7 minute read

March In Arms

Advertisement

Piewcy wojny

March In Arms grają power metal, nie unikając przy tym odniesień do tradycyjnego heavy czy thrashu, opatrując swe kompozycje tekstami dotyczącymi wojen i konfliktów zbrojnych. Lider tej amerykańskiej grupy Ryan Knutson podkreśla jednak, że w żadnym razie nie są pod wpływem Sabaton, chociaż uwielbiają ten zespół.

HMP: Przez blisko 10 lat byliście zespołem niezależnym, sami wydaliście dwa albumy podpisanie kontraktu z RFL Records jest więc pewnie dla was nie lada wydarzeniem? Ryan Knutson: Podpisanie kontraktu z RFL było dobrym posunięciem dla zespołu. Postrzegamy ich jako część naszej drużyny i z pewnością dają nam więcej możliwości, jeśli chodzi o rozpowszechnianie i promocję naszej muzyki.

Ważne jest chyba również to, że dzięki tej umowie "Pulse Of The Daring " pojawi się w ostatnimi dwoma wydawnictwami sprowadzał się do tego, że chcieliśmy, żeby wszystko było przygotowane z wyprzedzeniem. Dotyczy to oprawy graficznej, teledysków do singli i kampanii PR. Wszystko to może zająć dużo czasu.

To coś deprymującego, kiedy ma się nowy materiał i nie można się nim podzielić ze słuchaczami, ewentualnie opublikować go tylko w wersji cyfrowej, ale to jednak nie to samo co wydanie na CD, kasecie lub LP, bo fizyczne nośniki w świecie metalu wciąż są istotne?

ogólnoświatowej dystrybucji, a wy odetchniecie, uwolnieni od wysyłania zakupionych przez fanów płyt? To na pewno jeden z najlepszych aspektów podpisania z nimi kontraktu. Sami poświęciliśmy mnóstwo czasu na pakowanie i bezpośrednią wysyłkę międzynarodowych zamówień na całym świecie. Będzie to również świetne rozwiązanie dla naszych fanów zza oceanu, ponieważ znacznie obniży to koszty wysyłki.

W roku 2021 umowa z wydawcą to coś ułatwiającego funkcjonowanie zespołu? W waszym przypadku pewnie tak, bo debiutancki album wydaliście cztery lata po jego nagraniu, a drugi po dwóch latach - mając kontrakt nie musielibyście tak długo czekać na te płyty? Posiadanie wytwórni sprawia, że wszystko jest o wiele bardziej oficjalne i zorganizowane. Daje nam to lepszą mapę drogową co do porządku i kolejności w celu zmaksymalizowania wydawania kolejnych płyt. Główny problem z

Foto:MarchInArms

Zawsze czuliśmy, że ważne jest posiadanie naszej muzyki w fizycznym formacie. Cyfrowe wersje są świetne dla wygody, ale ludzie wciąż chcą fizycznych kopii, szczególnie na rynku europejskim. Tak przy okazji, fani w Europie są niesamowici. Wspaniale jest dostawać zdjęcia i wiadomości od kogoś, kto jest tysiące mil stąd, podekscytowany, że jego egzemplarz dotarł do niego pocztą!

Foto:Ironbound

Wasz długogrający debiut "March In Arms " został ciepło przyjęty, tak więc mieliście jasną wizję: kontynuować stylistykę z tej płyty, próbując jednocześnie zagrać bardziej klasycznie, bez flirtów z nowoczesnym rockiem/ metalem, bo to niezbyt się sprawdziło? Wzięliśmy ogólne brzmienie pierwszego albumu, a potem naprawdę skupiliśmy się na napisaniu największych, najbardziej zapadających w pamięć refrenów na ten nowy album. Uwielbiamy grać na żywo i mieć fanów śpiewających razem z nami, więc zrobiliśmy nowe utwory tak chwytliwe, jak to tylko możliwe. Czym jest dla was kolejny album? Następnym etapem, próbą sprawdzenia się, kiedy pojawiły się już pewne oczekiwania ze strony słuchaczy? Następny album jest już w trakcie pisania. Jeśli jest jakiś aspekt definiujący dotychczasowe brzmienie, to jest nim fakt, że w muzyce może być jeszcze więcej kontrastów. Zawsze byliśmy dumni z tego, że tworzymy albumy, które nie brzmią jak jedna i ta sama kompozycja, ale ten następny album być może będzie jeszcze bardziej kontrastowy. Materiał będzie miał szeroki zakres nastrojów i temp, ale z pewnością nadal będzie bardzo chwytliwy.

Muzycznie to wciąż power metal, z odniesieniami do klasycznego heavy czy thrashu, a do tego kontynuujecie wątki tekstowe, dotyczące wojen i konfliktów zbrojnych - to wdzięczny temat dla metalowego zespołu? Od dziecka interesuję się historią, a w szczególności historią wojen. Myślę, że to niezwykle ważne, aby pisać teksty z pasji, aby wymyślić dobry materiał. W rzeczywistości brzmienie wielu naszych utworów jest pod wpływem treści tekstów i na odwrót. Zawsze będziemy porównywani z Sabatonem, który uwielbiamy, ale to nie oni mieli wpływ na March In Arms. Naprawdę jednak doceniam to, co robią i czuję, że Joakim i ja bierzemy na siebie historyczną odpowiedzialność za opowiedzenie tych ważnych historii tak dokładnie, jak to tylko możliwe w kilku zwrotkach i refrenach.

Wygląda na to, że wojny są niejako wpisane w ludzki genotyp już od tysiącleci, a krwawe wydarzenia z przeszłości niczego nas nie nauczyły i chyba już nie nauczą, skoro raptem 20 lat po wielkiej wojnie 1914-18 wybuchł kolejny, jeszcze okrutniejszy konflikt, a i teraz nie brakuje na świecie punktów zapalnych? Nawiązuję do tego w kawałku "Not For Nothing", w której pojawia się zdanie "this lesson never learned". Ta kompozycja to wieloczęściowy utwór, który porusza różne aspekty następstw wojny. Tytuł zaczerpnąłem z filmu dokumentalnego Kena Burnsa o wojnie w Wietnamie. Pod koniec amerykański weteran mówi coś w stylu "może ci wszyscy ludzie nie zginęli na darmo, jeśli będzie to przypomnienie o konsekwencjach wojny". My, jako gatunek, jesteśmy zdecydowanie zaprogramowani na wojnę, historia uczy nas tego raz za razem. Zdumiewa mnie fakt, że żyjemy w czasach, w których zdecydowanie najkrwawszy konflikt w całej historii ludzkości jest tak niedawny, że niektórzy z tych, którzy w nim walczyli, wciąż są wśród nas, w tym mój dziadek. A jednak wojownicze narody biorące w nim udział, czyli alianci oraz Niemcy i Japonia, w pełni się pojednały. Właśnie przeczytałem książkę, w której wspomnia-

no, że Curtis LeMay, architekt masowych bombardowań japońskich miast podczas drugiej wojny światowej, został po latach, w 1969 roku, odznaczony przez Japonię najwyższym odznaczeniem. Odegrał bowiem kluczową rolę w odbudowie tego samego narodu, z którym wcześniej prowadził wojnę. Naszemu przymusowi prowadzenia wojny towarzyszy na szczęście nasza zdolność do przebaczania i posuwania się do przodu.

I i II wojna światowa, ale też bitwa w Mogadiszu w roku 1993 czy inne konflikty - było w czym wybierać, ale czy zarazem nie jest to pewne utrudnienie, żeby dostosować daną historię do ram tekstu, który musi też przecież pasować do muzyki? Adaptacja tych historii do utworów muzycznych może być naprawdę wyczerpująca. Jak już wspomniałem, uważam to za odpowiedzialność, by jak najdokładniej opowiedzieć, co się wydarzyło. Te momenty w dziejach są tak obszerne, że trzeba najpierw opracować oś czasu, a potem wybrać najważniejsze punkty. Refren jest dla mnie kotwicą i tam staram się umieścić najbardziej emocjonalny aspekt historii, który może podsumować treść wszystkich wersów.

Na pierwszej płycie mieliście utwór "Overlord" , teraz jest "Omaha " - wygląda na to, że pewne wydarzenia, jak rzeczone lądowanie aliantów w Normandii w roku 1944, interesują was bardziej? Kawałek "Omaha" miał być na pierwszym albumie zaraz po "Overlord". Doszło jednak do tego, że "Omaha" po prostu nie była gotowa na czas, by nagrać ją na pierwszy album. Dla mnie "Overlord" wprowadza w nastrój ludzi przeprawiających się przez kanał La Manche, myśli kłębiące się w ich umysłach, gdy zbliżają się do plaży. "Omaha" była jednym z kilku punktów lądowania w Dzień D i zarazem najbardziej krwawym. Ta kompozycja skupia się na uderzeniu w plażę i walce o przejęcie nad nią kontroli.

Opener " 1914 " i finałowy utwór "Not For Nothing " wzbogaciliście partiami wiolonczeli i skrzypiec - żywe instrumenty to jednak coś zupełnie innego niż sample, efekt końcowy jest zdecydowanie lepszy? Mamy to szczęście, że mamy dostęp do znakomitych muzyków smyczkowych i

Foto:MarchInArms

wiedzieliśmy, że w jakimś stopniu znajdą się na albumie. Mieliśmy więcej czasu na nagrywanie nowego albumu, więc wykorzystaliśmy to. Na następnym albumie znajdzie się znacznie więcej smyczków i chórów.

Pierwszym singlem był utwór "Welcome The Blitz " , po podpisaniu kontraktu wypuściliście niedawno kolejny, rzeczony " 1914 " - promocji nigdy za wiele? Planujemy wydać teledysk do każdego utworu na albumie, niezależnie od tego czy będą to teledyski do tekstów czy pełne produkcje na żywo. Klipy naprawdę wzbogacają utwory i znaczenie, które się za nimi kryje.

Mieliście też okazję pograć ostatnio na żywo, nie tylko w klubie, ale też podczas "Slow Bur-

Foto:Fireforce

ning Music Festival 2021 "? Fajnie było wrócić na sceniczne deski po tej pandemicznej przerwie? Ponowne granie na żywo było wspaniałe. Postaraliśmy się to wykorzystać i zorganizowaliśmy profesjonalną produkcję wideo do jednego z naszych ostatnich koncertów. Wyszło niesamowicie i wkrótce opublikujemy ten materiał! Planujemy zorganizować jeszcze wiele koncertów, a naszym celem jest zorganizowanie europejskiej trasy.

Teraz trochę odetchnęliśmy, ale już straszą nas wariantem Delta, a jego konsekwencją może być już wkrótce kolejny lockdown przetrwamy i te utrudnienia, czy z każdym kolejnym zamknięciem będzie coraz trudniej, nie tylko w sensie ogólnym, ale też i dla muzyki jako takiej, szczególnie tej niszowej i niezależnej? Jeśli występy na żywo znów zostaną zamknięte, będziemy kontynuować pracę nad pisaniem, nagrywaniem i publikowaniem kolejnych filmików. Nie ma powodu, aby przestać rozwijać się z materiałem i treścią. Myślę też, że w pewnym momencie te zamknięcia zostaną całkowicie zlekceważone. Ludzie zniosą to, że ich życie jest zakłócane tylko na określoną liczbę razy i na określony czas.

Wojciech Chamryk & Joanna Pietrzak

This article is from: