Nowy Gwóźdź Programu 85

Page 1



NR

W XXI wieku

85 NGP 03-04 05-06 07

Postaw na rozwój

08-09 10-12 13-15

Recenzja

16

Rozrywka

17 17

SPIS TREŚCI

Mem internetowy – wiesz o nim wszystko?

Przemysław Majerczak Wojciech Kowalski

A Ty, po co chętniej sięgasz – po filmy czy seriale?

Paulina Klimek

Sztuczna inteligencja zamiast mózgu? Kilka słów o nastawieniu i jego wpływie na osiąganie sukcesów Medytacja, czyli jak zacząć kontemplować Minimalizm? Tak, ale w pakiecie z rozsądkiem. Roadkill

Agnieszka Konior Alicja Osiej Edyta Kulej

Oskar Sorek

Zupa z gwoździa

Anna Stalmach

Studenckie Bingo

Anna Stalmach

|Wydawca:| Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach nzs@ue.katowice.pl |Redaktor naczelna:| Anna Stalmach anna.stalmach@nzs.org.pl |Redakcja:| Paulina Klimek, Agnieszka Konior, Wojciech Kowalski, Edyta Kulej, Przemysław Majerczak, Alicja Osiej, Oskar Sorek, Anna Stalmach, Barbara Szłapka |Korekta:| Anna Stalmach, Barbara Szłapka |Projekt okładki:| Anna Wszelaka |Skład i opracowanie graficzne:| Anna Wszelaka |Marketing i reklama:| Anna Stalmach anna.stalmach@nzs.org.pl |Druk:| Drukarnia Drukaat ul. Mikołowska 100a, 40-065 Katowice

Adres redakcji Ul. 1 maja 50 40 – 287 Katowice Tel./fax (032) 257 72 19 @: ngp.redakcja@gmail.com Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzega sobie prawo skracania, adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Opinie zawarte w artykułach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji. © Wszelkie prawa zastrzeżone. ISSN 1427 – 4120 |Nr 85 |Cena 0zł| Nakład 2000 egzemplarzy| KWIECIEŃ 2021


Wstępniak

Drodzy czytelnicy! To już 85. numer naszego wspaniałego Nowego Gwoździa Programu. Stworzyliśmy dla Was coś niezwykle nowoczesnego oraz bogatego w aktualne tematy, które towarzyszą nam w XXI wieku. Postawiliśmy na luźne treści, które pozwolą zapomnieć o niecodziennej rzeczywistości, w której się znaleźliśmy już jakiś czas temu. Mam nadzieję, że wszystkie artykuły z przyjemnością przeczytacie. Zapraszam Was do podróży w głąb poznania internetowych memów oraz rozwiązywania codziennych dylematów, które każą nam wybierać między filmem a serialem. Poznacie bliżej sztuczną inteligencję oraz postawicie na swój rozwój osobisty, dzięki któremu poszerzycie własne horyzonty. Jeśli kiedykolwiek chcieliście zacząć medytować, to również znajdziecie w najnowszym numerze wskazówki na początek tej drogi. Nie zapomnijcie zajrzeć do strefy rozrywki, gdzie czeka na Was pyszny przepis i studenckie bingo! W imieniu redakcji życzę miłej lektury, a organizacji NZS dalszych lat aktywnego działania,

Anna Stalmach Redaktor Naczelna

Ponad dwie dekady powstaje dla Was profesjonalne i opiniotwórcze czasopismo - Nowego Gwoździa Programu. Jest to wyjątkowy magazyn, tworzony przez studentów - dla studentów. Dołącz do redakcji NGP-a! Już dzisiaj możesz rozpocząć swoją dziennikarską karierę i przekazać światu, co chodzi Ci po głowie. Nieważne, na jakim kierunku studiujesz albo skąd jesteś. Tworzymy zespół ludzi o przeróżnych zainteresowaniach, z różnych miast, którzy pozytywnie podchodzą do życia i wspólnej pracy. Jeśli chcesz robić coś więcej i być kimś więcej, dołącz do naszej zgranej redakcji, w której Twoje nieszablonowe pomysły będą Twoją zaletą. To świetna okazja do rozwoju i przeżycia przygody, która znajdzie swoje miejsce także w Twoim CV. Jeśli chcesz pomóc również w public relations, marketingu czy tworzeniu treści na fanpage’a na FB, to dzieli Cię od tego tylko jedna, mała czynność: NAPISZ DO NAS! -

ngp.redakcja@gmail.com

-

fb/ NGPkato oraz na issuu.com/nowygwozdzprogramu

2

Nowy Gwóźdź Programu

nr 85


W XXI wieku

MEM INTERNETOWY

wiesz o nim wszystko?

Przemysław Majerczak

Memy internetowe wszyscy znamy, lubimy, mają one z reguły pozytywny wydźwięk, a co za tym idzie – często poprawiają nam humor. Każdego dnia powstają ich niezliczone ilości. Możemy spotkać je praktycznie na każdym kroku, w szczególności przeglądając media społecznościowe.

Memy same w sobie każdy potrafi rozpoznać, jednak warto zastanowić się nad tym, czym one tak naprawdę są. Skąd się wzięła ich popularność? Ze względu na różnorodne postrzeganie memów, trudno jest jednoznacznie je zdefiniować. Najogólniej mówiąc, mem internetowy, jest to gatunek humorystycznej wypowiedzi internetowej, opartej na komunikacie obrazkowym. Jego celem jest przyciągnięcie jak największej liczby odbiorców i wzbudzenie powszechnego zainteresowania. Memy najczęściej stanowią swego rodzaju komentarz do bieżących wydarzeń społecznych, kulturowych, sportowych oraz politycznych.

Do czego są nam potrzebne memy? Pytanie wydaje się banalnie proste. Większość osób odpowiedziałoby, że memy powstają, aby dostarczyć rozrywki, wywołać uśmiech na twarzy. Jest to bez wątpienia główna cecha memów. Z drugiej jednak strony, memy wzbudzają w nas bardzo różne, czasem skrajne emocje. Poprzez memy możliwe jest zwrócenie na coś uwagi; ich prześmiewczy charakter daje nam często do zrozumienia, jakimi realiami się otaczamy i co można zmienić w swoim życiu. Mają więc także swojego rodzaju charakter rozwojowy. Jednak ma to miejsce w przypadku,

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu

3


W XXI wieku kiedy rozumiemy memy nie tylko powierzchniowo, ale także potrafimy zgłębić się w kontekst czy okoliczności powstania danego mema. Co warte odnotowania, memy także coraz częściej są wykorzystywane przez agencje reklamowe do wspomagania swoich kampanii marketingowych. Dobrze jednak mieć na uwadze to, że bardzo łatwo przedobrzyć z memem, który stanie się sztuczny i po prostu nieśmieszny.

To tylko mała część różnych typów memów, spośród wszystkich istniejących i dopiero powstających. Obecnie formy memów wychodzą poza wszelkiego rodzaju granice: na przykład coraz częściej powstają memy w postaci krótkich filmików z opisem. Potrafią także przekraczać różnego rodzaju tematy tabu – powstaje wiele zboczonych memów, dotyczących życia seksualnego.

Można wyróżnić wiele form memów

Memy od początku swojego istnienia przeżyły znaczący rozwój. Początkową funkcją memów była głównie rozrywka. Obecnie, memy mają znacznie głębszy wymiar, dotykają wielu różnych spraw, problemów społecznych, potrafią skłonić do refleksji. Nie bez powodu memy są określane kulturowym fenomenem obecnych czasów. Poprzez memy, użytkownicy mogą wyrazić swoje stanowiska, co do określonych tematów. Są one pewnego rodzaju internetowym, demokratycznym buntem, który pobudza społeczeństwo do działania. Jeżeli mem jest dobry i trafny, to użytkownicy udostępniają go w bardzo szybkim tempie, powodującym wręcz wirusowe rozpowszechnianie się treści w nim zawartych.

µ Memy szablonowe – składają się one z wykorzystanej już wcześniej formy, którą można uzupełnić o własną treść, powiązaną z charakterem szablonu. µ Memiczne reakcje – najczęściej spotykane z użyciem rage faces (me gusta, forever alone, poker face, troll face). Służyły (obecnie już są mało używane) głównie do opowiadania różnego rodzaju śmiesznych historii z własnego życia, kończących się puentą w postaci jednej z rage faces. µ Memy komentujące – jest to rodzaj memów, które pełnią funkcje komentarza, puenty, najczęściej do zdjęcia. µ Memy z wyrażeniem idiomatycznym – odwrotnie niż w sytuacji memów szablonowych, użytkownik, mając do dyspozycji gotowy, skonwencjonalizowany tekst, uzupełnia mem o własny obrazek. µ Memy opierające się na schemacie anatomicznym – polegają na opisywaniu rzeczywistości za pomocą memów, nie mają z reguły odzwierciedlenia w faktach, tylko skupiają się na humorystycznej interpretacji świata. µ Memy, których celem jest bezpośredni zwrot do nadawcy – pobudzają odbiorcę, tworząc iluzje, że mem jest skierowany do konkretnej osoby. µ Memy opierające się na porównaniach/ zestawieniach – jedne z najbardziej popularnych memów. Opierają się często na konstrukcji „Oczekiwania vs rzeczywistość” lub „Kiedyś vs teraz”. µ Memy w formie kompozycji komiksowych – pozwalają one na zaprezentowaniu bardziej złożonych memów, przy użyciu kilku powiązanych ze sobą scenek. Często bohaterami takich komiksów są postacie z memów. µ Memy oparte na grze werbalno-ikonicznej – Ich celem jest przedstawienie przemyśleń, refleksji dotyczących jakiegoś zagadnienia, przy użyciu przypadkowych obrazków, pomagających zobrazować daną sytuację. Często mają formę „Kiedy…” lub „To uczucie, kiedy…”.

4

Nowy Gwóźdź Programu

nr 85

Negatywny wymiar memów Warto zastanowić się nad tym, czy memy mogą krzywdzić innych użytkowników. Ze względu na ich prześmiewczy charakter i stosunkową łatwość w tworzeniu, każdy może stać się tzw. ofiarą memów. Wiele zależy od tego, w jaki sposób bohater danych memów podchodzi do jego popularności w Internecie. Niektórzy użytkownicy mogą nie mieć wystarczającego dystansu do samych siebie i prześmiewcze memy, dotykające ich bezpośrednio, mogą sprawić takim osobom przykrość. Dlatego warto mieć to na uwadze, podczas tworzenia i rozpowszechniania memów internetowych. Jak mają się memy do prawa autorskiego? Zakładając, że mem internetowy składa się z obrazka, a także śmiesznego opisu, możliwe jest przyporządkowanie go do utworów w rozumieniu prawa autorskiego. W związku z tym, autorowi danego mema przysługują prawa autorskie, majątkowe i osobiste, co do stworzonego przez niego utworu. Jednak należy mieć na uwadze, że mem funkcjonuje jako utwór zależny, to znaczy, że został opracowany na podstawie cudzego dzieła. Zgodnie z prawem, twórca mema powinien uzyskać zgodę autora na wykorzystanie go dla własnych celów. Oprócz tego, osoba dodająca mema powinna także wskazać autora i tytuł pierwotnego utworu, który został przez niego stworzony. Wydaje się to być mocno abstrakcyjne, ponieważ z reguły bardzo trudno jest ustalić, kto jest autorem jakiejś grafiki. Dlatego też rzadko są spotykane memy, które rzeczywiście spełniają formalne wymogi prawa autorskiego. Na szczęście kwestie memów są bardzo rzadko poruszane na rozprawach sądowych.


W XXI wieku

A Ty, po co chętniej sięgasz

FILMY czy SERIALE?

Wojciech Kowalski

Nie jest to żadną tajemnicą, że przez ostatni rok liczba osób spędzających czas przed ekranem, oglądających poczynania fikcyjnych postaci, zdecydowanie wzrosła. Ucieczka od ograniczonej rzeczywistości w świat popkultury dla wielu z nas stała się czymś niezwykle ważnym – była to jedna z nielicznych aktywności, którą można było wybrać, podczas przesiadywania w domu w trakcie pandemii COVID-19.

Rozmowy, odnośnie aktualnie oglądanych seriali lub filmów, stały się wręcz nieodłączną częścią dnia. Tyle można było się nasłuchać odnośnie wielu różnych produkcji, że w końcu nasunęło się jedno pytanie – co prędzej przyciągnie widza? Czy większość osób woli obejrzeć sobie ponad godzinny film i to im wystarczy, czy może wolą krótki odcinek serialu, by nie tracić czasu? A może wręcz przeciwnie – wolą obejrzeć cały sezon jednego dnia, z powodu jego nadmiaru? Dlatego też, używając własnych zasięgów,

stworzyłem prostą ankietę na swoim profilu na Instagramie, z nadzieją na jakikolwiek odbiór i zaangażowanie ze strony bliskich mi osób. W ankiecie zadałem proste pytanie: „Co w wolnym czasie wolisz oglądać?”. Do wyboru były dwie opcje: filmy albo seriale. Finalnie, po równej dobie na dane zagadnienie odpowiedziało 99 osób, z czego większość – aż 71 ankietowanych – wskazało seriale. Co w takim razie wpłynęło na tak ogromną różnicę między tymi dwoma opcjami? Dlaczego w wolnym czasie chętniej sięgamy po ciągną-

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu

5


W XXI wieku ce się seriale? Jaki wpływ na ten wybór miała aktualna sytuacja pandemiczna? Zacznijmy może od filmów, które najwidoczniej zaczęły być mniej opłacalne dla większych platform. Jakby nie patrzeć, wiele osób często wybierało się do kina, na upatrzone z dużym wyprzedzeniem seanse. Chodzenie do kina zawsze miało swój urok – wyjście z bliskimi lub rodziną, wspólne komentowanie na ciemnej Sali, wspólne śmiechy i płacze. Dla wielu też jest to oczywiste, by udać się do najbliższego kina zaraz po premierze oczekiwanego filmu, gdyż może być to rutyna, która rozwijała się od dzieciństwa, a której ciężko się pozbyć bądź po prostu nie chce się jej oduczyć. Dlaczego nie sięgamy już po nie tak chętnie? Możliwe, że na taki wybór w dużej mierze wpłynęły zamknięte kina – większość z nas, mimo wysokich cen, wybierała oglądanie filmów w kinie dla atmosfery, choć w dzisiejszych czasach niezwykle łatwo jest, za znacznie mniejsze sumy pieniężne lub wręcz za darmo, zobaczyć wybrane produkcje. Wiele premier odbyło się na różnego rodzaju platformach, a inne filmy zaś zostały puszczone w momencie ponownego otwarcia kin. Mimo łatwego dostępu, widzowie chętniej sięgali po seriale. Dlaczego? Możliwe, że w dużej mierze ilość wolnego czasu miała znaczący wpływ na taki wybór. Kiedy mamy mało czasu, wolimy włączyć sobie jeden odcinek ulubionego serialu, a kiedy mamy go wręcz zbyt dużo, wolimy dać się wciągnąć w wielogodzinną historię, którą można oglądać nawet kilka dni. Im dłużej oglądamy daną produkcję, tym łatwiej nam się w nią wciągnąć, zrozumieć poczynania bohaterów i nawet się z nimi utożsamiać. Z drugiej strony, kiedy zaś oglądamy film, mamy niecałe dwie godziny na jedną historię, z kilkoma wątkami i różnymi bohaterami – czasem te dwie godziny nie wystarczają, by wciągnąć widza i by go zjednoczyć z przedstawionym światem. I tu wkraczają seriale, gdzie główna historia po zsumowaniu trwa kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin. Co za tym idzie – twórcy mogą zwrócić więcej

6

Nowy Gwóźdź Programu

nr 85

uwagi na szczegóły i nie czują takiej presji czasu, by przekazać najważniejsze detale z ograniczonym czasem, lecz mogą skupić się nad każdym drobiazgiem. Dla wymagających widzów, równie ważny jest rozwój większości (jak nie wszystkich) postaci i możliwość skupienia się na każdym bohaterze, by móc zrozumieć jego poczynania. Pamiętajmy, że produkcje niektórych seriali trwają nawet kilka lat, dzięki czemu niejedna postać może być dogłębnie przedstawiona i dzięki czemu jej autentyczność może być wręcz niepodważalna. Jeśli chodzi o możliwość rozwoju postaci, to można zaryzykować stwierdzeniem, że twórcy seriali mają na tej płaszczyźnie większe pole do popisu niż twórcy filmów. Na pewno kolejnym plusem może być możliwość wprowadzenia wielu zwrotów akcji co kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, dzięki czemu kończąc jeden odcinek, czujemy potrzebę od razu obejrzenia następnego. Budowanie napięcia, od początku historii i w trakcie jej rozwoju, sprawia, że widz nie może się oderwać od ekranu i na pewno będzie wiernie oglądać daną produkcję do ostatniej sceny. Jest to kolejny silny atut, który warto wykorzystać przy tworzeniu serialu, dzięki czemu można na stałe pozyskać wiernych widzów. Można też zauważyć, że ostatnimi czasy oglądanie seriali stało się w pewnym momencie… modne. W trakcie rozmów, dotyczących wolnego czasu, więcej osób poruszało tematy związane z ich ulubionymi serialami, będącymi zarazem wówczas na czasie, a znacznie rzadziej poruszano tematykę filmową. Czyżby czas filmów już minął i to seriale stały się produkcjami częściej oglądanymi przez przeciętnego widza? Całkiem możliwe. Mimo że od wielu lat filmy mogły cieszyć się dużą popularnością, jest wysoce prawdopodobne, że teraz to seriale stały się bardziej opłacalne i częściej wybierane przez typowych odbiorców. A Ty, co wolisz obejrzeć w wolnym czasie? Film czy serial?


W XXI wieku

SZTUCZNA INTELIGENCJA ZAMIAST MÓZGU? XXI wiek, 2021 roku. Coraz więcej maszyn zastępuje ludzi. Można powiedzieć, że za te 30, może 50 lat albo i więcej, maszyny zastąpią nas całkowicie. Przecież już teraz słyszy się o coraz nowocześniejszych robotach, które przypominają ludzi, a czasem nawet ich zastępują (może ktoś z was słyszał o rosnącej popularności seks robotów). A co więcej, powstało już także wiele filmów, które mogą przypominać nasz świat w przyszłości. I nie chodzi tylko o te współczesne, jak Avengersi, Ex Machina czy Blade Runner 2049. Przecież już w 1982 roku widzimy roboty w filmie „Łowca Androidów”, w 1984 roku pojawiają się w słynnym „Terminatorze”, a w 1999 roku w filmie „Matrix”, który cieszy się popularnością aż po dziś dzień. Czy też sądzicie, że ich twórcy poniekąd przewidzieli, albo nawet już wiedzieli, jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lat? Oglądając jako dziecko kreskówkę „Jetsonowie”, nie sądziłam, że już w 2020 roku tak poniekąd będzie wyglądał świat, zrewolucjonizowany przez pandemię koronawirusa.

Paulina Klimek

Teraz wyobraźcie sobie, że to wy jesteście robotami i zamiast mózgu macie sztuczną inteligencję. Potraficie to sobie w ogóle wyobrazić? Że moglibyście być bohaterem filmu science fiction? No… ja, tak prawdę mówiąc, średnio. Myślenie schematyczne, zero uczuć i twardy dysk w głowie mnie lekko przeraża. Ale z drugiej strony, szybkie wchłanianie wiedzy, pamiętanie wszystkiego, no i poniekąd szybka reakcja brzmią kusząco. Kucie przed sesją dniami i nocami albo po raz kolejny uczenie się tego samego, bo już nie pamiętam, może przyprawiać o ból głowy. A tak problem byłby rozwiązany za pomocą twardego dysku, w którym jest wszystko. Gdybym faktycznie zamiast mózgu miała sztuczną inteligencję, to wykorzystałabym ją do trzech kwestii. Po pierwsze, latami bym gromadziła wiedzę, aż skończyłoby mi się miejsce, a wydaje mi się, że jest go tam bardzo dużo, więc zajęłoby mi to ogrom czasu. I tak, wykorzystywałabym go również do zdawania wszystkich egzaminów. :D Gdyby już ten dysk był całkowicie zapełniony, to pierwsze, co bym zrobiła, to wymyśliłabym maszynę, która pozwoliłaby zrozumieć psy. Bo, moim zdaniem, są uosobieniem dobroci, oddania i szacunku. I są to cechy, które przez współczesnego człowieka zostały praktycznie zapomniane. A uważam, że tego powinniśmy się od tych wspaniałych istot nauczyć. A dalej,

wysłałabym je światu, by te uczyły ludzi, jak żyć w zgodzie ze sobą i naturą. No i teraz, gdyby zwierzęta przekazały ludziom tę cenną wiedzę, to starałabym się nimi dalej pokierować. W jakim celu? Uratowania świata. Tak, wiem, brzmi banalnie. Ale wyobraźcie sobie całkowity ład; sposób, który pozwoliłby uratować środowisko i wielu ludzi. Nie martwilibyśmy się katastrofami naturalnymi, głodem, ubóstwem czy wojnami. Tego by nie było. Wykorzystałabym swoją wiedzę na opracowanie rozwiązania na to wszystko, by świat stał się wreszcie sprawiedliwy. Pewnie, po tych moich lekko dziwacznych celach, wielu z was twierdzi, że jestem niepoprawną optymistką, a świat nigdy nie będzie idealny i sprawiedliwy. I to całkiem możliwe. Ale mimo to, wykorzystałabym do maksimum dane, które zawierałyby się w mojej sztucznej inteligencji. A gdybym już to chociaż w minimalnym stopniu osiągnęła, to bym się jej pozbyła i zostawiła ją przyszłemu pokoleniu. Ponieważ byłabym już spełniona i miała poczucie wykonania swojej misji. A może ten śmieszny dysk twardy przydałby się komuś w przyszłości. Albo następne pokolenia wyruszyłyby na jego poszukiwanie, jakby był jakimś skarbem. A wy, co byście zrobili? Zachowali go tylko dla siebie i spełniania swoich zachcianek, czy może wykorzystali do czegoś więcej? Ale mimo wszystko, ja wciąż preferuję posiadanie mózgu.

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu

7


Postaw na rozwój

Kilka słów o nastawieniu i jego wpływie na osiąganie sukcesów Ktoś kiedyś powiedział, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Satysfakcjonująca praca, ciekawe hobby, znajomość języków, dodatkowe kursy, czas na życie towarzyskie i uprawianie sportu… Ciężko jest to ze sobą pogodzić, a jednak niektórym się udaje. Pewnego wieczoru zaczęłam się zastanawiać, jak to jest, że doba niektórych osób nie ma końca. Robią mnóstwo ciekawych rzeczy, nie zrażają się niepowodzeniami i ciągle próbują czegoś nowego. Zastanawiałam się, czy jest to kwestia talentu, dobrego zarządzania czasem czy może czegoś zupełnie innego. Poszukując odpowiedzi, zaczęłam czytać o nastawieniu i w ten sposób odkryłam, że to ono często jest przyczyną „zawieszenia w czasie”. Ludzie mogą reprezentować dwa rodzaje nastawienia – na rozwój oraz na trwałość.

Agnieszka Konior

W dużej mierze zależy to od środowiska, w jakim dorastali. Od razu jednak zaznaczę, że wcale nie oznacza to, że nie można nad swoim nastawieniem pracować, bo właśnie o to tu chodzi – o pracę nad samym sobą, a w konsekwencji zmianę swojego nastawienia i poprawę jakości życia. Nastawienie na trwałość wpajano ludziom właściwie od zawsze. Już w szkole podstawowej niektóre dzieci czują się zniechęcone do nauki przedmiotów humanistycznych, inne do nauk ścisłych, a jeszcze inne nie mogą sobie poradzić z zajęciami artystycznymi. Choć mamy różne zdolności, wszyscy jesteśmy mierzeni jedną miarą, a kiedy nie czujemy się docenieni, to zaczynamy czuć niechęć. Nastawienie na trwałość wymusza potrzebę ciągłego udowadniania innym swojej wartości, prezentacji swoich mocnych stron. To sprawia, że chcemy robić tylko te czynności, które wykonujemy dobrze i za które jesteśmy podziwiani. Obawiamy się porażki

8

Nowy Gwóźdź Programu

nr 85

i tego, że zdemaskuje ona naszą niekompetencję i braki. Marzymy o błyskotliwej karierze, wielkich sumach na koncie, ale boimy się podejmować ryzyko i stawiać czoła trudnościom, które spotykamy na naszej drodze. Każde niepowodzenie, niezależnie od swojego rozmiaru, w osobach nastawionych na trwałość budzi poczucie beznadziejności. Stanowi też dowód na to, że zwyczajnie się do czegoś „nie nadają”. W świecie nastawienia na trwałość porażka jest czymś złym, ale powiedzmy sobie szczerze – to właśnie na błędach najwięcej i najlepiej się uczymy. Benjamin Barber, amerykański politolog oraz filozof, zwrócił uwagę na to, że ludzi nie powinno się dzielić na „dobrych” oraz „złych”, ale na tych, którzy się uczą, i tych, którzy tego nie robią. Ci, którzy nieustannie się uczą, to osoby nastawione na rozwój. Dla nich porażka nie jest czymś, czego należy się wstydzić, ale czymś, z czego należy wyciągać wnioski. To ona jest „motorem” do rozwoju umiejętności i ciągłej pracy nad sobą. Niezależnie od tego, jak bardzo utalentowane


Postaw na rozwój są osoby nastawione na rozwój, stale się rozwijają. W pewnym sensie „wystawiają” się innym, którzy podważają ich umiejętności, bo – według osób nastawionych na trwałość – talent albo się ma, albo się go nie ma. To, co wyróżnia te osoby, to fakt, że nie boją się podejmować wyzwań, bo zwyczajnie nie boją się niepowodzeń. Dlaczego miałyby się bać czegoś, z czego mogą się wiele nauczyć? Nastawieni na rozwój, to ci, którzy zawsze starają się robić więcej. Nie satysfakcjonuje ich rozwiązanie kolejnego zadania na podobnym poziomie trudności, nie uważają tego za sukces, bo zależy im na ciągłym zdobywaniu nowej wiedzy. Najważniejsze jednak jest to, że tym osobom wcale nie zależy na tym, żeby coś komuś udowodnić, one uczą się i rozwijają dla siebie. Jak zatem zmienić nastawienie, jeśli należysz do grupy osób nastawionych na trwałość? Zacznij od tego, by nie porównywać się do innych. Otaczaj się ludźmi, którzy sami ciągle chcą się rozwijać i będą dla Ciebie inspiracją. Podejmij wyzwanie i zrób coś, co zawsze chciałeś zrobić, ale bałeś się odnieść porażkę. To, jak wykorzystasz swój potencjał, zależy wyłącznie od Ciebie. Możesz przeczytać ten tekst i nie zmienić zupełnie nic, a możesz zrobić coś, aby się rozwinąć. Teraz dostęp do różnego rodzaju kursów jest łatwiejszy niż kiedykolwiek – podejmij wyzwanie i zapisz się na szkolenie z dziedziny, która Cię interesuje. Przeczytaj książkę, która pokaże Ci, jak działać efektywniej. Zacznij uczyć się języka, który zawsze wydawał się dla Ciebie „zbyt trudny”. Dołącz do Koła Naukowego i zacznij działać z ludźmi, którzy też chcą zrobić coś więcej albo po prostu wyjdź na spacer i posłuchaj ciekawego podcastu. Gdyby większość ludzi, zamiast spędzać godziny na scrollowa-

niu Instagrama i oglądaniu „idealnego” życia „idealnych” osób, zdecydowała się postawić na siebie i swoje pasje, w końcu znalazłaby czas, aby się rozwijać. Tak, w życiu nie można mieć wszystkiego… Ale, jak powiedział włoski pisarz i reżyser – Federico Moccia, trzeba do tego dążyć, bo szczęście to nie cel w sobie, ale styl życia. Jakie nastawienie reprezentujesz, to Twoja decyzja. Kiedy kolejny raz zaczniesz obwiniać innych za to, że nie żyjesz pełnią życia, spróbuj zastanowić się nad tym, dlaczego. Być może zamiast robić coś, co naprawdę lubisz, robisz wyłącznie to, dzięki czemu udowadniasz swoją wartość innym. Wszystkich zaciekawionych tematem, zapraszam do lektury książki Carol Dweck „Nowa psychologia sukcesu”, która zgłębia tajniki nastawienia oraz przedstawia jego wpływ na życie.

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu

9


Postaw na rozwój

Medytacja,

czyli jak zacząć kontemplować

Alicja Osiej

Zapewne pierwsze twoje skojarzenie z medytacją, to mnich z przymkniętymi oczami, siedzący w pozycji lotosu. Buddyjskie klasztory kojarzą się z niesamowitą ciszą i spokojem. Mnisi posiadają aurę ludzi, którzy zgłębili tajniki życia i potrafią panować nad własnym umysłem. Nic więc dziwnego, że na zachodzie medytacja stała się tak bardzo popularna. Pomimo kilkutysięcznej historii, dopiero w ubiegłym wieku naukowcy zainteresowali się wpływem tej techniki na ludzki organizm. Jak to możliwe, że trwanie w ciszy tak pozytywnie wpływa na nasze ciało?

10 Nowy Gwóźdź Programu nr 85


Postaw na rozwój

Kontemplacja ma szereg pozytywnych skutków, które powodują, iż jest polecana przy różnych problemach zdrowotnych. Obserwacja własnego organizmu pozytywnie wpływa głównie na obniżenie produkcji kortyzolu – hormonu stresu. Dzienne stosowanie medytacji znacząco uspokaja umysł i uodparnia go na sytuacje stresujące. Naukowcy z Uniwersytetu w Kentucky opublikowali w 2008 roku badanie, które wykazało, że medytacja obniża ciśnienie krwi. Co ciekawe, nie udało się ustalić dokładnie, dlaczego tak się dzieje. Najprawdopodobniej jest to związane właśnie z obniżeniem stresu i napięcia. Jednak miejscem, gdzie zmiany są najbardziej zauważalne, jest mózg. Ćwiczenie umysłu wpływa na neuroplastyczność, czyli tworzenie nowych połączeń nerwowych. Medytacja jest zatem treningiem dla mózgu, który pozwala go wzmacniać, reorganizować. Dzięki temu, kontemplacja spowalnia starzenie się mózgu, a nawet umożliwia zmniejszenie odczuwania bólu. Dolegliwości można podzielić na te fizyczne (np. pieczenie) i psychiczne (np. smutek). Medytacja umożliwia zwalczenie tego psychicznego. Dzieje się to dzięki rozwijaniu połączeń w mózgu, ale także dzięki zwykłej obserwacji. Istotą tego ćwiczenia jest postrzeganie. Chodzi przede wszystkim o akceptację, która pozwala zwalczyć dany problem. Ci wszyscy mnisi nie potrafią kontrolować umysłu ani sterować nim. Oni godzą się na wszystko, dzięki czemu mogą osiągnąć spokój. Jest to największy błąd, popełniany przez świeżych medytujących. Medytacja nie pozwala walczyć z problemami, ona je uspokaja i przyjmuje takie, jakimi są.

Vipassana – buddyjska technika, skupiająca się na odczuwaniu własnego ciała. Jest ona rozwinięciem Anapany – od naturalnego oddechu, skupiamy się po kolei na głowie, brzuchu czy kończynach. Obserwacja dotyczy już całego ciała medytującego. Satipatthana – medytacja uważności. Kiedy oddychanie jest już wyćwiczone, można skupiać się na rozwijaniu uważności. Polega na skupieniu na ciele, uczuciach, świadomości czy procesach umysłu. Mindfulness – obserwacja odczuć wewnętrznych i zewnętrznych medytującego. Bez jakiejkolwiek oceny. Bardzo popularna ze względu na prostotę. Mimo wszystko, w wyżej wymienionych odmianach jak i innych medytacjach, najważniejszy jest oddech. To on jest naszą podstawą, która umożliwia ćwiczenie umysłu. Warto wspomnieć, że pozycja – siedząca, leżąca czy siad skrzyżny – nie ma znaczenia. Najistotniejsze, aby było nam wygodnie. Nasze ciało ma być rozluźnione, aby nie zaburzało medytacji. Tak samo ćwiczyć można z otwartymi oczami, zamkniętymi, w domu, na świeżym powietrzu, w ciszy czy przy muzyce. Warto na początek ograniczyć bodźce zewnętrze, aby poznać własny technikę medytacji. Nie mniej jednak, jest to ćwiczenie, działające na tej samej zasadzie, co fizyczne. Należy systematycznie je wykonywać, aby utrzymać „kondycję i rozwinąć mięśnie”.

Kontemplacja ma wiele różnych odmian. Każda obiera za swój cel coś innego. Przytoczę najważniejsze, według mnie, typy, które są dobre na początek i pozwalają oswoić się z tematem.

Jeżeli wyżej wymienione rodzaje wydają się za trudne, to nic straconego. Bardzo dobrym wprowadzenie do tematu są techniki relaksacyjne. Jedną z nich jest trening Jacobsona. Polega on na relaksacji mięśni, poprzez skupianie się na poszczególnych partiach ciała. Napina się pojedynczą grupę mięśni i skupia na odczuciach z nimi związanych. Chodzi o zwiększenie świadomości własnego organizmu.

Anapana – technika, koncentrująca się na oddechu. Pozwala rozwinąć skupienie i uważność. Polega na obserwacji własnego oddechu, aby uwolnić się od myśli. Zatrzymuje chaos w głowie, dzięki pozwoleniu na przepływ i odpływ informacji. Tutaj oddech staje się podstawą, która uspokaja strumień myśli.

Możliwe, że ostatnią deską ratunku w tej sytuacji jest Netflix, który poszerzył swoją bibliotekę o bardzo wartościowy dokument „Poradnik Headspace: Medytacja”. Produkcja składa się z 8 odcinków, które wprowadzają w medytację i przedstawiają podstawowe rodzaje kontemplacji. Twórcą serialu jest Andy Puddicombe,

Rodzaje medytacji

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu 11


który w młodym wieku wyjechał do Azji, by zgłębić techniki medytacyjne. Sam projekt Headspace na początku był portalem, a następnie aplikacją z rozpisanymi ćwiczeniami. Netflix pozwolił Andiemu przedstawić medytację w sposób wizualny. Pięknej animacji towarzyszy sam Puddicombe, który opowiada trochę anegdot z własnych przygód, a także przedstawia poszczególne techniki. Polecam wypróbować dokument, tym bardziej, że polskiej wersji towarzyszy spokojny i przyjemny głos lektora. Poradników i aplikacji na telefon, związanych z medytacją, jest naprawdę sporo. Przez to

można bardzo szybko zrazić się do tematu. Medytacja, pomimo swojej prostoty, wcale prosta nie jest. Nawet tybetańscy mnisi nie poradziliby sobie sami. W ich kulturze bardzo istotną rolę pełni mistrz, którego uważają za ogromne źródło wiedzy. Techniki medytacyjne są przekazywane z mistrza na uczenia i dzięki temu przetrwały do dziś. Możemy wyobrazić sobie, że jesteśmy tacy sami, co świeżo przyjęci do klasztoru. Jak we wszystkim – trzeba zacząć ćwiczyć, aby dość do perfekcji. Skutki medytacji są na tyle cenne, że warto chociaż spróbować, żeby zrozumieć, iż obserwacja siebie i świata pozwoli lepiej funkcjonować w otaczającej nas rzeczywistości.

Dla głodnych wiedzy zamieszczam przydatne linki:

Trening Jacobsona https://www.youtube.com/ watch?v=nSF2_7O4ReU

Poradnik Headspace: Medytacja https://www.netflix.com/title/81280926

Muzyka do medytacji:

Sacred Earth – Into the Light https://open.spotify.com/album/ 0Y80IHSVzWJ6VZcfBWO62a?si=U akiKT5sToanIoqCBd1kVQ

12 Nowy Gwóźdź Programu nr 85

Meditate to the Sounds of Nature https://open.spotify.com/playlist/ 37i9dQZF1DX1tuUiirhaT3?si=gW ASPCZMQPGcbU04OI58fw


MINIMALIZM? Tak, ale w pakiecie z rozsądkiem.

W czasach wszechobecnego konsumpcjonizmu i prężnego rozwoju, za normę uznaje się posiadanie dużych ilości rzeczy, podążanie za dostatkiem i przyjemnościami oraz korzystanie z coraz nowszych rozwiązań. Tego rodzaju gonitwę można zawrzeć w dwóch słowach – duże oczekiwania. Zewsząd docierają do nas głosy, że powinniśmy mieć więcej, często warunkując szczęście posiadaniem konkretnej rzeczy lub udogodnienia. O ile dobrze radzimy sobie z presją społeczeństwa, tak komunikaty, płynące z reklam outdoorowych, telewizyjnych, radiowych czy internetowych, zostają w naszych głowach na dłużej i wywołują potrzeby w odpowiednim momencie. Właśnie wtedy, kiedy poszedłeś „tylko po chleb” i wracasz z nowymi butami. Nie mam zamiaru demonizować zakupów. Nie jest moim celem również gloryfikowanie braku potrzeb. Chcę jednak nakierować Cię na pewien nurt – minimalizm, - byś rozważył, czy jest to coś dla Ciebie, czy i na ile jest Ci potrzebny.

Edyta Kulej

Co to jest minimalizm i co może oznaczać dla Ciebie? Minimalizm zakłada obniżenie swoich wymagań, potrzeb i dążeń do niezbędnego minimum. Byś posiadał tyle, ile potrzebujesz. Nie mniej i nie więcej. W szerszym ujęciu, sprowadza się do przewartościowania priorytetów, tak aby pozbyć się nadmiaru – rzeczy, przekonań, zachowań, nawyków, sytuacji i czynności, które nie dodają naszemu życiu wartości i móc skupić na tym, co najważniejsze . Filozofia minimalizmu jest mi bliska i wiele z niej zaczerpnęłam. Dostrzegam, jak zastosowanie pewnych zasad minimalizmu wpłynęło na to, w jaki sposób organizuję sobie życie i na co zwracam uwagę. Z pewnością nie są to zmiany spektakularne, ponieważ siebie z przeszłości nie mogę nazwać konsumpcjonistką, tak jak teraz – nie nazwę się minimalistką. Niemniej jednak, nurt pomógł mi przenieść uwagę

z zewnątrz do wewnątrz i zaktualizować kilka aspektów życia. Jak rozumiem minimalizm? Jako wypracowanie umiejętności osadzenia się w sobie, wejrzenia w swoje prawdziwe potrzeby i podążanie za prawdziwymi pragnieniami. Organizowanie życia w zgodzie z wewnętrznymi odczuciami, co przekłada się na myślenie w kategoriach: “Mam tyle, ile potrzebuję”; “Kupuję, kiedy naprawdę czegoś mi brakuje”; “Jakość, a nie ilość”; “Posiadanie w dłuższej perspektywie szczęścia nie daje”. Taki sposób myślenia wykształciłam m.in. dzięki medytacji i odróżnianiu potrzeby od zachcianki. Minimalizm pomógł mi zwrócić uwagę na to, jak spędzam swój czas, z kim go spędzam, na jakie czynności go przeznaczam. Dla Ciebie minimalizm może oznaczać coś innego i do tego gorąco zachęcam. Byś po zapoznaniu się z definicjami ekspertów i moją, zbadaniu tematu we własnym zakresie, ocenił, które jego aspekty mogą wnieść do Twojego życia dobro i jakość, a które niekoniecznie – zaburzą Twój spokój. Nie jest sztuką aplikować rozwiązania 1:1. Sztuką jest dostosować je do siebie.

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu 13


Postaw na rozwój

Co dobrego daje minimalizm? Przenosząc zainteresowanie z rzeczy na ludzi, a z przedmiotów na siebie – zyskuje się to, co najważniejsze. Rzeczy zostają rzeczami i są jedynie narzędziami, które stworzono, by ułatwiać życie, a nie są celem samym w sobie. Stając się wprawnym minimalistą, wiesz czego i w jakiej ilości potrzebujesz, by prowadzić komfortowe życie. Wiesz, gdzie znajduje się próg nasycenia i nie pragniesz kolejnego ubrania, zapasów żywności w szafkach, dodatków ani gadżetów elektronicznych. Masz dokładnie tyle, ile potrzebujesz. Rozpoznajesz, co jest dla Ciebie funkcjonalne, co ma wartość, a co kupiłeś pod wpływem impulsu, wspomnianych wyżej reklam lub presji otoczenia. Z drugiej strony, kupujesz więcej rzeczy potrzebnych. Niczym żyletą odcinasz swoje zachcianki, ale umiesz dostrzec, kiedy naprawdę czegoś Ci brak. W minimalizmie nie chodzi jednak wyłącznie o rzeczy. Z czasem zauważasz, że filozofię tę można wdrożyć w inne aspekty swojego życia – m.in. relacje, cele, nawyki. Podobno posprzątanie w swojej przestrzeni stwarza lepsze warunki, by zaprowadzić porządek w głowie i sercu. Być może zaczniesz zadawać sobie pytania, takie jak: 1) Czy cieszą mnie moje relacje? 2) Jacy ludzie wpływają na mnie dobrze? Czy sam/a jestem taką osobą? 3) Czy poświęcam czas sprawom, które naprawdę się dla mnie liczą?

14 Nowy Gwóźdź Programu nr 85

4) Czy mogę zmienić coś w swoich nawykach, aby czuć się lepiej? 5) Czy to, co robię na co dzień, zbliża mnie do miejsca, w którym chcę być i kim chcę się stać? To tylko kilka pytań, które mogą wnieść do życia nową jakość. IW miarę zgłębiania minimalizmu, zaczniesz wyciągać z niego więcej mądrości. Jak wdrożyć minimalizm? Według jednego z autorów książek o minimalizmie, Leo Babauta’y, poniższe punkty stanowią zasady minimalizmu: 1. Pozbądź się zbędnych rzeczy. 2. Określ to, co jest dla Ciebie ważne. 3. Wszystko musi być istotne. 4 Wypełnij życie radością i szczęściem. 5. Obserwuj i poprawiaj. Są to bardzo cenne wskazówki, jeśli chcesz wprowadzić minimalizm do swojego życia. W praktyce i w dużym uproszeniu, wyglądałoby to mniej więcej tak: 1) Przeglądasz swoje rzeczy i decydujesz, które chcesz zatrzymać, a dla reszty organizujesz nowe miejsce. W procesie „odgracania” odkrywasz, dlaczego niektórych rzeczy już nie chcesz, co ma zaprowadzić Cię do ogólnych wniosków – potrzebujesz mniej, niż zakładałeś.


Postaw na rozwój 2) W efekcie kupujesz mniej i zaczynasz zwracać na uwagę na to, czy dana rzecz spełnia Twoje wymagania – czy jest jakościowa, czy użyjesz jej do wielu celów, czy jest raczej jednozadaniowa i niekoniecznie potrzebna od zaraz. Gdy skompletujesz asortyment skrojony na miarę, rzeczy przestają mieć większe znaczenie, bo Ty wychodzisz z trybu poszukiwania i braku. 3) Przenosisz uwagę z rzeczy na swoje życie. Zaczynasz dostrzegać, co naprawdę dla Ciebie się liczy. Organizujesz swoje życie tak, by było wartościowe, a swój czas i energię traktujesz jak najcenniejsze zasoby. Jesteś szczęśliwy, ponieważ im mniej chcesz, tym więcej masz. Uznajesz, że w zasadzie już teraz możesz być szczęśliwy. Masz również świadomość, czego naprawdę chcesz i możesz skupić się na tym, by to osiągnąć. 4) Przechodząc proces pozbywania się zbędnych rzeczy wielokrotnie, jesteś już na tyle zorientowany, że na bieżąco umiesz określać, co jest Ci potrzebne, a co nie. Stajesz się obserwatorem swojego życia, zachowań i nawyków oraz ulepszasz to, co tego wymaga. To jest właśnie kwintesencja minimalizmu – proces oczyszczania swojej przestrzeni i pozbywania się nieistotnych elementów – co dla każdego może mieć inny wymiar. Czy minimalizm jest zatem receptą na szczęście? Istotnie, minimalizm uświadamia i uwrażliwia na własne potrzeby, pomaga znaleźć równowagę i wprowadzić harmonię. Jest świetnym narzędziem, które pozwoli zaoszczędzić czas, pieniądze i energię. Dzięki minimalizmowi Twoje życie może stać się pełniejsze i bardziej wartościowe. Może nauczysz się słuchać siebie, może staniesz się bardziej odpowiedzialnym konsumentem, a ponadto porzucisz niekorzystne nawyki i skierujesz się ku karmiącym, szczerym relacjom i przyjaźniom. Być może przyniesie zadowolenie i spełnienie, a patrząc bardziej przyziemnie – przynajmniej pozbędziesz się zbędnych rzeczy i zaoszczędzisz pieniądze. Należy jednak wiedzieć, kiedy się zatrzymać. Nie chcemy przecież, by dana filozofia stała się sposobem na życie. Istnieje bowiem ryzyko, że jeśli wyżej wymienione zasady minimalizmu potraktujesz zbyt dosłownie, zatracisz się w schemacie, który zakłada, że jak zrobisz wszystko, o czym minimaliści mówią, to

będziesz szczęśliwy – co oczywiście nie jest prawdą. Minimalizm nie jest receptą na szczęście. Jest tylko narzędziem, które może pomóc Ci się zorganizować i skierować uwagę na sprawy istotne. Minimalizm jest modny i dla wielu stał się sposobem na życie. Blogosfera huczy o tym, jak minimalizm odmienił ich życie i ma się czasem wrażenie, że całkowicie się w tym zatracili. Wydaje się, jakby gonitwę za rzeczami zastąpili ciągłym procesem pozbywania się rzeczy i ulepszania swojego życia. Widząc efekty, chcemy wdrażać pomysły twórców internetowych jak swoje. Pozbywanie się rzeczy, owszem – oczyści Twoją przestrzeń, ale w skrajnych przypadkach może stać się również obsesją i wówczas z filozofii, która miała pomóc przenieść uwagę z rzeczy np. na doświadczenia, znów ją na nie nakłada. A przecież chodziło o naukę umiaru. Najlepsze podejście chyba znajduje się gdzieś pośrodku. Sam jesteś w stanie ocenić, w jakim stopniu i czy w ogóle „jara Cię” idea minimalizmu. Czy w ogóle zauważasz u siebie problem wydawania zbyt dużej ilości pieniędzy na rzeczy, których w rzeczywistości nie potrzebujesz? Jeśli tak, być może minimalizm jest narzędziem, którym możesz się posłużyć, by ograniczyć konsumpcjonizm. Natomiast po pierwsze – minimalizm nie jest jedyną drogą jego ograniczania, po drugie – można wdrożyć go w swoje życie jedynie częściowo, w pewnych obszarach i w pewnym wymiarze. Po trzecie – posiadanie zdrowej ilości rzeczy jest okej. I tutaj każdy też ocenia co to znaczy „zdrowa ilość”. Minimalizm niesie dużo dobrego, a wdrożenie jego zasad realnie podnosi jakość życia, jednak - jak każda idea, za którą się podąża - może stać się filozofią życia, a wtedy trudno o odstępstwa. To z kolei może wywoływać dyskomfort psychiczny, wyrzuty sumienia, jeśli postąpimy inaczej, i zamknięcie się w więzieniu własnych oczekiwań… i to na własne życzenie! Właśnie dlatego daleko mi od traktowania ideologii, takich jak slow life, slow food czy właśnie minimalizm, zero-jedynkowo. Zdrowy rozsądek pozwala mi czerpać inspirację, bardziej niż wklejać gotowe rozwiązania. Poza tym, pamiętam, że minimalizm ma być dla mnie, a nie ja dla minimalizmu. Jeśli również interesujesz się minimalizmem, to przybijam piąteczkę, bo to fajna sprawa, ale polecam umiar, bo przecież „w życiu głównie chodzi o to, żeby żyć, co nie?”. @edie_wonder

1

Regina Wong, Uwolnij Przestrzeń. Przewodnik Minimalisty po dobrym życiu, 2017.

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu 15


Recenzja

Roadkill

“Roadkill” (w polskiej wersji: “Na Poboczu”) to brytyjski, czteroodcinkowy serial, napisany przez Davida Hare’a i wyreżyserowany przez Michaela Keillora, w którym twórcy przedstawiają życie ministra Wielkiej Brytanii – Petera Laurence’a. Duża część historii oscyluje wokół afery dotyczącej głównego bohatera, który już w pierwszym odcinku skutecznie unika konsekwencji swoich domniemanych oskarżeń. To jednak nie jest głównym punktem serialu.

Na pierwszym planie zawsze znajduje się Peter Laurence, w którego wciela się Hugh Laurie. W Peterze można dostrzec bardzo dużo pozostałości po znanym wszystkim doktorze Housie. Jest on równie błyskotliwy, charyzmatyczny i zaradny, a przede wszystkim tak samo autentycznie ludzki. Bardzo łatwo można się z nim utożsamić, dzięki subtelnej ekspozycji wszystkich jego wad, których posiada ogromną liczbę. Pomimo tych wad, bardzo mocno kibicuje się głównemu bohaterowi. Jest to głównie zasługa uroku wcielającego się w tę postać aktora. Dzięki niemu jest on niesamowicie magnetyczną osobowością, której historię aż chce się oglądać.

Oskar Sorek

Genialnie zagranej postaci towarzyszy równie dobre, przystępne przedstawienie świata polityki. Zgrabnie zaprezentowane wątki polityczne i ich uproszczenie bardzo skutecznie obniża próg zaznajomienia widza z dyplomacją Wielkiej Brytanii. Autorzy zdecydowali się skupić na relacjach między pracownikami ministerstw i ich przedstawicielami, a nie na samych wydarzeniach. Dzięki temu, widz, oglądając konflikt Petera z wicepremierem, nie musi dokładnie rozumieć tła politycznego, ale jest w stanie dostrzec, dlaczego bohaterowie podejmują dane decyzje. Kolejnym, interesującym aspektem jest specyficzna brytyjska atmosfera, podkreślona przez muzykę, a w szczególności przez przewodnią melodię serialu. W momentach bardziej intensywnych fabularnie, melodia ta nabierała bardzo poważnego tonu. W sytuacjach neutralnych – melodia pobudzała sielankowy odbiór sytuacji. Ten zabieg nadawał niezwykłej dynamiki, dlatego odczucia między scenami były znacznie intensywniejsze. Serial ten wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Był

16 Nowy Gwóźdź Programu nr 85

przyjazny na moją niewiedzę politologiczną i skutecznie przyciągał moją uwagę. Hugh Laurie, jak wcześniej, zapisał w mojej pamięci swoją kolejną rolę. Każda postać miała swój cel na ekranie i każda była w jakimś stopniu interesująca. Praca kamery była nienaganna i schludna, a scenerie oddawały klimat brytyjskiego świata polityki. Scenariusz zgrywał się bardzo mocno z postprodukcją, dzięki czemu bardzo dobrze była dozowana każda informacja fabularna. Subtelne przeplatanie małych smaczków i cech postaci między wierszami również zasługuje na pochwały. Nie ma tutaj mowy o brutalnej i topornej ekspozycji. Historia zakończyła się na cliffhangerze, sugerującym drugi sezon. Sam nie mogę się go doczekać. Fabuła nie pozwalała mi się znudzić i nawet z pozoru najmniej istotne sceny oglądałem z ogromną przyjemnością i uwagą. Jest to zasługa, w dużej mierze, gry aktorskiej. Po zakończeniu pierwszego sezonu miałem wiele ciekawych przemyśleń, zarówno na tematy polityczne i ogólnie światopoglądowe, jak i na tematy socjologiczno-psychologiczne. Polecam ten serial dla osób, które są chętne do spędzenia czterech godzin w brytyjskiej atmosferze subtelnych dialogów i intryg oraz dla tych, lubiących dramaty ludzkiej natury.


Rozrywka

Zupa z Gwoździa Pizza w 10 minut! Ochota na pizzę to częsta “przypadłość”. Czasem, zamiast czekać aż minie cały proces przygotowania, wyrastania i pieczenia, można stworzyć wcale niegorszą pizzę na bazie placka do tortilli. Jak?

Anna Stalmach

Składniki, których potrzebujesz:

µ 1 placek do tortilli, µ łyżka koncentratu pomidorowego (lub ketchupu), µ ulubione dodatki np. paprykę, kukurydzę, pieczarki, µ mozzarella (lub inny ser), µ przyprawy - pieprz, zioła prowansalskie, oregano. Na placek tortilli nałóż koncentrat i wysmaruj go po brzegi, wyłóż ulubione dodatki, ser i posyp przyprawami. Połóż na rozgrzaną patelnię i piecz pod przykryciem na niskim ogniu, aż ser się stopi. Voila! Teraz zachcianka na pizzę może być spełniona ot tak! Po więcej przepisów zapraszam na aniastalmach

Anna Stalmach

Studenckie BINGO Chcesz się dowiedzieć, jak bardzo w Twojej duszy grają studenckie klimaty? Czy doświadczyłeś już każdego z wrażeń, jakie oferuje ten etap życia? Zaznacz wszystkie kwadraty, które są Ci znajome i zagościły w Twojej codzienności. Bingo? Jesteś wzorowym studentem!

nr 85 Nowy Gwóźdź Programu 17




Articles inside

Nietypowe dni

1min
page 20

Studenckie Bingo

1min
page 19

Zupa z Gwoździa

1min
page 19

Roadkill - recenzja

1min
page 18

Minimalizm? Tak, ale w pakiecie z rozsądkiem

1min
pages 15-17

Medytacja, czyli jak zacząć kontemplować

1min
pages 12-14

Kilka słów o nastawieniu...

1min
pages 10-11

Sztuczna inteligencja zamiast mózgu?

1min
page 9

A Ty, po co chętniej sięgasz - filmy czy seriale?

1min
pages 7-8

Mem internetowy - wiesz o nim wszystko?

1min
pages 5-6

Nowy Gwóźdź Programu 85

1min
pages 1-4, 10
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.