2014 01 gdyński iks

Page 1

GAZETA BEZPŁATNA Nr 3, STYCZEŃ 2014

Było gorąco,

Funda c dla W ja FLY iel Orkie kiej Świą stry teczn Pomo ej cy

Fot. R.Daruk

kolorowo i radośnie

Fundacja FLY i Galeria „Szpërk” po raz drugi zagrały wspólnie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na licznie przybyłe rodziny czekało moc atrakcji. Równo o godzinie dwunastej rozbrzmiały dźwięki słynnego utworu „Karnawał pozytywnie” wykonanego przez zespół „VooVoo”. Wokół sceny rozlokowały się towarzyszące imprezie stoiska, min. Harcerskiego Klubu Ratowniczego z Luzina i firmy „Oriflame”. Był tam również sklepik z gadżetami WOŚP i lo-

teria fantowa. Dwa stanowiska, na których ratownicy ZHP prowadzili naukę udzielania pierwszej pomocy, było stale oblegane. Uczyli się rodzice z dziećmi, dorośli, młodzież, a nawet kilkuletnie maluchy. Tymczasem członkowie „Y’s Men’s Club” Gdynia, działającego przy Fundacji FLY, zorganizowali i prowadzili sklepik z różnymi gadżetami „wielkoorkiestrowymi”

oraz loterię, w której każdy los wygrywał. Można było kupić m.in. koszulki, czy kubki, wspierając zbiórkę pieniędzy na rzecz Fundacji WOŚP. Fanty do loterii przekazali przedstawiciele firm mających swoje stoiska w Galerii „Szpërk”, Urząd Gminy Kosakowo i Fundacja FLY. Wiele radości dały pokazy i występy. Serdeczne podziękowania organizatorzy składają

artystom z Regionalnego Chóru Kaszubskiego „Morzanie”, zespołowi peruwiańskiej muzyki ludowej „Perumarka”, grupie paneurytmii prowadzonej przez panią Arletę Brzezińską, grupie tańca hiszpańskiego pod kierownictwem pani Alicji Moreny z Fundacji FLY, dzieciom z Gdyńskiej Szkoły Społecznej, grupie „Step Dance” pod kierunkiem pani Jolanty Śliwiń-

skiej z SP 39 w Gdyni, Szkole Tańca „Szczepan” oraz pani Urszuli Pozańskiej, Celem tegorocznego finału było wsparcie ratownictwa dzieci i godnego leczenia osób starszych. Tym bardziej cieszy fakt, że organizatorami tegorocznego Finału byli seniorzy z charytatywnego „Y’s Men’s Club” Gdynia. W Galerii „Szpërk” Wielka Orkiestra zagrała rodzinnie, więc jak zawsze było gorąco, kolorowo i radośnie. Do następnego finału! Radosław Daruk


2

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Zwiedzaj świat z Fundacją FLY

Szczegółowe informacje i zapisy w biurze Fundacji w Gdyni, ul. Świętojańska 36/2 codziennie od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-16.00, telefonicznie pod numerem 69399-60-88 i na stronie fundacjafly.pl.

www.palloc.com

Fundacja FLY oraz Biuro Podróży „Damptour” z Kartuz przygotowały na 2014 rok ciekawe propozycje wycieczek zagranicznych. Czterodniowa wycieczka samolotem do Londynu jest powtórzeniem bardzo udanego wyjazdu ubiegłorocznego, zaś tygodniowe autokarowe wycieczki do Bawarii i Norwegii to nowe propozycje przygotowane specjalnie dla seniorów. Dlatego m.in. nie ma tzw. „nocnych przejazdów”, a wpłaty można dokonywać w ratach.. Królewska stolica – Londyn (27-30.05.2014): Cena 1595 PLN + 130 GPB Fiordy Norwegii (24-29.06.2014): Cena 3299 PLN + 340NOK Bawaria - średniowieczne perełki, alpejskie klimaty (19-25.07.2014): Cena 1675 PLN + 75 EUR

Ferie zimowe w Klubie Młodzieżowym FLY Ferie zimowe to długo wyczekiwany przez dzieci i młodzież czas „małych wakacji”, odbywających się na przełomie stycznia i lutego. Niezależnie od tego, czy tej zimy będziemy mogli cieszyć się śniegiem, czy nie, warto zastanowić się, jak spędzić czas, aby okres ferii zimowych stał się równie przyjemny jak wakacje w lecie. Klub Młodzieżowy FLY na najbliższe ferie, które rozpoczną się już 20 stycznia przygotował szereg propozycji dla gimnazjalistów. W pierwszym tygodniu, w klubie odbędą się następujące zajęcia: Rozerwij się w ferie! - różnorodne gry w pierwszym dniu ferii; „Gdyński IKS” wydaje:

Fundacja FLY ISSN 2353-2157 ul. Świętojańska 36/2, 81-372 Gdynia tel. 693-99-60-88, biuro@fundacjafly.pl Redaktor Naczelna – Dorota Kitowska Sekretarz Redakcji – Radosław Daruk Redakcja: Radosław Daruk, Agnieszka Gondek, Barbara Kalita-Misiuro, Rafał Miotłowski, Krzysztof Myśliwski, Weronika Peek, Sonia Watras-Langowska, Alina Zielińska Korekta – Mariola Wrońska Grafika: Łukasz Bieszke, Radosław Daruk Skład: ALFA SKŁAD Łukasz Bieszke, biuro@alfasklad.com.pl

Dzień z kulturą niemiecką, czyli wirtualna podróż po Berlinie (film), a także nauka podstawowych zwrotów, aby móc sobie poradzić na wycieczce w Niemczech; Młodzi w działaniu! - warsztat planowania i prowadzenia projektów dla gimnazjalistów; Czy sztuka zawsze była i zawsze

będzie? - zajęcia plastyczne; Dzień po angielsku – zapożyczenia typu cool, joł, itp., skąd się wzięły i co oznaczają? Podczas drugiego tygodnia na uczestników klubu czekają: Zajęcia fotograficzne w pomieszczeniu i w plenerze; Jak wszystko ogarnąć i nie zwariować?- warsztat dla gimnazja-

listów z planowania i zarządzania swoim czasem; Wirtualna wycieczka po epokach historii sztuki- zajęcia plastyczne; Rozegraj się w ferie!- dzień gier i rozrywki. W zajęciach może wziąć udział młodzież w wieku gimnazjalnym. Zapisy przyjmowane są

II Gdyńskie Warsztaty Ikonograficzne Fundacja FLY serdecznie zaprasza osoby dorosłe i młodzież na warsztaty ikonograficzne (pisania ikon) pod kierunkiem znanej gdyńskiej ikonopisarki, pani Anny Makać, która jest absolwentką Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Prowadząca te nietypowe zajęcia jest grafikiem i konserwatorem dzieł sztuki, a także autorką prac malarskich, fotograficznych i ceramicznych (w tym przede wszystkim ikon). Pani Maria jest również animatorką licznych warsztatów pisania ikon, a jej prace były prezentowane na wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych. Celem warsztatów jest zdobycie teoretycznej i praktycznej wiedzy dotyczącej sztuki tworzenia ikon poprzez własnoręczne namalowanie ikony zgodnie z kanonami ikonograficznymi. Warsztaty odbędą się w czasie ferii zimowych, w terminie od 20-31 stycznia, w formie dziesięciu czterogodzinnych spotkań (pon.-pt.). Efektem warsztatów będzie wystawa prac uczestników. Informacje i zapisy w biurze fundacji (ul. Świętojańska 36/2) od pon. do pt. w godz. 9.00-15.00, tel. 693 99 60 88 oraz na stronie fundacjafly.pl.

na cały czas trwania ferii lub na konkretne tygodnie . Aby wziąć udział w propozycjach klubu, warto zgłosić się już dziś, ponieważ liczba miejsc jest ograniczona. Zgłoszenia można przesyłać na adres: k.andruszkiewicz@fundacjafly.pl lub telefonicznie: 693996-088 w godz.16:00-19:00. Zapraszamy do udziału! Bądźcie aktywni podczas zbliżających się ferii! Katarzyna Andruszkiewicz

Zapisy na zajęcia dla Seniorów Zapisy na II semestr odbywają się pełną parą. Każdego dnia nasi seniorzy wybierają zajęcia, które już dobrze znają, ale również decydują się na nowe propozycje. W II semestrze wyjątkowo polecamy następujące zajęcia: podstawy fotografii cyfrowej, meteorologia, śpiewogranie, historia sztuki, mityczny świat wielkich bohaterów, kraje trzeciego świata, historia, plastyka z historią sztuki. Dodatkowo zapraszamy również na nasze otwarte zajęcia - do których może dołączyć każdy, niezależnie od wieku: TANIEC HISZPAŃSKI oraz WITRAŻ. Informacje i zapisy w biurze fundacji w Gdyni, ul. Świętojańska 36/2 codziennie od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-16.00, telefonicznie pod numerem 693-99-60-88 i na stronie fundacjafly.pl.


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Pokonać dysleksję

3

- 10 lat programu „Czytamy razem” 18 grudnia 2013 roku w siedzibie Fundacji FLY w Gdyni przy ul. Świętojańskiej 36/2 odbyło się jubileuszowe spotkanie koordynatorów i wolontariuszy programu „Czytamy razem”.

Fot. K.Andruszkiewicz

Obecne osoby wymieniły doświadczenia i przedstawiły opinie na temat realizacji programu. Prezes fundacji Radosław Daruk przypomniał cele programu, zadania koordynatorów i wolontariuszy oraz zaprezentował działalność Fundacji FLY. Program cieszy się coraz większą popularnością, a efekty dotychczasowej pracy zachęcają do jej kontynuowania. Program „Czytamy razem” powstał 10 lat temu z inicjatywy profesor Marty Bogdanowicz, reprezentującej Zarząd Polskiego Towarzystwa Dysleksji, w nawiązaniu do działalności angielskiej organizacji, której członkowie od 1973 roku zajmują się niesieniem pomocy w nauce czytania. Są to wolontariusze spotykający się indywidualnie z dziećmi w szkołach. Do programu pilotażowego przeprowadzonego w roku szkolnym 2003/2004 przystąpiły trzy gdyńskie szkoły: SP 29, SP 34 i SP 39. Naszym celem było wdrożenie i sprawdzenie terapeutycznego modelu walki z dysleksją. W obecnym roku szkolnym jedenastą już edycję programu realizują 43 szkoły podstawowe i gimnazjalne oraz inne placówki oświatowe z województwa pomorskiego, a także z innych województw.

Pani prof. Marta Boganowicz i koordynatorzy programu

Aktualnie programem objęci są uczniowie klas 0 – VI, którzy mają specyficzne trudności w nauce czytania, głębokie wady wymowy i nierzadko wykazują niepełnosprawność intelektualną. Wielką wartością programu jest udział wolontariuszy, którzy poświęcają swój czas i wysiłek w imię idei oraz szczerej chęci niesienia pomocy dzieciom. Są to osoby ze

środowiska lokalnego, między innymi: nauczyciele, rodzice, a także studenci i uczniowie gimnazjum wspierani przez dorosłych. Obecna na spotkaniu pani profesor Marta Bogdanowicz wyraziła dumę z faktu, że program „Czytamy razem”, który jest popularyzowany już od dziesięciu lat, znacząco przyczynia się do poprawy umie-

jętności czytania przez dzieci z problemami typu dyslektycznego. Dowody sympatii, które otrzymuję ze strony koordynatorów szkół, wolontariuszy i rodziców są dla mnie najcenniejszym potwierdzeniem, że jako koordynator akcji „Czytamy razem” spełniam oczekiwania wszystkich, dla których realizacja programu jest niezwykle istotna.

Zapraszamy do współpracy wszystkich zainteresowanych wdrożeniem programu do szkół. Poszukujemy również wolontariuszy, którzy chcieliby pomóc dzieciom w nauce czytania. Beata Ingielewicz Koordynator programu „Czytamy razem” beata.ingielewcz@wp.pl

Wspomnienia o Gdyni

„Czytamy razem” w SP 13 w Gdyni

Pierwszy raz odwiedziłem Gdynię wiosną 1952 roku. W tym czasie powodem mojej wizyty w tym pięknym mieście była delegacja służbowa. Rok wcześniej – jesienią, z dna morza u wejścia do portu, podniesiono wrak pancernika „Gneisenau”. Jeden z dwóch kotłów parowych

Przygoda naszej szkoły z programem „Czytamy razem” rozpoczęła się w bieżącym roku szkolnym, w czasie trwania jedenastej edycji tej akcji.

Od 10 lat jestem szczęśliwym mieszkańcem pięknej Gdyni typu „La Mont” z tego okrętu został przydzielony przez ministra Hilarego Minca z Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego do Zakładów Chemicznych „Gamrat” koło Jasła. Moje biuro projektowe, w którym wówczas pracowałem, zajmowało się zaprojektowaniem odbudowy tego

zakładu. Kocioł z okrętu miał stanąć w sztolni pod górą Gamrat. Moim zadaniem było pomierzyć i zinwentaryzować płytę fundamentową kotła. Praca była ciężka, bo wykonywałem ją na poziomie maszynowni. Za to nagrodą za jej trudy było zwiedzanie Gdyni. Po szarej Warszawie, spacer po Świętojańskiej był dla mnie - młodego inżyniera - namiastką Zachodu. Piękna, szeroka ulica, drogie sklepy pełne atrakcyjnych rzeczy. Po pewnym czasie ponownie zawitałem do Gdyni, kiedy jako chłodnik zostałem zamustrowany na nowy trawler-zamrażalnię typu B20 M/T „Barbara” – było to w roku 1962. Tak spodobało mi się to magiczne miasto, że postanowiłem tu zamieszkać i już od 10 lat jestem szczęśliwym mieszkańcem pięknej Gdyni. Dziadek „Jędruś”

Do programu z dużym zaangażowaniem, zaciekawieniem oraz cierpliwością przystąpiło aż dwunastu wolontariuszy. Każdy z nich spotyka się z jednym dzieckiem, które potrzebuje wsparcia w procesie nauki czytania i rozumienia czytanego tekstu. Nasi podopieczni to głównie dzieci, u których stwierdzono dysleksję rozwojową bądź takie, które należą go grupy tzw. ryzyka dysleksji. Do tej pory nasze doświadczenie, pomimo iż krótkie, pokazuje, że każde spotkanie jest wyjątkowe, ubogacające, gdyż jest spotkaniem z drugim człowiekiem. Z relacji wolontariuszy wynika, że korzyści z uczestnictwa w programie „Czytamy ra-

zem” czerpią obydwie strony. Dzieci mają szansę na rozwój zaciekawienia literaturą, na polubienie zarówno kontaktu z książką, jak i jej bohaterów, na wzbogacenie słownika biernego i czynnego, na rozwinięcie umiejętności koncentracji uwagi oraz wyobraźni. Uczniowie biorący udział w programie „Czytamy razem”, niekiedy niezamierzenie, dbają o swój rozwój indywidualny. Wzmacniają poczucie własnej wartości, pokonują swoją nieśmiałość, uczą się otwartości i bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem oraz cieszą się na samo spotkanie z osobami, które chcą im pomagać. Wolontariusze natomiast zdobywają nowe doświadczenie w indywidualnej pracy

z dzieckiem, poznają konkretne dziecko i jego możliwości, cieszą się jego sukcesami, zaspakajają potrzebę zrobienia czegoś dobrego, korzystnego, pożytecznego, rozwijającego nie tylko dla drugiego człowieka, ale jak się okazuje, również siebie. Jest naturalnym, że w trakcie spotkań wolontariuszy z uczniami, od czasu do czasu, zdarzają się trudności, frustracje czy niepowodzenia. Życie pokazuje, że i one są potrzebne, ponieważ motywują do poszukiwania nowej drogi, nowego sposobu działania w osiąganiu zamierzonego celu. Uczestnicząc w spotkaniu opłatkowym wolontariuszy Fundacji „FLY”, dowiedziałam się, że w trakcie zajęć zdarzają się cuda. Wierzę, że przydarzą się one także w naszej szkole w czasie realizacji programu „Czytamy razem”. Ale o tym może następnym razem... Monika Redzimska


4

INFORMACJE – KULTURA – SPOŁECZEŃSTWO

Kochane Babcie, Drodzy Dziadkowie!

Z okazji Waszego święta życzenia miłości i radości oraz długich lat w zdrowiu

Babcia wszystkich Francuzów

sport48.wordpress.com

składa Redakcja

żródło: 3djuegos.com

Urodziła się na cztery lata przed wynalezieniem żarówki, a o jej śmierci cały świat dowiedział się w ułamku sekundy dzięki Internetowi. Przeżyła swoje rodzeństwo, męża, córkę i wnuka. Jeanne Calment, nazywana „babcią wszystkich Francuzów”, to najdłużej żyjąca osoba na świecie – dożyła w zdrowiu 122 lat i 164 dni.

Jeanne Louise Calment urodziła się 21 lutego 1875 roku w Arles, a zmarła 4 sierpnia 1997 również we Francji. Jest jedyną osobą w historii, która ponad wszelką wątpliwość przekroczyła 120 lat. O jej aktywnym, lecz nie do końca zdrowym stylu życia i radosnym usposobieniu krążą już legendy. Rekordzistka zaczęła uprawiać szermierkę w 85 roku życia, do setnych urodzin jeździła na rowerze, a do 110 roku życia mieszkała całkowicie sama. Jeanne paliła papierosy, od kiedy skończyła 21 lat aż do 117 urodzin, gdy stwierdziła, że kobiecie w tak sędziwym wieku nie wypada palić tytoniu. Calment wielokrotnie podkreślała, że długowieczność zawdzięcza codziennemu kieliszkowi porto i oliwie z oliwek. Staruszka uwielbiała również słodycze - podobno zjadała kilogram czekolady tygodniowo! Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie „dobre geny”

rekordzistki, na nic zdałaby się oliwa z oliwek dodawana do potraw. Ojciec Jeanne zmarł mając 93 lata, matka dożyła 86, a starszy brat doczekał 97. urodzin. Życie rodzinne Calment nie należało jednak do szczęśliwych – jej jedyna córka zmarła na zapalenie płuc, mąż umarł po zjedzeniu deseru z zepsutych wiśni, a wnuk zginął w wypadku samochodowym. Po tych wydarzeniach 90 letnia wówczas staruszka nie miała żadnej bliskiej osoby, której mogłaby zapisać dom i majątek. Zawarła umowę z prawnikiem, który zobowiązał się wypłacać jej dożywotnią pensję w zamian za uwzględnienie go w testamencie. Staruszka „zrobiła” na tym interes życia – kwota, którą w sumie wypłacił prawnik, dwukrotnie przewyższyła wartość domu. Ostatecznie Jeanne przeżyła mężczyznę, a wdowa po nim wypłacała pensję aż do śmierci kobiety.

Staruszka zasłynęła dzięki setnej rocznicy wizyty Vincenta van Gogha w Arles, ponieważ była ostatnią żyjącą osobą, która mogła opowiedzieć o artyście. W dzieciństwie spotkała go, gdy wybierał płótna w sklepie jej wuja. Jeanne zapamiętała malarza jako odrażającego i bardzo nieuprzejmego. „Babcia wszystkich Francuzów” do ostatnich chwil swojego życia zachowała pogodę ducha i humor. Mimo, że była prawie całkowicie głucha, uwielbiała spotkania z ludźmi. Goście musieli mówić przez specjalną trąbkę wprost do ucha staruszki. W Internecie do dziś krąży wiele filmików z roześmianą Jeanne. Kobieta zmarła w 1997 roku z przyczyn naturalnych, a po jej śmierci domowi opieki w Arles, w którym spędziła ostatnie lata swego rekordowo długiego życia, nadano jej imię. Agnieszka Gondek

W Polsce Dzień Babci obchodzimy już od ponad 40stu lat. Dzień Dziadka zapoczątkowany został w naszym kraju kilka lat później. Tego samego dnia co Polacy, Dzień Babci obchodzą również Brazylijczycy oraz Portugalczycy. Co ciekawe, w Ameryce święto dziadków wygląda nieco inaczej, ponieważ jest to święto łączone, nazywane Narodowym Dniem Dziadków i obchodzone jest w pierwszą niedzielę października? Ten wyjątkowy dzień ma tam nawet swój symbol - niezapominajki, a dla podkreślenia jego znaczenia śpiewa się specjalnie skomponowany hymn. W Japonii w drugiej połowie

września świętuje się jakże trafnie nazwany Dzień Szacunku dla Wieku. Pisząc o obchodach Dnia Babci i Dziadka, postanowiłam zapytać przedstawicieli wnuków o to, czy wiedzą, kiedy dokładnie przypadają owe szczególne uroczystości i w jaki sposób je celebrują. Okazało się, że większość młodych ludzi jednak wiedziała, że chodzi o 21 i 22 stycznia, choć zdarzyły się też osoby, które były jedynie w stanie odpowiedzieć, że „… to jakoś w styczniu”. Zazwyczaj w tych dniach wnuczkowie odwiedzają swoich dziadków, przy okazji obdarowując ich drobnymi prezentami, np.

Sekret dłu Jaki jest przepis na długowieczność? Jeanne Calment – najdłużej żyjąca osoba na świecie mawiała: „Dobry Pan Bóg o mnie zapomniał!”. Benjamin Franklin miał swoją definicję długowieczności, która opierała się na jego własnym sposobie życia, a brzmiała: „Nie starzeje się ten, kto nie ma na to czasu…” Długość naszego życia systematycznie wzrasta – średni czas życia polskich kobiet wynosi 81 lat, natomiast mężczyzn 73 lata. Nacje uchodzące za najbardziej długowieczne w Europie to Szwajcarzy oraz Islandczycy (kobiety żyją tam ok. 83 lat, natomiast mężczyźni ok. 77). Naukowcy od dawna starają się „rozgryźć” fenomen dożywania sędziwego wieku przez mieszkańców tych krajów.

Czy Islandczycy znają tajny przepis na długowieczność? Z badań wynika, że oczekiwana długość życia zależy od szeroko pojętych zasobów człowieka (np. utrzymywania satysfakcjonujących więzi rodzinnych i przyjacielskich, posiadania hobby, życiowej pasji), warunków życia (np. poziomu stresu, negatywnych i pozytywnych doświadczeń życiowych, jakości pożywienia), wykształcenia (lepsze wykształcenie powoduje wyższy status socjoekonomiczny, a co za tym idzie np. lepszy dostęp do opieki medycznej), a także od rasy (osoby rasy czarnej żyją ok. 10 lat krócej niż biali – średnia długość życia w Afryce czy Afganistanie to tylko 50 lat!). Statystycznie dłużej żyją również osoby mieszkające w mieście.


INFORMACJE – KULTURA – SPOŁECZEŃSTWO

5

Idole naszych czasów? Na co dzień nieczęsto zastanawiamy się nad tym, co robią ludzie w danej chwili. Żyjemy własnym życiem i wiele czynności wykonujemy automatycznie. Tak jest również z obchodzeniem świąt oraz innych uroczystości. Co roku, o tej samej porze przychodzą dwa dni, podczas których swoje święto mają specjalni członkowie naszych rodzin. Święta Babci i Dziadka mogą być doskonałą okazją, aby choć przez chwilę obdarować naszych ukochanych seniorów odrobiną szczęścia.

czekoladkami. W przypadku, kiedy odległość nie pozwala na złożenie wizyty, wówczas wnuki przekazują życzenia telefonicznie. Chcą znać powody, mimo wszystko, szczególnego traktowania styczniowych świąt zapytałam młodych ludzi o to, kim dla nich są babcia i dziadek. Niektóre zapytane przeze mnie osoby zastanawiały się kilka minut, by wymyślić najlepszą odpowiedź, innym w ogóle trudno przychodziło mówienie o swoich dziadkach. Jedna z młodych dziewczyn na zadane pytanie, odpowiedziała, że nie utrzymuje z dziadkiem bliskiego kontaktu, mimo że tylko on

jej został. Młodzi często ograniczają się niestety do kontaktu telefonicznego. Pewien gimnazjalista na temat swoich dziadków mógłby rozmawiać bez końca. Widać było, że jest do nich bardzo przywiązany. Zapytany o to, kim są dla niego babcia i dziadek, odpowiedział: „Dziadek i babcia są dla mnie ważni, bo nie są tylko przodkami, ale jak najbardziej rodziną. Staram się ich odwiedzać jak najczęściej, szczególnie w okresach, kiedy najbardziej potrzebują pomocy. Od moich dziadków mogę się dowiedzieć ciekawych rzeczy o ich przeszłości, o dawnych czasach. Moja babcia to nawet bardzo lubi opowiadać o swo-

ich młodych latach. Uważam, że powinniśmy jak najczęściej odwiedzać swoich dziadków”. Inna zapytana osoba udzieliła następującej odpowiedzi: „Babcia jest dla mnie bardzo ważną osobą, w towarzystwie której nigdy się nie nudzę. Kocham ją, gdyż zawsze mogę na nią liczyć. Przekazuje mi tradycję, opiekuje się mną i opowiada o naszych przodkach. Dziadek jest odzwierciedleniem mojego taty. Mogę go prosić praktycznie o wszystko i wiem, że w każdej sytuacji mogę na nim polegać. Uważam, że życie bez dziadków byłoby monotonne i niepełne.” Często w rozmowach z wnukami padały stwierdze-

Fot. mamazone.pl

ugowieczności

Bliskość i dobre relacje to tajemnica długowieczności

nia, że w przyszłości chcieliby być tacy, jak babcia czy dziadek. Pewien dwudziestoparolatek zdradził, że jego dziadek jest dla niego idolem i wzorem do naśladowania. Miło usłyszeć tak pozytywnie zaskakującą opinię na temat starszego człowieka. Jednak nie zawsze można spotkać się z tak pochlebnymi opiniami, jak te, które przytoczyłam. A czy my w biegu życia codziennego mamy czas na to, by choć raz na jakiś czas zastanowić się, jaką rolę w naszym życiu spełniali lub nadal spełniają seniorzy naszych rodów? Pomyślmy, co moglibyśmy zrobić dla swojej babci, dziadka? Może odwiedzić nie

tylko w dniu ich święta, ale takim małym świętem uczynić dla nich więcej, niż tylko jeden dzień w roku. Może powinniśmy częściej do nich dzwonić, odwiedzać w miarę możliwości, zrobić coś pożytecznego? Może nie tylko dla własnych dziadków, ale też dla tych, których mijamy na ulicy, ponieważ może się okazać, że spotkaliśmy samotnego człowieka, dla którego drobny gest stanie się prawdziwym szczęściem. A jeśli „idole naszych czasów” nie towarzyszą nam już w życiu codziennym, to warto od czasu do czasu odwiedzić ich na cmentarzu i zapalić znicz – symbol naszej pamięci. Monika Formella

Maksymalna długość życia zależy jednak w głównej mierze od czynników genetycznych; wśród długowiecznych znajdują się zarówno biedni jak i bogaci, dbający o zdrowy styl życia i nieprzywiązujący do niego zbyt dużej wagi (rekordzistka Jeanne Calment do 117 roku życia paliła papierosy!). Nie można jednak lekceważyć wpływu czynników natury społecznej na długowieczność. Epidemiolodzy zaobserwowani tzw. efekt Roseto wśród mieszkańców miejscowości Roseto w Pensylwanii. Zauważono, że rzadziej chorują oni na chorobę wieńcową, mimo prowadzenia siedzącego trybu życia, często dodatkowo cukrzycy, złej diety i otyłości. Mieszkańców Roseto wyróżniały jednak bardzo bliskie, wręcz zażyłe relacje z rodziną i przyjaciółmi oraz duża ilość wspólnie spędzanego czasu. Po 25 latach powtórzono badania i niestety odsetek zachorowalności na choroby układu

krążenia w Roseto nie różnił się już od wyników w innych miastach. Okazało się, że gdy dzieci usamodzielniły się i nierzadko wyjeżdżały z rodzinnych stron, mieszkańcy Roseto stali się bardziej egocentryczni i skupieni na własnym, samotnym życiu. Badania te dowiodły, że pozytywne relacje międzyludzkie, poczucie sensu życia, posiadanie hobby czy życiowej pasji mają ogromny wpływ na sferę psychiczną, a nawet fizyczną człowieka i mogą przedłużyć jego życie! W świetle powyższych badań wydaje się, że sekret długowieczności Islandczyków czy Szwajcarów wcale nie jest aż tak bardzo spektakularny. Najprawdopodobniej za długowieczność tych nacji odpowiadają silne więzi rodzinne, pozostawanie do końca życia w rodzinach (rzadko oddaje się tam bliskich do domów opieki), stosunkowo długa aktywność zawodowa, a także optymizm i pogoda ducha. Agnieszka Gondek


6

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Plus minus 16, czyli coś dla młodych dam i nie tylko… W 2010 roku na półkach księgarń pojawiła się nowa seria książek przeznaczona dla nastolatków pt. „Plus minus 16”.

„Szczęśliwe znalezienie dobrej książki może zmienić przyszłość duszy.” Marcel Prevost

Zbiór opowiadań zebrany w ponad 30 książek jest adresowany nie tylko dla dziewcząt, ale również dla chłopców. Zawartość serii porusza ważne sprawy okresu dojrzewania, jak np.: pierwsza miłość, konflikty pokoleniowe z dorosłymi, pierwsze poważne decyzje. Treść opowiadań subtelnie dotyka tematów trudnych: rozbite rodziny, nałogi, choroby, skomplikowane relacje między rówieśnikami. Hieronim Wróbelek przez całe swoje życie, a ma już 15 lat, wychowywał się w różnych rodzinach zastępczych. Jego ojciec umarł, a matka stała się ważną postacią w świecie łódzkich złodziei. Chłopak, mimo poczucia żalu, kocha swoją matkę i postanawia sprawić, że i ona go pokocha. Linka rozpoczęła naukę w liceum plastycz-

nym. Musi odnaleźć się w nowej klasie, zapracować na czesne, pogodzić się z myślą, że jej chłopak wyjechał do Londynu i przesyła do niej zagadkowe e-maile. Milena jest bardzo dobrą uczennicą. Lubi się uczyć i nie wstydzi się tego. Potrafi także z dystansem (może czasem zbyt dużym jak na

Zbiór opowiadań zebrany w ponad 30 książek jest adresowany nie tylko dla dziewcząt.

nastolatkę) patrzeć na swoich rówieśników i ich słabości. Druga seria, o której również warto wspomnieć, wydawana jest przez Naszą Księgarnię i obejmuje 13 tomów. „Tylko dla dziewczyn” to nie tylko książki papierowe, ale dostępne też w formie e-booków. Martyna nie może liczyć na miłość macochy i ciągle pijanego ojca, szuka więc akceptacji u innych. Na jej drodze stanęło pewnego dnia trzech młodych i przystojnych mężczyzn. Czy pomogą dziewczynie? Eryk jest chory na hemofilię i zastanawia się, czy może liczyć na miłość Patrycji. Czy Patrycja dojrzeje do miłości i podjęcia trudnych wyborów, które mogą zmienić całe jej życie? Dobromiła chodzi do najlepszego gimnazjum w mieście i robi wszystko, co każą jej rodzice. Pewnego dnia postanawia iść własną drogą. Ale czy jej się to uda? Młodzi ludzie chcą poznawać życie, muszą jednak czasem przeżyć gorycz porażki, odkryć samych siebie, a przede wszystkim odpowiedzieć sobie na nurtujące pytania. Według mnie pomocą w tych poszukiwaniach mogą być historie młodych bohaterów serii „Plus minus 16” i „Tylko dla dziewcząt”. Alina Zielińska

Szukasz pracy – może przy okazji odnajdziesz siebie? Czy szukanie pracy może przynieść korzyści i satysfakcję, sprawić frajdę i radość? Jestem przekonany, że tak! Może pomóc poznać siebie, rozwinąć wyobraźnię i uruchomić marzenia. Podczas rozglądania się za nowym zajęciem dowiadujemy się więcej o otaczającym świecie, poznajemy ludzi, cieszymy się z zainteresowania choćby jedną z wielu wysłanych przez nas ofert! Dzieje się to po prostu przy okazji i warto to sobie uświadomić. Szukanie pracy to przede wszystkim przeglądanie ogłoszeń. Kiedy przeglądamy oferty bardziej lub mniej związane z docelowym stanowiskiem, nasza wyobraźnia uaktywnia się samoczynnie. Co konkretnie bym robił? Jakich ludzi bym poznał? Jak bym się zachowywał w stosunku do nich a oni do mnie? Jak układałyby się moje stosunki z przyszłym pracodawcą, współpracownikami, klientami? Czy podobałaby mi się taka praca? Które cechy i umiejętności wymagane do wykonywania danej pracy chciałbym rozwijać? Które z myśli i wyobrażeń na temat nowej pracy budzą we mnie największą radość?

Dlatego warto być czujnym i gotowym na zmiany przez cały czas. Trzeba zauważać reklamy i ogłoszenia firm oraz innych ludzi wykonujących swoją pracę i wyobrażać sobie siebie na takim czy innym stanowisku, w takiej lub innej firmie. Poza tym dzięki pozytywnemu nastawieniu częściej przychodzą do głowy najróżniejsze pomysły. Co zrobić, kiedy w głowie jest już konkretny zawód? Sprawa jest wówczas jeszcze prostsza. Należy znaleźć wszystkie możliwe firmy, w których jest szansa na zatrudnienie i pukać od drzwi do drzwi. Najlepiej wybrać się osobiście – potencjalny pracodawca widzi, z kim ma do czynienia i z pewnością łatwiej

nas zapamięta. Można szukać pracy przy pomocy Internetu lub czerpać wprost ze źródeł, czyli na przykład przeglądać branżowe książki telefoniczne Jak przygotować CV i list motywacyjny, gdzie znaleźć stały, bezpłatny dostęp do Internetu, za co przeżyć w tym czasie? Wzory dokumentów są dostępne w urzędzie pracy, bezpłatnych wzorów można doszukać się również w Internecie - większość stron internetowych poświęconych pracy ma własne forum internetowe, gdzie można poczytać o doświadczeniach i cennych wskazówkach innych. Należy wspomnieć również o wydawcy niniejszej gazety - Fundacji FLY, która zajmuje się wieloma pozytywnymi działaniami,

w tym szkoleniami i nie wyklucza pomocy w przesłaniu wzorów dokumentów lub nawet w ich napisaniu. Stanowiska internetowe są często oferowane przez instytucje publiczne. Większość bibliotek publicznych w Polsce udostępnia stanowiska komputerowe z dostępem do Internetu. Urzędy pracy udostępniają komputery i możliwości drukowania dokumentów. Sam urząd pracy jest najlepszym miejscem wspierającym poszukiwania. Nie wystarczy zadać prostego pytania o pracę w informacji, najlepiej dokładnie przeszukać wszystkie wiadomości na stronie internetowej tegoż urzędu. Jeśli obecnie pozostajemy w stosunku pracy, ale chcemy lub jesteśmy zmuszeni ją zmie-

nić, możemy zarejestrować się jako osoby poszukujące pracy. Z kolei rejestracja bezrobotnych uprawnia do wielu usług, w tym świadczeń zakładów opieki zdrowotnej, a nawet otrzymania stypendium w związku z podjęciem dalszej nauki czy refundację kosztów opieki nad dzieckiem, lub osobą, którą powinniśmy się zaopiekować. Najważniejsze to skupić się na pozytywnych stronach szukania pracy. Potraktujmy ten okres w naszym życiu jako przejściowy, ale pomagający nam w odnalezieniu siebie i pracy, która ma nam sprawiać radość i satysfakcję. Nowy Rok, a wraz z nim nowe szanse i nowe nadzieje. Na początku roku jesteśmy pełni nowych sił i zapału do życia. Warto tę energię noworocznych postanowień czy wręcz dojrzałych decyzji przekuć w radosne, twórcze i konsekwentne działanie! Krzysztof Myśliwski


INFORMACJE – KULTURA – SPOŁECZEŃSTWO

7

Paprykowa witamina Alberta Szent-Györgyiego jającej kształtowaniu się szerokich zainteresowań biologiczno – chemicznych. Studia rozpoczęte na Uniwersytecie Semmelweissa najstarszej uczelni medycznej w Budapeszcie - przerwał wybuch I wojny światowej, w której młody Albert wziął udział. Po powrocie z frontu kontynuował naukę w Bratysławie, aż w końcu, po kilku latach studiów przeniósł się na uczelnię w Groningen, gdzie zajął się obserwacją procesów chemicznych oddychania komórkowego. Otrzymawszy za te badania stypendium Fundacji Rockefellera w Cambridge, obronił w 1927 roku pracę doktorską zawierającą doniosłe odkrycie kwasu organicznego, wyodrębnionego z tkanki gruczołu nadnerczy, który nazwał kwasem heksuronowym. Trzy lata później Albert Szent-Györgyi, będący wówczas nauczycielem akademickim na uniwersytecie w Szegedzie oraz współpracujący z nim inny badacz - Joseph Svirbelym doszli do wniosku, że kwas heksuronowy jest w istocie niezidentyfikowanym dotychczas czynnikiem przeciwszkorbutowym. Obaj naukowcy w 1933 roku wyodrębnili z owoców papryki witaminę C. W 1937 roku Albert Szent-Györgyi za odkrycie i ustalenie budowy chemicznej witaminy C oraz za odkrycia procesów spalania biologicznego został uhonorowany Nagrodą Nobla. Pieniądze pochodzące z tej nagrody ofiarował rządowi Finlandii, która brała udział w wojnie zi-

Kiedy potraktowaliśmy tkankę mózgową myszy cierpiących na alzheimeryzm witaminą C, mogliśmy zobaczyć, jak rozpuszczają się złogi toksycznych agregatów białkowych. Nasze wyniki demonstrują nieznany wcześniej model oddziaływania witaminy C na blaszki amyloidowe*. dr Katrin Mani z Uniwersytetu w Lundzie

fot. źródło www.profiles.nlm.nih.gov

Rok po oświadczeniu dr Mani, spektakularną rolę witaminy C w prewencji choroby Alzheimera potwierdzili niemieccy naukowcy. Profesor Gabriele Nagel i neurolog profesor Christine von Arnim z Uniwersytetu w Ulmie poddali badaniu 74 osoby dotknięte łagodną demencją i 158 pacjentów zdrowych dowodząc, że stężenie witaminy C w surowicy pacjentów z chorobą Alzheimera jest znacząco niższe niż we krwi osób z grupy kontrolnej. Od chwili, kiedy Węgier Albert Szent-Györgyi de Nagyrápolt odkrył substancję, którą nazwał kwasem heksuronowym, do czasów wywiadu udzielonego na łamach „Journal of Biological Chemistry” przez dr Katrin Mani upłynęło ponad 80 lat. Witamina C, za którą Węgier otrzymał w 1937 roku Nagrodę Nobla, zrobiła zawrotną karierę nie tylko jako specyfik wspomagający życiowe funkcje organizmu człowieka, ale przede wszystkim jako lek ratujący przed skutkami szkorbutu, zbierającego śmiertelne żniwo wśród wikingów, krzyżowców, żeglarzy Vasco da Gamy i żołnierzy wszystkich pól bitewnych. Urodzony w bogatej rodzinie właściciela ziemskiego z Siedmiogrodu, namaszczony talentem odziedziczonym po kądzieli (dziadek József i brat matki Mihály Lenhossékowie byli absolwentami medycyny parającymi się pracą naukową na Uniwerystecie Peszteńskim), przyszły laureat Nagrody Nobla dojrzewał w atmosferze sprzy-

mowej z ZSRR. Podczas II wojny światowej Albert Szent-Györgyi był zaangażowany w ruch oporu i pomagał żydowskim przyjaciołom w ucieczce z kraju. W 1944 roku pod pozorem wykładu naukowego został wysłany przez premiera Węgier

wojny zmuszony był ukrywać się przed gestapo. Po wojnie Albert Szent-Györgyi został szefem Wydziału Biochemii na Uniwersytecie w Budapeszcie. Jako członek parlamentu pomógł w reaktywacji Węgierskiej Akademii Nauk. Niezadowolony z rządów komunistycznych na Węgrzech w 1947 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie kontynuował badania naukowe na uniwersytecie w Princetown. W 1954 otrzymał Nagrodę Laskera stanowiącą najwyższe wyróżnienie w USA za badania przyczyniające się do postępu w medycynie. Zmarł w Woods Hole w 1986 roku. Witamina C odkryta przez Alberta Szent-Györgyiego pełni ważną rolę w medycynie i kosmetologii. Każdy dzień przynosi nowe informacje na temat jej dobroczynnego wpływu na zdrowie i urodę. Gdyby się okazało, że jest panaceum na chorobę Alzheimera, na którą tylko w Niemczech cierpi 700 000 osób, a w Polsce ok. 250 000, byłoby to kolejnym sukcesem, tym razem zza grobu, niezwykłego naukowca z nieMiklósa Kállaya do Kairu z taj- wielkiego kraju położonego na ną misją rozpoczęcia negocja- Nizinie Pannońskiej. cji z aliantami. Kiedy Niemcy dowiedzieli się o spisku, nakaz *amyloid – białko o nieprawiaresztowania Szent-Györgyiego dłowej budowie uniemożliwiawydał sam Adolf Hitler. Choć jące przepływ informacji miebiochemikowi udało się uciec dzy komórkami nerwowymi Sonia Langowska z aresztu domowego, do końca

IKS w kuchni…

Chruściki (faworki) Fot. zapachy-kuchni.blogspot.com

Faworki, chrust, chruściki, także kreple (choć wyraz ten oznacza też pączki) – chrupkie ciastka o słodkim smaku, w kształcie złożonej kokardki, smażone i posypywane cukrem pudrem. Znane w Polsce, na Litwie i w Niemczech. Chętnie spożywane w czasie karnawału i tłustego czwartku lub na ostatki, czyli we wtorek przed Środą Popielcową. Wyrabiane są ze zbijanego ciasta śmietanowego i smażone Sposób przygotowania: jak pączki. Z takiego samego Mąkę wysypać na blat, ciasta robi się także tzw. róże zrobić w środku dołek, dokarnawałowe. dać do środka wszystkie

składniki (ale uważać na spirytus - nie wolno go lać bezpośrednio na żółtko, bo się zetnie). Wyrabiać dość dłu-

kiem na paski szerokości ok. 5 cm, te zaś przedzielić w poprzek na krótsze paski. Każdy w środku naciąć wzdłuż (zrobić dziurkę do przewijania ciasta). Chruściki przewijać przez środek, odłożyć każdy na 15 minut na blat. Ciasto w trakcie wyrabiania dość mocno się klei, wystarczy podsypywać systematycznie mąki, by uzyskać gładką i sprężystą masę. Smażyć na roztopionym smalcu bądź gorącym oleju do zrumienienia - z obu stron. Odsączyć chruściki na ręcznikach pago, aż powstanie twardawe, pierowych, po ostygnięciu aczkolwiek sprężyste ciasto. posypać cukrem pudrem. Rozwałkować na cienki plaDorota Kitowska cek (1-2 mm), pokroić radełSkładniki: - szklanka mąki - ok. 220ml (i drugie tyle do podsypywania) - 3 żółtka - szczypta soli - mała płaska łyżeczka proszku do pieczenia - 2-3 łyżki kwaśnej śmietany 18% - mały kieliszek (30ml) spirytusu spożywczego - smalec lub olej do smażenia - cukier puder do dekoracji


8

Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo

Neptun i świta Grupa morsów gdyńskich tradycyjnie witała Nowy Rok 1 stycznia 2014 roku, w samo południe zażywając zimowej kąpieli w wodach Zatoki Gdańskiej - jak zawsze o tej porze w miejscu u wylotu gdyńskiego bulwaru - przy Chatce Morsa na wysokości Polanki Redłowskiej. Morscy śmiałkowie byli ubrani w stroje kąpielowe oraz barwne akcenty kojarzone z orszakiem Neptuna i rozmaitymi postaciami z bajek i baśni, oraz… m.in. z naręczami hawajskich korali. Niektórzy wyróżniali się okryciami à la fraki, zabawnymi kapeluszami czy muszkami na gołych szyjach. W pewnej chwili wszyscy ruszyli biegiem w morskie odmęty za Neptunem – Zenonem, dzierżącym w dłoni trójnóg. Wyjątkowo malownicza okolica dzikiej plaży z klifem w tle dopełniała uroku tego widowiska. Gdyńskie morsy mają zaprawę w spektakularnych kąpielach nie tylko w Nowy Rok, bo ich stowarzyszenie liczy już sobie 11 lat, odkąd założył je zasłużony trener Jan Bobczyk. Obecnie stowarzyszenie Morsy Gdyńskie im. Jana Bobczyka, których znakiem rozpoznawczym są pomarańczowe koszulki, liczy 160 osób, a 17 z nich nie tylko kąpie

fot. B.Kalita

Gdyńskie morsy wyznają jedną prostą zasadę, że najlepszą profilaktyką zdrowotną jest ruch.

się w zimnej wodzie, ale zażywa ruchu w różnych formach, w tym biega niemalże we wszystkich ważniejszych zawodach. Miłośnicy zimnej wody kąpią się grupowo w soboty, niedziele i święta, ale także zależnie od wolnego czasu, w tygodniu, w godzinach, które im pasują.

Robią to dla siebie, nie dla poklasku i mediów. Zazwyczaj tego pierwszego dnia nowego roku rezerwują sobie dwie godziny na kąpiel i ruch na świeżym powietrzu. Morsy mają swoich fanów i kibiców, dopingujących ich, i razem z nimi przeżywających radość z takiej formy po-

witania Nowego Roku. I w tym roku było, jak zawsze, głośno i zabawnie, a przy tym pomysłowo. Kąpiąca się grupa cztery razy wchodziła do zatoki, tworząc szpaler w linii prostej, zanurzając się i wybiegając co chwilę na ląd. Potem jeszcze pamiątkowa fotka na brzegu, gonitwa po plaży, a na

Osobowości minionego stulecia Idi Amin Dada Oumee, bo tak brzmi jego pełne nazwisko, władający Ugandą (środkowo-wschodnia Afryka) przez niemal całą dekadę lat 70., zapisał się w ogólnej pamięci jako jeden z bardziej ekscentrycznych dyktatorów Czarnego Lądu. Wyróżniał się przez to na tle innych osobliwych przywódców z tego kontynentu, jak Jéan-Bedel Bokassa, Mobutu Sese Seko czy Muammar Kaddafi. Być może również dlatego postać tę zobrazowano później, całkiem nieźle, w filmie fabularnym (nakręconym już kilka lat po jego śmierci) „Ostatni król Szkocji”. Bo i za takowego króla Idi Amin się uważał. Używał ponadto wielu innych, przedziwnych tytułów.

I, mimo że ukończył tylko kilka klas szkoły podstawowej i w zasadzie był półanalfabetą, już jako przywódca kazał siebie nazywać „Jego Ekscelencja doktor Idi Amin Dada”. Zakrawa to na ironię, jednak braki intelektualne nadrabiał w życiu sprytem. Jak się okazuje - skutecznie. Fenomenalna sylwetka (blisko dwa metry wzrostu, około 120 kg żywej wagi) sprawiła, że zawczasu zdobył kilka razy tytuł mistrza Ugandy w boksie w wadze ciężkiej. Później Idi Amin przejawiał ciekawy zwyczaj wyzywania na pojedynki bokserskie innych przywódców. Miał kilka, a nawet kilkanaście żon, niezliczoną licz-

www.picstopin.com

Idi Amin Dada (1925-2003)

bę kochanek, a z nimi kilkadziesięcioro dzieci. Znany był z upiornego zwyczaju przechowywania w zamrażarce - jako trofea, ale i dla postrachu - głów swoich przeciwników. Zarzu-

cano mu również kanibalizm, ale są to raczej legendy. Łatka ludożercy bardziej pasowałaby do wymienionego już cesarza Bokassy I, choć i w tym stwierdzeniu jest wiele niejasności.

koniec domowe ciasto oraz… lampka szampana. Jak na Nowy Rok przystało. Janek - mors w zielonym zabawnym kapeluszu – wiódł prym w zabawie w morskich falach. Widać było, że jest zahartowany. Obowiązkowy uśmiech od ucha do ucha, wigor, humor i co chwilę żart... Chętnie dzielił się z nami wrażeniami i stwierdził, że w tym roku podczas kąpieli było wyjątkowo fajnie i ciepło. Danusia 60+ już po noworocznej kąpieli podkreśliła, że w swojej rodzinie imponuje bliskim „morsowaniem”. Okazuje się, że morsy to nie tylko gdynianie, bo np. podczas tegorocznej noworocznej kąpieli spotkaliśmy Olę, która przyjechała aż z Gniezna. Liczy, że po zimowej kąpieli pozbędzie się skutków… zapalenia oskrzeli. Bo w zdrowym ciele zdrowy duch! Gdyńskie morsy są o tym absolutnie przekonane. Miłośnikami hartowania ciała w zimnej wodzie są naukowcy, hydrolodzy, geolodzy, praktycznie ludzie wszystkich profesji i wielu emerytów, a także uczestnicy zajęć w Fundacji FLY. Ania, która jest w stowarzyszeniu już szósty rok stwierdziła, że miasto, a głównie gdyński GOSiR były i są przychylne wszystkim morsowym inicjatywom. Przydałoby się jednak w przyszłości nieco lepsze zaplecze w postaci nowej Chatki Morsa przy plaży, bo obecne pomieszczenie jest wyjątkowo skromne. Trudno się w nim przebrać i nie pogubić ręczników czy rzeczy osobistych. Stowarzyszenie Morsy Gdyńskie im. Jana Bobczyka serdecznie zaprasza wszystkich chętnych do zasilenia swoich szeregów! Kontakt: www.polskiemorsy.net. Do zobaczenia za rok! Barbara Kalita

Idi Amin realizował rządy terroru, które przyniosły śmierć 300 tys. jego rodaków, stąd zasłużył sobie na miano „upiora Afryki”. Przy okazji forsował kuriozalne pomysły, jak choćby przepędzenie z Ugandy wszystkich Azjatów, nie zapominając o uprzednim skonfiskowaniu ich majątków – miała to być recepta na pogorszającą się sytuację gospodarczą kraju. W efekcie panowania Idi Amina Uganda popadła w kryzys. Chcąc odwrócić uwagę obywateli od problemów wewnętrznych, wywołał wojnę z sąsiednią Tanzanią. Tu się jednak przeliczył, bo armia tanzańska szybko obaliła jego reżim. On sam uciekł do Arabii Saudyjskiej i tam pozostał do końca życia. Co istotne, za swoje zbrodnie, które czynią go jednym z najbrutalniejszych przywódców czarnego kontynentu, nigdy nie poniósł odpowiedzialności. Rafał Miotłowski


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.