Polskie tradycje i obyczaje. Rodzinne Barbara Ogrodowska

Page 1



olskie tradycje i obyczaje Barbara Ogrodowska

Sport i Turystyka MUZA SA


Projekt ok∏adki, uk∏ad graficzny oraz ilustracje Jacek Tofil Na ok∏adce Kobiety z kukie∏kami z okazji chrztu, Gostwica ko∏o Nowego Sàcza, poczàtek XX w. Fot. W. Migacz. Ze zbiorów Paƒstwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie Dobór materia∏u ilustracyjnego Barbara Ogrodowska Eksponaty oraz archiwalia (pocztówki, XIX-wieczne sztychy, g∏ównie depozyt J.J. Michalskich) pochodzà ze zbiorów Paƒstwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie Zdj´cia archiwalne pochodzà ze zbiorów prywatnych Autorki i innych osób Bogaty zbiór pocztówek udost´pni∏a nam Krystyna Bartosik Zdj´cia eksponatów z Paƒstwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie: Krzysztof Chojnacki, Edward Koprowski, Jacek Sielski, Krystyna Wodecka

Redaktor prowadzàcy Urszula Lewandowska

Korekta Krystyna Wysocka

Redakcja techniczna ¸ukasz Nowicki i Andrzej Kamiƒski

Redakcja sk∏ada serdeczne podzi´kowania Dyrekcji Paƒstwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie za udost´pnienie zbiorów

© by Sport i Turystyka – MUZA SA, Warszawa 2007

ISBN 978-83-7495-200-2 Sport i Turystyka – MUZA SA Warszawa 2007


OD AUTORKI

R

odzina i dom rodzinny. èród∏o pierwszego doÊwiadczenia i pierwsza wyk∏adnia otaczajàcej nas rzeczywistoÊci. To one kszta∏tujà osobowoÊç cz∏owieka i decydujà o jego rozwoju. To od domu, tradycji domowej, od wychowania w rodzinie, od wyniesionych z domu zasad i pierwszej domowej edukacji zale˝y zarówno start, jak i (w znacznej mierze) ca∏a dalsza ˝yciowa droga. Od najdawniejszych wi´c czasów domu i rodziny strzeg∏ przechodzàcy z pokolenia na pokolenie obyczaj, strzeg∏y uroczyste obrz´dy zwiàzane z cyklem ˝ycia i odmierzajàce jego rytm od pocz´cia a˝ do Êmierci – w literaturze etnograficznej nazywane rodzinnymi. Na stra˝y domu, rodziny, ma∏ych wspólnot lokalnych (a przewa˝a∏y wÊród nich, zw∏aszcza na wsi, wspólnoty krewniacze) sta∏a tradycja (a wi´c spo∏eczna pami´ç i postawa wobec przesz∏oÊci – wobec swych korzeni); sta∏y uznane autorytety i powszechnie respektowane normy spo∏eczne, wyznaczajàce relacje mi´dzy ludêmi. Tym w∏aÊnie obyczajom i tradycjom polskiego domu, domu – gniazda, tradycjom rodziny i kr´gu rodzinnego, nierzadko ju˝ zapomnianym, poÊwi´cona jest ta ksià˝ka. Przedstawione w niej obyczaje i obrz´dy, cz´sto o bardzo starych metrykach, zachowywane by∏y powszechnie do koƒca XIX i niekiedy jeszcze w pierwszych dziesi´cioleciach XX wieku. Wielkie przemiany wspó∏czesne dokona∏y przewrotu w ró˝nych sferach ˝ycia. Tak˝e w obyczajach rodzinnych i domowych. Wiele z nich nale˝y ju˝ do przesz∏oÊci. Niektóre wzbudzaç dziÊ mogà zdziwienie, a nawet sprzeciw. Spróbujmy jednak nie oceniaç ich i nie wartoÊciowaç wed∏ug dzisiejszych kryteriów. Pami´tajmy natomiast, ˝e przez wieki obrz´dy te i obyczaje wprowadza∏y ∏ad w ludzkie ˝ycie. I ˝e by∏ to ∏ad wartoÊci – w którym dom, rodzina, ma∏˝eƒstwo, macierzyƒstwo, mi∏oÊç rodzinna, obowiàzki wychowawcze i opiekuƒcze wobec potomstwa, rodzinne i spo∏eczne autorytety, zasady wspó∏dzia∏ania i wspó∏˝ycie, pe∏na szacunku pami´ç o przesz∏oÊci, obowiàzek pami´ci o tych, którzy odeszli, oraz ca∏y system niepisanych, zwyczajowych norm, wzajemnych powinnoÊci i zabezpieczeƒ otrzymywa∏y nale˝nà im hierarchi´ i sankcj´ spo∏ecznà. W obecnych zmieniajàcych si´ tak szybko czasach warto zatem przyjrzeç si´ tradycjom i obyczajom polskich rodzin i domów. Mam nadziej´, ˝e Czytelnicy tej ksià˝ki otworzà jà jak album rodzinny, album domu polskiego – Êwiadectwo ˝ycia tych, którzy byli przed nami i którym nale˝na jest pami´ç i refleksja; Êwiadectwo naszych korzeni, które powinniÊmy ocaliç od zapomnienia.

5


6


Poczàtki ˝ycia Popatrz mamo, majowe bzy I wiosenna, s∏yszysz, piosenka? Deszcz majowy ciep∏y jak ∏zy I wiosenny pàk, który p´ka Pi´kny, mamo, ogród i sad. Pi´kne kwiaty w Twoim ogródku, Kocham Ciebie, Ty kochasz Êwiat. To obroni wszystkich od smutków. Ty nam w serca nasypiesz gwiazd, a te gwiazdy sà tak goràce. JesteÊ skrzyd∏em rodzinnych gniazd, JesteÊ ˝ycia naszego s∏oƒcem. (Mamie, Tadeusz Kubiak)


Poczàtki ˝ycia

KWIAT I OWOC – KREACJA ˚YCIA Prokreacja, oczywisty fakt biologiczny, w ka˝dej spo∏ecznoÊci ma tak˝e wymiar spo∏eczny i kulturowy, obwarowany ca∏ym systemem norm, wierzeƒ, obrz´dów i rytua∏ów. Zapowiedê nowego ˝ycia, trwania rodziny i zbiorowoÊci od najdawniejszych czasów kojarzona by∏a przede wszystkim z p∏odnoÊcià kobiet. W akcie przekazywania ˝ycia kobieta wydawa∏a si´ najwa˝niejsza; to w jej ∏onie rozwija si´ embrion i przez dziewi´ç miesi´cy roÊnie utajone ˝ycie, ona w swym ciele nosi dziecko, ona wydaje je na Êwiat. Mówi si´ wi´c, ˝e jest rodzicielkà ˝ycia. Macierzyƒstwo bowiem jest zawsze niezaprzeczalne i niewàtpliwe, chocia˝by w aspekcie biologicznym. Nie trzeba wi´c go udowadniaç. Podczas gdy ojcostwo, równie przecie˝ donios∏e i wa˝ne, wymaga∏o jednak zawsze stosownego potwierdzenia, uznania potomka poprzez postaw´ m´˝czyzny, poprzez akcje obrz´dowe i stosowne rytua∏y. A rozrodczoÊç kobieca, ta niewàtpliwa i niezaprzeczalna, porównywana bywa∏a cz´sto do kwiatu i owocu. Dziewczyna zakwita, powiadano, ma ju˝ swój kwiat, swój czas (tzn. miesiàczkuje), zdolna jest zatem do pocz´cia i urodzenia dziecka. Dopiero gdy si´ to sta∏o matki informowa∏y dziewcz´ta o w∏aÊciwoÊciach ich organizmu i fizjologii. Uwa˝ano bowiem, i to doÊç powszechnie, ˝e uÊwiadamiajàce rozmowy o sprawach intymnych, a ju˝ zw∏aszcza o tajemnicach p∏ci i rodzeniu dzieci sà niew∏aÊciwe i nieobyczajne, a dziewczyny i tak o tych sprawach sekretnych dowiedzà si´ we w∏aÊciwym czasie, najlepiej w zaciszu ma∏˝eƒskiej alkowy. Dlatego dla wielu dziewczynek pierwsza menstruacja bywa∏a

8



Poczàtki ˝ycia

Nie tylko stan fizjologiczny potwierdza∏ biologicznà dojrza∏oÊç dziewczyny. Potwierdza∏o jà tak˝e i pasowa∏o na kobiet´ hukni´cie w twarz – siarczysty policzek, który matki (i to zarówno kobiety z ludu, jak i wysoko urodzone damy) wymierza∏y niegdyÊ swoim córkom przy pierwszej menstruacji, po to, aby mia∏y zdrowà, pi´knà, g∏adkà, powabnà cer´, bia∏à i rumianà – jak krew z mlekiem, bez plam i wyprysków i aby dobrze zapami´ta∏y, ˝e od tej chwili stajà si´ kobietami, których przyrodzonà powinnoÊcià jest macierzyƒstwo.

10

zaskoczeniem i nawet wstrzàsem. By∏y przera˝one swym stanem, który bra∏y za ci´˝kà, niebezpiecznà, a nawet Êmiertelnà chorob´. Ów kwiat, który z miesi´cznà regularnoÊcià, towarzyszyç im mia∏ przez d∏ugie lata, a˝ do staroÊci, by∏ niewàtpliwym znakiem ich p∏odnej kobiecoÊci – oznacza∏ zdolnoÊç do zajÊcia w cià˝´ i wydania na Êwiat potomstwa. Dlatego nawet i starsze kobiety, np. wdowy, które pragn´∏y raz jeszcze wyjÊç za mà˝ chwali∏y si´ jeszcze swojego kwiatuszka nie straci∏am, dumne, ˝e ciàgle jeszcze zachowujà zdolnoÊç prokreacji, ˝e mogà jeszcze rodziç. A jednak to co rodzaj ˝eƒski nazywa∏ swym kwiatem, uwa˝ano tak˝e (na ca∏ym Êwiecie, we wszystkich kulturach, a wi´c tak˝e i na naszych ziemiach) za stan niezwyk∏y, niezbadany, dziwny i tajemniczy, a przez to groêny dla otoczenia. Tak samo zresztà jak ca∏y ˝eƒski cykl rozrodczy, cià˝´, poród i po∏óg – jak wielkà i niepoj´tà tajemnic´ kobiecej p∏odnoÊci i narodzin, z którà wiàza∏y si´ rozliczne wierzenia, nakazy i zakazy izolacyjne oraz praktyki ochronne. W przesz∏oÊci wierzono zatem, ˝e miesiàczkujàca kobieta jest nieczysta, ˝e mo˝e wywieraç z∏y, szkodliwy, destrukcyjny wp∏yw na ludzi, zwierz´ta, przedmioty, z którymi si´ zetknie, ziemi´ i p∏ody ziemi, na produkty ˝ywnoÊciowe, na zwyk∏e, codzienne, gospodarskie czynnoÊci. Uwa˝ano, ˝e zagra˝a zw∏aszcza rodzajowi m´skiemu. Wierzono nawet, ˝e miesiàczkujàca kobieta bezczeÊci miejsca Êwi´te. Obowiàzywa∏y jà wi´c, wyuczone przez matk´ i doros∏e, starsze krewne, a nawet i zaufane zaprzyjaênione znajome i sàsiadki, specjalne zachowania i rozliczne zakazy.


Dotyczy∏y one np. ró˝nych zaj´ç w domu i ogrodzie. Kobiecie nie wolno by∏o, w tych w∏aÊnie dniach, siaç, flancowaç warzyw i kwiatów; uwa˝ano bowiem, ˝e ziarna nie wzejdà, sadzonki nie wyrosnà jak nale˝y, a ich korzenie nadgryzà robaki, krety i nornice. Nie mog∏a tak˝e zbieraç warzyw – ˝eby nie wyja∏owi∏y si´ grzàdki; zrywaç owoców ani – tym bardziej – wspinaç si´ po nie na drzewa, które mog∏y od tego przestaç rodziç lub wydawaç odtàd owoc skàpy i niewydarzony, a nawet usychaç. Kategorycznie zabraniano jej rozniecania ognia, pieczenia chleba, a nawet pomocy przy rozczynianiu i wyrabianiu ciasta chlebowego, toczeniu bochenków i wk∏adaniu ich do pieca, bo zarówno ogieƒ (symbol dobra i domowego ogniska), jak i chleb (pokarm najwa˝niejszy, powszedni, ale zarazem i Êwi´ty) doznawa∏y zniewagi. Podobne zakazy dotyczy∏y zagniatania i pieczenia innych ciast – które jak powszechnie wierzono – nie udawa∏y si´ nigdy kobietom z miesi´cznà s∏aboÊcià – êle ros∏y, zawsze mia∏y zakalec, nikomu nie smakowa∏y; zakaz obejmowa∏ tak˝e kiszenie ogórków, kapusty i przygotowania innych przetworów z warzyw i owoców – w przekonaniu, ˝e na pewno popsujà si´ i spleÊniejà. Kobiecie nie wolno by∏o czerpaç wody ze studni – która mog∏a ulec ska˝eniu, l´g∏y si´ w niej larwy much i komarów. A jeÊli ju˝ nie by∏o nikogo, kto móg∏by jà w tej czynnoÊci wyr´czyç, zobowiàzana by∏y wrzuciç w toƒ kilka groszy, aby oczyÊciç wod´ oraz jako zadoÊçuczynienie za z∏amanie zakazu. Uwa˝ano, ˝e w owych osobliwych dniach kobiety powinny zachowaç wstrzemi´êliwoÊç seksualnà, aby nie zaszkodziç m´˝owi i nie naraziç na szwank jego zdrowia. Wierzono tak˝e, ˝e jeÊliby wówczas pocz´te zosta∏o dziecko – to urodzi si´ z plamami na skórze, z czerwonà, brzydkà cerà i niewàtpliwie b´dzie mia∏o z∏y, gwa∏towny, czyli – jak mówiono – krewki charakter. Liczne ograniczenia dotyczy∏y tak˝e kontaktów z ludêmi oraz udzia∏u w tradycyjnych obrz´dach. Ograniczenia takie egzekwowano np. na

11


Poczàtki ˝ycia

ziemi tarnobrzeskiej, na ziemiach po∏o˝onych w wid∏ach Wis∏y i Sanu, na ziemi krakowskiej, ale tak˝e i w innych regionach Polski. Kobieta miesiàczkujàca nie mog∏a wi´c przez kilka dni karmiç piersià swego dziecka, braç na r´ce i ko∏ysaç w ramionach dziecka innej matki, przest´powaç przez ˝ywe stworzenia, np. siedzàce na progu dziecko lub zwierz´ (przestawa∏y rosnàç), a przechodzàc przez k∏adk´ lub most mijaç si´ z innà osobà (mog∏a jej zaszkodziç). Nie mog∏a byç druhnà na weselu ani trzymaç dziecka do chrztu – obowiàzywa∏ jà bowiem w tych dniach zakaz kumostwa. Uwa˝ano, ˝e jej stan mo˝e wyrzàdziç z∏o zarówno nowo˝eƒcom, jak i noworodkowi. Jeszcze w XIX, a nawet na poczàtku XX wieku (np. na ziemi rzeszowskiej, tarnowskiej i tarnobrzeskiej – g∏ównie – na wschodnich rubie˝ach Polski, na ca∏ym pograniczu polsko-ruskim) pod groêbà grzechu Êmiertelnego kobiecie nie wolno by∏o w czasie miesiàczki przyst´powaç do komunii, a nawet wchodziç do koÊcio∏a, kaplicy, odwiedzaç cmentarza. JeÊli kobieta z∏ama∏a ten zakaz, zw∏aszcza kiedy np. kropla jej krwi upad∏a na koÊcielnà posadzk´, natychmiast wzywano ksi´dza, aby zbezczeszczone miejsce wyÊwi´ci∏. Dawne wierzenia i obyczaje wspierane by∏y w tym przypadku tak˝e autorytetem KoÊcio∏a. Szkodliwe, wzbudzajàce l´k dzia∏anie przypisywano równie˝ odzie˝y, bieliênie noszonej w te dni przez kobiet´, a nawet wodzie, w której by∏a prana. Nale˝a∏o wylewaç jà ukradkiem, poza obejÊcie, najlepiej do rzeki, strumienia czy innej bie˝àcej wody – aby z∏e i szkodliwe nieczyste si∏y szybko odp∏ywa∏y z pràdem. Niekiedy wod´ z prania wlewano do kreciej czy mysiej nory, bo wtedy nikomu nie mog∏a zaszkodziç, a przy okazji niszczy∏a szkodniki.

12


Krew menstruacyjnà – ˝eƒski kwiat – stosowa∏y czarownice w swych niezliczonych, niecnych i grzesznych praktykach, a g∏ównie w magii mi∏osnej. Kwiat ten bowiem uchodzi∏ za niezwykle skuteczny, niezastàpiony afrodyzjak (lepszy ni˝ dosypane do jedzenia spalone w∏osy ludzkie, koÊci nietoperza czy nawet lubczyk), bo wzbudzaç mia∏ w m´˝czyznach wielkà nami´tnoÊç. M∏ode panny na wydaniu z ró˝nych stanów, stara∏y si´ wi´c, jak mog∏y, aby odrobin´ tej substancji zadaç upragnionemu, upatrzonemu ch∏opcu, by oczarowaç go, wzbudziç w nim wielkie po˝àdanie i mi∏oÊç. Od najdawniejszych czasów wiedziano, ˝e kwiat ˝eƒski (miesiàczka) i owoc (cià˝a) to zjawiska i cykle kobiecej p∏odnoÊci w naturalny sposób ze sobà powiàzane. Kiedy kobieta zachodzi w cià˝´ traci swój kwiat, nie kwitnie ju˝, ale nosi owoc. Mówiono – kwiat musi opaÊç, aby zawiàza∏ si´ owoc, najpierw jest kwiat, potem owoc. Dlatego te˝ przera˝one dziewczyny, zarówno te uwiedzione, jak i te, które z w∏asnej woli zesz∏y z drogi cnoty i rozpocz´∏y ˝ycie seksualne przed Êlubem, a ba∏y si´ cià˝y, oraz wiaro∏omne m´˝atki bieg∏y o pó∏nocy pod drzewko owocowe i skrobiàc kor´ jab∏onki lub wiÊni b∏aga∏y: noÊ za mnie, a ja zakwitn´ za ciebie. O takich i podobnych znienawidzonych przez Boga praktykach wzmiankujà Êredniowieczne êród∏a, g∏ównie êród∏a koÊcielne. Opisywa∏ je np. w XIII wieku Êlàski zakonnik Rudolf w swym poradniku, a zarazem kwestionariuszu dla spowiedników (Summa de confessionis discretione, nazwanym przez poêniejszych badaczy Katalogiem magii Rudolfa), nakazujàc, aby dok∏adnie wypytywali o nie swe penitentki (E. Karwot, 1955).

39. (Qiddam, quod florem suum vocant...). To co nazywajà swoim kwiatem, rzucajà na drzewo czarnego bzu i mówià: ty noÊ za mnie, a ja b´d´ kwit∏a za ciebie. Niemniej jednak drzewo kwitnie dalej, a one rodzà dzieci w boleÊciach. 40. (De eidem flore suo proiciunt, ne concipiat...). Troch´ tego samego swojego kwiatu rzucajà za siebie aby nie zajÊç w cià˝´. 41. (De eodem dant cani aut porcello aut pisciculo...). Z niego te˝ dajà psu, albo prosiakowi, albo rybce w wodzie, aby nie zajÊç w cià˝´. 38. (Cum sedent uel iacent quandoque ponunt sub se aliquos digitis). Gdy siedzà lub le˝à, k∏adà pod siebie kilka palców. Wierzà mianowicie, ˝e tyle lat nie zajdà w cià˝´ ile palców pod siebie pod∏o˝y∏y. Tego rodzaju odra˝ajàce praktyki i jeszcze wiele innych znajdziesz cherubinie (spowiedniku), je˝eli roztropnym pytaniem b´dziesz pilnie kopa∏ pod Êcianà (ludzkiego sumienia). (E. Karwot, 1955)

Tak wi´c antykoncepcja czy zabiegi poronne (jeÊli w ogóle istnia∏y) sprowadza∏y si´ w zasadzie do irracjonalnych czynnoÊci magicznych.

13


Poczàtki ˝ycia

W opinii osób bogobojnych i cnotliwych sp´dzanie p∏odu uchodzi∏o za wielki grzech zas∏ugujàcy na pot´pienie i ogieƒ piekielny, tak jak Êpiewano w dawnych pieÊniach ludowych. Hej, z porania w niedziel´ Posz∏a panna na ziele, Roztoczy∏a z∏otà niç I pocz´∏a wianki wiç. Przyszed∏ do niej m∏odzieniec Daruj panno mi wieniec. A tyÊ nie jest m∏odzieniec, JenoÊ z piek∏a szataniec. Poczem ˝eÊ mi´ pozna∏a ˚eÊ mi´ takim nazwa∏a? – Po koniku po wronym Po siode∏ku smalonem. – A i tyÊ ci nie panna, Tego wianka niegodna. TrojeÊ dzieci straci∏a:

14

Dzieci mieç nie chcesz, np. przez trzy lata – wrzuç, wracajàc od Êlubu, trzy ziarnka prosa do studni – powiadano w Opoczyƒskiem. Czasem stosowano niestety prymitywne, ryzykowne i niebezpieczne próby mechanicznego usuwania p∏odu (z u˝yciem ostrych przedmiotów, poprzez dêwiganie ci´˝arów, skoki z du˝ej wysokoÊci, goràce kàpiele i ok∏ady), które niejednokrotnie koƒczy∏y si´ tragicznie. Niezam´˝ne kobiety w cià˝y, ci´˝arne panny, o których na wsi powiadano pogardliwie, ˝e majtki zgubi∏y, ˝e to wyciruch, latawica, t∏ukanica, ma∏pa, a nawet i ma∏pa zielona, taka, suka, maciora, przeskoczka albo zawitka, w opinii spo∏ecznej by∏y wszystkiemu winne. Tylko one traktowane by∏y z ca∏à surowoÊcià. Nawet najbli˝sza rodzina bywa∏a dla nich bezlitosna. Zupe∏nie inaczej traktowano m´˝czyzn´. Tak zwane z∏e prowadzenie w potocznych poglàdach dotyczy∏o w zasadzie tylko kobiet. O m´˝czyznach natomiast powiadano, ˝e muszà si´ wyszumieç. Tylko kobieta: wiaro∏omna ˝ona i dziewczyna, gdy zasz∏a w cià˝´ bez Êlubu, haƒbi∏a siebie i rodzin´. Tylko o niej mówiono, ˝e mia∏a wesele pod krzakiem albo wesele pod p∏otem, psie wesele. Dlatego kobiety i uwiedzione dziewczyny, w panice i desperacji, stara∏y si´ czasami pozbyç owej haƒby, pijàc ró˝ne mikstury np. wod´ zmieszanà z prochem strzelniczym, mocny odwar ze sporyszu, który ma silne dzia∏anie obkurczajàce, wywar z jarego ˝yta, z pio∏unu (Artemisia absynthium L.), z nagietek (Calendula officinalis), jemio∏y (Viscum albun), z mydlnicy (Saponaria officinalis), wod´ mydlanà, albo za˝ywajàc ró˝ne, silne Êrodki przeczyszczajàce itp. Uwa˝ano, ˝e wszelkie niecne praktyki powinny byç obce dziewcz´tom i kobietom porzàdnym, tzn. takim, o których mówiono, ˝e si´ szanujà, bo zachowujà dziewictwo a˝ do Êlubu, swój wianek dziewiczy tracà dopiero w noc poÊlubnà, w ma∏˝eƒskim ∏o˝u, sà pos∏uszne m´˝owi i przez ca∏e ˝ycie dochowujà mu wiernoÊci, a rodzenie i wychowywanie gromadki dzieci uwa˝ajà za swój przyrodzony i Êwi´ty obowiàzek.


Przedma∏˝eƒskie po˝ycie intymne kobiet (bo jak wspomniano wczeÊniej opinia spo∏eczna na ogó∏ usprawiedliwia∏a i rozgrzesza∏a m´˝czyzn´, który najcz´Êciej nie musia∏ ponosiç ˝adnych konsekwencji), cià˝a pozama∏˝eƒska i dzieci nieÊlubne – dzieci z nieprawego ∏o˝a, samotne matki, czyli – jak je nazywano z pogardà – panny z dzieçmi, wzbudza∏y zgorszenie, spo∏ecznà dezaprobat´, bywa∏y lekcewa˝one, wytykane palcami, a niekiedy nawet represjonowane. W skrajnych przypadkach ci´˝arna – przeskoczka mog∏a zostaç wydziedziczona, wyp´dzona z domu, bioràc najpierw ojcowskie ci´gi, skazana na najgorszy los, na opuszczenie, n´dz´, a nawet przedwczesnà Êmierç. NieÊlubne dziecko, nazywane pogardliwie b´kartem, b´bnem, bastardem, bachurkiem, znajdà, znajduchem, pokrzywnikiem, wylegaƒcem, ogonkiem, niemajàce ani nazwiska, ani ojcowskiej opieki, ani prawa do majàtku i dziedziczenia, razem z matkà skazane by∏o na ˝ycie ci´˝kie, twarde, pe∏ne upokorzeƒ. Samo stwierdzenie, ˝e ojciec nie jest znany, zapis nn. w dokumentach uwa˝ano za wielki wstyd. W niektórych bogatych i znacznych rodzinach (arystokratycznych, szlacheckich czy znanych zamo˝nych familiach mieszczaƒskich) starano si´ wszelkimi sposobami zatuszowaç „haƒb´” brzemiennej córki i ca∏ego rodu, ukryç jà i jej stan przed opinià publicznà. Zwykle wymaga∏o to pewnych nak∏adów pieni´˝nych i odbywa∏o si´ wed∏ug podobnego schematu. Ci´˝arnà dziewczyn´ wywo˝ono do jakiejÊ odleg∏ej i najlepiej odludnej miejscowoÊci, gdzie przebywa∏a w odosobnieniu, pod nadzorem np. zaufanej s∏u˝àcej lub krewnej, a˝ do rozwiàzania. Niemowl´ za odpowiednià op∏atà oddawano na wychowanie przypadkowej i najcz´Êciej biednej rodzinie, której taka transakcja mog∏a si´ op∏acaç. Dalsze losy i ˝ycie dziecka nikogo ju˝ póêniej nie obchodzi∏y. Najcz´Êciej – nawet rodzonej matce zabraniano jakichkolwiek kontaktów z dzieckiem. Dziewczyn´ starano si´ natomiast jak najszybciej wydaç za mà˝, aby ca∏a sprawa raz na zawsze posz∏a w niepami´ç. Natomiast stanem jej ducha i zdrowia, jej uczuciami i prze˝yciami nikt si´ nie przejmowa∏. Dziewictwo, wstrzemi´êliwoÊç seksualna a˝ do Êlubu oraz instytucja ma∏˝eƒstwa i rodzina cenione by∏y bardzo wysoko.

Pierwsze w piecu spali∏a, Drugie le˝y pod miedzà Ludzie o niem nie wiedzà. Trzecie w sadku schowa∏a Lilie na niem zasia∏a. Siadaj panno samowtór Zawioz´ ci´ na mój dwór. Porwa∏ ci jà i niesie Po boru i po lesie... Przylecieli przed piek∏o: Otwórz bracie to ciep∏o. Có˝ ta panna zdzia∏a∏à, ˚e si´ tu nam dosta∏a? Troje dzieci straci∏a, Jeszcze w wieƒcu chodzi∏a... Kocio∏ smo∏y zwarzyli Kàp si´ panno! – mówili, Smo∏a na nià kapa∏a Panna rzewnie p∏aka∏a. Dziatki stojà za drzwiami, Oblewajà si´ ∏zami. Takaç matko zap∏ata Nie da∏aÊ nam znaç Êwiata, Ani Êwiat∏a, ni s∏oƒca, ni jasnego miesiàca. (Z. Gloger, 1905)

15


Poczàtki ˝ycia

WczeÊniej, bo ju˝ w XVI wieku, za dzieçmi nieÊlubnymi i podrzutkami ujmowali si´ tak˝e ludzie Êwieccy, np. Wac∏aw Potocki, który chocia˝ by∏ moralistà i wysoko ceni∏ cnot´ niewieÊcià, prawe po˝ycie ma∏˝eƒskie i doÊç niepochlebnie wyra˝a∏ si´ o b´kartach, wytykajàc im ich n´dzne pochodzenie, piszàc: B´karci... niech do koni, do wo∏ów rosnà i kominów..., to tak˝e dodawa∏: Âwiat si´ tym brzydzi, ale Bóg z ka˝dego cia∏a Przyjmie dusz´ do nieba, byle cnota chcia∏a (J.S. Bystroƒ, 1976)

16

Wszystko to prowadzi∏o nieraz do najbardziej dramatycznych sytuacji, ci´˝kich chorób, za∏amaƒ psychicznych, a nawet prób samobójczych. Opinia i presja spo∏eczna by∏y powodem ró˝nych desperackich kroków wielu kobiet. Zdarza∏y si´ nawet, chocia˝ na szcz´Êcie bardzo rzadko, przypadki dzieciobójstwa, o wiele cz´Êciej podrzucano noworodki najcz´Êciej do koÊcio∏a, plebanii czy klasztoru. Nale˝y jednak stwierdziç, ˝e z czasem surowe i restrykcyjne prawa i obyczaje zosta∏y znacznie z∏agodzone. Niekiedy ojcowie nieÊlubnych dzieci (g∏ównie szlachta) dbali o swe nieprawe potomstwo, zw∏aszcza synów. Wspierali je, dawali nazwisko, czasem nadawali ziemi´, ∏o˝yli na kszta∏cenie, zapewniajàc ca∏kiem dobry start ˝yciowy, chocia˝ ich status spo∏eczny bywa∏ zawsze gorszy ni˝ dzieci z legalnych, ma∏˝eƒskich zwiàzków. Zdarza∏o si´ równie˝, ˝e uwiedzione, ubogie dziewczyny otrzymywa∏y od ojca dziecka lub jego rodziny jakiÊ ekwiwalent pieni´˝ny, dzi´ki czemu zyskiwa∏y pewne zabezpieczenie materialne, chocia˝ dalej musia∏y radziç sobie same. Bywa∏o nawet, ˝e m´˝czyêni ˝eniàc si´ z kobietà w cià˝y, dziecko z innego pozama∏˝eƒskiego zwiàzku uznawali za swoje i jak swoje, z troskà i mi∏oÊcià, wychowywali, przyjmujàc na siebie wszystkie ojcowskie obowiàzki. Tak˝e ksi´˝a – chocia˝ pot´piali grzech nieczystoÊci i cudzo∏óstwa, pi´tnowali swobodne obyczaje (zw∏aszcza kobiet), jednoczeÊnie zalecali mi∏osierdzie wobec


nieÊlubnych dzieci, tak jak wobec wszystkich istot ludzkich, stworzeƒ boskich, biednych i cierpiàcych. Nieocenione zas∏ugi dla ratowania podrzutków, dzieci nieÊlubnych, opuszczonych i sierot po∏o˝y∏ Piotr Bodouin, misjonarz, Francuz z pochodzenia, ksiàdz wielkiego serca dzia∏ajàcy w Warszawie w XVIII wieku, oraz inne osoby zakonne. W po∏owie XVIII wieku ks. Piotr Bodouin za∏o˝y∏ w Warszawie dom dla podrzutków i sierot, a nast´pnie Szpital Dzieciàtka Jezus. Trzeba tak˝e zaznaczyç, ˝e na wsi, w spo∏ecznoÊci ch∏opskiej sytuacja niezam´˝nych matek i ich nieÊlubnych ogonków nie by∏a najgorsza, choç oczywiÊcie i tutaj czasami dochodzi∏o do nieszcz´Êç i tragedii. Ludzie wprawdzie szeptali, plotkowali, ganili panny z dzieckiem i mieli dla nich ró˝ne, niepochlebne przezwiska, ale z czasem opinia spo∏eczna ∏agodnia∏a, godzi∏a si´ z takim stanem, kwitujàc ich ˝yciowe potkni´cie i b∏àd m∏odoÊci stwierdzeniem „sta∏o si´”, bo wiadomo „krew nie woda” i jak Êwiat Êwiatem dziewczyny gubi∏y swoje dziewicze wianki, o czym Êpiewano w wielu ludowych piosenkach. Zwykli, proÊci ludzie cz´sto zdolni byli okazaç wspó∏czucie i pomoc, zarówno matce, jak i jej nieÊlubnemu dziecku. Na wsi mówi∏o si´ nawet o b´karcim szcz´Êciu i apetycie. Dziecko z nieprawego ∏o˝a (zw∏aszcza ch∏opiec) mia∏o rodziç si´ silne, ∏akome, ˝ywotne, obdarzone energià i si∏à fizycznà oraz sprytem. Od najm∏odszych lat bywa∏o prowodyrem wÊród swoich rówieÊników, celowa∏o w zabawach, odznacza∏o si´ sprawnoÊcià fizycznà. Zazwyczaj (jak powiadano) dobrze wiod∏o mu si´ w dalszym doros∏ym ˝yciu, bo potrafi∏o o wszystko si´ upomnieç, wszystko dla siebie zdobyç. Mówiono, ˝e przynosi szcz´Êcie innym, a zw∏aszcza rodzicom chrzestnym, ˝e „nieÊlubny” ma dobrà r´k´ do gospodarstwa i ka˝dego zaj´cia. Jak len posieje – du˝y uroÊnie, da jajka do wyl´gu – wylegnà si´ same kokoszki, sprawiç mo˝e, ˝e... Ojcu chrzestnemu owies b´dzie si´ rodzi∏, ...konie si´ b´dà wiod∏y, matce (chrzestnej)... da... powodzenie w hodowli Êwiƒ (S. Dworakowski, 1936). W rzeczywistoÊci bywa∏o jednak ró˝nie, zarówno z cià˝à panieƒskà, jak i samotnie wychowywanym dzieckiem wiàza∏y si´ zwykle niezliczone komplikacje i k∏opoty. Dla prawych m´˝atek ka˝da cià˝a by∏a b∏ogos∏awieƒstwem, w ka˝dym razie powinna byç przez nie przyjmowana jako b∏ogos∏awieƒstwo.

17


Poczàtki ˝ycia

BrzemiennoÊç nazywano stanem powa˝nym, takim stanem, stanem odmiennym i b∏ogos∏awionym. Cià˝a, owoc legalnego ma∏˝eƒskiego po˝ycia, by∏a bowiem znakiem widomym i oczywistym, ˝e zwiàzek m´˝czyzny i kobiety, zawarty zgodnie z prawem koÊcielnym i ludzkim, zosta∏ przez Boga pob∏ogos∏awiony, a ma∏˝eƒski obowiàzek spe∏niony po bo˝emu. Mówiono tak˝e, ˝e kobieta zastàpi∏a, zaskoczy∏a, spodziewa si´ ˝e jest przy nadziei. Dzieci przyjmowane by∏y z radoÊcià i nadziejà, ˝e oto trwaç b´dzie ro- Cià˝´ i ka˝de narodzone dziecko dzina – prawdziwa rodzina; ˝e dzieci (zw∏aszcza m´skiego potomka) stanà si´ z czasem pociechà, pod- uwa˝ano za dar Bo˝y i ∏ask´. porà, wyr´kà swych rodziców, ˝e odziedziczà plony ich pracy, ca∏y rodzicielski, ˝yciowy dorobek, który z kolei, kiedyÊ, w doros∏ym ju˝ ˝yciu, przeka˝à w∏asnemu potomstwu; ˝e zachowana zostanie ciàg∏oÊç rodu. Dzieci by∏y celem i sensem ˝ycia ka˝dej rodziny, pragnieniem i radoÊcià ka˝dego ma∏˝eƒstwa, tak˝e rodzin wielodzietnych i ubogich. Im wi´cej rodzi∏o si´ dzieci, tym lepiej. Pan Bóg daje dzieci, da i na dzieci powiadano. Mówiono tak˝e, ˝e dzieci sà nie tylko radoÊcià, ale i bogactwem biedaków. BezdzietnoÊç natomiast by∏a zjawiskiem po˝a∏owania godnym i nagannym, a nawet – pogardliwym. Uwa˝ano, ˝e ma w sobie coÊ poni˝ajàcego, ˝e jest karà Bo˝à za pope∏nione grzechy (np. za z∏e, nieobyczajne prowadzenie si´ rodziców, a g∏ównie kobiet bo, jak mówiono: na wydeptanej Êcie˝ce nic nie wykie∏kuje) lub nast´pstwem jakiejÊ wstydliwej, tajemniczej choroby albo rzuconych uroków czy z∏ych czarów. Powiadano nawet (np. na Podlasiu i wschodnim Mazowszu), ˝e od bezdzietnych ma∏˝eƒstw (bezdzietników, przezdzietników) odwraca si´ zarówno Bóg, jak i ludzie. Bezdzietni ma∏˝onkowie cz´sto wzajemnie obwiniali si´ o to nieszcz´Êcie. Starali si´ przeb∏agaç Pana Boga i Êwi´tych paƒskich, modlàc si´, poszczàc, odprawiajàc wotywy i litanie, sk∏adajàc ofiary na KoÊció∏, pielgrzymujàc do miejsc Êwi´tych, przede wszystkim do Cz´stochowy lub Kalwarii Zebrzydowskiej. Uciekali si´ tak˝e do ró˝nych, dziwnych, ale rzekomo sprawdzonych praktyk i tzw. swojskich leków, które w zaufaniu przekazywali im

18


starzy ludzie. Takich np. jak te opisane w XIX wieku przez etnografów i badaczy – Mariana Udziel´ czy ks. W∏adys∏awa Siarkowskiego: „...bylica (Artemisia vulgaris) koniecznie z 9 miedz zebrana pomaga na p∏odnoÊç. Niemniej dobrà opinià cieszy si´ u ludu szczyr trwa∏y (Mercurialis perennis L.), nazywany w starych zielnikach rodziƒcem, czynirodem, p∏odziszem, dziecinnikiem i dzieciƒcem. W odmianie samczej jako m´˝czyp∏ów sprawia p∏odnoÊç na synów, a w samiczej, jako dziewczyp∏ód, na dziewcz´ta. Nazw´ p∏odzieƒca, p∏odzisza lub p∏odzisamca lud nada∏ pszeƒcowi ∏àkowemu (Melapyrum pratense) i miko∏ajkowi (Erygium planum), który znany jest tak˝e pod mianem p∏odzieƒca swojskiego lub Bo˝ego daru. Równie˝ wystarcza do „zastàpienia” tylko po∏knàç drobnà rybk´. Skuteczniejsza jednak jest bry∏ka krwi, odchodzàcej po porodzie pierwszy raz rodzàcej, zmieszana z wódkà i podana niep∏odnej kobiecie (M. Udziela, 1891). W XX wieku kumoszki ze wsi mazowieckich Bylica i opoczyƒskich radzi∏y w cià˝´ zajÊç nie mo˝esz – wypij kieliszek wódki z krwià z p´puszka narodzonego dziecka albo skradnij lampk´ palàcà si´ przy trumnie ze zmar∏ym dzieckiem i rozbij jà o p∏ot (B. Wojewódzki, 1976).

Cià˝a iedy kobieta mia∏a ju˝ niezbità pewnoÊç, ˝e jest przy nadziei, dyskretnie powiadamia∏a o swym stanie m´˝a i najbli˝szà rodzin´ (rodziców lub teÊciów), a dopiero póêniej, przy jakiejÊ okazji, dalszych krewnych. Sàsiedzi natomiast zwykle dowiadywali si´ o tym wówczas, kiedy jej stan by∏ ju˝ dostrzegalny, a zmieniona figura nie pozostawia∏a wàtpliwoÊci. Ostro˝noÊç takà stosowano, aby nie prowokowaç losu, niczego nie zapeszyç, aby nosiç i donosiç szcz´Êliwie.

K

19


Poczàtki ˝ycia

Ostro˝noÊç wynika∏a tak˝e z nakazanej przez obyczaj powÊciàgliwoÊci i skromnoÊci. Cià˝a dotyczy∏a sekretnej sfery ˝ycia, by∏a przecie˝ nast´pstwem cielesnego zbli˝enia, intymnego po˝ycia m´˝czyzny i kobiety, a niegdyÊ sprawy intymne stanowi∏y tabu. Warto przypomnieç, ˝e z owym tabu liczyli si´ znani pisarze; np. Henryk Sienkiewicz w „Rodzinie Po∏anieckich” wystrzega si´ wstydliwego (w jego czasach) s∏owa „cià˝a”. Pisze o dziwnej, znoszonej z rezygnacjà i zm´czonym uÊmiechem, s∏aboÊci omdlewajàcej Maryni, nad którà z czu∏à uwagà i troskà pochylajà si´ jej najbli˝si. Od pierwszych tygodni cià˝y kobieta traktowana bywa∏a nieco inaczej ni˝ zazwyczaj, i to we wszystkich stanach. Ci´˝arnà tak˝e obowiàzywa∏y szczególne zachowania i liczne nakazy i zakazy. Wynika∏y one z troski o jej zdrowie i pomyÊlny przebieg cià˝y, lekki i szcz´Êliwy poród. Nakazy i zakazy wynika∏y tak˝e z troski o zdrowie, prawid∏owy rozwój, a nawet cechy charakteru przysz∏ego dziecka. Nie bez znaczenia by∏o równie˝ dobro otoczenia, na które b´dàc wprawdzie w stanie b∏ogos∏awionym, ale jednoczeÊnie niezwyk∏ym, tajemniczym, niepoj´tym i nawet groênym, mog∏a wywieraç wp∏yw szkodliwy. Szczególnà uwag´ przywiàzywano do pierwszej cià˝y, która by∏a swego rodzaju testem: czy ci´˝arna sprawdza si´ w swej najbardziej naturalnej, kobiecej roli, czy jest doÊç zdrowa i silna, aby znieÊç – jak inne – trudy cià˝y i porodu, czy nadaje si´ na matk´, czy broƒ Bo˝e nie poroni? Ka˝de poronienie (a zw∏aszcza pierwszej cià˝y) uwa˝ano za dopust boski i kar´, a tak˝e wielki wstyd przed ludêmi. Nale˝a∏o wi´c (kierujàc si´ doÊwiadczeniem, obyczajem, przechodzàcymi z pokolenia na pokolenie wierzeniami, a nawet przesàdami, majàcymi uzasadnienie w owych wierzeniach) uczyniç wszystko, aby cià˝a zosta∏a donoszona, i nie zaniedbaç niczego, co w powszechnym przeko-

20


naniu s∏u˝yç mia∏o zdrowiu kobiety brzemiennej i jej majàcego si´ narodziç dziecka. Uwa˝ano, ˝e nale˝y cierpliwie znosiç zmiany nastroju ci´˝arnych i w miar´ mo˝noÊci spe∏niaç ich tzw. zachcianki, zw∏aszcza te dotyczàce jedzenia; zaspokajaç ich nag∏y, zmienny apetyt; tak˝e wzmo˝ony apetyt na pewne produkty i potrawy (np. ogórki, marynaty, niedojrza∏e owoce, Êledzie itp.). Uwa˝ano, ˝e nie nale˝y zabraniaç spo˝ywania rzeczy niejadalnych (np. tynku, kredy, kory drzewnej itp. – bo niektóre kobiety w cià˝y próbujà takich substancji), skoro majà na nie ochot´, to nie mogà im zaszkodziç, uwa˝ano nawet, ˝e takie jest widocznie zapotrzebowanie organizmu ci´˝arnej i ten pokarm (niekiedy bardzo dziwaczny) w tym w∏aÊnie momencie jest potrzebny matce i dziecku i korzystnie s∏u˝y ich zdrowiu. Uwa˝ano, ˝e sprzeciwianie si´ takim zachciankom mo˝e spowodowaç, ˝e dziecko b´dzie ∏akome, ciàgle g∏odne, b´dzie mia∏o chciwe, zaczerwienione oczy, ˝e mo˝e nawet zostaç dotkni´te ko∏tunem. DoÊç powszechny by∏ przesàd, ˝e ta odra˝ajàca dolegliwoÊç (ko∏tun) zagra˝aç mo˝e osobie, która odmówi∏a czegoÊ ci´˝arnej bàdê nie spe∏ni∏a jej zachcianki. Ko∏tun (w przesz∏oÊci spotykany cz´sto, zw∏aszcza wÊród mieszkaƒców wsi zwany by∏ – niestety – plica Polonica) uwa˝any by∏ niegdyÊ za symptom powa˝nych zaburzeƒ wewn´trznych, nie nast´pstwo braku higieny. W ca∏ej Polsce wierzono, ˝e ci´˝arnym nale˝y dawaç wszystko, o co tylko poproszà, nie odmawiaç, gdy przychodzà coÊ po˝yczyç. W przeciwnym razie mo˝na si´ spodziewaç niepowodzeƒ, ró˝nych szkód, a nawet utraty zbiorów (np. zbo˝a w stodole), zapasów ˝ywnoÊci, garderoby. Powiadano, ˝e jak si´ ci´˝kiej babie czegoÊ odmówi, to myszy zniszczà wszystko, potnà ca∏y dobytek. JeÊli chodzi o codzienne zaj´cia i prace domowe czy gospodarskie, zdania bywa∏y podzielone. Jedni twierdzili, ˝e ci´˝arna niewiasta powinna si´ oszcz´dzaç, unikaç wszelkiej pracy i wysi∏ku. Ten poglàd respektowany by∏ g∏ównie w rodzinach i domach bogatych, gdzie kobiety

21


Poczàtki ˝ycia

brzemienne istotnie oszcz´dza∏y si´, piel´gnowa∏y i odpoczywa∏y, sp´dzajàc d∏ugie godziny w fotelu (zawsze ze stopami wspartymi na podnó˝ku), na szezlàgu, kanapie, a przy najmniejszej niedyspozycji – w ∏o˝u. Inaczej by∏o w rodzinach biednych. Kobiety z ludu z koniecznoÊci musia∏y wype∏niaç swoje obowiàzki, przynajmniej te najwa˝niejsze. W miar´ mo˝liwoÊci starano si´ wyr´czaç je w najci´˝szych pracach, gro˝àcych poderwaniem, zruszeniem Êrodków i – w nast´pstwie – poronieniem. Znany by∏ tak˝e inny poglàd. Mówiono, ˝e ruch, np. przechadzki, dobrze s∏u˝y zdrowiu przysz∏ej matki i dziecka, doktorzy zalecali spacery ci´˝arnym damom. Na wsi uwa˝ano nawet, ˝e im wi´cej ci´˝arna si´ napracuje, wi´cej narobi, tym l˝ej b´dzie rodzi∏a. Powinna jednak unikaç dêwigania ci´˝arów (np. wyciàgania wody ze studni, noszenia pe∏nych wiader) i d∏ugiego stania, bo grozi to poronieniem lub przedwczesnym porodem. Nie powinna tak˝e wykonywaç prac wymagajàcych g∏´bokiego zginania si´, np. kopania grzàdek, karmienia dobytku, prania bielizny kijankà w rzece, lub stawie itp., bo to mo˝e zaszkodziç dziecku (przydusiç je i przygnieÊç). Uwa˝ano, ˝e w tym szczególnym okresie kobieta powinna byç pogodna, zadowolona, weso∏a, cz´sto si´ Êmiaç i Êpiewaç, bo wp∏ywa to korzystnie na przebieg cià˝y, na zdrowie, usposobienie i charakter majàcego si´ urodziç dziecka, które b´dzie mi∏e dla ludzi i b´dzie mia∏o szcz´Êliwe i weso∏e ˝ycie. Natomiast gdy kobieta w cià˝y ciàgle narzeka, jest p∏aczliwa, k∏ótliwa itp., to takie równie˝ b´dzie mia∏a dziecko. Z tych samych powodów kobiecie w cià˝y nie godzi∏o si´ nikogo wyÊmiewaç ani przedrzeêniaç. Takie naganne zachowanie mog∏oby sprawiç, ˝e urodzi dziecko g∏upkowate, z tikiem nerwowym albo po prostu brzydkie. Powiadano, ˝e kobieta majàca pociàg do alkoholu i niemogàca go sobie odmówiç w czasie cià˝y – urodzi pijaka, a taka, której zdarzy si´ w tym okresie kradzie˝ – z∏odziejaszka.

22


Jeszcze d∏u˝sza by∏a lista zwyczajowych, w wi´kszoÊci irracjonalnych, nakazów i zakazów obowiàzujàcych ci´˝arnà, a majàcych odsunàç od niej i od dziecka ró˝ne zagro˝enia. Najpowa˝niejszym – jak uwa˝ano – zagro˝eniem dla matki i dziecka, zw∏aszcza w pierwszej po∏owie cià˝y, by∏o tzw. zapatrzenie, w które powszechnie wierzono. Uwa˝ano bowiem, ˝e narzàd wzroku u kobiet brzemiennych nabiera niezwyk∏ych Wierzono, ˝e stan zdrowia i ducha w∏aÊciwoÊci. Kiedy wi´c ci´˝arna przysz∏ej matki ma bardzo silny z uwagà przyglàda∏a si´ czemuÊ, i istotny wp∏yw na rozwijajàcy si´ mog∏a – bez udzia∏u woli – spowow jej ciele p∏ód. dowaç w∏asnà niemoc i uszkodzenie noszonego p∏odu. Z∏e skutki zapatrzenia mog∏y pot´gowaç jeszcze jej emocje, a g∏ównie nag∏y strach, czyli jak powiadano na wsi przestraszenie lub przestrach, gro˝àce poronieniem, mogàce sprawiç, ˝e dziecko urodzi si´ p∏aczliwe, nerwowe, a nawet dotkni´te padaczkà. Wierzono Êwi´cie w magi´ podobieƒstw. Zgodnie z takim przekonaniem kobieta w cià˝y nie powinna patrzeç na brzydkich, kalekich ludzi; winna przymykaç oczy, gdy w pobli˝u znajdujà si´ osoby rude, zezowate czy kulawe (wiadomo „ryz, zyz i kuternoga tego si´ strzyz”), tak˝e wówczas, kiedy przypadkiem stawa∏a si´ Êwiadkiem ataku padaczki. Wszystko po to – aby nie urodziç kaleki, dziecka szpetnego i u∏omnego, chorego na wielkà chorob´ (padaczk´), na konwulsje lub inne nerwowe i psychiczne cierpienia. Nie powinna tak˝e patrzeç d∏ugo na zwierz´ta, bo mog∏a urodziç podobnego do zwierz´cia, ow∏osionego potworka. Wszelkie znamiona na ciele dziecka, zw∏aszcza te du˝e i szpecàce, czarne lub ˝ywoczerwone, niekiedy pokryte w∏osami, nazywane powszechnie myszkami, gadami, ogniami lub p∏omieniem, mia∏y powstawaç w∏aÊnie w nast´pstwie zapatrzenia i strachu, gdy kobieta ci´˝arna przestraszy∏a si´ np. myszy, przebiegajàcego szczura, psa, skaczàcej ˝aby, niedêwiedzia (np. oprowadzanego przez w´drownego Cygana i pokazywanego na jarmarkach).

23


Poczàtki ˝ycia

Jeszcze bardziej niebezpieczne by∏o patrzenie na ogieƒ. Zw∏aszcza na po˝ar czy pogorzelisko, szczególnie gdy towarzyszy∏ temu nag∏y i silny strach. JeÊli na widok ognia przera˝ona kobieta dotkn´∏a r´kà twarzy, piersi, szyi, mog∏a si´ spodziewaç, ˝e jej dziecko b´dzie mia∏o p∏omiennie czerwone znamiona i plamy, w tych w∏aÊnie miejscach. Kobiecie ci´˝arnej nie wolno by∏o spoglàdaç przez szczeliny mi´dzy ko∏kami w p∏ocie, szpary w drzwiach, przez dziurk´ od klucza – aby dziecko nie urodzi∏o si´ z zezem, ze Êwidrowatymi oczami lub innà wadà wzroku, np. krótkowidztwem, z ropiejàcymi, czerwonymi, wiecznie chorymi powiekami, ∏zawiàcymi – kaprawymi oczami, aby nie wyros∏o na k∏amc´, kr´tacza, krzywoprzysi´zc´. Tym bardziej nie powinna patrzeç przez rami´ lub spoglàdaç do ty∏u pomi´dzy swymi nogami. Dziecku grozi∏ przez to przeêrok, weêrok, zaziory; czyli rodzi∏o si´ z urocznymi oczami, którymi (za sprawà niezbadanych, z∏ych czarów) mog∏o wyrzàdzaç innym szkody, a przez to, przez ca∏e ˝ycie spotykaç si´ z ludzkim strachem i niech´cià. Kobieta ci´˝arna nie powinna przebywaç w pobli˝u zw∏ok. Nie wolno jej by∏o myç i ubieraç zmar∏ego, czuwaç przy nim ani przyglàdaç si´ nieboszczykowi, poniewa˝ mog∏oby to przyprawiç o ci´˝kà, nierzadko Êmiertelnà chorob´, zarówno jà samà, jak i noszone dziecko, albo spowodowaç, ˝e urodzi si´ ono z brzydkà, zielonkawà (trupià) cerà, z siny-

24


mi plamami na skórze (jeÊli matka dotknie martwego cia∏a), b´dzie ospa∏e, s∏abe, niemrawe – nie do ˝ycia. Majàc na uwadze szcz´Êliwy przebieg cià˝y, zakoƒczonej ∏atwym porodem i urodzeniem zdrowego, silnego i urodziwego dziecka, kobiety unika∏y przechodzenia pod drabinà, dyszlem wozu, pod rozpi´tym sznurem, lejcami, unika∏y stàpni´cia np. na zwój ∏yka, sznur czy ∏aƒcuch do p´tania koni lub wiàzania byd∏a, a tak˝e zbierania w warzywniku dyƒ i ogórków, majàcych d∏ugie wàsy, przypominajàce sznury. Kobiety ci´˝arne wystrzega∏y si´ prz´dzenia, naprawiania sieci itp., bo grozi∏ im poród d∏ugi, ci´˝ki i bardzo bolesny, a dziecko mog∏o si´ urodziç okr´cone, a nawet uduszone p´powinà. Wystrzega∏y si´ tak˝e przechodzenia przez próg, na którym ktoÊ ràba∏ drwa, aby nie urodziç dziecka z zaj´czà, rozszczepionà (jakby rozràbanà) wargà i brzydkà, szorstkà skórà, pe∏nà szram i p´kni´ç. Trudno zliczyç i wymieniç wszystkie przesàdy zwiàzane z cià˝à. Tym bardziej ˝e wyst´powa∏y one w niezliczonych odmianach lokalnych, ale wsz´dzie traktowane bywa∏y z ca∏à powagà. Powszechny respekt dla tych przesàdów wynika∏ z przekonania o ich skutecznoÊci. W pewnym sensie by∏ wi´c wyrazem troski o bezpieczeƒstwo i dobro zarówno przysz∏ej matki, jak i majàcego si´ narodziç dziecka. Powszechnie uwa˝ano, ˝e kobieta w cià˝y, jest specjalnie nara˝ona na dzia∏anie z∏ych duchów, np. boginek, na zakusy czarownic, na ró˝ne, podst´pne diabelskie sztuczki, na urok z∏ych oczu i czary. Podlega∏a wi´c pewnej izolacji terytorialnej. Zw∏aszcza po zachodzie s∏oƒca i oczywiÊcie w nocy (w porze, która sprzyjaç mia∏a z∏ym duchom i nadprzyrodzonym zjawiskom) nie wolno jej by∏o opuszczaç obejÊcia, podchodziç do ogrodzenia i rozmawiaç z sàsiadami (mog∏y si´ podszyç pod nich z∏e duchy, czarownice), a nawet wychodziç poza próg domu. Przeciw czarom i czarownicom kobiety ci´˝arne mia∏y przy sobie bylic´ (Arthemisia vulgaris) zaszytà w szwy ubrania, uniwersalne, czarodziejskie ziele, majàce chroniç je i ich nienarodzone dzieci, zapewniç lekki poród; nosi∏y przy sobie tak˝e zio∏a Êwi´cone na Bo˝e Cia∏o i Matk´ Boskà Zielnà.

25


Poczàtki ˝ycia

Od czarów i z∏ych uroków chroniç mia∏y równie˝ ró˝ne ˝elaza niweczàce z∏y urok: no˝yk wetkni´ty za pas, no˝yce, ig∏y lub szyd∏o, których ba∏y si´ czarownice. Chroniç mia∏a tak˝e wbita w próg domu siekiera, bo w symboliczny, magiczny sposób unicestwia∏a czary, odcina∏a wszelkie z∏o, wyznacza∏a granice bezpiecznej przestrzeni. Kiedy jednak kobieta ci´˝arna znalaz∏a si´ ju˝ w niekorzystnej dla siebie sytuacji, kiedy z∏ama∏a jakiÊ nakaz i zwyczaj, kiedy podejrzewa∏a, ˝e byç mo˝e nieszcz´Êliwie si´ zapatrzy∏a, robi∏a wszystko (zgodnie z posiadanà wiedzà), aby temu z∏u zaradziç. Aby zniwelowaç skutki zapatrzenia i z∏ego uroku kobiety w cià˝y ucieka∏y si´ do ró˝nych, rzekomo sprawdzonych sposobów i praktyk magicznych, np. spoglàda∏y prosto w niebo i gwiazdy, aby (jak podaje S. Dworakowski) dziecko nie mia∏o przywary; równie skuteczne mia∏o byç oglàdnie w∏asnych paznokci (z d∏onià zwróconà do góry i z∏o˝onymi palcami), przeglàdanie si´ w lustrze, czyli oglàdanie w∏asnej urody (gdy kobieta wczeÊniej zapatrzy∏a si´ na kogoÊ lub na coÊ brzydkiego). Powszechnie znanym antidotum by∏o tak˝e spluni´cie za siebie; zawsze ze s∏owami tfu, tfu, na psa urok. Przerzucano w ten sposób skutki zapatrzenia lub uroku na zwierz´. Poza tym uwa˝ano, ˝e nie tylko kobieta ci´˝arna jest nara˝ona na ró˝norakie z∏o, ale tak˝e ona sama w tajemniczy sposób mo˝e si´ staç zagro˝eniem dla otoczenia, np. szkodzi wegetacji roÊlin. Kobietom w cià˝y zabraniano wychodzenia na pole, zw∏aszcza dopiero co zasiane, aby nie spowodowa∏y nieurodzaju, aby chwasty nie zag∏uszy∏y zasiewu. Takie same przesàdy dotyczy∏y ˝niw i zwózki zbo˝a. Kiedy zdarzy∏o si´, ˝e pierwsza zje˝d˝ajàca z pola wy∏adowana furmanka mija∏a na drodze ci´˝arnà, mówiono, ˝e ca∏e zebrane zbo˝e zjedzà myszy i szczury albo ˝e wszystko si´ zmarnuje. Z tych samych powodów zabraniano ci´˝arnym zajmowania si´ m∏odym przychówkiem, kurcz´tami, prosi´tami, ciel´tami, zbierania do zapaski i noszenia na brzuchu np. jajek, gruszek, jab∏ek czy kartofli. Spotkanie z ci´˝arnà np. w drodze na jarmark êle wró˝y∏o transakcjom handlowym. Ci´˝arne, g∏ównie na wsi, podlega∏y tak˝e izolacji spo∏ecznej i obrz´dowej. Nikt nie lubi∏ mijaç si´ z kobietà w cià˝y na drodze, a przede wszystkim na moÊcie lub k∏adce przerzuconej przez rzek´ – uwa˝ano, ˝e to z∏y omen; który pot´gowa∏ si´ jeszcze, gdy na k∏adce mija∏y si´ dwie ci´˝arne; mówiono, ˝e jedna z nich niewàtpliwie poroni.

26


Nie zdarza∏o si´, aby ci´˝arnà poproszono w kumy. Kobiecie w cià˝y nie powierzano tak˝e ˝adnych funkcji na weselu; nie mog∏a byç ani weselnà staroÊcinà, ani tym bardziej druhnà. Niezbadane si∏y emanujàce z ci´˝arnych mog∏y bowiem wp∏ywaç niekorzystnie na zaÊlubionà par´ czy niesione do chrztu niemowl´, prowokowaç k∏opoty i nieszcz´Êcia. Baba, która jest ci´˝ka, mog∏a sprawiç, ˝e (nowo˝eƒcy, chrzczony noworodek) b´dà mieli ci´˝kie, trudne ˝ycie. Wierzono jednoczeÊnie, ˝e ci´˝ka baba i obecne w niej tajemnicze si∏y mogà, w niezbadany sposób, wspomagaç tradycyjne zabiegi lecznicze. Uwa˝ano, ˝e dotkni´cie kobiety ci´˝arnej ∏agodzi ból w z∏amanej lub wykr´conej koƒczynie, ˝e mo˝e przyspieszyç zroÊni´cie i wyleczenie z∏amanej nogi lub r´ki, zwichni´tych palców, zmniejszaç bóle w koÊciach i inne podobne dolegliwoÊci. Na wschodnich terenach Polski, na Mazowszu nad Narwià powiadano, ˝e nawet najwi´kszy ból krzy˝a ust´puje, jeÊli m´˝atka lub dziewka z pierwszym dzieckiem chodzàca podepce bolàce cia∏o (S. Dworakowski, 1935). Mija∏y tygodnie i miesiàce, brzemiennoÊç stawa∏a si´ coraz bardziej widoczna. Obserwujàc kobiet´ w zaawansowanej ju˝ cià˝y starano si´ odgadnàç p∏eç dziecka. Mówiono, ˝e gdy kobieta ∏adnie chodzi tzn. dobrze si´ w cià˝y czuje, ma g∏adkà, zdrowà cer´ i rumieƒce, jest ruchliwa, a brzuch ma wysoki, podany do przodu, urodzi ch∏opca. Natomiast kobieta z bladà, przejrzystà, niezdrowà, ˝ó∏tawà cerà, z bràzowymi plamami opadowymi na twarzy, s∏aba i oci´˝a∏a, która podczas cià˝y tyje w biodrach, ma szerokie boki, brzuch du˝y i zaokràglony – niewàtpliwie urodzi dziewczynk´. Apetyt na rzeczy ostre – zapowiada∏ syna; zaÊ na straw´ s∏odkà i lekkà – córk´. Kiedy jednak dziecko by∏o ju˝ na Êwiecie nikt o takich prognostykach nie pami´ta∏. Znaków i zapowiedzi zbli˝ajàcego si´ porodu by∏o wiele. Z paleniska sypa∏y si´ iskry, wypada∏y g∏ownie. KtoÊ niós∏ drewka ze sk∏adu, a te si´ rozsypa∏y. Ptaki krà˝y∏y nad domem z g∏oÊnym Êwiergotem i piskiem. W nocy odzywa∏a si´ sowa pójdêka – zwykle Êmierç zwiastujàca, gdy wo∏a∏a swe: póç, pójdê g∏ucho, przeciàgle i ponuro, albo teraz krzycza∏a, pohukiwa∏a ˝wawo i g∏oÊno: puwi, powij. Z trzaskiem, niespodziewanie otwiera∏y si´ jakieÊ drzwi. Wszystko to traktowane by∏o jako znaki i zapowiedê, zbli˝ajàcego si´ porodu. Powiadano, ˝e oto ci´˝arna (nasza MaryÊka, Hanka, Kasia albo Jadwiga) zaraz b´dzie si´ sypaç, ˝e ju˝ wkrótce chwycà jà porodowe bóle, ˝e ju˝ niebawem b´dzie rodziç.

27


SPIS TREÂCI Od Autorki 5 POCZÑTKI ˚YCIA Kwiat i owoc – kreacja ˝ycia 8 Pod znakiem bociana – narodziny 28 Po∏óg i wywód 42 Witamy chrzeÊcijanina 48 Niemowl´ctwo 62 Dzieciƒstwo i m∏odoÊç 80 PE¸NIA Skrzypki mi swatami by∏y 116 Âciele si´ wesele 142 Na Êlubnym kobiercu 164 Uczta i zabawa weselna 182 W nowym domu i rodzinie 222 ZMIERZCH ˚YCIA StaroÊç 228 ˚egnam ci´ mój Êwiecie 232 Droga ostatnia 258 DOM Siedziba i schronienie 286 Gniazdo rodzinne 302 Wa˝niejsi badacze tradycji polskiej i g∏ówni ilustratorzy 316 Wykaz ilustracji na stronach dzia∏owych 318 Bibliografia 320 323



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.