Może coś Więcej nr 13 / 2016 (65)

Page 1

nr 13 / 2016 (64)

21 czerwca - 3 lipca

ISSN 2391-8535

...O ŚWIATOWYCH DNIACH MŁODZIEŻY [1]


OKIEM REDAKCJI

TEMAT NUMERU

KOŚCIÓŁ

Wydarzenia i Opinie

...o Światowych Dniach Młodzieży

Z życia Kościoła

[8]

[26]

[46]

Wyrok w sprawie śmierci pod gruzami

Trzech papieży, pięć kontynentów, miliony młodych

Młodość Kościoła

Mateusz Ponikwia

[12]

Polskie F-26 w walce z islamistami Rafał Growiec

Rafał Growiec

[32]

Światowe Dni po franciszkańsku Andrea Marx

[36]

Felietony

Idea Światowych Dni Młodzieży

[16]

Lena Ciepielak

Strach się bać Adrian Hulbój

Rozmowa numeru

Myśli niekontrolowane

[40]

[20]

Złudny wiedzy czar

Wolontariat ŚDM otwartość i gotowość służby innym Kajetan Garbela

Maciej Puczkowski

[2]

Małgorzata Różycka

Misje [50]

Wolontariat misyjny na krańcach świata Kajetan Garbela


KULTURA

RECENZJE

COŚ WIĘCEJ

Sylwetki

Nowości

Refleksje

[58]

[68]

[88]

Nowa córka Elvisa i Marilyn

- "Warcraft: Początek" (2016)

Dobry początek

Moja duszpasterska przygoda

Ada Maksymiuk

Wojciech Urban

Lena Ciepielak

Baśnie i legendy

Filmy

[62]

"Twardowsky" i inne smoki Emilia Ciuła

[72]

Wstrząsający niewypał - "Wstrząs" (2015) Anna Zemełka

Klasyka kina [76]

Romans nie do zapomnienia

- "Niezapomniany romans" (1957) Ada Maksymiuk

Gry [80]

O ludziach i orkach - "Warcraft"

Rafał Growiec

[3]


Redaktor Naczelna: Anna Zemełka

Redakcja: Emilia Ciuła

Kajetan Garbela

Rafał Growiec

Mateusz Nowak

Krzysztof Małek

Maciej Puczkowski

Mateusz Ponikwia

Wojciech Urban

Małgorzata Różycka

Korekta: Andrea Marx Alicja Rup

Współpraca: Lena Ciepielak

Adrian Hulbój

Marcin Kożuszek

Michał Musiał

Anna Kasprzyk

Krzysztof Reszka

Łukasz Łój

Ada Maksymiuk

Kontakt: strona internetowa: www.mozecoswiecej.pl e-mail: mozecoswiecej@gmail.com współpraca i teksty: wspolpraca.mcw@gmail.com promocja i reklama: promocja@mozecoswiecej.pl [4]


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[5]


[6]


OKIEM REDAKCJI ïƒ [7]


WYDARZENIA I OPINIE

WYROK W SPRAWIE ŚMIERCI POD GRUZAMI Mateusz Ponikwia

W

piątek,

17 czerwca w katowickim Sądzie Okręgowym zapadł

wyczekiwany od lat wyrok w sprawie runięcia dachu

Międzynarodowych Targów Katowickich. Mimo że tragedia wydarzyła się 28 stycznia 2006 r., wydane orzeczenie jest nieprawomocne. hali wystawowej podczas

Zapewne sporo osób do końca życia zapamięta wydarzenia ze stolicy Śląska sprzed ponad 10 lat. Podczas trwającej wówczas międzynarodowej wystawy gołębi pocztowych doszło do tragicznej w skutkach katastrofy budowlanej. Feralne zdarzenie polegało na zawaleniu się konstrukcji dachu. Bezpośrednim powodem zapadnięcia się metalowej pokrywy hali było zbyt duże obciążenie wywołane przez zalegający śnieg. W trakcie

prowadzonego postępowania ustalono, że przyczyną katastrofy było również wykonanie hali niezgodnie z zasadami konstrukcji tego typu budowli. Jak wynika z materiału dowodowego zgromadzonego w toku postępowania przygotowawczego i sądowego, do niewłaściwego zachowania doszło już w fazie projektowej. Sąd wskazał, że architekt odpowiedzialny za sporządzenie projektu i planu budowy obiektu

[8]

nie dysponował stosownymi uprawnieniami. Wykonany projekt znacząco różnił się od prawidłowego i rzetelnie sporządzonego projektu budowlanego. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, skład orzekający przesądził o winie umyślnej projektanta i, przypisując mu działanie z zamiarem ewentualnym spowodowania katastrofy budowalnej, wymierzył karę 10 lat pobawienia wolności. Na ławie oskarżonych oprócz autora niedbałego


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

projektu znalazły się takokazała się niewystarże inne osoby, które nie czająca. Zdaniem śledSąd wskazał, że architekt dopełniły ciążących czych rzeczoznawca odpowiedzialny za sporządzenie na nich obowiązków. nie podjął wszelkich Przede wszystkim niezbędnych czynprojektu i planu budowy obiektu trzeba wskazać na ności. W szczególnonie dysponował stosownymi wymierzenie kary 4 ści nie przeanalizouprawnieniami. lat pozbawienia wolwał całości obliczeń ności byłej Powiatowej statycznych dotycząInspektor Nadzoru Budowcych hali, a także nie zwejęte żadne czynności mające lanego w Chorzowie za nie- na celu ustalenie ugięcia się ryfikował wszystkich dźwigadopełnienie obowiązków już dachu, czy nakierowane na rów, poprzestając jedynie na na kilka lat przed runięciem kompleksową kontrolę stanu weryfikacji tylko uszkodzodachu. Z aktu oskarżenia wy- technicznego budowli. nego. Sąd zważył, że przepronikało bowiem, że zbagateliWśród skazanych nie za- wadzenie prawidłowej analizy zowała ona powiadomienie brakło także rzeczoznawcy, pociągałoby za sobą wystąpiedostarczone przez straż po- który wydawał ekspertyzę w nie o rozbiórkę obiektu, a nie żarną w 2002 r., z którego wy- sprawie koniecznego zakresu jego naprawę. nikało naruszenie konstrukcji naprawy po awarii z 2002 r. Wymiar sprawiedliwości dachu hali. Mimo wystosowa- Na podstawie tego dokumen- zainteresował się także ównego pisma nie zostały pod- tu dokonano naprawy, która czesnymi członkami zarządu

[9]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

spółki Międzynarodowe Targi Katowickie. Sąd wymierzył im kary 3 i 4 lat więzienia. Argumentacja wyroku opierała się na wykazaniu, że nie zażegnali oni występującego zagrożenia, mimo iż posiadali wiedzę o nim. Konstrukcja hali powinna zostać wzmocniona już podczas jej budowy. Z przeprowadzonego procesu wynika bowiem, że już wówczas doszło do pierwszej awarii technicznej, która uzasadniała konieczność podjęcia środków zaradczych. Wyrok w wysokości 3 lat pozbawienia wolności usłyszał także były dyrektor techniczny obiektu. Sąd po przeprowadzeniu postępowania dowodowego uznał, że nie można przypisać winy przedstawicielom generalnego wykonawcy budowli, dlatego uniewinnił ich od zarzutów stawianych im w akcie oskarżenia.

Trzeba zauważyć, że wymierzone kary w znacznej większości nie są wygórowane. Nie można tracić z pola widzenia ogromu katastrofy. Oprócz strat materialnych stanowiących bez wątpienia dotkliwe szkody majątkowe – nie sposób przeoczyć, że podczas tragedii śmierć poniosło 65 osób. Z pewnością żaden, nawet najbardziej surowy wyrok nie będzie w pełni satysfakcjonujący dla rodzin ofiar. Banałem będzie stwierdzenie, że życia ich bliskich nikt już (choćby bardzo mocno chciał) nie zwróci. Warto jednak pamiętać, że kara powinna mieć charakter resocjalizujący dla sprawców czynów zabronionych. Jej zadaniem jest ukazanie niewłaściwego postępowania oraz konsekwencji, które z niego wynikły. Dla społeczeństwa z kolei kara ma stanowić pewną

[ 10 ]

namiastkę zadośćuczynienia i wzbudzać przeświadczenie, że nie warto łamać prawa. Wszelkie zadania i funkcje kary mogą zostać zachowane pod warunkiem, że będzie ona nieuchronna. Choć nieuchronności nie można mylić z natychmiastowością, to należy postulować, aby sankcja karna była wymierzana bez zbędnej zwłoki, ale z drugiej strony także bez naruszania uprawnień oskarżonego do obrony. Wydany 17 czerwca wyrok, mimo upływu już ponad dekady od tragedii w Katowicach i mimo trwającego przeszło 7 lat procesu, nie jest prawomocny. Na ostateczne rozstrzygnięcie przyjdzie nam jeszcze zapewne (chwilę) poczekać. 


[ 11 ]


WYDARZENIA I OPINIE

POLSKIE F-16 W WALCE Z ISLAMISTAMI Rafał Growiec

P

Andrzej Duda podpisał decyzję o wysłaniu w rejon Syrii czterech polskich myśliwców F-16. Czy teraz islamiści wezmą nas w ramach odwetu na celownik? rezydent

W

edług Andrzeja Dudy o wsparcie poprosili Amerykanie i Francuzi, a nasi piloci mają wykonywać misje przede wszystkim zwiadowcze i wyposażone w odpowiednie ku temu urządzenia. Będzie to debiut tych samolotów w strefie objętej działaniami wojennymi i tym samym ich test. SPRZĄTAJĄC U WUJA SAMA

Większy udział w walce z ISIS ma zapewnić Polsce silną pozycję w NATO, ma służyć

temu, że gdy zostaniemy zaatakowani przez Rosję, nasi sojusznicy będą mieli za co się nam odwdzięczyć. Jednocześnie, choć daleko poza naszymi granicami, dbamy o własne bezpieczeństwo. Nie jest tak, jak chce Robert Winnicki, że IS to problem wewnętrzny Syrii. IS to problem całego regionu, jeśli nie ogólnoświatowy, gdyż ze swego założenia walczy z Europą i Stanami Zjednoczonymi, nazywając ich krzyżowcami. Bierzemy udział w krucjacie, przynajmniej z perspekty-

[ 12 ]

wy islamistów, którzy każdy atak na swoje ziemie traktują jak kolejny epizod wydarzeń historycznych sprzed tysiąca lat. Jest to tym wygodniejsze, że większość chrześcijan i przedstawicieli kultury zachodniej hoduje w sobie zwykle nieusprawiedliwiony wstyd za krucjaty. Bronimy chrześcijan w Syrii, staramy się pomóc zapanować nad bałaganem, do którego doprowadziły wielkie światowe potęgi, USA, potem razem z nimi Rosja, wspierając swoich ulubieńców w wojnie z Asa-


dem. Stany Zjednoczone najpierw dozbrajały Państwo Islamskie razem z innymi rebeliantami, teraz szukają na siłę środków i sojuszników, by je zlikwidować. Wsparcie polskie będzie raczej symboliczne, to tylko cztery samoloty, co przy obecnie działających siłach nie wiele znaczy w sensie taktycznym. Stanowi to jedynie niewielkie wsparcie w rozpoznaniu, w czym koalicja ma problemy. Pojawiają się dodatkowe problemy: nasze F-16 być może będą operować w zasięgu rosyjskich zestawów przeciwlotniczych S-400. Niczym zaskakującym nie byłyby też prowokacje ze strony rosyjskich pilotów, którzy lubią sprawdzić nerwy kolegów po fachu z NATO. ZAGROŻENIE BYŁO, JEST I BĘDZIE

źródło: www.polskieradio.pl

Czy ze względu na takie decyzje władzy, teraz Polakom, gościom i pielgrzymom z całego świata grozi zamach w czasie ŚDM lub szczytu NATO? Powiedzmy sobie szczerze – ISIS przyglądało się tym działaniom już od dawna i na pewno kombinowało, jakby tu uderzyć w czasie tych wydarzeń mocno i głośno. Większe zaangażowanie Polski w koalicję antyDaesh może tylko utwierdzić zamachowców w swoich planach, gdyż na przygotowanie dużego ataku od nowa jest już chyba za późno. Jak zauważa Wojciech Wszewko, specjalista od spraw Bliskiego Wschodu organy propagandowe IS odnotowały polską deklarację i wypowiadają się w tonie grożącym zemstą. „Nikczemna Polska od komunizmu do psa Amerykanów”, „oczekujcie wyjących hord mudżahedinów Państwa Islamskiego” - czytamy w jednym z zamieszczonych na jego twitterowym portalu komunikatach. Minister Macierewicz wydaje komunikaty o włączeniu do walki przeciw ISIS wbrew polskiej racji stanu, chce odstraszyć pielgrzymów i gości szczytu NATO, albo

[ 13 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

jest na tyle pewny, że zagrożenie jest minimalne, by prowokować islamistów. Może dostał poufne informacje w czasie Ankondy, może tylko zapewnienia, że „pomożesz nam, my pomożemy ci, wszystko będzie dobrze”. Osoba na tak poważnym stanowisku nie może sobie pozwolić na działanie bez oszacowania bilansu potencjalnych zysków i strat. Czy zwiększenie zagrożenia w 2016 r. to ryzyko na tyle niewielkie, by uniknąć katastrofy i czy w przyszłości, choćby w 2030 r. nasi sojusznicy będą jeszcze pamiętali o polskim zaangażowaniu w walce z Państwem Islamskim? Czy może westchną bezsilnie: „było, minęło, nie ma co się zabijać za Lublin”? Już nieraz w historii Polska wspierała sojuszników, którzy wcześniej ją wystawili do wiatru. Pokładaliśmy nadzieję w Anglikach i Francuzach, którzy później pozwolili na IV rozbiór Polski. Jednocześnie, musimy sobie zdawać sprawę, że nie jesteśmy militarną potęgą, nie damy rady w pojedynkę Rosji. Potrzebujemy sojuszników, tym bardziej, że nasze 48 sztuk F-16 może korzystać z jednego lotniska, w które dwa dni przed rozpoczęciem działań wojennych będzie wymierzonych kilka rakiet balistycznych? Czy Polacy będą umierać za Faludżę? Nie wiadomo, choć gdy idzie się na wojnę, trzeba liczyć się ze śmiercią. Czy Amerykanie zechcą umierać za Warszawę? Jeśli dożyjemy, zobaczymy, ale obyśmy nie musieli tego sprawdzać.  _________________________________ Żródło: » Jakub Palowski, Polskie F-16 nad Syrią. Konsekwencje i zagrożenia

[ 14 ]


[ 15 ]


FELIETONY

STRACH SIĘ BAĆ...

[ 16 ]


Adrian Hulbój

T

rzecia w nocy, godzina strachów.

Zrywam się z łóżka, czując na siebie lodowate spojrzenie nienawistnych, wypełnionych rządzą mordu oczu. Wiem, że moje dni są już policzone, gdyż prześladuje mnie najgorsze fatum. Mimo że w pokoju panuje niczym niezmącona ciemność, doskonale widzę wykrzywione w krwiożerczym uśmiechu oczy zjawy.

W

iem dobrze, że ować się na cztery egzaminy! czas sesji. Bo jakoś nie wiprzed nią nie Na usta aż ciśnie się pytanie erzę, by kryminały i thillery ma ucieczki. Jest - co ja robiłem przez ostatnie pomogły mi w napisaniu egnieuchronna jak śmierć, cztery miesiące? zaminu z polskiego systemu pewna ja podatki i okrutna Siedziałem. Oglądałem politycznego. Moja obecna niby szalona zabójczyni. A filmy. Słuchałem muzy- wiedza prezentuje się mniej jej oczy jarzą się czerwienią. ki. Grałem w piłkę nożną. więcej na poziomie - „marTo ona, mój największy wróg Byłem w zoo, chodziłem ność nad marnościami i i najstraszniejsza z wszyst- po górach, skakałem z bun- wszystko marność”. kich trwóg. Mimo że nie gee, grillowałem. Krótko Bo to chyba typowa mam szans na obronę , to mówiąc - robiłem wszystko przypadłość studenta - zospodejmę z nią walkę. Sesjo, oprócz nauki. Jakoś w moim tawić wszystko na ostatnią żywcem mnie nie weźmiesz! przepełnionym grafiku nie chwilę. Niby na przygotJakże szybko mija znalazła się chwila, żebym owanie się do egzaminu jest ten czas… Jeszcze cały semestr, ale zawczoraj beztrosko wsze znajdzie jakąś Wszyscy Święci, czuwajcie nade przechadzałem się wymówkę. Zamiast po parku Jordana, postawić na sumimną, w tydzień muszę przygotować się żartując i wygłuenną, regularną na cztery egzaminy! Na usta aż ciśnie się piając się. Chonaukę, woli sobie pytanie co ja robiłem przez ostatnie ciaż, chwila - to zag warantować rzeczywiście było sesyjny maraton. cztery miesiące? wczoraj! Po prostu Jak on wygląda? Żydzisiaj bliskość sesji udcie toczy się wtedy od erzyła mnie, zapierając mi usiadł z książką. No do- egzaminu do egzaminu. dech w piersiach. Wszyscy bra, może i się znalazła, ale Kucie, kawa, kucie, enerŚwięci, czuwajcie nade mną, raczej nie były to pozycje, getyk, kucie, egzamin, kucie, w tydzień muszę przygot- które będą przydatne pod- trzy godziny snu… i znowu

[ 17 ]


od początku, aż do ostatniego dnia sesji. Nawet ktoś niezorientowany w akademickiej codzienności bez problemu rozpozna czas sesji. Bo wtedy zamierają wszelkie imprezy. Rozkrzyczana horda studentów zmienia się nie do poznania. Znika gdzieś ich brawura, dynamika, polot. Ba, zmienia się także ich wygląd fizyczny! Po kilku dniach sesji można oglądać armię bladych wychudzonych widm, poruszających się bez świadomości dokąd i po co zmierzają. Lecz niech tylko dobiegnie końca ostatni egzamin. Znaczenie stracą nieprzespane noce, zmęczenie gdzieś umknie, a w studentach obudzi się chęć do imprezowania. A właściwie ta chęć wybuchnie ze zdwojoną siłą. Bo ich serce wypełni euforia, duma porównywalna z tą, jaką odczuwał Herakles po ukończeniu swoich dwunastu prac. Każdy, kto przeżył zabójczy czas sesji, jest zwycięzcą nieważne czy spełni swoje marzenie i zda w pierwszym terminie, czy też spędzi wakacje na nauce do sesji poprawkowej. Lecz tym będzie martwił się później. Bo bezpośrednio po sesji przychodzi czas zasłużonego odpoczynku i jakże długo oczekiwanej zabawy. Jest to niepowtarzalny manifest wolności i młodzieńczej witalności. Może on trwać całe dnie, a nawet tygodnie. Student wpada tu w schemat podobny do tego znanego nam już z sesji: zabawa - kawa - zabawa - energetyk - zabawa - trzy godziny snu. I tak dalej, aż do całkowitego wyczerpania sił lub - co bardziej prawdopodobne - środków na koncie. Sesja to chyba jedyny taki moment, w którym ogromna grupa ludzi próbuje w tydzień ogarnąć to, co powinni przez pół roku. To czas bohaterstwa i hartu ducha, zaciskania zębów i walki do upadłego. Wśród krwi, potu i łez cały czas żyje nadzieja, że uda się zdać wszystko w pierwszym terminie. Wszyscy studenci przez cały semestr żyją, jakby ona nie istniała. A gdy w końcu nadchodzi, jest szloch, wrzask i zgrzytanie zębami. Parafrazując słynne średniowieczne motto, można by rzecz: “Memento sesja”. 

[ 18 ]


[ 19 ]

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m


M Y Ś L I N I E KO N T RO LO WA N E

ZŁUDNY WIEDZY CZAR

[ 20 ]


Maciej Puczkowski

J

edni mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. dodają, że droga do wiedzy prowadzi przez piekło.

Drudzy

Co jest złego w ciekawości, że bywa potępiana przez mistrzów katolickich, co jest dobrego w wiedzy, że została przez ludzi ubóstwiona?

N

ie trzeba chyba wy- nie pozwala im w pozna- przez kilka pokoleń, ale nie mieniać korzyści, niu Prawdy. Spoglądamy we potrafimy powiedzieć, kim które płyną z pozna- wszechświat pełni ciekawo- lub czym jesteśmy. Czy ta wania świata. Na przestrzeni ści i jakiejś nadziei, że coś wiedza ukryta jest gdzieś we wieków zrobiliśmy ogromny tam jest jeszcze. Najpierw wszechświecie? A może czetechnologiczny postęp, wy- ciekawi byliśmy ruchów kamy, aż zawita do nas jakaś korzystując bardzo proste obca cywilizacja i nas oświeobserwacje. Współci, ktoś by rzekł: objawi cześnie twierdzePrawdę. A przecież nie, że wiedza jest już był wśród nas Czekamy, aż zawita do nas jakaś obca czymś złym, musi cywilizacja i nas oświeci, ktoś by rzekł: Człowiek, który mózostać uznane za wił o sobie, że nie objawi Prawdę. A przecież już był wśród jakiś rodzaj herejest z tego świata i że nas Człowiek, który mówił o sobie, że zji dla współczeprzyszedł dać świasnego człowieka, nie jest z tego świata i że przyszedł dać dectwo Prawdzie. który tak wiele jej Bóg objawił się świadectwo Prawdzie. zawdzięcza. Jeszprostaczkom nie bez cze trudniej by było powodu. Być może to uznać takie twierdzeoni właśnie byli w stanie nie człowiekowi, który sam gwiazd, teraz chcemy wzle- go dostrzec. Badając świat, umiłował świat i zapragnął cieć ku nim i szukać jakiejś wpajamy sobie przekonapoznać każdy jego detal. W ukrytej tajemnicy. Być może nie, że wiemy coś więcej, że tym właśnie jest problem. kogoś, kto stoi po drugiej jesteśmy bliżej Prawdy niż Można tak bardzo umi- stronie i tak jak my wypatru- inni ludzie, że jesteśmy mąłować świat, żeby stracić z je życia. Tymczasem za pu- drzejsi, tymczasem pycha oczu jego Stwórcę, a nawet stym układem planet kryje sprawia, że jesteśmy ślepi. zaprzeczać Jego istnieniu. się kolejny pusty układ. PoZ jednej strony wiemy, Św. Augustyn mówił o tym, trafimy powiedzieć, ile księ- jak wiele zawdzięczamy wieże ludzie wolą kierować życów ma planeta, do której dzy. Z drugiej - czy zawdzięwzrok na zewnątrz zamiast nie jesteśmy w stanie dole- czamy jej, aż tak wiele? Czy wgłąb siebie, a ich ciekawość cieć, nawet gdybyśmy żyli jest warta tego, żeby zgłębiać

[ 21 ]


[ 22 ]

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m


ją dla niej samej? Potrafimy leczyć przeróżne choroby, wydłużać życie do granic możliwości, ale czy staliśmy się nieśmiertelni? Potrafimy zaglądać daleko w wszechświat, ale co wszechświat powiedział nam o Prawdzie i nas samych? Mamy komputery, internet, które traktujemy jako ogromną korzyść, ale jesteśmy świadomi, jak wielu zniszczeń mogą dokonać w naszej duszy. Okiełznaliśmy elektrony, tak, żeby nam służyły, nauczyliśmy się latać, z pewnością, żyje się nam wygodniej, ale w ostatecznym rozrachunku, czy jesteśmy choć o krok dalej w drodze do Prawdy niż przed wiekami? Na szczęście postawiona wyżej teza, która mówi, że wiedza jest czymś złym, nie jest prawdziwa. Jest taki rodzaj wiedzy, która nas zaślepia. Więcej nam przeszkadza w drodze do poznania, niż ułatwia. Jeśli postawimy wiedzę na ołtarzu i zaczniemy zdobywać ją dla niej samej, będzie ona niczym więcej jak bałwanem, kolejnym złotym cielcem. Jedyną rzeczą wartą poznania jest Prawda. Wiedza może, choć nie musi, do niej prowadzić. Jeżeli poznajemy świat ze względu na Stwórcę, zbliżamy się do Niego. Nie ciekawość nas wtedy popycha, a Miłość. Ciekawość daje nam wiedzę pustą, prowadzi na manowce. Oczekuje wiary, że za kolejnym zakrętem jest coś więcej niż zakręt, że rozbicie małej cząsteczki da nam coś więcej niż stos mniejszych cząsteczek. Miłość trzyma nasz ster w poznawaniu świata, każda wiedza, jakiej nabywamy, prowadzi ku poznaniu Boga, a co za tym idzie - życiu wiecznemu. Ostatecznie można powiedzieć, że badając stworzenie, zawsze dowiadujemy się czegoś o Stwórcy. Zatem każda wiedza prowadzi do Prawdy. Pozornie tak, tylko że człowiek żyje na ziemi średnio około stu lat. Czy nie oznacza to, że jest to wystarczający czas na odkrycie Prawdy i poznanie Boga? Ciekawość prowadzi nas okrężną drogą, tak, że przez tysiące lat cała ludzkość nie jest w stanie dojść do takiego poznania, do jakiego jeden człowiek może dojść w ciągu kilkudziesięciu. 

[ 23 ]


[ 24 ]


TEMAT NUMERU ïƒ [ 25 ]


T E M AT N U M E RU

TRZECH PAPIEŻY, PIĘĆ KONTYNENTÓW, MILIONY MŁODYCH

[ 26 ]


Rafał Growiec

H

Światowych Dni Młodzieży pokazuje , że Kościół nie spisał młodych na straty . istoria

I

„POZIOM DIECEZJALNY” nicjatorem ŚDM jest paBuenos Aires, gdzie zgromaPierwsze „numerowane” dził się milion pielgrzymów pież Jan Paweł II, który dostrzegał, że młodzi lu- ŚDM odbyły się jedynie na z całego świata. Argentynę dzie coraz bardziej uciekają poziomie diecezjalnym, w papież wybrał pomimo (ze z Kościoła, a jednocześnie Watykanie (1985) pod ha- względu na?) rządzącej tym coraz bardziej go potrze- słem „Abyście mogli zdać krajem junty wojskowej i bują. Stąd w 1983 r. założył sprawę z nadziei, która jest demolującej Kościół połuw Watykanie młodzieżowe dniowoamerykański teologii Centrum San Lorenzo, wyzwolenia. Komentuktórego członkowie jąc hasło tego spotkaCzas przemian dla całego dwa tygodnie później nia („Myśmy poznali świata, gdy coraz częściej wręczyli mu drewniai uwierzyli miłości, ny krzyż z okazji Roku jaką Bóg ma ku nam pojawiały się pytania o Świętego Nadzwyczajtożsamość nie tylko Europy, ale (1J 4,16)”), stwierdził: nego Jubileuszu Od„w tych słowach rozi chrześcijan, stał się okazją kupienia. 22 kwietnia, brzmiewa wzruszające na zakończenie tego świadectwo tego, co do zapewnienia młodych, jubileuszu, papież określamy chrześcijańże chrześcijaństwo nie jest zwrócił młodym ich ską młodością ducha, zawieszone w próżni, że ma dar, z prośbą, by nieśli która polega na stałym solidne postawy historyczne. go na cały świat, jako zachowaniu wierności świadectwo Odkupienia wobec miłości Boga”. i ich własnej wiary. W 1985 Następne w kolejce było r. ONZ ustanowił Międzyna- w was”. Było to spotkanie Santiago de Compostella w rodowy Dzień Młodzieży, a konstytutywne, na którym 1989 r. Czas przemian dla kolejne spotkanie z młodzie- Jan Paweł II przedstawił całego świata, gdy coraz czężą z San Lorenzo utwierdziło ideę Dni Młodzieży, czym ściej pojawiały się pytania o Jana Pawła II w postanowie- one mają według niego być. tożsamość nie tylko Euroniu regularnych spotkań z Następne spotkanie odbyło py, ale i chrześcijan, stał się się już „nieco dalej”, gdyż w okazją do zapewnienia młomłodymi ludźmi.

[ 27 ]


IMPREZA SIĘ ROZKRĘCA

Następne Światowe Dni Młodzieży ponownie odbyły się w Ameryce, tym razem Północnej. Denver w Stanach Zjednoczonych przyjęło w 1993 r. pół miliona pielgrzymów. Papież wskazał w tym mieście, że american dream nie może zasłonić prawdziwego szczęścia, jakie daje tylko Chrystus, a nie bogactwo. Te ŚDM zaowocowały powstaniem Ruchu Czystych Serc, a także włączeniem do programu drogi krzyżowej. Choć tej początki były trudne, gdyż znana w mediach matka Angelica skrytykowała obsadzenie w pantomimie kobiety w roli Jezusa. W 1995 r. Jan Paweł II udał się na Filipiny, a konkretnie do Manili. Tam został pobity dotychczasowy rekord uczestników – w zależności od źródeł: od czterech do nawet siedmiu milionów pielgrzymów. Na pytania młodych o cel ich posłannictwa papież odpowiedział:„Co Jezus daje wam na drogę? (…) Daje wam tylko łaskę i prawdę. Posyła was z pełnym mocy orędziem swojej tajemnicy paschalnej, z prawdą swojego krzyża i zmartwychwstania. To wszystko, co wam daje – i to wystarczy”. W czasie tych ŚDM grupa islamistów planowała zamach na Jana Pawła II i kilka innych celów, jednak spisek został wykryty. Po konsumpcyjnych Stanach Zjednoczonych i żywym Kościele filipińskim przyszedł czas na Paryż, gdzie niecałe dziesięć lat wcze-

[ 28 ]

źródło: www.wikipedia.org

dych, że chrześcijaństwo nie jest zawieszone w próżni, że ma solidne postawy historyczne. Dowodem na to musiała być obecność pielgrzymów przy grobie św. Jakuba, gdzie pielgrzymowano od wieków. A że zmiany były wielkie, dowiodły kolejne ŚDM, tym razem w Częstochowie (1991). Były to pierwsze Dni Młodzieży w kraju, gdzie do niedawna ze względów politycznych takie wydarzenie nie mogło mieć miejsca. Na Jasną Górę przybyło także 100 000 pielgrzymów z innych krajów byłego już bloku wschodniego.


śniej Jan Paweł II pytał Francję, co zrobiła ze swoim chrztem. Obawiano się niskiej frekwencji, jednak zebrało się dość gości, by otoczyć Paryż długim na 36 kilometrów „pierścieniem braterstwa” trzymających się za ręce młodych. Wtedy wprowadzono Dni w Diecezjach oraz Festiwal Młodych. STRÓŻE PORANKA

źródło: www.wikipedia.org

Z okazji jubileuszu roku 2000, ŚDM wróciły do Rzymu. Pielgrzymi przemierzali Wieczne Miasto śladami pierwszych chrześcijan – spowiedź miała miejsce na terenie Circo Massimo, gdzie ginęli pierwsi wyznawcy Chrystusa, a samym Dniom od tej pory towarzyszyła ikona Salus Populi Romani. Jan Paweł II na motto tego spotkania wybrał cytat z Ewangelii wg Jana: „A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Do pielgrzymów zwrócił się zaś słowami: „Drodzy przyjaciele! Widzę w was »stróżów poranka« czuwających o świcie trzeciego tysiąclecia”. Ostatnie ŚDM z udziałem Jana Pawła II miały miejsce w kanadyjskim Toronto w

2002 r. Papież zwrócił się do zebranych słowami: „Wy jesteście naszą nadzieją, młodzi są naszą nadzieją”. Sam Jan Paweł II był już osłabiony i w drodze krzyżowej uczestniczył jedynie poprzez relację. Benedykt XVI pierwsze spotkanie z młodymi odbył w Kolonii w 2005 r. Trudno było ocenić, jak młodzi przyjmą „Pancernego Kardynała”, tym bardziej, że same ŚDM odbywały się niejako w cieniu Jana Pawła II, którego portret złożony ze zdjęć młodych z całego świata zawisł na kolońskiej katedrze. Hasło spotkania brzmiało „Przybyliśmy złożyć Mu pokłon” (Mt 2, 2), a sam papież odwiedził miejsce przechowywania relikwii trzech mędrców. W tym kontekście znaczące jest włączenie w sobotnie obchody adoracji Najświętszego Sakramentu. Z tej okazji Thomas Gabriel skomponował „Missa Mundi” - „Mszę Świata”, w której oprócz odwołującego się do Bacha „Kyrie” można było usłyszeć „Agnus Dei” na didgeridoo. W 2008 r. ŚDM zawędrowały znów na półkulę południową, do australijskiego Sydney. W kraju, gdzie zaledwie ¼ miesz-

[ 29 ]


kańców to katolicy, a z nich z kolei jedna czwarta to Aborygeni, obecność tej grupy była wielokrotnie podkreślana. Ponadto mimo ogromnego wkładu Kościoła w edukację (18% uczniów w kraju to uczniowie szkół katolickich), uczestnictwo w niedzielnej mszy wynosiło w 2006 r. zaledwie 16%. W dodatku uaktywniły się grupy antyklerykalne, a rok wcześniej wybuchły skandale pedofilskie. W tym wielkim, ale słabym Kościele rozbrzmiało hasło: „Duch Święty zstąpi na was, a otrzymacie moc i będziecie Moimi świadkami” (Dz 1, 18) oraz hymn „Przyjmijcie moc”. Były to też pierwsze ŚDM, gdy na taką skalę wykorzystano nowoczesne media, w tym portale społecznościowe. MISYJNIE

W 2011 r. ŚDM wróciły do Europy, do Madrytu. Mimo protestów zwolenników świeckości państwa (które na ochronę wyłożyło 50 mln euro, a pielgrzymi zostawili w Hiszpanii co najmniej trzy razy tyle) na spotkaniu z Benedyktem XVI zebrało się 200 000 pielgrzymów. Zebranych na lotnisku Cuatro Vientos uczestników mszy świętej papież zachęcał, by przekazywali innym radość swojej wiary. Zapowiedział też ogłoszenie Teresy z Avila Doktorem Kościoła. Były to też ostatnie ŚDM Benedykta, gdyż do Rio de Janeiro w 2013 r. pojechał już Franciszek. Hasło było bardzo misyjne: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19). Papież, dla którego były to nie tylko pierwsze Światowe Dni Młodzieży, ale i pierwsza pielgrzymka zagraniczna, przypomniał, że zanim zacznie się nawracać innych, trzeba samemu stać się uczniem Chrystusa. Jednym z najbardziej poruszających widoków z tej edycji była słynna plaża Copacabana, zapełniona trzema milionami wiernych. Tyle historii. Teraz to Kraków i okolice staną się miejscem spotkania papieża z młodzieżą. 

[ 30 ]


źródło: www.wikipedia.org

[ 31 ]


T E M AT N U M E RU

ŚWIATOWE DNI PO FRANCISZKAŃSKU

[ 32 ]


Andrea Marx

M pojawią

S potkanie M łodzieży F ranciszkańskiej przed rozpoczęciem centralnych obchodów Ś wiatowych D ni M łodzieży i W ioska F ranciszkańska w czasie F estiwalu M łodych – takie akcenty franciszkańskie się w K rakowie . A le po kolei . iędzynarodowe

W

dniach 22-25 MF z całego świata uczestni- ży Franciszkańskiej (RMF). lipca przy Cheł- czy w ŚDM jako jedna grupa Wszystkie prowincje tworzą Wspólnotę Narodową MF, a mońskiego w międzynarodowa. Młodzież Franciszkań- młodzież w nich skupiona Krakowie-Azorach odbędzie się Międzynarodowe Spotka- ska jest też obecna w Pol- pogłębia powołanie w obręnie Młodzieży Franciszkań- sce. Poszczególne wspólnoty bie Franciszkańskiego Zakoskiej (YouFra International tworzą się przy klasztorach nu Świeckich. Już pierwszego dnia YIG Gathering). Młodzi ludzie franciszkanów. W zależnozainteresowani duchowością ści od prowincji, przy której uczestnicy będą brali udział asyskiego świętego są roz- znajduje się wspólnota, ma w inauguracyjnej mszy święsiani po całym świecie i już ona inną nazwę i nieco inną tej. Będzie też pierwsza odstało się tradycją, że przed formację. Są to np. Francisz- słona Festiwalu Narodów, ŚDM reprezentanci wspól- kański Ruch Apostolski – podczas której swoją kulturę zaprezentują goście z not narodowych MF z Afryki i Azji. W drucałego świata spotygiej części następkają się na rekolekChcą wspólnie przeżyć te dni w nego dnia swoim cjach, aby razem duchu braterstwa i franciszkańskiej dziedzictwem i przygotować się radości. Jest to też doskonała temperamentem do tego wydarzepodzielą się miesznia. Chcą wspólokazja do podzielenia się swoimi kańcy obu Ameryk nie przeżyć te dni doświadczeniami. i Europy. w duchu braterstwa W sobotę 23 lipca i franciszkańskiej ranastąpi oficjalne przywitadości. Jest to też doskonała okazja do podzielenia się FRA Północ i FRA Południe, nie uczestników spotkania Młodzież przez ogólnoświatową, czyli swoimi doświadczeniami. Po Franciszkańska okresie przygotowania (czyli Oazowa (FMO), Wspólnota generalną, Radę Młodzieży właśnie tych rekolekcji od- Młodzieży Franciszkańskiej Franciszkańskiej oraz Minibywających się od 22 lipca) (WMF) i Rodzina Młodzie- stra Generalnego Francisz-

[ 33 ]


kańskiego Zakonu Świeckich. Głos będzie należał również do organizatorów, czyli polskiej młodzieży. Tego dnia zagraniczni goście przygotują prelekcję na temat „Miłosierdzie jest źródłem radości, spokoju i pokoju” oraz dyskusję „Zaangażowanie MF w dzieła miłosierdzia”, w której weźmie udział 5 reprezentantów MF z 5 kontynentów. W niedzielny poranek 24 lipca franciszkańska ferajna uda się na wycieczkę do Ojcowskiego Parku Narodowego, gdzie oprócz doznań wzrokowych będą mieli także doznania duchowe, bowiem odbędzie się tam msza święta z udziałem braci mniejszych z całego świata. Po powrocie do Krakowa młodzież będzie jeszcze czekał Polski Wieczór Kulturalny oraz adoracja Najświętszego Sakramentu. Ostatniego dnia spotkania młodzi podsumują kilkudniowy czas franciszkańskiej integracji podczas końcowego zebrania plenarnego. Wezmą oni udział we mszy świętej, której będzie przewodniczył minister generalny zakonu (w skrócie: generał) – Nicholas Polichnowski TOR. Tego dnia rozpocznie się również rejestracja na Światowe Dni Młodzieży, które – jak wspomniano wyżej – młodzi będą razem przeżywać. Z kolei w środę, 27 lipca, podczas Festiwalu Młodych w Krakowie-Olszanicy przy ul. Korzeniaka 18 stanie Wioska Franciszkańska. Tutaj już zaproszeni są nie tylko ci skupieni w kręgach Młodzieży Franciszkańskiej, ale… wszyscy, którzy chcieliby tę duchowość poznać. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 15.00 koronką do Bożego Miłosierdzia. W dalszej części jeden z generałów wygłosi do zebranych krótką konferencję, a następnie młodzież będzie miała okazję zadawać pytania. W spotkaniu wezmą udział następujący generałowie: Michael Anthony Perry OFM, Marco Tasca OFMConv, Mauro Jöhri OFMCap, Nicholas Polichnowski TOR oraz przełożeni generalni Franciszkańskiego Zakonu Świeckich: Tibor Kauser OFS i De-

[ 34 ]


źródło:

YouFra

borah Lockwood IFC-TOR (jest ona zaproszona, ale nie potwierdziła jeszcze swojego przybycia). Spotkanie zakończy się błogosławieństwem generałów wypowiedzianym nad zgromadzoną młodzieżą. W programie znajdą się również koncerty zespołów, w których grają zakonnicy – wystąpi KapEl'a (kapucyni), Fioretti (konwentualni) i br. Łukasz Buksa OFM. Nie zabraknie też prezentacji dwóch innych zakonów – oprócz pierwszego, męskiego – które założył św. Franciszek. Drugi Zakon zrodził się w momencie, gdy do św. Franciszka przyszła Klara i wyznała, że chce wstąpić do założonej przez niego wspólnoty. Święty z Asyżu założył więc wspólnotę sióstr – bliźniaczą do swej braterskiej wspólnoty. Z kolei Trzeci Zakon powstał, gdy św. Franciszek wyszedł na przeciw wszystkim, którzy chcąc żyć jego duchowością, jednocześnie nie chcieli wstępować do wspólnot Pierwszego lub Drugiego Zakonu, lecz chcieli pozostać w stanie świeckim, i tam, żyjąc często w małżeństwach, dawać świadectwo ewangelicznego życia. Ta wspólnota z czasem przyjęła nazwę Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Podczas trwania Wioski Franciszkańskiej będzie także okazja do adoracji Najświętszego Sakramentu, skorzystania ze spowiedzi oraz nawiedzenia namiotów, które będą miejscem prezentacji wspólnot i inicjatyw franciszkańskich. Widać więc, że środowisko franciszkańskie bardzo odznaczy się podczas zbliżającego się spotkania z papieżem. Jak im to wyjdzie „w praniu” – z pewnością opiszemy to w po-ŚDM-owym „Może coś Więcej”. 

[ 35 ]


T E M AT N U M E RU

IDEA ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY

[ 36 ]


Lena Ciepielak

Ś

Dni Młodzieży to piękny zwyczaj, który odbywa się co 2, 3 lata. Zostały zapoczątkowane przez naszego papieża Polaka Jana Pawła II w 1985 roku. ŚDM skupia młodzież z całego świata, która chce wspólnie spędzić czas oraz się modlić. Jest to największe religijne wydarzenie na świecie, które odbywa się w różnych częściach świata. wiatowe

P

ierwsze ŚDM miały stochowie w 1991 roku). W które prezentują swoją namiejsce w marcu 1985 wydarzeniu będzie uczestni- rodowość poprzez flagi oraz roku w Rzymie, gdzie czyć kilkanaście tysięcy lub inne atrybuty, gdzie rówwzięło w nich udział 300 tys. nawet milionów osób z róż- nież przedstawiają innym osób. Zostały zapoczątkowa- nych zakątków świata. własny sposób przeżywania ne przez papieża Polaka katolicyzmu. Ludzie różJana Pawła II. Konych kultur wymielejne edycje były niają się swoimi W tym roku Dni Młodzieży odbędą się org an i z ow an e pr z e d m i ot am i co 2, 3 lata w taw Krakowie w dniach od 26 do 31 lipca. z innymi pielkich miejscach ŚDM w Krakowie zostały ogłoszone przez grzymami, są to jak Buenos koszulki, krzypapieża Franciszka w Rio De Janeiro w Aires, Santiago żyki, flagi oraz 2013 roku. Po 3 latach po raz kolejny de Compostela, inne przedmioC z ę s to ch ow a , ty związane z ludzie z całego świata spotkają się z Denver, Maniwiarą. Oprócz papieżem. la, Paryż, Rzym, spędzenia czaToronto, Kolonia, su w gronie osób Sydney, Madryt i Rio de różnych narodowości, CEL ŚDM Janeiro. ŚDM to tradycja zgromadzeni mogą zobaŚwiatowe Dni Młodzie- czyć także papieża na żywo trwająca już 31 lat. W tym roku będzie to XXIX spotka- ży to jedyny taki czas, kiedy i z bliska oraz uczestniczyć nie młodych z ojcem świę- ludzie różnych kultur mogą w mszy świętej przez niego tym, tym razem z papieżem spotkać się wraz z papie- prowadzonej. Dzięki temu Franciszkiem, w Krakowie żem na modlitwie. Najważ- wydarzeniu wielu młodych na Błoniach. Będzie to dru- niejsze w tym wydarzeniu ludzi może wzmocnić swogie spotkanie w Polsce od 25 jest to, żeby ukazać jedność ją wiarę oraz podzielić się lat (wcześniejsze było w Czę- oraz obecność wielu kultur, swoim świadectwem wiary

[ 37 ]


źródło: www.wikipedia.org

z innymi wiernymi. To czas modlitwy, jedność, ukazania tego, że bez względu na naszą narodowość wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i wspólnie go uwielbiamy. TYM RAZEM KRAKÓW W tym roku Dni Młodzieży odbędą się w Krakowie w dniach od 26 do 31 lipca. ŚDM w Krakowie zostały ogłoszone przez papieża Franciszka w Rio De Janeiro w 2013 roku. Po 3 latach po raz kolejny ludzie z całego świata spotkają się z papieżem. Decyzja o mieście, w którym odbędą się ŚDM, była szokiem, ale też dla wielu dobrą wiadomością. Do tego szczególnego wydarzenia wszyscy

przygotowywaliśmy się przez 3 lata, aczkolwiek na początku roku ruszyły już konkretne poczynania. Jak wiadomo, był problem ze znalezieniem miejsca na tę uroczystość, tak aby pomieścić sporą liczbę wiernych. Wszyscy zgromadzą się na krakowskich Błoniach, gdzie odbędzie się uroczysta msza na otwarcie ŚDM oraz powitanie papieża. 3 dni później odbędzie się tam również droga krzyżowa, w której będą mogli wszyscy uczestniczyć. Pod koniec spotkania, czyli 30 lipca młodzież przeniesie się z krakowskich Błoni do Brzegów w Wieliczce, tam odbędzie się uroczyste czuwanie z papieżem. Dzień później, czyli

[ 38 ]

w ostatni dzień wydarzenia, podczas którego pielgrzymi nadal będą przebywać tym samym miejscu, odbędzie się uroczysta msza na zakończenie spotkania, którą poprowadzi papież Franciszek. ŚDM – CZY WARTO SIĘ WYBRAĆ ? Jak już wspomiano wcześniej, ŚDM to uroczyste, ważne wydarzenie religijne, które gromadzi katolików z całego świata. To wydarzenie jest możliwością poznania innych narodowości i kultur oraz podzielenia się swoją wiarą z innymi. To jedyny taki czas, kiedy tak naprawdę mamy możliwość (zwłaszcza osoby z Polski) na bliższe spo-


wość uczestniczenia w ŚDM bez pokonywania uciążliwej drogi na drugi koniec świata, zwłaszcza krakowianie, którzy jako godni gospodarze powinni stanowić większą część tego zgromadzenia. Na co dzień nie zawsze pamiętamy o celebrowaniu naszej wiary, nie zawsze mamy czas na modlitwę, więc może jest to okazja na ponowne zaproszenie Boga do naszego serca. To zaledwie kilka dni, które mogą wpłynąć na nasze życie, zwłaszcza to duchowe. Może ludzie wątpiący, stający na rozstaju dróg, odnajdą właściwą drogę,

dzięki uczestnictwu w tym spotkaniu. Mimo że wszyscy mieszkamy w różnych częściach świata, powinniśmy się jednoczyć i darzyć wzajemną miłością bliźniego. Jeśli nie jesteś pewny, czy powinieneś znaleźć się pośród tego tłumu katolików to znak, że tam właśnie masz być, zapewne Bóg na ciebie czeka i wyciąga do ciebie swoją dłoń, dlatego weź swoich znajomych i rusz śmiało na ŚDM i pokaż całemu światu, że jesteś dumnym katolikiem i nie wstydzisz się Jezusa! 

źródło: www.wikipedia.org

tkanie z papieżem. Ten czas można przeżyć duchowo, umocnić swoją wiarę, nabrać sił i nadziei zwłaszcza, gdy w naszym życiu przechodzimy trudny okres. Co prawda jest to duża uroczystość i po ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce na świecie (jak np. w Paryżu), niekoniecznie bezpieczne. Każdy, kto nie tylko czuje się na siłach, ale ma też potrzebę i chęć wzięcia udziału, powinien być uczestnikiem tego wydarzenia, które zapisze się na kartach historii. Polacy po raz drugi od tak długiego czasu mają możli-

[ 39 ]


ROZ M O WA N U M E RU

WOLONTARIAT ŚDM: OTWARTOŚĆ I GOTOWOŚĆ SŁUŻBY INNYM

[ 40 ]


Kajetan Garbela

T

ak wielkie wydarzenie , jak w

K rakowie

Ś wiatowe D ni M łodzieży

nie może się obejść bez pomocy licznych

wolontariuszy . I lu młodych chętnych do współpracy udało się pozyskać ?

się do swojej pracy ?

Co

S kąd

pochodzą i jak przygotowują

zdecydowało o tym , że muszą oni

ŚDM? O te i inne sprawy pytamy K atarzynę K ucik , koordynatorkę D epartamentu W olontariatu ŚDM K raków 2016. uiszczać dodatkową opłatę za uczestnictwo w

K

ajetan Garbela: Jak wygląda Twoja praca i ile osób Ci w niej pomaga? Są to głównie Polacy, czy też współpracujesz na co dzień z dużą ilością obcokrajowców?

przez rok lub też pół roku wspierać przygotowania – logistyczne, medialne, katechez, Festiwalu Młodych lub Wydarzeń Ważnym jest, aby Centralnych. Przy wolontariusze Światowych rekrutacji i obsłudze wolontariuszy ze świaDni Młodzieży posługiwali ta oprócz osób z Krasię komunikatywnie jednym z kowa pomaga wolonoficjalnych języków naszego tariuszka z Warszawy i wydarzenia i mieli doświadczenie Francji oraz wolontariusz z Argentyny. pracy z ludźmi, wolontariatu. ces rekrutacji i udało nam się pozyskać do współpracy

Katarzyna Kucik: Departament Wolontariatu odpowiada za rekrutację, koordynację i organizację pracy wolontariuszy Czym powinien Szczególnie ważna jest krótko- i długotercharakteryzować się otwartość i gotowość służby minowych, pomagawolontariusz ŚDM? innym. jących w przygotowaMoże jakieś cechy, uminiu ŚDM Kraków 2016. ejętności są szczególnie ceDepartament sukcesywnie nione u kandydatów? się rozrastał, aktualnie w ok. 19 tysięcy wolontariuszy K. K.: Ważnym jest, aby jego prace na stałe zaan- krótkoterminowych z Polski gażowanych jest 12 osób i i ze świata. Natomiast w pra- wolontariusze Światowych kilkunastu wolontariuszy, cach Komitetu Organizacy- Dni Młodzieży posługiwali którzy regularnie pomagają jnego pomaga 60 wolontar- się komunikatywnie jednym nam w działaniach. Nied- iuszy, którzy przyjechali z z oficjalnych języków naszeawno zakończyliśmy pro- różnych kontynentów, by go wydarzenia i mieli doś-

[ 41 ]


wiadczenie pracy z ludźmi, wolontariatu. Szczególnie ważna jest otwartość i gotowość służby innym. Jak przebiegają przygotowania wolontariuszy do służby w czasie ŚDM? K. K.: Wolontariuszy krótkoterminowych czekają szkolenia z bezpieczeństwa, podstaw pierwszej pomocy oraz komunikacji i organizacji wolontariatu. Odbędą się one w tygodniu poprzedzającym ŚDM, czyli od 18 do 23 lipca. Dodatkowo, każdy z nich przejdzie szkolenie szczegółowe w zależności od wykonywanej służby. Wolontariusze, którzy zaangażowani są długoterminowo w prace przygotowawcze, przeszli również szkolenia z przełamywania barier w ramach projektu Wolontariat PLUS. W ich trakcie uczyli się oni, jak pracować projektowo i w zespole, jak się komunikować oraz jak radzić sobie z problemami, które pojawią się w trakcie pracy. Więcej informacji na ten temat można znaleźć pod adresem: http://www.krakow2016.com/wolontariat-plus. Czy zgłosiła się już wystarczająca ilość wolontariuszy, jeśli w ogóle możemy o takiej mówić? W ostatnich miesiącach rejestracja chętnych była przedłużana..

źródło: www.wikipedia.org

K. K.: Rejestracja chętnych do posługi w ramach wolontariatu miała trwać do końca kwietnia tego roku, jednak ze względu na liczne zgłoszenia na samym końcu rejestracji, zdecydowaliśmy się ją przedłużyć. Liczba wolontariuszy zależy od liczby pielgrzymów. Początkowo szacowaliśmy, że do Krakowa przyjedzie ok. 2,5 mln młodych, teraz te szacunki spadły do 1,5-1,8 mln. Dlatego tych 19 tysięcy, które się zgłosiły, w zupełności wystarczy. Trzeba tutaj wziąć pod uwagę również to, że mamy dodatkowe wsparcie wojska i ochotniczej straży pożarnej,

[ 42 ]


K ata r z y n a K u c i k

a służba medyczna - na mocy specustawy mieści się w zakresie kompetencji wojewody. Poprzez nasz system rejestracyjny zgłosiło się blisko 23 tysiące kandydatów na wolontariuszy. Jak wspomniałam, zrekrutowaliśmy ostatecznie ok. 19 000 młodych, w tym 8000 wolontariuszy parafialnych z terenu Archidiecezji Krakowskiej, 2000 wolontariuszy z pozostałych polskich diecezji, 4500 wolontariuszy spoza Polski - dokładnie z 67 krajów świata, oraz 4000 wolontariuszy z Archidiecezji Krakowskiej, którzy nie są zaangażowanymi w swoich parafiach. Wielu Polaków, w tym młodych, wierzących katolików ma mieszane uczucia wobec obowiązkowej opłaty za uczestnictwo dla wolontariuszy ŚDM. Co zadecydowało o tym dość kontrowersyjnym posunięciu? Czy nie obawiacie się, że mogło to odstraszyć liczne grono potencjalnych wolontariuszy? K. K.: Wolontariusze, tak jak pielgrzymi są uczestnikami ŚDM. Każdy z uczestników ma swój wkład finansowy w organizację tego wydarzenia. Składka wolontariuszy jest dużo niższa niż pielgrzymów, ponieważ ich wkładem jest przede wszystkim ich praca. W ramach czasu wolnego od pracy, mogą oni uczestniczyć w Wydarzeniach Centralnych, katechezach czy Festiwalu Młodych. Składka finansowa dla wolontariuszy została wprowadzona po raz pierwszy w ramach ŚDM w Madrycie, przeważyły wówczas względy organizacyjne. Niestety, do tej pory duża część wolontariuszy, którzy deklarowali swój przyjazd i pomoc, albo nie stawiała się na służbę, albo w ogóle nie przyjeżdżała na ŚDM. Dotyczyło to aż 10-15 % zgłaszających się, co nie pozwalało organizatorom na zaplanowanie ich pracy na miejscu. Od momentu wprowadzenia dodatkowych opłat organizatorzy kolejnych ŚDM zauważyli, że decyzję o chęci pomocy i przyjeździe traktują oni bardziej odpowiedzialnie. Zawsze podkreślamy, że jeśli

tylko ktoś ma problem z uiszczeniem składki 50, 100 albo 300 zł, nie zostawimy jego prośby o pomoc bez odpowiedzi. Warto zaznaczyć, że w ramach składki wolontariusz otrzymuje nie tylko materiały, pomocne mu w służbie (identyfikator, plecak, pelerynę, czapkę, bidon, notatnik i koszulkę), ale także ubezpieczenie i kartę transportu oraz, w zależności od pakietu, także wyżywienie i zakwaterowanie na okres dwóch tygodni, od 18 lipca do 1 sierpnia włącznie. Podsumowując, mogę stwierdzić, że ta symboliczna składka jest kompromisem, wypracowanym przez organizatorów ŚDM na podstawie ich doświadczeń. Osoby, które organizowały kiedykolwiek pracę tak dużej liczby osób zapewne zrozumieją tę motywację. 

[ 43 ]


[ 44 ]


KOŚCIÓŁ  [ 45 ]


Z ŻYCIA KOŚCIOŁA

MŁODOŚĆ KOŚCIOŁA

[ 46 ]


Małgorzata Różycka

W

Kongregacja Nauki Wiary opublikowała treść listu skierowanego do biskupów z całego świata, w e wtorek

którym precyzuje relacje między darami hierarchicznymi a charyzmatycznymi w życiu i misji

Kościoła. Dokument

bardzo potrzebny, bo zawiera jasny przekaz i wyjaśnia wiele kwestii, które budzą sporo kontrowersji.

L

ist nosi tytuł „Iuvene- Romano” nowe wspólnoty tego jako źródła młodości i scit Ecclesia”, co ozna- charyzmatyczne ‘nieplano- odnowy Kościoła. Stwierdza cza „Odmładzający się wanymi dziećmi”, podkre- też, że charyzmaty udzielane Kościół”, a skierowany zo- ślając jednocześnie, że są one są wiernym w każdym czastał do wszystkich biskupów kochane i otoczone opieką. sie, jednak obecnie szczeKościoła Katolickiego. Zna- Tekst nie jest długi; został tez gólnie potrzebne jest ich miennym jest fakt, że widnie- napisany w dosyć przystęp- uznanie oraz docenienie. je na nim data 15 maja 2016, ny sposób, dlatego świeccy Zrzeszenie się wiernych ma czyli uroczystość Zesłastanowić znak jedności nia Ducha Świętecałej wspólnoty kogo. Kongregacja ścielnej w Jezusie W Piśmie Świętym jest to zawsze dar Nauki Wiary Chrystusie. Aupochodzący wyłącznie od Boga, udzielany pod przewodtorzy zwracają nictwem kardywedług Jego upodobania, nie dla wszystkich się do biskupów nała Gerharda w celu uporządw jednakowy sposób, w odróżnieniu od np. Müllera okazała kowania wiedzy łaski uświęcającej, która każdy otrzymuje w o darach charysię bardzo czujna i nie zwlekazmatycznych i równym stopniu. ła z pomocą dla udział u opierająpasterzy Kościocych się nich wspólła, którzy od jakiegoś czasu wierni także mają szansę za- not w misji i komunii Kozgłaszali problemy z rozezna- poznać się z jego treścią i wy- ścioła powszechnego. waniem charyzmatów w no- ciągnąć wnioski istotne dla Kongregacja Nauki Wiary wych wspólnotach oraz ich swojego życia religijnego. dokładnie analizuje kwestie relacjami z hierarchią. Sam List otwiera ogólna reflek- darów charyzmatycznych w prefekt Kongregacji nazwał w sja na temat charyzmatów. Nowym Testamencie. W Piwywiadzie dla watykańskie- Kongregacja wskazuje na śmie Świętym jest to zawsze go dziennika „L’Osservatore Ewangelię oraz Ducha Świę- dar pochodzący wyłącznie od

[ 47 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

Boga, udzielany według Jego upodobania, nie dla wszystkich w jednakowy sposób, w odróżnieniu od np. łaski uświęcającej, która każdy otrzymuje w równym stopniu. Różnice w otrzymywaniu charyzmatów to „dobroczynna konieczność”, jako że te specjalne dary mają służyć dla dobra wspólnego z pożytkiem osobistym i zawsze na drodze miłości. Choć charyzmaty można podzielić na wyjątkowe oraz zwyczajne, ich wspólnym mianownikiem pozostaje wzajemna komplementarność. Autorzy listu zwracają także uwagę na istotny fakt, iż w Nowym Testamencie nie ma kompletnego i systematycznego nauczania na temat charyzmatów, stąd też konieczna jest refleksja teologiczna oraz oficjalne stanowisko Magisterium. Twórcy „Iuvenescit Ecclesia” odwołują się w bardzo dużym stopniu do konstytucji dogmatycznej Soboru Watykańskiego II „Lumen gentium”, która rozróżnia dary na hierarchiczne oraz charyzmatyczne, posiadające jednak dokładnie to samo pochodzenie i cel. Niezbędna jest rola pasterzy Kościoła w rozeznaniu i uregulowanym wypełnianiu charyzmatów. Kongregacja powtarza za Benedyktem XVI: „także hierarchia jest charyzmatyczna, a charyzmaty muszą być zinstytucjonalizowane”. Natomiast za papieżem Franciszkiem autorzy przypominają o harmonii w Duchu Świętym oraz konieczności posłuszeństwa pasterzom oraz trwania w Kościele. Przeciwstawienie darów hierarchicznych darom charyzmatycznym Kongregacja Nauki Wiary uważa za jałowe, a także sprzeczne z ekonomią zabawienia, ponieważ misja Chrystusa wzajemnie implikuje się z misją Ducha Świętego, którego Jezus zsyła na swoje mistyczne Ciało, czyli Kościół. W liście zacytowa-

[ 48 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

no też słowa Jana Pawła II: „prawdziwe charyzmaty muszą dążyć do spotkania z Jezusem w sakramentach”. Dlatego wszystkie dary muszą się opierać na sakramentach, a widoczna w nich komunia wiernych to owoc Ducha Świętego. On też poddaje charyzmaty władzy kościelnej, co stwierdza wspomniana konstytucja „Lumen gentium”. W kolejnej części „Iuvenescit Ecclesia” podaje kryteria rozeznawaniem charyzmatów w Kościele. Są nimi: prymat powołania do świętości, zaangażowanie w misyjne głoszenie Ewangelii, wyznanie wiary katolickiej, świadectwo komunii z całym Kościołem, uznanie i szacunek dla wzajemnej komplementarności innych komponentów charyzmatycznych oraz akceptacja próby czasu. Dalej: obecność duchowych (np. miłość, radość, pokój), społeczny wymiar ewangelizacji. Rozeznawaniem mają zajmować się władze kościelne, zachowując życzliwość. W kontekście nowych wspólnot Kongregacja wskazuje, że oryginalny charyzmat może gromadzić wokół siebie wiernych oraz im pomagać. Ważne, by pobudzał do odpowiedzi na łaskę przy zachowaniu wolności oraz w sposób owocny. Absolutną koniecznością jest uznanie władzy pasterzy oraz pełny udział w strukturach Kościoła partykularnego, przy zachowaniu zasad eklezjalnych. Hierarchia ma jednak unikać „ciasnych form prawnych”. We właściwym kształtowaniu relacji między darami hierarchicznymi a charyzmatycznymi jest Maryja - wypełniona Duchem Świętym Matka Kościoła. 

[ 49 ]


MISJE -

r o z m o w a

WOLONTARIAT MISYJNY NA KRAŃCACH ŚWIATA

[ 50 ]


Kajetan Garbela

T

rzy dziewczyny wybierają się w te wakacje na wolontariat misyjny do Indii i na Filipiny.

Czym będą się zajmowały i co może je czekać w tak odległych zakątkach świata? O tym rozmawiamy z Anią, Martą i Patrycją.

K

przygotowania?

Co je tam ciągnie? Jak wyglądają ich

ajetan Garbela: Czym zajmujecie się na co dzień? Czy należycie do jakiejś wspólnoty?

funkcję liderki tej wspólnoty w regionie warszawskim, czuję się bardzo związana z tą organizacją i identyfikuję się z jej działaniami.

o możliwości wyjazdu na wolontariat? Skąd pomysł na wyjazd w tak dalekie strony?

A. L.: Poszukiwałam możAnia Lasocka (Indie VI liwości nawiązania współ-VII 2016): Zajmuję się szeroPatrycja Jachna (Filipiny pracy z organizacją, która ko pojętą pomocą społeczną. VIII 2016-prawdopodobnie organizuje wyjazdy na plaJestem pedagogiem i socjo- II 2017): Studiuję w Szkole cówki misyjne i zgłosiłam terapeutą, pracuję się Wolontariatu Miw ośrodku dla syjnego Salwator. "Od dziecka marzyły mi się dalekie młodzieży oraz Rok temu za jego Domu Samotnej pośrednictwem podróże, zdobywanie nieznanych mi Matki. na kontynentów, poznawanie ich mieszkańców wyjechałam placówkę euroMarta Róoraz lokalnych kultur. Zaraz po rozpoczęciu pejską do Rużycka (Filipiny munii, zaś w tym studiów dołączyłam do organizacji VIII-XI 2016): roku otrzymastudenckiej, dzięki której wyjechałam na Jestem studentłam możliwość ką dwóch kiewolontariat do Indii." // Patrycja wyjazdu na plarunków – uczę się cówkę w Indiach. dziennie w Warszawie i niestacjonarnie w ToruM. R.: Szukałam inforGłównej Handlowej w Warniu. Studia te zajmują mi domacji o wolontariatach miszawie i tak też pracuję w syć sporo czasu, jednak ciągle syjnych w Internecie, gdzie start-upie. Również należę znajduję siłę na zaangażowanatknęłam się na taki prodo Wolontariatu Misyjnego nie we wspólnotę, do której wadzony przez ojców salwaSalvator. należę – jest nią Wolontatorianów. Po doświadczeniu riat Misyjny Salvator. Pełnię Gdzie dowiedziałyście się posługi wolontariatu misyj-

[ 51 ]


nego w Albanii wiedziałam, że chcę znowu gdzieś wyjechać i pomagać, ale na pewno w bardziej odległych stronach. Filipiny wybrałam trochę poprzez odrzucanie innych możliwości, ale tak naprawdę to już dużo wcześniej myślałam o wyjeździe do tego kraju. Posługa na Filipinach zdawała się być najlepiej dopasowaną do mnie. P. J.: Od dziecka marzyły mi się dalekie podróże, zdobywanie nieznanych mi kontynentów, poznawanie ich mieszkańców oraz lokalnych kultur. Zaraz po rozpoczęciu studiów dołączyłam do organizacji studenckiej, dzięki której wyjechałam na wolontariat do Indii. Po powrocie szukałam możliwości ponownego wyjazdu i trafiłam na wspomniany już Wolontariat Misyjny Salvator. Początkowo rozważałam wyjazd z jedną z organizacji pozarządowych, jednak ostatecznie wybrałam salwatorianów. Głównym powodem tej decyzji był jego chrześcijański charakter.

kały, pracowały z ludźmi? A. L.: W Indiach dołączę do parafii w miejscowości Shillong, gdzie w ramach swojej działalności będę wspierała edukację dzieci z ubogich rodzin. Będę organizować im zajęcia języka angielskiego oraz różnorakie pozalekcyjne zajęcia animacyjne. M. R.: Na Filipinach będę pracowała z najmłodszymi dziećmi, zamieszkującymi slumsy. Za zadanie będę miała naukę alfabetu, liczenia oraz języka angielskiego. Będziemy również organizować korepetycje dla starszej młodzieży. Wszystko to będzie organizowane w ramach organizacji Puso sa Puso, która daje możliwość edukacji najbiedniejszej ludności Manili. Miejsce mojego zamieszkania nie jest jeszcze pewne - albo będzie to miejsce gdzieś w slumsach, obok dzieci, albo mieszkanie w klasztorze.

P. J.: W 2011 roku polski misjonarz – fotograf wybrał się do slumsów Manilii, aby Czy wiecie, co dokładnie będziecie robiły w sfotografować codzienność ich mieszkańców. Indiach i na Filipinach? Gdzie będziecie mieszPodczas tej podróży przeraziła go ogromna

[ 52 ]


źródło:

Archiwum własne rozmówczyń

liczba dzieci, które nie chodzą do szkoły i żyją samotnie na brudnych ulicach. W odpowiedzi na te pogłębiające się nierówności, założył on ośrodek edukacyjny dla mieszkańców slumsów i organizację Puso Sa Puso, do której z Martą dołączymy. Jak wyglądają wasze przygotowania do wyjazdu? Czy nauka języków jest trudna? A. L.: Moje przygotowania polegają na załatwianiu formalności, związanych z wjazdem na teren Indii. Zapoznaję się także ze specyfiką i kulturą tego kraju, zbieram informacje, które mogą być mi pomocne, przede wszystkim od osób, które już były na tej placówce. Jeżeli chodzi o język - będę posługiwać się angielskim, ale w planach mam również naukę podstawowych słów w języku hindi. Może mi to ułatwić nawiązanie przyjacielskich relacji z dziećmi, z którymi będę pracować. M. R.: Do tej pory nasze przygotowania opierały się na zbieraniu funduszy. Przygotowałyśmy konkretny projekt crowdfundingowy, w ramach którego robiłyśmy zbiórki

pieniędzy. Wymagało to zaangażowania medialnego oraz kontaktu z mediami, ale akcje zakończyły się sukcesem. Nauka języka jest trudna, ponieważ język tagalog jest zupełnie innym językiem niż te, z którymi miałam wcześniej do czynienia. Przygotowanie do wyjazdu opiera się także na formacji duchowej. Księża opiekunowie zapewniają nam nieustannie bogaty rozwój duchowy. Zbieramy także cały czas nasze doświadczenie, pomysły i materiały na zajęcia z dziećmi. Chcemy, aby był to dla nich wyjątkowy czas, chcemy wykorzystać go jak najlepiej, proponując dzieciakom niezwykłe zajęcia. P. J.: Jak już wspomniała Marta – zbieramy fundusze, przygotowujemy zajęcia dla dzieci, uczymy się języka tagalskiego. Podczas spotkań Wolontariatu Misyjnego Salvator bierzemy też udział w warsztatach przygotowujących do naszego wyjazdu. Dla mnie bardzo istotną rolę odgrywa formacja duchowa i odkrywanie – w tym rozumowe pojmowanie – tajemnic wiary, sensu życia i roli religii w codzienności człowieka.

[ 53 ]


Czy nie obawiacie się problemów, które mogą wyniknąć np. z odmiennych kultur i mentalności ludzi tam zamieszkujących? A. L.: Jestem przygotowana na trudności, które mogą się pojawić w trakcie wolontariatu. Myślę jednak, że to nieodłączny element tego typu wyjazdów. Wychodzę z założenia, że każda trudność to jakaś nauka, więc nie można się poddawać, ale trzeba szukać rozwiązania danego problemu. M. R.: W ogóle nie obawiam się różnic kulturowych. Jestem ich świadoma i wiem, że pojawią się one na pewno. Mimo tego ogromną przyjemność będzie mi sprawiało poznawanie nowej kultury i dostosowywanie się do niej. P. J.: Nie boję się odmiennej kultury. Jestem przekonana, że kluczem do porozumienia jest otwartość na drugiego człowieka, powstrzymywanie się o narzucania mu własnego sposobu zachowania i zrozumienie problematyki różnic kulturowych. Jakie są wasze największe pragnienia, marzenia, związane z tymi wyjazdami? A. L.: Marzę o kolejnych wyjazdach na misje. Być może będą to kolejne dłuższe wyjazdy do Indii lub też wyjazdy na placówki w innych częściach świata. Jestem otwarta na wszystkie możliwości, które staną przede mną otworem po powrocie z Indii. M. R.: Moim największym marzeniem jest zorganizowanie jak najciekawszych zajęć dla dzieci, aby był to dla nich czas prawdziwie rozwijający. Zależy mi, by mogły one wzajemnie się poznać i bawić w niekonwencjonalny sposób. Nie będzie to zwykłe siedzenie przy stołach i czytanie albo pisanie, ale mnóstwo ciekawych zajęć. Wszystkiemu będzie towarzyszyła nauka języka angielskiego, która jest bardzo ważna na Filipinach. Chciałabym, by poprzez te działania powstała w dzieciach ciekawość świata i pewność siebie. Chcę, by pragnęły one kształcić się i marzyć, i by oraz widziały szanse na realizację tych marzeń. P. J.: Jeśli nasze zajęcia będą wywoływały uśmiechy na twarzach dzieciaków i będą one chętnie - i licznie – na nie uczęszczały, to moje marzenie dotyczące wyjazdu się spełni. Kiedyś przeczytałam gdzieś, że wolontariat to takie przedłużone rekolekcje. Mam nadzieję, że tak będzie również w naszym przypadku. Dziękuję za rozmowę. 

[ 54 ]


źródło:

Archiwum własne rozmówczyń

[ 55 ]


[ 56 ]


KULTURA ïƒ [ 57 ]


S Y LW E T K I

NOWA CÓRKA ELVISA I MARILYN

[ 58 ]


Ada Maksymiuk

N

iektórzy nigdy o niej nie słyszeli, inni znają i cenią pojedyncze piosenki, które pojawiały się w radiu przy porannej kawie.

Dla mnie jest ona nową ikoną i wyznacznikiem nowoczesnej, nieograniczonej konwenansami, elegancji.

E

lizabeth Grant, znana klipów. Niedługo po sukcesie rankingu najlepiej sprzedająpowszechnie jako Lana teledysku piosenka wpadła w cych się krążków 2012 roku Del Rey, z roku na rok radiową otchłań i powtarza- w USA. Ten sukces sprawił, staję się gwiazdą coraz jaśniej na była z maniakalnym up- że w wielkim napięciu oczekiświecącą na muzycznym fir- orem, aż stacje radiowe były wałam jej kolejnych albumów. mamencie. Wliczając się w pewne, że wszyscy znamy Przyzwyczajona do lekkich, rzeszę jej dumnych fanów, a tekst na pamięć. Można łatwych do nucenia melodii, także jako melomanka am- śmiało stwierdzić, że był to z początku odnosiłam się z atorka, śmiało stwierdzam, punkt zwrotny w jej karierze. wielką rezerwą do “Ultraviże jej muzyka nie ma swoolence” czy “Honeymoon”. jego konkretnego miejsUparcie wsłuchiwałam ca w standardowo posię w dawniejsze utwojmowanym kanonie. ry z poprzedniej płyty, Dobra piosenka to nie tylko Ja przynajmniej nie błędnie zakładając ich melodia, to również słowa. Ten zamierzam jej szufladwyższość nad tymi kować. Moim zdaniem nowymi. Jak się jedcichy romans dźwięku z poezją wszystkie wydane alnak okazało, jej muzysprawia, że niektóre utwory bumy diametralnie się ka, niczym wino, wyprzechodzą do kanonu, torując od siebie różnią, świmaga czasu i powoli, adcząc o rozwijającej sobie drogę ku legendarności. Czy acz skutecznie, rozlała się wrażliwości artystjej twórczość ma na to szansę? się w moim sercu i ki, a także o zmieniaduszy. “West Coast”, jącym się charakterze jej “Brooklyn Baby” czy muzyki. “Freak” zupełnie zahipPolska publiczność poznała notyzowały mnie swą artystyją, gdy wkroczyła na listy prze- Wkrótce potem ukazał się al- czną złożonością. bojów wraz z piosenką “Vid- bum “Born to Die”, w którym Co ciekawe, Lana Del Rey eo Games”, która w 2011 stała udowodniła, że nie jest artyst- to nie tylko głos, co zdecysię absolutną sensacją wśród ką jednego przeboju, a sama dowanie ją wyróżnia na tle internetowych, amatorskich płyta zdobyła 5. miejsce w innych wokalistów. Jako jed-

[ 59 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

na z nielicznych artystek sama pisze, komponuje, śpiewa, aranżuje i reżyseruje. Pomimo pozorów należy pamiętać, że świat muzyki jest miejscem bardzo hermetycznym, dostępnym dla ludzi mających określony, wyjątkowy talent. Ona postanowiła połączyć je wszystkie, dzięki czemu jej wizerunek sceniczny zachował przez lata swoją spójność, rozwijając się w określonym przez nią samą kierunku. W tak trudnej branży, jaką jest muzyka, jej wszechstronne uzdolnienie jest cechą raczej niespotykaną. Dzisiejszy świat biznesu artystycznego opiera się przede wszystkim na szeroko rozumianej współpracy. Piosenkarz jest najczęściej jedynie odtwórcą cudzych słów, a sztab dobrze wykształconych i utalentowanych muzyków komponuje do tego najbardziej przyjemne dla ucha melodie. W tym przypadku

jest zupełnie inaczej, co jeszcze bardziej spotęgowało mój szczery podziw do artystki. Dobra piosenka to nie tylko melodia, to również słowa. Ten cichy romans dźwięku z poezją sprawia, że niektóre utwory przechodzą do kanonu, torując sobie drogę ku legendarności. Czy jej twórczość ma na to szansę? Siląc się na obiektywizm, mogę powiedzieć, że jej muzyka, głos i teksty są naprawdę oryginalne i odbiegają od dzisiejszej schematycznej pop kultury. Czas pokaże, czy jest to sposób na nieśmiertelność, czy - ze względu na swoją niedostępną dla każdego wyjątkowość - sposób na przemijanie. Wszystkie teksty jej piosenek są przemyślane, każdy z nich ma własną tematykę i zatopiony jest w melancholijnym klimacie kobiecego, sensualnego świata emocji. Według mnie, przypominają w jakimś stopniu rodzaj pry-

[ 60 ]

watnej poezji, nieskrępowanej żadnymi wcześniej ustalonymi zasadami, Del Rey pełnymi garściami czerpie z bogactwa kultury amerykańskiej, bazując głównie na dorobku okresu lat 50. i 60. Dopiero wielokrotne przesłuchanie jej utworów pozwoliło mi zauważyć, jak bardzo intertekstualna jest jej twórczość. Wiele zastosowanych przez nią motywów, cytatów czy referencji pozostaje dla mnie niestety dalej niezrozumiała lub niejasna. Jest również wiele oczywistych odniesień. Del Rey w wielu utworach wspomina wielkie postaci, tj. Elvisa Presleya, Jamesa Deana czy Marylin Monroe, oddając swoją twórczością piękny hołd historii kultury amerykańskiej. Jej piosenki utkane są też wieloma referencjami, które dla amerykańskiego słuchacza są na pewno jasne i zrozumiałe,


niektórych motywów, w tym np. biblijnych, mogą wydać się dość odważne, a nawet szokujące. Po głębszym namyśle doszłam jednak do wniosku, że jeśli swoją muzyką jest ona w stanie wzbudzić we mnie tak wiele odmiennych emocji na raz, musi to oznaczać, że drzemie w niej prawdziwy talent. Sam Horacy pisał, że głównym celem każdego artysty jest zdudować swoją twórczością pomnik, który nie pozostanie dla odbiorcy czymś obojętnym. Moim zdaniem jej się to udaje. W wyjątkowy sposób łączy delikatność, klasę, elegancję, zestawiając ją z obrazami upadku morali i wulgarnością. Skontrastowanie tych wszystkich wartości wzbudza wiele emocji, skłania do interpretacji i zastanowienia. Niewielu wokalistów może pochwalić się tak bardzo przemyślaną strukturą swoich utworów. W tym roku Lana Del Rey została przez media nazwana największa gwiazdą Orange

Warsaw Festival 2016. Miałam to szczęście, że mogłam doświadczyć jej muzyki i całego artystycznego kunsztu na żywo. Do dziś pozostaję pod wielkim wrażeniem tego występu. Abstrahując od całej organizacji scenicznej oraz fantastycznej obróbki wokalno-instrumentalnej, Lana Del Rey zgromadziła na warszawskim Służewcu fanów, którzy byli w stanie z pamięci zaśpiewać jej każdą piosenkę, znając każdą strofę. Kontakt wokalisty z fanem jest przeżyciem bardzo osobistym i może być kluczem do sukcesu na drodze do wieloletniej kariery. Jestem przekonana, że Lana Del Rey ma w swoim zasięgu wszystko to, co dziś czyni z artysty gwiazdę. Czekając na kolejną płytę, biorąc pod uwagę wszystkie sprzyjające jej czynniki, mogę mieć nadzieję, że będzie równie fenomenalna, jak tamten koncert pod warszawskim niebem. 

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

mnie natomiast zaskakują, a ich rozszyfrowanie jest z reguły poprzedzone dogłębną analizą. Pierwszym zauważonym przeze mnie przykładem zamaskowanej relacji kulturowej była np. jedna ze zwrotek tekstu piosenki “American“, w którym Del Rey bezpośrednio używa znanego już w historii muzyki cytatu “Honey, put on that party dress”, poruszając sentymentalne struny serca, przywołujące wspaniałego Toma Petty. Należy jednak podkreślić, że Lana Del Rey nie powiela istniejących już piosenek, a jedynie do nich nawiązuje. Jej twórczość jest odbiciem lustrzanym klasycznej złotej epoki Hollywood, która - przyćmiewana dzisiejszą rzeczywistością - powoli odchodzi w zapomnienie. Del Rey odwołuje się niejednokrotnie do historii kina, literatury, a nawet religii. zręcznie odnajdując swoją tożsamość między cieniami i blaskami poprzednich dekad. Dla zwykłego odbiorcy jej interpretacje

[ 61 ]


FILM

„TWARDOWSKY” I INNE SMOKI

[ 62 ]


Emilia Ciuła

„P

an Twardowski”, legenda

„O smoku Wawelskim” któż nie słyszał tych historii? Już od dziecięcych lat rodzice i nauczyciele zabierają dzieci w magiczny świat opowieści.

Być może nadszedł czas, aby w ten świat legend i baśni zabrać również dorosłych?

A

llegro Films st- może pochwycić piękne Pol- konstruuje humanoidalneworzyło dwie pro- ki. Jest bezkarny, dopóki na go robota, nafaszerowanego dukcje, które są nie jego drodze nie staje Janek materiałami wybuchowymi. lada kąskiem dla wielbicie- (Tomasz Włosok) – młody Wynalazek naukowca przyli niekonwencjonalnych chłopak, którego największą jmuje postać pięknej kobirozwiązań. „Legendy Pol- pasją jest tworzenie nowych ety, która swoimi wdziękami skie” podbijają świat filmów technologii i robotów. Gdy zwabia smoka w pułapkę. krótkometrażowych. W Ten, jak to bywa w bajkach, ich skład wchodzą takie daje się nabrać. Wszystprodukcje jak: „Smok” ko kończy się podobAllegro Fillms pokazuje zupełnie nie, jak w baśni. Smok i „Twardowsky”. „Smok” to inaczej tonie w Wiśle, a Janek odmienne spojrzenie na znane legenda „O Smoku zdobywa wybrankę wcześniej legendy. Autorzy Wawelskim”. Tak swojego serca. Dobro doskonale ukazali treść baśni, samo jak w wersji dla tryumfuje, a w Kradzieci, rzecz dzieje kowie ponownie słyzmieniając jedynie formę ich się w Krakowie, po- przedstawienia. Póki co wytwórnia chać hejnał wykonyjawia się smok, który wany przez hejnalistę uraczyła widzów jedynie dwoma porywa niewinne (Jerzy Stuhr). dziełami swojej produkcji niewiasty oraz dzKolejną opowielny Janek, któremu ieścią przedstawioną udaje się go pokonać. przez Allego Films jest Jednak w produkcji Allego „Twardowsky” – nowoczeFilms świat baśni przeno- Smok porywa wybrankę sna alternatywa legendy o si się do nowoczesności. jego serca – Olę (Vanes- panu Twardowskim. Jak Adolf Kamchatkov (Kim sa Aleksander), młodzie- wszyscy wiedzą, szlachcic Kold) – Smok – buduje lata- niec postanawia walczyć. Jan zawarł pakt z diabłem jącą maszynę, dzięki której W zaciszu swojego domu i zaprzedał swoją duszę w

[ 63 ]


źródło: kadr z filmu

/ yputube

zamian za dobra materialne. Przez wiele miesięcy pławił się w dostatku i bogactwie. Jednak wszystko ma swój kres i gdy szatan upomina się o sfinalizowanie umowy, Jan ze strachu przed potępieniem ucieka na księżyc. Tutaj kończy się legenda, którą przedstawia się dzieciom. Nikt jednak nie spodziewa się, że historia ma swój dalszy ciąg. Zaginiony bogacz Twardowsky (Robert Więckiewicz), buduje na księżycu posiadłość. Gdy samotność daje mu w końcu we znaki, prowokuje szatana do tego, by do niego przybył (rysując

pewien „symbol” na powierzchni księżyca). Ten, nie czekając ani chwili, odpowiada na wezwanie i wysyła do niego bardzo atrakcyjną diablicę (Aleksandra Kasprzyk). Dzięki wrodzonemu sprytowi Twardowsky ucieka z księżyca międzygalaktycznym statkiem diablicy, a ją samą zamyka w specjalnym pokoju wypełnionym materiałami wybuchowymi. Zakończenia można się domyślić. Allegro Fillms pokazuje zupełnie odmienne spojrzenie na znane wcześniej legendy. Autorzy doskonale ukazali treść baśni, zmienia-

[ 64 ]

jąc jedynie formę ich przedstawienia. Póki co wytwórnia uraczyła widzów jedynie dwoma dziełami swojej produkcji, jednak zaznacza, że to jeszcze nie koniec i lada moment można spodziewać się dalszych opowieści, na które (nie da się ukryć) z niecierpliwością czekam.  _______________________ Wspomniane filmy można odnaleźć tu: » „Smok” » „Twardowsky”


[ 65 ]


[ 66 ]


RECENZJE ïƒ [ 67 ]


NOWOŚCI

DOBRY POCZĄTEK

[ 68 ]


Wojciech Urban

J

Warcrafta, miałem wobec ekranizacji wielkie oczekiwania. Zawiodłem się tylko jednym – ignorancją krytyków filmowych. ako zagorzały fan

J

akkolwiek nie oceniać będzie „sztuką dla sztuki”. aspiruje on do miana amnajnowszego dzieła Dun- To biznes. Dajemy ludziom bitnego kina. Jeżeli mamy cana Jonesa, „Warcraft: rozrywkę w zamian za ich zapowiedź filmu o odwiecPoczątek”, to przełom. Na kasę. A grono fanów „War- znym konflikcie między tle kina fantasy prezentuje crafta” to żyła na tyle gru- zakutymi w stal ludźmi, się całkiem przyzwoicie, na ba, że reszta populacji może a ogromnymi, zielonymi tle ekranizacji gier komput- psioczyć na wszystko, i tak mięśniakami, to naturalne erowych, to wręcz kamień opłacało się taki film zrobić. jest, że będzie to przede milowy. Bardzo mocno trzy- Fani są zachwyceni, film już wszystkim młócka, i nie ma ma się stylistyki oryginału, w po kilku dniach swoje zaro- co sobie obiecywać za wiele po „warstwie artystycznej”, tle majaczy olbrzymi, żyjący bił. czy fabule. świat, a fabuła nie jest W „Warcrafcie” faboczywista i ma kilka uła prezentuje się ciekawych zwrotów. Jeżeli mamy zapowiedź filmu jednak dobrze. Nie I nie mówcie, na lio odwiecznym konflikcie między ma prostego podtość Boską, że nie, zakutymi w stal ludźmi, a ogromnymi, ziału na dobrych że jest prosta jak zielonymi mięśniakami, to naturalne ludzi i złych orków. cep, bo wątku poMotywacje są co prowadzonego w ten jest, że będzie to przede wszystkim prawda proste, ale sposób, co Garony, młócka, i nie ma co sobie obiecywać za jasne. Orkowie są w kinie growo-wowiele po „warstwie artystycznej”, czy wojownikami, nomjenno-fantastycadami. Ich świat znym jak dotąd nie fabule. ulega zagładzie, więc było. chwytają się jedynej droTO FANTASY… Jestem jednak pewien, że gi ratunku, nawet jeśli ta wsByć może jest tak, że to nie potrzeba być fanem gier kazywana jest przez dość dzprodukcja tylko dla fanów Blizzarda, aby film Jonesa iwnego „przewodnika”. Tak serii. Nie czarujmy się, kino docenić. Wystarczy tylko na trafiają na królestwo, oparte tego typu nie jest i nigdy nie niego uczciwie spojrzeć. Nie na przymierzu ludzi, kras-

[ 69 ]


źródło: kadr z filmu

noludów i elfów, których długi okres pokoju troszkę rozleniwił. Zaskoczeni członkowie „Przymierza” muszą się bronić, nie do końca wiedzą przed kim i jak, więc zachowują się nieco chaotycznie. Jednocześnie ta prostota jest oryginalna. Prawa ręka Gul’Dana, siejący grozę Czarnoręki, w kluczowym momencie wybiera wierność tradycji swej rasy, sprzeciwiając się rozkazom swojego demonicznego przywódcy. Szlachetny Lothar, jest świetnym wojownikiem, ale kiepskim ojcem. Potrafi obronić swojego króla, ale własnego syna już nie. O Medivhie, w którym porównania z Warcrafta z Władcą Pierścienia widzą kiepską wersję Gandalfa, nie wspominając – aby nie spolerować.

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

…ALE TO NIE TOLKIEN!

Właśnie porównania do ekranizacji tolkienowskiej prozy, z jednej strony są jedną z większych nieuczciwości wobec filmu Jonesa, z drugiej zaś chyba najbardziej świadczą swego rodzaju ignorancji fachowych recenzentów. „Władcy Pierścieni” i „Warcrafta” porównać się bowiem nie da. Tolkien napisał powieść. Blizzard zrobiło serię gier komputerowych. Inny cel, inny język, inny stylistyka. Jedyne, co inne nie jest, metka z napisem „fantasy”. Przeniesienie obu dzieł na srebrny ekran, teoretycznie w obu przypadkach dało to samo: film, osadzony w realiach fantasy, w którym ludzie tłuką się z orkami. W praktyce, aby nie ściągnąć na siebie wyroku potępienia ze strony fanów – „żelaznego elektoratu”, który jako pierwszy pośpieszy do sal kinowych – co mogło grozić finansową klapą, trzeba było zachować „ducha oryginału”. A więc w „Władcy Pierście-

[ 70 ]


ni” i „Warcrafcie” mamy inny cel, inny język, inną stylistykę. O niemożności porównania obu dzieł fantasy, najlepiej świadczą orkowie. Ci ze Śródziemia to zdegenerowana rasa, w której nie ma choćby cienia dobra. Stanowią tłuszczę, która istnieje tylko po to, by zginąć pod mieczem/ toporem/strzałą właściwych bohaterów. Orkowie z Azeroth to zupełnie inna bajka. W ekranizacji „Warcrafta” to oni właściwie są głównym bohaterem. OBY NIE POCZĄTEK KOŃCA

źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

Wizualnie, film oszałamia. Zarzut, że to wszystko wygenerowano za pomocą komputerów, jest po prostu słaby. Zarówno modele postaci, jak i pejzaże z Azeroth mają swój klimat, klimat Warcrafta. Może nie każdy to kupi, ale na pewno dalekie jest od kiczu. Jest to spójna stylistyka, wyrosła z gier i nie było żadnego powodu, by z niej zrezygnować. Wówczas, krytyce marudzili by i tak na całą resztę, a pretensje mieli by również sami gracze. Część recenzentów zarzucała filmowi, że fabuła jest tak pocięta, że dosłownie krzyczy: „przyjdźcie na następną część, zobaczyć co było dalej!”. Cóż, jeśli film dostaje podtytuł: „Początek”, to naturalnie należy się spodziewać, że jest to preludium czegoś większego. Film pewnie ma swoje wady. Zbyt szybkie tempo prowadzenia narracji, całe multum lokacji, które coś mówią tylko „ogranym” widzom, drętwa miejscami gra aktorów. Jednak, jak na swoją półkę, „Warcraft: Początek” to nie jest zły film. Wręcz przeciwnie, to dobry początek ekranizacji gier. Mam tylko nadzieję, że na „Początku” się nie skończy. 

[ 71 ]


FILM

WSTRZĄSAJĄCY NIEWYPAŁ

[ 72 ]


Anna Zemełka

A

W

Smith miał wyjątkową chrapkę na tegorocznego Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Smakiem niestety się obszedł, jednak bynajmniej nie dlatego, że zagrał źle. Jego kreacja była zadziwiająco dobra, jak na tak zadziwiająco słaby film. ill

mowa tutaj o pro- do jego degeneracji. Wstrzą- się o pieniądze, bowiem futdukcji „Wstrząs” sy zostają natomiast powią- bol okazuje się wybitnie do(2015) w reżyserii zane przez niego z licznymi chodową inwestycją, dlatego Petera Landesmana. Podsta- urazami, jakich zawodnik nikomu nie uśmiecha się puwą historii o uzdolnionym NFL doświadcza podczas blikacja badań wskazujących Nigeryjczyku, który dokonu- swojej kariery sportowej. na trwałe uszkodzenia w móje przełomowego odkrycia, są Aby to potwierdzić, Bennet zgu wywołane uprawianiem niewyjaśnione samobójstwa wykonuje więcej badań na tej dyscypliny. Władze orgaemerytowanych gwiazd Na- innych zawodnikach. Poma- nizacji zdają sobie doskonale tional Football League (NFL). ga mu w tym Dr Julian Bailes sprawę z tego, jakie negatywPunktem zapalnym ne skutki może nieść rozpoczęcia baza sobą diagnoza dań przez dra postawiona przez „Wstrząs” broni się tylko i wyłącznie Benneta Omalu niger yjskiego kreacjami aktorskimi. Na pochwałę staje się śmierć patologa. Dr zasługuje tutaj męska część obsady. Will Bennet Omalu znanego byłego futbolisty, MiSmith wbił się idealnie w narzucone mu musi więc przeke'a Webstera ciwstawić się ramy postaci i pomimo że została ona (David Morse), systemowi i walnapisana słabo, to jednak amerykański który zanim poczyć o prawdę, pełnił samobójktóra ma dla nieaktor wypada przekonująco. stwo, cierpiał na go wartość nadniewyjaśnione merzędną. dycznie bóle głowy, zaniki (Alec Baldwin), były lekarz Cała historia jest całkiem pamięci i inne neurologicz- Webstera. W ten sposób po- interesująca, szkoda tylko, że ne objawy, które z czasem wstaje teoria o przewlekłej aż do przesady ubrana w niedoprowadziły mężczyznę do traumatycznej encefalopatii. potrzebny patos. Niestety ten głębokiej depresji. Dr OmaNiestety, środowisko nie prezentuje się najlepiej lu odkrywa, że wszystkie te związane z NFL nic nie robi jeśli zestawimy go z naiwsymptomy związane są z mi- sobie z badań, a do główne- nością, a to właśnie w filmie kroskopijnymi wstrząsami w go bohatera nastawione jest „Wstrząs” zostało zastosomózgu, które doprowadzają wrogo. Wszystko rozchodzi wane, z nadzieją, że grając

[ 73 ]


źródło: kadr z filmu

na emocjach widzów, osiągnięte zostaną wszystkie cele. Pretensjonalność wylewa się tutaj zewsząd: z głównego bohatera, z fabuły, z antagonistów i poszczególnych sytuacji, natomiast naiwność stanowi fundament filmu - świat przedstawiony jest czarno-biały. Dobry bohater musi wypaść jednoznacznie pozytywnie, więc jego szlachetność jest czysta i oczywista. Z kolei postacie negatywne (w tym przypadku jest to bohater zbiorowy, jakim jest cała instytucja NFL) są do szpiku kości złe, a intencje ich działań wynikają tylko i wyłącznie z egoizmu i dbania o własne interesy. Wygląda to wszystko tak, jakby wizja reżysera była nieco kanciastą foremką, do której wrzucił on wymieszane komponenty filmu, wymieszał ze sobą i upiekł ciasto, które niestety nie ma wyrazistego smaku i jest nieco zakalcowate. Zjeść się je da, bo kilka słodkich rodzynek się znajdzie, ale to dobry sposób na zabicie głodu, a nie na zadowolenie z jedzenia. W ten sposób film zaspokaja podstawowe pragnienie rozrywki, ale po seansie trudno odczuwać satysfakcję. Żadna hollywodzka produkcja nie byłaby interesująca dla widza, gdyby nie wątek romantyczny. „Wstrząs” również takowy w sobie zawiera, jednak został on potraktowany po macoszemu i lepiej byłoby dla filmu i dla odbiorcy, gdyby w ogóle w dziele się nie znalazł. Dostajemy przesłodzoną i po raz kolejny naiwną opowieść o nieśmiałym doktorze, którzy przyjmuje pod swój dach piękną nigeryjską dziewczynę, Premę Mutiso (Gugu Mbatha-Raw), aby w ten sposób pomóc jej odnaleźć się w nowym miejscu, po tragicznych doświadczeniach z przeszłości. Oboje bardzo szybko się w sobie zakochują, zawierają związek małżeński, planują wspólne życie, jednak całość jawi się wyjątkowo sztucznie i płytko. Reżyser stworzył romans pusty w środku, co rzuca się w oczy i daje widzowi poczu-

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

[ 74 ]


/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

[ 75 ]

źródło: kadr z filmu

cie, że ten związek jest wepchnięty do filmu na siłę. Pomiędzy bohaterami brakuje chemii, a zmysłowość i jakakolwiek pasja zostały zastąpione jałowizną. „Wstrząs” broni się tylko i wyłącznie kreacjami aktorskimi. Na pochwałę zasługuje tutaj męska część obsady. Will Smith wbił się idealnie w narzucone mu ramy postaci i pomimo że została ona napisana słabo, to jednak amerykański aktor wypada przekonująco. Przede wszystkim urokliwy jest jego nigeryjski akcent, który nie tylko uautentycznia postać, ale również gwarantuje jej sympatię ze strony widza. Kolejną perełką jest także Albert Brooks jako dr Cyril Wecht, będący mentorem głównego bohatera. Ta drugoplanowa postać za sprawą Brooksa staje się jednym z niewielu powodów, dla których film ogląda się z przyjemnością. Spisał się również Alec Baldwin w roli dra Juliana Bailesa, który z jednej strony wie, że walka z NFL jest walką z wiatrakami, a z drugiej oddaje się sprawie doszczętnie. Na pochwałę również zasługuje David Morse, który chociaż występuje jedynie w kilku początkowych scenach, jako upadająca gwiazda futbolu, to jednak udało mu się stworzyć autentycznego, a przy tym do granic możliwości tragicznego bohatera. O ile wszystkie te postacie świetnie sprawdzają się w rolach pozytywnych, o tyle na próżno szukać dobrze stworzonej postaci negatywnej. W roli antagonisty występuje tutaj szara masa, stanowiąca tajemnicze towarzystwo NFL. Brakuje mocnego czarnego charakteru, z krwi i kości, jakiegoś przedstawiciela diabolicznej korporacji, którego można byłoby obdarzyć antypatią. Zdecydowanie trudno jest żywić negatywne odczucia względem organizacji, która widzowi jest obca, a na pewno zupełnie odległa. Przez to cała wina, jaka na nich spoczywa, rozmywa się i przestaje być aż tak makabryczna. Peter Landesman musi zdecydowanie popracować nad swoją wizją przedstawiania historii za pomocą filmu. „Wstrząs” niestety mu nie wyszedł, ale pozostaje nadzieja, że będzie uczył się na błędach. Pierwszym krokiem do lepszego warsztatu w jego przypadku jest świetna intuicja w kwestii dobierania aktorów. Pomimo że „Wstrząs” jest produkcją słabą, to zdecydowanie wychodzi obronną ręką, jeśli chodzi o kreacje aktorskie.


KLASYKA

ROMANS NIE DO ZAPOMNIENIA

[ 76 ]


Ada Maksymiuk

G

dy po raz kolejny oglądałam

„B ezsenność

w

S eattle ”

zwróciłam uwagę na film , do którego ten pierwszy wielokrotnie i uparcie nawiązywał .

G dy B ecky i A nnie

obie zgodnie stwierdziły , że żaden mężczyzna nie jest w

stanie zrozumieć jego prawdziwego piękna , nie potrzebowałam

już dalszej zachęty i od razu włączyłam ten kultowy już klasyk ,

„N iezapomniany R omans ”.

W

y p r o d u k o w a - dukcji McCareya, „Love Af- Clark i znajduję się właśnie ny w 1957 roku, fair” z 1939 roku. Oba filmy na transatlantyku w drodze wyreżyserowany mają zbliżoną historię i tak do Stanów. W wielu proprzez Leo McCareya oraz naprawdę różnią się jedynie dukcjach “statek miłości” obsadzony gwiazdami tj. detalami. jest dość popularnym motyCary Grant czy Deborah Cała historia rozpoczyna wem. Może ze względu na Kerr nigdy nie zdobył Os- się w studiu telewizyjnym, odległość od rzeczywistoścara, w żadnej z kategorii gdzie dziennikarze z 3 kra- ci, obecność otaczającego, w której był nomibezkresnego oceanowany. A jednu, bliskość nieba nak, w 2002 roku i księżyca oraz Terry i Nickie pokazują całym swoim Amerykański zamkniętą przzaangażowaniem i płomieniem uczuć, że Instytut Filmestrzeń, uczumiłość może znaleźć każdego, zupełnie z owy, mając na cia wymykają względzie nie- zaskoczenia i że warto o nią walczyć, a nie się bohaterom gasnącą poppozostawać w półszczęśliwym związku spod kontroli. ularność i lata Zgodnie z tym, dostarczonych co sugeruje tytuł, wzruszeń, oficjalnie to właśnie przydarzyło umieścił tę produkcję na jów oznajmiają, że Nick- się głównym postaciom. 5. miejscu, na liście stu na- ie Ferrante (Cary Grant), Nie pozwoliłam, by mnie to jlepszych amerykańskich działający najwyraźniej na zraziło. Mając na uwadze, melodramatów wszech skalę międzynarodową, że jest to film z lat 50., nie czasów. „An Affair to Re- sławny podrywacz i łamacz chciałam być zbyt krytymember” był ponowną kobiecych serc, żeni się z czna. W końcu był to pioniadaptacją poprzedniej pro- bogatą pięknością, Lois er w kategorii tego motywu,

[ 77 ]


nie zaś kolejny odtwórca. się unikać się wzajemnie. Niestety statek nie płynie w Nickie Ferrante jest nic- Oczywiście, nie jest to pros- nieskończoność, po przeżyzym celebryta na transat- te na statku. Los wyraźnie ciu cudownych wspólnych lantyku SS Constitution. chce związać ich razem, chwil oboje muszą powPrzechadzając się po statku, ponownie łącząc ich ścież- rócić do rzeczywistości. Cygubi wygrawerowaną papi- ki na każdym kroku. Gdy tując Terry:“Winter must be erośnicę, pamiątkę po po- statek zawija chwilowo do cold for those with no warm przednim miłosnym pod- portu Villefranche-sur- memories… we’ve already boju, i szybko odnajduje ją Mer, Nickie zabiera Terry mised the spring!”, mam w rękach zjawiskowej Ter- na spotkanie z jego babcią. przed oczami tę piękną ry McKay (Deborah Kerr), Dla mnie ten motyw był scenę, w której oboje są już która oczywiście od razu akurat zbędnym wydłuże- świadomi rychłego rozstawpada mu w oko. Zostaje niem filmu, ale rozumiem, nia i oboje nie wiedzą, co rojednak odrzucony. McKay dlaczego wprowadzono ten bić, jednak decydują się dać jest inteligentną kobietą, szansę swojemu szczęściu. która ceni swój poMoim zdaniem jest to przedni związek i piękna wiadomość, z łatwością uryprzekazana przez Dzisiejsze historie miłosne są bardzo wa wszystkie takino. Terry i Nickie uproszczone. Mężczyźni zabiegają o nie próby podrypokazują całym swowu, które stosuje kobiety, używając zupełnie innych im zaangażowaniem Ferrante. Co jed- sposobów, jednak jestem przekonana, i płomieniem uczuć, nak ciekawe, nie że miłość może że prawie żadna nie uległaby oponuje mu całznaleźć każdego, zuklasycznemu hollywoodzkiemu kowicie i z chęcią pełnie z zaskoczezgadza się na zania i że warto o nią uwodzeniu. warcie znajomości, walczyć, a nie pozoswyłączając jedynie tawać w półszczęślipodtekst miłosny, wywym związku. Kochanchodząc z nim na kolację. kowie postanawiają, że Przekonana o sile swojego wątek. Nickie jako postać spotkają się dokładnie za poprzedniego związku, ot- zimnego drania, niedotr- pół roku, na szczycie Empire warcie pokazuje się z Fer- zymującego obietnic kasa- State Building, pozamykają rantem publicznie, rozma- nowy, nagle zostaje przed- wszystkie sprawy osobiste wiając z nim o kobietach stawiony w zupełnie innym i wtedy zaczną pozbawione i podśmiewając się z jego świetle. Jego babcia zna jego luksusu, za to szczęśliwe, umiejętności uwodziciels- prawdziwą osobowość i wspólne życie. kich. Zawiązuje się między odkrywa jego wrażliwą, arNie mam zamiaru odkrynimi coś na wzór przyjaźni, tystyczną stronę w oczach wać dalszej części filmu, poktóra nie zostaje niezau- Terry. Po spędzonym wspól- nieważ uważam, że jest to ważona. Cały statek obser- nie dniu Terry przestaje pozycja, którą każdy wielwuje ich próby uniknięcia się opierać urokowi zabó- biciel niebanalnych historii zażyłości, więc ci, by zde- jczo czarującego Ferran- miłosnych powinien w swomentować krzywdzące dla tego. Rozpoczyna się owy im życiu obejrzeć, choćby McKay plotki, decydują niezapomniany romans. ze względu na miano klasy-

[ 78 ]


źródło: kadr z filmu

ki, jakie nosi. Moim zdaniem gra aktorska pozostawała na najwyższym poziomie, a klasa, jaką reprezentowali sobą sami aktorzy jest absolutnie godna podziwu. Dzisiejsze historie miłosne są bardzo uproszczone. Mężczyźni zabiegają o kobiety, używając zupełnie innych sposobów, jednak jestem przekonana, że prawie żadna nie uległaby klasycznemu hollywoodzkiemu uwodzeniu. Cary Grant wcielił się w swoją standardową postać - przystojnego mężczyznę, któremu nie można się oprzeć, i doskonale pasował do swojej roli. Oczywiście, dialog czy montaż zdecydowanie odbiegają od dzisiejszych standardów, jednak cudownie jest cofnąć się w czasie i doświadczyć, z czego tak naprawdę powstały fundamenty kina. “Niezapomniany Romans” pozostanie dla mnie na pewno tytułem, do którego będę wracać. Zdaję sobie doskonale sprawę, że ze względu na tematykę jest to kino kobiece, jednak wielu mężczyzn na pewno skorzystałoby, ucząc się sztuczek wspaniałego Ferrantego. Fabuła, choć prosta i przewidywalna, przynosi niesamowity zwrot akcji, dlatego polecam ten film wszystkim niepoprawnym romantyczkom. Jest to jeden z tych tytułów, który daje nadzieję i wiarę w niemożliwe, który sprawia, że miłość nie jest mitem szukanym między stronami książek, a czymś, co jesteśmy w stanie stworzyć sami. 

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

[ 79 ]


GRY

O LUDZIACH I ORKACH

[ 80 ]


Rafał Growiec

T

W

„W arcraft : P oczątek ”, ekranizacja serii gier ze stajni B lizzardu . C zym ta opowieść podbiła serca graczy ? łaśnie na ekrany kin wszedł

ytuł serii oznacza tyle, potwory walczące toporami cy. Jeśli gracz zechce wcielić co „rzemiosło wo- i oszczepami, posługujące się w postać Orgrima Doomjenne, wojaczka” i, co się potężną złą magią. Gdy hammera, weźmie udział w tu dużo mówić, w pierwot- lektor opowiada o Azeroth, I Wojnie z Orkami w takim nym zamiarze nie oferowała widzimy wspaniały zamek kształcie, w jakim weszła wiele ponad nią. Blizzard z białego kamienia, gdy zaś ona do „kanonu Warcrafta” i postanowił wykorzystać dz- opisuje hordę: ponure wejś- jaką będą pamiętać postaci z kolejnych części. Z tej iwny zastój i niszę na perspektywy kamrynku gier, gdyż Poszczególne misje zresztą są bardzo pania ludzka, w rok 1993 nie przyniósł ani do siebie podobne u obu ras. Polegają na której wodzem zostaje anoniżadnej nowej budowie określonych struktur, niszczeniu mowy Obrońca strategii czasu rzeczy wistego wrogich baz, ocaleniu pojmanego sojusznika Korony, wydaje się świadczyć ani tym bardziej czy zabiciu zdrajcy. o tym, że Blizzard takiej gry osadnie miał konkretnych zonej w realiach średniowiecznych. Wystarczy cie do podziemi, sztandary planów kontynuacji ani rozjednak prześledzić rozwój z nabitymi czaszkami i tym budowanego uniwersum. Surowce zaoferowano kolejnych części, by zauważyć podobne ozdobniki. Dwie kampanie, ludzi i graczom dwa: złoto (z korosnące ambicje twórców. orków, przedstawiają alter- palń) i drewno (z lasów). LUDZIE I ORKI natywne wersje wojny ludz- Było to jedyne, co łączyło Wprowadzenie do pier- ko-orkowej. Poszczególne obie frakcje w oprawie wizwszej części zapoznaje nas misje zresztą są bardzo do ualnej. Ponadto drzewka z dumnym i szlachetnym siebie podobne u obu ras. technologii, budynki i jedkrólestwem Azeroth, które Polegają na budowie określ- nostki zostały wykreowane od wieków żyje w pokoju i onych struktur, niszcze- na zasadzie kontrastu. Ludzharmonii, strzeżone przez niu wrogich baz (czasem z kie oddziały to zakuci w stal; zastępy swych dzielnych wo- pominięciem jakiegoś bu- herosi, klerycy i zaklinacze. jów. Nagle, nie wiadomo dynku), ocaleniu pojmanego Horda orków to banda zielskąd, pojawiają się orkowie, sojusznika czy zabiciu zdraj- onych, wrednych kreatur z

[ 81 ]


ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

wielkimi kłami, ledwo zdolnych wypowiedzieć wyraźnie „Ugh!”. Orkowie zamiast farm z grządkami budowali hodowle świń, zamiast kościołów (o czym za chwilę) świątynie swego pogańskiego kultu. Nie szkolili kuszników, ale oszczepników, ich jeźdźcy dosiadali wilków (wargów?), a nekrolici i czarnoksiężnicy preferowali magię krwi, przywoływanie demonów i nekromancję. Potęgowało to wrażenie dzikości zielonoskórych i szlachetności ludzi. Poza tymi detalami mamy do czynienia z krwawą i nieładną sieczką. Budynki są jak najbardziej realistyczne, nawet wieża czarownika nie wyróżnia się z tłumu. Zabity ork czy człowiek leży jeszcze przez chwilę na polu bitwy, rozkładając się z wolna. Nowością w porównaniu z o rok młodszym Dune 2 było prowadzenie urozmaiconego terenu, pełnego przeszkód terenowych i aż (!) dwóch rodzajów surowców. Mimo swej nowatorskości, z perspektywy obecnego kształtu RTS-ów, Warcraft: Human and Orcs jest zabytkiem, w który trudno jest grać, nie tylko ze

względu na rozpikselowaną grafikę. Skarżyli się na tu już gracze w 1993 r., zmuszeni zaznaczać co najwyżej cztery oddziały i zmagać się niezbyt wysokim AI swoich jednostek. Z kolei przeciwnik miał ułatwione zadanie. Od razu wiedział, gdzie znajduje się gracz i wszystkie jego budynki. Samo sterowanie to czasy, gdy gracze nie zastanawiali się: „Dlaczego muszę kazać chłopu rąbać drewno, skoro z lasem nic innego nie da się zrobić i skoro klikam na las, to nie po to, by poszedł na grzyby?”. Nie uraczymy tu oddziałów innych niż lądowe – rzeki to tylko przeszkody terenowe. Także opcja gry na wielu graczy nie porażała – wszak mapy uwzględniały tylko dwóch graczy. RASOWY MISZ-MASZ

Oficjalna historia „jedynki” kończy się wraz z podbojem Azerothu, którego mieszkańcy uciekają za morze, do krainy Lordaeron. Tamtejsze królestwa postanawiają się zjednoczyć i wspólnie stawić czoła najeźdźcom. Do tego pojawiają się nowi sojusznicy – elfy, gnomy,

[ 82 ]


ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

oraz gryfy. Tak formuje się Sojusz (ang. Alliance). Z kolei siły orków zostają wzmocnione przez ogry, gobliny i inne bestie. Te zmiany powodują zniknięcie niektórych jednostek. Obie strony konfliktu walczą o przejęcie kontroli nad Mrocznym Portalem, który sprowadził do tego świata orków. Zielonoskórzy oczywiście chętnie zajmą sobie jeszcze jakiś świat, ludzie zaś dążą do zniszczenia tej przeklętej bramy. Aby dość elegancko przedstawić fabułę, stworzono więcej postaci bohaterów, którzy w dodatku „Beyond Dark Portal” zostają dodatkowo wzmocnieni. Zmiany zaszły, jeśli chodzi o szeregowych wojów. U ludzi znika kleryk, którego boskie dary przejmuje rycerz, gdy awansuje się go na paladyna. Jest to też ostatnia część, gdzie pojawia się kościół („church”) z krzyżem nad wejściem, po którego kliknięciu słyszymy dźwięczne „Deo gratias”. „Od początku mieliśmy osobne uniwersum” – tak to było, drogi Blizzardzie? Ktoś okrutny odebrał orkom wilczych jeźdźców, zastępując ich ogrami.

Ponadto obie frakcje zyskały dostęp do morza i jednostek latających, dzięki czemu rozgrywka stała się bardziej zróżnicowana. Dobór szkolonych oddziałów zależy już w większej mierze od tego, czym dysponuje wróg – np. wieża z armatą nie ostrzela nawet niegroźnego zeppelina goblinów. Pojawił się nowy surowiec, ropa, wykorzystywana w stoczniach i pozyskiwana za pomocą platform wiertniczych i tankowców (kolejne jednostki cywilne do pilnowania). Nowością są jednostki samobójcze, wysadzające się w kontakcie z wrogiem (obecne po obu stronach konfliktu). Postarano się także o zróżnicowanie w czarach. Choć paladyn dalej może odkrywać mapę „świętą wizją”, to ogr-mag przywoła latające oko i pośle je niezbadane tereny. Mag ludzi przemieni wroga w niegroźną owieczkę czy foczkę i spuści na resztę mroźną zamieć (ang. blizzard – zaklęcie obecne w każdej grze firmy), a rycerz śmierci (konny mag orków) wskrzesi zabitego nieprzyjaciela (czy też druha) jako szkielet. Orkowie wciąż są do bólu

[ 83 ]


okrutni i źli, ludzie i ich sojusznicy szlachetni i dzielni. Poprawiono też wiele elementów rozgrywki. Zaznaczyć już można aż dziewięć oddziałów, do tego chłopi już wiedzą, co robić w kopalni. Opcja patrolu ułatwiła życie na nieco większych mapach, podobnie jak możliwość grupowania oddziałów i przywoływania grup i konkretnych miejsc jednym klawiszem. Gracz nie może też budować murów. W walce brać udział, także przez sieć, może aż ośmiu graczy. Możliwości sprzętowe pozwoliły zmienić nieco grafikę – jest bardziej szczegółowa, ale też troszkę cukierkowa. RAMIĘ W RAMIĘ

ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

Warcraft III wraz z dodatkami to w porównaniu z poprzednikami głębia. Nie tylko dlatego, że wprowadzono grafikę 3D. Przede wszystkim, po raz pierwszy Blizzard w pełni pokazał, że stworzył nowe uniwersum z konkretną historią. Nie mamy już tylko dwóch frakcji, a cztery (ludzie, orkowie, nocne elfy, nieumarli), większą rolę odgrywa także fabuła. Warcraftowa trójka odchodzi od wizji alternatywnych historii, z pięciu kampanii

tworząc jednolitą opowieść o Trzeciej Wojnie. Żyjące od piętnastu lat w pokoju królestwo Lordaeron musi zmierzyć z Plagą, siłami Nieumarłych, które same w sobie są spreludium do inwazji demonicznego Płonącego Legionu, przed którymi ostrzega kruczy Prorok (swoją drogą: też ciekawa postać). Z zagrożeniem zmierzyć się musi książę Arthas, paladyn, spadkobierca tronu i ogólnie idol dzieci i młodzieży. Z czasem jednak okazuje się, że serce młodego rycerza nie jest odporne na pokusy i grzechy. W wyniku swoich wyborów, jest on bohaterem zarówno kampanii ludzi, jak i Nieumarłych. Ogromną zmianę widzimy w wizerunku orków. Rozgromieni przez Sojusz żyją teraz w odosobnieniu niezdolni do stawienia oporu ludziom. Ich wodzem jest młody Thrall, który pod wpływem tajemniczego proroka postanawia uciekać do legendarnego Kalimdoru. Jest on zwolennikiem pokojowych relacji z ludźmi. Jak się okazuje, orkowie z natury to szlachetna, choć nieco dzika rasa, a poprzednie wojny wynikały z przymierza z Płonącym Legionem. Jak dodał później Blizzard, właśnie ten układ zmienił orków w żądne krwi bestie. Nawet

[ 84 ]


bardziej na rozwój postaci bohaterów, wprowadzając system punktów doświadczenia i odblokowywanych umiejętności. Były one o tyle istotne, że wprowadzono też limit żywności na poziomie 90 (Warcraft II: 200 jednostek), przy czym niektóre jednostki zużywają więcej żywności niż jedną jednostek. Pojedynczy nawet heros, miotający potężne czary i wpierający swoich towarzyszy staje się chwilami ważniejszy niż reszta armii, choć bez niej zwykle też sam nie podoła zadaniom. W ten sposób RTS stał mocno erpegiem, gdzie nawet cele misji (ang. „objetives”) stały się misjami („quests”). Obserwując kolejne części „Warcrafta”, widzimy, jak rozwijało się to uniwersum, jak nabierało kształtu i swojego specyficznego stylu. A przecież RTS-y to nie wszystko: jest jeszcze kultowy MMORPG „World of Warcraft”, wiele powieści, komiksy klasyczne i mangi, wszystkie uzupełniające fabułę. „Warcraft: Początek” pokazuje pierwszą inwazję orków na Azeroth, więc filmowcy Blizzarda mają jeszcze sporo materiału na sequele i prequele. 

ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

zielony kolor skóry to efekt wypaczenia przez demony. Ba! Zniknięcie wilczych jeźdźców w „dwójce” to ich sprawka! Teraz Thrall dąży do ostatecznego uwolnienia orków spod władzy Mannorotha. Wszystkie rasy mają swoją specyfikę, widoczną nie tylko w dostępnych jednostkach. Nocne elfy nie wycinają drzew, z kolei Nieumarli wożą ze sobą specjalny wóz, gdzie zbierają zwłoki, z których potem albo stworzą szkielety, albo urządzą ucztę dla swoich rannych wojowników. Orkowie otrzymują złoto za niszczenie wrogich budynków, ludzie z kolei uzbroją chłopów i poślą ich do walki. Nawet budowa budynków przebiega inaczej u różnych ras. Wprowadzony system dni i nocy wpływa na rozgrywkę poprzez odpowiednią regeneracją zdrowia oddziałów, ale też ograniczoną widoczność. Grafika gry w związku z ograniczeniami silnika staje się jeszcze bardziej przerysowana i zbliżona do tego, co Blizzard zaoferował później w World of Warcraft (nie dotyczy ten zarzut przerywników filmowych, które nawet teraz wyglądają lepiej niż niektóre wysokobudżetowe produkcje aktorskie). Postawiono

[ 85 ]


[ 86 ]


COŚ WIĘCEJ  [ 87 ]


REFLEKSJE

MOJA DUSZPASTERSKA PRZYGODA

[ 88 ]


Lena Ciepielak

D

uszpasterstwo jest nie tylko społecznością Kościoła, nad którą opiekę sprawuje kapłan, jest również jak rodzina, a miejsce spotkań jak drugi dom. To grupa ludzi, która pragnie głosić wiarę, wielbić Boga oraz

dzielić się miedzy sobą słowem bożym. Każdy może być członkiem takiego

duszpasterstwa i razem z innymi głosić dobrą nowinę.

W

codziennym ży- ścioła, chodzili ze mną na ró- mszą udawałam się do sali, ciu, pośpiechu, żaniec, (samodzielnie nauczy- w której odbywały się nasze kiedy goni nas łam się modlitwy „Zdrowaś próby i wraz z innymi dziećszkoła, studia, praca zapomi- Maryjo” w wieku 5 lat), drogę mi przygotowywałam się do namy o wielu ważnych rze- krzyżową. Kiedy miałam 8 lat śpiewu. Z czasem również zaczach i sprawach, a w częłam uczestniczyć tym wszystkim w sobotnich o najważniejspotkaniach, Trudno mi opisać każdy z tych wyjazdów, szym, o Bogu. podczas któbo zwiedziliśmy kawałek Polski, robiliśmy Przestajemy rych wspólmieć czas na nie modlimnóstwo niesamowitych rzeczy, a każdy z modlitwę i liśmy się i wyjazdów był inny, lecz wyjątkowy. uczestniczeb a w i l i ś m y. nie w niedzielnej Po moim doEucharystii. Wiara załączeniu do duszpaczyna schodzić na dalszy plan pewnego niedzieli wybrali- sterstwa, które nazywało się i często nie zdajemy sobie śmy się całą rodziną na mszę DRiM – Duszpasterstwo Ronawet z tego sprawy. Dzięki świętą, na godzinę 11.00, gdyż dzin i Ministrantów, udało duszpasterstwu pamiętamy o była to msza dla dzieci. W tej mi się zachęcić do dołączenia modlitwie, a przy okazji mo- Eucharystii zawsze uczestni- inne koleżanki i tak z czasem żemy się modlić z innymi, czyła schola, która zajmowała nasze grono się powiększało. wyczuwamy obecność Boga miejsce przy ołtarzu wraz z DRiM funkcjonował od wiei radujemy się nawzajem tym bratem grającym na gitarze, lu lat - wówczas uczestnikami co, jest najlepszym doświad- wzbogacała ją pięknym śpie- byli jeszcze przedstawiciele czeniem w życiu duchowym. wem. Po mszy z rodzicami pokolenia starszego ode mnie oraz z koleżanką i jej rodzi- o ponad dekadę, aktualnie cami podeszliśmy do przodu, mający już własne rodziny. Ja PIERWSZE KROKI W DUSZPASTERSTWIE żeby zapytać się o możliwość miałam szanse być kolejnym Rodzice od najmłodszych zapisania się do scholi. Póź- uczestnikiem, kolejnego polat prowadzili mnie do ko- niej w każdą niedzielę przed kolenia.

[ 89 ]


źródło:Lena

Ciepielak

DRIM-OWE WYJAZDY

Nasze grono duszpasterskie powiększało się z roku na rok, byliśmy w różnym wieku, młodszymi uczestnikami DRiM-u zajmowali się starsi. Wkrótce nasze duszpasterstwo zaczęło organizować wyjazdy na ferie zimowe. W wyjazdach mogły uczestniczyć również osoby spoza duszpasterstwa, bo każdy był ciepło i z chęcią przyjmowany, i zawsze po przyjeździe zostawał z nami na dłużej. Wyjazdy z duszpasterstwem wspominam bardzo miło, zaczęło się od Kołobrzegu, gdzie spędziliśmy miło czas, bawiąc się i modląc. Później również zaczęliśmy organizować letniska, wyjazdy na wakacje na prawie 2 tygodnie. Niestety, co jakiś czas zmieniał się duszpasterz, do którego się przywiązywaliśmy, lecz każdy z nich był cudownym księdzem, który zawsze przekazywał nam swoją wiedzę, zachęcał do modlitwy oraz był dla nas przykładem i

wzorem. Do pomocy również dołączali inni opiekunowie, nawet moje starsze siostry. Na wyjazdach każdy opiekun zajmował się swoją grupą, dostawaliśmy zadania, nazwy grup i walczyliśmy o punkty. Każdy nasz wyjazd był związany z jakimś tematem, który wybierali opiekunowie np. życie św. Rafała Kalinowskiego - wtedy tworzyliśmy hymny, plakaty na jego temat. Na koniec każdego wyjazdu dostawaliśmy upominki, które przypominały nam o wspólnie spędzonym czasie. Na późniejszych wyjazdach otrzymywaliśmy na początku książeczki (widoczne na zdjęciu), zawierające śpiewnik i miejsce na notatki, które przydawało się na nasze spotkania na wyjazdach. W owym notatniku pod datą i jakimś zdaniem mogliśmy opisać nasz dzień. Spędzaliśmy czas na wycieczkach w różne ciekawe miejsca, na codziennej porannej Eucharystii oraz spotkaniach dla starszych i młod-

[ 90 ]

szych, podczas których często czytaliśmy fragmenty z pisma świętego i dzieliliśmy się swoimi przemyśleniami. Trudno mi opisać każdy z tych wyjazdów, bo zwiedziliśmy kawałek Polski, robiliśmy mnóstwo niesamowitych rzeczy, a każdy z wyjazdów był inny, lecz wyjątkowy. Trzeba to przeżyć, by móc to zrozumieć. UWIELBIENIE W LUBOMIERZU

To wydarzenie było dla mnie szczególnie ważne podczas uczestniczenia w duszpasterstwie. Kiedy już byliśmy starsi, na tyle, że każdy z nas zdawał sobie sprawę, jak silna potrafi być wiara oraz więź z Bogiem, postanowiliśmy wyruszyć wraz z braćmi dominikanami do Lubomierza, gdzie chcieliśmy przygotować uwielbienie w jednym z tamtejszych klasztorów. Czasem organizowaliśmy podobne inicjatywy u nas i tylko dla nas, każdy w nim uczestniczył, ale to w Lu-


WSZYSTKO, CO DOBRE, SZYBKO SIĘ KOŃCZY

Niestety każda przygoda ma swój koniec, w tym przypadku moja przygoda duszpasterska. O DRiM-ie mogłabym opowiadać godzinami. Robiliśmy wiele cudownych rzeczy, np. kiermasze, uczyliśmy się wykonywać świąteczne ozdoby, organizowaliśmy Dzień Dziecka w ogrodzie klasztornym, pisaliśmy gazetkę „Karmelek”, nagrywaliśmy płyty naszej scholi. Wspomnień i historii jest ogrom i cieszę się, że mogę je zatrzymać dla siebie. Gdyby nie to, że pewne osoby w naszym duszpasterstwie zapomniały, czym ono tak naprawdę jest, to pewnie do dziś byśmy się dalej spotykali. Niestety władza i chęć rządów zniszczyły naszą wieloletnią duszpasterską rodzinę. Teraz każdy z nas poszedł w swoją stronę, ale myślę, że będzie zawsze pamiętał o tym, co przeżyliśmy, czego się nauczyliśmy, będąc razem. To niesamowite doświadczenie na zawsze pozostanie w naszych sercach. 

Lena Ciepielak

łał na mnie ten dar, ale przede wszystkim czułam, że Bóg jest przy mnie. W tym wszystkim zaistniał pewien moment, do dziś dla nas niewytłumaczalny lub dla większości z nas trochę pewny. Kiedy nasz duszpasterz uniósł kielich i modlił się głośno, usłyszeliśmy przerażający śmiech, nie był to śmiech nikogo z nas, nie mógł to być też śmiech z zewnątrz, ponieważ był środek nocy, a przede wszystkim nie był to również telefon. Pewne jest to, że każdy to usłyszał i się domyślił, lecz nie wszyscy muszą w to uwierzyli. Na drugi dzień podzieliliśmy się naszymi świadectwami z uczestniczenia w uwielbieniu i jaki się okazało, każdy z nas spotkał się tej nocy z Bogiem i wyczuł jego obecność. Pierwszy raz miałam okazję uczestniczyć w takim nabożeństwie, które tak mocno wbiło się w moją pamięć i zrobiło na mnie takie wrażenie. Myślę, że zawsze już będę pamiętać o uczuciach, które mi wtedy towarzyszyły.

źródło:

bomierzu nie było zwykłym uwielbieniem. Kiedy już dotarliśmy na miejsce i rozpakowaliśmy się, zaczęliśmy się przygotowywać do Eucharystii. Po mszy przygotowywaliśmy nabożeństwo, dołączyło do nas również młode małżeństwo. Uwielbienie prowadził nasz duszpasterz, modliliśmy się, śpiewaliśmy w trakcie, jeśli ktoś miał ochotę, mógł skorzystać z modlitwy wstawienniczej, którą prowadziło owo małżeństwo oraz bracia dominikanie. Długo się zastanawiałam, czy skorzystać, bardzo się denerwowałam i nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Kiedy się zdecydowałam, podeszłam do tych dwojga młodych ludzi i poprosiłam o modlitwę. Doznałam wtedy wielu wspaniałych odczuć oraz cudów, które sprawiły, że nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Później dołączyłam do reszty, modląc się dalej. Wtedy po raz pierwszy poczułam obecność Boga oraz dar Ducha Świętego. Raz płakałam, raz się śmiałam, dzia-

[ 91 ]


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[ 92 ]


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.