Szkoła miasta / Komuna Warszawa

Page 1

SZKOŁA MIASTA

„Porozmawiamy o Nowym Centrum

Warszawy: otwartym, włączającym, zróżnicowanym, czułym na potrzeby mieszkańców, zielonym i aktywnym, korzystającym z tego, co już zostało zbudowane, tworzącym dobre sąsiedztwa i dającym przestrzeń do rozwoju ekonomii współpracy i współdzielenia.

Centrum nieegoistycznym, w którym powstają nowe idee widzące przyszłość” – tak brzmiało zaproszenie na spacer podsumowujący serię warsztatów Hello City, My Old Friend, które

Fundacja Bęc Zmiana prowadziła za zaproszenie Teatru Komuna Warszawa na terenie jego nowej siedziby w budynku

dawnej szkoły przy Emilii Plater 31.

1
AGNIESZKA KOWALSKA SPOŁECZNA INSTYTUCJA KULTURY TEATR KOMUNA WARSZAWA

Trzy lata działalności Komuny Warszawa w tym miejscu pokazały, że takie scenariusze dla Nowego Centrum

Warszawy są możliwe. Dwa szkolne budynki w tak znakomitej lokalizacji, tuż obok

Dworca Centralnego – dawne liceum Hoffmanowej i sąsiadująca z nim szkoła podstawowa – przez lata stały puste i niszczały. Dzięki Komunie

Warszawa, zmuszonej nagle do wyprowadzki z poprzedniej siedziby, w jednym z nich niemal natychmiast wróciło życie.

W samym tylko 2022 roku

odbyło się 135 wydarzeń. Właśnie trwają drobne sąsiedzkie prace ogrodnicze oraz remont kolejnych pomieszczeń, w których powstanie teatralny bufet, wymienialnia, miejsce spotkań, debat i warsztatów i kolejne studia do pracy twórczej. W te działania włączają się coraz szersze kręgi osób, o pracownikach Komuny już nie wspominając, bo są przyzwyczajeni do prac remontowo-budowlanych i adaptowania nieteatralnych przestrzeni.

Wspólnymi siłami stworzyli tu scenę teatralną w dawnej sali gimnastycznej, garderoby w klasie matematycznej, magazyn scenograficzny w klasie chemicznej, biura w pokoju nauczycielskim. Ma to oczywiście swoje ograniczenia, ale Komuna Warszawa – progresywny teatr z ponad 30-letnim stażem – lubi nowe wyzwania. Brak stałego zespołu artystycznego pozwala na elastyczność, której brakuje tradycyjnym teatrom repertuarowym.

Wspólnie z władzami miasta wypracowali formułę działania, którą nazwano społeczną instytucją kultury. Współpra-

2
↑ Festiwal Ephemera, 2022

cują też z Dzielnicą Śródmieście, dużymi instytucjami kultury z Polski i ze świata, organizacjami pozarządowymi, organizatorami festiwali, niezrzeszonymi artystami, mieszkańcami, uchodźcami. Udostępniają swoje przestrzenie na artystyczne i sąsiedzkie działania. Stworzyli system rezydencji artystycznych i open call na produkcję spektakli teatralnych. Wybrane przez jury osoby otrzymują możliwość ich realizacji – budżet, przestrzeń, wsparcie merytoryczne, opiekę produkcyjną. W 2023 roku na open call napłynęło aż 250 zgłoszeń. – Ta wielka ilość projektów z jednej strony cieszy, a z drugiej – pokazuje skalę problemu braku wsparcia finansowego i infrastrukturalnego dla ogromnej grupy twórczyń i twórców szukających miejsca dla rozwijania swoich talentów – mówi Grzegorz Laszuk, współtwórca Komuny Warszawa.

Komuna Warszawa wypełnia wiele takich luk systemu – stała się nie tylko niezależnym domem produkcyjnym, ale również miejscem przyjaznym dla sceny tańca, która nie ma swojego miejsca w Warszawie. Goszczą tu festiwale, m.in.: Ciało/Umysł, Warszawska Jesień, Avant Art, Efemera, plenerowe pokazy Docs Against Gravity. Dzięki wsparciu Dzielnicy Śródmieście w 2022 roku

swój premierowy spektakl o wojnie zrealizowali tu ukraińscy uchodźcy i uchodźczynie. Były też warsztaty ruchowe dla seniorek ze

3
↑ Voguingowy Bal Bożny, 2021

Śródmieścia czy czytanie dramatu odnalezionego w Archiwum Ringelbluma. W soboty przed głównym wejściem do budynku dawnej szkoły rozstawia się niewielki targ warzywny, któremu latem towarzyszy Teatralna Szkoła Gotowania. W ramach budżetu obywatelskiego wyremontowane zostało szkolne boisko, otwarte dla mieszkańców. W wakacje na dziedzińcu odbywają się koncerty i kino plenerowe. Na seanse filmowe wstęp jest darmowy.

Warsztaty Hello City, My Old Friend z architektami, urbanistami i socjologami potwierdziły ogromny potencjał tego miejsca i pokazały możliwe kierunki jego rozwoju.

RECYKLING BUDYNKÓW

Modernistyczny zespół budynków dawnych szkół ma dla warszawiaków wartość sentymentalną. Wielu z dumą wspomina: „Chodziłem do Hoffmanowej”. To najstarsze liceum w stolicy. Dawniej

4
LARVA, chor. Marta Ziółek, 2021 FOT.
PAT MIC
Patriarchal Tears, reż. Markus Öhrn, 2021 FOT. ELIZA KRAKÓWKA

jedynie dla dziewcząt, wraz z przeniesieniem się na Emilii Plater (w 1962) stało się koedukacyjne. Przed tym właśnie gmachem kręcono odcinki kultowego serialu „Wojna Domowa”. W 2013 roku Liceum zostało przeniesione o kilka ulic dalej, gdyż teren miał być zreprywatyzowany, a budynki zburzone.

Sąsiednia podstawówka też zachowała się we wspomnieniach mieszkańców. Zebrali je studenci i studentki Sztuk

Społecznych w Instytucie Kultury Polskiej UW i umieścili na wystawie podsumowującej ich zajęcia w formie cytatów i archiwalnych zdjęć w foyer

Teatru – dawnym szkolnym korytarzu. Na wernisażu wiele osób spotkało się po raz pierwszy od ukończenia szkoły.

Przełomem dla tego miejsca okazała się wystawa

„Spór o odbudowę”. Był 2015 rok, siódma edycja festiwalu Warszawa w Budowie, organizowanego przez Muzeum

Sztuki Nowoczesnej i Muzeum Warszawy. Joanna Mytkowska, dyrektorka MSN, pisała w katalogu: „Niezwykła architektura wystawy, autorstwa Macieja Siudy, wpisana w przeznaczony do rozbiórki budynek liceum Hoffmanowej, spajała dwa doświad-

5
↑ Budynek szkoły E. Plater 31 (1965/2022)

czenia: wspólnego odbudowywania i bezsensownego rozbierania”. Wystawę o odbudowie Warszawy zobaczyło ponad 15 tysięcy osób. Obecnie budynek dawnego Liceum Hoffmanowej stoi pusty. Maciej Siuda, który poprowadził część warsztatów Hello City, My Old Friend, mówi dziś: – Te budynki to magazyn niesamowitych materiałów, zdolnych do ponownego użycia w nowym zastosowaniu. A zadrzewiona działka – oddech w gęsto zabudowanym

centrum. Miasta potrzebują takich pustek, przerw. Ale chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: To architektura uniwersalna, ponadczasowa. I nie chodzi tu o estetykę, ale o to, jak pracuje ze słońcem i otoczeniem, jak wchodzi w dialog z drzewami. Jeśli tak spojrzeć na te budynki, to można przekształcić je w mnóstwo nowych funkcji.

Tomasz Fudala, kurator festiwalu Warszawa w Budowie, również jest zwolennikiem

6
↑ All The Things, Tim Etchells, 2020 FOT. PAT MIC

wykorzystania istniejącej architektury: – W mieście potrzebujemy pilnie tanich przestrzeni dla artystów. Kluczem są niższe czynsze niż na rynku mieszkaniowym, który jest obecnie bardzo brutalny. Jest wiele pomysłów na zagospodarowanie opuszczonego budynku. Można na przykład urządzić pracownie plastyczne dla artystów (chętnie pewnie w kilka osób będą się dzielić jedną przestrzenią), małe biura dla kreatywnych: architektów, dizajnerów, filmowców. Może nawet, wzorem berlińskiej ExRotaprint, mogłoby to być miejsce na sale prób dla zespołów muzycznych? Takie przeznaczenie przestrzeni pozwoli rozwijać się początkującym, oddolnym inicjatywom, które w tej chwili nie mają gdzie się podziać –mówi.

Wpuszczenie tu artystów to dobra droga, bo oni znakomicie czują ducha czasów i prototypują przestrzeń.

Przykładem jest „Dotleniacz”

Joanny Rajkowskiej, który zmienił nasze postrzeganie placu Grzybowskiego. Nawet tak drobna interwencja, jak neon „ALL THE THINGS THAT

COULD HAPPEN NEXT” Tima Etchellsa (2020) umiejscowiony obok dawnej podstawówki, wzdłuż ulicy Emilii Plater, już prowokuje przechodniów do myślenia o możliwych scenariuszach dla tego miejsca.

MIEJSKI KAPITAŁ

Jak to się stało, że tak atrakcyjna działka jeszcze się w zasobach miasta zachowała?

Częściowo dzięki protestom lokalnych stowarzyszeń oraz wielbicieli powojennego modernizmu. Częściowo przez urzędnicze przepychanki wokół planu zagospodarowania miejscowego, który dla tego terenu został przez wojewodę uchylony. Częściowo dzięki korekcie pomysłu na rozwój miasta i idei Nowego Centrum Warszawy obecnych władz miasta, które widzą potrzebę harmonijnej zabudowy w centrum, wyludnianie się Śródmieścia i wyzwania klimatyczne. Tak czy inaczej, dobrze, że udało się, przynajmniej na razie, uchronić tę działkę przed wysoką deweloperską zabudową, choć ma miejskich mapach nadal widnieją w tym miejscu hipotetyczne dwa wieżowce.

7

Niestety zwycięstwo jest połowiczne. Sąsiednia działka należy do archidiecezji warszawskiej, która już za chwilę ma rozpocząć tu wraz z firmą BBI Development budowę 170-metrowego wysokościowca Roma Tower. Bardzo kontrowersyjny pomysł podobał się prezydentce miasta, Hannie Gronkiewicz-Waltz, która nawet do dziś broni tej decyzji. Nie pomogły apele w tonie „wieżowiec na działce kurii wśród ka-

mienic to gwałt na mieście!”, krytyka urbanistów, opór okolicznych mieszkańców, nie pomógł list do papieża.

Gdy zacznie się ta budowa, w zasadzie może uniemożliwić jakąkolwiek działalność na działce „poszkolnej”.

Zmieni się organizacja ruchu, utrudniony będzie dostęp do tego terenu, a hałas nie ustanie nawet w nocy. Ale – jak pokazuje doświadczenie ostatnich kilkudziesięciu lat w naszym mieście

8

póki łopata nie została wbita na budowie, wszystko może się zdarzyć.

To bardzo ważny moment – obecne władze miasta pokazały, że potrafią zrobić krok w tył, albo chociaż zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad przyszłością takich cennych fragmentów miasta. Zwykle w podobnych przypadkach stawiały na najprostsze rozwiązanie – sprzedajmy działkę prywatnemu kapitałowi, przynajmniej zrobi porządek.

A kilka wpadek było: Daniel Liebeskind co innego pokazał, a co innego postawiono na Złotej 44, deweloperzy „rewitalizujący” poprzemysłową architekturę pozbawiali ją historycznych detali i zamieniali na podobne do siebie luksusowe centra handlowe; a ci, którzy zburzyli Emilkę i Dom Słowa Polskiego, wcale nie zabrali się za budowę. Sceptycyzm wobec takich decyzji jest więc uzasadniony.

Joanna Kusiak, socjolożka i badaczka miast z Uniwersytetu Cambridge, autorka książki „Chaos Warszawa”, przekonywała podczas

warsztatów Hello City, My Old Friend, że władze miasta w ogóle nie powinny sprzedawać takich działek: „Miasto tak naprawdę jest zbiorem gruntów i wszystko, co dzieje się w mieście, dzieje się na działkach.

I jeżeli my te działki wyprzedajemy, to znaczy że pozbywamy się nad nimi kontroli i oddajemy je przypadkowym ludziom. A często nie ludziom, tylko korporacjom, które są zainteresowane odprowadzaniem zysków do swoich akcjonariuszy, a nie przyszłością miasta”. Joanna Kusiak słusznie zwracała uwagę, że miasto zarabia na takiej transakcji tylko raz, pozbawiając się już na zawsze nie tylko kontroli nad kształtem miasta, ale także pomniejszając swój

Artur Jerzy Filip, 2021

9 –

kapitał, umożliwiający czerpanie długofalowych zysków.

Jak inaczej można traktować rozwój miasta pokazuje przykład w samym centrum Berlina. W 2015 roku, pod naporem artystów, architektów i aktywistów, miejskie władze zrobiły potężny krok wstecz i zachowały kompleks wielkich gmachów

przy Karl Marx Alee z Haus der Statistik (dawnym

Centralnym Państwowym

Urzędem Statystycznym

NRD) na czele. I nie tylko wprowadzą tam działalność kulturalną i społeczną, ale też wygospodarują miejsce na tanie miejskie mieszkania, urzędy skarbowe i dobudują nowy ratusz. Kompleks budynków, podobnie jak nasza „szkolna” działka, przez niemal 10 lat niszczał opuszczony i też miał tam stanąć nowoczesny biurowiec.

Ale jak słusznie zauważyli to aktywiści – w czasie

kryzysu mieszkaniowego, uchodźczego i postępującej komercjalizacji centrum Berlina – nie miało

to zupełnie sensu (a było to jeszcze przed pandemią i wojną w Ukrainie).

Miasto kupiło więc działkę i stworzyło na tym terenie koalicję z organizacjami pozarządowymi.

MŁODE ZABYTKI

Artur Jerzy Filip z Wydziału Architektury Uniwersytetu Warszawskiego podczas warsztatów Hello City, My Old Friend zachęcał, żeby wyobrażając sobie przyszłość działki zastanowić się, do jakich elementów z jej otoczenia chcemy się odnieść, które z nich będą „dobrym sąsiedztwem”, właściwą referencją: „Popatrzmy od szczegółu do ogółu. Zobaczmy, jakie wartości są na tej działce. Zastanówmy się nad nią, jako nad jednostkową działką, która może być w pewnym sensie bardzo znacząca dla całej Warszawy, jako początek czegoś nowego”.

Argument o uszanowaniu historycznej, zabytkowej substancji, nie jest bezzasadny. Bo ona wciąż się tu zachowała. I nie chodzi

10

tylko o pierwsze

warszawskie wysokościowce z lat 90. XX wieku. To przedwojenne i powojenne kamienice, Ufficio

Primo – dawny

Biurowiec Prezydium Rządu, projektu Marka

Leykama z 1952 roku; Dworzec

Centralny z lat 70. XX wieku, projektu

Arseniusza Romanowicza; ślady po starszym od Powązek cmentarzu Świętokrzyskim z XVIII wieku. Nie zachowała się stojąca tu przed wojną świątynia

Piotra i Pawła (z 1883, proj. Edwarda Cichockiego) oraz monumentalne mauzoleum Przeździeckich (1886). Również prawie ani jedna jabłonka z wielkiego Ogrodu Pomologicznego – otwartego dla publiczności sadu. Zajmował on cztery hektary między ulicami

Nowogrodzką, Emilii Plater, Wspólną i Tytusa Chałubińskiego; od 1870 roku aż do Powstania Warszawskiego. Na części tego terenu stoją dzisiaj budynki dawnych szkół.

Warszawskie zabytki to więc dziś głównie socmodernistyczne gmachy, wcześniejszą substancję zmiotło Powstanie. Zespół budynków szkolnych, zaprojektowany przez Jerzego Baumillera i Jana Zdanowicza, oddany do użytku w 1961 roku, to przykład właśnie takiej, porządnej powojennej architektury. W 2018 roku wpisano go do gminnej ewidencji zabytków pod numerami 6077 i 6079.

W przypadku Haus der Statistik jest podobnie – miasto Berlin stara się o wpisanie całego tego monumentalnego założenia przy Karl Marx Alee

11
↑ Budynek szkoły E. Plater 31 (1965)

na światową listę dziedzictwa UNESCO.

MIASTO DLA LUDZI

Mieszkańcy uciekają ze Śródmieścia. I trudno im się dziwić. Ceny mieszkań rosną, wiele z nich zamienia się w biura albo oferowane są na wynajem krótkoterminowy, znikają sklepiki i punkty usługowe, zamiera życie sąsiedzkie przez brak dostępnych przestrzeni wspólnych. Rosną za to biurowce i hotele.

We wnioskach GUS ze spisu powszechnego widać zmiany demograficzne, jakie zaszły tu od 2011 roku. Potwierdzają je badania, zlecone przez stołeczny ratusz przy okazji prac nad nowym studium zagospodarowania i kierunków rozwoju miasta. Liczba mieszkańców Śródmieścia w ciągu ostatnich 11 lat zmalała o 20 procent. „Jest wyraźny problem ze Śródmieściem – komentował te dane w styczniu w rozmowie z „Gazetą Stołeczną” analityk danych i samorządowiec Robert Migas-Mazur. – Struktura piramidy demograficznej jest tragiczna, nawet 30.

procent ludności jest w wieku postprodukcyjnym, a dzieci jest jak na lekarstwo”.

Dobrze uświadomić sobie ten kontekst, myśląc o przyszłości działki u zbiegu ulic Emilii Plater i Nowogrodzkiej. Tak, są tu jeszcze mieszkańcy! I jest niższa zabudowa z kamienicami i zabytkowymi budynkami, tworzącymi unikatowy klimat tej części Warszawy.

I jest sporo zieleni. Gdy popatrzymy z góry na ten kwartał miasta, to dostrzeżmy szpaler drzew przy Emilii Plater łączący teren poszkolny, parafii św. Barbary i skwer przy Ufficio Primo. Echa dawnego Ogrodu Pomologicznego.

Grupa projektowa Centrala podczas kolejnych warsztatów zwracała uwagę na to, jak ważne są takie fragmenty porośniętej zielenią gleby w centrum miasta. Mają walory chłodzące powietrze, wchłaniające dwutlenek węgla, absorbujące wodę po gwałtownych ulewach.

To nie mniej ważny niż zabytkowe budynki kontekst tego miejsca. Nowojorska High Line – park założony

12

na niszczejącej linii kolejowej, biegnącej nad ulicami miasta – pokazał, że warto inwestować w tak z pozoru szalone wizje. Dziś łapią tam oddech tysiące mieszkańców i turystów.

Na własnej skórze odczuwamy skutki katastrofy klimatycznej – coraz dłużej trwające ekstremalne upały w lecie, gwałtowne burze i wichury. Dlatego już nie mówimy z taką lekkością, jak kiedyś: „Chcesz zieleni w środku miasta? Absurd!

Wyprowadź się na wieś!”. Bogna Świątkowska, szefowa Fundacji Bęc Zmiana, tak podsumowuje serię warsztatów Hello City My Old Friend: „Jeszcze do niedawna posługiwanie się ideą „miasta dla ludzi” było jedynie fanaberią aktywistek i aktywistów. Teraz to oficjalna doktryna zdrowego rozwoju. Kopenhaga wyrzuciła samochody z centrum w latach 60. ubiegłego wieku. Londyn przeżywa rowerową rewo-

13
Julia Lisonek, Dlaczego ptaki nie śpiewają, projekt studencki, 2022

lucję, Paryż ma być miastem „15 minut”. Większość europejskich stolic tworzy nowe przestrzenie zielone, wspierające dobrostan fizyczny i psychiczny mieszkańców i mieszkanek. Szklana architektura już tak nie ekscytuje, bardzo często źle się starzeje, a na pewno nie jest symbolem dobrostanu społecznego, który jest nowym paradygmatem. Europejskie miasta chcą być dobrym miejscem do życia, a na to składa się uspokojone, zróżnicowane otoczenie”.

Warszawa też się zmienia. Kto z nas uwierzyłby kiedyś, że powstaną naziemne przejścia dla pieszych przy Dworcu Centralnym i rondzie Dmowskiego?! A jednak! Dyskusja wokół odnowionego Pięciu Rogów („zbyt mało zieleni”), pokazuje jak bardzo w ciągu ostatnich lat zmieniły się oczekiwania mieszkańców miasta. Pewnie dlatego Pracownia A-A-Collective, która wygrała konkurs na projekt Placu Centralnego przy Pałacu Kultury i Nauki, również dodała do niego jeszcze więcej zieleni. Dziś walczymy o każde miejskie drzewo.

BEZPIECZNA PRZYSTAŃ

Zieleń pomaga też w integrowaniu mieszkańców i wyciąganiu ich z rozmaitych kryzysów. A zwłaszcza wspólna praca w sąsiedzkich ogródkach. Pokazały to liczne przykłady miejskich ogrodów społecznościowych, m.in. Michigan Urban Farming Initiative (MUFI) w centrum Detroit, Prinzessinengarten na berlińskim Kreuzbergu, NeuLand w Kolonii, czy North Brooklyn Farms w Nowym Jorku. U nas dobrym przykładem jest inicjatywa stowarzyszenia Dla Pragi, które wciągnęło mieszkańców we wspólne obsadzanie zaniedbanych betonowych donic.

Produkcja żywności w miastach to też nie jest już tylko zabawa dla hipsterów. To odpowiedź na realny problem. Wystarczy zanurzyć się w podwórka np. Pragi czy Grochowa, żeby zobaczyć starszych ludzi, którzy sznurkiem wydzielają sobie kawałek trawnika i sadzą na nim ziemniaki, sałatę, pomidory.

W pandemii ludzie tracili pracę, poczucie bezpieczeństwa. Pogłębiały się kryzysy zdrowia psychicznego. Potem przy-

14

szła wojna w Ukrainie i fala uchodźców. Wielu warszawiaków do dziś nie wyszło z tej zapaści. Bieda wydaje się niewidoczna, ale ona jest.

Julia Milne, założycielka Common Unity – wspólnoty wokół ogrodu w Lower Hutt w Nowej Zelandii – mówi w filmie „Together We Grow”: „Ludzie potrzebują ukojenia, procesu zdrowienia w bezpiecznych warunkach przez jakiś czas, zanim powoli zaczną wychodzić z kryzysu i poczują się na tyle silni, żeby zaangażować się w działania społeczności”.

My, słuchając tych słów, myślimy również o nowych mieszkańcach Warszawy, o Ukrainkach i Ukraińcach.

Ta wojna tuż za naszą granicą jest dla nas kolejną lekcją. Oglądamy zdjęcia mieszkańców miast, którzy muszą opuścić swoje domy albo próbują w nich przetrwać zimę bez elektryczności i ogrzewania. Takie scenariusze niestety i u nas są możliwe.

– Potrzebujemy takich miejsc regeneracji, w których w razie czego będziemy mogli bezpiecznie przenocować, zjeść posiłek, naładować telefon, poczuć się bezpiecznie. Niezbyt się do tego nadają centra handlowe. Musimy dostrzegać takie potencjały infrastruktury, wspierające w kryzysach –mówi Małgorzata Kuciewicz z grupy projektowej Centrala. W pierwszych dniach wojennych budynek dawnej szkoły pełnił także taką funkcję.

Ja miałam podobną refleksję, gdy uczestniczyłam na terenie Komuny Warszawa w grze terenowej Pomum, przypominającej historię Ogrodu Pomologicznego.

15
Magda Mosiewicz, 2021

Przygotowali ją studentki i studenci sztuk społecznych w Instytucie Kultury Polskiej

UW. Wystawili przed furtkę stolik z ulotkami, „potykacz” i zachęcali przechodniów do udziału w grze. Dała się namówić starsza pani - Ukrainka - która szła na spotkanie w urzędzie, ale miała jeszcze pół godziny. Wzięła oddech, uśmiechnęła się i przeszła ze mną tych kilka punktów gry, podczas których skakałyśmy w klasy, próbowałyśmy starych odmian jabłek, wspólnie czytałyśmy o historii Warszawy. Zabrała kilka pamiątek z tej zabawy dla wnuczki i miałam wrażenie, że na

chwilę udało jej się oderwać od problemów.

Rzeczywistość wokół nas zmienia się bardzo dynamicznie, oczekiwania mieszkańców i mieszkanek wobec władz miasta – również.

Karierę zrobiło pojęcie „betonoza” – nie chcemy jej i domagamy się, by nasze miasto służyło nam, którzy tu mieszkamy i pracujemy.

Budynki dawnych szkół są wymarzonym miejscem, w którym w praktyce ziścić się może „nowa miejska utopia”. Można przetestować w nich innowacje społeczne, wesprzeć te już istniejące, zastanowić się nad przyszłością.

TEATR KOMUNA WARSZAWA

SPOŁECZNA INSTYTUCJA KULTURY

Agnieszka Kowalska dziennikarka, kronikarka warszawskiej sceny artystycznej, twórczyni serwisu Warszawawarsaw.com, autorka przewodników po Warszawie, m.in. Zrób to w Warszawie!

i Zielona Warszawa, promotorka lokalnych społeczności, ogrodniczka-amatorka

16
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.