Żmijewski. Przewodnik Krytyki Politycznej

Page 1

Żmijewski P R Z EW O D N IK K R Y T Y KI P O L I T Y C Z N EJ


Wybory.pl, 2005. Dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal.


SPIS rzeczy WSTĘP Fałszywe odpolitycznienie. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Sławomir Sierakowski

6

MŁODA SZTUKA POLSKA W sposób czujny, cwany i mądry. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Piotr Kosiewski

16

Maciej Gdula, Dwie sztuki krytyczne

27

Andrzej Turowski, Sztuka, która wzbudza niepokój. Manifest artystyczno-polityczny sztuki szczególnej (fragment)

40

STOSOWANE SZTUKI SPOŁECZNE Artur Żmijewski, Stosowane sztuki społeczne

74

Piotr Szenajch, Jak być skutecznym i nie stracić esenscji

97

DEMOKRACJE Ekstaza pamięci. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Rafał Jakubowicz 120 Ekstremalna codzienność. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Sławek Belina

131

Demokracje. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Piotr Kosiewski

137

Artur Żmijewski, Bronię Solidarnych

154


CIAŁA I URZĄDZENIA Terror sprawnych. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Sebastian Cichocki

166

Artur Żmijewski, Sens powtarzania

172

Znaki niebezpieczeństwa. O filmie Powtórzenie z Pawłem Moczydłowskim rozmawiają Sebastian Cichocki i Artur Żmijewski

179

KINO Filmowcy u bram. Z Arturem Żmijewskim rozmawia Łukasz Maciejewski

190

Ludzie uważają, że jestem politrukiem. Z Arturem Żmijewskim o filmie i prawdzie w sztuce rozmawia Jakub Majmurek

217

Jakub Majmurek, Pozorna przezroczystość albo pragnienie skutku. Kilka uwag o filmach Artura Żmijewskiego

225

ZAKOŃCZENIE Zaczarowując świat społeczny. Ze Sławomirem Sierakowskim rozmawia Artur Żmijewski

240

SPIS PRAC

250

AUTORZY

294

WYKAZ ŹRÓDEŁ

296

KRYTYKA POLITYCZNA

298

PRZEWODNIKI KRYTYKI POLITYCZNEJ

302


Z Arturem Żmijewskim rozmawia Sławek Belina

Ekstremalna codzienność Rozebrałeś Kompanię Reprezentacyjną Wojska Polskiego. Opowiedz o tej realizacji. Ile trwały zdjęcia, gdzie? Zdjęcia trwały trzy dni – pod pomnikiem Berlingowców nad Wisłą i w sali ćwiczeń w szkole baletowej z ogromnymi lustrami. Najpierw musztra w mundurach, później na golasa, z drewnianymi atrapami karabinów Kałasznikowa. Ilu było tych żołnierzy? Było na co patrzeć? Było ośmiu szeregowych i dowódca. Taki dowódca z praktyką zawiadywania musztrą paradną, który kiedyś dowodził pododdziałami na placu Zwycięstwa w Warszawie. Więc było na co patrzeć – chłopaki tupali butami, trzaskali karabinami i oddawali na niby salwę honorową. Maszerowali w kółko i śpiewali: „Godzina piąta minut trzydzieści, kiedy pobudka zagrała, grupa rezerwy szła do cywila, niejedna panna płakała. Niejednej pannie żal się zrobiło, aż serce z bólu zadrżało, że jej kochanek szedł do cywila, a jej się dziecko zostało”. I dalej toczyła się historia rezerwisty, który: „Wsiadł do pociągu, pierdolnął drzwiami. Tak się pożegnał z pannami”. Takie żołnierskie pieśni chłopaki śpiewali. A ta szkoła baletowa to skąd? To świadoma lokalizacja zdjęć? Wskazanie wspólnego pnia musztry i baletu? Wielu z moich znajomych podkreślało homoerotyczny aspekt tej pracy. Zgadzasz się z taką interpretacją? Tak na marginesie, kilku 131


też wzdychało, że chętnie zostaliby twoimi asystentami na planie, żeby sobie popatrzyć. Lokalizacja świadoma. Szkoła, balet – to niepoważne, jeszcze bardziej nadwątlające przemoc armii. Armia znacjonalizowała ciała tych żołnierzy, trzeba ich było na powrót uwłaszczyć, oddać im ich ciała. Droga do tego wiodła przez niepowagę, żart, przez szkołę baletową. Wojsko jest seksualne, ale musi wyprzeć, zakwestionować tę homoseksualną atmosferę, żeby nie stać się miejscem produkowania orgiastycznych fantazji. Ale to oczywiście wraca w paraseksualnych zabawach żołnierzy, np. takich jak „miąchanie wora”. Łapie się delikwenta i naciera się mu genitalia pastą do zębów. W tym sensie, co zabawne, niewyartykułowany homoseksualizm dokłada się do stworzenia z armii wspólnoty żołnierzy. Kilka lat temu zafundowałeś mi jedno z bardziej radykalnych przeżyć w moim życiu. Pozowałem ci do zdjęcia z pewną aktorką porno (chyba chorą psychicznie) i korbą proktologiczną źle skonstruowaną. Pamiętasz tamto popołudnie? Opowiedz o tym urządzeniu i jak na nie wpadłeś. To rzeczywiście był straszny pomysł. Mam nadzieję, że już wyszedłeś z traumy. Naziści w obozach zagłady prowadzili badania nad masową sterylizacją poprzez naświetlania promieniami rentgena. Chcieli sterylizować mężczyzn – bez ich wiedzy, na masową skalę, np. przy okienku kasowym gdzieś na poczcie byłoby ukryte urządzenie napromieniowujące. Chodziło im o to, żeby uzyskać doświadczalnie odpowiednią dawkę promieniowania: tak, żeby zabić plemniki, ale nie zabić potrzebnej im siły roboczej. Napromieniowywali więc mężczyzn i pobierali próbki nasienia. A że był z tym kłopot, bo 132


Ekstremalna codzienność

mężczyźni – króliki doświadczalne – byli w skrajnym stresie, w szoku etc., więc wymyślili urządzenie do pobierania spermy. Była to korba, na której końcu znajdowała się metalowa szczoteczka – i tą korbą podrażniali prostatę i wywoływali sztucznie wytrysk. Wszystko było tu gwałtem – naświetlania i sposób pobierania nasienia. Moje myśli koncentrowały się wówczas wokół odtwarzania rozmaitych tego rodzaju zdarzeń z historii. To miało być podane jak film porno – potworność miała się wyłaniać z przyjemności, miała być przez nią przykryta. To było okropnie perwersyjne, związane z historią ludobójstwa. Z takim opanowaniem każdej możliwości gwałtu – ofiarami gwałtu seksualnego na wojnie są zazwyczaj kobiety. Nazistom udało się także i tu wprowadzić nowość – gwałt na mężczyznach. No więc to wszystko miało być doświadczaniem historii – w skali jeden do jednego – ciałem. A ty się nawinąłeś ze swoim pomysłem wypożyczania siebie, swojego ciała, kilku artystom: Ani Baumgart, Kasi Kozyrze, Bałce, mnie i kilku innym. Przypomnijmy, że Ania Baumgart skłoniła cię do rozebrania się do golasa na chodniku w Alejach Jerozolimskich. Sam wystawiłeś się na gwałtowne, szokujące dla ciebie działania. Podobało mi się w tym twoje usunięcie się, zlikwidowanie siebie jako autora – zostałeś zredukowany do ciała, uprzedmiotowiony. Powróciłeś jako nazwisko na plakatach wystawy. Sam zacząłeś tę wielopoziomową, perwersyjną grę. Skąd tobie przyszło do głowy, żeby się narażać takimi propozycjami? Nie było mowy o narażaniu. Chodziło o czasowe oddanie, o ofiarowanie się na godziny. Nikt nie miał zamiaru robić krzywdy. Ty też przerwałeś zdjęcia, kiedy zacząłem jęczeć, że ta aktorka porno chyba mi rozrywa korbą odbyt. Problem tamtego projektu dotyczył kwestii autorstwa – przecież pokazałem na swojej indywidualnej wystawie cudze prace, w któ133


rych jednak miałem swój udział, które jednak moimi nie były, które jednak sprowokowałem, wyprodukowałem i ułożyłem w kolekcję. Takie rozmycie pojęcia autorstwa. Udało się. Moja ciotka pytała na rodzinnym obiedzie: „No, to twoja czy nie twoja jest ta wystawa, bo trudno powiedzieć”. O sprowokowanie tego typu pytań przy niedzielnym obiedzie mi chodziło. Ale wróćmy do ciebie. Wszystkie twoje prace pochodzą z rejonów, o których ludzie najchętniej chcieliby zapomnieć. Co cię pcha na rubieże dobrego samopoczucia? Bo tak bym to nazwał. Czego tam szukasz? Uważam, że tam jest sam środek życia. W tym sensie, że nie ma „rubieży dobrego samopoczucia”, bo to jest tu i teraz. Tylko przykryte przyjemnością, polukrowane, tak jak z tą korbą – potworność wyłania się z przyjemności. W codzienności mieszka potworność. Potworność jest ekstremalną codziennością. A gdzie byś ulokował seks między mężczyznami? W samym środku życia czy na „rubieży dobrego samopoczucia”? Dla wielu mężczyzn to jest sam środek życia. Ale dla heteryków to jest ta „potworność”, coś, co czyni tych mężczyzn przedmiotem odrazy, czyli właśnie to, co powoduje, że są homoseksualni – erotyzm. Rozmawialiśmy o tym ostatnio, à propos pokazu twoich zdjęć z erotycznych imprez, że wiedzieć to nie to samo, co widzieć. I że to właśnie obraz jest sprawdzianem – można się opowiadać za wolnością dla mniejszości, ale patrzeć z obrzydzeniem na „odrażające” zdjęcia Beliny, gdzie chłopaki uprawiają seks z innymi chłopakami. Dzięki obrazowi, np. fotografii, codzienność, którą opisujesz, okazuje się „potworna”. Za najbardziej poruszającą twoją pracę uważam Lekcję śpiewu. To, co się dzieje w warstwie muzycznej tego dzieła, to auten134


KR WP, 2000. Dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal.


tyczna wokalna apokalipsa, ale też i zmartwychwstanie. Takie dwa w jednym. Opowiedz o tym. One – te głuche dzieci – śpiewają. Dla wielu z nich pojęcie dźwięku nic nie znaczy, nie ma desygnatu. Odczuwają go co najwyżej jako wibrację. I właśnie oni tworzą muzykę – śpiewają. Myślę, że oni tworzą równoległą rzeczywistość estetyczną, językową – produkują jakąś inną gramatykę dźwięków. Pokazują jednocześnie, że są naprawdę inni. I tego nie można sfałszować, przykryć „reklamą społeczną” o poszanowaniu odmienności. Oni są inni, a słyszący usiłują sprawować nad nimi kontrolę, ucząc ich wymawiania słów. Wiadomo, że te ich „głuche” słowa są koślawe i pogięte, więc od razu „zakazuje się” im używania tych słów, ponieważ źle brzmią. Ten podwójny przekaz skutecznie usuwa ich z naszego – słyszących – pola widzenia, a ich zatruwa wstydem. Tak pofragmentowane ciało społeczne – pokawałkowane na słyszących i głuchych, na homo i hetero, na Żydów i Niemców, na źle i dobrze opłacanych, na źle i dobrze wykształconych – trzeba później w twardym trudzie szyć. Wracając do głuchych, to faktycznie zmartwychwstają oni w tym filmiku jako inni, nieprzekraczalnie odmienni. I śmiertelnie serio stawiają pytanie o możliwość bezwarunkowej akceptacji swojej inności. wrzesień 2007, Berlin – Warszawa

136


Żmijewski. Przewodnik Krytyki Politycznej Warszawa 2011 © Copyright by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011 Wydanie I Printed in Poland ISBN 978-83-62467-16-7 Seria Przewodniki Krytyki Politycznej, tom XXVI Projekt graficzny: xdr / rzeczyobrazkowe.pl Skład: rzeczyobrazkowe.pl Projekt okładki: millstudio Wybór: Zespół Krytyki Politycznej Redakcja: Marta Konarzewska Korekta: Joanna Dzik Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca, Kraków Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Nowy Świat 63 00–042 Warszawa redakcja@krytykapolityczna.pl www.krytykapolityczna.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.