11 minute read

Anahata

Advertisement

Solar vibe

Nie spodziewałam się takich ciekawych odpowiedzi. Często w wywiadach muzycy opowiadają podobne rzeczy, tym razem jednak z każdym kolejnym zdaniem, byłam coraz mocniej zainteresowana treścią wywiadu. Wywiadu co prawda korespondencyjnego, ale za to doskonale dopasowanego do charakteru zespołu, jako że członkowie Anahata sami poznali się w Internecie i stworzyli płytę całkowicie na odległość. To, co ich połączyło to wspólna filozofia, która przebija przez treść i otoczkę płyty. Dzięki niej dowiedziałam się w ogóle, że istnieje subkultura miłośników solarnej filozofii życia i to właśnie ona połączyła muzyków. Jeśli jesteście ciekawi, na czym ona polega, przeczytajcie wywiad i zwróćcie uwagę na odnośniki, które Kyle i Ioan podają w swoich wypowiedziach.

HMP: Na początku gratuluję dobrej płyty. Słucham jej z dużą przyjemnością! Wybaczcie, że zacznę od porównań, ale tak czasem bywa w przypadku debiutujących zespołów, że porównania, to pierwsze, co się nasuwa przy słuchaniu płyty. Jeśli chodzi o nastrój, teksty i otoczkę Anataha wydaje się inspirować pionierem " mitologicznego heavy metalu " , czyli Virgin Steele oraz współczesnym mistrzem tego gatunku, czyli Atlantean Kodex. Trafione skojarzenia, czy zupełnie nie? Kyle Brickell: Nie ma problemu! Tak po prostu jest, bo jak można inaczej się odnieść, poBardzo ciekawa refleksja. Jeśli zaś chodzi o samą muzykę, słychać na "Auspicious Atavism " inspiracje Visigoth i Eternal Champion. Tu też nie trafiłam? Kyle Brickell: Cóż, Eternal Champion też nigdy nie słuchałem! Ale za to lubię Visigoth. Powiem nawet na swoją obronę, że "The Thunderer" i "Son of Fate" napisałem wiele lat wcześniej, zanim ich usłyszałem. Te dwa kawałki siedziały na moim komputerze jakieś sześć, siedem lat dopóki natknąłem się na Ioana, który nagrał do nich swoje wokale na demo, a to miało miejsce w grudniu. Powiem tak,

równać czy zasugerować komuś nowy zespół bez mówienia mu "a wiesz, oni brzmią jak...", więc rozumiem. Cóż sprawa wygląda tak - możesz mi oczywiście nie uwierzyć - nigdy nie słuchałem ani Virgin Steele, ani Atlantean Kodex! Będę musiał ich posłuchać, żeby zobaczyć, do czego zmierzasz. Porównywano nas do wielu współczesnych kapel, o których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Według mnie to znaczy, że istnieje jakaś burza, która unosi się nad zbiorową, naszą i innych podświadomością. Coś, co chce być powołane do życia kolektywnie. Mógłbym to porównać do tego, jak w latach 80. byliśmy świadkami jednoczesnych narodzin thrash metalu w Ameryce, Brazylii i Niemczech. A w zasadzie te zespoły nie słyszały się nawzajem.

Foto:Anahata

Visigoth miał pewien wpływ, chociaż nie nazwałbym ich wprost "inspiracją", w takim sensie, że nie chciałem ich naśladować. Choć z pewnością nadajemy na tych samych falach, o których wcześniej wspomniałem.

To ciekawe, bo z Eternal Champion łączy Was jeszcze jedna rzecz. Muzycy tego zespołu siedzą też w gatunku dungeon synth. Czytając o Was w internecie, też natknęłam się na fakt, że ten gatunek Was kręci. Jak to jest, że gatunek muzyki, który nie zawiera ani gitar, ani żywej perkusji ma taki wpływ na klasycznie heavymetalowe zespoły? Kyle Brickell: Uwielbiam synth, zarówno ten atmosferyczny styl dungeon, jak i ten energetyczny w rodzaju Carpenter Brut, Mitch Murder, Perturbator i im podobne. Jestem też totalnym maniakiem electro-popu, ale to już inna beczka. Myślę, że coś, co przyciąga muzykę synth do grania dokładnie tego rodzaju metalu jest chęć nie tyle śpiewania i grania "o metalu" czy "bycia gwiazdami rocka" lub czegoś w tym rodzaju, ale raczej żądza budowania światów. Napisać spójny "epic metalowy" album to jak napisać powieść, historię czy zbudować krainę, w której słuchacz się zanurzy. Nie chodzi tu o noszenie skór, bycie metalowcem, tu chodzi o zamknięcie oczu i stanie się solarnym herosem. Heraklesem, Arjuną czy Cú Chulainnem. Ioan Tetlow: Myślę, że wszyscy zaangażowani w ten projekt wiedzą, jak ważne są kawałkiinterludia, takie jak te, dorzucone do tego projektu przez naszego dobrego kumpla, Zacka Jansona z Graal Knyght (na płycie jest kilka krótkich klawiszowych fragmentów - przyp. red.) Właściwie to heavy metal jest pod wieloma względami taką bardziej otwartą i energetyczną siostrą black metalu, jako gatunku. Oba ukształtowały się na tych samych składowych, które uczyniły te gatunki wielkimi. Mówię o limitowanych wydawnictwach, bliskości do mitologii i fantasy czy oddanych, dumnych fanach. Doceniamy te folkujące skłonności gatunku (w kulturowym znaczeniu) i to jest oczywiście podstawa, na której budujemy atmosferę i historię na tej płycie. Dla wielu te interludia są jak zaprawa, która wiążę nasze cegły w nieustanną, progresywną podróż.

No właśnie, macie blackmetalowy motyw w trzeciej minucie "Hierophany " . Kyle Brickell: Kocham blasty. Kocham klasyczny heavy metal. Dlaczego by ich nie połączyć? Wykuwać nowe i robiące wrażenie brzmienia można tylko dzięki łączeniu wielu źródeł i inspiracji. Robiłem wszystko, co mogłem, żeby nie popaść rażąco w schemat "a tutaj jest część black metalowa, a tutaj melodyjna", ale raczej starałem się, żeby te dwa elementy przechodziły płynnie jeden w drugi. W blastach i tych "black metalowych" elementach jest coś absolutnie pierwotnego i zmysłowego. Uwielbiam to, jak wnoszą wspaniałą, nową przyprawę na stół. Na podcascie "Terminus - Extreme Metal" kilku bardzo miłych dżentelmenów dyskutowało o płycie i padła wtedy jedna pochlebna i ciekawa rzecz, a mianowicie: "jeśli zamierzasz tworzyć neotradycyjny heavymetalowy album... dlaczego nie możesz mieć blastów i charczących wokali?". Zgadzam się w pełni, bo mimo że próbujemy stworzyć stary dobry klasyczny heavy metal, jesteśmy w roku 2021 i otacza nas nieskończony przesyt zespołów oraz wpływów, z których możemy i powinniśmy czerpać, żeby wzmocnić fundamenty.

Wrócę do tekstów i tematyki. Macie spójny wizerunek tekstowo-graficzny: logo, okładka, teksty. Kto z Was jest największym miłośnikiem mitologii, wierzeń czy historii kultury? Kyle Brickell: W zasadzie to wszyscy, ale ja i Ioan nadajemy dokładnie na tych samych falach. Mamy duży zasób wiedzy o wielu mitologicznych, historycznych, ezoterycznych i duchowych sprawach. Z naciskiem na duszę indoeuropejską, bo wyrośliśmy właśnie z tego drzewa. Pozwolę Ioanowi zagłębić się w jego inspiracje, bo wszystkie teksty są jego autorstwa. Ioan Tetlow: Tak, gdy album powstawał i ja i Kyle nadawaliśmy na tej samej częstotliwości. Przyjaźń zawiązaliśmy dzięki rozmowom na temat wyprawy po Graala i ludzkiej wędrówki, która pod wieloma względami przerasta je-

go fizyczne ciało, metafizyczny rozwój poza życie. Działamy w tych samych kręgach i subkulturach, które cechuje głęboka fascynacja mitem i autoalchemią. A nawet wraz z Zackiem dokładamy się do tej niewielkiej kultury prowadząc stronę halithaz.com

Teksty i przekaz efektownie korespondują z otoczką. Na Bandcampie opisując czas tworzenia płyty posłużyliście się opisem rodem z czasów, gdy ludzkość nie miała kalendarza, a na Instagramie zamieszczanie reprodukcje obrazów. Kyle Brickell: Ioan i ja byliśmy i jesteśmy na tym samym archetypicznym polu pojęć i koncepcji, które łączą się w formy. W tym momencie trudno jest zrozumieć mity tym, którzy żyją na zewnątrz czy na skraju. Od siebie mogę powiedzieć, że w czasie zimowego przesilenia po niebie naprawdę przemyka Wildes Heer (mit o Dzikim Gonie - przyp. red.). To ciemny czas, a tradycja nakazująca przynieść drzewko Yule i udekorować je światełkami jest aż rażąco oczywista. Wiecznie zielone rośliny pozostają zielone nawet w czasie północnej zimy, trwają mimo długich, ciemnych nocy, trzaskających mrozów, kiedy wszystko inne hibernuje i zapada w długi, głęboki sen. Nasi przodkowie to widzieli i przynosili je do domu, stawiali początkowo blisko paleniska i dekorowali światłami - pierwotnie świeczkami, które symbolizowały Słońce przezwyciężające mrok. Weź dowolne zimowe tradycje i rytuały od Klifów Moheru (Irlandia - przyp red.) po Jezioro Bajkał, wszędzie znajdziesz jakieś przesileniowe świętowanie. W zeszłym roku zdecydowaliśmy się wydać demówkę jako nasz solarny wkład w podtrzymanie tego Niebiańskiego Ognia w tym najmroczniejszym okresie w roku. Nawet jeśli spojrzysz z naukowego punktu widzenia, to moment, w którym ziemia jest najdalej od Słońca. Jeśli to nie ma dla kogoś żadnego magicznego i duchowego znaczenia, to ta osoba jest zagubiona i ja nie mogę jej znów przywrócić do ogniska solarnego kultu. Jeśli zaś chodzi o obrazy powiązane z każdym kawałkiem, poprzedzające wydanie płyty, to myślę, że ważne jest, żeby przyciągać uwagę do rzeczy pięknych, stworzonych przez naszych przodków i przodków naszej kultury. My nie tworzymy niczego zupełnie nowego. Bierzemy to, co jest, być może rozkładając na czynniki pierwsze, a następnie odbudowujemy. Przyciągnięcie uwagi do detalu odzwierciedla nasz podziw do detali i pasję do muzyki.

"Auspicious Atavism " niczym jakaś literatura z kategorii historii kultury łączy wiele mitologii. Sami macie nazwę hinduską, piszecie o mitach i legendach różnych kultur. Nic Was nie ogranicza? Kyle Brickell: Ioan mógłby to rozwinąć, ale w zasadzie tak jak wspomniałem, jesteśmy pod wpływem indoeuropejskiej kultury, historii i mitów. Jako że jesteśmy zainteresowani raczej archetypicznymi formami i ideami, niż jakąś konkretną kulturą (jest już wystarczająco dużo "wikińskich" grup) nie czujemy, że potrzeba nam jakichś konkretnych granic, poza trzymaniem się ogólnie przyjętego klimatu solarnego. Ioan Tetlow: Dla mnie najpiękniejszy aspekt tworzenia, to związanie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości w jeden wciąż ewoluujący cykl tworzenia i niszczenia. Album odzwierciedla naszą własną metodę tworzenia, ponieważ zawiera riffy sprzed lat, myśli sprzed lat, uczucia z miejsc, które moja pamięć dawno zapomniała, oraz pytania, na które nie było jeszcze potrzeby odpowiadać. Dla mnie stworzenie czegoś nieśmiertelnego to zrozumienie, że ono się nie kończy wraz z opublikowaniem. W nadchodzących latach, nawet po mojej i Kyle'a śmierci, młodzi chłopcy i dziewczyny mogą czerpać z tej płyty myśli i otuchę, a to nawet ważniejsze niż stworzenie samej płyty w teraźniejszości. To właśnie ta wiara w krew i moc czasu, która płynie wszystkimi niezbędnymi drogami sprawia, że muzyka i poezja są naprawdę magiczne.

Zastanawia mnie "Thunderer " . Rozumiem, że to nie o konkretnym bóstwie ale raczej o tym, że niemal każda kultura ma lub miała gromowładne bóstwo? Kyle Brickell: Mogłoby równie dobrze być tak, że "Thunderer" nie byłby wcale o bóstwie piorunów, gdybym nie miał już wcześniej zmiksowanych dźwięków gromów na ścieżce demo! Kiedy wysłałem Ioanowi te kawałki demo, nie miałem już pojedynczych ścieżek, ale skończone pliki mp3. Nawet wtedy gdy pierwotnie pisałem i je nagrywałem, coś do mnie krzyczało "thunder!". Ioan Tetlow: Kiedy po raz pierwszy usłyszałem "Thunderer" od razu naszła mnie bardzo jasna wizja, może nie bóstwa, ale człowieka przepełnionego boskimi mocami. Skoro Kyle się z tym zgadza, to jest to dowód na istnienie bogów na ziemi. To dzięki naszym rękom i krwi ziemia wciąż tworzy nowe historie i opowieści o trudach i ścieżkach wielkich herosów.

Wydaje się, że zarówno instrumentalny "Hymn to Lykeios " jak i następujący po nim "Son of Fate " to utwory inspirowane czcią oddawaną słonecznemu bogu Apollu. Słońceaureola pojawia się tez na okładce. Co jest takiego w tym bóstwie, że dostało tak ważne miejsce na " Auspicious Atavism "? Kyle Brickell: Nasz dobry kumpel Zack napisał nam trzy kapitalne synthowe tracki, a "Hymn to Lykeios" jest dla mnie piękny szczególnie, w swoim najbardziej tragicznie męskim znaczeniu. Kiedy dostaniemy kontrakt na winyl i będę mógł zatrudnić mojego grafika do zaaranżowania składanej wkładki, słowa "Hymn to Lykeios" z pewnością będą wytłuszczone złotą czcionką. Słońce jest... po prostu jest. Jak wcześniej wspomniano, coraz trudniej jest wyjaśnić te idee tym, którzy jeszcze nie wpadli w mity. Powstają coraz większe kręgi zarówno w świecie wirtualnym, jak i realnym, ludzi, zwłaszcza mężczyzn, którzy czują pociąg do wszystkiego, co solarne, co jest uporządkowane, piękne, jasne i rozgrzewające. Niemal zawsze obecne, niezawodne. Ale też ogniste, mocne i onieśmielające. Bardzo polecam tym, którzy są zainteresowani tą szkołą myślenia książkę "Fire in the Dark" Jacka Donovana. Uchwyciła ona tę esencję w doskonałym, celnym stylu, którego nie będę nawet próbował tutaj naśladować.

W składzie Anataha każda osoba pochodzi z innego kraju. Poznaliście się w internecie? Kyle Brickell: Podejrzewam dla Europejczyka, Kolumbia Brytyjska i Ontario to zupełnie inne kraje i my sami tak się czujemy (Metal Archives wprowadza w błąd podając inne kraje pochodzenia muzyków, zapewne to państwa gdzie się urodzili, a nie gdzie mieszkają przyp. red.)! Prawdę mówiąc, wszystko przez Instagram. Śledziłem od pewnego czasu profile Jacka i Ioana z powodu wspólnych zainteresowań i wspólnej estetyki. W tamtym czasie nie miałem w planie tworzyć już muzyki. Uważałem, że ten rozdział mojego życia jest już zamknięty. Pewnego dnia scrollując zobaczyłem jak Ioan śpiewa i brzdąka sobie na akustyku. Od razu spodobał mi się jego wokal i zapytałem go, czy mógłby dodać wokale do kilku moich starych kawałków. Tak samo z Jackiem. Pewnego dnia wrzucił filmik, jak schreduje na gitarze i po prostu go zapytałem czy byłby zainteresowany współpracą. Choć z mediami społecznościowymi wiąże się potencjalne szkody, uzależnienia i różne negatywy, ostatecznie jest to tylko narzędzie, które można użyć w dowolny sposób. Zajmij się stronami, które pokazują rzeczy i ludzi, które cię inspirują.

Chyba teraz trudno o dobrą współpracę. W normalnych warunkach trudno jest się spotkać, a co dopiero teraz, gdy państwa stawiają duże bariery we wpuszczaniu turystów z powodu pandemii. Jak Wam się udaje współpracować? Kyle Brickell: Prawdę mówiąc, wciąż jeszcze się nie spotkaliśmy. Mam nadzieję, że z Ioanem spotkamy się raczej szybciej, niż później. Na szczęście Ioan mieszka w pobliżu Zacka i naszego producenta Alexa, z którym miał przez wiele lat swój pierwszy zespół Unbowed. Będą niedługo mieć nową płytę. Wydali także niesamowity album swojej black metalowej kapeli, także z Zackiem, nazywa się Hirsi i wyszła tego samego dnia kiedy my wydaliśmy "Auspicious Atavism". Muszę się niestety powtórzyć i powiedzieć, że cały proces pisania przyszedł niesamowicie gładko przez to, jak zsynchronizowani jesteśmy w tematyce mitów, szkole myślenia i tworzenia. To było najsympatyczniejsze doświadczenie pisania i współpracy, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem z kimkolwiek, kto był zaangażowany w tworzenie płyty.

Katarzyna "Strati" Mikosz, Tłumaczenie pytań: Szymon Paczkowski

This article is from: