11 minute read

Wreck-Defy

Advertisement

Napędzany przez muzykę

Matt Hanchuck to jednej z tych zakręconych osobników, żyjących muzyką i dla muzyki przez 24 godziny każdego dnia tygodnia. Albumy wydaje ostatnio co roku, dorzucił też do nich EP z coverami. I tak, zgadliście: doczeka się ona długogrającej kontynuacji, a kolejny album Wreck-Defy jest już oczywiście gotowy, chociaż promocja aktualnego "The World Enslaved" ledwo co się rozpoczęła.

HMP: Kiedy rozmawialiśmy po premierze "Powers That Be " wspominałeś, że kolejny album "The World Enslaved" ukaże się najpóźniej zimą 2021, a następny już powstaje wygląda na to, że termin blokada twórcza znasz tylko z opowieści, a do tego WreckDefy działa według ściśle opracowanego planu, bo udało się wam te zamierzenie zrealizować, mimo kluczowej zmiany składu? Matt Hanchuck: Po pierwsze, chciałbym podziękować za możliwość przeprowadzenia tego wywiadu. Odpowiadając na twoje pytanie, mam po prostu dużo napisanej muzyki, a na twardym dysku leży wiele riffów i ciągle szukam takich, które pasują do siebie. To prawie jak puzzle. Gdzieś tam jest utwór, musisz go tylko znaleźć.

Tworząc kolejny materiał starasz się, żeby poszczególne utwory miały wspólny mianownik, jakąś przewodnią ideę, co od razu uzmysłowi fanom, że wciąż Wreck-Defy, chociaż nie stoicie w miejscu i nie nagrywacie wciąż tej samej płyty, tak jak sporo innych zespołów? Myślę, że w tym momencie, po wydaniu czterech albumów, piątego w drodze i EP-ki z coverami, Wreck-Defy ma już swoje własne brzmienie. Myślę, że perkusja Dave'a i mój styl riffowania naprawdę się ze sobą stapiają i dają nam tę kadencję Wreck-Defy, jeśli można tak powiedzieć. Jeśli chodzi o wspólny mianownik między utworami, to myślę, że koncepcje liryczne nie różnią się zbytnio między płytami, jeśli chodzi o pociąganie rządu do odpowiedzialności za okrucieństwa popełniane na ludzkości w imię bogactwa, co jest wystarczającym czynnikiem motywującym do kontynuowania różnych tematów, które jednak wszystkie powracają do przyczyny problemu, którym z mojej perspektywy jest rząd.

Bywa i tak, że jakiś utwór nie do końca cię przekonuje, ale jednak trafia na płytę i okazuje się, że fani go faworyzują, co świadczy o tym, że nigdy nie wiadomo co trafi w gusta publiczności? To prawda i wiesz, co jest w tym naprawdę zabawne, to fakt, że zadając pytanie, jaki jest najlepszy utwór na płycie, jeśli zapytasz wystarczająco wiele osób, to każda da ci inną odpowiedź. Co moim zdaniem jest fajne, bo na płycie jest dla każdego coś, do czego się przyzwyczai lub z czym się zwiąże, w dodatku dla każdego jest to coś innego. Na najnowszej płycie "The World Enslaved" uważałem, że utwór "Crushing The Coward" jest trochę słabszy. I teraz tak nie uważam, że jest zupełnie do bani, w końcu to napisałem. (śmiech) Napisałem go i jestem dumny z efektu końcowego. Chodzi o to, że był trochę gorszy od pozostałych utworów. Szczerze mówiąc, ta kompozycja została napisana w około pół godziny i było w nią włożone tak mało wysiłku, że czułem się z tym źle (śmiech). Jak tu dzisiaj siedzę, uważam, że to świetny utwór i pasuje do płyty i cieszę się, że wielu ludzi go uwielbia, ale muszę być subiektywny jako autor i być uczciwy wobec siebie, a myślę, że uczciwy artysta powinien być swoim najgorszym krytykiem, ale jednocześnie, skoro dana kompozycja znalazła się na płycie, musiałeś mieć w nią jakąś wiarę, bo inaczej całkowicie byś ją pominął.

Jesteś liderem grupy, ale to wokalista jest zwykle w centrum uwagi - lepiej czujesz się w cieniu, wolisz nie wychodzić na plan pier-

Foto:Wreck-Defy

wszy, tak jak choćby Rudolf Schenker w Scorpions? Cóż, dzięki za porównanie do Rudolfa (śmiech). Uwielbiam Scorpionsów. W zasadzie myślę, że powinniśmy wykonać jakiś ich utwór, myślę, że Wags by to znokautował. Ale tak, dobrze mi w cieniu, nie przeszkadza mi to. Poza tym Wags i tak jest zabójczym frontmanem, więc dlaczego nie pozwolić mu zająć głównej przestrzeni sceny, aby mógł rozpalić publiczność?

Co było dla ciebie najbardziej ekscytującym doświadczeniem związanym z tworzeniem i nagraniem "The World Enslaved"? To już czwarty album Wreck-Defy, podchodzisz więc do tego całego procesu już nieco inaczej, nie jest to już takie nowe na jak początku, czy przeciwnie? Właściwie, to zawsze jest tak samo. Nagrywam płyty, ścieżki gitarowe robię tutaj w domu lub w studiu przyjaciół, w zależności od tego, jak bardzo jestem leniwy podczas procesu nagrywania. (śmiech). Nie, ale na serio, miło jest mieć inżyniera pod ręką. Obecnie używam Reapera, ale większość moich znajomych, którzy są na bieżąco z tą technologią, bardziej używają Pro Tools. Wags nagrywał wokale w Ohio w swoim domowym studiu, a mój perkusista, jak zwykle, nagrywał w Trident Studios, gdzie jeden z ludzi zajmował się inżynierią i liniami basowymi Grega.

Fakt, że musieliście nagrywać w różnych studiach i lokalizacjach był tu utrudnieniem, czy przy obecnym poziomie techniki studyjnej nie miało to większego znaczenia, skoro z całością stworzenia i nagrania tego materiału uwinęliście się raptem w trzy miesiące? Tak naprawdę to nie jest przeszkoda, wręcz przeciwnie, to wygoda. Podejrzewam, że w miarę jak będzie dostępnych coraz więcej wtyczek, a technologia będzie coraz lepsza, nie minie dużo czasu, a chłopaki będą mogli robić zabójcze miksy ze swoich komputerów bez użycia prawdziwej konsolety. Czekajcie na to, to nastąpi już niedługo. Napisanie następnej płyty, nad którą pracuję, zajęło tylko około sześciu tygodni i naprawdę wierzę, że będzie to szczyt katalogu Wreck-Defy, a tytuł roboczy w tej chwili to "Dissecting The Leech". W tym przypadku, tytułowa pijawka jest przysłowiowym organem rządowym, krwiopijcami, których rozbieramy na części.

Byłeś bardzo zadowolony ze współpracy z Aaronem Randallem, ale nie ma go już w składzie. Jak doszło do nawiązania współpracy z Gregiem Wagnerem? To chyba nie przypadek, że kaperujesz doświadczonych wokalistów, znanych z innych zespołów? Po prostu odezwałem się do niego przez media społecznościowe. Rozmawialiśmy krótko, byłem wielkim fanem jego wokali na płycie "Dawning" zespołu Archetype, jak również na pierwszej płycie Shatter Messiah "Never To Play The Servant", którą uważałem za genialną zarówno wokalnie, jak i muzycznie. Więc tak, wysłałem Wagsowi kilka utworów Wreck-Defy i zapytałem go, czy chciałby nagrać razem płytę, a on się zgodził. To było takie proste.

Słyszę na "The World Enslaved" , że Greg dobrze wpasował się w skład grupy i szybko nawiązał z wami porozumienie, pewnie nie tylko to na płaszczyźnie muzycznej, co ma

duże znaczenie dla dalszego funkcjonowania zespołu, ale mieliście za to problemy z basistą? Tak, Greg dobrze pasuje do brzmienia tego zespołu i wiele do niego wnosi. Wracając do płyty "Powers That Be", Greg i ja rozmawialiśmy o jego wkładzie w pisanie tekstów na następną płytę, którą miała być "The World Enslaved". Ze względu na to pandemiczne gówno, Greg Christian nie był w stanie zrobić na tej płycie więcej niż trzy utwory, dlatego byłem zmuszony poprosić basistę Justina z Fragments Of Anger, aby zastąpił Grega podczas tej sesji. Jednak żeby było jasne, Greg nadal jest basistą Wreck-Defy i najprawdopodobniej będzie grał koncerty i festiwale jeszcze w tym roku, tak długo jak ograniczenia zaczną ustępować.

Jak oceniasz rozwój waszej muzyki od początku istnienia Wreck-Defy? Z mojej perspektywy to ciągły progres, mim tego, że wciąż kontynuujecie obrany w roku 2016 kurs? Tak, zgadzam się. Każda płyta to rozwój zarówno pod względem muzycznym, jak i wykonawczym. Myślę, że im więcej kompozycji piszesz, tym bardziej doskonalisz swój warsztat jako autor utworów i stajesz się w tym coraz lepszy. Przynajmniej mam nadzieję, że jestem coraz lepszy. (śmiech)

Zdarzają się wam jednak skoki w bok, takie jak choćby na ubiegłorocznej EP "Got You Covered" . Nietypowe jest to, że wybrałeś cztery utwory kanadyjskich zespołów i wykonawców, w dodatku takie mniej oczywiste, bo zabrakło wśród nich choćby Rush, Triumph czy Voivod? Oprócz tamtych kawałków, mamy zamiar zrobić jeszcze trzynaście innych. Na pewno będzie coś z Rush i Triumph. Właściwie, to myśleliśmy o zrobieniu kompozycji Voivod, ale została usunięta z listy. Ale tak, Rush, Triumph, April Wine, David Wilcox i kilku innych... czekajcie na to.

Ich muzyka miała na was przed laty wpływ, stąd ten hołd, nawet jeśli nie zawsze są to metalowi wykonawcy? Niektóre z nich miały wpływ, inne były po prostu fajne do coverowania. Na przykład, nigdy nie byłem wielkim fanem The Tragically Hip, ale wielu ludzi lubi ten zespół i to było bardziej dla ludzi, żeby się przy tym dobrze się bawili. My dobrze się bawimy grając ten song, a to dlatego, bo zmieniliśmy go w metalowy kawałek.

Skąd pomysł do zaproszenia do udziału w tych nagraniach akurat tych wokalistów? Nie pomyślałeś, że fajnym patentem byłoby zaproszenie Kanadyjczyków, tak do kompletu? Ty mi powiedz, jakich Kanadyjczyków powinienem zaprosić do zaśpiewania tych kawałków. Stu Block jest Kanadyjczykiem, tak przy okazji. I skąd wiesz, że w następnych utworach nie zaśpiewa żaden Kanadyjczyk? (śmiech)

Ten materiał ukazał się tylko w wersji elektronicznej. Skoro "Born To Be Wild" z udziałem Henninga Basse trafił na "The World Enslaved" jako bonus nie myślałeś o dorzuceniu do płyty w tym charakterze również pozostałych trzech utworów, skoro śpiewają je wokaliści znani z Heathen, Iced Earth czy Vicious Rumors? A może to zabieg celowy, bo myślisz o wydaniu tego materiału w postaci 12 "EP, żeby uradować kolekcjonerów? Ja chciałem to zrobić, ale wytwórnia tego nie chciała.

Jak myślisz, jaka przyszłość czeka metal, a nawet szerzej rock? Zwiększająca się z każdym rokiem sprzedaż płyt winylowych oraz kaset magnetofonowych, a ostatnio również CD jest dobrym prognostykiem, dowodem na to, że ludzie wciąż odczuwają potrzebę słuchania muzyki z fizycznych nośników? Myślę, że będzie to zależało od poszczególnych państw i różnych części świata. Na przykład, Niemcy są z pewnością jednym z bastionów metalu, a Montreal jest jednym z bastionów kanadyjskiej sceny metalowej. W takich miejscach zawsze będą sprzedawcy winylowych płyt, kolekcjonerzy i fani, którzy chcą posiadać fizyczną, namacalną kopię albumu, a nie tylko cyfrowy plik MP3 lub wave, i szczerze mówiąc, muzyka zawsze brzmi znacznie lepiej na gramofonie wysokiej klasy.

W obecnych czasach fan równa się zwykle kolekcjoner, co jest szczególnie dostrzegalne w świecie metalu. Macie jakichś maniaków szczególnie zaawansowanych pod tym względem, mogących pochwalić się kompletem waszych płyt na wszystkich nośnikach i koszulek oraz innych gadżetów, zbierających wasze koncertowe plakaty, etc.? Tak, absolutnie. Wielu fanów zamówiło cały katalog, kiedy natknęli się na zespół po raz pierwszy i bardzo nam to pochlebia. Nie potrafię powiedzieć, jak satysfakcjonujące jest dla mnie jako artysty, gdy ludzie uznają moją muzykę za coś, na co chcą wydać swoje pieniądze. To wspaniałe uczucie, że coś, w co wierzysz, jest akceptowane przez innych. Nie ma lepszego uczucia z perspektywy artysty.

Preferujecie thrash, ale na "The World Enslaved" są też utwory dość zaskakujące, zwłaszcza "I'd Share Your Grave " , niczym z pierwszych płyt Black Sabbath - uznałeś, że takie urozmaicenie fajnie dopełni i zróżnicuje ten materiał? Nie, nie o to mi chodziło. Nigdy nie zastanawiam się nad takimi rzeczami, to po prostu sposób, w jaki ta kompozycja napisała się sama, tak to czułem. To był prosty riff. Riff w refrenie i zwrotce to w zasadzie cztery, czysto dobrane akordy. Ale ten zespół jest reklamowany jako thrashowy i dlatego breakdown w środku utworu nadaje jej to firmowe brzmienie.

Na ile takie wzbogacenie muzycznej konwencji jest obecnie zabiegiem artystycznym, a na ile wymogiem czasów streamingu, gdzie coraz bardziej liczą się pojedyncze utwory, cyfrowe single? Nie jestem pewien. Ja osobiście nigdy w życiu nie ściągnąłem żadnej muzyki, więc nie mogę powiedzieć zbyt wiele na temat znaczenia serwisów streamingowych. Z perspektywy artysty mogę powiedzieć, że zespołowi, który zyskuje sławę to naprawdę nic nie daje. Ponieważ jesteśmy zespołem undergroundowym, mam nadzieję, że serwisy streamingowe dotrą do wystarczającej liczby ludzi, aż w końcu niektórzy z nich będą chcieli nabyć fizyczne kopie, o które pytałeś wcześniej. Teraz chyba coraz mniej ludzi ma wątpliwości, że świat jest faktycznie zniewolony? Wierzysz, w co chcesz, ja zrobię to samo. Kanada jest zniewolona, Trudeau jest tyranem. Jestem Kanadyjczykiem, to jest mój świat, mój świat nie jest zniewolony. Prawda boli, a bajki są zapisane w książkach. (śmiech)

Na płycie thrash, ale jej okładka mogłaby równie dobrze ozdobić album jakiegoś deathmetalowego zespołu? Jasne, czemu nie. W sumie, to myśleliśmy o tym podczas poprzedniego albumu.

Goście na waszych płytach to nic nowego. Udział Glena Drovera nie jest niczym zaskakującym, ale już znanego z Anvil Chorus Douga Piercy ' ego oraz szczególnie młodziutkiego Nikolaya Atanasova z Bułgarii już tak, bo świadczy o tym, że zapraszając kogoś nie kierujesz się tylko popularnością czy kultowością danego muzyka? Nie, to nie ma nic wspólnego z niczyim statusem. To po prostu przyjaciele i ludzie, z którymi rozmawiałem, którzy są skromni i bezpośredni, z którymi łatwo się pracuje i którzy mają coś do zaoferowania, czego ja nie mam. Muzyka, którą tworzą, sprawia, że utwory są lepsze. To nie ma nic wspólnego z ich sławą.

Domyślam się, że piąty album Wreck-Defy to tylko kwestia czasu, bo pewnie jest już dawno gotowy, skoro powstawał już w roku 2020, ale ukaże się pewnie nie szybciej jak pod koniec lub na początku przyszłego roku? To zabawne, że pytasz. Rozmawiałem o tym z Oliverem z Doc Gator Records. Obaj zgodziliśmy się, że skoro dwie ostatnie płyty ukazały się późną jesienią lub na początku zimy, to następna prawdopodobnie ukaże się nie wcześniej niż w kwietniu lub maju 2023 roku. Najnowsza płyta będzie w rękach wytwórni pod koniec lata 2022 roku.

Szybciej, bo już w lutym, doczekamy się premiery debiutanckiego albumu twego projektu Gutter Creek - wygląda na to, że nuda w żadnym razie ci nie grozi? Oj, nie. Uwielbiam muzykę, uwielbiam jej słuchać, uwielbiam ją grać, uwielbiam ją tworzyć, to ona mnie napędza i pozwala mi zachować zdrowy rozsądek w tym szalonym świecie. Na razie!

Wojciech Chamryk & Szymon Paczkowski

This article is from: