8 minute read

Distant Past

szeć na słuchawkach. Ściana dźwięku powstaje w fazie miksu, z tym że wpierw nagrywamy kilka ścieżek tej samej gitary rytmicznej z użyciem czterech różnych mikrofonów oraz dwóch różnych wzmacniaczy. Posługujemy się również cyfrowym modelarzem Kemper. To się sprawdza.

Advertisement

Co symbolizuje " smok" w openerze "Kill the Dragon "? "Kill the Dragon" lub "Kill the Demon" (pierwotna nazwa) to ostatni numer napisany przeze mnie jeszcze dla zespołu Emerald. Odświeżyłem go sobie i postanowiłem umieścić go na albumie. Lirycznie jest podchwytliwy, bo chodzi w nim o opuszczanie strefy komfortu. Smok odpowiada wewnętrznemu strachowi przed porzucaniem utartych wzorców i próbowaniem czegoś nowego. Po skompletowaniu wszystkich kompozycji, ów wątek perfekcyjnie wpasował się na sam początek. Zawiera bowiem wszystko, co najważniejsze w Distant Past 2021.

Porzucajcie wzorce i próbujcie coś nowego

Wrze, zieje, kipi, buzuje, chlupie i pulsuje, ale "najważniejsze, jak go wykonano, czy brzmi wiarygodnie, oraz czy zamysł twórcy ma szansę trafić do właściwej grupy słuchaczy" - rozmyśla basista, kompozytor i wokalista Adriano Troiano po wydaniu najnowszego albumu swojego Distant Past pt. "The Final Stage". Pozornie, jest to solidny, ale niewyróżniający się tradycyjny heavy metal. Dopiero po bliższym zapoznaniu się z tą muzyką okazuje się, że daje nam ona kopa poza strefę komfortu. Stanie się jasne, że nie wszystko w klasycznym heavy zostało już wymyślone, kiedy spojrzymy na cel tworzenia oraz słuchania muzyki z alternatywnej perspektywy.

HMP: Czy Distant Past to już regularny zespół, a może nadal projekt z okazjonalnymi koncertami? Adriano Troiano: Założyłem Distant Past jako projekt studyjny (w 2002r. - przyp. red.), do którego realizacji zapraszałem przyjaciół oraz gości specjalnych. Chciałem nadać życie własnym kompozycjom, a miałem ich sporo. Po wydaniu koncept albumu "Rise of the Fallen" (w 2016r., wraz z Agnusem McFive znanym z Gloryhammer) zechcieliśmy pograć trochę na żywo. Cześć muzyków mojego poprzedniego zespołu Emerald wsparła nas w organizacji jednego występu. Nie utworzył się z tej grupy stały line-up, więc poszukałem innych osób, z którymi mógłbym wspólnie skomponować następny longplay.

W jaki sposób nowi muzycy Distant Past uczą się grać Wasze utwory? Ogrywaliśmy wszystko, dopóki byliśmy niezadowoleni. W przeciwieństwie do wcześniejszych albumów, "The Final Stage" aranżowaliśmy wspólnie i każdy mógł wyrazić własną opinię. Dzięki temu wszyscy czujemy najnowsze kawałki. Inaczej z wcześniejszymi utworami - tych uczyliśmy się w międzyczasie. Najpierw samodzielnie w domu, a później zespołowo podczas prób. Fajnie usłyszeć starszy materiał w interpretacji nowych muzyków. Rozumiemy się doskonale, cieszymy się wspólnym graniem i uzyskujemy intensywność brzmienia porządnego zespołu. Zależy nam obecnie, aby zaprezentować to publiczności na żywo. Czekamy na sprzyjające okoliczności.

Czy odczuwaliście przy tym presję, aby nowe kompozycje okazały się bardziej przystępne dla publiczności klubowej? Po prostu zabraliśmy się za tworzenie krótszych numerów, z refrenami dającymi się śpiewać przez tłum. W przeszłości chciałem przekazywać rozmaite historie poprzez własną muzykę i w związku z tym ich struktura wychodziła złożona, progresywna. Np. "The Hell of Verdun" z LP "Utopian Void" opowiadał o I Wojnie Światowej, dlatego zabiera słuchaczy w muzyczną podróż, nie składając się z prostych motywów, lecz z wielu zmian dynamiki oraz nastroju. Z nowym składem czułem się tak, jakby to był dla mnie całkiem nowy etap. Myślałem w ten sposób, że jeśli słuchaczom się to spodoba, to naprawdę będę usatysfakcjonowany, ale niezależnie od ich opinii, i tak warto się starać. Teraz wiem, że ludziom fajnie słucha się "The Final Stage".

Jaki Twoim zdaniem wpływ ma rozpoczynanie komponowania od gitary basowej na ostateczne harmonie Distant Past? Granie na basie w studiu pozostawia mi więcej czasu na kwestie produkcji oraz na aranżowanie detali, ale zazwyczaj komponuję posługując się gitarą prowadzącą. Mam szczęście współpracować z osobami o znacznie lepszym warsztacie wykonawczym ode mnie. Mogę polegać na ich inwencji odnośnie dodatkowych melodii, a także w fantastycznych solówkach.

Ścianę dźwięku słychać niemal wszędzie na "The Final Stage " . Jakie macie podejście do " redukcji hałasu " podczas edytowania utworów? Szczerze mówiąc, magia dzieje się w fazie miksowania. Produkcją zajmuje się VO Pulver (Poltergeist, Gurd) - jest najlepszym znanym mi fachowcem w tym zakresie. Jego brzmienie jest warte milion dolców! Zazwyczaj rejestrujemy instrumenty oddzielnie. Każdy decyduje indywidualnie, jak dokładnie chce siebie usłyCzy dobrze słyszę, że solo gitarowe w "Staring At The Stars " wpisuje się w bliskowschodni styl? Pozwól, że zapytam Lorenza (…) Jego intencją (gitarzysta Lorenz Laederach - przyp. red.) było uchwycenie stylu Bliskiego Wschodu, ale zainspirowała go jedyna szwajcarska melodia folkowa w skali minor, "Guggisberg". Wspomniana w tekście góra znajduje się tuż obok miejsca, w którym on mieszka. Wciąż pamięta bezchmurną noc, podczas której wpatrywał się tam w gwiazdy wraz z dziewczyną.

Podczas wizyty w Lucerne dwa lata temu odniosłem wrażenie, że szwajcarskie społeczeństwo jest dosyć mocno zaangażowane w międzynarodowe misje militarne. "The Lion Monument" dedykowane szwajcarskim strażnikom poległym podczas Francuskiej Rewolucji to może już historia, ale sam widziałem rozwrzeszczany tłum maszerujący środkiem ulicy, co miejscowy świadek wyjaśnił mi tylko jednym słowem: Erdogan! Możliwe, że to akurat nie Szwajcarzy, lecz Turcy. Nie wiem. Fakt, że zdarzają się u nas liczne demonstracje związane z problemami innych krajów. Nasz demokratyczny system umożliwia ludziom głosowanie we wszystkich sprawach. Przedstawiciele Szwajcarii nie mogą zdziałać nic bez zgody obywateli. A gdyby jednak zrobili coś wbrew woli mieszkańców, sprawnie zebrałoby podpisy w sprawie referendum. Więc tak czy owak, ludzie głosują. Swoją drogą, ciekawe, że nie mamy jednego Prezydenta, lecz siedmiu.

Foto:DistantPast

Czy podzielasz pogląd, że o ile sama Szwajcaria jest powszechnie kojarzona z neutralnością, o tyle międzynarodowe misje pokojowe są szalenie ważne, a może nawet emocjonujące dla Szwajcarów? Nie czuję się ekspertem w tym temacie. Z tego co się orientuję, mogę jednak powiedzieć, że szwajcarscy żołnierze zasłynęli w historii z pełnienia roli najemników. W średniowieczu istniał na nich spory popyt, a ponieważ nie służyli żadnemu królowi w swoich stronach, to udzielali się w imię tego, kto oferował im godziwe wynagrodzenie. Dobrym tego przykładem może być choćby szwajcarska straż papieska.

Czy "I am Omega " opisuje strach egzystencjonalny podsycany przez szwajcarskie media głównego nurtu? Nie. "I am Omega" napisałem po obejrzeniu filmu "The Omega Man" z 1973 roku. Uwielbiam science fiction, stąd wiele spośród moich utworów ma apokaliptyczny lub utopijny temat. Sam film został oparty o nowelę "I am Legend". Istnieje też współczesna ekranizacja o tym samym tytule, a także zupełnie inny film z podobnym pomysłem, "The Last Man on Earth".

Wbrew temu, co powiedzieliśmy o zwartości Waszych najnowszych numerów, "Dawn City " ciągnie się ponad siedem minut. Czy uważasz, że najlepsze epic metalowe hymny są konkretne, nawet jeśli długie? To zależy. Podobają mi się takie z jednym riffem, jak i te dłuższe, magiczne, z wieloma zmianami. Najważniejsze, jak je wykonano, czy brzmią wiarygodnie, oraz czy zamysł twórcy ma szansę trafić do właściwej grupy słuchaczy? Co do "Dawn City", przedstawiamy w nim eksperymentalne miasto Aeroville w Indiach, którego mieszkańcy żyją bez pieniędzy, bez rządu i bez religii (o tym też śpiewamy). Mówi się, że potrzebujemy zmienić styl życia, żeby ludzka rasa mogła dalej ewoluować. Jak ta ryba, która po raz pierwszy wyszła z wody... Prawdziwa utopia na Ziemi to ciekawy koncept, ale czy dałaby radę? "Dawn City" składa się z trzech części: w pierwszej opisujemy miasto, w drugiej intencję jego założyciela, a trzecia podsuwa wskazówki dlaczego jest ono skazane na upadek. Fajny utwór z fajnym tematem. Jeśli ktoś jeszcze to wygoogluje, dowie się o tym i pomyśli z trochę innej perspektywy o ludzkiej ewolucji, moja misja zakończy się sukcesem. Pod Waszym postem na Facebooku z video "Queen of Sin " (it rocks out!), gitarzysta zarówno Distant Past, jak i Age of Disclosure, Ben Sollberger, napisał: "Distant Past, powinniśmy zaplanować kolejny wspólny projekt!" . Odpowiedzieliście: "Powinniśmy. (…) Nie ma nas już w Kansas " . O co w tym chodziło? (śmiech) Czasami mamy ochotę sobie pożartować! Ale opowiem Ci o tym. Age of Disclosure to metalowy projekt Bena, w ramach którego współpracowaliśmy po raz pierwszy. Ja grałem tam nie tylko na basie, ale również zaśpiewałem (w moim studiu). Wokalista Distant Past, "Jay Jay", zresztą też tam śpiewa. Mamy sporo wspólnych muzycznych doświadczeń, również wyniesionych z zespołu Skrylls. Ben właśnie wydał album Ben Sollberger Project "I Hate to Say", na którym zrobił wszystko sam - sprawdź to. W każdym razie, gdy on pisał "I'm from Jersey", ja zaproponowałem "Nie ma nas już w Kansas", co nie ma nic wspólnego z zespołem Kansas (aczkolwiek lubię ich). Wspomniane zdanie pochodzi z "The Wizard of Oz", w którym Dorothy trafia do innego świata. Przetłumaczyłem je jako "nie ma nas tam gdzie dawniej byliśmy" w znaczeniu, że udaliśmy się dalej. Taka tam zabawna minikonwersacja. Przy okazji, Rainbow rozpoczynało swoje występy od motywu z tego filmu. "Nie ma nas już w Kansas, musimy być gdzieś za Idąc za ciosem, co Wasza okładka ma wspólnego z Arthurem Brownem ("Fire ")? Po sukcesie "Fire", Arthur Brown uciekł przed sławą do Francji. Ale wkrótce później utworzył zespół Kingdom Come (teraz nazywający się Arthur Brown's Kingdom Come, nie należy go mylić z formacją o tej samej nazwie z lat 80.). Bruce Dickinson kowerował "Spirit of Joy", pochodzący z trzeciego albumu Kingdom Come. Rozpadli się po tym trzecim longplay'u, ale ich klawiszowiec Victor Peraino kontynuował jako Victor Peraino's Kingdom Come. Wydał album w latach osiemdziesiątych, a w 2014 nagrał ponownie niektóre utwory z gościnnym udziałem Arthura Browna. Jako kolekcjoner, koniecznie musiałem mieć to CD. Kocham tą okładkę oraz zawarte tam ilustrację do tego stopnia, że skontaktowałem się z ich twórcą Jamesem Beveridgem, zachwyciłem się obrazami z jego Facebooka i użyłem jeden z nich jako cover do "The Final Stage".

Nazwałeś kiedyś Helstar " najlepszymi przyjaciółmi Emerald" . Czy dziś nazwałbyś ich " najlepszymi przyjaciółmi Distant Past"? Kiedy byłem jeszcze w Emerald, odbyliśmy w 2012r. trasę po Europie z Helstarem. Oczywiście przyjaźnie zacieśniają się podczas takich tras. Ale z tamtej ekipy pozostałem tylko ja w Distant Past. Helstar też znacząco zmienił skład (Helstar ma nowego basistę Garrick Smith i nowego gitarzystę Andrew Atwood przyp. red.). Był jeszcze rozgrzewający publiczność zespół The Order of Chaos, ale niestety w ogóle już on nie istnieje. Niemniej, bardzo chciałbym pojechać z Helstarem w trasę. Oby do tego doszło w lepszych czasach.

Twoje ostatnie call-to-action dla polskich metalowców? Polska publiczność zawsze nas dobrze odbierała, dostajemy od niej mnóstwo pozytywnych opinii. Więc dołączajcie do naszej nowej muzycznej przygody, słuchając głośno "The Final Stage" oraz oglądając video do "Queen of Sin". Bardzo dziękuję za wsparcie. Heavy metal nigdy nie umrze.

Sam O'Black

This article is from: