Zapamiętane - Wiktoria Malinowska

Page 1



Wiktoria Malinowska

Zapamiętane opowieść Sybiraczki

Augustów 2013



Spis treści

Czesław Porębski  Przedmowa 5 Przodkowie po kądzieli  11

Feliksa i Leon – rodzice  21

między wojnami  23

Przodkowie po mieczu  17

Dzieciństwo

Wybuch wojny  46

W Augustowie pod okupacją sowiecką  62

na Wschód  74

Wilki 97

Przedwiośnie 108

na Syberii  128

Droga

Pierwsza zima  100

I znów zima  116

Wigilia

Tak upływa nam dzieciństwo

• W sowchozie Taranguł  139 • Ucieczka 147 • Przenosiny 157 • Powrót 168 • Nareszcie w Polsce  177

i młodość…  130

Rodziny polskie przebywające w północnym Kazachstanie w okolicy Pietropawłowska w latach 1940–1946, zapamiętane przez autorkę  185 Spis ilustracji  194 Indeks osób  196

Indeks nazw geograficznych i etnicznych  205 Podziękowania 209

Wiktoria Malinowska – nota biograficzna  210

213



Przedmowa

W

spomnienia Wiktorii Malinowskiej są przede wszystkim opowieścią o Niej samej, o najtrudniejszym, najbardziej traumatycznym okresie Jej życia, który zaczął się wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. Niespełna dwunastoletnia dziewczynka została wtedy wyrwana z krainy szczęśliwego dzieciństwa upływającego w Augustowie i okolicach. Lasy, jeziora, Kanał Augustowski, mnóstwo koleżanek i kolegów, z którymi w lasach i nad wodą spędza się upalne lata, duży dom rodzinny – wszystko to nagle i bezpowrotnie odchodzi w przeszłość. Nowa rzeczywistość boleśnie daje znać o sobie: władze sowieckie zabierają ojca, który w dniu aresztowania znika na zawsze i bez śladu. Rodzina dzieli potem los dużej części lokalnej społeczności – wszyscy zostają wywiezieni do Kazachstanu. W warunkach, jakie tam zastają, rozpoczyna się elementarna walka o przetrwanie. Wrogami są mróz, głód, choroby – tyfus, zapalenia płuc, malaria – robactwo, wszechobecny brud, nad którym niepodobna zapanować, gdy w jednej izbie gnieździć się musi kilka osób, zmuszonych jeszcze do dzielenia tego pomieszczenia z krową właściciela ziemianki. Choć z czasem rodzina zdobywa własną ziemiankę, warunki życia są nadal takie, że przeżycie kolejnych miesięcy, zwłaszcza zimą, graniczy z cudem. Do tego dochodzi ciężka katorżnicza praca. W tych warunkach nieodległe dzieciństwo wydaje się czymś nieprawdopodobnym. Młoda dziewczyna szybko staje się dorosłą osobą, nierzadko podporą rodziny, zdobywającą pożywienie dla wszystkich. Ma oczy szeroko otwarte. Zmysł 5


obserwacji i niemal fotograficzna pamięć pozwala Jej odnotowywać olbrzymią ilość szczegółów dotyczących codziennego życia, losów krewnych, bliższych i dalszych znajomych, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji w tej samej okolicy kazachskiego stepu. Wszystkie te szczegóły, w jakie obfituje każdy niemal akapit tej opowieści, układają się w plastyczny obraz życia polskich zesłańców. Jest to obraz wstrząsający. Nakreślony został słowem precyzyjnym, prostym a trafnym, niezawodnie chwytającym sedno dookolnej rzeczywistości i przeżywanych doświadczeń. W sposobie prowadzenia opowieści nie widać jakichś szczególnych zabiegów kompozycyjnych. A mimo to wspomnienia Wiktorii Malinowskiej mają złożoną strukturę, nacechowaną kunsztownością właściwą naturalnej narracji. W strukturze tego zwięzłego tekstu mieści się jeszcze wiele: wcześniejsze i późniejsze dzieje własnej rodziny; między innymi: opowieść o tym, jak za cenę wyrzeczeń powstaje najpierw dom dziadków, spalony podczas pierwszej wojny światowej, a potem dom rodziców, który pochłonie druga wojna światowa. Wspominani są ukochani bracia Autorki, z których jeden powrócił do Polski z armią Kościuszkowską, a drugi, starszy, po przejściu całego szlaku armii Andersa, po walkach pod Monte Cassino, decyduje się na powrót do Polski w 1947 roku, by dostać się w ręce Urzędu Bezpieczeństwa. Ale powtórzmy: wspomnienia te są przede wszystkim opowieścią Autorki o Niej samej, o dorastaniu w okolicznościach, które młodszym pokoleniom trudno wyobraźnią ogarnąć. Również ten główny wątek ujęty jest jasno i rzeczowo: Autorka nie odwraca wzroku od tego, przez co przechodzi. Oddając własne przeżycia i uczucia sięga po te same barwy, których używa, gdy przedstawia innych. Jest w Jej słowach zrozumienie, sympatia, swoista czułość, solidarność także z tą kilkunastoletnią osobą, którą była sama, gdy wiek XX dawał potworne dowody swojego szaleństwa. 6


To charakterystyczne nastawienie widoczne jest między innymi w historii miłosnej, której lakoniczność pozwala przytoczyć ją w całości. „3 maja 1943 roku żegnamy na długo mojego brata Antka i Adama Tychanowicza, powołanych do 1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Obaj ledwie ukończyli po 18 lat. Z Adamem mieliśmy się ku sobie już dawno. Młode, zielone cielaki, nie wiedzieliśmy, co nam dolega. Dopiero rozłąka uświadomiła nam, że to było pierwsze, gorące, młodzieńcze uczucie, którego finał był dla nas tragiczny. Adam, który przeżył Syberię i front, zmarł w Warszawie na tzw. galopujące suchoty, w wieku 25 lat. Były to powikłania na skutek nieleczonej grypy. Tak to los zakpił z nas obojga.” Jakość tej relacji, jej odważna precyzja i oszczędność sprawia, że wspomnienia Wiktorii Malinowskiej powinno się postawić w jednym rzędzie ze świadectwami Oli Watowej i Barbary Skargi. Autorce należy się wdzięczność za to, że napisała swoje wspomnienia, za ich bogactwo i zasadniczy ton oraz za to, że zechciała je udostępnić szerszej publiczności, choć początkowo spisywała je dla swoich „Dzieci, Wnuków i Prawnuków”. Czesław Porębski

7



Wilki

J

est listopad. Zima się sroży, a ja, głupi dzieciak idę samotnie 15 kilometrów przez step do Korniejewki, planując, że przenocuję u Polaków i kupię słoninę. Może uda się sprzedać coś z ubrania? Jutro wrócę. Idzie mi się raźno. Mróz doskwiera mocno, ale czterdziestki jeszcze nie sięga. Śnieg zmarznięty na kość skrzypi i zgrzyta przy każdym stąpnięciu. To norma. Taka symfonia powstaje przy jakimkolwiek ruchu na dworze. Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, wiatr trochę ucichł. Tam jest takie dziwne zjawisko, że przed zachodem nawet największe wichury na pewien moment ustają. Widziałam ziemianki, które wyglądały jak małe pudełka i ucieszyłam się, że to już nie tak daleko, może pięć kilometrów. I nagle zaabsorbowały mnie odgłosy moich kroków, jakieś śpiewne i przeciągłe. Zatrzymałam się nasłuchując i włos zjeżył mi się na głowie. To było wycie wilków. Zaczęłam rozglądać się po stepie i z lewej strony dostrzegłam poruszające się na śniegu szare punkciki. Nie wiem, ile ich było, bo nie na tym rzecz polegała. Wystarczyłby jeden. Boże! Całkiem zmartwiałam. Nie mogę wykonać ruchu. W głowie jedna natrętna myśl: to już koniec. Po chwili ochłonęłam. Trzeba się za wszelką cenę ratować! Rozglądam się. Z prawej strony drogi coś jakby zamajaczyło w oddali. To chyba zaprzęg i dwoje ludzi. Natychmiast wyrwałam na przełaj w ich stronę. Utrudniają mi ten sprint walonki brata, o jakieś cztery numery za duże. W biegu zrzucam je 97


z nóg. Łapię, wsadzam pod jedną i drugą pachę i rwę, ile sił w nogach. Dech mi zapiera mroźne powietrze, serce wali jak oszalałe, a ja pędzę. Nie wiem, jak długo biegnę. Oto zaprzęg z parą koni. Starszy mężczyzna z kilkunastoletnim synem ładują słomę ze stogu. Musieli wcześniej usłyszeć wycie wilków i zobaczyć mnie, bo przerwali pracę i czekają na rozwój wypadków. Dobiegam do nich i zatrzymuję się, nie mogąc wydobyć głosu i opanować jakiegoś zgrzytliwego oddechu. Czuję, że zaraz pękną mi płuca. Starszy mężczyzna z miejsca zaczyna mnie rugać [besztać] po rosyjsku. Najczęściej powtarza słowo durak [dureń]. Łzy rzucają mi się do oczu, siły zaczynają opuszczać i ledwo wykrztuszam z siebie po polsku, że nie wiedziałam. Mój wybawca reflektuje się i mówi, że od razu powinien się domyśleć, że to Paliaczka. Tylko nas, durniów, stać na coś takiego. Niemniej jednak pomaga mi się wdrapać na stóg, bym trochę odpoczęła, przypomina o włożeniu walonek i zasłania od wiatru naręczem słomy. Synowi podaje zapałki, mówiąc, że jeśli wilki zbytnio się zbliżą, ma wziąć słomę na widły i podpalić. Obaj krzyczą ile sił na różne tony. To powstrzymuje watahę. Wilki zatrzymują się w miejscu i chwilę kręcą po stepie w bezpiecznej odległości. Jeden z nich daje wyciem hasło i stado rusza w przeciwnym kierunku. Mężczyźni skończyli ładować słomę i starszy zaczął normalną, rzeczową rozmowę, pytając dokąd idę. Odpowiedzia53 łam, że do Korniejewki , tam chcę przenocować u znajomych Polaków, kupić coś niecoś na bazarze i wrócić jutro do Nowouzienki, gdzie mieszkam. Mężczyzna oznajmił, że jedzie do 53

W Korniejewce mieszkało kilka rodzin z Augustowa: starsze małżeństwo Ulikowskich z synową Stefą i wnukiem Zdzisiem, Klejsowa z córkami Martą i Marysią, Matczakowa z córkami Helą i Stasią oraz synami Władkiem, Czesiem i Piotrusiem, Maria Jonkajtysowa z córkami: Helą (Lalką), Grażyną, Zosią, Teresą i synami Jankiem i Marianem (była też z nimi Jasia Hildebrandt – kuzynka Jonkajtysa), Zielińska z córkami Ireną, Izą i Melą oraz synem Zdziśkiem (Irena zginęła tragicznie pod kołami pociągu w Kijałach, gdzie pracowała).

98


miejscowości Sowietskoje. Tam również są Polacy. Będę mogła przenocować i rano pójść do odległej o 3 kilometry 54 Korniejewki . Wybawca dowiózł mnie na miejsce i pokazał ziemiankę Polaków, Nowialisów. Podziękowałam mu gorąco za uratowanie życia, on dał mi na pożegnanie kilka praktycznych wskazówek i pojechał w swoją stronę. Stałam niezdecydowana: nocować w Sowietskim, czy może pójść na przełaj przez zamarznięte jezioro prosto do Korniejewki. Pora nie była jeszcze późna. Na przełaj miałam nie więcej jak półtora kilometra, więc zdecydowałam dobić do celu. W Korniejewce zapukałam do Zielińskich, rodziny z Augustowa. To był akurat wieczór andrzejkowy, więc dziewczyny przymierzały się do lania stearyny. Topiły ją w jakimś garnku, potem wylewały do zimnej wody, odgadując z odbicia na ścianie, co też im wyszło. Kiedy już wszystkie, łącznie z matką, spędziły ochotę, zaczęły nalegać, bym włączyła się do wróżby. Daleko mi było do tych bzdur, lecz dla świętego spokoju wylałam stearynę na wodę. Iza długo obracała placek w ręku przed palącym się kagankiem i wreszcie wszyscy orzekli, że moja wróżba ma wyraźną postać wilka. Dopiero wówczas opowiedziałam im swoją przygodę. Bardzo żałowały, że skłoniły mnie do tej głupiej zabawy, przecież czekała mnie droga powrotna. Szczęściem do domu udało mi się dotrzeć cało i zdrowo, a nawet kilka kilometrów podjechałam z nieznajomym Kazachem. Uraz jednak pozostał na zawsze, chociaż wilki to był na Syberii chleb powszedni. Bałam się ich okropnie, a ich wycie wprawiało mnie niemal w panikę.

54

W Sowietskim mieszkało także kilka rodzin augustowskich, między innymi: Nowialisowie – rodzice, dorosły syn Tadzik, córki Zosia i Jula (syn Romek był aresztowany), pani Wysocka z córką Alicją i synem Zdzisławem, Smirnowa z pięciorgiem drobnych dzieci, Safonowa również z pięciorgiem drobiazgu. Wszystkie trzy bez mężów, których aresztowali Sowieci.

99


Pierwsza zima

W

arunki stają się coraz gorsze. W ziemiance tempera55 tura minusowa, z wyżywieniem okropnie, buran trwa po 2, 3, 4 tygodnie. Ziemianka zasypana po dach, można się 56 z niej wydostać jedynie przez dziurę w prigonie . W niektórych miejscach śnieg tak duży, że trzeba drążyć tunele. Strach wychodzić. Po wodę bracia zawsze idą we dwóch, czasem wracają po godzinie. Niemcy twierdzą, że nie jest jeszcze tragicznie. Bywały już takie zimy, że od ziemianki do ziemianki rozciągano sznury i tylko przy nich poruszano się po wsi. Którejś zimy przekonałam się naocznie, jakie mogą być tam zaspy. Jechaliśmy z Nowouzienki do Jawlenki lekkim zaprzęgiem. Droga wyjeżdżona, śnieg twardy, jechało się się dobrze. Już powinniśmy byli mijać Iwersk, a tu wciąż nie ma żadnych zabudowań, wkoło tylko śnieżna równina. Nagle patrzymy, z ziemi unosi się smużka dymu. I tu dym, i tam dym. Co jest? I wtem olśnienie – jedziemy po dachach! Kto nie przeżył syberyjskiej zimy, nie zrozumie, co to jest. Te straszliwe mrozy, wspomagane przez nieustające wichury są nie do wytrzymania. Żadne ubranie od nich nie uchroni. 55

Buran (ros.) – syberyjska zamieć, śnieżyca połączona z silnym, lodowatym wiatrem, przeważnie północnym. 56 Prigon (ros.) – przybudówka posiadająca ściany oraz konstrukcję dachową z kilku drągów, które przed zimą przykrywało się grubą warstwą słomy i piołunu, tworząc w ten sposób prowizoryczny dach. Gdy śnieg zasypywał ziemiankę, drążyło się dziurę w słomie, przystawiało drabinę i było wyjście awaryjne. Wiosną słomę zużywano na opał i w sezonie letnim prigon pozostawał odkryty.

100


Ja zawsze ubierałam się na cebulkę w to, co wpadło pod rękę, na wierzch jesionka i policyjny, sukienny płaszcz taty. Mimo to, po wyjściu na dwór czułam się, jakby mnie kto zanurzył w lodowatej wodzie. W czoło, aż do mózgu, niczym świder wwiercał się mróz, nos i policzki stawały się twarde jak blacha, usta kurczyły boleśnie, twarz pokrywała się szronem. Po paru odmrożeniach na policzkach powstawały brązowe strupy, spod których nieustannie sączyła się ropa. Taki stan trwał często całą zimę, a od obowiązku pracy nikt nie zwalniał. Nocą do wsi przychodzą wilki. Bywa, że taki basior siądzie pod oknem i wyśpiewuje swoje przeklęte serenady. Nieustannie kręcą się przy skirdzie, długiej na 30 metrów kopie kołchoznego siana, do której chodzą dożywiać się prywatne krowy mieszkańców. Co i raz któraś z nich staje się żerem dla wygłodniałych bestii. Zaraz przy skirdzie stoi ziemianka niemieckiej rodziny o nazwisku Jogel, kręcą się ludzie, lecz wilkom to nic nie przeszkadza. Raz, dosłownie na moich oczach, wilk rozszarpał jałówkę Any Benner. Głupie zwierzę otworzyło niezabezpieczone drzwi obórki i powędrowało w stronę skirdy. Czekałam właśnie w prigonie na Anę, bo miałyśmy obie jechać do pracy. Nagle słyszę jakieś dzikie, przejmujące muczenie. Wybiegam za ziemiankę i widzę, że krowa Any biegnie w moją stronę z wilkiem uczepionym do boku. Ana przegoniła napastnika widłami, ale jałówkę trzeba było dorżnąć, bo wypadły z niej wnętrzności. Innym razem, gdy stróżowałam nocą przy magazynach zbożowych, bestie rozszarpały naszego pieska Pikusia, który lekkomyślnie za mną przybiegł. Wyżarły do gołej ziemi zakrwawiony śnieg. Takich wspomnień mam wiele. Miejscowi Niemcy pamiętali życie sprzed rewolucji. Do każdej zimy przygotowywano się bardzo starannie. Prigony były ogromne, coś jakby małe podwórka ze ścianami i dachem. Trzymano w nich siano, opał, zmrożone kostki śniegu na wodę. Z prigonu wchodziło się do chlewa, obory, 101


stajni, kurnika. Starano się, by w każdej zagrodzie była studnia. Wszystko urządzano tak, by zimą w ogóle nie wychodzić na zewnątrz. Nawet jeśli ktoś zmarł, trumna czekała w prigonie na odwilż. Teraz na całą wieś były zaledwie cztery studnie i tylko w jednej z nich woda nadawała się do picia. Zbliżał się 7 listopada, rocznica rewolucji bolszewickiej. Dla podkreślenia ważności tego święta w żelaznej beczce przywożono z Kokczetawu mętną wódkę, koloru żółtego. Takie dobrodziejstwa świadczono jedynie z okazji rocznic ważnych wydarzeń komunistycznych i Nowego Roku. Na wieść o alkoholu mieszkańcy hurmem ruszyli do kooperatywy, czyli kołchozowego sklepu, który między tymi dostawami jest zamknięty. Biegli wszyscy: starzy, młodzi, kobiety, mężczyźni w sile wieku, młodzież płci obojga, każdy z własną pasudą. Rozmaitość tejże była bardzo ciekawa: garnki, czajniki, dzieżki, miski, wiaderka, co kto miał. Nie było tylko butelek. Sprzedawca odmierzał wódkę brudną i przyrdzewiałą półlitrową miarką, którą zanurzał razem z dłonią. Każdy dostawał swój pajok, ile tam przysługiwało na lico [na osobę], i szczęśliwy biegł do domu. Wcześniej należało uiścić jakąś symboliczną opłatę. Po takiej dostawie cała wioska chodziła pijana i chwaliła sowietskuju włast’. Kołchoźnicy dziwili się bardzo, że Polacy nie chcą tego dobra kupować. W ten pamiętny dla nas wieczór urżnął się też Kojbagar. Już trzeźwego należało się go bać z powodu dzikiego wyglądu. Podbechtany przez swoją wredną żonę Rakimę, złapał ogromny nóż i wpadł do nas z okrzykiem: Riezat’ Paliakow! Nieprzytomny od wódki i nienawiści, z przekrwionymi oczyma, z pianą na ustach, rzucił się do dzieci. Mama zasłoniła nas, a jego matka zeskoczyła z pryczy i krzycząc coś po kazachsku poczęła walić go pięściami po plecach. Żona Kairnasa, Marija po niemiecku wzywała pomocy, a ten dzikus szalał. W tym czasie nie było w domu ani Kairnasa, ani moich starszych braci. Nie wiem, jak by się to skończyło, pewnie 102


porżnąłby nas jak nic. Na szczęście przybiegła Rakima i chlusnęła na wariata wodą. Widocznie wiedziała, jak zaradzić. Mama moja zemdlała, przy cuceniu dostała drgawek i długo nie mogła odzyskać przytomności. Kazachowie są bardzo zabobonni, więc wystraszyli się nie na żarty. Nasiedli wszyscy na pijaka, który zdążył już nieco ochłonąć, Rakima kopniakami wypchnęła go za drzwi i poprowadziła do domu. Mama rozchorowała się ciężko, my baliśmy się własnego cienia. Kairnas był oburzony. Wieść rozeszła się po wsi. Władza, co prawda, nie zainterweniowała, ale mieszkańcy zgodnie potępili występek Kazacha. Ten nie znalazł oparcia w nikim, bo jak zaznaczyłam na wstępie, obok ponad 350 rodzin niemieckich, tylko ta jedna była kazachska. Na drugi dzień winowajca przyszedł skruszony i zawstydzony. Przepraszał, tłumacząc, że od wódki dostał białej gorączki. Umyślił sobie, że krzywdzimy jego matkę i brata, bo skwarzymy zupę słoniną, a im, wyznawcom Allaha, nie wolno nawet powąchać skwarki. Nie powiedzieliśmy mu, że Kairnas bez żadnych skrupułów zażera się słoniną z naszych paczek, choć wcale go do tego nie zachęcamy. Jako najstarszy brat Kojbagar zastępował rodzeństwu ojca i kto wie, co by mu mogło do łba strzelić. Zbliża się Boże Narodzenie, pierwsze na wygnaniu. Śmiertelnie wystraszeni, nawet nie dajemy po sobie poznać, że są jakieś katolickie święta, że obchodzimy je uroczyście. Mama rozłamała lepioszkę na równe części, pomodliła się w skrytości ducha, podzieliła między nas. Spożyliśmy swoje malutkie porcje, połykając łzy. To wszystko. Następnego dnia poszłam do koleżanki Ireny Hoffmanówny, która mieszkała z matką u Niemców Dornów. Pośpiewałyśmy trochę kolęd. Dowiedziałam się przy okazji, że po sąsiedzku jest do kupienia pusta ziemianka. Właściciel, sybirski Kozak Iwan Charin, na którego wszyscy mówili diadia Iwan, ożenił się i zamieszkał z synem Miszką u żony, 103


a ziemiankę chce zbyć. Ile sił pobiegłam z tą wiadomością do mamy, która z miejsca poszła do właściciela kuć żelazo póki gorące. Szybko dobiła targu z 200 na 160 rubli i mogliśmy się przenosić. Odłożyliśmy przeprowadzkę na nieco później, gdyż właśnie wypadał drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Ziemianka była, jak na syberyjskie warunki, duża, miała około 5 na 7 metrów. Na ćwierć metra była wkopana w ziemię, z prigonem. Składała się z dwóch pomieszczeń: kuchni, do której wchodziło się z prigonu oraz sporej izby. Miała też trzy niewielkie okienka: od wschodu, zachodu i południa, z szybkami z kawałków szkła połączonych na zakładkę. Okienka, patrząc od zewnątrz, znajdowały się jakieś 80 cm nad ziemią. Ściany i dach były wykonane z darniny i obmazane gliną. Do ogrzewania jej służył prostokątny piec, zwany cielakiem, zbudowany z glinianych cegieł, w który wmurowane były dwa kotły. Naszą radość mącił jedynie fakt, że nie mamy żadnych rubli. I tutaj pospieszyła z pomocą pani Tychanowiczowa, która otrzymała trochę pieniędzy od sąsiadów z Polski za sprzedane przez nich meble. Pożyczyła mamie te 160 rubli do wiosny. Wstępuje w nas nowy duch. To nic, że ściana od północy wybrzuszona do wewnątrz. Poprawimy. Szron na ścianach? Zejdzie, byle doczekać do wiosny. Za piecem zrobiliśmy proste łóżko dla mamy. Od Braków, sąsiadów z naprzeciwka dostaliśmy coś w rodzaju ślabanka. Chłopcy poszerzyli go o deskę i mieli spanie dla dwóch. Trzecie posłanie skleciliśmy z ukradzionych w bazie drzwi, które stały nieużywane. Czwarte, pojedyncze powstało z kilku zdobycznych desek i kilkunastu niewypalonych cegieł. To dla mnie. Już nikt z nas nie będzie poniewierał się po klepisku! Rozebraliśmy też część pieca cielaka, wyrzuciliśmy jeden kocioł i w to miejsce wmurowaliśmy sprytną płytkę na dwie fajerki. W ten sposób rozwiązaliśmy problem ogrzewania izby i gotowania. Pod łóżkiem mamy powstał tajny schowek na pszenicę. Radość z bycia na swoim nie do opisania! 104


Kiedy mróz trochę zelżał, poszłyśmy z mamą do odległej o 8 kilometrów wsi Jużnoje w kellerowskim rejonie, 57 zamieszkałej przez Polaków . Tam udało się nam sprzedać trzy piękne serwety ręcznej roboty wykonane jeszcze w Polsce przez cioteczną siostrę mamy, Andzię Sokołowską z Polkowskich. Mama bardzo je lubiła. Dług został natychmiast oddany, a nam ulżyło na sumieniu. Nadal pracuję w magazynach zbożowych, dostaję pajok i śmielej napełniam kieszenie i nogawki pszenicą. Mam blisko do domu, a i w domu nikt mnie już nie podgląda. Mama wzięła się za wyszywanie kasynok [chusteczek], które robi z prześcieradeł. Kolorowych nici dostarczają polskie kobiety. Co która gdzie wygrzebie lub wypruje, przynosi. Za kasynki dostajemy mleko, czasami grudkę masła lub kilka ziemniaków. W kołchozie z braku paszy masowo pada bydło. Lato było suche, siana zebrano niewiele, słomę na amen zapadał śnieg, mróz trzyma bez przerwy 40 i więcej stopni. Ze wsi zabrano na paszę sczerniałe od starości słomiane strzechy z kilku większych domów, ale jest to kropla w morzu. Wychudzone, wyczerpane bydło pada po kilkadziesiąt sztuk dziennie, oborowi nie nadążają z wywożeniem na bakutil, wyodrębniony rowem teren, oddalony jakieś trzy kilometry od naszej wioski i tyleż samo od Nowoakimówki, wioski rosyjskiej. Wilki gromadzą się tam stadami i mają nielichą ucztę. Często słychać wściekłe warczenie lub skowyt uczestników biesiady. Część 57

Jużne ( Jużnoje) – wieś w północnym Kazachstanie, zbudowana od podstaw przez Polaków deportowanych ze wschodnich terenów Wołynia, włączonych po pierwszej wojnie światowej do ZSRR. W maju 1936 roku wyrzucono ich wraz z dobytkiem na step, gdzie były rozstawione namioty i poinformowano, że jeśli nie zbudują do jesieni ziemianek, pozamarzają na śmierć. Dla oszczędności budowano ziemianki-bliźniaki z jedną wspólną ścianą. Budulcem były jednak nie darniowe płasty, lecz saman. Ściany, obmazane dodatkowo gliną po wierzchu, jakoś trzymały się w suchym klimacie. Zauważalne było, że w kołchozie polskim panowała o wiele większa gospodarność i inny porządek niż w niemieckich czy rosyjskich. Wiem, że mieszkańcy Jużnowo dostawali zapłatę za trudodni.

105


padłych sztuk idzie na żywienie zbiorowe, lecz my, na szczęście nie musimy z niego korzystać. Niektórzy mieszkańcy naszej i okolicznych wiosek spotykają się na bakutilu, gdzie odrąbują z zamarzniętej padliny co lepsze kawałki, przeważnie szynki. Mięsa tam niewiele. Jedna 58 z pań z Wołkowyska opowiadała, jak to z widłami i siekierką co i raz idzie zabrać wilkom co lepsze kąski. To była bardzo energiczna kobieta, choć szczupła i niewysoka. Miała charakterystyczny orli nos, nosiła zbyt długą jesionkę męża przepasaną sznurem, mężowe, mocno za duże buty i czapkę-uszankę. Mieszkała w Nowoakimowce, więc po mięso miała raczej blisko. Jej najstarszy syn był chorym, wątłym chłopcem. Pomagał matce, jak mógł. Nauczył się prząść wełnę na kołowrotku, robić na drutach swetry, chustki, skarpety i w ten sposób dorabiał na życie. Nie wiem tak na pewno, ale chyba przetrwali tę katorgę i wrócili do Polski, lecz to jeszcze daleka przyszłość. Zanim nadeszła wiosna, nacierpieliśmy się zimna, ile wlezie. Jedyna pociecha, że już u siebie. Chłopcy nocami polowali na wszystko, co się dało spalić. Spiłowali nawet żurawie i drewniane zręby w nieczynnych studniach, a paliliśmy tylko tyle, by raz dziennie ugotować posiłek z pszenicy. Do wiosny w naszym kołchozie została zaledwie trzecia część pogłowia. Podobnie było w kołchozach sąsiedzkich, jednak żaden z zarządów nie poniósł tak surowej kary, jak nasz w składzie pięciu mężczyzn. Byli to: przewodniczący koł59 chozu Oks , przewodniczący sielsowietu Schumacher, bryga60 dziści Wagner i Celdenreich, abjeszczik Najberger. Wszyscy 58

Wywieziona z trzema synami: Rysiem, moim rówieśnikiem i kilkuletnimi bliźniakami Jędrusiem i Dudusiem. 59 Oks był bardzo przyzwoitym człowiekiem. Nikomu nie szkodził, nie węszył, nie donosił. 60 Objeszczik (ros.) – ktoś w rodzaju ekonoma. Jego obowiązkiem było objeżdżanie pola i planowanie upraw, zasiewów, szacowanie plonów, itp.

106


zostali aresztowani, oskarżeni o sabotaż, osądzeni na karę śmierci i miesiąc później zgładzeni. Władza radziecka dbała o majątek kołchozów. Żona Schumachera była w zaawansowanej ciąży. W wyniku tragicznych przeżyć nastąpił przedwczesny poród i chłopczyk zmarł. Żona Oksa, Marija, również oczekiwała dziecka. I to ósmego. Udało jej się donosić ciążę i urodzić zdrową dziewczynkę, ale po ośmiu miesiącach została aresztowana rzekomo za kradzież zboża i osadzona wraz z dzieckiem na pięć lat w więzieniu, gdzie po roku dziecko zmarło, a w sześć miesięcy później matka. Nieletnimi sierotami zaopiekowały się siostry matki, ale dola tychże była nie do pozazdroszczenia. W rosyjskich kołchozach zarządy również zostały postawione przed sądem, lecz nie zasądzono kary śmierci, a jedynie odsiadki.

107


Przedwiośnie

P

o surowej i śnieżnej zimie dość niespodzianie nadeszła wiosna. Raptownie ociepliło się, śnieg zaczął topnieć, woda zalewała ziemianki i step, wiejskie ulice zamieniły się w potoki. Na szczęście woda dość szybko opadła i nie zdążyła rozmyć glinianych ścian ziemianek. Z wiosną brygadzista przypomniał sobie o mnie i moich braciach. Zlecił nam pracę w polowej brygadzie przy orce, zasiewach, koszeniu siana itp. Wcześniej zdążyliśmy wyburzyć walącą się ścianę, naciąć kostek darniny i poprawić ją. Mnie udało się wymigać od pracy na stepie. Znów trafiłam do magazynów zbożowych. Robota ciężka. Szuflowanie zboża z jednego kąta w drugi, często pod sufit, a potem usuwanie zgniłej warstwy, cuchnącej pszenicy z klepiska wymaga dużego wysiłku i dobrej kondycji. To zajęcie dla dorosłej, silnej osoby a nie wygłodzonej czternastolatki. Tym jednak się nikt nie przejmuje. Nada rabotać i wsio. [Trzeba pracować i tyle.] Przez cały ten czas żadnej rozrywki, jakiejś nadziei na lepsze, oparcia w kimś. Tylko praca nad siły, ciągła troska o łyżkę strawy, brak podstawowych rzeczy. Bracia wpadają do domu zawsze brudni, obdarci. Brak mydła, proszku do prania. Mama bez przerwy łata rozłażące się w rękach koszule, bluzy, spodnie. Gotuje to wszystko na dworze w dużym kotle, bo to jedyny sposób na wszy, a po tygodniu lub dwóch znów jest to samo. Pracuję po 10–12 godzin, czasem nieco krócej, wtedy wieczory mam wolne. Zachodzi na pogaduszki Irena Hoffmanówna. Czytujemy trylogię Sienkiewicza, którą udało się jej 108


przemycić z Polski ukrytą w pościeli. Niektóre fragmenty recytujemy z pamięci. We wsi nie ma elektryczności, więc siedzimy przy tak zwanej kopciłce, czymś w rodzaju lampy 61 naftowej własnej produkcji . Kopciłka, zgodnie z nazwą, niemiłosiernie kopci, a ponadto przy każdym podmuchu powietrza gaśnie. Zapalić ją nie taka prosta sprawa, przecież nie ma zapałek i ogień trzeba za każdym razem wzniecać przy pomocy krzesiwa, na które składają się: żelazny kastet na 62 palce , krzemień i brzozowa hubka, wygotowana i dobrze wysuszona. Mamy taki zestaw, mimo że wszystkie elementy są mocno deficytowe, bo na przestrzeni trzydziestu kilome63 trów nie ma ani kamieni, ani drzew, na których mogłyby pasożytować huby. Własnoręcznie uzupełniliśmy go o prze64 myślną podpałkę . Procedura wzniecania ognia jest dość skomplikowana. Od uderzeń kastetem o krzemień powstaje iskra, od iskry zajmuje się hubka, od hubki podpałka, a od podpałki już co tam trzeba. Jeśli system zawiedzie, trzeba ganiać z garnkiem po wiosce w poszukiwaniu żaru. Sztukę krzesania, wymagającą niemałej zręczności, opanowaliśmy wszyscy. Przychodzi do nas z gitarą Natalka Brak, Niemka, moja rówieśnica. Ładnie gra. Cała jej rodzina jest muzykalna. Ojciec, stolarz z zawodu, zrobił sobie cymbały, brat Heinrich ma akordeon, a starsza siostra Amalia – mandolinę. Często wieczorami grają w domu, aż słychać na ulicy. W wolnych 61

Wykonana przez moich braci kopciłka składała się ze szklanego kałamarza i ukręconego z waty knota, przeciągniętego przez blaszkę z dziurką. Spalała się w niej ropa naftowa, spuszczana z traktora. 62 Wykuty w kuźni przez Adama Tychanowicza. 63 Najbliższym miejscem, gdzie można było znaleźć kamień, była stożkowata Sopka Żaman (Zła Góra), być może będąca wygasłym wulkanem. 64 Bracia cięli zdobyte gdzieś kawałki drewna na cienkie patyczki, suszyli je na wiór i końce zanurzali w roztopionej siarce, którą dostawali od Luby, felczerki z Leonidowki. W ten sposób otrzymywało się coś w rodzaju zapałek, które, co prawda nie były w stanie same wykrzesać ognia, lecz łatwo zajmowały się od hubki.

109


chwilach zachodzę do nich na te koncerty. Matka, miła kobieta, słabo władająca rosyjskim lubi mnie i zaprasza, by odwiedzać. Prawie przez rok na kwaterze u Braków mieszkała nauczycielka pani Tychanowiczowa, żona kierownika szkoły w Mścibowie, z dwoma synami: starszym ode mnie o dwa lata Adamem, niezwykle przystojnym, lecz trochę nieśmiałym i młodszym Gienkiem, dla odmiany pewnym siebie. Matka świata nie widziała poza swoimi chłopcami. Żyła tylko dla nich i wszystko kręciło się wokół jej dzieci. O siebie nie dbała zupełnie. Wkrótce też odnowiła jej się zaleczona w Polsce gruźlica. Trzeba przyznać, że stosunki z niemieckimi sąsiadami ukła­dają się dobrze. Po początkowym okresie nieufności z ich strony, wywołanej przez sowiecką propagandę, górę 65 bierze życzliwość . Często dzielą się swoim doświadczeniem, bez którego trudno byłoby nam zaadoptować się do tych okrutnych, prymitywnych warunków, w jakich się nagle znaleźliśmy. Pod ich dyktando budujemy pierwszą ziemiankę, młynek do mielenia ziarna, kopciłkę, od nich uczymy się, gdzie i jak ukraść zboże czy ziemniaki, żeby nie zostać złapanym. My także odpłacamy im sympatią. Większą rezerwę wykazujemy względem Rosjan i radzieckiej młodzieży dowolnej narodowości. Z większością za bardzo się nie miłujemy. Młodzi skażeni są sowiecką propagandą, wciąż tylko: u nas i u nas, a my dość mamy słuchania bredni o tym, jakim to rajem jest ZSRR, jakie tu wszystko najlepsze, najświetniejsze i najdoskonalsze. A kakaja swaboda! [A jakaż wolność!], no wprost nie do opisania. Dla nas, wychowanych w wolnej Polsce, to wszystko brzmi jak szyderstwo. Rażą nas też ordynarne przekleństwa, które są tutaj na porządku dziennym oraz kompletnie obce nam zwyczaje 65

Najbliżej byliśmy z rodziną Dornów i Braków.

110


66

w sferze stosunków damsko-męskich . Oni z kolei twierdzą, że Paliaczki zadajutsa [Polaczki zadzierają nosa], a nasze opowieści o życiu w przedwojennej Polsce uważają za wierutne kłamstwa. A już koronnym dowodem na to jest kwestia wszy. My uparcie twierdzimy, że w Polsce ich nie było, a oni wiedzą swoje. Bo przecież żaden rozsądny człowiek na całym świecie nie uwierzy, że można bytować bez wszy. Gdzie ludzie, tam wszy. I basta! Trzymamy się w swoim kręgu i bardzo uważamy, by się za bardzo nie upodobnić do młodzieży sowieckiej. Konsekwencje tego nie zawsze są przyjemne, o czym przekonaliśmy się chociażby podczas sianokosów w Iwersku. Cała młodzież – dziewczęta i chłopcy – miała spać przemieszana w brudnych, zawszonych wagonach. Było ciepło, więc my, grupka Polaków w wielu 15–18 lat, nanieśliśmy słomy i umościliśmy sobie posłania pod gołym niebem za barakiem. Którejś nocy nasi radzieccy koledzy postanowili dać nam nauczkę za to wywyższanie się i podpalili pod nami słomę. Już z płomieni wyskakiwaliśmy przerażeni na step. Wydarzenie to długo było komentowane przez miejscowych i zawsze wywoływało huragany śmiechu. Do dziś dziwi mnie fakt, że cierpiąc tak straszliwy ucisk, głód, nędzę i poniżenie, radzieccy ludzie nigdy nie skarżyli się na ustrój czy władzę. Wszystkim nieszczęściom winien był wyłącznie los, a właściwie to sama natura ludzkiego życia. Wot, kakaja żyzń. Wot, kakaja prakliataja. [Ot, jakie to życie. Jakie przeklęte], słyszało się wkoło. Na pewno jakaś część mieszkańców, głównie starszych, nie śmiała narzekać na władzę ze strachu. Większość jednak chyba po prostu nie dostrzegała jakiegokolwiek związku między swoją sobaczą [psią] dolą a ustrojem, który przecież musiał być najwspanialszy 66

Kwestie czystości moralnej, czy choćby zwykłej prywatności, intymności, traktowane były jako burżuazyjne przeżytki. Dawaj, nie bojatsa [Nie pękaj się], taką formułką radzieccy młodzieńczy zapraszali dziewczęta do intymnych spotkań.

111


na świecie. Jeszcze niemieckiej administracji moja impulsywna mama mogła w nerwach bezkarnie wygarnąć, co o tym wszystkim myśli, ale z Rosjanami nie pohulasz. Zdarzały się, oczywiście, wyjątki. Dowcipnie wypowiadał swój pogląd na radziecki system pewien stary Kazach, odwiedzający od czasu do czasu matkę Kairnasa. Spoglądając na odległą Sopkę Żaman, zwykł mawiać zabawną ruszczyzną: Car sowsiem slepoj był, sowsiem durnoj. Cełyj tabun owiecz’ka po Sopkie chodil, a on niczewo nie widal. Sowieckij głaz – wot bystryj głaz! Odin kozlonok po Sopkie chodzil i wot, on uwidal. [Car to był kompletnie ślepy i kompletnie głupi. Cały tabun owieczek chodził po Sopce i on niczego nie widział. Radziecki wzrok – to dopiero wzrok! Tylko jeden koziołek chodził po Sopce, a władza od razu go dojrzała.] Tak to było z tą władzą. Miała do dyspozycji miliony oczu, uszu i języków, o czym dane nam było nie raz się przekonać. Wiem, że w Suchorabowce ofiarami powszechnego wśród Rosjan donosicielstwa stały się dwie Polki: pani Wojtowi67 czowa z miejscowości Mosty pod Grodnem i Janka Huszcza z Augustowa. Pani Wojtowiczowa mieszkała z córkami, Romą i Mirą na kwaterze u pewnej Rosjanki, gdzie często odwiedzała ją przyjaciółka Janka. Otóż Rosjanka ta doniosła do NKWD, że kobiety namawiają się, by podpalić wioskę. Nie było tłumaczenia, że to absurd, choćby dlatego, że darnina, z której zrobione są ziemianki jest niepalna. Władza je osądziła i skazała na więzienie. Roma i Mira zostały same, bez dachu nad głową. Najpierw przygarnęli je Huszczowie, którzy sami mieli niezwykle ciasno. Aby zapewnić sobie i siostrze jakiekolwiek warunki bytowe, czternastoletnia Roma pod ­dyktando Huszczy zabrała się do budowy 67

Ciekawostką jest, że pani Wojtowiczowa była urodzona w Taszkiencie, o czym często wspominała. Tam przed rewolucją pracował jej ojciec. Jej mąż był właścicielem tartaku w Mostach. Udało mu się ukryć i uniknąć aresztowania.

112


własnej ziemianki. Wycinała szpadlem na stepie płasty z darniny, zwoziła je do wioski, stawiała ściany. Kiedy matka wróciła z więzienia, dziewczynki były już na swoim. Mogę uczciwie powiedzieć, że jeśli chodzi o Polaków, nie słyszałam o ani jednym przypadku, by ktoś na kogoś doniósł. Nikt nie miał wątpliwości, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. W tym całym nieszczęściu była wielka solidarność. 22 czerwca 1941 wybucha wojna pomiędzy Hitlerem i Stalinem. W tym samym dniu, już pod niemieckimi bombami, Sowieci urządzają trzecią wielką deportację Polaków, tym razem do Krasnojarskiego Kraju. Rodziny swoich czynowni68 ków i wojskowych, a w Augustowie także obóz pionierski, ponad 200 kilkunastoletnich chłopców zostawiają na zgubę, 69 na pewną śmierć – pociągi wolą przeznaczyć do deportacji ludności polskiej. Dowiadujemy się o tym z listów Murawskich, krewnych pani Hoffmanowej, którzy także znaleźli się w Krasnojarskim Kraju. Na wieść o wojnie trochę drgnęły nam serca, że może... Ale przemogła wszystko troska i lęk o najbliższych w ojczyźnie, którzy spod jednej okupacji przeszli pod drugą, może nawet gorszą. Od początku wojny niemieccy mieszkańcy naszej i okolicznych miejscowości wcielani są przymusowo do trudowoj armii: mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat i niezamężne kobiety pomiędzy 18 i 55 rokiem życia. Trudowaja armia to tak naprawdę zakamuflowana forma obozów pracy, w których wynędzniali, niedożywieni ludzie w warunkach niewiele odbiegających od karnych łagrów, pracują na rzecz przemysłu zbrojeniowego ZSRR. Do ich żywienia zobowiązane są 68

Czynownik (ros.) – urzędnik. Moja siostra Irena była świadkiem, jak przerażone dzieci z obozu pionierskiego, z którymi był jedynie niewiele starszy od nich komsomolec, próbowały uciekać polami w stronę Białobrzeg. W tym czasie załogi hitlerowskich samolotów siekły po nich z karabinów maszynowych. Podobno miejsce to wyglądało potem jak pobojowisko. 69

113


70

rodziny, które same głodują w kołchozach i sowchozach . Wyludniają się sioła, pozostają w nich jedynie starcy, kaleki, dzieci i obarczone nieletnim drobiazgiem kobiety. Po podpisaniu 30 lipca 1941 układu Sikorski – Majski nastaje nieduża odwilż. Niestety, na krótko. Zbyt krótko. Otrzymujemy kilka numerów polskiej gazety „Orzeł Biały” z piękną poezją, wspomnieniami przeżytej katorgi i rubrykami „Poszukiwania”, zajmującymi najwięcej miejsca. My również przesyłamy do redakcji dane naszego ojca z nadzieją, że może go odnajdziemy. Gienek z Antkiem idą odwiedzić ciotkę Stefkę Jedlińską, siostrę naszej mamy, przebywającą w odległej o 150 kilometrów Suchorabowce w oktiabrskim rejonie. Oczywiście pieszo, bo i jak? Ciotka mieszka z córką Pauliną, zięciem Jankiem, synem Kazikiem i małą wnuczką Stenią. Powodzi im się 71 lepiej. Dostali zboże za trudodni . Ofiarowują nam worek pszenicy. Janek zrobił tieleszkę, na której chłopcy przyciągnęli ten skarb do domu. Latem umiera na czerwonkę starsza pani, Maria Wiercińska. Chowamy ją na cmentarzu w Nowouzience. Wybucha epidemia, wiele osób choruje, my również. Cała nasza 70

Praktycznie wyglądało to tak, że rodziny, odejmując sobie od ust, gromadziły żywność do paczek: suszyły kartofle, buraki i jakieś suchary na wpół z otrębami, zimą gospodynie mroziły w kuchennych naczyniach bryły mleka, czasem stać je było na kawałek masła. Paczki co jakiś czas zbierano, zawożono na stację w Kijałach, a stamtąd dalej koleją. I albo docierały do adresatów, albo nie. Spośród najbliższych sąsiadów do trudarmii wcieleni zostali: Heinrich Brak, niezamężna córka Marii Najberger (mimo że miała maleńkie dziecko), Paulina Wagner, Krystian Dorn (ojciec trójki dzieci), mąż Any Benner i wielu innych, których nie znałam. 71 Trudodzień – dniówka robocza, jednostka rozliczeniowa do wyceny zarobków kołchoźników. Każdemu kołchoźnikowi scziotczik (rachmistrz) na koniec dnia pracy rejestrował ilość trudodni za dany dzień (np. 200% normy – 2 trudodni, 50% normy – pół trudodnia). Raz do roku, po zakończeniu żniw, trudodni były sumowane i kołchoz rozliczał się z pracownikami. Za każdy trudodzień kołchoźnikowi przysługiwała zapłata w naturze. Oczywiście, kołchoz płacił, jeśli miał nadwyżki, a przeważnie miał tylko długi. Takim sposobem można było przez cały rok tyrać kompletnie za darmo i tak było w większości kołchozów. My, w każdym razie, przez te sześć lat harówy, żadnej zapłaty za trudodni nie widzieliśmy.

114


piątka zaraziła się w tym samym czasie, a lekarstw nie ma żadnych. Po dwóch dniach krwawej biegunki nie mamy siły utrzymać się na nogach. Ktoś podpowiedział, że trzeba leczyć się alkoholem. Mama miała gdzieś głęboko schowane pół litra spirytusu. Zrozpaczona poi nas po kolei, a my, osłabieni chorobą, urżnięci spirytusem, leżymy niczym barany. Czerwonkę pokonaliśmy wszyscy, może dlatego, że byliśmy młodzi, a może pomógł spirytus. Kiedy tylko wyzdrowieliśmy, znów do pracy. Gienek został oddelegowany do Jawlenki, siedziby rejonu, do budowy czegoś tam. Kołchoz, mimo braku siły roboczej, na rozkaz władz partyjnych każdego roku musiał dawać kontyngent ludzi do ich dyspozycji. Brat znał się trochę na sztuce ciesielskiej i do takiej to pracy został przydzielony. Pech chciał, że skaleczył się w nogę, prawie odrąbując sobie kostkę. O dziwo, znalazła się pomoc medyczna w postaci starszej wiekiem, niedowidzącej towarzyszki wracz [doktor]. Ta na żywca, w prymitywnych warunkach, przy lampie naftowej zszyła ranę na okrętkę. Brat wrócił do domu i do późnej jesieni skakał na jednej nodze, podpierając się długim kijem, bo o kulach nie było co marzyć. Dopiero na początku zimy zaczął chodzić o własnych siłach, mocno utykając.

115



Indeks osób

Adamska Anna  179 Alejster Adolf  69 Alejster Emilia, zob. Werner Emilia Alejster Helena  69 Alejster Lidula, zob. Werner Lidula Alejster Ludwik  69 Alejster Zygmunt  69 Alejstrowie, sąsiedzi z Augustowa  69, 179 Anders Władysław, gen.  6, 116, 120, 131, 132, 150, 157, 181, 189, 191, 192 Autuch Janina ( Janka)  120, 188 Autuchowa  120, 188 Bakinowski, lekarz  30 Balcer Czesław (Czesio) 87, 90, 131, 188 Balcer Felicja  87, 133, 136, 188 Balcer Mieczysław (naczelnik poczty w Mścibowie) 188 Balcerowa, matka  87, 188 Bauer  126, 129 Benner (mąż Any) 88, 114, 124 Benner Ana  88, 101, 114, 124, 140, 141 Berich, Niemka  93 Bieregowaja Dunia  162 Bieregowoj Pietro  162 Bieregowyje, rodzina  160, 162, 166

196

Bill 126 Boczkowscy, rodzina  48 Borajkiewicz, lekarz  30 Borawscy, rodzina  48, 50, Borawski Mieczysław  50, 53, 54 Brak Amalia  109 Brak Heinrich  109, 114 Brak Natalka  109 Brak Petro, stolarz  96, 109 Brakowa, matka  110 Brakowie, rodzina  104, 109, 110, Bućko Alosza  139, 185 Bućko Kola  185 Bućko Paszka  139, 185 Bućko Sasza  139, 185 Bućkowie, rodzina  139, 185 Budzińscy, rodzina  157, 188 Budzińska Halina  157, 187 Budzińska Stefania  157, 187 Budzińska Zofia  157, 187 Budziński Edward  157, 187 Budziński Jan  187 Budziński Mieczysław  157, 187 Budziński Zbigniew  157, 188 Bukrejewska Aleksandra  11 Bukrejewska Ludwika  11 Bukrejewska Marianna  11 Bukrejewska Rozalia zob. Polkowska Rozalia Bukrejewska Weronika zob. Mikucka Weronika Bukrejewski Franciszek  11 Bukrejewski Mateusz  11


Bukrejewski Wawrzyniec  11 Butkiewicz, oficer NKWD  69 Bykow 157 Bykow, zob. Bauer Bzowska Maria  87, 125, 188, 190 Bzowski Włodzimierz herbu Janota  125, 188 Celdenreich, brygadziasta  106 Charin Iwan  103, 120, 145 Charin Misza  103, 120 Chrościelewska Halina  152, 191 Chrościelewska Józefa  152, 173, 191 Chrościelewski Antoni  152, 191 Chrościelewski Antoni (Tolek), s. Antoniego  152, 191 Chrościelewski Zdzisław  152, 153, 159, 160, 176 Czesnakowa Marusia  140, 144, 191 Denoch, policjant  190 Denochowa Zofia  72, 190 Dołgiertka (wł. Dowgierd lub Dowgird, z d. Sturgulewska) 35 Dorn Krystian  114 Dorn Paulina  158 Dornowie, rodzina  103, 110 Duchnowska Mieczysława  132 Dyczewscy Szymony, rodzina 179 Dyczewski Aleksander  30 Dziekońska  87, 187 Dziekońska Jadwiga  87, 187 Dziekoński, oficer  187 Ejsmont Emma  129 Ejsmont Irma Ejsmont Stanisław  128, 129 Eller Kazimiera  72, 80, 190 Eller Krystyna (Krysia) 72, 80, 190 Eller Robert  72, 78, 80, 190

Eller Wanda  72, 80, 190 Eller, policjant  190 Ellerowa  72, 74, 80, 190 Engel 119 Filipczuk Mieczysław, oficer  186 Filipczukowa 186 Fluch Marija zob. Szemergienow Marija Frejman, lekarz  134 Gorochow Antoni  139, 143, 185 Gorochow Helena  139, 142, 185 Gorochow Wincuś  139, 143, 144, 185 Gorochow Żenik  139, 143, 185 Gorochow, rodzina  139, 185 Gorochowa, matka  139, 141, 142, 143, 185 Goworowscy, rodzina  179 Gozdowicz Anna zob. Klat Anna Gozdowicz Franciszek (pradziadek W. Malinowskiej) 17 Gozdowicz Marianna (prababka W. Malinowskiej) 17 Grabowieccy, rodzina  179 Grajewska Honorata  176 Gregier Henryk  152, 153 159, 163, 191 Gregier Jerzy  152, 191 Gregier Maria (Marysia) 77, 152, 191 Gregier Mieczysław  191 Gregier Ryszard  152, 191 Gregierowa Helena  152, 191 Gregierowie, rodzina  77, 152, 191 Griszka, bandyta  150 Grochowscy, rodzina  87, 120, 189 Grochowski, kolejarz  189 Grygo Halina  152, 153, 160, 168, 176, 191 Grygo Magdalena  76, 153, 191 Grygo Stanisław, sołtys  191

197


Grygo Wiesław  152, 168, 191 Grygowie, rodzina  152, 191 Gudanowscy, rodzina  181 Gudanowska Helena  181 Gudanowska Leokadia  181 Gudanowski Antek  181, 182 Gudanowski Wincenty  181 Hermann 126 Hildebrandt Janina  98 Hitler Adolf  113 Hoffman Alfons, policjant  189 Hoffman Irena  72, 80, 103, 108, 129, 189 Hoffman Stanisław  74, 75, 178, 189 Hoffmanowa Apolonia  72, 74, 75, 113, 133, 178, 189 Huszcza Aniela  191 Huszcza Barbara (c. Franciszka i Anieli) 191 Huszcza Barbara (synowa Franciszka i Anieli) 191 Huszcza Franciszek  191 Huszcza Irena  191 Huszcza Janina  112, 191 Huszcza Józef  191 Huszcza Maria  191 Huszcza Paweł  191 Jagłowska Honorata  152, 153, 160, 191 Jagłowska Romualda  152, 191 Jagłowska, matka  152, 191 Jagłowski Franciszek  76, 191 Jagłowski Piotr  76, 191 Jankowscy, rodzina  87, 120, 189 Jaroszewicz Leonia  139, 185 Jaroszewicz Stanisław  185 Jaroszewicze ( Jerosie), rodzeństwo z Augustowa  179 Jaroszewiczowie, rodzina z Polesia  139, 185 Jaworowska Stanisława zob. Perekładowska Stanisława

198

Jaworowski Jan, lekarz  30 Jedlińska Maria  16 Jedlińska Paulina zob. Pukszta Paulina Jedlińska Stefania z d. Mikucka (ciotka W. Malinowskiej) 13, 15, 16, 78, 114, 150–152, 154, 156, 158, 162, 166, 173, 191 Jedliński Bronisław  16, Jedliński Edward (ojciec chrzestny W. Malinowskiej) 44, 67, 192 Jedliński Kazimierz  78, 114, 150, 151, 191 Jedliński Marian  16 Jogel, rodzina  101 Jonkajtys Bronisław  186 Jonkajtys Grażyna (Luba) 98, 186 Jonkajtys Helena (Lalka) 98, 186 Jonkajtys Hieronim, kierownik szkoły  31, 38, 67, 98, 186 Jonkajtys Jan  98, 186 Jonkajtys Maria, nauczycielka  83, 98, 186 Jonkajtys Marian  98, 186 Jonkajtys Teresa  98, 186 Jonkajtys Zofia  98, 186 Jorich 124 Kajzer Anna  134, 135 Karbowska Romualda  188 Karbowski, sekretarz gminy w Bargłowie  188 Kaszubska Franciszka, zob. Klat Franciszka Kazimierska Lucyna  179 Klat Anna z d. Gozdowicz (babka W. Malinowskiej) 17, 20, 40 Klat Antoni (dziadek W. Malinowskiej) 17, 20, 40 Klat Antoni (pradziadek W. Malinowskiej) 17


Klat Antoni (stryj W. Malinowskiej) 17, 18, 40, 41 Klat Franciszka (z d. Kaszubska) 18 Klat Konstanty (stryj W. Malinowskiej) 17, 18, 40 Klat Michał (kuzyn W. Malinowskiej) 19 Klat Stanisław (kuzyn W. Malinowskiej, s. Antoniego) 18 Klat Walenty (brat W. Malinowskiej) 28, 31, 55, 62, 66, 80, 90, 93, 96, 119, 126, 130, 131, 140, 147, 161, 165, 166, 169, 171, 175, 176, 189 Klat Władysław (stryj W. Malinowskiej) 17, 18, 40 Klatt Anna (siostra W. Malinowskiej) 28, 31, 36, 62, 66, 80, 90, 125, 130, 139, 147, 165, 170, 175, 184, 189 Klatt Antoni (brat W. Malinowskiej) 7, 27, 31, 33, 34, 36, 55, 61, 62, 64, 65, 78, 79, 87, 90, 96, 114, 117, 130–132, 145, 147, 180, 181, 189 Klatt Eugenia (siostra W. Malinowskiej) 27 Klatt Eugeniusz (brat W. Malinowskiej) 27, 30, 33, 34, 37, 40–43, 45, 49, 50, 53, 54, 57, 60, 61, 78, 79, 87, 90, 93, 114– 117, 128, 145, 175, 180, 182, 184, 189 Klatt Feliksa z d. Mikucka (matka W. Malinowskiej) 13, 15, 18, 21–39, 40–43, 45–73, 74–96, 96–137, 141, 147, 148, 155, 158–175, 177–184, 189 Klatt Irena (siostra W. Malinowskiej) zob. Pużyńska Irena Klatt Jakub (brat W. Malinowskiej) 28

Klatt Leon (ojciec W. Malinowskiej) 17, 18, 20, 21, 62–73, 114, 182, 189 Klatt Roman (stryj W. Malinowskiej) 17, 18, 40 Klatt Stanisław (brat W. Malinowskiej) 28 Klattowie, rodzina  186, 190 Klejs Maria  98, 186 Klejs Marta  98, 186 Klejs Szczepan  186 Klejsowa, matka  98, 186 Koch, wachmistrz  120 Kołodziejska Danuta  152, 192 Kołodziejska Natalia  152, 192 Kołodziejska Teresa  152, 192 Kołodziejski Andrzej  152, 192 Kołodziejski Jerzy ( Jerzyk) 152, 192 Kołodziejski Konrad (s. Konrada) 152, 192 Kołodziejski Konrad, policjant 192 Korsak Antoni  159, 192 Korsak Barbara  152, 192 Korsak Halina  176, 192 Korsak Konstancja  192 Korsak Marian  192 Korsak Mieczysław  192 Korsak Teresa  152, 192 Korsakowie, rodzina  152 Kościuszko Tadeusz  7, 46, 132, 145, 150, 167, 185, 187, 189, 191 Kotarscy, rodzina  36, 37, 96 Kotarska Jadwiga  28, 29, 36, 37, 61, 72, 180 Kotarska Julia z d. Możejko  28, 36, 38, 61, 62, 72, 180 Kotarska Walentyna  28, 29, 36, 37, 61, 72 Kotarski Stanisław  29 Kotarski Wincenty  28 Kowal, brygadzista  153, 162 Kowalczyk Antoni, ks. 96

199


Kowalewska Celina  128, 185 Kowalewska, matka  185 Kowalewski Witold  185 Kowalewski Witold (Witek, s. Witolda) 128–130, 185 Kozubska  155, 187, 188 Kozubski Wacław  87, 187 Kozubski, burmistrz  187 Kulik Kola  87, 88, 120, 189 Kulik Osip  87, 88, 120, 189 Kulik Zofia (żona Koli) 189 Kulikowie, rodzina  87, 88, 120, 189 Kuryło Aleksander  187 Kuryło Hanna  157, 187 Kuryło Krystyna  157, 161, 176, 187 Kuryło Marianna  157, 187 Kuryło Regina  157, 187 Kuryło Walentyna  157, 161, 171, 176, 187 Kuryłowie, rodzina  158, 187 Lange Aleksandra  167, 187 Lange Edward  167, 187 Lange Halina  167, 187 Lange Jerzy  167, 187 Lange Ryszard (syn Ryszarda) 167, 187 Lange Ryszard Piotr, policjant 187 Langowie, rodzina  167, 187 Leplawa Antonina  84, 189 Leplawa Maria (Maryla) 84, 86, 189 Leplawy Zygmunt  189 Liebknecht Karol  85 Lipko Fiedosiej Iwanowicz  162, 163, 166 Łukawska Stanisława  132 Maciesza Barbara  87, 188 Macieszyna, matka  87, 188 Madejowie, rodzina  179

200

Magierowscy, rodzina  179, 186 Magierowska Janka  120, 186 Magierowska Józefa  186 Magierowski Lucjan  186 Magierowski Michał, kowal  186 Magierowski Ryszard  120, 186 Magierowski Stanisław  120, 186 Magierowski Zdzisław  120, 186 Majski Iwan  114 Makiel, ks. 38 Makowscy, rodzina  179 Malinowska Franciszka  76, 189 Malinowska Melania  61 Malinowski Aleksander  180 Markowscy, rodzina  32 Masalsscy, rodzina  140 Matczak Czesław  98, 186 Matczak Helena  98, 186 Matczak Marianna  98, 186 Matczak Piotr  98, 186 Matczak Stanisław  186 Matczak Stanisława  98, 186 Matczak Władysław  98, 186 Matczakowie, rodzina  155, 186 Mikołaj II, car  28 Mikuccy, rodzina  21, 168 Mikucka Anna z d. Żukowska (prababka W. Malinowskiej) 12 Mikucka Feliksa zob. Klatt Feliksa Mikucka Stefania zob. Jedlińska Stefania Mikucka Weronika (babka W. Malinowskiej) 11–15, 21, 22, 25, 27 Mikucki Jan (pradziadek W. Malinowskiej) Mikucki Julian (dziadek W. Malinowskiej) 12, 13, 15, 21, 28 Mikucki Michał (wujek W. Malinowskiej) 13, 15, 25, 28 Milanowscy, rodzina  152, 153, 192


Milanowska Aleksandra  192 Milanowska Krystyna  121, 152, 153, 160, 192 Milanowska Leokadia  152, 153, 160, 176, 192 Milanowski Aleksander  192 Milanowski Michał  168, 169, 192 Milanowski Stanisław  152, 153, 159, 160, 168, 169, 176, 192 Milanowski Tadeusz  152, 160, 192 Mioduszewska Wanda  61 Możejko Julia zob. Kotarska Julia Mroziewscy, rodzina  179 Mroziewska Janina  61 Murawscy, rodzina  113 Musubaj 149 Myślińki, urzędnik  190 Myślińska Lilka  190 Myślińska Maria  190 Myśliński Mirosław  190 Najberger 106 Najberger Marija  114 Nowakowscy, rodzina  120, 186 Nowialis Julia  99, 190 Nowialis Romuald  99, 190 Nowialis Tadeusz  99, 190 Nowialis Zofia  99, 190 Nowialis, kolejarz  190 Nowialisowa Barbara  190 Nurżan 144 Oks Marija  107 Oks, przewodniczący kołchozu  86, 106, 107 Oksowie, rodzina  107 Olejnikowa 152 Osewscy, rodzina  179 Osewskich Teofilów Janka, wł. Osewska Janina, córka sąsiadów 61 Osewskie Bronki, rodzina Osewskiego Bronisława  179

Ostoleccy, rodzina  72, 120, 186 Ostolecka Leokadia z d. Makowska 186 Ostolecka Wanda  186 Ostolecki Michał  186 Perekładowska Anna (Ania) 192 Perekładowska Stanisława (z d. Jaworowska) 192 Perekładowska, matka  192 Perekładowski Ryszard (Rysio) 192 Perekładowski Stanisław, rotmistrz 192 Pieńkowscy, rodzina  87, 189 Pieńkowska  131, 189 Pieńkowski Konstanty (Kostek, syn Konstantego) 87, 131, 189 Pieńkowski Konstanty, rolnik  131, 189 Pieńkowski Piotr  87, 189 Piłsudska Maria  30 Piłsudski Józef  37 Płochowa Natasza  118, 135 Podolkina 143 Polak Auter, właściciel cegielni  61, 69, 179 Polkowska Anna  96 Polkowska Rozalia  11 Polkowski Jan  11 Prawdzik Emilia  72, 180 Prawdzik Józef  46 Prawdzik Marta  180 Prawdzik Stanisława  180 Prawdzikowie Janki, rodzina Jana Prawdzika  179 Prawdzikowie Józwy, rodzina Józefa Prawdzika  179 Pukszta Jan  78, 114, 150, 191 Pukszta Kazimierz  78, 191 Pukszta Paulina (Pafcia) 78, 114, 150–152, 154, 156, 162, 173, 191 Pukszta Stefania (Stenia) 78, 114, 151, 191

201


Pukszta Witold  151, 191 Purwin Feliks, dyrektor banku 189 Purwin Kazimiera  84, 189 Purwin Krystyna  84, 189 Pużyńska Anna  180, 184 Pużyńska Irena z d. Klatt  18, 21, 24–26, 28–30, 39, 46, 49, 50, 55, 63, 66, 68, 69, 96, 113, 179, 184 Pużyńska Maria (Marysia, c. Ireny i Witolda) 39, 46, 49, 52, 55, 65, 66, 68 Pużyński Jarosław  180, 184 Pużyński Witold  39, 46, 49, 50, 53, 54, 57, 61, 62, 66, 178 Rajna, kołchoźnica  85 Ramel Franciszek  188 Ramel Irena  188 Ramel Zofia  188 Repniew  117, 118 Rodziewiczowie, małżeństwo  120, 186 Rozanko 179 Rutkowska Joanna  73, 74, 79, 95, 133, 189 Rutkowski Edward  73, 79, 80, 189 Rutkowski, sołtys z Grabowa  189 Safon Feliks  191 Safon Helena  191 Safonowie, rodzina  99, 191 Schilling Marija  142, 144 Schumacher (żona) 107 Schumacher, przewodniczący sielsowietu  106, 107 Selatycka Larysa  139, 185 Selatycka Niłka  139, 185 Selatycka, matka  139, 185 Selatycki Michał (Miszka) 139, 185 Sieńkowska Jadwiga  190

202

Sieńkowska Krystyna  190 Sieńkowska Maria  190 Sieńkowska Wiktoria  190 Sieńkowski Czesław  190 Sieńkowski Romuald  190 Sikorski Władysław, gen. 114 Skarga Barbara  7 Skryba Waśka  185 Skryba, kowal  139, 185 Skrybowa 185 Skrybowie, rodzina  139, 185 Smirnowowie, rodzina  99, 191 Smólscy, rodzina  72, 189 Smólska Bolesława  72, 120, 189 Smólska Jadwiga  72, 80, 120, 189 Smólski Bolesław  72, 78, 79, 120, 189 Smólski Kazimierz, kolejarz  189 Sokołowska Anna z d. Polkowska (ciotka W. Malinowskiej) 104 Solinkowie, właściciele piekarni w Augustowie  34 Spalona Helena  120, 187 Spalona Krystyna  120, 187 Spalona Zosia  120, 187 Spalony 187 Stalin Józef (wł. Josif Wissarionowicz Dżugaszwili) 51, 71, 86, 113, 162, 177 Steckiewicz Anna  87, 125, 190 Strzała Janina  188 Strzała Marian, 188 Strzała, policjant  188 Strzałowa z Białobrzeg  188 Szczepanowicz Dominika  139, 185 Szczepanowicz, ojciec  185 Szczepanowiczowa  139, 185 Szczepanowiczowie, rodzina  185 Szczęsnowiczowie, rodzina  179 Szemergienow (matka) 91, 94, 102 Szemergienow Ajchen  91, 92


Szemergienow Kairnas  91–95, 102, 103, 112 Szemergienow Kojbagar  91, 92, 95, 102, 103 Szemergienow Marija  93, 94, 102 Szemergienow Rakima  91, 102, 103 Szemergienow Sarken  91 Szemergienowie, rodzina  92, 93 Szeremergienow Tuluwaj  95 Szmulka, wł. Szmul  179 Szymanowski 135 Ścibor, lekarz  30 Tiutiunnikow 159 Topolscy, rodzina  61 Trocka Ludwika, zob. Bukrejewska Ludwika Trukszyn Piotr  167, 187 Trukszynowie, rodzina  167, 187 Tychanowicz Adam  7, 87, 109, 110, 118, 120, 129–133, 145, 190 Tychanowicz Eugenia  87, 104, 110, 190 Tychanowicz Eugeniusz  87, 110, 129–131, 133, 137, 140, 145, 159, 161, 164, 166, 168, 170, 173, 176, 190 Tychanowicz Wacław  190 Tylendowie, rodzina  179 Ulikowscy, rodzina  98, 186 Ulikowska Franciszka  186 Ulikowska Stefania  186 Ulikowski Jan  186 Ulikowski Leopold Zdzisław (Zdzisio) 98, 186 Ulikowski Piotr  186 Urbanek Jerzy  188 Urbanek Tadeusz  188 Urbankowa 188 Wagner Paulina  114 Wagner, brygadzista  106

Waitz, zarządca magazynów  95 Warhaftig Dawid  187 Warhaftig Natan  187 Warhaftigowa 187 Wasilewscy, rodzina  179 Wasilewski Ludwik  179 Wasilisa, Rosjanka  160 Werner Emilia z d. Alejster  69 Werner Lidula z d. Alejster  69 Wernerowie, bracia  69 Węgrzynowicz Konstanty  152, 160, 176, 192 Węgrzynowicz Wawrzyniec, policjant 192 Węgrzynowiczowa Stefania  152, 173, 192 Wiercińska Maria  87, 114, 125, 131, 190 Wierciński Mieczysław, inż. 87, 125, 131, 190 Wilkowska  87, 188 Wilkowska Jolanta ( Jola) 87, 188 Wilkowski, ziemianin  188 Wincza Maria  166, 187 Wincza Wacław  166, 187 Winczowa 187 Wiśniewski Leon  38 Wojtowicz Jadwiga  112, 152, 161, 164, 176, 192 Wojtowicz Mira  112, 152, 160, 176, 192 Wojtowicz Roma  112, 152, 160, 192 Wojtowicz, właściciel tartaku 192 Wysocka Alicja  99, 191 Wysocka Stefania  191 Wysocki Stanisław  191 Wysocki Zdzisław  99, 191 Zajączkowski Konstanty  87, 188 Zamojski, hrabia  39 Zasada Jerzy  185 Zasada, inspektor szkolny  185 Zasadowa 185

203


Zielińska  98, 99, 186 Zielińska Irena  98, 99, 186 Zielińska Iza  98, 99, 186 Zielińska Melania  98, 99, 186 Zieliński Zdzisław  98, 186 Zieliński, wojskowy  186 Złotkowscy, rodzina  167, 187 Złotkowska Helena  187 Złotkowska Janina  187 Złotkowska Krystyna  187 Złotkowski Jan  187 Złotkowski Stanisław  187 Złotkowski Wiktor, policjant 187

Indeks sporządzili: Małgorzata Dworak Zbigniew Fałtynowicz Monika Kita

204

Zoll, przewodniczący kołchozu 126 Zworska Krystyna  188 Zworska, żona Franciszka  188 Zworski Aleksander  188 Zworski Franciszek, policjant 188 Zworski Paweł  188 Zworski Ryszard  188 Żukowska Anna zob. Mikucka Anna Żukowski Jan  12


Indeks nazw geograficznych i etnicznych

Afryka  120, 186 Aksuł, sioło kazachskie  148 Ameryka (Stany Zjednoczone Ameryki Północnej) 121 Anglia  182, 192 Archangielsk  152, 191 Aszchabad 116, Augustów  5, 11, 12, 14–16, 22, 23, 29, 30, 37, 46, 48, 51, 57, 62–73, 77, 83, 84, 98, 99, 112, 113, 128, 148, 152, 155, 157, 174, 177–179, 185–192 Augustów, parafia  19 Azja 81 Baranowicze  47, 78 Bargłów 188 Betlejem 128 Białobrzegi  34, 36, 113, 188 Białoruś  68, 71 Białowieża 59 Białystok  58, 60, 71, 177, 178, 182, 188 Biernatki (wieś w pow. augustowskim) 11, 76, 152, 153, 191, 192 Bogodachowka (wieś w Kazachstanie) 157 Brześć nad Bugiem  18, 50, 52, 56, 57, 59, 172 Bug, rz. 59, 174 Burłuk, rz. w Kazachstanie  159 Cyganie  14, 15 Czak-Pak (wieś w Kazachstanie) 157, 186

Czeczeni 135 Czelabińsk 81 Częstochowa 187 Dąbrowa Białostocka  60 Ełk 180 Europa  168, 171 Giby 178 Godzianów, parafia  18 Grabowo  73, 74 Grodno  53, 60, 62, 68, 78, 112, 152, 178, 187, 188, 192 Grodzieńszczyzna 162 Homel 81 Husaki (wieś na Polesiu, obecnie Ukraina) 52, 53, 58 Huta 188 Ingusze  135, 136 Irkuck 70 Iwanopietrowka (wieś w Kazachstanie) 148 Iwanowka (wieś w Kazachstanie) 168 Iwersk (farma sowchozu Taranguł) 100, 111, 139, 140, 185 Jaminy (wieś w pow. augustowskim) 178 Jangi-Jul 116

205


Japonia 161 Jasnowka (wieś w Kazachstanie) 128, 129, 148, 158 Jawlenka (miejscowość w Kazachstanie) 128, 129, 148, 158, 188–190 Jezierwy, starorzecze  25, 32 Jużne ( Jużnoje) (wieś w Kazachstanie) 105, 128, 186 Kamień Koszyrski  50, 51, 53 Kanał Augustowski  5, 14, 23, 32, 34 Kanał Bystry  34 Kanał Muchawiecki  57 Karpaty 120 Katowice 44 Kazachowie  84, 91, 92, 99, 103, 112, 128, 148, 149, 163, 165 Kazachstan  5, 81–170, 188, 191 Kijały (stacja kolejowa w Kazachstanie) 98, 114, 121, 156, 186 Kijów 19 Kokczetaw  102, 125, 190 Kolnica 12 Korniejewka (miejscowość w Kazachstanie) 96–99, 128, 137, 148, 155 Kowel 50-52 Kozacy 103 Krasnojarski Kraj  113 Królewiec 190 Królowa Woda  32 Kujbyszew (dawniej Samara) 81, 125 Kurgan 81 Leningrad zob. Petersburg Lenino 180 Leonidowka (wieś w Kazachstanie) 90, 109, 120, 186 Lubieszów (miasteczko na Wołyniu, obecnie Ukraina) 47, 49, 120

206

Łaba, rz. 180 Łomża 58 Łosośna (wieś w woj. podlaskim w gm. Kuźnica) 178 Łotwa 28 Łotysze 28 Łódź 48 Łuków (wieś w woj. lubelskim) 177 Łysa Góra  39, 178 Mamlutka  82, 152 Marjewka  161, 175, 191 Mazurki (wieś w pow. augustowskim) 70 Mazurzy 24 Mińsk  15, 20, 21, 23, 41, 69 Monte Cassino  6, 145, 180, 181 Mosty  112, 192 Mścibów (wieś do  1939 w Polsce, obecnie na Białorusi) 87, 110, 130 Myślenice  67, 192 Necki Borek  34 Netta (wieś w pow. augustowskim) 76, 162, 191 Netta Folwark (wieś w pow. augustowskim) 70 Netta, rz. 25, 32, 152 Niemcy (kraj) 19, 46, 68, 171 Niemcy (naród) 15, 23, 51, 62, 85, 86, 90, 93, 100, 101, 103, 109, 116, 119, 121, 126, 130, 140, 142, 152, 161, 180 Niemnowo 188 Nieżdanowka (wieś w Kazachstanie) 148, 167, 187 Nowoakimowka (wieś w Kazachstanie) 105, 106, 157 Nowochersonka (wieś w Kazachstanie) 85, 87, 154 Nowopokrowka (wieś w Kazachstanie) 148


Nowouzienka (wieś w Kazachstanie) 85, 90, 91, 98, 100, 114, 116, 118, 123, 125, 135, 140, 145, 152–154, 157, 158, 175, 188, 190 Nowy Oldżubaj zob. Nowochersonka Olginka  161, 168, 190 Osetyńcy 139 Persja  120, 186 Petersburg  20, 117 Pietropawłowsk  81, 82, 118, 120 122, 125, 128, 166, 168, 169, 186, 187, 190 Pietuchowo 82 Piotrków Trybunalski  18, 48 Płyćwia (wieś w pow. skierniewickim) 18 Podcisówek 188 Pokrowka (wieś w Kazachstanie) 120, 186 Polacy  28, 50, 69, 73, 78, 90, 93, 97–99, 102, 105, 111–113, 125, 130, 132, 133, 148, 139, 152, 153, 155, 161, 162, 166–169, 171, 173, 177 Polesie  50, 139, 162, 187 Poleszucy  52, 169 Polska  6, 15, 19, 25, 63, 77, 90, 91, 96, 104–106, 109–111, 120, 147, 153, 161, 185, 186, 187–191 Połczyn-Zdrój 191 Poputna 190 Postupla (wieś na Wołyniu, obecnie Ukraina) 52 Powołże 116 Poznańskie  17, 48 Raczki (wieś w pow. suwalskim) 48 Ratno (miasto na Wołyniu, obecnie Ukraina) 51, 52, 57 Rosja  15, 16, 19, 23, 28, 29

Rosjanie (Sowieci) 15, 51–54, 62–64, 68, 69, 82, 87, 91, 99, 110, 112, 113, 120, 132, 139, 141–143, 149, 152, 153, 160, 161, 170, 178, 179, 181 Sajno, jez. 32 Samara zob. Kujbyszew Samice zob Skierniewice Saratów 81 Sejny 20 Sieradz  48, 57 Skierniewice  17, 18 Smirnowo 82 Smoleńsk 20 Sokółka 60 Sopka Żaman (Zła Góra) 109, 112 Sowietskoje (wieś w Kazachstanie) 99 Stary Oldżubaj zob. Nowouzienka Stochód, rz. 47 Suchorabowka (wieś w Kazachstanie) 91, 112, 114, 147, 149, 152–155, 158, 160, 170, 175, 176, 189, 190 Suwałki  178, 188, 192 Syberia  7, 70, 80, 86, 90, 99, 117, 125, 133, 145, 152, 154, 167, 178, 182, 184, 187, 190, 192 Sztabin (wieś w pow. augustowskim) 60, 72, 74, 75, 178, 190 Sztyrowka 192 Szurtaj (wieś w Kazachstanie) 148, 149 Taranguł (sowchoz w Kazachstanie) 139–144, 185 Taszkient  112, 140 Terespol 174 Trzemeszno 18 Tykocin 189 Ufa 81 Ukraina  93, 140

207


Ukraińcy  49, 52, 81, 152 Ural  81, 135, 171 Uzbekistan  116, 140 Uzinka (wieś w Kazachstanie) 148 Warszawa  7, 19, 26, 71, 190 Wielkie Bagno  36 Wielkie Łuki (miasto w Rosji) 29 Wileńszczyzna 162 Wilno 30 Wisła 26 Włochy 180 Włodawa  52, 59 Wołkowysk  87, 106, 125, 155, 185–190

Indeks sporządzili: Małgorzata Dworak Zbigniew Fałtynowicz Błażej Kaczorowski

208

Wołoszynka (wieś w Kazachstanie) 148, 152, 155 Wołyń  46, 47, 50, 105, 128, 162 Wrocław 188 Wypusty, dzielnica Augustowa  25, 32, 34 Zachodnia Białoruś  71 Zagradowka (wieś w Kazachstanie) 132 Złotoust 81 ZSRR  85, 105, 110, 113, 127, 162, 173 Żarnowo 181 Żiaksuł, sioło kazachskie  148 Żydzi  30, 35, 64, 69, 134



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.