15 minute read

Godslave

Advertisement

Nie ma wstydu

Niemiecki Godslave jest dość ustabilizowaną kapelą, która powstała na początku kolejnego milenium, jako Slavery. Parę lat potem, w 2007 r. zespół zmienił nazwę na obecny Godslave. O tej zmianie i tego, w jaki sposób wcielili obie nazwy w szatę graficzną, opowiedzą nam gitarzyści Manni oraz Bernie. Poza tym odniosą się do zawartości najnowszego albumu, "Positive Aggressive", opowiedzą o swoich inspiracjach oraz o przebiegu pracy nad tym albumem, wręcz od podszewki. Poza tym poruszą poważny problem, który stoi w cieniu ostatniej pandemii, jednak przybiera coraz bardziej na sile. Nie przedłużając, powoli będę oddawał głos samym zainteresowanym.

HMP: Czy możesz powiedzieć, czego się możemy spodziewać po waszej muzyce? Co was inspiruje? Manni: Mamy o czym rozmawiać. Nasz nowy album łączy agresję i pęd thrash-metalu z chwytliwymi melodiami i wzniosłymi refrenami heavy i power metalu. Kontynuujemy to, co zaczęliśmy na "Reborn Again", łącząc elementy charakterystyczne tych gatunków w nasze brzmienie. Chcemy tworzyć bardziej melodyjny rodzaju thrash metal z rygorystycznie pozytywnym podejściem i historią. Czerpiemy inCzy możesz porównać wasze "Reborn Again " do "Positive Aggressive "? Manni: Do pewnego stopnia tak. Złożoność i poziom techniczny kompozycji jest podobny do tego na "Reborn Again". "Positive Aggressive" różni się od poprzedniczki tym, że jest cięższa, bo zajmuje się bardziej poważnymi tematami, które są bliskie naszym sercom. Ma mniej tego imprezowego stylu "Reborn Again", jeśli spojrzysz na to z tej strony. "Positive Aggressive" jest bardziej poważnym i odważnym stwierdzeniem, a muzyka odnosi się

spiracje z wielu źródeł. Teksty w większości zostały zainspirowane przez osobiste tematy, wewnętrzne zmagania oraz to, w jaki sposób je pokonujemy i z nimi trwamy. Jeśli chodzi o muzykę, są tu odniesienia do zespołów z wybrzeża i kapel, takich jak Exodus oraz Overkill, jak i nawiązania do niemieckiego power metalu reprezentowanego przez Blind Guardian oraz Helloween.

Czy mieliście jakieś albumy, dema, EPki jako Slavery? Manni: To było, zanim dołączyłem, ale tak, mieliśmy. Było jedno demo, "Beuaty Bastard", zanim nawet Bernie (gitara rytmiczna) stał się częścią zespołu. Debiut Godslave, "Bound by Chains" zasadniczo zawiera starą muzykę Slavery i może być widziany zmierzch Slavery i ponowne narodziny, jako Godslave.

Foto: Godslave

do tej powagi tekstów na tym albumie. Muzycznie jest to logiczny krok naprzód, w stronę bardziej ścisłego tworzenia utworów. Ogólnie mówiąc, utwory na "Positive Aggressive" są bardziej bezpośrednie, niż te na poprzedniej płycie.

Opowiesz nam o procesie produkcji "Positive Aggressive "? Jak długo czasu wam to zajęło, gdzie, z kim, i tak dalej? Manni: Chętnie! Jak z każdym naszym pełnowymiarowym albumem od czasów "Out of the Ashes", nagrywaliśmy po raz kolejny z naszym dobrym przyjacielem Philem Hillenem z SU2 Studios w południowo-zachodnich Niemczech. Jest trochę jak szósty członek zespołu, ponieważ rozumie to, jak stworzyć brzmienie Godslave. Lubię to uczucie bycia w domu, kiedy tylko wchodzimy do studia, ponieważ z tym facetem pracuje się lekko, za co go uwielbiamy. Komponowanie i produkcja była trochę problematyczna. Lockdowny na jakiś czas zasadniczo rozwaliły wszystkie nasze terminy, organizacje prób i finalizację utworów. Poza tym zauważyliśmy, że nasze utwory wymagają większej pracy, tak więc przenieśliśmy terminy nagrań w studiu o dwa miesiące później, by mieć więcej czasu na doprowadzenie utworów do stanu, w którym chcieliśmy je mieć. Wiedzieliśmy, że mamy coś wyjątkowego, więc nie chcieliśmy z tym się spieszyć, lub wymuszać na sobie nagrywanie tego zbyt wcześnie i późniejsze ograniczanie się na albumie. Poza tym z tego powodu, że próby zostały poddane restrykcjom covidowym, przez jakiś czas miałem problem z moim prawym nadgarstkiem. Nie byłem w stanie ogarnąć, co jest tego przyczyną, aż do ostatniego roku. To sprawiło, że nie byłem w stanie grać na gitarze, zresztą wciąż mam problemy z tym i zaplanowaną wizytę u chirurga w najbliższym miesiącach. To wszystko kosztowało nas trochę prób. Ze względu na to, że Bernie zajmował się zarządzaniem zespołem, moją pracą było wzięcie się za pisanie muzyki - wraz z basistą Mika - i nagrywaniem gitar samemu. Wtedy byłem jedyną osobą, która była w stanie grać motywy gitarowe. Lokalny chirurg rozwiązał czasowo mój problem i udało się nam na czas przeprowadzić wszystkie próby, przed wejściem do studia. Zakończyłem preprodukcję wokali z naszym wokalistą Thommym kilka dni przed tym, jak sam miałem zacząć nagrywać. Miałem nagrać trochę motywów rytmicznych w studiu domowym, dopracować je i przynieść do studia, by je ponownie edytować, nie wiedząc, czy mój nadgarstek da sobie radę z nagrywaniem gitar ciągle przez trzy dni z rzędu. Kolejność instrumentów, w której nagrywaliśmy również się zmieniła. Zwykle najpierw nagrywamy perkusję. Ze względu na okoliczności, byłem pierwszy do nagrań, więc nagrałem gitary używając zaprogramowanej perkusji z demówek, następnie Mika nagrał ścieżki basowe, potem Tobi zrobił już na poważnie perkusję, a Thommy skończył swoimi wokalami parę tygodni później. Cały proces nagrywania odbył się pomiędzy wczesnym październikiem i późnym styczniem, ponieważ musieliśmy pogodzić to z każdym muzykiem zespołu i ich pracą. Jeśli chodzi o sprzęt, to użyliśmy innego wzmacniacza gitarowego. Podczas nagrywania "Reborn Again" używaliśmy Kemper Profiler do Mesa 4x12, tak tym razem użyliśmy Blu Guitar Ampi Iridium do Vintage Amp 4x12 cab, załadowanego głośnikami Jensena i utrwalanego przy użyciu dwóch mikrofonów. Genialny twórca tego zestawu, Thomas Blug, jest miejscowym bohaterem gitar i twórcą wzmacniaczy z naszego rodzinnego miasta z Saarbrücken, z którym zaczęliśmy współpracować pod koniec 2019r. Świetny gość! W mojej opinii to niepowtarzalne brzmienie gitary dodaje nagraniu nowej nuty i sądzę, że ogólnie brzmienie albumu pasuje idealnie do muzyki i nastroju. Tak więc, ze względu na problemy związane z nagraniem, napisaniem i próbami, nikt z nas przez długi czas nie chciał widzieć lub słyszeć o tym albumie. Zrobiliśmy parę zmian na ostatnią chwilę, nagraliśmy ponownie parę ścieżek basu, trochę gitarowych solówek i wysłaliśmy Philowi do obróbki. W momencie, w którym trzymaliśmy finalny master, byliśmy piekielnie dumni i nie możemy się doczekać by wydać ten album i przedstawić go publice. Finalnie tych wiele problemów i trudności opłaciło się.

jako chaos? Pisząc o chaosie mam na myśli coś, co może być zarówno destruktywne jak i konstruktywne. Manni: Dobre pytanie! Możesz spojrzeć na muzykę jako na chaos, który Cię otacza, zaś następnie na słowa są niczym promienie światła, które wyprowadzają Cię z tego bałaganu. To jest jeden ze sposobów, w które możesz spojrzeć na tę kwestię. Dla mnie osobiście "Positive Aggressive" jest bardziej wezwaniem do akcji, czy jeśli wolisz budzącym policzkiem w twarz. Nie łączyłbym stricte chaosu z tym albumem, zawiera zbyt dużo porządku i przywiązania do detali. Powiedziałbym, że "Positive Aggressive" jest bardziej zachętą do kroku naprzód, wyciągniętą pomocną ręką w stronę słuchacza, żeby zachęcić ich do uporządkowania swojego bałaganu. Wezwaniem do akcji, pozbierania się, ponieważ pod koniec tylko Ty sam jesteś w stanie dokonać zmiany w swoim osobistym życiu. Podobają mi się w sumie oba spojrzenia.

Czy nie jest lekko dziwne to, że zaczynacie "(Positive) Aggressive " z "How About (No)"? To taki słowny żart który spaliłem... Co do muzyki w samej sobie, brzmi dobrze i ma chwytliwe tempo. Co ją zainspirowało? Manni: Właściwie uważam, że "How About No" jest świetnym otwieraczem i introdukcją do ogólnych pomysłów tekstowych na albumie. Sam utwór zadaje dwa proste pytania: "Czy muszę reagować na wpływy z zewnątrz, bądź niezależne ode mnie czynniki?" oraz "Czy raczej powinienem kontrolować swoje reakcje i wziąć stery?". Ta zabawa słowna stała się bardziej moim zdaniem i poważnym pytaniem, które sobie zadawałem przez ostatni rok. Utwór został zainspirowany przez wiele bezsensownych i męczących dyskusji, wiele z nich odbyło się w mediach społecznościowych, część w moim prywatnym życiu. Obecnie wielkim problemem jest to, że nie słuchamy po to, żeby zrozumieć, tylko po to by odpowiedzieć. To samo w sobie sprawia, że prowadzenie twórczej dyskusji jest bardzo trudne, zaś z obcymi osobami praktycznie niemożliwe. Niestety lubię kłócić się z obcymi ludźmi oraz pokazywać bezsens w ich toku myślenia, często się tym zajmowałem przez ostatnie lata. Ale tak naprawdę nikt w internecie, w sekcji komentarzy nie jest zainteresowany rozwiązaniem problemu, po prostu każdy chce wysrać swoją opinię w komentarzu i przyciągnąć uwagę. Nie ma sensu kłócić się z narcystycznymi ludźmi spuszczającymi się do własnego ego. Tak więc po stracie mojej energii w kolejnej kłótni z rzędu, z totalnymi obcymi ludźmi i przepracowywaniem się nad głupotą innych ludzi, poszukałem materiału o tym, jak przestać to robić i nauczyłem się jednej podstawowej rzeczy: "prawda zostaje taka sama, niezależnie od tego, czy ktoś ją uznaje, czy nie". Po prostu nie zawsze musisz zajmować się kłótnią o bzdety, które nie mają wartości. W internecie nikt nie będzie próbował zrozumieć, jeśli rozbijesz ich chujowe opinie faktami lub prostą logiką, raczej będą szli zaparte, tylko po to, by zachować twarz w przestrzeni publicznej. Jednak to nie zmienia prawdy samej w sobie; tego używałem, by uciec od takich dyskusji. Jednak potem wpadło "a może by tak nie?". Czy ja właściwie muszę odpowiadać na głupie opinie? Nie muszę. Wers "impuls, spokój, skupienie i odpór" odnoszą się do czterech kroków, które podejmuje zawsze, kiedy widzę głupi komentarz. Czuję "impuls" dochodzący do mnie, "uspokajam" się i myślę o tym zdaniu na temat fundamentalnej prawdy, "skupiam" się na nim i "odpieram" moją chęć do komentarza. Aktywnie skupiam się nad tym by panować nad swoimi akcjami i walczyć z zewnętrznymi

bodźcami, co pozwala mi zachować moją energię i zrobić coś produktywnego, zamiast skupiać kwadransa na logicznie brzmiącej ścianie tekstu, której mój dyskutant nawet nie przeczyta czy zrozumie. Co do oprawy dźwiękowej, to można znaleźć odniesienia do Metalliki z okresu "And Justice For All". Wokalistka Britta Görtz z Critical Mess użyczyła utworowi swojego wspaniałego głosu, by podkreślić złość i energię, którą ten utwór zawiera. I to jest doskonałe wejście w liryczny motyw albumu: weź stery i zacznij się kontrolować. gą w taki sposób wpłynąć na innych, jednak doświadczenie każdego jest ukształtowane inaczej. Możesz spaść z drabiny, złamać jedną lub dwie kości i nigdy ponownie na nią nie wejdziesz, ponieważ rozwinął się w Tobie strach przed wysokością, czy coś. To już jest blizna na Twojej psychice. Część z nas mogła doświadczyć gnębienia lub poniewierki w dzieciństwie i tymi bliznami są teraz niskie samooceny, zniekształcona opinia o samym sobie i inne pęknięcia, które objawiają się w naszych duszach. Inni mogą doświadczyć tych samych rzeczy i pokonać je w inny sposób. Część może doświadczyć depresji i innych problemów ze zdrowiem psychicznym i nauczyć się z tym żyć, czy pracować nad nimi. Jedni po prostu starają się je tłumić i ignorować, co w końcu sprawi, że na koniec zostanie blizna. Cierpimy wszyscy, na różne sposoby i wszyscy doświadczamy różnych blizn. Jednak my wszyscy to

przeżywamy.

Swoją drogą był to także świetny sposób na łączenie się z publiką. Mam tu na myśli akcję z zapraszaniem ludzi, by pokazali swoją ciężką przeszłość w waszym teledysku. Czyj to był pomysł? Manni: To był pomysł Berniego i Mika, jeśli mnie pamięć nie myli. Wszyscy mamy blizny, część z nich jest widoczna, część ukryta. Myślę, że ważne do zrozumienia jest to, że nikt nie przechodzi przez wody życia suchą stopą. Wszyscy jesteśmy produktami naszego środowiska, naszych doświadczeń i naszego życia. Wszyscy mają blizny, więc nie myśl, że Twoje są tak bardzo odmienne od innych lub, że przez to znaczą mniej. Bernie: Tak, właściwie naszym celem, w wypadku tego utworu, było zmuszenie ludzi do mówienia! Każdy ma swój krzyż do niesienia. Ten krzyż może naprawdę poturbować, jeśli nie podzielisz się nim z innym. Może się manifestować w fizycznej, szpecącej bliźnie lub w problemie natury psychicznej. Rany goją się wtedy, kiedy dostają powietrza. Tak samo jest z psychicznymi ranami i bliznami. Nikt nie musi rozmawiać o swoich problemach i bliznach, ale nikt też nie powinien bać się tego robić. Straszenie kogoś z tego powodu nie jest do zaakceptowania. Tak więc chcielibyśmy dorzucić się do kultury otwartej komunikacji po-

Foto:Godslave

Czy "See Me in a Crown " jest na temat percepcji i pozytywnego nastawienia? Bernie: Możesz tak powiedzieć. Jego podmiot liryczny śpiewa: "jeśli możesz zobaczyć mnie w koronie - to by Cię ukorzyło (...) w wielkości i chwale byś utonął". Cały utwór jest o tym, by nie pozwolić innym dyktować Twojej wartości. Ty wiesz lepiej, ile jesteś wart i to już dużo. Każda osoba ma swoją wyjątkową wartość, której nie musisz potwierdzać byle komu. To nie aplauz innych potwierdza naszą wartość, niezależnie czy ktoś Cię aprobuje, czy nie.

Czy mógłbyś opisać przykładową "bliznę " , o której mówisz w "Show Me Your Scars "? Co może mieć wpływ na życie danej osoby w bardzo negatywny sposób? Manni: Jest naprawdę wiele rzeczy, które mo-

Czy obawiasz się tego, że obecne zdrowie psychiczne w Niemczech ulega pogorszeniu? Ja mam takowe obawy względem Polski. Manni: Tak, całkiem ciężko jest przegapić rozwój tej sytuacji. Prawdopodobnie pogarsza się jeszcze bardziej. Sytuacja z koronawirusem zmieniła wiele, wiele żyć, wszyscy możemy odczuć skutki półtora roku z lockdownami, restrykcjami, ograniczeniami i strachem złapania potencjalnie śmiertelnego wirusa. Możemy to poczuć wokół nas. To wchodzi ludziom na umysł, nie ma nawet o czym mówić! Żeby jeszcze pogorszyć sprawę, w Niemczech planowano obciąć koszta w wypadku pewnych terapii, jak sesje terapeutyczne i ograniczyć je poprzez ustalenie, ile sesji będzie w ramach umowy z ubezpieczycielem za określoną diagnozę. Zdrowie psychiczne jest złożonym tematem samym w sobie. Nie ma dwóch takich samych ludzi, nawet jeśli obaj zostali zdiagnozowani na przykład na ten sam przypadek chorobliwego lęku. Jak jesteś w stanie zapewnić efektywne leczenie tym dwóch indywidualnym osobom, które

być może będą potrzebować innego sposobu traktowania w różnych okresach, jeśli wyrównasz je przy użyciu arkusza kalkulacyjnego? Kompletna głupota jak dla mnie. Zdrowie psychiczne wciąż nie dostaje uwagi na którą zasługuje, nie wspominając o publicznej akceptacji, której potrzebuje.

Opowiedzcie o waszej przyjaźni z Destruction. Jak się spotkaliście? Manni: Spotkałem się z nimi w roku 2019, kiedy dostaliśmy bilety z wejściem na backstage na koncert w naszym rodzinnym Saabrücken, jednak reszta znała się z nimi znaaaaacznie wcześniej, więc oddaje głos Berniemu. Bernie: Zaczęło to się eony temu w dalekich przestrzeniach… (śmiech). Zasadniczo to poznaliśmy się z nimi w roku 2009, jak sądzę to było na festiwalu Metal Invasion, gdzie chwilę pogadaliśmy. Następnym razem kiedy grali w naszym mieście, wpadliśmy do nich, biorąc do nich tę regionalną kiełbasę, o której Manni gadał i całkiem dobrze się rozumieliśmy. I od tego momentu zawsze staramy się z nimi spotkać kiedy są tylko w naszym mieście i dobrze się bawić! Mike zagrał dwie solówki na "Into the Black", zaś teraz na nowym albumie jest Damir. To naprawdę świetni goście, uwielbiamy ich! Szczęścia im!

Co sądzicie o Metalville? Z tego co wiem, przez długi czas pracowaliście w wydawnictwie Green Zone Music... Czy to wasze własne wydawnictwo, które zostało pochłonięte do Metalville? Manni: Bernie oraz Mika założyli Green Zone Music jakiś czas temu, gdy sami zarządzaliśmy kapelą, terminami i promocją. W obecnych czasach, kiedy sam zarządzasz zespołem naszej wielkości, z dobrą rozpoznawalnością w mediach społecznościowych, to właściwie nie ma konieczności pracy z wytwórnią. Jeśli chcesz włożyć czas i pracę w reklamowanie swojej twórczości, możesz całkowicie sam wydawać własną muzykę na własnych zasadach, lecz do pewnego momentu. Zaś co do Metalville, to przyszli do nas wraz z siostrami z innej matki, które grają w Eradicator. Partnerstwo z wydawnictwem pozwoliłoby nam pójść naprzód i otworzyć się na nowe możliwości, a to było dokładnie to, co oferowało nam Metal-

Foto:Godslave

ville. To był logiczny krok naprzód i znaleźliśmy dobrego partnera w postaci tamtejszych gości i lasek, wciąż będąc u sterów zespołu, procesu twórczego i innych takich.

Czy wasze okładki są zainspirowane zombie? Czuć ten klimat w grafika na każdym z waszych długograjów. Możecie opowiedzieć nam więcej o tym widocznym motywie na waszym każdym LP? Manni: Masz na myśli naszą maskotkę, Horsta? Powstał z ręki szwedzkiego artysty Jima Svanberga w jego obrazie "Sold My Heart For Stones". Horst jest na naszym każdym albumie i wciąż się rozwija wraz z zespołem. Każdy album długogrający reprezentuje kolejny krok milowy w rozwoju zespołu, jako że każdy z nich był tworzony w czasie, w którym zostały napisane i zagrane, zaś Horst musiał z nami cierpieć przez to i być gloryfikowaną kroniką zespołu. Zaczął skuty w kajdanach ("Bound In Chains)" z raną w swojej klatce piersiowej, udał się w mrok ("Into The Black", był w piekle ("In Hell") wraz z nami, kiedy Thommy stracił swój wokal i znalazł inny, powitał was wszystkich w zielonej strefie ("Green Zone"), powstał po raz kolejny ("Reborn Again") i jest gotowy by napełnić wszystkich swą agresją ("Positive Aggressive"). Przez całe istnienie naszego zespołu leczył rany, pokonywał przeszkody, przechodził przez ciężkie czasy i trwał silniejszy niż kiedykolwiek, w gotowości do uderzenia. Są tu także odniesienia do zombie, masz tu całkowitą rację. Grafika naszej kompilacji "10/10 - Rarities Recovered" zawierała w sobie starszą grafikę z twarzą zombie na niej. Na starych albumach pojawiały się wzmianki o kilku filmach z zombie. Grafiki na "Bound By Chains", szczególnie zdjęcia kapeli były utrzymane w motywie zombie.

Który wasz album polecilibyście nowym słuchaczom na początek? Manni: Zależy od słuchacza. Generalnie to ja bym oczywiście wybrał "Positive Aggressive" oraz "Reborn Again", ponieważ uważam, że są dobrym wskaźnikiem tego, co będziemy tworzyć, zaś zespół nie brzmiał lepiej niż na tych wydawnictwach. Jednak to tylko moja opinia, jeśli wolisz bardziej surowy i staroszkolny thrash to poleciłbym "Into The Black" lub "In Hell".

Co zamierzacie robić w latach 2021/2022? Manni: Obecnie zajmujemy się materiałem promocyjnym dla właśnie wychodzącego albumu, dajemy świetne wywiady (wink-wink) oraz rozmawiamy z naszymi fanami na mediach społecznościowych. Ostatni raz kiedy mieliśmy próbę jako zespół to był późny wrzesień roku 2020, chwilę przed nagraniami w studio. Po tym nie byliśmy w stanie się spotkać i poćwiczyć ponieważ nastały restrykcje. Zasadniczo wszystkie koncerty z roku 2020 zostały przesunięte na rok 2021... zaś potem znowu przesunięte na rok 2022, więc obecnie nie ma co zbytnio planować. Jednak wraz ze wzrostem ilości zaszczepionych i obniżaniem się ilości chorych, najpewniej będziemy w trasie tak szybko, jak to tylko możliwe. Będzie jakieś wydarzenie z okazji wydania albumu, ale wciąż jesteśmy w fazie koncepcyjnej. Mamy nadzieję spotkać się z naszymi fanami, tym razem już na poważnie, w niedalekiej przyszłości. Interakcja z nimi przez media społecznościowe nie zastąpi spotkania przy piwie i rozmowie twarzą w twarz po emocjonującym występie.

Dziękuje za wywiad. Ostatnie słowa należą

do was. Manni: Dziękuje bardzo za ten wspaniały wywiad! Świetne i przyjemne pytania! Do wszystkich pozostałych: możesz to zrobić! Nie pozwól, by czynniki zewnętrzne Cię dopadły i nie bądź niewolnikiem własnych odruchów! Jesteście swoimi kowalami losu i jesteście w stanie to zrobić! I do każdego, kto potrzebuje to usłyszeć: nie jesteś sam! Może czasem tak się wydawać, jednak zawsze gdzieś są ludzie, którzy współdzielą Twoje myśli i przechodzą przez te same sytuacje i emocje. Bądź silny, jeśli zaś nie jesteś w stanie: nie ma wstydu w szukaniu i akceptowaniu pomocy od innych. Nie jesteś sam!

Jacek Woźniak

This article is from: