Może coś Więcej nr 10 / 2016 (62)

Page 1

nr 10 / 2016 (62)

10 - 22 maja

ISSN 2391-8535

...O NAUCZANIU [1]


OKIEM REDAKCJI

TEMAT NUMERU

KOŚCIÓŁ

Wydarzenia i Opinie

...o nauczaniu

Z życia Kościoła

[8]

[22]

[40]

Good bye Lenin

Katecheta – ambasador Boga w szkole

Andrea Marx

Rafał Growiec

Radykalizm i ekstremizm – nie mylić!

[10]

[26]

Propaganda kosztem życia

„Mamo! Tato! Nie chcę do szkoły!”

Rafał Growiec

Emilia Ciuła

[30]

Felietony [12]

Daj się zaskoczyć Marcin Kożuszek

Myśli niekontrolowane

Likwidacja godzin karcianych - dobrze czy źle? Mateusz Ponikwia

[34]

Czy nauczyciel powinien być autorytetem? Lena Ciepielak

[16]

Trzy rzeczy, nad którymi można się nigdy nie zastanowić Maciej Puczkowski

[2]

Rafał Growiec


KULTURA

RECENZJE

COŚ WIĘCEJ

Rok Kieślowskiego

Filmy

Refleksje

[46]

[56]

[72]

Nieludzkie stany samotności

Ile waży wolność?

O człowieku samemu sobie szkodzącym

Anna Zemełka

Małgorzata Różycka

Mateusz Ponikwia

[60]

Malarstwo [50]

A może malarstwo? Józef Chełmoński „Powrót z balu" Krzysztof Małek

„Znacznie trudniejsze jest życie” (J. Korczak) Emilia Ciuła

Seriale [64]

Gra dla prawdziwych gentelmanów Anna Zemełka

Rozmowy [76]

Najważniejsza jest otwartość na drugiego człowieka Agnieszka Chmielowiec Przemysław Chmielowiec

Historia [82]

Muzyka [68]

Litza z Hansem w formie Mateusz Nowak

[3]

Siewcy pamięci Adrian Hulbój


Redaktor Naczelna: Anna Zemełka

Redakcja: Emilia Ciuła

Kajetan Garbela

Rafał Growiec

Mateusz Nowak

Krzysztof Małek

Maciej Puczkowski

Mateusz Ponikwia

Wojciech Urban

Małgorzata Różycka

Korekta: Andrea Marx Alicja Rup

Współpraca: Lena Ciepielak

Adrian Hulbój

Marcin Kożuszek

Michał Musiał

Anna Kasprzyk

Krzysztof Reszka

Łukasz Łój

Maciej Zębik

Kontakt: strona internetowa: www.mozecoswiecej.pl e-mail: mozecoswiecej@gmail.com współpraca i teksty: wspolpraca.mcw@gmail.com promocja i reklama: promocja@mozecoswiecej.pl [4]


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[5]


[6]


OKIEM REDAKCJI  [7]


WYDARZENIA I OPINIE

GOOD BYE LENIN Andrea Marx

N

Z

a rok o tej porze kilkadziesiąt tysięcy polskich ulic będzie miało już inne nazwy.

Wszystko za sprawą ustawy o zakazie

propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.

iemiecki film, z któ- – z polskich wsi i miast w ciągu Polsce. Samorządy mają teraz rego „podebrano” ty- najbliższego roku będą znikać rok na usunięcie z przestrzeni tuł dla tego artykułu, komunistyczni patronowie ulic. publicznej nazw upamiętniaopowiada o komunistce, która Tzw. ustawa dekomuniza- jących osoby, organizacje, wyzapada w śpiączkę i „przesy- cyjna została przyjęta przez darzenia i daty symbolizujące pia” moment transforsejm 1 kwietnia. Poseł Jarokomunizm lub propamacji ustrojowej w gujące go. Według NRD. Po wybudzeautorów projektu W myśl ustawy, jeśli miasto czy gmina niu jej dzieci robią ustawy, w Polsce jest same nie zmienią nieodpowiednich nazw około 1200-1400 tawszystko, aby nie zorientowała się, że kich nazw. W wielu w wyznaczonym czasie, zrobi to za nie jej ukochany system polskich miastach i wojewoda, wydając tzw. zarządzenie należy do historii. I wsiach sporo z nich jest w owym filmie zastępcze – jednak wcześniej będzie on – tych najbardziej symboliczna scena, rażących i rzucająmusiał zasięgnąć opinii Instytutu Pamięci w której bohaterka cych się w oczy – Narodowej. obserwuje, jak z Berzdążyło już zniknąć lina odlatuje zawiez krajobrazu, ale nieszone pod samolotem którym ulicom wciąż ogromne kamienne popiersie sław Krajewski z PiS podkre- patronują Aleksander ZaLenina – zapewne przeznaczo- ślił przed głosowaniem, że jej wadzki, Karol Świerczewski, ne do zniszczenia. Podobnie – przyjęcie będzie symbolicz- Ludwik Waryński czy Armia choć nie z takim rozmachem nym końcem komunizmu w Ludowa. Samorządowcom nie

[8]


Gminy jednak raczej nie doczekają się ogłoszenia indeksu nazw zakazanych, bo posłowie zadecydowali, że nie będą tworzyć takiej listy. Jeśli burmistrz nie podejmie tematu w terminie, może dojść do tego, że wojewoda z góry narzuci gminie nowe nazwy wybrane przez urzędników. Wiele samorządów ma zamiar czekać na rozwój wydarzeń i patrzeć na to, co będą robić inni. Burmistrzowie przewidują, że większość mieszkańców i właścicieli firm na pewno nie będzie zadowolona z nowych adresów, bo to oznacza liczne zmiany w bazach danych, wymianę dokumentów i ogrom pracy dla urzędników, którzy mają się tym zajmować, nie mówiąc już o kosztach. W tej chwili samorządy powoli zabierają się za „in-

wentaryzację” i robią przegląd nazw ulic w miejscowościach – zarówno w miastach, jak i w wioskach. Zmiany dla mieszkańców mają nie być uciążliwe, ponieważ nie trzeba będzie wymieniać wielu dokumentów. Ustawodawca podkreśla, że dekomunizacyjna zmiana adresu nie ma mieć wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Na przykład dowód osobisty będzie ważny, póki nie upłynie jego termin ważności. Również pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dotyczących zmiany nazwy, dokonanej na mocy ustawy, w księgach wieczystych, rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych będą wolne od opłat. 

ź r ó d ł o : w w w . p o l s k at i m e s . p l

śpieszno do zmiany nazw, bo mają ważniejsze problemy do rozwiązania – jak na przykład puste pierwsze klasy i przepełnione przedszkola. Ponadto dla osób zameldowanych pod takimi adresami oznacza to szereg problemów. W myśl ustawy, jeśli miasto czy gmina same nie zmienią nieodpowiednich nazw w wyznaczonym czasie, zrobi to za nie wojewoda, wydając tzw. zarządzenie zastępcze – jednak wcześniej będzie on musiał zasięgnąć opinii Instytutu Pamięci Narodowej. Wszystko ładnie, pięknie, ale… samorządowcy czekają na listę nazw do zmiany. Pytają, jak ocenić, która nazwa jest już komunistyczna, a która jeszcze nie i wolą zrzucić odpowiedzialność na wojewodę, który w porozumieniu z IPN miałby zmieniać te nazwy.

[9]


WYDARZENIA I OPINIE

PROPAGANDA KOSZTEM ŻYCIA Rafał Growiec

W

Caritasowi pomagać. Poinformował o tym ks. Santiago Martin na antenie hiszpańskiej Magnificat. tv. Według jego relacji jest to element propagandy, która enezuela zakazuje

tuszuje kryzys gospodarczy wyniszczający kraj od czasów

poprzedniego rządu.

O

braz przedstawiany przez ks. Martina jest bardzo ponury. W Wenezueli obowiązuje wyjątkowy stan gospodarczy wprowadzone przez prezydenta Nicolasa Maduro, przedłużony 14 marca o kolejne dwa miesiące. Choć ma on ratować gospodarkę, jedynie pogłębia kryzys, a do tego nowe władze kraju nie chcą się przyznać. NIC SIĘ NIE DZIEJE! Wskutek nieodpowiedzialnej polityki gospodarczej, a także spadku cen ropy naftowej, głównego bogactwa naturalnego Wenezueli ogromnym problemem są braki żywności i innych podstawowych produktów. Zdarzają się bójki w kolejce po

zakup kurczaka, kobiety w ciąży ustawiają się w długie kolejki po pieluchy, gdyż ceny tych produktów, które jeszcze są dostępne rosną w szalonym tempie. Wiele osób jest pozbawionych prądu, szpitale nie posiadają wystarczających zapasów leków, przez co zdarzają się przypadki śmierci z powodu prostego zakażenia. Wobec takiej sytuacji Kościół katolicki zaproponował, że będzie gromadził żywność i rozdawał ją najbiedniejszym. Rząd w Caracas jednak nie wyraził na to zgody. Według ks. Martina władze nie chcą przyznać się do porażki i wolą „patrzeć, jak umiera jego własny naród”. Wyrażenie zgody na interwencję ze strony Kościoła oznaczałoby uznanie niewydolności państwa. Już te-

[ 10 ]

raz media rządowe starają się pomniejszać skalę kryzysu, co jednak jest trudne wobec zderzenia z szarą rzeczywistością. Wielu ludzi nie obejrzy wiadomości telewizyjnych czy nie zajrzy ana portale internetowe, gdyż… ciągle brakuje energii elektrycznej. DZIKI CHAVEZLAND Sytuacja komplikuje się tym bardziej, że sam system władzy w Wenezueli jest iście szalony – prezydent powołuje i przewodniczy rządowi, niezależnie od tego, jaka partia wygra wybory. Sprawdzało się to za Hugo Chaveza, gdy populistyczna polityka zapewniała poparcie wyborców. Jednak wybory parlamentarne w 2015 roku wygrała


PROPAGANDA PRZEDE WSZYSTKIM Decyzja rządu Wenezueli stawia przed nami pytanie o to, na ile rządzący mają kontakt z rzeczywistością. Jeżeli władze myślą, że wystarczy, że ludzie nie będą widzieli innej pomocy niż rządowa, by uniknąć niepokojów, to grubo się mylą. Tam, gdzie neguje się legalną władzę, tam musi powstać nowy system – jeśli nie zaczną rządzić gangi, rządzić będzie silniejszy. Sprawa Wenezueli ukazuje nam upadek kolejnego socjalistycznego raju, opartego właściwie wyłącznie na jednym surowcu naturalnym. Gdy spadły ceny ropy, budżet kraju nie wytrzymał pierwszego lepszego kryzysu. Rząd nie mógł już utrzymywać bogatej sieci uposażeń socjalnych ani też wspierać wielkimi kwotami zagranicznych organizacji. System regulacji cen i płac okazał się fikcją, która teraz może jedynie stanowić zasłonę dymną dla galopującej inflacji. Nie bez znaczenia jest też upór prezydenta Maduro, który sam był mocno zaangażowany w utrwalanie zdobyczy rewolucji bolivariańskiej. Zakaz pomocy najuboższym najwyraźniej zapewne ma na celu poprawę samopoczucia tym, którzy wciąż mogą sobie pozwolić na zakup podstawowych towarów. Ukazanie tym warstwom skali nędzy może zniweczyć pracę dziennikarzy i publicystów przekonujących, że to, co widzą za oknami to tylko przejściowe trudności czy lokalny problem. 

[ 11 ]

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

Koalicja na Rzecz Jedności Narodowej (MUD), stworzona przez kilka frakcji opozycyjnych, by przeciwstawić się Zjednoczonej Partii Socjalistycznej (PSUV), wspierającej zmarłego w 2013 r. Hugo Chaveza. Nicolas Maduro z kolei należy do dawnych jego współpracowników. I to on, według konstytucji z 1999 r. sformował rząd, choć jego partia ma zaledwie 55 mandatów w liczącym sobie 167 miejsc parlamencie. Aby ograniczyć zużycie prądu stopniowo wprowadzał w służbach publicznych dwudniowy (!) tydzień pracy. Z kolei, by zadośćuczynić to pracownikom, którym płacono za te dwa przepracowane dni, podnosił pensję minimalną dwanaście razy w ciągu swojej kadencji. Na dobrym wizerunku prezydentowi zależy tym bardziej, że na listopad rozpisano referendum, w którym naród ma zdecydować o jego odwołaniu ze stanowiska. Kryzys gospodarczy to nie jedyny problem Wenezueli. Państwo dręczone jest przez falę przestępczości zorganizowanej i korupcję. Rząd od kilku lat nie prowadzi statystyk dotyczących zabójstw, gdyż… jest ich za dużo. Według nieoficjalnych statystyk na 100 tysięcy mieszkańców przypada ok. 90 zabójstw. Oznacza to, że niemal co setny mieszkaniec kraju zostaje zamordowany! Dla porównania w Polsce ten współczynnik wynosi 1,2/100 tys.


FELIETONY

DAJ SIĘ ZASKOCZYĆ

[ 12 ]


Marcin Kożuszek

D

oskonale rozumiem wszystkich ludzi, którzy chcieliby zaplanować całe swoje życie.

Realizacja poszczególnych z

góry ustalonych zadań daje ogromne poczucie bezpieczeństwa.

Jednak… co wtedy, gdy wydarzy się coś zupełnie niespodziewanego?

L

udzie są różni. Czasem chczas wydawało mi się, że to chyba moje ulubione tematy diametralnie odmien- tylko niewinne żarty, ale praw- kpin. Do czasu! ni od nas. Niekiedy są da jest zupełnie inna – sam nie Nagle moi bliscy uświtak przerażająco inni, że nie wiem, kiedy stałem się zgryź- adomili mi, że powinienem odnajdujemy żadnej się w końcu opapłaszczyzny poromiętać. Ciągła zumienia. Mimo krytyka i narzekanie Gdy ostatnio podejmowałem z pobocza wszystko – trzena beznadziejność ba ich akceptować świata sprawiły, że pewnego autostopowicza, zaczęliśmy takimi, jakimi są. rozmawiać o sposobach pełnego poznania przestałem dostrzeJasne - łatwo powgać jakiekolwiek drugiego człowieka. Przekonywał mnie, iedzieć, gdy różnice pozytywy. I rzeczymiędzyludzkie są że człowiek nigdzie nie jest w stanie tak wiście! Spojrzałem kosmetyczne, bez w lustro i ujrzałem „dotrzeć się” z drugim człowiekiem, jak wpływu na wspólne zgorzkniałego fruspodczas wspólnej podroży. funkcjonowanie w trata, u którego świecie. Gorzej, gdy każdorazowe wyjśjesteśmy skazani na cie z domu potęguje człowieka, którego – mimo liwym hejterem, który nienaw- niechęć do otoczenia. starań – nie da się polubić. idzi świata. Nie idźcie tą drogą! Trudno było mi znaleźć Najczęściej tego typu relacBiję się w pierś. Dałem się choć jedną rzecz, która rzuciłaje łączą nas z przełożonymi. złapać we własne sidła. Od by nowe światło na moje Przypadek? Nie sądzę! dawna żyłem w przekonaniu, życie. Z pomocą przyszedł Szukając metody na upora- że ostre poczucie humoru i mi przypadek. A właścinie się z otoczeniem, którego wredne żarty to dar, który otr- wie – przypadkowo spotkanie lubię, zapędziłem się w zymałem, by neutralizować ny kolega z lat szczenięcych. ślepą uliczkę. Nieustanne stresy codzienności. Rozko- Potrzebował pomocy w przenarzekanie stało się ostatnio chałem się w chamskim ko- prowadzeniu badań ankimoim ulubionym sposobem mentowaniu rzeczywistości. etowych. Zgodziłem się na radzenia sobie z otaczającą Zachowanie ludzi na ulicy, ich przebadanie respondentów z mnie rzeczywistością. Doty- wygląd, sposób mówienia – to grupy wiekowej 60+ i… to była

[ 13 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

najpiękniejsza rzecz jaka mnie spotkała w ostatnim czasie. Zauważyłem wreszcie, że nie jest z tym światem tak źle, jak by się mogło wydawać! Urzekli mnie członkowie klubów seniora funkcjonujących w moim mieście. Ich gościnność i radość sprawiły, że zamiast kilku minut potrzebnych na wypełnienie ankiety, spędzałem na spotkaniach całe popołudnia. Jedzenie pysznych domowych wypieków i picie kawy to zupełny standard. Przyzwyczaiłem się do tego, że wszystkie panie chciały, żeby spróbować właśnie ICH ciast. No, przecież „Seniorkom się nie odmawia”…

Ale poznałem też taką stronę życia seniorów, o którą nigdy bym ich nie podejrzewał. Gdy z objawami przesłodzenia organizmu wchodziłem na spotkanie w kolejnym osiedlowym klubie seniora, kompletnie zdębiałem i nie mogłem wydusić z siebie słowa. Trafiłem akurat na zajęcia z samby, podczas których panie i panowie w kwiecie wieku dynamicznie wili się po parkiecie. I choć jednym wychodziło to lepiej, innym gorzej – ze wszystkich biła ogromna radość. Oczywiście, zostałem od razu wyrwany na parkiet, bo to jedna z niewielu okazji, gdy młody chłopiec

[ 14 ]

odwiedza zajęcia taneczne w klubie. „Seniorkom się nie odmawia”- a jakże! Podczas spotkań z seniorami brałem udział w koncertach, zajęciach grupy fitness; byłem na spacerze we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym i uczestniczyłem w emocjonującym turnieju pokerowym. Gdy w luźnych rozmowach pytałem o to, skąd pomysł na tak szalone spędzanie emerytury, niemal wszyscy powtarzali, że „trzeba wyjść z domu i dać się zaskoczyć!” W niewinnej rozmowie z przypadkowo poznanymi ludźmi możemy odkryć


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

niezwykłe mądrości i inspiracje. Czasem niespodziewanie znajdujemy długo poszukiwane odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Gdy ostatnio podejmowałem z pobocza pewnego autostopowicza, zaczęliśmy rozmawiać o sposobach pełnego poznania drugiego człowieka. Przekonywał mnie, że człowiek nigdzie nie jest w stanie tak „dotrzeć się” z drugim człowiekiem, jak podczas wspólnej podroży. I coś w tym jest… Jednak pociąga to za sobą pewne niebezpieczeństwo: wielokrotnie byłem świadkiem sytuacji, w której idealnie zgrane pary – „papużki nierozłączki” – podczas wspólnych wyjazdów poznawały prawdziwe oblicze swoich partnerów. Ona okazywała się nastroszoną damulką, która nie była w stanie poradzić sobie z niedogodnościami życia turysty. Z niego wychodził brudas, który trzy dni się nie kąpał i chodził przez tydzień w jednych skarpetach (przepraszam, panowie – to naprawdę częsta obserwacja). Gdybym nie wyszedł z domu, nigdy nie przeżyłbym wielu pięknych i niespodziewanych chwil. Nie poznałbym wspaniałych ludzi, którzy odcisnęli piętno na tym, kim teraz jestem. Nie znalazłbym też inspiracji, radości i chęci do życia. Więc może zamiast kolejny raz skrupulatnie planować poszczególne punkty swojego życia, albo narzekać na podłość otoczenia, warto odłożyć na bok kalendarz i dać się zaskoczyć?! 

[ 15 ]


M Y Ś L I N I E KO N T RO LO WA N E

TRZY RZECZY, NAD KTÓRYMI MOŻNA SIĘ NIGDY NIE ZASTANOWIĆ

[ 16 ]


Maciej Puczkowski

Ł

Boga. Ufać “szkiełku i oku”. Wierzyć tylko w to co można zbadać lub empirycznie doświadczyć. Łatwo jest zepchnąć Boga do reliktów z przeszłości, panteonu starożytnych bałwanów, albo zostawić go w średniowieczu. W wieku nauki powierzyć wyjaśnianie świata fizykom, chemikom, biologom i matematykom. Łatwo jest przez całe życie nie zastanowić się nawet na chwilę, że coś jest nie tak ze światem. atwo jest nie wierzyć w

P

ierwszą rzeczą, która jest Wszak zdarzenia losowe nie czyny lub być swoją własną zupełnie nieoczywista, muszą się wydarzać, materia przyczyną istnienia. Nie monad którą przechodzi- mogła nie istnieć, a losowanie głaby mieć początku, ani źrómy bez zastanowiedła, które ją wydźwinia jest fakt, że świat gnęło z niebytu. Gdyż jest. Nie chodzi natamta rzeczy musiaławet o to jaki jest i Jeśli nie ma przyczyny, to nie ma również by być wtedy pierwczy możliwe jest poszą przyczyną i ona wyjaśnienia, gdyż zwykliśmy wyjaśniać wstanie świata takiebyłaby bez przyczyny. zjawiska ich przyczynami. Umiemy dziś Stąd wniosek, że jeżeli go, a nie innego przy pomocy wyłącznie wyjaśnić powstawanie piorunu za pomocą istnieje cokolwiek, to zdarzeń losowych i musi istnieć coś, co wyładowania elektrycznego, którego praw natury. Nawet nie ma przyczyny. jeśli bierzemy udział Jeśli nie ma przypowód możemy łatwo podać. w losowaniu z puli czyny, to nie ma równieskończonej liczby nież wyjaśnienia, możliwych światów i gdyż zwykliśmy wymamy szczęście istnieć jaśniać zjawiska ich przyczywymaga losującego. w tym konkretnym. Nawet jenami. Umiemy dziś wyjaśnić Nie musimy jednak pytać powstawanie piorunu za pośli zdarzenia losowe przy dużej liczbie prób da się ująć w ma- dlaczego istnieje cokolwiek. mocą wyładowania elektrycztematyczne zależności, skąd Takiej odpowiedzi zresztą nie nego, którego powód możemy można wysnuć wniosek, że znajdziemy. Jeżeli jesteśmy w łatwo podać. Uznajemy więc, świat taki, a nie inny jest wyni- stanie czegokolwiek doświad- że pioruny nie mają już przed kiem jakiejś konieczności ma- czyć, wystarczy nam to za do- nami tajemnic. Są wyjaśnione, jącej początek w przypadku. wód, że “coś” w ogóle istnieje. bo znamy ich przyczynę. Jeżeli Nawet wtedy istnieje jakaś rze- Jeżeli znaleźlibyśmy pierwotną istnieje coś bez przyczyny jak czywistość, której istnienie jest przyczynę wszystkiego, to ona wyżej dowiedliśmy, to istnieje niekonieczne i nieoczywiste. musiałaby istnieć przez przy- coś niewyjaśnialnego w na-

[ 17 ]


nimi. Jakim jednak bytem jest ów byt pierwszoosobowy? Rzeczywistym, czy abstrakcyjnym? Nie ma żadnego miejsca, nie posiada żadnej rozciągłości, jest poznawalny wyłącznie w sposób rozumowy. Można by rzec, że bliżej mu do abstrakcji niż rzeczywistości. Jednak z jego punktu widzenia nie ma nic bardziej rzeczywistego niż on sam. Nie należy więc ani do jednego, ani do drugiego. Nawet jeśli za proces przetwarzania danych odpowiedzialny jest mózg, a świadomość jest jego jakąś niezrozumiałą jeszcze funkcją i da się ją opisać za pomocą abstrakcyjnym modeli, to moje “ja” nie leży ani w abstrakcyjnym modelu, ani procesach myślowych. Nie leży nigdzie, a istnieje - jest duchem. Ktoś mógłby powiedzieć: “Dlaczego moje <<ja>> nigdzie nie leży? Przecież jest tam, gdzie pójdzie moje ciało.” Gdybym zbudował robota, do którego przeniósłbym wszystkie swoje zmysły - potrafimy już tak zrobić ze wzrokiem i słuchem, być może kiedyś będziemy umieli przenosić wszystkie wrażenia na duże odległości - i wysłał tego robota na inną planetę, a wytłumił wszelkie bodźce z miejsca, w którym jestem, to czy nie miałbym wrażenia, że jestem na tej innej planecie? Rozglądając się widziałbym obce miejsca, słyszał obce dźwięki, czułbym ją i nawet gdybym się uderzył odczuwałbym ból wywołany obiektami na tej planecie. Gdyby wszystkie moje zmysły czerpały bodźce tylko stamtąd, to znaczy, że moja świadomość przeniosłaby się do robota? Nie! Moja świadomość byłaby wciąż tam, gdzie jest - czyli nigdzie w przestrzeni. Zmieniłoby się tylko źródło moich doznań i odniósłbym wrażenie, że nagle przeniosłem się gdzieś indziej pozostając w miejscu. Dlaczego więc sądzimy, że nasza świadomość jest w naszych ciałach? 

[ 18 ]

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

ukowy sposób. Nie ujmując więc niczego nauce, nie możemy jej ufać w pełni w kwestii poznania świata, bo istnieje przynajmniej jeden byt, który jest poza jej zasięgiem, a jeszcze nawet nie wspomnieliśmy o Bogu. Drugą nieoczywistą rzeczą poza istnieniem jakiekolwiek bytu jest istnienie zasad. Jeżeli nie byłoby żadnego rzeczywistego bytu, to czy zależności matematyczne i byty abstrakcyjne również by nie istniały? Jeżeli nie byłoby czasu, ani przestrzeni, ani żadnej rozciągłości, to czy matematyczne relacje między nimi przestałyby być prawdziwe? Te wszak nie potrzebują do istnienia bytów, które rozważają. Wystarczy im wyłącznie możliwość istnienia. To nie jest jednak sedno. Jest nim to, że owe abstrakcyjne modele i zależności potrafią wyjaśniać byty rzeczywiste. Zatem ową niesamowitą i nieoczywistą rzeczą jest fakt, że istniejące byty są podległe jakimkolwiek zasadom. Jeżeli podrzucam kamień, to on spada na ziemię (o ile oczywiście nie odleciał za daleko). Skąd wiadomo, że zawsze się tak dzieje? Działo się tak zawsze w odnotowanych przypadkach. Skąd jednak pewność, że jak kiedyś podrzucę kamień, to on nie poleci sobie spokojnie do góry i nigdy nie spadnie? Zaprzeczyłby prawom fizyki, tylko dlaczego materia ma jakiekolwiek prawa i w dodatku są one opisywalne w języku abstrakcyjnych modeli, które nie potrzebują materii do istnienia? Trzecią rzeczą, nad którą można się nigdy nie zastanowić jest to, że świat ten, który sam w sobie jest niekonieczny i mogłoby go nie być posiada byty pierwszoosobowe. To znaczy takie, które mogą się przyznać przed sobą do istnienia. Tylko taki byt jest zdolny doświadczać i poznawać - zarówno byte rzeczywista, abstrakcyjne, jak i zaleźności między


[ 19 ]


[ 20 ]


TEMAT NUMERU  [ 21 ]


T E M AT N U M E RU

KATECHETA – AMBASADOR BOGA W SZKOLE

[ 22 ]


Rafał Growiec

I

ch obecność drażni sekularystów , bawi gimbusów , niektórzy

mówią , że to tumani , inni , że ośmieszają polski system edukacyjny .

Nie da się jednak przejść obojętnie wobec katechetów.

C

o trzeba zrobić, aby zo- uniwersytetach nie znalazłem skiego. Do tego pedagogika, stać katechetą? Minęły tam połowy tego, co jest wyma- psychologia, teologia moralna, czasy, gdy katechezę gane od katechetów. W końcu dogmatyczna, pastoralna, biprowadzili wyłącznie duchow- – religiologia obejmuje szero- blijna, sporo historii… Oczyni lub osoby „po kursie”. Dziś kie spektrum rożnych kwestii wiście, nawet po tych pięciu ceni się fachową wiedzę zdo- związanych z duchowością, a latach trudno być absolutnie bytą w ciągu pięcioletpewnym, że opanowało nich studiów. Miejscem się każdy aspekt historii zdobywania takiej wieczy doktryny Kościoła W tej sytuacji, gdy wiele dzieci dzy jest najczęściej wyna dowolny temat i że ma kontakt z Kościołem tylko dział teologiczny, miejzna się Pismo Święte na sce dość szczególne jeśli wyrywki. w szkole, katecheta staje się chodzi o strukturę uniProblemem jest reprezentantem Pana Boga wersytetu. Bardzo częoczywiście dostosowana tym poletku. Tu nie działa sto WTL stanowi tylko nie wiedzy przekazyprzybudówkę do norwanej na studiach do zasada „jak cię widzą, tak malnej administracji, aktualnych problemów cię piszą”. Tak, jak widzi się gdyż np. w Katowicach szkolnych i szkolnej rzejego Wielkim Kancleczywistości. Studia to katechetę, tak widzi się cały rzem jest aktualny arokres, podczas którego Kościół. Jakiego Boga on cybiskup katowicki. kandydaci na katechepokaże, takiego Boga zobaczą tów przekonują się, czy Najczęściej wydział teologiczny służy w pierwsami się nadają, ewenuczniowie. szej kolejności zapewtualnie, żeby ktoś im to nieniu odpowiedniego wyperswadował. Nad wykształcenia klerykom z odbywanymi praktykami seminarium, a świeccy są nie- nas interesuje pedagog specja- czuwa zwykle ktoś z wydziału jako „na doczepkę”. lizujący się w teologii katolic- katechetycznego Kurii, gdyż Czy katechezy nie mógłby kiej. Oznacza to przemęczenie najczęściej katecheci zostają uczyć ktoś z magistrem z reli- nie tylko kursu filozofii, ale w diecezji, i w ten sposób ich giologii? Po przejrzeniu cur- także łaciny i greki, a dla bar- edukacja stanowi inwestycję w riculum religiologii na dwóch dzo chętnych – także hebraj- kadry.

[ 23 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

DLA WSZYSTKICH Co więc robi katecheta w szkole, która winna być świecka, do której chodzą dzieci z różnych rodzin? Jest tam na życzenie rodziców, którzy zgłaszają chęć posyłania swoich pociech na katechezę. Nie jest tylko dla tych gnających co niedziela na mszę, a w adwent na roraty, ale też dla tych, którzy od rodziców przejęli obojętność czy nawet wrogość wobec Pana Boga i Kościoła. Do tego wielu nauczycieli krzywo patrzy na zabieranie tak cennego czasu na nauczanie dogmatów jednej wiary. W tej sytuacji, gdy wiele dzieci ma kontakt z Kościołem tylko w szkole, katecheta staje się reprezentantem Pana Boga na tym poletku. Tu nie działa zasada „jak cię widzą, tak cię piszą”. Tak, jak widzi się katechetę, tak widzi się cały

Kościół. Jakiego Boga on pokaże, takiego Boga zobaczą uczniowie. Jeżeli będzie surowy i niedostępny – zwykle taką wizję przyjmą wychowankowie, co jednym się spodoba, innych przerazi. Jeśli katecheta będzie zbyt tolerancyjny i nie będzie stawiał wymagań – wtedy i uczniowie oburzą się, gdy ksiądz powie im o pewnych podstawowych standardach moralnych. Katecheta śmieszny ośmieszy Boga, a nieporadny – sprawi, że chrześcijaństwo będzie traktowane jak wiara „dla frajerów”. Pewnym brakiem czy niedociągnięciem polskiej katechezy jest ograniczenie katechizacji do dzieci i młodzieży. No, kto widział kiedyś katechezy w parafii dla dorosłych? Nauki przedchrzcielne/przedślubne? A co gdyby ksiądz wymagał uczestnictwa w przynajmniej jednej katechezie na temat historii Kościoła, dogmatyki czy sprawdzianu z choć jednej księgi biblijnej? Ale czy jakaś parafia organizuje takie lekcje obowiązkowe dla swoich wiernych? W efekcie liczymy na to, że prawdy chrześcijańskie ludzie będą poznawali przede wszystkim z kazań, albo będą z dziećmi odświeżać wiadomości przy okazji ich katechez w szkołach. RÓŻOWO NIE JEST Choć niektórym trudno w to uwierzyć, katechetów obowiązuje pewna podstawa programowa, określająca, co uczniowie powinni wiedzieć, jakie postawy powinni sobie wyrobić. Konia z rzędem temu, kto potrafi obiektywnie ocenić, czy udało się doprowadzić do „większej zażyłości z Chrystusem”. Możemy co najwyżej spytać, czy uczniowie taki efekt deklarują. Dużo łatwiej jest z wiedzą, bo i ta jest/powinna być przekazywana w ramach katechezy. Musi to być wiedza prawidłowa, czyli nie można pleść, co ślina na język przyniesie, losowo wstawiając słowa „Bóg”, „miłość”, „Maryja”. Trzeba uważać nie tylko na zachowanie ortodoksji nauki, ale także zważać na wrażliwość uczniów. Nawet najbardziej szlachetna treść, najmądrzejsze przykazanie będzie postrzegane jak zło, jeśli nie dostosuje się formy do możliwości odbiorcy. Nie opowiadamy pierwszoklasistom ze szczegółami o wpływie hebrajskich apokryfów na Nowy Testament, ani nie dajemy licealistom kolorowanek. Nie pokazujemy dzie-

[ 24 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

ciom krwawych obrazków, nawet jeśli to byczki przed maturą. A dlaczego? Gdyż do każdego trzeba podejść indywidualnie, gdyż chcemy doprowadzić każdego z osobna do zbawienia, do osobistej bliskości z Bogiem. A teraz proszę, spróbujcie dostosować język do trzydziestu zupełnie różnych osobowości, zwłaszcza w okresie młodzieńczego buntu. Do tego dochodzą też standardowe problemy wszelkich nauczycieli – a więc rodzice, przełożeni i biurokracja. Rodzic zawsze będzie uważał, że jego dziecko zasługuje na lepsze traktowanie (i oceny, oczywiście) niż inne, bo jest wyjątkowe. Interesy reszty klasy mają zejść na dalszy plan. Zdarzyło mi się usłyszeć proś-

bę, by ze względu na takie, a nie inne uwarunkowania rodzinne na lekcji religii nie mówić… o Bogu. Wyjątkowości innych dzieci zwykle rodzice nie biorą pod uwagę. Przełożeni i biurokracja zaś to zło powszechne i dotyka każdego kontrolowanego nauczyciela. Katechetą zostać w miarę łatwo. Być nim – to już znacznie wyższa szkoła jazdy. Dlatego warto docenić tych księży, osoby konsekrowane i świeckich, którym się chce i którym głoszenie Chrystusa w szkole wychodzi. 

[ 25 ]


T E M AT N U M E RU

„MAMO! TATO! NIE CHCĘ DO SZKOŁY!”

[ 26 ]


Emilia Ciuła

D

zieci posiadają bogatą wyobraźnię . I ch wiara we własne siły jest zdumiewająca , a w ich słowniku nie istnieją

sformułowania , takie jak : nie dam rady , to się nie uda , to niemożliwe .

Z awsze

znajdą sposób , by wypróbować nowy

pomysł , nawet jeśli wiąże się to z pewnym ryzykiem .

F

ilm „Alfabet” (2013 dzieci w ramy szkolnej Podczas nauki pisania r., reż. Erwin Waedukacji, postanowili i czytania wkład rodziców genhofer) doskonasami uczyć swoje pociele ukazuje to, jak systemy chy. Mimo iż program nalub opiekunów w edukację edukacyjne w różnych krauczania domowego musi pociech jest zdecydowanie jach zabijają w dzieciach, pokrywać się ze szkolnym a później w młodych lurozkładem, to dziecko, większy. Jednak z biegiem dziach, kreatywność. Naw zaciszu czasu dziecko samo zaczyna przebywając turalny dziecięcy pociąg swojego domu, pozbawioprzyswajać informacje, a do wiedzy i nauki zostane jest stresu związanego je zmieniony w przymus zadaniem „nauczycieli” jest z częstymi sprawdzianami pracy. Kształtuje się chaczy rywalizacją pomiędzy dostarczanie odpowiednich rakter dzieci i ich zdolnouczniami. pomocy, które umożliwią im ści według jednego, uznaRodzice, decydując się nego wzorca. Żąda się od na nauczanie domowe, dalszy rozwój. nich najwyższych stopni i muszą zapisać dziecko do osiągnięć. Na filmie jedna danej szkoły, a następnie wie, z jakim zawodem wiązać z uczennic wspomina, że uzyskać zgodę dyrektora gdy myśli o przyszłości, poja- swoją przyszłość. na samodzielne kształcenie Zabawa jest jedną z głów- pociech. Aby to zrobić, rodzic wia się u niej strach, ponieważ nie wie, co chce w życiu robić. nych dróg edukacji. Dzieci nie musi mieć wykształcenia Traktowała szkołę jako miejsce uczą się poprzez manipulowa- pedagogicznego, a na nauczapracy – rano wychodziła na za- nie przedmiotami i wchodze- nie w domu może zdecydować jęcia, a następnie udawała się nie w różne role. Pragną spró- się na każdym szczeblu edukana dodatkowe lekcje. Nie mia- bować wszystkiego. Niestety, cyjnym (od zerówki po szkołę ła czasu na rozwój własnych niektóre szkoły już od pierw- średnią). Gdy decyzja zapadzainteresowań oraz zabawę z szych dni minimalizują ilość nie i uda się załatwić wszystkie rówieśnikami, dlatego nie po- zabawy podczas zajęć. Rodzi- formalności, zadaniem rodzica znała swoich możliwości i nie ce, którzy nie chcą „wkładać” jest zrealizowanie z dzieckiem

[ 27 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

podstawy prosię ich przygoda z gramowej, natonauczaniem domiast obowiązmowym. Wielu rodziców może się obawiać, że kiem szkoły jest dziecko nauczane w domu będzie samotne, Wielu rodziprzygotowanie i ców może się obaa także że z biegiem czasu pojawią się przeprowadzenie wiać, że dziecko (raz lub dwa razy nauczane w domu trudności w nawiązywaniu kontaktów z do roku) egzamibędzie samotne, innymi dziećmi. Nic bardziej mylnego. nu sprawdzająa także że z biecego, czy rodzice giem czasu pojaradzą sobie z eduwią się trudności podczas podróży, uczestnictwa kacją swojego podopiecznego. w kołach zainteresowań, upra- w nawiązywaniu kontaktów z Podczas nauki pisania i czy- wianiem rozmaitych hobby itd. innymi dziećmi. Nic bardziej tania wkład rodziców lub opieRodziny, które zdecydo- mylnego. Oczywiście rodzic, kunów w edukację pociech jest wały się nauczać w domach, który dba o prawidłowy rozwój zdecydowanie większy. Jednak argumentowały swoją decyzję swojego podopiecznego, bęz biegiem czasu dziecko samo tym, że dzieci przynosiły złe dzie zachęcał go do aktywnego zaczyna przyswajać informacje, wzorce ze szkoły do domu, były spędzania czasu z rówieśnikaa zadaniem „nauczycieli” jest prześladowane przez innych mi. Istnieje wiele miejsc, gdzie dostarczanie odpowiednich po- uczniów, a ich pociąg i zapał do dziecko może spędzać wolne mocy, które umożliwią im dal- nauki zmalał, ustępując miej- chwile. Wystarczy poznać zaszy rozwój. Dodatkowo, nauka sca znudzeniu i niechęci. Ro- interesowania swojego wychodomowa wzbogacana jest do- dzice postanowili wziąć sprawy wanka, a następnie dopasować świadczeniami zdobywanymi we własne ręce i tak rozpoczęła odpowiednie zajęcia. A. Stern

[ 28 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

w swojej książce „…I nigdy nie chodziłem do szkoły” wspomina, że socjalizacja to nie tylko przebywanie dzieci z rówieśnikami, ale również z osobami dorosłymi. Poprzez oddzielanie tych dwóch kategorii nic innego nie pozostanie młodemu człowiekowi, jak tylko obserwować starszych, starać się im dorównać, co nie wpływa pozytywnie na rozwój i postrzeganie dorosłych przez dziecko. Stają się oni wtedy dalecy i niedostępni, a nie przyjaźni i otwarci na jego potrzeby. Nie można zapominać, że dzieci nie tylko uczą się od rówieśników, ale również od osób dorosłych. Dziecko nauczane w domu rozwija się w atmosferze bezpieczeństwa i przyjaźni. Jeśli nie jest nadmiernie kontrolowane

przez swojego rodzica, będzie sprawdzało swoje możliwości poprzez doświadczanie świata, a wtedy rolą wrażliwego opiekuna jest tylko pilnowanie, by nic złego na tej drodze poznawania mu się nie stało. Dziecko nabywa w ten sposób pewności siebie i wiarę we własne zdolności. Rozwijana wyobraźnia i pomysłowość w dużej mierze nie zanika, ponieważ nie „wsadza” się wtedy dziecka w pewne ramy myślowe, które mają na celu nauczyć je tzw. poprawnego rozwiązywania problemów. Każde dziecko jest usposobieniem indywidualności. Ma swoje zainteresowania i talenty, a ich dostrzeżenie i rozwój to zadania dobrych rodziców. Szkoła to miejsce, o którym marzą małe dzieci, ale ich wy-

[ 29 ]

obrażenie o rozpoczęciu nauki w szkolnych ławach często mija się z prawdą. Jeśli w placówce znajdują się nauczyciele, którzy zdają sobie sprawę z powagi swoich działań w rozwoju młodego człowieka, stanie się ono miejscem twórczym i przyjaznym. Każdy sposób na edukację dziecka ma swoje plusy i minusy. Wybór ścieżki edukacyjnej pociech zależy od ich rodziców i opiekunów. Każdy podopieczny jest inny i wymaga osobnego, indywidualnego podejścia. Zabijanie w dzieciach twórczości i kreatywności zawsze jest zbrodnią, którą popełniają nie tylko nauczyciele, ale również rodzice. Może to nastąpić zarówno w szkołach, jak i w domach. 


T E M AT N U M E RU

LIKWIDACJA GODZIN KARCIANYCH DOBRZE CZY ŹLE?

[ 30 ]


Mateusz Ponikwia

W

karcianych.

dniu

4 maja 2016 r. Andrzej Duda, Prezydent RP

podpisał ustawę zmieniającą niektóre postanowienia

Karty

Nauczyciela. Wśród najgłośniej komentowanych znajduje się przepis odnoszący się do likwidacji tzw. godzin

G

odziny karciane nadprogramowa godzina zajęć przede wszystkim jej nieefek(potocznie zwane dydaktycznych. Takie rozwią- tywność. Z uzasadnienia usta„hallówkami” – od zanie miało stanowić nie tylko wy zmieniającej Kartę Nauczynazwiska Katarzyny Hall, ów- pomoc dla słabszych uczniów, ciela wynika, że dodatkowe czesnej szefowej resortu edu- ale także wsparcie dla jedno- godziny nie zawsze były wykokacji) zostały wprowadzone stek utalentowanych, nadprze- rzystywane zgodnie z potrzedo Katy Nauczyciela w 2009 r. ciętnie zdolnych i chcących bami czy zainteresowaniami Zgodnie z przepiuczniów. sami, nauczycieZdaniem Mile – niezależnie nisterstwa EduNie chodzi o to, że nauczyciele będą od pensum, czyli kacji Narodowej pracowali krócej, ale o to by nie byli obowiązkowego dokonana zmiaoni obciążani nadmierną biurokracją i wymiaru lekcji na zracjonalizu– byli zobowiąje szkolnictwo i obowiązkiem pieczołowitego oraz nader zani do darmozapobiegnie syskrupulatnego dokumentowania dodatkowej wego poświęcetuacjom mogąnia dodatkowych cym generować aktywności (do czego byli dotychczas godzin na propoczucie niezobligowani). wadzenie zindysprawiedliwości. widualizowanego Oczywiście nie nauczania. chodzi o to, że naStosownie do art. 42 ust. 2 rozwijać swoje zdolności w uczyciele będą pracowali krópkt 2 Karty Nauczyciela dy- określonej dziedzinie. cej, ale o to by nie byli oni obdaktycy ze szkół podstawoPodpisana przez Prezy- ciążani nadmierną biurokracją wych i gimnazjów na zajęcia denta RP ustawa nowelizująca i obowiązkiem pieczołowitego pozalekcyjne mieli przezna- zniosła tzw. godziny karciane. oraz nader skrupulatnego doczać dodatkowe dwie godziny Motywem dla wprowadzenia kumentowania dodatkowej w tygodniu. Z kolei w przy- zmiany była, oprócz negatyw- aktywności (do czego byli dopadku szkół ponadgimnazjal- nej oceny dotychczasowej re- tychczas zobligowani). nych w grę wchodziła jedna gulacji ze strony pedagogów, Warto wskazać, że zmiana

[ 31 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

[ 32 ]


stanowi realizację jednej z obietnic wyborczych partii Jarosława Kaczyńskiego z ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Zniesienie godzin karcianych zapowiadała również premier Beata Szydło wygłaszając expose w sejmie. Mimo że nowelizacja wydaje się niewątpliwie korzystna dla dydaktyków, to wywołuje niemałe kontrowersje. Ustawa nowelizująca przewiduje bowiem regulację, w myśl której nauczyciel może wykonywać inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły, w tym zajęcia opiekuńcze i wychowawcze uwzględniające potrzeby i zainteresowania uczniów. Sławomir Broniarz, Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego zauważa, że nowe rozwiązanie może prowadzić do dowolności w przyznawaniu przez dyrektorów szkół liczby zajęć pozalekcyjnych poszczególnym nauczycielom. Wprowadzenie uznaniowości wiąże się z ryzykiem zaistnienia sytuacji nierównomiernego rozłożenia obowiązku pracy wśród dydaktyków i w konsekwencji do przekraczania tygodniowej normy czasu pracy. Odpowiadając na obawy Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz Forum Związków Zawodowych odnoszące się do braku zakreślenia górnej granicy liczby realizowanych przez nauczyciela zajęć wynikających z zadań statutowych szkoły, resort oświaty zapowiada monitorowanie organizacji zajęć dodatkowych w szkołach po likwidacji godzin karcianych. Jednocześnie przedstawiciele ministerstwa podkreślają, że nauczycieli – podobnie jak innych pracowników – obowiązuje 40-godzinny tydzień pracy. Wprowadzona ustawa nowelizująca Kartę Nauczyciela powodu-

[ 33 ]

je także przeniesienie ciężaru odpowiedzialności za uruchamianie zajęć nadprogramowych na dyrektorów szkół. Chociaż nie przewidziano żadnych dodatkowych środków finansowych na takie zajęcia, ministerstwo oświaty zaznacza, że szkoły dysponują zasobem pieniężnym z funduszu motywacyjnego, umożliwiającym dodatkową gratyfikację pracy nauczycieli. Nowelizacja wejdzie w życie już od 1 września 2016 r., czyli wraz z początkiem nowego roku szkolnego. To wówczas okaże się, czy wprowadzone rozwiązanie zdaje egzamin i pozytywnie wpływa na organizację zajęć dodatkowych w szkołach. Zaznaczyć trzeba, że bardzo dużo zależy w tej kwestii od samych nauczycieli i ich podejścia do prowadzonych zajęć pozalekcyjnych. Na marginesie warto jeszcze nadmienić, że szum medialny towarzyszy praktycznie każdej, nawet najmniejszej zmianie Karty Nauczyciela. Głównym powodem dla braku porozumienia co do nowych regulacji zdają się sprzeczne interesy podmiotów zainteresowanych. Z jednej strony można wskazać nauczycieli dbających o swoje prawa, z drugiej – nie tylko dyrektorów placówek oświatowych zobowiązanych do pilnowania szkolnych budżetów, ale także samorządy terytorialne czy Ministerstwo Finansów jako podmioty odpowiedzialne za finansowanie edukacji. 


T E M AT N U M E RU

CZY NAUCZYCIEL POWINIEN BYĆ AUTORYTETEM?

[ 34 ]


Lena Ciepielak

S

zkoła to miejsce , w którym spędzamy część naszego życia od najmłodszych lat .

D orastamy w niej i uczymy się nie tylko konkretnej wiedzy , ale również życia . N auczyciel staje się przewodnikiem , który ma za zadanie prowadzić

nas odpowiednią drogą oraz pomóc wprowadzić nas w dorosłe życie .

P

IERWSZE KROKI W my wielu ludzi, czasem też WPROWADZENIE DO SZKOLE spożywamy posiłki. ZazwyDOROSŁEGO ŻYCIA Kiedy byliśmy dz- czaj rodzice współpracują z W pewnym momencie iećmi rodzice wysyłali nas do nauczycielami, gdyż to oni w naszego życia wyrastamy z szkoły. Nie było to nic nadzwy- znacznym stopniu obserwują bycia dzieckiem i zaczynamy czajnego, gdyż jest to po pros- dziecko, widzą jego złe nawy- bardziej, uważniej postrzegać tu obowiązek każdego rodzica. ki, problemy z którymi sobie świat. Szkolny budynek przSzkoła to z początku dla nas nie radzi. To oni przekazują estaje być już dla nas miejscem bardziej miejsce zabawy zabawy, a zaczyna być niż nauki, spotykamy miejscem w którym chswoich rówieśników i cemy zdobywać wiedzę. Nauczyciel może mieć ogromny Na nauczyciela spada spędzamy miło czas na zabawach i grach inwpływ na nas. Nie raz zdarza cała odpowiedzialność tegracyjnych. W tym za przekazanie nam tej się, że potrafi poskromić przypadku rola nauczywiedzy w umiejętny, częsciela jest nie wielka choto też ciekawy sposób. nawet największego łobuza ciaż można powiedzieć, poświęcając mu sporo uwagi, Zaczyna on nie tylko dzże już wtedy wpływa ielić się z nami książkową godziny na rozmowach, które na zachowanie dziecka. wiedzą, ale również żyNauczyciel poświęca mu pozwalają mu na zrozumienie ciową. Chyba każdy z nas wiele uwagi, kiedy zapramiał swojego wychowbłędów jakie popełnia. cowani rodzice nie mają awcę, który za wszelką na to czasu. cenę starał się, by jego Szkoła od zawsze naklasa była tą najlepszą, zywana była drugim domem wszystko rodzicom i starają by nie sprawiała problemów i jest w tym sporo prawdy. się zasygnalizować o niepraw- wychowawczych. Niektórzy z Uczęszczamy do niej od na- idłowym zachowaniu ich po- nich swoich podopiecznych jmłodszych lat, poznaje- ciechy. traktowali jak własne dzieci, w

[ 35 ]


NAUCZYCIEL JAKO AUTORYTET Nauczyciel nie tyle może co powinien być autorytetem. Nawiązując do mojej wcześniejszej wypowiedzi jeszcze raz chce podkreślić pewne ważne aspekty w roli nauczyciela. To osoba, która prowadzi nas od małego szkraba do dorosłej i odpowiedzialnej osoby, która kończy pewien etap egzaminem dojrzałości. Zaraz po rodzicach to nauczyciel właśnie jest naszym wzorem do naśladowania, kimś kto zarówno uczy nas, pomaga nam, a także wydaje nam polecenia. Każdy wychowawca zdaje sobie sprawę, że na swoich ramionach nosi odpowiedzialność za młode osoby które każdego dnia zasiadają przed nim w szkolnych ławkach. Nauczyciel może mieć ogromny wpływ na nas. Nie raz zdarza się, że potrafi poskromić nawet największego łobuza poświęcając mu sporo uwagi, godziny na rozmowach, które pozwalają mu na zrozumienie błędów jakie popełnia. Tak naprawdę to wszystko co zdobywamy dzięki nim, pomaga nam w przyszłości znaleźć odpowiednią pracę i prowadzić wymarzone życie. Swoją postawą, mądrościami, radami inspirują nas do wyboru właściwej drogi. Powinni zawsze pokazywać nam tą właściwą ścieżkę, by każdy mógł w przyszłości stać się

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

końcu poświęcali im również sporo uwagi, nawet też poza godzinami pracy. Wydzwaniali do rodziców by zakomunikować im, że ich kochane dziecko nie było w szkole lub że grozi mu zagrożenie z któregoś przedmiotu. Przez kilka, kilkanaście lat prowadzili nas do zakończenia pewnego etapu w naszym życiu i żegnali z nadzieją, że będziemy w stanie poradzić sobie w dalszej drodze oraz zdobywać kolejne szczyty. Nie raz w pewnych momentach i sytuacjach wykorzystujemy nabyte umiejętności szkolne, które zostały nam przekazane. Przez szkolne rozmowy z nauczycielami mogliśmy zawsze rozwiać nasze wątpliwości, odnaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. To oni zawsze czekali z otwartymi rękami na nas i starali się być do naszej dyspozycji.

[ 36 ]


dorosłym, zaradnym człowiekiem, by miał świadomość tego co robi i czego chce. Można nazwać nauczyciela drugim rodzicem, dlatego, że każdy z nich, a przede wszystkim wychowawcy których spotykamy na swojej szkolnej drodze pełnił tę funkcję. Wielu z nich nie robiło tego z poczucia obowiązku. Wynikało to głównie z chęci pomocy, pokazania prawdziwego życia lub nawet przygotowania do dorosłości jaka na człowieka czeka.. Do dziś zawsze miło wspominam ten czas, godziny wychowawcze i to poczucie, że z każdym problemem mogłam zwrócić się do wychowawcy. Jestem wdzięczna im za trud jaki włożyli w swoją prace i że kierowali się przede wszystkim sercem i swoim instynktem. Myślę, że każdy z nas będzie kilkakrotnie w myślach wracał do tych chwil w których wiele nauczył się od nauczyciela. PODSUMOWANIE Nauczyciel powinien być autorytetem, ponieważ jest odpowiedzialny za nasze wychowanie i to on głównie pokazuje nam życie krok po kroku. Swoją postawą może być dla nas wzorem i inspiracją, dlatego powinien zawsze dążyć do tego byśmy czerpali od niego jak najwięcej. Wiedzę zdobytą w szkole i przekazaną nam przez nauczycieli powinniśmy wykorzystywać nawet po opuszczeniu szkolnych murów. To co zostanie nam wpojone nie może zostać nam odebrane. Praca nauczyciela to odpowiedzialna funkcja którą nie każdy w stanie jest podjąć.

[ 37 ]


[ 38 ]


KOŚCIÓŁ  [ 39 ]


Z ŻYCIA KOŚCIOŁA

RADYKALIZM I EKSTREMIZM – NIE MYLIĆ!

[ 40 ]


Rafał Growiec

W

ostatnich dniach sporo się mówi o radykalizmie w wykonaniu narodowców.

Wiele osób myli jednak pojęcie radykała

z ekstremistą, łącząc niejako radykalizm ewangeliczny z radykalizmem islamskim.

Czy słusznie?

A

bsolutnie nie! Jakkol- zaś, jeśli chodzi o poglądy, plaRADYKALIZM CHRZEŚCIJAŃSKI wiek radykalizm często suje się poza wieloma nurtami Prób powrotu do korzeni ma odchyły ekstremi- głównymi, stara się być jak „najstyczne, należy te pojęcia dość bardziej jakiś”, nie zważając na Kościoła mieliśmy wiele. Teojasno oddzielić, gdyż samo ich jakąkolwiek tradycję, czy czując logiczna warstwa rReformacji pochodzenie dotyka zupełnie wstręt do kompromisu. Jeśli ma na tym właśnie się opierała – na innych płaszczyzn. Radykalizm jakiś postulat, np. likwidacji po- próbie oczyszczenia chrześcito powrót do początków, korzeni datków, to nie chodzi mu o jakieś jaństwa z naleciałości i grzechu (łac. radix – „korzeń”), podobny konkretne podatki, ale o wszyst- oraz staraniach powrotu do starych dobrych wydźwięk ma funczasów, gdy wydamentalizm (łac. starczało samo fundamentum Czy słuszne są porównania radykalizmu Pismo, sama łaska – „grunt, począchrześcijańskiego do radykalizmu czy i sam Chrystus, a tek, podstawa”). ekstremizmu muzułmańskiego? Początki obu tradycja jeszcze Fundamentalista nie była na tyle i radykał obierareligii są tak różne, że powrót do korzeni w obszerna, by stają dany pogląd wydaniu islamskim MUSI się różnić od tego nowić obciążenie. za podstawę dla Sobór Watykańcałokształtu swochrześcijańskiego. ski II właśnie w jego światopogląźródłach chrześcidu, wydawanych opinii, podejmowanych decyzji kie, oraz wykluczenie wszelkich jaństwa szukał metod na dziai czynów. Jednocześnie radyka- innych danin, które mogłyby być łanie w coraz bardziej pogańlizm nie oznacza z góry odrzu- podatkami ukrytymi. Tak więc, o skim świecie. A jakie były korzenie chrzecenia dialogu ze światem – jest w ile radykalizm szuka łączności ze ścijaństwa? Przede wszystkim, stanie zaakceptować coś nowego, swymi źródłami, niekoniecznie jeśli tylko można to połączyć z odrzucając wszystko dookoła, chrześcijanie w pierwszych wie„korzeniami”, tak, jak wszczepia ekstremizm stara się szukać dro- kach nie należeli do mainstresię dziczkę oliwną do szlachetne- gi dalej, dalej, zaostrzając swój amu. Okres popularności Jezusa wśród tłumów trwał krótko go pnia (por. Rz 11). Ekstremista kurs.

[ 41 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

i często dochodziło między Nim a słuchaczami do napięć, gdy dochodziło do najbardziej kontrowersyjnych elementów nauki (spożywanie ciała – J 6, 41n; używanie w odniesieniu do siebie imienia Boga EGO EIMI – JA JESTEM – J 10, 22). Choć stosunkowo liczni, chrześcijanie pozostawali poza głównym nurtem judaizmu i na pewno byli dalecy od elit władz. Nie mieli wpływu na decyzje cesarzy czy choćby zarządców prowincji. Prześladowani, rządzili się swoimi własnymi prawami, odmiennymi od prawa Imperium. Nie narzucali się, to raczej im się narzucano. Główną siłą było świadectwo i apologetyka Wraz z uznaniem religii chrześcijańskiej za religię legalną, a potem państwową i z powodu upadku władzy cywilnej w Rzymie do Kościoła wkradły się elementy świeckie. Radykałowie – zwłaszcza o mniszych aspiracjach, pokroju Jana Chryzostoma czy Grzegorza Wielkiego – walczyli z tym, jednak trend był nieubłagany. Biskup stawał się członkiem dworu cesarskiego. Jednocześnie kontakt chrześcijaństwa ze światem barbarzyńskim, a potem islamskim zaowocował pewnymi korzyściami. Mało kto pamięta, ale wpływ na rozwój chorału gregoriańskiego miała także muzyka islamska (to z niej zaczerpnięto np. melizmaty), a od Franków zapożyczono choćby postawę klęczącą. Poza tym jednak, przez koalicję ze związanym mocno z elitą wojskową (rycerstwem) państwem i dzięki wsparciu królów i cesarzy w walce z he-

[ 42 ]


rezjami (które były po prostu źródłem sporów wewnętrznych, a więc niewygodne dla władców) Kościół odszedł od swoich pierwotnych metod. Pojawił się pewien środek przymusu, a niektórzy rycerze wpadli na genialny pomysł, że skoro potrafią wjechać do wioski i ogłosić, że od teraz rządzi nią król X, po czym wyciąć niechętnych, to tak samo można robić ze chrztem. Sakramenty stały się elementami uświęcania życia społecznego, nawet jeśli chodziło o patologie, odrywając się nieraz od swojego duchowego charakteru. Pierwotnie karą za odstępstwo od Chrystusa było ogłoszenie zerwania przez apostatę komunii z Kościołem, czyli w praktyce czyn był jednocześnie karą. W efekcie, jeśli brać pod uwagę te czynniki, ewangeliczny radykalizm - powrót do źródeł oznacza odcięcie się od światowych naleciałości, od politycznych układów czy przywrócenie właściwego porządku wartości. Oznacza to także postawienie na moc świadectwa i gotowość do obrony orędzia chrześcijańskiego zamiast polegania na cudownej wizji, że oto wszyscy już dawno powinni wiedzieć, że poza Kościołem nie ma zbawienia, więc albo z nami, albo do piekła. Tymczasem w duchu powrotu do korzeni chrześcijaństwa winniśmy bardziej akcentować misyjność miłośc bliźniego, nie zapominając jednak o pewnych minimalnych wymaganiach. Oczywiście, można radykalizm chrześcijański posunąć do ekstremum. Zwykle jednak w grę wchodzą także pozachrze-

ścijańskie inspiracje i nurty filozoficzne. Jednakże tu na straży czystości nauki stoi Magisterium Kościoła. To tam, gdzie jest ono słabe luib nie ma go wcale, ekstremiści popuszczają woidze fantazji. Tak jest na przykład w krainie tysiąca wyznań, czyli w Stanach, rodzą się dziwne herezje pokroju Amiszów czy Świadków Jehowy. RADYKALIZM I SLAMSKI Czy słuszne są porównania radykalizmu chrześcijańskiego do radykalizmu czy ekstremizmu muzułmańskiego? Początki obu religii są tak różne, że powrót do korzeni w wydaniu islamskim MUSI się różnić od tego chrześcijańskiego. Islam od samego swojego początku był religią nastawioną na podwójne metody zdobywania nowych wiernych – jednych poprzez głoszenie i świadectwo, drugich – siłą. Dał wszak przykład prorok Mahomet, wracając z Medyny do Mekki ze zbrojną bandą gorliwych wyznawców, jak nawracać mają. Koran powstał nieco później, niż głosi muzułmańska tradycja, czas jego redakcji wyglądał zapewne inaczej niż przedstawia to sama święta księga islamu. Wraz z upływem czasu religia zapalonych neofitów z pustyni zaczęła się „cywilizować” – co wiązało się choćby z tym, że zaczął się on organizować też w miastach. Przywykły do niewygód i przemocy nomada chętnie szedł na drugi koniec kraju, by szerzyć wiarę, chętniej też przyjmował prostą egzegezę Koranu – gdzie wojna, to wojna. Z kolei ktoś ży-

[ 43 ]

jący w mieście-ogrodzie, umilający sobie czas czytaniem arabskiego przekładu Arystotelesa, zawsze chętniej będzie słuchał interpretacji bardziej wzniosłej i mniej dosadnej – np. że „dżihad to wojna z grzechem”. Radykalizm islamski, jaki obecnie obserwujemy, to powrót do wykładni pierwotnej, niepodatnej na naleciałości filozofii greckiej czy kompromisy wynikające z życia w pluralistycznym i demokratycznym społeczeństwie. Obejmuje on wyższość szariatu nad jakimkolwiek prawem świeckim, co może przypominać znaną z Katolickiej Nauki Społecznej wyższość prawa naturalnego nad stanowionym. Jednakże KNS odwołuje się do pewnych wartości obejmujących wszystkich ludzi, jak wartość życia ludzkiego czy wolność sumienia, kwestię wiary zostawiając wiernym. Królestwo Boże ma dopiero nadejść i jedynie niewielu sekciarzom marzy się ustanowienie go na ziemi siłami rządowego dekretu. Islamscy radykałowie na zachodzie, jak brytyjski imam Choudary dążą do narzucenia także dogmatów swojej wiary niewiernym, a niektórzy, jak fanatycy z Pseudopaństwa Islamskiego, postulują wręcz istnienie tylko islamskich państw teokratycznych. Zdrowy radykalizm chrześcijański, jeśli ma stać się źródłem prawdziwej żywotności, musi być wolny od doczesnych naleciałości. A już na pewno nie może być tylko i wyłącznie ubraniem w chrześcijańską terminologię radykalizmu islamskiego. A ten nurt, niestety, coraz częściej dochodzi do głosu. 


[ 44 ]


KULTURA  [ 45 ]


ROK KIEŚLOWSKIEGO

NIELUDZKIE STANY SAMOTNOŚCI

[ 46 ]


Anna Zemełka

D

wa, spośród dziesięciu odcinków

„Dekalogu” Kieślowskiego doczekały się kinowych wersji. „Krótki film o zabijaniu” (1987) oraz „Krótki film o miłości” (1988) stały się wariacjami na temat piątego i szóstego przykazania w wersji

pełnometrażowej.

Gdyby chcieć określić ich fabułę jednym słowem, byłaby to „samotność”.

K

ieślowski w sposób jest żadnym rozwiązaniem i ma co ze sobą zrobić. Zamamistrzowski portretuje powinno się przestać ją sto- wia kurs taksówką na obrzeża człowieka, jego lęki i sować w polskim sądownic- Warszawy, po czym zabija tam wszelkie tęsknoty. Udowodniły twie. Następnie Piotr zabiera taksówkarza za pomocą sznura i kamieni. Zostaje złapany to wszystkie części „Dekai postawiony przed sądem. logu” jednak słaba kondycja ludzka wybrzmiewa Największymi zagrożeniami Jego obrońcą zostaje Piotr, który za wszelką cenę chce najbardziej przy piątym i człowieka, jakie reżyser uchronić młodego chłopaszóstym przykazaniu. Największymi zagrożeniami ukazał, stają się samotność ka przed najsurowszą karą. Niestety nie udaje mu się człowieka, jakie reżyser i wszechogarniająca to, Jacek zostaje skazany na ukazał, stają się samotność pustka, które prowadzą śmierć przez powieszenie. i wszechogarniająca pustka, Przed wykonaniem wyroku które prowadzą bohaterów bohaterów do wybitnie młody adwokat odwiedza do wybitnie nieludzkich dznieludzkich działań. skazańca, rozmawiając z iałań. Człowiek Kieślowsnim o młodszej siostrze. kiego nie jest z natury zły, Człowiek Kieślowskiego Kieślowski buduje postaale zdecydowanie zbyt mocnie jest z natury zły, ale cie w taki sposób, że trudno no na to zło podatny. zdecydowanie zbyt mocno jednoznacznie poddać je KRÓTKI FILM O ocenie negatywnej. Z jedna to zło podatny. ZABIJANIU nej strony, Jacek to bezwPierwsza scena przedstazględny morderca, którego wia Piotra (w tej roli genialny spaczona psychika doprowKrzysztof Globisz), zdające- swoją narzeczoną do cukier- adziła do pozbawienia życia go egzamin adwokacki przed ni, w której przebywa również drugiego człowieka. Z drugiej Jacek (Mirosław strony natomiast poznajemy komisją. Próbuje on swo- 20-letni imi argumentami przekonać Baka). Ten, po wyjściu z kawi- Jacka jako kochającego brata, komisję, że kara śmierci nie arni włóczy się po mieście, nie który nie może pogodzić się ze

[ 47 ]


źródło: kadry z filmu

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

śmiercią młodszej siostry, który z sentymentem ją wspomina i z miłością o niej opowiada. I w końcu poznajemy Jacka, który nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co zrobił, jest zagubiony i niesamowicie samotny. Chociaż czyn, którego się dopuścił jest godny potępienia, to jednak rodzi się w odbiorcy współczucie i poczucie, że ten człowiek nie zasłużył na karę, jaka finalnie zostaje mu wymierzona. W podobny sposób reżyser ukazał postać taksówkarza. Z jednej strony trudno darzyć go sympatią, bo pokazany jest jako gbur, który odjeżdża sprzed nosa czekających pasażerów. Natomiast kilka scen później karmi swoimi kanapkami bezdomnego psa. Poczynania taksówkarza sprawiają, że w pewnym momencie w odbiorcy rodzi się poczucie, że jest złym człowiekiem, że zasłużył na los, który go spotkał. Kieślowski kunsztownie doprowadza swojego widza do swoistego rozdwojenia, do bardzo skrajnych odczuć, utrudniając przy tym jednoznaczną ocenę każdego z bohaterów. Reżyser pokazuje człowieka tkwiącego w traumie, która spaczyła mu zupełnie poczucie rzeczywistości. Główny bohater nie jest w stanie odczuwać skruchy za swój czyn, bo kompletnie nie jest go świadom i ma zaburzone poznanie

moralne. Zupełnie jakby wyłączyło mu się sumienie. Z drugiej strony wybrzmiewa w nim człowieczeństwo, kiedy wspomina swoją siostrę, tęskni za nią i nie może pogodzić się z jej śmiercią. Jest w ciągłej żałobie, która zniekształca wszystko, co się dzieje wokół niego. Wydaje się być całkowicie bezbronny. Produkcja się swego rodzaju wołaniem Kieślowskiego o zaniechanie kary śmierci. Ideowy adwokat, który w filmie reprezentuje same pozytywne wartości, do samego końca sprzeciwia się systemowi, zdaje się kompletnie nie wierzyć w jego skuteczność. Uważa, że każdy, nawet największy zwyrodnialec i przestępca powinien dostać szansę na zmianę swojego życia, na resocjalizację. KRÓTKI FILM O MIŁOŚCI Wariacja na temat szóstego przykazania to opowieść o dziewiętnastoletnim Tomku (Olaf Lubaszenko) i dużo starszej od niego Magdzie (Grażyna Szapołowska). Chłopak jest zafascynowany kobietą – z początkowej, niewinnej ciekawości rodzi się żarliwe uczucie. Tomek podgląda swoją starszą sąsiadkę, obserwując jej erotyczne związki z mężczyznami. Pewnego dnia wykonuje krok w stronę kobiety, zagaduje

[ 48 ]


i wyznaje jej całą prawdę o tym, że ją podgląda i że jest w niej zakochany. Magda jest oburzona, ucieka od swojego stalkera, by następnie nasłać na niego jednego ze swoich kochanków. Pobity Tomek następnego dnia odwiedza Magdę, zaprasza ją do kawiarni. Po spotkaniu kobieta uwodzi chłopaka, a po zbliżeniu wyśmiewa. Doprowadza to do próby samobójczej nastolatka, która z kolei uświadamia kobiecie moc uczucia, jakim chłopak ją obdarzył. Próbuje ona naprawić ich relację. Cudzołóstwo według Kieślowskiego nie tyle dotyczy cielesności człowieka, co jego psychiki, jego duchowości. Nie przybiera postaci zdrady. Jest przede wszystkim, ze strony Tomka, pozbawianiem drugiej osoby prywatności, zaś ze strony Magdy wyśmiewaniem miłości i zaniżaniem jej wartości. Dla kobiety miłość nie istnieje, jest pojęciem abstrakcyjnym i uaktywnia się jedynie w formie fizycznej. Dla chłopaka miłość zostaje wypaczona przez fascynację o podłożu erotycznym. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku takie postępowania wynikają z poczucia pustki i samotności. Kieślowski zamiast skupiać się na fabule czy wartkiej akcji „Krótkiego filmu o miłości” przede wszystkim zajął się podłożem psychologicznym ludzkich działań. Razem z ka-

pitalnym duetem głównych bohaterów stworzył przekrój człowieka zagubionego w swoich emocjach, którego złe czyny stopniowo doprowadzają do odrodzenia i stają się fundamentem dobra. ŻYJ UWAŻNIE! Kieślowski w wywiadach powtarzał często, że jego filmy nie mają celu moralizatorskiego, a historie pokazane w produkcjach pozbawione są konkretnego morału. Reżyserowi chodziło przede wszystkim o to, aby uczulić człowieka na... życie. Przede wszystkim na życie drugiego człowieka. W jego filmach, nawet nieświadome czyny bohaterów, przedkładają się na działania innych, mają wpływ na ich życie i postępowanie, na kształtowanie się ich drogi. Pięknie wybrzmiewa tutaj zasada, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. W „Krótkim filmie o zabijaniu” oraz w „Krótkim filmie o miłości” stanowi to fundament opowieści. „To, co robicie, dotyczy nie tylko was, dotyczy także i tych, którzy są blisko, albo trochę dalej, albo nawet tych, których obecności wręcz nie przewidujecie” zaznaczał reżyser. A jego dzieła powinny nam to uświadamiać.

[ 49 ]


MALARSTWO

A MOŻE MALARSTWO? JÓZEF CHEŁMOŃSKI - "POWRÓT Z BALU"

[ 50 ]


Krzysztof Małek

M

alarstwo jest formą sztuki dla wszystkich. Jedni

interesują się nią profesjonalnie, a inni lubią jedynie patrzeć na konkretny obraz.

Nie zawsze musi to być obraz realistyczny. Ważne jest, że nie ma jednej słusznej interpretacji dzieła. Aby odważyć się myśleć po swojemu, proponuję analizę ikonograficzną i ikonologiczną obrazu Józefa Chełmońskiego, zwanego czasem „malarzem koni”.

„P

owrót z balu” to rodzajową. Jest zimowy po- całość tworzy wrażenie śpiąceobraz polskiego ma- ranek, ponieważ nie widać go pościgu. larza wywodzącego jeszcze wschodzącego słońca, a Na pierwszym planie tego się z rodu szlacheckiego, który szarości wskazują na kończącą dzieła znajdują się dwa galoputworzył pod wpływem tak się noc. Przeważają barwy jące kare konie zaprzęgnięte zwanej szkoły monachijskiej, zimne, różnego rodzaju odciedo sań. Rzucają one a konkretnie Józefa cień na błoto pośnieBrandta. Malowidło gowe znajdujące się powstało około roku pod nimi. Na druZe względu na klimat polityczno1879 jako autorska gim planie po lewej replika warsztatowa społeczny XIX wieku, jak również stronie – symetryobrazu powstałego cznie do sylwetek patriotyczne nastawienie twórcy, w 1873 roku namakoni – znajdują się postaci wraz z saniami mogą odnosić ciemnozielone sanie lowanego na zlecenie Heleny Modrzez granatową narzutą. się do sytuacji ziem polskich. Z jewskiej. Inspiracją pojeździe tym jednej strony kobieta, która pamięta W do powstania obrazu znajdują się dwie była podróż do sielankową przeszłość i marzy o osoby różnej płci. Koszychówki na Kobieta ubrana jest idyllicznej przyszłości. Z drugiej Kresach Wschodw brązowy płaszcz, natomiast nie dbający o przeszłość i nich. Został namanatomiast mężczyzlowany na płótnie o na w jasnobrązowe przyszłość mężczyzna. wymiarach 160×80 okrycie. Obydwoje cm techniką olejną, mają okrycia głowy. metodą impast. WpiDalszy plan tworzą: suje się w tzw. nurt realizmu nie szarości, biel, ciemna zieleń wzgórze, dolina, krzaki i osada nastrojowego. Obecnie dzieło i granat. Kompozycja obrazu pokryte grubą warstwą śniegu. jest wystawiane w Muzeum jest zamknięta, zaś pespektywa Teraz zwróćmy uwagę na Śląskim w Katowicach. zbieżna. Pociągnięcia pędzla są postać kobiety, którą może być Obraz przedstawia scenę wyraźnie zaznaczone farbą, zaś fundatorka obrazu. Ubrana

[ 51 ]


źródło: fot.

Krzysztof Małek

jest w strój kobiecy typowy dla drugiej połowy XIX wieku w Europie. Niemal każdy element jej garderoby powiewa targany wiatrem, co kontrastuje z wyrazem jej twarzy. Przedstawia on mieszankę tęsknoty, senności oraz podchmielenia. Postać wyraźnie nad czymś duma. Prawdopodobnie są to wspomnienia minionej nocy z tytułowego balu. Podobną postawę prezentuje mężczyzna prowadzący konie. Jednak jego senność nie wynika ze zmęczenia czy ciężkiej pracy, ale z upojenia alkoholowego. Na polskiej wsi bowiem normalne było picie alkoholu w celach grzewczych. Trzyma w ręku lejce. Jednak nie mamy pewności, czy on nimi steruje, czy utrzymują one go w pionie.

O odmiennej przyczynie stanu tych ludzi może świadczyć różny odcień tego samego koloru szat obojga. Ze względu na klimat polityczno-społeczny XIX wieku, jak również patriotyczne nastawienie twórcy, postaci wraz z saniami mogą odnosić się do sytuacji ziem polskich. Z jednej strony kobieta, która pamięta sielankową przeszłość i marzy o idyllicznej przyszłości. Z drugiej natomiast nie dbający o przeszłość i przyszłość mężczyzna. Do tego kolor sań – przytłumiona zieleń oznaczająca stłumioną nadzieję. Pierwszy plan obrazu - nie przez przypadek znajdują się na nim konie. Były one jednym ze stałych motywów wykorzystywanych przez autora. Ich

[ 52 ]

niemal dziki galop wprowadza niezwykłą dynamikę. Podkreśla to uchwycony moment galopu, czyli chwilę oderwania wszystkich kopyt od ziemi (dzięki współczesnej kinematografii wiemy, że taki moment w galopie nie istnieje). Łatwo zauważyć, że zwierzęta dają z siebie wszystko. Widać, że uprząż stanowi dla nich ogromną niewygodę. Konie jako odwieczny symbol pędu, szybkości mogą symbolizować szybko mijający czas, co w połączeniu z Polską i Polakami w saniach może przynieść tragiczne skutki, gdyż czas mija, a naród się nie zmienia. 


źródło: fot.

Krzysztof Małek

[ 53 ]


[ 54 ]


RECENZJE  [ 55 ]


FILMY

ILE WAŻY WOLNOŚĆ?

[ 56 ]


Małgorzata Różycka

W

Berlinie właśnie dobiegł końca największy zagraniczny festiwal polskiego kina „filmPOLSKA”. W ciągu kilkunastu dni zaprezentowano przegląd najlepszych

produkcji z ostatniego roku, kilka obrazów z łódzkiej

szkoły filmowej oraz starsze filmy w ramach retrospekcji.

Do

najważniejszych festiwalowych wydarzeń należała także projekcja

Srebrnym Niedźwiedziem dzieła Tomasza Wasilewskiego pt. „Zjednoczone stany miłości”. nagrodzonego

W

Berlinie właśnie kowych i wyjaśnienie gotowe. nym i coraz częściej nagradzadobiegł końca Mimo to są miejsca, gdzie pol- nym na międzynarodowych największy za- ska kinematografia z powodze- festiwalach. Za bardzo dobry graniczny festiwal polskiego niem dociera, zyskując coraz przykład może tu posłużyć film kina „filmPOLSKA”. W ciągu większe grono sympatyków. młodego polskiego reżysera Tokilkunastu dni zaprezentowa- Należy do nich z całą pewnością masza Wasilewskiego – „Zjedno przegląd najlepszych pro- Berlin, gdzie od 11 lat odby- noczone stany miłości”, który w dukcji z ostatniego roku, kilka wa się festiwal „filmPOLSKA”, lutym został nagrodzony Srebrobrazów z łódzkiej szkoły film- prezentujący rokrocznie polski nym Niedźwiedziem za scenarowej oraz starsze filmy iusz. w ramach retrospekcAkcja filmu toczy ji. Do najważniejszych Tomaszowi Wasilewskiemu udało się się w małym mieśfestiwalowych wycie na początku 1990 w pełni stworzyć film przenoszący darzeń należała także roku. Przełomowe projekcja nagrodzowidza w realia początku lat 90. Dzięki wydarzenia roku 1989 nego Srebrnym Niednadały wielkiej historii odpowiednim filtrom, obraz jest jakby źwiedziem dzieła Tonowy bieg, a pomiędzy prześwietlony, niczym oryginalne masza Wasilewskiego jej meandrami snują pt. „Zjednoczone stasię życiorysy czterech nagrania z tamtych czasów. ny miłości”. kobiet, którym zmiPolskie kino nie jest ana tyle samo dała, co zbyt dobrze znane zagranicznym dorobek filmowy. Publiczność odebrała. Wszystkie je łączy widzom z wielu powodów. Słaba dopisuje nie tylko ze względu przygnębiające szare blokowispromocja, brak zainteresowania na liczbę Polaków mieszkają- ko i klatka schodowa, gdzie co czy też hermetyczność i wymóg cych w niemieckiej stolicy, ale chwilę przecinają się ich ścieżznajomości uwarunkowań kul- również dzięki autentycznemu ki. Nowy powiew wolności turowych to tylko kilka z nich. zainteresowaniu berlińczyków wydobywa z ukrycia wyparte Oczywiście można dorzucić polską kulturą, a zwłaszcza ki- niemal marzenia. Agata (Julia do tego jeszcze parę teorii spis- nem – ambitnym, oryginal- Kijowska), dusząc się w przeży-

[ 57 ]


źródło: kadr z filmu

wającym kryzys małżeństwie, zakochuje się w młodym wikarym. Marzena (Marta Nieradkiewicz), borykająca się z osamotnieniem i tęsknotą za mężem pracującym w Niemczech Zachodnich, ciągle ma nadzieję na karierę modelki. Mieszkająca obok nauczycielka Renata ukrywa swoją fascynację młodą, urodziwą sąsiadką, podczas gdy Iza, siostra Marzeny, wikła się w beznadziejny romans z ojcem swojej uczennicy. Każda z nich nosi w sobie jakieś wielkie pragnienie, którego jednak nie może lub nie ma odwagi spełnić. Wolność zawitała na osiedle jakby na pół gwizdka – co prawda w wypożyczalni kaset VHS jest więcej zachodnich filmów, jednak w głowach i domach bohaterów zmieniło się bardzo niewiele. Tomaszowi Wasilewskiemu udało się w pełni stworzyć film przenoszący widza w realia początku lat 90. Dzięki odpowiednim filtrom, obraz jest jakby prześwietlony, niczym oryginalne nagrania z tamtych czasów. Małe nasycenie kolorów podkreśla szarość bloków z wielkiej płyty oraz nijakość rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć bohaterom. Często kamera „biegnie” razem z postacią, pokazuje świat z jej perspektywy, co daje efekt niebywałego spoufalenia z widzem. Reżyser, podobnie jak Krzysztof Kieślowski, kreśli bardzo intymne portrety swoich bohaterów. Jest z nimi przy niedzielnym obiedzie z kotletem, w ich sypialniach, a także wtedy, gdy oddają się swoim głęboko skrywanym marzeniom. Takie intymne obrazy robią na widzu spore wrażenie, jednak nie angażują go emocjonalnie na siłę, co stanowi niewątpliwie dużą zaletę tego filmu. Gra aktorów to prawdziwy majstersztyk – dopracowana i wyważona, choć niejednokrotnie ocierająca się o brawurę. Nawet gdyby komuś nie spodobałaby się fabuła, to dla tych czterech doskonałych aktorek – Kijowskiej, Kolak, Cieleckiej i Nieradkiewicz – absolutnie warto pójść do kina. W „Zjednoczonych stanach miłości” brakuje jednak trochę odpowiedniej muzyki. Poniekąd pasuje to do pewnej surowości filmu, ale mimo to pozostaje taki niezdrowy

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

[ 58 ]


źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

niedosyt, bo ścieżka muzyczna do tej produkcji byłaby zapewne dobra, jeśli nie bardzo dobra. Niewykluczone, że złagodziłaby też jej zbyt nachalne, momentami, czarnowidztwo. Drugim mankamentem jest nadmiar scen erotycznych oraz ich długość. Reżyser nie oszczędza ani aktorów, ani widzów. Choć daleko mi do wiktoriańskiej pruderii, to dosadne ujęcia beznamiętnego seksu w dworcowej toalecie przekraczają moją definicję licentia poetica. Nie mieści się w niej także brutalna scena wykorzystywania seksualnego odurzonej dziewczyny. Po takich obrazach można bardzo łatwo zyskać poczucie, że nasza seksualność to wyraz najmroczniejszych zakątków osobowości i nie ma w niej nic z miłości. Jakby film sam w sobie nie był już wystarczająco depresyjny. „Zjednoczone stany miłości” to na pewno obowiązkowa pozycja dla każdego polskiego kinomana. Premiera nad Wisłą została zaplanowana na 29 lipca, więc warto wpisać wizytę w kinie w wakacyjny grafik. Tomasz Wasilewski z jednej strony pokazał początek lat 90., który dla wielu ludzi oznacza żywe wspomnienia z nie aż tak bardzo odległej przeszłości, a z drugiej stworzył uniwersalną opowieść o wolności i jej wielowymiarowości – o wolności, która może być prawdziwym ciężarem. Mentalna klatka, w której żyją bohaterki otwiera się, ale to jeszcze wcale nie oznacza, że będą w stanie z niej wyjść albo będą tego chciały. „Zjednoczone stany miłości” to gorzki obraz pozbawiający złudzeń, lubujący się w pokazywaniu tego, co skrywane, wstydliwe i jakoś nie do końca realne, bo życie to nie tylko godne politowania miotanie się między „chcieć” a „móc”. Tę egzaltację smutkiem można reżyserowi wybaczyć ze względu na młody wiek i związaną z tym tendencję do przejaskrawiania. Przecież nie mogło być wtedy aż tak źle, skoro udało się nam przetrwać w nie najgorszej kondycji kolejne dwadzieścia parę lat. Na tyle dobrej, że możemy wybrać się w wakacje do kina na naprawdę interesujący film. 

[ 59 ]


SERIAL

„ZNACZNIE TRUDNIEJSZE JEST ŻYCIE” (J. KORCZAK)

[ 60 ]


Emilia Ciuła

D

zieci potrzebują bezwarunkowej miłości i poczucia bezpieczeństwa.

W chwili zagrożenia dorosły powinien być ostoją i pociechą. Właśnie taką osobą, dla ponad 200 dzieci, był Janusz Korczak – wychowawca, nauczyciel, lekarz, artysta i „rodzic”.

J

anusz Korczak (właściwie sioną głową chodził ubrany wa dzieci. W jednym z filmów Henryk Goldszmit – Polak w mundur polskiego lekarza Andrzeja Wajdy – „Korczak” żydowskiego pochodze- wojskowego. Chociaż wielu (1990) – lekarz, w którego nia) urodził się 22 lipca 1878 przychylnych mu osób nama- wcielił się Wojciech Pszoniak, roku w Warszawie. Swoje życie wiało go do jego zdjęcia, on przedstawiony był jako odważpoświęcił wychowaniu sierot odpowiadał: „Właśnie dlatego, ny opiekun, który do końca nie oraz posłudze lekarza. Prowa- że nikt nie chodzi w mundurze opuszcza swoich podopieczdził również audycję radiową, – nie wolno go zdjąć”. Pocie- nych, nawet w obliczu zagroktóra została zdjęta z anteny szał innych i dodawał odwagi. żenia życia – taki był właśnie wskutek przejawów prawdziwy Jaantysemickich. nusz Korczak. To był jednak doWedług niePoglądy Korczaka jako lekarza były piero początek go największą wydarzeń, które nieugięte. Był on przekonany, że dzieci mają zbrodnią było miały nastąpić i na fizyczne znęprawo odczuwać i godnie żyć, a także godnie zawsze odmienić canie się nad umierać. Był wsparciem dla wielu osób, jego życie. najmniejszymi. Dom Sie- które bały się same walczyć o prawa dzieci. Zawsze stawał w rot (prowadzony obronie bitych przez Korczaka), dzieci. Nie bał dla dzieci żydowsię nawet sprzeskiego pochodzenia, mieścił Wierzył, że historia zapamięta ciwiać gestapo, gdy zauważył się początkowo przy ulicy ofiarę Żydów i nie powtórzy akt przemocy wobec małego Krochmalnej 92 w Warszawie, już błędów ludzkości. chłopca. Za próbę odzyskajednak po wybuchu II wojny Poglądy Korczaka jako le- nia wozu z ziemniakami dokświatowej został przeniesiony karza były nieugięte. Był on tor został pobity i aresztowana teren getta na ulicę Chłod- przekonany, że dzieci mają ny. Gdy już opuścił więzienie, ną 33. Korczak nie poddawał prawo odczuwać i godnie żyć, uruchomił wiele kontaktów się represjom ze strony Niem- a także godnie umierać. Był – żebrał, aby jego podopieczców. Kiedy inni bali się i tracili wsparciem dla wielu osób, któ- nym nie zabrakło pożywienia. nadzieję, on dalej z podnie- re bały się same walczyć o pra- Jednak utrzymanie 200 dzie-

[ 61 ]


źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

[ 62 ]


ci kosztowało wiele wysiłku nie tylko psychicznego, ale również fizycznego. Potrzebujących było coraz więcej, a dzieci umierały z głodu na ulicach. Janusz Korczak, widząc to, udał się do Rady Żydowskiej z pomysłem otwarcia umieralni dla dzieci. Był wstrząśnięty znieczulicą i niemocą ludzi. Krzyczał: „Skoro nie możemy ich leczyć, zapewnijmy im godną i ludzką śmierć!”. Ciężka sytuacja powoli dawała się we znaki w ośrodku. Narastały konflikty. W Domu Sierot dzieci traktowane były na równi z dorosłymi. Same się sądziły i wymierzały sprawiedliwość. Działały tam tzw. Sądy Dziecięce. Sędziowie byli wybierani raz na 3 miesiące. Jeżeli dobrze spełniali swoje funkcje, ich kadencja mogła zostać przedłużona. Dzieci mogły również oskarżyć i osądzić swoich opiekunów, a nawet samego Korczaka, który za „obrażenie” pewnej dziewczynki musiał ją przeprosić – w ramach kary. Podopieczni stopniowo podupadali na zdrowiu zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Każde odrzucenie ze strony bliskich osób spotykało się z załamaniem. Jeden z wychowanków, któremu złamano serce, postanowił popełnić samobójstwo. Janusz Korczak dał mu wtedy nadzieję. Uzmysłowił mu, że śmierć jest „łatwa, znacznie trudniejsze jest życie”, a następnie zapewnił go, że potrzebują ludzi takich jak on – silnych i odważnych. Młodzieniec z niedowierzaniem zapytał go wtedy, czy uważa go za człowieka. Obraz dziecka, które przez całe życie czuło się nikim, jest porażający. Sieroty żydowskiego pochodzenia żyjące w getcie nie uważały

[ 63 ]

się za ludzi. W swej samotności były bezradne i porzucone. Jedynie ludzie z sercem i wrażliwością Korczaka potrafili na nowo nadać im godność, z której zostali obrabowani. Mimo iż Korczak miał szansę uciec i schronić się przed niemieckimi żołnierzami, postanowił pozostać ze swoimi sierotami aż do końca. Po prostu nie mógł i nie chciał ich porzucić. Z bólem przeszywającym serce wsiadł razem z nimi do pociągu, którego końcową stacją była śmierć w Treblince. Tego, co wtedy czuł, nie można sobie nawet wyobrazić. Film „Korczak” (1990) to dzieło wybitnych twórców takich jak Andrzej Wajda i Agnieszka Holland. Mimo że produkcja ma już ponad 25 lat, to problemy, które poruszane są w filmie, wciąż są aktualne. Pracując z dziećmi, co chwila spotykam się nie tylko ze złym traktowaniem maluchów, ale również przejawami rasizmu i ksenofobii. W takich chwilach zastanawiam się, dlaczego ludzie, którzy uważają się za patriotów i katolików, a ponadto oddają wielkie pieniądze, by zapewnić swoim pociechom byt ponad stan, potrafią tak dotkliwie ranić drugiego człowieka. Odwaga Janusza Korczaka w obronie życia i godności dzieci, to niedościgniony wzór, do którego każdy powinien dążyć. Znieczulica to plaga dzisiejszych czasów, lecz nie istniałaby bez strachu, którym się karmi. Obejrzenie filmu „Korczak” z pewnością skłoni do refleksji i pokaże, że walka, chociaż nie zawsze wygrana, staje się nauką i moralnym obowiązkiem każdej dorosłej osoby. 


SERIALE

GRA DLA PRAWDZIWYCH GENTELMANÓW

[ 64 ]


Anna Zemełka

A

T oma H iddlestona i H ugh L aurie ’ ego na małym ekranie zapowiadało rozrywkę wysokich lotów . „N ocny recepcjonista ” udowadnia to z każdym kolejnym odcinkiem , utwierdzając dodatkowo , że tych dwóch panów , to klasa sama w sobie . ktorskie połączenie

B

BC stworzyło mini- Burr (Olivia Colman), agent- Ropera, Corkoran (Tom Holserial, na podstawie ka brytyjskiego wywiadu, lander), ani tym bardziej jego powieści szpiegowskiej rekrutuje Pine’a, aby ten zajął piękna partnerka Jed (ElizaJohna le Carré, pt. „Nocny się inwigilacją Ropera i znala- beth Debicki), z którą bohatrecepcjonista”. Opowiada zł dowody na jego nielegalne er wdaje się w niebezpieczny historię byłego brytyjskiego interesy, zatrzymując przy romans. żołnierza JonathaWarto na na Pine’a (Tom początek skupić Hiddleston), się na plusach Serial ogląda się naprawdę świetnie. który po powsześcioodcinrocie z AfganiseriaJest tylko jeden mały, aczkolwiek dość kowego stanu podejmuje lu, których jest znaczący problem: luki scenariuszowe. naprawdę sporo. pracę jako nocny recepcjonista w Całość prezentuje się trochę tak, jakby Twórcy przy komnajwiększych ho- twórcy całą swoją uwagę i talent skupili ponowaniu obtelach na świecie. sady zdawali się na obsadzie, wykreowaniu postaci, Wydaje się, że jest stawiać wszystko do tej pracy stwor- pięknych widokach i nastrojowej muzyce, na jedną kartę. I zony: elegancki, trzeba przyznać, a zapomnieli kompletnie o dopięciu szarmancki, pełen że to się naprawdę scenariusza, co niestety dość mocno uroku i wytworopłaciło. Konności. W czasie wybrzmiewa z każdego kolejnego odcinka. strukcja postaci pracy w kairskim jest wyjątkowo hotelu po raz satysfakcjonująpierwszy ma styca. Hiddleston w czność z międzynarodowym tym handel bronią na teren- roli szarmanckiego gentelmabiznesmenem Richardem On- ach ogarniętych wojną. Aby to na, który z jednej strony musi slowem Roperem (Hugh Lau- się udało, Jonathan musi moc- stać się przestępcą, a z drugiej rie) i jego podejrzanymi inte- no się natrudzić, aby wejść w swoim urokiem zapewnić zaresami związanymi z handlem krąg zaufanych ludzi biznes- ufanie przyszłego wspólnika, nielegalną bronią. mana. Zadania nie ułatwia wypada aż nazbyt przekonuKilka lat później, Angela ani podejrzliwy szef sztabu jąco. W pewnym momencie

[ 65 ]


źródło: kadry z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

nawet widz nie jest już do końca przekonany, czy główny bohater jest zły, czy dobry, czy pracuje dla wywiadu, czy wkręcił się totalnie w plan Ropera, czy pozostanie wierny swoim zasadom, czy też niebezpieczna gra pochłonie go do reszty. Prawdziwą perełką jest tutaj dwudziestopięcioletnia Elizabeth Debicki, która została chyba stworzona do roli partnerki milionera. W świecie brudnych interesów, handlu bronią, gdzie przede wszystkim odnajdują się mężczyźni, wprowadza ona powiew świeżości i kobiecej delikatności. Każda Bestia powinna mieć przy sobie swoją Piękną i w przypadku Ropera i Jed sprawdza się to idealnie. Długonoga piękność u boku bezwzględnego przestępcy uczłowiecza go i ociepla jego wizerunek, przekonując, że nawet on ma jakieś uczucia. Debicki z jednej strony wykreowała postać kobiety niewzruszonej na działalność swoje partnera, na którą jednak mocno wpływa jego twarda gra. Chociaż z początku wydaje się być tylko i wyłącznie ozdobą podstarzałego Ropera, to z czasem jej rola staje się o wiele ważniejsza dla dalszych wydarzeń. Dużym, aczkolwiek bardzo pozytywnym zaskoczeniem (przynajmniej dla mnie) jest Tom Hollander, który wcielił się w rolę ekscentrycznego i ironicznego, a momentami irytującego Lance’a Corkorana – prawej ręki Ropera. Chociaż na ekranie nie pojawia się on często, to jednak zdecydowanie w każdej scenie ze swoim udziałem, zagrabia uwagę odbiorcy. Zdecydowanie stworzył najbarwniejszą postać wśród drugoplanowych kreacji. I w końcu Hugh Laurie. Człowiek, który dla wielu już na zawsze pozostanie Doktorem Hausem i żadna rola tego nie zmieni. Nie sprawia tego również Richard Roper w jego wykonaniu, chociaż nie jest to do końca wina aktora, a

[ 66 ]


źródło: kadr z filmu

bardziej postaci, która od początku do końca została napisana w sposób, który nie pozostawia zbyt dużego pola manewru. Laurie wypada bardzo „hausowato”, co nie znaczy, że wypada źle. Swojej postaci zapewnia przede wszystkim wiarygodność i od początku do końca jest temu wierny. Kolejnym plusem serialu są również jego walory estetyczne. Przepiękne widoki Marrakeszu i Majorki pobudzają dodatkowo wyobraźnię, przenosząc odbiorcę w nieosiągalny świat bogactwa i przepychu. Zdjęcia Michaela Snymana współgrają z muzyką skomponowaną przez Víctora Reyesa. Delikatne dźwięki dostosowane są do akcji i dopełniają nastrój. Serial ogląda się naprawdę świetnie. Jest tylko jeden mały, aczkolwiek dość znaczący problem: luki scenariuszowe. Całość prezentuje się trochę tak, jakby twórcy całą swoją uwagę i talent skupili na obsadzie, wykreowaniu postaci, pięknych widokach i nastrojowej muzyce, a zapomnieli kompletnie o dopięciu scenariusza, co niestety dość mocno wybrzmiewa z każdego kolejnego odcinka. Nie są to pomyłki jednorazowe czy przypadkowe. Wszelkie luki fabularne nawarstwiają się, a niektóre powodują u odbiorcy lekkie politowanie. Twórcy zdecydowali się dostosować scenariusz do formy, jednak w niektórych momentach wypada to niestety komicznie i zwyczajnie słabo. Dla niektórych błędy scenariuszowe i licznie niedopowiedzenia będą wystarczającym powodem, żeby z serialu zrezygnować. Dla innych z kolei będzie się liczyło przede wszystkim widowisko, które duet Hiddleston-Laurie zdecydowanie gwarantują. Osobiście, w pełni jestem usatysfakcjonowana drugą opcją i z utęsknieniem będę oczekiwać na kolejny sezon serialu!

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

[ 67 ]


MUZYKA

LITZA Z HANSEM W FORMIE Mateusz Nowak

O

tym , że

Robert Friedrich jest w Polsce artystą uznanym nie muszę chyba nikogo przekonywać . K iedy połączył siły z raperem H ansem wydawać się mogło , że ten projekt nie ma szans . A tymczasem pięć lat po pierwszej płycie , na półki sklepowe zawitał kolejny , już czwarty krążek o tytule "MYWASWYNAS". I po raz kolejny jest to kawał dobrej roboty .

D

la miłośników porząd- tego dobrze, a niektóre melodie to im chodzi, nie tworzą wynego, przyjemnego, na tyle szybko wpadają w ucho, myślnej poezji, a prosty, często rockowego grania że potem naprawdę ciężko je mocny przekaz, który powinsięgnięcie po Luxtorpedę wy- wyrzucić z głowy. ien trafić do każdego. daje się być naturalNa początek nym wyborem. Nie mamy mocne Po mocnych pierwszych czterech tworzą swoich ut"Pozdrawiamy!", worów zbyt skom- utworach, przychodzi muzycznie odrobinę z wykrzykiwanplikowanie, jest to ym przez Litzę spokojniejsza "Silnalina". Piosenka typowo prosty rock, który "Kto ma rację dzod początku stawiał motywacyjna, zachęcająca do jedności, do ień wcześniej od przede wszystkim na wspólnego działania, bo "razem jesteśmy innych, ten przez treść. Nie inaczej jest dobę uchodzi za siłą, osobno jakby nas nie było". na najnowszej płyidiotę!". Następny cie. Nie uświadczyutwór - "Zerwamy tutaj długich, skomplikowInaczej sprawa ma się z li sieć" uderza poniekąd w nas anych utworów, wszystko oparte tekstami. Jak to u Luxtorpedy wszystkich, w zamykanie się w jest na prostych riffach, muzyka już jest, zbyt wiele miejsca na świecie wirtualnym i ma na celu nikogo raczej nie zaskoczy. Co interpretację nam ani Litza, zmotywowanie słuchacza do nie zmienia faktu, że słucha się ani Hans nie pozostawiają. I o wyrwania się z tego marazmu.

[ 68 ]


to przedłużenie poprzedniej piosenki, uderzający w nuty patriotyczne, natomiast muzycznie - no właśnie, muzyki tu nie ma - Hans wykrzykuje tekst, a reszta zespołu odpowiada po każdej linijce tytułem. Siódma piosenka na płycie, to po prostu "siódme" - tytuł nawiązuje do dekalogu, a treść można odczytywać jako swoistego rodzaju spowiedź dokonywaną przez złodzieja. Ósmy utwór "Mazanic" to kolejne rozprawienie się z materializmem, z pogonią za pieniądzem. Dziewiąte "Iglo" nie ma za wiele wspólnego z Eskimosami, za to piętnuje zachowania, w których ludzie gonią za karierą i zapominają o swoim domu, rodzinie. Przedostatnie "Dziury po ospie" opowiadają o krzywdach

z dzieciństwa, które nigdy nie zostają do końca zabliźnione i zawsze jakiś ślad po nich pozostaje. Płytę kończy "Imago", które opowiada o ewoluowaniu, o przełamywaniu słabości, o nie poddawaniu się, ciągłej walce i budowie własnej osobowości. Jedno jest pewne - Luxtorpeda ma nadal sporo treści do przekazania. Jasne, można czasem się przyczepić, że to wszystko jest za poważne, że brakuje w tym trochę luzu, ale z drugiej strony taką drogę Litza i Hans wybrali. Połączenie rocka z rapem w tej formie nadal zdaje egzamin, a "MYWASWYNAS" broni się przede wszystkim tekstami, w których każdy może znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. 

ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

Trzecia piosenka to zdecydowanie najbardziej patriotyczny utwór na płycie. "Jak husaria" idąc za tym, co Litza sam mówi na koncertach, opowiada o odwadze, o przełamywaniu słabości, o sile, która wywodzi się z naszej polskiej historii. W "księgowym" mamy bezpardonowe rozprawienie się z tytułowym księgowym, dla którego liczą się tylko liczby, słupki, który nigdy nie odpuszcza i nie zapomina. Po mocnych pierwszych czterech utworach, przychodzi muzycznie odrobinę spokojniejsza "Silnalina". Piosenka typowo motywacyjna, zachęcająca do jedności, do wspólnego działania, bo "razem jesteśmy siłą, osobno jakby nas nie było". Kolejny utwór "MYWASWYNAS" jest nietypowy - tekstowo

[ 69 ]


[ 70 ]


COŚ WIĘCEJ  [ 71 ]


REFLEKSJE

O CZŁOWIEKU SAMEMU SOBIE SZKODZĄCYM

[ 72 ]


Mateusz Ponikwia

B

łędne przekonania, że życie ma być słodkie, proste i nienaznaczone

żadnymi problemami, sprawiają że wielu ludzi nie potrafi odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. Skutkuje to reakcjami histerycznymi, płaczem, rozpaczą, cierpieniem. Pojawia się także zazwyczaj pytanie:

„dlaczego ja?”.

P

rzez błędne przekonanie Psychologowie zauważają, że zaufania, niepokoju i po prostu należy rozumieć pewnego praktycznie każda osoba posłu- zmniejszenia komfortu życia. rodzaju kłamstwo, w któ- guje się w swoim postępowaniu Często bywają też źródłem niere człowiek wierzy. W przeważa- nabytymi wcześniej przekona- porozumień i późniejszych różjącej liczbie przypadków, chodzi niami. Przykłady tego rodzaju nic występujących w związku. o sformułowania schematów myślowych mogą Osoba działająodnoszące się ca w mylnym nie tylko do przeświadBłędne przekonania często prowadzą do obser wowaczeniu nie frustracji, utraty zaufania, niepokoju i nych zdarzeń zważa nawet zewnętrznych, na obiektywpo prostu zmniejszenia komfortu życia. ale także dotyne przesłanki Często bywają też źródłem nieporozumień i czące innych nie dające japóźniejszych różnic występujących w związku. osób, a niejedkichkolwiek nokrotnie sapodstaw do mego siebie. być różne. Przede wszystkim formułowania określonej hipoW istocie są to słowa, które wskazuje się na zapatrywania tezy. Ilustrację takich zachowań człowiek akceptuje bez głęb- odnoszące się do własnej osoby. stanowi sytuacja, w której mąż szego zastanowienia się, sta- Mogą one stanowić konsekwen- cały czas wmawia sobie, że jest nowiące nierzadko przyczynę cję usłyszanych od innych ocen zdradzany przez żonę, choć nie późniejszego cierpienia. Błędne bądź też stanowić własne prze- ma powodu po temu. przekonania często prowadzą myślenia na temat przedsiębraWarto jeszcze raz wskazać, bowiem do emocjonalnych pro- nych postaw. Dla przykładu że wiara w błędne przekonania blemów, podejmowania niewła- można podać zaniżoną samo- to tak naprawdę wiara w kłamściwych zachowań. Wielu, żyjąc ocenę i pesymistyczne myślenie, stwo. Nie budzi większych wątpod wpływem zafałszowanego które sprowadza się do założe- pliwości, że permanentne życie przekonania o świecie, odczuwa nia, że: „nie potrafię nic zrobić”, w takim stanie zwykle doprociągły niepokój związany z nie- „do niczego się nie nadaję”. wadza do zniechęcenia, deprepewnością tego, co przyniesie Błędne przekonania często sji, nałogów. Zgodnie z kolei z kolejny dzień. prowadzą do frustracji, utraty tzw. prawem przyciągania, jeżeli

[ 73 ]


źródło: kadr z filmu

/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

człowiek uwierzy w coś, to bę- gorytmu, zgodnie z którym: to jące współczesny świat. Już bodzie działał w taki sposób, jakby jak myślisz, bezpośrednio prze- wiem w Piśmie Świętym można w istocie już tak było. Innymi kłada się na to, jak postępujesz. odnaleźć fragmenty stanowiące słowy, myśli determinują później Błędne przekonania tworzą ilustrację dla rodzących się w obieraną postawę. To co rodzi się się na skutek wadliwej oceny umysłach ludzkich fałszywych wewnątrz każdej istoty przekłada otaczającego świata. Oczywiście, przekonań. się na zewnętrzne działania. wskazane mechanizmy występuChodzi na przykład o komenZwykle mechanizm przekła- ją w sposób powszechny, nie tyl- tarz do działalności Jezusa, który dania myśli na konkretne czyny ko w życiu codziennym, ale także wypędził złego ducha, uzdrabywa nieuświadomiony. Ocena w sferze polityki czy w kręgach wiając niewidomego i niemego. zaistniałych sytuacji, spotyka- kościelnych. Nie jest to jednak Wówczas faryzeusze stwierdzili, nych osób, czy siebie samego zjawisko nowe i charakteryzu- że Chrystus uczynił cud dzięki dokonuje się samowykorzystaniu mocy czynnie, nierzadko Belzebuba (por. Mt bez racjonalnej kon12, 22-30). Próbując Błędne przekonania tworzą się na troli. Z badań socjowytłumaczyć dziaskutek wadliwej oceny otaczającego łalność Nauczyciela logicznych wynika, że interpretacja przeżyposłużyli się niewłaświata. Oczywiście, wskazane tych wydarzeń wpłyściwym kluczem inmechanizmy występują w sposób wa w znacznej mierze terpretacyjnym. Co powszechny, nie tylko w życiu na stan samopoczucia gorsze – uwierzyli, człowieka. Sprowadza że w istocie tak jest. codziennym, ale także w sferze się to do prostego alNie poznali Mesjasza,

polityki czy w kręgach kościelnych. [ 74 ]


Tymczasem trzeba zauważyć, że zawsze będzie można wskazać osobę bogatszą, piękniejszą, bardziej lubianą, wyżej postawioną w hierarchii. Jednym sposobem na uwolnienie się od błędnych przekonań jest skonfrontowanie wytworzonych wcześniej kłamstw z prawdą. Wzorem dla naszej postawy winien być Jezus, który swoim życiem pokazywał na błędy i wadliwość myślenia. Jego Miłosierdzie nie zna granic, a On sam jest zupełnie inny niż ukazywali Go faryzeusze. Może trudno w to uwierzyć, ale w istocie nie potrzeba idealnych okoliczności, aby być szczęśliwym. Wystarczy rozpoznać

błędne przekonania, usunąć je i zastąpić prawdą. Oczywiście, w rzeczywistości proces naprawczy własnego sposobu myślenia może okazać się pracochłonny i zająć sporo czasu. Niemniej pomocna jest świadomość, nie tylko tego, że każdy panuje nad własnym szczęściem, ale przede wszystkim tego, że pochodzi ono od Boga, który chce mieszkać w każdym z nas. Stanięcie w prawdzie o Bożej miłości powoduje radość, niezależnie od okoliczności. Kto Bogu zaufał, ten będzie szczęśliwy. „Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca” (Ps 37, 4). 

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

chcieli się Go pozbyć, bo nie pasował do ich sposobu myślenia. Warto zastanowić się, w jaki sposób kłamstwa na swój temat albo na temat otaczającego świata, przekładają się na ocenę własnej osoby. Zwykle problem tkwi w tym, że ludzie nie potrafią poradzić sobie z przekonaniami, które się w nich zrodziły. Wszakże, spojrzenie na własną osobę jest refleksem wniosków wysnuwanych na podstawie analizy otaczającej rzeczywistości. Jeżeli zatem człowiek nie znajdzie w sobie samym wartości, to stale będzie sobie wmawiał, że jest mniej ważny, gorszy od innych, niepotrzebny.

[ 75 ]


CIEKAWOSTKI

NAJWAŻNIEJSZA JEST OTWARTOŚĆ NA DRUGIEGO CZŁOWIEKA

[ 76 ]


Agnieszka Chmielowiec Przemysław Chmielowiec

R

ozmawiamy z Joanną Tomanek, prezesem fundacji

„2 x kochaj”,

10 lat pracuje z dziećmi i młodzieżą z najbiedniejszych dzielnic Mysłowic. Nie każdy ma równe szanse na start, ale Asia postanowiła zmienić świat! Każdą osobę traktuje jakby była najcenniejszym darem. Pracuje czasem w bardzo trudnych warunkach, ale nigdy nie zapomina, że w tej pracy chodzi o ludzkie życie. Postanowiliśmy podpytać o kilka kwestii związanych z codziennością pracy w fundacji.

A

która już od

gnieszka i Przemysław Chmielowcowie: Asiu, powiedz jak to się stało, że zaczęłaś pracę w świetlicy?

nicę, ponieważ nie znaliśmy tego środowiska. Stwierdziliśmy jednak, że chcemy poznać tych ludzi i coś dla nich zrobić oraz jeśli będziemy w stanie, to im pomożemy.

gry, zabawy, zaprosiliśmy również straż pożarną i czekaliśmy z nadzieją, że ktoś przyjdzie na ten festyn.

Joanna Tomanek: Zaczęło I… przyszedł ktoś? się to w 2006 roku, co Tak przyszło okooznacza, że w tym ło 200 osób, co przeroku mija 10 lat, a rosło nasze oczewszystko rozpoczęChcemy pokazać dzieciom, że są one kiwania, a reakcja ło się od pragnienia przez nas akceptowane w tym miejscu, mieszkańców tego w sercu, że chciałabyła bardzo w którym są dzisiaj. Nie mówimy do osiedla bym w życiu zrobić pozytywna. Spotkacoś więcej, niż tylko nich, że ty powinieneś postępować tak liśmy się z opiniami pracować, chodzić ludzi, którzy móczy inaczej, tylko zaczynamy pracę do kościoła, spotywili: fajnie, że ktoś kać się ze znajomyz tego miejsca, w którym są dzisiaj i coś robi dla dzieci w mi i wyjeżdżać sobie próbujemy wydobyć od nich pozytywną tym miejscu. Zachęna urlop raz w roku. ciło to nas do tego, komunikację. To było pragnienie, aby kontynuować tą które bardzo mocpracę. no się paliło w moim Kolejnym krokiem sercu: że chciałabym zrobić coś Tak więc zaczęło się to dla drugiego człowieka. wszystko od festynu zorganizo- było zorganizowanie półkolonii w miejscu zamieszkania Nasz kościół był w dzielni- wanego z okazji Dnia Dziecka, naszych dzieci. To był czas, w cy bardzo zaniedbanej i wtedy dla dzieciaków mieszkających którym nie mieliśmy jeszcze nawet nie wiedzieliśmy, z czym na tej dzielnicy. Przygotowaliświetlicy, więc nie zapraszalisię wiąże wyjście na taką dziel- śmy przedstawienia teatralne,

[ 77 ]


źródło: http://2xkochaj.pl/

śmy ich do budynku, tylko wyszliśmy do nich i tak zorganizowaliśmy czterogodzinne spotkania na ich osiedlu (ulicy). Podczas tych spotkań wydarzyło się wiele nieprzewidzianych sytuacji, a jedną z nich było nawiązanie relacji z dziećmi i ich rodzicami, ponieważ kiedy trwały zajęcia dla dzieci, rodzice dołączali się do nas i obserwowali, więc mogliśmy się z nimi zapoznać.

mogli zjeść ciepły posiłek oraz coś słodkiego – w zależności od tego, czym w danym czasie dysponowaliśmy – ale też aby mogli wziąć udział z zajęciach zorganizowanych, czyli zajęciach profilaktycznych, wychowawczych, rozwijających ich talenty: artystyczne, plastyczne lub sportowe. Czyli coś, co zupełnie nie jest praktykowane w większości tutejszych domów. A czy nie bałaś się wyjść na ulicę i rozmawiać z dziećmi z trudnych rodzin, które widziały i doświadczyły już tyle? Dla przykładu dzielnica Rymera w Mysłowicach, gdzie pracujecie, nie cieszy się dobrą sławą. Czy miałaś jakieś wątpliwości, czy też zupełnie się nad tym nie zastanawiałaś i postanowiłaś pójść przebojem?

Po tym wszystkim pojawiła się myśl, aby zorganizować świetlicę dla dzieci w sposób stały. Zaprosiłam rodziców na spotkanie i zaproponowałam świetlicową formę spędzania czasu dla ich dzieci. Znaczna część naszych dzieciaków czas wolny spędzała w bramach na osiedlu, bądź chodzeniu na tory kolejowe w celu kradzieży węgla, aby później go sprzedawać, a zarobione pieniądze przeznaczali na hazard, alkohol, papierosy, narTo było tak, że wychodząc na dzielnicę, zukotyki. pełnie nie myślałam o zagrożeniach. Było tak Tak więc zaproponowaliśmy rodzicom moż- dlatego, że pragnienie niesienia pomocy dla liwość spędzania czasu przez ich dzieci w sposób nich zasłoniło mi wszystkie te rzeczy związabardziej konstruktywny tzn. aby przychodzili do ne z jakimś niebezpieczeństwem. Jedyne moje nas i np. mieli miejsce do odrobienia lekcji, aby zmartwienie polegało tym, czy uniosę ciężar odpowiedzialności i czy podołam organizacji tego wszystkiego. Aczkolwiek niepewność i troska pojawia się w różnych momentach i etapach tej pracy. Nie ma na to recepty, potrzeba wytrwałości, aby przejść do kolejnego etapu. Zawsze wtedy, gdy jest trudno, pojawiają się osoby, które przychodzą z pomocą i wspomagają tę działalność. To jest takie zaopatrzenie, które do nas płynie i ja wierzę, że płynie ono dla nas od Pana Boga. To Bóg nad nami czuwa i On się o nas troszczy. Czasami są sytuację, które wydają się bez wyjścia, a nagle przychodzi pomoc w ostatniej chwili. Życie jest pełne przygód! Bóg również posługuje się ludźmi. A powiedz, proszę, czego w tym momencie potrzebujecie, jeśli chodzi o działalność fundacji?

[ 78 ]


źródło: http://2xkochaj.pl/

Nasze potrzeby można aktualnie podzielić na trzy rodzaje: potrzebujemy wolontariuszy dwojakiego rodzaju: do pomocy w sprawach organizacyjnych i administracyjnych oraz takich, którzy będą pracować bezpośrednio z dziećmi oraz ich rodzinami. Nasza działalność na przestrzeni 10 lat mocno się rozwinęła i rozszerzyła, więc pojawiły się działania dodatkowe. Fundamentalna praca jest nakierowana oczywiście na dzieci, natomiast zaczęliśmy również pracować z rodzinami naszych dzieci. Odwiedzamy naszych podopiecznych także w domach, ponieważ nie chcemy tylko i wyłącznie przenosić ich do naszego środowiska, ale chcemy również mieć kontakt z całą rodziną i z nią również pracować. Zaczęliśmy organizować warsztaty dla rodziców, które dotyczą kompetencji wychowawczych bądź społecznych, jak również spotkania dla kobiet w tym m.in. dla mam naszych dzieciaków. Jak widać potrzeba wolontariuszy, ponieważ pracy jest naprawdę sporo.

Tak, obliczyliśmy że nasze wyzwania finansowe, które pozwolą zapewnić naszym dzieciom stałą opiekę 5 dni w tygodniu od godziny 12.00 do 17.00 oraz na pracę z rodzinami naszych dzieci, potrzebujemy wsparcia 250 darczyńców, którzy w sposób regularny mogliby wspierać nas kwotą 50 Poszukujemy również wolontariuszy, którzy zł miesięcznie. To tak naprawdę rozwiązuje nasze będą w stanie rozwijać wśród naszych dziecia- dylematy finansowe związane z naszą działalnoków talenty, które ujawniają się podczas na- ścią i pomocą dzieciom oraz ich rodzinom. szych spotkań, aby mogły w pełni wykorzystać W takim razie życzę ci na 10-lecie pracy, aby potencjał, jaki w sobie mają. znalazło się nie tylko 250 złotych serc, ale 500. WiPotrzebujemy wsparcia rzeczowego. Dzieci dzę, że – jak w domu – szanujecie i mądrze gospotutaj jedzą posiłki, więc przyjmujemy od na- darujecie zasobami. Powiedz jeszcze, jak nawiązuszych sponsorów i darczyńców żywność, napo- jecie nić porozumienia z dziećmi, które przychodzą je oraz słodycze, ponieważ to są rzeczy, które tutaj do was do świetlicy? Czy to jest trudne? Czy schodzą na bieżąco i bardzo szybko (śmiech). pojawiają się jakieś nieporozumienia? Potrzebujemy również materiałów szkolnych, artystycznych do pracowni dla dzieci, jak również do wykorzystania po prostu w szkole podczas lekcji. Oczywiście aby nasza działalność mogła w pełni funkcjonować, potrzebujemy również wsparcia finansowego.

Nieporozumienia się oczywiście zdarzają, sytuacje konfliktowe bądź wybuchy emocjonalne to jest normalne. Pracujemy z dzieciakami, które pochodzą z rodzin, w których nie ma edukacji emocjonalnej, rodzice nie komunikują się w sposób asertywny bądź udzielający afirmacji dzieciaSłyszałam też o programie “Serce w abonamen- kom, więc one mają różne sposoby rozładowania napięcia emocjonalnego. cie”. Czy mogłabyś coś więcej o nim powiedzieć?

[ 79 ]


To jest jedna strona, natomiast druga strona jest taka, że my jako opiekunowie też nie jesteśmy idealni, ponieważ również brakuje nam czasami np. cierpliwości. My również zmagamy się z sytuacjami, w których nie wiemy do końca, co zrobić i musimy się tego dopiero uczyć. To, co bardzo pomaga i otwiera też dzieci, to szczerość z naszej strony i otwartość na nich. Staramy się wczuć w indywidualną sytuację każdego dziecka, wysłuchać do końca, nawet z jego trudnymi reakcjami. Mierząc się z tym, chcemy pokazać dzieciom, że są one przez nas akceptowane w tym miejscu, w którym są dzisiaj. Nie mówimy do nich, że ty powinieneś postępować tak czy inaczej, tylko zaczynamy pracę z tego miejsca, w którym są dzisiaj i próbujemy wydobyć od nich pozytywną komunikację. Stawiamy na akceptację, szczerość, otwartość i bezpośredniość w naszej komunikacji. Jeśli chodzi o dzieci, które długo już do nas przychodzą, to gdy z naszej strony coś nie działa komunikacyjnie, bo mamy gorszy dzień, dzieci są w stanie nasze reakcje rozpoznawać, więc to działa w dwie strony. Mam też takich wychowanków, którzy mi wprost mówią: „Pani Asiu, pani to chyba dzisiaj ma gorszy dzień, co?”. I to powoduje rozładowanie napięcia, ponieważ wtedy mówię: „Tak, rzeczywiście dzisiaj niezbyt dobrze się czuję”. Myślę też, że to, co jest naprawdę ważne, to nie ocenienie, krytykowanie osądzanie, ale otwartość na drugiego człowieka bez względu na to, czy osoba ta ma 5 lat, czy jest już osobą dorosłą i traktowanie człowieka poważnie, z szacunkiem. Tak, to pewnością pomaga. Tak samo jak pomaga wam to, że jesteście w nowym budynku przy ul. Stadionowej 9 w Mysłowicach.

źródło: http://2xkochaj.pl/

Rzeczywiście, to jest taki kolejny cud, że tutaj jesteśmy, ponieważ zmieniliśmy lokalizację na taką, która daje nam dużo możliwości. Mamy tutaj park, plac zabaw, boisko dla dzieci, mamy teren gdzie możemy organizować zajęcia na zewnątrz z dzieciakami, tak więc sam fakt, że jesteśmy w tym budynku sprawia, że daje nam to duże możliwości rozwojowe. Z całego serca dziękujemy fundacji „2 x kochaj” za rozmowę i za to, co robią! Są prawdziwym prezentem w tej często trudnej codzienności. 

WIĘCEJ NA:

- www.2xkochaj.pl - www.ubogacani.pl [ 80 ]


[ 81 ]


HISTORIA

SIEWCY PAMIĘCI

[ 82 ]


Adrian Hulbój

H

istoria Polski pisana jest krwią milionów ludzi, którzy ginęli w służbie ojczyzny. Nasi dziadkowie i pradziadkowie oddawali swoje życie, by bronić suwerenności i niepodległości Polski. To dzięki ich ofierze

żyjemy dzisiaj w wolnym, niezależnym państwie. Ale co to oznacza dla

znacznej części naszego społeczeństwa? Nic.

O

d ludobójstwa na Wo- wa się msza w intencji dowódcy Każdy fragment ściany jest udełyniu minęły 72 lata. 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty korowany tablicą pamiątkową, Ofiary tej zbrodni leżą AK, Jana Kiwerskiego „Oliwy”, upamiętniającą tych, którzy pow masowych grobach, a ich ro- a także poległych żołnierzy tej legli na wschodzie - żołnierzy dziny od lat walczą o właściwe jednostki i pomordowanych AK oraz orlęta lwowskie... Kiluczczenie swoich bliskich. Nie- przez upowskie oddziały. Do ka minut przed godziną 10.00 stety, walczą nadaremnie. W podziemi kościoła wchodzę zajmuję miejsce w niewielkiej wielu miejscach kaźni nie ma kilkanaście minut przed po- kaplicy. Po chwili moją uwagę nawet tabliczki, która informo- czątkiem uroczystości. Od razu przyciąga osoba, która właśnie wałaby że na tym obszarze do- doświadczam głębokiego sza- pojawia się w drzwiach kaplicy. chodziło do masowych mordów cunku do historii, który odczu- To prezes Krakowskiego Środona Polakach. wiska ŻołnieJesteśmy oborzy 27 WDP jętni wobec AK - WłodziSmutnym faktem jest to, że z roku na rok tego problemierz „Wowa” środowisko kurczy się. Obecnie w jego skład mu. Są jeszcze Brodecki. Jest wchodzi 4 byłych żołnierzy dywizji. Większość ubrany w kaludzie, którzy pamiętają o waleryjski w tym gronie stanowią dzieci i wnukowie tamtych wymundur. U wołyńskich żołnierzy, ale jak mówi Włodzimierz d ar z e n i a c h . jego boku stoJak Krakowją dwaj mło„Wowa” Brodecki, nie każdy potomek chce skie Środowidzi harcerze. brać udział w pracach środowiska. sko 27 WołyńJeden z nich skiej Dywizji dzierży sztanPiechoty AK. wać musieli równieżtwórcy tego dar 27 Wołyńskiej Dywizji AK. niesamowitego miejsca. Stoję Cała trójka rusza w krótki poSPOTKANIE W KOŚCIELE w długim przedsionku, który chód po kapliczce, stukot wojJest 24 kwietna 2016 roku. nosi nazwę Panteonu Narodo- skowych butów prezesa jest jeW dolnej kaplicy kościoła św. wego Żołnierzy Armii Krajowej dynym słyszalnym dźwiękiem. Jadwigi Królowej Polski odby- Polskich Kresów Wschodnich. Maszerujący przyciągają wzrok

[ 83 ]


ź r ó d ł o : w w w . s w i e ta j a d w i g a . d i e c e z j a . p l

wszystkich zgromadzonych. Dumnie wyglądający sztandar doskonale pasuje do Brodeckiego. Jego wyprostowana postawa, spokojny wzrok utkwiony w dal - wszystko to przywodzi na myśl żołnierza, spełniającego obowiązek wobec ojczyzny. Niebawem mały orszak zatrzymuje się tuż obok ołtarza. Rozpoczyna się uroczysta msza święta. Gdy ksiądz zaczyna Eucharystię, słychać krzyk „Baczność, spocznij!”. Głos należy do prezesa, który wyciąga przed siebie szable. Gdy msza dobiega końca, przychodzi czas na kolejną część uroczystości. Przed tablicą upamiętniającą Kiwerskiego składane są kwiaty, a później prezes środowiska przystępuje do wręczania odznaczeń: Krzyżów Obrońców Wołynia i Odznaki Pamiątkowej Akcji „Burza”. Po zakończeniu części oficjalnej

przychodzi czas na towarzyskie spotkanie członków i sympatyków środowiska. Po krótkim powitaniu, wygłoszonym przez prezesa środowiska, rozpoczyna się część towarzyska. Przez chwilę toczą się swobodne rozmowy, po chwili jednak ktoś zaczyna harcerską pieśń - „Płonie ognisko i szumią knieje”. Cichy pomruk dojrzałych głosów zapada głęboko w pamięć. Zwłaszcza fragment „O obrońcach naszych wschodnich granic” odśpiewana w tym miejscu ma w sobie coś niepowtarzalnego. Znajduję się dokładnie jedno piętro nad ołtarzem pamięci żołnierzy ze wschodu. Tuż obok mnie siedzą ludzie, którzy naprawdę byli obrońcami wschodnich granic Polski - jak na przykład honorowy prezes środowiska - Jan Lipiński „Lech”. Po chwili głos znów zabiera Włodzimierz „Wowa”

[ 84 ]

Brodecki. Ubrany w żołnierski mundur wydaje się przepełniony dumą i wzruszeniem. Opowiada historię o tym, jak dołączył do tego grona. Był rok 2010. Wowa Brodecki udał się na konną pielgrzymkę na Kalwarię Zebrzydowską (takie konne rajdy to dla niego chleb powszedni, ale o tym napiszę kiedy indziej, bo to temat na osobny tekst), gdzie odbywały się uroczystości 21 pułku ułanów. Tam spotkał Jana Lipińskiego, ówczesnego prezesa środowiska. Kawalerzysta opowiedział o swoim ojcu, Stanisławie Brodeckim „Ponurym” - żołnierzu 27 WDP AK. Dwa dni potem otrzymał telefon od Jana Lipińskiego, który odnalazł jego ojca w dokumentach dywizji. Od tego czasu, aż do dnia dzisiejszego, Włodzimierz „Wowa” Brodecki bierze aktywny udział w działaniach środowiska.


leży podkreślać jedno - działa ono bez jakiekolwiek dofinansowania. Wszystkie wydatki, które ponosi w ramach swojej działalności, są opłacane ze składek płaconych przez jej członków. Smutnym faktem jest to, że z roku na rok środowisko kurczy się. Obecnie w jego skład wchodzi 4 byłych żołnierzy dywizji. Większość w tym gronie stanowią dzieci i wnukowie wołyńskich żołnierzy, ale jak mówi Włodzimierz „Wowa” Brodecki, nie każdy potomek chce brać udział w pracach środowiska. Początków działalności środowiska należy szukać w roku 1979. Wtedy to do Krakowa przybył kpt. Michał Fijałka „Sokół ” - dowódca I batalionu 50 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych. Spotkanie z nim odbyło się 19 kwietnia, w 35. rocznicę

śmierci dowódcy 27 WDP AK, Jana Kiwerskiego. W kościele garnizonowym w Krakowie odprawiono mszę św. w intencji dowódcy oraz pomordowanych na Wołyniu w latach 1939-1945. Następnego dnia odbyło się kolejne spotkanie wołyńskich żołnierzy z „Sokołem”. Dla wielu z nich było to pierwsze spotkanie w takim gronie od lat, co zaowocowało zawarciem nowych znajomości i odświeżeniem tych starych. 20 kwietnia 1979 roku jest uznawany za powstanie przyszłego Środowiska Żołnierzy 27 WDP AK. Od tego czasu członkowie tego grona przystąpili do pracy. Ich celem było i jest upamiętnienie poległych i pomordowanych ze wschodu. To właśnie członkowie środowiska byli inicjatorami powstania wielu tablic, które dziś można podziwiać w kościele

ź r ó d ł o : w w w . s w i e ta j a d w i g a . d i e c e z j a . p l

SŁÓW KILKA O HISTORII Krakowskie Środowisko 27 WDP AK dba o upamiętnianie Polaków poległych na wschodzie. Jego członkowie współpracują z różnymi organizacjami kombatanckimi i patriotycznymi, biorąc udział w uroczystościach państwowych i rocznicach, nie tylko na terenie Krakowa. Każdego roku, w okolicach 10 lipca członkowie środowiska biorą udział w uroczystościach w Warszawie, upamiętniających „krwawą niedzielę” - zmasowany atak bojówek UPA na ponad 90 polskich wiosek, który nastąpił 11 lipca 1943 roku. W każdą rocznicę tego wydarzenia w kościele pod wezwaniem Świętej Jadwigi Królowej Polski następuje złożenie kwiatów, upamiętniających ofiary tych mordów. Pisząc o tym środowisku, na-

[ 85 ]


Świętej Jadwigi Królowej Polski. Pierwsza z nich została tam umieszczona 29 kwietnia 1984. Upamiętniała ona „Oliwę”. Z tej okazji do Krakowa zjechało się wielu byłych Wołyniaków, którzy w ten sposób oddali cześć swojemu dowódcy. W 1987 roku odsłonięto tablicę Pamięci Polaków z Wołynia, więzionych, deportowanych i pomordowanych w latach 1939-1945. Tablica ta była wcześniej poświęcona przez Jana Pawła II. Jedną z najważniejszych inicjatyw podjętych przez krakowskie środowisko było stworzenie sztandaru 27 WDP AK. Aby zdobyć fundusze, zwrócono się z prośbą o pomoc finansową do żołnierzy dywizji, przebywających w Polsce i z zagranicą. Apel dotarł do około 1200 Wołyniaków, którzy szczodrze wsparli ten projekt. Oficjalne poświęcenie sztandaru miało miejsce 20 listopada 1988 roku w katedrze na Wawelu, w czasie uroczystej mszy św. sprawowanej w intencji żołnierzy 27 WDP AK. Od tamtej pory sztandar brał udział w wielu uroczystościach patriotycznych. Był obecny przy ekshumacji Jana Wojciecha Kiwerskiego, na pogrzebie generała Józefa Hallera. Był on także obecny przy wszystkich obchodach związanych z kolejnymi rocznicami Rzezi Wołyńskiej. Do dnia dzisiejszego sztandar jest symbolem pamięci o 27 WDP AK - jednej z największych partyzanckich organizacji w historii Polski. WALKA O PAMIĘĆ Od czasu Rzezi Wołyńskiej i walk 27 WDP AK minęło już ponad 70 lat. Materiałów, książek i opracowań na ten temat są całe masy. Ale co z tego, skoro niewielu chce je czytać. Jednak czy możemy mieć pretensje do zwykłych ludzi, kiedy władze kraju w imię poprawności politycznej odmawiają godnego upamiętnienia ofiar zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów? Gdy elity milczą, a społeczeństwu nie chce się poznawać historii swojej ojczyzny, są nieliczni którzy walczą o pamięć? Krakowskie Środowisko Żołnierzy 27 WDP AK zrzesza takich ludzi. Należy im się za to szacunek. 

[ 86 ]


ź r ó d ł o : w w w . s w i e ta j a d w i g a . d i e c e z j a . p l

[ 87 ]


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[ 88 ]


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.