BOOM - NR 6-7

Page 1




W TYM NUMERZE

Lipiec - Sierpień 2012 numer 7-8

Rozmowa z Panem dyskietką Przed wami Brainwavz HM5 WYWIADY

Nowosci

Wywiad z Williamem Cho

Nowości z Polski i Świata

STR. 6

Rozmowa z Panem dyskietką - str. 10 Eko-książka czy wygoda? - str. 14 Komuś się naprawdę chce - str. 18

STREFA GRACZA Ozone Onda 3HX Steelseries STR. 42Kana

STREFA DJ’A VESTAX TYPHOON

STR. 52

4

www.forum.mp3store.pl

O TYM SIE PISZE

STR. 48 STR. 50

RECENZJE Mały iRiver X200 Black Box - str. 19 Nowe AKG K514 MK II - str. 20 Kalosze dla playera lub smartfona? - str. 22 Nowy i (naj)lepszy iRiver B100 - str. 24 Przed wami Brainwavz HM5 - str. 26 Beyerdynamic T50P - niezniszczalny maluch - str. 30 FiiO E11 i FiiO E17 - Odcinek przyrodniczy - str. 32 Westone 3, Westone UM3x-Rc, Westone 4 - str. 38 Nowe szaty elfa czyli Ainol Novo 7 Elf II - str. 42 Bezczelne Fanny Wang 1000 Series - str. 46 Digital Silence DS101A – Wolfson - str. 54

STR. 12

STR. 26

STR. 10


ZAWARTOŚĆ

Wakacyjne Szaleństwo

Właśnie powróciłem z wypadu po krajach skandynawskich i muszę napisać jedno: KOSS PORTA PRO, one nadal tam rządzą. Masa ludzi w różnym wieku właśnie z tymi słuchawkami maszeruje po ulicach. Równie dużo ludzi spod znaku ugryzionego jabłka. Sprzęt stacjonarny z zeszłego wieku bardzo popularny i tani. Przeglądajcie np. duńskie allegro. Perełki B&O, B&W, Kef same proszą się aby je kupić. Sam zgarnąłem kilka par głośników. Wakacje sprawiły, że w czasie kanikuły ukazuje się jeden, ale za to podwójny numer naszego pisma. Mam nadzieję, że docenicie naszą pracę, a najlepiej zrobicie to czytając Booma. W numerze nie zabraknie nowości jak i testów znanych sprzętów, z ciekawszych polecam artykuł o wzmacniaczach Fiio, a także o nowym iRiverze. Rozpoczynamy nowy konkurs, szczegółów szukajcie w „środku” . Oczywiście nadal zapraszam wszystkich do współpracy i pisania listów na adres redakcji: boom@mp3store.pl Pamiętajcie nie samym komputerem/ konsolą/muzyką… człowiek żyje, wykorzystajcie wakacje na maxa!

Konkurs rozstrzygnięty STR. 9

Redakcja: Redaktor naczelny: Wojtek „WojtekC” Cicherski Redaktorzy: Piotr „Siekiera” Obarski Marceli „Marcel1609” Wróblewski Marcin „KaszaWspraju” Brocki Marcin „Kurop” Kuropka Szymon „Maxxx3” Leśniewski Robert „Azahiel” Kruk Mateusz „Jolly Roger” Hirsz Andrzej „Riddick” Gwiżdż Piotr „wrq” Mihilewicz Piotrek „Syler” Długokęcki Grzesiek „PACZANGA” Konieczny Krzysztof „MrSheep” Bryła Trojan „KB#24” Izydorczak Paweł „Kerebron” Jeleński Projekt graficzny i skład: Rafał „Duran” Pokora

Blood Sugar Sex Magik STR. 8

oraz koledzy z forum mp3store , wolni strzelcy: Rolandsinger, fallow, piotrus-g ,aallen, 4ndr3 i inni... Wydawca Multimedia Intelligent Products sp. j. ul. Siedmiogrodzka 11/MIP 01-232 Warszawa T +48 22 424 8254 F +48 22 885 9380

www.forum.mp3store.pl

5


WYWIAD Cresyn Co. Ltd.

Wywiad z Williamem Cho

W tym numerze przygotowaliśmy dla Was wywiad z Williamem Cho z Cresyna. Wiliam odpowiedzialny jest za globalną sprzedaż firmy. Miałem przyjemność przez dłuższy wieczór porozmawiać z Williamem na temat Cresyna i jego produktów. Efekt tej pracy możecie zobaczyć w poniższym wywiadzie. Zapraszam serdecznie do lektury. Wiliamie, czy mógłbyś przypomnieć naszym czytelnikom historię firmy Cresyn? Niektórzy z nich zapewne nigdy nie mieli z nią styczności. W 1959 roku firma Cresyn wyprodukowała pierwsze igły fonograficzne. Jak bardzo to wydarzenie było istotne dla branży możecie zrozumieć czytając historię gramofonów. Byliśmy liderami na rynku krajowym. Dla nas jednak był to dopiero początek. Na podstawie bezprecedensowego sukcesu igły fonograficznej w 1985 roku zmieniliśmy profil działalności skupiając się na produkcji słuchawek nausznych jak i dousznych. Nasze produkty stały się numerem 1 na rynku krajowym. Wszystkie nasze produkty zostały ciepło przyjęte przez zagraniczne rynki. Ponadto, rozpoczęliśmy produkcję słuchawek dla takich firm jak Samsung, Apple, Audio-Technica, Blackberry, HP, Sony, Denon i tak dalej. Dziś firma Cresyn znana jest jako światowy lider rynku słuchawek. Okres ostatnich 50 lat to ciągły rozwój, inwestycje w nowe technologie i ludzi, oraz oferowanie naszym klientom coraz to nowszych rozwiązań. Wiemy, że Cresyn produkuje słuchawki dla wielu zagranicznych koncernów, co stanowi 90% waszej całkowitej produkcji. Co zatem spowodowało, że zaczęliście oferować słuchawki pod własną marką? Zgadza się, w chwili obecnej współpracujemy z wieloma firmami z branży dostarczając tym samym produktów na bazie umów OEM/ODM. Co do drugiej części pytania, naszym marzeniem od zawsze było oferowanie produktów pod własną marką. To był właśnie główny powód. Dlaczego Cresyn? Słuchawki douszne i nauszne są dla nas szczególnie ważne. Poziom zapotrzebowania rynku rośnie systematycznie. Według naszych badań rynek w przeciągu ostatnich 6 lat zwiększył się o 30%. Zapotrzebowanie na urządzenia typu mp3/iPod/ iPhone/smartfony będzie wzrastało. Również klienci nie są zadowoleni z standardowych słuchawek

6 www.forum.mp3store.pl

dodawanych do zakupionych odtwarzaczy, czy też telefonów, ze względu na ich słabą jakość dźwięku I wykonania. Potrzebują oni rozwiązań zapewniających lepsze doznania … takich jak produkty firmy Cresyn, które oferują bardzo wysoką jakość dźwięku przy zachowaniu konkurencyjnej ceny. Ponadto chciałbym podkreślić kilka istotnych faktów, dlaczego warto wybrać produkty firmy Cresyn. Podczas zakupu nowych słuchawek jest wiele czynników decydujących o tym, czy dany produkt znajdzie nabywcę. Oczywiście istotna jest świadomość marki, cena oraz jakość dźwięku oraz opinie rynkowe. Innym istotnym faktem jest, że nasza firma korzysta z najnowocześniejszych technologii podczas produkcji swoich słuchawek. Jako firma prowadzimy działalność od ponad 50 lat. Posiadamy 6 fabryk I zatrudniamy 15 tyś. ludzi. Roczna zdolność produkcyjna to ponad 300 milionów sztuk słuchawek (26 milionów miesięcznie). Łatwo zrozumieć dlaczego my, Cresyn, jesteśmy lepsi od naszej konkurencji. Na rynku jest bardzo duża konkurencja. Jak Cresyn będzie konkurował na tym rynku i jakie są jego plany na przyszłość? Marka Cresyn jest bardzo silna na azjatyckim rynku. Skupiamy się na tym, aby nasza marka była dostępna dla klientów na całym świecie. Będziemy stawiać na różnorodność oferty. Nie zamierzamy skupiać się wyłącznie na rynku produktów przystępnych cenowo. Zależy nam również na produktach najwyższej jakości, takich jak modele C500E, C510E czy AXIS. Dołożymy wszelkich starań z naszymi globalnymi partnerami, aby świadomość marki wśród klientów systematycznie rosła. Na rynku są już dostępne nowe modele – C500E i C510E, całkowicie inne od poprzednich znanych nam modeli z Waszej oferty.

Zatem, czy to jest nowy kierunek, w jakim będzie podążała firma? Ładne opakowanie i bardzo dobra jakość dźwięku. Jak te produkty zostały przyjęte przez rynek i jakie są wasze oczekiwania? Szczególnie C510E jest fantastycznym modelem, który podczas jednego z naszych eventów zorganizowanego w Singapurze rozszedł się w ilości 1200 szt. Odzew rynku jak i klientów jest wspaniały. Wszyscy jednym głosem zachwalają znakomita jakość dźwięku, nieporównywalną do produktów konkurencji w tym przedziale cenowym. Nasze oczekiwania są bardzo proste. Chcemy sprzedawać jak najwięcej słuchawek i co roku dostarczać na rynek nowe modele. Jakie są wasze plany na przyszłość w odniesieniu do prac nad nowymi modelami? Oczekiwania klientów stają się coraz to większe. Nie bez znaczenia jest tutaj też cena. Czego możemy się spodziewać w tym roku? Czy zaoferujecie swoim klientom nowe przenośne lub domowe słuchawki klasy Hi-Fi? Zamierzamy uzupełnić naszą ofertę o produkty wysokiej jakości idąc ścieżką obraną przy produkcji modeli C500E i C510E. Szczęśliwie technologia Dual Chamber spowodowała prawdziwymi boom na całym świecie na te produkty. Zresztą tego się właśnie spodziewaliśmy. Oba modele sprzedają się jak ciepłe bułeczki, w szczególności na europejskim rynku. Produkty te posiadają bardzo dobrą reputację, nie mają bezpośrednio konkurencji w podobnym przedziale cenowym, oferują o wiele lepszą jakość dźwięku nawet biorąc pod uwagę produkty o wiele droższe. Naszym kolejnym krokiem na ten rok jest wprowadzenie nowych modeli tak dobrych


WYWIAD zienia potrzebnych informacji. Jak wygląda kwestia waszej strony internetowej? Wielu ludzi myśli, że jest to bardzo dobra forma promocji produktów I jeśli jest wyspecjalizowana jej popularność systematycznie rośnie.

jak to tylko będzie możliwe. W 2013 roku zaoferujemy naszym klientom drugą generację modelu C510E. W słuchawkach nausznych naszym głównym modelem jest CS-HP500, który pełni rolę reprezentatywną, jako flagowy model. Wiemy również, że model ten może nie zaspokajać potrzeb wszystkich naszych klientów. Zatem w najbliższym czasie planujemy rozpocząć sprzedać nowych słuchawek, odrobine większych od CS-HP500 posiadających lepszą przestrzeń dźwiękową oraz same parametry. Cresyn posiada sporo ciekawie zaprojektowanych i kolorowych modeli. Zamierzacie kontynuować ten trend? Tak, posiadamy sporo ciekawych modeli takich jak Disc, Pastel i Bioux. Mamy również w ofercie model Pettite Buddy oraz Rubby Dubby. Oczywiście będziemy kontynuować projektowanie słuchawek miłych dla oka i ucha. Istnieje duży rynek słuchawek dla smartfonów, w szczególności dla Iphona, Samsunga i HTC. Wiemy, że nowy model C262s będzie kompatybilny z Iphone’m i serią Galaxy S. Zamierzacie wprowadzić nowe produkty kompatybilne z innymi producentami np. dla Sony, Nokia, Blackberry itp.? C262S/C230S/C360S używa pinu typu B. Zatem wszystkie urządzenia kompatybilne z tym pinem będą obsługiwały w pełni nasze słuchawki. Dla porównania, typ A stosowany jest właśnie w urządzeniach Noki czy też Sony Ericsona. W tej chwili pracujemy nad odpowiednimi modelami z pinem typu A, ale na ten moment jest zbyt wcześnie na konkretne zapowiedzi. Cresyn posiada 50-letnie doświadczenie w produkcji słuchawek. Oprócz tego posiadacie własną markę produktów ekskluzywnych, a mianowicie Phiaton. Czy planujecie stosować niektóre technologie z Phiaton w produktach marki Cresyn?

Tak, mamy pewne plany, co do tego. Co z Phiatonem? Czy będzie on oficjalnie dostępny w Polsce? Phiaton będzie oficjalnie dystrybuowany w Polsce jeszcze w tym roku przez firmę MIP Polska. Obecnie, jest to dobry moment, aby pomału szykować się do wprowadzenia droższych produktów spod marki Phiatona na polskim rynku. Wierzymy w duży sukces obu marek, zarówno Cresyn jak I Phiaton. Wracając do Cresyna. Wasza historia to ciągły systematyczny rozwój. W perspektywie ostatnich 20 lat można napisać, że nastąpił prawdziwy boom w waszej firmie. Może niedługo będziemy w każdym jednym sklepie widzieć coraz to więcej produktów Cresyna, i to nie tylko, jeśli chodzi o słuchawki? Cresyn w trakcie procesu produkcji stosuje własne rozwiązania. Produkujemy wszystkie elementy do naszych słuchawek począwszy od głośników, okablowania, po wszystkie plastiki i opakowania. Ponadto posiadamy wiedzę oraz technologię, dzięki której jesteśmy w stanie sami tworzyć nowe produkty w oparciu również o 50 letnie doświadczenie. Większość firm nie produkuje, tylko składa produkt z gotowych części. Jest to duża różnica. Jesteśmy w pełni wyspecjalizowanym producentem. Będziemy tak samo wielcy jak Sennheiser, AKG, Sony, Denon. I to niedługo. Dlaczego nie? Mamy ku temu wszystkie predyspozycje, a miesięczne rekordy sprzedaży tylko nas w tym utwierdzają. Cresyn to wielka wyspecjalizowana firma. W Europie niewiele osób rozpoznaję samą markę. Aby to zmienić potrzebne jest sporo czasu oraz pieniędzy. W jaki sposób chcecie odnieść sukces na tym rynku? Internet jest jednym z wielu źródeł, gdzie jest możliwość w bardzo szybkim czasie znale-

Dlatego stworzyliśmy nową stronę dla polskiego rynku, www.cresyn.pl. Jest to dla naszych polskich klientów, ale w najbliższym czasie planujemy uruchomić kolejne w innych krajach w Europie. Jedna po drugiej. Również zamierzamy całkowicie przebudować naszą obecną stronę www.cresyn.com. Efekty naszej pracy będziecie mogli zobaczyć już w najbliższym czasie. Nowe modele C500E i C510E zbierają bardzo dobre recenzje od polskich klientów, więc wygląda na to, że będą w naszym kraju bardzo popularne. Są bardzo dobrze przemyślane. Oferują one niesamowite doznania dźwiękowe. Co zatem z tymi wszystkimi, którzy kochają tylko i wyłącznie bas, muzykę klubową i elektroniczną? Czy planujecie stworzyć produkt ukierunkowany wyłącznie na tę grupę klientów? C500E I C510E to fantastyczne modele, które sprawdzą się w każdym gatunku muzyki. Żadna osoba, która kocha muzykę elektroniczną nie powinna przejść obok tych modeli obojętnie, w szczególności, jeśli mówimy o C510E. W chwili obecnej nie planujemy żadnych produktów ukierunkowanych na podkoloryzowaniu jakiegoś pasma. Zależy nam neutralności przekazu. Sportowe modele słuchawek Cresyn są bardzo popularne w naszym kraju. Posiadają dobrze skalkulowaną cenę, dobrze leżą w kanale słuchowym oraz posiadają świetny wygląd. Planujecie poszerzyć ofertę produktową dla osób aktywnych? Tak, planujemy w najbliższym czasie wprowadzić nowe modele. Będą to produkty klasy premium dla najbardziej wymagających klientów. Na koniec, co chciałbyś przekazać naszym czytelnikom? Kupujcie produkty marki Cresyn i bawcie się dźwiękiem. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i mam nadzieję, że firma Cresyn nieraz was mile zaskoczy swoimi produktami, tak jak to zrobiła w przypadku modelu C500E i C510E. Autor: Piotr Sawicki

www.forum.mp3store.pl

7


PLY TA MIESIACA Red Hot Chilli Peppers

Blood Sugar Sex Magik

Zespołu Red Hot Chilli Peppers nie trzeba nikomu przedstawiać. Osiągnęli światową sławę, koncertują po całym globie, wydali mnóstwo dobrych płyt. I jakby tego było mało, w tym roku zostali wprowadzeni do Rock ‘n’ Roll Hall of Fame bez żadnych skandali (w przeciwieństwie do innego zespołu, który też miał przyjemność dołączyć do tak szacownego grona w tym roku). Oprócz tego przeboje takie jak: „Scar Tissue”, „Californication”, „Under the Bridge”, „Otherside” czy „Suck My Kiss” zna każdy. Płyt, które przez fanów są stawiane na piedestale jest kilka, a jedną z nich bez wątpienia jest recenzowany tutaj „Blood Sugar Sex Magik”. Tym właśnie albumem grupa przebiła się do mainstreamu... i to z dużym powodzeniem - ponad 13 milionów sprzedanych egzemplarzy.

Płyta wydana w 1991 roku w składzie uważanym przez większość krytyków za najlepszy. Wokal i bas od początku niezmienne - odpowiednio Anthony Kiedis oraz Flea. Za bębnami Chad Smith (teraz znany także z udziału w supergrupie „Chickenfoot”), a na gitarze młody John Frusciante. Jeśli chodzi o booklet, to jest to raczej standard - trochę zdjęć członków kapeli i ich tatuaży, teksty, podziękowania i tyle. Nic nadzwyczajnego, ale i tak nieźle, w porównaniu z dwustronicowymi książeczkami, gdzie nie ma nic. Jeśli forma jest już za nami, teraz pora przejść do treści. Oto co muzycznie prezentują „Papryczki”. Przede wszystkim robi wrażenie długość albumu - 73:58 min. Nikt nie stara się wcisnąć nam półproduktu i dostajemy płytę niemal po brzegi zapełnioną porządną muzyką. Album otwiera „Power of Equality” z niesamowicie chwytliwym refrenem, który wkręca się w głowę i nie chce jej opuścić po dobroci. Jeśli chodzi o zwrotkę, mamy tutaj do czynienia z melorecytacją, charakterystyczną dla Kiedisa. Gitara tworzy tło, a wysunięty, uwypuklony bas, służy do czegoś więcej niż utrzymywanie rytmu. Idealnie pasują tu określenia „rhythm guitar” i „lead bass”. Kompozycja jest całkiem przyjemna i

8 www.forum.mp3store.pl

dynamiczna, spójnie przechodzi w kolejny utwór. „If you have to ask” ma nieco spokojniejszy charakter. Bas niesie nas w specyficzny, połamany sposób, a wokalista tym razem bardziej mówi, niż rapuje (w refrenie powraca jednak do śpiewu). Mimo, iż schemat obydwu utworów jest podobny, nie ma tutaj mowy o żadnym znudzeniu. Następny kawałek, „Breaking the Girl” jest zwiastunem tego, co dostaniemy w sporej ilości na rewelacyjnym „Californication” (dopiero za 8 lat!) - przyjemna dla ucha, gitarowa ballada, z zerową ilością rapu, za to z dobrymi wokalami. Są to dopiero cztery, z siedemnastu utworów, jakie występują na tym krążku. Jak widać, do tej pory nie ma żadnego słabego numeru i ta tendencja generalnie trzyma się przez całą płytę. Można by szukać różnych powodów do narzekania. Tylko po co? Następnym w kolejności utworem jest przyjemny i powolny „Funky Monks”. Funkowy klimat pojawia się tutaj nie tylko w tytule. Utwór swoim charakterem tworzy idealne przejście z ballady do znanego „Suck My Kiss”, czyli utwóru szybkiego, z dosyć mocnym groovem i idealnym zgraniem wszystkich instrumentów. Zarówno styl śpiewania Kiedisa jak i swoisty rytm utworu są bardzo chwytliwe i ciężko się ich pozbyć. Wyobrażam sobie szaleństwo, jakie ten numer, mimo upływu tylu lat, musi wywoływać dalej na koncertach. Jako, iż każdy z utworów na tej płycie mógłby być opisany głównie w superlatywach, pozwolę sobie niektóre pominąć i z numeru pięć, przeskoczyć bezpośredniego do kolejnego hitu, w postaci „Give it Away” z numerem dziewięć. W tekście, który Kiedis wypluwa z z prędkością karabinu, muzycy zdradzają swoje zamiłowanie do Boba Marleya. W moim odczuciu, perełką tego albumu jest tytułowy kawałek. „Blood Sugar Sex Magik”. Jest mniej „Red Hotowy” niż większość opisanych utworów, ale to właśnie sprawia, że wychodzi przed szereg. W czasie zwrotki, poza perkusją, Kiedisowi

towarzyszy jedynie bas z efektem wah-wah (potocznie zwanym kaczuchą). Refren składa się z wykrzykiwanych słów tytułu, jednak ta prostota jest w pełni zrozumiała i usprawiedliwiona. W dodatku idealnie komponuje się z całą treścią. O dziwo, nawet gitara tutaj ogranicza się do czegoś więcej niż jedynie dublowania lub przeplatania się ze ścieżkami basowymi (przynajmniej w niektórych momentach). Tematyka utworu nie jest raczej tajemnicą, patrząc na tytuł. Ale z biografią taką jak Anthony czegóż się spodziewać? Nie jeden samiec mógłby pozazdrościć... Jedenastym utworem na płycie jest następny przebój, który wdarł się do masowej świadomości: „Under The Bridge”. Spokojne gitarowe intro, a w czasie zwrotki dochodzi druga ścieżka gitarowa. Dopiero w refrenie dopełnia tego wszystkiego bas. Kiedis śpiewa tu niemal tak samo, jak na wspomnianym już (wydanym zaraz po „One Hot Minute” z Davem Navarro na gitarze) „Californication”, którym to podbił serca milionów nastolatek. Do końca zostało już tylko sześć utworów. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje nagrany jako hołd dla zmarłego gitarzysty Hillela Slovaka „My Lovely Man”. Mimo, iż to właśnie ten numer poświęcony jest w całości jego pamięci, nawiązania do postaci Hillela są widoczne także w innych utworach na tym krążku. Przykład? Końcówka „Power of Equality”. Cały album Panowie zamykają w iście komediowym stylu, w postaci zabawnego, minutowego kawałka o nazwie „They’re Red Hot”. Kto nie słuchał ten powinien! Podsumowując cały album - bez wątpienia jest to jedno z tych dzieł, do którego powinno podchodzić się na kolanach, dziękując, że tak wspaniała muzyka została stworzona. Mimo już ponad dwudziestu lat od wydania, album przetrwał próbę czasu, a niektóre z utworów zamieszczonych na nim, do tej pory rozkręcają imprezy (albo przynajmniej nuci się je pod nosem). Muzycznie mamy kwin-


KONKURS tesencję stylu każdego członka zespołu z osobna, która daje spójną całość. Tekstowo... jak można spodziewać się po tytule albumu: dużo seksualności w takiej czy innej postaci. Oprócz tego jednak jest też autokarykatura wokalisty („Sir Psycho Sexy”), wspomniany już hołd tragicznie zmarłemu, poprzedniemu gitarzyście („My Lovely Man”), poruszenie takich kwestii jak rasizm czy seksizm („Power of Equality”) oraz upamiętnienie krótkiego związku Kiedisa z Sinéad O’Connor („I Could Have Lied”). Czy jest to najlepsza płyta Papryczek? Na to pytanie nie można jednoznacznie odpowiedzieć, biorąc pod uwagę ich dorobek. Bez wątpienia była

Wyniki konkursu fotograficznego z numeru 6/2012

tą przełomową, która uświadomiła szerszą publiczność nt. istnienia takiego zespołu jak Red Hot Chili Peppers. Jedyne do czego można by się doczepić, to spora liczba utworów, z których kilka może odstaje poziomem od pozostałych. Mimo wszystko uważam, że lepiej dostać za dużo niż za mało. Tym bardziej, iż nie spotkamy tutaj żadnych „zapychaOd razu przejdę do rzeczy, konkurs wygrali ex czy”. Ciężko jednak nagrać same utwory na miarę aequo koledzy Marcin Kościelny i Nuclear. Nieste„Under the bridge” czy „Suck my kiss”. ty prac przyszło mało, a ich poziom był raczej z Autor: Mateusz Śliwiński pogranicza żartu. Obaj koledzy wyróżnili się na tle konkurencji. Zresztą sami oceńcie ich prace.

Praca Marcina Kościelnego

Praca Nucleara

KONKURS NA PROJEKT KOSZULKI Stwórz projekt koszulki forum.mp3store.pl, lub naszego magazynu. Jak zwykle gwarantujemy ciekawe nagrody! Macie pełną dowolność w tworzeniu projektu. Jedyne ograniczenie to czas – termin zakończenia konkursu to 30-09-2012. Prace przesyłajcie na adres boom@mp3store.pl

www.forum.mp3store.pl

9


NOWOSCI Nowe Fidelio Prawie rok od wydania Fidelio L1 Philips postanowił odświeżyć serię, wydając nowy model M1. Prawdziwa skóra i elementy z aluminium mają zapewnić trwałość i wygodę. Przetworniki to wysokiej mocy magnesy neodymowe, natomiast pilot, w który wyposażony jest przewód, ma pozwalać na efektywne zarządzanie zarówno rozmowami telefonicznymi jak i muzyką. Specjalnie zaprojektowana wstęga, wbudowana w wewnętrzną komorę ma eliminować niepotrzebne straty dźwięku. Cena: 899 zł.

Produktów gama od Harmana Harman Kardon ogłosił pierwszą gamę słuchawek własnej marki inspirowaną produktami Apple. W serii znajdować się mają dwa modele słuchawek dousznych (NI i AE) oraz trzy nausznych (CL, BT oraz zapowiedziane na koniec lipca NC). Ceny odpowiednio 90£ i 130£ za sprzęt in-ear, oraz 170£, 220£ i 280£ za przyjemność posiadania on-ear.

Głośniki od Zalmana Niebawem na polskim rynku mają się pojawić nowe głośniki Zalmana, które zadebiutowały po raz pierwszy na targach Computex 2012. Seria ZM-S składać ma się z 5 modeli (od ZMS100 do ZM-S500), z których każdy charakteryzuje się innym designem. Cena: w zależności od modelu, od 39 do 199 zł.

Urban AiAiAi

Koss STRIVA

Smart Wireless Headset Pro

Koss postanowił zrewolucjonizować rynek wydając model STRIVA. Są to słuchawki wi-fi, które łączą się bezpośrednio z Internetem, bez pomocy żadnych urządzeń peryferyjnych, dając dostęp do tysięcy internetowych stacji radiowych. Dla chcących posłuchać muzyki z własnego źródła Koss oferuje STRIVA CAP, pozwalający na podłączenie do urządzenia i transmisję do słuchawek. Cena: 450 $

Nowy produkt Sony to hybryda pomiędzy adapterem A2DP i odtwarzaczem mp3. 18gramowe dziecko japońskiej firmy wyposażone jest w radio FM, czarno-biały wyświetlacz OLED, a podłączone do sprzętu pod Androidem posiada także system powiadomień SMS/email. Urządzenie odtwarza do 12 godzin z karty microSDHC, niestety jedynie w formacie mp3 lub wav. Cena: 129 $

10 www.forum.mp3store.pl

AiAiAi lubi kierować swoje słuchawki do konkretnych słuchaczy. Nie inaczej jest tym razem, gdyż model Capital to nic innego, jak sprzęt przeznaczony dla znanego każdemu dobrze szarego mieszkańca miasta. Wykonane ze wzmocnionego włókna szklanego nauszniki testowane były na deszczu, śniegu, gradobiciu i w pyle. Oprócz odporności na warunki atmosferyczne, zainteresować może również prostota pod względem składania. Do tego pilot zdalnego sterowania muzyką z trzema przyciskami i mikrofon do prowadzenia rozmów telefonicznych. Powalająca jest też cena: 125$


NOWOŚCI

Wiatrakiem w gryzonia Thermaltake przygotowało nową, przeznaczoną dla graczy, mysz, ze swojej serii Tt eSPORTS. Pod nazwą Black Element Cyclone kryje się czarna mysz, nie odróżniająca się od innych niczym. No, może poza wiatrakiem, umieszczonym z przodu. Oprócz tego gryzoń wyposażony jest w laserowy sensor o rozdzielczości 6500 DPI, przełączniki OMRON (do 5 milionów kliknięć), pleciony kabel dł. 1.8 metra, 9 programowalnych przycisków makro do gier RTS i MMO i 5 kolorów podświetlenia. Co następne? Klawiatura z wiatraczkiem? A, prawda, to już było…

Beyerdynamic Custom One pro Są to pierwsze w pełni interaktywne słuchawki, dające użytkownikowi możliwość dopasowania dźwięku, oraz wzornictwa do jego indywidualnych preferencji. Słuchawki powinny znaleźć się w sprzedaży w drugiej połowie sierpnia 2012. Cena detaliczna słuchawek z podstawowym wyposażeniem(czarne) to: 799 PLN. Ceny akcesoriów będą się wahać od 20 do 60 zł.

Gigabyte Aivia XENON Niebanalne. To chyba pierwsze, co przychodzi do głowy, kiedy patrzy się na to lekko kosmiczne połączenie myszki i touchpada jako bezprzewodowe urządzenie. To całkiem udana hybryda. W trybie „Touchpad Mode” można położyć je na biurku lub wziąć do ręki i użytkować wyłącznie w roli gładzika. Przy „Mouse Mode”, panel dotykowy stanowi zastępstwo dla przycisków. Cena: ok. 40 $

Rekin wśród coolerów

Koss Porta Pro KTC

Chińczycy z Colorful zaprezentowali swój cooler o nazwie Shark Bionic, przeznaczony dla wydajnych kart graficznych. Ten system chłodzenia ma być zastosowany już w nadchodzącym modelu GeForce GTX 670 iGame Ares X. „Rekin” to miedziana, niklowana podstawa, dziewięć niklowanych rurek heatpipe o grubości 8mm i trzy aluminiowe radiatory (pierwszy nad rdzeniem, drugi nad sekcją zasilania, trzeci wzdłuż karty). Dwa wentylatory o średnicy 80mm odpowiadają za chłodzenie.

KTC posiadają pilot z mikrofonem na kablu, który oprócz odbierania rozmów i zmianę utworów, umożliwia też kontrolę głośności w urządzeniach firmy Apple oraz 90% dostępnych urządzeń audio. PORTA PRO to profesjonalne słuchawki firmy Koss - najlepszej na świecie firmy produkującej tego typu sprzęt. Ultra lekkie, z zausznikami o specjalnej komfortowej konstrukcj. Słuchawki są dostępne w ofercie sklepu mp3store w cenie 349 zł. Sklep jako pierwszy w Polsce wprowadził nowy model Koss Porta do swojej oferty.

Acer w wielkim odwrocie Firma Acer chce zerwać z wizerunkiem wytwórcy tanich i mało ekskluzywnych komputerów, w związku z tym zamierza zaprzestać produkcji laptopów ze średniej i niskiej półki. Acera w tej półce cenowej zastąpi, należący do niego Packard Bell. Firma chce być w przyszłości kojarzona z dość drogim i bardzo dobrym jakościowo sprzętem, dlatego zamierza oddzielić obydwie marki, aby przeciętny konsument nie był w stanie domyślić się, że są one ze sobą powiązane.

www.forum.mp3store.pl

11


O TYM SIE PISZE „Boom” nie bierze odpowiedzialności za zdrowie psychiczne czytajacych poniższy tekst.

Rozmowa z Panem Dyskietką

Poniedziałek, godzina 8:00. Pogoda typowo barowa. Brak znaczących znaków zwiastujących rychłą poprawę obecnego stanu rzeczy. Miejsce akcji: kraina gier wideo, studio telewizyjne. Cel misji: nieznany.

Witam Państwa w programie prawdziwi bohaterowie. Dzisiaj zaprezentujemy następną, znaczącą postać w świecie gier wideo. Dziś kamery naszego programu skupią się nie na ogromnych mięśniakach, czy seksownych brunetkach, ale na prawdziwym killerze tego biznesu. Postaci niewielu znanej, a będącej często odpowiedzialną za sukces naszych bohaterów. Przed państwem Pan Dyskietka! - Witam Państwa, cześć John… hej Duke, jak leci?… O, nawet lemingi są na widowni! - Niech nam Pan powie, Panie Dyskietko, jak rozpoczął Pan swoją karierę jako pomocnik bohaterów gier komputerowych? - Panie redaktorze, sprawa prosta jak melanż w klubie szachistów. Było się kiedyś zacnym nośnikiem danych, podróżowało się od stacji do stacji. Prosta robota, mnie tam odpowiadało. Nagle przyszły lata 70’ i jak nie pierdutneło na rynku… Nagle łubudu! Jakieś nowe pokolenie więcej biorące na plery. Wie Pan, ja prosta istota… Megabajt z groszem biorę i sobie robię fajrant, a tu nagle pojawił się taki smarkacz i mi-

12 www.forum.mp3store.pl

nimalnie bierze 650.No to trzeba się było przekwalifikować i tak wszedłem w biznes „pomagania”.

Pan nam jeszcze zdradzić jakieś pikantne szczegóły naszych herosów?

- Rozumiem, rozumiem. A wśród swojego wieloletniego stażu jako pomagier, z kim miał pan przyjemność pracować ? Czy są wśród nich jacyś znani bohaterowie?

- Pewnie kojarzy Pan tę, no… Larę Croft?

- Łoj Panie! Z kim pracowałem? Łatwiej odpowiedzieć z kim nie pracowałem. Te wszystkie gwiazdeczki, ci mega twardziele, toż to wymoczki. Kojarzy pan tego Blazkowicza? Tego co niby „stuknął” Hitlera? Panie, to przeca śmiech na sali. Williamik to na dobrą sprawę nie rozróżniał noża od CKM-u. Na początku to w ogóle nasz mega heros planował przejść się po nazistowskim bunkrze z petycją „odwołanie führera ze stanowiska kanclerza Niemiec”. Całe szczęcie, że zatrudniono mnie na czas, bo teraz z Williamka to by żonka miała szykowny durszlaczek. - To szokujące co Pan mówi! Szczerze powiedziawszy, nigdy bym o to nie podejrzewał Blazkowicza. Człowieka z tak nieposzlakowaną opinią! A może

- Oczywiście, istna seks bomba, wojowniczka, archeolożka. Reasumując: według wielu mężczyzn kobieta idealna.Tiaa! To chyba nikt nie widział jak ona nabiera swoich sił do tych wszelakich fikołków, strzelanin i mądrych min przy książce z zakresu historii. -Chyba Pan nie sugeruje… -… a jakże by inaczej! Przecież to tornado, jeśli chodzi o żarcie. Jedyną rzeczą, jaką robiłem, gdy dla niej pracowałem , to wieczne przywoziłem jakieś żarcie! Jezu Nazareński, to żarło i żarło, a spalało w ciągu 5 pajacyków w powietrzu. A jak żarełko dochodziło do jelita grubego, to dopiero było przygoda. Pół biedy jak byliśmy w buszu - najwyżej mówiło się , że to słoń! Gorzej było w mieście. Do dzisiaj w Kairze są plakaty z podobizną Lary i dopiskiem „demon pustyni”. - Drogi Boże! To ci dopiero nowina. A ktoś


O TYM SIĘ PISZE

coś tam bełkotał „że mało atrakcyjny i że miękka lufa”. Panie, rzuciłem w pierony tę robotę - ten facet to jakiś świrus! - No ale chyba zdarzają się jakieś chlubne wyjątki w tym biznesie? Postacie, które bez dwóch zdań pozostaną w Pana oczach herosami. - Jest taki jeden panie redaktorze. Prawdziwy macho. Człowiek, który nie dość, że ratuje kobietę z opresji, to do tego ma normalną pracę. Nie jakieś tam agent łamane przez wybraniec ludzkości. Zwykły hydraulik, który nie boi się zachlapać sobie rączek naprawdę brudną robotą. - Czyżby Pan mówił o Mario? - Dokładnie! Mario. Ten mały „czołg”, który był dla mnie zawsze wypadkową szaleństwa i finezji w pozbywaniu się wrogów. Procesor mi świadkiem, może nie był dyskretny w tym co robił, ale bez dwóch zdań był skuteczny. - Proszę mi wybaczyć brak taktu, jednak jeśli był tak dobry w tym co robił, to do czego był Pan mu potrzebny?

z kanonu twardzieli? - Chodzi Panu o te „misie” na sterydach? W większości to żadna rewelacja - banda młokosów, która ma na jakikolwiek temat tyle do powiedzenia, co ja na temat bólów porodowych, albo wegetarianin na temat ulubionego sznycla. W miarę do przeżycia, chociaż jeden z nich był wyjątkowym kolcem w zadzie. Słyszał pan o Marcusie Fenixie? - Kto nie słyszał? Ponad metr osiemdziesiąt czystego testosteronu, który nie boi się ubrudzić sobie rąk krwią. - Trudno mi się z panem zgodzić, biorąc pod uwagę, że latałem z „czystym testosteronem” za tym tałatajstwem, które wybijał. I powiem Panu tak: na mój prosty, dyskietkowy mózg to ten facet ma jakiś

- Moja rola sprowadzała się do prozaicznego gromadzenia monet, które on zbierał z planszy. problem i to poważny. Biegłem za Marianem w odległości kilku metrów i zbierałem wszystko, co udało mu się wyskrobać - No niech Pan nas nie trzyma w niepew- z zakamarków. Nie zauważył Pan, że niezależnie, ności i powie co jest z Marcusem nie tak? ile by nasz knypek nie uzbierał, to zawsze potrafił wyskoczyć na wysokość kilku metrów bez większej - Oj wiele się tego nazbierało. Delikatnie rzecz zadyszki? ujmując - Marcus jest ździebko przewrażliwiony na punkcie swojej seksualności. - Teraz , gdy Pan o tym wspomniał, to wydaje się to bardziej logiczne. A to ci dopiero - Co ma Pan na myśli? nowina na koniec programu! No cóż, chciało by się słuchać więcej tych ciekawostek, - Co przebiegł jakieś dwieście metrów, to py- lecz nasz czas minął. Żegnam więc Pana, tał „ej, nie jestem gdzieś przepocony”. A gdy mu a z Państwem widzimy się w następnym odpowiedziałem, że nie, to dostawał szału i darł odcinku „Prawdziwych bohaterów”. japę że uważam go za mięczaka i „miękką lufę”. Czasami coś mu odwalało i przyłaził w jakimś obAutor: Paczanga cisłym podkoszulku, prężył muskuły i kazał sobie robić zdjęcia. Gdy odmawiałem wpadał w płacz i www.forum.mp3store.pl

13


O TYM SIE PISZE Czytniki e-booków

Eko-książka czy wygoda?

„Analogowa” książka, czy to przeżytek? Wymogi czasów sprawiają, że technika zmienia świat literatury, powoli zabierając nam doznania płynące z obcowania z papierową twórczością. Co robisz czytelniku po zakupie książki? Ja, jak fetyszysta, wącham ją, kartkuję i staram się poczuć ogrom pracy autora. Jest to dla mnie wręcz rytuał.

Źródło: pl.wikipedia.org Czytnik e-książek jest dla mnie wspaniałym wynalazkiem, który mam nadzieję, nie doprowadzi do upadku papierowych wydań. Nie każda książka to dzieło sztuki dla której muszą być wycinane lasy. Często wiele rzeczy czytamy raz i cieszymy się, że to już koniec. Moja biblioteczka domowa nie ugina się od masy niepotrzebnych, jednorazowych czytadeł, bo mam czytnik. Co więcej, ja swoją bibliotekę mam zawsze ze sobą.

Rodzaje czytników Co to jest czytnik e-booków? Krótko - to urządzenie pozwalające na czytanie plików tekstowych, bez konieczności ich drukowania. Fizycznie, to taki mały ekranik, wyglądem zbliżony do tabletu, wyposażony w kilka przycisków sterujących, a czasem klawiaturę QWERTY. Istnieją dwa podstawowe typy czytników w zależności od zastosowanych ekranów. Są to: e-ink i LCD.E-ink, czyli papier elektroniczny. Jak to działa? Najlepiej, gdy zacytuję Wikipedię: „Głównym komponentem elektronicznego atramentu są miliony małych mikrokapsułek, o średni-

14 www.forum.mp3store.pl

cy ludzkiego włosa. Każda mikrokapsułka zawiera dodatnio naładowane białe cząstki i ujemnie naładowane czarne cząstki, zawieszone w przejrzystej cieczy. Same kapsułki są także zawieszone w płynie, tworząc swego rodzaju atrament. Atramentem tym pokrywa się obwód elektroniczny, składający się z elektrod sterujących wyświetlaczem. Kiedy do piksela zostanie przyłożony potencjał elektryczny w taki sposób, że ładunek dodatni jest przyciągany do góry, a ujemny do dołu, białe cząstki przemieszczają się w górę mikrokapsułki, a czarne do dna mikrokapsułek, gdzie są one niewidoczne. W efekcie piksel staje się biały. Po odwróceniu polaryzacji elektrod, czarne cząstki wędrują do góry kapsułki, zaciemniając dany piksel.” Dzięki temu e-papier ma bardzo małe zapotrzebowanie na energię, z której korzysta tylko przy zmianie strony. Czas pracy takiego czytnika zależny jest od szybkości czytania właściciela. Norma to trzy do czterech tygodni. Czas pracy to bardzo istotny parametr, porównując e-ink z ekranami LCD, gdzie

czas pracy zamyka się zaledwie w kilku godzinach. Kolejną zaletą e-papieru jest brak podświetlenia. Ekran nie męczy w czasie czytania więcej niż zwykła książka. Tekst jest czytelny i wyraźny nawet w pełnym świetle słonecznym, bo nie odbija jego promieni. Jedyny mankament takiego rozwiązania to potrzeba zastosowania sztucznego oświetlenia po zmierzchu, ale z tym nie ma problemu, gdyż rynek wręcz zalany jest różnego rodzaju lampkami. Niestety ekran ciekłokrystaliczny praktycznie uniemożliwia korzystanie z urządzenia już w średnio pogodny dzień. Wybór jest prosty - jeśli stawiamy na wygodę i długi czas pracy to kupujemy zdecydowanie e-papier.

Parametry ekranu Mamy wybrany rodzaj ekranu, kolejnym krokiem powinny być jego parametry. Najważniejsza jest rozdzielczość. W tej chwili najczęściej spotykana rozdzielczość dla przekątnej 6” to 800x600, czasem 1024x768. Większe zagęszczenie pikseli


O TYM SIĘ PISZE sprawia, że tekst jest bardziej wyraźny. Oczywiście mamy na rynku też większe wyświetlacze, nawet dochodzące do 10”. Przy tak dużych modelach rozdzielczość jest taka, aby osiągnąć zagęszczenie minimum 150ppi (pikseli na cal).Kolejnym istotnym czynnikiem jest liczba wyświetlanych odcieni szarości. Pierwsze czytniki umożliwiały wyświetlanie zaledwie 4 odcieni, teraz norma to 8 i 16 odcieni. Pozwala to na komfortowe przeglądanie zdjęć lub ilustracji. W najdroższych modelach zastosowano już kolorowy ekran e-ink, gdzie paleta barw wynosi 4096 kolorów, a ekran nadal posiada wszystkie zalety e-papieru. Znacznie wzrasta użyteczność czytnika, który z takim ekranem mógłby spokojnie zastąpić w szkole podręczniki.

Dodatkowe funkcje Wybór jest spory i zależy głównie od indywidualnego podejścia. Wybieramy to, czego potrzebujemy. Są czytniki z dostępem do Internetu przez wi-fi dzięki usłudze 3G, z wbudowanymi odtwarzaczami audio, z ekranem dotykowym, z klawiaturą QWERTY lub bez…Jest tego sporo. Czy potrzebne? Ocenić musicie sami.

Formaty e-booków Formatów jest bardzo wiele, postaram się przedstawić najpopularniejsze: PDF (Adobe Acrobat) - najpopularniejszy format publikacji elektronicznych, łączący tekst i obrazy, charakteryzujący się wiernym odwzorowaniem oryginału. Kłopoty sprawia jedynie przy próbach konwersji na inne formaty. DOC (Microsoft Word) - format najpopularniejszego edytora tekstowego, jakim jest Word z pakietu Microsoft Office. RTF (Rich Text Format) - format programu WordPad. Odczytywany praktycznie przez każdy edytor tekstu. Nie oferujący zbyt wiele pod względem formatowania tekstu. TXT (ANSI) i TXT (Unicode) - plik tekstowy ze znakami kodowanymi w ANSI. Odczytywany przez każdy edytor tekstu. Nie oferuje formatowania tekstu oraz dołączania elementów graficznych. EPUB – (skrót od electronic publication) otwarty standard, oparty na języku XML. Zalety: darmowy i otwarty, możliwość powiększania czcionki, obsługa grafiki i wbudowane metadane. MOBI – format na coraz popularniejszy w Polsce czytnik Kindle. Wszystkie książki są przygotowywane specjalnie na ten czytnik.

Źródło: biblioteki.org HTML (HyperText Markup Language) - tego formatu nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. eBooki w formacie HTML są zwykle przygotowywane do umieszczania bezpośrednio w Internecie. Ponadto, służą do przygotowywania innych formatów eBooków. DOCX (Microsoft Word 2007) - unowocześniony format DOC, oparty na strukturze XML-owej. Daje większe możliwości formatowania dokumentu, co wpływa na jego wielkość. ODT (OpenOffice Write) - opensource’owy odpowiednik formatu DOC. Plusem jest mniejsza niż w przypadku formatu DOC objętość pliku wynikowego; minusem - mniejsza kompatybilność z ogólnie dostępnym oprogramowaniem.

Polecane programy Calibre - książkowy „kombajn”. Dzięki niemu będziemy mogli obejrzeć naszą książkę, skatalogować ją, a także przerobić jeden format na drugi. Zawiera także mnóstwo wtyczek pozwalających nam obsługiwać dane urządzenie, na którym aktualnie czytamy. Możemy przez program ściągać też RSS i przygotować je w formie książki na nasz czytnik.

PDFtoEPUB - program pozwalający przerobić nam dany pdf do formatu epub. Od niedawna także do mobi.

Czytniki dostępne na rynku Zacznę od produktów najlepiej mi znanych, bo dostępnych w ofercie Mp3store. Nie będę wymieniał wszystkich, bo to nie miejsce na to, ale będę chciał zwrócić waszą uwagę na modele godne polecenia. iRiver Story HD – mnogość obsługiwanych formatów, łatwość obsługi i duże możliwości w zakresie dopasowania tekstu sprawiły, że sam zdecydowałem się na jego zakup. Podbita rozdzielczość do 1024x768 sprawia, że czytanie na nim to czysta przyjemność. Funkcja zwijania tekstu też zasługuje na pochwałę. Niestety zabraknie łączności bezprzewodowej i odtwarzacza muzyki. Funkcje dodatkowe: słowniki, opcja wyszukiwania słów w tekście, tłumaczenie w treści książki, dodawanie zakładek i notatek, kilka trybów powiększania tekstu w tym jego zwijanie i zmiany czcionek, polskie menu Onyx Boox X60 - jest to odświeżona stylistycznie wersja modelu BOOX 60. Wnosi do serii nowy, elegancki design oraz wzmocnioną konstrukcję czywww.forum.mp3store.pl

15


O TYM SIE PISZE niącą urządzenie bardziej odpornym na uszkodzenia mechaniczne. Ekran dotykowy daje możliwość robienia odręcznych notatek bezpośrednio na nim. Funkcje dodatkowe: słowniki, synteza mowy, moduł wi-fi, przeglądarka internetowa, czytnik RSS, opcja wyszukiwania słów w tekście, tłumaczenie w treści książki, dodawanie zakładek i notatek, kilka trybów powiększania tekstu i zmiany czcionek, polskie menu. Jako jeden z nielicznych czytników oferuje przeglądarkę internetową z obsługą szyfrowanych połączeń oraz możliwość pobierania i aktywacji publikacji zabezpieczonych Adobe DRM bezpośrednio na e-czytniku. PocketBook 360 Plus – to jeden z najmniejszych czytników 118 × 140 × 12 mm, a przekątna ekranu 5”, rozdzielczość 800 x 600 i 200 dpi. Ilością obsługiwanych formatów nie ustępuje reszcie, choć czytanie słabo zrobionych PDF jest bardzo utrudnione. Funkcje dodatkowe: moduł wi-fi, G-sensor, kilka trybów powiększania tekstu i zmiany czcionek, polskie menu. Pocketbook 622 Touch – rozdzielczość mniejsza niż w iRiverze - 800x600, mnogością forma-

16 www.forum.mp3store.pl

tów jednak mu nie ustępuje. Funkcje dodatkowe: słowniki, synteza mowy TTS, moduł wi-fi, przeglądarka internetowa, czytnik RSS, aplikacje (szachy, sudoku, wąż), opcja wyszukiwania słów w tekście, tłumaczenie w treści książki, dodawanie zakładek i notatek, kilka trybów powiększania tekstu i zmiany czcionek, polskie menu. Amazon Kindle 4- autorski czytnik firmy Amazon. Dostępny tylko przez sklep w USA, jednak nie ma problemu z wysyłką do Polski. Posiada jeden z lepszych ekranów e-ink - „Pearl”. Obsługuje PDF, Mobi. Występuje w trzech wersjach: Classic, Touch Wi-Fi, Touch 3g. Amazon wyróżnia się tym, że ma dostęp do swojej ogromnej księgarni za pośrednictwem łącza 3g (lub wi-fi w modelu z Touch Wi-fi) w czytniku. Możemy to zrobić w każdym kraju na świecie. W czytniku swobodnie możemy powiększać czcionkę, robić zakładki, zmieniać ustawienia tekstu. W wersjach Touch mamy dostęp do odtwarzacza plików mp3, a także syntezator mowy TTS.

Księgarnie Nexto.pl, ebookpoint.pl, virtualo.pl, legimi.pl, Gandalf.pl, nakanapie.pl, bezkartek.pl, bookote-

ka,pl, wolnelektury.pl, empik.pl – jest tego masa. Wszystkie prezentują podobny poziom cenowy. W wielu znajdziemy również darmowe książki, np. lektury szkolne. Obsługa prosta, tytułów coraz więcej i to bez wychodzenia z domu.

Na koniec Wszystko pięknie, ale gdzie zapach papieru, dotyk i piękno okładki. Są to argumenty nie do zbicia. Jednak patrząc na to, że bardzo dużo ludzi czyta w komunikacji miejskiej, czy w czasie podróży pociągiem/autem/autokarem/samolotem jest to idealne rozwiązanie, by nie wozić ze sobą zbędnych kilogramów. Sprawdza się to także jako urządzenie dla dziecka z mnogością lektur do szkoły. Wszystko jest w jednym miejscu i nie ma przy okazji dodatkowej „cegły”. Dla studenta czytnik z możliwością robienia notatek jest wręcz niezbędny. Czytajmy więc tak jak nam wygodnie, ale nie zapominajmy o kupowaniu papierowych książek Autor: WojtekC i Robert „Azahiel” Kruk


O TYM SIĘ PISZE

www.forum.mp3store.pl

17


O TYM SIE PISZE Forumowa inicjatywa

Komuś się naprawdę chce!

Chciałbym, aby na łamach Booma promować ciekawe działania naszych forumowych kolegów. Piszcie do nas, jeśli prowadzicie bloga, stronę www lub robicie cokolwiek interesującego. My przedstawimy wasze działania i pokażemy, że wam się chce! To tak powstał Boom. Komuś się chciało. Na pierwszy ogień wystawił się Robert „Azahiel” ze swoim pomysłem na promowanie niezależnej kultury w naszym rodzimym, niestety, coraz bardziej smutnym, mieście Łodzi Niestety ciężko mi napisać o basie. Akustyka lokalu, oraz ustawienia technicznego sprawiały, zagłuszanie przez perkusję. Wokalista zespołu, okazał się ostatnim elementem, który łączył wszystko, w świetnie prosperujący mechanizm. Mając namyśli ostatni, nie twierdze też najgorszy. Wręcz przeciwnie. To właśnie jego głos, był wiśnią na torcie. Charyzma w jego głosie, połączona z resztą instrumentów sprawiała, że ciężko było siedzieć”

Łódź Niezależna Kiedyś ze swoim przyjacielem zastanawialiśmy się czemu tak mało słychać o zespołach, które dopiero co stawiają swoje pierwsze kroki i tych, które są unikatowe, ale mało popularne. W naszym województwie, a głównie mieście Łodzi, sytuacja wygląda tak, że informacja istnieje, ale nie dość, że trzeba się dokopać do nich w odmętach sieciowych, to z reguły nie ma tam żadnego linku, żadnego opisu, co to za zespół czy wydarzenie. Nie mówiąc już o opiniach ludzi, którzy słuchaliby takich zespołów. Łódź pod tym względem ma bardzo bogatą scenę undergroundową. Dużo zespołów się rodzi i umiera śmiercią naturalną, czyli brakiem rozgłosu. I oto pojawiamy się my - Łódź Niezależna. Naszym zadaniem jest propagowanie i uświadamianie społeczeństwa co się dzieje w naszym mieście, bycie takim profesjonalnym informatorem koncertowym i eventowym. Co tydzień umieszczamy dokładny program, wraz z linkami do przesłuchania zespołów. Dodatkowo, zdajemy relację z wybranych koncertów. Dlaczego wybranych? Chwilowo jest nas tylko dwóch. Wracając jednak do koncertów, umieszczamy potem relację na naszej stronie wraz ze zdjęciami: Fragment opisu koncertu Stupify z 27 maja, w Stereo Krogs:

18 www.forum.mp3store.pl

Lódź niezależna © „W muzyce cechowała się swoista harmonia, a każdy kawałek był jak dobrze napisana książka. Wstępy do kawałków cechowało swoiste „pierdolnięcie”, za co podziękować trzeba perkusiście. Warto zwrócić uwagę, że cechuje go granie odwrotnie do innych perkusistów. Z tak zwanej prawej strony. Kolejnym plusem zespołu, okazali się gitarzyści. Każdy grał określoną część, nie wchodząc drugiemu w drogę. Riffy były bardzo wpadające w ucho, a różnice między gitarą solową, a rytmiczną cechowały, iż jest to zespół z dużym doświadczeniem.

Lódź niezależna ©

Chwilowo działamy w formie bloga na wordpress. W wakacje zamierzamy uruchomić normalną stronę. Umieścimy tam jeszcze wiele dodatkowych informacji, jak spis artystów i miejsc w których można się dobrze bawić, przy żywej muzyce. Raczkujemy, ale dajemy radę. Naszą fan-site na Facebooku odwiedza już sporo ludzi. Teraz tak naprawdę szukamy sponsorów, a od października ludzi do współpracy. Kto wie, może powstanie w ten sposób Warszawa Niezależna, Kraków Niezależny i inne miasta? Zobaczymy. Tymczasem zapraszamy na naszą stronę: lodzniezalezna.worpress.com. Jeśli ktoś jest zainteresowany współpracą z nami to piszcie na : lodzniezalezna@gmail.com Autor: Robert „Azahiel” Kruk

Lódź niezależna ©


RECENZJA Grunt, to dobrze się zabezpieczyć

Mały iRiver X200 Black Box

X200 – co to jest? To iRiver? Nie zdawałem sobie sprawy jakie może być zastosowanie w samochodzie urządzenia typu „czarna skrzynka”. Oczywiście wiem co to, ale w samochodzie? Dopiero wypadek spowodował, że zrozumiałem jak czasem potrzebnym może być tego typu rejestrator. iRiver jakoś nie kojarzy mi się inaczej, jak z muzyką, a raczej wszelkiego rodzaju odtwarzaczami audio. Lekko się zdziwiłem, gdy w paczce z Mp3store dostałem X200 i był to… rejestrator wideo. Bo tym właśnie jest X200. Rejestratorem wideo, który może służyć jako black box w samochodzie.

Budowa Rejestrator to niewielki prostopadłościan, znacznie mniejszy od pudełka papierosów. Po jednej stronie mamy kamerkę, a po drugiej przyciski sterujące i mały głośniczek. Na jednym boku znajdują się dodatkowe porty: av out i slot na kartę pamięci. Na drugim gniazdo zasilania i GPS input oraz przyciski Power i Reset. Do jednej z krawędzi przymocowany jest mały uchwyt z przylepcem do np. szyby.

Włączenie rejestratora jest bardzo proste - jeden przycisk i już działa. Kąt pracy kamery jest bardzo duży - 146 stopni. Przykłady wideo w Internecie - wystarczy użyć google i wpisać nazwę urządzenia. Filmy za dnia są czytelne i dokładne, nocne – ograniczone, gdyż dobrze widoczne są tylko obiekty oświetlone, ale widać dokładnie to, co trzeba. Dodatkowa funkcja umożliwia po podłączeniu do GPSa lokalizację rejestrowanego materiału. Nagrywanie następuje w sposób ciągły na kartę pamięci. Przy kilku godzinach dziennej jazdy 16Gb wystarcza na ok tydzień. Po czym możemy znów nagrywać na tej samej karcie. Oczywiście jeśli mamy ochotę możemy archiwizować dane na komputerze.

Podsumowanie: Koszt takiego urządzenia to ok 390 zł. Czy to dużo? Może, jeśli weźmie się pod uwagę przydatność dla zwykłego użytkownika dróg. Dla osoby, która prowadzi firmę i chce kontrolować pracowników, dla taksówkarza czy innego zawodowego kierowcy, który chce się zabezpieczyć przed kłopotami w razie wypadku BlackBox iRiver X200 będzie urządzeniem niezastąpionym, a cena śmiesznie niska. W tym wypadku płacimy za spokojną głowę. Autor: WojtekC

Czym to się je? Jak to działa? Całość jest lekka i prezentuje się dobrze. Montaż sprowadza się tylko do przyklejenia rejestratora w miejscu dla nas wygodnym i takim, aby miał możliwość pracy. Zazwyczaj to okolice przedniej szyby. Uwaga dla mniej obeznanych – kamerką w stronę jezdni. Moja małżonka zrobiła to odwrotnie i narzekała, że przyciski sterujące są niedostępne. Za to ja miałem ubaw oglądając potem jej miny w czasie prowadzenia pojazdu.

Specyfikacja techniczna:

• Model: Iriver X200 • Kolor: Czarny • Wymiary: 65 (dł) x 84 (wys) x 25.5 (gł) [mm] •Waga: 76,5 g • Pamięć: Micro SD (nie załączona w zestawie) do 16GB • Złącza: GPS, AV-Out, DC IN, USB, SD Card • Event Sensor: G-Sensor • Przyciski: Power, Event, Option 3LED Video • Typ kamery: CMOS • Rozdzielczość: 640 x 800 (VGA) • Frame rate: 30fps • Kąt widzenia: 146 ° - 90 ° • Format: MPEG-4 Audio • Format: WAV (22kHz, 16bit, PCM) www.forum.mp3store.pl

19


RECENZJA Nie taki AKG straszny jak go malują

Nowe AKG K514 MK II

Nigdy nie miałem zaufania do produktów AKG z niższej półki. Były przeciętnie wykonane, a dźwiękowo zupełnie mnie do siebie nie przekonywały. Jedynie K420 i K518DJ broniły się w mojej opinii. Rozumiałem, dlaczego mogą się podobać, choć mnie do gustu nie przypadły. Teraz w ręce wpadły mi AKG K514 MK II. Zobaczymy…

Daleko mi do upodobania w festyniarskim designie i rzucających się w oczy kolorów. Widząc je pierwszy raz na zdjęciach z Internetu byłem wręcz pewien, że będę cierpiał, musząc zakładać takie coś na głowę. Myliłem się. Słuchawki sprawiają pozytywne pierwsze wrażenie: ładne, estetyczne, choć na ulicę bym w nich nie wyszedł - nie tyko z powodu konstrukcji pół-otwartej. Są bardzo lekkie. W ogóle ich nie czuć na głowie. To wszystko dzięki delikatnej konstrukcji pałąka, przez którą obawiałbym się wrzucić je luzem do plecaka. Leżąc grzecznie na biurku, same od

20 www.forum.mp3store.pl

siebie nie pękną. Muszle są wzorcowo wykonane. Bardzo dziwnym rozwiązaniem jest zastosowanie takich padów: materiałowych (żaden znowu welur), bardzo twardych. W ogóle się nie ugniatają przy kontakcie z głową. Spodziewałem się, że będzie to niewygodne, lecz mimo wielu godzin spędzonych w tych słuchawkach, ani razu nie mogłem narzekać na zmęczenie. Konstrukcja jest właściwie quasi-wokółuszna. Mnie małżowiny mieszczą się do środka, jest trochę więcej miejsca niż w Panasonicach HTX7. Na pewno znajdą się także osoby z większymi uszami, u których wygoda być może będzie inaczej oce-

niona. Nagana jednak należy się przewodowi, mimo odpowiedniej jego grubości. Ma okropną pamięć kształtu. Ciężko ułożyć go po naszej myśli, co często bywa irytujące. Całe szczęście do wtyczki nie można mieć zastrzeżeń, jest solidna. Opaska dopasowująca się do rozmiaru głowy, długi, 3-metrowy kabel, nakręcana przejściówka na „dużego jacka” oraz konstrukcja pół-otwarta jednoznacznie wskazują na zastosowanie – słuchawki domowe. Biorąc jednak pod uwagę ich design, niską impedancję i wysoką skuteczność, można


RECENZJA

wnioskować, że w tym wypadku targetem AKG nie są melomani wieku 40-50 lat, ze swoimi kinami domowymi, czy innymi, w miarę mocnymi „dziurkami” odtwarzaczy CD lub wzmacniaczy stereo. Celem są młodzi ludzie, siedzący przy komputerach, czerpiący „pełną gębą” z dobrodziejstw współczesnej myśli technicznej w postaci rozrywek multimedialnych. Oni nie mają mocnych wzmacniaczy, lecz co najwyżej budżetową kartę muzyczną. Potrzebują więc słuchawek, które zagrają już z czegokolwiek pełnią swoich możliwości. K514 MKII okazały się zupełnie obojętne na wzmocnienie, coś jak K550. Moc FiiO E17, Marantza CD52 MK II SE, czy Lexicona Omegi Studio spłynęła po nich jak po kaczce. Nie zagrały ani kapkę lepiej niż z iPoda Nano 6g. Co więcej, z nim zagrały lepiej. Po prostu bardziej pasują do siebie charakterystyką. Z tego powodu testy odbywały się właśnie na iPodzie. Do porównań miałem Panasonici RP-HTX7 oraz zmęczone życiem Fostexy T-5. Podstawowym materiałem testowym były utwory w formacie WAV(1411 kbps).

Lista utworów - Przemek Strączek Trio - Up To You - Chimaira - Severed - Hespèrion XXI - Ay, Que Me Abraso (Guaracha) - Maria Pomianowska - Chopin w Arabii - Emiliana Torrini - To Be Free - King Crimson - 21st Century Schizoid man (Live) - Jakszyk, Fripp, Collins - A Scarcity Of Miracles - Jan Garbarek & The Hilliard Ensemble - Parce Mihi Domine.

Słuchawki grają lekką „v-ką”. Główne, podbite pasma, to bas oraz wysokie tony. Ogólny balans częstotliwości jest przesunięty w stronę góry. Jest jaśniej niż w T-5, a HTX7, mówiąc z przesadą, to władcy ciemności, przy omawianych AKG. Ogólny charakter można określić jako „funowy”, lekko ocieplony. Basu mają sporo jak na konstrukcję półotwartą. Co prawda Fostexy mają go jeszcze więcej(pomijam ich braki w najniższym zakresie), ale ilość jest porównywalna z Panasonicami – jedynie różnią się proporcje, w jaki sposób energia jest rozłożona na poszczególne częstotliwości. To pasmo można określić jako „boomy”. Bas jest po prostu nadmuchany, jakby subwooferowy – gra obok, nie jest homogeniczny z resztą dźwięku. Szczególnie w muzyce elektronicznej to czuć, gdzie żyje swoim życiem, masując skronie, i nie przejmuje się niczym innym. Fanatycy sub-basu pewnie i tak wybiorą jakąś konstrukcję zamkniętą, będąc święcie przekonanymi, że to najlepsze rozwiązanie. Muszę jednak wspomnieć, że K514-ki schodzą niżej niż porównawczy, zamknięty model! (testowane na ucho, na sinusoidzie 20kHz-20Hz). Średnie tony są lekko wycofane, za sprawą podbicia skrajnych pasm. Słychać ocieplenie – jest pełniej niż w HTXach, o T-5 nie wspominając. Barwa instrumentów, w połączeniu z Nano 6g, wydaje mi się naturalna. Dobrze brzmi zarówno muzyka elektroniczna, jak i akustyczna, lub jakakolwiek inna z udziałem żywych instrumentów. Wysokie tony wymagają przyzwyczajenia. Na początku drażniła mnie ich lekka metaliczność. Nie są ostre, nigdy mnie nic nie ukłuło. Są wyraźne, jasne, czasami metaliczne. Potrafią szeleścić, przez

co szczególnie hi-hat nigdy nie brzmi naturalnie. Wiem jednak, że niektórzy lubią taki sposób prezentacji dźwięku. Pozostawiam to do samodzielnej oceny. Nie podlega natomiast dyskusji fakt, że to pasmo jest dosyć poszarpane, nierówne. W muzyce zdecydowanie nie brakuje powietrza, zakres częstotliwości jest przyzwoicie szeroki. Jeśli chodzi o sposób kreowania sceny, jest bez rewelacji. Grają szerzej niż większość zamkniętych słuchawek w tej cenie, jednak wśród swoich odpowiedników nie mają się czym pochwalić. Nawet T-5 wydają się grać troszkę szerzej (a na to wrażenie dodatkowo wpływa mniejsza bezpośredniość dźwięku Fostexów). Pal licho szerokość, czemu one w ogóle nie mają głębi!? Jedynie na CD52 zaczęły się trochę „otwierać”. Gdyby nie to, byłyby to świetne słuchawki dla graczy. Fani CS-a i innych „strzelanek” znajdą w tej cenie bardziej przestrzenne i holograficzne słuchawki. Podsumowując, K514 MK II uważam za udany, choć nie jest ponadczasowy, produkt. Są przyzwoicie wykonane, nie mają większych braków w charakterystyce. Są uniwersalne w muzyce – spiszą się zarówno w popie, jazzie, metalu, jak i muzyce elektronicznej. Niestety ogólna jakość dźwięku i szczegółowość nie plasuje tego modelu w czołówce listy „Najlepiej brzmiące słuchawki do 200zł”. Zarówno Panasonici HTX7, jak i Fostexy T-5 są odczuwalnie lepsze, niemniej jednak, AKG posiadają szereg innych zalet. Jeśli dla kogoś nie jest najważniejsza jakość dźwięku, a bardziej ceni sobie na przykład wygodę, warto wtedy rozważyć zakup tych słuchawek. Autor: Piotr „wrq” Mihilewicz www.forum.mp3store.pl

21


RECENZJA Jak często w deszczu, czy też latem nad wodą, zalaliście swój odtwarzacz lub telefon? Mnie niestety zdarzyło się to kilka razy.

Kalosze dla playera lub smartfona?

Laberg znany był z odtwarzaczy mp4 np. BigBoy lub Smart. Dobre odtwarzacze za niewielkie pieniądze. Niestety jego historia była krótka. Dlaczego? Nie wnikam. Ważne, że w sklepach nadal są w sprzedaży pokrowce tego producenta. Laberg Swim, bo o nim tu mowa, to wodoodporny pokrowiec, z odpornymi na wilgoć słuchawkami. Całość jest bardzo prosta. Plastikowa kieszonka zamykana jest na kilka rzędów zatrzasków plus dodatkowy rzep. W materiał wklejony jest port słuchawkowy umożliwiający podłączenie dowolnych słuchawek 3,5 mm. Choć producent dodaje do zestawu słuchawki, ja wolałem swoje ze względu na brzmienie, a pływać nie zamierzałem. Słuchawki z etui to odporne na wilgoć i dobrze izolujące (to jedyna ich zaleta jak dla mnie) doki zakończone tri-flangami. O ich brzmieniu nic nie napiszę, nie warto. Grają i w sumie tyle.

Najważniejszy jest dla mnie pokrowiec, który bardzo dobrze się sprawdza, zabezpieczając urządzenia przed wodą. Producent podaje, że wytrzymałość SWIMa, to zanurzenie do 3m. Korzystałem ostatnio z tych pokrowców, mając w jednym smartfona, w drugim playera Cowona J3. W testach uczestniczyła moja córeczka majaca 3,5 roku. Dzięki niej pokrowce jak i zabezpieczony w nich sprzęt przeszły istny horror, prawdziwy test przetrwania. Wiele ciekawych prób od zalania colą, po oliwkę do opalania i… tu już ja zawiniłem - wypadnięcie z kajaka, na głębokość ok 2,5 m. Telefon i Cowon nadal działają – woda się nie przedostała. Pokrowiec działa więc doskonale.

Co tu więcej napisać? Sprzęt się sprawdza, więc jedzie ze mną na wakacje. Jeśli chcesz zabezpieczyć swój telefon/smartfon/mp3/mp4 to pokrowiec typu SWIM wydaje mi się doskonałym uzupełnieniem wakacyjnego bagażu. W zestawie: - wodoodporne etui - wodoodporne słuchawki - regulowana smycz Ps. Aktualna cena Laberga Swim 29,00 zł Autor: WojtekC

FOT. Robert Kruk (Azahiel)

22 www.forum.mp3store.pl


W TYM NUMERZE RECENZJE

www.forum.mp3store.pl

15


RECENZJA Przejdźmy do konkretów

Nowy i (naj)lepszy iRiver B100

Jakiś czas temu testowaliśmy model S100, który okazał się pewną formą przebłysku i powiewu świeżości w pomysłowości koreańskiej firmy. Do tej pory S100, był najlepiej grającym DAPem z nowych serii iRiver’a, a jednocześnie odtwarzaczem, w którym za rozsądne pieniądze dostawaliśmy dobre materiały, długi czas działania, slot na kartę i oczywiście całkiem niezły dźwięk. Czy przyszła pora na pojawienie się jego następcy? Mam zaszczyt zaprezentować wam w tej recenzji model B100, którym iRiver próbuje wrócić do łask klientów. Zapraszam gdyż zdarzają się drobne zacięcia, jednak są to bardzo marginalne objawy, ogólnie jest co najmniej przyzwoicie. Nie dostaniemy w tym DAPie, żadnych zbędnych wodotrysków: nie ma wifi, nie ma dodatkowych aplikacji, ani wsparcia do nich. Całość skupiona jest na muzyce z możliwością użycia EQ, do tego dochodzi odtwarzanie wideo i obrazów, nagrywanie głosu, dobre radio, czytnik e-booków, funkcja rysowania i kalkulator. Autorzy stwierdzili, że chcą stworzyć całe urządzenie pod jeden konkretny styl: srebra, czerni, bieli (i elementów pomarańczowych) ten design prezentuje się dobrze. Żywotność baterii jest dość dobra. Wynosi ona ponad 30h przy odtwarzaniu muzyki. B100 jest wzorowany na Touch 4g i cowon J3, jednak nie kopiuje patentów Apple, czy Cowona, bo został stworzony pod inną ideę, zapoczątkowaną w S100. Jest mniejszy i wygodniejszy w użyciu, a w dodatku lepiej wykonany. Jest uproszczony, „bez wodotrysków”, za to z łatwo dostępnym, prostym i szybkim w obsłudze equalizerem, z wyglądu podobnym trochę do tego z Sony X1050, lecz bardziej rozbudowanym.

Okryj przede mną swoje wnętrze!

Pokaż co w sobie masz!

Pokaż na co Cię stać!

Opakowanie i wyposażenie jest analogiczne do tego, z którym spotykamy się w modelu S100. Nastawione na minimalizm, prosty, ale stylowy wygląd. Wszystko znajduje się w plastikowym, przezroczystym opakowaniu. B100 spoczywa wyeksponowany w plastikowej foremce, a wszystkie akcesoria znajdują się w tekturowym, brązowym pudełku, będącym tłem dla odtwarzacza. W pudełku znajdziemy same podstawowe rzeczy w kolorze białym. Są to: kabel USB, krótką instrukcje, rozwijaną gwarancje w różnych językach, oraz „pchełki”. Design d z płaskim przewodem i obudową z ładnego plastiku prezentuje się świetnie i na pewno lepiej niż w pchełkach znalezionych przy produktach Apple. Dźwięk ich jest przestrzenny i zaskakująco dobry, wystarczająco, by z powodzeniem wypełnić lukę w czasie między kupnem playera, a dokupieniem odpowiednich słuchawek.

Zastosowany w obudowie został plastik na plecach i obwódce ekranu, co zmniejszyło ciężar urządzenia, ale jego jakość robi wrażenie, jest gładki, solidny i odporny na zarysowania. Z przodu jest przycisk Home. A sama szybka jest wykonana z tego samego materiału co S100. Wydaje się dość solidna i również ciężko ją zarysować. Jej wadą są pozostające tłuste plamy po palcach, widoczne głównie w silnym słońcu. Jest to wada powszechnie spotykana w ekranach dotykowych. Ekran jest średniej wielkości. Spokojnie nada się do przejrzystego przeglądania muzyki, czytania e-booków, obejrzenia filmu w drodze, a do tych celów został B100 zaprojektowany, natomiast nie powiększa zbytnio rozmiarów urządzenia. Oprogramowanie jest dobrze przemyślane i wygodne w użytkowaniu, do jego działania można byłoby mieć drobne zastrzeżenia,

24 www.forum.mp3store.pl

Dźwięk B100 prezentuje wysoki poziom dorównujący modelom Touch 4G, Cowon J3, Sony X, Samsung P3, ZuneHD, czyli całej elity spośród odtwarzaczy. Warto zwrócić uwagę na zachowaną harmonię, między ukazywaniem szczegółów, a barwą i soczystością brzmienia. Wybija się w kategoriach wypełnienia dźwięku oraz jego rytmiczności. Natomiast nie popisuje się wielkością sceny, choć zdaje się jest to celowy zabieg. Przestrzeń jest optymalna pasująca do naturalnego i ciepłego charakteru. Scena nie jest ani szeroka ani wąska, dźwięk nie jest ani płaski, ani jak ze studni, wszystko jest zbalansowane. SQ jest najwyżej próby w tej klasie sprzętu, jednak iRiver nie stara się wywrzeć na nas ponad przeciętnego wrażenia. Dźwięk nastawiony jest na bliskość, bezpośredniość, namacalność, bez „efekciarstwa”. Gra przede wszystkim naturalnie, muzykalnie i z klasą. Muzyka brzmi jak muzyka, a nie zbiór dźwięków.


RECENZJA

Balans tonalny jest dość wyrównany. Jednak, gdy zaczniemy porównywać do innych źródeł można poczuć delikatne rozjaśnienie - większą ilością górnych pasm i mniejszą ilością pasma poniżej 100hz czyli tego najniższego. Słuchając muzyki nie odczujemy tego w jakiś specjalny sposób. Z racji dość uniwersalnego brzmienia ciężko bez wnikliwych obserwacji powiedzieć coś „konkretnego”, wszystko brzmi po prostu tak jak powinno. Brzmienie jest wyraźnie ocieplone, bez straty na przejrzystości. Wokale, gitary i inne instrumenty, właściwie cały przekaz jest nasączony nutką słodkości. Nasuwają się tutaj skojarzenia z „lampą” (wzmacniaczem lampowym), która dodaje tej charakterystycznej barwy. Otrzymujemy soczyste i gładkie granie, gdzie całość jest nad wyraz spójna. Detali nie brakuje, jednak najpierw obcujemy z przyjemnym brzmieniem, jako całością, całą paletą różnych wybrzmień, a dopiero potem ukazują nam się wszyst-

kie szczególiki. Sposób grania jest bardzo zbliżony do Touch 4G tylko jest bardziej ocieplony i zbity – z mniejszą sceną. Duża moc zapewnia optymalne napędzenie słuchawek nawet dość wymagających takich jak SRH750dj. Dostajemy bardzo uniwersalny dźwięk nadający się właściwie do wszystkiego. W niektórych gatunkach będzie brakować trochę wielkości sceny. Odradzałbym dobierać do niego wyjątkowo ocieplonych słuchawek, lecz tak jak S100 ma tak samo dużą zdolność adaptacyjną. B100 sprawi przyjemność mniej lub bardziej w zależności od przyzwyczajeń gustów oraz użytych słuchawek.

To jest twoje ostatnie słowo! Dostajemy model który jest rozwinięciem modelu S100, ewolucją w kierunku lepszej ergonomii, bar-

dziej przemyślanej konstrukcji, ekranu dotykowego pozwalającego na przejrzyste i łatwe przeglądanie zebranej muzyki. Ewoluował również dźwięk, jest bardziej dojrzały, kulturalny i jeszcze bardziej uniwersalny, została zachowana tendencja, a raczej idea, aby brzmienie było muzykalne, łatwe i przyjemne w odbiorze w istocie jest to silne nawiązanie do 4-tej gen. serii Touch od Apple. Dostajemy urządzenie pod konkretne zastosowanie, bez wodotrysków i niekończących się bajerów, za to z przyzwoitą baterią i slotem na kartę. B100 w obecnych czasach nie zawojuje rynku, ale będzie dobrą ofertą dla ludzi, którzy wiedzą czego chcą.

Aspekty techniczne: + ekran 3,1 cala TFT - 320 × 480 pikseli. + sterowanie – ekran dotykowy + przyciski: power/hold, głośność +/-, Home + slot na kartę pamięci (oddzielnie u góry, pod zaślepką) + dwa warianty pojemności 4GB i 8GB + moc 36mW (18mW + 18mW) + User EQ / Preset EQ / SRS Truemedia + obsługiwane formaty: MP3, WMA, OGG, ASF, FLAC, APE, AVI, WMV, MP4, MOV, TS, 3GP, MKV + złącze mini-usb (pod zaślepką u dołu, razem z przyciskiem resetu) + mikrofon (umieszczony z boku) + gniazdo mini-jack (od dołu) + dobrej jakości materiały, ale palcujący się ekran + brak możliwości personalizacji + tylko jeden wariant kolorystyczny: srebro, czerń, biel + 80g wagi Autor: Piotr „Syler” aka „MrBrainwash” Długokęcki www.forum.mp3store.pl

25


RECENZJA

Hi-Fi dla mas

Przed wami Brainwavz HM5

Jakiej muzyki słuchasz na co dzień? Starasz się wyszukiwać dobrze zrealizowane utwory, czy w ogóle nie przejmujesz się jakością? Słuchasz jazzu czy metalu? A może jednego i drugiego? Zatem doskonale wiesz, jak trudno o uniwersalne słuchawki. Masz jednak szczęście! Słuchawki dostajemy bez kartonu, lecz bezpośrednio w futerale podobnym do torby na laptopa, tylko innych rozmiarów. W środku jest wypełniony gąbką z wycięciem na słuchawki. Taki dodatek jest rzadkością w tej półce cenowej. Dobrze się prezentuje i sprawia profesjonalne wrażenie. Same słuchawki wyglądają solidnie. W zestawie znajdują się dwa symetryczne przewody różnej długości do połączenia z wtykami jack mono, znajdującymi się w muszlach. Są miękkie i elastyczne. Nie musimy się bać, że je uszkodzimy. Wszystkie końcówki są pozłacane, a całość nie jest plastikowa, lecz na wtyk jest nałożona aluminiowa tulejka. Jest też nakręcana przejściówka na dużego jacka, adapter samolotowy, dodatkowa para padów oraz karteczka z gwarancją i manualem. Jednym zdaniem – zestaw na wypasie! Pady są dobrze wykonane i bardzo komfortowe. Materiał imitujący skórę jest miękki i przyjazny w dotyku. Zapewniają rewelacyjną szczelność, przylegając idealnie wokół uszu. Same słuchawki również są wykonane wzorcowo, oraz wyjątkowo lekkie, jak na swoje rozmiary. Materiał poszczególnych elementów stanowi twarde gumo-podobne tworzywo. Nie zauważyłem tendencji do zużywania się. Można powiedzieć, że jest odporne na zarysowania, obicia, odpryski – coś pięknego. Pałąk wykonany z metalu, otoczony gładkim materiałem, dodatkowo pokryty sztuczną, ale dobrą jakościowo skórą. W środku jest gąbka zapewniająca odpowiedni komfort. Pałąk z początku dość mocno uciska, ale z czasem się rozciąga(lub możemy samodzielnie bez obawy go rozgiąć). Muszle HM5 są pokaźnych rozmiarów. Będą pasować raczej na każdego. Ucho w środku kopułki ma sporo miejsca, niezbyt mocno się grzeje. Boki muszli są wykonane ze szczotkowanego aluminium. Ciężko uwierzyć, że producentem jest chińska firma (Yoga, przyp. red.). HM5 wykazują się dużą tolerancją co do źródła, a sporą część końcowego efektu sobie zawdzięczamy właśnie im. Są dość łatwe do napędzenia, a tym samym wystarczająco głośne Mimo zamkniętej konstrukcji słuchawki grają z dużą przestrzenią i szeroką sceną. Grają z delikatnego dystansu, ale ciągle jest bezpośrednio i namacalnie. Dźwięk jest swobodny, chociaż nie brakuje mu dociążenia i wypełnienia. Pasmo w całej swojej rozciągłości jest wyrównane. Może delikatnie obniżone na górze. Z jednej strony mamy wgląd we

26www.forum.mp3store.pl

wszystkie szczegóły, jest bardzo przejrzyście. Z drugiej natomiast jest gładkość, masywność i soczystość dźwięku. To są słuchawki raczej o spokojnej osobowości. W monitoringu jest to zaletą, gdyż nie męczą i można w nich analizować dźwięki długimi godzinami. Szczególnie jednak w rockowych ka-

wałkach lub żywszej elektronice braknąć im może takiego pazura, szarpnięcia. Nie są monotonne, ale dopadło je to, co większość słuchawek o wyrównanym charakterze – siedzimy w szlafroku i ciepłych kapciach, z gorącym kakako, przed kominkiem, gdzie wyłapujemy wszystkie smaczki z nagranego na DVD


RECENZJA FOT. Forza Lazio (11)

koncertu. Jednak to nie to samo, co ten sam koncert na żywo, będąc pośrodku rozbawionego tłumu. Słuchawki mają barwę neutralną, bez kolorowania, lekko przyciemnioną. Jest też pewna doza ciepła, ale to tylko dodaje im uroku, w żaden sposób nie odbierając klarowności. Dzięki temu w całości są bardziej soczyste w dźwięku. Mają swój czar, a wokale są pełniejsze i słodsze. HM5 nie są też bezlitosne dla nagrania, potrafią zagrać bardzo satysfakcjonująco nawet „skopanego” przy realizacji Papa Roach, a wręcz go poprawić. Oczywiścieprzy lepszej realizacji rozwijają skrzydła. Szczegółowość nie jest wyrzucona na pierwszy plan. Jest na poziomie Superluxów HD668B, Shure SRH750dj, Sony ZX700. Przeganiają ją trochę Sony 7509HD i Microlaby k860, ale nie jest to duża różnica. Dźwięk jest bardzo spójny i to wpływa na odbiór separacji. W słuchawkach Shure będzie ona odrobinę efektowniejsza, natomiast trochę mniej wyraźna niż w słuchawkach Superlux. Nie spotkałem się jeszcze z utworem , z którym by sobie nie poradziły. Nie mają prawa się zgubić. W scenie nie ma żadnych dziur, a wszystkie instrumenty są świetnie nasycone. Umiejętność do ukazywania różnic pomiędzy głośnością, a tym samym odległością źródeł dźwięków jest w HM5 wzorcowa, na bardzo wysokim poziomie. PRaT, czyli puls i żywiołowość muzyki wypada dobrze i nie mają się czego wstydzić. Jednak jest wiele modeli, które lepiej pod tym względem wypadają. Brainwavzy trzeba pochwalić za scenę, która jest wyjątkowo szeroka jak na słuchawki tej konstrukcji. Grają dość głęboko, na poziomie Superlux, jednak w tym aspekcie więcej będą miały do pokazania popularne Creative Aurva-

na Live!. W kreowanej przestrzeni jest dużo miejsca i powietrza. Zostało trochę przemycone tej cechy ze słuchawek otwartych. Do otwartości dźwięku im trochę jednak brakuje - trochę wysokich tonów, które nadałyby ostatecznej lekkości. Pozycjonowanie instrumentów jest bardzo dobre. Jeśli słuchamy muzyki klasycznej to „siedzimy” może nie w pierwszych rzędach, ale blisko sceny poniżej środka. Jeśli słuchamy koncertu rockowego, to stajemy się taką kamerą na mechanicznym wysięgniku nad tłumem i przed zespołem. Nie jesteśmy otaczani dźwiękami, lecz raczej mamy go przed sobą, w pewnej odległości, ale po odrobinie skupienia dostrzegamy grę pełną akcji rozgrywającą się na rozbudowanej scenie. Wysokie tony są lekko obniżone w stosunku do reszty pasma. Nie iskrzą i nie błyszczą się. Jednak jakością rekompensują to z nawiązką. Szczegółowość jest bardzo dobra. Słyszymy najlżejsze wibracje, a rozciągnięcie talerzy, dzwoneczków, cymbałków itp. jest wybitne. Bas nie jest znacznie podbity w stosunku do innych pasm, jest go umiarkowana ilość. Spokojnie wystarczy go dla potrzeb elektroniki, ale w żadnym innym gatunku nie będzie uciążliwy. Zdecydowanie jest to jeden z najlepszych jakościowo basów, jakie słyszałem. W swoim charakterze jest naturalny, równy we wszystkich swoich przedziałach. Potrafi kopnąć, zejść, zagrzmieć. A to wszystko z dobrą masą, urozmaiconą fakturą i wyważoną szybkością, by nie zniknąć zbyt prędko, ale też by nie gubić się w szybszych kawałkach. Można powiedzieć, że osiągnięty został złoty środek. Średnica jest kompletna, szczegółowa i dość równa. Sama w sobie Jest lekko ocieplona, co dodaje jej soczystości i słodyczy w wokalach. To

wyrównanie odbiera HM5 pazur. Pozbawione są sybilacji na wyższej średnicy. Będzie nudniej niż w innych słuchawkach typu CAL.

Podsumowanie Za cel postawiono sobie stworzenie monitorów łagodnych dla ucha i nie wyolbrzymiających wad realizacji, które zadowolą prócz pracowników studia również domowych koneserów muzyki. Zrealizował ten cel. Werdykt jest jednomyślny i mówi: bardzo dobre słuchawki w dobrej cenie. HM5 cenię bardzo wysoko. Są bardziej uniwersalne od ATH M50 i zagrają lepiej z przenośnego sprzętu. Całościowo wystawiłbym im opinie, że są to słuchawki w pewien sposób referencyjne. Jak ktoś szuka słuchawek które w SQ go nie zawiodą, w których będzie mógł się odprężyć i odpłynąć wieczorami to jest to celny strzał. Brainwavz kolejny raz udowodnił mi, że potrafi stworzyć bardzo udany produkt. Wcześniej miałem kontakt z modelami M1, Alpha, HM3 i wszystkim bym wystawił bardzo pozytywną ocenę. Pojawienie się takiego modelu na rynku powinno dać do myślenia firmom zachodnim. Kto wie, może otworzy nową erę, jeśli chodzi o jakość i dostępność sprzętów audio.

Garść informacji: + bardzo dobra izolacja + różnej długości wymienne kable; 1.3m i 3m + odkręcany adapter na duży jack + 42mm przetwornik + Impedancja 64om, czułość 105dB + zakres częstotliwości: 10Hz -26kHz Autor: Syler aka MrBrainwash www.forum.mp3store.pl

27


RECENZJA

28www.forum.mp3store.pl


RECENZJA

www.forum.mp3store.pl

29


RECENZJA Czeka na Ciebie

Beyerdynamic T50P - niezniszczalny maluch

Beyerdynamic - firma, której historia sięga roku 1924, kiedy to ruszyła pierwsza fabryka „Eugen Beyer” produkująca urządzenia elektryczne. Dzięki wysokim standardom i innowacjom technologicznym Beyerdynamic ma wysoką pozycję na świecie w dziedzinie techniki akustycznej. Dziś nową technologią wykonywania przetwornika „Tesla Technology“, którą coraz częściej stosują w swoich produktach, podkreślają swą wiodącą rolę w świecie audio. Brzmienie:

FOT. Aallen (6) Technologia Tesla, najprościej rzecz ujmując, to wysoka sprawność, uzyskana dzięki bardzo silnemu polu magnetycznemu, które powinno nadrobić niedobór mocy. Przetworniki wykonane w tej technologii charakteryzują się dużym zapasem przyjmowanej mocy i w rezultacie nieskrępowanym czystym brzmieniem. Wiadomo, w urządzeniach typu portable mocy zawsze mało. Do niedawna technika Tesli stosowana była w modelu referencyjnym T1 i zastrzeżona była dla najdroższych produktów. Teraz otrzymaliśmy model T50, który oparty jest również na tej technologii, a kosztuje poniżej 800 zł.

Specyfikacja techniczna: Typ przetwornika: Dynamiczny Nauszniki: Zamknięte Zakres częstotliwości: 10Hz – 23 kHz Impedancja: 32 Ohm Nominalny SPL: 107dB Maksymalny SPL: 127dB Moc nominalna (dostarczona): 100mW Nacisk mechaniczny: 2.5N Przewód: 1.2m (obustronny) Eleganckie etui ochronne Złącze: 3.5mm (adapter samolotowy oraz jack stereo 6.3mm) Waga: 174g

Budowa: Słuchawki, jak przystało na firmę Beyerdynamic, są wspaniale wykonane i podane. Zapakowane są w małe, tekturowe pudełko z wszystkimi stosownymi na ich temat informacjami. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to konstrukcja i użyte materiały. Dłużej obcując z tymi słuchawkami coraz bardziej przekonany jestem o ich niezniszczalności. Większość elementów wykonano z nierdzewnej stali oraz aluminium z wykończeniem satynowym. Same nauszniki to konstrukcja zamknięta, wykończona miękką skórką. Zapewniona jest doskonała wygoda i świetna izolacja. Oprócz samych słuchawek T50, w zestawie otrzymujemy praktyczny pokrowiec, adapter samolotowy i przelotkę z małego na dużego jacka. Opisaliśmy budowę, przejdźmy do ergonomii. Słuchawki, jak na swoje przeznaczenie, idealnie spełniają jego założenia. Są małe, dyskretne i w elegancki sposób układają się na głowie. Ucisk w uszy jest kwestią indywidualną. W moim (Aallen) wypadku na początku jest super, a później, w zależności od intensywności użytkowania, albo delikatny dyskomfort spowodowany uciskiem albo lekkie grzanie w uszy. U Wojtka nawet po długim odsłuchu nie było minusów, ale odsłuchy w domu to jednak inna bajka niż ciągłe ich używanie, tak, jak ja to robię.

Wojtek: Pierwszemu odsłuchowi towarzyszyła duża niepewność, a potem zaskoczenie i niedowierzanie. Nie lubię zamkniętych słuchawek. Wiadomo, taka konstrukcja to mała scena i specyficzny bas – nie zawsze, ale w większości. Tu tego nie mamy. Scena jest szeroka, ładnie zaznaczona i nie brakuje jej głębi. Samo brzmienie jest spokojne, nienatarczywe, przepełnione aksamitną górą, która ładnie wybrzmiewa i nie kłuje w uszy. Na początku brakowało mi najniższego basu. Nie miałem „ciarek” na plecach. Z czasem zrozumiałem, że więcej basu mogłoby zaszkodzić ogólnej prezentacji. Troszkę brakuje mi większej agresywności w przedstawieniu średnicy. Wokale są poprawne, ale nic ponad to. Ilość szczegółów odpowiednia - jest ich sporo - ale nadal słuchamy, a nie wsłuchujemy się w detale. To ważne, aby nie przesadzić w tym aspekcie. Aallen: Beyerdymamic T50p są to słuchawki brzmiące bardzo ciemno i mrocznie. Daje się ponadto zauważyć charakterystyczne dla słuchawek Beyerdynamica pojęcie przestrzeni. Mimo podyktowanej przez budowę wąskości, jest głęboka, poukładana i wielopoziomowa. Wysokie tony są „miodne”, gęste i szczegółowe w przekazie. Brakuje im jednak ilości, jasności charakterystycznej chociażby dla słuchawek Grado. Średnica jest lekko cofnięta i w całości brzmienia układa się w charakterystyczne U. Niskie tony są bardzo dobrze kontrolowane i miękkie. Nie rozlewają się, ale nie czuć takiego charakterystycznego łupnięcia, a raczej niskie zejście. Bas z resztą również przypomina ten występujący w innych modelach jak np. DT880 Reasumując Beyerdynamic T50P to świetne słuchawki, którym nie przeszkadza brak mocy playera. Doskonale sprawdzą się do sprzętu przenośnego, pozwalając na osiągniecie brzmienia spotykanego do tej pory tylko w zestawach stacjonarnych. Trwałość, wygoda i jakość uzyskanego brzmienia zaskakują. Polecamy. Beyerdynamic potrafi docenić wartość naszych pieniędzy i daje nam produkt wart każdej wydanej na niego złotówki. Autor: WojtekC i Aallen

30 www.forum.mp3store.pl


RECENZJA

www.forum.mp3store.pl

31


RECENZJA Co dwie głowy to nie jedna

FiiO E11 i FiiO E17 - Odcinek przyrodniczy Dwóch podróżników audio spotkało się podczas niedzielnego spaceru po cyfrowej dżungli. Obaj postanowili podzielić się opiniami na temat nowo odkrytych okazów... a tak wyglądała ich rozmowa.

wrq: Witaj, byłem właśnie w mp3store odebrać klocki. Obiad się już trawi, będzie sie dobrze słuchać. Najpierw trzeba odpakować. Miniaturyzacja do potęgi! Wiedziałem, że do E11 jest dodawane metalowe pudełko do transportu, nie sądziłem jednak, że jest ono jednocześnie opakowaniem. Pudełko od E17 jest z grubej tektury, nakładane na wnętrze. Na bokach srebrne napisy... powiew luksusu.

nia E11 - oszczędność miejsca nad wszystko. Pod plastikową „foremką»(odpowiednio pokrytą czymś miękkim), w której jest wzmak, ukryte są kable, gumowa opaska oraz 6 silikonowych, „pchełkowatych” podkładek do przyklejenia na odtwarzacz, by nie rysować jednym o drugie. Wszystko powciskane tak, że po wyjęciu trudno ułożyć, jak było na początku.

MrBrainwash: Otwierane jak bombonierka, to będzie bardziej zrozumiałe. W środku mamy dość bogate wyposażenie jak na FiiO: dobrze wyglądający, gruby, gładki futerał, dwie opaski do łączenia z przenośnymi odtwarzaczami, kabel USB, interkonekt minijack - minijack, dwie przejściówki (coax i optical) dla wykorzystania wejścia cyfrowego oraz folię ochronną na wyświetlacz. Jest bardzo poprawnie i niczego nie brakuje.

MrBrainwash: Trochę dziwne, że opakowanie może być aluminiowe, a wzmacniacz jest tylko plastikowy. Na pierwszy rzut oka wydaje się być solidny.

wrq: Nie podoba mi się ciasnota w środku. To wygląda, jakby zapomnieli przeznaczyć miejsce na futerał. Jeszcze gorzej jest w przypadku wyposaże-

32 www.forum.mp3store.pl

wrq: Kolejne wrażenie jest już gorsze, bo plastik ugina się pod mocniejszym naciskiem palców… Znacznie lepiej wygląda E17 zrobiony z grubego, szczotkowanego aluminium. Niestety, moim zdaniem, będzie się rysować, w przeciwieństwie do np. Samsunga R0. A w ogóle to jest mniejszy od iPoda Video! Spodziewałem się większego bydlaka… Po pierwszych odsłuchach E11 (na iModzie Video) muszę przyznać, że opisy z Internetu są bez

przesady. Jest po prostu ciemny! Nie, żeby bas podbijał, po prostu brak mu wysokich tonów. Na Superluxach HD660 dźwięk staje się bez życia, podczas, gdy przy Beyerdynamicach DT250 jest już lepiej. Można powiedzieć, że czuć powietrze, bo słuchawki same w sobie posiadają bardzo dużo góry. MrBrainwash: Byłem trochę ciekawy E11, bo miałem już kontakt z dwoma egzemplarzami. Jeden grał przyzwoicie, a drugi był „o kant d*** rozbić”. Jednak też jest marnie. Podłączałem go do Maya U5. Ty słuchasz z iModa, który moim zdaniem ma nienaturalnie dużo góry. To tak, jakby na telewizorze dać jasność na maxa i podkręcić trochę kontrast. Z kolei E11 działa jak okulary przeciwsłoneczne. wrq: Mnie właśnie wyładował się E11, więc czas na odsłuch E17. Włączam i nie wiem co robić! Chodzę po menu w poszukiwaniu kierunkowskazu, w jaki sposób to najpierw połączyć, bo nie umiem się zdecydować. W końcu zostawiłem jak jest, a na


RECENZJA

laptopie włączam swoje testowe utwory, podpinam DT250 i..... magia! Jest góra, jest bas! Wysokie troszeczkę szeleszczą, ale nie przeszkadza mi to. Pierwszy raz spotykam się z tym, że nie przeszkadza mi szeleszcząca góra! Zawsze była to dla mnie wada dyskwalifikująca. Ładnie wybrzmiewa. A bas? Przecież to bezbasowe słuchawki… Zaskoczenie. Nawet na lampie WBA HPA-03 chyba tyle dołu nie było. Nie jest go dużo, ale jest! MrBrainwash: Jestem ciekawy, czy mnie czymś zaskoczy. Mam nadzieję, że będzie lepszy od Musilanda. W menu mamy możliwość zapamiętywania poziomu głośności, ustawienia dla tonów wysokich i niskich (niestety brak regulacji środkowego pasma), uaktywnianie ładowania przez USB, balans kanałów i sleeper… Po wstępnych odsłuchach, po AUX mogę powiedzieć, że nie jest źle, choć żadnych rewelacji. Natomiast jest całkiem przyjemny jako karta. Słychać, że to Wolfson. Za wcześnie jednak by ostatecznie oceniać. wrq: Wkurza mnie ten potencjometr w E11! Myślałem, że to będzie fajne rozwiązanie. Wolę jednak taki tradycyjny, jak w D4, albo przyciski. Również z użytkowego punktu widzenia denerwuje mnie w E17 rozmieszczenie wejść/ wyjść. Z doły AUX IN, u góry słuchawki... Podpinając np. iModa z obydwu stron coś mi wystaje - nie ma szans tego włożyć do kieszeni. Także w torbie jest problem, bo może być zbyt ciasno...

MrBrainwash: Zgadzam się co do E11. To związanie wyraźnie kuleje. Dostęp do regulacji głośności jest utrudniony. Wracając do rzeczy przyjemniejszych - odsłuch E17. Ma podobny charakter do Icona HDP, jednak to jeszcze nie ten poziom. Przyjemnie się go słucha, ale ciężko mi będzie określić. czy jest opłacalny, czy nie. Zbyt dobry i przyjemny jest, aby po nim pocisnąć, ale też za słaby, by go rekomendować... Co do wzmacniacza, podoba mi się, że jest bardziej przejrzysty w dźwięku niż E11. Ten drugi jednak prócz lekkiego zamulenia tworzy odrobinę lepszą scenę. wrq: Co jednak pewne, E17 ma znacznie lepszą holografię. Porównałem chwilę jego DACa do iModa. AUX IN podpiąłem iModa, przez USB laptopa, do E17 słuchawki. W ten sposób przy użyciu jednego przycisku E17 przełączałem sygnał pomiędzy iModem a laptopem. Różnice od razu wychodzą na wierzch. E17 ma więcej basu, jest cieplejszy. Góra kończy się troszkę szybciej, niesie ze sobą mniej informacji, szczegółów. Scena jest węższa… Nie są to jednak kolosalne różnice. Wszystko i tak zależy od muzyki. Na byle czym nie słychać różnicy w wielkości sceny, ale gdy włączyłem Garbarka & Hilliard Ensamble wątpliwości już nie ma. Tak samo różnica w ilości basu słyszalna była wyraźnie, dopiero, gdy włączyłem Erykę Badu. Wzmak E17 jest ciepły, dodaje trochę basu. Sam DAC też nie jest zupełnie neutralny, lecz ociepla ze znacznie większą delikatnością niż sekcja wzmacniacza. Wydaje mi się także, że wyższa średnica jest delikatnie podbita względem iModa.

MrBrainwash: Generalnie E17 gra podobnie do Touch 1G, w którym również siedzi Wolfson. Oba kładą nacisk na przejrzystość i głębię dźwięku. FiiO gra chłodniej i jaśniej, ale również z bardziej dobitnym basem. Touch jest cieplejszy, ma więcej brzmienia, a mniej szczegółów. Jest dla mnie mniej wyraźny, ale również naturalniejszy. Ogólnie jest to podobny poziom i miałbym problem w ślepych testach z określeniem czy jest włączony tryb USB czy tryb AUX. Touch 4G to dla mnie już trochę wyższy poziom, z lepszą koherencją przekazu i lepszym wypełnieniem, wyraźnie lepszą dynamiką. Właśnie, Ty słuchałeś tylko po USB? wrq: Niestety tak - nie mam możliwości połączyć go inaczej. Możesz porównać? Słucham właśnie Microlabów K860 na E17 po USB… Zdecydowanie nie jest to uniwersalne połączenie, ale Hooverphonic brzmi świetnie. Gęsto. MrBrainwash: Coax/USB [T4 > i20 > e17] – takiej właśnie różnicy się spodziewałem po doświadczeniach z Iconem HDP i Valabem. USB gra w sposób wyraźnie cyfrowy (twarda drobinkowość), a po Coax dźwięk jest bardziej analogowy. Scena wydaje się większa, dźwięk ma w sobie większą kulturę, jest przyjemnie, gładko. Może dalej słychać większą głębię po USB, ale po Coax dźwięk ma w sobie coś, co zaczyna urzekać. W większości słuchawek, te cechy, które mnie wcześniej trochę drażniły, tutaj znikają. Trzeba też dodać, że używając sygnału przez Coax, muzyka jest o 2 szczebelki cichsza. www.forum.mp3store.pl

33


RECENZJA Optical/USB [T4 > i20 > k.Tonsil > e17] – Tutaj mamy coś pomiędzy USB i Coax. Muzyka jest gładsza, ale nie tak pełna jak przez Coax, choć też trochę głębsza. Również jest trochę ciszej. Wejście optyczne to dla mnie lepszy wybór niż USB, lecz mimo wszystko wybrałbym Coax. Różnica w SQ raczej bez drastycznych zmian. wrq: Dzięki za porównanie. Ja w ogóle nie wiem o co chodzi z tą „cyfrowością” dźwięku. Dla mnie testy E17 właściwie są skończone. Niektóre słu-

34 www.forum.mp3store.pl

chawki z nim jakoś grają, ale tak naprawdę jedynym dobrym rozwiązaniem jest połączenie z Beyerdynamicami DT250. Niezależnie od źródła, czy to DAC, czy iMod, czy Marantz CD52, zawsze jest bardzo dobrze. Basu jest pod dostatkiem i nabierają przyjemnej barwy, a dźwięk nie jest już taki monitorowy. Góra także się trochę uspokaja (względem Pro-Jecta Headbox SE II). MrBrainwash: Ja mam jeszcze parę uwag. Całościowo podoba mi się jego brzmienie, ale prze-

szkadza trochę ta „chudość” i „cyfrowość” dźwięku na średnicy. Bas także mógłby mieć lepsze wypełnienie, choć na pewno nie brak mu sprężystości. W kwestii SQ na największą pochwałę zasługuje separacja pozornych źródeł. Reszta także jest przyzwoita, choć mogłaby być lepsza. wrq: Znalazłem przyzwoite połączenie dla E11! Mam na myśli Panasonici HTX7. W połączeniu z jasnym iModem powinny mieć mało basu i sporo góry. Podłączając ciemnego E11 dostajemy niezbyt


RECENZJA ciepłe, lekko ciemne, basowe, lecz nadal dynamiczne połączenie. W niektórych utworach odczuwa się niedobór wysokich tonów. Nie jest prawdą, że ich nie ma, że nie istnieją - są po prostu w niewielkiej ilości. Dla mnie to wada, jednak wiem, że wiele osób uważa to za cechę pożądaną - lekko wycofane wysokie. Brzmienie jest wtedy odrobinę wolniejsze, mniej nachalne. Całość jest przejrzysta dzięki nie podbitemu zakresowi wyższego basu, głównie gra średni-niski. Rewelacyjne brzmienie dla gęstych, elektronicznych klimatów oraz ekstremalnie ciężkiego metalu. Gitary mają świetny drive, np Chimaira – Severed. Co ciekawe, takie samo połączenie z E17 jest po prostu średnie. Gorsze niż z E11. Dźwięk jest jakby zamulony, bas tro-

chę dudni. Ogólny balans jest bardziej naturalny, bo jest więcej wysokich, ale jest nudno, bez życia. MrBrainwash: Rzeczywiście, w E17 + HTX7 nie każdemu będzie odpowiadać słodkość/funowość średnicy. Jednak balans plusów i minusów w tych słuchawkach wychodzi na zero. E11 stworzy lepszą scenę i zdecydowanie lepszy będzie bas. Natomiast E17 gra wyraźniej z lepszą górą, nie jest aż tak ocieplony. wrq: Poszperałem trochę w sieci chcąc dowiedzieć się czy (moim zdaniem) brak zgrania z E17 wynika ze zbyt dużego Damping Factoru. Jak się okazało, obydwa wzmacniacze są pod tym wzglę-

dem zupełnie przyzwoite, E17 ma ~1 ohma, a E11 ~0,5 ohma impedancji wyjściowej. Można więc bez obaw łączyć je ze słuchawkami o dowolnej oporności. Niestety, pod względem charakterystyki są już bardziej wybredne. No nic, szkoda gadać, wracam do mojego ulubionego połączenia, E17 + DT250! MrBrainwash: Racja. Pozdrawiam! Przecierając „na raz” intelektualny pot z czoła rozeszli się, zapuszczając się z osobna w ten dziki i nieprzewidywalny cyfrowy świat, nasłuchując nowo odkrywanych okazów audio. Autor: wrq i MrBrainwash

www.forum.mp3store.pl

35




RECENZJA

IEM’y High End czyli porównanie

Westone 3, Westone UM3x-Rc, Westone 4

Dzięki uprzejmości Patryka Lauryna z Audiomagic.pl udało mi się całkiem przypadkowo wejść w kilkudniowe posiadanie najwyższych modeli uniwersalnych monitorów słuchu legendarnej marki Westone. Postanowiłem zatem podzielić się z Wami moimi wrażeniami z weekendu bez wyjmowania słuchawek z uszu. W przesyłce z Audiomagic znalazły się trzy topowe modele czyli: 1. Trzyprzetwornikowe Westone3, popularny model szczególnie ceniony wśród basolubów 2. Studyjna (UM-universal monitor), uspokojona wersja Westone3 czyli Westone UM3x-Rc(Rc od wymiennego kabla) 3. Absolutnie topowa półka uniwersalnych IEMów czyli czteroprzetwornikowe Westone4 Do testów dostałem egzemplarze przeznaczone do celów marketingowych zatem o zawartości zestawów ciężko jest mi się wypowiedzieć, gdyż są niekompletne. Pudełka są najprostsze jakie można sobie wyobrazić. Dają do zrozumienia że wyłożyłeś właśnie 1500zł na słuchawki a nie na pudełko od słuchawek. W każdym zestawie znajduje się futerał, paczka tipsów, tool do czyszczenia – to tak w skrócie. W modelach 3 i 4 producent dorzuca przejściówkę z potencjometrem – regulacją głośności. Ze względu na zbliżoną konstrukcję zewnętrzną komfort w słuchawkach jest niemal identyczny. W przypadku średniej wielkości uszu nazwałbym go idealnym. Słuchawki wypełniają u mnie niemal całe zagłębienie ucha(osoby z mniejszymi uszami powinny je przymierzyć przed zakupem), nie wystają na zewnątrz, można w nich leżeć na boku. Są niesamowicie stabilne, jest to dobrze przemyślana konstrukcja w której po prostu nie ma słabych punktów. Wąska tulejka T100 otwiera szerokie możliwości doboru tipsów, zastosowanie kanału o małej średnicy umożliwia wygodne korzystanie z bi i triple flange’ów również u osób z mniejszymi kanałami słuchowymi. Izolacja stoi na średnim jak na armaturowe IEMy poziomie. Jest z wyraźnie większa niż w przypadku większości membranowych konstrukcji ale do poziomu ACS T15 czy Yamah EPH100 nieco Westone’om brakuje. Konstrukcję należy pochwalić za łatwe i bezproblemowe wkładanie bez konieczności poprawiania. Słuchawki wyciągamy za widoczne na zdjęciach zgrubienia na kablu. Co do samego kabla jest to cieniutka plecionka, sprawia pozytywne wrażenie, w modelu 3 jest ona rzadziej zapleciona, w pozostałych

38 www.forum.mp3store.pl

dwóch gęściej. Wtyki złocone, kątowe. W modelu UM3x-RC kabel jest wymienny, port jest inny niż w słuchawkach Shure, przypomina raczej ten z Ultimate Ears, ale nie jestem pewny czy są ze sobą kompatybilne. UM3x-Rc posiadają również odcinek pamięciowy i mają tulejkę tipsów pod nieco innym kątem. Trzy dni na testowanie słuchawek z tej półki to tak naprawdę zbyt mało żeby poznać je bardzo dokładnie ale z drugiej strony wystarczająco dużo żeby dostrzec między nimi różnice i wychwycić wady i zalety poszczególnych modeli. Do testów użyłem odtwarzacza Colorfly C3 na ustawieniu normal oraz całkiem nieźle grającego telefonu Sony Xperia P również bez korektora, z wykorzystaniem odtwarzacza Jet Audio w jego najnowszej odsłonie. Odsłuchiwane utwory zapisane były w formacie FLAC lub MP3@320kbps. Niższej jakości plików nie polecam do odsłuchów ponieważ wieloprzetwornikowe armatury przenoszą niemal każde zniekształcenie i ostateczna jakość muzyki będzie poniżej możliwości sprzętowych.

Testy przeprowadziłem na tych samych szarych tipsach silikonowych z zestawu Westone3.

Tracklista oraz wrażenia: Metallica – Fuel Depeche Mode – Enjoy The Silence Michael Jackson – Billie Jean Edith Piaf – Milord Caro Emerald – A Night Like This Burial – Archangel Kanka – Skunky Noisia – My World Royalston – The Bearer

Westone3 Pierwsze skrzypce gra wyraźnie podstawa basowa, czuć że włożyli w niewielką obudowę potężny woofer, który notabene jest największym przetwornikiem armaturowym stosowanym w słuchawkach. Dźwięk jest w moim odczuciu przytkany midbasem i wycofaną średnicą. Bas jest lekko rozlazły jak na tą półkę cenową i ukierunkowany w stronę miękkiego, lekko dudniącego, pompującego brzmienie basu.


RECENZJA wa, nie jest też neutralna. Podkolorowanie jest natomiast stosunkowo niewielkie. Wokale oraz instrumenty brzmią teraz wiarygodnie. Ilość detali które słyszymy bez mocnego zagłębiania się w dźwięk tylko na „pierwszy rzut ucha” możemy wobec W3 pomnożyć x2. Wszystko podane na tacy, bardzo zwarte i precyzyjne. Góra – lekko agresywna, wyraźnie zaznaczona w każdym utworze, daje o sobie znać, wybrzmiewanie talerzy bardzo dobre, mniej metalicznego pogłosu niż w W3. Wysokie tony są natomiast bardziej przycięte niż w tańszym bracie. Sprawia to wrażenie łagodniejszego brzmienia, przyjemniejszego w dłuższym odsłuchu, nie męczącego.

Nie można odmówić mu zejścia. Jak na armaturę jest on bardzo dynamiczny i pełny, ma dobrą fakturę, mógłby być natomiast szybszy, szczególnie w momencie gdy powinien się wycofać. Gdy zdejmiemy equalizerem górkę w okolicach 100Hz d bas i średnica wyraźnie się poprawiają. Średnica z wokalami i gitarami jest wyraźnie cofnięta wobec basu i sopranów. Średnie tony są mocno ocieplone, jak dla mnie nieco za mocno. Słuchawki mają ogromną dynamikę ale nie są tak czyste jak mogłyby być. Średnica w tych słuchawkach jest ich najsłabszym punktem, brzmi według mnie dość nienaturalnie, jest zdławiona, przypomina mi to sytuację z wokalami zza kotary w Creative Aurvana Live. Góra jest ostra i agresywna. Sybilanty występują sporadycznie, praktycznie nie zauważamy ich. Wybrzmiewanie talerzy na wysokim poziomie, są nieco metaliczne ale mimo wszystko barwne i naturalne. Nieco brakuje im powietrza. Być może uwarunkowane jest to przycięciem najwyższej góry(jest ono stosunkowo niewielkie ale jest). Nawet w natłoku uderzeń muzyka w perkusję nic nie ginie, wszystko jest dobrze od siebie odseparowane i odgrywa swoją rolę jak należy. Nie jest źle ale za tą cenę oczekuję czegoś więcej. Efekty przestrzenne są na wysokim poziomie. Scena kreowana wszerz, czuć dość dalekie rozstawienie od siebie instrumentów. Wokale i perkusja zwykle bezpośrednio z bliska i z przodu ale brzmienie gitar i chóru jest fajnie rozciągnięte na boki. Świetnie oddany jest lekko psychodeliczny

klimat dubstepu buriala. Szczegółowość i separacja dźwięków zdecydowanie z wysokiej półki. Nic tutaj nie zlewa się ze sobą wszystko gra jak należy. Kuleje tylko szczegółowość średnicy ze względu na jej wycofanie detale są ukryte i trzeba się ich trochę doszukiwać w gąszczu basu i trebli ale są. Reasumując armaturowe basowe potwory. Sprawdzą się u miłośników dubstepu i drum’n bassu, ale raczej nie zadowolą zwolenników czystego i naturalnego brzmienia w szczególności w przypadku prawdziwych instrumentów i nieprzetworzonych wokali. Westone’ów3 nie należy parować z ciemnymi ani ciepłymi odtwarzaczami. Z neutralnym Colorfly mają o niebo lepszą synergię niż z ciepłą i dość ciemną Xperią P.

Westone UM3x-rc W dużym skrócie są to odmulone Westone3 z mniejszą sceną ale za to bardziej precyzyjne. Bas znowu jest dynamiczny ale na skali balansu pomiędzy dudniącym i pompującym a uderzającym i krótkim ustawiłbym go w połowie. Jest go zdecydowanie mniej niż w przypadku niższego modelu, nie ma tak nachalnego podbicia w okolicach midbasu. Spektrum basu jest raczej liniowe i ilość niski/średni/wysoki jest mniej więcej na tym samym poziomie. Zejście jest tutaj w moim odczuciu nieco gorsze niż w modelu 3. Bas nadal fajnie prowadzi brzmienie całych utworów ale jest już złagodzony. Wycofuje się znacznie szybciej, jest precyzyjny. Średnica – naturalna, odmulona, nie jest koloro-

Efekty przestrzenne – zupełnie inne niż w przypadku poprzedniego modelu. Scena jest bardzo wąska i płytka. Słuchawki może nie grają nam w głowie ale wszelkie dźwięki docierają do nas z bliska, fajnie to brzmi w przypadku wokali, Caro Emerald śpiewa nam seksownym głosem jakby stała przed nami patrząc nam głęboko w oczy ale z kolei orkiestra mogłaby być odsunięta dalej i przede wszystkim szerzej rozstawiona. UM3X w przeciwieństwie do W3 potrafią natomiast kreować scenę pod większym kątem, słuchawki potrafią nam zagrać nie tylko z przodu i z boku ale również lekko z tyłu. Reasumując scena mniejsza ale cała reszta in plus wobec W3. UM3x to zdecydowanie uniwersalna konstrukcja sprawdzająca się w każdej muzyce, brzmi naturalnie i podaje wszystkie smaczki na tacy. Nie trzeba się specjalnie wsłuchiwać żeby rozgryźć najdrobniejsze detale dźwięku a przy tym wszystkim daje sporo radości ze słuchania, ma w sobie faktor funu.

Westone4 Linowe brzmienie, naturalne, kliniczne, sterylne, bardzo precyzyjne i mimo tego niesamowicie przyjemne w odbiorze. Bas - jest go tutaj o wiele mniej niż w poprzednich modelach. Nie jest już najważniejszy, jest równie ważny co tony średnie i wysokie. Niskie rejestry są bardziej ukierunkowane w stronę precyzyjnego uderzenia niż pompującego, miękkiego i nisko schodzącego. Chociaż potrafi również zejść. Jest bardzo, bardzo szybki i precyzyjny, również bardzo sprężysty, daje kopa w muzyce nie dudniąc, nie pojawia się nigdy nie proszony, z kolei potrafi poprowadzić brzmienie w muzyce elektronicznej. Dla mnie jest odrobinkę zbyt mało najniższych rejestrów ale należę do osób basolubnych i wynika to zapewne z moich przyzwyczajeń. Jest podobnie jak w UM3x liniowy, nie ma dominującej podgrupy w niskich tonach. Średnica powoduje u mnie opad szczęki, jest www.forum.mp3store.pl

39


RECENZJA szczegółach. Scena ma podobne rozmiary ale jest bardziej napowietrzona, dźwięki są bardziej zwiewne i jeszcze bardziej odseparowane od siebie, lepiej czuć planowe umieszczenie źródeł dźwięków, również łatwiej lokalizować pojedyncze instrumenty na wirtualnej scenie wliczając w to usytuowanie co stoi za czym i z której strony względem czego. Słowem – rewelacja. Precyzja każdego pojedynczego dźwięku jest niesamowita. Słuchając czwórek ma się wrażenie jakby miały w sobie dziesiątki przetworników i każdy odpowiadał za jeden dźwięk i prowadził go od początku do końca pojedynczo, z osobna z odpowiednim wyrafinowaniem.

bardziej neutralna niż w niższych modelach a przy tym ciężko nazwać ją suchą i bezbarwną. W średnicy Westone4 bardzo dużo się dzieje, wszystko jest świetnie oddzielone od siebie i wybrzmiewa doskonale. Spośród wszystkich modeli słuchawek z jakimi miałem styczność to właśnie średnica W4 podoba mi się najbardziej. Brzmi wiarygodnie i przejmująco, przekazuje bardzo dużo emocji a przy tym nie jest specjalnie podkolorowana. W brzmieniu gitar spokojnie można wsłuchiwać się w pojedyncze szarpnięcia strun, kliniczna sterylność grania średnicy jest niesamowita a przy tym zachowana jest ładna barwa, nie brzmi to nudno.

sobie znać w każdym utworze. Ma piękną barwę, każde uderzenie w perkusję jest doskonale rejestrowane, każdy talerz wybrzmiewa długo, naturalnie i z osobna, absolutnie nic tutaj się nie zlewa, nie ma też widocznego w poprzednich modelach metalicznego pogłosu, tutaj jest wiernie i naturalnie. Wysokie tony nie są też przycięte jak w modelach trzyprzetwornikowych lub są obcięte poza zakresem mojej słyszalności. Sybilanty występują ale są dość dyskretne, nie zwraca się na nie uwagi, po założeniu pianek Comply nie ma ich w ogóle, ale żeby były równe szanse testuję słuchawki na tych samych tipsach silikonowych.

Góra – jak na Westone’y łagodna, jak na ogół rynku IEMów lekko agresywna. Niby się nie wybija ponad pozostałe pasma ale wyraźnie daje o

Efekty przestrzenne przypominają mi Westone3 scena jest rozbudowana wszerz i w zasadzie jest zbliżona do niższego modelu jednak różni się w

40 www.forum.mp3store.pl

W4 były dotychczas bardzo niedocenianym przeze mnie modelem co wynikało z braku odpowiedniego seala. Jednak po 3 dniach intensywnego słuchania mogę stwierdzić jedno – to będą kiedyś moje słuchawki. Brzmią świetnie w każdym aspekcie. Nie są to słuchawki dla każdego, mogą być dla niektórych za mało basowe, zbyt płaskie i równocześnie zbyt ostre jednak dla mnie są zbliżone do ideału wśród uniwersalnych IEMów. Westone się ceni, to niezaprzeczalne, jednak chcąc być szczerym jakość dźwięku którą oferują testowane przeze mnie modele jest w zasięgu niemal wyłącznie IEMów z tej półki cenowej. Słuchawki klasy Westone 4 mogą z powodzeniem zastąpić domowe odsłuchy na słuchawkach a nawet na zestawie stereo. Trzeba przyznać że lata spędzone na projektowaniu IEMów uniwersalnych i customowych sprawiły że zbliżają się one do niesamowicie wysokiego poziomu jakości audio, który w dodatku możemy zabrać ze sobą wszędzie. Szkoda że tylko nielicznym będzie dane dostąpić obcowania z tymi modelami. Autor: Marcin Kuropka


RECENZJA

www.forum.mp3store.pl

39


RECENZJA Budżetowy tablet w natarciu

Nowe szaty elfa, czyli Ainol Novo 7 Elf II Firma Ainol przyzwyczaiła nas do produktów skrojonych na kieszenie typowych konsumentów. Nie tylko pod kątem ceny, jakości wykonania, ale również mocy zastosowanych w urządzeniach komponentów. Ainol dwoi się i troi, aby być postrzegany jako producent dostarczający nowoczesne rozwiązania. Produkt za miskę ryżu? Nic z tego. Gdyby na obudowie było logo innego europejskiego lub amerykańskiego producenta (którego nazwy nie przytoczę aby nie robić zbędnej reklamy) nikt by nawet nie szukał napisu Made In China. uległa jeszcze większej poprawie. Ciężko to sobie wyobrazić z prostej przyczyny. Pierwszy Elf błyszczał na tym polu i prezentował bardzo wysoki poziom. Miska ryżu? Pfff, jaka miska! Nie jedna, tylko dwie i to nie na cały dzień, tylko na godzinę. Mentalność ludzi musi ulec zmianie i niewłaściwe przeświadczenia odnośnie rynków azjatyckich powinny ustępować zdrowemu rozsądkowi. Nie sugerujmy się utartymi schematami. Chiny już dawno przestały iść w kierunku: Europa i Ameryka ma Forda to my zrobimy Fiorda i będziemy go sprzedawać za 1/3 jego realnej wartości. Obecnie chińscy producenci nie boją się promować własnych rozwiązań i marek. Patrząc na Ainola dobrze im to wychodzi.

Dzięki uprzejmości firmy MIP otrzymałem w swoje ręce nowe cudeńko, z którym mogłem romansować przez okres dwóch tygodni. Mowa tutaj o Ainol Novo 7 Elf II. Jest to druga generacja do-

brze przyjętego na naszym rynku Elfa. Różnice w samej konstrukcji są bardziej niż widoczne. Tablet jest mocniejszy od swojego poprzednika. O dziwo, jakość spasowania poszczególnych elementów

Specyfikacja techniczna Specyfikacja Wyświetlacz Procesor Pamięć RAM Układ graficzny Pamięć wbudowana Łączność Kamera internetowa Złącza Akumulator System Funkcje dodatkowe Wymiary Waga

42 www.forum.mp3store.pl

Ainol Novo 7 Elf II 7” 1024 x pikseli 2-rdzeniowy Amlogic 8726-M6 1,5 GHz 1 GB DDR3 GPU Mali400 x 2 8 GB (w tym 880 MB na aplikacje)

Przyglądając się jej, jawi się przed nami obraz urządzenia posiadającego naprawdę mocne podzespoły. 2-rdzeniowy procesor firmy Amlogic zapewnia bardzo dużą wydajność obliczeniową. W skrócie - nic nie laguje i nie przycina, nawet, gdy jest uruchomionych kilka aplikacji. Przełączanie między nimi jest bardzo płynne. Kolejnym ważnym elementem jest 2-rdzeniowy układ graficzny Mali400. Jest to chyba najważniejszy element tego urządzenia. Dlaczego? Zastosowany układ posiada olbrzymią wydajność, która zapewni płynną rozgrywkę nawet w najbardziej zaawansowanych produkcjach. Do tego Elf jest w stanie łyknąć każdy film w dowolnym kontenerze (przy wsparciu odpowiednim playerem z Google Play). Osobiście sprawdzałem na plikach, które zajmowały 26GB przy rozdzielczości 1080p, dźwiękiem DTS/FLAC/ AC3 z kilkoma wersjami napisów (ASS). Wszystko działało idealnie. Musicie uwierzyć mi na słowo. Byłem naprawdę zaskoczony.

Wi-Fi 802.11 b/g/n 2 Mpix

Obudowa

mini-HDMI, mini–USB, microSD (obsługa do 32 GB), mini-jack 3.5 mm

Urządzenie zostało wykonane z matowego plastiku w kolorze grafitowym. Ekran o rozdzielczości 7 cali został otoczony grubą ramką. Taki zabieg zwiększył sztywność samej konstrukcji (nic tutaj nie trzeszczy nawet przy mocnym uścisku i próbie wykonania wykręcenia samej obudowy), zaś sam ekran wydaje się o wiele większy niż jest w rzeczy-

3700 mAh litowo-jonowy Google Android 4.0.3 Ice Cream Sandwich G-sensor, USB OTG, akcelerator graficzny, obsługa Adobe Flash Player 189.3 x 120 x 11.2 mm 333 g


RECENZJA

wistości. Rozmieszczenie przycisków oraz wszelkich złącz stoi na wzorowym poziomie. Działają one precyzyjnie, a sam ich skok jest w sam raz. Oprócz tego, nie wystają zbyt z wnętrza obudowy, przez co szansa, że ulegną uszkodzeniu ze względu na ciasną kieszeń, (jeśli znajdą się osoby z tak szerokimi kieszeniami) jest nikła. Od góry mamy przyciski Power, volume +/- oraz przycisk Home. Z prawej strony obudowy mamy standardowe wejście słuchawkowe mini jack 3,5 mm, slot na kartę pamięci microSD, mikrofon, port HDMI, port USB, oraz złącze pod zasilacz. Przedni panel znajdujący się w górnej części obudowy, wyposażony jest w kamerę o rozdzielczości 2 megapikseli. Pod wyświetlaczem logo firmy Ainol. Z tyłu obudowy mamy głośnik, który demonem mocy nie jest, ale ze swojego zadania wywiązuje się doskonale. Elegancka, dobrze przemyślana i do tego świetnie spasowana konstrukcja. Brawo dla projektantów Ainola. Czego niestety brakuje? Corninga na wyświetlaczu. Ekran

pokryty jest poliwęglanem i radzę go nie ściągać, jeśli zależy Wam na czystym i ładnym wyświetlaczu.

Akcesoria W opakowaniu z naszym Elfem nie znajdziemy stada roznegliżowanych elfich dam. Zamiast tego mamy słuchawki, (o których nie warto się rozpisywać), ładowarkę (zalatuję trochę tanim chińskim chłamem, ale mam nadzieję, że ze swojego zdania będzie wywiązywała się wzorcowo, tzn. ma ładować), instrukcje, ulotki oraz kabel USB. Bieda, oj bieda. Bardzo brakuje mi w tym zestawie pokrowca do przenoszenia urządzenia, jakiegoś silikonu, cokolwiek do ochrony tego maleństwa. Do tego brak również podstawki do ustawienia ekranu (np. na naszym biurku) pod odpowiednim kątem. Dlaczego tak bardzo brakuje mi tej podstawki przeczytacie w akapicie „ekran”. Brakuje też ściereczki z delikatnej mikrofibry do przecierania ekranu. I na tym skończę swój wywód od strony akcesoriów. Mamy typowy

standard, czyli to, co oferują wszyscy nawet w o wiele tańszych tabletach. Szkoda i to bardzo, że producent nie spróbował nawet powalczyć o klienta oferowanymi przez siebie dodatkami w postaci właśnie pokrowców czy standów.

Ekran Ekran posiada rozdzielczość 1024x600. W przypadku 7 cali daje to przyzwoity rezultat. Nie widać „ziarna” na ekranie i chwała za to producentowi. Trochę szkoda, że nie jest to 1280x720, ale nie można mieć widocznie wszystkiego. Zatem jaki jest nasz wyświetlacz? Średni. Kąty widzenia są fatalne. Nawet najmniejszy ruch w pionie czy poziomie powoduje bardzo mocno widoczne przekłamania w kolorach, w szczególności, jeśli na ekranie dominują kolory ciemne. Jest to największy minus tego urządzenia. Dla przykładu: jest noc, nie możemy usnąć, a na naszym Elfie mamy właśnie wgrany najnowszy film prezentujący możliwości systemu www.forum.mp3store.pl

43


RECENZJA Linux. Uruchamiamy urządzenie, a po 15 minutach seansu mamy dokuczliwy ból w szyi oraz rękach. Idąc dalej: mamy piękne, słoneczne lato. Temperatury ponad 30 stopni. Słońce przyjemnie praży, a na naszym ekranie nic nie widać. Ustawienie jasności ekranu na maksymalny poziom umożliwia nam, przy bardzo dużym skupieniu, odnalezienie tego, czego w danym momencie szukamy na urządzeniu. Komfort pracy jest bardzo niski, żeby nie powiedzieć nijaki. Rozumiem, że ekran typu Super Amoled podniósłby cenę urządzenia, czy jednak różnica w tych 10-15$ byłaby dla konsumentów nie do przejścia? Sądzę, że byłoby to potraktowane jako kluczowy argument w trakcie zakupu. A tak mamy niedosyt i to o tyle duży, że w innym modelu Ainola, a dokładnie Ainol Novo 7 Aurora II, zastosowano ekran IPS, który prezentuje o wiele wyższy poziom. Pytam się, dlaczego? Dlaczego? A no dlatego, że lepiej mieć dwa produkty, różniącę się tylko i wyłącznie drobnostkami (ekran, obudowa oraz 2x więcej powierzchni) i sprzedawać drugi za 300 zł więcej. Ot, taki mały psikus ze strony Ainola. Kliencie chcesz więcej to płać.

Multimedialny kombajn Elf zawstydza niejedno podobnej klasy urządzenie. Dzięki dostępowi do Google Play mamy możliwość pobierania i instalacji dowolnej ilości programów oraz gier. Samo użytkowanie sprawia naprawdę dużo radości. Tablet działa bardzo płynnie nawet jeśli mamy uruchomione bardzo wymagające aplikacje. Ilość obsługiwanych formatów jest naprawdę pokaźna. Dodatkowo dzięki możliwości dogrania odpowiednich playerów mamy praktycznie urządzenie typu All in One. Wystarczy dokupić tylko odpowiednio pojemną kartę microSD. Podłączamy kablem HDMI i mamy normalny odtwarzacz filmów o bardzo wysokiej jakości. Chcemy posłuchać muzyki? Żaden problem. Nie będzie to poziom znany z urządzeń marki Cowon czy Apple, ale i tak biorąc pod uwagę, że jest to urządzenie do wszystkiego, brzmi to naprawdę bardzo dobrze. Wszyscy wiemy jak bardzo elastyczny jest Android, a jeśli ponadto ma wsparcie w postaci dobrych komponentów urządzenia, to mamy naprawdę bardzo apetyczne połączenie, które nawet po roku czasu nie straci na swojej świeżości.

Podsumowanie Ainol zaskoczył mnie podwójnie. Jest urządzeniem obdarzonym naprawdę mocnymi podzespołami. Z drugiej strony, mamy ten nieszczęsny ekran o bardzo małych kątach widzenia. Ilość zalet przysłania tę wadę, z punktu widzenia recenzenta istotną. Możliwe, że producent zostawił sobie miejsce na III generację Elfa? Gdybym miał do wydania 500 zł nie skreślałbym nowego produktu Ainola od razu. Ekran irytuje, ale jeśli nie będziemy na to zwracać uwagi, urządzenie odwdzięczy nam się bardzo sta-

44 www.forum.mp3store.pl

bilną pracą oraz wysoką wydajnością. Moja przygoda z Elfem dobiega już końca, jednak czas z nim spędzony pozwolił mi dostrzec jego olbrzymi potencjał. Czego zabrakło do pełnej satysfakcji? Modułu GPS? Tunera DVB-T? Ekranu Amoledowego?

Większej wbudowanej pamięci? A może po prostu oczekujemy od niego zbyt wiele? Podsumowując, czy warto zakupić nowego elfa? Zdecydowanie tak! Autor: Rafał „Duran” Pokora


RECENZJA

www.forum.mp3store.pl

41


RECENZJA

Nazwa jest żartem, słuchawki już nie

Bezczelne Fanny Wang 1000 Series

Nie ma sposobu, aby przeglądając ofertę Amazona czy też Ebay, nie zauważyć tego produktu. Tak, te słuchawki naprawdę są od firmy o nazwie Fanny Wang. Długo przecierałem oczy ze zdumienia mówiąc sobie w duchu: „Ich chyba już do reszty podarło”. Produkt za ponad 500 zł od firmy z śmieszną nazwą, który na dodatek jest bezczelną kopią słuchawek Monster Beats by Dr. Dre. Armageddon i koniec świata! Po otrzymaniu przesyłki długo siedziałem przed nią zanim dobrałem się do samego opakowania i jego zawartości. Musiałem się odpowiednio nastawić duchowo. Tym bardziej, że byłem świadom co mnie potem czeka. Cały czas, choćbym nie wiem co robił, miałem przed oczami obraz Monster Beatsów. Gdyby nie oliwkowa kolorystyka, matowe wykończenie oraz logo Fanny Wang, śmiało mógłbym rozpowiadać znajomym, że zaszalałem i dałem się wplątać w tę całą machinę reklamową, i kupiłem produkt Monstera. Ale tak nie jest. Szpanu nie będzie, powiało trochę wsią ze względu na nazwę i jakoś tak, jak do jeża, zacząłem przeglądać zawartość opakowania. Zaglądając do środka doznałem szoku. Certyfikat, wraz z danymi osoby, która zaprojektowała te słuchawki. Już na starcie dostajemy solidnego kopniaka w krocze, bo ciężko tutaj mówić o pełnym projekcie, jeśli budowa jest zwykłym plagiatem, a różnice to tak naprawdę drobne szczegóły w elementach wykonania. Na trzeźwo tego nie dało rady ruszyć, więc po 2 godzinnej przerwie wróciłem już z lepszym humorem do pisania tej recenzji, oraz dalszego zagłębiania się w nieznane czeluści opakowania. Kolejnym ważnym punktem, jest woreczek do przechowywania samych słuchawek. I tutaj miłe zaskoczenie - materiał jest naprawdę miły w dotyku, puchaty i miękki. Całość psuje naszyte logo Fanny Wang, zrobione w taki sposób, że nikt nie byłby w stanie uwierzyć, że są to słuchawki za prawie 600 zł! Mogli to już sobie darować, skoro nie stać ich na dobrą maszynę do szycia. Idziemy dalej. Kolejnym elementem jest odczepiany kabel słuchawkowy. Twardy, gruby oplot, matowe wykończenie oraz rozgałęźnik, do którego możemy podłączyć dodatkową parę słuchawek. Fajny patent, ale w mojej opinii zbyteczny. Na dole, przy jacku, mamy pilot do sterowania słuchawkami (od razu napiszę, że pin jest typu A). Przyjemne klik na przyciskach, ale sam pilot nie wygląda jakoś super solidnie. Na koniec zostawiłem sobie naszą gwiazdę, czyli same słuchawki. Są one wiernym jak pies klonem słuchawek Monster Beats by Dr. Dre. Konstrukcja jest taka sama, a różnice są tylko w wykończeniu. Mamy mechanizm służący nam do składania i rozkładania słuchawek - dzięki

46 www.forum.mp3store.pl

temu zajmują mniej miejsca. Sama regulacja długości pałąka jest bardzo płynna, ale… niestety mechanizm posiada luzy. Strasznie mnie to irytowało. Coś takiego nie powinno mieć miejsca w produkcie za takie pieniądze. Ogólnie poduszeczki są wykonane z tworzywa, które ma wyglądać jak skóra, ale nią nie jest. Słuchawki posiadają matowe wykończenie i prezentują się schludnie, z drugiej jednak strony nie są tak krzykliwe jak oryginalne Monstery. Wyglądają jak Kopciuszek z bajki, w której nie zdołał znaleźć pantofelka i zostało mu tylko szorowanie garów. Brutalna prawda boli najbardziej, zatem jeśli zależy wam na tym aby być trendy, już teraz zastanówcie się, czy nie lepiej poszukać czegoś bardziej krzykliwego.

Ergonomia korzystania z tych słuchawek jest trudna do ocenienia. Kabel dzięki swojej grubości nie posiada efektu „gadającego kabla”, kiedy jest się w ruchu. Z drugiej jednak strony jest on odrobinę zbyt sztywny, przez co powoduje dyskomfort. Jeśli ktoś ma dużą głowę (tak jak ja, dla przykładu) to niestety, słuchawki po ich założeniu mocno uciskają czaszkę. Żeby tego było mało, są konstrukcją zamkniętą. Częściowo niweluje to dźwięki z otoczenia, z drugiej strony powoduje też mocne grzanie się uszu. Samo składanie słuchawek odbywa się płynnie. Jest dobrze wyczuwalne kliknięcie, po którym można złożyć słuchawki do wersji kompaktowej. Samo podłączenie kabla do słuchawek również przebiega bez żadnych problemów. Gdybym miał ocenić te słuchawki


RECENZJA ze względu na samą ergonomię, w tym momencie miałbym trudny orzech do zgryzienia. Słuchawki wygrzewały się przez około 30h. Na więcej po prostu nie miałem czasu. Jeśli miało coś się poprawić, to na pewno miało to już miejsce. Nie słuchałem na nich muzyki od razu po wyciągnięciu z opakowania, przez co nie mam też punktu odniesienia. Jako platforma testowa posłużyły mi następujące źródła dźwięku: Cowon J3 16GB i Asus Xonar D2. Muzyka była słuchana bez ingerencji w sam EQ na 70% głośności.

Poniżej przedstawiam tracklistę: - Fun: Some Nights - 30H13 - We are young - Two Steps From Hell – Flameheart - Michael McCann - And Away We Go - Michael McCann - Hung Hua Brother - Zack Hemsey - Mind Heist: No Turning Back - David Guetta & Sia – Titatnium - Sabaton - Coat Of Arms - Orla Fallon - Mo Ghile Mear Pierwsze, co rzuciło mi się podczas odsłuchu, to duże braki w paśmie. Słuchawki grają praktycznie wyłącznie środkiem ze słabo naznaczoną górą oraz basem, który potrafi przywalić, ale robi to w taki sposób, że nie jesteśmy pewni, kiedy to nastąpi. Scena jest wąska a sama separacja instrumentów stoi na przyzwoitym poziomie. Podczas słuchania wymienionych wyżej utworów miałem wrażenie, że słuchawkom brakuje lekkości i powietrza. Jest to

spowodowane tym, że konstrukcja tych słuchawek jest zamknięta. Co by było, gdyby to była konstrukcja otwarta? Możemy tylko się domyślać. Wracając do samego dźwięku - praktycznie w żadnym gatunku słuchawki nie pokazały pazura. W muzyce elektronicznej damski wokal był dobrze naznaczony, ale z drugiej strony brakowało mu wybrzmienia w górnych rejestrach. Elektroniczne bity były ospałe i nie zachęcały do wspólnej zabawy. W przypadku muzyki klasycznej sytuacja nie uległa poprawie. Separacja instrumentów pogorszyła się znacząco. Słuchawki gubiły się na skrzypcach oraz bębnach. Żeby tego było mało bębny i klawisze były bardzo mocno podkoloryzowane w dolnych rejestrach. Nie tak to miało brzmieć, oj nie tak. W muzyce rockowej, jak i w każdym innym gatunku, sytuacja była taka sama. Po kilku dniach słuchania muzyki na tych małych potworkach, coraz bardziej zrażałem się do nich. Nie mówię, że ten produkt jest zły od początku do końca. Uważam, że po prostu nie został dobrze dopasowany do potrzeb rynku. Bo nawet w muzyce elektronicznej, w której teoretycznie powinien błyszczeć, spisuje się po prostu średnio i często zdarza mu się dostać solidnej czkawki. Żeby było o wiele zabawniej, słuchawki nie grają lepiej od dobrze znanych na naszym rynku Cresynów HP600. Zatem skąd ta cena? To jest bardzo dobre pytanie. Słuchawki są wulgarne. Nie ze względu na wygląd, ale sposób, w jaki starają się sprzedać i przypodobać klientowi. Wyglądają jak tania, chińska podróbka, dobrze znanych nam Monsterów i nie można tutaj napisać, że są wygodne, bo niestety nie są. Nie można też napisać, że są świetnie wykonane, bo też nie są. Nie można napisać, że wyposażenie bryluje na tle konkurencji, bo tak po prostu nie jest!

Nawet certyfikat nie poprawia ogólnego odbioru tych słuchawek. Są bezczelne. Grają niekompletnym pasmem, brakuje im tej lekkości dobrze znanej z modeli nausznych, czy to w konstrukcji otwartej, czy też zamkniętej. Są nijakie i bez wyrazu. Nie mają własnej osobowości a, do licha ciężkiego, powinny w jakimś gatunku wypadać przynajmniej bardzo dobrze, a tak niestety nie jest. Gdyby kosztowały 160-200 zł można by było się nad nimi zastanowić. Biorąc pod uwagę ich wielkość oraz przebłyski w niektórych momentach. Ale tak nie jest. Kosztują ponad 160 dolarów, co automatycznie powoduje na mojej twarzy uśmiech politowania, dla tych wszystkich, którzy dadzą nabić się w butelkę, kupując produkt z logiem Fanny Wang. Dawno nie byłem tak zawiedziony słuchawkami. Chociaż bardzo bym chciał, to nie jestem w stanie napisać na ich temat nic dobrego. Może pokrowiec, bo był z fajnego materiału (nic tylko się przytulać), ale ludzie! Od tego można mieć kota, psa, dziewczynę, żonę, teściową (wstawić, co kto woli) i zapewne taniej wyjdzie. Ba, jeszcze się zwróci. A tutaj? A tutaj mamy produkt, który stara się być oryginalny, chociaż bazuje na innym amerykańskim projekcie, który już teraz stał się kultowy i trendy. Gdybym miał skorzystać z skali szkolnej, recenzowane powyżej słuchawki dostałby -3 i to jeszcze ze względu na ładne oczy i szeroki uśmiech. Jeśli macie prawie 600 zł do wydania, zastanówcie się nad produktami firm, które nie jadą na popularności innych konstrukcji (design), tylko oferują coś więcej. Własne rozwiązania, których to w przypadku Fanny Wang po prostu zabrakło. Autor: Rafał „Duran” Pokora

www.forum.mp3store.pl

47


STREFA GRACZA Multi headset dla PC/XBOX360/PS3

Ozone Onda 3HX

Niedawno na naszym rynku pojawiła się firma „Ozone” (nie mylić z tabaką). Zajmuję się ona sprzętem przeznaczonym dla zapalonych graczy. Miałem okazję przetestować model headsetu „Ozone Onda 3HX”. Jak to się ma do typowych sprzętów dla graczy jak Steelseries itp.? Zobaczymy.

FOT. Robert „Azahiel” Kruk (5)

Specyfikacja techniczna: Mikrofon: - Kierunkowość: dookólna - Impedancja: ≤ 2.2KΩ - Czułość:-54dB ± 3dB Słuchawki: - Wymiary przetwornika: 40mm - Impedancja: 32Ω - Pasmo przenoszenia: 20 ~ 20kHz - Czułość (SPL): 117dB ± 4dB Ogólne: - Długość przewodu: 300 ± 10 cm - Wtyk: USB + 3,5 mm jack (słuchawki + mikrofon) - Adapter mini jack - RCA - Waga netto: 310 gr Słuchawki dostajemy w dość sporym pudełku z małym okienkiem poglądowym. Kolorystyka przy-

48 www.forum.mp3store.pl

ciąga wzrok. Czerń i wściekła czerwień połączone z krzykliwymi hasłami marketingowymi od razu pokazują nam dla jakiego segmentu klientów słuchawki są przeznaczone. Skojarzenia od razu kierują nas na gry typu FPS. Najciekawszym hasłem na pudełku jest informacja, że słuchawki zostały przygotowane pod najnowsze konsole, jak i PC. W praktyce okazuje się, że jednak jest trochę inaczej, o czym później.

Budowa Budowa nauszników jest jak dla mnie imponująca. Zastosowano bardzo dobrej jakości plastik pokryty dodatkowo matową gumą. Pałąk jest obszyty eko-skórą dobrej jakości. Znajdziemy na niej postrzępiony artystycznie napis – „ONDA”. Muszle są sporych rozmiarów i spokojnie każdy zmieści w nich całe „uszyska”. Same pady są welurowe i posiadają

dodatkowo dziurki, które jeszcze lepiej wentylują nasze uszy. Na muszlach znajdziemy logo firmy Ozone, które po podłączeniu świeci się na czerwono. Czym byłby headset bez mikrofonu? Ten zastosowany w Ozone Onda jest dosyć sporych rozmiarów, ale można go odpiąć. Ma to swoje zalety. Zwłaszcza, gdy nie chcemy, by coś nam sterczało, gdy gramy w gry single player. Trzymetrowy kabel jest masywny, pokryty czarnym oplotem i zakończony dwoma końcówkami. Jedna to zwykły jack, a druga to wtyk USB. Na przewodzie znajduje się przełącznik dla włączenia mikrofonu i suwak PC/Game, a także wejście micro jack (2,5 mm) dla pada od Xbox360. O ergonomii mogę rzec w skrócie, że jest różna. Słuchawki podpinamy pod USB i dzięki temu mamy osobną kartę dźwiękową, która jest wbudo-


STREFA GRACZA wana w słuchawki. Ma to swoje zalety jak i wady. W przypadku PC nie ma z tym problemu, jednak w przypadku konsol jest to średnie rozwiązanie. W zestawie, owszem, mamy przejściówkę, by podłączyć słuchawki do konsol, ale… No właśnie. Są to kable, które pozwalają nam podłączyć tak naprawdę słuchawki do telewizora (gniazdo jack - 2 RCA). Natomiast, by sobie jeszcze bardziej utrudnić granie, potrzeba je i tak podłączyć końcówką USB do konsoli, by zapewnić słuchawkom zasilanie. Bez prądu słuchawki nie działają - niestety. Dodatkowo mamy kabel, pozwalający nam podłączyć słuchawki pod pada do Xbox360. Pomysł dobry, ale wykonanie średnie, jeśli nie tragiczne… Headset mogę pochwalić za wygodę. Zdarzało mi się grać po kilka godzin. W tym czasie nie czułem dyskomfortu. Są bardzo wygodne i dobrze wentylują uszy. Mimo swojej sporej wagi, na głowie zupełnie tego nie czuć.

Brzmienie Dobra, tygryski i tak skupiają się na tym, jak to się w grach sprawdza. Powiem tak- znakomicie. Lokalizacja jest bardzo dobra. Grając w takie gry jak Dead Space (1&2), Alan Wake czy Left4dead 2 nie miałem problemu z określeniem, gdzie jest przeciw-

nik. Dla mnie sprawdza się to o wiele lepiej, niż w podobnych proponowanych przez Razer czy Steelseries. Byłem pod wrażeniem, że w tej cenie dostajemy produkt naprawdę godny polecenia graczom. Natomiast mam zastrzeżenie, co do mikrofonu. Mój komputer stacjonarny niezbyt chciał z nim współpracować. Miałem jakieś dziwne trzaski (rzadko, ale takie cyfrowe), a mój kolega słyszał mnie ciszej niż na mikrofonie Zalmana. Na innym komputerze nie miałem trzasków, ale efekt bycia w wodzie/za ścianą dalej pozostał. Możliwe, że mój komputer po prostu strzelił focha. W rozmowie na Skype, na innym komputerze, znajoma zauważyła różnicę na plus w stosunku do modelu Zalman. Ondę testowałem grając na wszystkich trzech platformach PC/X360/PS3 – we wszystkich grach spisuje się dobrze - mocna 4, nawet z plusem, za lokalizację i bas. Jak to wypada przy muzyce? Nic szczególnego. Brzmienie czyste, ale zaskakująco nudne. Nie będziemy cierpieć słuchając muzyki, ale dobry EQ jest niezbędny, by poprawić ten aspekt. Jestem zaskoczony basem. W muzyce nie ma go dużo, natomiast

niech nam upadnie granat blisko postaci. Aż, chce łeb rozerwać!. Generalnie, w grach, wszystko jest bardzo, bardzo fajne. Wszelkie odgłosy wybuchów, krzyków, rozmów i innych efektów dźwiękowych są na rewelacyjnym poziomie. W niektórych momentach można poczuć się tak, jak byśmy uczestniczyli w wydarzeniach z gier czy filmów.

Podsumowanie Za niewielką cenę otrzymujemy naprawdę świetne słuchawki ze wspaniałą lokalizacją i jakością dźwięku. Graczom konsolowym radzę najpierw się zastanowić, czy wystarczą wam 3 metry kabla i bawienie się z przejściówkami (na PS3 bez „przelotek”)- dźwięk na pewno zrekompensuje wam niedogodności z kabelkami. Jeśli grasz od czasu do czasu, a często słuchasz muzyki, to może lepiej zastanów się nad słuchawkami typowo muzycznymi plus biurkowy mikrofon Zalmana. Ozone Onda 3HX – polecam dla zapalonych graczy! Autor: Robert „Azahiel” Kruk

www.forum.mp3store.pl

49


STREFA GRACZA Myszka dla początkującego gracza

Steelseries Kana

Myszek na naszym rodzimym rynku jest bardzo wiele. Przeciętny użytkownik i tak wybierze coś w jak najniższej cenie. Seria myszek dla graczy to już inna bajka. Od firmy Gamestore.pl otrzymałem na testy Steelseries Kana.

FOT. Robert „Azahiel” Kruk (4)

Specyfikacja techniczna: Typ myszy: Optyczna Komunikacja z komputerem: Przewodowa Interfejs: USB Rozdzielczość: 3200 Zasięg: 2m Liczba przycisków: 6 Liczba rolek: 1 Informacje dodatkowe: Myszka chropowatogumowana Waga: 72g / 3600 FPS / LOD: 2mm / 1000 Hz

50 www.forum.mp3store.pl

„Gryzonia” dostajemy w malutkim opakowaniu z okienkiem poglądowym na nasz produkt. W środku nie znajdziemy płytki ze sterownikami. Musimy je sami ściągnąć z oficjalnej strony. Po wyciągnięciu naszej myszki, ukazuje nam się prosty i gustowny produkt. Wszystko jest wykonane z plastiku w kolorze „proszkowej” czerni oraz wściekłej pomarańczy. Plastik z którego wykonany jest nowy produkt Steelseries nie zachwyca, ani nie boli. Główny panel dwóch przycisków posiada matowy kolor, który z biegiem czasu może się zedrzeć. Zostają na nim ślady palców, co niezbyt dobrze wygląda. Na tym panelu znajdziemy także rolkę i przycisk do szybkiej zmiany liczby dpi w myszce. Obydwa są koloru pomarańczowego. Myszka posiada przyciski boczne.

Są one umieszczone w stylu gryzoni formy Razer, czyli jeden na każdą stronę myszki. To małe nieporozumienie, bo bardzo trudno przyzwyczaić się do funkcji „wstecz” i „dalej” np. w przeglądarce, nie mówiąc o dynamicznych grach. Od spodu znajdziemy wielkie trzy ślizgacze i sensor optyczny. Wszystko jest wykonane z przezroczystego pomarańczowego plastiku. Kabel odchodzący od myszki mierzy 2 metry, jest zabezpieczony w czarno-pomarańczowym oplocie. Jego jedyną wadą jest duża sztywność. Jeśli chodzi o ergonomię, to mam mieszane uczucia. Jako że lubię duże, dobrze wyprofilowane myszki, Kana mi nie podeszła. Długi czas musiałem się przestawiać by w końcu wyczuć gryzonia.


STREFA GRACZA Główne przyciski wydają dosyć głośne „klik” i łatwo je uruchomić, nawet zbyt łatwo. Dodatkowa funkcjonalność w postaci dwóch przycisków po bokach też do mnie nie przemawia. Jak wspomniałem wcześniej, przyzwyczajony człowiek klika z myślą, iż w tym jednym bocznym kawałku plastiku znajdziemy dwa, a nie jeden przycisk. W ferworze walki w ten sposób można stracić bardzo wiele. Sensor optyczny bardzo dobrze sprawuje się na praktycznie każ-

dej powierzchni. Jedynie co sprawiało problem to tafla szkła. Jednak mało która myszka sobie radzi w takich warunkach. Nie miałem „zwiech”, nie gubiłem wskaźnika. Akceleracja wsteczna występuje i nie da się jej wyłączyć sterownikami. Myszka bardzo dobrze sobie radzi bez sterowników. Oprogramowanie daje nam możliwość ustawiania przycisków oraz ich czułości wedle uznania.

Podsumowując - myszka jest dobra, ale z wadami. Grając w szybkie gry, jak i „shootery”, nie poczujemy dyskomfortu. Jest tylko jeden warunek - trzeba mieć odpowiednią rękę do tego. Co przemawia za kupnem, to niska cena, jak na ten segment myszek. Autor: Robert „Azahiel” Kruk

www.forum.mp3store.pl

51


STREFA DJ’A Mikser prawie dla każdego

Vestax Typhoon - midi grajek W dobie digitalizacji świata nośniki analogowe, takie jak płyta winylowa, stają się coraz mniej popularne. W tym numerze Booma chciałbym przedstawić jedną z wielu alternatyw do odtwarzania muzyki na imprezach i nie tylko. Niniejszy tekst kieruję głównie do producentów muzycznych, którzy chcą zaprezentować swoje kawałki. Ostatnio w ręce wpadł mi jeden z lepszych midi kontrolerów za rozsądną cenę - mowa o Vestaxie Typhoon.

Specyfikacja techniczna: wdubowany wysokiej jakości interfejs audio 1x wyjście słuchawkowe 1x wyjście MARSTER RCA 1x wejście mikrofonowe (praca wyłącznie z komputerami PC) zasilanie z portu USB komputera badz zew. zasilacza miernik poziomu podbicia sygnału oparty na kolorowych diodach LED nawigacja po folderach bez konieczności użycia myszki przycisk automtycznej synchronizacji bitów (BPM) suwaki EQ oraz GAIN charakterystyczne dla klasycznych mixerów firmy VESTAX nie pracuje z procesorami AMD ultra-dokładne pokrętła JOG z regulowaną czułością dotyku wymiary: [mm] 354 x 240 x 45 waga: 1,5 kg

52 www.forum.mp3store.pl

Po otwarciu pudełka, do ręki dostajemy kontroler wraz z oprogramowaniem Virtual Dj LE oraz sterowniki ASIO, które umożliwiają nam ustawienie jak najniższej latencji. Wszystko zależy od wydajności naszego komputera. W zestawie znajdują się również kabel USB oraz instrukcja obsługi w języku angielskim.

Zastosowanie Po podłączeniu do komputera, nasz kontroler zastąpi nam zestaw 2 gramofonów i mixera, tylko że zamiast płyt winylowych odtwarzamy pliki audio.

Budowa Na budowę Typhoona składa się mikser, czyli potencjometry na 2 kanały, crossfader, gainy, oraz 3-stopniowy korektor suwakowy Do sterowania kawałkami służą 2 duże pokrętła czyli „jogi”, które działają pod wpływem nacisku. W zestaw wchodzą standardy, których nie może zabraknąć, czyli: suwaki do ustawiania prędkości, przełączanie odsłu-

chu w słuchawkach oraz dodatkowo przyciski do kontroli pętli i automatycznej synchronizacji prędkości. Oprócz standardowego setupu, Typhoon ma możliwość kontrolowania efektów, ale to zależy od oprogramowania, z którego będziemy korzystać. Dla wygody Vestax zaoferował nam klawisz nawigacyjny, dzięki któremu nie będziemy musieli używać myszki, żeby załadować kawałek. Kontroler posiada wbudowany wysokiej jakości interfejs audio, dając nam w ten sposób wyjście master, słuchawkowe oraz możliwość podłączenia mikrofonu.

Podsumowanie Za niewielkie pieniądze Vestax daję nam naprawdę fajną zabawkę. Oczywiście w tym przedziale cenowym. Typhoona mogę śmiało polecić amatorom jak i wyjadaczom z ograniczonym budżetem, ale przede wszystkim producentom, którzy chcą pokazać na imprezach swoje numery. Autor: Mateusz „Jolly Roger” Hirsz


www.forum.mp3store.pl

47


RECENZJA Prawdopodobnie najtańsze słuchawki z aktywną redukcją szumu

Digital Silence DS101A – Wolfson

Szum ulicy, hałas w autobusie czy tramwaju, szum klimatyzacji… Nie chcesz głośno słuchać muzyki, aby nie uszkodzić słuchu, ale chcesz cieszyć się muzyką? Słuchawki zamknięte wydają się być dobrym rozwiązaniem, jednak latem mało komfortowym. Pozostają słuchawki z aktywną redukcją hałasu. Aktywny system redukcji szumu (ANC), wykorzystuje wbudowany w układ mikrofon, który zbiera szumy z otoczenia. Następnie, za pomocą specjalnego elektronicznego układu tworzony jest tak zwany anty-hałas. Poprawnie działający system sprawia, że anty-hałas znosi hałas.

Dokładnie taki układ wykorzystywany jest w DS101A. I działa!

Budowa Digital Silence DS101-A zostały stworzone w kooperacji z Wolfson Microelectronics - producentem definiującym standardy w branży audio już od 25 lat. DS101-A to prosty zestaw słuchawkowy, który możemy wykorzystać w telefonie/smartfonie lub odtwarzaczu muzyki. W pudełku otrzymujemy: - adapter/przejściówka kompatybilności do telefonów - wymienne tipsy silikonowe - kabel USB - etui z miękkiej tkaniny Same słuchawki to typowe „dokanałówki”. Troszkę duże, ale bardzo wygodne. Na przewodzie słuchawek zamontowany jest mikrofon, oraz osobno układ ANC. W module z układem znajdziemy przycisk sterujący ANC, port USB, diodę sygnalizującą sposób pracy i przycisk do odbierania rozmów. Mimo mnogości funkcji moduł ten nie jest ciężki, a wyposażenie go w klipsa pomaga w wygodnym korzystaniu z całego zestawu DS101-A. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to użyte materiały – czuć ich „taniość”.

Brzmienie i działanie Słuchawki z odtwarzaczami mp3/mp4 grają poprawnie. Niepozbawione są basu. Góra i średnica są wyraźne. Choć mnie brakowało trochę więcej charakteru, pewnej zadziorności w przekazie. Jest poprawnie, a dobry equalizer pozwoli nadrobić braki w przekazie. Układ ANC bardzo łatwo sprawdzić metodą „na wentylator”. Mianowicie: stajemy przy włączonym wentylatorze i słuchamy bez włączonego ANC. Następnie włączamy układ. Przez chwile jeszcze słyszymy szum wentylatora… i nagle już go nie ma. Działa! Nie liczmy na to, że pozbędziemy się zupełnie hałasu miasta. Jedynie możemy go ograniczyć.

54 www.forum.mp3store.pl

FOT. Robert „Azahiel” Kruk (4) Oddzielna sprawa to współpraca z telefonami. Sprawdziłem na czym mogłem: Samsung, Nokia, HTC, BlackBerry i iPhone/iPod. Na żadnym sprzęcie nie było problemu. Jeśli nawet przy bezpośrednim połączeniu takowy był, to użycie przejściówki załatwiało problem. DS101-A jako zestaw telefoniczny sprawował się bardzo popraw-

nie, mikrofon zbierał dobrze, a mój rozmówca nie słyszał żadnych zakłóceń. Jedynie przy niektórych połączeniach moi rozmówcy narzekali na efekt lekkiej studni, za to słychać mnie było, jakbym stał obok. Ja również słyszałem doskonale, znacznie lepiej niż na zestawowych słuchawkach dołączanych do aparatów telefonicznych.


RECENZJA

Brzmienie słuchawek od strony muzycznej określiłbym jako zdecydowanie „funowe” z podbitym basem i czystą górą. Wokale są lekko wypchnięte, dając poczucie bezpośredniości przekazu. Norah Jones, Katie Melua czy Sade brzmią bardzo intymnie. Pewnie jest to zasługą ze skalowania słuchawek aby jak najlepiej słyszeć rozmówcę. Scena jest zdecydowanie wąska to duży minus. Bas nie schodzi zbyt nisko, ale jest wyraźnie zaznaczony i jest go sporo. Górze jak na mój gust brakuje pazura, jest czysta bez mocniejszego akcentu. Talerze w jazzie wybrzmiewają trochę płasko. Jeśli pobawimy się eqalizacją bez problemu dostosujemy brzmienie do swoich potrzeb gdyż słuchawki bardzo łatwo poddają się wszelkim zmianom EQ. Duże znaczenie dla DS101 ma dobór źródła. Jego odpowiednie dobranie to połowa sukcesu dobrego dźwięku. Na Cowonie J3 i iRiver S100 osiągnąłem chyba najbardziej mnie satysfakcjonujące brzmienie bez korzystania kompletnie z EQ. Bardzo dobrze wypada zestawienie tych słuchawek z nowymi muzycznymi telefonami Sony, HTC lub Samsunga. W tej chwili w aspekcie samego brzmienia DS101-A postawiłbym gdzieś pomiędzy PL21, a E10 SoundMagica. Dobre brzmienie plus redukcja hałasu, gdyby producent pokusił się o dodanie technologii bezprzewodowej byłby to chyba najlepszy produkt na rynku. Ciekawe jaka wtedy byłaby cena takiego zestawu słuchawkowego.

Podsumowanie Na 100% nie znam pełnej oferty rynkowej słuchawek wyposażonych w funkcje ANC, ale wszystkie, jakie wpadły w moje łapki, były znacznie droższe i z ich jakością bywało różnie. Jedynym z zestawów, jaki mógłby konkurować z DS101-A, jest AKG K390 ANC, ale i tu cena jest o 100 zł wyższa, dlatego wydaje mi się, że to najtańszy, a na pewno tak dobry zestaw ANC w takiej cenie. Cena sklepowa: ok 190zł

Autor: WojtekC

www.forum.mp3store.pl

55


REKLAMA MP3STORE


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.