Intro Magazyn 5/2020 (81) - 25 lat WSIiZ / 25th Anniversary of UITM

Page 1


SPIS TREŚCI

TABLE OF CONTENTS

06

REKTOR WERGILIUSZ GOŁĄBEK: ZAUFANIE BUDUJE SIĘ PRZEZ WIELE LAT

06

12

STUDIA I PRACA W WSIIZ. JAK TO JEST ZATRUDNIĆ SIĘ NA WŁASNEJ UCZELNI?

12

STUDIES AND WORK AT UITM. WHAT IS IT LIKE TO BE EMPLOYED AT YOUR OWN UNIVERSITY?

15

DIANA CEBULA - O PRZYPADKACH I ŚWIADOMYCH WYBORACH

15

DIANA CEBULA - ABOUT COINCIDENCES AND CONSCIOUS CHOICES Sylwia Buksa

24

JUSTYNA PYTKO FROM LUKRATYWNIEJ.PL: I SUPPORT PEOPLE IN FINDING THEIR PROFESSIONAL PATH

Faustyna Przywara, Michał Mryczko

Faustyna Przywara, Michał Mryczko

Sylwia Buksa

24

JUSTYNA PYTKO Z LUKRATYWNIEJ. PL: WSPIERAM LUDZI W ODNALEZIENIU ICH ZAWODOWEJ ŚCIEŻKI

RECTOR OF UITM WERGILIUSZ GOŁĄBEK: TRUST IS BUILT OVER MANY YEARS

Justyna Pytko

32

Justyna Pytko

MAGDA GRZEBYK: BLOGOWANIE TO PRACA TWÓRCZA, ALE TEŻ KONKRETNA DZIENNIKARSKA ROBOTA

32

IRENA SHARA: ZE MNĄ EMIGRACJA JEST PROSTSZA, ROZMOWA Z

38

MAGDA GRZEBYK: BLOGGING IS A CREATIVE JOB, BUT ALSO A SPECIFIC JOURNALISTIC JOB

Kinga Żurawska

38

Kinga Żurawska

IRENA SHARA: EMIGRATION IS EASIER WITH ME

Iwona Leonowicz-Bukała

42

FELIETON: TAK, UCZĄ PRAKTYCZNIE

Iwona Leonowicz-Bukała

42

COLUMN: YES, THEY TEACH PRACTICALLY

Michał Mryczko

Michał Mryczko

REDAKCJA | EDITORIAL BOARD Redaktor wydania | Leading editor

Iwona Leonowicz-Bukała Katedra Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej WSIiZ

Skład | Layout Edyta Musiał

Autorzy wydania | Contributors

Iwona Leonowicz-Bukała, Sylwia Buksa, Justyna Pytko, Kinga Żurawska, Michał Mryczko, Faustyna Przywara

2

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


Trudny rok na świętowanie

A difficult year to celebrate

Na Uczelni pracuję już 13. rok, ale takiego czasu jeszcze nie doświadczyłam. Rok akademicki 2020/2021 przejdzie do historii. Prawdopodobnie głównie z powodu rygoru sanitarnego, w jakim będziemy prowadzić zajęcia, ale też przestawiania systemu nauczania na coraz bardziej zapośredniczony i oparty na technologii. Rok zajęć zdalnych, poznawania studentów jedynie przez Internet, konieczności ufania sobie nawzajem o wiele bardziej, ale też większego wysiłku włożonego w pracę – tak dla wykładowców, jak i studentow. Co nas czeka – tego nie wiemy i chyba wszyscy patrzymy w przyszłość z niepewnością.

It is my 13th year of work at the University now, but I have not experienced such a time yet. The 2020/2021 academic year will go down in history. Probably mainly because of the sanitary rigor with which we will conduct classes, but also because of the shifting of the teaching system to an increasingly mediated and technology-based one. A year of remote classes, meeting students only via the Internet, the need to trust each other much more, but also a greater effort at work - both for lecturers and students. What awaits us we do not know and we all look to the future with uncertainty.

A jednak, jeśli wyjdziemy poza medialne komunikaty o pandemii, okaże się, że 2020 to nie tylko COVID-19. To także rok, w którym w Polsce na stanowiska rektorskie uczelni publicznych wybrano więcej kobiet niż kiedykolwiek. Kolejne uczelnie systematycznie wdrażają rozwiązania prorównościowe, znoszące dyskryminację kobiet w świecie akademii, także w sferze języka. To symptom zmian, szerszych i głębszych niż tylko kosmetyczne poprawki, które ostatnio zdają się nabierać rozpędu. Pisaliśmy o tym m.in. w wydaniu magazynu z okazji minionego Dnia Kobiet, który to numer poświęcony był kobietom w nauce.

And yet, if we go beyond the media messages about the pandemic, 2020 is not just COVID-19. It is also the year in which more women than ever were elected rectors of public universities in Poland. Successive universities systematically implement equality solutions that eliminate discrimination against women in the world of academia, also in the field of language. It is a symptom of changes, wider and deeper than just cosmetic fixes that seem to have been gaining momentum lately. We wrote about it, among others, in the issue of the magazine on the occasion of last Women’s Day, which was an issue devoted to women in science.

Rok akademicki 2020/2021 to rok, w którym Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania obchodzi 25-lecie swojego istnienia. Uczelnia, na której studiowałam, której jestem absolwentką i na której mam od lat przyjemność wykładać, prowadzić badania i rozwijać się w nowych obszarach. Jednocześnie miejsce, gdzie poznałam wiele wspaniałych, wspierających mnie w rozwoju zawodowym i osobistym kobiet, naukowczyń, pracownic administracyjnych, ale także studentek, a dzisiaj już absolwentek, które ja starałam się wspierać. Z wielu z nich jestem naprawdę dumna – robią kariery, uniezależniają się, rozwijają i walczą o siebie. Z niektórymi współpracuję dzisiaj „biurko w biurko” albo się przyjaźnię.

The 2020/2021 academic year is the year in which the University of Information Technology and Management celebrates its 25th anniversary. The university where I studied, where I became a graduate and where I have had the pleasure to lecture, conduct research and develop in new areas for years. At the same time, this is a place where I met many wonderful women, scientists and administrative workers who support me in my professional and personal development, but also students, and today graduates, whom I tried to support. I am really proud of many of them - they make careers, become independent, develop and fight for themselves. With some of them I work desk by desk or I’m friends.

To im poświęcone jest to właśnie jubileuszowe wydanie Intro Magazynu – absolwentkom, ich losom po skończeniu studiów w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Czy i jak skorzystały z czasu spędzonego w murach Uczelni? Co robią dzisiaj? Jak wspominają WSIiZ? Jak pomagają innym?

The jubilee edition of Intro Magazyn is devoted to them - the graduates, their fates after graduating from the University of Information Technology and Management in Rzeszów. Did they take advantage of the time spent within the walls of the University and how? What are they doing today? How do they remember UITM? How do they help others?

Zapraszam do lektury!

I invite you to read!

Dr Iwona Leonowicz-Bukała Opiekunka studenckiej grupy medialnej Intro.media Supervisor of the Intro.media student media group

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

3


4

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

5


REKTOR WERGILIUSZ GOŁĄBEK: ZAUFANIE BUDUJE SIĘ PRZEZ WIELE LAT Rozmawiała: Faustyna Przywara, Współpraca: Michał Mryczko 25 lat funkcjonowania uczelni niepublicznej to dużo. Przez ten czas zmieniło się polskie społeczeństwo, trendy w kulturze, dominujące idee. O rozwoju Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, ludziach, którzy go tworzą oraz roli Uczelni we wzmacnianiu pozycji kobiet we współczesnym świecie z JM Rektorem Wergiliuszem Gołąbkiem, dr socjologii, rozmawia Faustyna Przywara. Faustyna Przywara: W tym roku akademickim, WSIiZ świętuje 25-lecie działalności. Pan, Panie Rektorze, jest związany z uczelnią od 2004 roku - najpierw jako pracownik naukowo-dydaktyczny, a następnie jako Prorektor ds. Nauczania, Prorektor ds. Rozwoju i Współpracy, oraz, aktualnie, Rektor Uczelni. Jak Pan wspomina początki swojej pracy we WSIiZ?

A tymczasem to nauka jest apogeum kultury, a kultura jest intelektualizacją natury. Innymi słowy, to co człowiek stworzył, wszystko co jest wytworem rozumu człowieka, jest po prostu kulturą. Tym samym, pomimo oczywistych różnic, zarządzanie w nauce, jak i kulturze, aż tak bardzo się od siebie nie różni.

JM Rektor Wergiliusz Gołąbek: W 2004 roku zacząłem współpracować z Wyższą Szkołą Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, będąc jeszcze dyrektorem naczelnym Filharmonii i muzycznego festiwalu w Łańcucie. Dwa lata później zostałem Prorektorem do spraw nauczania Uczelni. Trudno porównywać instytucje artystyczne do szkół wyższych, działają one na nieco innych zasadach, ale muszę przyznać, że kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z WSIiZ, moją pierwszą myślą było, że ta uczelnia była świetnie zorganizowana. Jest taka do tej pory – jeżeli ktoś trafia w nasze mury z zewnątrz, może być doprawdy zdumiony. Muszę podkreślić, że przez tych kilkanaście lat pracy w WSIiZ nauczyłem się bardzo wiele. Uważam, to za zaszczyt, że ówczesny Rektor, profesor Tadeusz Pomianek, zaproponował mi współpracę. Chcę powiedzieć, że rzeczywiście jest to unikatowa uczelnia w skali ogólnopolskiej i wiele osób przychodzących z zewnątrz musi się wkomponować w ten typ organizacji.

WG: Uczelnia jest żywym organizmem, a my reagujemy bardzo skrupulatnie na to wszystko, co się dzieje wokół nas. Rozwój zakłada ciągły postęp. Uczelnia nie jest przecież enklawą, a skoro nie jest enklawą, to pewne kierunki studiów, które funkcjonowały przez lata w uczelni - znikają lub tracą znaczenie, przestają być modne, albo po prostu brak jest studentów. My jako uczelnia prywatna, nie możemy sobie pozwolić na uruchomienie kierunku studiów dla 8 czy 10 studentów, jak to ma miejsce na niektórych publicznych uczelniach. Musimy przestrzegać reguł rynku z jeden strony jako instytucja na nim działająca, a z drugiej strony – reagować na potrzeby tego rynku jako miejsce kształcenia kadr dla gospodarki. W związku z tym, niektóre kierunki wygasają, inne zaś wprowadzamy widząc potrzeby rynku i obserwując potrzeby ukierunkowania rozwoju intelektualnego młodych ludzi. Trudno w kilku zdaniach mówić o rozwoju uczelni w ciągu tych kilkunastu lat. Z jednej strony powstają nowe kierunki, nowe propozycje, jak na przykład, od kilku lat dobrze się rozwija logistyka czy kosmetologia, a niektóre kierunki, jak na przykład turystyka wzbudzają mniejsze zain-

FP: A jak to się stało, że trafił Pan właśnie tutaj? WG: Nieraz ktoś mi zadaje to pytanie: jak to się potoczyło, że byłem dyrektorem filharmonii czy festiwalu w Łańcucie, a zostałem rektorem na uczelni? Otóż chcę powiedzieć, że dzisiaj nieco sztucznie odróżniamy naukę od kultury. My dzisiaj kulturę często rozumiemy poprzez instytucje artystyczne: filharmonia, teatr, kino, biblioteka.

FP: Jak oceniłby Pan rozwój Uczelni w ciągu tych lat, w których był Pan z nią związany?

Rektor WSIiZ/Rector of UITM 6

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


RECTOR WERGILIUSZ GOŁĄBEK: TRUST IS BUILT OVER MANY YEARS Interviewer: Faustyna Przywara, Cooperation: Michał Mryczko 25 years of functioning of a private university is a lot. During this time, Polish society, trends in culture and dominant ideas have changed. Faustyna Przywara talks about the development of the University of Information Technology and Management, the people who create it and the role of the University in strengthening the position of women in the modern world with Rector Wergiliusz Gołąbek, PhD in sociology. Faustyna Przywara: This academic year, UITM celebrates its 25th anniversary. You, Mr. Rector, have been associated with the university since 2004 - first as a researcher and lecturer, then as the Vice-Rector for Teaching, Vice-Rector for Development and Cooperation, and currently, the University Rector. How do you remember the beginnings of your work at UITM? Rector Wergiliusz Gołąbek: In 2004, I started cooperating with the University of Information Technology and Management in Rzeszów, still being the general director of the Philharmonic and the music festival in Łańcut. Two years later, I became the Vice-Rector for Teaching at the University. It is difficult to compare artistic institutions to universities, they operate on slightly different principles, but I have to admit that when I first came into contact with UITM, my first thought was that this university was well organized. And it is so until now - if someone visits our University from outside, he can be really amazed. I must emphasize that during these several years of work at UITM I have learned a lot. I consider it an honour that Professor Tadeusz Pomianek, Rector at that time, offered me cooperation. I would like to say that it is indeed a unique university on a national scale and many people coming from outside have to fit into this type of organization.

FP: And how did it happen that you ended up here? WG: More than once someone asks me this question: how did it happen that I was the director of the philharmonic

or of the festival in Łańcut and became the university rector? Well, I want to say that today we artificially distinguish science from culture. Today we often understand culture through artistic institutions: philharmonic, theatre, cinema, library. Meanwhile, it is science that is the apogee of culture, and culture is the intellectualization of nature. In other words, what man has created, everything that is a product of human reason, is simply culture. Thus, despite the obvious differences, management in science and management in culture are not that different from each other.

FP: How would you rate the development of the University during the years in which you were associated with it? WG: The University is a living organism and we react very meticulously to everything that is happening around us. Development implies continuous progress. After all, the university is not an enclave, and since it is not an enclave, certain fields of study that have been functioning at the university for years - disappear or lose their importance, stop being in fashion, or simply there are no students. As a private university, we cannot afford to start a study program for 8 or 10 students, as is the case at some public universities. We have to obey the rules of the market on the one hand as an institution operating in it, and on the other hand - respond to the needs of this market as a place of training personnel for the economy. As a result, some fields of study are expiring, and others are introduced, seeing the market needs and observing the need to direct the intellectual development of young people. It is difficult to talk about the development of the university over these several years in a few sentences. On the one hand, there are new fields of study, new proposals, such as, for example, logistics and cosmetology have been developing well for several years, and some fields, such as tourism, arouse

M, dr Wergiliusz Gołąbek Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

7


teresowanie wśród kandydatów. Mogę powiedzieć jedno, że uczelnia na dziś ma się dobrze i – jak podkreślam – jedne kierunki się rozwijają, inne samoistnie znikają. Nie bez powodu naszym hasłem jest „Kształcimy praktycznie”.

FP: Uczelnia powstała z inicjatywy Stowarzyszenia Promocji i Przedsiębiorczości, rozpoczynała w 1996 roku kształcenie studentów na trzech kierunkach: Informatyka i ekonometria, Ekonomia oraz Administracja. Aktualnie studenci mogą wybierać z bardzo szerokiej oferty dydaktycznej – nauki społeczne, nauki o mediach, kierunki medyczne. WG: Dokładnie to jest reakcja na potrzeby, o których wspomniałem. Nie ukrywam, że obecny prezydent profesor Tadeusz Pomianek, który jest twórcą tej uczelni, od początku umiał zainspirować ludzi wokół siebie. Na bazie Stowarzyszenia Promocji Przedsiębiorczości, które założył w 1996 roku, powstało obecne Akademickie Liceum Ogólnokształcące, potem uczelnia, a na dziś mamy ok. 60 000 członków społeczności akademickiej, która była i jest związana z naszą uczelnią. Są to bądź absolwenci, bądź studenci, wreszcie absolwenci studiów podyplomowych. To jest liczba bardzo pokaźna, tym bardziej, że WSIiZ nie otrzymuje pieniędzy z budżetu państwa, musimy sami sobie radzić.

FP: Nieodłącznym elementem rozwoju jest inwestycja w ludzi. Mam tutaj na myśli przede wszystkim naukowców i naukowczynie, wykładowców i wykładowczynie pracujących we WSIiZ. Nie sposób nie zauważyć, jak wiele znanych osobistości świata nie tylko nauki, ale także życia społecznego, współpracuje na różnych polach z naszą uczelnią. Co, według Pana, sprawia, że WSIiZ cieszy się ich uznaniem i zaufaniem? WG: Zaufanie się buduje przez wiele lat, po dwóch stronach. Uczelnia jest jedną stroną, z drugiej strony jest świat biznesu. My jako uczelnia wychodzimy na zewnątrz - nie zapominajmy o tym, że oprócz badań naukowych, oprócz obszaru nauki, bardzo mocno współpracujemy z biznesem i w tym obszarze nasze doświadczenie, nasi naukowcy, nasi eksperci świetnie się sprawdzają. Na tych fundamentach zbudowaliśmy autorytet uczelni jako instytucji opartej na specjalistach – a na tym opera się zaufanie świata biznesu, na wiedzy specjalistycznej i profesjonalnym traktowaniu. Nasza uczelnia z pewnością na trwale wpisała się w pejzaż wyższego szkolnictwa niepublicznego w Polsce, silnie związanego współpracą ze swoim otoczeniem.

8

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

FP: WSIiZ, jako jedna z części nowoczesnych uczelni w Polsce, stawia także mocno na kobiety. W naszych władzach już od kilku dobrych lat zasiada pani dr hab. Agata Jurkowska-Gomułka, prof. WSIiZ, w administracji i kadrze dydaktycznej sporą część pracowników stanowią kobiety. Dlaczego warto czy też należy stawiać na kobiety? WG: Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Historycznie paradygmat kobiety bardzo się zmieniał. Przypomnę, że w starożytności kobieta została zepchnięta na margines życia społecznego, publicznego, bo od kiedy Arystoteles stwierdził, że kobieta jest jednym z najniższych bytów w hierarchii, to ten paradygmat kobiety jako gorszego stworzenia funkcjonował przez wieki. W wiekach średnich kobiety żyły bardzo krótko – ok. 25 lat. Wychodziły bardzo młodo za mąż, rodziły wiele dzieci, nie były dożywione odpowiednio i umierały bardzo wcześnie. Jedynie kobiety z arystokracji i te, które wstępowały do zakonów żyły przeciętnie 40 lat. Dzisiaj się to radykalnie zmieniło. Nie ulega wątpliwości, że okres oświecenia, modernizmu, wprowadził dosyć radykalną zmianę kulturową i społeczną. A i dzisiaj kobiety walczą o swoje miejsce w pracy i innych obszarach życia. U nas czegoś takiego nie ma oczywiście, my bardzo cenimy sobie kobiety. Na marginesie dodam, że ja bardzo lubię kobiety i bardzo lubię z nimi współpracować.

FP: Czy to jest aktualny temat w szkolnictwie wyższym? WG: W kontekście współczesności, pytanie o kobiety jest właściwie bezzasadne. Kobiety są nie tylko mile widziane, a wręcz odwrotnie, nie widzę tutaj żadnej różnicy między płciami. Taka sama jest godność kobiety, jak i mężczyzny, prawa ma kobieta, jak i mężczyzna. Oczywiście dawniej wyglądało to w akademii różnie. Czytałem np. dzienniki profesor Dorabialskiej, która była asystentką Marii Curie-Skłodowskiej. Pisała tam, że kiedy pojawiła się na Uniwersytecie Lwowskim, jako jedyna wtedy kobieta, to musiała przez dwa tygodnie składać wizyty szefom katedr. Byli to oczywiście mężczyźni i ze zdumieniem przecierali oczy, że kobieta może pracować na uniwersytecie. Jeszcze inną historię opowiadał mi mój ojciec, który przed wojną studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Kiedy na wykładzie profesora Rafacza pojawiła się studentka i profesor ją zauważył, powiedział do niej w ten sposób: „Proszę Pani, jak Pani przyszła na studia tylko po to, żeby dobrze wyjść za mąż, to Pani się pomyliła”. Zatem proszę zwrócić uwagę na to, że rzeczywiście, kobiety, studentki przez wiele wieków nie bardzo partycypowały w życiu publicznym

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


less interest among candidates. I can say one thing that the university is doing well today and - as I emphasize - some fields of study are developing, others are disappearing spontaneously. It is not without reason that our slogan is „We educate practically”.

FP: The University was founded on the initiative of the Association for Promotion and Entrepreneurship, in 1996 it began educating students in three fields of study: IT and econometrics, economics and administration. Currently, students can choose from a very wide education offer - social sciences, media studies, medical fields. WG: This is exactly the response to the needs I mentioned. I do not hide that the current president, professor Tadeusz Pomianek who is the founder of this university, was able to inspire people around him from the very beginning. On the basis of the Association for the Promotion of Entrepreneurship, which he founded in 1996, the present Academic High School was established, then the university, and todayb we have approx. 60,000 members of the academic community which was and is associated with our university. They are either graduates or students, and also graduates of post-graduate studies. This is a very substantial number, the more so because UITM does not receive money from the state budget, we have to manage on our own.

FP: Investment in people is an inseparable element of development. I mean, first of all, scientists and women scientists, lecturers and women lecturers working at UITM. It is impossible not to notice how many famous personalities of the world not only of science, but also of social life, cooperate in various fields with our university. What, in your opinion, makes UITM enjoy their recognition and trust? WG: Trust is built over many years on both sides. The university is one side, the other side is the business world. As a university, we go outside let’s not forget that in addition to research, in addition to the area of science, we cooperate very closely with business and in this area our experience, our scientists, our experts are great. On these foundations, we have built the authority of the university as an institution based on specialists - and this is the basis for the trust of the business world, specialist knowledge and professional treatment. Our university has certainly become a permanent element of the landscape of non-public higher education in Poland, strongly associated with cooperation with its environment. Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

FP: UITM, as one of the parts of modern universities in Poland, also strongly focuses on women. In our authorities for several years now there has been UITM Prof. Agata Jurkowska-Gomułka Ph.D., in the administration and teaching staff, a large part of the employees are women. Why is it worth or should you bet on women? WG: For me, the answer is obvious. Historically, the paradigm of woman has changed a lot. Let me remind you that in antiquity the woman was pushed to the margins of social and public life, because since Aristotle stated that woman is one of the lowest beings in the hierarchy, this paradigm of woman as an inferior creature has been functioning for centuries. In the Middle Ages, women lived a very short life - about 25 years. They married very young, gave birth to many children, were not adequately fed and died very early. Only women from the aristocracy and those who entered religious orders lived an average of 40 years. Today that has changed radically. There is no doubt that the period of the Enlightenment and Modernism introduced quite a radical cultural and social change. And today, women are fighting for their place in work and other areas of life. Of course, there is no such thing with us, we value women very much. By the way, I like women a lot and I really like cooperating with them.

FP: Is this a current topic in higher education? WG: In the contemporary context, the question about women is actually unfounded. Women are not only welcome, on the contrary, I don’t see any difference between the genders here. The dignity of both women and men is the same, both women and men have rights. Of course, it was different

Rektor W. Gołąbek w otoczeniu studentów WSIiZ Rector W. Gołąbek with UITM students

University of Information Technology and Management in Rzeszow

9


uczelni. Dzisiaj jest to dla nas oczywiste, na uczelni to widać, że jest przewaga studentek. Również podejrzewałbym, bo tego nie liczyłem, ale tak sądzę, że na uczelniach jest przewaga kobiet.

FP: Mamy także wiele absolwentek, które odnoszą liczne sukcesy – to im poświęcony jest numer jubileuszowy. Może Panu Rektorowi zapadły w pamięć szczególnie jakieś wybitne studentki – choć wiem, że to trudne pytanie, bo każdego roku jest ich wiele. WG: Tak! Oczywiście trudno mi tutaj mówić o nazwiskach, bo nie chciałbym nikogo pominąć. Jest taka łacińska zasada: Nomina sunt odiosa, która mówi o tym, że można się narazić komuś, kogo się pominęło. Jednakże przypominam sobie taką historię, kiedy jeszcze obowiązywały papierowe indeksy. Byłem dość rygorystycznym wykładowcą, pamiętam, że była do mnie kolejka studentów i studentek, którzy chcieli podpisać indeksy i w pewnym momencie zauważyłem, że stojąca, piąta z kolei, studentka zaczęła płakać. Była przekonana, że dostała dwójkę, zanim jeszcze dowiedziała się o swojej ocenie. Tymczasem napisała najlepszą pracę. I ta studentka nie tylko z wyróżnieniem skończyła już przed laty naszą uczelnię, ale potem jeszcze zrobiła doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jeżeli chodzi o studentki, ja bardzo sobie cenię, kiedy po wykładzie przychodzą do mnie z prośbą o polecenie dodatkowej literatury, bo chciałaby zgłębić jakiś problem. Dla mnie to jest bardzo cenne. Takich przypadków jest bardzo wiele. A jeśli chodzi o wybitne studentki, to ja mogę wprost powiedzieć, że naszymi studentkami były już teraz Panie Doktor, które pracują już u nas jako adiunktki, niektóre robią już habilitację.

FP: Obecnie coraz bardziej widoczne są w przestrzeni publicznej działania na rzecz równości kobiet: w życiu publicznym, społecznym, kulturalnym. Jaka jest rola Uczelni w kształtowaniu tego dyskursu?

czyzna. Choć mamy niestety czasami do z myśleniem irracjonalnym. Nam naukowcom wydaje się, że ludzie myślą racjonalnie. A ja spotykam osoby, wydawać by się mogło, po studiach - światłe, które kwestionują na przykład zasadność istnienia koronawirusa. Bierze się to stąd, że generalnie ludzie uważają, że istnieje tylko to, co widzimy. A więc, jak widzę szafę, zegar krzesło - to istnieje. Natomiast to, czego nie widzę, to nie istnieje i tu jest wielki problem. A ja podkreślam to cały czas, że ważniejsze jest to, czego nie widzimy od tego, co widzimy. I dlatego ludzie mają kłopot ze zrozumieniem tego, że nie widzą koronawirusa, bo go nie widać, a on jest szalenie niebezpieczny. I teraz, jak zmienić tę mentalność? To jest problem. Nauka po prostu jest z gruntu racjonalna, a to znaczy, że musimy uruchomić umysł, spojrzeć bardzo krytycznie na to, co nas otacza. Nauka kieruje się określonymi metodami i tych metod nie można burzyć. Natomiast u ludzi dominuje myślenie potoczne, pozbawione racjonalności, stąd się biorą pewne konflikty, niezrozumienie, także w stosunku do kobiet.

FP: Czy środowisko akademickie może skutecznie działać na rzecz wzmacniania pozycji kobiet w XXI wieku? WG: Niewątpliwie tak, to jest kwestia również szacunku do kobiet. Różnie z tym bywa, jak zauważyłem. Ja jestem starszym panem, w związku z tym jestem wychowany w trochę inny sposób, a teraz młodzi mężczyźni nie przestrzegają reguł zachowań w stosunku do kobiet. To widać ewidentnie w autobusach, w których młodzi mężczyźni siedzą, podczas gdy dziewczęta stoją. Ja bym proponował więcej szacunku do kobiet, ponieważ nie doceniamy ich udziału w życiu domowym, społecznym. A Uczelnia i wykładowcy, w oparciu o nauki społeczne szczególnie, powinni na gruncie naukowym pokazywać, że kobieta i mężczyzna – mimo, że inni - są sobie równi.

WG: W momencie, kiedy się pojawiają jakieś tezy bezzasadne, które mają jakieś konotacje historyczne, że kobieta mniej znaczy, czy kobieta nie powinna pełnić pewnych ról społecznych, to zadaniem uczelni i rolą wykładowcy jest to, żeby tego typu myślenie, mówiąc wprost, zwalczać - w postaci dialogu, dyskursu pokazywać, że kobieta jest identycznym, takim samym stworzeniem, taką samą osobą, jak mężczyzna. Na nas niestety ciąży paradygmat kobiety, który przez wieki się tak ukształtował, a który dzisiaj jest już społecznie i kulturowo nieaktualny. Nie sądzę, żeby w naszym społeczeństwie trzeba było udowadniać, że kobieta jest taką samą osobą, jak męż-

10

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Władze rektorskie WSIiZ ze studentami UITM Authorities with students Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


at the academy in the past. For example, I read the journals of professor Dorabialska who was Maria Curie-Skłodowska’s assistant. She wrote there that when she appeared at the University of Lviv, as the only woman at that time, she had to pay visits to the heads of departments for two weeks. They were men, of course, and they rubbed their eyes in amazement that a woman could work at the university. Yet another story was told to me by my father who studied law at the University of Warsaw before the war. When a girl student appeared at Professor Rafacz’s lecture and the professor noticed her, he said to her in this way: „Madam, if you came to study only to get married well, you made a mistake”. Therefore, please note that, indeed, women and women students for many centuries did not participate in the public life of the university. Today it is obvious to us, at the university you can see that women students are in the majority. I would also suspect, because I did not count it, but I think that there is a majority of women at universities.

FP: We also have many successful graduates - they are the ones dedicated to the jubilee issue. Perhaps the Rector especially remembers some outstanding students - although I know that this is a difficult question because there are many of them each year. WG: Yes! Of course, it is difficult for me to talk about surnames here because I would not like to omit anyone. There is a Latin rule: Nomina sunt odiosa which says that you can expose yourself to someone who has been overlooked. However, I remember such a story when paper student books were still in force. I was a fairly demanding lecturer, I remember that there was a line of men students and women students who wanted to get their student books signed, and at one point I noticed that a woman student, standing fifth in the line, started crying. She was convinced she had gotten a two (unsatisfactory grade) before she even knew about her grade. Meanwhile, she wrote the best work. And that student not only graduated with honours years ago from our university, but later completed her doctorate at the Jagiellonian University. When it comes to women students, I really appreciate it when, after the lecture, they come to me with a request to recommend additional reading because she would like to explore a problem. It is very valuable to me. There are many such cases. And when it comes to outstanding women students, I can say directly that our women students were women doctors who already work with us as assistant professors, some of them are already doing their postdoctoral specialization.

FP: Currently, actions for equality of women Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

are more and more visible in the public space: in public, social and cultural life. What is the role of the University in shaping this discourse? WG: When there are some unfounded theses with some historical connotations that a woman matters less, that a woman should not fulfill certain social roles, the task of the university and the role of the lecturer is to combat this type of thinking, to put it bluntly. - in the form of a dialogue, discourse to show that a woman is an identical creature, the same person as a man. Unfortunately, we are burdened by the paradigm of woman which was shaped over the centuries, and which today is socially and culturally out of date. I don’t think that in our society it is necessary to prove that a woman is the same person as a man. Although, unfortunately, we sometimes have to deal with irrational thinking. It seems to us scientists that people think rationally. And I meet people, it would seem, after graduation - enlightened ones who question, for example, the validity of the existence of the coronavirus. This is because, in general, people think that only what we see exists. So, when I see a wardrobe, a clock, a chair it exists. But what I can’t see doesn’t exist - and here’s the big problem. And I emphasize it all the time that what we do not see is more important than what we see. And that’s why people have a problem to understand that they can’t see the coronavirus because it can’t be seen, and it is extremely dangerous. Now how can you change this mentality? This is the problem. Science is basically rational, which means that we have to activate the mind, look very critically at what surrounds us. Science is guided by definite methods, and these methods cannot be destroyed. On the other hand, people are dominated by colloquial thinking, devoid of rationality, hence some conflicts and misunderstandings, also in relation to women.

FP: Can the academic community be effective in strengthening the position of women in the 21st century? WG: Undoubtedly yes, it is also a question of respect for women. It can be different, as I noticed. I am an elderly gentleman, therefore I am brought up in a slightly different way, and now young men do not follow the rules of behaviour towards women. This is evident in the buses where young men are sitting while women are standing. I would suggest more respect for women because we underestimate their participation in domestic and social life. And the University and its lecturers, based on social sciences, in particular, should show that a woman and a man - despite the fact that are different - are equal.

University of Information Technology and Management in Rzeszow

11


Studia i praca w WSIiZ. Jak to jest zatrudnić się na własnej Uczelni?

Studies and work at UITM. What is it like to be employed at your own university?

Zapytaliśmy o to niegdysiejsze studentki Uczelni, jedne z najlepszych absolwentek, dziś związane z WSIiZ zawodowo – jako naukowczynie i wykładowczynie.

We asked the University’s former students about it, ones of the best graduates, today professionally associated with UITM - as scientists and lecturers.

PRACA NA UCZELNI TO PRZYWILEJ Od zawsze marzyłam o pracy na uczelni, dlatego kiedy dostałam propozycję pracy w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania, nie wahałam się ani przez chwilę, szczególnie że na WSIiZie kończyłam swój drugi kierunek. Czujesz się jak w domu. W końcu pracujesz w miejscu, w którym spędziłeś najciekawsze lata swojego życia. Czujesz dumę oraz wdzięczność, masz przeczucie przynależności. Co więcej, pamiętasz, jak to jest być po "drugiej" stronie, więc ciągle chcesz się udoskonalać. Praca na uczelni jest przywilejem i jednocześnie wyzwaniem. Przez cały czas musisz rozwijać swoje umiejętności i pogłębiać wiedzę. Ciągle poznajesz nowych ludzi, wymieniasz się spostrzeżeniami i ideami. Co więcej, godziny pracy są elastyczniejsze niż w sektorze publicznym czy biznesie. Z bardziej osobistej perspektywy, muszę napisać, że od początku miałam szczęście pracować z mądrymi i inspirującymi osobami, którymi wiedzie cel, i którzy chcą uczynić świat lepszym miejscem. I właśnie to, ma znaczenie.

Mgr Sylwia Mazur

Working at the university is a privilege I had always wanted to work at university, so when I got job offer from University of Information Technology and Management, I did not hesitate a bit, especially that I got my second degree from UITM. It feels like home... After all you are staying at the place where you had spent the most interesting years of your life. You feel pride, gratitude and sense of belonging. On the top of everything you still remember how it was to be on the „other” side, so you want to improve and thrive. Working at the university is a privilege and challenge at the same time. It is about you constantly developing your skills and deepening your knowledge. You meet new people, exchange thoughts and ideas. Plus your working patterns are more flexible if compared with public sector or business organizations. On a more personal note, I have to add that from the start I have worked with smart and inspiring people that work with purpose and make world a better place. And that is what really matters.

12

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


KOCHAM UCZYĆ

I LOVE TEACHING

Z WSIiZ związana jestem od 2005 roku, najpierw jako studentka, a następnie jako młody asystent i dziś jako adiunkt. Jeszcze podczas studiów zaangażowałam się w działalność kół naukowych, a doświadczenie to zaowocowało nieśmiałą myślą o pracy naukowej i dydaktycznej. Przez 12 lat pracy tutaj pełniłam wiele rozwijających mnie funkcji (m.in. dyrektor Rzeszowskiej Akademii Inspiracji, pełnomocnik Prorektora ds. studentów uzdolnionych, kierownik zespołu ds. innowacji dydaktycznych, opiekun kół naukowych), realizowałam ciekawe projekty badawcze i spełniałam się jako nauczyciel akademicki. Kocham uczyć i kocham kontakt z ludźmi. Bo WSIiZ to przede wszystkim wspaniali ludzie. Kreatywni, z pasjami, otwarci i życzliwi. Nie wyobrażam sobie dziś siebie w innym zawodzie.

I have been associated with UITM since 2005, first as a student, then as a young assistant and today as an assistant professor. While still a student, I became involved in the activities of science clubs, and this experience resulted in a shy thought about work connected with research and teaching. For 12 years of work here, I performed many functions that developed me (including the director of the Rzeszów Academy of Inspiration, the Vice-Rector’s proxy for gifted students, head of the teaching innovation team, supervisor of science clubs), I carried out interesting research projects and fulfilled myself as an academic teacher. I love teaching and I love contact with people. Because UITM is, above all, wonderful people. Creative, passionate, open-minded and kind. Today I cannot imagine myself in a different profession.

Rocznik 2008, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna, Pracuję od 12 lat, obecnie adiunkt w Instytucie Analiz Edukacji, Kierownik sekcji ds. innowacji dydaktycznych Year od graduation 2008, Journalism and social communication, I have been working for 12 years, currently an assistant professor at the Institute of Education Analyses, Head of the teaching innovations section

Dr Olga Kurek-Ochmańska

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

13


Ta uczelnia to ludzie

The university is people

Uczelnia to ludzie – studenci oraz pracownicy – to ich pasja, zaangażowanie, atmosfera, jaka panuje podczas spotkań z nimi (zarówno przy okazji zajęć, jak również spotkań i aktywności poza nimi) wpływają na nasze pozytywne wspomnienia z okresu studiów, zadowolenie z codziennych aktywności na uczelni czy sukcesy zawodowe/ naukowe. Rozpoczynając studia w WSIiZ nie wyobrażałam sobie, że w moim życiorysie będę mogła zapisać tytuły trzykrotnej Stypendystki Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dwukrotnej Absolwentki Roku czy kilkukrotnej laureatki uczelnianego plebiscytu Studentka Roku. Swój okres studiów wspominam jako intensywny czas pracy – tej związanej ze zdobywaniem wiedzy i umiejętności niezbędnych do zaliczenia przedmiotów z toku studiów, pracy w Instytucie Badań i Analiz Finansowych przy różnorodnych projektach i wydarzeniach edukacyjnych oraz na styku nauki i biznesu, współpracy naukowej przy badaniach prowadzonych przez wykładowców, jak również własnej pracy naukowej (artykułów oraz referatów prezentowanych podczas licznych konferencji naukowych). Wiele ze wspomnianych osiągnięć wydawało mi się poza moim zasięgiem, teraz wiem, że zawdzięczam to wysiłkom włożonym przeze mnie, które nie byłyby możliwe gdyby nie wsparcie uczelni i pracowników naukowych, z którymi miałam (i dalej mam) okazję współpracować. Uczelnia zaoferowała odpowiednie warunki do tego, aby się rozwijać. Co moim zdaniem zyskuje na uwagę, uczelnia umożliwia rozwijać się w każdym kierunku niezależnie od tego co studiujemy – istnieje wiele możliwości, dzięki którym możemy rozwijać nasze pasje, powstają projekty, dzięki którym nie stoimy w miejscu, gdzie jako studenci (a teraz również jako pracownicy) możemy się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności i kompetencje (również te certyfikowane) – nierzadko zupełnie bez opłat.

The university is people - students and employees - their passions, commitment, the atmosphere that prevails during meetings with them (both during classes, as well as meetings and activities outside of them), they affect our positive memories from the period of study, satisfaction with everyday activities at university or professional / scientific successes. When I started my studies at UITM, I did not imagine that in my CV I would be able to write down the titles of the three-time scholarship holder of the Minister of Science and Higher Education, two-time Graduate of the Year or multiple laureates of the University’s Student of the Year plebiscite. I remember my period of study as an intensive time of work - the one related to acquiring knowledge and skills necessary to complete courses in the course of studies, work at the Institute for Financial Research and Analyses on various educational projects and events and at the meeting point of science and business, scientific cooperation in research conducted by lecturers, as well as their own research work (articles and papers presented at numerous scientific conferences). Many of these achievements seemed beyond my reach, now I know that I owe it to the efforts I put in, which would not have been possible without the support of the university and academics with whom I had (and still have) the opportunity to cooperate. The university offered appropriate conditions to develop. What, in my opinion, attracts attention, is that the university allows us to develop in every direction, regardless of what we study - there are many possibilities thanks to which we can develop our passions, projects are created thanks to which we do not stand in place, where as students (and now also as employees) we can develop and gain new skills and competences (including certified ones) often completely free of charge.

mgr Karolina Palimąka Rocznik 2017, Kierunek: Ekonomia (II stopnia) 6 lat pracy w WSIiZ (w tym 3,5 roku jako student) Obecne stanowisko: Asystent, Instytut Badań i Analiz Finansowych Year of graduation: 2017 Major: Economics (2nd cycle studies) 6 years of work at UITM (including 3.5 years as a student) Position: Assistant, Institute for Financial Research and Analyses

14

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


O przypadkach i świadomych wyborach - rozmowa z Dianą Cebulą Sylwia Buksa

About coincidences and conscious choices - an interview with Diana Cebula

Sylwia Buksa

Jest absolwentką Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, studiowała Dziennikarstwo i komunikację społeczną, obecnie pracuje jako drugi reżyser. Uczestniczyła w produkcji takich filmów, jak „Psy 3.W imię zasad” czy „Boże Ciało”. O pracy w branży filmowej, zabawnych i dramatycznych przygodach z planu oraz życiowych zbiegach okoliczności z Dianą Cebulą rozmawiała Sylwia Buksa.

She graduated from the University of Information Technology and Management in Rzeszów, studied Journalism and Social Communication, and currently works as an assistant director. She participated in the production of such films as „Psy 3. W imię zasad” (“Pigs 3. In the Name of Principles”) or „Boże Ciało” (“Corpus Christi”). Sylwia Buksa talked about working in the film industry, funny and dramatic adventures from the set and life coincidences with Diana Cebula.

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

15


Sylwia Buksa: Jak epidemia koronawirusa wpłynęła na branżę filmową? Diana Cebula: Kilka dni przed wprowadzeniem w Polsce oficjalnego lockdownu, kiedy zza granicy dochodziły niepokojące doniesienia o rozwoju pandemii i sytuacja w kraju stawała się napięta praktycznie wszystkie plany filmowe zawiesiły pracę. Z tego co mi wiadomo jedynie dwa filmy kontynuowały pracę, ale ta decyzja nie została dobrze przyjęta przez środowisko. Większość prac skupiła się na „zarządzaniu kryzysowym” – dużo produkcji musiała przerwać zdjęcia i trzeba było zastanowić się jak doprowadzić produkcje do końca, część – w tym film przy którym pracowałam i zdjęcia mieliśmy rozpocząć 18 marca – zawiesiło działania do odwołania – tak naprawdę nie wiedzieliśmy ile to potrwa. Producenci i reżyserowie mieli więcej pracy koncepcyjnej, związanej z rozwojem scenariusza, kierownicy produkcji robili wstępne budżety. Ja akurat w trakcie kwarantanny dużo odpoczywałam (w końcu! ) pracowałam też na spokojnie nad tzw. „kalendarzówkę”, czyli planem zdjęć – do filmów które są na początku przygotowań rozpisywałam jakie sceny będziemy kręcić danego dnia. Wszystko działo się powoli, ale na tyle na ile mogliśmy, staraliśmy się pracować.

SB: Czyli czas izolacji to mimo wszystko okres twórczy? Dobrze pracowało Ci się z domu? DC: Szczerze mówiąc, gdy zawiesiliśmy zdjęcia do filmu, to przez miesiąc nie zrobiłam nic związanego z pracą. (śmiech) Ostatnie dwa lata były bardzo intensywne, co mnie nieco przytłoczyło. Od pół roku mówiłam, że chciałabym odpocząć marzyły mi się dwa tygodnie wolnego, podczas których nie miałabym kompletnie nic na głowie - zero telefonów i obowiązków. No i wtedy zaczęła się kwarantanna, a ja przekonałam się o słuszności słów „uważaj na to, czego sobie życzysz”. (śmiech) Nadarzyła się okazja, więc postanowiłam wykorzystać ten czas dla siebie - ogarnęłam mieszkanie, urządziłam balkon, zaczęłam odświeżać angielski, który nieco zaniedbałam przez ostatnie lata, nadrobiłam również kilka zakurzonych lektur. Później powoli zaczęły się nieśmiałe ruchy w kierunku „odmrażania” naszej branży więc rozpoczęłam pracę „biurową” związaną z filmem, do którego zdjęcia ruszyły pod koniec lipca. Przez pandemię większość rzeczy odbywała się przez wideo konferencje, telefon, e-mail. Zresztą akurat w moim zawodzie, oprócz bywania na planie i spotykania się z ekipą, wiele rzeczy jestem w stanie załatwić zdalnie.

SB: W takim razie jak wygląda typowy dzień pracy drugiego reżysera? 16

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

DC: Hm, nie ma typowego dnia w mojej pracy. (śmiech) Wiele zależy od tego, czy akurat jestem w zdjęciach, czy trwa okres przygotowawczy. Należę do osób które dużą wagę przykładają do okresu przedprodukcji czyli przygotowania filmu. Jeśli ten etap zostanie dobrze wykorzystany, później okres zdjęciowy przebiega bez zbędnych nerwów, a jeśli pojawiają się jakieś problemy, można je dość szybko zażegnać. Okres przedprodukcji jest w dużej mierze stricte biurowy, choć wiele rzeczy mogę zrobić z domu (gdzie uwielbiam pracować!). Dzień zaczynam przygotowując sobie przy porannej kawie listę rzeczy i telefonów do wykonania na kolejne dni, często uczestniczę w spotkaniach z reżyserem, operatorem, produkcją. Omawiamy pomysły na realizację konkretnych scen, jeździmy oglądać lokacje w których będziemy kręcić, rozmawiamy o problemach które się pojawiają lub mogą się pojawić. Kiedy jesteśmy już w trakcie kręcenia zdjęć od rana staram się być na planie żeby upewnić się że wszyscy aktorzy dojechali na plan i czy wszystko idzie zgodnie z planem, potem zabieram się za układanie planów dnia na kolejny dzień zdjęciowy i razem z pionem produkcji omawiamy i przygotowujemy wszystko co będzie potrzebne żeby sprawnie przeprowadzić zdjęcia. Co prawda nazwa mojego zawodu, czyli II reżyser biurowy, mogłaby sugerować że siedzę w biurze, jednak z wieloma osobami wypracowaliśmy sobie system w którym „biuro” jest częścią planu, jesteśmy zawsze obok i możemy reagować natychmiast na nieoczekiwane problemy, bez wykonywania masy zbędnych telefonów, a jeśli jest taka potrzeba, pomagam II reżyserowi planowemu w doprowadzaniu aktorów na plan lub ustawianiu statystów do ujęć.

SB: Czy to praca na planie jest najciekawsza? DC: Hm, chyba jest najbardziej ekscytująca. Wiele zależy od filmu - niektóre są kameralne i tam, nie ukrywam, mam mało roboty. Wtedy jest więcej pracy papierkowej, telefonicznej... Ja bardzo lubię pracę na planie, więc jak mam drugiego reżysera, który potrzebuje mojego wsparcia, to cieszę się, bo obowiązki stają się przyjemniejsze.

SB: Z Twoich opowieści wnioskuję, że w takiej pracy rzadko można się nudzić. Powszechnie mówi się też, że jeśli robisz to, co lubisz, to nie przepracujesz ani jednego dnia, a ja przewrotnie chciałabym zapytać Cię o minusy tej pracy. DC: Ja należę do tych osób, które uważają, że jeśli robi się to, co się kocha, to pracuje się cały czas. (śmiech). Wyobraź sobie – film to Twoja największa pasja, a nawet idąc do kina żeby odpocząć i zagłębić się w poruszającą opowieść na ekranie, Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


Sylwia Buksa: How has the coronavirus epidemic affected the film industry? Diana Cebula: A few days before the introduction of the official lockdown in Poland, when disturbing reports about the pandemic were coming from abroad and the situation in the country was becoming tense, virtually all film sets suspended work. As far as I know, only two films continued to work, but this decision was not well received by the environment. Most of the work was focused on „crisis management” - a lot of productions had to stop shooting and we had to think about how to finish the production, some - including the film I was working on and shooting was to begin on March 18 – were suspended until cancelled - we didn’t really know how long it would take. Producers and directors had more conceptual work related to developing the script, production managers did initial budgets. I was taking a lot of rest during quarantine (at last! ) I was also working calmly on the so-called „calendar”, that is a shooting plan - for films that are at the beginning of preparations - I wrote what scenes we would shoot on a given day. Everything happened slowly, but as much as we could, we tried to work.

SB: So the time of isolation was still a creative period? Did you enjoy working from home? DC: To be honest, when we suspended shooting for the film, I didn’t do anything work related for a month. (laughs) The last two years were very intense, which overwhelmed me a bit. For half a year I was saying that I would like to rest - I dreamed of two weeks off, during which I would have absolutely nothing to worry about - no calls and no duties. And then the quarantine began, and I found out that the words „be careful what you wish for” are right. (laughs) An opportunity came up, so I decided to use this time for myself I tidied up the apartment, arranged a balcony, started brushing up my English, which I had neglected a bit in recent years, I also made up for some dusty readings. Later, timid moves towards „defrosting” our industry slowly began, so I started „office” work related to the film whose shooting began at the end of July. Throughout the pandemic, most things happened via video conferencing, telephone, e-mail. Besides, in my profession, apart from being on the set and meeting the crew, I am able to deal with many things online.

SB: So what is a typical assistant director’s working day like? DC: Hmm, there is no typical day in my work. (laughs) A lot depends on whether I’m in the shoIntro Magazyn | nr 5/2020 (81)

oting at the moment or whether it’s a preparation period. I am one of the people who attach great importance to the pre-production period, i.e. film preparation. If this stage is used well, then the shooting period is not nervous, and if there are any problems, they can be resolved fairly quickly. The pre-production period is largely office based, though I can do a lot from home (where I love to work!). I start my day by preparing a list of things and phone calls to be made for next days over my morning coffee, I often participate in meetings with the director, cinematographer and production team. We discuss ideas for the implementation of specific scenes, we go to view locations in which we will shoot, or we talk about problems that arise or may arise. When we are already shooting, from the morning I try to be on the set to make sure that all the actors have reached the set and that everything is going according to plan, then I start arranging the day plans for the next shooting day and with the production team we discuss and prepare everything we will need to efficiently shoot. It is true that the name of my profession, i.e. assistant director, could suggest that I am sitting in the office, but with many people we have developed a system in which the „office” is part of the set, we are always nearby and we can react immediately to unexpected problems, without making a lot of unnecessary calls, and if necessary, I help another assistant director on the set in bringing actors to the set or setting extras for shots.

SB: Is the work on the set the most interesting? DC: Hmm, I think it’s the most exciting. Much depends on the film - some are small audience films and there, I must admit, I have little work to do. Then there is more paperwork, telephone work... I really like working on the set, so when I have another director who needs my support, I’m happy because the duties become more enjoyable.

SB: From your stories I conclude that you rarely get bored in such a job. It is also often said that if you do what you like, you will not work a single day, and perversely, I would like to ask you about the disadvantages of this job. DC: I am one of those people who believe that if you do what you love, you work all the time. (laugh). Imagine - film is your greatest passion, and even when you go to the cinema to relax and immerse yourself in a moving story on the screen, escape from the surrounding reality - you figure out each scene in terms of how it could be reali-

University of Information Technology and Management in Rzeszow

17


uciec od otaczającej rzeczywistości – rozgryzasz każdą scenę pod kątem tego jak mogła być zrealizowana – nawet po pracy – praca! Gdy zaczynałam pracę w filmie miałam z niej nieukrywaną frajdę i satysfakcję, z czasem zaczęło brakować odskoczni. Moja praca jest rzeczywiście bardzo intensywna. Zawsze coś się dzieje. Dla jednych to zaleta, dla innych - wada. Gdy zaczynają się zdjęcia, pracuję po 12-16 godzin dziennie. Zdarzało mi się, że po powrocie do domu zasypiałam w butach i kurtce. Nie wspominając o okresie, kiedy pracowałam nad dwoma filmami równocześnie i podjeżdżając pod dom po 18-20 godzinach przemieszczania się między planem jednej produkcji a biurem drugiej, ze zmęczenia nie miałam sił wysiąść z samochodu, więc zasypiałam pod blokiem w aucie. Budziłam się o wschodzie słońca, brałam prysznic i jechałam z powrotem do pracy.

SB: Ojej, taki tryb życia i praca zdecydowanie nie są dla każdego... DC: Na pewno nie. Dla mnie to ekscytujące. Ja też mam taki charakter, że lubię, jak cały czas coś się dzieje. Chociaż może powinnam powiedzieć „lubiłam”, bo im jestem starsza tym bardziej odczuwam potrzebę zaplanowania dnia. (śmiech)

SB: A jakie predyspozycje trzeba mieć do podjęcia takiej pracy?

stem. Wykorzystałam możliwości, które dało życie i myślę, że tak należy postępować, szczególnie, jeżeli czujemy się w czymś dobrze.

SB: Na WSIiZie studiowałaś dziennikarstwo i komunikację społeczną. Czy początkowo to był kierunek, w którym planowałaś podążać? Chciałaś być dziennikarką? DC: To jest śmieszna historia. W liceum wybrałam profil matematyczno-fizyczny, co było dość przypadkowe. Już w drugiej klasie zaczęłam marzyć o zostaniu reżyserem. Rozmawiałam o tym z moją kuzynką. Ona powiedziała mi, że dostanie się na reżyserię jest bardzo trudne, zasugerowała, że może powinnam zacząć od filmoznawstwa, więc postanowiłam przygotować się do egzaminów. Uczyłam się, oglądałam masę filmów, czytałam książki. Jednak byłam wtedy zakochana i na dwa tygodnie przed egzaminami stwierdziłam, że nie mogę stracić szansy na miłość. (śmiech) Uważałam, że nie mogę wyjechać do Krakowa, muszę zostać w Rzeszowie. Pojechałam na egzaminy głównie ze względu na moją mamę i napisałam go byle jak. Zabrakło mi jednego punktu, żeby przejść dalej, ale wtedy już nie chciałam składać żadnych odwołań, bo zmieniłam plany. W Rzeszowie jedynym kierunkiem, który w jakiś sposób wiązałby się z moimi zainteresowaniami było dziennikarstwo. Można powiedzieć,

DC: Na pewno przydaje się logiczne myślenie i sztuka negocjacji. Może jeszcze dyscyplina, umiejętność zorganizowania czasu oraz priorytetyzacji, żeby w natłoku spraw z którymi trzeba mierzyć się każdego dnia wybrać te najważniejsze i najpilniejsze. Poza tym otwartość i ciekawość ludzi. Wielu rzeczy człowiek uczy się, pracując. Tak samo można zdobyć potrzebne kontakty.

SB: Jak to się stało, że zostałaś drugim reżyserem? DC: Tak naprawdę to głównie dzięki zafascynowaniu osobą i pracą mojej kuzynki, która wtedy była kierownikiem produkcji, a teraz jest producentem. Jeszcze w liceum marzyłam o byciu reżyserem. Te pragnienia podsycało obserwowanie kuzynki, która robiła karierę w branży filmowej. Na studia w Rzeszowie zdecydowałam się ze względów osobistych (ah, ta miłość! ) i po zakończeniu studiów licencjackich dzięki mojej kuzynce trafiłam w trakcie wakacji do pracy przy serialu w Warszawie. Pracowałam przez trzy miesiące i okazało się, że wcale nieźle sobie radzę, w związku z tym zostałam poproszona, żeby zostać na dłużej. Mimo różnych osobistych niepewności zgodziłam się, bo przecież spełniały się moje marzenia. Zbieg okoliczności - szczęśliwych wydarzeń i dobrych wyborów - spowodował, że jestem tu, gdzie je-

18

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Foto: Bogusław Bielański

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


zed - even after work - work! When I started working in the film, I had great fun and satisfaction with it, with time I started to lack a springboard. My work is very intense indeed. There is always something going on. For some it is an advantage, for others - a disadvantage. When the shooting starts, I work 12-16 hours a day. It happened to me that after returning home I fell asleep in my shoes and jacket. Not to mention the period when I was working on two films at the same time and driving up to the house after 18-20 hours of moving between the set of one production and the office of the other, I couldn’t get out of the car due to exhaustion, so I fell asleep under the block in my car. I would wake up at sunrise, take a shower and drive back to work.

SB: Oh my, this lifestyle and work are definitely not for everyone... DC: Certainly not. It’s exciting for me. I also have such a character that I like it when something happens all the time. Although maybe I should say „I liked” because the older I am, the more I feel the need to plan my day. (laughs)

SB: And what are the predispositions to take up such a job?

DC: Certainly, logical thinking and the art of negotiation are useful. Maybe discipline, the ability to organize time and prioritize, so that in the rush of issues that have to be faced every day, you choose the most important and urgent. Besides, openness and curiosity about people. People learn many things through working. Also, you can get the contacts you need.

SB: How did it happen that you became an assistant director? DC: In fact, it is mainly due to the fascination with a person and work of my cousin who was then a production manager and now is a producer. While still in high school, I dreamed of being a director. These desires became stronger when I watched my cousin make a career in the film industry. I decided to study in Rzeszów for personal reasons (ah, that love! ) and after completing my undergraduate studies, thanks to my cousin, I found a job on a TV series in Warsaw during summer holidays. I worked for three months and it turned out that I was doing pretty well, so I was asked to stay longer. Despite various personal uncertainties, I agreed, because my dreams were coming true. A coincidence - happy events and good choices - got me where I am. I used the opportunities that life gave me and I think that we should do so, especially if we feel comfortable with something.

SB: At UITM you studied journalism and social communication. Was that initially the direction you planned to follow? Did you want to be a journalist? DC: This is a funny story. In high school, I chose a maths and physics profile, which was quite accidental. Already in the second grade, I started dreaming of becoming a director. I talked to my cousin about it. She told me that getting into directing is very difficult, she suggested that maybe I should start with film studies, so I decided to prepare for exams. I studied, watched a lot of movies, read books. However, I was in love then and two weeks before the exams I found that I could not miss the chance for love. (laughs) I thought I couldn’t go to Krakow, I had to stay in Rzeszów. I went to the exams mainly because of my mother and I wrote the exam superficially. I missed one point to move on, but then I didn’t want to file any appeals anymore because I changed my plans. In Rzeszów, the only field of study that would be related in some way to my interests was journalism. You could say that I came to these studies a bit by accident, but in retrospect, I think it was a very good decision. I was always shy, withdrawn, I had a problem with public statements, I preferred to write ... This major forced me to open up, Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

19


że trafiłam na te studia trochę przypadkiem, ale z perspektywy czasu uważam, że to była bardzo dobra decyzja. Zawsze byłam nieśmiała, zamknięta w sobie, miałam problem z wypowiedziami publicznymi, wolałam pisać... Ten kierunek zmusił mnie do otworzenia się, a to zaprocentowało na przyszłość. Poza tym bardzo dobrze wspominam zajęcia i wykładowców, którzy często potrafili zaciekawić, zarazić swoją pasją. Na studiach było bardzo dużo zajęć dodatkowych, ponadprogramowych - koło filmowe, humanistyczne, targi reklamy. Uczestniczyłam również w spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Filmowego w WDK które prowadził wspaniały Adam Głaczyński, z którym również miałam zajęcia na studiach. Wydaje mi się, że to na studiach nauczyłam się bardzo dużo a przy okazji nabyłam zdolności logicznego myślenia, wyszukiwania informacji i łączenia faktów. To przydaje się w większości zawodów, a w moim szczególnie.

SB: Czy doświadczenia zdobyte w kole filmowym i podczas spotkań DKF przydają Ci się w pracy? DC: Tam oglądaliśmy filmy i rozmawialiśmy o tajnikach ich powstawania, ale wszystko to było teoretyczne. Na pewno tym sposobem nauczyłam się dużo o historii kina, natomiast w pracy bardziej przydały się umiejętności praktyczne, zdobyte np. na warsztatach filmowych i telewizyjnych, które miałam w programie studiów. Na nich uczyliśmy się podstaw fotografii, filmowania, montażu.

SB: Zajrzałam na Twój profil na LinkedIn. Z tego co zauważyłam, na początku dużo pracowałaś przy produkcji seriali („Majka”, „Julia”), później dominują już filmy. Czy praca na planie serialu bardzo różni się od tej na planie filmu? DC: Różni się na pewno intensywnością. Przy serialach - zwłaszcza przy tych codziennych - było tak, że często nie miałam czasu nawet wyjść na plan, żeby popatrzeć albo porozmawiać z reżyserem. Siedziałam w biurze, przy telefonie. Co tydzień dostawałam pięć nowych odcinków do zaplanowania. Tempo kręcenia tych seriali, ilość aktorów (w dużej mierze przyjeżdżających do Krakowa z Warszawy) i ich zajętości w innych produkcjach, presja czasu (w pewnym momencie dochodzi się do etapu kiedy nieduży jest zapas odcinków gotowych do emisji) powodowały że jakakolwiek nieoczekiwana sytuacja jak np. choroba aktora albo problemy z PKP sprawiały ze ta praca była bardzo stresująca, chociaż nie ukrywam że w niej nauczyłam się najwięcej. Więcej czasu na przygotowanie się do produkcji, jest czas na dyskusje, wymianę pomysłów.

20

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

SB: To może podzielisz się jakąś śmieszną albo dramatyczną anegdotką z planu? DC: Jest jedna sytuacja, która kosztowała mnie dużo nerwów i pewnie dlatego ją zapamiętałam. To było na planie „Majki”. Nasz główny aktor Tomek Ciachorowski - przez dwa miesiące chodził zachrypnięty. Miał zapalanie krtani. Grał codziennie po kilka godzin, więc reanimował się lekami. To był ten moment, gdy nagrywaliśmy odcinki, które od razu po zmontowaniu były emitowane. Później była dłuższa przerwa świąteczno-noworoczna i 7 stycznia mieliśmy wracać do pracy. Tomek zadzwonił 2 stycznia z życzeniami noworocznymi oraz dwiema wiadomościami - dobrą i złą. Na początek poprosiłam o tę pozytywną. Okazało się, że wyleczył w końcu zapalenie krtani. Niestety, zła była taka, że złamał nogę... (śmiech) Wtedy miałam „rozdłubane” jakieś 30 odcinków, w tym część scen z Tomkiem mieliśmy już nakręcone. Żeby przyspieszyć pracę nagrywaliśmy najpierw sceny plenerowe, potem skupialiśmy się na scenach w hali. Przez trzy dni zmieniałam cały skrzętnie układany przed świętami plan. Na domiar złego złamanie było otwarte, więc musieliśmy dać Tomkowi jakieś dwa tygodnie na dojście do siebie, żeby noga przestała go boleć. W tym czasie zmieniano scenariusz, żeby jego postać pojawiała się jak najmniej lub w pozycji siedzącej. W kolejnych odcinkach bohater też miał już złamaną nogę i nosił gips. Sytuacja została opanowana, przyszliśmy na plan zgodnie z założeniami 7 stycznia, a tam kolejna niespodzianka... Jedna z aktorek, urocza blondynka, pojawiła się w brązowych włosach. W okresie świątecznym postanowiła wrócić do swojego naturalnego koloru. Nie zapytała nikogo tylko po prostu przywiozła ze sobą blond perukę, która niestety nie była filmowa i bardzo błyszczała w świetle. I znowu trzeba było zmienić plany, tym razem na czas tkania nowej peruki, czyli około dwa tygodnie. Byliśmy zmuszeni ograniczyć jej czas na ekranie... To był cudowny początek roku, który zapamiętałam na długo. (śmiech) Jest jeszcze jedna magiczna historia, ale nie wiem czy mamy na nią czas...

SB: Po takiej zapowiedzi nie możemy jej ominąć! DC: To zdarzyło się przy pracy nad filmem „Ciemno, prawie noc”. Nasze scenografki znalazły dom w Wałbrzychu, który bardzo im się spodobał, ale okazało się, że nie możemy tam kręcić, ponieważ mieszka w nim starsza pani. Jej syn nie chciał się na to zgodzić, nie chciał wyprowadzać mamy, która już wtedy źle się czuła. Półtora miesiąca przed rozpoczęciem zdjęć, właścicielka zmarła. Wtedy mężczyzna zgodził się, żebyśmy zaaranżowali wnętrze do filmu i nagrywali. Dom sam w sobie był przepiękny, a po dopasowaniu scenoIntro Magazyn | nr 5/2020 (81)


and it paid off for the future. In addition, I have very good memories of classes and lecturers who were often able to interest and infect their passions. There were a lot of additional and extra-curricular activities at the university - a film club, humanities club, advertising fairs. I also participated in the meetings of the Film Discussion Club in WDK which were conducted by the wonderful Adam Głaczyński with whom I also had classes during my studies. It seems to me that I learned a lot during my studies and at the same time I acquired the ability to think logically, search for information and combine facts. This comes in handy in most professions, especially in mine.

SB: Are the experiences gained in the film club and during FDC meetings useful at work? DC: We watched films there and talked about the secrets of their making, but it was all theoretical. Certainly, in this way I learned a lot about the history of cinema, but at work more useful were practical skills gained, for example, during film and television workshops, which I had in my study program. We learned the basics of photography, filming and editing.

SB: I looked at your profile on LinkedIn. What I noticed was that at the beginning you worked a lot on the production of series („Majka”, „Julia”), then films predominate. Is working on the set of series very different from working on the set of a film? DC: It certainly differs in intensity. With series especially with the everyday ones - I often didn’t have time to even go out on the set to watch or talk to the director. I was sitting in the office on the phone. Every week I got five new episodes to plan. The speed of filming of these series, the number of actors (largely coming to Krakow from Warsaw) and their occupation in other productions, time pressure (at some point there is a stage when there is a small supply of episodes ready for broadcast) caused that any unexpected situation, such as an actor’s illness or problems with Train Transport made this job very stressful, although I must admit that I learned the most in it. On the set of a film, there is more time to prepare for production, there is time for discussions, exchange of ideas.

SB: Why not share some funny or dramatic anecdote from the set? DC: There is one situation that cost me a lot of nerves and that is probably why I remembered it. It was on the set of „Majka”. Our main actor,

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

Tomek Ciachorowski, was hoarse for two months. He had laryngitis. He played for several hours every day, so he revived with drugs. This was the moment when we recorded the episodes that were broadcast immediately after editing. Then there was a longer Christmas and New Year break and we were supposed to go back to work on January 7th. Tomek called on January 2 with New Year’s greetings and two messages - good and bad. At the beginning, I asked for the positive one. It turned out that he finally cured laryngitis. Unfortunately, the bad thing was that he had broken his leg ... (laughs) Then I had some 30 episodes „split”, including some scenes with Tomek we had already shot. To speed up the work, we first recorded outdoor scenes, then we focused on the scenes in the hall. Within three days I changed the whole plan carefully prepared before Christmas. To make matters worse, the fracture was open, so we had to give Tom some two weeks to recover so that his leg would stop hurting. At that time, the scenario was changed so that his character would appear as little as possible or in a sitting position. In subsequent episodes, the hero also had a broken leg and was wearing a cast. The situation was taken under control, we came to the set as planned on January 7, and there was another surprise... One of the actresses, a charming blonde, appeared in brown hair. During the holiday season, she decided to go back to her natural colour. She didn’t ask anyone but simply brought a blonde wig with her, which unfortunately wasn’t cinematic and glistened very much in the light. Again, plans had to be changed, this time to weave a new wig, which is about two weeks. We were forced to limit her screen time... It was a wonderful beginning of a year that I remembered for a long time. (laughs) There is another magical story, but I don’t know if we have time for it...

SB: After such an announcement, we cannot miss it! DC: It happened while working on the movie „Ciemno, prawie noc” (“Dark, Almost Night”). Our set designers found a house in Wałbrzych which they liked very much, but it turned out that we cannot shoot there because an old lady lives there. Her son did not want to agree to it, he did not want to take his mother out, who was already feeling unwell then. A month and a half before shooting, the owner died. Then the man agreed that we would arrange the interior for the film and shoot it. The house itself was beautiful, and after adjusting the scenery it looked just magical... I remember when I came to Wałbrzych with Magda Cielecka, who played the main role. She absolutely wanted to see this house, stay in it, get used

University of Information Technology and Management in Rzeszow

21


grafii wyglądał po prostu magicznie... Pamiętam, jak przyjechałam do Wałbrzycha z Magdą Cielecką, która grała główną rolę. Ona koniecznie chciała zobaczyć ten dom, pobyć w nim, oswoić się z tym miejscem. Udałyśmy się tam, ona weszła na górę, a ja do gabinetu. Był tam stary zegar z wahadłem, który nie działał. Reżyserowi bardzo zależało na tym, żeby go naprawić do jednej ze scen. Byłam niesamowicie zaskoczona i przestraszona, gdy przekraczając próg, usłyszałam bicie zegara. Z jednej strony zdenerwowałam się, z drugiej to było niesamowite - ziściła się scena z filmu. (uśmiech) Magiczne miejsce i magiczne wydarzenie...

SB: Dolny Śląsk darzysz szczerą sympatią, a jak czułaś się na Podkarpaciu, podczas pracy nad „Bożym Ciałem”? DC: To dość paradoksalne ponieważ pochodzę z Rzeszowa, ale bardzo mało znam Beskid i Bieszczady. Naszą rodzinną tradycją były wyjazdy na… Mazury (!). Moja rodzina ma tam dom, więc jak jeszcze byłam w podstawówce, to często jeździłam tam z dziadkami nawet na całe wakacje. Bieszczady traktowałam po macoszemu, nigdy ich dobrze nie poznałam, zwłaszcza Beskidu. Praca przy „Bożym Ciele” była bardzo fascynująca. Po przeczytaniu tekstu pojechaliśmy na pierwszą dokumentację i scenograf zawiózł nas tak naprawdę w jedno miejsce. Gdy dojechaliśmy do Jaślisk, idąc przez miasteczko, nie mogliśmy uwierzyć, że tam jest to wszystko - mieliśmy wrażenie, że ktoś najpierw odwiedził tę miejscowość i potem napisał scenariusz, a nie odwrotnie. Coś niesamowitego. Ale to akurat zasługa Marka Zawieruchy, który jest wspaniałym scenografem, ma nadzwyczajne wyczucie, a na dodatek zna tę okolicę, jak własną kieszeń. A jeśli chodzi o samą pracę... Od mieszkańców otrzymaliśmy dużo wsparcia i życzliwości. Mieliśmy niestety trochę problemów z dostępem do kościoła, bo mimo tego, że proboszcz parafii był do nas bardzo pozytywnie nastawiony, to odgórnie nie dostaliśmy pozwolenia na kręcenie wewnątrz świątyni i musieliśmy przenieść wnętrze jasielskiego kościoła pod Warszawę. Praca przy tym filmie była dużą przyjemnością, ponieważ z reżyserem Jankiem Komasą i operatorem Piotrkiem Sobocińskim spędziliśmy mnóstwo czasu na przygotowaniach do tego filmu, pracach nad scenariuszem, zagłębianiu się w psychologię bohaterów filmu. Film był przygotowany i przemyślany perfekcyjnie, ujęcie po ujęciu, jeszcze przed zdjęciami. Do przyjemności pracy nad tym filmem dołożyło się również to, że mieszkaliśmy w domkach agroturystycznych a w dni wolne ekipa korzystała z uroków Beskidu. Prawie jak wakacje (śmiech). Byliśmy rozpierzchnięci po całych Jaśliskach. Gospodarze byli przemili. Było swojsko - na plan szliśmy 15 minut, wieczorami grillowali-

22

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

śmy. To bardzo miłe wspomnienia. (uśmiech)

SB: Oprócz miłych wspomnień, Boże Ciało to też duży sukces. Jak to wpłynęło na Ciebie i Twoją karierę? DC: Chyba nie wpłynęło. (śmiech) Mam specyficzne podejście do słowa „kariera”. Ja raczej traktuję to jako pracę i robię wszystko żeby mieć poza nią życie prywatne, choć to, jak wspominałam, bywa trudne. (śmiech) Prawda jest taka, że mój zawód poza branżą nie jest znany. Ja sama zanim zaczęłam pracować nie wiedziałam, że taka funkcja w ogóle istnieje. Pozycję zawodową wyrabiałam sobie przez lata, (mam nadzieję ) dobrze pracując, więc nie wiem czy akurat „na własnej skórze” odczuwam jakoś sukces tego filmu... Pracuję często z tymi samymi ludźmi, z którymi zrobiliśmy już kilka filmów - mamy do siebie zaufanie, szacunek do swojej pracy. Przy pracy z Jankiem Komasą i Piotrkiem Sobocińskim czułam, że tworzymy ważny film, natomiast nie spodziewałam się aż takiego sukcesu czy tego, że ludzie tak emocjonalnie na tę produkcję zareagują. Nie ukrywam, że bardzo mnie to ucieszyło, ale głównie ze względu na ekipę zaangażowaną w tą produkcję. Bardzo cieszę się że ciężka praca całej ekipy została w ten sposób doceniona. Lubię tę pracę, ale nie ciągnie mnie do celebryctwa, a Oscary są takim trochę „błyszczeniem” do którego mi daleko. Lubię chodzić na premiery filmów, przy których pracowałam, żeby spotkać ludzi z ekipy i trochę powspominać. Bardzo cieszę się sukcesem bliskich i współpracowników, ale sukces „Bożego Ciała” na pewno nie wywrócił mojego życia do góry nogami. Kilku innych osób - mam nadzieję, że tak, w dobrym wymiarze. Liczę na to, że reżyser, operator, aktorzy i producenci zyskają prestiż, szacunek, nowe możliwości. Bardzo dobrze im wszystkim życzę.

Rozmawiała Sylwia Buksa, studentka III roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


to this place. We went there, she went upstairs and I went to the office. There was an old pendulum clock that was not working. The director was very anxious to fix it for one of the scenes. I was incredibly surprised and scared when I crossed the threshold, I heard the clock chime. On the one hand, I got nervous, on the other hand, it was amazing - a scene from the film came true. (laughs) A magic place and a magic event...

SB: You have a sincere liking for Lower Silesia, and how did you feel in Podkarpacie while working on „Corpus Christi”? DC: It is quite paradoxical because I come from Rzeszów, but I very little know the Beskid and the Bieszczady. Our family tradition was trips to… Masuria (!). My family has a house there, so when I was still in elementary school, I often went there with my grandparents, even for the entire holidays. I treated the Bieszczady with neglect, I never got to know them well, especially the Beskids. Working on „Corpus Christi” was very fascinating. After reading the text, we went to the first documentation and the set designer actually took us to one place. When we got to Jaśliska, walking through the town, we couldn’t believe that it was all there - we had the impression that someone first visited the town and then wrote the script, not the other way around. Something amazing. But this is precisely the merit of Marek Zawierucha who is a great set designer, has an extraordinary intuition and, in addition, knows the area like his own pocket. And when it comes to the work itself ... We received a lot of support and kindness from the inhabitants. Unfortunately, we had some problems with access to the church, because despite the fact that the parish priest was very positive towards us, we did not receive a permission to shoot inside the temple and we had to move the interior of the church in Jasło to Warsaw. Working on this film was a great pleasure, because with the director Jan Komasa and the cinematographer Piotrek Sobociński we spent a lot of time preparing for this film, working on the script, delving into the psychology of the film’s characters. The film was prepared and thought out perfectly, shot after shot, before shooting. The fact that we lived in agritourism cottages and on the days off the team enjoyed the charms of the Beskids also added to the pleasure of working on this film. Almost like a vacation (laughs). We were scattered all over Jaśliska. The hosts were very nice. It was homely - we walked to the set for 15 minutes, we were barbecuing in the evenings. These are very fond memories. (laughs)

DC: I don’t think it influenced. (laughs) I have a specific approach to the word „career”. I rather treat it as a job and I do everything to have a private life outside of it, although, as I mentioned, it can be difficult. (laughs) The truth is that my profession outside the industry is not known. Before I started working myself, I did not know that such a function even existed. I have been developing my professional position for years, working well (I hope ), so I do not know if I feel the success of this film somehow „on my own skin”... I often work with the same people with whom we have already made several films - we have confidence in each other and we have respect for our work. Working with Janek Komasa and Piotr Sobociński, I felt that we were making an important film, but I did not expect such success or that people would react so emotionally to this production. I must admit that I was very happy about it, but mainly because of the team involved in this production. I am very happy that the hard work of the whole team has been appreciated in this way. I like this job, but I am not attracted to celebrity, and the Oscars are a bit of a „shine” that I’m far from. I like going to the premieres of the films I worked on, to meet people from the crew and reminisce a little. I am very happy with the success of my relatives and colleagues, but the success of „Corpus Christi” certainly did not turn my life upside down. A few other people - I hope so, in good measure. I hope that the director, cinematographer, actors and producers will gain prestige, respect and new opportunities. I wish them all very well. Diana Cebula, a graduate of Journalism and Social Communication at the University of Information Technology and Management in Rzeszów.

The interview was conducted by Sylwia Buksa, 3rd year student of Journalism and Social Communication

SB: Apart from fond memories, Corpus Christi is also a great success. How did this influence you and your career? Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

23


Justyna Pytko z Lukratywniej.pl: Wspieram ludzi w odnalezieniu ich zawodowej ścieżki

24

Nazywam się Justyna Pytko. Jestem absolwentką Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania. Jestem specjalistką ds. rekrutacji, certyfikowanym projektantem kariery z marketingowo - dziennikarskim zacięciem, mentorką w Fundacji Kobieta Niezależna, autorką 4 kursów online i prowadzącą swój autorski program “Porozmawiajmy o Twojej pracy”.

ze wszystkich możliwości jakie dała mi Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania. Dziś prowadzę swoją działalność Lukratywniej.pl i wspieram ludzi w odnalezieniu idealnie dopasowanej pracy. Co im radzę? Oto kilka działań, które przyczynią się do rozwinięcia Twojej kariery.

Od 10 lat zajmuje się rekrutacją i wspieram rozwój pracowników. Swoje doświadczenie zdobywałam w branżach creative, gaming i IT, biorąc udział w międzynarodowych działaniach marketingowych i kampaniach reklamowych. Kompleksowo wspieram swoich partnerów biznesowych w tworzeniu strategii EB, rozwoju pracowników, budowaniu ścieżek karier i usprawnienia procesów rekrutacyjnych. Współpraca na arenie międzynarodowej w różnych branżach nauczyła mnie wrażliwości kulturowej, elastyczności, wzmocniła moją proaktywność oraz indywidualność, dzięki której patrzę na każdą sytuację z różnej perspektywy co przekłada się na jakość mojej pracy. Po ukończeniu szkoły średniej długo zastanawiałam się co z sobą zrobić, nie wiedziałam czego chcę, w którą stronę chce iść. Miałam mętlik w głowie i biłam się z myślą – „po co Ci studia, idź do pracy, studia są bez sensu natomiast nauka w praktyce? to jest to!”. Kiedy trafiłam na reklamę WSIiZ ze sloganem „kształcimy praktycznie” (to był rok 2010) poczułam, że jest to idealne miejsce dla mnie. Uważam, że okres studiów połączony z pracą to idealny, wręcz niekiedy przełomowy moment w projektowaniu swojej kariery zawodowej. To networking, czas prób i błędów, wyciągnięte wnioski, case study, odkrywanie zarówno swoich mocnych jak i słabych stron, a następnie wyznaczanie konkretnych obszarów do poprawy. Chcesz tuż po studiach rozpocząć pracę za wynagrodzenie wyższe niż średnia krajowa? Kuszą Cię praca przy globalnych projektach, nowe technologie, rozwój w międzynarodowym środowisku, benefity i możliwość pracy zdalnej? Martwisz się jednak, że nikt Cię nie zatrudni, bo Twoje CV nie przedstawia treściwego doświadczenia? Nie poddawaj się! Praca w wybranej przez Ciebie firmie będzie możliwa, gdy poznasz sposoby na zwiększenie swoich kompetencji już w trakcie trwania studiów. Zaufaj mi, w trakcie studiowania skorzystałam

Rozpoczynając studia zapoznaj się z działającymi na twojej uczelni organizacjami studenckimi. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jedna z grup w komplecie dzieli Twoje zainteresowania, pasje i ma podobne wartości do Twoich. Angażując się w życie studenckie zdobywasz m.in kompetencje takie jak autoprezentacja, praca zespołowa, indywidualizm, poznajesz swoje mocne i słabe strony, uczysz się odpowiedzialności, zależności, asertywności, zarządzania sobą w czasie. Co ważne, zawierasz nowe znajomości, które mogą w przyszłości zaowocować i rozwijasz umiejętności interpersonalne. Jeśli żadne z dostępnych kół naukowych nie skradnie Twego serca ani

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Koła naukowe

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


Justyna Pytko from Lukratywniej.pl: I support people in finding their professional path My name is Justyna Pytko. I am a graduate of the University of Information Technology and Management. I am a recruitment specialist, a certified career designer with a marketing and journalistic flair, a mentor at the Independent Woman Foundation, author of 4 online courses and running my own program „Let’s talk about your work”. I have been recruiting and supporting employee’s development for 10 years. I have gained my experience in the creative, gaming and IT industries, taking part in international marketing activities and advertising campaigns. I comprehensively support my business partners in creating the EB strategy, employee’s development, building career paths and improving recruitment processes. Cooperation on the international arena in various industries has taught me cultural sensitivity, flexibility, it has strengthened my proactivity and individuality, thanks to which I look at each situation from different perspectives, which translates into the quality of my work.

After graduating from high school, I thought for a long time what to do with myself, I didn’t know what I wanted to do, which way I wanted to go. I was confused and struggled with the thought - „why do you need studies, go to work, studies are pointless, but studying in practice? that is it!”. When I found the UITM advertisement with the slogan „we educate practically” (it was 2010), I felt that it was the perfect place for me. I believe that the period of study combined with work is an ideal, even sometimes a breakthrough moment in designing your professional career. It is networking, time of trial and error, lessons learned, case studies, discovering both your strengths and weaknesses, and then designating specific areas for improvement. Do you want to start work right after graduation for a salary higher than the national average? Are you tempted by work on global projects, new technologies, development in an international environment, benefits and the possibility of remote work? However, are you worried that nobody will hire you because your CV does not include a meaningful experience? Do not give up! It will be possible to work in a company of your choice when you learn how to increase your competences during your studies. Trust me, during my studies I used all the opportunities that the University of Information Technology and Management gave me. Today I run my business Lukratywniej.pl and support people in finding a perfectly suited job. What do I advise them? Here are a few actions that will help advance your career.

Science clubs When starting your studies, get to know the student organizations operating at your university. There is a high probability that one of the groups in the set shares your interests, passions and has similar values to yours. By engaging in student life, you gain competences such as self-presentation, teamwork, individualism, you get to know your strengths and weaknesses, you learn responsibility, dependence, assertiveness, and time management. Importantly, you make new friends that may bear fruit in the future and develop interpersonal skills. If none of the available science clubs wins your heart, neither in terms of the mission nor in the context of the project, Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

25


pod względem misji, ani w kontekście projektu, sprawdź jakie organizacje studenckie funkcjonują poza murem Twojej uczelni lub załóż własne koło i zostań jego liderem.

Grupy meet up Meet up to rodzaj zorganizowanych nieformalnych spotkań - na niemalże każdą kieszeń. Wybierz swoje miasto i tematy w branży, która Cię interesuje. Tego typu spotkania to doskonała okazja, aby budować relacje z ludźmi, którzy dzielą Twoje zainteresowania. To miejsca, w których teoria spotyka się z praktyką. Uczestnicząc w spotkaniach otrzymujesz możliwość rozmowy ze specjalistami w swojej dziedzinie. Pamiętaj o tym, że informacje otrzymane z pierwszej ręki, czyli od eksperta są na wagę złota, a udzielone wskazówki mogą być kluczem do kariery. Jeśli okaże się, że w Twoim mieście żaden z tematów spotkań nie jest dla Ciebie, zapoznaj się z ofertami innych miast. Mikrowyprawy także są niezwykle rozwijające. To dzięki nim poznajesz inny region, jego mieszkańców i ich kulturę. Dzięki zaangażowaniu w meetup również rozwijasz swoje kompetencje w zakresie komunikacji społecznej, negocjacji, dyskusji, asertywności, autoprezentacji. Poznajesz techniczne nowinki, rozmawiasz z praktykami i pasjonatami z krwi i kości. Udział zarówno w płatnych, jak w bezpłatnych konferencjach niesie ze sobą wartość dodaną. Odkryj ją i przekonaj się na własnej skórze! Jeśli w Twoim mieście nikt nie organizuje meet up-ów bądź proaktywny, wyjdź naprzeciw światu i przy współpracy z Uczelnią oraz interesującą Cię firmą lub szkołą zorganizuj fajny warsztat. Mmożesz rozejrzeć się także za organizacjami typu Toastmasters, kreatywne śniadania, itp.

Wolontariat Owszem, zdarza się tak, że agenda płatnej konferencji jest bardziej atrakcyjna od harmonogramu bezpłatnego wydarzenia. Masz ochotę wziąć udział w takowej, lecz aktualnie nie stać Cię nawet na bułkę z masłem? Jeśli zależy Ci na udziale w konkretnej konferencji, tudzież szkoleniu, a jedyną przeszkodą jest Twój niski budżet to potraktuj to jako wyzwanie. Zadzwoń lub napisz wiadomość do organizatorów, by przedstawić się im jako osoba skora do pomocy. Prawidłowo sformułowana wiadomość działa jak magiczne zaklęcie. Myśl nieszablonowo, bądź proaktywny i dokręcaj śrubę!

Grupy na Facebooku | Fora Ile czasu spędzasz w mediach społecznościowych? Jak często wyciągasz telefon z kieszeni, by sprawdzić co wrzucił na ”insta” Twój znajomy. 26

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Jakie treści najczęściej zaprzątają Ci głowę? Warto wykorzystać ten czas angażując się na tematycznych forach. Nie mam tutaj na myśli trollowania. Na pewno nie raz słyszałeś od starszych, że kilka lat temu studenci spędzali sporo czasu w bibliotekach, by zaczerpnąć informacji w danej dziedzinie. Z roku na rok biblioteki coraz bardziej świecą pustkami - fala wyszukiwarki internetowej jest potężna. Łap zatem za deskę i zacznij skutecznie surfować. Zanim jednak to zrobisz, zdefiniuj dla siebie słowo ”skutecznie”, czyli przeanalizuj zagadnienia i artykuły, które przybliżą Cię do eksperckości w danej dziedzinie. Pamiętaj, że sieć kontaktów, którą budujesz online przekłada się na relacje w świecie offline. Zapewne nie raz słyszałeś, że Internet zabija relacje - otóż nie! Internet poszerza horyzonty, umożliwia Tobie kontakt z ludźmi z każdego zakątka świata. Dzięki odpowiednim grupom możesz rozwijać swoje kompetencje poprzez kursy online, webinary, blogi, ebooki, podcasty – zarówno płatne, jak i bezpłatne, więc wymówka typu „nie mam kasy” nie przejdzie. Twoja aktywność w adekwatnych wirtualnych miejscach wpłynie na Twój rozwój w zakresie selekcji, budowaniu konstruktywnej informacji zwrotnej. Tematyczne grupy na Facebooku potrafią być skarbnicą wiedzy inspiracji

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


check what student organizations operate outside the walls of your university or start your own club and become its leader.

Meet up groups Meet up is a type of organized informal meetings - for almost every budget. Choose your city and topics in the industry that interests you. These types of meetings are a great opportunity to build relationships with people who share your interests. These are places where theory meets practice. By participating in the meetings, you get the opportunity to talk to specialists in your field. Remember that first-hand information, i.e. from an expert, is worth its weight in gold, and the tips provided may be the key to your career. If it turns out that in your city none of the topics of meetings is for you, see the offers of other cities. Micro-trips are also extremely developing. It is thanks to them that you get to know another region, its people and their culture. Thanks to your involvement in meet-ups, you also develop your competences in the field of social communication, negotiations, discussions, assertiveness, and self-presentation. You learn about technical innovations, talk to practitioners and real enthusiasts. Participation in both paid and free conferences brings added value. Discover it and see for yourself! If nobody organizes meet-ups in your city, be proactive, reach out to the world and organize a nice workshop in cooperation with the University and the company or school that interests you. You can also look around for organizations such as Toastmasters, creative breakfasts, etc.

that a few years ago students spent a lot of time in libraries to obtain information in a given field. From year to year, libraries are becoming emptier and emptier - the wave of Internet search engines is huge. So grab your board and start surfing effectively. Before you do that, define the word „effectively” for yourself, that is, analyze the issues and articles that will bring you closer to expertise in a given field. Remember that the network of contacts you build online translates into relationships in the offline world. You’ve probably heard more than once that the Internet kills relationships – well no! The Internet broadens your horizons, enables you to contact people from every corner of the world. Thanks to appropriate groups, you can develop your competences through online courses, webinars, blogs, e-books, podcasts - both paid and free, so the excuse of „I have no money” will not pass. Your activity in appropriate virtual places will affect your development in the field of selection, building constructive feedback. Thematic groups on Facebook can be a repository of knowledge, inspiration and lucrative events.

Volunteering Yes, it happens that the agenda of a paid conference is more attractive than the schedule of a free event. Would you like to take part in one, but currently you can’t even afford a piece of cake? If you want to participate in a specific conference or training, and the only obstacle is your low budget, treat it as a challenge. Call or write a message to the organizers to introduce yourself as a person willing to help. A correctly formulated message works like a magic spell. Think outside the box, be proactive and tighten the screw!

Facebook groups | Forums How much time do you spend on social media? How often do you take your phone out of your pocket to check what your friend has put on „insta”. What content is most often on your mind? It is worth using this time by engaging on thematic forums. I don’t mean trolling. Certainly, you have heard more than once from the older ones Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

27


i lukratywnych wydarzeń.

Hackathony Hackathon, znany również jako maraton projektowania, to wydarzenie skierowane głównie do programistów (lecz nie tylko). W trakcie hackathonu osoby związane z rozwojem oprogramowania; czyli m.in projektanci grafiki, twórcy interfejsów i menedżerowie projektów; stają przed zadaniem rozwiązania określonego problemu związanego z projektowaniem. Hackathony odbywają się, w krótkim czasie, najczęściej na przestrzeni dnia lub weekendu. Zadanie do wykonania ogłaszane jest w dniu rozpoczęcia konkursu, a ocenie podlega wyłącznie praca wykonana podczas trwania wydarzenia. Podczas konkursu, jego uczestnicy muszą skupić się na jednej dziedzinie związanej z projektowaniem np. języku oprogramowania, systemie operacyjnym, czy też tworzeniu aplikacji. Dzięki hackathonom uczestnicy mają szansę na bycie zauważonymi, natomiast przedsiębiorstwa i organizacje mogą pozyskać nowych pracowników czy zleceniobiorców. Konkursy online oraz hackathony to koncepcja coraz częściej stosowana przez największych pracodawców.

Biuro Karier Biuro Karier to miejsce na WSIiZ, które warto odwiedzić. Masz pomysł na swój rozwój? Świetnie - Biuro Karier pomoże Ci w dotarciu do celu m.in poprzez połączenie z inkubatorem przedsiębiorczości. Nie masz bladego pojęcia, co chcesz robić w życiu? Świetnie - pracownik Biura Karier pomoże Ci się odnaleźć na rynku pracy. Może tego nie wiesz, ale z pomocy biura karier korzystają nie tylko studenci i absolwenci, chcący uzyskać poradę zawodową oraz informację o sytuacji na rynku pracy, ale również pracodawcy i uczelnie wyższe. Warto wiedzieć, że Biura Karier stanowią pomost między studentami i absolwen-

tami szkół wyższych a rynkiem pracy, a to oznacza, że dostarczają studentom najświeższych informacji dotyczących rynku pracy. Mają pojęcie na temat procedur rekrutacyjnych firm, wiedzą o wymaganiach kwalifikacyjnych wobec kandydatów na oferowane stanowiska, wiedzą o tym jakie są możliwości podwyższenia kwalifikacji zawodowych i językowych, otrzymują informację na temat lukratywnych szkoleń prowadzonych zarówno w kraju, jak i za granicą. Biura karier pozyskują od pracodawców różnorodne oferty pracy, praktyk i staży w kraju i zagranicą. Prowadzą doradztwo zawodowe w formie grupowej i/lub indywidualnej dla zaangażowanych studentów i zainteresowanych absolwentów. Bywa i tak, że na podstawie dedykowanych testów m.in stutogram, test Gallupa itp. które określą twoje predyspozycje do pracy na danym stanowisku oraz pomogą ci w ustaleniu ścieżki twojej kariery. Pracownicy biura karier nauczą Cię zasad autoprezentacji, czyli pomogą Ci jak najlepiej zaprezentować się pracodawcy, sporządzić adekwatny do stanowiska życiorys oraz list motywacyjny, a także podpowiedzą Ci jak pomyślnie odbyć rozmowę kwalifikacyjną. Wiedz o tym, że niniejsze biura budują bazy danych zarówno studentów jak i absolwentów, w celu wyselekcjonowania potencjalnych pracowników pod kątem ich umiejętnościach i predyspozycji najbardziej odpowiadających wymaganiom współpracującego z nimi pracodawcy. Dlatego też pracownicy biur karier monitorują działania zawodowe na rynku pracy, by na podstawie zgromadzonych danych i statystyk informować uczelnie wyższe o zaobserwowanych tendencjach na rynku pracy oraz potrzebach tworzenia wymaganego na rynku profilu kształcenia. W ramach obserwacji biura karier inicjują spotkania studentów i absolwentów z pracodawcami tj. konferencje, seminaria, prezentacje firm na terenie uczelni, Targi Pracy, by m.in promować wizerunek uczelni w środowisku akademickim i poza jego obrębem.

Praktyka | staż Oferta praktyk i staży jest szeroka, nikt jednak nie chce pracować za darmo. Kiedyś obiło mi się o uszy, że z pustego to i Salomon nie naleje. To prawda, aczkolwiek zastanów się co takiego masz do zaoferowania, aby pracodawca chciał Ci za to zapłacić? Podejmując się praktyk podczas lat nauki otwierasz sobie drzwi do kariery zawodowej, nawiązujesz znajomości, poszerzasz swoją sieć kontaktów, poznajesz rynek pracy. Podejmując się stażu możesz pokazać się od jak najlepszej strony i zawojować rynek pracy; alternatywnie możesz też nie rozpoczynać żadnych praktyk, parzyć kawę i drukować notatki po wsze czasy. Możesz również załatwić sobie podpis w dzienniczku praktyk i bimbać przez cały ten czas - za-

28

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


Hackathons The hackathon, also known as the design marathon, is an event aimed mainly (but not only) at developers. Software development people during the hackathon; including graphic designers, interface developers and project managers; face the task of solving a specific design problem. Hackathons take place in a short time, usually over the course of the day or weekend. The task to be performed is announced on the day of the competition commencement, and only the work performed during the event is assessed. During the competition, its participants must focus on one field related to design, e.g. software language, operating system or application development. Thanks to hackathons, participants have a chance to be noticed, while companies and organizations can recruit new employees or contractors. Online competitions and hackathons are a concept that is increasingly used by the largest employers.

Career’s Office The Career’s Office is a place worth visiting at UITM. Do you have an idea for your development? Great - the Career’s Office will help you reach your goal, e.g. by connecting to a business incubator. You have no idea what you want to do in your life? Great - an employee of the Career’s Office will help you find your place on the labour market. You may not know it, but the help of a career’s office is used not only by students and graduates who want to obtain career advice and information about the situation on the labour market, but also by employers and universities. It is worth knowing that Career’s Offices are a bridge between students and university graduates and the labour market, which means that they provide students with the latest information on the labour market. They have knowledge about the recruitment procedures of companies, they know about the qualification requirements for candidates for the positions offered, they know about the possibilities of increasing professional and linguistic qualifications, they receive information about lucrative trainings conducted both at home and abroad. From employers career’s offices obtain various job offers, offers of trainings and internships at home and abroad. They provide group and / or individual career counselling for committed students and interested graduates. It also happens that on the basis of dedicated tests, e.g. Structogram, Gallup test, etc., which will determine your predispositions to work in a given position, they help you determine your career path. Employees of the career office will teach you the rules of self-pre-

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

sentation, i.e. they will help you present yourself to the employer in the best possible way, prepare your CV and a cover letter adequate to the position, and will also tell you how to successfully go through an interview. Be aware that these offices build databases of both students and graduates in order to select potential employees in terms of their skills and predispositions that best meet the requirements of the employer cooperating with them. Therefore, employees of career’s offices monitor professional activities on the labour market in order to inform universities about the observed trends in the labour market and the need to create the education profile required on the market, based on the collected data and statistics. As part of observation, career’s offices initiate meetings of students and graduates with employers, i.e. conferences, seminars, company presentations at the university, Job Fairs, in order to promote the image of the university in the academic environment and outside it.

Training | internship The offer of trainings and internships is wide, but no one wants to work for free. Once I heard that you can’t make bricks without straw. It’s true, but think about what you have to offer so that the employer will want to pay you for it. By taking up professional trainings during the years of study, you open the door to a professional career, make friends, expand your network of contacts, get to know the labour market. By undertaking an internship, you can show your best side and conquer the labour market; alternatively, you can also choose not to start any internships, and make coffee and print notes forever. You can also get a signature in the internship diary and don’t care a straw all the time - just think about how much you can lose. Both a training and internship

University of Information Technology and Management in Rzeszow

29


stanów się tylko nad tym, ile przez to możesz stracić. Zarówno praktyka, jak i staż mogą być płatne, dlatego też dowiedz się w jakich projektach bierze udział Twoja uczelnia i jakie masz możliwości.

z możliwych opcji. Praca uszlachetnia natomiast nie oznacza to, że masz wypruwać sobie żyły, siedzieć po nocach - zadbaj o higienę pracy, a zobaczysz jaka jest efektywna!

Praca

Wszystkiego Lukratywnego! Justyna Pytko

Na jakim etapie rozwoju zawodowego jesteś? Szalenie ważne jest adekwatne poczucie własnej wartości. Zastanów się zatem jakie umiejętności już zdobyłeś, a które nadal są Twoją piętą achillesową. Jaka jest Twoja postawa? Praca w trakcie studiów, tak, ta za najniższą krajową, jest fantastycznym źródłem wiedzy. Pracuj nad sobą, odkrywaj, popełniaj błędy, wyciągaj wnioski, doświadczaj. Łańcuch przyczynowo skutkowy buduje wokół Ciebie formę, w której kształtujesz swój charakter. Możesz pracować studiując zarówno dziennie, jak i zaocznie. Możesz pracować w sektorze, który zbliży Cię do Twojej wymarzonej pracy lub w zupełnie innej branży, a następnie wyciągnąć wspólny mianownik tudzież połączyć kropki. Inwestuj w siebie! Poznaj siebie w poszczególnych sytuacjach, przyjrzyj się sobie szczegółowo i dogłębnie. Wynurz nos z książek i zestaw teorię z praktyką, dowiedz się co rzeczywiście działa, a co warto odesłać do lamusa. W co inwestować? W jaki sposób zarządzać swoim budżetem? Jakie umowy zawierać? W jakie układy wchodzić a jakie persony należy omijać szerokim łukiem. Jak wygląda praca w korporacji? Jak w budce z kebabem? Jak na plantacji truskawek? Jak pracuje się w małej firmie? Jak funkcjonuje start up?

Podsumowując! Daj sobie możliwość sprawdzenia siebie w różnych środowiskach, bądź elastyczny i nie bój się zmian. Testuj, analizuj! Być może w wieku 16 lat chciałeś zostać prawnikiem lecz już po pierwszym roku studiów stwierdziłeś, że to bycie basistą w zespole rockowym jest spełnieniem Twoich najskrytszych marzeń, i to na muzyce chcesz się skoncentrować - ten talent także możesz zmonetyzować. Być może w wieku 27 lat, ukończywszy studia dziennikarskie postanowiłeś pracować jako Java Developer, ponieważ masz wrodzony talent do kodowania lub do tej działki przyłożyłeś się w ramach hobby. Możesz posłuchać rówieśników mówiących ”teraz czas na studia, na pracę przyjdzie jeszcze czas, wiek emerytalny co i rusz wydłużają, zdążę się jeszcze napracować”. Możesz też iść za głosem serca tudzież ciekawości, by w granicach rozsądku pogodzić pracę z nauką. Jeśli natomiast czujesz, że studia nie są dla ciebie w porządku. Nie musisz studiować zaraz po ukończeniu szkoły średniej, by zostać kimś. Dyplom ukończenia w dzisiejszym świecie nie jest tym wiodącym prym. Wybierz dla siebie najlepszą

30

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


can be paid, so find out what projects your university participates in and what opportunities you have.

Work What stage of your professional development are you at? Adequate self-esteem is extremely important. So think about what skills you have already acquired and which are still your Achilles’ heel. What’s your attitude? Work during studies, yes, the one for the lowest national salary, is a fantastic source of knowledge. Work on yourself, discover, make mistakes, draw conclusions, experience. The cause and effect chain builds a form around you in which you shape

your character. You can work while studying both fulltime and extramural. You can work in a sector that will bring you closer to your dream job or in a completely different industry, and then draw a common denominator or connect the dots. Invest in yourself! Get to know yourself in specific situations, look at yourself in detail and in depth. Pop your nose out of books and set theory and practice together, find out what actually works and what is worth throwing overboard. What to invest in? How to manage your budget? What contracts to conclude? Which arrangements to enter and which persons to avoid. How does working in a corporation look? Like a kebab booth? Like work on a strawberry plantation? What is it like to work in a small company? How does a start up work?

Summarizing! Give yourself the opportunity to test yourself in different environments, be flexible and don’t be afraid of changes. Test, analyze! Perhaps at the age of 16 you wanted to become a lawyer, but after the first year of studies you found that being a bassist in a rock band is the fulfilment of your innermost dreams, and you want to concentrate on music - you can also monetize this talent. Perhaps at the age of 27, after you graduated from journalism, you decided to work as a Java Developer because you have an innate talent for coding, or because of your hobby. You can listen to your peers saying „now it’s time to study, there is still time to work, the retirement age is made longer and longer, I will have time to work hard”. You can also follow your heart and curiosity to reconcile work and study within reason. If, on the other hand, you feel that studies are not for you fine. You don’t have to study just after completing high school to become someone. In today’s world, the diploma is not the most important. Choose the best possible option for yourself. Work ennobles, however, it does not mean that you have to strain your veins, sit at nights - take care of work hygiene and you will see how effective it is!

All Lucrative! Justyna Pytko

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

31


Magdalena Grzebyk: Blogowanie to praca twórcza, ale też konkretna dziennikarska robota

Kinga Żurawska

O tym jak prowadzi się dzisiaj bloga w Polsce opowiada autorka Krytyki Kulinarnej Od 8 lat w polskim Internecie działa miejsce, które znają wszyscy fani dobrego jedzenia i ciekawych podróży. Krytykę Kulinarną, bo o niej mowa, założyła Magda Grzebyk, kolejna wspaniała absolwentka naszej Uczelni, z którą o tym, jak odnieść dzisiaj blogowy sukces rozmawia Kinga Żurawska. Kinga Żurawska: Od blisko dekady prowadzisz swojego bloga „Krytyka kulinarna”, który ma ciekawy początek, choć dzisiaj już rozwinęłaś skrzydła poza tematykę tylko gastronomiczną. Ale wróćmy do tego początku - dlaczego „krytyka”? Magdalena Grzebyk: Od zatrucia pokarmowego. Mówię teraz zupełnie serio. Często jadałam w restauracjach, a polska gastronomia w tamtym czasie nie oferowała tak wiele, jak obecnie. I to zatrucie było motywatorem do założenia bloga, stworzenia czegoś w rodzaju przewodnika dla osób, które lubią dobrze zjeść. Nazwa, trochę szorstka, też wyniknęła z tego nieprzyjemnego doświadczenia. Do tego skończyłam dziennikarstwo na WSIiZ i zawsze chciałam pisać, a ta forma pozwalała mi się trochę wyżyć. A później już poszło - zaczęłam rozszerzać tematykę, pisać nie tylko o polskich i zagranicznych restauracjach, ale i o podróżach w ogóle, o ciekawych miejscach, czy hotelach. Dziś Krytyka Kulinarna to już marka i moja pełnoetatowa praca, blog pojawia się w ścisłej polskiej czołówce w najważniejszych rankingach, wydałam dwie książki, a w internecie każdego miesiąca w moich przygodach towarzyszy mi sporo ponad pół miliona osób. Wtedy, kiedy zaczynałam, nie przypuszczałam, że tak to się rozwinie.

i pisałam obszerny przewodnik po najciekawszych polskich domach gościnnych i agroturystykach. Razem z moim maluchem spędziłam siedem miesięcy w drodze. To nie jest lekkie i łatwe, ale lekką i łatwą pracę ma chyba tylko rentier. Zawsze są momenty łatwiejsze i trudniejsze.

KŻ: Jak wyglądała pierwsza podróż, która została opisana na blogu? MG: Pierwsza jest recenzja z Rzymu. Mój Boże, jak my wtedy dużo jedliśmy... Jeszcze nie wiedziałam,

KŻ: Wiele młodych kobiet marzy teraz o tym, żeby być blogerkami, czy żyć z blogowania. Jeśli popatrzeć na efekty Twojej pracy, to działalność na blogu wydaje się jednak ciężką harówką. A może jednak jest to jakaś odskocznia od rzeczywistości? MG: Blog to już od kilku lat moja pełnoetatowa praca, ale to praca wspaniała, bo łączę w niej niemal wszystkie swoje pasje: pisanie, podróże, dobre jedzenie. Czasem jest tej pracy bardzo dużo, szczególnie trudny był dla mnie ubiegły rok, bo właśnie urodziłam dziecko, blogowała

32

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


Magdalena Grzebyk: Blogging is a creative job, but also a specific journalistic job Kinga Żurawska

For 8 years there has been a place on the Polish Internet known to all fans of good food and interesting travels. Culinary Criticism, because we are talking about it, was founded by Magda Grzebyk, another great graduate of our University, with whom Kinga Żurawska talks about how to achieve blogging success today. Kinga Żurawska: For almost a decade you have been running your blog „Culinary Criticism” which has an interesting beginning, although today you have spread your wings beyond the gastronomic topic. But let’s go back to that beginning - why „criticism”? Magdalena Grzebyk: From food poisoning. I’m serious now. I often ate in restaurants, and the Polish food service sector at that time did not offer as much as it does today. And that poisoning

was the motivator to start a blog, to create a kind of guide for people who enjoy eating good food. The name, a little rough, also resulted from that unpleasant experience. In addition, I completed journalism at UITM and I always wanted to write, and this form allowed me to find an outlet for my energy. And then it got on - I started to expand the subject matter, write not only about Polish and foreign restaurants, but also about travel in general, about interesting places and hotels. Today, Krytyka Kulinarna is a brand and my full-time job, the blog is at the forefront of the most important rankings in Poland, I published two books, and on the Internet every month I am accompanied by over half a million people in my adventures. Back then, when I started out, I didn’t suppose it would develop this way.

KŻ: Many young women now dream of becoming bloggers or to make a living of blogging. However, if you look at the effects of your work, blogging seems like a hard work. Or maybe it is some kind of escape from reality? MG: Blog has been my full-time job for several years now, but it’s a great job, because I combine almost all my passions in it: writing, travelling, good food. Sometimes there is a lot of this work, the last year was especially difficult for me because I had just had a child, I blogged and wrote a comprehensive guide to the most interesting Polish guest houses and agritourism. I spent seven months on the road with my little one. It is not light and easy, but only a rentier has light and easy work. There are always easier and more difficult moments.

KŻ: How did the first journey described on the blog look? MG: The first is a review from Rome. My God, how much we ate then ... I didn’t know then that you

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

33


że można tylko próbować (śmiech).

KŻ: Z zawodu jesteś marketingowcem, skończyłaś studia dziennikarskie na naszej Uczelni. Czy odbierając dyplom wiedziałaś, że zajmiesz się samodzielnym podbijaniem Internetu? MG: Na swoją specjalizację wybrałam dziennikarstwo prasowe, co już wtedy nie było szczególnie popularne, raczej większość mojego rocznika decydowała się public relations. Ale ja wiedziałam, że chcę pisać i po to na te studia poszłam. I choć wcześniej i później studiowałam inne kierunki, to właśnie ten dał mi najwięcej wiedzy, ćwiczeń i doświadczeń, które służą mi do dziś. Mieliśmy sporo zajęć z praktykami, dzięki czemu dziś wiem jak mam się ubrać i zachowywać przed kamerą, jak się wypowiadać w radiu, mam opanowane podstawy fotografii, co też jest bardzo pomocne. Choć przecinki do dziś stawiam uznaniowo i tego już pewnie nic nie zmieni (śmiech).

KŻ: Czyli kierunkowe wykształcenie i doświadczenie zdobyte podczas studiów pomogły Ci w prowadzeniu bloga? MG: Na pewno wyćwiczyłam dużą płynność w wypowiedziach pisemnych i potrafię to robić na różne sposoby. Jak mówiłam wcześniej, wiele nauczyłam się o mediach różnego rodzaju, więc dziś wizyty w telewizji czy radio mnie nie peszą, czuję się tam zupełnie swobodnie. Te studia dały mi ogromną dawkę wiedzy praktycznej i za to cenię je najbardziej.

KŻ: Czy można być zarówno dobrym marketingowcem, jak i „Krytyką Kulinarną” – specjalistą od dobrego jedzenia? Czy da się pogodzić te dwa zawody razem? MG: Wręcz należy. Cieszę się, że mam doświadczenie w marketingu, bo dziś z markami czy agencjami, z którymi pracuję rozmawiam tym samym językiem. Przecież blog zarabia, realizuję na nim kampanie dla wielu marek i dzięki doświadczeniom zawodowym, które mam, wszystko przebiega gładko. Był okres, kiedy to ja stałam po drugiej stronie i realizowałam działania z influencerami. Teraz widzę jak cenna jest wiedza, którą mam.

w przysłowiowych 4 ścianach, bez możliwości podróży i zbierania wszelakich inspiracji da się wpaść na jakieś nowe przepisy, pomysły na bloga? MG: Szczerze mówiąc, kwarantanna była dla mnie przedłużeniem urlopu. Ostatnie dwa lata były bardzo intensywnym czasem w każdym sensie i w ramach prezentu dla samej siebie popłynęłam w dwutygodniowy rejs po Seszelach. Miałam ten wypad wysoko na liście podróżniczych marzeń i rzeczywiście - odpoczęłam jak jeszcze nigdy w życiu. Po powrocie do Polski wpadłam wprost w objęcia kwarantanny i nie narzekam. Więcej czytałam, więcej gotowałam, wciąż uczę się sobie odpuszczać i odkrywam, że świat się z tego powodu nie wali. No i zdałam sobie sprawę, że od czasu założenia bloga, czyli przez blisko osiem lat, nie miałam urlopu. Owszem, bardzo dużo podróżowałam, ale to jest trochę inne podróżowanie - robię zdjęcia, zbieram materiały, nie robię sobie przerw, bo „mi się nie chce dziś nigdzie ruszać”, tylko wyciskam czas jak cytrynę i jeśli w okolicy jest dziesięć ciekawych miejsc, to ja wyszukuję jeszcze trzy kolejne, odwiedzam wszystkie, a ostatecznie na blog i tak trafia tylko pięć najciekawszych. To jest konkretna dziennikarska robota.

KŻ: Czy wyobrażasz sobie, że kiedyś powrócisz do pracy związanej z marketingiem? MG: Nie wiem, to taki kawałek, który wciąż mnie ciekawi i staram się być na bieżąco, ale jeśli coś takiego miałoby się wydarzyć, to raczej projektowo lub w formie consultingu. Mam takie projekty na koncie i bardzo dobrze je wspominam, ale też bardzo lubię swoje życie takie, jakim jest, a etat chyba nie jest dla mnie.

KŻ: Jak godzisz ze sobą podróżowanie, gotowanie i macierzyństwo? MG: Mam nianię do pomocy, bo nie da się być idealną we wszystkim i przeżyć. Poukładałam

KŻ: Jak przetrwałaś kwarantannę? Dla osoby, która nie czuje spokoju, kiedy czegoś nie planuje to musiało być naprawdę bolesne. Wiemy, że tworzyłaś Pani piękne pejzaże na focacci, układałaś puzzle z rabarbaru i na pewno, jak zresztą każdy na kwarantannie, upiekłaś minimum 3 rodzaje chleba. Co jeszcze? Czy podczas takiego zamknięcia

34

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


ideas for a blog during such a confinement within the proverbial 4 walls, without the possibility of travelling and collecting all kinds of inspiration?

could only try (laughs).

KŻ: You are a marketer by profession, you graduated from journalism at our University. Did you know when you had received your diploma that you would deal with self-conquering the Internet? MG: I chose press journalism for my specialization, which was not particularly popular at that time. Most students in my year opted for public relations. But I knew that I wanted to write and that is why I went to this university. And although I studied other majors earlier and later, it was this one that gave me the most knowledge, practice and experiences that still serve me today. We had a lot of practice classes, so today I know how to dress and behave in front of the camera, how to speak on the radio, I have mastered the basics of photography, which is also very helpful. Though I still use commas on a discretionary basis and that probably won’t change (laughs).

KŻ: So, your field education and the experience gained during your studies helped you run your blog? MG: I have certainly trained a lot of fluency in written statements, and I can do it in different ways. As I said before, I learned a lot about various types of media, so today I don’t feel embarrassed by TV or radio visits, I feel completely at ease there. These studies gave me a huge dose of practical knowledge and for that I value them the most.

KŻ: Can you be both a good marketer and a „Culinary Criticism” - a specialist in good food? Is it possible to combine these two professions together? MG: You should. I am glad that I have experience in marketing because today I speak the same language with the brands or agencies I work with. After all, the blog makes money, I run campaigns on it for many brands and thanks to my professional experience, everything is running smoothly. There was a time when I stood on the other side and carried out activities with influencers. Now I see how valuable my knowledge is.

KŻ: How did you survive the quarantine? It must have been really painful for a person who doesn’t feel comfortable when she doesn’t plan something. We know that you created beautiful landscapes on focaccia, arranged rhubarb puzzles and for sure, like everyone else under quarantine, you baked at least 3 types of bread. What else? Is it possible to come up with new recipes,

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

MG: To be honest, the quarantine was an extension of my vacation for me. The last two years have been a very intense time in every sense, and as a gift for myself, I went on a two-week cruise around the Seychelles. I had this trip high on the list of travel dreams and indeed - I rested like never before in my life. After returning to Poland, I fell directly into quarantine and I am not complaining. I read more, cooked more. I still learn to let go and discover that the world doesn’t collapse because of it. And I realized that since I started my blog, that is for nearly eight years, I haven’t had a vacation. Yes, I have travelled a lot, but this is a bit different travel - I take photos, collect materials, I do not take breaks because „I don’t want to go anywhere today”, I only squeeze time like a lemon and if there are ten interesting places nearby, I look for three more, visit all of them, and in the end only five of the most interesting ones end up on the blog. This is a specific journalistic job.

KŻ: Can you imagine that you will ever return to work related to marketing? MG: I don’t know, it’s a piece that still interests me and I try to keep up to date, but if something like this would happen, it would be more in terms of a project or consulting. I have such projects on my account and I remember them very well, but I also really like my life as it is, and full-time job is probably not for me.

KŻ: How do you reconcile travelling, cooking and motherhood? MG: I have a nanny to help, because it’s impossible to be perfect at everything and survive. I have also organized my work and I try to work during normal working hours, i.e. from 9 am to 5 pm. I work from home, so I can always arrange some time during the day to play with my son. I try not to work on weekends, which used to be commonplace and I’m getting better and better. When travelling, I also rarely write at night, I rather focus on a better „feeling” of the place I am in and write down my impressions after my return. Blogging is, contrary to appearances, much more work than it might seem - apart from collecting materials, preparing texts and photos, there is also a whole great background that you cannot see. There are piles of messages from readers, which - I admit - I do not always manage to answer, because I would have to spend a few

University of Information Technology and Management in Rzeszow

35


sobie też kwestie zawodowe i staram się pracować w normalnych godzinach pracy, a więc od 9 do 17. Pracuję z domu, więc zawsze mogę wykroić czas w ciągu dnia, aby pobawić się z synem. Staram się nie pracować w weekendy, co kiedyś było nagminne i coraz lepiej mi wychodzi. W podróży już też bardzo rzadko piszę nocami, raczej stawiam na lepsze „poczucie” miejsca, w którym jestem, a swoje wrażenia spisuję po powrocie. Blogowanie to wbrew pozorom znacznie więcej pracy, niż mogłoby się wydawać - oprócz zbierania materiałów, przygotowania tekstów i zdjęć jest jeszcze całe wielkie zaplecze, którego nie widać. Są całe stosy wiadomości od czytelników, na które - przyznaję nie zawsze daję radę odpowiadać, bo musiałabym na to poświęcać kilka godzin dziennie, których po prostu nie mam. Są maile od przedstawicieli marek, z którymi pracuję, są umowy, które trzeba dokładnie przeczytać (ze zrozumieniem!), czasem negocjować warunki czy stawki, jest cała masa różnego rodzaju ustaleń. Ważnym elementem mojej pracy jest taż research przed każdym wyjazdem. A ja jestem detalistką i zwykle mój wyjazdowy plan jest dość szczegółowy na każdy dzień, więc to coś, co zabiera mi bardzo dużo czasu. Mam całą bardzo długą listę z pomysłami na nowe wpisy, a nie mam czasu ich pisać tak wiele, jakbym chciała. No i na koniec - blogowanie to praca twórcza. Są okresy, kiedy płynie się na wysokiej fali i wszystko dzieje się dużo i samo, ale są też momenty, kiedy nie ma się ani ochoty, ani pomysłów i jedyne o czym człowiek marzy to koc i Netflix. I to jest całkowicie normalne.

KŻ: Co radziłaby Pani młodym studentom Dziennikarstwa i komunikacji społecznej? MG: Iść za sercem, nie za modą. Warto podążać ścieżką, która nas naprawdę pociąga i nie oglądać się na kolegów. Tylko w ten sposób mamy szansę stać się w czymś naprawdę dobrzy i jednocześnie pokochać swoją pracę. Myślę, że wykonywanie zawodu, którego szczerze nie znosimy musi być straszną udręką. Ja sama do sukcesu doszłam mrówczą, codzienną pracą, odrobiną bezczelności, słabością do mówienia tego, co naprawdę myślę i nieustającym rozwojem. Nadal się uczę i będę to robić do końca życia. I to też mnie kręci.

KŻ: Wydałaś też książkę! MG: Tak, pomysł na „Smaki dzieciństwa” miałam od dwóch czy trzech lat. To zbiór przepisów z naszego dzieciństwa - tych prostych smaków, które podsuwały nam pod nos mamy i babcie. Nic podobnego nie było na rynku. A później na świecie pojawił się mój syn i pomyślałam, że chciałabym to zebrać i zachować dla niego. Miesiąc po wypuszczeniu jej w świat podpisałam umowę z wydawnictwem na „Cudne Manowce”,

36

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

przewodnik po najciekawszych i najsmaczniejszych miejscach noclegowych w Polsce.

KŻ: Czy w podróży zawsze odnajdujesz nowe smaki, które później wykorzystujesz w kuchni? MG: Staram się iść tropem smaków, bo to fascynująca wycieczka. Wystarczy zamówić kilka typowych dla regionu dań i trochę pomyśleć. Zwykle z tych talerzy można wyczytać bardzo dużo - co w danym miejscu najlepiej rośnie, co przyjechało z zewnątrz, czy może jakieś przyprawy przywieźli tu kolonizatorzy? Można zadać dużo pytań i odpowiedzi wyczytać z talerza. Zrób kiedyś takie doświadczenie, będziesz zaskoczona ile się dowiesz.

KŻ: Czy uważasz, że blog Krytyka Kulinarna w jakiś sposób edukuje polskie społeczeństwo na temat odżywiania oraz gotowania? MG: Nie chcę sobie przypisywać niebywałych zasług, ale staram się dużo mówić o jakościowym produkcie. W polskim internecie byłam pierwszą osobą, która pisała o idei slow food, pokazywała imprezy promujące małych, lokalnych producentów, takie jak Festiwal Smaku w Grucznie. Teraz to są oczywiste rzeczy, ale wtedy nie były. Fajnie, że idziemy w tę stronę.

KŻ: Jakie są Twoje inne pasje poza gotowaniem i podróżowaniem? MG: Kocham książki, mogłabym się w nich tarzać. Uważam, że dom bez książek jest bez sensu. No i lubię ludzi, ciekawią mnie, interesują mnie ich historie i to, co mogą przekazać. Ludzie - i nie ma to związku z wykształceniem - mają ogromną mądrość. Wystarczy im tylko dać mówić i chcieć usłyszeć.

KŻ: Na zakończenie może jakaś kulinarna inspiracja specjalnie dla naszych studentów, zwłaszcza przyjezdnych. Jaka jest Twoja ulubiona kuchnia? MG: Lubię kuchnię śródziemnomorską z jej prostotą, jakościowymi składnikami i mistrzostwem ich łączenia. Mam też bardzo dużą słabość do kuchni bliskowschodniej - jest bezczelnie smaczna i tak samo doprawiona.

KŻ: A jakie dania uważasz za skarby Podkarpacia? MG: Proziaki są cudem. Najsilniej kojarzą mi się z babcią i ilekroć przychodzą mi na myśl w ustach natychmiast czuję ten charakterystyczny, sodowy smak. A do tego masło i otwiera się niebo.

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


hours a day on it, which I just don’t have. There are e-mails from representatives of the brands I work with, there are contracts that I need to read carefully (with understanding!), sometimes I need to negotiate terms or rates, there are a whole lot of different arrangements. An important element of my work is also research before each trip. And I am detail-oriented and usually my travel plan is quite detailed for each day, so it’s something that takes me a long time. I have a very long list of ideas for new entries, and I don’t have time to write as many as I would like. And finally - blogging is creative work. There are times when you are sailing on a high wave and everything is going smoothly and by itself, but there are also times when you do not feel like it, or have no ideas and all you dream about is a blanket and Netflix. This is perfectly normal..

KŻ: What would you advise young students of journalism and social communication? MG: To follow your heart, not fashion. It is worth following the path that really attracts us, not looking at your friends. Only in this way do we have a chance to become really good at something and to love our work at the same time. I think that it must be a terrible torment to practice a profession that we really hate. I myself have achieved success with my daily hard work, a bit of insolence, a weakness for saying what I really think and constant development. I am still learning and will do it for the rest of my life. And I am into this too.

KŻ: You’ve also published a book! MG: Yes, I had the idea for „Tastes of Childhood” for two or three years. This is a collection of recipes from our childhood - those simple flavourrs that our mothers and grandmothers gave us. There was nothing of the sort on the market. And then my son came into the world and I thought I’d like to collect it and save it for him. A month after its release, I signed a contract with the publishing house for „Cudne Manowce” (The Wonderful Wilds), a guide to the most interesting and delicious accommodation places in Poland.

an experiment some day, you will be surprised how much you learn.

KŻ: Do you think that the blog Krytyka Kulinarna somehow educates Polish society about nutrition and cooking? MG: I don’t want to take any credit for myself, but I try to talk a lot about a quality product. On the Polish Internet, I was the first person who wrote about the idea of slow food, showed events promoting small, local producers, such as the Festival of Taste in Gruczno. These are obvious things now, but they weren’t then. It’s nice that we’re going this way.

KŻ: What are your other passions besides cooking and travelling? MG: I love books, I could roll in them. I believe that a house without books is pointless. And I like people, I’m curious, I’m interested in their stories and what they can tell. People - and it has nothing to do with education - have tremendous wisdom. All you have to do is let them speak and want to hear.

KŻ: At the end, maybe some culinary inspiration especially for our students, especially visiting ones. What’s your favourite cuisine? MG: I like Mediterranean cuisine with its simplicity, quality ingredients and the skill of combining them. I also have a very strong weakness for Middle Eastern cuisine - it is boldly tasty and seasoned in the same way..

KŻ: And what dishes do you consider the treasures of Podkarpacie?? MG: Proziaki is a miracle. They most strongly associate with grandma and whenever they come to mind - I immediately feel this characteristic soda flavor in my mouth. Plus butter and I am in heaven.

KŻ: Do you always find new flavours while travelling and then use them in the kitchen? MG: I try to follow the flavours because it is a fascinating trip. It is enough to order a few dishes typical of the region and think a little. Usually, you can read a lot from these plates what grows best in a given place, what came from outside, or maybe some spices were brought here by the colonizers? You can ask a lot of questions and read the answers from the plate. Do such Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

37


IRENA SHARA: Ze mną emigracja jest prostsza Iwona Leonowicz-Bukała Jak wykorzystać wiedzę ze studiów, żeby pomagać innym Irena Shara mieszka w Polsce od 11 lat. Pochodzi z Berdiańska na wschodzie Ukrainy. Skończyła Dziennikarstwo i komunikację społeczną na WSIiZ, była jedną z moich najbardziej ambitnych studentek. Od kilku lat prowadzi coraz popularniejsze konto na Instagramie, poświęcone tematom bliskim Ukrainkom w Polsce. Swoją działalnością Irena próbuje wspierać młode dziewczyny, które – tak jak ona kiedyś – stawiają pierwsze kroki w nowym kraju. Z Ireną Shara rozmawiała Iwona Leonowicz-Bukała. Iwona Leonowicz-Bukała: Twoje konto na Instagramie ma już ponad 8 i pół tysiąca obserwujących – to cel, który wiele blogerek chciałoby osiągnąć. Opowiedz nam swoją historię - jak się zostaje popularną instagramerką w obcym kraju? Irena Shara: Och, było trudno. Na początku było trudno, bardzo słabo znałam polski, a przecież bez tego niemożliwe jest studiować i żyć w Polsce. Ale zaparłam się, bardzo dużo się uczyłam i mimo przeszkód udało mi się z niezłym wynikiem skończyć studia dziennikarskie. Także dzięki wsparciu Uczelni, która naprawdę stwarza dobre warunki dla studiujących tu obcokrajowców, pomaga rozwijać też inne, pozanaukowe talenty. W każdym razie, ukończenie licencjatu to było dla mnie duże osiągnięcie, więc pomyślałam, że może spróbuję w stolicy – wydawało mi się, że to naturalny krok, żeby jechać gdzieś dalej.

ILB: Podbijać świat? IS: Tak, dokładnie. Studia magisterskie na specjalizacji z Public relations skończyłam więc w Warszawie, ale jednak wróciłam do Rzeszowa. To dobre miasto do mieszkania. Tu założyłam rodzinę i w końcu znalazłam satysfakcjonującą pracę – kieruję szkołą języka angielskiego, którą rozkręcałam od podstaw.

ILB: Ale nie nauce języków poświęciłaś swoją aktywność w mediach społecznościowych. IS: No nie (śmiech). Po urodzeniu syna coraz częściej chciałam dzielić się zdjęciami, jego postępami, i w końcu postanowiłam założyć bloga na platformie Instagram. Chciałam też, aby dziadkowie naszego Oliwierka, mieszkający na Ukrainie, mogli go widzieć i wiedzieć, co u nas się dzieje. Na początku sceptycznie podchodzili do mojego planu, natomiast teraz, po 2 latach prowadzenia profilu, gdy przez pół dnia nie dodam nic do

38

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

relacji, to dzwonią z pytaniami czy wszystko u nas dobrze (śmiech).

ILB: Pamiętam, jak zakładałaś swój profil. Rozmawiałyśmy nawet o tym, co jest najważniejsze by zacząć, jak obmyślić grupę docelową. No i Twój pomysł chwycił.

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


IRENA SHARA: Emigration is easier with me Iwona Leonowicz-Bukała How to use the knowledge from your studies to help others Irena Shara has been living in Poland for 11 years. She comes from Berdyansk in the east of the Ukraine. She completed Journalism and Social Communication at UITM and was one of my most ambitious students. For several years she has been running an increasingly popular Instagram account devoted to topics related to Ukrainian women in Poland. With her activities, Irena tries to give support to young girls who - just like herself in the past - are taking their first steps in a new country. Irena told her story to Iwona leonowicz-Bukała. Iwona Leonowicz-Bukała: Your Instagram account already has over 8,500 followers - a goal that many bloggers would like to achieve. Tell us your story - how do you become a popular instagramer in a foreign country?

ILB: I remember setting up your profile. We even talked about what is most important to get started, how to think out a target group. Well, your idea caught on.

Irena Shara: Oh, it was hard. At the beginning it was difficult, I knew Polish very little, and yet it is impossible to study and live in Poland without it. But I was determined, I studied a lot and despite the obstacles I managed to complete my journalism studies with a good result. Also thanks to the support of the University which really creates good conditions for foreigners studying here and it also helps to develop other, extra-scientific talents. Anyway, obtaining my bachelor’s degree was a big achievement for me, so I thought maybe I would try it in the capital - it seemed to me that it was natural go somewhere else.

ILB: To conquer the world? IS: Yes, exactly. So I completed my master’s studies in Public relations in Warsaw, but I returned to Rzeszów. It’s a good city to live in. Here I started a family and finally found a satisfying job - I am running an English language school which I started from scratch.

ILB: But it wasn’t language learning that you have devoted to your social media activity. IS: Well, no (laughs). After the birth of my son, I wanted to share photos and his progress more and more often, and finally decided to start a blog on the Instagram platform. I also wanted the grandparents of our Oliwierek, living in the Ukraine, to be able to see him and to know what is going on with us. At first they were sceptical about my plan, but now, after 2 years of running my profile, when I don’t add anything to my report for half a day, they are calling with questions about whether we are fine (laughs). Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

IS: Yes, although initially the blog was more personal, I devoted it to my emerging family and myself. But every day more people from the Ukraine who live in Poland started to join my community. So I started to write more and more often about emigration and adaptation matters and I saw that I was going in the right direction!

ILB: You have set up your profile for quite a long time and patiently, now everyone wants rather quick success. What motivated you to stick to your idea? IS: My followers! Despite the fact that they always thank me for help, they do not realize that thanks to their warm words, comments, support - I get even larger wings to go further. When you see that what you are doing is useful to someone, you want to do more. If I had been able to join such a community when starting my studies, it would have probably been a bit easier for me. It holds me up.

ILB: Presence on Instagram mainly consists in being in constant contact with your followers. New posts, so-called live and popular stories - require constant involvement in creating new content. How do you feel about this commitment? Does the family not rebel? IS: Sometimes I make myself free from Instagram, but it’s hard for me to imagine my life without relationships (laughs). My husband supports me very much in what I do, and this is very important!

ILB: Well, over time, your husband started to appear on your blog - I know that you

University of Information Technology and Management in Rzeszow

39


IS: Tak, choć początkowo blog miał bardziej osobisty charakter, poświęcałam go mojej powstającej rodzinie i sobie. Ale z każdym dniem do mojej społeczności zaczęły dołączać kolejne osoby z Ukrainy, które mieszkają w Polsce. Zaczęłam więc coraz częściej pisać o sprawach emigracyjnych, adaptacyjnych i zobaczyłam, że idę w dobrym kierunku!

ILB: Profil rozkręcałaś dość długo i cierpliwie, teraz wszyscy chcą raczej szybkich sukcesów. Co Cię motywowało do trwania przy swoim pomyśle? IS: Moje obserwatorki! Pomimo tego, że one mi zawsze dziękują za pomoc, nie zdają sobie sprawy, że dzięki ich ciepłym słowom, komentarzom, wsparciu - mam jeszcze większe skrzydła, aby iść dalej. Kiedy widzisz, że to co robisz, komuś się przydaje, chce się bardziej. Gdybym zaczynając studia mogła trafić do takiej społeczności, byłoby mi pewnie nieco łatwiej. To mnie trzyma.

ILB: Obecność na Instagramie opiera się w dużej mierze na ciągłym kontakcie z obserwującymi. Nowe posty, tzw. live i popularne stories – wymagają ciągłego angażowania się w tworzenie nowych treści. Jak Ci z tym zaangażowaniem? Rodzina się nie buntuje?

IS: O tak, miałam z Tobą moje pierwsze zajęcia na studiach i pamiętam je jak dziś (śmiech). Czy pomogły mi studia? Owszem, dzięki nim poznałam wspaniałych ludzi, otworzyłam się i przełamałam barierę językową, która pozwoliła mi na równi z polskimi rówieśnikami walczyć o stypendium. Studia z dziennikarstwa są idealnym wstępem mojego blogowania, lubię pisać posty, robić zdjęcia do niego.

ILB: Twój instablog dedykowany jest Ukrainkom w Polsce. Co Twoim zdaniem jest kluczem do sukcesu dla studentów przybywających do Polski na studia, którzy chcą dobrze odnaleźć się w kraju? IS: Najważniejsze to nie zatracić siebie! Sporo wyzwań czeka każdego z nas, kto na nowo zaczyna życie w innym kraju, w innym języku w całkiem nowym i obcym otoczeniu! Warto szukać społeczności i przyjaciół, aby nie być samemu. Mój blog jest miejscem, w którym każdy przybywający do Polski znajdzie odpowiedzi na swoje pytania dotyczące nowego środowiska i dzięki mojej wiedzy szybciej się zaaklimatyzuje i zacznie spełniać swoje marzenia.

IS: Czasem robię sobie wolne od Instagrama, natomiast już trudno mi wyobrazić sobie swoje życie bez relacji (śmiech). Mój mąż bardzo mnie wspiera w tym co robię, a to jest bardzo ważne!

ILB: No właśnie, z czasem na Twoim blogu zaczął pojawiać się mąż – wiem, że zachęciłaś go do założenia własnego profilu, bo też ma ciekawą pasję – lata na szybowcu. Wiem, że idzie mu coraz lepiej, bo obserwuję jego konto. Jak sobie radzi jako bloger w opinii żony? IS: Walczę z nim cały czas, próbując go przekonać, że dzięki jego wiedzy i jego zaangażowaniu, może zaszczepić pasje u innych osób! Że dzieląc się z innymi – zawsze zyskujemy jeszcze więcej. Na razie jego profil raczkuje, ale życzę żeby mój mąż odkrył w sobie potrzebę i potencjał w tym co robi - i wtedy to się uda!

Jeśli jesteś ciekaw, co robi Irena dla młodych Ukrainek w Polsce, odwiedź jej profil na Instagramie: @irenashara, a przy okazji zajrzyj na profil jej męża Mateusza: @sienko_mateusz - może zechcesz polatać na szybowcu!

ILB: Studiowałaś dziennikarstwo i komunikację społeczną – byłaś zresztą jedną z moich pierwszych i lepszych studentek. Czy studia pomogły Ci w tej instagramowej przygodzie? Jeśli tak, to w jaki sposób?

40

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


encouraged him to create his own profile, because he also has an interesting passion - flying a glider. I know that he is doing better and better because I am following his account. How is he doing as a blogger in the opinion of his wife? IS: I fight with him all the time, trying to convince him that thanks to his knowledge and his commitment, he can instill passions in other people! That by sharing with others - we always gain even more. At this time his profile is crawling, but I wish my husband would discover his need and potential in what he does - and then he will succeed!

IS: The main thing is not to lose yourself! There are a lot of challenges awaiting anybody who starts life again in another country, in a different language, in a completely new and strange environment! It is worth looking for community and friends so as not to be alone. My blog is a place where everyone coming to Poland will find answers to their questions about the new environment and thanks to my knowledge they will get acclimatized faster and start fulfilling their dreams.

ILB: You studied journalism and social communication - you were one of my first and better students. Did the studies help you in this Instagram adventure? If so, in what way? IS: Oh yes, I had my first college class with you and I remember it today (laughs). Did my studies help me? Yes, thanks to them I met wonderful people, I opened myself up and broke the language barrier which allowed me to fight for a scholarship on an equal footing with Polish peers. Journalism studies are the perfect introduction to my blogging, I like to write posts, take pictures for it.

ILB: Your instablog is dedicated to Ukrainian women in Poland. What do you think is the key to success for students coming to Poland to study, who want to find their way in the country?

If you are curious about what Irena does for young Ukrainian women in Poland, visit her Instagram profile: @irenashara, and by the way, check out the profile of her husband Mateusz: @sienko_mateusz - maybe you would like to fly a glider!

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

University of Information Technology and Management in Rzeszow

41


FELIETON: TAK, UCZĄ PRAKTYCZNIE Michał Mryczko Dysput o wyższości teorii nad praktyką lub odwrotnie, na poziomach wielu, końca nie widać. Może nie traktują o tym jeszcze wymiany zdań sąsiadek pod blokiem w trakcie codziennego patrolu czy pań w warzywniaku podczas wyboru najczerwieńszego pomidora, ale ci, którzy stają przed wyborem swojej życiowej ścieżki, dobrze wiedzą, o czym mowa. Na której ze stron warto się skupić bardziej i dlaczego, moim zdaniem, praktyce teoria nie równa? Po maturze zastanawiałem się długo gdzie iść. Na jaką uczelnię konkretnie, bo że dziennikarstwo studiować chcę, wiedziałem już dawno. Oczywiście, gdziekolwiek nie zapytać i nie szukać, zewsząd usłyszeć można, że jeśli chce się być dziennikarzem, to pod żadnym pozorem nie można iść na dziennikarstwo. Zwłaszcza jeżeli chodzi o gałąź sportową, która najbardziej się mnie podoba, bo ze świecą w niej szukać podobno osoby, która zajmuje się tym fachem i studia pod nie wcześniej skończyła. Lekarze, politolodzy, filolodzy wszelacy – to tak. Ale magister dziennikarstwa w redakcji? Nie może być. Nie ukrywam, że trochę to zastanawiające było. Dołujące i pozbawiające zapału pewnie nie, ale dające do myślenia - tak. Z drugiej strony, tak sobie mówiłem, co innego mógłbym studiować? Pozostałe języki mogą dla mnie nie istnieć, z medycyną chcę jak najmniej wspólnego mieć, tylko ta politologia ciekawa, bo mnie interesująca, ale czy odpowiednio przyszłościowa? Oczywiście, dobrze studiować to, co się lubi, ale nauki polityczne dałyby mi wyłącznie satysfakcję, a nie teoretyczną bądź praktyczną wiedzę w dziedzinie, której chciałbym życie, bądź co bądź, oddać. Wybrałem WSIiZ. Po pierwsze – blisko. Po drugie – mówią, że uczą praktycznie, o czym w Warszawie i Wrocławiu nie wspominają bądź wspominają mało. Po trzecie – plany na rozwój zawodowy związane były z Rzeszowem (co ostatecznie się stało). Niby minusem miało być czesne, ale każda kalkulacja, nawet takiego matematycznego ignoranta jak ja, potwierdza, że bardziej opłaca się zostać na miejscu i płacić za studia niż wyjechać i płacić minimum dwa razy więcej za życie w innym mieście. I na koniec, kolejny raz, praktyka – stwierdziłem, że skoro hasło takie jest, to tak być musi. I że praktyka mi się w dziennikarstwie bardziej przyda niż teoria. Z decyzji rad jestem. Bo praktycznie na tym WSIiZ uczą bardzo. I w sumie zauważyłem, do wniosku

42

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

takiego doszedłem, że na zajęciach praktycznych jednocześnie teorię człowiek poznaje. Bo zanim praktycznie do takiego mikrofonu się podejdzie i coś z siebie wydobędzie, to poznaje się, jak to zrobić, aby nie mlaskać, nie dyszeć i nie faflunić. To samo zresztą z pisaniem, podstawą pracy dla dziennikarzy każdej specjalności – o rozprawkach i innych charakterystykach zapomnieć trzeba i gatunki dziennikarskie poznać, aby po dziennikarsku, a nie maturalnemu, pisać. Zajęcia na uczelni to jedno, a praca – drugie. I właśnie wtedy, gdy umiejętności swoje udowadniać musiałem zacząć, wyższość zajęć praktycznych nad suchą teorią zaczęła się ujawniać. Bo w końcu montaż dźwięku, który na zajęciach na WSIiZ poznałem, użyć na żywym organizmie mi przyszło. I problemu większego ze zgłośnieniem czy odpowiednim przycięciem nie było. A i głośność mikrofonu odpowiednią, tak aby roboty później mniej było, ustawić potrafiłem. O pisaniu nawet szkoda, nomen omen, pisać, bo oczywistym jest, że stanowi codzienność w każdej redakcyjnej pracy i że efekt przyniosło robienie rozmów czy tekstów krótszych i dłuższych. Najbardziej jednak cenię sobie umiejętność pracy z mikrofonem, która już na pierwszym roku była. Bo dowiedziałem się, jak głos kontrolować, co niezwykle na co dzień przydaje mnie się. Wiadomo – do poziomu dobrego czy bardzo dobrego jeszcze daleko, ale mam świadomość – dzięki teorii – jak mówić i głos modulować oraz – dzięki praktyce – kiedy lepiej oddech wziąć i kiedy cisza by się przydała. Równie ważne i przydatne były ćwiczenia dykcji, bo uświadomiły, że zawsze można mówić wyraźniej, jakkolwiek wprawieni byśmy w stół z powyłamywanymi nogami nie byli. Z wyboru uczelni bardzo zadowolony jestem. Slogan o uczeniu praktycznie wyświechtany nie jest – jeżeli ktoś wiąże swoją przyszłość z wybranym kierunkiem studiów, to bardzo cenne umiejętności i wiadomości w trakcie studiów uzyska. I może się wydawać w trakcie zajęć, że jedno czy drugie zagadnienie w przyszłości będzie nieprzydatne. Jak jednak przez cały ten wywód starałem się udowodnić, prawdziwa weryfikacja przychodzi, gdy zaczniemy pracować w danym zawodzie. A w jej trakcie, co wielu absolwentów, studentów, a przede wszystkim pracodawców potwierdzić może, WSIiZ uzyskuje najwyższą ocenę.

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)


COLUMN: YES, THEY TEACH PRACTICALLY Michał Mryczko There is no end in sight to the disputes about the superiority of theory over practice, or vice versa, on many levels. Maybe it does not concern yet the exchange of views between the neighbours under the block during the daily patrol or the ladies in the greengrocer’s when choosing the reddest tomato, but those who are faced with the choice of their life paths know well what we are talking about. Which side is more worth focusing on and why, in my opinion, is theory not equal to practice? After high school graduation I was wondering where to go. Which university specifically, because I knew for a long time that I wanted to study journalism. Of course, wherever you ask and look, you can hear from everywhere that if you want to be a journalist, under no circumstances should you go to study journalism. Especially when it comes to the sports branch, which I like the most, because it is really hard to find a person who deals with this field and has completed such studies earlier. Doctors, political scientists, philologists of all kinds - yes. But an MA in journalism in the editorial office? It cannot be. I must admit that it was a bit puzzling. Getting you down and demotivating, probably not, but food for thought - yes. On the other hand, I told myself, what else could I study? Other languages may not exist for me, I want to have as little in common with medicine as possible, only this political science is interesting, because it interests me, but does it give good prospects for the future? Of course, it’s good to study what you like, but political science would only give me satisfaction, not theoretical or practical knowledge in the field that I would like to devote my life to. I chose UITM. First of all - close. Secondly - they say that they teach practically, which they do not mention or mention little in Warsaw and Wrocław. Thirdly - plans for professional development were related to Rzeszów (which eventually happened). Apparently the disadvantage might be tuition fees, but every calculation, even of a mathematical ignorant like me, confirms that it is more profitable to stay in the place and pay for studies than to leave and pay at least twice as much for living in another city. And finally, again, practice - I found that if this is the password, it must be

Intro Magazyn | nr 5/2020 (81)

so. And that practice in journalism will be more useful to me than theory. I am happy with the decision. Because at this UITM they teach a lot practically. All in all, I noticed, I came to the conclusion that during the practical classes you also learn theory. Because before practically approaching such a microphone and getting something out of yourself, you learn how to do it so as not to smack, gasp or mumble. It is the same with writing, the basis of work for journalists of every specialty - one has to forget about essays and other characteristics and learn about journalistic genres, in order to write in journalistic, not graduate school style. Classes at the university are one thing, and work another. And it was just then when I had to prove my skills that the superiority of practical classes over dry theory began to emerge. Because, in the end I had to edit the sound, which I got to know during the classes at UITM, on a living organism. And there was no bigger problem with the sound or the appropriate trim. And the microphone volume was appropriate, so that later there was less work, I was able to set it. Not to mention writing, nomen omen, to write about, because it is obvious that it is an everyday reality in every editorial work and that the effect was achieved by making shorter and longer conversations or texts. However, what I appreciate most is the ability to work with a microphone, which was already in the first year. I learned how to control the voice, which is extremely useful to me on a daily basis. I know that to reach the level of good or very good is still far away, but I am aware - thanks to theory how to speak and modulate the voice and - thanks to practice - when it is better to take a breath and when silence would be useful. The diction exercises were equally important and useful because they made us realize that we can always speak more clearly, no matter how good we were at saying “she sells sea-shells on the sea-shore”. I am very pleased with the choice of university. The slogan about learning is practically not worn out - if someone associates their future with the chosen field of study, they will gain valuable skills and knowledge during their studies. And even though during classes it may seem that one or the other issue will not be useful in the future, I tried to prove throughout this discussion that the real verification comes when we start working in a given profession. And in the course of work, which many graduates, students and, above all, employers can confirm, UITM obtains the highest grade.

University of Information Technology and Management in Rzeszow

43



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.