6 minute read

MAEM po godzinach

Klaudia - Grafik | Projektant

Z prostych obliczeń wynika, że człowiek między 20. a 65. rokiem życia, pracując czterdzieści godzin tygodniowo na obowiązki służbowe, w tym czasie poświęca właśnie na pracę ponad 10 lat swojego życia. Jedną trzecią doby tygodnia roboczego spędzamy, wykonując obowiązki służbowe. Skąd brać siłę i motywację, aby z pracy czerpać przede wszystkim satysfakcję i zadowolenie? Skupmy się na powszechnie znanym haśle: „Nie samą pracą człowiek żyje”. Zapraszamy do serii artykułów, w których wybrani pracownicy MAEM pokażą nam swoje pasje oraz niepowtarzalne zainteresowania. W kolejnych wydaniach „M Magazynu” będziemy przedstawiać pracowników MAEM, którzy opowiedzą o swojej pracy, a także uchylą rąbka prywatności, dzieląc się swoim hobby.

Bohaterem kolejnego artykułu z serii „MAEM po godzinach” jest Klaudia – grafik, projektant; pracownik działu marketingu. Pracę, którą wykonuje dla MAEM widać w wielu obszarach. Nowoczesny wygląd opakowań, dokumentów handlowych czy firmowej prezentacji, to tylko niektóre projekty wykonywane przez Klaudię. Nasz „M Magazyn”, który czytasz w tym momencie, to także jeden z projektów, który nie byłby możliwy do zrealizowania bez zaangażowania Klaudii. Prywatnie Klaudia ma kilka pasji. W artykule opowiemy o jednej z nich, a mianowicie – o tańcu ludowym.

Skąd wzięła się Twoja pasja? Ile miałaś lat, gdy poczułaś, że chcesz spróbować sił w takiej dziedzinie?

Szczególne zainteresowania muzyką przejawiałam od najmłodszych lat. Już w okresie przedszkolnym najwięcej radości dawały mi zajęcia z rytmiki i muzyki. Poważna przygoda z polskim folklorem rozpoczęła się dosyć późno, bo w wieku 16 lat. W szkole, do której uczęszczałam w ramach zajęć dodatkowych mieliśmy warsztaty z polskich tańców ludowych oraz narodowych. Zaraz po zajęciach, w których uczestniczyłam, instruktorka zaprosiła mnie na przesłuchanie do Zespołu Pieśni i Tańca Krakowiak, w którym prowadziła grupy taneczne. Tak to się zaczęło…

16 letnia Klaudia jest przekonana, że chce spróbować swoich sił w tańcu ludowym. Jak wygląda droga do realizacji takiego marzenia? Warsztaty sprawiły, że złapałam „folklorystycznego bakcyla”. Od razu przyjęłam zaproszenie na casting, czując, że taniec ludowy może być niesamowitą przygodą artystyczną.

Aby móc starać się o przyjęcie do zespołu tańca, należy spełnić szereg wymagań, które są skrupulatnie oceniane podczas przesłuchania. Kluczowe są tu: wzrost, aparycja oraz prezencja w stroju ludowym. Kiedy kandydat spełnia wymienione warunki, może przystąpić do właściwej próby. Polega ona na powtarzaniu podstawowych kroków i figur z zakresu polskich tańców narodowych. Kandydat na członka zespołu ludowego przechodzi również przesłuchanie wokalne. Po weryfikacji tych umiejętności komisja oraz kandydat muszą wspólnie zadecydować, czy chcą kontynuować współpracę. Jesteś nowym członkiem zespołu, który składa się z wielu tancerzy. Na scenie podczas występu prezentuje się tylko kilku. Czy to nie jest tak, jak np. w zespole piłkarskim – jesteś nowicjuszem i musisz pracować, aby przebić się do pierwszego składu?

Zgadza się. Nowoprzyjęty członek trafia do drugiego składu, w którym przygotowuje się do awansu tanecznego. Miałam to szczęście, że po trzech miesiącach od przystąpienia dostałam szansę występu na scenie w grupie I, cały czas ciężko pracując na próbach. Treningi odbywały się dwa/trzy razy w tygodniu i trwały od dwóch do trzech godzin. W awansie do pierwszego składu tanecznego, poza umiejętnościami technicznymi, kluczową rolę odgrywa umiejętność współgrania z pozostałymi partnerami oraz zdolność odnalezienia się na scenie. Mój, wówczas, taneczny partner Szymon, dziś jest moim mężem, tak więc zamiłowanie do tańca ludowego sprawiło, że wytańczyliśmy sobie wspólne życie. Wracając do początków nowicjusza w zespole, na pewno nie jest łatwo, ale radość z pierwszego występu rekompensuje zmęczenie oraz stres.

Zespół muzyczny to ciągłe próby, występy, trasy koncertowe. Profesjonalne zajmowanie się tańcem chyba koliduje z inną pracą zawodową? Jak to wygląda u Ciebie?

Profesjonalna kariera w zespole pieśni i tańca ludowego jest dużym wyzwaniem. To bardzo ciekawy sposób na życie, ale niestety nie na długo. Kariera w profesjonalnym zespole jest absorbująca i utrudnia możliwość innej stałej pracy. Obecnie tańczę już tylko dla przyjemności, zdrowia fizycznego i aspektów towarzyskich. Fakt, że taniec, który kocham potraktowałam jako hobby, a nie sposób na życie, to kwestia przemyślanego wyboru.

Czy Twoja pasja pomaga Ci w pracy zawodowej? Czy raczej jest od niej odskocznią?

Taniec jest dla mnie źródłem harmonii, która pozwala mi odseparować się od życia codziennego. Daje mi dużo satysfakcji i sprawia, że patrzę na świat pozytywnie. Dzięki temu, że mam swój sposób na pozbycie się codziennych zmartwień, w pracy jestem kreatywna i pełna dobrej energii do działania.

Zespół pieśni i tańca to ludzie, których współpraca daje efekt w postaci uznania i podziwu widzów. To analogia do dobrze zorganizowanej firmy, w której kooperacja ludzi tworzących jej działy przynosi efekt w postaci renomy i uznania klientów.

Oczywiście, wydaje mi się, że to trafne porównanie. Myślę, że najlepszą nagrodą za zaangażowanie w koncert jest radość widzów oraz świadomość tego, że przeżywali koncert razem z nami. Zazwyczaj na scenie pokaz daje jednocześnie od 8 do 12 par. Zsynchronizowanie wszystkich, czyli spowodowanie, żeby każda para wykonywała figury w odpowiednim momencie, w odpowiednim miejscu na scenie, przekazując ustalone przez reżysera emocje, wymaga bardzo dużo wysiłku, chęci, skupienia i zaangażowania. Efektem tej pracy jest piękny spektakl, którym dajemy radość innym. Dwugodzinny koncert to występ czterech grup wiekowych, tworzonych przez określoną ilość tancerzy. Koordynacja wszystkich to trudne zagadnienie.

W firmie mamy działy, budowane przez pracowników. Umiejętność „wspólnego tańca” w przypadku działalności decyduje o sukcesie lub jego braku. Istnienie firmy w postaci „zespołu tanecznego”, to nie tylko tancerze, których podziwiamy na scenie. To duża grupa osób, których nie widzimy, a bez których żaden koncert nie miałby racji bytu. Mam tu na myśli osoby odpowiedzialne za przeróbki krawieckie, utrzymanie strojów, które przechodząc z pokolenia na pokolenia, wymagają ciągłej opieki. Scenografowie, oświetleniowcy, chór, orkiestra to kolejna grupa wspomagająca zespół podczas koncertu. Tu również mamy bezpośrednią analogię do dobrze zorganizowanej firmy.

Czyli z frontmana w zespole trafiłaś do tej niewidzialnej dla widza grupy wsparcia w MAEM?

Można tak powiedzieć. Wykonywane przeze mnie projekty graficzne i najróżniejsze kompozycje tworzone są nie tylko na potrzeby działu marketingu, ale także każdego pracownika, który potrzebuje mojej pomocy.

Czy można Cię jeszcze zobaczyć na scenie?

Ostatnim koncertem zespołu, w którym można mnie było zobaczyć był październikowy koncert z okazji 35-lecia zespołu. Występowałam w nim już jako „absolwent” zespołu. Świadomość, że pomimo zakończenia kariery, zostałam przez kierownictwo zespołu zaproszona do występu w jubileuszu, dała mi bardzo wiele radości. Dla mnie i innych uczestników to najlepszy dowód na to, że nasza praca i wkład w działalność zespołu są wciąż doceniane. Część zdjęć w artykule pochodzi właśnie z tego koncertu. Mam nadzieję, że przy okazji kolejnego jubileuszu znów pojawię się na scenie.

Czy mogąc cofnąć czas, jeszcze raz wstąpiłabyś do zespołu i pokierowała swoją karierę w ten sam sposób?

Bycie członkiem zespołu to kalejdoskop barw, emocji, tańca, śpiewu, regionów i naszej historii. Jest to piękna przygoda naznaczona ciężką pracą, ale również ogromem satysfakcji. Jestem dumna, mogąc podzielić się tą cząstką mojego życia. Zespół Pieśni i Tańca Krakowiak zaopatrzył mnie w piękne wspomnienia i nauczył wytrwałości w dążeniu do wyznaczonych celów, za co serdecznie dziękuję wszystkim zaangażowanym w moją przygodę z polskim folklorem.

fot. Kamil Szmidla

This article is from: