PRZEWODNIK DLA DRYFUJĄCYCH. ANTOLOGIA SYTUACJONISTYCZNYCH TEKSTÓW O MIEŚCIE

Page 1

Przewodnik dla dryfujących

Przewodnik dla

dryfujących Antologia sytuacjonistycznych tekstów o mieście

Wybór i przekład Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski



Pr z ew o d n i k dla d ry f u jącyc h A n to lo g i a syt uac j o n i styc z n yc h t e k stów o mieście

Wybór i przekład Mateusz Kwaterko Paweł Krzaczkowski


S pi s r z e c zy Mateusz Kwaterko Bojownicy Szwambranii

13

Paweł Krzaczkowski, Mateusz Kwaterko Nota edytorska 29

Część pierwsza

Heroiczne początki

Gilles Ivain Zarys nowej urbanistyki

31

33

Psychogeograficzna zabawa tygodnia Guy-Ernest Debord Ćwiczenie psychogeograficzne

41

42

Henry de Béarn, André-Frank Conord, Mohamed Dahou, Guy-Ernest Debord, Jacques Fillon, Patrick Straram, Gil J. Wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej Bez wspólnej miary 44 A[ndré]-F[rank] Conord Budowa slumsów 45 Michèle-I[vich] Bernstein, André-Frank Conord, Mohamed Dahou, G[uy]-E[rnest] Debord, Jacques Fillon, Gil J. Wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej Minimum życiowe 46 Nadciągająca planeta

48

Międzynarodówka Letrystyczna Drapacze chmur od korzeni 49 Międzynarodówka Letrystyczna Odpowiedź na ankietę belgijskiej grupy surrealistycznej: Jakie znaczenie ma dla Was pojęcie poezji? 52

4


Michèle-I[vich] Bernstein, André-Frank Conord, Mohamed Dahou, Guy-Ernest Debord, Jacques Fillon, Véra, Gil J. Wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej „…Nowa idea w Europie” 53 Niszczą ulicę Sauvage Pacykarze

55

56

Ulica Morillons 36

59

Michèle Bernstein Dryfowanie na taksometrze

60

W oczekiwaniu na zamknięcie kościołów Bezrobotna Ariadna

62

Najtrwalsze kolonie

63

61

Michèle Bernstein, M[ohamed] Dahou, Véra, Gil J. Wolman w imieniu pisma „Potlatch” Główny kierunek 65 G[uy]-E[rnest] Debord, Jacques Fillon Rok 1954 w skrócie 66 Asger Jorn Architektura życia

67

Michèle Bernstein Skwer Missions Étrangères

69

Guy-Ernest Debord Architektura i gra 71 Dalsze dryfowanie

74

Guy-Ernest Debord Wstęp do krytyki geografii miejskiej

75

5


Michèle Bernstein, G[uy]-E[rnest] Debord, Gil J. Wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej Letrystyczna interwencja. List protestacyjny wysłany do redaktora naczelnego „Timesa” 82 Niech żyją współczesne Chiny W różnych zakątkach Europy Dom do wywoływania strachu Raz-dwa

84 85 86

87

Zuchwały plan

88

O funkcji literatury

89

Projekt racjonalnego upiększenia Paryża

90

Inteligentna panorama awangardy pod koniec 1955 roku Jacques Fillon Racjonalny opis Paryża (Trasa na użytek agencji podróży nowego typu) Tak się zmienia kształt miasta Zbliżamy się pomalutku

105

107

109

Mohamed Dahou w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej Koniom lżej 110 Dobry przykład

111

Teksty wystąpień Constanta i Gila Wolmana w czasie I Międzynarodowego Kongresu Niezależnych Artystów w Albie (2–8 września 1956) 112 Constant Jutro życie zamieszka w poezji

112

Wystąpienie Gila Wolmana, delegata Międzynarodówki Letrystycznej

6

114

94


Platforma z Alby

118

Guy-Ernest Debord Teoria dryfu 122 Dwa sprawozdania z dryfów

130

Umiejscownienie Kontynetu Contrescarpe. Monografia sporządzona przez Grupę Badań Psychogeograficznych Międzynarodówki Letrystycznej

139

Komitet organizacyjny Prowizorycznego Kongresu na rzecz Psychogeograficznego Rozczłonkowania Londyńskiej Aglomeracji Zapowiedź Prowizorycznego Kongresu na rzecz Psychogeograficznego Rozczłonkowania Londyńskiej Aglomeracji 144 M[ichèle] Bernstein, Constant, M[ohamed] Dahou, G[uy]-E[rnest] Debord, J[acques] Fillon, G[iuseppe] [Pinot-]Gallizio, A[sger] Jorn, R[alph] Rumney, P[iero] Simondo, E[lena] Verrone, G[il] J. Wolman w imieniu Międzynarodowego Ruchu na rzecz Bauhausu Wyobraźni List otwarty do kuratorów Mediolańskiego Triennale Sztuki Przemysłowej 146 [Asger] Jorn, [Guy] Debord List do Ettore Sottsassa 148 Guy Debord List do Ralpha Rumneya

149

Guy Debord Projekt labiryntu edukacyjnego

150

Guy Debord Raport o konstruowaniu sytuacji, warunkach organizacyjnych i planowanych działaniach międzynarodowego nurtu sytuacjonistycznego 152

7


Część druga

Kulminacyjny punkt ataku

181

Walka o kontrolę nad nowymi technikami warunkowania Wstępne problemy konstrukcji sytuacji Definicje

183

186

190

II Konferencja Międzynarodówki Sytuacjonistycznej Wenecja pokonała Ralpha Rumneya

194

Informacje sytuacjonistyczne (Fragment)

196

Abdelhafid Khatib Próba psychogeograficznego opisu dzielnicy Hal O naszych środkach i perspektywach Constant, [Guy] Debord Deklaracja amsterdamska

197

206

211

Guy Debord Constant i droga urbanistyki jednościowej Guy Debord Ekologia, psychogeografia i przekształcenie środowiska miejskiego

213

221

Pierwsze makiety urbanistyki jednościowej Constant Nadchodząca wielka gra

193

229

230

Poprawki do jedenastopunktowej deklaracji amsterdamskiej 233 Urbanistyka jednościowa pod koniec lat pięćdziesiątych Informacje sytuacjonistyczne (Fragment) 241 III Konferencja Międzynarodówki Sytuacjonistycznej w Monachium 242

8

234


Dyskusja na temat apelu do rewolucyjnych intelektualistów i artystów 248 André Frankin Platforma rewolucji kulturowej

253

Constant Raport otwierający konferencję w Monachium

255

A[nton] Alberts, Armando, Constant, Har Oudejans Pierwsze oświadczenie holenderskiej sekcji Międzynarodówki Sytuacjonistycznej 259 Giuseppe Pinot-Gallizio Przemówienie o malarstwie przemysłowym i jednościowej sztuce stosowanej 263 [Guy] Debord Sytuacjonistyczne stanowisko w kwestii ruchu drogowego Constant Nowe miasto dla nowego życia Constant Ku urbanistyce jednościowej Die Welt als Labyrinth Constant Opis żółtej strefy

274

279

282

287

Informacje sytuacjonistyczne (Fragment) Sytuacjonistyczna granica

292

293

Postanowienie w kwestii Biura Urbanistyki Jednościowej Informacje sytuacjonistyczne (Fragment) Krytyka urbanistyki

271

297

298

300

9


Attila Kotányi, Raoul Vaneigem Wstępny program Biura Urbanistyki Jednościowej Raoul Vaneigem Uwagi wymierzone w urbanistykę

310

315

[Guy] Debord, [Raoul] Vaneigem, [Attila] Kotányi Tezy o Komunie Paryskiej 323 Geopolityka hibernacji

330

Ankieta Region paryski pod koniec stulecia i odpowiedź Guy Deborda 345 Główna Delegatura Okręgu Paryskiego Region paryski pod koniec stulecia. Ankieta

345

Guy Debord Notatka o ankiecie Region paryski pod koniec stulecia (Na użytek Henriego Lefebvre’a) 348 Uwe Lausen Nowość i powtórzenie w skonstruowanej sytuacji Destrukcja RSG-6

355

360

Guy [Debord] List do duńskiego sytuacjonisty Jeppesena Victora Martina dotyczący przygotowywanej wystawy Destrukcja RSG-6 w duńskim mieście Odense 360 Guy Debord Sytuacjoniści i nowe formy działań w polityce i sztuce Urbanistyka jako wola i jako przedstawienie Kwestionariusz

377

Powrót Karola Fouriera

386

Guy Debord Zagospodarowanie terytorium

10

388

374

364


Część trzecia

Wzniosłe rozproszenie

Constant, Aldo van Eyck Na rzecz koloryzmu przestrzennego Ettore Sottsass Na rzecz Bauhausu wyobraźni, przeciw Bauhausowi pozornemu

395

397

401

Friedensreich Hundertwasser Manifest pleśni przeciwko racjonalizmowi w architekturze Günther Feuerstein Tezy na temat architektury incydentalnej Constant Urbanistyka jednościowa Constant Nowa urbanistyka

410

418

423

440

Constant Dialog z samym sobą na temat New Babylon Guy Debord O dzikiej architekturze Guy Debord Panegiryk (Fragment)

446

451

455

Paweł Krzaczkowski Tezy o sytuacjonistach, architekturze i małej konsumpcji Notki biograficzno-psychogeograficzne (O wybranych autorach) 497 Opracował Mateusz Kwaterko

463



Mateusz Kwaterko

Bojownicy Szwambranii [...] żadna żywa epoka nie zrodziła się z teorii: u zarania była gra, konflikt, przygoda Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni1

Fizycy, o ile wiemy, nie pokusili się jeszcze o zbadanie mocy wybuchu, do którego dochodzi, gdy „niewłaściwa” książka trafia w ręce właściwego czytelnika. Możemy jednak przyjąć, że w przypadku Gilles’a Ivaina (Iwana Szczegłowa) reperkusje młodzieńczej lektury Szwambranii2 należałoby wyrazić w gigatonach! Przypomnijmy pokrótce początek powieści Lwa Kassila. Ósmego lutego 1914 roku narrator i jego młodszy brat Ośka, zgubiwszy czarną królową z szachowego kompletu ojca, zostają karnie postawieni do kąta w „apteczce”, mrocznym pokoiku między ustępem a kuchnią. Wnikliwie badając wnętrza swych nosów, snują ponure myśli: Świat – jak nas uczy geografia – jest bardzo wielki, ale dla dzieci miejsca w nim nie zostawiono. Wszystkimi pięcioma częściami świata rządzą dorośli. Kierowali historią, jeź­ dzili konno, polowali, pływali okrętami, palili papierosy, wyrabiali rozmaite prawdziwe przedmioty, wojowali, kochali, ratowali, porywali, grabili, grali w szachy… A dzieci stały w kątach! Dorośli zapomnieli na pewno o swych 1

Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, w: Dzieła filmowe, tłum. Mateusz Kwaterko, Kraków 2007, s. 139. 2 Zob. Lew Kassil, Szwambrania, tłum. Jan Karol Wende, Warszawa 1958.

B ojownic y Sz wamb ranii 13


dziecinnych zabawach, o książkach, w których rozczytywali się, gdy byli mali. Tak, na pewno zapomnieli! W przeciwnym razie pozwoliliby nam bawić się i przyjaźnić ze wszystkimi dziećmi na ulicy, łazić po dachach, brodzić po kałużach i uważać króla szachowego… za samowar. Tak myśleliśmy siedząc w kącie3. Po czterech minutach owych badań (i posępnej refleksji filozoficznej) narrator wpada na olśniewającą myśl: Już nie trzeba było nigdzie uciekać, nie trzeba już było szukać ziemi obiecanej. Była tuż, obok nas, w nas samych. Należało ją tylko wymyślić. Widziałem ją już wyraźnie w ciemnościach – ot tam, gdzie są drzwi do ustępu… Palmy okręty, pałace, góry… – Ośka, ląd!... – zawołałem zdyszany. – Ląd, ziemia! Nowa zabawa na całe życie4. Odkrycie, jakiego dokonał w przypływie juwenilnego geniuszu, było nie mniej przełomowe od tego, jakiego dokonał Kolumb (a kto wie czy nie szczęśliwsze w skutkach). Wynalazł Szwambranię, krainę nie podlegającą innym prawom prócz zasad dziecięcej wyobraźni… Szwambrania była lądem pochodzenia wulkanicznego. W nas także kłębiły się rozżarzone, dojrzewające siły. Ujarzmiał je stwardniały, skostniały układ starej rodziny i społeczeństwa. Pragnęliśmy dużo wiedzieć i jeszcze więcej umieć. Ale nasza władza pozwalała nam wiedzieć jedynie to, co było w podręcznikach gimnazjalnych i niedorzecznych legendach. […] W odróżnieniu od książek, w których dobro tryumfowało dopiero na ostatnich stronicach, w Szwambranii bohaterów nagradzano, a niegodziwców 3 Ibid., s. 11. 4 Ibid.

14 B ojo wnic y Sz wam branii


karano na samym początku. Szwambrania była krainą mlekiem i miodem płynącą i w ogóle wcieleniem najwyższej doskonałości. Geografia Szwambranii posługiwała się wyłącz­nie płynnymi liniami5. W mieście, nawet jeśli tym miastem jest Paryż z początków lat pięćdziesiątych, dzieci się nudzą. To ogólnie znana rzecz. Miasta należą do przeszłości, nawiedzają je widma dawno zmarłych dorosłych. W ich labiryncie zabawy są zakazane. Można jedynie sczytywać resztki poezji z wyblakłych ulicznych szyldów. Nawet nowoczesność miasta jest przestarzała, skierowana przeciw młodości. Dzieci funkcjonalizmu, którym oferuje się wybór między miłością a zsypem na śmieci, pokornie wybierają to drugie. Starzeją się z nudów i umierają przedwcześnie, chore na banalizację. W Zarysie nowej urbanistyki, fantastycznym tekście otwierającym niniejszą antologię, dwudziestoletni Gilles Ivain nie tylko przenikliwie opisuje tę chorobę, ale też proponuje na nią remedium. A jest nim radykalna zmiana perspektywy, jakże przypominająca odkrycie Szwambranii! Ivain buduje w wyobraźni miasto służące bezustannemu dryfowaniu, miasto z tego budulca, z którego wyrabia się marzenia. Igranie z architekturą. Mobilne domy na szynach, które niczym słoneczniki obracałyby się ku słońcu, sunęłyby rano nad morze, wieczorem wracałyby do zacisznego lasu. Dzielnice w pełni poświęcone poszczególnym uczuciom, emocjom czy namiętnościom, całe miasto służące wyłącznie „poważnej zabawie”, a tym samym skazane na to, by stać się rychło „intelektualną stolicą świata”. Eksperymentalna cywilizacja… Poszczególne rozwiązania, jakkolwiek barwne czy oryginalne, nie są tu zresztą najważniejsze. Przełomowa okazuje się właśnie sama zmiana perspektywy, która będzie przyświecać wszystkim dalszym urbanistycznym refleksjom sytuacjonistów: architektura musi się 5 Ibid., s. 13.

B ojownic y Sz wamb ranii 15


stać „narzędziem poznania i działania”, celem urbanistyki jest spełnianie istniejących pragnień i powoływanie do życia kolejnych. Współcześni poszukiwacze świętego Graala zamierzają wznosić „zamki swoich marzeń w skali nowej ludzkiej kondycji”. Mówiąc słowami Ivaina: Wszystko już się rozegrało. Nie ujrzysz hacjendy. Ona nie istnieje. Trzeba wybudować hacjendę6. Gilles Ivain najpierw wykluczony z Międzynarodówki Letrystycznej (twierdził, że przemawia do niego dalajlama), a następnie mniej lub bardziej przymusowo skazany na dożywotnie internowanie w zakładach psychiatrycznych – znika z kart tej przygody, by przenieść się do legendy. Po wielu latach Guy Debord oddał piękny hołd swojemu ówczesnemu towarzyszowi dryfów: Jakże mógłbym zapomnieć o tym, który towarzyszył mi zawsze w najwznioślejszym momencie naszych przygód; o tym, który, pośród dni tak niepewnych, przetarł nowy szlak, pokonując go tak szybko i samemu dobierając sobie towarzyszy: nikt bowiem, tego roku, nie był wart tyle, co on! Miało się wrażenie, że miasto i życie zmieniały się pod wpływem jego spojrzenia. [W ciągu jednego roku odkrył postulaty starczające na cały wiek, eksplorując głębiny i tajemnice miejskiej przestrzeni.] Dzisiejsi władcy otrzymują nędzne, sfałszowane informacje, które wprowadzają ich w błąd niemal w takim samym stopniu, w jakim ogłupiają ich poddanych; dlatego nie zdołali oszacować, jak wiele kosztowało ich pospieszne przejście tego człowieka. Zresztą cóż z tego? Grabieżcy rozbitych statków zapisują swoje imiona tylko na wodzie7. 6 7

Gilles Ivain, Zarys nowej urbanistyki, s. 34 niniejszej antologii. Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, s. 154. (Fragment w nawiasie kwadratowym tajemniczo wyparował z polskiego wydania).

16 B ojo wnic y Sz wam branii


Członkowie Międzynarodówki Letrystycznej – już bez Ivaina – dryfują bez końca po najciekawszych i spójnych nastrojowo kwartałach tradycyjnych miast, takich jak Paryż, Londyn czy Amsterdam, kreśląc ich mapy psychogeograficzne, to znaczy (w dużym skrócie) badając ich wpływ na ludzkie emocje. Malują wywrotowe napisy na murach, proponują genialne w swej prostocie reformy, które bez wielkich nakładów mogłyby uatrakcyjnić psychogeograficznie miejską przestrzeń: otwarcie dachów Paryża dla spacerowiczów (wystarczy przerzucić kilka kładek i „nieznacznie przerobić system drabin przeciwpożarowych”), wyposażenie latarni miejskich w wyłączniki światła, rozmieszczenie arcydzieł z Luwru i innych muzeów – które należy oczywiście zlikwidować – po knajpach i barach… Odwołując się do dechrystianizacyjnej tradycji rewolucji francuskiej, postulują, by zaprzestać posługiwania się przydawką „święty” w nazewnictwie ulic i konsekwentnie stosują się do tego apelu w swych tekstach. Nawiązując z kolei do prowokacji surrealistów, debatują nad tym, czy kościoły należałoby wyburzyć, zamienić w lupanary, a może raczej w „domy strachu”8. Skądinąd najbardziej prowokacyjna jest ich charyzmatyczna wyniosłość. Niczego jeszcze nie doko­ nali, ale (a może właśnie dlatego) czują się architektami jutra: Po kilku latach strawionych na bezczynności – w potocznym tego słowa znaczeniu – możemy mówić o naszej społecznej postawie awangardowej, w społeczeństwie wciąż jeszcze opartym na produkcji postanowiliśmy bowiem zajmować się poważnie jedynie rozrywkami9. Za słowami idą zresztą czyny. Z każdym dniem kurczy się bowiem przestrzeń do dryfowania, „najpiękniejsze 8 Zob. Projekt racjonalnego upiększenia Paryża, s. 91 niniejszej antologii. 9 Michèle-I[vich] Bernstein et al., «…Nowa idea w Europie», s. 53 niniejszej antologii.

B ojownic y Sz wamb ranii 17


psychogeograficzne krajobrazy” giną pod naporem technokratycznej urbanistyki. Szwambrania znajduje się w stanie oblężenia. Nie pozostaje nic innego jak wypowiedzieć wojnę społeczeństwu. Przekształcić sferę kultury w „nowy teatr operacyjny”, jakby powiedzieli dziewiętnastowieczni stratedzy. W tym celu trzeba zewrzeć szeregi i zawiązać sojusze, zrywając z ludycznym sekciarstwem, które sprawiało, ujmując rzecz pół żartem, pół serio, że najczęstszym typem relacji między dwoma członkami Międzynarodówki Letrystycznej było formalne wykluczenie. Szczęśliwym trafem jeden z egzemplarzy pisma „Potlatch” trafia w ręce Asgera Jorna, znanego duńskiego malarza, prawdziwego wiarusa awangardy, który od lat usiłuje zjednoczyć w jakimś sformalizowanym ugrupowaniu najbardziej postępowych artystów. Jego najnowszym pomysłem jest Międzynarodowy Ruch na rzecz Bauhausu Wyobraźni wymierzony przeciw skostniałemu funkcjonalizmowi i konstruktywizmowi. Jorn i jego przyjaciele znajdują w pismach członków Międzynarodówki Letrystycznej potwierdzenie i rozwinięcie własnych koncepcji. W 1956 roku w Albie i rok później w Cosio d’Aroscia spotykają się eksperymentalni twórcy, którzy właśnie w nowym modelu urbani­styki – wielkiej syntezie sztuk mającej bezpośrednio kształtować życie – upatrują wyjścia z kryzysu trapiącego poszczególne dziedziny kreacji artystycznej. Dotychczas technokratyczni urbaniści tylko planowali miasta, poeci jedynie je opiewali, członkowie Międzynarodówki Letrystycznej po nich dryfowali, tak iż zmieniało się pod ich spojrzeniem, teraz idzie jednak o to, aby je przekształcić konkretnie, przebudować czy wręcz wybudować od podstaw. Szkice na tablicach kreślarskich, choćby najbardziej śmiałe, radykalne i dalekowzroczne – to tylko dzieła sztuki. Owszem, w drugiej połowie XX wieku pod względem rewolucyjnego ładunku i możliwego oddziaływania społecznego zdecydowanie górują one nad sonetami, gwaszami czy triem na obój, skrzypce i wiolonczelę, dziełami, którym jeszcze w wieku XIX

18 B ojo wnic y Sz wam branii


zdarzało się budzić popłoch rządzących. W architekturze, podobnie jak w kinie, tli się nadal życie. Mają one wciąż moc kształtowania rzeczywistości, emocji, pragnień. Znajdują się jednak w rękach nieprzyjaciela, służą, w ostatniej instancji, zapewnianiu spokoju na ulicach. Można spróbować je odzyskać, przechwycić, wykorzystać do celów wprost odwrotnych; wydobyć na światło dzienne ich wywrotowy potencjał, na powrót odczarować tygrysa namiętności zamienionego w psa łańcuchowego welfare state. Architektura ponownie wynaleziona i wymyślona mogłaby zmieniać świat i życie, zamiast je hibernować w zastanej postaci. Constant projektuje New Babylon, miasto wolne od bolączek trapiących inne ludzkie skupiska, a do tego odpowiadające nowej cywilizacji rozrywek i czasu wolnego, jaką wieszczą sytuacjoniści. Wraz ze skupionymi wokół siebie holenderskimi architektami usiłuje uczynić z Międzynarodówki Sytuacjonistycznej coś na kształt Fourierowskiego biura urbanistycznego. Podkreśla niestrudzenie, że sens sytuacjonistycznej organizacji tkwi w konkretnych realizacjach architektonicznych. Pod koniec 1960 roku pojawia się istotnie szansa na budowę sytuacjonistycznego eksperymentalnego miasta. Chęć sfinansowania projektu (nazwanego roboczo Utopolis) wyraził Paolo Marinotti, przyjaciel Jorna, włoski magnat tekstylny, mecenas awangardowych artystów. Ostatecznie jednak sytuacjoniści stawiają warunki niemożliwe do przyjęcia nawet dla najbardziej ekscentrycznego kapitalisty. Po pierwsze domagają się, by co piąty budynek był przeznaczony do ich wyłącznego użytku. Po wtóre – co ostatecznie storpedowało projekt – zastrzegają sobie prawo do zburzenia całego miasta, gdyby owa zabawka przestała ich zajmować10. Owe wygórowane roszczenia 10 Informacje na temat Utopolis i, szerzej, kontaktów z Marinottim pochodzą z korespondencji Deborda, zob. Guy Debord, Correspondance, t. 1: Juin 1957–août 1960, Paris 1999, s. 263; Guy Debord, Correspondance, t. 2: Septembre 1960–décembre 1964, Paris 2001, s. 54, 67–68, 70–71 i 73.

B ojownic y Sz wamb ranii 19


można uznać za pierwszą zapowiedź swoistej reorientacji Międzynarodówki Sytuacjonistycznej. Chociaż dotychczasowa teoria i praktyka (również praktyka organizacyjna) sytuacjonistów ogniskowała się wokół hasła urbanistyki jednościowej, w pojmowaniu owego hasła od samego początku istniał wyraźny rozdźwięk. Dla nielicznych architektów (zawodowych – jak Holendrzy, których skaptował Constant – czy neofickich, jak sam twórca New Babylon) urbanistyka jednościowa stanowiła zwieńczenie projektu przezwyciężenia sztuki w życiu. Artyści, a artystą może, a nawet powinien, być każdy, zaczną bezpośrednio kształtować otoczenie, tworząc stopniowo zręby nowej, ludycznej cywilizacji. Dla sytuacjonistów skupionych wokół Deborda urbanistyka jednościowa to tylko hasło bojowe, mające przyciągnąć do sytuacjonistycznej organizacji najbardziej radykalnych twórców. Czy też, innymi słowy, umocniony przyczółek, z którego sytuacjoniści wyprowadzą natarcia na inne obszary społeczne. Sytuacjoniści malarze miotają się zaś, mocno zdezorientowani, pomiędzy tymi dwoma obozami, usiłując się dowiedzieć, czy będą mogli sprzedawać swoje obrazy opatrzone waloryzującą etykietą „dzieło sytuacjonistyczne”… Debord, jak się zdaje, żywi coraz gorętszy zamiar wyprowadzenia Międzynarodówki na szersze wody społecznej praxis. Projekt Utopolis mógłby ją zaś na stałe zacumować przy redzie artystycznej, a tym samym obniżyć jej wagę w oczach nowych, potencjalnych sojuszników. We wrześniu 1960 roku Debord i jego ówczesna żona Michèle Bernstein podpisują się pod słynnym apelem o prawo do nieposłuszeńtwa w wojnie algierskiej. W tym samym czasie z Debordem nawiązuje kontakt Henry Lefebvre, francuski marksista o światowej renomie, świeżo wyrzucony z partii. Zwraca uwagę na zbieżność niektórych ze swych koncepcji z tezami sytuacjonistycznymi. Kilka miesięcy później Debord rozpoczyna współpracę z grupą Socialisme ou barbarie. Międzynarodówka zaczyna budzić zainteresowanie nie tylko estetycznych snobów, ale

20 B ojo wnic y Sz wam b ranii


również radykalnych lewicowych filozofów, ba, rewolucjonistów. Niebawem – a owa zbieżność czasowa nie jest zapewne przypadkowa – Międzynarodówka Sytuacjonistyczna rozstaje się (mniej lub bardziej gwałtownie) najpierw z artystami, następnie z architektami (którzy – o, zgrozo! – nie wzdragają się przed projektowaniem kościołów czy fabryk), wreszcie z Constantem i jego makietami New Babylon. „Ocaleni” sytuacjoniści nie marzą już o budowaniu jakichś psychogeograficznych wersji Disneylandu czy Las Vegas, rozpoczynają żmudne dryfowanie wśród bibliotecznych regałów uginających się pod ciężarem woluminów rozsadzanych radykalnymi koncepcjami społecznymi, sumiennie szlifują ostrze myślenia dialektycznego, wyruszają na poszukiwania północno-zachodniego przesmyku wiodącego do ziemi obiecanej rewolucji. Sytuacjoniści żenią Marksa z Bakuninem, opowiadając się za systemem rad robotniczych, wyrażonym w języku epoki wolnościowym projektem radykalnej demokracji. Nie można nikogo zmuszać do mieszkania w Utopolis, tymczasem lokatorzy funkcjonalistycznych blokowisk zdają się marzyć nie tyle o dryfowaniu i konstruowaniu sytuacji, ile o jak najszybszym powrocie z pracy do domu, aby zdążyć na mecz czy kryminał. Constant wyciąga z tego wniosek, że proletariacka rewolucja jest mrzonką, utopią, opowiada się za konkretną pracą artystyczną powiązaną z buntem wykluczonych. Po rozstaniu z sytuacjonistami stanie się z jednej strony „oficjalnym artystą” Niderlandów, z drugiej zaś guru amsterdamskich provosów. Skupieni wokół Deborda sytuacjoniści z tej samej aporii znajdują zgoła odmienne wyjście: jeśli spektakl fałszuje ludzkie pragnienia – a właściwie pozbawia ludzi pragnień, skazując ich na zadowalanie się pseudopotrzebami – należy zniszczyć spektakl. Trzeba tłumaczyć istniejące niezadowolenie, wyciągać z niego najdalej idące konsekwencje, ujawniać jego ostateczne przesłanki i nagłaśniać je. Oto droga, aby ponownie odkryć rewolucję, nowe odwrócenie perspektywy. To rewolucja

B ojownic y Sz wamb ranii 21


(a nie kółka plastyczne) może sprawić, że wszyscy mieszkańcy staną się architektami… Naczelny postulat rewolucyjny dotyczący urbanistyki nie jest sam w sobie urbanistyczny. To żądanie integralnej reorganizacji przestrzeni, aby odpowiadała potrzebom władzy rad, antypaństwowej dyktatury proletariatu, wykonawczego dialogu. A władza rad, która może się okazać skuteczna tylko wtedy, gdy podejmie się przekształcenia wszystkich istniejących warunków, nie może sobie wyznaczyć skromniejszego zadania, jeśli pragnie zdobyć uznanie i rozpoznać samą siebie w swoim świecie11. Funkcjonalistyczne blokowiska, zachwaszczające przedmieścia wielkich miast, stanowią idealne laboratorium badawcze niezadowolenia. Sytuacjoniści widzą w nich alienację w stanie czystym, pionowe getta budowane na kształt i podobieństwo więzień i koszar. Na wiele lat przed głośnym Nadzorować i karać Foucaulta poddają pieczołowitym analizom mechanizmy mikrowładzy, z urbanistyką na czele. Formułowana na początku lat sześćdziesiątych w piśmie „Internationale situationniste” krytyka urbanistyki i funkcjonalizmu pokazuje, że władza to moc określenia, co jest użyteczne, a co nie. Ta sama ideologia jest odpowiedzialna za tłoczenie proletariatu oraz nowej klasy średniej w żelbetonowych sypialniach i za destrukcję starych, historycznych miast, pozbawianych swej historii, swego ludowego charakteru, przekształcanych w muzealne wydmuszki na użytek turystów, którzy podziwiają je zza szybek autokarów. Ta sama ideologia, choć w swej najbardziej lodowatej postaci, przedstawia masową budowę schronów przeciwatomowych jako ziszczenie odwiecznej obietnicy architektury. 11 Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu, w: Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, tłum. Mateusz Kwaterko, Warszawa 2009, s. 123, zob. także s. 394 niniejszej antologii.

22 B ojo wnic y Sz wam branii


W świecie spektakularnej ideologii, w świecie urbanistycznego szaleństwa nie ma miejsca na przygodę. Szwambrania, sytuacjonistyczne miasto – legła w gruzach. Owe gruzy jednak, owe szare przedmieścia i spustoszone miasta współtworzące dekorację społeczeństwa spektaklu są także tym miejscem, w którym rodzą się jego grabarze. Wojna jeszcze się nie skończyła. Trzeba będzie niebawem pożegnać to miasto, które obdarzało nas taką swobodą, a za chwilę wpadnie w ręce naszych nieprzyjaciół. Już teraz obowiązuje w nim bezapelacyjnie ich ślepe prawo, które wszystko tworzy od nowa, na ich podobieństwo, to znaczy obierając za wzorzec coś w rodzaju cmentarzyska: „O nędzy, o bólu! Paryż drży”. Trzeba je będzie pożegnać, podjąwszy uprzednio próbę zdobycia go siłą; w końcu trzeba je będzie pożegnać, po utracie tak wielu innych rzeczy, żeby podążyć szlakiem wytyczonym przez wymogi naszej dziwnej wojny, która zaprowadziła nas tak daleko12. O Maju ’68 – napisano już wszystko. Wiemy, jaką rolę odegrali w nim sytuacjoniści13. Mimo sugestii Deborda nikt nie pokusił się jednak o to, by dostrzec w tych wydarzeniach próby realizacji urbanistycznych marzeń członków Międzynarodówki Letrystycznej i Międzynarodówki Sytuacjonistycznej z okresu „urbanistyki jednościowej” i „przezwyciężenia sztuki”. Ostatniej, siłowej próby ocalenia ich miasta. A przecież „bądź realistą, żądaj niemożliwego” to nic innego jak główna dewiza 12 Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, s. 159. 13 Zob. między innymi Pascal Dumontier, Les situationnistes et mai 68. Théorie et pratique de la révolution (1966–1972), Paris 1990; Enragés et situationnistes dans le mouvement des occupations, Paris 1968. Z polskich tekstów poświęconych roli sytuacjonistów w Maju ’68 zob. Adam Ryć, Sytuacjonizm we Francji, „Lewą Nogą” nr 9 (1997), s. 188–201 oraz Mateusz Kwaterko, Guy Debord – teoretyk przeklęty, w: Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, s. 16–24.

B ojownic y Sz wamb ranii 23


sytuacjonistycznego grodu. Barykady, które zamykały ulice Dzielnicy Łacińskiej, otwierały drogi Szwambranii. Stanowiły najwspanialszą ilustrację dzikiej architektury, w takim samym stopniu, w jakim okupowanie fabryk, szkół czy uniwersytetów było najlepszym przykładem „konstruowania sytuacji”. Jak profetycznie zauważał Debord w książce wydanej na rok przed wiosną 1968 roku: Historia zagrażająca temu chylącemu się ku upadkowi światu to siła zdolna podporządkować przestrzeń czasowi przeżywanemu. Rewolucja proletariacka jest krytyką geografii ludzkiej. W jej toku jednostki i grupy tworzą miejsca i wydarzenia, które odpowiadałyby odzyskiwaniu nie tylko owoców pracy, lecz również całościowej historii. Takie ruchome pole gry oraz swobodnie dobierane warianty reguł gry pozwoliłyby przywrócić różnorodność i autonomię miejsc, w sposób, który nie pociągnie za sobą ponownego zakorzenienia; a co za tym idzie, przywrócić autentyczne wędrówki w ramach autentycznego życia, życia pojmowanego jako wędrówka i w tej wędrówce odnajdującego cały swój sens14. Po rewolucji, a więc w okresie świadomego, bezpośredniego kształtowania ludzkiej historii i geografii społecznej, nadchodzi zazwyczaj czas wędrówki, uchodźstwa i spisywania pamiętników. Trzeba przyznać, że w sytuacjonistycznych memuarach nie znajdziemy próżnych utyskiwań na to, że los potoczył się tak, a nie inaczej. Pod tym względem towarzysze Deborda są nieodrodnymi dziećmi kardynała Retza, głównego architekta Frondy, który zwykł traktować życie, jego drobne sukcesy i wspaniałe niepowodzenia w jakże „autentycznie nowoczesnej”15, ludycznej perspektywie. 14 Guy Debord, Zagospodarowanie terytorium, s. 394 niniejszej antologii. 15 Zob. Dobry przykład, s. 111 niniejszej antologii.

24 B ojo wnic y Sz wam b ranii


Ci, którzy gustują w jałowych rozważaniach o tym, jak inaczej mogłaby się potoczyć historia („dla ludzkości byłoby lepiej, gdyby ci ludzie nigdy się nie narodzili”), jeszcze długo będą roztrząsać zabawny problem: czy nie dałoby się udobruchać sytuacjonistów, gdzieś około 1960 roku, za pomocą jakiegoś trzeźwego reformistycznego skaptowania, pozwalając im na przykład na wybudowanie dwóch lub trzech miast, zamiast doprowadzać ich do ostateczności i zmuszać do wydania na świat najgroźniejszego wywrotowego spisku w dziejach? Inni odparliby jednak niewątpliwie, że niczego by to nie zmieniło, idąc na takie drobne ustępstwa, podsyciłoby się jedynie ich pretensje i żądania, a więc osiągnięto by taki sam efekt, być może nawet szybciej16. Nie będziemy snuć jałowych rozważań. Reformistyczny rozum nie udostępnił sytuacjonistom urbanistycznych zabawek, których się domagali, nie dał się im nawet spokojnie bawić marzeniami o Szwambranii. Mleko się rozlało. Z braku zabawek „znudzone dzieci” (jak to określali – w gruncie rzeczy słusznie – reakcyjni żurnaliści) musiały wypowiedzieć wojnę społeczeństwu. I choć wojnę tę przegrały, wszystko wskazuje na to, że w tej potyczce zginął też nieprzyjaciel, z którym walczyły. W filmie In girum imus nocte et consumimur igni z 1978 roku, gdy przez ekran przewijają się ujęcia krajobrazu po bitwie, „neo-Paryża oraz innych krajobrazów spustoszonych zgodnie z potrzebami towarowej obfitości” – trujących fabryk, „wielkich osiedli neodomów”, wysypisk śmieci – Debord pozbawionym emocji głosem przedstawia istotę i rezultat tego konfliktu: Najprawdziwszą stawką tej wojny, najczęściej przedstawianej z gruntu fałszywie, było jej przekształcenie się w konflikt o zmianę; nie pozostawało w niej nic ze starcia 16 Guy Debord, O dzikiej architekturze, s. 453–454 niniejszej antologii.

B ojownic y Sz wamb ranii 25


pomiędzy zachowawczością a pragnieniem zmian. My sami, bardziej niż ktokolwiek inny, byliśmy stronnikami zmiany w zmieniającym się czasie. Aby zachować swoją pozycję, właściciele społeczeństwa musieli pragnąć zmiany odwrotnej niż my. Chcieliśmy stworzyć wszystko od nowa, oni także, ale w duchu przeciwnym niż my. Ich czyny ukazują wyraźnie, w negatywnym odbiciu, czym był nasz projekt. Ich gigantyczna praca doprowadziła ich tylko tutaj, do tego rozkładu. Nienawiść do dialektyki przywiodła ich do tej kloaki. […] Tą ziemią jałową, na której nowe cierpienia przybierają nazwy dawnych przyjemności, nie można już rządzić. A ludzie ją zamieszkujący odczuwają tylko strach. Krążą pośród nocy i trawi ich ogień. Budzą się przerażeni, po omacku szukając życia. Chodzą słuchy, że ci, którzy wywłaszczyli ich z życia, teraz, na domiar złego, zagubili je17. Nieprzypadkowa zbieżność dat. W 1972 roku następuje samorozwiązanie się Międzynarodówki Sytuacjonistycznej. W tym samym roku wysadzono w powietrze bloki mieszkalne osiedla Pruitt-Igoe w St. Louis, co Charles Jencks zapisał jako czas zgonu architektury nowoczesnej. Znów w tym samym roku, w Paryżu, na gruzach Hal rozpoczęto budowę Centrum Pompidou. Po raz pierwszy w dziejach wycięto miastu „brzuch”, by na jego miejsce wszczepić sztuczne serce. Tam, gdzie dawniej letryści odkrywali idealną scenerię psychogeograficznych przygód, „kulminacyjny punkt czasu”, żywe ludowe miasto, z jego burzliwą historią – można dziś oglądać poświęcone im oraz sytuacjonistom nobliwe wystawy. Jakby Pompidou i jego planiści postanowili przejść do legendy, łopatologicznie ilustrując pierwszą tezę Społeczeństwa spektaklu:

17 Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, s. 169.

26 B ojo wnic y Sz wam b ranii


Życie społeczeństw, w których panują nowoczesne warunki produkcji, przypomina olbrzymie zbiorowisko spektakli. Wszystko, co dawniej przeżywano bezpośrednio, oddaliło się, przybierając postać przedstawienia18. Tak więc ostały się jedynie ruiny, po których bezustannie krążymy pośród nocy i trawi nas ogień. W gruncie rzeczy jednak… Czy nie przypomina to czasem heroicznej epoki Międzynarodówki Letrystycznej i dryfowań w powojennym krajobrazie? W pewnym sensie morał, jaki płynie z tej historii, byłby więc raczej krzepiący: Wszystko już się rozegrało. Nie ujrzysz Szwambranii. Ona nie istnieje. Trzeba wybudować Szwambranię.

18 Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu, w: Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, s. 33.



Paweł Krzaczkowski, Mateusz Kwaterko

Nota edytorska W pierwszej części zamieszczamy, w chronologicznym porządku, teksty z okresu poprzedzającego zawiązanie się Międzynarodówki Sytuacjonistycznej. Są to przede wszystkim artykuły i manifesty francuskich członków Międzynarodówki Letrystycznej, publikowane w ich periodyku „Potlatch” oraz w piśmie belgijskich surrealistów „Les lèvres nues”. Dział ten otwiera oczywiście Zarys nowej urbanistyki, płomienny manifest Gilles’a Ivaina, wieńczy go zaś programowy tekst Deborda Raport o konstruowaniu sytuacji, warunkach organizacyjnych i planowanych działaniach międzynarodowego nurtu sytuacjonistycznego. Dyskusje nad owym manifestem miały właśnie przygotować zjednoczenie awangardowych twórców w Międzynarodówce Sytuacjonistycznej. W części drugiej znajdują się teksty z okresu Międzynarodówki Sytuacjonistycznej. Obok artykułów programowych zamieściliśmy też teksty lub fragmenty tekstów ilustrujących wewnętrzne spory w łonie Międzynarodówki. Pozwalają one lepiej zrozumieć stopniowy proces, który doprowadził do zastąpienia utopijnej „urbanistyki jednościowej” – krytyką urbanistyki, w dalszej kolejności do rozpłynięcia się owej krytyki w nader szerokim nurcie sytuacjonistycznej krytyki społecznej. Wieńczący ten tekst rozdział sytuacjonistycznego opus magnum, a więc Społeczeństwa spektaklu, pokazuje zresztą, że wspomniany proces polegał nie tyle na wyparciu, ile na dialektycznym przezwyciężeniu. Odnajdujemy w nim barokową wizję Ivaina, tyle że na zupełnie innym poziomie. Część trzecia pełni rolę aneksu. Umieściliśmy tu „postsytuacjonistyczne” teksty Deborda i Constanta. Uwagę zwraca istotna różnica jakościowa. Constant tkwi na szańcach (anty)funkcjonalistycznej utopii, niestrudzenie dokładając

No ta edy torsk a 29


cegiełki do projektu New Babylon, niczym listonosz Cheval, który pracowałby tylko we śnie. Debord nie lubi się powtarzać, bez żalu rozstaje się z Marksowsko-Lukácsowskim idiomem; aby wyrazić swój sprzeciw, uderza w końcu w ton rapsodyczny, żegnając świat swojej młodości (osobliwie obejmujący florencką republikę Machiavellego, urbanité paryskiej Frondy, rewolucji francuskiej czy Komuny Paryskiej, a nawet, z biegiem lat, coraz bardziej ciążący ku owym szczytowym momentom ducha buntu). Świat, w gruncie rzeczy, prawdziwie stworzony do dryfowania, w którym tak łatwo było o wzniosłe przygody, niezafałszowaną historię i nieochrzczone chemikaliami alkohole... Wreszcie publikujemy w tej części wybrane manifesty uznanych architektów, którzy, ujmując rzecz cokolwiek nieoględnie, otarli się o Międzynarodówkę Sytuacjonistyczną. Czytelnik rozsądzi, czy jest to z naszej strony czcza pogoń za anegdotą, czy raczej materiał do ważkich komparatystycznych przemyśleń…


Część pierwsza

Heroiczne początki



Gilles Ivain

Zarys nowej urbanistyki Sire, je suis de l’autre pays1

Nudzimy się w mieście, nie ma już świątyni słońca. Pomiędzy udami spacerujących kobiet dadaiści pragnęli znaleźć klucz francuski, a surrealiści – kryształowy kielich; na próżno. Z rysów twarzy potrafimy wyczytać wszelkie obietnice, końcowe stadium morfologii. Poezja plakatów trwała dwadzieścia lat. Nudzimy się w mieście, trzeba się paskudnie natrudzić, żeby odkryć jeszcze jakieś tajemnice na ulicznych tabliczkach i szyldach, ostatnim stadium dowcipu oraz poezji: Łaźnie Patriarchów Maszyny do siekania mięs Zoo Notre-Dame Apteka Sportowa Spożywczy Męczenników Przejrzysty beton Tartak Złota Rączka Ośrodek funkcjonalnej odnowy Ambulans Świętej Anny Kawiarnia Piątej Promenady Przedłużenie ulicy Ochotników Pokoje gościnne w ogrodzie Hotel Nieznajomych Ulica Dzika2 1 Tłumacz postanowił zachować to zagadkowe motto o nieustalonym źródle w takim stanie, w jakim je zastał. Można by je przetłumaczyć następująco: „Panie, pochodzę z tej innej krainy”. (Ten i pozostałe przypisy: M.K.). 2 Mikrotoponimy przeważnie pozostawiamy w oryginalnym brzmieniu. W tym tekście konieczne było jednak ich przełożenie, jako że autor kładzie nacisk na poetyckie konotacje nazw.

Heroicz ne początki 33


I basen na ulicy Dziewczynek. I komisariat przy ulicy Rendez-vous. Klinika medyczno-chirurgiczna oraz biuro darmowego pośrednictwa pracy przy bulwarze Złotników. Sztuczne kwiaty na ulicy Słońca. Hotel Pałacowych Lochów, bar Ocean, kawiarnia Przyjścia i Odejścia. Hotel Epoka. I przedziwny posąg doktora Philippe’a Pinela, dobroczyńcy obłąkanych, w ostatnie letnie wieczory. Odkrywać Paryż. A ty, zapomniana, ze swymi wspomnieniami spustoszonymi przez wszystkie lęki świata, osiadła na mieliźnie w Czerwonych Lochach Pali-Kao, bez muzyki i bez geografii, nie wyruszająca już do hacjendy, gdzie korzenie myślą o dziecku, a wino kończy się klechdami z almanachu. Wszystko już się rozegrało. Nie ujrzysz hacjendy. Ona nie istnieje. Trzeba wybudować hacjendę. Wszystkie miasta są geologiczne i nie można zrobić trzech kroków, nie spotykając widm zbrojnych w cały prestiż swych legend. Poruszamy się w zamkniętym pejzażu, którego znaki orientacyjne bezustannie ciągną nas ku przeszłości. Niektóre ruchome kąty, niektóre perspektywy zbieżne pozwalają nam dostrzec zapowiedź oryginalnych ujęć przestrzeni, jednak wizje te pozostają fragmentaryczne. Poszukiwania należy zwrócić w stronę magicznych toposów ludowych bajek i surrealistycznych pism: zamków, niekończących się murów, zapomnianych knajpek, prehistorycznych jaskiń, luster w kasynach. Te archaiczne obrazy zachowują pewną moc katalityczną, ale wykorzystanie ich w symbolicznym urbanizmie, nie odmłodziwszy ich wprzódy, nadając im nowe znaczenie – jest praktycznie niemożliwe. Nasza psychika nawiedzana przez stare archetypy pozostała daleko w tyle za udoskonalonymi maszynami. Rozmaite próby zaprzęgnięcia nowoczesnej nau­ ki do tworzenia nowych mitów okazały się niewystarczające. Od tego czasu abstrakcja opanowała wszystkie rodzaje sztuki, zwłaszcza współczesną architekturę. Czysta plastyczność, wolna od anegdoty, ale nieożywiona – odpręża wzrok i ostudza

34 c z ę ś ć I


Autorzy wyboru i tłumacze

Mateusz Kwaterko – z wykształcenia filozof, z zawodu instruktor tanga argentyńskiego. Dawniej pracował jako tłumacz (przełożył między innymi Deborda, Vaneigema, Agambena, Onfreya, Cossery’ego). Teraz szlachetną sztuką translatorską para się w wolnych chwilach – a więc rzadko, jako że woli rąbać w pianino i przyrządzać czekoladowe pralinki. Ma uroczą, niespełna roczną kotkę o imieniu Kunegunda. Paweł Krzaczkowski – kurator, eseista, librecista, poeta. Redaktor „Recyklingu Idei” i specjalnego, architektonicznego numeru tego pisma zatytułowanego Cena architektury. Publikuje teksty dotyczące architektury, muzyki, czasami sztuk wizualnych i literatury. Jako kurator organizuje między innymi koncerty muzyki współczesnej. W roli librecisty współpracował bądź współpracuje z takimi kompozytorami jak Sławomir Kupczak, Kacper Ziemianin, Dominik Karski, Sławomir Wojciechowski. Kończy prace nad książką literacką Pokój 404. Kurator projektu 4 for Beckett.


Publikacje Fundacji Bęc Zmiana Seria KIESZONKOWA Markus Miessen, Koszmar partycypacji, Warszawa 2013 McKenzie Wark, Spektakl dezintegracji. Sytuacjonistyczne drogi wyjścia z XX wieku, Warszawa 2014 Kuba Snopek, Bielajewo. Zabytek przyszłości, Warszawa 2014 Karolina Ziębińska-Lewandowska, Między dokumentalnością a eksperymentem. Krytyka fotograficzna w Polsce w latach 1946–1989, Warszawa 2014 Deindywiduacja. Socjologia zachowań zbiorowych, red. Marek Krajewski, Warszawa 2014 Błażej Prośniewski, Gust nasz pospolity, partner: Fundacja im. Stefana Kuryłowicza, Warszawa 2014 Paweł Mościcki, My też mamy już przeszłość. Guy Debord i historia jako pole bitwy, współwydawca: Instytut Badań Literackich, Warszawa 2015 Andrzej Marzec, Widmontologia jako teoria filozoficzna i praktyka artystyczna ponowoczesności, Warszawa 2015 Przewodnik dla dryfujących. Antologia sytuacjonistycznych tekstów o mieście, wyb. i tłum. Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski, Warszawa 2015 Seria DESIGN / PROJEKTOWANIE Nerwowa drzemka. O poszerzaniu pola w projektowaniu, red. Sebastian Cichocki, Bogna Świątkowska, Warszawa 2009 Jakub Szczęsny, Wyspa. Synchronizacja, red. Kaja Pawełek, Warszawa 2009 Handmade. Praca rąk w postindustrialnej rzeczywistości, red. Marek Krajewski, Warszawa 2010 Monika Rosińska, Przemyśleć u/życie. Projektanci. Przedmioty. Życie społeczne, Warszawa 2010 Redukcja / Mikroprzestrzenie. Synchronizacja, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2010 Artur Frankowski, Typespotting. Warszawa, Warszawa 2010


Coś, które nadchodzi. Architektura XXI wieku, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2011 Piotr Bujas, Alicja Gzowska, Aleksandra Kędziorek, Łukasz Stanek, Postmodernizm jest prawie w porządku. Polska architektura po socjalistycznej globalizacji, partner: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa 2012 Natalia Fiedorczuk, Wynajęcie, Warszawa 2012 Maciej Rawluk, Przystanki polskie. Element infrastruktury punktowej systemu transportu zbiorowego, współwydawca: Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2012 Chwała miasta, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2012 Piotr Korduba, Ludowość na sprzedaż, Warszawa 2013 TR Laszuk. Dizajn i rewolucja w teatrze, współwydawca: TR Warszawa, Warszawa 2013 Marek Krajewski, Są w życiu rzeczy… Szkice z socjologii przedmiotów, Warszawa 2013 Miasto-Zdrój. Architektura i programowanie zmysłów, red. Bogna Świątkowska, Joanna Kusiak, Warszawa 2013 TypoPolo. Album typograficzno-fotograficzny, red. Rene Wawrzkiewicz, Warszawa 2014 My i oni. Przestrzenie wspólne / projektowanie dla wspólnoty, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2014 Seria ORIENTUJ SIĘ Piotr Bazylko, Krzysztof Masiewicz, Podręcznik kolekcjonera sztuki najnowszej, Warszawa–Kraków 2008 Stadion X: miejsce, którego nie było, red. Joanna Warsza, Warszawa–Kraków 2008 (książka dostępna również w wersji angielskiej) Piotr Bazylko, Krzysztof Masiewicz, 77 dzieł sztuki z historią. Opowiadania zebrane, Warszawa 2010 Mikołaj Długosz, 1994, Warszawa 2010 Rafał Drozdowski, Marek Krajewski, Za fotografię! W stronę radykalnego programu socjologii wizualnej, Warszawa 2010 Cecylia Malik, 365 drzew, Warszawa 2010


Badania wizualne w działaniu. Antologia tekstów, red. Maciej Frąckowiak, Krzysztof Olechnicki, współpraca wydawnicza: Instytut Socjologii UAM, Narodowy Instytut Audiowizualny, Warszawa 2011 Konrad Pustoła, Widoki władzy, Warszawa 2011 David Harvey, Bunt miast. Prawo do miasta i miejska rewolucja, Warszawa 2012 Niewidzialne miasto, red. Marek Krajewski, współpraca: Instytut Socjologii UAM, Warszawa 2012 Rafał Drozdowski, Maciej Frąckowiak, Marek Krajewski, Łukasz Rogowski, Narzędziownia, czyli jak badaliśmy (niewidzialne) miasto, Warszawa 2012 Fanny Vaucher, Polskie pigułki / Polish pills / Pilules polonaises, wydane dzięki wsparciu Szwajcarskiej Fundacji dla Kultury Pro Helvetia oraz Instytutu Polskiego w Paryżu, współwydawca: Noir sur Blanc, Warszawa 2013 Janusz Minkiewicz (tekst), Eryk Lipiński (ilustracje), O piesku dziwaku, Warszawa 2014 Andrzej Tobis, A–Z. Słownik ilustrowany języka niemieckiego i polskiego, współwydawca: Instytut Adama Mickiewicza, Warszawa 2014 Seria KULTURA NIE DLA ZYSKU Czytanki dla robotników sztuki. Zeszyt 1, red. zbiorowa, Warszawa 2009 Ivan Illich, Odszkolnić społeczeństwo, Warszawa 2010 Dragan Klaić, Mobilność wyobraźni. Międzynarodowa współpraca kulturalna. Przewodnik, współwydawca: Narodowy Instytut Audiowizualny, Warszawa 2011 Wieczna radość. Ekonomia polityczna społecznej kreatywności, red. zbiorowa, Warszawa 2011 Seria EKSPERYMENT Znikanie. Instrukcja obsługi, red. zbiorowa, Warszawa 2009 Katarzyna Krakowiak, Andrzej Kłosak, Słuchawy. Projektowanie dla ucha, Warszawa 2009


Magdalena Starska, Dawid Wiener, Komunikacja. Pogłębianie poczucia przestrzeni, Warszawa 2009 Aleksandra Wasilkowska, Andrzej Nowak, Warszawa jako struktura emergentna, Warszawa 2009 Janek Simon, Szymon Wichary, Zmaganie umysłu ze światem. Gry losowe, Warszawa 2009 Grzegorz Piątek, Marek Pieniążek, Jan Dziaczkowski, Góry dla Warszawy!, Warszawa 2009 Kasia Fudakowski, David Álvarez Castillo, Pokonać obiekt. W wypadku rzeźby, Warszawa 2009 Eksperyment. Leksykon. Zbiór tekstów, red. zbiorowa, Warszawa 2012 Formy przestrzenne jako centrum wszystkiego, red. Karolina Breguła, Warszawa 2012 Kwartalnik FORMAT P # 1 Piekło rzeczy, Warszawa 2009 # 2 Bóle fantomowe, Warszawa 2009 # 3 Manifesty. Precz z neutralnością!, Warszawa 2009 # 4 The Future of Art Criticism as Pure Fiction, Warszawa 2011 # 5 Wystawy mówione / Spoken Exhibitions, Warszawa 2011 # 6 Publiczna kolekcja sztuki XXI wieku m.st. Warszawy, Warszawa 2012 # 7 Ziemia pracuje! Wystawa o mauzoleach, ruinach i szlamie, Warszawa 2013 # 8 Nieposłuszeństwo. Teoria i praktyka, Warszawa 2013 # 9 W stronę leksykonu użytkowania, Warszawa 2014 # 10 Subterranea, Warszawa 2014 www.sklep.beczmiana.pl zamówienia: sklep@beczmiana.pl



Przewodnik dla dryfujących. Antologia sytuacjonistycznych tekstów o mieście Wybór i przekład Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski © Copyright by Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski, Fundacja Bęc Zmiana ISBN 978-83-62418-51-0

Redakcja i korekta:

Elżbieta Staśkiewicz Projekt i skład:

Grzegorz Laszuk K+S, Anna Hegman K+S Redaktor prowadzący:

Ela Petruk Wydawca:

Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana ul. Mokotowska 65/7 00-533 Warszawa www.beczmiana.pl bec@beczmiana.pl Partner:

Austriackie Forum Kultury ul. Próżna 7/9 00-107 Warszawa Druk:

Drukarnia Stabil ul. Nabielaka 16 31-410 Kraków Wydawnictwo poczyniło wszelkie starania, aby skontaktować się z właścicielami praw autorskich zamieszczonych ilustracji, w razie pominięcia któregoś z właścicieli prosimy o kontakt z wydawcą. Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


Ci, którzy gustują w jałowych rozważaniach o tym, jak inaczej mogłaby się potoczyć historia (…), jeszcze długo będą roztrząsać zabawny problem: czy nie dałoby się udobruchać sytuacjonistów, gdzieś około 1960 roku, za pomocą jakiegoś trzeźwego reformistycznego skaptowania, pozwalając im na przykład na wybudowanie dwóch lub trzech miast, zamiast doprowadzać ich do ostateczności i zmuszać do wydania na świat najgroźniejszego wywrotowego spisku w dziejach? Inni odparliby jednak niewątpliwie, że niczego by to nie zmieniło, idąc na takie drobne ustępstwa, podsyciłoby się jedynie ich pretensje i żądania, a więc osiągnięto by taki sam efekt, być może nawet szybciej. Guy Debord, O dzikiej architekturze Przewodnik dla dryfujących prowadzi czytelników szlakiem, który przetarli dawni psychogeografowie z Międzynarodówki Letrystycznej i Sytuacjonistycznej. Od pierwszych eksploracji (i modyfikacji) przestrzeni miejskich aż po rewolucyjną krytykę urbanistyki. Dalej czytelnicy pójdą już sami… Lub razem.

ISBN 978-83-62418-51-0

9 788362 418510

cena 40 zł


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.