Intro (1)

Page 1

Nr 1/2018 (71) ISSN 2451-2079

Psychologia



Psychologia jest nauką, która bada psychikę, ale również ludzkie zachowania. Jest to dziedzina, która próbuje opisać to jak człowiek funkcjonuje, w jaki sposób tworzy relacje i jakimi narzędziami posługuje się w określonych sytuacjach. Jak mówił Philip Zimbardo - Wszyscy ludzie są zagadkowi, dopóki w końcu nie znajdziemy w jakimś słowie lub czynie klucza do danego mężczyzny lub kobiety: natychmiast wszystkie ich dotychczasowe słowa i uczynki ukazują nam się w pełnym świetle. Psychika ludzka od zawsze kryje w sobie wiele tajemnic. Jak nasz mózg reaguje na zmiany technologiczne? W jaki sposób wpływa na nas rozwój narodów i społeczeństw? Co robi z nami „poprawność polityczna”? Pytań dotyczących psychiki człowieka zawsze jest wiele. Dlatego też pragniemy na Wasze ręce oddać najnowszy numer Intro Magazynu, który został poświęcony psychologii. W środku znajdziecie między innymi zagadnienia z tematyki miłości i zawierania małżeństw, dowiecie się jak wizerunek wpływa na postrzeganie innych ludzi oraz przyjmujemy wobec osób niepełnosprawnych. Redaktor wydania: Ewa Kuźniar i Agnieszka Chłanda Redaktor merytoryczny: dr Zofia Sawicka Skład: Krzysztof Klimek Wydawca: Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie ul. Sucharskiego 2

Spis treści

,,Hajtnę się później” – młodzi XXI wieku Wizerunek Anioła Psychiczne uzależnienie od miłości Społeczeństwo XXI wieku. Dlaczego już nigdy nie będzie jak dawniej? Psychologia Kolorów Ofiara, bohater, czy może po prostu – człowiek. Poczucie własnej wartości Seryjni mordercy sukcesów, dlaczego prokrastynujemy? Siła dotyku w życiu codziennym homo sapiens. Jak bardzo przytulanie jest ważne w życiu człowieka? Jestem Kobietą. Na drugie mam „poczucie winy” „Musisz być sobą, nie możesz być kimś innym” Kocham mojego Kata. Kartka z pamiętnika Annabeth.

4-6 7-9 10-11 12-18 20-22 23-25 26-27 29-32 34-37 38-41 42-43 44-45


,,Hajtnę si – młodzi X

Młodzi ludzie coraz częściej odkładają związk wolą najpierw poświęcić czas na rozwój zawod coś między nimi być. Dlaczego? Lubią być nie się nikomu z czegokolwiek tłumaczyć. Nie musisz mówić komuś: ,,Ej, jestem tu i tu. Robię to i to. Za 7 minut będę tam, bo…”. Faktycznie, produkowanie się słowami przy użyciu mózgu oraz ruszanie żuchwą może być męczące. Ewidentnie lepiej nie mówić nic. Skoro tak jest nam wygodniej. Tylko wtedy pojawia się pytanie: PO CO JEST NAM BUZIA? Buzia jest chyba do jej używania. Chyba - bo tak się wydaje. Nie mowa tu o przeżuwaniu jedzenia, jednak używaniu również strun głosowych. Skoro są, to czemu nie mówić? Nogi też nas czasem bolą od chodzenia, jednak używamy ich dalej. Młodzi chcą się bawić, żyć chwilą. Jak to się mówi - carpe diem czy też yolo. Wszystko super. Wszystko jest dla ludzi. Jednak niektórzy budzą się później z ręką w nocniku. Przez to pojawiają się stare panny z kotami, narzekające na głośne dzieci bawiące się za oknem. Marek, kiedy miał 30 lat i co prawda do starej panny z kotami było mu jeszcze daleko stwierdził jednak, że wypada znaleźć jakąś prace, żeby się ustatkować. Dostał i to dobrze płatną. Zaczął znowu się bawić. Tym razempo to, by poznawać znajomych z pracy. Znowu ,,popłynął”. Zaczął rozważnie myśleć 10 lat później. Tylko, że jedyne dziewczyny jakie go interesowały to 20- latki. Większość tak młodych dziewczyn nie chciała jeszcze zakładać rodziny. Uważały go za ,,starucha” i twierdziły, że są jeszcze za młode na takie decyzje. W sumie, dlaczego nie powiedzieć komuś, gdzie jesteśmy, jeśli to ma uspokoić daną osobę? Lęk przed bliskością może być oznaką, że jednak ktoś jej pragnie. To, że się boi, jest kwestią oczekiwań, jakie ma wobec drugiej osoby. Większość kobiet wcale nie czeka na księcia z bajki na białym rumaku.Nie potrzebują idealnie

4


ię później” XXI wieku

ki ,,na później”. Nie chcą się w nic angażować, dowy i zabawę. Boją się komuś obiecać, że może ezależni. Niezależność jest wygodna. Nie trzeba umięśnionego, przebywającego codziennie na siłowni, zapatrzonego w siebie mężczyzny. Ważne jest zaangażowanie, wzajemne zaufanie i sympatia. Nie gwarantuje to jednak od razu miłości aż po grób. Aczkolwiek zawsze to jakiś początek. Amerykański psycholog Robert Sternberg twierdzi, że zaangażowanie to decyzje, uczucia i działania ukierunkowane na przekształcenie miłosnej relacji w trwały związek oraz utrzymywanie związku, pomimo różnych przeszkód. Mówiąc prościej, chodzi o to,że osoba, która boi się zaangażowania, musi mieć pewność, że może zaufać. Trzeba jej słuchać i być dla niej. Nie chodzi o to, żeby stać przy niej 24 h/dobę przez 7 dni w tygodniu. Nie chodzi o przytłaczanie własnym towarzystwem. To też może odstraszać, ograniczać niektórych. Tym bardziej tych, co się boją. Inaczej uciekną i to wcale nie dlatego, że nie chcą, tylko bojąsię odrzucenia, porażki. Tego, że może się nie udać. Częste poświęcanie się młodych pracy też może stać się powodem, że nie chcą związków. Gonią za pieniędzmi, lepszym życiem. Wszyscy chcą mieć w przyszłości łatwiej. Jak stado ptaków lecą coraz szybciej i szybciej, żeby dostać pół kromki zeschniętego chleba. Na miłość jest zawsze czas. Najważniejszy jest rozwój, wykształcenie i praca z fantastycznymi zarobkami. Bądźmy szczerzy, idealny czas na miłość nie nastąpi nigdy. Nigdy nie będziemy mieć wystarczająco pieniędzy, żeby móc stworzyć idealną rodzinę - chyba, że wygramy w lotka. Tak naprawdę szczęście nie zależy głównie od pieniędzy. Szczęśliwy związek/rodzina to czas, kiedy my jesteśmy szczęśliwi, bo mamy siebie. Niby brzmi to banalnie- jak znana historyjka z bajki. Jednak na co nam pieniądze kiedy nie dogadujemy się w związku lub po prostu go nie mamy?

5


Samotność nie jest ani dobra ani zdrowa. Człowiek jest stworzony, żeby żyć w społeczeństwie. Morały morałami, jednak taka jest prawda, że jeśli nie mamy ludzi obok siebie, to usychamy jak roślina bez wody. „Dziczejemy” jak stare panny z kotami i przeszkadza nam dosłownie wszystko, nawet radość dzieci w piaskownicy. Bycie samemu na starość, pomimo bogactwa, posiadania wszelkich udogodnień, dziesięciu kotów, ale bez bliskiej osoby jest biedą. Większość starych i samotnych osób mówi to samo: ,,I na co mi to było, skoro i tak nic nie mam”. Nawet jeśli nam nie wyjdzie, to nie ważnie. Nie warto się poddawać. Płakać w łóżku, zamykając się na ludzi. Traktujmy życie bardziej jak grę w Hugo: ,,Ślepa uliczka. Koniec gry. Spróbuj jeszcze raz”. ,,Play again” nie zawsze wyjdzie nam na dobre, bo dawanie kolejnych szans tym samym osobom, nie zawsze jest dla nas dobre. Jednakże dawanie szans innym, nie oznacza od razu trafienia głową w drzewo. Hugo wstawał, więc szansa na życie dalej, pomimo nietrafnej miłości, jest naprawdę duża. Wiktoria ADAMCZYK

Grafika: Yelyzabeth FEDINA

6


Wizerunek Anioła Jak cię widzą, tak cię piszą. Wygląd stanowi wizytówkę każdego człowieka. Ubiór, figura, sposób bycia, fryzura. Nawet najmniejszy detal ma znaczenie. W pędzie codzienności zaczynamy postrzegać siebie nawzajem jako obiekty, które mają być idealne, najmodniejsze i najpiękniejsze. Dziś psychologia wizerunku zaczęła odgrywać pierwszoplanową rolę. Na początku była atrakcyjność Nasze istnienie zawdzięczamy atrakcyjności mężczyzny dla określonej kobiety, twierdził David Myers w książce „Psychologia społeczna”. Atrakcyjność towarzyszy nam od zawsze. Staramy się przypodobać drugiej połowie i całemu społeczeństwu. Kluczowe jest dla nas to, co pomyślą sobie inni ludzie. „W pięknej powłoce nawet cnota staje się piękniejsza”, pisał Wergiliusz w rzymskim poemacie „Eneida”. Współcześnie nad wizerunkiem znanych osób pracuje szereg specjalistów. Politycy wiedzą, że dziś nie liczy się jedynie ubiór, ale cała dodatkowa oprawa – gesty, mimika. Nieświadomi odbiorcy nie zdają sobie sprawy z tego, jak mocno są poddawani manipulacji. Podczas przemów najważniejszych person polityki, każdy ich ruch jest starannie przemyślany i wytrenowany. Ludzie nie zajmujący się polityką, także uczą się tych technik. Znajomość gestów, zachowania ludzi i innych tajemnic psychologii, pomaga szczególnie podczas prowadzenia rozmów. Nie bez przyczyny zrodził się termin „autoprezentacja”, który, jak twierdziMyers, odnosi się do wyrazu ekspresji oraz zachowania ukierunkowanego na wywołanie pożądanego wrażenia lub przybliżenia się do upragnionego ideału własnego „ja”. Ludzie tworzą pewnego rodzaju kreacje, które za wszelką cenę pielęgnują. W dobie mediów społecznościowych szczególnie młodzież stara się

upodobnić do swoich idoli, na przykład z Instagrama. Ludzie w mediach społecznościowych tworzą staranne wizytówki samych siebie. Nie zawsze jednak wirtualna rzeczywistość pokrywa się z realiami. Halo! Istnieje zniekształcenie poznawcze, którego ofiarami padamy przypuszczalnie każdego dnia. Widząc zadbaną osobę oraz, w naszej ocenie, atrakcyjną, automatycznie przypisujemy jej pozytywne cechy charakteru. Napotykając człowieka o niezbyt interesującej aparycji lub nieschludnie ubranego, domniemamy, że ma wiele negatywnych cech. Mowa tu o efekcie aureoli, inaczej zwanym efektem „halo”. Wierzymy, że to, co piękne, jest dobre. Zostaliśmy ofiarami stereotypu fizycznej atrakcyjności. W 1994 r. Vicky Houston i Ray Bull opisali eksperyment, który przeprowadzili w komunikacji miejskiej. Oszpecili twarz pewnej osoby, robiąc jej sztuczne siniaki i blizny. Ludzie, na widok niezbyt atrakcyjnego człowieka, wyraźnie go unikali, nikt nie chciał obok niego usiąść. Wiele lat temu psychologowie odkryli, że atrakcyjność fizyczna jest także kluczowa wśród dzieci.Pośród najmłodszych prym wiodą z reguły ci, którzy są ładni. Dzieci z nadwagą lub pewnymi defektami urody są uważane za gorsze. Dla niektórych wygląd świadczy o tym, kim jest dana osoba. Wielu ludzi zapomina o istocie charakteru. Poznanie czyjejś osobowości powinno dać nam obraz tego, kim

7


jest drugi człowiek. Zewnętrzne cechy, to pewnego rodzaju okładka – ładna, nieładna, gruba, chuda – wszystko zostaje poddane subiektywnej ocenie. Ładna? Pewnie głupia Kobiety przestają być dzielone na kategorie. Stereotypy utrwalane latami przez społeczeństwo i media zaczynają odchodzić do lamusa. Dziś kobiety udowadniają, że mądrość idzie w parze z dobrym wyglądem. Nie bez przyczyny zrodziło się zjawisko „power dressing”, czyli styl, dzięki któremu kobiety traktowane są na równi z mężczyznami. Wszelkie koszule, garsonki, eleganckie sukienki, spodnie w kant, to styl niezależnych i mocnych kobiet, które zajmują wysokie stanowiska. Taki sposób ubierania podkreśla profesjonalizm. Prekursorkami tego zjawiska były kobiety zajmujące się polityką. Żądni władzy mężczyźni nie byli skorzy do wpuszczania na arenę polityczną kobiet. Te, chcąc zaistnieć, musiały w jakiś sposób się do nich upodobnić pod względem wizerunku. Dla jednych „power dressing” to garnitury, dla innych obcisłe sukienki. Już w 1965 r. Coco Chanel wypuściła w swojej kolekcji garsonki, które miały stanowić odpowiednik męskich garniturów. Stereotypowy wizerunek kobiet jest wciąż często wykorzystywany w reklamach. Odwołując się do psychologii reklamy, kobieta reklamująca odkurzacz lub proszekdo pieczenia,

8

jest bardziej wiarygodna dla odbiorców, aniżeli mężczyzna. Kobiety nadal są kojarzone z rolami gospodyń domowych. Wizerunek mężczyzn wykonujących czynności domowe nie jest odbierany jako coś normalnego. Wiele marek zaczyna łamać ten stereotyp, podkreślając, że kobiety są silnymi jednostkami, stworzonymi nie tylko do roli pani domu. Kobiety stopniowo przestają być traktowane jako obiekty seksualne, które w bikini powinny reklamować olej samochodowy lub dachówkę. Wiem, kim jestem Podczas pogoni za wyglądem idealnym kluczową rolę odgrywa samoocena. Często bywa tak, że za markowymi ubraniami i starannie dopracowanym wyglądem kryje się osoba z ogromnymi kompleksami, która próbuje się zamaskować i nie pokazywać własnego „ja”. Jak pisał Nathaniel Branden w książce „6 filarów poczucia własnej wartości”, samoocena ma korzenie natury biologicznej: wiąże się z przetrwaniem i trwałym, skutecznym funkcjonowaniem. Każdy człowiek musi sam troszczyć się o siebie, a jedną z głównych podstaw do właściwego postrzegania siebie jest stopień samooceny. Paradoksalnie, wiele osób mówi, że uważa się za osoby wartościowe, jednak nie zawsze jest to zgodne z rzeczywistością. Na koniec dnia, po


ściągnięciu „maski codzienności”, w domowym zaciszu wychodzą na jaw nasze kompleksy, obawy. Codzienność przeniosła się z płaszczyzny naturalności, do poziomu odgrywania ról. „Ja” w rzeczywistości społecznej Według badania „Polska strojna 2016. Trendy w zachowaniach zakupowych Polaków” przeprowadzonego przez Allegro i Mobile Institute, 68% kobiet interesuje się modą i aktualnymi trendami. Mężczyźni nie pozostają w tyle, bo aż 54% panów uznaje modę za istotny aspekt życia. Polacy coraz częściej zwracają uwagę na to, jaką wybierają markę. Liczy się już nie tylko komfort noszonych ubrań i akcesoriów, ale także logo firmy. Moda uliczna staje się coraz bardziej luksusowa. Według badań, najlepiej sprzedającymi się spodniami z klasy premium są te, których logo jest wyraźnie eksponowane na produkcie. Zwyczajny, niewyróżniający styl odchodzi w zapomnienie. Szczególnie na ulicach dużych polskich miast widać, że Polacy nie boją się ubierania oryginalnych rzeczy. Zachodnie kanony mody na stałe zaczynają przenikać do naszej kultury. Dla młodych ludzi moda i wizerunek są coraz ważniejsze. Poprzez wygląd mamy prawo zamanifestować pewną ideę, podkreślić atuty urody lub po prostu podążać za wybranym stylem, który jest bliski naszemu sercu. Swój renesans przechodzi fraza „o gustach się nie dyskutuje”. Gust, to pewnego rodzaju manifest indywidualności każdej jednostki, który powinniśmy uszanować. Na górze róże, na dole fiołki Coco Chanel mawiała, że elegancja nie jest możliwa bez perfum, które są niezapomnianymi i ostatecznymi akcesoriami. Jak się okazuje, w kreowaniu wizerunku ważna jest także psychologia zapachu. Zapachy, które wybieramy, zależą

od naszego nastroju, dnia lub całokształtu ubioru. Joachim Mensing, psycholog zapachu, twierdzi, że wybór aromatu często wiąże się z naszymi wspomnieniami lub ukrytymi pragnieniami. To, czym pachniemy, może oznaczać, jaką mamy osobowość. Niekiedy w klubach nocnych wszyscy mężczyźni pachną podobnie, a wśród kobiet czuć słodką woń znanych perfum. Tak właśnie działa psychologia zapachu. W ciągu dnia wolimy lżejsze zapachy, które nie będą przyciągać uwagi. Z kolei wieczorami wybieramy zapachy cięższe, które na dłużej pozostaną w pamięci. W końcu wizerunek to nie tylko doznania wzrokowe, ale także zaangażowanie zmysłu węchu. Świat klonów? Dbanie o siebie jest istotne, jednak ślepe podążanie za wykreowanymi kanonami piękna nie zawsze prowadzi w dobrą stronę. W dzisiejszych czasach podkreślanie naturalnego piękna powinno być pierwszoplanową kwestią. Istota tego świata polega na tym, że każdy może być kim chce i wyglądać jak chce. Ubrania, perfumy, gesty są wizytówką, ale chyba nie najważniejszą. Tekst i grafika: Katarzyna CIĄPAŁA

9


Psychiczne uzależnienie od miłości „Jeśli człowiek jest w stanie w pełni kochać to darzy on miłością najpierw siebie, a jeżeli potrafi kochać tylko innych, to znaczy że nie potrafi kochać w ogóle”. Erich Fromm „Sztuka miłości”.

Powszechne przekonanie o miłości polega na tym, że miłość uzależnia. Niektórzy ludzie mają skłonność wierzyć, że partnerzy nie mogą bez siebie istnieć. Co to jest psychiczne uzależnienie? Jest to przede wszystkim konieczność przestrzegania pewnego rytuału. Dla palacza to – palenie, dla fana muzyki – niewyobrażalnie częste słuchanie muzyki. Czy uzależnienie może pozytywnie na nas wpływać? Nie, bo wszystkie te czynności można wykonywać bez uczucia przymusu. Czy przeszkadza? Tak, bo każde uzależnienie rodzi potrzebę. Co więcej, narasta w nas stres, pragniemy coraz więcej, bo nie wyobrażamy sobie życia bez tej jednej rzeczy.

10


Wyobraźmy sobie, że jesteśmy zakochani, chociaż pewnie każdy z nas już to przeżył. Zdecydowana większość ludzi przynajmniej raz w życiu doświadczyła tego uczucia. Ciągłe myślenie o ukochanej osobie, odczucie, że nie można bez siebie żyć. To zupełnie naturalne doznania, które przeżywają absolutnie wszystkie pary na początku relacji. Na ten temat udało mi się porozmawiać z psychologiem Anastasią Negri, która skończyła Odeski Uniwersytet Narodowy im. Ilji Miecznikowa. - Co może Pani powiedzieć o takim pojęciu jak psychiczne uzależnienie od partnera? -Kiedy słyszymy słowo „zależność”, to zawsze wyobrażamy sobie dość smutny obraz. Psychiczne uzależnienie jest to bardzo ogólne określenie, nie można nadać mu jednej definicji. Mieści w sobie zarówno emocjonalną, fizyczną, jak i materialną zależność. Należy jednak pamiętać, że uzależnienie to zawsze ruch w jedną stronę. W parze, gdzie istnieje zależność jednego partnera od drugiego, drugi partner – nawet nie zawsze rozumie w jakiej sytuacji się znajduje. -Jakie niebezpieczeństwo kryje się w takim uzależnieniu? - Kiedy cały świat składa się tylko z jednego człowieka i kwestii z nim związanych, ta osoba zapomina o sobie, swoich potrzebach. Nie jest to dobre zjawisko, bo taki związek nie może trwać długo. Gdy następuje podział, samotny człowiek nie może odnaleźć sensu życia. Potrzebuje odzyskać wiarę w siebie i swoją osobowość od samego początku. Do tego trzeba bardzo dużo siły i wsparcia od innych. - Wśród jakich osób najczęściej zdarzają się takie przypadki? Według mnie takich przypadków jest najwięcej wśród młodzieży. Oni jeszcze się rozwijają, nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Kształtują swój charakter i bardzo często idealizują miłość. Ale takie przypadki nie są też rzadkością u dorosłych ludzi. Niektórzy zmagają się z tym przez całe życie. -Skąd może się wziąć taki problem? To bardzo złożone i wieloaspektowe pytanie (śmiech). Oczywiście, wszystko zaczyna się od niedojrzałości osobowej. Co to jest uzależnienie? Gdy staramy się wypełnić istniejącą w nas pustkę najkrótszą drogą. Na przykład, aby się uspokoić, człowiek pali papierosa. Aby się uspokoić, należy wypić kieliszek wina. Tak samo jest z relacjami. Człowiek szuka wypełnienia psychicznej dziury i do tego potrzebna jest mu druga osoba. - Jak z tym walczyć? Jakby banalnie to nie brzmiało, pracować nad sobą. Świadomość problemu - to już połowa sukcesu. Należy szukać siebie, wypełnić swoją osobowość, być samowystarczalnym. Pomyśleć, czego potrzebujesz do pełni szczęścia? Materialna niezależność? Hobby? Co wypełnia twoje życie? Jeśli samemu trudno znaleźć odpowiedzi na te pytania, warto wziąć pod uwagę porady psychologa. W związku najważniejsze jest to, by zdołać zachować równowagę pomiędzy relacją ze swoim partnerem, a samym sobą. Jak najbardziej mogę się zgodzić z tym ostatnim zdaniem, bo chyba nikt w związku nie myśli że: „..jestem zbyt zależny/a od mojego partnera, muszę odzyskać autonomię i wyznaczać granice.” Wręcz przeciwnie: ludzie chcą się zakochać, aby poczuć słodycz tego połączenia. Zbyt ważnym celem naszego życia jest harmonia. Przez całe swoje życie staramy się żyć w zgodzie z nią. Nie zawsze okazuje się to pomyślne, lecz to już kwestia wyboru drogi. Anna BAIOL

Grafika: Kateryna OLIYNYK

11


Czy wiesz, co to jest samotność? Czy już ją odczułeś? Być może cały czas jesteś sam Nie jest to iluzja lub wymysł psychologów, potwierdzają to dane, wg których ⅓ ludzi w Euro styl życia, który staje się coraz bardziej popularny. Według oficjalnych statystyk Unii Europejskiej, w 2016 roku z 220 mln gospodarstw domowych, 33% składa się z 1 osoby. Szwecja, Litwa, Dania, Finlandia, Niemcy, Estonia, Holandia, Austria, Luksemburg, Słowenia - właśnie w tych państwach jest najwięcej gospodarstw- ”samotników”. Lider tego rankingu ma aż 52% mieszkańców, którzy wybierają samotny styl życia. Najmniejsze wskaźniki mają Polska, Słowacja, Portugalia i Malta. Dlaczego w ciągu ostatnich 30. lat coraz więcej osób decyduje się mieszkać w pojedynkę? Liczba młodych ludzi, którzy wyjeżdżają z rodzinnych domów wzrasta w porównaniu z 1970 rokiem. Eurostat twierdzi także, że w 2014 roku około 31% ludzi starszych mieszkało samotnie. O problemie samoizolacji i samotniczym trybie życia napisano dużo, wiadomo, że taka decyzja wiąże się z licznymi skutkami ubocznymi, z którymi ludzie jeszcze nie umieją sobie poradzić. Co o tym mówi psycholog? - Ev Khazin Problem samotności człowieka dotyczy psychoterapii egzystencjalnej. Jeden z najważniejszych jej praktyków, Irwin Yalom, identyfikuje trzy rodzaje samotności: izolacja interpersonalna, intrapersonalna i egzystencjalna. Izolacja interpersonalna zwykle występuje w kontakcie z innymi ludźmi. Oznacza to tendencje w społeczeństwie wycofania się ze stadnego myślenia, „bycia jak wszyscy”, „myślenia grupowego” i świadoma kultywacja indywidualizmu. Jest to

12

zwykłe pragnienie współczesnego człowieka, aby oddzielić się od tłumu. Ważną rolę w izolacji interpersonalnej odgrywa upadek instytucji wspierających bliskość, takich jak wielka rodzina, stabilne sąsiedztwo, kościół, lokalny handel i stałe mieszkanie w jednej miejscowości. Izolacja wewnętrzna czyli intrapersonalna jest mechanizmem ochronnym, w którym dana osoba jest w konflikcie z samym sobą, a tym samym dzieli swoją osobowość lub nie rozpoznaje pewnych jej części. Na przykład, chce opuścić swoją rodzinę i wyjechać, ale odczuwa odpowiedzialność za nich. Wtedy osoba zastępuje te pragnienia, zostaje i jednocześnie doświadcza samotności, czyli braku komunikacji z samym sobą i innymi. Im bardziej stłumione będą nasze aspiracje, tym bardziej stajemy się samotni. Izolacja egzystencjalna spotka każdego, bez wyjątku. W trakcie życia próbujemy uciec od tej rzeczywistości, ale są to tylko próby. Jeśli wrócić do pytania, dlaczego ludzie decydują się żyć samotnie a nie w rodzinie, to odpowiedź jest w miarę logiczna – historycznie ludzie gromadzili się w rodzinie tylko dla przetrwania. Współczesny świat, mający obsesję na punkcie wygody, dał nam złudzenie, że jesteśmy w stanie poradzić sobie sami. Bycie w rodzinie staje się trudne. Współcześni ludzie nie chcą trudności i zobowiązań na całe życie. Młodzież a samotność: dlaczego właśnie tak? Mówiąc o samotności, jesteśmy przyzwyczajeni do faktu, że najczęściej spotykają się z nią starsi


m? Nikt o tym nie mówi na głos, ale tak naprawdę coraz częściej czujemy się samotni. opie mieszka samotnie. Oczywiście nie izolują się oni od społeczeństwa, sami wybierają taki

ludzie. Tak jest na przykład w Polsce. 20% starszych Polaków czuje się samotnie i jest to najwyższy wskaźnik w Europie. Jednak tendencja w Europie zmienia się i badania przeprowadzone przez Fundację Zdrowia Psychicznego Wielkiej Brytanii wykazały, że samotność występuje częściej wśród osób w wieku 18-34 lat niż wśród ludzi powyżej 55. roku życia. Z tego powodu, XXI wiek już nazywamy “leniwym”. Wszystko dlatego, że budowanie poważnych relacji i pracowanie nad nimi staje się za trudne dla pobłażliwych milenialsów. Co o tym mówi psycholog? Jeżeli spojrzeć na trendy w społeczeństwie, staje się jasne, że w chwili obecnej mamy możliwości, o których nasi przodkowie nawet nie marzyli. Żyjemy w czasach natychmiastowej satysfakcji z pragnień. Współcześni ludzie, którzy korzystają z Internetu i kart kredytowych zahaczyli o ten hak i nie mogą nawet myśleć, że może być inaczej. Jeżeli istnieje potrzeba – musimy ją zaspokoić. Dlatego już nie potrzebujemy innych, bo tprzecież za pomocą laptopa i Internetu możemy załatwić połowę naszych potrzeb. Takie zmiany powodują pewną konfrontację z codziennymi normami, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Ktoś z tego powodu pisze o swoim niezadowoleniu społecznym na Facebooku, ktoś próbuje przekonać znajomych, a inni łamią wszystkie zasady. Tak jak to zrobiła Laura Mesi, 40.-letnia trenerka z Włoch, która ożeniła się

ze sobą - było wesele, goście i tort, nie było jednak narzeczonego. Pomysł organizacji nietypowego wesela przyszedł jej do głowy po rozwodzie z dotychczasowym partnerem i 40. urodzinami. Jak mówiła sama bohaterka - “jeżeli nie znalazłam do 40-stki bliskiego człowieka, to ożenię się sama ze sobą”. Złożyć życzenia przyszło 70 gości. Chociaż taki ślub nie ma znaczenia prawnego, dużo osób zorganizowało podobne ceremonie. Takie śluby otrzymały nawet własną nazwę - sologamia. Inicjatorzy sologamii mówią, że takie ceremonie są dedykowane miłości i przyjęciu siebie. Co o tym mówi psycholog? Małżeństwa z samym sobą są hołdem dla współcześnie uprawianego narcyzmu. Z greckiej mitologii wiemy, że bagienny książę Narcyz zakochał się w swoim własnym odbiciu w bagnie, chciał je objąć i utonął. W ten sposób postrzegam małżeństwo ze sobą, jako próbę wypaczenia normy rodziny – jako reakcje zbuntowanego nastolatka na normy, które są dla niego niezrozumiałe i ciasne. Jest to tymczasowe, bolesne i świadczy o wewnętrznej niedojrzałości. W rozwoju osobistym bunt jest konieczny, ale tylko jako krok do wzrostu i indywidualizacji. Buntowanie się bez celu, ze względu na emocje podczas samego procesu – jest naiwne i krótkotrwałe. Nowym pojęciem jest także singlism (z ang. “single” – samotny). Termin ten po raz pierwszy

13


wykorzystała badaczka życia samotników, Bella De Paulo, która ma teraz 70 lat i całe życie była samotna. Nazywa samą siebie samotną od urodzenia i cieszy się z życia bez mężczyzn. Jednocześnie, kobieta spotkała się z problemami i stereotypami o samotnych ludziach. Na przykład, kobietę-singielkę postrzega się jako brzydką, z kompleksami i w ogóle nie przyciągającą uwagi. Mężczyzna-singiel kojarzy się z leniwym tchórzem, często “maminsynkiem”, który nie może stworzyć podstawowych relacji i zabezpieczyć rodzinę. Dobrowolna samotność jest coraz bardziej popularna, w Internecie już można znaleźć setki “instrukcji”, jak być szczęśliwym bez drugiej połówki. Stronnicy takiego sposobu życia robią nawet warsztaty i uczą ludzi, jak nie poddawać się presji społecznej. Ludzie dzielą się doświadczeniem i bronią prawa do własnego sposobu życia. Autor książki “Going Solo” Eric Klinenberg twierdzi, że samotnicy spędzają więcej czasu z kolegami, sąsiadami, biorą aktywny udział w życiu społecznym. Tłumaczy to fakt, dlaczego rezygnacja z rodziny powiększa się w tych miejscach, gdzie są dostępne sieci społecznościowe, zwłaszcza w Skandynawii, gdzie występuje silny system gwarancji socjalnych. Klinenberg prowadził setki wywiadów z samotnikami i w swojej książce udowadnia, że samotność jest czymś wartościowym i korzystnym. Znalazł on potwierdzenie, dlaczego ludzie mieszkający sami mają lepsze zdrowie psychiczne

14

i bardziej stały sposób życia wobec środowiska zewnętrznego. Przyczyny nowoczesnej samotności Trzy czwarte problemów psychicznych zaczyna się, kiedy mamy po dwadzieścia parę lat, a to też może wpływać na poczucie osamotnienia oraz izolacji. To okres, w którym ludzie coraz częściej muszą się przenosić z miejsca na miejsce w poszukiwaniu siebie. Jednak eksperci wymieniają też inne czynniki, które wpływają na decyzje o bycie samym. Obecnie toczy się intensywna debata na temat mediów społecznościowych i ich wpływu na młodzież. Z jednej strony Internet pomaga łączyć się ludziom, którzy są społecznie wyizolowani, z drugiej - młodzi ludzie czują, że spędzają zbyt dużo czasu w sieci, kiedy mogliby spotkać się z innymi twarzą w twarz. Uważa się także, że szybkość życia i niepewność przyszłości tworzą pewną frustrację u młodych ludzi. W jej wyniku, młodzi długo “szukają siebie” i nie podejmują ryzyka wchodzenia w relacje. Co o tym mówi psycholog? O sieciach społecznościowych i Internecie nie napisał tylko leniwy! Wiele mówi się w kontekście „jaki Internet jest zły”. Ja nie widzę w nim żadnego zła. Internet jest szansą. To, jak ludzie wykorzystują tą szansę, jest wskaźnikiem tego, jak się obecnie określają. W sieciach społecznościowych ludzie komunikują się lub spędzają wolny czas tylko dlatego, że chcą się komunikować! Mają



potrzebę kontaktu, którą spełniają na swoim własnym poziomie. Tak więc moja odpowiedź pozostaje otwarta, podobnie jak pytanie – czy komunikacja w sieciach społecznościowych promuje prawdziwą intymność? Uważam, że ważne jest zadawanie w Internecie. Oczywiście badając przyczyny samotności warto również zwracać uwagę na globalne czynniki. Na przykład, wysokie wskaźniki samotności w Europie Wschodniej powinny być odczytywane przez pryzmat ekonomicznej i politycznej historii tego regionu, ale także sytuacji demograficznej. Jest to związane z takimi czynnikami jak długość życia w danym kraju, kultura i stan cywilny. Dla przykładu, w Polsce długość życia mężczyzn jest relatywnie krótka, dlatego na każde 100 kobiet powyżej 65. roku życia przypada 64 mężczyzn, natomiast w krajach takich jak Szwecja i Dania to ponad 80 mężczyzn. Konsekwencje samotności Trzeba dodać, że samotność ma poważne negatywne konsekwencje zdrowotne. Ludzie, którzy cierpią z jej powodu, mają podwyższone ciśnienie krwi, chorobę wieńcową, częściej popełniają samobójstwa oraz częściej skarżą się na pogorszenie funkcji poznawczych. Udowodniono, że samotność zwiększa śmiertelność o 26 % i może być tak samo szkodliwa dla zdrowia jak wypalanie 15 papierosów dziennie. Co o tym mówi psycholog? Samotność egzystencjalna – jest szansą rozwoju.

18

Spójrz na swoje własne odbicie i odkryj siebie. Jest to proces głębokiej samo-eksploatacji i krystalizacji osobowości. Wymaga to szczególnej uwagi i czasu, nie można zastąpić go innym psychologicznym “fast foodem” . Zapytasz – jakie są prognozy? Myślę, że cyber komunikacja wkrótce osiągnie swój najwyższy poziom, a ludzka psychologia, która rozwijała się przez wieki, pozostanie w tyle za nowoczesnymi formami. Jestem pewna, że będzie wielu obrońców tego głębokiego zakorzenionego kontaktu z ludźmi, a komunikacja będzie najbardziej poszukiwaną i konieczną wartością. Dlatego pewne odczucie samotności stanie częścią naszego życia. Ev Khazin - doktor, psycholog oraz terapeuta. Specjalistka psychologii jedzenia prowadząca programy treningowe. Współautorka książki “Uchyl okno. Jak wpuścić nowe możliwości do swego życia: trening” Nataliya FILIMONIUK

Grafika: Vadym PETROVSKYI



Psychologia kolorów. Wpływ kolorów na człowieka

Każdy człowiek ma swój ulubiony kolor. Jednak większość osób nie zdaje sobie sprawy, jak ogromny wpływ na człowieka mają barwy. Od kolorów może zależeć nasz humor, samopoczucie, ale również sposób w jaki podejmujemy decyzje. Wiele osób działających w marketingu uznaje kolor za ważną część strategii, ponieważ może on być używany do oddziaływania na emocje konsumentów i postrzeganie towarów oraz usług. Dlaczego więc kolory mają nad nami tak ogromną władzę? Kolor może wpływać na to, jak postrzegamy rzeczywistość. Co więcej, mogą one zwiększyć skuteczność placebo. Przykładowo - czerwone lub pomarańczowe tabletki są zwykle używane jako stymulatory. Kolor ma istotny wpływ na człowieka, jednak ważne jest, aby pamiętać, że efekty te różnią się między ludźmi. Takie czynniki, jak płeć, wiek i kultura, mogą wpływać na to, w jaki sposób są postrzegane barwy. Preferencja koloru może się różnić w zależności od temperatury środowiska. Sprzedaż to sztuka przekonywania. Istnieje wiele czynników wpływających na zachowanie konsumentów, ale głównym z nich jest percepcja wzrokowa. Przy promocji nowych produktów często najważniejszym kryterium staje się wygląd towaru. I tu na pierwszy plan wychodzi właśnie kolor, pozostawiając w tyle inne parametry.Firmy również wykorzystująpalety barw przy wyborze logo. Okazało się, że te kojarzone z daną marką znaki, przyciągają więcej klientów, gdy kolor odpowiada osobowości towarów lub usług. Na przykład, różowy bardzo często używany jest przez markę Victoria’sSecret, gdyż jest on postrzegany jako romantyczny i kobiecy.

20


Czerwony Czerwony i szkarłatny to nasycone odcienie. Pomagają one ruszyć z martwego punktu, zwiększyć napięcie, obudzić się, poczuć przypływ siły i energii. Jeśli nie możesz podjąć właściwej decyzji, boisz się realizować plany, to właśnie kolor czerwony uwolni Cię od wszystkich wątpliwości, a przy tym pomoże dokonać właściwego wyboru.Barwa ta kojarzona jest z niebezpieczeństwem, adrenaliną, miłością, siłą i ciepłem. W marketingu jego zadaniem jest pobudzanie klientów do podejmowania błyskawicznych działań. Z tego powodu często jest wykorzystywany przy wyprzedażach. Z drugiej jednak strony, czerwony kojarzony jest z gniewem i krwią. Z tego powodu lepiej nie przesadzać z tą barwą.

Pomarańczowy Kolor pomarańczowy jest kojarzony z aktywnością i biznesem. Symbolizuje rozwój kariery i sukcesy na ścieżce zawodowej. Pomarańczowy ma w sobie ciepło, energię oraz pobudza w nas pozytywne i optymistyczne myślenie. Jego stosowanie korzystnie wpływa na pracę mózgu, pobudza aktywną działalność, twórczość. Pomarańczowy rzutuje na koncentrację. Odgrywa ważną rolę podczas negocjacji, bo z jego pomocą łatwiej prowadzi się dialog. Główne skojarzenie to przywództwo, odwaga, przygody, witalność. Można go wykorzystać podczas pracy w dziedzinie handlu, czy nieruchomościach. Ponadto, pomarańczowy zwiększa apetyt, dlatego często wykorzystywany jest w reklamach produktów spożywczych lub usług powiązanych z cateringiem. Jednak, podobnie jak inne mocne odcienie, pomarańczowy kolor w dużych ilościach może przygnębiać, dlatego lepiej nie stosować go do malowania ścian.

Żółty Główne skojarzenie z żółtym to wiedza, mądrość, radość, ciepło i dojrzałość. Ten kolor dodaje energii, optymizmu, uspokaja i relaksuje. Właśnie żółty nosi nazwę inteligentnego koloru. Pozytywnie wpływa na pamięć oraz twórczą działalność. Jednak istnieje wiele odcieni żółtego i wszystkie one w inny sposób wpływają na człowieka. Weźmy na przykładodcień cytryny i miodu. Miodowy jest bardziej dojrzały, nie każdemu się podoba. Kojarzony jest z jesienią i wieczorem, dlatego niektórzy ludzie źle postrzegają tę barwę. Natomiast odcień cytryny kojarzy się z porankiem, dlatego możepozytywnie wpływać na nastrój człowieka.

21


Zielony Zielony to przede wszystkim zachowanie bogactwa i dobrobytu. Główne skojarzenia to natura, ekologia, harmonia, zdrowie i pieniądze. W reklamie używany jest, żeby podkreślić nieszkodliwość, naturalne pochodzenie, bezpieczeństwo. Pozytywnie kojarzony jest w ciepłych odcieniach. Nasycony zielony pomaga pozbyć się lęku oraz wszelkich niepokojów. Kolor ten działa odświeżająco, pozwala zachować wigor i pozostać w dobrej formie. Za dużo zieleni może oddziaływać jak środki nasenne i w pełni zrelaksować organizm. Rano lepiej jednak unikaćtego koloru a. Jest to pora dnia w której potrzebujemy zastrzyku energii. Zielony natomiast będzie nas za bardzo relaksował.. Za dużo zielonego produkuje również negatywny efekt – pojawia się tęsknota i apatia.

Niebieski Kolor niebieski to połączenie granatowego i białego, dlatego łączy w sobie oddziaływanie obu barw. Jedna jego część pomaga się zrelaksować, uspokoić. Tworzy efekt chłodu, odświeża. Druga natomiast pobudza wyobraźnię. Kolor niebieski często można zobaczyć w szkolnych salach, czy pomieszczeniach biurowych.Barwa ta kojarzy się z wodą, czystością, świeżością i prawdą.

Granatowy Przede wszystkimuspokaja, reguluje i kontroluje. Granatowy kolor poprawia koncentrację. Co więcej, jest to barwa, która zwiększa pewność siebie. Podobnie jak w przypadku innych kolorów, granatowy ma wiele odcieni. Intensywny granatowy to spokój. Natomiast ciemny jest bardziej niepokojącą i depresyjną barwą. Może wywoływać niepokój. Psychologia kolorów to proste, ale bardzo skuteczne narzędzie do tworzenia lub poprawy swojego wizerunku. Zaskakujące, że odpowiednie kolory mogą w naturalny sposób poprawić Twój wygląd, powodując, że będziesz wyglądać młodziej, zdrowiej i energicznie! Diana KOSHMAN

22


Ofiara, bohater, czy może po prostu - człowiek Każdego dnia podejmujemy szereg decyzji. Zarówno w pracy, jak i w domu, czy nawet robiąc zakupy. Często przy tym narzekamy. Jakie mamy ciężkie życie, bo szef kazał nam przygotować dokumentację „na wczoraj”. Potrafimy krzyczeć w niebogłosy i wyzywać innych bo stoimy w potężnym korku. Możemy godzinami zastanawiać się – mleko z laktozą, czy może sojowe? Narzekamy na to, że jesteśmy za grubi, za chudzi, za wysocy, za niscy. Zachowujemy się w ten sposób, podczas gdy nasz kolega z działu oddaje pracodawcy uzupełnione dokumenty, mimo że siedział całą noc z autystycznym synem. Sąsiadka na wózku przejeżdża kołonaszego auta i pokonuje kolejne krawężniki, dziury, czy niedostosowane podjazdy. A dziewczyna obok nas w sklepie nawet przez chwilę się nie zastanawia – bierze najtańszy produkt, bo musi wystarczyć na leki dla mamy. Według danych fundacji „Integralia” w Polsce żyje 5,5 mln osób niepełnosprawnych. Stanowi to 14% całej populacji, z czego wynika, że co siódmy Polak zmaga się z jakąś formą niepełnosprawności. Mijamy ich wszędzie, w pracy, na ulicy, w sklepie. Widzimy, a jakby ich nie dostrzegamy. Kiedy niewidomy ma problem z przejściem na drugą stronę jezdni, odwracamy wzrok. Gdy w autobusie zagaduje nas chłopiec z zespołem Downa, udajemy, że go nie słyszymy. W takich sytuacjach

czujemy się nieswojo. Ale tak naprawdę dlaczego? – Problem jest przede wszystkim w nas – zdrowych dorosłych. Dzieci niepełnosprawne intelektualnie, z którymi pracuję na co dzień, są bardzo spontaniczne i naturalne. – komentuje Katarzyna Welc, opiekun dzieci niepełnosprawnych intelektualnie. – Uważam, że takie maluchy jeżeli są poddawane odpowiedniej edukacji i mają możliwość rozwoju to nie postrzegają siebie w kategorii „inny”. – dodaje.

23


Żyjemy w czasach poprawności politycznej i lęk przed tym, że moglibyśmy obrazić taką osobę lub, że ktoś inny mógłby pomyśleć o nas źle, prowadzi do tego, że dehumanizujemy osoby niepełnosprawne. Omijamy je wzrokiem, zachowujemy się przy nich nienaturalnie, stresujemy się przed rozmową z nimi. Czasami mamy dobre chęci, chcemy pomóc. Jednak sposób w jaki to robimy, prowadzi do tego, że takie osoby czują się gorsze, pomijane, niechciane. Według Adama Strzęciwilka, studenta trzeciego roku grafiki komputerowej i jednocześnie osoby niepełnosprawnej (choruje na Mózgowe Porażenie Dziecięce z Czterokończynowym Niedowładem), wtakich sytuacjach kluczową rolę odgrywają wiek i status społeczny.- Osoby 50+ z wykształceniem podstawowym postrzegają osoby niepełnosprawne jako swego rodzaju „błąd losu”, tym samym zamykają przed nimi drogę do samorealizacji. Drugą grupą są osoby 50+ z wykształceniem wyższym i ludzie młodzi 20+. Takie osoby mają zdroworozsądkowe poglądy na temat niepełnosprawnych. Zachowują się w stosunku do nich naturalnie, dając takiej osobie impuls do działania. Wtedy jest to szansa, aby skupić się na możliwościach będących w naszych ograniczeniach- komentuje Adam i dodaje – Jestem przekonany, że ograniczenia jeżeli w ogóle są to, tylko i wyłącznie, w naszych głowach. Niepełnosprawny czyli tak naprawdę jaki? Przede wszystkim warto zacząć od samego słowa „niepełnosprawny”. Drogą dedukcji jest to człowiek nie w pełni sprawny, czyli wybrakowany, posiadający niepełną gamę cech, czyli słabszy, a dalej idąc tą drogą, gorszy. Już samo słowo, gdzieś w podświadomości budzi w nas litość i współczucie. Aby wybrnąć z kłopotliwej sytuacji, część psychologów sugeruje, aby używać sformułowania „osoba z niepełnosprawnością”. W tym przypadku mówimy o niepełnosprawności jako jednej z wielu cech danej osoby. Jednak, jak informuje fundacja „Integralia” – wszystko zależy od konkretnego człowieka. Musimy być uważni na co przy danej osobie możemy sobie pozwolić. Znaczenie ma również rodzaj niepełnosprawności, wiek

24

oraz fakt, czy dana osoba posiada niepełnosprawność od niedawna. W takim przypadku wrażliwość na własną osobę może być szczególnie wyostrzona. Czasami jest tak, że empatia i żal jaki wyrażamy, pojawia się, bo jest nam po prostu przykro. Zdajemy sobie sprawę ile ta osoba musiała przeżyć i przecierpieć. Jest to nierozerwalne uczucie w szczególności, gdy niepełnosprawność dotyka naszych bliskich.- Absolutnie zdrowi ludzie nie mogą traktować niepełnosprawnych jako kogoś szczególnego, wyjątkowego. Należy podejść do takiej osoby jak do każdej innej i włączyć myślenie - ten człowiek jest taki sam jak ja: ma serce, mózg, kości czy skórę. Wszyscy składamy się z tych samych elementów, które świadczą o tym, że jesteśmy ludźmi. Proste, prawda? – tłumaczy Adam. Jednak mimo wszystko chcemy zdjąć wszelkie bolączki lub problemy z ich głowy i bierzemy większość spraw na siebie. My zaczynamy planować ich sposób leczenia, my decydujemy w co wygodniej będzie im się ubrać, co powinni jeść czy z czego zrezygnować, nie pytając przy tym o ich zdanie. Te na pozór błahe sprawy powodują jednak, że przejmujemy ich życie. Nam wydaje się, że robimy dobrze, a tak naprawdę jeszcze bardziej ich krzywdzimy. Jest to szczególnie bolesne, gdy wspomniana niepełnosprawność jest wynikiem wypadku, bądź urazu. Nagła zmiana sposobu życia bywa dla takich osób bardzo ciężka, a my zabierając im możliwość podejmowania decyzji o sobie samych, uwłaczamy im. Nie tylko podejmujemy za nich decyzje, bywa też tak, że osoby niepełnosprawne stają się dla nas niewidzialne. Mówimy o nich w trzeciej osobie, mimo że siedzą obok nas, towarzyszą w rozmowie.Lekceważenie, jest najgorszym zachowaniem w stosunku do osób niepełnosprawnych. Media kontra niepełnosprawność Na to jak postrzegamy osoby z niepełnosprawnością mają również wpływ media. Jak piszą dr


Monika Struck-Peregończyk oraz dr Olga Kurek -Ochmańska – Ludzie zbierają i tworzą informacje o otaczającym ich świecie. W związku z tym, że nie są percepcyjnie zdolni aby przetwarzać całą oddziałującą na nich informację społeczną, stosują tzw. oszczędność poznawczą, czyli pewnego rodzaju uproszczenia myślowe, które pomagają im zrozumieć rzeczywistość. W ten sposób tworzymy swoje wyobrażenia o danych osobach, czy grupach społecznych. Może to prowadzić do generalizacji, tworzenia się stereotypów czy uprzedzeń. W tej kwestii niezwykle istotną role odgrywają właśnie mass media. Jak twierdził twórca pojęcia agenda setting, Walter Lippman, to jaką mamy wiedzę w danych tematach i jak postrzegamy rzeczywistość jest uwarunkowane przez przekazy medialne. Jednak warto zwrócić uwagę na to jak w ciągu ostatnich lat przedstawiano w mediach osoby niepełnosprawne. Zadania tego podjęły się wspomniane już dr Struck-Peregończyk i dr Kurek-Ochmańska, które przeanalizowały wizerunek osób niepełnosprawnych przedstawiany w tekstach tygodnika „Polityka”, w latach 1997-2016. Z badań wynika, że opisy z 1997 roku są dużo bardziej nacechowane negatywnymi skojarzeniami. Pojawiają się takie sformułowania jak: „reprodukcja nieszczęścia” w odniesieniu do posiadania przez osoby niepełnosprawne intelektualnie potomstwa, „matki z gorszym mózgiem” opisuje kobiety, często młode dziewczyny, które mimo swojej niepełnosprawności zdecydowały się na posiadanie dzieci. Nie zabrakło również takich określeń jak: „uszkodzone dzieci”, czy „bezpłciowe twory”. Jest to dosyć szokujący rezultat. Co więcej, rodzice dzieci niepełnosprawnych zostali przedstawieni, jako Ci poszkodowani przez los, a ich pociechy jako te nieprzystosowane do normalnego życia i traktowane jako ciężar.To co istotne, artykuły te były publikowane 20 lat temu.Kiedyś, była niska świadomość społeczna na temat niepełnosprawnych. Takie osoby były wręcz postrzegane jako swego rodzaju przekleństwo. Stąd

właśnie zrodziły się chore przeświadczenia, które są widoczne również dziś, choć w dużo mniejszym stopniu, ale jednak jednak – mówi Adam. Jak zaznaczono w badaniach, już w latach 2007 i 2016 sytuacja prezentowała się lepiej. Co niewątpliwie pokazuje jak zmieniło się słownictwo używane w stosunku do osób niepełnosprawnych. Jednak jak twierdzą autorki, mimo że można dostrzec zmianę w wizerunku to nadal osoby niepełnosprawne przedstawiane są w roli „ofiary”. Analizy wizerunku osób niepełnosprawnychdr Monika Struck-Peregończyk podjęła się już wcześniej. Razem z dr Iwoną Leonowicz-Bukałą wykazały, że w ponad połowie przebadanych artykułach „Faktu” oraz „Gazety Wyborczej” osoby niepełnosprawne występowały w roli „ofiary” lub „bohatera” (super-kaleka). Początkowo wydaje się, że ten drugi sposób jest lepszy, przecież pokazuje niepełnosprawnych z perspektywy osób walecznych, dzielnych i silnych. Jednak, nic bardziej mylnego. Takie podejście sugeruje, że osoby z niepełnosprawnością muszą zrobić coś niezwykłego, aby zostały zauważone i docenione przez społeczeństwo. To co łączy oba badania i daje wiele do myślenia, to fakt, że prasa bardzo często używa negatywnych skojarzeń w opisie osób niepełnosprawnych. Wciąż podkreślana jest ich bezradność i tragizm losu jaki ich spotkał. Ten stworzony w mediach wizerunekwzbudza naszą wrażliwość i litość. W ten sposób koło się zapętla i nadal szukamy rozwiązania – jak rozmawiać, postrzegać, czy nawet pisać o osobach niepełnosprawnych. Ewa Kuźniar

Grafika: Izabella BEDNARZ

25


Poczucie własnej wartości Od dzieciństwa mamy wpajane, żepoczucie własnej wartości jest jedną z najważniejszych rzeczy. Jednak z czasem u każdego z nas w życiu zdarzają się przełomowe momenty, które każą wątpić w siebie. W takich przypadkach bardzo ważne jest, aby umieć zachować się godnie i nie stracić wiary we własne możliwości. Jak to zrobić, aby nie upaść w oczach innych? Jak opisują psychologowie, poczucie własnej wartości to wewnętrzne samopoczucie człowieka, które przejawia się w jego zachowaniu, stosunku do siebie i innych. To uczucie jest jedną z największych wartości moralnych człowieka i ludzkości. Nikt od razu nie rodzi się z poczuciem własnej wartości. Człowiek cały czas się rozwija, poznaje świat, ale też samego siebie. Nie możemy być uniwersalni i obdarzeni wszystkimi możliwymi talentami. Zazwyczaj natura w tym zakresie stosuje indywidualne podejście, więc ktoś okazuje się wielkim matematykiem, inna osoba pięknie śpiewa lub pisze wiersze, ale znajdzie się też taka, któraz powodzeniem leczy chorych. Bez sensu wymagać, aby, na przykład, matematyk pisał powieści na wysokim poziomie. Każdy człowiek powinien akceptować siebie, cieszyć się z posiadanych umiejętności i z biegiem lat rozwijać je. To od tego jaki mamy stosunek do siebie zależy jak będziemy postrzegać innych. Rzecz w tym, że rozmawiając z ludźmi,

26


wyrabiamy sobie o nich opinię i na odwrót. Wiadomo, że ten, kto nie kocha i nie szanuje siebie, nie powinien oczekiwać szacunku i uznania ze strony innych. Honor i godność są głównymi składnikami każdego postępu, rozwoju osobistego i w ogóle sukcesu. Tylko po zapoznaniu się dokładnie z własną osobowością, można zacząć zdawać sobie sprawę z motywów swoich działań, walczyć ze strachem i rozczarowaniem.

Pielęgnowanie w sobie tego uczucia nie jest trudne, po prostu trzeba zwrócić na to uwagę i dołożyć trochę własnego wysiłku: Postaw przed sobą cel, najlepiej taki, który jest realnie możliwy do spełnienia. Nic tak nie podnosi samooceny i poczucia własnej wartości, jak pokonanie własnych słabości. Ucz się. Nawet profesjonalista cały czas zwiększa i aktualizuje swoje umiejętności. Samokształcenie jest integralną stroną życia każdego człowieka, dla którego kariera i rozwój w zawodzie stanowi znaczne zainteresowanie. Doskonaląc swoje umiejętności, człowiek posuwa się do przodu, dąży do poprawy swojego stanu. Unikaj złego towarzystwa. Już dawno zaobserwowano, że pobyt wśród ludzi, którzy mogą obrażać lub poniżać, negatywnie wpływa na kształtowanie osobowości. Jeśli człowiek obraca się wśród osób, które przeszkadzają w samorealizacji, to wkrótce czuje się on niepotrzebny, pusty i przygnębiony. Warto unikać ”znajomych”, którzymogą uderzyć w naszą godność. Pamiętaj, że jesteśmy traktowani tak, jak sobie na to pozwalamy. Iryna OZHHA

Grafika: Kateryna OLIYNYK

27


Proces

doktoryzacji doktorat.wsiz.rzeszow.pl

Seminarium doktoranckie

Seminarium doktoranckie

indywidualny tok kształcenia (2 semestry)

(6 semestrów)

PUBLICZNA OBRONA ROZPRAWY DOKTORSKIEJ

PUBLICZNA OBRONA ROZPRAWY DOKTORSKIEJ

akceptacja rozprawy przez promotora złożenie podania o publiczną obronę rozprawy doktorskiej (w ciągu 10 miesięcy od rozpoczęcia udziału w seminarium)

akceptacja rozprawy przez promotora złożenie podania o publiczną obronę rozprawy doktorskiej

Prezentacja koncepcji rozprawy na zebraniu odpowiedniej Katedry

zatwierdzenie promotora określnie zakresu egzaminów doktorskich

SEMESTRY

Wykłady kursowe

(przygotowujące do egzaminów doktorskich)

Proseminaria z opiekunem naukowym

Złożenie podania o otwarcie przewodu doktorskiego

OTWARCIE PRZEWODU DOKTORSKIEGO:

Wykłady modułowe

egzamin językowy (przy braku certyfikatu) egzamin doktorski z dyscypliny dodatkowej egzamin doktorski z dyscypliny podstawowej

SEMESTRÓW

DECYZJA O WYBORZE PROMOTORA

Seminarium

egzamin językowy (przy braku certyfikatu)

z promotorem

semestr 5. i 6. egzamin doktorski z dyscypliny dodatkowej egzamin doktorski z dyscypliny podstawowej

Prezentacja koncepcji

OTWARCIE PRZEWODU DOKTORSKIEGO:

Seminarium z promotorem

zatwierdzenie promotora określnie zakresu egzaminów doktorskich

rozprawy na zebraniu odpowiedniej Katedry

Złożenie podania

o otwarcie przewodu doktorskiego

Przygotowanie koncepcji rozprawy doktorskiej


Mieliście wielkie marzenia oraz plany, chcieliście zrealizować swoje cele aby Wasze życie stało się lepsze. Jednak ciągle znajdujecie 1000 i jeden powodów, aby nie angażować się w realizację tych działań, bezceremonialne odciągacie czas, robiąc mniej wartościowe rzeczy zamiast naprawdę fundamentalnych. Poznajecie siebie? To muszę powiedzieć, że najprawdopodobniej znaleźliście się w gronie seryjnych morderców sukcesów. Seryjni mordercy sukcesów, o co chodzi? Prawie codziennie odkładamy ważne czynności do szuflady wymawiając przy tym dobrze już znane słowa - później, za godzinę, a najlepiej jutro wszystko zrobię. Trzeba napisać projekt, od którego zależy ocena końcowa, przygotować się do ważnego egzaminu lub wybrać temat pracy licencjackiej czy magisterskiej? Jednak jest Ci ciężko to zrobić, bo zamiast tego przeglądasz aktualności w mediach, czytasz posty koleżanek czy kolegów na portalach społecznościowych, zmieniasz ilustrację ekranu na pulpicie komputera, składasz książki w szafie według kolorów - po prostu robisz wiele zupełnie nieistotnych czynności. W rezultacieponosisz porażkę, bo wszystkie terminy już dawno minęły, a późniejmusisz pić kawę litrami i pracować bez przerwy przez dwa dni z rzędu. Myślisz, że nie jesteś mordercą własnych sukcesów? W porządku, skoroto wyrażenie brzmi dla Ciebie zbyt strasznie, to powiem to innymi słowy, w psychologii to zjawisko nazywa się prokrastynacją. Jest to skłonność odkładania „na jutro” ważnej pracy, zamiast tego wykonując małe oraz niepriorytetowe zadania. Czyli jest to nieefektywna strata czasu, kiedy człowiek nie pracuje, a i również nie odpoczywa. Brzmi znajomo? To znaczy, żejuż możesz dopisać się do grona prokrastynatorów. W artykule zdobędziesz wszystkie odpowiedzi na temat prokrastynacji, skąd się bierze, jak ją pokonać, a nawet kto z wybitnych ludzi też ją praktykował. Co wynika z badań nad prokrastynacją? Przeprowadzając dobry reaserch w Internecie można dojść do wniosku, że temat prokrastynacji jest dość popularny wśród badaczy, i to nie tylko XXI-go wieku. Z każdego badania wynika coś nowego, interesującego, co pokazuje inną stronę prokrastynacji. Możemy bez wątpienia powiedzieć, że istniała ona już wcześniej,chociaż dopiero teraz w czasach przemian, postępu naukowo-technicznego ludziecierpią z powodu braku czasu oraz przeciążenia informacyjnego.To właśnie głównie te czynniki powodują odkładanie różnych spraw na później. Przeglądając badania naukowe od najstarszych do najnowszych wynika, że odwlekanieczynności związanych z obowiązkami akademickimi jest najbardziej widoczne u studentów. Badanie, które było

29


przeprowadzone jeszcze w 1997 roku pokazało, że przyczyną nieukończenia studiów doktoranckich była właśnie prokrastynacja. Kolejne badania z 2007 roku wykazały, że nawet 80%-95% studentów regularnie nie dotrzymuje terminów postawionych na ukończenie zadań z uczelni. Według badania przeprowadzonego w styczniu 2016 roku za pomocą metody telefonicznych badań ankietowych (CATI) na losowo wybranej próbie 500 Polaków - odkładanie czynności na później deklarowało 85%. mężczyzn oraz 80 % kobiet. Badania podtwierdzają również, że to osoby w młodszym wieku najczęściej odkładają zadania na później.Jak pokazuje badanie, odwlekanie zadań zawodowych deklarowało 15,2 % badanych. Z badań wynika również, że u podstaw prokrastynacji leżą indywidualne sposoby radzenia sobie z dyskomfortem emocjonalnym. Tak mi się (nie) chce. Skąd się wziął seryjny morderca sukcesów? Każde zjawisko ma swoje przyczyny, dlatego prokrastynacja też nie jest wyjątkiem. Jej przyczyny mogą być ukryte bardzo głęboko w wewnętrznym świecie człowieka. Istnieje wiele różnych teorii, które tłumaczą fenomen prokrastynacji. Niektórzy naukowcy widzą przyczyny jej pojawienia się w ciągłym stresie, w strachu okazania się niekompetentną osobą, a także w perfekcjonizmie, który może doprowadzić do tego, że człowiek poświęca zbyt wiele uwagi udoskonaleniu jakiejś części zadania, zapominając o terminie wykonania czynności. U kogoś powodem prokrastynacji może być depresja, chociaż takie sytuacje występują rzadko. Jak mówią naukowcy oraz psychologowie zazwyczaj przyczyny, które zmuszają człowieka do odkładania spraw na później, są bardzo proste. Najbardziej powszechne zostały pokazane na ilustracji.

Czy da się pokonać prokrastynację? Pokonać prokrastynację znaczy prawie to samo, co przejąć kontrolę nad własnym życiem. Badającwalkę z prokrastynacją, psychologowie znaleźli kilka technik, które rzeczywiście mogą pomóc ludziom w bitwie z odkładaniem czynności “na później”. Jednak jak zaznaczają, jest to możliwe tylko pod warunkiem ogromnego zaangażowania człowieka. W sprawie pokonania prokrastynacji ważne jest, aby umieć znaleźć w sobie odwagę i przyznać się do tej wady na początkowym etapie rozwoju aby można było nad tym pracować.

30


Sposoby na walkę z prokratyncją Metoda Johna Perry’ego Bardzo skuteczną techniką jest metoda Johna Perry’ego, wykładowcy z Stanford University, która polega na układaniu listy czynności do wykonania zaznaczając priorytety i wymagane terminy ich realizacji. Lista zadań musi być sporządzona w taki sposób: najważniejsze zadania, ale nie pilne powinny być zapisane na początku, a mniej przydatne i ważne na końcu. W taki sposób, prokrastynator zacznie wykonywać mniej “ważne sprawy”, ale przy tym wykonując najbardziej pilne i pożyteczne. Ta metoda daje możliwość wykorzystania swojej skłonności do odkładania rzeczy pilnych na później w prawidłowym kierunku. Oczywiście, taka technika może powodować krytykę, wydawać się niezgodna z wszelkimi prawami logiki, jednak metoda Perry’ego udowadnia, że nawet wykonując po prostu przydatne rzeczy bez oznaczenia „niezwykle pilne”, człowiek może osiągnąć sukces. ‘Temporal Motivation Theory’ Pokonać prokrastynację można także za pomocą ‘Temporal Motivation Theory’. Teoria jest przydatna, gdy człowiek robiąc pilne zadania chce osiągnąć sukces oraz uzyskać jak największy i najszybszy rezultat. Ta teoria powoduje zmniejszenie się szans na własnoręczne hamowanie procesu wykonywania pracy. ‘Temporal Motivation Theory’ polega na formule, która wygląda następująco, E x V/T x D, gdzie: E – Expectation (Oczekiwanie) – jeżeli chcesz osiągnąć sukces w działaniui, a nie marzysz tylko o tym, aby „zrobić, żeby było”, to w ten sposób do wykonywania zadań będziesz podchodzić z większym zapałem. V – Value (Wartość) – im bardziej ważne i cenne jest zadanie, tym więcej radości przyniesie wynik; T – Tolerance (Tolerancja) – stopień tolerancji, ważny dla osób, którym trudno jest czekać na rezultat. D – Delay of Reward (Opóźnienie wynagrodzenia) – czas, po którym otrzymasz wynagrodzenie za wykonaną pracę. Planowanie dnia oraz macierz Eisenhowera Jednym z najprostszych i najszybszych sposobów walki z prokrastynacją jest planowanie swego dnia. Przygotowanie listy zadań zajmie mniej niż pięć minut. Pierwsze co musisz zrobić, to wziąć kartkę i długopis. Następniewypisać trzy sprawy, które dobrze zrobiłaś/łeś dzisiaj i napisać trzy sprawy, którymi trzeba się zająć jutro. Myśl przy tym konstruktywnie, a nie pesymistycznie. Poniżej wpisz jedną dokonaną dzisiaj czynność, która doprowadziła do sukcesu, a po tym wymyśl takie same zadanie na jutro. Jest to naprawdę dość prosty, ale skuteczny sposób.

Źródło ilustacji: http://rafalruba.pl/macierz-eisenhowera/

Aby skutecznie zarządzać swoim czasem można spróbować skorzystać ze znanej metody - macierzy Eisenhowera, który polega na zwiększeniu produktywności człowieka i jednocześnie wyrzucaniu bezwartościowych zadań. Macierz Eisenhowera tworzy się według czterech kategorii: Do pierwszej zaliczamy pilne i ważne zadania, które wymagają szybkiego wykonania. Do drugiej należą czynności ważne, jednak niepilne, czyli te, które możemy zaplanować na później. W trzeciej kategorii - pilne, ale nieważne zadania, zrobienie których możemy przekazać innym osobom. Niepilne oraz nieważne czynności znajdują się w czwartej kategorii i są to zadania, które możemy całkiem wyeliminować z naszego życia.

31


Problem prokrastynatorów leży bardzo głęboko, dlatego do jego rozwiązania potrzebujemy czegoś więcej, niż tylko dyscypliny czy pozbycia się nałogów. Jak twierdzą psychologowie, walczyć z tym zjawiskiem najlepiej pomagają techniki zarządzania czasem, które są wymienione powyższej. Aby zmniejszyć objawy prokrastynacji naukowcy polecają: przed tym, jak zaczniemywykonywać trudne oraz obszerne zadanie - podzielić go na kilka mniejszych, a po każdym zrobionym zadaniu robić przerwę, planować swój dzień, ale starać się to robić z dokładnością co do godziny i minuty. Warto też ograniczyć dostęp do sieci społecznościowych. Najważniejsza jest jednak motywacja, dlatego naukowcy rekomendują wymyśleć sobie nagrodę za wykonane zadanie. Nie tylko ty. Kto z wybitnych ludzi prokrastynował? Zgodnie ze źródłem Newsweek, prokrastynacja jest zjawiskiem powszechnym i nie tylko studenci czy zwykli pracownicy mogą prokrastynować. Wyniki Was zaskoczą. Leonardo da Vinci zamierzał napisać trzy dzieła z dziedziny matematyki, jednak z powodu prokrastynacji nie zrealizował tego planu. Z tej samej przyczyny nie skończył wielu rozpoczętych projektów. Włoski geniusz zdał sobie sprawę ze swojej opieszałości, gdy było już za późno. Na łożu śmierci przepraszał Boga i ludzi, za to, że pozostawił tak wiele niedokończonych dzieł. Marcel Proust Perfekcjonista. Autor „W poszukiwaniu straconego czasu” często narzekał, że brak mu woli do działania. Przyczyną jego problemów był prawdopodobnie wyniesiony z domu brak pewności siebie. Młody Marcel od dziecka rywalizował z ojcem, lekarzem i autorem wielu książek medycznych. Proust zwlekał z pisaniem, bo bał się, że w porównaniu z ojcem nie będzie w tym dobry. Bill Clinton Z powodu swojej skłonności do odwlekania oraz spóźniania się został nazwany przez Ala Gore’a „punktualnym inaczej”. Urzędnicy, chcąc zmusić swojego szefa do dyscypliny, wyznaczali mu specjalne terminy. Clinton miał na przykład zaczynać przygotowywania do przemówienia przed Kongresem już na 6 tygodni przed datą wystąpienia. Jeżeli nie chcesz zostać mordercą własnych sukcesów,to naucz się zarządzać własnym czasem, inaczej nie osiągniesz sukcesu. Nie zapominaj, aby pokonać prokrastynację trzeba dokonać pewnego wysiłku oraz mieć wielką chęć do rozwoju osobistego. Liliia BODNAR

Grafika: Vadym PETROVSKYI

32



Siła dotyku w życiu codziennym homo sapiens. Jak bardzo przytulanie jest ważne w życiu człowieka? Dotyk jest jednym z podstawowych sposobów komunikacji międzyludzkiej. Rozwija się jeszcze w życiu płodowym, dlatego uważany jest za pierwotny i najstarszy rodzaj zachowania ludzkiego. Jak wiemy, człowiek posiada pięć rodzajów zmysłów: narząd wzroku, narząd przedsionkowo - ślimakowy (statyczno - słuchowy),narząd powonienia, narząd smaku, narządy czucia powierzchownego i głębokiego. Dotyk jest pierwszym zewnętrznym bodźcem jaki otrzymujemy w naszym życiu: dziecko przebywające w łonie doświadcza kontaktu z wodami płodowymi oraz uściskiem warstw macicy matki na ciało. Już pierwsza uczuciowość w relacji matka-dziecko ma swój konkretny cel – jak najefektywniejsze przedłużenie gatunku homo sapiens. Poprzez przytulanie niemowlęcia i tulenie się niemowlęcia do swojej rodzicielki zostaje wzmocniona potrzeba okazywania szczególnego bezpieczeństwa dziecku.

34


Zacznijmy od początku. Zmysł dotyku jest najważniejszym dla noworodka, dlatego że jego skóra jest dużo cieńsza niż u dorosłego. Sprawia to, że jego ciało jest bardzo wrażliwe na dotyk i z łatwością może rozpoznawać i sygnalizować swoje potrzeby. Zminimalizowana ilość dotyku u małych dzieci może prowadzić do przykrych reakcji. Amerykański psycholog rosyjskiego pochodzenia, Harry Harlow chciał udowodnić, że potrzeba czułości i miłości jest równie ważna jak potrzeba zaspokojenia głodu czy pragnienia. Na początku lat 60, postanowił wykonać eksperyment pt.”Trzy Matki”. Oczywiście do tego celu wykorzystał młode małpki zamiast dzieci, dlatego że są podobne do człowieka pod wieloma względami. Harlow postanowił podzielić małpki na trzy grupy. Pierwsza grupa miała dostęp do drewnianej imitacji dorosłej małpy matki od której mogły przyjmować pokarm. Druga grupa mogła mieć kontakt z atrapą „futrzanej” matki, która dawała im nie tylko pokarm, ale także ciepło. Trzecia grupa miała dostęp do żywej matki. Zauważono, że w pierwszej grupie większość małp nie przeżyło. W drugiej – małpki przeżyły ale źle się rozwijały, zaś w trzeciej – funkcjonowały normalnie. Kolejny eksperyment postanowiono wykonać naUniwersytecie w Wisconsin. Tak jak w przypadku Harlowa, postanowiono wykorzystać do tego celu młode małpy. Przeprowadzono dwa badania: młode oddzielono od matek szklanym ekranem – mogły się widzieć i słyszeć, lecz nie dotykać. Podczas drugiego badania wywiercono w szkle dziury, przez które młode mogły mieć kontakt z dorosłymi. Wynik pierwszego badania? Małpki miały zaburzone relacje, wykazywały się agresją. Natomiast wynik drugiego badania był pozytywny – nie zauważono zmian w zachowaniu małp. Na podstawie tych eksperymentów , a także wielu innych doświadczeń, można stwierdzić że niemowlę odstawione od matki częściej zapadnie na chorobę sierocą i wykaże braki w rozwoju emocjonalnym. To właśnie dotyk jest jednym ze sposobów porozumiewania się, a jego brak może zaburzyć relacje międzyludzkie. Nie jest jednak ważny tylko i wyłącznie w relacji matka – dziecko. Zmysł dotyku posiada m.in. funkcję zdobycia zaufania. Widać to na np. w relacjach pacjent – lekarz. Pacjenci częściej obdarowywani dotykiem przez pracowników szpitala czy przychodni bardziej dostosowują się do warunków. Dobrym przykładem jest osoba z demencją lub chorobą psychiczną, która obdarzona dotykiem w połączeniu ze spokojnym głosem będzie lepiej się czuć i szybciej nam zaufa. Informacja zawarta w dotyku będzie jednak zależna od naszej osobistej relacji z konkretną osobą. W związkach partnerskich będzie mieć inny charakter - bliższy, cieplejszy, niż w relacji np. z dyrektorem biura –gdzie, ma ukazywać status osoby. Pewne różnice możemy także zauważyć w zachowaniu ogólnym kobiet i mężczyzn na co wskazuje poniższa tabela:

KOBIETY

MĘŻCZYŹNI

Potrafią dostrzec różnice pomiędzy dotykiem sygnalizującym ciepło a dotykiem o zamiarach seksualnych

Są raczej niechętni do dotykania osób o tej samej płci, w porównaniu do kobiet – może to być niepokój przed etykietką homoseksualisty. Inaczej jest w przypadku z góry narzuconych standardów np. w sporcie

Częściej doświadczają dotyku przez innych

Nie potrafią docenić dotyku w taki sposób jak kobiety

Dotyk tej samej płci jest często akceptowalny, często też potrzebny

Postrzeganie dotyku jako przedmiotowego zachowania, które prowadzi do intymnego zachowania albo do dziecinnego wręcz zachowania

Odbierają i przekazują większą ilość dotyków

Przejawiają swobodę w dotykaniu kobiet

Częściej i o wiele bardziej doceniają dotyk niż mężczyźni

Nie potrafią rozróżnić odmian dotyku

35


Lindsay Biel w swojej książce „Integracja sensoryczna” opisała 4 rodzaje wrażeń jakie możemy odczuć:

1)

Lekki dotyk odczuwany wraz z podmuchami wiatru czy doświadczany przez bose chodzenie po trawie

2)

Głębokiego ucisku doznajemy podczas masażu, pchnięcia przez kogoś czy mocnego przytulenia

3)

Temperatura jest odczuwana przez każdego z nas inaczej – odbieramy ją poprzez np. termoreceptory znajdujące się w skórze

4)

Ból podobnie jak temperaturę możemy odczuwać bardzo różnie – od łagodniejszego do mocnego

Pamiętajmy, że dotyk ma również cechy antystresowe. Dotyk sprawia, że w mózgu zaczynają wydzielać się hormony wzrostu GH, które stymulują nasz wzrost i rozwój a także np. endorfiny, które pomagają w redukcji stresu. Jednym z najlepszych przekazów dotykowych, które mogą nam pomóc w gruntownym zmniejszeniu poziomu stresu jest przytulanie. Przecież to właśnie dzięki niemu możemy skutecznie wyrazić swoją sympatię, empatię, współczucie czy zrozumienie. Dobrze gdy ta forma dotyku ma jasny przekaz –jesteś mi bliski, nie jesteś sam czy po prostu Cię lubię. W jednym z numerów czasopisma naukowego „PsychosomaticMedicine” z 2005 roku, czterech amerykańskich badaczy Grewin, Girdler, Amico i Light opisało działanie oksytocyny - wydzielanej się dzięki głębokiemu (nie powierzchownemu) dotykowi jako formy redukcji stresu. Oparli się na badaniu, podczas którego podzielono osoby będące w związkach na dwie grupy. Obydwu grupom zapowiedziano, że czeka je duży stres jakim jest wystąpienie publiczne. Jednej grupie pozwolono na 20 sekundowy kontakt z bliskimi im partnerami życiowymi – miały możliwość na przytulenie, dotyk, bliskość i otrzymanie otuchy. Drugiej zaś tego zabroniono. Podczas wystąpień, wszystkich z nich zbadano. Zauważono, że osoby

Źródło: Siła przytulania- im więcej, tym lepiej!,<http://nczas.com/wp-content/uploads/2017/11/przytulanie_salon-696x470.jpg>

36


które miały pozwolenie na kontakt z bliskimi mniej się stresowały i miały większy poziom oksytocyny i dużo niższe tętno i ciśnienie krwi niż osoby, które nie miały takiej możliwości. Udowodniono, że hormon jakim jest oksytocyna będzie się zwiększał i podnosił swój poziom w sytuacjach gdy doświadczamy bliskości, przytulenia. Nie będzie się onjednak zwiększał, gdy dotyk będzie jedynie słabym dotknięciem. Przytulanie znacznie poprawia nasze zdrowie i samopoczucie, więc coraz bardziej popularnymi stają się „salony profesjonalnego przytulania”. Cieszą się one popularnością głównie w USA i Wielkiej Brytanii, lecz taki salon możemy znaleźć od niedawna także w Polsce. Sylwia Kalinowska i Magdalena Fiałkowska postanowiły udostępnić w Warszawie pierwszą taką usługę w naszym kraju. Nie trzeba być ani osobą samotną ani singlem – może przyjść każdy kto zapragnie bliskości. W salonie działają zawodowi przytulacze, do których kieruje się na 30 minutową lub nawet wielogodzinną sesję. Nie ma w tym erotyki ani też większej intymności – klienci i zawodowcy są cały czas w ubraniach, zaspokaja się jedynie potrzebę jaką jest przytulanie, akceptacja i czysty dotyk z drugim człowiekiem. Katarzyna KWOLEK

Grafika: Kateryna OLIYNYK

37


Jestem Kobietą.

Na drugie mam „poczucie winy” 38


Jestem Kobietą. Uwielbiam gdybać, zawsze znajdę jakieś „ale”, kocham rozkładać wszystko na części pierwsze i szukać drugiego dna, a w snuciu różnych scenariuszy, które powinny się zdarzyć, ale nie miały miejsca w rzeczywistości, nie mam sobie równych. Scenariuszy, w których zachowałabym się inaczej, zareagowała szybciej, odpowiedziała bardziej błyskotliwie, lepiej wyglądała. Im więcej myślę o tym, jak dużo lepiej by mogło być, ale nie jest, tym bardziej jestem na siebie wściekła – bo to wszystko to wyłącznie moja wina. Brytyjski dziennik „Daily Mail” podał, że przeciętna kobieta poczucie winy odczuwa 36 razy w ciągu dnia. Chociaż ciężko potwierdzić dokładność tych szacunków, to zapewne większość pań przyzna, że jest w nich ziarno prawdy, i to niemałe. Jednak czy kiedykolwiek zastanawiałyśmy się, dlaczego tak często i z łatwością wchodzimy w rolę męczennicy niosącej na swoich barkach ciężar całego świata? Czyżbyśmy aż tak wzięły sobie do serca to pieszczotliwe określenie, że jesteśmy słabszą płcią i zaczęło się nam wydawać, że jesteśmy do tego stworzone? A może nasza pewność siebie jest tak niska, bo w porównaniu do mężczyzn zawsze miałyśmy pod górkę w kwestii wolności i ochrony praw osobistych? Czyżby wszechobecny patriarchat zepchnął nas na niziny poczucia własnej wartości i zmusił do obsesyjnego wręcz udowadniania, że możemy być lepsze i lepsze, najlepsze. A może nie należy szukać przyczyn tego na zewnątrz i winić całego świata, a skupić się stricte na kobiecie? Jak to powiadają, „ile osób tyle opinii”. Przejaw dojrzałości czy przewodnik autodestrukcji? Opierając się na encyklopedycznej definicji, poczucie winy to „stan emocjonalny powstający w sytuacji uświadomienia sobie popełnienia czynu prawnie albo moralnie niedozwolonego. Związane jest zwykle z chęcią zadośćuczynienia lub poddania się karze.” Poczucie winy wynikające z dojrzałej oceny sytuacji i współmierne do popełnionego czynu jest jak najbardziej pożądane, bo świadczy o chęci i gotowości „winowajcy” do naprawienia popełnionych czynów. Do życia jest ono niezbędne – bez niego nasze zachowania przypominałyby te dzikich zwierząt, które nie myślą o skutkach swoich działań opartych na prymitywnych instynktach. Ponadto, motywuje do wypowiedzenia tych trudnych słów: „przepraszam, to moja wina”, zmusza do zadośćuczynienia, a tym nieprzyjemnym kłuciem w „środku” powstrzymuje przed dokonaniem krzywdzących dla innych czynów. Ukorzenie się przed drugim i przyznanie do błędu

wiele kosztuje, a wyobrażenie sobie podejścia do skrzywdzonej osoby i poproszenia jej o szczerą rozmowę w celu wypomnienia nam naszych błędów mrozi krew w żyłach na samą myśl, jednak ten wewnętrzny głos napomina do konfrontacji z samym sobą – owszem, nasze działanie bądź jego zaniechanie przyniosło negatywne skutki, ale całe zdarzenie należy traktować jako lekcję, z której wyciągnięte zostaną odpowiednie wnioski; to punkt zwrotny dla naszego rozwoju emocjonalnego, a nie okazja do samobiczowania. Bo są i takie osoby(dominują wśród nich kobiety), których poczucie winy jest niemalże nieustające, spowodowane zbyt emocjonalnym podejściem do życia i własnej osoby, przecenieniem swojego wpływu na innych i nadawaniem swoim zachowaniom rangi wielkich czynów. W takiej sytuacji staje się ono już czynnikiem autodestrukcyjnym dla jednostki - prowadzi bowiem do uwięzienia jej w nieustającym i bezpodstawnym poczuciu, że zawiniła wszystkiemu, że mogła, powinna zrobić lepiej, nawet jeśli dotyczy to najdrobniejszych, kompletnie nieistotnych błahostek. Skutkiem takiego zapętlenia jest to, że jednostka zamiast skupić się na naprawieniu wyrządzonych szkód i uzyskaniu wybaczenia od pokrzywdzonego, koncentruje się wyłącznie na sobie: na bezpodstawnym oskarżaniu się, samobiczowaniu negatywnymi myślami i wymyślaniu sobie najróżniejszych kar. Takie nieustanne obwinianie siebie jest okrutną torturą dla psychiki, ale jednostka znajduje w tym pewne ukojenie, bo sądzi, że jeśli ukarze się „własnoręcznie”, to uniknie kary w ogóle, a nawet jeśli nie, to będzie ona mniej dotkliwa - takie myślenie jest szczególnie charakterystyczne dla osób wierzących, które mając nadzieję, że ich nadgorliwość zostanie sowicie wynagrodzona, wymierzają sobie karę przewyższającą, i to znacznie, wielkość szkody. Opierając się na teoriach profesjonalistów, o tym czy u danej osoby wystąpi poczucie winy i czy będzie ono przejawem zdrowej dojrzałości emocjonalnej, czy też prowadziło do emocjonalnego spustoszenia,

39


zdecydowały wychowanie i konstrukcja osobowości. Choć nie mamy na to wielkiego wpływu, nie jest to wymówką do obojętnego poddania się wyniszczającym życie nawykom i wzruszania ramionami, że przecież nic już z tym nie zrobimy, bo tak nas wychowano, tak kazała religia, takie są normy. Karząc siebie „własnoręcznie” mamy wrażenie, że w pewien sposób już pokutujemy za popełnione winy i dzięki temu uda się nam uniknąć kary w przyszłości. A przecież niechodzi o to, żeby krzywdzić siebie, ale by zadbać o pokrzywdzonego, który często i tak nie za bardzo zdaje sobie sprawę o co nam chodzi, gdy padamy przed nim na kolana prosząc o wybaczenie, bo przecież obdarzyłyśmy go krzywym spojrzeniem lub nasz ton głosu był zbyt niegrzeczny (w naszym mniemaniu oczywiście). Niestety, domeną kobiety jest rozkładanie sytuacji na czynniki pierwsze z pierwszych i dopatrywanie się nieistniejących szczegółów, co skutkuje tworzeniem wyimaginowanych problemów, które według niej zadecydowały o ogromnej krzywdzie drugiej osoby. Baba babie wilkiem? Jak się okazuje, przyczyna występowania nieustającego poczucia winy u kobiet leży w… nich samych - to kobiety kobietom stawiają wysokie wymagania. W większości przypadków, pierwsze lata życia spędzamy pod czujnym okiem mamy, a często i babci. Chcą one, aby ich córki i wnuczki żyły godnie, reprezentowały sobą należyte wartości, ale i postępowały podobnie do nich, szczególnie gdy chodzi o kwestie związane z zakładaniem rodziny, wychowywaniem dzieci i prowadzeniem domu w ogóle; by ich ojcowie wręcz puchli z dumy opowiadając, jak szlachetnie ich córka postępuje, wygląda. Stale przypominają czego dziewczynce, a później i kobiecie nie wypada a jest tego całkiem sporo. Jak mantrę powtarzają:”nie powinnaś tego robić”, „masz być porządną dziewczynką”, „to nie jest dla ciebie”. Później, w głowie dziewczyny wkraczającej w okres dojrzewania, a potem osiągającej dorosły wiekpobrzękują napomnienia odnośnie tego, że „musi” dobrze wyglądać, odpowiednio się zachowywać, pamiętać czego nie wypada robić. Towarzyszy jej nieustanne wahanie, czy stanęła na wysokości zadania; drży z obawy przed negatywną oceną matki, przyjaciółki, teściowej, które zrobiłyby to samo inaczej, czyt. lepiej. Tak się to już utarło w tradycji – od początków istnienia świata kobietę postrzegano jako opiekunkę,

40

strażniczkę ogniska domowego, wsparcie dla mężczyzn, potomstwa i starzejących się rodziców. Gdy na którejś z tych płaszczyzn zawodzi, czuje się winna z powodu głęboko zakorzenionego przekonania odziedziczonego po wcześniejszych pokoleniach, że to są „jej” płaszczyzny i powinna się na nich czuć i spełniać jak najlepiej. Kobieta ma być wzorem cnót, a za radykalne uznawało się, i wciąż zresztą uznaje, jej próby sprzeciwienia wobec tradycji i dążenia do samozadowolenia, które nota bene nadal jest tematem tabu, pomimo iż mamy już XXI. wiek. Nieśmiała myśl, że powinnyśmy chcieć czegoś więcej dla siebie i żądać tego wprost, nadal nie jest czymś naturalnym dla wielu kobiet – czują dyskomfort starając się o więcej swobód, bo zaraz przecież zostaną skrytykowane za swoje „wyzwolenie”. My, kobiety, mamy wiele pragnień, ale o większości z nich nie wyobrażamy sobie mówić głośno, by nie być oskarżone o rozwiązłość, samolubność. Szeroko pojęta kultura ze wszystkich stron huczy, że kobieta jest wartościowa, niezastąpiona, jej rola jest nieoceniona i może sobie na wszystko pozwolić, bo przecież czasy absolutystycznego patriarchatu dawno już przeminęły, a płeć piękna zasługuje na wszystko, co najlepsze. Ta sama kultura jednak stawia wymagające cele, ma duże żądania, ciągle pokazuje kobiecie, że może być coraz lepsza i lepsza i przypomina, że większość działań kobiety umotywowana jest wolą mężczyzny. Przykładowo, jedna i ta sama kultura będzie przekonywać kobietę, by obnosiła się ze swoją kobiecością i wyraźnie ją podkreślała, jednak gdy kobieta zostanie ofiarą gwałtu to zasugeruje, że stało się to z jej własnej winy – kusiła ubiorem, zachowaniem, ogólnym wyglądem, a może po prostu tym, że jest kobietą? Kompletnie różne, sprzeczne komunikaty robią kobiecie w głowie mętlik – zaatakowana przez nie zaczyna się zastanawiać, gdzie tak naprawdę jej rola się zaczyna i kończy, czuje presję, stałą kontrolę i ocenę. Przez ciągłą niepewność szuka akceptacji u innych, nie u siebie. Jeśli jej nie uzyska, to obwinia się o bycie niezdolną do spełnienia podstawowych wymagań. To z kolei pogłębia jej i tak już niskie poczucie własnej wartości, które ma duży wkład w odczuwane przez nią bezpodstawne poczucie winy. Porównując pod tym względem kobiety z mężczyznami, panowie nie mają problemu z nadmiernym poczuciem winy. Gdy mężczyzna coś zrobi, to raczej nie zastanawia się nad tym zbyt


długo – po prostu, było, minęło. Nawet jeśli mógł zrobić coś lepiej, to nie analizuje, nie rozpatruje sprawy pod nieskończoną ilością kątów, bo następnym razem będzie lepiej. Tymczasem kobieta będzie swoje działania analizować, doszukiwać się szczegółów, drugiego dna i nie spocznie dopóki go nie znajdzie i nie udowodni, jak źle zrobiła. Gdy mężczyzna pomyśli o tym samym, będzie szukał potwierdzenia na to, że dzięki niemu wszystko jest w porządku. Kobieta zaś pomyśli na odwrót. Będzie usiłowała zdobyć dowód na to, że zrobiła źle i należałoby coś poprawić, z jej winy oczywiście. Wśród teorii proponowanych przez profesjonalistów znalazły się również i takie, które szukają przyczyn chorobliwych wyrzutów sumienia u kobiet w zachowaniu mężczyzn i zdają się je z powodzeniem znajdować. Jak wcześniej wspomniałam, kobiety kobietom stawiają wysokie wymagania, ale to mężczyźni je w tym utwierdzają,na każdym kroku podkreślając różnice między płciami. A jeżeli któryś z panów przypadkiem nie wie, jak skutecznie wzbudzić w kobiecie poczucie winy, to Internet obfituje w strony i filmy, których autorzy pomogą nadrobić braki w tej dziedzinie. „Matka Polka” – symbol kobiecego męczeństwa XXI. wieku O obsesyjnym wręcz poczuciu winy nikt nie wie lepiej, niż sławetna „Matka Polka” kierowana przeświadczeniem, że nikt nie wykona czynności domowych lepiej niż ona. Kwestię tę konsultowałam, a raczej konfrontowałam ze swoją mamą, ale wniosek naszych rozważań był jednomyślny: „Matkę Polkę”stworzył mężczyzna, którego ego (i wygodnictwo) wykształtowało u niego twierdzenie, że prace domowe umniejszyłyby jego męskość, a jego obowiązek bycia głównym żywicielem i głową rodziny był pisany i utrwalany przez wieki na kartach historii, więc paranie się obowiązkami typowo kobiecymi byłoby dla niego zwyczajnie uwłaczające. Dlatego też kobieta, choć zmęczona po całym dniu spędzonym w pracy, jak oparzona zerwie się z odpoczynku przed telewizorem na słowa męża: „to ja przychodzę po całym dniu roboty, a obiad nawet nie podgrzany”. Taki, z pozoru niegroźny, szantaż emocjonalny stosowany, daj Boże, nieświadomie, potrafi kobiecie sporo w głowie namieszać. Żeby uniknąć słuchania narzekań, woli wybrać mniejsze zło i zrezygnować ze spotkania z przyjaciółkami czy dodatkowej godziny snu na rzecz wykonania obowiązków

domowych ponad normę. Kobiety borykają się z idealnym wzorcem matki lub żony wyznaczonym przez społeczeństwo, a szerzonym przez rodzinę i najbliższe otoczenie. Potrzeba bycia przez nich zaakceptowaną również pogłębia problem bezpodstawnych wyrzutów sumienia – „skoro mama czy teściowa zrobiłyby to inaczej (lepiej), to jak zwykle nawaliłam ja”. Oczywiście Matce Polce nie zostało to narzucone – czuje się w obowiązku dbania o dom i jest to postawa wzorowa, ale co jest w tym wszystkim problemem to to, że zapomina ona o swoich potrzebach starając się dogodzić wszystkim innym. Gdy jej się to nie uda, automatycznie czuje się winna. Jednak patrząc na to z drugiej strony – być może wykonywanie wszystkiego samodzielnie, działanie ponad normę dają jej siłę, poczucie władzy i niezależności, stąd brak chęci do delegowania obowiązków na innych? We wszystkim ważny jest umiar i te nowocześniejsze Matki Polki starają się pamiętać, by zrównoważyć czas wypełniony obowiązkami i chwilami poświęconymi wyłącznie dla siebie. Kobieta jest silna i kobieta da radę, ale praca na wiele etatów może rodzić w niej jeszcze większe wymagania wobec samej siebie, zabierając jednocześnie siły do ich spełnienia i skutkując jeszcze większymi wyrzutami sumienia. Czy na tę chorobę jest lekarstwo? Czy kobieta jest skazana na dozgonne obwinianie się o każde, nawet najmniejsze, zło tego świata? Odpowiedź jest krótka i oczywista: nie. Czy kobieta walcząca z chronicznym i bezpodstawnym poczuciem winy będzie potrafiła wreszcie je pokonać? Jak najbardziej. Musi przede wszystkim pokochać siebie, a przynajmniej spróbować to zrobić. Pokochać, zaakceptować nieidealną, popełniającą wiele błędów siebie; zrozumieć, że błędy są potrzebne, bo wiele uczą. Pomocne będzie też zaprzestanie stawiania sobie coraz to większych wymagań, już na pierwszy rzut oka niemożliwych do zrealizowania – tłumaczenie, że coraz to wyżej postawiona poprzeczka jest motorem samorozwoju w tym przypadku się nie sprawdzi. Moda na wieczne bycie ofiarą już dawno przeminęła, a jedyne poczucie winy, jakie powinno kobiecie towarzyszyć,to takiewynikające z niewystarczającego rozpieszczenia samej siebie. Aleksandra ZABOROWSKA Grafika: Kateryna OLIYNYK

41


„Musisz być sobą, nie możesz być kimś innym” Czasami, przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji zastanawiamy się, co pomyślą o nas inni. Nasze życie, zachowanie przebiega pod dyktando opinii innych. Cały czas szukamy akceptacji, zapominając, że przede wszystkim musimy zaakceptować siebie. Działamy zgodnie z tym, co jest najlepsze dla innych. Strach kontroluje nasze działania, przez co tracimy kontrolę nad wszystkim, a najgorsze jest to, że tracimy kontrolę nad sobą. Z reguły człowiek dokona określonej oceny wyłącznie z jednego punktu widzenia. Oceny są bardzo nietrwałe i podejmowane często nie na podstawie sytuacji, ale aktualnego nastroju. Ściślej mówiąc, ludzie inaczej uzasadniają swoją opinię, gdy są w dobrym i złym humorze. Ta sama osoba, w zależności od nastroju może ocenić inaczej tę samą sytuację. Jednak warto pamiętać, że negatywne opinie są w większości generowane przez ludzi, którzy nie wierzą w siebie i zawsze chcą dopasować się do tłumu. W dzieciństwie nauczono nas „standardowych reguł ” co jest dobre, złe, brzydkie, fajne, godne pogardy. Wchodzimy w interakcje z wieloma różnymi ludźmi, wszyscy mają różne wyobrażenia o tym, kim powinniśmy być. Zaczynamy żyć zgodnie z ich zasadami, ponieważ teraźniejsza filozofia życia zmusza nas do bycia „idealną” osobą. Zabiegamy o ich opinię, walczymy o ich przyjaźń i miłość. Boimy się, by nas nie wyśmiali, nie odrzucili. Ucząc się naśladować innych, zapominamy, jacy jesteśmy wrzeczywistości. A przecież w środku idealnie wiemy, co jest dla nas dobre, a co nie. Zawsze należy mieć na uwadze, że to, co wydaje nam się dobre, niekoniecznie jest takie dla innych. Zapominamy, że doradzając innym, sugerujemy się wyłącznie swoim spojrzeniem na świat,

42

swoją ideologią. Osoba, którą oceniamy, może mieć kompletnie inną wiedzę, zupełnie inne doświadczenie, więc gdybyśmy się nauczyli cenić każdego, niezależnie od jego światopoglądu byłby to wielki postęp dla ludzkości. Jeżeli krytyka ma jakiś wpływ na Ciebie, oznacza to jedynie tyle, że nie masz odpowiednio głębokich poglądów na swój temat i brakuje Ci pewności siebie. Jeśli po raz kolejny zranią Cię jakieś słowa, to będzie to bardzo ważny moment, dzięki niemu odkryjesz swój słaby punkt. Dlatego warto poświęcić nieco więcej czasu na ćwiczenia dotyczące samorozwoju. Nigdy nie jest za późno by nauczyć się czegoś nowego. Pamiętaj, wiek, płeć nie są żadnymi ograniczeniami. Młodzi ludzie często wzorują sposób ubioru, myślenia ludzi starszych lub celebrytów, by być tacy jak oni. Jednak wolno Ci być kimkolwiek, jeśli to będzie twój wybór, jest w porządku. Mimo wszystko zawsze staraj się słuchać głosu, który płynie ze środka. To właśnie on przekazuje rozwiązanie każdego problemu, potrafi poprawnie znaleźć dla nas najlepszą drogę i powie nam z pewnością więcej niż opinie wszystkich ludzi na świecie. Życie jest zbyt krótkie, by martwić się o opinię innych. Nasz czas na tej planecie jest ograniczony, nasze dni są policzone, więc dlaczego marnować


nasz cenny czas, żeby być kimś, kim widzą nas inni. Tylko ty jesteś twórcą swojego życia, więc rób to, co kochasz, myśl i czuj się swobodnie. Nie dogodzisz wszystkim, więc może przynajmniej w jakimś stopniu dogodzisz sobie. Zaakceptuj siebie takim, jakim jesteś. Nie próbuj stać się kimś innym, tylko po to, by podobać się innym. „Silnym jest ten, kto zwycięża innych. Wielkim jest ten, kto przezwycięża samego siebie”. Prawda jest taka, że jeżeli chcesz odnieść sukces, musisz zostać wolnym. Potrzebujesz wolności, aby robić to, co chcesz robić, i wyrażać siebie w sposób, w jaki chcesz wyrazić. Bądź wolny, bądź sobą! Musisz się nauczyćżyć w zgodzie ze sobą i nie bać się popełnić błędów, są one bliskie każdemu, błędem jest niepopełnianie błędów. To akurat jest kluczem do sukcesu – przemyślenie błędu i wysnuwanie na jego podstawie wniosków. Aby tego dokonać, trzeba zanalizować, co w danej sytuacji zrobiono dobrze, a co nie – następnie rozpatrzeć, co należałoby poprawić i następnym razem zastosować swoje wnioski w życiu. Należy pamiętać, że choć to nie jest jedna z najprzyjemniejszych technik uczenia się, na pewno jedna z najefektywniejszych. Yurii MOLOKANOV

43


Kocham mojego Kata Kartka z pamiętnika Annabeth

Zima trwa w najlepsze. Okna w kuchni są do połowy zasypane śniegiem, ale gdy stanę na palcach, mogę zobaczyć skrawek zamarzniętego oczka wodnego oraz ławkę pod białym puchem. Jeszcze kilka lat temu uwielbiałam ten ogród, zwłaszcza wiosną, gdy zamieniał się w raj. Ogrodnicy dołożyli wszelkich starań, aby wszystko wyglądało tak jak chciała Annabeth – na lewo od tarasu zagajnik z różowych hortensji, a zaraz przy wejściu do domu kępki herbacianych róż. Przestał mi się podobać, kiedy jedynymi odwiedzającymi go gośćmi zostaliśmy my – ja i Raymond. Ostatnie miłe wspomnienia pochodzą z moich trzydziestych urodzin. Miło było spędzić czas w gronie całej rodziny w ciepły, majowy wieczór. Według Raya nic się zmieniło. Taa, wcale, pomijając kilka siniaków regularnie pojawiających się na moim ciele i podwojonym asortymencie w barku. Ciągle mam nadzieję, że to przejściowa sytuacja, przecież niecodziennie umiera ci matka. Każdy na swój sposób przeżywa odejście najukochańszej osoby, mój mąż postanowił poszukać pocieszenia w kieliszku. Szkoda, przecież byłam dla niego zaraz obok, dosłownie pod jednym dachem. Ile może trwać to jego załamanie? A może to już nawet nie jest żałoba, może jego słabość do alkoholu nie ma wyjaśnionej przyczyny. Wierzę, że to się zmieni, że pewnego dnia znowu się do siebie zbliżymy i będziemy kochającą się rodziną, dlatego też nie mogę go zostawić, czuję się za niego odpowiedzialna. Ray, kiedy jeszcze popatrzysz na mnie tym szelmowskim wzrokiem i przytulisz mnie, mówiąc, że masz w objęciach cały świat? Wczoraj zadzwoniła do mnie Mary, jedyna osoba z rodziny, a nawet w ogóle jedyna osoba, z którą utrzymuje kontakt. Siostrzana rozmowa zawsze dobrze na mnie działa i przynosi trochę uśmiechu. Szkoda tylko, że ona nic nie wie, źle się czuje z tym, że muszę ją oszukiwać. –„Tak, u nas wszystko dobrze, chodzimy do teatru, zrobiłam dzisiaj pieczonego dorsza z tego przepisu od Ciebie, Ray był nim zachwycony!” Akurat. Nie chcę stracić kontaktu z Mary, tylko z nią mogę utrzymywać kontakt (ale nie zbyt intensywny), bo jak stwierdził Raymond, nie wtyka ona nosa w nieswoje sprawy, w przeciwieństwie do reszty mojej rodziny. Dlatego też, od czasu do czasu lekko koloruję nasze małżeńskie życie, żeby Mary nie nabrała podejrzeń, że coś jest nie tak. Czasami nawet wyczuwam w niej nutkę zazdrości, że mamy duży, perfekcyjnie wykończony dom w najlepszej dzielnicy Yorku, że Ray jest prezesem wysoko postawionego domu maklerskiego, podczas gdy ona ściska się w trzypokojowym mieszkaniu w mieścinie South Elmsall z mężem i trojką dzieci. Mary nie ma pojęcia, że jej zazdrość jest absurdem, a nasze pieniądze mam daleko gdzieś. Jej dom emanuje miłością i ciepłem, a dzieciaki wnoszą do niego niesamowicie pozytywną energię, aż w pewnym momencie wyblakłe ściany i ozdoby z ubiegłego wieku wcale nie przykuwają wzroku. Ba, nawet zamieniłabym się z nią, zimne marmury w naszym domu i czarno-biały wystrój już przyszłości, staram się nie myśleć o tym, co jest tu i teraz.

44


Syndrom sztokholmski to odczuwanie sympatii wobec sprawcy, solidaryzowanie się z nim. Zdarza się, że ofiary pomagają prześladowcom w osiągnięciu celów oraz pomagają w ucieczce przed policją. Syndrom ten nie objawia się tylko w przypadku uprowadzeń czy u zakładników, spotykamy się z nim również w rodzinach dotkniętych przemocą. Ofiara nie posiada jedynie złych wspomnień z oprawcą, dlatego też traci ogląd sytuacji i przestaje myśleć racjonalnie. Nie szuka pomocy i latami żyje pod jednym dachem z dręczycielem, ponieważ czuje się zastraszona i bezradna. Osoby z syndromem sztokholmskim da się wyleczyć z pomocą psychologa i psychiatry. Ważna jest również obecność rodziny i bliskich. Głównym zadaniem jest odzyskanie właściwej perspektywy ofiary i emocjonalne oddzielenie od sprawcy przemocy.

Agnieszka CHŁANDA

45



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.