Goniec Polski 383 - Policjantki

Page 36

po godzinach

36 motoryzacja

|

nr 27 (383) 8 lipca 2011 / ISSN 2044-5202

200 tys. funtów za parking! Wiadomo, że parkowanie w Londynie jest horrendalnie drogie. Pewien mieszkaniec dzielnicy Knightsbridge pobił jednak absolutny rekord, płacąc za miejsce parkingowe nieopodal swojego mieszkania około 200 tysięcy funtów. W dodatku zapewnia mu to 26 metrów kwadratowych przestrzeni przy Basil Street jedynie na 9 lat. Natomiast później będzie musiał płacić 710 funtów rocznie – przez kolejnych 99 lat. Tak dokładnie jest zapisane w umowie. – To bardzo dobra lokalizacja naprzeciwko domu towarowego Harrods, co sprawia, że jest to bardzo pożądane miejsce w Londynie – tłumaczy Shirley Humphrey, dyrektor sprzedaży i marketingu Harrods Estates. Humphrey odmówiła podania personaliów kupca, jednak zdradziła, że w warunkach kontraktu jest zastrzeżenie, iż musi on mieszkać nie dalej niż 400 metrów od swojego drogocennego miejsca parkingowego.

Renault Koleos Bez serc, bez ducha

Zarobki kamer będą jawne

Brytyjski rząd zmusił władze lokalne do ujawnienia „najlepiej zarabiających” kamer drogowych. Chodzi oczywiście o te fotoradary, które rejestrują najwięcej kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, a przy okazji są źródłem sporych profitów dla samorządów. Lokalne jednostki policji będą również musiały publikować statystyki wykroczeń rejestrowanych przez każdą kamerę. Mike Penning z ministerstwa transportu powiedział, że rząd chce zredukować zarabianie na kierowcach. – Pragniemy zaprzestać traktowania kierowców jak dojnych krów. Te nowe dane z tym skończą, jasno wskazując, która kamera ratuje życie, a która tylko zarabia pieniądze – tłumaczył. Samorządom zostały trzy tygodnie na ujawnienie „urobków” poszczególnych kamer. Obecnie za najskuteczniejszy w wyciąganiu pieniędzy fotoradar uchodzi żółta skrzynka ustawiona w Battersea w południowym Londynie. Rocznie generuje ona 1 mln funtów w postaci mandatów. 8 lipca 2011

Na słowo Kaleos nie dźwięczy żaden dzwon, nie pojawia się żaden obraz, nie budzą się żadne emocje. Renault właśnie zmienia swojego crossovera. Chyba bez zbytniego przekonania.

Adam Skorupiński Jakie samochody pojawiają się w myślach na określenia „crossover” albo „kompaktowy SUV”? Oczywiście RAV4, C-RV, Qashqai, Sportage, Tiguan, Juke... Naprawdę można wymienić ich sporo. Obecność rodzimego produktu wielkiego Renault jest ledwie w tym segmencie widoczna. Trochę to smutne, że crossovery bratniego japońskiego koncernu Nis-

san biją rekordy popularności. W dodatku Koleos to auto opracowane przez ekipę tegoż Nissana w Korei, gdzie zresztą jest on również produkowany. Jeszcze bardziej upokarzający jest fakt, że nawet Duster od Dacii (postawionej przecież na nogi przez Francuzów), stał się bardziej rozpoznawalny. Słupki sprzedaży Kaleosa nieco drgnęły w tym roku, ale nadal ponad 70 proc. produkcji tego auta trafia poza Europę, zwłaszcza do Chin i Ameryki Łacińskiej. Trzy lata po debiucie Renault podejmuje próbę jego ożywienia. W oczy rzuca się przede wszystkim

nowy przód, w którego rysach można rozpoznać topowy model Renault Latitude. W odświeżonym Koleosie nowe są kompaktowe reflektory, atrapa chłodnicy z chromowanym wykończeniem, zderzak oraz maska. Samochód otrzymał też nowe lusterka zewnętrzne z wbudowanymi kierunkowskazami diodowymi, odświeżony design felg oraz pomarańczowy lakier. W środku zastosowano lepsze materiały, nieznacznie zmieniono też deskę rozdzielczą, a pod maską znaleźć można te same co w poprzedniku silniki diesla o mocy 150 i 175 KM oraz wersję benzynową 170 KM, ale konstruktorzy poprawili je nieco pod kątem zużycia paliwa i emisji CO2. Przy słabszej jednostce wysokoprężnej z napędem na dwa koła Koleos emituje 148 g/km dwutlenku węgla. Droższe wersje crossovera Renault wyposażone będą w napęd na wszystkie koła pochodzący od Nissana.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.