Magazyn FOLK24 1/2013

Page 1

MAGAZYN 1/2013 CENA 15,90 zł www.folk24.pl

Michał Czachowski o Indialucii i nowej płycie

O CZYM ŚPIEWA DZIAD I RAPER pieśni dziadowskie a hip-hop

THE Dubliners koniec legendy

N

AZY G A M

A N Z IS

KUP ww

p

skle

.pl/

lk24 w.fo

ROŚNIE NAM

polska scena muzyki celtyckiej

Felietony

R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski 1/2013

Magazyn Folk24

1


Odkrywamy muzykę świata... codziennie

2

Magazyn Folk24

1/2013


NA POCZĄTEK

MAGAZYN 1/2013 CENA 15.90 zł (w tym 5% VAT) www.folk24.pl

DLA MUZYKI Gdy niemal cztery lata temu uruchamialiśmy portal Folk24.pl, oprócz stworzenia medium o szeroko rozumianej muzyce etniczno-folkowej, przyświecał nam jeszcze jeden cel. Chcieliśmy stworzyć platformę integracji różnych środowisk sceny folkowej, które prężnie działają, ale nic nawzajem o sobie nie wiedzą. To, jak bardzo taki serwis był potrzebny, potwierdzili wkrótce sami czytelnicy, zasypując nas informacjami i licznie go odwiedzając. Dziś Folk24.pl, poprzez wszystkie kanały komunikacyjne (portal, sklep, fanpejdże, folkletter), dociera do ok. 20.000 czytelników w miesiącu, patronuje kilkudziesięciu imprezom w roku, wydawnictwom, akcjom, kolportuje płyty, bilety, pliki i… czasopisma. Od samego początku działalności myśleliśmy także o wydaniu magazynu. Z zazdrością podziwialiśmy francuski TradMagazyn, niemiecki Folker, angielskie Songlines i fRoots. Podjęliśmy nawet kilka rozmów, ale... Szanowny folkfanie, muzyku, organizatorze imprez, miłośniku folku, etno, world music, country, szant, muzyki gór, tradycji in crudo i tej łączonej z nowoczesnością, oto Magazyn Folk24! Jeszcze niepozorny, jeszcze nie wszystkie tematy ogarnia, ale jest! Oczywiście nie byłoby Magazynu bez kilku osób. Przede wszystkim Ani, Witta i Roberta z redakcji Folk24 i tych, którzy nadesłali do tego wydania materiały. Dziękuję! Bez Maćka Szajkowskiego, który co jakiś czas podgrzewał temat, bez Gadek z Chatki, które są od lat. Bez Szantymaniaka, który był. Ale przede wszystkim nie byłoby tego Magazynu bez Rafała Chojnackiego (folkowa.art.pl), który jakiś czas temu rzucił w mailu krótkie „robimy!” i członków redakcji Magazynu Gniazdo, którzy z niczego, własną pracą i pieniędzmi, wydają przynajmniej dwa razy w roku periodyk (70 stron!), który znika z naszego sklepu jak ciepłe bułeczki. I jeszcze bez pewnego prezentu sprzed lat, który niedawno, „przypadkiem” mi się objawił. Magazyn Folk24 będzie się ukazywać na razie kwartalnie, a zdobyć go możecie przede wszystkim w naszym sklepie internetowym (www.Folk24.pl/sklep/czasopisma) oraz na zaprzyjaźnionych festiwalach. Zatem wstęga przecięta i w imieniu całej redakcji, w której znajdziecie reprezentację wielu opcji, nurtów, mediów, witam Was w wielkiej folkowej rodzinie, zapraszam do lektury i wspierania nas słowem, obrazem, myślą, uczynkiem i brzęczącą monetą. Ku chwale muzyki z tradycjami.

Michał czachowski o Indialucii i nowej płycie

o czYM ŚPiEwa DziaD i RaPER pieśni dziadowskie a hip-hop

ThE DublinERs koniec legendy

N

AZY MAG

NA PISZ

KU w

RoŚniE naM

polska scena muzyki celtyckiej

klep

.pl/s

24 .folk ww

FEliEToNy

R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski 1/2013

Magazyn Folk24

1

Magazyn Folk24 1/2013 Wydawca: Fundacja Folk24 Adres redakcji: 41-902 Bytom, ul. A. Józefczaka 49/9 tel. 32 722 03 07 mail: redakcja@folk24.pl Redaktor naczelny: Kamil Piotrowski Redaktor prowadzący: Rafał Chojnacki Projekt i skład: Robert Derda Redaguje zespół w składzie: Ewelina Grygier, Anna Wilczyńska, Dariusz Anaszko, Rafał Chojnacki, Tomasz Drozdek, Wojciech Małota, Wojciech Ossowski, Kamil Piotrowski, Witt Wilczyński Autorzy: Monika Samsel-Chojnacka, Piotr Baczewski, Tadeusz Konador, Janusz Prusinowski, Vasil Sadouski, Maciej Świątek Na okładce: Michał Czachowski, zdj. Marzena Dec Agency Numer zamknięto: 18.09.2013 Nakład: 1000 egz. Promocja, dystrybucja i reklama: Agencja INVINI tel: 32 722 03 07 | mail: biuro@invini.pl

ZAPRASZAMY NA WWW.FOLK24.pl

Kamil Piotrowski Redaktor naczelny Bytom, 15 września 2013 r.

1/2013

Magazyn Folk24

3


spis treści

W FOLKOWYM TONIE 5 Muzyka czterech stron świata

WYWIAD

WSPOMNIENIE 6 Muzyka jest nieskończona

zJEDnoczEni W MUZYCE

FOTOGRAFIA 8 Jan Gaca. Wspomnienia zamknięte w kadrach WYWIAD 10 Zjednoczeni w muzyce

Rozmawiał: kamil Piotrowski | Zdjęcia: Marzena Dec Agency

WOKÓŁ ETNO-FOLKU 16 Szwedzcy projektanci PRZEMINĘŁO Z FOLKIEM 18 Wędrowca minimum muzyki W FOLKOWYM TONIE 20 O czym śpiewa dziad i raper?

10-15 10 Magazyn Folk24

1/2013

INSTRUMENTY 21 Lira jej imię

Wędrowiec podczas koncertu z cyklu „Muzyka w Muzeum” (Warszawa, styczeń 2004)

WYKONAWCY TU 26 Rok z życia kapeli

WędrOWCA mInImum muzYkI Tekst i zdjęcia: Dariusz Anaszko Oczywista sprawa, dotycząca nie tylko folku: są zespoły, które działają kilkanaście lat, są zespoły, którym mimo często ogromnej wartości artystycznej, z różnych przyczyn nie udaje się tak długo utrzymać. Każdego takiego rozpadu szkoda szkoda koncertów, które już się nie odbędą, szkoda płyt, które już się nie ukażą. Jeszcze większa szkoda, gdy po zespole nie zostaje nic wymiernego (a najbardziej wymiernym efektem działalności jest przecież płyta), gdy praktycznie jedynym śladem jego działalności pozostaje pamięć osób, które miały szczęście uczestniczyć w jego występach.

STREFA CELTÓW 28 Rośnie nam 30 Tajemnica starszych panów 32 Razem z... Dublińczykami 34 Czas radosnego grania o czYM ŚPiEwa

Przykłady można by mnożyć - także podając wykonawców, którzy zdobyli prestiżowe nagrody na najważniejszych folkowych festiwalach. Bo kto dzisiaj pamięta Sound of Times, zdobywcę Grand Prix XI Festiwalu Folkowego Polskiego Radia „Nowa Tradycja 2008”? Albo Karpatię, także laureata Grand Prix „Nowej Tradycji” (w 2007 r.)? 18 Magazyn Folk24

DZIAD I RAPER? Pieśni dziadowskie a hip-hop Tekst: Ewelina Grygier

Gdyby nie współczesny język tekstów hip-hopowych, nieraz można by je pomylić z pieśnią dziadowską: „to opowieść o człowieku, jednym z miliona ludzi (...), mieszkał w domu rodziców, zarabiał parę stów” rapuje donGuralesko w „Opowieści o jednym z miliona”. Podobnie zaczyna się wiele pieśni dziadowskich: „na skraju wioski stała tam chatka (...) zamieszkiwała w niej biedna wdowa, co miała syna Leona. Leon był biedny, nic nie posiadał” („Niesamowite zdarzenie. Panna żywcem pochowana”).

20 Magazyn Folk24

Powstanie liry szacuje się na ok. 1000 rok i przypuszcza się, że została zbudowana lub tylko

1/2013

Tekst: Rafał Chojnacki | Zdjęcie: kamil Piotrowski Choć piosenki wykonywane przez zespół The Dubliners mogą się czasami wydawać prostym pubowym graniem, to jednak coś sprawia, że to właśnie oni do dziś pozostają absolutnymi klasykami. Nie mają sobie równych w pubowym repertuarze, bez względu na to, czy wykonują rubaszne drinking songs, łapiące za serce tradycyjne ballady, czy też współczesne utwory pisane przez irlandzkich mistrzów gitary i pióra. A przecież nie byli ani pierwszą grupą folkową, wykonującą tego rodzaju muzykę, ani też nie popisywali się wirtuozerską grą na instrumentach. Jaka jest tajemnica tego grającego już od 50 lat zespołu? Pieśni z ulic i podwórek Choć oficjalnie zespół The Dubliners powstał w 1962 roku, niektórzy z jego założycieli grywali ze sobą już wcześniej, w różnych, mniej lub bardziej nieformalnych składach, często akompaniując popularnym solistom. Podobnie było w przypadku nowej grupy, którą razem założyli, ponieważ początkowo nazywali się The Ronnie Drew Ballad Group, co jednoznacznie wskazywało na osobę lidera. Ronnie nie był jednak zadowolony z takiej nazwy, ponieważ pozostali muzycy równie wiele wnosili do zespołowego brzmienia. Nazwa The Dubliners powstała w głowie Luka Kellyego, który czytał w tym czasie zbiór nowel „Dublińczycy” Jamesa Joyce’a. Oprócz Drew i Kellyego w pierwszym składzie kapeli znaleźli się Ciarán Bourke i Barney McKenna. 21

Repertuar tamtego okresu został udokumentowany koncertowym albumem zatytułowanym po prostu „The Dubliners”. Znalazły się na nim zarówno ludowe standardy, pochodzące z irlandzkich wsi, jak i miejskie ballady uliczne i pubowe przeboje. Niektóre z nich, takie jak „The Wild Rover”, „Home Boys, Home”, „Rocky Road to Dublin’, „I’ll Tell Me Ma” czy „The Nightingale” weszły do repertuaru zespołu na długie dziesięciolecia.

Nowocześni i przebojowi

COUNTRY 44 Country żyje nadal

rozmowa z tomaszem Bielą, liderem grup Gwerenn i Danar Rozmawiał: kamil Piotrowski | Zdjęcia: Sebastian Stasiuk

WATS’ON 46 Folk dogs

Kiedy zaczęło się twoje muzykowanie? Zaczęło się gdzieś w czasach liceum, w Ostrowie Wielkopolskim, od klasycznej gitary Musima, którą siostra przywiozła mi z NRD. Wraz z przyjaciółmi grałem na niej wszystko co się wtedy grało, piosenkę turystyczną (chodziłem po górach), poezję śpiewaną, bossanovę i takie tam różne rzeczy. Muzyka folkowa pojawiła się, gdy wyjechałem na studia do Poznania. Kiedy po raz pierwszy stanąłeś na scenie z zespołem? Grywałem wcześniej z różnymi składami, m.in. z Michałem Żakiem, ale było to okazyjne i nietrwałe. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od Danaru. Poznałem Ewelinę Grygier i Patrycję Napierałę (obie wywodzą się z orkiestry flażoletowej). Zadebiutowaliśmy na Festiwalu w Dowspudzie w 2004 roku. Zaprosił nas tam Piotrek Fiedorowicz - współorganizator, który goszcząc u mnie, usłyszał nasze demo.To było tak wspaniałe doświadczenie, że postanowiliśmy to rozwijać.

34 Magazyn Folk24

A jak to było z Gwerenn? Kiedyś z Eweliną zagraliśmy na warsztatach, do których musieliśmy przygotować materiał bretoński. Warsztaty się skończyły, a materiał pozostał. Cóż było robić… (śmiech). Zaprosiliśmy do współpracy Patryka Hołogę (bodhran, instrumenty perkusyjne - przyp.red.) i wystąpiliśmy pierwszy raz w 2008 r. podczas Cyber Fest Noz w Poznaniu. EwelinaZdjęcia w natłoku zajęć zrezygnokamil Piotrowski wała, ale my postanowiliśmy to kontynuować, stopniowo dołączyliśmy kolejne osoby i instrumenty - flet, saksofon, gitarę basową. W tym składzie gramy - też nowocześnie - muzykę bretońską, głównie do tańca, by ludzie się bawili. Grasz nie tylko z Gwerenn, Danarem, pełno cię też na sesjach, balfolkach, fest-nozach. Są też inne projekty prawda? Razem z Eweliną tworzymy Duo Grygier/Biela, z Gosią (Małgorzata Mycek, wokalistka Danaru przyp.red.) Macalla Trio. Z kolei w duecie z Rafałem Kwietniewskim (akordeon) gram francuską

str. 34 1/2013

Spirit of the Irish Sanctuary Records Group 2003

more of the Hard Stuff Major Minor Records 2012

At Their Best

Kiedy w kwietniu 2012 roku zmarł ostatni z założycieli zespołu, Barney McKenna, pozostali muzycy podjęli decyzję o zmianie nazwy. Chociaż Sheahan dołaczył do Dublinersów już w 1964 roku, podróżował więc z zespołem 48 lat, to jednak był on jednym z pierwszych postulujących zmianę nazwy. Obecnie grupa, w nieco zmienionym składzie, kontynuuje tourne jako kwartet The Dublin Legends. Występują w nim Sheahan, Cannon, Watchorn i Gerry O’Connor, ulubiony uczeń Barneya.

Castle Music 1996/2000

The Best of the Original Dubliners EMI 2003

Wild Rover Kaz Records 1996

a1/2013 Magazyn Folk24

31

str. 30-31 sTrEFA CELTÓW PORTReTY

PIeŚnI mORzA COUNTrY

Przeczytaj wywiad muzykę taneczną, bo Francja to nie tylko Bretania. bo chcemy przecierać nowe szlaki. z Marią Pomianowską na Lubię konwencję balfolków, zabaw do muzyki na Co dla ciebie jest najważniejsze w graniu? żywo, bo lubię interakcję z tancerzami. Ostatnio By w każdym projekcie, w którymwww.folk24.pl/wywiady biorę udział rozpocząłem też współpracę z zespołem muzyki pozostał jakiś mój wkład, ślad. Gdy dołączam do średniowiecznej „Tryzna”. zespołu, staram się dać jak najwięcej od siebie, Czy to nie za dużo, nie ma konfliktu inte- głównie w aranżacjach, bo tu mam sporo do resów? powiedzenia. Interesuje mnie różna muzyka, i udział w róż- A czyja muzyka cię inspiruje? Czego słunych projektach pozwala mi się realizować, roz- chasz? wijać, spotykać nowe inspiracje. Konflikt termi- Słucham wielu rzeczy: Hamon Martin Quintet, nów może się pojawić, ale to już jest kwestia Karma, Skeduz, Darhaou, Pevar Den z Bretanii; zarządzania czasem i kalendarzem grań, a tym Aligot Elements, Le Bal en Chantier, Djal, Zlabya w zespołach zajmuję się… ja (śmiech). z Francji; Michael Mc Goldrick, Solas, Karan CaCo zatem grasz poza muzyką irlandzką, sey z Irlandii, szkoccy Lau, Fraser Fifield, Karine bretońską, francuską? Polwart, Julie Fowlis czy Kathryn Tickell z Anglii. Zdarza nam się z różnymi zespołami zagrać rów- Większość tych przykładów dotyczy współczenież muzykę taneczną z innych stron Europy: snych interpretacji muzyki tradycyjnej, bo to jest kraju Basków, Galicji, Szwecji. mi najbliższe, ale inspiruje mnie też muzyka barA muzyka polska? dziej źródłowa z tych regionów, a oprócz tego Tradycyjna muzyka polska nie dopuszcza użycia wiele znakomitej muzyki z całego świata, nie gitary, a ja jestem gitarzystą, dlatego na razie sposób wszystkiego tu wymienić… szukam swojej wizji na nią. Jak w każdym nurcie, tak i tu pojawia się Jaka jest zatem twoja wizja grania muzyki wielu muzyków, którzy grają folk, bo tradycyjnej w ogóle, jak powstaje twoja modny, którym wydaje się, że grają po irmuzyka? landzku. Jaki jest twój stosunek do takich Staram się godzić wierność tradycji ze współcze- grup - pytam cię jako osobę, która poświęsnością. Muzyce tradycyjnej trzeba nadać współ- ciła kanonom gry wiele czasu? czesny kontekst, by była prawdziwa. Dziś nie Z jednej strony psują trochę wizerunek innym, wracamy z pola, tylko z biura, nie odkładamy samej scenie, z drugiej każdy niech gra jak uważa, kosy, tylko komputer, nie chwytamy za instru- zawsze ten folk, jaki by nie był, idzie w świat. ment dziadka, tylko nową gitarę, skrzypce wyko- Może dzięki temu, że ludzie trafią na ich koncert nane współcześnie. By muzyka tradycyjna mogła zainteresują się bardzej folkiem, przyjdą później przetrwać, musi otrzymać nowy kontekst, współ- na nasz? Podejście czysto purystyczne do muzyki czesne odniesienie. Staram się to robić. Uczę się się nie sprawdzi, bo prędzej czy później ograniczy grać tradycyjnie, poznaję techniki, ozdobniki, tę muzykę do wąskiego grona odbiorców. rytm. To jest dla mnie punkt wyjścia. Co zrobię Gdzie chciałbyś zagrać, masz taki festiwal potem z melodią to jużmuzycznych, moja sprawa, ale ważne marzeń? Doktor sztuk multiinstrumentalistka, by zachować jej puls, rytm, kanon wykonawczy. Tak. „Celtic Connections” w Glasgow w Szkocji. wokalistka, kompozytorka i pedagog. Profesor AkaDa się pogodzić te dwa światy, tak by nadawało Mimo masowości imprezy, chciałbym też zagrać demii Muzycznej w Krakowie oraz dyrektor międzysię to do tańca. To kwestia umiejętności wyko- na „Interceltic” w Lorien w Bretanii. festiwalu Skrzyżowanie Kultur. nawczych narodowego i aranżacyjnych. Podsumowując, inte- Prowadzi Wasze najbliższe plany płytowe? studiagranie nad unikalnymi technikami gry na Najpierw instruresuje mnie nowoczesne z mocnym chcemy nagrać płytę Duo Grygier/ mentach muzycznych Azji i Europy, Z sukcesem osadzeniem w tradycji. Biela. Potem Danar, mam nadzieję, że uda się to Stąd perkusja w nowym składzie Danaru? również najbliższej zimy. W dalszej kolejności współrekonstruowała dwa zaginione, staropolskie Tak. Chcemy złamać smyczkowe: pewien stereotyp, że jak czeka instrumenty sukę biłgorajską i fidelGwerenn, bo materiał na płytę już by się już jest perkusja w kapeli celtyckiej, to z reguły znalazł. płocką, rekonstruując także techniki gry. Koncertorockowa wwała charakterze. Nasz pomysł na muzykę na całym niemal świecie m.in. na dworzeZatem cesar- życzę powodzenia i dziękuję za Danaru to stworzenie zespołu, gdzie perkusja rozmowę. skim w Japonii. Odkryła na nowo postać kompozyjest ważnym elementem, ale perkusja z etnicztorki Tekli Bądarzewskiej. Za swą działalność nym, folkowym bitem. Trudno tę naszą wizję do muzyczno-edukacyjną została wyróżniona czegoś/kogoś porównać, bo nie ma na to do- wieloma nagrodami.wZałożyła, w Polsce, brych przykładów świeciepierwszy tradycyjnego, ir-zespół muzyki muzykowania, indyjskiej Raga Sangit, Polski. landzkiego gdzie później gra Zespół się z bodhranem. Świadomie wybieramy perkusję, Obecnie zaangażowana jest w projekt LutoSłowianie. Zdjęcie: Andrzej Łojko

MARIA POMIAnOWSKA

40 Magazyn Folk24

1/2013

Chociaż przez wiele lat kolejni członkowie zespołu na stałe zrośli się z szyldem The Dubliners, to jednak stopniowe wykruszanie się założycieli musiało w jakiś sposób odbić się na grupie. Chociaż Eamonn Campbell, John Sheahan, Seán Cannon, a nawet najmłodszy stażem w zespole Patsy Watchorn mają pełne prawo, by uważać się za spadkobierców tej marki, sami muzycy postanowili, że historia grupy The Dubliners musi zostać zakończona.

30 Magazyn Folk24 1/2013

sTrEFA CELTÓW

czas RaDosnEGo gRAnIA

Wybrane z dyskografii

Major Minor Records 2012

Choć dziś być może trudno w to uwierzyć, ponieważ Dublinersi traktowani są niemal jak wzorzec metra, jeśli chodzi o irlandzkie pieśni i ballady, na początku lat sześćdziesiątych można ich było uznać za nowoczesnych. W porównaniu z innymi

str. 21

WYKONAWCY TAM 42 RE1IKT. Zbieracze folku

Magazyn Folk24

Magazyn Folk24

Powstanie liry szacuje się na ok. 1000 rok i przypuszcza się, że została zbudowana lub tylko

Nie twó mał wer Wy rycz cyjs Osc dos wp cie.

Narodziny legendy

Od Dubliners do Dublin Legends

Nie wiadomo, co skłoniło twórców lir do zbudowania małej, jednoosobowej wersji instrumentu. Wyjaśnienia tej historycznej zagadki galicyjski wirtuoz-lirnik Oscar Fernández doszukuje się w pewnej anegdocie. Tradycja po-

W lirze korbowej można wyróżnić aż cztery rodzaje strun: melodyczne - odpowiedzialne za tworzenie melodii; burdony - tworzące jednostajne brzmienie, będące podstawą dla melodii; trompety - których „bzyczące” brzmienie pozwala grać rytmy; współbrzmiące - dające efekt naturalnego pogłosu. Współcześnie w lirach nadal stosowane są tradycyjne struny jelitowe - z metalową owijką lub bez. Jednak coraz częściej struny altówkowe pełnią w instrumencie funkcję melodycznych.

ada skic tyńs lezi „Qu („Ja mie wój gdz poc zen org litu org że m by sług

At it again!

Dla publiczności, która przed pół wiekiem chodziła na pierwsze koncerty The Dubliners, sporym zaskoczeniem mogła być również gra Ronniego, który przez kilka lat uczył się technik związanych z hiszpańską muzyką flamenco, a które wykorzystywał później, akompaniując sobie przy śpiewaniu irlandzkich piosenek.

TaJEMnica STARSZYCh PAnÓW

adaptowana w jednym z francuskich klasztorów reguły benedyktyńskiej. W opactwie w Cluny odnaleziono datowane na XIII w. studium „Quomodo organistrum construatur” („Jak zbudować organistrum”). Innym miejscem, któremu przypisuje się rozwój liry, jest Santiago de Compostela, gdzie na portyku katedry znajduje się pochodząca z XII w. płaskorzeźba prezentująca pierwowzór liry korbowej organistrum, które pełniło funkcję liturgiczną do momentu pojawienia się organów. Był to instrument tak duży, że musiały go obsługiwać dwie osoby - jedna kręcąca korbą, druga obsługująca klawisze.

Pieśń dziadowska i utwór hip-hopowy to z pozoru dwa odrębne światy. Kiedy jednak przyjrzeć im się bliżej, odnaleźć można wiele podobieństw.

Jednym z głównych elementów liry jest korba, połączona bezpośrednio z kołem, które pocierając o struny, tak jak smyczek, wprowadza je w drganie. Dlatego też lira korbowa jest zaliczana do grupy instrumentów nazywanych fidelami mechanicznymi. Tutaj warto zauważyć pewną wyższość koła nad tradycyjnym smyczkiem, którą podczas prowadzonych przez siebie warsztatów podkreśla austriacki wirtuoz liry, Matthias Loibner. Koło daje możliwość tworzenia dźwięku ciągłego, jednostajnego. Loibner z filozoficznym wręcz polotem mówi o tym, że kiedy kręcimy kołem, miejsce zakończenia dźwięku (koniec obrotu koła) jest jednocześnie jego początkiem.

sTrEFA CELTÓW

Dziadowski instrument?

Słysząc nazwę lira korbowa [ang. hurdy-gurdy], wiele osób wciąż nie wie, o co chodzi. A kiedy doda się jeszcze „dziadowska”, to można też czasem usłyszeć: „jak coś jest dziadowskie, to musi być na korbkę...”. Jako że w Polsce obserwujemy właśnie renesans tego instrumentu, warto przyjrzeć się mu bliżej.

narracji należą teksty tworzone przez raperów. Tutaj również światem rządzi przemoc, nienawiść, pieniądz i kultura ludzi bogatych, żerujących na zwykłym, szarym obywatelu: „znam ludzi, którzy myślą, że oni Bóg wie kim są. We mnie litość to budzi, bo są jak Homer Simpson. Myślą, że hajs to wszystko. Albo znane nazwisko. Nie pomyśleli. Czy są zapaleni bożą iskrą” rapuje Abradab („Śmierć wielu serc”). Pieśń dziadowska i utwór hip-hopowy posiadają też cechy pieśni nowiniarskiej, informują o ważnych i aktualnych zdarzeniach, często o zbrodniach: Pezet z Małolatem śpiewają „dziś w moim mieście w biały dzień gdzieś na przystanku, dwóch typów, jeden z kosą, zabili policjanta”, podobne historie opowiadali dziadowie: „wioska Gilżyce w smutku została, bo straszna zbrodnia się stała, zamordowano sługę Bożego, aby zagrabić pieniądze jego” („Zamordowanie KS. Śp. w Gilżycach”). Różnica między nimi jest taka, że w pieśniach dziadowskich są to najczęściej motywy przewodnie, podczas gdy w tekstach hip-hopowych to często jedynie fragment tekstu napisanego na inny temat.

Słysząc nazwę lira korbowa [ang. hurdy-gurdy] nie wie, o co chodzi. A kiedy doda się jeszcze „dzi na też czasem usłyszeć: „jak coś jest dziadows korbkę...”. Jako że w Polsce obserwujemy właś strumentu, warto przyjrzeć się mu bliżej.

1/2013

zespołami wykonującymi podobny repertuar, szybko zaczęli brzmieć bardzo profesjonalnie, a co najważniejsze, mimo że na przestrzeni 50 lat dochodziło do kilku poważnych przetasowań w składzie (w tym rozstań i powrotów), wypracowali ławo rozpoznawalne brzmienie.

1/2013

W FOLKOWYM TONIE 43 Kto pierwszy ten... pierwszy

20 Magazyn Folk24

19

sTrEFA CELTÓW

Tekst i zdjęcia: Tomasz Drozdek

Tekst i zdjęcia: Tomasz Drozdek

str. 20

INsTrUMENTY

PORTRETY 40 Maria Pomianowska

Pieśń dziadowska i utwór hip-hopowy to z pozoru dwa odrębne światy. Kiedy jednak przyjrzeć im się bliżej, odnaleźć można wiele podobieństw.

Pieśni dziadowskie opowiadały o cudach i świętych, o których milczały przekazy kościelne i hagiografie. Z drugiej strony traktowały o wielkich niesprawiedliwościach świata, o nędzy, dzieciach odmawiających ojcu chleba czy matkach-dzieciobójczyniach. Człowiek, który konfrontował swoje życie z tekstami pieśni dziadowskich czuł się mniej skrzywdzony przez los i jednocześnie odczuwał bycie częścią wspólnoty nieszczęść, obejmującej całą ludzkość. Do tego samego typu

liRa JEJ IMIę

W lirze korbowej można wyróżnić aż cztery rodzaje strun: melodyczne - odpowiedzialne za tworzenie melodii; burdony - tworzące jednostajne brzmienie, będące podstawą dla melodii; trompety - których „bzyczące” brzmienie pozwala grać rytmy; współbrzmiące - dające efekt naturalnego pogłosu. Współcześnie w lirach nadal stosowane są tradycyjne struny jelitowe - z metalową owijką lub bez. Jednak coraz częściej struny altówkowe pełnią w instrumencie funkcję melodycznych.

Pieśni dziadowskie opowiadały o cudach i świętych, o których milczały przekazy kościelne i hagiografie. Z drugiej strony traktowały o wielkich niesprawiedliwościach świata, o nędzy, dzieciach odmawiających ojcu chleba czy matkach-dzieciobójczyniach. Człowiek, który konfrontował swoje życie z tekstami pieśni dziadowskich czuł się mniej skrzywdzony przez los i jednocześnie odczuwał bycie częścią wspólnoty nieszczęść, obejmującej całą ludzkość. Do tego samego typu

Zarówno teksty raperów, jak i pieśni dziadowskie, to utwory peryferyjne, wyparte z oficjalnego obiegu kulturowego: „rząd wzywa armię, kiedy ja wchodzę z bitem, mój flow jest nielegalny jak koka w czyimś jelicie” śpiewają Pezet i Małolat („Zaalarmuj”). Tematyka obu czerpie z wypartych treści kultury, które nie znajdują dla siebie miejsca w oficjalnym obiegu, pomimo że odpowiadają głębokiej ludzkiej potrzebie zrozumienia świata: „ja poszukuję przyczyn, bo efekty każdy widzi” (donGuralesko, „Brudna Introdukcja”). Ważne jest podkreślanie autentyczności przekazu, jak śpiewa Oldas: „to wszystko, o czym opowiadam, przeżyłem na serio” („Emocje”), podobnie argumentuje dziad wędrowny: „lecz proszę wierzyć, to jest prawda żywa” („Pieśń o zamordowaniu trojga dziatek w mieście Jansborku...”).

Ostatnie dwie osoby łączą się jeszcze z jednym „zapomnianym” wykonawcą, którego braku konkretnego udokumentowania osobiście żałuję chyba najbardziej. Chodzi o zespół Wędrowiec, działający przede wszystkim w latach 20032004, który - oprócz wspomnianych Agaty Harz (śpiew) i Remigiusza Mazura-Hanaja (lira korbowa, skrzypce, bębenek) - tworzyli Emilia Okołotowicz (śpiew, baraban) i Bartosz Niedźwiecki (skrzypce, dudy). Podczas „Nowej Tradycji 2004” grupa zdobyła I nagrodę, ustępując jedynie debiuMagazyn Folk24

Dziadowski instrument?

Tekst: Ewelina Grygier

Gdyby nie współczesny język tekstów hip-hopowych, nieraz można by je pomylić z pieśnią dziadowską: „to opowieść o człowieku, jednym z miliona ludzi (...), mieszkał w domu rodziców, zarabiał parę stów” rapuje donGuralesko w „Opowieści o jednym z miliona”. Podobnie zaczyna się wiele pieśni dziadowskich: „na skraju wioski stała tam chatka (...) zamieszkiwała w niej biedna wdowa, co miała syna Leona. Leon był biedny, nic nie posiadał” („Niesamowite zdarzenie. Panna żywcem pochowana”).

str. 18-19

PLEBISCYT FOLK24 39 Folkowy TOP Wszech Czasów

narracji należą teksty tworzone przez raperów. Tutaj również światem rządzi przemoc, nienawiść, pieniądz i kultura ludzi bogatych, żerujących na zwykłym, szarym obywatelu: „znam ludzi, którzy myślą, że oni Bóg wie kim są. We mnie litość to budzi, bo są jak Homer Simpson. Myślą, że hajs to wszystko. Albo znane nazwisko. Nie pomyśleli. Czy są zapaleni bożą iskrą” rapuje Abradab („Śmierć wielu serc”). Pieśń dziadowska i utwór hip-hopowy posiadają też cechy pieśni nowiniarskiej, informują o ważnych i aktualnych zdarzeniach, często o zbrodniach: Pezet z Małolatem śpiewają „dziś w moim mieście w biały dzień gdzieś na przystanku, dwóch typów, jeden z kosą, zabili policjanta”, podobne historie opowiadali dziadowie: „wioska Gilżyce w smutku została, bo straszna zbrodnia się stała, zamordowano sługę Bożego, aby zagrabić pieniądze jego” („Zamordowanie KS. Śp. w Gilżycach”). Różnica między nimi jest taka, że w pieśniach dziadowskich są to najczęściej motywy przewodnie, podczas gdy w tekstach hip-hopowych to często jedynie fragment tekstu napisanego na inny temat.

Wędrowiec podczas Taboru Domu Tańca w Chlewiskach (sierpień 2004). Od lewej stoją: Bartosz Niedźwiecki, Agata Harz, Emilia Okołotowicz, Remigiusz Mazur-Hanaj.

INsTrUMEN

liRa JEJ IMIę

Pieśni dziadowskie a hip-hop

Stałym składnikiem występów grupy były elementy parateatralne - szereg dodatkowych rekwizytów (piła, kieliszki z wodą i in.) służyły zresztą przede wszystkim jako źródło intrygujących dźwięków. Skądinąd ślady pomysłów Wędrowca można zauważyć choćby w „ludowej awangardzie kuchennej” dziewczyn z Sutari. W każdym razie w przypadku Wędrowca idealnym nośnikiem byłaby płyta DVD, udokumentowanie zarówno muzyki, jak i obrazu. Zresztą nie jest na to jeszcze za późno - okazjonalnie bowiem zespół nadal koncertuje (z jedną zmianą w składzie - Bartosza Niedźwieckiego zastąpił Piotr Herda). Póki co jednak jedynym fonograficznym śladem Wędrowca jest utwór „Na Świętego Jana” na składance „Nowa Tradycja. Antologia Polskiego Folku” (Polskie Radio 2007).

1/2013

Jednym z głównych elementów liry jest korba, połączona bezpośrednio z kołem, które pocierając o struny, tak jak smyczek, wprowadza je w drganie. Dlatego też lira korbowa jest zaliczana do grupy instrumentów nazywanych fidelami mechanicznymi. Tutaj warto zauważyć pewną wyższość koła nad tradycyjnym smyczkiem, którą podczas prowadzonych przez siebie warsztatów podkreśla austriacki wirtuoz liry, Matthias Loibner. Koło daje możliwość tworzenia dźwięku ciągłego, jednostajnego. Loibner z filozoficznym wręcz polotem mówi o tym, że kiedy kręcimy kołem, miejsce zakończenia dźwięku (koniec obrotu koła) jest jednocześnie jego początkiem.

Zarówno teksty raperów, jak i pieśni dziadowskie, to utwory peryferyjne, wyparte z oficjalnego obiegu kulturowego: „rząd wzywa armię, kiedy ja wchodzę z bitem, mój flow jest nielegalny jak koka w czyimś jelicie” śpiewają Pezet i Małolat („Zaalarmuj”). Tematyka obu czerpie z wypartych treści kultury, które nie znajdują dla siebie miejsca w oficjalnym obiegu, pomimo że odpowiadają głębokiej ludzkiej potrzebie zrozumienia świata: „ja poszukuję przyczyn, bo efekty każdy widzi” (donGuralesko, „Brudna Introdukcja”). Ważne jest podkreślanie autentyczności przekazu, jak śpiewa Oldas: „to wszystko, o czym opowiadam, przeżyłem na serio” („Emocje”), podobnie argumentuje dziad wędrowny: „lecz proszę wierzyć, to jest prawda żywa” („Pieśń o zamordowaniu trojga dziatek w mieście Jansborku...”).

Albo duet Michała Żaka i Marcina Szyszkowskiego, zwycięzców XVI Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe 2006”? Albo - sięgając jeszcze wcześniejszych czasów i trochę innej stylistyki - kto nie chciałby usłyszeć, jak brzmiało Bractwo Ubogich, w którym 20 lat temu współpracowali Anna i Witold Brodowie, Jacek i Agata Hałasowie, Janusz Prusinowski, Adam Strug, Agata Harz i Remigiusz Mazur-Hanaj?

11

o czYM ŚPiEwa DZIAD I RAPER?

w swoim naturalnym kontekście już nie istnieje, członkowie grupy docierają do niej z pomocą wyobraźni ukształtowanej przez muzykę współczesną (zwłaszcza „minimal music”), doświadczenia teatralne oraz spotkania z żyjącymi jeszcze muzykantami czy śpiewaczkami starszego pokolenia, od których uczą się surowych stylów wykonawstwa ludowego (np. śpiew tzw. białym głosem, techniki gry skrzypcowej).

1/2013

W FOLKOWYM TONIE

FESTIWALE 36 Pociąg mają do tego 38 Festiwal w Czeremsze

Czym był Wędrowiec? W jakiejś mierze kontynuatorem idei, jakie przyświecały działalności niezapomnianej psychodeliczno-etniczno-minimalistycznej grupy Księżyc (w której współpracowali Agata i Remek). Ten opis charakteru muzyki Księżyca brzmi strasznie? Owszem - była to bowiem twórczość zdecydowanie niejednowymiarowa, bardzo ciężka do jednoznacznego zdefiniowania. Tak samo jest z Wędrowcem. Jak sami o sobie pisali: Poszukiwania artystyczne Wędrowca to próba zadomowienia się współczesnej wrażliwości w dawnej muzyce obrzędowej wsi Polski centralnej (...). Jako, że jest to muzyka, która

Magazyn Folk24

W FOLKOWYM TONIE

PrZEMINęŁO Z FOLKIEM

towi solowego projektu Joanny Słowińskiej (Grand Prix).

WYDAWNICTWA TAM 25 Recenzje płyt zagranicznych

4

1/2013

PrZEMINęŁO Z FOLKIEM

WYDAWNICTWA TU 24 Recenzje płyt polskich

PIEŚNI MORZA 41 Do kabestanu!

Całkowicie akustyczne brzmienie, kilkunastu znanych wirtuozów instrumentów etnicznych, improwizacja oraz przede wszystkim - energia hiszpańskiego flamenco i energia mistycznych Indii. Ta płyta jest pierwszą tego typu pozycją na polskim rynku i pierwszym projektem w ogóle, który tak głęboko łączy muzykę Indii z flamenco. Te dwa style muzyki etnicznej są dla mnie najbliższe i przez wiele lat miałem okazję zgłębić ich naturę, filozofię i teorię u źródeł. To będzie album, który ukazuje, jak wiele wspólnego ma flamenco i jego dalekie, indyjskie korzenie. Muzyka przybliży słuchaczowi kulturę muzyczną Andaluzji oraz kilku regionów Indii.

1/2013

1/2013

str. 40

Magazyn Folk24

35

Lato 2013 nie było dla muzyki country najgorsze. Kulminacyjnym wydarzeniem był tradycyjnie „Piknik Country & Folk” w Mrągowie, ale od czterech lat uzupełnia go festiwal „Czyste Country” w Wolsztynie. Inne ważne, wieloletnie imprezy odbywają się m.in. w Dąbrowie Górniczej, Sułominie, Wiśle, Ustrzykach, Lesku, Swornegaciach i Koszęcinie. Countrowym artystom od lat liderują Lonstar i Tomasz Szwed, ale klasykami stają się również: Ala Boncol, Cezary Makiewicz, Colorado Band i Babsztyl. W wysokiej formie utrzymują się rockabillowi Zgredybillies i southernrockowy Manson Band. Powracają na scenę, po chorobie lidera, Honky Tonk Brothers.

COUNT

Lonstar po raz kolejny wystąpił w Nashville, a jego amerykańskie kontakty owocują wizytami gwiazd zza oceanu w Polsce. W tym roku byli to: laureat nagrody Grammy, Billy Yates, legitymujący się pierwszym miejscem na liście albumów Billboardu, Buddy Jewell i jeden z najbardziej cenionych obecnie songwriterów, także wykonawca, Ray Scott. Koncertów Scotta, któremu w europejskiej trasie towarzyszył Lonstar Band, mogliśmy posłuchać m.in. w warszawskiej Hard Rock Cafe, gdzie muzyka country zagościła po raz pierwszy.

Do kabEsTanu!

Ciekawą propozycję przedstawił „Piknik Country & Folk” w Mrągowie. Obok wspomnianego Raya Scotta, wystąpili tu inni amerykańscy wykonawcy: Modern Earle i Larkin Poe. Zaskakujący był zwłaszcza występ Larkin Poe, siostrzanego duetu, Tekst: kamil Piotrowski | Zdjęcie: Dominika Płonka grającego na charakterystycznych dla country instrumentach muzykę, która czerpiąc z countrokorzeni, już w bardzo Szanty nie bez przyczyny nazywane są marynarskimi Aby pomócwych załodze w tym wyewoluowała różnorodnym wysiłku, szan- odległe klimaty. pieśniami pracy. Te tradycyjne dziś pieśni, na dawnych tymen śpiewał szanty, a każda miała inny rytm, tempo

Prace na dawnych pokładach

pokładach wielkich żaglowców, służyły do synchronizowania pracy wielu rąk przy jakiejś czynności, na przykład podnoszeniu kotwicy z dna morskiego. Gdy byliśmy z zespołem Sąsiedzi pierwszy raz w USA, zwiedzaliśmy replikę historycznego HMS „Bounty“. Jednym z pierwszych elementów na pokładzie, który rzucił się nam w oczy był kabestan. Duży, pięknie wykonany - nie mogliśmy nie spróbować! Za pozwoleniem załogi posadziliśmy naszą skrzypaczkę na bębnie kabestanu (jak należy), złapaliśmy za handszpaki (drewniane drągi, które pchali marynarze, wprawiając kabestan w ruch obrotowy), umieściliśmy je w specjalnych otworach i czekaliśmy w gotowości. Marek, nasz szantymen, zaintonował szantę kabestanową „Roll boys, roll“, Ela dograła na skrzypcach, a my w rytmie pchaliśmy ten pokładowy kierat. Było łatwo, ale gdyby na kabestan był nawinięty kilkutonowy łańcuch, a na jego końcu podwieszona kilkutonowa kotwica, szybko okazałoby się, że przyjemne tuptanie, zamieniłoby się w ogromny wysiłek, bo, jak pisze w swojej książce „Szanty i szantymeni“ Marek Szurawski: - Prosta, wydawałoby się, czynność wybierania kotwicy na dużym żaglowcu była w rzeczywistości bardzo skomplikowaną i wieloetapową robotą. 44 Magazyn Folk24

1/2013

Amerykanów uzupełniały zespoły europejskie. Jednym z najbardziej interesujących okazał się szwedzki Fat Boy prezentujący rockabilly. Wydarzeniem był wolsztyński występ niemieckiego artysty Marty’ego Wolfe’a, który wspólnie z wokalistką Joliną Carl przedstawił program „Just Cash”, złożony z piosenek Johnny’ego Cash’a. Warto też wspomnieć warszawski koncert kanadyjskiego zespołu Deep Dark Woods. Coraz pewniej prezentuje się młode pokolenie. Na głównej scenie mrągowskiego Pikniku zadebiutował laureat konkursu dla młodych talentów „Przepustka do Mrągowa”, zespół Wheels of Steel, założony przez nestora gitary stalowej Jerzego Dudka. Objawieniem okazała się wokalistka zespołu Asia Orlińska. Inna rewelacja to niezwykle utalentowana songwriterka i wokalistka Dominika Kasprowicz.

w tr pr pi ko se łe rz

P z m d O n tu

N n n

Lato na scenie country niewątpliwie należało do kobiet. Pokazały się jeszcze Dorota Krawczyk,

i melodię. Najpierw, w rytm szybkiej szanty kabestanowej, załoga przyciągała statek tak, aby był nad zatopioną kotwicą. Wyrwanie kotwicy z dna wymagało ogromnej siły, dlatego przerywano śpiewy. Szantymen wspierał ich jedynie okrzykami. Gdy kotwica szła już do góry, szanta zmieniała tempo - na wolniejsze, równostajne. Wtedy można było pośpiewać (i pokręcić się w kółko). Gdy kotwica pojawiała się już nad taflą wody… - Kotwice admiralicji - a takich używały dawne żaglowce - należało jeszcze podciągnąć do t.zw. „kotbelki“, potem złowić i dopiero później zamocować na pokładzie lub do burty. Ostatnim etapem tej pracy było mycie i ułożenie łańcucha w komorze łańcuchowej - pisze dalej Marek Szurawski. Oczywiście każdej z tych czynności towarzyszyła jakaś szanta. Namiastkę tej pracy mieliśmy podczas drugiego pobytu w USA, w Mystic Seaport Museum, gdzie na pokładzie „Josepha Conrada“, razem z innymi szantyfanami, pchaliśmy kabestan, z nawiniętym łańcuchem. Szanty prowadził wtedy sam Geoff Kaufman, dyrektor Sea Music Festival, lider legendarnych Forebitters.

counTRY żYJE naDa

Jesienne podsumowanie lata

Wtedy już tak łatwo nie było.

1/2013

str. 44

Magazyn Folk24

41


W FOLKOWYM TONIE

Muzyka czterech stron świata Tekst: Rafał Chojnacki Pod względem komplikacji tworzonych definicji muzykolodzy nie różnią się od innych naukowców. W poszukiwaniu formuły, która nada teorii pozory kompletności, wikłają się w rozmaite rozważania. Od niektórych zwykłemu słuchaczowi włos może jeżyć się na głowie. Szwedzki kulturoznawca i etnomuzykolog Dan Lundberg (który sam pozostaje aktywnym muzykiem) przytacza jedną z zasłyszanych definicji, która należy do najdziwniejszych, z jakimi się spotkałem. Według niej muzyk ludowy grający na wsi to folkmusik (muzyka ludowa), zaś ten sam muzyk, grający w warunkach studyjnych, to już världsmusik (muzyka świata). Podział ten da się, zdaniem Lubdberga, wytłumaczyć specyfiką języka szwedzkiego, w którym nie ma słowa znajdującego się pomiędzy tymi dwoma terminami. W kontakcie z powyższą definicją od razu zrodził mi się w głowie pomysł, żeby poukładać jakoś muzykę folkową. Jednak nie muzykologicznie, a zdroworozsądkowo. Na wyższość zdrowego rozsądku wskazuje tu bowiem przewaga praktyki nad teorią. Zacznijmy od podstawowej definicji, w której proponuję uznać folk za muzykę inspirowaną brzmieniami ludowymi. W tym kontekście folkowy będzie zespół aranżujący po swojemu tradycyjne utwory, ale również grupa tworząca stylizacje, luźno nawiązujące do muzyki ludowej, a nawet bard z gitarą, który przywołuje tradycje wędrownego minstrela, trubadura czy truwera, do których odwołują się dziś liczni „chłopcy z gitarą” od śpiewających kowbojów i żeglarzy, po studentów śpiewających o wędrówkach po górach.

Oczywiście muzyki country nie śpiewają dziś kowboje, zresztą teksty też opowiadają o czymś zupełnie innym. Historie z mórz i oceanów są czasem wyśpiewywane do hard rockowych melodii, a górskie ballady nabierają niekiedy prawdziwie poetyckiego wymiaru, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Szacunek do tradycji jest w tych przypadkach równie ważny, jak kreatywna osobowość twórcy, piszącego nowe utwory i aranżującego tradycyjne melodie. Cóż więc pozostaje wyznacznikiem tak pojmowanego folku i muzyki świata? Trzeba chyba uznać, że zarówno samo nawiązanie do ludowości i czerpanie ze źródeł, jak i twórcza kontynuacja tego rodzaju poszukiwań zasługują na umieszczenie w ogromnym folkowym worze. Zdaję sobie sprawę, że tak szeroka definicja będzie miała swoich przeciwników, jednak moim zdaniem rolą mediów powinno być budowanie pomostów pomiędzy różnymi odcieniami folkowego grania. Mam nadzieję, że muzyka czterech stron świata stanie się kluczem, którego redakcja Magazynu Folk24 będzie używać do prezentowania kolejnych wykonawców z szeroko pojętej sceny folkowej. Dzięki temu będziemy w stanie Was zaskoczyć, zachwycić, zaproponować coś nowego.

1/2013

Magazyn Folk24

5


PRZEMINĘŁO z FOLKIEM

Wędrowiec podczas koncertu z cyklu „Muzyka w Muzeum” (Warszawa, styczeń 2004)

Wędrowca minimu Tekst i zdjęcia: Dariusz Anaszko Oczywista sprawa, dotycząca nie tylko folku: są zespoły, które działają kilkanaście lat, są zespoły, którym mimo często ogromnej wartości artystycznej, z różnych przyczyn nie udaje się tak długo utrzymać. Każdego takiego rozpadu szkoda szkoda koncertów, które już się nie odbędą, szkoda płyt, które już się nie ukażą. Jeszcze większa szkoda, gdy po zespole nie zostaje nic wymiernego (a najbardziej wymiernym efektem działalności jest przecież płyta), gdy praktycznie jedynym śladem jego działalności pozostaje pamięć osób, które miały szczęście uczestniczyć w jego występach. Przykłady można by mnożyć - także podając wykonawców, którzy zdobyli prestiżowe nagrody na najważniejszych folkowych festiwalach. Bo kto dzisiaj pamięta Sound of Times, zdobywcę Grand Prix XI Festiwalu Folkowego Polskiego Radia „Nowa Tradycja 2008”? Albo Karpatię, także laureata Grand Prix „Nowej Tradycji” (w 2007 r.)? 18 Magazyn Folk24

1/2013

Albo duet Michała Żaka i Marcina Szyszkowskiego, zwycięzców XVI Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Ludowej „Mikołajki Folkowe 2006”? Albo - sięgając jeszcze wcześniejszych czasów i trochę innej stylistyki - kto nie chciałby usłyszeć, jak brzmiało Bractwo Ubogich, w którym 20 lat temu współpracowali Anna i Witold Brodowie, Jacek i Agata Hałasowie, Janusz Prusinowski, Adam Strug, Agata Harz i Remigiusz Mazur-Hanaj? Ostatnie dwie osoby łączą się jeszcze z jednym „zapomnianym” wykonawcą, którego braku konkretnego udokumentowania osobiście żałuję chyba najbardziej. Chodzi o zespół Wędrowiec, działający przede wszystkim w latach 20032004, który - oprócz wspomnianych Agaty Harz (śpiew) i Remigiusza Mazura-Hanaja (lira korbowa, skrzypce, bębenek) - tworzyli Emilia Okołotowicz (śpiew, baraban) i Bartosz Niedźwiecki (skrzypce, dudy). Podczas „Nowej Tradycji 2004” grupa zdobyła I nagrodę, ustępując jedynie debiu-


PRZEMINĘŁO z FOLKIEM

towi solowego projektu Joanny Słowińskiej (Grand Prix). Czym był Wędrowiec? W jakiejś mierze kontynuatorem idei, jakie przyświecały działalności niezapomnianej psychodeliczno-etniczno-minimalistycznej grupy Księżyc (w której współpracowali Agata i Remek). Ten opis charakteru muzyki Księżyca brzmi strasznie? Owszem - była to bowiem twórczość zdecydowanie niejednowymiarowa, bardzo ciężka do jednoznacznego zdefiniowania. Tak samo jest z Wędrowcem. Jak sami o sobie pisali: Poszukiwania artystyczne Wędrowca to próba zadomowienia się współczesnej wrażliwości w dawnej muzyce obrzędowej wsi Polski centralnej (...). Jako, że jest to muzyka, która

um muzyki Wędrowiec podczas Taboru Domu Tańca w Chlewiskach (sierpień 2004). Od lewej stoją: Bartosz Niedźwiecki, Agata Harz, Emilia Okołotowicz, Remigiusz Mazur-Hanaj.

w swoim naturalnym kontekście już nie istnieje, członkowie grupy docierają do niej z pomocą wyobraźni ukształtowanej przez muzykę współczesną (zwłaszcza „minimal music”), doświadczenia teatralne oraz spotkania z żyjącymi jeszcze muzykantami czy śpiewaczkami starszego pokolenia, od których uczą się surowych stylów wykonawstwa ludowego (np. śpiew tzw. białym głosem, techniki gry skrzypcowej). Stałym składnikiem występów grupy były elementy parateatralne - szereg dodatkowych rekwizytów (piła, kieliszki z wodą i in.) służyły zresztą przede wszystkim jako źródło intrygujących dźwięków. Skądinąd ślady pomysłów Wędrowca można zauważyć choćby w „ludowej awangardzie kuchennej” dziewczyn z Sutari. W każdym razie w przypadku Wędrowca idealnym nośnikiem byłaby płyta DVD, udokumentowanie zarówno muzyki, jak i obrazu. Zresztą nie jest na to jeszcze za późno - okazjonalnie bowiem zespół nadal koncertuje (z jedną zmianą w składzie - Bartosza Niedźwieckiego zastąpił Piotr Herda). Póki co jednak jedynym fonograficznym śladem Wędrowca jest utwór „Na Świętego Jana” na składance „Nowa Tradycja. Antologia Polskiego Folku” (Polskie Radio 2007).

1/2013

Magazyn Folk24

19


Instrumenty

Lira jej imię Dziadowski instrument? Tekst: Tomasz Drozdek | Zdjęcia: Stanisława Nogaj Słysząc nazwę lira korbowa [ang. hurdy-gurdy], wiele osób wciąż nie wie, o co chodzi. A kiedy doda się jeszcze „dziadowska”, to można też czasem usłyszeć: „jak coś jest dziadowskie, to musi być na korbkę...”. Jako że w Polsce obserwujemy właśnie renesans tego instrumentu, warto przyjrzeć się mu bliżej. Jednym z głównych elementów liry jest korba, połączona bezpośrednio z kołem, które pocierając o struny, tak jak smyczek, wprowadza je w drganie. Dlatego też lira korbowa jest zaliczana do grupy instrumentów nazywanych fidelami mechanicznymi. Tutaj warto zauważyć pewną wyższość koła nad tradycyjnym smyczkiem, którą podczas prowadzonych przez siebie warsztatów podkreśla austriacki wirtuoz liry, Matthias Loibner. Koło daje możliwość tworzenia dźwięku ciągłego, jednostajnego. Loibner z filozoficznym wręcz polotem mówi o tym, że kiedy kręcimy kołem, miejsce zakończenia dźwięku (koniec obrotu koła) jest jednocześnie jego początkiem. W lirze korbowej można wyróżnić aż cztery rodzaje strun: melodyczne - odpowiedzialne za tworzenie melodii; burdony - tworzące jednostajne brzmienie, będące podstawą dla melodii; trompety - których „bzyczące” brzmienie pozwala grać rytmy; współbrzmiące - dające efekt naturalnego pogłosu. Współcześnie w lirach nadal stosowane są tradycyjne struny jelitowe - z metalową owijką lub bez. Jednak coraz częściej struny altówkowe pełnią w instrumencie funkcję melodycznych. Powstanie liry szacuje się na ok. 1000 rok i przypuszcza się, że została zbudowana lub tylko

adaptowana w jednym z francuskich klasztorów reguły benedyktyńskiej. W opactwie w Cluny odnaleziono datowane na XIII w. studium „Quomodo organistrum construatur” („Jak zbudować organistrum”). Innym miejscem, któremu przypisuje się rozwój liry, jest Santiago de Compostela, gdzie na portyku katedry znajduje się pochodząca z XII w. płaskorzeźba prezentująca pierwowzór liry korbowej organistrum, które pełniło funkcję liturgiczną do momentu pojawienia się organów. Był to instrument tak duży, że musiały go obsługiwać dwie osoby - jedna kręcąca korbą, druga obsługująca klawisze. Nie wiadomo, co skłoniło twórców lir do zbudowania małej, jednoosobowej wersji instrumentu. Wyjaśnienia tej historycznej zagadki galicyjski wirtuoz-lirnik Oscar Fernández doszukuje się w pewnej anegdocie. Tradycja po1/2013

Magazyn Folk24

21


WYDAWNICTWA TU

Molly Malone’s „Obłęd”

Agata Siemaszko i Kuba Bobas Wilk „Ogień i woda”

Lou & Rocked Boys 2013

Połączenie bezpretensjonalnego, folkowego grania spod znaku The Pogues i Flogging Molly z młodzieńczą wrażliwością polskich muzyków zaowocowało płytą, która może rozruszać każdą imprezę. Pod względem muzycznym to bomba, która eksploduje zaraz po umieszczeniu krążka w odtwarzaczu. Autorskie kompozycje i teksty członków zespołu świetnie wpisują się w punk-folkową formułę grania, którą sobie obrali. Debiutancki album potwierdza, że Molly Malone’s to grupa z ogromnym potencjałem. Rafał Chojnacki

Cisza Jak Ta ‚Wuka” Cisza Jak Ta 2013

Poetyckie piosenki ubarwione folkowym graniem, zahaczającym niekiedy o muzykę z Zielonej Wyspy - tak najłatwiej podsumować granie zespołu Cisza Jak Ta. Na nowej płycie prezentują autorskie kompozycje do wierszy Wiesławy Kwinto-Koczan, znanej jako Wuka. Nowością w muzyce zespołu są folkrockowe akcenty w niektórych piosenkach, pokazujące, że młodzi artyści nie ustają w poszukiwaniach. Mocną stroną Ciszy są różnorodne, klimatyczne kompozycje, interesująco zaaranżowane i zagrane.

Agata Siemaszko, Kuba Wilk 2013

Shannon „8th” Shannon 2013 Shannon po latach poszukiwań twórczych wrócił do swoich początków i wczesnych muzycznych inspiracji. Słychać tu prawdziwą Irlandię. Jest rytm, temat, melodyjność, akustyczne granie, ale jest coś jeszcze. Wywołujący mrowienie już w pierwszych sekundach płyty śpiew gardłowy Marcina Rumińskiego („Who“), lub bardzo folkowy w brzmieniu śpiew Marysi Rumińskiej (irlandzko, w pięknej balladzie „Dailly Growing“, czy amerykańsko w „Caleb Meyer“). Jest tu rytmika i brzmienie Orientu, ale i amerykańskiego bluegrassu. Jest jazz i rock. Jest klezmerka, jest wreszcie odniesienie do polskiej muzyki ludowej. Ósma płyta jest bowiem bardzo różnorodna, miesza i łączy gatunki, ale jest bardzo spójna zarazem. Klamrą spinającą jest oczywiście muzyka irlandzka. Mistrzowskie popisy instrumentalne m.in. skrzypiec, bodhranu, gitar, fletów, akordeonu, pokazują, że dla muzyków Shannon nie ma już żadnych barier. „8th” słucha się wspaniale i nie można się od niej oderwać. Dla mnie płyta roku.

Rafał Chojnacki Kamil Piotrowski

24 Magazyn Folk24

1/2013

Większość utworów to tradycyjne pieśni romskie i słowackie, które są tu tylko punktem wyjścia do dalszej interpretacji. Płyta jest różnorodna stylowo i bardzo współczesna, ale korzeniami wyrasta mocno z tradycji, o czym świadczy m.in. tematyka, dbałość o zachowanie dawnej maniery wykonawczej i gwary. Wiodącą rolę odgrywa tu wspaniały, mocny, ekspresyjny, a czasem liryczny głos Agaty i gitarowe improwizacje Kuby, z pogranicza bluesa, funky, etno i jazzu. Duet wspierają też goście. Udany debiut! Anna Wilczyńska

Angela Gaber Trio „Opowieści z Ziemi” Angela Gaber Trio 2013

Cudowny klimat, piękna oprawa - tak najkrócej o płycie międzynarodowego trio Angeli Gaber. Pieśni z ich okolic, polskie, ukraińskie, łemkowskie, rosyjskie, ale też cygańska i serbska, podane w surowych, niebanalnych aranżacjach. Zaśpiewane niemal anielskim, ciepłym głosem Angeli, czasem mocnym, czasem delikatnym, przypominającym barwą Antoninę Krzysztoń. Wzbogacone bardzo dobrą, choć oszczędną, grą saksofonu, gitary, bębna… i ten duduk w tle. Ciary. Jeden z najlepszych debiutów. Brawo! Kamil Piotrowski


DOCHÓD Z REKLAM WSPIERA FUNDACJĘ FOLK24 Festiwale i nagrody Nowy rok muzycy przywitali na antypodach, występując na „Woodford Folk Festival”. Powrót do Polski obfitował w kolejne wydarzenia. W marcu album „Nord” został Folkowym Fonogramem Roku 2012, otrzymał również Wirtualne Gęśle, nagrodę przyznawaną przez polskich internautów. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by jedna płyta otrzymała oba wyróżnienia. W sierpniu ukazała się winylowa edycja „Nord”, wydana nakładem Karrot Kommando. Latem 2013 roku Kapela ponownie zagrała serię koncertów w Europie, zaś polscy widzowie mieli okazję zobaczyć ich we wspólnym programie z Mercedes Peón podczas festiwalu „Ethno Port” w Poznaniu. Jednymi z najważniejszych wyda-

rzeń dla zespołu był powrót po dziewięciu latach na scenę „Sziget Festival” w Budapeszcie oraz po dziesięciu latach na „Bardentreffen” w Norymberdze. W Polsce wystąpili podczas dwóch koncertów gwiazdorskiej trasy „Męskie Granie” i wiele osób uznało ich występ za najlepszy w tym projekcie. W tym numerze magazynu Folk24 prezentujemy wyniki Folkowego TOP-u Wszech Czasów, w którym album „Wiosna Ludu” został wybrany najważniejszą płytą nagraną przez polski zespół folkowy. Kapela ze Wsi Warszawa nie zamierza jednak osiadać na laurach. Mają przed sobą kolejny koncert w Stanach Zjednoczonych i dużą trasę we Francji. Pozostaje mieć nadzieję, że mimo natłoku obowiązków będą w stanie podarować nam wkrótce nową płytę.

1/2013 Magazyn Folk24

27


Strefa Celtów

Razem z... Dublińczykami Tekst i zdjęcie: Kamil Piotrowski

Na taki koncert czeka się latami. Nawet przed występem The Chieftains, który widziałem rok wcześniej w Lorient, nie byłem taki podekscytowany. Oto do Polski, a konkretnie do Wrocławia, przybyli legendarni The Dubliners. Fotografowie mieli tylko kilka minut na robienie zdjęć, więc po „robocie” usiadłem na widowni i chłonąłem. Panowie już nie byli tacy młodzi, ale niejeden młodszy mógł im pozazdrościć werwy. Zwłaszcza Eamonnowi, który szalał na scenie niczym rockman. Zagrali ponad godzinny koncert, było sporo instrumentalnego grania (w tym m.in.: „Belfast Hornpipe” i „The Maid Behind The Bar”, utwór, który gram z Sąsiadami, więc na niego specjalnie czekałem). Zaśpiewali „Black Velvet Band”, i „Walk For Lady”, i „Irish Rover”, i... „Whisky in the Jar”. Jedną balladą wspomnieli Luke’a Kell’ego. Założyciel grupy, Barney McKenna, mimo, że już wtedy był schorowany, prowadził solo wiele partii na banjo, a grał tak, że podziw mój rósł z minuty na minutę. Na graniu się nie kończyło, zaśpiewał też piękną balladę „I wish I had someone to love me” oraz - uwaga - szantę „South Australia”. Sala, a ja wraz z nią, śpiewała na całe gardło. Czas płynął tak szybko... Na koniec niespodzianka... all hands. Stanąłem więc (wraz z innymi polskimi wykonawcami) obok moich idoli na scenie i wspólnie odśpiewaliśmy „Wild Rover” i coś jeszcze, ale nie pamiętam. 32 Magazyn Folk24

1/2013

Magia, chwila, wielkie emocje. Cały koncert przeżywałem niesamowicie. Marzyłem, że posłucham ich na żywo, ale że razem z nimi stanę na scenie i zaśpiewam?! Umilkła owacja, ludzie rozchodzili się do domów, sala pustoszała, a mnie jakoś tak nie chciało się kończyć wieczoru… Czekaliśmy długo pod garderobą (ja, Marek i Adrian z Sąsiadów). Mimo zmęczenia koncertem zaprosili nas do siebie. Porozmawialiśmy chwilę, zamieniłem słowo z Barneyem a propos „The Maid Behind the Bar”, porozmawiałem dłużej z Patsy Watchornem, a po 20 minutach zbierania ekipy do kupy nawet udało się zrobić wspólne zdjęcie. Dublińczycy okazali się bardzo otwartymi i sympatycznymi ludźmi, jeszcze długo w drodze powrotnej przeżywałem to spotkanie. Myślałem, że skorzystam kiedyś z zaproszenia Patsy’ego na koncert w Dublinie. Nie udało się. W kwietniu 2012 r przyszła wiadomość o śmierci Barneya, a chwilę później informacja o zmianie nazwy. Legenda przeszła do legendy. The Dubliners wystąpili w składzie (od lewej na zdjęciu): Barney McKenna, John Sheahan, Séan Cannon, Patsy Watchorn i Eamonn Campbell. The Dubliners, XX Spotkania z Piosenką Żeglarską i Muzyką Folk „Szanty we Wrocławiu”, 1.03.2009, Wrocław.


01/2013 Magazyn Folk24

33


Strefa Celtów

Czas radosnego grania Rozmowa z Tomaszem Bielą, liderem grup Gwerenn i Danar Rozmawiał: Kamil Piotrowski | Zdjęcia: Sebastian Stasiuk

Kiedy zaczęło się twoje muzykowanie? Zaczęło się gdzieś w czasach liceum, w Ostrowie Wielkopolskim, od klasycznej gitary Musima, którą siostra przywiozła mi z NRD. Wraz z przyjaciółmi grałem na niej wszystko co się wtedy grało, piosenkę turystyczną (chodziłem po górach), poezję śpiewaną, bossanovę i takie tam różne rzeczy. Muzyka folkowa pojawiła się, gdy wyjechałem na studia do Poznania. Kiedy po raz pierwszy stanąłeś na scenie z zespołem? Grywałem wcześniej z różnymi składami, m.in. z Michałem Żakiem, ale było to okazyjne i nietrwałe. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od Danaru. Poznałem Ewelinę Grygier i Patrycję Napierałę (obie wywodzą się z orkiestry flażoletowej). Zadebiutowaliśmy na Festiwalu w Dowspudzie w 2004 roku. Zaprosił nas tam Piotrek Fiedorowicz - współorganizator, który goszcząc u mnie, usłyszał nasze demo.To było tak wspaniałe doświadczenie, że postanowiliśmy to rozwijać.

34 Magazyn Folk24

1/2013

A jak to było z Gwerenn? Kiedyś z Eweliną zagraliśmy na warsztatach, do których musieliśmy przygotować materiał bretoński. Warsztaty się skończyły, a materiał pozostał. Cóż było robić… (śmiech). Zaprosiliśmy do współpracy Patryka Hołogę (bodhran, instrumenty perkusyjne - przyp.red.) i wystąpiliśmy pierwszy raz w 2008 r. podczas Cyber Fest Noz w Poznaniu. Ewelina w natłoku zajęć zrezygnowała, ale my postanowiliśmy to kontynuować, stopniowo dołączyliśmy kolejne osoby i instrumenty - flet, saksofon, gitarę basową. W tym składzie gramy - też nowocześnie - muzykę bretońską, głównie do tańca, by ludzie się bawili. Grasz nie tylko z Gwerenn, Danarem, pełno cię też na sesjach, balfolkach, fest-nozach. Są też inne projekty prawda? Razem z Eweliną tworzymy Duo Grygier/Biela, z Gosią (Małgorzata Mycek, wokalistka Danaru przyp.red.) Macalla Trio. Z kolei w duecie z Rafałem Kwietniewskim (akordeon) gram francuską


Festiwale

doń plac, gdzie instalowano dużą scenę z profesjonalnym nagłośnieniem i oświetleniem. W 1999 roku, z inicjatywy Basi i Mirka, powstało w Czeremsze Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej. Organizacja zajęła się artystycznym i merytorycznym przygotowaniem imprezy, która przy współudziale GOK-u wyraźnie przestała mieć już lokalny charakter. Zapraszano coraz więcej zespołów z „najwyższej folkowej półki”. Zagrały tu, z Czeremszyną na czele, legendy polskiego folku - Kwartet Jorgi, Kroke, Varsovia Manta, Carrantuohill, Orkiestra Św. Mikołaja, Werchowyna, Chudoba, Kapela ze Wsi Warszawa, Trebunie Tutki, Dikanda, Muzykanci, Village Kolektiv, Sarakina, ale też znane i cenione zespoły etno, blues i reggae, jak VOO VOO, Harpcore czy Orkiestra na Zdrowie. Tworzono tu i kontynuowano rozpoczęte wcześniej, międzynarodowe projekty, m.in. polsko-białoruski „Dla ludzi i puszczy” wspólnie z Todarem. Od X edycji (2005 r.) zaczęto wydawać płytę - składankę z muzyką artystów występujących w czasie danej edycji. Do krążka zawsze dodaje się zasuszony kwiat czeremchy, co w założeniu ma symbolizować miejsce, w którym odbywa się festiwal. Kolejną ciekawostką jest nagranie podczas festiwalu albumu „Live in Czeremcha” kultowej na Zachodzie, brytyjskiej grupy The Ukrainians (wydany w 2007). Trzy lata później pojawiła się niespotykana gratka, ułatwiająca fanom dojazd - bezpłatny pociąg festiwalowy z Warszawy do Czeremchy. Jak dotąd to jedyny festiwal folkowy w Polsce z własnym pociągiem. Od XVI edycji (2011 r.) nawiązano ścisłą współpracę z krajami wyszehradzkimi i dodano frazę Visegrad Wave do nazwy imprezy. Odtąd nieodłącznym punktem programu stały się zespoły z Czech, Słowacji i Węgier. Odpowiednio były to m.in.: Tomáš Kočko & Orchestr, Bezobratri; Bara Bura, Hrdza; Sheket, Boja. W 2011 roku po raz pierwszy odbyła się też konferencja, a raczej spotkanie przy „okrągłym stole, bez stołu”, coś w rodzaju roundtable conversations. Tego rodzaju spotkania miały na celu znajdywanie odpowiedzi na pojawiające się coraz częściej pytania związane z kulturą ludową, jej

rolą we współczesnym świecie, zagrożeniami, potrzebą istnienia oraz formą, jaką powinna przybrać. Całość była poddana audio rejestracji, a zapis z jej przebiegu posłużył później do wydania publikacji w formie książkowej. Cieszy fakt, że ostatnio na festiwalu pojawia się coraz więcej gwiazd światowego formatu etno, jak np. węgiersko-niemieckie The Transsylvanians (2011), Di Grine Kuzine (2012), albańska Fanfara Tirana i brytyjski Transglobal Underground (2013). Od paru lat widać też działalność daleko wykraczającą poza sam festiwal. Stowarzyszenie realizuje projekty kultywujące ginące wiejskie rzemiosła (tkactwo, garncarstwo, wyplatanie ze słomy). W jego ramach w ciągu roku prowadzone są bezpłatne zajęcia (kontynuowane w czasie festiwalu) oraz wydawane są książki. Do Czeremchy od zawsze przyjeżdżają fani folku z całej Polski, Europy czy nawet świata. Dziś można śmiało powiedzieć, że przyjeżdżają tu od pokoleń. Wielu fanów i miłośników folku dorastało, rozwijało się i dojrzewało wraz z festiwalem. Tu spotyka się tzw. „środowisko”, które w pewnym sensie kształtuje tę imprezę. Część osób łączy to z wypoczynkiem i planuje na ten czas urlopy, bo to dobra okazja do poznania atrakcyjnej okolicy - wielokulturowego Podlasia. To wszystko sprawia, że festiwal jest dziś jedną z najważniejszych imprez folkowych w Polsce, a na pewno największą na Podlasiu. Pierwszy raz dotarłam do Czeremchy w 2005 roku. Najbardziej utkwił mi w pamięci niesamowity koncert Troitsy. Pierwszy raz doświadczyłam też zjawiska „Czeremszyna gra u siebie” czyli miejscowi i przyjezdni, starzy i młodzi, jak jeden mąż, szalejący w tańcu na dechach pod sceną. Przez cały czas imprezy organizatorom udało się stworzyć naturalną, przyjacielską atmosferę, że poczułam się jak u siebie w domu. Myślę, że to stanowi główną siłę tego festiwalu i dlatego, kto raz przyjechał na wiejskie podwórze w Czeremsze, już musi tam wracać. Prędzej czy później.

1/2013

Magazyn Folk24

37


Festiwale ????

Czeremszyna

Nasta Niakrasava (R.U.T.A.)

Mirosław Samosiuk (Czeremszyna)

Maciej Rychły (Kwartet Jorgi)

Festiwal w Czeremsze Lipiec 2013

Hulajhorod (Ukraina)

38 Magazyn Folk24

1/2013


PORTRETY

Przeczytaj wywiad z Marią Pomianowską na www.folk24.pl/wywiady

Maria Pomianowska Doktor sztuk muzycznych, multiinstrumentalistka, wokalistka, kompozytorka i pedagog. Profesor Akademii Muzycznej w Krakowie oraz dyrektor międzynarodowego festiwalu Skrzyżowanie Kultur. Prowadzi studia nad unikalnymi technikami gry na instrumentach muzycznych Azji i Europy. Z sukcesem współrekonstruowała dwa zaginione, staropolskie instrumenty smyczkowe: sukę biłgorajską i fidel płocką, rekonstruując także techniki gry. Koncertowała niemal na całym świecie, m.in. na dworze cesarskim w Japonii. Odkryła na nowo postać kompozytorki Tekli Bądarzewskiej. Za swą działalność muzyczno-edukacyjną została wyróżniona wieloma nagrodami. Założyła, pierwszy w Polsce, zespół muzyki indyjskiej Raga Sangit, później Zespół Polski. Obecnie zaangażowana jest w projekt LutoSłowianie. 40 Magazyn Folk24

1/2013

Zdjęcie: Andrzej Łojko


Dofinansowano ze środków Samorządu Miasta Gliwice

John McLaughlin ▪ Zakir Hussain ▪ U.Shrinivas ▪ V.Selvaganesh ▪ Shankar Mahadevan

r e m e m b e r

26-27.X.2013 r. Zapraszamy do Gliwic Dwa dni, dwa różnorodne koncerty: od szant i pieśni dawnych pokładów, po współczesną piosenkę żeglarską.

22.11.2013, Sala Kongresowa, Warszawa Bilety: www.eventim.pl i Empik, Info: www.innerspace.pl

Bilety na: www.nadkanalem.pl

Organizator:

Producent:

Partnerzy:

w w w . f o l k 2 4 . o r g

www.gniazdo.rodzimowiercy.pl InnerSpace_RememberShakti_85x120mm_12-09-2013_1.indd 85

ISSN 2081-9072

Nr 1(12)/2013

9/16/13

rodzima wiara i kultura

Trójca z Romowe Klimor

Kościej Nieśmiertelny Marek Sokołowski

Trzy Zorze idą przez świat

Wywiad z prof. J. Woźnym

Patryk Wierzchoń

Adrian Rokosz

Zjazd w Belgradzie, cz. 2 Leszek S. Pręcikowski

Dziad borowy

(fragment baśni) Piotr Gulak

Ponadto: recenzje, galeria, rodzimowiercza działalność


Kiedy po jednym z organizowanych przez nas koncertów, ktoś w komentarzach napisał: „dziękuję, że spełniacie cudze marzenia“, trochę się zdziwiliśmy. Dotąd myśleliśmy, że spełniamy tylko nasze. Okazało się, że można spełniać marzenia innych, wychodząc od własnych. Muzyka folkowa, inspirująca się lokalną tradycją, to dla nas jeden z cudów świata. Jest ciekawa, różnorodna, nie zamyka się w schematach i co najważniejsze, inspiruje od wieków. Chcemy to bogactwo pokazać jak największej liczbie ludzi, sprawić by w świadomości zbiorowej folk zyskał co najmniej taką samą rangę jak blues czy jazz, bo uważamy, że na to zasługuje. Dlatego

ROZWIJAMY FOLKOWE MEDIA

MAGAZYN MIŁOŚNIKÓW PIEŚNI MORZA

Egzemplarz bezpłatny

MAGAZYN 1/2013 CENA 15.90 zł (w tym 5% VAT) www.folk24.pl

1 (27)/ 2012

Michał czachowski o Indialucii i nowej płycie

o czYM ŚPiEwa DziaD i RaPER pieśni dziadowskie a hip-hop

ThE DublinERs N

AZY MAG

koniec legendy

A

SZ N KUPI 24.p

ep l/skl

lk w.fo ww

RoŚniE naM

polska scena muzyki celtyckiej

Partnerzy wydania:

FEliEToNy

R. Chojnacki, T. Konador, W. Ossowski 1/2013

Magazyn Folk24

1

ORGANIZUJEMY KONCERTY I FESTIWALE Możesz pomóc

WWW.FOLK24.ORG

48 Magazyn Folk24

1/2013


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.