Invited Magazine no.3

Page 1

invited magazine

listopad / III

Fantazja i

CopyCat

mrok w oczach

czyli wszystko to, o czym myślą niegrzeczne dziewczynki

Kalberosa

Justyna Warwas

princess on the board Basia wowczuk / Uncover Models

Sebastian “Woland” Pietrzak

Kinga Załęska Sophie Kula Karolina Górska moda na wampiry w jensach

DOROTA PIWNIK Właśnie skończyła się siódma edycja

Dziewczyny z sąsiedztwa

Ilona Felicjańska

Fashion Week Poland

Królowa polskich fotografów potępieńcem medialnym






invited Magazine PHOTOSHOOT 23 Princess on the Board

anielska królowa potępionych według wizji Justyny Warwas

tytułowa sesja Joanny Jaśkowiak

krwiożercze potwory według Martyny Gumuła

sex i pożądanie Tomasza Tomkowiaka

59 The Queen of the Damned 83 The Vampires

107 Albatros Aluminium

POLISH STAR 31

POLSCY MŁODZI 11

120

Dziewczyna z sąsiedztwa w twórczości Wolanda Mrok Agaty Kuller

STYLE 17

19 67 69

5

CopyCat rządy niegrzecznych dziewczynek Dziewczyna Bonda Wampiry w Jeansach Wild Orchid zwykła twórczość w niezwykłej biżuterii

Królowa polskich fotografów potępieńcem medialnym- Ilona Felicjańska

75

Co kryje w sobie imię Yossarian


ART 45 Fantazja i mrok w oczach Kalberosa 97 Justyna Warwas

po raz drugi? Spójrzcie na nią z innej perspektywy

CINEMA 49 Królowa Potępionych

99 Wywiad z wampirem

DESIGNE 53 Kula i Górska, Załęska i Startek czyli co kryją w sobie polskie projektantki 55

PRL według Jacka Narkieluma

w lookbooku

102

Edyty Jermacz

Co krył tegoroczny,

łódzki Fashion Week

TOP M 71

Rudowłosa piękność

Karolina Górska

MUZYKA

46 Muzyka mroku 94 Mrok, śmierć i maskarada

LIFE STYLE 122 Uważaj co do siebie mówisz, bo być może okaże się, że słuchasz

6


Królowa Potępionych Tematem listopadowego numeru są wampiry, pasja, namiętność, rządza krwi, piękna oraz upadku drugiego człowieka. Królowa potępionych to szeroko pojęty obraz legend, historii, książek oraz filmów. Australijski horror stał się początkiem i inspiracją do nowego numeru. Niektórym temat związany z wampirami kojarzy się z tandetą, niebezpieczną granicą pomiędzy pragnieniem a kiczem. Czy taka jest prawda, czy wszelkie, opowiedziane nam historie związane z krwiopijcami utożsamiamy z taniością. Od czasów słynnego Draculi po XXI wiek i „Zmierzch” staraliśmy się dopasować odpowiedni wizerunek ludzi żyjących nocą, niektóre nasze spostrzeżenia zostały zamazane, historiami wyssanymi nie z tętnicy lecz z palca. „Królowa Potępionych” został uznany przez całą ekipę, jako jeden z najodpowiedniejszych, nie tylko przez wzgląd na fabułę, ale obraz przekazany publiczności. Królowa Potępionych, któż z nas nie ma dreszczyków widząc Aaliyah wcielająca się w rolę Akasha, potężnej, pięknej, seksownej właścicielki wszelkich, demonicznych stworzeń. Od najmłodszych lat, spoglądałam z wielką namiętnością na wampiry. Namiętność do nich brała się nie tylko z wyrastających kłów, ale ich przenikliwej seksualności, o której mowa wyżej. Potęga, szybkość, siła, nieokiełznane, zwierzęce instynkty, kto z nas tego nie pragnie, wiele razy spotkałam się z ludźmi, którzy wierzą i pragną zostać wampirem. Na pierwszy rzut oka, błahe, pełne próżności i głupoty stwierdzenie, lecz

7

gdybyś miał wybór, gdybyś w jednej sekundzie mógł zadecydować, to po której stronie byś stanął? Pragniemy zgromadzonym materiałem, poszerzyć zarówno tematykę wampirów, świadomości ludzi, subkultur utożsamiających się z mrokiem jak i śmierci oraz wieczności, religii łączonej z jej brakiem. Listopad jest miesiącem poświęconym wszelkim, tym zagadnieniom, które wam przedstawiamy, zarówno Halloween, trend z zachodu, który jest świętem maskarady i okazją do niezwykle dobrej zabawy oraz Wszystkich Świętych, kiedy oddajemy cześć tym, których nie ma blisko nas, którzy odeszli już na zawsze. Jednym aspektem jest dyskutowanie o śmierci, nawiązywanie do niej w mniejszym bądź większym afekcie zaś drugim świadomość tego, iż temat ten, jest nieodłączną częścią nas samych, ponieważ jedyną pewną rzeczą, która spotka nas w życiu to właśnie ona. Rodzimy się po to aby umrzeć.

od Redakcji



Dorota Markowska: dziennikarz

Martyna Gumuła: autorka sesji pt.: „The Vampires” Młoda bo zaledwie 23 letnia fotografka z Trójmiasta, specjalizująca się głównie w zdjęciach artystycznych i fashion, kocha portrety, oraz ubóstwia akty. Realna fotografia jest kontynuacją życia, dlatego wybrała drogę przez baśniowe krainy... Pasja i chęć tworzenia to jej prawdziwa miłość...

Dorota, jest jedną z najważniejszych postaci czasopisma Invited. Zauroczyła nas oddaniem, podejściem oraz szerokim kontem patrzenia na wszelkie kwestie poruszane w gazecie. Z wykształcenia dziennikarz, zawodowo świetny dziennikarz, w czasopiśmie niezawodny dziennikarz. Kultura, muzyka oraz obycie ze światem. Dorota wprowadzi was wszystkich w nieznane, spróbuje dać szansę na zrozumienie, nie tylko świata ale także i ludzi, którzy odbiegają od szeroko pojętych norm.

9

Jedna z najważniejszych postaci podczas realizacji sesji zdjęciowych. Spokojna, cicha kobietka, która swoją pracą i uporem potrafi zaspokoić idealistyczne podejście fotografa, względem danego tematu. Samodzielna i zaradna. Dzięki Oli poznajemy nowych, polskich i przede wszystkim młodych projektantów ich sylwetki i twórczość. Do jej działu należy STYL czyli piękno w modnym wydaniu.

Sylwia Smuniewska: fryzjer, wizaż

Justyna Warwas: autorka sesji pt.: “Princess on the Board” Fotografią, głównie analogową i pracą w ciemni, zajęłam się już podczas studiów na wydziale malarstwa, jakieś 6 lat temu. Kontynuacja w Akademii Fotografii w Warszawie, głównie portret i fashion. Preferuje inscenizacje. Wymyśla historie i pozwala swoim modelom wczuć się w odgrywaną rolę.

Aleksandra Urbanowska: stylistka

Michał Sadowski: model, fryzjer Jakiś czas temu dołączył do grupy Rebellius Team, aby tworzyć coś z niczego. Ogromna indywidualność w obiektywie jak i po jego drugiej stronie. Otwarty, oddany oraz najbardziej pozytywny człowiek jakiego można w swoim życiu poznać. Zdobywca międzynarodowych nagród w fryzjerstwie, model agencji United 4 Models. Człowiek urodzony dla pasji.

Fryzjer oraz psycholog, swoją pracą potrafi zaczarować otoczenie, otwarta, oddana, pełna pasji. W czasopiśmie pełni rolę, psychologicznej matki wizerunku, która dobrą radą oraz odpowiednim podejściem zagłębia się w wizerunkową postać każdego człowieka.



Sebastian “Woland” Pietrzak Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć czegoś, na temat mojej fotografii - prawdopodobnie zacząłbym od tego, że nie jestem fotografem. Na fakt, że chwyciłem aparat w lewą dłoń złożyło się wiele przypadkowych czynników. Pięć lat temu pojechałem na rekolekcje, tam strzeliłem pierwszą fotę dziewczynie, która zapozowała jako Matka Teresa . Po powrocie chciałem to kontynuować, ponieważ zdjęcie podobno miało potencjał, jednakże wiedziałem, że kieszonkowym aparatem (który miał martwe piksele jeden przy drugim) dużo nie wskóram. I niedługo po tym, kolejny znak od losu, wygrywam prawie 2 tys. na zakładach sportowych, kupuję porządniejszy sprzęt - banalne prawda? jak można łatwo zacząć coś, o czym się nie ma pojęcia. Od tamtej pory, jakoś to trwa, zadziwia czasami mnie samego, że tak długo. Z jednej strony to zabawa, sposób na zabicie samotności, ucieczka, świat wymyślony, sposób na kontakt z ciekawymi ludźmi i nie ukrywam - z pięknymi kobietami.

11


Z drugiej strony to jakby hołd dla płci przeciwnej, która zawsze była dla mnie inspiracją, motywacją aby stać się kimś lepszym niż tylko pstrykaczem nagich ciał. Skoro taka Muza oddaje mi pewną cząstkę swojej intymności, to ja mam obowiązek potraktować tą chwile bardzo poważnie i stworzyć z naszej pracy coś, co zatrzyma ją na dłużej, A kto wie, może skłoni do zastanowienia nie tylko, co autor miał na myśli, ale co chce nam przekazać dana osoba, na zdjęciu. Żeby nie było tak słodko, powiem że bycie “fotografem” na wózku nie jest spacerkiem w kwestii relacji międzyludzkich . Trzeba być przygotowanym, że np. długo oczekiwana modelka wyjdzie Ci z sesji po 5 minutach bo “za wolno pstrykasz i psujesz jej nastrój” ktoś inny Ci przywali tekstem, że przyszedł tylko bo zrobiło mu się ciebie żal, a ty na dodatek jesteś takie chamidło, bo chcesz mieć prawo do publikacji zdjęć… No ale cóż, nie będę bił się w pierś ani też podawał przez mój stan zdrowia. To nie moja niepełnosprawność wyznacza mi granice, to ja rzucam jej wyzwania każdego dnia. I jak na razie zwyciężam.

To nie moja niepełnosprawność wyznacza mi granice, to ja rzucam jej wyzwania Często ktoś pyta czemu w taki, nie za czysty sposób obrabiam swoje prace, ja kontruję pytaniem; Jakie jest prawdopodobieństwo, że spotkasz kiedykolwiek kobietę identycznie doskonałą, jak z okładek kolorowych magazynów ? Czy nie docenisz bardziej taką naturalnie piękną “dziewczynę z sąsiedztwa” z niewymuszonym uśmiechem oraz w spranej koszuli? Czyż jej twarz nie mówi więcej niż wygładzona do maksimum skóra z rozkładówki? Wydaję mi się, tak na chłopski rozum że robimy zdjęcia od pokoleń głównie po to, aby pamiętać. Tak jak pamięć nigdy nie będzie idealna, tak na moich zdjęciach zawsze będzie widoczny ząb czasu - wszystko przemija. Wystarczy? myślę że tak Obejrzyjcie najbardziej świadome urywki mojej wyobraźni

12



Skoro taka Muza oddaje mi pewną cząstkę swojej intymności, to ja mam obowiązek potraktować tą chwile bardzo poważnie i stworzyć z naszej pracy coś, co zatrzyma ją na dłużej

14




style


CopyCat czyli wszystko to, o czym myślą niegrzeczne dziewczynki. Z wykształcenia kostiumograf/stylistka. Trzy lata temu ukończyła studia w Mediolanie na wydziale IED Moda Lab na kierunku Stylista Mody. Podczas pobytu we Włoszech “zaangażowała” się w współprace z butikami i Concept storami (Elisabeth The First, Wok Concept Store, Vintage Wag, Humana Vintage,Miss Ghinting,Cameo Vintage), gdzie miała okazję poznawać/sprowadzać/projektować nowe modele ubrań i akcesoriów. Wszelkie doświadczenia zainspirowały Justynę

metalowe kołnierze, nakładki na uszy, kolczyki,

Grzelak do stworzenia “czegoś swojego”. Pojawiła

naboje, neonowe sznury. Torby podzielone

się wizja sklepu i pierwsze projekty biżuterii

zostały na: kopertówki z czachami i łańcuchami

i toreb. I tak po kroku jej własna działalność

oraz nylonowe torby 3D w bardziej codziennym

zaczęła się rozwijać. Od kilku tygodni sklep

wydaniu.

CopyCat jest już dostępny online na www.

W niedługiej przyszłości właścicielka pragnie

copycat.pl

wprowadzić do sprzedaży również ubrania. Jak

W sklepie Copycat.pl można znaleźć przede

sama mówi: „będą to wyjątkowe pojedyncze

wszystkim biżuterię i torby. Wszystko dzieli

egzemplarze, które już pojawiły się w kilku

się na kilka pod kolekcji, w zależności od stylu

garderobach i forach internetowych. Na stronie

klienta. W biżuterii główne motywy to: czaszki,

jednak będą dostępne w przeciągu 2-3 miesięcy.”

ćwieki, łańcuchy, pazury, kastety, sygnety,

18


Nowa koncepcja sklepów Marc O’Polo i dziewczyna Bonda we flagowym salonie w Monachium Minęło ponad 10 lat od premiery dotychczasowego konceptu salonów Marc O’Polo. Firma zdecydowała, że nadszedł czas na zmiany i w Monachium zaprezentowała zupełnie nowy salon flagowy, który doskonale oddaje klimat i charakter marki. W szalenie popularnym w mieście centrum zakupów stanął prawdziwie nordycki, nowoczesny dom. Architekci i zarząd Marc O’Polo postawili sobie wyraźnie określony cel: stworzyć nowoczesne mieszkanie w starym, historycznym budynku. Funkcjonalne wnętrza przywołujące skandynawską estetykę oraz klimat kamienicy budować mają unikatową atmosferę, która sprawi, że zakupy staną się wyjątkowym doświadczeniem. W rzeczywistości, w której wszystko jest coraz bardziej zunifikowane, najbardziej liczą się detale i to one właśnie zwracają tutaj szczególną uwagę. Wbudowane meble efektownie skontrastowano z klasyką designu: sofą Fritza Hansena, krzesłami Carla Hansena i lampą projektu Arne Jacobsen.

19


nowoczesne mieszkanie w starym, historycznym budynku Aranżacja jest doskonałym dowodem na to, że nowoczesny sposób życia i klasyka skandynawskiego wzornictwa tworzą szalenie atrakcyjną jakość. Specjalnie na potrzeby salonu przygotowane meble idealnie funkcjonują w otoczeniu przedmiotów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Wszystkie pokoje prezentują starannie dobraną, naturalną kolorystykę i przemyślane oświetlenie. Używając naturalnych i z uwagą wyselekcjonowanych materiałów oraz planując układ poszczególnych pokoi, Marc O’Polo zwraca szczególną uwagę na zrównoważony rozwój i oszczędne zużycie energii. Domowa atmosfera sprawia, że bardzo szybko, po przekroczeniu progu sklepu, przestajemy się czuć jak na zakupach. Zróżnicowane pokoje dedykowane są różnym, domowym tematom: garderobie, pokojom dziennym czy wygodnemu studio. Przestronne i wysokie pomieszczenia pozwalają czuć się swobodnie i komfortowo, a naturalny, dębowy parkiet przywołuje na myśl stare i przytulne domy z autentycznym klimatem. Na ścianach zaproponowano dwa charakterystyczne dla Marc O’Polo rozwiązania: gładkie, jednokolorowe powierzchnie (jasnoszary w pokojach dedykowanych kobietom i ciemniejszy odcień w pomieszczeniach dla mężczyzn) oraz tapetę w paski.

domowa atmosfera Na uwagę zasługują przymierzalnie. Miejsca z drewnianymi ławami, ciężkimi, wełnianymi zasłonami i perfekcyjnym oświetleniem – jednym z najważniejszych tematów salonu flagowego. Na dwóch piętrach budynku rozplanowano ponad 300 obiektów świetlnych, które odpowiadają za wyjątkową atmosferę miejsca. Światło wzorowane jest na naturalnym, kojarzyć się ma ze spacerem po lesie i w podobny sposób „prowadzi” przez kolejne pokoje sklepu. Oświetlenie i temperatura światła wewnątrz salonu oddają porę dnia i zmienia się wraz z nią: białoniebieska poświata pojawia się w godzinach rannych, złoto-czerwona zapowiada wieczór. Klientów wita galeria na pierwszym piętrze z białoczarną mozaiką na podłodze wzorowaną na wzorze z popularnego Placu Sergela w Sztokholmie. Uwagę zwracają tu otwarte, przestronne szafy. Po drewnianych schodach wchodzimy do pokoju z ofertą dla mężczyzn lub do stylowego atelier i jesteśmy gotowi na miłe odwiedziny w tym wyjątkowym domu. Zaproszenie do przytulnego mieszkania Marc O’Polo przyjęła dziewczyna Bonda, Tonia Sotiropoulou. Partnerka Daniela Craiga w najnowszym odcinku o przygodach słynnego agenta 007 pojawiła się na prezentacji nowego salonu w Monachium.

20






25







polish star

Ilona Felicjańska Królowa polskich fotografów potępieńcem medialnym Fot. Karolina Chudyba




Ilona, poznałyśmy się przed świętami. Przez ten cały rok, w mediach miały miejsca różne zdarzenia z Twoim udziałem, niektóre mniej, niektóre bardziej, można powiedzieć “bolesne”. Chciałabym pokazać prawdziwą Ciebie, taką jakiej jeszcze nie znamy, nie obejdzie się to, bez tych bardziej wrażliwych sfer Twojej prywatności, które z namiętnością są ukazywane światłu dziennemu. Powiedz mi jak to jest, że dzisiaj Ilona Felicjańska jest królową polskich fotografów i potępieńcem medialnym? Ilona Felicjańska: Jestem trzeźwiejącym alkoholikiem. A za tym idzie, bardzo wielespróbuję wymienić to co najważniejsze. Jestem bezwzględnie uczciwa – jeśli coś mi się podoba, nie ukrywam tego, jeśli coś mi się nie podoba także mówię o tym głośno. Cały czas, każdego dnia, uczę się jak żyć i być szczęśliwą, niezależnie od tego co niesie los. W swoich planach nie wybiegam za daleko w przyszłość i nie nurzam się w przeszłości. Uczę się wydobywać jak najwięcej, z tego, co jest tu i teraz. Staram się żyć dniem dzisiejszym i pracuję nad tym żeby to były dobre dni. A odnosząc się bardziej do Twojego pytania – nie interesuje mnie ani bycie królową ani potępieńcem. Ludziom wydaje się, że mam wpływ na wszystko co się dzieje w mediach w związku z moją osobą. Nie winię ich za to, skąd mają wiedzieć jak jest naprawdę(?) A prawda jest taka, że czasami dzieję się rzeczy, na które nie mam wpływu, innym razem, kiedy przydałoby się trochę pomocy ze strony mediów to trafiam na mur, bo tematy, które chcę poruszać nie są wystarczająco ciekawe żeby przyciągnąć publikę. Trudno, ja sobie poradzę. To co jest dla mnie najważniejsze to fakt, że powoli docierają do mnie sygnały, że droga, którą obrałam zaczyna przynosić skutki. Ludzie znający się na budowaniu wizerunku zaczynają mówić, że z perspektywy czasu to co robię wygląda imponująco. Nie taki był mój cel, ale cieszę się, że tak zaczynają to odbierać inni, bo to oznacza, że uczciwość i ciężka praca przynoszą efekty.


Bardzo często mówisz w swoich wywiadach o pomocy, jakiej udzielasz mniej czy bardziej doświadczonym fotografom. Niektórzy odbierają to bardzo pozytywnie, nie zamykasz się na ludzi, drudzy zaś komentują niektóre Twoje sesje w sposób bardzo rozczarowujący. Czy żałujesz jakiegoś projektu? Czy nie uważasz, że czasami powinnaś odmówić? IF: Tobie nie odmówiłam – żałujesz? Nie. Nie żałuje niczego. Każda sesja to nowi ludzie i nowe doświadczenia. To czy praca ze mną jest pomocna czy nie zależy w dużej mierze od fotografa – jedni potrafią to wykorzystać inni nie. A komentarze ludzi są i będą takie jakie są. Niezależnie od tego co zrobisz zawsze znajdzie się wielbiciel i krytykant. Ja za to powoli buduję sobie grupę, którą nazywam „krytykami” – nie wolno mylić ich z krytykantami – to ludzie, którzy posiadają olbrzymią wiedzę i doświadczenie. A przy tym są otwarci. Z ich oceną kolejnych projektów liczę się, bo wiem że jest to ocena rzetelna i wynikająca z wiedzy a nie płytkich emocji. Zgadzając się na pracę z fotografem zawsze podejmuję ryzyko. Wielokrotnie zdarzyło się, że efekt sesji nie ujrzały światła dziennego. Tak to bywa. Ale dojrzali ludzie potrafią się z tym pogodzić i wyciągnąć z tego pozytywne wnioski. Często wracam do takich ludzi, kiedy oni sami dochodzą do wniosku, że już wiedzą co poszło nie tak i są gotowi na drugie wyzwanie. Zdarza się też, że ja nie jestem zadowolona z tego co zrobiłam. No i niestety coraz częściej jest tak, że muszę dokonywać coraz bardziej wyśrubowanej selekcji, bo propozycji jest coraz więcej a czas niestety nie chce płynąć innym tempem.



Wcieliłaś się w bardzo wiele ról, wystąpiłaś na rekordowej ilości zdjęć, robisz coś fajnego, twórczego, czasem nawet- można powiedziećszalonego. Pomimo tylu fajnych akcji, media “jedzą” Twoją osobę, jesteś jedną z celebrytek, o której pisze się najwięcej i nie do końca w pozytywnym tego słowa znaczeniu, czy jest to drugi wymiar Twojego życia, czy faktycznie uzależnienie, o którym wspomniałaś kiedyś na swoim facebooku? IF: Dzisiaj mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie jestem już uzależniona od bywania i publikacji. Ale zdaje się, że wiem to tylko ja. Nie wiem czy zauważyłaś, że zostałam ogłoszona październikową królową imprez. Śmiech na sali i najlepszy dowód na makabryczną nierzetelność mediów. Po pierwsze pojawiam się na wybranych imprezach. Po drugie od roku nie byłam na żadnej imprezie do końca, z bardzo prostej przyczyny. Na imprezach zawsze jest serwowany darmowy alkohol i przychodzi moment, kiedy większość gości jest już na rauszu. A to jest dokładnie ten moment, kiedy na mnie już czas – takie towarzystwo nie jest dla mnie pożądane, więc go unikam. No i kwestia kreacji. Wybieram to co mi się podoba a nie to co jest na topie. Dlatego jak już gdzieś się pojawiam to jest wielki raban „bo Felicjańska znów coś tam, coś tam”. Mi to nie przeszkadza. Natomiast moje relacje z mediami zawsze będą elementem mojej działalności i ci, którzy mieli ze mną styczność wiedzą, że traktuje to profesjonalnie i rzetelnie. Nie odmawiam bez powodu udziału w programach czy udzielania wywiadów. Wiem, że czasami potrzebuje pomocy mediów w tym co robię i są takie osoby w tym środowisku, które to rozumieją i są gotowe tej pomocy mi udzielić. Ale czasy zależało mi na bywaniu i publikacji minęły Za każdym razem, gdy widzę jakiś “materiał” na Twój temat zastanawia mnie jedno, jak taka miła, sympatyczna i przede wszystkim nieprzesiąknięta światem fleszy osoba może godzić się na coś takiego, wystawiać swoją prywatność, wnętrze jak i zewnętrzną część nanie oszukujmy się- brednie i zaszufladkowanie? IF: Dotykasz drażliwego tematu. Ale znów – skąd masz wiedzieć jak to jest? Więc odpowiem Ci najjaśniej jak umiem. Po tym co wydarzyło się w moim życiu nie stać mnie na wynajęcie odpowiednio dobrego prawnika i zrobienie z tym porządku.

37

Proste? Wiem że, to się może nie mieścić w głowie przeciętnego zjadacza chleba, ale tak jest. Od roku ciężko pracuję żeby znów zacząć zarabiać i powoli mi się to udaje. Ale to nadal nie są pieniądze, które pozwoliłyby mi rozpocząć wojnę. Ale powoli acz konsekwentnie. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Ale jest też druga strona medalu, o której nikt nie mówi. To co robię przez ostatni rok otworzyło mi drzwi do zupełnie innych odbiorców, którzy są klientami innych mediów – to już nie superak i pudel. Więc powtórzę raz jeszcze – bo to jest adekwatne na wielu poziomach – powoli acz konsekwentnie... I zobaczymy jak to wyjdzie na koniec dnia. Wiele osób w Polsce, czyta portale plotkarskie i jeszcze większa ich część utożsamia daną osobę, z tym co o niej czyta, odpowiada Tobie wizerunek wykreowany przez media? IF: No wybacz, ja mam się tym przejmować? Chyba żartujesz! Jeśli nie widzisz tego co robią plotkarskie media z ludźmi, to naprawdę nie widzę powodu żebym ja miała się przejmować tym co o mnie myślisz. Ostatnio miałam poważną rozmowę z przyjacielem na temat wizerunku i jego budowania. Burzliwa to była dyskusja i nie skończyła się wesoło. Bo widzisz ja już tam byłam. Byłam w świecie, gdzie ten medialny wizerunek, był najważniejszy. Ale budząc się z ostatniego kaca, dotarło do mnie że to nie ja, że to tylko mój wizerunek. Wizerunek, który przyciągnął do mnie całą masę ludzkiego chłamu. Wizerunek, który zmuszał mnie do udawania. Wizerunek, który nie pozwalał mi być wolną i szczęśliwą. Nie pozwalał być lojalnym wobec ludzi bo czegoś tam nie należy a coś tam należy. Więc ja już dziękuję. Dużo bardziej wolę żeby ludzie nie lubili mnie za to, że jestem tym kim jestem niż żeby kochali mnie za to, że udaję kogoś, kim tak naprawdę nie jestem. Wiesz, tuż po wypadku była taka sytuacja że miałam prowadzić imprezę. Sponsorzy imprezy zgłosili się do organizatora i powiedzieli, że nie życzą sobie żebym ją prowadziła. Ten człowiek miał odwagę powiedzieć „Tak? to trudno, bo według mnie właśnie teraz ona potrzebuje tego bardziej niż ktokolwiek inny”. Stracił kilku sponsorów a ja poprowadziłam tą imprezę. I powiem Ci jedno, nikt kto czegoś takiego nie przeżył nie zrozumie ile to jest warte. Zwykła lojalność. Uwierz mi – to dzisiaj towar bardzo deficytowy.


A ja wyciągnęłam z tego ważną lekcję – uważnie patrzę, kto i co robi i mówi. I zapamiętuję. I są ludzie, którzy wiedzą, że żeby nie wiem co się działo to mogą na mnie liczyć. Ten rok, był dla Ciebie przełomowy, bardzo wiele mówiło się, rozpisywało o Ilonie Felicjańskiej, rozwód, dzieci, jedna z najgłośniejszych afer z udziałem dwuznacznych zdjęć. W jaki sposób to na Ciebie wpłynęło, czy nie zapaliła się w Tobie czerwona lampka, że może czas na to, aby na moment zniknąć? IF: Już Ci mówiłam, że ostatnio krucho u mnie z kasą, ale dzięki temu dzieją się też cudowne rzeczy. Na przykład napisała do mnie kobieta ze stanów, że jestem dla niej światłem i inspiracją i że dzięki temu co się dzieje w związku z moją osobą, ona daję radę i razem ze mną trwa w trzeźwości. Napisała, że bardzo zależy jej na tym żeby mi pomóc, żeby jakoś wynagrodzić mi to, że jestem i że robię to co robię. To było miłe i budujące i oczywiście powiedziałam jej, że ten list jest wszystkim czego potrzebuję żeby czuć się ok. Minęły dwa miesiące i odebrałam telefon od jednego z... powiedzmy 20 najważniejszych speców od PR’u w stanach. Okazało się że jest przyjacielem tej kobiety i w zamian za to, jak wiele dla niej znaczy to, że jestem, on chce ze mną trochę popracować.

No wybacz, ja mam się tym przejmować? Chyba żartujesz! Jeśli nie widzisz tego co robią plotkarskie media z ludźmi, to naprawdę nie widzę powodu żebym ja miała się przejmować tym co o mnie myślisz.

Pierwszym moim pytaniem było czy nie powinnam zniknąć – bo to jest coś co słyszę często. Wiele ludzi uważa, że powinnam. A on zadał mi jedno pytanie „po co?”. Co miałoby wyniknąć z tego że zniknę z mediów i życia publicznego? Czy ja mam coś do ukrycia? Dużo rozmawialiśmy i wierz mi lub nie, ale te rozmowy były dla mnie głównie potwierdzeniem, że wiem co robię i że moja intuicja mnie nie zawodzi. Ale... Wspomniałaś o czerwonym światełku. No więc zapaliło się! Tylko ono u mnie nie oznacza „stop”. Oznacza „jedziemy dalej”. Obiecałam publicznie, że nie będzie nudno i zamierzam tej obietnicy dotrzymać.

38


Wielu Polaków krytykuje Twoją osobę, niestety nasz zaszufladkowany i jednostronny naród przypiął Ci pineskę alkoholiczki i wyuzdanej kobiety, którą tak na prawdę nie jesteś. Wiele osób z kręgu artstyczno-medialnego “nadużywa”, lecz to Tobie przyszyli metkę i oznaczyli jako swoją twarz. Będąc osobą, która Cię zna, często nad tym ubolewam i zastanawiam się czy to na prawdę w żadnej mierze nie wpływa na Twoją prywatność a zwłaszcza psychikę?

IF: Wiesz, kiedyś usłyszałam, że człowiek przechodzi dojrzewając przez etap, kiedy cała swoją osobę, całe poczucie wartości buduje na tym co dostaje z zewnątrz, od grupy do której przynależy, od bliskich osób. To jest jego lustro – przegląda się w nim i na tej podstawie buduje sobie obraz samego siebie. Potem zaczyna szukać szczęścia i w naturalny sposób znów zwraca się na zewnątrz, ale tam nie ma „jego” szczęścia. Więc jeśli jest konsekwentny musi zwrócić się do wewnątrz. Zburzyć obraz, który powstał na podstawie „odbicia w lustrze” i zbudować go od nowa na podstawie tego kim jest, a nie na podstawie tego, co mówią mu inni. Kiedy uzmysłowisz sobie, że jest w tobie dobro i zło, kiedy przyznasz się otwarcie do tego co jest Twoją słabością i docenisz, to w czym jesteś dobra, zaczniesz budować swoje poczucie wartości na fundamentach niezniszczalnych. A co za tym idzie – cała budowla staje się niezniszczalna. Do tego wystarczy uczciwość wobec samego siebie. To jest odpowiedź. Nie, te wszystkie rzeczy nie burzą mnie ani nie budują. Na szczęście mam teraz przy sobie ludzi, którzy są na tyle dojrzali, że dla nich to też nie jest ważne, bo ważna dla nich jestem ja a nie to co piszą w gazetach. Zresztą sama wiesz jak jest ze mną – przecież bałaś się, że spotkasz rozkapryszoną, zapijaczoną gwiazdę. Wybacz, że Cię rozczarowałam (śmiech). I niech tak zostanie – ci co widzą więcej są bliżej prawdy, ci co patrzą na nagłówki rubryk towarzyskich muszą sobie z tym radzić sami. A środowisko? Powiem ci szczerze, że ten sam schemat powtarza się wszędzie. Są ludzie, którzy cenią mnie za to co robię, są tacy, którzy mnie nienawidzą bo swoim postępowaniem obnażam ich słabość i niemoc, i są tacy, którym jest wszystko jedno. Nie mam potrzeby tego zmieniać.



Powróćmy do tej milszej części rozmowy czyli modeling i aktorstwo. Osobiście podziwiam Cię za to, jakim- prywatniejesteś człowiekiem, jesteś jedną z nielicznych osób, które nie mówią źle o innych. Jak długo zamierzasz realizować tą część swojej bajki, po co to robisz i co chciałabyś robić za np. dziesięć lat? IF: To miłe. Ale muszę wnieść małe sprostowanie – to nie jest tak, że nie mówię źle o innych. Staram się stosować zasadę, że mówię dobrze, albo milczę. Ale jeśli zapytasz mnie o konkretną osobę, o to kim jest i czy można jej zaufać to powiem Ci prawdę. A to oznacza, że niestety masz duże szanse usłyszeć ode mnie coś złego o kimś innym. Tak się poskładało, że dość dużo ludzi nie postępuje ze mną uczciwie – nie zamierzam ich chronić, czy kłamać w dobrej wierze. Świnia pozostanie świnią. Ale dość tego - przejdźmy do rzeczy miłych. Jeśli chodzi o modeling, nie zamierzam ani odrobinę zwalniać. Z wielu powodów. Chociażby dla tego, że po pierwsze wiem, że jestem naprawdę dobra w tym co robię a po drugie dlatego, że jeszcze czegoś mogę się nauczyć. Poza tym będąc na wybiegach widzę jak ważne dla młodych, początkujących modelek jest to żeby zobaczyły jak robi to ktoś bardziej doświadczony. To naprawdę bardzo pomaga. Co do aktorstwa. To jest coś co buduje się powoli. Taka jest specyfika tego zawodu. Ale pracuję nad tym i sama widzę jak wiele się zmienia z projektu na projekt. Tu także nie zamierzam się zatrzymywać. Powolutku wykuwam swoją drogę na ekran. A gdzie będę za 10 lat? Nie mam pojęcia, ale wierze bardzo głęboko, że będę szczęśliwa – tak jak powiedziałam, staram się nie wybiegać za daleko w przyszłość. Żyję tu i teraz. Nie obawiasz się tego, że ludzie Cię otaczający, zamęczą się Twoją pasją? IF: Mówisz o tych, którzy są teraz przy mnie? To chyba żart! Mamy tyle wspólnych pomysłów i planów, że już nie wystarczyłoby nam życia żeby je zrealizować. A poważnie. Ja zmieniłam swoje podejście do życia i świata. Teraz ważna jestem ja. Nie podoba ci się to? Trudno. Już doświadczyłam jak to jest kiedy to potrzeby innych są ważniejsze i wiem dokąd mnie to zaprowadziło – nie chcę tam znów wylądować. Dobrze mi teraz ze sobą.

41

Możemy podziwiać na łamach naszego czasopisma, mroczną i drapieżną a w dodatku kobiecą sesję, młodej fotograf z WarszawyKaroliny Chudyby- czy jesteś w stanie wymienić ile razy- przez ten okres, odkąd się spotkałyśmy pierwszy raz- stanęłaś przed obiektywem? IF: Nie. Przez siedem miesięcy notowałam każdą sesję. Kiedy ostatnim razem robiłam podsumowanie wyszło mi koło 70 sesji. Teraz pewnie byłoby ponad sto. Ale i tak pamiętam, że kilka, albo kilkanaście sesji odbyło się zupełnie znienacka i nie mam ich zapisanych w kalendarzu. Ale pewnie sama widzisz, że z tej ponad setki kilkanaście tylko wypłynęło i nadal są widoczne nie tylko na moim profilu FB. To też wiele mówi. Wiesz, ja nie robię tego dla ilości. Robię to, bo wiem, że ludzka wyobraźnia i kreatywność są nieprawdopodobne. Kiedyś byłam zwolenniczką długich przygotowań i perfekcyjnej realizacji. Teraz stawiam na siłę młodości i wyobraźni. Ogólny bilans jest bardzo pozytywny, kiedyś robiąc 15 sesji w ciągu roku miałam 7 doskonałych. Teraz po roku pracy mam 25 doskonałych sesji. I to często z ludźmi o których świat dopiero usłyszy. Wiem, że to słuszna droga. Naturalne jest to, że każdy chce wykonać „taniec deszczu” – czyli zrobić wszystko żeby każdy, kto jest w pobliżu wiedział że właśnie za chwilę, za moment wydarzy się coś wielkiego – pstryk - oto właśnie powstało dzieło... Ja to rozumiem. Ale wiem że jakość zdjęcia nie ma nic wspólnego z jakością tego „tańca deszczu”. Miałam zdjęcia, które były organizowane w 20 minut a zaliczam je do tych 25 doskonałych. Niecałe dwa miesiące temu wystąpiłaś w projekcie teledysku “Kołysanka” Yossariana Malewskiego, jakie są Twoje wrażenia z tym związane, czy taka rola sztuki odpowiada Tobie bardziej, czy jednak nierozłącznym elementem Twojego życia będzie fotografia? IF: „Kołysanka” była dużym wyzwaniem. Od momentu otrzymania propozycji wystąpienia w tym projekcie do realizacji scenariusz uległ mocnej zmianie. Ta zmiana głównie polegała na przeniesieniu ciężaru filmu z obrazów na grę aktorską. Myślę, że udało mi się spełnić wymagania twórców. Patrząc na komentarze wiem, że odbiorcy także wysoko oceniają to co wspólnie stworzyliśmy. To było dla mnie ważne, bo wiem, że moje marzenie ma realne potwierdzenie w rzeczywistości. Wiem, że dużo muszę się nauczyć,


ale to robię cały czas i mam nadzieję, że całkiem niedługo wszyscy będą mieli szansę zobaczyć mnie w kolejnych rolach. Ale fotografia na pewno nie zniknie. Nadal szukam dobrych, ciekawych pomysłów. Bo to jest dla mnie teraz najważniejsze – już nie strój i makijaż - ale pomysł. I taką fotografię zawsze będę wspierała z całej siły. Zresztą to jest teraz pierwsze pytanie po obejrzeniu zdjęć fotografików, piszących do mnie pytania o sesję – jaki jest pomysł? Co chcesz powiedzieć tymi zdjęciami. Ilona w Murzasichle spotkałam, wieczorem sławną osobę, okazało się, że jest zajebistą kobietą, z którą możesz prowadzić konwersację przez całą noc i jeszcze będzie mało. Wyluzowaną, spontaniczną laskę, która nie skrzywdzi nawet muchy. Osobiście boli mnie to, jak mocno ludzie pastwią się nad Tobą, nie sądzisz, że jeszcze bardziej może to ranić Twoich bliskich? IF: Ja jestem tylko sobą. Nikim mniej, nikim więcej. Bardzo mi miło, że tak wspominasz nasze spotkanie, zresztą ja również byłam bardzo mile zaskoczona waszą otwartością, chęcią działania i kreatywnością. Ale z drugiej strony mogło się tak zdarzyć, że byśmy się nie polubiły. Tak bywa. Ja już nauczyłam się to szanować. Nauczyłam się akceptować, że nie każdy musi mnie lubić. A moi bliscy znają mnie bardzo dobrze i wiedzą kim jestem. I dbam o to żeby oceniali innych nie po notatkach prasowych a po tym czego od tej osoby doświadczyli. Z jednej strony potępieniec mediów z drugiej osoba, która pomaga uzależnionym, młodym artystom, kochająca i wyrozumiała matka, wspaniała osoba. Przedstawiłam Tobie dwie opcje odbioru, jedną medialną, drugą prywatną. Jaka według Ciebie jest na prawdę Ilona Felicjańska? IF: Dobra. Przyznam Ci się do czegoś. Ja bardzo lubię Felicjańską. Naprawdę. Lubię jak pozuje. Lubię jak gra w filmach. Uwielbiam jak gotuje rodzinne obiady w niedziele popołudnia – a rodzinę mamy wielką, bo w jej skład wchodzą też przyjaciele i bywa, że obiad wydajemy na dwie tury bo nie ma sposobu żeby wszyscy na raz zmieścili się przy stołach. Lubię też to, że mówię otwarcie o tym z czym należy walczyć, o tym na co trzeba w życiu uważać. Nie przeczytałam tego w żadnej książce – doświadczyłam tego.

Więc mam prawo mówić o tym co przeżyłam osobiście. Ale pytanie jaka jest naprawdę Ilona Felicjańska jest pytaniem, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Ja wiem swoje i dobrze mi z tym. Czy chciałabyś coś w sobie zmienić, odwrócić bieg czasu, zrobić coś inaczej, na nowo? IF: Nic! Wszystko co się stało, wszystko co przeżyłam doprowadziło mnie do tu i teraz. a tu i teraz jestem szczęśliwa i tak jest dobrze. Wiesz, w życiu trzeba i popłakać i pocierpieć żeby zrozumieć jak trudno być szczęśliwym i jak bardzo należy o szczęście dbać i jej pielęgnować. Jak te wszystkie doświadczenia wpłynęły na Ciebie, na relacje z drugim człowiekiem, na Twoją rodzinę, a przede wszystkim dzieci, na których prezenterzy, portale itp. nie zostawiły “suchej nitki”? IF: Pewnie byłoby milej zdobywać wiedzę i doświadczenie w mniej- że tak powiem -„dynamiczny” sposób. Ale widać ja potrzebowałam właśnie tak – młotkiem po głowie. Zresztą większość z nas ma za sobą takie doświadczenia – jedni w miłości, inni w pracy jeszcze inni z alkoholem czy narkotykami. Ale jeśli wierzymy to udaje się jakoś wyjść na prostą. Dzisiaj mogę powiedzieć, że- chociaż wcale się z tego nie cieszę- właśnie tak to się stało to jednak jestem szczęśliwa, że się stało - bo jestem teraz dużo mądrzejsza . Moja choroba zmusiła mnie do samorozwoju. I w końcu udało mi się złapać właściwy kierunek. Ale to nie tylko fakt, że jestem trzeźwa, to także masa wiedzy o tym jak być szczęśliwym, jak radzić sobie z codziennością a za tym idzie też konsekwencja, cierpliwość, zrozumienie jak ważna jest rozmowa, zwracanie uwagi na emocje a nie ukrywanie ich czy pomijanie, bo są trudne. To sprawia, że teraz – po rozwodzie – jestem dużo bardziej i dużo bliżej z moimi synami. Wiem, że oni też to czują. Nie zawsze są zadowoleni, bo nie pozwalam im sobie włazić na głowę, tak jak kiedyś, kiedy moje poczucie winy zmuszało mnie do tolerowania ich nie koniecznie poprawnych zachowań. Ale wiem, że czują się dużo bardziej bezpieczni. Świat, który im tworzę ma jasno określone granice. Jest stabilny i przewidywalny. A tego właśnie dzieci najbardziej potrzebują.

42


Masz nadzieję na zwrot akcji, czy uważasz, że już do końca swoich publicznych dni będziesz ofiarą, czy nie sądzisz, że może już czas się postawić, przestać opowiadać o swoim uzależnieniu, powiedzieć im wszystkim, żeby pocałowali się w dupę, bo jesteś inna i chcesz to pokazać ludziom, czy dobrze Ci z tymi wszystkimi, sztucznie napędzanymi aferami, bo przecież bez sensacji nie jest się wystarczająco ciekawym? IF: Zobacz co się wydarzyło – pytasz czy nie chcę zmiany, a ja od początku wywiadu lawiruję jak nie wracać do pewnych tematów. Tak to działa, ludzie lubią wałkowanie tego samego. Ale powiem szczerze, że jestem już tym zmęczona i potrzebuje zmiany. Sama zauważyłam, że kilka ostatnich wywiadów to zmiana tonu wypowiedzi i treści. Coś się zmieniło we mnie. Nie zamierzam przestać mówić o tym, że jestem uzależniona. Bo to akurat jest bardzo ważne i wartościowe dla wielu osób, że jest ktoś taki jak ja, kto nie boj się powiedzieć „jestem uzależniony”. I żyje dalej, pnie się do góry, działa, spełnia marzenia. Wiem, że to ważne bo po każdym wystąpieniu, po każdym wywiadzie dostaję masy listów od ludzi, dla których to było istotne. A czy media będą dalej zainteresowane po tej zmianie? Nie wiem. Zobaczymy. Ja robię masę rzeczy. Nowe sesję, filmy, teledyski, jestem współproducentem płyty, piszę książkę... Tematów jest masa. Zobaczymy... Czy chciałabyś opowiedzieć o czymś, o czym nie miałaś sposobności powiedzieć podczas innych wywiadów? IF: Chciałabym zaprosić wszystkich na moją stronę na FaceBook’u. To jest miejsce, gdzie można zobaczyć odrobinkę tej prawdziwej Ilony. Staram się pokazywać tam wszystkie projekty, w które jestem zaangażowana. Jeśli kogoś naprawdę interesuje kim jestem to tam rzeczywiście znajdzie prawdziwe tropy. A przede wszystkim zetknie się z tym co robię a chyba właśnie nasze dzieła są najlepszym świadectwem – zgodzisz się ze mną? Mam nadzieję, że ludzie dowiedzą się pewnego dnia jaka jesteś, jak piękne i kolorowe jest Twoje wnętrze, za niektóre rzeczy mam ochotę Ci nawtykać, niektóre osiągnięcia bardzo szanuję i cenię, poprosiłam Cię o wywiad z dwóch względów, ponieważ lubię ludzi, którzy są inni, o których świat może mówić źle ale przyjaciel odda za Ciebie życie, bo wie jaka jesteś na prawdę.

43

Drugim jest to, że łączysz się z ideą naszego czasopisma. Już na sam koniec naszej rozmowy. Jak spostrzegasz czasopisma, gazety, ogólny rynek branży w jakiej się znajdujemy, czy wierzysz w to, że coś się zmieni i co według Ciebie musi się stać aby było inaczej, aby nam artystom żyło się lepiej? IF: Wiesz, bycie artystą zawsze będzie napiętnowane pewną niepewnością, niepokojem. I chyba tak właśnie powinno być. A temat mediów to temat rzeka. Najgorsza jest nierzetelność i świadome przekraczanie granic. Przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, że te gazety mają wkalkulowane w koszty działalności, wysokie odszkodowania, które płacą ludziom krzywdzonym przez ich publikacje. Taki to biznes. Uważam, że Internet jest dla nas błogosławieństwem. Uwalnia i daje nieograniczone możliwości. Ma swoje wielkie wady, ale tak jest zawsze. Uważam, że dzięki takim serwisom jak facebook każdy, kto tworzy coś wartościowego może znaleźć swoje audytorium. To wymaga tylko czasu. Trzeba konsekwentnie robić swoje. To się jeszcze rozwija, ale jestem pewna, że część dużych firm fonograficznych przeszukuje youtub’a w poszukiwaniu kolejnych talentów. I myślę, że to jest bardzo dobre. Z drugiej strony pisma takie jak Twoje czy to co robi Lidia Popiel ze swoim FineLife jest bezcenne. Pokazujecie to co jest wartościowe. Wskazujecie ludziom co jest dobre, a ludzie naprawdę tego potrzebują Poznałam Cię dokładnie rok temu, a ten cały czas był bardzo intensywny dla nas obu. Człowiek powstał z wrodzoną wadą, popełniania błędów, które uczą, na wielu szczeblach naszą świadomość. Dla niektórych lekcją będzie świadomość krzywdy jaką wyrządzili drugiemu człowiekowi, czy to przez cięcie gaży paparazzim czy przez dwulicowość i chęć wykorzystania wszelkich opcji. Niektórzy jednak, pomimo błędów, nie zmienią w swoim życiu niczego, ponieważ są dla siebie zbyt idealni. Jestem ogromnie wdzięczna, za chęć i rozmowę z Tobą, ponieważ, tak jesteś człowiekiem, który popełnił w życiu pewne błędy, tak jak ja i każdy kto będzie czytał, ten wywiad. To jest ta część przy której warto na moment się zatrzymać, ponieważ nie ma nic piękniejszego w Tobie, niż to, że otwarcie potrafisz się do tych błędów przyznać- a to jest wielką sztuką, którą nie każdy potrafi tworzyć.


44


Muzyka mroku tekst: Dorota Morkowska

Tym, którzy mają problem z dokładnym rozróżnieniem gatunków muzyki mrocznej powiem, że nie jesteście odosobnieni Dla przeciętnego słuchacza kojarzy się najbardziej z filmami o charakterze wampirycznym. Dla znawców tematu – jest to cały odłam muzyki gotyckiej, która dzieli się na wiele nurtów. Bowiem cała subkultura współczesnych gotów poświęcona jest właśnie temu, co dominowało w powieściach gotyckich: duchom, wampirom, romansom i cmentarzom. Punk Rock tego typu charakteryzował się dodaniem instrumentu klawiszowego, wyjątkowo depresyjnymi tekstami, których wokale były zupełnie odmienne, a także nieco wampirycznym wyglądem członków kapeli. Drugą zmienną mającą wpływ na powstanie tej kultury jest silny wpływ muzyki rockowo – metalowej. Kapele Rocka gotyckiego – oprócz wspomnianego Bauhausu były pod wrażeniem Joy Division, The Cure czy the Sisters of Mercy. Dodatkowo mówiąc o gotyckim rocku nie można nie wspomnieć o Siouxsie & the Banshees, Fields of Nepfilim lub Love like Blood. W USA odmiana tej muzyki zaistniała jako Death Rock – tutaj najważniejszą kapelą stała się Christian Death, i następnie London After Midnight. W Europie – fani mogli słuchać gotyku dzięki X- Mal Deutschland, Clan of Xymox, Lacrimosa. W Polsce – za muzykę mroku uznano zdecydowanie zespół Closterkeller, a także Siekiera, Pornografia, Wieże Fabryk i EVA. Tym, którzy mają problem z dokładnym rozróżnieniem gatunków muzyki mrocznej powiem, że nie jesteście odosobnieni – nawet dziennikarze muzyczni podają do ogólnej informacji, że ustalenie ogólnego wzorca jest praktycznie nie możliwe, bo style te wzajemnie się dopełniają, przeplatają, bądź pozostają całkowicie rozłączne.

45


Fantazja i mrok w oczach Kalberosa Człowiek silny i uparty jak i jego prace. Mrok, cień pomieszane ze śmiercią, to najczęstsze cechy jego pracy. Sztuka jest wnętrzem artysty, jego ostoją, domem, największym budynkiem jaki jest w stanie posiąść jego wyobraźnia. Urodzony aby tworzyć i brać udział w tworzeniu czegoś pięknego. Kalberos Kalber człowiek uparty i mający ambicje- tak o sobie powiada. Zawsze ma coś do powiedzenia, potrafi się ostro wykłócać, obrażać, jest wybuchowy i porywczy, posiada w sobie coś ciemnego a zarazem odrobinę radości. Wszelkie emocje, które władają jego umysłem przekłada na papier. Sięgając w ciemne zakamarki Kalbera pamięci, jego przygoda z rysowaniem rozpoczęła się dwa i pół roku temu. Rysunki znalazły początek od prostej mangi po czym skupił się bardziej na realizmie mieszanym z fantasy. Co pchnęło tego młodego człowieka do rysowania? Według tego niezwykle zdolnego człowieka jeden z bohaterów, który co chwile ratował swój świat. Rysowanie jest dla Mateusza Michalskiego odskocznią od szarego życia, gdy rysuje wchodzi w swój bajkowy świat, naprawia go. Rysując czuje, że może wszystko, to on jest panem i architektem, od niego wszystko zależy, ale najważniejsze jest to, że czerpie z tego ogromna przyjemność. Próbuje wszystkich styli rysowania od ołówka po digital painting. Dużą wagę w swoich pracach poświęca kobietom oraz ich skrywanemu pięknu, dodatkowo przedstawia siebie samego. Kiedy czuje się dobrze swoją pracę przepełnia jaskrawością i pełnią życia. Natomiast kiedy w jego życiu pojawia się mrok, dzieła są ciemniejsze, bardziej mroczne. To nie sztuka stworzyła człowieka, lecz człowiek narodził się po to, aby ją tworzyć.

46



Rysowanie jest dla Mateusza odskocznią od szarego życia, gdy rysuje wchodzi w swój bajkowy świat, naprawia go.

48


cinema

Królowa potępionych

Prosta historia o muzyce okraszona krwią i wampirami.

Królowa Potępionych (2002) w reżyserii Michaela Rymera, na podstawie scenariusza Michaela Patroni i Scotta Abotta jest filmem, którego gatunek moim zdaniem trudno określić. Swoją tematyką nawiązuje do horroru, lecz jest też filmem muzycznym, w którym dominuje mroczna, gotycka muzyka. W tej ekranizacji powieści Anny Rice, główny bohater – wampir Lestat, staje się w XX wieku gwiazdą gotyckiego rocka. Tworzy swoje dzieci, kolejnych wampirów, którzy stają się składem jego zespołu i wzbudzając niekwestionowany zachwyt mediów nad swoją muzyką oraz szał fanów - przyznaje się do swego pochodzenia. Tym samym zdradza najważniejszą tajemnicę swego rodu – wzywając inne wampiry by wstały i wyszły z ukrycia. Jego historię – francuskiego szlachcica, który spał 100 lat poznajemy równolegle dzięki pozostawionym pamiętnikom, którymi zainteresowana jest młoda badaczka TELSY- stowarzyszenia badającego dziwne zjawiska. Widz wie, że Lestat został mimowolnie stworzony przez Mariusa – który zaś jest wampirem od czterechsetnego roku przed naszą erą. Główny bohater zapisuje wnikliwie, jak wyglądało nauczanie go przez swego ojca, jak często też był karcony za swą wrażliwość wobec śmiertelników. Mariusjednak nie jest przedstawiony w tym filmie jako zły – daje on rady Lestatowi, że ród wampirów musi zostać w ukryciu dla dobra

49

ludzi, że krew człowiecza daje im możliwość przetrwania i dzięki temu należy szanować swoją zdobycz. Relacja pomiędzy Lestatem a Mariusem zostaje zburzona, gdy pewnego dnia główny bohater, swą grą na skrzypcach, kojącą ból świadomości, że musi zabijać, prawie budzi Akashę – egipską królową zamienioną, podobnie jak jej mąż Enkil w posągi – posągi wampirów, które wypiły za dużo krwi człowieczej. Marius zauważywszy, że Lestat próbuję przywrócić do życia tytułową królową potępionych, przenosi posągi w bezpieczne miejsce, by możliwe ich wybudzenie nie zagrażało życiu ludzi i wampirów, drogi wampirycznego ojca i syna się rozdzielają, aż do trzech dni przed wielkim koncertem zespołu Lestata, podczas którego, wiele wampirów będzie chciało go zgładzić.


Oczywiście w filmie tej klasy nie może zabraknąć wątku miłosnego – pojawia się zauważalna więź pomiędzy wspomnianą bibliotekarką (która notabene sama ma ciotkę wampirzycę, i zawsze chciała wrócić do swoich), a Lestatem, który ostatnią noc przed koncertem spędza właśnie z nią, zostawiając ją jako śmiertelną. Finałowy koncert – jest świetnym show, przy jednocześnie świetnej muzyce. Pojawia się jednak wiele wzburzonych wampirów, którzy chcą zgładzić Lestata, początkowo udaje mu się odpierać ataki, później zaczyna wspierać go dawny ojciec i mistrz – Marius. W chwili gdy siły wampirów chcących zgładzić Lestata przeważają, dzieje się coś dziwnego – wampiry atakujące muzyka umierają. I na scenie pojawia się Akasha porywająca Lestata w nieznane, mianując go swym królem.

Początkowo mami go obietnicą, że spełni marzenie o tym, że już nigdy nie będzie czuł się samotnie, ale krwiożerczość Królowej Potępionych wkrótce przeraża Lestata. Równolegle reszta dobrych wampirów knuje spisek przeciwko niej, mając świadomość, że zagraża ona nie tylko ludziom, ale także i nim. Dochodzi do konfrontacji pomiędzy Akashą a resztą i... finałowego, szczęśliwego zakończenia. Akasha odchodzi na zawsze, a Lestat i Jessi – już jako młoda wampirzyca zostają na zawsze razem. Fabuła – w moim odczuciu jest kompletnie prosta i błaha. Film polecam tylko fanom muzyki gotyku, Alliah (grającej królową), i Stuarta Townsenda. Wprowadza oczywiście nieco w nastrój grozy, ale jest w moim odczuciu mało ciekawy i nawet miejscami absurdalny – tak jak chociażby w scenach, w których fanki zapraszane są po koncercie do alkowy Lestata zgadzając się na to, że posili się ich krwią. Na uwagę zasługuje oprawa scenograficzna, i efekty specjalne, gdyż trzeba przyznać, że film zrealizowano z rozmachem. Ale mnie osobiście nie przekonuje, dlatego polecam go, jako ciekawy, bo na pewno inny od pozostałych ekranizacji filmów o tematyce wampirów, ciekawy – ze względu na muzykę oraz wymienionych aktorów. Prosta historia o muzyce okraszona krwią i wampirami.

50



52


designe Sophie Kula Urodzona w stolicy śląska, pół Rosjanka, sercem natomiast w Paryżu gdzie wyemigrowała większość rodziny ojca. Od dziecka kształcona artystycznie, najpierw w zakresie tańca, później w szkole o profilu muzycznym. Jako nastolatka zafascynowana malarstwem i historia sztuki. Ciocia, absolwentka w latach 80 Paris Fashion Institute, pokazując swoje projekty z lat szkolnych, zainspirowała Ją do nauki rysunku żurnalowego, co przerodziło się w pierwsze projektowanie, próby szycia i fascynacje światem mody. Na etapie szkoły średniej, doświadczenie zbierała praktyką przy kostiumach i scenografii w teatrze, asystowaniu przy sesjach zdjęciowych czy pomocą w pracowni projektantów. W tych latach odbyła również letni kurs w krakowskiej szkole SAPU .Od 2007 roku rozpoczęła naukę w warszawskiej Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru której jest juz absolwentką. Dyplom broniła z specjalizacji kostiumografia, pod okiem Zofii de Ines. W trakcie nauki odbyła również roczną praktykę w pracowni modystki Marty Ruty. Zdobyte doświadczenie w projektowaniu nakryć głowy , często pojawia się w projektach artystki. Dotychczas największe sukcesy odnosiła na polu stylizacji, pracując dla różnych magazynów modowych przy sesjach mody jak i ubierając polskie gwiazdy show biznesu.

Karolina Górska

22-letnia projektantka ubrań. Ukończyła Międzynarodową Szkołę Kostiumologii i Projektowania w Warszawie, od niedawna studentka na wydziale Socjologii Rynku Mody w Wyższej Szkole Turystyki i Jeżyków Obcych. Karolina pochodzi z niewielkiej miejscowości, nieopodal stolicy, mianowicie Mszczonów. Niezwykle skromna oraz urocza osoba. Delikatność oraz precyzja charakteryzuje jej pracę, jak i każdy projekt, który stworzy. Karolina rozpoczęła w tym roku projekt kolekcji ubrań Pawła Małaszyńskiego, jej koszulki możecie podziwiać podczas niektórych koncertów zespołu Cochise.

53


TO CUT STH Kinga Załęska Z wykształcenia dziennikarka (WSH im. A.Gieysztora) oraz absolwentka SAPU (Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru) w Krakowie. Mieszka i tworzy w Warszawie. Obecnie w swojej pracy, koncentruje się głównie na akcesoriach modowych takich jak bransolety, naszyjniki, paski, torby, a także opaski i kapelusze. Dodatki wykonane są z wysokojakościowych materiałów. Projektantkę najbardziej inspirują i nęcą materiały naturalne. Już sam dotyk skóry lub blask szlachetnego metalu pobudza jej wyobraźnię i prowokuje do działania. Inspiracje czerpię zewsząd, ze spokoju i chaosu. Wyłapuje niuanse, detale, sytuacje, dźwięki, kolory, zapachy, światło, emocje- ze sztuki, architektury, muzyki, codzienności.. Zwolenniczka wykorzystywania wszystkich swoich potencjałów, wiedzy, rozmaitych technik, eklektycznych zabiegów oraz działania instynktownego. Kinga proponuje oryginalne podejście do akcesoriów – bransoletka czy naszyjnik ma istotny głos we współtworzeniu końcowej stylizacji i wyeksponowaniu osobowości właściciela. Linia zmysłowych bransolet „VAGINETEK” zainspirowana jest subtelną grą organicznych skojarzeń i nawiązują do estetyki kobiecego ciała. Wykonane z naturalnych skór, z możliwością noszenie ich dwustronnie, zachwycają pomysłem, nieoczywistym, ale przemyślanym zestawieniem kolorów, delikatnością materiału, który idealnie i bardzo przyjemnie układa się na ciele. Kinga Załęska projektantka marki TO CUT STH na co dzień szyje, wykrawa skóry, komponuje materiały i czuwa nad ich zestawieniem. Projektuje i stara się promować swoją swoją markę na wszystkich najlepszych targach i różnych imprezach modowych. Packshoty Jola Skóra

W piątek, 26 października Pomada Fashion Office miała przyjemność uczestniczyć w Gali Dyplomowej Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Nagroda w postaci promowania przez Pomada Fashion Office kolekcji wiosna – lato 2013 wręczona została Joannie Startek, za kolekcję męską inspirowaną pracami Jim’a Naughten’a „Once upon a time” (promotor prof. nadzw. Małgorzata Czudak). Kolekcja wkrótce dostępna będzie w showroomie Pomada, przy ul. Widok 8, 8 piętro.

54


Edyta Jermacz

fot. Jacek Narkielum

Tworzy kolekcje haute couture, które są odzwierciedleniem jej stanu umysłu, a projektując i tworząc je stara się nie ograniczać. Studia skończyła na wydziale wzornictwa w Wyższej Szkole Sztuki Stosowanej w Poznaniu. Swą miłość do mody realizowała w kolektywie Selektornia, który współtworzyła. Szlifowała jednocześnie umiejętności pracując dla sieciowych marek odzieżowych. Zdobywszy odpowiednie doświadczenie, postanowiła wreszcie tworzyć pod własnym nazwiskiem. Co więcej, projektantka działa dwubiegunowo. Tworzy kolekcje haute couture, które są odzwierciedleniem jej stanu umysłu, a projektując i tworząc je stara się nie ograniczać. Na drugim biegunie są kolekcje streetowe pod znakiem minimalizmu. Niezależnie od kolekcji projekty Edyty Jermacz wyróżniają się odważnym designem, połączeniem nietypowych tkanin, kolorów czy deseni. KLU to właśnie kolekcja streetowa, która z założenia ma łączyć tzw. high fashion z ulicznym minimalizmem. Ta lina promuje ideę uniseksowej prostoty ponieważ ubrania przeznaczone są i dla dziewczyn i dla chłopaków, a dodatkowo mają się idealnie komponować z

55

różnymi elementami garderoby. Sama projektantka określając swój styl powiedziała: „Mój styl to geometryczny minimalizm, prosty i surowy” A oto kilka słów na temat linii KLU oraz inspiracjach przed jej tworzeniem: „Klu to sedno, esencja. Chciałabym żeby moje rzeczy były tak odbierane. Zdaje sobie sprawę z tego, że moje prace nie będą się podobać każdemu, ale nie jest to moim celemchciałabym żeby jakaś część odbiorców się w nich zakochiwała, nawet jeśli miałoby to być kilka osób.” „Duży wpływ na wygląd kolekcji miały na pewno minimalizm i geometria, myślę że widać w niej fascynacje projektantami azjatyckiego pochodzenia jak Jason Wu, TKANOON , czy Alexander Wang. Z praktycznej strony rozłożyłam formy geometryczne na czynniki pierwsze, z prostokąta i wielokątów można stworzyć tysiące różnych opcji. „







61







style

DOROTA PIWNIK

Co kultura masowa „wyssała” z legendy wampirów- czyli moda na wampiry w jeansach. Z baśni, legend, przesądów, wierzeń znamy mroczne, straszne postacie budzące strach i grozę. Wampiry, wilkołaki, duchy, diabły, strzygi, topielice- dziś mało kto wierzy w którąkolwiek z nich jednak cały czas chętnie oglądamy, słuchamy, czytamy i opowiadamy historie w których się pojawiają. Od zawsze straszne opowieści dostarczały ludziom emocji, przeżyć, adrenaliny- były formą rozrywki. Skrajne, z pozoru negatywne emocje takie jak strach, napięcie, niepokój nie zawsze są niechciane, często pragniemy je poczuć, dlatego idąc do kina wybieramy dobry horror lub trzymający w napięciu thriller. Może dlatego tak popularnym w ostatnich latach motywem opowieści są wampiry. Książki, filmy, seriale z wampirami w roli głównej zalały rynek literacki oraz kinematograficzny- przyciągają widzów, czytelników, zjednują sobie fanów. Czerpiąc z jednego z najstarszych mitów o bezlitosnych krwiopijcach, przekształcono i dostosowano ich wizerunek do potrzeb masowego widza/czytelnika- wampiry udomowiono, zhumanizowano- z postaci bezwzględnych, będących wrogiem człowieka stały się naszymi przyjaciółmi.

67

Historia wampiryzmu ma kilka źródeł. Najbardziej znany mit wampira pochodzi z powieści Brama Stokera „Drakula”, która opiera się na legendzie o Władzie Palowniku- mściwym księciu wołoskim, który torturował i w straszny sposób zabijał swoich wrogów.

wbijanie ofiar na pal- stąd jego przydomek „Palownik” Vlad jest postacią historyczną, jego twierdza znajdowała się w górach Rumunii- stąd „stolicą” wampiryzmuTransylwania. Jedną z najpopularniejszych metod uśmiercania stosowanych przez okrutnego władcę było wbijanie ofiar na pal- stąd jego przydomek „Palownik”. Postać ta budziła grozę, jako istota przeklęta, pełna okrucieństwa, pragnąca ludzkiej krwi. Wampiry pojawiały się także w legendach słowiańskich- wierzono, że człowiek przeradza się w kreaturę po śmierci, najbardziej narażeni na to byli Ci na których rzucono przekleństwo,


ich zwłok nie pochowano, popełnili samobójstwodlatego mit tej istoty silnie wiążę się z tym czego człowiek boi się najbardziej- ze śmiercią. ich zwłok nie pochowano, popełnili samobójstwodlatego mit tej istoty silnie wiążę się z tym czego człowiek boi się najbardziej- ze śmiercią.

Przeciwieństwem jest współczesny wizerunek wampira który został silnie złagodzony. Wampiry są podobne do ludzi, jednak zniekształcone- są potworami, symbolem przekleństwa, zła. To postacie przeklęte, budziły strach i grozę, ponieważ ich pokarm to ludzka krew, swoim wizerunkiem zewnętrznym odrzucały- blada prawie sina cera, żyły widoczne pod skórą, przekrwione zapadłe oczy, niezwykła chudość ciała oraz znak rozpoznawczy- śnieżnobiałe, silne kły. Kolory jakie kojarzą się z tą postacią to czerwień krwi oraz czerń- kolor nocy i ciemności. Najbardziej baśniowym atrybutem ubioru wampira jest frak z peleryną z wysokim kołnierzem- pasuję on do wizerunku władczego, dystyngowanego księcia z mrocznego zamku na skale. Wygląd ten jest dziś dla nas dość groteskowy, ale nie zmienia to faktu, że wampiry z baśni i legend mają wyraźny wizerunek oraz wiele cech charakterystycznych, które mogą budzić inspirację. Przeciwieństwem jest współczesny wizerunek wampira który został silnie złagodzony. Przenosząc mit o tych istotach do historii i filmów XXI wieku zniekształcono go. Dzisiejsze wampiry są niezwykle podobne do ludzi nie tylko ze względu na cechy fizyczne- są wiecznie młodzi, piękni- posiadają także rozwiniętą moralność, sumienie, nie chcą wyrządzać zła, przyjaźnią się z człowiekiem, chcą być akceptowane i toczyć normalne, szczęśliwe życie.

Na potrzeby kultury masowej XXI wieku „udomowiono” wampiry, „zhumanizowano” je, niewiele pozostało z ich pierwotnego okrucieństwa, rządzy krwi, nie budzą już grozy ale sympatię. Młody wampir wrażliwy na ludzkie cierpienie, broniący nadrzędnych wartości takich jak miłość, przyjaźń i lojalność- to jeden z głównych bohaterów sagi „Zmierzch”, popularnej powieści Stephenie Meyer. Nie tylko „wampirza” osobowość została złagodzona- także wizerunek zewnętrzny odzwierciedla pospolitego amerykańskie bohatera- młody przystojny buntownik w modnym t-shircie i jeansach, z burzą zwichrzonych blond włosów, o zniewalającym spojrzeniu, a u jego boku szczupła, filigranowa dziewczyna, o niewinnej urodzie ale z zadziornością w dużych czarnych oczach. Ich skóra jest gładka i błyszczy się w słońcu, są młodzi i silni- w ich wizerunku nie pozostało nic z upiora „wstającego z grobu”. Wszystko we współczesnej opowieści o wampirachpierwotnie upiornych postaciach, których historia sięga czasów średniowiecznychukłada się w ładną i miłą historię, ale niestety traci na oryginalności i powiewa banałem. Niestety wampiry XXI wieku straciły swój charakter, nie są już tymi legendarnymi postaciami, o których, na samą myśl, przechodzą nas dreszcze, coraz częściej zapominamy jaka naprawdę jest ich historia, skąd pochodzą, jakie są ich cechy charakterystyczne. Rzadziej wracamy do pierwowzorów okrutnego, potępionego upiora, który zawarł pakt ze złem, częściej i chętniej wybieramy wizerunek pokrzywdzonego przez los człowieka, który przemieniony w wampira ze względu na swoją nieśmiertelność przez wieki zmaga się z przeznaczeniem i własną naturą. Widocznie w dzisiejszych czasach od horrorów wolimy ckliwe historie, od legend współczesne bajeczki, od brzydkiej acz prawdziwej i naturalnej powierzchowności- delikatne, młode, sztucznie gładkie oblicza. tekst: Dorota Piwnik

68


Wild Orchid by Anna Hasannah Wild Orchid powstała w 2011 roku, jest to ręcznie malowana biżuteria, akcesoria oraz ubrania. Wild Orchid w wyjątkowy sposób łączy w sobie malarstwo ze sztuką użytkową. Samodzielnie projektuję i ręcznie maluję wzory. Proces twórczy jest naprawdę długi i bardzo pracochłonny, przykładam dużą uwagę do każdego detalu i doboru barw. Rzeczy, które tworzę i sposób ich malowania, zmieniają się razem ze mną. Każdy nowy egzemplarz jest inny od poprzedniego, niepowtarzalny jak tatuaż.

Wykonuję również na specjalne zamówienie, dzięki temu mogę spełnić pomysły moich klientów. Główne inspiracje dla mnie to sztuka tatuażu, pin-up, rock’n’roll, oldschool, horror oraz motywy zwierzęce. Jednak inspiracją może być dokładnie wszystko! Biżuteria, którą tworzę, może nosić każdy, kto ceni niebanalne i oryginalne dodatki, chce się wyróżnić lub zaakcentować swoja osobowość i zainteresowania. 100% Hand made wohasannah.blogspot.com www.facebook.com/wildoorchid

69



top m


Karolina Górska Absolwentka Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie (dyplom z wyróżnieniem). Podczas pokazu dyplomowego jej kolekcję doceniła Donna Ives z University for the Creative Arts z Wielkiej Brytanii. Młoda 22 letnia, projektantka stawia pierwsze kroki w świecie mody. Projektując zwraca szczególna uwagę na sylwetkę kobiety, zależy jej na tym by ubrania idealnie współgrały z kobiecymi kształtami jednocześnie zachowując proporcje. Lubi funkcjonalne, proste formy. Swoją pasje współtworzy z mamą krawcową, dzięki której przez lata miała styczność z procesem szycia, tkaninami i formami. Projektantka specjalizuje się głównie w modzie damskiej, którą doceniła piosenkarka Magdalena Steczkowska i Ilona Felicjańska. Jednak moda męska nie jest jej obca. Ma na swoim koncie kilka projektów dla mężczyzn, w których można zobaczyć Pawła Małaszyńskiego. Jej drugą pasja również związana jest z modą. Uwielbia pozować i poznawać nowe inspirujące osoby podczas sesji zdjęciowych, z którymi może realizować ciekawe projekty i wcielać się w nowe role. Na swoim koncie ma wiele sesji. Projektantka kontynuuje naukę w Wyższej Szkole Turystyki i Języków obcych na kierunku socjologia ze specjalnością socjologia rynku mody, co ułatwi jej pracę w branży mody, kreowanie wizerunku marki oraz współtworzenie i postrzeganie

mody. Wybór kierunku pomoże jej nie tylko w procesie tworzenia, ale również w zrozumieniu zjawiska jakim jest moda, dlaczego jest jednym z głównych regulatorów zachowania się jednostki w społeczeństwie i badanie zachowań konsumenckich.

72




polish star

Yossarian

Ten od muzyki? Znam go! To zwykły chłopak, z warsza fot. Tomasz Haczyk


Malewski

awskiego blokowiska.

Yossarian Malewski, niespotykane imię, oryginalna osobowość, kim, tak naprawdę, jest człowiek ukrywający się za imieniem Yossarian? YM: Yossarian? Ten od muzyki? Znam go! To zwykły chłopak, z warszawskiego blokowiska. No może nie do końca zwykły. Wiesz, ja wierzę w przeznaczenie. Muzyka ścigała mnie od początku. Aż w końcu dopadła. Życie poukładało się tak a nie inaczej, więc jestem najstarszym, młodym, dobrze zapowiadającym się kompozytorem. Ale to ma wiele plusów. Jeśli miałbym poszukać jednego słowa żeby odpowiedzieć na to pytanie, powiedziałbym: jest szczęśliwym człowiekiem. Ostatnio podliczyłem, że z muzyką spędziłem około 10 tysięcy dni. To były dobre dni.

Co to znaczy że muzyka cię ściągała. I co znaczy że cię dopadła? YM: Los, przeznaczenie – nazwij to jak chcesz. Kiedy miałem siedem lat spotkałem faceta, który grał na flecie poprzecznym picolo. To to samo co normalny flet tylko w miniaturce. Zakochałem się w tym instrumencie i poprosiłem go żeby nauczył mnie grać. Wtedy po raz pierwszy okazało się, że to mi po prostu wychodzi. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak trudno jest wydobyć dźwięki z instrumentów. Oczywiście jest gitara czy pianino – tu każdemu wydaje się że umie. Cóż to wielkiego szarpnąć strunę czy uderzyć klawisz. Ale skrzypce, wiolonczela, flet poprzeczny czy klarnet. Jak spróbujesz to okazuje się, że już nie jest tak łatwo. A ja mam tak, że biorę instrument do ręki i zazwyczaj wiem co z nim zrobić. Więc ten facet nauczył mnie podstaw i wysłał do szkoły muzycznej. Zdałem egzaminy i... nie rozpocząłem nauki bo nie było dla mnie instrumentu. Szkoła zaproponowała mi saksofon, ale ja chciałem flet. Nie było dyskusji. Później była przerwa w graniu, a potem na szkolnym wyjeździe okazało się, że ktoś gra na gitarze. To było super. Mogliśmy śpiewać i się wygłupiać. Ale ten chłopak często był zmęczony, albo zajęty z którąś z koleżanek i nie było zabawy. Więc stwierdziłem, że będę grał żeby nie było przestojów. No i gitara ukradła mi kilka lat życia. Prze tą gitarę nie poszedłem na studia – chciałem grać. Chłopaki chodzili aby pokopać piłkę i całować się z dziewczynami a ja grałem. Całymi godzinami, każdego dnia. Ale w związku z tym, że po maturze nie chciałem iść na żadne studia musiałem pójść do pracy. I muzyka znów poszła w odstawkę. Stała się hobby. Bo nie da się pracować i grać na całego. Przynajmniej ja tak nie umiem. Przez te lata cały czas grałem. Nagrywałem coś sobie w domu. Zrobiłem trochę muzyki do reklam. Do jakiś filmów. Aż któregoś dnia wszedłem do firmy, w której pracowałem, popatrzyłem na ludzi i zrozumiałem że albo jutro pozabijam ich wszystkich, albo zabije siebie. A ja kocham życie. Więc więcej już tam nie poszedłem i od tamtej pory nagrałem więcej muzyki niż przez całe życie. A to było rok temu. Tak to ze mną wygląda.


Piszesz bardzo różną muzykę. Czy to oznacza że nie masz własnego stylu? YM: Uch, to chyba pytanie do jakiegoś krytyka muzycznego a nie do mnie. Wiesz, dla mnie muzyka to nie jazz czy blues albo hard core. Uwielbiam pisać na pianino czy na kwartet smyczkowy. Albo na dwa kwartety i dwa pianina. Ale lubię też ciężkie psychodeliczne brzmienie gitarowe z lat 70‘tych. Często spotykam się z niezadowoleniem wynikającym z tego, że robię tak różne rzeczy. Ale staram się wszystkim wytłumaczyć to na prostym przykładzie.

Gatunek muzyczny jest jednym z elementów kompozycji. Są emocje, które inaczej wyraża się w muzyce klasycznej a inaczej w muzyce rockowej. Ja nie mówię, że ciężką gitarą coś da się powiedzieć lepiej niż orkiestrą symfoniczną – oba te „narzędzia” są tak samo dobre. I właśnie słowo „narzędzie” jest tu kluczem. Jeśli chcesz mieć szafkę, to czy oczekujesz od stolarza, że będzie używał jednego narzędzia? Ja dostaje temat – na przykład film – i myślę jakim narzędziem będzie najlepiej opowiedzieć tą historię. Czasem to jest rock czasem jazz. Nie mam pragnienia być jazzmanem, ja chcę robić muzykę.


A co do własnego stylu. Jeden z moich mistrzów powiedział kiedyś, że każdy muzyk szuka swojej melodii. A kiedy ją znajdzie umiera. Myślę, że tak właśnie jest. Wielu osłuchanych ludzi mówi, że mnie się rozpoznaje niezależnie od tego jaki gatunek muzyczny uprawiam. To wynika z tego, że jestem konsekwentny w szukaniu swojej melodii. Nie staram się przymilać słuchaczom, zależy mi na tym żeby przekazać im to, co siedzi we mnie. To jest ważne. To ma być dialog, inspiracja. Jestem bezwzględnie uczciwy w tym co gram – więc jeśli zdecydujesz się posłuchać, możesz mieć pewność, że nie próbuję Cię nabrać na jakieś sztuczki i w pełni akceptuję to, że moja muzyka może Ci się nie podobać.


Nad czym teraz pracujesz? YM: Dzięki interwencji producenta Michała Wayes’a i pomocy Ilony Felicjańskiej zamykam projekt „yossarian & Bright Blues”. Oczywiście cały czas szukamy mecenatu, patronów medialnych i wszelkiego wsparcia. Ale ja jestem na finiszu ze swoimi pracami i mam nadzieję, że płyta wkrótce ujrzy światło dzienne.

Właśnie. Współpraca z Iloną Felicjańską. Jak do tego doszło? YM: Spotkaliśmy się z Iloną dość przypadkowo. Ale okazało się, że więcej nas łączy niż dzieli. Moja pierwsza myśl była taka, że ona powinna śpiewać.

Później, kiedy zaczęliśmy rozmawiać – a doszło do tego, bo Ilona jest po prostu osobą otwartą i skłonną do pomagania – okazało się, że dla niej wystąpienie w teledysku będzie spełnieniem jakiś marzeń a dla mnie wielką pomocą z jej strony, bo powiedzmy sobie szczerze – kto chce oglądać i słychać piosenkę jakiegoś tam Yossariana. Ale teledysk z Felicjańską to już zupełnie inna bajka.

Jakieś inne projekty? YM: Tak. Kończę też prace nad płytą z muzyką bardziej klasyczną. Pojawił się wydawca, któremu zależy na tym, żeby ta płyta także trafiła w ręce ludzi. Tu rozmowy są ciężkie, bo to mały rynek i nawet będąc pełnym wiary i dobrych nadziei


Czyli z muzyki da się żyć? wiadomo, że na tym się nie zarobi. Ale liczę na to że dojdziemy do porozumienia i uda się wydać płytę. Cały czas równolegle pracuję nad różnymi projektami z muzyką ilustracyjną. Filmu. Pokazy mody i temu podobne. Uwielbiam to i przyznam szczerze, że od roku, ani razu nie czołem się zmęczony – mogę grać non stop.

YM: Zdecydowanie tak. Wiem jak to wygląda kiedy się zaczyna i wiem, że nie jest wcale lekko. Ale chciałbym żeby wszyscy, którzy czują powołanie uwierzyli – to jest zawód jak każdy inny. Da się z tego żyć. Nie wierzcie ludziom, którzy będą próbowali wam wmówić, że się nie da. To zazdrość, że oni nie potrafią robić tego co wy.


Na płycie Bright Blues pojawiają się goście... YM: Tak. Za namową Ilony i pod czujną opieką Michała zaprosiłem na płytę wspaniałych ludzi. Śpiewa ze mną Marishaa, Iga Kreft, Marcin Turski, Kamil Zet, Sleeper i kilka osób, których jeszcze nie wymienię z nazwiska i imienia. To cudowne doświadczenie. Zwłaszcza, że wszyscy oni są naprawdę utalentowanymi twórcami i praca z nimi daje dużo możliwości uczenia się i rozwijania. A do tego świetnie się bawimy. Zapraszam wszystkich na moje strony na facebook’u: fb.com/ MongrelLabel i fb.com/yossarianm – tam staram się na bieżąco publikować wszystkie nowe rzeczy i wszystkie informacje odnośnie płyty i innych projektów.


Czekamy zatem na płytę. YM: Mam nadzieję, że nie długo. I bardzo dziękuję za gościnę na waszych łamach.

Yossarian znamy się, lubimy, bardzo podziwiam Cię za Twoją ogromną pasję do muzyki, do twórczości. Nie potrafisz z tym się kryć, nie chcesz, pokazujesz światu i ludziom, których spotykasz na swojej drodze jak bardzo Cię to fascynuje. Bardzo cieszę się z faktu, iż będziesz jednym z czołowych gości naszego magazynu. Mam nadzieję, że Polska o Tobie usłyszy, usłyszy z takim rozmachem, iż każdy będzie chciał od Ciebie autograf, ponieważ takich ludzi jak Ty powinno się cenić, takich twórczych duszyczek powinno się, w naszym kraju nosić na rękach. Dziękuję Tobie bardzo za rozmowę i mam nadzieję, że do zobaczenia.







88






Anja Orhodox

Na podstawie tak rozbudowanego życiorysu można śmiało powiedzieć – wpływ ta artystka na innych ma niebagatelny. Anna Kumala, z domu Sabiniewicz. Urodziła się 24 grudnia 1964 roku w Warszawie. Jest jedną z bardziej znanych wokalistek rodzimej sceny gotyckiego rocka. Założycielka znanego zespołu „Closterkeller”, współpracująca także z Wilkami, Sweet Noise, Voo Voo, Abraxas, Pornografia, Mordor, Delator albo IRA. Początkowo była modelką, ale od zawsze kochała - jak sama mówi - punk i chciała śpiewać. Do śpiewania namówił mnie mój chłopak wokalista. Powiedział, żebym wzięła kasetę jakiejś ulubionej wokalistki i próbowała śpiewać razem z nią. Tak zrobiłam. Puszczałam sobie X-mal Deutschland, czy Siouxsie And The Banshees i wyłam do bólu. W pewnym momencie trafiłam na ludzi, którzy chcieli założyć zespół. Początkowo wszyscy byliśmy jednakowo beznadziejni, ale dzięki temu nie mieliśmy świadomości naszego tragicznego poziomu. Z innego wywiadu : „byliśmy kompletnymi żółtodziobami. Dlatego swoje niedociągnięcia nadrabialiśmy m. in. Imigem... do dzisiaj wspominam “Wofganga” (Tomasza Grochowalskiego, basistę), który grał w moich sznurach z pereł i z ustami pomalowanymi na czarno. Closterkeller był więc jedynym zespołem, który przywiązywał i nadal przywiązuje szczególną uwagę do scenicznej otoczki swoich występów. Początki działalności były trudne, gdyż w polskich warunkach zespół był albo przyjmowany bardzo entuzjastycznie, albo wręcz odrzucany, jak podczas chociażby dni miasta Józefów, gdzie Closterkeller występował w 1989, a fani domagali się piosenek „Antek na harmonii gra” – jak mówi sama artystka. Jednakże wiele osób przekonało się do tego rodzaju muzyki właśnie ze względu na Anję Othodox. Bowiem jej fenomen polega niepowtarzalnym głosie – nazwana jest nawet „rockową Ewą Demarczyk”. Znane są także jej zdolności przywódcze: sukces Closterkeller wynika z mocnego trzymania w ryzach kapeli, mimo wielu zmian personalnych, jakie w nim zaszły. Dodatkowo pamiętać należy, że nie jest

93

ona tylko wokalistką obdarzoną ciekawą barwą głosu, ale także kompozytorką oraz autorką większości tekstów. Anja próbuje wpływać na rzeczywistość społeczną w wieloraki sposób. Z jednej bowiem strony śpiewa nadal w założonym 1 stycznia 1988 zespole Closterkeller, z drugiej angażuje się w projekty charytatywne np. Pocztówka do Świętego Mikołaja czy Pomóż dzieciom godnie żyć. Prowadzi dualne życie: w jednym wcieleniu będąc rockową divą ciemnej strony gotyckiego metalu, z drugiej wspierając początkujących artystów. Zdarzyło jej się nawet w 2004 roku wejść do składu sędziowskiego podczas festiwalu top trendy organizowanego przez Polsat. Balansuje na krawędzie komercji pisząc teksty dla zespołów np. Volver, i kontynuuje marzenia aktorskie – w młodości była statystką w Teatrze Wielkim w Warszawie – kiedy to w 1994 roku zagrała rolę przywódczyni Hell’s Angel w sztuce Wariacje Goldbergowskie na deskach Teatru Powszechnego. Kobieta renesansu? Zdecydowanie tak, bo poza koncertowaniem, działalnością społeczną, pisze również felietony na stronach portali internetowych i prowadziła w 2011 audycje „Abrakadabra” w radiu WWW. By dopełnić obrazu tej nietuzinkowej kobiety – poza tym, że jest ona niekwestionowaną gwiazdą rocka jest też magistrem zootechniki, spełnioną matką dwóch synów. Można odnotować także kolejny fakt: w latach 1998-2000 była radną dzielnicy Ochota, będąc zarazem osobą bezpartyjną acz o sympatiach lewicowych. Na podstawie tak rozbudowanego życiorysu można śmiało powiedzieć – wpływ ta artystka na innych ma niebagatelny. Jeżeli uznała, że chce mieć go na kilku płaszczyznach – myślę, że udało jej się to marzenie spełnić. Bowiem jest niekwestionowaną królową rocka, pokazała, że działalność charytatywna nie jest jej obca, a muzyk tak niszowego gatunku muzycznego jakim jest gotyk – może spokojnie, wbrew stereotypom, być także politykiem.


Clean of Xymox Klubowo czy rockowo, jaka muzyka jest gwarancją sukcesu Clean of Xymox – holenderski zespół powstały w Nijmegen w 1981 lub 1983 roku. Nazwa zespołu jest neologizmem, która została wymyślona przez członków zespołu. W pierwszym składzie kapeli był Ronni Moorings (śpiew, gitara) i Anke Wolbert (gitara basowa, śpiew). Gatunek muzyczny tego zespołu można określić jako dark wave choć niektórzy mówią, że jest to rock elektroniczny. Kariera kapeli rozpoczęła się w 1984 roku, kiedy to nakładem własnych środków finansowych wydali album Subsequent Pleasures. Co ciekawe, nagrywanie i cały proces obróbki materiału muzycznego muzycy także wzięli na siebie i zrealizowali na prymitywnym, domowym sprzęcie muzycznym. Do kapeli następnie dołączył Pieter Nooten (klawisze, kompozycja), który często zrywał kontakt z zespołem, ale równie często wracał grać na nowo z Xymoxem. Po promocji tego albumu, w składzie już trzy osobowym, Clean of Xymox mieli szanse od razu zaistnieć na scenie muzycznej – co spotyka się bardzo rzadko – uczestnicząc jako support zespołu Dead Can Dance podczas ich trasy koncertowej po Wielkiej Brytanii. Po tym wydarzeniu kapela podpisała kontrakt na stałe z wytwórnią muzyczną 4AD. Wydali swoje dwie płyty Clean of Xymox i Medusa. Po wydaniu tego ostatniego albumu odszedł po raz pierwszy Nooten, który rozpoczął karierę solową, natomiast pozostali członkowie skrócili nazwę zespołu do Xymox i rozwiązując umowę z 4AD podpisali kontrakt z Wing Records. Dzięki temu ich muzyka stała się bardziej popowa, komercyjna – co słychać wyraźnie w albumach Twist of Shadows i Phoenix. Po wydaniu tego ostatniego albumu odeszła także Wolbert – a jej miejsce zajęła Mojca Zugne – z której pomocą Moorings wydał Methamorphosis i Headclouds. Jednakowoż te płyty dla fanów pierwotnego Xymox były już kompletnym niezrozumieniem – zamiast pierwotnego gotyckiego rocka, lub inaczej mówiąc elektronicznego gotyku, fanom ukazały się albumy z muzyką wręcz klubową, nie mające już tej siły przekazu, jak te, dzięki którym Xymox wybił się na szczyty popularności. Dlatego też, założyciel, i notabene jedyny stały członek zespołu, zawiesił na kilka lat działalność Xymoxu.

94




art

Twórczość Justyny Warwas Artystka szuka inspiracji do swoich prac w drugim człowieku, filmie oraz książkach Borgesa, Tokarczuk, Bułhakowa czy Fuentesa. Justyna Warwas urodziła się w Częstochowie. To tutaj, najpierw w Liceum Sztuk Plastycznych im. J. Malczewskiego, potem w Akademii im. J. Długosza rozpoczęły się jej artystyczne poszukiwania. Dyplom z malarstwa obroniła z wyróżnieniem w pracowni prof. Jarosława Kweclicha. Równocześnie podjęła studia z zakresu fotografii na Akademii Fotografii w Warszawie.

Została uhonorowana stypendium Prezydenta Miasta Częstochowy w dziedzinie sztuk plastycznych 2011oraz 2012. Obecnie pracuje jako asystent na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Szczególną pasją stały się malarstwo i rysunek, a później fotografia. Efektem tych zainteresowań jest seria obrazów, na których technika malarska przenika się właśnie z fotografią. Mówi: “Cały czas szukam jakiegoś złotego środka, żeby te techniki – fotografię, rysunek i malarstwo połączyć. Eksperymentuję... Myślę, że fotografia jest fajnym uzupełnieniem malarstwa, tak jak malarstwo jest uzupełnieniem fotografii. Ten kolor, który się pojawia w moich fotografiach, wziął się właśnie z malarstwa, bo gdyby nie malarstwo, to pewnie nie było by go w takiej formie, w takim przekazie, a być może nie byłoby go w ogóle”. „Fotografia i malarstwo się przeplatają w moich pracach. Nie mogę powiedzieć, że jedno wyklucza drugie, czy że w jednym odnajduję to, czego nie odnajduję w drugim. Te dwie rzeczy są tak połączone, że już nie mogę ich rozerwać. Cały czas szukam jakiegoś złotego środka, żeby te techniki – fotografię, rysunek i malarstwo połączyć. Eksperymentuję... Myślę, że fotografia jest fajnym uzupełnieniem malarstwa, tak jak malarstwo jest uzupełniłem fotografii. Ten kolor, który się pojawia w moich fotografiach, wziął się właśnie z malarstwa, bo gdyby nie malarstwo, to pewnie nie było by go w takiej formie, w takim przekazie, a być może nie byłoby go w ogóle”. Jej prace oglądać można było do tej pory na wielu wystawach w kraju i zagranicą.

97


Wernisaż wystawy prac Barbary Łuczkowiak Barbara Łuczkowiak otrzymała dyplom na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła studia podyplomowe na Wydziale Malarstwa w Katedrze Tkaniny Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w Pracowni Profesora Wojciecha Sadleya. Obecnie prowadzi pracownie tkaniny eksperymentalnej w tejże uczelni. Miała 14 wystaw indywidualnych oraz brała udział w kilkudziesięciu wystawach w kraju i zagranicą. Uprawia malarstwo i tkaninę collage. Jej prace są niezwykle osobiste, pieczołowicie zszywane z ubrań zarówno bliskich jak i obcych osób, nasycone cudzą fizycznością, stanowią nie tylko ślady drugiego człowieka, ale są jednoczenie śladami osobowości i przeżyć artystki. Transformacja fragmentów starych tkanin w nową jakość dzieła sztuki buduje niezwykle ważny element jej programu artystycznego. Wernisaż wystawy w poniedziałek 19 listopada 2012 godz. 18 Galeria Bardzo Biała, Warszawa Wystawa trwa do 28 grudnia 2012

98


film

Wywiad z wampirem Fascynuje nie tylko samą fabułą, która skupia się na wnikliwych obserwacjach psychologii wampirzego gatunku. Wywiad z Wampirem (1994) film w reżyserii Neila Jordana, według scenariusza Anny Rice – autorki książki, która także posłużyła za ekranizację chociażby wspomnianej Królowej Potępionych. Ten fenomenalny film jest w moim odczuciu bardziej dramatem niż horrorem, pomimo, że mamy do czynienia z obrazem z gatunku grozy. Niektórzy nawet definiują go jako film psychologiczny. W odróżnieniu od innych filmów opowiadających o wampirach – ten wybitnie skupia się na ich naturze. Główny bohater, Louis de Pointe du Lac (Brad Pitt) zostaje stworzony przez Lestata de Lioncourt (Tom Cruise) w momencie, gdy odczuwa najgorszy z możliwych braków – zostaje wdowcem. Widz ma okazję zapoznać się z jego całym życiem, gdyż ten ludzki wampir udziela wywiadu dziennikarzowi, opisując historię swego życia od momentu narodzin jako wampir. Widz widzi zarówno te momenty, gdy uczył się od swego twórcy jak ma funkcjonować jako wampir, jak i te nam znajome bliskie i ludzkie, przez co nie stawiające wampirów w naszej świadomości jako upiorów, ale ukazujące ich jako zagubione, świadome bolesności samotności istoty, skazane na życie wieczne. Louise podczas wywiadu ukazuje się nam jako istota bliższa człowiekowi, która różni się tak naprawdę od nas tym, że musi ranić swe ofiary, by móc przeżyć, że obawia się światła dziennego i może poruszać się szybciej niż światło.

99

udziela wywiadu dziennikarzowi, opisując historię swego życia od momentu narodzin jako wampir. Uczucia, emocje, zdolność do zranienia emocjonalnego – są tu dokładnie takie same. Różnicą jest to, że wampir boi się kochać – chyba nie może - w filmie bowiem ciekawie nakreślony jest wątek przyjaźni pomiędzy Lestatem – a swym stworzonym synem Louisem – jest ona wielopłaszczyznowa, ale nie dopowiedziana. Podobnie fascynująca jest więź Louisa ze swą córką Claudią (Kirsten Dunst) – którą kochał tak jak ojciec może kochać córkę, acz z jej dojrzałego zachowania też można mniemać, że nie jest to tylko już miłość czysta, lecz pełna fascynacji i subtelności, czasem wręcz miłość, która przypomina miłość dojrzałej kobiety.


Smaku tej opowieści dopełniają wampirze relacje, wewnętrzne konflikty, jak chociażby ten w domu starego Armanda (Antonio Banderas ), gdzie Claudia oraz kobieta godząca się na to, by stać się na wieczność jej matką, giną wskutek buntu wampirów przeciwko zachowaniu Louisa, który żył na sposób zbyt ludzki. Wspaniała ekranizacja, której głównym pytaniem jest pytanie o świadomość samotności, świadomość miłości i … może właśnie odwrócenie ról, w których wampir – zły krwiopijca niewinnych ofiar, jest bardziej uczuciowy i wrażliwy od wielu ludzi. Film, w którym dramatem głównego bohatera jest właśnie zrozumienie, że został skazany na wieczną samotność, a z drugiej strony nie jest na tyle silny, by odejść na zawsze z tego świata. Wywiad z wampirem fascynuje nie tylko samą fabułą, która skupia się na wnikliwych obserwacjach psychologii wampirzego gatunku. Dodatkowymi atutami są tu: fenomenalna gra aktorska wymienionej trójki bohaterów, wspaniała scenografia, ukazująca historię Louisa przez wieki aż do lat 90. i muzyka Eliota Goldenthala.

Ten fenomenalny obraz polecam każdemu, kto chce zobaczyć ekranizację powieści Anny Rice, noszącą ten sam tytuł. Dla widza bardziej wymagającego na pewno przyniesie on więcej korzyści niż łatwa, prosta i… dość płytka Królowa potępionych, której fabułę także oparto na tej książce.

100


designe Właśnie skończyła się siódma edycja Fashion Week Poland. W Łodzi na fanów mody czekała rekordowa liczba ponad 50 pokazów i 140 projektantów, którzy w różnej formie reprezentowali się przed publicznością. Był to przede wszystkim czas spotkania mody z biznesem, bo do grona gości dołącza liczna grupa kupców z Polski i wielu krajów świata – od Kazachstanu po Hiszpanię.

24-28 października to był prawdziwy modowy maraton. Kalendarz imprezy pękał w szwach. Pomiędzy pokazami było także miejsce na odpoczynek. W strefie SHOWROOM i CONCEPT STORE można było odetchnąć przy wyśmienitej kawie i zjeść lunch. Poza tym w Showroomie można było kupić nietuzinkowe kreacje, niepowtarzalną biżuterię i akcesoria.

Aga Pou Aga Pou jak zwykle zaskoczyła publikę WF nowym pomysłem, nową formą i kolorystyką kolejnej kolekcji. Projektantka pokazała idealnie przełamanie elegancji soczystym kolorem. W Kolekcji znajdziemy dużo zawsze modnej szarości jak i intensywnych kolorów. Myślę, że jej hitem będą pikowane projekty, jak płaszcz, czy spódnica.

101


Berenika Czarnota Pokaz Bereniki Czarnoty to przede wszystkim kolory ziemi, zabawa tkaniną, formą, ale głównie wzorem. Budzące etniczne skojarzenia projekty Bereniki idealnie sprawdzą się w mieście, jak i przy ognisku. Projektantka ciekawie wykorzystała modne w tym sezonie azteckie motywy by stworzyć jedyną w swoim rodzaju kolekcję.

Dawid Tomaszewski Pokaz Dawida Tomaszewskiego zamknął Łódzki Tydzień Mody. Twórczość tego, na co dzień mieszkającego w Berlinie projektanta, był pięknym zwieńczeniem całego Fashion Week Polska. Tomaszewski pokazał największy kunszt, zachwycały nie tylko drobiazgowo wykonane suknie, ale też piękna forma damskich i męskich sylwetek.

102


Ewa Kozieradzka Pokaz Ewy Kozieradzkiej nie zaskakiwał, ale trzymał poziom. Inspirowane Afryką, oraz połączeniem ziemi i nieba projekty znalazły aprobatę u publiczności. Ewa nie kombinowała z formą, pokazała nam klasyczne formy okraszone niecodziennym połączeniem kolorystycznym: niebieskiego z brązem. Dobrym pomysłem było wykorzystanie do pokazu starszych, bardziej dojrzałych modelek, jednocześnie wskazujące target Ewy.

Łukasz Jemioł Łukasz Jemioł pokazał, że pokaz nie musi być emanującym etosem wydarzeniem, lecz również świetna zabawą, zaproponował, w nim udział blogerce Jessice Mercedes, którą ubrał w dzianinową, szarą sukienkę. Reszta jego kolekcji to kwintesencja miejskiego życia, wygodne materiały, szare spodnie sukienki i kurtki. Finał pokazu był kompletnym szaleństwem i świetną zabawą dla modeli.

103


Kędziorek Pokaz Marki Kędziorek to głównie granaty i beże, naturalne materiały. Głównym motywem pokazu był ruch, dynamizm, który widać było tak w sportowych formach, jak i w wygodnych materiałach, które nadawały całości lekkości.

Mordoror Pokaz marki Mordoror zaczął się w całkowitej ciemności i jak u Hitchcocka napięcie tylko rosło. Mordoror to jeden z najbardziej kontrowersyjnych projektantów w Polsce, w swojej pracy nie przejmuje się żadnymi zasadami. Każda jego kolekcja jest niepowtarzalna i niepodobna do poprzedniej. W tym roku zaskoczył nas płaszczami zrobionymi z materiału, który z pozoru niczym nie różni się od folii, oraz nietypowym użyciem czerni i srebra.

Michał Szulc Projektant Michał Szulc zaprezentował sportową elegancję, oraz niecodzienne połączenia zwierzęcych skór i wzorów, z lejącymi materiałami. Długie złote czy granatowe suknie uzupełnił o siermiężne kurtki. Wszystkie modelki miały na sobie czapki z daszkiem i ciemne okulary co jeszcze bardziej podkreślało dynamiczny charakter kolekcji.

104

















AGATA KULER

Żaden pomysł, żadne zdjęcie nie jest zbyt trudne – jego wykonanie to kwestia wiedzy, umiejętności, światła i własnej fantazji Fotografia – którą z niebywałą przyjemnością upaja się, już zawodowo – to zwieńczenie jej doświadczeń w świecie zdjęć i modelingu. Kontakt z obiektywem i aparatem rozpoczęła po jego drugiej stronie – jako modelka, by stopniowo krok po kroku przybliżać się do upragnionego celu – oglądania zdjęć modelek ale już jej autorstwa. Obranie akurat takiej drogi rozwoju dało Agacie przewagę – wie jak to jest, gdy się jest fotografowaną osobą. Bardzo pozytywnie wpływa to na jej

pracę z modelkami/modelami, łatwiej przychodzi osiągnięcie zamierzonego efektu na zdjęciu. Pierwszy aparat, pierwsze zdjęcia – to początek jej niekończącej się pogoni, za „ujęciem idealnym. I cały czas się uczy o fotografii, czegoś nowego.

120


life style

Uważaj co do siebie mówisz, bo być może okaże się, że słuchasz Przedstawiony przeze mnie schemat jest używany w psychoterapii poznawczo – behawioralnej w procesie diagnozy problemu, wyznaczania celu do pracy. W życiu każda zmiana, czy to w stylu ubioru czy w zachowaniu, kierowane są dwoma nieodłącznymi elementami… myślą oraz potrzebą. To pierwsze można powiedzieć, że kształtuje nasze życie… ale to czy to powiesz zależy właśnie też od Twojego sposobu myślenia… Bo może to my kształtujemy w pewnym sensie nasze myśli a przez nie postrzeganą przez nas rzeczywistość? Dobrą wiadomością jest to, że możemy wpływać na nasz nastrój i emocje. Sprawić, aby nasze życie było bardziej takie jakie byśmy

121

chcieli… a to wszystko za sprawą naszych automatycznych myśli…. „Ale jestem głupia”, „nie zasługuję na to”, „ jak to zobaczą to spalę się ze wstydu” są to przykłady myśli, lub wręcz słów, które do siebie wypowiadamy. Nazywane są one „automatycznymi myślami” i zwykle w większości sytuacji są one bardzo podobne do siebie i wynikają głównie z naszych wewnętrznych, głębszych przekonań na temat zewnętrznego świata, praw nim rządzących.


Aby zobaczyć tendencję swoich automatycznych myśli proszę sobie wyobrazić sytuację, w której śpieszysz się na ważny, egzamin i idziesz przez trawnik ubrana/ubrany na galowo w pięknie wypucowanych, lśniących butach. Aż nagle prawa noga ślizga się po trawie, a od podeszwy ciepło. Weszłaś w kupę gigant, a za chwilę egzamin… jaka jest pierwsza myśl, która Ci przychodzi do głowy? Wbrew pozorom większość osób w tym momencie będzie miało różne automatyczne myśli. Niektóre osoby mogą mieć myśli typu: „o Boże! Muszę to zetrzeć, będę śmierdziała!”. Tego typu myśl łączy się z uczuciem wstydu przed innymi i charakteryzuje je lęk przed odrzuceniem. Myśli, które charakteryzuje lęk przed odrzuceniem, wykluczeniem mogą mieć osoby z rysem fobii społecznej, lękiem przed oceną. Dla porównania pierwszą myślą innej osoby będzie: „co za pacan (delikatnie mówiąc) nie posprzątał po swoim psie!”, a jeszcze inna osoba pomyśli, że będzie miała szczęście na egzaminie i niedbale kupę wytrze, zbytnie się tym nie przejmując. Jak wcześniej wspomniałem każda myśl automatyczna (np. poczują, że

śmierdzę i będą się śmiać) wywołuje daną emocję (wstyd), która następnie powoduje reakcję fizjologiczną (np. wstyd - rumieńce, zawroty głowy), i w następstwie powodują zachowanie człowieka (np. nie pójście na egzamin). Przedstawiony przeze mnie schemat jest używany w psychoterapii poznawczo – behawioralnej w procesie diagnozy problemu, wyznaczania celu do pracy. Często jednak sama świadomość, że to co czujemy jest jedynie wynikiem naszych myśli, potrafi być już pomocne… gdyż może zaczniemy bardziej siebie słuchać i dążyć do lepszego poznania swoich reakcji, emocji oraz myśli? Ten fenomenalny obraz polecam każdemu, kto chce zobaczyć ekranizację powieści Anny Rice, noszącą ten sam tytuł. Dla widza bardziej wymagającego na pewno przyniesie on więcej korzyści niż łatwa, prosta i… dość płytka Królowa potępionych, której fabułę także oparto na tej książce.

AUTOR: ADAM ELŻANOWSKI

122



invited

Chcesz stać się członkiem naszej gazety?

nic prostrzego, napisz 3 teksty i wyślij pod adres: tekst.invitedmag@vp.pl

Jesteś fotografem, modelką i masz ochotę wykonać dla nas sesję zdjęciową bądź zaprezentować w magazynie swoją sylwetkę? Nie krępuj się, pisz na foto.invitedmag@vp.pl , w mailu zostaw link do swojego portfolio i czekaj na odpowiedź.

INVITED magazine

Redaktor naczelny RebelliusTeam www.rebelliusteam.com

Koordynator sesji zdjęciowych Martyna Gumuła

Stylizacje: Aleksandra Urbanowska

Fryzury & make-up: Michał Sadowski & Anna Nerko

Gdybyś wykonywał inny rodzaj sztuki grafika, rysunek, rzeźba itp. oto mail przeznaczony dla ciebie: info@mg-style.pl

Teksty: Dorota Morkowska Dorota Piwnik Adam Elżanowski

Dyrektor ds. nowych klientów i reklam: Jakub Sładek info@mg-style.pl



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.