Zabytki górnictwa i hutnictwa Staropolskiego Okręgu Przemysłowego w dolinie górnej Bobrzy.

Page 1

Paweł Król Jan Urban Ryszard Garus

Lokalna Grupa Działania „Dorzecze Bobrzy” Kostomłoty II, ul. Kościelna 133, 26-085 Miedziana Góra, tel. 41 3032244, 784 022 706, 784 022 704 www.dorzeczebobrzy.eu

e-mail:dorzeczebobrzy1@wp.pl

ZABYTKI GÓRNICTWA I HUTNICTWA STAROPOLSKIEGO OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO W DOLINIE GÓRNEJ BOBRZY Przewodnik po obszarze Lokalnej Grupy Działania „Dorzecze Bobrzy”

ADMINISTRACJA TERENOWA Urząd Gminy Miedziana Góra, ul. Urzędnicza 18, tel. 041 3031626, www.miedziana-gora.pl Urząd Gminy Mniów, ul. Centralna 9, tel. 041 3737002, www.mniow.pl Urząd Gminy Piekoszów, ul. Częstochowska 66 a, tel. 041 3061008, www.piekoszow.pl Urząd Gminy Strawczyn, ul. Żeromskiego 16, tel. 041 3038002, www.strawczyn.pl Urząd Gminy Zagnańsk, ul. Spacerowa 8, tel. 041 3001322, www.zagnansk.pl

i

Punkt Informacji Turystycznej w Miedzianej Górze adres: ul. Urzędnicza 8, tel. 41 3031101 (p. Dominik Słoń) Punkt Informacji Turystycznej w Strawczynie - Gminny Ośrodek Kultury adres: ul. Żeromskiego 16, nr tel. 41 303 86 35



Paweł Król

Jan Urban

Ryszard Garus

ZABYTKI GÓRNICTWA I HUTNICTWA STAROPOLSKIEGO OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO W DOLINIE GÓRNEJ BOBRZY Przewodnik po obszarze Lokalnej Grupy Działania „Dorzecze Bobrzy”

Kielce 2010


Tekst:

Paweł Król, Jan Urban Ryszard Garus (propozycja wycieczki krajoznawczej)

Zdjęcia

Jerzy Fijałkowski, Paweł Król, Jan Urban, Jacek Pernal

Ryciny

Paweł Król, Jan Urban

Opracowanie graficzne:

Jacek Pernal

Wydano na zlecenie Lokalnej Grupy Działania „Dorzecze Bobrzy” Kostomłoty II, ul. Kościelna 133, 26-085 Miedziana Góra tel. 41 3032244, 784 022 706, 784 022 704 www.dorzeczebobrzy.eu e-mail: dorzeczebobrzy1@wp.pl

Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich

ISBN 978-83-61852-32-2

Realizacja:

©

Agencja JP s.c. 25-505 Kielce, ul. Składowa 10 tel. 41 3453507, tel/fax 41 3611807 www.jp.ziemiaswietokrzyska.pl


WSTĘP Dorzecze górnej Bobrzy to tereny występowania różnych bogactw naturalnych, z których od wieków korzystali ludzie. Od średniowiecza do początków XX wieku funkcjonowały na tym terenie podziemne kopalnie rud żelaza, miedzi, ołowiu i barytu, kamieniołomy piaskowców, wapieni i dolomitów a także dymarki, zakłady hutnicze i wytwórnie broni, które działały w oparciu o te surowce mineralne oraz paliwo, jakim był węgiel drzewny produkowany w okolicznych rozległych lasach. Bardzo istotnym elementem tego systemu była pracowita Bobrza, której energia poruszała liczne młoty i miechy oraz inne urządzenia zakładów przemysłowych, dlatego większość z nich lokowano na brzegach tej rzeki. Teren dorzecza górnej Bobrzy był więc ważną częścią Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Do XVIII wieku obszar ten prawie w całości był własnością biskupów krakowskich. W większości byli oni dobrymi gospodarzami swych włości i – wiedząc jakie „skarby” skrywa ich ziemia – angażowali się w rozwój górnictwa i hutnictwa. W końcu XVI wieku sprowadzili włoskich specjalistów, którzy wprowadzając nowe metody metalurgiczne zbudowali w Bobrzy pierwszy wielki piec na ziemiach polskich. Wydobycie rud żelaza, ołowiu i miedzi oraz związane z tym hutnictwo przez kilkadziesiąt następnych lat było ważną dziedziną gospodarki w zachodniej części regionu świętokrzyskiego. W XVIII wieku ważny udział w rozwoju górnictwa kruszcowego miał Stanisław August Poniatowski i powołana przez niego w 1782 roku Komisja Kruszcowa. W pierwszej połowie XIX wieku, w okresie Królestwa Polskiego, dzięki zaangażowaniu Stanisława Staszica a później ministra Ksawerego Druckiego-Lubeckiego powstało wiele zakładów przemysłowych związanych z wydobyciem i przeróbką rud żelaza. Jednak w tym samym czasie centrum gospodarcze Staropolskiego Okręgu Przemysłowego przesunęło się w kierunku większej, silniejszej rzeki – środkowej Kamiennej i zasobniejszych złóż rud żelaza wieku dolnojurajskiego. W drugiej połowie XIX wieku górnictwo a zwłaszcza hutnictwo w dorzeczu górnej Bobrzy przeszło do historii. W miejsce kopalń podziemnych powstały jednak kopalnie odkrywkowe – kamieniołomy w których wydobywano i na-

3


dal wydobywa się surowce skalne: piaskowce, wapienie i dolomity. Obecnie dorzecze górnej Bobrzy znalazło się w granicach gmin Miedziana Góra, Mniów, Piekoszów, Strawczyn i Zagnańsk wchodzących w skład Lokalnej Grupy działania „Dorzecze Bobrzy”. To stowarzyszenie stawia sobie za cel między innymi promowanie tradycji przemysłowych tego obszaru, których świadectwami są obecnie liczne zabytki techniki: stare kamieniołomy i ślady górnictwa podziemnego, resztki ziemnych budowli hydrotechnicznych w korycie rzeki oraz ruiny zakładów hutniczych. Można je znaleźć i zobaczyć, pod warunkiem, iż wyruszy się „w teren” do czego zachęcają autorzy.

4


HUTNICTWO ŻELAZA Rozwój hutnictwa żelaza na ziemiach polskich datuje się od starożytności. Najstarszą metodą wytopu żelaza stosowaną już przez prehistorycznych hutników była technika jednorazowych pieców ziemnych, tzw. dymarek, w których dokonywano tylko jednego wytopu i przy wyciąganiu produktu niszczono piec. Z biegiem czasu ulepszono proces produkcji przez zastosowanie stałego murowanego pieca do wielokrotnych wytopów (nazywanego „dymarką niską”), zaopatrzonego od XII wieku w dmuch mechaniczny za pomocą miechów, które poruszane były kołem wodnym lub kieratem. Obok dymarki powstał zespół warsztatów, które oprócz wymienionego wyżej pieca miały dodatkowo jeszcze dwa piece: do nagrzewania półproduktu przed kuciem oraz piec kowalski. Ważnym elementem tej manufaktury był duży i ciężki młot mechaniczny poruszany kołem wodnym lub kieratem. Taki zakład nazywano kuźnicą dymarską lub kuźnicą wodną. Kuźnice rozprzestrzeniły się u nas w ciągu XIV–XVII w., stanowiąc podstawową metodę produkcji żelaza w Polsce. Zasadniczą zmianą technologiczną w kuźnicach, oprócz budowy murowanego pieca dymarskiego do wielokrotnych wytopów było zastosowanie dużego koło drewnianego, które poruszało miechy przy piecach i młot. Samo koło było wprawiane w ruch kieratem końskim lub częściej – energia wody płynącej i dlatego zakłady te umiejscawiano przy rzekach. Koła wodne w zależności od konstrukcji dzieliły się na: korytkowe (skrzynkowe) i łopatkowe, a w zależności od sposobu uderzenia strumienia wody na: – nasiębierne (korzeczne), na które woda spadała z góry do korytek, – podsiębierne (walne), na które strumień wody uderzał od dołu, poniżej średnicy wału, – śródbierne, gdy woda napełniała korytka w osi poziomej koła

5


W XVI w. przeważały koła podsiębierne, nie wymagające większych spiętrzeń, pracujące uderzeniem wody o dolne łopatki. Koło nasiębierne pojawiło się w Polsce w końcu XV w. Wymagało ono większego już spiętrzenia wody i przebudowy urządzeń wodnych, jak również samej kuźnicy. Miało ono za to większą sprawność, mogło napędzać cięższy młot i wydajniejsze miechy. Aż do XIX w. ilość energii wodnej, potrzebnej do uruchamiania mechanizmu w kuźnicy nie przekraczała 12 KM, zazwyczaj do pracy miechów i lekkiego młota wystarczało 1–2 KM – dlatego też kuźnicy zakładali swe warsztaty w górze rzeki i nad niedużymi strumieniami, unikając większych rzek. Największe kuźnice zatrudniały do 20, a nawet do 30 robotników i miały po 6 kół. Koło wodne miało na swej osi umocowane inne koło z kilkoma olbrzymimi zębami. Obracając się, zęby te podnosiły młot, który potem opadał i swym ciężarem (40–240 kg) uderzał w „łupkę” Rozróżnia się trzy typy młotów, w zależności od sposobu ich poruszania: – podrzutowy (pracujący metodą tzw. „polskiego kucia”), – naciskowy (służący do tzw. „niemieckiego kucia”), – czołowy. Najczęściej używano dwóch pierwszych typów. 3

6

1

2

2

4

1

4

5

8

5

8 7

Schemat młota podrzutowego 1 – za toporzyskiem i prawie równolegle do niego znajduje się wał napędowy 2 – na wale osadzone są ramiona podrzucające toporzysko 3 – punkt obrotu toporzyska 4 – tzw. „baba” 5 – obręcze wzmacniające na toporzysku 6 – odbijak sprężynujący 7 – kowadło 8 – toporzysko

Młot podrzutowy charakteryzował się tym, że toporzysko było prawie równoległe do wału napędzanego przez wielkie koło wodne. Na skutek obrotu wału zamocowane na nim ramiona unosiły w górę toporzysko młota, po czym opadał on pod własnym ciężarem, uderzając tzw. „babą” na stojące pod nim kowadło. Natomiast młot naciskowy, pracował w ten sposób, że na skutek obrotu wału zamocowane na nim ramiona naciskały koniec dźwigni dwuramiennej, jaką było toporzysko, podnosząc jego drugą stronę z „babą” do góry po czym toporzysko opadało pod własnym ciężarem na kowadło.

6


Efekt kucia nie zależał tylko od ciężaru „baby”, ale i od prędkości, z jaką dochodziła do kowadła. Prędkość można było zwiększyć poprzez wyższe podniesienie „baby” albo przez zastosowanie sprężynującego odbijaka. Przy młocie podrzutowym była nim drewniana belka a przy młocie naciskowym drewniany pieniek wkopany w grunt. 1

4

2

5

3

6

7

Schemat młota naciskowego 1 – wał napędzający z zaczepami 2 – toporzysko 3 – punkt obrotu toporzyska 4 – tzw. „baba” 5 – okucia końca toporzyska 6 – odbijak 7 – kowadło

Młoty naciskowe miały niekiedy większą liczbę skoków na minutę niż młoty podrzutowe. Liczba skoków młota podrzutowego wahała się w granicach 100–150 na minutę, natomiast młoty naciskowe miały odpowiednio 100–250 skoków na minutę. Młoty „cajniarskie” służące do szybkiego kucia drobnych prętów (szybko stygnących) były przeważnie typu naciskowego. W XVIII w. wraz z wprowadzeniem techniki wielkopiecowej i fryszerek zwiększyły się rozmiary używanych młotów. Technika dymarska, panująca w średniowieczu powszechnie w hutnictwie europejskim, zaczęła być zastępowana na przełomie XIII i XIV w. nową konkurencyjną metodą produkcji żelaza – technikę wielkopiecową. Wielkie piece były stopniowo wprowadzane na zachodzie Europy, u nas zastosowano tę metodę w początkach XVII w. Końcowym etapem wytopu w wielkim piecu była surówka, która w procesie tzw. „świeżenia” we fryszerkach przerabiana była na stal. Mieczysław Radwan, znany badacz historii hutnictwa polskiego, profesor metalurgii na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie podzielił historię hutnictwa żelaza na następujące etapy: 1. Okres bezpośredniego otrzymywania żelaza z rud za pomocą procesu dymarkowego, w którego wyniku otrzymywano tzw. żelazo miękkie bądź stal umiarkowanie nawęgloną, dzielony na dwa podokresy: a) podokres rudnic, kiedy stosowano technikę wytapiania żelaza w prymitywnych piecykach, doraźnych i stałych,

7


ale bez korzystania z energii obcej, tzn. wód płynących, kieratów konnych, poprzestając jedynie na sile mięśni ludzkich, b) podokres kuźnic, kiedy do napędu miechów, młotów i innych urządzeń zastosowano energię wodną lub inny rodzaj napędu. 2. Okres pośredniego otrzymywania żelaza, kiedy najpierw wytapiano z rud surówkę w wielkich piecach, którą poddawano następnie procesowi świeżenia, celem otrzymania produktu podobnego do produktu końcowego z okresu dymarkowego. Ten okres również można podzielić na dwa podokresy: a) podokres stosowania do procesu wielkopiecowego węgla drzewnego, b) podokres stosowania koksu (trwający po dzień dzisiejszy) do procesu wielkopiecowego. Istniały oczywiście okresy przejściowe, kiedy to stosowano równocześnie dwie różne technologie. Na taki właśnie okres przejściowy przypada rozwój hutnictwa staropolskiego na terenie Gór Świętokrzyskich, w tym przede wszystkim w obejmujących dorzecze górnej Bobrzy dobrach biskupów krakowskich, którzy – chcąc przyczynić się do rozwoju gospodarczego swoich włości, chętnie korzystali z nowych technologii przemysłowych. Proces dymarski W procesie dymarskim wykorzystywano rudę żelaza, węgiel drzewny i powietrze. Dawni hutnicy poświęcali sporo wysiłku dobremu przygotowaniu rudy, zwłaszcza utrzymania jej czystości. W tym celu poddawali ją procesowi płukania, suszenia, przesiewania i obtłukiwania skał towarzyszących rudzie specjalnymi cepami. Rudę kawałkowano, czyli tłuczono na fragmenty wielkości orzecha włoskiego. Węgiel drzewny był produktem suchej destylacji drewna, charakteryzującym się bardzo dużą zawartością węgla pierwiastkowego. Proces wytapiania żelaza polega w sensie chemicznym na „uwolnieniu” czystego metalu z jego związków tworzących rudę – tlenków (minerałów: limonitu, hematytu) lub węglanów (syderytu), czyli jego redukcji. Reduktorem w metalurgii żelaza jest z reguły węgiel w postaci tlenku CO. Intensywność przebiegu tej redukcji, zależy od ilości doprowadzonego ciepła (tj. temperatury), ciśnienia panu-jącego w środowisku redukcji oraz stopnia stężenia tlenku węgla. Przebieg redukcji odbywa się według poniższych reakcji: 3 Fe2O3 + CO = 2 Fe3O4 + CO2Fe3O4 + CO = 3 FeO + CO2 FeO + CO = Fe + CO2

8


Ich intensywność zależy stężenia cząstek gazowych CO i CO2, „atakujących” powierzchnię reagentów, tj. tlenków żelaza i węgla. W procesie dymarskim wspomagał to tlenek żelazawy FeO, który z głównym składnikiem skały płonnej, krzemionką (SiO2) tworzył nowy związek Fe2SiO4 (tzw. fajalit), topniejący dopiero przy temperaturze 1205°C. Reszta składników skały płonnej złożona z tlenków: Al2O3, CaO, MgO, MnO, P2O5 i innych tworzyła stop z fajalitem, obniżając czasem temperaturę topnienia żużla do 1130°C. Stąd wynikała konieczność utrzymania temperatury środowiska przynajmniej o 200–300°C wyższej niż teoretyczna temperatura redukcji FeO. Starożytny piec dymarski budowano z gliny. Miał część dolną zagłębioną w ziemi (około 40 cm), najczęściej o średnicy 45 cm oraz część naziemną – w formie szybu zwężającego się lekko ku górze o wysokości około 1 m. W dolnej części szybu znajdowały się otwory do doprowadzenia powietrza. Stosowano nadmuch naturalny, umieszczając piece na eksponowanych miejscach w terenie (stwarzając warunki do wydajnego przepływ powietrza) lub nadmuch sztuczny przy pomocy miechów poruszanych ręcznie. Średniowieczne piece dymarskie tzw. dymarki niskie utrzymały w się w Polsce do początków XIX w. Były one najważniejszą częścią kuźnicy. Piec był murowany, a jego zasadniczym elementem była gliniana kotlinka nazywana „zaprawą”, którą należało wymieniać po każdym wytopie. Od spodu zaprawy wyprowadzony był kanał do spuszczania ciekłego żużla. Miechy do sztucznego nadmuchu poruszane były kołem wodnym lub kieratem. Zastosowanie większych miechów o napędzie mechanicznym zwiększyło ciśnienie dmuchu (w stosunku do napędu ręcznego) a dzięki temu intensyfikację procesu metalurgicznego i jego wydajność. Cykl pracy pieca dymarskiego prehistoryczno-wczesnośredniowiecznego oraz pieca nowożytnego był zasadniczo taki sam. W ciągu kilkunastu godzin odbywał się jeden wytop z określonej ilości przygotowanej rudy i węgla. Następnie zatrzymywano piec i wydobywano z niego kilku- lub kilku dziesięciokilogramową tzw. „łupkę” (zwaną też „bochnem” lub „gąbką”) stałego żelaza przesyconą silnie żużlem. Łupkę tę rozbijano młotem na części, które ponownie wygrzewano i rozkuwano, powtarzając kilkakrotnie tę czynność w celu usunięcia z żelaza żużla i uzyskania półproduktu (sztaby) lub gotowego wyrobu. Często stosowano odwęglanie żelaza, czyli tzw. świeżenie go w piecach przez wygrzewanie w wysokiej temperaturze i w utleniającej atmosferze. Po procesie wytopu żelaza w starożytnej dymarce pozostawały w ziemi kloce żużla, które są dziś licznie odnajdywane w terenie przez współczesnych badaczy najdawniejszego hutnictwa świętokrzyskiego.

9


Na jeden wytop w dymarce XVI-wiecznej przygotowywano około 200–500 kg rudy oraz podobną ilość węgla drzewnego. Praca pieca dymarskiego składała się więc z krótkich cyklów produkcyjnych, których ciągłość lub sporadyczność dyktował wyłącznie ekonomiczny interes kuźnika. Długie przerwy produkcyjne nie zmniejszały gotowości pracy dymarki. Zapotrzebowanie na surowce było stosunkowo niewielkie, a ich dostawy mogły się odbywać w dowolnym czasie i w dowolnej ilości. Kuźnica dymarska produkowała rocznie od 6,5 do 16 ton żelaza. Wielki piec Technologiczna różnica pomiędzy dymarką, a wielkim piecem polegała na tym, że w dymarce żelazo nie było topione aż do stanu płynnego. Wydobywano je w stanie gąbczastej masy, mieszaniny grudek żelaza z rozmiękczonym na skutek nagrzania żużlem (czyli łupkę), po czym zaraz przekuwano ją młotami ręcznymi bądź mechanicznymi, aż usunięto z niej żużel, zostawiając samo żelazo. W wielkim piecu końcowym etapem produkcji była płynna surówka (stop żelaza z węglem). Otrzymywano surówkę ciekłą, która potem zastygała w glinianych formach, ale zastygnięta surówka była twarda, mało plastyczna z powodu dużej zawartości domieszki węgla, dlatego pod działaniem młota rozpadała się na fragmenty, zamiast wyciągać się w sztaby. Z tego powodu po wydobyciu surówki, nagrzewano ją po raz drugi w małych piecach, podobnych do dawnych dymarek, zwanych fryszerkami, poddając ją procesowi prowadzącemu do usunięcia węgla. Surówkę odwęglano, czyli świeżono we fryszerce przez wygrzewanie jej w wysokiej temperaturze i w utleniającej atmosferze. Podczas procesu świeżenia następowało usunięcie nie tylko węgla, ale też niektórych innych domieszek, jak mangan czy krzem. Zaletą wielkiego pieca było to, że ciekła surówka o bardziej jednorodnym składzie chemicznym i strukturalnym nadawała się do odlewania w formach glinianych i piaskowych, co zwiększyło jej zastosowanie. Z surówki przetopionej ponownie otrzymywano metal zwany żeliwem, co pozwalało na wykonywanie bardziej skomplikowanych i większych odlewów. Z surówki będącej produktem o wysokiej zawartości węgla (3–4,5%) można było drogą świeżenia otrzymać dowolnie stal lub żelazo miękkie. Metoda wielkopiecowa wprowadzała pośrednie ogniwo w postaci surówki, z której dzięki dodatkowemu zabiegowi – świeżeniu – otrzymywano metal o wymaganych właściwościach. Mimo, że nie otrzymywano od razu końcowego produktu, to sposób ten wyparł z użycia dymarki, ponieważ dzięki niemu lepiej zostały wykorzystane zasoby żelaza zawarte w rudzie – stopień wykorzystania podniósł się do

10


Topnik

o

Redukcja Mn

o

o

Redukcja krzemu

Nawêglanie

Redukcja Fe

o

Spalanie

Gaz

Ruda

Wêgiel

Py³

65–70%. Dla porównania, w dymarce starożytnej wynosił 15–18%, a w dymarce średniowiecznej poniżej 40%. Dymarka wymagała pracy 4 osób, a wielki piec wytapiał w ciągu tygodnia taką samą ilość żelaza, ile dymarka w ciągu całego roku, podczas gdy załoga wzrosła zaledwie dwu- lub trzykrotnie. Tak więc wydajność dymarki była stosunkowo mała, proces wytopu trwał długo i sporo żelaza pozostawało w żużlu, jednakże metal otrzymywany w wyniku procesu dymarskiego był wysokiej jakości. Wielkie piece różniły się między sobą pojemnością i – w konsekwencji – wielkością produkcji. Nie różniły się jednak sposobem prowadzenia samego procesu technolo-gicznego. Średniej wielkości wielki piec był kwadratowy, u podstawy każdy jego bok miał długość 8 metrów, zwężając się ku górze do 7 metrów (objętość użyteczna wynosiła 10–11 m2). Na górze miał otwór zwany „gichtą” albo „szychtą”, w który sypano rudę żelaza, węgiel drzewny (w późniejszym okresie, w XIX i XX wieku – koks) i topnik (w postaci wapienia bądź wapna palonego). Przy wielkich piecach budowano wieże gichtociągowe do transportu rudy, paliwa i topnika. W miarę spalania się paliwa, z reguły zajmującego w piecu największą objętość, wsad opuszczał się w dół poddając się ciepłu gazów dążących do góry. Już przy temperaturze 300°C rozpoczynał się proces redukcji. Przy temperaturze około 900°C teoretycznie proces kończył się, a po osiągnięciu 1200°C rozpoczy- 1 nał się proces tworzenia żużla. Jednocześnie 300 z powstaniem ciekłego Fe2O3 400 żużla roztopione żelazo dostatecznie nawęgloFe3O4 ne zaczynało przeciekać 2 przez warstwę rozżarzoFeO nego paliwa, w dalszym MnO ciągu nawęglając się, co w efekcie prowadziło Fe Mn 1200 do tego, że w dole pieca 3 Tworzenie siê ¿u¿la (w tzw. „garze”), pod warstwą żużla zbierała 4 się surówka, którą o 1500 Powy¿ej 1600 pewnej stałej godzinie 5 odlewano. ¯u¿el Dmuch Surówka Przebieg procesu 6 metalurgicznego zachodzący w wielkim Schemat przebiegu procesu piecu przedstawiono metalurgicznego w wielkim piecu (wg. M. Radwana) na rysunku. o

11


Długość pracy wielkiego pieca w Polsce była dość zróżnicowana. Zależało to od wielu czynników, m.in. wytrzymałości wyłożenia wnętrza pieca czy warunków atmosferycznych, decydujących o pracy napędowych urządzeń wodnych – średnio 40 tygodni w roku. Pełną wydajność wielki piec osiągał po 4–5 tygodniach od rozruchu. Produkcja tygodniowa wynosiła 14 tzw. „gąsek”, przeznaczonych do dalszego przetworzenia we fryszerkach. Ciężar pojedynczej gąski w zależności od wydajności wielkiego pieca wahał się w granicach od 250 do 500 kg. Z danych pochodzących z lustracji dóbr biskupów krakowskich wynika, że produkcja wielkiego pieca wynosiła 4–6 ton na tydzień, co rocznie daje 160–240 ton. Zużycie paliwa w piecach typu samsonowskiego sięgało 6 kg na 1 kg otrzymanej surówki. Czynnikiem ograniczającym trwałość pieca w procesie wielkopiecowym była rozszerzalność murów pod wpływem temperatury i ich zawilgocenie. Dla przeciwdziałania skutkom tego zjawiska, w bloku fundamentu wielkiego pieca pozostawiano dwa krzyżujące się kanały i od nich prowadzono kanały przewietrzające. Dookoła bloku fundamentu budowano zakryte kanały osuszające. Jednak najistotniejszym zadaniem „kanalizacji murów” było ich chłodzenie, a tym samym ograniczanie rozszerzalności. Rozszerzeniu się samego trzonu starano się przeciwdziałać zakładaniem grubych belek dębowych i ściągów (ankrów) żelaznych. Zaplecze surowcowe Żelazo rodzime (metaliczne), w skorupie ziemskiej należy do rzadkości, dlatego praktycznie żelazo otrzymuje się z jego naturalnych związków chemicznych, które – występując w skałach skorupy ziemskiej – zwane są minerałami. Skupienia tych minerałów nazywa się rudami żelaza, natomiast ich nagromadzenia nadające się do eksploatacji – złożami rud żelaza. W regionie świętokrzyskim występują głównie tzw. osadowe rudy żelaza, powstałe jako nagromadzenia minerałów żelaza na dnie zbiorników wodnych w przeszłości geologicznej i tworzące obecnie pokłady oraz soczewki w obrębie skał osadowych. Rudy te zbudowane są przede wszystkim z minerałów tlenkowych: hematytu (tlenku żelaza, Fe2O3) w czystej postaci zawierającego wagowo ok. 70% Fe i limonitu (wodorotlenku żelaza o składzie zmiennym), zawierającym około 45% Fe a także syderytu (węglanu żelaza, FeCO3) zawierającego ok. 48% Fe. Dla historycznego hutnictwa w dolinie górnej Bobrzy dostawę rudy zapewniały dwa różniące się genezą, wiekiem geologicznym i charakterem rejony rudonośne: 1. Złoża Ławęczna, Miedziana Góra i Dąbrowa, niewiel-

12


kie obszarowo, ale zasobne w rudę, w których eksploatowano rudy limonitowe, hematytowe i syderytowe występujące w utworach dewonu. Dwa pierwsze złoża zlokalizowane są w odległości kilku kilometrów od siebie i są dość odmienne od innych świętokrzyskich złóż żelaza. Związane są bowiem z uskokiem przecinającym skały dewonu i występują w pstrych, silnie tektonicznie sfałdowanych osadach ilastych, stąd też niektórzy geolodzy uważają, iż mają one pochodzenie hydrotermalne (związane z krążeniem gorących roztworów wodnych w skorupie ziemskiej), nie osadowe. Przedmiotem eksploatacji w obu złożach były wtórne, wietrzeniowe koncentracje tlenkowych rud żelaza tworzące się w strefie przypowierzchniowej o głębokości kilkudziesięciu metrów. Rudy obu złóż nadawały się do wsadu wielkopiecowego, stąd też kopalnia w Ławęcznej została założona na potrzeby pierwszego wielkiego pieca w Bobrzy w pierwszych latach XVII wieku, natomiast wydobycie rud żelaza w Miedzianej Górze prowadzono przy okazji eksploatacji rud polimetalicznych (miedzi, ołowiu) oraz po przerwaniu tej eksploatacji do drugiej połowy XIX wieku. Rudy Ławęcznej cechowały się zawartością żelaza Fe w granicach 40–53%, zaś krzemionki SiO2 w granicach 2,4–4,6%. W złożu w Dąbrowie, położonym w okresie eksploatacji na północ od Kielc (a obecnie w granicach tego miasta), przedmiotem wydobycia były typowe pokłady osadowych rud żelaza występujące w utworach ilastych pogranicza dolnego i środkowego dewonu. 2. Złoża typowych rud osadowych w utworach tzw. retu, czyli w górnej części kompleksu utworów piaskowcowoilastych dolnego triasu. Złoża te występowały w lasach samsonowskich na północ od doliny Bobrzy. Miały one formę poziomo zalegających pokładów o grubości zazwyczaj z kilkudziesięciu centymetrów, otoczonych w stropie i spągu przez iłowce z wkładkami piaskowców lub margle. Złoża te eksploatowane były z głębokości 10–30 m. Pod względem mineralogicznym reprezentowały głównie rudy syderytowe, w kierunku wschodnim oraz na wychodniach (tam gdzie zachodziły procesy wietrzeniowe) przechodząc jednak w rudy tlenkowe (limonitowe). Rudy złóż retu miały dość dużą zawartość żelaza, do 40%, ponadto zawierały SiO2, P2O5, Mn i S w ilościach nie utrudniających procesu hutniczego i nie obniżających jakości wytopionego żelaza. Ze względu na te cechy nadawały się one dobrze na wsad do wielkiego pieca. Jakość rudy podnosiły zawarte w niej niewielkie domieszki CaO, MgO (z margli występujących w otoczeniu pokładów rudy) oraz średnie Al2O3, które obniżają temperaturę topnienia rudy.

13


Eksploatację tych złóż można wiązać nawet z okresem prehistorycznym, zaś dokumentowana ona jest od czasu rozwoju działalności gospodarczej cystersów wąchockich w XII wieku. Pierwsze duże kopalnie specjalistów włoskich budujących pierwszy wielki piec na ziemiach polskich, które bazowały na złożach retu znamy dopiero z lat czterdziestych XVII w. Są to Długojów i Brzuśnia, założone prawdopodobnie na miejscu wcześniejszej eksploatacji górniczej dla dymarek nad Bobrzą, pracujących jeszcze w XVI w. Później jednak powstało na terenie lasów samsonowskich bardzo wiele rozległych kopalń, w których eksploatacja prowadzona była (zapewne okresowo) do końca XIX wieku a nawet w początkach XX wieku. Profesor Antoni Kleczkowski, geolog z Akademii Górniczo-Hutniczej prowadzący swego czasu inwentaryzację tych kopalń, znaczy na mapie i wymienia nazwy kilkudziesięciu rozległych pól górniczych, wśród nich m.in. kopalnie o nazwach: Połaźnia, Dąb, Piasek, Bukowa Góra, Żeberka, Świnia Góra, Dalejów, Grabina, Dębiny, Biała Góra, Perkowskie Doły. Kopalnie te eksploatowane były – przynajmniej do początków XIX wieku – metodą wieloszybikową, polegającą na wykonywaniu na terenie pola górniczego (złoża) wielu blisko siebie położonych szybów górniczych o głębokości kilku- kilkunastu metrów. Z szybów tych po dotarciu do pokładów rudy wybierano we wszystkich kierunkach krótkie chodniki i niewielkie komory niekiedy przebijając się do sąsiednich wyrobisk podziemnych. Taki typ eksploatacji był możliwy i tani w przypadku płytkich oraz niezawodnionych złóż i w takich wypadkach nie wymagał budowy systemu wentylacyjnego ani solidnej obudowy wyrobisk. Po takiej eksploatacji pozostało w lasach między doliną górnej Bobrzy a górnej Kamiennej tysiące lejów w miejscach zawalonych szybów o głębokości 1–5 m, otoczonych pierścieniami niskich (wysokości 1–2 m) hałd. Eksploatacja rud żelaza wpłynęła również na otaczający kopalnie las. Obserwacje inżyniera Stanisława Barańskiego, leśnika badającego historię samsonowskich lasów górniczych dokonane w rezerwacie leśnym Świnia Góra wykazały, że pod wpływem górnictwa nastąpiło wtórne przekształcenie gleby. Materiał skalny wydobyty z położonych blisko siebie szybów został rozwleczony po terenie pola górniczego, dzięki czemu skład gleby na tym obszarze został wzbogacony o szereg składników mineralnych, w tym w składniki węglanowe zmieniające odczyn gleby z pierwotnego kwaśnego na zasadowy. Można powiedzieć, że ówczesny górnik nieświadomie, ale w oryginalny sposób przygotował glebę

14


i nawiózł ją, przyczyniając się w ten sposób do przebudowy składu gatunkowego lasu i wzbogacając go tak znacznie, iż zasługuje on obecnie na ochronę w rezerwacie przyrody. Podstawowym paliwem hutniczym był węgiel drzewny uzyskiwany z drzew rosnących w otaczających lasach. Lasy w okolicach Bliżyna, Samsonowa, Suchedniowa i Zagnańska tworzą zwarty kompleks (drugi pod względem wielkości w regionie świętokrzyskim) z udziałem starodrzewia o charakterze zbliżonym do pierwotnego. Lasy te w tym czasie nazywano samsonowskimi (dziś są raczej określane jako lasy suchedniowskie), a ponieważ służyły potrzebom zakładów przemysłu górniczo-hutniczego, dlatego wchodziły w skład tzw. lasów górniczych. Węgiel drzewny pozyskiwano z drzew iglastych, przeważnie z sosny. Drewno modrzewiowe, które znane było od dawna z wysokiej wartości technicznej we wszelkiego rodzaju budowlach, nie było obiektem poszukiwanym do przerobu na węgiel drzewny. Prawdopodobnie dzięki temu możemy dzisiaj jeszcze oglądać kilkuwiekowe potężne i piękne okazy drzew tego gatunku w nadleśnictwach: Bliżyn, Samsonów, Suchedniów, Skarżysko i Niekłań. Stosowano też, zależnie od potrzeb technicznych, domieszki z liściastych drzew miękkich i twardych. Węgla tych ostatnich (dębu, buka) zwykle nie używano jako wyłącznie osobnego paliwa. Węgiel drzewny był wytwarzany przez węglarzy, zwanych też „kurzaczami”. Wypalanie, czyli „kurzenie”, albo „tlenie” węgla polegało na suchej destylacji drewna przy bardzo małym dostępie powietrza. Najpierw wypalano węgiel przez zakopywanie kawałków drewna lub gałęzi w ziemi z pozostawieniem otworów wentylacyjnych. Później przyjęło się „kurzenie” węgla w kopcach, czyli mielerzach. Polana drewna układano przeważnie stojąco warstwami w stos o kształcie stożka, który następnie obkładano latem darnią, a zimą świeżymi gałęziami jodłowymi lub świerkowymi, oraz ściółką liściastą, mchem, wrzosem, paprocią itp. Podpalanie następowało z góry stosu lub z dołu. Palenie (tlenie, kurzenie, zwęglanie) przeprowadzano przy bardzo ograniczonym dostępie powietrza, do czego służyły przebite w okrywie stosu otwory zwane dyszami lub oddechami. Wypał małego mielerza trwał 6–8 dni, a wielkiego 14–22 dni. Wzrost ilości kuźnic w XVI w. spowodował zwiększenie zapotrzebowania na drewno i rabunkową wycinkę drzew. Dewastacja obszarów leśnych prowadzona na cele hutnicze była przedmiotem licznych skarg kierowanych do ich właścicieli, czyli biskupów krakowskich. Dobór lasów o określonym drzewostanie do eksploatacji na paliwo wiel-

15


kopiecowe był ważnym zagadnieniem zajmującym w planowaniu ekonomiki zakładu hutniczego drugie miejsce po rudzie. Chcąc prowadzić planową, a nie rabunkową gospodarkę wyrębów, należało zapewnić na jeden zespół wielkopiecowy (tj. na jeden wielki piec lub dwa pracujące na zmianę oraz kilka fryszerek i kuźni ręcznych) obszar lasu o powierzchni 50–70 km2. Dlatego też wybudowanie wielkich pieców w początkach XVII w., przez przybyłych z Włoch hutników wymagało dużo więcej węgla niż w dymarkach i przyczyniło się do nadmiernych wyrębów w lasach. Kapituła krakowska widząc ich zniszczenie próbowała szukać dróg do zaradzenia złu bez likwidacji kuźnic. W 1628 r. biskup Marcin Szyszkowski wydał ordynację dla rudników klucza kieleckiego, daleszyckiego i cisowskiego, w której wzięto pod ochronę niektóre gatunki drzew. W dokumencie tym czytamy: A że wielkie umniejszenie lasów naszych przez rudniki jest, z których jedni wyrażone w przywilejach opisy mają, z tym jednak dokładem, aby drzewa, które by się na budynek i na pszczelniki ziść miało, do tego pożytki przynoszącego, nie wycinali, drudzy opisy swoje do starych przywilejów ściągające mają, tedy zakazujemy aby się nie ważyli drzew pomienionych wycinać w opisach z łasa swoich z sośni prostych, i dębów, i modrzejów, a ci, co nie mają opisów i jedliny prostej, pod winą sta grzywien, ilekroć przeświadczeni będą. A te dekreta nasze chcemy, aby się na wszystkich rudników klucza kieleckiego, daleskiego i ciszewskiego ściągały. Na tereny leśne eksploatowane na cele hutnicze kapituła zastrzegła sobie prawo wysyłania co trzy lata lustratorów w celu sprawdzenia stanu lasów i wyznaczenia nowych powierzchni do użytkowania. Niszczenie lasów nie zostało jednak całkowicie zastopowane. W 1634 r. Jan Maria Guarischini i Jan Gibboni za nadmierne wyręby lasów postawieni zostali w stan oskarżenia przed sądem biskupim. Pracowita rzeka Bobrza Bobrza zwana również w górnym biegu Bobrzycą a w dolnym – Trupieńcem, to prawy (najdłuższy) dopływ Czarnej Nidy o długości 48,9 km i powierzchni dorzecza 379 km2. Rzeka dostarczała dla kół wodnych zakładów wielkopiecowych ok. 10–18 KM energii i wykazywała niewielkie roczne wahania przepływu. Koryta i doliny rzeki miały konfigurację ułatwiającą zakładanie szeregu stawów na potrzeby okolicznego przemysłu. Najczęstszym typem ziemnych budowli spiętrzających były groble przechodzące poprzecznie przez dolinę rzeki. Ten typ spiętrzenia zastosowany był przy stawach wielko-

16


piecowych (Bobrza, Umer) i przy prawie wszystkich stawach fryszerskich. Groble te, wysokości od 2 do 4 m stanowiły prosty pas nasypu między brzegami doliny. Niekiedy miały inną linię, zależną od topografii terenu i potrzeb technicznych, jak np. fryszerka „Suchynia”, której grobla miała kształt pytajnika i była tak usytuowana, że woda stawu wypełniała jej wewnętrzne zakole. Innym typem spiętrzenia było stosowanie tzw. pobocznicy, znanej powszechnie w górskich warunkach wodnych. Polegało ono na przegrodzeniu doliny lub tylko koryta rzeki tzw. jazem, nisko piętrzącym wodę i kierującym jej część do kanału odpowiedniej długości, biegnącego brzegiem doliny (stąd pobocznica), w celu zachowania minimum spadku potrzebnego tylko na płynięcie wody. Kanał po pewnej długości uzyskiwał wymaganą różnicę poziomów między jego zakończeniem a korytem rzeki. W tym miejscu budowano więc zakład z kołem wodnym. Kanał albo kierował się bezpośrednio na koło wodne, albo kończył się stawkiem. Nad Bobrzą były w XVII w. dwie takie pobocznice ze stawkami: w Ćmińsku, na której pracował młyn i w „Szlofarni” (Szlifierni), poniżej wielkiego pieca w Bobrzy, gdzie pracowała fryszerka. Osobnym rodzajem spiętrzenia był zbiornik rezerwowy zakładany w bocznej dolinie głównej rzeki dla okresowego zasilania jej w razie potrzeby. Taki zbiornik był założony w wąwozie Lipice powyżej Samsonowa, w celu zasilania stawu samsonowskiego. Zbudowany był on prawdopodobnie jeszcze w XVII w. Innym typem systemu spiętrzającego było łączenie kanałem dwóch stawów, leżących na sąsiednich zbieżnych ciekach i założonych w ten sposób, że istniała między nimi różnica poziomów. W związku z tym na kanale łączącym stawy można było umieścić urządzenie (koło wodne) wykorzystujące energię spadku wód. Ze sposobu tego korzystano w Samsonowie w pierwszej połowie XIX w. Wysokość grobli określała średnią głębokość stawów. W zespołach wielkopiecowych bobrzańskim i samsonowskim – wynosiła ona przy groblach od 1,5 do 3,5 m. Takie spiętrzenie wody wystarczało do używania we wszystkich zakładach hutniczych od Zagnańska aż do Bugaju kół wodnych – nasiębiernego i pod- lub śródsiębiernego. Począwszy od XVII w. obecność przez stulecia całego łańcucha stawów hutniczych w dolinie górnej Bobrzy wypłynęła niewątpliwie na charakter jej mikroklimatu, na zespół flory wodnej i dolinowej.

17


kowalicha fryszerka wielki piec kuŸnica dymarska (poza zespo³em, obca) spiêtrzenie rzeki

Ko³omañ Œwiate³ek

Adamów Kaniów

Samsonów Jasiów

Humer

Bob rz

a

Bobrza

Rozmieszcenie zakładów zespołu bobrzańskiego W.J. Caccich w 1614 r. wg S. Miczulskiego

odlewnia, szlifiernia, wytwórnia dzia³ wytwórnia broni

B³otnica

szlifiernia

Sza³as

rurarnia kowalicha fryszerka wielki piec huta o³owiu (poza zespo³em, obca) kuŸnica dymarska (poza zespo³em, obca) spiêtrzenie rzeki

Ko³omañ Œwiate³ek

Suchynia (1615-16) Bobrza

Jasiów Adamów

Humer (1616)

Szlofarnia (1615-16)

Bob

rza

Szypówka

Janaszów Bartków Kaniów Samsonów

Rozmieszcenie zakładów zespołu bobrzańskiego W.J. Caccich w 1626 r. wg S. Miczulskiego

18


HUTNICTWO MIEDZI I OŁOWIU Na terenie dorzecza górnej Bobrzy rudy miedzi występowały w ilościach godnych eksploatacji jedynie w Miedzianej Górze. Złoże miedzianogórskie opisane jest w dalszej części książki, tu jedynie należy wspomnieć (ze względu na dalszy opis procesu hutniczego) że tworzyły je minerały, które chemicznie są siarczkami, węglanami i tlenkami. Złoża rud ołowiu występowały na omawianym terenie w kilku miejscach i miały formę żył mineralnych, których składnikiem – obok innych, niekruszcowych minerałów – była galena, (siarczek ołowiu). Żyły takie powstawały w rezultacie wytrącania się minerałów z gorących roztworów wodnych krążących szczelinami, w okresie, gdy skały te znajdowały się jeszcze znacznie głębiej w skorupie ziemskiej niż są obecnie. Rudy ołowiu przetwarzane były w hutach w Bugaju, Miedzianej Górze, Kostomłotach, Samsonowie i w obecnych dzielnicach Kielc: Niewachlowie i Białogonie. Nie znamy dokładnie technologii wytopu miedzi jaką stosowano w naszym regionie. W drugiej połowie XVII w., słowacka metalurgia miedzi była dobrze rozwinięta technologicznie i odgrywała największe znaczenie w Europie Środkowej – być może na niej się wzorowano. Przyczyn osiągnięć technologicznych hutnictwa miedzi na Słowacji dopatrywać się można w spokojnych warunkach w jakich się ono wówczas rozwijało, w przeciwieństwie do innych krajów regionu, które borykały się z wojnami. Dopiero na początku XVIII wieku przewagę techniczną objęły Niemcy. Stosowana technologia wytopu miedzi zależała od zawartości srebra w rudzie. Zawsze starano się odzyskiwać srebro dodając ołów, który „przejmował” część srebra podczas wytopu. Przy małej zawartości srebra w rudzie, topiono ją w piecach szybowych na surowo, tzn. bez wstępnego wzbogacania i prażenia dodając jedynie odpowiednich topników (przede wszystkim krzemionki). Otrzymany tzw. „kamień” po wstępnym wytopieniu prażono wielokrotnie „na śmierć” tzn. do całkowitego wyprażenia siarki. Powstały produkt topiono w piecu otrzymując miedź czarną (zanieczyszczoną). Proces oczyszczania miedzi czarnej był złożony i w uproszczeniu polegał na ponownym jej przetopieniu z dodatkiem węgla. Proces wytopu miedzi z dużą ilością srebra w rudzie różnił się od powyższego tym, iż przy pierwszym topieniu dodawano ołów – w ten sposób przeważająca część srebra łączyła się z tym metalem. Pozostająca w „kamieniu” nieznaczna jego ilość przechodziła w dalszym etapie do miedzi czarnej, skąd ją później odzyskiwano. Ołów, który „przejął” srebro na początku topienia rudy był odsrebrzany w innym procesie metalurgicznym.

19


ZABYTKI GÓRNICTWA I HUTNICTWA Barcza – kamieniołomy i skałki piaskowcowe Barcza to najwyższy masyw górski wznoszący się nad doliną Bobrzy, która ma swe źródła u jego podnóża. Masyw Barczy wyodrębnia się z Pasma Klonowskiego i ma trzy wierzchołki, z których najwyższy, środkowy ma wysokość 465 m npm. Swoją wysokość Barcza zawdzięcza skałom, z których jest zbudowana – odpornym na wietrzenie oraz erozję piaskowcom kwarcytowym dolnego dewonu. Skały te są tak twarde, że w pierwszej połowie XX wieku były intensywnie eksploatowane i wykorzystywane do produkcji kruszywa do budowy linii kolejowych oraz dróg. W wyniku tej eksploatacji na południowo-zachodnim stoku Barczy powstały cztery duże kamieniołomy – „rany” w krajobrazie góry. Po zakończeniu eksploatacji w latach sześćdziesiątych XX wieku najniższy z tych kamieniołomów zamieniono na wysypisko śmieci komunalnych miasta Kielc i po zasypaniu śmieciami zrekultywowano i zalesiono. Pozostałe jednak częściowo zarosły lasem i są obecnie przykładem jak przyroda potrafi sama leczyć „rany” zadane jej przez człowieka. W dwu północnych kamieniołomach nagromadziła się woda i utworzyły niewielkie jeziorka. Trzeci, południowy kamieniołom pozostał sztucznym wąwozem, którego ściany nabrały jednak naturalnego charakteru w rezultacie procesów wietrzenia, erozji i grawitacyjnego osypywania się skał oraz zarastania roślinnością. Znamiennym śladem działalności człowieka w tym kamieniołomie pozostał tajemniczy murowany obelisk. Mimo znacznego pokrycia roślinnością w kamieniołomach barczańskich nadal można znaleźć odsłonięcia piaskowców kwarcytowych tworzące kilkumetrowe występy i półki skalne. Piaskowce te są jasnoszare, średnioławicowe (płytowe), rzadziej gruboławicowe, przewarstwione wkładkami łupków. Stanowią osady piasków oraz mułków gromadzące się we wczesnym dewonie (410–400 mln lat temu) na dnie jezior i rozlewisk rzecznych a później w przybrzeżnej strefie morza, które następnie – przykryte grubym nadkładem młodszych osadów – uległy lityfikacji, czyli stały się zwięzłe i twarde, stając się piaskowcami lub jeszcze twardszymi piaskowcami kwarcytowymi. Niektóre z pośród

20


wkładek łupków występujących pomiędzy ławicami piaskowców mają intensywnie zielone zabarwienie. Badania tych zielonych skał przeprowadzone przez petrografa, Irenę Kardymowicz wykazały, że są to tufity – utwory powstałe z popiołów wulkanicznych. Tufity są więc świadectwem wulkanizmu na terenie regionu świętokrzyskiego w czasie dolnego dewonu. Popioły te, po przemianach mineralogicznych, które nastąpiły w ciągu 400 mln lat od ich opadnięcia na powierzchnię ziemi, zbudowane są głównie ze specyficznych minerałów ilastych. Zawierają jednak również agregaty skaleni oraz pięknie wykształcone piramidki kryształów kwarcu mikroskopowej wielkości. Ich odsłonięcia zidentyfikowano w obu północnych kamieniołomach, obecnie jednak najłatwiej je zobaczyć poniżej największego występu skalnego w północnej ścianie wschodniego kamieniołomu. Obecność tych wkładek była główną przyczyną objęcia obu północnych kamieniołomów oraz obszaru pomiędzy nimi ochroną prawną w rezerwacie przyrody „Barcza” w 1984 r. (GPS 50°57’36.13”N, 20°43’6.33”E). Góra Barcza kryje jednak jeszcze jedną, praktycznie nieznaną ciekawostkę geologiczną wśród pokrywających ją lasów. Na południowym stoku poniżej szczytu, daleko od dróg i ścieżek znajduje się nieduża, ale ciekawa ze względu na kształt i mikrorzeźbę ambona skalna. Ambona ma długość 5 m, wysokość 2,5 m i podcięta jest głęboką niszą. Wokół niej występują mniejsze skałki oraz liczne bloki skalne, które w przeszłości zapewne tworzyły gołoborze. Ambona i inne skałki zbudowane są z dolnodewońskich piaskowców płytowych, podobnych do tych, które występują w niedalekich kamieniołomach, ale wykazujących specyficzną strukturę. Struktura ta cechuje się występowaniem w zwięzłej skale bardzo licznych, drobnych skupień piaskowców porowatych (”dziurkowanych”), które są prawdopodobnie pozostałościami po jamkach zwierząt (zapewne podobnych do naszych dżdżownic) przekopujących osad, gdy piaskowiec był jeszcze piaskiem na dnie zbiornika wodnego we wczesnym dewonie. Taka struktura powoduje, że powierzchnie skałek nie są gładkie, lecz pokryte bardzo licznymi drobnymi jamkami. Dzięki tak specyficznej mikrorzeźbie barczańska ambona – mimo iż nie jest duża – zasługuje na szczególna uwagę wśród świętokrzyskich skałek.

21


Bobrza – kuźnica wodna i pierwszy wielki piec na ziemiach polskich. Wobec panującej w Polsce powszechnie techniki dymarskiej i nieznajomości techniki wielkopiecowej, pierwszy wielki piec musieli zbudować specjaliści – hutnicy wielkopiecowi sprowadzeni z zagranicy. Tylko oni bowiem mogli znaleźć dla wielkiego pieca odpowiednie miejsce, biorąc pod uwagę bazę surowcową, zbudować ten piec i dokonać pierwszych wytopów. Koniunktura zaistniała na przełomie XVI i XVII w. Wojny króla polskiego Stefana Batorego z Moskwą w końcu XVI w., kontynuowane przez jego następcę Zygmunta III Wazę z początkiem XVII w., w których ważną rolę odgrywała artyleria oblężnicza i polowa, niewątpliwie przyczyniły się – obok ożywienia krajowej produkcji hutniczej – do jej unowocześnienia poprzez zastosowanie techniki i technologii wielkopiecowej w Polsce. Plany te zostały zrealizowane w środkowej Polsce w rejonie Kielc, na terenach dóbr biskupów krakowskich, które obejmowały rozległe obszary z wieloma czynnymi ośrodkami dymarskiej produkcji hutniczej, mającej tutaj wielowiekowe tradycje. Pod koniec XVI w. sprowadzono do Polski rodzinę włoskich hutników z okolic Bergamo (w północnych Włoszech), które były ówcześnie jednym z ośrodków rozwiniętej techniki hutniczej w Europie. W 1598 r przedstawiciel tej rodziny Jan Maria Caccia założył w Bobrzy kuźnicę wodną i prawdopodobnie zbudował wielki piec typu bergamskiego.

Piec

Ko³o napêdowe

Miech

Piec bergamski (wg M. Radwana)

Tak uważa Heliodor Kmieć, autor książki „Dzieje techniki zbrojeniowej nad rzeką Bobrzą i w jej okolicach od XVI do XIX wieku”, uzasadniając ten pogląd szeregiem przesłanek, w tym faktem, iż już w 1611 r. dostarczano

22


królowi Zygmuntowi III olbrzymi asortyment zbrojeniowy, który byłby technicznie trudny do wykonania w kuźnicy dymarskiej. Był to pierwszy wielki piec w Polsce wprowadzający nową technologię pośredniego wytwarzania stali z surówki poprzez świeżenie we fryszerkach. W latach 1608–1609 biskup krakowski Piotr Tylicki sprowadził kolejnych specjalistów włoskich pod kierownictwem Wawrzyńca i Jana Andrzeja Caccich, synów Jana Marii, którzy zostali podzieleni na 4 grupy osadzone w Kielcach, Daleszycach, Bodzentynie oraz Iłży, tj. w dawnych rejonach produkcji górniczej i hutniczej Zagłębia Staropolskiego. Włosi mieli najprawdopodobniej zadanie spenetrowania okolic w poszukiwaniu najdogodniejszych warunków do założenia zakładu wielkopiecowego. Poszukiwanie złóż rud żelaza obejmowało nie tylko rejony starych zaniechanych oraz aktualnie eksploatowanych pól górniczych (mających już w takim przypadku swych właścicieli), ale dotyczyła również nowych złóż i nierozpoznanych jeszcze wychodni rud. W wyniku rozległych poszukiwań Włochów i następnie podsumowania całości badań terenowych okazało się, że największy sukces odniosła grupa kielecka, rozpoznając i typując złoża rud z warstw triasu dolnego (retu) i złoże rud w utworach dewońskich na wzgórzu Ławęczna jako najlepiej nadające się do rozwoju eksploatacji na dużą skalę, umożliwiającą produkcję wielkopiecową. Kto personalnie odniósł ten sukces, nie wiadomo, może sami Cacciowie. Nie wiemy bowiem, czy w grupie kieleckiej działał Jakub Salvini, zdolny specjalista – górnik (inżynier w dzisiejszym rozumieniu), który według przywileju z 1628 r. założył szereg kopalń w kluczu kieleckim a następnie został zarządcą kopalni Ławęczna. 3 października 1610 r. biskup krakowski, Piotr Tylicki odnowił z braćmi Wawrzyńcem i Janem Andrzejem Caccia umowę dzierżawy na dalszych piętnaście lat i zezwolił na budowę dwóch kuźnic nad Bobrzą – w Światełku i Kołomani. Przedsiębiorstwo Cacciów umiejscowione w Bobrzy, Światełku i Kołomani dobrze prosperowało produkując dla króla Zygmunta III sprzęt wojenny. W latach 1609–1611 podczas oblężenia Smoleńska dostarczało wojskom królewskim hełmy, zbroje, miecze, bombardy, włócznie i groty do kopii oraz strzelby. O jakości i liczbie dostarczanego uzbrojenia świadczy fakt, że król w 1613 r. nagradzając Cacciów wystawił im przywilej, mocą którego zakazał budować w kluczu kieleckim podobnych fabryk przez 15 lat, a stal tutaj produkowaną uwolnił od cła. Cacciowie rozbudowywali swoje przedsiębiorstwo dokupując kolejną kuźnicę w pobliżu Bobrzy, następnie

23


kuźnicę Humer (obecnie miejscowość Umer) i wybudowali rurarnię, gdzie produkowano lufy do muszkietów i strzelb. Wybudowali 1,5 km w dół rzeki od wielkiego pieca szlifiernię („Ślofarnia”, „Szlofarnia” obecnie Szlifiernia) służącą do wiercenia i gładzenia wewnętrznego otworu dział odlewanych w Bobrzy. W 1624 r. Cacciowie starali się o przedłużenia dzierżawy (na początku domagali się dożywocia) i wynegocjowali kontrakt na dwadzieścia lat. Obaj bracia zmarli około 1630 roku. Wydaje się prawdopodobne, że Cacciowie znali pewien sekret przygotowywania stali, którego nie chcieli wyjawić. Otrzymali oni w swoim czasie wyłączność na jej produkcję. W XVII w. nie znajdujemy śladów, aby ktokolwiek próbował zorganizować produkcję konkurencyjną. „Przewrót” gospodarczy dokonany przez Cacciów polegał na tym, że tradycyjny piec hutniczy zwany dymarką produkował rocznie ok. 6–16 ton żelaza a nowy wielki piec bergamski – ok. 200 ton. W 1636 r. zakłady hutnicze w dolinie Bobrzy przejęli dawni współpracownicy Cacciów: Jan Gibboni, Jakub Gianotti i Bernard Servalli. Po kilku latach dwaj ostatni wycofali się za spółki i jedynym właścicielem przedsiębiorstwa pozostał Jan Gibboni, który nabywając Samsonów, Humer (Umer) i kuźnicę w Szałasie pozostał w 1645 r. jedynym posiadaczem kuźnic bobrzańsko-samsonowskich, tworzących duży zespół produkcyjny. Z tego okresu istnieje zapis w inwentarzu biskupstwa krakowskiego: W Bobrzej kuźnica alias huta wielka. Na jednym kole jest piec wielki szmelcowy, gdzie rudę smelcują na żelazo tam działa leją, kotły, moździerze, garce gorzałczane i inne rzeczy. W której hucie jest warsztatów dwa, w których potrzeby kowalskie robią. Tu mieszka magister z czeladzią co działa leje, kule, granaty i inne rzeczy. A obok tego slofarnia, co działa wiercą i gładzą ... szopa do robienia form do dział a także stępy do tłuczenia żelaza. Solidna grobla spiętrzała wodę w staw niemały, w ten sposób zapewniając energię wodną dla sześciu kół. Prawdopodobnie istniał w tym czasie już drugi podobny piec w Samsonowie. Bardzo interesujący opis znajdujemy w Ekonomice Ziemiańskiej Generalnej J. K. Haura z 1679 r. Najprawdopodobniej autor zwiedzał wielki piec w kluczu samsonowskim, gdyż był to w tym czasie jedyny ośrodek wielkopiecownictwa na ziemiach polskich. Piece są dwojakie, pierwszy cudzoziemskim trybem dysponowany, który włoskim nazywają, do którego piętrem z góry koszami węgle i rudę sypią: to jest dwie części węgli a jedną rudy, do pewnych według zwyczaju godzin pomiarkowanych, od godziny do godziny; potem spodem

24


jako woda rozpuszczona, strumieniem idzie przepuszczone z pieca w dołek na formę gęsi żelazo; gdy zaś na jaką inną większą formę dla odlania jakiego naczynia bądź na armaty, kupiectwa i rzemiosła, jako to działa, moździerzy, kotłów etc, to dalej niż od godziny do godziny w przetrzymaniu pieca, dla przyczynienia więcej materii przetrzymują. Z gęsi zaś szyny, sztaby, kwadraty i centnarowe przebijają żelaza, także armatne różne formy, jak z różnego innego metalu, odlewają necesaria, także ręcznym sposobem wszelkie garnki i instrumenta wyrabiają. Pieca takowego z ognia, choć w uroczyste wielkie święto nie wygaszają, ale musi być zawsze ustawiczny z materią ogień, bo inaczej piec musiałby się zrujnować względem swego zawarcia i zasklepienia, który skład od samego ognia jest spojony. Mający takie dogodne warunki działalności, a także duże zamówienia na zbyt produkcji odlewniczej i wyrobów kutych, bobrzański zespół wielkopiecowy dość szybko się rozrastał. Co więcej, rozwinął się obok niego w latach czterdziestych XVII w. drugi zespół wielkopiecowy z wielkim piecem w Samsonowie. Po przeniesieniu w 1660 r. wielkiego pieca z Bobrzy do Humra koło Samsonowa i połączeniu w ten sposób obydwu zespołów w jeden, samsonowski pod kierownictwem Jana Gibboniego, topografia zakładów została ustalona na okres 110 lat. Zakłady Gibboniego oprócz wyposażenia artylerii polskiej wytwarzały wiele produktów na użytek rynku, m.in. tzw. „laski stalowe” (stal w prętach). Były to zakłady o wysokiej technice skoro Gibboni starał się o pozwolenie na wywóz tego asortymentu za granicę. O specyfice wytworów oraz wielkości produkcji manufaktury samsonowskiej świadczą poniższe liczby. W ciągu pierwszego półrocza 1647 r. sprowadzono z zakładów bobrzańsko-samsonowskich do cekhauzu (arsenału) warszawskiego 307 kul do kartaunów, 240 do półkartaunów, 524 do ćwierćkartaunów, 1473 do dział regimentowych, 90 granatów do moździerzy. W 1657 r., a więc po najeździe szwedzkim, wyprodukowano 1000 kul trzyfuntowych, 1800 sześciofuntowych i 1600 dwudziestoczterofuntowych. Liczby te są znaczne, ale nie wydają się imponujące – w 1631 r. przy zdobywaniu Magdeburga wystrzeliwano dziennie 12 do 18 tysięcy kul, i to przez cały miesiąc. W 1773 r. wielki piec z Humra został przeniesiony do Nowego Szałasu. W tym samym mniej więcej czasie zmieniono lokalizację dwóch fryszerek zamykając zakład w Bobrzy i otwierając zakłady w Suchyniowie (Suchyniówek – Ćmińsk Wyręba) i Humrze. Widać więc, że

25


„wędrówka” zakładów bobrzańskiego, a potem samsonowskiego, odbywała się w górę rzeki Bobrzy na wschód i północ w kierunku złóż rudy i obszarów lasów dostarczających paliwa (węgla drzewnego). Kosztem więc uzysku energii wodnej (malejącej w górę rzeki) zmniejszano odległość od rejonów produkcji materiałów wsadowych, a tym samym koszty ich transportu. W Bobrzy pozostałością pierwszych na ziemiach polskich zakładów wielkopiecowych jest obecnie grobla, po której przebiega utwardzona droga z Wyrowców do Bobrzy i duża ilość żużla oraz miejscami pozostałości węgla drzewnego. (GPS 50°58’3.27”N, 20°31’48.12”E). Bobrza – dziewiętnastowieczny zakład wielkopiecowy (niedokończona inwestycja) Po zamknięciu pierwszego wielkiego pieca Cacciów, działającego w pierwszej połowie XVII w. do tradycji hutniczych powrócono w Bobrzy w okresie Królestwa Polskiego. Nowy zakład hutniczy, inicjowany i finansowany przez Ministerstwo Skarbu kierowane przez ministra Ksawerego Druckiego-Lubeckiego miał powstać w odległości około 1 km od dawnej huty. Plan zakładu wykonany został w latach 1826–1827 przez Fryderyka Lempego, Radcę Górniczego w Rządzie Królestwa Polskiego. Miał to być jeden z największych zakładów hutniczych w kraju produkujący 5100 t surówki rocznie. Nowatorski projekt przewidywał budowę potężnej tamy o wysokości 12 m, pięciu wielkich pieców – każdy o wysokości 18 m, stojących szeregowo na dolnej płaszczyźnie poniżej muru oporowego oraz giserni (zakładu odlewniczego). Na przyległym tarasie wzgórza, sztucznie wyrównanego do poziomu ok 12–15 m miał powstać kamienny mur oporowy o 15 metrowej wysokości, długości 500 m i szerokości 3,5–5 m., za którym miały znajdować się budynki przygotowania produkcji: hala fabryczna, hala przygotowania wsadu, 2 składy, 4 węgielnie (magazyny na węgiel) i 3 piece do prażenia rudy. Pomiędzy tarasem górnym i dolnym zaprojektowano kamienne pochylnie komunikacyjne, przechodzące wysokimi bramami przez mur oporowy. Ogromna tama ziemno-kamienna, przegradzająca dolinę rzeki Bobrzy, a wybiegająca prostopadle z północno-zachodniego naroża muru oporowego, miała spiętrzyć wodę rzeki i stworzyć zbiornik wodny dla potrzeb energetycznych zakładu. Silny strumień wody ze zbiornika doprowadzony miał być cembrowanym kanałem na koronie muru oporowego wprost nad olbrzymie koło nasiębierne, o średnicy prawie 11 m, dając energię dla wielkich cylindrycznych dmuchaw piecowych i maszynowni. Wodę spod koła miał odprowadzać

26


kryty, kamienny kanał, przechodzący w rejonie obecnego mostu w układ otwartego kanału ziemnego, długiego na ponad 1000 m. Odrębnym kanałem otwartym, z przepustu w zaporze, miała płynąć uregulowana Bobrza. Budowę rozpoczęto w 1828 r. pod kierunkiem inż. Jana Strachlera. Do wybuchu powstania listopadowego w 1830 roku wybudowano staw zapasowy wraz z kanałem dolnym i górnym, mury oporowe dla górnego terenu fabrycznego, halę fabryczną, jedną węgielnię w całości, drugą fragmentarycznie. Wybudowano również 10 budynków osiedla fabrycznego, stajnie oraz fragment tamy. Nie wybudowano 5 wielkich pieców wraz z urządzeniami, maszynerii wodnej napędu, giserni, składów na rudę, węgielni, 3 prażaków (pieców do prażenia rudy w celu jej wzbogacenia). Przerwanych prac wskutek polsko-rosyjskich działań wojennych nigdy nie wznowiono. W 1833 r. uruchomiono w jednym z budynków fabrycznych gwoździarnię, która została zlikwidowana po powstaniu styczniowym w 1863 r. Od 1870 r. zabudowania fabryczne zmieniały właścicieli. Na początku XX w. prowadzono tu tkalnię. Obecnie zachowane zostały: mur oporowy, ruiny węgielni, hala fabryczna, zabudowania osiedla fabrycznego i kilometrowy kanał odprowadzający wodę, który wpada do Bobrzy w miejscu XVII wiecznej huty żelaza (GPS 50°58’40.67”N, 20°31’38.08”E). Bugaj – huta miedzi i ołowiu Huta miedzi i ołowiu na rzece Bobrzy w Bugaju istniała w miejscu obecnego młyna wodnego, który wykorzystał zapewne pierwotne ujecie wody. Huta zakończyła działalność w końcu XVIII w. Bliskość kopalń w Miedzianej Górze i Kostomłotach oraz Chełmcach pozwala określić powstanie huty na pierwszą połowę XVIII w. Poniżej obecnego upustu po lewej i prawej stronie rzeki znajdujemy liczne ślady żużla miedzi i ołowiu. Zachowały zarysy stawu, groble ziemne, drewniany upust. (H. Kmieć, 2000)*. (GPS 50°56’12.35”N, 20°30’40.16”E). Ciosowa (Szlifiernia, dawniej: „Ślofarnia”, „Szlofarnia”) – szlifiernia W 1624 r. Wawrzyniec i Jan Andrzej Cacciowie – właściciele wielkiego pieca w Bobrzy – wybudowali ok. 1,5 km na południe od swojej huty, zakład służący do wiercenia i gładzenia wewnętrznego otworu dział odlewanych w hucie bobrzańskiej. Wiercono lufy do dział metodą obróbki skrawaniem. Kloc działa wiercono na całej długości na odpowiedni wymiar, pozostawiając naddatek pod rozwiercanie i polerowanie. Kloc działa mocowano na łożu

27


tokarki a wiertła i rozwiertaki mocowano w obrotowej głowicy, napędzanej poprzez układ mechanizmów, kołem wodnym. Wiertła i rozwiertaki przedłużane były długimi trzonami, dlatego nazywano je „drągami”. Rozwiertaki w przekroju poprzecznym były wielotrzonowe dobrze wyostrzone na odpowiedni wymiar, gdyż to one nadawały ostateczny wymiar przewodu lufy. Lustracja z 1789 r. opisuje że nie było śladu po szlofarni. Na ujęciu wodnym i urządzeniach powstał młyn. Ostatni młyn spłonął przed II wojną światową. Obecnie pozostał staw na starym korycie rzeki oraz resztki grobli. (H. Kmieć, 2000)*. (GPS 50°57’21.46”N, 20°31’26.27”E). Ciosowa – kamieniołom piaskowców Ciosowa to nazwa wsi położonej na wschód od Miedzianej Góry, wznoszącej się nad nią góry w grupie Wzgórz Tumlińskich oraz złoża i kamieniołomu znajdującego się w południowym stoku góry. Góra Ciosowa o wysokości względnej 70–80 m nad okoliczne obniżenia oraz bezwzględnej 365 m npm zbudowana jest z poziomo zalegających czerwonych piaskowców dolnotriasowych zwanych piaskowcami tumlińskimi, które były przedmiotem eksploatacji w stokowym kamieniołomie. Kamieniołom ma długość około 100 m, zaś wysokość jego głównej, północnej ściany sięga 20 m. Piaskowce wydobywano w kamieniołomie, głównie na potrzeby kamieniarstwa (płyty, bloki), budownictwa ogólnego (jako kamień łamany, płyty) oraz hutnictwa (kamień wykładzinowy do pieców hutniczych), od końca II wojny światowej do 1975 r. Eksploatację prowadził najpierw przedsiębiorca prywatny, później zaś zasłużona dla eksploatacji kopalin skalnych w regionie świętokrzyskim spółdzielnia „Kopaliny Mineralne”. Obecnie kamieniołom stopniowo zarasta lasem, od 1987 r. chroniony jest jednak prawem jako pomnik przyrody nieożywionej. Grzbietem góry, nad wyrobiskiem przechodzi czerwony szlak turystyczny (uwaga na strome ściany!). Powodem objęcia ochroną kamieniołomu była specyfika piaskowców tumlińskich i ich struktury widoczne w kamieniołomie, które doskonale dokumentują powstanie tych skał. Jak udowodnili to bowiem geolodzy (pierwszym był Jerzy Gągol z Oddziału Świętokrzyskiego Instytutu Geologicznego w Kielcach), piaskowce tumlińskie stanowią zlityfikowane (skamieniałe) piaski pustynne z okresu dolnego triasu (240–250 mln lat temu). Widoczne w kamieniołomie zestawy długich, różniących się odcieniami barw lamin nachylonych w różnych kierunkach to struktury wydm pokrywających powierzchnię tej pustyni. Ponieważ piasek

28


był stale „dosypywany”, przynoszony na pustynię przez wiatr, wydmy narastały jedna na drugiej, tworząc nałożone na siebie zestawy różnie nachylonych lamin o łącznej grubości kilkudziesięciu metrów (do 150 m). Większość zestawów lamin nie prezentuje całych, w pełni zachowanych wydm, bowiem poszczególne wydmy – zanim zostały nadbudowane następnymi, były częściowo rozwiewane i ścinane podmuchami wiatru. Oprócz typowych struktur wydmowych, w ścianach kamieniołomu obserwować można soczewki piaskowców nie wykazujących laminacji lub cechujących się laminacją przekątną w znacznie mniejszej skali. Te piaskowce mogły powstać z piasków przemywanych i transportowanych przez okresowe strumienie i osadzanych w kałużach lub jeziorkach po opadach deszczu (które zdarzają się nawet na pustyniach). Na powierzchni piasków, które są obecnie powierzchniami oddzielności ławic piaskowcowych (dobrze widocznymi zwłaszcza w górnej części ściany kamieniołomu) tworzyły się zmarszczki wiatrowe (grzbieciki wysokości 1–2 cm faliście biegnące po powierzchni piaskowca), szczeliny z wysychania (poligonalna sieć spękań wypełnionych piaskowcem lub mułowcem innym niż otaczający piaskowiec) oraz zwitki błotne (cienkie ilaste warstewki popękane i powyginane). Takie struktury są typowe dla powierzchni piaszczystych nie pokrytych roślinnością. Można je obserwować na współczesnych pustyniach, ale również na plażach, czy w – przypadku szczelin oraz zwitków – na dnie wyschniętych kałuż. W nieodległym kamieniołomie piaskowców tumlińskich na Górze Grodowej (patrz niżej) na powierzchni piaskowców znaleziono też tropy niewielkich dolnotriasowych gadów. Struktury piaskowców tumlińskich dokumentują istnienie środowiska pustyni piaszczystej w historii geologicznej Gór Świętokrzyskich. Środowisko to rozwinęło się w czasie panowania gorącego i suchego klimatu na tym terenie, w okresie gdy region świętokrzyski, po zniszczeniu i obniżeniu gór powstałych w karbonie i permie, był niskim i płaskim lądem zasypywanym osadami niesionymi przez rzeki i wiatr z południowego-wschodu (GPS: 50°56’57.76”N, 20°32’5.45”E). Ćmińsk-Kobylaki – kuźnica wodna Powstanie kuźnicy w Ćmińsku to „późny” efekt działalności włoskich górników i hutników sprowadzonych przez biskupów krakowskich dla ożywienia przemysłu staropolskiego na ich ziemiach. W kwietniu 1636 r. biskup Jan Zadzik wystawił Janowi Gibboniemu formalny przywilej

29


na młyn w dożywocie, od Cecylii Cacci w Ćmińsku. Pięć lat później ten sam biskup wydał dla Gibboniego przywilej na wybudowanie kuźnicy w miejscu młyna w Ćmińsku. W 1643 r. kuźnica już istniała, zaś jej lustracja przeprowadzona w 1645 r. wymieniała dwa koła wodne, jedno napędzające miechy piecowe a drugie – młot. Poniżej kuźnicy znajdował się młyn wójtowski. W okresie do 1662 r. kuźnica produkowała żelazo sztabowe z surówki bobrzańskiej i samsonowskiej. W 1658 r. król Jan Kazimierz, na prośbę Jana Gibboniego, wydał uniwersał zabraniający stacjonowania własnych wojsk w Ćmińsku, Bobrzy, Kołomani, Tumlinie i Zagnańsku, ponieważ wojska królewskie plądrowały te tereny, nie mniej niż nieprzyjacielskie. (H. Kmieć, 2000)*. Ćmińsk Wyręba „Suchyniówek” – kuźnica wodna, fryszernia Kuźnica wodna, założona przez Suchyniów, wymieniona została w źródłach historycznych w 1621 r. Po 1624 r. kuźnicę nabyli bracia Wawrzyniec i Jan Andrzej Cacciowie. Po ich śmierci, w 1630 r. kuźnicę posiadała Cecylia Cacci, wdowa po Janie Andrzeju. W 1636 r. przywilej dzierżawny na kuźnicę otrzymał dawny współpracownik Cacciów, Włoch Jakub Gianotti. W 1643 r. przywilej został odnowiony na 20 lat. Wkrótce Jakub Gianotti wycofał się z hutnictwa wraz z nim jeden z poddzierżawców Bernard Servalli otrzymując dzierżawę ziemską, na której w 1649 r. ukończono budowę kościoła w Ćmińsku pw. Św. Trójcy. Drugi poddzierżawca Jan Gibboni już w 1645 r. był więc jedynym udziałowcem kuźnic bobrzańsko-samsonowskich. Odkuwano tu stal z surówki bobrzańskiej lub samsonowskiej. W 1645 r. kuźnica posiadała młot naciskowy, dwa koła wodne, jedno napędzające młot, drugie do poruszania miechów piecowych. W 1762 r. wystawiono dwie fryszerki, jedną po lewej, drugą po prawej stronie rzeki Bobrzy. Były one wyposażone w dwa młoty naciskowe i dwa piece kowalskie z drewnianymi miechami zawieszonymi na sprężynach, magazyn na żelazo i węgielnię z wysuwanym dachem na lanych kółkach. Na piecach umocowane były herby Kajetana Sołtyka, ówczesnego biskupa krakowskiego. Obecnie w miejscu kuźnicy zachowały się nasypy ziemne w starym korycie rzeki oraz duże ilości żużla. (H. Kmieć, 2000)*. (GPS 50°59’11.41”N, 20°32’22.61”E). Hucisko – kopalnie barytu Minerał baryt jest siarczanem baru o wzorze chemicznym BaSO4. Cechuje się znacznym ciężarem (gęstość barytu

30


wynosi 4,3–4,6 g/cm3) i od greckiego słowa „ciężki” wywodzi się jego nazwa. Ta jego cecha jest przyczyną, iż jednym z najważniejszych zastosowań tego minerału jest wykorzystanie w wiertnictwie do zwiększania ciężaru płuczki, czyli płynu krążącego w otworach wiertniczych i utrzymującego w nich ciśnienie przeciwdziałające wybuchom ropy i gazu ziemnego. Z drugiej jednak strony cecha ta powodowała, że nieszkodliwy dla ludzi zmielony baryt używać też można było do fałszowania wagi artykułów spożywczych, np. mąki czy pieczywa. Baryt znajduje także zastosowanie w pirotechnice do barwienia ogni sztucznych na kolor żółtozielony. Sole barowe wykorzystywane są w garbowaniu skór, w cukrownictwie do odcukrzania melasy, w ceramice do produkcji emalii, w przemyśle fotochemicznym do wyrobu papierów światłoczułych, a w optyce do produkcji szkieł o wysokim współczynniku załamywania światła. Siarczan baru strącany chemicznie z roztworu, daje wysokogatunkową biel, stosowaną w farbiarstwie do produkcji lakierów. Ten typ farby, znacznie przewyższa biel cynkową i ołowiową, wykazując lepszą zdolność pokrywania. Jako biały barwnik od końca XVIII wieku był stosowany coraz częściej zarówno jako biała farba ścienna lub malarska (do malowania obrazów) jak i podkład do pigmentów barwnych, zastępując trującą biel ołowiową. Baryt znajduje zastosowanie w medycynie przy badaniach rengenowskich, gdyż jest środkiem ekranującym promienie rentgenowskie (m.in. wprowadzony w formie chemicznie obojętnej i nieszkodliwej papki do przewodu pokarmowego osoby prześwietlanej, pozwala zidentyfikować położenie jego poszczególnych odcinków). Z tych samych powodów mieliwo barytowe stosowane jest w zaprawach murarskich budynków, mieszczących urządzenia radioaktywne i związane z techniką reakcji termojądrowych. Baryt nie jest minerałem skałotwórczym, czyli nie tworzy skał występujących powszechnie w skorupie ziemskiej. Na obszarze Gór Świętokrzyskich występuje w wielu miejscach, tworząc jednak – wraz z kalcytem (węglanem wapnia) i galeną (siarczkiem ołowiu) – cienkie żyłki przecinające najczęściej wapienie dewońskie. Żyłki te powstały w wyniku wytrącania się minerałów z gorących roztworów wodnych krążących w szczelinach skalnych. Tylko w kilku miejscach na terenie świętokrzyskim odkryto większe nagromadzenia tego minerału w formie żył lub strefowych skupień. Baryt współwystępujący w żyłach z galeną, napotykany był przez górników już w okresie Polski przedrozbiorowej przy okazji eksploatacji złóż rud. Dowodem tego są nagromadzenia barytu na hałdach starych robót górniczych. Znane są też

31


przypadki, kiedy przy wapiennikach, eksploatowanych w drugiej połowie XIX wieku, wyrzucano na hałdy wraz z innymi odpadami baryt użylający wapienie łamane do wypału wapna. Znaleziska te świadczą o braku zainteresowania barytem. W trzech miejscach w Górach Świętokrzyskich – w Strawczynku, Hucisku oraz Jaworzni-Moczydle – i stosunkowo późno, bo dopiero w pierwszej połowie XX wieku podjęto eksploatację tego surowca. Hucisko było chronologicznie drugim – po Strawczynku – złożem barytu odkrytym i eksploatowanym w Górach Świętokrzyskich. To właśnie niepowodzenia przy eksploatacji złoża w Strawczynku spowodowały, iż przedsiębiorca górniczy, inż. Rafał Plesner, po zlikwidowaniu tam zakładu w 1921 r., zainteresował się odłamkami barytu, który dostarczyli mu mieszkańcy wsi Hucisko, leżącej u podnóża Perzowej Góry. W 1925 r. przeprowadził we wschodniej części Perzowej Góry, w obrębie tzw. Ostrej Górki, prace poszukiwawcze, lokalizując szyby w miejscach, gdzie w glebie ukazywał się rumosz różowego barytu oraz odłamki piaskowca użylonego barytem. Spośród czterech szybów trzy odsłoniły płytkowy piaskowiec barwy wiśniowej z licznymi użyleniami barytowymi. Grubość poszczególnych żyłek nie przekraczała 15 cm, a więc punkty odsłonięte robotami ziemnymi nie przedstawiały znaczenia praktycznego. Czwarty szybik, zlokalizowany na południowym zboczu Ostrej Górki w obrębie pól ornych, odsłonił żyłę barytową o grubości 70 cm. Z szybu, w którym odsłonięto żyłę, poprowadzono w dwóch kierunkach chodniki po biegu żyły, uzyskując 20 t barytu. Baryt ten przewieziono następnie wozami konnymi do stacji kolejowej Piekoszów, odległej o przeszło 11 km. Transport ten okazał się trudny i kosztowny, dlatego inwestor zrezygnował z dalszej eksploatacji złoża w Hucisku. Również następna firma rezygnująca z eksploatacji złoża w Strawczynku, firma Nowacki i Spółka w 1937 r. zainteresowała się złożem w Hucisku. Z nowego szybu zlokalizowanego na żyle wydobyto około 7 t barytu. Bezpośrednio przed II wojną światową miejscowi gospodarze próbowali jeszcze wydobywać baryt metodą odkrywkowo. Nie dotarli jednak do głównej żyły, a jedynie odsłonili towarzyszące jej drobne wiązki żyłek. W 1955 r. geolog Jerzy Fijałkowski zaproponował spółdzielni „Kopaliny Mineralne” uruchomienie kopalni barytu w Hucisku. Przeprowadziwszy wizję lokalną w terenie, zlokalizował dawne wyrobiska i pomiarami ustalił bieg żyły głównej. Sprowadziwszy potrzebny sprzęt górniczy w dniu 20 czerwca 1955 r. przystąpiono do zgłębiania szybu, którym natrafiono nim na żyłę główną. Jej eksploatacje uznano

32


jednak za nieekonomiczną. Baryt został wyeksploatowany wcześniej do głębokości 10 m, gdzie grubość żyły zmniejszała się przeciętnie o jedną trzecią. Wydobycie na tej głębokości przestało być opłacalne. Spółdzielnia „Kopaliny Mineralne”, prowadziła systematyczne roboty badawcze w obrębie Perzowej Góry, poszukując innych złóż. W sumie wykonano tu 16 szybów, nie uzyskując pozytywnych rezultatów. Obecnie brak jest czytelnych pozostałości. Janaszów – kuźnica wodna Kuźnicę Janaszowską wybudowano przed 1639 r. i była ona w posiadaniu rodziny Niedźwiedziów. W 1643 r. Jan Gibboni wydzierżawił tę kuźnicę. W 1645 r. stan kuźnicy był już zły, przebudowy wymagały kuźnia, dach, upusty i koła wodne. Może to sugerować, iż kuźnica wybudowana została znacznie wcześniej, kilkadziesiąt lat przed datą pierwszej wzmianki w zachowanych źródłach historycznych (1639 r.). Za biskupa Jakuba Zadzika (ordynariusza w latach 1635–1642) zbudowano dymarkę i węgielnię. W 1668 r. w kuźnicy istniały dwa piece jeden dymarski, drugi kowalski z miechami poruszanymi wspólnym kołem wodnym a także dwa młoty podrzutowe napędzane kołem na wspólnym wale. W 1746 r. fryszernia była czynna i posiadała młot podrzutowy. Po decyzji Sejmu czteroletniego, 28 września 1789 r. podkieleckie zakłady przejęto w zarząd państwowy. Ich stan oceniał wówczas major Stanisław Wągrowski, dyrektor ludwisarni warszawskiej, zawierając układ w sprawie ich przystosowania do produkcji kul, bomb, granatów i kartaczy. W 1789 r. w kuźnicy janaszowskiej znajdowały się: murowany piec kowalski i młot naciskowy, drewniany, kryty gontem budynek kuźni, węgielnia z dachem wysuwanym na kółkach oraz staw ograniczony groblą (H. Kmieć, 2000)*. Jasiów – kuźnica wodna Kuźnicę w obecnej wsi Jasiów wybudował Marcin Niedźwiedź w 1562 r., na gruntach należących do biskupstwa krakowskiego, za zgodą biskupa Filipa Podniewskiego. Dlatego też kuźnica ta na początku nazywała się Niedźwiedź. W 1584 r. przywilej na prowadzenie tej kuźnicy otrzymał Jan Niedźwiedź syn Marcina. Jan Niedźwiedź miał olbrzymie zasługi dla górnictwa kruszcowego, odkrywając w końcu XVI w r. złoża rud miedzi w Miedzianej Górze. Dokonane odkrycie było tak doniosłe i doceniane przez biskupów krakowskich, że pozostawili kuźnicę w rękach Jana Niedźwiedzia i jego spadkobierców, a nawet obcych dzierżawców jako wolną do końca swoich rządów w rejo-

33


nie Kielc. W 1625 r. potomkowie Jana Niedźwiedzia, Walenty Jaś i Szymon Jasiewski otrzymali od biskupa Marcina Szyszkowskiego prawo przekazania Wojciechowi Jasiowskiemu kuźnicy z wszystkimi przywilejami. Od ich nazwisk pochodzi obecna nazwa kuźnicy i wsi. W 1626 r. Szymon Jasiewski odstąpił bratu Janowi dolną kuźnicę (co wskazuje, że były dwie kuźnice), która została spustoszona w 1662 r. Kuźnica górna, wzmiankowana w 1763 r. prowadzona była wówczas przez Jana Niewiadomskiego a następnie Jankowskiego. W 1823 r. kuźnica pozostawała pod zarządem administracji rządowej. W 1838 r., po odbudowaniu kuźnicy dolnej w Jasiowie były znowu dwie kuźnice. W 1870 r. przekazano je w prywatne ręce. W1880 r. istniała w Jasiowie kuźnica i kowalicha (kuźnia). Po likwidacji kuźnicy wybudowano tartak napędzany kołem wodnym, który był czynny do 1939 r. Pozostałością działalności kuźniczej w Jasiowie są duże ilości żużla po wschodniej stronie drogi do Jasiowa oraz zarys stawu, po grobli którego biegnie asfaltowa droga do Jasiowa (H. Kmieć, 2000)*. (GPS 50°59’18.88”N, 20°38’13.78”E). Jaworznia – Góra Kopaczowa – kamieniołom wapieni i system jaskiniowy Chelosiowa JamaJaskinia Jaworznicka oraz inne jaskinie Bezpośrednio na północ od drogi przebiegającej przez wschodnią część wsi Jaworznia, na południowym stoku wzgórza zwanego Górą Kopaczową znajduje się zespół dużych nieczynnych kamieniołomów o długości 700 m. Góra Kopaczowa zbudowana jest z gruboławicowych wapieni dewońskich, które jednak w szczytowej i północnej części wzgórza przykryte są „czapką” skał dolnotriasowych, co doskonale widoczne jest w ścianach kamieniołomów. Skały dolnotriasowe wykształcone są jako zlepieńce, przewarstwienia cienkoławicowych piaskowców i łupków oraz gruboławicowe piaskowce o zabarwieniu czerwonym lub beżowo-brązowym, czym wyraźnie różnią się od leżących pod nimi szarych wapieni dewońskich. W wapieniach dewońskich Góry Kopaczowej, podobnie jak na sąsiednim Moczydle (patrz opis stanowiska JaworzniaMoczydło) występują żyły kalcytowo-barytowo-galenowe, stąd też w początkach XIX wieku a może i wcześniej wydobywano tu rudę ołowiu – galenę. W drugiej połowie XIX wieku eksploatowano tu również wapienie, jednak historia zakładów wapienniczych związanych z kamieniołomami rozpoczęła się w 1905 r., gdy wydobycie wapieni podjęła Spółka Akcyjna w Jaworzni kierowana przez Edmunda Gajzlera. Po II wojnie światowej eksploatację prowadziły

34


państwowe Kieleckie Zakłady Przemysłu Wapienniczego. Zakłady produkowały przede wszystkim wapno, wypalane w piecach wapienniczych a także mączkę wapienną dla przemysłu szklarskiego i spożywczego oraz kruszywo budowlane. Z czasów aktywności zakładów zachował się komin pieca wapienniczego, stanowiący obecnie zabytek techniki a także kilka budynków administracyjnych i gospodarczych. Jednak większość zabudowań uległa zniszczeniu lub została rozebrana. Wydobycie wapieni na Górze Kopaczowej przerwano w 1972 r. ze względu na bliskość zabudowań wsi oraz nadkład skał triasowych, którego miąższość (grubość) rosła w miarę poszerzania się wyrobisk ku północy. Jednak do dziś działa na zapleczu wyrobisk, na zachód od nich, zakład produkcji kruszywa kamiennego, wykorzystujący surowiec przywożony z innych kamieniołomów. Zakończenie eksploatacji wapieni w kamieniołomach jaworznickich nie oznaczało jednak ich zapomnienia, lecz rozpoczęło zupełnie nowy, fascynujący etap w ich dziejach. Już podczas eksploatacji odkrywano w wapieniach wielkie pustki krasowe, co nawet utrudniało wydobycie. Duży otwór jaskini nazwanej później (w 1972 r.) Jaskinią Jaworznicką odsłonił się w ścianie wschodniego kamieniołomu w latach sześćdziesiątych XX wieku. Otwór innej jaskini zauważył w 1973 r. geolog z Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Roman Chlebowski i poinformował o swoim odkryciu pracowników Oddziału Świętokrzyskiego Instytutu Geologicznego. Ci zaś spenetrowali łatwo dostępną część tej jaskini nazywając ją Chelosiową Jamą (od przezwiska odkrywcy). Ponad dziesięć lat później, w latach 1984–85 członkowie Speleoklubu Świętokrzyskiego z Kielc (działającego wówczas jeszcze pod inną nazwą), po przejściu przez ciasny korytarz, tzw. zacisk, odkryli w Chelosiowej Jamie ciąg korytarzy i komór o długości ponad 1 km. Dalsza eksploracja tej jaskini oraz Jaskini Jaworznickiej przez członków Speleoklubu doprowadziła w 1996 r. do połączenia tych jaskiń w jeden system jaskiniowy Chelosiowej Jamy-Jaskini Jaworznickiej o długości 3670 m i deniwelacji (różnicy wysokości pomiędzy najniższym i najwyższym punktem) 61 m. System ten jest najdłuższą jaskinią w Polsce poza Tatrami. Oprócz tej jaskini w kamieniołomach Góry Kopaczowej zinwentaryzowano jeszcze 9 innych jaskiń. Eksploracja jednej z nich – Jaskini Pajęczej, początkowo mającej długość 10 m – doprowadziła do odkrycia w latach 1997–1999 oraz następnych (do 2005 r.) systemu korytarzy o długości 1183 m. W ten sposób Jaskinia Pajęcza stała się drugą jaskinią Gór Świętokrzyskich i jedną z najdłuższych w Polsce. Jaskinie Góry Kopaczowej powstały w wyniku procesu krasowego, czyli rozpuszczania wapieni przez krążące

35


w szczelinach wody słodkie. Wszystkie te jaskinie tworzą jeden system kanałów krasowych, który został jednak rozdzielony na wiele części przez osady gliniaste lub gliniasto-piaszczyste, które wtórnie wypełniły pustki krasowe a następnie (dodatkowo) – rozcięty przez wyrobiska kamieniołomów. System ten powstał w okresie neogenu, a więc kilka lub nawet kilkanaście milionów lat temu (gdy okolice Jaworzni wyglądały zupełnie inaczej) w masywie wapiennym, w którym mieszały się wody o odmiennym składzie chemicznym, spływające do tego masywu z różnych stron. Mieszanie się roztworów o różnym składzie chemicznym powodowało wzrost ich agresywności oraz lokalnie szybsze rozpuszczanie skał i doprowadziło do powstania specyficznego systemu pustek składającego się z szeregu obszernych komór połączonych korytarzami o labiryntowym przebiegu (patrz plan jaskini). Jaskinia Jaworznicka

Chelosiowa Jama

100 m Jaskinia Pajêcza m npm 270

Jaskinia Pajêcza Chelosiowa Jama-Jaskinia Jaworznicka

250

I

230

100 m œciany kamienio³omów i skarpy ha³d w ich obrêbie ods³oniêcie utworów dolnotriasowych w œcianach kamienio³omów wiêksze ods³oniêcia neogeñskich form krasowych wype³nionych osadami gliniastymi kontury du¿ych jaskiñ na planie i przekroju lokalizacja ma³ych jaskiñ ods³oniêcia dolnotriasowych lejów krasowych w œcianach kamienio³omów

Uproszczone plany systemu jaskiniowego Chelosiowej Jamy-Jaskini Jaworznickiej oraz Jaskini Pajęczej na tle mapki kamieniołomów (na podstawie publikowanych materiałów kartograficznych A. Kaszy, J. Gubały, M. Saganowskiego).

Cały system komór i korytarzy ma generalnie rozwinięcie poziome, jednak przecinają go pionowe lub stromo nachylone kanały – tzw. studnie i kominy krasowe (patrz przekrój). Najniższym punktem jaskini jest obszerna studnia wypełniona wodą, tzw. Jeziorko. Korytarze Chelosiowej Jamy-Jaskini Jaworznickiej są zazwyczaj półkoliście sklepione, spotyka

36


się jednak również korytarze rozwinięte wzdłuż pionowych szczelin, które mają soczewkowaty przekrój poprzeczny. Często spotykanym typem korytarzy jaskini są również ciasne kanały o kształcie rur, których najwęższe miejsca nazywane są przez grotołazów zaciskami. Wśród sal przeważają obszerne pustki zawaliskowe (powstałe w wyniku zawalania się stropów komór krasowych). Sale i korytarze wypełnione są w mniejszym lub większym stopniu gliniastym namuliskiem bądź też wapiennym gruzem lub blokami. W jaskiniach Góry Kopaczowej występują nacieki kalcytowe, w tym duże polewy oraz stalagmity, nie tak jednak liczne i atrakcyjne jak w jaskini Raj. Powstały one gdy jaskinie nie były już wypełnione wodą, są więc znacznie młodsze od nich i – jak wykazują analizy ich składu izotopowego – tworzyły się w okresach ociepleń pomiędzy zlodowaceniami plejstoceńskimi. Do najważniejszych z punktu widzenia naukowego zjawisk Chelosiowej Jamy należą jednak kryształy kalcytu o kilkumilimetrowej wielkości, tworzące chaotyczne nagromadzenia na dnie i miejscami na słabo nachylonych ścianach jaskini, zwane kaszką kalcytową. Te unikatowe kryształy zostały zauważone i opisane w Chelosiowej Jamie po raz pierwszy na świecie, teraz zaś znajdowane są w coraz większej ilości jaskiń w Europie i Ameryce Północnej. Powstały one najprawdopodobniej w okresie ostatniego zlodowacenia plejstoceńskiego, kiedy to w warunkach zimnego klimatu woda wypełniająca częściowo jaskinie wielokrotnie ulegała zamrożeniu i odmrożeniu, co prowadziło do wytrącania się z niej takich właśnie kryształów. Sensacją naukową jest również fakt, iż w ścianach komór i korytarzy Chelosiowej Jamy-Jaskini Jaworznickiej odsłaniają się pozostałości znacznie starszych kanałów krasowych, powstałych w permie i dolnym triasie (240– 270 mln lat temu), w okresie gdy regon świętokrzyski był górzystym lądem po tzw. waryscyjskich ruchach tektonicznych w najwyższym karbonie i dolnym permie (320–270 mln lat temu). Te kanały i komory krasowe, obecnie całkowicie wypełnione zlityfikowanymi (zwięzłymi) osadami, stanowią świadectwo stopniowego niszczenia (erozji, denudacji) tych gór. Po ich zniszczeniu i obniżeniu lądu obszar ten został pokryty piaszczystymi osadami rzecznymi i pod koniec dolnego triasu został zalany morzem. Morze to z przerwami pokrywało obszar regionu przez następne 170 mln lat, do momentu alpejskich ruchów tektonicznych na przełomie kredy i paleogenu (około 65 mln lat temu). Ląd, który powstał na przełomie kredy i paleogenu, istnieje do czasów obecnych i jest miejscem naszego życia. System jaskiniowy Chelosiowej Jamy-Jaskini Jaworznickiej nie jest dostępny dla turystów ze względu na

37


techniczne trudności jego eksploracji, ochronę środowiska jaskiniowego (w którym żyje wiele organizmów, m.in. wodne bezkręgowce i nietoperze) oraz zjawisk geologicznych (kaszki kalcytowej, nacieków oraz namulisk jaskini) a także ochronę wód dopływających stąd do białogońskiego ujęcia wód dla miasta Kielc. Jednak świadectwa karbońskopermskich gór, a dokładniej ich ostatecznego zniszczenia, widoczne są również doskonale na powierzchni, w ścianach kamieniołomów. Góry te reprezentowane są przez wapienie dewońskie, które zostały sfałdowane podczas waryscyjskich ruchów tektonicznych i dlatego są pochylone na północ pod kątem około 20°. Ich powierzchnia przykryta utworami dolnotriasowymi to właśnie powierzchnia permsko-triasowego lądu świętokrzyskiego. Natomiast pokrywające ją czerwone skały, które nie zostały już sfałdowane (i leżą prawie poziomo) to właśnie osady, które w dolnym triasie przykryły niszczone przez erozję i dodatkowo obniżające się góry. O rzeźbie tych gór świadczy nierówna powierzchnia wapieni oraz zmienność przykrywających je utworów dolnotriasowych. Na powierzchni wapieni widoczne są miejscami niewielkie kanały krasowe, zaś w środkowej części ciągu wyrobisk, w ściance pomiędzy dużymi kamieniołomami odsłania się przekrój przez duży lej krasowy. Utwory dolnotriasowe wykazują bardzo dużą zmienność – od zlepieńców i brekcji zbudowanych z kilkudziesięcioce ntymetrowych bloków wapiennych, poprzez drobnoziarniste zlepieńce po cienkoławicowe piaskowce, mułowce oraz iłowce. Obserwacje tej zmienności pozwalają przypuszczać, że gruboziarniste zlepieńce i brekcje to piargi (ściślej – osady zsuwów i spływów) powstające u podnóża stromego, górskiego stoku, który istniał od strony południowej (na miejscu południowego stoku Góry Kopaczowej, czyli obecnego kamieniołomu). Stok ten opadał do jeziora lub laguny morskiej, dlatego też osady gruboziarnistych zsuwów i spływów gwałtownie przechodzą ku północy w cienkoławicowe piaskowce, mułowce oraz iłowce – typowe osady gromadzące się na dnie zbiornika wodnego. W najwyższej części profilu utworów triasowych Góry Kopaczowej występują gruboławicowe piaskowce beżowobrązowe, powstałe w dolinach rzecznych gdy region świętokrzyski na krótko stał się niskim i płaskim lądem zasypywanym piaskami. Znaczenie naukowe opisanych wyżej zjawisk geologicznych Góry Kopaczowej spowodowało, iż kamieniołomy i jaskinie zostały objęte w 1997 r. ochroną prawną jako rezerwat przyrody nieożywionej „Chelosiowa Jama” (GPS 50°51’33.54”N, 20°29’47.91”E).

38


Jaworznia-Moczydło – kopalnia rud ołowiu Moczydło to wzgórze położone na zachód od centrum wsi Jaworznia i wznoszące się 40–50 m ponad otaczające rozległe obniżenia. Wzgórze zbudowane jest z wapieni dewońskich, które w części środkowej przykryte są płatem zlepieńców permskich. Skały te obecnie są prawie niewidoczne na powierzchni, bowiem całe wzgórze jest porośnięte gęstymi zaroślami i lasem, ale budowa geologiczna wzgórza i wykształcenie budujących go skał były niegdyś bardzo dobrze znane ludziom, bowiem wielokrotnie podejmowali oni eksploatację kopalin występujących w masywie wzgórza: rud ołowiu, barytu oraz wapienia. Masyw wapienny Moczydła przecięty jest bowiem ośmioma żyłami lub wiązkami żył kruszcowych biegnących w kierunku północ-południe. Żyły kruszcowe zbudowane są z trzech minerałów: grubokrystalicznego kalcytu (węglanu wapnia), barytu (siarczanu baru) i galeny (siarczku ołowiu), które wytrąciły się w szczelinach skalnych z gorących roztworów wodnych w okresie, gdy wapienie dewońskie znajdowały się jeszcze na znacznych głębokościach pod powierzchnią terenu. Galena jako kruszec ołowiu była od dawna przedmiotem poszukiwań i eksploatacji na terenie Gór Świętokrzyskich, w tym również na Moczydle, dlatego też żyły kruszcowe znaczone są na powierzchni ciągami śladów dawnego górnictwa – zagłębień terenowych o różnych kształtach oraz hałd. J. Radwan, autor wykonanej w latach sześćdziesiątych XX wieku dokumentacji złoża wapieni „Moczydło” (bo wówczas planowano eksploatację wapieni budujących wzgórze) na szczegółowej mapie wzgórza zaznaczył ponad 400 zagłębień pogórniczych – od kilku do ponad 150 na wychodniach poszczególnych żył. Zdaniem profesora Jana Pazdura, znakomitego historyka przemysłu świętokrzyskiego wydobycie kruszców ołowiu prowadzono na Moczydle już prawdopodobnie w XVII wieku. Największe jednak natężenie prac górniczych na terenie tego złoża przypada na pierwszą połowę XIX wieku. Hieronim Łabęcki, jeden z dyrektorów urzędu górniczego Królestwa Polskiego w połowie XIX wieku i jednocześnie pierwszy polski historyk górnictwa podaje, że wydobywano wówczas na Moczydle rocznie 370–460 ton rudy, z której uzyskiwano 40–60 ton ołowiu. Początkowo wydobycie prowadzili prywatni właściciele wzgórza, zaś po 1820 r. – rząd Królestwa za pośrednictwem Dyrekcji Górniczej – głównego urzędu górniczego państwa z siedzibą w Kielcach. W końcu lat dwudziestych tego wieku, gdy kopalnia na Moczydle znowu trafiła w ręce prywatne, jej pracami kie-

39


rował bezpośrednio były główny dyrektor tej Dyrekcji (w latach 1816–1927), Jan Ullman, Saksończyk i absolwent słynnej akademii górniczej we Freibergu. Wybudował on wówczas na Moczydle kaplicę, prosząc by pochowano go w niej. Zgodnie z tym życzeniem spoczął w niej po śmierci w 1831 r., jednak kaplica i grobowiec zostały zniszczone w 1920 r. Dyrektor Ullman został w 2004 r. upamiętniony kamieniem z pamiątkową tablicą, który stanął przed Szkołą Podstawową w Jaworzni, niecałe 200 m od pola górniczego, na którym prowadził swoje prace. Próby eksploatacji kruszców ołowiu oraz barytu kontynuowano na Moczydle w drugiej połowie XIX wieku a także na początku wieku XX. Intensywne poszukiwania rud ołowiu prowadzili Austriacy, którzy zajęli teren Gór Świętokrzyskich w czasie I wojny światowej. Złoże kruszców ołowiu na Moczydle eksploatowane było do połowy XIX wieku systemami: wieloszybikowym oraz szparowym. Metoda wieloszybikowa polegała na głębieniu licznych i blisko siebie usytuowanych szybów o kilkumetrowej głębokości, z których prowadzono krótkie chodniki wzdłuż żył kruszcowych (lub wiązek użyleń). Chodnikami takimi łączono niekiedy szyby. Taki system był stosowany przy płytko występującym, niezawodnionym złożu i – ze względu na niewielką długość podziemnych wyrobisk – nie wymagał stosowania specjalnych sposobów wentylacji kopalń. Pozostałościami takiej eksploatacji na Moczydle są liczne i gęsto rozmieszczone w terenie lejkowate zagłębienia w miejscach szybów oraz towarzyszące im hałdy wydobytej z wyrobisk tzw. skały płonej (czyli skały towarzyszącej rudom). Gdy żyły kruszcowe sięgały do powierzchni terenu i były dodatkowo poszerzone przez procesy krasowe (rozpuszczanie skał wapiennych, które często najsilniej postępowało wzdłuż spękań towarzyszących żyłom kruszcowym) stosowano szparowy system wydobycia. System ten polegał na głębieniu wąskich, długich i głębokich wyrobisk pozbawionych jednak (przynajmniej na długich odcinkach) stropu. Takie „szpary” górnicze biegły oczywiście wzdłuż eksploatowanych żył i miały długość od kilkunastu do kilkuset metrów. Szczególnie długie i głębokie szpary występują we wschodniej części pola górniczego na Moczydle. Właśnie ze względu na klasyczne wykształcenie szpar górniczych – wyrobisk specyficznych dla świętokrzyskiego górnictwa kruszców ołowiu opisane wyżej pole górnicze zostało objęte w 1995 r. ochroną prawną jako rezerwat przyrody nieożywionej „Moczydło” (GPS 50°51’36.79”N, 20°28’35.25”E).

40


Po zachodniej stronie wzgórza Moczydło, na polach i łąkach u jego podnóża występują bezodpływowe (nie mające powierzchniowego odpływu), nieckowate zagłębienia, w których jednak nie utrzymuje się dopływająca okresowo (po deszczach lub roztopach) woda. Nie są to jednak ślady wyrobisk górniczych, bo nie towarzyszą im hałdy a wokół nich rzeźba terenu jest naturalna. Zagłębienia te mają genezę krasową, to znaczy, że powstały w rezultacie rozpuszczania wapieni dewońskich występujących w podłożu. Woda krążąc szczelinami rozpuszcza wapienie nawet głęboko pod ziemią, co prowadzi do tworzenia się podziemnych kanałów krasowych, które zwiemy jaskiniami, gdy są dostępne dla człowieka. Podobnie jest w przypadku Moczydła i jego okolic – w wapieniach dewońskich podłoża istnieje system rozszerzonych szczelin oraz kanałów krasowych. W miejscach, gdzie wapienie nie są przykryte nieprzepuszczalnymi utworami czwartorzędowego nadkładu, np. glinami, wody powierzchniowe wpływają do niego. Wody te wymywają na powierzchni tzw. ślepe dolinki, kończące się niewielkim lejkiem i mniej lub bardziej zamaskowanym otworem, którym wody wpływają pod ziemię. Takie miejsce gdzie woda wpływa pod ziemię – odwrotność źródła – nazywa się ponorem. Najbardziej typowa ślepa dolinka z ponorem na południowo-zachodnim skraju wzgórza Moczydło chroniona jest od 1987 r. jako pomnik przyrody. 5

0 28

27

5

27

285

315 310 305 300 295 290

500 m

mniejszy i wiêkszy lej w miejscu szybu górniczego blok skalny i tablica ku czci Jana Ullmana kamienio³om wapieni

drogi i warstwice

szpara górnicza

zag³êbienie krasowe

Powierzchniowe pozostałości wyrobisk górniczych na terenie Moczydła (wg. J. Radwana, materiały archiwalne).

41


Kaniów – kuźnica wodna, fryszernia O kuźnicy, która była własnością rodziny Kaniów wzmiankowano już w 1592 r. W 1637 r. Stanisław Kania sprzedał ją biskupowi Jakubowi Zadzikowi. Od biskupa w 1645 r. wydzierżawił ją włoski przedsiębiorca Jan Gibboni, który wybudował również fryszernię. W 1822 r. istniała tu walcownia a rok później fryszernia, które stanowiły własność rządową. Pozostały do dziś fragmenty grobli prowadzi po niej droga asfaltowa z Zagnańska do Kaniowa z drobnymi śladami żużla. (H. Kmieć, 2000)* (GPS 50°59’1.20”N, 20°39’35.17”E). Kołomań – kuźnica wodna, fryszernia W 1570 r. w miejscu młyna wodnego zbudował prawdopodobnie kuźnicę, Michał Niedźwiedź. Od 1610 roku była ona dzierżawiona od biskupów krakowskich przez z włoską rodziną Cacciów. Od 1746 roku lub wcześniej funkcjonowała tu fryszernia. Według inwentarza z 1763 r. na jej stanie znajdowały się: piec kowalski murowany, młot naciskowy, dwa koła podsiębierne. Obok znajdowała się kowalicha (kuźnia). Pozostałości tych zakładów przemysłowych to obecnie zarys grobli i żużle na polu uprawnym w okolicach polnej drogi biegnącej do huty w Samsonowie. (H. Kmieć, 2000)* (GPS 50°59’24.66”N, 20°36’5.50”E). Kostomłoty I – kuźnica wodna W Kostomłotach, na gruntach biskupów krakowskich istniała w XVII wieku kuźnica żelaza oraz huta miedzi i ołowiu na rzece Sufraganiec. Przypuszczalnie była to pierwotnie kuźnica żelazna, do której po odkryciu rud miedzi, w końcu XVI lub na początku XVII wieku dobudowano „hutkę” metali nieżelaznych. W pobliżu, na Górze Trójęcznej i bliżej rzeki na górze Dębniak oraz Górze Bukowej wydobywano rudę żelaza, na Górze Kolejówce eksploatowano galenę (rudę ołowiu), zaś w Miedzianej Górze – rudę miedzi, co zapewniało surowiec przy małych kosztach jego transportu. Wydaje się, że właśnie z tych względów Jan Gibboni, największy ówczesny przedsiębiorca hutnictwa żelaznego w regionie (patrz opis innych kuźnic i hut), wybrał te zakłady – kuźnicę i hutę, które dzierżawił w latach 1641–1645. Dążył on do rozszerzenia swych wpływów poza przemysł żelazny również w górnictwo i hutnictwo kruszcowe. By być bliżej tego przemysłu, wybudował dworek w sąsiednim Niewachlowie. W Kostomłotach znajdują się obecnie pozostałości grobli i zarys dużego stawu. Na polu w oraz rzece znajdują się resztki żużla żelaznego i metali kolorowych. (H. Kmieć, 2000)* (GPS 50°55’42.26”N, 20°35’52.70”E).

42


Kostomłoty I Zamłynie – kuźnica wodna Kuźnica była zlokalizowana 300–400 m w dół rzeki od drogi polnej wiodącej z Góry Kolejówki do wsi Kostomłoty. Prawdopodobnie funkcjonowała pod koniec XVI w. Dziś znajdują się na jej miejscu ruiny młyna. (H. Kmieć, 2000)*. (GPS 50°55’12.86”N, 20°35’22.56”E) Kostomłoty-Mogiłki – kamieniołom wapieni Kamieniołom wapieni dewońskich Mogiłki ukryty jest w obrębie niskiego ale wyraźnego grzbietu Wzgórz Kostomłockich, na wschód od trasy Kielce–Łodź i dlatego słabo widoczny jest z otaczających obniżeń, stąd niełatwo do niego trafić. W kamieniołomie tym eksploatowano w drugiej połowie XX wieku wapienie do produkcji kruszywa budowlanego i drogowego. Wydobycie wapieni przerwano w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku i odtąd kamieniołom, który nie został zasypany lub w inny sposób „zrekultywowany” prezentuje swoje walory naukowe, edukacyjne i krajobrazowe geologom z całego świata oraz turystom. W ścianach południowej części kamieniołomu odsłania się seria zbudowana z przeławiceń cienkoławicowych wapieni, margli i łupków, która reprezentuje tzw. warstwy szydłóweckie z pogranicza środkowego i górnego dewonu. Natomiast w części środkowej i ścianie północnej wyrobiska odsłaniają się wapienie średnio- i gruboławicowe tzw. warstw kostomłockich górnego dewonu. Skały te powstały na dnie zbiornika morskiego 370–380 mln lat temu jako nagromadzenia mułowego i okruchowego, w części organicznego (czyli szczątków muszli i szkieletów) materiału węglanowego. Określenie ich wieku możliwe było na podstawie oznaczenia szczątków fauny kopalnej (w tym przede wszystkim mikroskopowych szczątków tzw. konodontów). Skały odsłaniające się w kamieniołomie w sensie tektonicznym należą do południowego skrzydła synkliny miedzianogórskiej. Szczególnie ciekawe i zróżnicowane wykształcenie mają wapienie warstw kostomłockich. W warstwach tych występują odmiany ziarniste zbudowane z drobnych wapiennych fragmentów organizmów żywych: pokruszonych muszli małży, ramienionogów i ślimaków, fragmentów szkieletów koralowców, muszelek mikroorganizmów, członów liliowców i innych. Drugim ważnym typem wapiennych osadów tej serii są tzw. brekcje śródformacyjne zbudowane z kilkucentymetrowych fragmentów wapiennych tkwiących w drobniejszym materiale wapiennym. Wapienie ziarniste i brekcje

43


powstały w rezultacie transportu materiału osadzonego u podnóża stoku podmorskiego rozciągającego się pomiędzy płytkim morzem pokrywającym południową, kielecką część regionu świętokrzyskiego a głębszym basenem morskim na północy. Profesor Michał Szulczewski z Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczy powstanie tych osadów ruchami tektonicznymi – trzęsieniami ziemi, które powodowały niszczenie świeżo zdeponowanych osadów płytkiego morza i przemieszczanie ich w postaci spływów „błotnych” lub zawiesin w prądach morskich w dół stoku podmorskiego, gdzie gromadziły się one powtórnie jako piaski wapienne (obecnie wapienie ziarniste) oraz gruzy (obecnie brekcje śródformacyjne). Drugim bardzo ciekawym zjawiskiem geologicznym obserwowanym z kolei w cienkoławicowych utworach warstw szydłóweckich jest bardzo silne sfałdowanie. W ścianie kamieniołomu widoczne są liczne wąskie fałdy głównie symilarne (mające ostrokątne zakrzywienia w części osiowej), rzadziej koncentryczne (łagodnie, łukowato wygięte w części osiowej). Dodatkowo w obrębie cienkich ławic wapieni, margli i łupków występują wiązki bardzo gęstych spękań zwane kliważem, zaś w strefach osiowych fałdów oraz pomiędzy nimi (w tzw. strefach przegubowych) występują niewielkie uskoki – pęknięcia i przesunięcia warstw względem siebie. Zdaniem Andrzeja Konona, geologa z Uniwersytetu Warszawskiego zjawiska tektoniczne widoczne w ścianach kamieniołomów powstały w wyniku ściskania tektonicznego prostopadłego do osi synkliny miedzianogórskiej, w obrębie której występują. Najpewniej powstały one w czasie waryscyjskich ruchów tektonicznych w górnym karbonie lub dolnym permie. Jeszcze innym ciekawym zjawiskiem geologicznym w Mogiłkach jest lej krasowy, który odsłania się w górnej części wschodniej ściany kamieniołomu. Lej ten, o głębokości około 4 m, wypełniony jest czerwonymi iłami oraz iłami piaszczystymi, dzięki czemu jest dobrze widoczny na tle szarych wapieni. Utworzył się on w wyniku rozpuszczania wapieni dewońskich przez wodę. Iły wypełniające lej są zwietrzelinami utworów triasowych, które pokrywały niegdyś wapienie dewońskie. Fakt ten świadczy o tym, iż lej krasowy musiał powstać w okresie, gdy rzeźba otaczającego obszaru była zupełnie odmienna od obecnej. W miejscu Grzbietu Kostomłockiego było wówczas obniżenie, do którego woda przynosiła materiał występującej w pobliżu (może bezpośrednio nad lejem) pokrywy utworów triasowych. Obecnie utwory triasowe występują w odległości nie mniejszej niż 5 km od tego miejsca. Dlatego też lej w Mo-

42


giłkach należy do starszych tego typu form powstałych w trwającym obecnie (a rozpoczętym około 65 mln lat temu) kenozoicznym okresie lądowym Gór Świętokrzyskich. Innym obiektem krasowym w Mogiłkach była jaskinia odsłonięta w ścianie kamieniołomu podczas jego eksploatacji w 1981 r. Jaskinia była obszernym korytarzem o długości 9 m, który stanowił fragment większego, zawalonego systemu krasowego. W trakcie dalszej eksploatacji jaskinia została zniszczona (GPS 50°55’25.73”N, 20°34’48.51”E). Kuźniaki – wielki piec W swym dziele „Opisanie polskich żelaza fabryk” wydanym w 1782 r. uczony pijar, ksiądz Józef Osiński pisał o wielkim piecu w Kuźniakach, który był wówczas własnością J. P. Radońskiego. W okresie Księstwa Warszawskiego działała przy nim jeszcze kuźnica wodna, zaś w 1844 r. czynne były oprócz pieca trzy fryszerki. W 1atach 1860–1870 wybudowany został nowy wielki piec, którego właścicielem był Szlama Orner. Wyczerpały się wtedy miejscowe złoża, ale rudę dostarczano z Konradowa koło Pilczycy i z okolic Stąporkowa. W 1875 r. wytopiono około 1056 ton surówki. Piec, przebudowany przed 1890 r. pracował do 1897 r. Po jego likwidacji uruchomiono młyn wodny zbożowy, usytuowany na terenie dawnego zakładu wielkopiecowego. Młyn ten czynny był do 1955 r., początkowo z napędem na koło wodne nasiębierne, później na turbinę. Do dzisiaj zachowały się w Kuźniakach ruiny budynku wielkiego pieca zbudowanego z kamienia łamanego, na rzucie kwadratu, w kształcie ściętego ostrosłupa wewnątrz okrągłego. Od strony północnej wielkiego pieca znajduje się fragment budynku należący do zespołu wielkopiecowego, murowany z kamienia łamanego, na rzucie prostokąta, adaptowany później na młyn, natomiast od strony zachodniej do budynku wielkiego pieca przylega fragment kamiennego muru. Ponadto świadectwem dawnego zakładu są budowle ziemne: pozostałości dużego stawu o powierzchni ok. 3 ha i pierwotnej retencji około 40 tys. m3 wody, szeroka grobla ziemna (po której przebiega obecnie droga asfaltowa do Dobrzeszowa) o długości 75 m oraz sklepiony kanał o długości około 100 m, przeprowadzony pod terenem zakładu. U wylotu kanału znajduje się duże żużlowisko wielkopiecowe (GPS 50°58’35.42”N, 20°21’36.17”E). Łaziska-Góra Plebańska kamieniołom piaskowców W lesie na północnym stoku Góry Plebańskiej w Paśmie Zgórskim znajduje się stary kamieniołom piaskowców dolno-

43


kambryjskich. Kamieniołom jest już silnie zarośnięty lasem, jednak w jego ścianach o długości około 100 m i wysokości 6–10 m odsłania się profil tych skał oraz powierzchnie ławic piaskowcowych. Piaskowce są cienko- i średnioławicowe, przewarstwione wkładkami łupków. Skały te powstały jako piaski i mułki gromadzące się na dnie morza kambryjskiego (około 520–540 mln lat temu). Na dużych odsłoniętych powierzchniach ławic widoczne są tzw. hieroglify organiczne, czyli ślady pełzania lub żerowania organizmów żywych na powierzchni piaszczystego dna morskiego, który obecnie jest powierzchnią ławicy piaskowcowej. Ze względu na znaczenie naukowe profilu piaskowców kambryjskich kamieniołom został w 2002 r. objęty ochroną prawną jako pomnik przyrody (GPS 50°51’26.65”N, 20°27’33.57”E). Miedziana Góra – kopalnie rud miedzi i żelaza, huta miedzi Miedziana Góra powstała w końcu XVI wieku jako osada górnicza przy nowo budowanej kopalni rud polimetalicznych: miedzi, żelaza, cynku i ołowiu. Skarby ukryte tu pod ziemią rozbudzały nadzieję wielu pokoleń górników i przedsiębiorców, którzy gotowi byli ryzykować własne fortuny, by je uzyskać. Przekonani o istnieniu tego skarbu byli biskupi krakowscy – właściciele tego terenu do końca XVIII wieku – którzy w różny sposób zachęcali i mobilizowali swych poddanych oraz przyjezdnych do podjęcia poszukiwań. Duże pieniądze łożył na odkrycie „wielkiej miedzi” król Stanisław August Poniatowski (w Warszawie ten fakt upamiętniono nazwą „Ulica Miedzianogórska”); dwukrotnie szukali tu szczęścia okupanci austriaccy; entuzjastą poszukiwań był ksiądz Stanisław Staszic. Wreszcie w połowie XIX wieku stracił majątek na poszukiwaniach Kazimierz Kossowski, górnik wykształcony w kieleckiej Szkole Górniczej. Złoże miedzianogórskie przyciągało i rozbudzało wyobraźnię wielu cudzoziemców – pracowali tu Niemcy, Włosi, Austriacy, Szwedzi, Węgrzy (lub Słowacy), Czesi, Anglicy a nawet „eksperci radzieccy”, zapewne Rosjanie. W istnienie skarbu wierzyli przede wszystkim sami mieszkańcy Miedzianej Góry, opowiadając legendy o pozostawionych w ziemi bryłach kruszcu. Ślady górnictwa są symbolem Miedzianej Góry na krajoznawczej mapie Polski, znanym jednak dotychczas najlepiej historykom kultury materialnej i geologom. Obecnie służą one nauce, mogą jednak również stać się obiektami odwiedzanymi przez turystów.

46


£ó dŸ

N

0

500m

100

e

Kielc

trias dolny - czerwone piaskowce przewarstwione mu³owcami dewon górny i œrodkowy - wapienie, margle oraz dolomity i³y kruszconoœne (strefa z³o¿owa) dewon dolny (ems) - piaskowce kwarcytowe i mu³owce dewon dolny - zlepieñce miedzianogórskie sylur - piaskowce, mu³owce, ³upki dyslokacja inna granica wychodni szyb Stanis³aw

Mapa geologiczna obszaru Miedzianej Góry (skompilowana z materiałów archiwalnych Z. Kowalczewskiego)

Złoże miedzianogórskie położone jest w obrębie tzw. trzonu paleozoicznego Gór Świętokrzyskich (zbudowanego z paleozoicznych skał osadowych) i związane jest z podłużną strefą uskokową, która oddziela tzw. synklinę kostomłocką na południu od antykliny miedzianogórskiej zlokalizowanej na północ od niej. Po jej południowej stronie, w obrębie synkliny występują ciemnoszare wapienie oraz margle górnego dewonu. Natomiast antyklina miedzianogórska, po północnej stronie strefy uskokowej zbudowana jest z jasnych mułowców oraz piaskowców kwarcytowych dolnego dewonu z charakterystycznym pakietem słabo zwięzłych zlepieńców – tzw. zlepieńców miedzianogórskich. W samej zaś strefie tektonicznej, pomiędzy skałami opisanymi powyżej, zalega stromo nachylony, nieregularny pakiet skał ilastomułowcowych (tzw. iły rudonośne), w których występują rudy miedzi, cynku, żelaza i ołowiu. Ma on miąższość zwykle do 10 m, maksymalnie do 30 m oraz różne, często pstre lub smugowe zabarwienie: popielate, czarne, ciemnoszare, brunatne, białe lub czerwone. Skupienia rudne mają bardzo różne, nieregularne formy – od ziarn minerałów kruszcowych rozproszonych w iłach do kilkudziesięciocentymetrowych a nawet większych gniazd i soczew tlenkowych minerałów żelaza.

47


Źródła historyczne dokumentują fakt odkrycia złoża rud miedzi w Miedzianej Górze, którego dokonał Jan Niedźwiedź z kuźnicy Jasiów nad Bobrzą pomiędzy rokiem 1590 a 1592. Osoba odkrywcy, którą był kuźnik parający się wydobyciem i wytopem żelaza oraz obecność czapy żelazistej w najwyższej części złoża sugerują, że odkrycie to nastąpiło podczas poszukiwań lub eksploatacji rud żelaza. W okresie następnych kilku lat na obszarze złoża, należącym do klucza kieleckiego biskupów krakowskich powstała osada Miedziana Góra i zespół kopalń. W 1595 r. 20 działek górniczych – a może już czynnych kopalń – każda o boku około 25 m, biskup Jerzy Radziwiłł wydzierżawił na 15 lat spółce prowadzonej przez Georga (Jerzego) Wintera z Lipska. Zakładając, że odcinek o długości 25 m jest zbliżony do szerokości wychodni złoża, można przypuszczać, że działki tworzyły ciąg biegnący wzdłuż wychodni złoża (a więc wzdłuż obecnej wsi Miedziana Góra i jej południowego skraju) o długości prawie 500 m, co oznacza, że spółka Wintera otrzymała przeważającą obszarowo część strefy złożowej. Ponadto spółka uzyskała wyłączność na wytop metali oraz znacznie korzystniejsze prawa eksploatacji niż inni. Miała pozyskiwać spiż (stop miedzi z cynkiem i ołowiem), miedź, z niektórych części złoża również ołów. Spodziewano się też srebra a nawet złota, które uwzględnione zostały w umowie dzierżawnej z biskupem krakowskim. Po kilku latach eksploatacji w kopalniach miedzianogórskich, zwłaszcza zaś w szybach spółki Wintera – zapewne najgłębszych – pojawiły się znaczne dopływy wody, które praktycznie uniemożliwiły wydobycie w dolnych częściach wyrobisk. Winter nie przedłużył dzierżawy po 1610 r. a nawet chyba wcześniej wycofał się z kopalń, natomiast w 1609 r. zawiązana została nowa, jak można sądzić z nazwisk, już głównie polska spółka górnicza, która zobowiązała się do budowy sztolni odwadniającej, biegnącej od niżej położonego Niewachlowa w kierunku kopalń miedzianogórskich. Sztolnia ta – zwana w ordynacjach (zarządzeniach) biskupa Piotra Tylickiego stolae dictae Tylicka – miała mieć długość około 2 km, została jednak zrealizowana tylko w niewielkiej (1/30) części. W latach następnych prowadzono na niewielką skalę wydobycie w górnych częściach wyrobisk aby darmo i odłogiem góry nie leżały. Zgodnie z ordynacją (zarządzeniem) biskupa Marcina Szyszkowskiego z 18.10.1617 r. miano wykonać inną małą sztołkę, którą acz nie osuszą tak gór, jako sztołą wielką, może się jednak część ich wyższa osuszyć i zarazem prowadząc ją może Pan Bóg pokazać kruszce jakie bądź to miedziane, bądź

48


ołowiane”. Jednak do 1626 r. również ten projekt nie został zrealizowany, zaś prowadząca wydobycie po 1610 r. spółka gwarecka, ponosząc duże straty zrezygnowała z dzierżawy kopalń. By ożywić eksploatację biskup Szyszkowski swą ordynacją dał kopalnie miedzianogórskie pospólstwu w moc i używanie, tak że wolno w nich każdemu nie jedno miedzianych, ale i wszelkich inszych, szukać, frysty biorąc a olborę zwyczajną … płacąc. Szacuje się, iż produkcja miedzi z kopalń miedzianogórskich sięgała w początkach XVII wieku 120–180 ton, później zaś około 60 ton rocznie. Szacunki te wydają się jednak optymistyczne, gdy porównamy je z produkcją w końcu XVIII i pierwszej połowie XIX wieku. Miedź wytapiana była głównie w hucie w Białogonie (obecnie w południowej części Kielc) a także w okresowo czynnych niewielkich hutach w Niewachlowie, Kostomłotach i samej Miedzianej Górze. Z miedzianogórskiego metalu wykonano blachę na dach zamku wawelskiego, który spłonął pod koniec XVI wieku. W połowie XVII wieku zakład górniczo-hutniczy w Miedzianej Górze dzierżawił Jan Gibboni a później jego syn Jakub. Jan Gibboni należał do grupy włoskich specjalistów sprowadzonych przez biskupa Piotra Tylickiego do Polski, którzy budowali pierwszy wielki piec na ziemiach polskich i organizowali zakłady w Bobrzy oraz Samsonowie. Wchodząc w spółki z włoskimi współpracownikami i zawierając umowy z polskimi właścicielami z pracownika stał się w ciągu kilkunastu lat zarządcą, dzierżawcą lub właścicielem wielu kopalń i hut kruszcowych oraz żelaznych w okolicach Kielc. Otrzymując polskie szlachectwo w 1654 r. i kupując majątek ziemski Borkowice zapewnił sobie jednocześnie trwałą pozycję społeczną w Polsce. W tym okresie powszechnie stosowaną metodą podziemnej eksploatacji był system wieloszybikowy, polegający na głębieniu płytkich szybów i wydobywaniu rudy w ścianach szybów, w promieniu kilku metrów. W przypadku jednak eksploatacji głębszych złóż – a takim było złoże w Miedzianej Górze – poszczególne szyby musiały być połączone chodnikami, przede wszystkim ze względu na ekonomiczną opłacalność wydobycia, przewietrzanie wyrobisk (czyli bezpieczeństwo pracy) oraz ich odwodnienie. Tylko w przypadku połączenia szybów poziomymi wyrobiskami opłacalne stawało się stosowanie kieratów odwadniających oraz wykonanie wspólnej dla wielu kopalń sztolni odwadniającej. Bezpośrednim dowodem na chodnikową eksploatację złoża miedzianogórskiego w XVII wieku są pozostałości podziemnych wyrobisk – dawne galerye, w których starzy robili najczęściej już zaciśnięte, na które natrafili górnicy w końcu

49


XVIII wieku. Siedemnastowieczne kopalnie miedzianogórskie należały więc wówczas do nowoczesnych technologicznie tego typu przedsięwzięć w Europie. W końcu XVII i w pierwszej połowie XVIII wieku wydobycie kruszców (rud metali kolorowych) znalazło się w kryzysie, chociaż biskupi krakowscy czynili próby ożywienia tego przemysłu. Intensywne poszukiwania górnicze oraz eksploatację złoża miedzianogórskiego podjęto za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wysłannicy króla – Jan F. Carosi będący w Miedzianej Górze w 1779 lub 1780 r. i wizytujący ten teren latem 1781 r. Jan J. Ferber – znaleźli kopalnie miedzianogórskie opuszczone. Ten pierwszy przytoczył relacje mieszkańców o skarbach ukrytych w Ziemi, podczas gdy drugi miał sceptyczne zdanie na temat zasobności złoża. Obaj badacze – podróżnicy opisali fragmenty rud, które znaleźli na hałdach oraz pozostałości dawnych, zasypanych już wówczas szybów. Powołana przez króla Stanisława Augusta w kwietniu 1782 r. Komisja Kruszcowa, kierując się opinią J. F. Carosiego na samym początku swej działalności zleciła rozpoczęcie prac górniczych w Miedzianej Górze. Jesienią 1782 r. prace prowadzono już w 5 szybach zlokalizowanych na planie wykonanym 19 września 1782 r. W sąsiedztwie kopalni, na terenach wsi Miedziana Góra oraz Niewachlów powstały w szybkim czasie zakłady wzbogacania i przeróbki rud a także budynki administracyjne i mieszkalne. Początkowo, do jesieni 1785 r. przedsiębiorstwo miedzianogórskie zarządzane było bezpośrednio przez Komisję Kruszcową, potem – do 1788 r. – przez członka tej Komisji, biskupa Krzysztofa Szembeka, zaś od 1791 r. dzierżawcą kopalni był bezpośredni jej administrator (dyrektor) Antoni Soldenhoff. Z okresu działania przedsiębiorstwa założonego przez Komisję Kruszcową a następnie zarządzanego przez Szembeka i Soldenhoffa zachowało się szereg źródeł archiwalnych, w tym inwentarze, raporty i listy, z których można czerpać wiedzę o rozwoju kopalni. Inwentarz z 1788 r. wykazuje, iż długość podziemnych wyrobisk kopalnianych wynosiła 350 m, zaś do ich głębienia używano m.in. świdrów i prochu strzelniczego. Transport w szybie ”Stanisław August” funkcjonował przy użyciu kieratu. Eksploatowano wówczas – zapewne systemem filarowym – dwa górne poziomy kopalni do głębokości około 50 m. W czerwcu 1789 r., starosta romanowski, Aleksander Rożniecki przeprowadził lustrację zakładów miedzianogórskich i sporządził z niej raport, który podsumowywał okres bezpośredniego zarządu biskupa Szembeka. Raport

50


ten opisuje zabudowania i urządzenia zakładów, eksploatację w kopalni, zawartość magazynów z produkcją niestety, w większości nie sprzedaną) oraz formułuje wnioski dotyczące dalszych działań. Z raportu tego wynika, że w latach 1785–1788 zakłady miedzianogórskie wyprodukowały około 26 t miedzi, 26 t glejty (tlenku ołowiu wykorzystywanego m.in. jako barwnik produktów ceramicznych), 7 t spiżu (stopu miedzi, cynku i ołowiu), 5 t ołowiu oraz 2 t witriolu (uwodnionego siarczanu miedzi lub kwasu siarkowego). Miedź z zakładów wykorzystywana była w mennicy królewskiej do produkcji monet: groszy, półgroszy i trojaków a także do produkcji dzwonów, blach dachowych, naczyń oraz galanterii metalowej (broni ozdobnej, figur). Niestety, jakość produkowanych surowców, w tym miedzi przekazywanej na potrzeby mennicy królewskiej, była stosunkowo niska. Król Stanisław August, który zwiedzał Miedzianą Górę w lipcu 1787 r. (ale nie schodził raczej do kopalni), był zadowolony z postępu prac i stanu przedsiębiorstwa. Fragmenty relacji Adama Naruszewicza z wizyty króla Stanisława Augusta w Miedzianej Górze w lipcu 1787 r. Orszak królewski powitał w Miedzianej Górze prezes Komisji Kruszcowej K. Szembek i komisarze: P. Popiel, A. Przyrębski i A Gawroński. Pamiętnikarz zapisał, że po wstępnych ceremoniach król ... szedł zaraz do huty w asystencji komisarzów, jako też licznie zgromadzonych obywatelów mając przy sobie dyrektora tej fabryki j. pana barona Soldenhoff, gdzie obejrzawszy piece, w których się miedź robi i czyści i wszystkich górników uszykowanych w linię przybranych w jednostajne ubiory (...) zdołał zasycić swą ciekawość. Następnego dnia około godziny 8-mej szedł Jego Król[ewska] Mość oglądać wszystkie miejsca fabryki tutejszej zacząwszy od szyby, widział jak się płucze, oraz jak się kruszy na drobne części umyślnie na to sporządzoną. Dalszy ciąg zwiedzania odbył po obiedzie, kiedy król ...przypatrywał się naprzód próbom chemicznym na różnych kruszcach czynionym, przez j. pana Scheyda [Scheidta], profesora Akademii Krakowskiej. Oglądał wodę, w której żelazo włożone w kilku minutach nabiera koloru miedziowego, potem miejsca dawnej fabryki, a na ostatek udał się do huty, gdzie miedź czarną i czerwoną w przytomności swojej kazał puszczać. Gdy Jego Król[ewska] Mość powrócił do swoich pokojów, komisarzom kruszcowym w przytomności swojej sesję złożyć dozwoliwszy, ręką swoją onę podpisać raczył.

51


Trzeciego dnia pobytu w Miedzianej Górze – 13 lipca – udano się na Karczówkę, gdzie oglądano m.in. posąg św. Barbary. W drodze powrotnej w towarzystwie A. Soldenhoffa poznano piec do topienia miedzi i ołowiu (król oglądał wytop) oraz wzorowo urządzoną machinę wodną w Niewachlowie. Po obiedzie zaś ... Jego Król[ewska] Mość udawszy się na miejsce, gdzie za upewnieniem górników kruszec miedziany miał się znajdować, proszony był od księcia jmci Szembeka prezydującego, aby raczył być początkiem i przykładem pracy dla kopaczów, a pożytku dla swego narodu. Wziął Najaś[niejszy] Pan rydel i kilka sztuk ziemi wyrzucił. Pomogli tej pracy przytomni komisarze, a górnicy kontynuując rozpoczętą robotę od monarchy, z wesołymi okrzykami, szybę tę nową ręką królewską nazwali. Ukontentowany Najaśn[iejszy] Pan zupełnie z pilnego starania jmciów komisarzów, z pięknego wszędzie porządku, a dobroci machin i gmachów prawdziwie sposobem cudzoziemskim zbudowanych, a pewny też będąc z oczywistego doświadczenia o niechybnym pożytku i nie próżno łożonym koszcie ze skarbu swego od lat kilku dla dobra kraju, uderzył szacowną tabakierką z portretem ks-cia jegomości prezydującego [Szembeka], j. ks-dzu kustosowi koronn[emu] [Przyrębskiemu] pierścień brylantowy z portretem także swoim ofiarował Mimo jednak znacznych nakładów poniesionych przez skarb królewski na rozwój przedsiębiorstwa w pierwszych kilku latach jego istnienia, nie osiągnęło ono większych zysków, przynosząc nawet w okresie swego największego rozwoju (do 1788 r.) straty. W latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku, do momentu utraty niepodległości przedsiębiorstwo miedzianogórskie, nie otrzymując już dotacji, produkowało niewiele, znajdując się praktycznie w stanie upadku. Produkowana miedź (i wyroby miedziane) miała niewielki zbyt, przedsiębiorstwo zaś utrzymywało się głównie ze sprzedaży glejty (tlenku ołowiu) używanego przez garncarzy do pokrywania wyrobów ceramicznych. Po zajęciu regionu świętokrzyskiego przez zaborców austriackich, około 1797 r. wznowiono działalność miedzianogórskich zakładów górniczo-hutniczych. Odrestaurowano wówczas szyby kopalni. Całkowite nakłady na rozwój przedsiębiorstwa miedzianogórskiego poniesione w latach 1797–1806 wyniosły 50 tys. złotych reńskich, zaś kruszec zgromadzony na hałdzie w 1809 r. (z braku huty, która mogłaby go przetworzyć) ważył około 800 t. W tym samym okresie w Miedzianej Górze, w odrębnej kopalni prowadzono też wydobycie rud żelaza, o czym wspomina Stanisław Staszic, który kilkakrotnie odwiedzał Mie-

52


dzianą Górę na przełomie wieków XVIII i XIX, nabierając przekonania o pozostawionych w złożu znacznych zasobach kruszców, co zaowocowało później rozwojem kopalni. Po powstaniu Królestwa Polskiego w 1815 r., gdy złoże miedzianogórskie znalazło się w zarządzie Głównej Dyrekcji Górniczej, nadzorowanej bezpośrednio przez S. Staszica, wznowiono eksploatację i rozbudowano kopalnię kruszcową, która nosiła nazwę „Zygmunt”. Kopalnia ta miała długość około 0,5 kilometra, szerokość 35–80 m, posiadała 7 szybów oraz cztery poziomy eksploatacyjne, z których najgłębszy sięgał 80 m poniżej powierzchni terenu. Z tego okresu pochodzi kilka planów i przekrojów kopalni. W okresie działania kopalni „Zygmunt” 1817–1827 wydobyto w Miedzianej Górze około 2800 t rudy, z której uzyskano 235 t miedzi, czyli stosunkowo niewiele. Dlatego też po przejęciu w 1824 r. przemysłu państwowego przez Ministerstwo Skarbu kierowane przez księcia K. Druckiego-Lubeckiego nastąpiła likwidacja nierentownego górnictwa i hutnictwa kruszcowego w Zagłębiu Staropolskim, w tym wydobycia rud miedzi w Miedzianej Górze. Przyczyny nierentowności kopalni były podobne jak w końcu XVIII wieku – nieregularność i mała zasobność złoża oraz niska jakość kruszców. Od 1817 r. do 1826 r. z przerwami budowano też sztolnię odwadniającą „Stanisław” z Niewachlowa. Budowę sztolni rozpoczęto od strony rzeczki Sufraganiec w kierunku góry Kolejówki. Trudności w przebiciu skał oraz mało obiecujące wyniki poszukiwań galeny spowodowały, iż zaniechano budowy sztolni (wykuto jedynie odcinek o długości 800 m). Po zamknięciu kopalni rud polimetalicznych w Miedzianej Górze kontynuowano wydobycie rud żelaza. Wydobycie prowadzono jedynie do głębokości 28 m. W 1834 r. ze względu na znaczny koszt eksploatacji związany z odwadnianiem zamknięto kopalnię miedzianogórską. Wydobycie rud żelaza wznowiono jednak w 1840 r. i prowadzono je jeszcze w 1870 r. Poszukiwania kruszców miedzi w Miedzianej Górze prowadzone były jeszcze w latach 1846–52 przez Maurycego Tadeusza Kazimierza Kossowskiego. Ten adept kieleckiej Akademii Górniczej, pracujący głównie na terenie Zagłębia Dąbrowskiego, ale znający kopalnię miedzianogórską z czasów szkolnych, nie mogąc pogodzić się z jej upadkiem, opublikował w 1845 r. w czasopiśmie „Biblioteka Warszawska” obszerny jej opis sugerujący istnienie dużych zasobów w złożu miedzianogórskim i zakończony apelem o wznowienie wydobycia. Następnie, w maju 1846 r. założył spółkę akcyjną „Stowarzyszenie Akcjonariu-

53


szów do Interesu Srebrno-Miedzianego Górnictwa w Kielcach” w celu wznowienia poszukiwań rud miedzi. W grudniu 1847 r. wydzierżawił grunty położone na wschód od kopalni „Zygmunt” i tam wykonał 8 szybów poszukiwawczych. Prace te upewniły go, że rudy srebrno-miedziane, bogate szczególniej w srebro, znajdują się w nowych, dotąd nie znajomych górnictwie krajowem gatunkach i posadach, a mianowicie położeniu między Miedzianogórą a Kostomłotami. Mimo to zmuszony był przerwać dalsze prace górnicze, bowiem ani powołane wcześniej „Stowarzyszenie ...”, ani utworzona w listopadzie 1851 r. „Współka do Interesu Srebrno-Miedzianego pod Kielcami” nie zebrały kapitału wystarczającego do rozpoczęcia eksploatacji. W 1852 r. przerwano eksploatację. My jednak wiemy, że również warunki przyrodnicze, złożowe prędzej czy później stałyby się barierą dla „interesu srebrno-miedzianego”. Austriacy, którzy zajęli region świętokrzyski na początku I wojny światowej zdążyli w ciągu trzech lat (1915–1918) odrestaurować szyb „Stanisław”, czyli główny szyb dawnej kopalni „Zygmunt” oraz wykonać dwa nowe szyby. Jeden z nowych szybów, położony na południe od szybu „Stanisław”, natrafił na serię złożową. Z tak udostępnionego złoża wydobyto 1425 t rudy. Po odzyskaniu niepodległości polscy geolodzy udokumentowali prace wcześniejsze i kontynuowali górnicze poszukiwania złożowe. W szybie „Stanisław” na głębokości 86,5 m wykonali chodnik który natrafił na dwa dawne, lecz nie zaciśnięte chodniki biegnące generalnie po rozciągłości złoża, które polscy górnicy przedłużyli. Nie stwierdzono jednak istnienia ekonomicznie wartościowego złoża miedzi i poszukiwania przerwano 5 grudnia 1922 r., pozostawiając wyrobiska otwarte. Ostatnim epizodem górniczym w historii kopalni miedzianogórskiej były prace poszukiwawcze prowadzone w latach 1952–54 – przez Krakowskie Przedsiębiorstwo Geologiczne Surowców Hutniczych, a w roku 1954 – przez Kowarskie Zakłady Przemysłowe R1. Celem tych ostatnich prac było nie tyle dokumentowanie złoża rud miedzi, lecz poszukiwanie złóż pierwiastków promieniotwórczych na potrzeby radzieckiego przemysłu zbrojeniowego. Główny obszar koncentracji śladów górniczych w Miedzianej Górze znajduje się w centralnej i wschodniej części tej wsi. Ma on w planie poziomym kształt nieregularnego pasa o długości około 900 m i szerokości 100–300 m, który ciągnie się wzdłuż szosy Kielce – Łódź. W krajobrazie tego pola górniczego dominują duże i bardzo duże pozostałości dziewiętnastowiecznej eksploatacji oraz jednego z szybów wykonanych przez Austriaków podczas I wojny światowej.

54



Największy w rejonie Miedzianej Góry i rozwijający się nadal lej zapadliskowy, otoczony dużą hałdą znajduje się na miejscu szybu „Stanisław” powstałego w 1782 r. i stanowiącego odtąd główny szyb kopalni czynny w wieku XIX oraz odrestaurowany na początku XX. Szyb ten zwany był początkowo „Stanisław August”, a w XX w. – „Staszic”. Obiekt ten objęty został ochroną jako pomnik przyrody nieożywionej (obecnie na prywatnej posesji – dojście utrudnione, (GPS 50°56’4.62”N, 20°33’22.48”E). Dobrze zachowane są również leje i hałdy w miejscach szybów: „Austriackiego II” i „Barbara”. Hałdy wokół szybów „Franciszek” i „Karol” są zdeformowane przez zabudowę wiejską oraz przez trasę Kielce – Łódź, stanowiącą jednocześnie główną drogę wsi. Brak również leja szybu „Karol”, natomiast w 1977 r. pokazywano jeszcze pal drzewny, który według tradycji miał być osią kieratu zlokalizowanego przy tym szybie. Szyby „Austriacki I” oraz „Katarzyna” znaczą jedynie zalane wodą zagłębienia. Zabudowa wsi spowodowała zatarcie śladów górnictwa we wschodniej i południowej części pola górniczego, w tym przede wszystkim szybów „Jan”, „Fryderyk”, „Szyb Rudy Żelaznej”, zaś po południowej stronie drogi – „Oberhutman”, „Władysław” oraz szybów „Kopalni Rudy Żelaznej Zygmunt”. Najbardziej charakterystycznymi formami rzeźby terenu, które powstały w wyniku działalności górniczej są leje szybowe o kształcie odwróconego stożka i średnicy 4–16 m. Hałdy otaczające takie leje mają kształt nasypu o wysokości około lub ponad 2 m, płaskiej, poziomej górnej powierzchni i stromych skarpach (rycina, typ I). [jeśli bęzie miesce to wstawić] Kształt i wielkość lejów sugeruje znaczną głębokość szybów, natomiast wielkość hałd wskazuje na ich powstanie w wyniku eksploatacji systemem filarowym (prowadzącej do wybrania materiału o dużej objętości). Obiekty te stanowią więc pozostałości eksploatacji dziewiętnastowiecznej oraz poszukiwań dwudziestowiecznych. Do najbardziej typowych przykładów takich form należy lej przy szybie „Stanisław” odbudowywanym jeszcze w połowie XX wieku, hałdy przy dziewiętnastowiecznych szybach „Franciszek” i „Barbara” a także pozostałości „Szybu Austriackiego II”. Oprócz dużych hałd i zapadlisk, na polach górniczych zachowały się obiekty o mniejszych rozmiarach i nieco odmiennych kształtach. Są to zagłębienia o średnicy 3–8 m, głębokości 1–3 m i najczęściej zaokrąglonym dnie. Zagłębieniom towarzyszą zwałowiska mające najczęściej kształt

56


niewysokiego wału otaczającego pierścieniem zagłębienie (rycina, typ II) Opisywane formy stanowią ślady eksploatacji prowadzonej systemem wieloszybikowym, a więc górnictwa kruszcowego starszego niż dziewiętnastowieczne, ewentualnie pozostałości płytkiej eksploatacji rud limonitowych czapy żelazistej. Obok ewidentnych śladów górnictwa, na obszarze dawnej kopalni występują także zagłębienia, którym nie towarzyszą zwałowiska lub formy wypukłe, przypominające hałdy, lecz pozbawione lejów (rycina, typ III i IV. Są wśród tych zagłębień na pewno leje zapadliskowe powstałe w miejscach zawałów szybów lub innych podziemnych wyrobisk górniczych. Do takich należy na przykład stawek w miejscu „Szybu Austriackiego I” w Miedzianej Górze. Do obiektów o nie zawsze sprecyzowanej genezie należą zagłębienia na stokach wzniesień, które przypominają małe oraz większe zboczowe łomiki skalne (rycina, typ V). Hałdy kopalń miedzianogórskich zbudowane są głównie z okruchów skał otaczających złoże: szarych wapieni, ciemnych łupków marglistych oraz jasnych zazwyczaj, czasem jednak zabarwionych na brązowoczerwono piaskowców kwarcytowych lub piaskowców, które przemieszane są z pochodzącym ze złoża materiałem ilastym lub ilasto-piaszczystym o różnym zabarwieniu: czarnym, szarym, brązowym, żółtym lub czerwonym. Wśród okruchów występujących w hałdach spotyka się tlenkowe minerały żelaza: żółtobrązowe i brunatne limonity, zwane też żelaziakami brunatnymi i wiśniowoczerwone hematyty. Te pierwsze występują często w formie skorupowych konkrecji (kulistych lub owalnych skupień) o ciekawych strukturach wewnętrznych, widocznych po przecięciu lub rozbiciu. Rzadziej na hałdach można znaleźć minerały miedzi o charakterystycznych barwach: zielony malachit lub niebieski azuryt. Do ciekawych znalezisk na hałdach Miedzianej Góry należą okruchy skalne lub otoczaki z naskorupieniami malachitu na powierzchni. Okruchy te stanowią fragmenty urobku kopalnianego, który długo zalegał w kopalni lub w zalanych wodą lejach szybowych. W takich warunkach okruchy skalne pokryte zostały malachitem a następnie wydobyte na powierzchnię. Oprócz pozostałości górnictwa na terenie Miedzianej Góry, na północ od wschodniej części pasa wyrobisk górniczych zachowały się drobne usypiska żużli, które są zapewne pozostałościami zakładów hutniczych działających w XVII i XVIII wieku.

57


Miedziana Góra – Ławęczna – kopalnia rud żelaza W latach 1608–1609 biskup krakowski Piotr Tylicki sprowadził specjalistów włoskich pod kierownictwem Wawrzyńca i Jana Andrzeja Caccich, którzy mieli rozpocząć lub kontynuować zaczętą przez ojca Jana Marię Cacciego wielkopiecową produkcję żelaza w Bobrzy. Włosi rozpoczęli swe prace od poszukiwań złożowych. Największy sukces w tym zakresie odniosła grupa górników prowadząca poszukiwania rud w okolicach Kielc rozpoznając złoża rud żelaza w warstwach retu (dolnego triasu) oraz złoże w skałach dewonu na wzgórzu Ławęczna położone na przedłużeniu złoża miedzianogórskiego. Złoża te, jako bardzo zasobne najlepiej nadawały się do eksploatacji na potrzeby produkcji wielkopiecowej. Ławęczna nie była złożem rozległym, ale zasobnym w rudę. Złoże miało formę soczewkowatej serii ilastej, zapadającej w kierunku północnym pod kątem około 45°. W jego spągu zalegały czarne wapienie i łupki, lokalnie dolomity dewonu. Strop złoża tworzyły zlepieńce i piaskowce. Przypuszczalnie sama ruda była bezkrzemionkowa lub niskokrzemionkowa, przeważnie limonitowa, syderytowa i hematytowa, dzięki czemu dobrze nadawała się na wsad wielkopiecowy. Mimo trudności wydobycia, prowadzonego w stromo zapadającej serii rudnej, eksploatowano złoże do głębokości co najmniej 40 m – zapewne z przerwami – przez większą część XVII wieku. Z 1624 r. pochodzi informacja, że kopalnia Ławęczna ma kierat wydobywczy (bardzo rzadko stosowany w tym czasie w Polsce) i że głębienie szybów wymagało wielkich środków materialnych. Jeszcze w 1677 r. mamy wiadomość o eksploatacji tego złoża. Powtórne odkrycie złoża na wzgórzu Ławęczna nastąpiło w pierwszej połowie XIX wieku, w czasach Królestwa Polskiego, w okresie intensywnego rozwoju przemysłu polskiego, inspirowanego przez ówczesne władze państwowe. Po przejęciu przemysłu państwowego w 1824 r. przez Ministerstwo Skarbu, kierowane przez Ksawerego DruckiegoLubeckiego rozpoczęto na dużą skalę poszukiwania i eksploatację złóż rud żelaza. Prace górnicze na terenie złoża Ławęczno wznowiono w 1825 r. i do 1827 r. wykonano tu pięć szybów. Jeden z nich miał 75 m głębokości i rozmiary w przekroju poziomym 4,2x2,7 m. W trakcie eksploatacji tego złoża pojawiły się jednak znaczne dopływy wód, co spowodowało zamknięcie kopalni w 1830 r. Eksploatację wznowiono jeszcze w okresie 1838–1840.

58


Na terenie złoża zachowały się liczne zapadliska pogórnicze, położone na południowym stoku wzniesienia, w tym kilka większych hałd i lejów po szybach dziewiętnastowiecznych (GPS 50°56’21.80”N, 20°32’4.01”E).

I

II

III

IV

V

Typowe formy morfologiczne pozostałości historytcznego górnictwa na terenie Miedzianej Góry i wzgórza Ławęczna.

Miedziana Góra – skałka Piekło na Górze Kamień Skałki Piekło to naturalna ambona skalna położona po południowej stronie grzbietu opadającego ze szczytu góry Kamień w kierunku zachodnim. Grzbietem tym przebiega czerwony szlak turystyczny, zaś sama skałka chroniona jest od 1954 r. jako pomnik przyrody. Ambona skalna zbudowana jest z bardzo twardych piaskowców kwarcytowych dolnego dewonu. Piaskowce te są nieuławicone i pocięte spękaniami o różnych kierunkach, dlatego też skałka ma bardzo nieregularny kształt i nierówne ściany. Generalnie ma ona średnicę około 8 m oraz wysokość 5 m i złożona jest z czterech monolitów oddzielonych od siebie szczelinami: północnego, tkwiącego w stoku, południowo-zachodniego, oddzielonego od północnego szczeliną rozszerzoną u dołu oraz dwu stojących na sobie monolitów południowowschodnich. W otoczeniu ambony skalnej występują mniejsze bloki piaskowców.

59


Szczelina oddzielająca dwa zachodnie monolity jest tak szeroka, że stanowi niewielki obiekt jaskiniowy – schronisko skalne o długości 2 m nazwane Schroniskiem Butelek (z powodu, niestety, zaśmiecenia butelkami). Mimo swych niewielkich rozmiarów schronisko to jest ciekawym obiektem pod względem naukowym, bowiem w odróżnieniu od większości jaskiń w regionie (i na świecie) powstało nie w wyniku rozpuszczania skał, lecz w rezultacie rozsuwania się monolitów skalnych na stromym stoku spowodowanego siłą ciężkości. Skałka powstała (została odsłonięta na powierzchni) najpewniej w warunkach zimnego klimatu (tzw. peryglacjalnych) ostatniego plejstoceńskiego zlodowacenia, kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy lat temu. Podczas tego zlodowacenia lądolod nie dotarł do Gór Świętokrzyskich, ale przy braku pokrywy roślinnej wielokrotne zamrażanie i odmrażanie przypowierzchniowych, przesyconych wodą warstw gruntu powodowało szybkie ich spełzywanie i odsłanianie zwięzłych skał podłoża. Niedźwiedź – kuźnica wodna Kuźnica wodna zbudowana nad na dopływem Łośnej była w 1573 r. własnością Niedźwiedziów a później spokrewnionych z nimi Jasiowskich. Zniszczona została podczas wojny polsko-szwedzkiej (1655–1660), podobnie jak więk-szość kuźnic w regionie. Jej pozostałości (grobla ziemna dawnego zbiornika, ślady żużla) zostały bezpowrotnie zniszczone przez budowę drogi asfaltowej Niedźwiedź – Hucisko. (H. Kmieć, 2000)* Przyjmo – kuźnica „Szypowska” W 1612 r. Wawrzyniec i Jan Andrzej Cacciowie wykupili od szlachcica Łukasza Lobezkiego. jednego z dzierżawców biskupów krakowskich, kuźnicę nad rzeczką Ciemnicą (prawy dopływ Bobrzy), usytuowaną pomiędzy wsiami Bobrza i Pępice W kuźnicy produkowano szable i kosy. Głównym urządzeniem technicznym w szabelni był młot do odkuwania głowni szabel, napędzany kołem wodnym. Cacciowie mieli rozwiniętą produkcję strzelb, w związku z tym kuźnica produkowała zapewne rury do muszkietów lub innej broni palnej. Po śmierci Wawrzyńca i Jana Andrzeja Caciów (którzy zmarli około 1630 r.), w 1636 r. Jakub Gianotti wydzierżawił kuźnicę szypowską. W 1643 r. przywilej został odnowiony na dalsze 20 lat. W tym samym roku Jakub Gianotti uzyskał zezwolenie na wybudowanie rurarni nad Ciemnicą produkującej lufy do rusznic. Wkrótce Gianotti wycofał się z hutnictwa i kuźnica przeszła na w dzierżawę Jana Gibboniego.

60


W miejscowości Przyjmo, na miejscu dawnej kuźnicy nad rzeczką Ciemnicą zachował się zarys stawu oraz długa grobla przegradzająca dolinę, po której biegnie droga asfaltowa z Przyjma do Pępic. Brak śladów żużla należy tłumaczyć tym, że kuźnica produkowała gotowe wyroby z półproduktów hutniczych w postaci prętów i sztab, a w czasie procesu technologicznego tego typu żużel nie powstaje. (H. Kmieć, 2000)*. (GPS 50°58’41.45”N, 20°30’14.58”E). Samsonów – kuźnica i huta wielkopiecowa Kuźnica michałowska, zlokalizowana kilkaset metrów na północ od obecnych ruin wielkiego pieca, wzmiankowana była już w 1584 r. Kuźnica ta zbudowana została przez Michała Niedźwiedzia i sprzedana w 1584 r. Wawrzyńcowi Ciesielskiemu. Od 1594 r. była w rękach Łukasza Samsona i odtąd zwana była samsonowską W 1625 r. dzierżawił ją od biskupów krakowskich Aleksander Szembek, dobudowując hutę ołowiu, a od 1630 r. także żona jego Cecylia, wdowa po Janie Andrzeju Caccim. W 1636 r. kuźnicę dzierżawił już Jan Gibboni, który otrzymał ją w dożywocie. 30 lipca 1641 r. uzyskał on zgodę na budowę wielkiego pieca w Samsonowie i kuźnicy w Ćmińsku, w miejsce posiadanego młyna. W 1645 r. kuźnica samsonowską posiadała 5 kół wodnych. W tej kuźnicy istniał wielki piec smelcowny włoski, gdzie rudę smelcują i działa leją, różne garce w tej kuźni leją. Jedno koło wodne służyło do napędu miechów wielkiego pieca, drugie pieca dymarskiego, trzecie pieca kowalskiego, czwarte koło wodne na wale młotowym, piąte koło młotowe po drugiej stronie rzeki, gdzie stal i ankry kują. Samsonowski zespół wielkopiecowy, pod zarządem Jana Gibboniego, rozwijał się imponująco. Wkrótce Gibboni przejął cały zespół bobrzański. Okres wojen polskoszwedzkich („Potopu”) był dla Jana Gibboniego czasem intensywnej produkcji zbrojeniowej. Przed 1662 r. otrzymał on poddzierżawę Białogonu. W tym też mniej więcej czasie został właścicielem wsi Skiby koło Chęcin, w której występowały złoża kruszców ołowiu. Zapewne więc prowadził tam eksploatację na potrzeby huty białogońskiej. Po śmierci w 1675 r. Jana Gibboniego, działalność hutniczą podjął jego syn, Jakub Gibboni. Otrzymał on w dzierżawę samsonowski zespół hutniczy na 18 lat. W 1682 r. Jakub Gibboni zbudował w Samsonowie podwójny wielki piec o jednym trzonie. Prowadził zakłady do śmierci w 1694 r. Wdowa po nim, Zofia Gibboni wyszła za Antoniego Czermińskiego, który zarządzał zakładami do 1718 r. Po 1718 r. Samsonów przeszedł na własność biskupów krakowskich. Zakłady kupił biskup Felicjan Konstanty Sza-

61


niawski,. wraz z nadal istniejącym podwójnym piecem. Drugą część wielkiego pieca zburzono za biskupa Jana Aleksandra Lipskiego (ordynariusz w latach 1732–1746), przywracając stan z przed 1682 r. W 1746 r. inwentaryzator odnotował: wielki piec świeżo wyremontowany i nowo zaprawiony, tłuczka rudy inwencji niemieckiej, kuźnica niewielka w złym stanie, miechy drewniane wykonane przez rzemieślników sprowa-dzonych ze Śląska. Nauczyli oni też wytapiaczy, wytopu rudy kamienistej. W 1778 r. biskup Kajetan Sołtyk postawił na miejscu zrujnowanego nowy wielki piec. W 1789 r. zakłady w Samsonowie stały się własnością rządowa. W 1816 r. wielki piec był w złym stanie i dlatego w 1818 r. z inicjatywy Stanisława Staszica rozpoczęto budowę nowego dużego zakładu wielkopiecowego – huty „Józef”. Wielki piec, wykorzystujący jako paliwo jednak nadal węgiel drzewny, usytuowany na nowym miejscu, został ukończony i uruchomiony w 1823 r. w obecności Namiestnika Królestwa Polskiego, gen. Józefa Zajączka. W 1824 r. dobudowano odlewnię z piecem. Przy projektach i pracach czynni byli Bogumił Schmidt i radca górnictwa Fryderyk Lempe. W 1829 r. w ramach ulepszeń technicznych zakładu zainstalowany został miech cylindryczny poruszany kołem wodnym o średnicy ponad 7 m i maszyną parową o sile 8 KM. W 1835 r. nastąpiła ponowna przebudowa wielkiego pieca. Rudę do zakładów samsonowskich dostarczały kopalnie Dalejów i Świnia Góra. W 1866 r. okupanci rosyjscy spalili zakład w odwecie za udział w produkcji broni dla powstania w 1863 r. i od tego czasu nieczynny zakład popadał w ruinę. Huty nie odbudowano, ponieważ jej zniszczenie zbiegło się z kryzysem całego Zagłębia. Dodatkowymi czynnikami były problemy z wyczerpywaniem się złóż rud żelaza i zniszczeniem lasów przez niekontrolowany wyrąb na cele produkcji węgla drzewnego. Sprowadzanie surowców z większych odległości oraz zwiększająca się konkurencyjność ze strony hut Zagłębia Dąbrowskiego spowodowała, że huta „Józef” straciła na rentowności. W okresie pierwszej wojny światowej zakład uległ dalszemu zniszczeniu. Wojska austriackie urządziły w nim strzelnicę. Część murów rozebrali w tym czasie okoliczni. mieszkańcy wykorzystując kamień jako materiał budowlany. Obecnie po zakładzie pozostały ruiny. Budynki, rozplanowanie i sytuacja głównego kompleksu wielkiego pieca zrealizowane zostały w stylu klasycystycznym. Usytuowane są wraz z budynkami usługowymi, administracyjnym i mieszkalnym przy drodze Odrowąż – Bobrza, u zbiegu z prostopadłą do niej drogą do Zagnańska. Główny

62


kompleks budynków fabrycznych składa się z wielkiego pieca (A), przylegającej do niego od północy wieży gichtociągowej (B), a od południa dużej hali odlewni (E), którą zamykają symetrycznie po bokach dwa analogiczne budynki modelarni i suszarni modeli (C) od strony zachodniej, zaś emalierni (D) od strony wschodniej. Osiową symetrię układu podkreślają ponadto dwa mniejsze boczne budynki, usytuowane po obu stronach wielkiego pieca. Są to: od strony wschodniej pomieszczenie (F) na maszynę parową, od strony zachodniej pomieszczenie (G), w którym mieściła się dmuchawa. Przy wieży gichtociągowej (która służyła do transportu rudy, paliwa i topnika do wielkiego pieca), od wschodu znajduje się przybudówka (H) mieszcząca pierwotnie koło wodne. Do niej doprowadzony jest kanał z wodą roboczą (J), od strony północnej wielkiego pieca znajdowała się (nie istniejąca obecnie) długa szopa (I) w której magazynowano rudę. I

B F

A

J

H

G

C E

C

D

K mury zachowane mury zachowane w partii przyziemia mury zachowane w partii fundamentów

Plan zakładu wielkopiecowego

Zespół wielkopiecowy zamykał od południa dziedziniec fabryczny (K). Pozostałe budynki fabryczne usytuowane były luźno po zachodniej i północnej stronie kompleksu wielkiego pieca. Budynki murowane są z miejscowego piaskowca dolnotriasowego, natomiast część sklepień i dekoracyjnych gzymsów zbudowano z cegły. (GPS 50°59’27.83”N, 20°36’51.51”E).

63


Samsonów – Rurarnia – rurarnia W okresie zbrojeń Władysława IV Jan Gibboni, po wybudowaniu w 1641 r. zakładu wielkopiecowego w Samsonowie, postawił nad rzeką Rybną zakład do wiercenia luf rusznic (nazwę rzeki Rybna potwierdza lustracja klucza samsonowskiego z 1789 r.). Przyjmuje się, że zakład pracował do końca XVII w. Rurarnia koło Samsonowa, z powodu bliskości (0,5 km) zakładu wielkopiecowego produkującego odlewy kul i granatów, rozszerzyła zakres produkcji przez dobudowanie szlifierni tych wyrobów. Ponadto produkowano w tym zakładzie ołowiane kule do rusznic, co potwierdza rachunek za tego rodzaju wyroby wystawiony na Jana Gibboniego w 1664–1665. W miejscu lokalizacji zakładów brak obecnie ich pozostałości. (H. Kmieć, 2000)* Strawczyn – kuźnica wodna Kuźnica, czynna do ostatniego ćwierćwiecza XIX wieku, wyposażona była w dwa koła wodne i młot podrzutowy. Zlokalizowana była w pewnym oddaleniu od mostu i drogi, przy starorzeczu. Na jej miejscu po 1900 r. działał jeszcze miejscu zbożowy młyn wodny. Według relacji okolicznych mieszkańców, w latach pięćdziesiątych ziemię z grobli z bardzo dużą ilością żużla żelaznego przewieziono na budowaną wtedy drogę asfaltową Strawczyn-Niedźwiedź. (GPS 50°56’38.80”N, 20°25’8.21”E). Strawczynek – kopalnie barytu Strawczynek jest jednym z nielicznych w regionie miejsc eksploatacji barytu – ciężkiego minerału o specyficznym zastosowaniu (patrz opis Huciska) – w Górach Świętokrzyskich. Jesienią 1911 r. rolnik ze Strawczynka zgłębiając studnię natrafił na duże bryły krystalicznego, ciężkiego minerału, którego nie znał. Znalezisko to potraktował jako ciekawostkę i jego próbkę zawiózł do Kielc, gdzie ofiarował ją przedsiębiorcy W. Zemmelmanowi prowadzącemu wówczas przemiał minerałów w zakładzie położonym opodal dworca kolejowego. Zemmelman w niedługim czasie dowiedział się, że jest to baryt, który wykorzystywany jest w przemyśle. Niezwłocznie przybył do Kolonii Strawczynek, gdzie zapoznał się z obfitym występowaniem barytu w miejscowych glinach. Zachęcony oględzinami, wydzierżawił działki, które znajdowały się we wschodniej części wsi. Wiosną 1912 roku dzierżawca rozpoczął szybikową eksploatację barytu i prowadził ją do chwili wybuchu wojny czyli do sierpnia 1914 r. W 1918 r., bezpośrednio po wojnie, eks-

64


ploatację barytu w Strawczynku podjął znany w Kielecczyźnie przedsiębiorca górniczy, inż. Rafał Plesner. Uzyskując negatywne wyniki, wydzierżawił on w zachodniej części wsi działkę ze starym kamieniołomem. W płytkiej odkrywce odsłaniał się wapień triasowy użylony barytem. Wapień eksploatowano niegdyś dla znajdującego się tu wapiennika polowego, który czynny był do 1892 roku. Przy oczyszczaniu odkrywki w wyrobisku znaleziono hałdę barytu, odrzuconego jako odpad przy łamaniu wapienia. Baryt ten przesortowano i wywieziono w ilości około 30 ton. Niedługo potem w dnie kamieniołomu wybito szyb, osiągając na głębokości 16 m kontakt wapienia triasowego i leżącego w jego podłożu wapienia dewońskiego. Na kontakcie tych dwu skał występowała strefa wzbogacona w baryt. Kopalnia nie osiągnęła jednak rentowności i dlatego z początkiem 1921 r. zaniechano dalszej eksploatacji. Negatywne wyniki dały także poszukiwania prowadzone w tym samym czasie pod kierownictwem słynnego geologa świętokrzyskiego, Jana Czarnockiego na Górze Zachętnej koło Chełmiec. W latach 1923–1926 drobni handlowcy skupowali w Strawczynku baryt, wydobywany przez miejscową ludność. Prace poszukiwawczo-górnicze w Strawczynku wznowiła w 1926 r. firma Nowacki i Spółka i prowadziła je ze zmiennym powodzeniem do roku 1936 r. W 1937 r. część terenu barytonośnego wydzierżawił przedsiębiorca (o nieznanym nam imieniu) Hochenlohe, który był najpoważniejszym inwestorem działającym na terenie złoża barytu w Strawczynku. Działając do 1939 r. wykonał on 36 szybów oraz jeden otwór wiertniczy o głębokości 70 m. Baryt wydobywany w tym czasie służył do produkcji płuczki dla wierceń prowadzonych na Śląsku przy poszukiwaniach złóż węgla. Od chwili odkrycia złoża do wybuchu drugiej wojny światowej ze złoża wydobyto według przybliżonych obliczeń około 6 000 ton tego surowca. Po II wojnie światowej, w latach 1950–51 Przedsiębiorstwo Geologiczne Surowców Skalnych w Krakowie wykonało w południowej części złoża szereg wierceń poszukiwawczych według wytycznych Jana Czarnockiego. W sierpniu 1951 r. nowo powstała w Kielcach spółdzielnia pracy „Kopaliny Mineralne”, wydzierżawiła w Strawczynku działki pod eksploatację barytu. Do prac górniczych przystąpiono 15 stycznia 1952 r., wykonując w pierwszym rzucie 8 szybów i uzyskując 433,5 tony barytu. Do prac wydobywczych zaangażowano miejscowych „starych” górników, którzy posiadali wieloletnią praktykę i znali szczegóły budowy złoża. W 1953 r. wykonano 14 nowych szybów, wydobywając 816 t barytu. W roku następnym

65


sytuacja pogorszyła się, gdyż spółdzielnia nie mogła skłonić miejscowych rolników do zawarcia umów dzierżawczych, umożliwiających rozszerzenie prac górniczych na tereny korzystne dla dalszej eksploatacji. W latach 1954–55 wydobyto zaledwie 764,5 tony barytu. W tym jednak czasie uruchomiona została po odwodnieniu poniemiecka kopalnia barytu na Dolnym Śląsku, eksploatująca złoże znacznie większe i korzystniejsze do eksploatacji od tego w Strawczynku. W tej sytuacji koszt wydobycia barytu w Strawczynku trzykrotnie przewyższył nową cenę tego surowca. W roku 1957 wydobyto w Strawczynku tylko 338 t, a w zimie zlikwidowano kopalnię. Licząc na rentowność wydobycia spółdzielnia „Kopaliny Mineralne” otwarła ją jednak ponownie w 1959 r. Wykonano wówczas dwa szyby, z których jeden, zlokalizowany we wschodniej części wsi, dał wyniki negatywne. Z drugiego szybu, uzyskano 69 t barytu poprzerastanego wapieniem i kalcytem. Gospodarze dysponujący terenami perspektywicznymi nadal odmawiali spółdzielni prawa wstępu. W tym układzie „Kopaliny Mineralne” zlikwidowały ostatecznie zakład w Strawczynku z końcem 1959 r., wydobywając tu w przeciągu ośmiu lat 2 586 ton barytu. Jedno z odkrywkowych wyrobisk po eksploatacji barytu chronione jest jako pomnik przyrody nieożywionej, (GPS 50°56’11.24”N, 20°26’20.10”E) Tak wspomina pracę geolog Jerzy Fijałkowski, będący współzałożycielem spółdzielni „Kopaliny Mineralne”: Prowadzono roboty metodą wieloszybikową. Wieś nie miała wtedy jeszcze elektryczności. Stosowano pod ziemią lampy karbidowe i górniczy materiał wybuchowy amonit-2. Ładunki odpalano lontem prochowym podwójnie smołowanym, o szybkości przebiegu iskry jeden centymetr na sekundę. Końce lontów tkwiących w amonicie zaopatrywano w detonatory. Otwory strzałowe drążono w skale ręcznie dostosowanym dłutem i łyżką wydobywano zwiercinę. Wsunięte do otworów ładunki stemplowano gliną. Odpalenia dokonywał uprawniony strzałowy, którym był początkowo sztygar Jan Nawara, a później prócz niego Stanisław Czarnecki. Kopalnia nie posiadała magazynu materiałów wybuchowych i dowożono porcje jednorazowego użycia, nabywane w czynnym kamieniołomie kieleckim Kadzielnią. Tam był skład w obmurowanej i zabezpieczonej naturalnej jaskini skalnej. Kadzielnia nabywała górnicze materiały wybuchowe z wytwórni w Wałczu i „Kopaliny Mineralne” korzystały z tego bez dodatkowych opłat na podstawie współpracy gospodarczej regionu. Ładunki z Kielc do

66


Strawczynka przewoził prywatnym samochodem poniemieckim z demobilu, osobowym Oplem Kadetem emerytowany maszynista kolejowy Stanisław Rieth, zamieszkały i garażujący przy ulicy Sienkiewicza. Zakład górniczy nie miał kuźni. Remont narzędzi zlecano odpłatnie miejscowemu kowalowi... W Strawczynie zaletę stanowiło przynajmniej to, że kopalnia nie była zawodniona. Płytkie studnie kopane we wsi czerpały wodę zawieszoną na pokładzie gliny lodowcowej zwałowej. Ujęcia ubogie i zależne od wilgotności pory roku. Studnie jesienią wysychały. Szybiki miały przedział wyciągowy i drabinowy. Nakrywano je szopami półotwartymi. Urobek wydobywano za pomocą kołowrotów zapadkowych, które obsługiwało po dwóch górników. Zapadki przy bębnie, pracujące w jedną stronę, służyły, aby lina z ładownym kubłem o pojemności 50 kg nie cofnęła się idąc do góry. Kubły były drewniane, okute, liny zaś stalowe, plecione. Obudowa szybików drewniana, rama z dłużycy kopalnianej, poszycie ścian z okorków i łat. Drabiny trzymetrowej długości na pomostach. Głębokość wyrobisk nie przekraczała kilkunastu metrów. Krótkie chodniki, do dziesięciu metrów, nie wymagały sztucznej wentylacji. Gdy były dłuższe, głębiono w przodku kolejny szybik, bo podziemny transport urobku w kubłach ciągniętych liną po podłodze z desek był z rosnącymi metrami chodnika coraz uciążliwszy. Potem tą samą drogą i metodą stosować trzeba było podsadzkę, by nie powstawały zapadliska niszczące trwale pole orne. Podsadzano materiałem płonnym z uformowanej wcześniej hałdy. (J. Fijałkowski Baryt Strawczyński. Opowieści z Gór Świętokrzyskich, t.18, Zagnańsk 2009). Szlifiernia – patrz Ciosowa (Szlifiernia) Szczukowskie Górki – Machnowica i Góra Jankowa – kopalnie rud ołowiu Góry Jankowa i Machnowica (zwana też dawniej Machnową Górą), położone na południe od zabudowań wsi Szczukowskie Górki, stanowią na mapie geologicznej „wyspy” wapieni dewonu, otoczone ze wszystkich stron piaskowcami dolnego triasu. W sensie geologicznym wapienie dewonu tworzą w tym miejscu zrąb tektoniczny – wyniesiony w górę fragment skorupy ziemskiej, obcięty ze wszystkich stron uskokami. Dlatego właśnie wapienie dewońskie, po zdenudowaniu (zniszczeniu) przykrywających je utworów triasowych w tym miejscu ukazują się na powierzchni, podczas gdy w otoczeniu występują pod

67


grubą, kilkusetmetrową pokrywą triasową (patrz przekrój geologiczny). Góra Jankowa (czêœæ zachodnia)

m npm 250

200

150

dewon - wapienie

trias dolny - piaskowce

perm lub trias dolny - zlepieñce

uskok, nasuniêcie

trias dolny - mu³owce, i³owce, piaskowce strefy ¿y³ kruszcowych bêd¹ce przedmiotem eksploatacji podziemnej impregnacyjne okruszcowanie w piaskowcach

Przekrój geologiczny Góry Jankowej

Wapienie te są obecnie eksploatowane w dużym kamieniołomie Szczukowskie Górki, który wcina się w północny stok Machnowicy, stopniowo „pożerając” tę górę. Po zakończeniu eksploatacji, w nieczynnym kamieniołomie będzie można zobaczyć wykształcenie skał dewońskich, ich kontakt z leżącymi na dewonie utworami dolnego triasu oraz bardzo ciekawe formy krasowe występujące w wapieniach. Jednak najciekawszym i dostępnym już obecnie elementem geologicznym obu wzgórz są pozostałości eksploatacji kruszcu ołowiu – galeny (siarczku ołowiu) oraz barytu (siarczanu baru). W wapieniach dewońskich oraz przykrywających je lokalnie zlepieńcach permskich minerały te, wraz z grubokrystalicznym kalcytem (węglanem wapnia) tworzą żyły i wiązki żyłek, które powstały w rezultacie wytrącania się tych minerałów z gorących roztworów wodnych krążących w szczelinach skalnych. Żyły takie można było obserwować w odsłonięciach przekopu obwodnicy Kielc rozcinającego Górę Jankową, zaś w okresie budowy tej obwodnicy odsłonięto nawet podziemne wyrobiska po eksploatacji kruszców. Powierzchniowe pozostałości eksploatacji szybikowej oraz szparowej prowadzonej wzdłuż żył kruszcowych można obecnie znaleźć na północno-zachodnich stokach Góry Jankowej zaś w szczytowej partii Machnowicy zostały one, niestety, w dużej części zniszczone przez rozrastający

68


się w kierunku południowym kamieniołom. Śladami szybów są okrągłe lub owalne w planie poziomym lejki, natomiast szpary to pozbawione stropu głębokie i wąskie korytarze „wyrąbane” przez górników wzdłuż żył kruszcowych sięgających powierzchni terenu (patrz też opis stanowiska Jaworznia-Moczydło). Zdaniem geologów, Jerzego i Eugenii Fijałkowskich wśród śladów górnictwa na Machnowicy (GPS 50°52’43.32”N, 20°32’24.35”E) i Górze Jankowej (GPS 50°52’40.52”N, 20°31’36.10”E) można wyróżnić pozostałości dawnego górnictwa, z okresu pierwszej Rzeczpospolitej (XVII wiek?) oraz większe i lepiej zachowane pozostałości górnictwa dziewiętnastowiecznego. Żyły kruszcowe na Machnowicy były jednak miejscami wyjątkowo grube lub też okruszcowanie ma tu również charakter gniazdowy, tzn. minerały kruszcowe wytrącały się z roztworów w nieregularnych kawernach w skale, na przykład w pustkach krasowych (powstałych w wyniku wcześniejszego rozpuszczania wapieni). Zgodnie bowiem z tradycją właśnie na Machnowicy wydobyto trzy największe bryły galeny jakie kiedykolwiek znaleziono w Górach Świętokrzyskich. Spośród wielu wersji legendy o szczęśliwym wydobyciu tych brył podajemy tu tekst przytoczony przez Włodzimierza Kondakiego na łamach „Gazety Kieleckiej” w 1884 r.: Niejaki Hilary Mala, włościan z Niewachlowa i górnik, trudnił się kopaniem kruszcu w górze pobliskiej. Był on pracowitszym od wielu, pobożnym i przykładnym, wszakże długi czas nie miał szczęścia i z biedą utrzymywał swoją rodzinę. Ubogi więc, nieśmiały i milczący Mala ukopaną przez siebie rudę sprzedawał w mieście i grosz otrzymany oddawał żonie, lecz ta nie mogąc ani radą, ani żadnym innym wpływem skłonić Mali do zmiany fachu na inny korzystniejszy, najczęściej wymyślała na męża i najbardziej wtedy, gdy który sąsiad wyprawiał ucztę za pieniądze w kopalni zarobione. Mala cierpliwie znosił przydomki głupca i próżniaka, a wieczorami, wróciwszy z roboty, wychodził za chałupę i modlił się szczerze. Pewnego razu gdy zasnął po modlitwie z litaniją na ustach, zobaczył we śnie św. Barbarę i usłyszał słowa zachęty. Widział on we śnie zamkniętą szparę i skałę ponad skarbem w górze, zrozumiał więc, że ją przebić potrzeba. Obudziwszy się, Mala pamiętał co mu się śniło, nie powiedział ani słowa nikomu, lecz odmówiwszy pacierz znów poszedł do swojej roboty. Pracował on z pilnością niesłychaną, krusząc twardą skałę a ponieważ inni górnicy unikali zawsze robót w kamieniu i szukali kruszcu w miękkich glinach, więc gdy widzieli jak Mala kruszył skałę, w której gdzieniegdzie tylko błysz-

69


czały drobne ziarenka kruszcu, niektórzy górnicy radzili mu obrać inne miejsce, inni drwili z prostaka, nazywając go wariatem i opowiadali żonie o dziwactwie Mali, wywołując gwałtowniejsze niesnaski domowe. Lecz Mala był człowiekiem silnej wiary, nic go nie mogło oderwać od pracy, bo on wierzył w swój sen i pracował prawie bez wypoczynku. Kruszec ołowiu trafił mu się czasami w bardzo małej ilości, lecz wkrótce i to zginęło. Szpara się zwarła zupełnie a skała od młota i klina kruszyła się bardzo powoli. Robiąc w ten sposób przez całe miesiące, biedny Mala wyczerpał wszystkie swoje środki, jadł tylko suchy kawałek czarnego chleba, zadłużył się u wszystkich bogatszych sąsiadów i żeby nie umrzeć przy pracy z głodu wykradł żonie ostatnią kurę i sprzedał ją za chleb. W tych kilku dniach ostatniej nędzy, zdołał on nareszcie przebić skałę i dostał się do nowej szpary, zawalonej olbrzymimi bryłami błyszczu ołowiu. Wtedy dopiero żona i koledzy Mali zobaczywszy prawdziwy skarb, dowiedzieli się o śnie i uwierzyli, że to było objawienie, więc wszyscy całowali po rękach człowieka, co dostąpił tej łaski. Jeden z górników dał znać o tym przypadku do duchowieństwa i biskup kazał wynagrodzić Malę, zabezpieczając byt jego do śmierci a brył kruszcu nie rozbijać, lecz wydobyć je z ziemi w całości. Łatwiej było nakazać, jak spełnić taki rozkaz. Kamień dookoła brył wyłamano, lecz ani liny nowe, ani potrójne łańcuchy nie mogły wytrzymać ciężaru brył. Wszystko to pękało przy obrocie windy. Wówczas górnicy sami pomiędzy sobą uradzili, żeby zrobić nową linę z łyka lipowego. W tym celu poszli ono do lasu pod Samsonów, nacięli łyka z lip młodych i ukręcili taką mocną linę, że na niej dopiero zdołali wyciągnąć w całości bryły kruszcu. Z brył galeny wydobytych przez Malę nie wytopiono ołowiu, lecz wykonano trzy rzeźby. Największa z nich, rzeźba św. Barbary trafiła do klasztoru na Karczówce, z mniejszej bryły wykonano figurę św. Antoniego, która jest w kościele w Borkowicach, natomiast fragment większej bryły starczył jeszcze na wykonanie płaskorzeźby Matki Boskiej umieszczony obecnie w Katedrze Kieleckiej. Geologów fascynuje jednak jeszcze inny typ złóż galeny występujący na Górze Jankowej i szczegółowo opisany przez największego badacza kruszców świętokrzyskich, Zbigniewa Rubinowskiego z Oddziału Świętokrzyskiego Instytutu Geologicznego. W piaskowcach dolnotriasowych przykrywających wapienie dewońskie na południowych stokach Góry Jankowej galena tworzy bowiem punktowe i nieregularne plamiste skupienia, tzw. impregnacje, zastępując – niekiedy wraz z barytem – spoiwo tych skał (patrz przekrój geologiczny).

70


Tego typu koncentracje kruszców ołowiu są generalnie rzadko spotykane i na terenie Gór Świętokrzyskich występują jeszcze tylko w Miedzianej Górze. Próby eksploatacji tego złoża rozpoczęto dopiero w końcu XVIII wieku i prowadzono w wieku XIX, wcześniej bowiem nie umiano wyodrębnić tego typu rudy ze skał (nie znano odpowiedniej metody wzbogacania takiej rudy). Ślady tej eksploatacji są słabo czytelne na powierzchni terenu. Natomiast fragmenty piaskowców przesyconych galeną lub barytem można było znaleźć na skarpach przekopu kieleckiej obwodnicy w okresie jej budowy. Światełek – kuźnica wodna Powstanie kuźnicy w Światełku nad Bobrzą – podobnie jak wielu innych wyżej opisanych – wiąże się ze sprowadzeniem w końcu XVI wieku włoskich górników i hutników przez biskupów krakowskich na teren będący ich własnością i obfitujący w złoża rud żelaza. Odnowienie w 1610 r. przez biskupa Tylickiego dzierżawy z Janem Maria Caccim na dalsze 15 lat świadczyć może, że ten ostatni dzierżawił Światełek już w 1595 r. Być może to on wybudował kuźnicę Światełek. Wkrótce po założeniu kuźnicy i być może wielkiego pieca w Bobrzy Jan Maria Caccia zmarł i kuźnice wraz z nowo otrzymanymi posiadłościami przeszły w dzierżawę na jego synów Wawrzyńca i Jana Andrzeja, przybyłych do Polski między 1606 r. a 1609 r. Około 1630 r. zmarli Wawrzyniec i Jan Andrzej Cacciowie i do 1636 r. podobnie jak w Humrze właścicielem kuźnicy była wdowa po Janie Andrzeju, Cecylia. W 1636 r. przywilej na kuźnicę Światełek otrzymał Jakub Gianotti, bogaty kupiec warszawski pochodzący z północnych Włoch, być może z pogranicza Styrii. Gianotti wkrótce wycofał się jednak z hutnictwa na rzecz bardziej intratnego handlu. W 1643 r. Jan Gibboni, zięć Gianottiego, otrzymał od biskupa Jakuba Zadzika, przywilej na 5 kuźnic, w tym Światełka, na lat 20. Kuźnica Światełek otrzymywała surówkę z Bobrzy, zaś później, po 1662 r. z Humru, a po 1772 r. z Samsonowa. Surówkę tę przekuwano na stal w postaci lasek, prętów i kęsów oraz w wyroby gotowe, między innymi siekiery, rydle, łopaty itp. Jan Gibboni swoje wyroby sprzedawał dla artylerii koronnej. W 1645 r. w kuźnicy zanotowano: 1 koło młotowe, 1 koło piecowe do napędu miechów, młot naciskowy, plus pełne wyposażenie kuźnicy. W 1789 r. były w kuźnicy dwie fryszerki, po lewej i prawej stronie rzeki, do kucia używano młotów naciskowych. Piece od fundamentów do komina były murowane, dmuch piecowy uzyskiwano z 2 miechów. Węgielnia była murowana z wejściem od kuźni a jej dach był

71


ruchomy, na kółkach żelaznych. Kowalicha (kuźnia) ręczna z jednym warsztatem, posiadała piec od fundamentów murowany z wierzchu lepiony, miech skórzany. Kuźnica wzmiankowana była w latach 1789, 1823 jako fabryka żelaza. W 1833 r. kuźnicę przebudowano, w 1890 r. był nieczynna. Do dziś zachowały się na jej miejscu: zarys stawu, grobla po której częściowo przebiega droga asfaltowa, pozostałości napędu młyna zbożowego, który zbudowano w miejscu kuźnicy oraz ślady żużla żelaza w nasypie grobli. (H. Kmieć, 2000)* (GPS 50°59’22.71”N, 20°34’13.37”E). Tumlin – Góra Grodowa – kamieniołom piaskowców Góra Grodowa to wybitny grzbiet Wzgórz Tumlińskich, mający rozciągłość wschód-zachód i strome stoki południowy oraz północny, wznoszący się około 100 m ponad otaczające doliny (398,8 m npm). Na kulminacji góry, w jej wschodniej części, na trasie szlaku turystycznego znajduje się kaplica otoczona fragmentami wałów kamienno-ziemnych, które są uznawane za prehistoryczne budowle prawdopodobnie kultowe. Wał wschodni ma szerokość około 5 m, zaś wysokość 1–2,5 m. Wewnętrzny wał zachodni ma wysokość do 1,5 m i szerokość 3–5 m, podczas gdy zachodni wał zewnętrzny jest silnie zdeformowany. Wały są jednak słabo widoczne, bo porasta je gęsty las a ponadto na znacznym odcinku zostały zniszczone przez kamieniołomy, które podcinają oba strome stoki góry pod jej szczytem. Kamieniołom na stoku południowym o długości około 60 m i wysokości ścian do 10 m jest nieczynny, zarośnięty lasem, natomiast kamieniołom południowy o długości około 200 m i głębokości do 30 m (uwaga, niebezpiecznie!) jest obecnie aktywny. W obu kamieniołomach przedmiotem eksploatacji są (były) czerwone piaskowce dolnego triasu, zwane piaskowcami tumlińskimi. Piaskowce te ze względu na znaczną zwięzłość, doskonałą oddzielność płytową oraz dekoracyjne, wiśniowoczerwone zabarwienie, wykorzystywane są w kamieniarstwie (do budowy nagrobków) oraz budownictwie ogólnym, jako dekoracyjny materiał architektoniczny (do budowy elewacji, schodów, obramowań okiennych, płyt chodnikowych itp.). Innym, do niedawna ważnym kierunkiem ich wykorzystania, była produkcja okładzin do pieców hutniczych. Kamieniołom na Górze Grodowej został formalnie założony (niewątpliwie jednak na miejscu starszych wyrobisk) w 1862 r., stanowi więc obecnie również obiekt historyczny. Piaskowce tumlińskie wzbudzają szczególne zainteresowanie geologów, którzy przyjeżdżają do Tumlina z całego

72


świata by je zobaczyć, bowiem powstały w bardzo specyficznych warunkach – jako pustynne piaski przewiewane przez wiatr. Tumlińska pustynia istniała w dolnym triasie (około 245 mln lat temu), w czasie gdy obszar świętokrzyski – po zniszczeniu i obniżeniu gór powstałych w górnym karbonie i dolnym permie (320–270 mln lat temu) – był płaskim lądem zasypywanym przez piaski przynoszone przez rzeki i wiatr z południowego wschodu. Powstanie pustyni na tym lądzie przypadło na wyjątkowo gorący i suchy okres w dziejach geologicznych regionu świętokrzyskiego. Od czasu powstania (sedymentacji) jako piaski pustynne piaskowce tumlińskie uległy lityfikacji, tzn. stały się twardymi skałami. Doskonale zachowały jednak struktury wydm oraz innych form rzeźby pustynnej i dlatego tak chętnie studiowane są przez geologów. Z tego też powodu odsłonięcia piaskowców w kamieniołomie południowym i nieczynnej części kamieniołomu północnego, wraz z prehistorycznymi wałami i kaplica objęte zostały w 1994 r. ochroną prawną jako rezerwat przyrody „Kamienne Kręgi”. Struktury dawnych wydm odsłaniają się najlepiej w ściance skalnej o długości około 20 m i wysokości 6 m (pokazanej na fotografii) w środkowej części południowego kamieniołomu, która została wyłączona z eksploatacji. W jej dolnej części widoczny jest zestaw lamin silnie pochylonych w prawo, na zachód. Laminy te były w dolnym triasie warstewkami piasku, który – przynoszony przez wiejący ze wschodu wiatr – zsypywał się po zawietrznym (przeciwnym do kierunku wiatru) skłonie wydmy. Poszczególne laminy, przysypywane następnymi, utworzyły w ten sposób wydmę. Wydma ta została jednak od strony nawietrznej (nachylonej do wiatru) ścięta i na niej zalega zestaw lamin pochylonych z kolei w lewo, na wschód. Zestaw ten tworzy strukturę następnej, młodszej wydmy. Zestaw ten przechodzi ku górze w piaski pozbawione wyraźnej laminacji, w obrębie których zarysowuje się jednak bardzo wyraźnie struktura półkolistego wgłębienia. Struktura ta, to ślad koryta okresowego potoku – świadectwo rzadko na pustyni padających deszczów. Wydmowe struktury piaskowca u samej góry ściany skalnej wskazują jednak, że deszcz, po którym utworzył się strumień nie spowodował istotnej zmiany klimatu i pustynia istniała nadal. Powierzchnie warstewek-lamin stanowiły niegdyś powierzchnię pustyni, wobec tego zachowały się na nich formy mikrorzeźby charakterystyczne dla środowiska pustynnego, takie jakie znamy ze współczesnych obszarów suchych. Bardzo często na powierzchniach tych można więc zobaczyć skamieniałe zmarszczki wiatrowe (faliście biegnące grzbieciki na powierzchniach warstw – patrz fotografia).

73


Powszechnie także spotyka się szczeliny z wysychania – sieć wielokątnych spękań, jakie współcześnie obserwujemy na powierzchni wysychających błotnistych kałuż (patrz fotografia). Do najciekawszych struktur zachowanych na powierzchniach warstw piaskowców w Tumlinie należą jednak tropy gadów. Nie są to tropy dinozaurów, które w dolnym triasie jeszcze nie istniały, lecz niewielkich zwierząt. Świadczą jednak o tym, iż mimo suszy na pustyni istniało życie. (GPS 50°58’7.75”N, 20°34’35.87”E). Umer (Humer) – kuźnica wodna, wielki piec, fryszernia Kuźnicę w Humrze wybudował Łukasz Samson (prawdopodobnie Szkot z pochodzenia) w okresie między 1592– 1603 r. Po jego śmierci w 1608 r. kuźnicę nabył szlachcic Szymon Śliwowski. W 1615 r. od Śliwowskiego kuźnicę wykupił Jan Andrzej Caccia, otrzymując wraz z żoną Cecylią, przywilej od biskupa Tylickiego na dożywotnie użytkowanie. Śliwowski rozmyślił się jednak i osadził w Humrze swego arendarza (dzierżawcę) Lorensa Grubanowicza. Sąd biskupi prowadził półroczną rozprawę, zanim zmuszono Śliwowskiego do ustąpienia. W 1630 r. zmarł Jan Andrzej Cacci i odtąd właścicielem kuźnicy w Humrze była wdowa Cecylia Cacci. Wdowa wkrótce wyszła za mąż za Aleksandra Szembeka, dzierżawcę kuźnicy w Samsonowie, natomiast biskup Jakub Zadzik w 1636 r. wystawił Janowi Gibboniemu przywilej na kuźnicę w Humrze, uzyskaną od Cecylii Cacci-Szembek. W 1643 r. Jan Gibboni kuźnicę w Humrze otrzymał w dożywocie (użytkowanie do śmierci). W kuźnicy główny nacisk położono na produkcję stalowych siekier, łopat itp. W 1660 r. biskup Andrzej Trzebicki polecił Janowi Gibboniemu wybudować w Humrze wielki piec a rozebrać stary wielki piec w Bobrzy. W 1675 r. zakłady przejął Jakub Gibboni, syn Jana i prowadził je do śmierci w 1694 r. Wdowa po nim, Zofia wyszła za podkanclerza Antoniego Czermińskiego, który prowadził zakład do 1718 r. Wielki piec w Humrze był nastawiony na produkcję odlewniczą. Robiono tu także formy do dział oraz kokile – formy do odlewania kul i granatów. Piec ten, po ponad 110 latach pracy, ze względu na wypalenie rozebrano w 1773 r., budując nowy, położony bliżej złóż rud żelaza w Szałasie Nowym. W drugiej połowie XIX wieku działały jednak jeszcze w Humrze dwie fryszerki. Fryszerka po lewej stronie rzeki, wybudowana w 1777 r. wyposażona była w piec kowalski murowany z dwoma drewnianymi miechami oraz młot naciskowy napędzany kołem podsiębiernym. Fryszerka po prawej stronie rzeki była wybudowana w 1762 r., po-

74


siadała również młot naciskowy i podobne urządzenia, jak wyżej. Budynki tych fryszerek wybudowane były z drewna dębowego rżniętego. Węgielnia była murowana, wystawiona za biskupa Kajetana Sołtyka (ordynariusza w latach 1759– 1788), posiadała dach wysuwany na kółkach. W 1823 r. fryszernia w Humrze była zakładem rządowym. Wymieniana jest wielokrotnie w dokumentach z pierwszej połowy XIX w. W latach 1867–1870 fryszernię posiadał Szymon Finkelhauz. Czynna była do I wojny światowej. Bezpośrednio po jej likwidacji, na istniejącym ujęciu wodnym powstał tartak, następnie, od 1956 r. młyn napędzany turbiną wodną; obecnie nieczynny. (H. Kmieć, 2000)* Do dziś na miejscu zakładów zachowały się: duży staw, wysoka grobla, po której przebiega droga asfaltowa oraz żużel na grobli od strony zachodniej. Duże ilości żużla wywieziono na budowane drogi w Umrze. (GPS 50°59’6.42”N, 20°35’19.48”E). Zachełmie – kamieniołom dolomitu Nieczynny kamieniołom dolomitów dewońskich na górze Chełm w Zachełmiu koło Zagnańska stał się znany w świecie za sprawą odkrycia najstarszych znanych dotąd tropów lądowych czworonogów (Tetrapoda). Jerzy Gągol, geolog z Oddziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego w Kielcach opisał na stronie internetowej (http: //geoportal.pgi.gov.pl) historię kopalni oraz odkrycia śladów Tetrapoda. Dowiadujemy się z niej, że pierwszym badaczem odsłonięć skalnych w Zachełmiu był Jerzy Bogumił Pusch (1790–1846), autor pierwszej naukowej monografii geologicznej Polski. Obszerniejszą pracę, zawierającą opis zagnańskich dolomitów i rozważania nad ich pochodzeniem, opublikował w 1834 r. inspektor Dyrekcji Górniczej w Kielcach, Gottlob Blöde. Dolomity na górze Chełm były eksploatowane już w XVII w. do budowy wzniesionego w pobliżu kościoła parafialnego. Rozwój kamieniołomu rozpoczął się jednak dopiero na początku XX wieku. W okresie międzywojennym pozyskano w kamieniołomie także kilka wagonów hematytu, występującego w dolomitach w postaci gniazd i żył. Z tego wyrobiska kolekcjonerzy pozyskiwali też piękne okazy „śmietany” hematytowej i hematytu krystalicznego. Mineralizacją hematytową w dolomitach z Zachełmia zajmowali się m.in. geolodzy Roman Krajewski i Zbigniew Rubinowski. Wielkie, współczesne wyrobisko to efekt eksploatacji od lat 60. XX wieku. Kopalina była wykorzystywana do produkcji kruszywa kolejowego i drogowego, a wcześniej także jako dolomit hutniczy. Eksplo-

75


atacja złoża została zakończona w 1987 r., m.in. ze względu na ochronę zaopatrującego Kielce ujęcia wód podziemnych w Zagnańsku i w tym samym roku ustanowiono ten znakomity zabytek geologiczny pomnikiem przyrody. Powodem ochrony prawnej kamieniolomu (jako pomnik przyrody) był przede wszystkim kontakt dolomitów dewońskich z przykrywającym je pakietem czerwonych piaskowców, mułowców i zlepieńców dolnego triasu widoczny w ścianach kamieniołomu. Kontakt ten jest doskonałym przykładem tzw. luki stratygraficznej i niezgodności strukturalnej. Luka stratygraficzna (wiekowa) to zaleganie na starych skałach osadowych utworów znacznie od nich młodszych i brak pomiędzy nimi osadów o pośrednim wieku. W przypadku Zachełmia brak pomiędzy dolomitami dewońskimi i dolnotriasowymi osadów części najwyższego dewonu, karbonu i permu, czyli nie ma śladu osadów z okresu stu kilkudziesięciu milionów lat. Natomiast z niezgodnością strukturalną, zwaną też niezgodnością kątową, mamy do czynienie wówczas, gdy te starsze osady są bardziej pochylone niż młodsze (które mogą na przykład zalegać poziomo). W omawianym kamieniołomie niez-godność widać gołym okiem: warstwy dolomitów są na-chylone pod kątem 40–45 stopni, a na ich zerodowanej powierzchni spoczywają poziomo utwory triasu. Ta luka i niezgodność to dowody na waryscyjskie (hercyńskie), ruchy tektoniczne w górnym karbonie i dolnym permie (320–270 mln lat temu), podczas których skały regionu zostały sfałdowane oraz wypiętrzone i na terenie regionu powstały góry. Góry te były jednak intensywnie niszczone i w dolnym triasie praktycznie ścięte z powierzchni Ziemi i zasypane piaskami oraz mułami gromadzącymi się na dnie jeziorzysk i lagun morskich. Dlatego też dewońskie dolomity w Zachełmiu przykryte są pakietem piaskowców i mułowców dolnotriasowych, które nie uległy już większym deformacjom tektoniczym. Kamieniołom Zachełmie odwie-dzają od lat w ramach praktyk studenci geologii i geografii. (GPS 50°58’10.21”N, 20°41’27.29”E).

76


LITERATURA: Bielenin K. 1992 – Starożytne górnictwo i hutnictwo żelaza w Górach Świętokrzyskich. KTN Kielce. Barański S. 1970 – Dzieje „lasów górniczych” w okolicach Bliżyna, Samsonowa, Suchedniowa i Zagnańska w Górach Świętokrzyskich do pierwszej połowy XIX w. Prace Muzeum Ziemi Nr 15, cz. I, Warszawa. Czmuchowski A. 1999 – Dzieje zakładów hutniczych w Samsonowie w Staropolskim Okręgu Przemysłowym, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław. Czarnocki J. 1956 – Wykaz złóż kruszcowych i dawnych kopalń ołowiu w środkowej części Gór Świętokrzyskich. Prace Geologiczne t. 5, z.1, Wydawnictwa Geologiczne, Warszawa. Dziekoński T. 1963 – Metalurgia miedzi ołowiu i srebra w Europie Środkowej od XV do końca XVIII w. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Warszawa Fijałkowscy E. i J. 1966 – Historia eksploatacji barytu w Górach Świętokrzyskich, Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach, t. 3, Kielce. Fijałkowscy E. i J. 1967 – Nowe dane o geologii miasta Kielc i okolicy. Rocznik Muzeum Świętokrzyskiego. 4: 343–424. Fijałkowski J. 2009 – Baryt Strawczyński. Opowieści z Gór Świętokrzyskich, t.18, Zagnańsk. Gągol J. red. 1996 – Kamienie budowlane w Polsce. Państw. Inst. Geol., Warszawa, ss. 96. Gągol J. – Złonek albo tetrapod Zbycha, http://geoportal.pgi.gov.pl/ portal/page/portal/pgi-os/wiedza/zlonek. Gradziński R., Gagol J., Ślączka A. 1979 – The Tumlin sandstone (Holy Cross Mts, Central Poland: Lower Triassic deposits of aeolian dunes and interdune areas. Acta Geologica Polonica, 20, 2: 151–175. Głazek J., Romanek A. 1976. Jaworznia. Punkt IIIB–4. W: Pożaryski W., Głazek J. (red.), Przew. 48 Zjazdu PTG. Starachowice 24–26.09.1976. Wyd. Geol. Warszawa: 240–247. Górniak M., Jóźwiak J., Kasza A., Urban J. 2006. Przewodnik sesji terenowych. W: Szelerewicz M., Urban J. (red.), Materiały 40. Sympozjum Speleologicznego. Sitkówka-Nowiny, 20– 22.10.2006. Sekcja Spel. PTP im. Kopernika, Kraków: 9–22. http: //www.ssb.strefa.pl/ssptp/08wydawnictwa/sympozjum_40.pdf Guldon Z., Kaczor J. 1994 – Górnictwo i hutnictwo w Staropolskim Okręgu Przemysłowym w drugiej połowie XVIII wieku. Towarzystwo Przyjaciół Górnictwa, Hutnictwa i Przemysłu staropolskiego w Kielcach, Kielce. Kmieć H. 2000 – Dzieje techniki zbrojeniowej nad rzeką Bobrzą i w jej okolicach od XVI do XIX wieku. Regionalny Ośrodek Studiów i Ochrony Środowisk Kulturowego w Kielcach. Kielce. Król P., Urban J. 2003 – Kopalnie w Miedzianej Górze i Ławęcznej oraz ochrona ich pozostałości. Rocznik Świętokrzyski, KTN Ser. B, 29, Kielce.

77


Król P., Urban J. 2007 – Kopalnie miedzianogórskie, LGD „Dorzecze Bobrzy”, Kielce. Krygier E. 1959 – Katalog zabytków budownictwa przemysłowego w Polsce. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, t. II, z. 2, Wrocław–Warszawa. Miczulski S. 1970 – Warunki lokalizacji pierwszego zespołu wielkopiecowego na ziemiach polskich w 1610 r. Prace Muzeum Ziemi, Nr 15, cz. I, Warszawa. Niedźwiedzki G., Szrek P., Narkiewicz K., Narkiewicz M., P. E. Ahlberg, 2010 – Tetrapod trackways from the early Middle Devonian period of Poland. Nature, 463: 43-48. Osiński J. H. 1782 – Opisanie polskich żelaza fabryk. Warszawa. Pazdur J. 1957 – Zakłady metalowe w Białogonie 1614–1914. Ossolineum, Wrocław. Radwan M. 1963 – Rudy, kuźnice i huty żelaza w Polsce. Wyd. Nauk.-Techn., Warszawa Rubinowski Z. 1971 – Rudy metali nieżelaznych w Górach Świętokrzyskich i ich pozycja metalogeniczna. Inst. Geol., Biuletyn, 247, ss. 166. Rubinowski Z., Wójcik Z. 1978 – Odsłonięcia geologiczne Kielc i okolic oraz problemy ich ochrony i zagospodarowania. Prace Muz. Ziemi, 29: 95–121. Slomka T., Kicińska-Świderska A., Doktor M., Joniec A. (red.) 2006 – Katalog obiektów geoturystycznych w Polsce. Wyd. Akademia Górniczo-Hutnicza w Polsce. Kraków, ss. 260. Urban J. (red.) 1996 – Jaskinie regionu świętokrzyskiego. Pol. Tow. Przyj. Nauk. o Ziemi, Warszawa, ss. 322. Urban J. 2002 – Kras kopalny trzonu paleozoicznego Gór Świętokrzyskich. Streszcz. Ref. Wygł. w 2001 r. Wyd. Pol. Tow. Geol., Oddz. w Poznaniu. Poznań, 11: 53–69. Urban J. 2010 – Dziedzictwo geologiczne. w: Świercz A. (red.), Monografia Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego. Uniw. Humanistyczno-Przyrodniczy J. Kochanowskiego w Kielcach. Kielce: 30–72. Wróblewski T. red. 2000 – Ochrona georóżnorodności w regionie świętokrzyskim. Wyd. Państw. Inst. Geol., Warszawa, ss.88 * Przy opisie niektórych pozostałości zabytków kultury materialnej zacytowano oryginalne lub nieco zmodyfikowane teksty z książki Heliodora Kmiecia pt. „Dzieje techniki zbrojeniowej nad rzeką Bobrzą i w jej okolicach od XVI do XIX wieku”, zaznaczając ten fakt na końcu tekstu skrótem – (H. Kmieć, 2000).

Opis eksploatacji barytu oparto na obszernych fragmenach artykułu Eugenii i Jerzego Fijałkowskich „Historia eksploatacji barytu w Górach Świętokrzyskich”. Wykorzystano również fotografie autorstwa Jerzego Fijałkowskiego.

78


PROPOZYCJA TRASY TURYSTYCZNEJ PO ZABYTKACH TECHNIKI Z Kielc kierujemy się drogą wyjazdową w kierunku Warszawy. Dojeżdżamy do drogi S-7, którą podążamy do następnego skrzyżowania gdzie zjeżdżamy w prawo. Parkujemy w okolicy niewielkiego ronda. Napotkanym tu szlakiem żółtym (jego początek przy przyst. MPK w Barczy) wędrujemy w kierunku północnym. Po kilkusetmetrach dochodzimy do tablicy z planem i opisem rezerwatu. Opis patrz Barcza – kamieniołomy i skałki piaskowcowe Powracamy do samochodu i z ronda kierujemy się drogą prowadzącą pod wiaduktami trasy S-7 w kierunku Zagnańska. Dojeżdżamy do drogi nr 750, i skręcamy w lewo. Na skrzyżowaniu w Chrustach opuszczamy ją, jedziemy lokalną drogą w prawo przez przejazd kolejowy i zatrzymuje my się na parkingu przy kościele. Od kościoła idziemy pieszo w kierunku cmentarza i na pierwszym skrzyżowaniu skręcamy w prawo by po kilkuset metrach dojść do wjazdu prowadzącego do wyrobiska dawnego kamieniołomu w Górze Chełm w Zachełmiu. Opis patrz Zachełmie – kamieniołom dolomitu Powracamy do samochodu i od kościoła zjeżdżamy w dół. Przecinamy tory kolejowe i na skrzyżowaniu skręcamy w prawo. Mijamy stację paliw i na skrzyżowaniu skręcamy w prawo do Kaniowa, gdzie zatrzymujemy się przy dawnym młynie nad Bobrzą. Opis patrz Kaniów – kuźnica wodna, fryszernia Powracamy do głównej drogi, którą kontynuujemy podróż. Mijamy dąb Bartek (z prawej), z lewej – parking i na skrzyżowaniu w Janaszowie skręcamy w prawo i zatrzymujemy się w pobliżu niewielkiej kapliczki. Poniżej nad rzeką Bobrzą znajdowała się kuźnica. Opis patrz Jasiów – kuźnica wodna Powracamy do drogi nr 750 którą dojeżdżamy do Samsonowa i zatrzymujemy się przy widocznych w osi drogi, ruinach huty. Opis patrz Samsonów – kuźnica i huta wielkopiecowa Kontynuujemy podróż drogą nr 750 do Tumlina Dąbrówki, gdzie zatrzymujemy się na parkingu przy hotelu „Pod

79


Jaskółką”. Stąd wędrujemy pieszo do tamy zbiornika gdzie ślady dawnego założenia przemysłowego. Opis patrz Umer (Humer) – kuźnica wodna, wielki piec Powracamy do samochodu i na skrzyżowaniu skręcamy w prawo na tamę, którą zwiedzaliśmy pieszo. Za nią kierujemy się w lewo do Światełka, następnie znowu w lewo i zatrzymujemy się w pobliżu mostu na rzece Bobrzy, gdzie ślady założenia przemysłowego. Opis patrz Światełek – kuźnica wodna Kontynuując podróż jedziemy przez wieś do skrzyżowania przy remizie, gdzie jedziemy w lewo do drogi nr 750. Skręcamy nią w lewo i dojeżdżamy do znanego nam już skrzyżowania w Umrze. Tu skręcamy drogą w prawo. Na następnym skrzyżowaniu w Tumlinie Osowej kierujemy się w prawo skos. Na grzbiecie skręcamy w lewo i zatrzymujemy się przy kościele w Tumlinie. Świątynię z barokowym wyposażeniem wnętrza ufundował w 1599 r. bp krakowski Jerzy Radziwiłł z przeznaczeniem dla przybywających na te tereny ludzi znajdujących zatrudnienie w rozwijających się w okolicy ośrodkach górnictwa i hutnictwa. W 1986 r. kościół oblicowany został płytkami z czerwonego piaskowca pozyskiwanego w miejsco-wym kamieniołomie. Na wmurowanych w ściany kościoła tablicach epitafijnych (odlanych m.in. z żelaza) znajdziemy nazwiska sprowadzonych z zagranicy rodzin specjalistów zatrudnionych w tutejszym przemyśle. Proponujemy spacer do kamieniołomów na Górze Grodowej – dojście za znakami szlaku czerwonego w kierunku zachodnim, ok. 1 km do kopalni. Opis patrz Tumlin – Góra Grodowa – kamieniołom piaskowców Powracamy samochodem do głównej drogi, gdzie jedziemy w lewo, w dół do skrzyżowania na którym w prawo. Przez wsie Tumlin Podgrodzie i Ćmińsk Wykień osiągamy drogę nr 74, którą w prawo do skrzyżowania – gdzie opuszczamy ją kierując się w lewo do końca wsi Ćmińsk Wyrowce. Stąd wędrujemy przez kładkę na drugą stronę Bobrzy, gdzie pozostałości założenia przemysłowego. Opis patrz Bobrza – kuźnica wodna i pierwszy wielki piec na ziemiach polskich. Powracamy do trasy nr 74, którą jedziemy do Bobrzy. Opuszczamy główną drogę przy pulsujących światłach

80


kierując się w lewo. Mijamy zabytkowe osiedle mieszkaniowe i budynek zarządu i zatrzymujemy się nad rzeką Bobrzą przy murze oporowym. Opis patrz Bobrza – dziewiętnastowieczny zakład wielkopiecowy (niedokończona inwestycja) Przez most dojeżdżamy do drogi w Bobrzy gdzie kierujemy się w prawo do drogi nr 74 gdzie na skrzyżowaniu w przyjmie skręcamy w lewo. Zatrzymujemy się przy moście nad rzeką Ciemnicą gdzie pozostałości zakładu. Opis patrz Przyjmo – kuźnica „Szypowska” Jadąc dalej skręcamy w Pępicach w lewo. Dojeżdżamy do Porzecza gdzie w prawo i na skrzyżowaniu przed szkołą w lewo. Utrzymując kierunek jedziemy przez Ciosową zatrzymując się w pobliżu gospodarstw nr 8–10. Napotkanym tu szlakiem wędrujemy przez las do dawnego kamieniołomu w Górze Ciosowej. Opis patrz Ciosowa – kamieniołom piaskowców Jadąc dalej osiągamy drogę nr 74, którą w prawo do pierwszego skrzyżowania w Miedzianej Górze, gdzie w prawo. Na skrzyżowaniu ponownie w prawo (ulica Ławęczna). Po przejechaniu ok. 0,5 km parkujemy i udajemy się polną drogą do widocznego z lewej wzniesienia, na którym pozostałości dawnego górnictwa. Opis patrz Miedziana Góra – Ławęczna – kopalnia rud żelaza Powracamy do pierwszego skrzyżowania gdzie skręcamy w lewo (ul. Łazy). Ulicą Łazy dojeżdżamy do skrzyżowania z ulicą Górniczą, którą w lewo. Parkujemy przed skrzyżowaniem z trasa nr 74. Znajdujemy się w centrum dawnego obszaru górniczego – z lewej chronione jako pomnik przyrody pozostałości dawnych szybów kopalnianych, a na wprost na wzgórzu kaplica św. Barbary. Opis patrz Miedziana Góra – kopalnie rud miedzi i żelaza, huta miedzi Kontynuując podróż jedziemy trasa nr 74 w kierunku Kielc. Mijamy skrzyżowanie z droga nr 748 i na następnej krzyżówce skręcamy w lewo (światła). Jedziemy przez Kostomłoty II i po ok. 2 km parkujemy przy skrzyżowaniu dróg asfaltowych. Dalej idziemy pieszo w prawo. mijamy figurę Jana Nepomucena, a następnie przecinamy strumień i zaczynamy

81


podejście dróżką do widocznej na wzgórzu kaplicy (wzniesiona przez górników w 1816 r.) i znajdującym się za nią kamieniołomem (ok. 1 km). Opis patrz Kostomłoty-Mogiłki – kamieniołom wapieni Kontynuując podróż jedziemy dalej do miejscowości Kostomłoty I, gdzie na skrzyżowaniu ulic, za rzeką skręcamy w lewo i parkujemy przy gospodarstwie nr 142. Po uzyskaniu zgody właściciela posesji, przez podwórze wchodzimy do doliny rzeki Sufraganiec gdzie pozostałości dawnych hut. Opis patrz Kostomłoty I – kuźnica wodna Powracamy do skrzyżowania i jedziemy dalej przez wieś, a następnie pod wiaduktem obwodnicy drogowej Kielc do trasy nr 74. Nią w prawo i tuż za mostem w lewo. Przez dzielnice Kielc Niewachlów II jedziemy do skrzyżowania gdzie w lewo do Niewachlowwa I (z lewej mijajmy ślady grobli i zarys dawnego stawu z którego woda poruszała urządzenia dawnych hut). Tu w prawo do drogi nr 786 którą w prawo . Opuszczamy Kielce i wjeżdżamy do Górek Szczukowskich. Z lewej mijamy czynne kamieniołomy w Górze Machnowskiej. Opis patrz Szczukowskie Górki – Machnowica i Góra Jankowa – kopalnie rud ołowiu Przejeżdżamy pod wiaduktem obwodnicy drogowej Kielc i w Szczukowicach tuż przed podjazdem na wiadukt kolejowy skręcamy w lewo. Dojeżdżamy do węzła drogowego w Jaworzni i zatrzymujemy się przy stacji benzynowej skąd pieszo udajemy się do widocznego wyrobiska kamieniołomu. Opis patrz Jaworznia – Góra Kopaczowa – kamieniołom wapieni i system jaskiniowy Chelosiowa Jama-Jaskinia Jaworznicka oraz inne jaskinie Od stacji benzynowej jedziemy w prawo drogą nr 761 do szkoły w Jaworzni w pobliżu której parkujemy. Przez boisko szkolne a następnie ścieżkę wędrujemy w kierunku zachodnim do rezerwatu Moczydło (ok. 600 m) Opis patrz Jaworznia-Moczydło – kopalnia rud ołowiu Drogą nr 761 jedziemy dalej do Piekoszowa gdzie na skrzyżowaniu skręcamy w lewo w drogę nr 786. Nią dojeżdżamy do Promnika. Tu w lewo do drugiego skrzyżowania gdzie opuszczamy główny trakt i jedziemy w prawo lokalnym traktem. Mijamy odchodzącą w lewo drogę

82


i zatrzymujemy się w miejscu gdzie z prawej w niewielkim oddaleniu, wśród pól, widoczna jest duża kępa krzewów. Krzewy tarniny porastają dawne wyrobiska w których eksploatowano baryt. Opis patrz Strawczynek – kopalnie barytu Jedziemy dalej do drogi nr 748 w Strawczynku, którą w lewo do Strawczyna gdzie na skrzyżowaniu dróg za Urzędem Gminy w prawo. Nad strumieniem znajdowała się kuźnica wodna. Opis patrz Strawczyn – kuźnica wodna Dojeżdżamy do skrzyżowania dróg na pograniczu wsi Hucisko i Niedźwiedź. Tu z prawej nad strumieniem była kuźnica wodna. Opis patrz Niedźwiedź – kuźnica wodna Skręcamy w lewo i jedziemy przez Hucisko (wydobywano tu także baryt – opis przy Strawczynek – kopalnie barytu) do Kuźniak gdzie kierujemy się w prawo. Dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą do Dobrzeszowa gdzie parkujemy (w pobliżu założenie przemysłowe). Opis patrz Kuźniaki – wielki piec Jadąc dalej przez Wólkę Kłucką (z lewej założenie parkowo-dworskie: ruiny pałacu Kołłątajów i aleja z pomnikowymi drzewami) do Grzymałkowa. Możemy dojechać stąd do kopalni glin ceramicznych Pałęgi – na skrzyżowaniu należy skręcić w lewo i jechać za oznakowaniem. Skręcając w prawo na skrzyżowaniu dróg w Grzymałkowie dojeżdżamy do Mniowa, gdzie koniec trasy. Warto zatrzymać się przed Urzędem Gminy, gdzie na placu wyeksponowano ciekawy kamień. Kamień z rytami został odkryty w latach 80. XX wieku w miejscowości Kontrewers przez dr Eligię Gąsowską, znawczynię i badaczkę średniowiecza. Według niej znalezione ryty to postaci wczesnośredniowiecznych diabłow lub pogańskich bożków. Innego zdania jest dr. Gerard Gierliński z PIG w Warszawie. Postawił on hipotezę o wspólnym pochodzeniu rytów z Kontrewersu i podobnych odkrytych w Stanach Zjednoczonych. Nadał im nazwę „kokopelli” wywodzącą się z mitologii Indian Hopi.

83


SPIS TREŚCI WSTĘP HUTNICTWO ŻELAZA Proces dymarski Wielki piec Zaplecze surowcowe Pracowita rzeka Bobrza HUTNICTWO MIEDZI I OŁOWIU ZABYTKI GÓRNICTWA I HUTNICTWA Barcza – kamieniołomy i skałki piaskowcowe Bobrza – kuźnica wodna i pierwszy wielki piec na ziemiach polskich. Bobrza – dziewiętnastowieczny zakład wielkopiecowy (niedokończona inwestycja) Bugaj – huta miedzi i ołowiu Ciosowa (Szlifiernia, dawniej: „Ślofarnia”, „Szlofarnia”) – szlifiernia Ciosowa – kamieniołom piaskowców Ćmińsk-Kobylaki – kuźnica wodna Ćmińsk Wyręba „Suchyniówek” – kuźnica wodna, fryszernia Hucisko – kopalnie barytu Janaszów – kuźnica wodna Jasiów – kuźnica wodna Jaworznia – Góra Kopaczowa – kamieniołom wapieni i system jaskiniowy Chelosiowa Jama-Jaskinia Jaworznicka oraz inne jaskinie Jaworznia-Moczydło – kopalnia rud ołowiu Kaniów – kuźnica wodna, fryszernia Kołomań – kuźnica wodna, fryszernia Kostomłoty I – kuźnica wodna Kostomłoty I Zamłynie – kuźnica wodna Kostomłoty-Mogiłki – kamieniołom wapieni Kuźniaki – wielki piec Łaziska-Góra Plebańska – kamieniołom piaskowców Miedziana Góra – kopalnie rud miedzi i żelaza, huta miedzi Fragmenty relacji Adama Naruszewicza z wizyty króla Stanisława Augusta w Miedzianej Górze w lipcu 1787 r Miedziana Góra – Ławęczna – kopalnia rud żelaza Miedziana Góra – skałka Piekło na Górze Kamień Niedźwiedź – kuźnica wodna Przyjmo – kuźnica „Szypowska” Samsonów – kuźnica i huta wielkopiecowa Samsonów – Rurarnia – rurarnia Strawczyn – kuźnica wodna Strawczynek – kopalnie barytu Szlifiernia – patrz Ciosowa (Szlifiernia) Szczukowskie Górki – Machnowica i Góra Jankowa – kopalnie rud ołowiu Światełek – kuźnica wodna Tumlin – Góra Grodowa – kamieniołom piaskowców Umer (Humer) – kuźnica wodna, wielki piec, fryszernia Zachełmie – kamieniołom dolomitu LITERATURA PROPOZYCJA TRASY TURYSTYCZNEJ PO ZABYTKACH TECHNIKI

84

str. 3 5 8 10 12 16 19 20 20 22 26 27 27 28 29 30 30 33 33 34 39 42 42 42 42 43 43 43 46 51 58 59 60 60 61 64 64 64 67 67 71 72 74 75 77 79


ILUSTRACJE




Barcza – kamieniołomy i skałki piaskowcowe

Ryc. 1. Malownicze jezioro w dawnym kamieniołomie na Barczy jest przykładem zabliźniania się „ran” zadanych przyrodzie przez człowieka

Ryc. 2. Występy skalne na skarpie północno-wschodniego kamieniołomu na Barczy, z którymi związane są wychodnie zielonych tufitów

Ryc. 3. Ambona skalna na południowym stoku Barczy


Ryc. 4. Blokowiska wokół skałki na Barczy – prawdopodobnie w przeszłości było to gołoborze

Bobrza – kuźnica wodna i pierwszy wielki piec na ziemiach polskich

Ryc 1. Droga polna z Bobrzy do Wyrowców przechodząca przez groblę, przy której znajdował się pierwszy wielki piec na ziemiach polskich (XVI/XVII w.). Grobla przechodząca poprzecznie przez dolinę rzeki była najczęstszym typem ziemnych budowli spiętrzających wodę

Ryc.2 Żużle wielkopiecowe odsłaniające się obok grobli


Bobrza – dziewiętnastowieczny zakład wielkopiecowy (niedokończona inwestycja)

Ryc.1 Mur oporowy – widok od wschodu

Ryc 2. Ruiny węgielni

Ryc 3. Budynek należący do osiedla fabrycznego


Ryc. 4 Hala fabryczna

Ryc. 5 Kanał odprowadzający wodę technologiczną z zakładu (o długości około 1 km), który wpada do Bobrzy w miejscu XVII wiecznej huty żelaza


Bugaj – huta miedzi i ołowiu Młyn w Bugaju. W połowie XVIII w. znajdowała się tu huta miedzi i ołowiu

Ciosowa

kamieniołom piaskowców

Ćmińsk Wyręba „Suchyniówek” – kuźnica wodna, fryszernia

Koryto Bobrzy w miejscu, gdzie znajdowała się kuźnica wodna o nazwie Suchyniówek


Hucisko

– kopalnie barytu

Szybiki eksploatacyjne barytu, 1956 r.

Jasiów

– kuźnica wodna

Zarys stawu – widok na wschód od strony grobli

Jaworznia - Góra Kopaczowa

– kamieniołom wapieni i system jaskiniowy Chelosiowa Jama-Jaskinia Jaworznicka oraz inne jaskinie

Ryc. 1. Północna ściana zachodniego kamieniołomu na Górze Kopaczowej w Jaworzni. W górnej części ściany występują czerwone mułowce, iłowce oraz piaskowce dolnego triasu. Dolną część ściany kamieniołomu tworzą szare wapienie dewońskie, które w ścianie północnej są na powierzchni zabarwione na czerwono zsypującą się zwietrzeliną utworów triasowych


Ryc. 2. Fragment Sali Biwakowej – jednej z największych sal zawaliskowych Chelosiowej Jamy (dla porównania wielkości po lewej stronie stoi postać z lampą-czołówką)

Ryc. 3. Jeden z korytarzy w jaskini Pajęczej – łukowato sklepiony korytarz w znacznej części wypełniony gliniastym namuliskiem

Ryc. 4. Polewa kalcytowa z rzędem niewielkich stalaktytów, które – jak kotara – zasłaniają kawernę krasową w ścianie Korytarza Ciągłej Ekstazy w Chelosiowej Jamie


Jaworznia - Moczydło

kopalnia rud ołowiu

Ryc. 1. Szpara górnicza we wschodniej część Moczydła

Galena - ruda ołowiu

Ryc. 2. Kamień (wapień dewoński) z tablicą ku czci Jana Ullmana wśród bloków skalnych naturalnej wychodni wapieni dewońskich na skwerze przed szkołą w Jaworzni


Kostomłoty-Mogiłki – kamieniołom wapieni

Ryc 1. Wschodnia ściana kamieniołomu w Mogiłkach. W ścianie widoczne są silnie pochylone średnioławicowe wapienie warstw kostomłockich. W górnej części ściany w wapieniach występuje kenozoiczny lej krasowy wypełniony czerwonymi osadami ilastymi

Ryc. 2. Południowo-wschodnia ściana kamieniołomu w Mogiłkach. Fałd symilarny (o ostrokątnym przegięciu w części osiowej) w cienkoławicowych wapieniach i marglach warstw szydłóweckich


Kuźniaki

– wielki piec

Ryc. 1. Ruiny wielkiego pieca

Ryc. 2. Wlot kanału wodnego od strony stawu, który jest przeprowadzony pod terenem zakładu do rzeki Bobrzy

Ryc. 3. Rzeka Bobrza i zarys stawu o powierzchni ok. 3 ha.


Miedziana Góra

– kopalnie rud miedzi i żelaza, huta miedzi

Ryc. 1. Hałda szybu „Karol”, położona nad drogą Kielce-Łódź przebiegającą przez Miedzianą Górę. W dziewiętnastym wieku eksploatowano w tym miejscu rudy żelaza

Ryc. 2. Lej zapadliskowy „Szybu Austriackiego II”. Podczas I wojny światowej Austriacy prowadzili w Miedzianej Górze wydobycie rud miedzi .

Ryc. 3. Kaplica św. Barbary, patronki górników na szczycie Góry Kaplicznej (obecna, murowana wybudowana została w XIX w.)


Ryc. 4. Naskorupienie malachitu na żelaziaku brunatnym

Ryc. 5. Na wschodnim stoku Góry Kaplicznej w XVII w. a potem w końcu wieku XVIII znajdowała się huta miedzi. Do dzisiaj zachowało się miejsce, w którym możemy znaleźć żużle pochodzące z wytopów w tej hucie

Miedziana Góra - Ławęczna

kopalnia rud żelaza

Niewielki lej szybowy otoczony pierścieniem hałdy, zarośnięty lasem


Miedziana Góra

– skałka Piekło na Górze Kamień

Ryc. 1. Ambona skalna Piekło na górze Kamień – widok od wschodu. Od tej strony tworzą ambonę dwa monolity skalne o nieregularnych kształtach ustawione jeden na drugim

Ryc. 2. Ambona skalna Piekło na górze Kamień – widok od zachodu. Od tej strony ambonę tworzą dwa monolity: jeden tkwiący w stoku oraz drugi odsunięty od niego grawitacyjnie. Szczelina pomiędzy nimi to Schronisko Butelek

Przyjmo

– kuźnica „Szypowska”

Ryc. 1. Nad rzeczką Ciemnicą (prawym dopływem Bobrzy) na końcu wsi Przyjmo zachował się zarys stawu. Zdjęcie wykonane z grobli przegradzającej dolinę, po której biegnie droga asfaltowa z Przyjma do Pępic


Ryc. 2. Rzeczka Ciemnica – widok z grobli na południe

Samsonów

– kuźnica i huta wielkopiecowa

Ryc. 1. Huta wielkopiecowa widok z lotu ptaka

Ryc. 2. Samsonów, budynki huty


Ryc. 3. Budynki huty murowane są z miejscowego piaskowca dolnotriasowego

Ryc. 4. Kanał doprowadzający wodę do koła napędowego


Ryc. 5. Ściągi (ankry) żelazne, które miały przeciwdziałać rozszerzeniu trzonu wielkiego pieca

Ryc. 6. Tablica żeliwna umieszczona na murze wielkiego pieca upamiętniająca rok przebudowy huty

Ryc. 7. Ruiny budynku w którym składowano rudę żelaza


Strawczynek

– kopalnie barytu

Ryc. 1. Baryt Szybik eksploatacyjny. Głębokość wyrobisk nie przekraczała kilkunastu metrów, 1954 r.

Ryc. 2. Wyciąg linowy z kubłem nad szybikiem eksploatacyjnym, 1954 r.

Ryc. 3. Baryt


Światełek

– kuźnica wodna

Pozostałości napędu młyna zbożowego, który zbudowano w miejscu kuźnicy

Tumlin-Góra Grodowa

kamieniołom piaskowców

Ryc. 1. Odsłonięcie struktur kopalnych wydm w ściance w nieczynnej części południowego kamieniołomu, która wchodzi w obręb rezerwatu przyrody. Objaśnienia w tekście

Ryc. 2. Uczestnicy zjazdu naukowego Polskiego Towarzystwa Geologicznego w 2006 r. oglądają struktury wielkich wydm w głównej ścianie południowego kamieniołomu w Tumlinie


Ryc. 3. Zmarszczki wiatrowe (tzw. ripplemarki) zachowane na powierzchni warstwy piaskowca tumlińskiego.

Ryc. 4. Szczeliny z wysychania na powierzchni piaskowca tumlińskiego podkreślone odmienną, białą barwą. Zmiana barwy jest naturalna i nastąpiła w trakcie procesu lityfikacji (diagenezy) w rezultacie krążenia wód w porach skalnych warunkowanego składem ziarnowym piaskowców wypełniających szczeliny odmiennym od piaskowców poza szczelinami

Ryc. 5. Tropy niewielkich gadów na powierzchni piaskowca tumlińskiego. płyta skalna wystawiona przed budynkiem Państwowego Instytutu Geologicznego w Kielcach


Umer (Humer)

– kuźnica wodna, wielki piec, fryszernia

Staw – widok od strony grobli. Od XVII w. znajdowało się w tym miejscu spiętrzenie wody na potrzeby kuźnicy i wielkiego pieca

Zagnańsk-Zachełmie

kamieniołom dolomitu

Ryc..1. Nieczynny kamieniołom, który jest chroniony jako pomnik przyrody – widok ogólny

Ryc. 2. Odsłonięcie niezgodności kątowej (strukturalnej) w północnej ścianie kamieniołomu – na sfałdowanych (pochylonych) dewońskich dolomitach płytowych leżą prawie płasko czerwone piaskowce i mułowce dolnego triasu


Ryc. 3. Najstarsze na świecie tropy czworonoga, słynnego „tetrapoda z Zachełmia” odciśnięte na powierzchni mułu węglanowego, który obecnie jest ławicą dolomitu

Okładka tygodnika „Nature” – jednego z najbardziej prestiżowych periodyków naukowych świata – przedstawiająca tropy tetrapoda z Zachełmia. W styczniu 2010 r. ukazał się w ”Nature” artykuł poświęcony najstarszym śladom czworonogów na świecie, odkrytym przez polskich naukowców w Zachełmiu k. Zagnańska


Paweł Król Jan Urban Ryszard Garus

Lokalna Grupa Działania „Dorzecze Bobrzy” Kostomłoty II, ul. Kościelna 133, 26-085 Miedziana Góra, tel. 41 3032244, 784 022 706, 784 022 704 www.dorzeczebobrzy.eu

e-mail:dorzeczebobrzy1@wp.pl

ZABYTKI GÓRNICTWA I HUTNICTWA STAROPOLSKIEGO OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO W DOLINIE GÓRNEJ BOBRZY Przewodnik po obszarze Lokalnej Grupy Działania „Dorzecze Bobrzy”

ADMINISTRACJA TERENOWA Urząd Gminy Miedziana Góra, ul. Urzędnicza 18, tel. 041 3031626, www.miedziana-gora.pl Urząd Gminy Mniów, ul. Centralna 9, tel. 041 3737002, www.mniow.pl Urząd Gminy Piekoszów, ul. Częstochowska 66 a, tel. 041 3061008, www.piekoszow.pl Urząd Gminy Strawczyn, ul. Żeromskiego 16, tel. 041 3038002, www.strawczyn.pl Urząd Gminy Zagnańsk, ul. Spacerowa 8, tel. 041 3001322, www.zagnansk.pl

i

Punkt Informacji Turystycznej w Miedzianej Górze adres: ul. Urzędnicza 8, tel. 41 3031101 (p. Dominik Słoń) Punkt Informacji Turystycznej w Strawczynie - Gminny Ośrodek Kultury adres: ul. Żeromskiego 16, nr tel. 41 303 86 35


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.