Coolmag #2 wiosna 2014

Page 1

1


zdjęcie: Małgorzata Adamska

2


3

Wiosna wyłania się ze wszystkich zakamarków. Rankiem powietrze, jeszcze zimowo rześkie, pachnie już zupełnie inaczej. Z dnia nad dzień jest więcej światła, zieleni. Miasto budzi się do życia z szarego letargu... Młodzi kochankowie, mamy z wózkami, dziadkowie z torebkami pełnymi ziarna dla ptaków zapełniają ulice i miejskie skwery. Sprzedawcy tulipanów dodają przestrzeni kolorów... Nas też rozpiera energia, którą słońce dawkuje obficie. Dla nas wiosna zaczyna się wraz z kolejnym numerem COOLmagu. Poszukiwanie inspiracji, przeprowadzanie wywiadów, gotowanie i fotografowanie do drugiego wydania rozbudziło w nas ten zapał, zanim wyrosło pierwsze źdźbło świeżej zielonej trawy! Nie zabraknie tu Świąt Wielkanocnych tradycyjnych – z jajkiem i wędzonką jak i wegańskich. Zapraszamy na rozmowę z Januszem Onufrowiczem, pysznie leniwe śniadanie do łóżka, weekendowe propozycje i mnóstwo, mnóstwo fantastycznych przepisów. Stowarzyszenie Opolska Blogosfera Kulinarna.


COOLtura 8 10 16

Pobudka, czyli jak się przebudzić by się obudzić felieton Wariat, ale niegroźny... wywiad z Januszem Onufrowiczem Ale jaja! wywiad z Januszem Profusem, maestro czekolady COOLmag na zdrowie

18

Dietetyczny punkt widzenia na temat jajek

COOLmag na wiosnę 20 26 34

Wiosna w słoiku domowa uprawa kiełków Śniada-n(i)owe funkcje łóżka pomysły na leniwe poranki Maluch, pasta i basta! czyli wiosenne śniadanie dla dzieciaka


ilustracja: Karolina Pielarz COOmag na Wielkanoc 38 44 48 50 54 58 60

Święta? Bez jaj! wegetariańsko-wegańskie spojrzenie O wyższości żurku nad barszczem Domowa wędzarnia Pysznie wyrolowane czyli wypełnione smakiem rolady Terrina zaskocz swoich gości pomysłowością Sposób na.. świąteczną galaretę Jajko faszerowane!

COOLmag na słodko 64 68 74 78

Niezłe babki! Wiosna na deser Poczuj miętę do słodkości! Wielkanoc bez sernika..? COOLmag na weekend

82 84 90

Muzyczne przebudzenie Making Harry Potter czyli wizyta na planie filmowym Cudze chwalicie, swego nie znacie inspiracje na weekendowe wyjazdy


zdjęcie: Justyna Osiecka-Sułek


COOLMAG tworzą członkowie Stowarzyszenia Opolska Blogosfera Kulinarna

redaktor naczelna Marta Wolna www.10kgwiecej.blogspot.com

Adam Czapski www.lyzka-widelec-nozyczki. blogspot.com

Alicja Morawska-Rubczak www.alicjamorawskarubczak. tumblr.com

Ania Zbożna brikolapichci.blogspot.com

Amelia Olszewska www.pierwszeprimo.blogspot .com

Ania Faryniarz www.cytrynowakuchnia.blogspot .com

Ania Grochlska www.bee-sweet.blogspot.com

Aurora www.blogczekolady.pl

Ela Karpińska www.piekarniczeproby.blox.pl

Hania Siuta www.chcejesc.blogspot.com

Iwona Wierzbicka www.ajwen.pl

Justyna Osiecka-Sułek www.bistromama.pl

Karolina Kornacka www.quchniakaroli.pl

Katarzyna Czapran www.kuchniawopałach.pl

Krystyna Gerc www.conaobiad.wordpress.com

Małgorzata Adamska www.delimamma.pl

Małgorzata Kwiatkowska www.bonappetitmalgorzaty. blogspot.com

Michał Nowik www.kuchenne-echa.blogspot .com

Tomasz Gabor www.gabor-kulinarnie.blogspot. com


COOLtura

8


9

tekst: Aurora Czekoladowa / www.blogczekolady.pl ilustracja: Aga Urbanek

Piszę ten felieton z kilku pobudek. Po pierwsze, ktoś musiał napisać felieton do nowego Coolmaga. Po wtóre, lubię pisać felietony. Po trzecie i najważniejsze – chcę się pobudzić. A to wcale nie takie proste. Zwłaszcza na przedwiośniu, kiedy poziom energii jest niski jak stan konta na dzień przed wypłatą. Owszem, mogłabym napić się mocnej kawy z dodatkiem kostki, pardon, dwóch kostek czekolady. Do tego puścić głośno muzykę, najlepiej Happy Pharella Williamsa i ubrać zbyt kolorowy żakiet do pracy. Mogłabym też zrobić sto przysiadów, które nie tylko przyspieszyłyby akcję mojego serca, ale też proces spalania tłuszczu. Od ćwiczeń całego ciała wolałam jednak gimnastykę palców na klawiaturze laptopa. Pisanie? Nuda przez duże N. Być może to ja sama jestem nudna, przyznając publicznie, że do życia pobudza mnie coś tak prozaicznego jak tworzenie prozy. W każdym razie, korzystając z chwilowo skupionej na mnie uwagi, pozwolę sobie przekonać Was, że nie tylko nie jest ze mną źle, ale i samo pisanie nie jest kosmatym potworem z szafy.

Otóż, jeśli wydaje się Wam, że tylko pisanie 50 twarzy Greya jest czynnością pobudzającą, to najlepszy sygnał do tego by się obudzić i otworzyć oczy na prawdę. Prawda zaś jest taka, że pisanie czegokolwiek wywołuje intensywniejszy rumieniec i silniejsze mrowienie na plecach niż zmyślanie naciąganych erotyków. Jest to dokładnie ten sam rumieniec i to samo mrowienie, które pojawia się przy… gotowaniu! Albo malowaniu obrazów, a nawet przy sadzeniu kwiatków. I przy każdym jednym akcie stwórczym, jaki zdarzy nam się popełnić. Powoływanie czegoś do życia, a mówiąc po ludzku robienie czegoś z niczego - obiadu, origami, bloga, sukienki - jest najlepszym sposobem na to, by przebudzić się na wiosnę. W końcu i sama wiosna jest tym wyjątkowym czasem, gdy wszystko budzi się z powrotem do życia. Nie będę Was nakłaniać do pisania. W każdym razie, namawiam Was do napisania listy rzeczy, które lubicie tworzyć. Weźcie kartkę, długopis i… nie macie pomysłu?! Cóż, ziemia na przedwiośniu jest równie mocno wyjałowiona jak niejeden umysł. Trawa ma słońce, a Wy macie najświeższy, bo i wiosenny numer Coolmaga. Ruszajcie zatem do szukania w nim inspiracji!



COOLtura

11

tekst: Małgorzata Adamska / www.delimamma.pl ilustracja: Marta Wolna / www.behance.net/wolnamarta zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego

Szukając bohatera wywiadu do drugiego wydania magazynu COOLMAG od razu pomyślałam o Januszu. Możliwość przegadania z nim kilku chwil potraktowałam bardzo osobiście i pewnie też z tego powodu na spotkanie biegłam cała w nerwach, bo przecież to mój pierwszy wywiad i do tego z kimś, kogo podziwiam. Już po pierwszych minutach rozmowy wiedziałam, że obawy przed ewentualną sztywniacką pogawędką mogę spokojnie zostawić w kieszeni płaszcza. Janusz Onufrowicz – aktor, tekściarz, pisarz, Opolanin. Jak usłyszałam jeszcze przed wywiadem, wariat, ale niegroźny. Po kilku godzinach rozmowy mogę śmiało dodać: otwarty, pozytywny, dojrzały facet o niezwykle chłopięcym uroku.


COOLtura

12 Skoki spadochronowe RW (relative work) to Twoja pasja. Zaliczyłeś ich ponad 900. Brzmi imponująco… W tym sezonie chciałem zrobić 1000, ale złamana noga pokrzyżowała mi plany. Dokładnej cyfry nie znam, bo jestem bałaganiarzem. Po co skaczesz? Stojąc w otwartych drzwiach samolotu na wysokości 4000m, widzę świat z dużego dystansu, czuję się oderwany od zwykłych spraw, a gdy wreszcie rzucam się w dół i tracę grunt pod nogami czuję… ...wolność, ekscytację? Powiem tak. Ponieważ jestem dorosły (uśmiech), to wiem, że to jest iluzja, ale bardzo piękna iluzja fruwania , a poza tym: wolności, swobody, nieograniczonej przestrzeni. Nie ma strachu, jest adrenalina? No właśnie, ludzie bardzo często pytają o adrenalinę w odniesieniu do skoków, ale trzeba pamiętać, że adrenalina pojawia się w sytuacjach zagrożenia. A tego staramy się unikać. To, co czujesz, gdy skaczesz, to bardziej działanie endorfiny.

Jak sam przyznaje, cechują go huśtawki nastrojów, od depresji po euforię. Tę dwoistość usposobienia zauważam już podczas rozmowy na temat zainteresowań. Z jednej strony skoki, miłość do rollercoasterów (gdy o nich opowiada błyszczą mu oczy, jak dziecku, które dostało wymarzoną zabawkę) a obok tego Qigong i chrześcijańskie medytacje. „Qigong to efekt moich poszukiwań – mówi Janusz - ale zaznaczam, że to Qigong medyczny, wynikający z medycyny chińskiej, którego pionierem w Europie jest Mistrz Qigong Marcus Bongart. Uważam, czym oczywiście nie odkrywam Ameryki, że życie składa się z części materialnej i elementu niematerialnego, duchowego. Praca nad elementem niematerialnym dodaje kopa energetycznego innego, niż jedzenie, czy kofeina. Myślę, że też bardzo potrzebnego do szczęścia”. Cytując Muńka Staszczyka, opisuje siebie stwierdzeniem: „Jestem mieszanką ascezy i bankietu. Teraz jestem na bankiecie, ale czasami mam ochotę uciec na bezludną wyspę czy też do klasztoru, jednak proza życia zmusza człowieka do zasuwania”.

Mówisz, że ze względu na swoją osobowość czasami potrzebujesz wyciszenia, które osiągasz właśnie poprzez medytacje chrześcijańskie. W chrześcijańskim ruchu medytacyjnym zafascynowało mnie to, że ludzie, którzy są na dole hierarchii kościelnej, zakonnicy, szeregowi księża, szukają zrozumienia z innymi religiami, szukają podobieństw. Ja po różnych perypetiach uważam, że najlepszym dla mnie źródłem jest Chrystus. Ale nie mogę znieść syfu, prawie mafijnego, który wiąże się z instytucją Kościoła. Moim zdaniem każdy człowiek powinien pracować nad swoją duchowością, ważne, żeby nie robić tego na pokaz, paradując z koralikami czy czerwonym sznurkiem na nadgarstku. Jeżeli robisz coś szczerze, robisz to dobrze. Cokolwiek to będzie. Jestem pewien, że są różne drogi prowadzące do tego samego źródła, to są rozsypane okruchy i dopiero poznając je wszystkie, możemy w pełni zrozumieć o co chodzi. Długo mógłbyś opowiadać o swoich pasjach, a ja mogłabym słuchać i słuchać, bo o każdej mówisz z ogromnym zaangażowaniem. Mam szczęście albo i nieszczęście, że dwie spośród moich pasji stały się moimi zawodami. W głowie snułeś wizję siebie jako elektronika-informatyka, gdy niespodziewanie pojawiły się plany aktorskie. Jak to się stało, że nagle zmieniłeś obraną przez siebie drogę? Podczas imprezy, kilka miesięcy przed maturą, rozmawialiśmy przy piwie, w gronie kumpli, o planach na przyszłość. Chciałem zdawać na Politechnikę Wrocławską, jednak wypowiedź kolegi o wcześniejszych egzaminach do PWSFTViT w Łodzi, zainspirowała mnie i stwierdziłem, że skoro egzaminy są wcześniej, to też będę zdawać. Problem polegał na tym, że gdy rano się obudziłem, będąc już zupełnie trzeźwym, nie przeszło mi (śmiech). Myślisz, że dobrą drogę obrałeś? Prawdę powiedziawszy, nie wiem. Powiem Ci jak będę umierał. Na razie ta droga mnie nie rozpieszcza. Wiesz, wybitnym aktorem nie jestem… chyba (śmiech), ale jestem dobrym aktorem. I uważam, że mam jeszcze coś do pokazania w moim zawodzie. Do udowodnienia sobie i innym.


COOLtura

13


Jakie postacie Cię interesują? Charakterystyczne, wymagające dużego zaangażowania w rolę. Czyli zmian fizycznych i odkrywania w sobie nowych, albo ukrytych emocji. Lubię pracować nad rolą.

Mam okazję przekonać się o tym już tego samego dnia, oglądając go w sztuce „Poświęcona Przyjaźń” wystawianej w opolskim teatrze Ekostudio. Jest to piękna opowieść o bezwarunkowej, dramatycznej przyjaźni i ludzkich marzeniach, w której Janusz gra rolę Johna Blacka, człowieka inteligentnego, zaradnego, który dla dobra swojego przyjaciela popełnia straszną zbrodnię. Teatr to nie wszystko. Jest także słowo. Jako tekściarz pisał m.in. dla Poluzjantów (można powiedzieć, że jest nieformalnym członkiem zespołu), dla Ewy Bem, Katarzyny Groniec czy De Mono i ostatnio Tatiany Okupnik. Piosenki dzieli na dwa rodzaje: o miłości i nie o miłości. Czyli publicystyczno-społeczne. Pisząc tekst, czerpie z własnych doświadczeń, ale - jak sam przyznaje - utwór musi współgrać z wykonawcą, często jest też w jakimś stopniu kreacją artystyczną. Twoje teksty można znaleźć na każdej płycie Poluzjantów. Niebanalne, prowokujące do przemyśleń i bardzo emocjonalne. Jesteś uważnym obserwatorem rzeczywistości. Świat jest wielki, a kadr, który jest nam pokazywany np. w mediach, jest tylko wycinkiem, do tego zmanipulowanym w taki sposób, w jaki widzi go autor przekazu.

Słomiany zapał, który go cechuje nie przeszkodził mu, aby napisać książkę „Margo - niebezpieczna wyspa”, wydaną w 2009 r. To fantastyczna „powieść łobuzerska” dla dzieci i młodzieży w każdym wieku oraz dorosłych, którzy mają w sobie jeszcze coś z dziecka, zainspirowana Akademią Pana Kleksa, Kajkiem i Kokoszem, Tytusem, Romkiem i Atomkiem oraz Harry Potterem. Gdy ocieramy się o temat bajek, jednym tchem wylicza te, które go wzruszają: Wall-E, Potwory i Spółka, Odlot, Jak ukraść księżyc. Telewizji nie ogląda, informacje czerpie z Internetu. Lubi gadżety, ale bez przesady. „Po co ci to” - cytuje za tekstem jednej ze swoich piosenek. - W otaczającej mnie przestrzeni staram się wprowadzić zasadę minimalizmu.

Opole to Twoje rodzinne miasto. Wyobrażasz sobie powrót tu na stałe? Powrotu sobie nie wyobrażam, chociażby z racji wykonywanego zawodu. Przyjeżdżam, aby odwiedzić rodzinę i przyjaciół, lub tak jak teraz, by gościnnie wystąpić w teatrze. Skoro o przyjaciołach mowa - kim jest dla Ciebie przyjaciel, czym jest przyjaźń? Przyjaciele są dla mnie jak rodzina, przyjaźnie tworzy się przez lata, niektóre istnieją od wczesnych lat dziecięcych. Tych prawdziwych przyjaciół mogę policzyć na palcach jednej ręki. Na bycie przyjacielem trzeba sobie, w pewnym sensie, zapracować. Przyjaźń to: wspólny czas, zaufanie, pewność. Przyjaciel = mężczyzna? Może istnieć przyjaźń między kobietą a mężczyzną? Najczęściej to mężczyzna, ale nie neguję możliwości przyjaźnienia się z kobietą. Po prostu problemem w takiej przyjaźni jest pociąg seksualny. Ja jestem heteroseksualny, więc kiedy pojawia się pożądanie… moim zdaniem trudno pozostać przyjaciółmi (uśmiech).

Twierdzi, że jeżeli chodzi o kuchnię, nie jest wybredny. Lubi gotować dla znajomych. Na imprezę sylwestrową przygotował pieczoną polędwicę wołową. Gdy dopowiada, że piekł ją, zgodnie ze sztuką kulinarną, przez długi czas w niskiej temperaturze, nie mam wątpliwości, że gotuje dobrze. Tematykę kulinarną zostawiłam sobie na smaczny koniec. Co miałaby przygotować osoba, która chciałaby Cię oczarować kulinarnie? Coś smacznego (śmiech). Lubię owoce morza, szpinak, kuchnię włoską czy chińską i wiele innych rzeczy. Rozróżniam dwa zapachy: brzydki i ładny, z jedzeniem mam tak samo, musi być po prostu smaczne.

Nasze spotkanie, chociaż nie w kontekście kulinarnym, też było bardzo smaczne, bo mój rozmówca nie gwiazdorzy, jest otwartym, interesującym człowiekiem. Nagrań z tego spotkania chyba nie będę w stanie jeszcze długo skasować. Zabawne, lekko zwariowane i szczere, chyba dokładnie takie jak Janusz Onufrowicz.



COOLtura

16

tekst: Aurora / www.blogczekolady.pl konsultacje i zdjecia: Janusz Profus (maestro czekolady E. Wedel) i Agnieszka Kuźma (prezes fundacji Mają Przyszłość)

Jajko. Symbol rodzącego się życia i bogaty w życiodajne składniki produkt kulinarny. Nic dziwnego, że króluje na wielkanocnym stole w czasie, gdy wszystko budzi się do życia. Również inwencja twórcza. Dlatego jajko w koszyczku nie tylko nie jest pospolitego koloru, ale jest też pięknie ozdobione skrobanymi wzorkami. Tak zwane „kroszonki” od lat cieszą się ogromną popularnością. Nie mniejszą jednak niż obecnie pisanki czekoladowe. I to wcale nie tylko ze względu na swoje walory smakowe. Czekoladowe pisanki dodają wigoru i osładzają życie, ale również dają samo życie. Przynajmniej te tworzone dla Fundacji Mają Przyszłość. Projektowane przez najlepszych cukierników w Polsce (m.in. Janusza Profusa, Pawła Małeckiego, Tomasza Dekera), wraz z pomocą gwiazd ekranu i sportu oraz pierwszą damą Anną Komorowską, są wystawiane na specjalnej licytacji, z której całkowity dochód przekazywany jest na rzecz najbardziej potrzebujących dzieci. Zanim pisanka uratuje komuś życie, najpierw spory wycinek życia kosztuje samo jej zrobienie. Mierząca prawie pół metra i ważąca do 12 kg pisanka, to nawet cztery dni nieustannej pracy. Nie licząc czasu poświęconego na wymyślenie samego wzoru i - co jeszcze trudniejsze - sposobu na jego realizację. A tu idea się liczy nie mniej, niż mistrzowskie wykonanie części rzemieślniczej.

Potem potrzeba już “tylko” mnóstwa czekolady i wieloletniej praktyki cukierniczej, która pozwoli z idei zrobić dzieło sztuki. Ta zaprojektowana i wykonana przez Joannę Klimas-Profus, wygląda nie tylko perfekcyjnie, ale wręcz niejadalnie. Jajo zamknięte w pancernej złotej szkatułce z miedzianym szpikulcem. Nic bardziej mylnego - czekolada, z której zrobiono pisankę jest całkowicie jadalna. Podobnie jak wszystkie ozdoby na niej wykonane - z karmelu, marcepanu i naturalnych barwników, w tym z 24 karatowego złota! Mimo to, nabywający pisankę traktuję ją raczej jako ozdobę, niż jedzenie. Trudno się dziwić - nabytek jest nie tylko piękny, ale też kosztowny. Ceny zaczynają się od 3 tysięcy złotych. Tyle wynosi wkład w samo wykonanie czekoladowego cudu. Trud pracy i zaangażowanie w pracę nad nim jest jednak bezcenny. To dar z własnego życia dla tych, którym to życie trzeba osłodzić. I to właśnie czyni czekoladowe pisanki tak niezwykłymi. Zanim jednak trafią one w ręce szczęśliwych posiadaczy, galerię wszystkich dziesięciu pisanek można podziwiać, np. na targach cukierniczych ExpoSweet. Podziwiać i się zainspirować. W końcu każdy może tchnąć w odrobinę czekolady nieco życia i stworzyć niecodzienny prezent dla kogoś bliskiego.


17


COOLmag na zdrowie

18

DIETETYCZNY PUNKT WIDZENIA tekst: Iwona Wierzbicka, dietetyk kliniczny / www.ajwen.pl ilustracje: Paulina Ornatowska / www.czeskaoptymistka.tumblr.com/ Jajo to najbardziej wartościowy pokarm ze wszystkich, jakie człowiek ma do dyspozycji. Z jaja powstaje życie, a więc wszystko się od niego zaczyna. Człowiek do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje białek, tłuszczów oraz węglowodanów, jak również mikro- i makroskładników oraz niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Węglowodany, a właściwie energia może być wytworzona z białka lub z tłuszczu. Natomiast jeśli białko nie zostanie dowiezione z pożywieniem, nie zostanie wytworzone przez organizm (człowiek nie ma takiej zdolności), co skutkować będzie poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Człowiek do wzrostu, regeneracji, odporności, prawidłowych procesów myślowych, budowy mięśni i innych struktur potrzebuje pełnowartościowego białka, a więc składającego się z co najmniej 8 aminokwasów egzogennych. To aminokwasy budują białka i od tego, czy są w komplecie, zależy, czy białko będzie mogło być wykorzystane na cele budulcowe. Białko jaja kurzego uznane zostało za białko wzorcowe, do którego porównuje się wartość odżywczą innych produktów pod względem ilości i jakości białka.


SKŁADNIKI ODŻYWCZE

Jajo jest źródłem wielu witamin i minerałów. Na uwagę zasługuje obecność luteiny w żółtku, która chroni oczy przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB, lecytyny, która korzystnie wpływa na procesy myślowe i pamięć, ale przede wszystkim rozbija cząsteczki tłuszczu, zapobiegając ich odkładaniu się w tętnicach. Jajo zawiera witaminę H (H od słowa Haut, czyli skóra) – biotynę, odpowiedzialną za prawidłowy stan skóry, włosów i paznokci. Ponadto witamina K, witaminy. z grupy B, A, D, E, foliany, a prócz tego wapń, magnez, cynk, żelazo, siarka, fosfor, potas, miedź, mangan, jod. Lizozym zawarty w białku jaja ma właściwości bakteriobójcze, co jest czasami wykorzystywane w przemyśle spożywczym. Żółtko jest natomiast źródłem choliny, która ma działanie detoksykujące, oczyszczające wątrobę, usprawniające dla systemu produkującego żółć, a ponadto korzystnie wpływa na układ nerwowy, mogąc zapobiegać demencji starczej, chorobom Alzheimera czy Parkinsona. Donosi się również o jej działaniu antynowotworowym. W jaju, a w szczególności żółtku, znajdziemy niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, bez których organizm nie potrafi prawidłowo funkcjonować. Jajo nie zawiera witaminy C, zatem wystarczy dodać choćby paprykę do jajecznicy, by ją uzupełnić. Składniki zawarte w jaju mają najwyższą przyswajalność, jaką nie może pochwalić się żaden inny naturalny produkt. Białko jaja jest przyswajalne w 94%, węglowodany w 98%, związki mineralne w 76%. Dla porównania przyswajalność białka w mleku wynosi 85%, w mięsie – 78%, w ziemniakach – 77%, a w roślinach strączkowych – 40-60%*

ILE MOŻNA ZJADAĆ JAJ?

Według mnie tyle, ile się chce. Liczne badania pokazują, że to MIT, iż jajo podnosi poziom cholesterolu we krwi. Na poziom cholesterolu wpływa m.in. niewłaściwe odżywianie, pełne przetworzonej żywności i węglowodanów oraz otyłość sama w sobie. Ponadto cholesterol to jedna z ważniejszych substancji dla naszego organizmu. Jest prekursorem wielu hormonów, w tym płciowych, zatem niedobór cholesterolu może przyczyniać się do niepłodności, źródłem kwasów żółciowych oraz witaminy D, na której niedobór cierpi niemal 90% społeczeństwa. Cholesterol jest składnikiem i budulcem błon komórkowych. Zatem można powiedzieć, że od cholesterolu może zależeć życie na ziemi.

JAJO, ALERGIE POKARMOWE I NIETOLERANCJE

Czasami jajo, choć częściej białko niż żółtko, może dawać objawy alergii lub nietolerancji pokarmowej.

Alergia daje objawy natychmiast, natomiast nietolerancja to reakcja opóźniona. Nietolerancja na jaja może się objawiać suchą skórą (jeśli wykluczona zostanie inna możliwa przyczyna: niedoczynność tarczycy) lub liszajcem. W takiej sytuacji warto zamienić jaja kurze na te od kur zielononóżek (podobno mniej alergizują), jaja przepiórcze, kacze lub gęsie. Można również spożywać same żółtka i dbać o wybór jaj oznaczonych cyfrą 0 – ekologiczne.

SUROWE JAJO

Nie polecam, gdyż zawiera awidynę, substancję antyodżywczą, która niszczy witaminę H. Ponadto surowe białko może się gorzej przyswajać. Zdecydowanie bardziej polecam jajecznicę oraz jaja na miękko. Pamiętajmy, że najwartościowsze są jaja, gdzie białko jest ścięte, a żółtko płynne, a nawet surowe.

JAK DŁUGO GOTOWAĆ?

Im krócej, tym lepiej. Jeśli po gotowaniu widzisz wokół żółtka szarą otoczkę – to znaczy, że powstał siarczek żelaza (połączyły się dwa minerały z białka i żółtka), taki związek nie zostanie przez organizm przyswojony, ponadto jajo straciło 50% swoich wartości. Jajo nie lubi wysokich temperatur, bo zniszczeniu może ulec jeden z aminokwasów lizyna. Dlatego najlepiej, kiedy jaja gotuje się krótko bez nakłuwania, to zapobiega podniesieniu się temperatury wewnątrz jaja powyżej 92 stopni, przy których mogą nasilać się straty aminokwasów. Mój sposób na „jaja na miękko” – wkładam do gotującej się wody i gotuję 5 minut, po tym czasie wyciągami i od razu pod bieżącą zimną wodę, żeby dalej się nie ścinało. Kiedy robię jajecznicę, oddzielam białka od żółtek, najpierw smażę białka, a następnie dodaję żółtka, zaraz po tym ściągam z patelni.

OZNACZENIA JAJ

• 0 – jaja z produkcji ekologicznej • 1 – jaja z chowu na wolnym wybiegu • 2 – jaja z chowu ściółkowego • 3 – jaja z chowu klatkowego * Drobiarstwo niekonwencjonalnie, T. Majewska, http://www.wodr.konskowola.pl/



COOLmag na wiosnę

21

w słoiku

tekst i zdjęcia: Amelia Olszewska / www.pierwszeprimo.blogspot.com

„Hej! zwiesna ci to ogarniała przyziemne, pokrzywione chaty, zaglądała pod strzechy miłosiernymi oczyma, budząc struchlałe, omroczone role serc człowiekowych, że dźwigały się z utrapień i ciemnic, poczynając wiarę na lepszą dolę, na obfitsze zbiory i na tę wytęsknionej szczęśliwości godzinę...” (W. Reymont, Chłopi) Kiedy myślę o lokalnym i sezonowym wymiarze spożywanych potraw, przed oczami stają mi wyimaginowane Lipce i stara Agata wracająca z zimowej tułaczki do rodzinnej wsi – a z nią skowronki i bociany, pąki na drzewach i pierwsze źdźbła w rozsadach… Przednówek był trudnym czasem. Kończyły się zapasy zgromadzone na zimę, a na nowe plony nie można było jeszcze liczyć. Ciekawa jestem, czy poprzestawano wtedy na starych ziemniakach ze skwarkami podawanych do kiszonego żuru. Czy może jednak instynktownie skubano młode listki kiełkującej rzodkiewki? Myślę, że tak – bo skąd my wiedzielibyśmy, że się to je? Kocham kiełki w każdej postaci. Mogłabym opiewać ich wartości odżywcze, które są nieocenione, szczególnie kiedy sezonowych warzyw i owoców już resztki... Nie chcę jednak powielać informacji, których mnóstwo jest w powszechnie dostępnych źródłach. Opowiem o tym, jak nam ze sobą dobrze...

Najbardziej popularne w naszym domu są kiełki rzodkiewki. Mimo że takie ostre. Chętnie zjadamy też brokułowe, z modrej kapusty i te z lucerny, a jakże. Obie nasze córki bardzo je lubią, Starszej zdarza się wybrzydzać, ale i tak cieszę się, że w ogóle je toleruje. Kiełki strączków, ostatnio powszechnie znane jako te na patelnię, są najbardziej lubiane przeze mnie. Mąż - biegacz nimi nie pogardzi, Młodsza córka wyskubuje najchętniej te z cieciorki, natomiast starsza córka nawet nie chce na nie patrzeć. I coś w tym jest – ostatnio dowiedziałam się, że osoby chorujące autoimmunologicznie nie powinny ich jeść. Starsza córka przecież tak choruje. W każdym razie kiełki produkujemy sobie sami i nie jest to wcale takie trudne. Tylko pamięć trzeba mieć dobrą, żeby je dwa razy dziennie przepłukać. I trzeba dobrze kupić nasiona – te sprzedawane w supermarketach tudzież dyskontach do uprawy w ogródku absolutnie się nie nadają ze względu na środki chemiczne, którymi są zaprawiane. Kupujemy tylko te przeznaczone do produkcji domowej zieleniny.


22

Do kiełków zielonych, tych, które tak pięknie ozdabiają kanapki, sałatki i zupy kremy, po wielu trudach i znoju uznałam, że najlepiej nadaje się lniany woreczek. Przetestowałam tradycyjną, okrągłą i plastikową kiełkownicę: w porównaniu z woreczkiem – kiepsko. Bo do woreczka wsypuję namoczone przez noc nasiona, wstawiam go dwa razy dziennie do miseczki z odstaną wodą na dwie minuty, a po trzech–czterech dniach mam piękne, dorodne kiełki. Wieszam go nad zlewozmywakiem,

do którego kapie woda, i z którego często korzystam – więc o kiełkach trudno zapomnieć. Z kiełkownicą nie jest już tak prosto – trzeba pamiętać żeby odlać wodę, która spłynie na sam dół, jest średnio stabilna, więc spadła mi kilka razy z całą zawartością na podłogę, no i z parapetu nie korzystam tak często jak ze zlewozmywaka – o kiełkach zapominałam.


COOLmag na wiosnę

23

Produkcja „kiełków na patelnię” to sama przyjemność. Nieważne, czy wybieramy fasolkę adzuki, groch, soczewicę czy cieciorkę. Pamiętamy o tym, żeby do kiełkowania wybierać całe, zdrowe i nieuszkodzone nasiona, najlepiej takie z półki ekologicznej. Bierzemy tyle nasion, ile mieści się w zagłębieniu naszej dłoni, płuczemy je dokładnie, przekładamy do słoika (każdy rodzaj osobno), zalewamy odstaną wodą i zostawiamy tak na

ok. 8 godzin. Następnie odlewamy wodę i teraz konsekwentnie przepłukujemy nasiona dwa razy dziennie, pilnując, aby w słoiku nie zostawała woda. Po góra trzech dniach z nasion zaczną wystawać małe ogonki – kiełki gotowe! Nie czekamy, aż urosną im zielone listki. Wyjątkiem jest fasolka mung, która wypuszcza mięsiste łodyżki – to na nie czekamy, ale spożywamy, zanim listki urosną.



25

Tylko co z takimi kiełkami na patelnię zrobić? Najlepiej wrzucić na patelnię i chwilę poddusić na klarowanym maśle. Można potem wbić do nich jajka i mieć super pożywną jajecznicę na śniadanie. Można zrobić wrażenie na przyjaciołach i zaprosić ich na jakieś ambitne chińskie danie z pędami bambusa – niestety ja się na tym nie znam, więc tego nie robię. Najbardziej lubię udusić je z tym, „co się nawinie” i podać z ryżem - jak w tej arcyprostej, bardzo smacznej potrawce...

Składniki: 2 małe cukinie 2 marchewki 3 małe ząbki czosnku duża garść kiełków na patelnię 2 łyżki masła klarowanego sól, pieprz do smaku

Przygotowanie: Cukinię i marchewki szorujemy pod bieżącą wodą. Marchewkę obieramy cienko, cukinii nie trzeba. Kroimy je w długie, cienkie paski. Na patelni rozgrzewamy masło i wrzucamy marchewkę z wyciśniętym przez praskę czosnkiem. Kiedy marchew zacznie mięknąć i wić się pod widelcem jak makaron, dorzucamy cukinię i kiełki. Można na tym etapie dolać odrobinę wody, jeśli marchew zaczęła lekko przywierać do patelni. Dusimy jeszcze pod przykryciem ok. 8–10 minut, aż lekko zmięknie cukinia. Przyprawiamy solą (najlepiej taką niejodowaną) i pieprzem. Jeśli mamy świeże zioła, śmiało można dodać. Bardzo, ale to bardzo lubię tę kombinację za jej prostotę i za to, że nie przytłumia smaku kiełków.



COOLmag na wiosnę

27

ŚNIADA-N(I)OWE funkcje łóżka

tekst i zdjęcia: Małgorzata Adamska / www.delimamma.pl

Powoli się budzę … jeżeli to jeden z roboczych dni tygodnia, mogę być pewna, że na zegarku jest 5:45 i nawet nie mam co próbować walczyć z budzikiem. Natomiast jeżeli tym dniem jest sobota lub niedziela, to bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia mogę zostać w łóżku odrobinę dłużej. Przeciągam się leniwie niczym kot, otwieram jedno oko, powoli adaptując się do światła. Uśpione myśli zaczynają się kołatać w mojej głowie, tworząc plan dnia. Uchylam okno, pozwalając aby wiosenne powietrze wpadło do sypialni, jeszcze szczelniej okrywam się kołdrą i ponownie przymykam oczy. Mogłabym w tych okolicznościach przyrody pozostać przez następne kilka godzin, ale moi domownicy doskonale

wiedzą co sprawi, że wyjdę spod kołdry, co spowoduje, że otworzę oczy i rozbudzę uśpione zmysły – śniadanie do łóżka. Lekkie, a może bardziej konkretne, zjadane leniwie z dala od codziennego pośpiechu. Postawcie na kolor, zapach i oczywiście smak. Czy to puszyste pancakes delikatnie polane syropem klonowym, czy jogurt z domową granollą, jajko zapiekane w bułeczce, najlepsze drożdżowe rogaliki, a może własnoręcznie przygotowany cynamonowy serek… to wszystko Ci powie, że Cię ktoś pokochał, serwując takie rarytasy prosto do łóżka. Nie myśl wtedy o okruszkach spadających na poduszkę, skup się na smaku i na tym jak za to pyszne śniadanie podziękujesz...


COOLmag na wiosnę

28

DOMOWY SEREK Składniki: 1/2 litra świeżego mleka (nie UHT) 1/2 szklanki śmietany 18% 1 łyżeczka cukru 1/2 płaskiej łyżeczki mielonego cynamonu 1/4 łyżeczki mielonego imbiru Dodatkowo potrzebna będzie np. tetrowa pieluszka

Przygotowanie: Mleko wlej do garnka, dodaj cukier oraz przyprawy, zagotuj. Dodaj śmietanę i wymieszaj zmniejszając gaz. Na wolnym ogniu gotuj przez około 6-7 minut, od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie przy pomocy tetrowej ściereczki odcedź serek. Nie ściskaj, pozwól aby cały płyn swobodnie wyciekał (ja przymocowałam ściereczkę do kranu). Po około 10 minutach, serek przełóż do miseczki, umieść w lodówce - jest już gotowy do spożycia.

JAJKA W MAŚLANEJ BUŁECZCE Składniki dla 4 osób: 4 maślane bułeczki 4 jajka Garść ulubionych świeżych dodatków np. pietruszki, szczypiorku, oregano 2 łyżki śmietany (18%) Masło 2 łyżki tartego parmezanu Sól i pieprz do smaku

Przygotowanie: Piekarnik nagrzej do temperatury 180 stopni. Zetnij górę maślanej bułeczki i delikatnie usuń wnętrze bułki. Bułki ułóż na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Do każdej bułki wbij jajko, posyp je świeżymi dodatkami, dodaj odrobinę śmietany oraz masełka. Dopraw odrobiną soli oraz pieprzu, posyp parmezanem. Bułki zapiekaj do momentu, aż jajko będzie delikatnie ścięte - podawaj cieplutkie.

ŚNIADANIOWE ROGALIKI DROŻDŻOWE Składniki na 12-14 rogalików: Składniki, których używasz powinny mieć temperaturę pokojową. 600 g mąki pszennej 260 ml ciepłego mleka 60 g roztopionego masła 2 jajka 1 łyżka oleju 1,5 łyżki cukru 1/3 łyżeczki soli 20 g świeżych drożdży 40 g roztopionego masła (do posmarowania ciasta) jajko (do posmarowania rogalików) cynamon, sezam (do posypania) Przygotowanie: Przygotuj rozczyn. Świeże drożdże rozetrzyj z cukrem, łyżeczką mąki i 3 łyżkami ciepłego mleka. Odstaw na bok do wyrośnięcia. W dużej misce wymieszaj jajka, dodaj sól, mleko, cukier i olej. Powoli wsypuj mąkę, wlej wyrośnięte drożdże i roztopione masło. Wszystkie składniki wymieszaj np. przy pomocy drewnianej łyżki.

Ciasto wyrabiaj tak długo, aż będzie elastyczne i nie będzie klejące. Wyrobione ciasto uformuj w kulę, przykryj ściereczką i odstaw na około 1 godzinę do wyrośnięcia. Po upływie godziny ciasto podziel na około 12-14 części. Z każdej uformuj małe bułeczki. Rozwałkuj je na lekko podsypanym mąką blacie. Rozwałkowane ciasto powinno mieć kształt owalnego placka o długości dłuższego boku ok. 15-20 cm. Każdy placuszek posmaruj małą ilością roztopionego masła. Zawijaj go jak naleśnik (wzdłuż krótszego boku) i formuj kształt rogalika. Rogaliki połóż w sporych odstępach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Przed włożeniem do nagrzanego piekarnika poczekaj, aż rogale lekko wyrosną (około 15 minut). Posmaruj je roztrzepanym jajkiem, posyp sezamem, cynamonem albo pozostaw bez posypki. Piekarnik nagrzej do temperatury 200 stopni. Rogale piecz przez około 15-20 minut (do uzyskania złotego koloru).






COOLmag na wiosnę

33

PANCAKES Składniki: 2 szklanki mąki pszennej 2 jajka 1,5 szklanki mleka 75 g rozpuszczonego masła 3 łyżeczki proszku do pieczenia 3 łyżki cukru szczypta soli

Przygotowanie: Mąkę przesiej do miski, jajka roztrzep i dokładnie wymieszaj z mąką. Następne dodaj resztę składników i ponownie wymieszaj (można użyć blendera). Pancakes smaż na suchej patelni (bez użycia tłuszczu) i podawaj z czym dusza zapragnie.

GRANOLA Składniki: 100 g płatków owsianych (nie błyskawicznych) 50 g łuskanego słonecznika 80 g suszonej żurawiny 50 g orzechów laskowych (polecam bez skórek) 50 g migdałów 50 g moreli suszonych 40 g jasnego sezamu ½ łyżeczki cynamonu 4 płaskie łyżki cukru trzcinowego 2 łyżki oleju z orzechów włoskich (lub innego) ¼ szkl. miodu (płynnego)

Przygotowanie: Wszystkie składniki wymieszaj w misce. Naczynie żaroodporne delikatnie wysmaruj olejem i wysyp masę. Granolę piecz przez około 35 minut w piekarniku rozgrzanym do temperatury 170 stopni. W trakcie pieczenia, co około 10 minut, wszystko wymieszaj. Po wystudzeniu pokrusz zbyt zbite kawałki. Przechowuj w zamkniętym pojemniku. Podawaj z jogurtem i ulubionymi owocami.


34


COOLmag na wiosnę

35

Maluch, pasta i basta!

tekst i zdjęcia: Justyna Osiecka-Sułek / www.bistromama.pl

Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. Wiemy o tym od dziecka, bo powtarzały nam to nasze mamy, babcie, panie w przedszkolu i szkole, sąsiadki i dalsza rodzina. I wszyscy mieli rację. Choć czasy zmieniły się bardzo, to w przypadku mądrości związanych ze śniadaniem nic nie uległo zmianie. Może z tą różnicą, że na sklepowych półkach kolorami mienią się opakowania przeróżnych batoników, płatków i jogurtów. Reklamy kuszą rodziców i dzieci. Nie ma już kartek żywnościowych, są za to karty lojalnościowe. Czy to oznacza, że jest lepiej? Smaczniej? Zdrowiej? Chciałoby się rzec, że wręcz przeciwnie. W wielu przypadkach idziemy na łatwiznę, sięgamy po gotowe rozwiązania. Można rano nasypać dziecku do miseczki płatków oblepionych cukrem, prosto z kartonu

w rozmiarze XXL, a wszystko zalać mlekiem z zerową zawartością tłuszczu, dla uspokojenia własnego sumienia. Można podać tostowe kromki chleba, którego świeżość utrzymuje się przez następne dwa tygodnie. Tosty obowiązkowo należy posmarować czekoladowo-orzechowym kremem, który „doda energii co dnia…”. STOP. Wróćmy do naszych wspomnień. Do tych poranków, kiedy mama serwowała nam pajdę świeżego chleba, posmarowaną masłem, obok podawała gotowane jajeczko, sama kroiła pachnącego słońcem pomidora prosto z działki, a w miseczce już czekał twarożek ze szczypiorkiem. Zabierzmy dzieci w małą, sentymentalną podróż kulinarną do smaków naszego dzieciństwa...

PASTA SEROWA Z RZODKIEWKĄ I SZCZYPIORKIEM Składniki: 250 g półtłustego twarogu 2-3 łyżki jogurtu naturalnego 4-5 rzodkiewek szczypiorek szczypta soli

Przygotowanie: Tak naprawdę proporcje zależą od upodobania naszego lub naszych dzieci. W miseczce rozgniatamy widelcem twaróg. Dodajemy jogurt naturalny, pokrojoną w słupki rzodkiewkę, posiekany szczypiorek. Doprawiamy szczyptą soli i dokładnie mieszamy.


36

PASTA JAJECZNA Składniki: 2 jajka 1 łyżeczka miękkiego masła 1 łyżeczka jogurtu naturalnego szczypta soli szczypiorek

Przygotowanie: Jajka wkładamy do zimnej wody, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na twardo (6-7 minut). Następnie hartujemy zimną wodą i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia. Obieramy ze skorupek i kroimy w kostkę - grubszą lub całkiem drobną, w zależności od tego, jak pokrojone jajka w paście bardziej lubimy. Dodajemy miękkie masło, jogurt naturalny, szczypiorek i doprawiamy dosłownie szczyptą soli.


37

CHLEB ORKISZOWY Składniki: 500 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej 250 ml wody 40 g drożdży 4-5 łyżek oliwy z oliwek lub oleju 1 łyżeczka cukru 1 łyżeczka soli Przygotowanie: Z drożdży, ciepłej wody, cukru i łyżki mąki robimy rozczyn. Odstawiamy na 15 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Na stolnicę wysypujemy mąkę, dodajemy oliwę lub olej oraz sól i wyrabiamy kilka minut, aż ciasto będzie jędrne i gładkie. Odstawiamy w plastikowej misce przykrytej ściereczką do wyrośnięcia na kolejne 15 minut.

Formę okrągłą lub kwadratową (np. 21 x 21 cm) smarujemy masłem. Przekładamy ciasto do formy, rękami nadając mu okrągły kształt. Z wierzchu delikatnie moczymy ciasto (pędzlem zamoczonym w wodzie lub mokrymi rękami), a następnie obsypujemy mąką. Można również obsypać chleb ziarnami. Wtedy smarujemy delikatnie masłem i posypujemy go nimi. Przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 30 minut. Gdy chleb wyrośnie, wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy przez ok. 60 minut.



COOLmag na wielkanoc

39

ŚWIĘTA? BEZ JAJ?! tekst: Alicja Morawska-Rubczak / www.alicjamorawskarubczak.tumblr.com tekst i zdjęcia: Anna Zbożna / www.brikolapichci.blogspot.com ilustracja: Klaudia Eckert

Wielkanoc bez jajek na stole... Czy to możliwe?! Możliwe! Weganie rezygnują z jedzenia jajek świadomie, ale przecież Święta to nie tylko jajka – na szczęście! A co, jeśli sytuacja wymaga od nas unikania jajek w codziennym menu, kiedy jesteśmy karmiącą mamą lub nasze dziecko okazuje się mieć na jajka alergię? A może po prostu czujemy wiosnę, nawiedza nas chęć zmian i spróbowania czegoś nowego? Mamy fantazję na całkiem inną Wielkanoc w tym roku? Dlaczego w ogóle rezygnować z jajek i co w zamian – podumamy o tym dla Was my – dwie mamy wegetarianki. Ale najpierw o tym, jak spędzamy w tym roku Wielkanoc...


COOLmag na wielkanoc

40 ALICJA:

Jesteśmy typowymi podróżnikami, więc Wielkanoc przeważnie wiąże się dla nas z byciem w drodze. Odkąd przeprowadziliśmy się niecałe 2 lata temu do Opola, każda wycieczka w rodzinne strony (moje – Bydgoszcz, męża – Wałcz) staje się prawdziwą wyprawą; a ponieważ zafiksowanie na ekologię skłoniło nas również do rezygnacji z podróży samochodem, decyzja o wsiadaniu w tym gorącym czasie do pociagu przychodzi nam bardzo trudno. Dlatego zdarza nam się szukać alternatywnych rozwiązań dla rodzinnych Świąt. W tym roku jednak Wielkanoc będzie dla nas bardzo wyjątkowa i rodzinna. Przede wszystkim dlatego, że pierwszy raz spędzimy ją z Zu – naszą córeczką, a po wtóre, ponieważ nareszcie udało nam się namówić rodzinę na świąteczny wyjazd w góry. Może nawet spadnie śnieg. Pamiętam, że w zeszłym roku brodziliśmy po kolana w białym puchu, przemierzając puste ulice Opola. Wyruszamy zatem do Jeleniej Góry. Dlaczego akurat tam? Jak to z nami bywa, odpowiedź jest oczywiście natury teatralnej. Tuż przed Wielkanocą w tamtejszym teatrze dramatycznym zaczynamy próby do przedstawienia dla maluszków. Będzie to spektakl dla tzw. najnajów, czyli dzieci do 3 roku życia. Kto nie wierzy, że można robić teatr dla takich okruszków – zapraszam na mojego bloga. No ale przecież miało być o coolinariach!

ANIA:

My tradycyjnie spędzimy Wielkanoc u moich rodziców, razem z rodziną siostry. Z całego towarzystwa tylko my nie jemy mięsa, ale stół jest w dużej mierze wegetariański. Tato robi dla wszystkich bezmięsny żur, siostra wegesałatki, a my zwozimy nasze pasztety, pasty i kiełki; jajka jedzą wszyscy, ale dbamy o to, aby pochodziły od tzw. kur wolnowybiegowych. Dlaczego tylko jajka z symbolem 1 lub 0? Odkąd dowiedziałam się, że istnieje w ogóle taki podział i w jakich warunkach są hodowane kury z chowu klatkowego oraz ściółkowego, nie zamierzam przykładać do tego ręki, chcę wybierać świadomie; szczęśliwie mamy dostęp do jajek od kur wiejskich, więc jestem spokojniejsza o to, co te kury jedzą i co potem w tych jajkach zjadają moje dzieci.

ALICJA:

Bez jaj! To hasło naszej Wielkanocy. Nie nazywamy siebie ani wegetarianami, ani weganami, po prostu kierujemy się w życiu zasadą niekrzywdzenia... dlatego na naszym stole raczej nie goszczą potrawy pochodzenia zwierzęcego. I co fajne, zarażamy tym innych ludzi. Pozytywny przekaz, smaczne jedzonko i nawet starsze pokolenie umie zrezygnować z opychania się kiełbasą. No ale bez jaj? – pomyślicie. Ano tak. Wielkanoc

bez jajek jest naprawdę możliwa i równie smaczna jak ta jajeczna. Pieczemy pyszne pasztety – z soczewicy różnych kolorów, czasem ze śliwką, niekiedy z orzechami. Są aromatyczne i bardzo pożywne. Serwujemy je z pysznymi grzybkami w occie zbieranymi i zaprawianymi przez mojego tatę. Do tego zajadamy się wszelką surowizną – sałaty, surówki, pasty z awokado. Mniam. No i wcinamy wegańskie ciasta – obowiązkowo baby, niekiedy mazurki, albo tofuserniczki. Piekąc ciasta, jajka zastępujemy pure z bananów, dyni albo po prostu oliwą.

ANIA:

Rezygnacja z jajek nie musi jednak łączyć się tylko ze światopoglądem. Czasem zdarza się tak, że musimy odstawić jajka i nabiał, jak było na przykład ze mną – najmłodszy syn przez pierwszy rok swojego życia źle tolerował większość pokarmów. Karmiłam go piersią i nagle, z dnia na dzień, musiałam nauczyć się zupełnie inaczej gotować. Początki były trudne, ale z czasem dowiedziałam się, czym zastąpić mleko i jajka; przecież weganie też obchodzą Święta Wielkiejnocy, tak samo alergicy. Coś muszą jeść, prawda? Nie widzę problemu w tym, aby symbolem życia zamiast jajka był kiełek, który tego życia ma w sobie przecież pełnię. A kruche ciasto na mazurek można zagnieść z olejem i okazuje się być równie smaczne. Stół wielkanocny w ogóle kojarzy mi się bardzo wiosennie, więc jak najbardziej różnego rodzaju pasty, kiełki, szczypiorki i wędzone tofu zamiast smażonej kiełbasy. Robi się wtedy lekko i jeszcze bardziej wiosennie. Trzeba pamiętać o tym, że wegetarianizm i weganizm to nie jest odejmowanie sobie, ale zupełnie inny rodzaj kuchni.

ALICJA:

No i na Święta nie zapominamy również o jednej z naszych największych rodzinnych pasji – czyli o spacerowaniu! Ruszamy „w nieznane”. Takie podróże w ciemno, tam gdzie nogi nas zaprowadzą, jako dziecko odbywałam z tatą, a potem rozkochał mnie nimi w sobie Wojtek – mój mąż.

Zamykając temat podróżniczym akcentem, zachęcamy Was do wyruszenia w tę smakową podróż w nieznane. Jeśli postanowicie na krótszą bądź dłuższą chwilę zrezygnować z jedzenia mięsa, jajek, mleka, odkryjecie tysiące nowych smaków i przekonacie się, że rozkoszować się można nawet smakiem chleba z oliwą.


41

PRZEPISY ANI

WEGE-MAJO Składniki: 2 szklanki nerkowców 2 szklanki gorącej wody 2-3 ząbki czosnku 1-2 łyżeczki soli 2 szklanki oleju lub oliwy

Przygotowanie: Orzechy miksujemy z wodą, aż uzyskamy gładką masę, odstawiamy do przestudzenia. Następnie dodajemy czosnek i sól – miksujemy, na koniec – wciąż miksując – dodajemy bardzo powoli olej lub oliwę.


COOLmag na wielkanoc

42

PASZTET Z PESTEK DYNI Składniki: 1 duży, gruby por 1 ½ szklanki pestek z dyni 1 łyżka sezamu 1 duży seler 1-1 ½ szklanki ugotowanej kaszy jaglanej sól pieprz ziołowy słodka papryka ostra papryka gałka muszkatołowa olej

Przygotowanie: Seler i kaszę gotujemy (osobno) i studzimy. Pora kroimy w krążki i dusimy z olejem, dodajemy zmielone pestki dyni i sezamu, następnie mielimy to wszystko z kaszą i selerem (lub przepuszczamy przez maszynkę do mielenia). Dodajemy przyprawy, 3 łyżki oleju i dobrze mieszamy. Wkładamy do natłuszczonej formy keksówki i pieczemy przez ok. 30 min. w 175°C. Z wierzchu można posypać pasztet sezamem lub czarnuszką, przed pieczeniem oczywiście. Jeśli ktoś nie przepada za selerem, można go zastąpić ziemniakiem bądź pietruszką.

źródło obu przepisów wegedzieciak.pl


PRZEPISY Alicji

43

WEGAŃSKI ŻUR Składniki: zakwas (może być kupny, do którego nie dodaje się polepszaczy i wkładek mięsnych lub domowy – żytni, gryczany, owsiany – jaki nastawimy) 3 marchewki 3 pietruszki ½ selera 1 por 5 średniej wielkości ziemniaków 4 ząbki czosnku dobra oliwa z oliwek do smażenia kostka (ok 150 gram) wędzonego tofu 5 suszonych grzybów (najlepiej borowików lub czarnych łepków) przyprawy: 3 listki laurowe 3 ziarna ziela angielskiego 5 ziaren pieprzu zielonego 5 ziaren pieprzu czarnego 2 łyżki majeranku 1 łyżeczka lubczyku ½ łyżeczki kminu rzymskiego 1 łyżeczka goździków 1 cm imbiru grzybowy sos sojowy

Przygotowanie: Grzyby namaczamy przez 20 min w ciepłej wodzie. Warzywa dokładnie myjemy, a nawet szorujemy i jeśli pochodzą z upraw ekologicznych (takie są najpyszniejsze!), nie obieramy, tylko kroimy na drobne kawałki (talarki, kostki, piórka itp.). Do garnka o grubym dnie wlewamy oliwę, rozgrzewamy ją, a następnie dodajemy utarty imbir, wyciśnięte 2 ząbki czosnku, goździki, kmin, liście laurowe, ziele angielskie i oba rodzaje pieprzu. Po 2 min. dodajemy pokrojone warzywa i podsmażamy przez kolejne 2 minuty, potem dodajemy grzyby wraz z wodą, w której były moczone i dolewamy jeszcze ok. 2,5 l. wody. Tak przygotowany wywar gotujemy na niewielkim ogniu przez ok. 2 godz. Następnie dodajemy lubczyk, 1,5 łyżki majeranku oraz stopniowo wlewamy zakwas (ok. 400 ml) i gotujemy jeszcze przez 15 min. Na koniec dolewamy sos sojowy do smaku. Tofu kroimy w kostkę. Na patelni z niewielką ilością oliwy podsmażamy 2 wyciśnięte ząbki czosnku, do których dodajemy tofu i pozostałe 0,5 łyżki majeranku. Tak przygotowane tofu dodajemy do zupy na talerzu. Zauważcie, że w moim przepisie nie ma soli, zawiera ją sos sojowy i tofu, więc ich dodatek z pewnością wystarczy.

BABKA BEZ JAJ! Składniki suche: 1,5 szklanki mąki pełnoziarnistej ½ szklanki mąki tortowej ½ szklanki ksylitolu (cukru z brzozy) ½ szklanki cukru brązowego 2 łyżeczki ekologicznego proszku do pieczenia ½ szklanki maku szczypta soli pól laski wanilii otarta skórka z 1 sparzonej cytryny Składniki mokre: sok z 1 cytryny pół szklanki dobrej oliwy z oliwek 1 szklanka mleka migdałowego Na polewę kakaową: 50 g oleju kokosowego 2 łyżki syropu z agawy (lub 3 łyżki cukru) 2 łyżki kakao 2 łyżki wody

Przygotowanie: Łączymy ze sobą najpierw suche składniki, następnie dodajemy do nich pozostałe – mokre. Wszystko dokładnie ze sobą mieszamy i wlewamy do formy na babę, którą wcześniej smarujemy oliwą. Ciasto wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180°C i pieczemy do 45 min. Do przygotowania polewy rozgrzewamy w niewielkim garnuszku olej kokosowy, dodajemy syrop z agawy (ewentualnie cukier), kakao i wodę. Gotową polewą smarujemy ciasto i zostawiamy do zastygnięcia na 20 min.



COOLmag na wielkanoc

45

O WYŻSZOŚCI

ŻURKU NAD BARSZCZEM... tekst i zdjęcia: Katarzyna Czarpan / www.kuchniawopałach.pl

Żurek i barszcz biały – czy jest pomiędzy nimi jakaś różnica? Można by powiedzieć, że na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo.. A co ze smakiem? Ja, będąc jeszcze dzieckiem, nigdy nie wyczuwałam różnicy, zapewne dokładnie tak samo jak większość z Was. Teraz, zgłębiając tajniki wiedzy i sztuki kulinarnej, już wiem, na czym polega różnica. Podstawowym składnikiem jednej i drugiej zupy jest zakwas. I to właśnie jest ten sekret... Żurek jest przygotowywany na zakwasie z mąki żytniej - razowej, z dużą ilością czosnku i przypraw. Wywar gotowany jest zawsze na wędzonce, nie może w nim zabraknąć także boczku i białej kiełbasy. Podaje się go również z jajkiem i ziemniakami, jest dość kwaśny i bardzo aromatyczny. Pamiętam, jak moja mama zawsze do żuru, jako dodatek, przygotowywała pokrojone w plastry i podsmażone na złoty kolor ziemniaki. Podawała je nam prosto z patelni. Jakież to było smaczne! Barszcz biały z kolei przygotowuje się z mąki pszennej, co powoduje, że jest bardziej delikatny i mniej kwaśny w smaku. Gotuje się go na wywarze z włoszczyzny, a w niektórych regionach Polski

nawet na wywarze z kiszonej kapusty. Nieodłącznym elementem jest również biała kiełbasa i jajka. W dawnych czasach był bardziej arystokratyczną wersją żurku, dla delikatniejszych hrabiowskich podniebień i z droższej, bo pszennej mąki. Pozostaje jeszcze kwestia zabielania. Obie zupy dobrze komponują się ze śmietaną, ale żurek dodatkowo można zabielać mlekiem lub gotować na maślance. Mam nadzieję, że pokrótce udało mi się Wam wyjaśnić, dlaczego to są dwie różne zupy. A gdybym tak teraz zadała pytanie, która z nich jest bliższa waszemu sercu, umielibyście odpowiedzieć? Ja bez zastanowienia wiem, że moim faworytem jest żurek. Cudownie kwaśny, lekko chrzanowy, bogaty w wędzonkę i białą kiełbasę. Z doskonale wyczuwalnym aromatem czosnku i majeranku. Bardzo się cieszę, że w niedługim czasie, w dużej ilości, zagości na moim wielkanocnym stole...


COOLmag na wielkanoc

46

ZAKWAS NA ŻUREK Składniki: 1 szklanka mąki żytniej razowej typ 2000 1 litr przegotowanej, ciepłej wody 4-5 ząbków czosnku 4 ziarna ziela angielskiego 3 liście laurowe kilkanaście ziaren pieprzu (opcjonalnie kromka chleba razowego pieczonego na zakwasie)

do niego kromkę razowego chleba na zakwasie. Drewnianą łyżką mieszamy wszystkie składniki. Słoik nakrywamy gazą lub bawełnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce. Codziennie o tej samej porze zakwas należy wymieszać drewnianą łyżką, wtedy na górze nie pojawi się pleśń. Zakwas zazwyczaj jest gotowy po 4 dniach. Jeśli jednak lubimy, aby był bardziej kwaśny, zostawiamy go jeszcze na 1– 2 dni.

Przygotowanie: Potrzebny będzie duży słój, do którego wrzucamy: obrane i przekrojone na pół ząbki czosnku, ziele angielskie, liście laurowe i pieprz. Całość zasypujemy mąką i zalewamy ciepłą przegotowaną wodą. Należy pamiętać, aby woda nie była zbyt gorąca, ponieważ może wtedy spowodować, że zamiast zakwasu otrzymamy kisiel. Jeśli chcemy, aby zakwas ukisił się szybciej, dodajemy

Tak przygotowany zakwas, jeśli nie używamy go od razu, możemy przechowywać w lodówce około 2 tygodni. Wyciągamy wtedy z niego wszystkie przyprawy, mieszamy i przelewamy do szklanej butelki. Nie zamykamy szczelnie, ponieważ żur będzie nadal „pracował”, co może spowodować niekontrolowany wybuch w lodówce.

ŻUREK NA ZAKWASIE Składniki: 2 litry wody 1/2 litra zakwasu na żurek 600 g białej kiełbasy 300 g wędzonego boczku 1 mała cebula 300 g wędzonki (szynka, kiełbasa) 1 wędzone żeberko 3 liście laurowe 2-3 kulki ziela angielskiego 3-4 ząbki czosnku 200 ml śmietany sól pieprz majeranek gałka muszkatołowa (opcjonalnie) świeżo tarty chrzan jajka ugotowane na twardo do podania

Przygotownie: Do garnka wlewamy wodę, dodajemy żeberko, pokrojoną w drobne plasterki wędzonkę, ziele angielskie oraz liście laurowe i gotujemy około 30 minut. W międzyczasie podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę i boczek, a białą kiełbasę kroimy w plasterki. Dodajemy wszystko do wywaru i pozostawiamy pod przykryciem na około 20 minut. Po tym czasie dolewamy zakwas i doprawiamy całość solą, pieprzem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i dużą ilością majeranku (majeranek dodajemy pod koniec gotowania, w przeciwnym razie straci swój aromat). Zabielamy śmietaną (pamiętamy o wcześniejszym jej „zahartowaniu”) i gotujemy jeszcze około 5 minut. Żurek, po nalaniu na talerz, posypujemy świeżo startym chrzanem i dekorujemy ćwiartkami jajka. (Bardzo lubię dodawać jeszcze pokrojoną w kostkę kromkę chleba lub plaster białego sera).


47


COOLmag na wielkanoc

48

tekst i zdjęcia: Ania Faryniarz / www.cytrynowakuchnia.blogspot.com ilustracje: Aleksandra Koźlik / www.10kgwiecej.blogspot.com Nareszcie koniec zimowej aury, która w tym roku wcale nie przypominała zimy. Z utęsknieniem czekałam na te ciepłe i wiosenne dni bo jestem raczej człowiekiem ciepłolubnym. Wreszcie nadeszły pierwsze zwiastuny wiosny. Bocianów co prawda jeszcze nie widziałam,ale za to w moim ogródku pojawiły się już wiosenne kwiaty – przebiśniegi i krokusy. Dni coraz jaśniejsze, słońce gości nieco dłużej. W końcu robi się zielono, wiosna tuż, tuż. Dla mojej rodziny to oznaka że czas zapalić w naszej domowej wędzarni. Niezbyt skomplikowanej, zbudowanej na domowe potrzeby. Wędzić można wiele rzeczy i na wiele sposobów ale najważniejszy w całym procesie jest dym. Do wędzenia używamy tylko drzew liściastych. Jest jednak jeden wyjątek – jałowiec, który nadaje wędlinie wyjątkowy smak. I tak, pierwszy raz w tym roku, w sobotni poranek, mąż rozpalił w wędzarni. Już tydzień wcześniej przygotowaliśmy mięso – szynki, schaby, karczek, boczek, no i obowiązkowo – filet z indyka – oczywiście dla mnie.

Wszystko zapeklowane saletrą spożywczą, solą i czosnkiem, gotowe do uwędzenia. Mimo chłodu i wczesnej pory mąż rozpalił w wędzarni, dymi się aż miło. Wędzenie to proces długotrwały i wymagający cierpliwości, jednak smak tak przygotowanego mięsa wynagrodzi wszystkie trudności. To pierwsze kroki w tym roku, ale wiem na pewno że nie ostatnie. W końcu, choć już zastała nas noc a na dworze zrobiło się chłodno, wędzenie zakończone. Cudowny zapach wędzonego mięsa roznosi się po całym domu. Teraz tylko sparzyć albo i nie – jak kto woli i poczekać aż wystygnie. Wiosna już chyba zawsze będzie mi się kojarzyć z zapachem pysznego domowego mięsa. Wielkanoc niedługo a własnoręcznie przygotowane wędliny mogą być jej wspaniałym dodatkiem. Przy suto zastawionym stole można długo i rodzinne biesiadować, bo przecież święta to najlepszy czas by nadrobić wszelkie zaległości...


49

Składniki: 1 szynka (schab, karczek lub filet z indyka), ok 1,2 kg 1 łyżka czubata saletry spożywczej 1 łyżka soli 2 ząbki czosnku Przygotowanie: Mięso płuczemy i osuszamy papierowym ręcznikiem. Dokładnie oprószamy saletrą i solą oraz nacieramy rozgniecionym czosnkiem. Tak przygotowane mięso wkładamy do miski i szczelnie przykrywamy folią aluminiową. Odstawiamy na około tydzień. Mięso należy odwracać codziennie żeby równomiernie się zapeklowało. Filet z indyka wystarczy peklować 4 dni.

Do wędzenia większe kawałki mięsa można zawinąć w sznurek wędliniarski lub włożyć do siatki wędliniarskiej. Zawinięte w sznurek wyglądają bardziej swojsko. Sam proces wędzenia trwa około 6 godzin w zależności jak bardzo chcemy uwędzić mięso. Wędzimy tylko drzewem liściastym, dla lepszego zapachu pod koniec można dodać jałowca. Po uwędzeniu mięso można sparzyć w gorącej wodzie z dodatkiem niewielkiej ilości soli, ziela angielskiego i liścia laurowego przez około pół godziny (nie gotujemy!) Mięso spożywamy po ostudzeniu.



51

CZYLI WYPEŁNIONE SMAKIEM ROLADY tekst i zdjęcia: Adam Czapski / www.lyzka-widelec-nozyczki.blogspot.com

Soczysta pieczeń, pachnąca, smakowicie nafaszerowana a do tego apetycznie zrolowana, będzie kulminacją świątecznego, rodzinnego obiadu. Dobrze dobrane przyprawy i dodatki sprawią, że mięso zrobi wrażenie na biesiadnikach...

UDZIEC INDYKA Z MIĘTĄ Orzeźwiającą miętę w farszu uzupełniają prażone, siekane orzechy laskowe, a całą roladę otula chrupiące i rumiane ciasto francuskie. Składniki: 1,2 kg mięsa udźca indyka 15 dag łuskanych orzechów laskowych 2 pęczki świeżej mięty 3 jajka sól świeżo mielony pieprz 2 płaty ciasta francuskiego

Przygotowanie: Piekarnik rozgrzewamy do temp. 180 stopni. Mięso rozcinamy wzdłuż, jak książkę. Orzechy podprażamy w piekarniku, studzimy. Miętę drobno siekamy. Dodajemy dwa jajka, przyprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem. Orzechy rozdrabniamy, dodajemy do farszu. Mięso oprószamy solą oraz pieprzem i na całej jego powierzchni rozsmarowujemy farsz. Pieczeń ciasno zwijamy i jeszcze raz oprószamy solą i pieprzem. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 45 minut. Upieczone mięso wyjmujemy i studzimy. Oba płaty ciasta rozkładamy, równo, obcianamy jeden z brzegów tak, aby było można je połączyć w celu otrzymania dużego prostokąta. Ostudzoną roladę układamy na cieście i ciasno zawijamy. Ciasto smarujemy żółtkiem wymieszanym z niewielką ilością wody. Na cieście rysujemy nożem kratkę i wkładamy do piekarnika na kolejne 20 minut, do momentu aż ciasto stanie się złociste.


52

BOCZEK FASZEROWANY Składniki: Ok. 3 kg boczku od żeberek bez kości (w jednym kawałku, ze skórą) 80 dag mielonego mięsa (może być indyk, cielęcina) 1 jajko 1 cebula 6 ząbków czosnku 1 łyżka masła klarowanego łyżka słodkiej czerwonej papryki 1 łyżka majeranku sól, pieprz Przygotowanie: Boczek myjemy i dokładnie osuszamy ręcznikiem papierowym. Od strony skóry robimy ostrym no-

żem nacięcia tak, by powstała kratka, Od strony mięsa nacieramy boczek solą, pieprzem i trzema rozgniecionymi ząbkami czosnku. Cebulę kroimy w drobną kostkę i smażymy na maśle klarowanym. Przekładamy do mięsa mielonego, dodajemy jajko i kolejne przeciśnięte trzy ząbki czosnku. Dokładnie wyrabiamy. Nakładamy farsz na boczek przede wszystkim w miejsca po żeberkach. Zwijamy jak roladę zaczynając od grubszego końca boczku. Sznurkiem związujemy pieczeń tak, by nadać jej ładną formę rolady. Przekładamy do żeliwnego naczynia. Naciętą skórę nacieramy solą wymieszaną z papryką i majerankiem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st na ok. 45 min. bez przykrycia. Jak mięso się zrumieni, przykrywamy i pieczemy jeszcze ok. 1,5 godziny.

SCHAB Z PROSCIUTTO Apetyczna rolada z suszonymi pomidorami będzie pyszną propozycją na elegancki obiad. Składniki: 1.5 kg schabu bez kości 2 ząbki czosnku kilka gałązek świeżego oregano świeżo mielony pieprz 10 dag prosciutto w plastrach suszone chili 2 duże szalotki garść suszonych pomidorów 2 łyżki oliwy sól 4 łyżki wermutu 4 łyżki wrzącej wody

Przygotowanie: Piekarnik rozgrzewamy do temp. 200 stopni. Schab rozcinamy wzdłuż jak książkę. Mięso nacieramy posiekanym czosnkiem i listkami oregano. Oprószamy świeżo mielonym pieprzem i kładziemy pokrojone suszone pomidory. Rozkładamy plastry szynki jeden obok drugiego. Posypujemy chili i ciasno zwijamy. Obwiązujemy roladę sznurkiem kuchennym. Nieobrane szalotki kroimy w grube plastry i układamy na dnie brytfanny, aby ich smak przeniknął wieprzowinę w trakcie pieczenia. Dodajemy resztę oregano, oprószamy ponownie solą i pieprzem. Układamy roladę w brytfannie i skrapiamy oliwą. Pieczemy 1 godz. 15 minut. 20 minut przed końcem wlewamy do brytfanny ze schabem wermuth i trochę wrzącej wody. Po kolejnych 20 minutach, nasza pieczeń jest gotowa.



54


COOLmag na wielkanoc

55

tekst: Krystyna Gerc / www.conaobiad.wordpress.com zdjęcia: Karolina Kornacka / www.quchniakaroli.pl

Terrina ma swoje korzenie we Francji. Klasyczna potrawa to zazwyczaj mięsny pasztet o dość zwartej budowie – pieczony w formach ceramicznych lub szklanych, podawany na zimno w plastrach. W Polsce najczęściej spotykana jest terrina twarogowa lub jej siostra galantyna owocowa. Są też pasztety, ale raczej bez dodatków o jednolitym kolorze (pâté). Postaw na kolor! Wiosna tuż, tuż! Zainspiruj się jej nadejściem również na święta, przygotowałam dla Ciebie kilka smacznych wariantów. Z podrobami, rybą i owocami. Baw się kolorami i zaczaruj swój stół.

Składniki (na 6 kokilek): 100 g łososia wędzonego na zimno w plasterkach 1 łyżka żelatyny 0,75 szklanki gorącej wody 250 g sera białego pełnotłustego 1 łyżka świeżej melisy

Przygotowanie: Rozmaryn utrzyj na miazgę i dodaj do sera, dopraw do smaku. Żelatynę rozpuść w wodzie. Rozłóż łososia i lekko skrop go rozpuszczoną żelatyną. Wyłóż kokilki łososiem. Do sera dodaj 3 łyżki roztworu żelatyny i dopraw go solą. Serem uzupełnij kokilki. Resztą łososia zamknij dekorację. Na wierzch posmaruj roztworem żelowym i zafoliuj. Odstaw na 3 godziny. Podawaj razem z pesto z melisy.


56

TERRINA PISTACJOWA Z WĄTRÓBKĄ Składniki: 100 g obranych pistacji 350 g wątróbki wieprzowej 2 kubki śmietany 18% (1 kubek 330g ) 1 szklanka wody gorącej 5 łyżek żelatyny łyżka świeżej kolendry

Przygotowanie: Pistacje zalej jednym kubkiem śmietany i zmiksuj na gładko. Podroby gotuj 20 minut, ostudź. Pokrój drobno w kostkę, dodaj pozostałą część śmietany i miksuj na gładko. Żelatynę rozpuść w wodzie i lekko ostudź. Połowę żelatyny dodaj do masy pistacjowej, teraz mona ewentualnie doprawić solą. Na spód wylewamy masę pistacjową i odstawiamy na 2 godziny do lodówki. Resztę żelatyny wymieszaj z masą podrobową i dopraw do smaku solą i ziołami. Wylej na pierwszą warstwę i odstaw na 6 godzin. Podawaj ze świeżą lub karmelizowaną gruszką.


57

TERRINA Z WINOGRONEM Składniki: 1 szklanka winogron białych 1 szklanka winogron różowych 4 łyżki żelatyny 1 szklanka wody 2 szklanki soku jabłkowego

Przygotowanie: Winogrona umyj i osusz. Żelatynę rozpuść w gorącej wodzie, gdy lekko się ostudzi, dodaj sok i dobrze wymieszaj. Płyn żelujący nie może być jeszcze tężejący, dlatego trzeba pilnować tej chwili. Na dno wylej cienką warstwę płynu żelującego i wysyp jeden kolor winogron, wstaw do lodówki, aby stężało. Następnie wysyp kolejny kolor winogron i wylej płyn żelujący, ponownie wstaw do lodówki by stężało. Wstaw na minimum trzy godziny do lodówki. Podawaj z okrasą bitej śmietany.


COOLmag na wielkanoc

58

tekst i zdjęcia: Tomasz Gabor / www.gabor-kulinarnie.blogspot.com ilustracja: Aleksandra Koźlik / www.10kgwiecej.blogspot.com


59

Galareta i jajka w przeróżnej postaci to jedne z wielu potraw, które gościły od zawsze na moim wielkanocnym stole. Zastanawiając się kiedyś, jak połączyć symbol z dzieciństwa tak, aby odświeżyć i zaskoczyć przybyłych na śniadanie gości, wpadłem na taki oto pomysł. Z racji, iż uwielbiam drób, marchewkę i groszek – postanowiłem się skupić na wyjątkowości i wyglądzie. Wykorzystując swój wypróbowany przepis na galaretę, zresztą każdy z Was ma taki swój, taki jedyny wyjątkowy, proponuję Wam oto takie rozwiązanie.

How It’s made, czyli jak to jest zrobione – otóż recepta jest bardzo prosta. Jajka rozbijamy od góry, pozostawiając maleńki otwór (który w późniejszym czasie będzie podstawą). Następnie wygotowujemy skorupki, po wystygnięciu delikatnie wyciągamy palcem wewnętrzną błonę w wydmuszce – to bardzo ważna czynność, aby galaretka nie była matowa. Ugotowaną piersią z kurczaka, rozdrobnioną oraz groszkiem i marchewką uzupełniamy jajko. Zalewamy wywarem. Następnie pozostawiamy do wystygnięcia. Sposób podania - świątecznie i według upodobań, inspiracja na zdjęciach.


COOLmag na wielkanoc

60

JAJKO FASZEROWANE ! tekst i zdjęcia: Małgorzata Kwiatkowska / www.bonappetitmalgorzaty.blogspot.com

Jajko – forma doskonała. Owalne, wiekuiste, uniwersalne z nieodzowną treścią. Jajka zaskakują rozmiarem: od maleńkich przepiórczych po olbrzymie strusie i tajemnicze, jak te stuletnie. Zaskakują zawartością. Jedno jajko - a trzy składniki: białko, żółtko i wymieszane białko z żółtkiem, a nawet cztery, bo skorupka też ma swoje zastosowania. Stanowią punkt wyjścia dla wielu wypieków i fundament dla wielu potraw. Bez nich wielkanocna baba ani sos holenderski nie miałyby szans na kulinarną karierę. Jajko idealne na leniwe, niedzielne poranki, także jako finger food podczas imprez oraz jako gość honorowy w wielkanocnym koszyku.

A moje ulubione, to te niebanalnie wypełnione nadzieniem. Faszerowanych kombinacji jest bez liku. Wszystko leży w kwestii naszej wyobraźni. Ponieważ jajko nie musi być nudne jak to z majonezem. Może być bardzo fantazyjne i oryginalne. Bez jajka nie byłoby życia. I jaja towarzyszą człowiekowi od początku jego istnienia. A co było pierwsze? Kura czy jajko? Oczywiście, że jajko... faszerowane!

…NA OSTRO Z SUSZONYMI POMIDORAMI I Z RZEŻUCHĄ Składniki: 4 jajka ugotowane na twardo 2 suszone pomidory 2 garści rzeżuchy 1 łyżka majonezu 1 łyżeczka jogurtu naturalnego sól, pieprz 2 szczypty chili w proszku liście czosnku niedźwiedziego do dekoracji

Przygotowanie: Jajka przekrawamy na połówki i wydrążamy żółtka. Żółtka miksujemy z majonezem, jogurtem i przyprawami. Suszone pomidory i rzeżuchę drobno siekamy. Dodajemy do żółtek i mieszamy. Wypełniamy białka. Dekorujemy rzeżuchą.



COOLmag na wielkanoc

62

…Z ANCHOIS I ZE SZCZYPIORKIEM Składniki: 4 jajka ugotowane na twardo 3-4 filecików anchois 1 pęczek szczypiorku 1 łyżka majonezu 1 łyżeczka jogurtu naturalnego sól, pieprz

Przygotowanie: Jajka przekrawamy na połówki i wydrążamy żółtka. Fileciki anchois i szczypiorek drobno siekamy. Żółtka miksujemy z majonezem, jogurtem i przyprawami. Dodajemy anchois oraz szczypiorek. Całość mieszamy. Wypełniamy białka. Dekorujemy szczypiorkiem.

….Z AWOKADO I WASABI Składniki: 4 jajka ugotowane na twardo 1 awokado 1 łyżeczka pasty wasabi 1 łyżka majonezu 1 łyżeczka jogurtu naturalnego 1 łyżka kaparów sól, pieprz do smaku świeży rozmaryn do dekoracji

Przygotowanie: Jajka przekrawamy na połówki i wydrążamy żółtka. Żółtka miksujemy na gładką masę z awokado, wasabi, majonezem, jogurtem i przyprawami. Dodajemy kapary. Gotowym farszem wypełniamy białka. Dekorujemy rozmarynem.


63

Do faszerowanych jajek polecam domowy majonez: Składniki: 2 żółtka od dużych jajek 1 łyżka musztardy 300 ml oleju rzepakowego 1 łyżeczka octu winnego lub jabłkowego 1 łyżka ciepłej wody - do rozcieńczenia majonezu sól, pieprz do smaku 1 łyżeczka soku z cytryny Przygotowanie: Zasada jest jedna: nie śpieszymy się. Skorupki jajek sparzamy przez 3 sekundy we wrzątku. Żółtka ucieramy z musztardą. Dodajemy (dosłownie po kropelce) olej i nadal miksujemy. Olej wtłaczamy

powoli, tak żeby się nie rozwarstwił. Po wykorzystaniu połowy oleju żółtka robią się jaśniejsze i puszyste. Ubijamy dopóki nie zużyjemy całego oleju. Na sam koniec dodajemy ocet oraz odrobinę wody do rozcieńczenia. Doprawiamy solą, pieprzem oraz sokiem z cytryny. Majonez przechowujemy w lodówce. Majonezy możemy robić także smakowe, dodając do nich: pieczony czosnek, pastę chili albo paprykową, tarty chrzan, czosnek niedźwiedzi i wszystko inne co tylko nam w duszy gra...


COOLmag na wielkanoc

64


65

Niezłe babki! tekst: Ela Karpińska / www.piekarniczeproby.blox.pl zdjęcia: Karolina Kornacka / www.quchniakaroli.pl

Wielkanoc to jedno z dwóch świąt w trakcie roku, które z założenia jednoczy rodzinę. Większość z nas zasiada wtedy rankiem do dużego stołu, który obfituje w różne smakowitości. Przeważnie są to jajka, wędliny i chrzan podany na wiele różnych sposobów. Lecz to, co ja zawsze w świętach ceniłam, to były łakocie. Zaraz po szukaniu prezentów od zajączka, co było moim ulubionym elementem wielkanocnym, pojawiały się słodkości. Czekoladowe zajączki, baranki z ciasta i inne słodycze, które swoim charakterem nawiązywały do wszechobecnych świąt. Wiadomo, z wiekem priorytety się zmieniają, dlatego też zastąpiłam te dziecięce poszukiwania prezentów poszukiwaniem babki idealnej. Piaskowej, cytrynowej, z lukrem, bez niego i tak dalej... Wymieniać można cały dzień, bo ile podniebień, tyle upodobań. Każdy ma swojego faworyta. Dlatego odbiegając troszkę od znanych wszystkim klasyków, postanowiłam zaprezentować Wam inne spojrzenie na te ciasta wielkanocne. Do wyboru jest babka makowa z przepisu teściowej, babka mocno cytrynowa ze Spritem, a także miniaturowe babki tiramisu, które możecie spokojnie włożyć do wielkanocnego koszyczka. Zapraszam do wypróbowania!

Uwaga: podstawą robienia ciasta ucieranego jest wyciągnięcie składników z lodówki minimum 2 godziny przed wyrabianiem ciasta!

BABKA MAKOWA TEŚCIOWEJ Składniki: 2 szklanki mąki 1 i 1/2 szklanki cukru 1 kostka margaryny (250 g) 1 szklanka mleka 4 jaja 1 łyżeczka proszku do pieczenia 1 opakowanie cukru wanilinowego (16 g) 1 szklanka suchego maku

Margarynę ucieramy z cukrem aż do uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie dodajemy po 1 żółtku, dokładnie miksując po każdorazowym dodaniu. Do masy dodajemy stopniowo mąkę i mieszamy drewnianą łyżką (lub na najniższych obrotach miksera) do połączenia składników. To samo robimy z mlekiem. Ubijamy pianę z białek i delikatnie staramy się wmieszać ją do masy. Na końcu dodajemy suchy mak.

Przygotowanie: Przygotowujemy formę keksową, dokładnie smarując ją masłem i posypując bułką tartą. Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia. Mleko zagotowujemy w małym garnuszku i odstawiamy do lekkiego ostudzenia.

Ciasto przekładamy do formy, wyrównując je z wierzchu. Pieczemy w temperaturze 170oC (termoobieg) przez 50-60 minut lub aż do suchego patyczka. Po upieczeniu chłodzimy ok. pół godziny w uchylonym piekarniku. Po tym czasie wyciągnąć ciasto z formy. Należy pamiętać, aby ciasto mieszać łyżką (lub miksować) tylko w jedną stronę.


66

MINIBABKI TIRAMISU Składniki na 6 babeczek (foremki o śr. 7 cm) 1,5 szklanki mąki pszennej 1 łyżeczka sody oczyszczonej 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia szczypta soli 90 g masła 3/4 szklanki cukru 2 jaja 1/2 opakowania cukru wanilinowego (8 g) aromat waniliowy 3/4 szklanki mleka 3 łyżki zaparzonej kawy sypanej (ostudzonej) 1/2 łyżki kakao

remki na babeczki uzupełniamy jasną masą do 1/3 wysokości. Na to nakładamy łyżką masę kawową, tak by przykryła wierzch w całości. Na koniec łyżką ponownie nakładamy jasną masę, aż do 2/3 wysokości foremki. Najlepiej robić to, układając ją łyżka po łyżce obok siebie, ponieważ masa kawowa jest rzadka. Babki pieczemy ok 25–30 min w temp. 165oC, do suchego patyczka. Po upieczeniu zostawiamy je na kilka minut w uchylonym piekarniku. Po tym czasie wyciągamy babki z formy (pomocna może być wykałaczka, gdyby ciasto nie chciało odejść samo). Gdyby babki urosły z tzw. górką, należy ją ściąć po całkowitym ostudzeniu.

Przygotowanie: Foremki dobrze smarujemy tłuszczem i posypujemy bułką tartą (jeśli posiadacie formy silikonowe, ten krok pomijacie). Mąkę przesiewamy z proszkiem oraz sodą i mieszamy razem z solą. Mleko mieszamy z kilkoma kroplami aromatu waniliowego. Masło ucieramy z cukrem i cukrem wanilinowym do uzyskania puszystej masy. Dodajemy jajka, po jednym, cały czas ucierając. Zmniejszamy obroty miksera do minimum i dodajemy mąkę na zmianę z mlekiem. Należy uważać, aby zbytnio nie napowietrzyć ciasta, dlatego ucieramy tylko do połączenia składników. Teraz odkładamy 2/3 szklanki masy do osobnej miski, dodajemy do tego zimną kawę, kakao i mieszamy do uzyskania gładkiej masy. Fo-

Na krem mascarpone: 50 g śmietany kremówki 100 g mascarpone 2-3 łyżki amaretto ok. 1 szklanki cukru pudru kawa mielona Kremówkę ubijamy na sztywno, pod koniec dodając stopniowo cukier puder. Dodajemy mascarpone oraz amaretto i ponownie miksujemy tylko do połączenia składników. Kiedy babki całkiem ostygną, smarujemy je z wierzchu powstałym kremem i posypujemy kawą.


67

BABKA CYTRYNOWA ZE SPRITEM Składniki: 340 g masła 2 i 2/3 szklanki cukru 5 jaj 3 szklanki mąki pszennej 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii 1 łyżka soku z cytryny skórka otarta z 1 cytryny 1 puszka napoju Sprite (330 ml)

Przygotowanie: Piekarnik nagrzewamy do 160oC. Formę na babkę dokładnie smarujemy masłem i posypujemy bułką tartą. Do dużej miski przesiewamy mąkę. W osobnej misce ubijamy masło z cukrem do uzyskania lekkiej i puszystej masy. Nadal ubijając, dodajemy po 1 jajku. Zmniejszamy obroty miksera do minimum i stopniowo dodajemy mąkę. Następnie dodajemy ekstrakt z wanilii, skórkę oraz sok z cytryny i dokładnie mieszamy drewnianą łyżką. Na końcu dodajemy napój Sprite i mieszamy do połączenia wszystkich składników.Ciasto przekłada-

my do formy i wyrównujemy z wierzchu. Pieczemy przez 1 godz. i 10 min. lub aż do suchego patyczka. Na polewę: 1/2 szklanki wody 1 szklanka cukru 340 g mrożonej żurawiny 1 łyżeczka żelatyny Wodę oraz cukier umieszczamy w garnku i stawiamy na ogniu aż do całkowitego rozpuszczenia cukru (mieszamy od czasu do czasu, by cukier nie przywarł do dna naczynia). Dodajemy żurawinę i pozostawiamy na średnim ogniu do zagotowania. Następnie gotujemy jeszcze przez 10 minut. Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości gorącej wody (ok 2–3 łyżek), a następnie dodajemy ją do masy dokładnie mieszając, aby nie wytworzyły się grudki. Odstawiamy do lodówki na minimum godzinę do zgęstnienia polewy. Ostudzoną babkę posypujemy cukrem pudrem i polewamy sosem żurawinowym.


68


COOLmag na słodko

69

WIOSNA NA DESER tekst i zdjęcia: Anna Grochalska / www.bee-sweet.blogspot.com ilustracja: Aleksandra Koźlik / www.10kgwiecej.blogspot.com

Kto nie lubi wiosny!? Świat zaczyna się budzić do życia po długiej i szarej zimie eksplodując paletą barw, śpiewem ptaków, ciepłem promieni słońca. W ogrodach pojawiają się nowalijki, w zagrodach pisklęta, a na moim parapecie zieleni się rzeżucha... Na talerzu goszczą pierwsze wiosenne zupy i surówki, a i wśród deserów robi się kolorowo, dlatego przygotowałam dla Was kilka propozycji na wesołe i proste słodkości, na ich wykonanie oraz dekorację.

CIASTO MARCHEWKOWE Przygotowujemy nasze ulubione ciasto marchewkowe z kremem Do dekoracji używamy: Około 50 gram masy cukrowej barwniki spożywcze - pomarańczowy i zielony (najlepiej w żelu lub w proszku)

Masę cukrową barwimy i formujemy marchewki i listki. Sklejamy za pomocą odrobiny wody i odkładamy do wyschnęcia na kilka godzin, a następnie dekorujemy ciasto.

CAKE POPS’Y Składniki na około 20 sztuk: 400 g ciasta typu babka lub biszkopt 150 g mascarpone 100 g białej czekolady 400 g białej czekolady lub candy melts (polewa o konsystencji czekolady) żółty barwnik najlepiej w żelu lub w proszku 20 plastikowych patyczków posypki czarny pisak spożywczy niewielka ilość masy cukrowej lub marcepanu Przygotownaie: Pokruszone ciasto mieszamy z mascarpone i białą czekoladą (100 g) odkładamy na kilka minut do zamrażarki. Następnie wyciągamy i formujemy

kuleczki, w które wbijamy końcówki patyczkówzamoczone wcześniej w rozpuszczonej czekoladzie lub candy melts. Cake pops’y układamy na talerzu wyłożonym papierem do pieczenia i odkładamy na kwadrans do zamrażarki. W międzyczasie roztapiamy czekoladę lub candy melts w kąpieli wodnej. Najpierw w czekoladzie obtaczamy cake pops’y koguciki, następnie pozostałą czekoladę zabarwiamy na żółto i przygotowujemy kurczaczki. Cake popsy dekorujemy zanim czekolada zastygnie (z masy cukrowej przygotowujemy dzióbki i skrzydełka kurczaczków).Tylko oczy malujemy po całkowitym zastygnięciu czekolady.


70


71


72


COOLmag na słodko

73

WIOSENNE BABECZKI Składniki: babeczki i krem maślany z ulubionego przepisu około 100 g marcepanu lub masy cukrowej barwniki spożywcze w żelu lub w proszku końcówka dekoratorska Wilton nr 233 ( opcjonalnie)

Przygotowanie: Babeczki studzimy i pokrywamy kremem za pomocą specjalnej końcówki do przygotowywania kępek trawy lub za pomocą rożka z papieru z wyciętym małym otworkiem ( zdobienie zajmie trochę więcej czasu). Udekorowane babeczki odstawiamy na bok i z marcepanu przygotowujemy kolorowe jajeczka i kaczuszki. Ozdoby układamy na babeczkach.


POCZUJ MIĘTĘ do słodkosci... tekst i zdjęcia: Karolina Kornacka / www.quchniakaroli.pl


COOLmag na słodko

75

Wiosna owocuje coraz dłuższym dniem, na ulicach i ławkach w parku można zauważyć zakochane pary, które w końcu postanowiły wyjść z domowych pieleszy. W głowie kłębią się setki myśli, zmysły budzą się z zimowego snu, a wokół niemal słychać piosenkę Skaldów i słowa “Wiosna – cieplejszy wieje wiatr, Wiosna – znów nam ubyło lat”. Kuszą nas pierwsze promienie słońca, zachęcają do porzucenia szarych, smutnych ubrań i prowokują, aby poczuć do kogoś, a może do czegoś, miętę! Czujecie miętę do słodkości? Ja jestem wyjątkowym łasuchem i domowe czekoladki pokochałam miłością bezgraniczną. Najlepszy zapach, jaki roznosi się po mojej kuchni, to zapach czekolady, którą roztapiam, przygotowując łakocie. Wymagają odrobiny cierpliwości, pędzelka z włosia oraz formy z miękkiego silikonu – możemy użyć takiej zwykłej, w której przygotowujemy lód. Mam nadzieję, że gdy już pokochacie czekoladę, równie

mocno jak ja, to zechcecie zapoznać się z bezami? Bezy są dla mnie niczym obłoczki na niebie, niezwykle delikatne. Rozpływają się w ustach, tworząc miłe, ulotne wspomnienie. Można je jeść bez żadnych dodatków lub użyć jako podstawkę do deserów, np. z bitą śmietaną i owocami. Wiosna kojarzy mi się również z Wielkanocą, a od Wielkanocy bardzo blisko jest do jajek. Deser, który wart jest Waszej uwagi, to zapiekane zabajone z owocami, do którego właśnie potrzebne będą Wam jajka, a dokładniej – żółtka. Z pozostałych białek jaj można zrobić bezy lub zamrozić i wykorzystać w innym terminie, unikając przy tym zmarnowania produktu. Mrożenie białek to doskonały sposób na ograniczenie strat w kuchni. Od razu po oddzieleniu białka od żółtka wlewamy najlepiej po 2 sztuki do małych pudełeczek, przechowujemy w zamrażalniku przez około 3 miesiące i rozmrażamy w temperaturze pokojowej.

CZEKOLADKI Z MIĘTĄ Składniki: 150 g gorzkiej czekolady 20 ml śmietanki 30 % 4 łyżki mleka słodzonego w tubce 1 łyżka likieru miętowego 1 łyżeczka posiekanej mięty Przygotowanie: Czekoladę połamać na małe kawałki, przełożyć do miseczki i rozpuścić w kąpieli wodnej. Utemperować. Rozprowadzić ją pędzelkiem na formie silikonowej do kostek na lód o wybranym kształcie i włożyć do lodówki na 10 minut – czynność tę powtórzyć 2 razy.

Odłożyć do miseczki ok. 60 g czekolady. W osobnym naczyniu ubić mocno schłodzoną śmietankę i dodać do niej odłożoną czekolad, mleko w tubce, likier i świeżą miętę. Tak przygotowaną masę nałożyć do foremki z czekoladą. Całość zalać resztą czekolady, wygładzić i odstawić na ok. 1 godzinę do lodówki. Czekoladki wspaniale sprawdzają się na domowych przyjęciach oraz jako własnoręcznie przygotowana bombonierka. Rada: Jeżeli masa będzie za rzadka, to można dodać do niej więcej roztopionej czekolady.


76

ZAPIEKANE ZABAJONE Z OWOCAMI Składniki: 3 żółtka 3 łyżki cukru pudru 90 ml białego półwytrawnego wina najlepiej Marsala 1 łyżka ekstraktu waniliowego 1 laska wanilii 350 g owoców, np. czarne jagody, borówki, maliny, truskawki odrobina drobnego cukru

Przygotowanie: Owoce rozkładamy do ramekinów lub, jeżeli posiadamy palnik do Crème brûlée, to do grubszej szklanki. W dużym garnku gotujemy wodę. Żółtka razem z cukrem, ziarnami laski wanilii i ekstraktem waniliowym umieszczamy w misie nad gotującą wodą, uważając, aby woda nie dotykała spodu misy. Ubijamy żółtka na białą, puszystą masę, co jakiś czas ściągając miskę, aby nie doprowadzić do przegrzania kremu. Dodajemy powoli wino, ciągle ubijając. Misę umieszczamy na garnku, Wyłączamy gaz. Ubijamy masę przez około 5-10 minut. Wlewamy równe porcje kremu do ramekinów i umieszczamy je pod grillem na 2 minuty lub używamy palnika oraz oprószamy delikatnie drobnym cukrem.


77

BEZY Składniki: 2 białka jajek 140 g drobnego cukru szczypta soli

Przygotowanie: Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dosypujemy cukier i dalej miksujemy do uzyskania sztywnej, błyszczącej masy. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 100°C. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Za pomocą dekoratora wyciskamy małe bezy na papier, zachowując niewielkie odstępy między nimi. Pieczemy je około 45 minut.


tekst: Hania Siuta / www.chcejesc.blogspot.com zdjęcia: Amelia Olszewska: / www.pierwszeprimo.blogspot.com


COOLmag na słodko

79

Jak Polska długa i szeroka różne są w niej zwyczaje i obyczaje. Te kulinarne też. Widać to szczególnie w czasie świąt Bożego Narodzenia, gdy w jednych domach je się barszcz czerwony, w innych zupę grzybową, a jeszcze gdzie indziej króluje zupa rybna. Święta Wielkanocne nie mają aż tak długiego menu, ale też każdy z nas ma inne skojarzenia związane z wielkanocnymi smakołykami. Dla nas Wielkanoc to zapach wiosny, bazie, rzeżucha hodowana na ligninie i on… SERNIK ;) Serniki kochamy wszyscy – moją miłość do serników przekazałam dzieciom z genami i nie ma takiej opcji, żeby jakiekolwiek święta mogły się obejść bez sernika. Bardzo długo serniki nie odwzajemniały mojej miłości… Próbowałam, kombinowałam… sernik zawsze „siadał”, co jednak zupełnie nie przeszkadzało w konsumowaniu. Kilkanaście lat temu dostałam przepis na sernik gotowany – żadnego ryzyka zakalca. Było przy nim wprawdzie trochę roboty, ale efekt końcowy był tego wart. Sernik ten jest najlepszy na 2-3 dzień po przygotowaniu, ale nie zawsze była szansa to sprawdzić. Nazwa jest trochę myląca, bo mimo, że w jest w niej słowo „gotowany”, to odnosi się to tylko do masy serowej i polewy – piekarnik będzie nam jednak potrzebny do upieczenia cienkich placuszków. Jeśli tylko macie ochotę to zachęcam do wypróbowania tego przepisu!

SERNIK GOTOWANY: Ciasto: 3 szklanki mąki 1 szklanki cukru 2 żółtka 1 szklanka kwaśnej śmietany 1 łyżeczka sody oczyszczonej 1 cukier waniliowy 1 łyżka kakao Masa serowa: 2 kg białego sera (tłustego) 3 /4 kostki margaryny/masła 5 jaj 2 białka 1 szklanka cukru 1 budyń śmietankowy ¼ szklanki mleka (zimnego) bakalie Polewa: ¼ kostki margaryny/masła ½ szklanki cukru 2 łyżki kakao 2 łyżki kwaśnej śmietany

Wykonanie ciasta: Wszystkie składniki (oprócz kakao) wymieszać na stolnicy, zagnieść i podzielić na 3 części – do jednej dodać kakao. Każdą część osobno rozwałkować, przełożyć do prostokątnej blachy, ponakłuwać widelcem i piec w temperaturze 150oC przez ok. 15 minut. W czasie pieczenia pierwszego placka pozostałe ciasto powinno leżakować w lodówce. Wykonanie masy serowej: Ser przepuścić przez maszynkę (lub kupić gotowy zmielony ser). W dużym garnku utrzeć tłuszcz (masło lub margarynę) z cukrem jajami i białkiem, dodać zmielony ser i nastawić kuchenkę – wolno podgrzewać i doprowadzić do zagotowania (dość często mieszając). Po zagotowaniu masy serowej dolać do niej budyń rozprowadzony w mleku, zagotować jeszcze raz (krótko!!!), zdjąć z kuchenki i dodać bakalie. Wykonanie polewy: Rozpuścić tłuszcz, dodać cukier i kakao – wymieszać. Dodać śmietanę i doprowadzić do zagotowania. „Montowanie” sernika: Przygotować wysoką blachę, wyłożyć ją papierem do pieczenia. Na spód położyć jasny placek, wlać na niego chochlą połowę gorącej masy serowej, przykryć ciemnym plackiem, na który wylać resztę masy serowej. Na koniec ułożyć drugi jasny placek, na który wylać polewę. Sernik zostawiamy w chłodnym miejscu na co najmniej 12 godzin. Gwarantuję, że sernik nie „siądzie”!


COOLmag na słodko

80 Sernik gotowany robiłam latami myśląc, że takiego pieczonego sernika nie będzie mi dane wykonać samodzielnie. Puszystego, wysokiego, wilgotnego… Wszystko zmieniło się w grudniu 2006 roku.Wtedy koleżanka z pracy - Basia poczęstowała mnie swoim sernikiem… To był sernik z moich marzeń. Wzięłam przepis i postanowiłam spróbować jeszcze raz… Chcecie przetestować? Śmiało ;) jest wart pracy i… grzechu. Najlepiej piec ten sernik przed generalnymi porządkami w kuchni… jest dość… aktywny ;)

SERNIK BASI: Ciasto kruche: ¾ szklanki cukru 2 szklanki mąki 2 jaja 160g margaryny/masła 2 łyżki octu 1 łyżeczka proszku do pieczenia Masa serowa: 1 kg tłustego białego sera 1 szklanka cukru 2 budynie śmietankowe 1 cukier waniliowy 6 żółtek 2 białka z jaj 100g margaryny/masła (roztopionej/ego) ¾ litra mleka Pianka kokosowa: 4 białka z jaj 4 łyżki cukru 150 g wiórków kokosowych

Wykonanie ciasta: Ciasto zagnieść szybko i przełożyć do wysokiej blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Wykonanie masy serowej: W dużej i wysokiej misce zmiksować ser z cukrem dodając pojedynczo żółtka, następnie dodać budynie (w proszku), ubite na sztywno białka, roztopiony tłuszcz (ostudzony) i mleko. Uwaga! To nie będzie klasyczna masa serowa… to będzie… zupa serowa! Nie trzeba się tym przejmować (ależ ja miałam stracha piekąc ten sernik po raz pierwszy w nocy i nie mogąc zadzwonić do Basi z pytaniem „czy to tak ma być?”. Warto jednak być na to przygotowanym – miksowanie tej zupy w nieodpowiednim naczyniu spowoduje konieczność ponownego szorowania kuchni, no i sernik będzie… niższy... „Zupę serową” wylać na surowe ciasto i piec w temperaturze 180OC przez ok. 75 minut. Wykonanie pianki: W sporej misce ubić na sztywno 4 białka, stopniowo dodawać 4 łyżki cukru, a na koniec wiórki kokosowe – nałożyć na sernik na ok. 10 minut przed zakończeniem pieczenia (piec do uzyskania złotego koloru pianki).



COOLmag na weekend

82


83

tekst: Ela Karpińska / www.piekarniczeproby.blox.pl ilustracja: Marek Szymczak / www.behance.net/marekszymczak

Wiosna to czas, kiedy wszystko budzi się do życia, rodzi się na nowo lub po prostu wychodzi z zimowego letargu. Możemy to zaobserwować, spacerując wśród pierwszych promieni słońca, które nieśmiało się przedzierają, odganiając chłodne, zimowe powiewy powietrza w zapomnienie. Odczujemy to także wychodząc pierwszy raz w tym roku na rower, nie odczuwając przy tym mrozu malującego rumieńce na naszych policzkach. Dla mnie wiosna to czas, kiedy po zimowym przestoju zaczyna się naprawdę coś dziać w muzycznym świecie. Co rusz pojawiają się informacje o wakacyjnych koncertach, nowe płyty często lepiej przyjmują się wiosną niż zimą, a kawałki, które możemy usłyszeć w radiu, są po prostu świeże i ciekawe. Nawet jeśli wiele z tych „świeżynek” ujrzało światło dzienne dużo wcześniej, dopiero o tej porze roku zdają się one idealnie pasować do naszych nastrojów. Bo jak już wspomniałam, wszyscy próbujemy się obudzić po zimie. Dlatego też przygotowałam dla was playlistę, która zmierza Wam z pomocą! Zaczynamy spokojnie, bo kto chciałby, żeby codziennie rano zrywano go z łóżka i stawiano od razu na nogi? No właśnie, niewiele jest takich osób. Jeśli do nich nie należycie, Ásgeir, który rozpoczyna moją playlistę, powinien przypaść Wam, drodzy słuchacze, do gustu. Wraz z The Lumineers delikatnie starają się wybudzić nas z zimowego snu. Zaraz po nich do akcji wkraczają Portugal.The Men. Może to moje osobiste skojarzenie z najnowszą FIFĄ14, a może po prostu magia tego zespołu, ale słuchając kawałka „Purple Yellow Red and Blue” mam ochotę wstać od komputera i zrobić coś ze sobą: poćwiczyć, pograć w piłkę, cokolwiek. Jesteście już na nogach i macię ochotę na coś więcej niż tylko ślęczenie przed komputerem?

Super! Teraz będzie już tylko ciekawiej. Do akcji przecież wkraczają dwie interesujące, polskie wokalistki. Misia Ff i Mela Koteluk – młode, ambitne i przede wszystkim utalentowane, raczą nas dwoma skocznymi kawałkami. W sam raz do wykonania krótkich ćwiczeń na skakance, albo szybkiego marszu z czworonogim kompanem u boku. A co dalej? O to się martwić nie musicie, bo to jeszcze nie czas na zwolnienie tempa. W końcu witamy wiosnę! Kolejne 3 kawałki to dodatkowa dawka energii zamkniętej w głośnikach. Tak w razie czego, gdyby Wam jej zaczęło brakować w połowie dnia. Niestety, każdy dzień ucieka ku końcowi. I właśnie pod koniec dnia, nieważne jaki by on był, warto odpocząć. Dlatego też muzyka na mojej liście, zmierzając ku końcowi staje się spokojna i pozwala odciąć się od zgiełku dnia powszechnego. Mam nadzieję, że udało mi się wskrzesić w Was choć odrobinę wiosennej werwy. jeśli opis powyższych utworów Wam się spodobał to zachęcam do przesłuchania najnowszych płyt wymienionych tutaj artystów. Gwarantuję, że nuda to przy nich nieodpowiednie słowo.

1. Ásgeir - King and Cross 2. The Lumineers - Flowers in Your Hair 3. Portugal.The Man - Purple Yellow Red and Blue 4. Misia Ff - Mózg 5. Mela Koteluk - Spadochron 6. Grouplove - Ways To Go 7. Smallpools - Dreaming 8. Haim - Forever 9. Portugal.The Man - Modern Jesus 10. Sorry Boys - Evolution (St Teresa)

Wiosenny podkład muzyczny dostępny w całości online:

www.youtube.com/playlist?list=PLBnVhRHsnbstnJOK4LsjTnNAdJAgBTf_O



COOLmag na weekend

85

MAKING

HARRY POTTER tekst i zdjęcia: Michał Nowik / www.kuchenne-echa.blogspot.com/

Stacja London Euston, raptem jeden przystanek od słynnego dworca Kings Cross z peronem 9 i ¾, to początek wyprawy do zaczarowanego świata. Mój cel to Watford Junction. Wycieczki tematyczne zawsze były wielką atrakcją dla miłośników filmów. Po tym, jak zaczęła się moda na zwiedzanie miejsc znanych chociażby z „Kodu Leonardo da Vinci”, pod Londynem, w niewielkiej miejscowości Watford w hrabstwie Hertfordshire, stworzono prawdziwą gratkę dla fanów Harry’ego Pottera. Od niedawna można zwiedzać studia filmowe, w których kręcono czarodziejską sagę. Pociąg wjechał na stację i grupy dorosłych i dzieci rozglądając się i, jakby oczekując znajomego okrzyku „Pirszoroczni! Pirszoroczni tutaj”, wyskoczyły na peron. Niestety! Nigdzie nie było widać Hagrida, więc trzeba sobie radzić samemu. Aby dojechać do studia, można skorzystać z piętrowego autobusu – zająłem tam miejsce prawie jak Harry w Błędnym Rycerzu. Rozglądałem się nerwowo, czy mocno zawyżam średnią wiekową. Nie było tak źle, skoro zobaczyłem parę seniorów w wieku słusznym w koszulkach z napisem I love Harry. Przejazd zajął około 15 minut i oto zobaczyłem potężne hale filmowe Leavesden. Powstały tam między innymi: pierwszy epizod „Gwiezdnych Wojen”, „GoldenEye”, „Batman”, „Sherlock Holmes’ i oczywiście – „HARRY POTTER”!!! Już z daleka wita nas wielkie logo Warner Bros i napis: „The Making of Harry Potter”. Wreszcie tu jestem! Adrenalina i wypieki na twarzy, kiedy z grupą podbiegamy do automatu, w którym skanujemy nasze rezerwacje i po chwili, już z biletem w ręce, znikamy w czarodziejskiej krainie. Najbardziej obawiałem się rozczarowania, uczucia, że to kolejna metoda wyciągania pieniędzy z naiwnych fanów. Jednak już pierwsze wrażenia

wewnątrz hali zmieniają nastawienie. Jest cudownie! I będzie to jak reakcja „Pirszorocznych”: „Rozległo się głośne: «Oooooch!»”. W wielkim holu wiszą portrety znanych nam postaci, a na wprost wisi Ford Anglia, którym Harry z Ronem lecieli do Hogwartu w drugiej części. Sprawdzam bilet – czas wejścia od 16.00, mam zatem trochę czasu. Można skorzystać z wielkiej stołówki lub po prostu napić się kawy czy herbaty. Ale ja udaję się do sklepu z pamiątkami. Określenie „sklep” niemal obraża to miejsce, bo to wręcz salon trochę podobny do ulicy Pokątnej, a trochę do Gringotta. Jaka szkoda, że mój syn jest już taki dorosły… A tu piękne repliki chyba wszystkich możliwych różdżek, i to nie jakaś tandeta, ale wyjątkowo starannie wykonane. Różdżka Harry’ego? A może Vold..., przepraszam – Sami Wiecie Kogo. Stroje galowe, sportowe każdego z domów w rozmiarach nawet na mnie – jestem pod wrażeniem. Miotły, pluszowe Feniksy i Sowy nawet Parszywek do kupienia. „Oj, bo może ugryźć” – przestrzega maleństwo troskliwa mama, zabierając mu z rąk Gryzącą Książkę. Chciało by się mieć to wszystko. Zaczynamy zwiedzanie. Mijamy „Komórkę pod schodami” i po krótkim wprowadzeniu wchodzimy do sali kinowej, gdzie z ekranu Harry, Ron i Hermina, na tle wejścia do Wielkiej Sali, opowiadają o tym miejscu. Znika ekran, ale wejście dalej widoczne. Czy to możliwe? – otwiera się! Przede mną prawdziwa Wielka Sala. Na kamiennej podłodze przy ścianach ustawione są stoły Griffindoru i Slytherinu. Brakuje tylko nieba na suficie i świeczek. Na podeście witają zwiedzających nauczyciele. Po środku, za pulpitem dyrektorskim, oczywiście – Dumbledore! Obok mój ulubiony ponury Severus Snape. Obok Hagrida tłumek maluchów pozuje do zdjęcia.




88

Mrugam okiem do Moodiego i przechodzę do kolejnej sali, gdzie dosłownie „opada mi szczęka” z wrażenia. Dekoracje z najciekawszych miejsc z filmu. Sypialnia Gryfonów i Pokój Wspólny, w których nakręcono tyle wspaniałych scen. Zaglądam do chaty, gdzie sympatyczny Kieł pilnuje sekretów Hagrida, czarodziejską różdżką wprawiam w ruch nóż krojący marchewkę czy robótki na drutach w przytulnej kuchni Weasleyów. Z Severusem Snapem i Horacym Slughornem odwiedzam klasę eliksirów. Czary są wszędzie. Kolorowe kociołki i kręcące się w nich mieszadełka, buchające dymem flakony z eliksirami. Parę kroków obok schodów, którymi młodzi czarodzieje biegali z dormitoriów na lekcje, kolekcja obrazów, a w kilku zielone tła – to tak „czarowano”, by obrazy się ruszały. Stojące na ruchomych podnośnikach, przed wielkim zielonym tłem, motor Hagrida i miotły zdradzają tajemnice produkcji czarów. W pomieszczeniu obok można polatać na miotle nad Londynem i kupić pamiątkowe zdjęcie tego wyczynu. Po odwiedzeniu Dumbledore’a w jego gabinecie, przechodzę obok koszmarnie różowego pokoju niesympatycznej Dolores Umbridge i staję w zapierającym dech w piersiach wielkim holu Ministerstwa Magii.

Po środku monumentalna rzeźba przedstawiająca uciskanych Mugoli. Niesamowite! Może wskoczę do któregoś z kominków? Przechodząc do drugiej hali, zaglądam na podwórku do Błędnego Rycerza i podziwiam mroczną rzeźbę z grobu Toma Riedla. Ciarki mnie przechodzą, gdy patrzę jej w oczy. Obok domu Dursleyów mam ochotę przebiec pomostem, którym Harry przemykał się z zamku do Hagrida. Wchodzących do drugiej hali witają figury z Szachów Czarodziejów. Zadzieram głowę, by spojrzeć. Ale wielkie! Druga hala to istne arcydzieła sztuki rekwizytorów, speców od charakteryzacji, modelarzy. Nad głowami obok Dementora wisi „przyjaciel” Hagrida – groźny Aragog. Wolałbym nie spotkać się z nim w lesie. Wodniki, chochliki kornwalijskie, gobliny czy sympatyczne skrzaty domowe pozują do zdjęć. Każde dziecko podbiega do Zgredka i chce się przytulić. Słychać: „Taki jak w filmie! Prawdziwy”. Podziwiam te cuda techniki, wiele z nich, zdalnie sterowanych, musiało stanowić istne wyzwanie dla specjalistów modelarstwa.


COOLmag na weekend

„Na Pokątną!” I Fiuu. Staję obok Banku Gringotta i patrzę na pstrokatą, niesamowitą ulicę ze sklepami. Może wstąpię do Olivandera po różdżkę? Zaraz, a gdzie moja lista zakupów? Na wystawie Esów i Floresów ciągle króluje bestseller Gilderoya Lockharta „Moje magiczne Ja”. To może potem. Sklep z markowym sprzętem do Quidditcha otacza grupa młodziaków: „O, Nimbus 2000!”. Przechodzę obok sklepu Magiczne Dowcipy Weasleyów, który wita każdego jak w filmie, uchylając kapelusz. Potężnych rozmiarów makieta zamku i terenów Hogwartu przenosi mnie do różnych scen z filmu. To przystań, w której Harry, Ron i Hermiona byli przy śmierci Severusa Snapa. W oddali na szczycie sowiarnia. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie na tle Zamku i przez sklep Olivandera opuszczam tę magiczna krainę. Kończę wycieczkę w opisywanym już salonie z pamiątkami. Magnes na lodówkę, breloczek z Insygniami Śmierci i ponad 300 zdjęć będą mi przypominały tę czarodziejską wyprawę. Od-

jeżdżam na dworzec autobusem i pewnie jak wielu zwiedzających żegnam świat Harry’ego Pottera obietnicą – jak tylko wrócę do domu, to muszę znowu obejrzeć całą serię. Po powrocie do Londynu idę na Kings Cross i odnajduję Peron 9 i ¾ . Akurat para studentów pozuje do zdjęcia z wózkiem tkwiącym częściowo w ścianie. Miejsc „HarroPorterowych” w Wielkiej Brytanii można znaleźć wiele. Chociażby zamek Alnwick, słynny wiadukt kolejowy w Glenfinnan czy oczywiście Oxford. Przed wyprawą miłośnikom polecam stronę www.wbstudiotour.co.uk, gdzie można znaleźć wszystkie niezbędne informacje, a przede wszystkim to właśnie tam należy zarezerwować bilety. Ceny, niestety, wysokie. Bilet dla dorosłej osoby £30, a dla dziecka £22,50. Przejazd pociągiem do Watford wyniesie około £10. Wyprawa kosztowna, ale nie wyobrażam sobie wizyty w Londynie bez odwiedzin tego magicznego miejsca. Przejrzałem się w Zwierciadle Ain Eingarp. Co zobaczyłem? Nie pytajcie, bo i tak nie odpowiem. Lepiej sprawdźcie, co Wy zobaczycie!..

89


COOLmag na weekend

90


COOLmag na weekend

91

Weekend jest czasem dla rodziny, znajomych, chwilą odpoczynku i relaksu. Po całym tygodniu pracy powinniśmy znaleźć czas dla siebie, chwilę odetchnienia. Ale jak jest.. wiadomo. Zazwyczaj czeka na nas sterta prasowania, zaczynają się wiosenne porządki. O relaksie i podróżach najczęściej możemy tylko pomarzyć. A tak bardzo chcielibyśmy zmienić choć na chwilę otoczenie, zamknąć oczy i delektować się spokojem... Rozwiązanie dla zabieganych jest proste – należy rozejrzeć się wokół i znaleźć ciekawe miejsce tuż pod miastem. Pół godziny podróży autem i jesteśmy na wsi albo w małym miasteczku. Na pierwszy rzut oka nie znajdziemy tam nic interesującego – sklep w centrum i parę domów. Jest jednak kilka miejsc, które zaoferują nam coś więcej... Jedynym z nich jest Góra Świętej Anny. Około 30 minut od Opola, położona w powiecie strzeleckim. Część miejscowości leży na stokach wzniesienia o tej samej nazwie, na którym stoją bazylika i sanktuarium. Oczywiście trzeba przyznać, że wieś żyje sezonem pielgrzymkowym i jest nastawiona na ruch turystyczny. Przepiękna bazylika przyciąga tłumy, ma bogate artystycznie wnętrze, pełne obrazów i rzeźb. Ale można też odczarować religijny aspekt i skupić się na turystyce..

Góra Świętej Anny leży na wzgórzu (408 m n.p.m), z którego szczytu rozciąga się piękny widok na nieczynne kamieniołomy i wygasły, zapadnięty wulkan (!). Jest to również część parku krajobrazowego Góry Świętej Anny, który rozciąga się na 5050 hektarów – jest więc gdzie spacerować! Piękne, lekko górzyste ścieżki są idealne także na wycieczki rowerowe. Znanym punktem w okolicy jest też amfiteatr, wybudowany w latach 1934-38 przy wykorzystaniu ukształtowania terenu – nieczynnego kamieniołomu wapieni triasowych w zachodniej części miejscowości. Ma on 7000 miejsc siedzących i 23 tysiące stojących. Jest największym tego typu obiektem w Europie Środkowo-Wschodniej. Widok z jego najwyższych rzędów robi niesamowite wrażenie. Warto wspiąć się tam dla cudownych krajobrazów. Góra Świętej Anny będzie znakomitym miejscem na plener fotograficzny, rodzinną wycieczkę, a także samotną wędrówkę – przyciąga zarówno pielgrzymów, jak i miłośników natury. Choć wydaje się być jednym z miejsc w stylu: „tak blisko, tak daleko..”, poświęć chwilę na złapanie oddechu po ciężkiej pracy. Albo poszukaj swojego własnego miejsca…


COOLmag na weekend

92


COOLmag na weekend

93



© COOLMAG / Magazyn Opolskiej Blogosfery Kulinarnej Wszelkie prawa zastrzeżone, kopiowanie bez zgody autorów zabronione redaktor naczelna: Marta Wolna zespół redakcyjny: Stowarzyszenie Opolska Blogosfera Kulinarna projekt, opracowanie graficzne, skład: Marta Wolna zdjęcie na okładce: Małgorzata Adamska korekta: Amelia Olszewska, Julita Paprotna, Patrycja Tomasiak pomoc techniczna: Arkadiusz Kornacki magazyn.coolmag@gmail.com www.coolmag.pl www.facebook.com/opolskablogosferakulinarna


96


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.