9 minute read

Death Has Spoken

Jesień zwykle przynosi urodzaj płyt doomowych, co nie powinno dziwić, bo w takich okolicznościach przyrody mroczna i ponura muzyka dodatkowo zyskuje w odbiorze. Świetny "Call of the Abyss", nowy album Death Has Spoken, ukazał się nie tyle jesienią, co konkretnie 1 listopada! Chyba trudno o lepszą datę premiery, gwarantującą, że płyta zadomowi się w Waszych odtwarzaczach. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby w rezultacie nadawała ton również Waszym świętom - jest tak dobra! Szczegółowo o niej oraz paru pokrewnych kwestiach ciekawie opowiedział nam Karol Pogorzelski, odpowiadający w Death Has Spoken za wokal, gitarę rytmiczną i teksty. Zapraszam do lektury i wspierania chłopaków!

HMP: Cześć! Pozdrowienia z Krakowa. Mam nadzieję, że mimo covidowego szaleństwa trzymacie się zdrowo i mocno! Karol Pogorzelski: Raz z góry, raz pod górę. Raz z tarczą, a raz na tarczy. I tak dzień jak co dzień dzieje się życia cud. Hej, ale jesteśmy świeżo po premierze albumu, więc właściwie nie mamy powodu do narzekań. Zatem dziękujemy, u nas wszystko dobrze. Z łzą w oku wspominamy piękne, królewskie miasto Kraków. Gościliśmy u Was na kilku koncertach i zawsze był to dla nas świetny czas.

Advertisement

W środowisku dziennikarzy muzycznych obowiązuje niepisana złota zasada, by nigdy nie zaczynać wywiadu od pytania o historię my studio celem nagrania materiału, którego wtedy jeszcze nie mieliśmy. Nie muszę zatem dodawać, że byliśmy w dość paskudnych humorach. Dodatkowo szykowałem się do wyprowadzki do innego miasta, więc coraz częściej myślałem "chrzanić to wszystko" i skoncentrowałem się właśnie na tym wyjeździe. Ale umówiliśmy się z Maćkiem na ostatnią próbę, właściwie bardziej na jammowanie. Chociaż jak tak teraz o tym myślę, to chyba po prostu chcieliśmy zapić smutki i szukaliśmy do tego wymówki. Spędziliśmy dobre cztery godziny na rozmowie i brzdękaniu bez celu. Maciek cały czas suszył mi głowę, że to, nad czym pracowaliśmy, wyraźnie skręca w kierunku doom metalu i moglibyśmy pociągnąć

ten temat. Ja jednak nie byłem wtedy do tego przekonany. Cóż, będąc szczerym przyznam, że jeszcze te kilka lat temu wcale nie byłem entuzjastą doom metalu. Pomimo, że przy okazji wcześniejszych projektów słyszałem dużo komentarzy, że właśnie z tego gatunku muszę czerpać sporo inspiracji. Daliśmy jednak temu szansę i wyciągnęliśmy z numerów to, co się dało, a reszta do pieca. Grając ten chaotyczny zlepek motywów pomyślałem, jak wiele mam na to pomysłów i jak naturalnie nam to wychodzi. Kolejne dni i tygodnie spędziłem na słuchaniu wszelakich płyt od klasycznego doom, przez death doom, po drone doom metal. Następnie wzięliśmy się do katorżniczej pracy. Ze względu na zbliżający się termin rezerwacji studia mieliśmy mało czasu na dopieszczanie kompozycji, ale z perspektywy czasu myślę, że ma to swój urok i wyszło nam na plus. Wciąż byliśmy jednak studyjnym projektem muzycznym, bez pełnego składu i dalszych perspektyw. Brałem pod uwagę, że album może zostać zmieszany przez recenzentów z błotem. Jednak dochodzący do nas pozytywny odzew ludzi, którzy mieli okazję zapoznać się z naszym materiałem, popchnął nas do sformowania i przekształcenia Death Has Spoken w pełnoprawny zespół. Dalsza historia dzieje się tu i teraz.

zespołu. A jednak pozwolę ją sobie złamać, bo wydaje mi się, że kiedy mówimy o utalentowanych gościach z naszego podwórka, to warto w ten sposób nadać im lokalną tożsamość. Powiedz więc, skąd się wzięliście i jak się tu znaleźliście. W imieniu zespołu dziękuję za te słowa uznania. Tym chętniej przytoczę długą i nudną historię naszego powstania (śmiech). Jak na doom przystało, zaczęło się dość ponuro. Zamykaliśmy wtedy razem z Maćkiem (Chodynickim, basistą - przyp. red.) rozdział pt. "Kolejny, nieudany projekt muzyczny", nad którym pracowaliśmy od dłuższego czasu. Ponadto, zbyt optymistycznie, zarezerwowaliś-

Foto:DeathHasSpoken

Na czym twoim zdaniem polega urok doom metalu? To przecież gatunek, którego nie rozumie nawet większość metalowców. Ciężko wyjaśnić komuś postronnemu metal w ogóle, a co dopiero doom. Mam kilka idei na ten temat, ale fan każdego innego podgatunku metalu z pewnością uzna je za nietrafne i takie, które równie dobrze mógłby przypisać swojemu stylowi. Pojadę więc najbardziej oczywistą i charakterystyczną cechą: tempo. Zwykle pisząc numery podkręca się ich szybkość, aby brzmiały jeszcze lepiej. Ale nie w doom metalu! "Tak, ten kawałek brzmi dobrze, ale może spróbujmy zagrać go jeszcze wolniej? Oooo tak, teraz jest naprawdę świetnie!".

Jaki jest twoim zdaniem najbardziej niedoceniany zespół doom metalowy? Doomsterzy słyszeli o Pentagram, Trouble czy Saint Vitus, nawet jeśli nie są to powszechnie rozpoznawalne nazwy. A o jakich mogli nie słyszeć, choć byłoby warto? Grecki On Thorns I Lay, a z naszego rodzimego podwórka Cemetery of Scream. Wprawdzie obydwa zespoły mają sporo gotyckich naleciałości w swojej muzyce, ale doom metal zdecydowanie jest wiodącym nurtem. I cóż, jedna jak i druga formacja ma w swojej karierze ponad 10-letnią przerwę w wydawaniu płyt więc może tu trzeba doszukiwać się głównej przyczyny. Tak czy inaczej, rozgłos tych kapel jest całkowicie nieadekwatny do jakości ich dorobku i moim zdaniem zasługują na znacznie, znacznie większe uznanie.

Do tak mrocznej i ciężkiej muzyki doskonale pasują teksty inspirowane klasyką horroru, nie dziwię się więc, że sięgacie po twórczość Poego, a ostatnio także Lovecrafta. Opowiesz coś więcej, o czym traktują teksty na "Call of the Abyss "? "Call of the Abyss" jest kontynuacją opowieści rozpoczętej na debiucie. "Fade" opowiada o śmierci i wszystkich rzeczach, które wydarzą się (lub mogą się wydarzyć) wkrótce po tym. Główny bohater orientuje się, że nadszedł koniec, ale mimo to nie czuje strachu. Wie, że jego podróż dopiero się rozpoczyna. Zaczyna myśleć o wszystkich rzeczach, które odchodzą, chce ulżyć w cierpieniu wszystkim tym, których kocha, ale nagle rozumie, że jest to bezcelowe i czuje ulgę. Widzi swoją nową ścieżkę i nawet jeśli jest ona pełna ciemności, wierzy, że to słabe, wciąż tlące się w nim światło pomoże mu przez to przejść. Zakończenie pierwszego albumu to metafora życia po śmierci. Żeglując prosto w mrok Północy, przez wiatry i sztormy do nieznanych krain. Ale podczas tej podróży główny bohater spogląda głęboko pod spienione, morskie fale. Czuje spokój i słyszy wołanie z głębi tej otchłani. Postanawia temu ulec. Wkrótce prze-

Myślisz, że podejmiecie kiedyś wyzwanie napisania dobrego doom metalowego tekstu po polsku? Co jakiś czas przyświeca mi taka myśl, ale nie chcę się z tym śpieszyć. Z pewnością będzie to coś specjalnego, dlatego chciałbym mieć pewność, że nie będzie to robione na siłę. Jeśli poczuję, że ten moment właśnie nadszedł, z pewnością nie będę się temu opierał. Nie sądzę, abyśmy zdecydowali się kiedykolwiek na całą płytę w języku polskim, ale jeden numer jest jak najbardziej realny.

Kto jest autorem fenomenalnej okładki zdobiącej "Call of the Abyss "? Czy jest ona realizacją waszej wizji, czy też po prostu natrafiliście na nią w bezkresach Internetu? Marcin (Grygoruk - przyp. red.), nasz gitarzysta prowadzący, jest autorem okładek na wszystkich naszych wydawnictwach. Idealnie potrafi zilustrować muzyczną zawartość naszych albumów. Bardzo lubię ten moment, kiedy po zakończeniu prac nad materiałem spotykamy się całym zespołem i rozmawiamy o tym, jakie odczucia i wyobrażenia ma każdy z nas po jego przesłuchaniu. Opowiadam szczegółowo o tekstach, wymieniamy się pomysłami, jaki obraz mógłby je podsumować. To chyba najbardziej zespołowa i twórcza praca w naszym wykonaniu (śmiech). Ale finalnie ostatnie słowo należy do Marcina. Zostaje z tym "workiem pomysłów oraz sugestii" i po jakimś czasie wraca do nas z konceptem. Przyznam, że często odbiega to trochę od naszych wizji, ale finalnie patrzymy na to i mówimy "kurde, to jest jeszcze lepsze niż sobie wyobrażałem". Im dłużej patrzymy na okładkę, widzimy, jak wiele z symboli, o których wcześniej rozmawialiśmy jako zespół, Marcin przemycił na okładkę. Z pewnością jest to jedna z rzeczy, która działa u nas bez zarzutu i na pewno nie chcielibyśmy tego zmieniać.

Ten wywiad jest niestety spóźniony o miesiąc (mea culpa!), co jednak pozwala mi zapytać o dotychczasowy odzew. Jak media, a jak fani odebrali "Call of the Abyss "? Ja wystawiłem mu piątkę. Świetny album! Bardzo dziękujemy. Nie chcę popadać w samozachwyt, ale odbiór albumu zarówno ze

Foto:DeathHasSpoken

strony fanów, jak i recenzentów, jest bardzo dobry. Oczywiście nie spoczywamy na laurach i wiemy, że wciąż są rzeczy, które musimy poprawić. Zwracamy również bardzo uwagę i rozpatrujemy konstruktywną krytykę, która oczywiście też się zdarza. Wciąż jest nad czym pracować, ale cieszymy się, że dotychczasowy odzew utwierdza nas w przekonaniu, że obraliśmy właściwą drogę.

Czy będzie szansa zobaczyć was na żywo? Na razie nie słychać nic o nowych obostrzeniach, choć ponoć zmieni się to po świętach. Śpieszmy się kochać koncerty, tak szybko odchodzą. W obecnej sytuacji występy na żywo są tylko naszym pobożnym życzeniem. W trakcie pisania odpowiedzi na ten wywiad jak grom z jasnego nieba spadły na nas kolejne obostrzenia i co tu dużo mówić: niemiłosiernie nas to rozsierdziło i pokrzyżowało plany. Poprzedni rok, z racji na poświęcenie się tematowi nowego albumu, koncertowo spisaliśmy na straty. Jednak w 2022 planujemy postawić wszystko na jedną kartę i wynagrodzić wszystkim, jak i sobie samym, ten czas scenicznego zastoju.

A propos koncertów, jest to bolączka wielu zespołów doom metalowych, bo ciężko odtworzyć na żywo atmosferę z płyt. Jak wy radzicie sobie z graniem na żywo? Czy pracujecie nad prezencją sceniczną, werbalnymi i niewerbalnymi sposobami podniesienia immersyjności widowiska? Kierujemy się zasadą "mniej znaczy więcej", więc jesteśmy w tym temacie dość oszczędni. Jednak pracujemy nad tym i staramy się dodawać elementy, które niejako pozwolą osobom będącym na naszym występie jeszcze lepiej wczuć się w klimat panujący w naszych utworach. Z wiadomych względów, przez ostatnie dwa lata nie było ku temu niestety wielu okazji.

Skoro przywołaliśmy wcześniej ducha Lovecrafta, to czy widziałeś ekranizację "Koloru z przestworzy " z Nicolasem Cagem? Trudno o naprawdę dobry film na motywach Lovecrafta, ale ten jest mocny. On i "The Resurrected" z 1991 roku. Niestety nie, ale z pewnością będzie to temat do nadrobienia w najbliższym czasie. Uwielbiam aktorstwo w wykonaniu Nicolasa Cage'a w niekonwencjonalnych produkcjach. Kiedy widzę średnią ocenę takiego filmu w granicach 5/10, ale w obsadzie widnieje Cage, to wiem, że mogę spodziewać się co najmniej 8/10 (śmiech).

Mamy grudzień 2021 roku. Czego życzycie sobie na 2022 rok? Abyśmy wciąż szli naprzód. Patrząc wstecz widzę, że znajdujemy się znacznie dalej niż na początku naszej drogi, zarówno jako zespół, jak i muzycy. Nie wiem, czy aktualne czasy są ciężkie, ale na pewno cięższe niż te kilka lat temu. Pomimo borykania się z codziennymi problemami trzymamy i wspieramy się razem. Życzyłbym sobie i nam, abyśmy potrafili sprostać problemom i komplikacjom, które z pewnością są jeszcze przed nami.

Wielkie dzięki za odpowiedzi i poświęcony mi czas! Do zobaczenia w terenie! Również dziękuję w imieniu całego Death Has Spoken. Pozdrawiamy czytelników oraz redakcję Heavy Metal Pages. Pamiętajcie, aby śledzić nasz profil na Facebooku oraz Bandcamp. Wciąż mamy kilka niespodzianek w zanadrzu, związanych z nowym wydawnictwem.

This article is from: