BIAŁY ORZEŁ kontra CZARNY BYK
REMONTADA PO KRAKOWSKU
[ MACIEJ KANCZAK ] @maciejkanczak
W historii meczów polsko-hiszpańskich w europejskich pucharach, biało-czerwonym tylko raz udało się wyrzucić za burtę rozgrywek giganta z Primera División. Cóż to jednak był za spektakularny występ! Wisła Kraków, mimo porażki w pierwszym spotkaniu z Realem Saragossa 1:4, u siebie potrafiła odrobić straty, a potem okazała się lepsza od Aragończyków w rzutach karnych
P
oczątkowo nic nie wskazywało jednak na to, że rewanż przy ul. Reymonta 22 należał będzie do ówczesnych wicemistrzów Polski. Podopieczni Oresta Lenczyka już w 5. minucie przegrywali 0:1, po kuriozalnym samobóju Marcina Baszczyńskiego. Prawy obrońca krakowian, w niegroźnej sytuacji, chciał podać piłkę głową do Artura Sarnata. Nie zauważył jednak, że bramkarz Wisły jest ustawiony w zupełnie innej części pola karnego. Futbolówka zatem, ku rozpaczy kibiców, piłkarzy i trenerów Białej Gwiazdy, powoli wtoczyła się do bramki. Komentujący to spotkanie dla TVP2, Andrzej Szeląg, stwierdził wówczas: „Mecz w Saragossie zaczął się dla Wisły dobrze, ale skończył żałośnie. Ten zaczął się źle, zobaczymy jak się zakończy”. A jak się ostatecznie skończył, większość kibiców doskonale pamięta. Krakowianie w drugiej połowie strzelili cztery gole, doprowadzając tym samym do dogrywki. W niej nie dali się zaskoczyć Los Maños i zaprzeczyli klasie rywala w serii rzutów karnych. „Remontada” w wykonaniu krakowskiego klubu była doprawdy imponująca.
LUDZIE MAŁEJ WIARY
Wrześniowa wiktoria nad czwartym zespołem sezonu 99/00 w La Liga na zawsze przeszła do historii Białej Gwiazdy. Niemniej uczestnicy tamtego widowiska przyznają w rozmowie z „¡Olé!”, że w drużynie raczej nie było specjalnie dużej nadziei na to, że straty z Saragossy uda się odrobić. „W Hiszpanii nie zaprezentowaliśmy się źle, do przerwy przecież remisowaliśmy 1:1. Później jednak rywale strzelili nam trzy gole i zrobiło się 1:4. Dlatego przed rewanżem nie było w nas raczej zbyt wielkiej wiary w awans do następnej rundy. Bardziej ze względu na rezultat 76 ¡OLÉ! MAGAZYN | SIERPIEŃ 2013
F O T. HIS TO R IAWIS LY. P L
pierwszego spotkania, aniżeli naszej gry, bo ta przecież zła nie była” — mówi Ryszard Czerwiec. „W zasadzie byliśmy pogodzeni z tym, że nie awansujemy. Meczem w Krakowie chcieliśmy się raczej godnie pożegnać z rozgrywkami Pucharu UEFA” — uważa Marcin Baszczyński. „Generalnie wiara w awans powinna być zawsze, niemniej po wysokim zwycięstwie w pierwszym meczu, to nasz rywal miał w ręku wszystkie atuty” — dodaje Tomasz Frankowski. „Godne pożegnanie”, jak ujął to „Baszczu”, nie zaczęło się jednak zbyt dobrze. Nasz rozmówca bowiem już w 5. minucie wpisał się na listę strzelców. Problem w tym, że było to trafienie samobójcze. Prawy obrońca krakowian chciał bowiem zagrać piłkę głową do Artura Sarnata, ale zamiast tego wpakował ją do własnej bramki. Jak wychowanek Pogoni Nowy Bytom