmy go, wierząc że mieszcząca się w wierszach czułość wobec świata i przenikliwość spojrzenia na niego, charakterystyczne dla Zofii Tadli, rozbudzą w Was zachwyt nad siłą życia i pięknem ziemi. Zofia Tadla urodziła się w Gaci, położonej w obecnym powiecie przeworskim. Spędziła tam wczesne lata swojego życia, po czym wyjechała do Wrocławia, gdzie ukończyła studia muzykologiczne w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej. Po studiach pracowała jako pedagożka w szkołach na Podkarpaciu. Z zachowanych zapisków poetki wynika, że prowadziła również teatrzyk amatorski oraz dyrygowała orkiestrą.W opowieściach krewnych jawi się jako, osoba skromna, introwertyczna i niezwykle wrażliwa. Sama zaś w jednym z wierszy pisze, że ulepiona jest z innej gliny. Maciej Zdun

październik 2021 r.


4

Agnieszka Szafirska


XXX

ech, ty istnienie moje najpierw nieporadne jak nowonarodzone cielę potem wierzgające z furią na oślep Za późno patrzysz z refleksją na stratowaną trawę 1 988 r.

5


6

Artur Wysocki


Czekanie na wiosnę

Jeszcze raz zobaczyć dywan z mlecza Mieć do kogo powiedzieć – przyszła Zasypiać z majem pod powieką Budzić na odgłos krążących w drzewach soków Trwać w cieple słów po dniu pełnym trudu styczeń 1 989 r.

7


8

Katarzyna Warańska


Brzoza

Wypadło jej rosnąć pod błękitem od północy Zgarbiona Nie prześcignie przecież dziesięciu pięter by dotrzeć do słońca Ostatecznie w ogródku przytulniej niż nad przepaścią Losy drzew bywają różne 1 990 r.

9


10

Ewa Jeżowska - Charchut


Dom mojego dzieciństwa

Pod sercem moim Dom wyrasta Otoczony drzewami Kwitną czereśnie Namiot nocy utkany gwiazdami Kwitną jabłonie Bez pod oknem Dym ulatuje z komina To już jesień Już zima Puszysty śnieg dom otula mróz firanki haftuje Na ciepłym piecu kot wróży nam wędrowanie w mroźną noc 1 978 r.

11


12

Jerzy Skiba


Słowo

Niepotrzebny nikomu poeta napisał nikomu niepotrzebny wiersz wszyscy potrzebni ludzie śpią a on szuka słowa na puentę Już trzeci kur pieje a słowo gdzieś w kącie się śmieje cieszy się skrycie że poeta gotów szukać je choćby całe niepotrzebne życie 1 991 r.

13


14

Katarzyna Warańska


Przekonywanie Pana Boga

Wiosną powiedział Pan: już czas, Przerażenie Ależ Panie Boże to chyba pomyłka Jeszcze nie zaczęłam żyć jak należy tyle książek nie przeczytanych Nie napatrzyłam się kwiatom krajobrazom Parom rąk, które spuszczasz z chmur Nie objęłam należytą wdzięcznością Twoich wspaniałych świętych błogosławionych Twego Imienia Jakże tak Już Nie zdążyłam odcisnąć śladu na piasku Nabędę się jeszcze w wieczności Co to dla Ciebie rok parę lat tu na podarowanej nam planecie 1 995 r.

15


16

Elżbieta Rokosz


Podróż zimą

Przysypana śniegiem ziemia śpi To półsen Zerka na mnie spod przymkniętych powiek tam gdzie czerni się bruzda Widzi zająca pod miedzą stadko kuropatw tuli w Boże Narodzenie bliskie drzewkiem nas rozczuli Patrzę na jej urodę w grudniowy mroźny dzień i myślę Panie Boże ze wszystkich Twych stworzeń najpiękniejsza jest ziemia grudzień 1 995 r.

17


18

Jerzy Skiba


Przemijanie

Ta sama brama wieża drzewa wokół ludzie ci sami a inni zgarbieni, oszronieni o zgaszonym oku Jeszcze wczoraj piękni młodzi idą choć wiedzą, że bezpowrotnie się odchodzi Zatrzymać ich zawołać rówieśnicy moi, młodsi, starsi Co święta, co niedzielę przestępujący próg kościoła zostańcie w domu! Albo w tym kościele Niech młyn czasu nie pożre was nie zmiażdży waszych imion na nicość nie zmiele O bólu tęsknoto za tym co nie powinno się zmieniać za życiem bez smugi cienia 1 996 r.

19


20

Marek Cupryś


Dojrzewanie

Jak modli się jabłko spadające z drzewa? Za co dziękuje Czy za to, że nie jest gruszką? ptakiem kroplą deszczu? Czy miało czas zrozumieć swój kształt przeznaczenie? A ty dziękujesz za burzę niesfornych włosów kiedy chciałaś żeby były proste? Za rumieniec kiedy trzesz lico nadaremnie? Za nieśmiałość niepewność naiwność? Dopiero teraz wiesz jak cię obdarował Pan ogrzewając jak słońce jabłko 1 996 r.

21


22

Ewa Jeżowska - Charchut


Lipcowa wdzięczność

Nachylił się nad dmuchawcem mojej modlitwy wielki Ogrodnik więc i ja nachylam się nad jałowcem nad przydeptaną różą pocieszam rudego kota ostrzegam ptaki tuptającemu ścieżką jeżowi ustępuję Z wdzięczności z potrzeby serca Bo takie zechciał mieć w Swoim Ogrodzie 1 996 r.

23


24

Paweł Jakubowski


Niedziela

Głosy dzwonów zerwały się z wież wzbiły w górę uderzyły w sklepienie ciszy Posypały się okruchy Hosanny z przedsionka wiecznej adoracji jak pszczoły w stronę wielkiego ula Przedpołudnie niebem pachnie Płyną obłoki Oddech odpoczywającego Stwórcy 1 988 - 1 995 r.

25


26

Artur Wysocki


Koncert w katedrze

W katedrze półmrok obszedł boczne nawy i wstępuje właśnie na stopnie ołtarza Pod sklepieniem wielki Jan Sebastian mówi do Ciebie Panie Muzyki pełna pod wzniosłym filarem westchnieniem tylko podążam za mistrzem Janem Sebastianem Gdy przed Imieniem Twoim jego fuga jak baldachim staje niech Ci śpiewa moje zasłuchanie 1 966 - 1 995 r.

27


28

Katarzyna Michno


Ślub

Dymem kadzideł krztuszą się ikony Przecierają oczy Pośrodku cerkwi w wianku spojrzeń para oblubieńców staje Zaplątani w barwny ceremoniał krzyżują słowa przysięgi Kropidło tańczy Zawodzi chorał 1 985 - 1 988 r.

29


30

Katarzyna Warańska


Stara Warna

Chowa się w głąb podwórek w żagle prześcieradeł Pod naporem pięter gną się czerwone dachy Błyskają niepokojem okna poprzez soczyste firanki winogron Drzewa nachylając się ku sobie szepczą: beton idzie spadają niedojrzałe figi jak łzy 1 987 r.

31


32

Jerzy Skiba


Warszawa

Jak stąpać po tej świętej ziemi żeby nie deptać umęczonych cieni Pamięć ma łańcuchami skuta Cytadela Kibitki wiozą w rozpacz białą Szlachetne starcie ćmy ze skałą Słychać krzyczącą poprzez wieki krew Zieleń ją tuli Z prawej krzyże Z lewej krzyże Szare ptaki przed trudnym lotem 1 998 r.

33


34

Maciej Zdun


Praga

Nie będę już w Pradze z gałązką oliwną Nie spotkam Jirotki, Jiráska ni świętego Wita Nie ujrzę Wełtawy Smetanowej Odkąd nauczono mnie: „Kde domov můj” rosła we mnie miłość Bezinteresowna jak miłość Pewność że kiedyś powiem podziękuję za Dąbrówkę za mądrość Bolesława 1 997 r.

35


36

Jerzy Skiba


Wielkanoc ’98

Bratu

Znowu w złocie forsycja w koronkach czereśnia Zdaje mi się, że także w żałobie Położę po gałązce na grobie Powiesz z zaświatów: Słyszysz strzelają Panu Bogu w okno 1 998 r.

37


38

Katarzyna Michno


To ona

Kobiety słońcem malowane przy żniwach dźwigające swój trud do kościoła na ofiarny stół były więcej niż piękne. W oczach mężów podziw niewyrażony nigdy słowem To ona wstawała o świcie by budować gmach jego życia Kariatyda podpierająca wszystko co chciało runąć 1 997 r.

39


40

Alicja Wysocka


Odpust

Radości z odpustu w dzień Wniebowzięcia w drabiniastym wozie nie zmieści Pachniało kruszonką na świąteczne śniadanie W ogrodzie fruwały firanki jak gołębie Mama od świtu krzątająca się trzymała w zapasce ciepłe od słońca słowa powitania Na jej sukni kwitły goździki Oto i Ciocia z zielem Oto wasąg się toczy wypełniony po brzegi a konie biegną lekko jakby tylko kurz rozgarniały kopytami Gdzie te zapachy goście Mama I Pani Wniebowzięta inna choć ta sama 1 995 r.

41


42

Alicja Wysocka


Mój jesienny ogród

Trochę liści opadło W przejrzystość ogrodu wpisuje się labirynt poczerniałych krzewów Widać każde spóźnione jabłko, ornament winogron Słońce sieje światło przetakiem jesieni ale ciepło daje moje spojrzenie… 1 997 r.

43


44

Rafał Orłowski


Szkoła

Obolałe z braku nadziei szpitalne okno wyrywa się ku ulicy Szopena W ślad za pośpiechem bez zadyszki, kiedy biegłam młoda do szkoły Z głową w lokach ktoś nazwał mnie Koreanką Nie To Japończycy pokochali Chopina My Adama Z okien, jak skrzydła szybowca spadały kaskady dźwięków XXX Wisłok wabił nas w letnie dni Po powrocie do domu czereśnia Soczystość jej owoców idzie za mną przez życie 1 990 - 2000 r.

45


46

Sławomir Gibała


Klinika

Prof. B. Michałowiczowi

Aluminium szkło My - drgająca struna Może pęknąć na pierwszym lub na szóstym piętrze Oczy doktora Może nawet uśmiech i żart Podnoszą nas z prochu 1 996 r.

47


48

Katarzyna Michno


Dziki gołąb

Nastroszony, zmarznięty, wykrzyknik cierpienia na parapecie w styczniowym słońcu Podgląda czerwonym okiem moje zamiary Cały jest lękiem o życie Zmarznięte, nękane od wyklucia w gnieździe Podobny do nas Obiecują nam szczęście: nie dbać o wynik w laboratorium nie wyjmować akumulatora przed mrozem nie ubolewać nad rozpędzonym czasem Błogostan przed którym drżymy 31 stycznia 1 998 r.

49


50

Jerzy Skiba


XXX

Nie płacz za mną niech nie jęczą góry kiedy góralska gra kapela patrz w gwiazdy i księgi niech ci dzieci malują uśmiechnięte obrazki na końcu szarych dróg wita kolorowa Ewa a Bóg na dobranoc kładzie rękę na twojej głowie żebyś rano mógł wyjść ludziom naprzeciw Kosmos rusza 1 996 r.

51


52

Katarzyna Warańska


Z innej gliny

Jak to jest Panie Boże Ktoś kto skrzywdził mnie bez powodu chwyta za Twój płaszcz odpycha mnie łokcie ma twarde Czyżbyś rozdawał posady Otoczył się murem okrzyków rodem z Forum Romanum Jakże zawołam od wrogów moich zachowaj mnie Jak powiem, że w życiu moim liczyła się tylko uczciwość Jak to jest Panie Boże Jedni są odporni na świat wszystko im się mnoży a mnie ulepiłeś z jakiejś innej gliny duszę tchnąłeś wrażliwą trwożną a nieustępliwą I wypuściłeś z swoich Boskich rąk. Wznosiłam się i spadałam Czy mogłam inaczej żyć? Nie mogłam i nie chciałam. 1 995 r.

53


54

Artur Wysocki


Jeśli nie ty

Czy warto było biegać na drugą stronę ulicy przekraczać horyzonty zamierać z wielkich uczuć tańczyć jak motyl odjeżdżać z ciężkim sercem wracać Jeśli ty, Panie nie stworzyłeś nas do wieczności Nie warto Nie warto było śmiać się i żartować płakać i radować rodzić się żyć cierpieć umierać jeśli to nie Ty Nie Ty stworzyłeś nas 1 995 r.

55


56

Maciej Zdun


Pochwała instrumentów

Wieczór nadchodzi już wiem że życie moje przemknęło szybko jak błyskawica Śpieszę złożyć Ci Panie dzięki za altówki wiolonczele i flety za anielski głos skrzypiec Być może odróżniałabym kukanie kukułki od ryku wołu nie znając dźwięku harfy Być może uszy przepełnione wszechobecnym złorzeczeniem miałabym głuche na puls klawesynu ale Twoja nie na próżno kierowała ręką człowieka budującego przez tysiące lat przedmioty w których nie ma ziarna zła Niepokalane Mogłam w chwilach skupienia zanurzyć się w czystych dźwiękach Jak w źródle 1 995 r.

57


58

Agnieszka Szafirska


Świadek

"Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus " powiedziała cicho wchodząc Zupełnie ziemska ale i nieba kawałek Zrobiło się tak jakoś inaczej Mówiła "niech pani nie dzwoni ja przyniosę ja odniosę " Pilnowała kroplówek budziła ze zdradliwej śpiączki otwierała spadochron pacierza nad duszą spadającą w otchłań Powiedziała też "Zostańcie z Bogiem " i zrobiło się smutno jakby Go ze sobą zabrała Badania nic nie wykazały na jaką dolegliwość skierowanie do nas dał jej Pan maj 1 995 r.

59


60

Martina Bieniarz


Ochronka

Kuzynce Cesi

Biegłaś do ochronki przez łąkę jasna jak promień światła w święto bo kochana ufająca że kwiaty nie zwiędną miłość nie przeminie szczodrość Boża trwać będzie A diabeł już wtedy czekał pod bramą kościoła na chwilę kiedy zostaniesz sama Te które przezywały Cię "Jezuskiem " Wiedziały (skąd) że czystość nie poświęcona prowadzi na manowce Kiedy nocą czytałaś z własnej nie przymuszonej woli świętego Tomasza z Akwinu one zostały wybrane do ziemskich spraw Dziś z wnukami kokoszą się w ławkach na sumie bacząc by nie zadrzemać zbierania na tacę i nowych sąsiadek sukien Płyta nagrobna o klęsce śpiewa Co Bóg na to? Milczenie jak owoc w niebie dojrzewa 1 995 r.

61


62

Agnieszka Szafirska


XXX

Aniele Boży, stróżu mój ile ty miałeś ze mną kłopotów pilnując nie tylko moich nierozważnych kroków Musiałeś gnać na złamanie karku podkasawszy sukienkę by stanąć przy tej lub tamtej drogiej mi osobie i strzec i ochraniać do granic wytrzymałości anielskich skrzydeł Musiałeś stawać przy drodze poczciwych nakłaniać ludzi żeby dobrym uczynkiem zasłużyli na niebo Aniele Boży, stróżu mój jaki ty byłeś cierpliwy lecz nie obiecuję poprawy Bo kiedy strach mi zjeży włosy do ciebie jak do niezawodnego przyjaciela znów się udam bo wierzę, że będziesz robił co będziesz mógł 1 978 r.

63


64

Magda Pelc


Radość śpiewania

Ptaku śpiewający wiosną wiem co to radość śpiewania Toczyć perlistą samogłoskę po łuku tęczy opartą pewnie na przeponie Kreować frazę na długim oddechu w pianach i pianissimach Ptaku śpiewający nie śpiewam już ale wiem co to jest radość śpiewania 2000 r.

65


66


Posłowie

20 lat po śmierci Zofii Tadli, mojej Cioci, odnalazłam jej wiersze w tekturowej teczce, gdzieś na dnie szuflady. Wiersze przygotowywane do druku. Nigdy nie wydrukowane. Szczęśliwym trafem kilka wierszy pokazałam w mediach społecznościowych. Informacja cieszyła się sporym zainteresowaniem i tak właśnie na wiersze trafili pasjonaci fotografii z Rzeszowskiego Stowarzyszenia Fotograficznego, którego mam przyjemność być członkiem. Zaproponowali aby zrobić plener w rodzinnej wiosce Zofii Tadli w Gaci, a zdjęcia miały być próbą interpretacji jej wierszy. Odbyły się trzy plenery, w trakcie których powstały prezentowane na wystawie oraz w wydawnictwie zdjęcia. Zofia Tadla urodziła się w 1 937 r. w Gaci gdzie spędziła wczesne lata swojego życia. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną we Wrocławiu, na wydziale Wychowania Muzycznego. Była wspaniałym pedagogiem. Pięknie śpiewała, grała na instrumentach. Dyrygowała, a nawet prowadziła teatrzyk. Niezwykle wrażliwa dusza. Delikatna, dobra, piękna . Jej wiersze zawierają mądrość życia, w większości napisane kilka lat przed śmiercią, kiedy już walczyła ze swoją chorobą, rakiem. W jej poezji odnaleźć można przede wszystkim Boga, umiłowanie i podziw dla świata, muzyki i śpiewu. W jej poezji jest też sporo bólu wynikającego z momentu w jakim Zofia Tadla swoje wiersze tworzyła, bo większość z nich pisała ze świadomością szybkiego odejścia. Czytanie tych wierszy to chwile piękne. Dusza drży i się raduje mogąc się nimi delektować . Katarzyna Michno wrzesień, 2021 r.

67





Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.