Trendy-Moda i Styl Życia

Page 1

}

moda: Ania Kuczyńska · Zuo Corp. · Gosia Baczyńska }}}

5 (31)/2012

Gdzie kupować polską modę?

O modzie, pracy i wolnym czasie z Adą Fijał Wolę kreatywność od procedur — Dr Irena Eris

Polityczna sukienka Barbary Hoff



Spis treści Rekomendacje kulturalne

5

sylwetka Rebeka tańczy tango — Ada Fijał moda

Tupot reniferzych stópek

Francuski szyk w polskim wydaniu — marka COLLET Anna Kuczyńska ZUO Corp. Gosia Baczyńska

W szale zakupów i reklam przedświątecz‑ nych miałam niekłamaną przyjemność wziąć na warsztat temat skuteczności paraleków, czyli suplementów diety. Nie odkrywamy Ameryki i jak zwykle kończymy puentą: zachowajmy zdrowy rozsądek. Tylko jak rozsądek ma być zdrowy, gdy bombardowani jesteśmy pseudofaktami, a na każdym kroku reklamy generują nasze wyimaginowane potrzeby?

Pierwsza dama polskiej mody — Barbara Hoff Concept store po polsku O polskiej modzie... Włoski smak polskich świąt Piernikowe sekrety Podróże — Portugalia Chodzi o ciągłą motywację — Kajetan Kajetanowicz W poszukiwaniu sensu piękna Wolę kreatywność od procedur — dr Irena Eris

22 26 30 32 34 36 40 42 44

zdrowie i uroda Kosmetyczne premiery Medycyna estetyczna — nie pękaj! Medycyna estetyczna — magiczne nici Kultowe kosmetyki według callmeblondieee Jak nie połknąć haczyka? — suplementy diety

48 52 56 58 60

kalejdoskop Filozofia mody w łódzkim wydaniu Otwarcie butiku CH Carolina Herrera Awareness, czyli świadomy design w Łodzi

64 66 68

design Głodni designu Gadżety fot. na okładce: Grzegorz Mikrut

Katarzyna Kasprzyk redaktor naczelna

14 16 18 20

styl życia

Tematem przewodnim numeru jest jednak polska moda. Paulina Klepacz rozmawia z Adą Fijał, aktorką i piosenkarką słynącą z genialnego wyczucia mody. Polecamy styl polskich projektantów: Gosi Baczyńskiej, Anny Kuczyńskiej i duetu ZUO Corp. oraz tradycyjnie, jak co numer, prezentujemy „młodych zdolnych” — tym razem markę Collet. Sprawdzamy dla Was, gdzie i za ile można kupić polską modę. Przedstawiamy także obszerną relację z łódzkiego Fashion Week oraz barwną sylwetkę redaktorki i pro‑ jektantki Barbary Hoff, dla której sukienka nabrała wymiaru politycznego manifestu. Rozpoczynamy nowy cykl artykułów o wiele mówiącym tytule „Digital natives”. Marcin Krasnowolski będzie sprawdzał, jakimi drogami podróżują cyfrowi tubylcy. W pierwszym tekście bada potencjał tkwiący w społeczności graczy.

8

70 72

kultura James Bond powrócił… Trendy cywilizacyjne — gra o lepsze jutro Moda na półkach MOCAK Bookstore Robert Mapplethorpe

74 76 78 80

Z prowincji

82


4

Projekt graficzny, skład i przygotowanie do druku: Marcin Hernas (tessera.org.pl) Paweł Wójcik (tessera.org.pl)

Wydawca: Krakowska Grupa Multimedialna sp. z o.o. ul. Ślusarska 9/28 30-702 Kraków tel.: 12 257 12 35 fax: 12 257 00 04 trendy@kgm.pl

Prezes Zarządu: Jarosław Knap

Marketing: Katarzyna Jakubowska

Marketing Manager: Dagmara Piaseczyńska (dagmara@kgm.pl)

Współpraca: Paulina Klepacz (dział moda) Agata Patykiewicz Katarzyna Wilk Magdalena Hutny Mariusz Kapczyński Gabriela Sacha Marta Maniecka Stanisław Ligas Magda Łomnicka

Redakcja: Andrzej Drobik Bartek Jaźwiński Marta Prządo

Sekretarz redakcji: Dagmara Konefał trendy@kgm.pl

Redaktor naczelna: Katarzyna Kasprzyk kasia@kgm.pl

piksele


1

Andy Warhol. Konteksty

11

grudnia w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie zostanie otwarta wystawa Andy Warhol. Konteksty.

ćąnimo ymśinniwop ein hcy rótk ,ńezrady w akliK

Opracowała kamila kowerska

Miková w północno-wschodniej Słowacji. Wystawa w krakowskim MCK ma mocno podkreślać ten związek biografii artysty z Europą Środkową — śledzić, jak zjawiska i przedmioty o kontynentalnym pochodzeniu inspirowały jego amerykańską twórczość. Drugim motywem przewodnim będzie reputacja Warhola jako artysty‑skandalisty.

Oprócz kilkudziesięciu serigrafii zaprezentowane zostaną zdjęcia i pamiątki rodzinne artysty. Warhol, najbardziej znany przedstawiciel pop‑artu, uznawany za jednego z ważniejszych twórców XX wieku, był z pochodzenia Łemkiem, którego rodzice pochodzili ze wsi

Wystawa jest pierwszą tak obszerną prezentacją dzieł Warhola w Krakowie od roku 1998 (wtedy jego prace oglądać mogliśmy w Muzeum Narodowym), idealnym pretekstem do bliższego poznania biografii twórcy, a także przedstawienia sylwetki artysty najmłodszym — jak informuje MCK,

J

rodzimych scen — współorganizatora — Teatru Łaźnia i sceny narodowej Teatru Starego im. Heleny Modrzejewskiej.

uż po raz piąty w Krakowie odbędzie się impreza teatralna organizowana przez Krakowskie Biuro Festiwalowe wspólnie z Teatrem Łaźnia Nowa. Festiwal Boska Komedia to jedna z najważniejszych imprez teatralnych w Polsce — to konkurs przedstawień, showcase oraz przegląd prapremier i debiutów w jednym. W tym roku krakowskiej publiczności i przybyłych do naszego miasta gości zaprezentują swe najlepsze spektakle (a będzie ich aż 27!) czołowe polskie teatry. Obejrzymy przedstawienia teatrów: Dramatycznego z Warszawy, Polskiego z Wrocławia, wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego im. Józefa Szaniawskiego, a także dokonania

rekomendacje

ejcadnemoker

Na widzów czeka pełny różnorodnych barw, form i wizji teatralny kalejdoskop. Piekielne emocje konkursu polskich przedstawień (Inferno), czyściec festiwalowych prapremier i wydarzeń specjalnych (Purgatorio) oraz raj najświeższych produkcji reżyserów młodego pokolenia (Paradiso) złożą się na fascynujący obraz ostatniego sezonu teatralnego. Krakowską Nagrodę Teatralną za Najlepsze Przedstawienie przyznano do tej pory spektaklom: Factory 2 (reż. Krystian

wydzielona zostanie ścieżka zwiedzania dla dzieci. Podczas trwania wystawy realizowany będzie program wydarzeń towarzyszących (wykłady, spotkania, pokazy filmowe). Prezentacji towarzyszyć będzie także katalog, gdzie zawarte zostaną reprodukcje pokazywanych dzieł i teksty krytyczne omawiające poruszane wątki. 11 grudnia 2012 — 10 lutego 2013 Międzynarodowe Centrum Kultury (Rynek Główny 25) http://www.mck.krakow.pl

2

Festiwal Teatralny Boska Komedia

Lupa, 2008), Między nami dobrze jest (reż. Grzegorz Jarzyna, 2009) oraz dwóm przedstawieniom w reż. Moniki Strzępki — Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej (2010) oraz Tęczowa trybuna 2012 (2011). 5. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia 5 — 13 grudnia 2012 http://www.boskakomedia.pl

5


rekomendacje

ekomendacje Kilka wydarzeń, których nie powinniśmy ominąć

3

Film Hobbit

4

Bóg Mordu

6

28

grudnia na ekrany polskich rozbudowanej fabule okazała się nie- przygotowało specjalne wznomożliwa do przedstawienia w jednym wienie powieści o Hobbicie, kin wejdzie długo wyczefilmie, także jak zapowiada reżyser, kiwany film Petera Jacka także 2 specjalne publikacje — Peter Jackson — w grudniu 2013 sona „Hobbit: Niezwykła podróż”. oficjalny przewodnik po filmie i lipcu 2014 na ekrany kin wejdą Opowieść o tytułowym Hobbicie i przegląd filmowych postaci 2 kolejne obrazy będące kontynustanowi wstęp do trylogii „Władca i miejsc, ilustrowane setkami acją „Niezwykłej podróży” — „The pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Filmowa zdjęć z planu filmowego ukazująHobbit: The Desolation of Smaug” adaptacja klasycznej już książki jest cych aktorów, plenery, dekoracje, i „The Hobbit: There and Back ekranizacją podróży Bilbo Bagginsa postaci i kostiumy. Again”. w asyście kilku krasnoludów na poszukiwanie skarbu strzeżonego przez „Hobbit: Niezwykła podróż”, „The Hobbit: Z okazji ekranizacji książki smoka zwanego Smaugiem. WieloAn Unexpected Journey”, reż. P. Jackson, Tolkiena wydawnictwo Amber wątkowa powieść Tolkiena o bardzo w kinach od 28 grudnia 2012

D

oskonały scenariusz Yasminy Rezy kontynuuje podbój serc polskich reżyserów filmowych i teatralnych. „Bóg mordu” uznawany jest zarówno przez krytykówm jak i widzów za najlepszy z tekstów dramatopisarki. Po adaptacji sztuki pokazywanej na deskach krakowskiego Teatru im. J. Słowackiego w reżyserii Marka Gierszała, a także filmowym obrazie Romana Polańskiego („Rzeź”) o przedstawienie tej historii pokusił się warszawski Teatr 6. Piętro. Sztuka w reżyserii

Małgorzaty Bogajewskiej, swoją sceniczną premierę miała 10 listopada i będąc pierwszą premierą w tym sezonie tekst stanowić będzie mocny punkt programu teatru w najbliższych miesiącach. W rolach 2 par, dla których pretekstem do spotkania stała się bójka ich synów, zobaczymy aktorów znanych i lubianych: Annę Dereszowską, Jolantę Fraszyńską, Cezarego Pazurę i Michała Żebrowskiego. Scenariusz będący głęboką refleksją nad współczesnym wychowaniem w zabawny sposób pokazuje,

jak spokojna, kulturalna rozmowa pod wpływem źle odbieranych i interpretowanych komunikatów może przerodzić się w konflikt tak wielki, że każdy z jej uczestników zapamięta to spotkanie, jako najgorszy dzień w swoim życiu. „Bóg mordu” na podstawie scenariusza Yasminy Rezy, reżyseria Małgorzata Bogajewska, przekład Barbara Grzegorzewska, scenografia Maciej Chojnacki, opracowanie muzyczne Rafał Kowalczyk. Teatr 6. Piętro, najbliższe spektakle 1, 2 grudnia 2012.



sylwetka

Naszyjnik Topshop / Body Maison Martin Margiela with H&M / Spódnica Kuba Bonecki

Tak śpiewa na swojej płycie „Ninoczka” aktorka Ada Fijał. Rudowłosy wamp z krakowskiego Kazimierza podbija Warszawę — podobnie jak sama Ada.

Rebeka 8

tańczy tango …


sylwetka

Moda jest gałęzią sztuki, socjologii, antropologii czy psychologii. To, jak się ubieramy, świadczy o naszej osobowości, pokazuje, jak chcemy być postrzegani przez innych.

Top H&M / Spodnie H&M / Naszyjniki vintage / Bransoletki duty free/ shwrm.pl

Pierścionek Tous / Naszyjnik Topshop / Body Maison Martin Margiela with H&M

9


sylwetka

W twoim życiu zawodowym dużo się ostatnio dzieje…

Ada Fijał aktorka i piosenkarka, absolwentka krakowskiej PWST oraz... stomatologii Collegium Medicum w Krakowie. Zadebiutowała w teatrze Fundacja Starego Teatru rolą Klary w spektaklu „Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę”. W 2007 została nagrodzona Złotym Liściem Retro na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Retro im. Mieczysława Fogga w Warszawie za projekt „Klub Retro”. Od 2012 w telewizji Polsat Café razem z Joanną Horodyńską prowadzi program „Gwiazdy na dywaniku”.

To prawda — na brak pracy nie narzekam [śmiech]. W tym sezonie dołączyłam do obsady serialu Hotel 52, gram cały czas w Barwach szczęścia, gram w teatrze oraz oceniam stylizacje gwiazd z Joanną Horodyńską — w programie Gwiazdy na dywaniku i w magazynie „Party”. Dzięki temu spełniam się na wielu polach i realizuję swoje pasje. Jak współpracuje Ci się z Joanną Horodyńską? Joanna jest w branży związanej z modą od wielu lat i bardzo cenię jej doświadczenie. Jest ekspertem w tym, co robi i wiele się od niej nauczyłam. Świetnie się dogadujemy, uzupełniamy i cieszę się, że ceni moje pomysły. Podczas nagrań Gwiazd na dywaniku nie tylko ciężko pracujemy, ale też doskonale się bawimy, wymieniamy ubraniami i inspirujemy nawzajem. Jesteś zawsze świetnie ubrana, czego jednak nie można powiedzieć o wielu naszych gwiazdach. Czy miałaś jakieś opory lub obawy, zanim podjęłaś się oceny wyglądu koleżanek i kolegów z branży?

weźmie sobie do serca nasze uwagi, to może popracuje nad swoim stylem, zatrudni stylistę. Swoją drogą wasz program telewizyjny i rubryka pokazują, jak dużą wagę przywiązujemy dziś do wizerunku. Moda od zawsze odgrywała znaczną rolę w postrzeganiu ludzi i ich wizerunku — również osób publicznych. Nie da się ukryć, że to istotny element naszego świata. Moda jest przecież gałęzią sztuki, socjologii, antropologii czy psychologii. To, jak się ubieramy świadczy o naszej osobowości, statusie materialnym, pokazuje, jak chcemy być postrzegani przez innych. Modzie poświęca się coraz więcej publikacji naukowych, a branża intensywnie się rozwija. Nie jest już, jak kiedyś, kojarzona z pustą rozrywką dla bogatych kobiet. To prawda, mimo kryzysu branża mody ma się dobrze. Bo co może poprawić humor lepiej niż zakupy? Jesteś zakupoholiczką czy podchodzisz do zakupów raczej „na chłodno”? Jestem raczej rozsądną „zakupoholiczką” i wbrew pozorom moje zakupy są dość przemyślane. Oczywiście, czasem zdarza mi się zakupowy amok, zwłaszcza za gra-

żeby się odprawić z tym dobytkiem do domu. Ale nawet wtedy są to raczej sprawdzone klasyki, a awangardowe szaleństwa jedynie w dodatkach. Jako jedna z pierwszych w naszym kraju lansowałaś styl retro, teraz zdajesz się stawiać na najnowsze trendy. Jak kształtował się twój styl? Pierwsze wzorce wyniosłam na pewno z mojego domu w rodzinnym Krakowie, później był czas liceum, buntu i zachłyśnięcia się „rock and rollem” [śmiech]. Na dłuższą chwilę zatrzymałam się na przystanku z napisem „retro”, a teraz cenię vintage i odważne stylizacje proponowane na przykład przez młodych polskich projektantów. Świadomość własnego stylu zmienia się w czasie, wraz z nami, i współgra z resztą naszego życia w danym okresie. Teraz mój styl to pełne fusion — czyli jest dokładnie taki, jak moje życie [śmiech]! Mimo nawału obowiązków na pewno znajdujesz wolne chwile. Jak lubisz je spędzać? Jestem typem kawiarnianym, bo tak przyzwyczaiłam się spędzać wolny czas, jeszcze mieszkając w Krakowie i bywając codziennie na Kazimierzu. Odwiedzam pobliskie miejsca na Saskiej Kępie i umawiam się ze znajomymi na długie rozmowy o istocie wszechrzeczy [śmiech]. Ostatnio pożytkuję też wolny czas na działalność, która może przynieść coś dobrego nie tylko nam samym, ale i ludziom obok nas — wzięłam udział w kampanii Kwiat Kobiecości, która przypomina nam, kobietom, jak ważna jest dbałość o zdrowie, czy w akcji Kup Pacyfę — Wspieraj Dzieci, łączącej modę z pomocą dla organizacji SOS Wioski Dziecięce. Biorę też udział w akcji MUSIC FOR LIFE.

Jestem typem kawiarnianym, bo tak przyzwyczaiłam się spędzać wolny czas, jeszcze mieszkając w Krakowie i bywając codziennie na Kazimierzu. Odwiedzam pobliskie miejsca na Saskiej Kępie i umawiam się ze znajomymi na długie rozmowy. Oczywiście, że miałam, ale przyjęłam tę propozycję jako nowe, ciekawe doświadczenie i wyzwanie. Modą interesowałam się od dawna. W pracy aktorki czy wokalistki wygląd, stylizacja są istotnymi sprawami. Oceniając innych, staram się robić to z przymrużeniem oka i humorem, nie chcę nikogo obrażać. Jeśli ktoś ma do siebie dystans, to się uśmiechnie, a jeżeli ktoś 10

nicą, gdzie wszystko wydaje mi się atrakcyjniejsze, niż jest w rzeczywistości. Poza tym można tam kupić fajne rzeczy w naprawdę rozsądnej cenie. Rzucam się więc na butiki, second‑handy, a nawet duże sieciówki, w których ubrania nie zawsze różnią się od tych w Polsce. W efekcie targam na lotnisko walizkę za ciężką o 10 kilogramów i muszę uskuteczniać czary‑mary,


sylwetka

Zdjęcia: Grzegorz Mikrut (Facebook: Grzegorz Mikrut Photography) Obróbka: Grzegorz Mikrut/ Joanna Drążek Makijaż: Małgorzata Bałdowska (www.szkolawizazu.edu.pl) Stylizacja: Paulina Klepacz Stylizacja paznokci: Nail & Beauty Bar, ul. Mokotowska 26, Warszawa; lakier ESSIe

Marynarka Dries Van Noten / T-shirt H&M / Naszyjnik H&M / Bransoletki duty free/ shwrm.pl / Spódnica J.W. Anderson x Topshop

Świadomość własnego stylu zmienia się w czasie, wraz z nami, i współgra z resztą naszego życia w danym okresie. Teraz mój styl to pełne fusion — czyli jest dokładnie taki, jak moje życie… 11


Top H&M / Spodnie H&M / Naszyjniki vintage / Bransoletki duty free/shwrm.pl / Szpilki Zara

12


sylwetka

Oceniając innych, staram się robić to z przymrużeniem oka i humorem, nie chcę nikogo obrażać. Zawsze też podkreślam, że jest to wyłącznie ocena ubioru, a nie osoby, jej talentu czy urody.

13


moda

Mają wyczucie stylu, którego nie powstydziłaby się Coco Chanel, zresztą dla dwóch, młodych projektantek — Katarzyny i Marii Smagi — jest ona autorytetem. Tworzą markę COLLET, której idea zamyka się w trzech słowach: prostota, elegancja i smak. Czy można chcieć czegoś więcej?

fot. Ula Fiszer, wizaż Alicja Żelasko, modelki: Wiktoria Walenista i Dorota Obrał

Rozmawiała: Sandra Batycka

w polskim wydaniu

Francuski szyk Katarzyna Smaga absolwentka wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki oraz studentka Malarstwa w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki. Maria Smaga licealistka, stypendystka Krajowego Funduszu w dziedzinie malarstwa, równie mocno jak siostra zainteresowana architekturą. Wspólnie tworzą markę COLLET. Mieszkają i projektują w Krakowie.

Co sprawiło, że zainteresowałyście się akurat modą, czym ona dla was jest? Wychowałyśmy się w rodzinie o artystycznych korzeniach. Nasi rodzice są architektami i to oni zaszczepili w nas miłość do sztuki, a także piękna. Obie zajmujemy się malarstwem, za sprawą którego wyrabiamy własne poczucie estetyki oraz smaku. Zdaje się, że moda w naszym przypadku jest syntezą obu tych przestrzeni. Skąd w takim razie pomysł współpracy, połączenia sił? To przyszło dość naturalnie, ponieważ jesteśmy siostrami. Często zdarzało nam się szukać na przykład sukienki na uroczystą kolację, randkę lub spotkanie biznesowe, ale niestety

14

wracałyśmy ze sklepów z pustymi rękami. Bardzo rzadko w tak zwanych sieciówkach można znaleźć coś w pełni satysfakcjonującego, czyli dobrze skrojonego, dopasowanego, a także unikatowego, na tyle, by w naszej kreacji, na tym samym przyjęciu nie pojawiła się jakaś znajoma [śmiech]. Co zatem stanowiło dla was punkt wyjścia przy tworzeniu marki COLETT? Inspirował nas neoplastycyzm. Chciałyśmy, by nasze projekty były ponadczasowe, stanowiły kwintesencję smaku i prostoty, przy jednoczesnej dbałości o detal. Zależało nam także, żeby ubrania, które trafią do klientek, dawały im poczucie indywidualności, by za pomocą kroju czy koloru mogły wydobyć

atuty swojej sylwetki, podkreślić figurę. COLLET to marka stworzona z myślą o każdej z nas. Ta sama sukienka z pewnością zachwyci wiele razy, jeśli tylko zmienimy dodatki, za sprawą których uzyskamy zupełnie nowy look. Wydaje nam się, że prosta forma oraz jednolita barwa umożliwiają swobodne przekształcanie stylizacji. Wasza najnowsza kolekcja dość wyraźnie różni się od poprzedniej. Wcześniej sięgnęłyście po stonowane barwy, surową elegancję, teraz można dostrzec żywe kolory i motywy zwierzęce. Skąd ta zmiana? Idea kolekcji zawsze pozostaje taka sama. Jedyne, co podlega transformacji, to inspiracje. Czasem jest to film, czasem malarstwo albo podróż do Paryża,


Czy ta filozofia odnosi się także do projektów realizowanych na indywidualne zamówienie klienta?

Tak. Naszym największym zleceniem były limonkowe sukienki dla druhen. Z pozoru łatwe zadanie okazało się dla nas wyzwaniem, ponieważ z jednej strony trzeba było zrealizować wizję klienta, z drugiej należało umiejętnie dopasować ubranie do urody każdej z pań, tak by podkreślić ich charakter, a przede wszystkim, by mogły w naszych ubraniach poczuć się wyjątkowo. Wyróżniacie się prostym, a zarazem szykownym stylem. W waszej pracy bez wątpienia najważniejsze są ubrania, ale do czego jeszcze przywiązujecie wagę, kreując swoja markę? Projektowanie to dla nas nowy temat, ale wszystkiego staramy się nauczyć porządnie i od podstaw. Przygodę z modą zaczęłyśmy stosunkowo niedawno, bo w marcu tego roku. Mamy za sobą już trzy pokazy, sesje zdjęciowe i, co najważniejsze, nasze ubrania można kupić nie tylko na stronach internetowych colletdesign.com,

dawanda.com czy shwrm.pl, ale także stacjonarnie, w krakowskim IDEA FIX oraz warszawskim TFH. Moda angażuje nas całkowicie. Niedawno skończyłyśmy pracę nad najnowszą kolekcją, ale już myślimy o kreacjach sylwestrowo-karnawałowych, a w dalszej perspektywie o kolekcji wiosna/lato 2013.

moda

w którym mamy swoje korzenie. Bardzo często jednak pomysł rodzi się ze zwykłej potrzeby stworzenia ubrania, jakie same chciałybyśmy założyć, a którego na próżno szukać w sklepie. Dokładnie tak było w przypadku poprzedniej kolekcji, stąd eleganckie kroje na różne okazje. Potem zapragnęłyśmy czegoś nowego. Miało to związek z nadchodzącą jesienią, która skłoniła nas do stworzenia ubrań w nasyconych kolorach i o ciekawych fakturach. Cenimy pewną subtelność, dyskrecję, dlatego też motyw zwierzęcy nie zawsze pojawia się wprost, często jest to coś ukrytego, jak na przykład podszewka marynarki wykonana ze sztucznego futra zebry. Myślę, że kobietom sprawiają przyjemność małe detale, niekonieczne rzucające się w oczy, ale tworzące indywidualny charakter danej rzeczy.

Działamy energicznie, ponieważ branża mody jest bardzo zmienna. Nasze doświadczenie rośnie z biegiem czasu, dlatego wierzymy, że z sezonu na sezon nasze projekty będą coraz ciekawsze i coraz lepsze. Jakie w takim razie jest wasze największe marzenie? Co chciałybyście osiągnąć? Naszym największym marzeniem jest wytwarzanie tkanin na potrzeby kolekcji, a także własny butik z atelier, w którym mogłybyśmy realizować na bieżąco swoje projekty.

fot. Barbara Bańdo, wizaż: Julia Alicja, modele: Dominique Kawicka i Bartosz Filar

r e k l a m a

ul. Kalwaryjska 29 os. Zgody 4 tel. 796 761 790 Pon-Pt: 09:00-19:00 Sob: 09:00-15:00

tel. 796 761 232 Pon-Pt: 09:00-19:00 Sob: 09:00-15:00

ul. Dietla 44 ul. Zwierzyniecka 15 ul. Kawiory 26

tel. 790 761 790 Pon-Pt: 10:00-19:00 Sob: 09:00-15:00

tel. 791 761 922 Pon-Pt: 09:00-19:00 Sob: 09:00-15:00

tel. 790 761 908 Pon-Pt: 09:00-19:00 Sob: 09:00-15:00


moda

Ubrania Ani Kuczyń‑ skiej — w klasycz‑ nych kolorach i wygodnych, kobiecych faso‑ nach — nadają się

na co dzień i na wie‑ czór. Elegancki mini‑ malizm, pieczołowite wykończenie i ciekawe inspiracje sprawiają, że każda kolekcja projektantki to sukces sprzedażowy.

Ania Kuczyńska

kobiecy minimalizm

sukienka Ania Kuczyńska

tunika Insomnia

żakiet River Island buty Maison Martin Margiela with H&M

16


moda

płaszcz Deni Cler

płaszcz Monnari

sukienka Ania Kuczyńska

torba Ania Kuczyńska / Mostrami

W

pracowni Woodlans w Krakowie powstają drewniane zegarki. Wykonywane są ręcznie z drewna dębowego, mają naturalny kolor i zapach. www.woodlans.pl

17


moda

bluzka Zuo Corp. kurtka Tally Weijl

kurtka Zuo Corp. kolekcja Jungle Gardenia

Młoda marka, która w krótkim czasie podbiła polski rynek mody. Ostatnią kolekcją — „Jungle

Gardenia” — udowodniła, że można robić u nas modę zgodną z trendami, nowoczesną i zarazem świetnie nadającą się do noszenia.

nowoczesna ekstrawagancja

spodnie Zuo Corp.

Zuo Corp.

sukienka Guess

top H&M kurtka Zara spódnica Taranko 18



moda

opaska Zara

stylizacje: Pauliny Klepacz

Gosia Baczyńska

Seksowna perfekcja Gosia Baczyńska jest mistrzynią mody wieczo‑ rowej w Polsce. Gwiazdy marzą o tym, by pokazać się na czerwonym dywanie w jej kreacjach. Piękne suknie z koronek, cekinów, ozdobione kryształkami, świet‑ nie skrojone to małe dzieła sztuki.

buty Guess

20

puzderko Zara

Gosia Baczyńska kolekcja Minska 25

sukienka Simple


r e k l a m a  suknia River Island

Nowo Otwarty Butik Wloskich Projektantów Galeria Kazimierz www.mimiecoco.pl www.facebook.com/mimiecocopl


styl życia

Nie jest krawcową, nie szyje, a nawet, jak sama mówi, cierpi na igłowstręt. Była dziennikarką modową „Przekroju”

i twórczynią pierwszego polskiego prêt‑à‑porter. Ma zmysł organizacji i czu‑ je modę socjologicznie. To wystarczyło, by zasłużyć na ten tytuł.

Barbara Hoff pierwsza dama polskiej mody

Katarzyna Kasprzyk

B

arbara Hoff skończyła historię sztuki w Krakowie. Modą zajęła się z wrodzonej przekory. Był to dla niej sposób na przedzieranie żelaznej kurtyny, wycinanie małych prześwitów. Barbara Hoff miała misję: ubranie stało się rodzajem sprzeciwu wobec bezlitosnej unifikacji czasów PRL‑u, manifestem wobec szarzyzny. Hoff pytała, dlaczego zgrabne Polki mają wyglądać jak damska wersja chłoporobotnika — i tworzyła modową kontrę dla sowieckiego designu.

Jest organizatorem z natury — przemyślała wszystko na zimno i perspektywicznie. Stworzyła własną markę, która wyróżniała się znacząco na tle koszmarków z PRL‑u. Jej ubrania miały klasę i szyk, były inne. Nie były też wcale drogie, a Polki bardzo chciały je mieć. Czasem tak bardzo, że w domach handlowych musiała interweniować milicja, gdy spragniony wielkiej mody tłum napierał na szyby. Kolekcja Maison Martin Margiela w H&M przy Hofflandzie w Domach Towarowych Centrum to naprawdę małe piwo. PRL = DIY

W „Przekroju” została zatrudniona w 1954 roku, jeszcze jako studentka, przez samego Mariana Eilego. Naczelnemu spodobało się, że młoda panna Hoff potrafi zrobić coś z niczego. Gdy coś zbroiła, tłumaczył się przed cenzorami, że z przyjemnością zatrudniłby profesjonalistę 22

z doświadczeniem, gdyby miał na to większe fundusze. Marian Eile mówił, że płaci mi za to, że mam nosa. Nigdy się nie pomyliłam, jeżeli chodzi o modę, i z tego jestem dumna. Moda się zmieniała bardzo konkretnie w owych czasach, a jak siadła w latach 80., to do tej chwili można te same gacie nosić — mówiła Hoff w jednym z wywiadów. Naczelny zatrudnił ją, chociaż podobny dział prowadziła już wówczas Janina Ipohorska, specjalistka od elegancji i dobrych manier. Razem z Hoff stworzyły przedziwny, ale bardzo skuteczny zespół. Omijały problem dostępności zdjęć modowych, tworząc sprytne kolaże z wycinanych fragmentów z zachodnich magazynów. Kontakt z zagraniczną prasą polegał głównie na pożyczaniu „Vogue’a” angielskiego, którego prenumerowała pani Pacanowska, modniarka w Katowicach. I to była cała moja wiedza — opowiada Hoff. Wykorzystując dwie fikcyjne postacie, Lucynkę i Paulinkę, Janina Ipohorska i Barbara tworzyły dialogi na temat mody i stylu życia, doradzając, jak uzyskać podobny efekt „w domu”. W rozmowie z Włodzimierzem Kalickim w „Wysokich Obcasach” Hoff wspomina: Janina Ipohorska pisała felietony o modzie, ale chętnie dopuściła mnie do spółki. To najmądrzejsza kobieta, jaką kiedykolwiek poznałam. Była malarką, świetnie rysowała. Znała się na sztuce, na ludziach, na dobrych obyczajach — jako Jan Kamyczek prowadziła w „Przekroju”

rubrykę Demokratyczny savoir‑vivre, szkołę dobrych manier dla wydziedziczonego z kultury życia codziennego społeczeństwa Peerelu. (…) Uwielbiałyśmy zabawę językiem, wymyślanie nowych słów. Niektóre z nich weszły do polszczyzny. (…) Ipohorska wymyśliła słowo „wdzianko”. Brakowało nam określenia na niezobowiązujący, nieokreślony ciuch, na wdzianko właśnie. Nazywanie Brigitte Bardot — Bardotką, Françoise Sagan — Saganką, a Sophii Loren — Zośką Loren to też jej pomysły, które wrosły w polszczyznę. Ja nazwałam kufajką robociarską pikowaną kurtkę ocieploną watoliną. Barbara Hoff za własne pieniądze kupowała tkaniny, z których matka przyjaciółki szyła kreacje. Organizowała też chałupniczym sposobem sesje. Modelkami były jej koleżanki, a zdjęcia wspierały osobowości takie jak Tyrmand czy Mrożek, głównie przez przypadek, wchodząc w kadr łokciem lub butem. To Hoff jako pierwsza wprowadziła zwyczaj podpisywania modelek z nazwiska, dziewczyny przestały być anonimowe. Ponieważ były to czasy braku materiału, Hoff i jej modelki stały się mistrzyniami w tym, co dzisiaj nazywamy DIY (do it yourself). Modelki zdobywały sztuczne rzęsy w komisach, w przypływie desperacji wykorzystywały też zaopatrzenie artystów cyrku. Jednym z pierwszych projektów, który Hoff opublikowała w „Przekroju”, były tzw. trumniaki. Hoff wymyśliła,


styl życia

Marian Eile mówił, że płaci mi za to, że mam nosa. Nigdy się nie pomy‑ liłam, jeżeli chodzi o modę, i z tego jestem dumna. Barbara Hoff

Fot. East News

23


styl życia

by z białych tenisówek wyciąć środkową część z dziurkami i sznurówkami, obszyć czarną tasiemką i pomalować tuszem do rysunków technicznych. Dzięki temu Polki mogły nosić niedostępne w polskich sklepach czarne baleriny, bo wtedy na Zachodzie obowiązywała tak zwana włoska moda: kolorowa spódnica, czarna bluzka z szerokim aż po ramiona dekoltem i płaskie pantofelki. Balerinki były tylko częścią tej kreacji. W sklepach sportowych leżały stosy brzydkich koszulek dla piłkarzy — trykotowych, z długim kołnierzykiem, sznurowanych z przodu. Hoff wymyśliła, by taką koszulkę odwrócić tyłem do przodu, wyciąć w niej dekolt od ramienia do ramienia, tak by pozbyć się kołnierzyka i sznurowania, i zafarbować na czarno. Parę dni po tym, jak opisała te pomysły w „Przekroju”, na ulicach pojawiły się dziewczyny w balerinkach i czarnych trykotach, wyglądające jak modne Włoszki. Barbara Hoff współpracowała również z tygodnikiem „Szpilki” oraz miesięcznikiem „Kobieta i Styl”. Hoff w swoich felietonach musiała bywać przekorna i uparta — gdy zabroniono jej oficjalnie pisać o modzie maksi, bo w magazynach państwowych zalegały sukienki mini, Hoff znalazła w Moskwie projektanta, który lansował modę maksi i zaczęła go namiętnie cytować. Hoff i bikiniarze

W 1958 roku poślubiła Leopolda Tyrmanda, którego zdążyła poznać, zanim pisarza wyrzucono z „Przekroju” za artykuł krytykujący stronniczość radzieckich sędziów podczas meczu bokserskiego. Początkowo mieszkali w Krakowie, potem przeprowadzili się do Warszawy, na ul. Dobrą. Peerelowscy dygnitarze tępili wszelkie przejawy mody jako naśladownictwa zgniłego Zachodu. Bardzo nie podobali im się bikiniarze z Tyrmandem na czele. Bikiniarze są to ludzie tacy, w dupie mają dyscyplinę pracy, a ludowa władza do mamra ich wsadza — barwnie oddawał ich relacje z władzą Wojciech Młynarski. Leopold Tyrmand pisał, że bikiniarze byli wyzwaniem rzuconym szarości i zglajchszaltowanej nędzy. Cechą charakterystyczną 24

pierwszej subkultury Polski Ludowej była nieszablonowość postaw — od wolnomyślicielstwa aż po swobodę odzieżową. Pojawienie się bikiniarzy najłatwiej wytłumaczyć fascynacją wszystkim tym, co działo się w USA od końca lat 40. do połowy lat 50. Polska młodzież nie była odosobniona w tej fascynacji. Na francuskich bikiniarzy wołano „zazou”, a w Czechosłowacji nazywali się „potapka”. W Krakowie bikiniarzy znano bardziej pod nazwą dżollerów, a w Poznaniu eki. Rozpoznać bikiniarza było łatwo: była to rzucająca się w oczy kolorowa postać z krawatem na gumce z „gołymi gerlsami”. Nosił przykrótkie spodnie i buty na słoninie. Do tego obszerna, często za długa marynarka, której konstrukcja opierała się na wielkich poduchach wszytych w ramiona („marynarka na kilowatach”). Najlepiej w jaskrawą kratę, z rozcięciem z tyłu. Dziewczyny bikiniarzy, czyli kociaki nosiły wzorzyste bluzki, kolorowe, obcisłe sweterki, wąskie spodnie i szpilki lub spódnice szyte „z koła” a do nich oczywiście „trumniaki” Hoff. Hoffland — pierwsza sieciówka (z klasą)

Dzięki Barbarze Hoff cudzoziemcy mówili, że Polki są modnie ubrane. W latach 70. stworzyła pierwszą masową kolekcję mody sygnowaną nazwiskiem projektanta. Była to pierwsza marka sieciowa w Polsce, która oferowała wysokiej jakości modę w przystępnej cenie. Barbara Hoff zapoczątkowała modę na sztruks, aksamitne marynarki, spódniczki mini. Założyła firmę Hoffland, która na stałe współpracowała m.in. z Domami Towarowymi Centrum, późniejszą Galerią Centrum. Hoff twierdzi, że ludzie przestają myśleć o wyglądzie zewnętrznym tylko w skrajnych warunkach bytowych, np. w więzieniu, łagrze. W krajach muzułmańskich kobiety muszą nosić maskujące, jednakowe burki — mówi — Gdzie tu moda? Pod spodem. One bywają modne pod spodem. Współpracowałam z 46 fabrykami, nie mając nawet biurka,

krzesła, pokoju — wspomina Hoff. I to praktycznie za darmo, ponieważ nie miała legitymacji związku plastyków i oficjalnie nie powinna nawet wykonywać zawodu projektanta. Utrzymywała się z pensji dziennikarza „Przekroju”. Dopiero w latach 70. DTC mogły formalnie przyznać jej pół etatu (związek plastyków przyjął ją wówczas „honorowo” do swojego grona). Aby zachować kontrolę nad swoją marką, Hoff jako pierwsza osoba w Polsce zastrzegła ją w Urzędzie Patentowym. Unikała wspólników, przez co — jak sama twierdzi — pierwszy dzień wolny miała dopiero po 11 latach pracy w Hofflandzie. Spędziła go w szpitalu. Za to do końca posiadała wszystkie prawa do swojej marki, czego nie można powiedzieć na przykład o Louisie Vuittonie. Skalę popularności marki Hoffland pokazała akcja ze sprzedażą wysyłkową za pośrednictwem „Przekroju”, który wydrukował specjalne kupony, żeby nie tylko warszawiacy mogli skosztować mody z Hofflandu. W magazynach czekało 200 aksamitnych sukienek z kołnierzykami z Koniakowa. W ponad 7 tys. kopert pracownicy redakcji znajdowali dolary, ruble i złotówki. Na szybko dorabiano sukienki, a pracownicy nie nadążali pakować paczek, brakowało sznurka i papieru. Barbara Hoff powtarza w wywiadach, że teraz w modzie nie ma już tej świeżości i takich geniuszy jak kiedyś. Dominują kotlety. Odgrzewane. Ale jej moda i myślenie o modzie pozostało i sięga do niego młodsze pokolenie, na przykład Anna Kuczyńska. Dlaczego moda pozostała fascynująca dla Barbary Hoff, mimo że sukienki straciły wymiar politycznego protestu? Może dlatego, że jak mówi, w modzie jest wszystko: sztuka, psychologia, socjologia, polityka, historia, obyczajowość, erotyka, teatr, to, co było i to, co idzie. Do 2007 roku ubrania Hofflandu sprzedawano w Domach Towarowych Centrum (Galerii Centrum). Były powoli i po cichu wycofywane. Wszystkie kolekcje marki kompletuje warszawskie Muzeum Narodowe.



styl design życia

zaznacz na mapie

Zmienia się nie tylko moda. Inaczej wyglądają

też miejsca, w których można ją kupić. Wraz z rosnącą świadomością konsumencką zwiększa się zapotrze‑ bowanie na sklepy w odświeżonej formule. Dobrym przykładem jest concept store, czyli sklep z konceptem.

Concept store po polsku

k Hi-End n Idea Fix

Marta Maniecka, Marta Prządo

K

oncept sklep opiera się przede wszystkim na zmianie w postrzeganiu samego miejsca. Liczą się przyjemna atmosfera, komfort i profesjonalna porada, które ułatwią dokonanie zakupu. Wizja wybierania idealnej sukienki na wieczór przy równoczesnym popijaniu kawy i rozmowie z projektantem, który ją uszył, jest bardzo kusząca. Zmienia się również optyka zakupu — to już nie jest szybka decyzja, ale świadomy wybór. Ponadto concept stores często promują rodzimych artystów, oferując klientom starannie wyselekcjonowane ubrania, akcesoria czy przedmioty sztuki użytkowej autorstwa dobrze zapowiadających się, młodych twórców. To niewątpliwa zmiana na lepsze, na którą trzeba zwrócić uwagę. Dlatego postanowiłyśmy przedstawić naszym Czytelnikom wybór ciekawszych polskich koncept sklepów.

26

IDEA FIX Koncept Sklep Kraków, ul. Bocheńska 7

Wyjątkowe miejsce na krakowskiej mapie (nie tylko modowej) i prawdziwy concept store. Jaką ideę promuje? 100% made in Poland. A do tego w duchu eko i z szacunkiem dla rzemieślniczej pracy. IDEA FIX wspiera młodych polskich artystów — projektantów, designerów, grafików — organizując liczne akcje artystyczne, spotkania i wernisaże. Przy Bocheńskiej 7 znajdziemy zarówno ubrania od młodych, obiecujących projektantów, jak i wszelkiego rodzaju akcesoria, gadżety, przedmioty sztuki użytkowej oraz płyty winylowe, filmy, książki i albumy. Na uwagę zasługuje też liczba współpracujących z IDEĄ artystów — jest ich aż 43, a wśród nich NENUKKO, Agata Bieleń Jewellery, BlackBow, Polygon, play.work.create* design”, COLLET, Hold me tights i wielu innych. Zakupy w krakowskim concept store może

zrobić każdy; oprócz sklepu stacjonarnego funkcjonuje również sklep on‑line (www.sklep.ideafix.pl). IPM Design Kraków, Rynek Główny 12 (w Pasażu 13)

W zabytkowej kamienicy przy Rynku Głównym, przy wylocie ulicy Grodzkiej mieści się ekskluzywny Pasaż 13, a w nim pierwszy krakowski concept store — IPM Design, oferujący bogaty wybór kolekcji odzieżowych, obuwia, dodatków i biżuterii. To miejsce odwiedzają przede wszystkim ci, którzy chcą i lubią być na czasie z polskimi trendami. W ofercie IPM Design znajdziemy bowiem niedostępne dotąd kolekcje najlepszych projektantów i marek polskich (Roberta Kupisza, PURE, Nunc, Morka+, Mulholland Drive, Kiss The Frog, Langner, Me‑Like) oraz zagranicznych (D.Efect, ICHI, Colcci, Melissa, SuperTrash i Caramello).


styl życia

jl Creme de la Creme

Jak podkreślają stali bywalcy, IPM Design to piękne miejsce, fantastyczne ubrania i fenomenalna obsługa. Idealne dla tych, którzy nie chcą wyglądać szablonowo i lubią bawić się modą. Ceny produktów nie odbiegają od cen w sklepach internetowych. Warto śledzić profil IPM Design na Facebooku, bo pojawiają się tam informacje o rabatach, promocjach, a także nowościach, limitowanych edycjach czy dostępnych w butiku pojedynczych egzemplarzach od polskich projektantów. Lokal Hero n TFH Butik jk IPM Design

Kraków, ul. Karmelicka 8/15

Lokal Hero to sklep stacjonarny i internetowy, oferujący największy w Krakowie wybór polskich i zagranicznych marek streetwearowych, jak Airblaster. Spośród polskich brandów znajdziemy ubrania dla dziewcząt od Rag Doll, projekty Uhm Anyway czy The Hive. Dostępne są również krótkie, limitowane serie ubrań krakowskiej marki Let’s Funky, a także warszawskiego Turbokoloru, łączącego streetart i streetwear. Za projekty tej ostatniej odpowiada Swanski, uznana postać na światowej scenie graffiti, a sama marka przebojem zdobywa zachodnie rynki. Butik oferuje również deski marki Stench, pierwszego polskiego brandu snowboardowego, który zarówno technicznie, jak i wizualnie nie odbiega od ogólnoświatowych standardów. Na krakowskiej mapie Lokal Hero to jedyne bodajże miejsce tak mocno kojarzone ze snowboardingiem i skateboardingiem.

LOVE&TRADE Warszawa, ul. Solec 18/20

Choć warszawski butik istnieje niecałe dwa lata, to przez jego wnętrze (i nietypowe „wieszaki”) zdążyło się już przewinąć mnóstwo ubrań i dodatków od młodych polskich projektantów. A roszada asortymentu wciąż trwa, warto więc zaglądać tu regularnie. Wyjątkową atmosferę LOVE&TRADE tworzy samo wnętrze, utrzymane w bardzo industrialnym stylu. Jako meble i wieszaki służą tu maszyny drukarskie — pozostałość po poprzedniej firmie zajmującej lokal. W zamyśle właścicielki butiku, Kasi Wyrozębskiej, ma to być miejsce, w którym można zarówno zrobić zakupy, jak i zorganizować spotkania z ludźmi z branży. To także idealna

przestrzeń na warsztaty. Do tej pory odbyły się już dwa: szycia i ilustracji mody. Współpracę z LOVE&TRADE podjęli m.in. Michał Szulc, Ania Kuczyńska, Konrad Parol, Mysikrólik, Piotr Czachor, risk.made in ­warsaw, Drobiny Czasu, CzesioCiuch… W stałej ofercie znajdziemy projekty marki MOZCAU i Justin Iloveu, której twórczynią jest sama właścicielka butiku. TFH Tymczasowy Butik Warszawa, ul. Szpitalna 8 A

Ten warszawski butik stworzono według koncepcji pop‑up shop (dosł. „znikający sklep”), w Polsce wciąż słabo wykorzystywanej — TFH zasługuje więc na szczególną uwagę. Sam wystrój wnętrza wskazuje 27


styl życia

od Roboty Ręczne, biżuterię od Agaty Bieleń. Ale to nie koniec! Projektantki marki HI‑END i równocześnie założycielki „sklepopracowni” dają klientom możliwość personalizacji wybranych przez nich ubrań (modyfikacja kroju, koloru, wykończenia itp.). W ofercie concept store’u znajdziemy również takie usługi, jak charakteryzacja od Ali Kosoian‑Koźbielskiej, foto/wideo od oko‑kolektywu oraz ilustracje od Magdy Barcik. Miejsce powinno przyciągnąć wszystkich, a szczególnie tych, którzy w modzie szukają nietypowych rozwiązań. Szalikotuby, sukienki‑nietoperze, topotuniki… Koniecznie trzeba to zobaczyć. Mostrami.pl www.mostrami.pl k Love&Trade

i TFH Butik

28

na „tymczasowość” miejsca — półki, lady i blaty wykonano z tekturowych tub, pudełek i kartonów. Początkowo TFH mieścił się w księgarni Traffic Club przy ulicy Brackiej; od maja tego roku zmienił jednak siedzibę na bramę przy ulicy Szpitalnej 8 A (pod tym samym adresem mieszczą się Red Onion concept store & cafe i Fabryka Czekolady). Butik sprzedaje i promuje ubrania i dodatki obiecujących polskich projektantów i marek odzieżowych. Są to m.in. Bola, Rozwadowska Bags, Selektornia, Kawalko, Czachor, Domi Grzybek, Łukasz Stępień, Odio Tees, Madox, TOMAOTOMO, SHE/S A RIOT, Hazz, Belle, MOZCAU. Znajdziemy tu także meble czy gadżety młodych i zdolnych designerów oraz książki, albumy i magazyny poświęcone modzie, sztuce i fotografii modowej. W TFH ważna jest nie tylko jakość, ale także przystępna cena, dlatego towary kupimy tu już od kilkudziesięciu złotych. TFH organizuje także premiery kolekcji, bazary, a ostatnio Modne Śniadania, czyli nietuzinkowe wydarzenie kulinarno‑modowe. Dla tych, którym do Warszawy nie po drodze, dobra wiadomość: TFH Tymczasowy Butik oferuje również sprzedaż wysyłkową; zainteresowani niech zajrzą na profil sklepu na Facebooku.

HI‑END — WORKSHOP & CONCEPT STORE Warszawa, ul. Mokotowska 7/14

Kto marzy o podglądaniu artysty przy pracy, ten koniecznie musi odwiedzić „hajendową” przestrzeń, w której sklep połączono z pracownią. Oprócz wnikliwych obserwacji możemy tu porozmawiać przy dobrej kawie, w spokoju przymierzać ubrania i dodatki od polskich projektantów — odzież od HI‑END, torebki i akcesoria od RARAMODO, bransolety

To inicjatywa skupiająca w jednym miejscu największych polskich projektantów mody: MMC, Dawid Tomaszewski, Michał Szulc, BLESSUS, Robert Kupisz, Laboratorium/35, Anna Orska, Hedoco, ZUO Corp. i wielu innych. Strona została zaprojektowana przez plakacistę Andrzeja Pągowskiego i agencję KreacjaPro w ten sposób, by spełniać wszelkie wymogi funkcjonalności. Mostrami.pl to nowoczesny sklep internetowy z bogatą ofertą butów i dodatków od czołowych polskich marek. Wszystkich zainteresowanych modą, poszukujących inspiracji i pragnących sprawić sobie przyjemność zapraszamy na www.mostrami.pl.


styl życia

SALON BAGATT Kraków, Rynek Główny 12 (Pasaż13) pierwsze piętro

29


styl życia

Usłyszałam od naczelnej: „Może coś o polskiej modzie?” i roześmiałam się jak opętana. Siedziałam akurat w salo‑ nie razem z trzema polskimi modelkami. Wszystkie rozczo‑ chrane, łącznie ze mną, w roz‑ ciągniętych dresach piłyśmy chińskie piwo i rozmawiałyśmy o tym, jacy beznadziejni są fa‑ ceci, Chińczycy i nasza praca. Żadnego szampana i truska‑ wek, jachtów i milionerów — są studia, niedojrzali gachowie i azjatyckie katalogi z okropny‑ mi ciuchami. W powietrzu

Anna Nocoń feministka, działaczka społeczna, rockand­ rollowa dziewczyna. Modelka z przypadku, ale nie przez przypadek obecna na okładce „Vogue’a”.

ilość estrogenu, która zabiłaby najhard­szego samca. A polska moda jest

odległa o jakieś 5000 mil lotniczych...

O polskiej modzie... Anna Nocoń

B

o tak naprawdę jedynym polskim modowym towarem eksportowym są modelki — od fantastycznej Magdy Frąckowiak, która weszła w szeregi aniołków Victoria's Secret, po tabuny młodych Polek, które ciężko harują u Azjatów po to, by opłacić studia w kraju z nadpodażą magistrów. Polki to nowe Brazylijki, czy jakoś tak. Co ja mogę powiedzieć o polskiej modzie? Że jest sporo młodych, utalentowanych projektantów, którym nigdy nie uda się utrzymać ze swojego fachu, bo ci, których stać

30

na luksus unikatowych ubrań wolą kupić coś od Diora? Bo bywalcy Pudelków noszą ubrania znanych i wylansowanych, którym udało się pozyskać sponsorów na wydarzenia towarzyskie sezonu, jakim są pokazy? Bo pokazy w Polsce to wydarzenia ściśle towarzyskie, według scenariusza „dywan, ścianka, focia, bankiet” — nieważne, jak projektant by się nie starał. Ktoś coś kupi, ktoś coś założy, ktoś gdzieś napisze, życie toczy się dalej. Prawdziwe polskie talenty rodzą się poza naszym grajdołem, choć tak chętnie widzielibyśmy je pod rodzimą


na dorobku finansowym i mentalnym, trudno będzie mówić poważnie o polskiej modzie. Mentalnym, bo wspomniany samodział musi najpierw ulotnić się z pamięci, fascynacja Zachodem przeminąć na tyle, by nie tylko nieliczni doceniali polskie marki.

Na hasło „moda polska” myślę o Barbarze Hoff i o tym, jak moja mama szyła za komuny fantastyczne kiecki z samodziału. Od kiedy pojawił się Fashion Week, niby miało być lepiej, a jaki koń jest, każdy widzi — przynajmniej szafiarki mają pole do ekspozycji nowych kolekcji sieciówek i kolorowych rajstop, których nie mogą nosić w szkole. A Łódź nagle zrobiła się trendy. Mam jednak nieodparte wrażenie, że na całym tym zamieszaniu dobrze wychodzą tylko producenci wódki, pralek (tak, tak) i kosmetyków, którzy sponsorują kolejne wydarzenia.

Choć w zasadzie jak Polacy mają docenić polskie marki, skoro dziś każdemu wydaje się, że może projektować? To jakaś plaga ostatnimi czasy. Po przeczytaniu przełomowej wiadomości, że ta ruda pani od lodów zamierza zostać projektantką, chciałam już nawet skasować ten chaotyczny felieton, bo to zamyka temat doszczętnie. Wrócę więc do moich spotkań z innymi modelkami. W Chinach, oprócz babińca domowego, rozmawiałam przy kawie z koleżanką Kasią i doszłyśmy do jakże głębokiego wniosku, że przy okazji zamążpójścia, które w sumie obie rozważamy poważnie, najważniejszym elementem będzie sukienka. I dzięki temu, że są tacy zdolni ludzie w tej branży, pójdę za chłopa jak piękna księżniczka w wymarzonych sukienkach od Haratyka i Karcza, a na poprawiny w legginsach Agnieszki Maciejak. Bo talenty bronią się same, a w ostatecznym rozrachunku chodzi nie o ubranie, tylko o to, żeby być fajnym człowiekiem i robić coś z pasji, a nie dla poklasku. Przynajmniej według mnie.

Bo prawda jest taka, że Polacy stoją w dzikich kolejkach do znanego, acz niedrogiego sklepu, kiedy tylko wychodzi kolekcja sygnowana nazwiskiem typu Cavalli czy Lagerfeld, i to się raczej jeszcze długo nie zmieni. Ulica kupi to, co wyprodukują Chiny, elita — to, co Chińczycy wyprodukowali we Włoszech. Gdzieś to kółko się zamyka. Młodzi będą zdolni, dopóki są młodzi, potem będą tylko zdołowani. Dopóki będziemy społeczeństwem

styl życia

banderą. Z polską modą jest jak z polską piłką nożną. Niby jest reprezentacja, niby dużo w tym pieniędzy, a jakoś nie możemy odnieść sukcesu na skalę światową. Strzelcy wyborowi grają w innych ligach. Aż dziwne, że Zdzisław K. jeszcze nie zwęszył interesu w branży odzieżowej.

r e k l a m a

31


styl życia

Włoski smak polskich świąt

Polska świąteczna tradycja kulinarna chyba nie ma sobie równych pod względem bogactwa i różnorodności potraw. Co się stanie,

kiedy nasze wigilijno‑bożonarodzeniowe dania połą‑ czymy z charakterystycznymi włoskimi składnikami

i podamy je w sposób właściwy dla tamtejszej kuchni? O tym już w grudniu będzie można się przekonać w Da Pietro.

W

e Włoszech, inaczej niż w Polsce, kolacja wigilijna nie jest najważniejszym „kulinarnym wydarzeniem” w okresie świąt Bożego Narodzenia. Choć uroczysty i wystawny obiad Włosi jedzą dopiero w pierwszy dzień świąt, to Da Pietro spróbuje nadać włoski charakter potrawom kojarzącym się jednoznacznie z Wigilią. O przygotowywanych specjalnie na ten czas daniach opowiedziała nam Elżbieta Nowosad, współwłaścicielka krakowskiej restauracji, od 20 lat specjalizującej się w potrawach kuchni Półwyspu Apenińskiego.

32

Z włoskim charakterem

Aby połączyć polską i włoską tradycję wigilijną, w grudniu Da Pietro planuje przygotować specjalne sezonowe menu dla swoich gości. Będą w nim przede wszystkim dania mączne oraz ryby. Generalnie zależy nam na tym, żeby tradycyjne polskie święta wzbogacić odrobiną oryginalnych włoskich smaków — tłumaczy Elżbieta Nowosad. Będzie więc polski karp, ale zamarynowany w occie balsamicznym i podany na włoskim serze wędzonym scamorza. Zamiast pierogów z kapustą i grzybami — podamy ravioli z farszem z łososia

i szpinaku. Zaserwujemy też typowy włoski makaron z owocami morza. Z dań głównych polecam zwłaszcza sandacza w sosie z suszonych grzybów z purée z ciecierzycy, a także tournedos (roladki) z łososia z serem gorgonzola i szpinakiem w sosie cytrusowym. Entuzjaści świątecznych deserów również powinni poczuć się usatysfakcjonowani — na naszych stołach znajdą się w tym czasie makowy torcik oraz panpepato — bardzo popularny we Włoszech, słodki, a zarazem pikantny bakaliowy piernik. Z szacunkiem dla tradycji

Współwłaścicielka Da Pietro uspokaja również tradycjonalistów — w okresie przedświątecznym, na spotkania rodzinne lub firmowe, w restauracji można zamówić specjalne menu, w którym znajdziemy zarówno wigilijny barszcz czerwony z uszkami czy zupę chrzanową z suszonymi grzybami i jajkiem, jak i pierogi z kapustą i grzybami, karpia, a na deser kutię.


styl życia

Tego typu specjałom nie będziemy starali się w żaden sposób nadawać włoskiego charakteru — deklaruje Elżbieta Nowosad. Pozostawimy je takimi, jakie chyba wszyscy znamy i lubimy najbardziej. Mamy nadzieję, że to małe odstępstwo od włoskiej kuchni zostanie nam wybaczone.

Zależy nam na tym, żeby tradycyjne polskie święta wzbogacić odrobiną oryginal‑ nych włoskich smaków — tłumaczy Elżbieta Nowosad.

Świątecznych przysmaków będzie można kosztować już od 8 grudnia. Właśnie tego dnia, zgodnie z włoską tradycją, w Da Pietro pojawią się udekorowane choinki, a przedświąteczna atmosfera we wnętrzach restauracji zapanuje już na dobre. RS

r e k l a m a

Spędź z nami

w SPAZIO! Zabawa przy muzyce na żywo to nasza specjalność! Tego wieczoru oprawę muzyczną zapewni nam zespół Le Fleur. W ich muzyce znajdziecie ciekawe, gitarowe dźwięki w rockowym stylu oraz klimatyczne nuty o “zadziornym”, energicznym brzmieniu. W noc sylwestrową zagrają covery wykonawców, których wszyscy znamy oraz własne aranżacje. Rozpoczęcie wieczoru o godzinie 20.00. Zakup biletów oraz rezerwacja miejsc w barze. Więcej informacji w lokalu. Dla naszych gości przygotujemy specjalne menu koktajlowe. ul. Szpitalna 9 (róg Szpitalnej i Tomasza) Tel: 012 422 29 48 e-mail: info@spazio-bar.pl www.spazio-bar.pl

Nasze propozycje to:

80zł/osoba: opcja podstawowa:

- wstęp z rezerwacją miejsc - szwedzki stół (bufet z zimnymi i ciepłymi przekąskami: sałatki, mięsa, wędliny, sery, dwa gorące dania) - lampka Prosecco o północy

120zł/osoba:

opcja podstawowa i dodatkowo:

- 1l napoju - do wyboru: · butelka wódki Wyborowej 0,5l (dla pary) · butelka Merlot Piave DOC 2010 Furlan, Włochy 0,75l (dla pary) · butelka Chardonnay Piave 2010 Furlan, Włochy 0,75l (dla pary)

160zł/osoba:

opcja podstawowa i dodatkowo

- butelka whiskey Jamesona 0,7l (dla pary) 33 - 1l napoju


styl życia

Choć upiec go można o każdej porze roku, to właśnie zimą smakuje najlepiej. Przywołuje miłe

wspomnienia i tworzy wyjątkową atmosferę. Mowa o pierni‑ ku, czyli cieście z dodatkiem „piernych” przypraw.

Piernikowe

P Jacek Łodziński z wykształcenia ekonomista, z urodzenia kupiec, z pasji etnograf i kucharz. Podróżując po świecie, poznaje nowe miejsca i ich smaki. Prowadzi Restaurację Pod Aniołami w Krakowie.

sekrety

ierwsze formy dzisiejszego piernika, czyli miodowniki, były znane już wśród słowiańskich pogan jako mieszanina miodu i rozdrobnionej pszenicy. W XIV wieku do ciasta zaczęto dodawać przyprawy „pierne”, czyli pieprzne — i w ten sposób ustalił się jego charakterystyczny smak. Wypiekowi pierników nieodłącznie towarzyszyła produkcja miodów pitnych oraz wosku. Światową stolicą piernika jest Norymberga, ale i w Polsce znajdziemy dwa miasta słynące z tego korzennego specjału — przede wszystkim Toruń, a obok niego Kraków.

Myślę, że można mówić o swoistym kulcie piernika, o jego symbolicznej wartości. Był on pierwszym słodkim ciastem, które znalazło uprzywilejowane miejsce na suto zastawionych stołach podczas wykwintnych uczt. Często bywał prezentem podczas królewskich delegacji. Wypiekano go na szczególne okazje, na przykład na ślub. Kiedy we dworze rodziła się dziewczynka, zaprawiano ciasto piernikowe, które potem leżakowało aż do dnia ślubu panny młodej. A jak jest teraz? Bardzo podobnie — wciąż kojarzymy piernik

dawać, że piernikowe orły zniknęły ze stołów najszybciej!

pierniki norymberskie na opłatku Składniki: 4 jaja, 200 g brązowego cukru, 250 g drobno posiekanych 34

Jacek Łodziński

z wyjątkowymi wydarzeniami, takimi jak święta Bożego Narodzenia.

Piernik może mieć dwie formy — pieczonego w blasze ciasta, czyli miodownika, oraz pojedynczych ciastek, w Krakowie nazywanych całuskami. Te ostatnie pozostawiają piekącemu duże pole do popisu — można nadawać im przeróżne kształty (serca, gwiazdki, aniołki, ludzkie postacie i wiele innych), a dodatkowo ozdabiać lukrem. Własnoręcznie zrobiony piernik z przyjemnością wieszamy na choince lub darujemy bliskiej nam osobie. Jarmarczne wydanie pierników to mocno lukrowane serca z różnymi napisami, na przykład „Serce za serce” lub po prostu „Kocham Cię!”. Dlatego też te korzenne słodkości tak bardzo kojarzą się nam z miłymi momentami w naszym życiu. Tradycję wypiekania pierników kontynuujemy w Restauracji Pod Aniołami. Zaczynamy w listopadzie — wyrabiamy ciasto, któremu pozwalamy poleżakować jakiś czas. Dzięki temu nabiera ono kruchości i delikatności. Organizujemy również spotkania, podczas których uczymy, jak, opierając się na starodawnych

orzechów włoskich, 250 g drobno posiekanych migdałów bez skórki, 150 g startej skórki pomarańczowej, 250 g kandyzowanej skórki pomarańczowej, 1 saszetka cukru waniliowego, 1 saszetka przyprawy piernikowej KOTÁNYI, 3 łyżki rumu, 2 szczypty proszku do pieczenia.

recepturach, zrobić dobre ciasto piernikowe. To także okazja do nabrania wprawy w wycinaniu i rzeźbieniu pierników. Nie tylko typowych serc, gwiazdek i aniołków, ale też bardziej złożonych form.

W moim życiu piernik zaistniał nie tylko w kontekście kulinarnym, ale też… politycznym. Na początku lat 70. ubiegłego wieku w ramach prezentacji sztuki naiwnej organizowałem wystawę prac Katarzyny Gawłowej w krakowskim Muzeum Etnograficznym. Pani Katarzyna, będąc bardzo prostą kobietą mieszkającą na wsi, nie rozumiała idei wystawy, pokazywania jej obrazów szerszej publiczności. Dlatego, aby jej to jakoś przybliżyć, porównałem wystawę do czegoś równie ważnego i wyjątkowego — do wesela. No, a jak wesele, to i pierniki. Zrobiliśmy ich mnóstwo. Wykrawaliśmy serduszka, gwiazdki i… orły z koroną, co wtedy było nie do pomyślenia. Ówczesny dyrektor muzeum był przerażony, a obecny na wernisażu konsul rosyjski — mocno zakłopotany. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, nikt nie ucierpiał, a my byliśmy dumni z naszego pomysłu. Nie muszę do-

Przygotowanie: Cukier utrzeć z żółtkami. Wszystkie bakalie powoli wsypać do utartej masy i delikatnie wymieszać, dodając ubite na sztywną pianę białka. Otrzymane ciasto nakładać na opłatki, na grubość ok. 7 mm. Piec w piekarniku w temp. 180 oC przez ok. 15 minut. Po upieczeniu polać czekoladą.


styl życia Spisała: Marta Prządo

35


styl życia

P Ewa Wieczorek (Porto) i Katarzyna

orto jest jak roller coaster nie tylko za sprawą pagórkowatego terenu. Spacer w Porto to wędrówka na przemian w górę i w dół stromymi uliczkami, ale też emocjonująca podróż poprzez zmieniające się nieustannie krajobrazy, nastroje, barwy, zapachy. To miasto kontrastów narzuca tempo i porywa, zostawiając niezatarte wspomnienia.

Kasprzyk, zdję‑ cia: Katarzyna Kasprzyk

Porto oglądane z wybrzeża Douro układa się w anachroniczną opowieść, w której historia miesza się z industrialną współczesnością. Miasto straszy niekiedy szarymi, odrapanymi ścianami obiektów przemysłowych. Dużo częściej zachwyca: urokiem domów wbudowanych w nadrzeczny klif, fragmentami średniowiecznego muru, stalowymi mostami. Ponte Dom Luis I łączy Ribeirę z lewobrzeżną Vila Nova de Gaia. Ribeira, niegdyś biedna dzielnica robotnicza, dziś pulsuje nocnym życiem. Gaia to ojczyzna słynnego

wzmacnianego wina. Porto nie ma jednego określonego smaku. Jest gęste i mocne, ale jego barwa i bukiet zależą od wielu czynników. Im lepsze porto, tym łatwiej wyczuć aromat korzenny i waniliowy. Gorsze (ruby) jest obłędnie słodkie z dominującą nutą owocową, za to najtańsze. Najlepiej smakuje białe porto tawny sączone w jednej z knajpek w dzielnicy Foz, tuż nad oceanem. Porto, leniwe i powolne nad oceanem, nabiera tempa w centrum — gwarnym, pełnym ludzi i aut. Błękitem azulejos lśnią fasady kościołów (Capela das Almas czy São Ildefonso). Na wystawach sklepowych figury Matki Boskiej stoją obok szisz, plakatów Cristiana Ronalda i misiów z lateksu. Na ścianach domów wiszą sznury z bielizną, flagi narodowe i sztandary FC Porto. Wielkie place (Praça do General Humberto Delgado i Praça da Liberdade) czy słynne zabytki (jak wieża Torre dos Clérigos) onieśmielają. W zaułkach i na stromych schodach rezydują

bandy bezpańskich kotów. Smród spalin miesza się z zapachem starych murów, aromatem pieczonych kasztanów i wonią doskonałej portugalskiej kawy. Porto kusi smakiem. Najdoskonalsza jest tu francesinha, której uwłacza określenie „kanapka”. Dobrze przygotowana „francuzeczka” to dzieło sztuki z drastyczną ilością mięsa, rozkosz w piwno‑winnym sosie dla tych, którzy nie liczą kalorii. Innym pozostaje portugalski kapuśniaczek caldo verde i dorsz (bacalhau) w wielu wersjach. Porto żegna nas deszczem i wietrzną pogodą, wyruszamy, więc na południe w poszukiwaniu słońca. Pierwszym przystankiem jest Coimbra — miasto akademickie i dawna stolica Portugalii. Uniwersytet założony w 1290 roku stoi na szczycie wzniesienia i stanowi serce miasta. Wiedzie do niego labirynt stromych uliczek i kamiennych schodków. Klasyczna droga do uczelni prowadzi stromymi schodami —

Czym pachnie Portugalia? Zapachem starych murów, aromatem

pieczonych kasztanów i wonią doskonałej portugalskiej kawy. Słońcem i wiatrem, rozgrzanym piaskiem, korzennymi przyprawami, migdałami i zimnym vinho verdhe sączonym w knajpce nad oceanem.

Portugalski

roller coaster 36


Są miejsca, za którymi się tęskni, mimo że nigdy tam nie byliśmy. Dla mnie takim miejscem był koniec starego świata, Cabo da Roca w Portugalii — najdalej na zachód wysunięty przylądek Europy, zwany „miejscem, gdzie kończy się ziemia i zaczyna morze” — jak pisał XVI‑wieczny poeta Camões. Z daleka słyszymy potężne fale oceanu, rozbijające się o stromy brzeg. Wieje wiatr, a mała latarnia wygląda jak z bajki o Muminkach. W tym miejscu można poczuć ogrom oceanu i uzmysłowić sobie odwagę portugalskich podróżników i odkrywców Ameryki. Niebo zlewało się z oceanem, a ja przedefiniowałam znaczenie słowa „bezkres”. Ameryki nie widać. Lizbona — białe miasto żeglarzy — zachwyca. W najpiękniejszej dzielnicy Belém zmierzamy do miejsca, gdzie pięćset lat temu da Gama szykował się do dalekiej podróży, kiedy to odkrył morską drogę do Indii. Wznosi się tu pomnik

Wielkich Odkrywców w kształcie karaweli, na której dziobie stoi Henryk Żeglarz. Trzeci od zachodniej strony to właśnie da Gama, a piąty Magellan. W Alfamie, w labiryncie stromych, brukowanych uliczek życie toczy się wolno, a w górze ponad głowami wisi suszące się pranie. Wspinamy się stromymi ścieżkami na wzgórze, by podziwiać błękit oceanu poniżej. Nie zrobimy zdjęcia pnącego się wąskimi uliczkami tramwaju nr 28 jak przystało na porządnychturystów, bo ruch komunikacyjny jest wyłączony. Akurat trafiliśmy na manifestację Portugalczyków, która ma zapewne związek z kryzysem. Część protestujących podchodzi kreatywnie do sprawy i urządza muzyczne happeningi, dzieci robią hałas, uderzając łyżkami w garnki, a starsi mieszkańcy Lizbony protestują dostojnie, w jednej ręce niosąc piwo, w drugiej niedbale transparent. Zachwyca nas prostota kuchni portugalskiej. Poznajemy smak grillowanych sardynek z grubo zmieloną solą morską, zielonej zupy caldo verde i cudownie różnorodnego dania o nazwie cataplana, gdzie w jednym garnku łączą się smaki owoców morza, ryb, warzyw i mięsa. W małych nadmorskich wioskach delektujemy się dopiero co złowionym grillowanym strzępielem lub ośmiornicą. Zamawiamy pyszną tarte de amendoa — tartę migdałową (wzięliśmy od kelnera przepis, wypróbowaliśmy go — tarta wyszła smaczna i słodka, a przepis znajdziecie na www.stylemiasta.pl). Delektujemy się bukietem prawdziwego porto oraz lekkim i zimnym vinho verdhe. Po spacerze brzegiem Tagu zaglądamy do najsłynniejszej cukierni — Pastés de Belém. Przyciąga nas zapach małych, niezwykłych ciasteczek. Delikatne i kruche pastis de nata z aromatycznym

r e k l a m a

Quebra‑Costas — do których dociera się przez Arco de Almedina, starą bramą mauretańską. Zaraz za nią znajdują się repúblicas, czyli kwatery studentów istniejące tam od czasu średniowiecza. W Górnym Mieście między zabudowania uniwersyteckie wciśnięto dwa kościoły: Sé Nova (Nowa Katedra) i Sao Salvador. Ulicami przemykają grupy studentów w czarnych, obszernych pelerynach. Przynajmniej w dzień przemykają, bo nocą rozpoczynają drugie życie. Aktywność nocna rozpoczyna się po 23 i kończy bardzo późno (a raczej wcześnie rano). Studenci spotykają się wcześniej w mniejszych barach (głównie Se‑Velha) gdzie imprezują, piją bardzo małe piwa w dużych ilościach i drinki o naukowych nazwach. Peleryna w końcu zobowiązuje.


styl życia

kremem, posypane cukrem pudrem i canelą (cynamonem), najlepiej smakują jeszcze ciepłe. To nie koniec podróży, przed nami jeszcze rybacka wioska Santa Luiza w Algarve. Ten region ma jedne z najpiękniejszych plaż w Europie, niezabudowane wielkimi hotelami. Nie ma tam prawie w ogóle przemysłu, ludzie są wyjątkowo życzliwi, pogoda zawsze słoneczna, ryby cudownie świeże, a wina znakomite i niedrogie. Czy to wszystko prawda? Jedziemy sprawdzić.

38


39

styl Ĺźycia


styl życia

Chodzi o ciągłą

Rozmawiali: Andrzej Drobik, Piotr Sztefek

40

motywac W tym sezonie poszło dość szybko — tytuł Mistrza Polski zdobyłeś, można powiedzieć, w cuglach.

są ciężką pracą i sporymi wyrzeczeniami. Wszyscy mamy swoje rodziny, większe bądź mniejsze, ale mamy.

Z zewnątrz wydawać się może, że zwycięstwo przyszło łatwo, ale wcale takie nie było. Dobrze się przygotowaliśmy do sezonu, poważnie podchodziliśmy do każdego rajdu. Kibicowi, komuś, kto stoi z boku, wydaje się, że to łatwa sprawa, szczególnie gdy wygrywa się sześć z siedmiu rajdów. Ale powiem szczerze: te zwycięstwa okupione

Kluczem do sukcesu było odpowiednie nastawienie. Na każdy rajd jechaliśmy przekonani, że będziemy walczyć, byliśmy odpowiednio zmotywowani. Bałem się, że po poprzednich dwóch tytułach osiądziemy na laurach i uznamy, że i tak wygramy. Na szczęście cały zespół stanął na wysokości zadania i z każdego rajdu wycisnęliśmy tyle, ile mogliśmy.

Od momentu, kiedy zacząłeś startować, minęło już 12 lat. Jak swoją karierę rajdowca rozpoczynał Kajetan Kajetanowicz?

Takie pytania padają ostatnimi czasy bardzo często i dlatego sam często muszę przypominać sobie, co działo się kilka, kilkanaście lat temu. Pomijam, że mam za sobą kilkutygodniowy epizod ze sprzedażą czajników po domach [śmiech]. Potem pracowałem w wytwórni wód mineralnych Ustronianka, gdzie


w ciągu niedługiej kariery przebyłem trzy etapy: byłem zaopatrzeniowcem, majstrem i kierowcą szefa. To już był ten okres, gdy rozpoczynałem karierę rajdową. Najpierw rok 1999 — występy czysto amatorskie, rok później starty były już zupełnie na poważnie. W tym czasie moje marzenia sprowadzały się do kwestii uczestnictwa w rajdzie i możliwości rywalizacji z Krzysztofem Hołowczycem czy Leszkiem Kuzajem. Początkowo koncentrowałem się na samym fakcie startu z najlepszymi, nieco później na zwycięstwie na jakimś odcinku, kiedy to się udawało, chciałem wygrać cały rajd...

Mieszkasz w Ustroniu, małym turystycznym miasteczku. Czy nie korciło cię, aby kiedyś wyjechać do większego? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Myślę, że nie ma takiej potrzeby, tu mieszkam prawie od urodzenia. Kocham to miasto. Jestem normalnym mieszkańcem, tylko trochę więcej jeżdżę [uśmiech].

To takie dozowanie marzeń? Tak — i określanie realnych celów... Pamiętam, jak z moją żoną Olą, wtedy jeszcze dziewczyną, spędzaliśmy wiele godzin w garażu, szlifując kanały w głowicy, rozkręcając silniki czy bawiąc się samochodem. Zdarzyło się nawet, że na grzejniku odgrzewaliśmy pizzę [śmiech]. Który moment był w Twojej karierze przełomowy?

myślę raczej o tym, żeby na początku wystartować w jednym, może dwóch rajdach i zacząć nabierać doświadczenia. Muszę znaleźć złoty środek między stawianiem kolejnych celów a tym, czego oczekują od nas partnerzy.

styl życia

O zaskakująco szyb‑ kim zwycięstwie w Rajdowych Samo‑ chodowych Mistrzo‑ stwach Polski, o moty‑ wacji, która pozwala mu zwyciężać, oraz o Ustroniu — mieście rodzinnym — rozma‑ wiamy z Kajetanem Kajetanowiczem, który w tym roku już po raz trzeci udowod‑ nił, że jest najszybszym Polakiem.

Wiesz, tak sobie myślę, że nie było takiego jednego momentu, który zdecydowanie zaważyłby na mojej karierze. Było natomiast wiele ważnych wydarzeń — jak podpisanie pierwszej poważnej umowy sponsorskiej z Ustronianką, później dobry sezon w pucharze Peugeota z Novolem, pierwszy wygrany rajd w klasyfikacji generalnej czy w końcu wywalczenie tytułu Mistrza Polski z wielką pomocą mojego obecnego partnera — marki Lotos Dynamic. Każde z tych zdarzeń mobilizowało mnie mocniej i utwierdzało w przekonaniu, że droga, którą podążam, jest dobra. Patrząc na Twoją karierę, wielu mówi, że Polska robi się za mała dla Kajetanowicza. Co dalej? Nie będę ukrywał, że celem są Mistrzostwa Europy, ale tutaj wszystko musi się zgrać. My — ja i mój zespół — jesteśmy gotowi, ale to oczywiście nie zależy tylko od nas. Na takie starty potrzebne są bardzo duże pieniądze, więc

Pytam, bo chyba łatwiej w wielkim mieście kierować swoją karierą? Wejść na te przysłowiowe „salony”, spotykać się ze sponsorami czy dziennikarzami. Miejsce położone gdzieś w centralnej Polsce wydaje się lepsze do prowadzenia różnych rozmów, ale tak naprawdę to tylko przewaga pozorna. Ja potrzebuję przede wszystkim spokoju, zacisza, świeżego powietrza i miejsca, gdzie mogę się wyciszyć, nabrać sił i zrelaksować. Właśnie to daje mi Ustroń. Tutaj wystarczy kilka minut spaceru i jestem w stanie znaleźć nieprawdopodobny spokój. Znam miejsca, w których przez kilka godzin potrafię nie spotkać nikogo. Ustroń jest dla mnie oazą spokoju, miejscem, gdzie czuję się bardzo dobrze, swobodnie, po prostu u siebie. Tutaj jest duża część mojego życia, codzienność, znajomi, sąsiedzi. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł przeprowadzić się gdzie indziej. Okolice Ustronia są chyba dobre także do treningów, prawda? Tak, oczywiście. Mamy tutaj góry, doliny i bardzo fajne trasy. Zresztą są to trasy bardzo trudne, więc dają ogromne pole do popisu. Na szczęście zyskaliśmy pewną przychylność mieszkańców i chyba nikomu nie przeszkadza, że czasem zamykamy jakąś drogę, żeby potrenować. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo akurat tutaj nie chciałbym mieć żadnych wrogów [śmiech]. 41


styl życia

Nie da się ukryć, że jesteśmy w stanie zrobić wiele dla atrakcyjnego wyglądu. Nikogo nie dziwią rygorystyczne diety, zabiegi kosmetyczne i operacje plastyczne, które mają pomóc w zbliżeniu się do wyśrubowanych standardów piękna. Dbałość o szczupłą sylwetkę, używanie kosmetyków upiększających i kreowanie atrakcyjnego wizerunku za po‑ mocą modnych ubrań i dodatków stało się niejako obowiąz‑ kiem współczesnego człowieka. Po co to wszystko?

Dlaczego tyle wysiłku poświęcamy atrakcyjno‑ ści? Jakie korzyści daje nam piękno?

W poszukiwaniu

sensu piękna

Magda Łomnicka

Piękne jest dobre

Atrakcyjności fizycznej poświęcono wiele badań. Uzyskane z nich wnioski nie pozostawiają złudzeń — bycie pięknym się opłaca. Ładnym osobom, w przeciwieństwie do brzydkich, przypisuje się wiele zalet, dzięki którym łatwiej je polubić. Uważa się je za serdeczne, wrażliwe, zrównoważone, towarzyskie, a także miłe i interesujące. Nic dziwnego, że są lepiej traktowane, a ich kontakty międzyludzkie są bardziej satysfakcjonujące — częściej stykają się z życzliwością, pomocą i wsparciem innych ludzi. W przypadku negatywnych zachowań atrakcyjne osoby obciąża się mniejszą 42

odpowiedzialnością (z wyjątkiem sytuacji, gdy uroda pomaga w popełnieniu nagannego czynu). Piękne kobiety częściej i szybciej wychodzą za mąż, w dodatku mają lepiej wykształconych i więcej zarabiających partnerów. Natomiast przystojni mężczyźni zaczynają pracę od wyższej pensji i udaje im się dotrzeć wyżej w karierze zawodowej. Niezależnie od płci osoby atrakcyjne mają większą władzę w związku. Korzyści, jakie spotykają ludzi ze względu na ich atrakcyjny wygląd, okazują się oszałamiające. A wszystkie są rezultatem jednego złudzenia — że „piękne jest dobre”. To złudzenie, bo obiektywne pomiary wskazują, że nie ma różnic

w osobowości ludzi ładnych i brzydkich — z wyjątkiem większych umiejętności społecznych u atrakcyjnych osób. Samospełniające się proroctwo

Czy złudzenia dotyczące atrakcyjnych osób przynoszą im korzyści? Badanie przeprowadzone przez Marka Snydera, Elisabeth Tanke i Ellen Berscheid bardzo wyraźnie pokazuje, że tak. Procedura eksperymentu była prosta: studentom college'u przekazano informacje na temat pewnej kobiety oraz fotografię rzekomo ją przedstawiającą. Połowie


Rozmawiając z atrakcyjnymi ludźmi, zachowujemy się w sposób ujawniający ich najlepsze strony, zatem, zdobywając naszą przychylność, mają oni znacznie ułatwione zadanie. Natomiast brzydcy, gorzej odbierani przez nas ludzie mogą w końcu zacząć uważać się za mniej wartościowych i zachowywać się w sposób zgodny z takim obrazem siebie. Czym skorupka za młodu nasiąknie...

Wygląd ma ogromne znaczenie dla zachowania ludzi już od najmłodszych lat. Badania potwierdzają, że atrakcyjność stanowi ważną determinantę popularności już w przedszkolu. Kulturowe standardy piękna są więc przyswajane bardzo wcześnie. Dzieje się tak nie tylko za sprawą bajek czy wyidealizowanych zabawek. Główną  r e k l a m a  rolę w tym procesie ma naśladowanie zachowania dorosłych. Ładne dzieci dostają w szkole podstawowej lepsze stopnie i są uważane przez nauczycieli za mądrzejsze, grzeczniejsze i rokujące większe nadzieje na przyszłość.

niegrzecznie na co dzień. Ładne dzieci były natomiast usprawiedliwiane, a ich złe zachowania oceniano jako jednorazowe.

styl życia

kobiety, których rozmówcy sądzili, że są brzydkie.

(Nie)powierzchowni

Większość z nas nie chce myśleć o sobie jako o ludziach na tyle powierzchownych, że atrakcyjność fizyczna odgrywa główną rolę w naszych sympatiach i antypatiach. Rzadko przyjmujemy do wiadomości, że niektórych ludzi traktujemy lepiej tylko z powodu ich urody. Wolimy myśleć, że o naszym zachowaniu wobec innych decydują ich osobowość i wnętrze, a nie wygląd. Nie łudźmy się — w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Dlatego warto zacząć krytycznie analizować pod tym kątem własne zachowania. I pamiętać, że warto dbać o wygląd. W końcu, jak już w IV w. p.n.e. stwierdził Arystoteles, piękno jest lepszą rekomendacją od najlepszego listu polecającego.

na zdjęciu obok: Marilyn Monroe East News

Odkryj sekret zdrowia i sylwetki

badanych pokazano wizerunek bardzo atrakcyjnej, połowie — nieatrakcyjnej kobiety. Dalsza część badania polegała na przeprowadzeniu rozmowy telefonicznej. Okazało się, że mężczyźni, którzy wierzyli, że rozmawiają z piękną kobietą, mówili do niej w łagodniejszy i bardziej akceptowany społecznie sposób niż ci, którzy sądzili, że komunikują się z brzydką osobą. Co więcej, zachowanie badanych wpływało na sposób prowadzenia rozmowy przez kobiety. Nagrania dialogów zostały wysłuchane przez niezależnych sędziów. Ocenili oni, że panie uznane przez studentów za piękne budzą większe zaufanie, są atrakcyjniejsze, „cieplejsze” i bardziej ożywione niż

Przychylniejsze traktowanie atrakcyjnych maluchów dotyczy nie tylko pedagogów. W badaniu Karen Dion kobiety czytały sprawozdanie nauczyciela opisującego swoje kłopoty w prowadzeniu zajęć, do którego dołączono fotografię dziecka, które było ich przyczyną. Badane osoby miały tendencję do większego obwiniania dzieci mniej atrakcyjnych fizycznie i uznawania, że zachowują się

Japonczykow

nnn

- zapraszamy na -

Do końca grudnia na hasło SAKANA TRENDY otrzymasz rabat 10% na całe Lunch Menu! Sakana Sushi Bar ul. św. Gertrudy 7 Kraków 12 429 30 86

www.facebook.com/SakanaSushiBarKrakow

43 krakow@sakana.pl


styl życia

Naukowiec, pasjonatka. Od lat w swoich laboratoriach doskonali kolejne wersje kosmetyków sygnowanych własnym nazwiskiem. Przekonuje Polaków do holistycznego podejścia do piękna i stylu życia. Z doktor Ireną Eris rozmawia Jarosław Knap.

Wolę kreatywność od procedur

Dr Irena Eris jest jedyną Polską marką, która została przyjęta do prestiżowego Comité Colbert — stowarzyszenia 75 najbardziej luksusowych europejskich marek. Znalazła się pani nagle w towarzystwie takich brandów jak Louis Vuitton, Chanel, Cartier czy Dior. To było dla mnie coś niewiarygodnego i na początku trudno mi było w to uwierzyć, bo to jest stowarzyszenie najlepszych marek światowych, do którego nie można się zgłosić samemu, jest się zatem wyłącznie zapraszanym. To Comité Colbert decyduje o przyjęciu w poczet członków, a zgodę muszą wyrazić na walnym zgromadzeniu wszyscy przedstawiciele 75. zrzeszonych w nim brandów. Jeszcze do zeszłego roku uczestniczyły w nim wyłącznie marki francuskie, w tym również symbole kultury: Luwr czy Sorbona i luksusu, jak choćby Hotel Ritz. Tym większe było zdziwienie mojego męża, kiedy otworzył kopertę z zaproszeniem. Postanowiliśmy zwrócić się do Comité Colbert z zapytaniem, czy na pewno chodzi o markę Dr Irena Eris. Procedury poprzedzające moment naszego dołączenia w poczet członków tej organizacji trwały prawie rok. Teraz jesteśmy w tym stowarzyszeniu jedyną marką kosmetyczną 44

spoza Francji i jednocześnie jedyną marką polską.

w zakładzie badawczo‑wdrożeniowym Polfy prawie 30 lat temu?

A trzeba dodać, że statut Comité Colbert przewiduje członkostwo nie więcej niż 10 marek europejskich, bez francuskiego rodowodu. Na razie jest ich 6. Oprócz nas są to między innymi Leica i MontBlanc. Z jednej strony to szczyt naszych marzeń, ale z drugiej widać, że świat nie jest już jednobiegunowy. Nie składa się z Francji i reszty świata. To, że nas doceniono jest bardzo istotne również w sferze praktycznej, bo pozwoli nam w większym wymiarze zaistnieć poza Polską.

Tamta praca nie dawała mi satysfakcji. Tak się akurat złożyło, że w tamtym czasie moja mama odziedziczyła niewielkie pieniądze, które w całości mi pożyczyła. Miałam zatem szansę spróbować. Oczywiście nie było gwarancji, że mi się uda, ale być może to była ta jedyna szansa w moim życiu i ja na szczęście ją wykorzystałam. Zaczynaliśmy razem z mężem i jednym pracownikiem. Moim marzeniem była możliwość prowadzenia małego laboratorium kosmetycznego. Kiedy startowaliśmy, w socjalistycznej Polsce przedsiębiorczość prywatna nie była popierana. Wręcz odwrotnie: ledwo ją tolerowano i mogła istnieć jedynie w ramach tak zwanego rzemiosła. Czułam, że łatwo nie będzie, ale towarzyszyło mi przekonanie, że będę robić to, co chcę i czerpać z tego satysfakcję. Z wykształconej dziewczyny, przed którą właśnie otwierały się wszystkie drzwi, stałam się jednak automatycznie osobą niemal podejrzaną: prywaciarzem. Patrząc przez pryzmat tych wszystkich lat, myślę, że jeśli ktoś chce naprawdę coś w życiu zrobić, ma jakiś cel, a nie do końca zdaje sobie sprawę, jak wyboista czeka

Marzyła pani o takim sukcesie, zakładając firmę? Zaczynając, miałam bardzo skromne marzenia: chciałam prowadzić malutkie laboratorium i produkować niewielkie ilości kosmetyków dla Polek. Marzenia były adekwatne do moich ówczesnych możliwości i realiów zewnętrznych. Z czasem, dzięki rozwojowi firmy i nowym możliwościom, uległy zmianie. Teraz czasami nachodzi mnie refleksja, że gdyby mi ktoś pokazał na początku obrazki z przyszłości, to nie odważyłabym się zrobić wtedy tego pierwszego kroku. Co wobec tego skłoniło doktor Irenę Eris do rezygnacji z posady


styl życia

Przecież warto re‑ alizować marzenia, ale nie warto zatracać siebie. Biznes to nie jest kasyno z systemem zero-jedynkowym. Irena Eris 45


styl życia

go droga, to chyba właśnie ten brak świadomości umożliwia mu czasem postawienie tego pierwszego kroku. Za to kiedy przyszedł rok 1989, państwa marka była już znana. W siermiężnych czasach socjalizmu myślenie kategorią brandu i marketingu było rzadkością. Markę rzeczywiście budowaliśmy z mężem intuicyjnie. Od początku zależało mi, by produkować dobre jakościowo kosmetyki w estetycznych opakowaniach i z pewnością nie anonimowe. Dlatego też zdecydowałam się podpisywać je własnym imieniem i nazwiskiem. Chciałam dać klientom sygnał, że osobiście ręczę za każdy produkt, biorąc odpowiedzialność za jego działanie. Swoim nazwiskiem potwierdzam jego skuteczność, bezpieczeństwo stosowania. Ponieważ z wykształcenia jestem doktorem farmacji, dodałam skrót stopnia naukowego, jako gwarancję profesjonalizmu. Do naszej pracy podchodziliśmy z mężem entuzjastycznie i często intuicyjnie oraz nieszablonowo. Na przykład przed 1989 rokiem zaprojektowaliśmy i wyprodukowaliśmy własne torebki z logotypem. Było to wtedy nielogiczne, bo cały nasz wyprodukowany asortyment rozchodził się „na pniu”, więc sama sprzedaż nie potrzebowała dodatkowego wsparcia. Jednak dzięki eleganckim opakowaniom, nasze kosmetyki wyróżniały się na półkach. Wtedy jeszcze nie byłam świadoma, że w ten sposób tworzymy siłę naszej marki. Bardziej interesował mnie zakup nowoczesnej maszyny czy poszerzanie asortymentu o kolejne produkty. Dzięki zapleczu naukowemu i swojej wiedzy miałam świadomość, że nasze kosmetyki mogą śmiało konkurować z tymi zagranicznymi. Dlatego też w tym czasie zdecydowaliśmy się na produkcję pierwszej w Polsce serii kosmetyków selektywnych — Forte 40. Twarzą naszej kampanii została Małgorzata Niemen. Seria Forte 40 okazała się hitem! A Centrum Naukowo‑Badawcze, to ponoć kolejne pani marzenie… To moje oczko w głowie. Mam naturę naukowca i chciałam móc zaoferować coś fantastycznego naszym klientom. Centrum Naukowo‑Badawcze

46

daje mi tę możliwość. Jesteśmy jedynym producentem kosmetyków w Polsce, a także jednym z niewielu nie tylko w Europie, ale i na świecie, posiadającym własne Centrum Naukowo‑Badawcze prowadzące unikalne w branży kosmetycznej badania metodą in vitro, ex vivo i in vivo. Wyniki badań są prezentowane na międzynarodowych konferencjach i publikowane w czasopismach naukowych, w tym również w tych, przyznających najwięcej punktów w dorobku naukowym, z tzw. listy filadelfijskiej, czyli grupy ustalonej przez Institute for Science Information. W dorobku Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris w wyniku prac badawczych w Centrum Naukowo‑Badawczym jest wiele zgłoszeń patentowych. Współpracujemy także z instytutami zagranicznymi i na coraz szerszą skalę z placówkami naukowymi w Polsce, w tym z Polską Akademią Nauk. Do tego jeszcze Hotele SPA. Nie brakuje pani czasu? Nie jestem pracoholikiem i bardzo staramy się z mężem o to, by oddzielać pracę od pozostałych, równie ważnych, sfer naszego życia: chodzimy do kina, do teatru i systematycznie wyjeżdżamy na wakacje, spędzamy czas z bliskimi i przyjaciółmi. Uważam, że jeżeli nie mamy czasu na zrównoważony odpoczynek, to nie czerpiemy właściwej przyjemności z pracy, zatracamy kreatywność. Pamiętam, jak w rok po otwarciu firmy, chciałam zrezygnować z urlopu. Było mnóstwo rzeczy do zrobienia. Początki były niezwykle ciężkie, a czasy nie sprzyjały przedsiębiorczym. Jednak mąż powiedział mi wtedy, że jeżeli teraz zrezygnujemy z urlopu na rzecz firmy, to znaczy, że będziemy tak samo działać w przyszłości, a nie wolno zapominać o sobie… No i pojechaliśmy. Okazało się, że świat się nie zawalił, a firma rozwijała się dalej. Te „moje” zasady przeniosłam też do firmy i staram się, by ludzie, z którymi pracuję nie zostawali w pracy do nocy i mieli czas na wypoczynek, realizację swoich hobby i pasji oraz życie rodzinne. Wypoczynek to część holistycznego podejścia do życia i piękna, czyli idea,

na której opierają się Hotele SPA Irena Eris. Kiedy dbamy nie tylko o nasz wygląd, ale też o komfort psychiczny, żyje nam się lepiej. Kosmetyki nie w pełni wystarczą do tego, by czuć się dobrze. Istotny jest także odpoczynek i akceptacja samego siebie. Kiedy jesteśmy zrelaksowani, zadbani, „dopieszczeni” mamy więcej odwagi w działaniu. W naszych obu Hotelach SPA nie chcemy ograniczać oferty wyłącznie do zabiegów pielęgnacyjnych. Miejsca te stworzyliśmy z myślą, by nasi goście mogli się tu wyciszyć, odpocząć i nabrać siły. Dlatego poza gamą autorskich zabiegów w Kosmetycznych Instytutach, proponujemy również znakomitą kuchnię slow food, przejażdżki konne, tenis, basen, etc. Jednym słowem — bliski kontakt z naturą w połączeniu z luksusem. Każdy z pewnością wybierze tu dla siebie ulubioną formę relaksu. W zabieganej współczesności przestajemy odpoczywać i to jest duży błąd. Warto zatrzymać się, złapać oddech, wtedy będzie nam się żyło lepiej. Dzisiaj zatrudnia pani około 800 osób, a małe laboratorium zamieniło się w ciągu lat w duże przedsiębiorstwo. Trudny jest przeskok z małej firmy do struktur korporacji i systemu procedur? Jestem wrogiem procedur, bo one zabijają kreatywność. Nadal pozostajemy firmą rodzinną i wręcz bronimy się przed korporacyjnym systemem procedur. Ilość poleceń i nakazów ograniczamy do minimum. Każdy z nas jest przecież inny, myśli inaczej. Jeżeli nie musi sztywno przestrzegać szeregu procedur, może mieć więcej własnych pomysłów. To jest lepsze dla firmy niż sztywne reguły, które ograniczają człowieka. Nie chcę tworzyć wielkiej korporacji, która uruchomi sieć hoteli na całym świecie, ani firmy, która będzie bezdusznym koncernem zarządzanym wyłącznie poprzez procedury oraz schematy finansowe. Chcę, byśmy nadal rozwijali się organicznie, stawiając na najwyższą jakość i rozwój badań naukowych. Przecież warto realizować marzenia, ale nie warto zatracać siebie. Biznes to nie jest kasyno z systemem zero-jedynkowym.


47

styl Ĺźycia


zdrowie i uroda

Jedwabiste włosy

Medyczne regeneracja

Szampon i odżywka Actyva Nutrizione firmy Kemon przeznaczone są do pielęgnacji przesuszonych włosów. Szampon delikatnie oczyszcza i nawilża, dodając włosom blasku i miękkości. Odżywka poprawia kondycję włosów, ułatwia ich układanie i sprawia, że są jedwabiste w dotyku. Dlaczego te kosmetyki działają? Dzięki tłuszczom zawartym w oliwie z oliwek, proteinom owsa oraz składnikom aktywnym o działaniu nawilżającym, nabłyszczającym oraz antyelektrostatycznym. Świetnie sprawdzają się podczas mroźnych dni.

Laboratorium Dermatologiczne Biodermy stworzyło linię MATRICIUM ® — pierwszy wyrób medyczny działający na przyczyny starzenia się skóry. Wskazaniami do stosowania są głębokie zmarszczki, bruzdy, ziemista cera, skóra pozbawiona blasku lub zniszczona czynnikami zewnętrznymi, utrata elastyczności. Dzięki temu, że dermokosmetyki z linii MATRICIUM ® składają się wyłącznie ze składników naturalnie występujących w skórze i nie zawierają żadnych substancji kosmetycznych (konserwantów, alkoholu, substancji zapachowych, barwników) można je stosować nawet w przypadku cery wrażliwej i bezpośrednio po zabiegach medycznych. Pierwsze widoczne efekty widać już po godzinie, jednak produkt należy stosować codziennie. Producent obiecuje, że po miesiącu skóra staje się wyraźnie gładsza i odmłodzona, pełna energii i blasku, jędrna i nawilżona. Znacznie poprawia się owal twarzy.

kosmetyczne premiery

Medycyna w służbie urody, kosmetyki dla ste‑ wardes i nie tylko, sposób

Kosmetyki stewardes CLARINS HydraQuench Cream to lekki krem, które przywraca skórze blask i likwiduje oznaki zmęczenia. Kojące składniki niwelują opuchliznę pod oczami. Krem wyrównuje odcień i tworzy niewidoczną powłokę chroniącą skórę przed zanieczyszczeniami ze środowiska. Nawilża, pozostawia skórę rozświetloną, oczyszczoną i świeżą.

48

Instant Light Brush‑On Perfector to propozycja marki Clarins w postaci korektora pod oczy w pisaku. Rozświetla, lekko ujędrnia, a zawarty w nim kompleks kwasu hialuronowego nawilża, poprawia elastyczność i wygładza drobne zmarszczki.

na zadbane włosy zimą, kocie oczy w wersji na dziko i szarlot‑ ka na deser... Przedstawiamy przegląd nowości kosmetycz‑ nych, przygotowany przez redakcję magazynu „Trendy”.

Marka Clarins i perfumerie Douglas zostały oficjalnymi wizażystami i partnerami makijażowymi stewardes PLL LOT. Wizażyści stworzyli dla stewardes autorską stylizację Dream Make‑up by Douglas. Drugim filarem rocznej współpracy są warsztaty makijażowe organizowane dla 650 pań w Douglas House of Beauty w warszawskiej Arkadii. Pod okiem Magdaleny Przygody i zespołu wizażystów personel pokładowy nauczy się, jak sprawnie wykonać profesjonalny make‑up, który przetrwa długie godziny lotów.

KK


r e k l a m a

Szarlotka z bitą śmie‑ taną i cynamonem Laboratorium Kosmetyków Naturalnych Farmona proponuje słodkie rozwiązanie na długie zimowe wieczory — szarlotkowe masło do ciała. Masło ma aksamitną konsystencję. Powstało na bazie ekstraktu z jabłka, olejku cynamonowego i protein mlecznych, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, na długo pozostawiając kuszący aromat rajskiego deseru na skórze. Dzięki bogatej recepturze masło nawilża, łagodzi uczucie szorstkości, odżywia, a zapach wprowadza w doskonały nastrój.

Instytut BIELENDA Professional to wyjątkowe miejsce profesjonalnej pielęgnacji skóry oraz modelowania sylwetki. Zgromadzeni tu eksperci kosmetologii, medycyny estetycznej i laseroterapii wykorzystują możliwości zaawansowanych technologii oraz potencjał preparatów kosmetycznych marki BIELENDA Professional. Metody estetyczne połączone z pielęgnacją kosmetyczną pomagają skutecznie odmłodzić i ujędrnić skórę, pozbyć się cellulitu oraz wyszczuplić ciało.

Luksus miejskiej dżungli W najnowszej kolekcji makijażu wizażyści marki Dior powracają do motywu dżungli. Zwierzęcy motyw jest wzbogacony o złoto i zyskuje wyrafinowane oblicze. Lakierami z tej kolekcji możemy wyczarować nowy manicure, łączący złotą bazę z wierzchnią warstwą w kolorze khaki. Nałożone na siebie tworzą efekt „krokodylej skóry”. Paleta cieni 5 Couleurs prezentuje barwy sawanny: odcienie złota, miedzi i brązu. Z kocim spojrzeniem i paznokciami à la aligator można już podbijać miejską dżunglę.

BODY JET: skuteczne i trwałe wyszczuplanie LIPOSHOCK i BODY HEALTH: usuwanie cellulitu oraz modelowanie sylwetki

INSTYTUT BIELENDA PROFESSIONAL

Kraków, ul. Biskupia 4, 12 633 05 75 www.instytut.bielenda.pl

ZAFFIRO: bezinwazyjne odmładzanie skóry twarzy i ciała DERMALIFT EXCLUSIVE: stymulacja regeneracji skóry NOWOŚĆ DUALIS SP i COMPACT FLASH: bezpieczna laseroterapia KOSMETOLOGIA: pielęgnacja twarzy i ciała przy wykorzystaniu kosmetyków BIELENDA Professional

www.instytut.bielenda.pl


zdrowie i uroda

testujemy zabiegi Vacu med Depilacja to w dzisiejszych czasach najczęściej wykonywany zabieg w gabinecie kosmetycznym. Salony kosmetyczne oferują nam wciąż doskonalone techniki oparte na coraz lepszych sposobach depilacji (wosk, pasta cukrowa, lasery), które gwarantują nam zadowalające efekty.

zadowalający efekt depilacji laserowej i bezpieczeństwo w Vacu‑med Centrum anna gańska

Vacu-med Centrum ul. Józefa Kałuży 1 (Budynek Stadionu Cracovii), Kraków, vacu-centrum.pl

D

epilacja laserowa jest, zdaniem licznych ekspertów, jedną z najlepszych metod usuwania zbędnego owłosienia. Oczywiście tego typu zabiegi mają swoje ograniczenia, które warto poznać przed rozpoczęciem zabiegów, podczas konsultacji dermatologicznej.

Vacu‑med Centrum wyposażone jest w najnowocześniejszy laser do trwałej depilacji z najnowszym oprogramowaniem systemu LightSheer ® Duet™. Laser ten jest najnowszym, najszybszym i zarazem najmocniejszym systemem z cenionej na całym świecie serii LightSheer®, uchodzącej za najskuteczniejszy laser w fotodepilacji. Urządzenie to posiada również certyfikat bezpieczeństwa i jakości U.S. FDA (Food & Drug Administration), honorowany na całym świecie. LightSheer Duet, którym dysponuje Vacu‑med Centrum, to najnowsza wersja LightSheer i zarazem prawdziwy przełom w depilacji — jedyny laser wyposażony w 2 głowice. Pierwsza z głowic, zaopatrzona w stosunkowo niewielkie okienko terapeutyczne z syntetycznego szafiru o wymiarach 9 × 9 mm, dostarcza 50

impulsy o regulowanej gęstości energii do 100 J/cm² i służy do bardzo skutecznej i precyzyjnej depilacji dowolnych obszarów ciała. Chłodzona końcówka szafirowa, będąca własnością patentową firmy, zapobiega oparzeniom nawet przy tak bardzo wysokich mocach, dzięki czemu występowanie komplikacji jest bardzo obniżone (poniżej 0,1%). Jest to najmocniejszy z istniejących systemów, co pozwala na zmniejszenie liczby seansów terapeutycznych i zapewnia nieporównywalną z innymi

systemami skuteczność i lepszy rachunek ekonomiczny — tak dla prowadzącego zabiegi, jak i dla pacjenta. Druga głowica to nowatorskie połączenie dużej powierzchni zabiegowej (22 × 35 mm) z podciśnieniem, co pozwala na bardzo szybką, skuteczną i bezbolesną trwałą depilację dużych powierzchni ciała, jak nogi, plecy czy tors. Znacznie większa powierzchnia wiązki zabiegowej powoduje, że zwiększa się głębokość wnikania światła laserowego, a zasysanie skóry poddanej zabiegowi do wnętrza głowicy zwiększa absorpcję energii i dzięki temu uzyskujemy skuteczną depilację. Przy takim rozwiązaniu liczba impulsów potrzebnych do depilacji danej powierzchni jest 10‑krotnie niższa w porównaniu z zabiegiem klasycznym, co powoduje znaczne skrócenie czasu zabiegu. Zabieg nie jest bolesny, głowica nie wymaga stosowania chłodzenia. Dzięki szybkości depilacji zabieg nie jest dla pacjenta uciążliwy. Badania prowadzone na rynku amerykańskim potwierdzają identyczną skuteczność obu głowic. Laser diodowy działa na barwnik włosa, czyli melaninę. LightSheer Duet emituje łagodną wiązkę promieni, które pochłaniane


Laser, którym dysponuje Vacu‑med Centrum, jest całkowitym novum w medycynie estetycznej, gdyż może być stosowany na skórze opalonej. Przed przystąpieniem do zabiegów depilacji laserowej bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie pacjenta. Na około 4 tygodnie przed wykonywanym zabiegiem nie wolno wyrywać włosów, natomiast można je golić lub depilować odpowiednimi kremami. Można usunąć owłosienie, ale można zrobić to wyłącznie za pomocą maszynki do golenia albo nożyczek. Depilatory, woski, plastry, pasta cukrowa czy pęseta nie są wskazane. Takie postępowanie pozwoli osobie wykonującej zabieg dobrać odpowiednie parametry epilacyjne pod kątem koloru, grubości czy też gęstości włosa w skórze. Bardzo ważne jest także to, by minimum 2 tygodnie przed planowanym zabiegiem nie korzystać z kąpieli słonecznych lub solarium w celu uniknięcia podrażnienia skóry. Ponieważ nie wszystkie włosy rosną równocześnie, w celu usunięcia większości włosów zabiegi muszą być powtórzone min. 3 razy. Podczas pierwszego zabiegu można usunąć do 30% widocznych, ciemnych włosów. Efekt od 80% do 92% usuniętych włosów można osiągnąć po trzech zabiegach. Pozostałe 7% to włosy zdecydowanie jaśniejsze, delikatniejsze i prawie niewidoczne; z reguły nie przeszkadzają klientom. Ze względu na przeprowadzane wcześniej zabiegi depilacji woskiem, depilatorem mechanicznym, pęsetą itp. lub w przypadku hormonalnej przyczyny nadmiernego owłosienia może zaistnieć konieczność przeprowadzenia większej liczby zabiegów depilacji dla uzyskania jeszcze lepszych wyników. Ponieważ 3 zabiegi powtarzane są co 2 miesiące, depilację laserową należy wykonać na tyle wcześniej, aby zdążyć przed wakacjami i nie myśleć o zabiegach depilacyjnych na wymarzonym urlopie.

W Vacu‑med Centrum zabieg depilacji laserowej poprzedzony jest konsultacją dermatologiczną. Bezwzględnym przeciwwskazaniem do depilacji laserowej są choroby skóry, takie jak bielactwo czy łuszczyca. Z depilacji laserowej muszą również zrezygnować osoby, które przeszły określone zabiegi dermatologiczne, oraz osoby, których skóra jest podatna na powstawanie bliznowców oraz przebarwień. Depilacja laserowa nie może być wykonywana u osób z chorobą nowotworową. Zabiegu nie wykonuje się również u kobiet w ciąży, jednakże po porodzie panie, które są chętne do wykonania trwałej depilacji, mogą do niej przystąpić. Oczywiście pod warunkiem, że nie istnieją inne przeciwwskazania. Jeżeli chcesz przystąpić do depilacji laserowej, musisz na kilka tygodni odstawić wszelkie leki, które mają działanie światłouczulające (zalicza się do nich także herbatki ziołowe — między innymi z dziurawca i nagietka). Jeżeli nie zastosujemy się do tego i przyznamy się, wówczas będziemy zdyskwalifikowani z zabiegu na kilka tygodni. Jeżeli zaś zataimy tę informację, nabawimy się nieprzyjemnych działań niepożądanych, z pojawieniem się przebarwień włącznie. Po zabiegu depilacji laserowej nie należy korzystać z gorących kąpieli, unikamy stosowania silnie zapachowych kosmetyków, peelingów do ciała i emulsji brązujących. Przez okres tygodnia nie powinno się korzystać z sauny, basenu oraz kąpieli słonecznych, solarium. Po zabiegu, w przeciągu 7 dniu rozpoczyna się proces „wychodzenia” spalonych włosków, który trwa ok. 2 tygodni. Podczas tych 2 tygodni należy usuwać je za pomocą pęsety lub goląc się — minimum 4 ×. Po tym okresie, tzn. po ok. 3 tygodniach, następuje miesięczne wyciszenie, tzn. włosy spalone zostały usunięte, a nowe, te 60%, jeszcze nie odrastają. Ok. 6. — 7. tygodnia po zabiegu zaczynają pojawiać się włoski, które można usunąć za pomocą maszynki do golenia lub stosując kremy do depilacji. Można także pozostawić je do oceny efektu, jaki uzyskano

po pierwszym zabiegu. Po 2 lub 3 miesiącach należy powtórzyć zabieg depilacji. Wykonanie zabiegów z użyciem lasera wymaga od kosmetyczki dużej wiedzy teoretycznej i praktycznej. Zanim podejmiemy decyzję o miejscu, w którym chcemy wykonać zabieg, warto sprawdzić rekomendację gabinetu i certyfikat szkolenia wystawiony przez firmę COHERENT Polska, aby zminimalizować ryzyko błędu podczas zabiegu.

zdrowie i uroda

są przez barwnik włosa. Prowadzi to do zniszczenia jego cebulki, a tym samym do usunięcia włosów na stałe, bezboleśnie i bezinwazyjnie, nie powodując przy tym jakichkolwiek uszkodzeń skóry.

W Vacu‑med Centrum każdy klient przychodzący do gabinetu jest przekonany o naszym profesjonalizmie i o tym, że zabieg zostanie wykonany prawidłowo. Zlokalizowani jesteśmy w pobliżu historycznego centrum Krakowa, w budynku Stadionu Cracovii. Widok z okien wychodzi na znane wszystkim, przepiękne krakowskie Błonia… Jeśli masz ochotę połaczyć dbanie o urodę z wizytą w pięknym miejscu, wybierz Vacu‑med Centrum. To idealny adres, gdy szukasz także najnowocześniejszych metod odmładzania i wyszczuplania. Proponujemy kompleksowe programy pielęgnacyjne, które pozwolą Państwu zadbać o swoje zdrowie i urodę. Wykonujemy zabiegi z zakresu pielęgnacji twarzy i ciała, medycyny estetycznej i dermatologii. Jako jedyne Centrum w Krakowie posiadamy znane na całym świecie, najnowocześniejsze i skuteczne sprzęty do wyszczuplania sylwetki, leczenia otyłości, redukcji cellulitu oraz likwidacji obrzęków powstałych na skutek nieprawidłowego krążenia krwi Weyergans (VacuStyler, SlideStyler oraz SPM Digital). W Vacu‑med Centrum zależy nam nie tylko na Twoim dobrym samopoczuciu i urodzie, ale także bezpieczeństwie. Zabiegi wykonujemy na preparatach renomowanych i znanych na całym świecie marek kosmetycznych, gwarantujemy najlepszy sprzęt dostępny na rynku oraz wykształconą kadrę fizjoterapeutów, masażystów, kosmetologów i lekarzy dermatologów. 51


zdrowie i uroda

testujemy zabiegi: NewU Beauty Clinic Pękające naczynka mogą pojawiać się niezależnie od typu skóry. Dokładna przyczy‑

na tego zjawiska nie jest znana, ale, podążając pewnym tropem, możemy sobie z nimi poradzić. Jeśli już nie chcesz codziennie maskować ich pod makijażem, koniecznie zapoznaj się z tymi informacjami.

NewU Beauty Clinic Gabinet Medycyny Estetycznej ul. Królewska 5/3, Kraków newu.pl

Z

Nie pękaj!

drowe naczynia krwionośne są elastyczne, dzięki czemu sprawnie się kurczą i rozkurczają. Jeśli ten mechanizm nie działa dobrze, na twarzy pojawia się rumień lub widoczne pod skórą zmiany. Rumień może być krótkotrwały, więc niestety często nie zdajemy sobie sprawy z powagi sytuacji. Jeśli taki obrzęk utrzymuje się dłużej niż kilka minut, może to sygnalizować pierwsze objawy kruchości naczyń krwionośnych, które nie wytrzymują ciśnienia krwi. W wyniku tego stają się rozszerzone — działają wolniej lub wcale. Choć problem dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, jego dokładna przyczyna nie jest znana. Pękanie naczyń krwionośnych wiąże się z działaniem estrogenów na mięśnie naczyń włosowatych. Także terapie hormonalne, leki zawierające kortykosteroidy i sterydy nie sprzyjają elastyczności naczyń. Czasami osoby uprawiające systematycznie sport mogą mieć tendencje do rozszerzania naczyń, co spowodowane jest intensywnym wysiłkiem fizycznym. Czego unikać, a co stosować?

Osoby ze skłonnością do rumieni i pękających naczynek powinny 52

unikać rozgrzewających i ostrych potraw, alkoholu, nadmiaru teiny i kofeiny, promieniowania ultrafioletowego (słońca, solarium) oraz promieniowania podczerwonego (popularnych saun na podczerwień). Skrajne temperatury też stanowią problem — pamiętaj, żeby w czasie zarówno bardzo wysokich, jak i bardzo niskich temperatur szczególnie dbać o cerę — stosować kremy silnie nawilżające, które wzmocnią barierę lipidową naskórka.

aktywnym jest troxerutyna, która przeciwdziała kruchości i pękaniu delikatnych naczyń kapilarnych, zapobiegając ich dalszym uszkodzeniom. Pozostałe składniki (m.in. naturalne flawonoidy, kwas hialuronowy i poliglutaminowy, pantenol, nano‑woda) doskonale nawilżają i uelastyczniają cerę, chroniąc ją przed szkodliwym wpływem wolnych rodników i procesami starzenia.

Trzeba pamiętać, że nie wszystkie kosmetyki wpływają dobrze na tak wrażliwą cerę. Negatywny wpływ mają peelingi gruboziarniste i rozgrzewające kremy — lepszym rozwiązaniem będzie stosowanie peelingów enzymatycznych i maseczek chłodzących. Należy także unikać gorących kąpieli i wizyt w saunie. Pękanie naczynek mogą zwiększyć zabiegi z użyciem wysokoenergetycznych i biostymulujących laserów (np. przy depilacji).

Jeśli kosmetyki nie pomagają, możesz skorzystać z kosmetologicznego usuwania naczynek. Zamykanie naczyń krwionośnych metodą elektro­koagulacji polega na dotykaniu specjalną elektrodą (igłą) każdego naczynka. Pod wpływem impulsów elektrycznych białko ścina się, a naczynko samoistnie się zamyka i uszczelnia. Podczas zabiegu nie dochodzi do krwawienia, ale skóra może być delikatnie podrażniona i zaczerwieniona. Elektrokoagulacja nie wymaga okresu rekonwalescencji, więc po jej wykonaniu można wracać do codziennych obowiązków. Taki zabieg możesz wykonać np. w Krakowie, w Gabinecie NewU Beauty Clinic.

Najlepiej zaopatrzyć się w produkty wzmacniające naczynia krwionośne — większość firm kosmetycznych posiada takie w swojej ofercie. Na uwagę zasługuje linia Sensi Line polskiej marki Nanolaboratory Nantes. Jej głównym składnikiem

Elektrokoagulacja

Anna Rzepka


zdrowie i uroda

Implanty zębowe TRWAŁY I SOLIDNY FILAR DLA NOWEGO UŚMIECHU Utrata zębów nie jest dziś powodem do zmartwień. Nowoczesna stomatologia oferuje idealne rozwiązania jakim są implanty zębowe. Implanty są wiernym odwzorowaniem naturalnych zębów. Wprowadzenie implantów to krótki i całkowicie bezbolesny zabieg. Dzięki nim swobodne mówienie czy jedzenie nie są żadnym problemem. Zapraszamy na specjalistyczne konsultacje implantologiczne do gabinetów Stomatologii Cichoń. W celu ustalenia wizyty prosimy o kontakt: biuro@stomatologiacichon.pl lub +48 12 421 07 43.

Stomatologia

STOMATOLOGIA CICHOŃ ul. Lelewela 13, 30-108 Kraków,

www.stomatologiacichon.pl www.implantologiacichon.pl


zdrowie i uroda

testujemy zabiegi w Instytucie Bielenda Professional

zabieg anti‑ageing z ko‑ mórkami macierzystymi PhytoCellTec™ Argan

Zatrzymać młodość O

Marta Prządo

Instytut Bielenda Professional ul. Biskupia 4, Kraków

zabiegu i linii kosmetyków, noszących wspólną nazwę „Eliksir Młodości”, słyszałam wiele dobrego. Aby przekonać się na własnej skórze o ich skutecznym działaniu, udałam się do Instytutu Bielenda Proffesional.

Co kryje się za enigmatyczną nazwą „Eliksir Młodości”? Siła natury zamknięta w nowoczesnych

54 54

Każda kobieta marzy o tym, by jak najdłużej cieszyć się młodą skórą — pełną witalności, elastyczną i gładką. Recep‑ ty na wieczną młodość jeszcze nie wynaleziono, ale sposoby na opóźnie‑ nie procesu starzenia już tak. Jednym z nich jest zabieg

„Eliksir Młodości” w Instytucie Bielenda Professional.

f­ormułach kosmetologii. Mowa o aktywnym składniku PhytoCellTec™ Argan, który zawiera wyciąg z roślinnych komórek macierzystych z kiełków arganowych, otrzymywanych z afrykańskiego drzewa argan. Składnik ten ożywia komórki macierzyste skóry właściwej, a więc wnika o wiele głębiej, niż większość produktów kosmetycznych dostępnych na rynku. PhytoCellTec™ Argan spełnia szereg zadań — nawilża, odżywia, zwiększa gęstość skóry, uelastycznia i napina, a ponadto wzmacnia procesy metaboliczne skóry, pobudzając ją do regeneracji. To naprawdę dużo, jak na jeden składnik!

kulminacyjnym zabiegu było nałożenie maski algowej z komórkami PhytoCellTec™ Argan na około 20 minut. Po usunięciu maski na skórę twarzy, szyi i dekoltu został nałożony krem odmładzający z formułą PhytoCellTec™ Argan, a na okolicę oczu — nanowypełniacz zmarszczek. Po zabiegu czułam, że moja skóra jest o wiele gładsza, delikatniejsza i mocno nawilżona. Zdecydowanie zrelaksowana (niemały w tym udział miała przyjemna atmosfera i kojąca muzyka w tle).

Zabieg z wykorzystaniem produktów z linii „Eliksir Młodości”, a więc także z olejem arganowym (często określa się go mianem „płynnego złota”), ma charakter profilaktyczno‑korygujący. Przeznaczony jest dla osób powyżej 35 roku życia, z widocznymi oznakami starzenia się skóry — mniejsza elastyczność, wiotczenie.

Kiedy osiągniemy pełny efekt „Eliksiru Młodości”? Wykonując serię 6—8 takich zabiegów, dwa razy w tygodniu. A co zrobić, aby efekt utrzymał się na dłużej? Zdecydować się na zabieg „bankietowy”, raz w miesiącu oraz pamiętać o pielęgnacji domowej. Uzupełnijmy ją o krem odmładzający z komórkami macierzystymi PhytoCellTec™ Argan SPF 15 i rozświetlający krem pod oczy Home Care.

Po demakijażu, tonizacji i peelingu oczyszczającym, pani wykonująca zabieg zaaplikowała mi serum do twarzy, zawierające komórki macierzyste PhytoCellTec™ Argan, a następnie wykonała relaksacyjny masaż twarzy, szyi i dekoltu przy użyciu odmładzającego musu. Oczywiście z linii „Eliksir Młodości”. Momentem

Wizyta w Instytucie Bielenda Professional dała mi nie tylko fantastyczne doznanie zmysłowe — zabieg był bardzo przyjemny i relaksujący — ale i przekonanie, że zatrzymywanie młodości na dłużej wcale nie musi wiązać się z operacjami plastycznymi, które, zdaje się, powoli tracą na swej atrakcyjności.


NZOZ PERFECT Centrum Medycyny Estetycznej Kraków, Al. Grottgera 22/1 tel. 12 34 62 102, 607 37 33 28, e-mail: nzoz@gabinetyperfect.pl DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU: www.facebook.com/ NZOZ.Perfect

———— w y t n i j k u p o n y ! ————

ZAPRASZAMY DO SKORZYSTANIA Z SZEROKIEJ OFERTY PROMOCYJNYCH ZABIEGÓW MEDYCYNY ESTETYCZNEJ I KOSMETOLOGII

Pozbądź się przebarwień Ferulac peel -30%

ZAMYKANIE NACZYNEK METODĄ IPL -30%

MIKRODERMABRAZJA Z MASKĄ -40%

PEELING DLA SKÓR WRAŻLIWYCH MANDELAC -25%

BOTOX CENA 1 JEDNOSTKI TYLKO 22 ZŁ

MEZOTERAPIA -20%

MODELOWANIE OWALU TWARZY KWASEM HIALURONOWYM -20% ZAMYKANIE NACZYŃ NA NOGACH METODĄ SKLEROTERAPII -20%

USUWANIE ZMIAN SKÓRNYCH LASEREM CO2 -15%

TRĄDZIK TO NIE PROBLEM GLYCOPEEL -20%

ENDERMOLOGIA 10 ZABIEGÓW TYLKO 699 ZŁ

ZABIEG LIFTINGUJĄCY NA TWARZ METODA RF -40%

SKUTECZNE ODCHUDZANIE METODĄ RF -40% FOTOODMŁADZANIE NA TWARZ TYLKO 300 ZŁ

LIPOLIZA AQUALYX -15%

NICI HIALURONOWE NA DŁONIE 800 ZŁ

INTRACEUTICALS — ZABIEG GWIAZD -25%

WSZYSTKIE PIELEGNACYJNE ZABIEGI NA CIAŁO -35%


zdrowie i uroda

Mało inwazyjny, a bardzo skuteczny, unosi owal twarzy nawet do 10 mm. Co takiego wyjątkowego jest w zabiegu z użyciem nici hialuronowych, że jest ostatnio tak modny? Na nasze pytania odpowiada doktor Anna Grodecka.

Magiczne nici rozmawiała Katarzyna Kasprzyk

Dr Anna Grodecka, dermatolog, ­pracuje m.in. w Instytucie Medycyny Estetycznej MEDestetis, ul. Odrowąża 18/1, Kraków, tel. 12 430 54 09, www.medestetis.pl

Dlaczego zabiegi z użyciem nici hialuronowych są tak popularne? Pacjentki zawsze szukają zabiegu, który połączyłby skuteczność z komfortem, i nici hialuronowe spełniają te oczekiwania. A, że dobre wieści szybko się roznoszą, to i zabieg staje się modny. Bo właśnie skuteczność i niewielka inwazyjność decydują o jego wyjątkowości. O dobroczynnym działaniu kwasu hialuronowego na skórę chyba już nie musimy mówić — wypełnia zmarszczki, nawilża, ujędrnia. Hydrolift, czyli nici hialuronowe to metoda nie tylko modelowania twarzy, ale i ujędrniania skóry, czyli takie dwa w jednym. Aplikacja kwasu hialuronowego za pomocą elastycznych mikrokaniul sprawia, że zabieg jest praktycznie bezbolesny i nie pozostawia siniaków. Chciałabym przybliżyć sobie i Czytelnikom rodzaje nici. Mamy nici hialuronowe i to jest po prostu sposób wprowadzania kwasu hialuronowego, ale mamy też nici złote. Używa pani również takich, a jeśli tak, to co mają w sobie szczególnego? A może są jeszcze inne rodzaje? Nici złote to po prostu cieniuteńkie złote druciki, które wkładane są pod skórę i tam zostają, powodując miejscową przebudowę struktury tkanek. Oczywiście raz włożone nie dają się usunąć. To, oraz wysoka cena, sprawia, że zabieg nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród pacjentów. Są jeszcze nici syntetyczne, czyli nici

56

chirurgiczne zmodyfikowane tak, że na ich powierzchni jest bardzo dużo haczyków, które zakotwiczają się w skórze i podciągają ją. Zabieg jest dość inwazyjny i kosztowny, przeznaczony dla starannie wyselekcjonowanej grupy pacjentów. Dla kogo przeznaczone są zabiegi z wykorzystaniem nici hialuronowych? Ich opis brzmi trochę jak magiczny zabieg, który modeluje rysy twarzy, robi lekki lifting i likwiduje zwiotczenie skóry, jednak jakie problemy przede wszystkim rozwiązuje ten zabieg? Ale to jest magiczny zabieg! Technika podania jest ta sama, ale w zależności od potrzeb pacjentki używamy różnych rodzajów kwasu hialuronowego i starannie dobieramy miejsce założenia nici. To znaczy inaczej będzie wyglądał zabieg, jeśli pacjentka chce podnieść opadające policzki (czyli wygładzić owal twarzy), a inaczej, jeśli chce np. unieść brwi lub unieść kącik ust. Z reguły u pacjentki trzydziestokilkuletniej będziemy działali prewencyjnie, u osoby starszej skupimy się na efekcie liftingu. Tu ciekawa informacja: badania dowodzą, że możliwe jest uniesienie owalu twarzy nawet do 10 mm. Kwas hialuronowy musi być oczywiście odpowiednio dobrany do potrzeb pacjenta, wbrew pozorom na rynku jest mnóstwo różnych preparatów, które różnią się właściwościami. Ile czasu mniej więcej trwa zabieg, czy jest bolesny i jak się po nim

wygląda? Czy widać nakłucia, opuchliznę? Z jakim kosztem (mniej więcej) należy się liczyć? Zabieg zawsze poprzedza konsultacja — jeśli jest to pierwsza wizyta pacjentki, trwa ona od 30 minut do godziny. Po podjęciu decyzji, sam zabieg zajmuje około 15—20 minut. Jest praktycznie bezbolesny i najczęściej nie zostawia śladów. Dzięki użyciu mikrokaniul znacznie zmniejsza się ryzyko uszkodzenia naczyń, co dla pacjentki oznacza brak siniaków. Obrzęk zależy oczywiście od organizmu pacjenta, ale z reguły jest on niewielki, często praktycznie niezauważalny. Efekty widać od razu, jeśli korygujemy brak objętości, natomiast efekt liftingu pojawia się po około 3—6 tygodniach. Koszt zabiegu, w zależności od preparatu, to około 2000 zł.



zdrowie i uroda

Mac, Pro Longwear Concealer

Estée Lauder, Double Wear

To Ferrari wśród korektorów. Idealnie ukryje sińce pod oczami oraz niedoskonałości cery, do tego możesz być pewna, że nie będą potrzebne poprawki, bo utrzyma się przez cały dzień.

To klasyk wśród podkładów. Jeśli szukasz podkładu, który przetrwa na Twojej twarzy przez cały dzień, daje duże krycie i matowe wykończenie, to trafiłaś na ideał! Pamiętaj jednak o dobrym nawilżeniu cery, gdyż podkład ten może podkreślić suche skórki. Najlepiej sprawdzi się na cerze mieszanej i tłustej.

Mac, Studio Fix Fluid Jeśli EL Double Wear to dla Ciebie zbyt dużo, skuś się na Studio Fix Fluid, który również zachwyci Cię trwałością i dobrym kryciem, ale nie obciąży cery. Masz do dyspozycji ogromną gamę kolorystyczną.

Mac, cień Satin Taupe

Kultowe kosmetyki

Najbardziej unikatowy cień tej marki. Łączy fiolet z brązem i złotem, podkreśla spojrzenie niezależnie od koloru tęczówki. Jeśli chcesz kupić jeden cień tej marki, zdecydowanie polecam właśnie ten!

według callmeblondieee

Przedstawiamy Wam nowy cykl artykułów przygotowany wspól‑ nie z portalem StyleMiasta.pl, w którym znane ze społeczno‑ ści ­YouTube vlogerki przedstawiać będą recenzje kosmetyczne. W pierwszej odsłonie o kultowych kosmetykach opowiada Basia B, użytkownikom YouTube.com znana jako callmeblondieee.

N

a pewno każda z Was wielokrotnie spotkała się z rankingami kultowych produktów, pod wpływem których chęć na dane kosmetyki gwałtownie wzrastała, a portfel kurczył się w obawie o trzymane w nim fundusze. Przedstawiam własny, subiektywny wybór, dowiecie się również, czy warto zainwestować w kosmetyk, ile kosztuje i gdzie jest dostępny.

Zapraszamy do przeczytania (lub obejrzenia) całości recenzji oraz na kolejne odsłony cyklu na www.stylemiasta.pl w dziale Nastrój się. 58

Inglot, cienie Każdy makijażysta na świecie zachwyca się cieniami tej polskiej marki, więc bądźmy z niej dumne! Mnogość kolorów, wykończeń oraz dowolność w kreowaniu własnych palet sprawia, że każda z nas powinna mieć te cienie w swojej kosmetyczce.


Chanel, szminka Rouge Coco Shine, odcień 56 Chance Nadaje ustom delikatny kolor, ale podkreśli każdą suchą skórkę i zgromadzi się w załamaniach. Piękne opakowanie to zdecydowanie za mało jak na tak wysoką cenę.

Mac, szminki Kilka wykończeń i kilkadziesiąt kolorów. Każda, nawet najbardziej wymagająca kobieta znajdzie coś dla siebie. Fankom czerwieni polecam Russian Red, różu: Creme Cup, beżu: Blankety, Hue lub Creme d'Nude.

YSL, Touche Éclat Najbardziej znany i najczęściej kupowany rozświetlacz pod oczy na świecie! Świetnie się sprawdzi u dojrzałych kobiet, które mają widoczne zmarszczki, natomiast nie podoła tuszowaniu cieni pod oczami, gdyż jego krycie jest niewielkie. Cena nie jest zachęcająca, dodatkowo produkt nie jest wydajny.


zdrowie i uroda

Chcesz być zawsze w pełni sił, aby niezmiennie cieszyć się ży‑ ciem? Chronisz swoje dziecko przed go‑

rączką/przeziębieniem/brakiem apetytu (niepotrzebne skreślić)? A może pragniesz powiększyć biust, zapewnić sobie wzrost libido, zdrową wątrobę, piękne włosy, schudnąć, pozbyć się cellulitu i nie mieć problemu zimnych stóp? Katarzyna Kasprzyk

Jak nie połknąć Suplementy diety haczyka? W

ystarczy załapać się na dowolny blok reklamowy, a rozwiązanie wszystkich problemów (głównie tych, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia) okaże się banalne. Wystarczy połknąć tabletkę. Przepraszam, „innowacyjną kapsułkę o starannie wyważonym składzie, zawierającą 17 składników aktywnych, odpowiednio dobranych lub uważnie skomponowanych”. Oczywiście zdrowie to płynie prosto z natury, nawet jeśli ma niepokojący, fluorescencyjnozielony kolor, musuje i pachnie sztucznym melonem.

60

Większość reklam suplementów powiela ten sam schemat. Na początek trochę danych z kapelusza — statystyka ponoć dobrze wpływa na wiarygodność: „Częściej niż raz na sekundę w Polsce ktoś zażywa…”, „Problem zimnych stóp jest bardzo powszechny, może dotyczyć połowy osób na tej sali”, „Co druga kobieta i co czwarty mężczyzna cierpi na zaparcia” (seriously!?) i dalej w ten deseń. Później pan w kitlu naukowca (lekarz i farmaceuta nie mogą reklamować suplementów) przedstawia pseudonaukowe wywody w stylu: „Na skutek podniecenia organizm produkuje substancje wywołujące erekcję” i „Twój układ trawienny działa jak mikser” lub „Produkt zawiera dwa razy więcej L‑argininy” („Dwa razy więcej L‑argininy niż co?” — pytamy odruchowo, ale retorycznie). Można podeprzeć się wykresem, oczywiście bez

żadnej skali, lub naukowymi gadżetami, na przykład problem zimnych stóp obejrzeć na obrazie z kamery termowizyjnej. Problem został wykreowany? Czas podać rozwiązanie. Może cztery sposoby na wsparcie wątroby, śpiewane na melodię sławetnego hymnu Euro 2012? Ten, u kogo nie pojawiały się mordercze instynkty podczas słuchania tej reklamy ma zadatki na świętego lub zażywa dobre leki. Potem przychodzi czas na slogan — nie musi być zbyt wyszukany. Mile widziane są akcenty batalistyczne: „pokonać”, „zniszczyć”, „zwyciężyć”, „wygrać”, a nawet „dokopać” — te czasowniki lubimy. Przymiotnik powinien zwiększać natężenie „fajności” i „superowości” w produkcie prawie do nieskończoności. Suplement diety nie jest lekiem, wbrew temu, co sugerują reklamy. Według prawa europejskiego suplementy żywnościowe to „środki spożywcze, których celem jest uzupełnienie normalnej diety i które są skoncentrowanym


* Informacje podane za artykułem Pawła Walewskiego Mętne suplementy („Polityka”, 15 października 2012 roku).

zdrowie i uroda

r e k l a m a

źródłem substancji odżywczych lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy lub fizjologiczny, z wyłączeniem produktów posiadających właściwości produktu leczniczego”. Suplementy nie przechodzą rygorystycznych badań dotyczących działania, skutków ubocznych, interakcji z lekami. Podlegają prawu żywnościowemu, a Państwowa Inspekcja Sanitarna sprawdza tylko, czy preparaty te nie mają właściwości leczniczych. W ubiegłym roku inspekcja sanitarna przeprowadziła 1441 analiz laboratoryjnych, ale najwięcej wykroczeń (skutkujących wycofaniem z rynku 76 suplementów diety) odkryto nie w składzie, lecz w oznakowaniu opakowań*. Rynek suplementów jest rajem dla specjalistów do spraw marketingu. Zimą sprzedają witaminę C z dodatkami; środki na potencję, zgagę i wzdęcia są całoroczne; wiosną na tapecie pojawiają się reklamy preparatów odchudzających i przeciwko cellulitowi. Czy odchudzają? Oczywiście! Portfel. Wagę zmniejszają zbilansowana dieta i ruch, a nie wiara w cuda. Chris Bell w filmie Bigger, Stronger, Faster* pokazuje od kuchni producentów suplementów diety dla sportowców. Dwaj panowie z takiej firmy mówią wprost: „Bierzemy dużo popularnych »aktywnych« składników, używamy minimalnych ilości każdego z nich”. W biznesie suplementów nazywa się to „pudrowaniem”. Później zastrzega się formułę o nazwie „nowa superhiperturbo skuteczna” i producent wcale nie musi ujawniać, że to pastylka głównie z mąki ryżowej. Jak mówią producenci, to dobry sposób na dużą forsę. Nie dajmy się złapać na ich haczyk. Czytajmy skład preparatów, dopytujmy farmaceutów, lekarzy, dietetyków. Polecam też blog rynek‑suplementow.blogspot.com. Prowadzi go farmaceuta Marcin Piątek, który bezpardonowo rozprawia się z poszczególnymi suplementami diety, analizuje skład, obnaża absurdy reklamowych obietnic i poleca te preparaty, które mogą okazać się skuteczne. Przede wszystkim jednak używajmy zdrowego rozsądku. Jego nie da się przedawkować.

61


Pracujemy z uśmiechem

i św. Mikołajem!

ul. Poznańska 8, Kraków Zapraszamy do rejestracji telefonicznej – 696 552 638 lub 12 445 66 56, mail: rejestracja@periocare.pl


TARYFA I

1,84 zł/km RYFA II

A I, 30% TA 20% TARYF

kow.pl a r k . n a k a b r www.taxi.ba


kalejdoskop

FashionPhilosophy Fashion Week Po‑ land jest bezdysku‑ syjnie najważniej‑ szym wydarzeniem modowym w naszym kraju. Siódma edycja

trwała od 24 paździer‑ nika i była największą z dotychczasowych, za‑ równo pod względem liczby pokazów, jak i liczby zagranicznych gości.

Gabriela Sacha

n Jemiol Basic PtASZEK Kolekcja Kamili Gawrońskiej-Kasperskiej

P

rzekraczając próg specjalnie przygotowanego namiotu, wchodzi się w inny świat, świat wielkiej mody i — co najważniejsze — mody polskiej. W czasach, gdy tym wielomiliardowym przemysłem kierują olbrzymie zagraniczne koncerny, organizatorzy postawili sobie za cel wypromowanie fascynującej, ale wciąż za mało docenianej nadwiślańskiej wyobraźni, techniki i kunsztu. Każdy z pięciu dni zaczynał się pokazami OFF Out Of Schedule. Odbywały się one w starej hali fabrycznej, której surowość stanowiła doskonałe tło dla nowoczesnego i awangardowego designu prezentowanego na pokazach. Tuż po zakończeniu zmagań w strefie OFF zaczynały się pokazy w ramach Designer Avenue. To ta część tygodnia mody, na którą wszyscy czekają z niecierpliwością — swoje premierowe kolekcje prezentuje czołówka polskich projektantów. Pokazy trwają do późnego wieczora. Kolekcje pokazywane

64

przez młodych, debiutujących projektantów bywają niedopracowane i chaotyczne, jednak, uczestnicząc w Alei Projektantów, możemy szybko o tym zapomnieć. Tutaj nie ma miejsca na przypadek. Kolejne, niezwykle ważne części układanki, jaką jest Fashion Week, stanowią Showroom i Concept Store. Na ogromnej przestrzeni rozłożyło się ponad 120 stoisk projektantów. Był to raj na ziemi dla wszystkich wielbicieli mody. A jak prezentowały się same kolekcje? W strefie OFF znalazły się pokazy, które nie zrobiły na mnie wrażenia, a czasem wręcz negatywnie zaskoczyły i skłoniły do zadania pytania, kto te kolekcje wpuścił na wybieg. Czwartek, pierwszy dzień pokazów, zaczęła Małgorzata Knopik‑Skibińska i... od razu klapa. Była to kolekcja męska, zainspirowana wojownikami z całego świata. Brzmi ciekawie, a ja w notatkach mam jedno, ale jakże dobitne słowo:

„przebierańcy”. Kolejną projektantką, która niestety nie popisała się ani kunsztem, ani wyobraźnią, jest Magdalena Kubalańca. Kolekcji marki Anniss również nie można zaliczyć do udanych. Kolorystyka strojów okazała się nietrafiona, choć ciekawe kroje i spójność kolekcji działały na korzyść kolekcji. Przejdźmy jednak do przyjemniejszej części, a mianowicie do kolekcji, którym naprawdę należą się ogromne brawa. Należy do nich pokaz marki Bola. W projektach widać niezwykły kunszt krawiecki projektantki, Oli Bajer. Następną kolekcją, którą wkładam do szufladki z napisem „dobra robota”, jest ta projektu Jakuba Pieczarkowskiego. Designer balansuje na granicy kiczu i dobrego smaku, ale ja kupuję to w całości. Jest młodzieżowo, jest pozytywnie, jest złoto, są ćwieki, jest fun. I wreszcie przyszedł czas na według mnie najlepszą kolekcję OFF‑ową tej edycji FashionPhilosophy, kolekcję Olgi Mieloszyk. Czyste, nowoczesne


Zgodnie z moim przypuszczeniem istną furorę zrobiły akcesoria

kalejdoskop

Pierwszym pokazem, który zapadł mi w pamięć,

Przeglądając zdjęcia, natrafiłam także na męską kolekcję Joanny Startek, a wraz z nią ogarnęły mnie wspomnienia zachwytu, który czułam, oglądając jej pokaz. Tak, to zdecydowanie druga najlepsza kolekcja strefy OFF.

zaprojektowane przez Annę Dello Russo dla H&M. Mimo że same w sobie kiczowate, stały się idealnie pasującym dopełnieniem wielu stylizacji, co w pewnym stopniu zmieniło mój pogląd na te dodatki. Kolejnym projektantem, który nawiązał współpracę ze szwedzką sieciówką, jest Martin Margiela. Mimo że kolekcja dostępna jest w sklepach dopiero od listopada, my już wcześniej mogliśmy zobaczyć na żywo niektóre z projektów. Fashion Week to oczywiście nie tylko pokazy, ale także możliwość spotkania innych wielbicieli mody: atmosfera na FashionPhilosophy jest niezwykła. Gdy jesteś na tygodniu mody, nie przejmujesz się nawet, gdy rano za oknem widzisz najprawdziwszą zimę w środku jesieni. Co prawda dotarcie na czas w śniegu po kostki, na wysokich obcasach (dodam, że z powodu pogody nasze stroje nie zmieniły się znacząco, a w większości przypadków prawie wcale) i z odkrytymi palcami graniczyło z cudem, niemniej jednak wszystkim się udało. Następna edycja już w kwietniu! Nie wiem, jak wy, ale ja już nie mogę się doczekać...

fotografie: Szymot Lyzab

Próżno szukam pokazu, który nie przypadłby mi do gustu w Alei Projektantów. No, może oprócz jednego czy dwóch zaprezentowanych w ramach gali dyplomowej łódzkiej ASP, ale tutaj akurat nie mój głos się liczy. Wśród trzech faworytów celowo pomijam pokaz Łukasza Jemioła Basic, ponieważ uważam za dość oczywiste, że prezentowane stroje były jak zawsze na bardzo wysokim poziomie, jeśli chodzi o krój, materiały i ogólne wrażenie.

była prezentacja projektów Kamili Gawrońskiej‑Kasperskiej. Wyraźną inspiracją dla projektantki stała się ważka. Oglądając pokaz, poczułam się jak bohaterka filmu „Dawno temu w trawie“, co było wręcz baśniowym przeżyciem. Sama kolekcja jest piękna, a materiały nieprawdopodobnie lekkie. Jako widz odniosłam wrażenie, że ubrania w ogóle nie dotykają ciała modelki. Monika Błażusiak zaprezentowała natomiast niesamowitą kolekcję — kobiecą, bardzo zmysłową, pociągającą i niezwykle uwodzicielską. To jeszcze nie haute couture, ale już nie prêt‑à‑porter. Kolekcja składa się z bardzo różnych elementów, ale pozostaje niezwykle spójna. Ostatnią kolekcją, którą wręcz muszę opisać, jest ta marki PtASZEK. Nie wiem, czym projektantka zdobyła moje serce... Czy chodzi tu o niewymuszony kalifornijski luz, który uwielbiam, czy o cudownie świeżą kolekcję, czy o Cezarego Harasimowicza w roli modela? Nie wiem. Wiem natomiast, że ten pokaz na długo pozostanie w mojej pamięci.

formy spotkały się z nienagannym kunsztem i techniką. Muszę przyznać, że powiew nowości, którego doświadczyłam, oglądając ubrania (w tak nadużywanym ostatnio połączeniu czerni i bieli), mocno mnie zaskoczył. Kolekcja nowatorska, zaskakująca i bardzo udana.

l Robert Kupisz i Karolina Malinowska

o l blogerki

Edyta Herbuś i Aleksadra Kwaśniewska

k Mikołaj Komar

j Joanna Horodyńska i Ada Fijał

n Michał Żaczyński

65


kalejdoskop

CH Carolina Herrera No. 2 Wysmakowane wnętrze butiku Caroliny Herrery w Zakopanem

Gdzie? W Zakopanem, przy Fashion Street Krupówki 29.

Dlaczego? Bo to nie tylko zimowa stolica Polski, ale też miasto pełne ekskluzywnych światowych marek. A wśród nich — CH Carolina Herrera.

M W butiku dostępna jest też biżuteria dla prawdziwych fashionistek

66

arka CH Carolina Herrera to synonim niezobowiązującej elegancji na co dzień, prêt‑à‑porter w najlepszym wydaniu i luksusu, o którym każdy marzy. Szeroki wybór ubrań i akcesoriów to kolejna zaleta. W sierpniu 2010 r. Bachleda Grupa Inwestycyjna otworzyła pierwszy w Polsce butik CH Carolina Herrera w Warszawie, a pod koniec października miało miejsce uroczyste (i ponowne) otwarcie drugiego butiku CHCH w Zakopanem. Wydarzenie wzbudziło duże zainteresowanie wśród osób z branży, a także znanych gwiazd. Obecne były między innymi Małgorzata Socha, Marta Żmuda‑Trzebiatowska, Magdalena Schejbal,

m

Małgorzata Foremniak, Dorota Williams, Bogna Sworowska i Anna Dereszowska. Nowo otwarty butik CH Carolina Herrera w Zakopanem znacznie wyróżnia się na tle pozostałych, rozmieszczonych na całym świecie — został zaprojektowany

Marta Żmuda-Trzebiatowska wybiera dodatki w stylu Audrey Hepburn n Bogna ­S worowska, PR Manager marki CHCH w Polsce wraz z Małgorzatą Sochą


Nie pozostaje nic innego, jak tylko odwiedzić nowy butik CHCH w Zakopanem i przekonać się samemu, co ciekawego proponuje marka na obecny sezon. Przy okazji możemy

k Ponadczasową klasykę i elegancję projektów Caroliny Herrery uwielbia wielu celebrytów. n Równie elegancka jak suknie Herrery — Małgorzata Foremniak.

kalejdoskop

r e k l a m a

w taki sposób, by oddawać charakterystyczny klimat zimowego miasta, jakim jest Zakopane. W ofercie znajdują się ubrania zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn i dzieci, przeznaczone na chłodniejszą część roku. Nie zabraknie wszelkich produktów sygnowanych logo CH Carolina Herrera, a więc butów, biżuterii, różnego rodzaju akcesoriów oraz perfum. n Anna Dereszowska i Bernadetta Bachleda-Curuś — organizatorka wydarzenia i szefowa CHCH na Polskę

pozwiedzać całą Fashion Street Krupówki 29, gdzie dostępne są najlepsze marki odzieży sportowej i luksusowej, takie jak: Purificación García, Moncler, Escada Sport, Red Valentino, EA7 Emporio Armani, Napapijri i wiele innych. MP

2, 7, 8, 9 grudnia 2012 16, 17 marca 2013 OPERA KRAKOWSKA ul. Lubicz 48, 31-512 Kraków Organizacja Widowni: tel. +48 12 296 62 62 (63) fax: +48 12 296 62 68; e-mail: bilety@opera.krakow.pl Kasa Opery: ul. Lubicz 48, tel. +48 12 296 62 60 (61)

w w w . o p e r a . k r a k o w . p l Mecenas Opery Krakowskiej

Partner

Patroni medialni

Sponsorzy


kalejdoskop

Łódź Design Festival to wydarzenie,

które od 6 lat tworzy przestrzeń wymia‑ ny myśli i doświadczeń dla środowisk twórczych identyfikujących się z szeroko rozumianym designem, a także dla kręgu biznesu. Idealnie wpisuje się on w strate‑ gię rozwoju Łodzi jako centrum przemy‑ słów kreatywnych i z pewnością wpływa na promocję miasta.

Awareness, czyli świadomy design w Łodzi Milena Ostólska

must have, Miniio, Domek dla lalek, LodzDesign 2012

F

estiwal miał już sześć edycji. W tym czasie przeistoczył się z lokalnej, składającej się z paru wystaw imprezy w największe w Polsce wydarzenie w całości poświęcone sztuce projektowania. Szósta edycja festiwalu pobiła wszelkie rekordy! W ciągu 11 dni wzięło w nim udział ponad 45 tys. osób, a wystawy

n must have, Aleksandra Gaca, Slumber pouf m make me, Tomasz Pydo, Owijka

i wydarzenia organizowane były w ponad 20 miejskich przestrzeniach. Dzięki finansowemu wsparciu Urzędu Miasta Łodzi, mecenasa — Ceramiki Paradyż — oraz ponad 90 partnerów w Łodzi mogliśmy oglądać ponad 1100 obiektów autorstwa ponad 640 projektantów. Tegorocznym hasłem przewodnim festiwalu było słowo awareness („świadomość”). Miało ono zwrócić uwagę na to, jak bardzo istotne w designie jest myślenie i jak kluczową rolę odgrywa świadomość w odniesieniu do projektowania. Nawiązaniem do hasła przewodniego były trzy wystawy Programu Głównego: Kto ty jesteś?, The Future is Stupid oraz Punkty widzenia — punkty siedzenia. Forum: Design & Architektura dało możliwość uczestniczenia w ponad 35 wykładach, prowadzonych

68

przez gości z całego świata. Prezentowali oni zagadnienia dotyczące zachodzących aktualnie zmian i nowych metod pracy projektantów. Spacery po wystawach, edukacyjna bawialnia oraz warsztaty rozwijające wyobraźnię i kreatywność to tylko niektóre z przygotowanych atrakcji, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Dla starszych miłośników designu przygotowano Remade Market. W jego ramach można było nabyć nietuzinkowe przedmioty bezpośrednio od ich twórców oraz spróbować swoich sił w samodzielnym kreowaniu pod okiem specjalistów. Niesamowite wrażenie robiło samo Centrum Festiwalowe o powierzchni 10 000 m2, które zaaranżowano w niebanalny sposób. Do tego celu wykorzystano około 35 km barwnej wstążki (zostanie ona ponownie użyta przez projektantów).


69

Projekt współnansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego


design

Głodni designu Milena Ostólska

Jeszcze nigdy design nie cieszył się tak dużym zainteresowa‑ niem. Po latach komunizmu i idącej z nim w parze wszech‑ obecnej bylejakości Polacy nareszcie zaczynają dostrzegać uroki wyszukanego wzornictwa. W tym numerze przyj‑

rzymy się designerskiej blogosferze.

S

ystematycznie rośnie liczba osób, które pragną posiadać kąt nie tylko własny, ale także urządzony zgodnie z najnowszymi trendami. Zdajemy sobie sprawę, że przestrzeń, w której spędzamy większość swojego wolnego czasu, ma duży wpływ na nasze samopoczucie. Coraz częściej stawiamy na dobre wzornictwo i wysoką jakość. Z zapałem zaglądamy na modne ostatnimi czasy blogi internetowe. To one stają się bezpośrednią konkurencją dla czasopism wnętrzarskich. Kształtują nasze gusta, zmieniają spojrzenie na wystrój wnętrz, a co za tym idzie, na najintymniejszą przestrzeń człowieka. Ich autorzy mają ogromny wpływ na to, w jakim otoczeniu mieszkamy, pracujemy i wypoczywamy, a wierni czytelnicy nie potrafią się bez nich obejść. Ładne Rzeczy! Podoba się? podobasie.blox.pl/

Autorka nie ujawnia imienia, zawodu ani miejsca 70

Zaprojektuj swoje życie designyourlife.pl/

zamieszkania. Blogowanie dla tajemniczej postaci jest sposobem na życie. Jak sama przyznaje, pisze z różną częstotliwością, w zależności od natłoku obowiązków i stanu ducha. Gdyby wziąć pod uwagę prowadzenie również facebookowego fanpage'a Ładnych Rzeczy!, to można powiedzieć, że jest cały czas w sieci. Należy do tej grupy autorów, którzy nie chwalą się przyjaciołom, że piszą bloga. Ładne Rzeczy! są miejscem, gdzie można znaleźć zarówno drobiazgi codziennego użytku, jak i inspiracje do urządzenia dziecięcego świata.

Design Your Life jest miejscem, w którym autorka (Alina Moskwa) gromadzi inspiracje do prowadzenia kreatywnego życia. Dzielę się tym, co najbardziej zainteresowało mnie w designie i wszystkim tym, co mnie otacza. Projektowanie wnętrz jest dla mnie zarówno pasją, jak i codzienną pracą — mówi Alina. Czym jest dla niej blogowanie? Aktualnie jest odzwierciedleniem tego, co najbardziej mnie pasjonuje. Blogowanie obecne jest w każdym moim dniu i skłania do tego, by widzieć i wiedzieć więcej — deklaruje autorka bloga. I like design ilikedesign.blox.pl/

Zdecydowanie mój faworyt. Istnieje kilka lat i zdążył zdobyć rzeszę wiernych fanów. Dla prowadzącej go Agaty Ziółkiewicz piękne wnętrza są tak samo ważne, jak piękne zdjęcia. Jak sama zdradza, jej drugą pasją jest fotografia. Tej


design

tematyce poświęcony jest bliźniaczy blog I like photo (pieceofglass.blox.pl). Na blogu I like design można znaleźć, oprócz znakomitych projektów, sporo bieli i inspiracji skandynawskich. Autorka ceni sobie minimalizm, prostotę formy, czyste linie, porządek. Co jeszcze jest na blogu I like design? Z pewnością nie brakuje inspiracji do tego, jak zaprojektować, zaplanować czy urządzić swoje wymarzone wnętrze, po prostu — jak ładnie mieszkać. Czym zajmować będzie się Agata Ziółkiewicz za 5 lat? W 2017 roku prowadzę duży portal o designie i wnętrzach. Jestem redaktor naczelną znakomitego magazynu wnętrzarskiego. Piszę, stylizuję, realizuję sesje zdjęciowe, aranżuję wnętrza. Robię to, co lubię. I kto wie — może nadal piszę bloga?

T

o tylko garstka znalezionych w wirtualnym świecie wnętrzarskich inspiracji. Zachęcam wszystkich do ich śledzenia. Wyszukiwanie nietuzinkowych, powstających z pasją designerskich pamiętników z pewnością wciąga! Na szczęście z uzależnienia od designu nie trzeba się leczyć.

r e k l a m a

71


design

Colorfly Pocket HiFi C4 to nie jest kolejna przeróbka taniego chińskiego odtwarzacza mp3 na steampunkową modłę. Ten sprzęt stworzono z myślą o audiofilach i to majętnych audiofilach. Drewniana obudowa, metalowe wykończenia z ręcznie grawerowanym logo i analogowy potencjometr to design, który kojarzyć się może albo właśnie ze steampunkiem, albo z vintage’owym sprzętem hi-fi z lat siedemdziesiątych. // Możliwości odtwarzacza są jeszcze bardziej imponujące od wyglądu: odtwarza pliki w formacie WAV 192 KHz, MP3 oraz APE, wyposażony jest także w dedykowany wzmacniacz słuchawkowy. W obudowie zainstalowane są układy CIRRUS Logic CS4398 DAC oraz CS8422 SRC i 32 GB pamięci. // Niestety za vintage’owy styl i jakość dźwięku trzeba zapłacić — co najmniej 799 dolarów.

Steampunk dla audiofila

bartek jaźwiński

72

Chciwość uleczalna Co można sprezentować komuś, kto ma już wszystko? Pewien artysta, przedstawiający się jako Diddo, znalazł bardzo dobre rozwiązanie tego jakże palącego problemu i nazwał je lekiem na chciwość. W zestawie prezentowym znajdziemy pięknie wykonaną, drewnianą skrzynkę, złotą, klasyczną strzykawkę i dwie złote igły. Oprócz tego szklaną ampułkę z tuszem. Co najważniejsze, do napełnienia wspomnianej ampułki wykorzystano tusz pozyskany z 10 00 dolarów w nominałach po 50 dolarów. // Jak powstaje tusz? W dość prosty i przerażający sposób. Banknoty wkłada się do niszczarki, następnie mieli się je na pył, z którego ekstrahuje się tusz. Cały proces produkcji trwa 4 miesiące. // Ceny nie podano, ale przypuszczać można, że znacznie przekroczy 10 000 dolarów.


design

Transformery nadchodzą

Oslo z Krakowa Zwykło się uważać, że dobrej jakości sprzęt audio jest produkowany za granicą. Nic bardziej mylnego i udowadnia to krakowska, audiofilska manufaktura Ancient Audio. Znana z bardzo kosztownych i bardzo hi-endowych produktów firma tym razem postanowiła zaproponować coś dla relatywnie mniej zamożnych klientów. Dwie niewielkie kolumny głośnikowe, zasilane trzydziestowatowym wzmacniaczem wyposażono w dobrej jakości głośniki z aluminiowymi membranami. Producent podaje, że ich skuteczność wynosi 101 dB, zaś pasmo przenoszenia kształtuje się w granicach 38 Hz — 21 kHz. Głośniczki sprawdzą się świetnie jako sprzęt studyjny, głośniki komputerowe bądź jako akcesoria do urządzeń mobilnych. Ciekawostką jest to, że można je zainstalować również na pokładzie samochodu bądź... jachtu. // Cena — zwłaszcza w stosunku do jakości jest niewygórowana — 3000 zł.

Większość z nas jest przyzwyczajona do tego, że głośnik to jakaś forma prostopadłościanu, lepiej lub gorzej wykończona, o ładniejszych lub brzydszych proporcjach. Nudne, prawda? Od połowy lat dziewięćdziesiątych wielu producentów głośników robi wszystko, aby ich propozycje zaczęły być ciekawe również pod względem designu. Najpierw kolumny się wydłużyły, potem wraz z rozwojem technologii zaczęły powstawać dużo bardziej szalone projekty — szklane, wstęgowe, okrągłe, wieszane na ścianie albo w kształcie tuby. Jednak chyba żaden producent nie posunął się tak daleko jak brytyjska firma Dbest, która uznała, że przede wszystkim nudne jest narzucanie klientowi jednego kształtu. I tak powstał model Transformer. Stacja dokująca wyposażona jest w dwa obracane o 180 o głośniki, dzięki którym jej kształt można modyfikować w zależności od ochoty, nastroju lub kaprysu. I tak na przykład przy kolacji stacja może przybrać kształt koła, a na szalonej imprezie zmienić się w dynamiczną falę. /// A jak głośnik brzmi!

73


kultura

Choć służy Zjednoczonemu Królestwu już 50 lat, wciąż jest przystojny i sprawny. Od 50 lat jest też

najsłynniejszą osobistością Wielkiej Brytanii. Miał sześć twarzy i kilkadziesiąt kobiet. Teraz — z twarzą Daniela Craiga — po raz 23. wyruszył do akcji. W kinach pojawił się film „Skyfall”, który pokazuje, ile jeszcze nie wiemy o Jamesie Bondzie…

Ornitolog

w tajnej służbie Jej Królewskiej Mości Joanna Pinkwart

C

iągle trwa spór miłośników serii o to, jaki powinien być ten Prawdziwy Bond. Czy ma być twardy, jak Sean Connery, ironiczny jak Roger Moore, czy może nieprzenikniony jak Daniel Craig? Część miłośników Agenta odwołuje się do literackiego pierwowzoru. Ma być taki, jak go opisał Ian Flemming, mówią. Ale sam autor też nie wziął swojego bohatera z powietrza. Otóż prawdziwy James Bond był… ornitologiem. Sam autor przygód 007 też lubił obserwować ptaki i gdy wyjechał na wakacje na Jamajkę, przeczytał książkę Bonda. Uderzyło mnie — pisał Ian Flemming do żony Jamesa Bonda — że to krótkie, nieromantyczne, anglosaksońskie i do tego bardzo męskie nazwisko było tym, czego potrzebowałem! O zgodę na wykorzystanie nazwiska prosił także samego naukowca, który odpowiedział mu krótko i treściwie — jak na Bonda przystało — W porządku. Tylko oddaj sprzęt w całości…

To najczęściej wypowiadane zdanie przez Q, czyli szefa wydziału naukowo‑rozwojowego brytyjskiego wywiadu. Zresztą w żadnym filmie to się nie udało. Ale gadżety 007 są niemal tak sławne, jak on sam. 74

Od tych najmniejszych — jak wyOstatnim, w których grał Pierce buchające pióro, czy zegarki z najBrosnan, zarzucali, że niewieróżniejszymi funkcjami — po te, le już mają z Bonda, a więcej o których myśli się najwięcej: saz Bourne’a i innych hollywoodzkich mochody. Najsłynniejszym z nich megaprodukcji. Jednak „Skyfall” jest oczywiście aston martin DB5, reklamowany był, jako powrót który nie tylko mógł jeździć i strzelać, do tradycji. Sam Daniel Craig mówił ale też katapultować niechcianego o najnowszym filmie: To najcięższy pasażera. Ten samochód zreszi najlepszy Bond, jakiego zagrałem! tą powraca w najnowszym filmie Powrót do tradycji pojawia się już o przygodach Agenta Jej Królewskiej na początku. Jest słynny bondowMości. Drugim, może nawet jeszcze ski humor, ale też wspomniany już bardziej naszpikowanym gadżetami, aston martin z „Goldfingera” i wieautem Bonda był lotus, który w razie le odniesień do początków serii. potrzeby stawał się łodzią podwodną. Marek Włodarczyk, aktor, który Później garaż zapełniał się coraz przez swoją rolę komisarza Zawady to nowocześniejszymi samochodami. w Kryminalnych jest czasem uważaAle żaden z nich nie grał w najlepszej ny za polskiego superagenta znalazł scenie pościgu w całej serii! Ten również odniesienia do… polskich tytuł w głosowaniu internetowym produkcji! Podczas filmu już się przypadł scenie, w której 007 jedzie… śmiałem, że ta scena, w której Bond malutkim, żółtym citroenem 2CV wszystko wysadza, a ludzie uciez 1938 roku, który — jak zapewniał kają tunelem, to była w 56 odcinku producent — pomieści 4 pasażerów „Kryminalnych”! Ja tam też wszystko i koszyk z 60 jajami. Mimo to był wysadzałem… może to tam podnajbardziej zmodyfikowanym samopatrzyli? — żartował w rozmowie chodem w historii filmów o Jamesie z „Trendami” na premierze „Skyfall”. Bondzie. Zmieniono w nim… wszystko na mocniejsze. Nawet wydłużono Z polskim akcentem, czy nie najmaskę, by pomieścić większy silnik. nowszy film o 007 bije rekordy Jak widać, widzowie to docenili! popularności. Do kin w USA wszedł dopiero 9 listopada, ale spokojnie można powiedzieć, że jest najwiękJames Bond powrócił…. szym kinowym przebojem na całym świecie… Choć dla Bonda świat Wielu fanów Jamesa Bonda najto za mało! nowsze filmy oceniało sceptycznie.


WIELICZKA NOWOŚĆ! TRASA

kultura

KOPALNIA SOLI

GÓRNICZA

KRAKÓW, ul. Wiślna 12A, Tel.: 12 426 20 50, WIELICZKA, ul. Daniłowicza 10, Tel.: 12 278 73 02

www.kopalnia.pl

75


kultura

digital natives

Gra

W 2020 roku ponad 100 mln Amerykanów zapadnie na tajemniczą i śmiertelną chorobę neurologiczną. Czy i jak szybko uda

się powstrzymać epidemię? Taki ponury scenariusz rozważało 9 listopada 2010 roku ponad 400 osób, z których część to zwyczajni internauci. Nie znając się, wzięli udział w burzy mózgów zrealizowanej pod postacią gry sieciowej, aby wspólnie zastanowić się, jak szybciej opracowywać lekarstwa przeciwko nieuleczalnym chorobom. marcin Krasnowolski

o lepsze jutro

N

ajbliższe 10 lat, według przewidywań, będzie czasem gier wideo. Gracze to już teraz globalna siła pół miliarda ludzi, a szacuje się, że dzięki rynkom wschodzącym, tanim konsolom i urządzeniom mobilnym ich liczba się potroi. Żyją już trzy pokolenia ludzi

wychowanych na grach; sposób, w jaki postrzegają rzeczywistość, jest inny niż u ludzi nigdy niewystawionych na elektroniczną rozrywkę. To oni w dużej mierze tworzą reguły dzisiejszego świata. 76

Gry wideo to rozrywka w czystej postaci, zabawa wyniesiona na najwyższy poziom; potrafią one przykuć uwagę na długie godziny, mimo że nie przyno-

na przyswajanie informacji i rozwiązywanie problemów. Skoro podczas grania umysł funkcjonuje tak dobrze, czemu

Dzięki skutecznemu angażowaniu odbiorcy gry są wspaniałym kanałem komunikacji, potencjalnie skuteczniejszym od innych mediów. szą żadnych namacalnych korzyści. Ich twórcy uruchamiają mechanizmy psychologiczne, skutkujące silnym zaangażowaniem. Za wykonanie zadania gracz otrzymuje natychmiastową gratyfikację — przedmioty, punkty czy awans na wyższy poziom. Wywołuje to przypływ dopaminy do mózgu, a gracz odczuwa przyjemność i satysfakcję. Dopamina odgrywa kluczową rolę w ewolucji człowieka, sprawia, że jesteśmy pozytywnie nastawieni i chcemy poznawać świat. Gracze są skupieni, a ich mózg staje się podatny

nie wykorzystać tego w słusznej sprawie? A jeżeli umysłów tych będzie tysiąc czy dziesiątki tysięcy i będą mogły współpracować ze sobą? Coraz częściej zwraca się uwagę na to, jak potężną i kreatywną siłą mogą być gracze jako społeczność. W Internecie pojawiają się gry o poważnej tematyce, mające zmienić świat na lepsze. Utopia? Niekoniecznie. Ludzie spędzają na graniu trzy miliardy godzin tygodniowo. Wielką orędowniczką spożytkowania chociaż promila tego czasu jest Jane McGonigal. Ta wpływowa projektantka


Jakie tematy pojawiają się w tych grach, zazwyczaj darmowych i powstających za niewielkie pieniądze przy współpracy z organizacjami zajmującymi się danym problemem? Np. wojny (Unmanned) i konflikty (PeaceMaker wykorzystywany w Izraelu, aby pokazać uczniom złożoność sytuacji izraelsko‑palestyńskiej), los pracowników fabryki Foxconn, w której produkuje się m.in. produkty Apple’a (artystyczne In a Pernament Save State, już po godzinie usunięte ze sklepu Apple’s App Store), głód (Food Force), kurczące się zasoby energii (Collapsus — połączenie gry, filmu animowanego i dokumentu), scenariusze katastroficzne (Superstruct), depresja (Elude) itd. Darfur is Dying — gra, w której wcielamy się w mieszkańca obozu dla uchodźców na terenie ogarniętym konfliktem — dobrze obrazuje mechanizm tego typu produkcji. Zadanie gracza polega m.in. na przejściu przez pustynię w poszukiwaniu wody przy jednoczesnym unikaniu wrogich patroli.

kultura

gier współpracuje z istniejącą od 2004 roku organizacją Games for Change, której cele to zwiększanie świadomości oraz szukanie rozwiązań problemów, z jakimi boryka się dzisiejszy świat — za pomocą tworzenia i dystrybucji gier.

Grając w face­ boo­kową WeTopię, użytkownik zamienia wirtualne pieniądze na pomoc prawdziwym ogranizacjom charytatywnym

możliwości — od wysłania petycji do Baracka Obamy po udzielenie wsparcia finansowego. Strona zawiera także rozbudowaną sekcję informacyjną. Dzięki skutecznemu angażowaniu odbiorcy gry są wspaniałym kanałem komunikacji, potencjalnie skuteczniejszym od innych mediów. Element społecznościowy sprawia, że gracze mogą wymieniać się doświadczeniami i współpracować. Przeszkodę w popularyzowaniu tych gier stanowi fakt, że zapaleni gracze wciąż wolą produkcje za ciężkie miliony, z zaawansowaną grafiką i rozbuchanymi kampaniami reklamowymi.

mechanizmy, nie tematyka, czego dowodzą np. produkcje Zyngi. Słynne FarmVille nie poraża tematem, ale i tak miliony graczy poświęcają codziennie czas swojemu poletku, wydając na nie prawdziwe pieniądze. To właśnie Zynga zebrała w pięć dni 1,5 mln dolarów dla ofiar kataklizmu w Haiti. W jaki sposób? Namawiając graczy do kupowania specjalnie przygotowanych wirtualnych dóbr m.in. w FarmVille. I to właśnie na Facebooku pojawiły się pierwsze gry komercyjnych producentów, które poruszają ważkie problemy i mogą trafić do naprawdę szerokiej grupy odbiorców. Konami, słynny japoński producent, wznowił właśnie (pod postacią darmowej facebookowej aplikacji) grę Food Force z roku 2005. Gracze kolektywnie niosą pomoc dotkniętemu głodem i wojną domową krajowi, a pieniądze, za pomocą których kupują wirtualne dobra, trafiają na konta Światowego Programu Żywnościowego.

Coraz częściej zwraca się uwagę na to, jak potężną i kreatywną siłą mogą być gracze jako społeczność. W Internecie pojawiają się gry o poważnej tematyce, mające zmienić świat na lepsze. Utopia? Niekoniecznie. To frustrujące zadanie jest jedynie namiastką rzeczywistości, ale angażuje do rzeczywistej pomocy. Witryna, w której znajduje się gra, oferuje sporo

Czy jest więc szansa, że gry poruszające istotne społecznie tematy trafią do mainstreamu? Należy pamiętać, że o skuteczności gier stanowią

77


kultura

MOCAK Bookstore to księgarnia artystyczna działająca przy krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej. Oferta księgarni skupiona jest wokół najpopularniejszych dziedzin humanistyki. Szczególne miejsce MOCAK Bookstore

poświęca wydawnictwom traktującym o modzie.

Moda

Klienci mogą wybierać spośród kilkudziesięciu tytułów, polskich i zagranicznych pozycji zarówno albumowych, jak i teoretycznych czy ukierunkowanych na sztukę projektowania ubiorów.

na półkach

od lewej: 1. The Printed Square 2. Fashion People. Colours 3. ABC mody 4. Fashion Makers, Fashion Shapers 5. Moda. Koncepcja i realizacja projektu

Kamila Kowerska

A

bsolutnymi bestsellerami są dwie publikacje Doroty Wróblewskiej, guru polskiego przemysłu modowego — Fashion People. Poland i Fashion People. Colors. W pierwszej z nich autorka prezentuje kilkaset fotografii ciekawie i modnie ubranych ludzi spotkanych na ulicach polskich miast, w drugiej zaś kluczem do selekcji zdjęć stały się kolory dominujące w poszczególnych stylizacjach. Olbrzymi plus tych publikacji to fakt, że Wróblewska nie skupia się na „ubraniach z metką”. Tu moda żyje, jest fuzją ponadczasowego stylu, aktualnych trendów i, przede wszystkim, smaku. Czasami nie nadążamy za trendami zmieniającymi się z sezonu na sezon albo potrzebujemy fachowej pomocy i podpowiedzi, jaki strój założyć na daną okazję. W takich sytuacjach pomogą pozycje poradnikowe, np. Ubierz się w uśmiech. Stylowo i modnie czy Dress Code. Tajemnice męskiej elegancji, lub książki takich sław mody, jak Gok Wan, Trinny Woodall i Susannah Constantine.

78

Dział mody w MOCAK Bookstore to doskonałe źródło inspiracji dla praktyków projektowania strojów. Znajduje się tu wiele pozycji dotyczących rysunku technicznego sylwetki i poszczególnych części garderoby (np. Figure Drawing for Fashion Design, Fashion Design Drawing Course), etapów tworzenia kolekcji mody (Moda. Koncepcja i realizacja projektu, DIY Couture: Create Your Own Fashion Collection) czy różnorodnych technik projektowania i wykorzystywanych materiałów (Drape Drape; The Printed Square). Ponadto w dziale prasy znajduje się kilkanaście tytułów poświęconych modzie, między innymi „Harper’s Bazaar”, „Elle”, „Vogue”, „Encens” czy „The Hunger Magazine”. Wymienione pozycje to zaledwie niewielka część obszernego wyboru książek dotyczących mody znajdującego się w MOCAK Bookstore. Jedynym sposobem na dokładne ich poznanie jest wizyta w księgarni, gdzie w grudniu i styczniu na hasło „Trendy” dostaniecie 10% zniżki na wybrane publikacje z tej dziedziny!


79

kultura


kultura

fascynację formą, jaką kulturyści nadają swoim ciałom dzięki wieloletnim ćwiczeniom. Ważną część dorobku Mapplethorpe’a stanowią również akty, zdjęcia o tematyce erotycznej i sado‑maso. Fotografował też samego siebie. Zestawienie niektórych jego fotografii może zaskoczyć. W portfolio Mapplethorpe’a znajdziemy m. in. prace o pornograficznym (a często także symbolicznym) charakterze, dokumentujące zarówno wątpliwości i wahania autora związane z odkrywaniem własnego homoseksualizmu, jak i obyczaje seksualne

Zdjęcie rozbawionej Louise Bourgeois z figlarnym błyskiem w oku i rzeźbą penisa o więcej niż imponujących rozmiarach połączmy z autoportretem wykonanym w 1988 roku, kiedy fotograf wiedział już, że umrze na AIDS. To chyba najbardziej przejmujący autoportret Mapplethorpe’a. Z tej fotografii spogląda na nas szczupła, poważna twarz otoczona mrokiem, a artyście towarzyszy jedynie śmierć — laskę, którą fotograf trzyma w dłoni, wieńczy uchwyt w kształcie ludzkiej czaszki.

Mapplethorpe Niedawno w polskich księgarniach pojawiła się książka Patti Smith o jej związku z Robertem Mapplethorpe’em, który zaczął się, kiedy oboje byli bardzo młodzi, i w pewnym sensie trwał do śmierci Roberta w 1989 r. Ta premiera to dobra okazja, by przypomnieć o wybitnym artyście.

Magda Hutny

80

M

applethorpe portretował sławy lat 70. i 80., m.in. Patti Smith, Andy’ego Warhola, Davida Hockneya, Isabellę Rossellini, Williama Burroughsa czy Arnolda Schwarzeneggera. Wbrew pozorom ta ostatnia postać pojawiła się w portfolio artysty nieprzypadkowo; należą do niego także liczne zdjęcia amerykańskiej kulturystki Lisy Lyon. Widać w nich

Patti Smith, „Poniedział‑ kowe dzieci”, Wydawnictwo Czarne

jego otoczenia. Obok nich mamy spokojną, anielską twarz Lucy Ferry, wyłaniającą się z mroku. „Portrety” kwiatów o niezwykle czystej kompozycji i miękkich liniach można zestawić z typowym drobnomieszczańskim wnętrzem — z zasłonami, fotelem, bibelotami i lampą z abażurem na dość koszmarnym stoliku. Dopiero po chwili orientujemy się, że przedstawiona w takim otoczeniu para, patrząca w obiektyw z powagą znaną z XIX‑wiecznych fotografii rodzinnych, to geje z akcesoriami sado‑maso.

Wydaje się, że te fotografie bardzo się od siebie różnią. Jednak jest coś, co je łączy. Czyste linie, ład kompozycji, precyzja, oszczędność — to cechy wielu prac Mapplethorpe’a. Są „nieprzegadane”, o ile można tak powiedzieć o zdjęciach. Kiedy na co dzień zalewa nas potok słów i obrazów, których równie dobrze mogłoby nie być, spotkanie z taką sztuką staje się oczyszczającym doświadczeniem.



z prowincji

felieton

Lizanie ran, czyli o stracie na prowincji Andrzej Drobik

T

o nie będzie melancholijny tekst o jakiejś bardzo poważnej stracie — osobowej czy mentalnej, choć psychicznie trochę ucierpieliśmy. Ten tekst jest o tym, że w moim małym miasteczku zamknęła się knajpka. I o tym, że trudno nam sobie bez niej poradzić.

Knajpy się otwierają i zamykają, to dla wszystkich chyba jasne i nie ma się nad czym rozwodzić. Problem w tym, że o ile w Krakowie czy Warszawie, jeśli jakaś knajpa się zamyka, od razu mamy kilkanaście/kilkadziesiąt innych do wyboru, to w małym mieście wyboru praktycznie nie ma. Tym się różni miasto od prowincji. Na prowincji dłużej liże się rany, choć często to rany z pozoru błahe. Ale od początku.

Andrzej Drobik historyk, dziennikarz, redaktor. Ostatnio mieszka w Ustroniu, skąd pisze dla nas felietony.

82

Ktoś kiedyś zwrócił mi uwagę, że w niemal każdym moim felietonie na temat prowincji prędzej czy później znajdowało się zdanie w stylu: Kiedy siedziałem w mojej ulubionej knajpie… Teraz próżno szukać takiej frazy, bo knajpy nie ma i jedyne, co po niej zostało, to grono sierot, które nie umieją się znaleźć w mieście przecież turystycznym, a więc w miejscu, gdzie pubów i barów jest pod dostatkiem. Bo inne były i piwo, i wino beczkowe, ale przede wszystkim trochę zamknięta i hermetyczna grupa ludzi, która jakoś nie potrafi przenieść się gdzie indziej. I właśnie tutaj wypada żałować, że prowincja to prowincja. Bo w Krakowie na przykład, nawet kiedy Ten Słynny Lokal stał się Tym Słynnym Lokalem, W Którym Zawaliły Się Schody, stali bywalcy pewnie dość szybko zaaklimatyzowali się w nowym klubie, choć pewnie łezka w oku czasem im się kręci. A kiedy ten Lokal Obłożony Opakowaniami Po Jajkach się spalił, dość szybko otworzył się w innym miejscu. Zresztą centrum to buzujące życie kulturalne, które gdzieś się zawsze musi skanalizować. I pewnie nawet środowiskom warszawskim łatwiej się było podnieść po stracie Tej Knajpy Jak z Powieści

Huxleya niż nam — po stracie niewielkiego pubu. Prowincja nie buzuje, nie wyrywa się przed szereg; knajpa, która jednoczy, jest tutaj zbawieniem. Zamknięcie tej knajpy — wyrokiem. W mieście trwa nieustanna rotacja, na prowincji powietrze stoi, a często razem z nim stoją jej mieszkańcy. A jeśli coś z tego ułożonego krajobrazu zostaje wyrwane, to nie bardzo wiadomo, jak poradzić sobie z taką dziurą. To trochę jak puzzle. Miasta — te duże — złożone są z tysięcy elementów. Kiedy zabierzemy jeden, strata w obrazie będzie stosunkowo niewielka. Prowincja to puzzle złożone z niewielkiej liczby dużych elementów. Kiedy wyrwiemy jeden, obraz się zaburzy. A znaleźć drugi, który też by pasował, wcale nie jest tak łatwo. Dlatego stoimy trochę w bezruchu i czekamy, aż ktoś tę dziurę jakoś załata, nasze rany zamienią się w blizny, a wymagania troszkę obniżą. Tak, ciężkie jest życie na prowincji, na której strata knajpy od razu staje się dla nas raną.


R


R


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.