Promyk Słońca Konkurs Korczakowski

Page 1

Promyk Słońca „Problemy” Mamy wianuszek problemów: Błahostek, śmierć niosących, Małych, dużych problemów, Średnich i olbrzymich. Czym jest problem? Jestem dzieckiem. Dzieckiem, Które każdego dnia przeżywa Tragedię. Uśmiecham się, Nie widzisz. Nie dostrzegasz Jak mój świat co dzień kruszy się I jest zlepiany na nowo. Ania w popłochu zbiegła ze sceny, wpadając prosto w objęcia Walerii. - Recytowałaś wprost przepięknie! Zaraz wychodzimy – rzuciła do reszty grupy. Nad sceną wisiał transparent, na którym wielkimi literami było napisane: KOŁO PROBLEMÓW. Pani Nowak wyszła na scenę i usiadła na jednym z krzeseł, po czym przyozdobiła twarz uśmiechem. Walerię niezmiernie dziwiło, że panuje taka cisza, mimo że sala pękała w szwach zarówno od uczniów, jak i rodziców. Zza kurtyny wyłoniło się pięciu uczniów. Z niepewnymi minami zajęli miejsca. - Witam was w Kole Problemów, kochani. Nazywam się Regina Kot i jestem pedagog szkolną. Jak pewnie wiecie, koło to powstało, żeby pomagać takim jak wy. Opowiedzcie coś o sobie. - Mam na imię Asia – wymruczała cichutko najniższa dziewczynka. - Jak się tu znalazłaś? - Powiedziałam mojej cioci o tym kółku i... I chciała, żebym przyszła. - A jaki jest twój problem? Nie wstydźcie się mówić o tym głośno, kochani.


- M-mój tata jest alkoholikiem i dokuczają mi w szkole – jąkała się tak strasznie, że trudno było cokolwiek zrozumieć. – Bo wszystkie pieniądze idą na piwo... Mam stare książki, ubrania i koledzy... Nie chcą ze mną rozmawiać. - Dziękujemy ci, Asiu – pani skinęła głową na kolejnego ucznia. - Jestem Jerzy i przyszedłem tu, bo tak chciałem. Moim problemem jest szkoła – na widowni kilka osób parsknęło śmiechem. - Opisz to dokładniej, Jerzy. - Chodzi o to całe wariowanie na punkcie nauki, liceum, konkursów i ambicje moich rodziców. Mają w nosie moje hobby. Myślą, że wiedzą, co dla mnie najlepsze lepiej ode mnie! – prychnął pogardliwie. Waleria podziwiała jego talent, w jego głosie brzmiało tyle goryczy! - Rozumiem. Następna... - Kamila jestem – była wychudzona i miała skąpy strój. - I naprawdę nie mam pojęcia, co ja tutaj robię. Matka mi nawijała, że za karę, nie ma wyjścia. Jak ona się uprze, to mogiła. Przeszkadza jej, że nie jestem taką księżniczką, jaką sobie wymarzyła. Że się odchudzam, że palę to źle, że piję źle, że narkotyki widziała, a mnie to wszystko guzik obchodzi, co ona zrzędzi. Ja tak chcę i już, a jeżeli ty, paniusiu, nie życzysz sobie mnie tu widzieć, to droga wolna, chętnie wyjdę. - Nie widzę takiej potrzeby, Kamilo. - Sebastian. Lubię siedzieć na necie. Ale to nie tak, że jestem uzależniony. Odrabiam lekcje, chodzę do szkoły, a potem gra na komputerze to dla mnie przywilej. No i rodzice nie mają nic przeciwko, zresztą i tak nie zwracają na mnie uwagi – chłopiec wzruszył ramionami. - Danka. Przyszłam tu, bo mam dość, że mnie źle oceniają. Wkurzają mnie ci wszyscy ludzie, którzy myślą, że są lepsi, a ja jestem zło wcielone, bo interesuję się czymś innym niż oni. No – manifestowała swoje hobby: miała powyciąganą koszulkę z wizerunkiem zespołu, torbę i etui na komórkę przy szyi. - Zastanówcie się teraz, skąd biorą się wasze problemy – rzekła pani Regina. - Od rodziców, to chyba oczywiste – stwierdził zaraz Jerzy. - Wcale nie, moi rodzice w pełni tolerują moje niecodzienne zainteresowania – Danka fuknęła niczym rozjuszona kotka. - A więc rodzice i koledzy. A wy sami? Nie stawiacie żadnej bariery? Cierpicie, ale może jednym z czynników jest wasze wnętrze, bo za dużo już doświadczyliście? Pojawiła się ponownie Ania.


„Prawa dziecka” Wreszcie mam prawo, spisane W umysłach, na lśniącym papierze, Na kuli ziemskiej, wszyscy Wiedzą, znają, respektują... Respektować trudną sprawą Jest dla tych, co nie szanują. Jestem człowiekiem, żyję i czuję Mały dorosły w twoim języku. Dziecko oznacza u nogi kulę, Czy ty jesteś kulą u mojej nogi? – Każde z waszych problemów to przykład nierespektowania Praw Dziecka, wiedzieliście o tym? Wasze dobro jest ważne dla Polski, ponieważ to wy będziecie w przyszłości tworzyć nasz kraj. Asiu, w twoim przypadku łamane jest głównie Prawo do nietykalności osobistej. Nikt nie może cię poniżać, zarówno twój ojciec, jak i twoi rówieśnicy. Nie bądź bierna. Jerzy. Ważne w twojej sytuacji jest Prawo do wszechstronnego rozwoju osobowości. Możesz decydować o sobie. Twoi rodzice zapewne chcą dla ciebie jak najlepiej, spróbujcie znaleźć wspólny język. Kamilo, znasz Prawo do odpowiedniego standardu życia? Nie powinnaś go sobie odbierać. Sebastianie, proszę cię, żebyś zastanowił się nad znaczeniem wirtualnego świata. Postawa twoich rodziców... Zapewne złamano Prawo do wychowywania się w rodzinie. Danuto, myślę, że już wiesz o swoim Prawie do własnego światopoglądu. Pozwala ci ono na subiektywne opinie, rozwijanie zainteresowań, które wydają ci się odpowiednie. Jednym słowem, możesz być, kimkolwiek zechcesz, i tyczy się to wszystkich z was. Czasem warto uwolnić się od trosk przy rozmowie z otwartym sercem – nauczycielka przerwała na moment, by każdy mógł posmakować tych słów. – Czy potraficie sięgnąć do korzeni waszych problemów? Zamknijcie oczy i podzielcie się ze wszystkimi zmartwieniami. Jesteście dla siebie bezimiennymi z korytarza, prawda? Skoro tak, wyobraźcie sobie, że jesteście


w gronie przyjaciół lub rodziny. Spróbujmy się zrozumieć nawzajem, dobrze? Ten, kto będzie gotowy, może zacząć mówić. Nikt nie drgnął. Panowała cisza, przerywana urywkami rozmów z widowni. - Gdy byłam mała, rodzice mnie bili – ku zdziwieniu wszystkich odezwała się pani Kot. – Wtedy nie wiedziałam jeszcze, jak sobie z tym poradzić. Byłam zagubiona i przestraszona. Nie chciałam pomocy, wolałam kryć w sobie to wszystko. Z biegiem czasu nie było lepiej. Rodzice wiedzieli, że mogą zrobić ze mną, co chcą, więc nadal traktowali mnie jak robaka. Byłam robakiem. Paskudnym, słabym robakiem. W pewnym momencie chciałam ze sobą skończyć, aż w końcu... Uciekłam z domu. Błąkałam się długo, aż złapała mnie policja. Odkryli, w jakim byłam stanie, skontaktowali się z moimi rodzicami, którzy mieli odebrać mnie z komisariatu. Nie chciałam wracać do tego strasznego miejsca. Tak poznałam pewną psycholożkę. Jej pierwszej wyjawiłam prawdę, bo była mi obca. To zmieniło wszystko. Zamieszkałam u ciotki, z którą rodzice nie utrzymywali kontaktu i odnalazłam szczęście – jej głos zaczął się łamać. Z zaciśniętych powiek wypłynęły łzy. - Czasami zastanawiam się, czemu jestem inna. Ale nie mogę żyć inaczej. Kocham to i nie pozwolę się stłamsić. To nieodłączna część mojego życia. Nieważne, ile będę przez to cierpieć, szczęście dają mi moi idole. - Rodzice, co? Nie porozmawiam o tym z nimi... Nie mam odwagi. Za nic nie zostanę plastykiem. Są już za bardzo nakręceni na te najlepsze szkoły, najwyższą średnią... Mam tego serdecznie dość. Dla rysunku jestem w stanie poświęcić oceny, byle móc się tam dostać. Do świata artystów. Mam wrażenie, że tam się odnajdę najlepiej. - Dobrze wiem, co sobie zgotowałam. Chciałam dać nauczkę matce i pokazać innym, że jestem lepsza. Anoreksja i bulimia to choroby psychiczne. Trudno się uwolnić. Tak samo nałogi. Byłam głupia. Moje wzory to wraki ludzi. Mieli zwracać na mnie uwagę. Teraz widzę w oczach ludzi litość. - Internet... Tam nikt cię nie zdradzi. Jesteśmy sobie obcy, a jednak tworzymy jedną wielką rodzinę. Zawiązujemy przyjaźnie. To świat jak w bajce! Rodzice mnie nie zauważają. Spędzam samotnie dnie i noce w wielkim, pustym domu. Prawdziwe rany bolą tak, jak nigdy nie będą boleć te wirtualne. Tak właśnie myślę. - Tak naprawdę ja kocham mojego ojca. Mamy tylko siebie. Jeśli nie pije, jest dobrym człowiekiem! Po prostu... Jak zacznie, nie potrafi przestać. Czasami mnie krzywdzi, ale... On też się stara. Wiem, że mnie kocha. Jeżeli przy mnie będzie, nie obchodzą mnie stare ubrania, podręczniki, brak pieniędzy. Przy tacie czuję się bezpieczna, mimo że jeśli sięgnie po butelkę, może zmienić się w bestię. Chcę być silniejsza, żeby nie raniły mnie obelgi w szkole. Pani Regina złapała ręce uczniów siedzących obok niej. Stworzyli okrąg, po czym wstali.


- Z każdej sytuacji jest wyjście. Musisz tego tylko chcieć – wykrzyknęła Asia. - Masz prawo spełnić marzenia – oznajmił Jerzy. - Nie wyniszczaj sam siebie – Kamila uśmiechnęła się do widowni. - Nie trać wiary w ludzi – Danuta puściła oko. - Nie wstydź się szukać miłości – dodał Sebastian. Pośród publiki jakaś dziewczyna ścisnęła dłoń ojca. Przez chwilę wydawało jej się, że się uśmiechnął? Tomek zerknął na koleżankę, która pokiwała głową ze zdeterminowanym spojrzeniem. Wera przycisnęła rękę do serca. Nie musiała porzucać marzeń. Felicja otarła łzy. Nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić... - POZWÓL SOBIE POMÓC I SAM SZUKAJ POMOCY. ZADBAJMY O ŻYCIE – wszyscy uczestnicy przedstawienia wyszli na scenę i ukłonili się. Sala zawrzała od oklasków. Waleria uśmiechała się szeroko do kolegów. Była szczęśliwa. Miała nadzieję, że spektakl zmieni coś w sercach wszystkich widzów i, że ci cierpiący wezmą życie w swoje ręce. Kto wie, może się jej udało...?

(c) Blanka Zwolińska Konwencja Praw Dziecka (Art. 3, 5, 12, 13, 14, 15, 18, 19, 24, 36, 37)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.