9 minute read

Herman Frank

Walka jest jedyną słuszną drogą do sukcesu

Advertisement

Gdzie dwóch się spotyka, tam wysokie szanse na kłamstwo. Herman Frank jest jednak na tyle szczerą osobą, że do zobrazowania tej maksymy potrzebował (ponownie) użyć mumii. Tak więc Herman to ten dobry człowiek po lewej, a mumia to ten cholerny kłamca po prawej. Ja zaś usiadłem naprzeciwko, aby poznać prawdę o kulisach "Two for a Lie".

HMP: Cześć Herman. Jak się masz? Herman Frank: Cześć. W sumie dobrze, tylko cholera, Niemcy przegrali dzisiaj 2:0 z Anglią w piłkę nożną.

To był agresywny mecz, padło aż pięć żółtych kartek. A jak się czujesz, gdy ludzie Ci mówią, że "Two for a Lie " jest lepsze niż oba albumy wydane przez Accept po Twoim opuszczeniu Accept w 2014r.? Pozwólmy ludziom gadać, co zechcą (śmiech). Ja nie zwykłem porównywać różnych albumów ze sobą, to nudne i bez sensu. Każdy album jest jedyny w swoim rodzaju i odzwierciedla różne okoliczności, w których powstawał. Myślę, że zarówno Accept, jak i ja solo, nagrywamy fajną muzykę. Cieszę się, że "Two for a Lie" podoba się słuchaczom, ale nie bawię się w porównyNie, nie. My nie kłamiemy, bo jesteśmy dobrymi ludźmi, z branży muzycznej. Większość kłamców zajmuje się polityką.

Ale nie będziemy dzisiaj rozmawiać o polityce? Muzyka wydaje się ciekawszym tematem. Wszyscy interesują się polityką, a przynajmniej powinni wiedzieć, co dzieje się na świecie. Dobrze posiadać rzetelne źródła informacji. Ale masz rację, nie mówmy dzisiaj o polityce, przejdźmy do tematów muzycznych.

Bardzo podoba mi się, że Twoja muzyka jest nieskomplikowana, ale nieprawdopodobnie wręcz energiczna. Zależy mi na tym, żeby grać prosto jak AC/DC. Ktoś mi kiedyś powiedział, że najlepsze kawałki są złożone z trzech akordów. Dlaczego miał-

wanie utworów, longplay'ów ani zespołów.

Możliwe, że pierwsze wrażenie po zetknięciu się z "Two for a Lie " jest lepsze dlatego, że widzimy na okładce mumię, znak nieśmiertelności? (śmiech) Wolałbym, żeby oceniano mnie po muzyce a nie po grafice. Nie jestem malarzem, lecz muzykiem.

Na Twojej poprzedniej solowej płycie,

"Fight the Fear " , mumii nie było. Teraz powróciła, ale gniewasz się na nią, dlatego że kłamie. To dlatego, że odzwierciedla ona tytuł "Two for a Lie". Mam nadzieję, że ludzie rozpoznają, iż ja reprezentuję pozytywną postać po lewej stronie okładki, natomiast mumia negatywną po prawej (śmiech). Nienawidzę kłamców a każdej sekundy ktoś na świecie dopuszcza się kłamstwa.

Foto:HermanFrank

bym komponować opery, skoro po ośmiu minutach trwania takiego utworu nikt nie pamięta, co działo się na jego początku? Może określenie "proste" nie do końca pasuje do moich kawałków, raczej "bezpośrednie". Pozbawione niepotrzebnych dźwięków, wyzbyte z popisywania się techniką. Cios prosto w twarz.

W jaki sposób udało Ci się utrwalić tą energię? Czy graliście w studiu wszyscy jednocześnie? Nie moglibyśmy grać jednocześnie w studiu z powodu restrykcji. Sekret polega prawdopodobnie na tym, że 90% gitar zarejestrowałem pierwszego dnia sesji. Za każdym razem, gdy wymyślam fajny pomysł, natychmiast go rejestruję, czyli utrwalam jego pierwotną energię. Jak przychodzi do głównej fazy nagrywania albumu, dysponuję już zapisem pomysłów na komputerze, dlatego jestem gotów, aby grać wszystko na setkę. Później dodajemy partie perkusji, basu oraz drugiej gitary, słucham po-nownie co sam zagrałem i poprawiam co trzeba. Zwracam uwagę, zwłaszcza jako producent, aby bas i perkusja szalały bezkompromisowo tak jak gitary. Nie chcę, żeby pozostałe instrumenty zmniejszały dynamikę gitar, tylko żeby również porażały wigorem.

Pracując w charakterze producenta, masz coś takiego jak " standard" dobrego brzmienia, czy raczej starasz się wydobyć z muzyków ich indywidualny charakter? Raczej koncentruję się na tym, czego potrzebują poszczególne utwory. Przywykłem do tego, że różni gitarzyści brzmią w miarę podobnie; to raczej perkusiści zmieniają sound. Do gitar używam dwóch różnych wzmacniaczy - trzydziestoletni Engl Straight oraz Paul. W zależności od zestawu perkusyjnego i od roku, perkusiści podczas sesji z moim udziałem w roli producenta - używali czasami sprzętu in-nych firm. Niemniej, najważniejsze jest dla mnie, aby wydobyć pełen potencjał z kompo-zycji, podchodząc do każdej indywidualnie.

Co specjalnego lub wyjątkowego różniło sesję "Two for a Lie " od Twoich poprzednich sesji? Zazwyczaj ogrywamy się z zespołem przez tydzień lub dwa przed wejściem do studia, dopracowując ostatecznie aranże. W tym roku stało się inaczej - kontaktowaliśmy się telefonicznie oraz przez Internet. Rick Altzi nagrał wokale u siebie w Szwecji. Perkusistę Kevina Kotta oraz basistę Michaela Müllera zaprosiłem do studia w Hannovarze. Ja siedziałem w jednym pokoju, Miki siedział w drugim i tak nagrywaliśmy. Na tym polegała różnica, bo w normalnych okolicznościach wolałbym, żeby wszyscy pojawili się w tym samym pomieszczeniu.

Różnica tkwi też przecież w zmienionym składzie. Masz teraz nowego drugiego gitarzystę i nowego perkusistę. A, tak. Szukałem nowego perkusisty, znalazłem Kevina. Dobry i utalentowany z niego chłopak. Eksplodował pozytywną energią i doskonale zabębnił na albumie. Liczę raz, dwa, trzy i słyszę: "bam!" (śmiech), pognał jak cholera. Szczęściarz ze mnie, że Michael Pesin dołączył, ponieważ mieszkamy w tej samej dzielnicy Hannovaru. Dzięki temu mogliśmy się wcześniej spotkać w studiu i dogadać szczegóły. Jestem zadowolony z obecnego składu.

Mieszkasz w Hannovarze, ale urodziłeś się bliżej Bavarii, prawda? Urodziłem się w Bavarii. Wyprowadziłem się z niej w wieku 20 lat, dawno temu. W Hannovarze mieszkam już ponad 20 lat. W międzyczasie mieszkałem również w Stuttgarcie, obok Kolonii, Hamburgu, pracując przy rozmaitych projektach. Teraz czuję się osadzony w Hannovarze, bo mam tu rodzinę i nie potrzebuję się więcej przeprowadzać. No chyba, żebym przeszedł kiedyś na emeryturę i zdecydował się na jakieś gorące wyspy (śmiech).

Michaela Pesina zatrudniłeś nie tylko w solowym zespole, ale też w Victory. Dlatego, że on doskonale pasuje do mojego stylu. Wyjątkowo łatwo gra mi się partie rytmiczne w synchronizacji z Michaelem. Wpada też na mnóstwo świetnych pomysłów odnośnie solówek i aranżacji. Uważam za go wielki talent i cieszę się, że go znalazłem.

Partie perkusji zarejestrowaliście na prawdziwej perce, bez żadnych sampli? Nie, nie, nie, nie. Żadnych sampli. Kevin grał na żywo w studiu. Jego partie stoją na bardzo wysokim poziomie. Wyzwaniem było raczej

uzyskanie jak najwięcej z jego niesamowitego bębnienia w fazie produkcji dźwięku. Mając właściwego inżyniera - a ja takiego mam - można sprawić, że słychać różnicę w stosunku do ewentualnych sampli. Kocham naturalną perkusję. Słuchanie sampli generowanych przez komputer męczy mnie. To kolejny powód, dlaczego "Two for a Lie" brzmi energicznie, surowo i żywo.

Powiedziałeś, że miałeś właściwego inżyniera, ale chciałbym zauważyć, że producent Aure Neurand też jest świetny. To ta sama osoba. Aure był zarówno inżynierem, jak i koproducentem. Od dłuższego czasu (zdaje się, że 15 lat) pracuje on w Horus Sound Studio, które szczyci się 40-letnią tradycją. Nagrywały tam m.in. takie zespoły, jak Helloween, Victory, Scorpions, Sodom.

Owe studio istnieje 40 lat, czyli tak długo, jak trwa Twoja kariera. Czyli od początku powstawania dobrej muzyki w ogóle (śmiech).

…Której Ty słuchacz na co dzień? Yeah, ja słucham rozmaitej muzyki. Mam troszkę więcej niż 30 lat, nie miałem okazji słyszeć wszystkiego, ale wiele.

W każdym razie, czy to prawda, że Jioti Parcharidis - który śpiewał na Twoim pierwszym solowym albumie "Loyal To None " (2009) przestał całkiem śpiewać, dlatego że stracił głos? Mówi, ale już nie śpiewa? Tak.

W takim razie, jak Udo Dirkschneider daje radę tak ostro śpiewać całe życie i wciąż dysponuje znakomitym głosem, podczas gdy Jioti musiał odpuścić bardzo szybko? Nie odpowiem. Musiałbyś o to zapytać Udo. Ludzie są różni. Jioti śpiewał bardzo mocno. Ale każdy sportowiec i każdy aktywny muzyk musi stale ćwiczyć. Nie tylko godzinę przed występem. Głos opiera się na mięśniach, które trzeba trenować. Jioti tego nie robił. Przechodził od ciszy do pełnego krzyku w ułamku sekundy. Nie dał rady, z czasem coraz bardziej zdrowie dawało mu w kość. W ciągu wielu miesięcy odwiedził kilku lekarzy. Któryś z kolei powtórzył mu, że musi natychmiast przestać śpiewać w taki sposób, bo inaczej całkowicie przestanie mówić. Zrezygnował. Teraz mówi normalnie, ale do śpiewania już nie powrócił.

Czy dostrzegasz jakiekolwiek skutki uboczne gry na gitarze? Nie. Może trochę odczuwam to w rękach po 40 latach, ale to też jest kwestia ćwiczeń. Gdybym odłożył gitarę na dwa tygodnie, to ciężko byłoby mi grać na niej przez 6 godzin bez przerwy. Każdy człowiek musi dbać o organizm i o mięśnie.

Foto:Feanor

A co z efektami ubocznymi drgań elektromagnetycznych? E tam. Gitarzyści są podłączeni do wzmacniaczy. Nie przewodzą prądu (śmiech).

Spoko. Możliwe, że sam nie wiem o co pytam, bo nie jestem gitarzystą (śmiech). W Twoim press kitcie dołączonym do albumu zauwa-żyłem w sekcji setlisty dezorientujące literki "DVD" . Czy planowałeś bądź planujesz specjalne wydanie DVD? Wow. Dziwny ten press kit. Nie planowałem żadnego DVD. Takie wydawnictwo miałoby sens tylko w przypadku, gdybyśmy grali na żywo, a obecnie tego nie robimy. Dam znać wydawcy jutro, żeby naniósł poprawkę w notce prasowej. Możliwe, że celowo chcieli uatrakcyjnić promocję dla magazynów (śmiech). Rok 2025? (śmiech)

Nieustannie powtarzasz w lirykach, że trzeba walczyć w życiu o swoje. Wow, serio? (śmiech). Rick Altzi jest największym poetą na świecie, nie wiem, co on tam pisze w tekstach.

Np. to, że trzeba być silnym, aby kontynuować to, w co wierzymy; zachęca do podejmowania walki. Głęboko wierzę, że ma rację. Z perspektywy muzyka z 40-letnią karierą widzę, że wszystko trzeba sobie w życiu wywalczyć. Nie tylko ja tak mam, lecz inni ludzie show businessu również. Walka jest jedyną słuszą drogą do sukcesu. Nigdy nie można się poddawać. Być może to główna myśl całego albumu "Two for a Lie"?

Ale czy nie przeczy temu tytuł ostatniego numeru "Open Your Mind"? Wkraczamy tutaj na pole poezji. Nie należy interpretować tekstów utworów dosłownie. Rick mógł widzieć w swoich słowach jakiś ukryty sens. Nie sądzę, żeby zachęcał on do fizycznej walki. Raczej chodzi o to, żeby przykładać się do osiągania celów, na których nam zależy. (…) Wow, nie zdażyło mi się to jeszcze. Telefon się przegrzał i mnie rozłączyło.

Może dlatego, że palisz wewnątrz? Telefon się zestarzał. Czas na jego wymianę. Muszę zawalczyć o nowy telefon (śmiech). Nie wiem, o czym mówisz.

Do niedawna trzymałeś to w tajemnicy, ale pięć dni temu pojawił się news na Blabbermouth... (śmiech) Bardzo poważny portal! (śmiech) Angażuję się w rozmaite projekty. Może to prawda, a może nie. Przyszłość jest szeroko otwarta i dopiero się okaże. Nie komentuję niczego, co ukazuje się w Blabbermouth. (śmiech)

A może chciałbyś opowiedzieć o projekcie z Gianni Pontillo? O, tak. Dostałem akurat dzisiaj wiadomość, że nowy album Victory jest ukończony. Ukaże się za sprawą AFM na początku listopada. Znajduje się na nim 12 fajnych kawałków, uwielbiam je i wszystkim polecam posłuchać.

Czy to będzie heavy metal? Hard rock.

Na pewno to sprawdzę w listopadzie. Jaką wiadomością do polskich fanów chciałbyś zakończyć tą rozmowę? Drodzy polscy metalowcy, posłuchajcie mojej muzyki. Mam nadzieję, że ją polubicie, tak jak Sam. On mówi, że "Two for a Lie" jest lepsze niż dwa ostatnie Accepty - przekonajcie się sami, czy też tak uważacie.

Szczerze w to wierzę. (śmiech) Dzięki, że zaczekałeś na zakończenie meczu - jestem Niemcem, musiałem go obejrzeć, to dlatego przesunąłem wywiad o godzinę wprzód.

Wiesz, jako osoba urodzona w dawnym Breslau, ja również trzymałem dzisiaj kciuki za Niemcy. Ale teraz to miasto nazywa się inaczej?

Wrocław. Historia Wrocławia mocno przeplatała się z historią Niemiec przez wiele stuleci. Nah. Niestety mieliśmy wojnę 50 lat temu. Ale za następne 50 lat będziemy żyć w jednym świecie, lub też w jednej Europie. Hej, kogo to obchodzi? (śmiech) Czas pokaże. Za 50 lat będziemy mądrzejsi. Przekonamy się. Ja się nie przekonam, bo mnie już za 50 lat nie będzie.

Damy radę. Dziękuję za dzisiejsze spotkanie. Dzięki i do zobaczenia następnym razem. Wszystkiego dobrego.

This article is from: