Magazyn Cukrzyca 09/2011

Page 1

1/

krzy

CU CA

1 201 eń

esi wrz

cukrzyca na

2

cena 2 zł (z VAT)

kółkach

M AG A z y N ( N I E T y L kO ) D L A D I A B E T y kÓ W



wstępu

od redakcji od redakcji

Z

SŁOWEM

lekką tremą, ale i nadzieją na ciepłe przyjęcie, przedstawiamy Wam nasz nowy magazyn „Cukrzyca”. Jego korzenie sięgają Biuletynu Informacyjnego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, który po dość radykalnych zmianach, staje się pismem ogólnodostępnym, dedykowanym chorym na cukrzycę i ich bliskim. Co chcemy Wam zaproponować? Naszą ideą jest magazyn, który nie traktuje o samej chorobie, ale uczy jak z nią żyć – jak radzić sobie z cukrzycą w sferze fizycznej i psychicznej, na co dzień i od święta. Chcemy edukować, w wielu przypadkach reedukować, pokazywać pozytywne przykłady, zachęcać do samokontroli i bardziej ogólnie – do troski o siebie i swoje zdrowie. Naszego czytelnika nie definiujemy przez wiek, miejsce zamieszkania czy staż choroby – raczej przez świadome i odpowiedzialne podejście do własnego zdrowia. Jedna z bohaterek tego numeru mówi, że cukrzyca to styl życia. Jeśli choć chwilę się nad tym zastanowimy, przestanie to brzmieć jak herezja. W końcu mówimy o chorobie przewlekłej, z którą ani walką, ani lekceważeniem jej, nie wygramy. Wygrać możemy natomiast respektując jej zasady gry. W tym przypadku akceptacja choroby wcale nie oznacza poddania się jej. Zamiast walczyć z wiatrakami warto podążać z wiatrem, a wbrew pozorom, i cukrzyca potrafi być takim pozytywnym wiatrem w plecy, który pcha nas w dobrym kierunku, pozwala robić ciekawe rzeczy, spotykać wartościowych ludzi, żyć świadomiej. I po to jesteśmy – by zintegrować nasze środowisko, być platformą wymiany informacji, grupą wsparcia i forum dyskusyjnym. Mamy nadzieję, że zechcecie nam w tym towarzyszyć i tworzyć to pismo razem z nami.

Małgorzata Marszałek redaktor naczelna

Drodzy Czytelnicy, Koleżanki i Koledzy! W Wasze ręce oddaję nasz nowy, wzbogacony i udoskonalony Biuletyn Informacyjny „Cukrzyca”. Mając na względzie nieustanne ulepszanie naszego czasopisma, podnoszenie jakości, a także jego dalsze niezakłócone wydawanie, Biuro Zarządu Głównego PSD, za aprobatą Prezydium, zdecydowało się na zmianę wydawcy, redaktora oraz szaty graficznej. Wszelkie materiały prosimy bez zmian kierować na adres mailowy Biura ZG PSD: biurozg@diabetyk.org.pl lub pocztą tradycyjną na ul. Powstańców Wlkp. 33, 85-090 Bydgoszcz. Mam nadzieję, że Biuletyn w nowym wydaniu przypadnie Państwu do gustu. Z poważaniem, Andrzej Bauman Prezes Zarządu Głównego PSD

3


spistreści treści spis

cytat miesiąca Lepiej roztrwonić zdrowie, jak utracjusz, niż przemarnować jak skąpiec. Robert Louis Stevenson

PolecaMy Słowem wstępu . . . . . . . . . . . . 3

8

diaBetyk u Bariatry

• waga w dół, libido w górę . . . . . . . 8 Otyli mężczyźni z cukrzycą typu 2. mogą znacząco poprawić swoje życie seksualne (libido oraz zdolność do erekcji) jeżeli uda im się zredukować swoją wagę... • cukrzyca – jeden z zabójców ludzkości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 • Śpij na szczupłą sylwetkę . . . . . . . . 10 • Słuch powikłany cukrzycą . . . . . . . 10

życiowe

Potyczki diaBetyczki

4

cukrzyca

wrzesień 2011

8

UPRZEJMIE DONOSZĘ... • list otwarty ws. planowanych list leków refundowanych . . . . . . . . . . • Nakręcona pozytywka - komentarz redakcji ws. polityki Ministerstwa zdrowia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . • diabetyk u bariatry . . . . . . . . . . . . • rodzinny obiad w cenie . . . . . . . .

.6

.7 .8 .8

waga w dół

liBido w górę SŁODKI PROFIL • epidemia cukrzycy już w Polsce . . 12 • lolka nikt się nie spodziewa . . . . 16 to miało być wypasione stanowisko asystentki pani prezes w super firmie. Nazwy firmy nie wymienię, bo znów zacznę wyć. • Horror i kradzież z włamaniem . . 18 • Moja słabość to mój atut . . . . . . 20

16


BLIŻEJ CIAŁA • insulina ratuje, hipo rujnuje . . . . . . 24 • Soki 100% prawdy . . . . . . . . . . . . 28 • Niewyczerpany repertuar dań dań z makaronu . . . . . . . . . . . . . 31 Kupowany przez Polaków makaron najczęściej ląduje w zupie. Jest nieodłącznym partnerem w tańcu łyżki z rosołem czy pomidorową, i trzeba przyznać w roli tej sprawdza się doskonale...

28

Soki

100 % Prawdy • cukrzyca na dwóch kółkach . . . . . 34 azdy powinno odbywać się stopniowo – z treningu na trening zwiększając dystans i szybkość jazdy. Ważne, żeby nie szarżować na starcie – zbyt intensywny trening spowoduje duże zakwasy i nie będziemy mieli ochoty na powtórkę z tak bolesnej rozrywki. • Pięć razy S.o.S . . . . . . . . . . . . . . 38

34

cukrzyca Na dwócH kółkacH

COŚ DLA DUCHA • ona . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 • zakupowa hipnoza . . . . . . . . . . . 44 Osobiste pompy insulinowe to najbardziej nowoczesny sposób leczenia cukrzycy, a raczej należałoby powiedzieć, dawkowania insuliny – dzięki pompie • wyłowione z sieci . . . . . . . . . . . . . 47 MARKET . . . . . . . . . . . . . . . . 48 Prenumerata . . . . . . . . . . . . 50

44 zakuPowa

HiPNoza 85


uprzejmie donoszę

Pani Dr Ewa Kopacz Minister Zdrowia ul. Miodowa 15, Warszawa 11 sierpnia 2011 roku

Szanowna Pani Minister, List otwarty ws. planowanych list leków refundowanych Ukazały się doniesienia o planach ogłoszenia w najbliższych dniach nowej listy leków refundowanych. Z informacji dostępnych na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia wynika, że nie umieszczono na nich żadnego nowego leku przeciwcukrzycowego, mimo wielu obietnic składanych od grudnia ub. r. przez różnego szczebla władze Ministerstwa. Jest to dla nas ogromne rozczarowanie i źródło rozgoryczenia. Od lat i miesięcy reprezentując środowisko chorych na cukrzycę, przedstawiając liczne merytoryczne argumenty, poparte opiniami Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM), upominamy się o uwzględnienie potrzeb terapii ponad dwumilionowej grupy chorych na cukrzycę w naszym kraju. Pomijania drugiej pod względem częstości występowania choroby przewlekłej w planach refundacji leków przez Ministerstwo Zdrowia nie sposób racjonalnie wytłumaczyć. Rozwiązania, które proponowaliśmy i nadal proponujemy, nie powodowały znacznego wzrostu wydatków na ochronę zdrowia, a przyniosłyby oszczędności w przyszłości. Wiadomo bowiem, że optymalne leczenie przeciwhiperglikemiczne pozwala znacząco ograniczyć ogromne koszty związane z rozwojem i postępem przewlekłych powikłań cukrzycy. W ubiegłym roku po raz kolejny Ministerstwo podjęło decyzję o nierefundowaniu analogów długodziałających, w zamian proponując − mimo naszego sceptycyzmu − wprowadzenie programu terapeutycznego dla tej grupy leków. Jak dotąd, nic nie zapowiada, aby program ten − a miał ruszyć według słów Pani Minister w marcu br. − przybrał realne kształty. Od wielu miesięcy przestawiamy przytłaczające argumenty natury naukowej, klinicznej i finansowej za zwiększeniem dostępu chorych na cukrzycę typu 2. do leków inkretynowych. Leki te istnieją na rynku już od 4 lat, charakteryzują się wyjątkowo korzystnym profilem działania i podobnie jak analogi długodziałające uzyskały pozytywną opinię AOTM. Przedstawialiśmy dowody wskazujące, że wprowadzenie tych leków na listy refundacyjne pozwoliłoby zmniejszyć wydatki NFZ na insulinoterapię i samokontrolę glikemii. Okazuje się jednak, że to wszystko za mało. Ponad dwa miliony chorych na cukrzycę, wśród nich tysiące dzieci i nastolatków, choroba o charakterze przewlekłym, nieuleczalna, w leczeniu której w ostatnich latach dokonał się wielki postęp - to wszystko za mało, aby Ministerstwo Zdrowia zechciało podjąć poważną, a nie pozorowaną próbę pomocy pacjentom na nią cierpiącym. W wypowiedziach Pani Minister troska o chorego jest wymieniana jako podstawowa motywacja Pani działań − dlaczego wśród tych chorych nie ma chorych na cukrzycę? Prosimy o ponowne przeanalizowanie planowanego do wprowadzenia spisu leków refundowanych i uwzględnienie w nim potrzeb osób z cukrzycą. Mimo wielu rozczarowań, nie tracimy nadziei, że ciągle istnieje po stronie Pani Minister dobra wola pomocy i wysłuchania za naszym pośrednictwem głosu bardzo licznej grupy chorych.

Z poważaniem, w imieniu Zarządu Głównego prof. nadzw. dr hab. med. Leszek Czupryniak Prezes PTD

6

cukrzyca

wrzesień 2011


w sprawie

Nakręcona

uprzejmie donoszę

NASZ GŁOS

pozytywka

To jest złośliwość czy niechęć do poszerzania swojej wiedzy? Wrodzona słabość do mamienia publiczności czy starannie przemyślane blefy? Analizując stosunek Pani Minister Ewy Kopacz do chorych na cukrzycę, mam wrażenie, że wszystkie te cechy zaczynają do niej pasować.

c

zekaliśmy na obiecywane przez Panią Minister od 2008 roku programy, leki i cuda na kiju, jak kiedyś czekało się na listy od ukochanego lub dzieci. Wiadomo – „poczta szła długo”, co potęgowało tylko radość, gdy list w końcu pojawiał się w skrzynce. Gorzej, gdy zamiast niego przychodziły rachunki z informacją o podwyżkach. Dziś taki zawód spotkał przeszło 2,5 mln osób w Polsce, jeśli liczyć tylko samych chorych na cukrzycę. Dodajmy, że na spełnienie obietnic Ministerstwa czekają nie tylko diabetycy, ale także ich rodziny, które na co dzień zmagają się z cierpieniem najbliższych, a pośrednio ponoszą koszty ich leczenia. Nie chcę jednak, by moja wypowiedź brzmiała jak sentymentalne puzderko z melodyjką. Rola nakręconej pozytywki jest już dawno obsadzona. Najwyraźniej Pani Minister Ewa Kopacz czuje się w niej bardzo dobrze: łatwo i bez mrugnięcia okiem słodzi nam w sytuacjach podbramkowych a następnie... robi swoje. W zeszłym roku, po szumnych deklaracjach (które padły na specjalnej ministerialnej konferencji prasowej) o wpisaniu analogów długodziałających na listy refundacyjne, dostaliśmy obuchem w łeb. Dzień przed Wigilią władza puściła do nas oczko z komentarzem: „żartowałam”. Wydawało mi się wówczas, że to już apogeum cynizmu, na jaki stać naszych prawodawców. Teraz okazuje się, że nie doceniłam przeciwnika. Na obecnie planowanych listach – nihil novi, analogów jak nie było tak nie ma, leków inkretynowych również, ale za to jest projekt, żeby znacząco zwiększyć odpłatność za paski testowe do glukometrów. Skoro ministerialne „robienie czegoś dla cukrzyków” kończy się drenażem ich kieszeni, to ja już nie mam więcej pytań. Ale... mam głos. Głos wyborczy. Czy on ma jakąś wagę? Jeszcze tylko mała lekcja ze statystyki i geografii. Gdyby wszyscy chorzy na cukrzycę zamieszkali w jednym mieście i ściągnęli do niego swoje rodziny, powstałaby aglomeracja, przy której Warszawa wydałaby się nam niewielką osadą. Sęk w tym, że Pani Minister Kopacz robi wszystko, by tą aglomerację wymazać z mapy (czyt.: listy refundacyjnej). Może też nie działa sama. Prawdopodobnie nie tylko dla niej jesteśmy jedynie kosztem, zbędnym balastem dla budżetu, wypaloną trawą na zielonej wyspie. Cóż… mamy zacząć przepraszać, że jeszcze żyjemy?

Małgorzata Marszałek

7


uprzejmie donoszę

WAGA W DÓŁ,

LIBIDO W GÓRĘ Otyli mężczyźni z cukrzycą typu 2. mogą znacząco poprawić swoje życie seksualne (libido oraz zdolność do erekcji), jeżeli uda im się zredukować swoją wagę.

DIABETYK U BARIATRY Operacje bariatryczne (chirurgiczne zmniejszanie objętości żołądka) powinny być włączone w zestaw terapii dla otyłych pacjentów z cukrzycą typu 2. – nie jako „ostateczność” a jedna z metod walki z cukrzycą – uważa International Diabetes Federation (IDF).

b

adania przeprowadzone w ostatnich latach potwierdzają, że operacje bariatryczne, przeprowadzane u osób z bardzo dużą otyłością oraz cukrzycą typu 2. w wielu przypadkach przyczyniają się do remisji cukrzycy w wyniku trwałego i znacznego zmniejszenia masy ciała. Jest to rozwiązanie godne uwagi szczególnie u tych pacjentów, u których terapia lekami doustnymi i insuliną nie przynosi pożądanych rezultatów (osoby z dużą otyłością cierpią na insulinooporność, dlatego ciężko jest u nich o dobre wyrównanie metaboliczne cukrzycy). W efekcie operacji zmniejszającej żołądek i po zredukowaniu wagi dochodzi do wyrównania nie tylko parametrów glikemicznych, ale i do zmniejszenia ryzyka powikłań kardiologicznych. Stąd postulat, by nie traktować operacyjnego leczenia cukrzycy jako rozwiązania ostatecznego, ale zalecać je pacjentom już we wczesnym stadium terapii cukrzycy. Źródło: Lancet

Rodzinny obiad w cenie

r

odzinne posiłki receptą na zdrowie i szczupłą sylwetkę? Amerykańskie badania potwierdzają, że dzieci, które przynajmniej trzy razy w tygodniu zasiadają do stołu ze swoją rodziną, częściej utrzymują prawidłową masę ciała i unikają tzw. śmieciowego jedzenia, niż ich rówieśnicy, którzy nie jadają domowych posiłków. Dodatkową korzyścią rodzinnego obiadu jest zmniejszenie ryzyka wystąpienia zaburzeń odżywiania u dzieci i młodzieży.

8

cukrzyca

wrzesień 2011

n

ajnowsze badania mówią o bardzo szybkiej i znaczącej poprawie funkcji seksualnych u otyłych diabetyków poddanych intensywnej diecie odchudzającej. Za zaburzenia seksualne u diabetyków odpowiedzialna jest sama cukrzyca, natomiast otyłość powoduje spadek ilości testosteronu. Utrata tkanki tłuszczowej, szczególnie jeśli ma ona miejsce pod wpływem ćwiczeń fizycznych, powoduje wzrost stężenia testosteronu. Do tego dochodzi aspekt psychologiczny – zadowolenie z lepszego wyglądu, co z kolei pobudza ochotę na seks oraz poprawia jego jakość. W badaniu uczestniczyli diabetycy, których poddano ograniczeniom dietetycznym: część osób stosowała dietę o obniżonej podaży kalorii, druga grupa – dietę wysokobiałkową o ograniczonej zawartości węglowodanów. I jedna, i druga grupa doświadczyła redukcji masy ciała (od 5 do 10% masy wyjściowej), a u wszystkich mężczyzn „efektem ubocznym” diety była poprawa libido i funkcji seksualnych. Źródło: Diabetes News Today


cukrzyca

– jeden z „zabójców ludzkości” Główną przyczyną zgonów na świecie są obecnie cztery choroby niezakaźne: schorzenia układu krążenia, choroby płuc, nowotwory i cukrzyca. Śmiertelność z ich powodu będzie rosła - alarmują eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

r

yzyko rozwoju „zabójców ludzkości” potęgują cztery podstawowe czynniki: palenie tytoniu, brak aktywności fizycznej, nadużywanie alkoholu oraz niezdrowa dieta. Jak szacują eksperci WHO, bez odpowiednich działań prewencyjnych, do 2030 r. choroby niezakaźne będą zabijać rocznie ok. 52 mln osób. Aby zmienić te statystyki, eksperci sugerują restrykcyjne działania antynikotynowe, przejawia-

jące się wyższymi podatkami na wyroby tytoniowe, zakazem ich reklamowania oraz zakazem palenia w miejscach publicznych. Najwyższy czas, by na masową skalę promować aktywność fizyczną oraz wartościową dietę - np. przez wprowadzenie dopuszczalnych norm zawartości soli w pokarmach oraz zakazu promocji niezdrowej żywności i napojów wśród dzieci. Na poważnie należy też podejść do ograniczenia szkodliwego spożycia alkoholu i poprawę dostępu do podstawowej opieki medycznej. Największe żniwo choroby niezakaźne zbierają w krajach biednych i średnio zamożnych. W 2008 r. z ich powodu zmarło 36,1 mln osób, z czego niemal 80 proc. (29 mln) stanowili mieszkańcy krajów biednych i średnio zamożnych. Obala to mit, że niezakaźne choroby przewlekłe są domeną społeczeństw bogatych. Źródło: PAP - Nauka w Polsce reklama

NO

ŚĆ O W

W PEŁNI ZAUTOMATYZOWANY POMIAR NARAMIENNY CIŚNIENIA

!

visocor OM40

®

NUMER 1 W NIEMCZECH!

Duży przejrzysty wyświetlacz

WIECZYSTA GWARANCJA!

Szybki i prosty proces mierzenia Pamięć 30 ostatnich pomiarów Wyprofilowany mankiet dla ramion o obwodach 22 cm-32 cm. Opcjonalnie dostępny jest mankiet o rozmiarze XL (32 cm-42 cm) Plastikowe etui Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja

www.diabetykonline.pl

tel. 22 478 49 79

139 zł


uprzejmie donoszę

Śpij na…

szczupłą sylwetkę Niewystarczająca ilość snu spowalnia tempo przemiany materii, w związku z czym organizm zamiast spalać kalorie, magazynuje je. A to już prosta droga do przyrostu masy ciała.

SŁUCH POWIKŁANY CUKRZYCĄ Cukrzyca znacząco zwiększa ryzyko utraty słuchu – do takich wniosków doszli japońscy badacze na podstawie dużej metaanalizy, badającej wpływ cukrzycy na narząd słuchu.

w

edług naukowców ze szwedzkiego uniwersytetu w Uppsali, zarwana noc to nie tylko „wory” pod oczami, ale i niebezpieczeństwo przyrostu masy ciała. Okazuje się, że sen ma wpływ na regulację energii w organizmie – jego niedobór powoduje zwolnienie metabolizmu następnego dnia po nieprzespanej nocy. Naukowcy przeprowadzili serię eksperymentów z udziałem młodych, zdrowych mężczyzn, którzy w ramach prowadzonych obserwacji bądź się wysypiali, bądź niedosypiali, czy wreszcie „zarywali” noc. Następnie monitorowano ilość spożywanych przez nich posiłków, tempo trawienia, poziom hormonów i cukru we krwi. Spowolnienie metabolizmu po zarwanej nocy zauważono nawet wówczas, gdy były to przypadki jednostkowe. W sytuacji niewystarczającej ilości snu, organizm zużywał od 5% do 20% mniej energii nawet na najprostsze czynności, takie jak oddychanie czy trawienie. Po nieprzespanej nocy młodzi ludzie mieli także wyższe poziomy cukru we krwi oraz hormonów stresu (np. kortyzolu), natomiast ich apetyt pozostawał na niezmienionym poziomie. Już wcześniejsze badania potwierdziły, że ludzie śpiący pięć godzin na dobę lub mniej byli bardziej podatni na przybieranie na wadze i cierpieli na stany będące efektem otyłości, np. cukrzycę typu 2. Ci, którzy lubią dłużej pospać mają teraz medyczne uzasadnienie swojego „hobby” – jest to nie tylko przyjemność, ale korzyść dla zdrowia i sylwetki. Źródło: PAP – Nauka w Polsce

10

cukrzyca

wrzesień 2011

w

yniki przeprowadzonych badań wskazują, że diabetycy są dwa razy bardziej narażeni na utratę słuchu niż osoby bez cukrzycy – już sam stan przedcukrzycowy zwiększa ryzyko utraty słuchu o 30%. Z tego powodu chorzy na cukrzycę powinni być poddawani rutynowym badaniom słuchu, podobnie jak są monitorowani w zakresie funkcjonowania nerek czy zmian w obrębie dna oka. Przypuszcza się, że za uszkodzenia narządu słuchu odpowiedzialne są zaburzenia naczyniowe. U diabetyków, w wyniku wahań glikemii, uszkodzeniu ulegają naczynia krwionośne oraz nerwy. Struktury te występują także w uchu. Zaburzenia cyrkulacji krwi, a w jej konsekwencji nieodżywienie naczyń oraz nerwów, może skutkować uszkodzeniem narządu słuchu. Wnioski końcowe zawarte w metaanalizie opierają się na wynikach 11. badań, w których łącznie wzięło udział 6 725 osób z problemami ze słuchem, z których 1 069 miało cukrzycę oraz 21 734 osoby niesłyszące, z których 2 319 chorowało na Źródło: Medical News Today cukrzycę.



słodki profilprofil słodki słodki profil

rOZmOWa przy kawie

DrUga połówka jabłka

pidemia cukrzycy

coś dla ducha

coś dla ciała

już w Polsce!

jeDZ zdrowo W moim ogrodziemamy rosną konwalie... W Polsce taką sytuację – chorzy uważają, że za stan ich własnego zdrowia

odpowiada Służba Zdrowia, natomiast z drugiej strony państwo udaje, że cukrzyca to nie jest jakiś szczególny problem społeczny. Tymczasem mamy w kraju epidemię a zachowujemy się, jakby nic się nie działo – twierdzi prof. Leszek Czupryniak, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego. Chciałabym zacząć od mitów na temat cukrzycy, które funkcjonują wśród pacjentów. A może istnienie mitów to… kolejny mit, a chorzy na cukrzycę charakteryzują się doskonałą znajomością tematu? Mity istnieją w każdej dziedzinie życia. Trzeba jednak stwierdzić, że wśród naszych pacjentów z roku na rok ilość W moim ogrodzie rosną konwalie... pseudonaukowych legend maleje. Edukacja, choć nadal raczkująca, daje rezultaty. Poza tym cukrzyca jest obecna w mediach, łatwo jest dotrzeć do potrzebnych informacji, chociażby dzięki internetowi. Ale takie mity są. Jednym z nich jest przekonanie, że jeżeli chorując na cukrzycę typu 2. raz się weźmie insulinę, to trzeba będzie ją już brać do końca życia, co jest oczywistą nieprawdą. W tym typie cukrzycy insulina jest lekarstwem, jak wszystkie inne. Celem leczenia jest uzyskanie optymalnego stężenia glukozy we krwi i możemy go osiągnąć postępowaniem niefarmakologicznym, lekami doustnymi, insuliną, albo kojarząc w/w metody. Czasem wystarczy, że pacjentowi uda się schudnąć i już pojawia się szansa na odstawienie insuliny.

UprZejmie donoszę

Czyli insulina nadal straszy? Ludzie boją się, nie wiedząc nawet czego. Obecnie podawanie insuliny jest w praktyce bezbolesne, a przy jej

12

cukrzyca

wrzesień 2011

umiejętnym dawkowaniu i odpowiedniej edukacji można zminimalizować ryzyko niedocukrzeń oraz przyrostu masy ciała. Oczywiście ważne jest tutaj doświadczenie lekarza oraz jego podejście do pacjenta. Dzisiaj nie mówię choremu, że musi radykalnie zmienić swój tryb życia, podporządkować się moim zaleceniom, bo albo w ogóle nie zmieni on swoich nawyków i odwróci się ode mnie na pięcie, albo je zmieni, tyle że na krótko. Najlepsze wyniki daje przyjęcie założenia, że to my i nasze propozycje terapii powinny – tak bardzo, jak to jest możliwe – być dostosowane do potrzeb, wymagań, oczekiwań i ograniczeń pacjentów, do ich pracy, trybu życia. Chory musi jednak akceptować leczenie – nie może brać insuliny dla mnie, ani dlatego, że się mnie boi.

10

A co z najbardziej popularnym mitem, że cukrzyca jest wynikiem nadmiernej miłości do słodkości? O, nawet się zrymowało! Większość mitów zawiera cząstkę prawdy. W tym przypadku również. Jeśli miłość do łakoci oznacza, że je się ich za dużo, to się po prostu przybiera na wadze. Kiedy tycie dotyczy osoby, która ma kiepsko działające komórki beta, wówczas rozwinie się u niej cukrzyca typu 2. Niestety nie potrafimy określić w populacji ogólnej u kogo komórki


prof. leszek czupryniak

diabetolog z zamiłowania, łodzianin z pochodzenia, prezes PTD te działają sprawnie, a u kogo trochę gorzej. Gdybyśmy umieli to robić, można by wyodrębnić grupę osób wysokiego ryzyka rozwoju cukrzycy i ją poddać szczególnie intensywnym działaniom zapobiegawczym. Określamy ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. posługując się bardzo ogólnymi czynnikami ryzyka (nadwaga, siedzący tryb życia, występowanie cukrzycy w rodzinie) – tyle umiemy zrobić w zakresie prewencji cukrzycy.

Zaczęliśmy od mitów, bo jak się wydaje wiedza na temat cukrzycy nie jest wystarczająca, zarówno wśród pacjentów, jak i ogółu społeczeństwa, co potwierdzają chociażby wyniki badania „Społeczny obraz cukrzycy”, opublikowane w zeszłym roku. Wiele zależy od tego, jaką poprzeczkę w takim badaniu postawimy. Np. bez biologicznego wykształcenia, bardzo trudno jest zrozumieć skrót myślowy w stylu: „jak je się za dużo słodyczy, to można stracić wzrok”. Brzmi to jak ponury żart. Myślę, że nie byłoby to proste nawet dla studenta medycyny, gdyby miał odpowiedzieć na pytanie: jaka jest droga od jedzenia słodkości do uszkodzenia ciała typu ślepota właśnie, czy amputacja,

impotencja lub zawał? To są dość skomplikowane kwestie. Skomplikowane, ale całkowicie realne.

Uważa Pan zatem, że pacjenta trzeba trochę postraszyć? Chorych nie wolno straszyć, trzeba im tłumaczyć. Nikt z nas nie chciałby chodzić do lekarza po to, aby się bać. Nie chodzi więc o strach, ale o poznanie zasad gry i jaką rolę w tej grze odgrywa nasz główny bohater, czyli cukier. W cukrzycy typu 1. jest on absolutnie kluczowy. Utrzymanie optymalngo stężenia glukozy we krwi powinno być naszym oczkiem w głowie. W tym typie cukrzycy za rozwój powikłań naczyniowych odpowiada przede wszystkim wysokie stężenie cukru we krwi krążącej. W cukrzycy typu 2. hiperglikemia czyni system krążenia bardziej kruchym, podatnym na uszkodzenie, np. przez wysokie ciśnienie tętnicze krwi. Jeśli ktoś ma cukrzycę i nadciśnienie, to w wyniku tego niekorzystnego połączenia, szczególnie duże zagrożenie dla jego życia stanowi nadciśnienie. Wywołuje bowiem u takiego pacjenta znacznie większe szkody niż u chorego bez cukrzycy. W języku angielskim jest takie ładne słowo „vulnerable”, czyli podatny na zranienia. To jest bardzo trafne określenie dla pacjentów z cukrzycą typu 2.

13


słodki profil Dlatego też wytyczne leczenia cukrzycy typu 2. obejmują kontrolowanie zarówno glikemii, jak i ciśnienia tętniczego i stężenia cholesterolu i lipidów we krwi. Wszystkie te parametry z punktu widzenia lekarza są tak samo ważne.

Okazuje się, że z okiełznaniem cukrzycy mają problemy nie tylko osoby starsze z cukrzycą typu 2., ale także dobrze wyedukowani, młodzi „z jedynką”. Dlaczego tak się dzieje – czy to problem tzw. „wypalenia terapeutycznego”? Co jest barierą dla dobrego wyrównania cukrzycy typu 1.? Chory musi przyjąć do wiadomości, że jest chory. W cukrzycy typu 1. to nie jest niczyja wina. Trzeba zmodyfikować (wcale nie radykalnie) swój tryb życia i wkomponować w to insulinę. Część osób umie to zrobić, a część nie. Co ciekawe, w tej pierwszej grupie więcej jest chłopców, a w drugiej przeważają dziewczyny. Nie jest to bynajmniej problem ignorancji. Kobiety są bardziej wrażliwe, bardziej się przejmują tym, co ktoś o nich pomyśli. Boją się że są gorsze i choroba bardzo zaważy na ich życiu prywatnym. Tymczasem dzisiaj cukrzycę umiemy nie tylko leczyć, ale przy współpracy z pacjentem, potrafimy ją leczyć nawet bardzo dobrze. Czasami cytujemy takie zdanie – w przypadku cukrzycy typu 1. nie ma pacjentów źle leczonych, są tylko źle wyedukowani. Myślę, że problemem jest nie tyle wspomniane przez panią „wypalenie terapeutyczne”, co kwestia dobrego startu, akceptacji choroby od chwili jej rozpoznania. Są osoby, które akceptują chorobę, bo są na tyle silne wewnętrznie, że mogą sobie pozwolić na taką ułomność – zgodnie z mądrością Wschodu, że „tylko silnego człowieka stać na okazanie słabości”. A teraz pytanie godne mędrca – co zrobić, żeby nieco polepszyć sytuację, czyli zapobiegać rozprzestrzenianiu się cukrzycy? Kluczem jest świadomość. Dziś większość komunikatów na temat cukrzycy mówi, jak ją leczyć. W pierwszej kolejności trzeba jednak prowadzić różnorakie kampanie edukacyjne, mówiące o tym, jak jej zapobiegać. Jak ktoś ma cukrzycę, to jest już za późno. Trzeba skupić się na edukacji i budzeniu świadomości, że cukrzyca (typu 2., bo to ona stanowi prawdziwą epidemię) bezpośrednio wynika z nieprawidłowej diety i stylu życia. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest

14

cukrzyca

wrzesień 2011

sprawa jednego bilbordu czy plakatów w poczekalni. Chodzi o systematyczne działania, których dobrym przykładem są kampanie w Holandii czy Anglii. W krajach tych ze szkół usuwa się np. automaty ze słodkimi batonami, promuje się jazdę rowerem wśród różnych grup wiekowych, rezygnuje się ze schodów ruchomych w hipermarketach, itp. Niestety kampanie społeczne wymagają sprawnego państwa, które radzi sobie z wszelkimi swoimi zadaniami, w tym także z walką z otyłością swoich obywateli.

Czy widzi Pan jakieś różnice między pacjentami z Polski a tymi z Europy Zachodniej? Widzę jedną zasadniczą różnicę. W Polsce gros chorych uważa, że ich własne zdrowie nie jest ich problemem, a problemem lekarzy i ogólnie pojętego systemu ochrony zdrowia, czyli państwa. Ludzie powinni być uczeni, że zdrowie jest taką samą wartością, jak zadbany dom, sprawny samochód czy ułożony, zdrowy pies i że to wszystko zależy od nich. Wówczas zastanawialiby się co zrobić, żeby nie zachorować, a jak już zachorują, to co zrobić, żeby choroba się nie pogłębiała. I to byłaby skuteczna prewencja cukrzycy typu 2. U nas bardzo często postawa jest zupełnie inna: „mam cukrzycę, to mam, nie wiadomo skąd, nie moja wina, to pana sprawa, żebym ja był zdrowy”. Dla przykładu przytoczę klasyczny dialog z izby przyjęć: „Z czym pan do nas przyszedł?”,„A nie wiem, lekarz rodzinny mnie skierował”. To mnie zawsze zastanawia, że pacjentów nie obchodzi nawet przyczyna skierowania do szpitala. Żeby to zmienić, należałoby promować pogląd, że zdrowie jest naszą sprawą i jest nieodłącznie związane z pieniędzmi. Jak będziesz zdrowy, to zarobisz, jak będziesz chory, to nie zarobisz, a jeszcze wydasz. Na Zachodzie z podejściem do własnego zdrowia jest trochę lepiej, aczkolwiek miłość do słodyczy jest taka sama, podobnie jak niechęć do ruszenia się sprzed telewizora. O ile pacjenci niewiele się różnią niezależnie od szerokości geograficznej, o tyle opieka zdrowotna nad nimi chyba tak… Jaka jest pozycja diabetologii w polskiej Służbie Zdrowia? Nie jest tajemnicą, że potrzeby diabetologii nie są potrzebami priorytetowymi dla polskich rządów. Ile mówi się o braku refundacji analogów długodziałających, które nie są przecież żadną nowinką, a już standardem leczenia


cukrzycy na świecie? Podobnie rzecz ma się z lekami inkretynowymi, stosowanymi w typie 2. Są to dobre leki – obniżają glikemię, nie powodują przyrostu masy ciała ani niedocukrzeń. Można by wprowadzić refundację, jak np. w Anglii – leki te zaleca się pacjentom bardzo otyłym i refundowane są przez pół roku. Jeśli się sprawdzą, czyli obniży się hemoglobina glikowana i masa ciała, to refundacja jest kontynuowana. Przez pryzmat ochrony zdrowia widać naszą karykaturę władzy, jak niemerytoryczne bywają jej decyzje, podyktowane doraźnym interesem politycznym, a nie długofalową troską o zdrowie społeczeństwa. I oczywiście mogę zrozumieć te motywacje, nie żyję w naszym kraju od wczoraj. Ale jeżeli jestem w poradni i przychodzą do mnie młodzi pacjenci, i pokazują mi cukry na czczo 250-300 mg/dl, a ja wiem, że gdy dostawali gratisowe próbki analogów długodziałających, ich cukry były dobre, to w pierwszym odruchu chciałbym je wypisać. Prawda jest jednak taka, że – wyłącznie z braku refundacji – nadal nie mogę nimi leczyć, bo wielu pacjentów nie stać na ich kupno... Jak człowiek ma choć trochę sumienia jako lekarz, to nie może się nie denerwować.

Niektórzy twierdzą, że diabetologia to nauka przetrwania … To jest urok i obciążenie diabetologii, że my jako lekarze w ofercie mamy tak naprawdę niewiele. Pacjent musi w wiele rzeczy po prostu uwierzyć, bo skuteczność leczenia jest widoczna w odległej przyszłości. Jeśli dziś będziesz robił tak i tak, to za 20, 30, 40 lat nadal będziesz miał szansę być w dobrej formie. Mówię zatem coś, czego nie da się w żaden sposób sprawdzić „od razu”. I to niestety jest minus diabetologii, także z punktu widzenia polityki naszego państwa. W naszym systemie promowana jest np. medycyna ostra, interwencyjna. To, co jest spektakularne. Diabetologia spektakularna nie jest, bo efekty leczenia są mocno oddalone w czasie. A niestety w Polsce mało którego polityka interesuje co będzie za 30 lat, nie mamy bowiem zbyt wielu mężów stanu. Tymczasem, jakkolwiek to brzmi, diabetologia to dziedzina bardzo „przyszłościowa”. W diabetologii mieści się cały problem otyłości, bo cukrzyca typu 2. jest najpoważniejszym powikłaniem otyłości,

a tej jest coraz więcej i będzie bardzo trudno ją zwalczyć. W konsekwencji głównym problemem medycznym w Polsce będzie otyłość, a najbliższą specjalizacją medyczną dla otyłości jest właśnie diabetologia.

Jakie cele stawia sobie Pan jako prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego? Nie mam jednego celu, bo ważnych kwestii – i organizacyjnych, i naukowych – jest wiele. Dobrze byłoby zorganizować dużą akcję prewencji cukrzycy w skali całego kraju. Sukcesem zapewne byłoby także realizowanie założeń Narodowego Programu Walki z Cukrzycą. Mało kto wie, że takowy w ogóle istnieje, bo na razie raczej funkcjonuje w założeniach – taka jest skala jego finansowania - ale warto byłoby faktycznie wprowadzić go w życie. Lista rzeczy do zrobienia jest naprawdę długa. Poprawa komunikacji między członkami Towarzystwa, wydawanie pism, opracowywanie dokumentów, budowa strony internetowej i przede wszystkim lobbing na rzecz diabetologii w wymiarze ustawodawczym, jak i naukowym. Jest bardzo wiele rzeczy do zrobienia, nawet chyba dużo jak na jednego prezesa i 11 członków Zarządu Głównego naszego Towarzystwa. Codziennie zadaję sobie jednak pytanie, ile dzisiaj „prezesowałem”. Bycie prezesem na co dzień to – oprócz spraw czysto organizacyjnych to przede wszystkim pisanie pism, maili, czytanie dokumentów i szukanie sposobu na przebicie się do świadomości nie tylko chorych i lekarzy, ale przede wszystkim do osób decydujących o polityce zdrowotnej. Chcemy jako Towarzystwo być liderem środowiska, wytyczać kierunki rozwoju diabetologii, poprawić wyceny procedur diabetologicznych, budować świadomość społeczną dotyczącą cukrzycy, poprawić finansowanie badań naukowych, itp. Czy temu sprostam? Zakładam, że tak, choć biorąc pod uwagę oczekiwania naszego środowiska sądzę, że po upływie kadencji (za cztery lata) spotkam się zapewne z rozczarowaniem i krytyką, że miało być tak pięknie, a tyle rzeczy się nie udało zrobić... Mam nadzieję, że będę miał wówczas czym ją odpierać, pokazując osiągnięcia wybranego w maju br. Zarządu Głównego. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Malgorzata Marszałek

15


słodkisłodki profil profil

ŻYCIOWE POTYCZKI Diabetyczki

coś dla ducha

coś dla ciała

słodki profil

Odcinek 1:

Lolka nikt się nie spodziewa

WYŁOWIONE z sieci eorię znam. I to w dodatku, nie chwaląc się, cał-

t

kiem nieźle. Mam na myśli samokontrolę i prowadzenie cukrzycy. Tylko że w teorii… pewnych rzeczy nie bierze się pod uwagę… Nie ma zbyt szczegółowych opisów okoliczności, w których to czy owo JEDZ zdrowo może się zadziać. Takie choćby niedocukrzenie. NieW moim ogrodzie rosną konwalie... którym w nerwach cukier rośnie, innym w gęstych emocjach i przy intensywnym myśleniu spada. Czy mogłabym wymazać z pamięci chociażby tę niefortunną rozmowę o pracę, podczas której z powodu „Lolka”* zapomniałam jak się nazywam i dodałam sobie do wieku około 10 lat? Ciekawe czemu nie UPRZEJMIE przeszłam dodonoszę drugiego etapu rozmów wstępnych? W moimTo ogrodzie rosną konwalie... miało być wypasione stanowisko asystentki pani prezes w super firmie. Nazwy firmy nie wymienię, bo znów zacznę wyć. Póki co, nadal mam tymczasową (od czterech lat) pracę, którą podjęłam jeszcze w czasie studiów. Za ladą w cukierni. Czy z punktu widzenia pracodawcy może być lepsza osoba na to miejsce od diabetyka? Wiadomo – podjadać nie będę. Chyba że jakiś Lolek mi się trafi, to wtedy mam na zapleczu bezy z zeszłego tygodnia gratis. Ale czy na pewno nie będę podjadać? Jak się kolejny raz próbując wyrównać cukrzycę zapędzę w przeinsulinowanie to owszem – świeże pączki znikną pierwsze. A zaraz po nich bajaderki. Wracając do tej teorii, którą, jak już wspomniałam, mam w małym paluszku (z podziurkowaną opuszką)– nie przewidzi ona też wypadków, gdy zapowietrzy się pompa w środku miasta, lub gorzej – zapomni się napełnić zbiorniczek z insuliną i alarm „no delivery” włączy się w połowie trasy autobusu. Za tą

16

cukrzyca

wrzesień 2011

„krótszą połową” trasy, gdy korek na moście dopiero przed nami. W autobusie ścisk. Więc nawet gdybym miała przy sobie pena, to go w tym ścisku nie wyjmę, bo jeszcze bym u kogoś hipoglikemię spowodowała. A nawet gdyby było luźniej, to w sumie nie będę ludziom przed oczami się szprycować, a najbliższy przystanek jest za tym zakorkowanym mostem, na którym spędzę jeszcze pół godziny czując coraz większe mdłości. A w skutek agorafobii rozważać będę czy tego dnia wytrzymałość mostu nadal nie zawiedzie. Teoria nie przewiduje, że czasem w restauracji się mylą i podają colę z cukrem zamiast light. Wieczorem nogi jakieś sztywne, bolą, jakby się zakwasy od samego siedzenia porobiły… Myślę sobie – kurczę – WW i WBT tak starannie wyliczyłam w tej tłustej pizzy. Wreszcie oświecenie umysłu: może by tak zmierzyć cukier no i mamy hi. Hi, hi, hi – ale wcale nie jest do śmiechu. I wtedy sobie przypominam, że cola wydała mi się inna w smaku niż zazwyczaj, ale jakoś myśl nie poszła dalej, bo byłam zajęta plotkowaniem z siostrą. Czasem spotykamy się w piątki na pizzy i pogaduchach. Miło poczuć intensywny zapach topionego sera, gdy cały dzień wdychało się lukier i czekoladę. Ale może to już niedługo. W przyszłym tygodniu kolejna rozmowa o pracę na stanowisku asystentki. Żeby tylko nowa szefowa nie zamawiała pączków… * Lolek od słowa low (ang.)- niski, w slangu diabetyków

– hipoglikemia.

Marta Kicińska


Z nami

bycie diabetykiem

staje się łatwiejsze!

Skl Sklep Diabetyk24 ul. Traktorzystów 28 D 02-495 Warszawa

y w o t e n r e t n i ep tel. 22 478 49 79 www.diabetyk24.pl sklep@diabetyk24.pl


słodki słodki profil profil

DrUga połówka jabłka

coś dla ciała

Grzegorz Kiciński

horror

jeDZ zdrowo

i kradzież z włamaniem

W moim ogrodzie rosną konwalie...

coś dla ducha

Było ciemno.

Obudził mnie dziwny dźwięk, dobiegający z kuchni. Przyznam, że dreszcz dotarł aż do dolnej części pidżamy. Stawiałem niepewne kroki na zimnej posadzce, próbując bezszelestnie osiągnąć winkiel, zza którego chciałem zaskoczyć napastnika. Droga była łatwa.rosną Jestem krótkowidzem a okulary zostawiW nie moim ogrodzie konwalie... łem oczywiście w łazience. „Przynajmniej jak dostanę w twarz, nie pokaleczy mi oczu” – pomyślałem, co miało mi dodać odwagi, ale gdy usłyszałem, jak ten ktoś w kuchni zaczął pić z gwinta, nie zważając, że dźwięk jego grdyki w ciszy mieszkania brzmiał jak ostatnie chwile smoka wawelskiego, nabrałem szacunku dla Szewczyka Dratewki. „Musi być wielki” – przemknęło mi przez głowę a wyobraźnia oczywiście dostarczyła serię obrazów godnych sequela „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, przebijając nawet swój pierwowzór. Postanowiłem się uzbroić. Kucnąłem i nerwowo zacząłem szukać czegoś, co powali olbrzyma jednym ciosem. Znalazłem tylko… kapcia. Super. „Stój, bo nie ręczę za siebie!” Taaaa. Założę się, że w strategii „na kapcia” miałem spore szanse powodzenia. King Kong mógł przecież umrzeć ze śmiechu. Rozczochrany brodacz celuje do ciebie z kapcia i mówi któryś z tekstów Brudnego Harrego. Np. „Wiem, o czym myślisz, śmieciu: „Strzelił sześć razy czy tylko pięć?”. Szczerze mówiąc, w tej całej zabawie straciłem rachubę. Ale zakładając, że to magnum 44, najpotężniejszy pistolet na świecie, może elegancko odstrzelić ci głowę... musisz sobie zadać pytanie: „Czy mam dziś szczęście?” Masz śmieciu?”. Tylko zamiast Magnum mam kapcia. Miękkiego, ciepłego kapcia. Gdy ja w pidżamce przeżywałem współczesną wersję Hamleta, oprawca zaczął czymś szeleścić. Czego on tam szuka? Pewnie uciekł z więzienia i teraz chce się najeść. Zaczekam. Może się naje i po prostu pójdzie.

UprZejmie donoszę

18

cukrzyca

wrzesień 2011

I tak w lodówce za dużo nie było. „Jedz potworze, tylko potem nie myj zębów moją szczoteczką” – zasyczałem przez zęby, osuwając się po ścianie. Dziwne, że te hałasy nie obudziły dotąd mojej żony. Ale zaraz. Nie ma jej w łóżku. Poderwałem się na równe nogi i wypadłem zza winkla, jak oszalały rycerz na ratunek swej białogłowy, z tą różnicą, że zamiast płaszcza powiewał mi szlafrok a w ręku dzierżyłem wspomniany wyżej oręż. Widok, który ukazał się moim oczom, przeraził mnie wprawdzie, lecz nie wyhamował ani trochę. Przedzierając się przez pa10 pierki po krówkach dotarłem do napastnika, który akurat siedział po turecku chowając głowę do szafki, węsząc za nową zdobyczą. I wtedy zobaczyłem coś, czego byłem już na sto procent pewny, że nigdy, przenigdy nie zobaczę. Mój ulubiony wafelek do porannej kawy, ukryty przed wszystkimi domownikami w zakamarkach szuflady, został pochłonięty dwoma gryzami. Właściciel tych szczęk okazał się być łudząco podobny do osoby, którą bardzo kocham. Miał te same piękne włosy, te same śliczne oczy, tylko ręce jakoś dziwnie się trzęsły. „Masz jeszcze coś słodkiego?” – usłyszałem. „Niestety nie. To była moja ostatnia kryjówka, kochanie”. „Jeszcze nigdy nie miałam takiego niedocukrzenia. Wypiłam z gwinta cały sok, wiesz?” Gdy zasypialiśmy, kolejny raz usłyszałem obietnicę, że już „nigdy przenigdy” nie zje mojego wafelka bez pytania, skoro mnie to tak denerwuje. Obiecanki cacanki. We śnie dokończyłem akcję specjalną. Załatwiłem gościa z półobrotu.


Aby ˝yç pe∏nià ˝ycia

lek. med. Ewa Chromniak-Przybyła

PIEL¢GNACJA SKÓRY W CUKRZYCY Cukrzyca, to choroba, w której skóra jest poddawana wyjàtkowej próbie przez wiele lat. Wymaga to szczególnej uwagi nas wszystkich, poniewa˝ cukrzyca, to ju˝ pandemia, która si´ rozpowszechnia wraz z rozwojem cywilizacji. Nowy przypadek cukrzycy rozpoznawany jest co pi´ç sekund, ale co dziesi´ç umiera gdzieÊ na Êwiecie człowiek z powodu cukrzycy lub jej powikłaƒ. Według WHO do roku 2025 liczba chorych wzroÊnie do około 300 mln, a według IDF – nawet do 438,4 mln w 2030 r. Skóra w cukrzycy reaguje szczególnie w przypadku wahaƒ lub nieodpowiedniej kontroli poziomu glukozy we krwi, poniewa˝ to prowadzi do uszkodzenia układu nerwowego i naczyniowego. Skutkuje to zmniejszaniem si´ wydzielania potu, a funkcja ochronna skóry ulega znacznemu ograniczeniu. Cechy charakterystyczne dla skóry diabetyków, to nadmierna suchoÊç dokuczliwe sw´dzenie, nadwra˝liwoÊç, skłonnoÊç do zmian wypryskowych, owrzodzeƒ, zaniku skóry i owłosienia oraz chorób o podło˝u bakteryjnym i grzybiczym. Do najgroêniejszych skórnych powikłaƒ cukrzycowych zaliczamy owrzodzenia podudzi oraz tzw. zespół stopy cukrzycowej. Podstawà piel´gnacji skóry osób chorych na cukrzyc´, a tym samym zapobiegania zmianom skórnym, jest przede wszystkim zwalczanie suchoÊci skóry. OdpowiedInfolinia: 0 801 100 200

nia piel´gnacja powinna obejmowaç całà skór´ chorego, a nie tylko wybrane jej cz´Êci. Do mycia ciała zalecane jest stosowanie preparatów o neutralnym pH , które je łagodnie oczyszczajà i nawil˝ajà, a jednoczeÊnie nie zawierajà mydła. Po kàpieli lub prysznicu nale˝y u˝ywaç balsamów i kremów ochronnych, których celem jest zapobieganie utracie wody ze skóry. Ciało nale˝y osuszaç delikatnie, dotykajàc skór´ r´cznikiem bez pocierania. Kàpiel i prysznic nie powinny trwaç dłu˝ej ni˝ 3 minuty. Po umyciu na skór´ twarzy powinno si´ nanieÊç odpowiedni krem ochronny, zaÊ na skór´ ciała balsam nawil˝ajàcy. Chory na cukrzyc´ szczególnà uwag´ powinien zwracaç na piel´gnacj´ stóp. Powinny byç one myte codziennie w letniej, bie˝àcej wodzie (temp. ok. 37ºC) z dodatkiem łagodnego mydła do mycia stóp w płynie (nie powinno to byç mydło w kostce). Po umyciu i dokładnym osuszeniu stóp, ze szczególnych uwzgl´dnieniem przestrzeni mi´dzy palcami, nale˝y nało˝yç specjalny krem do piel´gnacji stóp o działaniu zmi´kczajàcym lub przeciwgrzybiczo-przeciwbakteryjnym. JeÊli chodzi o wybór właÊciwych preparatów piel´gnacyjnych, zalecane jest korzystanie z dermokosmetyków dost´pnych w aptekach, zwłaszcza z serii opracowanych specjalnie dla diabetyków, któ-

re powstały we współpracy z lekarzami specjalistami w dziedzinie diabetologii i dermatologii oraz zostały przebadane z udziałem osób chorych na cukrzyc´. Takie preparaty nie zawierajà w swym składzie potencjalnie alergizujàcych substancji (barwników, kompozycji zapachowej), a pH poszczególnych preparatów jest dostosowane do miejsca stosowania (np. płyn do higieny intymnej i kremy do stóp posiadajà obni˝one pH, aby minimalizowaç ryzyko infekcji). Profilaktycznie zalecane jest, aby minimum raz do roku lekarz prowadzàcy skontrolował stan skóry, zwłaszcza stóp. Jednak w przypadkach zwi´kszonego ryzyka powinno odbywaç si´ to cz´Êciej. Przy zaobserwowaniu jakichkolwiek niepokojàcych objawów, konieczna jest natychmiastowa konsultacja z lekarzem lub piel´gniarkà. Konsekwencjom negatywnego wpływu cukrzycy na skór´ zapobiega odpowiednia piel´gnacja oraz systematyczna kontrola stanu skóry, połàczona z właÊciwym wyrównywaniem cukrzycy i stosowaniem si´ do indywidualnych zaleceƒ lekarskich. Generalnie warto trzymaç si´ zasady, aby wszelkie niepokojàce objawy na skórze – rany, otarcia, odparzenia itp. nale˝y niezwłocznie konsultowaç z lekarzem pierwszego kontaktu (Podstawowej Opieki Zdrowotnej), lekarzem diabetologiem lub dermatologiem.

www.AAtherapy.pl


słodki profil Małgorzata Marszałek

MOJA SŁABOŚĆ TO MÓJ

ATUT

Unikalne połączenie wiedzy z praktyką, otwartość na ludzi, szczery uśmiech oraz sukces w prowadzeniu własnej choroby to atuty Kasi Gajewskiej, pomysłodawczyni projektu Edu-Cukrzyca. Pociągający jest zarówno projekt, jak i charyzmatyczna autorka. 20

cukrzyca

wrzesień 2011

m

Kasia jest lareatką pierwszej edycji konkursu: „Mam pasję! Cukier mi nie podskoczy!

iała zostać psychologiem sportu, a jest edukatorem diabetologicznym, który w swojej pracy wykorzystuje wiedzę psychologiczną oraz własne, ponad 24-letnie doświadczenie „czynnego” diabetyka. Kasia to żywa reklama tego, że z cukrzycą można wszystko. Nie tylko żyć normalnie, ale nawet bardziej intensywnie niż inni. Licencja nurka i żeglarza, kilka lat w bramce kobiecej drużyny piłki nożnej, własna firma edukacyjno-szkoleniowa, angażująca praca zawodowa, ukończone studia psychologiczne, mąż, z którym dzieli pasje, dziesiątki artykułów w prasie diabetologicznej


i na portalach tematycznych oraz duża aktywność w zachęcaniu diabetyków do ruszenia swoich czterech liter sprzed telewizora... Uff. Niejeden, nawet zupełnie zdrowy człowiek, mógłby się zawstydzić. Do listy tych sukcesów (których jako skromna osoba, za sukcesy nie uważa) doliczyć należy brak powikłań cukrzycy, mimo tak wielu lat choroby.

Od pomysłu...

Pomysł na życie w postaci działalności edukacyjnej i szkoleniowej w zakresie cukrzycy klarował się powoli. Kiedy przyszedł czas pisania pracy magisterskiej mąż zachęcał ją, by zajęła się tym, na czym się zna najlepiej. Obroniła więc pracę na temat podejścia osób z cukrzycą typu 1. i ich rodzin do sportu i aktywności fizycznej. Równolegle jej diabetolog – prof. Ewa Pańkowska – zaproponowała Kasi prowadzenie szkoleń poświęconych aktywności fizycznej przy cukrzycy, dla dzieci przebywających na oddziele diabetologicznym. Wtedy zauważyła, że szkolenia, jakie są prowadzone w szpitalu po zdiagnozowaniu choroby, mogą i rodzicom, i dzieciom nie wystarczać – Diagnoza to zawsze jest szok i dla pacjentów, i dla ich rodzin, a umiejętności poznawcze w tym momencie najczęściej są zaburzone – znacznie mniej zapamiętujemy, wiele z tego zapominamy. Zresztą dla laika to jest ogrom zupełnie nowych informacji naraz. Konieczna jest więc reedukacja i to nawet po miesiącu od diagnozy. Do tego doszedł inny aspekt – zrozumiałam, że rodzice potrzebują kogoś, kto pokaże im, że informacja o chorobie to nie jest koniec świata. Podczas tych szkoleń bardzo często załamani i przerażeni rodzice zadawali mi mnóstwo pytań i dziwili się, że jestem „taka normalna”. A ja tłumaczyłam, że owszem, z cukrzycą da się żyć normalnie – studiować, pracować, mieć pasje. Po prostu. To był taki pierwszy impuls w kierunku Edu-Cukrzycy – opowiada Kasia.

...do realizacji

Kiedy już stwierdzili z mężem, że „to” ma sens, przedstawili swój pomysł prof. Pańkowskiej, a ona nie tylko

dała Kasi swoje „błogosławieństwo”, ale zaproponowała pomoc w prowadzeniu szkoleń. Tak powstał tandem – lekarza i praktyka – który na weekendowych spotkaniach uczy jak żyć z cukrzycą. Idea jest prosta – zajęcia powinny być jak najbardziej praktyczne, przede wszystkim konkretne, a powtórka z teorii odbywa się przy okazji. Dla przykładu weźmy szkolenie „jedzeniowe” . Trzeba przyznać, że już sama nazwa „Cukrzyca? Smacznego!” brzmi zachęcająco. Jego uczestnicy przez kilka godzin uczą się obliczać wymienniki węglowodanowe i białkowo-tłuszczowe konkretnych produktów. Przed szkoleniem Kasia robi „wypasione” zakupy, w jej przepastnej torbie znajdzie się i słodki baton, a na szkoleniu nikt nie udaje, że tych ostatnich nigdy nie jada, tylko skrupulatnie liczy WW i WBT. Następnie trwają wyliczenia, ile jednostek insuliny jest konieczne na dany posiłek. Rozważania te koryguje pani doktor, podpowiadając właściwe dawki i rozwiązania (bolus prosty, przedłużony a może wielofalowy?). W trakcie dyskusji, jakby mimochodem, pojawiają się informacje co warto jeść, czego należy unikać, i to nie z powodu cukrzycy, ale ogólnie pojętego zdrowia. Dużym zainteresowaniem cieszą się szkolenia o aktywności fizycznej, która jak się okazuje, diabetykom sprawia wiele problemów. I wcale nie chodzi jedynie o problem lenistwa. – Nasze szkolenia mają charakter motywacyjny, zachęcają do ruszania się. Mamy szereg metod do wykorzystania, aby sport nie był zagrożeniem dla naszego zdrowia – przekonuje Kasia.

Wkręcam się w cukrzycę

Rozpoczęcie działalności Edu-Cukrzycy w konsekwencji dało nowe wyzwanie zawodowe – pracę edukatora diabetologicznego i „motywatora” w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. Pytanie „czy nie za dużo tej cukrzycy w jednym życiu?” aż ciśnie się na usta. Nasza rozmówczyni dziwi się, że w ogóle można tak pomyśleć. – Praca w Instytucie przede wszystkim wiąże się z pracą z pacjentami i ich rodzinami, ale także z prowadzeniem badań i pisaniem artykułów naukowych, czytaniem prac z zakresu diabetologii. Im bardziej zagłębiam się w ten temat, tym wyraźniej widzę, że cukrzyca jako choroba jest zjawiskiem niezwykle ciekawym.

21


słodki profil

Maksimum praktyki, minimum teorii to założenie szkoleń organizowanych przez o czym mówi i jest wiarygodny. – Uświadamiam im Edu-Cukrzycę

Ile jest mechanizmów działania i na poziomie psychiki pacjenta, i funkcjonowania organizmu? Jak cukrzyca wpływa na życie i jak życie wpływa na cukrzycę? Cukrzyca jest niezwykle ciekawa i coraz bardziej się w nią wkręcam. Przy tym nie mam wrażenia, że „siedzę po uszy” w strasznej chorobie. Cukrzyca typu 1. to jest styl życia. W moim przypadku to jedyny styl życia, jaki pamiętam, bo zachorowałam mając półtora roku, a dodatkowo także ciekawa praca, w której co i rusz pojawiają się nowe wątki. Ostatnio zastanawiam się nad tym, czy nie warto spojrzeć na cukrzycę z drugiej strony. Zadać pytanie, czy nie daje nam ona pewnych zasobów? Będąc na obozie z młodymi diabetykami zauważyłam, że nie było tam ani jednej osoby, która szukałaby rozrywki w postaci papierosów czy alkoholu. Czy to nie jest kwestia jakiejś większej odpowiedzialności za siebie? – pyta nasza bohaterka. W cukrzycę „wkręca się” nie tylko Kasia. Zmieniła ona nieco także zainteresowania jej męża. – Piszę pracę doktorską na Uniwersytecie Wrocławskim na temat „Strategii przystosowawczych do choroby przewlekłej na przykładzie cukrzycy”. Będę chciał zbadać jak to się dzieje, że część osób radzi sobie z chorobą świetnie, a część w ogóle? Proste wytłumaczenie psychologiczne, że ten jest słabszy a ten silniejszy, jest niewystarczające. Potrzeba tu także trochę socjologii. Dobrze byłoby zbadać mechanizm, określić pewne okoliczności idealne, które sprzyjają leczeniu cukrzycy. Poznanie tych parametrów pozwoli lepiej kontrolować chorobę – tłumaczy Kuba.

Naprawdę warto!

Bardzo dużo motywacji i satysfakcji daje Kasi świadomość, że to co robi pomaga innym. Ona sama wydaje się być skutecznym edukatorem, czy też należałoby powiedzieć motywatorem, skoro zdarza się, że pod jej wpływem młodzi diabetycy nagle znacząco poprawiają wynik hemoglobiny glikowanej, mimo że ani leczenie, ani ich sytuacja rodzinna w żaden sposób się nie zmieniła. Pojawił się „jedynie” czynnik w postaci edukatora-psychologa, który z racji swoich doświadczeń, wie

22

cukrzyca

wrzesień 2011

po prostu, że cukrzyca to jest ich sprawa i że mogą ją opanować. Bardzo często chorzy i ich rodziny prezentują takie podejście, że cukrzyca żyje własnym życiem, a oni tylko doświadczają męczących efektów tego działania. A ja z uporem maniaka tłumaczę, że właśnie nie – cukrzyca jest taką chorobą, którą jak najbardziej można opanować i dzięki temu żyć, jak ludzie zdrowi. Chodzi o to, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Do tego zachęcam i na szkoleniach, i w poradni. Wysoki cukier to nie powód do załamania, ale do... myślenia. Trzeba się zastanowić, co go spowodowało, jak doprowadzić glikemię do normy, a na przyszłość – jak zapobiec podobnym sytuacjom – mówi Kasia. Jakub z kolei śmieje się, że jego żona doczekała się już grupy wiernych fanów, którzy przyjeżdżają z różnych zakątków Polski na każde szkolenie. I chociaż każde takie spotkanie wymaga od Kasi dużego zaangażowania, przygotowań, poświęcania weekendów, to jednak po fakcie zawsze twierdzi, że było warto. – Bo niezwykle miłe jest dostać maila od kogoś, kto pisze, że jedno szkolenie zmieniło całe jego podejście do choroby... – mówi Kasia.

Co dalej?

Myliłby się ten, kto sądzi, że na Edu-Cukrzycy kończy się pomysłowość Kasi i Jakuba. – Za kilka (kilkanaście?) lat chcielibyśmy otworzyć ośrodek edukacyjno-sportowy dla diabetyków, taki pensjonat na Mazurach z praktyczną edukacją dla całych rodzin, jak na co dzień żyć z cukrzycą. Wyobrażamy sobie, że przyjeżdżają do nas np. rodzice z dzieckiem, które niedawno zachorowało, a my przez dwa tygodnie przygotowujemy ich do tego, aby później, już we własnym środowisku nie bali się choroby, byli przygotowani na szereg różnych, także niecodziennych sytuacji, a przede wszystkim, aby pozbyli się myślenia, że spotkała ich największa życiowa tragedia – opowiadają rozmarzonym wzrokiem. Plan ambitny, ale widząc entuzjazm państwa Gajewskich, nie należy wątpić w to, że doczeka się realizacji.


artykuł sponsorowany

GensuPen już na rynku Bioton wprowadził na rynek nowy, automatyczny wstrzykiwacz do insuliny GensuPen. Jest to pierwszy na rynku automatyczny wstrzykiwacz z możliwością korekty dawki. Urządzenie pozwala także chronić pacjentów przed uszkodzeniami tkanek.

GensuPen to nowoczesne i innowacyjne urządzenie do podawania insuliny, opracowane przez Polskich inżynierów i naukowców z grupy Bioton, produkowane w Polsce. Od konkurencji wyróżnia go niezawodność i wysoka jakość, intuicyjność obsługi, automatyzm podania insuliny, wygodna korekta dawki, czytelna i lekka konstrukcja oraz wysoki komfort użytkowania dla pacjenta. Stała optymalna prędkość to minimalizacja uszkodzenia tkanek

Stałą prędkość wstrzykiwania insuliny zapewnia Automatyczny System Iniekcyjny GensuPen – w momencie naciśnięcia i przytrzymania spustu uwalniającego dawkę aktywuje się popychacz, który przesuwa się do przodu – wstrzyknięcie insuliny następuje ze stałą prędkością. Ten mechanizm chroni pacjentów z cukrzycą przed rozwarstwieniem oraz traumatyzacją tkanki igłą. Usytuowanie spustu to łatwe i komfortowe podanie insuliny

Automatyczny System Iniekcyjny GensuPen wymaga naciśnięcia spustu na odległość nie większą niż 3 milimetry, bez względu na wielkość ustawionej dawki. Jest to możliwe dzięki specjalnej budowie urządzenia, w którym wykorzystano unikalny mechanizm zwalniający, zamiast ręcznego tłoka, który występuje w innych wstrzykiwaczach dostępnych na polskim rynku. Innowacyjna budowa GensuPen sprawia, że podawanie leku staje się łatwiejsze i bardziej komfortowe dla pacjenta. Minimalna siła do aplikacji dawki, to wygoda stosowania dla pacjenta

Przy pomocy Automatycznego Systemu Iniekcyjnego GensuPen, siła, z jaką pacjent wykonuje iniekcję, jest nieporównywalnie niższa w stosunku do wstrzykiwaczy manualnych. U chorych z problemami manualnymi, neurologicznymi czy przy zapaleniach znacznie odciąża stawy palców i poprawia komfort oraz wygodę wstrzyknięć. Korekta i wskaźnik dawki

GensuPen jest pierwszym na rynku automatycznym wstrzykiwaczem z możliwością korekty dawki. Prosta korekta dawki oraz zróżnicowany dźwięk przy nastawianiu oraz cofaniu dawki, to cecha unikatowa, która daje pacjentowi pewność wykonywanych czynności. Urządzenie posiada także wbudowaną powiększającą lupkę z dużymi czytelnymi cyframi w oknie selektora. Dla lepszej widoczności zostały zastosowanie czarne cyfry na białym tle, czego nie posiadają inne wstrzykiwacze funkcjonujące na rynku polskim. GensuPen posiada także bardzo widoczny, podwójny wskaźnik, dający pewność wykonania iniekcji:  pojawienie się zielonej kropki w okienku sygnalizatora,  powrót licznika do pozycji ‘0”. Konstrukcja

GensuPen jest lżejszy od innych wstrzykiwaczy, dostępnych na rynku polskim. Jest to cecha istotna dla pacjenta, który musi nosić wstrzykiwacz na co dzień przy sobie. Jednocześnie urządzenie jest wykonane z najlepszej jakości kompozytów, tworząc solidny, bezpieczny i dyskretny produkt. Więcej informacji: www.gensupen.pl

23


bliżej ciała

Insulina ratuje, Kinga Jedynak

HIPO RUJNUJE

Leczenie insuliną, ratujące życie rzeszom diabetyków na całym świecie, ma jednak swoje „cienie”. Mimo ogromnego postępu medycyny i technologii, poważnym problemem pacjentów, ich rodzin oraz lekarzy sprawujących nad nimi opiekę pozostaje hipoglikemia.

C

zęsto powtarzające się epizody niedocukrzenia mają negatywny wpływ na zdrowie, a w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić nawet do śmierci chorego. Statystyki europejskie, jako powód zgonu 6% pacjentów z cukrzycą typu 1., którzy nie ukończyli 40. roku życia, podają tzw. syndrom „śmierci w czasie snu”. Zjawisko to zostało po raz pierwszy

24

cukrzyca

opisane w 1991 roku, na podstawie analizy 22. przypadków odnotowanych w Wielkiej Brytanii. Były to osoby, które chorowały na cukrzycę typu 1. i zmarły nagle w czasie snu. Dzień przed tragedią nie wykazywali żadnych objawów dodatkowej choroby. Śmierć w wyniku nocnej hipoglikemii nie jest powodowana samym niedoborem glukozy, ale arytmią serca, powstającą przy niedocukrzeniu.

wrzesień 2011

Czy można temu zaradzić? Niestety ,nie do końca. Nawet najbardziej zaawansowane technologie jak np. ciągły podskórny monitoring glikemii (CGMS), nie chronią diabetyków przed ryzykiem śmierci z powodu ciężkiej hipoglikemii. W 2010 roku w Wielkiej Brytanii miał miejsce szeroko komentowany przypadek zgonu młodego mężczyzny, który korzystał nie tylko z pompy insulinowej, ale także z CGMS. Okazuje się też, że nie jest to problem zupełnie jednostkowy, dlatego zarówno lekarze, jak i pacjenci oraz ich bliscy powinni mieć świadomość ryzyka, jakie niesieze sobą leczenie insuliną. Głównie po to, by go nie bagatelizować.

Hipoglikemia umiarkowana

Hipoglikemia niejedno ma imię – jest to stan „stopniowalny”, wynikający ze stężenia glukozy we krwi. Nasz organizm zachowuje się zupełnie inaczej, gdy mówimy o niedocukrzeniu


Hipoglikemia ciężka

umiarkowanym a inaczej gdy hipoglikemia jest ciężka. Pierwszą odpowiedzą organizmu na zbyt niską glikemię jest aktywacja hormonów, których zadaniem jest jej podniesienie. Do grupy tych hormonów zaliczamy adrenalinę, glukagon, kortyzol i hormon wzrostu. To aktywacja tych hormonów powoduje wystąpienie symptomów, które każdemu diabetykowi są doskonale znane: wzmożona potliwość, drgawki, głód, niepokój, dreszcze. Objawy te nazywane są objawami wegetatywnymi, ponieważ ich źródłem jest autonomiczny układ nerwowy oraz gruczoł tarczycy. W sytuacji, kiedy hormony te działają prawidłowo – w odpowiedzi na szybko obniżającą się glikemię – pacjent zaczyna odczuwać objawy niedocukrzenia i zazwyczaj podejmuje działania, mające zatrzymać proces obniżania glikemii. Najprostszym rozwiązaniem jest spożycie szybkowchłaniających się węglowodanów. Objawy niedocukrzenia powinny ustąpić w ciągu pięciu minut od momentu podniesienia poziomu glukozy we krwi.

Może zdarzyć się jednak tak, że hormony nie zostaną uwolnione do krwiobiegu. Wówczas pacjent nie odczuwa niepokojących symptomów niedocukrzenia, nie reaguje na nie i jego glikemia obniża się coraz bardziej. Kiedy jej poziom spada poniżej 55. mg/dl, pojawiają się dalsze konsekwencje niedocukrzenia. Do mózgu nie dociera konieczne dla jego pracy paliwo, stąd nie może on funkcjonować należycie. Stan ten, określany jako neuroglikopenia, prowadzi do dysfunkcji poznawczych, które objawiają się pewnym chaosem myślowym i ogólnym „zagubieniem”. Następuje spowolnienie reakcji, obniżenie refleksu, w związku z czym pacjenci stopniowo tracą kontakt z otoczeniem, możliwość rozumienia, co się wokół nich dzieje oraz zdolność

racjonalnego działania. W tym momencie bardzo często chorzy nie są w stanie samodzielnie sobie pomóc, potrzebują interwencji osób trzecich – nawet jeśli nie tracą przytomności, to mogą mieć problemy na przykład z samodzielnym odkręceniem butelki ze słodkim napojem. Konieczność pomocy osób trzecich uzasadnia użycie terminu „ciężka hipoglikemia”. Taki stan jest niebezpieczny nie tylko dla samego diabetyka, ale może stanowić zagrożenie dla osób postronnych. Ciężkiej hipoglikemii należy się wystrzegać przede wszystkim w czasie jazdy samochodem – ryzyko wypadku jest wtedy bardzo duże, a wynika zarówno z opóźnienia reakcji, jak i możliwości utraty przytomności. Ponadto, z powodu utraty „trzeźwego spojrzenia”, pacjent, który prowadzi samochód

Prawidłowe reakcje organizmu na poszczególne stopnie niedocukrzenia GLIKEMIA mg/dl

REAKCJA HORMONALNA

< 80

zmniejszenie wydzielania insuliny

< 70

wyrzut glukagonu i adrenaliny

< 60

wyrzut hormonu wzrostu i kortyzolu

GLIKEMIA mg/dl

REAKCJA KLINICZNA

< 60

niepokój, drgawki, napad głodu

< 55

zaburzenia funkcji poznawczych

< 50

zagubienie, letarg

< 30

śpiączka

< 20

śmierć

25


bliżej ciała – nawet jeśli znajduje się w znanej sobie okolicy – może stracić orientację w terenie i mieć problemy z dotarciem do celu.

Utrata hormonalnej protekcji

W wyniku długiego czasu trwania cukrzycy typu 1., w organizmie następują pewne zmiany hormonalne. U pacjentów z kilku- lub kilkunastoletnim stażem choroby dochodzi zazwyczaj do utraty zdolności trzustki do wydzielania glukagonu, czyli brak jest

reakcji organizmu, kiedy poziom glukozy spada poniżej 70 mg/dl. Wprawdzie, kiedy glikemia przekracza 60 mg/dl, uaktywniają się kolejne hormony: kortyzol oraz hormon wzrostu, jednak jest ich zbyt mało i działają zbyt późno, by móc samodzielnie zahamować proces obniżania się glikemii. Pacjenci z zaburzonym wydzielaniem glukagonu mają o 25% zwiększone ryzyko wystąpienia ciężkiej hipoglikemii. W piśmiennictwie zachodnioeuropejskim oraz amerykańskim używa się terminu „hypoglicemic unawareness”, co można przetłumaczyć jako

Objawy hipoglikemii w zależności od stopnia jej zaawansowania

26

Objawy autonomicznego układu nerwowego

Hipoglikemia łagodna

Hipoglikemia umiarkowana

Hipoglikemia ciężka

bladość

TAK

TAK

-

potliwość

TAK

TAK

-

szybkie bicie serca

TAK

TAK

-

pieczenie skóry, mrowienie

TAK

TAK

-

drgawki

TAK

TAK

-

głód

TAK

TAK

-

Stan psychiczny

pełna czujność i orientacja

pełna świadomość

zmieszanie

zdezorientowanie

NIE

NIE

TAK

wybudzenie się ze snu

NIE

NIE

TAK

konwulsje

NIE

NIE

TAK

utrata przytomności

NIE

NIE

TAK

możliwość samodzielnego działania

TAK

TAK

NIE

cukrzyca

wrzesień 2011

„nieuważność hipoglikemiczną”. Określa się w ten sposób pacjentów, którzy w wyniku zaburzonej cukrzycą gospodarki hormonalnej, tracili zdolność odczuwania poszczególnych objawów niedocukrzenia.

Nocne przypadki

Sen, który w sposób naturalny tłumi wydzielanie adrenaliny sprawia, że dla diabetyków szczególnie niebezpieczne stają się hipoglikemie nocne. Jeżeli poziom glukozy obniży się poniżej 30 mg/dl, może to prowadzić do śpiączki, a w skrajnym przypadku – do śmierci. U pacjentów z dobrze wyrównaną cukrzycą (HbA1c poniżej 6,5%), poziom glukozy oscylujący wokół 40 mg/dl może nie dawać jeszcze silnych sygnałów niedocukrzenia – np. pacjenci odczuwają głód, niepokój, ale nie tracą przytomności umysłu i orientacji w terenie. Wynika to z faktu przystosowania się mózgu do pracy przy niskiej podaży glukozy. Sytuacja taka stwarza duże zagrożenie dla chorych na cukrzycę, ponieważ sygnały pochodzące z organizmu są mylące – wskazują na hipoglikemię umiarkowaną, podczas gdy jest ona już ciężka. Rozwiązaniem tego problemu jest kontrolowanie glikemii w nieco mniej restrykcyjny sposób – chodzi o ustawienie „glikemicznego set point’u” organizmu na takim poziomie, by objawy, jakie odczuwamy, były adekwatne do tego, jaką rzeczywiście mamy glikemię. Fakt ten jest już dobrze udokumentowany – każdy epizod ciężkiej hipoglikemii powoduje, że jej kolejne przypadki, będą jeszcze cięższe – glikemia obniża się coraz bardziej.


Przyczyny hipoglikemii

W przypadku cukrzycy typu 1., najczęstszym powodem hipoglikemii są: źle obliczona dawka insuliny, posiłek zbyt ubogi w węglowodany oraz wysiłek fizyczny. U osób zdrowych ilość spożywanych posiłków oraz intensywność aktywności fizycznej nie wpływają na stężenie glikemii (mówiąc precyzyjniej – wpływają, ale jej wahania mieszczą się w przyjętych normach), ponieważ wszystkie hormony działają sprawnie, są wydzielane wewnętrznie, a nie tak jak w przypadku insuliny u diabetyków – dostarczane z zewnątrz (kiedy łatwo o „przedawkowanie”). Dlatego osoby zdrowe rzadko doświadczają niedocukrzenia, nawet jeśli przebiegną maraton. Natomiast diabetycy narażenia są na nadmierny spadek glikemii zarówno w trakcie wysiłku fizycznego, jak i kilka godzin po nim. Częstą przyczyną nocnych hipoglikemii jest właśnie wysiłek fizyczny uprawiany późnym popołudniem. Ryzyko hipoglikemii nocnej minimalizuje stosowanie analogów długodziałających zamiast insuliny ludzkiej NPH. Nie mniej jednak należy pamiętać, że każda insulina może powodować niedocukrzenia. Powodem hipoglikemii nocnych bywa także spożywanie alkoholu.

Zapobieganie

Łagodna hipoglikemia powinna być leczona 15. gramami szybko wchłaniającej się glukozy. Po 10 - 15 minutach należy skontrolować glikemię. Jeżeli nadal jest niska, spożywamy

{

kolejne 15 g glukozy – aż do uzyskania normoglikemii. Łagodna hipoglikemia praktycznie zawsze jest do opanowania dzięki szybko wchłaniającym się węglowodanom, przy czym wzrost stężenia glikemii oraz ustanie wszystkich objawów mogą trwać nawet 30 minut. W tym czasie należy często kontrolować cukier glukometrem, by mieć pewność, że wyniki faktycznie idą w górę.

Uwaga, uwaga!

Wiedząc, jakie są najczęstsze przyczyny hipoglikemii, należy nauczyć się, jak ich unikać. Osoby uprawiające sport powinny przed podjęciem jakiejkolwiek aktywności fizycznej skontrolować cukier – aby rozpocząć ćwiczenia nie może on być ani zbyt niski, ani zbyt wysoki. Badanie należy wykonać także po aktywności, a jeżeli miała ona miejsce później niż do godziny 16., należy skontrolować glikemię także o 3 w nocy. Po intensywnych, popołudniowych ćwiczeniach należy rozważyć zmniejszenie dawki insuliny nocnej. Lekarze powinni być ostrożni w rekomendowaniu choremu dążenia do niskiego poziomu HbA1c (bliskiego osobom bez cukrzycy), jeżeli pacjent często doświadcza ciężkich hipoglikemia oraz mieszka/śpi sam. Dla takich pacjentów lekarz powinien ustalić nieco wyższe niż zazwyczaj docelowe wartości glikemii przed i po posiłkach a w szczególności przed snem.

Sen, który w sposób naturalny tłumi wydzielanie adrenaliny, sprawia, że dla diabetyków szczególnie niebezpieczne stają się hipoglikemie nocne

Pacjenci z epizodami ciężkiej hipoglikemii nocnej, którzy tracili w jej wyniku przytomność, powinni mieć możliwość kontrolowania glikemii poprzez system CGMS – ciągłego podskórnego monitoringu glikemii, który uruchamia alarm w momencie nadmiernego obniżania stężenia glukozy we krwi.

Podsumowanie

Minimum edukacyjne dla każdego diabetyka to wyrobienie nawyku monitorowania glikemii zawsze przed snem, przed jazdą samochodem, a także w każdym przypadku odstępstw od codziennego menu czy zwyczajowych aktywności fizycznych. Podjęcie odpowiednich kroków w momencie łagodnej hipoglikemii ustrzeże nas przed następstwami jej cięższej postaci. Świadomość tego, jak niebezpieczną ruletką jest bezrefleksyjne dawkowanie insuliny powinna cechować każdego, kto leczy się za pomocą iniekcji. Hormon ten, nawet dawkowana w małych jednostkach, ma potężną siłę oddziaływania – nie tylko ratuje życie rzeszom chorych na cukrzycę, ale niestety, w skrajnych przypadkach stwarza zagrożenie dla ich życia.


bliżej ciała Ewa Biernacka

S 0 S

Pięć razy

Na zdjęciach z wakacji wszystko wygląda pięknie. Uśmiechy, włosy na wietrze, smak przygody, pełen relaks. Prawda o wakacjach wychodzi jednak dopiero po powrocie do magicznego domowego lustra: „lustereczko, lustereczko, powiedz przecie, jak wygląda moja skóra po lecie”. Co zrobić, gdy odpowiedź nas przerazi?

28

cukrzyca

wrzesień 2011


w

t ym roku zastanawiałam się (Ewa, drobna kobietka, lat 35, z cukrzycą) z Bartkiem (mąż, wysoki blondyn, lat 40), czy wybierzemy się na wakacje na błękitną lagunę czy niebiańską plażę gdzieś w tropikach. W końcu jednak pojechaliśmy do Łeby (synek Franek, lat 2, został z babcią). Szczęśliwie wstrzeliliśmy się w słoneczny turnus. Ale ja właściwie to nie o samych wakacjach chciałam pisać, tylko o tym, co zobaczyłam w lustrze już po nich. Jeszcze nie cały piasek wysypałam z butów i szwów kostiumów kąpielowych, a już po mojej cudownej opaleniźnie, włosach długich, na blond farbowanych, suchych na wiór widzę… jak nie umiałam o siebie zadbać.

Wątpliwa pamiątka z wakacji

Niby wszystko miałam. Były i kremy z filtrem, i emulsje po opalaniu, ale skóra mi aż trzeszczy - sucha, podrażniona, tu i tam z przebarwieniami i plamami pigmentacyjnymi. Koszmar. To się nazywa fotostarzenie! Czytałam kiedyś wyniki badań – intensywne opalanie w ciągu jednego sezonu przyspiesza starzenie skóry o sześć miesięcy, niszczy białka strukturalne (kolagen i elastynę), uszkadza strukturę kwasów regulujących procesy wzrostu i odnowy tkanek, zmniejsza barierę lipidową naskórka, chroniącą go przed wysychaniem. Zaczęłam nawet żałować tego oczytania. Wniosek po takiej lekturze jest jednak jeden: moja skóra potrzebuje ratunku. Tylko jak się do tego zabrać? Co innego twarz, co innego ciało od brody do kostek, oddzielny temat to stopy (ze szczególnym uwzględnieniem pięt) i oczywiście włosy! Co najmniej pięć razy S.O.S!

Lista zaniedbań

Przecież to wszystko wiedziałam i byłam ostrożna - jęczę przy porannej kawie. Nie siedziałam długo na słońcu, dobrałam kosmetyki z filtrami UV ze współczynnikiem powyżej SPF 20 do fototypu swojej skóry. Możecie się śmiać, ale zastosowałam się nawet do zaleceń

Komisji Europejskiej (współczynnik filtrów SPF/UVA to ≤3). Może nie powtarzałam nakładania kremu jak należy, czyli co dwie godziny i po wytarciu się po kąpieli? Może (na pewno) byłam na słońcu w godzinach, gdy przypiekało najmocniej, może (na pewno) - wiatr od morza i kąpiel w mocno słonej wodzie dały mi złudne wrażenie, że korzystam ze słońca bezpiecznie? Za późno na biadolenie. Zmusiłam męża, żeby poszedł na mały wywiad do zaprzyjaźnionego dermatologa * i poprosił o jakiś ratunek na CITO!

Zmiana kosmetycznej warty

Wieczorem jeszcze bardziej niż ja opalony Bartek, przynosi mi spisane na karteczce zalecenia lekarki i ksero jej artykułu na temat nawilżania skóry. Oto, co udało mi się wyczytać z tych lekarskich bazgrołów: „systematyczne nawilżanie, biooleje, do codziennej pielęgnacji preparaty myjące bez mydła z substancjami natłuszczającymi i nawilżającymi; preparaty z substancjami wzmacniającymi barierę lipidową (tłuszcze, skwalen, cholesterol), by odbudować film hydrofilowy (mukopolisacharydy, hydrolizaty protein, chitozan) wiążące wodę w naskórku (gliceryna, mocznik, hydroksykwasy). Specjalistyczna ocena znamion barwnikowych, głównie na odsłoniętych częściach ciała - słońce często wyzwala transformację nowotworową”. Pomijając fakt, że ostatni wyraz mnie trochę przeraził, zaczęłam głośno myśleć: co to są u diabła biooleje? Ja chcę przesuszoną skórę nawilżyć, a nie natłuścić? Jak i gdzie mam znaleźć mukopolisacharydy, skwalen i chitozan?! To się hoduje w doniczce? Kochany Bartek poproszony o wyjaśnienia, powiedział, że ma mecz w telewizji i w ramach nawilżania nalał sobie piwa. „Może znajdziesz coś w artykule” – rzucił równo z gwizdkiem i tyle go widziałam. Póki co, boję się spojrzeć w lustro na kobietę bez płaszcza hydrolipidowego! Całe szczęście, artykuł okazał się całkiem rzeczowy. Oto małe streszczenie.

29


bliżej ciała

Koncentrat wiedzy

Z artykułu naszej rodzinnej dermatolog wynika, że skóra po działaniu promieni słonecznych traci powierzchowną warstwę ochronną, zapobiegającą nadmiernej utracie wody z głębszych warstw naskórka - dlatego właśnie potrzebuje nawilżenia. Ale to nie wszystko. Stan nawodnienia skóry zależy od ilości dostarczonej z zewnątrz i wewnątrz wody, ale też od zdolności wiązania jej w naskórku. Nareszcie zrozumiałam dlaczego w nawilżaniu potrzebne są tłuszcze - skóra odtłuszczona obumiera i po prostu odpada płatami. Swoją drogą, na moim dekolcie właśnie zaczęła. Oleje roślinne znajdują się zarówno w preparatach pielęgnacyjnych do skóry suchej, jak i w środkach do zniszczonych włosów. Produkty o wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych (linolowego, linolenowego, arachidonowego), które potocznie nazywane są bioolejami, zawierają na ogół również inne witaminy (określane mianem witaminy F), fosfolipidy i fitosterole. Do najlepszych bioolejów zalicza się te zawierające duże ilości kwasu linolenowego. W domowej apteczce warto zatem mieć olej z nasion wiesiołka, ogórecznika czy czarnej porzeczki. Preparaty o silnym działaniu nawilżającym, oprócz olejów, zawierają też składniki wzmacniające barierę lipidową w warstwie rogowej naskórka. Są to w pierwszej kolejności ceramidy, które wraz z kwasami tłuszczowymi i cholesterolem tworzą tzw. cement międzykomórkowy, czyli barierę wodno-lipidową naskórka, ale warto też wspomnieć o takich „dodatkach”, jak cholesterol i skwalen. Ten ostatni występuje w każdym żywym organizmie (u człowieka w gruczołach łojowych, w sebum skóry), lecz najwięcej znajduje się go w wątrobie rekina i w oliwie z oliwek. Z punktu widzenia mojej skóry najważniejszą bodaj właściwością skwalenu jest zdolność wiązania tlenu z wody. Związkami o działaniu nawilżającym są mukopolisacharydy, łagodzące i kojące skórę, które tworzą na jej powierzchni niewidoczny ochronny film, zabezpieczający przed odparowaniem wody z jej głębszych warstw. Warto w tym miejscu wspomnieć również o chitozanie, pozyskiwanym ze skorupek stawonogów. Czytając etykietki

30

cukrzyca

wrzesień 2011

kosmetyków sprawdźmy też czy zawierają gliceryny, glikol propylenowy, sorbitol, aminokwasy, mleczany czy mocznik – każdy z tych związków ma działanie silnie nawilżające.

Witaminy na ratunek

Do leczenia uszkodzeń skóry wywołanych promieniowaniem UV potrzeba też długiej listy witamin. Począwszy od witamin A i E, poprzez preparaty z karotenem, czy kwasem retinowym, który reguluje procesy metaboliczne w komórkach naskórka. Trudno też pominąć dobroczynne działanie witaminy C (wpływa na produkcję kolagenu, przyspiesza proces gojenia oparzeń), jak również D-pantenolu, czyli prowitaminy B5 (aktywizuje podziały komórek naskórka, czym łagodzi podrażnienia, ma właściwości przeciwzapalne).

Gra w kolory

W tym miejscu warto też napomknąć o przebarwieniach. Skuteczny w ich usuwaniu jest np. naturalny związek hydrochinon oraz jego pochodne (arbutyna). Dobrze odbarwiają także kwasy kojowy i azelainowy, a do procesu wybielania najlepiej „zatrudnić” witaminę C i A (spowalniają syntezę melaniny, naturalnego barwnika skóry) – ich efekt depigmentacyjny i rozjaśniający jest szczególnie skuteczny właśnie w przypadku przebarwień na skutek nadmiernej ekspozycji na światło słoneczne. Przebarwienia skórne rozjaśnić można także dzięki kwasom owocowym i enzymom, znajdującym się zarówno w preparatach pochodzenia zwierzęcego (enzymy trzustkowe), jak i roślinnego (wyciąg z ananasa, ogórka, banana, papai, ekstrakty roślinne z brzozy, rumianku, cytryny, grejpfruta, rezedy, pietruszki, morwy, lukrecji, zielonej herbaty, kawy).

Od włosów po pięty

Zapomniałam jeszcze o włosach. Mam odstawić szampony i zastąpić je łagodnymi preparatami myjącymi z alantoiną, witaminą E i/lub prowitaminą B5. Zregenerować je mogę


w domu, stosując specjalne odżywki zawierające ceramidy i proteiny (co ciekawe, we włosach pełnią rolę cementu). Na suche, popękane stopy natomiast mam stosować kremy zawierające mocznik lub /i kwas salicylowy. Najczęściej składniki takie zawierają profesjonalne produkty do stóp lub preparaty dostępne w aptekach. Mocznik w niższych stężeniach (do 1520%) potrafi świetnie nawilżyć, a w wyższych (powyżej 40%) posiada właściwości złuszczające. I na tym moja dermatologiczna lektura się skończyła. Powyższe mądrości postanowiłam podsumować z Bartkiem przy kolacji. Zaczęłam mu wymieniać jak z automatu, że muszę codziennie delikatnie myć się bez mydła środkami o pH zbliżonym do naturalnego i systematycznie, kilka razy dziennie i – koniecznie – na noc stosować kremy silnie nawadniające, które powinny

mieć w swoim składzie kwas hialuronowy. „Jego właściwości są niesamowite – jedna taka cząsteczka jest w stanie przyłączyć aż 250 cząsteczek wody!” – powiedziałam podekscytowana. Bartek po wysłuchaniu moich dermatologicznych potrzeb powiedział, że wniosek z tego jest taki, że lepiej było nie jechać, albo całe dnie pływać w kremach, po czym wstał rzucając tylko, że jego drużyna z kimś zremisowała. A co na to Franek? Przytulony do mamusi oskubał mi skórę złażącą z dekoltu i bardzo się przy tym cieszył, że tak mu to fajnie idzie. I chciej tu ładnie wyglądać po urlopie! Mąż wpędza w poczucie winy, a dzieciak oskubuje z resztek opalenizny! *Tekst konsultowany przez lek.med. dermatologa Dorotę Bystrzanowską reklama

PRECYZYJNY POMIAR CIŚNIENIA !

lsdruck Pu

ur e

NO

ŚĆ WO

P

ul se Press

comfort 20/40

NUMER 1 W NIEMCZECH!

Wyjątkowo prosta obsługa

WIECZYSTA GWARANCJA!

Pomiar ciśnienia podczas pompowania mankietu Pomiar ciśnienia tętna

229 zł

Wizualna i akustyczna sygnalizacja arytmii

S TIFTUNG W ARENTEST

Uniwersalny mankiet dla całej rodziny (23-43 cm)

GUT ts

Niemiecka jakość i 120 letnia tradycja www.diabetyk24.pl

tel. 22 478 49 79

es

ke

Ko

Im Test: 11 Oberarmmessgeräte, davon 7 gut, 2 befriedigend, 2 mangelhaft

di

u

u De

na ch

dr e r t uc k

2005

Me s s g e

Wizualny wskaźnik na podstawie norm WHO

ig

i t k l i s ch v in

i al

l ut mpe t en z z e nt r u m B

c ho

h

1/2006

www.test.de


bliżej ciała Paulina Kęszycka

SOKI 100% prawdy Soki bez dodatku cukru, nektary, napoje – znikome różnice w wyglądzie opakowań, zauważalne różnice w smaku i ogromne różnice w zawartości odżywczej. Co tak naprawdę pijemy? Oj, prawda może boleć. 32

cukrzyca

wrzesień 2011

w

ostatnich latach coraz więcej mówi się o różnicach pomiędzy sokami 100% bez dodatku cukru, sokami dosładzanymi, nektarami oraz napojami owocowymi. Najzdrowsze bez wątpienia są „soki 100% bez dodatku cukru”. Ich wartość odżywcza jest najbardziej zbliżona do soków świeżo wyciskanych, nie zawierają bowiem dodatku białego cukru, sztucznych aromatów oraz barwników. Niby prawdy oczywiste, jednak nie przekładają się one na wyniki sprzedaży – na polskim rynku nadal przed sokami prym wiodą nektary i napoje – czyli produkty mocno przetworzone. Czy konsumenci są tego świadomi, czy może mają zakodowany schemat: karton = sok? Czy dany napój został wyprodukowany tylko z owoców, dowiemy się uważnie czytając informacje zamieszczone na opakowaniu. Jeśli w składzie znajdziemy cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, sztuczne barwniki, aromaty i konserwanty, możemy być pewni, że nie


mamy do czynienia ze stuprocentowym sokiem, choćby nawet aktor w spocie telewizyjnym ze szczerym uśmiechem nas do tego przekonywał.

Niuanse technologiczne

Jabłka spadające do dzbanka prosto z drzewa, połówka pomarańczy wyciskana w dłoni – tak produkcję soków, ba! – również napojów – przedstawiają reklamy. Prawda jest jednak zupełnie inna. Zanim sok owocowy trafi na sklepową półkę, przechodzi zazwyczaj przez szereg skomplikowanych procesów technologicznych. Wśród stuprocentowych soków owocowych wyróżniamy sok jednodniowy, sok bezpośredni lub najczęściej spotykany sok owocowy, odtworzony z zagęszczonego soku owocowego. Soki bezpośrednie jednodniowe, sprzedawane w małych buteleczkach, przechowywane przed otwarciem w lodówkach są uważane za produkty minimalnie przetworzone. Często nie podlegają one pasteryzacji, dzięki czemu straty witamin są nieznaczne. Warto jednak pamiętać, że z powodu braku pasteryzacji ryzyko wystąpienia zanieczyszczeń mikrobiologicznych jest większe. Soki tego typu nie powinny być spożywane przez dzieci, o czym informują napisy na opakowaniach. Soki bezpośrednie, sprzedawane w kartonach są zazwyczaj utrwalane przez pasteryzację. W przeciwieństwie do soków jednodniowych, nie muszą być przed otwarciem przechowywane w lodówce. Są poddawane łagodniejszej obróbce termicznej niż soki odtwarzane z zagęszczonych soków owocowych oraz mają od nich więcej przeciwutleniaczy, ważnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.

Jak to się robi naprawdę?

Największą reprezentację na półkach sklepowych posiadają produkty wytwarzane z zagęszczonych soków owocowych (z cząstkami owoców lub bez). Technologia ich produkcji jest najbardziej zaawansowana – dostarczone do zakładu owoce rozdrabnia się i wyciska, by w ten sposób pozyskać moszcz. Następnie pod zmniejszonym ciśnieniem oddziela się substancje aromatyczne, odpo-

wiedzialne za zapach i aromat. Moszcz poddaje się procesowi klarowania, dodając preparaty enzymatyczne, rozkładające pektyny i skrobię do mniejszych cząsteczek. Zazwyczaj moszcz jest również filtrowany z użyciem ziemi okrzemkowej. Zagęszczanie odbywa się najczęściej poprzez odparowanie wody w podwyższonej temperaturze i przy obniżonym ciśnieniu. Zagęszczenie cztero- czy ośmiokrotne powoduje znaczny wzrost stężenia cukrów, co umożliwia dłuższe przechowywanie koncentratów, a w konsekwencji dostępność soków w sprzedaży przez cały rok. Przed rozlaniem do kartonów odtwarza się proporcje wody, aromatu oraz – gdy jest to wskazane – miazgi i komórek miąższu, usuniętych z soku podczas zagęszczania. Mamy wówczas do czynienia z „sokami z cząstkami owoców”. Tak przygotowany produkt pasteryzuje się w wysokiej temperaturze i wysyła do sklepów jako… „sok”. I w zasadzie nie ma w tym nic niestosownego, może poza reklamą telewizyjną, która sprytnie skraca cały proces produkcji, pokazując pomarańcze wyciskane wprost do kartonu...

Samo zdrowie?

Spośród wszystkich napojów na bazie owoców najzdrowsze są oczywiście soki świeżo wyciskane. Za korzystne dla zdrowia można uznać także niedosładzane soki produkowane z soku zagęszczonego, natomiast walory zdrowotne nektarów i napojów budzą już sporo kontrowersji. Nie z powodu nadmiernej kaloryczności (ta jest zbliżona do soków), ale dlatego, że oprócz kalorii nie dostarczają one organizmowi żadnych substancji odżywczych. Stąd opinie mówiące o tym, że jest to po prostu woda z cukrem. Co pozwala traktować soki owocowe w kategorii produktów korzystnych dla zdrowia? Prawdziwe soki 100% bez dodatku cukru zawierają spore ilości witamin, składników mineralnych, błonnika (soki mętne z cząstkami owoców) oraz przeciwutleniaczy zapobiegających starzeniu się komórek organizmu. Według badań naukowych (Scherz i inni, 2008 r.) , wartość odżywcza „soków 100% bez cukru” w kartonach jest bardzo zbliżona do soków świeżo wyciskanych oraz samych owoców. Należy jednak pamiętać, iż soki są również źródłem węglowodanów. W szklance soku pomarańczowego

33


bliżej ciała

Osoby spożywające fruktozę mają większy apetyt, a co za tym idzie większe ryzyko przyrostu masy ciała

(200 ml) jest aż 20 g węglowodanów, czyli tyle, co w dwóch szklankach truskawek, średniej grubości kromce chleba, lub czterech łyżeczkach cukru. Diabetycy powinni mieć świadomość tego, że soki znacząco podnoszą stężenie glukozy we krwi, a osoby bez cukrzycy – że pijąc duże ilości soków, można przybrać na wadze. Mimo że dyrektywy unijne oraz polskie prawo zabraniają dodawania cukru do soków 100%, istnieją opinie, iż w praktyce omija się ten zakaz, dodając do soków fruktozę. Jest to cukier naturalnie występujący w owocach i trudno udowodnić, czy jego wysoka zawartość w soku wynika z użycia wyjątkowo słodkich i dojrzałych owoców, czy też został on po prostu dosypany w celu poprawienia smaku produktu.

Podejrzana moda na fruktozę

Fruktoza jest cukrem naturalnie występującym w naturze. Ilości, które dostarczamy naszemu organizmowi poprzez spożycie świeżych owoców i warzyw, są całkowicie bezpieczne dla zdrowia. Problem w tym, że fruktoza jest powszechnie dodawana do wielu popularnych produktów spożywczych, jak na przykład do pieczywa, ciast, jogurtów, słodyczy czy właśnie napojów. Cukier ten, wprawdzie wolniej od sacharozy, ale jednak podnosi stężenie glukozy we krwi, przez co jest – tu ciekawostka – bardzo często dodawany do produktów dla diabetyków i produktów „light”. Ta popularność nie idzie niestety w parze ze zdrowiem. Może bowiem przyczynić się do przekroczenia bezpiecznej dla naszego organizmu dziennej dawki spożycia oraz do wystąpienia problemów zdrowotnych.

34

cukrzyca

wrzesień 2011

Badania naukowe nie pozostawiają złudzeń, że fruktoza spożywana w zbyt dużych ilościach, zwłaszcza pochodząca ze sztucznych źródeł, może zwiększać poziom trójglicerydów we krwi, podnosić ciśnienie tętnicze, zwiększać ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca a także miażdżycy. Wykazano również, że osoby spożywające fruktozę mogą mieć większy apetyt niż spożywający glukozę, a co za tym idzie większe ryzyko wystąpienia otyłości. Pojawiają się również głosy, iż zbyt wysokie spożycie fruktozy może bezpośrednio przyczyniać się do wystąpienia insulinooporności i cukrzycy typu 2.

Czy warto więc pić soki?

Soki, podobnie jak owoce, zawierają wiele cennych substancji odżywczych. Jednak nawet „soki 100% bez dodatku cukru” zawierają duże ilości „cukrów naturalnie występujących w owocach”, nie dając przy tym uczucia sytości. Dlatego diabetykom zaleca się ich ograniczanie. Osoby stosujące insulinę i narażone na występowanie niedocukrzeń mogą traktować sok jako zabezpieczenie przed nadmiernym spadkiem cukru. Przy lekkiej i umiarkowanej hipoglikemii szklanka soku sprawdza się idealnie – szybko podnosi stężenie glukozy we krwi i jest zdrowsza, niż np. baton, zawierający i cukier, i tłuszcz. Na co dzień dobrą alternatywą mogą być soki warzywne, gdyż zawierają mniej cukrów prostych. Nie dotyczy to jednak soków warzywno-owocowych, często mocno dosładzanych. Najlepszym sposobem na zaspokojenie pragnienia jest więc picie wody. Dla urozmaicenia smaku można do niej dodać plasterek cytryny, pomarańczy lub kilka listków mięty. Mamy wtedy pewność, że dostarczymy organizmowi niezbędną ilość płynów i jednocześnie nie spożywamy nieświadomie zbyt dużej ilości cukru. W poszukiwaniu owocowych smaków nie warto też sięgać po wody smakowe, ponieważ te nie są niczym innym jak wodą z cukrem i słodzikami bez żadnych witamin. Te ostatnie natomiast dostarczajmy organizmowi najbezpieczniejszą metodą – w postaci świeżych warzyw i owoców.


makaronu

Katarzyna Chorąży-Bochner

Niewyczerpany repertuar dań z

Ponoć jego wynalazca uratował przed głodem całą wioskę. Podobno Włosi odwiedzający Polskę zakładają się ze znajomymi, że uda im się zjeść polskie kluski ze śmietaną i truskawkami i przeżyją.

C

o wiemy o królu śródziemnomorskiej kuchni? Niestety niewiele. A szkoda, bo król ten pomógłby zapanować nad naszą glikemią w dzień i w nocy. Kupowany przez Polaków makaron najczęściej ląduje w zupie. Jest nieodłącznym partnerem w tańcu łyżki z rosołem czy pomidorową, i – trzeba przyznać – w roli tej sprawdza się doskonale. To jednak nie koniec możliwości, jakie daje nawet najmniej wprawionemu

kucharzowi. Można go zastosować jako bazę do zapiekanek, sałatek i dań słodkich czy węglowodanowy dodatek do mięs oraz ryb (zamiast kaszy czy ziemniaków). Jednym z szybszych i prostszych sposobów jego przyrządzania jest polanie go pierwszym z brzegu sosem, ale wariantów makaronowych dań jest tyle, ilu kucharzy (i kucharek oczywiście). Pojawiają się głosy, że przepisy na tanie i zdrowe danie z makaronem powinny być nagradzane nawet przez komisję przyznającą

35


bliżej ciała Nobla. Gdy spojrzymy na tę kwestię bez emocji, trudno odmówić racji takim poglądom. Makaron uratował przed głodem niejedną rodzinę.

Makaronowy paragraf

Doskonałą podpowiedzią i inspiracją przy tworzeniu takiego najekonomiczniejszego ze zdrowych i najzdrowszego z ekonomicznych dań jest kuchnia włoska, w której makaron jest nie tyle najmilej widzianym gościem, co ukochanym domownikiem, na którego wszyscy czekają, za każdym razem z nieukrywaną radością. Swoją drogą bogactwo jego form dostępnych we włoskich sklepach może przyprawić o zawrót głowy – gdyby umieścić je wszystkie na jednej półce, okazało by się, że musimy wybierać spośród 350 różnych kształtów i rodzajów, a mówimy tylko o produktach przemysłowych. Jego popularność nie pozostała obojętna nawet dla autorów prawa. Tak zacnemu przedstawicielowi włoskiego społeczeństwa trudno było odmówić specjalnych regulacji, określających sposób jego produkcji. Prawdziwy włoski makaron nie może się zatem obejść bez semoliny – specjalnej mąki o żółtej barwie,

36

cukrzyca

Jak u nadwiślańskiej mamy Co innego u nas. Tradycyjny polski makaron robi się z białej mąki, często z dodatkiem jajek. To są te słynne kluski w rosole. Czy można je jeszcze nazywać makaronem? Nad Wisłą, ale też nad Renem, można. W Rzymie uznają, że jesteśmy zabawni, o ile wcześniej się nie obrażą. Jeśli chodzi o „drugie dania”, nasz makaron najczęściej jest głównym składnikiem łazanek z kapustą lub partnerem dla owoców i śmietany w sezonie letnim. Nie zapominajmy też o daniach okazjonalnych, jak np. świąteczne kluski z makiem. Na tym jednak repertuar tradycyjnych polskich dań makaronowych się kończy, dlatego rzut oka na kulinarne doświadczenia Włochów może znacząco pomóc w rozszerzeniu zakresu wykorzystania tego uniwersalnego produktu.

paulina kęszycka

Komentarz dietetyka Makaron jest doskonałym źródłem węglowodanów. Jeśli jest produkowany z semoliny (mąki z pszenicy durum) i odpowiednio przygotowany, może być z powodzeniem spożywany przez osoby chore na cukrzycę. Oczywiście, aby diabetyk mógł w pełni cieszyć się makaronową ucztą, musi wiedzieć jak obliczyć zawartość wymienników węglowodanowych w porcji makaronu.

pozyskiwanej z odpowiedniego gatunku zboża – pszenicy durum (twardej). Doszło nawet do tego, że produktu zawierającego w swoim składzie zwykłą mąkę pszenną nie wolno we Włoszech nazywać makaronem.

100 g suchego makaronu z semoliny (po ugotowaniu prawie 300 g) zawiera ok. 366 kcal, 10,7 g białka, 1,4 g tłuszczu oraz 79,4 g węglowodanów, w tym tylko 0,1 g sacharozy. Reszta cukrów to głównie skrobia, która jest węglowodanem złożonym, co pozwala na powolny wzrost poziomu glukozy we krwi. Wiedząc, że 1 WW to 10 g węglowodanów łatwo jest obliczyć, że

wrzesień 2011

100 g suchego makaronu to 8 wymienników węglowodanowych. Najlepiej wybierać makarony razowe, z pełnego przemiału. Zawierają one więcej błonnika, witamin z grupy B oraz minerałów. Warto również pamiętać, aby makaron gotować „al dente”– tak by był lekko twardy w środku. W ten sposób przygotowany makaron na dłużej zapewnia uczucie sytości, jest bezpieczny dla diabetyków i nie jest tuczący. Należy jednak uważać na tłuste, zawiesiste sosy, które z dietetycznego posiłku mogą zmienić nasze danie w prawdziwą bombę kaloryczną.


Sztuka do opanowania

Przyrządzenie dobrego makaronu jest sztuką – trzeba go ugotować tak, aby miał właściwą konsystencję, przyrządzić odpowiedni sos i dobrać go do rodzaju makaronu. Stosowana we Włoszech zasada gotowania makaronu brzmi: „dziesięć-sto-tysiąc”, co oznacza odpowiednie proporcje pomiędzy makaronem, wodą i solą, czyli: 10 g soli - 100 g makaronu - 1000 ml wody. „Polska szkoła” mówi o proporcji 100 g su­chego makaronu na 2 litry wody, co wynika z tradycyjnego zastosowania w naszej kuchni miękkiego i bardziej sklejającego się podczas gotowania makaronu z mąki pszennej. Wodę na makaron należy osolić dopiero po zagotowaniu (nie solona woda gotuje się szybciej), a po wrzuceniu całej ilości makaronu i ponownym zagotowaniu się wody należy zmniejszyć płomień palnika. Ponieważ makaron do włoskich dań powinien być odpowiednio sprężysty, Włosi gotują go al dente (z wł. „na ząb”), czyli na półtwardo. Gotującą się zawartość garnka należy od czasu do czasu przemieszać drewnianą (nie metalową) łyżką, aby makaron nie przywarł do dna i się nie posklejał. Dobrym sposobem na uzyskanie apetycznego żywego koloru makaronu jest dodanie do gotującej się wody szczypty szafranu. Przed odcedzeniem wskazane jest wlanie do garnka niewielkiej ilości zimnej wody, aby prze­rwać proces gotowania. Jeśli makaron przeznaczony jest na danie gorące, nie należy przelewać go zimną wodą (hartować) – powinien być podany zaraz po ugotowaniu i dokładnym odcedzeniu. Inaczej jest w przypadku makaronu przeznaczonego na sałatkę – zahartowany będzie bardziej sprężysty i się nie poskleja, ponieważ zimna woda spłukuje z niego nadmiar skrobi. Czasem może się zdarzyć potrzeba wcześniejszego ugotowania makaronu na danie gorące. Aby zachował właściwą konsystencję, należy ugotować go na półtwardo i odcedzić, a następnie rozłożyć w płaskim naczyniu skrapiając mocno oliwą, żeby się nie posklejał. Przed samym podaniem wrzucić go na chwilę do wrzącej i osolonej wody.

Co do czego?

Ugotowany makaron to podstawa, ale co dalej? Tu pole do popisu jest nieograniczone, bo neutralny smak

makaronu pasuje niemal do każdego kaprysu. Wszystko zależy od tego czy ma to być danie szybkie i proste, czy wykwintne i „zwalające z nóg” zaproszonych gości, danie dla diabetyka czy osoby bez ograniczeń dietetycznych, na gorąco czy na ciepło… Warto przy tym uświadomić sobie całe bogactwo kształtów i rozmiarów, które pozwalają na olbrzymią różnorodność i kreatywność. Długie formy, jak spaghetti czy tagliatelle (wstążki) pasują bardziej do dobrze wymieszanych sosów, które przywierają do makaronu i nie oddzielają się od niego na widelcu. Im makaron cieńszy, tym sos powinien być lżejszy. Formy krótkie, do których należą m.in. farfalle (kokardki), penne (pióra) czy fusilli (świderki) pasują dobrze do sosów zawierających większe kawałki warzyw, mięsa, ryb i innych dodatków. Ponadto są dobrą bazą dla sałatek oraz dodatkiem do gulaszów, świetnie radząc sobie w roli zamiennika kaszy. Warto pamiętać, że makarony, które mają więcej „próżni” (jak rurki) potrzebują też odpowiednio więcej sosu. Ażeby ten ostatni nie spłynął na dno talerza, tylko wymieszał się równomiernie, należy połączyć go z jeszcze gorącym, lekko wilgotnym makaronem. Formy większe i grubsze (canneloni, lasagne) najlepiej nadają się do zapiekania w piekarniku.

Najlepszy razowy al dente Makaron jako bogate źródło skrobi jest zalecany jako jeden z podstawowych, codziennych składników zdrowej diety. Dzięki powolnemu procesowi trawienia skrobi, glukoza z niej pozyskiwana jest uwalniana do krwi powoli i równomiernie, zapewniając w ten sposób uczucie sytości i stały poziom cukru we krwi nawet na kilka godzin. Z tego powodu jest to doskonałe „paliwo” zarówno dla organizmu osób chorych na cukrzycę, jak i dla sportowców, oraz wszystkich, którzy chcą utrzymać szczupłą sylwetkę. Warto też pamiętać, że makarony razowe mają niższą wartość indeksu glikemicznego (IG) niż makarony z mąki oczyszczonej, a wartość IG makaronów białych ugotowanych al dente jest niższa, niż rozgotowanych.

37


bliżej ciała Mariusz Cebula

kółkach

Katarzyna Lisowska

Cukrzyca na dwóch

Niedawno minęło 14 lat od kiedy zachorowałem na cukrzycę typu 1., lecz do dziś pamiętam lawinę zwątpień, która spadła na mnie razem z diagnozą. Myślałem, że to koniec pływania, koniec dla sportów ekstremalnych, które kochałem i w ogóle – koniec marzeń. Ostatecznie postanowiłem się nie poddawać i… dobrze na tym wyszedłem. 38

cukrzyca

wrzesień 2011

w

ysiłek, jaki wkładam w różne dyscypliny sportowe jest duży, a czym większy, tym więcej mam satysfakcji i czuję się zdrowszy. Może brzmi to jak banał i – jak to mówią ostatnio niektórzy politycy – oczywista oczywistość, ale dla mnie sport (czy to rekreacyjny, czy ten bardziej wyczynowy) to źródło zdrowia: poprawia krążenie, wzmacnia mięśnie, chroni przed osteoporozą i innymi niechcianymi dolegliwościami, co dla organizmu obciążonego cukrzycą ma przecież kolosalne znaczenie. Na tym lista plusów się nie kończy. Dla mnie równie ważne jest także to, że wysiłek fizyczny poprawia samopoczucie, pozwala oderwać się od kwestii zdrowia i poczuć się po prostu wolnym. W chorobach takich jak cukrzyca, aktywność fizyczna to kluczowy element terapii, pozwalający utrzymać cukier we krwi na właściwym poziomie. Dlatego zachęcam kogo tylko mogę do uprawiania sportu nie tylko dla zdrowia (fizycznego i psychicznego), ale także zwykłego zadowolenia, że możemy być tak samo aktywni, jak ludzie zdrowi.


Wrześniowa aktywacja

Jedną z praktykowanych przeze mnie form spędzania wolnego czasu jest jazda na rowerze. Rower jest prawie nieczuły na temperatury, więc w naszych warunkach klimatycznych jazdę możemy zacząć już w marcu a zakończyć w listopadzie. Czeka nas zatem ponad pół roku frajdy! Rower to atrakcja dla wszystkich. Można jeździć od dziecka do późnej starości; z przyjaciółmi, rodziną lub samotnie; rekreacyjnie lub wyczynowo. Wybór zależy od Ciebie. W piękną wrześniową pogodę, kiedy słońce grzeje, a otaczająca nas przyroda jeszcze nie zaczęła złocić się kolorami nadchodzącej jesieni, często nie wiemy co ze sobą zrobić. Wtedy zamiast spędzać ten czas przed telewizorem czy komputerem, proponuję właśnie wypad na rowery. Pozostając w domu, nie tylko jesteśmy bierni, ale także narażeni na różnorakie pokusy, głównie w postaci pełnej lodówki. Siedząc przed monitorem telewizora czy komputera, niewiele się nad tym zastanawiając, podnosimy sobie glikemię, „bezwiednie” sięgając po sok, colę, kawę lub coś

„na ząb”. A przecież tego właśnie robić nie powinniśmy. Nasze „baterie” możemy podładować o wiele efektywniej – sycąc się słońcem i ciesząc pogodą, zanim nadejdą chłodne, deszczowe dni.

Dla wtajemniczonych

Jeździć na rowerze możemy zarówno rekreacyjnie, jak i nieco bardziej dynamicznie. Ten drugi sposób wymaga od nas więcej wysiłku i dłuższego przygotowania. Do jazdy rekreacyjnej w zasadzie nie trzeba się specjalnie szykować. Możemy ją uprawiać spontanicznie, ale musimy pamiętać, że to też jest wysiłek fizyczny, który nasz organizm „zauważa”. Moje zapotrzebowanie energetyczne (przy wadze 80 kg, wzroście 175 cm ) w ciągu jednej godziny spokojnej jazdy wynosi około 200 kcal, czyli całkiem sporo. Jak się przygotowuję do takiego wydatku energii? Na przejażdżkę zawsze biorę ze sobą dużego snickersa i małą colę lub sok w bidonie – przydają się, kiedy w wyniku pedałowania

39


bliżej ciała zalety jazdy na rowerze      

lepsze samopoczucie lepsza kondycja fizyczne – wytrzymałość dotlenienie organizmu utrzymywanie właściwej glikemii poznanie nowych, ciekawych miejsc spalanie tkanki tłuszczowej

cukier niebezpiecznie się obniża. Staram się rozpoczynać jazdę z glikemią około 160 – 180 mg/dl. Korzystam z pompy insulinowej – na pół godziny przez rozpoczęciem jazdy obniżam bazę o około 40% (czyli ustawiam przepływ na 60%). Jeżeli planuję jeździć dłużej niż półtorej godziny, obniżam bazę o około 50% . Osoby używające penów przy podobnym wyniku cukru powinny (moim zdaniem) zjeść kanapkę. Najchętniej rozpoczynam jazdę godzinę po obiedzie. Wówczas do posiłku daję około dwóch jednostek insuliny mniej, niż to wynika z ilości wymienników węglowodanowych i nawet jeżeli posiłek oprócz skrobi zawiera białka i tłuszcze to rezygnuję z bolusa przedłużonego – jego rolę przejmie wysiłek fizyczny.

Rekreacyjny wypad do Chudowa

Wraz z żoną i znajomymi postanowiliśmy poświęcić sobotnie popołudnie na wypad do Chudowa. Po obiedzie obniżyłem bazę do 50% i zbadałem cukier. Wynik 124 mg/dl to za mało, abym bezpiecznie mógł jeździć dłuższy czas. Na dzień dobry zjadłem więc jednego batona i ruszyliśmy. Średnia prędkość takich przejażdżek to ok. 12-14 km/h, czyli nie za szybko – w sam raz dla początkujących lub osób nie lubiących się zbytnio forsować. Powoli, dość płaskim terenem, tak aby ominąć ruchliwe drogi, dotarliśmy do miejscowości Chudów, gdzie co weekend od maja do września odbywają się różne imprezy pod

40

cukrzyca

wrzesień 2011

Swoje wyczyny sportowe Mariusz Cebula opisuje na blogu: www.sporticukrzyca.blogspot.com

ruinami renesansowego zamku. Na miejscu, po kontroli cukru, pojawił się wynik 109 mg/dl, co dawało mi zielone światło na szarlotkę z gałką lodów. Posiłek niezupełnie „bezkarny”, ze względu na wysoką energetyczność takiej „przekąski” – dodałem cztery jednostki insuliny krótkodziałającej. Po półgodzinnym odpoczynku i posiłku mogliśmy ruszyć w drogę powrotną, starając się jechać inną trasą, aby zobaczyć jak najwięcej ciekawych miejsc. Po powrocie od razu zbadałem poziom cukru – wszystko w porządku – glukometr wyświetlił 124 mg/dl. Cała wyprawa trwała około trzech godzin, przejechaliśmy 32 km i spaliłem około 800 kcal. Dużo, jak na zwykłą przejażdżkę. Przykład ten pokazuje, jak dużym obciążeniem dla organizmu jest taka aktywność fizyczna. Dlatego diabetycy powinni mieć zawsze coś słodkiego przy sobie, a nasi znajomi powinni wiedzieć o naszej chorobie i umieć pomóc w razie problemów. Oprócz tego, powinniśmy też pamiętać, że po wysiłku obniżony poziom cukru we krwi może nam się utrzymywać przez parę godzin, a zatem nie można odpuszczać sobie np. kontroli przed snem, aby nie dopuścić do niedocukrzenia w nocy.

Opcja dla zaawansowanych

Intensywna jazda na rowerze także należy do przyjemności, chociaż jest o wiele bardziej męcząca i wymagająca lepszego przygotowania. Mówiąc intensywna, mam na myśli średnią prędkość około 24 - 28 km/h, w zależności od


ukształtowania terenu. I choć moje zapotrzebowanie energetyczne na dwugodzinną, intensywną przejażdżkę wynosi także około 800 kcal, to jednak przygotowania wyglądają tutaj nieco inaczej. Przede wszystkim obniżam bazę o 80% (czyli ustawiam w pompie 20% przepływu zwyczajowego). Osoby korzystające z penów są w nieco gorszej sytuacji – ich bazą jest insulina długodziałająca, podawana raz bądź dwa razy na dobę. Jeżeli wyjazd jest wcześniej zaplanowany, należy zmniejszyć dawkę insuliny długodziałającej o ok. 2-4 jednostki. Jeżeli wypad jest bardziej spontaniczny – dawka insuliny bazowej nie została zmieniona – wówczas jedyne co nam pozostaje, to „majstrowanie” przy dawkach doposiłkowych. Mój patent (z czasów, kiedy nie miałem jeszcze pompy) polegał na zmniejszeniu insuliny do ostatniego posiłku przed jazdą o ok. 30% (tutaj ważna wskazówka - po jedzeniu powinno się odczekać około 30-50 min, aby w czasie treningu nie złapała nas kolka).

Porady starego wyjadacza

Planowanie trasy powinno być przemyślane, ponieważ po godzinnej szybkiej jeździe, będziemy już zmęczeni i powrót będzie dłuższy i trudniejszy, dlatego trasa, w miarę możliwości, powinna być krótsza i mniej forsowna. Przygotowanie do intensywnej

wady jazdy na rowerze​  dyskomfort spowodowany źle dobranym siodełkiem  zakwasy (powinny ustąpić po dwóch dniach)  niebezpieczeństwo kwasicy ketonowej, jeśli zaczynaliśmy wysiłek ze zbyt wysoką glikemią  hipoglikemia – jeśli zaczynaliśmy wysiłek ze zbyt niskim cukrem  niebezpieczeństwo niedocukrzenia w nocy

jazdy powinno odbywać się stopniowo – z treningu na trening zwiększając dystans i szybkość jazdy. Ważne, żeby nie szarżować na starcie – zbyt intensywny trening spowoduje duże zakwasy i nie będziemy mieli ochoty na powtórkę z tak bolesnej rozrywki. Przejażdżki treningowe powinny odbywać się co dwa dni. W taki sposób powinniśmy przygotowywać się około 2-3 tygodni. Wszystko zależy od naszych predyspozycji i umiejętności, ale również od tego, co chcemy osiągnąć (np. jak długą i jak trudną trasę chcemy przejechać w jakim czasie). Pamiętajmy o tym, że to ma być przyjemność, a nie kara.

Nocne echo i błędne koło

Po zakończeniu jazdy, czy to rekreacyjnej, czy wyczynowej, powinniśmy uzupełnić wodę, którą wypociliśmy w czasie wysiłku i częściej kontrolować cukier. Jeżeli jeździliśmy w godzinach popołudniowych, należy wykonać badanie także o godzinie trzeciej w nocy. Po zakończeniu wysiłku bazę w pompie ustawiamy na 100% normalnego działania. Na koniec ważna zasada, która powinna przyświecać wszystkim diabetykom uprawiającym sport. Nie powinniśmy podejmować żadnej aktywności fizycznej, gdy mamy poziom cukru o wartości powyżej 180 mg/dl. Wówczas wysiłek nie tylko nie przyczyni się do obniżenia glikemii, ale jeszcze spowoduje jej wzrost. Sam już kilka razy spotkałem się z takim zjawiskiem, że przy niewłaściwym cukrze na starcie, glikemia zamiast spadać szybowała w górę. Kiedy uprawiamy sport ze zbyt wysoką glikemią, wówczas komórki organizmu zamiast spalać glukozę, zaczynają pochłaniać tłuszcz. W konsekwencji wytwarza się aceton, a im więcej acetonu, tym bardziej niemożliwe jest spalanie glukozy. Tworzy się błędne koło, niebezpieczne i dla naszego samopoczucia, i dla zdrowia. Aby zapobiec takiej sytuacji, powinniśmy rozpoczynać aktywność z właściwym – nie za niskim i nie za wysokim cukrem. Dla mnie wartości optymalne to zakres 160 – 180 mg/dl. Pytanie tylko czy wiesz, jak to wygląda u Ciebie?

41


coś dla ducha

piotr kubic

d

ruga „ona” pojawia się zwykle, kiedy życie jest już od dawna ustabilizowane, wszystko toczy się dobrze ustalonym torem, maszyna codzienności funkcjonuje bez zacięć, wypełniając codzienne, te najdrobniejsze oraz te bardziej górnolotne zadania. Ale moja „Ona” pojawiła się wcześniej. Wcale jej nie szukałem, nie przypuszczałem nawet, że może stanąć na mojej drodze. Wprowadziła się do mnie, zdobyła przebojem, zawłaszczając mój styl pracy, ulubione miejsca, przyjemności. Nie pytała co ja na to, i co na to moja „Pierwsza”, która z rezygnacją opuściła ręce w poczuciu, że w rywalizacji o pierwszeństwo nie ma szans. Bo „Ona” jest najbliżej mnie, bliżej już nie można. Jest ze mną zawsze. Zawsze – to znaczy: zawsze. Kiedy wstaję i kiedy się kładę, pierwsza, no, może druga myśl – to właśnie o niej. Ważę ją, mierzę, a nade wszystko próbuję wyczuwać – jej życzenia, humory, kaprysy. Jak przystało na kobietę - jest niepoznawalna i nieprzewidywalna. Śpimy pod jedną kołdrą, używamy tej samej szczoteczki do zębów. Razem podziwiamy zachody słońca, wspominamy dawne czasy, razem pracujemy, podróżujemy, chodzimy na balangi i nudzimy się. Trudno sobie wyobrazić wierniejszą towarzyszkę. A jednak w chwilach, w których mógłbym być sam, to gdzieś wewnątrz, w głębi mojej uwagi i pamięci tli się małe, niegasnące światełko. To „Ona” . Zawsze pełna sił, czujna, gotowa. Mobilizuje mnie, drażni, spiera się, denerwuje i przypiera do muru. Bronię się, walczę, potem padam, rezygnuję, w końcu – spełniam jej życzenia. Kontroluje mnie na tyle, że pytam ją o pozwolenie przed każdym posiłkiem, zabawą, cięższą pracą i większym przedsięwzięciem. Wręcz przed czymś tak banalnym jak spacer z moim małym synkiem. Nie mówiąc już o... No właśnie... To też potrafi popsuć. Jadąc samochodem, na jedno jej skinienie, natychmiast staję na poboczu. Słuchając ulubionej muzyki, nagle czuję wewnętrzny niepokój i rozedrganie. Podrywam się na baczność przy drobnym podejrzeniu, że coś jest nie tak – czegoś jej brakuje, „Ona” jest niezadowolona, w czymś niezaspokojona.

42

cukrzyca

wrzesień 2011

... jest najbliżej mnie, bliżej już nie można

Nie obiecywałem jej niczego, nie decydowałem się, że będę za nią odpowiedzialny, będą ją utrzymywał, dbał o nią. Lecz stało się tak, że, jak to się mówi: „Ona” po prostu jest. Tylko mi szkoda, że budząc się czasem, wychodząc jak z mgły niepamięci, i widząc nad sobą moją „Pierwszą” , której zasmuconej twarzy wpierw nie poznaję, która pochyla się nade mną z pustą już strzykawką, zdaję sobie sprawę, że znów „Ona” , Cukrzyca, postawiła na swoim.


Jesteśmy Agencją Reklamową, jak również Domem Produkcyjnym, którego początek stanowiło Studio Graficzne. Od niego wszystko się zaczęło... Klienci nas pokochali i zapragnęli więcej. Nie musieli długo czekać. Obecnie wspieramy ich w zakresie: • Studia graficznego • Druku cyfrowego i offsetowego • Druku wielkoformatowego • Materiałów reklamowych • Znakowania materiałów reklamowych Zapraszamy do współpracy!

Raphael Sp. z o.o. ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa tel. 22 478 25 41 , fax 22 478 43 78 biuro@raphael.pl, raphael@raphael.pl www.raphael.pl


coś prenumerata dla ducha Grzegorz Kiciński

hipnoza

Zakupowa

Wchodząc do niego, automatycznie włączasz się do gry. Masz uzbrojonego po zęby przeciwnika, a zapuszczasz się na jego teren z gołymi rękami. Przekraczając próg a czasem jeszcze przed nim, zostajesz niemal natychmiast oskubany, choć wydaje Ci się, że właśnie zrobiłeś świetny interes.

C

zy mowa o kasynie w Las Vegas z gangsterskim pieprzykiem? Ależ skąd. Mamy na myśli ulubiony park rozrywki Polaków, czyli… sklep. Sprawdź czy przesadzamy. Gdyby zapytać co rządzi handlem –„ekonomia czy psychologia?”, prawdopodobnie większość z nas odpowiedziałaby, że ta pierwsza. Przecież handel to nie teatr. Tu się liczą cyfry, procenty, marże. Nie ma miejsca na uczucia. Niestety. Nic bardziej błędnego. Mimo że dzisiejsza ekonomia docenia każdy grosz i szuka go na każdym etapie: od wyboru dostawcy towaru lub usługi aż po żarówkę (i ich liczbę) na podziemnym parkingu, to jednak, by sięgnąć jak najgłębiej do kieszeni klientów, korzysta z technik wypracowanych właśnie przez armię psychologów. Większość dzisiejszych mechanizmów

44

cukrzyca

wrzesień 2011

handlowych opracowano bowiem bez użycia kalkulatora. Wnikliwej analizie poddano zarówno podstawowe odruchy człowieka, jak np. chęć kierowania się w prawą stronę, czytanie od lewej do prawej czy niechęć do schylania, ale także takie niuanse, jak wpływ barwy światła na pobudzanie ślinianek. I nie mówimy wcale o szalonym naukowcu, zamkniętym w swoim garażu, lecz setkach tysięcy dolarów wydanych na badania, które miały dać odpowiedź co dzieje się w psychice człowieka podczas wizyty w sklepie. Każde zaobserwowane i przeanalizowane wzdłuż i wszerz zjawisko zostało przekute na narzędzie sprzedażowe. Część z nich to proste tricki, które klienci na szczęście coraz lepiej rozpoznają, ale są też takie, które wpływają nawet na ich autorów. No ale do rzeczy.


Skala bezsensu i manipulacji

Jednym z największych odkryć psychologii sprzedaży jest fakt, że każdy człowiek, niezależnie od wieku, zamożności, wykształcenia i wychowania jest stworzeniem impulsowym. Nawet miłościwie panująca królowa Elżbieta, choć oczywiście trudno w to uwierzyć. Wystarczyło tylko rozszyfrować kod, który mógłby sterować tymi impulsami, by klient zaczął się zachowywać jak zaprogramowany do zakupów robocik. I stało się. Kolory, zapach, światło, szerokość alejki, kolejność stoisk, liczba zdublowanych produktów obok siebie a nawet rodzaj czcionki – to tylko niektóre przekazy, które z naszą podświadomością dogadują się jak my ze starym znajomym. Niestety każdy taki dialog kończy się zazwyczaj dodatkowym zakupem, którego nie planowaliśmy. Naukowcy spierają się co do ostatecznej skali tego zjawiska, wiadomo jednak, że ponad 50% decyzji zakupowych podejmujemy już w sklepie a jakby tego było mało kolejne 10-11% to rzeczy, które zaplanowaliśmy kupić nie precyzując wcześniej jakiej będą marki i ceny. Proszę sobie zatem wyobrazić, że jedynie ok. 30% zakupów w roku było naprawdę niezbędnych. Reszta mogła poczekać lub w ogóle była zbędna. Ktoś może się oburzyć, że to liczby wyssane z palca. Czyżby?

Los (nie) w Twoich rękach

Na wielkość zakupów największy wpływ ma pierwszych kilkanaście sekund po wejściu do sklepu, choć jeszcze nie zdążyliśmy nawet łypnąć okiem na jakąkolwiek promocję. Jeśli dla wygody wzięliśmy koszyk na kółkach, nie przez przypadek zwany tirem, możemy pożegnać się z oszczędnościami. Choćby nawet ktoś przyszedł do hipermarketu po kajzerkę, lecz wyruszył po nią dużym wózkiem, nie ma takiej siły, by niczego więcej nie kupił. Dwie kajzerki w jednej ręce i serek w drugiej obiecują pyszne i wcale nie małe „co nieco”, które pozwoli spokojnie przetrwać do obiadu. Ten sam asortyment włożony do głębokiego wózka wywołuje w kliencie poczucie niedosytu a w niektórych

przypadkach (wcale nie tak rzadkich) także zawstydzenie. Próbujemy sobie ten brak jakoś zrekompensować narożną promocją lub dodatkową przekąską. Nie przez przypadek wiele sieci handlowych rezygnuje z ręcznych koszyków lub je reglamentuje, dodaje specjalne stelaże na kółkach, pozwalające umieścić dwa koszyki, lub proponuje klientom wygodne koszyki z teleskopem, umożliwiającym ciągnięcie ciężkiego koszyka za sobą. Wszystko w „trosce o wygodę klientów”. Aż łezka kręci się w oku.

Wymuszony spacer

W związku z tym, że lista codziennych zakupów przeciętnego Kowalskiego nie jest objęta tajemnicą państwową, najpopularniejsze jej elementy rozmieszczone są po sklepie tak, by klient siłą rzeczy musiał zwiedzić większą część ekspozycji. Początek zwiedzania to prawdziwy spektakl dla naszej wyobraźni. To właśnie pierwsze stoiska mają wyrobić apetyt na większe zakupy, przekonując nas, że sklep, który wybraliśmy jest tani i pełen prezentów „prawie za darmo” (sezonowe hity), a jego towary są najwyższej jakości (świeże warzywa i owoce). Najgorętsze punkty sprzedażowe w sklepie odpowiadają najczęściej TOP 10 najpopularniejszych produktów w danym kraju. W Polsce kluczowe pozycje, do których dajemy się prowadzić jak po sznurku to oczywiście pieczywo, szeroko pojęty nabiał, wędliny oraz warzywa i owoce. Na wędkę łapani jesteśmy także za pomocą gazetek czy bilbordów a żyłka ciągnie się przez cały sklep, byśmy oprócz reklamowanych produktów mogli „nacieszyć się” całym dobrodziejstwem danej placówki. Oczywiście, techniki manipulacji stosowane są nie tylko przez sklepy spożywcze, choć hipermarkety są największym polem gry, choćby ze względu na liczbę asortymentu liczoną nawet w dziesiątkach tysięcy.

Magiczne zaklęcia

Niezależnie od rodzaju sklepu czy salonu usługowego, istnieją słowa, które są w pewnym sensie magiczne – działają na każdego klienta, nawet z listą zakupową przed nosem. „Promocja”, „okazja”, „wyprzedaż” – gdy czytamy te słowa w artykule, brzmią jak pęknięty dzwon, głucho

45


coś dla ducha i beznamiętnie. Wystarczy jednak, by znalazły się na stronie reklamowej, pisane większą czcionką, najlepiej czerwoną na żółtym tle a już nasz umysł zmusza nas do choćby krótkiej analizy oferty. Słowa te swoją magiczną moc ukazują najmocniej już w sklepie, dosłownie wzmagając nasz głód zakupów. Głód ten jednego doprowadzi do sięgnięcia po dodatkowego wafelka, colę czy czekoladki na wagę, innego do zakupu frytkownicy, mimo że ma już jedną w domu. Magiczne słowa nie pojawiają się byle gdzie. Np. „okazja” może nam się przytrafić na samym początku zakupów, gdy czujemy, że mamy jeszcze pieniądze i wg ich miary liczymy czy nas na tę okazję stać. Nie przez przypadek całkiem sporo takich „białych kruków” znajdujemy potem porzuconych tuż przed strefą kas. Po prostu wiele osób zdaje sobie sprawę, że wzięło coś, czego zupełnie nie potrzebuje lub na co niestety nie ma pieniędzy. Warto w tym miejscu dodać jeszcze jedno słowo: „oszczędzasz”. Posiadając kartę lojalnościową danej placówki, wielu klientów robi zakupy w przeświadczeniu, że każdy produkt, który wkłada do koszyka pozwala mu właśnie zaoszczędzić. Takie osobiste, codzienne OFE. Nie widzi natomiast w swoich decyzjach sprzeczności. W końcu zaoszczędziłby tylko wówczas, gdyby kupił mniej. No ale jak odmówić sobie ulubionej czekolady, skoro burczy w brzuchu, prawda? Do tego burczenia to jeszcze wrócimy.

Matematyka dla wtajemniczonych

Gry liczbowe to najtrudniejszy test, który musimy przejść podczas walki o stan naszych portfeli. Niestety nie polegają one na prostym dodawaniu. Popracujmy na przykładach. Gdy na wystawce z koszulkami widzimy ceny 19 i 29 zł, w pierwszej kolejności przeglądamy te tańsze. Cena 29 okaże się jednak w naszych oczach bardzo okazyjna, gdy sprzedawca doda obok produkt za 49 zł. Włączy się bowiem podświadomy„doradca”, którzy zapewni nas, że„inwestujemy w jakość po rozsądnej cenie”. Jeśli już jesteśmy w sklepie odzieżowym, warto zwrócić uwagę, że stoiska promocyjne przyciągają cenami poprzedzonymi niewinnym słówkiem „od”. Zabieg ten służy nie tylko przyciągnięciu do półki,

46

cukrzyca

wrzesień 2011

Chcesz kupować oszczędniej? Nie wchodź do sklepu głodny, nigdy nie rezygnuj z listy zakupów, nawet „żeby ćwiczyć pamięć”. Bardzo pomocne może okazać się też ustalenie ile możesz dziś wydać. Jeśli nie ma produktu, po który przyszedłeś, lepiej wyjdź od razu ze sklepu. Próba zrekompensowania sobie tej „straty czasu” czymś na ząb lub spacerkiem, żeby „zobaczyć co mają”, kończy się zazwyczaj wyzerowaniem konta. ale także zapoznaniu z szerszą ofertą. Zarówno w sklepie odzieżowym, jak i obuwniczym produkty są zazwyczaj wymieszane, by trudniej było nam zrezygnować z zakupu, ponieważ przekopując „promocyjną” półkę znaleźliśmy to, co nam się bardzo podoba. Drugi poziom zabaw liczbowych to zabiegi na „dziesiątkach”. Gdy na cenówkach pojawiają się obok siebie liczby np. 19 i 31, klient będzie przekonany, że różnica w cenie między tymi produktami jest większa niż gdyby zobaczył 17 i 29 zł.

Wpadki i (nie)smaczki

Wpadki zaliczają obie strony gry. Finansowa klapa czeka tego, kto wybiera się na zakupy głodny i w dodatku bez listy zakupów, a jakby tego było mało – porusza się z dziećmi w wieku, które być może nie potrafią dokładnie wymówić swojego imienia, za to bardzo dobrze artykułują zdanie: „kupisz mi to?” Te ostanie pytanie pada zresztą w sklepach coraz częściej, z racji kolejnego odkrycia speców od sprzedaży. Tak jak dorosły najwięcej kupuje na poziomie „łokcia” i „nosa”, podobnie i maluchy, z tą różnicą, że robią to na swoim poziomie. Dlatego też impulsowe produkty dziecięce układane są właśnie w polu widzenia mniejszych klientów, którzy nawet nie posiadając kieszonkowego, potrafią wymusić na dorosłych całkiem sporo miejsca w koszyku zakupowym. „Dla świętego spokoju” rzecz jasna. Coraz więcej klientów na szczęście wyłapuje wpadki organizatorów promocji: 99 po przecinku nie działa już tak, jak kiedyś. Podobnie też skreślone ceny, że niby wcześniej było drożej, a teraz o wiele taniej. Dobre i to.


ałaic ald śoc

słodki profil coś dla ciała

lfiorp ikdołs

Ile razy, buszując w sieci natrafiamy na ciekawe strony internetowe, które zaskakują bądź swoją grafiką, bądź treścią, bądź oferta, jaką dla nas mają. Przedstawiamy subiektywny wybór wirtualnych JEDZ zdrowo ow ordz ZDEJ W moim ...eilawogrodzie nok ąnsorosną r eizdkonwalie... orgo miom W miejsc, w których warto się zatrzymać.

coś dla ducha

WYŁOWIONE ENOIWOŁYW z sieci iceis z

coś dla ducha

W moim ...eilawogrodzie nok ąnsorosną r eizdkonwalie... orgo miom W

wyłowione we wrześniu

c

zy rację mają ci, którzy uważają, że w robieniu zdjęć jest coś w sposób naturalny niewłaściwego? Chęć zatrzymania chwili, gdy jesteśmy świadkiem jej przemijania. Czy zdjęcie odda to subiektywne spojrzenie w konkretnym momencie? Wydaje się, że na fotografiach Piotra Kubica jednak tak. Ułamki sekund zatrzymane na zawsze z całą swoją autentycznością konkretnej chwili. Myśli uchwycone obrazem i słowem – to właśnie spotkamy na jego klimatycznej stronie.

j

eśli szukasz niezwykłego prezentu dla bliskiej osoby lub samej/samego siebie zajrzyj koniecznie do sklepu pełnego magicznych przedmiotów. W nim zwykły zeszyt sam się prosi o napisanie w nim powieści, wszelkie drobiazgi inspirują, każda rzecz przykuwa uwagę na dłużej. Naczynia, lalki, poduszki, pocztówki, obrazy, puszki, torby i mnóstwo innych, niepowtarzalnych przedmiotów.

www.fafarafa.pl

www.kubic.info

d

eśli szukasz inspiracji w kuchni – nowych, ciekawych przepisów, dań o niskim indeksie glikemicznym czy od święta natchnienia na wyśmienity tort, zajrzyj na stronę www. allrecipes.pl. Nie od dziś wiadomo, że książki kucharskie odchodzą do lamusa. Ostrożnie zatem, by tłuszcz z patelni nie prysnął na monitor.

la wielu odpoczynek kojarzy się z kanapą i dobrą ksiązką. Na kanapie to wygodne miejsce, gdzie o książkach można porozmawiać, wymienić opinie o księgarniach, zapoznać się z recenzjami książek, poznać życiorysy autorów, dodać coś od siebie. Tu także często przeprowadzane są konkursy , których pomysłodawcami są użytkownicy strony, a nagrodami – oczywiście książki.

www.allrecipes.pl

www.nakanapie.pl

j

ahcud ald śoc

UPRZEJMIE ęzso nod EIMJEZdonoszę RPU

47


market

120 zł WAŻY. LICZY. PEŁNY SERWIS

Który przedmiot szkolny jest najbardziej przydatny diabetykom? Matematyka! Dlaczego? Z powodu diety cukrzycowej, która wymaga nieustannego przeliczania a to wymienników węglowodanowych i białkowo-tłuszczowych, a to kalorii, a to zawartości białka… W owym liczeniu pomocna staje się waga dietetyczna. Ta, którą prezentujemy to opcja zaawansowana – oprócz wagi, wskazuje kaloryczność produktu, zawartość tłuszczu, białka i węglowodanów. Tym samym staje się gadżetem wprost stworzonym dla diabetyków. Dzięki precyzyjnym obliczeniom, nie popełniamy błędów w dawkowaniu insuliny i mamy pełną świadomość tego, ile kalorii zawiera ta niepozorna miseczka chipsów… Waga diabetologiczna elektroniczna Jana; producent ADE

27 zł

6 zł

Mineralna protekcja

SŁODKA ROZKOSZ MNIAM

Jedna z kołysanek dla dzieci mówi o królewnie z marcepana, którą zjadła mysz… Jaka szkoda! Szczególnie marcepana. A jeżeli był to Marcepan z nadzieniem śliwkowym w gorzkiej czekoladzie, w którym cukier zastąpiono fruktozą? Szkoda podwójna. Każdy diabetyk chętnie zastawiłby na takową mysz pułapkę a marcepana spałaszował sam. Bez ryzyka nadmiernego wzrostu cukru we krwi. Marcepan z nadzieniem śliwkowym w gorzkiej czekoladzie 53 g; producent: Biofan

48

cukrzyca

wrzesień 2011

W walce o dobrą glikemię w sukurs przychodzą nam nie tylko dieta i wysiłek fizyczna, ale także bogactwa natury czyli… minerały. Diabetyków zainteresować powinny głównie te, które odgrywają rolę w prawidłowej gospodarce węglowodanowej, biorąc udział w syntezie i uwalnianiu insuliny. Zaliczamy do nich magnez, cynk, chrom i selen – które znalazły swoje zastosowanie w preparacie marki Doppel Herz – Minerały dla diabetyków. Jest to suplement diety wspomagający utrzymanie prawidłowego poziomu cukru we krwi. Doppel herz activ. Minerały dla diabetyków; producent Queisser Pharma GmbH & Co KG


market

zakupowy savoir-vivre

KUCHENNE LICZYDŁO

Wymienniki węglowodanowe, wymienniki białkowo-tłuszczowe, indeks glikemiczny, kaloryczność… Uff. Ilość danych, przez które możemy przefiltrować potrawy – od najprostszych po te najbardziej skomplikowane, jest imponująca. Wiedza ta jest konieczna do prawidłowego komponowania posiłków. Nie zaszkodzi zatem zainwestować w poręczną ściągę w postaci książki „Jem zdrowo. Węglowodany, indeks glikemiczny i inne składniki odżywcze” wydawnictwa PZWL, dzięki której jedzeniowy bilans wyjdzie nam… na zdrowie. „Jem zdrowo. Węglowodany, indeks glikemiczny i inne składniki odżywcze”, Beata Przygoda, Hanna Kunachowicz, Krystyna Iwanow; Wydawnictwo Lekarskie PZWL

REGENERACJA NA MEDAL

29 zł

KRÓLEWSKIE ŚNIADANIE

Śniadanie zjedz jak król, obiad jak książę, kolację jak żebrak - zgodnie z takim założeniem, pierwszy posiłek w ciągu dnia powinien być sycący i pełnowartościowy, w końcu od tego zależy nasza energia do pracy, nauki oraz wszelakiej aktywności. W roli królewskiego śniadania z pewnością sprawdzi się Musli orkiszowo-żurawinowe, które skonsumowane z mlekiem bądź jogurtem zapewnia organizmowi uczucie sytości oraz równomierne uwalnianie się cukru do krwi, czyli ochronę przed nadmiernym skokiem glikemii bezpośrednio po posiłku. Musli orkiszowo-żurawinowe 750g.; producent: Schneekoppe

Metale szlachetne, do których zalicza się srebro, służą nie tylko subtelnemu podkreślaniu kobiecej urody, ale także celom medycznym. Srebro koloidalne w połączeniu z tajemniczo brzmiącymi substancjami: laktoferyną i laktoperoksydazą tworzą lecznicze trio kremu Diabetegen, którego zadaniem jest regeneracja tkanki. Unikalny skład zapewnia wielotorowe działanie: preparat działa oczyszczająco i bakteriobójczo na rany, przyspiesza powstawanie nowej tkanki oraz łagodzi podrażnienia, zmiany zapalne i hamuje proces rogowacenia naskórka. Polecany jest diabetykom z zespołem stopy cukrzycowej, osobom cierpiącym na grzybicę, odleżyny, owrzodzenia, rany w tym także pooparzeniowe, zapalenia atopowe i łojotokowe skóry. Diabetegen – krem do regeneracji tkankowej 40 g; producent: Genoscope

44 zł

18 zł Jednorazowo znaczy… jeden raz!

68 zł

Często słyszy się utyskiwania diabetyków na konieczność codziennego robienia zastrzyków. Bywają bolesne i zdarza się, że powodują problemy w miejscach iniekcji. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu praktykowanego przez wielu chorych, wielokrotnego eksploatowania igieł do penów, które z założenia są jednorazowe. Czy wiesz, że w wyniku kilkakrotnego użycia igły jej koniec zagina się i przypomina haczyk? Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak niszczy on skórę i tkankę podskórną. Zatem Drogi Czytelniku, jak często zmieniasz igłę w swoim penie? Igły Micro-Fine Plus 5mm, producent BD; opakowanie 100 sztuk

49


prenumerata

chcesz

zaprenumerować

nasz magazyn? Nic trudnego! Opcja pierwsza: zamówienie telefoniczne – tel.: 22 478 49 79 Opcja druga: zamówienie pocztą elektroniczną – redakcja@magazyncukrzyca.pl W mailu podaj nam swoje imię, nazwisko, dane do wysyłki oraz informacje, od którego numeru rozpoczynamy prenumeratę (istnieje możliwość zakupu numerów archiwalnych). Dla oddziałów i kół Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków magazyn gratis.

i, treśc m u im ów maks koszt m u minim Magazynu !). o g e z s a n merów emplarz – za 12 nu lko 24 zł (2 zł za egz ty zapłacisz rzelewu: p o d a 0 t n o 0 6825 263 Numer k 0 6 4 0 0 0 0 05 81 2490 00

MAGAZYN CUKRZYCA: Wydawca: Diabpol, ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa; Adres redakcji: ul. Traktorzystów 28 D, 02-495 Warszawa, tel.: 22 478 49 79; Redaktor naczelna: Małgorzata Marszałek, marszalek@magazyncukrzyca.pl; Współpraca: Ewa Biernacka, Katarzyna Bochner-Chorąży, Mariusz Cebula, Paulina Kęszycka, Grzegorz Kiciński, Marta Kicińska, Piotr Kubic; Korekta: Grzegorz Kiciński; Reklama: MAE Media: Maja Gryko, maja.gryko@maemedia.com.pl; tel.: 601 801 877, Elżbieta Pyzel, elzbieta.pyzel@maemedia.com.pl; tel.: 604 107 899, Anna Subotkiewicz, anna.subotkiewicz@ maemedia.com.pl; tel.: 601 625 382. Napisz do nas: redakcja@magazyncukrzyca.pl. Skład, łamanie i druk: Agencja Reklamowa Raphael, raphael@raphael.pl. W numerze wykorzystano zdjęcia: Fotolia, Stock IXCHNG, archiwum redakcji.

50

cukrzyca

wrzesień 2011


ACA_SBH/D/201106/1

Przejrzysty obraz dla lepszej kontroli cukrzycy

Glukometr Accu-Chek Active i karta Accu-Chek 360o View umożliwiają łatwą i szybką analizę wzorców glikemii.* Glukometr Accu-Chek Active dzięki funkcji oznaczania pomiarów przed i po posiłku ułatwia codzienną samokontrolę cukrzycy, a karta Accu-Chek 360o View przedstawia przejrzysty obraz uzyskanych wyników.

Zapamiętywanie przed- i poposiłkowych stężeń glukozy pozwala bez trudu interpretować wyniki

*glikemia – stężenie glukozy (cukru) we krwi

Roche Diagnostics Polska Sp. z o.o. ul. Wybrzeże Gdyńskie 6B 01-531 Warszawa tel. 22 481 55 80

www.accu-chek.pl

Średnia wyników pomiarów przed- i poposiłkowych stężeń glukozy z ostatnich 7, 14 oraz 30 dni pozwala na szybką ocenę pomiarów glikemii



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.