¡Olé! Magazyn - Numer 3/2013

Page 15

Powrót Carvajala, transfery Isco i Illarramendiego, a także kontrakty w pierwszej drużynie dla Moraty, Nacho i Jeségo sprawiły, że teraz nawet wrogowie Péreza zmuszeni są przyznać, że droga obrana przez klub jest właściwa. Sprowadzenie Illarry i Isco nie było tanie, ten pierwszy został kupiony za sumę przewyższającą jego realną wartość rynkową, ale — jakkolwiek by to nie brzmiało — Madryt nie musi przejmować się takimi drobnostkami jak dziesięć milionów euro. Na koniec roku działacze i tak z radością będą mogli oznajmić światu, że klub znowu zanotował zysk. Kupowanie młodych Hiszpanów nad Ebro zawsze traktowane jest przychylniej, niż wydawanie milionów na graczy z innych lig. W końcu lepiej, żeby grube miliony lądowały na koncie walczącego o Ligę Mistrzów Realu Sociedad albo uginającej się pod ciężarem problemów Malagi. Pérez tego długo nie rozumiał, ale teraz już rozumie. Ewolucja jego poglądów jest wyraźna. Dekadę temu młodych graczy nie zaszczycał nawet rzutem oka. Teraz skupia się niemal tylko na nich, wiedząc, że wydanie teraz na Isco 25 milionów jest lepsze niż zapłacenie za wychowanka Valencii 50 milionów za dwa lata.

Pomoc doradców

Media ostatnio bardzo dużo piszą na temat zbawiennego wpływu Zinedine’a Zidane’a na prezesa Realu. Podobno Pérez ufa Francuzowi jak nikomu innemu i każdą jego opinię traktuje jak prawdę objawioną. Do takich opinii podchodzić trzeba z dużą rezerwą, zwłaszcza jeśli pojawiają się one w niemiłosiernie rozkochanej w Zizou hiszpańskiej prasie. Nie sposób jednak pominąć faktu, że od momentu niedawnego powrotu Berbera na Santiago Bernabéu, sposób działania klubu się zmienił. Kolejne transfery przeprowadzane są szybko i sprawnie, kadra została praktycznie domknięta jeszcze przed startem przedsezonowych treningów, a medialny obraz Realu

zaczyna być powoli poprawiany. Zidane ze swoim tajemniczym uśmiechem działa kojąco na postronnych kibiców zmęczonych awanturami urządzanymi przez Mourinho. Do łask wrócili zresztą również inni ludzie odsunięci na bok przez Portugalczyka. Transfer Illarramendiego w Kraju Basków negocjował Sęp Butragueño, w mediach znów zaczął pojawiać się zupełnie zmarginalizowany przez poprzedniego trenera Miguel Pardeza. Wydaje się, że skupiony do niedawna na zarabianiu pieniędzy Pérez od pewnego czasu najzwyczajniej w świecie słucha tego, co się do niego mówi. Jego medialne wystąpienia przestały sprawiać wrażenia wyjętych z podręcznika propagandy. Chyba po raz pierwszy Hiszpan bierze odpowiedzialność za swoje słowa i nie ogranicza się do obietnic.

Kolejna kadencja?

Florentino, pytany o to, czy ma zamiar ubiegać się o kolejną reelekcję za cztery lata, odpowiada zawsze w ten sam sposób. Będzie to zależało od sytuacji w klubie i od osoby ewentualnego następcy. Pérez, mimo stosunkowo słabych wyników sportowych klubu, cieszy się sporym poparciem środowisk kibicowskich, znacznie większym niż dekadę temu, gdy wyniki były porównywalne. Kibice generalnie wierzą w projekt Białego Rekina i ten projekt wspierają. Eksperci analizujący skład i potencjał Realu Madryt są zgodni. Ta drużyna prędzej czy później wejdzie na szczyt, prędzej czy później wstawi do klubowej gabloty ukochany dziesiąty Puchar Mistrzów. A gdy już to się stanie, Florentino będzie mógł z dumą powiedzieć, że jego pomysły zadziałały. I nieważne będzie, że to tak naprawdę będą pomysły kogoś innego, i że ich realizacja pochłonie setki milionów euro. Ważne będzie to, że Pérez z bezlitosnego biznesmena z piłkarskim hobby zmienił się w prezesa z nawykami zimnokrwistego finansisty.

OLEMAGAZYN.PL Prawdziwie hiszpańska strona polskiego Internetu

Chcesz z nami współpracować? Daj znać na redakcja@olemagazyn.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.